· eugeniusz chyłek, przedstawiciel polski w stałym komitecie ds. ... iwona kosieradzka, prof....
Post on 28-Feb-2019
219 Views
Preview:
TRANSCRIPT
Rada programowa: Olgierd Dziekoński, Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP (redaktor naczelny) Irena Wóycicka, Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP Maciej Klimczak, Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP Sekretarz redakcji: Anna Jórasz Adres redakcji: Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej ul. Wiejska 10, 00-902 Warszawa (22) 695-29-00 fax: 695-22-38 Projekt graficzny okładki: Marcin Bogusławski Wydawca: Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej ul. Wiejska 10, 00-902 Warszawa (22) 695-29-00 fax: 695-22-38 Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania skrótów. Kopiowanie całości bądź części artykułów może odbywać się za zgodą redakcji. Biuletyn opiera się na stenogramie ze spotkania i zawiera teksty autoryzowane. Skład, korekta, druk, oprawa: Centrum Obsługi KPRP Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej ul. Wiejska 10, 00-902 Warszawa Warszawa 2012 Biuletyny w formie elektronicznej są dostępne na oficjalnej stronie internetowej Prezydenta RP (prezydent.pl) w zakładce Forum Debaty Publicznej
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
5
Spis treści Propozycje i pytania do dyskusji ................................................................................................... 9 Wstęp ........................................................................................................................................ 10 Rozdział I.................................................................................................................................... 11 Referaty opracowane przed debatą ............................................................................................ 11 Piotr Stankiewicz, Instytut Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu ............................ 11
Wojciech Józwiak, Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej ..................................... 15
Notatka analityczna Departamentu Prawa Unii Europejskiej Ministerstwa Spraw Zagranicznych ...... 19
Ewa Zimnoch-Guzowska, Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin Oddział Młochów ........................... 21
Ludwik Tomiałojć, Muzeum Przyrodnicze Uniwersytetu Wrocławskiego ......................................... 25
Zbigniew Mirek, Instytut Botaniki PAN w Krakowie .............................................................................. 25
Stanisław Jaromi, OFMConv .................................................................................................................. 30
Sławomir Sowa, Laboratorium Kontroli Genetycznie Modyfikowanych Organizmów, Zakład
Biotechnologii i Cytogenetyki Roślin ..................................................................................................... 33
Dorota Metera, Członek Zarządu Grupy Europejskiej w Międzynarodowej Federacji Rolnictwa
Ekologicznego ........................................................................................................................................ 37
Katarzyna Lisowska, Członek Komisji ds. GMO przy Ministerstwie Środowiska, biolog molekularny .. 44
Tomasz Sakowski, profesor PAN, Instytut Genetyki i Hodowli Zwierząt PAN w Jastrzębcu ................. 50
Katarzyna Niemirowicz-Szczytt, Katedra Genetyki Hodowli i Biotechnologii Roślin Wydziału
Ogrodnictwa i Architektury Krajobrazu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego ............................ 57
Ludwik Tomiałojć, Muzeum Przyrodnicze Uniwersytetu Wrocławskiego, Członek Państwowej Rady
Ochrony Przyrody .................................................................................................................................. 59
Maciej Tomaszewicz, Izba Gospodarcza Handlowców, Przetwórców Zbóż i Producentów Pasz (Izba
Zbożowo-Paszowa) ................................................................................................................................ 62
Józef Tyburski, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie ............................................................ 66
Dariusz Jacek Olszewski, Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej .......................................... 67
Rozdział II................................................................................................................................... 73 Wybrane wypowiedzi uczestników debaty .................................................................................. 73 Bronisław Komorowski, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej ............................................................... 73
Katarzyna Niemirowicz-Szczytt, Samodzielny Pracownik Naukowy w Katedrze Genetyki, Hodowli i
Biotechnologii Roślin na Wydziale Ogrodnictwa I Architektury Krajobrazu w Szkole Głównej
Gospodarstwa Wiejskiego ..................................................................................................................... 74
Zbigniew Mirek, Kierownik Zakładu Systematyki Roślin Naczyniowych w Instytucie Botaniki im. W.
Szafera w Polskiej Akademii Nauk, przewodniczący Komitetu Ochrony Przyrody PAN ........................ 75
Wojciech Józwiak, Kierownik Zakładu Ekonomiki Gospodarstw Rolnych w Instytucie Ekonomiki
Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – Państwowym Instytucie Badawczym .................................... 76
Agnieszka Kraińska, Zastępca Dyrektora Departamentu Prawa Unii Europejskiej w Ministerstwie
Spraw Zagranicznych ............................................................................................................................. 78
Tomasz Twardowski, Kierownik Zespołu Biosyntezy Białka w Centrum Badań Biokrystalograficznych w
Instytucie Chemii Bioorganicznej w Polskiej Akademii Nauk ................................................................ 80
Marek Szczygielski, Członek Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej ........................................................ 80
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
6
Stanisław Jaromi, Przewodniczący Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu ................................ 81
Adam Tański, Prezydent Izby Gospodarczej Handlowców, Przetwórców Zbóż i Producentów Pasz ... 81
Piotr Stankiewicz, adiunkt w Zakładzie Interesów Grupowych w Instytucie Socjologii Uniwersytetu
Mikołaja Kopernika ................................................................................................................................ 82
Jan Krzysztof Ardanowski, Z-ca Przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Sejmie RP .... 84
Stanisław Kowalczyk, Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Szkoła
Główna Handlowa w Warszawie ........................................................................................................... 85
Janusz Zaleski, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Środowiska, Główny Konserwator Przyrody ...... 86
Stanisława Okularczyk, Doradca Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi ..................................................... 86
Bronisław Komorowski, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej ............................................................... 87
Marek Kryda, Ekspert do spraw GMO w Instytucie Spraw Obywatelskich ........................................... 87
Henryk Wujec, Doradca Etatowy Prezydenta RP .................................................................................. 89
Tomasz Twardowski, Kierownik Zespołu Biosyntezy Białka w Centrum Badań Biokrystalograficznych w
Instytucie Chemii Bioorganicznej w Polskiej Akademii Nauk ................................................................ 89
Katarzyna Lisowska, Profesor w Centrum Badań Translacyjnych i Biologii Molekularnej Nowotworów
w Centrum Onkologii – Instytucie im. Marii Skłodowskiej-Curie Oddział w Gliwicach ......................... 90
Bronisław Komorowski, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej ............................................................... 90
Józef Tyburski, Profesor w Katedrze Systemów Rolniczych na Wydziale Kształtowania Środowiska i
Rolnictwa na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim ............................................................................ 91
Arkadiusz Litwiński, Zastępca Przewodniczącego Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i
Leśnictwa w Sejmie RP .......................................................................................................................... 92
Bronisław Komorowski, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej ............................................................... 92
Piotr Węgleński, Profesor w Centrum Nowych Technologii na Uniwersytecie Warszawskim ............. 94
Ewa Rembiałkowska, Kierownik Zakładu Żywności Ekologicznej w Katedrze Żywności Funkcjonalnej i
Towaroznawstwa na Wydziale Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji w Szkole Głównej
Gospodarstwa Wiejskiego ..................................................................................................................... 94
Katarzyna Jagiełło, Przedstawicielka Inicjatywy Obywatelskiej „GMO to nie to” ................................. 95
Klaudia Wojciechowicz, Przedstawicielka Inicjatywy Obywatelskiej „GMO to nie to” ......................... 96
Joanna Miś, Koordynatorka Kampanii Stop GMO w Greenpeace Polska ............................................. 97
Danuta Pilarska, Prezes Związku Zawodowego Rolników Ekologicznych św. Franciszka z Asyżu ......... 97
Bożenna Wójcik, ekspert Instytutu na rzecz Ekorozwoju oraz członek Zarządu Forum Aktywizacji
Obszarów Wiejskich .............................................................................................................................. 98
Wojciech Ziętara, Profesor w Zakładzie Ekonomiki Gospodarstw Rolnych w Instytucie Ekonomiki
Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – Państwowym Instytucie Badawczym .................................. 101
Tadeusz Szymańczak, Ekspert w Zespole do spraw Ekonomiki Produkcji i Rynku Zbóż w Polskim
Związku Producentów Roślin Zbożowych ........................................................................................... 101
Radosław Gawlik, Przewodniczący Partii Zieloni 2004 ........................................................................ 102
Dorota Staszewska, Koordynator w Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC ..... 102
Jacek J. Nowak, Profesor kontraktowy w Szkole Wyższej im. Bogdana Jańskiego.............................. 103
Stanisław Zięba, Wykładowca w Wyższej szkole Ekonomicznej „Almamer” ...................................... 104
Jerzy Chróścikowski, Przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Senacie RP, Przewodniczący
NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” .................................................................................... 105
Wojciech Mikulski, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu ................................................................ 105
Sonia Priwieziencew, Prezes Zarządu Fundacji Rolniczej Różnorodności Biologicznej „AgriNatura” . 106
Tomasz Włoszczowski, Prezes Zarządu Społecznego Instytutu Ekologicznego ................................... 106
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
7
Jerzy Rembeza, Pracownik Zakładu Nasiennictwa i Ochrony Ziemniaka w Boninie w Instytucie
Hodowli i Aklimatyzacji Roślin – Państwowym Instytucie Badawczym............................................... 106
Stefan Malepszy, Kierownik Katedry Genetyki, Hodowli i Biotechnologii Roślin na Wydziale
Ogrodnictwa i Architektury Krajobrazu w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego ....................... 107
Wiktor Szmulewicz, Prezes Zarządu Krajowej Rady Izb Rolniczych ..................................................... 108
Eugeniusz Chyłek, Przedstawiciel Polski w Stałym Komitecie ds. Badań w Rolnictwie (SCAR) przy
Dyrektoriacie Generalnym Badań & Innowacji Komisji Europejskiej, Ministerstwo Rolnictwa i
Rozwoju Wsi ........................................................................................................................................ 108
Janusz Zimny, Kierownik Zakładu Biotechnologii i Cytogenetyki Roślin w Instytucie Hodowli i
Aklimatyzacji Roślin – Państwowym Instytucie Badawczym ............................................................... 108
Dorota Metera, Członek Zarządu Grupy Europejskiej w Międzynarodowej Federacji Rolnictwa
Ekologicznego, IFOAM ......................................................................................................................... 109
Aleksandra Małyska, Doktorantka w Instytucie Biochemii Technicznej na Politechnice Łódzkiej ..... 110
Kamil Maciąg, Prezes Akademickiego Stowarzyszenia Studentów Biotechnologii ............................. 110
Marek Szczygielski, Członek Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej ...................................................... 111
Piotr Stankiewicz, adiunkt w Zakładzie Interesów Grupowych w Instytucie Socjologii Uniwersytetu
Mikołaja Kopernika .............................................................................................................................. 111
Sławomir Sowa, Kierownik Laboratorium Kontroli Genetycznie Modyfikowanych Organizmów (GMO)
w Zakładzie Biotechnologii i Cytogenetyki Roślin w Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin –
Państwowym Instytucie Badawczym .................................................................................................. 112
Jan Krzysztof Ardanowski, Z-ca Przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Sejmie RP .. 113
Olgierd Dziekoński, Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP ....................................................... 113
Rozdział III Wnioski po debacie ................................................................................................................... 115 Eugeniusz K. Chyłek, Przedstawiciel Polski w Stałym Komitecie ds. Badań w Rolnictwie przy
Dyrektoriacie Generalnym Badań & Innowacji Komisji Europejskiej ................................................. 115
Leszek Dereziński, Federacja Związków Pracodawców- Dzierżawców i Właścicieli Rolnych .............. 115
Karol Duczmal, Prezes Polskiej Izby Nasiennej .................................................................................... 118
Leszek Chmielnicki, V-ce Prezes Polskiej Izby Nasiennej ..................................................................... 118
Marcin Filipecki, Katedra Genetyki, Hodowli i Biotechnologii Roślin, SGGW w Warszawie ............... 119
Radosław Gawlik, Przewodniczący Partii Zieloni 2004 ........................................................................ 120
Wojciech Józwiak, Kierownik Zakładu Ekonomiki Gospodarstw Rolnych w Instytucie Ekonomiki
Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – Państwowym Instytucie Badawczym .................................. 123
Iwona Kosieradzka, prof. SGGW, Kierownik Zakładu Biotechnologii i Biochemii Żywienia, Katedra
Żywienia Zwierząt i Gospodarki Paszowej, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego ...................... 126
Katarzyna Lisowska, Członek Komisji ds. GMO przy Ministerstwie Środowiska, biolog molekularny 128
Stanisław Kowalczyk, Katedra Analizy Rynków i Konkurencji, Szkoła Główna Handlowa .................. 129
Jadwiga Łopata, laureatka Nagrody Goldmana (ekologiczny Nobel), wiceprezes Międzynarodowej
Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi ......................................................................................................... 132
Kamil Maciąg, Prezes Akademickiego Stowarzyszenia Studentów Biotechnologii ............................. 134
Stefan Malepszy, Katedra Genetyki Hodowli i Biotechnologii Roślin, Szkoła Główna Gospodarstwa
Wiejskiego w Warszawie ..................................................................................................................... 135
Aleksandra Małyska, Doktorantka w Instytucie Biochemii Technicznej na Politechnice Łódzkiej .... 136
Stefan Małecki-Tepicht ........................................................................................................................ 137
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
8
Wojciech Mikulski, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu ................................................................ 139
Jan Narkiewicz-Jodko, Instytut Ogrodnictwa ...................................................................................... 141
Jacek J. Nowak, profesor kontraktowy Szkoły Wyższej im. B. Jańskiego w Warszawie ..................... 146
Stanisława Okularczyk, Doradca Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi ................................................... 149
Sławomir Sowa, Kierownik Laboratorium Kontroli Genetycznie Modyfikowanych Organizmów (GMO)
w Zakładzie Biotechnologii i Cytogenetyki Roślin w Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin –
Państwowym Instytucie Badawczym .................................................................................................. 154
Stanowisko Komitetu Biotechnologii Polskiej Akademii Nauk ............................................................ 156
Uzasadnienie „Stanowiska” Komitetu Biotechnologii Polskiej Akademii Nauk .................................. 157
Peter Stratenwerth, rolnik ekologiczny z Mazowsza........................................................................... 167
Marek Szczygielski, Członek Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej ...................................................... 171
Ludwik Tomiałojć , Wykładowca Rozwoju Zrównoważonego i Ochrony Przyrody na Uniwersytecie
Wrocławskim, z dyplomem kursu dot. GMO ...................................................................................... 173
Józef Tyburski, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie .......................................................... 173
Tomasz Twardowski, Kierownik Zespołu Biosyntezy Białka w Centrum Badań Biokrystalograficznych w
Instytucie Chemii Bioorganicznej w Polskiej Akademii Nauk .............................................................. 174
Jacek Węsierski, Prezes Stowarzyszenia Naukowo – Technicznego Inżynierów i Techników Rolnictwa
SITR ...................................................................................................................................................... 175
Stanisław Zięba, Profesor Almamer WSE Warszawa ........................................................................... 176
Wojciech Ziętara, Instytut Ekonomiki Rolnictwa Gospodarki Żywnościowej ..................................... 179
Janusz Zimny, Kierownik Zakładu Biotechnologii i Cytogenetyki Roślin w Instytucie Hodowli i
Aklimatyzacji Roślin – Państwowym Instytucie Badawczym ............................................................... 181
Uczestnicy debaty ..................................................................................................................... 182 Bibliografia................................................................................................................................ 185
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
9
Propozycje i pytania do dyskusji
Jakie będą - w perspektywie najbliższych 20-30 lat - ekonomiczne, społeczne i środowiskowe
konsekwencje wprowadzenia do polskiego rolnictwa upraw roślin zmodyfikowanych genetycznie,
a jakie konsekwencje wprowadzenia zakazu ich uprawy?
Czy wprowadzenie do środowiska w Polsce roślin zmodyfikowanych
genetycznie zagrozi bioróżnorodności?
Czy możliwa jest i na jakich zasadach koegzystencja wysokotowarowego rolnictwa
z udziałem GMO i rolnictwa tradycyjnego oraz ekologicznego?
Czy, w związku z tym, że już obecnie składnikiem pasz wysokobiałkowych są rośliny genetycznie
zmodyfikowane, możliwa jest produkcja zwierzęca z zakazem stosowania GMO
jako składnika pasz?
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
10
Wstęp
Szanowni Państwo,
Dzisiejsze standardy społeczeństwa demokratycznego wymagają nie tylko przestrzegania
prawa, ale również konsultacji społecznych spraw o szczególnej wrażliwości. Bez wątpienia tematem
wymagającym szerokiego dialogu społecznego jest wprowadzanie do rolnictwa i środowiska
naturalnego organizmów genetycznie zmodyfikowanych (GMO). Jak jest to ważne i trudne pokazała
w ubiegłym roku dyskusja wywołana ustawą o nasiennictwie, potwierdzają to również wyniki badania
opinii publicznej. Waga i złożoność zagadnienia wywołuje gorące emocje, raczej nie sprzyjające
wspólnemu poszukiwaniu rozsądnych kompromisów. Forum Debaty Publicznej jest dobrym miejscem
do rzeczowej, spokojnej rozmowy na ten niezwykle trudny temat.
Z jednej strony mamy obawy związane z trudnymi do przewidzenia skutkami uwolnienia
do środowiska genetycznie zmodyfikowanych roślin. Z drugiej strony, takie uprawy w świecie są
faktem i zajmują około 10% powierzchni użytków rolnych. Kilka odmian zmodyfikowanych
genetycznie roślin już dziś jest dopuszczonych do uprawiania w Unii Europejskiej. Tych faktów nie
możemy ignorować. Żyjemy w zglobalizowanym świecie, jesteśmy członkiem Unii Europejskiej.
Debatując o GMO nie można pomijać kwestii społecznych, ekonomicznych, politycznych czy
kulturowych. Pamiętajmy, że biotechnologia (również GMO) mocno ingeruje w dotychczasowy model
rolnictwa, gospodarki, życia społecznego, krajobraz obszarów wiejskich. Zmiany będą odczuwalne
w sferze stosunków społecznych na wsi, pozarolniczych funkcji wsi, kultury wiejskiej czy w poziomie
życia mieszkańców wsi. Czy chcemy takich zmian i czy jesteśmy na nie gotowi? Być może te pytania
powinny stać się podstawą całościowej dyskusji o zaletach i wadach stosowania organizmów
genetycznie zmodyfikowanych.
Przystępując do Unii Europejskiej zobowiązaliśmy się do przestrzegania wspólnotowego
prawa. Prawo to daje pewne możliwości wprowadzenia ograniczeń dotyczących GMO, z których
dotychczas nie skorzystaliśmy, w zamian wprowadzając zakazy narażające nas na odpowiedzialność
przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej i kary finansowe. Art. 26a dyrektywy
2001/18/WE pozwala na podjęcie przez państwa członkowskie właściwych środków mających na celu
zapobieżenie niezamierzonemu występowaniu GMO w pozostałych produktach, a więc dotyczy
współistnienia upraw konwencjonalnych i GM. Art. 23 tej dyrektywy zawiera klauzulę, umożliwiającą
wprowadzenie tymczasowego ograniczenia lub zakazu stosowania i sprzedaży konkretnego produktu
GMO – w przypadku uzyskania danych wskazujących na to, że istnieje ryzyko dla zdrowia ludzkiego
lub środowiska naturalnego. Niektóre państwa skutecznie ograniczyły stosowanie GMO na swoim
terytorium w oparciu właśnie o tę klauzulę.
Dlatego też – pamiętając, że jesteśmy członkiem UE i obowiązuje nas prawo wspólnotowe,
powinniśmy całościowo uregulować kwestię upraw roślin modyfikowanych genetycznie w Polsce
i podjąć, biorąc pod uwagę ekonomiczne, społeczne, środowiskowe i kulturowe konsekwencje,
decyzję czy chcemy być krajem wolnym od GMO czy też dopuszczającym takie uprawy.
Kancelaria Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
11
Rozdział I
Referaty opracowane przed debatą
dr Piotr Stankiewicz, Instytut Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu
Społeczne konsekwencje wprowadzenia do uprawy roślin genetycznie modyfikowanych
Tocząca się w Polsce debata na temat GMO skupiona jest wokół jednego aspektu
biotechnologii - jej szkodliwości ekologicznej i zdrowotnej, a więc ewentualnych zagrożeń
dla środowiska naturalnego oraz dla zdrowia ludzi. Takie postawienie sprawy napotyka na dwa
fundamentalne problemy: po pierwsze na nierozstrzygalność kwestii faktycznego ryzyka związanego
ze szkodliwością GMO. Nauka jest w tym zakresie podzielona, prezentowane są argumenty
świadczące zarówno na rzecz szkodliwości, jak i nieszkodliwości GMO. Tymczasem problem wydaje
się być nierozstrzygalny na tym etapie badań: jest on typowym przykładem tego, co socjologowie
nauki i techniki określają mianem ryzykownej technologii, cechującej się nieredukowalną
niepewnością odnośnie możliwych konsekwencji jej zastosowania.
Drugi problem, na który napotyka debata o szkodliwości GMO, to pominięcie innych
oddziaływań biotechnologii: społecznych, ekonomicznych, politycznych czy kulturowych.
Biotechnologia rolnicza należy do technologii wyjątkowo dogłębnie ingerujących w tkankę społeczną.
Związane jest to ze szczególnymi płaszczyznami jej zastosowania, jakimi są obszary wiejskie
i produkcja żywności. Zmiany wywoływane na tych polach przez wprowadzenie nowej technologii
produkcji rolnej mogą być przemożne i odczuwalne nie tylko dla środowiska naturalnego (jeśli rację
mają przeciwnicy biotechnologii), lecz także w sferze stosunków społecznych na wsi, pozarolniczych
funkcji wsi, kultury wiejskiej czy w poziomie życia mieszkańców wsi. Ignorowanie tych aspektów
w debacie o GMO prowadzi do pomijania być może najbardziej istotnych konsekwencji stosowania
biotechnologii w Polsce.
Wyróżnić można następujące potencjalne konsekwencje społeczne uprawy genetycznie
modyfikowanych roślin w Polsce:
Zdeterminowanie kierunku rozwoju polskiej wsi i rolnictwa: w wyniku zastosowania GMO
może wystąpić mechanizm ekonomiczny „zależności od ścieżki”: wkroczenie na drogę rozwoju
rolnictwa opartego na biotechnologii może skutecznie zamknąć przed Polską dostępne jeszcze w tej
chwili alternatywne ścieżki rozwoju obszarów wiejskich. Z takim zjawiskiem mamy już teraz do
czynienia w przypadku hodowli zwierząt z wykorzystaniem pasz opartych na GMO: jak zwracają
uwagę hodowcy, ponad 90% dostępnej na rynku soi jest genetycznie modyfikowana, w związku
z czym niemożliwa staje się hodowla zwierząt bez wykorzystania GMO. Biotechnologia rolnicza
stanowi wysoce zaawansowaną formę rolnictwa industrialnego, opartego na masowej,
stechnicyzowanej i nastawionej na maksymalizację wydajności produkcji żywności na rynki
międzynarodowe. Specyficzna sytuacja rozdrobnionego i w dużym stopniu tradycyjnego rolnictwa
polskiego daje jednak szansę na wykorzystanie tzw. „renty zapóźnienia” i świadome opowiedzenie się
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
12
za lub przeciw tej ścieżce rozwoju oraz wybór pożądanego kierunku przemian na wsi. Z tej
perspektywy decyzja o wprowadzeniu metod inżynierii genetycznej do uprawy rolnej nie jest tylko
wyborem określonej technologii, ułatwiającej pracę, lecz staje się w gruncie rzeczy decyzją polityczną
określającą kierunek rozwoju obszarów wiejskich.
Możliwość zdominowania polskiego rynku rolnego przez globalne koncerny: rolnicza
biotechnologia jest zdominowana przez kilka działających na globalną skalę koncernów nasiennych,
takich jak amerykańskie firmy Monsanto i Pioneer, szwajcarska Syngenta czy niemiecki BASF.
Dostarczają one jednocześnie materiału siewnego, jak i produktów chemicznych (nawozów i środków
ochrony roślin). Ponad połowa globalnego rynku sprzedaży nasion należy do dziesięciu największych
korporacji międzynarodowych (z czego tylko na Monsanto przypada 20% globalnej sprzedaży
nasion).1 W roku 2004 spośród wszystkich znajdujących się w obrocie GMO 90% zostało
wyprodukowanych przy użyciu technologii będącej własnością Monsanto. Jednocześnie koncern ten
jest największym na świecie sprzedawcą herbicydów, z których najpopularniejszym jest Roundup. Jest
to nie bez znaczenia, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że większość światowych upraw GMO to
odmiany uodpornione na Roundup. W tej perspektywie otwarcie polskiego rynku rolnego na GMO
może oznaczać wzmocnienie w Polsce już i tak silnej pozycji międzynarodowych koncernów rolnych,
handlujących materiałem siewnym i chemią rolniczą. Tylko one bowiem są w stanie dostarczać
produktów biotechnologicznych na rynek.
Ryzyko konfliktu interesów i nielegalnego lobbingu: biotechnologia jest dziedziną nauki,
która w ogromnym stopniu uzależniona jest od sektora prywatnego i dzięki niemu się rozwija.
Większość badań biotechnologicznych na świecie przeprowadzana jest bądź w ramach prywatnych
firm, bądź jest przez nie finansowana. Szacuje się, że udział środków prywatnych w tej dziedzinie
nauki jest wyższy o 20% niż w innych sektorach. Już w 1984 r. prywatne finansowanie rozwoju
biotechnologii w USA stanowiło 42% wszystkich wydatków przemysłu na rozwój nauki. Badacze
nauki, tacy jak Lily E. Kay, szacują, że przynajmniej 80% biologów molekularnych w Stanach
Zjednoczonych ma udziały w firmach biotechnologicznych. W dodatku jest to dziedzina bardzo silnie
zmonopolizowana: w 2000 roku 71% patentów z zakresu rolniczej biotechnologii było w posiadaniu
pięciu koncernów rolno-chemicznych: Syngenta, Aventis (obecnie Bayer CropScience), DuPont,
Monsanto, Dow.2 System patentowania w dziedzinie biotechnologii prowadzi do poważnych
wątpliwości dotyczących statusu i roli wiedzy naukowej. Odkrycia i wynalazki dokonywane przez
naukowców pracujących w państwowej instytucji, lecz prowadzących badania za pieniądze
zlecających je firm stają się własnością prywatną i są wykorzystywane w działalności biznesowej
zgodnie z interesami danego podmiotu. Te zaś nie zawsze muszą być zbieżne z interesem publicznym.
Również wyniki badań prowadzonych na styku nauki i sektora prywatnego mogą być udostępniane
i ujawniane jedynie za zgodą opłacającej je firmy. Naukowcy powiązani z przemysłem
biotechnologicznym znajdują się często w sytuacji konfliktu interesów, gdy stoją przed koniecznością
dokonania wyboru między interesem publicznym a interesem prywatnych firm, które finansują ich
badania. Interesy koncernów produkujących leki, opracowujących nowe technologie medyczne czy
wykorzystujących inżynierię genetyczną w rolnictwie są z pewnością w wielu punktach zbieżne
z interesem publicznym (walka z chorobami trapiącymi ludzkość, głodem, biedą itp.), lecz częstokroć
mogą także stać w opozycji wobec dobra publicznego. Gdy sukces finansowy spółki zależy od
1 ETC Group, The World’s Top 10 Seed Companies – 2006,
http://www.etcgroup.org/en/materials/publications.html?pub_id=656 2 ETC Group, Globalization Inc. Concentration in Corporate Power: The Unmentioned Agenda,
http://www.etcgroup.org/en/materials/publications.html?pub_id=247
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
13
szybkiego opatentowania nowego leku czy produktu biotechnologicznego, interes publiczny,
polegający na dokładnym zbadaniu wszystkich ewentualnych skutków ubocznych stosowania danego
produktu, może zostać podporządkowany interesowi prywatnemu. A współpracujący z przemysłem
naukowcy mogą znaleźć się pod presją przeprowadzenia badań w taki sposób, by nie narażać na
szwank interesu zleceniodawcy. Naukowcy wykorzystywani są w działania PR-owych przemysłu
biotechnologicznego jako tzw. kluczowi liderzy opinii publicznej (KOLs – Key Opinion Leaders). Są to
zazwyczaj uczeni o ugruntowanym autorytecie, cieszący się odpowiednim szacunkiem i sławą. Ich
zadaniem jest kształtowanie opinii w określonych środowiskach na temat pewnych produktów lub
technologii. Mogą to więc być profesorowie medycyny występujący gościnnie na zjazdach lekarzy,
profesorowie biotechnologii przemawiający na spotkaniach producentów kukurydzy, eksperci
wypowiadający się w prasie branżowej, doradcy komisji sejmowych.
Problem polega na tym, że gdy wypowiadają się na temat GMO, nikt nie oczekuje od nich
deklaracji na temat ich powiązań z przemysłem biotechnologicznym. W krajach zachodnich od dawna
funkcjonuje w wielu czasopismach medycznych wymóg składania oświadczeń o konflikcie interesów
i deklarowania, czy autor otrzymywał jakieś wynagrodzenia od firmy, której produkty lub badania
opisuje. Podobnie jest w przypadku naukowców zatrudnianych na uczelniach, którzy muszą
regularnie składać oświadczenia o powiązaniach z firmami prywatnymi.
U nas wciąż nie ma takich wymogów, a ich wprowadzenie wywołałoby zapewne sprzeciwy
środowiska naukowego i oskarżenie o zamach na wolność badań naukowych. Dodatkowo
w atmosferze promowania firm typu spin-off i idei współpracy nauki z biznesem zapomina się
o zagrożeniach czyhających na tym polu, bez wahania korzystając z różnych form sponsorowania
projektów badawczych, wydziałów lub instytutów uniwersyteckich przez prywatne koncerny.
„Ekspertyzacja” decyzji politycznych: biorąc pod uwagę kontrowersje w obrębie
społeczeństwa polskiego w stosunku do GMO, dopuszczenie upraw genetycznie modyfikowanych
w Polsce musiałoby nastąpić wbrew woli znacznej części obywateli. Nawet jeśli ich obawy względem
GMO miałyby w przyszłości okazać się niesłuszne, tego typu decyzja utwierdziłaby niekorzystną
tendencję polegającą na pomijaniu zdania osób niebędących ekspertami przy podejmowaniu decyzji
dotyczących wykorzystania ryzykownych technologii. W przeprowadzonym jeszcze w 2005 roku
badaniu OBOP 77% ankietowanych wyraziło potrzebę przeprowadzania konsultacji społecznych
odnośnie regulacji prawnych w zakresie biotechnologii.3 W Europie Zachodniej już w latach 80-tych
zaczęto odchodzić od modelu decyzyjnego opartego na prymacie ekspertów nad „laikami”. W jego
miejsce wprowadzono podejście partycypacyjne, pozwalające na uczestnictwo przedstawicieli
społeczeństwa obywatelskiego, instytucji pozarządowych, interesariuszy i „zwyczajnych ludzi z ulicy”
w podejmowaniu decyzji o wykorzystywaniu technologii, które mogą mieć wpływ na ich życie.
Odgórne wprowadzenie biotechnologii w USA i Europie Zachodniej uznawane jest za jeden
z ostatnich przykładów polityki naukowej ignorującej głos społeczeństwa, i przyczyniło się do spadku
zaufania do naukowców i polityków.
Przykładem zastosowania podejścia uczestniczącego w debacie o biotechnologii może być
brytyjska debata „GM Nation?”. Została ona przeprowadzona w latach 2002-2003 na zlecenie
rządu Wielkiej Brytanii przez Agricultural and Environment Biotechnology Commission (AEBC),
niezależną instytucję doradczą zajmującą się wpływem biotechnologii na środowisko i rolnictwo.
AEBC powołało Radę Programową, składającą się z osób o dużym zaufaniu publicznym,
wskazanych przez różne środowiska zaangażowane w debatę o biotechnologii.
3 TSN OBOP, Polacy o biotechnologii i inżynierii genetycznej, styczeń 2005.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
14
Po przeprowadzeniu pilotażowych warsztatów, w których udział wzięło 200 osób, kulminację
akcji zaplanowano na lato 2003, gdy w ciągu dwóch tygodni zorganizowano 600 lokalnych
i regionalnych spotkań z aktywnym udziałem publiczności, poświęconych problemowi
biotechnologii, a tylko w samych sześciu okrągłostołowych debatach wzięło udział tysiąc osób.
Podczas trwania całej akcji do oceny biotechnologii włączone zostało blisko 20 tys. Brytyjczyków,
a w wyniku ich zaangażowania powstał koordynowany przez AEBC raport z zaleceniami dla Rządu
Wielkiej Brytanii w sprawie przyszłości biotechnologii. Co ważne, debata „GM Nation?” nie
służyła prostemu uzyskaniu odpowiedzi na pytanie „tak lub nie”, czy społeczeństwo jest za czy
przeciw biotechnologii, lecz miała na celu ukazanie szerokiego spektrum poglądów, opinii, obaw,
wątpliwości i nadziei łączonych z rozwojem biotechnologii, które mogło być drogowskazem dla
decyzji podejmowanych przez władze.
Wnioski
Zogniskowanie dyskusji wokół ekologicznych i zdrowotnych argumentów o potencjalnej
szkodliwości GMO nie pozostawia miejsca na uwzględnienie skomplikowanego splotu
ekonomicznych, społecznych, kulturowych i politycznych konsekwencji tej technologii.
GMO jest problemem przede wszystkim polityczno-gospodarczym, w którym zderzają się
interesy silnych lobbies i grup interesu, których działalność powinna być uwzględniana przy
podejmowaniu decyzji o GMO.
Ze względu na wartość rynku biotechnologicznego powstaje ryzyko pojawiania się sytuacji
konfliktu interesów i tworzenia relacji klientelistycznych typu patron-agent, w które
zaangażowani mogą być również eksperci i naukowcy.
Niezbędne jest wprowadzenie regulacji służących zapobieganiu konfliktowi interesów
oraz nielegalnemu lobbingowi (takich jak np. oświadczenia o konflikcie interesów).
Analizie argumentów zwolenników i przeciwników GMO powinna towarzyszyć analiza interesów,
relacji i powiązań między wywierającymi wpływ na procesy decyzyjne podmiotami (zarówno
organizacjami lobbingowymi, jak i naukowcami) a podmiotami sektora biotechnologicznego
(tworzenie mapy działalności grup interesów w obszarze GMO).
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
15
prof. dr hab. Wojciech Józwiak , Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki
Żywnościowej
Obecne i przyszłe skutki ekonomiczne możliwych scenariuszy rozwoju produkcji rolniczej wolnej od
GMO i produkcji z udziałem GMO
Poczynając od 1990 roku rolnictwo polskie przechodzi okres głębokich przemian,
spowodowanych początkowo zmianą ustroju społeczno-gospodarczego, a później akcesją do UE.
Trwa ograniczanie powierzchni użytków rolnych o niekorzystnych przyrodniczych warunkach
prowadzenia produkcji, postępuje wzrost plonów oraz wydajności jednostkowych zwierząt i rośnie
efektywność produkcji spowodowana w znaczącym stopniu stosowaniem jakościowo lepszych
środków produkcji [2] i [3]. Zarysowuje się ponadto specjalizacja polskiego rolnictwa. Jest
prawdopodobne, że w produkcji roślinnej będą to przede wszystkim zboża (z rosnącym znaczeniem
kukurydzy uprawianej na ziarno), rośliny oleiste (głównie rzepak) i sadownictwo. W produkcji
zwierzęcej zahamowany został ostatnio spadek pogłowia bydła notowany od wielolecia, a od kilku lat
postępuje jego niewielki wzrost, który obejmuje jednak tylko bydło rzeźne. Chów drobiu rzeźnego
zastępuje w pewnym stopniu chów trzody chlewnej, a na znaczeniu traci nadal chów koni i owiec [3].
W efekcie zachodzących przemian, a także w wyniku wzrostu subwencjonowania
gospodarstw rolnych w 2004 roku i w latach następnych, wzrosły istotnie dochody ludności rolniczej
i wzrósł około dwunastokrotnie udział gospodarstw zdolnych do konkurowania z gospodarstwami
rolnymi innych krajów unijnych (udział produkcji rolniczej z takich gospodarstw sięga obecnie 50-60%
łącznej krajowej wartości produkcji pochodzenia rolniczego) [3].
Poprawa efektów w produkcji rolniczej stała się możliwa również dzięki stosowaniu środków
produkcji, których rolę zaczęto doceniać w dużej części krajów świata [1] i [5]. Chodzi o nowe
odmiany roślin uprawnych wytwarzanych z wykorzystaniem inżynierii genetycznej (rośliny GMO).
W Polsce trwają prace nad powstaniem takich odmian, ale z powodu ograniczeń prawnych ich
uprawa jest zakazana. W produkcji zwierzęcej (głównie w chowie drobiu oraz trzody chlewnej) są
jednak stosowane pasze zawierające importowaną śrutę sojową, która jest produkowana z nasion soi
GMO. W obrotach handlowych na rynku światowym udział śruty tego rodzaju wynosi bowiem około
90%, a tzw. śruta non GMO jest dużo droższa i mało dostępna.
Śruta sojowa umożliwia stosowanie optymalnych dawek pokarmowych, a to zapewnia
najmniejszy koszt jednostkowy pozyskiwania produktów zwierzęcych [5]. Śruta ta jest trudno
zastępowalnym komponentem paszowym. Z punktu widzenia wartości żywieniowej w chowie
broilerów drobiowych oraz prosiąt i warchlaków można ją zastąpić śrutą non GMO, ale nie można jej
zastąpić nasionami roślin strączkowych i śrutą rzepakową oraz słonecznikową, a substytutami mogą
być wyłącznie gluten kukurydziany, mączka rybna, mleko w proszku lub serwatka suszona, które są
dużo droższe i dostępne na rynku w niewielkich ilościach. Nieco większe możliwości substytucji są
w paszach dla tuczników i drobiu nieśnego, a jeszcze większe w przypadku bydła.
Oszacowano na podstawie norm żywieniowych dla zwierząt i cen poszczególnych pasz,
że zastąpienie śruty sojowej GMO śrutą non GMO lub innymi paszami skutkuje wzrostem kosztów
pasz dla drobiu i trzody chlewnej o 3-17% [6]. Liczby te pozwalają ocenić znaczenie śruty GMO dla
polskiego rolnictwa. W tabeli 1 zestawiono w związku z tym liczby charakteryzujące spadek
dochodów krajowych producentów rolnych, gdyby w latach 1999-2009 obowiązywał zakaz importu
śruty sojowej GMO.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
16
Tabela 1. Dochody polskich przedsiębiorców rolnycha, gdyby w latach 1999-2009 obowiązywał zakaz importu śruty sojowej
GMO
Wyszczególnienie Liczby średnie roczne:
przed akcesją (lata 1999-2003)
po akcesji (lata 2005-2009)
Rzeczywiste dochody przedsiębiorców rolnych
b (mln zł)
9.141 24.083
Oszacowane dochody przedsiębiorców w sytuacji bez importu śruty sojowej GMO (mln zł)
8.362-8.996
22.871-23.861
Spadek dochodów (mln zł) 145-779 222-1.206
Średni spadek dochodów (mln zł) 464 714
Średni spadek dochodów (%) 5,0 3,0
Średni spadek dochodów w cenach stałych z 2009 roku (mln zł)
530
714
a. Dochody gospodarstw osób fizycznych i zyski gospodarstw osób prawnych. b. W pięcioleciu 1999-2003 w cenach stałych z 2003 roku, a w pięcioleciu 2005-2009 w cenach stałych z 2009 roku. Źródło: szacunki i obliczenia własne sporządzone na podstawie opracowań [2] i [6].
Okazuje się, że dochody rolnictwa bez dostępu do śruty sojowej GMO byłyby przed akcesją
mniejsze o 5%, po akcesji natomiast o 3% (przede wszystkim z powodu wzrostu dochodów z tytułu
dopłat). Łączne dochody przedsiębiorców rolnych liczone w cenach stałych (z 2009 roku) byłyby więc
w latach 1999-2009 mniejsze o około 6,8 mld zł, co mniej więcej odpowiadało wartości inwestycji
realizowanych w rolnictwie w czasie dwóch lat. Byłaby to zatem kwota znacząca, która w dużym
stopniu przesądzałaby o mniejszym zakresie i tempie adaptacji rolnictwa do zmieniających
się warunków gospodarowania.
Brak dostępu do pasz wytworzonych z udziałem śruty sojowej GMO byłby szczególnie
dotkliwy dla gospodarstw specjalizujących się w chowie drobiu i trzody chlewnej. Szacuje się,
że dochody tych gospodarstw byłyby bowiem wtedy mniejsze w obu porównywanych pięcioleciach,
odpowiednio o około 20 i 8%. Jest prawdopodobne, że w takiej sytuacji wzrosłoby tempo spadku
krajowej produkcji żywca wieprzowego w stosunku do tempa obserwowanego w rzeczywistości
i zmalałoby tempo wzrostu produkcji żywca drobiowego.
Dopuszczenie do uprawy w Polsce roślin GMO skutkowałoby natomiast znikomym wzrostem
dochodów, bo odpowiednio o 7 i 12 mln zł w obu porównywanych pięcioleciach. Możliwa byłaby
bowiem jedynie uprawa na ziarno kukurydzy GMO.
Projekcja na 2013 rok sporządzona z wykorzystaniem metodyki wykorzystanej
w opracowaniu [3] wskazuje na podobny spadek dochodów przedsiębiorców rolnych, w razie zakazu
stosowania w żywieniu zwierząt pasz z udziałem śruty sojowej GMO, jak w pięcioleciu 2005-2009.
Wizja4 na 2030 rok dostarcza natomiast informacji, że spadek dochodów mógłby być wtedy nawet
około dwukrotnie większy w porównaniu do sytuacji z pięciolecia będącego punktem odniesienia
(tabela 2). Skutki te byłyby zatem w 2030 roku jeszcze bardziej dotkliwe dla krajowych producentów
rolnych specjalizujących się w chowie drobiu i trzody chlewnej, niż w latach 1999-2003 i 2005-2009.
Uchylenie zakazu uprawy roślin GMO i przedłużenie obecnej sytuacji polegającej na imporcie
śruty sojowej GMO skutkowałoby natomiast w latach 2013 i 2030 wzrostem wartości dochodów
polskich przedsiębiorców rolnych liczonych w cenach stałych z 2009 roku odpowiednio o około 18
4 Według opracowania [4] wizja jest „…całością wyobrażeń tworzonych przez umysł poznający, zgodnie z aspiracjami
praktycznymi rozumu, z oczekiwaniami i nadziejami na osiągnięcie celów życiowych”. W tym przypadku głównym motywem wizji było zapewnienie polskiemu społeczeństwu możliwie największego stopnia samowystarczalności żywnościowej.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
17
i 120 mln zł. W tym ostatnim przypadku nastąpiłby wzrost dochodów przedsiębiorców rolnych
o około 0,5%. Byłyby to dochody z uprawy roślin GMO: kukurydzy uprawianej na ziarno, rzepaku,
ziemniaków przemysłowych i ewentualnie innych upraw.
Tabela 2. Dochody polskich przedsiębiorców rolnych gdyby w latach 2005-2009, 2013 i 2030 obowiązywał zakaz importu śruty sojowej GMO (liczby średnie roczne)
Wyszczególnienie
Metody obliczeń i lata:
stan z lat 2005-2009
projekcja na 2013 wizja na 2030 rok
Średni spadek dochodów (%) 3,0 2,7 6,2
Średni spadek dochodów w cenach stałych (z 2009 roku)
714 808 1.456
Źródło: jak w tabeli 1.
Szacując kwotę dochodów wynikającą z uprawy w polskim rolnictwie roślin GMO w latach
2013 i 2030 posłużono się informacjami zaczerpniętymi z opracowań [7], [2] i [3]. Uwzględniono poza
tym podobne tempo zmian powierzchni uprawy jak swego czasu w przypadku uprawy kukurydzy na
ziarno i przyjęto, że rośliny te będą uprawiane przede wszystkim w gospodarstwach o powierzchni
większej od średniej krajowej.
Korzystnie należy ocenić perspektywy rozwoju rolnictwa w dalszej perspektywie (po 2030
roku) z punktu widzenia ekonomicznych warunków gospodarowania. Polska ma od 2003 roku
dodatnie i rosnące saldo handlu zagranicznego produktami rolno-żywnościowymi, a to oznacza,
że zaczęła ona brać udział w światowym podziale pracy w dostarczaniu produktów tego rodzaju.
Może zatem z tego tytułu czerpać dodatkowe profity, tym bardziej że rysuje się koniunktura
na produkty rolno-żywnościowe w skali świata.
Liczba ludności w krajach rozwiniętych przestała co prawda rosnąć i istnieje możliwość
ograniczenia konsumpcji żywności na osobę na przykład w wyniku upowszechnienia się mody
na szczupłą sylwetkę i ze względów zdrowotnych. W krajach rozwijających się żyje jednak więcej ludzi
niż w rozwiniętych, a poza tym stale rośnie tam liczba ludzi. Rosną też dochody z powodu globalizacji
gospodarki światowej. W sumie popyt na żywność zwyżkuje i zjawisko to będzie trwało nadal.
Przykładowo, popyt na zboże może do 2050 roku wzrosnąć o około 36%, a na mięso aż o około 86%.
Nie można też wykluczyć wzrostu popytu na surowce pochodzenia rolniczego służące produkcji
biopaliw i innych dóbr nieżywnościowych.
Tymczasem możliwości wzrostu podaży produktów pochodzenia rolniczego są ograniczone
w skali globu. Możliwości poszerzenia obszarów uprawnych są bowiem w zasadzie wyczerpane,
bo prowadziłoby to do znaczącego ograniczenia powierzchni tropikalnych lasów deszczowych
i w efekcie powiększenia globalnego efektu cieplarnianego. Ograniczone są też zasoby wody do
nawodnień (obecnie 70% wody zużywanej przez ludzkość pochłania nawadnianie upraw), a zdaniem
specjalistów łatwo dostępne zasoby wody kurczą się. Ponadto intensywne nawadnianie upraw
w strefach subtropików i tropiku prowadzi do zasolenia gleb i w efekcie do zarzucania produkcji
rolniczej, a erozja gleb powodowana prymitywnymi technikami uprawy roli obejmuje około 30%
powierzchni gruntów rolnych.
Jest zatem bardzo prawdopodobny wzrost cen produktów rolno-żywnościowych na rynkach
światowych, a to pozwoliłoby polskiemu rolnictwu i przemysłowi spożywczemu rozwijać produkcję
z przeznaczeniem na eksport i przyczyniać się do poprawy krajowego salda całego krajowego handlu
zagranicznego.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
18
Rozsądnym rozwiązaniem w tej sytuacji będą zatem innowacje sprzyjające doskonaleniu
sposobów pozyskiwania w rolnictwie polskim produktów pochodzenia rolniczego. W produkcji
zwierzęcej będą to głównie rasy zwierząt i krzyżówki międzyrasowe zwierząt odpornych na choroby
oraz pasożyty i lepiej niż dotąd wykorzystujących pasze. Celowy jest zatem dalszy import pasz
zawierających trudne do zastąpienia składniki, których nie można produkować w kraju. W produkcji
roślinnej natomiast chodzi o nowe odmiany roślin uprawnych odpornych na suszę, choroby
oraz szkodniki, które umożliwią ograniczenie zużycia nawozów mineralnych i środków ochrony roślin
w przeliczeniu na jednostkę wagową produktów. W tej sytuacji pożądany jest kontynuowanie
importu śruty sojowej GMO i dopuszczenie do uprawy roślin GMO. Pozwoliłoby to kontynuować
rolnictwu korzystne trendy rozwojowe, które zostały zapoczątkowane w 1990 roku w wyniku zmiany
ustroju społeczno-gospodarczego, a następnie członkostwa w Unii Europejskieji.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
19
Notatka analityczna Departamentu Prawa Unii Europejskiej Ministerstwa Spraw
Zagranicznych
Prawne aspekty uregulowania kwestii GMO w Polsce
Z punktu widzenia Departamentu Prawa Unii Europejskiej MSZ, do którego zadań należy
ocena zgodności polskiego ustawodawstwa z prawem unijnym, w dyskusji dotyczącej GMO trzy
kwestie zasługują na szczególne podkreślenie.
Po pierwsze, ta dziedzina jest szczegółowo uregulowana w prawie unijnym. Warunki
przeprowadzania doświadczeń laboratoryjnych z GMO określa dyrektywa Parlamentu Europejskiego
i Rady 2009/41/WE z dnia 6 maja 2009 r. w sprawie ograniczonego stosowania mikroorganizmów
zmodyfikowanych genetycznie. Kwestie obrotu produktami GM i uwalniania GMO do środowiska
zostały unormowane w dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady 2001/18/WE z dnia 12 marca
2001 r. w sprawie zamierzonego uwalniania do środowiska organizmów zmodyfikowanych
genetycznie. Natomiast w odniesieniu do żywności i pasz GMO, obowiązuje nas szczegółowa
procedura określona w rozporządzeniu nr 1829/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22
września 2003 r. w sprawie genetycznie zmodyfikowanej żywności i paszy. Pewne przepisy dotyczące
tej problematyki są zawarte również w innych aktach unijnych, dotyczących np. nasiennictwa.
O tym należy pamiętać, zastanawiając się nad sposobem uregulowania dziedziny GMO
w Polsce. Prawo unijne ma pierwszeństwo nad prawem krajowym, jego przestrzeganie jest
obowiązkiem wynikającym z naszego członkostwa w Unii Europejskiej, zaś jego naruszanie może
prowadzić do bardzo negatywnych skutków. Mamy tu na myśli zwłaszcza odpowiedzialność przed
Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, z nałożeniem na Polskę kar finansowych włącznie,
oraz odpowiedzialność odszkodowawczą państwa wobec przedsiębiorców, których prawa zostały
naruszone na skutek przyjęcia przepisów niezgodnych z prawem unijnym.
Niestety do tej pory często o tych konsekwencjach zapominano, traktując odpowiedzialność
za naruszenie prawa unijnego jako rzecz co najwyżej hipotetyczną i odsuniętą w bliżej nieokreśloną
przyszłość. Tak jednak nie jest.
Po drugie, w tym kontekście warto wszystkich uświadomić, że w tej chwili toczą się przeciwko
Polsce trzy postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku
z naruszeniami prawa unijnego w dziedzinie GMO, przy czym w jednym z tych postępowań wyrok
został już wydany.
W wyroku w sprawie C-165/08 z dnia 16 lipca 2009 r. Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że
ustanowiony w ustawie o nasiennictwie zakaz swobodnego obrotu materiałem siewnym genetycznie
zmodyfikowanym i zakaz włączania odmian GMO do krajowego rejestru odmian narusza wspomnianą
dyrektywę 2001/18/WE w sprawie zamierzonego uwalniania do środowiska organizmów
zmodyfikowanych genetycznie, a także dyrektywę Rady 2002/53/WE w sprawie wspólnego katalogu
odmian gatunków roślin rolniczych. Jak wiadomo, nowa ustawa o nasiennictwie, która w założeniu
miała m.in. wykonywać ten wyrok, ostatecznie nie weszła w życie.
Obecnie podejmowane są prace nad kolejną wersją ustawy o nasiennictwie. Można mieć
jedynie nadzieję, że w toku prac nad nową ustawą nie zostanie zakwestionowana konieczność
pełnego wykonania wyroku Trybunału Sprawiedliwości, ponieważ to nie powinno ulegać wątpliwości.
Wykonanie tego wyroku może nastąpić tylko poprzez usunięcie niezgodnych z prawem unijnym
zakazów obrotu i rejestracji odmian roślin GM. Co więcej, wyrok ten powinien być wykonany szybko.
Obecnie Komisja Europejska może bowiem praktycznie w każdej chwili wnieść do Trybunału
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
20
Sprawiedliwości kolejną skargę, w której zażąda nałożenia na Polskę kar finansowych w związku
z niewykonaniem pierwszego wyroku Trybunału.
Ponadto obecnie w Trybunale Sprawiedliwości toczy się przeciwko Polsce postępowanie
dotyczące naruszenia rozporządzenia w sprawie genetycznie zmodyfikowanej żywności i paszy, a to
w związku z zawartym w ustawie o paszach zakazem obrotu paszami GM (sprawa C-313/11). Zakaz
ten nota bene nie wszedł jeszcze w życie i tak naprawdę nie wiadomo, czy i kiedy wejdzie w życie,
ponieważ vacatio legis przepisów wprowadzających ten zakaz jest nieustannie wydłużane. Może
dojść do paradoksalnej sytuacji, w której Polska przegra sprawę w Trybunale Sprawiedliwości,
a nawet zostanie obciążona karami finansowymi z tytułu utrzymywania w ustawodawstwie krajowym
zakazu, który w rzeczywistości nie zdążył nigdy wejść w życie.
Jest wreszcie sprawa niepełnego wdrożenia dyrektywy w sprawie ograniczonego stosowania
mikroorganizmów zmodyfikowanych genetycznie (sprawa C-281/11). W obu tych ostatnich sprawach
można spodziewać się wyroków Trybunału Sprawiedliwości w przeciągu kilku miesięcy i nie będą
to raczej wyroki korzystne dla Polski.
Niezależnie od przyszłego kształtu polskiego ustawodawstwa w dziedzinie GMO, w tej chwili
istnieje więc pilna potrzeba dokonania zmian w ustawach o nasiennictwie, o paszach i o GMO, które
usuwałyby ewidentne naruszenia prawa unijnego i zapobiegały kolejnym niekorzystnym wyrokom
Trybunału Sprawiedliwości, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Po trzecie, prawo unijne daje pewne możliwości wprowadzenia ograniczeń dotyczących
GMO, z których dotychczas polski ustawodawca nie korzystał. Zamiast tego preferowano metodę
prostych zakazów, których sprzeczność z prawem unijnym była wręcz rażąca. Warto zwrócić uwagę
na trzy takie możliwości.
Pierwsza możliwość wynika z art. 26a dyrektywy 2001/18/WE, który stwierdza, że „państwa
członkowskie mogą podjąć właściwe środki mające na celu zapobieżenie niezamierzonemu
występowaniu GMO w pozostałych produktach”. Dotyczy to zwłaszcza środków współistnienia upraw
konwencjonalnych i GM. Dotychczas takie środki nie zostały w Polsce przyjęte.
Druga możliwość wynika z art. 23 tej samej dyrektywy, który zawiera tzw. klauzulę ochronną,
umożliwiającą państwom członkowskim wprowadzenie tymczasowego ograniczenia lub zakazu
stosowania i sprzedaży konkretnego GMO, w przypadku uzyskania danych wskazujących na to,
że istnieje ryzyko dla zdrowia ludzkiego lub środowiska naturalnego. Niektóre państwa do tej pory
skutecznie ograniczały stosowanie GMO na swoim terytorium w oparciu o tę klauzulę. W Polsce nie
została ona dotychczas przeniesiona do ustawodawstwa krajowego.
Trzecia możliwość jest specyficzna dla Polski i wynika z korzystnego dla Polski wyroku Sądu
Unii Europejskiej w sprawie T-69/08. Przypomnijmy, że w sprawie tej Polska zaskarżyła ze względów
formalnych decyzję Komisji odrzucającą pewne przepisy krajowe będące odstępstwem od dyrektywy
2001/18/WE – i wygrała tę sprawę. Oznacza to, że te przepisy są uznawane za zatwierdzone na mocy
Traktatu i jakie takie mogłyby zostać wprowadzone do polskiego prawa. Najistotniejsze odstępstwo
polega na możliwości ustanowieniu zakazu prowadzenia upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych
na terytorium kraju, z zastrzeżeniem możliwości takich upraw w strefach wyznaczanych przez
ministra właściwego do spraw rolnictwa. Dotychczas jednak ani resort rolnictwa, ani resort
środowiska nie był zainteresowany skorzystaniem z możliwości wynikającej z tego wyroku.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
21
prof. dr hab. Ewa Zimnoch-Guzowska, Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin
Oddział Młochów
Dylematy związane z debatą o korzyściach i zagrożeniach wynikających z użytkowania roślin
genetycznie zmodyfikowanych w polskim rolnictwie
Od odkrycia podwójnej helisy DNA przez Watsona i Cricka minęło niecałe 60 lat. A więc
w czasie krótszym niż nasze średnie życie nastąpił kaskadowy rozwój genetyki molekularnej,
co przekłada się na dynamiczny postęp w poznaniu budowy i funkcji genów, organizacji i sekwencji
genomów, a w konsekwencji organizacji i funkcjonowania organizmów żywych.
Obok prowadzonych molekularnych badań podstawowych rozwijała się równolegle wiedza
o aplikacji tych odkryć w biotechnologii.
Biotechnologia obejmuje obszary biotechnologii medycznej, przemysłowej, rolniczej
(włączając w nią bioenergetykę) i środowiskowej. Ten, który nas interesuje, to obszar biotechnologii
„zielonej” dotyczący roślin modyfikowanych genetycznie (GM).
Globalna produkcja roślin rolniczych GM
Od 1994 roku, gdy na rynku pojawił się pierwszy produkt roślinny GM, pomidor Flavr-Savr,
minęło zaledwie 18 lat. W tym czasie uprawy GM osiągnęły globalną powierzchnię ponad 148
milionów ha. Dystrybucja tych upraw na świecie jest nierównomierna, a przodują w nich USA,
Kanada, Argentyna, Brazylia, Indie, Chiny. Rośliny GM oraz produkty GM są codziennością i stają się
istotnym elementem w produkcji rolniczej i przemysłowej w tych krajach. Jednak dynamicznie
rozwijająca się produkcja roślin GM wykazuje brak zbalansowania - dotyczy kilku gatunków roślin
rolniczych, takich jak soja, bawełna, kukurydza, rzepak, w których poprawiono genetycznie zaledwie
kilka cech, głównie: tolerancję na herbicydy i odporność na owady. Te modyfikacje wprowadzono do
szeregu odmian, ale i tak paleta cech form dopuszczonych do uprawy jest wąska. Patrząc na
zestawienia wprowadzonych do uprawy roślin GM i ulepszonych w nich cech widzimy, że głównie
dotyczą one łatwiejszej lub tańszej agrotechniki lub ochrony upraw przed szkodnikami. To nie są
cechy ważne dla konsumenta. One są ważne dla rolnika, gdyż pozwalają mu na uzyskanie wyższych
plonów, a więc większego zysku. Długofalowo prowadzi to do obniżenia cen produktów GM na
rynkach. Dopiero tedy pośrednio odczuwa to konsument.
Warto się zastanowić, co spowodowało tak gwałtowny wzrost produkcji roślin GM. Jakie były
tego przyczyny? Czy jest to efekt marketingu kilku firm biotechnologicznych, czy efekty finansowe
uzyskiwane z upraw GM przez rolników? Czy nastąpił w świecie wzrost powierzchni uprawy
gatunków rolniczych zarówno tych, w których mają swój istotny udział formy GM (soja, kukurydza,
bawełna, rzepak) jak i tych, w których technologia GM nie jest wykorzystana (pszenica)? Jaka jest
w ostatnim dziesięcioleciu dynamika rozwoju produkcji i rynków obu wymienionych grup roślin?
W 2050 roku spodziewamy się, że ludność Ziemi będzie liczyła 9 miliardów - czy technologia GM
może podnieść próg bezpieczeństwa wyżywienia ludzi, czy też jest dla rozwiązania tego problemu
obojętna, a może nawet szkodliwa?
Polska
Polska, podobnie jak reszta krajów Unii Europejskiej, ma śladowe doświadczenie z rolniczą
produkcją z udziałem upraw GM. Obecnie w rejestrze Unijnym odmian GM dopuszczonych do
uprawy są kukurydza MON810 z genem Bt, która zabezpiecza odporność na omacnicę prosowiankę
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
22
oraz ziemniak Amflora o skrobi bezamylozowej, przeznaczonej dla przemysłu papierniczego.
W krajach Unii jest w uprawie ogółem ok. 82 tys. ha kukurydzy GM, z czego większość w Hiszpanii
oraz ok 250 ha ziemniaka GM, głównie w Szwecji i Czechach.
Jednak Polska jest rynkiem, na którym produkty pochodzące od GMO są obecne w całej
gamie leków, dodatkach do żywności, produktach tekstylnych, paszach. Na polski rynek, na potrzeby
paszowe, trafia ok. 2 mln ton importowanej wysokobiałkowej śruty uzyskanej ze zmodyfikowanej
genetycznie soi, która jest wykorzystywana do wyprodukowania ok. 5 mln ton mieszanek paszowych.
Jest ona sprowadzana do kraju dzięki wprowadzeniu w 2008 roku moratorium na ustawowy zakaz
stosowania pasz GM obowiązujący od 2006 roku. Soja jest gatunkiem ciepłolubnym, nie uprawianym
w Polsce. Ceny światowe nasion soi GM są o 12-15% niższe niż soi niezmodyfikowanej. Stosowanie
w paszach śruty soi niezmodyfikowanej podniesie w sposób istotny koszt produkcji zwłaszcza
drobiarskiej przy braku w produkcji krajowej pełnowartościowych substytutów pasz białkowych dla
drobiu. Spowoduje również trudności w zbilansowaniu potrzeb białkowych w żywieniu trzody
chlewnej. Obecna sytuacja wymaga decyzji politycznych. Moratorium na zakaz stosowania pasz GM
kończy się za niespełna rok.
Warto się zastanowić jakie konsekwencje będzie miała decyzja o nieprzedłużeniu moratorium
na zakaz sprowadzania pasz GM. Powinniśmy odpowiedzieć na pytanie, jakie argumenty są nam
obecnie znane, które przemawiają zarówno za, jak i przeciw stosowaniu pasz GM. Ważne są
argumenty związane z oceną ryzyka biologicznego, wynikające z badań jaj i drobiu oraz trzody
skarmianej paszą GM i efekty zdrowotne dla organizmu człowieka. Bardzo ważne są argumenty
ekonomiczne analizujące skutki wycofania pasz GM z rynku krajowego. Jaki scenariusz na najbliższe
lata dla rozwoju przemysłu drobiarskiego i rozwoju chowu trzody chlewnej widzą ekonomiści przy
utrzymaniu importu pasz GM, a co się stanie z rynkiem jaj i drobiu, gdy w 2013 roku rolnicy nie będą
mogli stosować w paszach śruty z soi GM. Jak ten problem widzą rolnicy zaangażowani w produkcję
zwierzęcą? Decyzja jest poważna, bo dotyczy istotnego sektora produkującego stosunkowo tanią
żywność.
W 2011 roku w Polsce było w uprawie, szacunkowo, ok. 3 tys. ha kukurydzy MON810, której
nasiona rolnicy sprowadzają z innych krajów Unii. Mają do tego prawo, wynikające z naszego
członkostwa w Unii, gdyż odmiana jest zarejestrowana w UE, a nasze prawo dopuszcza odmiany
unijne do uprawy. Natomiast nie można nasion odmiany MON810 wprowadzać do krajowego obrotu
nasiennego.
W Polsce obowiązuje Ustawa Nasienna z 2003 roku, która nie dopuszcza odmian GM do
rejestracji i obrotu ich materiałem nasiennym. W tych zapisach ustawa jest niezgodna z prawem
Unijnym. Projekt nowej Ustawy Nasiennej Prezydent RP złożył do Sejmu 5 stycznia 2012 roku. Projekt
utrzymuje w mocy restrykcyjne zapisy Ustawy z 2003 roku dotyczące GMO, ale wprowadza szereg
oczekiwanych zapisów regulujących sektor nasienny.
Od 2001 roku obowiązuje w Polsce Ustawa o GMO, która została zmodyfikowana w 2003
roku. Ustawa reguluje szereg istotnych zasad: zamkniętego użycia lub uwalniania GMO
do środowiska (w celach innych niż obrót), wprowadzania do obrotu GMO, właściwości instytucji
rządowych do spraw GMO, importu, eksportu i tranzytu GMO oraz powołania przy Ministrze
Środowiska Komisji ds. GMO, która opiniuje wnioski o zamknięte użycie GM lub doświadczalne
uwolnienie do środowiska form GM na potrzeby badań naukowych. Ponadto funkcjonuje szereg
aktów wykonawczych do tej ustawy. Od 2009 roku do końca ubiegłorocznej kadencji Sejm pracował
nad projektem prawa o GMO, który jest bardziej restrykcyjny niż wymagane regulacje europejskie
w zakresie badań i uwalniania GMO do środowiska oraz uprawy roślin GM.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
23
Warto się zastanowić, jak powinniśmy ukształtować krajowe regulacje prawne dotyczące
obszaru inżynierii genetycznej. Powinny one wynikać ze świadomego wyboru drogi rozwoju. Dyskusja
jest otwarta, ale odbywa się głównie między dwoma grupami zainteresowanymi tym problemem:
zdecydowanych przeciwników technologii GM dążących do utworzenia „Polski wolnej od GMO”
oraz tych, którzy są zwolennikami biotechnologii, a w tym technologii GMO i upatrują w niej szans
rozwoju gospodarczego naszego kraju. Ta druga grupa jest licznie reprezentowana przez naukowców
m.in. tych, którzy technikami biologii molekularnej posługują się w swojej pracy badawczej
i prowadzą dydaktykę kształcąc młodych biotechnologów. Warto ocenić wagę argumentów
merytorycznych obu stron. Poznajmy proponowane wizje rozwoju kraju i polskiego rolnictwa.
Rozważmy sytuację gdy, zakazując upraw GM w Polsce, będziemy biernymi uczestnikami rynku
technologii GM, bo tego nie unikniemy już obecnie korzystając z osiągnięć biotechnologii w różnych
dziedzinach życia. Jakie wtedy można zaproponować koło napędowe dla rozwoju innowacyjnej
gospodarki i nowoczesnego rolnictwa w Polsce. Rozważmy również sytuację, gdy będziemy
aktywnymi uczestnikami rynku GM rozwijając rodzimą biogospodarkę obok wykorzystywania
osiągnięć technologii GM z innych krajów.
Polskie rolnictwo ma swoją wyraźną specyfikę. Mamy wg spisu rolnego z 2010 roku 1,5 mln
gospodarstw rolnych, o 22% mniej niż w 2002 roku. Odnotowano wyraźny spadek liczby gospodarstw
najmniejszych w klasie 1-5 ha, których jest w Polsce najwięcej oraz wzrost liczby gospodarstw
największych o powierzchni > 50 ha. Powierzchnia użytków rolnych to 15 mln ha, z których pod
zasiewami było w 2011 roku ok. 10,1 mln ha. Ok. 2% użytków rolnych jest w gospodarstwach
ekologicznych. Największy udział w zasiewach mają zboża i ich mieszanki (7,2 mln ha). Spis pogłowia
wykazał 5,7 mln sztuk bydła, 14,3 mln sztuk trzody chlewnej, 0,3 mln sztuk owiec oraz ok. 5000 ferm
drobiarskich. To jest znaczny potencjał struktury polskiego rolnictwa. Jednak, gdy porównamy
wydajność naszej produkcji, to odnotujemy, że nie jesteśmy konkurencyjni w stosunku
do produktywności rolniczej osiąganej w wiodących krajach UE. Średnie plony zbóż, kukurydzy,
rzepaków, ziemniaków są co najmniej o 40% niższe od osiąganych przez liczne kraje Unii.
Zwiększenie konkurencyjności sektora rolno-spożywczego oraz zapewnienie bezpieczeństwa
żywnościowego i energetycznego w kraju wymaga zarówno efektywnego wykorzystania
innowacyjnych badań na rzecz rozwoju rolniczej przestrzeni produkcyjnej, jak i ochrony zasobów
przyrodniczych i krajobrazowych. Jaki będzie bilans zysków i strat sektora rolniczego, gdy
zdecydujemy o wykluczeniu osiągnięć technologii GM z obszaru produkcji rolniczej w kraju. Jak to
będzie oddziaływać na rozwój gospodarstw o dużym areale zorientowanych na wysokonakładową
specjalistyczną produkcję, a jak na małe gospodarstwa rodzinne, niekoniecznie zorientowane
na produkcje rynkową. Akceptując i wdrażając osiągnięcia technologii GM w produkcję rolniczą,
powinniśmy opracować w skali kraju program koegzystencji różnych systemów produkcji, w których
prowadzone są uprawy konwencjonalne, uprawy GM czy uprawy ekologiczne.
Wiedza o GMO i akceptacja społeczna
Wielu z nas, naukowców, mając znaczne doświadczenie osobiste z technikami molekularnymi
i biotechnologią roślin, wie jak różnorodne, nowe możliwości postępu w kształtowaniu roślin
uprawnych stwarza nam wiedza o ich genomach, umiejętność klonowania genów i wykorzystywaniu
ich w transgenezie. Już dziś możemy konstruować rośliny cigeniczne, które nie zawierają genów
markerowych, ani obcych gatunkowo promotorów, a wyizolowane geny np. odporności na patogeny
pochodzą z gatunków pokrewnych ulepszanej rośliny. Mamy w zasięgu ręki tę wiedzę i możemy
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
24
skrócić okres konwencjonalnego wprowadzania poszukiwanej odporności do nowych odmian
z przekonaniem, że nie wprowadzamy do rośliny uprawnej DNA z obcej puli genetycznej.
Kompetencja naukowców zaangażowanych w wykorzystanie technik molekularnych
oraz samej inżynierii genetycznej jest w dwóch obszarach: dostarczamy faktów wynikających
z naszych badań. Nasze wnioski dotyczą uzyskanych wyników. Na ich podstawie rekomendujemy
nasze wyniki do wykorzystania lub nie. Odpowiadamy również za poziom edukacji społecznej.
Bierzemy udział w tym procesie. I powinniśmy oddziaływać na tworzoną politykę edukacyjną, aby
rozwój kraju następował w oparciu o wiedzę, co jak myślę, w znacznej mierze pozostaje w sferze
deklaratywnej, bo nakłady skierowane na naukę są niskie.
Jest szereg innych gremiów aktywnie działających w tym złożonym procesie. Są inne grupy
naukowców z różnych dziedzin agronomii m.in. agrotechniki, ochrony roślin, żywienia ludzi i zwierząt,
ekonomiki produkcji rolniczej, ekologii, nauk społecznych. Są instytucje powołane do oceny
bezpieczeństwa produkcji rolniczej i żywności wypuszczanej na rynek. Są grupy producentów rolnych,
które chcą wykorzystywać nowe technologie w swojej produkcji i takie, które tego nie chcą. Są
wreszcie grupy anty-GMO, które oddziaływują na opinię społeczną i utożsamiają się z jej
reprezentacją.
Deklaracje i stanowiska w sprawie wykorzystania technologii GM wielokrotnie składały
Komitety PAN, ostatnio Komitet Biotechnologii PAN. W opracowaniu jest oficjalne stanowisko
Polskiej Akademii Nauk.
W naszej opinii biotechnologia może być istotnym czynnikiem rozwojowym naszego
rolnictwa i przemysłu rolno-spożywczego. Jednocześnie dostrzegamy złożoność problemu wdrażania
technologii GM w praktykę. Zwolennicy, podobnie jak i przeciwnicy GMO uznają konieczność
istnienia specjalnego systemu kontroli nowej technologii, odrębnego monitorowania każdego
przypadku uwolnienia GMO do środowiska po określeniu warunków tego uwolnienia w oparciu
o biologię modyfikowanego organizmu. Jest to przejawem potrzebnej przezorności. Genetycznie
modyfikowane odmiany roślin uprawnych są wszechstronnie badane pod kątem ich toksyczności,
alergenności i innych oddziaływań środowiskowych, przechodząc ponadto rutynowe badania
rejestrowe jak odmiany konwencjonalne.
Technologia GM, mimo, że jej podstawy poznaje się w szkole na lekcjach biologii, jest dla
społeczeństwa nowym doświadczeniem, do którego podchodzi z nieufnością, a często strachem.
Pozytywna ocena społeczna biotechnologii, jako źródła przyszłego postępu w Polskiej gospodarce
sięga 51%, gdy 19% respondentów uważa, że wpływ tej technologii będzie negatywny (Małyska,
Twardowski 2011). Znaczne oddziaływanie społeczne mają negatywne opinie o GMO propagowane
przez ruchy przeciwników GMO. Aktywność ta nie jest niestety podyktowana poważnymi
argumentami merytorycznymi, czego dowodem może być ostatnio upubliczniony przez Internet Apel
– list otwarty do władz i środowiska naukowego poprzez Prezydenta RP „O powrót do etycznych
i zdrowych metodologicznie podstaw nauki dla rzetelnej oceny zagrożeń ze strony GMO i mądrego
stanowienia prawa”, który już w samym tytule jest insynuacją obrażającą tych, którzy są
zwolennikami technologii GM w oparciu o swoją wiedzę. Trudno dyskutować z emocjami. Warto
zachować poszanowanie dla podglądów przeciwnych i oceniać wagę argumentów.
Rok 2012 będzie rokiem tworzenia nowego prawa o GMO oraz podjęcia decyzji o imporcie
pasz GM. Nasuwa się pytanie, czy jesteśmy w punkcie newralgicznym dla przyszłości technologii GM
w Polsce? Myślę, że nigdy dosyć wymiany poglądówii.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
25
prof. em. dr hab. Ludwik Tomiałojć , Muzeum Przyrodnicze Uniwersytetu Wrocławskiego
prof. dr hab. Zbigniew Mirek, Instytut Botaniki PAN w Krakowie
Możliwe zagrożenia dla różnorodności biologicznej Polski związane z wprowadzaniem organizmów
modyfikowanych genetycznie (GMO). Tekst przygotowany na podstawie m. in. stanowiska
Komitetu Ochrony Przyrody PAN z dnia 28 stycznia 2008 r.
Wstęp
Definicja: przez „różnorodność biologiczną” (biodiversity) rozumiemy całość zróżnicowania
świata żywego Ziemi na wszystkich szczeblach jego organizacji, od różnorodności
wewnątrzgatunkowej (genetycznej i populacyjnej), przez różnorodność gatunkową po różnorodność
zespołów i ekosystemów (wg Światowej Konwencji o Różnorodności Biologicznej, Rio de Janeiro
1992).
