01 c.s. forester - pan midszypmen hornblower 1
DESCRIPTION
xxxxxxTRANSCRIPT
POWIEŚCI
„HORNBLOWEROWSKIE":
1.PANMIDSZYPMEN
HORNBLOWER
2.PorucznikHornblower
3.Hornblowerijegookręt
„Hotspur"
4.Hornblowerikryzys
5.Hornblowerijegookręt
„Atropos"
6.Szczęśliwypowrót
7.Okrętliniowy
8.Zpodniesionąbanderą
9.Komodor
10.LordHornblower
11.HornblowerwIndiach
Zachodnich
12.VademecumHornblowerowskieC.S.FORESTER
PanmidszypmenHornblower
PANMIDSZYPMEN
HORNBLOWER
„WYDAWNICTWOMORSKIE"GDAŃSK
1991
„TEKOP"GLIWICE1991
Korektor:TeresaKubica
Mapki:ErwinPawlusiński
Tytułoryginałuangielskiego:MrMidshipmanHornblower
Tłumaczyłazj.angielskiego:HenrykaStępieńOpracowaniegraficzne:RyszardBartnikRedaktor:AlinaWalczak
©CopyrightforthePolisheditionbyWydawnictwoMorskie1974
ISBN83-215-5784-8(WM)
ISBN83-85297-00-6(Tekop)
Wydawca:„Tekop"Spółkazo.o.—GliwiceDruk:BielskieZakładyGraficznezam.1716/K
Rozdziałpierwszy
Równeszanse
StyczniowysztormprzewalałsięzłoskotempoKanaleniosącwswymłonieszkwały;grubekroplebębniłygłośnoonieprzemakalneokryciaoficerówimarynarzy,którychobowiązkisłużbowe
trzymałynapokładzie.Wichuradęłajużodjakiegośczasutak,żenawetnaosłoniętychwodachSpithead[1]
okrętwojennyjeździłniespokojnienakotwicach,trochękołyszącsięwzdłużnienazbitejfaliiszarpiącnagłymiruchaminapięteliny.Odbrzeguszłakuniemułódźzdwiemamocnejbudowyniewiastamiuwioseł,tańczącjakszalonanastromychdrobnychfalachiodczasudoczasuryjącwktórejśdziobem,ażbryzgiwodyleciałynarufę.Wioślarkanadziobieznałasięnaswojejrobocie.Rzucająckrótkiespojrzeniaprzezramięnietylkoutrzymywałałódkęnakursie,alekierowałajądziobempodnajgorszefale,abyzapobiecwywróceniu.
Łódźprzeszłapowoliwzdłużprawejburty"Justiniana",agdypodchodziładoławywantowejgrotmasztu,obwołałjąsłużbowymidszypmen[2].
—Aye,aye[3]—dobiegła
odpowiedźwyrzuconazsilnychpłucdrugiejwioślarki.Niewiadomoczemuwjęzykumarynarskimtenokrzykodwiekówoznaczał,żewłodzijestoficer—pewnietobyłataskurczonapostaćnaławce
rufowej,przypominającakupęzużytychlin,naktórąnarzuconoplandekę.
TyletylkopotrafiłdojrzećpanMasters,oficersłużbowy,ukrytypozawietrznejzapachołami
stermasztu,zanimłódka,posłusznanakazowipełniącegosłużbę
midszypmena,podeszładoławywantowejiznikłamuzoczu.
Nastąpiładługaprzerwa—
widocznieoficermiałpewnetrudnościzwchodzeniempoburcie.
WreszciełódkaznowupojawiłasięwpoluwidzeniaMastersa;
niewiastyodbiłyipostawiłymałyżagieleklugrowy,podktórymłódź,terazjużbezpasażera,sunęłazpowrotemkuPortsmouth,skaczącpofalachjaksportowiecwbieguzprzeszkodami.Gdyjużsięoddaliła,panMastersuświadomiłsobie,żektośzbliżasiękuniemupokłademrufowymwasyściesłużbowegomidszypmena,który,wskazawszygestemMastersa,cofnąłsiękuławiewantowej.Mastersowiwłosy
zdążyłyposiwiećwsłużbienamorzu;miałszczęściedochrapaćsięrangiporucznika,aoddawnazdawałsobiesprawę,żenigdynieawansujenakapitana,leczniemartwiłsięzabardzotąmyśląiznajdowałrozrywkęwzgłębianiucharakterówswoich
współtowarzyszy.
Patrzyłzatemuważniena
zbliżającąsiępostać.Byłtokościstymłodzian,ledwiewychodzącyzwiekuchłopięcego,niecoponadśredniegowzrostu,ostopach,którychmłodzieńcządługośćwstosunkudocałejpostaci
podkreślałyprzyszczupłościłydekwielkichrozmiarówpółkamaszki.
Widaćbyło,żeprzybyszniebardzowie,corobićzrękami.Ubranybył
wźledopasowanymundurnawskrośprzemoczonybryzgamifal;nadwysokimkołnierzemsterczałachudaszyja,anadniąbladatwarzzwystającymikośćmipoliczkowymi.
Bladatwarzbyłarzadkościąnaokręciewojennym,gdziezałogaszybkoopalałasięnaciemnymahoń;zapadłepoliczkichłopcamiaływdodatkuodcieńzielonkawy
—niewątpliwiedoznałonchorobymorskiejpłynąctunałodzizlądu.
Wbladejtwarzytkwiłaparaciemnychoczu,któreprzezkontrastwyglądałyjakotworywyciętewkartcepapieru.Mastersstwierdziłzpewnymzainteresowaniem,żechociażichwłaścicielprzebył
chorobęmorską,oczyterozglądałysięczujnie,chłonącwyraźnienowedlaniegowidoki.Anichorobamorska,anionieśmielenienieprzytłumiłyciekawościi
zainteresowania,ipanMasterswybiegającswoimzwyczajem
myślamiwprzódpomyślał,żetegochłopcacechujeprzezornośćirozwagaiżejużwtejchwilibadaonswenoweotoczenie,jakgdybyprzygotowującsiędotego,cogotumożespotkać.TakmógłDanielpatrzećnalwy,gdywszedłporazpierwszydoichjaskini.
CiemneoczynapotkaływzrokMastersainiezgrabnapostaćzatrzymałasię.Przybyszpodniósł
nieśmiałodłońdoronda
ociekającegowodąkapeluszaiotworzyłusta,jakbychcąccośpowiedzieć,leczzażenowanyzamknąłjebezsłowa,bynastępniezebraćsięwsobieizmusićdowyrzeczeniawyuczonejformułki.
—Stawiłemsięnaokręt,sir.
—Nazwisko?—zapytałMasters,daremnieczekając,byprzybyłysamjepodał.
—H-HoratioHornblower,sir.
Midszypmen—wyjąkałchłopiec.
—Doskonale,panieHornblower
—odrzekłMasterstaksamo
ceremonialnie.—Czyzabrałpanzesobąswojeklamoty?
Hornblowernigdydotądnie
słyszałtegookreślenia,leczbyłnatyleprzytomny,bysobie
wydedukowaćjegoznaczenie.
—Mojaskrzynkazrzeczami,sir.
Jest…jestnadziobie,przyfurciewejściowej.
Hornblowerwyrzekłtowszystkozledwiedostrzegalnymwahaniem;wiedział,żemarynarzemówiąna
„dziobie",zamiast„przodzie",iżeprzybyłnaokrętprzez„furtęwejściową",leczzastosowanietychsłówsamemuwymagałoodrobinywysiłku.
—Dopilnuję,żebyjązniesiononadół—powiedziałMasters—aipanniechtamlepiejzejdzie.Kapitanjestnalądzie,ajegozastępcaprzykazał,żebypodżadnym
pozoremniewzywaćgoprzedósmymdzwonem,radziłbymwięc,panieHornblower,skorzystaćztegoizrzucićzsiebiemokreodzienie.
—Dobrze,sir—odparł
Hornblower;wtejsamejchwilispostrzegł,żeużyłniewłaściwegowyrażenia,wyczytałtoztwarzyMastersa,poprawiłsięwięc(niewierzącwłaściwie,żeludzienaprawdęmówiąwtensposóbgdziekolwiekpozasceną),zanimMasterszdążyłgoskorygować.—
Takjest,sir—rzekłiprzyłożył
znowudłońdorondakapelusza.
Mastersodwzajemnił
pozdrowienieizwracającsiędojednegozchłopcówpokładowychdygocącychzaskąpąosłoną
nadburciarozkazał:—Chłopcze,zaprowadźpanaHornbloweradomesymidszypmenów.
—Takjest,sir.
Hornblowerposzedłzachłopcemkudziobowi,wstronęgłównegoluku.Wystarczyłobysamejchorobymorskiej,bychwiałsięnanogach,lecznatymkrótkimodcinkupotknął
siędwukrotnie,wmomenciegdyostryporywwiatruszarpnął
„Justinianem",naprężająclinykotwiczne.Uwejściadolukuchłopiecześliznąłsięwdółpotrapiejakwęgorzposkale;Hornblowerzacząłschodzićbardzoostrożnieiniepewniew
przymglonerejonydolnegopokładudziałowego,apotemwpółmrokmiędzypokładów.Wnozdrzachczuł
zapachyrówniedziwnei
pomieszanejakdźwiękiatakującejegouszy.Ustópkażdegotrapuchłopiecczekałnaniegozesłabomaskowanąniecierpliwością.Zeszlizostatniego—Hornblowerstracił
jużorientacjęiniewiedział,czybył
nadziobie,czynarufie—iuczyniwszykilkakrokówznaleźlisięwciemnejwnęce,którejmrokbardziejpodkreślał,niżrozjaśniał,stoczekłojowyosadzonynakawałkublachymiedzianejnastole,wokół
któregosiedziałosześciuludziwkoszulachzzawiniętymirękawami.
Chłopiecznikł,zostawiającHornblowera,iupłynęłachwila,zanimmężczyznazbokobrodami,zajmującymiejsceuszczytustołu,spojrzałwjegostronę.
—Odezwijsię,tyzjawo—rzekł.
Hornblowerpoczuł,żeogarniajągomdłości—skutkipodróżywłodzinasiliłysięwniewiarygodnymzaduchuismrodzie
międzypokładów.Byłomutrudnomówić,afakt,żeniewie,wjakiesłowaubraćto,cochce
powiedzieć,jeszczebardziejsprawępogarszał.
—NazywamsięHornblower,sir
—wydusiłwreszciezsiebiedrżącymgłosem.
—Cóżtozadiabelnypechdlaciebie—odezwałsiędrugiprzystole,zabsolutnymbrakiemsympatii.
Wtymmomenciewiatrwyjącywokółokrętuzmieniłnagle
kierunek,przechylając„Justiniana"
lekkonabokiobracającgo,takżeznównaprężyłysięliny.Hornblowermiałwrażenie,żetoświatzerwałsięzuwięzi.Zatoczyłsięichociażdrżałzzimna,potciekłmupotwarzy.
—Cośmisięzdaje—odezwał
siętenzbokobrodamiuszczytustołu—żeprzybyłeś,żebywsadzaćnoswsprawyswoich
zwierzchników.Jeszczejedengłupawynieukzwalasięnagłowę,żebyzanudzaćtych,cogobędąmusieliuczyćjegoobowiązków.
Spójrzcietylkonaniego—mówcagestemprzywołałuwagęwszystkichprzystole—patrzcienaniego,powiadamwam.Otonajnowszynędznynabytekkrólewski.Iletymaszlat?
—S-siedemnaście,sir—wyjąkał
Hornblower.
—Siedemnaście!—niechęćwgłosiemówiącegobyłaażzawyraźna.—Trzebazaczynaćwdwunastymrokużycia,jeślisięchcewogólezostaćmarynarzem.
Siedemnaście!Aznasztyróżnicęmiędzyflagąaflaglinką?
Słowatewzbudziłyśmiech
zebranych,aztego,jakonbrzmiał,Hornblowerzorientowałsię,żeczypowie„tak"czy„nie",jednakowozostaniewyśmiany.Spróbował
odpowiedziećwymijająco.
—Tojestpierwszarzecz,jakiejszukałbymw„Wiedzyokrętowej"
Noriego—powiedział.
Okrętzatoczyłsięznowui
Hornblowerchwyciłsięstołu.
—Panowie—zacząłpatetycznie,zastanawiającsię,jakwyrazićto,cochciałpowiedzieć.
—NaBoga—zawołałktośodstołu—onmachorobęmorską!
—ChorobęmorskąwSpithead!
—dorzuciłktośinnytonemrównierozbawionymcopogardliwym.
AleHornblowerowibyłojuż
wszystkojedno;przezjakiśczaspotemniezdawałsobiesprawy,cosiędziałowokółniego.Byłotospowodowanewrównymchybastopniunapięciemnerwowym
ostatnichdniijazdąwłodzizlądu,coobłędnymmiotaniemsię
„Justiniana"nakotwicy,leczdlaniegooznaczało,żeodrazuzyskał
etykietkęmidszypmena
wymiotującegowSpithead,iniebyłowtymnicdziwnego,żewzmogłaonajeszczetaknaturalneuczuciesamotnościitęsknotyzadomemtrawiącegowciągutychdni,gdytaczęśćflotyKanału,którejnieudałosięskompletowaćzałóg,stałanakotwicachpozawietrznejwyspyWight.Godzinawhamaku,doktóregowciągnąłgomesowy,pozwoliłamuwrócićdosiebienatyle,bymógłzameldowaćsięupierwszegooficera.Pokilkudniachpotrafiłjużporuszaćsiępookręcie,nietracąc(jakmusiętozdarzałonapoczątku)orientacjipodpokładami,kiedytoniewiedział,czystoitwarządodziobu,czyrufy.Wtymokresieobliczakolegówoficerówprzestałybyćdlaniegozamazanymiplamamiizacząłjerozróżniać.Sporogokosztowało,bynauczyćsię,jakiestanowiskasąpodjegopieczą,gdynaokręciejestzarządzonyalarmbojowy,kiedyonsammawachtyikiedyzałogajestwzywanadostawianiaczyzwijaniażagli.Natylejużsięorientowałwswojejnowejegzystencji,bysobieuświadomić,żemogłabyćgorsza—żelosmógł
rzucićgonapokładokrętuzrozkazemnatychmiastowego
wyjściawmorze,zamiaststanianakotwicy.Alemarnetobyło
zadośćuczynienie;czułsięsamotnyinieszczęśliwy.Jużsamajegonieśmiałośćwystarczała,abyznacznieopóźnićnawiązanieprzyjaźni,anadomiartegowszyscyzmesymidszypmenówna
„Justinianie"byliznaczniestarsiodniego;podstarzalioficerowieniższychrang,rekrutującysięzflotyhandlowej,imidszypmenidobrzepodwudziestce,którymczytozbrakupoparcia,czyniezdaniakoniecznegoegzaminunieudałosięuzyskaćstopniaporucznika.Popierwszymokresie,kiedyichtrochęśmieszył,atrochęzaciekawiał,zaczęligoignorować,aonbył
zadowolonyztakiegoobroturzeczy,rad,żemożeskryćsięwswejskorupieiniezwracaćnasiebieniczyjejuwagi.
Cosiętyczy„Justiniana",niebył
toprzyjemnyokrętwczasietychponurychdnistyczniowych.KapitanKeene—towłaśniewtedy,gdyprzybyłonnapokład,Hornblowerporazpierwszyujrzałpompęiceremoniałotaczającydowódcęliniowca—byłchorym
człowiekiem,onaturze
melancholika.Niecieszyłsięsławą,jakaniektórymdowódcom
pozwalałaściągaćnasweokrętytłumyzapalonychochotników,był
teżpozbawionytegorodzajuosobowości,któraczyniłabyentuzjastówztychponurych,znękanychludzi,dzieńpodniuprzywożonychdlaskompletowaniazałogiprzezoddziaływerbującesiłądomarynarki.Oficerowiewidywaligorzadkoibezentuzjazmu.
WezwanydokajutykapitananapierwsząrozmowęHornblowernieodniósłzbytsilnegowrażenia—
przystolezarzuconympapieramisiedziałmężczyznawśrednimwieku,zpoliczkamizapadłymiipożółkłymioddługotrwałejchoroby.
—PanieHornblower—
przemówiłurzędowymtonem—
miłomipowitaćpananapokładziemegookrętu.
—Tak,sir—odrzekłHornblower
—odpowiedźtawydałamusięwłaściwszanatęokolicznośćniż
„takjest,sir",aodoficerównajniższejrangiwewszelkichokolicznościachoczekiwano,żewypowiedząalbojednąformułkę,albodrugą.
—Panma—chwileczkę,niechzobaczę—siedemnaścielat?—
KapitanKeenewziąłdorąkpapier,którynajprawdopodobniejopisywał
przebiegkrótkiejkarierysłużbowejHornblowera.
—Tak,sir.
—4lipiec1776—zadumałsięKeene,odczytującdatęurodzeniaHornblowera.—Pięćlatprzeddniem,wktórymotrzymałemstanowiskodowódcyokrętu.Byłemodsześciulatporucznikiem,gdypanprzyszedłnaświat.
—Tak,sir—powtórzył
Hornblower;momentniewydawał
sięstosownydojakichkolwiekuwag.
—Synlekarza—trzebabyłowybraćsobielordanaojca,jeślipanchcezrobićkarierę.
—Tak,sir.
—Ajakzpańskim
wykształceniem?
—Byłemwliceumklasycznym,sir.
—AwięcpotrafipanrozbieraćzarównoKsenofonta,jaki
Cycerona?
—Tak,sir.Aleniezbytdobrze,sir.
—Lepiejbyłoby,gdybypanmiał
jakietakiepojęcieosinusachicosinusach.Iumiałprzewidziećszkwałnatylewcześnie,abyzdążyćzwinąćbramsle.Wmarynarcewojennejniemamyzastosowaniadlaablatiwówabsolutów.
—Tak,sir—odrzekł
Hornblower.
Dopieroniedawnodowiedziałsię,cotobramsel,alemógłpowiedziećkapitanowi,żewmatematycejestdosyćzaawansowany.Poniechał
tego;instynktiostatnie
doświadczeniazalecałymusięniespieszyćzinformacjami,którychsięodniegonieżąda.
—Nocóż,proszęsłuchać
rozkazówiuczyćsięswoichobowiązków,aniczłegosiępanuniestanie.Towszystko.
—Dziękuję,sir—powiedział
Hornbloweriwyszedł.
Wyglądałojednak,żezmiejscawszystkozaczęłoiśćinaczej,niżmukapitanżyczył.Jużodnastępnegodniaźlesięzaczęłodziać
Hornblowerowi,mimo
posłuszeństwarozkazomipilnejnaukiobowiązków,apowodemstałosięprzybycienaokrętJohnaSimpsonaiobjęcieprzezniegostanowiskastarszegomesy
midszypmenów.Hornblowersiedział
wmesiezkolegami,gdyujrzałgopierwszyraz.Krzepki,przystojnymężczyznaokołotrzydziestkiwszedłistanął,objąwszyichspojrzeniem,jakHornblowerprzedparudniami.
—Halo!—odezwałsięktóryśniezbytserdecznie.
—Cleveland,mójstary
przyjacielu—powiedziałprzybysz
—rusznosięztegosiedzenia.
Mamzamiarznówzająćswojemiejsceuszczytustołu.
—Ale…
—Powiedziałem,ruszajsię—
powtórzyłostroSimpson.
Clevelandustąpiłzociąganiem,aSimpsonusiadłnajegomiejscuiwodpowiedzinazaciekawionespojrzeniazebranychpotoczył
groźnymwzrokiemwokółstołu.
—Tak,moimilibraciaoficerowie
—mówił.—Jestemzpowrotemnałonierodziny.Iwcalemnieniedziwi,żeniktsięniecieszy.
Będzieciewszyscyjeszczemniejzadowoleni,kiedysiędowaszabiorę.
—Apańskiawans?…—zapytał
ktośodważniejszy.
—Mójawans?—Simpson
pochyliłsiędoprzoduibębniącpalcamiwstółobrzuciłspojrzeniemciekawskichsiedzącychzobustronstołu.
—Odpowiemnatopytanietenjedenraz,aktozapytaotoznowu,zapragnie,żebysiębyłwcalenienarodził.Komisjajajogłowychkapitanównieraczyłamnie
awansować.Uznała,żemoje
wiadomościzmatematykiniewystarczają,abymożnabyłopolegaćnamniejakona
nawigatorze.Itakp.o.porucznikSimpsonjestznowupanem
midszypmenemSimpsonem,do
waszychusług.IniechPanmalitośćnadwaszymiduszyczkami.
Wmiaręjakczasupływałniewyglądałonato,żePanznawogóletakieuczuciejaklitość,gdyżwrazzpowrotemSimpsonażyciewmesiemidszypmenówzmieniłosięwistnykoszmar.Simpsonmusiałbyćzawszepomysłowymtyranem,ateraz,rozgoryczonyiponiżonyniezdaniemegzaminuna
samodzielnestanowisko,stałsięjeszczegorszy,wswoichpomysłachprzechodzącsamegosiebie.Mógł
byćsłabywmatematyce,alebył
szatańskoprzemyślnyw
zamienianiużyciainnychwpiekło.
Jakostarszywmesiemiałzurzęduszerokizakreswładzy;jakoczłowiekokąśliwymjęzykuichorobliwejżądzy,szkodzeniarządziłbysiętam,nawetgdyby
„Justinian"miałrozsądnegoistanowczegozastępcędowódcy,którybyprzywoływałgodo
porządku,apanClaynieposiadał
żadnejztychcech.Dwukrotniemidszypmenizbuntowalisię
przeciwkoarbitralnejwładzySimpsonaizakażdymrazemSimpsonstłukłbuntownika,
okładającgodonieprzytomnościswymiogromnymipięściami,zktórymimiałbydoskonałewynikinaringu.AnirazuSimpsonniemiałnasobieśladówwalki,natomiastwidzącpodbiteokoispuchniętewargijegoprzeciwnika,oburzonypierwszyoficerzakaręposyłał
biedakanawierzchołekmasztuczynarzucałmujakiśnadprogramowyobowiązek.Mesawrzałaod
bezsilnejwściekłości.Nawetlizusyipochlebcy—naturalniebyłokilkutakichwśródmidszypmenów—
nienawidzilityrana.
Rzeczciekawa,największe
oburzeniebudziłyniejegozwykłepoczynania—nakładanieharaczunaskrzynkizdobytkiem
marynarskimwformiedostarczaniamuczystychkoszul,wybieraniesobieprzyposiłkachnajlepszychkawałkówmięsaczynawet
zabieranietakpożądanych
przydziałówalkoholu.Towszystkomoglibymujeszczewybaczyćjakorzeczzrozumiałą,gdyżsamirobilibytaksamo,gdybymieliwładzę.
Okazywałonjednakkapryśnąarbitralność,przypominającąHornblowerowi,którymiał
klasycznewykształcenie,kaprysycesarzyrzymskich.Zmusił
Clevelandadozgoleniabokobrodów,zktórychchłopiecbyłniezwykledumny;nakazałHetherowibudzićMackenziegocopółgodziny,wnocyiwdzień,takżeżadenznichniemógłspać,azawszeznalazłsięlizusgotowydonieść,żeHetherniewykonałswegoobowiązku.
PodobniejakuwszystkichinnychrychłoodkryłonsłabepunktyiuHornblowera.Wiedział,żejestnieśmiały.PoczątkowobawiłogozmuszanieHornblowerado
recytowaniaprzedcałąmesąurywkówz„Elegiinawiejskimcmentarzu"Graya.LizusypotrafiłyzmusićHornbloweradotego;Simpsonkładłprzedsobąpochwęodswegosztyletu,alizusyotaczałyciasnymkołemHornblowera,któryzdawałsobiesprawę,żenajmniejszewahaniezjegostronyspowoduje,iżzostanierozciągniętynastoleiobitypochwą;uderzeniajejpłaskimibokamibyłybolesne,akantyzadawałybólniedowytrzymania,alebólbyłniczymwporównaniuzgłębokimponiżeniem.
Udrękastałasięjeszczegorsza,gdySimpsonwymyśliłcoś,cotrafnienazwał„postępowaniemśledczym",wczasiektóregoHornblowerbyłpoddawany
powolnemuisystematycznemuprzesłuchiwaniunatematjegożyciawdomurodzinnymiprzeżyćokresuchłopięcego.Nakażdepytanietrzebabyłodaćodpowiedź,podgroźbąużyciapochwysztyletu;Hornblowermógłodpowiadać
wymijająco,leczjakąśodpowiedź
daćmusiałiwcześniejczypóźniejbezlitosnebadaniewydobywałozniegozwykłeprzyznaniesię,kwitowanewybuchemśmiechu
słuchaczy.Bógświadkiem,żewsamotnymdzieciństwie
Hornbloweraniebyłonic,czegomógłbysięwstydzić,leczchłopcytodziwnestworzenia,szczególniecinieśmiali,jakHornblower,cowstydząsięrzeczy,któryminiktinnyniezaprzątałbysobiewogóległowy.Ztejciężkiejpróbywychodziłzgnębionyipełenobrzydzenia.Ktośmniejserioznalazłbywyjścieztrudnegopołożenia,robiącbłaznazsiebieizdobywającpoklaskwszystkichwtensposób,leczsiedemnastoletniHornblowerzbytpoważnie
traktowałwłasnąosobę,byrobićzsiebiebłazna.Musiałznosićprześladowania,doświadczająccałejgłębiniedoli,jakąmożnaodczuwaćtylkowtakmłodymwieku.Niezapłakałnigdywczyjejśobecności,lecznocąnierazroniłgorzkiełzysiedemnastolatka.Myślałczęstoośmierci;przychodziłomunawetdogłowy,byzdezerterowaćleczzdawał
sobiesprawę,żedezercjamiałabydlaniegoskutkiznaczniegorszeniżśmierć.Awówczasmyślamiznówzwracałsiędośmierci,napawającsięwyobrażeniamiosamobójstwie.
Pozbawionyprzyjaciółtraktowanyzokrutnąbrutalnościąisamotny,jaktylkochłopiec—szczególniebardzoskrytychłopiec—możebyćmiedzymężczyznami—zacząłpragnąćśmierci.Corazczęściejmyślał,bypołożyćtemukreswsposóbmożliwienajłatwiejszy,lecztaiłtenzamiarwgłębiswejsamotnejduszy.
Gdybytylkookrętznalazłsięnamorzu,nawałrobotywybiłbyimwszystkimfiglezgłowy,anawetiwczasiepostojunakotwicyenergicznydowódcaijegozastępcamoglibyznaleźćdośćzajęćdlacałejzałogi,byniedopuszczaćdogłupstw,leczpechHornblowerasprawi),że"Justinian"stałnakotwicyprzezcałyfatalnystyczeń1794rokupoddowództwem
choregokapitanainiedołężnegopierwszegooficera.Nawetjeśliczasemktóryśznichzmuszonybył
zadziałać,ichreakcjaczęstoobracałasięprzeciwko
Hornblowerowi.Pewnegorazu,gdyoficernawigacyjny,panBowles,miałwykładznawigacjidlaswoichzastępcówimidszypmenów,
nieszczęsnymtrafemnadszedł
przypadkowodowódcaokrętuirzuciłokiemnazadania,któresłuchaczemielirozwiązać.ChorobauczyniłaKeene'azłośliwym,aponadtonielubiłSimpsona.Spojrzał
najegokartkęizachichotał
sarkastycznie.
—Cieszmysięwszyscypospołu
—powiedział—albowiemodkrytezostaływreszcieźródłaNilu.
—Przepraszam,sir?—rzekł
Simpson.
—Oilemogęsięzorientowaćztychbazgrołów—mówiłKeene—
okrętpański,panieSimpson,znajdujesięwAfryceŚrodkowej.
Zobaczmywięc,jakiejeszczeterraeincognitaezostałyudostępnioneprzezinnychnieustraszonychbadaczyztejgrupy.
TomusiałbyćLos—przypadektakdramatyczny,żewyglądałraczejnagręwyobraźniniżnazdarzeniezżyciarealnego;Hornblower
wiedział,cosięstaniejużwchwili,gdywśródkartekzebranychprzezKeene'aznalazłasięijegopraca.
Jegowynikbyłjedynymwynikiemprawidłowym:wszyscyinnidodalipoprawkęnarefrakcję,zamiastjąodjąć,lubwykonaliźlemnożenieczyteż,jakSimpson,sknocilicałezadanie.
—Gratulacje,panieHornblower
—przemówiłKeene.—Powinienpanbyćdumnyztego,żewśródtejgromadyintelektualnychgigantówjestpanjedynym,któremusięudałodaćprawidłowąodpowiedź.MapanchybapołowęlatSimpsona.Jeślidochodzącdojegoobecnegowiekupodwoipanswojeosiągnięcia,zostawipannaswszystkichdalekozasobą.PanieBowles,proszęłaskawiedopilnować,bypanSimpsonbardziejsięprzyłożyłdomatematyki.
Rzekłszytesłowakapitanodszedł
międzypokładempotykającymsiękrokiemczłowiekaśmiertelniechorego,aHornblowersiedziałzespuszczonymioczyma,niezdolnynapotkaćwlepionychwniegospojrzeń,wiedzącażzadobrze,coonewróżą.Zapragnąłśmierciwowejchwili,tejnocymodliłsięnawetonią.
PodwóchdniachHornblower
znalazłsięnabrzegujako
podkomendnySimpsona.Obaj
midszypmenimielizesobąoddział
marynarzywysadzonynaląddlawzięciaudziału,wrazzpodobnymigrupamizinnychokrętóweskadry,włapaniumężczyzndosłużbynamorzu.Wkrótcemiałprzybyćkonwójzachodnioindyjskii
większośćzałógzostaniewziętasiłąnaokrętymarynarkiwojennejjużwmomenciewpłynięciakonwojudoKanału,areszta,pozostawionadladoprowadzeniastatkówdo
kotwicowiska,uciekniepotemnaląd,używającwszelkichsposobów,byzatrzećśladyzasobąiznaleźćbezpiecznąkryjówkę.Zadaniemoddziałówbyłoodciąćimwszystkimdrogęucieczki,stwarzająckordonwzdłużcałejdługościnabrzeży.Leczniebyłojeszczesygnałuo
nadpływaniukonwoju,a
przygotowaniazostałyjuż
zakończone.
—Wszystkowporządeczku—
rzekłSimpson.
Niezwykłetobyłodlaniegoodezwanie,aleteżznajdowałsięwniecodziennychwarunkach.Siedział
wfoteluwtylnympokoju
„GospodypodJagniątkiem",nogimiałopartenadrugim,aprzedsobąogieńbuzującywkominkuikufelpiwazdżynemwzasięguręki.
—Nazdrowiekonwoju
zachodnioindyjskiego—mówiąctesłowaSimpsonpociągnąłłykpiwa.
—Niechsięspóźniajaknajbardziej.
Simpsonbyłnaprawdęw
wesołymnastroju,dokonanapraca,piwoiciepłokominkawprawiłygowdobryhumor;zawcześniebyłojeszczenamocniejszetrunki,którebymogłyuczynićgokłótliwym.
Hornblowersiedzącyzdrugiejstronykominkapopijałpiwobezdżynuiprzyglądałsięzuwagątowarzyszowi,zdziwiony,żeporazpierwszyodwejścianapokład
„Justiniana"pechprzestałgoprześladowaćiudrękaprzycichła,jakrwącybólwzębie.
—Wznieśnamtoast,chłopcze—
rzekłSimpson.
—NapohybelRobezpierrowi—
powiedziałpotulnieHornblower.
Drzwiotwarłysięiweszłodwóchnowychoficerów,midszypmenidrugi,zemblematamiporucznika
—byłtoChalkz„Goliatha",oficermającyogólnynadzórnad
wysłanyminalądoddziałamiwerbunkowymi.NawetSimpsonposunąłsię,byzrobićwyższemurangąmiejsceprzykominku.
—Niemajeszczewiadomościodkonwoju—oznajmiłChalk.ApotemzwróciłbadawczespojrzenienaHornblowera.—Zdajesię,żeniemiałemjeszczeprzyjemnościpoznaćpana.
—PanHornblower—porucznikChalk—Simpsonprzedstawiłichsobieidodał:—PanHornblowerwyróżniłsięjakomidszypmen,któryprzebyłchorobęmorskąwSpithead.
Hornblowerusiłowałzachowaćspokój,gdySimpsonprzyklejałmutęetykietkę.TotylkozwykłauprzejmośćzestronyChalka—
pomyślał,gdytamtenzmieniłtemat.
—Hej,kelner!Wypijecie,
panowie,zemnąszklaneczkę?
Obawiamsię,żemamyprzedsobądługieczekanie.PanieSimpson,czywszyscypańscyludziesą
rozstawienijaknależy?
—Tak,sir.
Chalkbyłczłowiekiem
aktywnym.Chodziłpoizbie,wyglądałprzezoknonapadającydeszcz,agdypodanotrunki,przedstawiłswegomidszypmena,Caldwella,idalejmiotałsięwprzymusowejbezczynności.
—Możezagramypartyjkędlazabiciaczasu?—zaproponował.—
Świetnie!Hej,kelner!Karty,stolikijeszczejednoświatło.
Ustawionostolikikrzesłaprzedkominkiem,przyniesionokarty.
—Wcogramy?—zapyta)
Chalk,przesuwającwzrokiempotowarzyszach.
Byłporucznikiem,gdypozostalitrzejmidszypmenamiikażdajegopropozycjaliczyłasiępoważnie,czekaliwięcoczywiście,coonpowie.
—Oczko?Togradla
półgłówków.Loteryjka?Toznowuzabawadlazamożniejszych
półgłówków.Alemożewist?Danamwszystkimmożność
potrenowanianaszychskromnychtalentów.Wiem,żeCaldwellznazgrubszazasadygry.Apan
Simpson?
CzłowiektaktępywmatematycejakSimpsonniemógłbyćdobrymgraczemwwista,alewyglądało,żeniezdawałsobieztegosprawy.
—Jakpansobieżyczy,sir—
odpowiedziałSimpson.Lubił
hazard,akażdagrawjegowyobrażeniuspełniałatęrolę.
—PanHornblower?
—Zprzyjemnością,sir.
Byłowtymwięcejprawdyniżwzwykłejgrzecznościowej
odpowiedzi.Hornblowerprzeszedł
dobrąszkołęwista;pośmiercimatkigrywa)jakoczwartyzojcem,pastoremijegożoną.Gratastałasięjużniemaljegopasją.Znajdował
satysfakcjęwprawidłowym
obliczaniuszans,wnieustannejzmiennościprzebiegugrytowymagającegoryzyka,toznówprzezorności.Wjegoodpowiedzibyłnawetjakiściepłyton,którysprawił,żeChalkobdarzyłgojeszczejednymspojrzeniem;będącdobrymgraczem,odrazuwyczuł
bratniąduszę.
—Świetnie!—powtórzył.—
Możemywięcodrazuciągnąćomiejscaipartnerów.Jakastawka,panowie?Szylingzawziątkęi
gwineazaroberka,amożetozawysoko?Nie?Awięcuzgodnione.
Przezjakiśczasgratoczyłasięspokojnie.HornblowernajpierwwylosowałSimpsonazapartnera,apotemCaldwella.Jużpoparurozdaniachstałosięrzecząjasną,żeSimpsonjestbeznadziejnym
graczemwwista,zgatunkutych,którzyzawszewyjdąwasa,jeślimajągonaręku,albowsingla,gdymajączterykartyatutowe.MimotodziękimocnejkarcieHornblowerionwygralipierwszegorobra.GrającnastępnyzChalkiem,Simpsonprzegrał,znówotrzymałChalkazapartneraiznowuprzegrał.
Triumfował,gdydostawałamusiędobrakarta,awzdychałsmutno,otrzymującsłabą;należał
niewątpliwiedotychprostaków,cotouważająwistazaimprezętowarzyskączyraczejzapospolitysposób,takijakrzucaniemonety,naprzechodzeniepieniędzyzkieszenidokieszeni.Nigdyniemyślałogrzejakoouświęconymrytualeczygimnastyceumysłu.Ponadtowmiaręjakprzegrywałcorazwięcej,achłopakodkarczmarzapodawał
wciążnowekielichy,stawałsięniespokojnyitwarzpłonęłamunietylkoodżaruzkominka.Nieumiał
aniładnieprzegrywać,anidobrzepić,takżenawetnienagannemanieryChalkazostaływystawionenapróbęiwidaćbyło,żeodetchnął
zulgą,gdyprzynastępnymciągnięciukartdostałHornblowerazapartnera.WygralirobrabeztruduijeszczejednagwineawrazzparomaszylingamiprzeszładochudejkieskiHornblowera;byłterazjedynymwygrywającym,aSimpsontym,coprzegrałnajwięcej,Hornblowerrozpływałsięz
zadowolenia,mogącznowugraćwwista.MinySimpsonaiobelgimruczanepodnosemprzyjmował
jakorozpraszającąuwagę
niedogodność,zapomniałtraktowaćjejakosygnałyostrzegawcze.Grał,niepomnytego,żezaobecnysukcesmożepóźniejzapłacićudręką.
PociągnęlijeszczeraziznowuChalkprzypadłmujakopartner.Podwóchdobrychrozdaniachwygralipartię.Potem,kunieukrywanemutriumfowiSimpsona,małyzapisuzyskałoniCaldwellibylibliscyzrobieniapartii,kiedyryzykownyimpasHornbloweraprzyniósłjemuiChalkowiwygrywającąlewę,gdyimbrakowałojeszczedwóch.
Simpsonpołożyłwaletana
dziesiątkęHornbloweraz
uśmiechemsatysfakcji,któryzmieniłsięwkonsternację,gdyokazałosię,żeobajzCaldwellemzrobilizaledwiesześćlew.
Zmartwiony,przeliczyłjeponownie.
Hornblowerrozdałkartyiodkrył
atu,aSimpsonwyszedłjakzwyklezasa,zapewniającHornblowerowidojście.Miałkilkakart
atutowychidobretrefle,doktórychjednazagrywkamogładaćdojście.
Mrucząccośdosiebie,Simpsonpatrzyłwswojekarty;przedziwnarzecz,alewciążnierozumiałtegoprostegofaktu,żewychodzącwasa,musiwyjśćjeszczeraz,niewyjaśniwszyprzytymanitrochęsytuacji.Wreszciezdecydowałsięirzuciłkartęnastół.Hornblowerwziąłkrólemiodrazuwyszedłwwaletaatu.Kujegoradości,waletwziął.WyszedłjeszczeraziChalkzabrałnastępnąlewęswojądamą.
ChalkwyszedłwasaatutowegoiSimpsonzprzekleństwempołożył
króla.Chalkzagrałwtrefle,którychHornblowermiałpięćzmariażem
—tocośznaczyło,żeChalkwyszedłwtenkolor,gdyżniemogłotobyćwyjściezsingla,gdyHornblowermiałpozostałekartyatutowe.Hornblowerwziąłdamą;asamusiałtrzymaćCaldwell,chybażemiałgoChalk.Hornblowerwyszedłblotką,pozostalidorzucilidokoloru,Chalkwaleta,aCaldwellasa.Zeszłoosiemtrefli,aHornblowermiałjeszczetrzyzkrólemidziesiątką—trzypewnelewy,bopozostałewrękuatutyzapewniałydojście.Caldwellzagrał
damąkaro,Hornblowerpołożył
swegosingla,aChalkpobiłasem.
—Resztamoja—oznajmił
Hornblower—wykładająckarty.
—Jakto?—zawołałSimpson,zkrólemkaronaręku.
—Pięćlew—stwierdziłkrótkoChalk.—Partiairober.
—Czyjanapewnojużnicniebiorę?—upierałsięSimpson.
—Przebijamatutemkarolubkieryibioręnatrzypozostałetrefle
—wyjaśniłHornblower.Dlaniegosytuacjabyłajasnajaksłońce,banalnezakończenierozgrywki;trudnomubyłowyobrazićsobie,żenierozgarnięcigracze,tacyjakSimpson,majątrudnościw
zliczaniupięćdziesięciudwóchkart.
Simpsonopuściłzhałasemdłońnastół.
—Panzadużowiewtejgrze—
rzekł.—Znapankartyzwierzchuiodspodu.
Hornblowerprzełknąłślinę.Czuł,żemożetobyćmoment
rozstrzygający.Przedchwiląjeszczegrałpoprostuwkartyiświetniesiębawił.Terazstałprzednimproblemżycialubśmierci.Wgłowiekłębiłymusięmyśli.Mimowygód
obecnegożyciamiałwyraźniewpamięcistraszliwąudrękębytowaniana„Justinianie",naktórymusiwracać.Otonadarzałasięokazjapołożeniakresutejudręcewtakiczyinnysposób.Wspomniał,jakrozmyślałosamobójstwieigdzieśwgłębimózguwykluwałsięjużplandziałania.Decyzja
skrystalizowałasię.
—Toobraźliwauwaga,panieSimpson—rzekł.PopatrzyłwokołoinapotkałwzrokChalkai
Caldwella,którzynaglespoważnieli.
Simpsonsiedział,jeszczenicztego,cosiędziało,nierozumiejąc.—
Będęmusiałprosićosatysfakcję.
—Satysfakcję?—odezwałsięspiesznieChalk.—Niechpandaspokój.PanSimpsonstraciłnachwilępanowanienadsobą.Jestempewny,żesięwytłumaczy.
—Oskarżonomnieo
oszukiwaniewkartach—upierał
sięHornblower.—Trudnosięztegowytłumaczyć.
Starałsięzachowywaćjak
człowiekdorosły;cowięcej,usiłowałdziałaćjakktośogarniętyoburzeniem,gdywgruncierzeczynieczułwsobiegniewu,gdyżrozumiałażnazbytdobrzezamętwgłowieSimpsona,którydoprowadził
godowypowiedzeniatychsłów.
Lecznadarzyłasięokazja,
postanowiłzniejskorzystaćiterazpozostawałojużtylkograć
przekonywającorolęśmiertelnieznieważonego.
—Winozamroczyłoumysły—
ciągnąłChalk,wciążjeszczechcączażegnaćspór.—PanSimpsonżartował,jestemtegopewien.
Zamówmynastępnąbutelkęi
wypijmyzaprzyjaźń.
—Zprzyjemnością—
odpowiedziałHornblower,szukającsłów,którebyuniemożliwiłypojednanie—jeślipanSimpsonpoprosimnieoprzebaczenieteraz,wobecnościobupanów,iprzyzna,żeodezwaniejegobyło
bezpodstawneiniegodne
dżentelmena.
Mówiąctoodwróciłsię,napotkał
wzrokSimpsonaipopatrzyłmuwoczywyzywająco,jakgdyby
powiewającczerwonąpłachtąprzedbykiem,wktórymwzbierałaupragnionaprzezniegofuria.
—PrzeprosićCIEBIE,tybezczelnysmarkaczu!—wybuchnąłSimpson,dającsięponieśćalkoholowiiurażonejgodności.—Nigdy,pókimżyw.
—Panowietosłyszeli?—zwrócił
siędoobecnychHornblower.—
Zostałemobrażony,apanSimpsonnietylkoodmawiaprzeprosin,aleznieważamniejeszczebardziej.W
tejsytuacjijesttylkojedensposóbdaniasatysfakcji.
Przeznastępnednidzieląceichodprzybyciakonwoju
zachodnioindyjskiegoHornbloweriSimpson,pozostającpodrozkazamiChalka,wiedliosobliweżyciedwóchludzi,którzyoczekującnapojedynekzmuszenisąprzestawaćzesobą.Hornblower—jakbytoczyniłwkażdyminnymwypadku
—starałsięspełniaćwszystkieotrzymywanerozkazy,aSimpsonwydawałjezpewnym
zakłopotaniemiskrępowaniem.W
ciągutychdwóchdniHornblowerdopracowywałszczegółyswegopierwotnegopomysłu.Obchodzącstoczniezpatrolemmarynarzy,depcącymmupopiętach,miałwieleczasunaprzemyśleniesprawy.
Oceniananazimno—a
siedemnastoletnimłodzieniecwnastrojuczarnejrozpaczymożeodczasudoczasuzdobyćsięnapewienobiektywizm—byłatakprostajakobliczanieszanswrozgrywcewistowej.Nicniemożebyć
gorszegoodżyciana„Justinianie",nawetśmierć(dotegownioskudoszedłjużwcześniej).Iotonadarzasięokazjałatwejśmiercitymbardziejpociągająca,żezamiastniegomożezginąćSimpson.WtejtowłaśniechwiliHornblowerposunąłsięwswymzamyśleokrokdalej—ujrzałgownowymaspekcie,zaskakującymnawetdlaniegosamegodotegostopnia,żeprzystanąłipatrolwpadłnaniego,zanimmarynarzezdążylisięzatrzymać.
—Przepraszam,sir—powiedział
podoficer.
—Nieszkodzi—odrzekł
Hornblower,głębokozatopionywmyślach.
Najpierwnapomknąłotymwrozmowiezoficerami
nawigacyjnymi,Prestonemi
Danversem,którychnatychmiastpopowrociena„Justiniana"poprosiłnaswoichsekundantów.
—Oczywiście,będziemydziałaćwpańskimimieniu—powiedział
Preston,patrzącpowątpiewająconachuderlawegomłodzieńca
wyłuszczającegoswojąprośbę.—
Jakiej,bronipansobieżyczyużyć?
Jakostronaobrażonamapanprawowyboru.
—Zastanawiamsięnadtymodmomentu,gdymnieznieważył—
zacząłHornblower,odwlekającodpowiedź.Niełatwobyłowkońcupodaćswójzamiarwsuchychsłowach.
—Mapanwprawęw
posługiwaniusięszpadą?—spytał
Danvers.
—Nie—odparłHornblower.
Prawdęmówiąc,nigdyjejdotądniemiałwużyciu.
—Więcchybalepiejpistolety—
wtrąciłPreston.
—Simpsonjestpewniedobrymstrzelcem—zauważyłDanvers.—
Jasamniemiałbymodwagi
zmierzyćsięznim.
—Dajspokój—pośpieszył
Preston.—Nieodbieraj
człowiekowiodwagi.
—Niebojęsię—powiedział
Hornblower,—Samotym
myślałem.
—Jakwidać,nietracipanzimnejkrwi—dziwiłsięDanvers.
Hornblowerwzruszyłramionami.
—Może.Aletonieważne.
Przyszłomijednakdogłowy,żemoglibyśmyjeszczebardziejwyrównaćszansę.
—Wjakisposób?
—Moglibyśmyzrównaćje
zupełnie—ciągnąłHornblower,porzuciwszywahanie.—Niechbędądwapistolety,jeden
naładowany,adruginie.Simpsonijadokonamywyboruniewiedząc,któryjestnabity.Potemstaniemywodległościjardaodsiebieinakomendęwystrzelimy.
—Bożemój!—osłupiałDanvers.
—Myślę,żetoniebyłobywzgodziezprzepisami—rzekł
Preston.—Znaczyłoby,żejedenzwaszginienapewno.
—Celempojedynkówjest
zabijanie—odparowałHornblower.
—Jeśliwarunkibędąfair,niesądzę,abymożnabyłomiećjakieś
zastrzeżenia.
—Aleczypanwytrwadokońca?
—powiedziałDanversz
powątpiewaniemwgłosie.
—PanieDanvers…—zaczął
Hornblower,leczPrestonprzerwał
mówiąc:
—Niechcemyjeszczejednegopojedynkumiędzyczłonkaminaszejzałogi.Danverschciałtylkopowiedzieć,żeonsamniebyłbyzdolnydoczegośtakiego.
OmówimysprawęzClevelandemiHetheremizobaczymy,coonipowiedzą.
Nieminęłagodzina,acałyokrętznałproponowanewarunki
pojedynku.NaniekorzyśćSimpsonapodziałałbyćmożefakt,iżniemiał
onnapokładzieżadnego
prawdziwegoprzyjaciela,takżejegosekundanci,ClevelandiHethernieupieralisięzbytniocodosposobuprzeprowadzeniapojedynkuiledwiemarkującopórzgodzilisięnaproponowanewarunki.Tyranmesymidszypmenówpłaciłzaswe
wyczyny.Częśćoficerów
zareagowałacynicznym
rozbawieniem,inni,atakżeniektórzymarynarze,patrzylinaHornbloweraiSimpsonaz
zaciekawieniem,jakieczyjaśzbliżającasięśmierćbudziwniektórychludziach.
WpołudnieporucznikMastersposłałpoHornblowera.
—PanieHornblower,dowódcarozkazałmizbadaćsprawętegopojedynku—oznajmił.—Poleconomizrobićcosięda,abyzażegnaćspór.
—Tak,sir.
—PanieHornblower,pocóż
nalegaćnasatysfakcję?Oilewiem,padłokilkanieprzemyślanychsłówprzywinieikartach.
—Sir,panSimpsonoskarżył
mnie,żeoszukuję,wobecnościdwóchświadków,oficerównieznaszegookrętu.
Wtymbyłcałykłopot.
Świadkowienienależelidozałogi
„Justiniana".GdybyHornblowerzdecydowałsiępuścićpłazemsłowaSimpsonajakobrednie
rozzłoszczonegopijaka,mogłybyprzejśćniezauważone.Skorojednakzareagowałnanietak,jaktouczynił,niemożnabyłojużsprawy
zatuszowaćiHornblowerwiedział
otym.
—Mimoto,panieHornblower,możnaotrzymaćsatysfakcjębezpojedynku.
—Sir,jeślipanSimpsonprzeprosimnieoficjalniewobecnościtychsamychświadków,będę
usatysfakcjonowany.
Simpsonniebyłtchórzem.Będziewolałśmierćniżnarażeniesięnapubliczneponiżenie.
—Rozumiem.Obstajepan,jaksłyszałem,przyniecodziennychraczejwarunkachpojedynku?
—Sir,istniejąwtejmierzeprecedensy.Jakostronaobrażonamamprawowybraćdowolne
warunki,bylebyłyfair.
—PanieHornblower,słuchającpanaodnoszęwrażenie,żemówięzprawnikiem,specjalistąodsprawmorskich.
Tauwagawystarczyła
Hornblowerowi,bysięzorientował,iżprzemawiałwsposóbzbytpewnysiebieinaprzyszłośćpostanowił
powściągaćjęzyk.Stał,milcząc,iczekał,abyMasterspodjąłrozmowę.
—Azatem,panieHornblower,jestpanzdecydowanytrwaćwtymmorderczymzamiarze?
—Tak,sir.
—Dowódcapoleciłmiwtakimrazieosobiścieasystowaćprzypojedynkuzpowodu
niezwyczajnychwarunków,przyktórychpansięupiera.Zwrócęsiędosekundantów,abymito
umożliwili.
—Tak,sir.
—Towszystko,panie
Hornblower.
MasterspatrzyłzaodchodzącymHornbloweremjeszczeuważniejniżwówczas,gdychłopiecprzybyłporazpierwszynaokręt.Szukał
objawówsłabościi
niezdecydowania—jakichśoznakuczućludzkich—alenictakiegoniezauważył.Hornblowerpowziął
decyzję,rozważywszywszystkieproicontra,irozumująclogicznieuznał,żeobmyśliwszynazimnotokpostępowaniabyłobygłupotąpoddaćsiępotemwpływom
zmiennychemocji.Warunki
pojedynku,jakichżądał,z
matematycznegopunktuwidzeniabyłykorzystne,jeślijużkiedyśmyślałotym,abyujść
prześladowaniomSimpsona
popełniającsamobójstwo,toszansapołożeniaimkresupozostającprzyżyciubyłanapewnowyjściemkorzystniejszym.JeślinawetSimpsonjest(atoprawiepewne)lepszymszermierzemilepszymstrzelcemodniego,toiwówczas,matematycznierzeczbiorąc,równeszansęsąkorzystne.Niebyłopowodużałowaćswojejdecyzji.
Wszystkopięknie;z
matematycznegopunktuwidzeniawnioskitebyłyniedopodważenia,leczHornblowerstwierdziłzezdziwieniem,żematematykatoniewszystko.Parokrotniewczasietegoponuregopopołudniaiwieczorupoczuł,żeściskagocośwgardlenamyśl,iżnastępnegorankaorzełlubreszkazdecydująojegożyciu.Jeśliprzypadniemugorszazdwóchmożliwychszans,jutrobędziemartwy,duszazniegouleci,ciałoostygnie,aświat—wcotrudnouwierzyć—będzieistniałdalej,bezniego.Mimowoliprzeleciałgodreszcznatęmyśl.Amiałdużoczasunarefleksje,gdyżzwyczajzabraniającyprzeciwnikom
spotykaniasięzesobądochwilipojedynkuzmuszałgodo
przebywaniaotylewizolacji,oilebyłaonamożliwanazatłoczonympokładzie„Justiniana".Tejnocyrozwieszającswójhamakczułsięprzybityizmęczonybezpowodu;rozbierałsięwdusznym,wilgotnymzmrokumiędzypokładziatrzęsącsięzzimnabardziejniżzwykle.
Owinąłsiękocami,daremnieszukającodprężeniawichcieple.
Ledwozaczynałzasypiać,jużbudził
się,pełennapięciaiobaw,myślamiwybiegającwdzieńjutrzejszy.
Znużony,przewracałsięwhamaku,słysząccopółgodzinyuderzeniadzwonuokrętowego,czująccorazsilniejsząpogardędlaswegotchórzostwa.Wkońcupowiedział
sobie,żetonawetdobrze,iżjutrożyciejegozależećbędzieodczystegoprzypadku,bogdybymusiałpolegaćnapewnościrękiioka,potakiejnocynapewnobyzginął.
Chybatamyślpomogłamu
przespaćostatniągodzinęnocyczymożedwie,gdyżobudziłsięnagle,potrząsanyprzezDanversa.
Pięćdzwonów—oznajmił
Danvers.—Zagodzinęświt.
Wstawajidodzieła!
Hornblowerześliznąłsięz
hamakaistałwsamejkoszuli;namiędzypokładziubyłoprawieciemnoiDanversaledwiebyłowidaćwtymmroku.
—Kapitankażenamjechaćdrugąłodzią—ciągnąłDanvers.—
Masters,Simpsonijegosekundancijadąpierwsiszalupą.AotoiPreston.
Wciemnościzamajaczyładruganiewyraźnapostać.
—Piekielniezimno—narzekał
Preston.—Parszywyraneknawstawanie.Nelson,gdzieżherbata?
Mesowywszedłwchwili,gdyHornblowernaciągałspodnie.
Hornblowerbyłwściekły,żetakdrżyzzimna,iżkubekzadzwoniłopodstawkę,gdybrałgodoręki.
Herbatarobiłamudobrze,więcpił
jąchciwie.
—Proszęjeszczekubek—
powiedział,dumny,żewtakiejchwilijestwstaniemyślećoherbacie.
Byłojeszczeciemno,gdy
schodzilidołodzi.
—Odbijać—rozkazałsternikiłódźoderwałasięodburtyokrętu.
Wiałprzejmujący,zimnywiatr,którywypełniałżagiellugrowyłodzikierującejsięnadwaświatełkanakońcufalochronu.
—Zamówiłemdorożkęu
George'a—powiedziałDanvers.—
Miejmynadzieję,żeczekananas.
Czekała,awoźnicamimo
całonocnegopiciabyłnatyletrzeźwy,żepanowałnadkoniem.
Usiedli,znogamiwsłomie,iDanverswydobyłzkieszeniflaszkę.
—Pociągniesz,Hornblower?—
zapytał,podającmują.—Dziśranotwojarękaniemusibyćspecjalniepewna.
—Nie,dziękuję—odparł
Hornblower.Pustyżołądekbuntował
sięprzeciwkosamejmyśliwlewaniawniegowódki.
—Tamcibędąprzednami—
mówiłPreston.—Widziałem,jakichłódźwracała,gdydopływaliśmydofalochronu.
Etykietapojedynkowawymagała,abyprzeciwnicyprzybywalinapolewalkioddzielnie;napowrótbędziepotrzebnajużtylkojednałódź.
—Jestznimikonował—
dorzuciłDanvers.—ChociażBógjedenwie,cozniegomożebyćdziśzapożytek.
Parsknąłśmiechemistropionyusiłowałstłumićswójchichot.
—Hornblower,jaksięczujesz?
—spytałPreston.
—Nienajgorzej—odparł
Hornblower,powstrzymującsięoddodania,żetegorodzajuuwaginiewpływajązadobrzenajegonastrój.
Dorożka,przejechawszyszczytwzgórza,nietrzęsłatakbardzo.
Wreszciezatrzymałasięprzybłoniu.
Czekałtamjużdrugipowózzlatarniąnajednąświecępalącąsiężółtympłomykiemw
rozjaśniającymsiębrzasku.
—Tooni—powiedziałPreston;wsłabymświetleświtudojrzeligrupkęstojącychnazamarzniętymtorfiepośródkrzakówjanowca.
Ruszyliwichstronę.
HornblowerowimignęłatwarzSimpsonastojącegonieconauboczu.Byłablada,aHornblowerzauważył,żeiSimpsonprzełykał
nerwowoślinę.
Masterspodszedłdonichi
powiódłswoimzwykłymuważnymspojrzeniempotwarzyHornblowera.
—Tojestmoment—rzekł—nazałagodzeniesporu.Krajnaszznajdujesięwstaniewojny.Mamnadzieję,panieHornblower,żedasiępannakłonićdozachowaniażycialudzkiegodlakrólainiebędzieupartywtejsprawie.
HornblowerspojrzałwprostnaSimpsona,aDanversodpowiedział
zaniego.
—CzypanSimpson
zaproponowałnależyte
zadośćuczynienie?—zapytał.
—PanSimpsonjestskłonny
przyznać,żepragnąłby,abyincydenttenniemiałwogólemiejsca.
—Toniejestformazadowalająca
—odparłDanvers.—Niemawniejprzeprosin,azgodzisiępan,sir,żeprzeprosinysąkonieczne.
—Conatowaszprzeciwnik?—
nalegałMasters.
—Niedoprzeciwnikównależyuzgadnianietychkwestii—
stwierdziłDanvers,rzucającokiemnaHornblowera,któryskinąłgłowąpotakująco.Wszystkotobyłorównienieuniknione,jakprzejazdwwoziekatowskimitaksamostraszne.Terazjużniebyłopowrotu;Hornbloweraniprzezmomentnieprzypuszczał,żeSimpsonzgodzisięnaprzeproszenie,abeztegosprawamusiałasiętoczyćdalej,ażdokrwawegozakończenia.Miałtakąsamąjakonszansę,żeniepożyjedłużejniżpięćminut.
—Azatemjesteściepanowiezdecydowani—stwierdziłMasters.
—Będęmusiałzanotowaćtenfaktwmoimsprawozdaniu.
—Jesteśmyzdecydowani—
potwierdziłPreston.
—Niepozostajewięcnicinnego,jakpozwolićnakontynuowanietejpożałowaniagodnejsprawy.
ZostawiłempistoletypodopiekądoktoraHepplewhite'a.
Odwróciłsięipowiódłichdodrugiejgrupki—stałtamSimpsonzHetheremiClevelandemorazdoktorHepplewhitetrzymającyzalufępistolety.Byłtotęgimężczyznazczerwonątwarzą
zatwardziałegopijaka,iterazmiałnaobliczupijackiuśmiechichwiałsięlekkonanogach.
—Czymłodzidurnieobstająprzyswymszaleństwie?—zapytał,leczwszyscybardzotaktownie
zignorowalitoodezwaniesięosobynieupoważnionejdozadawaniapytańwtakiejchwili.
—Awięc—zacząłMasters—
otopistolety,oba,jakwidzicie,sązaładowaneprochem,leczzgodniezwarunkamipojedynkujedenjestnabity,adruginie.Mamtugwineęiproponujęrzucićjądlaustalenia,komuprzypadniektóry.Panowie,czyrzutmonetąmazadecydowaćnieodwołalnie,którypistoletprzypadniektóremuprzeciwnikowi
—naprzykładtenpanu
Simpsonowi,jeśliwyjdziereszka,czyteżwygrywającybędziemógł
wybraćpistolet?Moimzadaniemjestwyeliminowaćwszelką
możliwośćzmowy.
HetherzClevelandemiDanverszPrestonemwymienili
niezdecydowanespojrzenia.
—Niechwybieraten,który
odgadnietrafnie—powiedziałwkońcuPreston.
—Doskonale,panowie.Proszęwołać,panieHornblower.
—Orzeł—krzyknąłHornblower,gdyzłotamonetazawirowaławpowietrzu.
Masterspodstawiłdłońiprzykrył
monetędrugąręką.
—Orzeł—stwierdził.Odkrył
gwineęnadłoniipokazałjąsekundantom.—Niechpanwybiera.
Hepplewhitewyciągnąłkuniemuobapistolety,wjednejręcedzierżącżycie,wdrugiejśmierć.Byłatostrasznachwila.Mógłzdaćsiętylkonaczystyprzypadek;potrzebabyłopewnegowysiłku,bywyciągnąćrękę.
—Wezmęten—rzekł;brońprzydotknięciuwydałamusięlodowatozimna.
—Wtensposóbuczyniłemto,ocobyłemproszony—oświadczył
Masters.—Reszta,panowie,należydowas.
—Bierzpanswój,Simpson—
powiedziałHepplewhite.—Apan,panieHornblower,niechuważa,manipulującswoim.Stanowiciepublicznezagrożenie.
Doktorwciąższczerzyłzęby,zadowolony,żetonieon,aktośinnyjestwśmiertelnym
niebezpieczeństwie.Simpsonujął
pistoletpodanymuprzez
Hepplewhite'aizważyłgowdłoni;razjeszczeoczyjegonapotkaływzrokHornblowera,alepatrzyłybezwyrazuiwydawałosię,żegoniepoznaje.
—Niemapotrzebyrozchodzićsięnajakąśspecjalnąodległość—
mówiłDanvers.—Każdemiejscejestrówniedobre.Igrunttudosyćrówny.
—Doskonale—zgodziłsię
Hether.—PanieSimpson,zechcepanstanąćtutaj.
PrestonskinąłnaHornblowera,któryruszyłwewskazanym
kierunku.Niebyłomułatwokroczyćenergicznie,aprzytymspokojnie.PrestonwziąłgopodramięiustawiłnaprzeciwkoSimpsona,prawiepierśwpierś—
takblisko,żepoczułodóralkoholu.
—Porazostatni,panowie—
przemówiłgłośnoMasters.—Czyniemożeciesiępogodzić?
Odpowiedziąbyłogłębokie
milczenieiHornblowerowizdawałosię,żewtejciszysłychaćwyraźnieszalonebiciejegoserca.CiszęprzerwałHetherwołając:
—Nieustaliliśmy,ktoda
komendę!Ktotozrobi?
—MożepanMasters—
zaproponowałDanvers.
Hornblowernierozglądałsię.
UtkwiłwzrokwszareniebonadprawymuchemSimpsona—niemógłczemuśpatrzećmuwtwarziniemiałpojęcia,nacospoglądaSimpson.Wiedział,żedlaniegokoniecświatajestbliski—zachwilę
kulamożeprzeszyćmuserce.
—Uczynięto,skoropanowietakpostanowili—usłyszałgłosMastersa.
Wszarościniebaniebyłoniczajmującegodlaoka;równiedobrzemógłsiężegnaćztymświatemzzawiązanymioczyma.Mastersprzemówiłdonośnymgłosem.
—Powiem:raz…dwa…trzy…
ognia!—oznajmił—ztakimiprzerwami.Poostatnimsłowiemożeciepanowiestrzelać,jakchcecie.Jesteściegotowi?
—Tak—dobiegłgłosSimpsona,Hornblowerowiwydałosię,żetużnadjegouchem.
—Tak—zawtórował
Hornblower.Słyszałnapięciewswoimgłosie.
—Raz…—zacząłMasters,awtymmomencieHornblowerpoczuł
nalewejpiersidotknięcielufypistoletuSimpsona,uniósłwięcswój.
Iwłaśniewtejsekundzie
zdecydował,żeniepotrafizabićSimpsona,nawetgdybytobyłowjegomocy.Uniósłpistoletniecowyżejizmusiłsię,abysprawdzićwzrokiem,żejestwycelowanywramięSimpsona.Wystarczy
nieznacznedraśnięcie.
—Dwa…—ciągnąłMasters.—
Trzy…Ognia!
Hornblowerpociągnąłzaspust.
Usłyszałszczęknięciepistoletu.
Prochsięzapalił,alenicponadto—
toonmiałbrońnienaładowanąipojął,coznaczyumierać.UłameksekundypóźniejrozległsiędrugiszczękpistoletuSimpsonaiobłoczekdymupojawiłsięwokolicyjegoserca.Obajstaliskamienialiimilczący,powoliuświadamiającsobie,cowłaściwiezaszło.
—NaBoga,spudłował!—
krzyknąłDanvers.
Otoczyliichsekundanci.
—Proszęmidaćpistolety!—
rozkazałMasters,wyjmującjezosłabłychdłoniprzeciwników.—
Tenzaładowanymógłsiętylkozaciąć,aniechcemy,żebyterazwypalił.
—Którybyłzaładowany?—
spytałHether,pożeranyciekawością.
—Lepiejtegoniewiedzieć—
odrzekłMasters,przekładającszybkopistoletyzrękidoręki,abyzmylićwszystkich.
—Możejeszczejedenstrzał?—
zapytałDanvers,aleMasterspopatrzyłmuwoczyprostoinieustępliwie.
—Niebędziedrugiegostrzału—
powiedział.—Honorzostał
całkowicieusatysfakcjonowany.
Obajpanowieprzeszlidoskonaleprzezpróbę.TerazniktniebędziemógłźlemyślećopanuSimpsonie,jeśliwyraziżalzpowoduzajścia,aniopanuHornblowerze,jeżelizgodzisięnatakąsatysfakcję.
Hepplewhitewybuchnął
śmiechem.
—Waszetwarze!—ryczałwalącsiępobiodrach.—Żebyściemoglisiebiezobaczyć!Ponurzyjaknapogrzebie!
—PanieHepplewhite—odezwał
sięMasters—pańskiezachowaniejestniestosowne.Panowie,dorożkiczekająnadrodze,aszalupastoiprzyfalochronie.Myślę,żeśniadaniezrobidobrzenam
wszystkim,nawetpanu,
Hepplewhite.
Natymincydentpowinienbyłsięzakończyć.Zczasempełne
podnieceniakomentarzenatematniezwykłegopojedynku,krążącewśródzakotwiczonychokrętóweskadry,ucichłyzupełnie,chociażteraznazwiskoHornblowerastałosięznanewszystkim,itoniejakomidszypmena,któryprzechodził
chorobęmorskąwSpithead,leczmężczyzny,którypotrafiłzzimnąkrwiąpostawićżycienakartę.Lecznasamym„Justinianie"zaczętomówićoczymśinnym;szeptanootymnadziobieirufie.
—Sir,panHornblowerprosioposłuchanie—rzekłpewnegorankapanClay,pierwszyoficer,składającraportdowódcyokrętu.Keenewestchnąłciężko.
—Proszęgoprzysłać,jakpanstądwyjdzie.
Wdziesięćminutpóźniejdokabinyzapukałiwszedł
młodzieniecwstaniewielkiegowzburzenia.
—Sir…—zacząłHornblower.
—Domyślamsię,zczympanprzychodzi—powiedziałKeene.
—Tepistolety,którychużyliśmywpojedynkuzSimpsonem,niebyłynabite!
—PewnieHepplewhitewypaplał
—mruknąłKeene.
—I,jakrozumiem,tosięstałonapańskirozkaz,sir.
—Tak,toprawda,wydałemtakirozkazpanuMastersowi.
—Tobyłaniedopuszczalna
samowola,sir!
Hornblowerchciałprzemówićostrymtonem,leczwybąkałtesłowanieśmiało.
—Byćmoże—odparłKeene
cierpliwie,jakzwykleprzekładającpapierynabiurku.
Spokójtowarzyszącytemu
stwierdzeniuzdezorientował
Hornblowera,takżeprzeznastępnąchwilęcośtylkomruczałpodnosem.
—Ocaliłemjednożyciedlakróla
—ciągnąłKeene,gdyHornblowerumilkł.—Młodeżycie.Niktprzytymnieucierpiał.Przeciwnie,odwaga,zarównopańska,jakiSimpsona,zostaławpełni
wykazana.Obajwiecieteraz,żepotraficiestanąćwobliczuognia,iwszyscyinniwiedząteżotym.
—Sir,pannaraziłmójhonornaszwank—kontynuowałHornblowerjednązprzećwiczonychwcześniejmów—aztegojesttylkojednowyjście.
—PanieHornblower,proszęsięopanować—Keeneprzygotowującsiędoprzemowypoprawiłsięw
foteluzgrymasembólu.—Muszępanuprzypomniećopewnym
zbawiennymprzepisie
obowiązującymwmarynarce
wojennej,amianowicie,żemłodszyrangąoficerniemożewyzwaćnapojedynekstarszego.Przyczynysąjasne—wprzeciwnymwypadkuawansowaniebyłobyzbytłatwe.
Nawetsamowyzwaniestarszegooficeraprzezmłodszegogrozisądemwojennym,panieHornblower.
—Och!—jęknąłcicho
Hornblower.
—Aterazproszęposłuchaćbezinteresownejrady—ciągnął
Keene.—Odbyłpanjeden
pojedynek,wychodzączniegozhonorem.Todobrze.Ajeszczelepiej—żebypannigdyniemiał
drugiego.Dziwnarzecz,aleniektórzyludziepotrafią
zasmakowaćwpojedynkowaniusię,jaktygryswekrwi.Ludziecinigdyniesądobrymianilubianymioficerami.
Wtymwłaśniemomencie
Hornbloweruświadomiłsobie,żesilnepodniecenie,zjakimprzekraczałprógkajutykapitańskiej,wywołałagłównieperspektywa,żemarzucićwyzwanie.Mogłotobyćniezdrowepragnienie
niebezpieczeństwaipiekielnażądzazajęciachoćnachwilęcentralnegomiejscanascenie.Keeneczekałnajegoreakcję,alejemutrudnobyłoznaleźćjakąśodpowiedź.
—Rozumiem,sir—powiedział
wkońcu.
Keeneznowuporuszyłsięw
fotelu.
—PanieHornblower,jestjeszczejednasprawa,którąchciałemzpanemomówić.KapitanPellewz
„Indefatigable"mausiebiewolnemiejscedlamidszypmena.KapitanPellewlubizagraćpartyjkęwista,aniemadobregoczwartegonapokładzie.Uzgodniliśmymiędzysobą,żezałatwimypozytywniepańskąprośbęoprzeniesienie,jeślipanjązłoży.Niemuszędodawać,żekażdyambitnymłodyoficer
podskoczyłbydogóry,gdybysięprzednimotworzyłamożliwośćsłużbynafregacie.
—Nafregacie!—wykrzyknął
Hornblower.
Wszyscyznalireputacjęi
szczęściePellewa.Odznaczeniesię,awans,pryzowe—oficerpodrozkazamiPellewamógłliczyćnatowszystko.Nominacjana
„Indefatigable"jestnapewnoprzedmiotemnieladazabiegów,adlaniegobyłatoszansa,jakazdarzasięrazwżyciu.Hornblowerjużmiałjąprzyjąćzzadowoleniem,gdypewnewzględypowstrzymałygo.
—Panjestbardzodobry,sir—
powiedział—iniewiem,jakmamzatodziękować.Alepanmnieprzyjąłdosiebiejakomidszypmenaioczywiściemuszętuzpanempozostać.
Ściągłą,rozumnątwarzrozjaśnił
uśmiech.
—Niewieluzdobyłobysię,żebytopowiedzieć—rzekiKeene.—
Leczbędęnalegał,abypanprzyjął
propozycję.Niepożyjęnatyledługo,abymócdocenićpańskąlojalność.Atenokrętniejestmiejscemdlapana—zjegobezużytecznymdowódcą—proszęnieprzerywać—nieudolnym
zastępcąimidszypmenamizastaryminaswestanowiska.
Powinienpanznaleźćsiętam,gdziesąmożliwościnaszybkiawans.
Sugerującpanuprzyjęcie
zaproszeniakapitanaPellewa,panieHornblower,czyniętodladobrasłużby,ajasambędęmiałbyćmożemniejkłopotów,jeślipansięzgodzi.
—Takjest,sir—odpowiedział
Hornblower.
Rozdziałdrugi
Ładunekryżu
Wilkznalazłsiępośródowiec.Jakokiemsięgnąć,wzburzone,
rozkołysaneszarewodyZatokiBiskajskiejusianebyłybiałymipłótnamiichociażwiałsilnywiatr,wszystkieokrętymiałypostawioneniebezpieczniedużożagli.
