9. david crowley - transhumanizm w dizajnie
DESCRIPTION
Autoportret 3 [38] 2012TRANSCRIPT
Tego lata w Londynie połączono z sobą szereg maszyn podtrzymujących życie. Płuco-serce, maszyna do dia-lizy, pusty inkubator, mechaniczny
respirator oraz urządzenie do śródoperacyjnej transfuzji krwinek zostały złączone rurkami i przewodami. Kanałami tymi popłynęły prąd
elektryczny, tlen i sztuczna krew (choć ta ostatnia składająca się z solanki). Pulsujące światła i ciche buczenie − znaki nieustającej pracy − wypełniły wnętrze galerii Wellcome Collection, w której Revital Cohen pokazała instalację (w ramach wystawy Superhuman). Projektantka roztoczyła niepokojącą wizję
podtrzymujących życie urządzeń stanowią-cych niezależny system, który w rzeczywi-stości zaczął tworzyć rodzaj ciała. Każda z maszyn kieruje tym, co lekarze nazywają funkcjami życiowymi – procesami biologicz-nymi, od których bezpośrednio zależy życie. Projekt Cohen, zatytułowany The Immortal, wydaje się sugerować, że jesteśmy w stanie wiecznie podtrzymywać życie, co jest głęboko zakorzenionym marzeniem ludzkości. Je-dyne, czego w tym wszystkim brakowało, to właśnie życia.
Wszystkie urządzenia tworzące The Immortal są różnego rodzaju protezami. Zostały zapro-jektowane i wyprodukowane, aby kompenso-wać słabości, niesprawności lub niedostatki ludzkiego ciała. Za ich pomocą można nawet rozwiązać problemy doktrynalne – aparat do śródoperacyjnego odzyskiwania krwi oczyszcza krew pacjenta w trakcie operacji i odpowiada tym samym na zakaz przetacza-nia krwi obowiązujący świadków Jehowy.
David Crowley
Transhumanizm w dizajnie
Revital Cohen, The Immortal, 2012© r
evit
al c
ohen
, dzi
ęki
upr
zejm
ości
art
ystk
i
Jak pokazuje wystawa w Wellcome Collection, historia tej gałęzi ludzkiej wynalazczości jest długa i przebiegała często w niezbyt fortunny, kolisty sposób. Francuski chirurg Ambroise Paré zaprojektował mechaniczne dłonie, aby zastąpić nimi kończyny amputowane na polach bitewnych XVI-wiecznej Francji. Jego wydany w 1564 roku podręcznik Instrumental chirurgiae et icones anatomicae jest prezentowany na wystawie1 w sąsiedztwie wyprodukowanej przez firmę Touch Bionics nowej i-limb ultra − niezwykle czułej, zasilanej protezy dłoni, używanej często przez weteranów wojen w Afganistanie i Iraku. Kopiująca ze zdumiewającą precyzją subtelne i złożone ruchy ludzkiej dłoni i-limb ultra jest zaopatrzona w różnego rodzaju „skóry”. Jedna z nich jest przezroczysta i pozwala właścicielo-wi na pokazanie wewnętrznych mechanizmów
1 Do 16 października 2012 roku (przyp. red.).
protezy. Umieszczając i-limb ultra w sąsiedz-twie historycznych projektów Parégo, kurator dał zwiedzającym czytelny sygnał: podczas gdy elektronika i inżynieria wspięły się na zadzi-wiający poziom zaawansowania, wojna nadal pozostaje czymś brutalnym i prymitywnym.
Tytuł wystawy w Wellcome Collection – Su-perhuman – sugeruje, że protezy mają nam do zaoferowania nadludzki potencjał, są w sta-nie rozszerzyć nasze możliwości i zdolności poprzez wprowadzenie technologii do ciała. Obietnica tego, co często jest nazywane trans-humanizmem, polega nie na tym, że możemy naprawić nasze zawodne organizmy, ale że możemy się stać „czymś więcej niż człowie-kiem” [more than human]. Czy chciałbyś mieć możliwość wyboru, czy zastąpić twoje własne dłonie protezami, które byłyby silniejsze, sprawniejsze, bardziej muzykalne, piękniej-sze? Chociaż tego rodzaju marzenia przez długi czas należały do sfery fantastyki naukowej i komiksów Marvela, wydaje się, że są coraz bliższe urzeczywistnienia.