Pojęcie to obejmuje nie tylko zróżnicowanie dzikiej przyrody. Wg Światowej Strategii Ochrony
Przyrody (1980, Olaczek (tł.) 1985) również agrocenozy i łąki, będące środowiskiem życia gatunków
uprawnych i dzikich, znajdują się w zainteresowaniu ekologii i ochrony przyrody – są one również
obejmowane określeniem „różnorodność biologiczna”. Pomiędzy wszystkimi ekosystemami
(naturalnymi i antropogenicznymi) istnieje wielka sieć powiązań funkcjonalnych i stały przepływ
genów. Z uwagi na to ogromne zróżnicowanie świata żywej przyrody oraz ciągłość powiązań w jego
obrębie, uwalnianie roślin wyposażonych w niespotykane w stanie naturalnym kombinacje cech
(organizmy genetycznie zmodyfikowane, GMO) może generować wielorakie zagrożenia dla
środowiska, których konsekwencje są trudne lub niemożliwe jeszcze do przewidzenia. Dlatego
decyzje o uwolnieniu do środowiska GMO winny być poprzedzane długimi seriami
multidyscyplinarnych badań prowadzonych przez grupy niezależnych naukowców.
Różnorodność biologiczna Polski, nasze bogactwo przyrodnicze, ma ogromne znaczenie także
dla Europy – jest jedną z największych wartości, które Polska wniosła wstępując do Unii Europejskiej.
Degradacja przyrody w Zachodniej Europie jest bowiem znacznie dalej posunięta wobec dłuższego
historycznie i intensywniejszego gospodarowania zasobami środowiska. Bogactwo przyrodnicze
Polski mierzone na poziomie różnorodności gatunkowej należy do najwyższych w Europie, a na
poziomie ekosystemowym charakteryzuje się szczególnym nagromadzeniem dobrze zachowanych
wielu typów biocenoz naturalnych właściwych dla niżu środkowoeuropejskiego i regionu Karpat.
Wraz z biocenozami przekształconymi pod wpływem człowieka lub utworzonymi w wyniku jego
działalności, tworzą one na większości obszaru kraju ogromnie wartościową mozaikę środowisk
i ekosystemów. Historycznie uwarunkowana rozdrobniona struktura użytkowania gruntów na
naszych terenach rolniczych tworzy mozaikowatość krajobrazów warunkującą zachowanie wysokiej
różnorodności biologicznej.
Będąc sygnatariuszem Konwencji o różnorodności biologicznej (z 1992 r., ratyfikowanej przez
Polskę w 1995 r.) oraz innych konwencji i umów międzynarodowych z zakresu ochrony przyrody,
a także stosując się do nakazów prawa polskiego i prawa Unii Europejskiej oraz krajowej i unijnej
strategii ochrony różnorodności biologicznej, Polska jest zobowiązana do ochrony swego bogactwa
przyrodniczego i odpowiedzialna za jego zachowanie.
Proces tworzenia i wdrażania do praktyki roślin modyfikowanych genetycznie to dwa bardzo
różne etapy:
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
26
a) etap eksperymentów biotechnologicznych w laboratoriach, wykorzystujący najlepszą wiedzę
redukcjonistyczną (genetyczną i molekularną), oraz
b) etap uwalniania do środowiska, który powinien być aktem uwzględniającym wiedzę holistyczną,
czyli poddanym ocenie ekologicznej i ewolucyjnej oraz z uwzględnieniem zasady przezorności -
jednej z podstawowych zasad zrównoważonego rozwoju.
Taka kolejność, choć oczywista przy testowaniu nowego leku lub nowego gatunku,
w przypadku upraw GMO bywa nagminnie naruszana. Np. w projekcie Ustawy o GMO z 2009 r.
z grona nauk oceniających możliwy wpływ na środowisko wyłączono akurat ekologię – jedyną naukę
badającą interakcje między organizmami oraz oddziaływania między nimi a ich środowiskiem.
Zagrożenia dla różnorodności biologicznej w rolnictwie i w hodowli
Wstępująca do UE Polska szczyciła się w 2004 r. posiadaniem znacznego agronomicznego
dziedzictwa genetycznego, jakim jest bogactwo lokalnych odmian roślin uprawnych i hodowlanych
ras zwierząt, których zróżnicowanie genetyczne w zachodniej części Europy już przed rokiem 1980
zostało zubożone o połowę.
Znaczenie biologiczne i ekonomiczne wysokiej różnorodności odmian uprawnych
i hodowlanych polega na możliwości przestawiania upraw na odporne odmiany, w razie
zaatakowania odmian najpowszechniejszych przez choroby lub szkodniki. Wytworzone przez 10 tys.
lat rolnictwa lokalne odmiany hodowlane są bogactwem oraz zabezpieczeniem przed stratami
plonów nie gorszym, od zabezpieczenia jakie ma dawać odporność na szkodniki odmian GMO
w wyniku obecności transgenu Bt. Nawet lepszym, gdyż skuteczność transgenu Bt jest tymczasowa
i już na sześciu kontynentach pojawiły się zmutowane owady odporne na wytwarzana z jego pomocą
truciznę w roślinach. Kukurydza GM wkrótce przestanie się bronić przed szkodnikami,
ale modyfikację Bt, już bezużyteczną gospodarczo, zachowa w swym genomie utrzymując zagrożenie
dla innych gatunków. Wiara w skuteczność zabezpieczenia poprzez wprowadzenie transgenu Bt
wynika z nieznajomości podstawowego mechanizmu: „ewolucyjnego wyścigu zbrojeń” między
roślinami a szkodnikami i chorobami.
Charakter zagrożeń dla różnorodności rodzimych odmian i ras w rolnictwie
Uwaga: W opracowaniu tym nie rozróżnia się wpływu samej modyfikacji genetycznej
od łącznego wpływu na środowisko kontrowersyjnych odmian GMO i sprzężonych z nimi biocydów
(np. Roundup).
a) Krzyżowanie się odmian tradycyjnych i zmodyfikowanych - iluzoryczność barier izolujących.
Na nieograniczoną skalę dochodzi do krzyżowania między roślinami transgenicznymi a uprawami
tradycyjnymi tego samego gatunku. Prowadzi to do genetycznego „przepylenia” (gene
swamping) odmian uprawnych przez ich odpowiedniki zmodyfikowane (Haygood et al. 2003;
Daniels et al. 2005, Lisowska i Chorąży 2010), czemu nie zapobiegną symboliczne strefy izolujące.
W konsekwencji nastąpi uniformizacja odmian.
b) Groźba wyparcia rodzimych odmian hodowlanych. Prof. J. B. Neilands (biochemik z Berkeley
University) stwierdził: „Transgeniczne ziarno może wkrótce pozostać jedynym dostępnym”. Nic
nie powstrzyma zanieczyszczania transgenami upraw tradycyjnych i ekologicznych, stanowiących
podstawę naszego rodzinnego rolnictwa gwarantowanego w Konstytucji. Nie ma bowiem
możliwości stworzenia skutecznych barier, które by je chroniły – tzw. koegzystencja tych upraw
z uprawami GMO nie jest możliwa. Doprowadzi to do eliminacji krajowych odmian na zawsze
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
27
(„neokolonializm rolniczy”). Czy dobrowolnie mamy się pozbyć tej jednej ze swych przewag, i to
bez racjonalnej potrzeby?
c) Mikroewolucyjne uodparnianie się szkodników. Na sześciu kontynentach stwierdzono już
pojawienie się (a w Nowej Zelandii próbę zatajenia tego – www.gmwatch.org, 2006) odporności
u owadów na trujące białko wytwarzane przez transgen Bt. Zatem cel tworzenia toksycznych
roślin – odstraszanie lub niszczenie ich szkodników – może nigdy nie zostać zrealizowany
z powodu „koewolucyjnego wyścigu zbrojeń”. Ale uboczny jego skutek, raz wprowadzona
do środowiska owa toksyczność, może wyniszczyć w uprawach i w przyrodzie, część gatunków
pożytecznych dla człowieka lub gospodarczo neutralnych, ale istotnych dla funkcjonowania
ekosystemów. Zmiany te będą nieodwracalne.
d) Nieznane skutki długoterminowe zmian w składzie mikrobiocenoz glebowych. Dotąd nikt nie wie,
w jakim stanie znajdują się tysiące gatunków istot żywych tworzących nasze gleby i ekosystemy
polne, tam gdzie wprowadzono zmodyfikowaną kukurydzę wraz z towarzyszącymi herbicydami.
Negatywne zmiany w tych układach są już sygnalizowane z innych krajów (niżej).
Różnorodność biologiczna dzikiej przyrody
Pod naszą szerokością geograficzną bogata naturalna biocenoza może zawierać do 10 tys.
gatunków, a liczbę wszystkich gatunków opisanych na obszarze Polski oceniono na co najmniej 60,1
tysięcy, w tym ok. 35,3 tysięcy to gatunki zwierząt (Andrzejewski, Weigle 2003). Do tego dochodzi
jeszcze wiele gatunków nieopisanych lub u nas niewykrytych, choć zapewne występujących.
W praktyce mierzymy lub oceniamy nie całość zróżnicowania biologicznego (nie ma na to
dobrych wskaźników), lecz samą różnorodność gatunkową, a i to w obrębie tylko lepiej poznanych
grup organizmów, jak rośliny kwiatowe, pewne grupy owadów, czy różnorodność gatunkową
wewnątrz grup kręgowców: ryb, ptaków lub ssaków.
Nie mamy jeszcze dostatecznych danych z terenu, ani uznanych metod wartościowania
różnorodności biologicznej (Tomiałojć 2003). Stąd aby ocenić wartość strat spowodowanych przez
przyszłe uwalnianie GMO, już dziś należałoby zintensyfikować opisywanie i wartościowanie
krajowego „stanu wyjściowego” różnorodności biologicznej. Tymczasem instytuty i zakłady ekologii
oraz taksonomii są w Polsce likwidowane, a nie rozbudowywane. Nie ma już komu podejmować
współpracę w tym zakresie z ekonomistami środowiska. A dzieje się to w czasie, kiedy świat zmierza
ku kryzysowi środowiska („Caring for the Earth” 1991) i zmianie klimatu (IPCC 2007).
Charakter zagrożeń dla różnorodności biologicznej dzikiej przyrody
Dr Mae-Wan Ho i prof. J. Cummins twierdzą że: „Obecne dowody potwierdzają,
że transgeniczne DNA przeskakuje gatunkowo do bakterii, i nawet do roślin i zwierząt. Zwłaszcza
Agrobacterium tumefaciens, bakteria glebowa,... z transgenicznej rośliny może być wehikułem dla
ucieczki genu i może go przekazać do wielu bakterii... Transgeniczny DNA jest tak uformowany,
by przeskakiwał do innych genomów, często z pomocą wirusowych lub bakteryjnych wektorów
plazmidowych...” (Ho, Cummins 2007). W dzikiej przyrodzie poziomy przepływ genów pomiędzy
gatunkami i rodzajami zachodzi częściej niż sądzono. Krzyżowanie takie zdarza się pomiędzy 10–25%
gatunków roślin wyższych i zwierząt, a w niektórych grupach między 60% gatunków (Mallet 1995;
Aliabadian, Nijman 2007). Np. częste jest krzyżowanie się w obrębie roślin kapustowatych
Brassicaceae, gdzie wiele z nich jest warzywami hodowanymi dla celów spożywczych. Co oznacza,
że wszczepienie nowej cechy do jednego gatunku rośliny (np. rzepaku) nie jest końcem jej wędrówki,
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
28
lecz może być jej początkiem prowadzącym do genetycznego zanieczyszczenia gatunków pokrewnych
(uprawnych i dzikich), jak i organizmów glebowych mogących jako wektory przenosić transgen
do gatunków nawet niespokrewnionych. Jest to zjawisko podobne do wprowadzania do środowiska
gatunków obcych o charakterze inwazyjnym (pochodzących z innych regionów biogeograficznych),
ale o wiele trudniejsze do monitorowania i przeciwdziałania.
Zagrożenia dla dzikiej przyrody ze strony GMO i sprzężonych biocydów są więc następujące:
a) Nadmierne nasilenie monokulturyzacji krajobrazu. Obecny polski krajobraz rolniczy jest ostoją dla
licznych kryptogamów (glony, porosty, mszaki i paprotniki), roślin i zwierząt, w tym drobnej
zwierzyny łownej, a które w miejscach silnej monokulturyzacji gwałtownie zanikają (Tischler
1980). To jest najszybciej przebiegający proces prowadzący do ubożenia bioróżnorodności
w Europie. Rozległe uprawy GMO w miejsce mozaiki wielogatunkowych upraw oraz pól
z miedzami i użytkami ekologicznymi na pewno wywołają drastyczny spadek różnorodności
biologicznej. Już przed 200 laty upraszczaniu struktury krajobrazu przeciwdziałał w Wielkopolsce
gen. D. Chłapowski odtwarzając smugi zadrzewień i zakrzaczeń śródpolnych (od 50 lat na tamtym
terenie prowadzi badania Stacja Badawcza Instytutu Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN).
b) Zaburzenie stanu żywych części gleby. Już wiemy, że uprawy kontrowersyjnych odmian GMO
zagrażają glebowej faunie, florze i mikroorganizmom, zmieniając różnorodność biologiczną
miejsca, warunki uprawy i żyzność gleb (Koechlin 1999; Lappé, Bailey 1999; Turrini et al. 2008).
Toksyna Bt utrzymuje się długo w glebie (nawet do 200 dni – Lisowska i Chorąży 2010), zwłaszcza
w chłodne zimy, co zwiększa jej akumulację do poziomu istotnego wpływu na organizmy glebowe
i system gleb (Castaldini et al. 2005, Flores et al. 2005). Być może to wyjałowi gleby na wiele lat.
c) Zaburzenia innych związków mutualistycznych w ekosystemach naturalnych. Dziś rozumiemy
niezbędność w przyrodzie także różnorakiej współpracy (Margulis 2000), obok „walki o byt”,
a wiele form mutualizmu i symbiozy, a więc współistnienia osobników i populacji różnych
gatunków wraz ze wzajemnymi korzyściami, opiera się na ścisłym dopasowaniu chemicznym,
które może zostać naruszone przez manipulacje na materiale genetycznym i nietypowe
metabolity. Wykazano, że zmieniony chemizm GMO może wpływać poprzez pyłek lub zjadane
tkanki rośliny na współżyjące z nią gatunki zwierząt bezkręgowych i kręgowych, zmieniając skład
zespołów organizmów żywych (Altieri 1998; Hilbeck et al. 1998; Losey et al. 1999; Rissler, Mellon
1996; etc.).
d) Możliwość stworzenia ekspansywnych „superchwastów”. Transgen Bt bywa przekazywany nawet
gatunkom niespokrewnionym z pomocą wektorów-mikroorganizmów glebowych (Ho, Cummins
2007). Stwarza to możliwość niezamierzonego uzyskania np. broniącej przed owadami
toksyczności przez rośliny dzikie (Haygood et al. 2003), stające się wtedy: – nie zjadanymi
przez ich wrogów pleniącymi się nieograniczenie „superchwastami”, – roślinami wytruwającymi
owady neutralne lub pożyteczne, np. formy drapieżne. Problem odpornych na herbicydy
superchwastów jest już poważny dla ekonomii w obu Amerykach.
e) Zagrożenia dla dzikich zwierząt, w tym owadów zapylających rośliny. Rośliny z genem Bt
wytwarzają białka, które w alkalicznym środowisku przewodu pokarmowego wielu owadów są
truciznami niszczącymi także formy pożyteczne dla roślin oraz ważne dla ekosystemu. Zmieniony
chemizm GMO może wpływać poprzez zjadany pyłek lub tkanki rośliny na współżyjące z nią
zwierzęta bezkręgowe i kręgowe (Rissler, Mellon 1996; Altieri 1998; Hilbeck et al. 1998; Losey et
al. 1999; itd.).
f) Zagrożenia dla organizmów wodnych. Badania na czterech uniwersytetach amerykańskich
wykazały (Rosi-Marshall et al. 2007), że kukurydza Bt może zmieniać ekosystemy wodne.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
29
Spłukane do cieków i zbiorników wodnych części roślin (detrytus) i pyłki zawierające toksyny Bt
są niebezpieczne dla owadów bytujących w zbiornikach wodnych, np. chruścików, które są z kolei
pożywieniem ryb i innych zwierząt, nawet tych żyjących w dużej odległości od upraw GMO.
g) Zagrożenia spowodowane utrzymaniem chemicznej kontaminacji gleb i roślin biocydami. Choć
początkowo sądzono, że uprawy GMO zmniejszą zapotrzebowanie na chemię, to w istocie
je zwiększają (w przeciwieństwie do rolnictwa ekologicznego). Powszechne ubożenie flory i fauny
obszarów intensywnie uprawianych w Europie Zachodniej jest w największym stopniu skutkiem
chemizacji rolnictwa.
h) Zagrożenia dla całych dzikich ekosystemów. Raz uwolnionego do środowiska GMO nie da się
powstrzymać, a nierzadki poziomy transfer sprawia, że przenikanie transgenów do roślin i innych
organizmów w dzikiej przyrodzie jest kwestią czasu. Nie ma sposobu na zabezpieczenie „czystości
genetycznej” gatunków dzikorosnących, jeśli są spokrewnione z gatunkami zmodyfikowanymi.
Tkanki zmodyfikowanych roślin dzikich będąc zjadane przez różne bezkręgowce mogą
powodować zmiany w składzie całych zespołów zwierzęcych w wyniku skomplikowanych
łańcuchów pokarmowych. W tym świetle szczególnie groźne są amerykańskie i polskie (na
SGGW) eksperymenty nad tworzeniem genetycznie zmodyfikowanych odmian wiatropylnych
drzew (topoli, osiki, świerka). Zagraża to skażeniem transgenami całych biomów leśnych planety
i być może powstaniem „GM lasów” pozbawionych setek tysięcy dzisiaj tam żyjących gatunków
symbiotycznych (Chorąży 2007). To byłaby istna masakra bioróżnorodności.
Podkreślamy, że wyżej omówione zagrożenia dotyczą zarówno przyrody na obszarach
wykorzystywanych gospodarczo, jak i na terenach tworzonego od kilkudziesięciu lat systemu ochrony
przyrody.
Uwaga. W tekście tym odniesiono się głównie do zagrożeń związanych z uprawą roślin
modyfikowanych genetycznie. Opisane zagrożenia dla różnorodności biologicznej dzikiej przyrody
oraz rodzimych odmian i ras w rolnictwie wiążą się jednak również z importem ziarna na pasze, gdyż
ich przewożenie i wykorzystywanie powoduje wiele sytuacji, w których ziarno to, a wraz z nim
transgeny, przedostają się do środowiska – bezpośrednio lub z odchodami zwierząt. Bardzo ważne
jest więc by szybko ograniczyć ten import, a wspierać rodzimą produkcję pasz wysokobiałkowych
wolnych od GMO.
Pytania podsumowujące
Czy wszystkie te możliwe formy ryzyka są warte podjęcia tylko dlatego, że w mającej
nadprodukcję żywności Polsce garstka ludzi chce jeszcze więcej zarobić, nawet kosztem zaburzeń
w środowisku przyrodniczym i zepchnięcia wielu drobnych rolników ku bankructwu i bezrobociu;
o wysokich zapewne kosztach zdrowotnych nie wspominając? Koszty strat będzie ponosić całe
społeczeństwo i nawet następne pokolenia, którym zostawimy zaburzone środowisko.
Szacuje się, że w kraju mamy ok. 3 000 ha upraw kukurydzy GM na „poletkach
doświadczalnych” (Monsanto Europe, 2011), plus jakąś ilość w nierejestrowanych uprawach
(niektórzy rolnicy poza kontrolą przywożą ziarno siewne z zagranicy). Mimo niedostateczności wiedzy
o skutkach ubocznych, dotąd nie powołano multidyscyplinarnego zespołu dla bezstronnych,
kilkuletnich (skutki ekologiczne nie ujawniają się od razu) badań gleboznawczych, ekologicznych
i rolniczych, które pozwoliłyby na kompleksową ocenę wszelkiego rodzaju zagrożeń, jakie niesie
GMO. Natomiast już pozwala się na ten swoisty i bardzo niebezpieczny „eksperyment”. Dlaczegoiii?
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
30
dr Stanisław Jaromi , OFMConv
Wartość różnorodności biologicznej w kontekście zagrożenia uprawą organizmów modyfikowanych
genetycznie
Niedawny Międzynarodowy Rok Różnorodności Biologicznej mocno pokazał liczne argumenty
za tezą, że bioróżnorodność jest wartością i to wartością dla całej naszej cywilizacji. Raz jeszcze
uzmysłowiliśmy sobie, jak długie, bogate i pasjonujące są dzieje rozumienia przyrody, odkrywania jej
rytmów i logiki oraz wpisywania ich w wielką historię świata. Obecnie oblicza się, że na Ziemi żyje 8,7
miliona gatunków, z czego 6,5 mln to gatunki lądowe. Okazuje się też, że na odkrycie, opisanie
i skatalogowanie czeka wciąż 86% wszystkich gatunków lądowych i 91% morskich. Istnieje poważna
obawa, że znaczna ich część zniknie na zawsze, zanim zdołamy je odkryć, policzyć, poznać, zachwycić
się nimi. Dzieje się tak z wielu powodów, m.in. poprzez utratę naturalnych środowisk (różnoraka
działalność człowieka na czele z wycinaniem lasów strefy umiarkowanej, a zwłaszcza tropikalnej
oraz ich fragmentaryzacją), zanieczyszczenia środowiska, inwazję obcych gatunków, bezpośredniej
eksploatacji i monokulturowych upraw na dużą skalę.
Jakie zatem mogą być skutki przyspieszonego tempa znikania gatunków z przeobrażonego
przez człowieka oblicza Ziemi? To złożony problem, który można rozpatrywać, co najmniej z kilku
punktów widzenia: ekologicznego, ekonomicznego, etycznego i estetycznego. Nie wiemy
i prawdopodobnie nigdy na pewno wiedzieć nie będziemy, ile gatunków musi istnieć, aby życie na
Ziemi w obecnej formie mogło przetrwać. Jednakże nie brak poglądów alarmujących, które wśród
konsekwencji zubożenia środowiska wymieniają zmiany klimatu oraz spadek wydajności pokarmowej
i tlenotwórczej. Bardziej jednoznaczne są natomiast:
a) względy ekonomiczne uświadamiające nam, że zawsze byliśmy i będziemy zależni od przyrody
pod względem produkcji żywności oraz w znacznym stopniu w zakresie produkcji leków i odzieży,
zaopatrzenia w opał itp.
b) względy etyczne nakazujące uznać, że każde pokolenie ludzkie otrzymuje od przodków Ziemię
w dzierżawę i jest moralnie zobowiązane oddać ją przyszłym pokoleniom w nie gorszym stanie;
c) względy estetyczne wynikające z psychicznej potrzeby człowieka obcowania z piękną i bogatą
przyrodą.
Te wszystkie niezliczone formy, jakie w indywidualnym istnieniu przybrała żywa materia nie
stanowią zbiorowiska przypadkowych elementów, lecz tworzą pewne zwarte systemy
charakteryzujące się przepływem energii, krążeniem materii oraz wymianą informacji. To wszystko
pozwala stwierdzić, że życie w aspekcie ekologicznym ukazuje nam nową jakość. Świat przyrody
(a więc organizmy, gatunki i ich populacje) jest wspaniale zorganizowany, tworzy kompleksowy
system o ogromnej różnorodności.
Różnorodność biologiczna, bioróżnorodność to terminy, które w powszechnym obiegu
pojawiły się stosunkowo niedawno i stają się jednymi z centralnych w ekologii; mocno akcentują jako
wartość rozmaitość wszelkich form życia na Ziemi. Należy ją rozpatrywać na różnych poziomach
organizacji przyrody, w tym przede wszystkim:
a) różnorodność genetyczną, a więc rozmaitość genów obecnych w pulach genowych populacji
tych różnych gatunków;
b) różnorodność gatunkową tj. rozmaitość wszystkich roślin, zwierząt i mikroorganizmów
występujących na kuli ziemskiej;
c) różnorodność ekosystemów, czyli rozmaitość środowisk, biocenoz i krajobrazów.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
31
Warto też dodać, iż owa rozmaitość organizmów w środowisku czyli bioróżnorodność nie jest
prostym katalogiem różnych form życia, ale nową jakością decydującą o porządku w przyrodzie
i wpływającą na przestrzenną i czasową ekspansję życia. Ma więc cechy wspólnoty tworzącej
najlepsze środowisko życia i wzrastania dla człowieka.
Dobry stan środowiska naturalnego jest podstawowym warunkiem rozwoju ludzkości.
Różnorodność biologiczna ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa zasobów żywności i wody
oraz ochrony przed katastrofami ekologicznymi. Jej utrata zwykle oznacza utratę zasobów ryb
i lasów, spadek produkcji rolnej, żyzności gleby i ograniczenie zasobów wody pitnej.
Można zatem zaryzykować twierdzenie, iż od różnorodności biologicznej zależy jakość życia
człowieka. A ignorowanie tych prawd, niechęć do respektowania całości praw przyrody prowadzi
do degradacji i śmierci. Niestety, dopiero sytuacja kryzysu ekologicznego i jego następstwa w postaci
chorób i przedwczesnych zgonów uświadomiły nam złożoność sytuacji. Instrumentalne
i koniunkturalne podejście do przyrody spowodowało zerwanie harmonii w świecie i zatracenie sieci
powiązań; w tym przede wszystkim zgubienie postrzegania Ziemi, jako Bożego daru i matki
karmicielki. Pole uprawne jest czymś więcej niż jedynie kawałkiem ziemi o takim a takim dochodzie;
las czy jezioro to nie tylko teren rekreacyjny...
Takie pełniejsze postrzeganie świata przyrody niesie w sobie szereg ważnych postulatów
etycznych i filozoficznych. Obraz przyrody, w którym jest miejsce na dostrzeżenie jej wartości
owocuje nową odpowiedzialnością i solidarnością, owocuje próbą odbudowania aksjologii w naszej
relacji do przyrody.
Przykłady owej nowej odpowiedzialności widzimy w obecnej debacie nt. GMO. Jej efektem
jest, że dziewięć z 27 krajów członkowskich UE zabroniło uprawy roślin modyfikowanych genetycznie,
a rośliny te były uprawiane tylko w siedmiu z 27 krajów. Niemcy zakazały upraw kukurydzy GMO,
ponieważ „nie zbadane są konsekwencje długofalowego spożywania GMO przez ludzi”. Austria -
ponieważ „nie da się zachować różnorodności biologicznej, jeśli wprowadzi się do przyrody rośliny
GMO”. Francja - gdyż „rośliny GMO krzyżują się zanieczyszczając ekologiczne uprawy”. Włochy -
ponieważ „proces uwolnienia organizmów GMO do przyrody jest nieodwracalny”.
Okazuje się zatem, że debata trwa i różnice zdań są znaczące. Sami naukowcy nie są zgodni
w wielu kwestiach związanych z technikami GMO, ich bezpieczeństwem zdrowotnym, ekologicznym
i gospodarczym. Potrzebna jest zatem odwaga myślenia i zgoda na argumenty filozoficzne i etyczne.
Przyglądając się zatem z takiego punktu widzenia owej debacie nasuwają się następujące kwestie.
Nauka i praktyka mówi, że najlepszą metodą ochrony zasobów genowych roślin użytkowych
jest ich zachowanie in situ w środowisku naturalnym, zatem w jaki sposób owe technologie hodowli
zwierząt czy uprawy roślin mogą istnieć obok żywej przyrody? Czy nie jest tak, że trwale naruszają
one naturalne zależności między organizmami, ów niezwykle delikatny system życia, że następuje
nieodwracalne biologiczne skażenie życia?
Rozległe spectrum nauk współczesnych odkrywa przed nami wielkie bogactwo
i zróżnicowanie żywego świata, dlaczego zatem próbuje się sprowadzić fenomen życia jedynie do
wyników ilościowych?
Obserwując choćby konsekwencje tzw. Terminator Technology, gdzie nasiona roślin zawierają
zmodyfikowany gen uniemożliwiający ich kiełkowanie, pojawia się pytanie, czemu to służy? Skąd
bierze się postawa traktująca istoty żywe jako automaty, którymi można dowolnie manipulować,
a ich geny jako oprogramowanie, którym można się bawić bez konsekwencji?
Etyk musi pytać również o konteksty społeczne projektu i widzi, że akcent kładzie się raczej na
technologię i prawa patentowe, pomijając tradycje rolnicze, lokalną kulturę upraw, współpracę
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
32
między gospodarzami i ignorując ich odpowiedzialność i miłość do Ziemi. Czy tworząc rolnictwo bez
rolnika nie skazujemy milionów mieszkańców wsi na nędzę i wykluczenie społeczne?
Wreszcie widząc liczne lęki i obawy typu, że odbywa się na nas, ludziach gigantyczny
eksperyment, testujący naszą odporność na żywność zmodyfikowaną genetyczne, zastanawiam się,
dlaczego brak poważnej debaty społecznej czy projektów edukacyjnych w tym temacie.
Tematyka Międzynarodowego Roku Różnorodności Biologicznej była w następnym roku
kontynuowana przez Międzynarodowy Rok Lasów akcentując wartość naturalnych, dzikich
ekosystemów. Może pora, aby kolejny rok poświęcono rolnictwu, bezpieczeństwu żywieniowemu
i kulturze agrarnej…
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
33
dr Sławomir Sowa, Laboratorium Kontroli Genetycznie Modyfikowanych
Organizmów, Zakład Biotechnologii i Cytogenetyki Roślin
Koegzystencja – zakres i rozwiązania krajów UE
Podstawowym celem opracowania zasad koegzystencji czyli współistnienia różnych typów
upraw i produktów, jest zapewnienie rolnikom praktycznej możliwość wyboru pomiędzy uprawami
tradycyjnymi, ekologicznymi i genetycznie zmodyfikowanymi. Koegzystencja zapewnia również
konsumentom możliwość wyboru produktów dzięki oznakowaniu zgodnie z wymaganiami prawnymi
dla znakowania (Rozporządzenie 1829/2003 (WE) i 1830/2003 (WE) dotyczące możliwości śledzenia
i etykietowania organizmów zmodyfikowanych genetycznie oraz możliwości śledzenia żywności
i produktów paszowych). Należy wyraźnie podkreślić, że koegzystencja nie dotyczy aspektów
bezpieczeństwa, ponieważ ochrona zdrowia i środowiska była przedmiotem oceny przed
dopuszczeniem genetycznie zmodyfikowanych odmian do obrotu zgodnie z Dyrektywą 2001/18/WE
w sprawie zamierzonego uwalniania do środowiska organizmów zmodyfikowanych genetycznie.
Od momentu kiedy genetycznie zmodyfikowane (GM) rośliny stały się częścią rynkowego
rolnictwa, ich małe niezamierzone domieszki będą znajdowane w plonach innych odmian zarówno
konwencjonalnych jak i ekologicznych. Podobnie małe niezamierzone domieszki innych odmian będą
znajdowane w plonach odmian GM. Dlatego koegzystencja jest możliwa tylko jeśli zaakceptujemy
fakt, że absolutna „czystość” plonu jest nie do osiągnięcia. Analizując obecną sytuację na rynku UE
można oczekiwać, że w najbliższym czasie na terenie UE uprawiane będą tylko genetycznie
zmodyfikowane odmiany niektórych gatunków roślin uprawnych (kukurydza, ziemniak i burak
cukrowy). W przypadku kukurydzy odmiany GM zapylą tylko inne odmiany tego samego gatunku.
Przekrzyżowanie będzie miało miejsce tylko do pewnego stopnia w przypadku, kiedy uprawy będą
odpowiednio blisko, terminy kwitnienia będą skorelowane a zapylana odmiana nie zostanie wcześniej
samozapylona. Badania naukowe wykazują, że największe przekrzyżowanie występuje na brzegu pola
i szybko spada wraz z oddaleniem od źródła pyłku. Biorąc pod uwagę aspekty biologii tych gatunków
można stwierdzić, że potencjalne przekrzyżowanie ma miejsce w wyżej wymienionych określonych
warunkach. Ponadto dobra współpraca pomiędzy rolnikami pozwoli zapewnić koegzystencję
bez większych problemów.
Zalecenia Komisji Europejskiej (2010/C 200/01) o koegzystencji dotyczą potencjalnych strat
ekonomicznych powstających w wyniku niezamierzonego występowania materiału GMO
w produktach nie-GMO. Państwa członkowskie nie mogą zakazywać, ograniczać ani utrudniać
wprowadzenia do obrotu zatwierdzonych organizmów GMO (art. 22 Dyrektywy 2001/18/WE). Jednak
to państwa członkowskie powinny opracować krajowe przepisy w zakresie współistnienia upraw,
które pozwolą uniknąć niezamierzonego wystąpienia organizmów genetycznie zmodyfikowanych
w innych produktach (art. 26a Dyrektywy 2001/18/WE). Opracowując takie przepisy należy
uwzględnić struktury gospodarstw rolnych i systemy produkcji rolnej, a także warunki gospodarcze
i naturalne, które mogą być różne w krajach członkowskich.
Występowanie śladowych ilości GMO w żywności i paszach niesie skutki ekonomiczne
najczęściej, jeśli przekraczają one wartość progową znakowania wynoszącą 0,9%. Jednak
w niektórych przypadkach potencjalna utrata dochodów producentów ekologicznych czy
konwencjonalnych może wynikać z występowania śladowych ilości GMO niższych od wartości
progowej znakowania 0,9%, dlatego państwa członkowskie mogą podejmować środki pozwalające na
osiągnięcie niższych zawartości GMO w tych uprawach.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
34
Zgodnie z zasadą przezorności podjęte działania powinny być:
Niedyskryminujące żadnego z użytkowników.
Spójne z dotąd podjętymi działaniami.
Oparte na ekonomicznej analizie potencjalnych zysków i strat podjętych działań lub ich
zaniechania.
Poddane rewizji w świetle nowych danych naukowych.
Ponieważ żaden z typów rolnictwa: konwencjonalny, ekologiczny czy też wykorzystujący
GMO nie może być wykluczony z użytkowania w Unii Europejskiej, opracowany system koegzystencji
powinien zapewnić maksymalną możliwość wyboru konsumentom oraz zapewnić praktyczną
możliwość wyboru producentom.
Zgodnie z zasadą proporcjonalności, która jest jedną z podstawowych zasad prawodawstwa
wspólnotowego, środki mające na celu zapobieżenie niezamierzonemu występowaniu GMO w innych
uprawach powinny być proporcjonalne do zamierzonej ochrony konkretnych potrzeb rolników
nastawionych na uprawę konwencjonalną lub ekologiczną) oraz zapobiegać wszelkim zbędnym
obciążeniom dla rolników, producentów ziaren, spółdzielni i innych podmiotów zaangażowanych
w jakikolwiek rodzaj produkcji rolnej. Dlatego opracowując zasady koegzystencji „należy również
wziąć pod uwagę ograniczenia i specyficzne cechy regionalne i lokalne, takie jak rozmiar i układ pól
w danym regionie, rozdrobnienie i rozproszenie geograficzne pól należących do poszczególnych
rolników, a także regionalne praktyki w zakresie zarządzania gospodarstwami rolnymi” (Zalecenia KE
2010/C 200/01).
Biorąc po uwagę zróżnicowane warunki gospodarcze i naturalne państw członkowskich
Komisja Europejska dopuszcza możliwość wykluczenia upraw GMO z dużych obszarów („obszary
wolne od GMO”) aby zapobiec niezamierzonemu występowaniu GMO w uprawach
konwencjonalnych i ekologicznych.
Zasady koegzystencji powinny być przejrzyste, a podejmowane decyzje uzasadnione
naukowo. Należy wykorzystać znane i stosowane w praktyce metody segregacji. Opracowane
przepisy muszą być adekwatne do potrzeb zagadnienia (nie powinny być przesadnym obciążeniem
dla rolników). Prowadzone działania mają służyć koordynacji nie tylko pomiędzy sąsiednimi
gospodarstwami, ale również ustaleniom o zasięgu regionalnym, dlatego powinny być wprowadzone
w odpowiedniej skali. Należy pamiętać, aby uwzględnić różnice pomiędzy gatunkami i rodzajami
produkcji.
Opracowane zasady powinny zapewnić równowagę pomiędzy producentami różnych
systemów produkcji poprzez określenie procedur postępowania w przypadku sporów sąsiedzkich,
zasad informowania sąsiadów oraz rozwiązać kwestie transgraniczne. W celu realizacji tych założeń
należy:
opracować odpowiednie instrumenty polityki,
określić zasady ponoszenia odpowiedzialności,
wprowadzić monitoring i system kontroli prowadzonej przez inspekcję ochrony roślin
i nasiennictwa,
zapewnić wymianę informacji na szczeblu unijnym,
prowadzić badania naukowe i dzielić się ich wynikami.
Cele te zostaną osiągnięte jeśli uwzględnimy następujące czynniki:
docelowy poziom współistnienia upraw GMO, tradycyjnych i ekologicznych,
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
35
źródła przypadkowego zamieszania GMO i nie GMO: przemieszczanie się pyłków, zamieszanie
podczas zbioru, transportu i przechowywania, samosiewy, zanieczyszczenie nasion,
oznaczanie wartości wykraczających poza ustalone normy,
specyfikę gatunków i odmian roślin: specyfika zapylenia, tworzenie samosiewów, czas kwitnienia,
czas zdolności pyłku do zapylenia, konkurencja między pyłkami,
rozdzielenie produkcji roślin od produkcji nasion,
aspekty regionalne: np. kształt i wielkość pól uprawnych, tradycja uprawy, warunki klimatyczne,
ukształtowanie terenu,
ograniczanie przekazywania genów - biologiczne metody ograniczania przenoszenia się genów.
Najczęściej podejmowane działania na rzecz współistnienia w krajach UE obejmują:
przygotowanie do siewu, sadzenia i uprawy gleby: np. odległości między polami, strefy buforowe,
płodozmian,
prace polowe podczas zbioru i po zakończeniu zbioru plonów: np. czyszczenie maszyn,
transport i przechowywanie: oddzielenie plonów GMO i nie-GMO,
monitoring pola,
współpracę pomiędzy sąsiednimi gospodarstwami,
informację o planach dotyczących siewu,
dobrowolne porozumienia między rolnikami dotyczące tworzenia obszarów jednakowej
produkcji rolnej,
zastosowanie różnych terminów kwitnienia,
mechanizmy monitorowania,
rejestr gruntów,
prowadzenie zapisów,
szkolenia,
zapewnienie i wymiana informacji oraz usługi doradcze,
określenie procedur rozstrzygania sporów.
Piętnaście krajów członkowskich opracowało zasady prawne dotyczące koegzystencji
(Austria, Belgia, Czechy, Niemcy, Dania, Francja, Węgry, Litwa, Łotwa, Luksemburg, Holandia,
Portugalia, Rumunia, Słowacja, Szwecja). W wielu innych prace są w fazie projektu (Estonia,
Hiszpania, Cypr, Estonia, Polska, Irlandia, Włochy, Słowenia, Finlandia).
Zasady opracowane w krajach UE dotyczą:
1. Informowania odpowiednich władz o zamiarze uprawy GMO.
2. Informowania sąsiadów o uprawach GMO (np. Szwecja 2 tygodnie przed siewem, Belgia –
4 miesiące), przechowywania dokumentacji np 5 lat, odbycia obowiązkowego szkolenia.
3. Uzyskania zezwolenia na uprawę GMO: Austria, Cypr, Węgry, Irlandia, Włochy, Litwa, Łotwa,
Rumunia, Słowenia, Słowacja.
4. Określenia odległości pomiędzy uprawami GMO i innymi uprawami (np. dla kukurydzy
Holandia 25m, Luksemburg 600m.
5. Wprowadzenia stref buforowych i obsiewu pól GMO odmianami konwencjonalnymi (np.
Czechy- kukurydza: 1 rząd obsiewu = 2 m odległości, Portugalia - kukurydza: 24 rzędy obsiewu -
uprawy konwencjonalne - zamiast 200m, 28 rzędów - min. 50m - uprawy ekologiczne - zamiast
300m.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
36
6. Oddzielne przechowywanie nasion i zbiorów GM i nie-GM: Niemcy, Hiszpania, Włochy, Litwa,
Rumunia, Słowenia, Słowacja, Szwecja.
7. Odpowiednie procedury transportu (np. zamknięte kontenery): Niemcy, Węgry, Włochy, Litwa,
Rumunia, Słowenia.
8. Czyszczenie maszyn i magazynów lub oddzielne maszyny i magazyny dla GMO i nie-GMO:
Niemcy, Hiszpania, Węgry, Włochy, Litwa, Rumunia, Słowenia, Słowacja, Portugalia, Szwecja.
9. Kontrolę samosiewów: Estonia, Hiszpania, Finlandia, Węgry, Łotwa, Słowacja.
10. Płodozmian: Węgry, Portugalia.
11. Stosowanie różnego czasu kwitnienia roślin: Czechy, Portugalia.
12. Kontrolę czystości okolicznych dróg, pól: Węgry.
13. Rejestry GMO: Austria, Cypr, Niemcy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Węgry, Irlandia,
Włochy, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Holandia, Portugalia, Słowenia.
14. Inne przepisy: fundusz na odszkodowania, procedury w przypadku naruszenia zasad
koegzystencji, zasady odpowiedzialności rolników, ubezpieczenia, ograniczenia upraw GMO,
zezwolenia na uprawę od osób trzecich.
15. Programy monitorowania skuteczności wprowadzonych zasad.
Opracowane przez kraje członkowskie zasady pokazują, że koegzystencja jest możliwa. Do tej
pory nie odnotowano szkód gospodarczych wynikających z nieprzestrzegania zasad koegzystencji
lub z nieodpowiedniego charakteru uregulowań prawnych. Ponadto nie obserwowano problemów
o charakterze transgranicznym. Jednak bardzo ważnym elementem jest prowadzenie dalszych badań
i monitorowanie zgodnie z wymaganiami prawa wspólnotowego.
Według strategii „Europa 2020” państwa członkowskie UE powinny przeprowadzić reformy
zmierzające do osiągnięcia „inteligentnego rozwoju”, tj. rozwoju, którego motorem jest wiedza
i innowacje. Jednym z najważniejszych celów tej strategii jest przeprowadzenie reform w kierunku
osiągnięcia zrównoważonego rozwoju. Zrównoważony rozwój polega na wydajnym korzystania
z zasobów, co pomoże także w zapobieganiu degradacji środowiska i utracie różnorodności
biologicznej.
Mądre wykorzystanie genetycznie zmodyfikowanych organizmów jak i innych osiągnięć
nowoczesnych technologii, sprzyja zrównoważonemu rozwojowi oraz budowie opartej na wiedzy
i konkurencyjnej gospodarki UEiv.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
37
mgr inż. Dorota Metera , Członek Zarządu Grupy Europejskiej w Międzynarodowej
Federacji Rolnictwa Ekologicznego
Koegzystencja czy współistnienie upraw roślin modyfikowanych genetycznie i upraw tradycyjnych
i ekologicznych? Koszty i efektywność na przykładach wybranych krajów
Rozwijające się powoli od lat osiemdziesiątych uprawy roślin genetycznie modyfikowanych,
które stanowią zagrożenie dla czystości upraw tradycyjnych i ekologicznych zapoczątkowały dyskusję
na temat koegzystencji czyli współistnienia tych upraw. W dyskusji tej chodzi o to, czy możliwa jest
koegzystencja różnych systemów upraw bez powodowania zanieczyszczenia upraw ekologicznych
i tradycyjnych oraz czy są możliwości takiego ich rozgraniczenia, by mieć pewność,
że zanieczyszczenia z powodu GMO nie przedostaną się na pola z uprawami ekologicznymi
i tradycyjnymi oraz do całego łańcucha produkcyjnego. O koegzystencji i współistnieniu trzeba
bowiem dyskutować w aspekcie współistnienia na rynku produktów rolnych wolnych od GMO i tych
z GMO – a więc w procesie ich magazynowania, przetwarzania, transportowania i przechowywania
w miejscach sprzedaży.
Komunikat Komisji dla Rady i Parlamentu Europejskiego - Sprawozdanie w sprawie wdrożenia
krajowych środków w zakresie współistnienia upraw genetycznie modyfikowanych oraz upraw
tradycyjnych i ekologicznych definiuje koegzystencję następująco: „Współistnienie upraw polega na
zapewnieniu rolnikom praktycznej możliwości wyboru pomiędzy hodowlą upraw tradycyjnych
i ekologicznych oraz upraw genetycznie zmodyfikowanych (GMO).”5
Niestety zarówno rolnicy tradycyjni i ekologiczni w wielu krajach świata, ale także właściwe
urzędy mogą stwierdzić w oparciu o udowodnione przypadki zanieczyszczeń żywności i produktów
rolnych przez GMO, że ani rolnicy, ani konsumenci nie mają już wyboru, jeśli wprowadza się uprawę
roślin genetycznie modyfikowanych.
Uprawy roślin zmodyfikowanych w Polsce
O wiarygodności informacji przywołanego wyżej „Komunikatu” może świadczyć, oprócz
błędów merytorycznych w tłumaczeniu na język polski (np. użycie słowa „hodowli” zamiast
„uprawy”), chociażby poniższy akapit: „Wszystkie państwa członkowskie utworzyły krajowy rejestr
upraw genetycznie zmodyfikowanych, który jest publicznie dostępny, przy czym istnieją różnice
w poziomie szczegółowości dostępnych informacji na temat hodowli upraw genetycznie
zmodyfikowanych.”. Wbrew temu stwierdzeniu Polsce dotychczas nie istnieje żaden rejestr upraw
genetycznie zmodyfikowanych, co nie oznacza niestety, że takich upraw w Polsce nie ma.
Natomiast w doniesieniach Niezależnej Agencji Prasowej (w rzeczywistości jest to agencja
reklamowa i firma lobbingowa) i EuropaBio (The European Association for Bioindustries) przewijają
się informacje zaczerpnięte z raportów Monsanto, że w Polsce w 2008 r.6, 2009 r.7 i 2010 r.8
uprawiano 3000 ha roślin modyfikowanych genetycznie. Raporty firmy Monsanto Europe S.A. są
5 KOMUNIKAT KOMISJI DLA RADY I PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO, Sprawozdanie w sprawie wdrożenia krajowych środków
w zakresie współistnienia upraw genetycznie modyfikowanych oraz upraw tradycyjnych i ekologicznych, KOM(2006) 104, Bruksela, dnia 9.3.2006 6 Annual monitoring report on the cultivation of MON 810 in 2008 Czech Republic, Poland, Portugal, Romania, Slovakia, and
Spain, MONSANTO EUROPE S.A., July 2009, 7 Annual monitoring report on the cultivation of MON 810 in 2009 Czech Republic, Poland, Portugal, Romania, Slovakia, and
Spain, MONSANTO EUROPE S.A., August 2010, 8 Annual monitoring report on the cultivation of MON 810 in 2010 Czech Republic, Poland, Portugal, Romania, Slovakia, and
Spain, MONSANTO EUROPE S.A., July 2011,
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
38
z pewnością przesyłane do wiadomości Komisji Europejskiej, są także publicznie dostępne na
stronach internetowych, jednak - o ile wiadomo - nie wywołują na razie żadnej reakcji ze strony
Komisji, co jednak może się zmienić. Także Ministerstwo Środowiska poinformowało w 2010 r.,
że „W związku z brakiem uregulowań prawnych dotyczących upraw resort środowiska oraz resort
rolnictwa nie dysponują oficjalnymi danymi na temat całkowitej powierzchni upraw kukurydzy MON
810 w Polsce. Informacje na temat uprawy tej rośliny pochodzą od producentów i nie są danymi
wiarygodnymi, które można potwierdzić.”9
Podsumowując: ponieważ w naszym kraju dotychczas nie jest dostępny do publicznej
wiadomości rejestr upraw genetycznie zmodyfikowanych, polscy rolnicy tradycyjni i ekologiczni
pozbawieni są nawet informacji o lokalizacji uprawach roślin genetycznie modyfikowanych, nie
mówiąc o braku możliwości monitorowania zanieczyszczeń czy zapobiegania zanieczyszczeniom.
Tymczasem opierając się na wypowiedzi Daciana Cioloșa, Komisarza do spraw Rolnictwa i Rozwoju
Obszarów Wiejskich „Zgodnie z art. 26a dyrektywy 2001/18/WE(1) odpowiedzialność za środki
prawne mające na celu zapobieżenie niezamierzonemu współwystępowaniu GMO spoczywa na
państwach członkowskich.”10 Warunki te nie są przez Polskę spełnione.
Zanieczyszczenia domieszką GMO w doświadczeniach różnych krajów
Wyżej wspomniany „Komunikat” przywołuje „chlubny wyjątek Hiszpanii”, jako kraju
o największej powierzchni upraw roślin modyfikowanych genetycznie. Tymczasem od 1998 r., kiedy
rozpoczęto w Hiszpanii uprawę transgenicznych odmian kukurydzy, stwierdza się coraz liczniejsze
przypadki zanieczyszczenia pól kukurydzy w uprawach tradycyjnych i ekologicznych. W latach 2003-
2007 aż w 16 gospodarstwach ekologicznych stwierdzono zanieczyszczenia kukurydzy przez pyłek
kukurydzy GMO na poziomie od 0,03 do 12,6%. We wszystkich przypadkach jednostki certyfikujące
cofnęły certyfikaty producentom, wskutek czego stracili oni możliwość sprzedania kukurydzy jako
ekologicznej, która ma wyższą cenę11. Podobne przypadki zanieczyszczenia ekologicznego rzepaku
stwierdzono w Kanadzie, soi – w Japonii, Korei oraz papai na Hawajach, wskutek czego producenci
stracili tradycyjny rynek zbytu w Japonii i Unii Europejskiej. We wrześniu 2010 r. w Szwecji na polach
transgenicznej odmiany ziemniaków „Amflora” znaleziono rośliny niezatwierdzonej odmiany
transgenicznej „Amadea”, jak ustalono - z powodu „błędu ludzkiego” popełnionego przez
pracowników firmy Plant Science Sweden, szwedzkiej spółki-córki koncernu chemicznego BASF12.
Szwedzkie urzędy zażądały usunięcia roślin odmiany „Amadea”, zezwalając na dalszą uprawę
odmiany „Amflora”, mimo stwierdzonego zanieczyszczenia i nakazały BASF podobne postępowanie
w uprawach w Niemczech i Republice Czeskiej. Wysokie koszty nadzorowania upraw i brak społecznej
9 Pismo pani Agnieszki Dalbiak, Dyrektora Departamentu Ochrony Przyrody w Ministerstwie Środowiska, znak: DOPgmo-
076-8/22573/10/MG z dnia 11 maja 2010 r. 10
Odpowiedź udzielona przez komisarza Daciana Cioloșa w imieniu Komisji, E-2244/2010, 25 maja 2010 r. na pytanie pisemne skierowane w dniu 9 kwietnia 2010 r. przez Janusza Wojciechowskiego (ECR) do Komisji Europejskiej w przedmiocie: Uprawy roślin genetycznie zmodyfikowanych (GMO) zakładanych bez powiadomienia odnośnych władz krajowych: „Czy zdaniem Komisji w świetle obowiązujących przepisów wspólnotowych dopuszczalne jest zakładanie upraw genetycznie zmodyfikowanych kukurydzy MON 810 bez jakiejkolwiek procedury administracyjnej oraz bez powiadomienia o tym odpowiednich władz krajowych, a także bez powiadomienia właścicieli gruntów sąsiadujących z takimi plantacjami? Czy jest dopuszczalne, aby w kraju członkowskim znajdowały się uprawy roślin genetycznie zmodyfikowanych, nieobjęte rejestracją i kontrolą odnośnych władz państwa członkowskiego?” 11
Hewlett K.L. The Economic Impacts of GM Contamination Incidents on the Organic Sector, 16th IFOAM Organic World Congress, Modena, Italy, June 16-20, 2008, 12
Cause of starch potato comingling identified, BASF Plant Science, News release, September 24, 2010,
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
39
akceptacji upraw roślin transgenicznych w Unii Europejskiej skłoniły BASF do podjęcia decyzji
o wycofaniu się z dalszych planów uprawy genetycznie modyfikowanych ziemniaków w UE.
W internetowym rejestrze zanieczyszczeń produktów rolnych i żywności przez GMO (GM
Contamination Register)13 tylko w 2011 r. opisano 23 przypadki zanieczyszczenia produktów rolnych
i żywności przez GMO, w tym również formami niedopuszczonymi do obrotu w UE. W Polsce,
w kwietniu 2011 r. zanotowano obecność w makaronie ryżowym niezatwierdzonej formy ryżu LL601;
przypadek zgłoszony przez polskie władze do The Rapid Alert System for Food and Feed (RASFF).
W 2009 r. w Szwecji stwierdzono partię kukurydzy z Polski zanieczyszczoną GMO na poziomie 3,9%
kukurydzy MON 810 i nieoznakowaną jako GMO, choć przepisy mówią o obowiązku takiego
znakowania, jeśli produkt zawiera powyżej 0,9% GMO14. Szwedzcy producenci poszukujący paszy
wolnej od GMO dla bydła mlecznego do produkcji mleka od zwierząt żywionych paszą wolną
od GMO, zapewne nigdy już nie uwierzą w słynną jakość tradycyjnych i zdrowych polskich produktów
rolnych.15
Mało znany jest przypadek polskiej firmy produkującej przez kilka lat certyfikowane pasze
ekologiczne, która z powodu technicznie nieuniknionego zanieczyszczenia surowców ekologicznych
przez przetwarzane na tej samej linii produkcyjnej surowce genetycznie modyfikowane, mimo
czyszczenia urządzeń, nie była w stanie zapobiec zanieczyszczeniu pasz ekologicznych przez GMO.
Po wielu próbach zapobiegania zanieczyszczeniu i poniesieniu wysokich kosztów na analizy GMO,
firma ta w 2010 r. zaprzestała produkcji pasz ekologicznych, a polscy producenci jaj ekologicznych
zmuszeni są sprowadzać znacznie droższe ekologiczne pasze z Niemiec i Holandii.
Miód zanieczyszczony GMO nie może być sprzedawany bez zezwolenia
Kolejną „ofiarą” uprawy genetycznie modyfikowanej kukurydzy padł miód - produkt
kojarzony przez konsumentów jako „naturalny” i pro-zdrowotny. We wrześniu 2011 r. Trybunał
Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że miód oraz uzupełniające pszczelarskie preparaty
odżywcze, zanieczyszczone pyłkiem z sąsiadujących upraw kukurydzy GMO, nie mogą być
sprzedawane bez zezwolenia16. Orzeczenie dotyczyło sporu między niemieckim pszczelarzem -
Hansem Bablokiem, a krajem związkowym Bawarii Freistaat Bayern, który jest właścicielem gruntów,
na których w celach badawczych była uprawiana kukurydza MON 810, a która to była powodem
zanieczyszczenia miodu w pasiece Hansa Babloka.
Wysiłek przestrzegania zasad koegzystencji zawodzi
Nawet w krajach, które słyną z przestrzegania prawa, ani rolnicy ani konsumenci nie mają
pełnej pewności co do zachowania czystości odmianowej. Zanieczyszczenia stale się pojawiają, mimo
wyznaczania stref buforowych, np. w Niemczech (przed wprowadzeniem zakazu uprawy kukurydzy
MON810 w 2009 r.) obowiązywały odległości - 150 m od upraw tradycyjnych, 300 m - od upraw
ekologicznej kukurydzy, od obszarów chronionych - 1000 km, we Flandrii - 200 m, w Walonii - 800
13
GM Contamination Register, http://gmcontaminationregister.org, 14
Sweden’s Lantmännen embarassed by 3,9% GMO content in maize for dairy cows, Trace Consult, 20 July 2009, http://www.traceconsult.com/index.php?option=com_content&view=article&id=125:swedens-lantmaennen-embarrassed-by-39--gmo-content-in-maize-for-dairy-cows&catid=47:newsticker&Itemid=50&lang=en 15
http://www.traceconsult.com/index.php?option=com_content&view=article&id=125:swedens-lantmaennen-embarrassed-by-39--gmo-content-in-maize-for-dairy-cows&catid=47:newsticker&Itemid=50&lang=en 16
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Komunikat prasowy nr 79/11, Wyrok w sprawie C-442/09 Karl Heinz Bablok i in./Freistaat Bayern, Luksemburg, 6 września 2011 r.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
40
m17. Mimo tych zabezpieczeń, corocznie powtarzają się incydenty konieczności niszczenia przez
urzędy państwowe nielegalnych upraw kukurydzy GMO jak w lipcu 2011 r. na Węgrzech18.
Niemożliwość zapewnienia skutecznej koegzystencji: średnia wielkość działki rolnej - 1,7 ha, wysoki
udział gospodarstw ekologicznych – ok. 15 % całkowitej liczby gospodarstw, a także oczekiwania
konsumentów co do żywności wolnej od GMO, przyczyniły się do decyzji rządu Austrii, wspartej
dowodami naukowymi, by zabronić upraw roślin modyfikowanych genetycznie19.
Trudno przewidzieć jakie będą dalsze skutki upraw roślin modyfikowanych genetycznie,
zwłaszcza w przypadku braku monitorowania i kontroli, jak ma to miejsce w naszym kraju. Należy
jednak spodziewać się problemów z eksportem i strat finansowych u producentów i eksporterów.
Trzeba także wziąć pod uwagę biologiczne cechy roślin i ich zachowanie się w środowisku, na co
zwraca uwagę Europejski Komitet Społeczno-Ekonomiczny w swojej opinii z 2005 r.: „Obecny stan
wiedzy dotyczący krzyżowania się, rozmnażania i możliwości przetrwania roślin zmodyfikowanych
genetycznie nie pozwala na żadne wiarygodne przewidywania dotyczące możliwości koegzystencji.”20
O wiele trudniejsze i bardziej kosztowne jest zapewnienie „współistnienia” produktów
rolnych modyfikowanych genetycznie w łańcuchu produkcyjnym od zbioru produktów rolnych z pól,
przez transport, magazynowanie i przetwarzanie. Praktyczne wnioski można było już wyciągnąć
z historii wycofywania z rynku USA - ze względu na możliwe działanie alergizujące - przez organ
ds. ochrony środowiska (EPA) w 2000 r. genetycznie zmodyfikowanej odmiany kukurydzy „Starlink”.
Proces wycofywania zanieczyszczonego materiału siewnego kosztował prawie miliard dolarów,
a skutków zanieczyszczenia nie udało się jednak w pełni wyeliminować aż do dnia dzisiejszego.
W Stanach Zjednoczonych w 2003 r. jeszcze w ponad 1% badanych próbek stwierdzono ślady
kukurydzy „Starlink”21.
Utrzymanie czystości materiału siewnego
Najtrudniejszym ogniwem w łańcuchu produkcji żywności jest produkcja materiału siewnego
i nasadzeniowego. O ile znakowanie żywności i pasz zawierających GMO lub wyprodukowanych
z GMO jest w UE uregulowane prawnie, to nie obejmuje ono materiału siewnego i nasadzeniowego,
który jest przecież kluczowy w łańcuchu produkcji żywności, gdyż reprodukcja materiału siewnego
następuje w stosunku 1:40 do 1:1000 razy, w zależności od gatunku. W UE sprawa wprowadzenia
oznaczeń progów dla przypadkowej obecności genetycznie modyfikowanych organizmów
w nasionach tradycyjnych i ekologicznych jest przedmiotem dyskusji od kilku lat. Tymczasem
zwlekanie z uregulowaniem tego zakresu może przynieść fatalne skutki, gdyż zanieczyszczenie
materiału siewnego może mieć charakter samonapędzający, o dużym wpływie na rynki produktów
rolnych, co więcej – może stanowić to problem, nawet gdy genetycznie zmodyfikowane odmiany
zostaną już wyrejestrowane. Dowodem na to może być przypadek lnu „CDC Triffid”, który decyzją
Flax Council of Kanada (Kanadyjska Rada ds. Lnu) miał być zniszczony w 2001 r., jednak len
zanieczyszczony nasionami lnu odmiany „Triffid” był znajdowany na nawet jeszcze w 2009 r. w 28
17
http://www.biosicherheit.de/koexistenz/449.europaeischer-flickenteppich.html 18
http://www.budapesttimes.hu/index.php?option=com_content&task=view&id=19839&Itemid=221 19
Assessing Socio-Economic Impact of GMOs, Issues to Concider for Policy Development, Final report, Bundesministerium für Gesundheit, Oktober 2010, 20
Opinia Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego w sprawie koegzystencji upraw zmodyfikowanych genetycznie z uprawami tradycyjnymi i ekologicznymi (2005/C 157/29), Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej, C 157/155 z 28.6.2005 21
Opinia Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego w sprawie koegzystencji upraw zmodyfikowanych genetycznie z uprawami tradycyjnymi i ekologicznymi (2005/C 157/29), Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej, C 157/155 z 28.6.2005
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
41
krajach świata, m.in. w Polsce, Chorwacji, Islandii, Południowej Korei, Tajlandii i na Mauritiusie22.
Kanadyjskie media szacowały koszty zanieczyszczenia lnu odmianą „Triffid” na ogólną sumę ponad
300 milionów dolarów kanadyjskich rocznie23. Inne przypadku zanieczyszczenia nasion
niezatwierdzonymi odmianami GMO w USA dotyczyły kukurydzy (przez „StarLink” w 2000 r.,
„Prodigene” w 2002 r., „Syngenta Bt10” w 2004 r., ryżu „Liberty Link 601” i „Liberty Link 604” w 2006
r. oraz kukurydzy „Event 32” w 2008 r.) oraz setki przypadków w nasionach pochodzących z krajów
Unii Europejskiej, co wykazały badania British Government’s Central Science Laboratory24.
Na podstawie analiz ekonomicznych i technicznych wydaje się celowe wprowadzenie niskich
(„zerowych”) progów dla przypadkowej obecności w materiale siewnym domieszki nasion odmian
dopuszczonych do obrotu nasion. „Zerowy” próg powinien być zdefiniowany jako próg poniżej 0,1%,
na wzór z austriackiego rozporządzenia w sprawie zanieczyszczenia materiału siewnego organizmami
zmodyfikowanymi genetycznie oraz znakowania odmian GMO i materiału siewnego odmian GMO
(Saatgut-Gentechnik Verordnung, 2001).
Ze względu na fakt, że powierzchnia upraw nasiennych stanowi zaledwie mały ułamek
całkowitej powierzchni gruntów rolnych można przyjąć, że łączne koszty segregacji dla całego
łańcucha produkcji żywności mogłyby być najmniejsze, gdyby najsurowsze środki były stosowane
w produkcji nasion materiału siewnego, gdzie działania te byłyby stosunkowo tanie. Można
stwierdzić, że nie ma przeszkód dla zastosowania w Europie omówionych środków ochrony czystości
nasion kukurydzy. Znacznie trudniejszy problem pojawia się w odniesieniu do gatunków roślin, takich
jak rzepak, które są zdolne do krzyżowania i krzyżowania wstecznego na duże odległości i wykazują
długi okres spoczynku nasion przy zachowaniu zdolności kiełkowania.
Koszty koegzystencji
Obecny margines bezpieczeństwa 0,9% dla oznakowania możliwego przypadkowego lub
technicznie nieuniknionego występowania składników GM w paszy i żywności wymaga znacznych
nakładów inwestycyjnych i wysokich rocznych kosztów przy produkcji żywności w Europie. Całkowite
koszty koegzystencji dla przeciętnego przedsiębiorstwa zajmującego się przetwórstwem żywności lub
pasz w UE szacuje się na sumy od około 50.000 euro do 770.000 euro rocznie25. Na koszty te składają
się m.in.:
działania mające na celu zapobieganie zanieczyszczeniom przez GMO,
zapewnienie oddzielnych pomieszczeń magazynowych, maszyn i opakowań lub czyszczenie ich,
koszty przerw w produkcji na przeprowadzanie działań w celu oddzielenia produktów
i czyszczenia linii produkcyjnych i transportowych,
szkolenia dla pracowników przedsiębiorstw transportowych, przetwórczych i handlowych
w zakresie wdrażania procedur mających na celu zapobieganie zanieczyszczeniom przez GMO,
monitorowanie zanieczyszczenia,
koszty badań próbek i dodatkowe audyty.
Progi ponad 0,1% dla przypadkowej obecności nasion genetycznie modyfikowanych
w niemodyfikowanych partiach przypuszczalnie doprowadzą do wzrostu tych kosztów i związanych
22
Europe finds GMO in 11 Canada flax shipments, http://www.reuters.com/article/2009/10/05/trade-gmo-flax-idUSN0537374020091005 23
Mittelstaedt M., Attack of the Triffids has flax farmers baffled, The Globe and Mail, 27 October 2009 24
Then Ch, Stolze M., Economic impact of labelling treshhold for the adventitious presence of genetically engineerd organisms in conventional and organic seed, IFOAM EU Group, Brussels, December 2009, 25
ibid.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
42
z nimi obciążeń dla rolników, przetwórców żywności i pasz, hurtowników i sprzedawców
detalicznych. Ocenia się, że np. zagwarantowanie zapewnienie zanieczyszczenia na poziomie poniżej
0,1%, wymagane przez producentów artykułów spożywczych, skrobi i paszy dla zwierząt, pociąga za
sobą dodatkowe koszty w wysokości ponad 3 euro za tonę. Trzeba przy tym podkreślić, że koszty te
nie są ponoszone przez producentów odmian GMO, a przez tych, którzy chcą wykazać, że ich
produkty są wolne od GMO i instytucje publiczne.
Całkowite koszty tzw. koegzystencji są trudne do oszacowania, gdyż różnią się znacznie dla
poszczególnych krajów członkowskich w zależności od rodzaju produkcji, stopnia wdrożenia prawa
europejskiego i krajowego oraz kultury jego przestrzegania. Eksperci szacują koszty ponoszone na
utrzymanie produkcji żywności wolnej od GMO w Unii Europejskiej i Japonii na ponad 100 milionów
dolarów amerykańskich rocznie.26
Kto powinien ponosić koszty koegzystencji?
Jeżeli wkrótce miałyby zapaść decyzje dotyczące zgody na uprawy GMO w Polsce i dotyczące
zasad prowadzenia tych upraw, uprzednio muszą być uregulowane prawnie kwestie kosztów
koegzystencji. Przepisy muszą być tak skonstruowane, aby zapobiec przerzucaniu kosztów na
tradycyjnych i ekologicznych rolników i przetwórców oraz na społeczeństwo (podatników).
Kluczową kwestią jest, aby kosztami koegzystencji w Polsce obciążone były podmioty
wprowadzające produkty GMO do łańcucha produkcji rolnej na zasadzie „zanieczyszczający płaci”.
Zgoda na uprawy GMO oznacza bowiem zwiększone koszty produkcji produktów
niezmodyfikowanych genetycznie, wynikające z zastosowania wymaganych środków koegzystencji.
Koszty te nie powinny przekładać się na wyższe ceny produktów wolnych od GMO i nie powinien ich
ponosić producent produkujący produkty rolne i żywnościowe bez użycia GMO. Bezwzględnie
kosztami tymi powinien być obciążony podmiot wprowadzający GMO do produkcji rolnej na zasadzie
„zanieczyszczający płaci”. W przeciwnym przypadku prowadziłoby to do ograniczenia swobody
wyboru szczególnie wśród uboższych konsumentów, a produkcja rolnicza bez zastosowania GMO nie
może być zagrożona wzrostem kosztów i cen i sprowadzona do produkcji niszowej wskutek
bezkarnego zanieczyszczania łańcucha produkcji rolnej, przetwórstwa żywności i handlu przed
podmioty, które dostarczaniem i używaniem GMO wymuszają stosowanie takich środków
bezpieczeństwa. Należy także zwrócić uwagę na fakt, że nie są obecnie znane firmy ubezpieczeniowe,
które oferowałyby ubezpieczenia na wypadek skarg cywilnych, a odpowiedzialność indywidualna za
koszty poniesione przy wdrażaniu działań w celu uniknięciu szkód (testy, monitorowanie i inne środki
w celu uniknięcia krzyżowania i zanieczyszczenia GMO) jest trudna do zrealizowania prawnie.
Kosztów tych nie powinno przejmować też państwo, gdyż nie powinny one obciążać
wszystkich podatników. Pamiętać należy również, że państwa członkowskie otrzymały również na
podstawie dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2001/18/WE z dnia 12 marca 2001 r.
w sprawie zamierzonego uwalniania do środowiska organizmów zmodyfikowanych genetycznie
i uchylającej dyrektywę Rady 90/220/EWG obowiązek ustanowienia rejestrów, w których
odnotowywane będzie miejsce, w którym prowadzi się uprawę GMO oraz obowiązek monitorowania
i kontrolowania GMO wprowadzonych do obrotu. Wiąże się to ze skutkami dla finansów publicznych,
gdyż muszą być zaplanowane i uruchomione środki konieczne do wdrożenia i nadzorowania
wywiązywania się odpowiednich organów państwowych z tych obowiązków, w tym szkolenia
pracowników odpowiednich służb, wykonywania regularnych kontroli, prowadzenia niezależnych
26
ibid,
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
43
laboratoriów i testowania próbek produktów. W dobie kryzysu obarczanie budżetu naszego kraju tak
wysokimi kosztami jest nieuzasadnione, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że korzyści osiągane z upraw
GMO dotyczyłyby jedynie wąskiej grupy producentów nasion i środków ochrony roślin związanych
z konkretnymi odmianami GMO, nielicznej grupy wielkoobszarowych producentów rolnych, a nie
szerokiej rzeszy rolników, a w żadnym przypadku konsumentów.
Podsumowanie
Biorąc pod uwagę omówione aspekty współistnienia upraw GMO i upraw tradycyjnych
oraz ekologicznych należy oczekiwać następujących problemów:
zanieczyszczenia przez przepylenie z sąsiadującymi uprawami roślin zmodyfikowanych
genetycznie, roślin dzikorosnących przekrzyżowanych z roślinami zmodyfikowanymi genetycznie
i roślinami pozostałymi po poprzednich latach uprawy,
możliwości zmieszania nasion odmian tradycyjnych i odmian modyfikowanych genetycznie
podczas produkcji materiału siewnego, siewu, zbioru, traktowania pozbiorczego np. suszenia,
transportu w pojemnikach i luzem w środkach transportu np. przyczepach, przechowywania
w silosach i magazynach,
przypadkowego rozprzestrzeniania się nasion podczas transportu wzdłuż dróg i torów
kolejowych, zasoby nasion w glebie i przemieszczania ich podczas uprawek rolnych, prac
ziemnych np. wykopów, nasiona w wykopywanej glebie używanej do celów budowlanych
i ogrodniczych, przenoszenie przez zwierzęta, niekontrolowane rozprzestrzenianie się roślin
w środowisku, najpierw z przydroży, miedz i innych siedlisk,
nielegalnych upraw roślin zmodyfikowanych genetycznie,
zanieczyszczenia przez GMO podczas magazynowania i przetwarzania produktów rolnych
podczas procesów produkcji żywności,
kosztów monitorowania wdrożenia działań mających na celu zachowania czystości produktów
rolnych i żywności i ochrony przed zanieczyszczeniem przez GMO,
kosztów dodatkowego znakowania produktów rolnych i żywności podczas całego procesu
produkcji oraz znakowania żywności oferowanej konsumentom i pasz oferowanym hodowcom
zwierząt,
potencjalnego zanieczyszczenia przez GMO produktów znakowanych z odniesieniem do rolnictwa
ekologicznego, regionalnych i tradycyjnych marek jakościowych i gwarancji pochodzenia, które
odgrywają coraz większą rolę przy sprzedaży produktów wysokiej jakości po wyższych cenach
i sprzyjają rozwojowi regionalnemu.
Omówione problemy i koszty nie mają szans być zrekompensowane potencjalnymi zyskami
z uprawy GMO. Biorąc pod uwagę powyższe, w pełni podzielam opinię Europejskiego Komitety
Ekonomiczno- Społecznego, że „uprawy GMO muszą być zabronione, jeśli miałyby one uniemożliwić
lub w znaczący sposób utrudnić produkcję rolniczą roślin tego samego lub pokrewnego gatunku bez
GMO.”27
27
Opinia Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego w sprawie koegzystencji upraw zmodyfikowanych genetycznie z uprawami tradycyjnymi i ekologicznymi (2005/C 157/29), Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej, C 157/155 z 28.6.2005
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
44
prof. nadzw. dr hab. Katarzyna Lisowska, Członek Komisji ds. GMO przy
Ministerstwie Środowiska, biolog molekularny
Głos w dyskusji – odpowiedz na pytania skierowane do uczestników Forum
Jakie będą w perspektywie najbliższych 20-30 lat – ekonomiczne, społeczne i środowiskowe
konsekwencje wprowadzania do polskiego rolnictwa upraw roślin modyfikowanych genetycznie,
a jakie konsekwencje wprowadzenia zakazu ich uprawy?
Zgodnie z Konstytucją RP, podstawą ustroju rolnego ma być gospodarstwo rodzinne. Błędne
koncepcje przekształceń polskiego rolnictwa po roku 1989 doprowadziły do bankructwa ponad 1,5
mln drobnych gospodarstw rolnych. „Restrukturyzacja” rolnictwa prowadzona w Polsce nie ma celów
społecznych; ma charakter destrukcyjny: generuje bezrobocie, rosnące obszary biedy na wsi,
kumulację ziemi w wielkoobszarowych gospodarstwach. Zezwolenie na komercyjne uprawy odmian
GMO spowoduje dalsze nasilenie tych niekorzystnych procesów.
Polska nie ma żadnego powodu, by sięgać po uprawy GMO, mając nadprodukcję własnej,
cieszącej się dobrą marką i renomą żywności. Wprowadzenie do obrotu i uprawy roślin GMO zagraża
głównym priorytetom w rozwoju polskiego rolnictwa i strategii eksportu naszych produktów rolnych,
które mają dobrą markę na rynkach europejskich, preferujących żywność bez GMO. Konkurentom
zagranicznym może zależeć na wymuszeniu na Polsce zgody na uprawy GMO, aby podważyć nasz
atut czystej ekologicznie i genetycznie żywności.
