aleksandra paradowska, na przedmieściu, ale w pobliżu centrum

8
W raz z odzyskaniem niepod- ległości rozpoczął się nowy rozdział w rozwoju Poznania. Włączenie miasta w 1919 roku w granice odrodzonego, niepodległego pań- stwa w oczywisty sposób wpłynęło na zmianę struktury narodowościowej jego mieszkań- ców oraz wywołało wszystkie następstwa związane z geopolityczną przemianą – w tym także z pozycją zajmowaną w ramach nowego kraju. O ile podczas zaborów Poznań miał status miasta peryferyjnego, położonego na obrzeżach państwa pruskiego, o tyle w II Rzeczypospolitej stosunkowo szybko przekształcał się w ważny ośrodek uniwersy- tecki i gospodarczy, zyskując coraz większe znaczenie na jej zachodnich rubieżach. W związku z polonizacją wszystkich dziedzin życia – w tym szkolnictwa, gospodarki, kul- tury, polityki, służby zdrowia – na miejsce Niemców ściągało tu z terenu całego kraju, województwa oraz zagranicy wielu Polaków. Niebagatelną rolę w tym procesie odegrało również utworzenie Uniwersytetu Poznań- skiego oraz powstanie i rozbudowa różnego rodzaju instytucji gospodarczych, kultural- nych, naukowych. W każdej z dziedzin zmiany przeprowadzano na miarę aktualnie istniejących możliwości. Działalność władz, mimo oczywistego zako- rzenienia w narodowej ideologii, musiała się opierać na pozostałych z czasów pruskich regulacjach, które dopiero stopniowo adapto- wano do nowych potrzeb i warunków. Dosto- sowaniem prawa oraz przekazywaniem kom- petencji właściwym urzędom zajmowało się przede wszystkim tak zwane Ministerstwo byłej Dzielnicy Pruskiej, istniejące od 1919 do 1922 roku, a obejmujące swoim zarządem także obszar województwa pomorskiego (jego kompetencje były w pewnej mierze podobne do kompetencji późniejszych władz autono- micznego województwa śląskiego). Organi- Aleksandra Paradowska na przedmieściu, ale w pobliżu centrum międzywojenne wille na poznańskim grunwaldzie Mieszkańcy dzielnicy przy tramwaju dojeżdżającym na Grunwald, lata dwudzieste XX wieku zbiory prywatne

Upload: malopolski-instytut-kultury

Post on 01-Dec-2014

1.638 views

Category:

Documents


2 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Aleksandra Paradowska, Na przedmieściu, ale w pobliżu centrum

Wraz z odzyskaniem niepod-ległości rozpoczął się nowy rozdział w rozwoju Poznania. Włączenie miasta w 1919 roku

w granice odrodzonego, niepodległego pań-stwa w oczywisty sposób wpłynęło na zmianę struktury narodowościowej jego mieszkań-ców oraz wywołało wszystkie następstwa związane z geopolityczną przemianą – w tym także z pozycją zajmowaną w ramach nowego kraju. O ile podczas zaborów Poznań miał status miasta peryferyjnego, położonego na obrzeżach państwa pruskiego, o tyle w II Rzeczypospolitej stosunkowo szybko przekształcał się w ważny ośrodek uniwersy-tecki i gospodarczy, zyskując coraz większe znaczenie na jej zachodnich rubieżach. W związku z polonizacją wszystkich dziedzin życia – w tym szkolnictwa, gospodarki, kul-tury, polityki, służby zdrowia – na miejsce Niemców ściągało tu z terenu całego kraju, województwa oraz zagranicy wielu Polaków. Niebagatelną rolę w tym procesie odegrało również utworzenie Uniwersytetu Poznań-

skiego oraz powstanie i rozbudowa różnego rodzaju instytucji gospodarczych, kultural-nych, naukowych.