Zdaniem niektórych komentatorów wkroczy-my w epokę transhumanizmu w momencie,
w którym ludzie zaczną się decydować na amputację zdrowych części ciała na rzecz protez. To może być już jednak przestarzały pogląd. Gwałtowny rozwój biologii syntetycz-nej i inżynierii genetycznej jest być może najważniejszym katalizatorem narodzin tego, co transludzkie.
Ten przełomowy moment poprzedzało wiele spekulatywnych koncepcji. Proroctwo Raya Kurzweila głoszące nieuchronnie zbliżające się nadejście tego, co nazwał „Osobliwością” [the Singularity], czyli chwili, w której sztucz-na inteligencja osiągnie poziom inteligencji ludzkiej, doprowadziło do mętnych spekulacji na temat stopniowego stapiania się biolo-gicznego ludzkiego mózgu z technologiami komputerowymi. Pewnego nieodległego dnia wetware spotka się z hardware. Komentatorzy z entuzjazmem mówią o perspektywie rozwoju cybernetycznych mózgów w ciągu jednego pokolenia; będą one stanowiły rodzaj neural-nego zewnętrznego dysku twardego, który da właścicielowi absolutną, fotograficzną pamięć i dostęp do zasobów całej biblioteki. Może w czasach, kiedy doświadczamy nadmiaru informacji – nieuniknionego efektu ubocz-
Ręcznie malowany drzeworyt z opracowania Instrumental Chirurgiae et Icones Anatomicae Ambroise’a Parégo z 1564 roku
Proteza ręki ‘i-limb ultra’ dzi
ęki
upr
zejm
ości
wel
lcom
e tr
ust
an
d t
ouch
bio
nic
s®
dzi
ęki
upr
zejm
ości
wel
lcom
e li
brar
y w
lon
dyn
ie
nego postępu – cybernetyczny mózg okaże się koniecznością. Trajektorie dalszego rozwoju genetyki wytyczane na podstawie obecnego stanu wiedzy sugerują możliwość takiego „aktualizowania” przyszłych dzieci, aby były wolne od chorób. Inni z kolei entuzjazmują się możliwością znacznego wydłużenia ludzkiego życia. Przewidywaniom dotyczącym rozwoju nanotechnologii, inżynierii genetycznej i pro-dukcji syntetycznych narządów towarzyszą mgliste wizje wydłużenia przyszłej przecięt-nej długości życia do... 120, 140, 200, a nawet więcej lat.
Podczas gdy powyższe scenariusze mogą się wydawać jedynie mglistymi proroctwami, ślady nowej natury są już wśród nas. Osiągnię-cia biochemii są powszechnie używane w celu poprawienia inteligencji: jeden na dziesięciu ankietowanych w 2009 roku studentów Uni-
wersytetu w Cambridge przyznał się do zaży-wania w trakcie studiów środków wspomagają-cych zdolności poznawcze. Jednocześnie różne gatunki zwierząt są przekształcane w ramach projektów inżynierii genetycznej. Jesteśmy już w stanie tak manipulować genami moskitów, żeby zrodziły bezpłodne potomstwo. Jeśli gatunek wymrze, zniknie również zagroże-nie wywoływane przenoszonymi przez nie chorobami, takimi jak żółta febra czy mala-ria. Za sprawą wizji przyszłości natury, która wygląda na coraz bardziej czynioną ludzką ręką, komentatorzy są skłonni do mówienia o epoce postewolucyjnej. Innymi słowy, powol-ne procesy ewolucyjne, które dokonywały się dotychczas poprzez dobór naturalny, zostały przyspieszone przez powstałe w laboratoriach nowe technologie.