Olbrzymia presja polityczna na poszerzanie światowego areału upraw zbóż GMO i metody,
jakimi jest to realizowane, rodzi zasadnicze obawy i wątpliwości w zakresie skutków socjo-
ekonomicznych. Podstawą do rozważań nad grożącymi nam negatywnymi skutkami może być obecna
sytuacja w USA, gdzie od kilkunastu lat testowana jest technologia GMO w rolnictwie. Należy zadać
następujące pytania:
Czy upowszechnianie się modelu agrobiznesowego i prymat koncernów agrochemicznych nie
zagraża niezależności tradycyjnych rolników? Kontrakty z firmami nasiennymi (technology
agreements) zmuszają amerykańskich rolników nie tylko do corocznego zakupu nowego ziarna
siewnego, ale także pestycydów oferowanych przez tę samą firmę. Przykładowo, w 2003 roku,
dzięki tego typu kontraktom, firma Monsanto zarobiła zaledwie 1.6 miliarda na sprzedaży ziarna
GMO, wobec 3.1 miliarda USD na sprzedaży pestycydów. W celu kontroli przestrzegania
kontraktów oraz ścigania przypadków uprawy odmian GMO bez licencji, Monsanto zatrudnia do
inspekcji pól w USA znaną z brutalnych metod działania Agencję Pinkertona. Od połowy lat 90-
tych XX wieku do roku 2007, Monsanto złożyła w sądach ponad 112 pozwów przeciw
372 rolnikom i 49 drobnym przedsiębiorstwom rolnym, o łamanie praw patentowych. Wyroki
w 57 wygranych sprawach przyniosły Monsanto łącznie ponad 21,5 mln USD. Średni wyrok
opiewał na ok. 385 tys. USD, a najwyższy (sprawa Andersona) na ponad 3 mln USD. Dzisiaj z kolei
toczy się postępowanie sądowe przeciwko Monsanto wytoczone przez tysiące rolników
i przetwórców amerykańskich, a w Indiach Monsanto ma sprawę o biopiractwo. Podobne
scenariusze mogą się powtórzyć w Polsce.
Czy korporacje powinny mieć prawo patentowania organizmów żywych? Są one przecież
wytworem ewolucji, a nie człowieka; powinny zatem pozostawać dobrem wspólnym.
Zaangażowanie wielkich funduszy ze strony agrobiznesu przesądza sprawę: prawo patentowe
USA umożliwia patentowanie genomów i ich fragmentów. Rośliny GMO są opatentowane, a ich
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
45
właścicielami są wielkie międzynarodowe koncerny. Ustawia to plantatorów roślin GM
oraz producentów żywności w pozycji podmiotów uzależnionych od właścicieli patentów.
Czy koncentracja światowego rynku nasion w rękach kilku potężnych koncernów nie jest
zagrożeniem dla światowego bezpieczeństwa żywieniowego? Monsanto dostarcza dziś rocznie
ok. 90% ziarna GM na całym świecie. Równocześnie nasila się proces przejmowania firm
nasiennych przez kilka korporacji, a w niektórych krajach gwałtownie maleje dostępność
konwencjonalnego ziarna siewnego. Polska bezrefleksyjnie pozbawia się tego strategicznego
zaplecza wyprzedając rodzime stacje nasienne! Warto też pamiętać, że firma Monsanto jest
właścicielem patentu „terminator technology”, pozwalającego produkować zboża, które plonują
dając „sterylne” ziarno. Ziarno takie nie nadaje się do siewu, bo nie kiełkuje.
Podsumowując – uważam, że w interesie polskiego rolnictwa, ludności wiejskiej, ale również
konsumentów, należy wprowadzić zakaz upraw GMO oraz podjąć pilne działania na rzecz rozwoju
gospodarstw rodzinnych, odbudowy drobnotowarowej produkcji spożywczej, lokalnych rynków
handlu bezpośredniego i spółdzielczości oraz uzyskania niezależności w produkcji białka paszowego.
Czy wprowadzenie do środowiska w Polsce roślin modyfikowanych genetycznie zagrozi
bioróżnorodności?
Tradycyjne gatunki i stare odmiany roślin to nasze bogactwo biologiczne, które Polska
wniosła do zubożonej przyrodniczo zachodniej Europy. Przemiany zachodzące w rolnictwie,
powodujące przekształcanie tradycyjnego polskiego rolnictwa w wielkotowarowy agrobiznes,
nieuchronnie będą prowadzić do utraty bioróżnorodności w krajobrazie rolniczym i w ekosystemach
rolniczych, a także do ubożenia puli genowej rodzimych odmian uprawnych. Te niekorzystne zjawiska
ulegną nasileniu, jeżeli Polska zdecyduje się na akceptację upraw GMO.
Warto podkreślić, że kraje bogatsze od nas i o większej kulturze przestrzegania prawa
wprowadziły zakazy upraw GMO w obawie, że niekorzystne skutki są nie do uniknięcia.
Czy możliwa jest i na jakich zasadach koegzystencja wysokotowarowego rolnictwa z udziałem GMO
i rolnictwa tradycyjnego oraz ekologicznego?
W warunkach gospodarstw średnioobszarowych nie ma możliwości bezpiecznych upraw zbóż
GMO obok upraw zbóż tradycyjnych (koegzystencja). Zanieczyszczenie obejmuje przenoszenie się
cech roślin GMO na rośliny tradycyjne na drodze przepylenia, poprzez rozsiewanie się GM nasion
przeniesionych na sąsiednie pola przez wiatr, poprzez maszyny rolnicze, elewatory itp. Proponowane
pasy ochronne, rozdzielające oba typy upraw są niewystarczającym zabezpieczeniem. Sytuacja byłaby
natomiast bezwzględnie niebezpieczna, gdyby obok upraw tradycyjnych zbóż spożywczych były
stosowane uprawy zbóż GMO z nowymi cechami przydatnymi np. dla celów chemii przemysłowej
lub produkcji biopreparatów farmaceutycznych.
Aktualnie żadne przepisy nie regulują sposobu prowadzenia upraw GMO w Polsce. Ustawa
o GMO z 2001 roku w ogóle nie obejmuje tego problemu. Obowiązuje co prawda zakaz obrotu
materiałem siewnym GMO, ale nie ma zakazu prywatnego importu „na własne potrzeby”. Raport NIK
z 2009 r. stwierdza, że istniejące w Polsce półlegalne uprawy GMO są poza jakąkolwiek kontrolą –
żaden urząd nie jest w stanie powiedzieć, ile jest tych upraw, gdzie one są i jakie odmiany się
uprawia. To oznacza, że łamiemy unijne przepisy regulujące koegzystencję.
Urzędy państwowe czerpią wiedzę o areale upraw GMO z prasy, a prasa podaje informacje
przekazywane przez firmy reklamowe i PR działające na rzecz przemysłu biotechnologicznego. To nie
świadczy dobrze o nas, jako o państwie prawa. Raczej przypomina sytuację w krajach Ameryki
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
46
Południowej, gdzie koncerny zadbały o szerokie upowszechnienie nielegalnych upraw GMO,
aby rządy, stojąc wobec faktów dokonanych, musiały uprawy te zalegalizować.
Polscy rolnicy, którzy uprawiają GMO „na własne potrzeby”, oddają swoje plony do skupu
nikogo o tym nie informując. Taka beztroska może spowodować realne straty ekonomiczne: już
mieliśmy przypadek, kiedy Szwecja zwróciła do Polski transport kukurydzy, ponieważ ich testy
wykazały, że zawiera 4% GMO.
Zgodnie z przepisami UE produkty zawierające powyżej 0,9% GMO muszą być oznakowane.
Tymczasem bardzo rzadko widać tego rodzaju oznaczenia na żywności sprzedawanej w Polskich
sklepach. Nasuwa się podejrzenie, że producenci nie przestrzegają przepisów, a z kolei odpowiednie
inspekcje tego nie kontrolują. De facto konsument pozbawiony jest więc prawa wyboru, na jakie
powołują się zwolennicy GMO.
Dziś może się wydawać, że uprawa GM kukurydzy MON 810 jest opłacalna dla polskich
producentów. Jednak w rachunku ekonomicznym należy wziąć pod uwagę, że uprawa ta odbywa się
bez przestrzegania unijnych zasad koegzystencji i z pominięciem kosztów, które stosowanie tych
zasad generuje. Jak czytamy w dokumencie Komisji Europejskiej [1], w 2006 r. szacowano, że jest
to dodatkowy koszt w wysokości ok. 84 Euro/hektar. Zalecane środki zapobiegania
zanieczyszczeniom i mające na celu rozdzielenie upraw ekologicznych oraz tradycyjnych od upraw
GMO to: prowadzenie upraw GMO w znacznej odległości od upraw tradycyjnych, wysiew odmian
zwykłych w pasach buforowych wokół upraw GMO oraz pośrodku (tzw. ostoje dla zachowania
bioróżnorodności i zmniejszenia ryzyka powstawania oporności u chwastów i szkodników)
oraz czyszczenie maszyn rolniczych. Unijny dokument szacuje, że wydatki te stanowią o mniejszej
opłacalności upraw GMO w stosunku do tradycyjnych w Europie. Nie można więc robić szacunków
na podstawie dzisiejszej sytuacji, kiedy polski rolnik uprawiający GMO nie ponosi żadnej
odpowiedzialności finansowej za swoją działalność.
Jeżeli miałoby dojść w Polsce do legalizacji upraw GMO, muszą zostać najpierw stworzone
przepisy prawne zgodne z zasadą „zanieczyszczający płaci” oraz mechanizmy egzekwowania tych
przepisów. Trzeba też wziąć pod uwagę, jakie skutki finansowe pociągnie za sobą stworzenie systemu
monitoringu zanieczyszczeń i przestrzegania zasad koegzystencji. Będą to koszty, które obciążą
polskiego podatnika. Powstaje pytanie, czy zgoda na uprawy GMO będzie opłacalna dla kraju? Wiele
państw europejskich odpowiedziało na to pytanie negatywnie i wprowadziło zakazy upraw GMO.
Zapewne lepiej i taniej będzie kierować się doświadczeniami krajów, które eksperyment z GMO mają
już za sobą, niż uczyć się na własnych błędach.
Zgodnie z doświadczeniami innych krajów, koegzystencja upraw GMO i tradycyjnych jest
w praktyce niemożliwa. Rocznie notuje się po kilkadziesiąt potwierdzonych przypadków
zanieczyszczenia produktów tradycyjnych przez GMO. Straty rolników i eksporterów idą w miliony
dolarów. Podam tylko jeden przykład – zanieczyszczenie dostaw amerykańskiego ryżu
eksperymentalną nieautoryzowaną odmianą firmy Bayer - GM LL601.
Ryż GM LL601 był uprawiany tylko przez rok w ramach doświadczeń polowych w USA,
lecz wkrótce znaleziono jego domieszkę w ziarnie eksportowanym do Afryki, Europy i Ameryki
Środkowej. Amerykański Departament Rolnictwa szacuje, że do końca sezonu handlowego
2006/2007 załamanie na rynku kontraktów terminowych kosztowało każde z 6 085 gospodarstw
ryżowych w USA średnio 70 000 USD. W lipcu 2010 Bayer przegrał proces z powództwa rolnika
z Luizjany i wypłacił 500 248 USD odszkodowania. W poprzednich procesach Bayer przegrał 52 mln
USD, a kolejnych 500 indywidualnych procesów właśnie się toczy.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
47
Koegzystencja jest niemożliwa do przeprowadzenia w praktyce, a skutki zanieczyszczeń
domieszką GMO generują ogromne koszty.
Wśród kosztów wtórnych, jakie generują w dalszej perspektywie uprawy GMO nie można
pominąć problemu tzw. superchwastów, uodpornionych na herbicydy stosowane w uprawie GMO.
Wobec faktu, że około 80% światowego areału upraw GMO to odmiany oporne na herbicydy,
problem ten zaczyna mieć znaczenie globalne. Plaga superchwastów jest szczególnie dotkliwa
w Argentynie i USA, zmusza rolników do stosowania coraz większych dawek herbicydów
oraz herbicydów bardziej toksycznych, a nawet do ręcznego usuwania chwastów czy wręcz do
porzucania zachwaszczonych upraw. Raport Amerykańskiej Akademii Nauk z 2010 roku [2]
kilkakrotnie podkreśla, że zyski z upraw GMO mogą się okazać przejściowe wobec problemu
superchwastów, których zwalczanie jest kosztowne i trudne, często wręcz niemożliwe.
Czy w związku z tym, że już obecnie składnikiem pasz wysokobiałkowych są rośliny genetycznie
modyfikowane, możliwa jest produkcja zwierzęca z zakazem stosowania GMO jako składnika pasz?
W obecnej sytuacji nie jest możliwa produkcja zwierzęca bez importowanych składników
białkowych. Warto poszukać odpowiedzi na pytanie kto i dlaczego doprowadził do sytuacji, w której
Polska utraciła samowystarczalność w zakresie produkcji białka paszowego i w niebezpieczny sposób
uzależniła się od importu praktycznie z jednego źródła?
Jest to niewątpliwie sytuacja, której należy pilnie przeciwdziałać, zarówno poprzez rozwój
własnej produkcji białka paszowego jak i dywersyfikację dostaw z zagranicy. Należy stworzyć system
zachęt do produkcji roślin strączkowych w Polsce oraz poszukać dostawców w sąsiedztwie (Ukraina,
Niemcy). Dobrym, ale niewystarczającym działaniem jest program Ministerstwa Rolnictwa dotyczący
wspierania produkcji roślin strączkowych.
Przeświadczenie, że jesteśmy skazani na GM surowiec paszowy jest mylne i celowo
umacniane przez podmioty, które czerpią zyski z obecnej patologicznej sytuacji. W mediach
największą siłę przebicia mają komunikaty organizacji których celem jest promowanie GMO,
a rolnictwo mają tylko w nazwie. Przykładowo, „Koalicja na Rzecz Nowoczesnego Rolnictwa”
to stowarzyszenie, które działa poprzez Niezależną Agencję Prasową, a ta z kolei – wbrew swojej
nazwie - nie jest żadną agencją prasową, tylko firmą PR (Public Relations). Niezależna Agencja
Prasowa jest właścicielem domeny gbepolska.pl należącej do międzynarodowego zrzeszenia
największych firm z branży biotechnologicznej. Członkami grupy GBE Polska są firmy BASF, Bayer
CropScience, Dow AgroSciences, DuPont, KWS, Monsanto i Syngenta, czyli największe koncerny
z branży biotechnologicznej, wytwarzające i sprzedające GMO. Te same firmy są członkami
organizacji Biopol – Zielona Biotechnologia w Polsce, która na swojej stronie internetowej oferuje
„pomoc dla mediów w redagowaniu artykułów prasowych dotyczących zagadnienia GMO oraz branży
biotechnologicznej”. I tak poprzez odpowiednie komunikaty prasowe trafia do społeczeństwa
i polityków fałszywy przekaz, że „jesteśmy skazani na GMO”.
W gospodarce światowej toczy się bezpardonowa rywalizacja. Wprowadzenie na wielkich
areałach upraw zbóż GM jest jednym z elementów procesu przejmowania gruntów rolnych dla celów
agrobiznesu i przemysłu biotechnologicznego. Z procesem tym wiążą się zabiegi polityczne
koncernów, mające za cel wymuszanie dopuszczenia na rynki spożywcze i paszowe produktów GM
przez kolejne państwa. Narzędziami w tym dziele są rządy państw już zaangażowanych w masowe
uprawy GM zbóż, a głównym graczem są USA. Wielkie organizacje międzynarodowe, np. Światowa
Organizacja Handlu (WTO) są często używanym narzędziem w procesie wywierania nacisków na
kraje, które nie zezwalają na uprawy GMO. Pod presją WTO Komisja Europejska kilkakrotnie
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
48
bezskutecznie próbowała dyscyplinować kraje, które zakazały GM upraw (Francja, Niemcy, Austria
i in.). Stale podejmowane są także starania, aby żywność wytworzona z udziałem GMO nie była
znakowana. W tym celu wykorzystywane są WTO i Codex Alimentarius. W interesie przemysłu
biotechnologicznego jest także, aby znieść w prawodawstwie kolejnych krajów zakaz patentowania
organizmów żywych; naciski ze strony USA są wywierane m.in. na Indie, Danię i Tajlandię. Protokół
z Kartageny o bezpieczeństwie biologicznym, który reguluje m.in. kwestie międzynarodowe odnośnie
GMO, jest stale kontestowany i nie został podpisany przez kraje tzw. „Grupy Miami” (Argentyna,
Australia, Kanada, USA i inni), skupiającej największych producentów GM zbóż i żywności.
Amerykańskie depesze dyplomatyczne ujawnione w 2010 i 2011 r. przez portal Wikileaks
potwierdzają, że kwestia upraw GMO w różnych krajach, w tym w Polsce, jest obiektem stałych
nacisków ze strony USA. Powiększanie światowego areału GM upraw jest w tych depeszach
przedstawiane jako strategiczny rządowy i komercyjny imperatyw.
Z tych uwarunkowań i ze skali zagrożeń społeczno-ekonomicznych zdały sobie sprawę
te kraje europejskie, w których rolnictwo ma duży udział w gospodarce. Największe potęgi rolnicze
UE – Niemcy i Francja wycofały się z upraw kukurydzy MON810; podobne zakazy obowiązują
we Włoszech, Austrii, Grecji, Luksemburgu, na Węgrzech i w Bułgarii. Irlandia i Walia niemal w 100%
objęte są strefą wolną od GMO,
Anglia w 50%. Także
w niezrzeszonej Szwajcarii
obowiązuje moratorium
na wszelkie uprawy GMO.
Warto więc również zauważyć,
że wbrew propagandzie sukcesu
uprawianej przez propagatorów
GMO, w Europie areał tych
upraw wcale nie rośnie, a wręcz
przeciwnie - maleje!
Rozwiązania, które mają
polegać na intensyfikacji
produkcji rolnej w Polsce
poprzez akceptację technologii
GMO, są to propozycje
oderwane od realiów polityczno-ekonomicznych. Po pierwsze, obowiązują nas unijne zasady
wspólnej polityki rolnej, które ograniczają naszą produkcję poniżej obecnych możliwości. Po cóż więc
mielibyśmy zwiększać wydajność poprzez uprawy GMO? Po drugie, rynki europejskie coraz bardziej
poszukują wyrobów wolnych od GMO i mięsa od zwierząt karmionych paszami bez GMO – w tej
sytuacji uwikłanie się w produkcję GMO jest wbrew naszym interesom ekonomicznym. Dlatego
uprawy GMO w Polsce nie mają żadnego uzasadnienia.
Podsumowanie
W podsumowaniu warto przytoczyć trzy najistotniejsze nurty krytyki jakie pojawiły się
w odniesieniu do projektu nowej ustawy o GMO z 2009 r. (zaczerpnięte z opracowania Biura Analiz
Sejmowych; Stankiewicz, 2010 [3]), a które nic nie straciły na swojej aktualności.
1. Skutki uwalniania GMO do środowiska są dalekosiężne i nieodwracalne, a równocześnie znacznie
groźniejsze od skutków powodowanych przez jakiekolwiek inne czynniki zagrażające obecnie
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
49
bioróżnorodności i jakości środowiska, przy czym rzeczywista skala zagrożeń pozostaje wciąż
nierozpoznana.
2. Koegzystencja upraw GM i tradycyjnych oraz ekologicznych jest de facto niemożliwa (zbyt wiele
nieprzewidywalnych czynników decyduje o „ucieczce genów”, czyli o niekontrolowanym
rozprzestrzenianiu się pyłku lub nasion) oraz ze względu na rozdrobnioną strukturę agrarną
polskiego rolnictwa; rolnictwo ekologiczne i transgeniczne wykluczają się.
3. Uprawa GMO jest sprzeczna z dalekowzrocznym interesem polskiego rolnictwa i przemysłu
spożywczego; dopuszczenie odmian GMO uderzy w tradycyjny model polskiego rolnictwa, zagrozi
konkurencyjnej pozycji polskiej żywności w UE i może doprowadzić do szybkiego wzrostu
bezrobocia.
Na zakończenie należy przypomnieć, że ramowe stanowisko rządu przyjęte w 2008 roku [4]
mówi, że Polska dąży do tego, aby być krajem wolnym od GMO w zakresie rolnictwa. Realizacja
tego stanowiska leży w najgłębszym interesie naszego kraju. Trudno zatem zrozumieć, dlaczego,
zamiast wprowadzenia zakazu upraw GMO, co jak widać na przykładzie innych krajów UE – jest
możliwe, w Polsce trwają niekończące się debatv?
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
50
dr hab. Tomasz Sakowski 28, profesor PAN, Instytut Genetyki i Hodowli Zwierząt
PAN w Jastrzębcu
Głos w dyskusji - pytania skierowane do uczestników Forum
Jakie będą w perspektywie najbliższych 20-30 lat – ekonomiczne, społeczne i środowiskowe
konsekwencje wprowadzania do polskiego rolnictwa upraw roślin modyfikowanych genetycznie,
a jakie konsekwencje wprowadzenia zakazu ich uprawy? Wprowadzenie w Polsce upraw GMO grozi
w perspektywie 20-30 lat rozwojem wielu niekorzystnych zjawisk, takich jak:
Zmiany struktury socjalnej na wsi. Powstaną wielkie areały uprawne roślin GMO na cele paszowe,
przemysłowe, żywnościowe, które wyeliminują z produkcji małe i średnie gospodarstwa
rodzinne. Spadnie zatrudnienie na wsi, wzrośnie bezrobocie i wydatki państwa na opiekę
socjalną.
Wzrost cen chleba i mleka z powodu coraz większej konkurencji upraw modyfikowanych
genetycznie roślin przemysłowych (rzepak, kukurydza a amylazą do produkcji bioetanolu,
ziemniaki o wyższej zawartości skrobi).
Utrata rynków zbytu wskutek nieuniknionego zanieczyszczenia plonów domieszką GMO.
Eliminacja gospodarstw ekologicznych, które utracą certyfikaty wskutek zanieczyszczenia plonów
domieszką GMO.
Wyparcie żywności wolnej od GMO przez tę z zawartością GMO. Polska nie ma własnych roślin
GMO, więc te używane w rolnictwie będą przynosiły dochody zagranicznym koncernom
biotechnologicznym, przerzucając na państwo polskie rosnące koszty opieki socjalnej i koszty
koegzystencji (m.in. monitoring i usuwanie zanieczyszczeń).
Ponoszenie przez rolników coraz wyższych opłat licencyjnych na rzecz firm biotechnologicznych
produkujących nasiona roślin GMO.
Koncentracja rynku nasion w rękach kilku światowych koncernów. Skutkiem będzie wyrugowanie
z rynku lokalnych, polskich firm nasiennych, ograniczenia w dostępie rolników do ziarna
nieopatenowanego i eliminacja z rynku nasion i z puli genowej rodzimych odmian uprawnych.
Krzyżowanie międzyodmianowe roślin GMO z roślinami niezmodyfikowanymi genetycznie
i niekontrolowane rozprzestrzenianie się transgenów w środowisku. Coraz więcej roślin będzie
zawierało zmodyfikowany genom. Nie wiadomo kto miałby ponosić koszty takiego
zanieczyszczenia genetycznego?
Narażenie rolników na spory sądowe z właścicielami patentów roślin GMO wskutek
nieświadomego korzystania z patentowanej modyfikacji genetycznej (jako skutek krzyżowania
28
dr hab. Tomasz Sakowski. Specjalizacja: hodowla bydła, z uwzględnieniem ekologicznych metod produkcji mleka i mięsa. Uczestnik programu wdrożenia systemu bezpieczeństwa biologicznego w Polsce, finansowanego w ramach projektu PHARE PL/2001/IB/EN/03 koordynowanego przez Ministerstwo Środowiska (2001-2003). Współautor monografii poświęconej organizmom GMO. Zwierzchowski L., Rosochacki S.J., SAKOWSKI T, Reklewski Z. 2002 – „ Żywność i inne produkty uzyskiwane od zwierząt zmienionych genetycznie” Prace i Materiały Zootechniczne. Monografie i Rozprawy. Zeszyt 3, 3-55. Udział (2003) w warsztatach szkoleniowych dotyczących utworzenia akredytowanych laboratoriów GMO w ramach projektu PHARE PL/2001/IB/EN/03. Współautor ekspertyzy dotyczącej żywności pochodzenia zwierzęcego modyfikowanej genetycznie, wykonanej w roku 2000 pod kierownictwem prof. dr hab. Lecha Zwierzchowskiego na zlecenie Ministerstwa Środowiska. Udział w ocenie projektu nowelizacji Ustawy o GMO z 22 czerwca 2001, na prośbę Ministerstwa Środowiska (Departamentu Leśnictwa Ochrony Przyrody i Krajobrazu) - pismo DP-5688/AF/0210/02. Prywatnie: Zwolennik rolnictwa ekologicznego, rozwoju lokalnych tradycji kulinarnych opartych na składnikach powstałych z miejscowych starych odmian owoców i warzyw oraz utrzymywanych ras zwierząt.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
51
międzyodmianowego, czy zanieczyszczenia tradycyjnego materiału siewnego domieszką ziarna
GMO).
Procesy odszkodowawcze z powodu nie uiszczania opłat licencyjnych w przypadku spadku
plonów spowodowanego niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi.
Wzrost areału monokultur roślinnych i związane z tym naruszenia równowagi w ekosystemach
rolniczych, zanik bioróżnorodności.
Polska nie ma żadnych doświadczeń w monitorowaniu komercyjnych upraw roślin GMO,
a tym bardziej z walką z rozprzestrzenianiem w środowisku modyfikacji genetycznych poprzez
krzyżowania międzyodmianowe i międzygatunkowe. Rozprzestrzenianie roślin GMO w środowisku
nie następuje jedynie poprzez wysianie ich na polu uprawnym. Nasiona gubią się w transporcie,
są roznoszone przez zwierzęta i ptaki. Przykładowo, meksykańska sieć Science and Development
Network News Mexico potwierdziła wysoki stopień zanieczyszczenia rodzimej (dzikiej) kukurydzy
genomem bakterii glebowej pochodzącej z odmian GM. Dlatego rząd meksykański zakazał uprawy
odmian zmodyfikowanych genetycznie. W stanach Oaxaca i Pueblo29 stwierdzono na 95%
kukurydzianych pól uprawnych zanieczyszczenie roślin transgenem Bt.
Z punktu widzenia firm biotechnologicznych taki proces jest pożądany, gdyż znika problem
czystego (wolnego od GMO) środowiska. Wtedy opory społeczne mogą być dużo słabsze. Firmom
tym dużo lepiej udaje się sprzedaż tej technologii w krajach III świata niż w Europie. Dlaczego? Firmy
te kredytują rolnikom w biedniejszych krajach materiał siewny pod zysk ze sprzedaży plonów. Jednak
kiedy zdarza się susza lub powódź, zamiast zysków trzeba liczyć straty. Niewypłacalność rolników jest
powodem wielu samobójstw. Genetycznie zmodyfikowana bawełna potrzebuje znacznie więcej wody
niż jej rodzima odmiana. W Europie firmy biotechnologiczne usiłowały upowszechnić uprawę
kukurydzy Bt odpornej na omacnicę prosowiankę. W perspektywie kilku lat okazało się, że wydajność
tej rośliny nie była wyższa od odmian niezmodyfikowanych, gdyż dalej były potrzebne nawożenie
i dobra pogoda.
Wiele jest także przesłanek, że uprawa kukurydzy Bt szkodzi pożytecznym owadom,
chrząszczom i organizmom glebowym, mniej odpornym na toksynę Bt zabijającą larwy omacnicy. Nie
stwierdzono wprawdzie szkodliwego działania tej toksyny na pszczoły30, ale przy jej kilkukrotnie
zwiększonych dawkach zauważono mniejszą żywotność dorosłych osobników i słabą aktywność
pszczół przy zbiorze pyłku. Rośliny GM, a zwłaszcza toksyna Bt podejrzewane są też o osłabienie
odporności pszczół na warrozę.
Biorąc pod uwagę powyższe zjawiska, a także wobec protestów ludności - 9 krajów UE, w tym
Francja, Niemcy i Węgry zakazały upraw roślin modyfikowanych genetycznie na swoich terytoriach.
Rząd austriacki promując kraj jako ekologiczny raj dla turystów, ze zdrową, tradycyjną kuchnią
i żywnością zakazał uprawy roślin GM - biorąc pod uwagę takie udokumentowane zagrożenia jak
niedostateczną ocenę ryzyka toksykologicznego i alergologicznego, możliwość przypadkowego
przenoszenia się nasion przy zbiorze i transporcie, poprzez maszyny rolnicze lub samochody
ciężarowe, nasiona w wykopywanej glebie używanej do celów budowlanych i ogrodniczych, zasoby
nasion w glebie, przenoszenie przez zwierzęta i inne, niekontrolowane ich rozprzestrzenianie się
w środowisku, najpierw z przydroży, miedz i innych siedlisk, wzdłuż dróg. Nasiona rzepaku GM
znajdowano w portach, na terenach przemysłowych i sąsiadujących z nimi węzłach komunikacyjnych,
29
http://www.scidev.net/News/index.cfm?fuseaction=readNews&itemid=145&language=1 30
(Vandenberg, J.D. 1990. Safety of four entomopathogens for caged adult honeybees (Hymenoptera: Apidae). J. of Economic Entomology 83 (3): 756-759.)
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
52
przy torach kolejowych i na terenach mieszkalnych. W dobrych warunkach takie rośliny mogą
przetrwać wiele dziesięcioleci tworząc trwałą populację super-chwastów, odpornych na herbicydy,
bo przecież tak je właśnie zmodyfikowano. Austriacki Urząd Środowiska wskazał również na brak
planu monitoringu i działań w sytuacjach nagłych, z powodu przypadkowego rozprzestrzenienia się
takich nasion, by zminimalizować ryzyko dla środowiska. Dlatego koegzystencja rzepaku GMO
z konwencjonalnym rzepakiem jest zdaniem austriackich specjalistów dalej nierozwiązana. Dotyczy
to też innych roślin GM31.
Czy wprowadzenie do środowiska w Polsce roślin modyfikowanych genetycznie zagrozi
bioróżnorodności?
Już obecnie, pomimo obowiązującego zakazu upraw roślin GM, w Polsce występują uprawy
tych roślin. Dowodem słabości instytucji kontrolnych państwa jest fakt, że jedyne dane odnośnie
rzekomej ilości tych upraw mają swoje źródło w instytucjach powiązanych z przemysłem
biotechnologicznym (Robert Gabarkiewicz, Stowarzyszenie GBE Polska, Źródło: TVN24, 2011). Jedyne
testy na obecność trannsgenu w uprawach kukurydzy zostały wykonane nie przez państwowe
instytucje kontrolne, a przez organizacje pozarządowe (Greenpeace). Ustawa o GMO teoretycznie
nakłada na organ wydający pozwolenie na uwolnienie organizmu GM od środowiska obowiązek
kontroli upraw i monitoringu zagrożeń. Jak widać, jest to czystą fikcją - mamy w Polsce zupełny brak
mechanizmów kontroli i brak środków na monitoring upraw GMO i kontrolę przestrzegania zasad
koegzystencji. Kolejne projekty ustaw również nie przewidują dostatecznych mechanizmów,
ani środków dla kontroli zasad koegzystencji.
Największym zagrożeniem dla bioróżnorodności w krajobrazie rolniczym i dla zachowania
bogatej puli genowej rodzimych odmian uprawnych jest powstawanie wielkich, monokulturowych
areałów uprawnych oraz korzystanie z materiału nasiennego obcego pochodzenia. Koncentracja
produkcji rolnej i maksymalizacja zysków poprzez rezygnację ze zmianowania negatywnie wpływa na
środowisko, a zwłaszcza jego równowagę. W ślad za wielkoobszarowymi uprawami kukurydzy idą
dziki i żerując na kolbach kukurydzianych doczekują nawet dwóch miotów rocznie. Szkodniki żerujące
na danej uprawie rozmnażają nadmiernie nie mając innych naturalnych wrogów w najbliższym
otoczeniu. Stąd właśnie wynika potrzeba genetycznego wzmocnienia naturalnej odporności roślin na
choroby i szkodniki (omacnica, stonka).
Obserwując postępującą koncentrację produkcji rolnej łatwo można sobie wyobrazić,
że dopuszczenie do uprawy roślin GMO jeszcze bardziej pogorszy stan bioróżnorodności. W uprawie
monokulturowej znikają cenne gatunki chrząszczy i owadów, które były z kolei żerem dla ptaków,
a te z kolei były żerem dla innych drapieżników. Załamuje się cały łańcuch pokarmowy. O skutkach
takiego działania dowiadujemy się dopiero po 20-30 latach i czasami są one nieodwracalne dla
środowiska, jak niegdyś stosowanie DDT lub zaoranie równin środkowego wschodu w Stanach
Zjednoczonych. Do dzisiaj w glebie, a także w tkance tłuszczowej wielu starszych osób (urodzonych
latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku) można znaleźć ślady DDT. Dodatkowo, toksyna
Bt wykazuje wyjątkową trwałość w glebie i ma udowodniony negatywny wpływ na faunę glebową,
przyczyniając się do degradacji struktury i żyzności gleby.
31
Ecological effects of genetically modified maize with insect resistance and/or herbicide tolerance,Bundesministerium für Gesundheit und Frauen, Sektion IV Band 6/2005
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
53
Innym bardzo niepokojącym zjawiskiem, związanym bezpośrednio z ubożejącą
bioróżnorodnością i chemizacją rolnictwa, jest opisywane nawet w prasie32 zjawisko zanikania
pszczelich rodzin. Jeszcze w latach siedemdziesiątych XX wieku mieliśmy w Polsce 2.4 mln
zasiedlonych uli. W ubiegłym roku, jak podaje autor, było już niecałe 800 tysięcy. Pszczelarze
na całym świecie, od lat 90 XX wieku, obserwują wymieranie i znikanie tych pożytecznych owadów.
W Ameryce Północnej w latach 2006-2007 wyginęła nagle jedna trzecia populacji pszczół. Jak
wiadomo jest to kontynent wielkich monokultur roślinnych i szerokiego stosowania roślin GM oraz
pestycydów - Amerykanie wychodzą z założenia, że bioróżnorodność chroniona jest w parkach
narodowych, a ziemia uprawna musi intensywnie produkować. Oprócz bakterii, wirusów i pasożytów,
dużo szkód w pszczelej populacji wyrządzają pestycydy (nawet ich minimalne dawki). Gubi pszczoły
również brak pożywienia i utrata naturalnych siedlisk, głównie przez coraz większe areały
monokulturowych upraw. Spadek liczebności pszczół będzie miał poważne skutki dla polskiej
gospodarki. W Polsce wartość sprzedaży miodu wynosi około 400 mln zł, a wartość sprzedaży warzyw
i owoców, które powstają dzięki trudowi pszczół, szacuje się na 6 mld złotych. Aż 80% roślin
to gatunki owadopylne i pszczół niczym zastąpić się nie da. Wymieranie pszczół na świecie jest dzisiaj
bezdyskusyjnym faktem i za to w dużej części odpowiedzialne są też monokultury roślin GMO wraz
z towarzyszącymi im pestycydami (toksyna Bt, glifosat, glufosynat amonowy). Ginięcie pszczół
ewidentnie grozi załamaniem rynku żywności.
Czy możliwa jest i na jakich zasadach koegzystencja wysokotowarowego rolnictwa z udziałem GMO
i rolnictwa tradycyjnego oraz ekologicznego?
Doświadczenia krajów, które od kilkunastu lat stosują uprawy GMO wykazały niezbicie,
że koegzystencja, rozumiana jako nie przynosząca szkód rolnikom tradycyjnym i ekologicznym JEST
NIEMOŻLIWA. Rośliny GM mogą się krzyżować z roślinami tradycyjnymi, czemu nie zapobiega
stosowanie izolacji przestrzennej (pasy buforowe), gdyż pyłek roślinny w czasie silnych wiatrów
przenosi się nawet na setki kilometrów. Zanieczyszczenie zbiorów rolników tradycyjnych
i ekologicznych oraz materiału siewnego następuje nie tylko wskutek krzyżowego zapylenia,
ale przede wszystkim poprzez wymieszanie się nasion, co następuje za pośrednictwem maszyn
rolniczych, w transporcie, w magazynach, etc. Koszty stałego monitoringu i testowania upraw,
plonów i zbiorów oraz materiału siewnego idą w miliony euro, jak wykazały doświadczenia
niemieckie. Nasza gospodarka nie jest przygotowana na ponoszenie takich kosztów, nie jesteśmy też
przygotowani instytucjonalnie i wykonawczo do realizowania unijnych przepisów dotyczących
koegzystencji. Należy podkreślić, że właśnie koszty koegzystencji są jedną z przesłanek jakie leżą
za niemieckim zakazem upraw kukurydzy MON810.
Nie ma wątpliwości, że uprawy roślin GM podważą egzystencję ponad 20 000 polskich
gospodarstw ekologicznych oraz będą przyczyną problemów i wymiernych strat finansowych
gospodarstw tradycyjnych. W myśl ustawy o rolnictwie ekologicznym i odpowiednich rozporządzeń
EU (EU 834/2007) produkt uznany za ekologiczny nie może mieć żadnej zawartości organizmów GM.
Wprowadzenie upraw roślin GM w Polsce może okazać się per saldo droższe niż zysk wynikający
z produkcji. Aby zminimalizować niezawinione straty rolników ekologicznych, koszt mechanizmów
kontroli upraw i monitoringu transgenów w środowisku powinien być przerzucony na użytkownika
odmian GMO, a materiał siewny GM dodatkowo opodatkowany akcyzą na pokrycie kosztów
koegzystencji. Bez wdrożenia takiego systemu nie można pozwolić na uprawę roślin GM. W polskich
32
Piotr Adamczewski (Polityka 4(2843), 82, w artykule „Płynne złoto”
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
54
instytucjach naukowych oszacowano, że koszt jednego badania na obecność transgenu wynosi
od 1 000 do 1 500 PLN. Rolnicy nieświadomie dysponując nasionami własnych roślin przypadkowo
przekrzyżowanych z pyłkiem roślin transgenicznych mogą, i jak wiemy to z praktyk producentów
materiału siewnego GMO, będą oskarżani o nielegalne korzystanie z cudzej własności intelektualnej
(patenty). Konieczne zatem jest wypracowanie jasnych zasad dotyczących odpowiedzialności
finansowej za koszty monitoringu i koszty zanieczyszczenia. Te kwestie muszą być prawnie
rozstrzygnięte na podstawie zasady „zanieczyszczający płaci”. Zaniedbanie tego problemu spowoduje
obciążenie podatników kosztami odszkodowań i kontroli.
Zanim zapadną decyzje dopuszczające lub niedopuszczające uprawy roślin GM w Polsce
należy uporządkować istniejące prawodawstwo i znaleźć sposób na kontrolę nielegalnych upraw tych
roślin.
Kilkanaście lat doświadczeń innych krajów pokazuje bezspornie, że koegzystencja upraw
GMO z uprawami konwencjonalnymi i ekologicznymi jest źródłem nieustannych konfliktów
i procesów sądowych, w biedniejszych krajach staje się przyczyną bankructw rolników. Polska ma
szanse tych problemów uniknąć wzorując się na tych państwach Europy, które zrezygnowały z upraw
GMO.
Czy w związku z tym, że już obecnie składnikiem pasz wysokobiałkowych są rośliny genetycznie
modyfikowane, możliwa jest produkcja zwierzęca z zakazem stosowania GMO jako składnika pasz?
Problem pasz GMO należy rozpatrywać zarówno w skali lokalnej, polskiej, jak i w skali
globalnej, włącznie z problemem niekorzystnych zmian klimatu, do których przyczynia się produkcja
tych pasz. Jak wiemy Brazylia należy do największych światowych producentów soi GM „Rundup
ready”, która jest obecnie najtańszą paszą białkową dla drobiu, trzody chlewnej i bydła. Do jakich
niekorzystnych przemian doprowadziła masowa uprawa soi GMO w tym kraju dowiadujemy się
m.in. z artykułu w Polityce33. Podobne dramatyczne przemiany występują w Argentynie i Paragwaju.
Aby zaspokoić rosnące zapotrzebowanie świata na soję, pozwolono koncernom na beztroską
i rabunkową eksploatację środowiska. Przed wyborem Luiza Inácio Lula da Silva na prezydenta nikt
nie monitorował, ile drzew wycina się w brazylijskiej Amazonii i ile zanieczyszczeń wpuszcza się do
rzek. Katastrofa społeczna i ekologiczna wisiała w powietrzu. Kiedy Lula obejmował władzę, rocznie
znikało 28 tysięcy kilometrów kwadratowych dżungli, budząc ogromny niepokój społeczności
międzynarodowej. W ten sposób europejski drób i trzoda chlewna korzystają ze środowiska
naturalnego Brazylii, wykorzystując możliwości prawne i klimatyczne tego kraju.
Musimy mieć świadomość, że tańsza żywność w Europie przyczynia się do nasilenia katastrof
ekologicznych w innych rejonach kuli ziemskiej (susze, powodzie, tornada) i ocieplenia klimatu
(wskutek wycinania lasów). Nikt z lobby paszowego nie chce się do tego przyznać, uważając,
że rabunkowa eksploatacja zasobów przyrodniczych innego kraju odsuwa tę odpowiedzialność
daleko od rodzimych kurników i chlewni. Jednak prowadząc mądrą i dalekowzroczną politykę można
takim zjawiskom przeciwdziałać. W ubiegłym roku, pod rządami prezydenta Luli, w Brazylii wycięto
już tylko 7 tysięcy kilometrów kwadratowych dziewiczego lasu i miejmy nadzieję, że proces zagłady
dżungli amazońskiej uda się zahamować.
W Polsce, mamy do czynienia ze skutkami wieloletnich zaniedbań, które doprowadziły
do utraty naszej niezależności w zakresie produkcji wystarczającej ilości białka paszowego.
33
Wywiad z Ladislau Dowborem, doradcą byłego prezydenta Brazyli, Luli. “Polityce” (2011) http://www.polityka.pl/swiat/rozmowy/1518772,1,z-ladislau-dowborem-doradca-bylego-prezydenta-brazyli.read
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
55
Korzystnym zwiastunem zmian jest program MRiRW z 2011 roku, nakierowany na zwiększenie upraw
roślin strączkowych jako alternatywnego źródła białka dla trzody chlewnej, bydła i drobiu. Program
ten wymaga jednak dalszej modyfikacji i wprowadzenia systemu wyraźnych zachęt nie tylko dla
producentów roślin, ale i dla producentów pasz oraz dla hodowców zwierząt. Duże fermy hodowlane
nie korzystają bowiem z uprawy własnej ziemi, jako bazy paszowej, a opierają się na produktach
z importu, dla nich więc w programie tym nie ma dotychczas żadnych zachęt do zmian. Program
ministerialny, jeżeli uda się go wdrożyć w życie, ma także inne zalety. Uprawa roślin strączkowych
i motylkowatych przyczynia się bowiem do obniżenia kwasowości gleb, które w około 80% wymagają
ciągłego wapnowania. Poprawiają także bilans azotu i strukturę gleby. Warunkiem jego skuteczności
powinno być jednak egzekwowanie zbierania plonu roślin strączkowych, a nie takie patologiczne
zjawiska, jak uprawa roślin strączkowych w celu uzyskania dotacji do hektara.
W Polsce panuje przekonanie, że wyeliminowanie z żywienia zwierząt śruty sojowej
spowoduje znaczący wzrost kosztów produkcji mięsa. W debacie publicznej i politycznej nie podaje
się jednak żadnych źródłowych opracowań ekonomicznych tego zagadnienia. Nie zapominajmy,
że pasze są tylko jednym z wielu czynników cenotwórczych. Obserwacje rynku detalicznego
w Niemczech nie potwierdzają obaw odnośnie 30% wzrostu ceny mięsa w przypadku rezygnacji
z pasz GMO. Wobec rosnących wymagań konsumentów w Niemczech rośnie sektor sprzedaży mięsa
pochodzącego od zwierząt karmionych paszami bez GMO. Tak oznakowane mięso jest sprzedawane
w podobnej cenie jak mięsa produkowane z wykorzystaniem soi transgenicznej, co stawia szacunki
rozpowszechniane w Polsce odnośnie wzrostu cen produkcji pod znakiem zapytania.
Warto też pamiętać o wymaganiach konsumentów niemieckich, gdyż ten rynek stanowi
znaczący udział w naszym eksporcie żywności. Bardzo szybko możemy ten rynek stracić, jeżeli nie
będziemy spełniali jego wymogów. Przykładem takiej sytuacji jest sprawa klatek dla kur niosek –
niedostosowanie naszych hodowców do wymogów UE stało się pretekstem do zerwania współpracy
z polskimi dostawcami przez wielu odbiorców z krajów unijnych.
Śruta sojowa jest powszechnie stosowania w żywieniu drobiu, trzody i bydła. Polska
importuje ten surowiec głównie z Argentyny i USA w ilości ok. 1,8-2,0 mln ton rocznie. Ze względów
strategicznych, wskazana jest dywersyfikacja zarówno źródeł dostaw, jak i samego źródła
pozyskiwania białka paszowego. Obecnie rośnie produkcja soi naturalnej na Ukrainie, która może być
dobrym i tańszym o koszty transportu morskiego dostawcą surowca paszowego dla Polski. Warto też
promować uprawę soi niemodyfikowanej odmiany Annuszka, która charakteryzuje się skróconym
okresem wegetacji i dobrze plonuje w polskich warunkach klimatycznych. Nie zapominajmy również,
że poekstrakcyjna śruta rzepakowa może być stosowana jako zamiennik śruty sojowej.
Po wprowadzeniu do uprawy ulepszonych odmian rzepaku, zawierających śladowe ilości kwasu
erukowego i glukozynolanów, śruta stała się w pełni wartościową paszą białkową, charakteryzującą
się korzystnym składem aminokwasów. Na szczególną uwagę zasługuje znacznie wyższa
w porównaniu ze śrutą sojową, zawartość metioniny i cysteiny oraz wyższa niż w śrucie sojowej
zawartość Ca, P i Mg. W śrucie rzepakowej występują także pewne ilości witamin, które mogą
stanowić uzupełnienie potrzeb dla zwierząt. A zatem, białko rzepakowe charakteryzuje się wysoką
wartością biologiczną, minimalnie wyższą niż białko śruty sojowej.
Warto podkreślić, że chociaż konkurencyjność śruty sojowej jest duża, szczególnie
w produkcji drobiarskiej, która stanowi 14% polskiego eksportu żywności (źródło ARR), to jednak
ceny jaj i brojlerów stale rosną. Coraz popularniejsze na rynkach EU stają się produkty z chowów
sciółkowych czy wolierowych i przemysł drobiarski będzie musiał sprostać zmieniającym się
upodobaniom konsumenckim. Ostatnio Czesi odrzucili dużą partię polskich jaj pochodzących
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
56
z chowów klatkowych niespełniających norm EU. Za to od dłuższego czasu karierę robią jajka od
polskiej kury zielononóżki, która z pewnością nie żywi się importowaną soją. Także chów trzody
chlewnej staje się dla rolnika coraz mniej opłacalny. Należy oczekiwać, że w produkcji pozostaną
fermy przemysłowe, w których tucz ściśle podporządkowany jest wymaganiom przemysłu mięsnego.
Z drugiej strony utrzymają się chowy żyjące z produkcji tradycyjnej wieprzowiny opartej
na krzyżowaniu rodzimych ras, dla potrzeb rynku lokalnego i gastronomii. Tradycyjne chowy opierać
będą żywienie o rośliny strączkowe, okopowe i zboża, gdyż nawet tak zwana tania śruta GMO jest dla
nich za droga.
Jednym ze sposobów na obniżenie ceny żywności produkowanej w oparciu o pasze rodzime
jest eliminacja łańcucha pośredników, którzy przechwytują zyski na ścieżce rolnik – klient. Straszenie
drogą żywnością przez wielu ekspertów jest trochę na wyrost, gdyż Polska ma znaczne rezerwy w jej
marnowaniu. Szacuje się, że 1/3 żywności w Polsce ulega zepsuciu. Nikt też nie liczy kosztów
spożywania przez Polaków tak zwanej taniej żywności, której sprzedaje się 90% z ogólnego
asortymentu produkcji. Składnikiem wielu wyrobów od dawna jest soja GMO, sól i dużo wody
wiązanej przez tkankę mięśniową i fosforany.
Naszym zdaniem należy nadal rozwijać program zwiększania produkcji pasz białkowych
w oparciu o rośliny strączkowe. Należy również opracować nowe technologie bezpiecznej produkcji
pasz białkowych w oparciu o mączki mięsno-kostne, zarzucone z powodu choroby szalonych krów
i prionów. Odpady poubojowe są dużym problemem dla zakładów mięsnych i w zasadzie marnowane
przez kompostowanie, spalanie lub biogazyfikowanie.
Uzależnienie całości produkcji zwierzęcej od importowanych pasz grozi Polsce w przyszłości
(perspektywa 20-30 lat):
utratą suwerenności paszowej przez polskich rolników,
wzrostem cen pasz importowanych opartych na soi i kukurydzy GMO,
wzrostem cen wieprzowiny, jaj i drobiu,
ubytkiem ziem w kulturze rolnej i zmianami struktury socjalnej na wsi,
ostatecznym upadkiem polskich firm nasiennych i instytutów naukowych związanych
z tą dziedziną nauki.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
57
prof. dr hab. Katarzyna Niemirowicz-Szczytt, Katedra Genetyki Hodowli i Biotechnologii Roślin Wydziału Ogrodnictwa i Architektury Krajobrazu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego
Życie bez GMO…
Życie bez GMO jest praktycznie niemożliwe. Kontakt z produktami otrzymanymi
z organizmów genetycznie modyfikowanych mamy codziennie, nie zawsze zdając sobie z tego
sprawę.
Nie chodzi tu jedynie o nasiona soi czy kukurydzy GM. Codziennie spożywamy różne produkty
wytworzone przy udziale mikroorganizmów GM (GMM). Przemysł spożywczy wykorzystuje enzymy,
aminokwasy, kwasy organiczne, kultury starterowe i dodatki do żywności produkowane z udziałem
GMM. Sery produkowane z wykorzystaniem enzymów pochodzących z GMM, wina produkowane
przy użyciu pektynazy z GMM nie muszą być znakowane.
Technologia otrzymywania mikroorganizmów GM jest bardzo podobna do tej, którą stosuje
się dla genetycznych modyfikacji roślin (technologia rekombinowanego DNA).
Przemysł farmaceutyczny wykorzystuje GMM do produkcji biofarmaceutykow. Bakteria
Escherichia coli oraz drożdże Saccharomyces cerevisiae są modelowymi mikroorganizmami do
produkcji leków białkowych. Bakteria E. coli jest odpowiednio zmodyfikowana do produkcji np.
insuliny i jej analogów, glukagonu, somatropiny, interferonu itp. Zmodyfikowane drożdże
S. cerevisiae produkują hirudynę, analogi ludzkiej insuliny, glukagon, oksydazę moczanową i in.
W GMM produkuje się także rekombinacyjne szczepionki DNA np. szczepionkę przeciwko
wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, szczepionkę przeciw boreliozie i in. Obiecująca jest produkcja
terpenów wykorzystywanych w leczeniu malarii (artemizyna) i niektórych form raka (taksol). Leki
produkowane z kultur GMM nie muszą być znakowane, ale masa drożdżowa lub bakteryjna
dodawana do pasz musi być znakowana.
Rośliny genetycznie modyfikowane są obecne w produkcji rolniczej USA od 1994 (pierwsza
rejestracja pomidora GM). Do produkcji w różnych krajach świata, na większą skalę, zostały
wprowadzone cztery gatunki roślin GM (soja, kukurydza, bawełna i rzepak) i trzy na mniejszą skalę
(burak cukrowy, ziemniak i lucerna). We wszystkich wprowadzonych odmianach (soi, kukurydzy,
bawełny, rzepaku, buraka i lucerny) są obecne geny odporności na herbicyd i/lub geny odporności
na żerowanie gąsienic wybranych owadów. Inne gatunki i geny do nich wprowadzone są obecne
w małym zakresie.
Wymienione wyżej cztery gatunki, lansowane w uprawie już od kilkunastu lat, zajmują ponad
140 milionów hektarów na świecie (ISAAA 2010). W Polsce obrót oraz rejestracja odmian GM
(oczywiście tych gatunków, które mogą być uprawiane w polskich warunkach klimatycznych czyli
kukurydza i rzepak) są zabronione. Kukurydza GM jest jednak uprawiana z nasion kupowanych
za granicą.
Dopuszczone jest jeszcze sprowadzanie i użytkowanie ziarna soi i kukurydzy GM. Z nasion
tych gatunków produkuje się pasze lub dodatki do pasz, a także różnego rodzaju półprodukty
dodawane do żywności. Nasiona soi i kukurydzy GM są tańsze niż nie modyfikowane genetycznie
(NGMO).
Odróżnienie mięsa zwierząt żywionych paszą z GMO od mięsa zwierząt żywionych paszą
NGMO jest niemożliwe. Mleko, mięso, jaja pochodzące od zwierząt żywionych paszami GM nie muszą
być oznakowane jako GM.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
58
Wykorzystanie w produkcji zwierząt GM zostało zablokowane przez brak akceptacji
społecznej. UE zaakceptowało jednak produkcję w zwierzętach GM biofarmaceutyków antytrombiny
III (transgeniczne kozy) oraz inhibitora esterazy C1 (transgeniczne króliki).
Trudno przewidywać dokładnie rozwój nowych metod biotechnologicznych. Uzyskane do tej
pory efekty badawcze i gospodarcze są zachęcające. Badania związane z nowymi technologiami
należy rozwijać, o ile poziom tych badań ma mieć rangę światową a także po to, aby kontrolować
nowe produkty pojawiające się na rynku.
Nowe technologie związane z GMO przyczyniły się do rozwoju metod kontroli żywności.
Powstanie sieci laboratoriów referencyjnych pozwala państwu kontrolować i oceniać ryzyko
sprowadzanego do Polski GMO. Należy brać pod uwagę różne aspekty polityczne i gospodarcze
wykorzystywania GMO.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
59
prof. em. dr hab. Ludwik Tomiałojć , Muzeum Przyrodnicze Uniwersytetu Wrocławskiego, Członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody
W czyim interesie jest wprowadzenie upraw roślin GM do Polski? I z czyją stratą?
Wypowiadam się tu jako biolog-ekolog, ale jeszcze bardziej jako syn rolnika znający warunki życia
drobnych rolników na Mazurach, Podlasiu, Dolnym Śląsku. Dane podstawowe do rozważań
o celowości wprowadzenia do Polski niektórych kontrowersyjnych upraw GMO
Czy Polska lub UE musi zwiększyć produkcję roślinną i żywności?
1. Czy Polska i EU odczuwa niedostatek żywności dla swoich obywateli?
Nie. I Polska i UE mają nadprodukcję żywności, o czym świadczą:
ustanawiane górne limity na daną produkcję;
wyrzucanie do 40% produktów gorszej jakości na śmietniki (wg artykułu w FORUM);
2. Czy Polska uzyskała ostatnio dostęp do nowych wielkich rynków zbytu?
Nie. Po roku 1990 utraciliśmy wielki rynek zbytu na wschodzie.
3. Czy Polska potrzebuje zwiększenia własnej produkcji pasz i odbudowania sieci dystrybucji
i mieszalni pasz?
Nie/Tak. Obecnie nie. Dopiero gdybyśmy się uniezależnili od masowego importu genetycznie
zmodyfikowanych pasz (głównie soi GM) z Argentyny i USA. Czego nie możemy uczynić, mając
wieloletnie umowy całkowicie wysycające krajowe zapotrzebowanie oraz blokujące możliwości
przewozowe naszego transportu morskiego i lądowego.
Jeśli to prawda, to jest to główna przeszkoda przed sprowadzaniem do Polski składników
do pasz z sąsiedztwa (soi niemodyfikowanej) – z Niemiec, czy z Ukrainy. Import śruty sojowej może
jednak zostać wkrótce zmniejszony/zakończony, gdyż w 2009 r. we Wspólnotowym Katalogu Odmian
Roślin Rolniczych zarejestrowano ukraińską odmianę soi niemodyfikowanej Annushka.
Przystosowanej do krótkiego okresu wegetacyjnego, który akurat wydłuża się wraz z ociepleniem
klimatu. Prawdopodobnie będzie ją można uprawiać w Polsce.
Podsumujmy:
Polska obecnie nie musi zwiększać produkcji żywności, jeśli powstanie zapotrzebowanie na
śrutę sojową (kiedy skończy się obowiązywanie umów na import z USA) to stworzy to możliwość
dania zatrudnienia wielu Polakom w uprawianiu WŁASNYCH europejskich odmian upraw i tworzenia
pasz, nie należących do obcych właścicieli (zabierających część zysków)!
Głównym polskim i światowym problemem jest BEZROBOCIE, nie niedostatek produkcji rolnej
Mając nadprodukcję plonów i możliwość rozwinięcia własnej produkcji soi
niemodyfikowanej, wprowadzenie kontraktowanych upraw GMO z zagranicy byłoby uruchomieniem
ostrej konkurencji wśród krajowych rolników.
Latyfundia monokultur GMO utworzone przez garstkę zaradnych kontraktatorów zapewne
spowodowałyby masowe bankructwa drobnych rolników, tak jak na wielką skalę wystąpiło
to w Indiach, popychając do tysięcy samobójstw.
Zatem najpierw należy ograniczyć bezrobocie w miastach. A dopiero jeśli odczujemy
niedostatek rąk do pracy, wtedy można będzie stymulować przemieszczanie się nadmiaru ludności
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
60
z wiosek do miast. Wcześniej tylko spowodujemy jeszcze większe napięcia i groźbę masowych
niepokojów społecznych (J. Rifkin, The end of work).
Komentarz: Dokładnie z tego powodu Japończycy zrezygnowali z dalszej robotyzacji
w fabrykach. Wprawdzie fabryki z robotami przynosiły większe zyski ich właścicielom, ale miliony
pozbawionych pracy i środków do życia obywateli zagroziły stabilności Państwa. Zyskiwali nieliczni,
a traciło cale społeczeństwo.
W czyim to interesie? I czym kosztem?
Podobnie byłoby w Polsce w razie wprowadzenia upraw roślin GM. Zyskaliby nieliczni
kontraktatorzy amerykańskiego opatentowanego ziarna, którzy jako zaradni zapewniliby zbyt swych
plonów do wielkich sieci handlowych. Ale straciłyby z 1-2 miliony mieszkańców wsi niemogących
sprzedać swoich plonów, oraz całe społeczeństwo i Państwo borykające się z utrzymaniem
dodatkowych milionów bezrobotnych.
Od noblistów ekonomii, J. Stiglitza i A. Sena wiemy, że kalkulując zyski (np. kwintale z ha)
trzeba uwzględniać też skutki społeczne (bankructwa, bezrobocie) i skutki środowiskowe (możliwe
zmiany w stanie gleb, w stanie innych upraw, zanik owadów zapylających sady, przenikanie
transgenów do innych gatunków roślin uprawnych i roślin dzikich).
Ewentualny zysk grupki kontraktatorów zagranicznego ziarna zmodyfikowanego trzeba
zbilansować ze stratami setek tysięcy mogących zbankrutować drobnych polskich rolników.
Dla których pracy poza rolnictwem nie mamy i mieć nie będziemy przez co najmniej jedną dekadę!
Zdumiewa, że podczas konferencji na Targach POLAGRA w Poznaniu wielu profesorów „od
rolnictwa” opowiadało się bezkrytycznie za uprawami GMO, podnosząc argument rzekomo większych
plonów - dziś wiemy, że plony GMO są średnio o 15% mniejsze – FAO 2004, a korzyści z racji
mniejszych strat od szkodników są tymczasowe. Bo już pojawiły się na sześciu kontynentach
zmutowane owady odporne na truciznę produkowaną przez transgen Bt).
Tym samym profesorowie owi opowiadali się za interesem zagranicznych koncernów i garstki
polskich kontraktatorów, ale przeciw interesowi większości naszych rolników i interesowi
społeczeństwa polskiego.
A czy celem może być zniszczenie rolnictwa tradycyjnego i dobrze rozwijającego się rolnictwa
ekologicznego oraz likwidacja rosnącego eksportu do UE naszych uchodzących za smaczniejsze
produktów spożywczych? W imię ideologicznego przekonania o wyższości rolnictwa przemysłowego,
produkującego żywność gorszej jakości?
Prof. M. Chorąży (Gliwice) celnie napisał: „Presja na złagodzenie regulacji i przepisów
prawnych dotyczących obszarów wolnych od upraw GM w Polsce wychodzi z kręgów związanych
z koncernami agrobiznesu. Podobna presja poprzez różne środki i międzynarodowe organizacje
(np. WTO) jest wywierana na UE. Nie rozumiem motywacji polskich uczonych nalegających na
zniesienie zakazu upraw polowych roślin GM, a także stanowiska, że tworzenie w naszym kraju stref
wolnych od GMO jest szkodliwe. Dla kogo?”.
Jest to pytanie kluczowe dla Polaków – pytanie o dobro naszego rolnictwa i dobro polskiego
społeczeństwa.
Czy modernizacja rolnictwa ma tylko jedną drogę, wiodąca przez monokultury GMO?
a) Rolnictwo wielkoprzemysłowe jest niepewne, jako oparte na drogiej ropie naftowej, oraz gorsze,
jako produkujące GORSZEJ JAKOŚCI żywność.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
61
b) Rolnictwo wielkoprzemyslowe pośrednio rodzi miliardy bezrobotnych, tak jak silnik spalinowy
wyeliminował zwierzęta pociągowe. Ale ludzie to nie zwierzęta, i dalej będą żyli, tyle że jako
WYKLUCZENI. Rolnictwo takie rodzi wielkie nierówności społeczne.
Natomiast rolnictwo drobnotowarowe, konwencjonalne lub ekologiczne, nie tylko produkuje
LEPSZEJ jakości żywność, ale daje przeludnionemu Światu to co najpotrzebniejsze – miejsca
pracy, zajęcie i źródło utrzymania dla miliardów „zbędnych” ludzi!
c) Rolnictwo przemysłowe niszczy też różnorodność genetyczną hodowanych zwierząt i roślin,
czyniąc je bardzo podatnym na ataki chorób i szkodników, oraz na zmiany klimatu. Ekolodzy
i leśnicy od pół wieku wiedzą, jaką cenę zapłaciły lasy europejskie za ich monokulturyzację
i ujednolicenie genetyczne wg modelu dawnego leśnictwa niemieckiego.
d) Nobliści z krajów III Świata dowodzą, że przyszły wzrost wydajności plonów w rolnictwie będzie
wynikał z coraz precyzyjniejszej uprawy w niewielkich gospodarstwach, mogących stosować obok
tradycyjnych (ochrona ręczna zamiast chemii) różne nowoczesne techniki doskonalenia upraw,
takie jak:
markerami molekularnymi wsparty dobór materiału hodowlanego (marker assisted
selection),
organizmy probiotyczne (metoda japońska),
nawadnianie kropelkowe,
biologiczna walka ze szkodnikami (z ograniczeniem stosowania chemii).
Czas w Polsce, by sięgnąć po rzeczywiście światową wiedzę rolniczą, a nie tylko
po jednostronną i uzależniającą ekonomicznie technologię amerykańsko-koncernową.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
62
Maciej Tomaszewicz, Izba Gospodarcza Handlowców, Przetwórców Zbóż i Producentów Pasz (Izba Zbożowo-Paszowa)
Informacja w sprawie przepisu o zakazie importu i stosowania genetycznie zmodyfikowanych
surowców w paszach
1 stycznia 2013 r. ma wejść w życie zakaz stosowania w żywieniu zwierząt pasz wytworzonych
z surowców genetycznie zmodyfikowanych. Podstawą prawną tego zakazu jest ustawa o paszach z 22
lipca 2006 r., której artykuł 15.1 punkt 4 brzmi następująco: Zabrania się wytwarzania,
wprowadzania do obrotu i stosowania w żywieniu zwierząt m.in.… pasz genetycznie modyfikowanych
oraz organizmów genetycznie zmodyfikowanych przeznaczonych do użytku paszowego.
Jeżeli parlament nie zmieni tego przepisu, to polska gospodarka – rolnicy produkujący drób,
trzodę chlewną, bydło oraz przemysł paszowy, a w rezultacie także konsumenci poniosą ogromne
straty. Zostanie w dużym stopniu ograniczony dostęp polskich producentów do podstawowego
i najważniejszego źródła białka, zawartego głownie w importowanej śrucie sojowej, niezbędnego do
produkcji pasz. Cała ogromna gałąź gospodarki żywnościowej, dziś bardzo dobrze prosperująca,
stanie wobec wielkich trudności, łącznie z groźbą bankructwa.
Przypomnijmy, bo to ważne, jak doszło do uchwalenia tego artykułu w ustawie o paszach.
Głównym i efektywnie działającym przeciwnikiem GMO w paszach dla polskich zwierząt okazał się
senator PiS Jerzy Chróścikowski, który do uchwalonej przez Sejm ustawy z 23 czerwca 2006 r.
(stosunkiem głosów 375:1, przy jednym wstrzymującym się) wniósł poprawkę i rozpoczął akcję
polityczną, która stała się na tyle skuteczna, że 20 lipca Senat uchwalił zakaz stosowania GMO (46
głosów za, 33 przeciw i 4 wstrzymujących się). W Sejmie tę poprawkę odrzuciła co prawda komisja
rolnictwa, ale w głosowaniu całej izby (już 22 lipca) zakaz GMO został przyjęty stosunkiem głosów 210
do 187 – w głosowaniu nie uczestniczyło 63 posłów. Prezydent Kaczyński ustawę o paszach bardzo
szybko podpisał.
Nie ma żadnej wątpliwości, że o przyjęciu ustawy z poprawką nie decydowały przesłanki
merytoryczne, ale ówczesne potrzeby polityczne. Przeciwko zakazowi była PO, PSL, SLD a nawet LPR,
natomiast za jego uchwaleniem PIS, Samoobrona i pojedynczy posłowie ze wszystkich klubów.
Szybko jednak okazało się, ze parlament przyjął przepis gospodarczo i społecznie szkodliwy.
Do wyjaśnienia tej kwestii i przyjęcia takiej konkluzji przyczyniło się solidarne działanie organizacji
branżowych (m.in. Izba Zbożowo-Paszowa, Krajowa Rada Drobiarstwa, Zrzeszenie Producentów
Trzody Chlewnej POLSUS), które podjęły intensywne starania o wykreślenie zakazu GMO z ustawy.
Udało się dzięki temu osiągnąć pewien kompromis: Sejm nowelizacją ustawy odłożył wejście w życie
tego zapisu do 1 stycznia 2013 r. Teraz jednak problem powraca i trzeba postawić pytanie czy
za niespełna 11 miesięcy „lex Chróścikowski” będzie obowiązywać, tak samo jak wciąż aktualne
stanowisko rządu z 2008 r. z głównym jego przesłaniem „Polska wolna od GMO”?
Organizacje branżowe wspierane przez niezależnych ekspertów muszą więc znowu podjąć
niezbędne działania informacyjne, które przekonają polityków do zniesienia zakazu, który nadal
obowiązuje. Co prawda dzięki moratorium na import komponentów GM do produkcji pasz
wysokobiałkowych, ta część gospodarki żywnościowej rozwijała się pomyślnie, ale istota problemu –
konsekwencje istniejącego w prawie zakazu – pozostaje bez zmian.
Dyskusja o warunkach dopuszczenia produktów zawierających organizmy genetycznie
zmodyfikowane w żywieniu zwierząt i produkcji żywności toczy się w Polsce od wielu lat. W tych
rozbudzających emocje polemikach pojawia się wiele uproszczeń, demagogii i dezinformacji. Toteż
to, co w innych krajach uznaje się za wielkie osiągnięcia naukowe, u nas w licznych wypowiedziach
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
63
przeciwników GMO przyrównuje się (bezpodstawnie) do broni biologicznej zagrażającej naszemu
zdrowiu i życiu. Skutek jest taki, że, choć brak naukowo uzasadnionych podstaw do obaw, ok. 2/3
polskiego społeczeństwa jest przeciwko GMO. Tej opinii nie można lekceważyć. Przeciwnie,
konieczna jest pełna informacja o produktach zawierających GMO i wprowadzanie takich przepisów
prawa, które będą zapewniać konsumentom poczucie bezpieczeństwa. Rzetelna informacja powinna
w dostępny sposób przekonywać do osiągnięć biotechnologii i pokazywać „za” i „przeciw”
oraz wszystkie przesłanki podejmowanych przez władze państwowe decyzji – naukowe, zdrowotne,
ekonomiczne, produkcyjne, prawne i etyczne.
Przypomnijmy podstawowe fakty. Z opracowania IERiGŻ p.t. „Raport o sytuacji na światowym
rynku pasz wysokobiałkowych ze szczególnym uwzględnieniem produkcji roślin GMO” z 2011 r.
dowiadujemy się, że w 2010 r. rośliny genetycznie zmodyfikowane uprawiano na powierzchni 148
mln ha. Powierzchnia uprawy z roku na rok wzrasta. Najbardziej w krajach rozwijających się. Obszar
zajęty pod uprawę roślin GM wynosił w 2010 r. już ponad 10% światowej powierzchni gruntów
ornych. Głównym ich producentem i krajem o najbardziej zaawansowanych badaniach
nad modyfikacjami genetycznymi roślin są USA. W 2010 r. ich udział w światowej produkcji roślin GM
wyniósł 45%, powierzchnia upraw 66,8 mln ha. Główną jej część (96%) zajmują trzy roślin uprawne -
kukurydza, soja i bawełna. Do krajów o największym udziale upraw roślin GM należy także Brazylia,
Argentyna, Indie, Kanada, a ostatnio produkcja ta rozwija się także w Chinach i innych krajach.
Oblicza się, że w latach 1996 – 2009 łączny wzrost dochodów z tytułu upraw roślin GM wyniósł około
65 mld USD.
Obok korzyści z upraw roślin GM występuje także dużo potencjalnych zagrożeń związanych
ze stosowaniem nowych technologii. Dlatego rządy poszczególnych państw wprowadzają przepisy
regulujące wydawanie zezwoleń na uprawę oraz rozwijanie badań dotyczących bezpieczeństwa
zdrowotnego i środowiskowego.
W Polsce wyspecjalizowane instytuty - Zootechniki w Krakowie i Weterynaryjny w Puławach
prowadzą badania nt. wpływu pasz genetycznie zmodyfikowanych na produkcyjność i zdrowie
zwierząt. Badania nie wykazują, że wartość pokarmowa i bezpieczeństwo stosowania soi GM jest
niższe niż soi konwencjonalnej. Inaczej mówiąc, w badaniach nie stwierdzono obecności
zmodyfikowanego DNA w mięsie, jajach i mleku.
W UE, mimo prowadzenia badań i prób polowych z roślinami GM, nie ma upraw towarowych
na większą skalę. W 2010 r. ich obszar wynosił 91,4 tys. ha. (w tym 99,7% to kukurydza GM).
Największym producentem jest Hiszpania. W Polsce do końca 2011 r. do obrotu zostało
dopuszczonych 38 produktów GMO, głównie takich jak nasiona, śruty, makuchy i koncentraty soi.
Badaniami polowymi objętych jest 6 gatunków roślin: topola, len, buraki cukrowe, kukurydza,
ziemniaki i ogórki. Komercyjne uprawy kukurydzy GM wynoszą ok. 3000 ha. Być może rolnicy kupują
także materiał siewny za granicą.
Szczególnie duże jest znaczenie roślin GM, a zwłaszcza śruty sojowej powstającej w wyniku
ekstrakcji soi, dla produkcji pasz wysokobiałkowych. W 2010 r. uprawa soi GM zajmowała ponad 80%
upraw tej rośliny na świecie i około 50% (73,3 mln ha) powierzchni wszystkich upraw GMO. Szacuje
się, jak podaje IERiGŻ, że ok. 85% śruty sojowej w handlu międzynarodowym jest wyprodukowane
właśnie z roślin GM. Przemysłowa produkcja pasz nie może obyć się bez tego surowca, zawierającego
w porównaniu z innymi najwyższy odsetek wysokostrawnego białka. Trzeba dodać,
że wraz z wprowadzeniem zakazu stosowania mączek pochodzenia zwierzęcego w żywieniu zwierząt,
zwiększył się światowy popyt na pasze wysokobiałkowe pochodzenia roślinnego, zwłaszcza na śrutę
sojową i rzepakową. Największym importerem śruty sojowej, jak podaje IERiGŻ, jest Unia Europejska.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
64
W sezonie 2010/2011 jej import wynosił 21,2 mln. ton, przy ogólnym wolumenie importu
światowego 53,5 mln ton.
Jak wiadomo, w Polsce własne zasoby surowców wysokobiałkowych, niezbędnych
do produkcji pasz i żywienia zwierząt od lat nie pokrywają zapotrzebowania, które jest zaspokajane
dostawami z importu. W miarę wzrostu produkcji zwierzęcej i zachodzących w niej zmian
strukturalnych rośnie zapotrzebowanie na pasze przemysłowe, w których wykorzystuje się surowce
wysokobiałkowe. Ich zużycie w porównaniu z początkiem minionej dekady zwiększyło się o ponad
80%. Jest to głównie wynik rosnącego zapotrzebowania na pasze producentów mięsa drobiowego
i jaj oraz, w mniejszym stopniu, trzody chlewnej. Rośnie przede wszystkim popyt na śruty oleiste,
w tym największe znaczenia ma śruta sojowa w całości pochodząca z importu.
Jak podaje IERiGŻ, jej zużycie zwiększyło się z niespełna 0,8 mln ton w połowie lat 90.
do ok. 2 mln ton.
Prognoza IERiGŻ zakłada, że wraz z dalszym rozwojem produkcji drobiarskiej, postępującym
procesem koncentracji produkcji trzody chlewnej oraz intensyfikacji produkcji mleka, będzie
utrzymywać się tendencja wzrostu popytu na surowce wysokobiałkowe w żywieniu zwierząt. Będzie
on pokrywany rosnącym importem głownie śruty sojowej. Tak będzie, jeśli wycofany zostanie zakaz
importu surowców paszowych wytworzonych z roślin GM.
Głównym źródłem zakupu dla polskich importerów są Argentyna i Brazylia, gdzie ok. 85%
produkcji to soja genetycznie zmodyfikowana. Podaż soi i śruty niemodyfikowanej na świecie kurczy
się z każdym rokiem i obecnie nie przekracza kilkunastu mln. ton rocznie. Powoduje to, że różnica cen
między nią a śrutą modyfikowaną ma tendencję rosnącą i wynosi obecnie 20–30 USD za tonę (śruta
niemodyfikowana jest droższa). Wejście zakazu w życie w Polsce i próba zakupu na rynkach
światowych 2 mln ton surowca niemodyfikowanego skończy się niepowodzeniem, a do tego
spowoduje eksplozję cen.