W każdej z dziedzin zmiany przeprowadzano na miarę aktualnie istniejących możliwości. Działalność władz, mimo oczywistego zako-rzenienia w narodowej ideologii, musiała się opierać na pozostałych z czasów pruskich regulacjach, które dopiero stopniowo adapto-

wano do nowych potrzeb i warunków. Dosto-sowaniem prawa oraz przekazywaniem kom-petencji właściwym urzędom zajmowało się przede wszystkim tak zwane Ministerstwo byłej Dzielnicy Pruskiej, istniejące od 1919 do 1922 roku, a obejmujące swoim zarządem także obszar województwa pomorskiego (jego kompetencje były w pewnej mierze podobne do kompetencji późniejszych władz autono-micznego województwa śląskiego). Organi-

Aleksandra Paradowska

na przedmieściu, ale w pobliżu centrum

międzywojenne wille na poznańskim grunwaldzie

Mieszkańcy dzielnicy przy tramwaju dojeżdżającym na Grunwald, lata dwudzieste XX wieku zb

iory

pry

wat

ne

autoportret 3 [32] 2010 | 47

Page 2: Aleksandra Paradowska, Na przedmieściu, ale w pobliżu centrum

zowanie niepodległego państwa przebiegało więc bez rewolucyjnych zmian, na podstawie zastanych przepisów, z których znaczna część – jak choćby system prawa budowlanego – przetrwała zresztą w Wielkopolsce przez cały okres międzywojenny1.

wille dla „nowych elit” Napływający intensywnie na początku lat dwudziestych przedstawiciele różnych zawodów zazwyczaj sprowadzali się najpierw do pozostałych z okresu zaborów mieszkań w kamienicach, bądź też – nieco rzadziej – poniemieckich willi. Z czasem wykształciła się w Poznaniu warstwa, którą można określić jako „nową elitę”. W drugiej połowie tej dekady oraz w ciągu następnej wielu jej przedstawicieli decydowało się, dzięki sprzyjającym warunkom finansowym (szczególnie kredytowym), na budowę własnych domów. W większości przypadków nowe wille powstawały zgodnie z konkretnymi życzeniami zleceniodawców; w swoim kształcie architektonicznym oraz wyposażeniu stawały się wyrazem ich estetycznych zapatrywań, zainteresowań, a niekiedy nawet komunikowały na zewnątrz o wykonywanym zawodzie. Główny przekaz ideologiczny, realizowany za pomocą różnorodnych środków – zarówno architektury, jak i wyposażenia poszczególnych willi czy nazewnictwa ulic – zasadzał się na idei zakorzenionej w tradycji nowoczesności, łączonej ówcześnie swobodnie z kategoriami polskiej tożsamości narodowej.

1 J. Skuratowicz, Architektura Poznania w latach 1918-1939, „Kronika Miasta Poznania” (dalej jako KMP) 1996, nr 4, s. 26.

Wspomnienia potomków inicjatorów budowy oraz zachowane w rodzinnych archiwach przedmioty – zdjęcia, nieliczne ocalałe z zawieruchy dziejowej meble, obiekty arty-styczne i różnego rodzaju pamiątki rodzinne o często wyłącznie sentymentalnej wartości – stanowią niezwykle cenne źródło, pozwala-jące odtworzyć wizerunek takiego międzywo-jennego mieszkania oraz toczącego się w nim życia. Przedstawiony w niniejszym tekście obraz poznańskiej dzielnicy został więc skon-struowany nie tylko na podstawie zachowa-nych archiwaliów oraz opracowań nauko-wych, ale także – w znacznym stopniu – na bazie relacji mieszkańców willi powstałych przy ulicach położonych w bezpośrednim sąsiedztwie ulicy Grunwaldzkiej – przede

wszystkim chodzi o ulice Ostroroga, Zakręt (obie ulice tworzące założenie popularnie zwane Ostrorogiem) oraz Skarbka2. Na tym terenie zbudowano od schyłku lat dwudzie-stych ubiegłego wieku wiele interesujących obiektów, wpisanych w przemyślaną struktu-rę urbanistyczną.

Przez cały okres międzywojenny wille budowano w Poznaniu także na działkach wśród istniejącej zabudowy wcześniejszych założeń typowo willowych – na przykład na Sołaczu czy w okolicach Wałów Leszczyń-skiego (dawnego Ringu), bądź też przy nowo

2 Wspomnienia zebrane przez autorkę ukażą się w przy-gotowywanej pod red. Piotra Korduby książce na temat losów willi i ich mieszkańców w dzielnicy Grunwald.