Książkami i artykułami poświęconymi wizji transhumanizmu można by wypełnić całą bibliotekę (lub cybernetyczny mózg). Tym niemniej stosunkowo mało powiedziano i na-pisano na temat wpływu transhumanizmu na praktykę projektowania. Tymczasem przecież przez większość ubiegłego stulecia projektowa-nie miało swój rozpoznawalny kształt. Pracując w studiach, najpierw przy desce kreślarskiej, a następnie przy komputerze, projektanci tworzyli formy naszych pojazdów, narzędzi i produktów. Byli zatrudniani przez produ-centów, a ich zadaniem było tworzenie rzeczy, które zapełnią nasz świat i będą działać lepiej, wyglądać bardziej atrakcyjnie, a do tego będą się lepiej sprzedawać. Wątpliwości etyczne raczej się nie pojawiały. Czy jakiś materiał był mniej ekologiczny od innego? Czy słuszne było projektowanie rzeczy, które mogły służyć do krzywdzenia ludzi? Teraz, gdy projektowanie może oznaczać reorganizację natury lub nawet nas samych, stawka wydaje się wyższa.
W ciągu ostatnich kilku lat transhumanizm zaczął przyciągać uwagę projektantów. Zda-
niem niektórych oferuje on nowe możliwości spekulatywnych dociekań na temat przyszło-ści, a może nawet szansę na odzyskanie przez projektowanie użytkowe wizjonerskiej roli, która została mu odebrana przez (skądinąd rzeczywiste) naciski związane ze zrównoważo-nym rozwojem oraz wąskie parametry rynku. Dla innych z kolei miejscem, w którym obec-nie wydarza się przyszłość, nie jest fabryka czy studio, ale laboratorium.
Wyzwaniem, przed którym stają projektan-ci w tym nowym, wspaniałym świecie, jest konieczność zdefiniowania własnej roli. Wiele spośród projektów dotyczących transhumani-zmu − jak The Immortal Cohen − zajmuje strefę graniczną pomiędzy sztuką i dizajnem, co samej Cohen akurat nie martwi:
Moje działania wyrastają z myślenia projektowego.
Widzę to w sposobie, w jaki pracuję i podchodzę do
przedmiotów, przeprojektowując je i przebudowując
ich części. Nie przeszkadza mi jednak, jeśli ktoś
określa to, co robię, mianem sztuki.
Inni widzą w laboratorium miejsce, w którym dizajn może najsilniej oddziaływać. E. chromi, brytyjski projekt mający na celu wytworzenie bakteryjnych biosensorów reagujących na zanieczyszczenie za pomocą zmiany kolo-ru, jest wynikiem współpracy projektantów i naukowców. Dla Daisy Ginsberg − jednej z projektantek pracujących przy przedsięwzię-ciu − biologia syntetyczna i inne nowe obszary badań naukowych, które już teraz zmienia-ją nasz świat, muszą być ożywione również przez nowe pomysły na temat projektowania: „Biologia syntetyczna opiera się na starym rozumieniu projektowania”. Dla Ginsberg oznacza to „projektowanie rzeczy w oderwaniu od kontekstu”, bez zważania na „długość życia i sprzedaż [...] Biolodzy tworzą bakterie wytwa-rzające nienaturalne rzeczy, ponieważ pasują one do systemów, które już istnieją. To, czego
Komiks Flash, 1982 – How do you kill a legend? (Jak zabić legendę?)™
an
d ©
dc
com
ics.
dzi
ęki
upr
zejm
ości
wel
lcom
e tr
ust
/ w
ykor
zyst
ane
za z
god
ą w
łaśc
icie
li p
raw
potrzeba, to «o wiele szersza wizja»”. Myśle-nie projektowe oznacza unikanie wielkich abstrakcji, jak ludzkość, aby projektowanie z myślą o ludziach i kształcie ich świata stało się bardziej konkretne. Taka wizja wiąże się myśleniem o sposobach wykorzystania biologii syntetycznej zakrojonym na dużą skalę, a na-wet myśleniem politycznym.