Udział śruty sojowej w produkowanych w Polsce mieszankach paszowych wynosi ok. 20-40%,
a w koncentratach nawet 60-80%. Przeciwnicy GMO twierdzą wprawdzie, że można ją zastąpić
innymi śrutami poekstrakcyjnymi (rzepakowa), lub krajowymi roślinami białkowymi (groch, łubin,
bobik), naukowcy jednak udowadniają, że śrutę rzepakową podawać można zwierzętom tylko
w ograniczonych ilościach, bowiem pogarsza ona opłacalność chowu kurcząt i świń, u kur niosek zaś
powoduje przykry zapach. Z kolei krajowe rośliny białkowe produkowane są w zbyt małych ilościach
oraz zawierają substancje antyżywieniowe i nie ma możliwości radykalnego zwiększenia upraw
(rządowy projekt ich wsparcia nie spełnił oczekiwań), zaś koszty ich wytwarzania są relatywnie bardzo
wysokie.
Wejście w życie ustawowego zakazu sprowadzania i stosowania modyfikowanej śruty
spowoduje katastrofalne skutki gospodarcze. Do najważniejszych można zaliczyć:
zwiększenie kosztów produkcji pasz w Polsce o co najmniej 100 mln. dol. w skali roku,
pogorszenie opłacalności produkcji zwierzęcej o ok. 30% (wyliczenie IERiGŻ) oraz wzrost cen
mięsa drobiowego o 30-40%, jaj o 20-30%, mięsa wieprzowego o 15-20%, a mleka o 10-15%
(wyliczenie Instytutu Zootechniki),
wobec utraty konkurencyjności przez polski przemysł paszowy i sektor hodowlany prowadzącej
do likwidacji wielu zakładów, do kraju będzie napływać tańsze mięso z zagranicy wyprodukowane
z użyciem surowców GM, ponieważ żaden z krajów unijnych nie odważył się na tak radykalny
krok (za wyjątkiem Austrii, która zużywa jednak mniej śruty niż Polska). Tak więc przepis, w teorii
mający wyeliminować z polskiego rynku rośliny GMO, w efekcie wyeliminuje polskich
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
65
producentów pasz i mięsa i otworzy nasz rynek na tańsze zagraniczne mięso ze zwierząt
karmionych GMO,
utratę ciężko zdobytych europejskich rynków zbytu na polskie mięso (zwłaszcza drób), którego
eksport rozwijał się w ostatniej dekadzie bardzo dynamicznie i osiągnął znaczne rozmiary,
wstrzymanie importu drogą morską rocznie ok. 2 mln ton towaru, spowoduje znaczne
pogorszenie wyników ekonomicznych największych portów w Polsce.
Do wyżej wymienionych aspektów ekonomicznych dochodzą również konsekwencje prawne.
Komisja Europejska zwracała już Polsce uwagę, że całkowity zakaz stosowania pasz z GMO jest
sprzeczny z prawem wspólnotowym i Polska może być obciążona ryczałtem wynoszącym minimum
3,6 mln euro, a także karą okresową wynosząca od 4,3 do 260 tys. euro za każdy dzień zwłoki
w zniesieniu wadliwych przepisów. Obecnie, z uwagi na moratorium, kara jest zawieszona.
Kary unijne to nie jedyny koszt złego prawa. Wiemy od pokrewnych organizacji branżowych,
że producenci mięsa i hodowcy są zdeterminowani, by w razie finansowych kłopotów
spowodowanych wejściem w życie wspomnianego zakazu, składać do sądów pozwy
o odszkodowania.
Tak więc, zważywszy na bliski termin wejścia w życie zakazu i długą procedurę legislacyjną,
konieczne jest niezwłoczne przystąpienie do pracy nad odpowiednią nowelizacją ustawy o paszach.
Opinie ekspertów naukowych są w tej kwestii jednoznaczne. Polskie rolnictwo i nasz
produkcja żywności nie może znaleźć się w izolacji - poza trendami światowymi. Jeśli ma się rozwijać
i osiągać korzyści z eksportu, to musi korzystać ze światowego dorobku naukowego, w tym przypadku
biotechnologii. Nie ma innej drogi. Warto tu, na zakończenie, przytoczyć opinię prof. Franciszka
Brzóski z Instytutu Zootechniki: „w naszej strefie klimatycznej brak jest takiego materiału paszowego,
który może zastąpić śrutę sojową, co dla specjalistów z zakresu żywienia zwierząt jest oczywiste”.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
66
dr hab. Józef Tyburski , Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
Ekonomiczne aspekty wycofania soi GMO z rynku pasz w Polsce
Zgodnie z wyliczeniami ekspertów IERiGŻ rezygnacja ze stosowania w produkcji pasz
z udziałem zmodyfikowanej genetycznie soi i zastąpienie jej przez tradycyjnie uprawiane w Polsce
rośliny strączkowe (łubiny, grochy, bobik) przy jednoczesnym niewycofaniu soi transgenicznej z rynku
pasz w pozostałych krajach, spowoduje obniżenie konkurencyjności naszych producentów żywności
i pasz na rynku wspólnotowym. Wobec powyższego przedstawiono poniżej alternatywne podejście
do problemu pasz z udziałem soi GMO w Polsce.
Z uwagi na mniejszą (w porównaniu do soi) zawartość białka w tradycyjnie uprawianych
roślinach strączkowych, a zatem wyższą cenę jednostki białka, można upowszechnić uprawę nowych,
wcześnie dojrzewających, nietransgenicznych odmian soi w Polsce. Możliwość taką potwierdzają
wieloletnie już obserwacje plonowania soi m.in. w północnej Polsce, gdzie plon nasion soi nigdy nie
spadł poniżej 2 t z ha, co przy obecnej cenie soi na rynkach światowych daje przychód około 3 250 zł
z ha. Jednocześnie parametry technologiczne współczesnych odmian soi, dostosowanych do uprawy
w naszym klimacie, czynią z niej atrakcyjny surowiec paszowy, nieustępujący soi z importu.
Wstępna kalkulacja uprawy współczesnych odmian soi w Polsce
Konkurencyjność przychodu rolniczego z uprawy zbóż i soi:
Zboża paszowe 5 t ziarna z ha po 700 zł za 1 tonę 3 500 zł
Soja – nasiona 2,5 t nasion z ha po 1300 zł za 1 tonę 3 250 zł
Soja – dodatkowe korzyści:
80 kg N w resztkach pożniwnych 294 zł
Wzrost wydajności zbóż uprawianych po soi o 1 t z ha 700 zł
Dodatkowa dotacja do uprawy roślin strączkowych 220 zł
Razem przychód z uprawy soi 4 464 zł
W celu zaspokojenia potrzeb przemysłu paszowego na soję w Polsce należałoby przeznaczyć
pod jej uprawę około 1 mln ha. Stałoby się to kosztem zbóż, których areał uległby zmniejszeniu z ok.
8 do 7 mln ha. Należy zaznaczyć, że soja jest bardzo dobrym przedplonem dla zbóż, co pozwala na
odejście od niekorzystnych monokultur zbożowych, poprawiając wydajność ziarna przy mniejszych
kosztach środowiskowych.
Coraz szersze wprowadzanie do uprawy soi nietransgenicznej w Polsce pozwoliłoby na:
stopniową redukcję importu soi GMO począwszy od 2013 roku, przy zachowaniu
konkurencyjności polskiego przemysłu paszowego i mięsnego,
lepszą ochronę praw konsumentów, którzy odrzucają żywność GMO,
dalsze wzmocnienie wysokiej oceny jakości polskiej żywności, a zarazem poprawę
jej atrakcyjności w oczach konsumentów w Europie.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
67
Dariusz Jacek Olszewski, Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Opinie na temat żywności modyfikowanej genetycznie – wybrane wyniki badań
Polacy i mieszkańcy UE o nowoczesnych technologiach: biotechnologia i inżynieria genetyczna
Mieszkańcy UE, w stopniu niemal powszechnym, przekonani są o pozytywnej roli dla ich
przyszłości tych technologii, które rozwijają się w obszarach związanych ze środowiskiem
naturalnym: energią słoneczną (87%) i wiatrową (84%).
O pozytywnej roli rozwoju biotechnologii i inżynierii genetycznej przekonana jest połowa
mieszkańców Unii uczestniczących w badaniu (53%).
Podkreślić jednak trzeba, że rozwój biotechnologii i inżynierii genetycznej jest jednocześnie
obszarem, z którym badani często łączą zagrożenia: jedna piąta (20%) uważa bowiem, że inżynieria
genetyczna negatywnie wpłynie na warunki życia ludzi w przyszłości. Mieszkańcy UE bardziej niż
rozwoju biotechnologii obawiają się jedynie rozwoju w dziedzinie energii atomowej – 39% z nich jest
zdania, że rozwój tego obszaru przyniesie w przyszłości negatywne skutki dla życia ludności.
Wyniki uzyskane w Polsce na temat znaczenia biotechnologii i inżynierii genetycznej dla
warunków życia Polaków w ciągu najbliższych 20 lat są praktycznie takie same, jak w przypadku ogółu
mieszkańców UE. Połowa badanych mieszkańców Polski (51%) podkreśla, że rozwój inżynierii
genetycznej przyniesie pozytywne skutki, zaś jedna piąta (19%) – że negatywne. Blisko co dziesiąty
pytany (7%) jest zdania, że nie będzie to miało żadnego znaczenia dla warunków życia ludności.
Prawie jedna czwarta Polaków (23%) nie ma zdania na ten temat.
39
41
47
53
59
77
84
87
39
10
13
20
11
10
4
4
10
9
29
7
10
7
6
5
12
40
11
20
20
6
6
4
0% 20% 40% 60% 80% 100%
energia nuklearna, atomowa
nanotechnologia
badanie kosmosu
biotechnologia i inżynieriagenetyczna
wzrost możliwościpoznawczych umysłu
technologie informatyczne
energia wiatrowa
energia słoneczna
Jaki wpływ na rozwój warunków naszego życia w ciągu najbliższych 20 lat będą miały nowoczesne technologie, rozwijające się obecnie w następujących obszarach (UE ogółem):
pozytywny negatywny nie będzie miało znaczenia trudno powiedzieć
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
68
Stosunek do żywności modyfikowanej genetycznie
Cztery piąte Polaków (81%) i praktycznie tyle samo mieszkańców UE (84%) przyznaje, że
słyszeli o żywności modyfikowanej genetycznie.
Zdecydowanie rzadziej temat żywności modyfikowanej genetycznie pojawiał się
w rozmowach. Połowa Polaków (49%) stwierdza, że temat ten pojawiał się w ich rozmowach. Tak
samo liczna grupa badanych (50%) odpowiada, że jak dotąd o kwestii tej nie dyskutowali. Polacy
zdecydowanie rzadziej niż mieszkańcy UE rozmawiali na temat żywności modyfikowanej genetycznie.
Wśród tych ostatnich dwie trzecie (66%) potwierdza, że temat ten pojawiał się w rozmowach.
Jeszcze mniej osób przyznaje, że specjalnie poszukiwało informacji na temat żywności
modyfikowanej genetycznie. O chęci pogłębienia swojej wiedzy na ten temat mówi jedna trzecia
Polaków (32%) i dwie piąte mieszkańców Unii (38%). Polacy więc, w mniejszym stopniu niż obywatele
UE, skłonni są do poszukiwania informacji na temat modyfikowanej genetycznie żywności.
51
53
19
20
7
7
23
20
0% 20% 40% 60% 80% 100%
Polska
UE ogółem
Jaki wpływ na rozwój warunków naszego życia w ciągu najbliższych 20 lat będą miały nowoczesne technologie, rozwijające się obecnie w obszarze biotechnologii i inżynierii
genetycznej:
pozytywny negatywny nie będzie miało znaczenia trudno powiedzieć
81
84
19
16
0% 20% 40% 60% 80% 100%
Polska
UE ogółem
Czy słyszał(a) Pan(i) kiedykolwiek o żywności modyfikowanej genetycznie?
tak nie
49
66
50
33
1
1
0% 20% 40% 60% 80% 100%
Polska
UE ogółem
Czy kiedykolwiek rozmawiał(a) Pan(i) z kimś na temat żywności modyfikowanej genetycznie?
tak nie nie pamiętam
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
69
Na podstawie opinii badanych na temat różnych aspektów związanych z żywnością
transgeniczną można stwierdzić, że stosunek Polaków do żywności modyfikowanej genetycznie jest
wyraźnie negatywny. Respondenci najczęściej wskazywali na to, że żywność ta jest nienaturalna
(75%) i powoduje u nich poczucie dyskomfortu (69%). Ponadto nie jest bezpieczna zarówno dla
przyszłych pokoleń (61%), jak i dla tych, którzy mogliby ją spożywać obecnie (60%). Zdaniem
większości badanych produkcja takiej żywności nie jest korzystna dla gospodarki narodowej (57%),
zaś dalszy rozwój żywności modyfikowanej genetycznie nie powinien być wspierany (57%).
Pozytywną kwestią może być jednak to, że produkcja takiej żywności może pomóc w rozwoju krajów
(39%).
Stosunek ogółu mieszkańców Unii Europejskiej do żywności transgenicznej nie różni się
zasadniczo – w ogólnych ramach – od stanowiska, jakie prezentują badani w Polsce. Pokazuje to
poniższy wykres.
32
38
68
62
0
0
0% 20% 40% 60% 80% 100%
Polska
UE ogółem
Czy poszukiwał(a) Pan(i) informacji na temat żywności modyfikowanej genetycznie?
tak nie nie pamiętam
17
22
25
24
20
39
53
56
69
75
61
60
48
57
57
33
31
26
21
15
22
18
27
19
23
28
16
18
10
10
0% 20% 40% 60% 80% 100%
jest bezpieczna dla przyszłych pokoleń
jest bezpieczna dla zdrowia mojego i mojej rodziny
nie szkodzi środowisku
jej rozwój powinien być wspierany
jest korzystna dla gospodarki narodowej
pomaga w rozwoju krajów
nie jest korzystna dla mnie i mojej rodziny
jednym daje korzyści, a dla innych stanowi zagrożenie
powoduje u mnie poczucie dyskomfortu
jest zdecydowanie nienaturalna
Proszę powiedzieć, czy zgada się Pan(i), czy też nie zgadza z następującymi stwierdzeniami na temat żywności modyfikowanej genetycznie (Polska):
zgadzam się nie zgadzam się trudno powiedzieć
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
70
Wszystkie powyższe wykresy zawierają dane pochodzące z badania Eurobarometr: Special Eurobarometer 73.1: “Biotechnology”, TNS Opinion & Social on request of European Commission, October 2010.
Obawy dotyczące zagrożeń związanych z żywnością
Spośród różnych obaw, jakie towarzyszą Polakom w związku ze spożywaniem żywności,
stosunkowo często badani wymieniali obecność w niej organizmów modyfikowanych genetycznie.
Zaniepokojonych tą kwestią jest niemal trzy czwarte respondentów (73%).
Warto wspomnieć, że dekadę wcześniej, we wrześniu 2001, większość Polaków (58%)
badanych przez CBOS34 przyznawała, że nie zwraca uwagi na to, czy kupowana i spożywana przez nich
żywność zawiera genetycznie modyfikowane składniki. Dwie piąte badanych (40%) stwierdzało,
że zwraca na to uwagi.
34
Bezpieczna żywność a integracja europejska - opinie respondentów z niektórych krajów Europy Środkowej i Wschodniej, CBOS, listopad 2001
21
22
23
23
31
43
54
57
61
70
58
59
53
61
50
37
30
25
29
20
21
19
24
16
19
20
16
18
10
10
0% 20% 40% 60% 80% 100%
jest bezpieczna dla przyszłychpokoleń
jest bezpieczna dla zdrowia mojego imojej rodziny
nie szkodzi środowisku
jej rozwój powinien być wspierany
jest korzystna dla gospodarkinarodowej
pomaga w rozwoju krajów
nie jest korzystna dla mnie i mojejrodziny
jednym daje korzyści, a dla innychstanowi zagrożenie
powoduje u mnie poczuciedyskomfortu
jest zdecydowanie nienaturalna
Proszę powiedzieć, czy zgada się Pan(i), czy też nie zgadza z następującymi stwierdzeniami na temat żywności modyfikowanej genetycznie (UE ogółem):
zgadzam się nie zgadzam się trudno powiedzieć
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
71
Wykres zawiera dane pochodzące z: Eurobarometr 73.5 “Zagrożenia związane z żywnością”, termin realizacji badania: 12-28 czerwiec 2010. Wykres nie zawiera pełnej listy obaw, a jedynie wybrane aspekty.
Na koniec przytoczyć warto wyniki badania, które w roku 2008 zrealizowała agencja
PBS/DGA.35 Badanie to wyraźnie pokazuje krytyczny stosunek Polaków do upraw modyfikowanych
genetycznie oraz żywności transgenicznej. Ponad połowa badanych (55%) uważa, że uprawa roślin
modyfikowanych genetycznie powinna być w Polsce zakazana. Ponad jedna czwarta (29%)
wypowiada się na ten temat umiarkowanie, twierdząc, że powinna być raczej zakazana, zaś jedna
czwarta (26%) jest zdania, że powinna być zdecydowanie zakazana.
Blisko połowa respondentów (45%) sądzi ponadto, że zakaz uprawy roślin genetycznie
modyfikowanych powinien obowiązywać w naszym kraju – nawet jeśli miałoby to oznaczać wejście
w konflikt z Komisją Europejską. Przeciwnego zdania jest ponad jedna trzecia badanych (37%).
35
PBS DGA przeprowadził sondaż, zrealizowany techniką CAPI w ramach badania Omnibus, w dniach 07-09.03.2008 na 1128-osobowej reprezentatywnej próbie Polaków w wieku 18 i więcej lat.
57
61
62
70
70
73
75
77
78
79
28
36
36
28
25
23
22
20
20
20
15
3
2
2
5
4
3
3
2
1
0% 20% 40% 60% 80% 100%
nanocząsteczki znajdujące się w żywności
BSE lub tzw. choroba szalonych krów
reakcje alergiczne na żywność lub napoje
nowe wirusy znajdowane u zwierząt (np. ptasia grypa)
klonowanie zwierząt do wytwarzania produktówspożywczych
organizmy genetycznie modyfikowane znajdujące sięw żywności
zanieczyszczenia (np. rtęć w rybach, dioksyny wwieprzowinie)
pozostałości np. antybiotyków, hormonów w mięsie
pozostałości pestycydów na owocach, warzywach lubzbożach
dodatki (np. barwniki, konserwanty, aromaty) zawartew żywności
Proszę powiedzieć, w jakim stopniu jest Pan(i), lub nie jest, zaniepokojony(a) następującymi kwestiami (Polska):
jestem zaniepokojony(a) nie jestem zaniepokojony(a) trudno powiedzieć
30
55
15 0
10
20
30
40
50
60
dozwolona zakazana trudnopowiedzieć
Dan
e w
%
Czy w Polsce uprawa roślin modyfikowanych genetycznie powinna być
dozwolona, czy też zakazana?
45
37
18
0
10
20
30
40
50
60
tak nie trudnopowiedzieć
Dan
e w
%
Czy Polska powinna zakazać uprawy roślin modyfikowanych genetycznie, nawet jeśli
będzie to oznaczać konflikt z KE?
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
72
Zdaniem połowy Polaków (49%) nawet jeśli wprowadzenie zakazu stosowania roślin
genetycznie modyfikowanych skutkować miałoby wzrostem cen żywności, to zakaz taki powinien być
wprowadzony. Nieco ponad jedna trzecia badanych (35%) jest przeciwna jego wprowadzaniu.
Dwie trzecie respondentów (66%) twierdzi, że nie kupiłaby produktu spożywczego z żywności
modyfikowanej genetycznie nawet jeśli jego cena byłaby znacząco niższa od porównywalnego
produktu, nie zawierającego żywności modyfikowanej genetycznie. Wyraźnie przeważają
tu odpowiedzi zdecydowane: 39% deklaruje, że na pewno nie kupiłaby takiego produktu, zaś 27%,
że raczej by go nie kupiłavi.
49
35
16 0
10
20
30
40
50
60
tak nie trudnopowiedzieć
Dan
e w
%
Czy Polska powinna wprowadzić zakaz stosowania roślin genetycznie
modyfikowanych, nawet jeśli spowoduje to wzrost cen żywności?
24
66
10 0
10
20
30
40
50
60
70
tak nie trudnopowiedzieć
Dan
e w
%
Czy kupił(a)by Pan(i) produkt z żywności modyfikowanej genetycznie jeśli jego cena byłaby znacząco niższa, od produktu porównywalnego,
nie zawierającego takiej żywności?
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
73
Rozdział II
Wybrane wypowiedzi
uczestników debaty
Bronisław Komorowski, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
Witam wszystkich Państwa. Chcę przypomnieć, że w jakiejś mierze dzisiejsze spotkanie jest
następstwem uzgodnień związanych z dyskusją, debatą w Kancelarii Prezydenta, toczącą się przy
okazji zajmowania się ustawą o nasiennictwie, którą zawetowałem, bo znalazły się w niej istotne
elementy wprowadzające daleko idące rozwiązania właśnie w kwestii GMO - znalazły się tam,
w moim przekonaniu, na zasadzie zastosowania mechanizmów pozakonstytucyjnych.
I to zakwestionowałem, i okazało się to skuteczne. Jednocześnie pragnę przypomnieć,
że skierowałem de facto ten sam projekt ustawy, ale bez tego fragmentu dotyczącego GMO,
do Sejmu jako własny projekt, bo trudno karać nasienników i tych, którzy oczekują na ustawę
o nasiennictwie, z powodu braku rozstrzygnięć w ważnym obszarze, jakim jest generalna polityka
państwa polskiego w kwestii GMO. Pozwoliłem sobie zaprosić Państwa tutaj, aby tę dyskusję, na
pewno trudną i obciążoną bardzo dużymi emocjami, jednak kontynuować już po rozwiązaniu
problemu konkretnej ustawy.
Wydaje mi się, że nie ma innej metody. Może się mylę, może taka metoda jest, tyle tylko,
że nie w pełni przeze mnie akceptowana. Wydaje mi się, że jest ważne, aby poprzez rozmowę
próbować wyjaśniać wątpliwości, rozwiewać obawy, także próbować odejść od zideologizowania
problemu, jakim jest genetycznie modyfikowana żywność czy nasiona, czy pasze, czy innego rodzaju
towary, i ocenić to wszystko z punktu widzenia rzeczywistych zagrożeń, rzeczywistych nadziei,
rzeczywistych szans dla wielu obszarów polskiego życia gospodarczego.
Innymi słowy, zapraszając tutaj Państwa, wśród których są zwolennicy i przeciwnicy GMO,
chciałem podjąć próbę rozmowy mającej na celu – na ile to będzie możliwe – rozładowanie emocji
i zastąpienie ich bardziej konkretną wiedzą, która by ułatwiła przyjęcie czegoś, bez czego państwo
polskie może żyć, ale będzie żyło gorzej. Otóż wydaje mi się, że jest potrzebny powrót do prac nad
projektem rządowym, który w poprzedniej kadencji był w Sejmie – nad ustawą, która generalnie
rozstrzygałaby problem GMO w Polsce. Alternatywą jest to, co jest dzisiaj faktem,
ale niesatysfakcjonującym, przynajmniej mnie, to jest wprowadzanie GMO na zasadzie
wykorzystywania pewnych luk w prawie, na zasadzie, powiedziałbym, cząstkowych decyzji, które są
podejmowane w obliczu konkretnych wyzwań, nawet konkretnych konieczności, na przykład
związanych z szukaniem szans dla niektórych obszarów polskiego rolnictwa. Wolałbym – do tego
zachęcałem rząd poprzedniej kadencji i zachęcam obecny rząd – aby podjąć wyzwanie, na pewno
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
74
trudne, jakim jest debata, po to, aby można było całościowo, w jednej ustawie uregulować kwestie
związane z GMO, a nie ryzykować tego, że w poszczególnych ustawach – a to związanych
z nasiennictwem, a to z paszami, a to z być może lekarstwami, a to z czymś innym – wrzuca się różne
cząstkowe zapisy, które niekoniecznie tworzą logiczną i odpowiedzialną całość systemu prawnego,
a na pewno mogą być źródłem daleko idących wątpliwości.
Z taką nadzieją chciałbym kontynuować tę rozmowę. Z nadzieją, że znajdziemy sposób na
określenie, jak daleko te przepisy powinny iść w jedną albo w drugą stronę, i że wspólnie będziemy
dążyli do uniknięcia sytuacji, w której życie samo będzie za nas rozstrzygało te kwestie, tak jak
rozstrzyga do tej pory. Bo każdy, kto choć trochę interesuje się tym tematem, wie, że w Polsce
zwierzątka jedzą soję zmodyfikowaną, że my jemy wiele takich produktów i nawet tego nie
zauważamy. Więc warto się zmierzyć z tym problemem, omówić go i spróbować określić ramy,
pewne granice, pewne bariery w jednym rozwiązaniu ustawowym, tym bardziej że przecież
prowadzono nad tym wiele prac. Warto pamiętać o tym, że propozycje zawarte w poprzedniej
ustawie zostały zaakceptowane także przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości, a więc przekroczyły
pewną barierę, która wydawała się istotnym utrudnieniem. W związku z tym warto na temat GMO
spokojnie rozmawiać – po to, żeby się wzajemnie przekonać, a nie po to, żeby się do czegoś
wzajemnie przymuszać. To tyle mojego wstępu.
Katarzyna Niemirowicz-Szczytt, Samodzielny Pracownik Naukowy w Katedrze
Genetyki, Hodowli i Biotechnologii Roślin na Wydziale
Ogrodnictwa I Architektury Krajobrazu w Szkole Głównej Gospodarstwa
Wiejskiego
Proszę Państwa, od wielu lat zajmuję się genetyką, hodowlą, biotechnologią roślin i chciałabym
się wypowiedzieć jako specjalista w tej dziedzinie.
Chcę powiedzieć, że życie bez GMO obecnie właściwie nie jest możliwe. Mamy z GMO kontakt
na co dzień. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że przetwórstwo żywności używa genetycznie
modyfikowanych mikroorganizmów i produkuje różnego rodzaju enzymy i białka, które są potem
wykorzystywane w produkcji żywności. Sprawa dotyczy nie tylko genetycznie modyfikowanej soi czy
genetycznie modyfikowanej kukurydzy, lecz wielu mikroorganizmów. Stosowanie części z nich jak
najbardziej popieramy, bo popieramy produkcję leków, które za pomocą tych mikroorganizmów
są wytwarzane, m.in. insuliny i wielu innych bardzo specyficznych leków białkowych.
Ponadto dotychczas nikt nie udowodnił, że dobrze zbadane i dopuszczone do użytku organizmy
genetycznie modyfikowane są szkodliwe dla człowieka. Modyfikowaną genetycznie soję jemy wraz
z mięsem od wielu, wielu lat. Nie można udowodnić, które zwierzę było żywione soją genetycznie
modyfikowaną, a które nie. Nie ma możliwości wykazywania różnic w mięsie, mleku czy w jajach.
Dlaczego twierdzi się, że to jest w jakiś sposób szkodliwe? Dlaczego panuje taka opinia, że organizm
genetycznie modyfikowany jest z definicji szkodliwy? Możliwe, że tylko dlatego, że jest nowy, jest
nowa technologia, a media przez wiele ostatnich lat straszyły nas tymi organizmami. Gdy mówiłam,
że roślina genetycznie modyfikowana, która ma gen odporności na konkretny patogen, nie różni się
pod względem morfologicznym, tj. wyglądu, od rośliny niemodyfikowanej genetycznie, wówczas
spotykałam się z zaskoczeniem dziennikarzy. Organizmy genetycznie modyfikowane, które po bardzo
długich i wnikliwych badaniach zostały dopuszczone do produkcji nie są szkodliwe.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
75
Trzecia moja teza jest taka, że tak jak wszystkie dobra, którymi się posługujemy, organizmy
genetycznie modyfikowane mogą być niewłaściwie używane. W wielu przypadkach rzeczywiście
mamy do czynienia z nadużyciami. Prowadząc badania na ten temat, wiemy doskonale,
że genetycznie modyfikowanych roślin, z różnymi genami, jest bardzo wiele. Natomiast na większą
skalę zostały upowszechnione i wprowadzone do produkcji właściwie dwa typy genów: te, które
warunkują odporność na herbicydy, oraz te, które warunkują odporność na owady, szkodniki roślin
uprawnych. Zostały wprowadzone, ponieważ są powiązane z produkcją herbicydów i pestycydów.
Jest to transakcja wiązana, w wyniku której firma wprowadzająca taki organizm ma większe korzyści.
Jednak nie znaczy to, że ten organizm jest zły - on jest dobry, tylko jest wprowadzony tendencyjnie.
W tym kontekście nie można zarzucać organizmom genetycznie modyfikowanym, że są one
szkodliwe dla zdrowia człowieka.
Czwarta teza jest taka, że konsument ma prawo wyboru. Nie możemy zrezygnować z GMO
dlatego, że część społeczeństwa się temu sprzeciwia. Obie strony sporu powinny mieć prawo wyboru.
Jeśli nie będzie uregulowań prawnych, rośliny genetycznie modyfikowane będą wprowadzane
na rynek poprzez tak zwaną szarą strefę, nie będzie żadnej kontroli.
Na koniec chciałabym podkreślić, że w mojej opinii bardzo ważna jest niezależność naszego
kraju w kontekście odmian roślin (dysponowanie materiałem nasiennym) i innych organizmów, które
są potrzebne do produkcji żywności. Każdy kraj, który stara się o niezależność żywnościową, stara się
również posiadać odmiany, które powinny być jak najlepsze. Jest takie powiedzenie: kto posiada
nasiona, ten posiada władzę (w sterowaniu produkcją żywności). Myślę, że powiedzenie jest o tyle
trafne, że niezależność w dysponowaniu różnymi odmianami daje możliwość różnorodności i chroni
nas od monokultury. W dyskusjach mylimy kwestie monokultury i GMO – organizmy modyfikowane
genetycznie nie muszą oznaczać monokultury.
Zbigniew Mirek, Kierownik Zakładu Systematyki Roślin Naczyniowych w Instytucie Botaniki im. Władysława Szafera w Polskiej Akademii Nauk, przewodniczący Komitetu Ochrony Przyrody PAN
Zajmę się tu przede wszystkim problemami generowanymi przez uwalnianie do środowiska
roślin genetycznie modyfikowanych oraz technologiami z tym związanymi. Są to problemy z zakresu
bardzo różnych dziedzin życia: problemy społeczne, polityczne, prawne, gospodarczo-ekonomiczne,
dotyczące bezpieczeństwa żywnościowego i mające w związku z tym strategiczne znaczenie dla
bezpieczeństwa i suwerenności państwa; problemy ogólnocywilizacyjne i ogólnokulturowe,
z etycznymi włącznie; problemy medyczne i zdrowotne oraz problemy ekologiczne czy
ogólnoprzyrodnicze postrzegane przez pryzmat zagrożeń dla bioróżnorodności. W każdym z tych
obszarów można znaleźć wystarczająco mocne argumenty przeciwko wprowadzaniu na tym etapie
do otwartej przyrody organizmów genetycznie modyfikowanych i budowania rolnictwa w oparciu
o te organizmy zarówno w Unii Europejskiej, jak i w Polsce.
Dlaczego wśród innych aspektów bierzemy pod uwagę bioróżnorodność? Samo życie, z życiem
człowieka włącznie, stanowiące centralną wartość każdej kultury i cywilizacji, wyraziło logikę swojego
rozwoju, trwającego już 3,5 mld lat, właśnie bioróżnorodnością. Tym samym bioróżnorodność stała
się współczesnym paradygmatem nauk biologicznych, współczesnej ochrony przyrody w skali świata
(chcę przypomnieć Konwencję o Różnorodności Biologicznej i jej pochodne: Globalną, Europejską
i naszą Krajową strategie ochrony bioróżnorodności) oraz wskaźnikiem i podstawowym miernikiem
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
76
rozwoju zrównoważonego, wpisanego w naszą Ustawę Zasadniczą; bioróżnorodność jest
równocześnie archiwalnym zapisem dokumentującym historię i wyrażającym tożsamość przyrodniczą
(także, przyrodniczo-kulturową) każdego miejsca na globie.
Jakie będą, w perspektywie najbliższych 20-30 lat, środowiskowe konsekwencje wprowadzenia
do polskiego rolnictwa upraw zmodyfikowanych genetycznie? Będą one miały charakter negatywny.
Wprowadzenie do środowiska w Polsce roślin zmodyfikowanych genetycznie bardzo poważnie
zagrozi bioróżnorodności. Jak dalece? Nie potrafimy na ten temat wypowiedzieć się w sposób
jednoznaczny, ponieważ zbyt mało jeszcze wiemy. Zmiany i zagrożenia będą bardzo poważne i wbrew
opiniom zwolenników GMO, jakościowo różne, a zarazem wielokroć groźniejsze od jakichkolwiek
innych zagrożeń. Przy wprowadzeniu GMO do wolnego środowiska zmiany są nieuniknione,
nieprzewidywalne co do tempa i kierunku oraz ostatecznych skutków, niekontrolowalne,
niezatrzymywalne i nieodwracalne. Skutki te będą narastać w procesie długofalowym, którego nie
możemy kontrolować w żaden sposób.
Powstaje pytanie, czy możliwa jest, i na jakich zasadach, koegzystencja wysokotowarowego
rolnictwa z udziałem GMO i rolnictwa tradycyjnego? Chciałbym podkreślić, że nie jest ona możliwa
i podstawowe badania biologiczne nie pozostawiają co do tego najmniejszych wątpliwości. Jak
wykazały brytyjskie badania i precedensowy proces wygrany na ich podstawie, skuteczne
przeniesienie pyłku między roślinami GM (w tym przypadku chodziło o wiatropylne trawy),
a ich dzikimi krewniakami, tj. tworzenie mieszańców pokolenia F1 i dalszych, jest niekiedy możliwe
na odległość przynajmniej do 20 km. Wiemy jednak, że pyłek roślin wiatropylnych przenoszony jest
na jeszcze większe odległości. Dziś proponujemy w Europie koegzystencję opartą na strefach
buforowych między uprawami GM i nie-GM liczących około 500 m, a niekiedy znacznie mniej.
Nie mamy tu czasu na poruszenie wielu szczegółowych kwestii, dlatego odsyłam Państwa
do drugiego tomu „Biuletynu Komitetu Ochrony Przyrody PAN”, który poświęciliśmy problematyce
GMO; jest on także dostępny na stronie www.botany.pl/kop-pan/kop_biul.html.
Wojciech Józwiak, Kierownik Zakładu Ekonomiki Gospodarstw Rolnych w Instytucie Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – Państwowym Instytucie Badawczym
Chciałbym powiedzieć o obecnych i przyszłych skutkach ekonomicznych możliwych scenariuszy
rozwoju produkcji rolnej wolnej od GMO i produkcji z udziałem GMO. Rozpocznę od stwierdzenia,
że w ostatnim dwudziestoleciu rolnictwo polskie przeszło dwukrotnie głęboką zmianę warunków
produkcji, ostatni raz w 2004 roku. W wyniku tych przemian ok. dwukrotnie wzrosły dochody
rolników, ok. dwunastokrotnie liczba gospodarstw wyróżniających się zdolnością konkurowania
z gospodarstwami rolnymi z innych krajów unijnych. Do 2003 roku Polska była importerem netto
artykułów rolno-żywnościowych, a obecnie bilans handlu zagranicznego tymi dobrami jest wyraźnie
dodatni. W 2010 roku wyniósł on około 2,5 mld euro, tj. ok. 10 mld zł. Dzięki temu ujemny bilans
całego polskiego handlu zagranicznego może być istotnie mniejszy.
Pozytywne zmiany, jakie dokonały się w całym polskim rolnictwie, były możliwe między innymi
dzięki importowanym środkom produkcji, w tym zwłaszcza komponentom paszowym dla zwierząt
inwentarskich wytwarzanym z roślin GMO. Oszacowano, że rezygnacja z tego importu oznaczałaby
w jedenastoleciu 1999–2009, tj. w okresie przed akcesją i po akcesji, spadek dochodów całego
rolnictwa o 3–5%. Substytuty różnego rodzaju są bowiem droższe i na ogół mało dostępne na rynku.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
77
Spadek dochodów rolnictwa spowodowany zakazem stosowania komponentów paszowych
wytwarzanych z roślin GMO, byłby zatem znaczący. W tym wspomnianym przeze mnie okresie 1999–
2009 łączny spadek dochodów odpowiadałby wartości inwestycji realizowanych w rolnictwie w czasie
dwóch lat. Niewątpliwie przesądziłoby to o mniejszym zakresie i tempie adaptacji rolnictwa
do zmieniających się warunków gospodarowania.
Oszacowano także, że w perspektywie 2030 roku spadek byłby bardziej dotkliwy niż w okresie
wcześniej przeze mnie omówionym, głównie z powodu wzrostu rozmiarów produkcji zwierzęcej.
Zakaz stosowania pasz z udziałem komponentów wytwarzanych na bazie GMO dotknąłby szczególnie
gospodarstwa specjalizujące się w chowie trzody chlewnej i drobiu. Ich dochody zmalałyby o 16–40%.
Od dwudziestu lat mamy w Polsce trend spadkowy w chowie trzody chlewnej. Corocznie średnio
ubywa ćwierć miliona sztuk świń, więc istotny wzrost kosztów produkcji przyspieszyłby ten
niekorzystny trend i w efekcie bylibyśmy zmuszeni importować mięso wieprzowe produkowane
z udziałem pasz wytwarzanych z surowców GMO. Obecnie produkcja żywca drobiowego częściowo
zastępuje produkcję żywca wieprzowego. Spadek opłacalności chowu drobiu spowodowałby
co najmniej ograniczenie korzystnego wzrostowego trendu produkcji tego rodzaju.
Niewielkie znaczenie dla ekonomiki gospodarstw miałoby natomiast utrzymanie zakazu
uprawy roślin GMO. Zmniejszenie dochodów rolników szacujemy na około 0,1%. Uprawa takich
roślin, kukurydzy, rzepaku, ziemniaków przemysłowych itp., jest kosztowna, przede wszystkim
z uwagi na konieczność corocznej wymiany nasion lub sadzeniaków.
Pozytywnie należy ocenić perspektywy rozwoju naszego rolnictwa po 2030 roku z punktu
widzenia ekonomicznych warunków gospodarowania. Wspomniałem, że Polska ma dodatnie
i rosnące saldo handlu zagranicznego produktami rolno-spożywczymi, co oznacza, że bierze ona
udział w światowym podziale pracy w dostarczaniu produktów tego rodzaju. Może zatem z tego
tytułu czerpać dodatkowe profity, tym bardziej że w skali świata rysuje się koniunktura na produkty
rolno-żywnościowe. Liczba ludności rośnie corocznie o siedemdziesiąt milionów osób, wskutek
globalizacji gospodarki światowej rosną także dochody. Ma to szczególne znaczenie w krajach
rozwijających się, gdyż tam większa część przyrostu dochodów jest przeznaczana przede wszystkim
na zakup żywności. W związku z tym szacuje się, że popyt na zboże w połowie naszego wieku może
wzrosnąć o ok. 36%, zaś na mięso aż o ok. 86%. Tymczasem możliwości wzrostu podaży produktów
pochodzenia rolniczego są ograniczone w skali globu. Nie ma możliwości poszerzenia obszarów
uprawnych, ponieważ są one już praktycznie wyczerpane. Ograniczone są zasoby wody. Obecnie
ludzkość zużywa 70% wody na cele nawadniania i kończą się łatwo dostępne zasoby tego czynnika
produkcji. Ponadto intensywne nawadnianie upraw w sferze tropików prowadzi do zasolenia gleb
i w efekcie do zarzucania produkcji rolniczej.
Po zakończeniu obecnego kryzysu jest zatem prawdopodobne zapoczątkowanie okresu
wzrostu cen produktów rolno-żywnościowych na rynkach światowych, co pozwoliłoby polskiemu
rolnictwu i przemysłowi spożywczemu rozwijać produkcję z przeznaczeniem na eksport i przyczyniać
się do poprawy salda całego naszego handlu zagranicznego. Nie należy zatem czynić nic,
co ograniczałoby korzystne zmiany zachodzące w polskim rolnictwie od 1990 roku w wyniku zmian
ustroju społeczno-gospodarczego, a następnie uzyskania członkostwa w Unii Europejskiej.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
78
Agnieszka Kraińska , Zastępca Dyrektora Departamentu Prawa Unii Europejskiej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych
Ja przedstawię analizę problemu w kontekście prawa Unii Europejskiej. Z punktu widzenia
Departamentu Prawa Unii Europejskiej MSZ, do którego zadań należy ocena zgodności polskiego
ustawodawstwa z prawem unijnym, w dyskusji o GMO na szczególne podkreślenie zasługują trzy
kwestie.
Po pierwsze, ta dziedzina jest szczegółowo uregulowana w prawie unijnym. Warunki
przeprowadzania doświadczeń laboratoryjnych z GMO określa dyrektywa Parlamentu Europejskiego
i Rady 2009/41/WE w sprawie ograniczenia stosowania mikroorganizmów zmodyfikowanych
genetycznie. Kwestie obrotu produktami genetycznie modyfikowanymi i uwalniania GMO do
środowiska zostały unormowane w dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady 2001/18 w sprawie
zamierzonego uwalniania do środowiska organizmów zmodyfikowanych genetycznie. W odniesieniu
do żywności i pasz GMO obowiązuje nas szczegółowa procedura określona w rozporządzeniu
nr 1829/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie genetycznie zmodyfikowanej żywności
i pasz. Pewne przepisy dotyczące tej problematyki zawarte są również w innych aktach unijnych,
dotyczących na przykład nasiennictwa, jednak są to kwestie mniej istotne.
O kontekście prawa europejskiego należy pamiętać, gdy zastanawiamy się nad sposobem
uregulowania dziedziny GMO w Polsce. Prawo unijne ma pierwszeństwo przed prawem krajowym,
jego przestrzeganie jest naszym obowiązkiem wynikającym z naszego członkostwa w Unii
Europejskiej, zaś jego naruszanie może prowadzić do bardzo negatywnych skutków. Mam tu na myśli
zwłaszcza odpowiedzialność przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, łączącą się
z nałożeniem na Polskę kar finansowych oraz odpowiedzialność odszkodowawczą państwa wobec
przedsiębiorców, których prawa zostały naruszone na skutek przyjęcia przepisów niezgodnych
z prawem unijnym. Niestety, do tej pory często o tych konsekwencjach zapominano, traktując
odpowiedzialność za naruszenie prawa UE jako co najwyżej hipotetyczną i odsuniętą w bliżej
nieokreśloną przyszłość. Tak jednak nie jest, ponieważ w naszym departamencie szczególnie
od stycznia 2012 roku obserwujemy zwiększoną aktywność Komisji Europejskiej wnioskującej
w postępowaniach naruszeniowych przed Trybunałem Sprawiedliwości o kary finansowe dla Polski.
Po drugie, w tym kontekście warto wszystkich uświadomić, że w tej chwili toczą się przeciwko
Polsce trzy postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku
z naruszeniami prawa unijnego w dziedzinie GMO, przy czym w jednym z tych postępowań, wyrok już
został wydany. W wyroku w sprawie C-165/08 z 16 lipca 2009 roku Trybunał Sprawiedliwości orzekł,
że ustanowiony w ustawie o nasiennictwie zakaz swobodnego obrotu materiałem siewnym
genetycznie zmodyfikowanym i zakaz włączania odmian GMO do krajowego rejestru odmian narusza
wspomnianą dyrektywę 2001/18 w sprawie zamierzonego uwalniania do środowiska organizmów
zmodyfikowanych genetycznie, a także dyrektywę 2002/53 w sprawie wspólnego katalogu odmian
gatunków roślin rolniczych. Jak wiadomo, nowa ustawa o nasiennictwie, która w założeniu miała
m.in. wykonywać ten wyrok, ostatecznie nie weszła w życie. Obecnie podejmowane są prace nad
kolejną wersją ustawy o nasiennictwie. Można mieć jedynie nadzieję, że w toku prac nad nową
ustawą nie zostanie zakwestionowana konieczność pełnego wdrożenia wyroku Trybunału
Sprawiedliwości. Wykonanie tego wyroku może nastąpić tylko poprzez usunięcie niezgodnych
z prawem unijnym zakazów obrotu odmianami roślin genetycznie modyfikowanych i ich rejestracji.
Co więcej, wyrok ten powinien być wykonany szybko, ponieważ obecnie Komisja Europejska może
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
79
w każdej chwili wnieść do Trybunału Sprawiedliwości kolejną skargę, w której zażąda nałożenia na
Polskę kar finansowych w związku z niewykonaniem pierwszego wyroku Trybunału z 2009 roku.
Ponadto obecnie w Trybunale Sprawiedliwości toczy się przeciwko Polsce postępowanie
dotyczące naruszenia rozporządzenia w sprawie genetycznie zmodyfikowanej żywności i paszy,
w związku z zawartym w ustawie o paszach zakazem obrotu paszami genetycznie modyfikowanymi -
jest to sprawa C-313/11. Zakaz ten nie wszedł jeszcze w życie, vacatio legis przepisów
wprowadzających ten zakaz jest nieustannie wydłużane. Może jednak dojść do paradoksalnej
sytuacji, w której Polska przegra sprawę w Trybunale Sprawiedliwości, a nawet może zostać
obciążona karami finansowymi z tytułu utrzymywania w ustawodawstwie krajowym zakazu, który
w rzeczywistości nigdy nie wejdzie w życie.
Istnieje wreszcie sprawa niepełnego wdrożenia dyrektywy w sprawie ograniczonego
stosowania mikroorganizmów zmodyfikowanych genetycznie; jest to sprawa C-281/11.
W obu powyższych sprawach można spodziewać się wyroków Trybunału Sprawiedliwości
w przeciągu kilku miesięcy i należy być świadomym, że nie będą to wyroki korzystne dla Polski.
Niezależnie od przyszłego kształtu polskiego ustawodawstwa w dziedzinie GMO, w chwili obecnej
istnieje pilna potrzeba dokonania zmian w ustawach o nasiennictwie, o paszach i o GMO, które
usuwałyby ewidentne naruszenia prawa unijnego i zapobiegały kolejnym niekorzystnym wyrokom
Trybunału Sprawiedliwości ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Po trzecie, prawo unijne daje pewne możliwości wprowadzenia ograniczeń dotyczących GMO,
z których dotychczas polski ustawodawca nie skorzystał. Zamiast tego preferowano metodę prostych
zakazów, których sprzeczność z prawem unijnym była ewidentna. Warto zwrócić uwagę na trzy takie
możliwości.
Pierwsza możliwość wynika z art. 26a dyrektywy 2001/18, który stwierdza, że państwa
członkowskie mogą podjąć właściwe środki mające na celu zapobieżenie niezamierzonemu
występowaniu GMO w pozostałych produktach. Dotyczy to zwłaszcza środków odnoszących się
do współistnienia upraw konwencjonalnych i genetycznie modyfikowanych. Dotychczas takie środki
nie zostały w Polsce przyjęte.
Druga możliwość wynika z art. 23 tej samej dyrektywy 2001/18 i zawiera tak zwaną klauzulę
ochronną umożliwiającą państwom członkowskim wprowadzenie tymczasowego ograniczenia
lub zakazu stosowania i sprzedaży konkretnego GMO w przypadku uzyskania danych wskazujących
na to, że istnieje ryzyko dla zdrowia ludzkiego lub środowiska naturalnego. Niektóre państwa do tej
pory skutecznie ograniczały stosowanie GMO na swoim terytorium w oparciu o tę właśnie klauzulę.
W Polsce nie została ona dotychczas przeniesiona do ustawodawstwa krajowego.
Trzecia możliwość jest specyficzna dla Polski i wynika z korzystnego dla Polski wyroku Sądu Unii
Europejskiej - jest to sprawa T-69/08. Przypomnę, że w tej sprawie Polska zaskarżyła ze względów
formalnych decyzję Komisji odrzucającą pewne przepisy krajowe będące odstępstwem od dyrektywy
2001/18 i wygrała. Oznacza to, że te przepisy są uznawane za zatwierdzone na mocy traktatu i jako
takie mogłyby zostać wprowadzone do polskiego prawa. Najistotniejsze odstępstwo polega
na możliwości ustanowienia zakazu prowadzenia upraw roślinnych genetycznie zmodyfikowanych na
terytorium kraju z zastrzeżeniem możliwości takich upraw w strefach wyznaczonych przez ministra
właściwego do spraw rolnictwa. Dotychczas jednak ani resort rolnictwa, ani resort środowiska nie
były zainteresowane skorzystaniem z tej możliwości.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
80
Tomasz Twardowski, Kierownik Zespołu Biosyntezy Białka w Centrum Badań
Biokrystalograficznych w Instytucie Chemii Bioorganicznej w Polskiej Akademii
Nauk
Po pierwsze, Polska jest członkiem Unii Europejskiej, jak i szeregu innych porozumień
międzynarodowych, które są nadrzędne w stosunku do naszych krajowych norm prawnych. Druga
kwestia: istnieje wiele wyników badań naukowych - zarówno europejskich, jak i krajowych - które
pozwalają jednoznacznie stwierdzić, że GMO w różnej formie, przede wszystkim w kontekście roślin,
nie stanowi zagrożenia dla życia, zdrowia czy środowiska.
Wychodząc z tych dwóch przesłanek Komitet Biotechnologii Polskiej Akademii Nauk –
czterdziestu uczonych krajowych wybranych w ogólnych wyborach – w styczniu 2012 roku opracował
dokument zatytułowany „Stanowisko w sprawie przyszłości genetycznie zmodyfikowanych
organizmów”. Konkluzje tego dokumentu są bardzo proste.
Po pierwsze, rozwój ekonomiczny oraz rozwój społeczny kraju w coraz większym stopniu zależy
od osiągnięć naukowych, od innowacyjnych technologii. Do takich należy biotechnologia. Już dzisiaj
biotechnologia i inżynieria genetyczna dostarczają nowoczesnych, innowacyjnych produktów, które
są każdego dnia wokół nas. W konsekwencji w licznych badaniach krajowych i europejskich,
wielokrotnie zweryfikowanych, nie ma danych, że GMO jest szkodliwe dla człowieka czy dla
środowiska. Po drugie, rachunek ekonomiczny przedstawiony pokrótce przy tym stole, czy
przedstawiony na forum Komisji Europejskiej, jednoznacznie wskazuje, że nie można zrezygnować
ze stosowania GMO – dla dobra gospodarki, dla jakości życia. Po trzecie, jesteśmy zobowiązani
zapewnić naszym współobywatelom prawo świadomego wyboru.
Marek Szczygielski, Członek Kujawsko -Pomorskiej Izby Rolniczej
Jedno zdanie ad vocem. Jesteśmy członkami Unii Europejskiej - prawa Unii Europejskiej
na pewno nie należy łamać, ale jako członkowie mamy prawo je zmieniać tak, aby odpowiadało etyce
odpowiedzialności, a nie etyce obowiązku, w jakiej dzisiaj tkwimy.
Chciałbym zawęzić pole dyskusji do tematyki sektora rolno-spożywczego, bo tylko on budzi
kontrowersje. Na pewno nikogo nie bulwersuje sprawa wykorzystywania GMO w celach leczniczych
czy stosowanie inżynierii genetycznej w innych sektorach pozażywnościowych.
Rzeczywiście GMO nie jest równoważne z monokulturą, ale znakomicie ją generuje.
Modyfikacje genetyczne to nowa i również z tego powodu potencjalnie ryzykowna technologia
o nieprzewidywalnych skutkach i nieodwracalnym wpływie na biosferę. Na pewno nie znamy jej
długoterminowych konsekwencji. Zasada ostrożności wywiedziona z filozoficznej metody heurystyki,
zwłaszcza heurystyki strachu, mówi, że kiedy nie mamy pewności co do skutków, zwłaszcza
dalekosiężnych, należy zakładać scenariusz najgorszy, czyli postępować ostrożnie. Całościowe skutki
są nieprzewidywalne i mogą być nieodwracalne.
Nie ma żadnych podstaw, żeby twierdzić, że GMO obecnej generacji rozwiążą problemy
globalne, takie jak głód, ubóstwo, kwestie ekologiczne, zmiany klimatu. Obecnie uprawiane rośliny
GMO nie cechują się wyższymi plonami, ani wyższą jakością zdrowotną. Nie skomercjalizowano
żadnych odmian odpornych na suszę, mróz, zasolenie. Natomiast przynoszą korzyści producentom.
Być może GMO to przyszłość, ale tego dzisiaj nie wiemy. Jednak na pewno zagrożona jest nasza
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
81
niezależność - uzależnienie się od importu soi jest bowiem podobne do obecnego uzależnienia się
od importu surowców energetycznych.
Chciałbym powiedzieć, że bardzo istotnym problemem może okazać się związek między GMO
a ACTA, gdyż patenty na sekwencje genowe podlegają tym regulacjom. Nie ma to nic wspólnego
z prawem hodowcy do odmiany, jest to inny poziom własności.
o. dr Stanisław Jaromi, Przewodniczący Ruchu Ekologicznego św. Franciszka
z Asyżu
Nieprawdą jest, jakoby Papieska Akademia Nauk albo Watykan popierali żywność
zmodyfikowaną genetycznie, a przekonywanie opinii publicznej, że tak jest, wydaje się raczej
nadużyciem. Niestety trwają próby wciągnięcia Stolicy Apostolskiej na listę zwolenników GMO.
Taka jest opinia wyrażona przez oficjalny watykański dziennik „L'Osservatore Romano”
opublikowana w maju 2009 r. w związku z konferencją "Transgenic Plants for Food Security in the
Context of Development" zorganizowaną w Rzymie przez kilku członków Papieskiej Akademii Nauk.
Gdy następnie wydano drukiem dokumentację owego spotkania pokazały się medialne ogłoszenia
mocno nadinterpretujące ich znaczenie. Jeśli czynią to dodatkowo ludzie nauki, którzy dobrze wiedzą
jakie znaczenie ma wydanie dokumentacji jakieś konferencji, nie jest to już brak wiedzy,
ale manipulacja. Tym bardziej, że rzecznik Stolicy Apostolskiej tłumaczył cierpliwie, jakie znaczenie
ma taka publikacja, że przekazuje teksty dostarczone przez uczestników konferencji a ich wartość
lub jej brak wynika z pozycji naukowej autora.
Warto też dodać, że w „L'Osservatore Romano” Francesco M. Valiante pisał wprost
o „rozpychaniu się łokciami, by zwerbować Watykan” do grona zwolenników czy wrogów żywności
genetycznie modyfikowanej. Dzieje się tak od 2003 roku, czyli od kiedy Papieska Rada „Iustitia et Pax”
zorganizowała seminarium na ten temat. Już wtedy jej przewodniczący, kardynał Renato Martino,
ujawnił, że Stolica Apostolska narażona jest „na naciski, pochodzące z rozmaitych stron, mających
odmienne, trudne do pogodzenia interesy”.
Valiante przypomiał, że w znacznie wyższej rangi Instrumentum Laboris Drugiego
Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów Afryki jest mowa o przyczynach głodu na świecie,
w tym także o „niesprawiedliwości i biedzie ludności wiejskiej”. O tym, że „międzynarodowe spółki
dokonują stopniowej inwazji kontynentu, by zawładnąć jego bogactwami narodowymi”. A kampania
na rzecz GMO, która oficjalnie „ma na celu zagwarantowanie bezpieczeństwa żywnościowego,
faktycznie grozi zrujnowaniem drobnych rolników i zagładą ich tradycyjnych upraw, uzależniając ich
od producentów nasion”.
W tym kontekście wydaje się, że taki argument z autorytetu Kościoła jest wynikiem
bezradności środowisk naukowych, które nie potrafią inaczej uzasadnić sensowności wprowadzenia
GMO do rolnictwa.
Adam Tański, Prezydent Izby Gospodarczej Handlowców, Przetwórców Zbóż i Producentów Pasz
Przytoczę syntezę stanowiska Papieskiej Akademii Nauk, bo jednak rządzący muszą na czymś
się oprzeć: „nie ma podstaw do stwierdzenia, że stosowanie technik inżynierii genetycznej
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
82
podnoszących jakość plonów mogłoby sprawić, że rośliny bądź wyprodukowane z nich produkty
żywnościowe mogłyby być niebezpieczne”. Kolejny cytat: „technologie inżynierii genetycznej
przyczyniły się do zwiększenia upraw biednych rolników, a także wzrostu dochodów i zatrudnienia,
które w innym przypadku nie miałyby miejsca”. To jest wierne tłumaczenie syntezy stanowiska
Papieskiej Akademii Nauk. Proszę Ojca, Ojciec przytacza stanowisko niektórych hierarchów,
którzy przecież nie prowadzą badań, nie są specjalistami w tej dziedzinie.
Niepokoi mnie fakt, że nie przedstawiamy tutaj prezentacji autentycznych źródłowych polskich
badań. Tymczasem Instytut Zootechniki i Państwowy Instytut Weterynaryjny od dawna prowadzą
badania – wyniki sprzed dwóch lat nie wskazywały na żadne zagrożenia. Moja organizacja,
wraz z kilkoma innymi, wystąpiła do Polskiej Akademii Nauk, żeby ta jednoznacznie wypowiedziała się
jako instytucja w tej sprawie.
Wróćmy na chwilę do śruty sojowej. Otóż cała Europa importuje 25–30 mln ton śruty sojowej.
Jest to głównie śruta genetycznie modyfikowana – żaden kraj nie próbował zablokować importu śruty
genetycznie modyfikowanej, jako że oznaczałoby to, że rolnictwo tych krajów traci natychmiast
na konkurencyjności. Wyobraźmy sobie, że Polska jako jedyna – ewentualnie wraz z Austrią –
zaprzestaje importu śruty. Tym samym zmniejszamy dochody polskich rolników, a mięso, jaja i inne
produkty, które trafią na polski rynek, trafią z kraju, w którym są taniej produkowane. Nie jesteśmy
w stanie ustrzec konsumenta, po prostu nie zablokujemy granic, więc byłoby to działanie niezgodne
z prawem, nielogiczne, absurdalne i nieskuteczne.
Obowiązkiem przedstawicieli nauki jest przedstawić, jaka jest rzeczywiście prawda naukowa
i jakie są racjonalne przesłanki. Nigdy nie będziemy mieli stuprocentowej pewności, dlatego zawsze
obowiązuje nas roztropność. Nie możemy jednak działać emocjonalnie i irracjonalnie.
Piotr Stankiewicz, adiunkt w Zakładzie Interesów Grupowych w Instytucie
Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika
Przyglądając się debacie o GMO z perspektywy socjologicznej, należałoby zwrócić uwagę nie
tylko na samą treść argumentów, podnoszonych za lub przeciwko GMO, lecz przede wszystkim
przyjrzeć się uczestniczącym w debacie podmiotom. Innymi słowy, znaczenie ma nie tylko to CO ktoś
mówi, ale KTO to mówi. Biorąc pod uwagę przedstawioną wyżej specyfikę sektora
biotechnologicznego, polegającą przede wszystkim na znaczącym udziale środków prywatnych w tej
dziedzinie nauki, prowadzącym do uzależnienia rozwoju biotechnologii od sektora prywatnego
(przede wszystkim prywatnych koncernów), istotne jest monitorowanie struktury interesów
występującej w polu decyzyjnym związanym z uprawą roślin genetycznie modyfikowanych.
W obszarze tym mamy do czynienia z działalnością wielu grup interesu, które lobbują na rzecz
określonych rozwiązań, które mogą stracić lub zyskać na wprowadzanych regulacjach prawnych
dotyczących GMO. Są to zarówno organizacje rolników, hodowców, jak i globalne koncerny,
instytucje badawczo-naukowe i wreszcie liczni eksperci z dziedziny biotechnologii.
W takiej sytuacji analizując argumenty pojawiające się w debacie o GMO, nie można
rozpatrywać ich w oderwaniu od podmiotów, które te poglądy reprezentują i należy być świadomym
różnorodnych interesów, które kryją się za tymi argumentami. Pan Prezydent Bronisław Komorowski,
gdy jeszcze był marszałkiem Sejmu, w jednym z wywiadów radiowych wypowiedział takie zdanie:
„Ekspertyzy można mieć różne, ja też mogę mieć różne. Są tysiące prawników, setki wybitnych
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
83
i każdy z nich może pewnie inną ekspertyzę dać”. Ujmuje ono pewną bardzo istotną prawdę, która
każe do wcześniejszego pytania o to, kto wypowiada dane poglądy, dodać także pytanie
„i dlaczego?”. Jakie interesy wpływają na charakter formułowanych argumentów i stanowisk
w sprawie GMO?
By udzielić odpowiedzi na te pytania potrzebne jest stałe monitorowanie struktury interesów,
obecnych w obszarze GMO, tworzenie mapy interesów i grup interesu działających w tym polu. Jest
to niezbędne nie tylko po to, by móc właściwie oceniać przedstawiane argumenty, ale także w tym
celu, by zapobiegać konfliktowi interesów. Sytuacja konfliktu interesów rozumiana jest tu jako
sytuacja podwójnej lojalności, w której realizacja oficjalnego interesu, związanego np. z zajmowanym
stanowiskiem, stoi w sprzeczności z realizacją innych interesów, wynikających np. z nieformalnych
powiązań z koncernami biotechnologicznymi.
W sytuacji konfliktu interesów często znajdują się naukowcy i eksperci, którzy – tu powraca
kwestia zależności biotechnologii od sektora prywatnego – znajdują się w tej paradoksalnej sytuacji,
że by być uznawanymi za ekspertów, muszą wykazać się odpowiednim doświadczeniem badawczym,
które z kolei trudno zdobyć nie prowadząc badań finansowanych ze środków zewnętrznych i nie
współpracując z podmiotami prywatnymi. W samym fakcie takiej współpracy nie ma oczywiście nic
złego, tak długo, jak długo nie wpływa ona na działalność pozanaukową, np. tę związaną
z działalnością doradczą i ekspercką w sektorze publicznym i jak długo jest ona jawna i podawana do
publicznej wiadomości.
Gdy zdecydowanie „za” GMO wypowiada się uznawany w Polsce i na świecie biolog, profesor
Polskiej Akademii Nauk odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, który jest
jednak jednocześnie wieloletnim prezesem Polskiej Federacji Biotechnologii, zrzeszającej m.in. firmy
biotechnologiczne, w tym przedstawicielstwa globalnych koncernów takich jak Monsanto,
oraz członkiem zarządu Europejskiej Federacji Biotechnologii, to może pojawiać się wątpliwość, czy
jego stanowisko motywowane jest interesem publicznym czy partykularnym? Czyj interes będzie
reprezentowała ta osoba przewodnicząc Komisji ds. GMO przy Ministrze Środowiska, oceniającej
m.in. wnioski firm biotechnologicznych o uwolnienie GMO do środowiska?
Źródłom konfliktu interesów jest nie tylko prowadzenie badań za pieniądze prywatnych
koncernów, lecz o wiele częściej jest to wszelkiego typu działalność doradcza, konsultacyjna,
opiniodawcza wykonywana na rzecz prywatnych podmiotów. Tego typu usługi są zresztą jedną
z najbardziej powszechnych metod finansowania ukrytego lobbingu.
Konflikt interesów może być rozpoznawany i monitorowany, a przez odpowiednie
zarządzanie może być zneutralizowany. Najprostszą metodą zarządzania konfliktem interesów jest
jego ujawnianie. Nie chodzi bowiem o to, by odbierać komukolwiek prawa zabierania głosu
i zajmowania stanowisk publicznych, powinno być jednak jawne, czy dany ekspert wypowiada się
jako przedstawiciel nauki czy jako reprezentant przemysłu biotechnologicznego. Przykładem takiego
ujawniania konfliktu interesów mogą być wspomniane wcześniej deklaracje o potencjalnym
konflikcie interesów i powiązaniach z firmami farmaceutycznymi, do których składania zobowiązani
są autorzy publikujący w czasopismach medycznych. Wydaje się, że przy tego typu debatach, jak ta
organizowana w ramach Forum Debaty Publicznej, ale także przy licznych sejmowych
i ministerialnych komisjach i ciałach doradczych skupiających ekspertów z zewnątrz, tego typu
deklaracje pozwoliłyby na odsłonięcie wielu dysfunkcjonalnych dla polskiego państwa relacji
klientelistycznych i nieformalnych powiązań oraz pomogły zapobiegać ukrytemu lobbingowi.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
84
Jan Krzysztof Ardanowski, Zastępca Przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Sejmie RP
Chciałbym skoncentrować się przede wszystkim na GMO w produkcji żywności i rolnictwie,
ponieważ biotechnologia czy też inżynieria genetyczna w innych dziedzinach nie budzą takich emocji,
a w przypadku produkcji lekarstw, zasługują wręcz na pochwałę. Co do tego zapewne jesteśmy
zgodni.
Chcę powiedzieć, że wszystkich nas obowiązuje zasada przezorności. Zdaję sobie sprawę, że w
toczącej się od kilku lat w Polsce debacie ludzi krytycznie postrzegających GMO, ludzi szukających
innych możliwości rozwoju rolnictwa, rozwoju cywilizacyjnego świata i zapewnienia bezpieczeństwa
żywnościowego, często traktuje się jako ludzi o niskiej wiedzy, nieposiadających kompetencji
i autorytetu. Często słyszę różne pejoratywne epitety, z których „ciemnogród” jest jednym
z najłagodniejszych. Jeżeli poszukiwanie alternatywnych do roślin GMO dróg produkcji żywności,
opartych na rozwoju zrównoważonym, mało ingerującym w prawa przyrody i racjonalnie
zagospodarowującym ogromny, źle wykorzystywany potencjał rolnictwa konwencjonalnego jest
„ciemnogrodem”, to proszę mnie do tej grupy zakwalifikować. Wydaje mi się, że zgodnie z zasadą
przezorności należy przewidywać dalekosiężne skutki pewnych niebezpiecznych działań, takich jak
uwolnienie do środowiska organizmów GMO, szczególnie jeżeli mamy argumenty na temat
szkodliwości obecnej ich generacji. Przypomnę, że m.in. Komitet Ochrony Przyrody Polskiej Akademii
Nauk wiele takich argumentów dostarcza.
Chciałbym powiedzieć, że wszystkie argumenty, które były podnoszone przez zwolenników
GMO w zakresie roślin uprawnych, po dokładnym poznaniu tracą swoją ostrość albo okazują się
wręcz kłamstwem. Mówi się o wydajności tych roślin – tymczasem dane amerykańskie potwierdzają,
że jest ona niższa, niż roślin konwencjonalnych. Miałem okazję sprawdzić to w kilku amerykańskich
ośrodkach badawczych. Opłacalność produkcji rolniczej będzie mniejsza ze względu na bardzo
wysokie ceny nasion po zmonopolizowaniu rynku. Zużycie pestycydów wzrasta, zawężając ich wybór
wyłącznie do preparatów, których tolerancja u roślin była często jedynym celem modyfikacji
genetycznej. W tym kontekście proszę sprawdzić, jaki jest wzrost zużycia glifosatu /Roundup/,
produkowanego przez koncern patentujący także nasiona GMO. Mówi się również o tym, że nie ma
alternatywy białkowej dla soi w paszach. Uzależnieniu produkcji zwierzęcej w naszym kraju /także
w całej UE/ od kilku amerykańskich firm zajmujących się uprawą na różnych kontynentach
i dystrybucją soi GMO miało przeciwdziałać wprowadzenie programu białkowego, czyli produkcji
roślin motylkowatych, jak również zgłoszenie przez Polskę wniosku o to, by przywrócić skarmianie
krzyżowe mączek mięsno-kostnych w ramach Unii Europejskiej. Te wdrożone w życie działania
znakomicie rozwiązałyby problem uzależnienia Europy od modyfikowanej soi. Być może sprawiłyby
również, że w wielu dziedzinach produkcji zwierzęcej wytwarzana poza Europą soja byłaby wręcz
niepotrzebna.
Istnieje również zasadnicze pytanie, jaki typ rolnictwa chcemy w Polsce rozwijać. Mamy około
15 mln ha użytków rolnych, około 12 mln ha „pod pługiem”. W porównaniu z Brazylią, która ma
prawie 400 mln ha, Kanadą, Stanami Zjednoczonymi, Rosją, Ukrainą itp., jesteśmy niewielkim krajem
rolniczym. W związku z tym powinniśmy szukać takich kierunków rozwoju rolnictwa, które dają nam
pewne szanse na zagospodarowanie nisz rynkowych, przede wszystkim w produkcji żywności
wysokiej jakości, a nie konkurowanie w obszarze „żywności śmieciowej”, do której zalicza się żywność
z GMO. Nie powinniśmy „kopać się z koniem” ścigając się z krajami o wielokrotnie większej
powierzchni uprawnej.. My z Brazylią nie jesteśmy w stanie konkurować przyjętą tam formą
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
85
rolnictwa opartego na „efekcie skali” upraw setek milionów hektarów. Natomiast przekierowując
w znaczącej części nasze rolnictwo na produkcję żywności wysokiej jakości, nie tylko ekologicznej,
jesteśmy w stanie uzyskiwać odpowiednie dochody i sprawić, że to polskie, specyficzne, w dużej
mierze rozdrobnione rolnictwo, oparte na gospodarstwach chłopskich będzie miało szansę przeżyć.
Wydaje się również, że w tej chwili w ramach polskiego rolnictwa i naszej struktury, nie ma
możliwości koegzystencji. Obecna generacja roślin GMO – wyhodowanych metodami
nieprecyzyjnymi, przypadkowymi, niepewnymi co do skutków i efektów dla bioróżnorodności -
absolutnie nie powinna być uprawiana w Polsce. Może kontynuowanie badań, które nie przerywa
procesu rozwoju nauki, doprowadzi do tego, że za kilkadziesiąt lat te metody będą powszechnie
akceptowane jako szansa dla ludzkości. W tej chwili absolutnie taką szansą nie są.
Stanisław Kowalczyk, Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno -
Spożywczych , Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
Po pierwsze, odniosę się do tezy mówiącej o tym, że cały rynek żywności w Polsce,
a przynajmniej znaczna jego część, to rynek żywności genetycznie modyfikowanej. Otóż chciałbym
powiedzieć, że w latach 2010–2011 inspekcja, którą mam przyjemność reprezentować, zbadała
trzysta próbek żywności w Polsce, głównie tych zawierających soję, kukurydzę, ziemniaki i pomidory,
i nie stwierdziliśmy ani jednej modyfikacji genetycznej - ani dozwolonej, ani niedozwolonej. Z tego
1/5 wszystkich próbek to były próbki przetworów mięsnych, tj. takich do których teoretycznie
dodawane są różnego rodzaju izolaty białkowe, w tym sojowe. Zatem to nie jest tak, że rynek jest
zanieczyszczony żywnością genetycznie modyfikowaną. Z drugiej strony mamy oczywiście całe grupy
żywności, które są produkowane na bazie produktów genetycznie modyfikowanych - dotyczy to
głównie paszy, w tym paszy dla drobiu i paszy dla trzody. To jest pierwsza uwaga.
Druga uwaga dotyczy przytaczanych wielokrotnie „milionów czy setek milionów hektarów”
pod uprawami genetycznie modyfikowanymi na świecie i dziesiątek milionów rolników, którzy
uprawiają rośliny genetycznie modyfikowane. Pamiętajmy, że 80% tych rolników to rolnicy w Chinach
i w Indiach, którzy uprawiają genetycznie modyfikowaną bawełnę - nie jest tak, że to rolnicy
w krajach wysokorozwiniętych masowo uprawiają rośliny genetycznie modyfikowane.
Twierdzę, że szczytna idea Polski wolnej od GMO jest niemożliwa do zrealizowania –
ewentualnie możliwa jest realizacja idei „Europa wolna od GMO” czy „Unia wolna od GMO”. Mając
wspólny rynek, nie jesteśmy w stanie uchronić się od produktów, które są przesuwane pomiędzy
Helsinkami a Lizboną, nie jesteśmy w stanie postawić szlabanu na polskiej granicy i nie dopuścić
do polskiego rynku produktów genetycznie modyfikowanych, czy też wytwarzanych na bazie
produktów genetycznie modyfikowanych. Mamy dzisiaj wieprzowinę importowaną z Danii, Holandii,
Hiszpanii i nie jesteśmy w stanie tego zabronić. Jeżeli więc chcemy realizować takie idee, powinny
one dotyczyć znacznie większego obszaru, tak w sensie geograficznym, jak i gospodarczym
czy politycznym.
Kolejna uwaga dotyczy procesu produkcji żywności. Otóż możliwe jest albo zwiększenie
produkcji żywności albo ograniczenie jej strat. Pamiętajmy, że w tej chwili 1/3 żywności na świecie
marnuje się, także w Unii Europejskiej. Być może ten kierunek jest bardziej zasadny aniżeli
intensyfikacja produkcji genetycznie modyfikowanej, gdyż konsument tego dzisiaj nie chce.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
86
W związku z tym powstaje pytanie, w czyim imieniu chcemy intensyfikować produkcję – konsumenci
bowiem są zdecydowanie przeciwni, także w Polsce.
Wreszcie na koniec, chce powiedzieć, że tak naprawdę w wielu przypadkach w zakresie
żywności genetycznie modyfikowanej działa rozwiązanie na wzór ACTA. Pamiętajmy, że obowiązują
tu patenty oraz transakcje wiązane: rolnik kupuje nasiona, środki ochrony roślin i całą technologię
uprawy. Jedna z największych firm biotechnologicznych na świecie zorganizowała tzw. policję
nasienną, ścigającą rolników, którzy niezgodnie z prawem używają wyrobów po okresie zakończenia
ważności licencji. Powszechnie znane są także przypadki karania rolników na polach, których
znaleziono genetyczne modyfikacje, pomimo, że nigdy takich roślin nie wysiewali.
Janusz Zaleski, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Środowiska, Główny Konserwator Przyrody
Nawiązując do poprzedniego wystąpienia, chciałbym powiedzieć, że Europa też nie jest
kontynentem samodzielnym i samowystarczalnym - musi działać tak, żeby nie być oskarżoną
o praktyki sprzeczne z zasadami Światowej Organizacji Handlu.
Obecnie w Europie rosnący opór społeczeństw przeciwko GMO skutkuje tym, że Komisja
Europejska pracuje nad dyrektywą, która w większym stopniu umożliwiałaby zakazywanie
lub ograniczanie GMO w państwach członkowskich.
Warto przypomnieć, że stanowisko naszego rządu jest jednoznaczne: uważamy, że powinniśmy
być krajem wolnym od GMO, przy zachowaniu wszystkich europejskich zobowiązań. Chęć
zmieszczenia się w przepisach europejskich już dwa lata temu przywiodła nas do Sejmu, w którym
złożyliśmy projekt ustawy o GMO - w kierunku kraju wolnego od GMO, a jednocześnie działającego
zgodnie z zasadami obowiązującymi w Unii Europejskiej. Próba zakończyła się tym, że posłowie -
ponad podziałami politycznymi - wpisali do projektu ustawy całkowity zakaz upraw i zakaz obrotu
substancjami GMO, co jest ewidentnie sprzeczne z prawem unijnym. W konsekwencji dzisiaj nie
mamy prawa regulującego zasady postępowania z GMO, czy też zakazującego wprost GMO.