Budowa domu przy ul. Ostroroga 23, 1928

zbio

ry p

ryw

atn

e

autoportret 3 [32] 2010 | 47

Page 3: Aleksandra Paradowska, Na przedmieściu, ale w pobliżu centrum

wę wyłącznie za gotówkę czy zgromadzone oszczędności. Ze względu na lepsze warunki kredytów często stosowanym rozwiązaniem zamiast budowy domu jednorodzinnego było wzniesienie willi dwu- lub kilkumieszka-niowej – mieszczącej zazwyczaj na parterze mieszkanie właścicieli, a na pozostałych kon-dygnacjach kolejne – wynajmowane lokato-rom. Dzięki temu rozwiązaniu, korzystnemu swoją drogą także dla samych inwestorów, starano się zniwelować panujący przez cały okres międzywojenny deficyt miesz-kań. Znaczna część tego typu domów nie odbiegała przy tym znacząco skalą od willi przeznaczonych dla jednej rodziny, przez co zabudowa ulic przeważnie zachowywała pod względem gabarytów jednolity charakter.

w poszukiwaniu stylu Poszczególne realizacje różniły się natomiast między sobą w zakresie formy, zależnej zarówno od projektanta oraz upodobań zleceniodawcy, jak i konkretnych regulacji budowlanych. Z jednej strony od początku niezwykle popularne były rozwiązania dworkowe i klasycyzujące, uzupełniane niekiedy detalem art déco. Nawiązania do modelu polskiego dworu, obecne w poszukiwaniach stylu narodowego już od XIX wieku, w wypadku poznańskiej dzielnicy miały zapewne również związek z powszechnym w międzywojniu dążeniem do zmiany „pruskiego” charakteru miasta. Z drugiej strony – na początku lat trzydziestych pojawiły się także rozwiązania modernistyczne, propagowane przede wszystkim przez autora projektów

Ostroroga-Zakręt – przyp. A. P.], gdzie wła-ściwie niedaleko kończy się miasto, zaczy-nają pola uprawne, pasą się krówki – i co najważniejsze – jest świeże powietrze, a ze śródmieścia dochodzi tramwaj”4. O wadze, jaką przywiązywali także inni mieszkańcy do takich walorów okolicy, świadczą relacje ich potomków, zdaniem których tutejszy suchy klimat przeciwstawiano „zbyt wilgotnej” aurze usytuowanego w sąsiedztwie wody Sołacza. Dodatkowo elementem nadającym niewątpliwego uroku dzielnicy był hipo-drom, z którym to bezpośrednio graniczyły ogrody domów przy jednej z ulic.

Na budowę własnej willi w takim otocze-niu, podobnie zresztą jak i w wielu innych dzielnicach Poznania, mogli sobie pozwolić przede wszystkim przedstawiciele szeroko pojętej inteligencji oraz przedsiębiorcy. Nie każdy jednak był w stanie finansować budo-

4 J. K. Motty, Między Poznaniem a Kresami. Opowieść niekon-wencjonalna, Kraków 2006, s. 117.

wytyczonych ulicach dzielnic zabudowanych w przeważającej mierze kamienicami – jak choćby na Łazarzu, Jeżycach i Wildzie, a ponadto na Dębcu oraz w ramach położo-nego po wschodniej stronie Warty Osiedla Warszawskiego. W odróżnieniu od innych poznańskich lokalizacji tereny w rejonie ulicy Grunwaldzkiej miały jednak od po-czątku odmienny status. Na taki stan rzeczy wpływało między innymi dogodne położenie oraz opinia, że jest to „bardzo zdrowa część miasta”3. Także z tego względu na przepro-wadzkę zdecydowała się rodzina wówczas dziesięcioletniego Jana Karola Mottego: „[…] wujostwo Sławscy i doktor Szenic uważali, że dla mnie i dla brata najracjonalniej będzie zamieszkać w zachodniej części Poznania, a więc w rejonie ulicy Zbąszyńskiej [poło-żonej w niedalekim sąsiedztwie założenia

3 Akcja parcelacyjna za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Kra-jowego, ulotka informacyjna [za:] D. Leśniewska, J. Mul-czyński, Ulice i zaułki dawnego Poznania. Ulica Grunwaldzka, katalog wystawy, Poznań 2003, s. 36.