W projekcie E. chromi, podobnie jak w wielu in-nych transhumanistycznych przedsięwzięciach, wykorzystano oś czasu jako metodę zobrazowa-nia przyszłych zastosowań technologii. Twórcy projektu przewidzieli dla bakteryjnych biosen-sorów długą przyszłość. Sugerują, że do roku 2039 konsumenci będą mogli kupić jogurty, które wyślą sygnały ostrzegawcze na podstawie analizy treści ich żołądków. Przewidują rów-nież, że trzydzieści lat później Google stworzy bakterię mapującą zanieczyszczenie, która będzie zabarwiać niebo na czerwono, kiedy skażenie powietrza osiągnie krytyczny poziom. W pewnym sensie nie ma w tym wszystkim niczego nowego. Dizajn często rościł sobie prawa do bycia w awangardzie. Większość mo-
dernistycznych projektów z początku XX wieku była motywowana poczuciem nieuniknionego postępu, a zadaniem postępowego projektan-ta było wprowadzenie przyszłości w życie. Nawet w naszym teraźniejszym, komercyjnie nastawionym świecie zleca się projektantom nadawanie form rzeczom i przestrzeniom, których będziemy potrzebować jutro. Niezależ-nie od tego, czy cykl jest krótki (kilka miesięcy w wypadku nowych telefonów komórkowych), czy długi (dekady przewidziane w projektach rozwoju transportu), projektanci są zawsze za-korzenieni w technologicznych i gospodarczych ograniczeniach teraźniejszości. Wybiegając myślą do przodu o pięćdziesiąt, a może i sto lat, Ginsberg i jej współpracownicy proponują wyj-ście poza zwykłą ekstrapolację faktów. I podob-nie jak dzisiejsza futurologia, oś czasu E. chromi przedstawia dość ambiwalentną wizję postępu. W ich scenariuszu bowiem, gdy chmury ostrze-gawcze Google przekraczają w roku 2069 granice państwowe, wybucha kryzys dyplomatyczny.
Choć tego rodzaju projekty mają nikłe szanse na materializację, to samo projektowanie
spekulatywne [speculative design] nie ozna-cza jeszcze projektowania bezużytecznego. Niektórzy projektanci zwrócili się ku formom transhumanizmu, aby zadać istotne pyta-nia o związki łączące nas ze środowiskiem, w którym żyjemy. W błyskotliwym projekcie zatytułowanym The Incredibly Shrinking Man holenderski projektant Arne Hendriks zachęca nas do tego, abyśmy rozważyli korzyści płynące ze zmniejszenia średniego wzrostu przedstawi-cieli naszego gatunku do 50 cm. Fakt, że ludzie są coraz wyżsi, wynikający z lepszej diety i opie-ki zdrowotnej, oznacza, że potrzebujemy więcej energii, jedzenia i przestrzeni. Jak zauważa Hendriks, „Podczas gdy w krajach rozwinię-tych liczebność rodziny zaczęła się zmniej-szać, rozmiar przeciętnego domu znacznie się powiększył”. Jeśli chodzi o zasoby naturalne, korzyści płynące ze zmniejszenia człowieka są oczywiste. Jak wskazuje Hendriks, istnieje wielu ludzi, dla których 50 cm to n a t u r a l -n a wysokość. Społeczne uprzedzenia wzglę-dem niskiego wzrostu są formą kolektywnej dysforii wzrostu − nadmiernego przejmowania się rozmiarem. Projekt Hendriksa, składający się z rozmów, wystaw i artykułów, ma na celu przeanalizowanie biologicznych środków, które mogłyby posłużyć do zredukowania
Scatalog – E. chromi projekt z lat 2009–2011
Arne Hendriks, „Jedną z najbardziej obiecujących zalet zmniejszania rodzaju ludzkiego będzie obfitość żywności” – z projektu The Incredible Shrinking Man
rozmiarów ludzkości. Mogłoby to oznaczać zmianę diety lub życie w cieplejszym klimacie (gdzie ludzie zazwyczaj są niżsi); mogłaby to być też kwestia projektowania: skanowanie embrionów pozwoliłoby rodzicom na zbadanie przyszłego rozmiaru dziecka.
Jeśli propozycja skanowania przyszłego po-tomstwa zapala lampkę alarmową i przywodzi na myśl chińską politykę jednego dziecka czy nawet eugenikę III Rzeszy, to właśnie taki cel chce osiągnąć Hendriks. Nazywa on The Incre-dible Shrinking Man ćwiczeniem ze „spekulatyw-nego modelowania”, lekcją, którą odebrał od historyków i futurologów, którzy pytali, co by się stało, gdyby historia przyjęła inny bieg.