Unikając odpowiedzi na tematy pasz i rolnictwa, które budzą chyba największe emocje,
chciałbym powiedzieć, że GMO zagraża bioróżnorodności. Mam bardzo duże wątpliwości, czy można
pogodzić rolnictwo ekologiczne z rolnictwem używającym zmodyfikowanych gatunków.
Wielokrotnie przytaczana tutaj zasada przezorności jest nie tylko zasadą teoretyczną. Jest to
zasada, której używa się w tej chwili w ocenach oddziaływania na środowisko. Jeżeli przyjmujemy,
że nie znamy wpływu naszego przedsięwzięcia – jakiejkolwiek inwestycji, drogi, linii energetycznej –
na środowisko, musimy przedsięwziąć wszelkie środki, żeby tej hipotetycznej ingerencji uniknąć.
Zatem jeżeli stosujemy zasadę przezorności w stosunku do przyrody, jeżeli nie tolerujemy gatunków
inwazyjnych, dlaczego nie zastosować tej zasady w stosunku do GMO?
Stanisława Okularczyk, Doradca Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Dopuszczenie do uprawy roślin GMO niewątpliwie dałoby dosyć duże korzyści ekonomiczne
i doprowadziłoby do zwiększenia wolumenu żywności w kraju. Dotyczyłoby to jednak wąskiej grupy,
która będzie realizować to przedsięwzięcie, tymczasem głównym kryterium decyzji rządowych musi
być zdrowie społeczne.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
87
Czy wprowadzenie do uprawy GMO zagrozi bioróżnorodności i zakłóci ekosystemy?
Oczywiście, że tak. Jest to stwierdzone naukowo i niepodważalne. Czy jest możliwa koegzystencja
wysokotowarowej produkcji intensywnej z udziałem GMO i ekologiczno-tradycyjnej? Teoretycznie
tak, ale wymagałoby to opracowania bardzo precyzyjnych metodyk i technologii oraz armii ludzi
nadzorujących dyscyplinę stosowania tych metodyk. Według mnie takie przedsięwzięcie jest bardzo
kosztowne i trudne do zrealizowania w praktyce.
Czy w kontekście zakazu stosowania składników GMO w paszach, możliwa jest produkcja
zwierzęca? Oczywiście jest możliwa. Jednak przełożyłoby się to na straty w produkcji trzody, drobiu
i innych gatunków zwierząt rzędu 3–4 mld zł rocznie. W konsekwencji obniżyłaby się wydajność
zwierząt, koszty krajowych wysokobiałkowych roślin paszowych byłyby wyższe. Pragnę też zwrócić
uwagę na fakt, że wartość biologiczna soi nie jest równa wartości rzepaku, istnieje duża różnica
aminokwasowa. W związku z tym nie da się zastąpić soi krajowymi paszami, gdyż skutkiem będzie
dużo niższy efekt produkcyjny.
Moim zdaniem najważniejsze pytanie brzmi następująco: czy warto ustanawiać fikcyjne
prawo? Czy prawo nierealizowalne nie będzie prawem deprawującym? Mam na myśli całkowity zakaz
importu pasz z zawartością soi. W ostatnich trzech latach z powodu niskiej opłacalności ubyło ponad
30% populacji trzody chlewnej. Na granicy opłacalności w tej chwili jest już produkcja drobiu.
Gdybyśmy całkowicie zakazali importu tych pasz, dopracowalibyśmy się bardzo dużych strat w skali
kraju. Całkowity zakaz tego importu byłby prawem niewykonalnym oraz bardzo szkodliwym
ekonomicznie.
Podsumowując, wnoszę o powołanie zespołu roboczego do spraw informowania
społeczeństwa o celu i procedurach GMO. Od kilku lat drepczemy z tym problemem w miejscu
w środowisku polityki i nauki. Nadszedł czas, abyśmy wreszcie utworzyli zespół informacyjny i weszli
z informacjami o GMO do Internetu, wykorzystali do tego celu najlepsze pasma informacyjne
telewizji, prasy. Wiodącym resortem jest w tym przedmiocie jak wiadomo resort środowiska. Zatem
warto byłoby, aby ten resort wraz z resortem rolnictwa ustaliły ze środowiskiem naukowym
oraz mediami zasady współpracy i stworzyły wspólnie społeczny system informacyjny.
Bronisław Komorowski, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
Jeżeli można, to się wtrącę, bo potem może nie będę miał okazji.
Proszę Państwa, między innymi dlatego to forum dzisiaj ma miejsce. Tyle że ja jestem
przekonany, że można kogokolwiek innego przekonać do jakichkolwiek racji, jedynie jeżeli jest się
samemu przekonanym. A ja przed chwilą słyszałem takie zdanie – jak rozumiem, wypowiedziane
w imieniu ministra rolnictwa – mówiące o tym, że generalnie GMO szkodzi, więc go nie produkujmy
u siebie, ale importujmy z zewnątrz.
Do czego tu przekonywać?
Marek Kryda, Ekspert do spraw GMO w Instytucie Spraw Obywatelskich
W sierpniu 2011 roku Komisja Europejska zapytała Polskę o rejestr upraw GMO. Rejestr ten
jest obowiązkowy i jawny. Zgodnie z wyrokiem ETS – każdy obywatel ma prawo sprawdzić, czy jego
sąsiad uprawia GMO; właściciel gruntu ma prawo sprawdzić, czy dzierżawca nie uprawia GMO. Polska
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
88
takiego rejestru nie posiada i niedługo na forum ETS rozpocznie się sprawa przeciwko Polsce.
Problem jest ogromny. Jeżeli zajrzymy do raportu Najwyższej Izby Kontroli z września 2008 roku,
przeczytamy: „Wskutek braku ustawowej zasady regulującej bezpieczeństwo biologiczne oraz zasady
współistnienia upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych z uprawami tradycyjnymi i ekologicznymi,
prowadzenie upraw roślin zawierających GMO odbywa się bez żadnych zabezpieczeń chroniących
przed niekontrolowanym ich rozprzestrzenianiem”. Nie ma żadnych stref ochronnych, nie ma
obowiązku zawiadamiania sąsiada, ponieważ nikt nie sprawdza gdzie uprawiane są rośliny GMO
w Polsce, nie ma też pewnie znakowania produktu zawierające GMO, co może zachwiać zaufanie do
polskiej żywności w Polsce i za granicą. Dalej czytamy: „Nieposiadanie informacji o wielkości areału
upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych w celach innych niż doświadczalne. W istniejącym stanie
prawnym uprawy roślin GMO, wpisane do Wspólnotowego Katalogu, mogły być prowadzone bez
ograniczeń i zezwoleń. Obowiązująca ustawa o GMO z 2001 roku nie reguluje spraw związanych
z uprawami roślin genetycznie zmodyfikowanych”. Według Najwyższej Izby Kontroli Minister
rolnictwa nie ma żadnego prawnego tytułu, żeby kontrolować te uprawy. Nowa ustawa o GMO,
dostosowująca polskie prawo do wymogów unijnych, która procedowana była od grudnia 2004 roku,
zniknęła z Sejmu po wyborach i nie jest procedowana. Trzeba zaznaczyć, że Polska zapewniała
Komisję Europejską wielokrotnie, że wiele przepisów o GMO wymaganych przez UE znajdzie się
właśnie w tej ustawie.
Nie rozumiem, dlaczego odpowiadający za tematy GMO w naszym kraju Minister Środowiska,
nie alarmował i nie zaprotestował przeciwko zaprzestaniu wszelkich prac nad tą kluczową ustawą.
Dlaczego nikt nie powiedział: „Panie Premierze, niedługo niekontrolowanie GMO w naszym kraju
spowoduje, że nikt nie będzie kupował polskiej żywności, nawet nie dlatego, że ktoś nie będzie chciał
mieć GMO, ale dlatego, że Polska będzie krajem, który nie będzie w stanie skontrolować, czy ma
GMO, czy nie”.
Pamiętajmy, że zawartość ponad 0,9% GMO oznacza, że produkt taki trzeba oznakować jako
GMO. Farmerzy szwedzcy, którzy hodują krowy w Skanii na południu kraju, stwierdzili,
że w kukurydzy importowanej z Polski jest 4% domieszki GMO. Podejrzewam, że nikt nie wiedział
o tej zawartości domieszki kukurydzy GMO ponieważ ta domieszka rozprzestrzenia się w sposób
niekontrolowany. Pytając urzędników Ministerstwa Środowiska, skąd będą wiedzieć, kogo
kontrolować, skoro teraz pozwalają na nierejestrowane uprawy GMO, nie otrzymałem żadnej
odpowiedzi.
Apeluję do Pana Prezydenta, ażeby upomnieć się o ustawę o GMO, dać kompetencje
Ministerstwu Rolnictwa do kontrolowania upraw legalnych i nielegalnych. Nie bądźmy ostatnim
krajem w Europie, który tego dokona.
Krótko powiem teraz o paszy, czyli o soi GMO. Specjalnie pojechałem do obwodu
kaliningradzkiego w Rosji – i zupełnie nie zgodzę się z panem ministrem Tańskim – w miasteczku
Swietłyj, 10 km od Kaliningradu, widziałem wybudowany w 2005 roku ogromny port przeładunku
i miejsce produkcji śruty sojowej. Pokazywano mi dwie linie produkcyjne: jedna jest dla soi GMO,
druga do soi bez GMO. Mówiono mi, że cały czas apelują do Polski, żeby Polska zechciała kupić tę
śrutę bez GMO, chcą barkami to wysyłać do Elbląga, a Polska w ogóle nie jest tym zainteresowana.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
89
Henryk Wujec, Doradca Etatowy Prezydenta RP
Żyjemy w społeczeństwie informatycznym, internetowym. Społeczeństwo ma potężną broń
w swoim ręku w postaci dostępu do informacji publicznej. Państwo ma obowiązek informowania,
który produkt jest wytworzony ze środków genetycznie zmodyfikowanych - informacja taka powinna
znajdować się na samym produkcie. Natomiast informacja na temat technologii produkcji powinna
znajdować się na stronie internetowej producenta. Wówczas sami internauci dadzą sobie z tym radę,
informacja będzie powszechnie dostępna i konsument będzie wybierał. Konsument ma potężną broń,
może kupić lub nie kupić, ale musi mieć informację o produkcie.
Polska jest znana z tego, że dysponuje wieloma tradycyjnymi odmianami, gatunkami. To jest
nasz skarb, nasz walor - akurat teraz możemy to wykorzystać. Potrzebny jest renesans produktów
tradycyjnych, regionalnych, ekologicznych - tymi produktami będziemy zdobywać rynek europejski.
To jest nasza szansa.
Istnieją również produkty modyfikowane genetycznie, z współudziałem pasz itd. Tego zmienić
nie możemy, póki obowiązuje prawo europejskie. Jednocześnie możliwe są odstępstwa, których teraz
nie stosujemy, bo nie przyjęliśmy takiego prawa – z tej okazji skorzystali m.in. Francuzi.
Możliwe jest pewne pragmatyczne podejście: nie możemy blokować, ale powinniśmy
informować i promować naszą tradycyjną żywność. Musimy przyjąć prawo, ale ze wszystkimi
wyłączeniami, które pozwolą nam chronić naszą tradycyjną żywność i nasze tradycyjne produkty.
Tomasz Twardowski, Kierownik Zespołu Biosyntezy Białka w Centrum Badań Biokrystalograficznych w Instytucie Chemii Bioorganicznej w Polskiej Akademii Nauk
Chciałbym udzielić odpowiedzi panu doktorowi Stankiewiczowi na jego nieeleganckie
sformułowanie. Jako założyciel Polskiej Federacji Biotechnologii i były prezes z ogromnym
ubolewaniem stwierdzam, że przemysł nie finansuje badań w Polsce - to jest ogromna słabość
naszego systemu. W celu zrozumienia badań prowadzonych przez przemysł i wdrożenia ich - ażeby
wykorzystać je i móc je skontrolować – należy w tym procesie partycypować. Nie jestem w stanie
przytoczyć, jakie badania w zakresie inżynierii genetycznej roślin i przemysłu spożywczego są
w Polsce finansowane przez giganty międzynarodowe. Marzeniem polskich naukowców jest, ażeby
przemysł finansował rozwój polskiej nauki. Firma Monsanto ma budżet roczny na badania rzędu
1 mld USD, tj. ok. 3–4 mld zł. Roczny budżet polskiego Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego
jest tego samego rzędu, ale firma Monsanto przeznacza tę kwotę tylko i wyłącznie na badania nad
genetycznie zmodyfikowanymi roślinami. To daje ilustrację dystansu, także merytorycznego.
Chciałbym zwrócić się do pana prezesa Tańskiego. Mamy listę kilkudziesięciu polskich prac
naukowych - wykonanych w Polsce, za polskie pieniądze - dotyczących genetycznie zmodyfikowanych
organizmów: ich roli, znaczenia, efektów, wpływu na konsumpcję, na zdrowie zwierząt. Złych efektów
nie stwierdzono.
Wczoraj opublikowano najnowsze wyniki dotyczące areału upraw genetycznie
zmodyfikowanych roślin na świecie. Kolejny raz występuje wzrost - w 2011 roku o ponad 10 mln ha.
Obecnie istnieje ponad 160 mln ha na świecie - w 29 państwach uprawy te prowadzi 15 mln rolników.
Zarabiają na tym producenci, w niewielkim stopniu również w Polsce.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
90
Katarzyna Lisowska, Profesor w Centrum Badań Translacy jnych i Biologii
Molekularnej Nowotworów w Centrum Onkologii – Instytucie im. Marii
Skłodowskiej-Curie Oddział w Gliwicach
W kwestii kompetencji: jestem biologiem molekularnym, mam też specjalność w zakresie
biologii medycznej, jestem również członkiem Komisji do spraw GMO przy Ministerstwie Środowiska.
W grudniu 2011 roku grupa naukowców apelowała do Pana Prezydenta o debatę nad GMO.
Mieliśmy nadzieję, że debata pozwoli unaocznić wszystkie negatywne aspekty biotechnologii rolniczej
i uzależnienia od zagranicznych koncernów. W liście otwartym naukowców padło dziesięć pytań do
polskich polityków. Na te pytania nie dostaliśmy odpowiedzi.
Pytaliśmy między innymi o sprawę zasadniczą – dlaczego w 2008 roku rząd Polski przyjął
ramowe stanowisko mówiące o tym, że Polska dąży, aby być krajem wolnym od GMO, tymczasem
nadszedł rok 2012 i my dalej nie mamy zakazu upraw GMO i dalej debatujemy. Zamiast odpowiedzi
na to pytanie zaproponowano nam dzisiaj dyskusję na temat, czy GMO to szansa czy zagrożenie, czy
GMO to wybór czy konieczność. Odpowiem tak: to jest wyważanie otwartych drzwi. Przykład innych
krajów Europy pokazuje, że nie jesteśmy skazani na GMO. Jeżeli jest wola polityczna, można
zrezygnować z upraw GMO, trzeba tylko chcieć. Jeżeli ktoś jeszcze wierzy, że GMO jest szansą, niech
odpowie sobie na pytanie, czemu największe kraje rolnicze Unii Europejskiej - Niemcy czy Francja -
zrezygnowały z tej szansy i wbrew publikacjom, które pokazuje ISAAA, że w Europie areał upraw
GMO rośnie, areał upraw GMO maleje: na przestrzeni lat 2008–2010 o 20%.
W liście otwartym pytaliśmy też, czy prace nad ustawami regulującymi kwestie GMO będą
objęte tarczą antykorupcyjną. Ze względu na reputację firm, którym zależy na otwarciu Polski na
uprawy GMO, pytanie jest nadal aktualne.
Na zakończenie chcę jeszcze wrócić do kwestii zdrowotnych. Przeczytałam siedemnaście
polskich publikacji dotyczących oceny ryzyka wiążącego się z GMO. Znalazłam między innymi wyniki,
które pokazują, że karmienie zwierząt doświadczalnych eksperymentalnymi odmianami GMO
powoduje różne skutki uboczne. Występują zaburzenia układu odpornościowego, następuje
zwiększenie ilości adduktów w DNA, zaburzenia wskaźników wzrostowych. O tym się nie mówi.
Panie Prezydencie, jeżeli mamy na sercu dobro naszego kraju, nie powinniśmy w tym
momencie debatować nad tym, czy GMO jest szansą albo koniecznością. Powinniśmy spróbować
odpowiedzieć sobie na pytanie, jak szybko odbudować naszą niezależność w produkcji białka
paszowego oraz jak skutecznie wprowadzić w Polsce zakaz upraw GMO.
Bronisław Komorowski, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
Proszę Państwa, jestem jednak przeciwnikiem organizowania debat po to, żeby udowadniać
własne poglądy. Nie jestem zwolennikiem organizowania debaty, żeby przedstawić wszystkie
argumenty przeciw GMO. Jestem zwolennikiem organizowania debaty, gdzie występują strony sporu,
gdzie są różne poglądy, bo głęboko w to wierzę, że tylko w ten sposób można dojść do jakichś
racjonalnych poglądów własnych. Ja nie jestem ani po stronie GMO, ani przeciwko. Przyjmuję
do wiadomości, że jest spór i chcę usłyszeć argumenty oraz, mam nadzieję, jakieś propozycje
działania. Każdy może organizować debatę wedle tego, co mu w sercu gra, ale ja uważam, że to nie
jest takie proste, że można jednej stronie przyznać pełną rację, że to jest słuszne, albo drugiej
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
91
powiedzieć, że to jest zbrodnia. Życie przekreśla tego rodzaju poglądy. Stąd też był mój apel na
początku, żeby próbować oderwać się od ideologicznego myślenia o poważnym problemie, który ma
swoje aspekty gospodarcze, społeczne, kulturowe, także i inne, i nie wyłączyć jakiejś potrzeby
rozmawiania z wyczuleniem na argumenty drugiej strony, z próbą zrozumienia tych argumentów
i przemyślenia ich. Jeśli będziemy rozmawiali tylko po to, żeby udowadniać, że się ma rację… to nie
warto się spotykać.
Józef Tyburski, Profesor w Katedrze Systemów Rolniczych na Wydziale Kształtowania Środowiska i Rolnictwa na Uniwersytecie Warmińsko -Mazurskim
Na wstępie odniosę się do czterech podstawowych pytań, które określają przedmiot i cel
Debaty. Otóż w przypadku pytania pierwszego „o ekonomiczne, społeczne i środowiskowe
konsekwencje wprowadzenia do polskiego rolnictwa upraw GMO” pragnę powiedzieć, że będą one
wielokrotnie bardziej szkodliwe od wprowadzenia zakazu uprawy GMO.
W przypadku pytania drugiego „czy wprowadzenie do środowiska w Polsce roślin GMO zagrozi
bioróżnorodności”, nie mam wątpliwości, że tak. Wprowadzenie na terenie Polski upraw genetycznie
zmodyfikowanych zagraża bioróżnorodności.
Jeśli kolejnym krokiem (pytanie trzecie) ma być koegzystencja rolnictwa transgenicznego
z rolnictwem tradycyjnym i ekologicznym, będziemy mieć z tym duży kłopot, ponieważ
wprowadzenie wszelkich regulacji w tym względzie jest trudne do wykonania i bardzo kosztowne. Ja
chciałbym przypomnieć – wracam w tej chwili do najważniejszej aktualnie kwestii ekonomicznej
(zawartej w pytaniu czwartym), czyli pasz – że jedyna w Polsce firma, która produkowała
certyfikowaną paszę ekologiczną, musiała z tej produkcji zrezygnować właśnie ze względu
na problemy z koegzystencją. W tej chwili nasi ekologiczni producenci mięsa drobiowego, jajek czy
wieprzowiny certyfikowaną, pełnoporcjową paszę ekologiczną muszą importować z Niemiec lub
Holandii – uiszczając dwukrotnie wyższą cenę. W konsekwencji konsumenci żywności ekologicznej
ponoszą zwiększone koszty, natomiast sprawca i beneficjent tych problemów (dostawca sojowej
śruty GMO) żadnych kosztów „koegzystencji” nie ponosi.
Oczywiście nie zapominam o większościowym rolnictwie konwencjonalnym. Nie ma
wątpliwości, że cena jednostki białka w soi jest niższa niż cena jednostki białka w naszych rodzimych
surowcach strączkowych, tj. łubinach, grochach itd. Natychmiastowa rezygnacja z importu pasz
wytworzonych z soi GMO byłaby niekorzystna w kontekście konkurencyjności naszego rolnictwa,
ale można i należy coraz bardziej upowszechniać produkcję nietransgenicznej soi w Polsce. Dzisiejsze
odmiany soi pozwalają, również na północy kraju, na dobre i wierne plonowanie, przynajmniej
na poziomie 2 ton z hektara. Wobec tego proponowałbym rozważenie możliwości, by kolejne
moratorium zezwalające na tymczasowy import soi GMO obwarować warunkiem, że z roku na rok
ten import będziemy zmniejszać i dążyć do własnej produkcji nietransgenicznej soi jako ważnego
komponentu białkowego pasz. W ten sposób unikniemy szoku cenowego i ryzyka w szerszym
kontekście ekonomicznym, doprowadzając stopniowo do sytuacji, w której nie będziemy zmuszeni
do importu soi GMO i spożywania takich produktów, bo większość konsumentów nie chce żywności
GMO.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
92
Arkadiusz Litwiński, Zastępca Przewodniczącego Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa w Sejmie RP
Jesienią 2009 roku rząd Rzeczypospolitej skierował do Sejmu w ramach wykonania ramowego
stanowiska projekt ustawy o organizmach genetycznie modyfikowanych. Po kilkunastu miesiącach
pracy nad tym projektem, przy powszechnej zgodzie wszystkich środowisk politycznych
w parlamencie poprzedniej kadencji – myślę, że to jest dość prawdopodobne również i w tym
parlamencie – z tezą, że należy ograniczać funkcjonowanie organizmów GMO w kraju wprowadzono
rażąco sprzeczny z prawem Unii Europejskiej całkowity zakaz. Większość członków komisji chciała
w ten sposób doprowadzić do postawienia sprawy przed ETS, jednocześnie nie będąc odpowiedzialna
za jej wygranie.
Istnieją dwie kwestie i należy różnicować te sprawy - czym innym jest bowiem uwalnianie
do środowiska naszego kraju żywych organizmów genetycznie modyfikowanych, a czym innym
wykorzystywanie w Polsce produktów, które powstały dzięki tym organizmom. Wydaje się,
że wysłuchanie publiczne, które w poprzednim parlamencie miało miejsce, wyglądało podobnie jak ta
debata - widzę tutaj bowiem potrzebę zagregowania stanowisk. Jestem głęboko przekonany,
że nie uda się to inaczej niż tak, jak powiedział Pan Prezydent: musimy wprowadzać w życie w swoim
działaniu konstytucyjną zasadę zrównoważonego rozwoju, musimy zderzać ze sobą różne argumenty.
W trakcie tej debaty dostrzegłem spór co do faktów, czy jakieś argumenty są prawdziwe, czy też nie –
można to wyjaśnić, zobiektywizować, wyważyć i wyciągnąć z tego należyty wniosek uwzględniający
wszystkie uwarunkowania.
Musimy mieć świadomość, że wprowadzając dość ostre rygory, należy stworzyć też aparat
i zapewnić mu środki, nie tylko prawne, ale również faktyczne środki publiczne, środki finansowe
na to, ażeby można było przestrzegać tych narzędzi, tych rygorów. Dotychczasowe działania
odpowiednich inspekcji były dość powszechnie krytykowane jako niewystarczające. To też jest coś,
co trzeba uwzględniać, biorąc pod uwagę stan finansów publicznych.
Bardzo dziękuję, Panie Prezydencie, za tę debatę i mam nadzieję, że ona pozwoli przyspieszyć
prace nad projektem ustawy. Jestem przekonany, że to musi być inicjatywa rządowa z uwagi
na złożoność materii, ale jestem też przekonany, że jeszcze w bieżącym roku, biorąc pod uwagę
też pewne modyfikacje stanowiska Komisji Europejskiej, na nowo będzie możliwe rozpoczęcie debaty
w parlamencie.
Bronisław Komorowski, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
Proszę Państwa, nie odważę się podsumować całości problemu ani całości dyskusji, która trwa
i pewnie jeszcze będzie jakiś czas trwała. Mam tu na myśli nie tylko to dzisiejsze spotkanie,
ale też debatę, która, w moim przekonaniu, jest absolutnie niezbędna – nie tylko po to, aby starać się
oswoić z argumentami opinię publiczną i samych siebie, ale również po to, aby znaleźć optymalne
zapisy, które pozwolą godzić sprzeczne racje i sprzeczne interesy. Jak Pan wspomniał, to oczywiście
jest sprawa normalna, ale to nie dotyczy tylko i wyłącznie kwestii GMO. To dotyczy całości życia
społecznego i gospodarczego w systemie wolnego rynku i w demokracji: konieczne jest wyważanie
różnych racji i różnych interesów. Tu są interesy importerów, eksporterów, rolników, zwolenników
żywności ekologicznej, jest tysiąc różnych interesów. Tylko że w końcu gdzieś trzeba albo szukać
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
93
jakiegoś rozwiązania kompromisowego, albo przecinać pewien spór. Zawsze przecinanie sporu wiąże
się z poważnymi kłopotami i z ryzykiem, że nie tylko zlekceważy się liczącą się część opinii publicznej,
ale również przekreśli się, niekoniecznie brzydkie i złe, czasami bardzo pozytywne, cudze interesy.
I myślę, że to można przenieść i na grunt problemów wsi, i na wszystkie problemy.
Uważam, że jak są trudne problemy, to nie jest metodą chowanie głowy w piasek, nie jest
metodą udawanie, że można ominąć debatę, że można ominąć ryzyko, także ryzyko własnej decyzji.
Trzeba starać się – mając wewnętrzne poczucie, że się wykonało pracę na rzecz znalezienia rozwiązań
optymalnych – mieć odwagę stawać przed opinią publiczną, przekonywać do rozwiązań.
Według mnie mniej szlachetną metodą polityki jest wprowadzanie rozwiązań cząstkowych tak,
że może ktoś tego nie zauważy albo się spóźni, nie odniesie itd. Wpadka z ustawą o nasiennictwie
powinna dać wszystkim wiele do myślenia. Ja zapowiadałem w Sejmie, że na jedno będę zwracał
bardzo konsekwentnie uwagę, to znaczy na konstytucyjność rozwiązań i na prawidłowość tworzenia
prawa, na tyle, ile potrafię. Ale też wiem, że często będę stawał w sytuacji konieczności dokonania
wyboru pomiędzy różnymi sprzecznymi racjami, powiem więcej – także czasami wyboru mniejszego
zła, choć chciałbym to moje własne ryzyko zminimalizować w jak najwyższym stopniu.
Uważam – dziękuję serdecznie, Arku, że tak postawiłeś tę sprawę – że absolutnie właściwe jest
ponowne podjęcie pracy nad ustawą całościowo regulującą problem GMO. Mam świadomość,
że są w tym rafy. Jestem skłonny podejmować wspólne ryzyko i uczestniczyć w tej debacie, zajmować
cząstkowe stanowiska po to, aby zbliżać się do rozwiązania całościowego. To rozwiązanie całościowe
– ze względów oczywistych i zrozumiałych, bo tak funkcjonuje państwo polskie, które jest członkiem
Unii Europejskiej – musi funkcjonować w pełnej zgodzie z przepisami prawnymi Unii Europejskiej.
I powiem więcej: im bliżej jest tych przepisów, tym bezpieczniej dla wszystkich. Nie należy być
bardziej świętym od papieża – z całym szacunkiem dla księdza, niech będzie, że od papieża
ekologicznego – i nie należy też wyważać otwartych drzwi. Inni już przez te drzwi poprzechodzili,
często też ponabijali sobie różne guzy. Trzeba korzystać z cudzych doświadczeń. Nie musimy
wszystkiego testować na sobie, nie musimy szukać nadzwyczajnych rozwiązań, skoro inni to na sobie
sprawdzili i jakoś to funkcjonuje.
I powiem na koniec tak: oczywiście zawsze lepsze jest szukanie rozwiązania kompromisowego,
bo to, jeśli nie gwarantuje, to zwiększa szanse na tak zwany pokój społeczny, czyli na to, że jakoś się
znajdzie rozwiązania, które mniejszą ilość osób zirytują, wywołają ich obawy albo odstraszą.
Ale oczywiście można także przyjąć założenie, że w dyskusji z opinią publiczną, która ma prawo nie
być zorientowaną do końca, także argument mniejszego zła może być argumentem używanym
uczciwie – tu nawiązuję do wypowiedzi Pani Profesor. Jeżeli mamy wątpliwości, to nie jest metodą
udawanie, że one nie istnieją, tylko trzeba mieć odwagę powiedzieć: to jest mniejsze zło, ale to jest
jakaś konieczność z tego powodu, że inni poszli inną drogą i mogą nas zdystansować. To trzeba
uczciwie powiedzieć. W Polsce ludzie, według mnie, bardzo chętnie ulegają argumentom, za którymi
stoi albo wewnętrzne przekonanie, albo zdolność do powiedzenia: tak, boimy się, ale innych,
lepszych rozwiązań nie ma.
To są moje wnioski z tej dyskusji. Życzę dalszych owocnych obrad. Oddajemy się do dyspozycji,
jeśli chodzi o kontynuowanie tej debaty. Jestem przekonany, że ona niedługo wróci w polskim
parlamencie. Jak nie wróci przy okazji ustawy całościowej, to proszę państwa, na 155 procent wróci
przy każdej próbie wprowadzenia rozwiązań cząstkowych. I żeby nie było żadnych wątpliwości – ja już
zadbam o to, żeby wróciła.
Dziękuję serdecznie.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
94
Piotr Węgleński, Profesor w Centrum Nowych Technologii na Uniwersytecie
Warszawskim
Jestem winny temu, że w Polsce zaistniała inżynieria genetyczna, bo w 1975 r. sprowadziłem ją
do Polski. Proszę państwa, dyskusja o GMO jest przedsmakiem tego, co będzie za chwilę w dyskusji
np. o gazie łupkowym. W każdym wypadku bowiem, kiedy mamy do czynienia z nową technologią,
mamy podział na ludzi, którzy chcą czegoś nowego i chcą zrobić coś dobrze i takich, którzy
są konserwatywni i powtarzają: boję się, zachowajmy przezorność.
Społeczeństwo nie lubi żywności genetycznie modyfikowanej, wobec tego politycy, patrząc
na głosy społeczeństwa, mówią: uwolnimy Polskę wolną od GMO. Co to oznacza? Proszę Państwa,
wszyscy mamy na sobie bieliznę z bawełny GMO, chyba że ktoś ma sztuczną. Obecnie 89% bawełny
na świecie to bawełna genetycznie modyfikowana.
Raport Komisji Europejskiej z badań przeprowadzonych w latach 2001–2010 i finansowanych
ze środków unijnych (200 milionów euro) - nie za pieniądze koncernów – mówi o tym, że w GMO nie
ma nic szkodliwego dla ludzi i dla środowiska.
Czy GMO szkodzi różnorodności? Jeśli wytniemy puszczę brazylijską czy nawet las na
Mazowszu i w jego miejsce posiejemy kukurydzę, to na pewno bioróżnorodność się zmniejszy -
zmniejszy się tak samo, jak wysiejemy kukurydzę GMO i nie-GMO.
Uważam, że ustawa w sprawie GMO powinna być napisana przez specjalistów, nie pod
wyłączną kontrolą Ministerstwa Środowiska, ale resortów nauki, zdrowia i rolnictwa. Mam również
nadzieję, że nasi rządzący zlecą nadzorowanie merytorycznej części dyskusji w tej sprawie i zapisów
na przykład Polskiej Akademii Nauk.
Ewa Rembiałkowska, Kierownik Zakładu Żywności Ekologicznej w Katedrze Żywności Funkcjonalnej i Towaroznawstwa na Wydziale Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego
Eksport polskiej żywności w ostatnich kilku latach wzrósł ponad sześciokrotnie - dlaczego?
Polska żywność cieszy się w Europie bardzo korzystnym wizerunkiem - 23% polskiego eksportu trafia
do Niemiec, na kolejnych pozycjach znajdują się Włochy, Francja, Rosja. Trzy pierwsze kraje, które
wymieniłam, wprowadziły u siebie zakaz upraw genetycznie modyfikowanych, a ich społeczeństwa
generalnie nie chcą kupować żywności genetycznie modyfikowanej.
Podczas ostatniego pobytu w Niemczech, zwiedzaliśmy fabrykę makaronu w okolicach
Stuttgartu, która w ostatnich latach zrobiła niesamowitą furorę wyłącznie dlatego, że postawiła na
strategię „GMO-frei”, tj. wolne od GMO. Na tej fabryce wiszą mówiące o tym transparenty. Znaczna
część Badenii-Wirtembergii zaopatruje się w makaron właśnie w tej fabryce. Chyba takie fakty
powinny być dla nas wskazaniem ekonomicznym co do tego, w jakim kierunku powinniśmy iść.
Jeżeli wprowadzimy uprawy GMO, zniszczymy korzystny wizerunek naszego kraju,
co przedostanie się do świadomości zbiorowej, która jest potężną siłą. Wówczas konsumenci
niemieccy, francuscy, włoscy, a także rosyjscy – w Rosji klimat społeczny również jest przeciwko
uprawom genetycznie modyfikowanym – nie będą już chcieli kupować polskiej żywności. Łatwo
wywnioskować, jakie będą ekonomiczne konsekwencje tego faktu. Zamiast inwestować w techniki
związane z GMO, powinniśmy rozwijać te sektory rolnictwa, które będą miały wielkie powodzenie
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
95
u nas, w Europie i na świecie, czyli produkcję regionalną, tradycyjną i ekologiczną, a także Fair Trade
(Sprawiedliwy Handel) i Slow Food.
Katarzyna Jagiełło, Przedstawicielka Inicjatywy Obywatelskiej „GMO to nie to”
W nawiązaniu padających w naszej debacie stwierdzeń, chciałabym powiedzieć, że zgodnie
z danymi z 2011 roku na terenie Unii Europejskiej GMO jest uprawiane na zaledwie 0,1% ziemi rolnej
co w zestawieniu z 4% ziemi oddanej spod uprawy organiczne, nie wspominając o uprawach
tradycyjnych, świadczy o znikomym udziale upraw GMO w rolnictwie europejskim. Dziewiętnaście
państw Unii Europejskiej w ogóle nie uprawia GMO.
Na początku grudnia 2011 roku, Inicjatywa Obywatelska „GMO to nie to” razem z Greenpeace
przygotowała – a poparło nas w tym kilkudziesięciu polskich naukowców – list z pytaniami, które
miały być zaczątkiem debaty. Do dzisiaj nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi w tej sprawie. W związku
z tym, że te pytania wydają nam się kluczowe dla rozmów o GMO w Polsce, pozwolę sobie przytoczyć
je na forum naszej debaty.
Pytanie pierwsze. W ramowym stanowisku z 2008 roku, Rząd RP deklaruje, że będzie dążył do
tego, aby Polska była krajem wolnym od GMO w zakresie rolnictwa. Przykład innych krajów UE
pokazuje, że jeżeli tylko jest wola polityczna, istnieją możliwości prawne, aby zakazać upraw odmian
genetycznie modyfikowanych. Dlaczego polski rząd dotychczas z tej możliwości nie skorzystał?
Pytanie drugie. Dlaczego w roku 2011 koalicja PO/PSL zaprzestała prac nad ustawą
o organizmach zmodyfikowanych genetycznie, a przyjęła ustawę o nasiennictwie, której zapisy są
sprzeczne z ramowym stanowiskiem rządu z 2008 roku? Mając na uwadze ochronę polskiego
rolnictwa przed GMO, logicznym jest, by w pierwszej kolejności uporządkować kwestie prawne
związane z organizmami transgenicznymi, w tym wprowadzić zakaz upraw kukurydzy MON810
i ziemniaka Amflora, a następnie podjąć prace nad ustawą o nasiennictwie36.
Pytanie trzecie. Jak państwo zamierza chronić interesy polskiego nasiennictwa i zapewnić
suwerenność rolnictwa, równocześnie realizując program wyprzedaży polskich centrali nasiennych37?
Punkt czwarty. Czy rząd zlecił odpowiednim służbom analizę światowej literatury naukowej,
która dostarcza dowodów na istnienie różnego rodzaju zagrożeń ze strony upraw GMO i żywności
otrzymanej z takich upraw?
Punkt piąty. W Polsce dominuje rozdrobnione rolnictwo. Jak w tych realiach rząd wyobraża
sobie zachowanie bezpiecznych odległości buforowych pomiędzy uprawami GMO i tradycyjnymi38?
36
Brak ustawy o organizmach zmodyfikowanych genetycznie, która implementowałaby dyrektywę 2001/18/EWG także grozi Polsce sankcjami ze strony Komisji Europejskiej. Ponadto, jak wykazał raport NIK z 2008 roku, chaos prawny w tej materii już doprowadził do rozprzestrzeniania się niekontrolowanych upraw GMO w Polsce. 37
Konsolidacja rynku materiału siewnego w rękach kilku światowych monopolistów zaczyna stanowić realne zagrożenie dla suwerenności żywnościowej społeczeństw. Rząd polski powinien podjąć wszelkie starania, aby przeciwdziałać skutkom takich niekorzystnych trendów. To są decyzje o znaczeniu strategicznym i nie mogą być podporządkowane doraźnym interesom. 38
Rządowy projekt ustawy o organizmach genetycznie zmodyfikowanych zgłoszony w VI kadencji, wbrew zapewnieniom, nie jest projektem restrykcyjnym. Przykłady surowych zapisów można znaleźć w ustawach wielu krajów unijnych i przenieść je do prawa polskiego. Przykładowo, w myśl prawa niemieckiego podmiot, z winy którego nastąpi zanieczyszczenie upraw tradycyjnych przez GMO, jest zobowiązany pokryć straty poniesione przez rolnika konwencjonalnego. W projekcie rządowym brakuje takich zapisów.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
96
Punkt szósty. Na jakiej podstawie zakłada się, że uprawy GMO przyniosą zyski przeciętnym
polskim gospodarstwom rolnym, w szczególności gospodarstwom drobnotowarowym, które stanowią większość
w Polsce i dają podstawę utrzymania większości ludności wiejskiej39?
Punkt siódmy. Jakiego rodzaju konsultacje społeczne przewiduje rząd, odnośnie ewentualnego
wprowadzenia upraw GMO, w świetle ratyfikowanych przez Polskę międzynarodowych konwencji40?
Punkt ósmy. Czy właściwym jest, aby w rozmowach z amerykańskimi lobbystami polscy
funkcjonariusze publiczni - politycy i urzędnicy – byli nielojalni wobec własnego państwa, prezentując
stanowisko odmienne od ramowego stanowiska rządu RP w sprawie GMO i aby wyrażali poglądy
niezgodne z interesem Polski?
Punkt dziewiąty. Czy właściwym jest, aby polski rząd korzystał z rad ekspertów zrzeszonych np.
w Radzie Gospodarki Żywnościowej, którzy pozostają w ewidentnym konflikcie interesów, będąc
przedstawicielami organizacji finansowanych przez firmy produkujące nasiona GMO?
Punkt dziesiąty. Prace nad przepisami dotyczącymi GMO powinny z zasady być objęte ochroną
"tarczy antykorupcyjnej", zważywszy na złą sławę, jaką cieszą się na świecie firmy posiadające
patenty na modyfikowane genetycznie nasiona41. Czy taka ochrona była stosowana w pracach Sejmu
poprzedniej kadencji? Czy obecne prace nad przepisami dotyczącymi GMO będą objęte „tarczą
antykorupcyjną”?
Na koniec chciałabym jeszcze zacytować znanego polskiego naukowca, filozofa Zygmunta
Baumana, który pisze: „Amerykańscy giganci w dziedzinie inżynierii genetycznej finansują badania,
które dowodzą ponad wszelką racjonalną wątpliwość, że bez genetycznie modyfikowanych upraw
wyżywienie ludności świata stanie się niebawem niemożliwe. Natomiast na ogół przemilcza się, że te
oświadczenia noszą wszelkie znamiona samospełniających się przepowiedni, a raczej że ich celem jest
wytłumaczenie poczynań sponsorów badań, uczynienie ich bardziej strawnymi poprzez odwrócenie
przyczyny i skutku”.
Klaudia Wojciechowicz, Przedstawicielka Inicjatywy Obywatelskiej „GMO to nie to”
Ja wypowiem się w imieniu Inicjatywy Obywatelskiej „GMO to nie to”, która reprezentuje
konsumentów. Przygotowane przez Kancelarię Prezydenta zestawienie badań opinii publicznej
pokazuje ewidentnie, że polscy konsumenci, tak jak i europejscy, nie chcą upraw GMO, nawet gdyby
ich brak miał oznaczać wzrost cen żywności. Doświadczenia – nie spekulacje, nie szacunki – krajów
takich jak Niemcy czy Austria pokazują, że ceny produktów odzwierzęcych, mięs czy nabiału
pochodzących od zwierząt karmionych paszami wolnymi od GMO, nie są wyższe, a jeśli są,
to co najwyżej o 2-3%. Polscy konsumenci nie chcą upraw GMO, nawet gdyby ich brak miał oznaczać
wejście w konflikt z prawem Unii Europejskiej – co zresztą, jak pokazała notka analityczna MSZ, nie
musi mieć miejsca. Zatem skoro większość obywateli ma jasne stanowisko co do tego, że nie chcemy
39
W Europie areał upraw GMO maleje, kurczą się też rynki zbytu dla tego typu produkcji. Polska ma dziś opinię lidera w produkcji tradycyjnej żywności i nadwyżkę w eksporcie żywności produktów rolnych. Te atuty możemy stracić decydując się na wprowadzenie technologii GMO do naszego rolnictwa. 40
Obowiązek tychże nakłada na Polskę Protokół Kartageński i Konwencja z Aarhus. 41
Przykładowo, główny gracz na rynku GMO - koncern Monsanto został wielokrotnie sądownie skazany za wręczanie łapówek politykom, fałszywe reklamy czy ukrywanie wyników badań nad wpływem swoich produktów na zdrowie. W jaki sposób rząd zamierza ochronić społeczeństwo przed podobnymi praktykami ze strony tych firm?
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
97
upraw modyfikowanych genetycznie w tym kraju, w tym momencie debata powinna się zakończyć,
o ile ustrój tego kraju nadal jest ustrojem demokratycznym.
Chciałabym się jeszcze odnieść do dwóch spraw, które znalazły się w publikacji przygotowanej
na tę debatę. Doktor Sławomir Sowa pisze: „Analizując obecną sytuację na rynku Unii Europejskiej,
można oczekiwać, że w najbliższym czasie na terenie Unii Europejskiej uprawiane będą tylko
genetycznie zmodyfikowane odmiany niektórych gatunków roślin uprawnych (kukurydza, ziemniak
i burak cukrowy)”. To ciekawa analiza, zważywszy na to, że wielki koncern BASF wycofał
się
z kultywacji w Europie uprawy ziemniaka modyfikowanego genetycznie, Monsanto wycofało się
z Francji. Ogólnie areał tych upraw maleje. O jakiej analizie rynku zatem mówimy? Osoby z tytułami
naukowymi, które są osobami publicznymi, nie mogą dopuszczać się tego typu nadużyć. Skoro
mówimy o analizie rynku, powinna to być analiza, a nie propaganda.
Joanna Miś, Koordynatorka Kampanii Stop GMO w Greenpeace Polska
Chciałabym przedstawić Państwu dwa przykłady współpracy rządów europejskich
ze społeczeństwem. Minister rolnictwa Niemiec zapytana, dlaczego zdecydowała się wprowadzić
zakaz uprawy kukurydzy MON 810, powiedziała, że woli sprzyjać interesowi społeczeństwa niż
interesowi kilku koncernów. Niedawno też rząd francuski utrzymał zakaz uprawy kukurydzy
MON 810, argumentując, że do takiej decyzji przekonały go rozmowy z rolnikami. Opór społeczny,
rosnąca wola zakupów produktów wolnych od GMO, niekorzystny wpływ GMO na rolnictwo
i środowisko ekologiczne skłoniły już siedem krajów Unii Europejskiej do wprowadzenia rzeczonego
zakazu. Powstaje pytanie do zwolenników GMO: dlaczego rząd polski w takiej sytuacji nie powinien
wprowadzić zakazu uprawy kukurydzy MON 810?
Mam też kolejne pytanie do zwolenników GMO. Greenpeace współtworzy globalny raport
dotyczący zanieczyszczeń upraw naturalnych poprzez uprawy GMO. Jak pokazują fakty – nie
hipotezy, a fakty – wszędzie tam, gdzie uprawia się GMO, dochodzi do zanieczyszczeń upraw
naturalnych. Na jakiej podstawie w tej sytuacji uważają Państwo, że w Polsce może nie dojść
do takich zanieczyszczeń?
Danuta Pilarska, Prezes Związku Zawodowego Rolników Ekologicznych św. Franciszka z Asyżu
Jestem rolnikiem i chciałabym zauważyć, że bardzo mało rolników uczestniczy w takich
debatach jak obecna. Chciałabym też powiedzieć, że rolnictwo z GMO oznacza rolnictwo bez rolnika.
Nikt nie pyta rolnika o zdanie i nikt nie edukuje rolnika, jakie będą konsekwencje, jeżeli wprowadzimy
uprawy genetycznie modyfikowane. Tymczasem możemy mieć tylko jedno rolnictwo: albo
genetycznie modyfikowane, albo czyste i tradycyjne, jakie obecnie ma Polska. Polskie rolnictwo nie
jest przygotowane na wprowadzenie upraw genetycznie modyfikowanych ze względu na swoją
strukturę, jako że mamy ponad milion gospodarstw małych, drobnych. Kto finansowo zadba o ich
przetrwanie? Czy ktoś się zastanowił, kto odpowie za powiększone bezrobocie tych rolników, jak
gospodarstwa upadną? Kto ich będzie utrzymywał? Nie pozwólmy na zniszczenie tych gospodarstw!
GMO nie jest żadną alternatywą!
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
98
W tym miejscu chciałam powiedzieć, że podczas spotkania unijnych ministrów rolnictwa
w Szwecji, w którym miałam możliwość uczestniczyć, usłyszałam znamienne słowa. Jedna pani,
kucharka, powiedziała: „my wszyscy powinniśmy zrobić krok do tyłu, bo jeszcze krok do przodu to
będzie tylko cmentarz”. Jakie to znamienne kiedy myślimy o GMO.
Nie padło tu ani jedno słowo o pszczołach, które zapylają 85% roślin. Kukurydza MON 810
niszczy owady, te pożyteczne i te szkodliwe, co powoduje wyginięcie 40–50% pszczół. Czy ktoś się
zastanowił, co stanie się z rolnictwem, jeżeli nie będzie w ogóle pszczół? Chciałabym, żeby rolnicy
mieli wybór również w kontekście pasz. Obecnie takiego wyboru nie ma - w sprzedaży dostępna jest
pasza z dodatkiem białka roślin genetycznie modyfikowanych. Chciałabym, żeby wycofano
z sprzedaży paszę w granulacie, która według mnie przypomina trutkę na szczura, a na opakowaniu
nie ma podanego składu. Co więcej, kiedy zadzwoni się do firm - producentów czy dystrybutorów -
nikt nie potrafi odpowiedzieć, co w tych granulkach jest.
Uprawy roślin genetycznie modyfikowanych nie zwiększają plonu. Należy stosować chemiczne
środki ochrony roślin w większych ilościach niż do tej pory, mamy nadmiar produktów rolnych, nie
grozi nam klęska głodu. Po wprowadzeniu upraw roślin modyfikowanych genetycznie rolnik zostanie
pozbawiony prawa do własności nasion - prawo do własności będzie miała korporacja, która
opatentuje te nasiona i za bardzo duże pieniądze będzie decydować, kto i za ile będzie mógł je kupić
i uprawiać. Polski rolnik będzie niewolnikiem amerykańskich korporacji i tego nie wytrzyma.
Uwolnienie GMO do środowiska jest nieodwracalne - to pociąg w jedną stronę i nigdy nie będzie
możliwości przywrócić stanu czystości ziemi, nikt nad tym nie będzie wstanie zapanować. Czy my-
rolnicy tego chcemy? Czy my konsumenci tego chcemy? Czy Pan Prezydent tego chce?
Mamy z synem około 100 hektarów upraw ekologicznych. Nie sięgamy po żadne pasze,
karmimy zwierzęta tym, co urośnie na polu, nie mamy problemu z weterynarzem i lekarzem. Żyje
nam się zdrowo i czujemy się dobrze, bo jemy przygotowane przez nas produkty - piekę chleb z mąki
orkiszowej, uprawiam wszystkie warzywa i przetwarzam je, sama wytwarzam wyroby wędliniarskie.
Panie Prezydencie odpowiadam: organizmy genetycznie modyfikowane stanowią zagrożenie
dla rolnika.
Bożenna Wójcik, ekspert Instytutu na rzecz Ekorozwoju oraz członek Zarządu Forum Aktywizacji Obszarów Wiejskich
Chciałabym zaapelować bardzo mocno do naszych Władz, o dużą aktywność na poziomie
europejskim w kierunku zmiany prawa, jakie w odniesieniu do organizmów genetycznie
zmodyfikowanych (GMO) obowiązuje w Unii Europejskiej (UE) – w kierunku możliwości
wprowadzania zakazu na terytoriach państw członkowskich co do uwalniania do środowiska GMO.
Oczywiście należy też wykorzystywać wszystkie te możliwości jakie daje istniejące obecnie prawo UE,
co do zakazu uwalniania do środowiska GMO, o których mówiła przedstawicielka Ministerstwa Spraw
Zagranicznych – jest wręcz niewyobrażalne, że my w Polsce tych możliwości dotychczas nie
wykorzystujemy, tak jak to od kilku lat robią rządy wielu innych krajów UE. Jednak biorąc pod uwagę
zmiany jakie w tej chwili dokonują się w Europie w zakresie świadomości problemów jakie niesie
ze sobą GMO – przede wszystkim na poziomie Parlamentu Europejskiego (PE) i Europejskiego
Komitetu Ekonomiczno-Społecznego oraz Komisji Europejskiej – widać wyraźnie, że otwierają
się możliwości wprowadzenia zmian prawnych w kierunku stworzenia większych możliwości dla
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
99
państw członkowskich co do samostanowienia w odniesieniu do GMO, trzeba te tendencje aktywnie
wspierać.
Apel ten kieruję głównie do przedstawicieli naszego Rządu działających na poziomie Rady
Unii by o takie rozwiązania walczyli, ale też do naszych przedstawicieli w Parlamencie Europejskim,
czyli europosłów, żebyśmy potem nie mieli takich informacji, że nasi posłowie głosowali w PE
za jakimiś rozwiązaniami, których nie rozumieli i nie zdawali sobie sprawy z tego jakie konsekwencje
niosą uchwalane rozwiązania – tak jak to zdarzyło się przy sprawie międzynarodowej umowy ACTA.
Wprowadzenie tych zmian jest ważne z wielu powodów – o wielu z nich mówili już dzisiaj
eksperci wykazujący problemy dla przyrody, dla zdrowia ludzi oraz dla naszego rolnictwa – tego
tradycyjnego i dynamicznie rozwijającego się rolnictwa ekologicznego, zarówno w wymiarze
ekonomicznym jak i społecznym. Ja chciałabym do sprawy GMO odnieść się przede wszystkim
z punktu widzenia skutków dla różnorodności biologicznej oraz z punktu widzenia zasad
zrównoważonego rozwoju.
Jeśli chodzi o różnorodność biologiczną, czyli nasze bogactwo przyrodnicze, to wiadomo,
wykazywał to też dzisiaj prof. dr hab. Zbigniew Mirek, że uwalnianie GMO do środowiska powoduje
niekorzystne zmiany w przyrodzie – ubożenie różnorodności biologicznej. Trzeba się liczyć z tym,
że nie tylko występować będą przepylenia pomiędzy uprawami z GMO oraz tymi bez GMO,
ale również będą następować przepylenia pomiędzy tymi uprawami, a roślinami dzikimi zbliżonych
gatunków. Jest to bardzo niebezpieczne i co istotne, proces taki nie jest możliwy do zatrzymania ani
do odwrócenia. To spowoduje w dłuższej perspektywie ogromne zmiany w funkcjonowaniu
ekosystemów, nie możemy do nich dopuścić.
Sprawa możliwych zmian w zakresie różnorodności biologicznej, naszego kapitału
przyrodniczego, w kontekście GMO ma trzy zasadnicze wymiary:
nieodwracalność zmian – zmienione geny raz wprowadzone do środowiska już tam
pozostaną na zawsze, a mówimy o genach, które przełamują bariery międzygatunkowe
i co szczególnie istotne, chodzi tu o przełamywanie barier pomiędzy gatunkami z różnych
grup organizmów;
niemożność stworzenia skutecznych barier w przyrodzie zapobiegających rozprzestrzenianiu
się poprzez przepylenia zmodyfikowanych genów – środowisko to system o wielorakich
powiązaniach funkcjonalnych – poprzez powietrze, wodę i kontakty organizmów żywych –
roślin, zwierząt, organizmów niższych i w tym wielu organizmów glebowych;
niemożność dokładnego przewidzenia gdzie i kiedy skutki wywołane przez GMO ujawnią się
w sposób najbardziej dotkliwy – przyroda to żywy organizm jako całość, a nie maszyna
zbudowana przez człowieka. Jej strukturę i funkcjonowanie przyrodnicy i ekolodzy poznali już
na tyle, że wiedzą jak różnie może reagować i że skala tych reakcji zależy od tego, które jej
elementy zostaną uszkodzone lub zaburzone, a tego które to będą elementy nie da się jednak
dokładnie obecnie przewidzieć.
Ważne jest w tym nie to, że stracimy ten czy drugi gatunek – choć każdego żal i każdy
ma swoją role w funkcjonowaniu ekosystemów – ale to, że te straty powodują zaburzenia
w funkcjonowaniu ekosystemów. Różnorodność biologiczna nie jest nam bowiem potrzebna tylko
dlatego, że np. piękny jest las i przyjemnie jest w nim przebywać oraz na niego patrzeć. Bogata
różnorodność biologiczna to zdrowe ekosystemy, które świadczą nam różne bardzo ważne usługi –
to właśnie od kondycji ekosystemów, tych podstawowych jednostek struktury przyrodniczej, zależy
wiele dziedzin życia i gospodarki. Od stanu tej struktury przyrodniczej zależy bowiem:
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
100
obieg wody w przyrodzie – zarówno dostępność wody, jak i problemy z nią związane
(nadmiar, brak);
warunki klimatyczne – tak w skali lokalnej, jak i globalnej;
kondycja gleb – jednego z najważniejszych, a niedocenianych ekosystemów;
dostępność wielu surowców jakie pobieramy ze środowiska (ich ilość i jakość) – drewno,
rośliny lecznicze, płody rolne.
Do spojrzenia na sprawę GMO z punktu widzenia zasad zrównoważonego rozwoju skłaniają
poza problemami związanymi z różnorodnością biologiczną, przede wszystkim problemy społeczne,
o których wiele tu dziś mówiono, są one wielkiej wagi. Zasada zrównoważonego rozwoju zapisana
jest w polskiej Konstytucji (art. 5), zobowiązania do tego typu rozwoju wpisane są też w traktat o UE
oraz w wiele jej aktów prawnych i dokumentów strategicznych. Dla praktycznego wdrażania
zrównoważonego rozwoju najważniejsze jest stosowanie określonych jego zasad, w tym przede
wszystkim zasady udziału społecznego, jednej z najważniejszych poprzez które opisywany jest rozwój
zrównoważony, ale też koniecznie zasady przezorności i zasady zanieczyszczający płaci, a także
promowanie takich kierunków rozwoju, które nie powodują znaczących zaburzeń w funkcjonowaniu
środowiska przyrodniczego.
Zasada udziału społecznego – społeczeństwo musi mieć prawo do wyrażania swych opinii
i obaw w ważnych i długofalowych sprawach – a do takich niewątpliwie zalicza się sprawa GMO.
Społeczeństwo musi mieć prawo wyboru oraz prawo do pełnej i rzetelnej wielostronnej informacji,
która jest podstawą takiego wyboru. Ważne by przede wszystkim nasi rolnicy – a szczególnie ci,
którzy produkują żywność o najwyższej jakości (ekologiczną, tradycyjną, w tym produkty lokalne
i regionalne) zdawali sobie sprawę z tych zagrożeń i niemożliwości koegzystencji pomiędzy uprawami
z GMO i bez GMO. Społeczeństwo musi mieć też poczucie, że jest wysłuchiwane i że jego obawy
o zdrowie swoje i następnych pokoleń oraz o kondycję środowiska w którym żyje są brane pod uwagę
i że na siłę nie aplikuje się mu tych różnych zagrożeń. A społeczeństwo to konsumenci, którzy jak
pokazują wszystkie sondaże (badania krajowe i eurobarometru) w odniesieniu do GMO mówią NIE!
Zasada przezorności nakazuje nam natomiast unikanie zagrożeń, co do których istnieje duże
prawdopodobieństwo, że mogą wystąpić. Jest to podstawowa zasada prawidłowego strategicznego
planowania i prognozowania, którą najpełniej odzwierciedla procedura strategicznych ocen
oddziaływania na środowisko, którą stosuje się do oceny potencjalnych skutków przyjmowanych
rozwiązań o charakterze planów, programów, polityk i dużej wagi rozwiązań prawnych – niestety nie
zawsze się ją stosuje, a powinno się stosować bardzo szeroko. Jest to najtańszy, bo wyprzedzający
sposób unikania niepożądanych skutków. Przy tylu dowodach na możliwe ogromne straty w zakresie
środowiska przyrodniczego i zdrowia ludzi oraz ogromne spodziewane problemy społeczne
(kompletnie ignorowanych lub wręcz ośmieszanych przez zwolenników GMO) nie można dopuścić
by one wszystkie, lub nawet tylko część z nich, mogła w przyszłości wystąpić.
Stosowanie zasady zanieczyszczający płaci również jest bardzo ważne. Ci co doprowadzają do
zniszczeń w środowisku powinni ponosić koszty jego oczyszczania i rekompensować społeczeństwu
pogarszanie standardów tego środowiska. W przypadku GMO jest jednak iluzją, że odpowiedzialni za
wprowadzanie zmienionych genów do środowiska zapłacą za te wszystkie negatywne skutki,
o których była mowa – za resztę i to znacznie większą i istotniejszą zapłaci społeczeństwo – naszego
i następnych pokoleń. Wielką niesprawiedliwością jest by koszty ponosiło całe społeczeństwo, w tym
rzesze drobnych rolników z gospodarstw rodzinnych, gdy tymczasem zyski/korzyści inkasowałoby
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
101
niewielu – głównie koncerny zagraniczne oraz wielcy producenci rolni i różni przedsiębiorcy
z sektorów przetwórstwa i handlu.
Tak więc moim zdaniem obecności GMO, zarówno w uprawach, jak i w paszach dla zwierząt
należy powiedzieć zdecydowanie NIE!
Wojciech Ziętara, Profesor w Zakładzie Ekonomiki Gospodarstw Rolnych w Instytucie Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – Państwowym Instytucie Badawczym
Pierwsza kwestia, do której chciałbym się ustosunkować dotyczy zasięgu występowania GMO.
Mówimy: kraj ma być wolny od GMO? Czy chodzi o kraj wolny od upraw genetycznie
modyfikowanych, czy wolny od żywności i leków genetycznie modyfikowanych? Należy na to pytanie
odpowiedzieć. Wszyscy spożywamy produkty zwierzęce od zwierząt żywionych paszami genetycznie
zmodyfikowanymi soją. Stosujemy leki genetycznie modyfikowane. Nie zgłaszamy w tej kwestii
zastrzeżeń. Sprzeciwiamy się natomiast uprawie roślin genetycznie modyfikowanym. W takim
stanowisku brak jest konsekwencji. Przedstawicielka Koalicji „Polska wolna od GMO” powoływała się
na opinie konsumentów, którzy są przeciw GMO. Czy badani mieli świadomość, że są konsumentami
żywności wytworzonej z udziałem GMO – mięsa, jaj mleka i jego przetworów. Jaką wartość naukową
mają tego typu badania? Według mnie tylko propagandową.
Wstępując do Unii Europejskiej, mieliśmy świadomość tego, że należy przestrzegać zasad
i praw, które w niej obowiązują. Jeżeli nam się w niej nie podoba, możemy wystąpić. Jeżeli mamy
odpowiednią siłę, użyjmy jej, żeby zmienić uregulowania prawne.
Wypowiadamy się w sposób jednoznaczny, mówiąc: modyfikowane mikroorganizmy
w medycynie i w przemyśle spożywczym – tak, ale już w uprawach – nie. W badaniach molekularnych
– tak, ale w produkcji rolniczej – niekoniecznie. Mówimy, że GMO to zagrożenie dla małych
gospodarstw, które mogą produkować żywność ekologiczną. Przeciętne gospodarstwo ekologiczne
jest czterokrotnie większe niż gospodarstwo konwencjonalne, dysponuje powierzchnią ponad 40 ha.
Pani Wójcik prowadzi gospodarstwo ekologiczne o powierzchni 100 ha. Z takiego gospodarstwa
faktycznie można osiągnąć odpowiedni dochód z dopłat, nie prowadząc nawet produkcji.
Zdecydowanie inaczej jest w przypadku gospodarstw faktycznie małych np. o powierzchni 3 ha.
Tadeusz Szymańczak, Ekspert w Zespole do spraw Ekonomiki Produkcji i Rynku
Zbóż w Polskim Związku Producentów Roślin Zbożowych
Pytanie brzmi: czy zdajemy sobie sprawę, co jest przedmiotem dyskusji? W przypadku Europy
dyskutujemy o dwóch roślinach: o ziemniaku, który rozmnaża się wegetatywnie i o kukurydzy
z jednym tylko wprowadzonym genem.
Dzisiaj wiele osób, błędnie twierdziło, że zakaz upraw GMO wprowadziły państwa, które
w rzeczywistości wprowadziły moratorium lub czasowe ograniczenie upraw roślin genetycznie
modyfikowanych. Państwa te zobowiązały się w określonym czasie przedstawić fakty i dostarczyć
niezbędne dokumenty świadczące o szkodliwości upraw, w których sprawie występowały. Do dnia
dzisiejszego żadne z tych państw nie dostarczyło takich wyników badań.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
102
Państwa, które zakazały upraw, czy raczej wprowadziły czasowe ograniczenie upraw roślin
genetycznie modyfikowanych, jednocześnie importują 35,5 mln ton soi modyfikowanej, przetwarzają
ją i konsumują. Nie bardzo mogę znaleźć w tym logikę.
Opracowałem kwestię aspektu ekonomicznego i pozwolę sobie nie zgodzić się z panem
Krzysztofem Ardanowskim, co do strat z tytułu niewprowadzenia roślin genetycznie
modyfikowanych. 600 tys. ton kukurydzy niszczy omacnica, straty z tego powodu sięgają 0,5 mld
złotych rocznie. Różnica w dochodach z 1 ha w przypadku tych samych odmian wynosi 1 668 zł.
Radosław Gawlik, Przewodniczący Partii Zieloni 2004
Chciałbym nawiązać do pytania o konsekwencje wprowadzenia upraw GMO, jako że z ust paru
profesorów padło stwierdzenie, że GMO są właściwie nieszkodliwe. Chcę jednak przypomnieć,
że w 1998 roku doktor Árpád Pusztai stwierdził uszkodzenie jelit i układu odpornościowego
u szczurów karmionych GMO na tle grupy porównawczej. Badanie było finansowane ze środków
rządu brytyjskiego, to były solidne badania. Dwa dni po tym naukowiec został usunięty z pracy.
Później siedem ośrodków naukowych potwierdziło te badania. Profesor Seralini, biotechnolog, przez
dziewięć lat był ekspertem rządu Francji - obserwował działania firmy Monsanto mówi i badał
dopuszczanie do zastosowania GMO. Koncern ten, przymuszony przez administrację francuską,
w końcu ujawnił, że u szczurów karmionych GMO nasączonych pestycydem wykryto objawy
toksyczności GMO w wątrobie i nerkach. Dodatkowe badania profesora Seraliniego wykazały skutki
uboczne, takie jak intoksykacja pozostałościami Roundapu w komórkach.
Sprawa jest dosyć prosta. Postaram się krótko ją wyjaśnić. GMO łączy się ze stosowaniem
pestycydów albo herbicydów - pestycydy te są rozprowadzane na kolby kukurydzy czy soi GMO
i wnikają do ich środka, nasączają roślinę GMO i zostają tam, są obecne w łańcuchu żywieniowym, ich
pozostałości konsumowane są też przez człowieka.
Jakie są skutki zdrowotne stosowania GMO? Nie biorę pod uwagę sytuacji w Stanach
Zjednoczonych, bo jest tam prowadzony wielki „eksperyment” populacyjny: „karmi się” tam ludność
nieznakowaną żywnością GMO i pewnie za jakiś czas ujawnią się skutki. Czy tego samego chcemy
w naszym kraju?
Dziś na pewno mamy szereg dowodów toksyczności roślin GMO i ich wpływu na zdrowie
zwierząt eksperymentalnych nimi karmionych w stosunku do grup porównawczych karmionych
tradycyjna żywnością. My, ludzie, mamy ponad 90% genów takich samych jak ssaki, na których
robione są eksperymenty, więc nie miejmy złudzeń, co do braku wpływu żywności GMO na nasze
zdrowie.
Dorota Staszewska, Koordynator w Międzynarodowej Koa licji dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC
Dziękujemy za uwzględnienie naszej interwencji, która doprowadziła do tego,
że jako przedstawiciel Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi mogę być obecna na tej
debacie. Chcielibyśmy jednak wiedzieć, dlaczego nie zaproszono przedstawicieli społeczeństwa
polskiego zrzeszonego w największej organizacji walczącej o Polskę wolną od GMO, jaką jest Koalicja
"POLSKA WOLNA OD GMO". Nie widzę też przedstawicieli Sejmików Wojewódzkich, a przecież
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
103
wiadomo, że wszystkie sejmiki wojewódzkie, podpisując odpowiednie uchwały/rezolucje/stanowiska
ogłosiły, że chcą być wolne od GMO.
Nie ma sensu tracić czasu na szukanie odpowiedzi na pytania: „Czy GMO zagrozi
bioróżnorodności oraz czy możliwa jest koegzystencja upraw GMO z uprawami tradycyjnymi
i ekologicznymi bowiem przy obecnym stanie wiedzy, licznych dowodach naukowych i informacjach
pochodzących z całego świata oczywistym jest, że koegzystencja jest niemożliwa, a mówienie, że jest
inaczej to oszukiwanie Polaków; oczywiste i udowodnione są zagrożenia dla bioróżnorodności.
Nawiązując zaś do ekonomicznych, społecznych i środowiskowych konsekwencji
wprowadzenia do polskiego rolnictwa upraw transgenicznych, pozwolę sobie zacytować następujące
fakty: „Między rokiem 1996 a 2001 eksport kukurydzy z USA do Europy spadł o 99,4%
co spowodowało straty rzędu 300 mln dolarów. Aby ratować dochody rolników, rząd amerykański
musiał przyznać nadzwyczajne dotacje oceniane na 12 mld USD w latach 1999-2002. W maju 2002
roku Senat pozwolił na odblokowanie 180 mld USD na następne 10 lat, aby zakamuflować fiasko
upraw transgenicznych.”(źródło: " Świat według Monsanto" Marie Monique Robin)
Czy polski Rząd jest gotowy do tego aby w podobny sposób ratować polskich rolników.
Jacek J. Nowak, Profesor kontraktowy w Szkole Wyższej im. Bogdana Jańskiego
Pracuję naukowo już prawie czterdzieści lat, specjalizuję się w podstawach zrównoważonego
rozwoju, w tym w tematyce bezpieczeństwa żywnościowego, ale moją równoległą specjalnością
nadal jest metodologia podejmowania racjonalnych decyzji. Zalecam spojrzenie z tego punktu
widzenia na tematykę dzisiejszej debaty, bo ma ona pomóc podjąć racjonalne decyzje dotyczące
rolnictwa. Żelaznym elementem racjonalnej analizy decyzyjnej jest ustanowienie i poprawne
określenie właściwych kryteriów decyzyjnych oraz ich hierarchii ważności. Najważniejsze jest
spełnienie w pierwszym etapie kryteriów, które zawierają tak zwane warunki konieczne.
Strategiczne bezpieczeństwo żywnościowe kraju powinno spełniać co najmniej cztery takie
warunki, mianowicie:
- bezpieczeństwo dla zdrowia;
- bezpieczeństwo ekologiczne, zwłaszcza niezdegradowanie gleb, zasobów wody i bioróżnorodności;
- niezależność pod względem materiału nasiennego;
- bezpieczeństwo ilościowe.
Czy rolnictwo transgeniczne spełnia wszystkie te warunki, które powinny być spełnione przed
spełnieniem wszystkich innych kryteriów?
Muszę się przyznać, że lata temu z dużą nadzieją patrzyłem na GMO jako na oznakę
nowoczesnych metod uprawy, nawet sposób na rozwiązanie problemu głodu. Jednakże czytam
artykuły naukowe, w tym oczywiście raporty i informacje z praktyki, pokazujące nie tylko korzyści
związane z GMO. Niestety, zacząłem natrafiać na bardzo wiele publikacji naukowych, raportów
i doniesień z praktyki, które mówią, że takie rolnictwo nie spełnia wspomnianych warunków,
zwłaszcza bezpieczeństwa ekologicznego i niezależności co do materiału siewnego. Istnieją również
dowody, że nie spełnia warunku bezpieczeństwa dla zdrowia. Co więcej, nie jest możliwe
współistnienie rolnictwa transgenicznego i ekologicznego oraz tradycyjnego. W tych regionach
świata, w których upowszechnia się rolnictwo transgeniczne, zanika, a właściwie niszczeje rolnictwo
ekologiczne, powiększa się armia bezrobotnych o ludzi ze wsi, a proces uwolnienia GMO
do środowiska jest nieodwracalny.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
104
Poniekąd odpowiadam tu na jedno z najważniejszych pytań: czy Polska, polskie rolnictwo i wieś
20-30 lat od uwolnienia GMO do środowiska nie upodobni się do tego bardzo smutnego obrazu,
który obserwuje się w świecie? Nie dziwię się tym krajom europejskim i pozaeuropejskim –
na przykład Japonii – że zakazały upraw GMO.
Stanisław Zięba, Wykładowca w Wyższej szkole Ekonomicznej „Almamer”
Przedstawię cztery argumenty na obronę tezy o nieuchronności rozwoju biotechnologii
w gospodarce, w tym w rolnictwie, i obecności GMO w żywności.
Po pierwsze, w Polsce - kraju katolickim - godzi się przypomnieć, że Papieska Akademia Nauk
z udziałem najwybitniejszych uczonych, których trudno posądzać o reprezentowanie interesów
biotechnologicznych koncernów, w maju 2009 roku uznała oficjalnie, że „brak jest podstaw
do twierdzenia, iż rośliny genetycznie zmodyfikowane lub wytworzone z ich udziałem produkty
żywnościowe są niebezpieczne”. Papieska Akademia Nauk stwierdziła dalej, że organizmy GMO
są wręcz szansą dla ludzkości, której liczba szybko rośnie, a ziemi rolnej nie przybywa. Rośliny GMO
dają wyższe plony przy mniejszych kosztach.
Po drugie, w ostatniej dekadzie dynamicznie zwiększają się uprawy roślin GMO (soi,
kukurydzy, bawełny, rzepaku, buraków cukrowych), przede wszystkim poza Europą, która powiększa
dystans do innowacyjnych gospodarek świata. Ogólna powierzchnia upraw GMO przekroczyła
150mln ha. Hodowca roślin Norman Borllaug - laureat Nagrody Nobla za wyhodowanie pszenicy
meksykańskiej, która uchroniła Indie od głodu – głosił, że dzięki biotechnologii i jej produktom, GMO
którą obecnie dysponuje świat, w połowie XXI wieku będzie można wyżywić populację 10 mld ludzi.
Po trzecie, organizacja do Spraw Rolnictwa i Wyżywienia ONZ w światowym wyścigu
do nowoczesności na czoło innowacyjnej i konkurencyjnej gospodarki żywnościowej wysunęła
biotechnologię. Polska w Raporcie o gospodarczym rozwoju Kraju do 2030 roku również eksponuje
badania i rozwój jako dźwignię rozwoju społecznego i gospodarczego. Jednocześnie stawiane prawne
zapory dla rozwoju biotechnologii w rolnictwie i gospodarce żywnościowej (wbrew logice i prawu
unijnemu) każą pytać polityków, o co chodzi, bo rzecz „pachnie paranoją”.
Po czwarte, zakaz udziału GMO w paszach oznacza spadek produkcji żywca o mniej więcej
30–40%, wzrost kosztów i wzrost cen. Hipokryzja po polsku polega na tym, że nie ma ustawy o GMO.
Polska jest wolna od GMO, ale rolnicy kupują kukurydzę od sąsiadów „zza miedzy”, sieją ją, jednak
potem nie mogą jej sprzedawać, nie mogą nią handlować. W kontekście jednolitego rynku UE, polski
konsument ma prawo konsumować żywność GMO bądź non-GMO, ale już polski rolnik-przetwórca
żywności, prawa do takiej produkcji nie ma. Jest dyskryminowany - może produkować tylko
z surowców tradycyjnych lub ekologicznych, uzyskiwanych w stuhektarowych gospodarstwach.
Zasada przezorności, na którą politycy lubią się powoływać wobec sprzeciwu dla GMO, spowoduje
zapewne wycofanie z przemysłu farmaceutycznego i aptek powszechnie stosowanych leków GMO,
które ratują życie ludzkie - witamin, szczepionek, preparatów infuzyjnych, hormonów (w tym
insuliny).
W czasie, gdy polskie władze zakazują, cały postępowy świat wdraża kolejne generacje
produktów inżynierii genetycznej, promuje konkurencyjny rozwój rynku GMO w paszach, żywności,
medycynie, weterynarii, wielu przemysłach, gospodarkach komunalnych i ochronie środowiska. Jeśli
rząd i parlament nie zrezygnują ze zwalczania biotechnologii i jej produktów, szybko sprowadzą kraj
do roli skansenu.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
105
Jerzy Chróścikowski , Przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Senacie RP, Przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”
Nie chciałbym się odnosić do sprawy ab ovo, ale to ja wprowadziłem regulację zakazującą
importu paszy do Polski – na razie nie jest to przepis obowiązujący. Uczyniłem to, mając na uwadze
dobro konsumenta i rolnika.