Osiedle Grunwaldzkie, tzw. Abisynia, widok od strony ul. Grunwaldzkiej na ul. Kasztelanów, pocztówka z końca lat trzydziestych XX wiekubi

blio

tek

a u

niw

ersy

teck

a w

poz

nan

iu

autoportret 3 [32] 2010 | 49

Page 4: Aleksandra Paradowska, Na przedmieściu, ale w pobliżu centrum

wielu domów w tej okolicy – Władysława Czarneckiego.

Większość projektantów poznańskich willi pojmowała zresztą modernistyczne elementy jako jeden z kostiumów stylistycznych, dzię-ki czemu były one uwzględniane w większo-ści obiektów ich autorstwa5. Niektóre wille posiadały przy tym swoje odpowiedniki w kilku bardzo zbliżonych wersjach; zazwy-czaj działo się tak wówczas, gdy zamawiający projekt chciał się wzorować na budynku istniejącym już w tej samej dzielnicy.

Zarówno klasycyzujące wille, jak i te „nowo-czesne” wyraźnie wpisywały się w modele obecne również w podmiejskich dzielnicach Berlina od pierwszego dziesięciolecia XX wie-ku do końca lat trzydziestych. Większość działających w Poznaniu architektów zdoby-wała wykształcenie na niemieckich uczel-niach, przede wszystkim zaś na politechnice w Berlinie-Charlottenburgu. Źródłem ich wiedzy o nowoczesnych dążeniach architek-tury europejskiej były nie tylko fachowe cza-sopisma polskie, ale także niemieckie. W 1932 roku w jednym z kin Koło Architektów zorga-nizowało pokaz, w ramach którego najpierw zaprezentowano slajdy przedstawiające nowe poznańskie budowle, a następnie niemiecki film Miasto jutra (Die Stadt von Morgen. Ein Film vom Städtebau, reż. Maximilian von Goldbeck, Erich Kotzer, 1930). Wśród widzów znaleźli się nie tylko przedstawiciele fachu, ale także

5 Sz. P. Kubiak, Architektura i urbanistyka Poznania 1919-1939, Poznań 2009, praca doktorska w zbiorach Biblioteki Instytutu Historii Sztuki UAM, s. 216.

kilka ważnych lokalnych osobistości z prezy-dentem miasta Cyrylem Ratajskim na czele6.

Przesadne wydają się więc w tym kontekście pojawiające się w ówczesnej prasie próby interpretacji jednej bądź drugiej estetyki jako wyrazu nowoczesności albo narodowego charakteru poszczególnych budynków czy też całych założeń. Taki charakter miała choćby wypowiedź artysty i historyka sztuki Ludwi-ka Pugeta, który – mając na myśli archi-tekturę operującą formami uproszczonymi oraz klasycyzującymi – twierdził, że „nowe budowle tchną tym szczerym, artystycznym duchem, w którym się obecnie odradza archi-tektura polska”7.

6 Tamże, s. 205.7 L. Puget, O wygląd Poznania, Poznań 1928, przedruk w: KMP 1996, nr 4, s. 205.

Willa notariusza Witolda Prądzyńskiego przy ul. Grunwaldzkiej 65, proj. Władysław Czarnecki, ok. 1932

Poniżej: willa dyrektora Oddziału Banku Gospodarstwa Krajowego w Poznaniu Witolda Czapczyńskiego przy ul. Ostroroga 1, proj. Władysław Czarnecki, ok. 1932

„arc

hit

ektu

ra i

bu

dow

nic

two”

1932

, nr

1, s

. 18

„arc

hit

ektu

ra i

bu

dow

nic

two”

1932

, nr

1, s

. 16

autoportret 3 [32] 2010 | 49

Page 5: Aleksandra Paradowska, Na przedmieściu, ale w pobliżu centrum

Równocześnie niebagatelną rolę w przej-mowaniu nowoczesnych prądów odegrała zorganizowana w Poznaniu w 1929 roku Powszechna Wystawa Krajowa. Projektan-tami wielu pawilonów powstałych na tę okazję byli przedstawiciele awangardowego warszawskiego środowiska architektonicz-nego. Budowa willi przy nowo zabudowy-wanych ulicach zachodnich terenów miasta przypadła właśnie na okres bezpośrednio powystawowy. Jako że formy stosowane w architekturze PWK były pojmowane jako ucieleśnienie wizji narodowej modernizacji, w takim też kontekście opisywano założenie Ostroroga-Zakręt: „Linja prosta, linja bez za-łamań i wygięć tak typowych dla ubiegłego wieku, stwarza urzeczywistnienie pierwszej cechy, tak jak olbrzymie okna, zajmujące trzy czwarte wszystkich ścian, dają choć w części odbicie drugiej. Jak najwięcej słoń-ca i powietrza. Wreszcie trzecia, to gładkie, proste i jasne mury pozbawione fałszywych ozdób zdają się symbolem niejako porządku form i zamierzeń. Razem całość imponują-

ca rozsądkiem, imponująca najnowszemi zdobyczami cywilizacji”8.