Czynnik co-by-było-gdyby pozwala na zignoro-wanie natychmiastowych praktycznych obiek-cji – mówi Hendriks – i umożliwia nakreślenie oraz wejście w pożądany obraz przyszłości. Daje szansę przećwiczenia i przygotowania się na przyszłe scenariusze oraz zmapowania wszelkiego rodzaju problemów, które trudno przewidzieć przy bardziej intelektualnym podejściu. Niewykluczone również, że wizja nowych możliwości wprawi niektórych w eks-cytację.
tłumaczenie z angielskiego:
michał choptiany
2.6g 329m/s
Projektanci od dawna czerpali inspiracje
z natury. Często wynikało to ze względów
estetycznych. Czasem to „geniusz” natury
sprawia, że coś zostaje zapożyczone. Mistrzo-
wie biomorficznego dizajnu twierdzą, że wiele
problemów, które spędzają sen z powiek
inżynierom i technologom, natura rozwiązała
już w trakcie milionów lat „badań” zwanych
także ewolucją. Struktury, wzorce wzrostu
i zachowania żywych form mogą nauczyć
projektantów kształtowania naszego świata
w sposób bardziej efektywny i użyteczny.
Rzecz jasna, najnowsza moda na projektowa-
nie biomorficzne pojawiła się w momencie,
kiedy natura już nie wygląda n a t u r a l n i e.
Artystka Jalila Essaïdi wypracowała „poste-
wolucyjne” podejście do rozwoju nowego
materiału. Pajęczy jedwab, długo wychwalany
ze względu na jego elastyczność i wytrzy-
małość, może być teraz produkowany dzięki
wprowadzeniu pajęczych genów do geno-
mu kozy. Odpowiednia proteina może być
pozyskana z koziego mleka. Pracując z Fo-
rensic Genomics Consortium Netherlands,
Essaïdi wprowadziła ten materiał do komórek
ludzkiej skóry. Wyhodowana metodą in vitro
w laboratorium Uniwersytetu Lejdejskiego
skóra jest „kuloodporna”.
Essaïdi następnie przetestowała na skórze
strzał z długiej strzelby kaliber 22 mm (nazwę
projektu, 2.6g 329m/s, zapożyczyła od wagi
i prędkości pocisku). Skóra spisała się prawie
jak kamizelka kuloodporna, nie przetrwa-
ła jednak eksperymentu. Intencją artystki
nie było jednak wyłącznie przetestowanie
nowego materiału, ale także zwrócenie uwagi
na kwestię „bezpieczeństwa”. „Tworząc tę
«kuloodporną» ludzką skórę, chciałabym
przebadać społeczne, polityczne, etyczne
i kulturowe problemy związane z bezpie-
czeństwem”, powiedziała. „Chciałabym za
pomocą tej pracy pokazać, że bezpieczeństwo
w szerokim sensie jest pojęciem względnym
− stąd też termin «kuloodporny».” Superboha-
terowie mają skóry i kostiumy, które odbijają
kule. Co leży u podstaw tej fantazji? W jakich
okolicznościach potrzebowalibyśmy kulood-
pornej skóry?
http://jalilaessaidi.com
e. chromi
Grupa studentów spędziła lato 2009 roku
w laboratoriach Uniwersytetu w Cambridge,
pracując nad tym, jak sprawić, żeby bakterie
wydzieliły kolorowe pigmenty. Używając
materiału genetycznego dostępnego jako Bio-
Bricks (wystandaryzowane sekwencje DNA),
zmodyfikowali bakterię E. coli tak, że zaczęła
wytwarzać różne kolory. Projekt pokazał,
w jaki sposób bakterie mogą zostać zamie-
nione w biosensory rejestrujące obecność
różnych zanieczyszczeń.