Czy GMO to takie „szczęśliwe” rozwiązanie? Być może dla niektórych tak, ale powinno
obowiązywać prawo wyboru. Znakujmy produkty i dajmy konsumentowi możliwość wyboru. Problem
polega na tym, że w Polsce nie można kupić paszy wolnej od GMO, bo koncerny
są zmonopolizowane. Nie mamy wyboru. Skoro więc nie można pewnych spraw uzyskać
dobrowolnie, próbujmy narzucać pewne decyzje. Obecnie decydują o nas mające monopol koncerny
międzynarodowe. Najpoważniejszą „bronią”, jakiej możemy się obawiać w przyszłości, są nasiona.
Pamiętajmy, że rolnicy mają uprawy na małych kawałkach ziemi, mają pewne doświadczenia.
Kiedy nie było zbioru kombajnowego, każdy miał swoją uprawę, która nigdy nie szkodziła uprawie
drugiego - dzisiaj tylko z powodu przemieszczania się kombajnów mamy u siebie inne chwasty.
Podobnie długotrwałe stosowanie oprysków powoduje uodpornienie się wtórne chwastów. Jeżeli
dziś stosujemy Roundup, będziemy mieli też odporne chwasty, które będą się broniły przed
Roundupem. Nie możemy dopuścić do tego, żeby w ramach naszych upraw rolnych nie można było
uprawiać roślin konwencjonalnych.
Dr inż. Wojciech Mikulski, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu
Jeżeli Polska otworzy się na GMO, z rynku zniknie polska hodowla roślin - w pierwszej
kolejności rzepaku, kukurydzy, buraków. Później także hodowla pozostałych gatunków zostanie
opanowana przez koncerny zagraniczne. Uważam, że rolniczy kraj jakim jest Polska powinien mieć
własną, krajową hodowlę roślin. Niekoniecznie musi to być hodowla państwowa, dlatego spółki,
co do których dzisiaj prawa własności wykonuje IHAR oraz ANR Warszawa powinny zostać
sprywatyzowane. Wówczas może zaistnieć sytuacja, że koncerny zagraniczne dysponujące
nowoczesną technologią zakupią w nich udziały i dzięki tej nowoczesnej technologii powstaną
w Polsce rodzime odmiany.
W kontekście śruty sojowej należy wziąć pod uwagę fakt, że w sierpniu 2011 roku Rada
Ministrów uruchomiła program, którego celem jest częściowe zastąpienie importowanej śruty
sojowej własnymi surowcami białkowymi. Nie jest to program wymierzony przeciwko śrucie sojowej,
lecz ma na celu kwestię „bezpieczeństwa białkowego”. Badania prowadzone w I.Z. w Balicach i w U.P.
w Poznaniu wykazują, że w przypadku tuczu trzody chlewnej można bez żadnych problemów i bez
żadnych strat zastąpić śrutę sojową rodzimymi surowcami białkowymi (śruta rzepakowa, groch,
łubin, bobik); natomiast w przypadku tuczu drobiu pewna ilość śruty sojowej jest niezbędna
do zbilansowania dawek paszowych. Biorąc pod uwagę, że rząd wprowadził dopłaty do uprawy roślin
strączkowych, uważam, że zaistniały możliwości, aby Polska częściowo uniezależniła się od
importowanej śruty sojowej.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
106
Sonia Priwieziencew, Prezes Zarządu Fundacji Rolniczej Różnorodności Biologicznej „AgriNatura”
Uczestniczę w tym spotkaniu jako rolnik, założyciel i przedstawiciel takich organizacji jak
Stowarzyszenie dla Dawnych Odmian i Ras, fundacji „AgriNatura”, Lokalna Grupa Działania „Zielone
Mosty Narwii”, ale przede wszystkim jako obywatel. Chciałabym mieć wybór co do nasion, które
będę mogła posiać bez uiszczania opłat, chciałabym mieć wybór tego, czym karmić zwierzęta.
Niestety, w tej kwestii nie ma możliwego kompromisu, ponieważ w momencie, kiedy otworzymy się
zupełnie na GMO, tego wyboru już nie będę miała.
Cieszę się, że rozmawiamy, ale też wiemy doskonale, że tak naprawdę nie ma możliwości
zajęcia stanowiska pośredniego. Każdy powinien podjąć w tej sprawie decyzję w zgodzie z własnym
sumieniem. Ja akurat nie życzę sobie, żeby za mnie decydowali naukowcy. Jesteśmy ludźmi
myślącymi, dopóki Internet jest dostępny potrafimy sami przeanalizować fakty i sami potrafimy
znaleźć informacje – pozwólmy więc obywatelom decydować za siebie, zostawmy im wolny wybór.
Tomasz Włoszczowski, Prezes Zarządu Społecznego Instytutu Ekologicznego
Dzisiejsze spotkanie ujawnia bardzo skrajne opinie. Ja miałem przygotowaną krótką wypowiedź
na temat suwerenności żywnościowej naszego kraju, bo jest ona jedną z kluczowych kwestii
społecznych i ekonomicznych, ale także zdrowotnych. Tej suwerenności nie będzie, jeżeli będzie
GMO. Nie będzie suwerenności, ponieważ kilka firm światowych – BASF, Syngenta, Monsanto, czy też
firma X – będzie decydowało o tym, co rolnicy mają siać, a społeczeństwo ma jeść. Przyznam,
że niejakim szyderstwem jest fakt, że słowa „kto ma nasiona, ten ma władzę” padły tu z ust osoby,
która jest pro-GMO. Mimo wszystko, jest to prawda. Proszę Państwa, bardzo dobrze, że zastanawiają
się politycy i naukowcy, ale gdzie jest społeczeństwo?
Nie do przyjęcia jest to, że naukowcy uzurpują sobie prawo do decydowania o naszym życiu,
o tym, co mamy jeść i co mają jeść nasze dzieci. Nie zgadzamy się na to. Poza tym, grono naukowców
pro-GMO, jak tu dzisiaj widać, jest w mocno podeszłym wieku i z całym szacunkiem dla wieku
i dorobku, nie może być tak, że pokolenie, które odchodzi będzie miało kolosalny wpływ na życie
pokoleń następnych. Na to również nie ma naszej zgody!
Jerzy Rembeza, Pracownik Zakładu Nasiennictwa i Ochrony Ziemniaka w Boninie w Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin – Państwowym Instytucie Badawczym
W wąskim aspekcie ekonomicznym odmiany GM (genetycznie zmodyfikowane) to możliwość
korzyści dla producenta. Tylko odmiany, które w opinii rolników dają takie korzyści mają szansę się
upowszechnić w praktyce. Korzyści dla konsumenta wiążą się z możliwością spadku cen produktów
żywnościowych. Soja modyfikowana genetycznie jest o około 25-20% tańsza niż soja konwencjonalna
i ponad 40% tańsza niż soja z produkcji organicznej.
Jednak uprawa odmian GM to również możliwość ujemnych efektów zewnętrznych
związanych z możliwymi niekorzystnymi skutkami dla zdrowia, środowiska oraz produkcji
konwencjonalnych odmian, w tym produkcji organicznej. Ponieważ w warunkach efektów
zewnętrznych rynek nie jest w stanie podejmować w pełni efektywnych decyzji niezbędne
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
107
są regulacje państwa. Dotyczą one przede wszystkim autoryzacji oraz koegzystencji. Zadanie pierwsze
realizowane jest w UE przez EFSA (kraje członkowskie w uzasadnionych przypadkach mogą podjąć
bardziej restrykcyjne decyzje). Często zapominamy, że podejście EFSA do autoryzacji odmian GM jest
na tle większości innych krajów bardzo restrykcyjne. Konieczność określenia reguł dotyczących
koegzystencji (zadanie dla regulatora krajowego) wynika z kolizji praw i interesów różnych grup
producentów. Jeżeli przyjmiemy jako zasadę równoważne traktowanie tych różnych grup
to określenie zasad koegzystencji, które maksymalizowałyby sumę korzyści społecznych jest możliwe.
Poziom i rozkład kosztów i korzyści jest zróżnicowanych w zależności od warunków
przyrodniczych, ekonomicznych oraz konkretnej odmiany GM. Inne są korzyści i koszty w przypadku
odmiany kukurydzy z genami odporności, inne w przypadku odmiany ziemniaka ze zmodyfikowanym
składem skrobi. Oznacza to, że podejście do dopuszczenia i warunków uprawy odmian GM (także
restrykcji w tym zakresie) powinno być zależne m.in. od analizy kosztów i korzyści każdej odmiany
GM. Taka elastyczność w podejmowaniu decyzji powinna znaleźć odzwierciedlenie w polskim prawie.
Jedynie podejście elastyczne daje możliwość podejmowania najbardziej efektywnych społecznie
decyzji. Równocześnie pozwala ono na ograniczenie czysto ideologicznych aspektów dyskusji nad
GMO i ukierunkować proces decyzyjny na analizę konkretnych przypadków.
Stefan Malepszy, Kierownik Katedry Genetyki, Hodowli i Biotechnologii Roślin na Wydziale Ogrodnictwa i Architektury Krajobrazu w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego
Najpierw chciałbym powiedzieć, że o kwestii „być albo nie być” GMO zadecyduje gospodarka.
Pan profesor Józwiak przedstawił tutaj pewne scenariusze i myślę, że one powinny przemawiać
do naszej wyobraźni.
Padło tutaj stwierdzenie, że w Niemczech była możliwość wyboru: albo makaron z GMO, albo
tradycyjny i dla GMO chętnych nie było. Budzi to moją wątpliwość, gdyż w uprawie nie ma pszenic
genetycznie zmodyfikowanych, zatem nie może być makaronu GMO. Jest to więc jakieś
nieporozumienie.
Teraz chciałbym odnieść się do dwóch mitów, które przeciwnicy GMO upowszechniają
w dyskusji o roślinach GMO - jeden dotyczy zagrożeń dla bioróżnorodności, a drugi koegzystencji.
W kwestii pierwszej dokonujemy ogromnego uproszczenia, porównując GMO do efektów
wywołanych introdukcją gatunków dzikich. Tymczasem GMO są roślinami uprawnymi i poza polem
uprawnym, gdzie znajdują się pod opieką człowieka, nie mogą przeżyć. Proszę zostawić odłogiem
pole genetycznie modyfikowanej pszenicy, kukurydzy czy ogórków – po roku nie będzie po nich śladu,
zostaną zagłuszone przez rośliny z bezpośredniego otoczenia. Są to bowiem rośliny niezdolne
do konkurowania z gatunkami nie uprawnymi żyjącymi w ich otoczeniu, bez względu czy są GMO czy
nie.
Z kolei możliwość koegzystencji, czyli współistnienia upraw genetycznie zmodyfikowanych
z tradycyjnymi, jest powszechnie negowana. Tymczasem koegzystencja jest dawno znanym
w rolnictwie terminem, określanym jako warunki zachowania czystości odmianowej. Bardzo
dokładnie wiemy, co należy robić, aby odmiany danego gatunku nie przemieszały się ze sobą. Dobry
rolnik potrafi to zrobić.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
108
Wiktor Szmulewicz, Prezes Zarządu Krajowej Rady Izb Rolniczych
Jedno stwierdzenie ad vocem: to nie gospodarka zdecyduje o przyszłości GMO, lecz zdecydują
o tym ludzie. Reprezentuję krajową radę izb rolniczych – czyli wszystkich rolników - tych
ekologicznych i tych „towarowych”, którzy chcą produkować coraz lepiej i wydajniej. Osobiście
jestem przedstawicielem gospodarstw towarowych: prowadzę gospodarstwo liczące blisko 100 ha,
zajmuję się produkcją mleka. W kontekście 20-30 lat perspektywy ekonomicznej, uważam, że jeszcze
nie do końca wykorzystaliśmy możliwości konwencjonalnych roślin, co do podnoszenia ich plonów.
Czy potrafimy być eksporterem żywności na taką skalę, jakiej byśmy chcieli? Obecnie w kraju
mamy nadmiar żywności, problem jest więc raczej z tym, gdzie ją sprzedać. W tym świetle dzisiaj
należy sobie zadać pytanie podstawowe: czy raptowne zwiększanie produkcji leży w interesie
naszego kraju? Na razie głód nam raczej nie grozi.
Czy można się później z podjętych decyzji wycofać? Z doświadczenia obserwowanego
w świecie wiemy, że z tym jest coraz trudniej. W porównaniu do sytuacji w innych państwa, w Polsce
przeważają gospodarstwa małe. W związku z tym istnieje konieczność wypracowania ustawy
o GMO, która ureguluje pewne sprawy, pozwalając na określone uprawy na dużych, ograniczonych
powierzchniach lub rezygnację z nich.
Dr hab. inż. Eugeniusz Chyłek, Przedstawiciel Polski w Stałym Komitecie ds. Badań w Rolnictwie (SCAR) przy Dyrektoriacie Generalnym Badań & Innowacji Komisji Europejskiej , Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Komisja Europejska kilka lat temu podjęła decyzję o ustanowieniu Stałego Komitetu do spraw
Badań Naukowych w Rolnictwie (SCAR), ażeby ten zajął się problemami kluczowymi dla rolnictwa.
Mając świadomość realiów koegzystencji GMO w życiu obywateli Unii, SCAR podjął decyzję
powołania grupy roboczej, której zadaniem jest zidentyfikowanie realizowanych w Europie badań
nad GMO. Polska uczestniczy w pracach tej grupy, na tym forum działają nasze instytuty, szczególnie
Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin.
W moim odczuciu decyzja o ustawie, która powstanie, na pewno będzie decyzją polityczną.
Przepisy ustawy powinny wynikać z niepodważalnych wyników badań i uwarunkowań, w tym także
społecznych i ekonomicznych współczesnego świata. Ustawa nie może być tworzona na podstawie
obaw. Uważam więc, że w momencie, kiedy Stały Komitet do spraw Badań Naukowych w Rolnictwie,
który ma wspierać Wspólną Politykę Rolną również w decyzjach politycznych, będzie miał wpływ
na ustawodawstwo unijne, to polskie środowisko naukowe i społeczeństwo powinno mieć prawo
do merytorycznego wpływania na sposób stanowienia prawa polskiego.
Janusz Zimny, Kierownik Zakładu Biotechnologii i Cytogenetyki Roślin w Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin – Państwowym Instytucie Badawczym
Jakie będą w perspektywie najbliższych 20-30 skutki wprowadzenia GMO? Wydaje mi się,
że nie bardzo możemy stawiać takie pytanie. Z tym wiąże się pewien problem, którego dzisiaj nikt
chyba nie podniósł, a mianowicie mówimy o GMO zbyt ogólnie, podczas gdy właściwie na całym
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
109
świecie, a na pewno w Unii Europejskiej, obowiązuje zasada case-by-case, mówiąca o tym, że każdy
przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie.
W 2009 roku z okazji 150-lecia ogłoszenia dzieła Darwina „ O powstawaniu gatunków” ukazał
się w „Polityce” artykuł, w którym przytoczono tekst Karola Marksa. Mieszkał on 30 km od miejsca
zamieszkania Darwina i odniósł się do tego dzieła, które przeczytał. Otóż napisał on, że w swoim
dziele Darwin zbyt mało miejsca poświęcił problemowi bioróżnorodności, temu, że przyczyną zaniku
bioróżnorodności jest rolnictwo. Pan profesor Malepszy mówił o monokulturze i o tym, że jest
to immanentną cechą rolnictwa. Nic dodać, nic ująć.
Chciałbym jeszcze tylko powiedzieć krótko, że wszelkie innowacje przebijają się bardzo trudno,
a mimo to ludzie od tysięcy lat podejmują wysiłek wprowadzania postępu. Wprowadzanie kanalizacji
w Warszawie spotkało się z potężnymi protestami, a czy dzisiaj wyobrażamy sobie życie w mieście
bez kanalizacji? Teraz mamy XXI wiek i nowe wyzwania współczesności.
Dorota Metera, Członek Zarządu Grupy Europejskiej w Międzynarodowej Federacji Rolnictwa Ekologicznego, IFOAM
Chciałabym zwrócić uwagę na pierwsze pytanie Debaty dotyczące aspektu społecznego.
Niestety, muszę się odnieść tutaj do poprzedniej wypowiedzi o tym, że wszyscy spożywamy żywność
GMO. Jako członek tego społeczeństwa chciałabym się dowiedzieć: skoro wszyscy spożywamy
żywność GMO i cała żywność pochodzi z GMO, dlaczego jesteśmy oszukiwani? Jeżeli w żywności jest
powyżej 0,9% GMO, ta żywność powinna być oznakowana. W tym świetle, albo producenci żywności
nas oszukują, albo profesorowie, z ust których takie wypowiedzi padają, mówią nieprawdę.
Jeszcze coś, jeżeli chodzi o aspekt społeczny. Wielokrotnie zwracano tu uwagę na sprawę
bezpieczeństwa dla zdrowia człowieka roślin, produktów roślinnych, czy też produktów zwierzęcych
powiązanych z GMO lub będących produktami GMO. Jeżeli w tym kontekście istnieją wątpliwości,
polecam dossier przygotowane przez zespół naukowców na potrzeby ministerstwa zdrowia Austrii.
Podano w nim bowiem jeden z ważnych argumentów przemawiających za zakazem dotyczącym
uprawy roślin modyfikowanych genetycznie w tym kraju - mianowicie niewystarczające wyniki badań
toksykologicznych i alergologicznych, które nie potwierdziły bezpieczeństwa takich produktów dla
zdrowia.
Chciałabym Państwa zachęcić do przeczytania mojego tekstu zawartego w materiałach
przygotowanych przed debatą, dotyczącego koegzystencji – prawie niemożliwej czy też bardzo
kosztownej. Taka koegzystencja może istnieć na papierze, a w rzeczywistości co roku mamy
w Europie, w tym w Polsce, kilkanaście czy kilkadziesiąt przypadków zanieczyszczenia roślin
tradycyjnych i produktów tradycyjnych przez GMO. I teraz chciałabym zadać pytanie Państwu, którzy
podejmujecie decyzje o budżecie naszego państwa: czy w naszym budżecie są przewidziane środki na
zapewnienie instrumentów monitorowania, kontroli, prowadzenia rejestrów, prowadzenia testów
roślin na obecność organizmów zmodyfikowanych genetycznie? Jak również: kto ma podnieść koszty
takich działań? Bo wydaje mi się, że wszyscy podatnicy nie mogą ponosić tych kosztów – powinni je
ponosić ci, którzy zanieczyszczają środowisko uprawami GMO.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
110
Aleksandra Małyska , Doktorantka w Instytucie Biochemii Technicznej na Politechnice Łódzkiej
Chciałabym dodać kilka słów dotyczących opinii publicznej, jako że wielokrotnie zaznaczano,
że społeczeństwo jest przeciwne wykorzystaniu inżynierii genetycznej w produkcji żywności
i produkcji pasz. Rzeczywiście jest to prawda, gdyż 65–75% – w zależności od badań – społeczeństwa
polskiego wypowiada się przeciwko GMO. Jednak badania wskazują też, że w przypadku ekspertów
zajmujących się profesjonalnie biotechnologią ten odsetek jest zdecydowanie inny – okazuje się,
że ok. 2/3 ekspertów opowiada się za wykorzystaniem inżynierii genetycznej.
Bardzo często padały tutaj też stwierdzenia dotyczące prawa do wyboru i możliwości
podejmowania świadomej decyzji. Najpierw należy odpowiedzieć na pytanie, na jakiej podstawie
społeczeństwo prezentuje takie, a nie inne stanowisko. Otóż [Polacy] nie mają realnego dostępu do
rzetelnych informacji poświęconych tej tematyce. Większość opinii wypowiadanych przez
społeczeństwo opiera się na doniesieniach medialnych, które bardzo często są nierzetelne,
nienaukowe – są to opinie potoczne – jak również na informacjach propagowanych przez intensywne
kampanie przeciw GMO. Aktualnie w Polsce nie ma żadnej kampanii informacyjnej – nie propagującej
GMO, ale informacyjnej – która pomogłaby zrozumieć społeczeństwu, czym rzeczywiście jest GMO.
Dopóki nie będzie takiej kampanii oraz działań edukacyjnych, odsetek przeciwników GMO
najprawdopodobniej pozostanie na obecnym poziomie albo będzie wciąż wzrastał. Dlatego ważna
jest edukacja społeczeństwa – żeby rzeczywiście zapewnić możliwość świadomego wyboru.
Świadomy wybór uwarunkowany jest znajomością faktów – nie plotek, potocznych poglądów
i przesądów.
Kamil Maciąg, Prezes Akademickiego Stowarzyszenia Studentów Biotechnologii
Na wstępie chciałbym się odnieść do perspektywy najbliższych 20-30 lat. Obecnie mury uczelni
wyższych w Polsce opuszcza co roku około tysiąca magistrów biotechnologii. Koszt wykształcenia
jednej osoby jest rzędu ok. 100 tys. zł. Ta liczba w najbliższym czasie zostanie zwiększona, dlatego
że od 2009 roku nabór na kierunek „biotechnologia” został zwiększony do 4 tys. osób.
W perspektywie najbliższych 20-30 lat Polska będzie dysponować potencjałem osób wykształconych,
posiadających interdyscyplinarną wiedzę potrzebną do rozwoju przemysłu w Polsce. Niestety
dotychczas ten potencjał nie jest wykorzystywany. Większość absolwentów biotechnologii wyjeżdża
za granicę aby realizować swoją karierę naukową, część pomimo odpowiednich kwalifikacji nie
pracuje w zawodzie, a tylko mały procent kontynuuje karierę naukową w Polsce. Z danych
statycznych wynika, że co roku pojawia się około 100 nowych miejsc pracy dla biotechnologów.
Przedstawione przeze mnie dane pokazują, że pomimo dużego potencjału ludzkiego, stanowiącego
koło napędowe wielu dziedzin gospodarki, nie mają oni szansy na realizowanie się w Polsce.
Chciałbym się również odnieść do problemu bioróżnorodności w kontekście roślin genetycznie
modyfikowanych. Pragnę zwrócić uwagę na fakt, że zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy
modyfikacji genetycznych zgodzą się, że jakiekolwiek zmiany w przyrodzie wpływają na zaburzenie
bioróżnorodności. Wprowadzenie jakiejkolwiek nowej odmiany roślin, nowej uprawy zaburza
bioróżnorodność. Niezależnie od tego czy jest to roślina GM czy nie. Natura wyposażyła się
w mechanizm ewolucji, który powoduje, że po opuszczeniu przez jeden gatunek pewnej niszy
ekologicznej jest ona uzupełniana gatunkami nowymi, bardziej wyspecjalizowanymi, dostosowanymi
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
111
do aktualnych warunków w środowisku. Dzięki temu zaburzenie bioróżnorodności jest niwelowane
w sposób naturalny. Zarzucanie roślinom genetycznie modyfikowanym wpływu na bioróżnorodność,
owszem, jest słuszne, ale pamiętajmy też o tym, że powstanie jakiejkolwiek nowej fabryki, zakładu
pracy czy autostrady również wpływa na bioróżnorodność w tym rejonie, w którym człowiek
ingerował w naturalne środowisko.
Przedstawiciel stowarzyszenia Zieloni 2004 użył argumentu, że przy produkcji roślin
genetycznie modyfikowanych musimy używać herbicydów. Zgadza się, ale zapomniał pan o idei
tworzenia roślin genetycznie modyfikowanych - tworzone są po to, aby dawkę herbicydów
zastosować tylko raz. Tymczasem w przypadku metod konwencjonalnych stosowanie herbicydów jest
powtarzane dwu-, trzykrotnie, gdyż są one nieskuteczne w takim stężeniu, w jakim je używamy.
W przypadku roślin genetycznie modyfikowanych zawierających gen odporności na herbicydy,
stosując pierwszą dawkę herbicydu możemy zastosować taką jego ilość, która będzie w 100%
skuteczna i selektywnie oczyści nasze uprawy. Tymczasem w przypadku metod konwencjonalnych
dawkę, która jest nie do końca skuteczna, musimy powtarzać dwu-, trzykrotnie, w efekcie czego
stosujemy więcej herbicydu niż w przypadku roślin genetycznie modyfikowanych.
Marek Szczygielski, Członek Kujawsko -Pomorskiej Izby Rolniczej
Ponieważ problem GMO to nie tylko kwestia bezpieczeństwa ludzi i środowiska, ale również
istotne aspekty czy nawet raczej wartości społeczno-ekonomiczne, kulturowe, etyczne, uważam,
że w takiej poważnej debacie brać udział powinni nie tylko i wyłącznie naukowcy-przyrodnicy,
ale również etycy, filozofowie, socjologowie, prawnicy i przede wszystkim przedstawiciele
społeczeństwa obywatelskiego.
Ad vocem, dodam, że ubolewam nad poziomem polskich uczelni wypuszczających
biotechnologów, którzy nie znają chyba pojęcia rolnictwa zrównoważonego, nie mówiąc
o ekologicznym.
Piotr Stankiewicz, adiunkt w Zakładzie Interesów Grupowych w Instytuci e
Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika
Chciałbym wrócić do wspomnianego wątku konfliktu interesów, którego podniesienie przeze
mnie profesor Twardowski uznał za nieeleganckie. Pan Profesor zadał mi pytanie, czy znam jakieś
badania, które są finansowane ze środków prywatnych, ze środków koncernów. Otóż oczywiście
znam, m.in. ze strony Polskiej Federacji Biotechnologii, gdzie widnieje m.in. opracowanie autorstwa
jednego z profesorów, który wyraźnie dziękuje firmie Monsanto za sfinansowanie
tego przedsięwzięcia.
Nie jest dla mnie istotne, jaki budżet Monsanto przeznacza na prowadzenie badań. Istotne jest
to, jaki jest budżet Monsanto na działania lobbingowe oraz w jaki sposób polscy naukowcy, polscy
biotechnologowie są jednocześnie zaangażowani w działanie tego przemysłu na zasadzie doradztwa,
konsultacji, ekspertyz, pisania różnych opinii itd. Problemem nie jest tworzenie przez Monsanto
instytutów naukowych, lecz wykorzystywanie ekspertów jako ukrytych lobbystów. Problemem jest
przy tym konflikt interesów, który można zdefiniować jako sytuację podwójnej lojalności; krótko
mówiąc: nie można służyć dwóm panom naraz. Nie można więc jednocześnie służyć interesowi
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
112
publicznemu i państwowemu, który jest wyznaczony przez ramowe stanowisko Polski w sprawie
GMO, a jednocześnie służyć interesom firmy Monsanto, przewodnicząc organizacji, której członkiem
jest firma Monsanto i w której władzach zasiada. Taki konflikt interesów występuje zaś w przypadku
wielu naukowców, którzy korzystają ze zleceń otrzymywanych od prywatnych koncernów,
a jednocześnie pełnią funkcje publiczne jako eksperci rządowi czy sejmowi, doradcy w komisjach
czy komentatorzy w mediach.
W niektórych zachodnich czasopismach medycznych wprowadzono wymóg składania
oświadczeń przez autorów publikujących artykuły na temat leków produkowanych przez określone
koncerny farmaceutyczne. Są to proste oświadczenia odnoszące się do potencjalnego konfliktu
interesów, w których trzeba wskazać, czy w ostatnich latach prowadziło się badania finansowane
przez dany koncern lub w jakikolwiek inny sposób było się w przezeń finansowanym. To jest
standardowa metoda monitorowania konfliktu interesów. Dziwię się, że w tego typu debacie
jak dzisiejsza czy w różnych komisjach do spraw GMO, w różnych ciałach, w których pracach biorą
udział eksperci nie ma obowiązku składania tego typu oświadczeń. Jest to kwestia jawności
i transparentności osób biorących udział w dyskusji i wpływających na proces podejmowania decyzji.
Sławomir Sowa, Kierownik Laboratorium Kontroli Genetyczn ie Modyfikowanych
Organizmów (GMO) w Zakładzie Biotechnologii i Cytogenetyki Roślin w Instytucie
Hodowli i Aklimatyzacji Roślin – Państwowym Instytucie Badawczym
Po pierwsze, w Polsce uprawiane są odmiany GMO, co jest zgodne z prawem. Żaden z krajów
unijnych nie wprowadził zakazu upraw GMO, lecz czasowe zakazy upraw konkretnych odmian GMO,
na podstawie danych niepotwierdzonych naukowo. Wprowadzenie zakazu upraw GMO ograniczy
konkurencyjność polskiego rolnictwa, a przede wszystkim naruszy podstawową zasadę prawa
unijnego, czyli poszanowania praw konsumenta. Wszyscy jesteśmy konsumentami. Zamykanie Polski
na innowacje jest niezgodne z realizowaną strategią Unia Europejska 2020, której celem jest
zbudowanie najbardziej konkurencyjnej gospodarki świata. Priorytetem tej strategii jest rozwój
gospodarki opartej na wiedzy i innowacjach. Oczywiście rozwój ekonomiczny i społeczny kraju nie
jest możliwy bez rozwoju obszarów wiejskich, jednak to gospodarka oparta na innowacjach generuje
środki, które są wykorzystywane dla utrzymania tradycyjnych technologii.
Po drugie, bioróżnorodność, która dotyczy przede wszystkim środowiska, czyli zróżnicowania
ekosystemów. Tymczasem to rolnictwo w największym stopniu ograniczyło i stale ogranicza
różnorodność biologiczną. Istnieje około 270 tys. gatunków roślin, z czego człowiek wykorzystuje jako
żywność 3 tysiące, 16 gatunków uprawia na wielką skalę, a 8 gatunków dostarcza 80% pożywienia.
Żaden typ rolnictwa - czy to jest rolnictwo konwencjonalne, ekologiczne, czy wykorzystujące GMO -
nie jest czymś naturalnym w środowisku. Bardziej efektywna produkcja z jednostki powierzchni
uchroni naturalne ekosystemy przed zamianą ich w pola uprawne. Zagrożenie dla bioróżnorodności
nie wynika bowiem z zastosowanej technologii.
Od kiedy genetycznie zmodyfikowane rośliny stały się częścią rynkowego rolnictwa, ich małe,
niezamierzone domieszki znajdują się w plonach odmian konwencjonalnych i ekologicznych.
Koegzystencja okazuje się możliwa, gdy zaakceptujemy fakt, że absolutna czystość plonu jest nie do
osiągnięcia. Żaden z typów rolnictwa nie może być wykluczony z użytkowania w Unii Europejskiej.
Opracowane przez kraje członkowskie zasady pokazują, że koegzystencja jest możliwa.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
113
Żaden z krajów członkowskich nie wprowadził zakazu stosowania GMO jako paszy, tak jak
zrobiła to Polska, ponieważ jest to niezgodne z prawem wspólnotowym. Nie możemy zapominać,
że w Unii Europejskiej jako paszę można wykorzystywać tylko te GMO, które zostały uznane
za bezpieczne dla zdrowia zwierząt i zdrowia człowieka, a proces ich autoryzacji jest procesem
przebiegającym na poziomie unijnym. W związku z tym Polska, będąc członkiem Unii Europejskiej,
nie może zakazywać stosowania autoryzowanych w Unii Europejskiej i bezpiecznych pasz GMO.
GMO to tylko technologia, która pozwala nam uzyskać różne produkty - technologii nie można
rozpatrywać w kategorii dobra czy zła. Genetycznie zmodyfikowana kukurydza czy pszenica odporna
na suszę lepiej chroni zasoby wody w porównaniu z tym, jak to robią odmiany ekologiczne czy
konwencjonalne, które wymagają nawadniania. Wierzę, że w niedalekiej przyszłości genetycznie
zmodyfikowane rośliny chroniące nasze zasoby znajdą szerokie zastosowanie w rolnictwie
ekologicznym, co ułatwi realizację drugiego priorytetu strategii Unii Europejskiej 2020,
czyli zrównoważonego rozwoju, promowania gospodarki efektywnie wykorzystującej zasoby, bardziej
zielonej, a zarazem konkurencyjnej.
Jan Krzysztof Ardanowski, Zastępca Przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Sejmie RP
Panie Ministrze, bardzo dziękuję za tę dyskusję. Ona na pewno ułatwi sejmowej komisji
rolnictwa, którą reprezentuję, procedowanie przepisów prawnych, kiedy one trafią do Sejmu – a na
pewno trafią.
Wydaje mi się, że powinniśmy dążyć nie tylko do znalezienia kompromisu – zaapelował już
o to Pan Prezydent – ale także do ujednolicenia aparatu pojęciowego przy ocenie zagrożeń ze strony
uwalniania organizmów GMO do środowiska. Zdaję sobie również sprawę z tego, że często
kompromis będzie niemożliwy i trzeba będzie wybrać pewne racje. Trzeba wtedy także określić polski
interes narodowy, a także wyświetlić, czyje interesy reprezentują uczestnicy debaty na temat GMO.
Myślę, że obowiązkiem nie tylko władz publicznych, ale także wszystkich uczestników tej debaty, jest
troska o dobro konsumentów, społeczeństwa, o interes gospodarczy Polski, w tym rolnictwa
i rolników, jak również odpowiedzialność za środowisko, które chcemy zostawić następnym
pokoleniom w dobrym stanie.
Na koniec chcę zwrócić uwagę zwolennikom GMO, że dyskutując i przedstawiając swoje racje,
należy używać poważnych argumentów. Jeżeli ktoś mówi, że wszystkie dotychczasowe
przekrzyżowania gatunków spokrewnionych są de facto metodami GMO, to niechybnie nie rozumie
tego, że można skrzyżować żyto z pszenicą, czy konia z osłem, ale żyta z osłem już się nie skrzyżuje.
Szanujmy siebie wzajemnie, również przedstawiając swoje argumenty i starajmy się odsunąć
demagogię. Wtedy może, jeżeli uznamy, że „bonus res publicae suprema lex esto” znajdziemy to,
co będzie dobrym interesem dla Polski i Polaków.
Olgierd Dziekoński, Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP
Proszę Państwa, chciałbym tylko, nie siląc się na podsumowanie, zwrócić uwagę na kilka
kwestii. Po pierwsze, chciałbym, żebyśmy nie odczytywali tej dyskusji i tej debaty jako starcia
pomiędzy przeciwnikami a zwolennikami GMO, bo nie taki był cel tego spotkania i nie w ten sposób
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
114
były sformułowane pytania. Próbujemy znaleźć takie rozwiązania, które pozwolą – w określonych
ramach prawnych, w określonej sytuacji ekonomicznej i gospodarczej, w przewidywanej sytuacji
gospodarczej – znaleźć racjonalne rozwiązanie na konkurencyjność polskiej gospodarki,
na utrzymanie dobrej jakości i bioróżnorodności polskiej przestrzeni ekologicznej, jak również
na dobre funkcjonowanie rolników i rolnictwa jako takiego. Spójrzmy na to spotkanie jako na
szukanie całościowego rozwiązania problemu związanego z kwestiami technologicznymi, o których
Państwo mówiliście w czasie dzisiejszej debaty.
Po drugie, wydaje się, że w czasie tego spotkania zarysowało się kilka płaszczyzn, co do których
istnieje pewna wspólnota poglądów czy też zrozumienia tych spraw. Mianowicie na pewno jest tak
w kwestii ograniczenia w zakresie upraw czy swobody upraw, a także odnośnie do pozytywnego
rozwiązania w zakresie pasz. Proszę bowiem zwrócić uwagę, że tutaj mówiono o takim rozwiązaniu:
uprawy – nie, ale pasze – tak. Jednak nie jest to rozwiązanie dobre również z gospodarczego punktu
widzenia i z punktu widzenia konsumentów, o których mówiliśmy. Na pewno kwestia obrotu
nasionami musi być dostosowana do ogólnej filozofii czy ogólnej polityki. Na pewno bardzo ważną
kwestią jest świadomość i możliwość wyboru, a także pełnej informacji. W czasie dzisiejszego
spotkania kwestionowano rozwiązania czy też badania, procedury badań, ale wydaje się, że to,
co przedstawił pan Stanisław Kowalczyk, było dosyć jednoznaczne i przekonujące – 0,9% to 0,9%. Fakt
ten był niekwestionowany.
Tak jak powiedział w podsumowaniu części pierwszej Pan Prezydent, konieczne jest całościowe
rozwiązanie problemu roślin modyfikowanych genetycznie - problemu obrotu, upraw, pasz, nasion
itd. Nie można tego zagadnienia rozdzielać na fragmenty, bo wówczas cały czas będziemy mieli
sytuacje konfliktu, niepewności, niejasności i w gruncie rzeczy nie osiągniemy tego celu, którym jest
bezpieczna, dobra polska żywność i dobry polski krajobraz – a są to wartości nadrzędne.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
115
Rozdział III
Wnioski po debacie
Dr hab. inż. Eugeniusz K. Chyłek , Przedstawiciel Polski w Stałym Komitec ie ds. Badań w Roln ictwie przy Dyrektoriacie Generalnym Badań & Innowacji Komisji Europejskiej
Uwzględniając przedstawione w debacie uwarunkowania związane z organizmami
genetycznie modyfikowanymi stwierdzić należy, że opracowanie nowej ustawy będzie wymagało
decyzji politycznej, a jej podjęcie nie może i nie powinno bazować na obawach. Przepisy ustawy
powinny wynikać z niepodważalnych wyników badań i uwarunkowań, w tym także społecznych
i ekonomicznych współczesnego świata. Ta forma podejmowania decyzji realizowana jest przy
kształtowaniu prawa w Unii Europejskiej. Przedstawiciele 27 krajów członkowskich Unii Europejskiej,
reprezentujący swoje kraje w Stałym Komitecie ds. Badań w Rolnictwie (SCAR), mając świadomość
realiów koegzystencji GMO w życiu obywateli Unii, podjęli decyzję powołania grupy roboczej (SCAR
CWG), której zadaniem jest zidentyfikowanie realizowanych badań nad GMO w Europie. Komitet
SCAR zgodnie ze swoimi kompetencjami został zobligowany do realizacji prac na rzecz wsparcia
planowanych rozwiązań we Wspólnej Polityce Rolnej. Wyniki tych prac realizowanych w tej grupie
roboczej powinny wskazać najkorzystniejsze rozwiązania pozwalające na optymalne z punku widzenia
nauki uregulowanie GMO w polityce rolnej i prawodawstwie unijnym. Obecność przedstawicieli
polskiej nauki, w tym Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin, w tej grupie roboczej daje podstawy
do tego, by stanowisko naszego kraju było uwzględnione w opracowaniach wskazujących na rolę
GMO we współczesnym świecie.
Odnosząc się do postawionych pytań, obecność organizmów genetycznie modyfikowanych
we współczesnym świecie jest faktem. Należy więc dołożyć wszelkich starań, tworząc kompleksowo
opisane w ustawie warunki tej koegzystencji, tak by były one optymalne, również w perspektywie
najbliższych 20-30 lat, zarówno z punktu widzenia uwarunkowań ekonomicznych ważnych dla
producentów żywności, jak i społecznych, uwzględniających oczekiwania konsumentów.
Leszek Dereziński, Federacja Związków Pracodawców - Dzierżawców i Właścicieli Rolnych
W okresie ostatnich 20 lat nastąpił w polskim rolnictwie ogromny postęp. Dokonane zmiany
ustrojowe umożliwiły dostęp do najnowszych światowych technologii produkcji w rolnictwie
i spowodowały, że powstała grupa dużych towarowych gospodarstw rolnych. Mają one decydujący
udział w produkcji żywności w kraju, a jednocześnie charakteryzując się wysoką efektywnością,
produktywnością oraz konkurencyjnością, są wizytówką naszego rolnictwa w Europie. Pod względem
poziomu plonów zbóż, rzepaku, buraków cukrowych, wydajności mlecznej krów, a także wyników
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
116
produkcyjnych w stadach trzody chlewnej, nie ustępują w niczym najlepszym gospodarstwom
niemieckim, duńskim czy też francuskim. Wysoka produkcja, duże wynikające ze skali produkcji partie
płodów rolnych o dobrej jakości umożliwiły wzrost eksportu i skuteczne konkurowanie z innymi
podobnymi produktami na rynku unijnym, a także światowym.
Osiąganie dobrych wyników nie byłoby możliwe, a przynajmniej byłoby bardzo trudne gdyby
nie dostęp do najnowszych wysokowydajnych odmian roślin uprawnych, ras zwierząt, nowoczesnych
środków ochrony roślin i nawozów. Jednak teraz możliwości te powoli się wyczerpują. Następuje
stagnacja plonów, a koszty produkcji są coraz wyższe. Dlatego też sięga się po coraz bardziej
wyrafinowane, a jednocześnie drogie metody produkcji. Na szerszą skalę wykorzystuje się hormony
roślinne i biostymulatory wzrostu. Na znaczeniu zyskują też „efektywne organizmy”. Kolejnym
etapem, w perspektywie kilkudziesięciu lat, będzie wprowadzenie do uprawy oraz coraz szersze
stosowanie w żywieniu zwierząt, Genetycznie Modyfikowanych Organizmów. Proces ten jest
nieunikniony tym bardziej, że w niedalekiej przyszłości ludność świata przekroczy 9 miliardów.
W sytuacji zmniejszania się areału ziemi uprawnej, coraz częściej występujących w rolnictwie
sytuacji klęskowych i malejących możliwości zwiększania plonów poprzez stosowanie
dotychczasowych metod wykorzystanie osiągnięć inżynierii genetycznej stanie się powszechne.
Zrozumiały to najbogatsze i najbardziej rozwinięte państwa świata. W Stanach Zjednoczonych,
w Kanadzie, RPA, Chinach uprawia się już setki milionów hektarów zmodyfikowanych (ulepszonych)
genetycznie roślin (soja, kukurydza, rzepak, ryż). Tylko w 2011 roku światowe uprawy GMO wzrosły
o 8 procent, a łączny obszar takich upraw osiągnął już 160 milionów hektarów. W Europie natomiast
uprawy te zajmują zaledwie 110 tys. ha. W sytuacji, gdzie wzrost areału upraw GMO stał się światową
normą, kraje przeciwstawiające się tej tendencji prędzej czy później będą skazane na porażkę.
Również w naszym kraju trwanie w uporze, aby eliminować z pasz stosowaną już
od dziesiątków lat śrutę sojową z genetycznie zmodyfikowanej soi jest wielkim nieporozumieniem.
Niewielkie areały bobiku i grochu uprawiane w Polsce nie zastąpią milionów ton importowanej śruty
sojowej. Śruty sojowej z soi niemodyfikowanej na rynku praktycznie nie ma, a ta dostępna jest bardzo
droga, a bez niej prowadzenie intensywnej i w miarę taniej produkcji mleka, mięsa wieprzowego
i drobiu jest niemożliwe, dlatego gospodarstwa towarowe są przeciwne wszelkim formom
ograniczenia jej importu.
Uważamy, że proces tworzenia i produkcyjnego wykorzystywania zmodyfikowanych
organizmów jest nie do zatrzymania. Występują bowiem ogromne społeczne oczekiwanie chociażby
w zakresie pozyskiwania nowych generacji leków, utylizacji niektórych odpadów, a także bardziej
skuteczna walka ze szkodnikami i chorobami roślin w rolnictwie przy użyciu mniejszej ilości środków
ochrony roślin obniżająca w efekcie koszty produkcji żywności.
W interesie Polski, a w szczególności zwykłych konsumentów, oczekujących w miarę taniej
żywności, powinno być umacnianie i doskonalenie systemu wspierania gospodarstw również poprzez
umożliwienie im prowadzenia upraw jak i stosowania pasz GMO. Gospodarstwa takie mogą być
konkurencyjne zarówno w Europie, jak i na świecie. Nie można w tym zakresie niczego zaniedbywać,
gdyż w perspektywie, prędzej czy później, czeka nas wolny rynek i wolny handel płodami i artykułami
rolnymi. Polska nie może ponownie stać się skansenem, lecz promieniować powinna efektywnym
rolnictwem. Jednocześnie należy nadmienić, że efektywne mogą być również gospodarstwa
produkujące żywność ekologiczną, gdyż uprawy transgeniczne nie będą stanowić dla nich
konkurencji.
Z gospodarczego punktu widzenia problem GMO jest bardzo poważny i bardzo źle się stało,
że jest przedmiotem swoistego polityczno-społecznego plebiscytu, lobbingu oraz licytacji
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
117
zwolenników i przeciwników. Jednocześnie społeczeństwo nie ma rzetelnej, całościowej
i obiektywnej informacji o całokształcie problemów związanych z GMO. Do opinii publicznej z trudem
przebijają się informacje, że żadne badania naukowe, prowadzone zarówno w naszym kraju jak
i na świecie, nie potwierdziły szkodliwości dla zdrowia żywności wytworzonej z roślin
transgenicznych. Wskazują na to liczne badania naukowe, w tym prowadzone między innymi przez
Instytut Zootechniki w Balicach, a Polska Akademia Nauk w swoim stanowisku stanowczo popiera
wykorzystanie organizmów zmodyfikowanych genetycznie, gdyż jest to technologia, która daje
szanse rozwoju zarówno polskiego rolnictwa, jak i ogólnie całej gospodarki.
*
Ogromny rozwój biotechnologii na świecie w Europie, a także w Polsce powoduje,
że coraz częściej mamy w praktyce do czynienia z organizmami genetycznie modyfikowanymi. Proces
tworzenia zmodyfikowanych organizmów jest nie do zatrzymania. Występują bowiem ogromne
społeczne oczekiwanie chociażby w zakresie pozyskiwania nowych generacji leków, utylizacji
niektórych odpadów, a także bardziej skuteczna walka ze szkodnikami i chorobami roślin w rolnictwie
przy użyciu mniejszej ilości środków ochrony roślin. Tworzeniu GMO sprzyja też to, że jednostek
i instytucji zajmujących się inżynierią genetyczną są tysiące.
Zmodyfikowane organizmy są i będą uwalniane do środowiska i nie ma żadnych możliwości,
aby temu zapobiegać. O ile jednak wykorzystanie GMO w ochronie zdrowia jest niemal powszechnie
akceptowane, w zakresie produkcji żywności wywołuje ogromne kontrowersje. Środowiska naukowe,
politycy oraz znaczna część społeczeństwa są tej sprawie bardzo podzielone dlatego też osiągnięcie
jakiegokolwiek konsensusu będzie niezmiernie trudne.
Dlatego też nasza Federacja bardzo popiera inicjatywę Pana Prezydenta, aby wszystkie
problemy dotyczące organizmów genetycznie modyfikowanych regulowała i rozwiązywała jedna
ustawa, a jej postanowienia zostały wypracowane, między innymi, w drodze szerokiej debaty
publicznej i konsultacji. Rozdrobnienie i umieszczanie cząstkowych przepisów w różnych aktach
prawnych nie rozwiąże problemu, a raczej spowoduje, ze dyskusja nad GMO będzie trwała
permanentnie. Tylko całościowe, globalne podejście do tematu pozwoli go rozwiązać i zakończyć.
Dyskutując o GMO w rolnictwie trzeba zdawać sobie sprawę, że proponowane rozwiązania
powinny dotyczyć perspektywy rzędu 20–30 lat, a nie wyłącznie dzisiejszego dnia. W takiej
perspektywie wprowadzanie do rolnictwa genetycznie modyfikowanych odmian roślin uprawnych
stanie się jedną z powszechnych metod zwiększania produkcji żywności. W sytuacji zmniejszania się
areału ziemi uprawnej, coraz częściej występujących sytuacji klęskowych w rolnictwie i malejących
możliwości zwiększania plonów poprzez wzrost nawożenia stosowanie osiągnięć inżynierii
genetycznej stanie się powszechne.
W krajach Ameryki Południowej, USA w Kanadzie, a także w części krajów europejskich
uprawia się już setki milionów hektarów zmodyfikowanych (ulepszonych) genetycznie roślin (soja,
kukurydza, rzepak, bawełna i inne). Do Polski dociera żywność (mięso, przetwory mięsne i mleczne),
która praktycznie w całości wyprodukowane jest w oparciu o białko z roślin GMO. Nie zamkniemy
przed taką żywnością granic.
Dlatego też trwanie w uporze, aby w naszym kraju nie uprawiać roślin GMO i eliminować
z pasz śrutę sojową z genetycznie zmodyfikowanej soi jest wielkim nieporozumieniem, gdyż:
niewielkie areały bobiku i grochu uprawiane w Polsce nie zastąpią milionów ton
importowanej śruty sojowej,
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
118
plany zwiększenia areału uprawy roślin strączkowych i motylkowych mimo
stosowania dopłat do ich uprawy nie przyniosły zdecydowanych efektów,
śruty sojowej z soi niemodyfikowanej na rynku praktycznie nie ma, a ta dostępna
jest bardzo droga,
problemu w całości nie rozwiąże też zgoda na wprowadzenie do pasz dla trzody i
bydła mączek mięsnych i mięsno – kostnych.
Bez importowanej śruty sojowej GMO prowadzenie intensywnej i w miarę taniej produkcji
mleka, mięsa wieprzowego i drobiu jest niemożliwe, dlatego gospodarstwa towarowe są przeciwne
wszelkim formom ograniczenia jej importu. Federacja uważa, że z organizmami modyfikowanymi
genetycznie trzeba nauczyć się żyć, tym bardziej, że żadne badania nie dostarczyły dowodów na
negatywne oddziaływanie upraw GMO na człowieka i na środowisko. Rośliny modyfikowane
genetycznie powinny zostać dopuszczone do uprawy w Polsce podobnie jak ma to miejsce w wielu
europejskich krajach, w przeciwnym razie trudno będzie mówić o konkurencyjności polskiego
rolnictwa. Uprawa roślin GMO musi jednak zostać ujęta w odpowiednie karby organizacyjne. Przede
wszystkim musi zacząć działać odpowiedni system pełnej informacji o GMO, system rejestracji tych
organizmów, a żywność powinna być odpowiednio oznakowana, aby każdy konsument mógł
dokonywać świadomego wyboru.
Prof. dr hab. Karol Duczmal, Prezes Polskiej Izby Nasiennej Leszek Chmielnicki , V-ce Prezes Polskiej Izby Nasiennej
Jako Zarząd Polskiej Izby Nasiennej chciałbym zwrócić uwagę, że warunkiem powodzenia
rozwoju produkcji krajowego białka jest dostarczenie polskiemu rolnictwu nowych lepszych odmian
roślin strączkowych. Słaby popyt na nasiona tych gatunków w ostatnich latach spowodował znaczne
ograniczenia programów hodowli roślin strączkowych. Odtworzenie tych programów będzie
wymagało znacznych nakładów finansowych. Przesunięcie środków finansowych na początkowe
rozwinięcie hodowli roślin strączkowych z dochodów z nasiennictwa zbóż, rzepaku czy innych
gatunków roślin uprawnych jest nie realne z uwagi na kurczący się popyt na polskie odmiany,
co spowodowane jest sukcesywnym wypieraniem krajowych odmian z rynku nasion przez odmiany
zagranicznych hodowców. Według danych PIORIN rynek na polskie odmiany, co roku zmniejsza się
o kilka procent a w ostatnich latach udział odmian zagranicznych w poszczególnych gatunkach
wynosił:
pszenica ozima i jara ok. 50%,
jęczmień ozimy i jary ok. 85%,
żyto heterozyjne ok. 90%,
kukurydza ok. 70%
rzepak ozimy ok. 75 – 80%.
Tendencja wypierania polskich odmian z krajowego rynku nasion utrzymuje się w coraz
większym natężeniu. Działania konsolidacyjne spółek hodowli roślin podejmowane w ostatnich latach
przez ANR W-wa nie powstrzymały tego procesu ani też go nie spowolniły natomiast dodatkowo
wygenerowały konflikt z firmami nasiennymi, które w tej sytuacji rezygnują z współpracy z krajowymi
hodowcami i rozmnażają odmiany zagraniczne. Rozwiązania tej sytuacji należy upatrywać
w prywatyzacji spółek hodowli roślin w sposób umożliwiający objęcie udziałów polskim firmom
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
119
nasiennym, co wymusiłoby współpracę w rozmnażaniu krajowych odmian a konsekwencji
wygenerowało środki finansowe na dalsze prace hodowlane. Ten model prywatyzacji został kilka lat
temu wdrożony w spółce ZD Bartążek, co do której prawa własności wykonuje IHAR Radzików. Firmy
nasienne zakupując udziały, zostały zobowiązane do rozmnażania odmian, którymi dysponowała
prywatyzowana spółka. W efekcie odmiany, które nie istniały na rynku zostały upowszechnione,
co pozwoliło wygenerować pieniądz na dalszy rozwój. Tylko poprzez wzajemne powiązanie interesów
hodowców roślin strączkowych z firmami nasiennymi spowoduje, że wytworzone odmiany znajdą się
w szerokiej uprawie. Dotychczasowe doświadczenie wykazuje, że w przypadku braku tej współpracy,
jak to ma aktualnie miejsce w zbożach, krajowe firmy nasienne będą rozmnażały odmiany
zagraniczne.
Szanowny Panie Prezydencie uprzejmie prosimy o zainteresowanie problemem kurczącego
rynku na polskie odmiany roślin uprawnych Ministra Rolnictwa, gdyż uważamy, że taki kraj rolniczy
jak Polska, winien mieć wysoko postawioną hodowlę roślin i nasiennictwo.
Dr hab. Marcin Filipecki, Katedra Genetyki, Hodowli i Biotechnologii Roślin, SGGW w Warszawie
Pracuję z roślinami transgenicznymi od kilkunastu lat. Jak widać dyskusja wokół GMO wciąż
powraca do kwestii bezpieczeństwa dla zdrowia i środowiska, zaś wymiana argumentów najczęściej
jest zderzeniem faktów publicystycznych (podnoszonych przez przeciwników) i wniosków z badań
naukowych (do nich odwołują się najczęściej eksperci z zakresu biotechnologii i żywienia). Przykłady
z broszury – przeciwnicy piszą autorytatywnie o „nierozstrzygalności kwestii szkodliwości”
i „nieredukowalnej niepewności”, podczas gdy są to wnioski z takiej ułomnej dyskusji. Należy
podkreślić, że nie ma żadnych naukowych dowodów świadczących, że GMO jest szkodliwe dla
zdrowia człowieka, zdrowia zwierząt czy dla środowiska. Dajemy się więc zwieść tekstom
publicystycznym – czytamy o istotnych różnicach między odmianą GM i nie-GM, a to istotność
statystyczna, najczęściej bez znaczenia biologicznego. Takie same różnice obserwujemy pomiędzy
odmianami konwencjonalnymi (porównanie dwóch lub więcej odmian nie-GM). Bezzasadnie wmawia
się społeczeństwu, że GM to ryzykowna technologia.
Korporacje są duże i najczęściej pokazywane w złym świetle - dlaczego jednak strach przed
bezpieczną technologią, a nie ekonomia i prawne przepisy przeciw-monopolowe mają stać na straży
Polski przed niecnymi poczynaniami dużych podmiotów gospodarczych?
Zarzuca się naukowcom, że są w konflikcie interesów. Akurat zaangażowanie naukowców
w Polsce w sektor prywatny jest jednym z najmniejszych w Europie. Dlaczego profesorowie
biotechnologii o ugruntowanej pozycji są pomawiani o sądy pod dyktando koncernów, a marni
naukowcy bez dorobku nie?
Ponadto gdy określi się reguły, koegzystencja jest możliwa. Nie jest to zadanie zbyt trudne dla
przeciętnego rolnika. Wpływ GMO na bioróżnorodność jest analogiczny do konwencjonalnego
rolnictwa towarowego – brak tutaj wyraźnych różnic.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
120
Radosław Gawlik, Przewodniczący Partii Zieloni 2004
GMO nie szkodzi - czy na pewno?
Podczas, gdy trwała walka o weto Prezydenta RP wobec ustawy o nasiennictwie szef Klubu
Parlamentarnego PO w opiniotwórczym TOK FM ogłaszał w sierpniu 2011 roku, że w ustawie
posłowie chcieli formalnie pozwolić na rejestrowanie odmian roślin zmodyfikowanych genetycznie
(GMO), ale tak naprawdę mieli zamiar nadal podtrzymać zakaz ich stosowanie na polach?! Działanie
to było powodowane strachem przed rzekomymi karami UE, które grożą nam za blokadę GMO na
naszym rynku żywności. Mamy tu więc do czynienia z pseudo-argumentacją lub, mówiąc ładniej,
z logiką „za a nawet przeciw”.
Część niezależnych naukowców - uznaje się, niestety, że ponad 95% naukowych specjalistów
od GMO na świecie jest związana, poprzez zlecenia, z koncernami patentującymi nasiona (sic!) –
a także większość organizacji pozarządowych, rolnicy ekologiczni i „nie-ekologiczni” a wystraszeni
wizją monopolizacji nasion zorganizowali kampanię nacisku na prezydenta. Prosili by podpisał weto
wobec tej ustawy i nieodpowiedzialnej filozofii przyzwolenia na rejestrowanie nasion GMO i ich
uprawianie.
Prezydent, jak wiemy, ustawę rzeczywiście zawetował, nazywając ją „bublem prawnym”, nie
omieszkając jednak dodać deklaracji wiary, że same GMO są w porządku, gdyż nie stwierdzono ich
szkodliwości dla zdrowia ludzi.
Podczas ciekawej, będącej kontynuacją rozpatrywania ówczesnych problemów, debaty w dn.
8 lutego w Kancelarii Prezydenta dotyczącej wizji rozwiązania problemu stosowania GMO w Polsce
z udziałem samego Prezydenta Komorowskiego oraz całej rzeszy ministrów (dobry wzorzec
w czasach, gdy decydenci zwykle mają 5 minut na spotkania, które organizują i uciekają do innych
niecierpiących zwłoki zajęć), „niezależni” naukowcy powtórzyli tezę o tym, że w ciągu 15 lat
stosowania technologii GMO w rolnictwie „nie stwierdzono negatywnych skutków dla środowiska
i zdrowia ludzi”. Ta wątpliwa prawda „króluje” w takich opiniotwórczych gazetach jak Gazeta
Wyborcza czy Polityka. Co może myśleć Prezydent skoro osoby z tytułami profesorskimi, ważne
media powtarzają tezą o bezpieczeństwie GMO? A co myślą wszyscy ludzie Prezydenta? Mam
nadzieję, że zmienia się już ta oczywista nieoczywistość o braku dowodów o szkodliwym wpływie
GMO. Wielu przedstawicieli nauki, wśród nich również biotechnologów (m.in. prof. Lisowska),
mówiło o tym, odwołując się też do badań polskich naukowców.
Podczas dyskusji padły mocne słowa doktora Piotra Stankiewicza, dotyczące
sprywatyzowania dziedziny technologii GMO, łącznie z naukowcami, którzy uchodzą za bezstronnych,
a reprezentują formalne lub nieformalnie interesy nie niezależnej nauki, lecz wielkich i zagranicznych
firm biotechnologicznych.
Doktor Stankiewicz mówił o ważnej konieczności rozpoznania w debacie publicznej, też w tej
organizowanej przez administrację Prezydenta przedstawicieli grup interesów, czy po prostu
lobbystów z różnych stron, tj. rzeczywistych uczestników dyskusji. Kto jakie interesy reprezentuje
w dyskusji u Prezydenta i w mediach ma ważne znaczenie dla oceny jego wystąpień. Wymowa
oświadczeń jest inna, jeśli profesor Twardowski podaje się jako niezależny przedstawiciel uczelni
i wydziału biotechnologii albo stowarzyszenia prywatnych producentów roślin GMO. Może to i banał,
lecz nie należy o nim zapominać. W takich debatach Prezydent i opinia publiczna winna wiedzieć kto
mówi i kogo reprezentuje ?
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
121
A zatem jak jest z tym wpływem GMO na zdrowie ?
Prześledziłem publikacje zagranicznych autorów na ten temat. W stosunku do ludzi trudno
to na razie stwierdzić. W USA i Kanadzie, gdzie od lat żywi się społeczeństwo GMO, nie stosuje się
oznaczeń tych produktów. Uniemożliwia to przeprowadzenie badań porównawczych z osobami,
które nie jadły żywności zmodyfikowanej genetycznie. W tych nominalnie demokratycznych krajach
koncerny stanowiące duży biznes, które opatentowały nasiona, wspólnie z urzędnikami i lobbystami
naukowymi rządu, zdecydowali a priori, że żywność GMO jest zdrowa i nie ma potrzeby
przeprowadzania badań. W związku z tym trwa dziś wielki eksperyment populacyjny na mieszkańcach
tych krajów. Jednak ponieważ GMO jest wszędzie, trudno powiedzieć czy, komu i w jakim stopniu
szkodzi.
Szczury miały trudniejsze warunki. Doktor Arpad Pusztai, naukowiec węgierskiego
pochodzenia, w 1998 roku w Wielkiej Brytanii za duże środki publiczne w publicznym instytucie,
przeprowadził eksperyment porównawczy polegający na karmieniu szczurów ziemniakami GMO
a drugiej grupy kontrolnej tradycyjną odmianą ziemniaków. U zwierząt karmionych
zmodyfikowanymi genetycznie ziemniakami stwierdził uszkodzenie jelit i układu odpornościowego.
Doktor Pusztai ogłosił wyniki tych badań, opatrując je publicznym komentarzem o zagrożeniu GMO
dla zdrowia ludzi. Pierwszego dnia dyrektor instytutu chwalił się tym wynikami badań, drugiego dnia
wraz z żoną został zwolniony z zakazem wypowiadanie się o tym eksperymencie (!), mimo iż pracował
w tej instytucji ok. 40 lat. Lobby i przekupione media (są dowody na takie działania koncernów)
okrzyknęły go hochsztaplerem. Mimo, że później, w siedmiu innych krajach (m.in. w Austrii, Francji
i Rosji) zespoły naukowców potwierdziły wyniki doktora Pusztaia, a Stowarzyszenie Uczonych
Niemieckich wyróżniło go za pryncypialność i odwagę, nigdy go nie przeproszono i nie przywrócono
do pracy. Inny naukowiec, profesor Gilles-Eric Seralini - biotechnolog, przez 9 lat ekspert rządu Francji
- opisuje pseudotesty koncernów udowadniające tezę o braku wpływu GMO na zdrowie. Wyniki
swoich badań, za które z wściekłością został zaatakowany, obronił przez sądami. Prof. Selarini badał
problem pestycydu Rundap, na który są odporne takie rośliny jak kukurydza, czy ziemniaki GMO
produkowane przez Monsanto, ale który to pestycyd jest wchłaniany przez te rośliny. Koncern
przymuszony przez administrację francuską ujawnił, iż u szczurów karmionych tym GMO,
nasączonym pestycydem, wykryto objawy toksyczności GMO w wątrobie i nerkach. Dodatkowe
badania prof. Seraliniego wykazały także skutki uboczne, m.in. intoksykację pozostałościami Rundapu
w komórkach. Prof. Seralini opisuje też m.in. sytuację, którą ujawniły koncerny po wyroku Sądu
Najwyższego Francji. Gdy w teście Monsanto po tygodniu „padła” jedna z czterech krów karmiona
kukurydzą GMO, po prostu usunięto ją z eksperymentu. I już spokojnie można twierdzić, że GMO nie
szkodzi! Jeśli „padają” krowy, na skutek GMO nasączonego pestycydami, czy mogą „padać” też
ludzie?
Prof. Selarini badał też pestycyd Roundap, towarzyszący odpornym nań GMO. Oto co mówi
w jednym z wywiadów42: „Mieliśmy do tej pory cztery prace badawcze dotyczące Roundapu.
Opublikowaliśmy też nasze wyniki w kilku międzynarodowych czasopismach naukowych.
W badaniach okazało się, że Roundaup w bardzo małym stężeniu - takim, w jakim on występuje
w GMO, a nawet 800 razy mniejszym, jest w stanie zabijać komórki człowieka w krótkim czasie, tj. 2-3
dni. W jeszcze mniejszym stężeniu Roundup zaburzał system hormonalny, blokując wydzielanie
hormonów płciowych w komórkach, jak też samo działanie tych hormonów w komórkach. Co bardzo
42
http://www.eko-unia.org.pl/ekounia/index.php/pl/strona-glowna/gmo/669-prof-seralini-odsania-szokujc-prawd-na-temat-gmo
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
122
ważne, hormony te mają kluczowe znaczenie dla płodu ludzkiego - bez nich niemożliwe jest
ukształtowanie narządów płciowych noworodka i zdrowych kości”
Powinniśmy oczekiwać, że Prezydent RP, Minister Rolnictwa, nasi „nowocześni” dziennikarze
zmienią, dla równowagi, tych naukowców, którzy im powtarzają mit o nieszkodliwości GMO
na takich, którzy prezentują odmienne zdanie.
Odpowiedzialność mediów
Co jest zatem prawdą? Czy może ja, Zieloni i ekolodzy należymy (nieświadomie) do grupy
bredzącej o spiskowej teorii, gdy mówimy o nieodpowiedzialnej promocji GMO? Osinowy kołek
w pierś „naukowców” i dziennikarzy od GMO, w istocie będących - świadomymi, bądź nie -
lobbystami koncernów wbił Wikileaks, publikując depesze ujawniające działania urzędników
Departamentu Stanu USA wobec krajów UE, w tym Polski, bez skrępowania forsujących interesy
GMO.
Profesor Ludwik Tomiałojć, rzetelny naukowiec, ekolog, m.in. były przewodniczący Komitetu
Ochrony Przyrody PAN, dziwił się w wypowiedziach publicznych dlaczego jego sprostowań
i artykułów pokazujących wątpliwości wobec skutków ubocznych GMO nie przyjmowały duże gazety
typu Gazeta Wyborcza lub Polityka. Po publikacji Wikileaks, można się przestać dziwić. Z depeszy
Ambasady Amerykańskiej (z 26.01.2006 r.) wynika, że redaktor Sławomir Zagórski, kierownik działu
naukowego Gazety Wyborczej, tłumaczył się urzędniczce departamentu stanu, że nie może napisać
drugiego pozytywnego artykułu o GMO, bo po pierwszym napisanym po sponsorowanej wizycie
w USA, został mocno w Polsce skrytykowany i nazwany agentem Monsanto (co w tym kontekście
wydaje się zupełnie uzasadnione). Redaktor naczelny Gazety Wyborczej winien się zatem poważnie
zastanowić nad odwołaniem pana Zagórskiego, który w świetle tych informacji nie spełnia wymogów
etycznych obiektywnego dziennikarstwa.
Ukryta strategia rządu i koncernów USA polega na uzgadnianiu z polskimi lobbystami działań
promujących GMO i rozmiękczania oporu społecznego oraz części krytycznych polityków. Cytuję
przetłumaczony fragment depeszy: „Na podstawie dyskusji z naukowcami i innymi działaczami
probiotechnologicznymi, powstał wniosek, że nasza strategia, aby wpłynąć na bardziej pozytywne
nastawienie opinii publicznej powinna być skupiona na podkreślaniu zysków dla konsumentów
i na pozytywnym wpływie, jaki GMO może mieć na redukcję kosztów żywności i leków. Nasze wysiłki
powinny skupiać się również na przedstawieniu pozytywnego wpływu GMO na środowisko poprzez
obniżanie zużycia pestycydów, herbicydów i rezygnację z głębokiej orki.” I dalej: „W najbliższym
czasie jest kluczowe, aby pracować z członkami polskiego rządu, aby zapobiec proponowanemu
dwuletniemu moratorium na nasiona GM, i aby wpłynąć na kształt przyszłych przepisów
o koegzystencji z nadzieją zapewnienia, że nie będą one tak restrykcyjne, aby zapobiec
komercyjnemu użytkowaniu ziarna GMO w Polsce. Stopniowe wprowadzanie GM ziarna paszowego
(w przeciwieństwie do konsumpcji przez ludzi) mogłoby w końcu zmiękczyć społeczny sprzeciw
wobec innych zastosowań GMO”.
Jakie prawo ?
Podczas debaty u Prezydenta przedstawicielka MSZ wskazała kilka możliwości prawnych
ogłoszenia moratorium na GMO zgodnego z legislacją UE. Zatem można to zrobić zgodnie z prawem,
wykazując trochę odwagi i woli politycznej i biorąc pod uwagę lawinę wątpliwości, która zalała
Kancelarię podczas tej debaty.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
123
Sposób, w jaki rząd i Prezydent będą działali w sprawie GMO, dla wielu Polaków będzie
sygnałem stopnia suwerenności polityki kraju w strategicznej dziedzinie rolnictwa i żywności.
Stykamy się tu z interesami wielkiego rządu oraz jednej z firm pochodzącej z zamorskiego kraju
naszego sojusznika, która ma bardzo niechlubną tradycję produkcji takich toksycznych substancji jak
np. PCB. Procesy przed sądami udowodniły, iż mimo świadomości wielce negatywnego wpływu na
zdrowie ludzi produkcja PCB był kontynuowana przez ponad 30 lat po wojnie. Obecnie, mimo
zaprzestania produkcji przed 35 laty, każdy z nas ludzi na Ziemi w tkance tłuszczowej nosi kilka
milionowych części PCB - sztucznej, toksycznej substancji wyprodukowanej przez ów koncern. Dziś
ten sam koncern chce nam sprzedawać GMO i pestycydy do obsługi tego GMO. Ten czynnik -
delikatnie mówiąc, braku kultury korporacyjnej, a mocniej braku etyki biznesu, bagatelizowania
skutków społecznych i zdrowotnych i kierowania się wyłącznie zyskiem - dodatkowo powinien
wzbudzać nasze obawy i ostrożność.
Prof. dr hab. Wojciech Józwiak, Kierownik Zakładu Ekonomiki Gospodarstw Rolnych w Instytucie Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Ży wnościowej – Państwowym Instytucie Badawczym
Obecne i przyszłe skutki ekonomiczne możliwych scenariuszy rozwoju produkcji rolniczej wolnej
od GMO i produkcji z udziałem GMO
Na kwestię wykorzystywania w praktyce gospodarczej produktów roślinnych modyfikowanych
z użyciem inżynierii genetycznej (rośliny GMO) trzeba patrzeć z punktu widzenia co najmniej trzech
kryteriów: interesu producentów rolnych, interesu odbiorców tych dóbr (m. in. konsumentów
żywności) i dbałości o środowisko przyrodnicze. To ostatnie wynika z zatroskania o warunki życia
przyszłych pokoleń.
Problematykę związaną z wykorzystywaniem roślin GMO w praktyce gospodarczej autor tego
opracowania śledzi w kanadyjskiej naukowej literaturze ekonomiczno-rolniczej. Od chwili pierwszych
wdrożeń takich upraw zaczęła toczyć się tam dyskusja podobna jak u nas obecnie, a wśród
dyskutujących byli zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy roślin GMO. Od tej pory do dziś nie
wykazano w sposób ewidentny negatywnych skutków roślin GMO dla środowiska ani dla ludzkiego
zdrowia, a praktyka bieżąca docenia te rośliny, na co wskazuje rosnący udział powierzchni ich uprawy
w całkowitej powierzchni uprawianych gruntów. Należy więc zostawić odbiorcom (głównie
konsumentom żywności) wybór, jeśli mają różny stosunek do roślin GMO. Na półkach sklepowych
powinny być zatem wyraźnie oznakowane poszczególne rodzaje dóbr – tańsze wytwarzane
z udziałem roślin GMO i droższe bez udziału roślin GMO.
W tym krótkim opracowaniu zwrócono uwagę – zgodnie z tytułem- tylko na koszty produkcji
rolniczej i dochody rolnicze. Nie ulega jednak wątpliwości, że chodzi również o interes konsumentów,
ponieważ koszty produkcji surowców pochodzenia rolniczego nie pozostają bez wpływu na ceny
artykułów spożywczych.
Polskie rolnictwo nie jest ustabilizowane. Poczynając od 1990 roku, przechodzi ono okres
głębokich przemian, spowodowanych początkowo zmianą ustroju społeczno-gospodarczego,
a później akcesją [ 2 ] i [ 3 ].
W efekcie zachodzących przemian, a także w wyniku wzrostu subwencjonowania gospodarstw
rolnych w 2004 roku i w latach następnych wzrosły istotnie dochody ludności rolniczej. Stało się to
ważną przyczyną około dwunastokrotnego wzrostu udziału gospodarstw zdolnych do konkurowania
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
124
z gospodarstwami rolnymi innych krajów unijnych - oaz które tę zdolność są w stanie osiągnąć. Udział
produkcji rolniczej z takich gospodarstw sięga obecnie 50-60% łącznej krajowej wartości produkcji
pochodzenia rolniczego [ 3 ]. Trzeba dodać, że do 2003 roku Polska była importerem netto artykułów
rolno-żywnościowych, a obecnie bilans handlu zagranicznego tymi dobrami jest wyraźnie dodatni –
np. w 2010 roku wyniósł około 2,5 mld euro, tj. około 10 mld zł. Dzięki temu ujemny bilans całego
polskiego handlu zagranicznego może być istotnie mniejszy.
Poprawa efektów w produkcji rolniczej stała się możliwa również dzięki stosowaniu środków
produkcji, których rolę zaczęto doceniać w dużej części krajów świata [ 1 ] i [ 5 ]. Chodzi w tym
przypadku o rośliny GMO. W Polsce trwają prace nad powstaniem odmian takich roślin, ale z powodu
ograniczeń prawnych ich uprawa jest zakazana. W produkcji zwierzęcej (głównie w chowie drobiu
oraz trzody chlewnej) są jednak stosowane pasze zawierające importowaną śrutę sojową, która jest
produkowana z nasion soi GMO. W obrotach handlowych na rynku światowym udział śruty tego
rodzaju wynosi bowiem około 90%, a tzw. śruta non-GMO jest droższa, a w dodatku mało dostępna.
Śruta sojowa umożliwia stosowanie optymalnych dawek pokarmowych, a to zapewnia
najmniejszy koszt jednostkowy pozyskiwania produktów zwierzęcych [ 6 ]. Śruta ta jest trudno
zastępowalnym komponentem paszowym w chowie broilerów drobiowych oraz prosiąt
i warchlaków. Można ją zastąpić śrutą non GMO, ale nie można nasionami roślin strączkowych i śrutą
rzepakową oraz słonecznikową, a substytutami może być wyłącznie gluten kukurydziany, mączka
rybna, mleko w proszku lub serwatka suszona, które są dużo droższe i dostępne na rynku
w niewielkich ilościach. Nieco większe możliwości substytucji istnieją w paszach dla tuczników
i drobiu nieśnego, a jeszcze większe w przypadku bydła.