Wszystkieusiłowaływydostaćsięstamtąd,opróczjednego;tymwyjątkiembyła„Indefatigable",fregatajegokrólewskiejmości,dowodzonaprzezkapitanaSirEdwardaPellewa.Dalekona
Atlantyku,setkimilodnichrozgrywałasięwielkabitwa,wktórejokrętyliniowebiłysięoto,czyAnglia,czyteżFrancjautrzymapanowanienamorzu;tu,wzatoce,konwój,którymiałyeskortowaćokrętyfrancuskie,zostałwystawionynaatakjednostkinatylesilnej,żemogłazdobyćkażdystatek,jakibyławstanieprześcignąć.Nadpłynęłaodzawietrznej,odcinającszansęucieczkiwtamtymkierunku,iniezdarnestatkihandlowemusiałyiśćbejdewindem;wszystkiebyływyładowaneżywnością,którejrewolucyjnaFrancja(mającagospodarkęzdezorganizowanąciągłymiwstrząsami)takbardzooczekiwała,aichzałogibałysięwięzieniabrytyjskiegojakognia.
Fregatawyprzedzałastatekzastatkiem;wystarczyłjedenstrzałlubdwaijużświeżowciągniętatrójkolorowabanderazjeżdżałatrzepoczączgafla,załogapryzowaspieszyłanazdobytąjednostkę,byjądoprowadzićdoportubrytyjskiego,afregatapuszczałasięwpogońzanastępnymłupem.
Napokładzierufowym
„Indefatigable"Pellewzżymałsięnakażdąniezbędnązwłokę.Statkikonwoju,idącemożliwienajbliżejwiatruipodtylomażaglami,iletylkozdołałypostawić,rozpraszałysięcorazbardziejzupływemminut,comogłouratowaćniektóreznich,jeślichociażjednachwilazostaniezmarnowana.Pellewnieczekałnapowrótswoichłodzi;wysyłałoficerazuzbrojonymoddziałkiemnakażdykolejnypoddającysięstatekiledwiezałogapryzowaodpłynęła,wypełniałznowuwiatrem
grotmarselfregatyiruszałzanastępnąofiarą.Bryg,którywłaśnieścigali,zwlekałzpoddaniemsię.
Długiedziewięciofuntówkinadziobie„Indefatigable"odezwałysięparęrazy;narozkołysanymmorzuniełatwobyłoodokładnecelowanieibrygszedłdalejswoimkursem,wnadzieiżejakiścudgouratuje.
—Doskonale—mruknąłPellew.
—Samtegochciał.Niechwięcma.
Celowniczowieprzy
pościgówkachdziobowychzmienilicel,mierzącwśrodekstatku,zamiastwjegodziób.
—Niewkadłub,dodiabła!—
krzyknąłPellew.Jedenzpociskówtrafiłbrygniebezpiecznie,tużnadliniąwodną.—Pomasztachgo!
Przypadkiem,czymożecelowo,następnystrzałmiałlepsząelewację.
Trafiłwstropmocującyfokrejęizrefowanyżagielzbezwładnieprzechylonąrejązjechałwdół,abrygprzekręciłsięnawiatr,także
„Indefatigable"mogłapołożyćsięwdryfobokniego,gotowado
wystrzeleniasalwyburtowej.Podtakągroźbąbanderazostałaopuszczona.
—Cotozabryg?—zawołał
Pellewprzeztubę.
—„MarieGalante"zBordeaux
—oficerstojącyobokPellewaprzetłumaczyłodpowiedź
francuskiegodowódcy.—Od
dwudziestuczterechdniwdrodzezNowegoOrleanuzładunkiemryżu.
—Ryż!—powiedziałPellew.—
Popowrociedokrajudostaniemyzaniegoładnygrosz.Namojeokozedwieścieton.Stanzałoginajwyżejdwunastu.Wystarczyczteroosobowyoddziałekpryzowypod
dowództwemmidszypmena.
Rozejrzałsię,jakbyszukającinspiracjidorozkazu,którymiał
właśniewydać.
—PanieHornblower!
—Sir!
—Proszęwziąćczterechludzizzałogikutraiabordażowaćbryg.
PanSoamespodapanunaszą
pozycję.Proszędoprowadzićstatekdojakiegokolwiekportu
angielskiegoizgłosićsiętamporozkazy.
—Takjest,sir.
Hornblowerzesztyletemubokuipistoletemupasabyłnaswoimstanowiskuprzykaronadachnaprawejburciepokładurufowego—
byćmożeztejprzyczynynaniegowłaśniepadłwzrokPellewa.Musiał
myślećszybko,niecierpliwośćPellewabyławidocznadla
wszystkich.Naprzygotowanejdoboju„Indefatigable"skrzynkazjegorzeczamizostałaużytadozmontowaniapodpokłademstołuoperacyjnegodlachirurga,niebyłozatemmowyowyjęciuzniejczegokolwiek.Musiałpłynąćtakjakstał.Łódźpodchodziłajużnapozycjęprzyrufie„Indefatigable",podbiegłwięcdoburtyiprzywołał
ją,starającsięnadaćswemugłosowimożliwiemęskiebrzmienie,anasłówkodowodzącegoporucznika
łódźobróciłasiędziobemkufregacie.
—PanieHornblower,tujestnaszadługośćiszerokośćgeograficzna—
powiedziałoficernawigacyjnySoames,wręczającskrawekpapieru.
—Dziękuję—odrzekł
Hornblower,wtykająckartkędokieszeni.Wdrapałsięniezdarnienaławęwantowąstermasztuispojrzał
wdółnałódź.Kołysałasięwzdłużniejakokręt,nurzającprawiedzióbwmorzu,aodległośćdoniejwydawałasięprzerażającoduża;brodatymarynarzstojącynadziobieledwosięgałpodwięzidługimbosakiem.Hornblowerwahałsięprzezdłuższąchwilę—wiedział,żeskaczeciężkoiniezgrabnie—
wiedzaksiążkowananicsięniezdała,gdyprzychodziłoskakaćdołodzi,leczmusiałskoczyć,bozanimwściekałsięPellew,anasobieczułoczyzałógłodziiokrętu.
Lepiejskoczyćinarazićsięnaszwankalbozrobićzsiebiewidowisko,niżspowodowaćzwłokęwdalszychpoczynaniachokrętu.
Czekanienicniedawało,podczasgdyskaczącmiałjakąśszansę.
Możliwe,żetonasłówkoPellewasternik„Indefatigable"sprawił,żedzióbokrętuniecoodpadł.
Nadbiegającazukosafala
dźwignęławgóręrufę
„Indefatigable"iprzeszłapodniątak,żedzióbłodzipodjechałwgóręwmomencieopadaniarufy.
Hornblowerzebrałsięwsobieiskoczył.Wylądowałstopaminakrawędzinadburciaichwiejącsięstałtakprzezjednąprzerażającąsekundę,ażktóryśmarynarzpociągnąłzamunduriHornblowerpoleciałwprzód,zamiastdotyłu.
Alemocne,wyprężoneramię
marynarzaniemogłogoutrzymaćirunąłgłowąwdół,nogamidogóry,naludzisiedzącychnadrugiejławcepoprzecznej.Wyrżnąłoichmuskularneplecytaksilnie,żestraciłoddech,leczwreszcieudałomusięstanąćwpozycji
wyprostowanej.
—Przepraszam—wyjąkałdo
marynarzy,którzyswymiciałamiosłabilijegoupadek.
—E,tam,niemazaco,sir—
odezwałsięnajbliższy,marynarzzkrwiikości,ztatuażemiharcapem.—Ważypantylecopiórko.
Dowodzącyporucznikpatrzyłnaniegozrufy.
—Płyniepannabryg,sir?—
zapytałinajegorozkazwchwili,gdyHornblowerprzechodziłnarufę,łódźzaczęłasięobracać.
Byłprzyjemniezaskoczony,żeniepowitałygogębyszeroko
rozciągniętewuśmiechuledwieskrywanegorozbawienia.Skoczyćdomałejłodzizwielkiejfregatynawetnadosyćspokojnymmorzuniebyłołatwąsprawą;
prawdopodobniekażdyzobecnychwylądowałkiedyśjakongłowąnaprzód,adotradycjisłużbynamorzu,takjakjąpojmowanona
„Indefatigable",nienależałośmiaćsięzkogoś,ktonieuchylającsiędał
zsiebiewszystko,nacogostać.
—Czyprzejmujepanbryg?—
zapytałporucznik.
—Tak,sir.Dowódcarozkazałmiwziąćczterechzpańskichludzi.
—Powinnitobyćzatem
wytrawnimarynarze—rzekł
porucznik,podnoszącwzroknaolinowaniebrygu.Rejafokmasztuzwisałaniebezpiecznie,afałkliwraobluzowałsięiżagielłopotałzhukiemnawietrze.—Czyznapantychludzi,czymamichsamwybrać?
—Będęzobowiązany,sir,jeślitopanuczyni.
Porucznikwywołałcztery
nazwiskaiczterygłosy
odpowiedziałynawezwanie.
—Trzebaichtrzymaćzdalaodtrunków,abędziepanmiałznichpożytek—dodałporucznik.—
Radzędobrzepilnowaćwziętejdoniewolizałogifrancuskiej.Jeślipantegozaniedba,nimsiępanobejrzy,znajdziesiępanwefrancuskimulu.
—Takjest,sir—rzekł
Hornblower.
Kuterpodskakiwałnafaliprzyburciebrygu;dzieliłgopasspienionejwody.Wytatuowanymarynarz
dobiłspiesznietarguzsąsiademnaławceiwsunąłdokieszenizwitektytoniu—podobniejakHornblowermarynarze
zostawialicałeswojemienienafregacie—iskoczyłnaławęwantową.ZanimposzedłdrugiiobajczekalinaHornblowera,któryztrudemprzedostawałsięnadzióbrozchybotanejłodzi.Stanąłnaprzedniejławce,balansującniebezpiecznie.Ławawantowagrotmasztubryguznajdowałasiędużoniżejniżstermasztu
„Indefatigable",aletymrazemtrzebabyłoskakaćwgórę.Jedenzmarynarzypowstrzymałgo,kładącmudłońnaramieniu.
—Chwileczkę—powiedział.—
Gotów.Teraz,sir.
Hornblowerpodkuliłręceinogi,poczymrozprężywszyje,jakżabawskoku,rzuciłsięnaławęwantową.Chwyciłsiędłońmiwanty,leczkolanomusięobsunęłoiprzechyłbryguzanurzyłgopopaswwodzie,awantawyśliznęłasięzdłoni.Aleczekającywpogotowiumarynarzezłapaligozaręceiwciągnęlinastatek,gdziepochwiliznaleźlisiętakżedwajpozostalizjegozałogi.Hornblowerpowiódłichnapokład.
Pierwszarzecz,jakąujrzałyjegooczy,tobyłwidokmężczyznysiedzącegonapokrywiełukowejzgłowąprzechylonądotyłuiprzytkniętądoustbutelką,którejdnosterczałoprostodogóry.Byłtojedenzliczniejszegotowarzystwarozsiadłegowokółluku;butelekbyłowięcej,zobaczył,jakjednaznichprzechodziłazrąkdorąk,agdypodszedłbliżej,przechyłstatkuprzetoczyłobokjegostóppustą,ażzbrzękiemwpadładootworuodpływowego.Któryśzsiedzących,zbiałymiwłosamirozwianymiprzezwiatr,wstał,bygopowitać,istałprzezchwilęwymachującrękamiiprzewracającoczyma,jakbysięzbierałdowypowiedzeniaczegośniezmiernieważnego,izprzejęciemszukałodpowiednichsłów.
—PrzeklęciAnglicy—wydusił
wkońcuzsiebie,corzekłszyopadł
ciężkonapokrywęłukowąi
wsparłszygłowęnarękachzaczął
sięukładaćdosnu.
—Nieźlesięzabawiają,sir,niechichlicho—odezwałsięmarynarzubokuHornblowera.
—Żebytonamtrafiłasiętakagratka—dodałinny.
Mniejwięcejczwartączęść
skrzynkistojącejprzylukuwypełniałystaranniezalakowanebutelki;marynarzwziąłjednąioglądałzzaciekawieniem.
Hornblowerniemusiałsobieprzypominaćostrzeżenia
porucznika;wczasiewyprawnalądzoddziałemdołapaniamężczyzndosłużbywmarynarcemiał
możnośćzauważyćpociąg
marynarzybrytyjskichdopicia.Jeślitemuniezapobiegnie,zapół
godzinyjegooddziałekabordażowybędziepijanyjakFrancuzi.
Wyobraziłsobiezprzerażeniem,jakdryfujepoZatoceBiskajskiejzestatkiemniezdolnymdożeglugi.
—Odłóżcieto—rozkazał.
Napięciesprawiło,żejego
siedemnastoletnigłoszałamałsięjakuczternastolatkaimarynarzstał
dalejzbutelkąwręce,zwyrazemwahanianatwarzy.
—Odłóżto,słyszałeś?—
krzyknąłHornblowerdesperacko.
Byłotopierwszesamodzielnezadanie;wtakiejsytuacjinigdyjeszczeniebył,zdenerwowanieuwydatniłocałągwałtownośćjegoaktywnegousposobienia,aprzytymzdawałsobiesprawę,żejeśliterazniewymusiposłuchu,nieudamusiętojużnigdy.Zapasemmiałpistolet.
Położyłdłońnajegokolbieiniewykluczone,żewyciągnąłbygoiużył(jeśliniebyłmokry—
pomyślałzironią,analizującpóźniejcałezajście),alemarynarzspojrzawszyjeszczeraznaniegoodłożyłbutelkędoskrzyni.Incydentzakończyłsięiteraztrzebabyłozrobićnastępnykrok.
—Weźcietychludzinadziób—
przemówiłrozkazująco—i
wrzućcieichpodbak.
—Takjest,sir.
WiększośćFrancuzówmogła
jeszczeiśćowłasnychsiłach,aletrzechAnglicywleklizakołnierze,gnającprzedsobąresztę.
—Idziemy—powiedziałjedenzmarynarzy—tądrogą—kładącakcentnakońcusłóww
przekonaniu,żeFrancuziłatwiejgozrozumieją,jeślibędziejewymawiał
—jakmusięzdawało—z
francuska.Ten,którywstał,byichprzywitać,teraznagleocknąłsięiwidząc,żegociągnąnadziób,
wyrwałsięizwróciłdo
Hornblowera.
—Jaoficer—mówiłłamaną
angielszczyznąwskazującnasiebie.
—Janieiśćznimi.
—Zabraćgo!—polecił
Hornblower.Wtejnapiętejsytuacjiniemiałczasubawićsięw
drobiazgi.
Podciągnąłskrzynkęzbutelkamidoburtyizacząłjewyrzucaćpodwienaraz—byłotoniewątpliwiewinoszczególniedobregorocznikaiFrancuzipostanowilijewypić,zanimwpadniewręceAnglików,aletoniemiałoznaczeniadlaHornblowera.Marynarzangielskimógłupićsięrówniełatwo
czerwonymwinemwysokiejmarki,jakprzydziałowymrumem.Dziełobyłoskończone,zanimostatniFrancuzzniknąłpodbakiem,iHornblowermiałterazczas,abysięrozejrzeć.Potężnyszumwiatruinieustannyłopotkliwrautrudniałymyślenie,gdyoglądałzniszczenianamasztach.Zszotamiwszystkichżagliwybranymisztywnobrygporuszałsięskokamidotyłu,ażobracałgopozostawianybezopiekister,takżewytraciwszywiatrzapierałsięwmiejscujakkoństającydęba.Hornblowermiałjużwielewiadomościnatematdobregoprowadzeniaokrętuidelikatnejrównowagimiędzyżaglami
rufowymiidziobowymi.Tu
równowagatauległazachwianiuimarynarzezdążylijużwrócićdoniego,aonjeszczeborykałsięzproblememsiłdziałającychnapłaskiepowierzchnie.Jednaprzynajmniejrzeczbyłapewna,żetaniebezpieczniezwisającarejafokmasztumożesięoderwaćiwyrządzićszkodyniedo
przewidzenia,jeślidalejbędziesiętakmiotać.Trzebastatekustawićwdryfie,aHornblowerwiedziałmniejwięcej,jaksiędotegozabrać,toteżobmyśliłzgóryswojepolecenie,żebynieokazaćśladuwahania.
—Przebrasowaćrejegrotmasztunalewąburtę—rozkazał.—
Obsadzićbrasy.
—Usłuchaligo,aonsamzbliżył
sięostrożniedokołasterowego;odbyłkilkawachtjakosternik,uczącsięswychobowiązkówzawodowychuPellewa,lecznieczułsięzbytpewnie.Szprychywydałysięobcejegopalcom,gdychwyciłzanie.Poprzebrasowaniuspróbowałnieśmiałoobrócićkołem,aleposzłomułatwo.
Podczasgdyrozwiązywałw
myślachproblemwpływudziałaniasteru,zmysłyrozwiązałygoempirycznie.Wiedział,żewtakichwarunkachmożnaspokojnie
zamocowaćkołosterowe,przesunął
więclinkęprzezszprychęiodstąpił
nabok,a„MarieGalante"unosiłasięnawodziespokojnie,przyjmującfalezprawejburtyoddziobu.
Hornblowerowibyłoprzyjemnie,żemarynarzuważałjego
umiejętnościzarzecznaturalną,leczpatrzącnasplątaneolinowaniefokmasztuniemiałnajmniejszegopojęcia,corobićdalej.Nieorientowałsięnawetjasno,cotamjestniewporządku.Ludziepozostającypodjegorozkazamibylidoświadczonymimarynarzami,którzywielokrotniemusielimiećdoczynieniazpodobnymisytuacjami.
Pierwszą—właściwiejedyną—
rzecządozrobieniabyłoprzekazanieodpowiedzialnościnainnebarki.
—Któryzwasjestnajdłużejmarynarzem?—zapytałlakoniczniewobawie,bymugłosniezadrżał.
—Matthews,sir—odpowiedział
ktośpochwili,wskazująckciukiemnatatuowanegomarynarzaz
harcapem,naktóregozwaliłsięwskakującdołodzi.
—Doskonale,Matthews,mianujęwaspodoficerem.Zabierzciesięodrazudorobotyizlikwidujcietenbałagannadziobie.Jabędęzajętytu,narufie.
ByłtodlaHornblowera
denerwującymoment,aleMatthewsprzyłożyłpalecdokapelusza.
—Takjest,sir—rzekł,jakbytobyłarzeczcałkiemoczywista.
—Najpierwopuśćciekliwer,zanimrozlecisięnastrzępy—rzucił
Hornblower,jużznacznieśmielej.
—Takjest,sir.
—Notododzieła.
43
Marynarzruszyłwstronędziobu,aHornblowerposzedłnarufę.
Wyjąłlunetęzuchwytunarufówceiomiótłspojrzeniemwidnokrąg.
Byłokilkastatkówwpolu
widzenia;najbliższerozpoznałjakopryzy,bopostawiwszytyleżagli,ilesiętylkodało,płynęłyszybkowstronęAnglii.Dalekoponawietrznejdostrzegłmarsie„Indefatigable",którachwytaławsweszponyostatniestatkikonwoju—
wyprzedziłajużiopanowaławszystkiewolniejszeimniejsprawnejednostki,terazwięckażdanastępnapogońmusitrwaćdłużej.
Niedługozostaniesamnatymrozległymmorzu,trzystamilodAnglii.Trzystamil—dwadniprzypomyślnymwietrze,ajakdługo,jeśliwiatrbędzieprzeciwny?
Odłożyłlunetęnamiejsce;nadziobiemarynarzezabralisięjużostrododzieła,toteżzszedłnadółiobejrzałładnieurządzonekajutyoficerów:dwiepojedyncze,
przypuszczalniekapitanaizastępcy,ijednądwuosobową,dlabosmanaikucharzalubcieśli.Odszukał
magazynrufowy,rozpoznającgopozgromadzonychtamprzeróżnychzapasach;drzwikołysałysięwzawiasach,awzamkudyndałpękkluczy.Stojącwobliczuutratywszystkiego,coposiadał,kapitanfrancuski,zabrawszyskrzynkęzwinem,niezadałsobienawettrudu,abyzamknąćdrzwi.UczyniłtoHornbloweriwłożyłkluczedokieszeni.Naglepoczułsię
osamotniony—porazpierwszydoznałuczuciasamotności
człowiekadowodzącegookrętemnamorzu.Wróciłnapokład,a
Matthews,ujrzawszygo,podbiegłizasalutował:
—Bardzoprzepraszam,sir,alemusimyużyćtalii,żebypodciągnąćtęreję.
—Doskonale.
—Mamyzamałoludzi,sir.CzymogęzagonićdorobotyparuFrancuzików?
—Jeżeliuważacie,żesięwamtouda…Inaturalnie,jeśliznajdziesięjakiśdostatecznietrzeźwy.
—Chybadamradyichzagnać,sir.Trzeźwychczypijanych.
—Doskonale.
WtymmomencieHornblower
przypomniałsobie,żezapłonjegopistoletujestprawdopodobniezawilgoconyiniemiałdlasiebiesłówpotępieniazato,żepolegałnabronibezsprawdzeniajejpoewolucjach,jakiewyczyniałwłódce.Matthewsodszedłnadziób,aonzbiegłspiesznienadół.Pamiętał,żewkabiniekapitanawidział
pudełkozpistoletamiorazprochownicęiworeknaboi
zawieszonywpobliżu.Załadował
obydwa,zasypałświeżymprochemswójwłasnyiwróciłnapokładztrzemapistoletamiupasawchwili,gdyjegoludziewyprowadzalizkubrykaszóstkęFrancuzów.Stanął
narufówcenarozkraczonychnogachwobmyślonejpozie,zrękamisplecionymiztyłu,starającsięnadaćsobiewyglądczłowiekaabsolutnienieporuszonegoidoskonalezorientowanego.Zapomocątaliipokonanociężarreiiżaglaipogodziniewytężonejpracyrejaznówbyłanamiejscu,ażaglepostawionejaknależy.
Kiedypracazbliżałasiękukońcowi,Hornblowerpomyślał,żezaparęminutbędziemusiał
wyznaczyćkurs,pośpieszyłwięcnadółpomapę,cyrkleiliniał.Z
kieszeniwyjąłzmiętykawałekpapieruzdanymiopozycjibrygu
—tekniedbalewetknąłgotam,gdymusiałdostaćsięz„Indefatigable"
nałódź.Głupiomusięzrobiłonawspomnienie,zjakimbrakiemszacunkupotraktowałwówczastenskrawekpapieru;zaczynał
pojmować,żeżyciewmarynarcewojennej,pozorniezłożonezpojedynczychsytuacjikrytycznych,byłofaktyczniejednąnieustannąsytuacjąkrytyczną,żejeszczeniewydostawszysięzjednejkabałyjużtrzebamyśleć,jaksobieradzićznastępną.Pochyliłsięnadmapą,określiłpozycjęswegostatkuiwyznaczyłkurs.Poczułsięnieswojonamyśl,żeto,codotądbyłoszkolnymćwiczeniempod
dodającymotuchynadzorempanaSoamesa,obecniestanowiłocoś,odczegozależałojegożycieireputacja.Sprawdziłobliczenia,powziąłdecyzję,ustaliłkursibyniezapomnieć,zanotowałgona
skrawkupapieru.
Takwięcgdyrejafokmasztuzostałazawieszona,ajeńcyzpowrotemzapędzenidokubrykaiMatthewspodniósłnaniegowzrokczekającnadalszerozkazy,onbył
jużdotegoprzygotowany.
—Przebrasujemyreje—
oznajmił.—Matthews,poślijciekogośdosteru.
Sampomagałprzybrasach;wiatruspokoiłsiętrochę,iHornbloweruznał,żejegozałogadasobieradęzbrygiempodobecnąliczbążagli.
—Jakikurs,sir?—zapytał
marynarzprzykolesterowym,aHornblowerwsadziłrękędokieszeniponotatkę.
—Północno-wschodnikupółnocy
—odczytał.
—Jestpółnocno-wschodnikupółnocy,sir—powtórzyłsterniki
„MarieGalante"podpełnymwiatremwzięłakursnaAnglię.
Nocjużzamykałasięnadnimiinacałymwidnokręguniebyłowidaćanijednegookrętu.Wiedział,żetużzahoryzontemjestichmnóstwo,leczniezłagodziłotouczuciasamotności,opanowującegogowmiaręjaksięściemniało.Tylebyłodozrobienia,otylurzeczachtrzebabyłopamiętać,acała
odpowiedzialnośćspoczywałanajegonienawykłychbarkach.
Należałozabarykadowaćjeńcówpodbakiemiwyznaczyćwachtę—
załatwićnawettakidrobiazgjakznalezieniehubkiikrzesiwadlazapalenialampyoświetlającejkompasy.Postawićmarynarzanadziobie,jakoobserwatora,którybymiałrównieżokonajeńców;drugiegonarufie,przykolesterowym.Dwóchpozostałychwysłaćnadół,żebysiętrochęprzespali—bodostawianiażaglibędąwszyscypotrzebni—zjeśćnaprędceposiłekzłożonyzwodyzbeczkiisucharazzapasówznalezionychwmagazynie,adotegobezprzerwyobserwowaćpogodę.Wciemnościach
Hornblowerprzemierzałwolnymkrokiempokład.
—Czemusiępanniezdrzemnie,sir?—spytałmarynarzusteru.
—Później,Hunter—odrzekł
Hornblower,starającsięniedaćpoznaćztonugłosu,żenigdyjeszczeniebyłwtakiejsytuacji.
Wiedział,żetorozsądnaradainawetspróbowałjązrealizować.
Zszedłnadółzzamiarem
przespaniasięnakoikapitańskiej,niemógłjednakzasnąć.Gdyusłyszał,żemarynarzstojącynaokuprzezzejściówkęwywołujenazmianęwachtydwóchinnych,cospaliwsąsiedniejkajucie,niemógł
siępowstrzymać,byniepójśćnapokładisprawdzić,czywszystkojestwporządku.Wiedział,żemożebyćspokojny,gdyjesttam
Matthews,zmusiłsięwięcdopowrotunadół,alegdytylkowrócił
nakoję,nagłamyślsprawiła,żeporwałsięnanogi,skóraścierpłamuzestrachu,awjegoduszygłębokapogardadlasiebiewalczyłaopierwszeństwozniepokojem.
Wypadłnapokładipobiegłnadziób,gdzieMatthewssiedziałwkuckiprzyjarzmiebukszprytu.
—Nicniezrobiliśmy,aby
sprawdzić,czybrygnienabierawody—powiedział.Idąctutajspiesznieukładałsobiewmyślitozdanie,takabynieobciążyćMatthewsażadnymzarzutem,ajednocześnie—zewzględunadyscyplinę—nieprzypisaćwinysobie.
—Toprawda,sir—odrzekł
Matthews.
—Dostałwkadłubjednymzpociskówz„Indefatigable"—
ciągnąłHornblower.—Jakieszkodyzostaływyrządzone?
—Niebardzowiem,sir—
tłumaczyłsięMatthews—byłemwtymczasiewłodzi.
—Musimysprawdzić,jaktylkosięrozwidni—zadecydował
Hornblower.—Ateraz
przeprowadzimysondowanie.
Tobyłysłowaniecoryzykowne;wczasieprzyspieszonegokursuwiedzyokrętowejna„Indefatigable"
Hornblowermiałwszędziepotrochupraktyki,pracująckolejnopodrozkazamiwszystkichszefówsekcji.
Kiedyśprzyglądałsię,jakcieślasondowałstudzienkę—czyznajdziejąnatymstatku,niemiałpojęcia.
—Takjest,sir—odparł
Matthewsbezwahaniaiposzedłnarufędopompy.—Będziepanupotrzebneświatło,sir.Zarazprzyniosę.
Wróciwszyzlatarniąskierował
jejświatłonazwiniętąlinkędosondowaniazawieszonąobok
pompy,takżeHornblowerodrazujązauważył.Zdjąłją,wsunąłprętdługościtrzechstópzobciążnikiemdootworustudzienki,apotemwostatniejchwiliprzypomniałsobie,żebygowyjąćisprawdzić,czysuchy.Opuszczałprętpopuszczająclinę,ażwyczuł,żeprętstuknąłodnostatku,wydającodpowiedniodgłos.PodciągnąłlinęiMatthewsświeciłmulatarnią,gdydrżącymirękamiwyciągałdrewnianypręt,bygoobejrzeć.
—Anikropli,sir—wykrzyknął
Matthews—zupełniesuchutki!
Hornblowerbyłprzyjemnie
zaskoczony.Niesłyszałdotądookręcie,którybychoćtrochęnieprzeciekał;nawetnadobrzeutrzymanej„Indefatigable"trzebabyłocodzieńwypompowywać
wodę.Niewiedział,czytenbrakwilgocitotylkoważne,czybardzoważnezjawisko.Chciał
zareagowaćnatowsposóbnieobowiązującyispokojny.
—Hmm—mruknął.—Bardzo
dobrze,Matthews.Zwińciezpowrotemlinkę.
Stwierdziwszy,że„Marie
Galante"nienabierawody,mógłbypójśćspać,gdybynieto,żegdytylkozszedłnadół,wiatrzaczął
zmieniaćkierunekinasilaćsię.Ztąniepożądanąwiadomościąprzyszedł
Matthews,zastukawszydodrzwikajuty.
—Niebędziemożnatrzymać
długokursu—wyznaczonegoprzezpana,sir—stwierdziłMatthews.—
Awiatrrobisięporywisty.
—Doskonale.Zaraztambędę.
Zwołajciecałązałogę—polecił
Hornblowerzrozdrażnieniem,któremogłobyćskutkiemnagłego
przebudzenia,gdybynieto,żefaktycznietaiłsiępodnimniepokój.
Ztaknielicznązałogąniemógł
wystawiaćsięnanajmniejszeryzykozaskoczeniaprzezzmianępogody.
Jakszybkosięprzekonał,niczegoniemożnabyłorobićwpośpiechu.
Musiałprzejąćsternaczas,gdyjegoczterejludzierefowalizwysiłkiemmarsie,przygotowującbrygnazłąpogodę;zajęłoimtopółnocy,agdyskończyli,okazałosię,żeprzywietrzeskręcającymzzachodunapółnoc„MarieGalante"niemożejużdłużejpłynąćwyznaczonymkursempółnocno-wschodnimkupółnocy.Hornbloweroddałsterizszedłdokajutyspojrzećnamapę,ato,cozobaczył,potwierdziłopesymistyczneprzewidywania.Idącnajostrzejszymnawetbejdewindemnatymhalsie,nieudaimsięminąćUshant[4].Ztaknielicznązałogąbałsiępłynąćdalejtymkursem,nawetjeślimógłbyliczyćnazmianękierunkuwiatru,awszystkiewiadomościprzeczytanei
zasłyszanemówiłyo
niebezpieczeństwiebrzegu
zawietrznego.Niebyłoinnegowyjścia,jaktylkozrobićzwrotprzezsztag.Wracałnapokładzciężkimsercem.
—Całazałogadozwrotu—
rozkazał,starającsięwykrzyczećrozkaznamodłępanaBoltona,trzeciegooficerana„Indefatigable".
Udałoimsięwykonaćzwrot
pomyślnieibrygruszyłnowymkursem,idącprawymhalsemostronawiatr.OddalałsięterazzcałąpewnościąodniebezpiecznychbrzegówFrancji,alejednocześnieodwracałsięodprzyjaznychwybrzeżyAnglii—trzebasiębyłopożegnaćznadziejąnaszybkipowrótdokraju,wciągudwóchdni,aHornblowermusiał
przygotowaćsięnabezsennąnoc.
Przezrokpoprzedzający
wstąpieniedomarynarkiwojennejHornbloweruczyłsięfrancuskiego,muzykiitańcauzrujnowanegoemigrantafrancuskiego.Biedaktenrychłosięzorientował,że
Hornblowerniemaabsolutniesłuchumuzycznegoiżeztegopowodutrudnobyłobynauczyćgotańczyć,więcżebyniebraćpieniędzyzadarmo,caływysiłekpoświęciłuczeniugojęzyka.DziękidobrejpamięciHornblowerwieleskorzystałztychlekcji.Nieprzypuszczał,żemusiętonacośprzyda,leczzmieniłzdanie,gdyoświciekapitanfrancuskizażądałznimrozmowy.Francuzznałniecoangielski,leczHornblower
stwierdziłzprzyjemnością,żegdytylkozwalczyłwsobienieśmiałość,znaczniełatwiejbyłoim
porozumiewaćsiępofrancusku.
Spragnionykapitanpiłchciwiezbeczkiprzyluku;policzkimiałnieogoloneiwyglądałnaznużonegopodwunastugodzinachspędzonychwzatłoczonympomieszczeniupodbakiem,dokądwepchniętogoprawiezupełniepijanego.
—Moiludziesągłodni—
powiedziałkapitan;samniewyglądałnagłodnego.
—Moiteż—odparłHornblower.
—Ijatakże.
Mówiącpofrancuskuzaczął
mimowoligestykulować.
—Mamkucharza—oznajmił
kapitan.
Ustaleniewarunkówzawieszeniabronizajęłotrochęczasu.Francuzizostanąwypuszczeninapokład,kucharzprzygotujejedzeniedlawszystkichnaokręcie,aFrancuziwtymczasie,tojestażdopołudnia,niepodejmążadnejpróby
opanowaniabrygu.
—Dobrze—zgodziłsięwkońcukapitan,agdyHornblowerwydał
niezbędnerozkazyzezwalającenawypuszczeniejeńców,Francuzprzywołałkucharzaiwdałsięwgorącądyskusjęnatematobiadu.
Rychłoteżdympojawiłsięnadkominemkambuza.
Kapitanpopatrzyłnaszareniebo,naciasnozrefowanemarsieispojrzałprzezlunetękompasu.
—NiepomyślnywiatrnapodróżdoAnglii—zauważył.
—Tak—odparłkrótko
Hornblower.Niechciał,żebyFrancuzzauważyłgoryczidrżeniewjegogłosie.
Kapitanzacząłuważnie
wyczuwaćruchbrygupodstopami.
—Cościężkoidzie,nieuważapan?—powiedział.
—Byćmoże—odparł
Hornblower.Nieznał„MarieGalante",niebyłwogóleobeznanyzestatkamiiniemiałswegozdanianatentemat,aleniechciałsięztymzdradzić.
—Czyprzecieka?—spytał
kapitan.
—Nadnieniemaaniśladuwody
—odpowiedziałHornblower.
—Notak—zauważyłkapitan.—
Nieznajdziepanjejwstudniśródokręcia.Musipanpamiętać,żewieziemyryż.
—Tak—skwitowałHornblowerjegosłowa.
Byłomubardzotrudnozachowaćpozoryspokojuwtymmomencie,gdyumysłjegoanalizowałusłyszanesłowa.Ryżwchłaniakażdąkroplęwody,takwięcnieznajdziesięwodyprzysondowaniustudni,alekażdawchłoniętakroplabędziepogarszaćpływalnośćstatku.
—Któryśzpociskówwaszejprzeklętejfregatytrafiłnaswkadłub—ciągnąłkapitan.—Panoczywiściezbadałuszkodzenie?
—Naturalnie—skłamał
odważnieHornblower.
Alegdywchwilępotemzaczął
mówićótympółgłosemz
Matthewsem,tenodrazu
spoważniał.
—Gdzietrafiłpocisk,sir?—
zapytał.
—Mamwrażenie,żegdzieśzdziobu,wlewąburtę.
Obajprzewiesiligłowyprzezburtę.
—Nicniewidać,sir—oznajmił
Matthews.—Sir,niechmnieopuszcząnaliniezaburtę,aspróbujęsięrozejrzeć—
zaproponował.
Hornblowerjużmiałsięzgodzić,alezmieniłzdanie.
—Jasamtozrobię—powiedział.
Nieumiałbywyjaśnić,comukazałowyrzectesłowa.Poczęściuczyniłtodlatego,żechciał
zobaczyćwłasnymioczyma,jaksprawystoją,aczęściowokierowałanimzasada,żebyniewydawaćnigdyrozkazu,któregosamniebyłbygotówwykonać,lecznajważniejsząprzyczynąbyłopragnienieukaraniasiebiezaniedopatrzenie.
MatthewsiCarsonobwiązaligocumąispuściliwdół.Dyndałprzyburcie,mająctużpodsobąkipiącemorze.Gdyokrętnurzałsiędziobem,wodadosięgałagoijużpoparusekundachbyłmokrydopasa;kołysaniebocznetoodrzucałogoodburty,tociskałonanią.Marynarzetrzymającylinęposuwalisięwolnokurufie,takabymógłzbadaćcałąnadwodnączęśćburty,aleniezobaczyłtamŻadnejdziurypopocisku.Tylepowiedział
Matthewsowi,gdywciągniętogonapokład.
—Awięcjestpodliniąwodną,sir—wyrzekłMatthewsnagłosto,oczymmyślałHornblower.—Czypanjesttpewny,żestrzałbyłcelny?
—Tak,jestempewny—mruknął
Hornblower.
Bezsenność,troskaipoczuciewinysprawiły,żeogarnęłogozdenerwowanie,byłbliskipłaczu.
Alejużwiedział,corobićdalej—
powziąłdecyzjęwczasie,gdygowciągalinapokład.
—Położymygowdryfna
przeciwnymhalsieispróbujemyjeszczeraz—powiedział.
Pozmianiehalsuokrętprzechylisięnaprzeciwległąburtęijeślijesttamwogólejakaśdziuraodpocisku,znajdziesięonaniecowyżej.WociekającymubraniuHornblowerczekał,ażbrygdokonał
zwrotuprzezrufę.Wiał
przeszywającyzimnywiatr,leczondrżałbardziejzniepewnościniżzzimna.Opuszczaligodomomentu,gdyprzechyłbryguprzybliżyłgoznaczniedoburtyinogijegootarłysięoporostymorskiepokrywającepaswodnicy.Wtedyzaczęliposuwaćsięzlinąkurufie,ciągnącgowzdłużburty.Wreszcietużzafokmasztemznalazłto,czegoszukał.
—Przestaćciągnąć!—krzyknął
wstronępokładu,opanowującogarniającegouczucierozpaczy.
Ruchlinywzdłużburtyustał.—
Opuszczać!Jeszczedwiestopy!
Wodasięgałamuterazdopasa,agdybrygzakołysałsię,namomentzamknęłasięnadjegogłową,jakprzelotnedotknięcieśmierci.Byłatam,dwiestopypodliniąwodynawetprzybrygudryfującymnatymhalsie—dziuraszerokanastopę,okształciebardziejzbliżonymdokwadratuniżkołainierównych,wyszczerbionychbrzegach.Wokół
kipiałomorzeiHornblowerowiwydałosię,żesłyszy,jakwodazbulgotemwlewasiędownętrzastatku,alemogłotobyćzłudzenie.
Zawołał,żebygowciągnęlinapokład,gdzieczekaliniecierpliwie,coimpowie.
—Dwiestopypodliniąwody,sir?—powtórzyłjegosłowaMatthews.—Kiedyśmypodeszlidoniego,szedłbejdewindemibył
przechylonynabok,tojasne.Alewmomenciegdyśmyoddawalistrzał,dzióbmusiałpodjechaćwgórę.
Terazoczywiściesiedzigłębiejwwodzie.
Tobyłwłaśnieproblem.Cobyterazniezrobili,jakmocnogonieprzechylalinabok,dziurabędziewciążpodwodą,anaprzeciwnymhalsieznajdziesięjeszczegłębiejinaciskwodywzrośnie.NarazieobecnykurswiódłichkuFrancji.Imwięcejbędąnabieraliwody,tymbardziejbrygsiębędziezagłębiałitymwiększabędziesiławtłaczającawodęprzezotwór.Muszącośzrobić,żebypowstrzymaćprzeciekiHornblowerzlekturypodręcznikówżeglarstwawiedział,jaksiędotegozabrać.
—Musimyzrobićplasterzżaglaizakryćnimdziurę—oznajmił.—
ZawołajcietutychFrancuzów.
Abyotrzymaćplasterzżagla,należałogoprzerobićnacośwrodzajuogromnejwłochatej
wycieraczki,przewlekającprzezniegomnóstwokawałkównapół
rozplecionejliny.Następnietrzebagobyłoprzesunąćpoddnemokrętuinałożyćnadziurę.Naciskwodyprzyciśniewówczaswłochatymateriałdootworutakszczelnie,żewnajgorszymraziewdzieraniesięwodybędzieznacznieutrudnione.
Francuziniebyliskorzydopomocy.Tojużniebyłichokręt,wiózłichdoAnglii,gdziezostanązamknięciwwięzieniu.NawetgroźbazawisłanadżyciemniezdołałaichWyrwaćzapatii.
Wyszukanieniezniszczonegobramslazajęłosporoczasu.
Hornbloweruznał,żeimżagielbędziegrubszy,tymlepiej—
wyznaczenieludzidocięcialinynakawałki,rozkręcanieichi
przewlekaniezajęłosporoczasu.
Francuskikapitanpopatrzyłnaswoichludzi,którzysiedzącwkuckipracowalinapokładzie.
—WczasieostatniejwojnyspędziłempięćlatwPortsmouthwhulkuzamienionymnawięzienie—
odezwałsię.—Pięćlat.
—Tak—mruknąłHornblower.
Możeokazałbymuwspółczucie,alebyłzbytzajętyswoimisprawamiizdrętwiałyzzimna.Postanowił
zrobićwszystko,cowjegomocy,bydowieźćkapitanafrancuskiegodowięzieniawAnglii.Atymczasemzamierzałzejśćnadółiwziąćcośzjegoubrania.
Znalazłszysiępodpokładem,Hornblowerodniósłwrażenie,żedolatującegozewsządodgłosy—
skrzypienieistękaniedrewnianegookrętunamorzu—sąwyraźniejszeniżzazwyczaj.Brygżeglowałlekko,amimotogrodzienadole
trzeszczały,jakbysztormrozrywał
gonakawałki.Otrząsnąłsięztegowrażenia,uznawszyjezawyrazswejnadmierniepobudzonej
wyobraźni,leczkiedyrozgrzałsiętrochę,natarłszyciałoręcznikiem,iwłożyłnasiebienajlepszymundurFrancuza,znowuwydałomusię,żebrygstękajakbypodwielkimnaporem.
Wróciłnapokładsprawdzić,jakposuwasiępraca.Nieupłynęłodwieminuty,gdyjedenzFrancuzów,sięgajączasiebiepokawałekliny,zamarłiwlepiłwzrokwpokład.
Postukałwspoinę,podniósłwzrokwgórę,napotkałspojrzenieHornbloweraikrzyknąłcośdoniego.Hornblowerniemusiał
udawać,żerozumiejegosłowa;gestywyjaśniływszystko.Z
pękającejwolnospoinyzaczęławypływaćsmoła.Hornblower
patrzył,niezdającsobiesprawyztego,cowidzi—pękłatylkojednaspoinalubdwie,aresztapokładu,wyglądało,trzymasięmocno.Alenie!Teraz,gdypatrzyłuważniej,zobaczyłinnemiejscawpokładzie,gdzienadspoinamiukazałysięwybrzuszeniazesmoły.Byłotocoś,coprzekraczałoskromnyzakresjegodoświadczenia.Oczymnawetnigdynieczytał.Kapitanfrancuskistałprzynim,równieżwpatrującsięwpokład.
—OBoże!—zawołał—Ryż!
Ryż!
Hornblowerniezrozumiał
francuskiegowyrazu„riz",kapitanwięctupnąłwpokładiwskazał
palcemwdół.
—Ładunek!—wyjaśnił.—On…
onpuchnie.
Matthews,którypodszedłwłaśniedonich,zrozumiałodrazu,nieznającsłowapofrancusku.
—Czyktośtumówił,żebrygjestpełenryżu?—spytał.
—Tak.
—Notojasne.Wodaprzedostałasiędoniegoinapęczniał.
Taksprawawyglądała.Nasiąkływodąryżzwiększaobjętość,którarośniedwu-alboitrzykrotnie.
Ładunekpęczniałirozsadzałspoinystatku.Hornblowerprzypomniał
sobienienormalneskrzypieniaistękaniasłyszanepodpokładem.Był
zrozpaczony.Daremniepatrzyłnanieprzyjaznemorzewokółnich,szukającwnimnatchnieniaiotuchy.Minęłokilkasekund,zanimbyłzdolnyprzemówićizachowaćsięzgodnościąprzystałaoficerowimarynarkiwojennejwobliczutrudnejsytuacji.
—Awięcimszybciejzatkamydziurężaglem,tymlepiej—rzekł.
Trudnobyłooczekiwać,żegłosjegozabrzmicałkiemnaturalnie.—
PogońcietychFrancuzów.
Odwróciłsię,bychodzącpopokładzieuspokoićnerwyi
uporządkowaćzmąconytokmyśli,alekapitanfrancuskijużbyłprzynimizacząłkrakaćjakzłowieszczykruk.
—Mówiłem,żestatekidzie
ciężko—rzekł.—Jużjestgłębiejwwodzie.
—Wynośsiędodiabła!—
krzyknąłHornblowerpoangielsku,nieznajdującfrancuskiego
odpowiednika.
Naglepoczułostrywstrząs,jakbyktośuderzyłmłotemwpokładpodjegostopami.Statekrozpadałsiępowoli.
—Szybciejztymżaglem!—
zawołałkuludziomzajętym
przygotowywaniemplastraipoczuł
złośćnasiebiezato,żetonjegogłosumusiałzdradzićwzburzenie.
Wkońcukawałplastrazżaglaopowierzchnipięciustóp
kwadratowychbyłgotów,linkiprzewleczoneprzezpętle,marynarzepobieglinadziób,żebyplasterpodsunąćpodbrygiprzeciągnąćgowstronęrufynadziurę.Hornblowerzacząłściągaćzsiebieubranienieprzezpietyzmwobecwłasnościkapitana,leczbyniezamokło.
—Opuszczęsięidopilnuję,żebyznalazłsięnawłaściwymmiejscu—
powiedział.—Matthews,
przygotujciedlamniecumę.
Nagiimokry,miałwrażenie,żewiatrprzeszywagonawskroś;ocierałsięoburtęprzyprzechyłachokrętu,afaleprzepływającepodbrygiemwaliływniegobezlitości.
Dopilnowałjednak,żebyplasterprzykryłdziurę,izwielkąsatysfakcjąpatrzył,jakwłochatapowierzchniawsysanadowewnątrzmarszczysięwokółotworuiwchodziwniegogłęboko,takżemógłmiećpewność,iżdziurazostałaporządniezatkana.Krzyknął,żebygowciągnęli,iuczynilito,apotemczekalinadalszerozkazy,aonstałnagi,otępiałyzzimna,zmęczeniainiewyspania,
zastanawiającsię,codalej.
—Sterwlewo—powiedziałwkońcu.
Jeślibrygmazatonąć,to
właściwiewszystkojedno,czystaniesiętostoczydwieściemilodwybrzeżaFrancji.Nawypadekjednakgdybyzdołałutrzymaćstateknapowierzchni,chciałobejśćzdalabrzegzawietrzny,żebyzapobiecewentualnemuatakowiFrancuzów.
Dziurapopociskuzatkanaplastremzżaglaznajdziesięterazgłębiejwwodzie,cozwiększałoryzyko,aleniebyłoinnegowyjścia.Kapitanfrancuski,zobaczywszy
przygotowaniadozmianykursu,zarzuciłHornblowerapotokiemsłówprotestu.PrzytymwietrzenapoprzednimhalsiemogliłatwodopłynąćdoBordeaux.Krzyczał,żeHornblowerwystawiażycie
wszystkichnaniebezpieczeństwo.
WotępiałymmózguHornbloweraznalazłsięniespodziewaniefrancuskizwrot,któregochciałużyćprzedtem.Mógłtouczynićteraz.
—Allezaudiable—warknął,naciągającprzezgłowęgrubąwełnianąkoszulęFrancuza.
Gdywytknąłzniejgłowę,
Francuzjeszczewykrzykiwałswójprotest,itotakgwałtownie,żewumyśleHornblowerazrodziłosiępodejrzenie.PosłałMatthewsa,bysprawdził,czyjeńcyniemająbroni.
Nieznaleziononiczegopozakordamimarynarskimi,lecznawszelkiwypadekHornblower
skonfiskowałwszystkie,aubrawszysięobejrzałuważnieswojetrzypistolety,wyciągnąłznichstarenabojeizaładowałświeże.Ztymitrzemapistoletamizatkniętymipopirackuzapasprzypominałchłopcabawiącegosięwbitwęnamorzu,leczczuł,żemożenadejśćczas,gdyFrancuzispróbująsięzbuntowaćitrzechpistoletówniebędziezawieleprzeciwkodwunastu
zdesperowanymmężczyznom,
mającymwzasięguręki
prowizorycznąbrońwpostacinagli.
Matthewsczekałnaniegoz
wydłużonątwarzą.
—Sir—przemówił—jabardzoprzepraszam,alemniesięniepodobajegowygląd.Uczciwiemówię,niepodobamisię.Niepodobamisię,jakonreagujenaster.
Tenbrygzanurzasięcorazgłębiejipęka,topewne.Przepraszamsir,żetomówię.
Nadolekonstrukcjaokrętu
trzeszczałaijęczałażałośnie;tu,napokładzie,spoinyotwierałysięcorazszerzej.Rzeczbardzo
prawdopodobna,żenapęczniałyryżrozsadzałposzycieokrętupodliniąwody,takżezatkaniedziurypopociskumogłowyeliminowaćtylkojedenzmniejszychteraz
przecieków.Wodawlewasiępewniedalej,ładunekpęczniejecorazbardziejistatekotwierasięjakprzekwitającykwiat.Okrętybudowanotak,abywytrzymywałyciosyzzewnątrz,leczichkonstrukcjaniebyłaprzygotowanananaciskiodwewnątrz.Szwybędąsięrozstępowałycorazbardziejicorazszybciejwodabędziesięwdzieraćdoładunku.
—Proszęspojrzeć,sir!—zawołał
nagleMatthews.
Wjasnymświetledniamałeszarestworzonkobiegłopościekuburtynawietrznej,zanimnastępne,potemjeszczejedno.Szczury!Podpokładamimusiałodziaćsięcośnienormalnego,abyjewygnaćnapokładwbiałydzień,zwygodnychgniazd,spośródnieograniczonychzapasówjedzenia,jakichimdostarczałładunek.Naciskmusiał
byćstraszliwy.Hornblowerpoczuł
lekkiwstrząs;cośpękałomupodstopami.Alemiałjeszczejednąkartędorzucenia,jeszczejednąlinięobrony.
—Wyrzucęładunekzaburtę—
oznajmił.Nigdydotądnie
przeprowadzałtegozabiegu,leczczytałonimwpodręcznikachżeglarstwa.—Sprowadźciejeńcówidodzieła.
Szczelneprzykrycielukusilniewybrzuszyłosięwkształtkopuły;powybiciuklinówjednadeskapokrywyoderwałasięztrzaskiemiodchyliławgórę,agdy
podniesionopokrywę,wysunąłsięzaniąjakiśbrązowykształt—byłtoworekryżuwypchniętyzotworułukowegoprzeznaciskodwewnątrz.
—Założyćnaniegolinyi
wyciągnąć—komenderował
Hornblower.
Zlukuwydobywanoworekryżuzaworkiem;czasemworkipękałyiryżstrumieniemsypałsięnapokład,aleniktnatoniezwracałuwagi.
Drugagrupaludziprzesuwałaryżluzemiwworkachwstronęburtyzawietrznejiwrzucałado
nienasyconegomorza.Wkrótcepracastałasiętrudniejsza,gdyżładunektakbyłściśniętywładowni,żewydobywanieposzczególnychworkówwymagałoogromnego
wysiłku.Trzebabyłoposłaćdwóchludzinadółdołuku,żebyodrywaliworkiizakładalinaniestropy.
DwajFrancuzi,naktórychwskazał
Hornblower,zawahalisię—któżwiedział,czywszystkieworkisązbitewciasnąmasę,aładowniakołysanegopoprzeczniestatkubyłaniebezpiecznymmiejscem,byleprzechyłmógłpogrzebaćichżywcem—leczHornbloweranieobchodziłowtejchwilizupełnie,żektośmożesiębać.Spojrzałgroźnienazwlekających,spieszniewięcopuścilisięnadół.Tawyczerpującapracatrwaławielegodzin,ludzieciągnącylinyociekalipotemipadalinanoszezmęczenia,leczodczasudoczasumusielizmieniaćtychwluku,gdyżwarstwyworków,poddaneogromnemunaciskowi,zbiłysięwjednącałość,igdywybranojużte,któreznajdowałysiębezpośredniopodotworem
łukowym,następnetrzebabyłowyrywaćzposzczególnychwarstw.
Kiedywydobytojużczęśćładunkuleżącąbliskowłazuizaczętosięgaćdalejwgłąbluku,odkrytoto,cobyłodoprzewidzenia:w
przemokłychdolnychwarstwachryżnapęczniałiworkipopękały.Dolnąpołowęlukuzalegałazbitawarstwamokregoryżu,którymożnabyłowydobywaćtylkoprzypomocyszufliiwiader.Nietkniętejeszczeworkizczęściwarstwgórnych,położonychdalejodotworu
łukowego,pozlepiałysięzesobąitrzebabyłoznacznegowysiłku,abyjeodrywaćiwlecpodotwór,skądwyciąganojenapokład.
Hornblowermedytowałnadtąsprawą,gdypoczułczyjeś
dotknięcie.ToMatthewsmiałmucośdozakomunikowania.
—Niedarady,sir—oznajmił.—
Zanurzasięwwodęcorazgłębiejiniedługozatonie.
Hornblowerpodszedłznimdoburtyiwyjrzałnazewnątrz.Niebyłocodotegowątpliwości.Sambyłzaburtąipamiętałwysokość,najakiejznajdowałasięliniawodna,aponadtomógłsiękierować
położeniemplastrazżagla,przeciągniętegopoddnembrygu.
Okrętsiedziałocałesześćcaligłębiejwwodzie—itopowydobyciuzlukuiwyrzuceniuwmorzeconajmniejpięćdziesięciutonryżu.Musiprzeciekaćjaksito,asuchyryżwchłaniaodrazuwodęwlewającąsięprzezpękająceposzycie.
Hornblowerpoczułbólwlewejdłoni.Opuściłwzrokispostrzegł,żenieświadomieściskakurczowoporęcz.Rozluźniłchwytipopatrzył
dookoła,napołudniowesłońceirozhuśtanemorze.Niechciał
kapitulowaćiprzyznawaćsiędoklęski.Podszedłdoniegokapitanfrancuski.
—Sir—przemówił.—To
szaleństwo.Moiludzieupadajązezmęczenia.
Hornblowerwidział,jakprzylukuHunterzfuriązaganiamarynarzyfrancuskichdoroboty,wygrażającimwęźlastymkońcemliny.NiewielejednakmożnabyłojużwydusićzFrancuzów,awtejchwili„MarieGalante"dźwignęłasięciężkonafaliiprzewaliłanadrugąburtę.Nawetswymniedoświadczonymokiemdostrzegałpowolnośćizłowieszcząmartwotęjejruchów.Brygnieutrzymasiędługonapowierzchniwody,atylebyłodozrobienia.
—Matthews—rzekł—
postanowiłemwszcząć
przygotowaniadoopuszczeniaokrętu.
Mówiłtozpodniesionągłową;niemógłdopuścić,abyktóryśzFrancuzówczymarynarzyzauważył
jegorozpacz.
—Takjest,sir—odpowiedział
Matthews.
„MarieGalante"miałałódź
zamocowanązagrotmasztem;napolecenieMatthewsaludzie
przerwalipracęwładowniizaczęliładowaćdołodziwodęiżywność.
—Bardzoprzepraszam,sir—
odezwałsięHunterstojącyobokHornblowera.—Alepowinienpansięzaopatrzyćwciepłąodzież.
Kiedyśspędziłemdziesięćdninamorzuwotwartejłodzi,sir.
—Dziękujęwam,Hunter—
odparłHornblower.
Trzebabyłopomyślećowielurzeczach.PrzyrządyNawigacyjne,mapy,kompas—czypotrafirobićprawidłowepomiaryswoim
sekstantemwmałejrozchybotanejłódce?Przezornośćnakazywałazabraćtylewodyiżywności,ilesięda,aleHornblowerpatrzyłzwahaniemnasfatygowanąłódź—
siedemnastuludziobciążyjądoostatnichgranic.BędziemusiałwwielusprawachzdaćsięnakapitanafrancuskiegoiMatthewsa.
Ludzieciągnączataliepodnieśliłódźzlegarówiopuścilinaspokojniejszyskrawekwodypozawietrznejrufy.„MarieGalante"
zanurzyłasiędziobemwfaliiniechciałasiępodnieść;przezprawączęśćdziobowąwlałasię
szmaragdowawodaipopłynęłapokłademkurufie,ażsilnyprzechył
bryguskierowałjądootworówodpływowych.Czasuzostałojużniewiele—sądzącpotrzaskupodpokłademładunekpęczniałdalejinapierałnagrodzie.OgarnięcipanikąFrancuzizaczęlizkrzykiemtłoczyćsiędołodzi.KapitanfrancuskispojrzałnaHornblowerairuszyłzanimi;dwajmarynarzebrytyjscyprzeskoczylijużprzezburtęiodpychaliłódź.
—Ruszajcie—rzekłHornblowerdoMatthewsaiCarsona,którzysięjeszczeociągali.Onbyłdowódcąionpowinienopuścićstatekostatni.
Brygbyłjużtakgłębokow
wodzie,żeHornblowerbeztruduwszedłdołodziwprostzpokładu;marynarzebrytyjscysiedzącynaławcerufowejzrobilimumiejsce.
—Matthews,dorumpla—
rozkazałHornblower;czuł,żesamniepotrafiłbysterować
przeładowanąłodzią.—Odbijać!
Łódźodsunęłasięodbrygu;
„MarieGalante",zesteremzamocowanymlinami,wykręciłasiędziobemnawiatritakjużzostała,apotemprzechyliłasięnagle,ażotworyodpływowewprawejburcieznalazłysięprawiepodwodą.
Następnafalaprzewaliłasięprzezpokładiwdarładootwartegoluku.
Brygwyprostowałsię,zpokłademprawiewpoziomiemorza,izatonął
narównejstępce.Wodazamknęłasięnadnim,masztyznikałypowoli.
Przezmomentżaglemajaczyłypodzielonąwodą.
—Poszedł—odezwałsię
Matthews.
Hornblowerpatrzył,jaktoniepierwszadowodzonaprzezniegojednostka.Powierzonomu„MarieGalante",byjądoprowadziłdoportu,aonzawiódł,zawiódłprzyswoimpierwszymsamodzielnymzadaniu.Utkwiłwzrokw
zachodzącymsłońcu,miałnadzieję,żeniktniezauważyłłezwjegooczach.
Rozdziałtrzeci
Karazabłąd
Światłodniawpełzającna
rozkołysanewodyZatokiBiskajskiejukazałomałąłódźdryfującąpojejbezmiarze.Byłapełnaludzi:nadziobiestłoczyłasięfrancuskazałogazatoniętegobrygu,naśrodkowejławcesiedziałkapitanzzastępcą,anaławcerufowejmidszypmenHoratioHornblowericzterejmarynarzeangielscy,którzydoniedawnastanowilizałogępryzowąbrygu.Hornbloweranękałachorobamorska,gdyżjegodelikatnyżołądek,przywykłszydostatecznychruchów„Indefatigable"buntowałsięprzeciwkowyczynomłódeczkimiotającejsięnadryfkotwie.Podwóchnieprzespanychnocachodczuwałzimno,zmęczenieimdłości—wymiotowałgwałtownieprzezcałąnociteraz,pogrążonywdepresjiwywołanejchorobąmorską,rozmyślałponurooutracie„MarieGalante".Gdybyżwcześniejpomyślałotym,żebyzatkaćtędziurępopocisku!Wszystkieusprawiedliwienia,jakie
przychodziłymudogłowy,odrzucał
jednopodrugim.Tylebyłodozrobienia,atakniewielumiałludzi
—pilnowaćzałogifrancuskiej,naprawićszkodynamasztach,wytyczyćkurs.Gdykazałsondowaćzęzy,zwiódłgofakt,żecaławodawsiąkławryż.Towszystkoprawda,leczprawdąbyłorównieżto,żeutraciłswójstatek,pierwsząjednostkę,którejdowództwomupowierzono.Samnieznajdowałdlasiebieusprawiedliwieniazatofiasko.
OświcieFrancuzipobudzilisięizaczęlitrajkotaćjaksroki;obokniegoMatthewsiCarsonpróbowalirozruszaćzesztywniałeczłonki.
—Śniadanie,sir?—zapytał
Matthews.
ToprzypomniałoHornblowerowizabawysamotnegomałego
chłopczyka,wsiadającegodopustegokorytaświńskiegoiudającegorozbitkanaotwartejłodzi.
Kawałekchlebaczycośinnegodojedzenia,coudałomusięwycyganićzkuchni,dzieliłwtedynatuzinracji,przeznaczającpojednejnacałydzień.Leczwilczyapetytchłopcaskracałtednidopięciuminut;stawałwkorycieizdaszkiemzdłoninadoczymawypatrywałpomocynawidnokręgu,agdynienadchodziła,siadałwswej„łodzi"stwierdzając,żeciężkiejestżycierozbitka,żeminęłakolejnanociczasjużspożyćnastępnąracjęzmalejącegoszybkozapasu.Itu,podokiemHornblowera,kapitanfrancuskiijegozastępcadaliwszystkimwłodzipotwardymsucharzeikolejnonabieralidlakażdegokubekwodyzbeczekwsuniętychpodławkę.LeczmimożywejwyobraźnisiedzącwswoimkorycieHornblowernieprzeczuwał
dolegliwościchorobymorskiej,chłoduiniewygódanibólu,jakijegokościstepośladkiodczuwałyterazpodługimsiedzeniunatwardejdesceławkirufowej;wswejdziecięcejdufnościniemógł
przewidzieć,jakbardzomożeciążyćodpowiedzialnośćspoczywającanabarkachliczącegosobie
siedemnaścielatoficeramarynarkiwojennej.
Oderwałsięodwspomnieńz
niedawnegodzieciństwa,by
zastanowićsięnadobecnąsytuacją.
Dlajegoniedoświadczonegookaszarenieboniezapowiadałopogorszeniasiępogody.Poślinił
palecipodniósłgowgórę,spoglądającnakompasłodziowy,byocenićkierunekwiatru.
—Skręcatrochęnazachód,sir—
powiedziałMatthews,któryzrobiłtosamo.
—Notak—zgodziłsię
Hornblower,pospiesznie
przebiegającwpamięcito,czegosięuczyłostatniooróży
kompasowej.Wiedział,żeabyopłynąćUshantodnawietrznej,powinniiśćkursempółnocno-wschodnimkupółnocyiżepłynącbejdewindemłódźniepójdzieostrzejdowiatruniżosiemrumbów
—nadryfkotwiestaliprzezcałąnoc,ponieważwiatrwiałzabardzozpółnocy,abymożnabyło
skierowaćłódkękuAnglii.Aleterazwiatrwykręcił.Osiemrumbówodpółnocno-wschodniegokupółnocytobyłbypółnocno-zachodnikuzachodowi,awiatrwiejejeszczebardziejzzachodu.PosuwającsiębejdewindemmógłminąćUshantinawetmiećjeszczedostatecznyzapasnanieprzewidzianewypadki,nato,żebymócutrzymywaćstatekzdalaodbrzeguzawietrznego,który—jakwiedziałzksiążekioczymmówiłmuzdrowyrozsądek—
byłtakbardzoniebezpieczny.
—Matthews,stawiamyżagle—
powiedział,wciążtrzymającwrękusuchar,przeciwktóremubuntował
sięjegożołądek.
—Takjest,sir.
WystarczyłojednozawołaniewstronęFrancuzówstłoczonychnadziobie,byzwrócićichuwagę;wwarunkach,wjakichsięznajdowali,niepotrzebabyłowogóle
nieporadnejfrancuszczyzny
Hornblowera,byichzagonićdowykonywaniatakoczywistegozadaniajakwciąganiedryfkotwy.
Alewzatłoczonejłodzi,gdzieniebyłoanikawałkawolnegomiejsca,nieszłotowcaletakłatwo.Masztzostałjużustawionyiżagiellugrowyprzygotowanydo
postawienia.Balansując
niebezpieczniedwajFrancuziwybralifałiżagielwzniósłsięnamaszt.
—Hunter,wybraćszot—
rozkazałHornblower.—Awy,Matthews,weźciesięzarumpel.
Trzymajciestatekostrodowiatrunalewymhalsie.
—Jestostrodowiatrunalewymhalsie,sir.
Zeswegomiejscanaśrodkułodzikapitanfrancuskiprzyglądałsiętympoczynaniomzgłębokim
zainteresowaniem.Niezrozumiał
ostatniego,decydującegorozkazu,leczszybkosiędomyśliłjegotreści,gdyłódźzawróciłailewymhalsemruszyławstronęAnglii.Wstałizacząłprotestowaćzfurią.
—Wiatrjestpomyślnydla
podróżydoBordeaux—mówił
gestykulujączaciśniętymipięściami.
—Moglibyśmybyćtamjutro.
Dlaczegokierujemysięnapółnoc?
—PłyniemydoAnglii—odrzekł
Hornblower.
—Ale…ale…tozajmienam
tydzień!Tydzień,przysprzyjającymwietrze.Tałódź…jestprzepełniona.
Nieprzetrwamywniejsztormu.Tojestszaleństwo.
Wmomenciegdykapitansię
podniósł,Hornblowerwiedziałjuż,coonzamierzapowiedzieć,aleniezadałsobietrudu,bysobietłumaczyćjegosłowa.Byłzbytznużonyizabardzoznękanychorobąmorską,abywdawaćsięwspórwobcymjęzyku.Zignorował
kapitana.ZanicnaświecieniezawróciłbyłodzikuFrancji.Jegomorskakarieradopierosięzaczęłainawetgdybymiałazostać
zniweczonazpowoduutraty„MarieGalante",niemiałzamiarugnićlatamiwwięzieniufrancuskim.
—Sir!—zawołałFrancuz.
Jegozastępca,którysiedziałznimrazemnaławce,teżprotestował
głośno,aterazobróciwszysiędoswoichludzi,obajwyjaśnialiimsytuację.Francuziporuszylisięgniewnie.
—Sir!—powtórzyłkapitan.—
Nalegam,abypanzawróciłdoBordeaux.
RuszyłwstronęHornblowera,jedenzidącychzanimmarynarzyfrancuskichchwyciłzabosak,atomogłabyćniebezpiecznabroń.
Hornblowerwyrwałzzapasapistoletiwycelowałgowkapitana,któryujrzawszylufęometrodswojejpiersicofnąłsięczymprędzej.Niespuszczajączniegooka
Hornblowerująłlewąrękądrugipistolet.
—Weźcieto,Matthews—
powiedział.
—Takjest,sir—odparł
posłusznieMatthewsidodałpopełnejposzanowaniapauzie:—
Bardzoprzepraszani,sir,alemożebypanodwiódłkurekwswoimpistolecie?
—Tak—przyznałHornblower,rozdrażnionyswoimprzeoczeniem.
Odciągnąłkurekzeszczękiemitengroźnydźwiękjeszczewyraźniejdałodczućfrancuskiemu
kapitanowi,jakieniebezpieczeństwostanowinabityiodbezpieczonypistoletwycelowanywjegobrzuchnatejkołyszącejsięłupinie.
Zamachałdesperackorękami.
—Sir—przemówił—proszętoskierowaćtrochęwinnąstronę.
Cofnąłsięjeszczebardziejmiędzystojącychzanimludzi.
—Hej,tytam!Zostawto!—
zawołałgłośnoMatthews—któryśmarynarzfrancuskipróbował
niepostrzeżenieodciąćfał.
—Matthews,strzelajciedo
każdego,ktowydasięwam
niebezpieczny—rozkazał
Hornblower.
Takbardzochciałtymludziomnarzucićswojąwolę,takdesperackopragnąłzachowaćwolność,żetwarzściągnęłamusięwzwierzęcygrymas.Patrzącnaniegoniktniemógłbyaniprzezchwilęwątpićwjegodeterminację.Niedopuści,byktokolwiekprzeszkodziłmuwwykonaniupostanowienia.WpasiemiałzatkniętytrzecipistoletiFrancuzimoglisięspodziewać,żejeślispróbująprzeciwstawićsię,zginieconajmniejjednaczwartaznich,zanimwezmągóręnad
Anglikami,aichkapitanwiedział,żeonzginiepierwszy.Wyrazistągestykulacjąrąk—niemógł
odwrócićoczuodpistoletu—
nakazałludziomzaprzestaćoporu.
Ucichli,akapitanuderzyłwżałosnyton.
—Pięćlatprzesiedziałemwwięzieniuangielskimpodczasostatniejwojny—mówił.—
Zawrzyjmyumowę.PopłyniemydoFrancji.Gdydotrzemydobrzegu,gdzietylkopanwybierze,sir,mywyjdziemynaląd,apanbędziemógłkontynuowaćpodróż.Albowszyscyzejdziemynalądijaużyjęwszystkichmoichwpływów,żebypanaipańskichludziodesłanodoAngliinastatkuwiozącymjeńców,bezwymianyczyokupu,
przysięgam,żetouczynię.
—Nie—przerwałmu
Hornblower.
DoAngliiznaczniełatwiejbyłodotrzećstądniżzfrancuskiejczęściwybrzeżaZatokiBiskajskiej;cododrugiejpropozycjiHornblowerwiedziałtylenatematnowegorządufrancuskiego,wyniesionegonafalirewolucji,żeniewierzyłwmożliwośćzwolnieniajeńcównaprośbękapitanaflotyhandlowej.
PozatymweFrancjibrakowałowyszkolonychmarynarzy;byłojegoobowiązkiemniepozwolićtejdwunastcewrócićdokraju.
—Nie—powtórzyłw
odpowiedzinadalszeprotestykapitana.
—Czymamgowyrżnąćw
szczękę,sir?—zapytałHunterstojącyubokuHornblowera.
—Nie—brzmiałaodpowiedź,leczFrancuzzauważyłgestidomyśliłsięznaczeniasłów,więczapadłwponuremilczenie,aleprzerwałjewidzącpistoletopartyokolanoHornbloweraiwciążwymierzonywjegokierunku.
Hornblowermógłodruchowo
nacisnąćspust.
—Błagam,sir—powiedział—
proszęodłożyćtenpistolet.Jestniebezpieczny.
Hornblower.patrzyłnaniegozimnoibezwspółczucia.
—Proszę,sir.Nieuczynię
niczego,cobyprzeszkadzałopanuwkierowaniułodzią.Przyrzekam.
—Przysięgapan?
—Przysięgam.
—Areszta?
Kapitanzwróciłsiędonichidotądperswadował,ażzgodzilisięniechętnie.
—Oniteżprzysięgają.
—Awięcdobrze.
Hornblowermiałjużwłożyć
pistoletzapas,alewporęprzypomniałsobie,żenależygozabezpieczyć,byniepostrzelićsamegosiebiewbrzuch.Wszyscypogrążylisięwapatii.Łódź
wznosiłasięteraziopadałarytmicznie,cobyłoznacznieprzyjemniejszeniżjejpodskokinadryfkotwieiżołądekHornbloweraniecosięuspokoił.Niespałjużdwienoce.Głowaopadłamunapiersi,bokiemoparłsięoHunteraizasnął
spokojnie,ałódźzwiatremztrawersuzdążaławytrwalekuAnglii.Obudziłsiępóźnowdzień,gdyMatthews,zdrętwiałyi
wyczerpany,przekazałrumpelCarsonowi,apotemtrzymaliwachtykolejno,jedenprzyszocieijedenprzyrumplu,podczasgdyinnistaralisięodpoczywać.Hornblowerodbyłswojąkolejkęprzyszocie,alebałsięusiąśćprzysterze,szczególniegdyzapadłanoc;wiedział,żeniemawprawywtrzymaniułodzinawytyczonymkursieprzezwyczuciemuśnięćwiatrunapoliczkuirumplawdłoni.
Dopieronastępnegodnia,wjakiśczaspośniadaniu—właściwiebyłojużprawiepołudnie—zobaczylistatek.PierwszydojrzałgoFrancuzijegopodnieconyokrzykporuszył
wszystkich.Trzyprostokątnemarsiewynurzyłysięzzawidnokręguponawietrznejdziobuiszływichstronęnazbieżnymkursie,takszybko,żezakażdymrazem,gdyłódźwzbijałasięnafali,widaćbyłocorazwiększąpowierzchniężagli.
—Jakmyślicie,Matthews,cotozastatek?—zapytałHornblower,podczasgdyłódźwrzała
podnieceniemFrancuzów.