O ile naukowa strona tego doświadczenia
jest jasna, o tyle cele wypracowania tej nowej
technologii już takie nie są. Przy pomocy
projektantów Daisy Ginsberg i Jamesa Kinga
młodzi naukowcy próbowali wyobrazić sobie
możliwe sposoby wykorzystania technolo-
gii. Jak mówi Ginsberg, w poszukiwaniach
zastosowania nowej nauki większość narracji
opiera się na dążeniu do „ratowania jakiejś
biednej osoby w odległym kraju”. Zdecydo-
wali jednak sprowadzić technologię do domu,
projektując oś czasu proponującą sposoby,
w jakie E. chromi, jak nazwali zmodyfikowa-
ną bakterię, mogłaby się rozwinąć w ciągu
następnego stulecia. Scenariusze, które wy-
pracowali, wychodziły od kwestii bezpośred-
nich i znanych, takich jak badanie skażonej
wody w rozwijającym się świecie, skończyły
zaś dramatem wojny, terroryzmem i nowymi
typami pogody.
Projektanci wiedzą, jak tworzyć przedmioty,
które będą miały znaczenie i okażą się uży-
teczne. Ginsberg i King, pracując ze studen-
tami nauk przyrodniczych, wyobrazili sobie
komercyjne zastosowania dla E. chromi w po-
staci towarów. Uwzględnili między innymi
Scatalog − tani, przenośny zestaw do badania
chorób – który umiejscowili na osi czasu
w roku 2039. Po zjedzeniu zawartej w jo-
gurcie E. chromi, bakteria skolonizuje ludzki
przewód pokarmowy. Zabarwione odchody
staną się systemem wczesnego ostrzegania
o różnych ludzkich chorobach.
Projektanci wiedzą również, jak tworzyć
żywe i przyciągające uwagę obrazy i obiekty.
Scatalog, mający formę walizki z przegródkami
z zabarwionym kałem, przyciągnął uwagę kra-
jowej prasy. Korzyści płynące z tego rodzaju
zainteresowania są zdaniem Ginsberg ambi-
walentne: „Kiedy pracujesz na gruncie czystej
nauki, spekulacja może być oparta na bardzo
realistycznej technologii, tak że można ją po-
mylić z rzeczywistością. Chociaż umieściliśmy
Scatalog w połowie naszej osi czasu, nadaliśmy
mu fizyczną formę. Przyćmił on pozostałą
część projektu i został pomylony z rzeczywi-
stym celem przedsięwzięcia, którym był sam
pigment […]. Uświadomiło mi to, że złożony
charakter spekulatywnej pracy polega między
innymi na tym, że kiedy spekulacja przedosta-
je się do świata, zaczyna definiować rzeczy-
wistość. Staje się realna i teraz w rezultacie
mamy projekt, w którym kilku naukowców
próbuje wytworzyć kolorową kupę”.
http://www.echromi.com
autoportret 3 [38] 2012 | 67autoportret 3 [38] 2012 | 66
The ImmoRTal
Revital Cohen, projektantka, która wzięła
udział w programie „Design Interactions”
w londyńskim Royal College of Art, poświęci-
ła wiele uwagi maszynom wykorzystywanym
do podtrzymywania życia. Praca The Immor-tal jest najnowszą próbą eksploracji tego
tematu. Cohen zaaranżowała szereg maszyn
podtrzymujących życie tak, żeby pompowały
powietrze i płyny w sekwencji sugerującej
istnienie biologicznej struktury lub nawet
ciała. Technofantazja na temat cyborga przez
długie lata zajmowała centralne miejsce
w fantastyce naukowej. Pacjent podłączony
do dializatora lub noworodek w inkubatorze
są tego cyborga rzeczywistymi, lub raczej −
prozaicznymi, kuzynami.
Kiedy używa się tych urządzeń w opiece me-
dycznej, zazwyczaj pozostają one na dalszym
planie, przyciągają jedynie uwagę lekarzy
i pielęgniarek oraz podłączonych do nich
pacjentów. „Są zaprojektowane do pełnienia
jednej, najważniejszej funkcji – mówi Cohen
– i nigdy nie poddaliśmy ich krytycznemu
badaniu jako produktów przemysłowych funk-
cjonujących w kontekście kultury materialnej”.