Na podstawie norm żywieniowych dla zwierząt i cen poszczególnych pasz oszacowano,
że zastąpienie śruty sojowej GMO śrutą non-GMO lub innymi paszami skutkuje wzrostem kosztów
pasz dla drobiu i trzody chlewnej o 3-17% w zależności od rodzaju substytutów [ 6 ]. Liczby te
pozwalają ocenić znaczenie śruty GMO dla polskiego rolnictwa (tabela 1).
Tabela 1. Dochody polskich przedsiębiorców rolnych,
a gdyby w latach 1999-2009 obowiązywał zakaz importu śruty sojowej
GMO
Wyszczególnienie Liczby średnie roczne:
przed akcesją (lata 1999-2003) po akcesji (lata 2005-2009)
Rzeczywiste dochody przedsię- biorców rolnych
b (mln. zł.)
9141
24083
Oszacowane dochody przedsię- biorców w sytuacji bez importu śruty sojowej GMO (mln. zł.)
8362-8996
22871-23861
Spadek dochodów (mln. zł.) 145-779 222-1206
Średni spadek dochodów (mln.zł.) 464 714
Średni spadek dochodów (%) 5,0 3,0
Średni spadek dochodów w cenach stałych z 2009 roku (mln. zł.)
530
714
a. Dochody gospodarstw osób fizycznych i zyski gospodarstw osób prawnych. b. W pięcioleciu 1999-2003 w cenach stałych z 2003 roku, a w pięcioleciu 2005-2009 w cenach stałych z 2009 roku.
Źródło: szacunki i obliczenia własne sporządzone na podstawie opracowań [ 2 ] i [ 6 ].
Okazuje się, że łączne dochody przedsiębiorców rolnych liczone w cenach stałych (z 2009 roku) byłyby w przypadku zakazu importu śruty sojowej GMO w latach 1999-2009 mniejsze o około 6,8 mld zł, co mniej więcej odpowiadało wartości inwestycji realizowanych w rolnictwie w czasie dwóch lat. Byłaby to zatem kwota znacząca, która w dużym stopniu przesądzałaby o mniejszym zakresie i tempie adaptacji rolnictwa do zmieniających się warunków gospodarowania.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
125
Brak dostępu do pasz wytworzonych z udziałem śruty sojowej GMO byłby szczególnie dotkliwy dla gospodarstw specjalizujących się w chowie drobiu i trzody chlewnej. Szacuje się, że dochody tych gospodarstw byłyby bowiem wtedy mniejsze w obu porównywanych pięcioleciach, odpowiednio o około 20 i 8%. Jest prawdopodobne, że w takiej sytuacji wzrosłoby tempo spadku krajowej produkcji żywca wieprzowego w stosunku do tempa obserwowanego w rzeczywistości i zmalałoby tempo wzrostu produkcji żywca drobiowego. Dopuszczenie do uprawy w Polsce roślin GMO skutkowałoby natomiast znikomym wzrostem dochodów, bo odpowiednio o 7 i 12 mln zł43. w obu porównywanych pięcioleciach. Możliwa byłaby bowiem jedynie uprawa na ziarno kukurydzy GMO. Projekcja na 2013 rok sporządzona z wykorzystaniem metodyki wykorzystanej w opracowaniu [ 3 ] wskazuje na podobny spadek dochodów przedsiębiorców rolnych, w razie zakazu stosowania w żywieniu zwierząt pasz z udziałem śruty sojowej GMO, jak w pięcioleciu 2005-2009. Wizja na 2030 rok wskazuje natomiast, że spadek dochodów mógłby być wtedy nawet około dwukrotnie większy w porównaniu do sytuacji z pięciolecia będącego pun ktem odniesienia (tabela 2).
Tabela 2. Dochody polskich przedsiębiorców rolnych gdyby w latach 2005-2009, 2013 i 2030 obowiązywał zakaz importu śruty sojowej GMO (liczby średnie roczne)
Wyszczególnienie
Metody obliczeń i lata:
stan średni z lat 2005-2009
projekcja na 2013 rok wizja na 2030 rok
Średni spadek dochodów (%)
3,0
2,7
6,2
Średni spadek dochodów w cenach stałych (z 2009 roku) w mln zł
714
808
1456
Źródło: ustalenia własne sporządzone na podstawie opracowań [ 2 ], [ 6 ], [ 4 ] i [ 7 ].
Uchylenie zakazu uprawy roślin GMO i przedłużenie obecnej sytuacji polegającej na imporcie śruty
sojowej GMO skutkowałoby natomiast w 2030 roku wzrostem wartości dochodów polskich
przedsiębiorców rolnych liczonych w cenach stałych z 2009 roku o 742 mln zł. W tej kwocie 120 mln
zł pochodziłoby z uprawy roślin GMO – kukurydzy uprawianej na ziarno, rzepaku, ziemniaków
przemysłowych i ewentualnie innych upraw.
Korzystnie więc należy ocenić możliwości rozwoju rolnictwa w perspektywie 2030 roku.
Wspomniano wcześniej, że Polska ma od ośmiu lat dodatnie i rosnące saldo handlu zagranicznego
produktami rolno-żywnościowymi, a to oznacza, że zaczęła ona brać udział w światowym podziale
pracy w dostarczaniu produktów tego rodzaju. Może zatem z tego tytułu czerpać dodatkowe profity,
tym bardziej że rysuje się popyt w skali świata na zboże i mięso. Rośnie bowiem liczba ludności świata
i postępuje bogacenie się ludności krajów rozwijających się, głównie w ludnych krajach BRICS. Nie
można też wykluczyć wzrostu popytu na surowce pochodzenia rolniczego służące produkcji biopaliw
i innych dóbr nie żywnościowych. Możliwości zaspokojenia tego popytu są natomiast ograniczone,
przede wszystkim z powodu niekorzystnych zmian klimatu. Jest zatem bardzo prawdopodobny
wzrost cen produktów rolno-żywnościowych na rynkach światowych, a to pozwoliłoby polskiemu
rolnictwu i przemysłowi spożywczemu rozwijać produkcję z przeznaczeniem na eksport i przyczyniać
się do poprawy krajowego salda całego krajowego handlu zagranicznego.
Celowym rozwiązaniem w tej sytuacji jest przede wszystkim kontynuowanie importu śruty
sojowej GMO, ale również dopuszczenie do uprawy roślin GMO w kraju. Pozwoliłoby to kontynuować
43
Obliczenia własne sporządzone na podstawie materiałów zaczerpniętych z opracowań [ 3 ] i [ 8 ].
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
126
rolnictwu korzystne trendy rozwojowe, które zostały zapoczątkowane w 1990 roku w wyniku zmiany
ustroju społeczno-gospodarczego, a następnie członkostwa w Unii Europejskiejvii.
Dr hab. Iwona Kosieradzka, prof. SGGW, Kierownik Zakładu Biotechnologii i Biochemii Żywienia , Katedra Żywienia Zwierząt i Gospodarki Paszowej , Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego
Zespół naukowców z Katedry Żywienia Zwierząt i Gospodarki Paszowej, Szkoły Głównej
Gospodarstwa Wiejskiego we współpracy z pracownikami Katedry Genetyki, Hodowli i Biotechnologii
Roślin SGGW oraz Zakładu Biochemii Genetycznej Uniwersytetu Wrocławskiego od ponad 10 lat
prowadzi żywieniowe badania genetycznie modyfikowanych roślin. Przeprowadziliśmy szereg
eksperymentów, w których materiał doświadczalny stanowiło kilkanaście linii transgenicznych roślin
o różnych modyfikacjach, m.in. ziemniaki i len o zintensyfikowanej syntezie flawonoidów, kwasów
fenolowych, pomidory i ogórki syntetyzujące słodkie białko taumatynę.
Porównanie składu chemicznego roślin transgenicznych i ich nietransgenicznych
odpowiedników (jadalnych części roślin izogenicznych) potwierdziło uzyskanie zamierzonego efektu
transgenezy (np. zwiększenie koncentracji antyoksydantów, większą trwałość, odporność na
utlenianie, słodki smak i lepszy aromat). Nie stwierdzono niebezpiecznego dla zdrowia zwiększenia
zawartości substancji o działaniu antyodżywczym (np. gliokoalkaloidów w ziemniakach czy
linamaryny w lnie), a różnice w koncentracji wielu badanych metabolitów i składników mineralnych
nie były większe niż różnice odmianowe między konwencjonalnymi roślinami tego samego gatunku.
Krótkoterminowe i pokoleniowe badania na szczurach nie wykazały jednoznacznie
negatywnego wpływu ocenianych roślin genetycznie modyfikowanych na dynamikę wzrostu, rozwój
i status zdrowotny zwierząt modelowych. Składniki pokarmowe zawarte w roślinach transgenicznych
i nietransgenicznych były trawione i wykorzystywane w podobnym stopniu. Wpływ GMO na zdrowie
zwierząt oceniano poprzez określenie parametrów biochemicznych i hematologicznych, ocenę stanu
funkcjonalnego wielu narządów, badania histologiczne wybranych tkanek, ocenę parametrów
immunologicznych, badanie potencjalnej alergenności, kancerogenności, genotoksyczności, ocenę
równowagi procesów red-ox, oznaczenie aktywności wybranych hormonów regulujących
metabolizm, określenie plenności i mleczności samic szczurów. Wartość wskaźników stanu zdrowia
zwierząt mieściła się w zakresie wartości charakterystycznych dla osobników zdrowych, mimo
długotrwałego skarmiania roślin transgenicznych w ilości znacznie przekraczającej prawdopodobne
dzienne pobranie GMO przez zwierzęta i ludzi, znacznie większej ekspozycji i narażenia na działanie
GMO niż jest to możliwe w naturalnych warunkach.
Nie stwierdzono negatywnego wpływu diety z GMO na skład mikroflory jelit szczurów
oraz obecności transgenicznego białka i transgenicznego DNA w narządach szczurów. Transgeniczne
białko było całkowicie trawione a transgeniczne DNA ulegało rozkładowi w takim samym stopniu jak
DNA nietrangeniczne. Nie potwierdzono istnienia potencjalnego zagrożenia wynikającego
z możliwości horyzontalnego transferu genów.
W większości doświadczeń nie odnotowano znaczących różnic w odpowiedzi biologicznej
zwierząt otrzymujących badane GMO w diecie i zwierząt żywionych dietami z analogicznym udziałem
roślin izogenicznych. W kilku badaniach stwierdzono korzystny, prozdrowotny wpływ żywienia
zwierząt modelowych roślinami transgenicznymi o zwiększonej wartości dietetycznej. Nie
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
127
stwierdzono istnienia zagrożenia wynikającego z konsumpcji ocenianych roślin genetycznie
modyfikowanych
GMO wywarzane w celu zastosowanie w żywieniu zwierząt i ludzi wymaga szczegółowych,
wszechstronnych badań poprzedzających komercjalizację. Procedury badawcze zalecane przez WHO,
FDA, ILSI, EFSA, obowiązujące na etapie poprzedzającym komercjalizację GMO, uwzględniają etapy
identyfikacji i charakterystyki ryzyka związanego z możliwością niezamierzonego efektu transgenezy,
eliminacji transformantów stanowiących realne niebezpieczeństwo. Wykorzystanie nowoczesnych
technik laboratoryjnych i bardzo szeroki zakres analiz chemicznych, badań polowych, eksperymentów
żywieniowych In vitro i In vivo stanowi o bezpieczeństwie tak ocenianych GMO. Żadne rośliny
pozyskiwane metodami tradycyjnymi nie podlegają tak szczegółowej ocenie, choć w przypadku
krzyżowania i selekcji prowadzonej w celu wykształcenia pożądanych cech również istnieje (opisane
w literaturze) niebezpieczeństwo wystąpienia niezamierzonych, niekorzystnych efektów. Nie jest
możliwe całkowite wyeliminowanie ryzyka w przypadku stosowania produktów rolnictwa
organicznego, konwencjonalnego czy wykorzystującego produkty inżynierii genetycznej (podobnie
jak całkowite wykluczenie ryzyka stwierdzenia szkodliwości GMO w odległej perspektywie czasowej).
Jednak przestrzeganie rozbudowanych procedur obowiązujących przy komercjalizacji GMO
minimalizuje potencjalne zagrożenie. Rozważanie ryzyka dla zdrowia obywateli Unii ze strony GMO
jako takiego, bez odniesienia do produktów opiniowanych przez EFSA i akceptowanych do obrotu na
pasze i żywność przez Komisję Europejską, nie ma sensu. Wiele wytworów inżynierii genetycznej
nigdy nie osiąga statusu produktów komercyjnych także z powodu nie właściwej jakości i wartości
odżywczej.
Brak negatywnego wpływu pasz GM na produkcyjność, stan zdrowia zwierząt i cechy
żywności od nich pochodzącej potwierdziły liczne doświadczenia niezależnych ośrodków naukowych.
Wyniki wielu badań oceniających skutki skarmiania roślin GM, ich bezpieczeństwo żywieniowe
zestawiane są w publikacjach EFSA (np. Report of the EFSA GMO Panel Working Group on Animal
Feeding Trials. Safety and nutritional assessment of GM plants and derived food and feed: The role of
animal feeding trials. Review. Food Chem. Toxi. 2008. 46; 2–70; czy: A decade of EU-funded GMO
research, 2001-2010, http://ec.europa.eu/research/research-eu) i udostępniane opinii publicznej.
Zespół węgierskich naukowców zebrał wyniki wielu eksperymentów z GMO w Białej Księdze (Plain
Facts about GMOs, Hungarian White Paper, 2011, SZEGED), wykazując ogromny potencjał związany
z możliwością stosowania GMO w rolnictwie.
Bezpieczeństwo podstawowych surowców genetycznie modyfikowanych wykorzystywanych
przez polski przemysł paszowy – śruty sojowej Roundup Ready (odpornej na herbicyd, z nadekspresją
enzymu EPSPS) i kukurydzy Bt MON 40-3-2 (odpornej na owady błonkoskrzydłe – omacnicę
prosowianką, syntetyzujące białko Cry) przebadał zespół niezależnych, polskich naukowców
w Instytucie Zootechniki Polskiej Akademii Nauk w Balicach. Potwierdzili oni, podobnie jak autorzy
ponad 100 podobnych badań przeprowadzonych przez ośrodki badawcze w innych krajach Unii
Europejskiej, przydatność tych pasz w żywieniu świń, drobiu i bydła mlecznego. Nie odnotowano
różnic w trawieniu składników odżywczych pasz modyfikowanych i konwencjonalnych, trawieniu
transgenicznego i nietransgenicznego DNA. Stwierdzono brak wpływu GMO na status metaboliczny
i produkcyjność zwierząt oraz jakość surowców pochodzenia zwierzęcego. Podobnie w trwających
w Instytucie Genetyki i Hodowli Zwierząt PAN w Jastrzębcu wielopokoleniowych badaniach
na przepiórkach nie stwierdzono dotychczas (w 4 pokoleniu) obecności specyficznych konstruktów
genowych pochodzących z transgenicznych pasz w mięśniach ptaków, nie obserwowano wpływu tych
pasz na parametry rozrodu i cechy użytkowe.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
128
Analizy ekonomiczne uwzględniające skalę paszowego wykorzystania GM śruty sojowej
wykazują brak możliwości całkowitego jej wyeliminowania z rynku bez obniżenia wartości mieszanek
paszowych i współczynników ich konwersji, bez zwiększenia kosztów produkcji pasz dla drobiu i świń,
bez ograniczenia efektywności produkcji zwierzęcej, wreszcie bez wzrostu cen produktów
pochodzenia zwierzęcego i zachowania obecnego poziomu krajowej produkcji.
Biorąc pod uwagę brak niepodważalnych dowodów negatywnego wpływu genetycznie
modyfikowanych pasz na zwierzęta i ludzi oraz brak możliwości całkowitej substytucji tych pasz,
(zwłaszcza zastąpienia śruty sojowej innymi źródłami białka) zasadność wykorzystania surowców
transgenicznych przez polskie rolnictwo uważam za oczywistą. Jestem przekonana o możliwości
i konieczności współistnienia na rynku pasz i żywności produktów pochodzących z różnych systemów
produkcji rolniczej – organicznej, konwencjonalne i intensywnej, wykorzystującej GMO, co daje
zarówno producentom jak i konsumentom prawo podejmowania niezależnych decyzji.
Prof. nadzw. dr hab. Katarzyna Lisowska, Członek Komisji ds. GMO przy Ministerstwie Środowiska, biolog molekularny
Za najważniejsze przesłanki przy podejmowaniu politycznych decyzji w sprawie upraw i pasz GMO
należy uznać co następuje:
1. Prawo unijne pozwala na wprowadzenie zakazu upraw GMO, bez narażania Polski na kary
finansowe. Należy te możliwości wykorzystać do natychmiastowego wprowadzenia zakazu uprawy
kukurydzy MON810, zgodnie z Ramowym Stanowiskiem Rządu RP z 2008 r.
Jedna możliwość wynika z art. 23 dyrektywy 2001/18/WE, który zawiera tzw. klauzulę ochronną,
umożliwiającą państwom członkowskim wprowadzenie tymczasowego ograniczenia lub zakazu
stosowania i sprzedaży konkretnego GMO. Niektóre państwa do tej pory skutecznie ograniczały
stosowanie GMO na swoim terytorium w oparciu o tę klauzulę.
Kolejna możliwość jest specyficzna dla Polski i wynika z korzystnego dla Polski wyroku Sądu Unii
Europejskiej w sprawie T-69/08. Wyrok ten daje Polsce możliwość ustanowienia zakazu upraw
roślin genetycznie zmodyfikowanych na terytorium kraju, z zastrzeżeniem możliwości takich
upraw w strefach wyznaczanych przez ministra rolnictwa.
Dotychczas ani resort rolnictwa, ani resort środowiska nie skorzystał z w/w prawnych możliwości
wprowadzenia zakazu upraw GMO.
2. W interesie Polski leży pilna intensyfikacja działań w kierunku uniezależnienia się od importu soi
GMO na cele paszowe.
Dobre wyniki przynosi rządowy program rozwoju produkcji białka roślinnego. Działania te
zakładają zwiększenie produkcji białka paszowego w Polsce o ok. 650 tys. ton. Już w zeszłym roku
areał upraw roślin strączkowych osiągnął 200 tys. ha (docelowo w 2015 r. - 500 tys. ha).
Uzupełnieniem tego projektu może być upowszechnianie w Polsce uprawy nowych, wcześnie
dojrzewających, nietransgenicznych odmian soi. Możliwość taką potwierdzają wieloletnie już
obserwacje plonowania soi m.in. w północnej Polsce, gdzie plon nasion soi nigdy nie spadł
poniżej 2 t z ha, co przy obecnej cenie soi na rynkach światowych daje przychód około 3 250 zł z
ha. Jednocześnie parametry technologiczne współczesnych odmian soi, dostosowanych do
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
129
uprawy w naszym klimacie, czynią z niej atrakcyjny surowiec paszowy, nieustępujący soi z
importu.
W celu zaspokojenia potrzeb przemysłu paszowego na soję w Polsce należałoby przeznaczyć pod
jej uprawę około 1 mln ha. Stałoby się to kosztem zbóż, których areał uległby zmniejszeniu z ok. 8
do 7 mln ha. Należy zaznaczyć, że soja jest bardzo dobrym przedplonem dla zbóż, co pozwala na
odejście od niekorzystnych monokultur zbożowych, poprawiając wydajność ziarna przy
mniejszych kosztach środowiskowych.
Realizacja tych założeń oznacza zmniejszenie zależności Polski od importu białka paszowego
i zwiększenie bezpieczeństwa białkowego państwa, co jest niezwykle istotne w przypadku
wystąpienia światowego kryzysu w tej dziedzinie czy choćby wahań cenowych na rynkach
światowych.
Prof. nadzw. dr hab. Stanisław Kowalczyk, Katedra Analizy Rynków i Konkurencji, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
Komu potrzebna jest żywność GMO ?
Temat, który wzbudza w ostatnim czasie wiele dyskusji i emocji to genetyczna modyfikacja
roślin i zwierząt, w następstwie tego produkcja żywności na bazie lub z użyciem tych surowców,
co potocznie nazywane jest żywnością GMO (GM Food). Powstaje wobec tego pytanie o przyczynę
tych dyskusji i sporów oraz temperaturę emocji. Z reguły ścierają się dwie grupy adwersarzy, tj. osoby
zawodowo trudniące się biotechnologią (genetyką) i zwolennicy ograniczonej ingerencji w świat
natury. Często na uboczu tych sporów pozostaje „główny” zainteresowany, czyli konsument. Przecież
to w jego interesie, jak podkreślają obie strony, toczy się ten spór.
Co na to konsumenci?
W dyskusjach na temat żywności GMO, często a może nawet zbyt często, słyszymy
argumenty odwołujące się do interesu konsumentów. Interes ten jest jednak postrzegany
i przedstawiany tak, jak chcą tego uczestnicy debat, a nie tzw. statystyczny konsument. Co wobec
tego wynika z opinii samych konsumentów? Eurobarometr 2010 prezentuje efekty ankiety, jaką
w zakresie akceptowalności biotechnologii przeprowadzono w krajach UE44. Jeżeli chodzi
o bezpieczeństwo zdrowotne żywności GMO, 59% respondentów nie zgadza się ze stanowiskiem,
że jest to żywność bezpieczna, a 58% że jest to żywność bezpieczna dla przyszłych pokoleń45. W wielu
krajach odsetek negatywnie odnoszących się do bezpieczeństwa żywności GMO dla konsumentów
przekracza nawet 70% - 80%, przykładowo: Szwecja, Grecja, Litwa, Cypr, Słowenia, Niemcy, Austria.
Zdaniem większości (57%) obywateli UE, żywność GMO przynosi korzyści tylko wybranym osobom,
dla pozostałych stanowi zagrożenie46. Czy takie stanowisko większości mieszkańców UE należy
bagatelizować, czy brać pod uwagę w konstrukcji strategii i działań w tym zakresie?
Bezpieczeństwo żywności GMO
Czy żywność GMO jest zatem bezpieczna dla człowieka? W dyskusjach, literaturze
i wypowiedziach, możemy znaleźć następujące odpowiedzi: 1. tak, jest bezpieczna (z reguły
44
Eurobarometer 73.1, Biotechnology, Report, European Commission, Bruxelles, Oktober 2010. 45
Eurobarometr…op., cit. s. 18. 46
Tamże.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
130
biotechnolodzy i przedstawiciele biotechnologicznych korporacji); 2. nie, nie jest bezpieczna
(przeciwnicy GMO, przedstawiciele ruchów ekologicznych, lecz także część biotechnologów),
3. dzisiaj nie możemy tego stwierdzić jednoznacznie (przedstawiciele różnych dyscyplin i grup
społecznych).
Światowa Organizacja Zdrowia natomiast wypowiada się w tej sprawie w sposób
następujący: „produkty GMO oraz ich bezpieczeństwo dla konsumentów muszą być oceniane
w formie case-by-case, nie jest możliwe dokonanie generalnej oceny i stwierdzenie, czy cała żywność
GMO jest bezpieczna, czy nie”47. Jeżeli tak, może lepiej słuchać głosów konsumentów i badaczy-
„sceptyków”.
Często można spotkać stwierdzenia, że nie ma dowodów na szkodliwość GMO dla organizmu
ludzkiego. To nie jest jednak pełna prawda, gdyby bowiem tak w istocie było, to z jakich powodów
USA wycofały z rynku zmodyfikowanego genetycznie pomidora Flavr Savr oraz dlaczego
prawodawstwo unijne - i nie tylko unijne - przewiduje złożony proces legitymizacji i dopuszczania
do obrotu kolejnych roślin GMO przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności. Ponadto warto
dodać, że nie ma także jednoznacznych dowodów na brak szkodliwości produktów GMO,
a w zasadzie ciągłe pojawiają się nowe wyniki badań, potwierdzające ujemny, szkodliwy wpływ GMO
na wiele aspektów zdrowia człowieka.
Ile GMO w naszym życiu?
Zwolennicy genetycznej modyfikacji żywności chętnie wykorzystują dane na temat upraw
GMO na świecie, by podkreślić, a może i wyrobić przekonanie wśród społeczności konsumenckich
o dynamizmie, czy wręcz powszechności tych upraw. Za główne źródło służą raporty International
Service for the Acquisition of Agri-biotech Applications (ISAAA). Jest to, jak można przeczytać
na stronie internetowej ISAAA48, „mała, żywo reagująca, nie zbiurokratyzowana, międzynarodowa
sieć z trzema ośrodkami w Ameryce Płn., Afryce i Azji”. Misją ISAAA jest „poprawa życia drobnych
rolników w krajach rozwijających się” i „wsparcie zrównoważonego rozwoju rolnictwa”. ISAAA, jak
można dalej przeczytać na stronie internetowej tej organizacji, „co do zasady sponsorowana
(sponsored) jest przez fundacje filantropijne oraz współsponsorowana (cosponsored) przez grupy
donatorów publicznych i prywatnych”. Wśród 22 donatorów wymienionych na stronie ISAAA, tj.
prawdopodobnie głównych finansujących, mamy UNESCO i USAID, ale także Bayer CropScience AG,
Monsanto, CropLife International, czy U.S. Soybean Export Council, a więc firmy żywotnie
zainteresowane kształtowaniem pozytywnego wizerunku i przekonania opinii o powszechności
i bezpieczeństwie upraw GMO.
Takie też optymistyczne wieści płyną z kolejnych raportów ISAAA. Przykładowo ostatni ISAAA
Brief 43-2011, donosi, „uprawy GMO osiągnęły 160 mln ha” oraz „miliony rolników na całym świecie
wybierają uprawo GMO z uwagi na korzyści jakie im przynoszą”49. Problem z tym, że dane te mogą
budzić pewne wątpliwości u czytających. Prześledźmy to na przykładzie Polski. ISAAA już w raporcie
za 2007 rok napisała „2007 był pierwszym rokiem, gdy kukurydza Bt była w Polsce uprawiana na
obszarze 327 ha”50. Może wprawdzie dziwić precyzja danych, bo w Polsce żadna instytucja takimi nie
dysponuje, ale być może to prawda. Dalej możemy przeczytać, iż „oczekuje się, że obszar uprawy
47
http://www.who.int/foodsafety 48
http://www.isaaa.org. 49
ISAAA Brief 43: Global Status of Commercialized Biotech/GM Crops: 2011. Dostępne na stronie: http://www.isaaa.org. 50
ISAAA Brief 37: Global Status of Commercialized Biotech/GM Crops: 2007, By Clive James Chair, ISAAA Board of Directors, s. 91
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
131
kukurydzy Bt w 2008 roku zwiększy się (w Polsce – K.S.) wielokrotnie i wyniesie ponad 1000 ha”51. Jak
to zwykle bywa z przepowiedniami, mają one moc samosprawdzająca się. Raport za rok 2008 donosi,
że obszar ten w Polsce istotnie zwiększył się i wyniósł, ni mniej ni więcej, tylko prawie 100 tys. ha
(!)52. Nie odnotowano natomiast dalszego wzrostu w kolejnych latach. Raport ISAAA za 2011 rok dalej
podaje obszar dla Polski poniżej 100 tys. ha. Dodano jedynie notkę, że każdy obszar poniżej 100 tys.
ha, a więc nawet kilka ha – zaokrąglono właśnie do 100 tys. ha (!). Jeżeli zatem dane dla innych
krajów mają tę samą precyzję, cały Raport ISAAA ma prawo budzić wątpliwości53.
Dowodem zaprzeczającym tezie o powszechnej już dzisiaj obecności żywności GMO na rynku
– jak często twierdzą środowiska zwolenników GMO - są wyniki badań Inspekcji Jakości Handlowej
Artykułów Rolno-Spożywczych. Inspekcja ta w latach 2007–2011 przebadała na rynku polskim
ogółem ponad 830 partii artykułów rolno-spożywczych na obecność modyfikacji genetycznych takich
produktów jak: soja i jej pochodne, kukurydza i jej pochodne, pomidory, ziemniaki oraz przetworów,
do których wytwarzania stosowane są powyższe surowce. W następstwie przeprowadzonych badań
stwierdzono obecność dopuszczonej do obrotu na terenie UE modyfikacji w 15 próbkach54 tj. poniżej
2% wszystkich przebadanych próbek żywności i - co warto podkreślić - na poziomie poniżej 0,9%, czyli
nie wymagających uwidocznienia w oznakowaniu produktu. Tak więc na rynku nie istnieje
powszechność żywności genetycznie zmodyfikowanej. Występuje natomiast produkt, jakim jest
mięso (i w efekcie jego przetwory), które w znaczącym stopniu wytwarzane jest na bazie surowców
zmodyfikowanych genetycznie, tj. pasz sojowych. Dzisiejszy spór dotyczy zatem nie żywności GMO,
lecz pasz GMO.
A może ograniczać straty żywności?
Zwolennicy żywności GMO często powołują się na problem głodu i brak możliwości jego
rozwiązania bez GMO. Na świecie 1 miliard osób głoduje, do 2050 roku, w zależności od szacunków,
produkcja żywności powinna wzrosnąć od 35% do 70%. Bez GMO, jak twierdzą zwolennicy takich
upraw, nie będzie to możliwe. Jednak dzisiejsze modyfikacje genetyczne nie zwiększają plonów
i wydajności. Dzisiejsze modyfikacje pozwalają jedynie ograniczyć straty głównie w plonach roślin
uprawnych55.
Ograniczać straty można natomiast na wiele sposobów, między innymi ograniczając straty
żywności. Dzisiaj według szacunków marnujemy na świecie w skali roku około 1/3 produkowanej
żywności, czyli 1.3 mld ton56. Przeciętne straty żywności na mieszkańca wynoszą 280-300 kg rocznie
w Europie i Ameryce Północnej, ale i 120-170 kg w Afryce Subsaharyjskiej i Azji. Jest to odpowiednio
32% produkcji żywności na osobę w Europie i Ameryce Północnej i 25-35% w Afryce i Azji. W USA
według niektórych szacunków nawet do 50% (!) całej żywności jest marnowana57. Czy zatem nie
51
Tamże, s. 91. 52
ISAAA Brief 39: Global Status of Commercialized Biotech/GM Crops: 2008, By Clive James Chair, ISAAA Board of Directors, s. 4. 53
Warto dodać, że z grupy 17 krajów w których wg ISAAA w 2011 r. uprawiano powyżej 50 tys. ha upraw GMO, 12 to kraje rozwijające się. 54
Ostatni pozytywny wynik pochodzi z 2008 r. 55
Są także dowody, że uprawy GMO reagują spadkiem (!) plonów po kilku latach uprawy w jednym miejscu oraz, że są bardziej wrażliwe na warunki pogodowe. Zob: S. K. Więckowski, Genetycznie Modyfikowane Organizmy Obietnice i Fakty, Wydawnictwo Ekonomia i Środowisko, Dostępne na stronie: http://www.izba-ochrona.pl. 56
Razem straty na wszystkich etapach produkcji i wyrzucanie żywności do śmieci. Global food losses and food waste, Save Food! At Interpack2011 Düsseldorf, Germany, FAO Rome, 2011, s. 4. 57
W połowie ubiegłej dekady gospodarstwa domowe w USA wyrzucały na śmietnik żywność o wartość 43 mld USD. http://www.foodproductiondaily.com/Supply-Chain/Half-of-US-food-goes-to-waste.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
132
warto wpierw inwestować w ograniczanie strat, a dopiero potem w poszukiwanie nowych form
żywności. Tym bardzie, że te pierwsze środki mają szansę trafić do różnych osób, instytucji
i organizacji, te drugie - do kilku koncernów biotechnologicznych.
Jaka przyszłość żywności GMO?
Przeciwnicy GMO grupują się pod hasłami „Polska wolna od GMO” i podobnymi. Idea
to szczytna, lecz nie do zrealizowania. Wszak jesteśmy członkami jednolitego rynku unijnego. Zakazy
poszczególnych krajów niewiele będą skutkować, gdy inni członkowie zezwolą na takie uprawy
i hodowlę (w przyszłości). Unia nie zna granic, jeżeli nie będzie uprawiał i hodował rolnik w Polsce,
zrobi to w Holandii lub Danii i jego produkt bez problemów znajdzie się na polskim stole. Ideą, którą
można i raczej trzeba podjąć, to „Unia wolna od GMO”. Z uwagi na stanowisko WTO i wpływy w tej
organizacji USA, to także nie będzie łatwe. Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że współczesny
konsument w zdecydowanej większości nie życzy sobie zmodyfikowanej żywności, a świat można
wyżywić bez GMO.
Na żywności GMO może zyskać wyłącznie jedna grupa podmiotów, mianowicie
biotechnologiczne korporacje transnarodowe. Ich zyski to sprzedaż praw własności do nasion,
środków ochrony roślin, technologii produkcji i doradztwa. W efekcie także decydowanie o tym, jaką
żywność mamy konsumować i kto ma ją produkować.
Konkluzja końcowa
Nie można rozpatrywać przyszłości GMO przez pryzmat produkcji insuliny czy opłacalności
produkcji wieprzowiny w Polsce, a tak się dzisiaj dzieje58. Jest to bowiem „krótkookresowa
perspektywa krzywego zwierciadła” - widzi problem doraźny i to w fałszywej przestrzeni. To kolejny
terror celów krótkookresowych nad działaniami strategicznymi. To co jest natomiast możliwe
to zamknięte użycie GMO, ale nie GMO powszechne w rolnictwie, żywności i na stołach. Nie ma takiej
potrzeby, ani w kontekście bezpieczeństwa żywnościowego (świat można wyżywić bez GMO), ani
potrzeby forowania korporacji biotechnologicznych, kosztem drobnych rolników i oczywiście
konsumentów.
Jadwiga Łopata, laureatka Nagrody Go ldmana (ekologiczny Nobel), wiceprezes Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi
Produkcja zwierzęca bez pasz z GMO możliwa i konieczna
Zdecydowana większość Polaków, podobnie jak i obywateli z innych krajów UE żąda
zaprzestania intensywnych metod hodowli zwierząt z jej absolutnym uzależnieniem
od ponadnarodowych korporacji, w tym również od pasz opartych na mieszance soi i kukurydzy
modyfikowanych genetycznie. Od dawna domagamy się powołania zespołu niezależnych
specjalistów, w tym przedstawicieli KOALICJI POLSKA WOLNA OD GMO (www.polska-wolna-od-
gmo.org), do opracowania programu wycofywania pasz z GMO i zastępowania ich paszami bez GMO,
w tym chociaż w 50% paszami produkowanymi przez tradycyjnych rolników. Wymaga to prowadzenia
konsekwentnej polityki w zakresie promowania produkcji tradycyjnych roślin paszowych
w zrównoważonych gospodarstwach rodzinnych, wspierania finansowego producentów pasz bez
58
Patrz przykładowo wypowiedzi ekspertów zamieszczone w Tygodniku Rolniczym (17.02.2012) po debacie społecznej na temat GMO na Forum Debaty Publicznej.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
133
GMO oraz szerokiej promocji w Polsce i za granicą wysokiej jakości żywności opartej na paszach bez
GMO. Wykorzystania tego elementu jako podstawowego atutu przy tworzeniu PR dla eksportu
polskiej żywności.
GMO to przykład stosowania technik laboratoryjnych, opracowanych w celu przejęcia
kontroli przez ponadnarodowe korporacje nad produkcją żywności. Korporacje te doprowadziły już
do ruiny miliony gospodarstw rolnych oraz do dramatycznego obniżenia jakości żywności na całym
świecie. Tradycyjni i ekologiczni hodowcy świń i drobiu, którzy odrzucają genetycznie modyfikowaną
paszę dla zwierząt lub Ci, którzy czują się zmuszeni do stosowania takiej paszy ze względu na brak
innej możliwej alternatywy, potrzebują wsparcia. Na ich barkach spoczywa reputacja Polski jako
producenta wysokiej jakości żywności!
Po 15 latach komercyjnych upraw okazuje się, że uprawy genetycznie modyfikowane
znacząco przyczyniły się do zwiększonego stosowania środków chemicznych, nie dają większych
plonów, nie chronią przed szkodnikami i chwastami i przyczyniły się do pogłębiania głodu na świecie
a jedynymi beneficjentami z wprowadzania GMO są ponadnarodowe korporacje!
Na całym świecie rosną obawy i lęki o zdrowie związane z konsumpcją żywności z GMO w tym
nabiału, mięsa i jaj pochodzących od zwierząt karmionych paszami skażonymi GMO. W Polsce
podobnie jak w innych krajach Unii Europejskiej 70-80% konsumentów jest przeciw GMO. Już
w dziewięciu krajach wprowadzono zakazy uprawy kukurydzy MON810, w tym w Niemczech
i we Francji, gdzie również wprowadzono etykiety ze słowami “Karmione paszą bez GMO” na
produktach mięsnych i mlecznych. Na całym świecie pojawiają się przypadki zachorowań i śmierci
zwierząt z powodu zaburzeń metabolicznych wynikających ze spożycia pasz z GMO.
Tymczasem w Polsce w wyniku niekontrolowanej prywatyzacji sektora zaopatrzenia
i produkcji pasz organy państwa całkowicie pozbawiły się kontroli nad prawidłowością jego działania,
a w konsekwencji nad bezpieczeństwem żywnościowym narodu. Nie możemy dopuścić do tego aby
GMO zdominowały nasze gospodarstwa! Polska wieś jest najważniejszą bazą surowcową dla narodu
a celem jest przywrócenie suwerenności żywnościowej.
Zachęcam do rozważenia poniższego przykładu gospodarstwa, w którym z powodzeniem
zastąpiono, częściowo, importowane białko soi, białkiem bobiku. Gospodarstwo o powierzchni 23 ha
ukierunkowane na produkcję tuczników – 200 sztuk rocznie, Podbeskidzie. Powierzchnia zasiewów:
kukurydza na ziarno - 3 ha, bobik 4 ha, dynia pastewna - 1 ha, zboża – 11 ha, rzepak - 2 ha. Kalkulacja
produkcji białka z bobiku na podstawie czteroletnich doświadczeń: plonowanie bobiku średnio - 2,70
t/ha, zawartość białka w bobiku 29 %, średni plon białka 2,7 t x 0,29 = 0,78 t/ha, koszty uprawy 1 ha
bobiku – 1546 zł (*). Koszt produkcji 1 tony białka z bobiku wnosił: 1546 : 0,78 = 1982 zł.
Koszt białka w śrucie sojowej: zawartość białka w śrucie sojowej wynosi 46 %, cena 1 tony
śruty wynosi ok. 1500,00 zł. Zatem 1 tona białka w śrucie sojowej kosztuje 150000 : 46 = 3260, 00 zł.
Różnica ceny 1 tony białka wynosi więc w tym gospodarstwie 3260 – 1982 = 1278 zł na korzyść
bobiku. Rolnik uprawiając 4 ha bobiku zbiera średnio rocznie 4 x 2,7 = 10,8 t bobiku, co równa się
x 0,29 = 3,13 t białka -- 1278 zł x 3,13 = 4000 zł oszczędności.
Kalkulacja powyższa sporządzona została na podstawie wywiadu z rolnikiem,
który korzystnie ocenia wprowadzoną różnorodność żywienia tuczników i podkreśla bardzo
korzystny wpływ uprawy bobiku na sprawność gleby.
(*) Genetyczna modyfikacja, w przypadku Genetycznie Modyfikowanych Organizmów (GMO),
oznacza sztuczne wstawienie obcych genów do materiału genetycznego danego organizmu. Geny
przenosi się, przekraczając granice między gatunkami np. geny zwierząt przenosi się do roślin.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
134
Metody przy tym stosowane są nieprecyzyjne. Tak zmienione organizmy są zdolne do rozmnażania
i przenoszenia swych zmienionych cech na kolejne pokolenia oraz na spokrewnione gatunki.
W przyrodzie nigdy takie organizmy nie powstają w sposób naturalny.
(*)MON810 – genetycznie zmodyfikowana kukurydza, dopuszczona do upraw w UE
(*)Koszty bezpośrednie uprawy 1 ha bobiku:
Kultywatorowanie ścierniska 1 godz. Ciągnik 90 KM
Orka 2 godz jw.
Doprawienie gleby do siewu 1 godz Jw.
Zużycie paliwa na w/w uprawy 4 godz x 10 l/godz= 40 l 40 l x 4,00 zł = 160,00 zł
Nasiona 2,50 q x 200 zł/q = 500,00 zł 500,00 zł – 160,00 zł/ha (dopłata do materiału nasiennego ) = 340,00 zł
Zaprawianie 50 zł
Nawozy Fosforan amonu 100 kg Sól potasowa 100 kg
152,00 zl 170,00 zł
Herbicydy Komand +Afalon 132,00 zł
Zużycie paliwa Siew Wysiew nawozów Opryskiwanie Opryski (herbicyd,desykacja)
Łącznie 8 godz x 4 zł/l= 32 zł (ciągnik C330)
Desykacja ROUNDUP 3l/ha x 45,00 135,00
Kombajnowanie 1,5 godz 375,00 zł
RAZEM KOSZTY 1546,00 zł
(*)==========================
ICPPC - International Coalition to Protect the Polish Countryside,
Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi
34-146 Stryszów 156, Poland tel./fax +48 33 8797114 biuro@icppc.pl
www.icppc.pl www.gmo.icppc.pl www.eko-cel.pl
Kamil Maciąg , Prezes Akademickiego Stowarzyszenia Studentów Biotechnologii Perspektywy studentów biotechnologii
Obecna sytuacja absolwentów biotechnologii na rynku pracy jest trudna. W trakcie pięciu lat
studiów, które są zaliczane do jednych z najtrudniejszych, zdobywają oni wiedzę, aby stać
się wyspecjalizowanymi naukowcami z interdyscyplinarnym zasobem wiedzy. Państwo polskie ponosi
koszt ok. 100 000 zł, aby wykształcić jednego biotechnologa - osoby niezbędnej w wielu gałęziach
gospodarki, poczynając od medycyny i farmacji, a na rolnictwie i przemyśle spożywczym kończąc.
Osoby te stanowią źródło napędzające całą gospodarkę.
W Polsce co roku mury uczelni opuszcza ponad 1000 magistrów biotechnologii. Od 2009 roku
został zwiększony nabór na ten kierunek i od tego momentu studia biotechnologiczne rokrocznie
rozpoczyna ok. 4000 osób. Po pięciu latach stają oni przed trudnym momentem w swoim życiu.
W Polsce zapotrzebowanie na biotechnologów jest niewielkie w porównaniu do liczby absolwentów
tego kierunku.
Zdecydowana większość absolwentów, pomimo odpowiednich kwalifikacji, wiedzy
i umiejętności, nie ma szans na znalezienie miejsca pracy w Polsce. Tylko nieliczni mają to szczęście,
że będą pracować w ojczystym kraju. Bardzo powszechne są wyjazdy za granicę, gdzie dzięki swojej
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
135
kreatywności i wiedzy dbają o dobrą renomę „biotechnologa z Polski”, tym samym zasilając kadrę
naukową innych państw.
Biotechnologia jest kołem napędowym prawie całego przemysłu. Osiągnięcia polskich
biotechnologów plasują się na poziomie światowym. Dlaczego więc są oni zmuszeni do spełniana
swoich marzeń poza granicami ojczyzny? Polska posiada duży potencjał, niestety jego wykorzystanie
nie jest najlepsze.
Przyszłość biotechnologii jest w pewnym stopniu uzależniona od modyfikacji genetycznych.
Organizmy zmodyfikowane genetycznie od wielu lat służą człowiekowi poprzez produkcję hormonów,
antybiotyków i innych związków organicznych. Zgodnie z badaniami naukowymi do tej pory nie
udowodniono naukowo szkodliwości organizmów genetycznie modyfikowanych. Argumenty przeciw
GMO, rozpowszechniane przez organizacje ekologiczne, nie mają podstaw naukowych
i niepotrzebnie negatywnie wpływają generalnie na obraz organizmów transgenicznych, inżynierii
genetycznej oraz biotechnologii. Uważam, iż to rolnicy i konsumenci powinni mieć możliwość
wyboru: czy prowadzić uprawy metodami konwencjonalnymi, czy wspomagać je metodami inżynierii
genetycznej. Należy wspomagać osoby myślące przyszłościowo, ponieważ z czasem może okazać się,
że inne kraje rozwiną uprawy roślin genetycznie modyfikowanych, tym samym osiągając korzyści
społeczno-gospodarcze wynikłe z takich upraw, natomiast Polska pozostanie w ich cieniu. Przestrogą
dla Polskiego Rządu powinna być kara nałożona na Francję, gdzie wprowadzono zakaz uprawy roślin
genetycznie zmodyfikowanych na swoim terytorium. Brak zgodności prawa krajowego z prawem
unijnym oraz opór rządu francuskiego doprowadziły do nałożenia kary w wysokości 10 mln euro.
Warto zastanowić się, czy Polskę w obliczu ogólnoświatowego kryzysu finansowego stać na takie kary
i kto tak naprawdę ją zapłaci?
Prof. dr hab. Stefan Malepszy, Katedra Genetyki Hodowli i Biotechnologii Roślin , Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
Odmiany roślin genetycznie modyfikowanych - koegzystencja nie jest możliwa, a bioróżnorodność
jest śmiertelnie zagrożona?
W swojej wypowiedzi chciałbym się odnieść do dwóch kwestii poruszanych w związku
z używaniem roślin uprawnych GMO w rolnictwie. Obie są przedstawiane przez przeciwników GMO
w sposób nie obiektywny. Kwestia pierwsza dotyczy tak zwanej koegzystencji, czyli możliwości
współistnienia upraw GMO z uprawami tradycyjnymi. Przeciwnicy GMO twierdzą, że takie
współistnienie jest tak trudne, że wręcz niemożliwe do utrzymania lub przynajmniej bardzo
kosztowne w realizacji. Tymczasem współistnienie takich upraw jest zagadnieniem powszechnie
znanym w rolnictwie i w terminologii agrotechnicznej nazywane jest utrzymaniem czystości
odmianowej. Dla każdej rośliny uprawnej znane są warunki jakie muszą być spełnione,
aby współistnienie było możliwe czyli nie dochodziło do zamieszania plonu jednej odmiany inną
odmianą. Warunki te są takie same, bez względu na to czy mamy do czynienia z odmianą genetycznie
modyfikowaną czy tradycyjną. Dobry rolnik zatem wie, co należy czynić, aby na przykład jedna
odmiana ziemniaków nie uległa zamieszaniu (zanieczyszczeniu) inną, lub jedna odmiana ogórków
inną odmianą ogórków. Niektóre z tych warunków są wspólne dla różnych gatunków, z kolei inne
wynikają z indywidualnych cech związanych z biologią gatunku. Społeczności lokalne wypracowały
także sposoby postępowania w przypadku kiedy zachodzi konflikt interesów i jeden rolnik uprawia
jedną odmianę, a sąsiad drugą. Problemy te są rozwiązywane na zasadzie porozumień
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
136
dobrosąsiedzkich. A zatem koegzystencja jest możliwa i wymaga przestrzegania reguł znanych jako
dobre praktyki rolnicze.
Z kolei sprawa druga, to zagrożenie dla bioróżnorodności. Podnoszone są głównie dwie
kwestie: ekspansja GMO oraz zubożenie różnorodności odmian lokalnych. Ekspansja GMO jest
utożsamiana ze skutkami introdukcji do środowiska nieuprawnych gatunków obcych. Przywołuje się
między innymi przykłady ekspansji psa dingo w Australii, czy rośliny o nazwie barszcz Sosnowskiego -
Heracleum sosnowskyi Manden. sprowadzonej z rejonu Uralu w latach 60-tych ubiegłego wieku do
Polski. Tymczasem takie porównania nie są uprawnione, albowiem w wymienionych przypadkach
mamy do czynienia z gatunkami nieuprawnymi, natomiast w przypadku odmian GMO - z gatunkami
uprawnymi. Gatunki uprawne są z kolei bezwzględnie zależne od warunków panujących na polu
uprawnym i mogą się utrzymać tylko na polu uprawnym z pomocą rolnika. Co stanie się, kiedy tej
pomocy rolnika zabraknie i pole pozostawi się odłogiem na przykład na 2 lata? Otóż po tym czasie
roślin uprawnych nie znajdziemy w ogóle lub znajdziemy je incydentalnie, natomiast występować
będą gatunki z otoczenia danego pola. Modyfikacje genetyczne nie zmieniają konkurencyjności roślin
uprawnych, albowiem występują u nich cechy użytkowe lub cechy przystosowujące do warunków
panujących na polu uprawnym. Tak więc odmiany uprawne GMO są tak samo uzależnione
od warunków panujących na polu uprawnym, jak odmiany tradycyjne. Z tych powodów wskazywanie
zagrożeń wywołanych uprawą GMO, jako analogicznych do zagrożeń wywołanych introdukcją
gatunków dzikich, jest nieuprawnione. Sprawa druga, to zubożenie różnorodności odmian lokalnych
przez odmiany GMO. Otóż cechą dotychczasowego rolnictwa towarowego (bez GMO) było zubożenie
różnorodności odmian lokalnych i samo wprowadzenie GMO niczego w tej kwestii nie zmienia.
Odmiany lokalne są wysoce nie konkurencyjne w stosunku do odmian wykorzystywanych
w rolnictwie towarowym i jest to powód ich marginalizacji. Są one uznane za ważny składnik
dziedzictwa kulturowego i każdy kraj realizuje programy mające zachować tą różnorodność, są to
głównie takie formy aktywności jak Banki Genów i odpowiednie formy gospodarowania. Jeżeli
programy te są realizowane w sposób właściwy, wtedy nie powinniśmy się obawiać utraty tej
różnorodności.
Aleksandra Małyska, Doktorantka w Instytucie Biochemii Technicznej na Politechnice Łódzkiej
Jedną z najważniejszych kwestii jest opinia publiczna w Polsce na temat inżynierii genetycznej
i GMO. Należy podkreślić, że pośród wszystkich krajów Europy Centralnej, jedynie w Polsce badania
opinii publicznej na temat biotechnologii przeprowadzane były regularnie od 1999 roku. Na
podstawie tych wyników można wnioskować o pewnej tendencji zmian opinii publicznej na temat
biotechnologii. W 2010 roku nieco ponad 50% Polaków prezentowała pozytywne nastawienie
w odniesieniu do biotechnologii i inżynierii genetycznej, twierdząc, że przyniosą one korzystne
zmiany w przyszłości. Jednocześnie Polacy w zdecydowanej większości prezentują sceptyczne
nastawione wobec wykorzystania GMO w produkcji żywności (w zależności od badań, 60-75%
społeczeństwa opowiedziało się przeciwko GMO). Ten wynik zdecydowanie odbiega od opinii
ekspertów pracujących naukowo w zakresie biotechnologii, którzy według aktualnych danych w 2/3
popierają komercyjne wykorzystanie GMO w produkcji żywności i pasz. Podstawowe argumenty
prezentowane w debacie przeciw GMO można zakwalifikować do jednej z czterech podstawowych
grup:
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
137
1. przekonania religijne i filozoficzne (np. inżynieria genetyczna jako przykład łamania
praw natury),
2. prezentowany światopogląd (np. antyglobalizam - produkcja i dystrybucja nasion GM
zdominowana jest przez międzynarodowe korporacje),
3. obawa przed ryzykiem związanym z podejmowaniem decyzji w sytuacji niepewności
sukcesu (np. ryzyko odkryć naukowych, brak 100% gwarancji bezpieczeństwa
i użyteczności prowadzonych badań naukowych),
4. poczucie zagrożenia dla zdrowia/życia ludzi i/lub środowiska naturalnego (np. wpływ
upraw GM na populacje pszczół, spożywanie żywności GM a choroby).
W przypadku opinii publicznej kluczowym czynnikiem jest zapewnienie realnego dostępu
do rzetelnych i wiarygodnych danych. Aktualnie wiedzę na temat GMO społeczeństwo czerpie
głównie z mediów oraz spotkań i kampanii „anty-GMO”, które są zarówno szeroko reklamowane na
terenie kraju, jak też promowane w społecznościach lokalnych. Obecnie nie ma w Polsce żadnej
kampanii informacyjnej opartej na naukowych danych skierowanej do szerokiego kręgu odbiorców.
Przeprowadzenia działań edukacyjnych, obejmujących współpracę mediów z akademikami
w znaczący sposób wpłynie na zmianę opinii publicznej, której stanowisko obecnie jest oparte
w większości na nienaukowych, potocznych i fałszywych doniesieniach generowanych głównie przez
organizacje „anty-GMO”. Konsument musi mieć prawo świadomego wyboru.
Dr Stefan Małecki-Tepicht
W grudniu 2011 roku 21 pracowników nauki polskiej wystosowało Apel naukowców
w sprawie GMO do Prezydenta RP i Prezesa PAN. W trzecim akapicie apelu czytamy:
Kontrowersja wokół upraw GMO ma podstawy w dwóch alternatywnych hipotezach,
jednej - zakładającej nieszkodliwość wszelkich GMO i drugiej, dopatrującej się oznak szkodliwości
niektórych form GMO (i związanych biocydów) dla ludzi i zwierząt, a także dla środowiska
naturalnego i dla ekonomii rolnictwa.
Rzeczywiście jest tak, ze wszelki naukowy dyskurs – co najmniej od czasów Kopernika
i Galileusza – polega na walce zwolenników dwóch przeciwnych hipotez naukowych. Bez dyskursu
naukowego nie byłoby nauki. Apel jest skonstruowany w dość szczególnej formie donosu. Może mało
kto już teraz pamięta, jak środowiska opozycji wobec władz partyjnych i rządowych z czasów
realnego socjalizmu były jednoznacznie określane jako „targowica będąca na pasku FBI i CIA –
utrzymywana za brudne amerykańskie dolary”. Otóż na gruncie logicznego myślenia można zasadnie
wykazać, że forma tego apelu, nie jest „dyskursem naukowym”, lecz ideologiczną walką
przeciwników GMO ze zwolennikami GMO, za którą - jak za każdą „ideologią” - kryją się czyjeś
interesy.
Otóż jest tak, że sygnatariusze apelu już w pierwszym akapicie powiadają, że:
w debacie wokół GMO ujawniają się postawy dalekie od etycznie poprawnej postawy
naukowej. Co więcej, polski rząd korzysta z rad ekspertów, którzy pozostają
w ewidentnym konflikcie interesów;
mając to na uwadze domagają się – i słusznie – przeprowadzenie rzetelnych,
niezależnych i wystarczająco wszechstronnych badań;
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
138
apelujemy zatem o etyczne i metodologicznie poprawne podejście do problemu
oceny zagrożeń ze strony GMO.
Tym trzem argumentom trudno odmówić racji - nauka musi być uprawiana rzetelnie,
poprawna metodologicznie, niezależna i oparta na wszechstronnych badaniach. Autorzy podkreślają
również, że musi być etyczna. Mając na uwadze ową etykę – w piątym akapicie apelu – autorzy
jednoznacznie powiadają, jakie są trzy grupy uczonych i która z owych grup jest „etycznie
uprawniona” do wydawania sądów o efektach upraw genetycznie modyfikowanych. Czytamy
co następuje:
W chwili obecnej można wyróżnić trzy grupy naukowców o różnych poglądach
i postawach w zakresie oceny upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych, a mianowicie:
entuzjastów, w tym osoby uwikłane w konflikt interesów lub działające w głębokiej
niewiedzy; oportunistów wspierających grupę pierwszą, pracowników nauki obojętnych
na sprawy publiczne oraz przeciwników bezkrytycznego dopuszczenia upraw GMO,
tj. orędowników walki o prawdę naukową i interes publiczny. Ci ostatni mają na uwadze przede
wszystkim wielorakie konsekwencje.
Gdy czytam ten właśnie akapit, dostrzegam w nim jednoznacznie sformułowaną myśl owego
„donosu”, o którym wspomniałem na początku wystąpienia. Albowiem mamy dwie grupy
naukowców, którzy ujawniają się postawy dalekie od etycznie poprawnej postawy naukowej,
tj. „genetyków-entuzjastów” na pasku wielkich monopoli oraz licznych oportunistów, wspierających
tych pierwszych.
Jest również trzecia grupa „sprawiedliwych w Sodomie”- grupa orędowników walki o prawdę
naukową i interes publiczny. Idąc tropem owego „donosu” można zasadnie pytać, o to „w czyim
interesie i za czyje pieniądze” przemawia owa grupa orędowników walki o prawdę naukową i interes
publiczny.
Wiemy, że alternatywą „biotechnologii genetycznej” jest „chemiczna walka” z chorobami,
szkodnikami itp. Przyjmując logikę rozumowania autorów apelu, okazuje się, że grupa „orędowników
walki o prawdę naukową” idzie na pasku wielkich koncernów chemicznych i farmaceutycznych
i za cenę etycznej postawy i prawdy naukowej dąży do maksymalizacji zysków uzyskiwanych ze
sprzedaży chemicznych środków ochrony roślin, leków weterynaryjnych itp.
Spróbujmy sformułować pytania rzeczywiście naukowe mające na celu słynną formułę
Hipokratesa – „przede wszystkim nie szkodzić”.
Pytania są banalne:
1) Czy istnieją ewidentne świadectwa, że GMO szkodzi ludziom?
2) Czy istnieją ewidentne świadectwa, że GMO szkodzi roślinom i zwierzętom?
3) Czy istnieją ewidentne świadectwa, że GMO szkodzi środowisku?
4) Czy istnieją ewidentne świadectwa, że GMO zapobiega chorobom roślin i zwierząt?
5) Czy istnieją ewidentne świadectwa, że GMO jest korzystniejsze od chemicznych środków
ochrony roślin i zwierząt?
6) Odrębnym jest pytanie o walkę z monopolami – i jest one w pełni zasadne.
Jest świetne angielskie przysłowie „the prove of the pudding is the eating” – smak puddingu
poznaje się w trakcie jedzenia. Otóż jest tak, ze propozycja autorów apelu, propozycja moratorium
na uwolnienie GMO do środowiska oznacza: „nie odpowiemy na żadne z postawionych wyżej pytań”.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
139
Nie da się inaczej odpowiedzieć na sformułowane pytania, jak właśnie poprzez stosowanie upraw
GMO. Dyskurs naukowy musi być prowadzony bez względu na ideologiczne uwikłania ludzi nauki.
Na zaproszenie Kancelarii Prezydenta RP byłem uczestnikiem spotkania 8 lutego 2012 roku na
temat GMO. Przeciwnicy GMO podnosili zarzuty, twierdząc, że skutki stosowania GMO
są nieprzewidywalne – tym samym potwierdzili, że sami nie wiedzą jakie to są skutki: złe czy dobre.
W kolejnych zarzutach twierdzili, że owe nieprzewidywalne skutki są nieodwracalne. Nie znając fizyki,
przeciwnicy GMO nie wiedzą, że skutki wszelkiej działalności ludzkiej – za sprawą drugiej zasady
termodynamiki o rosnącej entropii – zawsze są nieodwracalne. Doprowadzając ów dyskurs
paranaukowy ad absurdum powiadam, że budując dom z cegieł, może się zdarzyć –
nieprzewidywalnie – że cegła spadnie z wysokości i może zabić człowieka: skutek nieodwracalny.
Wedle postawy przeciwników GMO należałoby zakazać produkcji cegieł.
Drobne przypomnienie o rolnictwie ekologicznym. Wszyscy pamiętamy tzw. „aferę
ogórkową” w Niemczech z ubiegłego roku. Ofiarą padli rolnicy Hiszpanii, a winne było niemiecki
gospodarstwo ekologiczne, w którym zalęgły się chorobotwórcze zarazki.
Proponuję mniej ortodoksji i mitologii – więcej myślenia.
dr inż. Wojciech Mikulski , Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu
Jakie będą w perspektywie najbliższych 20-30 lat ekonomiczne, społeczne i środowiskowe
konsekwencje wprowadzania do polskiego rolnictwa upraw roślin modyfikowanych genetycznie,
a jakie konsekwencje wprowadzenia zakazu ich uprawy?
Zwrócę uwagę na perspektywy ekonomiczne polskich państwowych spółek hodowli roślin,
do których prawa właścicielskie wykonuje ANR Warszawa i IHAR Radzików. Aby wyhodować odmianę
GMO, spółka hodowlana musi mieć dostęp do konstruktu genetycznego oraz możliwość śledzenia go
w roślinach. Konstrukty genetyczne mogą wytworzyć tylko wyspecjalizowane jednostki badawcze
i wraz z technologią jego śledzenia w roślinach przekazać do firm hodujących odmiany roślin
uprawnych. Aktualnie żadna polska jednostka naukowa nie ma gotowego własnego konstruktu
genetycznego, którego wprowadzenie do rolniczej rośliny uprawnej mogłoby mieć istotne znaczenie
gospodarcze.
Po otwarciu rynku na odmiany GMO będą one sprzedawane przez najbliższe lata tylko przez
koncerny zagraniczne. Stopień ich upowszechnienia będzie zależał od zysku, jaki będzie uzyskiwał
plantator w wyniku ich uprawy. Opierając się na przykładzie USA, Kanady i krajów Ameryki
Południowej, można przypuszczać, że odmiany GMO bardzo szybko będą zyskiwały dominującą
pozycję na rynku w takich roślinach rolniczych jak: rzepak, kukurydza, buraki cukrowe, ziemniak.
Polska spółka zajmująca się hodowlą roślin teoretycznie może zakupić konstrukty genetyczne,
spłacając zakup licencją od sprzedanych nasion. W praktyce może okazać się to mało realne
w sytuacji, gdy rynek na krajowe odmiany każdego roku się zmniejsza. Zakładając, że obecne krajowe
spółki hodowli roślin zostaną sprywatyzowane, a koncerny zagraniczne będą zainteresowane
zakupem udziałów, może zaistnieć sytuacja, że ich konstrukty genetyczne zostaną wprowadzone do
polskich materiałów hodowlanych. W efekcie powstałyby odmiany krajowych hodowców
z konstruktami GMO pochodzącymi od zagranicznych udziałowców. Takie rozwiązanie
gwarantowałoby, w innej strukturze własności, dalsze funkcjonowanie spółek hodowli roślin
w powiązaniu z nowoczesną technologią, a wyspecjalizowana kadra miałaby zapewnioną pracę.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
140
Czy w związku z tym, że już obecnie składnikiem pasz wysokobiałkowych są rośliny
genetycznie modyfikowane, możliwa jest produkcja zwierzęca z zakazem stosowania GMO jako
składnika pasz?
W odpowiedzi należy uwzględnić uchwałę Rady Ministrów z 9 sierpnia 2011 roku dotyczącą
uruchomienia Programu Wieloletniego na lata 2011 – 2015 pt. „Ulepszanie krajowych źródeł białka
roślinnego, ich produkcji, systemu obrotu i wykorzystania w paszach”.
Krajowa produkcja zwierzęca rocznie zużywa ok. 1 mln ton białka, które w 80% pokrywane
jest importowaną śrutą sojową GMO. W najbliższych latach zapotrzebowanie może wzrosnąć do 1,3
mln ton białka. Przynajmniej częściowe uniezależnienie się od importu śruty sojowej, a tym samym
zapewnienie „bezpieczeństwa białkowego” dla krajowej produkcji zwierzęcej, było zasadniczą
przyczyną wdrożenia Programu Wieloletniego. Podstawowym jego celem jest przebudowa obecnego
bilansu białka, na około 50% udziału surowców krajowych (0,65 mln ton białka), których źródłem
będzie:
śruta/makuch rzepakowy – 0,2 mln ton białka,
nasiona strączkowe – 0,3 mln ton białka, co odpowiada ok. 500 tys. ha roślin strączkowych,
białko z suszonych wywarów – 0,15 mln ton białka.
Wcześniej prowadzone badania UP w Poznaniu i IZ w Balicach, których celem było
zastępowanie w dawkach pokarmowych białka z importowanej soi, białkiem z krajowych roślin
strączkowych wykazały, że:
w przypadku tuczu trzody chlewnej wyniki były porównywalne, a mięso wytworzone z krajowego
białka jakościowo lepsze,
w przypadku drobiu, można częściowo zastąpić śrutę sojową.
Cena 1 kg białka skalkulowana na podstawie cen rynkowych w dawkach pokarmowych
dla trzody i drobiu wykazała, że w różnych odstępach czasu zastępowanie importowanej soi
krajowymi surowcami białkowymi było od 3 do 7% bardziej opłacalne.
Wspomniany projekt obejmuje również problem organizacji rynku roślin strączkowych
niezbędną koncentrację i rozwiązania logistyczne płynnego zaopatrzenia zakładów paszowych
w krajowy surowiec białka roślinnego.
Szersze wykorzystanie krajowych nasion roślin strączkowych w żywieniu zwierząt w Polsce
jest limitowane małą ich dostępnością na rynku, co jest związane z mniejszą opłacalnością uprawy
w stosunku do zbóż. Aby zmienić te relacje, uchwałą Rady Ministrów z 2010 roku wprowadzono
dopłaty do 1 ha uprawy roślin strączkowych w wysokości 60 euro, natomiast w 2011 roku zostały one
podwyższone do 75 – 100 Euro, co winno prowadzić do stopniowego rozwoju produkcji.
Ponadto Komisja Rolnictwa Sejmu bieżącej kadencji zaplanowała podjęcie prac nad
wprowadzeniem znakowania produktów pochodzenia zwierzęcego wolnych od GMO, aby umożliwić
konsumentowi podjęcie świadomej decyzji o wyborze. W tym kontekście należy stwierdzić,
że obecnie zaistniały realne przesłanki do zastępowania importowanej śruty sojowej GMO w ok. 50%
rodzimymi surowcami białkowymi.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
141
Prof. dr hab. Jan Narkiewicz-Jodko, Instytut Ogrodnictwa Dać szansę polskim rolnikom
Wnioski z protokołu Kartageńskiego i ze Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro, których
sygnatariuszem jest także Polska, nakazują stosować daleko idącą zasadę przezorności
oraz traktowanie ochrony środowiska naturalnego i zdrowia ludzi jako najważniejszego problemu,
który winien być zawsze w centrum uwagi każdego działania człowieka. Istnieje wiele dowodów na
to, że brak przezorności, pochopne wprowadzanie do praktyki niektórych odkryć, nie poprzedzonych
rzetelnymi badaniami, może prowadzić do nieszczęść. Przykładem może być lek Talidomid, DDT
i wiele innych. Obecnie, w szczególny sposób dotyczy to pochopnego wprowadzenia upraw
zmodyfikowanych genetycznie do praktyki.
Profesor K. Noworolnik, ekspert w dziedzinie uprawy roślin rolniczych opracował technologię
produkcji kilku gatunków roślin motylkowych i mieszanek strączkowo zbożowych, których wdrożenie
do szerokich warunków produkcyjnych z powodzeniem mogłoby zastąpić import około 2 milionów
ton soi transgenicznej. Przyniosłoby to duże korzyści ekonomiczne dla polskich rolników, dzięki
czemu około 3 mld zł wydawanych co roku na import kontrowersyjnych pasz transgenicznych,
trafiłoby do krajowych producentów pasz.
Według eksperta w dziedzinie żywienia zwierząt, profesora J. Prusińskiego, cena kilograma
białka w śrucie sojowej GMO wynosi około 3 zł, a w śrucie nasion łubinu żółtego tylko około 1,8 zł.
Warunki klimatyczne i glebowe w Polsce zdecydowanie odpowiadają uprawie roślin strączkowych.
W związku z tym, Polska ma duże szanse w uzyskaniu niezależności w produkcji białka paszowego.
W chwili obecnej, sprawą niecierpiącą zwłoki jest uruchomienie programu stopniowego wycofywania
się z importu drogich i kontrowersyjnych pasz transgenicznych i zastępowania ich paszami rodzimej
produkcji. Sprywatyzowane lobby paszowe stosuje szantaż wobec instytucji państwowych
odpowiedzialnych za politykę żywnościową i paszową naszego kraju. Zapowiada drastyczną
podwyżkę cen żywności w wypadku przestawienia się na rodzimą produkcję pasz wolnych od GMO.
Oczywiście takie działanie obecnych na naszym rynku importerów i dystrybutorów pasz
transgenicznych nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Zgodnie z najnowszymi wynikami badań niezależnych ekspertów, nieuwikłanych w różne
układy z firmami biotechnologicznymi, w roślinach transgenicznych powstają nowe rodzaje protein,
dotychczas nieznanych, które powodują nieprzewidywalne efekty zdrowotne i środowiskowe.
Badania laboratoryjne wykazały, że soja transgeniczna z genem Bt powoduje u skarmianych nią
zwierząt zmiany patomorfologiczne w wątrobie i trzustce, a transgeniczna kukurydza MK 603
wywołuje zmiany hematologiczne we krwi organizmów stałocieplnych – zwiększenie stężenia
hemoglobiny (makrocytoza).
Ziemniak transgeniczny z genem Bt powoduje zmiany patomorfologiczne u doświadczalnych
zwierząt w organach wewnętrznych. W efekcie końcowym prowadzi to do zaburzeń normalnego
rozwoju zwierząt karmionych paszami transgenicznymi oraz zmniejszenia przyrostu masy ciała.
Zgodnie z wynikami badań referowanych na Światowym Kongresie Entomologii, pyłek z roślin
transgenicznych z genem Bt wykazuje toksyczny wpływ w stosunku do owadów pożytecznych,
do jakich należą złotooki, pasożytnicze błonkówki i pszczoły.
Najnowsze badania wykazały, ze fragmenty transgenicznego DNA znajdujące się w paszach
transgenicznych przeżywają trawienie i przenikają do genomów i krwi, a także płodu organizmów
stałocieplnych. Naukowcy alarmują, że wiąże się z tym niebezpieczeństwo dla zdrowia ludzi
i zwierząt. W genotypach organizmów żywych występują uśpione formy wirusów i bakterii.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
142
Wprowadzone do nich transgeny, szczególnie wirus CMK jako promotor przy produkcji GMO, mogą
powodować reaktywację, nieprzewidywalne rekombinacje i mutacje utajonych form
mikroorganizmów i rozwój nowych generacji chorobotwórczych mikroorganizmów groźniejszych od
wirusów: SARS, H5NI i AH1N1.
Zagrożenia związane z importem pasz i żywności transgenicznej dotyczą także wprowadzenia
upraw roślin genetycznie modyfikowanych. Zanieczyszczenia genetyczne środowiska są bardziej
niebezpieczne niż skażenia chemiczne (powodują je żywe organizmy). Raz wprowadzone
do środowisk trangeny nie mogą być powstrzymane. Jest to proces nieodwracalny. Najważniejszy
argument zwolenników transgenezy głoszący, że wprowadzenie upraw transgenicznych zlikwiduje
głód w krajach Trzeciego Świata, okazał się złudzeniem. Wiele doświadczeń polowych w ostatnich
latach wykazało obniżenie plonów transgenicznych: soi, rzepaku i buraków cukrowych od 5 do 20%
w stosunku do tradycyjnych odmian tych roślin. Niezależni eksperci są zdania, że naukowcy, politycy
i dziennikarze, którzy twierdzą, że pasze i żywność GMO są bezpieczne, nie mają potwierdzenia tego
w badaniach naukowych.
Oparte na niewiedzy twierdzenie zwolenników GMO o możliwości współistnienia upraw
modyfikowanych genetycznie z ekologicznymi, integrowanymi i konwencjonalnymi dzięki
zastosowaniu 100-200 metrowych pasów izolacyjnych jest złudzeniem. Pyłek z różnych gatunków
upraw transgenicznych utrzymuje się w powietrzu do kilku godzin, a przy odpowiedniej prędkości
wiatru przenosi się na dziesiątki kilometrów, zapylając pokrewne gatunki upraw ekologicznych
integrowanych i konwencjonalnych oraz chwastów. Z tych względów ewentualne dopuszczenie
i uwolnienie do środowiska upraw modyfikowanych genetycznie należy traktować jako uśmiercenie
rolnictwa ekologicznego. Uderzy to głównie w małe i średnie gospodarstwa rodzinne w Polsce,
specjalizujące się w uprawach ekologicznych.
Stosunkowo największym zagrożeniem ze strony GMO jest uwolnienie do środowiska żywych
organizmów transgenicznych (materiał siewny, sadzeniaki). W przypadku przetworzonej żywności
transgenicznej, która ustawowo podlega obowiązkowi znakowania, konsument ma możliwości
wyboru. Poza tym, przetworzona żywność transgeniczna może być wycofana. W przeciwieństwie
do tego, raz wprowadzone do środowiska rośliny transgeniczne (nasiona, sadzeniaki) ze względu na
skażenie środowiska nie mogą być powstrzymane i wycofane, gdyż powodują je żywe organizmy. Jest
to proces nieodwracalny.
Polskie produkty rolne i ogrodnicze uznawane są dotychczas na świecie jako stosunkowo
czyste ekologicznie i cieszą się dużym popytem u odbiorców zagranicznych. Zgodnie z informacją
pana Ministra Sawickiego, w 2011 roku nadwyżka eksportu naszych produktów rolnych nad
importem wynosiła około 10 mld zł. Sytuacja może się zmienić radykalnie po wprowadzeniu do
środowiska upraw genetycznie modyfikowanych. Zgodnie z informacją specjalnego Eurobarometru
2010, przytłaczająca liczba obywateli państw Wspólnoty Europejskiej, w tym także Polski, uważa
żywność GMO za nienaturalną, szkodliwą dla zdrowia i zagrażającą przyszłym pokoleniom.
Również Rosja po ogłoszeniu wyników badań profesor Ermakowej z Rosyjskiej Akademii
Nauk, o szkodliwości soi transgenicznej dla zwierząt doświadczalnych, chce odciąć się od GMO. Może
to również skutkować zakazem importu naszej żywności.
Wielkie korporacje agrobiznesu ignorując wiedzę biologiczną, bez uprawnienia naukowego
dążą do przebudowy tradycyjnego rolnictwa oraz do bezwzględnego podporządkowania swoim
interesom, interesy rolników i farmerów. A oto dwa cytaty: „celem korporacji nie jest etyka, celem
korporacji jest zysk” – Milton Friedman (jeden z największych współczesnych ekonomistów),
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
143
„Panując nad żywnością panujemy nad ludźmi, panując nad energią panujemy nad narodami” –
H. Kissinger.
Omówione w artykule zagrożenia dotyczą głównie transformacji genetycznej roślin
rolniczych, importu pasz transgenicznych oraz uwalniania GMO do środowiska.
Rośliny transgeniczne odizolowane od środowiska, prowadzone w szczelnie zamkniętych
szklarniach mogą jednak być wykorzystywane jako fabryki biofarmaceutyków stosowanych
w medycynie. Rośliny modyfikowane genetycznie mogą także wytwarzać szczepionki i przeciwciała
chroniące przed chorobami, a często ratujące życie ludzkie.