—Trudnopowiedzieć,sir,aleniepodobamisięjegowygląd—odparł
Matthewsniepewnie.—Natymwietrzepowinienmiećpostawionebramsleidolneżagle,aniema.
Jegokliwerteżmisięniepodoba,sir.Namojeoko,sir,tomożebyćfrancuz.
Każdystatekpłynącyw
pokojowychcelachmiałby
oczywiściepostawionewszystkieżagle,jakiebysiętylkodało.Atennie.Musiałmiećwięccoś
wspólnegozwojną,alenawettu,wzatoce,bardziejbyłomożliwe,żetookrętbrytyjskiniżfrancuski.
Hornblowerdługomusię
przyglądał;jednostkaniewielka,choćpełnorejowiec.
Gładkopokładowy—robiwrażenieszybkiego—odczasudoczasuukazywałsięterazjegokadłubzrzędemfurtstrzelniczych.
—Wyglądacałkiemjakfrancuski,sir—zauważyłHunter.—Pewniekorsarz.
—Byćwpogotowiudozwrotu
—powiedziałHornblower.
Zawrócilinapełnymwietrze,uciekającodstatku.Lecznawojnie,jakwdżungli,ucieczkaprowokujepościgiatak.Statekpostawiłdolneżagleibramsle,pomknąłwichstronęiwyprzedziwszyichopół
kablastanąłwdryfieiodciąłimdrogęucieczki.Zobaczylimnóstwomężczyznstłoczonychwzdłużburty
—bardzolicznazałogajaknatakniewielkistatek.Dobiegłoichobwołanie,słowabyłyfrancuskie.
Marynarzeangielscybluznęliprzekleństwami,natomiastkapitanfrancuskipodniósłsięuradowanyiodpowiedział,azałogafrancuskapodprowadziłałódźdoburtyokrętu.
GdyHornblowerwszedłnajegopokład,powitałgoprzystojnymłodyczłowiekwsurduciekoloruśliwkowego,zkoronkowym
żabotem.
—Witamy,sir,na„Pique"—
powiedziałpofrancusku.—
NazywamsięNeuville,jestemkapitanemtegokorsarza.Apan?…
—MidszypmenHornblowerz
„Indefatigable",okrętujegobrytyjskiejkrólewskiejmości—
burknąłHornblower.
—Wygląda,jakbypanbyłw
złymhumorze—zauważył
Neuville.—Niechżesiępantaknieprzejmujezmiennościąlosównawojnie.Zostaniepanulokowanynatymstatkuażdonaszegopowrotudoportuzwszelkimiwygodami,jakiemożnamiećnamorzu.Proszęczućsięjakusiebiewdomu.Naprzykład,tepistoletyupasanapewnotrochępanuprzeszkadzają.
Niechżemipanpozwoliuwolnićsięodichciężaru.
Mówiąctowyjąłzręcznie
pistoletyzpasaHornblowera,obrzuciłgouważnymspojrzeniemiciągnąłdalej:
—Atenkordzikuboku,sir.
Zechcemigopanłaskawie
pożyczyć?Zapewniam,żego
oddam,gdysiębędziemyrozstawali.
Aleobawiamsię,żewczasiepańskiegopobytunastatku
młodzieńczazapalczywośćmogłabypanapobudzićdojakiegoś
pochopnegoczynu,jeślibędziepanmiałprzysobiebroń,którąktośnaiwnymógłbyuważaćza
morderczą.Tysięcznedzięki.Ateraz,czymogępanazaprowadzićdoprzygotowanejdlaniegokoi?
Skłoniwszysiękurtuazyjniepoprowadziłgonadół.Dwapokładyniżej,przypuszczalnieostopęczydwieponiżejliniiwodnej,znajdował
sięszeroki,pustymiędzypokład,słabooświetlonyiskąpo
wentylowanyprzezotworyłukowe.
—Naszpokładniewolniczy—
wyjaśniłobojętnieNeuville.
—Pokładniewolniczy?powtórzył
pytającoHornblower.
—Tak.Towłaśnietutrzymanoniewolnikówwczasieich
transportu.
Toodrazuwielewyjaśniło
Hornblowerowi.Statekniewolniczyłatwobyłoprzekształcićnakorsarski.Byłonjużzazwyczajuzbrojonywdużąliczbędziałdlaobronyprzedzdradzieckimiatakamiwczasieskupowanianiewolnikówwzdłużrzekafrykańskich;był
szybszyodprzeciętnegostatkuhandlowego,gdyżniepotrzebował
przestrzeniładunkowej,aprzytak
„łatwopsującymsiętowarze"jakniewolnicyprędkośćbyłacechąbardzoistotną;ponadtozostał
przystosowanydoprzewozudużejliczbyludziorazzabieraniawielkichilościżywnościiwody,byichżywićwczasiepolowanianamorzunapryzy.
—Ostatniewypadki,októrychmusiałpansłyszeć,sir,odcięłynasodrynkuSantoDomingo—ciągnął
Neuville—toteżchcąc,aby„Pique"
przynosiłamidalejjakąśkorzyść,przekształciłemjąnastatekkorsarski.Ponadtowidząc,żedziałalnośćKomitetu
BezpieczeństwaPublicznego
zamieniaParyżwmiejsceznaczniemniejzdroweodzachodnich
wybrzeżyAfryki,postanowiłemsamobjąćdowództwonadstatkiem.Niepowiemnicotym,żepotrzebazdecydowaniaiodwagi,abyzestatkukorsarskiegouczynićdochodoweprzedsięwzięcie.
NamomenttwarzNeuville'a
stężaławwyrazienieubłaganejdeterminacji,leczwnetjejrysyzmiękłyiprzybrałypoprzedniwyrazchłodnejuprzejmości.
—Tedrzwiwściancegrodziowej
—ciągnął—prowadządo
pomieszczenia,które
zarezerwowałemdlanaszych
jeńców-oficerów.Tu,jakpanwidzi,jestpańskakoja.Proszęsięrozgościć.Gdybystatekwdałsięwbój—awierzę,żeuczynitowielokrotnie—otworyłukowezostanązabarykadowane.Pozatakimiwyjątkowymi
okolicznościamibędziepanmógł
oczywiścieporuszaćsięswobodniepopokładach.Nawszelkiwypadekdodam,żekażdaniedorzecznapróbazestronyjeńcówzmierzającadoprzeszkodzeniawpracystatkuczypowodzeniunaszychprzedsięwzięćspotkasięzgłębokimoburzeniemzałogi.Służąminazasadzieudziału,panrozumieiryzykujążyciemiwolnością.Niebyłbymzdziwiony,gdybyosobawgorącejwodziekąpana,którastanęłabyimnadrodzedozyskówizagroziłaichwolności,zostaławyrzuconaprzezburtędomorza.
Hornblowerzmusiłsiędo
odpowiedzi;niechciałdaćpoznaćposobie,żeprawieoniemiałwobeczimnegookrucieństwatychsłów.
—Rozumiem—rzekł.
—Znakomicie!Amożejest
jeszczecoś,sir,czegobypanpotrzebował?
Hornblowerrozejrzałsiępopustympomieszczeniu,wktórymmiałznosićsamotnośćizolacji,oświetlonymmdłymświatłem
kołyszącejsięlampyoliwnej.
—Czymógłbymdostaćcośdoczytania?—zapytał.
Neuvillezastanawiałsięprzezchwilę.
—Obawiamsię,żemamytu
tylkoksiążkifachowe—odparł.—
Alemogępanudostarczyć„Zasadynawigacji"GrandjeanaiLebruna
„Podręcznikwiedzyokrętowej"ijeszczeparętakichrzeczy,jeślipanuważa,żefrancuski,wktórymsąnapisane,będziedlapana
zrozumiały.
—Spróbuję—powiedział
Hornblower.
Możenawetdobrzesięstało,żeHornblowerotrzymałmateriał,któregostudiowaniewymagałokoncentracji.Trudczytaniapofrancuskupołączonyz
pogłębianiemwiedzyzawodowejabsorbowałjegoumysłwczasieponurychdni,gdy„Pique"krążyłapomorzuwposzukiwaniupryzów.
Francuziprzeważnieignorowaligo
—zdobyłsięnazaprotestowaniewobecNeuville'aprzeciwko
zatrudnieniuczterechjego
brytyjskichmarynarzydotaksłużebnejpracy,jak
wypompowywaniewodyzzęz,leczmusiałwycofaćsięjakniepysznyzesporu(jeślitomożnabyłowogólenazwaćsporem),gdyNeuvillelodowatymtonemodmówiłdyskusjinatentemat.Hornblowerwróciłdoswegopomieszczeniazpłonącymipoliczkamiizaczerwienionymiuszamiijakzwykle,gdybył
wzburzonypamięćwinywróciłaznowąsiłą.
Gdybywcześniejbyłzatkałtędziurępopocisku!Bardziejrozgarniętyoficer,mówiłsobie,napewnobytakuczynił.Straciłswójokręt,cennypryz„Indefatigable",iniemógłsobietegodarować.
Niekiedyrobiłnazimnoprzeglądcałejsytuacji.Odstronyzawodowejniemusisięniczegowstydzićiprzypuszczalnieniebędziecierpiał
zpowoduswegozaniedbania.
Midszypmenazczteroosobowązaledwiezałogąpryzową,
odkomenderowanegona
dwustutonowybryg,któryzostał
silnieostrzelanyzdziałfregaty,niemożnaobwiniaćzato,że
dowodzonyprzezniegostatekzatonął.AleHornblowerwiedział,żeprzynajmniejwczęściponosizatowinę.Jeślitobyłaignorancja—
toniemausprawiedliwieniadlaignorancji.Jeżelidopuścił,abyrozlicznesprawy,nadktórymimusiałczuwać,odwróciłyjegouwagęodobowiązku
natychmiastowegozatkaniadziury,tobyłtobrakkompetencji,aniemausprawiedliwieniadla
niekompetencji.Gdytakrozmyślał,zalewałagofalarozpaczyipogardydlasamegosiebieiniebyłonikogo,ktobygopocieszył.Dzieńjegourodzin,jużosiemnastych,był
najgorszyzewszystkich.Miećosiemnaścielatibyć
skompromitowanymjeńcemw
rękachkorsarzafrancuskiego!
Poczuciewłasnejgodnościspadłoprawiedozera.
„Pique"polowałanałupnanajbardziejuczęszczanychwodachświata,podejściudoKanału,inicnieświadczyłodobitniejoogromieprzestworzyoceanujakfakt,żedzieńzadniemmijałbezchoćbyprzelotnegowidokujakiegośstatku.
Pływalipotrójkącie,najpierwnapółnocnyzachód,stamtądnapołudnie,potem,podluźnymiżaglami,znowunapółnocny
wschód,zobserwatoremnakażdymsalingu,niewidzącniczegopozabezmiaremwzburzonejwody.Ażdotegoranka,kiedywysokiokrzykzfokmasztuporuszyłwszystkichnapokładzie,niewyłączając
Hornblowerastojącegosamotnienaśródokręciu.Neuvillewykrzyknąłodsterujakieśzapytaniedomarynarzanaoku,iHornblower,dziękitemu,czegosięnauczyłostatnio,potrafił
przetłumaczyćsobieodpowiedź.Ponawietrznejpojawiłsięstatek,awchwilępóźniejobserwatordodał,żezmieniłkursizdążawichstronę.
Tocośmówiło.Wczasiewojnyżadenstatekhandlowynieufałbyobcejjednostceistarałbysięominąćjązdaleka,szczególniejeślibyłponawietrznej,awięcwznaczniebezpieczniejszejsytuacji.
Tylkoktośprzygotowanydowalkilubpowodowanysamobójczą
ciekawościąporzuciłbypozycjęponawietrznej.Gwałtowna,
nieuzasadnionanadziejaogarnęłaHornblowera.DziękipanowaniuAngliinamorzumożnasiębyłospodziewać,żeokrętwojennypojawiającysięnawodachmorskichbędzieraczejokrętemangielskimniżfrancuskim.Atobyłrejon,poktórymkrążyła„Indefatigable",jegookrętmacierzysty,
odkomenderowanytuzpodwójnymzadaniem:szukaniafrancuskichstatkówwysyłanychwcelu
niszczeniahandlu,i
przechwytywaniafrancuzów,którymudałobysięwymknąćzblokady.
Stomilodtegomiejscazostał
wysłanywrazzzałogąpryzowąna
„MarieGalante".Istniałanajwyżejjednamożliwośćnatysiąc,mówił
sobiezprzesadnądesperacją,żedostrzeżonyokrętto„Indefatigable".
Lecz—dodawałzrosnącąnadzieją
—fakt,żeokręttenzbliżałsię,byzbadaćsytuację,zwiększałszansędojednejnadziesięć.Anawetmniej.
SpojrzałnaNeuville'a,starającsięiśćtoremjegomyśli.„Pique"jestszybkaizwrotna,mateżłatwądrogęucieczkizwiatrem.Fakt,żeobcajednostkazmieniłakursiszłakunim,budziłpodejrzenia,leczbyłowiadomą,żestatkiKompaniiWschodnioindyjskiej,stanowiącenajtłustszekąskipryzowe,niekiedywyzyskiwałyswezewnętrzne
podobieństwodookrętówliniowychizachowującsięwsposóbpewnysiebieodstraszałycopłochliwszychprzeciwników.Tobyłabypokusadlakogośżądnegopryzu.NarozkazNeuville'apostawionowszystkieżaglewgotowoścido
natychmiastowegopościgulubucieczki.„Pique"ruszyłaostrymbejdewindemwkierunkuobcegookrętu.JużpokrótkiejchwiliHornblowerdojrzałdalekonahoryzonciebłyskbieli,jakbymałeziarenkaryżu,gdy„Pique"uniosłasięnawysokiejfali.Nadbiegł
Matthews,podniecony,z
rozgorzałymipoliczkami,istanął
przyHornblowerze.
—Tostara„Indefatigable",sir—
powiedział.—Przysięgam!—
Wskoczyłnaporęcztrzymającsięwantipatrzyłspoddłoni.
—Tak,toona,sir!Stawia
bombramsle,sir.Będziemyzpowrotemnajejpokładzie,wsamąporęnanim!
Podoficerfrancuskichwycił
Matthewsazaspodnie,ściągnąłzporęczyikopniakiemodesłałgonadziób,awchwilępotemNeuvillerozkazał,bystatekpołożyćnakursoddalającyod„Indefatigable",poczymgestemprzywołał
Hornblowera.
—Jeślisięniemylę,panieHornblower,topańskibyłyokręt?
—Tak.
—Jakajestjegomaksymalnaprędkość?
OczyHornbloweranapotkały
wzrokNeuville'a.
—Niewyglądazbytimponująco
—mruknąłNeuvillezuśmiechemprzezzaciśniętezęby.—Mógłbymzmusićpanadoudzieleniami
informacji.Znamnatosposoby.Ale,naszczęściedlapana,niejesttokonieczne.Niemanaświecieokrętu
—ajużnapewnopośród
niezdarnychfregatjegobrytyjskiejkrólewskiejmości—któryzdołałbyprześcignąć„Pique"idącąfordewindem.Zarazsiępan
przekona.
PodszedłdorelinguidługopatrzyłprzezlunetęwkierunkuzarufęztakąsamąuwagąjakHornblowergołymokiem.
—Widzipan?—spytałNeuvillepodająclunetę.
Hornblowerwziąłją,bardziejpoto,żebylepiejzobaczyćswójokręt,niżpotwierdzićjegoobserwacje.
Czułwtymmomencieogromną,przemożnątęsknotęza
„Indefatigable",leczniebyłowątpliwości,żeszybkozostawaławtyle.Jejbramsleznikłyjużiwidaćbyłotylkobombramsle.
—Zadwiegodzinyniebędziewidaćnawetszczytówjejmasztów
—rzekłNeuville,wyjmującmuzrąklunetęizamykającztrzaskiem.
ZostawiłHornbloweraprzy
relingurufowym,pogrążonegowsmutku,asamodwróciłsię,abyzwymyślaćsternikazaniedokładnetrzymaniekursu.Hornblowersłuchał
gwałtownychsłównierozumiejącich,wiatrdąłmuwtwarzirozwiewałwłosy,awdolepieniłsięśladtorowystatku.TakmógłAdamspoglądaćnarajutracony;
Hornblowerwspomniałciemnądusznąmesęmłodszychoficerów,zapachyiskrzypdrewnianychczęścikadłuba,lodowatozimnenoce,zbiórkizałogi,chlebzrobakamiimięsotwardejakpodeszwaipoczułgłęboką,beznadziejnątęsknotęzatymwszystkim.Wolnośćznikałazawidnokręgiem.Lecztonieteuczuciapchnęłygonadół,byzobaczyć,comożnabyzdziałać.
Pobudziłymożejegomózgdopracy,alewłaściwymbodźcembyło
poczucieobowiązku.
Pokładniewolniczybył
opustoszały,jakzawsze,acałazałogaznajdowałasięnaswoichstanowiskach.Zagrodziąstałajegokoja,zarzuconaksiążkami,zkołyszącąsięnadniąlampąoliwną.
Niebyłotuniczego,comogłobynasunąćmujakiśsposóbdziałania.
Wgrodzirufowejbyłyjeszczejednezamkniętedrzwi.Wchodziłosięprzezniedoczegośwrodzajumagazynusternika,dwukrotniewidziałjeotwarte,gdywynoszonostamtądfarbyiinnepodobnezapasy.Farba!Tomunasunęłopewnąmyśl;spojrzałoddrzwiwgórę,nalampęoliwną,iznowunadrzwiiruszyłwtamtąstronęzwyjętymzkieszeniscyzorykiemwdłoni.Alecofnąłsię,wymyślającsobieodgłupców.Drzwiniebyływyłożonepłytami,leczwykonanezlitegodrewna,wzmocnionegoodwewnątrzpoprzeczkami.Dziurkaodkluczawzamkunieprzedstawiałapunktuoparciadladziałania.Gdybypróbowałotwarciadrzwiprzypomocyscyzoryka,zajęłobytowielegodzinwsytuacji,gdyminutybyłycenne.
Rozglądałsięwokoło,asercebiłomujakoszalałe—alerównieszaleńczopracowałjegomózg.
Chwyciłlampęipotrząsnąłnią;byłaprawiepełnaoleju.Był
moment,gdyprzystanął,wahającsięipróbującopanowaćnerwy,apotemrzuciłsiędoczynu.
Bezlitośniewydarłkartkiz„ZasadNawigacji"Grandjeana,zmiąłjewmałekulkiiułożyłprzydrzwiach.
Zrzuciłmunduriściągnąłprzezgłowęniebieskiwełnianysweter;mocnymidługimipalcamirozdarłnapółizacząłgopruć.Pospruciuparunitek,nietracącjużnatowięcejczasu,położyłsweternakulkipapieruirozejrzałsięwokoło.
Materaczkoi!NaBoga,jestwypchanysłomą!Jednymruchemnożaprzeciąłpłóciennypokrowiecizacząłwygarniaćześrodka
zawartość;podciągłymuciskiemsłomazbiłasięwprawiejednolitąmasę,więcroztrząsałjąpopokładziewluźnąwarstwę
sięgającąmuprawiedopasa.Wtensposóbuzyskagwałtownypłomień.
Stanąłnieruchomo,starającsięmyślećjasnoilogicznie—towłaśniepośpiechinieprzemyślanedziałaniespowodowałoutratę
„MarieGalante",aterazznowustraciłczasnaprucieswetra.
Obmyśliłdalszekroki.Zkartkiz
„ManueldeMatelotage"zrobiłdługifidybusizapaliłgoodlampy.
Potemwylałolej—lampabyłagorąca,aolejciekły—naprzygotowanepoprzedniokulkipapieru,polałnimpokładidół
drzwi.Oddotknięciapłonącymzwitkiemzapaliłasięjednakulka,płomieńrozszerzałsięszybko.Terazjużniemógłsięcofnąć.Popchnął
słomęnapłomieńiwnagłymprzypływieszaleńczejsiłyoderwał
kojęoddesekpokładu,połamałirzuciłnasłomę,poktórejjużpełgał
ogień.Cisnąłnastoslampę,wziął
munduriwyszedł.Chciałzamknąćdrzwi,aleporzuciłtenzamiar—imwięcejpowietrza,tymlepiej.Wdział
spieszniemunduriwspiąłsiępodrabinienapokład.
Znalazłszysiętamoparłsięnonszalanckooporęcz,drżąceręceukrywszywkieszeniach.Czułsięwyczerpanynapięciemnerwowym,któreniesłabłowczasie
oczekiwania.Ważnabyłakażdaminutadzielącaododkryciaognia.
Jakiśfrancuskioficerpowiedziałcośdoniegoztriumfującymśmiechemiwskazałrękąponadrelingiemkurufie,przypuszczalniemówiącopozostawieniuwtyle
„Indefatigable".Hornblowerzareagowałbladymuśmiechem,apotem,pomyślawszy,żeuśmiechniejestnamiejscu,przybrałsmutnywyraztwarzy.Wiałostrywiatri
„Pique"mogłanieśćtylkogłówneżagle;Hornblowerczułpowiewnaswychrozpalonychpoliczkach.
Załoganapokładziemiotałasię.wpośpiechuizaaferowaniu;Neuvilleobserwowałsternika,rzucającodczasudoczasuspojrzenienamaszty,bysprawdzić,czywszystkieżaglepracująjaknależy;obsługabyłaprzydziałach,adwóchmarynarzyipodoficermierzyliprędkośćlogiem.
Boże,ilejeszczebędziemiałczasu?
Aleotozrębnicalukurufowegojakgdybysięwypaczyłaicośzaczęłodrgaćnadniąw
migotliwympowietrzu.Musi
przepływaćtamtędyrozgrzanepowietrze.Atam,czyżbytobył
zwid,czynaprawdękółeczkodymu?
Todym!Wtymmomencie
podniesionoalarm.Donośnykrzyk,spiesznytupotstóp,nagłe
poruszenie,głośnebiciebębna,wysokiegłosywołające:—Aufeu!
Aufeu!
CzteryżywiołyArystotelesa—
pomyślałHornblower—ziemia,powietrze,wodaiogieńsąstałymiwrogamimarynarza,alena
drewnianychstatkachanibrzegnazawietrznej,anihuragan,anisztormczyfalaniebudzątakiejtrwogijakogień.Staredrewno,grubopokrytefarbą,płonęłoszybkoigwałtownie.
Żagleinasmołowanytakielunekbędąsiępalićjakfajerwerek.Anastatkuznajdowałysiętonyprochu
strzelniczegotylkoczekającenaokazję,byroznieśćmarynarzynastrzępy.Hornblowerpatrzył,jakbrygadyprzeciwpożarowerzuciłysiędodzieła,jakwyciąganopompynapokładimocowanodonichwęże.KtośbiegłpędemnarufęzwiadomościądlaNeuville'a,przypuszczalniedotyczącągniazdapożaru.NeuvillewysłuchałposłańcaispojrzałnaHornbloweraprzyporęczy,zanimrzuciłrozkazposłańcowi.Dymwydobywającysięzlukurufowegozgęstniał;narozkazNeuville'awartarufowaruszyłapoprzezdymwstronęotworu.Adymubyłocorazwięcej,wiatrchwytałgoiwlókłkłębamikudziobowi—dymmusiał
wydobywaćsięzburtstatkunapoziomieliniiwodnej.
Neuvilleruszyłku
Hornblowerowiztwarzą
wykrzywionąwściekłością,leczokrzyksternikazatrzymałgo.
Sternik,niemogączdjąćrąkzesteru,wskazałstopąnaświetlikkabiny.Migotałpodnimpłomień.
Gdypatrzyli,wypadłaszybabocznaiprzezotwórstrzeliłogień.Tenskładfarb—pomyślałHornblower(byłterazspokojniejszy,własnyspokójzadziwiłgo,gdysobiewszystkopóźniejprzypomniał)—
powinienbyćtużpodkajutąimusijużpalićsięgwałtownie.Neuvillepopatrzyłdokoła,namorzeiniebo,iwściekłyzłapałsięzagłowę.PorazpierwszywżyciuHornblowerwidziałczłowiekadosłowniewyrywającegosobiewłosy.Alesambyłspokojny.NarozkazNeuville'aprzywleczonodrugąpompę;
czterechludzizabrałosiędorobotyiodgłosklang-klang,klang-klang,towarzyszącypompowaniu,stopił
sięzrykiemognia.Lanocienkistrumieńwdziurawyświetlik.
Ludzieutworzyliłańcuchiwlewalikubływodyczerpanejzmorza,alepomagałotomniejniżstrumieńzpomp.ZdołudobiegłgłuchyodgłosdetonacjiiHornblower
powstrzymałoddechczekając,żestatekrozpadniesięnakawałki.Alewybuchsięniepowtórzył:alboogieńspowodowałodpaleniedziała,alboodżaruzapaliłasiębeczułkazprochem.Apotemłańcuch
podającychwiadranaglepękł—
podstopamijednegozludzirozwarłasięszczelinaibuchnąłzniejogień.Jakiśoficerchwycił
Neuville'azaramięizacząłspieraćsięznimgwałtownieiHornblowerzobaczył,żezrozpaczonyNeuvilleustępuje.Marynarzewbieglinamasztyzwijaćfokmarseli
fokżagiel,ainniruszylidogrotabrasów.Przełożonosteri
„Pique"przeszłanaostrybejdewind.
Zmianabyłaistotna,chociażpoczątkowobardziejwyglądałanapozornąniżrzeczywistą;przywietrzewiejącymwprzeciwnymkierunkurykognianiedochodziłtakwyraźniedouszuludzinadziobie.
Arównocześnieogień,którywybuchłprzykońcurufy,przestał
sunąćkudziobowi,leczzwracałsiędotyłu,naspalonejużnapół
drewno.Mimotocałarufowaczęśćpokładupaliłasiędalej;sternikmusiałporzucićkołosterowe,apłomienieobjęłybezan,któryspłonąłwmgnieniuoka—jeszczeprzedchwilążagielistniał,awnastępnymmomenciejużtylkozwęgloneszczątkizwisałyzgafla.
Leczteraz,gdystatekszedłostropodwiatr,pożarnieprzerzucałsięnapozostałeżagle,apospieszniewciągniętybezansztormowy
utrzymywałstateknakursie.
IwłaśniewtedyspojrzawszywprostprzedsiebieHornblowerznowuzobaczył„Indefatigable".
Parłakunimzpostawionymiwszystkimiżaglami;gdy„Pique"
uniosłasięnafali,dojrzałbiałąpianępoddziobem.Poddaniesię
„Pique"nieulegałowątpliwości,gdyżgroźbietakiegorzędudziałnieostałbysiężadenokrętojejsile,nawetgdybyniebyłuszkodzony.
„Indefatigable"rozpoczęłazwrotwodległościkablananawietrznejijeszczegoniezakończywszy,jużzaczęłaopuszczaćłodzienawodę.
Pellewzobaczyłdymidomyśliłsiępowodupołożeniasię„Pique"wdryf,czyniłwięcprzygotowaniawtrakciepodchodzeniadostatku.
Szalupaibarkasmiałynadziobachpompywmiejscach,gdzieniekiedyinstalowanokaronady;wyładowanojenarufie„Pique"inatychmiastzaczętolaćstrumieniewodywprostnaogień.Dwagigiwypełnioneludźmipłynęłyprostokurufie,abywziąćudziałwwalcezpożarem,leczBolton,trzecioficer,zwolniłnachwilę,napotkawszywzrok
Hornblowera.
—WielkiBoże,topan!—
wykrzyknął.—Copantamrobi?
Nieczekałjednaknaodpowiedź.
WyłuskałNeuville'ajakokapitana
„Pique",udałsięnarufę,abytamprzyjąćjegopoddaniesię,obrzucił
wzrokiemmaszty,sprawdzającczywszystkowporządku,izabrałsiędogaszeniaognia.Zdławiono
płomienieszybkogłówniedlatego,żespłonęłojużwszystko,cobyłodospaleniawzasięgupożaru;„Pique"
byławypalonawobrębiekilkustópodporęczyrelingudziobowegoażpolinięwodyiprzedstawiaładziwnywidok,gdysięnaniąpatrzyłozpokładu„Indefatigable".
Mimotoniegroziłojejżadnebezpośrednieniebezpieczeństwo;przypewnejdozieszczęściaiwysiłkumożnabyłodoprowadzićjądoAnglii,tamnaprawićiwysłaćzpowrotemnamorze.
Ważnąjednakrzecząbyłoniejejuratowanie,leczfakt,żenieznajdowałasięjużwrękachfrancuskichiżeniebędziemogłapolowaćnaangielskiestatkihandlowe.Tenmomentpodkreślił
SirEdwardPellewwrozmowiezHornblowerem,którystawiłsięnapokładdoraportu.NapoleceniePellewaHornblowerzacząłodszczegółowegoopowiadaniaotym,comusięprzydarzyłoodczasu,gdyzostałwysłanyna„MarieGalante"
jakodowódcapryzu.Jak
Hornblowerprzypuszczał—czymożenawet,jaksięobawiał—
Pellewprzeszedłlekkonadstratąbrygu.Zostałonuszkodzonyprzezogieńzdziałjeszczeprzedpoddaniemsięiterazniemożnabyłoustalić,czyuszkodzeniebyłoduże,czymałe.Pellewwcalesięnadtymniezastanawiał.Hornblowerpróbowałuratowaćbryginiepowiodłomusiętoztymiparomaludźmi,którychdostał,a
„Indefatigable"niemogłamuprzydzielićwówczaswiększejzałogi.NieuważałHornblowerazawinnego.WażniejszasprawatopozbawienieFrancjiładunkuwiezionegoprzez„MarieGalante",niżpożytek,jakiAngliamogłabymiećzniego.Sytuacjabyłatakasamajakzratowaniem„Pique".
—Szczęście,żewybuchłnaniejtenpożar—zauważyłPellewpatrzącwstronę,gdzie„Pique"
wciążstaławdryfiezłodziamikręcącymisiędokoła;cienkasmużkadymuwydobywałasię
jeszczezrufy.—Oddalałasięodnasizagodzinęzniknęłabyzawidnokręgiem.Czyniewiepanprzypadkiem,panieHornblower,jaksiętostało?
Hornbloweroczekiwałnaturalnietegopytaniaibyłnanie
przygotowany.Terazbyłczasodpowiedziećskromnieizgodniezprawdą,uzyskaćnagrodę,naktórązasłużył,wzmiankęw„Gazette",czynawetnominacjęnap.o.
porucznika,leczPellewnieznał
szczegółówutratybrygu,anawetgdybyjeznał,mógłbyjeocenićfałszywie.
—Nie,sir—odparłHornblower.
—Sądzę,żemógłtobyć
samozapłonwschowkunafarby.
Inaczejnieumiemsobietegowytłumaczyć.
Onjedenwiedziałotym,żezaniedbałzaślepićdziurępopocisku,onsamdecydowałokarzeitakąwłaśniekaręsobiewybrał.
Tylkowtensposóbmógłodzyskaćszacunekdosamegosiebie,igdyjużwyrzekłtesłowa,poczuł
niezmiernąulgęianicieniażalu.
—Wkażdymrazietobył
szczęśliwytraf—powiedziałzzadumąPellew.
Rozdziałczwarty
Człowiek,któryczułsiędziwnieTymrazemwilkpolowałna
zdobyczpozaobrębemowczarni.
„Indefatigable",fregatajegokrólewskiejmości,zapędziłakorwetęfrancuską„Papillon"wujścierzekiŻyrondy[5]iszukałasposobu,żebyjątamzaatakować,stojącąnakotwicypodosłonąbateriizainstalowanychpoobustronachujścia.KapitanPellewwprowadził
okrętpłytkimiwodamitakdalekowgłąb,jaktylkośmiał,dopókibaterieniewystrzeliły,ostrzegającgo,abysięzatrzymałwprzyzwoitejodległości,poczymdługoiuważnieprzyglądałsiękorwecieprzezlunetę.Zatrzasnąłfuterał
lunetyiodwróciłsię,abywydaćrozkazwycofania„Indefatigable"zniebezpiecznejpozycji,zbrzegiemnazawietrznej,ażstaniesięniewidocznazlądu.ManewrtenmógłwywołaćuFrancuzów
poczuciebezpieczeństwa,które,miałnadzieję,okażesię
nieuzasadnione.Niemiałbowiemzamiaruzostawićichwspokoju.
Jeślibysięudałoporwaćkorwetęlubzatopić,nietylkoprzestałabyrobićwypadynabrytyjskiestatkihandlowe,leczFrancuzizostalibyzmuszenidozwiększeniaobronybrzegowejwtymrejoniekoszteminnego.Wojnapoleganawymianiepotężnychciosów,anawet
czterdziestodziałowafregata,jeślibędzieumiejętnieprowadzona,możezadaćdotkliwycios.
Popołudniu,gdymidszypmenHornblowerchodziłtamiz
powrotempozawietrznejpokładurufowego,jakprzystałona
pełniącegopodrzędnąfunkcjęoficerawachtowego,podszedłdoniegomidszypmenKennedy,
szerokimgestemzamiótł
kapeluszemwniskimukłonieizastygł,zlewąstopąwysuniętądoprzoduikapeluszemprzytkniętymdoprawegokolana,jakgokiedyśuczyłnauczycieltańca.Hornblowerpodjąłgrę,przytknąłswójkapeluszdobrzuchaioddałukłon,zginającsiętrzykrotniewpas.Niezdarnośćjegoruchówsprawiła,żeniemusiał
udawać,iżparodiujetęnapuszonąceremonię.
—Wielceszanownyiczcigodnyseńor—przemówiłKennedy—
przynoszępozdrowieniaod
dowódcy,SirEdwardaPellewa,któryuniżenieprosiwaszą
czcigodnośćoprzybycienaobiadoósmymdzwoniewczasiewachtypołudniowej.
—Proszęprzekazaćwyrazy
szacunkuSirEdwardowi—
odpowiedziałHornblower,kłaniającsięniskoprzytychsłowach—ipowiedzieć,żebędęłaskawwpaśćdoniegonachwilę.
—Jestemprzekonany,że
dowódcaprzyjmietęwiadomośćzuczuciemulgiiradości—odparł
Kennedy.
—Przekażęmumojegratulacjewrazzpanatakpochlebiającąmuzgodąnaprzybycie.
Obakapeluszewykonałyszerokigest,jeszczebardziejwyszukanyniżpoprzednio,leczwtymmomenciemłodzieńcyspostrzegli,żeoficerwachtowy,panBolton,patrzynanichodnawietrznej,spieszniewięcwłożylikapeluszeiprzybralipostawębardziejodpowiedniądlaoficerówwsłużbiekrólaJerzego.
—Czegochcedowódca?—
spytałHornblower.
Kennedyprzyłożyłpalecdonosa.
—Musiałbymmiećparę
gwiazdekwięcej,żebytowiedzieć
—rzekł.—Cośsięgotujeichybajużniedługodowiemysięco.Dotegoczasumy,biedneofiary,możemytylkoudawać
nieświadomychnaszego
przeznaczenia.Naraziepilnuj,żebyokrętnieprzewróciłsiędogórystępką.
Wczasieobiaduwkajucie
dowódcy„Indefatigable"nicniewskazywało,żesięnacośzanosi.
Pellew,uszczytustołu,grałrolęwytwornegogospodarza.Obecnistarsioficerowie—dwaj
porucznicy,EcclesiChadd,inawigatorSoamesrozmawialiswobodnienabłahetematy.
Hornbloweridrugimłodszyoficer
—Mallory,midszypmen,odwalatadłuższymstażu—milczeli,jakprzystałonaoficerówichrangi,mogącdziękitemuskoncentrowaćsięnajedzeniuoniebolepszymodpodawanegowichmesie.
—PanieHornblower,proszę
wypićzemnąszklaneczkęwina—
powiedziałPellewpodnoszącswojąszklankę.
CzyniąctosamoHornblower
próbowałskłonićsięzgracjąniewstajączmiejsca.Pociągał
ostrożnymiłykami,gdyżstwierdził
ostatnio,żemasłabągłowę,anielubiłczućsiępijany.
Sprzątniętozestołuinastałkrótkimomentoczekiwanianato,coterazuczyniPellew.
—Ateraz,panieSoames—
przemówiłPellew—proszędaćnamtęmapę.
ByłatomapaujściaŻyrondy,zdanymidotyczącymigłębokości;ktośnaniósłołówkiempozycjebateriibrzegowych.
—„Papillon"—powiedziałSirEdward(niezniżyłsiędo
wymawianiatejnazwyzfrancuska),stoiwtymmiejscu.PanSoameswziąłnamiar.
Wskazałkrzyżykzrobiony
ołówkiemnamapie,dalekowgórękanału.
—Panowie—mówiłPellewdalej
—popłynieciełodziami,bygostamtądwyprowadzić.
Awięcotochodziło.Ekspedycjaabordażowa.
—PanEcclesobejmujeogólnedowództwo.Proszę,żebypodał
panomswójplan.
Siwowłosypierwszyoficerozadziwiającomłodychniebieskichoczachpowiódłwzrokiempo
obecnych.
—Jawezmęszalupę—rzeki—
apanSoameskuter.PanowieChaddiMallorybędądowódcami
pierwszegoidrugiegogigu,apanHornblowerobejmiedowództwonajmniejszejłodzi.Każdazłodzi,zwyjątkiemjednostkipana
Hornblowera,będziemiała
młodszegooficerajakozastępcędowódcy.
NiebyłotopotrzebnenałodziHornblowera,któramiała
siedmioosobowązałogę.Szalupaikuterzabierająpotrzydzieści-czterdzieściosób,akażdygigdwadzieścia;wysyłanosilnyoddział
—niemalpołowęzałogiokrętu.
—Tookrętwojenny—wyjaśnił
Eccles,czytającichmyśli.—Niehandlowy.Podziesięćdziałzkażdejburty,ipełenludzi.
Bliżejdwustuniżstuzpewnością
—dużasiławporównaniuzestudwudziestomamarynarzami
brytyjskimi.
—Leczzaatakujemygonocąiweźmiemyprzezzaskoczenie—
dodałEccles,znowuczytającwichmyślach.
—Jakwiecie,panowie—wtrącił
Pellew—zaskoczenietowięcejniżpołowazwycięstwa—przepraszam,panieEccles,żeprzerwałem.
—Wtejchwili—ciągnąłEccles
—niewidaćnaszlądu.Aleniedługoruszymywtamtąstronę.
Nieprzebywaliśmynigdywtejczęściwybrzeżaiżabojadypomyślą,żeodpłynęliśmynadobre.
Podejdziemydolądupozapadnięciunocytakblisko,jaksięda,apotemspuścimyłodzie.Wysokąwodębędziemyjutromielioczwartejpięćdziesiąt,rozwidnisięopiątejtrzydzieści.Przypuścimyatakoczwartejtrzydzieści,abywachta,którazejdziepodpokład,zdążyłazasnąć.Szalupazaatakujerufęodprawejburty,akuterodlewej.GigpanaMallory'egoruszynadzióbzlewejstrony,apanaChaddazprawej.PanChaddmaodciąćkotwicękorwety,jaktylkobakzostanieopanowany,azałogipozostałychłodzidostanąsięnapokładrufowy.
Ecclespowiódłwzrokiempo
trzechpozostałychdowódcachwiększychłodzi,aoniskinęligłowaminaznak,żezrozumieli.Poczymciągnąłdalej:
—PanHornblowerbędzieczekał
wswejłodzi,ażatakującyznajdąsięnaokręcie.Wówczasdostaniesięnapokładprzezławywantowelewejczyprawejburty,gdzieuznazastosowne,iwejdziebłyskawicznienagłówneolinowanie,niezwracającuwaginawalkętoczącąsięnapokładzie.Dopilnuje,aby
zluzowanogrotmarselipo
otrzymaniudalszychrozkazówwybierzeszoty.JazaślubpanSoames,gdybymjapoległlubzostał
ranny,poślemydwóchludzidosteruibędziemynadzorowalisterowaniakorwety,jaktylkoruszy.Falapływuwyniesienasnamorze,a
„Indefatigable"będzieczekałajużzazasięgiembateriibrzegowych.
—Czymacie,panowie,jakieśuwagi?—zapytałPellew.
Tobyłmoment,kiedyHornblowerpowinienbyłzabraćgłos—jedynymoment,kiedymubyłowolno.
UsłyszawszyrozkazyEcclesa,poczułprzypływmdłości.
Hornblowernieumiałporuszaćsięnamasztach.Nieznosiłwysokościaniwspinaczki.Wiedział,żedalekomudotejmałpiejzręcznościipewnościsiebiecechującejdobregomarynarza.Wciemnościachnieczułsiępewnienawetnamasztach
„Indefatigable"imyśl,żetrzebabędziewdrapywaćsięnamasztyzupełnieobcegookrętuiwspinaćsięponieznanymtakielunku,napełniałagoprzerażeniem.Uważał,żenienadajesięzupełniedowykonaniaprzydzielonejmuczęścizadaniaiżewobecbraku
kwalifikacjipowinienodrazuwymówićsięodudziałuw
ekspedycji.Nieskorzystałjednakzokazjiwidząc,żepozostalioficerowiezaakceptowaliplan,jakbytobyłarzeczoczywista.
Przesunąłwzrokiempoich
spokojnychtwarzach;niktniezwracałnaniegouwagi,aonniechciałściągnąćjejnasiebie.
Przełknąłślinęijużmiałsięodezwać,leczniktniespojrzałnaniegoiprotestzamarłmunaustach.
—Więcdoskonale,panowie—
zakonkludowałPellew.—PanieEccles,możesiępanzajmieszczegółami.
Terazjużbyłozapóźno.NarozpostartejmapieEccles
pokazywał,jakmająpłynąćprzezpłyciznyimiędzymieliznamiŻyrondy,rozwiódłsiędłużejnadpozycjamibateriibrzegowychinadwpływemnaodległość,najaką
„Indefatigable"możesięzbliżyćzadniadolatarnimorskiejw
Cordouan.Hornblowersłuchał,usiłującsięskupićmimoswychobaw.EcclesskończyłiPellewzamknąłzebranie.
—Skorowszyscypanowie
wiecie,codokażdegonależy,sądzę,żemożecieprzystąpićdo
przygotowań.Słońcewkrótcezajdzie,anapewnookażesię,żemaciewieledozrobienia.
Trzebabyłowywołaćzałogiłodzi,dopilnować,abyludziebyliuzbrojeniiłodziezaopatrzonenawypadek,gdybyzaszłocoś
nieprzewidzianego.Należałokażdegopouczyćcomarobić.AHornblowermusiałprzećwiczyćwchodzenienagrotwantyileżenienareigrotmarsla.Powtórzyłtodwukrotnie,zmuszającsiędotrudnegowchodzeniapo
podwantkach,które,odchyloneodgrotmasztu,zmuszałydowspinaniasięnaodcinkukilkunastustópwpozycjiwiszącejplecaminadółichwytaniawyblinekpalcamirąkinóg.Dokonywałtegojakoś,
posuwającsięwolnoiostrożnie,aprzytymniezgrabnie.Stanąwszynapercie,posuwałsięponiejwkierunkunokurei.Pertabyłatakprzymocowanadorei,żezwisałaoprawieczterystopypodnią.Musiał
stawiaćstopynapercie,trzymającręcetak,abymiećrejępodpachami,iprzesuwaćsiębokiempopercie,odwiązującsejzingi,abyzluzowaćżagiel.Hornblowerprzebyłcałądrogędwarazy,opanowującmdłościnamyśl,żeodpokładudzieligostostóp.Wkońcudławiącsięzezdenerwowaniauchwyciłsiębrasaizmusiłsiędozsunięciasięponimnapokład—tobędzienajlepszadroga,gdyprzyjdzieczasnawybieranieszotówgrotmarsla.Byłtodługi,ryzykownyzjazd;Hornblowerpowiedziałsobie—jaktojużuczyniłkiedyś,gdyporazpierwszyzobaczyłmarynarzywchodzącychnamaszty—żetakiewyczynywjakimścyrkuwkrajuspotkałybysięzpełnymizachwytu„achami"i
„ochami".Wkażdymraziestanąwszystopaminapokładziepoczułzadowoleniezsiebie,chociażwzakamarkachwyobraźniwidziałsiebiechybiającegouchwytu,gdyprzyjdzieporanapowtórzeniewyczynuna„Papillon",iwalącegosięzgórynapokład—
sekunda,dwieobłędnegostrachupodczasspadania,apotem
straszliwyodgłosupadku.Apowodzenieatakuzależyodniegowrównejmierzecoodwszystkichpozostałych—jeślimarselniezostanieszybkopostawionyikorwetanierozwiniesterownejprędkości,możewładowaćsięnamieliznęnaktórejśzniezliczonychpłyciznuujściarzekiiwpaśćsromotniezpowrotemwręcewroga,awówczaspołowaludziz
„Indefatigable"albozginie,albodostaniesiędoniewoli.
Nałodzizałogaustawiałasiędoprzeglądu.Sprawdził,czywiosłasądobrzeowinięteszmatami,czykażdymarynarzmapistoletikordiupewniłsię,żewszystkiepistoletysązabezpieczone,aby
przedwcześnieoddanystrzałnieostrzegłwrogaprzedatakiem.
Przydzieliłkażdemuzadanieprzyluzowaniumarsla,podkreślając,żestratywludziachmogą
spowodowaćkoniecznośćszybkichzmianwustalonymprogramie.
—Japierwszypójdęnamaszty—
oświadczył.
Takwłaśnienależałopostępować.
Musiałprowadzić—tego
oczekiwanoodniego.Cowięcej—
gdybywydałinnyrozkaz,
wzbudziłobytopogardliwe
komentarze.
—Jackson—ciągnął
Hornblower,zwracającsiędosternika—opuściciełódźjakoostatniiprzejmieciedowództwo,jeślijapadnę.
—Takjest,sir.
Byłowzwyczajuużywać
poetyckiegosłowa„padnę",zamiast
„zginę"idopierowypowiedziawszyjeHornbloweruświadomiłsobiejegookrutneznaczenieijegorealnośćwobecnych
okolicznościach.
—Czywszystkozrozumiane?—
zapytałsucho;głosjegostałsięchrypliwyodnapięcianerwowego.
Wszyscypozajednymskinęligłowami.
—Zapańskimpozwoleniem,sir
—przemówiłHales,młodzianwiosłującyjakowzorowy.—Czujęsiętakjakośdziwnie.
Halesbyłdelikatniezbudowanymchłopcemosmagłejcerze.Mówiącdotknąłdłoniączołaniepewnymgestem.
—Nietyjedenczujeszsię
dziwnie—mruknąłHornblower.
Marynarzeparsknęliśmiechem.
Myśloprzejściuprzezogieńbateriibrzegowychiabordażowaniuuzbrojonejkorwetywobec
spodziewanegooporumogłałatwowzbudzićlękwpiersiachtchórza.
Większośćspośród
odkomenderowanychdotej
wyprawymusiałaodczuwaćpewienniepokój.
—Nieotochodzi,sir—odparł
Haleszoburzeniem.—Jasięnicnieboję.
AleaniHornblower,anipozostalimarynarzeniezwrócilinaniegouwagi.
—Tysięlepiejzamknij—huknął
Jackson.Człowiek,którypozleceniumuniebezpiecznegozadaniaoświadcza,żesięźleczuje,niezasługujenanicinnegoopróczpogardy.SamHornblowerbyłzbytwielkimtchórzem,bymócpozwolićswoimobawomdojśćdogłosu—zabardzosiębał,coludzie
powiedzielibyonim.
—Rozejśćsię—wydałkomendęHornblower.—Poślępowas,gdybędzieciepotrzebni.
Trzebabyłoodczekaćparęgodzin,wczasiektórych„Indefatigable"
sunęławolnowzdłużbrzegu;sondazanurzałasięregularniewwodę,aPellewsampilnowałkursufregaty.
MimozdenerwowaniaistrachuHornblowerzdobyłsięna
podziwianiedoskonałościwsztuceżeglarskiej,obserwującjakwciemnąnocPellewprzeprowadzał
wielkąfregatęprzezzdradliwewody.Takgotopochłonęło,żelekkiedreszczeustąpiłycałkowicie;Hornblowernależałdotegotypuludzi,którzyobserwująiucząsięnawetnałożuśmierci.Zanim
„Indefatigable"dotarładomiejscazaujściemrzekinadającegosiędospuszczeniaszalup,Hornblowerdowiedziałsięsporoopraktycznymzastosowaniuzasadnawigacjiprzybrzeżnejiniemniejoorganizacjiekspedycjiabordażowej
—analizujączaśswojeuczuciadowiedziałsięchybajeszczewięcejopsychologiiludzibiorącychudział
wtakiejekspedycjijeszczeprzedjejwyruszeniem.
Wchodzącdołodzi,która
wznosiłasięiopadałanaczarnejjakatramentwodzie,czyniłwrażenieczłowiekacałkowicieopanowanegoipotrafiłwydaćrozkazodbiciazupełniespokojnymgłosem.Ująłzarumpel—tenlitykawałdrewnawdłonidodałmupewnościsiebie.
Swoimzwyczajemsiadłnaławcerufowej,przytrzymującrumpeldłoniąiłokciem,amarynarzewiosłowalipowoliwśladzaciemnymisylwetkamiczterechwielkichłodzi.Pływniósłichwgóręujścia.Mieliszczęście,bozjednejstronyleżałybaterieStDye,agłębiejwdelcierzeki,podrugiejstronie,znajdowałasięfortecaBlaye;czterdzieściciężkicharmatwycelowanychwstronęwejściadokanału,ażadnazpięciułodzi—ajużnapewnoniejego—niewytrzymałybyjednegoichpocisku.
Patrzyłuważnienakuteridącyprzednimi.NaSoamesie
spoczywałaogromna
odpowiedzialnośćwprowadzeniałodzidokanału,podczasgdyonmiałiśćjegoślademtorowym—itobyłowszystko,plus,zluzowanietegomarsla.Hornblowerznowupoczuł,żedrży.
Hales,tencomówił,żeczujesiędziwnie,wiosłowałjakowzorowy;Hornblowerztrudemrozróżniał
jegociemnąpostaćchylącąsięrytmiczniewprzódiwtyłwtaktpowolnychruchówwioseł.
Rzuciwszynaniegojedno
spojrzenie,Hornblowerniezaprzątał
sobienimwięcejgłowyidalejśledziłkuter,gdynagłezamieszaniekazałomuzwrócićuwagęnato,cosiędziałowłodzi.Ktośwypadłzrytmuwiosłowania,wrezultaciewszystkiesześćwiosełzcichymtrzaskiemzderzyłysięzesobą.
—Hales,udiaska,uważaj,corobisz—syknąłsternikJacksonzgłębokąnaganąwgłosie.
WodpowiedziHaleswydałz
siebienagłykrzyk,naszczęścieniezagłośny,irunąłdostópHornbloweraiJacksona,kopiącnogamiiwijącsięwkonwulsjach.
—Tensukinsynmanapad—
zawołałJackson.
Halesdalejwiłsięikopał.Z
ciemnościdoleciałichprzezwodęostrygniewnyszept.
—PanieHornblower—
przemówiłgłos—należałdoEcclesa,pytającegoznajwyższymrozdrażnieniemsottovoce—czyniemożepanutrzymaćswoichludziwspokoju?
Ecclespodprowadziłswoją
szalupęprawiedoburtyłódki,żebymutopowiedzieć,akoniecznośćzachowaniaabsolutnejciszypodkreślałwsposóbdramatycznyfakt,żesłowomjegonie
towarzyszyłożadneprzekleństwo;Hornblowerwyobraziłsobiesurowąnaganę,jakąotrzymajutrowobecnościcałejzałoginapokładzierufowym.Otworzyłusta,by
wyjaśnićsprawę,lecznaszczęścieprzypomniałsobiewczas,żeczłonkowieekspedycjipłynącotwartymiłodziamiwzasięgudział
fortecyBlayeniemusządawaćwyjaśnień.
—Takjest,sir—szepnąłwodpowiedziiszalupaodeszłapełnićswąmisjępasterzaflotylli.
—Jackson,weźciejegowiosło—
szepnąłrozwścieczonydosternika,apotemschyliłsięipociągnąłkusobiewijącąsięwskurczachpostać,bydaćJacksonowidrogę.
—Sir,możepolaćgowodą?—
powiedziałJacksonprzesuwającsięnaławkęrufową.—Tamjestczerpak.
Wodamorskatodlamarynarzalekarstwonawszystkiechoroby;zważywszy,jakczęstomarynarzemiewająmokrenietylkobluzy,aleipościel,niepowinnichorowaćanijednegodnia.AleHornblowerzostawiłchoregowspokoju.Kurczekończyłysięjuż,toteżniechciał
robićhałasuczerpakiem.Życieprzeszłostuludzizależałoodzachowaniaciszy.Teraz,gdyweszlijużdośćdalekowgłąbdelty,znajdowalisięwłatwymzasięgudziałbrzegowych—ajedenwystrzałdziałazaalarmowałbyzałogę„Papillona",takżezdążyłbyprzygotowaćsiędoobsadzenianadburciiodparcia
ataku,dozasypaniapodpływającychgrademszrapneli.
Łodziecichowślizgiwałysięwujścierzeki;Soamesnakutrzedyktowałwolnetempo,
pojedynczymipociągnięciamiwioseł
zapewniającutrzymaniesterownejszybkości.Napewnowiedział
dobrzecorobi;wybrałmrocznemiejscemiędzymieliznami,
praktyczniedostępnetylkodlamałychłódek;miałteżzesobądwudziestostopowątykę,którąsondowałszybciejiciszej,niżbytomógłrobićprzypomocyołowianki.
Minutyupływałyszybko,amimotonocbyławciążjeszczeabsolutnieciemna,bezżadnychobjawówzbliżaniasięświtu.ChociażHornblowerwytężałwzrok,niebył
pewny,czywidzipłaskibrzegpoobustronach.Trzebabyłobykogośzdoskonałymioczyma,abyzlądumógłodkryćmałełodzieniesionepływemwgórę.
Halesujegostópporuszyłsięrazidrugi.SzukającdłoniąwciemnościachnatrafiłnanogiHornbloweraiobmacywałjeciekawie,mrucząccośdosiebie.
Mruczenietoprzeszłowjęk.
—Milczeć!—szepnął
Hornblower,starającsięwyrazićpowagęsytuacjibezsłów,któremogłybyzostaćdosłyszanezpewnejodległości.
HalesoparłłokiećnakolanieHornbloweraidźwignąłsiędopozycjisiedzącej,apotempodniósł
sięistałniepewnie,zezgiętymikolanami,opierającsięo
Hornblowera.
—Siadajże,ulicha—syknął
Hornblower,potrząsającnimzwściekłościąiobawą.
—GdzieMary?—zapytałHalesnormalnymtonem.
—Zamknijsię!
—Mary!—powiedziałHales
przechylającsięnaniego.—Mary!
Podnosiłgłoscorazbardziej.
Hornblowerczułinstynktownie,żezachwilęHaleszaczniemówićbardzogłośno,amożenawet
krzyczeć.Zgłębimózguwstawaływspomnieniadawnychrozmówzojcem-lekarzem;przypomniałsobie,żeludziebudzącysięzatakuepileptycznegoniepanująnadswymiruchamiiżemogąbyć,aczęstobywająniebezpieczni.
—Mary!—powtórzyłHales.
ZwycięstwoiżyciesetkiludzizależałooduciszeniaHalesa,itonatychmiast.Hornblowerpomyślał
opistolecieupasaioużyciukolby,alemiałprzecieżpodrękądogodniejsząbroń.Wyjąłrumpel,kawałeklitegodrewnaodługościtrzechstóp,imachnąłnimzsiłąwzmożonąwściekłościąirozpaczą.
RumpeltrzasnąłwgłowęHalesa,któryurwałwpółsłowaiupadłnadnołodzi.Załogasiedziałacicho,tylkoJacksonwydałwestchnienie—
niewiadomo,aprobatyczy
dezaprobaty—aleHornblowernieusłyszał,anawetgdybyusłyszał,byłobymuwszystkojedno.Zrobił,codoniegonależało,tegobył
pewien.Zwaliłznógbezbronnegoidiotę,możegonawetzabił,aleefektzaskoczenia,odktóregozależałsukceswyprawy,niezostał
zniweczony.Włożyłrumpelnamiejsceizacząłdalejwmilczeniuobserwowaćśladtorowygigu.
Dalekowprzodzie—w
ciemnościachtrudnobyłooceniaćodległość—przysamejpowierzchniczarnejwodyciemnośćbyłajakbygęstsza.Tomogłabyćkorweta.
JeszczetuzincichychuderzeńwiosłamiijużHornblowerbyłtegopewien.Soamesdokonał
wspaniałegowyczynupilotażowego,doprowadzającłodziewprostdocelu.Kuteriszalupaodsuwałysięwbokodgigów.Czteryłodzierozchodziłysię,gotoweprzypuścićrównoczesnyatak.
—Basta!—szepnąłHornblowerizałogałódkiprzerwałapracę.
Hornblowerpamiętałrozkaz.Miał
czekaćdochwili,gdyatakującydostanąsięnapokład.Dłońjegozacisnęłasiękurczowonarumplu;zdenerwowanietowarzyszące
unieszkodliwieniuHalesaodwróciłojegomyśliodperspektywy
wdrapywaniasięwciemnościnawantyobcegookrętu,aleterazmyślitewróciłyjeszczenatrętniej.
Hornblowerbałsię.
Widziałwprawdziekorwetę,leczłodzieznikły,wyszłypozapolejegowidzenia.Korwetajeździłanakotwicy,nanocnymniebiesłaborysowałysięjejdrzewca—totammiałsięwspiąć!Wydałamusię
niezwyklewysoka.Tużprzy
korweciezauważyłbryzgczarnejwody—łodziepodchodziłyszybkoiktośnieostrożniepociągnął
wiosłem.Wtymmomenciez
korwetydobiegłkrzyk,agdysiępowtórzył,zawtórowałomuechosetkigłosówzłodziodbijającychdoburt.Zgodniezplanemkrzyczanodługo.Zgiełkmiałprzerazićśpiącegowroga,ajegoprzeciąganiesięmiałobyćznakiemdlazałógwpozostałychłodziach,żeataksiępowiódł.Brytyjscymarynarzewylijakpotępieńcy.Błyskihukzpokładukorwetyoznajmiło
wystrzeleniupierwszegopocisku,awkrótcezkilkumiejscnapokładzieodezwałysiępistoletyimuszkiety.
—Obienaprzód!—Hornblowerrzuciłrozkaz,jakgdybywydartyzniegotorturą.
Łódźruszyła,aHornblowerusiłowałopanowaćswojeuczuciaizorientowaćsię,cosiędziejenapokładzie.Niebyłopowodudowyborutejczyinnejburty,aponieważlewabyłabliżej,skierował
siękujejławomwantowym.Takbył
pochłoniętytym,corobi,żedosłowniewostatniejchwiliprzypomniałsobieowydaniurozkazu:„Wiosłazłóż!"Przełożył
rumpel,łódkaobróciłasięibosakowyzahaczyłokorwetę.Z
pokładutużnadnimidobiegłhałasbardzoprzypominającybębnieniedruciarzaogarnek—stojącnaławierufowejHornblowernotował
wmyślitendziwnydźwięk.
Sprawdził,czymaubokukord,azapasempistolet,idałszalonegosusawstronęławywantowej.
Podciągnąłsięwgórę.Chwyciłsięrękomawant,astopaminamacał
wyblinkiizacząłpiąćsięwgórę.
Gdywysunąłgłowęponadpoziomnadburciaimógłjużwidziećpokład,błyskpistoleturozświetliłgonagle,utrwalającnamoment,jakzdjęciefotograficzne,toczącąsiętamwalkę.Wprzedzie,tużpodnim,marynarzbrytyjskiwiódł
zaciętypojedynekzoficeremfrancuskimiwtejchwili
Hornblowerpojął,żeodgłosprzypominającywaleniedruciarzawgarnekblaszany,którysłyszał
poprzednio,pochodziłoduderzeńkordaokord—brzękstaliostal,jakotympisząpoeci.Inatymkończyłasięanalogiadoromancy.
Zanimtosobieuświadomił,był
jużwysokonawantach.Podłokciemwyczułpodwantki,przerzuciłsięnanieizawisłtrzymającsiękonwulsyjnymuchwytemrąk,zpalcaminógwczepionymiw
wyblinki.Wisiałtakprzezdwie,możetrzydesperackiesekundy,apotempodciągnąłsięnastenwantyichoćpłucapękałyodwysiłku,rozpocząłkońcowyetapwspinaczki.
Otorejamarsla—Hornblowerprzewiesiłsięprzezniąiszukał
stopamiperty.LitościwyBoże!Pertyniebyło—macającstopąw
ciemnościnapotykałtylkonaniestawiająceoporupowietrze.Wisiał
stostópnadpokładem,miotającsięikopiącnogami,jakniemowlętrzymaneprzezojcaw
wyciągniętychramionach.Niebyłoperty;byćmożeprzewidująctakąokolicznośćFrancuzizdjęlijącelowo.Niemaperty,awięcniemogąposuwaćsiędalejwstronęnokurei.Alesejzingimusiałybyćzdjęteiżagielzluzowany—
wszystkozależałoodtego.
Hornblowerwidywałdiabelnieodważnychmarynarzy,biegającychporejach,jakbyodbywalispacerpolinie.Teraztobyłjedynysposóbdotarciadonoku.
Przezchwilęniemógłzłapaćoddechu;jegosłabeciałobuntowałosięprzeciwkomyślioprzejściunastojącoporeinadczarnympiekłem.
Tobyłstrach,tenstrach,któryukazujewprawdziwymświetleludzijegopokroju,zamieniającichkrewwwodę,aczłonkiwwatę.
Leczjegowściekleaktywnymózgnieprzestawałmyśleć.Starczyłomuzdeterminowania,byrozprawićsięzHalesem.Byłodważnytam,gdzienieszłooniegosamego;niezawahałsięzdzielićzcałąsiłąnieszczęsnegoepileptyka.Potrafił
sięzdobyćnatennędznyrodzajodwagi,lecztam,gdziechodziłoozwykłądzielnośćfizyczną,zawodził
nacałejlinii.Tobyłotchórzostwo,ojakimmężczyźnirozmawiali
ukradkowymszeptemmiędzysobą.
Niemógłznieśćmyśli,żejesttchórzem—byłotogorszeodwyobrażenia(choćby
najokropniejszego),żespadawmrokunocynapokład.Dyszącciężkouklęknąłnareiipodnosiłsiępowoli,ażstanąłwyprostowany.
Stopamiczułpodpłótnemżaglaokrągłośćdrzewcaiinstynktmówił
mu,żebyniezwlekałanichwili.
—Zamną,chłopcy!—wrzasnął
iruszyłpędemporei.Odnokudzieliłogodwadzieściastópiodległośćtęprzebyłwkilkuszaleńczychskokach.Porzuciwszywszelkąostrożnośćpołożyłdłonienarei,chwyciłjąmocno,przewiesił
sięprzezniąirękamiusiłował
namacaćsejzingi.Zewstrząsureidomyśliłsię,żeOldroyd,którymiał
iśćzanim,spełniłrozkaz—miałdoprzejściaosześćstópmniej.Niebyłowątpliwości,żepozostaliczłonkowiezałogiłodziteżsąnareiiżeCloughdoprowadziłichdonokuzprawejburty.Poznałtoposzybkości,zjakązluźniłsiężagiel.
Tużprzynimbyłbras.Niemyślącjużwcaleoniebezpieczeństwie,upojonypodnieceniemitriumfem,uchwyciłgooburączioderwałsięodrei.Machającnogamitrafiłnalinę,objąłjąstopamiizaczął
zjeżdżaćwdół.
Cóżzniegozadureń!Czynigdynienauczysięprzezornościirozsądku?Czyniepotrafipamiętać,żenigdyniewolnoosłabiaćczujnościiostrożności?
Zaryzykowałzjazdtakszybki,żelinazdzierałamuskóręzdłoni,agdypróbowałzacieśnićuchwytizwolnićposuwaniesięwdół,poczułtakiból,żemusiałzsuwaćsiędalej,nietaksilnietrzymającsięliny,któramimotościągałamuskóręzdłonijakrękawiczki.Gdypoczułpokładpodstopamiirozejrzałsiędokoła,odrazuzapomniałobólu.
Zaczynałojuższarzećiodgłosywalkiucichły.Zaskoczeniezostałodobrzeprzygotowane—setkaludziwdarłszysiębłyskawicznienapokładkorwetyzmiotłastrażkotwicznąiopanowałaokręt,zanimwachtazdołuzdołałaprzybiec,abystawićopór.OdstronybakunadbiegłwysokigłosChadda.
—Linaprzecięta,sir!
WówczasEcclesryknąłodrufy:
—PanieHornblower!
—Sir!—odkrzyknął
Hornblower.
—Obsadzićfały!
Nadbieglizpomocąmarynarze
—nietylkozjegołodzi,wszyscyodważniizinicjatywą.Obsadzilifały,szotyibrasy;obrasowanyżagielwypełniałsięlekkimpołudniowymwiatremi„Papillon"
obróciłsięnakotwicy,gotowydoruszenia,gdytylkozaczniesięodpływ.Zbliżałsięświt,zlekkąmgiełkąnadpowierzchniąwody.
Naglenadprawąburtąrufowącośzawyłoponuro,apotemzamglonepowietrzerozdarłaseriapiekielnych,nienaturalniegłośnychwrzasków.
Pierwszypociskarmatni,jakiHornblowersłyszałwswoimżyciu,przelatywałobokniego.
—PanieChadd!Postawićkliwry!
Zluzowaćfokmarsle!Niechkilkuwejdzienamasztyipostawistermarsel.
Drugasalwanadleciałaodlewejburtydziobowej.BateriawBlayestrzelaładonichzjednejstrony,St.
Dyezdrugiej,gdyjużsięzorientowali,cozaszłonapokładzie
„Papillona".Leczkorwetaszłaszybko,niesionawiatremiprądempływu,itrudnobyjąbyłotrafićwledwierozjaśniającymsięmroku.
Przedsięwzięciebyłoobliczonecodosekundy—najmniejszazwłokamogłabysięzakończyćfatalnie.
Tylkojedenpociskznastępnejsalwydotarłnadkorwetę,ajegoprzelotzaznaczyłsięgłośnymwizgiemnadichgłowami.
—PanieMallory,proszęspleśćforsztag!
—Takjest,sir!
Byłojużdosyćwidnoimożnasiębyłorozejrzećpopokładzie;przyuskokurufówkizobaczyłEcclesakierującegomanewramikorwetyiSoamesa,którystojąckołosterupilotowałjąprzezrozlewiska.Przylukachtrzymałystrażdwaoddziałyżołnierzypiechotymorskiejwczerwonychuniformachz
bagnetaminasztyku.Napokładzieleżałoczterechczypięciuludziwdziwnieniedbałychpozach.Zabici.
Hornblowerspoglądałnanichobojętnymokiemmłodego
człowieka.Leczbyłtamrównieżranny,któryjęczącpochylałsięnadswoimstrzaskanymbiodrem—naniegoHornblowerniepotrafił
patrzećrównieobojętnie,toteżradbył,byćmożetylkoprzezwzglądnasamegosiebie,gdyktóryśzmarynarzy,otrzymawszyod
Mallory'egopozwolenienazejściezestanowiska,ruszył,bysięnimzająć.
—Przygotowaćsiędozwrotuprzezsztag!—krzyknąłEcclesodrufówki;korwetadotarładokońcaśrodkowejmieliznyimiaławykonaćzwrot,którywyniesiejąnapełnemorze.
Marynarzepobieglidobrasów,aHornblowerzacząłciągnąćwrazznimi.Leczpierwszydotykszorstkiejlinysprawiłmutakiból,żeprawiekrzyknął.Dłoniebroczyłykrwią,iteraz,gdytozauważył,poczuł,żepiekągoniedozniesienia.
Płótnakliwrówposzływgórę,rozwinęłysięikorwetazgrabniewykonałazwrot.Ktośzawołał:
—Tamjestnaszastara„Indy"!
Terazjużbyłowidaćwyraźnie
„Indefatigable",stojącąwdryfietużpozazasięgiempociskówbateriibrzegowych,gotowąnarendez-vouszeswoimpryzem.Rozległsięokrzyk,podjętyprzezwszystkich,gdyjeszczestrzałyzSt.Dye,oddawaneznajdalszegozasięgu,uderzałygroźniewwodęprzyburcie.Hornblowerwpodnieceniuwyciągnąłchusteczkęzkieszeniiusiłowałowinąćniąsobiedłoń.
—Czypomócpanu,sir?—
zapytałJackson.
Jacksonkiwałgłowąpatrzącnażywemięso.
—Byłpannieostrożny,sir.Trzebabyłozsuwaćsiędłońzadłonią—
powiedział,gdyHornblower
wyjaśniłmu,jakpowstałarana.—
Przepraszamzamojesłowa,sir,był
panbardzonieostrożny.Alewy,młodzipanowie,częstotacyjesteście.Niemyślicieanioswoimkarku,anioskórze,sir.
Hornblowerpodniósłwzroknarejęmarslawidniejącąwysokonadnimiiprzypomniałsobie,jakpotymcienkimdrzewcuszedłwciemnościdonoku.Nawetteraz,zsolidnympokładempodstopami,wzdrygnąłsięlekkonato
wspomnienie.
—Przepraszam,sir.Niechciałempanaurazić—odezwałsięJacksonzawiązującwęzełek.—No,
zrobiłem,jakumiałemnajlepiej,sir.
—Dziękujęwam,Jackson—
rzekłHornblower.
—Musimyzameldowaćostraciełodzi,sir—dodałJackson.
—Stracie?
—Niebyłaholowanaprzyburcie,sir.Widzipan,niezostawiliśmytamnikogo.Wellsmiałzostać,sir,jeślipanpamięta.Alekazałemmuiśćnamaszty,jakzobaczyłem,żeHalesniemożeiść.Niebyłonaszadużodotejroboty.Noiłódźoddryfowała,kiedyokrętrobiłzwrot.
—AcozHalesem?—spytał
Hornblower.
—Byłwtedywłodzi,sir.
HornblowerobejrzałsięnaujścieŻyrondy.Gdzieśtamdryfujełódź,awniejleżyHales,możeżywy,amożeumarły.Francuzigonieznajdą,leczzimnafalażaluprzygasiłauczucietriumfuwsercuHornblowera,gdypomyślałolosieHalesa.Gdybyniesprawaz
Halesem,niezdobyłbysię
(przynajmniejtaksądził),żebyruszyćbiegiemwstronęnokurei;wtejchwilizamiastpławićsięwzadowoleniuzwłaściwego
wypełnieniaswojegozadania,byłbynapiętnowanyjakotchórz.
Jacksonzauważyłcieńnajegoobliczu.
—Niechsiępantaktymnieprzejmuje,sir—rzekł.—Nicpanuniezrobiązautratęłodzi,anidowódca,anipanEccles,możepanbyćspokojny.
—Niemyślałemołodzi—
odezwałsięHornblower.—
MyślałemoHalesie.
—Och,onim?—zdziwiłsięJackson.—Niemacosięnimtrapić,sir.Zniegonigdyniebyłbymarynarz.
Rozdziałpiąty
Człowiek,którywidziałBogaNadZatokęBiskajskąnadciągnęłazima.Poprzesileniuzimowymwichuryzaczęłydąćcoraz
gwałtowniej,zwiększającogromnietrudyiniebezpieczeństwa,jakimmusiałastawiaćczołobrytyjskamarynarkawojenna,kontrolującawybrzeżeFrancji;lodowatomroźnewichuryodwschodu,którym
miotanesztormamiokrętyopierałysięjakmogły,gdybryzgiwodyzamarzałynaolinowaniu,a
utrudzonekadłubyciekłyjaksita;wichuryzachodnie,zmuszająceokrętydouciekaniaodbrzeguzawietrznegoiszukania
ryzykownegokompromisumiędzywysunięciemsięwpełnemorzenabezpiecznąodległośćiutrzymaniempozycji,zktórejmogłyby
zaatakowaćkażdystatekfrancuskiusiłującywydostaćsięzportu.Lecznękanesztormamiokrętybyłypełneudręczonychsztormamiludzi,którzytydzieńzatygodniemimiesiączamiesiącemmusieli
cierpiećciągłychłódiwilgoć,solonepożywienie,niekończącysiętrud,szarośćiniedolężywotanajednostkachflotyblokadowej.Nawetnafregatach,tychoczachipazurachblokady,trzebabyłoznosićnudędługichokresówzzakrytymilukamiiwodącieknącąprzezspojeniapokładunagłowyzałogi,długienoceikrótkiednie,przerywanyseniprzytymwszystkimniedostatekroboty.