Stylizacja, branding i inne wymagające uwagi
właściwości nowoczesnego dizajnu zajmują
w tym świecie bardzo mało miejsca. „Nie wiem,
czy można je określić mianem dóbr, narzędzi
medycznych, produktów czy komputerów − to
zależy od tego, kto je sprzedaje i kto kupuje.
W niektórych częściach świata są produktami
komercyjnymi. W innych − są tylko dobrami
nadzorowanymi przez rząd, funkcjonującymi
poza rynkiem. Mają zatem swoją własną logi-
kę, zależną od obowiązującej polityki”.
Wyzwania, którym Cohen stawiła czoła,
pozyskując maszyny na pokaz w Londynie,
mówią wiele na temat polityki opieki zdro-
wotnej i jej priorytetów: „Interesujące jest
to, że urządzenie do dializy było bardzo tanie
i łatwe do uzyskania […] ale już zdobycie inku-
batora jest prawie niemożliwe, ponieważ są
one najbardziej potrzebne w Trzecim Świecie.
Kładzie się tam nacisk na ratowanie młodych,
a nie starych”.
http://revitalcohen.com
autoportret 3 [38] 2012 | 67autoportret 3 [38] 2012 | 66
r/evolution
Powstały w 2011 roku film R/evolution
Jarosława Kozakiewicza powstał z inspiracji
niedawnym odkryciem gatunku szerszenia
żyjącego na Bliskim Wschodzie – szerszenia
wschodniego – gromadzącego energię sło-
neczną za pomocą własnych baterii słonecz-
nych. Egzoszkielet owada pokryty specjalnym
pigmentem zawiera wiele owalnych, zazębia-
jących się zgrubień, które chwytają światło
słoneczne niczym mikroskopijne baterie.
Szerszenie te są jedynym znanym nam gatun-
kiem, który w taki sposób gromadzi energię.
Kozakiewicz od dawna działa na styku sztuki
i architektury, często czerpiąc inspirację
z natury i nauk przyrodniczych. Ciało było
tematem i źródłem natchnienia dla wielu jego
dzieł sztuki, projektów budynków, a nawet
krajobrazów. W 2007 roku Kozakiewicz za-
stosował swoją koncepcję wspólnej geometrii
ciała oraz kosmosu, przekształcając poprze-
mysłowy krajobraz Boxberg w Niemczech
i nadając mu kształt lewego ucha. Ostatnio
z kolei zaprojektował wieżę obserwacyjną
nad Wartą, wyprowadzając jej wielościenną
formę ze sposobu ukształtowania otworów
ludzkiego ciała.
R/evolution projektuje futurystyczną wizję,
w której ludzkość jest również wyposażo-
na w panele słoneczne. Srebrnawe panele
wydają się rosnąć wzdłuż ramion. Dokładny
charakter procesu augmentacji jest niezna-
ny: czy panele są nakładane, czy wyrosły ze
skóry? Nie są również wyjaśnione okolicz-
ności, które sprawiają, że energia musi być
pozyskiwana w taki właśnie sposób. Wydaje
się, że ludzkość musi czerpać energię wprost
ze światła słonecznego, a nie z procesu tra-
wienia. Gdzie podziały się rośliny i zwierzęta,
którymi ludzkość się żywiła do tej pory? Cho-
ciaż film R/evolution został stworzony w stylu
dokumentu, zadaje więcej pytań, niż udziela
odpowiedzi. Podobnie jak wiele innych dzieł
eksplorujących zagadnienia transhumanizmu,
futurystyczny projekt Kozakiewicza znajduje
się na granicy obietnicy i lęku.
Jak sugeruje tytuł projektu, znajdujemy się
na progu epoki postewolucyjnej, w której
powolne cykle ewolucji zostają przyspieszone
za sprawą interwencji człowieka. Zachowanie
szerszeni żyjących w dużych społecznościach
przypomina pod pewnymi względami ludzkie
społeczeństwo. Kozakiewicz zwraca naszą
uwagę na agresywne masowe zachowania
obydwu gatunków.
www.kozakiewicz.art.pl
autoportret 3 [38] 2012 | 68
autoportret 3 [38] 2012 | 68