Z czasem wręcz oficjalnie obowiązujące stały się ostatecznie rozwiązania bliższe du-chowi funkcjonalizmu. W drugiej połowie lat trzydziestych dla ulic wytyczonych na ówczesnych najdalej wysuniętych obrzeżach dzielnicy – tzw. Abisynii – nowo powstające domy miały mieć oprócz określonych wy-miarów „dach płaski […], cokoły budynku oraz tarasy […] wyłożone klinkierem”. Celem tych odgórnych regulacji była chęć narzucenia konkretnej formuły stylowej, dzięki której dzielnica miałaby zyskać w miarę jednolity wygląd oraz „pewien ład”9, trudniejszy zazwyczaj do osiągnięcia w obliczu opracowywania projektów willi przez różnych architektów, angażowanych indywidualnie przez zleceniodawców. Nie-kiedy autorami planów byli przy tym także tak zwani budowniczowie oraz sporadycznie – sami właściciele. Takie rozwiązanie było zresztą akceptowane w ówczesnych regula-cjach prawnych.

między holem a salonem W większości wypadków preferencje doty-czące szaty zewnętrznej budynku nie były decydujące w rozplanowaniu wnętrz oraz wystroju. Zarówno więc budynki o kla-

8 Nowoczesne dzielnice Poznania, „Światowid”, nr 26, 24.06.1933, s. 14 [za:] Sz. P. Kubiak, dz. cyt.9 W. Czarnecki, Wspomnienia architekta, t. 2, oprac. H. Grzeszczuk-Brendel, G. Kodym-Kozaczko, Poznań 2006, s. 83. Na ten temat por. również Sz. P. Kubiak, dz. cyt., s. 209-210.

U góry: willa chemika Stanisława Mroczkowskiego przy ul. Skarbka 13, proj. M. Pospieszalski, ok. 1931

Poniżej: willa adwokata Romana Siody przy ul. Zbąszyńskiej 21, proj. M. Pospieszalski, 1938

zbio

ry p

ryw

atn

ezb

iory

pry

wat

ne

autoportret 3 [32] 2010 | 51

Page 6: Aleksandra Paradowska, Na przedmieściu, ale w pobliżu centrum

sycyzujących bryłach, jak i te nowocze-śniejsze skrywały przyjęty powszechnie wewnętrzny podział na reprezentacyjny parter z gabinetem, salonem i jadalnią oraz sypialniane piętro. Najczęściej w piwnicy bądź na poddaszu znajdowały się pokoje dla służby. W wypadku willi dwu- lub trzymieszkaniowych model ten był odpowiednio modyfikowany – wów-czas rezygnowano zazwyczaj z jednego z reprezentacyjnych pomieszczeń na rzecz sypialni bądź też dzielono przestrzeń na większą liczbę pokoi. Niezależnie jednak od formuły – domu jednorodzinnego lub kilkumieszkaniowego – reprezentacyjną częścią domu, unifikującą przestrzeń obu kondygnacji był obszerny hol, którego niewątpliwą ozdobą były schody, doskona-le wkomponowane w przestrzeń pomiesz-czenia, z wyszukaną linią profilowanej poręczy.