Na„Indefatigable"równieżwyczuwałosięnastrójnerwowości,zktóregozdawałsobiesprawęnawettakizwykłymidszypmenjakHornblower,lustrującludzizeswojejsekcjiprzedregularnącotygodniowąinspekcjąkapitańską.
—Styles,coztwojątwarzą?—
zapytał.
—Czyraki,sir.Paskudnasprawa.
WargiipoliczkiStylesa
oblepionebyłyplastremwparumiejscach.
—Robiszcośnato?
—Pomocnikchirurga,sir,dajemnienatoteplajstryipowiada,żetosięniedługozagoi,sir.
—Bardzodobrze.
Czymusięzdawało,czyteżwwyrazietwarzyludzistojącychpoobustronachStylesabyłocośdziwnego?Czynieuśmiechalisięukradkiemdosiebie?Niechichotaliwmankiet?Hornbloweranimyślał
staćsięprzedmiotemdrwin;niebyłotowskazanezpunktuwidzeniadyscypliny—agorzejbyłoby,gdybymarynarzekrylisekret,októrymniewiedzielioficerowie.
Jeszczerazpowiódłuważnymwzrokiemposzeregu.Stylesstałjakpieńdrewniany,bezżadnegowyrazunaswojejsmagłejtwarzy;czarnelokinaduszamimiałporządniezaczesaneitrudnobyłoznaleźćwnimcośdozarzucenia.LeczHornblowerczuł,żesłowa,którezamieniłznimprzedchwilą,rozśmieszyłysekcję,atomusięniepodobało.
Porozdzieleniuzadańzagadnąłotochirurga,panaLowa,wmesiemłodszychoficerów.
—Czyraki?Naturalnie,
marynarzemiewajączyraki.Solonawieprzowinaiłupanygrochdziewięćtygodnibezprzerwy—
czegóżinnegomożnaoczekiwać,jaknieczyraków?Czyraki—rozmaitewrzody,krosty,wszystkieplagiEgiptu.
—Alenatwarzach?
—Czemużbynie?Nawłasnej
skórzeprzekonasiępan,żezdarzająsięiwinnychmiejscach.
—Czypańskipomocnikrobicośnato?—nalegałHornblower.
—Oczywiście.
—Cotozajeden?
—Muggridge.
—Taksięnazywa?
—Todobryfelczer.Niechmupankażezrobićdlasiebie
przeczyszczającynaparsenesu,asampanzobaczy.Właściwietopowinienemgopanuprzepisać—
wyglądapannabardzo
zdenerwowanego,młodyczłowieku.
PanLowdokończyłswojej
szklaneczkirumuiwaleniemwstół
przywoływałstewarda.Hornblowerpomyślał,żemiałszczęście,zastającLowanatyletrzeźwym,żebywyciągnąćzniegochociażteinformacje.Wszedłnastermars,abytamprzemyślećwsamotnościcałąsprawę.Tobyłojegonowe
stanowisko;wmomentach,gdymarynarzeschodzilinadół,możnabyłoznaleźćtamcudowne
odosobnienie—rzecz,októrątrudnobyłonazatłoczonej
„Indefatigable".OwiniętywkurtęHornblowersiedziałnastermarsie;nadnimtopstengizakreślał
nieregularnekołanaszarymniebie,opodalstenwantyjęczałyciężkowśródhukuwichury,apodnim,naokręciekołyszącymsięwzdłużnieinabokiizdążającymnapółnocpodciasnozrefowanymimarslami,życietoczyłosięswoimtorem.Oósmymdzwoniezawrócąnapołudnie,kontynuującnieustannąsłużbępatrolową.Dotegoczasu
Hornblowerbyłwolnyimógł
rozmyślaćnadczyrakaminatwarzyStylesaiskrywanymiuśmieszkaminaobliczachpozostałychmarynarzyzjegosekcji.
DwieręcepojawiłysięnamocnejdrewnianejbalustradziemarsaigdyHornblowerpatrzyłnaniezniechęcią,boprzerwanezostałojegorozmyślanie,czyjaśgłowawysunęłasięwyżej.ByłtoFinch,jeszczejedenzsekcjiHornblowera,małyczłowieczekkruchejbudowyzprzerzedzonymiwłosamii
bladoniebieskimioczyma.
Uśmiechnąłsięgłupawo,gdyrozczarowanyzajętymjużmiejscemnastermarsierozpoznał
Hornblowera.
—Przepraszam,sir—rzekł.—
Niemiałemnajmniejszegopojęcia,żepanjesttutaj.
Finchzawisłniewygodnie,
plecamiwdół,wtrakcie
przechodzeniazpodwanteknamarsikażdyprzechyłgroziłmuspadnięciem.
—Och,wejdźcietu,jeślimacieochotę—powiedziałHornblower,klnącwduchuswojemiękkieserce.
Pomyślał,żeoficerprzestrzegającydyscyplinykazałbyFinchowiwracaćtam,skądprzyszedł,iniezawracałbysobienimgłowy.
—Dziękuję,sir,dziękuję—
odpowiedziałFinch,przerzucającnogęprzezbalustradęiczekając,ażprzechyłokrętuwrzucigonamars.
Przykucnął,żebypoddolnymbrzegiemstermarslaspojrzećnatopgrotmasztu,apotemodwróciłsięiuśmiechnąłrozbrajającodo
Hornblowera,jakdzieckoschwytanenamałejpsocie.Hornblowerwiedział,żeFinchmacośzgłowąniewporządku—docierającewszędzieoddziaływerbunkowewygarniałyidiotówiszczurylądowe,żebyuzupełnićzałoginaokrętach—chociażmarynarzembył
dobrymiumiałstawiaćżagle,refowaćisterować.Tenuśmiechzdradziłgo.
—Tulepiejjaknadole—
odezwałsięFinch,jakbysiętłumacząc.
—Macierację—odparł
Hornblowerobojętnymtonem,żebygozniechęcićdodalszejrozmowy.
Odwróciłsię,ignorującFincha,oparłsięznówwygodnieplecamiiczekał,ażciągłekołysaniesięmarsapogrążygowpółśnie.Aletoniebyłotakiełatwe,boFinchbył
ruchliwyjakwiewiórkawklatce;spoglądałwstronędziobu,zmieniał
pozycjęiwciążprzerywał
Hornblowerowitokjegomyśli,marnującminutyjegotakcennejpółgodzinnejswobody.
—Co,udiabła,zwami,Finch?
—mruknąłwreszcieostro,
straciwszyzupełniecierpliwość.
—Diabeł,sir?—powiedział
Finch.—Toniediabeł.Za
przeproszeniempańskim,sir,tujegoniema.
Iznówtenlekki,tajemniczyuśmieszek,jakuniegrzecznegodziecka.Tedziwnebłękitneoczykryłyjakieśtajemnice.Finchznowuzajrzałpodstermarsel,jakmalecbawiącysięw„akuku".
—Tam!—zawołał—sir,tąraząjegozobaczyłem.Bógwróciłzpowrotemnagrotmars,sir.
—Bóg?
—Noprzeciemówię,sir.
CzasamiOntamsiedzina
grotmarsie.Przeważniejesttam,sir.
TerazGożemzobaczył,brodasięJemutakrozwiewanawiatrze.
Tylkostąd,tutaj,możnaJegowidzieć.
Cóżpowiedziećczłowiekowi,którymiewatakiezwidzenia?
Hornblowerzastanawiałsięinicnieumiałwymyślić.Finchjakbyzapomniałojegoobecnościiznowuspoglądałpoddolnybrzegstermarsla.
—Jest!—mówiłdosiebie.—
Jesttamznowuż.Bógnagrotmarsie,adiabełwkomorzeliny
kotwicznej.
—Takteżpowinnobyć—
mruknąłHornblowercyniczniedosiebie.NiemiałwcalezamiaruwyśmiewaćsięzprzywidzeńFincha.
—Diabełwłazidokomorylinykotwicznej,kiedysąwachtyłamane[6]—mówiłFinchw
przestrzeń.—ABógtozawszejesttu,nagrotmarsie.
—Ciekawyrozkładwacht—
skomentowałHornblowerpod
nosem.
Zpokładudoleciałypierwszeuderzeniaośmiudzwonów,wtejsamejchwilirozświergotałysięgwizdkiirozległsięrykbosmanaWaldrona.
—Wywołaćwachtęzdołu!Całazałogadozwrotuprzezrufę!Całazałoga!Całazałoga!Hej,żandarmie,zapiszcienazwiskotego,coprzyjdzieostatni.Całazałoga!
Krótkachwilaspokoju,
zakłóconegozresztąprzezFincha,skończyłasię.Hornblower
przerzuciłnogiprzezbalustradęiuchwyciłsiępodwantek;niewypadałomukorzystaćzłatwegozejściaprzezprzełazmarsa,szczególniegdymógłgozobaczyćpierwszyoficerizwymyślaćzatakieniemarynarskiezachowanie.
Finchodczekał,ażHornblowerzejdziezmarsa,alenawetztakimwyprzedzeniemprześcignąłgowschodzeniunapokład,boFinch,będącwytrawnymmarynarzem,zjechałwdółpowantachzłatwościąmałpy.PotempamięćodziwnychprzywidzeniachFinchautonęławwirzezajęćzwiązanychzezmianąkursuokrętu.
Pojakimśczasiejednak
HornblowerwróciłmyślamidodziwacznychsłówFincha.Nieulegałowątpliwości,żeFinchwierzyłmocno,iżwidziałto,oczymmówił.Świadczyłyotymzarównojegosłowa,jakiwyraztwarzy.WspomniałobrodziepanaBoga—szkoda,żeniezdążył
opisaćdiabławkomorze.Rogi,kopytazpodkowamiiwidły?—
zastanawiałsięHornblower.Iczemużtodiabełbuszowałwkomorzelinowejtylkopodczaswachtłamanych?Dziwnarzecz,żemusiałtrzymaćsięrozkładuwacht.
Hornblowerwstrzymałoddechnamyśl,któranagleprzyszłamudogłowy,żemożeistniećnatojakieśwyjaśnienienaturyziemskiej.Diabeł
buszujewkomorzewczasiewachtłamanychwznaczeniuprzenośnym.
Dlategożewtedydziejąsiętamjakieśdiabelskiesprawy.
Hornblowermusiałzdecydować,cojestjegoobowiązkiemiwięcej,copowinienzrobićwtakimwypadku.
Mógłdonieśćoswych
podejrzeniachpierwszemuoficerowiEcclesowi,aleporokusłużbyniemiałżadnychzłudzeń,cosiędostaniemłodszemu
midszypmenowizawracającemugłowęzastępcydowódcy
nieuzasadnionymipodejrzeniami.
Musiraczejsamsięwpierw
zorientować.Niewiedział,cotamzastanie—jeśliwogólecośwykryje—anawetjeślitak,tojakmawówczaspostąpić?Gorzej,niewiedziałnawet,czypotrafiporadzićsobieztąsprawą,jakprzystałonaoficera.Mógłsamwyjśćnadurnia.
Mógłzachowaćsięniewłaściwie,skompromitowaćsię,staćsiępośmiewiskiem,narazićnaszwankdyscyplinęokrętową,osłabiającwątłąnićlojalnościłączącąoficerówzzałogą,tędyscyplinę,którakazałatrzystuludziomspełniaćkażdyrozkazdowódcy,znosząc
niewypowiedzianetrudybez
sprzeciwu,dziękiktórejbyligotowioddaćżycienajednoskinienie.Gdyosiemdzwonówoznajmiłokoniecwachtypopołudniowejipoczątekpierwszejwachtyłamanej,
Hornblowerzdrżeniemzszedłnadół,bywstawićświeczkędolatarniiudaćsięnadzióbdokomory.
Byłotamciemno,dusznoi
smrodliwie,zakażdymprzechyłemokrętupotykałsięoróżneprzeszkody,którehamowały
posuwaniesię.Wkońcuujrzałsłabeświatłoiusłyszałgłosyludzkie.
Zdławiłnagłąobawę,żemożeprzygotowujesiębunt.Przysłonił
dłoniąszybkęlatarniipodpełzł
bliżej.Dwielatarniezwisałyzniskichbelekpokładowych,podnimisiedziałowkuckize
dwudziestuludzi—nawetwięcejniżdwudziestu—gwarich
rozmowy,głośny,choćniewyraźny,dobiegłdouszuHornblowera.
Potemhałaswzmógłsięiprzeszedł
wryk,ktośpodniósłsięnagleześrodkakołaiwyprostowałnatyle,nailepozwalałynatobelkipokładu.
Rzucałsięgwałtownienabokiniewiadomoczemu;byłodwróconytyłem,leczHornblowerazatkało,gdyzauważył,żemaręce
skrępowanenaplecach.Marynarzeznówzawylijakwidzowienameczu,aczłowiekzezwiązanymirękamizatoczyłsięiHornblowermógłzobaczyćjegotwarz.Tobył
Styles,tenzczyrakami.Hornblowerpoznałgoodrazu.Alenietowstrząsnęłonimnajbardziej.W
twarzStylesawczepionybyłjakiśszaryskręcającysiękształt,słabowidocznywmdłymświetle,iStylesmiotałsiętakgwałtowniewłaśniedlatego,żebygostrząsnąćzsiebie.Tobyłszczur.Hornblowerpoczuł,żerobimusięmdłozobrzydzenia.
Gwałtownymwstrząsemgłowy
Styleszrzuciłszczuranaziemię,apotemosunąłsiębłyskawicznienakolanaizrękamiwciąż
związanymi,pochyliłsię,abyzłapaćgozębami.
—Czas!—rozległsięwtymmomencieczyjśdoniosłyglos—tobyłogłosPartridge'a,zastępcysternika.TylekroćbudziłonHornblowera,żerozpoznałgoodrazu.
—Pięćtrupów—odezwałsięktośinny.—Jestnaczysto,amożeicośzarobił.
Hornblowerwychyliłsiędo
przodu.Częśćlinykotwicznejzwiniętotak,żeutworzyła„arenę"ośrednicydziesięciustóp,wktórejklęczałStyleswśródmartwychiżywychjeszczeszczurów.Partridgesiedziałwkuckiprzy
zaimprowizowanymringu,
trzymającprzedsobąklepsydręużywanąprzyrzucaniulogu.
—Sześćtrupów—zaprotestował
ktoś.—Tenteżjestgotów.
—Nie,onżyje.
—Maprzetrąconygrzbiet.Liczysięzatrupa.
—Wcalesięnieliczyzatrupa—
zadecydowałPartridge.
Ten,któryprotestował,podniósł
wzrokwgóręwtymmomencieizauważyłHornblowera,asłowazamarłymunaustach.Gdyzamilkł,inniposzlizajegospojrzeniemizesztywnieli.Hornblowerpostąpił
naprzód,wciążzastanawiającsię,corobić;walczyłjeszczezmdłościamiwywołanymiprzerażającym
obrazem,którytuzobaczył.
Rozpaczliwieopanowałwstrętiprzemyślawszyrzeczbłyskawiczniezdecydowałuciecsiędoprzepisówodyscyplinie.
—Ktotujestodpowiedzialny?—
zapytałwładczymtonem.
Przebiegłoczymapozebranych.
Główniepodoficerowie,zwykliizpatentamidrugiejklasy,zastępcysternika,pomocnicycieśli
okrętowego.FelczerMuggridge—
jegoobecnośćwielewyjaśniała.AlesytuacjaHornbloweraniebyłałatwa.Naokręcieautorytetmidszypmenazkrótkimstażemsłużbowymzależałwznacznymstopniuodjegoosobowości.Sambyłprzecieżoficeremtylkonapodstawiepatentu;właściwiezpunktuwidzeniainteresówokrętumidszypmenbyłznaczniemniejważnyidużołatwiejszydozastąpienianiżnaprzykładtentamWashburn,pomocnikbednarza,którywiedziałwszystkoowyrobieimagazynowaniuokrętowychbeczułeknawodę.
—Ktojesttuodpowiedzialny?—
powtórzył,aleznównieotrzymał
bezpośredniejodpowiedzi.
—Niejesteśmynawachcie—
odezwałsięktośztyłu.
Hornblowerjużzupełnie
opanowałodrazę;wrzałjeszczewduchuoburzeniem,lecznazewnątrzwyglądałspokojnie.
—Nie,niejesteścienawachcie
—stwierdziłchłodno.—Oddajeciesięhazardowi.
Muggridgewystąpiłzobroną.
—Hazard,panieHornblower?—
rzekł.—Tobardzociężkizarzut.Poprostudżentelmeńskiezawody.
Będziepanutrudnou-udowodnićnamhazard.
Byłorzecząjasną,żeMuggridgepił,idącbyćmożezaprzykłademswegoszefa.Wschowkuz
medykamentamizawszebyłocośmocniejszegodowypicia.
Hornbloweraogarnęłooburzenie.Z
ogromnymtrudemopanowałdrżenienatyle,bystaćnieruchomo,leczwzbierającywnimgniewpobudził
jegoinwencję.
—PanieMuggridge—rzekł
lodowatymtonem.—Radzę,abypanniemówiłzadużo.Mogębowiem,panieMuggridge,wystąpićzinnymizarzutami.Członeksił
zbrojnychjegokrólewskiejmości,panieMuggridge,możebyć
oskarżonyodoprowadzeniesiebiedostanuniezdolnościdosłużby.Czyteżopomoclubpodjudzanie,atomożnabyzarzucićPANU.Napańskimmiejscu,panieMuggridge,zajrzałbymdoKodeksuWojennego.
Jakwiem,zatakieprzestępstwoskazujesięnachłostęnaoczachcałejzałogi.
HornblowerwskazałnaStylesa,któremukrewciekłazpogryzionejtwarzy,itymgestempodkreślił
wagęswoichsłów.Naargumentymarynarzyodpowiedział
argumentemmocniejszymztejsamejbeczki;próbowalizasłaniaćsięliterąprawa,aonichpobiłtąsamąbronią.Byłterazgórąimógł
daćupustswemumoralnemu
oburzeniu.
—Mógłbymwystąpićz
oskarżeniemprzeciwwam
wszystkim—grzmiał.—
Moglibyściestanąćprzedsądemwojennym—narazićsięna
degradację—chłostę—każdyjedenzwas.NaBoga,Partridge,jeszczejednotakiespojrzenie,auczynięto.PomówięzpanemEcclesemiwpięćminutzostanieciewszyscyzakuciwżelazo.Niezniosęwięcejtychobrzydliwychzabaw.Słuchaj,Oldroyd,ityLewis,wypuśćcieteszczury.Styles,zalepsobiezpowrotemtwarzplastrem.
Awy,Partridge,weźcietychludziizwińcieporządnielinę,zanimtozobaczypanWaldron.Naprzyszłośćbędęmiałokonawaswszystkich.
Jeszczejednowykroczenie,akażdyzwasotrzymachłostę.TakpowiedziałemiBógmiświadkiem,niemówiętegonawiatr!
Hornblowerbyłzaskoczonyswojąwymownościąiopanowaniem.Niewiedział,żepotrafibyćtakitwardy.
Szukałwmyślikońcowegozwrotu,którypomógłbymuoddalićsięzgodnością,iprzyszedłmutakido
głowy,gdyjużodchodził,musiałsięwięcodwrócić,żebygo
wypowiedzieć.
—Potymwszystkimwczasiewachtłamanychchcęwaswidziećzabawiającychsięnapokładzie,anieukrytychwkomorzelinowej,niczymbandaFrancuzów.
Wtensposóbmógłbyprzemawiaćstarypompatycznykapitan,aniemłodszymidszypmen,leczonchciał
wycofaćsięzhonorem.Pojegoodejściupodniósłsięgwargłosów.
Hornblowerudałsięnapokład,podniewesołe,szareniebo,pociemniałeodprzedwcześniezapadającejnocy,żebyrozgrzaćsięchodzeniem,a
„Indefatigable"przebijałasiępodwichuręwiejącązzachoduztakąsiłą,żewodabryzgałanażagledziobowe,naprężonespoiny
przeciekały,akadłubstękałodwysiłku;koniecdniapodobnydopoprzednichipewniezwiastunwielupodobnych.
Jednakżedniupływałyiktóryśznichprzyniósłwreszcieprzerwęwtejmonotonii.Omrocznymrankuochrypłewołaniezsalinguzwróciłowzrokwszystkichnanawietrzną,tamgdzieciemnaplamkana
horyzonciewskazywałaobecnośćstatku.Wachtabiegiemruszyładobrasów,byustawić„Indefatigable"
możliwiejaknajbliżejwiatru.
KapitanPellewwyszedłnapokładwkurtcenarzuconejnanocnąkoszulę,zgłowąbezperukizabawniewyglądającąwróżowejszlafmycy,iskierowałlunetęnaobcystatek—tuzininnychlunetbyłozwróconychwtamtąstronę.
Hornblower,patrzącprzezlunetęprzeznaczonądlamłodszegooficerawachtowego,dojrzał,jakszaryprostokątrozpadasięnatrzyczęści,którenajpierwzwęziłysię,apotemznówposzerzyły,żebyzlaćsięzpowrotemwjedenkształt.
—Zrobilizwrotprzezsztag—
stwierdziłPellew.—Załogadozwrotuokrętu!
„Indefatigable"zawracałanaprzeciwnyhals;wachtawbiegłanawantyodrefowaćmarsie,azpokładuoficerowieobserwowalinaprężającesiępłótna,oceniającsiłęwyjącejimwuszywichury,któratorozdzierałajakiśżagiel,toporywałaktóreśdrzewce.„Indefatigable"
przechylałasię,żeażtrudnobyłoustaćnaspływającymwodą
pokładzie;wszyscy,którzyniemieliwtejchwiliokreślonegozajęcia,staliprzyporęczyburtynawietrznejipatrzylinaobcystatek.
—Stengifokmasztuigrotmasztuzupełnierówne—powiedziałdoHornbloweraporucznikBoltonzteleskopemprzyoczach.—Marsiebiałe,jakpaluszkidamy.Tofrancuzik.
Żagleokrętówbrytyjskichbyłypociemniałeoddługiejsłużbyprzywszelkichrodzajachpogody;gdyfrancuzwymknąłsięzportuwzamiarzeprzerwaniablokady,jegoczysteżagle,bezplam,zdradzałyprzynależnośćnarodowąokrętu,takżeniebyłopotrzebyzastanawiaćsięnadmniejoczywistymiszczegółaminaturytechnicznej.
—Zachodzimygoodnawietrznej
—zauważyłHornblower.Oczybolałygoodwpatrywaniasięprzezlunetę,awrękachczułjejciężar,leczogarniętypodnieceniemwywołanymprzezpościgniemógł
sięodprężyć.
—Nienatyle,ilebymchciał—
burczałBolton.
—Marynarzedogrotabrasu!—
zawołałPellewwtymmomencie.
Byłorzecząniezwykleważnątakobrasowaćżagle,abyokrętszedłjaknajbliżejwiatru;wpościgufordewindemstojardówzyskanekunawietrznejliczyłosiętylecomila.
Pellewspojrzałnaożaglowanie,przeniósłwzroknauciekającyszybkośladtorowy,apotemnaokrętfrancuski,obliczającwmyślisiłęwiatru,oceniającjegonacisknatakielunek,czyniącwszystko,comudyktowałowielelatdoświadczenia,abyzlikwidowaćdystansmiędzyobydwomaokrętami.Najego
następnyrozkazcałazałogarzuciłasięprzetaczaćdziałanaburtęnawietrzną;miałotoczęściowoprzeciwdziałaćprzechyłowiizapewnić„Indefatigable"lepszetrzymaniesięwody.
—Terazgodochodzimy—
zauważyłBoltonzumiarkowanymoptymizmem.
—Bićwbębnynaalarmbojowy
—rozkazałPellew.
Okrętspodziewałsiętego
rozkazu.Grzmotbębnów,wktórewalilidoboszezpiechotymorskiej,odbiłsięechempopokładach;bębnomzawtórowałświergot
gwizdkówbosmańskichimarynarzesprawnierozbieglisięna
stanowiska.Hornblowerskaczącnarejesterżaglaponawietrznejwidział
kilkarozradowanychtwarzy—
bitwaitowarzyszącajejgroźbaśmiercistanowiłypożądaną
dystrakcjęwmonotoniiblokady.
Znalazłszysięnastermarsiepopatrzyłnaswoichludzi.Odsuwaliryglemuszkietówisprawdzali,jaksązaładowaneprochem;
zadowolonyzichgotowościdobojuHornblowerprzeniósłuwagęnadziałoobrotowe,ściągnął
brezentowąosłonęzzamkaiwyjął
czopzatykającylufę;odrzucił
mocującelinyisprawdził,czymechanizmobrotowyiczopyobracająsięswobodniewswoichgniazdach.Jednymszarpnięciemsznuradoodpalaniasprawdził,żezamekdobrzeiskrzy,żenietrzebazakładaćnowegokrzemienia.Finchwdrapywałsięnamarszpasemładunkówdodziała,przewieszonymprzezramię,woreczkizkulamidomuszkietówleżałygotowew
przymocowanymdobalustradypojemniku.Finchprzybiłładunekwkrótkiejlufie.Hornblowerułożyłnawierzchukulezprzygotowanegojużprzedtemworka,następniewziął
tulejkędetonatoraiwcisnąłjądootworutaknimmanipulując,abyostrykolecprzebiłworeczekzładunkiemzrobionyzcienkiejtkaniny.Stosowanietulejkizapłonowejizanikaskałkowegobyłokoniecznetu,namarsie,gdzieniemożnabyłoużywaćwolnotlącegosięlontuaniprzewoduogniowegowobec
niebezpieczeństwapożaru,którynamasztachiżaglachbyłbytrudnydoopanowania.Aprzecieżostrzałzmuszkietówidziałkaobrotowegoztegomiejscanamarsiebyłbardzoważnymelementemtaktykibojowej.
WraziezetknięciasięokrętówrejawrejęludzieHornbloweramoglioczyścićnieprzyjacielskipokładrufowy,tenmózgprzeciwnikaijegoośrodekdowodzenia.
—Dośćtego,Finch!—
powiedziałHornblowerzezłością.
Obracającdziałkozobaczył,żeFinchzerkanagrotmars.W
momencietaksilnegonapięciaprzywidzeniaFinchazirytowałygo.
—Przepraszam,sir—odparł
Finch,wracającdoswoich
obowiązków.AlewchwilępóźniejHornblowerusłyszał,jakFinchmruczydosiebie.
—JesttampanBracegirdleiOldroyd,icałareszta.AleONteżtamjest,Onteż.
—Załogadozwrotuprzezsztag!
—doleciałrozkazzpokładu.
Stara„Indefatigable"obracałasięzjękiemreiciągnionychprzezbrasy.Okrętfrancuskiuczynił
odważnąpróbęostrzelania
nieprzyjacielaogniemflankowym,gdytenchwytałgojużwswepazury,leczbłyskawicznymanewrPellewapokrzyżowałtenplan.Obiejednostkiszłyterazfordewindemburtawburtęwodległościdługiegostrzałuarmatniego.
—Popatrzcietylkonaniego!—
krzyknąłDouglas,jedenz
muszkieterównamarsie.—Podwadzieściaarmatzkażdejburty.
Wyglądanadosyćmocnego,co?
StojącobokDouglasaHornblowerwidziałwdolepokładfrancuza,zwytoczonymidziałamiiobsługąskupionąwokółnich,oficerówodzianychwbiałebryczesyiniebieskiemundury,chodzącychtamizpowrotem,bryzgiwodylecącespoddziobugnającegofordewindemokrętu.
—Będziewyglądaćjeszcze
mocniej,jakgozabierzemydocieśninyPlymouth—zauważył
marynarzstojącyopodal
Hornblowera.
„Indefatigable"byłaniecoszybsza,kilkaruchówsteremwprawopodprowadziłojąbliżejdonieprzyjaciela,naodległośćdecydującą,niedającfrancuzowimożnościzajściajejdrogi.
Hornblowerbyłzaskoczonycisząnaobuburtach,zawszemusię
wydawało,żeFrancuzilubiąotwieraćogieńzdługiegodystansuimarnowaćpierwsząstaranniezaładowanąsalwęburtową.
—Kiedyżonzaczniestrzelać—
pytałDouglas,wtórującmyślomHornblowera.
—Wswoimodpowiednimczasie
—zpiszczałFinch.
Skrawekwzburzonejwody
dzielącyobaokrętyzwężałsię.
Hornblowerobróciłdziałkoipopatrzyłprzezcelownik.
Wycelowałwpokładrufowy
francuza,leczodległośćbyłazbytdużanakulemuszkietowe—zresztąnieośmieliłsięotwieraćogniabezpozwoleniaPellewa.
—Tamjestcelwsamrazdlanas
—powiedziałDouglaswskazującnastermarsfrancuza.
Munduryipasyskrzyżowaneprzezpierśwskazywały,żesątamżołnierze;Francuziczęstołataliwojskiemszczupłeszeregi
doświadczonychmarynarzy;wbrytyjskiejmarynarcewojennejżołnierzypiechotymorskiejnigdyniezatrudnianonamasztach.
Francuzizauważylitengestipotrząsnęlipięściami,aznajdującysięwśródnichmłodyoficerwydobyłszpadęizacząłniąwywijaćnadgłową.Wsytuacji,gdy
—jakteraz—obaokrętyszłyrównolegledosiebie,francuskistermarsbyłdlaHornbloweraszczególniełatwymcelem,gdybyzdecydowałuciszyćobstrzałzniego,zamiastostrzeliwaćpokładrufowy.Patrzyłzciekawościąnaludzi,którychmiałuśmiercić.Takgotozaabsorbowało,żehukarmatnizaskoczyłgo.Zanimzdążył
przenieśćwzrokwdół,napokład,przebrzmiałanierównasalwaburtowazfrancuza,awchwilępóźniejwystrzałzewszystkichdział
wstrząsnął„Indefatigable".Wiatrodwiewałdymwstronędziobu,takżenastermarsienieczuligowcale.
Hornblowerzobaczyłzabitychnapokładzie„Indefatigable",trupywalącesięnapokładfrancuza.
Jednakdystansbyłzadużyjaknajegooko,musiałbytobyćbardzodalekistrzałzmuszkietu.
—Strzelajądonas,sir—odezwał
sięHerbert.
—Niechstrzelają—odparł
Hornblower.
Niebyłomowy,abykulaz
muszkietuwystrzelonanatęodległośćzkołyszącegosięmarsabyłacelna—tobyłooczywiste—
takoczywiste,żenawetHornblower,przycałymswym
rozgorączkowaniu,niemógłniezdawaćsobieztegosprawy,codałosięodczućwtoniejegoodpowiedzi.
Ciekawarzecz,jaktedwaspokojniewypowiedzianesłowaostudziłypodnieceniemarynarzy.Wdoledziałahuczałynieprzerwanie,aokrętyzbliżałysięcorazbardziejdosiebie.
—Teraz!Otworzyćogień!—
rozkazałHornblower.—Finch!
Popatrzyłprzezkrótkąlufędziałkaobrotowego.WnierównymkarbiemuszkiokształcieliteryV
zobaczyłsterfrancuza,usterudwóchmarynarzy,aobokdwóchoficerów.Szarpnąłzasznur.Poułamkusekundyrozległsięhukdziała.Jeszczezanimdymskłębiłsięwokółniego,poczuł,żetulejkazapłonowawyrzuconazotworuprzeleciałaobokskroni.Finchprzeciągałjużwyciorprzezlufęarmatki.Kulemuszkietowemusiałysięźlerozprysnąć,upadłtylkojedensternik,iktośruszyłzaraz,bygozastąpić.Wtymmomenciecałymarszachwiałsięniebezpiecznie.
Hornblowerpoczułto,alenieumiał
sobiewyjaśnićprzyczyny.Zbytwieledziałosięnaraz.Solidnykawał
drewna,naktórymstał,zatrząsłsiępodnim—pewniepocisktrafiłwstermaszt.Finchprzybijałładunek;cośsilnieuderzyłowzamekdziałka,zostawiającnametalujasnyślad—kulazmuszkietu
wystrzelonazestermarsafrancuza.
Hornblowerstarałsięzachowaćprzytomnośćumysłu;wziąłdrugązaostrzonątulejkęiwsunąłjądootworu.Trzebatobyłorobićpewnie,leczdelikatnie;gdybywtrakciewprowadzaniadootworutulejkapękła,byłbyztegonieladakram.
Poczuł,żekoniectulejkiprzebijaładunek.Finchdobiłkule
muszkietoweprzybitką.Jakiśpociskuderzyłwbalustradęobok
Hornblowera,aleon,zajętynastawianiemdziałanacel,niezwróciłnatouwagi.Marskołysał
sięsilniej,niżbytousprawiedliwiał
stanwzburzonegomorza.Nieważne.
Musitrafićwpokładrufowynieprzyjaciela.Pociągnąłzasznur.
Widział,jakludziepadali.Zobaczył
jeszczeobracającesięluźnoszprychykołasterowego,gdyzginęłaobsługasteru.Apotemobaokrętyzderzyłysięzpiekielnymtrzaskiemiświatzamieniłsięwchaos,przyktórymwszystko,codziałosiędotąd,wydawałosięporządkiem.
Masztwaliłsię.Marszatoczył
łuk,którymógłprzyprawićozawrótgłowy,iHornblowermiał
szczęście,żeuchwyciwszysięczopuniezostałwyrzuconyjakkamieńzprocy.Apotemobróciłsięnagle.
Masztzwantamizestrzelonymizjednejburty,trafionywsamśrodekprzezdwapociski,zdział,chwiał
sięigroziłrunięciem.Wreszcieszarpniętyszlagamistermarsaprzechyliłsięnadziób,innewantyciągnęłygonaprawąburtę,akiedypękłypaduny,wiatrwmarsżagludokonałdziełazniszczenia.Masztztrzaskiemzwaliłsięnadziób;stengazahaczyłaogrotrejęicałakonstrukcjazawisłananiej,niezdążywszyrozpaśćsięnaczęściskładowe.Dolnykonieczłamanegomasztumusiałsięprzezchwilęopieraćopokład:dybyi
wzdłużniceciąglejeszczewiązałymasztistengęwjednącałość,chociażtrudnobyłobypowiedzieć,czemustenganiewyskoczyłajeszczezdyb.Dopókidolnykoniecmasztuopierałsięniepewnieopokładdolny,astengaogrotreję,HornblowerzFinchemmielijeszczeszansęnaocalenie,leczjakiśruchokrętu,jeszczejedenstrzałzfrancuzalubpęknięcieponadmiaręobciążonegomateriałumogłotęszansęzniweczyć.Masztmógł
ześliznąćsięnazewnątrz,stengamogłapęknąć,dolnykoniecmasztumógłprzesunąćsiędalejpopokładzie—musielisięratować,pókiczas.Stengagrotmasztuzcałymjejtakielunkiem
przedstawiałatakżeobraz
kompletnegozniszczenia.Zwaliłasięizawisłazdrzewcami,żaglamiilinamisplątanymiwjedenpotwornykłąb.Stermarseloderwał
się.HornblowernapotkałwzrokiemspojrzenieFincha;obajprzywarlidodziałkaobrotowego,pozaniminiebyłonikogonaostroprzechylonymmarsie.
Wantysterstengizprawejburty,ocalałejakimścudem,podobniejakstenga,opierałysięogrotreję,napiętejakstruny,agrotrejanaciągałajepodobniejakmosteknaciągastrunysmyczka.Leczpotychwantachwiodłajedynadrogadoocalenia—stromadrogazniebezpiecznegomiejscanamarsiedowzględnegobezpieczeństwanagrotrei.
Masztślizgającsiępopokładziezacząłsunąćwstronękońcarei.
Nawetjeśligrotrejawytrzyma,stermasztznajdziesięzachwilęwmorzu.Wokółnichpanowałhukizgiełk—trzaskałydrzewca,pękałyliny,działawciążbiłyiwydawałosię,żenapokładziewszyscykrzycząiwyją.
Marsznowuzakołysałsięgroźnie.
Dwiestenwantypękłyod
naprężenia,wydającodgłos
wyraźniesłyszalnywpanującymwokołoszumie,agdypuściły,masztwykręciłsięgwałtownie,wychylającjeszczedalejnazewnątrzstermars,działkoobrotoweiobuuczepionychgo
nieszczęśników.SzerokorozwarteniebieskieoczyFinchaszłyzaruchemmarsa.PóźniejHornblowerzdałsobiesprawę,żewaleniesięmasztunietrwałodłużejniżkilkasekund,leczwtejchwiliwydawałomusię,żemadługieminutydonamysłu.ToczącpodobniejakFinchwzrokiemwokołozobaczyłszansęratunku.
—Grotreja!—krzyknął.
Finchuśmiechałsięgłupkowato.
Chociażinstynktownietrzymałsięmocnodziałkaobrotowego,niewyglądałonato,żebysiębałalbochciałszukaćocalenianagrotrei.
—Finch,tydurniu!—wołał
Hornblower.
Uczepiłsiędesperackokolanemczopaiuwolniłrękę,bygoprzywołaćgestem,aleFinchtrwał
dalejwbezruchu.
—Skacz,udiabła!—wściekał
sięHornblower.—Wanty—reja.
Skacz!
Finchtylkosięuśmiechał.
—Skacznagrotmars!OChryste!
—Wtymsamymmomencie
przyszłamudogłowyzbawczamyśl.—Grotmars!Finch,tamjestBóg!SpieszdoBoga,prędko!
SłowatedotarłydoskołowanegomózguFincha.Skinąłgłowąznieziemskim,wzniosłymwyrazemtwarzy.Puściłczopdziałkaiskoczyłwprzestrzeń,jakżaba.
Zawisłnastenwantachstermasztuizacząłpiąćsięponich.Masztzakołysałsięznowu,iHornblowermusiałterazwykonaćdłuższyskok,bysięprzerzucićnawanty.Z
trudemdosięgnąłrękamiwantynajdalejwysuniętejnazewnątrz.
Uczepionyjejkurczowowyleciałdotyłujaknahuśtawce,omałoniepuścił,leczprzechyłchwiejącego
sięmasztuwprzeciwnąstronę
przyszedłmuzpomocą.Zacząłpiąćsięwpanicepowantach.Otoupragnionagrotreja;rzuciłsięnanią,wyczuwającciałemsolidnośćoparciaistopamiszukającperty.
Znalazłsięcałyibezpiecznynareiwchwili,gdyprzechył
„Indefatigable"przydałrozpędubalansującymwpowietrzu
drzewcom,takżestermarsoderwał
sięodpękniętegostermasztuiwszystkiejegoszczątkizwaliłysiędowodyprzyburcie.Hornblowerposuwałsięporei,zaFinchem,ażnagrotmars,gdziepowitałgozuniesieniemmidszypmen
Bracegirdle.Bracegirdleniebył
Bogiem,aleprzewieszonyprzezbarierkęgrotmarsaHornblowerpomyślał,żegdybyniepowiedział,żenagrotmarsiejestBóg,Finchzanicniewykonałbytegoskoku.
—Myślałem,żeśmycięstracili—
mówiłBracegirdle,pomagającmuwejśćiklepiącgowplecy.—
MidszypmenHornblower,naszlatającyanioł.
Finch,zgłupawymuśmiechemnaustach,teżbyłjużnamarsie,wotoczeniuzałogi,któramiałatamswojestanowisko.Wszystko
wydawałosięszalonei
podniecające.Wzdrygnąłsięnamyśl,żeznajdująsięwwirzewalki,leczogieńwłaśnieustał,awrazznimprzycichłzgiełkbitewny.
Hornblowerchwiejącsięprzeszedł
nabrzegmarsa—dziwnarzecz,jaktrudnobyłoiść—irozejrzałsię.
Bracegirdleszedłzanim.Napokładziefrancuzaujrzałtłumpostaciludzkich,dziwniemałychztejwysokości.Ciwkoszulachwkratkętonapewnożołnierzebrytyjscy.AtennapokładzierufowymztubątoniewątpliwieEccles,pierwszyoficerz
„Indefatigable".
—Cosięstało?—pytał,
zdezorientowany,Bracegirdle'a.
—Cosięstało?—Bracegirdlepatrzyłnaniegoprzezchwilę,zanimpojął,ocomuchodzi.—
Wzięliśmygoabordażem.Ecclesiabordażowcyprzechodziliprzezburtęstatkuwchwili,gdymyśmy
sięspotkali.Człowieku,czyżbyśtegoniewidział?
—Nie,niewidziałem—odparł
Hornblower.Zmusiłsię,abyzażartować.—Byłyinnesprawy,naktórewtamtejchwilimusiałemzwrócićuwagę.
Przypomniałsobie,jakstermarschwiałsięikołysałizrobiłomusięniedobrze.Aleniechciał,abyBracegirdletozauważył.
—Muszęzejśćnapokładi
złożyćraport—rzekł.
Schodziłpogrotwantachpowoli,zwysiłkiem,gdyżaniręce,aninogizdawałysięniebyćmuposłuszne.
Nawetkiedyjużstanąłnapokładzie,jeszczenieczułsiępewnie.Boltonzpokładurufowegonadzorował
odcinaniaszczątkówzłamanegostermasztu.SpojrzałzaskoczonynazbliżającegosięHornblowera.
—Myślałem,żejużpanjestnadniemorza—rzekł.—Podniósł
wzroknaomasztowanie.—Zdążył
panprzeskoczyćnagrotreję?
—Tak,sir.
—Doskonale.Myślę,
Hornblower,żeurodziłsiępan,żebywisieć.—Boltonodwróciłsięizacząłłajaćmarynarzy.
—Przestaćwybierać!Clynes,zeskocznapodwięziaztąliną.
Powoli,bowamucieknie.
Obserwowałprzezjakiśczaspracę,apotemodwróciłsiędoHornblowera.
—Przezparęmiesięcyniebędzieżadnychkłopotówzzałogą—
zauważył.—Będziemyichgnalidoupadłegoprzynaprawieuszkodzeń.
Częśćnamubędzie,odpływającjakozałogapryzowa,niemówiącjużoliściezabitychirannych.Wieleczasuupłynie,nimznówpoczująochotęnacośnowego.Amyślę,żeipanteż,Hornblower.
—Tak,sir—odpowiedział
Hornblower.
Rozdziałszósty
Żabojadyihomary[7]
—Idą—powiedziałmidszypmenKennedy.
NiemuzykalneuchomidszypmenaHornblowerapochwyciłozdartedźwiękiorkiestrywojskowejijużpochwili,błyskającczerwienią,bieląizłotem,ukazałosięzzaroguczołokolumny.Promienieupalnegosłońcaodbijałysięodmosiądzuinstrumentów;zaorkiestrątrzepotał
nadrzewcusztandarpułkowy,niesionydumnieprzezchorążegoktóremutowarzyszyłpoczet
sztandarowy.Zasztandaremjechalikonnodwajoficerowie,azanimimaszerowałpółbatalionnibydługi,czerwonywąż.Migotaływsłońcubagnetyosadzonenabroni,aobokkolumnybiegływszystkiedziecizPlymouth,którymnieznudziłasięjeszczepompawojskowa.
Marynarzeustawieninanabrzeżupatrzylinamaszerującychżołnierzyzciekawościązabarwioną
politowaniemipogardą.Twardydryl,ciężkiubiór,żelaznadyscyplinaiponurarutynażołnierskiegożywotakontrastowałasilniezdalekomniejzrutynizowanymiwarunkami,wjakichżyłmarynarz.
Orkiestrazagrałafanfarę,jedenzoficerówzawróciłkoniaistanął
frontemdokolumny.Wykrzyknął
rozkaziwszystkietwarzezwróciłysięwstronęnabrzeża;ruchyżołnierzybyłytakzgrane,żepięćsetobcasówwydałojedenodgłos.
Starszysierżant,ogromnegowzrostumężczyzna,zpiersiąprzepasanąbłyszczącąszarfą,zlaskąpołyskującąwsłońcusrebrnymiokuciami,wyrównałjużitakdoskonalerównyszereg.Jeszczejedenrozkaziwszyscyżołnierzeopuścilimuszkietydonogi.
—Bagnetyzdejm!—wykrzyknął
oficernakoniuitobyłypierwszesłowa,jakieHornblowerzrozumiał.
Hornblowerpatrzyłzaprobatąnatrzechżołnierzy,którzyrówno,jakmarionetkipociąganezatesamesznurki,wystąpilitrzykrokinaprzód,razemodwróciligłowy,byspojrzećnaszereg,odczekalidostateczniedługąchwilę,ażbagnetyzostałyzdjęteiwłożonedofuterałów,amuszkietywróciłydopoprzedniejpozycji,poczymwstąpilidoszeregudokładnienaczas,jaksądziłHornblower.Alewidocznieniedosyćdokładnie,bostarszysierżantkazałimwystąpićiwstąpićdoszeregujeszczeraz.
—Chciałbymgozobaczyćna
wantachwburzliwąnoc—mruczał
Kennedy.—Jakmyślicie,potrafiłbyzłapaćróggrotmarsla?
—Tehomary!—powiedział
pogardliwiemidszypmen
Bracegirdle.
Wszystkiepięćkompaniistaływyprężonewszkarłatnych
szeregach,przerwymiędzynimiznaczylisierżancizeswoimihalabardami—rzędytwarzymiędzyjednąhalabardąadrugąwznosiłysięiopadałyrówniutko,odnajwyższychżołnierzykompaniiwśrodkudonajmniejszychnaobukońcachszeregu.Nieporuszyłsiężadenpalec,niedrgnęłabrew.
Każdemuzwisałnaplecachsztywny,wypudrowanyharcap.
Oficerpodjechałtruchtemwzdłuższeregudomiejsca,gdziestał
oddziałmarynarzy.PorucznikBolton,dowódcaoddziału,wystąpił
naprzódizasalutował.
—Moiludziesągotowido
zaokrętowania—przemówiłoficer.
—Zarazprzybędzietuichbagaż.
—Takjest,paniemajorze—
odrzekłBolton.
—Powinienpanzwracaćsiędomnie:„milordzie"—zauważył
major.
—Takjest,sir…milordzie—
odpowiedziałzdezorientowanyBolton.
Jegolordowskamość,hrabiaEdrington,majordowodzącytymskrzydłemczterdziestegotrzeciegopułkupiechoty,byłmocno
zbudowanymmężczyzną,oledwieprzekroczonejdwudziestce.Miał
świetnąsylwetkężołnierzawdoskonaledopasowanymmundurze,nawspaniałymrumaku,lecz
wydawałsięzbytmłodynatakodpowiedzialnestanowisko.
Praktykakupowaniastanowiskwojskowychsprawiła,żeludziemłodziwiekiemuzyskiwaliwysokierangi,armiazaśwydawałasiębyćzadowolonaztegosystemu.
—Francuskieposiłkimająrozkazstawićsiętutaj—ciągnąłlordEdrington.—Przypuszczam,żepoczynionorównieżprzygotowaniadoichtransportu?
—Tak,milordzie.
—Oilemogłemsięzorientować,żadenztychobdartusówniemówipoangielsku.Czymacieoficera,którymógłbysłużyćzatłumacza?
—Tak,sir.PanHornblower!
—Sir!
—Przypilnujepanzaokrętowaniaoddziałówfrancuskich.
—Takjest,sir.
Innaorkiestrawojskowa—
niemuzykalneuchoHornbloweraodróżniłojąodangielskiejpotym,żebrzmiałacieniej—oznajmiłaprzybycieFrancuzów,którzyzatrzymalisięprzybocznejdrodzeprowadzącejdonabrzeża,i
Hornblowerruszyłspieszniewtamtymkierunku.Byłatofrancuskakrólewska,chrześcijańskaikatolickaarmia—awkażdymraziejejoddział—wsilebatalionu,wystawionyprzezemigrantówzeszlachtyfrancuskiejdowalkiprzeciwkorewolucji.Białysztandarzezłotymililiamipowiewałnaczelekolumnydowodzonejprzezkonnychoficerów.Hornblowerpodszedłdonichsalutując.Jedenznichwlśniącymbiałymuniformie,
przepasanymbłękitnąwstęgą,odwzajemniłpozdrowieniei
przedstawiłsiępofrancuskuwnastępującychsłowach:
—MarkizPouzauges,generał
brygadywsłużbiejegonajbardziejchrześcijańskiejkrólewskiejmościLudwikaXVII.
JąkającsięHornblower
przedstawiłsiępofrancuskujakoaspirantbrytyjskiejkrólewskiejmarynarkiwojennej,wydelegowanydozaokrętowaniaoddziałów
francuskich.
—Doskonale—odparł
Pouzauges.—Jesteśmygotowi.
HornblowerpopatrzyłnakolumnęFrancuzów.Staliwdowolnychpostawach,rozglądającsiędokoła.
Byliwszyscynieźleodzianiwniebieskiemundury,dostarczone,jakprzypuszczałHornblower,przezrządbrytyjski,leczbiałepasybyłyjużprzybrudzone,ozdobymetalowezmatowiałe,abrońbezpołysku.
Niewątpliwiejednakmoglisiębić.
—Ototransportowce
przydzielonedlapańskichludzi,sir
—wskazywałHornblower.—
„Sophia"zabierzetrzystu,atentamdalej,„Dumbarton",dwustupięćdziesięciu.Unabrzeżastojąbarkidoprzewiezieniażołnierzy.
—MonsieurdeMoncoutant,
proszęwydaćrozkazy—zwróciłsięPouzaugesdojednegoz
towarzyszącychmuoficerów.
Wynajętewozyzbagażemmijaływłaśniekolumnę,skrzypiącgłośnopodciężaremskrzynekzrzeczamiżołnierzy,którzyrozkrzyczanymigrupkamirzucilisięszukaćswegodobytku.Minęładłuższachwila,zanimznówustawilisię,każdyzeswojąskrzynką,apotempowstał
problemwyłonieniadrużyny
roboczej,którazajęłabysiębagażempułkowym,ici,których
odkomenderowanodotegozadania,niechętniepowierzalikolegomswojerzeczy,zwidocznąobawą,żeichwięcejniezobaczą.Hornblowerdalejudzielałinformacji.
—Wszystkiekoniemusząiśćna
„Sophię"—mówił.—Jesttammiejscenasześćsztuk.Bagażepułkowe…
Urwał,gdyżujrzałdziwny
przyrządpodskakującynajednymzprzejeżdżającychmimowozów.
—Proszęmipowiedzieć,cotojest?—zapytał,niemogącpokonaćciekawości.
—To,proszępana—odparł
Pouzauges—jestgilotyna.
—Gilotyna?
Hornblowerdużoczytałostatniootymprzyrządzie.Gilotyna,ustawionawParyżuprzez
czerwonychrewolucjonistów,byławciągłymruchu.ZginąłnaniejkrólFrancji,samLudwikXVI.Niespodziewałsięspotkaćjejwtaboracharmiiantyrewolucyjnej.
—Tak—ciągnąłPouzauges.—
BierzemyjązesobądoFrancji.
Chcę,żebyanarchiścispróbowalismakuichwłasnegolekarstwa.
NaszczęściewołanieBoltonaprzerwałorozmowęiuwolniłoHornbloweraodkoniecznościodpowiedzinatesłowa.
—PanieHornblower,czemu,udiabła,taksiętowszystkowlecze?
Czychcepan,żebyśmyniezdążylinaodpływ?
Zwymyślanieniewinnegoza
cudzewiny—tymrazem
HornblowerazaczasstraconywskutekniesprawnejorganizacjiFrancuzów—byłorzecząnaturalnądlażyciawwojsku—Hornblowerbyłnatoprzygotowanyinauczył
sięjuż,żelepiejwysłuchaćreprymendywmilczeniu,niżsiętłumaczyć.Dalejnadzorował
załadowywaniaFrancuzówna
transportowce.Kiedy,znużony,zgłosiłsięwkońcudoBoltonazlistamizaładunkowymii
wiadomością,żeostatniFrancuz,końiostatniaskrzynkabagażuznalazłysiębezpiecznienapokładzie,otrzymałrozkaz,abysięnatychmiastspakowałiprzeniósłna
„Sophię",gdziebędziedalejpotrzebnyjakotłumacz.
KonwójszybkozostawiłzasobącieśninęPlymouth,opłynął
EddystoneiszedłwdółKanału,wrazz„Indefatigable",naktórejpowiewałwyróżniającyją
proporzec,zdwomakanonierkamimającymipomagaćw
konwojowaniuekspedycjiorazczterematransportowcami—siłą,zdaniemHornblowera,zbytmałą,abyporywaćsięnaobalenierepublikifrancuskiej.Mielizaledwietysiącstużołnierzypiechoty;półbatalionczterdziestegotrzeciegoiniepełnybatalionFrancuzów(jeślimożnaichtaknazywać,gdyżwieluznichtożołnierzezprzypadku,pochodzącyzróżnychnacji)ichociażHornblowermiałdosyćrozsądku,bynieosądzaćzgóryFrancuzów,leżącychpokotemwciemnościachizaduchu
międzypokładów,nękanychchorobąmorską,dziwiłsiężektokolwiekmógłoczekiwaćjakichśwynikówpotakmałejsile.Zliteraturyhistorycznejwiedziałolicznychwypadachmałychoddziałkówwróżnychwojnachiwbrew
określeniuktóregośzpolitykówopozycji,żeto„wybijanieokiengwinejami",byłskłonnywzasadziejepochwalaćjakosposób
prowadzącydorozpraszaniasił
francuskich—ażdochwili,gdysamstałsięczłonkiemtakiejwyprawy.
ZulgąprzyjąłzateminformacjęPouzaugesa,żeoddziały,którewidział,niestanowiącałościsił,mającychbraćudziałw
przedsięwzięciu,iżefaktyczniesąonemałąichczęścią.Przybladłyodchorobymorskiej,leczwalczącyzniąpomęskuPouzaugesrozłożyłnastolewkajuciemapęiwyjaśnił
plan.
—Armiachrześcijańska—mówił
—wylądujetutaj,podQuiberon.JejoddziałyodpłynęłyzPortsmouth—
teangielskienazwytaktrudnowymawiać—nadzieńprzed
naszymwyruszeniemzPlymouth.
SkładająsięonezpięciutysięcyludzidowodzonychprzezbaronadeCharette.MająmaszerowaćnaVannesiRennes.
—Ajakiejestzadaniepańskiegopułku?—zapytałHornblower.
Pouzaugesznowuwskazałna
mapę.
—TumamymiastoMuzillac—
mówił.—SześćdziesiątmilodQuiberon.WtymmiejscugłównytraktzpołudniaprzecinarzekęMarais,gdziekończysiępływ.Jakpanwidzi,tomałarzeczka,leczjejbrzegisąbagniste,atraktbiegnietamnietylkomostem,lecztakżedługągroblą.ArmierebeliantówsąnapołudniuiposuwającsiękupółnocymusząprzejśćprzezMuzillac.Tammybędziemy.
Zniszczymymostibędziemybronićprzejścia,opóźniająctakdługopochódrebeliantów,ażmonsieurdeCharettepodburzycałąBretanię.W
niedługimczasiebędzieonmiałpodbroniądwadzieściatysięcyludzi,buntownicyzostanązmuszenidoposłuszeństwa,amy
pomaszerujemynaParyż,bytamprzywrócićtronjegonajbardziejchrześcijańskiejkrólewskiejmości.
Awięctakibyłplan.HornblowerzaraziłsięentuzjazmemFrancuza.
Droganaodcinkudziesięciumilbiegłaprzecieżwzdłużwybrzeżaitam,wszerokiejdelcieVilaine,chybasięudawysadzićnalądniewielkiesiłyizdobyćMuzillac.
NiepowinnobyćtrudnościzobronąopisanejprzezPouzaugesagrobliprzezdzieńczydwanawetprzedznacznymisiłami.AtootworzyprzedCharettemmożliwościdodalszegodziałania.
—Obecnytumójprzyjaciel,monsieurdeMoncoutant—ciągnął
dalejPouzauges—jestdziedzicemMuzillac.Tamtejsiludziepowitajągozradością.
—Większośćtak—wtrącił
Moncoutant,ajegoszareoczyzwęziłysię.—Leczniektórzyzmartwiąsięmoimwidokiem.Ja,wkażdymrazie,będęradspotkaćsięznimi.
ZachodnieprowincjeFrancji,VendéeiBretonia,byłyoddawnawzburzone,aludnośćtamtejszapodwodząszlachtyniejednokrotniepodnosiłaorężprzeciwkorządowiwParyżu.Wszystkietebuntykończyłysięjednakporażką;siłyrojalistyczne,wiezioneterazdoFrancji,byłyszczątkamirozbitychwojskistanowiłyostatnie,desperackorzuconekości.Wtymświetleplanniewydawałsięjużtakdobry.
Byłsmętnyporanek—ze
szczytamiszarychskałpogrążonymiwszarościchmur—gdykonwójokrążyłBelleIleizatrzymałsięnawprostujściarzekiVilaine.Dalekonapółnoc,wzatoceQuiberon,widaćbyłobiałemarsie—zpokładu„Sophii"Hornblowerdojrzałsygnałynadawanei
odbieraneprzez„Indefatigable",zgłaszającąsweprzybyciedowódcyznajdującychsiętamgłównychsił
ekspedycji.Byłotodowodemruchliwościiwszechobecnościsił
morskich,żemogłyone
wykorzystaćkonfiguracjęterenutak,abyzmorzazadaćdwaciosynaraz,widzącsięprawienawzajem,gdytymczasemoddzielałojeodsiebieczterdzieścimildróglądowych.
Hornblowerobejrzałprzezlunetęgroźnybrzeg,przeczytałrazjeszczerozkazydladowódcy„Sophii"iznowuzwróciłspojrzenienaląd.
DojrzałwąskieujścierzekiMaraisibłotnistypasbrzegu,gdzieoddziałymiałyzostaćwysadzonenaląd.
Sondowanoprzezcałyczas
posuwaniasię„Sophii"namiejscewyznaczonejejdorzuceniakotwicy.
Okrętkołysałsięniespokojnie;natychpłytkichwodachprzeciwneprądywytwarzałyzbitąfalęnawetwczasciszy.Wreszcielinakotwicznazawyławkluzie;
„Sophia"stanęławdryfie,zwróconawkierunkuprądu,izałogazabrałasiędospuszczaniałodzi.
—Francja,drogapięknaFrancja
—przemówiłPouzaugesobok
Hornblowera.
Powodziedobiegłowołaniez
„Indefatigable".
—PanieHornblower!
—Sir!—odkrzyknąłHornblowerprzeztubękapitańską.
—Zejdziepannabrzegz
oddziałamifrancuskimiizostanietamznimiażdootrzymaniadalszychrozkazów.
—Takjest,sir.
Awięcwtakisposóbmiał
pierwszyrazwżyciupostawićstopęnaobcejziemi.
LudziePozaugesawylewalisięspodpokładów;przerzucanieichdołodziczekającychprzyburcieokrętuwlokłosięwsposóbirytujący.NiemającchwilowonicdorobotyHornblowerzastanawiałsię,cosięterazdziejenalądzie—konniposłańcygalopująpewnienapółnocipołudniezwiadomościąoprzybyciuekspedycjiiwkrótcefrancuscyrewolucyjnigenerałowiezrobiąprzeglądswoichwojskiwyśląjespieszniewtymkierunku;dobrzesięzłożyło,żeważnypunktstrategiczny,którymiałbyćzdobyty,leżałmniejniżdziesięćmilwgłąblądu.Wróciłdoswoich
obowiązków;gdytylkoludzieznajdąsięnabrzegu,będziemusiał
dopilnowaćwyładowaniabagażyizapasówamunicjiorazkoni,czekającychwzaimprowizowanychboksachprzedgrotmasztem.
Pierwszełodzieodbiłyodburtyokrętu;Hornblowerpatrzył,jakżołnierzebrnąbrzegiempobłocieiwodzie,Francuzipolewejstronie,apiechotabrytyjskawczerwonychuniformachpoprawej.NadplażąbyłoparęchatekrybackichiHornblowerwidział,jakoddziałyczołoweśpieszą,byjezająć.W
każdymrazielądowanieodbyłosiębezjednegostrzału.Gdyprzybyłzamunicjąnabrzeg,zastałtamBoltona,któremupowierzonopieczęnadplażą.
—Proszęprzenieśćskrzyniezamunicjąpowyżejznakuwysokiejwody—powiedziałBolton.—Niemożemywysyłaćichdalej,pókihomarynieznajdądlanasjakichśwozów.Akoniebędąnam
potrzebnetakżedoprzeciągnięciaarmat.
OddziałroboczyBoltonawlókł
właśnieprzezplażędwie
sześciofuntówkinalawetachterenowych;miałyonebyć
obsługiwaneprzezmarynarzyitransportowaneprzezkoniepodkierunkiemoddziałudesantowego,gdyżstarymzwyczajembrytyjskioddziałekspedycyjnypowinienbyćobecnynabrzegudlaewentualnychpotrzebwojskowychnalądzie.
Pouzaugeszeswoimsztabemczekał
niecierpliwienawierzchowce,którychdosiedli,gdytylkozwierzętawypędzonozłodzinapiach.
—NaprzódzaFrancję!—
wykrzyknąłPouzaugesi
wydobywszyszpadęprzytknąłjejrękojeśćdowarg.
Moncoutantipozostaliruszyliztętentemkopytkońskich,bywysunąćsięnaczołoposuwającejsięnaprzódpiechoty,PouzaugeszaśzatrzymałsięchcączamienićkilkasłówzlordemEdringtonem.
Piechotabrytyjskarozciągnęłasięwdługą,równąlinię;czerwonepunkcikirozrzuconetuiówdziewgłębiląduwskazywały,gdzierozstawionopikietykawaleryjskie.
Hornblowerniesłyszałrozmowy,leczzauważył,żewciągniętodoniejBoltona,którywkońcuprzywołałijego.
—Hornblower,panmusiiść
naprzódzżabojadami—rzekł.
—Dampanukonia—dodał
Edrington.—Proszęwziąćtamtegoderesza.Muszęmiećunichkogoś,komumógłbymzaufać.Proszęmiećnanichokoidaćmiznać
natychmiast,gdytylkospróbujązrobićjakiśkawał—Bógwie,comożeimprzyjśćdogłowy.
—Wyładowujęresztępańskichzapasów—wtrąciłBolton.—
Dostarczęje,gdytylkoprzyślemipanjakieśwozy.Acóżto,udiabła?
—Przenośnagilotyna,sir—
wyjaśniłHornblower.—NależydobagażuFrancuzów.
WszyscytrzejzwróciliwzroknaPouzaugesa,kręcącegosię
niespokojnienakoniuwczasieichrozmowy,którejnierozumiał.Alezorientowałsię,ocochodzi.
—Tojestpierwszarzecz,którąmusimywysłaćdoMuzillac—
powiedział.—Zechcepantopowtórzyćtymdżentelmenom?
Hornblowerprzetłumaczyłjegosłowa.
—Najpierwwyślędziałai
amunicję—odparłBolton.—Aleprzypilnuję,żebynieczekałdługonatenswójprzyrząd.Aterazniechpanrusza.
Hornblowerniepewniezbliżyłsiędoderesza.Ojeździekonnejmiał
słabepojęcie,leczwsunąłstopęwstrzemię,wspiąłsięnasiodłoichwyciłnerwowocugle,zanimzwierzęruszyłozmiejsca.Miał
wrażenie,żezsiodładoziemijesttaksamodalekojakzrei
bramstengidopokładu.Pouzaugeszawróciłwmiejscuswego
wierzchowcaipojechałplażą,adereszzanim,zHornbloweremuczepionymdesperackojego
grzbietuiochlapanymbłotemzkopytidącegoprzednimkoniaFrancuza.
Zwioskirybackiejwiodławgłąblądubłotnistaścieżkaobramowanazielonądarnią.Pouzaugesjechałniąumiejętnie,azanimtelepałsięHornblower.Przejechalizetrzyalboiczterymile,zanimminęlityłypiechotyfrancuskiej,maszerującejdzielniepobłotnistejdrodze.
Pouzaugesściągnąłkoniaizaczął
posuwaćsięstępa.Gdykolumnaweszłananiewielkiewzniesienie,dojrzeliwdalibiałysztandar.ZawałamiHornblowerzobaczył
kamienistepola,azlewejstronyzabudowaniawiejskiezszaregokamienia.Żołnierzwniebieskimmundurzewyprowadzałbiałegokoniazaprzężonegodowozu,akilkuinnychprzytrzymywałorozwścieczonążonęfarmera.Wtensposóboddziałekspedycyjnyzapewniałsobiepotrzebneśrodkitransportowe.Gdzieindziejnapolużołnierzpoganiałbagnetemkrowę
—Hornblowernieumiałsobiewyobrazićpoco.Dwukrotniedobiegłgodalekiodgłoswystrzałuzmuszkietów,leczwydawałosię,żeniktniezwracanatouwagi.Jadącdrogąnapotkalidwóchżołnierzyprowadzącychwychudłekoniewkierunkuplaży;słuchającdowcipówrzucanychprzezmaszerującąkolumnęwyszczerzylizębywszerokichuśmiechach.AleniecodalejHornblowerujrzałpługsterczącysamotnienapoletkuiszarykształtporzuconyobok.Tobył
trupczłowieka.
PoprawejstroniebyłabagnistadolinarzekiijużrychłoHornblowerzobaczyłdalekowprzodziemostigroblę,którąmieliobsadzić.Ścieżkabiegłałagodnymzboczemwdółkumiasteczku,byminąwszyszaredomkidołączyćsiędotraktu,poktóregoobustronachleżałomiasto.
Byłtamkościółzszaregokamienia,budynek,dającysiębeztrudurozpoznaćjakogospoda,istacjapocztowa,wokółktórejroilisiężołnierze,orazniewielkie
poszerzenietraktu,stanowiące,jakprzypuszczałHornblower,centralnyplacykosiedla,zalejądrzewpośrodku.Zgórnychokien
gdzieniegdziewyglądałytwarze,alepozatymdomybyłypozamykaneinigdzieniewidaćbyłocywilów,zwyjątkiemdwóchniewiast
zamykającychwpośpiechuswojesklepiki.Pouzaugeszatrzymałkonianaplacykuizacząłwydawaćrozkazy.Zestacjipocztowejwyprowadzonojużkonieigrupkiludzibiegałyzaaferowanetamizpowrotemzjakimiśważnymizleceniami.NarozkazPouzaugesajedenzoficerówzwołałswoichludzi—udałomusiętopo
dłuższychnamowachigestykulacji
—iruszyłwkierunkumostu.Innyoddziałudałsięwprzeciwnąstronę,natrakt,jakozabezpieczenieprzedewentualnymatakiemztamtejstrony.Gromadamężczyznsiedzącwkuckinaplacykupożerałachlebzabranyzjednegozesklepówpowywaleniudrzwi,aodczasudoczasuprzyprowadzanocywilówprzedobliczePouzaugesainajegorozkazzabieranoichspieszniedoaresztumiejskiego.MiastoMuzillaczostałocałkowicieopanowane.
PochwilichybaiPouzaugesdoszedłdotakiegowniosku,gdyżrzuciwszyokiemnaHornblowerazawróciłkoniaipokłusowałwkierunkugrobli.Miastoskończyłosię,nimdrogaweszławbagniska.
Oddziałekposłanydojejpilnowaniazdążyłjużrozpalićogniskonaskrawkujałowejziemi.Mężczyźniskupilisięwokółogniaiopiekalinabagnetachpłatymięsiwazkrowy,którejnapółobdartyzmięsatrupleżałobokogniska.Niecodalej,gdziegroblaprzechodziławmostnadrzeczką,wartownikwystawiał
twarzdosłońca,położywszyzaplecamimuszkietnaparapeciemostu.Całytenwidoktchnął
spokojem.Pouzaugeswrazz
posuwającymsięzanim
Hornblowerempodjechałtruchtemażdozwieńczeniamostuizaczął
patrzećnarozciągającysięprzednimobraz.Niebyłoaniśladuwroga,agdywrócili,czekałnanichjeździecwczerwonymuniformie—
lordEdrington.
—Przyjechałemobejrzeć
wszystkowłasnymioczyma—
powiedział.—Pozycjapodkażdymwzględemwydajesiędosyćsilna.Poustawieniudziałpowinnosiępanuudaćutrzymaniemostudochwili,ażwysadzipanjegołuk.Leczniżej,opółmilistąd,jestbród,którymmożnaprzejśćrzekęprzyniskimstaniewody.Tamjazajmępozycję.
Jeślioddamybród,mogąobejśćtostanowiskotutajiodciąćnasodbrzegu.Proszępowtórzyćtemu
dżentelmenowi—jakżeonsięnazywa?—copowiedziałem.
HornblowerprzetłumaczyłsłowaEdringtonanajlepiej,jakpotrafił,iwystępowałdalejwrolitłumacza,gdyobajdowódcypodnosilitenczyinnypunktiustalali,jakiebędązadaniakażdegoznich.
—Awięczałatwione—
zakonkludowałEdrington.—PanieHornblower,proszęniezapominać,żemuszębyćinformowanyo
wszystkim,cosiębędziedziało.
Skinąłimgłową,zawróciłkoniaiodjechałkłusem.PojegoodjeździeodstronyMuzillacukazałsięwóz;głośnyturkotoznajmiłprzybyciedwóchsześciofuntówek,z
wysiłkiemwleczonychprzezparękoniprowadzonychprzez
marynarzy.ZprzodunawoziesiedziałmidszypmenBracegirdle,którypozdrowiłHornbloweraszerokimuśmiechem.
—Zpokładurufowegodowozunagnójjestniedalejniżodmidszypmenadokapitanaartylerii
—powiedział,wychylającsię.
Popatrzyłnagroblę,apotemrozejrzałsięwokoło.
—Ustawdziałatam,wtedybędąmiałycałośćpodobstrzałem—
zaproponowałHornblower.
—Słusznie—odparłBracegirdle.
Najegorozkazstoczonodziałazdrogiinacelowanonagroblę,zwozuwyładowanojegozawartość,nabojearmatniezprochem
zgromadzononarozesłanejnaziemipłachciebrezentowejiprzykrytodrugimkawałkiembrezentu.Obokarmatułożonokuleiworkizkartaczami.Marynarzepracowaliochoczo,podekscytowaninowymdlanichotoczeniem.
—Ubogiczłowieknigdyniewie,zkimmuprzyjdziespać—
zauważyłBracegirdle—awojnyprzynosząniecodziennezadania.
Czywysadzałeśkiedykolwiekmost?
—Nigdy—odparłHornblower.
—Anija.Chodź,zrobimytoteraz.Czymogęzaproponowaćcimiejscewmoimpowozie?
Hornblowerwszedłnawózz
Bracegirdlem,adwajmarynarzepoprowadzilistąpającegociężkokoniaprzezgroblęwstronęmostu.
Tamstanęliipopatrzyliwdół,nabłotnistąwodęniesioną
przypływem,apotemwychyliwszygłowyzabalustradę,obejrzelimocnąkamiennąkonstrukcję.
—Powinniśmywysadzićzwornikłuku—rzekłBracegirdle.
Byłatotradycyjnareceptanazniszczeniemostu,leczgdyterazHornblowerprzeniósłwzrokzmostunaBracegirdle'aiznównamost,sposóbtenzacząłmusięwydawaćnietakłatwydo
przeprowadzenia.Prochstrzelniczywybuchałwgóręibeczułkęznimnależałozamocowaćzewszystkichstron—alejaktozrobićpodłukiemmostu?
—Amożefilar?—rzuciłmyślHornblower.
—Trzebazejśćizobaczyć—
odparłBracegirdleizwróciłsiędomarynarzaprzywozie.—Hannay,przynieścielinę.
Przywiązalilinędobalustradyizjechaliponiejwdół,znajdującniepewneoparciedlanógnaśliskimwystępiewokółpodstawyfilara,podczasgdyrzekabulgotałauichstóp.
—Chybatobędzielepsze
rozwiązanie—powiedział
Bracegirdle,zgiętyprawiewpółpodłukiem.
Czasmijałszybkona
przygotowaniach;trzebabyłozestrażymostowejwyłonićbrygadęroboczą,znaleźćlubsporządzićzaimprowizowaneoskardydo
odłupaniakilkuciężkichgłazów,zktórychbyłzbudowanyfilar,opuścićostrożniedwiebeczułkiprochustrzelniczegoiwsypaćdozagłębieńwfilarze,dokażdegootworuszpuntowegowłożyćkoniecwolnotlącegosięlontuiwyprowadzićgonazewnątrz,anabeczułkinarzucićtyleziemiikamienia,ilesięda.Podmostembyłojużprawieciemno,gdyskończonorobotę;brygadaroboczaweszłapolinienamost,anadolezostaliBracegirdlez
Hornblowerem.Popatrzylinasiebie.
—Japodpalęlont—rzekł
Bracegirdle.—Apan,sir,pójdziezaniminagórę.
Niebyłosięocospierać.ToBracegirdleotrzymałrozkazwysadzeniamostu,Hornblowerwięcchwyciłsięliny,aBracegirdlewyjął
zkieszenihubkęzkrzesiwem.
DostawszysięnapowierzchnięmostuHornblowerodesłałwóziczekał.JużpodwóchczytrzechminutachpojawiłsięBracegirdle,wspinającsięwpanicznym
pośpiechupolinie,przerzuciłciałoprzezbalustradęikrzyknąłtylkojednosłowo:
—Uciekamy!
Razemprzebiegliprzezmostizatrzymalisiębeztchu,byprzykucnąćprzynasypiegrobli.
Zarazteżdobiegłichgłuchyodgłoseksplozji,ziemiadrgnęłapodstopamiimostspowiłachmuradymu.
—Lecimyzobaczyć—
powiedziałBracegirdle.
Ruszyliwstronęmostu,wciążtonącegowkłębachdymuipyłu.
—Tylkoczęściowo…—zaczął
Bracegirdle,gdyzbliżylisiędomiejscawybuchu,gdziedymjużsięprzerzedził.
Wtymmomencienastąpił
powtórnywybuch,którysprawił,żeobajzachwialisięnanogach.
Kawałeknawierzchnimostuuderzył
wbalustradęoboknichirozpadł
sięjakgranat,obsypującichodłamkami.Zhukiemirumoremprzęsłozwaliłosiędorzeki.
—Musiaławybuchnąćdruga
beczułka—orzekłBracegirdle,ocierająctwarz.—Trzebabyłopamiętaćotym,żelontysąniejednakowejdługości.Gdybyśmybylibliżej,mógłbytobyćnagłykonieckarierżyciowychdwóchobiecującychmłodzieńców.
—Wkażdymraziemostuniema
—zauważyłHornblower.
—Wszystkodobre,cosiędobrzekończy—stwierdziłBracegirdle.
Siedemdziesiątfuntówprochuzrobiłoswoje.Mostbyłzwalonyizionąłposzarpanąprzerwąoszerokościkilkustóp;poprzeciwnejstroniesterczałwpowietrzekawałeknawierzchniznad
następnegofilara,świadczącowytrzymałościzaprawy.Gdysięschylili,podnogamizobaczylikoryto
rzekiprawiezupełniezasypanebryłamikamienia.
—Tejnocywystarczynam
zupełniewachtakotwiczna—
powiedziałBracegirdle.
Hornblowerpopatrzyłwstronę,gdziestałprzywiązanyderesz;miał
wielkąochotęwracaćpieszodoMuzillac,prowadząckoniazauzdę,leczhonorniepozwoliłmunato.
Wdrapałsięjakośnasiodłoiskierowałkonianadrogę;przednimniebozaczynałoczerwieniećodblaskuzachodzącegosłońca.
Wjechałnagłównąulicęmiasta,okrążyłcentralnyplacykiwidok,którytamujrzał,sprawił,żemimowoliściągnąłcugleizatrzymał
koniawmiejscu.Placykpełenbył
ludzi,mieszkańcówmiasteczkaiżołnierzy,apośrodkusterczał
prostokątnykształtzostrzemlśniącymnakońcuwzniesionegowgóręramienia.Ostrzespadłozgłuchymuderzeniem,agrupkamężczyznstojącychobokodciągnęłajakiśkształtnastronęidorzuciładoleżącegojużtamstosu.Przenośnagilotynapracowała.
Hornblowerpatrzyłzuczuciemmdłościiwstrętu—tobyłogorszeodchłostynaokręcie.Miałjużruszyć,gdydziwnydźwiękdobiegł
jegouszu.Jakiśmężczyznaśpiewał
donośnymgłosem.Zbudynkuprzyplacykuwyszłamałaprocesja.Naczeleszedłwysokiczłowiekociemnychkędzierzawychwłosach,odzianywbiałąkoszulęiciemnespodnie.Zewszystkichstronotoczonybyłżołnierzami.Toonśpiewał;melodianicniemówiłaHornblowerowi,leczsłowasłyszał
wyraźnie—pochodziłyz
francuskiejpieśnirewolucyjnej,którejechaprzedostałysięnawetprzezKanał.
—O,świętamiłościojczyzny…
—śpiewałtenwbiałejkoszuli,agdyludnośćzgromadzonana
placykuusłyszałatesłowa,nastąpiłoporuszenieiwszyscypadlinakolana,kłoniącgłowyikrzyżującręcenapiersiach.
Kacipodciągnęliostrzegilotynywgórę,askazaniecodprowadzałjespojrzeniem,dalejśpiewając,bezśladudrżeniawgłosie.Ostrzedoszłodogórnegopołożeniaiśpiewsięurwał,gdyżołnierzerzucilisięnamężczyznęwbiałejkoszuliipodprowadziligodogilotyny.Potemostrzeopadłoztrzaskiemwdół.
Musiałatobyćostatniaegzekucja,bożołnierzezaczęlirozpędzaćludziiHornblowerpognałkoniaprzezrozpraszającysiętłum.Omalniespadłzsiodła,gdykoń—
poczuwszyodórodstosuciałprzygilotynie—zacząłparskaćdzikoiwierzgaćnawszystkiestrony.PrzyplacustałdomzbalkonemiHornblowerspojrzawszywgóręzdążyłjeszczezobaczyć
Pouzaugesa,wbiałymmundurzezniebieskąwstęgą,opartegoobalustradębalkonuwotoczeniuswegosztabu.Przedwejściemstaliwartownicy,Hornbloweroddał
koniajednemuznichiwszedł,Pouzaugesschodziłwłaśnienadół.
—Dobrywieczór,sir—odezwał
sięPouzaugesbardzouprzejmie.—
Cieszęsię,żeznalazłpandrogędosztabu.Mamnadzieję,żewszystkoposzłodobrze?Właśnieschodzimynakolacjęibędzienammiło,jeślizechcepannamtowarzyszyć.Pan,zdajesięmakonia?Jestempewny,żemonsieurdeVillers,tenototutaj,wydarozkaz,abysięnimzajęto.
Trudnobyłouwierzyćwto
wszystko.Trudnobyłouwierzyć,żetenwytwornydżentelmenwydał
rozkazrzezi,którawłaśniedobiegłakońca;trudnobyłouwierzyć,żeeleganccymłodzieńcy,zktórymizasiadałdokolacji,narażalisweżyciedlaobaleniabarbarzyńskiej,choćtakbardzożywotnejmłodejrepubliki.Leczrównietrudnobyłobymuuwierzyć,gdytegowieczoruwchodziłnałożewspartenaczterechkolumnach,żeonsam,midszypmenHoratioHornblower,jestwśmiertelnym
niebezpieczeństwie.
Naulicachkobietyzawodziły,gdysprzątanobezgłowezwłoki,tożniwoegzekucji,iHornblowerbałsię,żeniezaśnie,leczmłodośćiznużeniezrobiłyswojeispałprawiecałąnoc,chociażzbudziłsięzuczuciem,żetoczyłwalkęzkoszmarem.W
ciemnościachwszystkowydawałomusięobceiminęłoparęminut,zanimzdałsobiesprawędlaczego.
Leżałwłóżku—aniewhamaku
—jakprzeztrzystaubiegłychnocy;łożebyłonieruchomew
przeciwieństwiedohamaka
kołyszącegosięwtaktruchówfregaty.Zaduchwydzielanyprzezzasłonyłożabyłzupełnieinnyodzaduchupanującegowkoi
midszypmenówistanowiącegomieszaninęzatęchłegoodoruciał
ludzkichistęchłejwodyzzęz.
Znajdowałsięnalądzie,wdomu,włóżkuiwokółniegopanowałaśmiertelnacisza,spokój,
nienaturalnydlaczłowieka
przywykłegodoodgłosów
wydawanychprzezdrewnianyokrętnamorzu.
Oczywiście,byłwdomu,w
bretońskimmieścieMuzillac.Spał
wkwaterzegenerałabrygadymarkizadePouzaugesa,
dowodzącegooddziałami
francuskimi,którestanowiłyczęśćwiększychsiłatakującychFrancjęrewolucyjnąwobroniesprawyrojalistów.Hornblowerpoczuł
przyspieszonebicieserca,lekkieuczucieniepewnościnamyśl,żeznajdujesięweFrancji,dziesięćmilodmorzaod„Indefatigable",nałascehałastryfrancuskiej—połowaznichtonajemnicy,Francuzitylkoznazwy—któramagochronićodśmiercilubniewoli.Pożałowałswejznajomościfrancuskiego—gdybynieto,nieznalazłbysiętutaj,adobrylosmógłbygorzucićdobrytyjskiegopółbatalionu
czterdziestegotrzeciegoregimentu,osłaniającegobródomilęstąd.
Właśnietamyślooddziałachbrytyjskichkazałamupodnieśćsięzłóżka.Jegoobowiązkiembyłoutrzymanieznimiłączności,asytuacjamogłauleczmianiepodczasjegosnu.Rozsunąłzasłonyistanął
napodłodze.Nogiugięłysiępodciężaremciała—powczorajszejjeździewszystkiemięśnieiścięgnabolałygotakmocno,żeledwiemógł
chodzić.Wciemnościach
dokuśtykałdookna,namacał
zatrzaskżaluzjiiodsunąłje.
Księżycwtrzeciejkwadrzeoświetlałopustoszałeulicemiasta.
SpojrzawszywdółHornblowerdojrzałtrójkątnykapelusz
wartownikaprzedwejściemiodblaskksiężycanajegobagnecie.
Odszedłodoknainamacawszymunduributyubrałsię,przypasał
kordizszedłschodamijakumiał
najciszej.Wpokojuzahallemwejściowymstałanastolestopionaświecałojowa,aoboksierżantfrancuskioparłszygłowęnarękachspałlekkimsnem,gdyżuniósł
głowę,kiedyHornblowerprzystanął
wdrzwiach.Napodłodzeleżałapokotemresztastrażyniepełniącawtejchwilisłużby,chrapiącdonośnie,zbitawciasnągromadęjakświniewchlewie;ichmuszkietystałyoparteościanę.
Hornblowerskinąłgłową
sierżantowi,otworzyłdrzwifrontoweiwyszedłnaulicę.Płucawdychałychciwieczystepowietrzenocne—araczejporanne,gdyżnawschodzieniebobarwiłosięjużlekko.Wartownik,ujrzawszybrytyjskiegooficeramarynarki,stanąłniezdarnienabaczność.Naplacuponury,kanciastykorpusgilotynysterczałnatle
rozświetlonegoksiężycemnieba,awokółwidaćbyłociemneplamykrwiofiar.Hornblowerzastanawiał
się,kimbyliciludzie,kogorojaliścimoglischwytaćiuśmiercićtakszybko,idoszedłdowniosku,żemusielitobyćniżsiurzędnicyrządurewolucyjnego—mer,kierownikurzęducelnego,amożepoprostuludzie,wobecktórychemigranciżywiliurazęjeszczezczasówrewolucji.Tobyłdziki,bezlitosnyświat,awnimonzupełniesam,samotny,przybityinieszczęśliwy.
Myśliteprzerwałmuwidok
sierżantastraży,nadchodzącegonaczeleoddziałkużołnierzy;
zmienionowartownikanaulicyioddziałobszedłdomwokoło,abyzluzowaćinnych.Potemzobaczył
czterechdoboszywychodzącychzdomupodrugiejstronieulicypoddowództweminnegosierżanta.
Ustawilisięwszeregipodnieślipałeczkinawysokośćtwarzy.Nasłowosierżantaosiempałeczekopadłoztrzaskiemidoboszepomaszerowaliwolnoulicą,
wybijającurywany,pełenanimuszurytm.Napierwszymrogustanęli,bijącwbębnydługoigroźnie,apotemruszyli,wybijającznowupoprzednirytm.Bilinaalarmbojowy,wzywającżołnierzyzkwaternastanowiska,i
Hornblower,głuchynadźwięki,leczbardzowrażliwynarytmuznał,żebyłatopięknamuzyka,prawdziwamuzyka.Wracałnakwateręjużbezuczuciapoprzedniejdesperacji.
Sierżantzezluzowanymi
wartownikamiprzemaszerował
obok,pierwsirozbudzeniżołnierzeozaspanychtwarzachpojawilisięnaulicach,apotemdzwoniącpodkowaminadjechałpodsztabposłanieckonnyidzieńsięrozpoczął.
Młodyoficerfrancuskiobladejtwarzyprzeczytałkartkę
przywiezionąprzezposłańcaiuprzejmiepodałjąHornblowerowi,który,nieprzywykłydo
francuskiegopismaręcznego,męczyłsięzjejodczytaniemprzezdłuższąchwilę,zanimpojąłtreść.
Niezawierałaniczegonowego.
Głównesiłyekspedycyjne,
wysadzonepoprzedniegodnianalądwQuiberon,wyrusząrankiemnaVannesiRennes,podczasgdyoddziałypomocnicze,wktórychbył
Hornblower,musząutrzymywaćpozycjęwMuzillaciosłaniaćichflankę.Wtymmomenciepojawił
sięmarkizdePouzaugesw
nieposzlakowaniebiałymuniformie,zniebieskąwstęgą,przeczytał
wiadomośćbezżadnychuwagizwróciłsiędoHornblowerazuprzejmymzaproszeniemna
śniadanie.
Poszlinatyłydomu,dowielkiejkuchni,gdzielśniłymiedzianenaczyniarozwieszonenaścianach,amilczącaniewiastaprzyniosłaimkawęichleb.Mogłabyćpatriotkąfrancuskąlubgorącą
kontrrewolucjonistką,aleniedałaniczegopoznaćposobie.
Oczywiścienajejuczuciamógł
łatwowpłynąćfakt,żetahordamężczyznzajęłajejdom,zjadałajejchlebispaławjejpokojach,nicniepłacączato.Byćmożeczęśćwozówikonizabranychnapotrzebywojskateżdoniejnależała,aniektórzyścięcipoprzedniegowieczoragilotynąbylijej
przyjaciółmi.Leczkawęprzyniosłaiczłonkowiesztabu,stojącwobszernejkuchniipobrzękującostrogami,przystąpilidośniadania.
Hornblowerwziąłfiliżankęikawał
chleba—przezszeregubiegłychmiesięcyjedynymjegochlebembyłysucharyokrętowe—iupiłłyk.
Niebyłpewny,czymusmakujeczynie;dotychczaspiłkawęnajwyżejtrzyalboczteryrazywżyciu.Alegdyponowniepodniósłfiliżankędoust,niewypiłzniejnastępnegołyku,gdyżzanimzdążyłtouczynić,usłyszałdalekiodgłosstrzałuarmatniego.Opuściłfiliżankęizamarłwbezruchu.Wystrzał
powtórzyłsiędrugirazitrzeci,apotemrozległsięodgłosbliższyiwyraźniejszy—tostrzelałynagroblisześciofuntówki
midszypmenaBracegirdle'a.
Wkuchniodrazuwszczęłosięzamieszanieipośpiesznabieganina.
Ktośprzewróciłfiliżankęipostolepociekłaczarnakrętastrużkapłynu.
Komuśostrogisczepiłysięirunął
wczyjeśramiona.Wszyscyzdawalisięmówićnaraz.Hornblowerbył
równiepodnieconyjakreszta;chciał
wybiecizobaczyć,cosiędzieje,leczwtejchwiliprzypomniałsobiezdyscyplinowanyspokój,jakipanowałna„Indefatigable"wchwili,gdyfregataruszaładoboju.
Niemiałnicwspólnegoztymmotłochemfrancuskimiabytopokazaćpodniósłfiliżankędoustipiłdalejspokojnie.Większośćoficerówsztabowychwybiegłajużzkuchni,wołającowierzchowce.
Okulbaczeniekoniazajmietrochęczasu;napotkałwzrokPouzaugesachodzącegopokuchnitamizpowrotemiwypiłduszkiemresztękawy—odrobinęzagorącej,aleczuł,żetakwłaśniepowiniensięzachować.Zmusiłsiędogryzienia,żuciaipołykaniachleba,chociażniemiałwcaleapetytu;jeślimaspędzićdzieńwpolu,niewiadomokiedyotrzymanastępnyposiłek,wsunąłwięcpółbocheneczkadokieszeni.
Napodwórzepodprowadzonoisiodłanokonie,podniecenieudzieliłosiętakżezwierzętom,którewierzgałyzadamiiustawiałysiębokiem,wśródzłorzeczeńoficerów.
Pouzaugeswskoczyłnasiodłoiztętentemkopytodjechałw
towarzystwiesztabu,pozostawiajączasobątylkożołnierza
przytrzymującegoderesza
Hornblowera.Tymlepiej—
Hornblowerwiedział,żenieutrzymasięwsiodleaniprzezpółminuty,jeślirumakowizechcesięwierzgaćalbostawaćdęba.Podszedłwolnymkrokiemdokonia,którygłaskanyprzezmasztalerzastałterazspokojnie,izacząłwsiadaćbardzowolnoiostrożnie.Jednym
szarpnięciemwędzidłaposkromił
żywośćzwierzęciaiwyprowadziłjespokojnienaulicęidalejwstronęmostu,wśladzagalopującymsztabem.Lepiejbyłojechaćstępaimiećpewność,żedojedzie,niżpuszczaćsięgalopemispaśćzkonia.Działawciążbiły,dojrzałteżkłębkidymuzsześciofuntówekBracegirdle'a.Zlewejstronysłońcewznosiłosięnaczysteniebo.
Sytuacjaprzymościewydawałasięzupełniejasna.Poobustronachwyrwypowybuchukilkustrzelcówostrzeliwałosięwzajemnie,anadrugimkońcugrobli,zarzeczkąMarais,kłąbdymuzdradzał
obecnośćnieprzyjacielskiejbateriistrzelającejwolnoinabardzodalekizasięg.PrzygrobliztejstronystałydwiesześciofuntówkiBracegirdle'a,prawiezupełnieskrytew
zagłębieniugruntu.Bracegirdlezkordemupasastałmiędzy
armatkamiobsługiwanymiprzezmarynarzyizobaczywszy
Hornblowerapomachałmuwesołoręką.Wdalinagroblipojawiłasięciemnakolumnapiechoty.Bang-
bang—wystrzeliłydziałka
Bracegirdle'a.NatenodgłoskońpodHornbloweremwierzgnąłi
odciągnąłjegouwagę,agdymógł
znowupatrzeć,kolumnaznikła.
Potemniespodzianiebalustradagrobliobokniegorozpadłasięwdrzazgi;cośzwielkimłoskotemuderzyłownawierzchniętużprzynogachjegokoniaiprzeleciałozwyciem—tobyłnajbliższywjegożyciustrzałarmatni,jakichybił.W
trakcieszamotaniasięzkoniemstopywypadłymuzestrzemion,agdyznowuzapanowałtrochęnadswoimwierzchowcem,uznał,żerozsądniejbędziezsiąśći
odprowadzićzwierzęzgroblinabok,wstronędziałekBracegirdle'a,którypowitałgoszerokim
uśmiechem.
—Niemamowy,żebyprzeszliwtymmiejscu—powiedział.—
Oczywiście,jeślinaszeżabojadyteżwykonają,codonichnależy.Wyrwawmościejestwzasięguobstrzałukartaczamiinieprzyjacielowinieudasięjejzałatać.Niemampojęcia,pocomarnujeproch.
—Myślę,żewypróbowujenaszesiły—rzuciłHornblowerzminąniezwykledoświadczonegowojaka.
Trząsłbysięzpodniecenia,gdybynieopanowywałsięzwysiłkiem.
Możewyglądałnienaturalniesztywno,alenawetjeślitak,tolepiej,niżbymiałzdradzićzdenerwowanie.Odczuwałdziwną,niesamowitąprzyjemność,gdytakstałupozowanynazahartowanegowbojachweterana,wśródkularmatnichprzelatującychześwistemnadgłową.Bracegirdleuśmiechał
sięinieznaćbyłoponimpodniecenia.Hornblowerobrzucił
goprzenikliwymspojrzeniem,zastanawiającsię,czyjestwtymtylesamopozy,cowjego
zachowaniu.
—Znowunadchodzą—odezwał
sięBracegirdle.—Ach,totylkostrzelcy.
Groblą,wtyralierze,biegłokilkużołnierzywstronęmostu.
Zbliżywszysięnaodległośćdługiegostrzałuzmuszkietupadlinaziemięizaczęligwałtownyobstrzał;leżałotamjużparuzabitychistrzelcyskrylisięzaichciałami.Strzelcyztejstronyprzerwy,mającylepsząosłonę,zaczęlisięodstrzeliwać.
—Niemająszans,przynajmniejnietutaj—powiedziałBracegirdle.
—Apopatrzcietam.
Głównesiłyrojalistyczne,
wezwanezmiasta,maszerowałydrogą.Wtymmomenciestrzał
armatnizdrugiejstronyrzekitrafił
wczołokolumnyiprzeorałją—
Hornblowerzobaczyłciałazabitychwyrzucanenawszystkiestrony.
Kolumnazałamałasię.Nadjechał
Pouzaugesizacząłwykrzykiwaćrozkazy,ikolumna,zostawiwszyzabitychirannychnadrodze,zmieniłakierunek,chroniącsięnagrząskichpolachobokgrobli.
Przyzgromadzonejtuprawiecałejsilerojalistówwydawałosię,żeistotniesforsowanieprzejściawtymmiejscubędziedlarewolucjonistówzupełnieniemożliwe.
—Damchybaznaćotym
naszymhomarom—odezwałsięHornblower.
—Odświtutrwatustrzelanina—
zgodziłsięBracegirdle.
Brzegiemszerokiegobagniskapobujnejtrawiebiegławąskaścieżkawiodącadobrodustrzeżonegoprzezczterdziestytrzeci.Hornblowerwprowadziłkonianatęścieżkęidopierotamgodosiadł;uznał,żewtensposóbudamusięłatwiejskłonićkonia,byposzedłwtymkierunku.Niezadługozobaczył
plamkęszkarłatunabrzegurzeki—
pikietywysunięteprzezgłównesiłynawypadekmałoprawdopodobnejzresztąpróbynieprzyjacielskiejprzejściaprzezbagnaiokrążeniaflankibrytyjskiej.Potemujrzał
chatkęwskazującą,gdziejestbród,obokniejnapoluwidaćbyłoszerokipasszkarłatu,tamgdziegłównesiłyczekałynadalszyrozwójsytuacji.
Tu,gdziebagnozwężałosięipasniecowyższegogruntudochodziłażdowody,rozlokowanokompaniężołnierzypiechotymorskiej.LordEdringtonsiedziałnaswoimwierzchowcu.Hornblowerpodjechał
doniegoizłożyłraport,zająkującsięwmomentach,gdykońpodnimzaczynałsiękręcićniespokojnie.
—Mówipan,żeniejesttożadenpoważnyatak?—pytałEdrington.
—Nicnatoniewskazywało,gdystamtądodjeżdżałem.
—Naprawdę?—Edrington
patrzyłuważniezarzekę.—Tutasamahistoria.Żadnejpróbysforsowaniabrodusiłą.Pocóżbymielipokazywaćsięnaminieatakować?
—Wydałomisię,sir,że
niepotrzebniemarnująproch—
rzekłHornblower.
—Toniegłupcy—mruknął
suchoEdringtonijeszczerazpopatrzyłuważnienadrugibrzegrzeki.—Awkażdymrazielepiejnieuważaćichzagłupców.
Zawróciłkonia,pocwałowałdogłównegooddziałuirzuciłrozkazkapitanowi,którypodbiegłdoniego.
Kapitanpowtórzyłrozkazdonośnymgłosemikompaniapodniosłasię,ustawiławszeregizastygławbezruchu.Potemnastąpiłydalszerozkazyiżołnierzewykonaliwprawozwrotiruszylirzędemkrokwkrok,zmuszkietami
pochylonymipodjednakowym
kątem.Edringtonodprowadzałichwzrokiem.
—Niezaszkodzimiećosłonęflanki—rzekł.
Hukdziałazdrugiejstronyrzekiznowuprzyciągnąłichuwagęwtamtąstronę;zabagnempojawiłysięoddziałymaszerująceszybkimkrokiemwzdłużbrzegu.
—Towracatasamakolumna,sir
—zauważyłdowódcakompanii.—
Tasamaalbobardzopodobna.
—Maszerujątamizpowrotemistrzelająnaślepo—rzekłEdrington.
—PanieHornblower,czyoddziałyemigrantówmająjakąśosłonęflankiodstronyQuiberon?
—OdstronyQuiberon,sir?—
powtórzyłzaskoczonyHornblower.
—Dodiabła,czyniesłyszypanzwykłegopytania?Majączyniemają?
—Niewiem,sir—wyznał
Hornblowerskonfundowany.
WQuiberonstaływojska
emigrantówwsilepięciutysięcyistrażodtegokierunkuwydawałasięzupełnieniepotrzebna.
—Proszęwięcpozdrowićodemniefrancuskiegogeneraławojskemigranckichiprzekazaćmuradę,abypostawiłnadrodzesilnyoddział,jeślidotądtegonieuczynił.
—Takjest,sir.
Hornblowerskierowałkonianaścieżkęwiodącąwstronęmostu.
Słońceprażyłosilnieopustoszałepola.Odczasudoczasudobiegałgohukwystrzałuarmatniego,leczwgórzeskowronekzanosiłsięśpiewemnatlebłękitunieba.Apotem,gdywjechałnaostatniewzniesieniegruntuwiodącedoMuzillacimostu,usłyszałnaglenieregularnąstrzelaninę.Wydałomusię,żedobiegajągojękiikrzyki,ato,coujrzał,wjechawszynaszczytwzniesienia,kazałomuściągnąćcugleizatrzymaćkonia.Polaprzednimroiłysięoduciekinierówwniebieskichmundurachzbiałymipasami,awszyscygnaliwjegostronę.Wśróduciekających
galopowalijeźdźcy,wywijającszablamipołyskującymiwświetlesłonecznym.Dalejnalewocałakolumnakonnychjechałaszybkimkłusemprzezpola,awtylezanimisłońceodbijałosięwszeregachbagnetówżołnierzyzbiegającychpędemztraktuwstronęmorza.
Nieulegałowątpliwości,cozaszło
—Hornblowerpojąłtowciągutychkilkusekund,gdysiedziałnakoniuipatrzył—rewolucjoniściwprowadzilioddziałymiędzyQuiberoniMuzillacizwiódłszyemigrantówdemonstracyjnymiruchamiswoichwojskpodrugiejstronierzeki,zaatakowali
niespodziewanieztegonajmniejoczekiwanegokierunku.Bógtylkojedenwiedział,cosiędziejewQuiberon—aleterazniebyłoczasumyślećotym.Hornblowerzawrócił
koniaiprzynaglającgoobcasamipocwałowałwpaniceścieżkąkuoddziałombrytyjskim.Podskakiwał
itrząsłsięwsiodle,trzymającsiękurczowoswegorumakawobawie,abyniespaśćiniedostaćsięwręceścigającychgoFrancuzów.
Gdydojeżdżałdostanowiskabrytyjskiego,naodgłoskopytwszystkieoczyzwróciłysięwjegostronę.StałtamEdrington,trzymająckoniazauzdę.
—Francuzi!—wrzasnął
Hornblowerochrypłymgłosem,wskazujączasiebie.—Nadchodzą!
—Niczegoinnegosięnie
spodziewałem—rzekłEdrington.
Wkładającnogęwstrzemię
wykrzyknąłrozkaz.Zanimznalazł
sięwsiodle,całyczterdziestytrzecistałjużwszeregu.Adiutantpogalopowałodwołaćkompanięznadbrzegurzeki.
—Francuzówjestdużo,co?
Konnica,piechota,działa?—
zapytałEdrington.
—Konniipiechotanapewno,sir
—wydusiłzsiebieHornblower,starającsięmyślećjasno.—Dział
niewidziałem.
—Aemigranciuciekająjakzające?
—Tak,sir.
—Jużsątu.
Nadnajbliższymwzniesieniempojawiłysięniebieskieuniformy,aichwłaścicielebiegli,potykającsięzezmęczenia.
—Musimychybaosłaniaćichodwrót,chociażniesąwarci,byichratować—rzekłEdrington.—
Spójrzcietam!
Kompania,którąwysłałnaosłonęflanki,pojawiłasięnaszczycieniewielkiegozbocza,uformowanawmałyprostokąt,czerwonanatlezieleni.Gdypatrzyli,gromadakonnychspłynęłazgóryiotoczyłaichbezładnie.
—Dobrze,żeichtamposłałem—
zauważyłEdringtonspokojnie.—AotonadchodzikompaniaMayne'a.
Oddziałmaszerowałodstronybrodu.Rozległysiękrótkierozkazy.
Dwiekompaniezrobiłyzwrot,astarszysierżantzszabląilaskązakończonąsrebrnągałkąregulował
krokilinięszeregów,jakbyżołnierzebylinaplacućwiczeń.
—Radzępanu,Hornblower,
zostaćprzymnie—powiedział
Edrington.
Skierowałkoniawstronęlukimiędzydwomakolumnami,a
Hornblowerbezsłowawśladzanim.Jeszczejedenrozkazioddział
ruszyłprzezdolinęrównym
marszem,sierżanciokrzykamiregulowalitempo,astarszysierżantpilnowałodstępów.Wokółnichprzebiegaliuciekającyżołnierzezoddziałówemigranckich,większośćznichwstanieostatecznegowyczerpania—Hornblower
zobaczyłkilkupadającychbeztchunaziemięiniezdolnychdodalszegobiegu.Apotemnaniskimzboczuzprawejstronypojawiłsięrządkapeluszyzpiórami,szeregszabli
—regimentkawaleriijadącyszybkimkłusem.Hornblower
dojrzał,jakuniosłysięszable,konieprzeszływgalop,rozległysięokrzykiszarżujących.Czerwonemundurystanęły.Nowyrozkaz—
jeszczejedenpowolny,
zdecydowanyruchipółbatalionustawiłsięwczworobok,
oficerowienakoniachpośrodku,zesztandarempowiewającymnadichgłowami.Szarżującyjeźdźcybylijużoniecałestojardówodnich.
Jakiśoficerogłębokimgłosiezacząłwydawaćrozkazy,modulującje,jakbypodczasjakiejśuroczystejceremonii.Napierwszyrozkazżołnierzezdjęlimuszkietyzramion,nadrugiotworzylijednocześniezeszczękiempanewkizprochem.Natrzeciwszystkiemuszkietyzjednejstronyczworobokuznalazłysięwpoczątkowympołożeniucelu.
—Zawysoko!—powiedział
starszysierżant.—Numersiedem,opuścićniżej.
Szarżującykawalerzyścibylijużwodległościzaledwietrzydziestujardów,Hornblowerzobaczyłtychnaczele,zrozwianymipłaszczami,pochylonychnadkarkamikoni,zszablamiwwyciągniętychrękachskierowanymiprostowprzód.
—Ognia!—zawołałgłęboki
głos.
Odpowiedziąbyłapojedynczaogłuszającasalwastrzałów
oddanychjednocześnieze
wszystkichmuszkietów.Dymskłębił
sięnadczworobokiemirozwiał.
Tam,gdziepatrzyłHornblower,leżałozedwadzieściakoniijeźdźców,niektórzywijącysięwagonii,innibezruchu.Regimentkawaleriirozdzielony,jakbystrystrumieńwody,którynapotkałskałę,przecwałowałobokczworoboku,niewyrządzającmużadnejszkody.
—Nieźle—orzekłEdrington.
Głosmęskiogłębokimbrzmieniurozległsięznowu;kompania,którastrzelałaprzedchwilą,teraz—jakmarionetkipociąganetymsamymsznurkiem—ładowałamuszkiety,jednocześniewyrywajączębaminabój,przybijającładunekiwypluwająckulędolufymuszkietuztymsamymprzelotnym
pochyleniemgłowy.Edringtonwpatrywałsięwkawalerięwdolinie,zbierającąsięnapowrótwchaotycznągromadę.
—Czterdziestytrzecinaprzódmarsz!—rozkazał.
Zpowagąobrzęduczworobok
rozwarłsię,utworzyłponowniedwiekolumnyikontynuowałprzerwanynachwilęmarsz.Odkomenderowanakompaniaprzeszłapociałachzabitychludziikoni,bydołączyćdokolumn.Ktośwzniósłokrzyk.
—Ciszawszeregach!—ryknął
starszysierżant.—Sierżancie,zapiszcienazwiskotego,cokrzyknął.
Hornblowerzauważył,jakstarszysierżantodmierzauważnie
wzrokiemodstępmiędzykolumnami
—musiałbyćdokładnie
utrzymywany,abyrozkaz
formowaniaczworobokumógł
zostaćdokładniewykonanyprzezkompanięrobiącąwtyłzwrot.
—Jadąznowu—rzekłEdrington.
Kawalerzyściformowalisiędoponownejszarży,aleczworobokjużczekałnanich.Terazjednakkoniebyłyzdyszane,ajeźdźcyniemielijużpoprzedniegozapału.
Nadjeżdżaliniezwartąławąkoni,leczoddzielnymigrupkami,kierującsięnajedenbokczworokąta,toznowunadrugiiściągającwodzealbouskakującwmomencie
zbliżaniasiędonajeżonegobagnetamiszeregu.Atakibyłyzbytsłabe,abymogłyprzetrzymaćsalwykompanii.Narozkazdowódcówtojedna,todrugasekcjaoddawałastrzałydobardziej
zdeterminowanychgrupjeźdźców.
Hornblowerujrzał,jakktóryśznich
—przypuszczalnieoficer,sądzącpozłotychgalonach—zatrzymałkoniaprzedszeregiemmuszkietówiwydobyłpistolet.Zanimzdołałgoodbezpieczyć,zpółtuzinamuszkietówwypaliłojednocześnie:twarzoficerazmieniłasięwkrwawąmaskęiobajzkoniempadlinaziemię.Wówczascałyoddziałkawaleriizawrócił,jakstadkokuropatwnapolu,ikolumnamogłamaszerowaćdalej.
—Żadnejdyscyplinyutychżabojadów—zauważyłEdrington.
Żołnierzeposuwalisięw
kierunkumorza,podbłogosławionąosłonę„Indefatigable",leczHornblowerowiwydawałosię,żekrokichjestniedozniesieniapowolny.Maszerowalijaknaparadzie,znieprawdopodobnąprecyzją,gdytymczasemwokółnichidalekowprzodzieemigranci-uciekinierzyszerokimstrumieniemparlikubezpieczeństwu.
ObejrzawszysięHornblower
zobaczyłpolapełnemaszerującychkolumn—araczejpędzącegomrowia—ścigającejichpiechotyrewolucyjnej.
—Niechraztylkopozwolisięludziombiec,anicjużichniezatrzyma—komentowałEdrington,idączawzrokiemHornblowera.
Uwagęichzwróciłykrzykiistrzałynaflance.Pędząckłusemprzezzagonyipodskakującnawybojachzbliżałsiędonichwózzaprzężonywwychudłegokonia.
Ktośwmarynarskiejbluzieispodniachtrzymałlejce,widaćteżbyłoinnychmarynarzystrzelającychzmuszkietówdojeźdźców
kręcącychsięwokółnich.Tobył
Bracegirdle,nawoziedognoju;mógłstracićdziałka,aleuratował
swoichludzi.Pościgodpad),gdywózzbliżyłsiędokolumny.
Stanąwszy,Bracegirdlezauważył
Hornbloweranakoniuipomachał
muzpodnieceniem.
—Boadicea[8]ijejrydwan!—
zawołał.
—Będęwdzięczny,sir!—
krzyknąłEdringtonpotężnymgłosem—jeślipanpojedziedalejizajmiesięprzygotowaniamido
naszegopowrotunaokręty.
—Takjest,sir!
Wychudzonykońpokłusował,
ciągnącpodskakującywózi
roześmianychmarynarzy,
uczepionychjegoboków.Naflanceukazałsiętłumpiechurów,
rozwścieczony,rozgestykulowanymotłoch,śpieszącyodciąćodwrótczterdziestegotrzeciego.Edringtonobrzuciłpolaspojrzeniem.
—Czterdziestytrzeciformowaćszykliniowy!—krzyknął.
Nibyciężka—dobrzenaoliwionamachinapółbatalionustawiłsięfrontemdomotłochu,kolumnyutworzyłyszeregi,akażdyżołnierzwstępowałwswojąpozycjęjakcegłaukładanawmur.
—Czterdziestytrzecinaprzódmarsz!
Szkarłatnaliniaruszyła,wolnoinieubłaganie.Motłochgnałnajejspotkanie,podwodząoficerówwymachującychszpadamii
wzywającychżołnierzyzasobą.
—Gotujbroń!
Opuszczonowszystkiemuszkietynaraz,szczęknęłypanewki.
—Dostrzałubroń!
Żołnierzeunieślimuszkietyinapierającymotłochzawahałsięnawidoktakstrasznejgroźby.
Niektórzycofalisięwtłum,szukajączaciałamikolegówosłonyprzedsalwą.
—Pal!
Rozdzierającytrzasksalwy.
Patrzącnadgłowamipiechotybrytyjskiejzeswegodogodnegomiejscanagrzbieciekonia
Hornblowerzobaczył,jakcałyprzedniszeregatakującychwalisiępokotem.Tymczasemczerwonaliniaposuwałasięnaprzódipokażdymodmierzonymkrokużołnierzeładowalimuszkietynarozkazjakmaszyny,pięćsetustwypluwałonarazpięćsetnaboidolufipięćsetprawychrąkunosiłojednocześniepięćsetektrzonówzamkowych.Gdymuszkietypodniesionezostałydostrzału,czerwonaliniamiałajużtylkoprzedsobąpolezasłanerannymiizabitymi,gdyżtłumnacierającychcofnąłsięprzedmaszerującąkolumnąiwycofywał
siędalejpodgroźbąsalwy.Salwazostałaoddana—kolumna
posuwałasięnieubłaganie.Nowasalwa—znowuparękroków
naprzód.Tłumatakującychrozpadł
się.Najpierwrzucilisiędoucieczkipojedynczyżołnierze,apotemwszyscyzawróciliwpopłochuprzedmorderczymobstrzałemzmuszkietów.Zboczewzgórza
poczerniałooduciekających,jakprzedtemodemigrantów.
—Stać!
Maszerującyzatrzymalisię;liniaprzekształciłasięwdwuszeregirozpocząłsiędalszyciągodwrotu.
—Całkiemprzyzwoicie!—
zauważyłEdrington.
KońHornbloweraskokami
próbowałprzedostaćsięprzezpolezasłanepoległymiirannymi,aonsamtakbyłzaabsorbowany
utrzymywaniemsięwsiodleitakpogrążonywmyślach,żeniezauważył,iżminęliostatniewzniesienieimieliterazprzedsobąpołyskującewodyujściarzeki.
Wąskipasbłotnistejplaży
zatłoczonybyłwojskami
emigranckimi.Okrętyczekałynakotwicachiłodzie,kuradościwszystkich,sunęłyspieszniewstronębrzegu.Najwyższybyłczasnato,bojużnajodważniejszeoddziałypiechotyrewolucyjnejokrążałykolumny,oddająckunimstrzałyzdalekiegozasięgu.Ludziepadalituiówdzie.
—Ścieśnićszereg!—wołalisierżanciiżołnierzeobojętniewstępowaliwopróżnioneluki,zostawiajączasobązabitychirannych.
Naglekońadiutantaparsknął,wierzgnąłzademiopadłnajpierwnakolana,apotem,kopiąckończynami,nabok;piegowatyadiutantwyrwałnogizestrzemioniwyskoczyłzsiodła,zanimkońzdążyłprzywalićgosobą.
—Czyjesteśranny,Stanley?—
spytałEdrington.
—Nie,milordzie.Całyizdrowy
—odpowiedziaładiutant,otrzepującszkarłatnymundur.
—Niebędzieszmusiałiśćdalekopieszo—rzekłEdrington.—Niemapotrzebyposyłaćstrzelcówdo
odpędzaniamotłochu.
Zatrzymujemysiętutaj.
Rozejrzałsięwokołoipopatrzył
nachatkirybackienadplażą,nazdjętychpanikąemigrantównaskrajuwodyitłumżołnierzypiechotyrewolucyjnejzbliżającysięwpościgu;czasunaprzygotowaniabyłoniewiele.Czerwonemunduryzajęłydomkiijużpochwilitwarzepojawiłysięwoknach.Szczęśliwiesięzłożyło,żeosadarybackaosłaniałajednąflankęzejściadoplaży,adrugiejstrzegłowyniosłe,stromeitrudnodostępnewzgórze,naktóregoszczyciezająłpozycjęoddziałekpiechotymorskiej.W
lucemiędzytymidwomapunktamiobronnymipozostałecztery
kompanieuformowałysięwdługąlinię,niecoosłoniętąniewielkimwzniesieniemplaży.
Emigranciładowalisięjużnałodzieeskadrynamałychfalachprzyboju.Hornblowerusłyszał
trzaskpojedynczegowystrzałuzpistoletu,domyśliłsię,żetojakiśoficerwymuszałtamwtensposóbposłuszeństwoswoimrozkazom,niechcącdopuścić,abyprzerażeniludziewdarlisiętłumnienałodzieizatopilije.Jakgdybywodpowiedzizdrugiegobrzegudałsięsłyszećhukarmatni.Bateriaartyleryjskaodprzodkowaładziałatużpozazasięgiemmuszkietówi
ostrzeliwałapozycjębrytyjską,awokółniejgromadziłysię
zmasowanebatalionypiechotyrewolucyjnej.Pociskiarmatnieprzelatywałyzwyciemniskonadgłowami.
—Niechsobiepostrzelają—
rzekłEdrington.—Imdłużej,tymlepiej.
ArtylerianiemogłauczynićwiększejszkodyBrytyjczykomukrytymwzagłębieniugruntuidowódcasiłrewolucyjnychmusiał
zdawaćsobieztegosprawęjakrównieżzfaktu,żeniewolnomutracićczasu.Rozległosiębiciebębnów—ichtonbyłpełengroźby
—ikolumnyfaląruszyłynaprzód.
Byłyjużtakblisko,żeHornblowermógłrozróżnićrysytwarzyoficerównaczele,wymachujących
kapeluszamiiszpadami.
—Czterdziestytrzecigotujbroń!
—powiedziałEdringtoniwszystkiepanewkimuszkietówszczęknęłynaraz.—Siedemkrokównaprzód
—marsz!
Jeden—dwa—trzy—siedemkroków,starannieodmierzonychiliniaznalazłasięnamałymwzniesieniu.
—Cel!Pal!
Salwa,jakiejnicniemogłoprzetrzymać.Kolumnystanęływmiejscu,zafalowałyniepewnie,dostałyjeszczejednąmordercząsalwęinastępnąiposzływrozsypkę.
—Wspaniale!—mówił
Edrington.
Bateriaznówzagrzmiała;dwajżołnierzewczerwonychmundurachprzewrócilisięjaklalkiileglirozdarcinakrwawąmiazgętużprzynogachkonia,naktórymsiedział
Hornblower.
—Zewrzećszereg!—
wykrzyknąłsierżantiżołnierzepoobustronachwypełniliwyrwę.
—Czterdziestytrzeci,siedemkrokówwtył—marsz!
Terazliniaznalazłasięzawzniesieniem,marionetkiw
czerwonychmundurachwycofałysięwporę.PóźniejHornblowernieumiałsobieprzypomnieć,czyrewolucjoniściatakowalijeszczedwaczytrzyrazy,byzakażdymrazemcofnąćsięprzedzgranymogniemmuszkietów.Leczsłońcejużprawiezapadłowocean,gdyobejrzawszysięzobaczył
opustoszałąprawieplażęi
Bracegirdle'agalopującegokunimzraportem.
—Mogęterazzwolnićjedną
kompanię—odpowiedział
Edrington,nieodrywającoczuodFrancuzów.
—Pojejzaokrętowaniu
przygotujciewszystkiełodziejczekajcie.
Jednakompaniaodeszław
dwuszeregu—jeszczejedenatakzostałodparty.Ponieudanychpróbachwystarczałsłabszyogień,żebypowstrzymaćnapierających.
Terazbateriaskierowałauwagęnacypeleknaflanceizaczęłaostrzeliwaćżołnierzybrytyjskich,arównocześniebatalionFrancuzówruszyłdoatakunatenpunkt.
—Tonamdajetrochęczasu—
zauważyłEdrington.—KapitanieGriffin,możepanodmaszerowaćzludźmi.Poczetsztandarowyniechtuzostanie.
Środkowekompanieschodziłyplażądoczekającychnaniełodzi,atymczasemsztandarpowiewającynawietrzeiwidocznydlaFrancuzówzawzniesieniemdalejmarkowałichdawnąpozycję.Kompania
zajmującachatkiopuściłaje,uformowałasięiteż
odmaszerowała.Edringtonpodjechał
kłusemdonasadymałegocypelka,obserwowałprzezchwilęFrancuzówprzygotowującychsiędoatakuipiechotęspieszącąwbróddołodzi.
—Terazgrenadierzy!—krzyknął
nagle.—Biegiem!Poczet
sztandarowy!
Ostatniakompaniaschodziławdółdomorzapostromymzboczucypla,biegnąc,ślizgającsięipotykając.Niedbaletrzymanymuszkietwypaliłniespodziewanie.
Ostatniżołnierzzbiegłzezbocza,gdypoczetsztandarowydotarłdoskrajuwodyizacząłwdrapywaćsiędołodzizeswoimcennymciężarem.
Francuzizawyliirzucilisięmasąnaopuszczonąpozycję.
—Ruszamy,sir—powiedział
Edrington,zawracająckoniakumorzu.
Hornblowerspadłzsiodła,gdyjegokońwjechałnapłyciznę,rozbryzgującwodęnawszystkiestrony.Wypuściłcuglezrąkipopas,apotemporamionawwodzie,brnąłdobarkasazczterofuntówkąnadziobieizczekającymtamBracegirdlem,którygowciągnąłnapokład.Podniósłgłowęwsamczas,abyzobaczyćciekawąscenę:Edringtondotarłdogigu
„Indefatigable"wciążtrzymająccuglewdłoni.NawidokFrancuzówzalewającychopuszczonąprzeznichplażę,odwróciłsię,wziąłmuszkietodnajbliższegożołnierza,przyłożył
lufędogłowywierzchowcaiwystrzelił.Końpadłwpłyciznę,wijącsięwagonii,itylkodereszHornblowerazostałjakopryzdlarewolucjonistów.
—Wiosłowaćwstecz!—rzucił
Bracegirdleibarkasodbiłsięodbrzegu.LeżącnadziobiełodziHornblowermiałwrażenie,żeniemasiłyruszyćaniręką,aninogą,aplażaroiłasięodrozkrzyczanych,gestykulującychFrancuzów,
oświetlonychczerwienią
zachodzącegosłońca.
—Chwileczkę—powiedział
Bracegirdle,sięgnąłposznurzapałowyczterofuntówkiiszarpnął
nimsilnie.
Działkoryknęłonaduchem
Hornblowera,apociskwykonał
swojąporcjęzniszczenianaplaży.
—Tobyłkartacz—zauważył
Bracegirdle.—Osiemdziesiątczterykulki.Lewa,przestaćwiosłować!
Prawa,mocnonaprzód!
Barkasruszyłwstronę
oczekującychgookrętów.
HornblowerpatrzyłnaciemniejącybrzegFrancji.Taksięskończyłtenincydent;próbaobaleniarewolucjipodjętaprzezjegokrajspotkałasięzkrwawymoporem.Gazety
paryskiezachłysnąsięradością;londyńska„Gazette"poświęciwyprawiekilkachłodnychwtoniewierszy.Wmomencie
jasnowidzeniaHornblower
przewidział,żezarokświatprawiezapomniotymwydarzeniu.Azalatdwadzieściapójdzieonocałkiemwniepamięć.AprzecieżtetrupyzodciętymigłowamiwMuzillac;terozdarteszkarłatnemundury;ciFrancuzizasypaniodłamkamikartaczawystrzelonegoz
czterofuntówki—wszyscypadliofiarądnia,którymógłbyzmienićbieghistorii.Onsambyłtakstrasznieznużony.Awkieszenimiałwciążchleb,którywłożyłtamranoizapomniałonimzupełnie.
Rozdziałsiódmy
Hiszpańskiegalery
Stara„Indefatigable"stałanakotwicywZatoceKadyksuwczasie,gdyHiszpaniazawarłapokójzFrancją.Hornblowerpełnił
właśniesłużbęmidszypmena
wachtowegoiontozwróciłuwagęporucznikaChaddanazbliżającąsięsześciowiosłowąpinasęz
czerwono-żółtąflagąhiszpańskąnarufie.PrzezlunetęChadddojrzał
błyskzłotanaepoletachi
trójgraniastykapelusz,krzyknął
więcdotrapowychikompaniihonorowej,abyoddanohonoryprzynależnekapitanowiwsłużbiearmiisprzymierzonej.
PowiadomionyspieszniePellewczekałprzytrapie,bypowitaćprzybysza,itamwłaśniemiałamiejscecałarozmowa.Hiszpan,pochylającsięwniskimukłonie,zkapeluszemprzyłożonymdo
brzucha,podałAnglikowi
zapieczętowanąkopertę.
—PanieHornblower—rzekł
Pellew,znieotwartąkopertąwręku.—Proszęzwrócićsiędotegoczłowiekapofrancuskuizaprosićgonadółnaszklaneczkęwina.
LeczHiszpan,kłaniającsię,odmówiłpoczęstunkuiprosił,byPellewniezwłocznieotworzyłlist.
Pellewzłamałpieczęći
przesylabizowałztrudemtreść—
francuskiznałbardzosłaboitotylkowpiśmie.PodałarkuszHornblowerowi.
—Toznaczy,żediegowiezawarlipokój?
Hornblowerprzebrnąłprzez
dwanaściewierszykomplementówskierowanychprzezekscelencjęhrabiegoBelchite(grandapierwszejklasy,zosiemnastuinnymitytułami,zgenerałemdowodzącymAndaluzjiwłącznie)donajdzielniejszegodowódcyokrętu,SirEdwardaPellewa,kawaleraOrderuŁaźni.
Ustępdrugibyłkrótkiizawierał
jedyniewzmiankęopokoju.Trzeciustęp,zawierającyrozwlekłezakończenie,byłrówniedługijakpierwszyipowtarzałprawiesłowowsłowojegotreść.
—Towszystko,sir—powiedział
Hornblower.
Leczkapitanhiszpańskiuzupełnił
zawartewliścieinformacje,mówiącwsepleniącejhiszpańskiejfrancuszczyźnie:
—Proszępowiedziećpańskiemudowódcy,żeobecnie,jako
mocarstwoneutralne,Hiszpaniamusiegzekwowaćswojeprawa.
Stojątupanowienakotwicyjużoddwudziestuczterechgodzin.Zasześćgodzinodtejchwili—
Hiszpanwyjąłzkieszenizłotyzegarekispojrzałnaniego—jeślipozostanieciewzasięgubateriiwPuntales,otrzymająonerozkazostrzelaniawaszegookrętu.
Hornblowermógłjedynie
przetłumaczyćteostresłowabezpróbyichzłagodzenia,aPellewsłuchał,bladyzwściekłości.
—Niechmupanpowie…—
zaczął,alepowściągnąłgniew.—
Niechmniediabli,jeślidammupoznać,żemnierozwścieczył.
Przyłożyłkapeluszdobrzuchaiimitując,jaktylkoumiał,szarmanckiukłonHiszpana,zwróciłsiędoHornblowera:
—Proszęmupowiedzieć,że
przyjąłemwiadomośćzzachwytem.
Żeżałuję,iżokolicznościrozdzielająnasiżemamnadzieję,iżzawszecieszyćsiębędęjegoosobistąprzyjaźniąniezależnieodstosunkówmiędzynaszymikrajami.Niechmupanpowie…och,potrafipanprzecieżwymyślićcośtakiego,copowinienemrzecwtakiejsytuacji,prawda,Hornblower?Iproszęgowysadzićzaburtęzhonorami.
Trapowi!Zastępcybosmana!
Dobosze!
Hornblowersadził
komplementami,jaktylkoumiał,iprzykażdymzwrocieobaj
kapitanowiekłanialisięsobie,przyczymHiszpanpokażdymukłoniecofałsięokrok,aPellewpodążał
zanim,niedającsięzdystansowaćwkurtuazji.Odezwałysięwerble,żołnierzepiechotymorskiejsprezentowalibroń,agwizdkiświergotałyażdochwili,gdygłowaHiszpanaznalazłasięponiżejpoziomupokładugłównego.WtedyPellewzesztywniał,wbiłkapelusznagłowęizwróciłsiędoswojegozastępcy:
—PanieEccles,proszę,żebywciągugodzinyokrętbyłwdrodze.
Potemzszedłnadół,abyw
samotnościodzyskaćrównowagę.
Załoganamasztachluzowałażagle,gotowadowybieraniaszotów,aszczękkabestanuoznajmił,żeinnagrupawybieralinękotwiczną.
Hornblowerstałprzytrapielewe)burtyzcieślą,panemWalesem,spoglądającnabiałedomyjednegoznajpiękniejszychmiastEuropy.
—Dwarazyschodziłemtamnaląd—mówiłWales.—Winomajądobre,naturalniejeśliktoślubitopaskudztwo.Aleichwódkiniechpanzanicnieweźmiedoust,panieHornblower.Totrucizna,ohydnatrucizna.Oho,widzę,żebędziemymielieskortę.
Dwastatkiodługichostrychdziobachwynurzyłysięzzatokiiszływkierunku„Indefatigable".
Hornblower,idączawzrokiemWałęsa,niemógłopanowaćokrzykuzdziwienia.Nadpływającejednostkibyłygalerami;poobustronachkażdejznichwiosłaunosiłysięiopadałyrytmicznie,odbijającpromieniesłonecznewchwilach,gdypióraprzekręcałysięnapłask.
Efektjednoczesnejpracysetkiwiosełbyłwspaniały.Hornblowerprzypomniałsobieurywekz
wierszapoetyłacińskiego,którytłumaczyłwszkole,ijakgodziwiło,żedlaRzymianinawiosłaokrętuwojennegobyłyjego
„białymiskrzydłami".Terazzrozumiałporównanie;nawetmewa,którejlotHornblowerzawszepodziwiał,nieszybowałapiękniejodtychgaler.Leżałyniskowwodzie,nieproporcjonalniedługiewstosunkudoswejszerokości.Naniewysokich,pochylonychukośniemasztachniebyłoaniżagli,anireiłacińskich.Lśniąceodzłoceńdziobystateczków,idącychpodlekkiwiatr,prułyspienionąwodę,anarufie,naszczyciemasztupowiewała
czerwono-złotaflagahiszpańska.W
górę—wprzód—nadół,
pracowaływiosłaniezmiennymrytmem,aprzezcałycykl
wiosłowaniaichpióraniezmieniałyaninacalwzajemnejodległościodsiebie.Nadziobiekażdejgalerydwadziałaodługichlufachwycelowanebyływprostdoprzodu.
—Dwudziestoczterofuntówki—
stwierdziłWales.—Jeślizaskocząjakiśokrętwczasciszy,rozwalągonadrzazgi.Stająwpewnejodległościodtejćwiartkirufy,gdzieniemożnawytoczyćdziałaidotądwaląogniemflankowym,ażstatekopuścibanderę.Awtedy,niechnasBógmawswojejopiece—lepszejużwięzienietureckieod
hiszpańskiego.
Wszykutorowym,jakby
wyznaczonymprzypomocylinijkiisznura,galeryprzeniknęłyoboklewejburty„Indefatigable"iwysunęłysięprzednią.Biciewerbliigwizdkibosmańskiewezwałyzałogę„Indefatigable"dostanięcianabacznośćipozdrowieniaprzepływającejmimobanderyiproporczykadowódcy,aoficerowiegalerodwzajemnilipozdrowienie.
—Chybaniepowinnotakbyć—
mruczałWalespodnosem—żebyoddawaćimhonory,jakbybylifregatą.
Gdygaleraczołowazrównałasięzbukszprytem„Indefatigable",wiosłanajejprawejrufiezaczęłypracowaćwstecziobróciwszysięwmiejscujakbak,mimożenieproporcjonalniedługaw
stosunkudomałejszerokości,stanęłaprzeddziobemfregaty.
Cuchnącyfetor,niesionylekkimwiatrem,którywiałnaokrętprostooddwumijającychgogaler,uderzył
wnozdrzaHornblowerai
widocznienietylkojego,bonapokładzierozległysięokrzykiobrzydzenia.
—Oniwszyscytakśmierdzą—
wyjaśniłWales.—Poczterechnawiosło,awiosełjestpięćdziesiąt.
Dwiesetkigalerników.Iwszyscyprzykucidoławek.Kiedysięczłowiekdostajenapokładjakogalernik,przykuwajągodoławyinierozkuwająłańcuchówdochwili,ażtrzebagowyrzucićzaburtę.
Czasami,kiedymarynarzeniemającorobić,opróżniająwężemzęzy,aletozdarzasięrzadko,bodiegowietobrudasyilenie,awdodatkujestichniewielu.
Hornblowerswoimzwyczajem
chciałmiećdokładnedane.
—Ilu,panieWales?
—Możezetrzydziestu.Dosyćdomanipulowaniażaglami,jakmuszągdzieśpłynąć.Albodoobsadzeniadział—zwalająwtenczasreje,panieHornblower—tłumaczyłWales,uroczystyjakzawsze,akcentująclekkosłowo„pan",któregomusiał
używaćsześćdziesięcioletnipodoficer,bezżadnejnadzieinadalszyawans,zwracającsiędoosiemnastoletniegopodoficera(nominalnierównegomurangą),którykiedyśmógłzostaćadmirałem.
—Wiepan,jaktojest.Majączałogęzłożonązniewięcejniżtrzydziestuludziiażzdwustuniewolników,onibojąsięichwogólerozkuwać.
Galeryznowuwykonałyzwrotiprzepłynęłyterazpodprawąburtą
„Indefatigable".Uderzeniawioseł
stałysięwolniejsze,iHornblowermiałdosyćczasunaprzyjrzeniesięzbliskastateczkom,niskiejdziobówceiwysokiejrufówceorazprzejściułączącemujepoprzezcałądługośćgalery;wtymprzejściuchodziłczłowiekzbiczem.
Wioślarzyniebyłowidać,zasłaniałyichbalustrady,awiosławystawałyzotworówwburtach,
uszczelnionychkawałkamiskóryowiniętejwokołotrzonów,abyniedopuścićdowlewaniasięwodymorskiejdośrodka.Narufówcebyłodwóchludziurumplaigrupkaoficerów,zelśniącymiwsłońcuzłotymigalonami.Gdybynietegalonyidwudziestoczterofuntowepościgówkidziobowe,Hornblowermiałbyprzedoczymadokładnietakiesamełodzie,jakichużywalistarożytniwswoichbitwach.
PolibiusziTucydydesopisywaligaleryprawiezupełniepodobnedotych—wistocieupłynęłoniewielewięcejponaddwieścielatodostatniejwielkiejbitwygalerzTurkamipodLepanto.Leczwtakichbitwachsetkiichbrałoudział
poobustronach.
—Ilemająterazwsłużbie?—
spytałHornblower.
—Możeztuzin.StojązawszewKartagenie,zaGibem.
JaksiędomyśliłHornblower,Waleschciałprzeztopowiedzieć:zaCieśninąGibraltarską,naMorzuŚródziemnym.
—ZakruchenaAtlantyk—
zauważyłHornblower.
Łatwobyłowydedukować
przyczynyuchowaniasiętejniewielkiejliczbygaler—wznacznymstopniuprzyczyniłsiędotegowrodzonykonserwatyzm
Hiszpanów.Ponadtoskazanienagalerybyłojedynymsposobempozbyciasięprzestępców.Galerawciążmogłasięprzydaćwczasciszymorskiej—uwięzionecisząokrętyhandlowe,przechodząceprzezCieśninęGibraltarską,możnabyłoopanowaćprzypomocygalerwysłanychzKadyksuczy
Kartageny.Wreszciegalerymogłyteżczasem,przyniepomyślnymwietrze,holowaćstatkidoportuizportu.
—PanieHornblower!—odezwał
sięEccles.—Proszęprzekazaćdowódcywyrazyszacunkui
zawiadomićgo,żejesteśmygotowidowyruszenia.
Hornblowerzszedłpodpokładztąinformacją.
—PozdrowieniadlapanaEcclesa
—rzekłwodpowiedziPellew,podnoszącoczyznadbiurka.—
Proszęmupowiedzieć,żejużidęnapokład.
Południowywiatrwiałz
dostatecznąsiłą,abyumożliwić
„Indefatigable"bezpieczneopłynięciecyplaponawietrznej.
Podciągniętokotwicę,
przebrasowanorejeiokrętskierowałsiękumorzu;w
zdyscyplinowanejciszypanującejnapokładachsłychaćbyłowyraźniepluskwodypoddziobnicą—
niewinny,melodyjnyszum,niemówiącyniconieokiełznanym,groźnymżywiolemorza,naktórewypływałokręt.Wlokącsiępodsamymimarslami„Indefatigable"
nierobiławięcejniżtrzywęzłyigalery,szybciejpracującwiosłami,znówjąwyprzedziły,jakgdybychciałypokazaćswojąniezależnośćodżywiołówprzyrody.Błysnęływsłońcupozłotą,mijającokrętponawietrznej,awstrętnyodórrazjeszczepodrażniłnozdrzazałogi
„Indefatigable".
—Byłbymzobowiązany,gdybyprzechodziłyponaszejzawietrznej
—burczałPellew,obserwującjeprzezlunetę.—Aleobawiamsię,żekurtuazjaHiszpanównieposuniesiętakdaleko.PanieCutler!
—Sir!—zgłosiłsięartylerzysta.
—Możepanzaczynaćsalut.
—Takjest,sir.
Karonadadziobowanaburciezawietrznejoddałapierwszywystrzałpożegnamy,naktórywnetodpowiedziałfortwPuntales.Huksalutuprzetoczyłsiępopięknejzatoce;jedennaródpozdrawiał
kurtuazyjniedrugi.
—Obawiamsię,żegdy
następnymrazemusłyszymytedziała,będąonezaładowane—
powiedziałPellew,patrzącnaPuntalesipowiewającąnadfortemflagęhiszpańską.
Wsamejrzeczyfalewojny
obracałysięprzeciwkoAnglii.
NaródzanarodemwycofywałysięzwalkizFrancją,jednepokonaneorężem,innedyplomacją
energicznejmłodejrepubliki.Dlakażdegoczłowiekamyślącegobyłorzecząoczywistą,żeprzeszedłszyodwojnydoneutralnościłatwobędziezrobićnastępnykrok,od
neutralnościdowojnypoprzeciwnejstronie.Hornblowerprzewidywał
rychłenadejściechwili,gdycałaEuropazewrzeswesiłyprzeciwkoAnglii,którabędziemusiaławalczyćożyciezodmłodzonąpotęgąFrancjiiwrogościącałegoświata.
—PanieEccles,proszępostawićżagle—rozkazałPellew.
Dwieściesprawnychparnóg
wbiegłonawanty;dwieście
wyćwiczonychparrąkzluzowałopłótnai„Indefatigable"ruszyłazezdwojonąprędkością,lekko
przechylonałagodnymwiatrem.
Wpłynęłanadługą,martwąfalęAtlantykuwśladzagalerami,któreszybkozostawiłazasobą.
Hornblowerzobaczył,jakgalerawiodącazaryładziobemwdługimwalewodnym,ażbryzgiwodychlusnęłynajejbak.Tobyłozadużojaknatakkruchąjednostkę.Wiosłazjednejburtyposzłydotyłu,zdrugiejdoprzodu.Przezchwilęgalerykołysałysięniebezpieczniewdoliniefali,zanimzawróciłyipopłynęłyzpowrotemnawodyZatokiKadyksu.Ktośgwizdnąłnadziobie„Indefatigable",acałyokrętmuzawtórował.Krzyki,gwizdyimiauczeniaścigałygalery,załogęnachwilęogarnęłorozprężenie,ażPellewnapokładzierufowymwpadł
wewściekłość,apodoficerowiedaremniepróbowalidowiedziećsięnazwisksprawców.ByłotoproroczepożegnanieHiszpanów.
Naprawdęprorocze.JużwkrótcekapitanPellewpoinformowałokręt,żeHiszpaniaprzeszłanastronęwroga;pobezpiecznymodpłynięciukonwojuzeskarbamiwypowiedziaławojnęAnglii;rewolucyjnarepublikazyskałasprzymierzeńcawpostacinajbardziejpodupadłejmonarchiiEuropy.Siłybrytyjskiezostałyrozciągniętedogranicmożliwości;trzebabyłokontrolowaćnowytysiącmilbrzegu,blokowaćjeszczejednąflotę,osłaniaćsięprzeddalszązgrająkorsarzy,mającprzytymznaczniemniejportów,wktórychmożnabyszukaćucieczki,braćsłodkąwodęiskąpezapasy,pozwalające
utrudzonymzałogomtrwaćdalejnamorzu.Stałosięwięckoniecznościązawarciesojuszuznapółdzikimipaństwamiberberyjskimi,
tolerowaniebutybejówisułtanówpoto,byotrzymywaćzAfrykiPółnocnejchudewołyijęczmieńdla
stacjonującychnalądzie,wrejonieMorzaŚródziemnego,garnizonówbrytyjskichidlaokrętówzapewniającychpołączenieznimi.Oran,Tetuan,Algierpławiłysięwniezwykłejdlanichobfitościdóbrdziękiprzypływowi
brytyjskiegozłota.
WCieśninieGibraltarskiej
panowałategodniakompletnacisza.
Morzeprzypominałosrebrnątarczę,niebomisęzszafiru,agóryAfrykizjednejstronyiHiszpaniizdrugiejciemniałyposzarpanymiplamaminahoryzoncie.Sytuacjaniebyładobradla„Indefatigable",leczniezpowodużarusłonecznego,któryzmiękczałsmołęwspoinachpokładu.ZAtlantykuwkierunkuMorzaŚródziemnegozawszepłyniesłabyprąd,awiatrywiejązazwyczajwtymsamymkierunku.
Wczasieciszymorskiejzadarzałosięnieraz,żepowiewprzepychał
okrętdalekozacieśninęiSkałęGibraltarskąitrzebabyłopotemlawirowaćprzezszeregdni,anawettygodni,żebysiędostaćdoZatokiGibraltarskiej.Nicwięcdziwnego,żePellewniepokoiłsięoswójkonwójstatkówzbożowychz
Oranu.TrzebabyłozaopatrzyćGibraltarwżywność—Hiszpaniawysłałajużtamarmięznakazemoblężenia—aonniechciał
dopuścić,abyprądzepchnąłgopozamiejsceprzeznaczenia.Rozkazydoopornegokonwojupopartezostałysygnałamiflagowymiiarmatnimi,gdyżżadnemuzestatków
handlowychsłaboobsadzonychzałogąnieuśmiechałosię
wykonywanietego,czegodomagał
sięodnichPellew.„Indefatigable",takjakstatkikonwoju,opuściłałodzienawodę,gdyżtrzebabyłoholowaćwszystkieunieruchomionejednostki.Byłatomorderczapraca,niemalponadludzkiesiły;
marynarzewpocieczołatrudzilisięuwioseł,alinyholowniczenapinałysięiskręcałyzprzewrotnązłośliwością,takżestatkizbaczałykapryśnietowjednąstronę,towdrugą.Posuwanosięwtensposóbpółmilinagodzinęzacenękompletnegowyczerpaniawioślarzy,leczdziękitemuopóźniano
przynajmniejchwilę,gdyprądgibraltarskizacznieichznosićnazawietrznąizyskiwanoszansędoczekaniaupragnionegowiatrupołudniowego—niechcieliniczegowięcej,jakdwóchgodzintegowiatru—abyichzaniósłdoMole.
Wioślarzebarkasaikutraz
„Indefatigable"takbyliotumanieniwysiłkiem,żeniezauważylizamieszanianaokręcie.Wiosłowalibezprzerwypodbezlitosnymniebem,abyodpracowaćswojekoszmarnedwiegodziny,leczgłossamegodowódcy,wołającegodonichzbaku,wyrwałichzletargu.
—PanieBolton!PanieChadd!
Proszęzaprzestaćholowania.
Wracajcienatychmiastnaokrętikażcieswoimludziomuzbroićsię.
NadpływająnasiprzyjacielezKadyksu.
PrzeszedłszynapokładrufowyPellewwpatrzyłsięprzezlunetęwzamglonywidnokrąg;zobaczyłto,oczymdanomuznaćzsalingu.
—Idąprostonanas—stwierdził.
DwiegaleryszłyzKadyksu;przypuszczalnieposłanieckonnyzpunktuobserwacyjnegowTarifieprzyniósł,imwiadomośćotejnadzwyczajnejokazji,ozupełnejciszynamorzuiorozproszonymkonwoju.Tobyłmoment,gdygalerymogływykazaćswąprzydatność.
Niebędącwstanieuprowadzićnieszczęsnychstatkówhandlowych,mogłyjeprzecieżopanowaćispalićnaoczachiprawiewzasięgudział
unieruchomionejibezsilnej
„Indefatigable".Pellewzmierzył
wzrokiemdwahandlówceitrzybrygi;jedenznichbyłoddalonyookołopółmiliitenbędziemożnaosłaniaćogniemarmatnim,leczinne
—odległeopółtorejmili,anawetdwie—niemogłyliczyćna
ochronę.
—Chłopcy,pistoletyikordy!—
krzyknąłdomarynarzywlewającychsiętłumniezłodzinapokład.—
Wybraćtęlinę!Ostrożniezkaronadą,panieCutler!
„Indefatigable"brałaudziałwwieluekspedycjach,gdzieliczyłysięminuty,ijejzałoganauczyłasięjużnietracićczasunaprzygotowania.
Cizmarynarzy,którzymieliobsadzićkuteribarkas,zafasowalibroń,sześciofuntowekaronadyopuszczononadziobyijużpochwiliłodziepełneuzbrojonychmężczyznizaopatrzonena
wypadeknieprzewidzianegozwrotusytuacjiodpłynęłynaspotkaniegaler.
—PanieHornblower,co,u
diabła,panwyczynia?
Pellewspostrzegłwłaśnie,żeHornbloweropuszczanawodęłódź,którabyłapowierzonajegopieczy.
Zastanawiałsię,cojego
midszypmenzamierzazdziałać,wyruszającprzeciwgalerze
wojennejnałódeczceodługościdwunastustóp,zsześcioosobowązaledwiezałogą.
—Możemypodpłynąćdo
któregośzkonwojowanychstatkówiwzmocnićjegozałogę,sir—
odpowiedziałHornblower.
—Jeżelitak,toproszęjechać.
Wierzęwpańskizdrowyrozsądek,nawetchoćbytomiałoniezdaćsięnanic.
—Brawo,sir!—wykrzyknął
Jacksonentuzjastycznie,gdyłódź
odbiłaodfregaty.—Brawo!
Nikomuinnemuniewpadłobytodogłowy!
Jackson,sternikłodzi,był
widocznieprzekonany,że
Hornblowerwcaleniezamierzarealizowaćswojegoprojektuwzmocnieniazałogiktóregośztransportowców.
—Ciśmierdzącydiegowie—
rzuciłwzorowyprzezzęby.
Hornblowerczuł,żejegozałogażywitosamouczuciegwałtownejwrogościwstosunkudogalerhiszpańskichcoon,leczprzypisywał
touczucieokolicznościom,wjakichzetknęlisięzgaleramiporazpierwszy,ismrodowi,którywlokłyzasobą.Nigdydotądnie
doświadczał„prywatnie"uczucianienawiści;jeśliwalczył,tobiłsięjakooficerwsłużbiekróla,aniewskutekosobistejanimozji.Ateraz,wychylonydoprzodu,ściskał
rumpelpodpalącymipromieniamisłońcaijednegotylkopragnął—
jaknajszybciejwziąćsięzabaryznieprzyjacielem.
Barkasikuferznacznieichwyprzedziłyichociażmielizałogęzaprawionąwwiosłowaniu,mknęłyztakąszybkościążemimogładkiejjakstółwodyłódźbardzowolnosiędonich.Piórawiosełubijałyna
pianęwodę,którabyłategodniabłękitnajaknigdy.Przednimistatkikonwojustałyunieruchomionewróżnychmiejscach,gdziezastałajenaglezapadłaciszamorska,awtyle,tużzanimi,Hornblowerpochwyciłwzrokiembłyskpiórwiosełgalermknących,byporwaćswójłup.Barkasikuterrozeszłysię,abydaćosłonęmożliwienajwiększejliczbiestatków,agigbyłciągledalekowtyle.Wyglądało,żeniebędzieczasunadostaniesięnapokładjakiejkolwiekjednostkikonwoju,nawetgdybyHornblowermiałistotnietakizamiar.Przełożył
ster,bydostosowaćswójkursdokursukutra;wtymmomenciejednazgalerpojawiłasięnaglewlucemiędzydwomastatkami
handlowymi.Hornblowerzobaczył,żekuterzawracaicelujeswąsześciofuntowąkaronadąwdzióbnadpływającejgalery.