Domy przy ulicach Skarbka, Ostroro-ga i Zakręt zazwyczaj były wyposażone w zabytkowe meble o antycznym cha-rakterze, często odziedziczone po przod-kach, a przywiezione przez mieszkańców w czasie przeprowadzki. Współczesne sprzęty pojawiały się natomiast częściej jako uzupełnienie umeblowania poszcze-gólnych pomieszczeń. Przekraczając próg willi, niezależnie od tego, czy z zewnątrz sprawiała wrażenie mniej lub bardziej nowoczesnej, wchodziło się w świat przy-wołujący minione czasy, a tym samym sugerujący zadomowienie poprzez świado-me eksponowanie „antyczności”.

willa malarza Wśród niestandardowych realizacji szczególnie wyróżniały się te, których program budowlany był związany z profesją właściciela, wyjątkowym wyposażeniem, czy też pełniące oprócz funkcji mieszkalnych także i inne – dodatkowe. Jedną z takich willi, łączącą niewątpliwie wszystkie wymienione cechy, była położona przy ulicy Ostroroga siedziba malarza Stanisława Smoguleckiego z 1932 roku. Jej wyraźnie historyzujący, klasycystyczny charakter z symetrycznie rozmieszczonymi oknami, finezyjnymi balustradami balkonów parteru i ząbkowym fryzem pod okapem dachu wpływał na ukształtowanie złudnego wizerunku domu posiadającego tradycję dłuższą niż otaczające go osiedle. W wyposażonych w antyczne meble i dzieła

Willa malarza Stanisława Smoguleckiego przy ul. Ostroroga 28, proj. M. Pospieszalski, lata trzydzieste XX wieku

Poniżej: wnętrze willi Stanisława Smoguleckiego przy ul. Ostroroga 28

zbio

ry p

ryw

atn

e

zbio

ry p

ryw

atn

e

autoportret 3 [32] 2010 | 51

Page 7: Aleksandra Paradowska, Na przedmieściu, ale w pobliżu centrum

tam bowiem prowadzona przezeń społecznie biblioteka – należąca do znaczącego i popu-larnego w okresie międzywojennym Towarzy-stwa Czytelni Ludowych.

zadomowienie Niezależnie od rozwiązań, jakie pojawiały się w ramach dzielnicy, pojmowanych wówczas nierzadko jako „typowo polskie” – czyli odwołujące się do motywów klasycznych, czy też „po polsku nowoczesne” – o uproszczonych, modernistycznych formach, prawie wszystkie ulice, podobnie jak i w pozostałych częściach miasta, zyskały nazwy kojarzone z polską historią. Określony profil już odgórnie narzucała nazwa głównej, prowadzącej na zewnątrz miasta ulicy oraz samej okolicy, upamiętniających sławetne polskie zwycięstwo

pod Grunwaldem, za czasów pruskich zwanej Auguste-Victoria Strasse.

W wypadku jednej z nowo zabudowywanych ulic wpływ na nadanie jej patrona – Frydery-ka Skarbka, dziewiętnastowiecznego ekono-misty, działacza społecznego i politycznego – miał wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jeden z mieszkańców. Był nim inicjator budo-wy i mieszkaniec pierwszego domu przy tej ulicy – Edward Taylor, profesor ekonomii na Uniwersytecie Poznańskim. Ulicom równole-głym nadano, najpewniej podążając tropem tej samej inspiracji, patronów w postaciach: współczesnego Skarbkowi finansisty i orga-nizatora gospodarki Franciszka Lubeckiego oraz piętnastowiecznego uczonego, obrońcy Polaków w sporach z Krzyżakami – Pawła Włodkowica. Nazwy pozostałych ulic odnie-siono natomiast do staropolskich godności (na przykład Rycerska, Kasztelańska, Podko-morska) oraz miejscowości wielkopolskich (na przykład Szamotulska, Wolsztyńska, Zbąszyńska).

Na proces zadomowienia w przestrzeni nowej dzielnicy niewątpliwie pozytywnie wpły-wały zarówno estetyczna – nowoczesna, ale i nawiązująca do przeszłości – zabudowa, jak i historyczny charakter nazw ulic, z pewno-ścią przemawiający do świadomości pokolenia wychowanego w okresie zaborów. Atrakcyjność okolicy zasadzała się przede wszystkim na swoistym zawieszeniu między miejskim a rów-nocześnie nadal wiejskim otoczeniem. Z jednej strony w krótkim czasie można było dotrzeć tramwajem lub piechotą do centrum, z drugiej

sztuki wnętrzach reprezentacyjnego parteru przyjmowano gości, do których grona należały prawie wyłącznie osoby przybyłe do Poznania dopiero około 1919 roku – w tym znajomi zamieszkali w sąsiedztwie.