—Wiosłować,chłopcy!Mocnowiosłować!—krzyczałw
najwyższympodnieceniu.
Niemiałpojęcia,jaksięsprawypotoczą,alepragnąłgorącoznaleźćsięwwirzewalki.Sześciofuntowedziałkostrzelałobardzoniecelnienakażdyzasięgwiększyodzasięgukulizmuszkietu.Nadawałosiędomiotaniakartaczywzbitytłumludzi,leczjegopociskiniemogływielezaszkodzićwzmocnionemudziobowigalerywojennej.
—Mocniejwiosłować!—
nawoływałHornblowerwysokimgłosem.Jużjeprawiedochodził,gdyzaczęłyzajmowaćpozycjezaćwiartkąrufowąkutra.
Rozległsięhukkaronady.
Hornblowerowizdawałosię,żewidzidrzazgizdziobugalery,alestrzałzrobiłnaniejtakiewrażenie,codmuchawkadostrzelania
grochemnaatakującymbawole.
Galeraobróciłasięnieznacznie,ustawiającsiędokładniewliniiiwiosłajejzaczęłypracowaćzewzmożonąszybkością.Szładouderzenia,jakgreckiegalerypodSalaminą.
—Mocniej!—darłsię
Hornblower.
Instynktownieustawiłrumpeltak,abyskierowaćłódźnaflankę.
—Przestaćwiosłować!
Wiosłazamarły,leczłódźsamymrozpędemminęłakuter.HornblowerzobaczyłSoamesastojącegonaławcerufowejiwpatrującegosięwśmierć,któraprującbłękitnąwodępędziławichstronę.Przyzderzeniudzióbwdzióbkutermiałpewneszansęwyjściaobronnąręką,leczzbytpóźnozdecydowanosięnatępróbęuniknięciaciosu.Hornblowerwidział,jakkuterobracasię,wystawiającswąsłabąburtę
nauderzenie.Tyletylkomógł
zobaczyć,bownastępnejchwiligalerazasłoniłasobąwidokfinałutragedii.Prawostronnewiosłałodziomałosięniezetknęłyzlewymiwiosłamiatakującejgalery.
Hornblowerusłyszałprzeraźliwykrzykitrzaskizobaczył,żewmomenciezderzeniagaleraprawiestanęławmiejscu.Pałałobłąkanążądząwalki,amózgjegopracował
zszaleńczympośpiechem.
—Lewanaprzód!—zawołałiłódźzawróciłapodrufągalery.—
Obienaprzód!
Łódźskoczyłazagalerąjakterierzabuhajem.
—Jackson,udiabła,zahaczajich!
Jacksonzakląłwodpowiedziiprzeskoczyłprzezwioślarzy,niezakłócając,zdałosię,rytmuichpracy.Znalazłszysięnadziobiechwyciłkotwiczkędziobowązdługąlinkąizarzuciłjązrozmachem,tak,żezaczepiłaojakąśmisterniezłoconąporęcznarufiegalery.Ciągnąłlinę,azałogawiosłowałajakopętana,starającsiępodprowadzićłódźpodrufęgalery.
TocoHornblowerujrzałwtejchwili,miałogodługoprześladowaćwsnach—spodrufygalerywynurzyłsięstrzaskanyprzódkutra,zludźmiuczepionymitychjegoresztek,któreocalałypoprzejściupodcałądługościągalery.Twarzejednychbyływykrzywionez
wysiłku,innychzalanekrwią,ajeszczeinne,twarzemartwych,miaływsobiewyrazulgi.Pojawilisięiznikli,aHornblowerpoczuł
szarpnięcieliny,gdygaleraruszyłanaprzód.
—Niedajęradytrzymać!—
wołałJackson.
—Idioto,okręćjąokołek!
Galeraciągnęłałódźzarufąnaliniedługościdwudziestustóp,tużzaswymsterem.Płynęław
spienionymwarcierufowym,zdziobemzadartymwgórę.Czulisiętak,jakbyzłapaliwielorybanaharpun.Ktośprzybiegłnarufęhiszpanaznożemwręce,abyodciąćlinę.
—Jackson,zastrzelgo!—
zakrzyczałHornblower.
RozległsiętrzaskpistoletuJacksonaiHiszpanpadłszynapokładznikłimzoczu—
wspaniałystrzał.Opętanyżądząwalki,zalewanywiremspienionejwodypodmorderczoupalnym
słońcemHornblowerusiłował
obmyślićnastępnykrok.Zarównochęć,jakizdrowyrozsądekdoradzałymuwdaćsięwwalkęznieprzyjacielem,mimoryzykatakiegoplanu.
—Podciągnąćsiędonich!—
krzyknął—wszyscynałódcekrzyczelialbowyli.Marynarznadziobiełodziodwróciłsiędoprzodu,pochwyciłlinęizacząłjąwciągać,leczpędłódkiutrudniałtozadanie,apozbliżeniusięojarddalszewybieranielinystałosięzupełnieniemożliwe,gdyżprzyzarzucaniukotwiczkazahaczyłaoporęczrufówkinawysokościdziesięciuczyjedenastustópnadwodąiwmiaręzbliżaniasięłodzidorufygalerykątzaczepieniastawałsięcorazwiększy.Dzióbłódeczkipodniósłsięjużbardzowysokonadwodę.
—Mocuj!—zawołał
Hornblower,apotemjeszczegłośniej:—Chłopcy,wyjąć
pistolety!
Narufiegalerypojawiłosiękilkasmagłychtwarzy.Hiszpanie
wycelowalimuszkietyinastąpiłakrótka,leczgwałtownawymianastrzałów.Ktośupadłzjękiemnadnołodzi,leczciemnetwarzeznikły.
StojącniepewnienakołyszącejsięławcerufowejHornblowerniemógł
dojrzećniczegonarufówcegalerypozadwomagłowamiludzi
obsługującychrumpel.
—Załadowaćbroń!—rzekł,
przypomniawszysobiejakimścudem,żetrzebawydaćtakirozkaz.
Marynarzewsunęliprętyprzybitekwlufypistoletów.
—Róbcietoostrożnie—dodał
—jeślichceciepożyćnatymświecie.
Dygotałzpodnieceniai
pragnieniawalki,arozkazywydawałautomatycznie,dziękiwpojonejrutynie.Umysłjegobył
zamroczonyżądząkrwi.Patrzył
przezróżowytumannato,cosiędziałowokółniego.Naglerozległ
siębrzększkła.Ktośuderzyłlufąmuszkietuwwielkieoknokabinyrufowejnagalerze.Naszczęściezarazsiępotemcofnął,byzłożyćsiędostrzału,któryoddałniemaljednocześnieznieregularnąsalwąpistoletów.Niktniezauważył,dokądposzłakulaHiszpana;onsamosunął
sięzoknawdół.
—NaBoga!Tędymożemy
wejść!—zawołałHornblower,apotem,zreflektowałsię,dorzucił:—
Lądujbroń!
Podczasgdymarynarze
wypluwalinabojewlufy,onwstał
zeswegomiejsca.Wpasietkwiłypistolety,którychniezdążyłjeszczeużyć,dobokumiałprzypasanykord.
—Hej,ty,przechodźnarufę—
powiedziałdowzorowego;dzióbłodziniewytrzymadalszegowzrostuobciążenia.—Ityteż.
Hornblowerstałniepewnienaławcerufowej,obserwująclinękotwiczkiioknokajuty.
—Jackson,przyślijciewszystkichpokoleizamną—rozkazał.
Zebrałsięwsobieiskoczył,chwytającsięliny,któraugięłasiępodnim,takżenogimusnęływodę,leczwysiłkiemramiondźwignąłsiędogóry.Zbokumiałstrzaskaneoknokajuty;skoczył,rozbił
kopnięciemtkwiącyjeszczewramiekawałekszyby,wsunąłdośrodkanogi,apotemcałeciało.
Zeskakującuderzyłgłuchoopodłogękabiny.Byłotuciemnowporównaniuzoślepiającąjasnościąsłońca.Podniósłszysię,nastąpiłnacoś,cowydałobolesnyjęk—
widocznierannyHiszpan—dłoń,którąsięgnąłpokord,byłalepkaodkrwi.Hiszpańskiejkrwi.Wstającuderzyłzhukiemgłowąobelkipokładu,gdyżniewielkakabinabyłabardzoniska,miałaniecoponadpięćstóp.Uderzeniebyłotaksilne,żeprawiestraciłprzytomność.Aleprzedsobąmiałdrzwi,więcchwiejącsięwyszedłprzezniezkordemwdłoni.Nadgłowąsłyszał
kroki,zasobąiwgórzestrzały—
wymieniane,jakprzypuszczał,wdalszymciągumiędzyłodziąagalerą.DrzwizkabinyprowadziłynaniskipółpokładiHornblowerzataczającsięwyszedłnaświatłosłoneczne.Znajdowałsięnaskrawkupokładuprzyuskokurufówki.Przedsobąmiałwąskieprzejściemiędzydwomarzędamiwioślarzy;spojrzawszywdółujrzał
dwaszeregibrodatychtwarzy,skołtunionewłosyispalonesłońcempostaciechylącesięrytmiczniewprzódiwtyłwtaktuderzeńwioseł.
Tobyłocałewrażenie,jakienanimzrobiliwtymmomencie.Nadrugimkońcuprzejścia,przyuskokudziobówki,stałdozorcazbiczem,wykrzykiwałdoniewolnikówjakieśsłowawrytmicznychodstępach—
przypuszczalnieliczyłpo
hiszpańsku,nadająctempo
wiosłowania.Nabakubyłotrzechczyczterechludzi;niżej,wgrodzidziobowejkołysałysięnie
domkniętedrzwi,iHornblowerdojrzałprzezniedwadużedziałaoświetloneświatłemwpadającymprzezotworywburtach,wktórebyływytoczone,prawienapoziomiewody.Przydziałachstali
artylerzyści,leczbyłoichznaczniemniej,niżpowinnaliczyćobsługadwócharmat
dwudziestoczterofuntowych.
Hornblowerprzypomniałsobie,żewedługWałęsazałogagaleryliczyniewięcejniżtrzydziestuludzi.
Obsługajednejzarmatmusiałazostaćodwołananarufędlaobronyrufówkiprzedatakiem.
Naodgłoskrokówzaplecamizerwałsięprzerażonyiodwrócił,zgotowymdouderzeniakordemwdłoni,abyzobaczyćJacksona,którydzierżącswójnóżgramoliłsięzpółpokładu.
—Małoconierozwaliłemsobiemakówki—odezwałsięJackson.
Mówiłztrudem,jakczłowiekpijany,azjegosłowamizmieszał
sięodgłosdalszychstrzałówoddanychzrufówkitużnadichgłowami.
—NastępnyidzieOldroyd—
ciągnąłJackson.—AFranklinzabity.
Poobustronachprzejścia
prowadziłydrabinynapokładrufówki.Zlogicznegopunktuwidzeniapowinniwchodzićkażdypoinnejstronie,aleHornbloweruczyniłinaczej.
—Chodźmy—rzekłiskierował
siędodrabinypoprawejstronie,azobaczywszynadchodzącego
Oldroyda,kazałmuiśćtakże.
Poręczedrabinybyłyskręconezczerwonegoiżółtegosznura—
nawettakiszczegółzauważył,posuwającsięszybkowgóręzpistoletemwjednejręce,akordemwdrugiej.Uczyniłjeszczejedenkrokigłowajegowynurzyłasięnadpoziompokładu.Napokładziemałejrufówkizebrałosięprzeszłodwunastuchłopa,aledwóchznichjużzostałozabitych,jeden—
ranny
—jęczałgłośno,plecamiopartyoporęcz,adwóchstałoprzyrumplu.
Pozostaliobserwowaliprzezbalustradęłódź.Hornblowerpałał
nieprzytomnążądząwalki.JakjeleńprzesadziłjednymsusemostatniestopnieiwyjącniczymobłąkanyrzuciłsięnaHiszpanów.Pistoletwypaliłsam,aletwarzczłowiekaoddalonegoodniegoojardzalałasiękrwią;Hornblowerodrzucił
pistolet,chwyciłdrugiikciukiemprzycisnąłspust,uderzającrównocześniezrozmachemkordemwszablęuniesionąprzezHiszpanawodruchuobrony.Waliłrazzarazemzsiłąobłąkańca.PrzynimparłJackson,krzyczącochrypleibijącnaprawoilewo.
—Śmierćim!Napohybel!—
darłsięJackson.
Hornblowerzobaczyłjegokordspadającyruchembłyskawicynagłowębezbronnegomężczyznyurumpla.Apotem,gdysamzkordemwdłoninacierałnakolejnegoHiszpana,kątemokazobaczyłskierowanywsiebienóż,leczuratowałgowystrzałoddanyautomatyczniezpistoletu.Obokwypaliłjeszczejeden—Oldroyda,jakprzypuszczał—iwalkanarufówceskończyłasię.Hornblowernieumiałbypowiedzieć,cozaniespodziewanycudsprawił,żeHiszpaniedalisięzaskoczyćatakiem.Byćmożeniewiedzieli,żeczłowiekwkabiniezostałrannyisądzili,żebędzieochraniałtamtowejście,amożenieprzyszłoimpoprostudogłowy,żetrzejmarynarzemogąpopaśćwtakądesperację,abyzaatakowaćdwunastuludzi;byćmożezresztąniezauważyli,żecitrzejprzedostalisięniebezpiecznądrogąpoliniekotwiczki,anajprawdopodobniejwtymcałymzamęciestracilizwyczajniegłowy,gdyżupłynęłozaledwiepięćminutmiędzyzahaczeniemsięlinąogaleręaoczyszczeniemrufówkiznieprzyjaciół.KilkuHiszpanówzbiegłozejściówkąnapokładgłówny,astamtądpopędziłoprzejściemmiędzyrzędami
niewolników.Jedenzostał
dopadniętyprzybalustradzie,leczzanimzdążyłwykonaćgest
poddania,palceJacksonazacisnęłysięnajegogardle.Jacksonbył
prawdziwymsiłaczem;przełożył
Hiszpanaprzezporęcz,apotemuniósłgozalędźwieiwyrzuciłzaburtę.Hiszpanleciałkrzyczącrozpaczliwie.Pokładrufówkibył
zasłanywijącymisięzbólumężczyznami,jakdnołodzi
rzucającymisięrybami.Jedenznichdźwigałsięnakolana,gdyJacksoniOldroydpochwyciligowzamiarzewyrzuceniazaburtę.
—Zostawićgo!—krzyknął
HornbloweriobajopuścilipotulnieHiszpana,któryzhukiemupadłnazakrwawionedeskipokładu.
JacksoniOldroydzataczalisięjakpijani,dyszącchrapliwieitoczącszklistymwzrokiem.
Hornblowerotrząsałsięjużzszałuwalki.Postąpiłnaprzód,douskokurufówki,iotarłpotzoczu,pragnączetrzećczerwonytuman,któryprzesłaniałmuwzrok.NadziobiezebrałasięsporagrupkapozostałychHiszpanów.GdyHornblowerszedł
wichstronę,któryśstrzeliłzmuszkietu,leczkulaprzeszłamimo.
Wdolewioślarzeschylalisiędalejrytmicznie,wprzódiwtył,wprzódiwtył,aichskudłaconegłowyinagieciałaporuszałysięwtaktuderzeńwioseł,atakżewrytmgłosudozorcy,gdyżstałondalejwprzejściu—zanimtłoczylisięHiszpanie—wołającwróżnychodstępach:—Seis,siete,ocho.
—Stop!—krzyknąłHornblower.
Przeszedłnaprawąburtę,bywidziećdobrzewioślarzypotejstronie.Podniósłdłońipowtórzył
rozkaz.Kilkazarośniętychtwarzyzwróciłosiękuniemu,leczwiosłapracowałydalej.
—Uno,dos,tres—dyrygował
dozorca.
Jacksonstanąłuboku
Hornbloweraizniżyłpistoletwzamiarzezastrzeleniapierwszegozbrzeguwioślarza.
—Och,dajciespokój!—
powiedziałHornblowerz
rozdrażnieniem.Miałjużdośćzabijania.—Poszukajciemoichpistoletówizaładujcieje.
Staługóryzejściówkiniczymzjawazkoszmarnegosnu.
Niewolnicyniezaprzestali
wiosłowania;przyuskoku
dziobówki,wodległościtrzydziestujardów,tłoczyłosiędwunastuHiszpanów;,ztyłuzanimrannijęczącoddawaliducha.Następnyapeldowioślarzyzostał
zignorowanypodobniejak
poprzednie.Oldroydmusiałmiećnajmocniejszągłowęlubnajszybciejzdążyłochłonąć.
—Mogęściągnąćbanderę,sir?—
zapytał.
Hornblowerocknąłsięzesnu.Naflagsztokunadrelingiemrufowympowiewałażółto-czerwonaflaga.
—Tak,ściągnijciejąnatychmiast
—rozkazał.
Umysłmiałterazjasny,awąskagalerianiezasłaniałamujużpolawidzenia.Rozejrzałsięwokoło,spojrzałnabłękitnemorze.Zobaczył
statkihandlowe,adalej
„Indefatigable".Wtylepieniłsięwartrufowygalery.Był
zakrzywiony.Dopierowtejchwilizdałsobiesprawę,żetrzymazarumpeliżeprzezostatnietrzyminutygaleracięłaniebieskiewodybezudziałusteru.
—Oldroyd,chodźciedorumpla
—rozkazał.
Czyżbybyłogalerąto,coznikałowzamglonejdali?Ależtak,adaleko,najejśladzietorowym,płynąłbarkas.Zaśnalewooddziobustałnawiosłachgig—
Hornblowerdojrzałmałepostaciewymachującerękaminadziobieirufieizaświtałomuwgłowie,żetojestreakcjanaopuszczeniebanderyhiszpańskiej.Znówrozległsięstrzał
odstronydziobuisilneuderzeniewporęcztużprzynimwyrzuciłowpowietrzestrumieńzłoconychdrzazg.Aleonjużoprzytomniał
zupełnieipobiegłnarufę,depczącpociałachkonających.Wtylerufówkiniebyłowidaćgozprzejścia,byłwięczabezpieczonyprzedstrzałami.Polewejstroniedziobuwciążwidziałgig.
—Oldroyd,sterwprawo.
Galerazawracałapowoli—jejnieproporcjonalnadługość
utrudniałamanewrowaniesamymsterem,bezpomocywioseł—leczwkrótcedzióbzakryłwidokgigu.
—Sterzero!
Zabawne,żepodskakującna
wodziepieniącejsiępodrufągaleryłódźtrwałatamjeszcze,zjednymczłowiekiemżywymidwoma
trupaminapokładzie.
—Cozresztą,Bromley,cozresztą?—krzyczałJackson.
Bromleywskazałzaburtę.
Zastrzelonoichzrelingurufowego,wchwiligdyHornblowerz
pozostałymiszykowalisiędoatakunarufówkę.
—Czemu,udiabła,niewłaziszdonas?
Bromleypodniósłlewąrękę,podtrzymującjąprawą;był
bezradny.Odniegoniemożnawięcbyłooczekiwaćpomocy,aprzecieżgaleramusiałazostaćopanowanacałkowicie.Wprzeciwnymraziemożnasiębyłoobawiać,żepowioząichdoAlgeciras;choćbymieliwswychrękachster,dozorca
wioślarzyitakbędziedyktował
kurs,jeślizechce.Możnabyłospróbowaćjeszczejednejdrogi.
Teraz,gdyopuściłagojuż
gorączkabitwy,Hornblowerwpadł
wponurynastrój.Byłomu
wszystkojedno,cosięznimstanie;wrazzpodnieceniemopuściłagoinadzieja,iobawa,popadłwzupełnąrezygnację.Umysłjego,wciążczynny,podpowiadałmu,żeskorozostałatylkojednadrogadozwycięstwa,musijejspróbować.
Obojętnyiotępiały,wykonałtępróbęjakautomat,spokojnieibezemocji.Wróciłdobalustradyrufówki;Hiszpaniestaliwciążwzbitejgromadzienadrugimkońcuprzejścia,adozorcadalejpodawał
rytmwioślarzom.Marynarze
angielscyspojrzelinaHornblowera,aonpowoliiuważniewłożyłdopochwykord,którydotejchwilitrzymałwręku.Czyniąctozauważyłkrewnamundurzeinarękach.Wolnymiruchamiprzypiął
korddopasa.
—Jackson,mojepistolety—
powiedział.
Jacksonpodałmupistolety,któreztąsamądokładnościąwłożyłdopasa.OdwróciłsiędoOldroyda,aHiszpaniezafascynowani
obserwowalikażdyjegoruch.
—Oldroyd,zostańcieprzy
rumplu.Jackson,zamną.Nieróbcieniczegobezmojegorozkazu.
Ztwarząoblanąsłońcemzszedł
podrabiniezejściówki,wszedłnaprzejścieikroczyłwstronęHiszpanów.Poobustronach
zarośniętekudłamigłowyinagieciałagalernikówdalejpochylałysięwtaktruchuwioseł.ZbliżyłsiędoHiszpanów;zaczęlinerwowo
manipulowaćprzyszpadach,
muszkietachipistoletach,leczoczywszystkichspoczywałynajegotwarzy.Jacksonidącyzanimzakaszlał.Dwajardyprzed
HiszpanamiHornblowerzatrzymał
sięiobrzuciłichspojrzeniem.
Potemwskazałnacałągrupę,zwyjątkiemdozorcy,inabak.
—Ruszajciewszyscynadziób—
powiedział.
Stalizoczymawlepionymiwniego,chociażmusielizrozumiećgest.
—Ruszaćnadziób—powtórzył,czyniącszerokiruchrękąitupiącnogą.
Jedentylkozgrupywyglądałnatakiego,któryczynniemógłbysięsprzeciwić,toteżHornblowerjużmiałwyrwaćpistoletzpasaipołożyćgotrupemnamiejscu,leczpistoletmógłniewypalić,astrzał
mógłwytrącićHiszpanówzestanuzafascynowania.Obrzucił
mężczyznęspojrzeniem.
—Dalejnadziób,słyszycie,comówię.
Powoliruszyli,powłócząc
nogami.Hornblowerobserwował,jakszli.Oblałagoznówfalapodniecenia,asercewaliłowpiersitaksilnie,żetrudnomusiębyłoopanować.Aleniewolnomubyłodziałaćpochopnie.Odczekał,ażwszyscysięoddalą,iwówczasdopierozwróciłsiędodozorcy.
—Każtymludziomprzestać—
powiedział.
Patrzyłmuwoczyiwskazywał
nawioślarzy;ustadozorcydrgnęły,leczniewydałygłosu.
—Każimprzestać—powtórzył,kładąctymrazemdłońnakolbiepistoletu.
Towystarczyło.Dozorcarzucił
komendęwysokimtonemiwiosłanatychmiastzamarły.Dziwnarzecz,jakaciszazapanowałanaglezchwilą,gdywiosłaprzestałytrzećodulki.Terazsłychaćbyłowyraźniebulgotaniewodywokółgaleryposuwającejsiędalejsamymrozpędem.Hornblowerodwróciłsięikrzyknął:
—Oldroyd!Gdziejestterazgig?
—Bliskozlewejstronydziobu,sir!
—Jakblisko?
—Dwakable,sir.Idziewnasząstronę.
—Jeślimożesz,sterujnanich.
—Takjest,sir.
Ileczasubędziepotrzebowałgignaprzejściedwóchkablinawiosłach?HornblowerzacząłsięobawiaćprzypływuduchabojowegouHiszpanów.Dalszeczekaniemogłosiętymskończyć,niewolnomuwięcstaćbezczynnie.Słyszał
szumwodypodsunącąnaprzódgalerą,toteżzwróciłsiędoJacksona.
—Statekdobrzeidzie,co,
Jackson?—powiedziałiroześmiał
sięnajzwyczajniejwświecie.
—Takjest,sir,chybatak,sir—
odpowiedziałzaskoczonyJackson;bawiłsięnerwowoswoim
pistoletem.
—Aspójrzcienategoczłowieka
—ciągnąłHornblowerwskazującnagalernika.—Czywidzieliściekiedyśwżyciutakąbrodę?
—N-nie,sir.
—Mówcośdomnie,idioto.
Rozmawiajzemnązwyczajnie.
—Kiedyniewiemcom-mówić,sir.
—Niemaszrozumu,Jackson,niechciędiabli.Widziszpręgęnaramieniugalernika?Musiałdostaćniedawnobatemoddozorcy.
—Możebyć,żemapanrację,sir.
Hornblowerzdławił
zniecierpliwienieimiałjużznowusięodezwać,gdyusłyszał,żecośzaszurałoprzyburcieistuknęłogłucho,awchwilępóźniejzałogagiguzaczęławlewaćsięprzezbalustrady.Poczuł
niewypowiedzianąulgę,leczprzypomniałsobieokoniecznościzachowaniapozorów.Wyprostował
sięsztywno.
—Miłomipowitaćpanana
statku,sir—przemówił,gdyporucznikChaddprzerzuciłnogiprzezporęcziwskoczyłnapokładgłówny,przyuskokudziobówki.
—TomniejestmiłospotkaćPANA
—odrzekłChadd,rozglądającsięciekawiedokoła.
—Cinadziobietojeńcy,sir—
ciągnąłHornblower.—Wartobymożeichzamknąć.Tochyba
wszystko,cozostałodozrobienia.
Terazniemógłpozwolićsobienaodprężenie;wydawałomusię,żejużnazawszezostanieztymnapięciemnerwów.Gdygalerapodpłynęładoburty„Indefatigable",witanaokrzykamijejzałogi,Hornblowerzmętlikiemwgłowie,jąkającsię,złożyłraportkapitanowiPellewowi,zmuszającsięniezapomniećopodkreśleniuwnajwyższychsłowachodwagiJacksonai
Oldroyda.
—Admirałbędziezadowolony—
rzekłPellew,patrzącuważnienaHornblowera.
—Cieszęsię,sir—usłyszał
Hornblowerwłasnąodpowiedź.
—Teraz,gdystraciliśmy
biednegoSoamesa—ciągnąłPellew
—będziemypotrzebowalinowegooficerawachtowego.Myślęotym,żebymianowaćpanap.o.
porucznikiem.
—Dziękuję,sir—odrzekłwciążoszołomionyHornblower.
Soamesposiwiałwsłużbieimiał
wielkiedoświadczenie.Żeglowałposiedmiumorzach,walczyłwwielubitwach,leczwobliczu
niecodziennejsytuacjiniepotrafił
myślećnatyleszybko,byuchronićswąłódźodciosugalery.Soameszginął,ap.o.porucznikzajmiejegomiejsce.Hornblowernigdynieprzypuszczał,żeobietnicęawansuzawdzięczałtemu,żeporwałgoszał
bojowy,żepotrafitaksiępoddaćszaleństwu.JakSoames,jakresztazałogi„Indefatigable"dałsięponieśćślepejnienawiścidonieprzyjacielaitylkodobrylossprawił,żejeszczeżyje.Tobyłarzeczwartazapamiętania.
Rozdziałósmy
Egzaminnaporucznika
„Indefatigable",fregatajegokrólewskiejmości,wpływaładoZatokiGibraltarskiej.Najejpokładzierufowymp.o.porucznikHoratioHornblowerstałubokuPellewasztywny,onieśmielony.
Lunetęmiałskierowanąna
Algeciras;dziwnatobyłasytuacja,żedwiedużebazymarynarkiwojennejwalczącychzesobąmocarstwznajdowałysięw
odległościniewięcejniższeściumilodsiebie,izbliżającsiędoportunależałoobserwowaćAlgeciras,gdyżzawszemogławyskoczyćstamtądeskadraHiszpanówizaatakowaćnieostrożnąfregatę.
—Osiem…nie,dziewięćstatkówgotowychdostawianiażagli,sir—
zameldowałHornblower.
—Dziękujępanu—odparł
Pellew.—Załogadowykonaniazwrotu.
„Indefatigable"halsującpodchodziładoMole.Port
gibraltarskibyłjakzwyklezatłoczonystatkami,gdyżzkoniecznościmiałytubazę
wszystkiesiłymorskieAngliiznajdującesięnaMorzu
Śródziemnym.Pellewkazałwziąćmarsienagejtawyiprzełożyćster.
Rozległsięłoskotwybiegającejlinykotwiczneji„Indefatigable"stanęła.
—Przygotowaćmójgig—
rozkazałPellew.
Pellewwybrałgranatowyibiałynabarwyswojejłodziiuniformówjejzałogi—granatowebluzyibiałespodnie,białekapeluszez
niebieskimiwstążkami.
Ciemnogranatowykolorłodzipodkreślałabielkrawędzi,awiosłamiałypiórapomalowanenabiało,trzonkizaśnaniebiesko.Całośćprezentowałasiębardzoelegancko,gdygigniesionywiosłamimuskał
powierzchnięwody,wiozącPellewanakurtuazyjnąwizytęuadmirałakomendantaportu.WkrótcepojegopowrocieprzybiegłdoHornbloweraposłaniec.
—Dowódcaprzesyła
pozdrowienia,sir,ichcepanawidziećusiebiewkajucie.
—Zróbdokładnyrachunek
sumienia—zaśmiałsięmidszypmenBracegirdle.—Jakiezbrodniepopełniłeś?
—Żebymtojawiedział—odparł
szczerzeHornblower.
Każdy,ktoudajesiędodowódcynajegowezwanie,przeżywa
nerwowechwile.Hornblower
przełknąłślinę,zbliżającsiędodrzwikajuty,izmusiłsię,żebyzapukaćiwejść.Aleniebyłopowodudoobawy;Pellew,
uśmiechającsię,patrzyłnaniegozzabiurka.
—PanieHornblower,sądzę,żeucieszypanatawiadomość.Jutrona
„SantaBarbarze"odbędziesięegzaminnastopieńporucznika.
Mamnadzieję,żejestpangotówprzystąpićdoniego?
Hornblowerjużmiałrzec:„Sądzę,żetak,sir",alesięzreflektował.
—Tak,sir—powiedział.Pellewnieznosiłniezdecydowanychodpowiedzi.
—Doskonale.Zgłosisiępantamotrzeciejpopołudniuzeswoimizaświadczeniamiidziennikamiokrętowymi.
—Takjest,sir.
Rozmowabyłakrótkajaknatakważnytemat.OddwóchmiesięcynamocyrozkazuPellewaHornblowerpełniłobowiązkiporucznika.Jutromaegzamin.Jeślizda,następnegodniaadmirałpotwierdzirozkaziHornblowerbędzieporucznikiemzdwumiesięcznymstażem
służbowym.Alejeśliniezda!
Będzietooznaczało,żeniezasługujenatenstopień.Wrócidorangimidszypmena,stracidwamiesiącestażu,anastępnąpróbębędziemógłpodjąćdopieropoupływiesześciumiesięcy.Różnicaośmiumiesięcywstażubyłasprawądużejwagi.Zaciążyłobytonaprzebiegucałejjegopóźniejszejkariery.
—Proszępowiedziećpanu
Boltonowi,żemapanmoje
pozwolenienaopuszczenieokrętuwdniujutrzejszymiskorzystaniezktórejśznaszychłodzi.
—Dziękuję,sir.
—Powodzenia,Hornblower.
WciągunastępnychdwudziestuczterechgodzinHornblowermusiał
nietylkoprzejrzećcały„Krótkipodręczniknawigacji"Norriegoi
„Podręcznikwiedzyokrętowej"
Clarke'a,leczdopilnować,abyjegomundurgalowybyłjakzpudełka.
Ofiarowałswojąracjęalkoholuszefowikuchni,żebypozwolił
stewardowizmesymłodszychoficerówrozgrzaćżelazkonapłyciekuchennejiuprasowaćmuhalsztuk.
OdBracegirdle'apożyczyłświeżąkoszulę,leczpotemzdenerwował
się,gdystwierdził,żecałyzapasszuwaksuwichmesiewysechłnawiór.Obajmidszypmenipróbowalizmiękczyćgodomieszkątłuszczu,leczbutyHornblowera,
wysmarowaneuzyskanąwtensposóbmazią,zanicniechciałybłyszczeć;trzebabyłopolerowaćjedługowyleniałaszczotką,apotemmiękkąszmatką,żebynabrałypołyskuodpowiedniegonatakąokazjęjakegzaminnaporucznika.
Acodotrójgraniastegokapelusza
—tonakryciegłowyprzechodziciężkiepróbywmesie
midszypmenów,toteżniektórychwgnieceńniemożnabyłocałkowicieusunąć.
—Zdejmgo,jaktylkobędziemożna,icałyczastrzymajpodpachą—doradzałBracegirdle.—
Możeniezauważą,jakbędzieszwłaziłnapokład.
WszyscyzbieglisięzobaczyćodpływającegoHornblowera,zeszpadąuboku,wbiałych
spodniachibutachzesprzączkami,zdziennikamiokrętowymipodpachąizaświadczeniamitrzeźwościidobregozachowaniasięwkieszeni.Byłojużpóźnepopołudniezimowe,gdydowiezionyłodziądo
„SantaBarbary",wszedłprzezburtęizgłosiłoficerowiwachtowemuswojeprzybycie.
„SantaBarbara"byłahulkiemwięziennym,jednymzpryzówzdobytychwbitwieRodneyapodKadyksemwroku1780iodtegoczasupozbawionamasztówgniłanakotwicowisku,służącwczasiepokojuzamagazynpływający,awczasiewojnyzawięzienie.Trapówstrzegliżołnierzewczerwonychmundurach,zzaładowanymi
muszkietamiibagnetaminabroni;nadziobieirufiestałykaronadywycelowanenapokłady,zlufamiobniżonymitak,abymogły
ostrzeliwaćśródokręcie,naktórymkilkujeńcówwłachmanachizponurymiminamiodbywałospacer.
Przeskakującprzezburtę
Hornblowerpoczułsmródodstrony,gdziezamkniętychbyłodwatysiącejeńców.Zameldowałoficerowiwachtowemuoswoimprzybyciuiojegocelu.
—Któżbymógłsiętego
spodziewać?—powiedziałoficerwachtowy,starszawyporucznikzsiwymiwłosamispadającyminaramiona—przebiegającoczymaponieposzlakowanymmundurzeiteczcepodpachąHornblowera.—
Jużpiętnastutakichprzybyłonapokład—aspójrzcietylkotam,oświęcipańscy!
Wkierunku„SantaBarbary"
płynęłacałaflotyllamałychłódek,awkażdejconajmniejjedenmidszypmenwtrójgraniastymkapeluszuibiałychbryczesach,wniektórychzaśnawetczterechipięciu.
—Wszyscyeleganccymłodzi
ludzienacałymMorzu
Śródziemnymumierajązchęciotrzymaniaepoletów—ciągnął
porucznik.—Poczekajcietylko,niechkomisjaegzaminacyjnazobaczy,iluwasjest!Niechciałbymbyćwtwojejskórze,młodykawalerze.Idźżenarufęiczekajwkabinienalewejburcie.
Jużwtejchwilibyłotamciasno;wchodzącegoHornblowera
zmierzyłopiętnaścieparoczu.Bylituoficerowiewróżnymwieku,odosiemnastudoczterdziestulat,wszyscynagalowoiwszyscypodenerwowani—teniówmiałnakolanachotwarty„Krótki
podręcznik"Norriegoipilnieczytał
ustępy,wktórychnieczułsiępewny.Kilkuosobowagrupka
podawałasobiebutelkęzrąkdorąk,widoczniechcącdodaćsobieodwagi.Alewśladza
Hornbloweremzacząłsięwlewaćstrumieńdalszychprzybyszów.
Kajuta,początkowociasna,wkrótcebędzieprzepełniona.Połowazczterdziestuwniejobecnychzdołałaulokowaćsięnasiedząco,resztamusiałastać.
—Czterdzieścilattemu—
rozległsięczyjśgłos—mójpradziadmaszerowałpod
dowództwemClive'apomścićBlackHole[9]wKalkucie.Gdybymógł
widziećlosswegopotomstwa!
—Napijsię—odezwałsięktośinny—ipreczztroskami.
—Jestnasczterdziestu—mówił
wysokichudyoficerowyglądzieurzędnika,liczącgłowyobecnych.
—Iluprzepuszczą,jakmyślicie?
Pięciu?
—Precztroski—powtórzył
przepitygłoszkątaizaintonował
pieśń.—Precz,preczsmutekwszelki,zapalfajkę,stawbutelki…
—Przestań,idioto!—powiedział
któryśostro.—Słyszycie?
Powietrzenapełniłświergotgwizdkówbosmańskichiktośnapokładziewykrzyknąłrozkaz.
—Kapitanprzybywanapokład
—zauważyłktoś.Jedenzoficerówprzyłożyłokodoszparyw
drzwiach.
—ToKrążownikFoster—
oświadczył.
—Lubirobićnazłość,jakmałokto—zauważyłmłodytęgioficer,siedzącywygodniezplecamiopartymiogrodź.
Znowurozległysięgwizdki.
—Harvejzestoczni—mówiłtenprzydrzwiach.
Zarazteżpojawiłsiętrzecikapitan.—ToCzarnyCharlieHammond—poinformował
obserwator.—Wygląda,jakbyzgubiłgwineę,aznalazłsześćpensów.
—CzarnyCharlie?—zawołał
któryś,zrywającsięnanogiiprzepychającdodrzwi.—Dajciemizobaczyć!Tak,toon!Awięcmacietuprzedsobąmłodegodżentelmena,któryniestaniedoegzaminu.Bozadobrzewiem,jakabędzie
odpowiedź.„Jeszczesześćmiesięcysłużbynamorzu,sir,icozabezczelnośćzgłaszaćsięnaegzamin,mająctakmało
wiadomości!"CzarnyCharlieniezapomninigdy,żejegoulubionypudelwypadłmidomorzazkutrawPort-o'-Spain,kiedydowodził
„Pegazem".Żegnajcie,panowie.
Pozdrówcieodemniekomisjęegzaminacyjną.
Powiedziawszyto,wyszedł,rzucił
paręsłówwyjaśnieniaoficerowiwachtowemuiprzywołałłódź,abyzabrałagozpowrotemnajegookręt.—Ojednegomniej—
stwierdziłoficerowyglądzieurzędnika.—Cóżnamprzynosisz,mójchłopcze?
—Pozdrowieniaodkomisji—
rzekłposłaniec—ipierwszyzpanówjestproszonynaegzamin.
Nastąpiłmomentwahania;niktniechciałbyćpierwsząofiarą.
—Tennajbliżejdrzwi—
powiedziałstarszawyoficernawigacyjny.—Pójdziepannaochotnika,sir?
—BędęDanielem—powiedział
midszypmen,któryprzedchwiląwyglądałprzezszparęwdrzwiach.
—Pamiętajcieomniewwaszychmodlitwach.
Obciągnąłmundur,poprawił
halsztukiwyszedł,aresztaczekaławponurymmilczeniu,zakłócanymtylkobulgotempłynuwbutelce,zktórejznowupociągałpodpitymidszypmen.Minęłocałedziesięćminut,zanimwróciłkandydatnaawans,starającsięuśmiechaćdzielnie.
—Dalszesześćmiesięcyw
morzu?—spytałktóryś.
—Nie—zabrzmiała
nieoczekiwanaodpowiedź.—Trzy!
…Proszonomnieoprzysłanienastępnego.Niechpanidzie.
—Aleocopytali?
—Zaczęliodtego,żebympodał
definicjęloksodromy…Aleradzępanuniekazaćimczekać.—Zetrzydziestuoficerówotworzyłopodręczniki,żebyprzejrzećustępoloksodromie.
—Byłpantamdziesięćminut—
mówiłoficerwyglądającynaurzędnika,spoglądającnazegarek.
—Jestnasczterdziestu,każdypodziesięćminut—będziepółnoc,zanimdojdądoostatniegoznas.
Nieudaimsięskończyć.
—Będągłodni—zauważyłktoś.
—Głodninaszejkrwi—
powiedziałinny.
—Możebędąbraćpokilku—
odezwałsiętrzeci—jakwojskowetrybunałyfrancuskie.
SłuchającichHornblower
pomyślałoarystokratach
francuskichdowcipkującychustópgilotyny.Kandydaciwychodziliiwracali,niektórzychmurni,inniuśmiechnięci.Wkajuciezrobiłosięluźniej;Hornblowerznalazłnawetmiejsce,żebyusiąśćiwyprostowaćnogiznonszalanckim
westchnieniemulgi,natychmiastjednakuświadomiłsobie,żezachowałsięjaknascenie.W
istociebyłogromniezdenerwowany.
ZapadałazimowanocijakiśdobrySamarytaninprzysłałparęłojówekdlajakiegotakiegooświetleniaciemnejkajuty.
—Przepuszczająjednegona
trzech—stwierdziłoficerowyglądzieurzędnika,gotującysięnaswojąkolejkę.—Możebędętymtrzecim.
PojegowyjściuHornblower
podniósłsię;miałiśćjakonastępny.
Wyszedłpodpółpokłademw
ciemnąnociwciągnąłwpłucaczystechłodnepowietrze.Z
południawiałłagodnywiatrochłodzonywczasieprzelotunadpokrytymiśniegiemgóramiAtlasw
Afryce.Niebyłowidaćanigwiazd,aniksiężyca.Właśniewracałoficerprzypominającywyglądem
urzędnika.
—Niechpansiępośpieszy—
rzekł.—Onisięniecierpliwią.
Hornblowerminąłwartownikaiskierowałsiędokabinynarufie.
Byłajasnooświetlona,więcwchodzączamrugałoczymai
potknąłsięojakąśprzeszkodę.Idopierowtejchwiliprzypomniał
sobie,żeniewygładziłhalsztukainiesprawdził,czyszpadazwisaprawidłowouboku.Szedłdalej,mrugającnerwowo,kutrzemsrogimobliczomzastołem.
—No,sir?—odezwałsięsurowygłos.—Proszęsięzameldować.Niemamyczasunatracenie.
—H-Hornblower,sir.H-HoratioHornblower.M-midszypmen…tojestpełniącyobowiązkiporucznika,zfregaty„Indefatigable".
—Proszęopańskieświadectwa
—przemówiłatwarzpoprawejstronie.
Hornblowerpodałjeigdyczekał,ażzostanąprzejrzane,odezwałasiętwarzzlewejstrony.—PanieHornblower,płyniepanprzezKanał
bejdewindemnalewymhalsieiprzysilnympółnocno-wschodnimwietrze,mającDoverodwiemilenapółnoc.Czytojasne?
—Tak,sir.
—Wiatrobracasięoczteryrumbyizastajepanazwybranyminasztywnoszotami.Copanzrobi,sir?Copanwtedyzrobi?
JeśliHornblowermyślało
czymkolwiekwtejchwili,tooloksodromach;pytanietozaskoczyłogotak,jakzaskoczyłabygoopisanasytuacja.Otworzyłustaizamknął,niewyrzekłszysłowa.
—Wtejchwilijużpanstracił
maszty—odezwałasiętwarzwśrodkuosmagłejcerze;Hornblowerdomyślałsię,żenależydoCzarnegoCharliegoHammonda,alewżadensposóbniepotrafiłsięzmusićdomyśleniaoegzaminie.
—Pozbawionymasztów—
podjęłatwarzzlewejstrony,zuśmiechemNeronanapawającegosięmękąkonającychchrześcijan.—
ApozawietrznejmapanurwisteskałyDover.Jestpanwtrudnejsytuacji,paniee…Hornblower.
Tobyłaprawda.Usta
Hornbloweraotwarłysięiznówzamknęły.Jegootępiałymózgpochwyciłbezwiedniegłuchyodgłoswystrzałuarmatniegooddanegogdzieśniedaleko.Komisjaniezareagowałanato,leczwchwilępóźniejrozległasięseria
wystrzałów.Trzejkapitanowieporwalisięnanogi.
Bezceremonialniewybieglizkajuty,odsuwającpodrodzewartownikaprzydrzwiach.Hornblowerpobiegł
zanimi;znaleźlisięnaśródokręciunaczas,abydojrzećbłyskrakietywylatującejwysokownocnenieboirozpryskującejsięwszkarłatnegwiazdki.Tobyłalarmogólny;przezwodykotwicowiskadobiegł
ichłoskotwerblibijącychnaalarmbojowynawszystkichokrętach.Naprzejściuprzylewejburcietłoczylisiępozostalikandydaci,mówiącpodnieconymigłosami.
—Patrzcietam!—powiedział
ktoś.
—Wodległościpółmilinaczarnejwodziewykwitłożółteświatełko,awkrótceujrzelistatekogarniętyogniem.Miałpostawionewszystkieżagleiparłprostomiędzyokrętystłoczonenakotwicowisku.
—Brandery!
—Oficerwachtowy!Przywołaćmójgig!—ryczałFoster.
Szeregbranderówpłynęło
fordewindem,prostonagęstwęstatkównakotwicach.Na„SantaBarbarze"zapanowałagorączkowakrzątanina;marynarzeiżołnierzepiechotymorskiejśpieszylitłumnienapokład,akapitanowieikandydacidoegzaminu
przywoływaliłodzie,byichzabrałynamacierzysteokręty.Wodęrozświetliłpomarańczowybłyskpłomienia,poczymnatychmiastrozległsięhuksalwyburtowej;któryśokrętstrzelałzdział,próbujączatopićbrander.Niechtylkojedenztychzionącychogniemkadłubówzetkniesięnamomentzktórymśz
zakotwiczonychokrętów,płomieńprzeskoczynasuche,pokrytefarbądrewno,smołowanelinyi
łatwopalneżagle,anicgojużnieugasi.Dlazałógłatwopalnychstatkówwypełnionychśrodkamiwybuchowymipożarbył
najstraszniejszymspośród
niebezpieczeństwgrożącychnamorzu.
—Hej,łódź!—zawołałnagleHammond.—Łódź!Podejśćdoburty!Podpływaćdoburty,udiabła!
Jegobystreokozauważyło
przepływającąmimodwuwiosłowąłódeczkę.
—Doburtyalbostrzelamdowas!
—dodałFoster.—Hej,wartowniku,przygotowaćsiędooddaniastrzału!
Natęgroźbęłódkazawróciłaiwsunęłasiępodławywantowe.
—Proszębardzo,panowie—
rzekłHammond.
Trzejkapitanowieruszyli
spieszniekuławomwantowymiuchwyciwszysięlinwskoczylidołódki.Hornblowertrzymałsiętużzanimi.Wiedziałdoskonale,żeistniejeniewielkaszansa,abymłodszyoficerdostałłódźdlaprzewiezieniagonaokręt,gdziejegopowinnościąbyłostawićsięnatychmiast.Gdykapitanowiedotrądoswegomiejscaprzeznaczenia,będziemógłużyćłodzinadopłynięciedo
„Indefatigable".Wmomenciegdyłódkaodbijała,wskoczyłz
rozpędemnaławkęrufową,prostonakapitanaHarveya,apochwajegoszpadyzawadziłazezgrzytemoburtę.Lecztrzejkapitanowieprzyjęlijegonieproszonąobecnośćbezżadnychkomentarzy.
—Kierunekna„Dreadnought"!
—rozkazałFoster.
—Udiaska,jajestemstarszyszarżą—zareplikowałHammond.
—Ruszajciena„Calypso".
—Jest„Calypso"—odparł
Harvey,zrękąnarumplu,
prowadzącłódźpoczarnejwodzie.
—Wiosłować!Mocno
wiosłować!—wołałw
zdenerwowaniuFoster.Niemagorszejtorturypsychicznejniżto,coczujedowódca,nieobecnynaswoimokręciewchwili,gdytenjestwniebezpieczeństwie.
—Mamytujedenznich—
powiedziałHarvey.
Wniewielkiejodległościpłynął
podmarslamiwichkierunkumałybryg;zobaczylinanimogień,którywybuchłnaglezwściekłym
trzaskiemiwjednejchwilispowił
płomieniamicałystatek,jakrusztowaniedofajerwerków.
Płomieniebuchałyzotworówwburtachihucząckłębiłysięnadprzejściemnadlukami.Wodadookołapłonącejjednostkilśniłażywączerwienią.Nagleokrętstanął
izacząłsiępowoliobracać.
—Najechałnalinękotwiczną
„SantaBarbary"—stwierdził
Foster.
—Nasjużprawieminął—dodał
Hammond.—NiechBógmaw
opiecetychna„SantaBarbarze".Zaminutębędzieprzyjejburcie.
Hornblowerpomyślałodwóchtysiącachjeńcówhiszpańskichifrancuskichstłoczonychpodpokładamihulka.
—Gdybyktośstanąłusterubrandera,możnabygoodsunąć—
powiedziałFoster.—Powinniśmytouczynić!
Poczymsprawypotoczyłysięszybko.Harveyprzełożyłster.—
Mocnowiosłować!—krzyknąłnawioślarzy.
Cijednakokazaliniechęćdopłynięciaprostonabuchającyogniemkadłub.
—Wiosłować!—powtórzył
Harvey.
Wyciągnąłszpadęzpochwy,akrwawypłomieńodbiłsięgroźniewostrzuprzyłożonymdogardławzorowego.Zeszlochemwioślarzpociągnąłzawiosłoiłódkaskoczyładoprzodu.
—Podwieźnaspodjegonawisrufowy—powiedziałFoster.—
Będęskakać.
Hornblowerowiwreszcie
rozwiązałsięjęzyk.—Sir,japójdę.
Odprowadzęgo.
—Proszęzemną,jeślipanchce
—odparłFoster.—Możemyobajbyćpotrzebni.
JegoprzezwiskoKrążownik
Fostermogłopochodzićodnazwyokrętu[10],alebyłozupełnieuzasadnione.Harveyustawiłłódkępodrufąbrandera;szedłonterazfordewindeminabierałprędkości,zmierzającprostoku„SantaBarbarze".
PrzezmomentHornblowerbył
najbliżejbryguzewszystkichpasażerówłodzi,aniebyłoczasudostracenia.Stanąłnaławceiskoczył;chwyciłzacośrękamiipomagającsobienogamiwciągnąłswe
niezgrabneciałonapokład.
Ponieważbrygszedłfordewindem,płomieniebyłyzdmuchiwanewstronędziobu;tutaj,nasamejrufie,byłotylkostraszniegorąco,leczuszyHornbloweranapełniłrykpłomieniitrzaskpłonącegodrewna.
Podskoczyłdokołaiująłdłońmizaszprychy;kołobyłounieruchomionepętląliny.Odrzuciwszyjąiująwszyszprychy,wyczułopórwodynapiórzesteru.Nacisnąłcałymswoimciężaremnaszprychęiprzekręcił
koło.Brygmiałjużzachwilęzderzyćsięprawąstronązdziobem
„SantaBarbary"ipłomienieoświetliłyprzerażony,
rozgestykulowanytłumnajejbaku.
—Naburtę!—ryknąłFosternaduchemHornblowera.
—Jestnaburtę!—odpowiedział
Hornbloweriwtymmomenciebrygzareagowałnasteridzióbodwrócił
siębezzderzenia.
Zotworułukowegoza
grotmasztembuchnęłaolbrzymiafontannaognia,obejmując
płomieniamimasztitakielunek,arównocześniepowiewwiatru
skierowałogieńnarufę.
Instynktownie,trzymającjednąrękąster,Hornblowerdrugądłoniąpodniósłkołnierzswojegomunduruiukryłwnimtwarz.Płomieńzawirowałwokółniegoizgasł.
Lecztazabawazaczynałabyćniebezpieczna;brygdalejobracałsiępoddziałaniemsteruiterazgroziłomuzderzenierufązdziobem„SantaBarbary.Hornblowerdesperackoprzełożyłsternadrugąburtę.
PłomieniezapędziłyFosteranarufę,dorelingu,aleterazwróciłdoniego.
—Nanawietrzną!
Brygreagowałjużnaster.Prawąstronąrufyuderzyłwśródokręcie
„SantaBarbary"iodbiłsięodniej.
—Sternaśrodek!—krzyczał
Foster.
Branderprzeszedłwodległościzaledwiedwóchdotrzechjardówodburty„SantaBarbary";wzdłużburtybiegłagrupaprzerażonych
marynarzy,towarzysząc
przesuwającemusiębranderowi.Napokładzierufowyminnagrupaczekałazbosakiem,abygoodepchnąć;Hornblowerzobaczył
ichkącikiemoka,przepływającmimo.Jużbylibezpieczni.
—Polewejstroniedziobumamy
„Dauntless"—powiedziałFoster.—
Proszętrzymaćsięzdaleka.
—Takjest,sir.
Ogieńhuczałstraszliwie;trudnobyłouwierzyć,żenatymniewielkimskrawkupokładumożnajeszczebyłooddychaćiżyć.Hornblowerczułpotwornyżarnadłoniachitwarzy.Obamasztywyglądałyjakolbrzymiepiramidypłomieni.
—Rumbwprawo—powiedział
Foster.—Wprowadzimygonamieliznęwpobliżelądu.
—Jestrumbwprawo—
odpowiedziałHornblower.
Poniosłagofalaegzaltacji;rykogniaupajałgoianiprzezchwilęnieczułlęku.Apotemcałypokładwodległościzaledwiejardaalbodwóchodsterubuchnąłogniemipękł.Płomieniestrzelałyzotwartychspoiniżarstałsięniedozniesienia,aogieńprzemieszczał
sięszybkowkierunkurufywzdłużpękającychspoin.
Hornblowersięgnąłpolinę,żebyzamocowaćster,leczzanimzdążył
touczynić,sterobróciłmusięjałowowdłoni,przypuszczalniewskutekprzepaleniasięsterociągównadole,awtejchwilipokładpodjegonogamipodniósłsiędogóryiwybrzuszyłpoddziałaniemognia.
Instynktowniecofnąłsiędorelingurufowego.ByłtamFoster.
—Sterociągisięprzepaliły,sir—
zameldowałHornblower.
Płomieniehuczaływokółnich.
Rękawjegomunduruzacząłsiętlić.
—Skaczemy!—powiedział
Foster.
Hornblowerpoczuł,żeFosterspychagowdół—tobyło
szaleństwo.Wychyliłsię,wstrzymał
zprzerażeniaoddechwmomencie,gdyzawisłwpowietrzu.Uderzenieowodępozbawiłogotchuipoznał,cotouczuciepanicznegostrachu,gdyfalezamknęłysięnadnimimusiałwalczyćowydostaniesięnapowierzchnię.Byłozimno—MorzeŚródziemnewgrudniujestchłodne.
Mimoszpadyciążącejmuubokuprzezchwilęutrzymywałsięnawodziedziękipowietrzuzawartemuwubraniu,alenicniewidziałwciemności,bowoczachmiał
jeszczeblaskpłomieni.Ktośtrzepotałsięwwodzieobokniego.
—Płynęlizanamiwłodzi,żebynaswyciągnąć—odezwałsięgłosFostera.—Czyumiepanpływać?
—Tak,sir.Niezbytdobrze.
—Taksamojakja—odparł
Foster;apotempodniósłgłosizawołał!—Hej,tam!Hammond!
Harvey!
Spróbowałunieśćsięikrzyczećgłośniej,leczopadłzchlupotemwwodę;powtórzyłpróbęrazidrugi,choćwodawlewałamusiędogardłaniedająckrzyczeć.Utrzymującsięnapowierzchnizcoraz
większymtrudemHornblowerbyłjednakwstaniemyśleć,amyślałotyminteresującymfakcie,żenawetkapitanowiezdługimstażemsątylkozwykłymiśmiertelnikami.
Spróbowałodpiąćpaszeszpadą,alenieudałomusię;zapadłgłębokowwodęizwielkimtrudemwydobył
sięnapowierzchnię.Pochwyciłłykpowietrzaiponowiwszypróbęwyciągnąłczęściowoszpadęzpochwy,apotemsamawysunęłasięwłasnymciężarem;niepoczuł
jednakżadnejulgi.
Iwłaśniewtedyusłyszałplusk,skrzypieniewiosełigłośnąrozmowę.Ujrzawszyciemnykształtnadpływającejłodzikrzyknąłzcałejsiły.WsekundęczydwiełódźbyłaprzynimiHornblowerwpaniceuchwyciłsięburty.
WciągaliwłaśnieFosteraprzezrufęiHornblowerwiedział,żemusizachowywaćsięspokojnieiniepróbowaćdostaćsiędołodzi,aletrzebabyłozmobilizowaćcałyrozsądek,żebytakwisiećbezruchuuburtyłodzi,czekającnaswojąkolej.Zzaciekawieniemanalizował
swójstrach,arównocześniepogardzałsobązato,żegodoznawał.Najwyższymwysiłkiemwolizmusiłswedłonieuczepioneburtydozluźnieniakurczowegouchwytu,abyludziewłodzimogligoprzeciągnąćprzezrufę.Gdywydobyligonapokład,byłnapół
omdlały.Upadłtwarząnadno.
Wtedyktośsięodezwałi
Hornblowerowichłodnydreszczprzebiegłprzezgrzbiet,aosłabłemięśnienapięłysię,gdyżsłowatebyływypowiedzianepohiszpańsku
—wkażdymraziewjęzykunieznanym,przypuszczalnie
hiszpańskim.
Innygłosodpowiedziałwtymsamymjęzyku.Hornblower
spróbowałsięwyrwać,leczktośpołożyłmusilnądłońnaramieniu.
Potoczyłsiępodnieiteraz,gdyoczyjegoprzywykłydociemności,dojrzałtrzysmagłetwarzezdługimiczarnymiwąsami.LudzieciniebylizGibraltaru.Naglepojął,kimonisą
—tozałogajednegozbranderów,któradoprowadziłastatekdoMole,podpaliłagoiterazwycofywałasięłodzią.Foster,napółskulonynadniełodzi,uniósłtwarzirozejrzał
sięwokoło.
—Cotozaludzie?—zapytał
cicho.WalkazwodąosłabiłagotaksamojakHornblowera.
—Wydajemisię,żezałoga
hiszpańskiegobrandera,sir—
odpowiedziałHornblower.—
Jesteśmyjeńcami.
—Niemożliwe!
Świadomośćtapobudziłaichobudodziałania.FosterzacząłdźwigaćsięnanogiiHiszpanprzyrumplupchnąłgozpowrotemwdółiprzytrzymałręką.Fosterspróbował
strząsnąćzsiebiejegodłońizaczął
krzyczećsłabymgłosem,leczczłowiekurumplaniemiałzamiarupozwolićnażadnegłupstwa.
Ruchemszybkimjakbłyskawicawydobyłnóżzzapasa.Blaskzunieszkodliwionegobranderadopalającegosięwoddalinapłyciźniezabarwiłostrzenaczerwono.Fosterzaprzestałwalki.
Ludziemoglinazywaćgo
KrążownikiemFosterem,leczuznawałonkoniecznośćrozwagi.
—Dokądpłyniemy?—zapytał
Hornbloweraspokojnie,żebyniedrażnićHiszpanów.
—Napółnoc,sir.ByćmożechcąwylądowaćnaziemineutralnejiudaćsiędoLinei.
—Tobyłobynajlepszewichsytuacji—zgodziłsięFoster.
Odwróciłztrudemszyję,żebyobejrzećsięwtył,naport.
—Dopalająsiętamdwainnebrandery—powiedział.—Oilepamiętam,byłoichtrzy.
—Widziałemtrzy,sir.
—Awięcnieuczyniłyżadnejszkody.Alebyłatoodważnapróba.
Ktomógłbypomyśleć,żediegowiesązdolnidoczegośtakiego?
—Byćmoże,sir,nauczylisięużywaćbranderówodnas—
zasugerowałHornblower.
—Myślipan,żewyhodowaliśmywężanaswoimłonie?
—Bardzomożliwe,sir.
Fostermusiałbyćczłowiekiemzimnejkrwi,żebymóccytowaćprzysłowiairozważaćproblemynautycznewdrodzedoniewolipodstrażąHiszpanaznożem
wydobytymzpochwy.Zimnej—tomożezbytdosłowneokreślenie.
Hornblowerdygotał,wystawionywswymprzemoczonymubraniunachłodnywiatrnocy,czułsięsłabyiwyczerpanypoprzeżyciachiprzygodachtegodnia.
—Hej,łódź!—nadbiegło
wołanieprzezwodę;wciemnościzamajaczyłjakiściemnykształt.
Hiszpannaławcerufowej
błyskawicznieprzełożyłrumpel,kierującsiędokładniew
przeciwnymkierunku,adwajinniuwiosełzdwoiliswojewysiłki.
—Łódźstrażnicza…—
powiedziałFoster,leczurwałpodgroźbąnoża.
Należałosięoczywiście
spodziewaćłodzistrażniczejtu,napółnocnymkrańcukotwicowiska;powinnobyłoimtoprzyjśćdogłowy.
—Hej,łódź!—dobiegłoichponownewołanie.—Odłożyć
wiosłaalbostrzelamydowas!
Hiszpannieodpowiedziałiwsekundępóźniejrozległsiębłyskihukstrzałuzmuszkietu.Nieusłyszeliuderzeniakuli,leczstrzał
postawiflotę—wktórejkierunkuterazznowupłynęli—wstanalarmu.Hiszpaniepostanowilijednakwalczyćdokońcaidalejwiosłowalizawzięcie.
—Hej,łódź!
Byłotowołanieinnejłodzi,nawprostprzednimi.PrzerażeniHiszpanieprzerwaliwiosłowanie,lecznaryksternikaujęliponowniezawiosła.Hornblowerzobaczyłtędrugąłódźprawiedokładnieprzednimiiusłyszałjeszczejednoobwołanie,gdystanęłanawiosłach.
Hiszpanurumplawykrzyknął
rozkaz,wzorowypociągnął
wiosłamiwstecziłódźzawróciłaostro;nadrugirozkazobajwioślarzezaczęliwiosłowaćdoprzoduiłódź
ruszyładozderzenia.Gdybysięudałoimprzewrócićłódź
zagradzającądrogę,zdążylibyjeszczesięwymknąć,gdyżścigającaichłódźzatrzymałabysię,żebywyłowićzwodyswychtowarzyszy.
Wszystkozaczęłosiędziaćnaraz,zdawałosię,żewszyscykrzyczązcałejsiły.Rozległsiętrzaskzderzenia,obiełodziezatoczyłysię,gdydzióbłodzihiszpańskiejuderzył
włódźbrytyjską,lecznieudałomusięjejwywrócić.Ktośwystrzeliłzpistoletuiwnastępnejchwilipodpłynęładoburtyścigającałódź
strażnicza,ijejzałogawszaleńczympośpiechuzaczęławskakiwaćdołodzi.KtośzwaliłsięnaHornblowera,przydusiłgotak,żeledwiedyszał,izacisnąłmurękęnagardle.Hornblowerusłyszał
protestacyjnywrzaskzaatakowanegoFostera.Napastnikzluźniłchwyt,awchwilępóźniejmidszypmenzłodzistrażniczejprzepraszałzatakbrutalnepotraktowaniekapitanakrólewskiejmarynarkiwojennej.
KtośodsłoniłszybkęlatarnistrażniczejiwjejświetleukazałsięFosterprzemoczonyipotłuczony.
Światłooświetliłoponurepostaciejeńców.
—Hej,łodzie!—usłyszeliznówwołanieijeszczejednałódź
wynurzyłasięzciemnościipodpłynęładonich.
—KapitanHammond,jeślisięniemylę?—zawołałFosterochrypłymgłosem.
—DziękiBogu!—usłyszeligłosHammondaiłódźwpłynęławsłabykrągświatła.
—Aleniedziękiwam—
powiedziałgorzkoFoster.
—Potem,jakwaszbrander
oddaliłsięod„SantaBarbary",powiewwiatruodepchnąłwasiniemogliśmynadążyćzawami—
wyjaśniłHarvey.
—Płynęliśmytakszybko,jaktylkoteskalneskorpionypotrafiływiosłować—dorzuciłHammond.
—Aprzecieżtrzebabyło
Hiszpanów,żebynasuratowaliodutonięcia—rzuciłzłośliwieFoster.
Wspomnieniewalkiożyciewodmętachwodnychrozgoryczyłogowyraźnie.—Myślałem,żemogępolegaćnadwóchkolegach
kapitanach.
—Conampanimplikuje,sir?—
rzekłostroHammond.
—Nieczyniężadnychimplikacji,leczinnimogądoszukaćsięimplikacjiwzwykłymstwierdzeniufaktów.
—Uważamtozaobraźliwą
uwagę,sir—powiedziałHarvey—
skierowanązarównodomnie,jakidokapitanaHammonda.
—Gratulujępanuprzenikliwościsir—odparłFoster.
—Rozumiem—powiedział
Harvey.—Toniejestdyskusja,którąmoglibyśmykontynuowaćwobecnościtychludzi.Przyślęsekundantadopana.
—Będziemilewidziany.
—Azatemżyczępanudobrejnocy,sir.
—Jatakże,sir—powiedział
Hammond.—Ej,wytam,obienaprzód.
Łódźwypłynęłapozakrąg
światła,zostawiającświadkówzajściazaskoczonychdziwacznymkaprysemczłowieka,którynajpierwuratowanyodśmierci,anastępnieodniewoli,jeszczerazdobrowolnienarażałsięnaniebezpieczeństwo.
Fosterpatrzyłzałodziąprzezkilkasekund,zanimsięodezwał;byćmożeżałowałjużswojego
histerycznegowybuchu.
—Będęmiałwieledorobotydorana—powiedziałbardziejdosiebieniżdootoczenia,apotemzwróciłsiędomidszypmenazłodzistrażniczej:—Pan,sir,zajmiesięjeńcamiiprzewieziemnienamójokręt.
—Takjest,sir.
—Czyjesttutajktoś,ktopotrafimówićichjęzykiem?Chciałbym,żebyimwyjaśniono,żeodeślęichzpowrotemdoKartagenynastatkujenieckim,bezżądaniawymiany.
Uratowalinamżycieiprzynajmniejwtensamsposóbmożemysięimzrewanżować.—OstatniezdaniebyłoskierowanedoHornblowera.
—Myślę,żetojestsłuszne,sir.
—Apan,mójdrogipołykaczuognia.Czymogępanu
podziękować?Dobrzesiępanspisał.
Jeżelidożyjędojutra,dopilnuję,żebywładzedowiedziałysięotym.
—Dziękuję,sir.—NaustachHornbloweradrżałopytanie.Trzebabyłoodwagi,żebyjewypowiedzieć.
—Amójegzamin,sir?Mojeświadectwo?
Fosterpotrząsnąłgłową.—
Obawiamsię,żekomisja
egzaminacyjnanigdysięniezbierzeponowniewtymsamymskładzie.
Musipanczekaćnaokazję,żebystanąćprzedinną.
—Takjest,sir—powiedział
Hornblowerzwyraźnym
przygnębieniemwgłosie.
—Niechpanposłucha,panieHornblower—przemówiłFoster,obracającsiędoniego.—Oilesobieprzypominam,stałpanzesztywnowybranymiszotamiijużpantraciłdrzewce,anazawietrznejmiałpanurwiskaDover.Zaminutębypanoblał—uratowałpanawystrzałostrzegawczy.Czynietak?
—Chybatak,sir.
—Niechwięcpanbędzie
wdzięcznyzadrobnedowodyłaskiboskiej.Ajeszczebardziejzaduże.
Rozdziałdziewiąty
ArkaNoego
P.o.porucznikHornblower
siedziałnaławcerufowejbarkasa,obokpanaTaplingazesłużbydyplomatycznej,trzymającnoginaworkachzezłotem.Wokoło
wznosiłysięstromebrzegizatokiorańskiej,aprzednimileżałomiasto,białewświetlesłońca,przypominająceblokimarmururozrzuconeniedbałąrękąnasterczącychzwodyzboczachwzgórz.KilkachwiltemuzostawilizasobąnajbłękitniejsząwodęMorzaŚródziemnegoiterazpióraporuszającychsięrytmiczniewioseł
łodzisunącejpołagodnejmartwejfaliwgryzałysięwszmaragdowązieleń.
—Pięknystądwidok—zauważył
Tapling,patrzącnamiasto,doktóregopodpływali—leczgdyznajdziemysiębliżej,okażesię,żezwiodłonasoko.Acóżdopieronos!Trzebapoczućsmród
prawdziwychwyznawców,żebyuwierzyć,żecośtakiegojestmożliwe.PanieHornblower,proszęustawićjątutaj,przymolo,oboktychszebek.
—Takjest,sir—powiedział
sternik,gdyHornblowerprzekazał
murozkaz.
—Przybateriinanadbrzeżustoistraż—zauważyłTapling,
rozglądającsięuważnie—itylkonapółśpiąca.Aproszęzauważyćtedwadziaławobuzamkach.Napewnotrzydziestodwufuntówki.
Obokleżąprzygotowanekulezkamienia,atakakularozpryskującsięprzyuderzeniunakawałkipowodujezniszczenie
nieproporcjonalnedojejrozmiaru.
Ścianywydająsiędosyćmocne.
Obawiamsię,żewzięcieOranuprzezcoupdemainniebyłobyrzecząłatwą.Jeślijegodostojnośćbejpostanowipoderżnąćnamgardłaizabraćnaszezłoto,tominiesporoczasu,panieHornblower,zanimzostaniemypomszczeni.
—Sir,niesądzę,żebymznalazł
wogólejakąśsatysfakcjęwświadomości,żezostanę
pomszczony—odparłHornblower.
—Mapanniewątpliwietrochęracji.Aletymrazemjegodostojnośćnapewnonasoszczędzi.Złotakuraznosizłotejajka—comiesiącłódź
wyładowanazłotemtowspaniałaperspektywadlapirata-bejawtymokresiekursowaniakonwojów.
—Przestaćwiosłować!—
zawołałsternik.—Wiosła!
Barkasprześliznąłsiękołonabrzeżaizręcznieprzycumował.
Kilkapostacisiedzącychwcieniuobróciłooczy,anawetgłowynazałogęłodzi.ParuciemnolicychMaurówpojawiłosięnapokładachszebekipatrzyłonanich,rzucającjakieśuwagi.
—Napewnowyrażająsię
niepochlebnieoprzodkach
niewiernych—zauważyłTapling.
—Nielubięobrażeńfizycznych,alenicsobienierobięzwyzwisk,szczególniegdyichnierozumiem.
Gdziesiępodziewanaszczłowiek?
Zrobiłzdłonidaszeknadoczymaipatrzyłponabrzeżu.
—Niewidaćnikogo,sir,ktobywyglądałnachrześcijanina—
powiedziałHornblower.
—Naszczłowiekniejest
chrześcijaninem—wyjaśnił
Tapling.—Biały,alenie
chrześcijanin.Właściwiemówisięonim„biały"przezuprzejmość—tomieszaniecfrancusko-arabsko-lewantyński.KonsulhonorowyjegobrytyjskiejkrólewskiejmościwOranie,amuzułmaninz
wyrachowania.Chociażżywotprawdziwegowyznawcymawielezłychstron.Ktochciałbymiećczteryżonynaraz,płacąc,zatenwątpliwyprzywilejwyrzeczeniemsiępiciawina?
Taplingwyszedłnamolo,a
Hornblowerzanim.Delikatnafalamartwaidącapozatocezałamywałasięwdolełagodnie,aoślepiającyżarpołudniowegosłońcaodbityodpłytkamiennychraziłichtwarze.
Dalekowgłębizatokistałynakotwicachdwaokręty—
zaopatrzeniowieci„Indefatigable",fregatajegokrólewskiejmości,piękniekontrastującz
błękitnosrebrnąpowierzchniąwody.
—Aprzecieżwolałbym
znajdowaćsięnaDruryLane[11]wsobotniąnoc—stwierdziłTapling.
Odwróciłsię,bypopatrzećnamurmiastachroniącyjeprzedatakiemodstronymorza.Wąskabramazbastionamipobokachotwierałasięnanabrzeże.Wartownicyw
czerwonychkaftanachstalinajejszczycie.Wgłębokimcieniubramycośsięporuszyło,aleoczyoślepionesłońcemniemogłydojrzeć,co.
Potemzcieniawynurzyłasięgrupkazdążającawichkierunku—
półnagiMurzynprowadzącyosła,naktórymsiedziałabokiem,bliskonasadyogona,zwalistapostaćwniebieskiejszacie.
—Czywyjdziemynaprzeciw
konsulowijegobrytyjskiej
królewskiejmości?—zastanawiał
sięTapling.—Nie,niechonprzyjdziedonas.
Murzynzatrzymałosła,a
przybyłynajegogrzbiecieześliznął
sięnaziemięiruszyłwichstronę
—ogromnymężczyzna,idący
kołyszącymsiękrokiemna
rozstawionychszerokonogach,zbiałymturbanemnaddużątwarząobarwiegliny.Nadwargamimiał
czarnywąsik,ajegopoliczkiporastałarzadkabroda.
—Pańskisługa,panieDuras—
przemówiłTapling.—Pozwolipan,żeprzedstawiępełniącego
obowiązkiporucznikaHoracegoHornblowerazfregaty
„Indefatigable".
PanDurasskinąłspoconągłową.
—Przywiózłpanpieniądze?—
zapytałwgardłowej
francuszczyźnie.Hornblowerpotrzebowałparuchwil,żebyoswoićsięzwymowąiintonacjąDurasa.
—Siedemtysięcygwineiw
złocie—odparłTaplingdośćdobrąfrancuszczyzną.
—Dobrze—rzekłDuras,z
wyrazemulgi.—Majepanwłodzi?
—Złotojestwłodziitamnaraziezostanie—odpowiedział
Tapling.—Pamiętapanumówionewarunki?Czterystasztuktłustegobydła,tysiącpięćsetbuszlijęczmienia.Przekażęjepanudopiero,gdyzobaczętowszystkozaładowanenabarki,abarkiprzyokrętachwzatoce.Czyzapasygotowe?
—Będąniedługo.
—Taksięspodziewałem.Co
znaczyniedługo?
—Zaraz.Wkrótce.
Taplingzrobiłgrymasrezygnacji.
—Będziemymusieliwrócićnaokręty.Jutro,możepojutrzeprzyjedziemyznówzezłotem.
NaspływającejpotemtwarzyDurasaodmalowałosię
zaniepokojenie.
—Nie,niechpantegonieczyni
—zaprotestowałpospiesznie.—
Nieznapanjegowysokościbeja.
Mazmienneusposobienie.Jeślibędziewiedział,żezłotojesttutaj,wydarozkazdostarczeniabydła.
Zabierzeciezłoto,toonpalcemniekiwnie.I…i…będziezłynamnie.
—Iraprincipismorsest—
zacytowałTaplingiwodpowiedzinanierozumiejącespojrzenieDurasaraczyłtoprzetłumaczyć.—
Gniewksiążęcyoznaczaśmierć.
Nieprawdaż?
—Tak—zgodziłsięDurasiterazonzkoleipowiedziałcośwnieznanymjęzykuiuczyniłwpowietrzudziwnyznakpalcami,apotemprzetłumaczył.—Obysiętoniestało.
—Oczywiściemamynadzieję,żenie—przytwierdziłTaplingzrozbrajającąserdecznością.—
Sznur,hakczynawetbastinadosąjednakowonieprzyjemne.Lepiejbędzie,jeśliudasiępandobejainakłonigodowydaniarozkazudostarczeniabydłaizboża.Jeślinie,odpływamyozmroku.
Taplingspojrzałnasłońce,abyzaakcentowaćtermin.
—Idę—odparłDuras,
rozkładającręcebłagalnymgestem.
—Idę.Alebłagampana,nieodjeżdżajcie.Możejegowysokośćbędziezajętywharemie,wtedynikomuniewolnomuprzeszkadzać.
Alespróbuję.Zbożemamy
przygotowane—jesttam,w
Kasbach.Trzebatylkodostarczyćbydło.Proszęocierpliwość.
Błagam,Panwie,żejegowysokośćnieprzywykłdohandlu.AjeszczemniejdohandlunamodłęFranków.
Duraswytarłrogiemszaty
spływającąpotemtwarz.
—Proszęwybaczyć—dodał.—
Nieczujęsiędobrze.Alepójdędojegowysokości.Pójdęnapewno.
Proszęczekaćnamnie.
—Dozachodusłońca—rzekł
nieubłaganieTapling.
Duraskrzyknąłnasługę
murzyńskiegoprzykucniętegopodbrzuchemosiołka,gdziebyłotrochęcienia.Ztrudemwtaszczyłswojeciężkieciałonazadosła.Otarł
znowutwarzispojrzałnanichjakośnieprzytomnie.
—Czekajcienamnie—tobyłyostatniesłowawypowiedzianezgrzbietuosła,któregosłużący
skierowałzpowrotemkubramiemiasta.
—Boisiębeja—stwierdził
Taplingodprowadzającgo
wzrokiem.—AjawolałbymmiećdoczynieniazdwudziestomabejaminiżzadmirałemSirJohnemJervisem,gdymaswójnapadzłegohumoru.Cozrobi,kiedysiędowieodalszymopóźnieniu,gdyjużitakflotajesttrzymananaobciętychracjach?Wyprujezemnieflaki.
—Niemożnaoczekiwać
punktualnościodtychludzi—
powiedziałHornblowerz
filozoficznąobojętnościączłowieka,naktórymnieciążyżadna
odpowiedzialność.Leczpomyślałoflociebrytyjskiej,bezprzyjaciół,bezsprzymierzeńców,desperackoutrzymującejblokadęnieprzyjaznejEuropywobliczuprzewagi
liczebnej,sztormów,chorób,aterazwdodatkugłodu.
—Niechpanspojrzy!—zawołał
nagleTaplingwskazującnacoś.
Wielkiszaryszczurpojawiłsięwwyschniętymrynsztoku,któryprzecinałnabrzeżewtymmiejscu.
Mimojaskrawegosłońcaszczurprzystanąłirozglądałsięwokoło;nieokazałprzestrachu,nawetgdyTaplingtupnąłnogą.Naponownetupnięciewolnoodwróciłsięzzamiaremskryciasięwścieku,pośliznąłsięiprzezmomentleżał,wijącsięuwejścia,ażdźwignąłsięnanogiizniknąłwciemności.
—Jakieśstareszczurzysko—
zauważyłTaplingwzamyśleniu.—
Staruszek.Możenawetślepy.
Hornbloweranicszczurynieobchodziły,stareczymłode.Cofnął
sięparękrokówwstronębarkasa,aTaplingzanim.
—Maxwell,ustawcietak
grotmarsel,żebyrzucałnanascień
—rozkazał.—Zostajemytudowieczora.
—Cozaulga—stwierdził
Tapling,sadowiącsięnakamiennympacholeprzyłodzi—znaleźćsiętuwtympogańskimporcie.Nietrzebasięmartwić,żemarynarzeurwąsięzestatku.Nietrzebasiękłopotać,skądwziąćalkohol.Jedynyproblemtowołyijęczmień.Ijakuzyskaćiskręztejhubki.
Przedmuchałwyjętązkieszenifajkęiprzygotowałsiędojejnapełnienia.Grotmarselocieniał
łódź,marynarzerozsiedlisięnadziobie,opowiadającprzyciszonymigłosamiróżnebajdy,innistaralisięułożyćjaknajwygodniejnaławkachrufowych;barkaskołysałsięlekkonadrobnejmartwejfali,rytmicznyskrzypodbijaczyuderzającychtooburty,toonabrzeżedziałałkojąco,miastozaśiportdrzemałypodupalnymsłońcempopołudnia.
Jednakżemłodemuczłowiekowioaktywnymusposobieniu
Hornbloweratrudnobyłoznosićprzedłużającąsiębezczynność.
Wyszedłnamolorozprostowaćnogiiprzechadzałsiętamizpowrotem;Maurwbiałejszacieiturbanieprzekuśtykałwsłońcuponabrzeżu.
Posuwałsięnierównymkrokiem,rozstawiającszerokonogidlawiększejrównowagi.
—Sir,pancośwspomniało
wstręciemuzułmanówdonapojówalkoholowych—odezwałsię
HornblowerdoTaplinganaławcerufowej.
—Tonietylkowstręt—
odparowałTapling—alkoholjesttuwyklęty,nielegalny,niedozwolonyprzezprawoitrudnogodostać.
—Komuśudałosięjednak,sir—
zauważyłHornblower.
—Niechnozobaczę—odrzekł
Taplinggramolącsię.Marynarze,znużeniczekaniemijakzawszezainteresowanitrunkami,teżpodeszlizdziobu,żebypopatrzeć.
—Wyglądanaczłowieka,co
sobiewypił—zgodziłsięTapling.
—Trzyżaglejużwłopocie,sir
—powiedziałMaxwell,patrząc,jakMaursięzatacza.
—Ijużchwyciływiatroddziobu
—dodałTapling,gdyMaur
przechyliłsięmocnonabok.
ZatoczywszypółkoleMaurupadł
twarząnakamienienabrzeża;brązowenogikilkarazywysuwałysięspodszatyiznikały,aonleżał
bezwładniezgłowąopartąnarękach;turbanspadłnaziemię,ukazującwygolonączaszkęzkępkąwłosównaczubku.
—Zupełniepozbawionymasztów
—rzekłHornblower.
—Ijużnamieliźnie—
kontynuowałTapling.
LeczMaurleżałnieczułynanic.
—AotoiDuras—rzekł
Hornblower.
Zbramywytoczyłasięmasywnapostaćnamałymosiołku;zanimiposuwałsiędrugiosioł,wiozącjeszczejednądostojnąosobę.
ZwierzętabyłyprowadzoneprzezMurzynów,azanimiszedłtuzinsmagłolicychosobników,którychmuszkietyiumundurowanie
wskazywały,żetożołnierze.
—Skarbnikjegodostojności—
oznajmiłDurasprzedstawiającgo,gdyobajzsiedlizsiodeł.—
Przyjechałpozłoto.
DostojnyMaurpatrzyłnanichwyniośle;Duraspociłsięwciążobficienaupalnymsłońcu.
—Złotojesttam—rzekłTaplingwskazującgestem.—Narufiełodzi.
Zobaczyciejezbliska,kiedymyzobaczymyzbliskazapasy,jakiemacienamsprzedać.
Durasprzetłumaczyłtesłowanaarabski.Nastąpiłagwałtownawymianazdań,zanimskarbnikustąpił.Odwróciłsięiwykonał
przywołującygestwstronębramy,cowidoczniebyłouzgodnionymwcześniejsygnałem.Natychmiastwyszłastamtądposępnaprocesja—
długirządmężczyzn,wszyscyprawienadzy,biali,czarniimieszańcy,akażdyznichuginał
siępodciężaremworkazezbożem.
Obokszlidozorcyzkijami.
—Pieniądze—odezwałsię
Duras,wysłuchawszyczegoś,comupowiedziałskarbnik.
NasłówkoTaplingamarynarzezaczęliwynosićciężkieworkizłotanamolo.
—Gdyzbożeznajdziesięnanabrzeżu,jateżpołożętuzłoto—
powiedziałTaplingdoHornblowera.
—Proszęmiećnanieokowczasie,kiedybędęsprawdzałworkizezbożem.
Taplingpodszedłdogrupy
niewolników.Otwierałniektóreworki,zaglądałdonichinabrawszynarękęzłotegojęczmienia,sprawdzałjegojakość;inneworkiobmacywałzzewnątrz.
—Niemamowyozajrzeniudokażdegoworkawładunku
złożonymzestutonjęczmienia—
stwierdziłwracającdoHornblowera.
—Spodziewamsię,żesporyprocentzawierapiasek.Aletaktojestutychpogan.Cenateżzostałaodpowiednioustalona.Doskonale,efendi.
NaznakDurasapoganianiprzezdozorcówniewolnicypodeszlinaskrajnabrzeżaizrzuciliworkidoczekającejtambarki.Zpierwszejdwunastkiutworzonobrygadęrobocządorównomiernego
układaniaworkównadniebarki,atymczaseminni,zplecami
lśniącymiodpotu,odeszliponowyładunek.Równocześniewbramieukazałosięniedużestadobydłapoganianeprzezparusmagłolicychpasterzy.
—Małeiwynędzniałesztuki—
zauważyłTapling,patrzącnazwierzętakrytycznymokiem—aleitozostałowziętepoduwagęwcenie.
—Złoto—nastawałDuras.
WodpowiedziTaplingotworzył
jedenzworkówuswoichstóp,zaczerpnąłdłoniązłotychgwineiiwypuściłjekaskadąmiędzypalcamizpowrotemdoworka.
—Jestwtymworkupięćsetgwinei—powiedział—aworków,jakpanwidzi,czternaście.Będąpańskiepozaładowaniui
odcumowaniubarek.
Durasotarłtwarzznużonym
gestem.Musiałbyćsłabyw
kolanach,booparłsięostojącegozanimcierpliwieosiołka.
Bydłowpędzanopotrapienadrugąbarkę,anowestado,którenadeszłotymczasem,czekałoopodal.
—Idzieszybciej,niżpansądził
—zauważyłHornblower.
—Proszęspojrzeć,jakonigoniątychbiedaków—odparłTaplingfilozoficznie.—Widzipan,wszystkoidzieszybko,tamgdzieniktsięnadludźminierozczula.
Kolorowyniewolnikupadłnaziemiępodciężaremileżałniereagującnauderzeniakijówdozorców,tylkonogidrgałymulekko.Ktośodciągnąłgowreszcienabokidalejwnoszonoworkinabarkę,podczasgdydruganapełniałasięszybkoryczącymbydłem,stłoczonymtakciasno,żeniebyłomowyoporuszaniusię.
—Jegodostojnośćrzeczywiściedotrzymujesłowa—zdumiewałsięTapling.—Gdybymnieprzedtemspytano,powiedziałbym,że
dostaniemypołowętego.
Jedenzpasterzysiedzącynamoloztwarząwdłoniachosunął
siębezwładnienabok.
—Sir…—zacząłHornblower
zwracającsiędoTaplingaiobajpopatrzylinasiebie,gdyżtasamaokropnamyślprzyszłaim
jednocześniedogłowy.
Duraszacząłcośmówić;
trzymającjednąrękązacugle,drugągestykulowałwpowietrzu,jakbywygłaszającjakąśmowę,alewsłowachwyrzucanychochrypłymgłosemniebyłosensu.Jegotłustatwarzbyłanienormalnieobrzmiałaiokropniewykrzywiona,apoliczkipociemniałypodopaleniznąodnabiegłejkrwi.ZsunąłsięzosłaizacząłchwiaćsięnabokinaoczachMaurówiAnglików.Krzykjegoprzeszedłwszept,nogiugięłysiępodnim,przezchwilęklęczał
podpartydłońmi,apotemzwaliłsięnatwarz.
—Tozaraza!—zawołałTapling.
—Czarnaśmierć!WidziałemtowSmyrniewdziewięćdziesiątymszóstym.
OnipozostaliBrytyjczycycofnęlisięwjednąstronę,skarbnikwdrugą,amiotanedrgawkamiciałoznalazłosięwutworzonejwtensposóbluce.
—NaświętegoPiotra,tozaraza!
—wykrzyknąłjedenzmłodychmarynarzy.Rzuciłsięwstronębarkasa.
—Stać!—ryknąłHornblower;mimożesambyłprzerażonyzarazą,miałtaksilniewpojonynawykdyscypliny,iżautomatycznieopanowałpanikę.
—Byłemidiotą,żenie
pomyślałemotymwcześniej—
rzekłTapling.—Zdychającyszczur…tamtenczłowiek,którynamsięwydawałpijany.
Powinienembyłwiedzieć!
Żołnierz,przypuszczalniesierżant,dowódcaeskortyskarbnika,toczył
burzliwąrozmowęzgłównymdozorcąniewolników;obaj
wpatrywalisięwkonającegoDurasa.Skarbnikowinąłsięciaśniejszatąipatrzyłzafascynowanystrachemnaciałouswychstóp.
—Ico,sir—skierował
HornblowerpytaniedoTaplinga—
coterazzrobimy?
CharakterHornblowerazmuszał
godonatychmiastowegodziałaniawobliczukrytycznejsytuacji.
—Cozrobimy?—odparłTaplingzgorzkimuśmiechem.—
Zostaniemytuizginiemy.
—ZostaćTUTAJ?
—Żadenokrętnieprzyjmienasnapokład.Dopieropotrzechtygodniachkwarantanny.Trzechtygodniach,liczącodchwiliostatniegozgonu.Tu,wOranie.
—Nonsens!—powiedział
Hornblower—strachpozbawiłgorespektuwobecstarszegorangą.—
Niktniewydatakiegorozkazu.
—Czyżby?Widziałpanjuż
kiedyśepidemięweflocie?
Hornblowerniewidział,leczsłyszałotymsporo—ostatkachzzałogązdziesiątkowanątyfusem.
Zatłoczonejednostki,gdziekażdymiałdwadzieściadwacalemiejscanaswójhamak,byłyidealnymmiejscemdlapowstawaniaepidemii.
Pojął,żeżadenkapitan,żadenadmirałnieponiesietakiegoryzykadladwudziestoosobowejzałogibarkasa.
Dwieszebekiodcumowałynagleodnabrzeżairuszyłynawiosłachwstronęportu.
—Zarazamogławybuchnąć
dopierodziś—powiedziałwzadumieHornblower,wktórymmimostrachudochodziłdogłosunawykdedukcji.
Pasterzeporzucilipracę,
zostawiającnaopustoszałymmolupowalonegochorobątowarzysza.
Strażprzybramiezaganiałaludzidomiasta—widocznieszerzącesięwieściozaraziewywołałyjużpanikęistrażnicyotrzymalirozkazpowstrzymanialudnościmiastaodrozejściasiępookolicy.Wkrótcewmieściezacznąsiędziaćdantejskiesceny.Skarbnikwsiadłnaosła;poucieczcedozorcówgromada
niewolnikównoszącychzbożezaczynałatopnieć.
—Muszęzameldowaćotymnaokręcie—oświadczyłHornblower;Tapling,jakocywilnyurzędnikdyplomatyczny,niemiałnadnimwładzy.CałaodpowiedzialnośćspadałanaHornblowera.Barkasyzzałogąbyłypodjegodowództwem,powierzonemuprzezkapitanaPellewa,któregowładzapochodziłaodkróla.
Rzeczzadziwiająca,jakszybkoszerzyłasiępanika.Skarbnikjużbył
daleko,murzyńskiniewolnikDurasaodjeżdżałnaośleswojegozmarłegopana;żołnierzeoddalalisięspieszniezwartągromadą.Nabrzeżebyłopuste,zwyjątkiemzmarłychikonających;wzdłużniegoustópmurówmiejskichbiegładrogawgłąbkraju,naktórąwszyscypragnęlisiędostać.Anglicyzostalisamizworkamizłota.
—Zarazarozprzestrzeniasiępowietrzem—powiedziałTapling.
—Zdychająodniejnawetszczury.
Jesteśmytutajodparugodzin.
Byliśmydosyćbliskotegotam…—
wskazałruchemgłowyna
konającegoDurasa—
Rozmawialiśmyznim,
wdychaliśmyjegooddech.Któryznasbędziepierwszy?
—Przekonamysięwewłaściwymczasie—odparłHornblower.Jegoprzekornycharaktercechował
optymizmwobliczutrudności,ponadtoniechciał,żebyludziesłyszeli,comówiTapling.
—Atamczekaflota!—rzekł
Taplingzgoryczą.—Tezapasy…
—wskazałgłowąnaopuszczonebarki,jednąprawiepełnąbydła,drugąwyładowanąworkamizboża
—spadłybyimjakznieba.Załogisąnadwóchtrzecichracji.
—Udiabła,możemyjednak
chybacośztymzrobić—
powiedziałHornblower.—
Maxwell,załadujciezłotozpowrotemdołodziizwińciedaszek.
Oficerwachtowyz
„Indefatigable"ujrzałbarkaswracającyzOranu.Lekkipowiewkołysałfregatęi„Caroline"(brygtransportowy)nakotwicach,ałódź,zamiastpodejśćdoburty,stanęłaprzedrufą„Indefatigable"odzawietrznej.
—PanieChristie!—zawołał
Hornblower,stojącnadziobiełodzi.
Oficerwachtowypodszedłnarufędorelingu.
—Cotoznaczy?—zapytał
zdziwiony.
—Muszęmówićzkapitanem.
—Niechpanprzyjdzienapokładirozmawiaznim.Co,udiabła?…
—Proszęzapytaćkapitana,czymogęznimmówić.
Pellewpojawiłsięwokniekabinyrufowej;musiałsłyszećgłośnąrozmowę.
—Tak,panieHornblower?
Hornblowerpowiedziałmu,cosięstało.
—Proszętrzymaćsiępo
zawietrznej,panieHornblower.
—Tak,sir.Alezapasy…
—Acóżznimi?
Hornblowernakreśliłsytuacjęiwyłuszczyłswojąprośbę.
—Tojesttrochęniewzgodziezprzepisami—medytowałPellew.—
Ponadto…
Niechciałwypowiedziećnagłostego,copomyślał,że
przypuszczalniewkrótcewszyscyzłodziumrąodzarazy.
—Nicnamsięniestanie,sir.Tuchodzioracjeżywnościowenatydzieńdlacałejeskadry.
Tobyłoważne.Pellewmusiał
rozważyćewentualnąstratębrygutransportowegonatlemożliwościuzyskaniazapasów,stokroć
ważniejszych,boumożliwiłybyeskadrzetrzymaćdalejstrażprzywejściunaMorzeŚródziemne.Z
tegopunktuwidzeniapropozycjaHornblowerabyłajeszczebardziejuzasadniona.
—Cóż,zgadzamsię,panie
Hornblower.Zabioręzałogę,zanimzaczniecieprzenosićzapasy.
Mianujępanadowódcą„Caroline".
—Dziękuję,sir.
—PanTaplingzostajezpanemjakopasażer.
—Bardzodobrze,sir.
Gdywięczałogabarkasu,trudzącsięiociekającpotemprzydługichwiosłach,doprowadziłaobiebarkidozatoki,znaleźlitam„Caroline"nakotwicy,bezżywegoduchanapokładzie,atymczasemtuzinlunetz„Indefatigable"zzaciekawieniemobserwowałoichpracę.Hornblowerprzeszedłprzezburtębryguzsześciomamarynarzami.
—ZupełniejakjakaśzatraconaarkaNoego,sir—rzekłMaxwell.
Porównaniebyłotrafne;gładkipokład„Caroline"byłcałypoprzedzielanyprzegrodaminazagrodydlabydła,alekkieprzejściazbudowanenadboksamidlapotrzebobsługistatkutworzyłyfaktycznieciągłypokładgórny.
—„Iwszystkiebydlęta"[12],sir
—dorzuciłinnymarynarz.
—AlezwierzętaNoego
wchodziłyparami—sprostował
Hornblower.—Myniemamytyleszczęścia.Wdodatkumusimynajpierwzaładowaćzbożenapokład.Poodkrywajcieluki.
Wnormalnychwarunkach
brygadyroboczeutworzonezdwustu,anawettrzystuludzizzałogi„Indefatigable"uwinęłybysięszybkozprzeniesieniemzbożazbarek,aleterazcałątępracęmusiaławykonaćosiemnastoosobowazałogabarkasa.NaszczęściePellewbyłnatyleprzewidującyiłaskawy,żekazałwyrzucićzładownicałybalast,gdyżwprzeciwnymraziemusielibysamiwykonaćtęmęczącąrobotę.
—Wybieraćliny—rozkazał
Hornblower.
Pellewobserwował,jakpierwsząwiązkęworków,zezbożem
uniesionoostrożniezbarkiiopuszczonodoluku„Caroline".
—Dasobieradę—zadecydował.
—PanieBolton,proszęposłaćludzidokabestanuiruszaćwdrogę.
Pilnującludziprzylinach
HornblowerusłyszałgłosPellewaprzeztubę.
—Powodzenia,panie
Hornblower.ProszęsięzgłosićwGibraltarzezatrzytygodnie.
—Rozkaz,sir.Dziękuję,sir.
OdwróciwszysięHornblower
zobaczyłmarynarza,który
zasalutowałirzekł:
—Przepraszani,sir.Alesłyszypan,jakoniryczą,tekrowy,sir?
Okrutnygorąc,toimsięchcewody,sir.
—Niechtowszyscydiabli!—
rzekłHornblower.
Niebyłomowyo
przetransportowaniubydłanapokładprzednocą.Zostawiłcześćludzidoprzeładunkuzboża,azpozostałymizająłsiępojeniemnieszczęsnychzwierzątnabarce.Połowaładowni
„Caroline"wypełnionabyłabeczkamizwodąipaszą,aleniebyłowcalełatwoprzepompowywaćwodęwężemnabarkę,gdzie
udręczonebydlętapoczuwszywodęzaczęłytłoczyćsiębezładnie.
Hornblowerujrzał,jakbarkaprzechyliłasięiomalnieprzewróciładnemdogóry;jedenzzałogi—naszczęścieumiejącypływać—wyskoczyłzaburtę,abyuniknąćstratowanianaśmierć.
—Niechtodiabliwezmą—
powtórzyłHornblower,iwcalenieostatniraz.
Niemającnikogo,ktobyznałsięnarzeczy,musiałuczyćsięobchodzeniazżywcemnamorzu;każdachwilabyłanowąlekcją.Toczystaprawda,żeoficermarynarkiwojennejwczynnejsłużbienigdyniewie,jakieobowiązkispadnąnaniego.Byłojużdobrzeciemno,gdyHornblowernakazałludziom
przerwaćpracę,aprzedświtemznowuichzapędziłdoroboty.
Wczesnymrankiemzaładowanoostatnieworkizezbożem,aHornblowermusiałterazprzystąpićdoprzetransportowaniabydłazbarki.Ponocybezdostatecznejilościwodyipaszyzwierzętabyłyrozdrażnione,alepoczątkowo,gdystałyjeszczewzbitejgromadzie,pracaszładośćłatwo.Pierwszejsztucezbrzeguzakładanopaspodbrzuch,przyczepianodolinyiwciąganonapokład,gdziejąnastępnieopuszczanoprzezktóryśotwórwprzejściachprzyburtowychibeztruduumieszczanow
zagrodzie.Początkowomarynarzedobrzesiębawiliprzytymzajęciu,wydającokrzykiiwymachującbluzami,aleminyimzrzedły,gdyktóreśzwierzęwyrwawszysięzuchwytupasów,wpadłowszałizaczęłoichgonićpopokładzie,grożączabodzeniemnaśmierć,ażtrafiłodozagrody,gdzieopuszczonyspieszniedrągzamknąłmuwejście.
Hornblowerspoglądającnasłońceszybkowznoszącesięodwschodunanieboskłonpomyślał,żetowszystkowcaleniejestzabawne.
Imbardziejopróżniałasiębarka,tymwięcejmiejscamiałyzwierzętadoucieczkiitymtrudniejbyłojechwytaćizakładaćpasy.Widoktowarzyszyunoszonychkolejnowpowietrzeidyndającychzrykiemnadgłowaminiewpływał
bynajmniejuspokajająconawpół
zdziczałebyczki.Niebyłojeszczepołudnia,ajużludziebylitakzmęczeni,jakbystoczylibitwę,ikażdyzradościąrzuciłbytozajęciedlajakiegokolwiekzadaniazdziedzinyżeglarstwa,naprzykładwspięciasięnawanty,żebyzrefowaćmarsiewburzliwąnoc.
GdyHornblowerwpadłnapomysł,abypokładbarkipodzielićprzypomocypotężnychdrzewcna
sektory,pracaodrazustałasięlżejsza,lecztrwaładługo,azanimdobiegłakońca,kilkasztukbydłauległowypadkom—cosłabszepołamałysobienogiwtrakciedzikichpogonipobarce.
Pewnymurozmaiceniembyło
przybyciełodzizbrzegu,zciemnolicymiMauramiuwiosełiskarbnikiemnaławcerufowej.
HornblowerzostawiłrozmowęznimTaplingowi—widoczniebejnienatyleprzestraszyłsięzarazy,abyzrezygnowaćzeswoichpieniędzy.
Hornblowernalegałjedynie,abyłódźtrzymałasiędalekopozawietrznej;pieniądzezaładowanowpustąbaryłkęporumieiprzerzuconopowodzie.Noc
zapadła,aledwiepołowabydłaznalazłasięnastatku.Hornblowerpilnowałpojeniaikarmieniairzucałwskazówkisprytniewydobyteodtychczłonkówzałogi,którzymielijakieśdoświadczeniewsprawachwiejskich.Ledwieświt,jużznowuzerwałludzidopracyiprzeżyłchwilęsatysfakcjinawidokTaplingauskakującegoprzedrozwścieczonymbykiemszalejącympopokładzieiniedającymsięzagnaćdozagrody.Ledwieostatniasztukaznalazłasięcałonapokładzie,Hornblowerstanąłprzedinnymzadaniem—elegancko
określonymprzezktóregośzmarynarzyjako„usuwaniegnoju".
Pasza…woda…usuwaniegnoju;sampokładzaładowanybyłbydłemiobiecywałdośćzajęciadlacałejosiemnastoosobowejzałogi,niezostawiającwolnejchwilinaobsługęstatku.
Lecztennieustannynawałzajęćmiałswojedobrestrony,jakzauważyłHornblower;odchwilirozpoczęciapracyniepadłoanijednosłowonatematzarazy.
Kotwicowisko,naktórymstała
„Carolina",wystawionebyłonapółnocno-wschodniewiatry,itrzebabyłoprzedichnadejściem
wyprowadzićstatekwmorze.
Podzieliłzałogęnawachty;będącjedynymnawigatorem,musiał
mianowaćsternikaijegozastępcę,Jordana,podoficeramiwachtowymi.
Ktośzgłosiłsiędobrowolnienakucharza,aHornblower
przebiegłszywzrokiemkompletswojejzałogi,wyznaczyłTaplingajakojegopomocnika.Taplingotworzyłusta,byzaprotestować,leczwidzącwyraztwarzy
Hornblowera,porzuciłtenzamiar.
Niebyłobosmana,cieślianilekarza,miałjednaknadzieję,żejeślizajdziepotrzebapomocydoktora,tonakrótko.
—Wachtalewejburty,zluzowaćkliwryigrotmarsel—rozkazał
Hornblower.—Wachtaprawejburty,obsadzićkabestan.
Takrozpoczęłasiętapodróż
„Caroline",brygutransportowegojegokrólewskiejmości,któradziękimocnopodkolorowanym
opowieściomzałogiwczasiewachtłamanychnainnychjednostkachprzeszładolegendywmarynarcewojennej.„Caroline"spędziłaswojetrzytygodniekwarantannynawłóczędzepozachodniejczęściMorzaŚródziemnego.Musiałatrzymaćsiębliskocieśniny,wobawieżebywiatryzachodnieiprądspychającynamorzenieutrudniłyjejdotarciadoGibraltaruwewłaściwymczasie.LawirowaławięcmiędzybrzegamiHiszpaniiiAfryki,ciągnączasobącorazsilniejszyfetorobory.„Caroline"
byławysłużonąjednostką;przymocniejrozkołysanymmorzuciekłajaksito;zawszektośzzałogipracowałprzypompach,to
wypompowującwodę,topompującjązmorzadozmyciapokładówalbotłoczącsłodkąwodędlabydła.
Hamującywpływnadbudówek
powodowałogromnetrudnościwmanewrowaniubrygiemprzy
gwałtowniejszymwietrze;spoinypokładuprzeciekałyoczywiście,gdypracowałnafali,istrugibrudunieustannieciekłypodpokład.
Jedynąpociechąbyłystałedostawyświeżegomięsa,któregoniektórzyzludziHornbloweraniekosztowaliodtrzechmiesięcy.Hornblowerpoświęcałlekkomyślniejednegowołudziennie,gdyżwklimacieśródziemnomorskimtrudnobyłomagazynowaćświeżemięso.Załogaobżerałasięwięcstekamiiozorkami;wieluspośródnichniejadłodotądnigdystekuwołowego.
Kłopotbyłtylkozesłodkąwodą
—Hornblowerwięcejmiałztymutrapienianiżzazwyczajdowódcaokrętu,gdyżbydłowciążchciałopić.Dwukrotniemusiałwysadzaćoświcieoddziałeknalądhiszpańskizrozkazemopanowaniawioski
rybackiejinapełnieniabeczekwodązestrumienia.
Byłotoryzykowne
przedsięwzięcie,ajego
niebezpieczeństwoujawniłosięwczasiedrugiegowypadu.Gdy
„Caroline"miałajużodpłynąćodlądu,hiszpańskilugierstrażniczywyszedłzzacyplanawszystkichżaglach.PierwszyzobaczyłgoMaxwell,leczzanimprzyszedł,byotymzameldować,Hornblowerteżgodojrzał.
—Bardzodobrze,Maxwell—
odparłHornblower,starającsięmówićopanowanymtonem.
Skierowałlunetęnalugier.Był
oddalonyoniewięcejniżtrzymile,niecoponawietrznej,„Caroline"zaśbyłauwięzionawzatoce,odciętaprzezlądodwszelkichszansucieczki.Nadwawęzłybrygulugierrobiłtrzy,akanciastenadbudówki
„Caroline"niepozwalałyjejnawiększezbliżeniesiędowiatruniżoosiemrumbów.Hornblowerpatrzył,arozdrażnienienarastającewciąguubiegłychsiedemnastudnidoszłownimdoszczytu.Był
wściekłynaloszato,żenarzuciłmutęoperetkowąmisję.Nienawidził
„Caroline",jejniezdarnychkształtów,smroduiładunku.Czuł
gniewnaprzeznaczenie,którepostawiłogowtymbeznadziejnympołożeniu.
—Niechtowszyscydiabli!—
zaklął,walączezłościbutemwdeskiprzejściaprzyburtowego.—
Dodiabła!Niechtopiekło
pochłonie!
Sambyłzdziwiony,żemiotasięzwściekłości.Leczniebyłomowy,żebypoddałsiębezwalki,iwpracującymzwytężeniemmózguwyłoniłsięplandziałania.Jakązałogęmożemiećhiszpańskałódź
strażnicza?Dwudziestuludzi?
Chybanieażtyle—telugrymiałyzwyklezazadaniezwalczać
drobnychprzemytników.Działającprzezzaskoczeniemiałjeszczejakąśszansę,mimoczterech
ośmiofuntówek,wjakiebył
uzbrojonylugier.
—Chłopcy,pistoletyikordy—
rozkazał.—Jordan,wybierzciedwóchludziipokazujciesięzniminapokładzie.Resztaniechsiedziwukryciu.Pochowajciesię.Tak,panieTapling,możepanbyćznami.
Tylkoproszęzaopatrzyćsięwbroń.
Niktniebędzieoczekiwałoporuodzaładowanegobydłem
transportowca;Hiszpaniebędąsądzili,żejeślimaonwogólejakąśzałogę,tonajwyżejztuzinmarynarzy,aniezdyscyplinowanąsiłędwudziestuludzi.Problempolegałnazwabieniulugrawzasięgbrygu.
—Nawiatr!—krzyknął
Hornblowernadółdosternika.—
Marynarze,przygotowaćsiędoskoku.Maxwell,jeśliktóryśwystawigłowę,zanimwydam
rozkaz,zastrzelciegowłasnoręcznie.
Słyszyciemnie?Torozkaziniewykonaniegogroziwam
niebezpieczeństwem.
—Takjest,sir—odpowiedział
Maxwell.
Lugierskaczącnafalachposuwał
siękunim;nawetprzytymsłabympowiewiewodapieniłasiępodjegoostrymdziobem.Hornblower
spojrzałnamaszty,abysprawdzić,czyna„Caroline"niemażadnejflagi.Dziękitemujegoplanbył
zgodnyzprzepisamiwświetleprawawojennego.Rozległsięhukdziałaikłębekdymuukazałsięnadlugremstrzelającymponaddziobem
„Caroline".
—Jordan,podchodzimydoniego
—powiedziałHornblower.—Brasygrotmarsla.Sternanawietrzną!
„Caroline"skręciłanawiatrinurzałasięwfalachpozorniebezbronnaizdananałaskęzdobywcy,jeślinawetbyłktośnajejpokładzie.
—Chłopcy,animru-mru—
przypomniałHornblower.
Bydłoryczałożałośnie.Lugierzbliżyłsięiwidaćjużbyłowyraźniejegozałogę.Hornblowerzobaczył,żejakiśoficerchwyciłsięgrotwant,gotowydoskoku,alepozatymwyglądałonato,żeniktsiębrygiemnieprzejmuje.Wszyscygapilisięnaniezdarnąnadbudówkęiśmielisięzdochodzącegozniejrykukrów.
—Czekać,chłopcy,czekać—
wstrzymywałHornblower.
Lugierjużpodchodziłdoichburty,gdynagle,całyczerwonyzewstydu,Hornbloweruświadomił
sobie,żejestbezbroni.Kazał
marynarzomwziąćpistoletyikordy;doradziłTaplingowi,żebysięuzbroił,asamzapomniałobronidlasiebie.Aleterazbyłojużzapóźno.Ktośnalugrzeobwoływał
brygpohiszpańskuiHornblowerpokazałgestem,żenierozumie.
Terazjużbyliburtawburtę.
—Zamną,chłopcy!—wrzasnął
Hornblower.
Przebiegłnadbudówkąi
potykającsię,ześciśniętymgardłem,skoczyłwprzerwękołooficeranawantach.Lecącprzełknął
jeszczerazślinę;całymswoimciężaremzwaliłsięnanieszczęśnika,uczepiłsięjegoramioniobajpadlinapokład.Zkrzykiemiwyciemzałoga„Caroline"skakałazanimnalugier.Tupotnóg,łoskotibrzęk.
Hornblowerdźwignąłsięnanogi,bezbronny,zpustymirękami.
Maxwellobokuderzałwłaśniekordemjakiegośmężczyznę.Taplingnaczelegrupkimarynarzypędziłnadziób,wywijająckordemiwyjącjakszaleniec.Apotemwszystkoucichło;zaskoczeniHiszpanieniezdążylipodnieśćTekiwswojejobronie.
Takwięcdwudziestegodrugiegodniakwarantanny„Caroline"zjawiłasięwGibraltarzezezdobytymlugremstrażniczymprowadzonympodburtązawietrzną.Wlókłsięzaniązatęchłyzaduchobory,alezato,przybywszynapokład
„Indefatigable"dlazłożeniaraportu,HornblowermiałprzygotowanąodpowiedźnapytaniemidszypmenaBracegirdle'a.
—Halo,Noe,jaksięmiewaSemiCham?—zapytałBracegirdle.
—SemiChamzdobylipryz—
odparłHornblower.—Szkoda,żepanBracegirdleniemożetegoosobiepowiedzieć.
Aległównyintendenteskadry,uktóregozameldowałsięHornblower,uczyniłuwagę,naktórąnawetHornblowerniepotrafiłznaleźćodprawy.
—Chcemipanpowiedzieć,panieHornblower—mówiłintendent—
żepozwoliłpan,abypańskazałogażywiłasięświeżymmięsem?Jedenwółdziennienaosiemnastuludzi?
Nastatkubyłonapewnodosyćstarychzapasów.Tobyła
nieusprawiedliwionarozrzutność,panieHornblower,jestemtymzaskoczony.
Rozdziałdziesiąty
Księżnaidiabeł
P.o.porucznikHornblower
doprowadzałkorwetę„LaRęve",pryzfregaty„Indefatigable",dokotwicowiskawZatoce
Gibraltarskiej.Byłzdenerwowany;gdybyktośzapytałgo,czysądzi,żewszystkielunetyfloty
śródziemnomorskiejsąskierowanenaniego,roześmiałbysięztegoabsurdalnegoprzypuszczenia,aletakiewłaśniemiałuczucie.Niktniebadałnigdytakstaranniesiłypopychającegoichpowiewu,nieoceniałuważniejodległościodwielkichokrętówliniowych
stojącychnakotwicachinieobliczałzwiększądokładnościąprzestrzenipotrzebnejdla
zakotwiczenia„LaRęve".Jackson,jegopodoficerstałnadziobie,czekającnarozkazzwinięciakliwra,ibłyskawiczniereagowałnapoleceniaHornblowera.
—Sternawiatr—zawołał
Hornbloweri„LaRęve"skręciłanawiatr.—Braćnagejtawy!
„LaRęve"posuwałasięnaprzódpędemhamowanymprzezwiatr.
—Kotwicęrzuć!
Jęczałalinawyciąganazkluzyprzezkotwicę—miłyplusk
oznajmiającykoniecpodróży.
Hornblowerobserwowałprzezchwilęuważnienapinaniesięlinykotwicznej,apotemodetchnął.
Doprowadziłpryzbezpieczniedoportu.Komodor—kapitanSirEdwardPellewzfregaty
„Indefatigable"—widoczniejeszczeniepowrócił,więcobowiązekzameldowaniasięuadmirała,
dowódcyportu,spadłna
Hornblowera.
—Spuścićgignawodę—
rozkazał,apotem,przypomniawszysobieoobowiązkach
humanitaryzmu,dodał:—Jeńcówmożeciewypuścićnapokład.
Ostatnieczterdzieściosiemgodzinspędzilistłoczenipodpokładem,ponieważkażdydowódcapryzubał
sięjakogniaodbiciazdobyczy.Lecztutaj,wzatoce,wotoczeniujednostekflotyśródziemnomorskiej,niebezpieczeństwominęło.Gigślizgałsiępowodzie,niesionywiosłamidwóchmarynarzy,ipodziesięciuminutachHornblowermeldowałswojeprzybycie
admirałowi.
—Mówipan,żerozwijaniezłąprędkość?—powiedziaładmirał
patrzącnapryz.
—Tak,sir.Ijestdośćzwrotna—
dodałHornblower.
—Kupięjądlapotrzeb
służbowych.Nigdyniemasiędosyćstatkówłącznościowych—
powiedziałzzadumąadmirał.
MimotejuwagiHornblower
poczułsięprzyjemniezaskoczony,kiedyotrzymałrozkazyurzędowezlicznymipieczęciamiiotwarłszyjeprzeczytał,że„niniejszymprosisięinakazujepanu"objąćdowództwonadkorwetą„LaRęve"ipodążyć„zjaknajwiększympośpiechem"doPlymouth,gdytylkopocztadoAngliizostanieprzekazanajegopieczy.Byłatomisjasamodzielna;dawałaokazjęujrzeniaznowuAnglii(minęłotrzylataodczasu,gdyHornblowerostatnirazpostawił
stopęnawybrzeżuangielskim),aponadtobyładowodemwysokiegouznaniadlajegoumiejętnościzawodowych.RównocześniejednakHornblowerotrzymałinnylist,któryprzeczytałzmniejszym
entuzjazmem.
„Ichekscelencjegenerał-majorSirHewiLadyDalrymplemają
przyjemnośćprosićp.o.porucznikaHoratioHornbloweranaobiadwdniudzisiejszymogodzinie
trzeciejwgmachurządowym".
Mogłobyćrzecząprzyjemną
spożywaćobiadzgubernatoremGibraltaruijegomałżonką,aledlap.o.porucznika,którymiałtylkojednąskrzynkęzrzeczami,amusiałsięubraćodpowiedniodoswojejfunkcji,byłatoprzyjemnośćdośćproblematyczna.Mimototrudnosobiebyłowyobrazić,żebymłodyczłowiek,schodzączmolawstronębudynkubędącego
siedzibąprzedstawicielarządu,nieodczuwałpodniecenia,szczególnieżejegoprzyjaciel,panmidszypmenBracegirdle,którypochodziłzzamożnejrodzinyimiałpięknąpensję,pożyczyłmuparęswoichnajlepszychbiałychpończochzjedwabiuchińskiego—łydkiBracegirdle'abyłypełne,aHornblowerabardzochude,aletatrudnośćzostałapokonanawsposóbprawdziwieartystyczny.Dwiemałewkładkizpakuł,parękawałkówplastrazzapasówlekarza
okrętowegoiłydkiHornbloweraprzybrałykształty,którychniemusiałsięwstydzić.Mógłwysunąćlewąnogędoprzodudlawykonaniaukłonubezobawy,żepończochysięposkręcają,świadomtego,że—jaktookreśliłBracegirdle—jesttonoga,zktórejkażdydżentelmenbyłbydumny.
Namiejscueleganckiiwymownyadiutantzaopiekowałsię
Hornbloweremipoprowadziłgonaprzód.HornblowerzłożyłukłonSirHewowi,staremuzrzędzieoczerwonejtwarzy,iLady
Dalrymple,zrzędliwejstaruszceorównieczerwonymobliczu.
—PanieHornblower—
powiedziałaLadyDalrymple—
muszępanaprzedstawić.Waszałaskawość,tojestpanHornblower,nowykapitan„LeRęve".JejwysokośćksiężnaWharfedale.
Ażksiężna!Hornblowerwystawił
doprzoduswojąwywatowanąnogę,położyłdłońnasercuiskłoniłsiętakgłęboko,jaktylkomunatopozwoliłyspodnie—rósłjeszcze,gdyjekupowano,szykującgodozaokrętowaniana„Indefatigable".
Dumneniebieskieoczyiniegdyśpięknatwarzosobywśrednimwieku.
—Totenmłodzik,októrymześtamówili?—powiedziałaksiężna.—
Matyldo,mojadroga,chceszoddaćmniewrenceszczeniaka,coledwoodrosnąłodziemi?
NieoczekiwaniewulgarnysposóbwymowyzdumiałHornblowera.Był
przygotowanynawszystko,zwyjątkiemtego,żewspanialeodzianaksiężnabędziemówiłaakcentemprzedmieścia.Podniósł
oczy,żebynaniąspojrzeć,zapomniawszysięprzedtem
wyprostować,istałtakz
wysuniętympodbródkiemirękąnasercu.
—Wyglądaszjakgonsiornapolu
—powiedziałaksiężna.—Ojejku,bozarazacznieszsyczeć.
Wysunęłapodbródekioparłszydłonienakolanachzaczęłasiękiwaćnaboki,doskonalenaśladującwojowniczegogąsiora,aprzytymtakbardzoprzypominając
Hornblowera,żewywołałotowybuchśmiechuzestronyinnychgości.Hornblowerstałoblanyrumieńcem.
—Nieśmiejtasięzchłopaczka
—powiedziałaksiężna,biorącgowobronęiklepiącporamieniu.—Onmłodziutkiiniemasięcowstydać.
Możesenawetzadzieraćnosa,żechociażtakismarkacz,atrafiłmusięokręt.
Szczęśliwiesięstało,że
zaproszenienaobiadwybawiłoHornblowerazzakłopotania,wjakiepopadłpotejuwadze.
Hornblowerznalazłsięoczywiściewlicznymgronieludzi
pośledniejszegostanu,posadzonychpoobustronachśrodkowejczęścistołu,zinnymimłodszymi
oficerami—SirHewsiedziałzksiężnąuszczytustołuzjednejstrony,aLadyDalrymplezkomodoremzdrugiej.Wdodatkukobietbyłomniejniżmężczyzn,czegomożnasiębyłozresztąspodziewać,ponieważGibraltar,przynajmniejzpunktuwidzeniatechnicznego,byłoblężonąfortecą.
TakwięcHornblowerniemiał
kobietyzżadnejstrony;pojegoprawejręcesiedziałmłodyadiutant,któryzaopiekowałsięnimnapoczątku.
—Panizdrowie,waszamiłość—
rzekłkomodorpatrzącprzezstółipodnoszącszklankę.
—Dziękujęci—powiedziałaksiężna.—Wsamczas,żebyuratowaćmnieżycie.Nawetsobiemyślałam,którenzwasruszysięnaratunek.
Podniosłaprzepełnionykielichdoust,agdygoodstawiła,byłpusty.
—Będziepanmiał
pierwszorzędnątowarzyszkę—
powiedziaładiutantdoHornblowera.
—Jakżeto,onamabyćmojątowarzyszką—zapytałprzerażonyHornblower.
Adiutantpatrzyłnaniegozpolitowaniem.
—Awięcpananie
powiadomiono?—zapytał.—Jakzwykle,człowiek,któregodanasprawanajbardziejobchodzi,dowiadujesięoniejostatni.Jutro,kiedybędziepanodpływałzpocztą,przypadniepanuzaszczytzabraniajejłaskawościdoAnglii.
—NiechBógmamniewopiece
—westchnąłHornblower.
—Miejmynadzieję,żezechce—
rzekłpobożnieadiutant,wąchajączapachwina.—Marnatasłodkamalaga.StaryZająckupiłjejmnóstwowdziewięćdziesiątympiątymiodtegoczasukażdygubernatoruważazaswój
obowiązekjąpodawać.
—Alektotojest?—zapytał
Hornblower.
—Jejwysokośćksiężna
Wharfedale—powiedziaładiutant.
—Czyniesłyszałpan,jakjąprzedstawiałaLadyDalrymple?
—Ależonaniemówijakksiężna
—zaprotestowałHornblower.
—Nie.Staryksiążębyłjużzdziecinniały,kiedyjąpoślubił.Byławdowąpowłaścicielugospody,takmówiąjejprzyjaciele.Możepansobiewyobrazić,jeślipanchce,comówiąjejwrogowie.
—Alecoonatutajrobi?—
nastawałHornblower.
—JestwdrodzepowrotnejdoAnglii.Oilewiem,byławeFlorencji,kiedyweszlitamFrancuzi.
DotarładoLiwornoiprzekupiłastatekprzybrzeżny,żebyjątutajdowiózł.ProsiłaSirHewaoumożliwieniepowrotuiSirHewpoprosiładmirała—SirHewpoprosikażdegoowszystkodlaksiężny,
nawettakiej,októrejjejprzyjacielemówią,żejestwdowąpowłaścicielugospody.
—Rozumiem—rzekł
Hornblower.
Uszczytustołurozległsięwybuchwesołościiksiężnatrzonkiemnożaszturchnęławplecyodzianegowszkarłatnymundurgubernatora,prawdopodobnieżebysięupewnić,żepojąłdowcip.
—Sądzę,żebędziepanuwesołowpodróżypowrotnej—zauważył
adiutant.
WtejchwilipostawionoprzedHornbloweremkawałdymiącejpolędwicywołowejiwszystkieinnezmartwieniauleciaływobec
koniecznościpokrojeniajejwsposóbelegancki.Ująłnóżiwidelecwdrżącedłonieipodniósł
wzroknatowarzystwozebraneprzystole.
—Czymogępodaćpani
wołowiny,waszamiłość?Madam?
Sir?Przypieczonejczymiękkiej,sir?
Odrobinęsosu?
Wdobrzeogrzanympokojupotspływałmuztwarzy,gdyzmagał
sięzpieczenia.Miałszczęście,żewiększośćgościwolałainnedaniainiemusiałwielekroić.Położyłsobiekilkaposzarpanychpłatównatalerzu,bywtennajprostszysposóbukryćmarnerezultatyswojejpracy.
—WołowinazTetuanu—
powąchaładiutant.—Twardaiżylasta.
Adiutantgubernatoramógłtakmówić—niewiedział,jak
wspaniałewydawałosiętojedzeniemłodemuoficerowimarynarkiwojennej,przybyłemuwprostzdryfującejpomorzu,przepełnionejzałogąfregaty.NawetmyślowystępowaniuwroligospodarzawobecksiężnejniemogłazepsućcałkowicieapetytuHornblowera.Apodanenakońcudesery:bezyimakaronik,kremyiowoce
wprawiływzachwytmłodegoczłowieka,którytydzieńtemuwniedzielęjadłnadeserzwykłybudyń.
—Tesłodyczepsująpodniebieniemężczyzny—narzekaładiutant—
alecotoobchodziłoHornblowera.
Piliterazoficjalnetoasty.
Hornblowerwzniósłtoastzakrólairodzinękrólewskąiuniósłszklankęwstronęksiężnej.
—Aterazwrogowinapohybel
—rzekłSirHew.—NiechjegogaleonyzeskarbamispróbująprzepłynąćAtlantyk.
—Uzupełniępańskitoast,SirHewie—odezwałsiękomodorzdrugiegokońcastołu.—NiechdiegowiezdecydująsięwysadzićnoszKadyksu.
Wokółstołupodniósłsięrykpodobnydorykudzikichzwierząt.
WiększośćobecnychtuoficerówmarynarkipochodziłazeskadryśródziemnomorskiejJervisa,któradryfowałapoAtlantykuprzezostatniekilkamiesięcywnadzieiprzechwyceniaHiszpanów,gdybyprzyszłoimdogłowywypłynąćzportu.JervismusiałwysyłaćswojeokrętydoGibraltarupodwanarazdlauzupełnieniazapasów,aoficerowiecipochodziliwłaśniezdwóchokrętówliniowychobecnychwtejchwiliwGibraltarze.
—JohnnyJervispowiedziałbynato:amen—rzekłSirHew.—Awięc,panowie,napohybeldiegom.
IniechspróbująwyjśćzKadyksu.
Potemdamywyszły,skupiłysięwokółLadyDalrymple,igdytylkoprzyzwoitośćpozwoliła,Hornblowerprzeprosiłiwymknąłsię,niechcącwypićzadużowinawnocprzedodjazdemwsamodzielnąpodróż.
Denerwującaperspektywa
przybyciaksiężnejnapokładprawdopodobnieuchroniła
Hornbloweraodzbytniego
przejmowaniasięswojąpierwsząwyprawąwcharakterzedowódcyokrętu.Wstałprzedświtem—
zanimjeszczejutrzenka
śródziemnomorskapojawiłasięnaniebie—żebysprawdzić,czyjegocennyokrętjestprzygotowanydowyjściawdrogęistawieniaczoławrogimjednostkom,odktórychroiłosięnamorzu.Miałczterymałeczterofuntówkidlaobronyprzednieprzyjacielem,czylityleconic.
Jegookrętbyłnajsłabsząjednostkążeglującąpomorzu,gdyżnawetnajmniejszybryghandlowybył
lepiejuzbrojony.Jakwszystkiesłabestworzenia,będziemusiałszukaćbezpieczeństwawucieczce—
Hornbloweroglądałwpółświetlemaszty,którebędąnieśćżagle,aodnichtylemogłozależeć.Przejrzał
rozkładwachtzdwomaoficeramiwachtowymi,midszypmenem
HunteremizastępcąsternikaWinyattem,abysięupewnić,żekażdyczłonekjego
jedenastoosobowejzałogiwie,jakiemaobowiązki.Wkońcupozostałomutylkowłożyćswójnajelegantszymundurokrętowy,zjeśćśniadanieiczekaćnaksiężnę.
Naszczęścieprzybyławcześnie;ichekscelencjemusiaływstaćobardzoniedogodnejgodzinie,żebyjąodprowadzić.PanHunterzledwieskrywanympodnieceniemzameldowałozbliżaniusięszalupygubernatora.
—Dziękuję,panieHunter—
rzekłchłodnoHornblower—tegowymagaładyscyplina,nawetjeślikilkatygodnitemubawilisięrazemwwyściginawantach
„Indefatigable".
Szalupapodeszładoburtyidwajpięknieodzianimarynarze
przygotowalitrap.„LaRęve"miałatakniskąwolnąburtę,żeprzejścienaniąnieprzedstawiałożadnejtrudnościnawetdladam.Gubernatorwszedłnapokładprzydźwiękudwóchtylkogwizdków
bosmańskich,jakiemiała„LaRęve".
ALadyDalrymplewkroczyłazanim.Potemszłaksiężnaijejtowarzyszka;taostatniabyłamłodszaitakpiękna,jakkiedyśmusiałabyćksiężna.Zanimipodążałoparuadiutantówimałypokład„LaRęve"zapełniłsiętak,żeniebyłomiejscanabagażksiężnej.
—Pokażemypanijejlokum,
waszamiłość—rzekłgubernator.
LadyDalrympleskrzekliwym
głosemwyraziłaswojeubolewanienawidokmaleńkiejkajuty,prawiecałkowiciewypełnionejprzezdwiekoje,gdziekażdymusiałuderzyćgłowąoniskiebelkipokładu.
—Jakośtamprzeżyjemy—
powiedziałaksiężnazestoicyzmem.
—Czegoniemoglibyrzecludzieprowadzeninaspacerekdo
Tyburn[13].
WostatniejminuciejedenzadiutantówwyjąłpakietpocztyiprosiłHornbloweraopokwitowanieodbioru;wypowiedzianoostatniesłowapożegnaniaiSirHewiLadyDalrymplezeszliprzedburtęprzydźwiękugwizdków.
—Załogadokabestanu!—
krzyknąłHornblowerwmomencie,gdywioślarzewszalupieujęlizawiosła.
Kilkachwilspiesznejpracywystarczyłonawybraniekotwicy
„LaRęve".
—Kotwicapion,sir—
zameldowałWinyatt.
—Kliwrystaw!—wołał
Hornblower.—Żaglestaw!
Popostawieniużaglisterzanurzył
sięwwodziei„LaRęve"ruszyłafordewindem.Wszyscybylitakzajęcimocowaniemkotwicyistawianiemżagli,żeHornblowermusiałsamsalutowaćbanderą,gdy
„LaRęve"wyszłazafalochronnałagodnymwietrzepółnocno-wschodnimizanurzyładzióbwpierwszychdługichfalachAtlantykuwpadającychtuprzezCieśninęGibraltarską.
Obokześwietlikadoleciałtrzask,jakbycośspadłowkabinieprzytympierwszymprzechyle,aleHornblowerniemiałczasu
zajmowaćsięzakwaterowanąwkabinieniewiastą.Stałzlunetąprzyoczach,kierującjąwpierwnaAlgeciras,apotemnaTarifę—
jakiśokrętwojennylubkorsarzzlicznązałogąmógłbyzłatwościąwyskoczyćizaatakowaćbezbronnyłup,jakimbyła„LaRęve".Niemógł
sobiepozwolićnaodpoczyneknawetpozmianiewachty
przedpołudniowej.Okrążyli
przylądekMarroquiiHornblowerustaliłkursnaPrzylądekŚw.
Wincentego,apotemgóry
południowejHiszpaniizaczęłyzapadaćzahoryzont.PrzylądekTrafalgarledwiemajaczyłpoprawejstroniedziobu,kiedyHornblowerzamknąłwreszcielunetęizaczął
myślećoobiedzie;byłorzecząprzyjemnąbyćkapitanemwłasnegookrętuimóczamówićobiadwtedy,kiedysięchciało.Poczułbólwstopach;byłnanogachzbytdługo
—jedenaściegodzinbezprzerwy.
Jeśliprzyszłośćprzyniesiemuwielesamodzielnychmisji,stracizdrowieprzeztakiezachowanie.
Zszedłpodpokład,wyciągnąłsięwygodnienaskrzyniiposłał
kucharza,żebyzapukałdodrzwikabinyksiężnej,przekazałjegopozdrowieniaizapytał,czywszystkojestwporządku;usłyszał
ostrygłosksiężnejmówiącej,żeniepotrzebujeniczego,nawetobiadu.
Hornblowerwzruszyłramionamifilozoficznieizjadłswójposiłekzapetytemmłodegoczłowieka.
Wyszedłznowunapokład,gdyjużzapadłanoc;Winyattmiałwachtę.
—Robisięmgła,sir—
powiedział.
Takbyłowistocie.Słońcenahoryzonciebyłoprzesłoniętemgłą.
Wiedział,żetojestcena,jakąpłacizasprzyjającywiatr;wmiesiącachzimowychnatychszerokościachgeograficznychzawszemożnasiębyłospodziewaćmgły,tamgdziechłodnywiatrodlądudocierałdoAtlantyku.
—Ranobędziejeszczegęstsza—
zauważyłponuroizmieniłrozkazywydanewnocy,ustalająckursnazachód,zamiastnapółnocnyzachód,jakpoczątkowozamierzał.Chciał
miećpewność,żewwypadkumgłybędziewdostatecznejodległościodPrzylądkaŚw.Wincentego.
Byłtojedenztychdrobiazgów,któremogąwpłynąćnacałe
późniejszeżycieczłowieka—
Hornblowermiałpóźniejdosyćczasu,żebysięzastanawiać,cobysięstało,gdybyniezarządziłtejzmianykursu.Wnocyczęstowychodziłnapokładiwlepiał
wzrokwcoraztogęstsząmgłę,leczwmomenciedecydującymbyłwkajucie,dokądposzedłprzedrzemaćsięchwilę.Obudziłgomarynarz,potrząsającgwałtowniezaramię.
—Proszę,sir.Proszę,sir.PanHunterprzysłałmnie.Proszę,sir,niechpanprzyjdzienapokład,ontakmówił,sir.
—Idę—powiedziałHornblower,budzącsięnatychmiasti
wyskakujączkoi.
Nadchodzącyświtrozświetlił
niecootaczającąichmgłę.„LaRęve"przebijałasięprzeznieprzyjaznemorzeprzywietrzeledwiezapewniającymsterownąszybkość.Hunterstałopartyosterzwyrazemniepokojunatwarzy.
—Niechpanposłucha—
powiedział,gdypojawiłsięHornblower.
Słowatewyrzekłszeptemiwpodnieceniuzapomniałdodaćsłowo
„sir",którenależałosiędowódcy—
wtymzdenerwowaniuHornblowerteżniezauważyłtegoprzeoczenia.
Hornblowerzacząłnasłuchiwać.
Usłyszałnormalneodgłosyokrętowe
—grzechotblokówtowarzyszącychprzechyłom„LaRęve"iszumwodypoddziobem.Potemdobiegłygoinneodgłosy,zinnegookrętu.Tobyłgrzechotinnychbloków,innydzióbprułmorze.
—Przynaszejburciejestokręt—
rzekłHornblower.
—Tak,sir—powiedziałHunter.
—Akiedyposłałempopana,usłyszałemrozkaz.Tobyłopohiszpańsku—wkażdymraziewjakimśobcymjęzyku.
Naokręciezapanowałniepokój.
—Wywołaćcałązałogę.
Spokojnie—rozkazałHornblower.
Alegdywydałtenrozkaz,zaczął
wątpić,czytocośda.Mógłposłaćludzinastanowiska,mógłobsadzićikazaćzaładowaćswoje
czterofuntówki,alejeślitenokrętwemglejestsilniejuzbrojony,niżbywaokręthandlowy,tostojąwobliczuśmiertelnegoniebezpieczeństwa.
Potemspróbowałsiępocieszyć—
możetojakiśopasły,pełenskarbówgaleonhiszpańskiijeśliweźmiegoodważnieprzezabordaż,możeotrzymaćpryzistaćsiębogatymnacałeżycie.
—Szczęśliwegodzionka
wiosennegożyczępanu[14]—
odezwałsięczyjśglosobokiHornbloweromalniewyskoczyłzeskóryzezdziwienia.Zapomniał
właściwieoobecnościksiężnejnapokładzie.
—Cicho!—powiedział
gniewnymszeptem,aona
natychmiastprzerwała,zdziwiona.
Byłaowiniętawpłaszczimiałapostawionykołnierzdlaochronyprzedwilgocią;nicwięcejniemógł
dojrzećwciemnościimgle.
—Możnasięocośzapytać…—
zaczęła.
—Milczeć!—powtórzyłszeptemHornblower.
Przezmgłęusłyszeliochrypłygłos,innegłosypowtórzyłyrozkaz,rozległsiędźwiękgwizdków,dużohałasuizamieszania.
—Tohiszpan,prawda?—spytał
szeptemHunter.
—Napewnohiszpan.Wzywająwachtę.Słuchajcie!
Dwapodwójneuderzeniadzwonuokrętowegodobiegłyprzezwodę.
Czterydzwonynawachtęporanną.
Inatychmiastnibyechozewszystkichstronrozległsiędźwiękinnychdzwonów.
—Jesteśmywśrodkufloty,oBoże!—szepnąłHunter.
—Dużestatkiteżtusą,sir—
dodałWinyatt,którypodszedłdonichprzyzwoływaniucałejzałogi.
—Słyszęsześćróżnychgwizdków,którymizwołująwachtę.
—Awięcdiegowiewysadzilinos—rzekłHunter.
Ikurs,któryustaliłem,
wprowadziłnaswsamśrodekmiędzynich—pomyślałgorzkoHornblower.Tobyłokropnyzbiegokoliczności,wprostidiotyczny.Aleniepozwoliłsobietrwonićnatoenergii.Stłumi)drżeniewargnawspomnienietoastuSirHewa,któryżyczył,abyHiszpaniewyszlizKadyksu.
—Stawiająwięcejżagli—
powiedział.—Nocądiegowieskracajążagle,jakteopasłestatkizKompaniiIndyjskiej.Stawiają
marsiedopierooświcie.
Wokołonichwemgle
rozbrzmiewałoskrzypieniekrążkówwblokach,krokiludziprzyfałach,odgłoslinrzucanychnapokładyisłowawielurozmawiającychzesobąludzi.
—Robiąprzytymdużoszumu,niechichdiabli—zauważyłHunter.
Widaćbyłotłumionenapięcie,gdystałtakusiłującprzebićwzrokiemmgłę.
—ProśmyBoga,żebybylinainnymkursieniżmy—powiedział
Winyattrzeczowo.—Wówczasszybkoichminiemy.
—Niewyglądanato—rzekł
Hornblower.
„LaRęve"szłaprawieprostosłabymfordewindem;gdyby
Hiszpaniepłynęliwprzeciwnymkierunkulubznaleźlisięnatrawersie,odgłosyznajbliższegostatkujużbyprzycichłylubbardzosięnasiliłydotegoczasu,alenicnatoniewskazywało.Istniałodużowiększeprawdopodobieństwo,że
„LaRęve"wysunęłasięprzedflotyllęhiszpańskąidącąpoddolnymiżaglamiiterazznalazłasięwsamymjejśrodku.Niewiadomobyło,codalejrobićwtakiejsytuacji,czystanąćwdryfipozwolićHiszpanomsię
wyprzedzić,czyteżpostawićwięcejżagliipróbowaćichwyminąć.Leczwmiaręupływuminutstawałosięrzeczącorazjaśniejszą,żeflotyllaikorwetaidąwłaściwietymsamymkursem,gdyżwprzeciwnymraziemusielibyjużzbliżyćsiędoktóregośokrętu.Bylinatymkursie
najbezpieczniejsi,dopóki
utrzymywałasięmgła.Alemgłazniknieznadejściemdnia.
—Czyniemoglibyśmyzmienićkursu,sir?—zapytałWinyatt.
—Czekajcie—rzekł
Hornblower.
Wsłabym,ledwierozjaśniającymsięświetleporankazauważyłstrzępygęściejszejmgłyprzepływającejmimo—oczywistyznak,żenienależałooczekiwaćutrzymywaniasięjejprzezczasdłuższy.Wtejchwiliwpłynęlinaniezamglonyskrawekwody.
—Tamonjest,naBoga!—
zawołałHunter.
Obajoficerowieiwszyscy
marynarzewpadlinaglewpanikę.
—Staćspokojnie,udiabła!—
krzyknąłostroHornblower,
wyładowującnapięciewtychgwałtownychsłowach.W
odległościmniejniżkabla
trójpokladowyokrętliniowyszedł
równoległymkursempoichprawejburcie.Przednimiipolewejstroniewidaćbyłomglistejeszczezarysyinnychokrętówwojennych.Nicichnieuratuje,jeśliściągnąnasiebieuwagę;wszystkocomoglizrobić,topłynąćdalej,jakgdybymielitakiesamoprawocookrętylinioweznajdowaćsiętutaj.Jeślimająszczęście,tooficerwachtowyniebędziewiedział,żewichflocieniemażadnejkorwetywrodzaju„LaRęve"lubpomyśli,żemogąmiećtakąjednostkę.Ostatecznie„LaRęve"miałakonstrukcjęfrancuskąifrancuskitakielunek.Burtawburtękorwetaiokrętwojennypłynęłyprzezsfalowanemorze.Znajdowalisięwzasięgupięćdziesięciuarmatdużegokalibruijedendobrzewycelowanystrzałmógłichzatopić.
Hunterkląłpaskudnieprzyciszonymgłosem,aledyscyplinarobiłaswoje;lunetazpokładuhiszpananiewykryłabyżadnegopodejrzanegozamieszanianapokładziekorwety.
Minąłichjeszczejedenstrzępmgłyiweszliwgrubąjejławicę.
—DziękiBogu!—wykrzyknął
Hunter,nieświadomkontrastumiędzytympobożnym
westchnieniemamiotanymiprzedchwiląbluźnierstwami.
—Załogadozwrotuprzezrufę—
powiedziałHornblower.—
Przechodzimynalewyhals.
Niebyłopotrzebyprzestrzegaćmarynarzy,żebyuczynilitojaknajciszej.Wszyscyjakjedenzdawalisobiesprawęzniebezpieczeństwa.
„LaRęve"zawróciłabezgłośnie;równiecichowybranoizluzowanoszotyikorweta,trzymającsięmożliwienajbliżejwiatru,zmieniłahals,wystawiającsięnafalelewączęściądziobową.
—Przecinamyterazichkurs—
powiedziałHornblower.
—ProśmyBoga,żebyśmybylizaichrufą,anieprzeddziobem—
powiedziałWinyatt.
Księżnawciążbyłanapokładzie;wpłaszczuikapturzestałacofnąwszysiędalekonarufę.
—Czywaszamiłośćnieuważa,żelepiejzejśćnadół?—zapytał
Hornblower,usiłującprzemawiaćdoniejwsposóboficjalny.
—Onie,PROSZĘ—powiedziała.
—Niemogłabymtegoznieść.
Hornblowerwzruszyłramionamiizapomniałojejobecności,gdyżnagleprzypomniałsobieoczymśważnym.Pobiegłszybkonadółiwróciłzdwiemawielkimi
zapieczętowanymikopertamizpocztą.Wziąłkołekdomocowanialinizacząłprzywiązywaćdoniegokoperty.
—Proszę—rzekłaksiężna—
proszę,panieHornblower,niechmipanpowie,copanrobi?
—Chcęmiećpewność,żezatoną,gdyjewyrzucęzaburtęwchwilipoddaniasię—wyjaśniłponuroHornblower.
—Toznaczyżeprzepadnąnazawsze?
—Lepiejto,niżżebyHiszpaniemielijeprzeczytać—powiedział
Hornblowerzcałącierpliwością,najakąpotrafiłsięzdobyć.
—Mogłabymzaopiekowaćsię
nimidlapana—powiedziałaksiężna—naprawdę.
Hornblowerpopatrzyłnaniąuważnie.
—Nie—powiedział—mogą
przeszukaćpanibagaż.
Prawdopodobnietouczynią.
—Bagaż!Jakbymmiałazamiarpakowaćjedobagażu!Schowamjeprzysobie—mnienapewnoniebędąrewidować.Nigdyichnieznajdą,jeślijewłożęzabieliznę.
Wsłowachtychbyłbrutalnyrealizm,któryzaskoczył
Hornblowera,alesprawił
jednocześnie,iżmusiałprzyznaćprzedsobą,żebyłocośw
propozycjiksiężnej.
—Jeślinaspochwycą—ciągnęłaksiężna—amodlęsię,żebysiętoniestało,leczjeśliimsiętouda—
mnienapewnoniezatrzymająjakojeńca.Panwieotym.OdeśląmniedoLizbonyiczymprędzejwsadząnaktóryśokrętkrólewski.Wtedypocztabędziemogłabyć
dostarczona.Późno,leczlepiejniżwcale.
Toprawda—pomyślał
Hornblower.
—Będęstrzectychlistówjakwłasnegożycia—zapewniałaksiężna.—Przysięgam,żenigdysięzniminierozstanę.Nikomuniepowiem,żejemam,dopierogdyjedoręczęoficerowikrólewskiemu.
PatrzyławoczyHornblowerauczciwymspojrzeniem.
—Mgłaprzerzedzasię,sir—
powiedziałWinyatt.
—Szybko!—rzekłaksiężna.
Niebyłoczasunadalsządyskusję.
Hornblowerwyciągnąłkopertyspodsznurkaiwręczyłjeksiężnej,akołekwłożyłnamiejscew
kołkownicy.
—Taprzeklętamodafrancuska
—mówiłaksiężna.—Będęjednakmusiałaschowaćtekopertypodhalkę.Bonapiersiachniemagdzie.
Niewątpliwiegórnaczęśćjejstrojunienadawałasiędotego;wbrewprawomanatomiisukniamiałatalięprawiepodpachami.
—Proszęmidaćkawałekliny,szybko!—rzekłaksiężna.
Winyattodciąłnożemkawałeklinyipodałjej.Sięgaławłaśniepodhalkę,Hornblowerzprzerażeniemdojrzałskrawekbiałegoudanadpończochamiiodwróciłczymprędzejwzrok.Mgławyraźniestawałasięrzadsza.
—Możejużpanpatrzeć—
oświadczyłaksiężna,alehalkaopadładopierowmomencie,kiedyHornblowerznowuspojrzałwjejstronę.—Wsadziłamjepod
bieliznę,przysamymciele.Modadyrektoriańskanieprzewidujenoszeniagorsetów.Obwiązałamsięwięclinąwtaliipodkoszuląizawiesiłamjednąkopertędoprzodu,adrugąnaplecach.Czypanpodejrzewałbycokolwiek?