Przede wszystkim jednak uwagę przykuwała nadbudowana w kondygnacji strychowej pracownia, z wielkimi półokrągłymi oknami od strony północnej i południowej – pozwa-lającymi na uzyskanie natężenia światła najwłaściwszego dla malarskiego atelier. Stanisław Smogulecki zwykł na czas inten-sywnej pracy zamykać się w nim nawet na kilka dni. O ile najwyższa kondygnacja była wyłącznie przestrzenią świata sztuki, o tyle sutereny willi przeznaczono na działalność będącą domeną pani domu. Znajdowała się

Uczniowie na podwórku szkoły, w tle sąsiednia willa jeszcze w trakcie budowy, ok. 1932

zbio

ry p

ryw

atn

e

autoportret 3 [32] 2010 | 52

Page 8: Aleksandra Paradowska, Na przedmieściu, ale w pobliżu centrum

na co dzień przebywać w otoczeniu otwartej przestrzeni pól, na których to pojawiały się sporadycznie zając lub sarna. Jeszcze do końca lat dwudziestych do przystanku tramwajowego prowadziła wydeptana w zbożu dróżka.

Poza wspomnianą wypożyczalnią pani Ireny Smoguleckiej przy ulicy Ostroroga w bezpośrednim sąsiedztwie znajdowały się także inne przybytki, czyniące z nowo powstałego osiedla organizm w znacznym stopniu „samowystarczalny”, a zatem pozwalające mieszkańcom na rzadsze wy-jazdy do centrum miasta. W jednej z willi na tej samej ulicy znajdowała się Prywatna Koedukacyjna Siedmioklasowa Szkoła Po-wszechna pod wezwaniem Św. Zofji. W niż-szych kondygnacjach domów położonych w pobliżu mieściły się dwa sklepy spożyw-cze oraz zakład szewski. W późniejszym czasie na wspomnianym już, najbardziej oddalonym od centrum, osiedlu – Abisynii – istniał nawet tak zwany sklep kolonial-ny, a więc oferujący towary o pochodzeniu pozaeuropejskim.

współczesność Tereny zajęte przez nowe osiedla willowe w znacznym stopniu wpłynęły na powiększenie zabudowanego areału międzywojennego Poznania, ale przede wszystkim na zmianę jego oblicza. Nadrzędną wartością było uzyskanie „ładu” – zarówno w ramach układu urbanistycznego, jak i powstających w jego obszarze poszczególnych realizacji willowych. Mimo dokonywanych przez

lata zmian, podziału niektórych działek na mniejsze parcele, ówczesne idee można odczytać i dziś.

W ostatnich latach widoczne jest coraz więk-sze zainteresowanie historią, jak również współczesnym losem willowych założeń Poznania – w tym także tych położonych na Grunwaldzie − które owocuje zakładaniem towarzystw i stowarzyszeń na ich rzecz. Działanie tych organizacji jest zasadniczo skoncentrowane na zahamowaniu narasta-jących już od końca drugiej wojny światowej zmian charakteru tych dzielnic. Szczególnie po 1989 roku zaczęto dokonywać wielu grun-townych architektonicznych przekształceń. Wraz z postępującą rozbudową miasta oraz przejmowaniem funkcjonalnej przynależ-ności do centrum przez coraz dalsze tereny,

wiele z międzywojennych willi zostaje przy-stosowanych na potrzeby wyłącznie biurowe, a otaczające je ogrody są niekiedy zamienia-ne na parkingi.

Działalność na rzecz otoczenia, kultywowa-nie pamięci o historii dzielnic i ich założy-cieli są wyrazem budowanej na ich bazie tożsamości współcześnie żyjących – zarówno mieszkańców, jak i osób mieszkających obec-nie w innej dzielnicy, mieście bądź kraju. Poszczególne domy – te zamieszkałe przez jedną rodzinę od pokoleń, jak również te, które zdążyły wielokrotnie zmienić swoich właścicieli – okazują się nieprzerwanie dzia-łającym nośnikiem pamięci.

Wnętrze klasy podczas zajęć w Prywatnej Koedukacyjnej Siedmioklasowej Szkole Powszechnej pod wezwaniem Św. Zofji, ok. 1932

zbio

ry p

ryw

atn

e

autoportret 3 [32] 2010 | 52