Obróciłasię,żebyHornblowermógłzobaczyć.
—Nie,nicniewidać—odparł.
—Muszępodziękowaćwaszej
miłości.
—Trochęmnietopogrubia—
zauważyłaksiężna—alenicmnienieobchodzi,coHiszpanieotympomyślą,bylebyniedomyślilisięprawdy.
Teraz,gdyjużnicniezostałodozrobienia,Hornblowerpoczuł
zakłopotanie.Rozmowazkobietąnatematkoszuligorsetówczyteżichbrakubyładlaniegoczymśnowym.
Zamglonesłońce,jeszczeniskonadhoryzontem,przebijałosięprzezmgłęiświeciłomuwoczy.Marselrzuca)słabycieńnapokład.Zkażdąsekundąsłońcerozjaśniałosię.
—Nadchodzi—powiedział
Hunter.
Przednimiwidnokrągposzerzał
sięwszybkimtempiezkilkujardówdostu,zestudopółmili.
Morzebyłousianeokrętami.Widaćbyłowyraźnieconajmniejsześć—
czteryliniowceidwiedużefregatyzczerwono-złotąflagąhiszpańskąnamasztachiwielkimi
drewnianymikrzyżaminatopach,cojeszczewyraźniejmówiłootym,żetosąstatkihiszpańskie.
—Jeszczerazzwrotprzezrufę,panieHunter—powiedział
Hornblower.—Zpowrotemwemgłę.
Tobyłajedynaszansaratunku.
Zbliżającsiękunimokrętybędąsygnalizowaćpytaniainiebyłomowy,żebytegouniknąć.„LaRęve"obróciłasięwmiejscu,aleławicamgły,zktórejsięwynurzyła,jużścieniała,wessanaprzezspragnionesłońce.Mielijeszczeprzedsobąjejpasmo,aleionorzedłoirozpływałosię.Głuchyodgłoswystrzałuarmatniegodoleciałichuszuitużprzyćwiartcerufowejpociskwyrzuciłfontannęwody,zanimpogrążyłsięwfali.
Hornblowerobejrzałsięnarufęwsamczas,żebyzobaczyćobłoczekdymuzdziobuścigającejichfregaty.
—Dwarumbywprawo—
powiedziałdosternika,usiłującprzytymustalićkursfregaty,kierunekwiatru,namiarinnychstatkówipołożenieostatniego,gęściejszegopasmamgły.
—Jestdwarumbywprawo—
powtórzyłsternik.
—Wybraćszotyfokaigrota!—
zawołałHunter.
Następnystrzał,tymrazemdalekozarufą,leczdobrzewycelowany;Hornblowerprzypomniałsobienagleoksiężnej.
—Waszamiłość,proszęzarazzejśćpodpokład—rzekłszorstko.
—Onie,nie!—zawołała
księżnagwałtownie.—Niechpanmipozwolizostaćtutaj.Niezejdęnadół,gdziemojapokojówkależynękanachorobąmorskąijęczy,żechceumrzeć.Niewytrzymamwtymzatęchłympudlekabiny.
Wkabinieniebędziebezpieczna
—pomyślałHornblower.—Belki
„LaRęve"byłyzbytkruche,abymogływogólewytrzymać
uderzeniepocisku.Niewiastybyłybybezpiecznewładowni,poniżejliniiwodnej,aletammusiałybyleżećnabaryłkachzwołowiną.
—Widaćstatek!—rozległsięgłoszsalingu.
Mgłasięrozeszła,ukazujączarysyliniowcaodległegood„LaRęve"
mniejniżomilęorazidącegoprawietymsamymkursem.Bum-bum—rozległsięgłuchyodgłos.zfregatyzarufą.Wtejchwilistrzałyarmatniemusiałyjużoznajmićcałejflotyllihiszpańskiej,żedziejesięcośniezwykłego.Idącyprzednimiokrętwojennyzorientujesię,żetopościgzatąmałąkorwetą.Pociskprzeleciał
obok,rozdzierającpowietrzezprzeraźliwymhukiem.Okrętwprzodzieczekałnanich;Hornblowerzobaczył,żejegomarsieobracająsiępowoli.
—Marynarzedoszotów!—
zawołał.—PanieHunter,wykonaćzwrot.
„LaRęve"zawróciłaznowu,kierującsięwstronęzwężającejsięlukipolewejburcie.Fregatapłynęłazarufą,byodciąćimdrogę.
Następnesmugidymuzjejdziobu.
Zprzerażającymwyciemprzeleciał
pociskokilkastópodHornblowera,któryzachwiałsięnanogachodpodmuchu.Wgrotżaglupojawiłasiędziura.
—Waszamiłość—powiedział
Hornblower—toniesąstrzałyostrzegawcze…
Ostrzeliwałichliniowiec,któryzdążyłwytoczyćkilkaarmatnapokładziegórnymiobsadzićjezałogą.Zdawałosię,żenadszedł
koniecświata.Jednazkuluderzyławkadłub„LaRęve"ipoczuli,żepokładzakołysałsiępodstopami,jakbystateczekrozpadałsięnakawałki,awtejsamejchwiliinnypocisktrafiłwmaszt.Pękłysztagiiwantyideszczodłamkówposypał
sięwokoło.Maszt,żagle,bom,gafelicałaresztazwaliłasięzgórywmorze,zaburtęnawietrzną.Szczątkitakielunkuwlokłysięzanimiiobracałybezradnywrak,
wytracającyresztkiszybkości.
Grupanarufiestałaprzezchwilęoszołomiona.
—Czyktośranny?—zapytał
Hornblower,wracającdosiebie.
—Tylkodraśnięcie,sir—
powiedziałczyjśgłos.Zakrawałonacud,żeniktniezostałzabity.
—Pomocnikcieśli,opuścićsondędoładowni—rozkazał,apotem,opamiętawszysię,zmieniłrozkaz.
—Nie,dodiabłaztym.Cofamrozkaz.Niechdiegowiepróbująratowaćstatek,jeślipotrafią.
Liniowiec,któregosalwa
wyrządziłateszkody,brałjużwiatrwmarsieioddalałsię,natomiastścigającafregatadopadłaich
szybko.Zlukurufowegowyłoniłasięzapłakanapostać.Byłatopokojówkaksiężnej,tak
przestraszona,żezapomniałaochorobiemorskiej.Księżna
otoczywszydziewczynę
opiekuńczymramieniempróbowałająpocieszać.
—Waszamiłośćzechcemoże
raczejzająćsięswoimibagażami—
odezwałsięHornblower.—Jużwkrótceopuścinaspanizdiegami,udającsięnainnąkwaterę.Mamnadzieję,żewygodniejszą.
Starałsięmówićrzeczowym
tonem,jakbyniezaszłonicnadzwyczajnego,jakbyniemiałzachwilęstaćsięjeńcemHiszpanów,leczksiężnazauważyładrżeniespokojnychzwyklewargi
zaciśniętepięści.
—Nieumiempowiedzieć,jakbardzomnietomartwi—rzekłamiękkim,pełnymwspółczuciagłosem.
—Tymtrudniejmitoznieść—
odparłHornblower,zmuszającsiędouśmiechu.
Fregatahiszpańskazachodziłaimwłaśniedrogęwodległościkablaponawietrznej.
—Proszępana—wtrąciłHunter.
—Co?
—Możemywalczyć,sir.Niechpantylkorozkaże.Obrzucimyłodziekartaczami,jakbędąpodchodzićdoabordażu.Możechoćrazudasięnamichodegnać.
ZnękanyHornblowerjużmiał
rzucić:„Niegadajciegłupstw",alesięopanował.Wskazałtylkonafregatę.Odległamniejniżostrzał
wycelowaławnichwyzywającodwadzieściaarmat.Opuszczanawłaśniełódźzabierzeconajmniejdwarazytylemarynarzy,ilebyłona
„LaRęve",niewiększejodjachtu.
Mieliszansęniejednądodziesięciuczynawetdostu,leczjednądotysiąca.
—Rozumiem,sir—zgodziłsięHunter.
Łódźzfregatyhiszpańskiejjużbyłanawodzie,gotowado
odpłynięcia.
—PanieHornblower,chcę
zamienićzpanemsłówkonaosobności—rzekłanagleksiężna.
NatesłowaHunteriWinyattoddalilisię.
—Słucham,waszamiłość?—
zwróciłsiędoniejHornblower.
Księżnapatrzyłamuprostowoczy,wciążobejmującramieniempięknąpokojówkę.
—Jestemtakąsamąksiężnąjakpanksięciem—powiedziała.
—WielkiBoże!—westchnął
Hornblower.—Więckim…kimpanijest?
—KittyCobham.
Nazwiskotonicniemówiło
Hornblowerowi.
—Widzę,panieHornblower,żejestpanzamłody,żebypamiętaćtonazwisko.Ostatnirazwystępowałamnadeskachpięćlattemu.
Otóżto.KittyCobham,aktorka.
—Terazmogęjużtopowiedzieć
—ciągnęłaksiężna—tańczącnafalachłódźhiszpańskaszławichstronę.—WejścieFrancuzówdoFlorencjidopełniłoczarymoichnieszczęść.Zostałambezgrosza,gdysięwymknęłamzichrąk.Ktoruszyłbypalcemdlabyłejartystki—
wdodatkuzdradzoneji
opuszczonej?Comogłamzrobić?
Aleksiężna—tocoinnego.StaryDalrymplesamjużniewiedział,jaksięprzysłużyćksiężnejWharfedale.
—Czemuwybrałapanitentytuł?
—zapytałmimowoliHornblower.
—Znałamją—odparłaksiężnazewzruszeniemramion.—Toznaczycechyjejcharakteru.Dlategowybrałamwłaśnieją—zawszelepiejmiwychodziłyrole
charakterystyczneniżzwykłekomediowe.Iniebywałamwnichtaknudnajakwdużejroli.
—Alemojapoczta!—
wykrzyknąłprzerażonyHornblower.
—Proszęjązwrócić,szybko.
—Jeślipansobietegożyczy—
odparłaksiężna.—Alepo
przybyciuHiszpanówmogędalejgraćrolęksiężnej.Uwolniąmnieprzynajbliższejokazji.Będętychkopertstrzecbardziejniżwłasnegożycia—przysięgam,przysięgam!
Jeślimijepanzawierzy,zostanądoręczoneprzedupływemmiesiąca.
Hornblowerwidziałjejbłagalnywzrok.Mogłabyćprzebiegłymszpiegiem,usiłującymuchronićpocztęodwyrzuceniazaburtę,zanimHiszpaniejądostaną.Ależadenszpiegniemógłprzewidzieć,że„LaRęve"wpakujesięwśrodekflotyllihiszpańskiej.
—Wiem,zaglądałamdobutelki
—przyznałaksiężna.—Piłam.Tak,toprawda.AlewGibraltarzebyłamtrzeźwa,nieprawdaż?Iniewezmękropli,anijednejkropli,pókinieznajdęsięwAnglii.Przysięgam.
Proszę,sir…proszę.Niechmipanpozwoliuczynićcośdlakraju.
Byłatotrudnadecyzjadla
człowiekadziewiętnastoletniego,którynigdydotądniezamieniłsłowazaktorką.Ochrypłygłosoznajmił
żełódźhiszpańskaprzybiładoichburty.
—Awięcniechjąpanizatrzyma
—postanowił—idoręczy,kiedytobędziemożliwe.
Nieodrywałoczuodjejtwarzy.
Szukałwniejśladutriumfu.Gdybygodostrzegł,natychmiastwydarłbyjejpocztę.Alezobaczyłtylkonaturalnywyrazradościidopierowtedy—niewcześniej—uznał,żemożejejzaufać.
—Och,dziękujępanu,sir—
powiedziałaksiężna.
Łódźzahaczyłabosakiemi
porucznikhiszpańskizaczął
gramolićsięprzezburtę.Właziłnapokładnaczworakach,agdysiępodniósł,Hornblowerruszyłwjegostronę,abygoprzyjąć.Pokonanyizwycięzcawymieniliukłony.
HornblowernierozumiałsłówHiszpana,alenajprawdopodobniejwypowiadałonjakieśoficjalnefrazesy.Spostrzegłszydwieniewiasty,Hiszpanosłupiał.
Hornblowerspiesznieprzedstawił
ichsobiewjęzyku,którywydawał
musięhiszpańskim.
—SeńoreltenenteEspanol—
rzekł.—SeńoralaDuąuesadeWharfedale.
Tytułwyraźniewywarłwrażenie;porucznikskłoniłsięgłęboko,aksiężnaprzyjęłaukłonzwyniosłąminą.Hornblowermógłbyćpewien,żepocztajestbezpieczna.Byłatojakaśulgawtejnieszczęsnejsytuacji,gdyjakojeniechiszpańskistałnapokładzienasiąkłegowodąstateczku.Usłyszałodgłoshuku,dalekopozawietrznej.Żadengrzmotniemógłtrwaćtakdługo.Tocousłyszał,musiałobyćhukiemsalwburtowychzwalczącychokrętów
—czynawetflotylli.GdzieśwokolicyPrzylądkaŚw.WincentegoeskadrabrytyjskamusiaławreszciedopaśćHiszpanów.Corazgroźniejrozbrzmiewałłoskotartylerii.
Hiszpanie,którzywdrapalisięnapokład„LaRęve",zaczęliprzejawiaćzdenerwowanie,atymczasemHornblowerstałzodkrytągłowąiczekał,ażwezmągodoniewoli.
Niewola—tostrasznarzecz.Gdyminęłootępienie,Hornbloweruświadomiłsobie,jakstraszna.
Nawetwieścioporządnymlaniu,jakiedostałaflotyllahiszpańskapodŚw.Wincentym,niezłagodziłyniedoliiudrękiwegetacjiwięziennej.Niechodziłotutylkoowarunkifizyczne—otedziesięćstópkwadratowychmiejscanaczłowiekanaopuszczonymstatkuwFerrol,wrazzinnymipodoficeramiwziętymidoniewoli,gdyżniebyłyonegorszeodtych,wjakichmłodszyoficermusiałczęstoprzebywaćnamorzu—
najstraszniejsząrzecząbyłautratawolności,samfaktbyciajeńcem.
Upłynęłyczterymiesiące,zanimpierwszylistdotarłdoHornblowera;rządhiszpański,niezaradnypodkażdymwzględem,miałnajgorszysystempocztowywEuropie.Leczototrzymałtenlist,adresowanyiprzeadresowany,bezpiecznywjegorękach,wyrwanypodoficerowihiszpańskiemu,sylabizującemuobcenazwisko.PismoniebyłoznaneHornblowerowi,agdyzłamał
pieczęć,otworzyłlistiprzeczytał
nagłówek,zdawałomusięprzezchwilę,żetolistdokogośinnego.
„Drogichłopcze"—zaczynałsięlist.Któżulicha,możegotaknazywać?Czytałdalejjakweśnie.
Drogichłopcze!
Spodziewamsię,żebędzieszuszczęśliwiony,gdydowieszsię,żeto,comidałeś,dotarłodomiejscaprzeznaczenia.Gdytooddałam,powiedzianomi,żejesteśwniewoliimojesercepłaczenadTobą.
Oznajmilimiteż,żesązadowolenizTwoichczynów.AjedenztychadmirałówjestudziałowcemDruryLane.Któżbymógłsiętegospodziewać?Uśmiechnąłsiędomnie,ajadoniego.Wtedyjeszczeniewiedziałam,żemaudziały,iuśmiechałamsięzsamejdobrociserca.To,comunaopowiadałamoniebezpieczeństwach,jakie
przeżyłam,strzegąccennej
przesyłki,byłoczystąbujdąteatralną.Aleonuwierzyłibyłtakwzruszonymoimuśmiechemi
moimiprzygodami,żezażądał,abySherrydałmirolę,inieuwierzysz,gramterazwiększerole,zwykletragicznychmatek,izyskujępoklaskniewybrednychwidzów.
Odkrywamrównieżdobrestronystarzeniasię.Odczasu,gdysięrozstaliśmy,niewzięłamwinadoustiniewezmęjużnigdy.Jakododatkowąnagrodęmójadmirałdał
miprzyrzeczenie,żewyśletenlistnastępnymstatkiemwiozącymjeńcównawymianę.Mamnadzieję,żedotrzedoCiebieiprzyniesiepociechęwTwychrozterkach.
CowieczórmodlęsięzaCiebie.
Oddanaprzyjaciółka
CatherineCobham
Pociechawrozterkach?Możeitak.Byłapewnapociechaw
świadomości,żepocztadotarła,gdzietrzeba,atakżewiadomości—
chociażzdrugiejręki—żelordowieAdmiralicjisązniegozadowoleni.Byłapewnapociechanawetwtym,żeksiężnawróciłanascenę.Alewszystkotorazembyłoniczymwporównaniuzjegoniedolą.
Przyszedłstrażnik,abyzabraćgodokomendanta,któremuirlandzkirenegatsłużyłzatłumacza.Nabiurkukomendantależałyjeszczejakieśpapiery—widoczniestatekzjeńcami,któryprzywiózłlistodKittyCobham,dostarczyłrównieżpocztędlakomendanta.
—Witampana,sir—powiedział
komendant,uprzejmyjakzawsze,wskazująckrzesło.
—Dzieńdobry,sir,ibardzodziękuję—odparłHornblower.
Uczyłsięhiszpańskiegopowoliizwielkimtrudem.
—Otrzymałpanawans—
oznajmiłIrlandczykpoangielsku.
—C-co?—zdumiałsię
Hornblower.
—Awans—powtórzył
Irlandczyk.—Tujestlist.
„Informujesięwładzehiszpańskie,żewzwiązkuzzasługami
służbowymizatwierdzasięp.o.
dowódcęokrętupanaHoratiaHornblowera,midszypmenaip.o.
porucznika,jakodowódcęokrętu.
LordowieAdmiralicjiwyrażająprzekonanie,żepanuHoratiowiHornblowerowiprzyznanezostanąodrazuprzywilejezwiązaneztymstanowiskiem".Widzipanteraz,młodyczłowieku.
—Mojegratulacje,sir—rzekł
komendant.
—Bardzodziękuję,sir—
odpowiedziałHornblower.
Komendant,miłystarszypan,uśmiechałsięprzyjaźniedozakłopotanegomłodzieńca.Zaczął
mówićcośjeszcze,aleHornblowerbyłzasłabywhiszpańskim,żebymógłrozumiećbardziej
skomplikowanezdaniaiwrozpaczyposzukałwzrokiempomocy
tłumacza.
—Teraz,gdyzostałpan
mianowanyoficerem—wyjaśniłtenostatni—będziepanprzeniesionydopomieszczeńoficerów
przebywającychwniewoli.
—Dziękuję—rzekłHornblower.
—Będziepanotrzymywałpołowępensjinależnejoficerowiwpańskiejrandze.
—Dziękuję.
—Honorowanybędzierównieżpańskiparol.Dawszygo,będziepanmógłcodzienniewychodzićnadwiegodzinydomiastaiwokolice.
—Dziękuję—powtarzał
Hornblower.
Wciągunastępnychdługich
miesięcyjegoniedolazostałaniecozłagodzonabyćmożewłaśniedziękitemu,żeparoldawałmucodzienniedwiegodzinyswobody;swobodybłądzeniaulicamimiasteczka,wypijaniafiliżankiczekoladyczyszklankiwina—jeślimiałzaco—
iuprzejmej,choćprzychodzącejmuztrudemrozmowyzhiszpańskimiżołnierzami,marynarzamiczycywilami.Przyjemniejjednakbyłospędzaćtedwiegodziny,wędrującpościeżkachgórskich,wydeptanychprzezkozice,wystawiająctwarznawiatrisłońce,wbliskościmorza,którełagodziłoudrękęniewoli.
Poprawiłosięteżtrochęjedzenieiwarunkimieszkaniowe.Dotegodochodziłaświadomość,żejestterazporucznikiemmianowanymprzezkrólaiżejeślikiedyś,kiedyśskończysięwojnaijegoniewola,będziemógłwegetowaćnapołowiepensji—gdyżpowojnieniebędziezatrudnieniadlamłodszych
poruczników.Leczzdobyłswójawans.Zasłużyłnauznaniewładzitobyłocoś,oczymmógłrozmyślaćwczasiesamotnychprzechadzek.
Apotemnadszedłczassztormówpołudniowozachodnich,zwyciemwichrunadlatującegozzaAtlantyku.
Przelatywałbezprzeszkódnadwodątrzytysiącemil,nasilającsiępodrodzeirozkołysującmorzewolbrzymiefale,przypominającegrzbietygórskie,którepędzączogromnąszybkościązałamywałysięzhukiemifontannąbryzgównabrzeguhiszpańskim.HornblowerstałnacyplunadportemFerrol,przytrzymującopończęipochylającsiędoprzodu,abyutrzymaćsięnanogachnawietrzetaksilnym,żezatykałdechwpiersiach.
Odwróciwszysiętyłemmógłłatwiejoddychać,leczwtedywicherzwiewałmurozwichrzonewłosynaoczy,targałopończęispychałwdół,zmuszającdoposuwaniasiędrobnymi,niepewnymikrokamiwkierunkuFerrol,choćbyHornblowerniemiałjeszczechęciwracać.Przezdwiegodzinybywałwolnyisam,toteżcennebyłytedwiegodziny.
PrzezcałyczasmógłwdychaćpowietrzeAtlantyku,spacerować,robićcomusiępodobało.Mógł
wpatrywaćsięwmorzeinierazzdarzałomusiępochwycićzcyplawidokbrytyjskiegookrętu
wojennegosunącegopowoliwzdłużwybrzeżawnadziei,żeobserwującruchyHiszpanównamorzuzdoładostaćwsweręcejakiśichkabotażowiec.Gdytakiokrętprzepływałpodczascodziennychdwóchgodzinswobody,Hornblowerstałiwpatrywałsięwniego,jakczłowiekkonającyzpragnieniapatrzynawiadrowodystojącepozazasięgiemjegorąk;notowałwpamięcidrobneszczegóły,krójmarslii
kolorburt,audrękaskręcałajegownętrzności.Dobiegał
właśniedrugirokjegopobytuwniewoli.Każdegodniaprzezdwadzieściadwamiesiącei
dwadzieściadwiegodziny
przebywałzamkniętywciasnejcelifortecyFerrolzpięciomainnymimłodszymioficerami.Adziświatrprzelatywałgórązszumem,chełpiącsięswojąswobodą.
Wystawiłtwarznajegopowiew;wdolerozciągałasięCoruńa,jejbiałedomkiprzypominałykostkicukrurozrzuconepozboczu.MiędzynimiCoruńależałaotwartaprzestrzeńzatokiCoruńa,zpowierzchniąbiałąodspienionychprzezwicherfal,polewejzaśręcemiałwąskieprzejściedozatoczkiFerrol.PoprawejrozpościerałysięotwartewodyAtlantyku;spodniskiegourwiskasterczałakupółnocydługa,niebezpiecznarafaDientesdelDiablo—DiabelskieKły—
przecinającbiegdługich,gnanychwiatremfaloceanicznych.Copół
minutyfaleterozbijałysięorafęzsiłąwstrząsającącypel,naktórymstałHornblower.Akażda
rozpryskiwałasięwfontannębryzgów,którenatychmiastporywał
wiatr,odsłaniającznówdługieczarnekłygłazówrafy.
Hornblowerniebyłsamnacyplu;artylerzystazmilicjihiszpańskiej,stojącynastrażyokilkajardówodniego,patrzyłzałzawionymioczymaprzezlunetę,obserwującnieustanniewidnokrągodstronymorza.BędącwstaniewojnyzAngliątrzebawciążbyłozachowywaćczujność;spozahoryzontumogłanaglewypłynąćflotyllaiwysadzićdesantnalądzzadaniemwzięciaFerrolispaleniaurządzeńportowychistatków.Dziśniemacoczekaćnato
—pomyślałHornblower—niebyłomowyowylądowaniuoddziałunawzburzonymbrzeguzawietrznym.
Mimotojednakstrażnikpatrzył
bardzouważnieprzezlunetęwkierunkunawietrznym;otarłzaszłemgłąoczyrękawempłaszczaikontynuowałobserwację.
Hornblowerskierowałwzrokwtęsamąstronę,aleniepotrafiłdojrzeć,cozwróciłouwagęstrażnika.
Żołnierzzamruczałcośdosiebie,odwróciłsięipobiegłciężkimkrokiemwkierunkuniewielkiejstrażnicyzkamienia,gdziestacjonowałaresztaoddziałuobsługującegobateriędziałnacyplu.
Powróciłzsierżantemstraży,którywziąłlunetęizacząłpatrzećwkierunkunawietrznymwskazanymprzezstrażnika.Obajzagadalidosiebiewbarbarzyńskimnarzeczugalicyjskim.WczasiedwóchlatpilnejnaukiHornbloweropanował
zarównonarzeczegalicyjskie,jakikastylijskie,leczwyciewiatruzagłuszałorozmowę.Wreszcie,wmomenciegdysierżantskinąłgłowąpotakująco,Hornblowerzobaczył
gołymokiemto,oczym
rozmawiali.Jasnoszaryprostokątnawidnokręgunadsiwymmorzem—
marsieokrętu.Szedłpełnymwiatrem,abyschronićsięwCorunilubwFerrol.
Byłtonierozważnykrokzjegostrony,niebędziebowiemłatwąsprawąustawićsiędziobemdowiatru,abymócwejśćdozatokiCoruńaistanąćnakotwicy,ajeszczetrudniejtrafićwwąskiewejściedozatoczkiFerrol.
Roztropnykapitanodszedłbywmorzeipołożyłsięwdryfwdostatecznejodległościodlądu,ażwiatrsięniecouciszy.Cihiszpańscykapitanowie,pomyślałHornblower,wzruszającramionami;oni
oczywiściezawszebędąsięstaraliwejśćdoportujaknajszybciejwobawieprzedkrólewskąflotąwojenną.Leczstrażnikisierżantokazywaliwiększezdenerwowanie,niżbytousprawiedliwiało
pojawieniesięjednegostatku.
Hornblowerniemógłsięjużdłużejopanowywaćizacząłpodsuwaćsięnieznaczniedorozmawiających,układającwmyślizdaniawciąglejeszczeobcymdlaniegojęzyku.
—Przepraszampanów—zaczął
—przepraszam—powtórzył
przekrzykującwiatr.—Cotamwidzicie?
Sierżantspojrzałnaniego,apotem,dlajakiegośnieznanegopowodu,podałmulunetę.
Hornblowerledwomógł
powstrzymaćsięodwyrwaniamujejzrąk.
Przezlunetęwidziałznacznielepiej;dojrzałjednostkęztakielunkiemokrętowym,podciasnozrefowanymimarslami
(postawionychżaglibyłowięcej,niżnależało)gnającąwichstronę.Awchwilępóźniejzobaczyłnastępnyszaryprostokąt.Jeszczejedenmarsel.Jeszczejedenokręt.Stengafokmasztubyłaznaczniekrótszaniżwgrotmaszcieinietylkoto,alecaływyglądbyłmuznajomy—tobyłbrytyjskiokrętwojenny,fregatabrytyjskawpościguzastatkiem,którywyglądałnahiszpańskistatekkorsarski.Pogońbyłablisko;byłorzecząbardzowątpliwą,czyhiszpanzdołaumknąćpodosłonębateriibrzegowych,zanimfregatagoprześcignie.Opuściłlunetę,bydaćodpocząćoczom,inatychmiastsierżantwyrwałmujązrąk.
ObserwowałtwarzAnglikaiwyrazmalującysięnaobliczu
Hornblowerapowiedziałmuto,cochciałwiedzieć.Zachowaniesiętychdwóchstatkówuprawniałogodoobudzeniaoficeraiwszczęciaalarmu.Sierżantzestrażnikiempuścilisiępędemwstronęstrażnicyiwkilkachwilpóźniejzaczęlizniejwybiegaćartylerzyści,byobsadzićdziałanakrawędzizbocza.
Wkrótce,poganiająckonia,
nadjechałścieżkąoficer;wystarczył
mujedenrzutokaprzezlunetę.
Dudniąckopytamipopędziłdobateriiiwnastępnejchwilihukdziałazaalarmowałresztęstanowiskobronnych.FlagahiszpańskawzniosłasięnamasztobokbateriiiHornblowerzobaczyłpodobnąflagęwciąganąwSanAntonio,gdziedrugabateriastrzegłazatokiCoruńa.
Jużwszystkiedziałabroniąceportuzostałyobsadzoneiniebędzielitościdlaokrętuangielskiego,którypodejdziewichzasięg.
ŚcigającyiściganyprzebylipołowęodległościdoCoruni.StojącnacypluHornblowerwidziałjużnahoryzoncieichkadłubynurzającesięwściekledziobamiwszarymmorzu
—przezmomentspodziewałsię,żezobaczy,jakzdejmująstengilubjakichżaglezostanąwydmuchanezlików.Fregatawciążbyłapółmilizarufąhiszpana,amusiałabypodejśćznaczniebliżej,żebymócstrzelaćcelniezdziałprzyobecnymstaniemorza.Zestukotemkopytkońskichnadjeżdżałścieżkąkomendantzesztabem,byzobaczyćpunkt
kulminacyjnydramatu;zauważył
Hornbloweraizdjąłkapeluszzhiszpańskąkurtuazją,aHornblower,niemającnakryciagłowy,usiłował
oddaćmurówniekurtuazyjnyukłon.
Podszedłdoniegozpilnąprośbą—
musiałpołożyćdłońnałękusiodłaHiszpanaiwykrzyczećmuswąprośbęprostowtwarz,abyzostaćzrozumianym.
—Zadziesięćminutkończysięmójparol,sir—wołał.—Czymogęgoprzedłużyć?Czymógłbymzostać?
—Tak,proszęzostać,seńor—
zgodziłsięłaskawiekomendant.
Hornblowerobserwowałpogoń,aprzytymprzyglądałsięzbliskaprzygotowaniomdoobrony.Dał
parol,ależadenpunktumowydżentelmeńskiejniezabraniałmunotowaniawpamięciwszystkiego,cowidział.KtóregośdniabędziewolnyiznajomośćurządzeńobronnychFerrolmożesięwówczasprzydać.Całagrupazebrananacypluobserwowałapogońi
zdenerwowanierosłowmiaręzbliżaniasięokrętów.Dowódcaangielskitrzymałsiępostronieodmorskiejhiszpanawodległościstujardów,amożeniecowięcej,aleniebyłwstaniegoprześcignąć—
Hornblowerowiwydawałosię
nawet,żehiszpanzwiększał
odległość.Alefakt,żefregataangielskaznajdowałasiępostroniemorza,oznaczał,żedrogaucieczkiwtamtymkierunkubyłaodcięta.
Każdeodsunięciesięodlądubędziezmniejszaćwyprzedzeniehiszpana.
JeśliniewejdziedozatokiCoruńalubwąskiegowejściadoFerrol,jestzgubiony.
ZrównałsięterazzcyplemCoruńaibyłjużczasprzełożyćostrosteriskręcićwzatokęznadzieją,żekotwicebędątrzymałypozawietrznejcypla.Leczprzysilnejwichurzeatakującejurwiskaicyplemogłysięzdarzyćdziwnerzeczy.Przypróbieustawianiasiędziobemdowiatrupodmuchodzatokisprawiłwidocznie,żeżaglezapracowaływstecz.Hornblowerujrzał,jakstateksięzachwiał,przechyliłsilnienaburtę,gdypodmuchustał,apotemznowuwichurapochwyciłagowsweszpony.Położyłsięprawiezupełnienaburtę,agdysięprostował,Hornblowerowimignęładziurawgrotmarslu.Mignęła,bożywotsamegomarslabyłkrótki,gdyżrozdarty,rozleciałsięnatychmiastnastrzępy.Bezjegorównoważącegonaciskustatekprzestałreagowaćnamanewry,wichuranapierającanafokmarselobracałanimjak
wiatrowskazem.Gdybyzdążylipostawićkawałekżaglawdalszeczęścirufy,byłbyuratowany,lecznatychzamkniętychwodachniebyłoczasudostracenia.Byłmoment,gdystateczekprawiemijałcypelCoruńa,wchwilępóźniejstraciłtęokazjębezpowrotnie.
Wciążjednakistniałaszansa,żewejdziejakośdowąskiejzatokiFerrol;wiatrbyłprawiesprzyjający
—prawie.StojącnacypluFerrol,Hornblowerszedłzatokiemmyślikapitanahiszpańskiegona
wznoszącymsięiopadającympokładzie.Widział,jakpróbujeustawićswójstatektak,żebymógł
goskierowaćdowąskiegowejścia,znanegowśródmarynarzyjakobardzotrudne.Widział,jakruszatymkursemiprzezkilkasekund,gdyprzecinałujściezatoki,wyglądało,że(wbrewwszelkiemuprawdopodobieństwu)udamusięchybatrafićprostowwąskiewejście.Potemznówpodmuchszarpnąłstatkiemwstecz.Gdybyreakcjastatkunadziałaniesterubyłaszybka,moglibysięjeszczeuratować,aleprzybraku
zrównoważenianaciskuwiatrunażaglestatekwolnoreagowałnajegoruchy.Wiatrodwróciłdzióbijużbyłowiadomo,żetokoniec,leczkapitanhiszpańskiwalczyłdoostatka.Niechciał,byjegostatekległustópniskiegourwiska.
Wychyliłostroster,wspomaganyprzezodbityodurwiskapodmuchwiatru,uczyniłpróbęodejściaodcyplaFerroliwyjścianapełnemorze.
Próbabyłazręczna,leczodsamegopoczątkuskazanana
niepowodzenie;właściwienawetodsunąłsięodcypla,alepodnowympodmuchemwichurystatekpoleciał
dziobemprostonaposzarpanąlinięDiabelskichKłów.Hornblower,komendantiwszyscypozostaliwidzowiepobieglinadrugąstronęcypla,byobejrzećkońcowyakttragedii.Stateczekpędził
fordewindemprostonarafę.Gdyjużbyłblisko,wielkiwałwodnyuniósł
gowgóręizdawałosię,żeprzydał
mujeszczeszybkości.Statekuderzył
orafęinasekundęznikłpodzałamującąsięnadnimolbrzymiąfalą.Gdyfontannawodyopadła,zobaczyligo,leżącego,leczwjakimstanie!Wszystkiemasztyposzłyprzyuderzeniuitylkoczarnykadłubsterczałnadbiałąpianą.
Pędzącszybko,popchanyjeszczefalą,nieomalprzeleciałprzezrafę—
napewnorozdzierająconiądno,zdziobemzanurzonymwstosunkowospokojnejwodziepozawietrznejrafy.
Bylitamjeszczeżywiludzie.
Hornblowerwidział,jakpełznąwstronęuskokurufówki,szukającpodnimschronienia.NadleciałanastępnawysokafalaatlantyckairozbiwszysięnaDiabelskichKłachzalaławrakpotokiemwody.Leczonznówsięwynurzył,czarnynatlespienionejbieli.Przerzuconyprzezrafęzawisnąłwiększączęściąnadspokojniejszą,zawietrznąstronąprzeszkody,naktórejsięroztrzaskał.
Hornblowerwidziałpostacieludzkieprzykucniętenapokładzie.Mielipożyćjeszczetrochę—możepięćminut,jeśliszczęścieimdopisze.
Jeślinie,pięćgodzin.
OtaczającygoHiszpaniemiotalizłorzeczenia.Kobietyłkały,kilkumężczyznpotrząsałopięściamiwkierunkufregatybrytyjskiej,która,zadowolonazezniszczeniaswejofiaryizdążywszyustawićsiędziobemdowiatru,wypływałanapełnemorzepodżaglami
sztormowymi.Tobyłostrasznepatrzeć,jakcibiedacytamginą.
Jeślinawetjakaświększaniżnormalniefalauderzającorafęniepodniesierufytak,żecaływrakzatonie,tomimowszystko
rozpadniesięonwkrótcenaszczątki,pociągajączasobątych,coocaleli.Gdybynawetdosyćdługoopierałsięrozbiciu,niewytrzymająciągłegozalewanialodowatąwodą.
Należałocośrobić,abyichratować,aleniebyłomowy,żebyjakakolwiekłódźzdołałaokrążyćcypelipodejśćodnawietrznejdowrakuprzyDiabelskichKłach.Tobyłarzecztakoczywista,żeniewartobyłootymwięcejmyśleć.Ale…Hornblowerspiesznieanalizowałinne
alternatywy.Komendantnakoniumówiłcośzewzburzeniemdohiszpańskiegooficeramarynarkiwojennej,niewątpliwienatensamtemat,aoficerrozkładałręcenaznak,żewszelkapróbabyłabybeznadziejna.Ajednak…OddwóchlatHornblowerprzebywałwniewoli;niespokojnyduch,dławiony
przeztakdługiokresszukałujściadlaswejaktywności,apodwóchlatachudrękiniewolibyłomujużwszystkojedno,czybędzieżył,czynie.Poszedłdokomendantaiwmieszałsięwspór.
—Sir—rzekł—niechmipanpozwoliiśćimnaratunek.Możeodstronytamtejzatoczki…Niechkilkurybakówpopłyniezamną.
Komendantspojrzałnaoficera,którywzruszyłramionami.
—Copanradzi,sir?—zapytał
komendantHornblowera.
—Moglibyśmywziąćłódźze
stoczniiprzenieśćjąprzezcypel—
mówiłHornblower,starającsięprzedstawićswójplanpo
hiszpańsku,tak,abyzostał
zrozumiany.—Alemusimydziałaćszybko—szybko!
Wskazałnawrak,asłowomjegoprzydaławagipotężnafala
przewalającasięwłaśnieprzezDiabelskieKły.
—Jakpanchceprzenieśćłódź?
—spytałkomendant.
Nawetpoangielskutrudnobyłobywyjaśnićplannatymwietrze,pohiszpańskubyłotozupełnieniemożliwe.
—Pokażępanuwstoczni,sir—
krzyczał.—Tuniepotrafięwytłumaczyć.Alemusimysiępospieszyć.
—Chcepanwięcudaćsiędostoczni?
—Tak…o,tak!
—Proszęsiadaćzamną—rzekł
komendant.
Hornblowerwdrapałsię
niezdarnienazadkonia,usadowił
sięokrakiemiuchwyciłpasakomendanta.Wierzchowieczawrócił
ipokłusowałwdółzbocza,aprzerażonyHornblowerpodskakiwał
najegokłębach.Wszyscywałkoniezcałegomiasteczkaigarnizonubieglizanimi.
StoczniawFerrolbyławłaściwieorganizmemprawienieistniejącym,uwiędłym,jakdrzewozpodciętymikorzeniami,wskutekblokadybrytyjskiej.PołożonananajdalejwysuniętymkrańcuHiszpanii,połączonazresztąkrajubardzopodłymtraktem,musiałapolegaćnadostawachdrogąmorską,atebyłyzawodneprzyobecnościokrętówbrytyjskichpatrolującychbrzeg.W
czasieostatniejwizytyhiszpańskiejednostkiwojennepozbawiłystocznięprawiewszystkichjejzapasów,zabierającrównocześniesiłąnaswepokładywielujejpracowników.AlezwłasnychobserwacjiHornblowerwiedział,żeto,czegopotrzebowali,byłotamnapewno.Zsunąłsięzkonia—jakimścudemunikającinstynktowniekopnięciaprzezrozdrażnionezwierzę—iprzystanął,abyzebraćmyśli.Wskazałnaniskiwóz—
właściwieplatformęnadwóchkołach—używanydoprzewozubeczekzwołowinąibaryłekzwódkąnamolo.
—Konie—rzekłituzin
ochotnychrąkzacząłjezaprzęgaćdowozu.
Przynabrzeżuunosiłosięnawodziekilkałódek.Byłatamteżtaliaikozioł,wszystko,czegopotrzebadowciąganiadużychciężarów.Przesunięciestropówpodłódkąiwciągnięciejejnagóręzajęłoniewięcejniżdwieminuty,Hiszpaniemoglibyćnaogół
opieszaliileniwi,leczwystarczyłopobudzićichdonatychmiastowegodziałania,wzniecićichzapał,przedstawićciekawyplan,apracowalijakszaleni—niektórzyznichbyliprzytymdobrymi
fachowcami.Znalazłysięwiosła,masztiżagiel(mimożegoniepotrzebowali),ster,rumpeliczerpaki.Zmagazynubiegłagrupazklinamidopodłożeniapodłódź;wjednejchwiliułożonojenawozie,wózpodprowadzonopodtalięiopuszczonołódź.
—Pustebeczułki—zawołał
Hornblower.—Małe…tak.
Ciemnolicyrybakgalicyjskiwlotpojąłjegomyśliuzupełniał
nieporadnąhiszpańszczyznę
Hornblowerapotokiemsłów.
Przyniesionotuzinpustychbeczułeknawodęzdobrzewbitymi
szpuntami,smaglirybacywdrapalisięnawózizaczęli
przymocowywaćjepodławki.Jeślibędądobrzeprzytwierdzone,utrzymająłódkęnapowierzchni,nawetgdywypełnisięwodąpobrzegiburt.
—Potrzebujęsześciuludzi—
odezwałsięHornblower,stającnawozieipatrzącpotłumie.—
Sześciurybakówumiejących
obchodzićsięzmałymiłódkami.
Smagłyrybakgalicyjski,zajętyprzywiązywaniembaryłek,podniósł
głowęznadrobotyispojrzałnaniego.
—Wiem,kogonampotrzeba,sir
—rzekł.
Wywołałkilkanazwiskipół
tuzinamężczyznwystąpiłoztłumu,krzepkich,ogorzałychosiłków,zmalującymsięnaichtwarzachwyrazempewnościsiebieludziprzywykłychdostawianiaczołatrudnościom.Byłorzecząjasną,żesmagłyGalijczyktoichszef.
—Ruszamywięc—powiedział
Hornblower,Galijeżykjednakgopowstrzymał.
Hornblowerniedosłyszałjegosłów,leczparuztłumuskinąwszygłowamipobiegłogdzieśiwróciłoznaczyniempełnymsłodkiejwodyipudłem,wktórymmusiałybyćsuchary.Hornblowerbyłzłynasiebie,żeniepomyślało
możliwościzniesieniaichnaotwartemorze.Akomendant,wciążnakoniu,obserwującuważnie
przygotowania,równieżzauważyłtezapasy.
—Sir,proszępamiętać,żemampańskiesłowohonoru—rzekł.
—Tak,majepan—
odpowiedziałHornblower;przezkilkabłogosławionychchwilzapomniał,żejestjeńcem.
UłożonobezpieczniezapasynarufieisternikłodzirybackiejskierowałwzroknaHornblowera,któryskinąłgłowąprzyzwalająco.
—Jedziemy—krzyknąłdo
tłumu.
Żelaznepodkowyzaklekotałynakocichłbachiwózpodskakującruszyłnaprzód—jedniprowadzilikonie,inniszliobok,aHornblowerzesternikiemjechalinaplatformieniczymgenerałowiewtriumfalnympochodzie.Minęlibramęstoczniiprzejechawszygłównąuliczkąmiastaodosyćrównej
nawierzchniskręcilinaścieżkępnącąsięstromowgóręnagrańcypla.Tłumwciążbyłpełenzapału.Gdykoniezwolniłynawzniesieniu,setkaludzizaczęłapopychaćwózzbokówiciągnączaliny,windowałagowgórę.Naszczycieścieżkaprzeszławtrakt,leczwózwciąż
podskakiwałitrząsłsięjakprzedtem.Odtraktuwdółzboczaodchodziłajeszczegorszadroga,wijącasięmiędzymącznikamiidrzewamimirtowymi,prowadzącwstronępiaszczystegonawisu,októrymHornblowermyślałodsamegopoczątku—wczasiepogodnychdniwidywałtam
rybakówciągnącychpoplażysiecizkrewetkamiiuznałtomiejscezanadającesiędowylądowaniaoddziałudesantowego,gdybymarynarkabrytyjskazaplanowałakiedyśataknaFerrol.
Wiatr,jakzwykle,dąłtusilnie,napełniającwyciemuszy
Hornblowera.Gdyotworzyłsięwidoknamorze,zobaczyli
grzebieniefal,askręciwszynaskarpęzbocza,ujrzelilinięDiabelskichKłów,ciągnącąsięodbrzeguwkierunkunawietrznym,ananichwrakzawisły
niebezpiecznie,czarnynatlekipiącejpiany.Ktośkrzyknąłnatenwidok,wszyscyrzucilisiępchaćwóz,ażkonieprzeszływtrucht,aplatformapodskakiwałaizataczałasięnawybojach.
—Powoli!—ryknąłHornblower.
—Powoli!
Gdybywtejchwilizłamalioślubroztrzaskalikoło,caływysiłekposzedłbynamarne.JadącykonnokomendantprzydałmocysłowomHornblowerawykrzykiwanymi
głośnorozkazamiipowściągnął
nierozważnyentuzjazmtłumu.Wózzacząłposuwaćsiębardziejstateczniepowyboistejścieżcedoskrajupiaszczystejplaży.Wiatrporywałwilgotny,ostrypiasekiciskałgowichtwarze,leczwtymmiejscuzałamywałysiętylkomniejszefale,gdyżplażastanowiławgłębieniewliniibrzegowejiwiatrpołudniowo-zachodnidąłtuniecoodbrzegu,aponawietrznejpotężnefalebiegnącewkierunkuprawierównoległymdoliniibrzegowejrozbijałysięoDiabelskieKły.Kołazanurzyłysięwpiachikoniestanęłynadwodą.
Dwadzieściachętnychrąk
wyprzęgłoje,asetkaochotnychramionwciągnęłaplatformędowody—wszystkotobyłołatweprzytejliczbieludzidopomocy.
Gdypierwszafalazałamałasięnadwozem,załogawdrapałasięnaniego.Pełnotubyłogłazów,leczsilneramionamilicjantówirobotnikówstoczniowychpopaswwodzieprzeciągnęływózprzeznie.
Łódźprawiejużspłynęłaz
podłożonychpodniąklinów,załogawięcściągnęłajązplatformyiwdrapałasiędownętrza,awiatrnatychmiastzacząłniąrzucać.
Chwycilizawiosłaikilkomamocnymipociągnięciami
zapanowalinadłodzią.Galijczykwłożyłwiosłosterowewnacięciewrufie,nietracącczasunazakładaniesteruirumpla.
Zabierającsiędosterowaniaspojrzał
naHornblowera,którybezsłowazostawiłmutozadanie.
Hornblower,wychylonypod
wiatr,stałnaławcerufowej,wybierającmiędzygłazamidrogędowraka.Brzegiprzyjaznaplażazostałyniewiarygodniedalekowtyleiłódźwśródwyciawiatruprzebijałasięprzezkotłującąsięwodę.Natychrozszalałychfalachprzechylałasięcochwilawinnymkierunku.Dobrzesięzłożyło,żewioślarzepotrafiliwiosłowaćnakipieliiłódźposuwałasięnaprzód,asternikmanipulującwiosłemsterowymprowadziłjąprzeztenszaleńczyzamęt.Hornblowerwybrawszykursdawałsternikowiznakigestami,abymógłon
zapobiegaćprzewróceniusięłodzidogórydnempoduderzeniemniespodziewanejfali.Wiatrwył,łódźnurzałasiędziobemi
przechylałanabokinazbitejfali,leczjardpojardziezbliżałasiędowraka.Jeśliwtymchaosiefaleporuszałysięwogólewjakąśokreślonąstronę,tospychałyichnazewnętrznykoniecDiabelskichKłów,takżetrzebabyłosterowaćłodziąbardzouważnie,toustawiającsiędziobemdofaltoidączwiatrem,abyzwielkimryzykiemposunąćsięwtensposóbokilkajardów.Hornblowerrzuciłokiemnaludziuwioseł;pracowalizogromnymwysiłkiem.Niebyłomowyochwiliwytchnienia—
wiosłowalizcałejsiły,ażHornblowerdziwiłsię,jaksercaistawyludzkiemogątowytrzymać.
Jednakżezbliżalisiędowraka.
Gdywiatrirozbryzgipozwalałynato,Hornblowerdostrzegałjużcałyjegoskośnieprzechylonypokład.
Widziałpostacieludzkiekryjącesiępoduskokiemrufówki.Zobaczył,żektośstamtądmachadoniegoręką.
Wnastępnejchwiliuwagęjegoodwróciłmonstrualnykształt,którynaglewynurzyłsięzmorzawodległościdwudziestujardów.Przezmomentniemiałpojęcia,cotomogłobyć,leczpotemkształtukazał
sięznowuiwtedygorozpoznał—
byłtodolnykonieczłamanegomasztu,wciążtrzymającysięstatkunajednejocalałejwancie
przytwierdzonejdojegotopuidostatku;dryfującnazawietrznejpodskakiwałirzucałsięnafalach,jakbyjakiśbógmorzaukrytypodpowierzchniągroziłimswoimgniewem.Hornblowerzwrócił
uwagęsternikanatęgroźbęitenskinąłgłowąnaznakzrozumienia.
Wiatrporwałokrzyksternika
„NombredeDios".PrzepływaliterazobokmasztuiobserwująctentkwiącywmiejscuprzedmiotHornblowermógłłatwiejocenićprędkośćłodzi.Widział,jakszalonymwysiłkiemwioślarzyposuwalisięokilkacaliijakłódź
stawaławmiejscu,anawetcofałasięprzysilniejszychporywachwiatru,piórawiosełmieszaływtedywodębezżadnegoskutku.Każdycalnaprzódbyłowocemwytężonejpracy.
Minęlimasztiznaleźlisięwpobliżupogrążonegowwodziedziobustatku,aleprzytymtakbliskoDiabelskichKłów,żezalewałyichpotokibryzgówzakażdymrazem,gdyfalarozbijałasiępodrugiejstronierafy.Włodzichlupałokilkacaliwody,aleniebyłoaniczasu,aniokazjiabyjąwyczerpać.Byłtonajbardziejskomplikowanymomentcałegoprzedsięwzięcia,dojściedoburtywrakunatyleblisko,abymożnabyłozabraćtych,coprzeżyli,bezuszkodzeniałodzi;zarufąwrakasterczałyzdradliwegłazy,zprzoduzaś,mimożebakwystawałzwody,przedniaczęśćśródokręciaczasemsięwniejzanurzała.Leczokrętbył
przechylonynieconalewąburtę,wichkierunku,coułatwiałopodejście.
Gdytużprzedzałamaniemsięnastępnejfalinarafiepoziomwodyobniżyłsięnachwilę,Hornblowerstojączwyciągniętąszyjąniezobaczyłżadnychgłazówprzywrakuobokśrodkowejczęściśródokręcia,tamgdziepokładzniżał
siędopowierzchniwody.Łatwobyłoskierowaćsternikawtowłaśniemiejsce,apotem,gdyjużsięłódźtamwsunęła,gestamizwrócićuwagęgrupkiludzipoduskokiemrufówkiiwskazaćmiejsce,wktórymchcielipodejśćdostatku.Falarunęłanarafę,załamałasięnadrufąwrakaiwypełniaławodąłódkęnieomalpobrzegi.Porwanawiremłódkakręciłasięnawszystkiestrony,alebaryłkiutrzymywałyjąnapowierzchni,anatychmiastowareakcjasternikaiwioślarzyuchroniłyjąodrozbiciaowraklubskały.
—Teraz!—krzyknąłHornblower
—niemiałoznaczenia,żewtymdecydującymmomencieużył
angielskiegosłowa.Łódźpodsunęłasiędowraka,arozbitkowieuwolniwszysięodlin,którymiprzywiązalisięwmiejscu
schronienia,ślizgającsię,bieglipokłademwichstronę.Byłoichtylkoczterech!Dwudziestu,amożeitrzydziestuludzimusiałozostaćzmiecionychzaburtę,gdystatekuderzyłorafę.Dzióbłodzipodszedł
podwrak.Narozkazsternikawiosłazamarły.Jedenzrozbitkówzebrał
sięwsobieiskoczyłnadziób.
Pociągnięciewioseł,jedenruchwiosłemsterowymiłódkaznowuustawiłasiędziobemdostatkuinastępnyrozbitekwskoczyłdoniej.
Potemobserwującmorze
Hornblowerzobaczyłnastępnywał
morskiprzelewającysięprzezrafę.
Najegoostrzegającyokrzykłódź
cofnęłasięwbezpiecznemiejsce—
względniebezpieczne—apozostalidwajrozbitkowiepopełzlizpowrotem,szukającschronieniapoduskokiemrufówki.Falazałamałasięzhukiem,rozległsięsykpiany,wodarozbryzłasięzgłośnymchlupotemiwtedyznówpodeszlidowraka.Trzecirozbitek
przygotowałsiędoskoku,leczźleobliczywszyczas,wpadłdomorzainiktgowięcejniezobaczył.Poszedł
nadnojakkamień,zmarzniętyiwyczerpany,aleniebyłoczasunażal.Czwartyczekałnaswojąszansęiskoczyłodrazu,lądującbezpiecznienadziobie.
—Jeszczektoś?—zawołał
Hornblower,atenwodpowiedzipotrząsnąłprzeczącogłową.
Uratowalitrzechludzi,ryzykującżycieośmiu.
—Wracamy—rozkazał
Hornblower,alesternikowinietrzebabyłotegomówić.
Odczekał,ażwiatrodsunąłłódkęodwraka,odskał—iodbrzegu.
Silnepociągnięciewiosełodczasudoczasuwystarczyło,abyutrzymaćjądziobemzarównodowiatru,jakidofal.Hornblowerpatrzyłnaomdlałychrozbitkówleżącychnadniełodzi,gdziewodaprzelewałasięnadnimi.Schyliłsięipotrząsnął
nimi,ażwrócilidoprzytomności;wtedywziąłczerpakiiwsunąłjewichzdrętwiałedłonie.Muszącośrobić,boumrą.Spostrzegłzezdziwieniem,żezapadajużmrok,musielinatychmiastzdecydować,codalej.Niewyglądałonato,abywioślarzemoglijeszczedługopracować.Jeślispróbująwrócićnapiaszczystąplażę,skądwypłynęli,możeichtamzaskoczyćnocipowaliwyczerpanie,zanim
przedostanąsięprzezzdradliwegłazydzieląceichodbrzegu.
Hornblowersiadłoboksternika,którylakoniczniewypowiedział
swojezdanie,czujnieobserwującpłynącekunimfaleipatrzącwniebo.
—Robisięciemno.Skały.Ludziesązmęczeni.
—Niepowinniśmywracać—
rzekłHornblower.
—Nie.
—Więcmusimywypłynąćna
morze.
Latasłużbywblokadziei
dryfowaniupozawietrznejbrzeguwyrobiływHornblowerze
skłonnośćdoszukania
bezpieczeństwanaotwartymmorzu.
—Tak—zgodziłsięsternikidodałcoś,czegoHornblowerniezrozumiałzpowoduszumuwiatruisłabejznajomościjęzyka.
Wykrzyczałjeszczeraztosamo,popierającsłowawyrazistąmimikąigestamijednejręki,bodrugątrzymałwiosłosterowe.
—Dryfkotwa—pojął
Hornblower—słusznie.
Spojrzałnaznikającybrzegioceniłkierunekwiatru.Wyglądałonato,żeskręcanieconapołudnie;wtymmiejscubrzegodwracałsięodnich.Moglipłynąćzdryfkotwąprzezgodzinyciemnościbezryzykawyrzuceniaichnabrzeg,jakdługobędąsięutrzymywałytesamewarunkiatmosferyczne.
—Dobrze—powiedziałgłośnoHornblower.Podobniejakprzedtemsternik,terazonodegrałmałąpantomimę,atamtenrzuciłmuspojrzenieaprobaty.Najegookrzykdwajludziezdziobowejczęściłodziwciągnęliwiosłaizaczęliprzygotowywaćdryfkotwę—zparywiosełprzymocowanychdodługiegofaleniawypuszczonegozdziobu.Przywichurzedmącejztakąsiłąjakterazsamnaciskwiatrunałódźwystarczał,abyutrzymywaćjądziobemdofali.Hornblowerobserwował,jakdryfkotwatrzymasięnawodzie.
—Dobrze—rzekł.
—Dobrze—powtórzyłsternik,wciągającdołodziwiosłosterowe.
DopierowtejchwiliHornbloweruświadomiłsobie,żeprzezdługiczasstałnazimowymwietrzewubraniuprzemoczonymnawskroś.
Zdrętwiałzzimnainiemógł
opanowaćdreszczy.Ujegostópjedenzrozbitkówwrakależałbezczucia;dwómpozostałymudałosięwyczerpaćprawiewszystkąwodę,awysiłekprzywróciłimczucieiprzytomność.Zmożenitrudemwioślarzesiedzielinaławkach.
Sternikpochyliłsięnadleżącymbezwładnierozbitkiemiuniósłgoniecowgórę.Instynktowniewszyscyskupilisięnadniełódki,kryjącsiępodławkamiprzedwyjącymwichrem.
Noczapadłanadnimi.
Hornblowerodczuwałprzyjemnośćdotykuciałinnychludzi.Poczuł,żektośobejmujegoramieniemisamobjąłkogoś.Resztkiwody
chlupotałynadnie;wgórzewiatrwyłizawodziłżałośnie.Faleprzechodzącepodłodziądźwigaływgórętojejdziób,torufę,awmomencieprzechodzeniaprzezgrzbietfaliłódkapodskakiwałagwałtownie,szarpanadryfkotwa.Cokilkasekundwodaobryzgiwałaichskurczoneciała.Wkrótcezebrałosięjejtyle,żemusielisięrozłączyćinamacawszywciemnościczerpakizająćsięjejwylewaniem,bypotemznówschronićsiępodławkami.
Wmomenciegdyzbieralisiędowyczerpywaniawodyporaztrzeci,Hornblowerkoszmarniezziębniętyiwyczerpanypoczuł,żeciało,któreobejmujeramieniem,stałosięnienaturalniesztywne.Człowiek,któregosternikpróbowałratować,zmarłlezącmiędzynima
Hornblowerem.Wciemności
sternikprzeciągnąłciałonarufęinocupływaładalejnazimnymwietrze,podbryzgamiwody,wśródszarpnięć,podskoków,przechyłów,wstawaniaiwyczerpywaniawody,wczołgiwaniasiępodławkiidygotaniazzimna.Byłotostraszne;Hornblowerniechciałwierzyćwłasnymoczom,gdyzobaczył,żeniebozaczynasięrozjaśniać.Apotemszaryświtogarnąłstopniowosinemorzeiczasbyłozastanowićsię,corobićdalej.Gdysięrozwidniło,sprawarozwiązałasięsama,bojedenzrybaków,
dźwignąwszysięnanogi,wydał
ochrypłyokrzykiwskazałnawidnokrągnapółnocy,gdziedojrzelistatekleżącywdryfiepodżaglamisztormowymi.Sternikrzuciłnaniegospojrzenie—musiałmiećdoskonaływzrok—irozpoznałgoodrazu.
—Tofregataangielska—rzekł.
Dryfującmusiałaprzesunąćsiętylesamonazawietrzną,cołódźnaswojejdryfkotwie.
—Dajciejejsygnał—rzekł
Hornbloweriniktsięniesprzeciwił.
Jedynąbiałąrzeczą,jakąmieli,byłakoszulaHornblowera,zdjął
więcją,dygocączzimna,aoniprzywiązalijądowiosła,którewstawiliwgniazdomasztu.Sternikwidząc,żeHornblowerwciąganagołeciałoociekającywodąpłaszcz,zdarłzsiebiewmgnieniuokaniebieskipuloweripodałmugo.
—Nie,dziękuję—protestował
Hornblower,alesterniknalegał;zponurymuśmiechemwskazałnatrupapodławkąrufowąi
oświadczył,żewłożynasiebiecośzjegoodzienia.
Spórprzerwałokrzykinnegorybaka.Fregataprzechodziłanaostrybejdewind;zfokżaglamiigrotmarslamizrefowanymipotrójnieszłakunimniesionasłabnącąwichurą;Hornblowerzobaczył,jaksięzbliża;spojrzawszywdrugąstronędostrzegłgórygalicyjskie,majaczącenapołudniuna
widnokręgu—ciepło,wolnośćitowarzystwoprzyjaciółzjednejstrony,samotnośćiniewolazdrugiej.Łódźtańczyłajakszalonapodzawietrznąburtąfregaty;zgórypatrzyłynanichzaciekawionetwarze.Byliprzemarznięciiskostniali.Fregataopuściłałódkęikilkuzwinnychmarynarzywdarłosiędołodzi.Zfregatywyrzuconolinę,opuszczononapasachspodnieratunkoweimarynarzeangielscypomoglikolejnoHiszpanomwsunąćsięwnieiprzytrzymywaliichwczasiewciąganianapokładfregaty.
—Jaidęostatni—oświadczył
Hornblower.—Jestemoficeremkrólewskiejmarynarkiwojennej.
—Orety!—zdziwilisię
marynarze.
—Zabierzcietociałoteżnapokład—rozkazałHornblower.—
Mamiećprzyzwoitypogrzeb.
Zesztywniałeciałodyndało
groteskowo,gdyjewciąganowgórę.Galicyjskisternikpróbował
spieraćsięzHornbloweremoto,ktopójdzieostatni,leczHornblowernieustąpił.Wreszciemarynarzepomoglimuwsunąćnogiwspodnieiobwiązaligolinąwpasie.
Podjechałwgórę,kołyszącsięwtaktprzechyłówokrętu;wciągnęligonapokład,opuszczająciskracająclinę,ażsześćsilnychrąkpochwyciłogoiułożyłoostrożnienapokładzie.
—Notojesteśtu,kolego,całyizdrowy—rzekibrodatymarynarz.
—Jestemoficeremkrólewskiejmarynarki—odrzekłHornblower.
—Gdziejestoficerwachtowy?
PrzebranywcudowniesuchąodzieżHornblowerjużwkrótcesiedziałpijącgorącyrumzwodąwkajuciekapitanaGeorge'aCrome'azkrólewskiejfregaty„Syrtis".Cromebyłszczupłym,bladymmężczyznąoprzygnębionymwyrazietwarzy,leczHornblowerwiedział,żetooficerpierwszejklasy.
—ZtychGalijczykówsą
doskonalimarynarze—mówił
Crome.—Niechciałbymichsiłąwcielaćdosłużby,alemożeparuzgłosisięnaochotnika,zamiastiść
dopływającegowięzienianahulku.
—Sir—zacząłHornblowerizawahałsię.Niejestwskazanedlamłodszegoporucznikaspieraćsięzdowódcąokrętu.
—Słucham?
—Ciludziewypłynęlinamorze,byratowaćinnych.Niepowinnibyćbranidoniewoli.
ZimneszareoczyCrome'a
zlodowaciały—Hornblowermiał
racjęprzypuszczając,żeniejestdobrze,jeślimłodszyporucznikspierasięzdowódcąokrętu.
—Pouczamniepanomojej
powinności?—spytał.
—BrońBoże,sir—odparł
spiesznieHornblower.—CzytałemInstrukcjeAdmiralicjibardzodawnotemuipewniemniepamięć
zawiodła.
—InstrukcjeAdmiralicji?—
powtórzyłCromeznieznacznązmianątonu.
—Możesięmylę,sir—mówił
Hornblower—alezdajemisię,żestosująsięonetakżedorozbitków,tychdwóchpozostałychprzyżyciu.
NawetdowódcaokrętumożesięnarazićdziałającwbrewInstrukcjiAdmiralicji.
—Rozważętęsprawę—
oświadczyłCrome.
—Ciałozmarłegokazałemzabraćnapokład,sir—ciągnąłHornblower
—wnadziei,żemożezgodzisiępanwyprawićmuodpowiedni
pogrzeb.CiGalijczycyryzykowaliżycie,abygoocalić,sir,isądzę,żebylibyusatysfakcjonowani.
—Pogrzebkatolicki?Wydam
rozkaz,żebyimzostawićwolnąrękę.
—Dziękuję,sir—odpowiedział
Hornblower.
—Aterazwsprawiepana.
Twierdzipan,żemapanstanowiskoporucznikadowodzącego.Możepanzostaćnamoimokręciedochwili,ażspotkamysięznowuzadmirałem.
Wówczasonzdecyduje.Nie
słyszałem,żeby„Indefatigable"
zwalniałaludziimożepanjestjeszczenaliściejejzałogi.
Wtedytowłaśnie,gdy
Hornblowerpociągałnastępnyłykrumuzwodą,diabełzacząłgokusić.Radośćzprzebywaniaznowunaokręciekrólewskimbyłatakwielka,ażniemalbolesna.Znówmiećwustachsmaksolonejwołowinyisucharówijużnigdyniebyćzmuszonymdozjadaniafasoliigarbanzos.Czućpodstopamipokład,mócrozmawiaćpoangielsku.Byćwolnym…wolnym!
Ponownedostaniesiędoniewolihiszpańskiejbyłoprawie
niemożliwe.Hornblower
przypomniałsobiezniezwykłąjasnościąbeznadziejnądepresjętowarzyszącąpobytowiwniewoli.
Wytrzymać,nicniemówiąc,przezdzieńczydwa.Alediabełkusiłgotylkodonastępnegołykurumuzwodą.WtedybowiemodepchnąłgoinapotkałspojrzenieCorme'a.
—Bardzomiprzykro—zaczął.
—Dlaczego?
—Jestemtunasłowohonoru.
Dałemjeprzedopuszczeniemplaży.
—Achtak?Tozmieniapostaćrzeczy.Miałpanoczywiścieprawodotego.
Dawanieparoluprzez
przebywającychwniewolioficerówbrytyjskichbyłorzeczątakzwykłą,żeniewzbudzałożadnych
komentarzy.
—Złożyłjepanwzwyczajowejformie,jakprzypuszczam—ciągnął
Crome.—Żeniepodejmujepanpróbyucieczki?
—Tak,sir.
—Wobectegocopan
postanawia?
Cromeniemógłoczywiście
wywieraćwpływunadecyzję
dżentelmenawsprawietak
osobistejjaksłowohonoru.
—Muszęwracać,sir—
powiedziałHornblower—pierwsząnadarzającąsięokazją.
Czułdrżenieokrętu,patrzyłnaprzytulnewnętrzekabinyisercemusiękrajało.
—Możepanprzynajmniejzjeśćtudziśobiadiprzespaćsię—
mówiłCrome.—Niebędę
ryzykowałpodchodzeniadobrzegu,zanimwiatrsiętrochęnieuspokoi.
WyślępanadoCorunipodbiałąflagą,gdytylkobędęmógł.Apanniechsprawdzi,coInstrukcjemówiąnatematjeńców.
Byłsłonecznyranek,gdy
wartownikzfortuSanAntoniowporcieCoruńazwróciłuwagęprzełożonegooficeranafakt,żebrytyjskikrążownikstanąłwdryfiezacyplem,tużzazasięgiemstrzałuzdział,iopuszczanawodęłódź.
Natymkończyłasię
odpowiedzialnośćwartownikaimógł
Byłajużprawiewiosna,kiedyoficerhiszpańskiejmilicjiwszedłdobarakówsłużącychzaoficerskiewięzieniewFerrol.
—SeńorHornblower?—zapytał.
Hornblowerdomyśliłsię,żechodzioniego.PrzywykłdokaleczeniajegonazwiskaprzezHiszpanów.
—Słucham?—rzekł,podnoszącsię.
—Pozwolipanzemną?
Komendantprzysłałmniepopana,sir.
Komendantprzywitałgoz
uśmiechem.Wrękutrzymałlist.
—To,sir—oświadczył,
powiewająclistemprzednosemHornblowera—jestosobistyrozkaz.PodcyfrowanyprzezksięciaFuentesauco,ministramarynarkiwojennej,leczpodpisanyprzezpremiera,KsięciaPokojuihrabiegoAlcudii.
—Tak,sir—powiedział
Hornblower.
Wtejchwilipowinnasięwnimbyławzbudzićnadzieja,leczwżyciujeńcaprzychodziokres,gdyprzestajemiećnadzieję.BardziejzainteresowałgotytułKsięciaPokoju,októrymzaczynałobyćgłośnowHiszpanii.
—Czytamywnim:„My,CarlosLeonardoLuisManueldeGodoyyBoegas,premierjegonajbardziejkatolickiejkrólewskiejmości,KsiążęPokoju,książęAlcudiiigrandpierwszejklasy,hrabiaAlcudii,kawalernajświętszegoOrderuZłotegoRuna,kawalerŚwiętegoOrderuSantiago,kawalernajznamienitszegoOrderuCalatrava,generał-kapitansiłmorskichilądowychjegonajbardziej
katolickiejkrólewskiejmości,generał-pułkownikGuardiadeCorps,admirałdwojgaoceanów,generałkawalerii,piechotyiartylerii…"—wkażdymrazie,sir,jesttorozkazdlamnie,abypodjąćnatychmiastowekrokiwceluuwolnieniapana.Mampanaodesłaćpodbiałąflagądopańskichrodakówwuznaniu„pańskiejodwagiipoświęceniawratowaniucudzegożyciaznarażeniemwłasnego".
—Dziękuję,sir—odpowiedział
Hornblower.
[1]Spithead—ogromnekotwicowiskomiedzywyspąWightalądemAnglii,częstoużywaneprzezbrytyjskąmarynarkęwojennąwczasiewojenwXVIIIw.,łączącesięzkanałemprowadzącymdoPortsmouth—
bazymarynarkiwojennej(przyp.tłum.).
[2]Or.midshipman.Wobecbrakuwowymczasierodzimejflotyicozatymidzie,rodzimejterminologiizdecydowanosiępozostawićangielskąnazwęstopniacharakterystycznegodlaangielskiejmarynarkiwojennej,zmieniająctylkojegopisownienapolską:„midszypmen"(jak:dżentelmen).WtymtomieForesterarażąconietrafnybyłbyzarówno„kadet",stosowanywpoprzednichtomach,jaki"podchorąży",występującywprzekładziePeteraSimple'a,Marryatatam,gdziewangielskimtekściebył
midshipman.Midszypmentokandydatnaoficera,mieszkającynaśródokręciu(midship),wodróżnieniuodprostychmarynarzynadziobieioficerówwrazzkapitanemnarufie,pobierającyna
okręcieteoretycznąipraktycznąnaukęzawodu.
Rzeczprzytymcharakterystyczna:prostymarynarzniemógłznaleźćsięwśródmidszypmenów.Jeśliwdrodzezasługwyjątkowoawansował,odrazudostopnioficerskich.Midszypmeniwywodzilisięztzw.dobrychrodzinigdyzabrakłowybitnychzdolnościczyprotekcji,tkwilinieraznatymstanowiskuodwiekumłodzieńczegodoporządniedojrzałego,niedostępującwyższychszczeblikarierywmarynarcewojennej.Tohistoria.Wewspółczesnejangielskiejmarynarcewojennejnazwastopniamidshipmanniemawielewspólnegozdawnątreścią,.Jegoodpowiednikiemdzisiajwnaszejmarynarcejest„podchorąży"(przyp.red.).
[3]Aye,aye—oficer!—wodpowiedzinaokrzyk:„Boatahoy!"(„Łódź,ahoj!")(przyp.red.).
[4]AngielskanazwafrancuskiejwyspyOuessant.
[5]Franc.Gironde.
[6]Wachtałamana—normalna4-godzinnawachtapodzielonanawachty2-godzinne(przyp.red.).
[7]Żabojady—Francuzi;homary—
Anglicy,żołnierzepiechotymorskiej,przezwanitakodczerwonychmundurów(przyp.tłum.).
[8]PrawidłowoBoudicca—królowabrytyjska,którawroku60p.n.e.stanęłanaczelebuntuprzeciwkopanowaniuRzymian(przyp.tłum.).
[9]Dosłownie:CzarnaDziura—
więzieniewojskowewKalkucieowymiarach18na14stóp(ok.5.15na3.75
m).WXVIIIw.Surajud-Daulahzaatakował
izdobyłosiedleangielskiewKalkucie,awwiezieniuumieścił238jeńców.Donastępnegodniadożyło23.BaronRobertClive(1725—1774),jedenztwórcówpotęgibrytyjskiejwIndiach,pomściłtenwyczyn(przyp.tłum.).
[10]„Dreadnought"znaczywłaśnie
„krążownik"(współczesny„pancernik")(przyp.red.).
[11]DruryLane—ulicawLondynie,znanazteatrów(przyp.tłum.).
[12]UrywekzpiosenkioarceNoego(przyp.tłum.).
[13]Tyburn—dawnemiejscestraceńwLondynie(przyp.tłum.).
[14]Or.Valentine'sday—14lutego,dzieńzakochanych,którzywysyłajądosiebiespecjalnekartkizwyznaniami(„valentinecerds").Zwyczajtenwiążesięnieześw.
Walentynem,leczzpogańskimświętemLupercalia,któresięodbywałowpołowielutegoiwogólez
wiosną(przyp.tłum.).