Także transgeneza drobnoustrojów doprowadziła do wielu cennych odkryć w dziedzinie
farmacji i medycyny. Mikroorganizmy transgeniczne znalazły zastosowanie w produkcji szczepionek,
białek farmaceutycznych, insuliny i innych farmaceutyków. Transformowane bakterie
wykorzystywane są także w ochronie środowiska, między innymi w bioremediacji.
Reasumując należy stwierdzić, że pośpiech w uwalnianiu do środowiska roślin GMO, bez
wyników rzetelnych badań, jest dużym zagrożeniem dla polskiego rolnictwa, bezpieczeństwa
żywności, bioróżnorodności i ekonomiki rolniczej. Trzeba uczyć się na cudzych błędach, obserwując
skutki uwolnienia do środowiska GMO np. w Stanach Zjednoczonych. Wprowadzić GMO do
środowiska można bardzo szybko, natomiast wycofać się z tego nie sposób. Na obecnym etapie małej
wiedzy o GMO należy zastosować zasadę przezorności i uruchomić rzetelny program rządowy badań
nad wyjaśnieniem wielu nieznanych problemów związanych z transgenezą. Tylko wyniki rzetelnych
badań mogą stanowić podstawę do właściwych decyzji związanych z GMO.
Zgodnie z sugestią Pana Prezydenta Komorowskiego w czasie debaty nad GMO w dniu
8 lutego br., ustawa o GMO powinna obejmować całość problemu, a więc nasiennictwo, żywność,
pasze, środowisko i leki, gdyż wymienione poszczególne elementy są ze sobą ściśle powiązane.
Do opracowania artykułu wykorzystałem wiele wyników badań niezależnych naukowców
z The Independent Science Panel oraz obszerne materiały z dyskusji z ekspertami na Europejskich
Konferencjach Ochrony Roślin w Belgii w latach 2006-2011, w których uczestniczyłem.
Rys. 1. Eurobarometr 2008, % poparcia obywateli państw członkowskich UE dla żywności genetycznie modyfikowanej. Wg danych UE w Polsce żywność GMO akceptuje 22% ludności.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
144
Rys. 2. Eurobarometr 2010. Czy żywność transgeniczna jest fundamentalnie nienaturalna?
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
145
Rys. 3. Eurobarometr 2010. Czy żywność transgeniczna jest bezpieczna dla ciebie i twojej rodziny?
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
146
Rys. 4. Eurobarometr 2010. Czy żywność transgeniczna jest bezpieczna dla przyszłych pokoleń?
Dr Jacek J. Nowak, profesor kontraktowy Szkoły Wyższej im. B. Jańskiego w Warszawie
O skutkach uwolnienia GMO do środowiska rolniczego z punktu widzenia metodologii
podejmowania racjonalnych decyzji
Proponuję spojrzenie na tematykę debaty pt. „Organizmy zmodyfikowane genetycznie
Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie?” z punktu widzenia metodologii podejmowania
racjonalnych decyzji. Debata ta, jak i inne, ma bowiem za zadanie przyczynić się do podejmowania
racjonalnych decyzji dotyczących rolnictwa, w konsekwencji także żywności.
„Żelaznymi” elementami każdej analizy decyzyjnej są, na etapie wstępnym:
sformułowanie celu, którego realizacji ma służyć decyzja,
określenie kryteriów, według których należy oceniać warianty decyzyjne i wybrać jeden z nich,
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
147
ustalenie hierarchii ważności tych kryteriów,
zebranie i charakterystyka samych wariantów decyzyjnych.
Podstawowy cel współczesnego rolnictwa Polski można określić jako produkcja żywności:
jak najlepszej dla zdrowia i w wystarczającej ilości,
w sposób pozostawiający niezdegradowane zasoby naturalne niezbędne do produkcji żywności
dla następnych pokoleń (zwłaszcza gleby, zasoby wody i bioróżnorodność),
w sposób i w formach zapewniających środki utrzymania jak największej liczbie ludzi
związanych z rolnictwem (zwłaszcza w kontekście współczesnej sytuacji społecznej).
W I etapie właściwej analizy decyzyjnej sprawdza się, czy poszczególne warianty decyzyjne
spełniają wszystkie podstawowe kryteria, zawierające tzw. warunki konieczne. Niespełnienie choćby
tylko jednego z tych warunków powoduje, że dany wariant należy odrzucić jako niedopuszczalny.
Strategiczne bezpieczeństwo żywnościowe kraju wymaga spełnienia co najmniej czterech
poniższych warunków koniecznych, z których trzy wynikają z określonego wcześniej celu.
Z określonego wcześniej celu wynikają co najmniej cztery poniższe warunki konieczne, które
jednocześnie składają się na strategiczne bezpieczeństwo żywnościowe kraju:
Bezpieczeństwo dla zdrowia.
Bezpieczeństwo ekologiczne.
Niezależność pod względem materiału nasiennego.
Bezpieczeństwo ilościowe (pod względem wielkości produkcji).
Inne kryteria uwzględnia się dopiero wtedy, gdy wszystkie warunki konieczne są spełnione.
W kontekście powyższych uwag niezwykle ważną staje się odpowiedź na następujące
pytanie: Czy rolnictwo transgeniczne, z genetycznie modyfikowanymi roślinami uprawnymi, spełnia
wszystkie powyższe warunki konieczne? Z narastającej liczby badań naukowych, raportów
i informacji z praktyki, które studiuję od lat, wynika, że rolnictwo transgeniczne nie spełnia co
najmniej trzech z powyższych warunków, w szczególności zaś:
Ad 1. Bezpieczeństwa dla zdrowia żywności GM (żywności transgenicznej) - nie tylko nie
udowodniono, ale pojawia się coraz więcej wyników badań naukowych świadczących o poważnych
zagrożeniach dla zdrowia (zob. np. Biuletyn KOP PAN, 2011, Vol. 2 lub Seralini et al., 2011,
czy Wiąckowski, 2009).
Ad 2. Nie jest także możliwe zapewnienie bezpieczeństwa ekologicznego przez rolnictwo
transgeniczne59. Liczne badania naukowe i obserwacje z praktyki wykazują potencjalne i faktyczne
zagrożenia dla zasobów naturalnych, zwłaszcza bioróżnorodności i negatywny wpływ na skład gleby.
Ponadto wprowadzona do danej odmiany zrekombinowana sekwencja DNA (transgen) z reguły nie
jest stabilna, co podważa w świetle prawa UE prawidłowość wszelkich decyzji o dopuszczeniu GMO
do uprawy60. Brak spełnienia warunku bezpieczeństwa ekologicznego oznacza, że niemożliwe jest
także współistnienie w praktyce rolnictwa transgenicznego i ekologicznego. Co więcej, rolnictwo
transgeniczne poprzez skażenie biologiczne upraw ekologicznych (i nie tylko), jak to się już dzieje
w świecie61, doprowadza do niszczenia rolnictwa ekologicznego.
59
Co podkreślają, np. eksperci FAO (2003), i wiele różnych badań naukowych oraz raportów z praktyki rolniczej (zob. np. przeglądy takich badań w najnowszym Biuletynie Komitetu Ochrony Przyrody PAN, 2011). 60
Por. przepisy Dyrektywy 2001/18/WE; więcej w Połanecki (2011). 61
Wymownym tego wyrazem jest przygotowujący się – po latach oddzielnych procesów sądowych poszczególnych rolników przeciw korporacji Monsanto lub, chyba częściej, Monsanto przeciw farmerom - olbrzymi proces sądowy przeciwko korporacji Monsanto za m. in. szkody i zagrożenia dla rolnictwa ekologicznego i konwencjonalnego i dla takiej żywności, jakie powodują uprawy GMO. Pozew złożono w 2011 r. w sądzie w Nowym Jorku w imieniu ponad 270 000 osób, w tym w imieniu około 70 tysięcy farmerów ekologicznych i konwencjonalnych oraz drobnych przedsiębiorców bazujących na
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
148
Ad 3. Niezależność pod względem materiału nasiennego także nie jest w praktyce możliwa,
gdyż opatentowane sekwencje DNA, a stąd materiał nasienny podstawowych gatunków genetycznie
modyfikowanych zbóż i innych roślin uprawnych są prawną własnością zagranicznych korporacji
biotechnologicznych (zob. np. FAO, 2003). Związany jest z tym obowiązek nie tylko zakupu materiału
nasiennego przed każdym jego użyciem, ale też, jeśli rolnik zechce użyć nasion z własnych zbiorów
(jeśli jeszcze nie będzie pozbawiony takiego prawa), obowiązek wnoszenia opłaty licencyjnej przy
każdym takim użyciu.
Co więcej, przygotowano już tak zmodyfikowane genetycznie nasiona, że nasiona uzyskane
z wyrosłej z nich rośliny już nie kiełkują. Potocznie mówi się, że taka roślina wyposażona została
w gen „terminatora”.62 Trudno o przykład silniejszej zależności od producenta takiego materiału
nasiennego63. I trudno o bardziej przerażające konsekwencje tej technologii, jeśli taka cecha
„bezpłodności” zostanie przekazana tradycyjnym, uprawianym i dzikim odmianom danego gatunku
i pokrewnych gatunków roślin normalnymi w przyrodzie, a niemożliwymi do kontroli drogami,
np. zapylania.
Polskie rolnictwo i wieś 20-30 lat po wprowadzeniu GMO do naszego rolnictwa, z dużym
prawdopodobieństwem, stanowić będzie rolnictwo wyludnione, z dodatkowymi milionami ludzi ze
wsi, którzy są bezrobotni i mieszkający w pogarszających się warunkach na wsi lub w niedobrych
warunkach w miastach64. Coraz więcej upraw rolnictwa ekologicznego, tradycyjnego
i konwencjonalnego będzie biologicznie skażonych materiałem genetycznym z upraw GMO.
W konsekwencji produkty polskiego rolnictwa i polska żywność stracą swoją dotychczasową renomę
na rynkach zagranicznych. Eksport polskich płodów rolnych oraz polskiej żywności napotka na duże
trudności i bariery ze względu na zawartość, bądź zanieczyszczenie materiałem pochodzącym z GMO.
Zyska przez pewien czas grupa rolników i producentów pasz zawierających GMO, niezbyt liczna
w porównaniu z tymi, którzy stracą w rolnictwie (nie biorąc pod uwagę znacznej większości
konsumentów, którzy nie tylko nie życzą sobie GM żywności, ale których zdrowie zostanie
dodatkowo zagrożone przez taką żywność). Jest tylko kwestią czasu szersze uświadomienie opinii
publicznej o zagrożeniach ze strony żywności genetycznie modyfikowanej, a więc zmniejszenie
lub zanik popytu na taką żywność, co postawi przed widmem upadłości przynajmniej część jej
producentów.
Dodatkowo, zaczną się pojawiać superchwasty i superszkodniki65, które będą powodować
coraz większe szkody, zaś walka z nimi wymagać będzie coraz większych kosztów oraz większego
schemizowania pól i płodów rolnych, aż pozostanie już tylko droga ręcznego (sic!) odchwaszczania,
jak to już dzieje się na części upraw, np. w USA. Wiążąc te dodatkowe koszty ze stratami wskutek
mniejszego popytu na żywność GM - nie tylko z eksportu, ale i rynku wewnętrznego - zwłaszcza gdy
wreszcie żywność GM oraz produkty hodowli zwierzęcej z użyciem GM pasz zaczną być znakowane,
płodach rolnych. Obecnie, po wysłuchaniu argumentów obu stron, sędziowie mają w marcu 2012 r. podjąć decyzję, czy taki proces rozpocząć. Pouczającą jest treść tego pozwu (zob. Pozew, 2011), pokazująca także przyszłość polskich rolników i konsumentów po uwolnieniu GMO. 62
Korporacja Monsanto określa takie GMO, jako wyposażone w Technology Protection System (TPS). 63
To zagrożenie mocno eksponują np. eksperci FAO (por. FAO, 2003). 64
Jako skutek farmeryzacji rolnictwa poprzez upowszechnianie rolnictwa przemysłowego, którego szczególnym przypadkiem jest rolnictwo transgeniczne. Już w 1993 r. oceniano niezależnie, że farmeryzacja rolnictwa w Polsce oznacza zlikwidowanie około 2 milionów indywidualnych, rodzinnych gospodarstw, olbrzymie, niezaspokojone potrzeby mieszkaniowe w miastach i problem zatrudnienia dodatkowo, albo bezrobocia dla co najmniej 4-5 mln osób (zob. Ribbe, 1993 i Nowak, 1993). 65
Tak jak to się dzieje już w rolnictwie, np. USA, Kanady, Argentyny... (zob. np. Wiąckowski, 2009).
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
149
okaże się prawdopodobnie rolnictwo transgeniczne jest mniej, o ile w ogóle, opłacalne od rolnictwa
ekologicznego, tradycyjnego czy konwencjonalnego.
Na koniec, warto przypomnieć, że istnieje w świecie konsensus naukowy co do faktu, że raz
uwolnione GMO do środowiska zapoczątkowują procesy, których nie da się już odwrócić66. Przy czym
nie są to tylko procesy degradacji zasobów naturalnych, ale poprzez skażenie biologiczne upraw,
procesy niszczenia rolnictwa nie tylko ekologicznego, o najbardziej pożądanych dla zdrowia płodach
i najbardziej chroniących zasoby naturalne agrotechnikach. Skażenie GMO nie omija także rolnictwa
tradycyjnego i konwencjonalnego (zob. przypis 4). Intensyfikuje to także równoległe procesy znacznej
degradacji warunków bytowych ludności wiejskiej. W krajach, gdzie upowszechniają się uprawy
rolnictwa przemysłowego, a zwłaszcza GMO, rolnictwo wyludnia się, powiększając armię
bezrobotnych i dzielnice biedy w miastach. I nie widać od tych procesów odwrotu. Realizacja
postulatu dania wyboru pomiędzy GMO i nie-GMO rolnikom i konsumentom dziś, jutro skutkować
będzie pozbawieniem takiego wyboru przyszłych pokoleń rolników i konsumentówviii.
Stanisława Okularczyk, Doradca Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi
GMO - wielkie nadzieje czy zagrożenia?67
Za jedną z najpilniejszych decyzji rządu uważam ustalenie stanowiska w sprawie GMO. Brak
tego stanowiska psuje wizerunek Polski w światowych środowiskach naukowych, a nade
wszystko szkodzi interesom konsumentów żywności.
Z jednej strony wysokich cen żywności pochodzenia zwierzęcego nie uda się obniżyć bez
dopuszczenia pasz z GMO. Nie da się też nieograniczenie zwiększać plonowania roślin z użyciem
chemizacji nawożenia i ochrony. Pilnym zadaniem resortów zdrowia, środowiska i rolnictwa
z czynnym udziałem naukowców, jest szeroka informacja o procedurach, szansach i zagrożeniach
GMO. Polaków należałoby doinformować o wynikach krajowych i światowych badań medycznych
i genetycznych świadczących o zagrożeniach lub ich braku dla ludzi spożywających żywność
z udziałem komponentów z roślin transgenicznych.
Genetically Modified Organisms – organizmy zmodyfikowane genetycznie to te, których geny
zmieniono w określonych celach. Inżynieria genetyczna umożliwia wyizolowanie i namnożenie
dowolnego genu z dowolnego organizmu i wprowadzenie go do genomu modyfikowanego
organizmu. Genetycy zmodyfikowali już większość roślin ważnych dla człowieka. Procedura
jest pozornie prosta - tworzenie organizmu transgenicznego polega na wprowadzeniu do niego
kawałka DNA z obcego organizmu. Cele tych zmian są liczne i bardzo różne. Zmiany te - czy jak
niektórzy pejoratywnie określają „manipulacje” - polegają najogólniej ujmując na:
zmianie aktywności genów naturalnie występujących w danym organizmie,
wprowadzeniu do organizmu dodatkowych kopii jego własnych genów,
wprowadzeniu do organizmu genu z organizmu innego gatunku.
Najwięcej dyskusji i kontrowersji budzi wprowadzanie obcych genów z innych gatunków,
mające na celu osiągnięcie nowej cechy lub wzmocnienie dotychczasowej w postaci dotychczas nie
występującej. Za najbardziej kontrowersyjne uważa się manipulacje genetyczne u zwierząt. Są one
drogie i nie tak efektowne ani efektywne jak u roślin. Krytykują je szczególnie różne środowiska
66
Zob. np. stanowisko ekspertów FAO (2003). 67
Informacje robocze - opinia niezależna ekonomisty rolnictwa i środowiska - do rozważań
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
150
i organizacje etyczne oraz religijne. Zdarza się, że agresywne zachowania i działania tych
organizacji bardzo utrudniają prowadzenie badań naukowych nad GMO. Warto pamiętać,
iż w przeszłości podobne kontrowersje budziły nowości medycyny i techniki, jak transplantacje,
przeszczepy, przetaczanie krwi, samolot, samochód, czy energia nuklearna jako źródło energii
użytkowej.
Osiągnięcia naukowe medyczne, takie jak np. transfuzja krwi, transplantacje czy szczepienia,
przeszczepy organów ludzkich ratujące życie, do dziś blokowane są przez niektóre religie. Także
dzisiejsze badania nad komórkami macierzystymi czy zarodkami, pomimo iż służą m. in. ratowaniu
życia ludzkiego negowane są często bez głębszych analiz i dociekań, co do ich procedur.
Żmudna niskopłatna praca genetyków wobec opozycji, a często i agresji różnych środowisk mimo
wszystko robi postępy. Bez osiągnięć naukowych trudno sobie dziś wyobrazić egzystencję obecnej
populacji ludzkiej, zarówno w aspekcie jej wyżywienia, jak i ochrony zdrowia.
Głównym celem prac genetyków i biologów nad GMO jest postęp ilościowy i jakościowy
w rolnictwie i medycynie.
W rolnictwie i gospodarce żywnościowej GMO może przełożyć się na:
zwiększenie plonowania roślin (szczególnie zwiększenie w roślinach zawartości roślinach
suchej masy i składników pokarmowych),
obniżenie kosztów produkcji,
poprawę składu kwasów tłuszczowych,
poprawę składu aminokwasowego białek,
unormowanie stężeń fitoestrogenów w roślinach,
zwiększenie zawartości karotenoidów i witamin,
usuniecie składników antyżywieniowych i toksyn,
poprawa strawności i przyswajalności roślin jako paszy.
Ponadto:
zwiększenie odporności roślin na herbicydy i szkodniki oraz grzyby,
zwiększenie odporności na infekcje wirusowe i bakteryjne,
zmniejszenie zapotrzebowania roślin na wodę (Afryka, Azji!),
odporność na niskie temperatury,
zwiększenie produkcyjności zwierząt,
zwiększenie zdrowotności zwierząt,
poprawa jakości produktów pochodzenie zwierzęcego.
Cele medyczne:
profilaktyka przeciwnowotworowa,
leczenie nowotworów,
leczenie AIDS,
tworzenie nowych antyoksydantów,
produkcja substytutu insuliny,
leczenie żółtaczek,
leczenie wścieklizny, wąglika, cukrzycy różnych alergii oraz innych chorób.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
151
Organizmy transgeniczne mają szerokie zastosowania w badaniach współczesnej biologii
i medycyny molekularnej. Intensywnie w wielu krajach i w Polsce prowadzone są badania z użyciem
GMO nad rakiem, chorobami dziedzicznymi, chorobami metabolicznymi oraz zakaźnymi, alergiami.
Szeroko prowadzone są badania GMO nad mechanizmami rozwoju w aspekcie walki z chorobami
i przedłużaniem życia ludzkiego.
Kompleksowe badania na tzw. modelach transgenicznych budzą wielkie nadzieje medyków.
Pozytywne są wyniki badań nad przeszczepianiem organów zwierząt transgenicznych dla ludzi a ma
tu swe osiągnięcia i Polska (efektywne próby użycia serca świni).
Badania nad GMO prowadzone w 28 krajach budzą nadzieje szybszego
ograniczenia głodu. Faktem jest, iż co 3 sekundy na globie ziemskim z głodu kończy życie jedna
istota ludzka. Nie zwiększa się obszar ziemi uprawnej, lecz w dużym tempie jej ubywa.
Nadzieją na lepsze wykorzystanie ziemi uprawnej nie może być już kontynuacja nawożenia
i ochrony roślin w drodze chemizacji produkcji. Konieczne są działania w kierunku znalezienia
alternatywy dla nawozów i środków chemicznych ochrony roślin. Nie ma na nie zgody ekologów.
Alternatywą zdrowszą dla powszechnej dziś chemii w intensyfikacji produkcji żywności są możliwe
zmiany genetyczne roślin i zwierząt. Jest to dziś najnowocześniejszy i najzdrowszy sposób
zwiększenia produkcji pasz dla zwierząt i żywności dla ludzi. We wszystkich krajach
wysokorozwiniętych i cywilizowanych problem ten znalazł już zrozumienie i akceptację.
W nowoczesnym rolnictwie oraz w kręgach medycznych GMO budzi wielkie nadzieje. Już
w 22 krajach na szeroką skalę prowadzona jest produkcja pasz wspomagana GMO. Obecnie rośliny
GMO uprawiane są na powierzchni ponad 153 mln ha. Rokrocznie powierzchnia ta rośnie o około
10%. Tylko w latach 1996–2004 powierzchnia uprawy roślin GMO wzrosła aż 35-krotnie. Największa
masa objęta GMO obejmuje kukurydzę, soję, ryż, ziemniaki, zboża, buraki cukrowe, warzywa, owoce
i kwiaty.
Można przyjąć za pewnik, że większość żywności wysokoprzetworzonej pochodzenia
roślinnego importowanej do Polski zawiera komponenty GMO. Także mięso, mleko i ich przetwory
zawierają GMO, spożyte wcześniej przez tamtejsze zwierzęta, a wszystkie zwierzęta żywione są tam
kukurydzą, soją i zbożami transgenicznymi.
Do największych potentatów zaawansowanych w produkcji żywności pochodzenia
roślinnego i zwierzęcego z GMO należą: USA (68%), Argentyna (23%), Kanada (6%), Francja, Chiny
(4%), RPA, Iran, Czechy, Portugalia, Japonia i inne. Polska dotychczas oficjalnie należy do grona
oponentów produkcji żywności tą metodą, natomiast polscy genetycy zasłynęli
z sukcesu w badaniach nad GMO.
Już w 2003 roku urodziła się pierwsza w świecie transgeniczna świnia w Instytucie
Zootechniki Balice k. Krakowa. Sądzić należy, że przyszła pora i w Polsce na szczerą dyskusję na
temat GMO z pełnym poszanowaniem praw człowieka i konsumentów, opartą na naukowych
argumentach oraz na faktach wziętych z rzeczywistości. Pora na spokojną rozmowę opartą na
faktach naukowych pomiędzy sceptykami i entuzjastami GMO.
Dalsze zakłamywanie tej rzeczywistości i manipulacja polityczna lub biznesowa danymi
o GMO nie służy interesom naszej rodzimej nauki, rynkowi żywności, ani wizerunkowi Polski
w Europie i Świecie.
Dalsze wypieranie się faktu, iż „w Polsce nie ma GMO” nie ma sensu. Jest ono
i to bardzo powszechne: w aptekach w postaci komponentów tysięcy lekarstw, w każdym sklepie
spożywczym, kiosku i bazarach w postaci komponentów produktów zbożowych, słodyczy,
przetworów mlecznych, mięsnych i wszelkich łakoci oraz używek.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
152
Przy użyciu wyników badań GMO zawartych w licznych lekarstwach i wspomagaczach
medycznych pokonujemy cukrzycę, wściekliznę, wąglika oraz liczne alergie. Prawdopodobnie
wreszcie uda się pokonać największą dżumę XXI wieku - nowotwory i AIDS właśnie przy
użyciu produktów GMO.
W rolnictwie GMO może być zdrową metodą zwiększania produkcyjności zwierząt
oraz uzyskania nowych pożądanych ich cech, a także zwiększania plonów roślin o pożądanych
cechach. Do najistotniejszych należą tu opinie uczonych (medyków) prowadzących badania nad
GMO o nieszkodliwości (lub szkodliwości) dla populacji ludzkiej spożywającej
żywność produkowaną z użyciem tych metod.
W świetle publikowanych dziś źródeł naukowych (genetyków, biologów i medyków)
w ciągu kilkunastu lat nie stwierdzono ujemnego wpływu GMO na zdrowie ludzkie ani zwierzęce. Nie
oznacza to, że nie należy nadal badać i monitorować tych zależności.
Badania przynoszą same obiecujące wyniki. Stwierdzono np. że z pomocą GMO zwalczyć
można żółtaczkę typu B z użyciem wyciągu z transgenicznego łubinu, czy sałaty transgenicznej.
Walczyć można tą metodą z cukrzycą, AIDS, alergiami i nowotworami we wczesnej fazie ich rozwoju...
Bardzo obiecujący jest wpływ produktów GMO na wartości immunologiczne u zwierząt
i ludzi. Jedyną niepewnością pozostawioną do pogłębionych badań jest wykluczenie wpływu GMO
na niektóre alergie, a w ekosystemie na zubożenie bioróżnorodności.
Zaznaczyć trzeba, iż zgłaszane są przez genetyków możliwości stworzenia przy okazji GMO
negatywnego czynnika - nowych alergenów oraz uodpornienia się chwastów na herbicydy. WHO
wydaje w tych sprawach kolejne obostrzające instrukcje warunkujące dalsze badania i wdrożenia
oraz obrotu produktami GMO. Jest oczywiste, że nadal muszą być prowadzone badania nad
wykluczeniem pojawiania się nowych niepożądanych genów oraz ewentualnego negatywnego
wpływu GMO na koegzystencję środowiska nowych roślin i zwierząt.
Międzynarodowe Stowarzyszenie Biotechnologii Żywności (IFBC) określiło ścisłe kryteria
i procedury bezpieczeństwa GMO. Obowiązują one świat nauki i kręgi technologów.
Istnieje konieczność upowszechniania tych procedur w szczególności wśród wdrażających produkty
GMO do produkcji. Są one regulowane kolejnymi dyrektywami UE. Spory polityczne, etyczne
i religijne wokół GMO wynikają przede wszystkim z małego stopnia poinformowania o istocie roślin
i zwierząt transgenicznych. Sytuacja wymaga dyskusji merytorycznej. Za konieczne
uważam stworzenie niezależnego forum, które neutralnie (w sposób pozbawiony związku
z biznesem żywnościowym i farmaceutycznym) oceni stan nauki w tym przedmiocie, ustali skutki,
efekty i ewentualne zagrożenia tych metod.
Historia GMO sięga roku 1973 a jego twórcy to Cohen i Boyer. Polscy genetycy uczyli się
ich za granicą m.in. w USA, Japonii, Francji i in. Niedoinwestowanie polskich placówek było
przyczyną tego, iż nasi naukowcy „terminowali” w obcych instytutach na tamtejszej aparaturze. Do
pocieszających należy coraz szersza i spokojniejsza dyskusja o GMO w Polsce.
Cieszy też pozytywny i bezstronny głos kościoła w tej sprawie i chęć udziału w dyskusji
naukowej o GMO. Świętej pamięci Ks. Prof. Życiński stwierdził m.in. iż: „Pewien typ odwagi jest
konieczny, aby społeczeństwo mogło istnieć i normalnie funkcjonować. Wszyscy korzystamy już
z tych pokarmów i nie ma powodów, by wpadać w panikę i przeżywać lęki dlatego, że ktoś nas
straszy”. Jest to oczywista racja – wszakże motoryzacja należy do szkodliwych (największe dziś
źródło zanieczyszczenia środowiska spalinami) wszyscy jednak z niej korzystają.
Jest oczywiste, iż w tak ważnej sprawie jak GMO konieczna jest medyczna kontrola,
konsultacja ekspercka i otwartość Rządu na dyskusję ze społeczeństwem. Nic ważniejszego od
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
153
zdrowia naszej populacji ludzkiej. Same środowiska naukowe zajmujące się tymi badaniami wykazują
troskę o bezpieczeństwo stosowania produktów pochodzących z GMO. Identyfikacja roślin
modyfikowanych genetycznie prowadzona jest za pomocą testu immunoenzymatycznego ( ELISA).
Wykrywa się tu aktywny enzym fosfotransferaza kanamycyny, która jest produktem genu
selekcyjnego. Można więc naukowo udowodnić gdzie i w czym zawarte są produkty GMO.A
są wokół nas niemal wszędzie. Unia Europejska - najbardziej w świecie dbająca o bezpieczeństwo
żywności i żywienia ma wystarczająco uregulowaną stronę kontrolno – prawną tego zagadnienia.
Problem GMO jest także częstym tematem dyskusji w polskim parlamencie m.in. w Komisji
Sejmowej ds. UE.
Do ważnych należą aspekty prawne GMO:
W UE pierwsza dyrektywa w tej sprawie ukazała się w 1990 r. Ograniczała ona stosowanie
mikroorganizmów zmodyfikowanych genetycznie. W 1998 r. ukazała się kolejna dyrektywa również
ograniczająca GMO. W 2001 r. ukazała się już dyrektywa anulująca poprzednie regulacje. Kolejne
dyrektywy określają już tylko warunki stosowania procedur i zasad obrotu produktami GMO.
Kolejna Ustawa o GMO w Unii Europejskiej ma wejść w życie 12 sierpnia 2008 roku. Jest więc krótki
czas na zmianę stanowiska RP. Ograniczanie stosowania np. pasz z GMO
w regionach kraju przyniesie jedynie wymierne szkody zarówno producentom jak i dystrybutorom
pasz oraz producentom zwierząt (szczególnie trzody i drobiu). Oponenci GMO biorą tu więc na
siebie olbrzymią odpowiedzialność materialną.
Działając lojalnie wobec konsumenta producenci i dystrybutorzy pasz oraz żywności
z zawartością GM powinni obligatoryjnie oznakowywać opakowania zaznaczając udział komponentu.
Przeciwnie, jeżeli tego się nie przestrzega GMO może być rozprowadzane dla konsumentów
podstępnie. Apele producentów pasz i zwierząt kierowane do rządu w sprawie GMO nie powinny
pozostawać bez odpowiedzi.
Za wprowadzeniem GMO jest większość środowiska naukowego, genetyków i medyków
oraz żywieniowców, paszoznawców i ekonomistów także Rada Gospodarki Żywnościowej, Izba
Zbożowo-Paszowa, Polski Związek Producentów Pasz, Krajowa Rada Drobiarstwa, Koalicja na Rzecz
Nowoczesnego Rolnictwa, placówki PAN, uniwersytety, placówki naukowe prowadzące
badania genetyczne, medyczne, żywieniowe i inne z obszaru biologii.
Zdecydowanie za słabo prowadzona jest informacja w tej sprawie przez środowiska naukowe,
media i kompetentne w tym przedmiocie ministerstwa (Zdrowia, Środowiska, Rolnictwa). Za mało
w tej sprawie wypowiadają bezstronnie opiniodawcze media. Ostatnio ukazują się stronnicze,
sceptyczne audycje TVN. Z tych przyczyn agresywna, populistyczna propaganda jest skuteczna i przez
to bardzo szkodliwa. Społeczeństwu należy się prawda w tej sprawie.
Prawda służyć będzie racjonalizacji gospodarki żywnościowej – najważniejszej strategicznie
gałęzi gospodarki. We wszystkich krajach wysokorozwiniętych ta sprawa od dawna jest zrozumiana.
W interesie społeczeństwa wyniki badań naukowych są wdrażane do produkcji i konsumpcji
z widocznym efektem gospodarczym i ekonomicznym. Do obiecujących należy zainteresowanie
Rządu i Prezydenta RP tym zagadnieniem.
Przyłączmy do grona krajów cywilizowanych, uznających oczywiste fakty i dowody
naukowe o GMO. W oparciu o liczne wyniki badań prowadzonych od 38 lat stwierdzić trzeba,
iż GMO jest wielką nadzieją światowej gospodarki żywnościowej i medycyny.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
154
Sławomir Sowa, Kierownik Laboratorium Kontroli Genetycznie Modyfikowanych Organizmów (GMO) w Zakładzie Biotechnologii i Cytogenetyki Roślin w Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin – Państwowym Instytucie Badawczym
Jakie będą - w perspektywie najbliższych 20-30 lat - ekonomiczne, społeczne
i środowiskowe konsekwencje wprowadzenia do polskiego rolnictwa upraw roślin
zmodyfikowanych genetycznie, a jakie konsekwencje wprowadzenia zakazu ich uprawy? W Polsce
są uprawiane autoryzowane w UE odmiany GMO, zgodnie z prawem polskim i europejskim. Żaden
z krajów UE nie wprowadził zakazów upraw GMO, jedynie czasowe zakazy uprawy konkretnych
odmian GMO podstawie danych niepotwierdzonych naukowo. Wprowadzenie zakazu upraw GMO
ograniczy nie tylko konkurencję polskiego rolnictwa w UE i w świecie, ale narusza podstawową
zasadę na której budowane jest prawo unijne, tj. zasadę poszanowania praw konsumenta.
Zamykanie Polski na innowacje jest niezgodne z realizowaną aktualnie w UE Strategią Unia 2020,
której celem jest uczynienie z UE najbardziej konkurencyjnej gospodarki świata. Priorytet tej strategii
to rozwój inteligentny (rozwój gospodarki opartej na wiedzy i innowacjach). Rozwój ekonomiczny
i społeczny kraju nie jest możliwy bez rozwoju obszarów wiejskich. Gospodarka oparta
na innowacjach generuje środki, które są wykorzystywane dla utrzymania tradycyjnych technologii.
Wprowadzenie zakazu uprawy GMO jest niezgodne z prawem wspólnotowym. Na podstawie
danych potwierdzonych naukowo można wprowadzać tylko zakazy upraw konkretnych odmian
genetycznie zmodyfikowanych (Dyrektywa 2001/18/WE), jeśli stwierdzimy, że np. te odmiany mogą
być niebezpieczne dla środowiska, zdrowia człowieka czy zwierząt. Nie można wprowadzać zakazów
uprawy wszystkich GMO.
Czy wprowadzenie do środowiska w Polsce roślin zmodyfikowanych genetycznie zagrozi
bioróżnorodności? Bioróżnorodność dotyczy zarówno zasobów genowych jak i liczby gatunków i ich
występowania, ale w największym stopniu środowiska (czyli zróżnicowanych ekosystemów). Żaden
typ rolnictwa - zarówno konwencjonalne, jak i ekologiczne czy wykorzystujące GMO - nie jest czymś
naturalnym w środowisku, ponieważ zmienia naturalne ekosystemy w pola uprawne, ujednolicając
środowisko do celów produkcji żywności. To rolnictwo w największym stopniu ograniczyło i stale
ogranicza różnorodność biologiczną. Aby zrozumieć zakres tych zmian należy pamiętać, że w świecie
jest około 270 000 gatunków roślin - z czego 3000 gatunków człowiek wykorzystuje jako pożywienie,
16 gatunków jest uprawianych na wielka skalę, a 8 gatunków dostarcza aż 80% pożywienia.
Duże areały upraw konwencjonalnych, ekologicznych czy genetycznie zmodyfikowanych
zamieniają naturalne ekosystemy na pola uprawne i w taki sam sposób ograniczają bioróżnorodność
środowiska. Zwiększająca się aktualnie powierzchnia upraw kukurydzy czy soi na świecie, ogranicza
także liczbę gatunków uprawnych, jednak problem ten pozostaje bez względu na to czy są to uprawy
odmian konwencjonalnych czy genetycznie zmodyfikowanych. Z drugiej strony bardziej efektywna
produkcja z jednostki powierzchni chroni naturalne ekosystemy przed zamianą na pola uprawne.
Regulacje prawne UE dotyczące autoryzacji odmian GM do uprawy, wymagają rozpatrywania
każdego przypadku osobno (jaki gatunek, czy ma dzikorosnących krewniaków, jaka cecha została
wprowadzona, na jaką skalę jest uprawiany, jaki jest wpływ na organizmy niedocelowe itp.) bez
wyciągania ogólnych wniosków co do bezpieczeństwa dla środowiska naturalnego. Szukając
odpowiedzi na temat wpływu GMO na bioróżnorodność, należy stosować te same zasady. Zagrożenie
dla bioróżnorodności nie wynika z zastosowanej techniki uprawy a głównie ze zmian w środowisku
i w strukturze zasiewów.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
155
Czy możliwa jest i na jakich zasadach koegzystencja wysokotowarowego rolnictwa
z udziałem GMO i rolnictwa tradycyjnego oraz ekologicznego? Od momentu kiedy genetycznie
zmodyfikowane rośliny stały się częścią rynkowego rolnictwa, ich małe niezamierzone domieszki
będą znajdowane w plonach innych odmian - zarówno konwencjonalnych, jak i ekologicznych.
Podobnie małe niezamierzone domieszki innych odmian będą znajdowane w plonach odmian GM.
Dlatego, koegzystencja jest możliwa jedynie, jeśli zaakceptujemy fakt, że absolutna „czystość” plonu
jest nie do osiągnięcia.
Należy wyraźnie podkreślić, że koegzystencja nie dotyczy aspektów bezpieczeństwa,
ponieważ ochrona zdrowia i środowiska była przedmiotem oceny przed dopuszczeniem genetycznie
zmodyfikowanych odmian do uprawy. Żaden z typów rolnictwa: konwencjonalny, ekologiczny czy też
wykorzystujący GMO, nie może być wykluczony z użytkowania w Unii Europejskiej. Ze sprawozdania
Komisji Europejskiej wynika, że opracowane przez kraje członkowskie zasady umożliwiają
zapewnienie koegzystencji. Do tej pory nie odnotowano szkód gospodarczych wynikających
z nieprzestrzegania zasad koegzystencji lub z nieodpowiedniego charakteru uregulowań prawnych.
Czy, w związku z tym, że już obecnie składnikiem pasz wysokobiałkowych są rośliny
genetycznie zmodyfikowane, możliwa jest produkcja zwierzęca z zakazem stosowania GMO jako
składnika pasz? Żaden z krajów członkowskich nie wprowadził zakazu stosowania GMO jako pasze
tak jak zrobiła to Polska, ponieważ jest to niezgodne z prawem wspólnotowym. Nie możemy
zapominać,
że w UE jako pasze można wykorzystywać tylko te GMO, które zostały uznane za bezpieczne dla
zdrowia zwierząt i zdrowia człowieka, a proces ich autoryzacji jest procesem przebiegającym
na poziomie unijnym zgodnie z wymaganiami Rozporządzenia 1829/2003/WE. Żaden z krajów
członkowskich nie wprowadził również zakazu stosowania genetycznie zmodyfikowanej żywności,
której autoryzacja jest regulowana przez to samo rozporządzenie. Aktualnie w UE istnieje ponad 40
różnych modyfikacji jest autoryzowanych jako żywność i pasze. Gdyby okazało się, że którakolwiek
z nich jest niebezpieczna należałoby chronić zdrowie ludzi a nie tylko zwierząt. Polska będąc
członkiem Unii Europejskiej, nie może zakazywać stosowania autoryzowanych w UE i bezpiecznych
pasz i żywności GMO.
Podsumowanie
GMO to tylko technologia, która pozwala nam uzyskać różne produkty. Dlatego technologii
nie można rozpatrywać w kategoriach dobra czy zła. Genetycznie zmodyfikowana kukurydza czy
pszenica odporna na suszę lepiej chroni zasoby jakimi jest woda w porównaniu do odmian
ekologicznych czy konwencjonalnych, które wymagają podlewania. Jednak to nie metoda uzyskania
zmian jest ważna a osiągnięty cel – ochrona zasobów wody. Stąd decyzje o wykorzystaniu każdego
GMO. Wierzę, że w niedalekiej przyszłości genetycznie zmodyfikowane rośliny chroniące nasze
zasoby znajdą szerokie zastosowanie także w rolnictwie ekologicznym, co ułatwi realizację
II priorytetu strategii UE 2020, czyli rozwoju zrównoważonego (promowanie gospodarki – efektywniej
wykorzystującej zasoby, bardziej zielonej, a zarazem konkurencyjnej).
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
156
Stanowisko Komitetu Biotechnologii Polskiej Akademii Nauk 68
Nowe technologie szansą polskiej gospodarki: GMO dla przemysłu i rolnictwa
Rozwój gospodarczy kraju w coraz większym stopniu zależy od umiejętności wykorzystania
innowacyjnych technologii i odnawialnych zasobów biologicznych. Przed Polską, tak jak przed innymi
krajami, stoi konieczność rozwiązania podstawowych problemów, między innymi związanych
z bezpieczeństwem energetycznym kraju i zapewnieniem konkurencyjności przemysłu i rolnictwa.
Przy rozwiązywaniu tych problemów rola nauki jest zasadnicza. Wystarczy wymienić zagadnienia
takie, jak energetyka jądrowa, gaz łupkowy, biopaliwa, nowe materiały (grafen), wysoko wydajne
odmiany roślin i zwierząt hodowlanych, nowe farmaceutyki i metody diagnostyczne, by uświadomić
sobie, jak ważne jest wykorzystanie polskiego potencjału naukowego w pracach na rzecz gospodarki.
Komitet Biotechnologii PAN stanowczo popiera wykorzystanie w gospodarce organizmów
zmodyfikowanych genetycznie (GMO).
W połowie lat 70. XX wieku stworzono podwaliny nowej dyscypliny naukowej - inżynierii
genetycznej. Na przełomie XX i XXI wieku techniki inżynierii genetycznej niesłychanie się rozwinęły
i posłużyły do konstruowania organizmów (GMO), które znajdują rozliczne zastosowania, przede
wszystkim w medycynie, przemyśle farmaceutycznym, rolnictwie i ochronie środowiska. Na nich
opiera się produkcja licznych szczepionek (np. przeciwko żółtaczce), biofarmaceutyków, jak insuliny,
erytropoetyny, interferonu, hormonu wzrostu, innych hormonów, czynników diagnostycznych, jak
przeciwciała monoklonalne. Techniki inżynierii genetycznej posłużyły do konstruowania wydajnych
odmian roślin, takich jak soja i kukurydza GM, wykorzystywanych głównie do produkcji tańszych pasz.
Rośliny GM stanowią także surowiec dla przemysłu tekstylnego (bawełna Bt) i energetycznego
(bioetanol, biomasa). Za pomocą nowych biotechnologii uzyskuje się enzymy i półprodukty dla
przemysłu papierniczego i tekstylnego, a także dodatki do żywności (aminokwasy, witaminy).
Do jednych z najważniejszych zastosowań inżynierii genetycznej należy opracowanie dla medycyny
metod diagnostycznych opartych o analizy sekwencji DNA. Oczekuje się, że w najbliższym
dziesięcioleciu powstaną skuteczne szczepionki przeciwnowotworowe, a być może i terapie genowe.
W Polsce techniki inżynierii genetycznej są wykorzystywane w pracach wielu ośrodków
naukowych. Znalazły też zastosowanie do produkcji niektórych leków; z genetycznie
zmodyfikowanych mikroorganizmów wytwarzana jest ludzka insulina. Bardzo zaawansowane są
prace badawcze nad otrzymaniem innych farmaceutyków i szczepionek. Polskie uczelnie od lat
kształcą specjalistów w tym zakresie. Jesteśmy natomiast, w stosunku do innych krajów, ogromnie
zacofani w wykorzystywaniu omawianych technologii w rolnictwie i bioenergetyce. Ważnym
powodem tego jest brak zapisów prawnych, które regulowałyby prace nad GMO i zachęcały
do wdrażania nowoczesnych technologii w rolnictwie.
Prace nad ustawą o GMO i zasadami prowadzenia prac w dziedzinie inżynierii genetycznej
doprowadziły do powstania projektów ustaw omawianych na forum Komisji Sejmowych. Niestety,
powstają one z inicjatywy Ministerstwa Środowiska i pod silnym naciskiem organizacji
pozarządowych sprzeciwiających się wykorzystywaniu GMO. Co najbardziej niepokoi, przedstawiciele
Rządu RP i wielu parlamentarzystów podpisuje się pod hasłem „Polska wolna od GMO”. Wynika to
z szeroko zakrojonych akcji propagandowych, które przedstawiają żywność i pasze otrzymywane
z genetycznie zmodyfikowanych roślin jako zagrożenie dla zdrowia człowieka, a same GMO, jako
poważne zagrożenie dla środowiska.
68
Opracowanie: Piotr Węgleński i Tomasz Twardowski 5 stycznia 2012 roku
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
157
Genetycznie zmodyfikowaną żywność od 20 lat spożywają miliony ludzi, przede wszystkim
w krajach Ameryki Północnej i Południowej. Paszami z roślin GM karmione są miliardy sztuk bydła
i drobiu. Z leków, szczepionek i diagnostyków pozyskiwanych z genetycznie modyfikowanych
mikroorganizmów korzystają miliony ludzi na całym świecie, również i w Polsce. Nigdy i nigdzie nie
doprowadziło to do jakiegokolwiek przypadku zagrożenia ludzkiego zdrowia, czy też zdrowia
zwierząt. Wszelkie, bardzo rygorystyczne badania, oceniane przez takie organizacje jak FDA czy EFSA,
odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żywności i leków wykazały, że produkty otrzymywane z GMO są
bezpieczne.
Żywność i inne produkty otrzymywane z GMO, zostały w pełni zaakceptowane w USA,
Kanadzie, Brazylii i innych krajach. W Europie panuje wobec nich stosunek niechętny lub wrogi.
Wynika to przede wszystkim z tego, że Europa jest pod względem wykorzystywania nowych
technologii w rolnictwie zapóźniona w stosunku do Stanów Zjednoczonych i pragnie zastopować
napływ tańszej żywności i pasz z tego kraju. Niechęć do GMO powoduje, że regulacje dotyczące GMO
są w Unii Europejskiej znacznie bardziej restrykcyjne niż w krajach Ameryki Północnej, Południowej
i Azji. Niestety, kształt projektów ustaw o GMO opracowanych w Polsce świadczy o tym,
że proponowane przepisy będą jeszcze bardziej restrykcyjne niż wymagania prawa UE.
Komitet Biotechnologii Polskiej Akademii Nauk zwraca się do rządu RP z apelem, by w prace nad
legislacją związaną z GMO włączeni zostali przedstawiciele polskiej nauki, specjaliści w zakresie
nowoczesnych biotechnologii. Dla gospodarki Polski (i całej Unii) byłoby niezwykle korzystne,
by udało się wykorzystać doświadczenia amerykańskie i odpowiedzialnymi za legislację, a później
kontrolę przestrzegania prawa, uczynić resorty zdrowia, nauki, rolnictwa i środowiska z resortem
nauki lub zdrowia jako koordynatorem. Obserwując poważną i stale rosnącą rolę Polski w Unii
uważamy, że Polska mogłaby i powinna stać się rzecznikiem wprowadzania nowoczesnych
technologii w rolnictwie i innych dziedzinach gospodarki. Wiemy, że znaleźlibyśmy licznych
sojuszników w gremiach naukowych i gospodarczych wielu krajów UE. Bardzo mocno sugerujemy też,
by do prac nad ustawami o GMO włączyć poważne polskie organizacje rolnicze, mocno
zainteresowane unowocześnianiem polskiego rolnictwa. Jest bowiem niezwykle ważne
by wprowadzanie nowych technologii nie odbywało się kosztem środowiska naturalnego, a także
by rolnicy pragnący uprawiać tradycyjne odmiany roślin nie musieli się obawiać, że zostaną one
wyparte przez GMO.
Jednocześnie Komitet Biotechnologii Polskiej Akademii Nauk deklaruje, że z wielką uwagą
rozpatrywać będzie wszelkie postulaty płynące ze strony naukowców i organizacji zajmujących się
ochroną środowiska.
Uzasadnienie „Stanowiska” Komitetu Biotechnologii Polskiej Akademii Nauk
Nowe technologie szansą polskiej gospodarki: GMO dla przemysłu i rolnictwa - omówienie
zagadnienia
Biogospodarka
Ile będzie kosztować rezygnacja z GMO?
GMO w polskim rolnictwie
Stan prawny
Możliwe zagrożenia
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
158
Wnioski
Biogospodarka
Biogospodarka jest definiowana jako przekształcenie wiedzy wynikającej z nauk
przyrodniczych w nowe produkty przyjazne dla środowiska – czyli gospodarki opartej na wiedzy
i odnawialnych zasobach [ang. Knowledge Based Bio-Economy, KBBE]. W zakresie nowoczesnej
biotechnologii ogromne znaczenie mają genetycznie zmodyfikowane organizmy (GMO) otrzymywane
za pomocą technik inżynierii genetycznej (w sposób reproduktywny), umożliwiających przeniesienie
informacji genetycznej pomiędzy różnymi organizmami (także odrębnych gatunków).
Znaczenie gospodarki opartej na wiedzy i innowacjach podkreślone zostało już w 2010 r. w
Strategii Lizbońskiej, która wskazała nadrzędny cel UE, jako: „przekształcenie UE w najbardziej
konkurencyjną i dynamiczną, opartą na wiedzy gospodarkę na świecie, zdolną do zapewnienia
trwałego wzrostu gospodarczego, stworzenia liczniejszych i lepszych miejsc pracy
oraz zagwarantowania większej spójności społecznej” [1,2]. Koncepcję tę podtrzymano
i rozwinięto w Strategii „Europa 2020” . Potrzeba stworzenia warunków umożliwiających
przekształcenie nowych pomysłów w innowacyjne produkty, które z kolei przyczynią się
do wzrostu gospodarczego i tworzenia nowych miejsc pracy, nabrała większego znaczenia
w kontekście wychodzenia z kryzysu gospodarczego [3].
Zgodnie z raportem „Polska 2050” [4] Polska ma realną szansę na „zmniejszenie dystansu
cywilizacyjnego w stosunku do rozwiniętych państw Unii Europejskiej (…) jeżeli (…) klasa polityczna
będzie zdolna do zmiany paradygmatów stosownie do wymagań przyszłości…” ([4],
s. 86, 87).
Biotechnologia oferuje rozwiązania dla wielu wyzwań współczesnego świata w postaci m.in.
biofarmaceutyków, biomateriałów, bioenergii, biopaliw oraz zrównoważonej produkcji żywności i
pasz, dlatego określana jest jako „główny filar” innowacyjnej biogospodarki [5-7]. Powszechne
uznanie konieczności wykorzystania wiedzy oraz innowacyjnych produktów
i procesów w gospodarce, nie przekłada się na konkretne działania gwarantujące realizację koncepcji
biogospodarki w Polsce. Obserwujemy zarówno bardzo niski stopień finansowania badań naukowych
przez państwo jak i przez przemysł, jak i komercjalizacji efektów prac B+R [8], co bezpośrednio
rzutuje na zapóźnienie Polski do większości krajów UE. Ponadto ma miejsce niewystarczająca
współpraca między środowiskiem naukowym a biznesem. Dodatkowym utrudnieniem jest także brak
rozwiązań legislacyjnych, zgodnych z legislacją UE i promujących rozwój innowacyjnych technologii, a
także opór społeczny wobec niektórych sektorów biotechnologii.
Kompleks tych zagadnień ma zasadnicze znaczenie dla decydentów politycznych
i gospodarczych, świata nauki oraz całego społeczeństwa zainteresowanego jakością życia [9,10].
Ile będzie kosztować rezygnacja z GMO?
Ile będzie kosztować rezygnacja z GMO (genetycznie zmodyfikowanych organizmów) i czy jest
to możliwe? Na to proste pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Można stwierdzić jednoznacznie, że bez
nowoczesnej biotechnologii nie jest możliwa produkcja biofarmaceutyków i realizacja procedur
diagnostycznych. Szczęśliwie społeczeństwo generalnie akceptuje
tę biotechnologię. W przypadku rolnictwa i uzależnionych od niego działów gospodarki odpowiedź
jest znacznie trudniejsza. Specjaliści są zgodni co do tego, że w przyszłości nie obejdziemy się bez
bioenergii i biomateriałów, a rezygnacja z agrobiotechnologii doprowadziłaby do znacznego wzrostu
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
159
cen żywności. W krajach niewykorzystujących biotechnologii w rolnictwie nastąpiłoby gwałtowne
obniżenie jakości życia w stosunku do krajów, które umiejętnie ją wykorzystują.
Pierwsza i pozornie najprostsza sfera to gospodarka. Biotechnologie - podobnie jak
technologie informacyjne - należy zaliczyć do tzw. metatechnologii. Gospodarka to zarówno
biopaliwa i nowe materiały, jak i rynek pracy dla wykształconych kadr [ponad 1000 magistrów
biotechnologii rocznie opuszcza mury naszych uczelni]; obniżenie jakości naszego życia – to nie tylko
wzrost cen żywności, ale także dostępność nowej generacji leków, preparatów diagnostycznych czy
też kosmetyków; równość szans oznacza konkurencyjność w odniesieniu do standardu i możliwości
zarówno w innych krajach Zjednoczonej Europy jak i Indii, Chin, czy też RPA.
Rozważając kompleksowość zagadnień konieczne jest zwrócenie uwagi na niezbędność
uwzględnienia w rozważaniach stanowiska ekonomistów, socjologów raz polityków
i administracji państwowej. Szczególnie istotnym przypadkiem jest dalszy rozwój polskiego rolnictwa,
gdzie konieczne jest uwzględnienie takich czynników jak rozdrobnienie pól uprawnych i rola
społeczna gospodarstw drobnotowarowych oraz produkcja ekologiczna w zestawieniu
ze znaczeniem produkcji rolnej wielkotowarowej.
GMO w polskim rolnictwie
W 2010 r. areał upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych na całym świecie sięgnął 150
milionów ha i blisko 15 milionów rolników w 29 krajach zdecydowało się na ten rodzaj uprawy. Brak
jest danych za 2011 r., ale oczekiwany jest dalszy wzrost areału upraw GM, zwłaszcza
w tzw. krajach trzeciego świata; podobne są zapowiedzi na 2012 r. W krajach europejskich rolnicy
uprawiają jedynie kukurydzę Bt (odporną na owadziego szkodnika - omacnicę prosowiankę)
oraz ziemniak AMFLORA, na łącznym obszarze poniżej ok. 100 000 ha. W 8 krajach UE wprowadzono
moratorium na uprawy GM (często błędnie określane terminem „zakaz”),
w pozostałych nie stosuje się żadnych ograniczeń. W Polsce ma miejsce zakaz handlu materiałem
siewnym GM, ale nie ma zakazu produkcji rolniczej, a zatem uprawa roślin genetycznie
zmodyfikowanych jest legalna. Według danych Polskiego Związku Hodowców Kukurydzy w 2008 r.
uprawiano w Polsce ok. 3000 ha kukurydzy Bt, aczkolwiek należy podkreślić, że są to dane
szacunkowe, bowiem w Polsce nie ma obecnie obowiązku rejestracji upraw GM. Można
przypuszczać, że areał upraw kukurydzy Bt jest znacznie większy. Materiał siewny jest sprowadzany z
krajów sąsiednich (bowiem, jak wspomniano, obowiązuje zakaz handlu materiałem siewnym GM w
Polsce, natomiast legalny jest handel nasionami GM w UE).
Od marca 2010 r. możliwa jest w krajach Unii Europejskiej produkcja rolnicza ziemniaka
AMFLORA. Ziemniak GM AMFLORA (zarejestrowany przez UE 2 marca 2010 r.) – to odmiana
przemysłowa, skrobiowa, która w niewielkim stopniu wytwarza amylozę, a biosyntetyzuje prawie
wyłącznie amylopektynę. Odmiana ta nie nadaje się do konsumpcji.
Zasadniczym dla Polski zagadnieniem jest obecnie kwestia produkcji pasz przemysłowych.
Podstawą produkcji pasz niezbędnych do produkcji mięsa (drobiowego, wołowego i wieprzowego),
mleka oraz jaj i wszystkich produktów pochodnych jest śruta sojowa, produkowana z nasion soi GM
po wytłoczeniu oleju. Śruta sojowa jest importowana przez Polskę w ilości ok. 2 mln ton rocznie,
głównie z Ameryki Południowej. Około 98% tej śruty pochodzi z soi GM, która jest ok. 20–30% tańsza
od „gwarantowanie niemodyfikowanej” (dalej: „non-GM”). Należy zwrócić uwagę na to, że próba
zakupu 2 mln ton soi „non-GM” na rynku światowym spowodowałaby wzrost ceny takiego produktu.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
160
Jak ważna jest dla polskiej gospodarki sprawa śruty sojowej ilustrują dane uzyskane
z Instytutu Zootechniki-PIB (IERiGŻ-PIB. Rynek Drobiu i Jaj, 2009 r.) produkcją mięsa drobiowego
i jaj w Polsce zajmuje się:
- 828 ferm produkcji jaj wylęgowych,
- 261 zakładów wylęgu drobiu,
- 4028 ferm brojlerów kurzych i ferm reprodukcyjnych,
- 1024 ferm jaj spożywczych,
- 298 zakładów pakowania jaj,
- 15 zakładów przetwórstwa jaj.
5052 fermy zajmują się produkcją drobiarską, zatrudniają 15 000 osób oraz 40 000
pracowników sezonowych. Zakaz stosowania pasz GM zagraża upadłością 1/3 ferm i zakładów
drobiarskich, szczególnie mniejszych firm, a w pierwszym rzędzie przedsiębiorstw rodzinnych.
Zgodnie z szacunkami Instytutu Zootechniki - PIB oraz IERiGW-PIB, Rynek Drobiu i Jaj (2009), należy
oczekiwać następujących efektów społecznych:
- Spadek produkcji mięsa drobiowego spowoduje wzrost jego ceny i artykułów pochodnych; spadek
spożycia mięsa drobiowego o 30-50% (7-12 kg).
- Wzrosną koszty utrzymania rodzin.
- Ograniczenie spożycia mięsa dotknie najuboższe rodziny.
- Import mięsa nie daje pewności co do pochodzenia mięsa [w tkankach zwierząt (mięsie, mleku,
jajach) nie można wykryć obecności transgenicznego DNA pochodzącego ze zmodyfikowanych
komponentów].
- Wartość importu wyniesie około 6-8 mld zł. rocznie.
- Ograniczenie sektora produkcji zwierzęcej, głównie drobiarskiej:
- pozbawienie dochodów i pracy rodzin zajmujących się produkcją;
- pogorszenie sytuacji firm uboju, przechowalnictwa i obrotu (handlu);
- zwiększenie bezrobocia;
- pogorszenie poziomu odżywiania się rodzin.
Zgodnie ze scenariuszami Komisji Europejskiej (podajemy za F. Brzóska, „Ekonomiczne
i społeczne aspekty biotechnologii” pod red. S. Zięby, Warszawa, Almamer, 2009) wstrzymanie
importu śruty sojowej w najgorszej wersji wydarzeń będzie prowadzić do spadku produkcji
wieprzowiny o 34,7%, a drobiu o 43,9% w krajach Unii. Zrozumiałe, że te braki rynkowe zostaną
natychmiast uzupełnione poprzez import z krajów Azji lub Ameryki Płn. i Płd.; można z całym
przekonaniem stwierdzić, że import będzie po pierwsze droższy, a po drugie importowane mięso
będzie wyprodukowane na bazie pasz transgenicznych.
Kolejnym zagadnieniem jest produkcja bioenergii. Najprostszą drogą jest przetworzenie cukru
w bioetanol. Brazylia jest jedynym krajem, który produkuje bioetanol z trzciny cukrowej GM w cenie
niższej aniżeli import ropy naftowej. Około 80% transportu drogowego w Brazylii korzysta z
bioetanolu. Jednakże jest to jedyny kraj, w którym produkcja bioetanolu jest ekonomicznie
uzasadniona. Natomiast produkcja bioetanolu z ziarniaków jest po pierwsze ekonomicznie
nieuzasadniona, a po drugie w istotnym stopniu sprzeczna z interesem społecznym, bowiem
zmniejsza ilość zboża na rynku i powoduje wzrost cen żywności. Taka sytuacja miała miejsce w USA w
latach 2007/2008, gdzie zaczęło brakować ziarna kukurydzy,
a jednocześnie nastąpił istotny wzrost cen. Warto zauważyć, że istotną rolę odegrały w tej kwestii
procesy spekulacyjne na giełdzie surowców spożywczych.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
161
Inną drogą otrzymywania biopaliw jest przekształcenie celulozy do cukrów prostych,
a następnie do bioetanolu. Ten proces jest bardziej skomplikowany technologicznie, droższy
i wymaga enzymów celulolitycznych, otrzymywanych z mikroorganizmów genetycznie
zmodyfikowanych. W warunkach polskich należy rozważyć dwie koncepcje. Pierwsza
to produkcja bioetanolu z cukru z buraków cukrowych, a druga bardziej złożona to: wytworzenie
genetycznie zmodyfikowanych organizmów zdolnych do biosyntezy czynnika energetycznego, takiego
jak wodór albo metan. Obie koncepcje wymagają dokonania nie tylko opracowań technologicznych,
ale także precyzyjnego rachunku ekonomicznego.
Następna kwestia wymagająca analizy to wytwarzanie nowych innowacyjnych materiałów.
Najlepszą ilustracją powszechności i codzienności tej kwestii jest fakt masowego korzystania z
bawełny. Należy domniemywać, że skoro ponad 50% upraw światowych
to bawełna GM, to także nasza odzież jest produkowana… z bawełny genetycznie zmodyfikowanej.
Jednakże w tym przypadku w perspektywie użytkowania roślin GM mamy nie tylko masową
produkcję odzieży, ale także specjalistyczne produkty o wyjątkowych właściwościach: poczynając od
biodegradowalności [a zatem oczyszczania środowiska] po szczególną wytrzymałość oraz niepalność.
Genetycznie zmodyfikowane zwierzęta są na dużą skalę stosowane w doświadczeniach
farmaceutycznych. Natomiast nie wyrażono w żadnym kraju UE zgody na stosowanie zwierząt GM w
celach konsumpcyjnych. Niejednoznaczne są informacje w tej kwestii napływające
z krajów azjatyckich, a zgoda na przemysłową produkcję łososia GM w USA jest oczekiwana już od
dwóch lat. Główne cele modyfikacji zwierząt to:
- wykorzystanie ich w produkcji białek, enzymów i innych substancji stosowanych w przemyśle
farmaceutycznym (zwierzęta jako bioreaktory);
- uodpornienie organizmów zwierzęcych na choroby;
- zwiększenie ich produktywności, wydajności, a zatem uzyskanie zwierząt o pożądanych cechach w
hodowli;
- pozyskanie materiału do ksenotransplantacji.
W rozwoju krajowego rolnictwa opinia publiczna przywiązuje dużą wagę do rozwoju
ekoprodukcji, aczkolwiek obecnie znaczenie ekonomiczne produkcji ekologicznej jest bardzo
niewielkie (w 2009 roku 367 tys. ha, tj. około 2% polskich upraw rolnych, to uprawy ekologiczne
zgodnie z deklaracją samych producentów), jednakże z wyraźną tendencja wzrostową. Istotne jest
również zabezpieczenie istnienia rodzinnego gospodarstwa rolnego w Polsce jak i ochrona
bioróżnorodności. W opinii większości biotechnologów koegzystencja upraw ekologicznych
i genetycznie zmodyfikowanych jest możliwa, ale tego poglądu nie podzielają ekolodzy.
W przypadku żywnościowej produkcji rolnej ostateczna decyzja powinna zależeć od wyników badań
naukowych i opinii ekonomistów. Natomiast konsument winien mieć prawo wyboru.
Stan prawny
„Ramowe Stanowisko Rządu RP w sprawie GMO” zostało opracowane w 2006 r. przez rząd
premiera Jarosława Kaczyńskiego i z niewielkimi zmianami powtórzone przez rząd premiera Donalda
Tuska [opublikowane 08.2008 r.]. Podstawowe tezy tego obszernego dokumentu można w
uproszczeniu przedstawić następująco:
Zamknięte użycie GMO TAK
Uwolnienie doświadczalne GMO do środowiska NIE
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
162
Produkcja i wprowadzenie na rynek GMO innych niż żywność i pasze NIE
Produkcja krajowa żywności GM NIE , ale
Stosowanie i produkcja pasz GM NIE
Uprawa roślin GM NIE
Projekt ustawy „Prawo o GMO” opracowanej przez rząd premiera Donalda Tuska został
zaakceptowany w procesie notyfikacyjnym przez Komisję Europejską. Projekt ten jest zgodny
generalnie z „Ramowym Stanowiskiem”. Dopuszcza on wprowadzanie GMO do środowiska
(a w tym także uprawę roślin GM), jednakże pod bardzo surowymi rygorami administracyjnymi. Prace
przemysłowe i naukowe w warunkach zamkniętych są możliwe po spełnieniu określonych
uregulowań formalnych. Projekt ten był w trakcie intensywnych prac w Sejmie, w 2011 r. Obecny
stan prawny dopuszcza stosowanie pasz GM do 31.12.2012 r., a po tym terminie obowiązywać będzie
w Polsce ustawowy zakaz stosowania pasz GM. W odniesieniu do nasiennictwa, w lipcu 2011 r. Sejm
uchwalił ustawę dopuszczającą rejestrację roślin GM, ale zabraniającą handlu materiałem siewnym
GM. W sierpniu 2012 roku prezydent Bronisław Komorowski zawetował
tę ustawę. Uzasadniona jest opinia, że w 2012 r. te kwestie wymagają uregulowań ustawowych. W
przypadku braku legislacji zgodnej ze standardami UE należy oczekiwać egzekucji kar nałożonych
przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
Jest oczywiste, że w najbliższym czasie podjęte będą prace nad skonstruowaniem nowej
ustawy (lub daleko idącej nowelizacji obecnego aktu prawnego) regulującej zagadnienia GMO. Jest
ogromnie ważnym, by w pracach tych uczestniczyli specjaliści, zarówno genetycy, jak
i rolnicy oraz lekarze, ekonomiści. Ważne jest, by nowe przepisy uwzględniały interesy drobnych
gospodarstw, produkujących tzw. żywność ekologiczną, a także środowisk zajmujących się ochroną
środowiska. Te ostatnie nie mogą jednak stawiać swoich racji ponad wszystkie inne i nie uwzględniać
zarówno interesu państwa, jak i stanowisk wielu uczonych pozytywnie oceniających stosowanie
GMO.
Możliwe zagrożenia
Kwestia zagrożenia ze strony genetycznie zmodyfikowanych organizmów, a zwłaszcza roślin
transgenicznych oraz żywności GM jest przedmiotem wielu kontrowersji. Z punktu widzenia nauki,
rośliny genetycznie zmodyfikowane są tak samo bezpieczne (lub niebezpieczne) jak inne rośliny czy
też inne produkty innowacyjnych technologii. Niemożliwe jest sformułowanie „...100% pewności i
gwarancji bezpieczeństwa...” [11]. Najczęściej formułowane obiekcje dotyczą niekontrolowanych
przekrzyżowań międzygatunkowych, wbudowanie funkcjonalnych genów
z konsumowanych materiałów do genomu konsumenta, nabycie oporności na antybiotyki
(stosowane jako markery w GMO) oraz wywołanie alergii u konsumenta GMO. Od rozpoczęcia upraw
komercyjnych (1995 r.) produkcję roślin GM realizowano na ponad miliardzie ha, przy uprawach
pracowało kilkadziesiąt milionów rolników, konsumentami było kilka miliardów ludzi
i wiele miliardów zwierząt i ptactwa. Do dzisiaj nie ma żadnego udokumentowanego przypadku
poniesienia uszczerbku na zdrowiu jakiejkolwiek osoby pracującej z roślinami GM
lub spożywających produkty zawierające GM. To samo dotyczy zwierząt i ptactwa.
Istnieje bogata literatura poświęcona zagadnieniom biobezpieczeństwa produktów inżynierii
genetycznej w odniesieniu zarówno do człowieka jak i środowiska. Unia Europejska
w minionych 25 latach kosztem ponad 500 mln euro finansowała badania realizowane przez ponad
500 grup badawczych [11]. Prace te stanowią podstawę do prostego stwierdzenia,
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
163
że korzystanie z GMO nie prowadzi do wyższego zagrożenia dla człowieka czy też środowiska aniżeli
standardowe organizmy. Cytujemy jch wniosek końcowy w oryginalnym brzmieniu
(„… According to the projects' results, there is, as of today, no scientific evidence associating GMOs
with higher risks for the environment or for food and feed safety than conventional plants and
organisms…”).. Prace te dotyczą następujących zagadnień:
- metody analityczne detekcji GMO (głównie w żywności i paszach), co warunkuje identyfikację oraz
weryfikuje znakowanie produktów;
- uwarunkowań determinujących potencjalne zagrożenia dla zdrowia w wyniku stosowania GMO w
produkcji żywności, leków i diagnostyki;
- właściwości i produkcja roślin, przede wszystkim odpornych na patogeny, grzyby i wirusy;
- uwarunkowań transferu genów i koegzystencji organizmów GM i nie-GM;
- czynników warunkujących przyswajanie azotu w celu poprawy efektywności produkcji zbóż;
- zdefiniowanie efektów organizmów GM na bioróżnorodność.
Do podobnego wniosku można dojść po zapoznaniu się z wynikami rutynowych prac
kontrolnych realizowanych przez EFSA (European Food Safety Authority, Europejski Urząd
Bezpieczeństwa Żywności) oraz badawczych realizowanych przez JRC (Joint Research Center,
Połączone Ośrodki Badawcze, z siedzibą w Ispra), które są podstawą merytoryczną stanowiska
Komisji Europejskiej. Szczególnie wartościowe są polskie prace w tym zakresie realizowane
w naszym kraju, na polskim materiale, w krajowych warunkach. Lista polskich prac w załączeniu [13].
Natomiast opracowania przeciwników inżynierii genetycznej publikowane są głównie na stronach
internetowych jak również na podstawie, nie zweryfikowanych przez innych badaczy, pojedynczych
publikacji naukowych .
Przeciwnicy inżynierii genetycznej powołują się na kilka prac naukowych (por. dane
i cytowania z e/, g/, poniżej) wykazujących szkodliwość dla szczurów karmy sporządzonej z roślin GM,
które po zweryfikowaniu przez poważne ośrodki naukowe zostały zdyskwalifikowane jako nierzetelne
(12). Jeśli chodzi o prace, na które najczęściej powołują się polscy przeciwnicy GMO, są to przede
wszystkim publikacje na stronach internetowych, artykuły prasowe i audycje telewizyjne. Wśród
najczęściej cytowanych publikacji znajduje się słynna książka Jeffreya Smitha „Nasiona kłamstwa”.
Autor, nauczyciel tańca w Stanach Zjednoczonych, założyciel szkoły joginów, jest przykładem
hochsztaplera, który został uznany za „guru” przez przeciwników GMO, w tym osób w Polsce
z tytułami profesorskimi. Do najczęściej cytowanych w minionym roku w Polsce publikacji
przeciwników GMO należą:
Jędrysiak M., Ćwierć miliona samobójców,
http://wyborcza.pl/1,87648,9596856,Cwierc_miliona_samobojcow.html
[dostęp 18.07.2011].
Kawa M., Pomidor transgeniczny Flavar Savr - Pierwsze GMO wprowadzone do obrotu,
[dostęp 22.04.2011].
Klein M., Madej M., Rośliny i żywność modyfikowane genetycznie,
http://www.srodowiskoazdrowie.pl/wpr/Aktualnosci/Czestochowa/Referaty/Klein.pdf
[dostęp 19.08.2011].
Program Uwaga „GMO jedzenie z obcym genem” [dostęp TVN 20.07.2011].
Smith Jeffrey M., Nasiona kłamstwa, czyli o łgarstwach przemysłu i rządów na temat
żywności modyfikowanej genetycznie, Oficyna Wydawnicza 3.49, Poznań 2007: 33, 168.
http://zbrodniarze.com [dostęp 04.07.2011]
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
164
Wiąckowski Stanisław K. Genetycznie modyfikowane organizmy obietnice i fakty,
Wydawnictwo Ekonomia i Środowisko 2008: 31. 12
Przeciwnicy GMO pomału wycofują się z twierdzeń o bezpośrednim zagrożeniu zdrowia
ludzkiego przez żywność z roślin GM lub mięso i inne produkty zwierząt karmionych paszami GM.
W zamian postulują, że żywność GM może odbić się na zdrowiu przyszłych pokoleń. Trudno
udowodnić takie twierdzenie, jedyną drogą jest wykonywanie doświadczeń na zwierzętach
laboratoryjnych o krótszym niż człowiek cyklu życiowym. W doświadczeniach tych nie wykazano, jak
dotąd, by jakiekolwiek zagrożenia miały miejsce.
Oddzielnym zagadnieniem, jest często podnoszony przez przeciwników GMO, wpływ upraw
roślin GM na środowisko. Uprawy roślin GM, podobnie jak wszelkie monokultury roślin uprawnych,
mają niekorzystny wpływ na środowisko. Na polach obsianych roślinami GM odpornymi na owady
będą ginęły nie tylko szkodniki owadzie, ale również owady pożyteczne. W wyniku przekrzyżowań
roślin o zwiększonej tolerancji na środki chwastobójcze z roślinami dziko rosnącymi, mogą pojawić się
rośliny GM, które nie były celem doświadczeń. Te i inne skutki uprawiania roślin GM powinny być
dokładnie sprawdzane. Powstało wiele opracowań zajmujących się problematyką wpływu GMO na
środowisko. Autorzy tych opracowań podkreślają nie tylko zagrożenia płynące z upraw roślin GM, ale
też ogromny, korzystny wpływ tych upraw, wyrażający się między innymi tym, że duża wydajność
roślin GM pozwala na zmniejszenie areału upraw, przez co ratuje się najcenniejsze przyrodniczo
ekosystemy, takie jak puszcze amazońskie czy sawanny afrykańskie. Wszystkie aspekty oddziaływania
roślin GM na środowisko powinny być badane, i to w krajach, w których rośliny takie są uprawiane.
Trudno bowiem przenosić wyniki badań wykonanych np. w Brazylii na kraje leżące w innej strefie
klimatycznej. Obecnie prowadzone badania dotyczą, przykładowo, następujących kwestii:
- NTO (non-target organisms) - oddziaływania z organizmami niedocelowymi, to znaczy testowanie
możliwych oddziaływań z organizmami, które nie są przewidywanym celem interakcji, jednakże
konieczne jest eksperymentalne wykluczenie takiej możliwości;
- FT (field trials) - Próby polowe. Weryfikacja w naturalnych warunkach środowiskowych (polowych)
wyników prac laboratoryjnych;
- RE (receiving environments) - środowiska otrzymujące; zróżnicowanie regionów geograficznych UE;
Sprawdzanie wpływu upraw roślin GM na środowisko w konkretnej lokalizacji geograficznej;
- LT (long term effects) - efekty długoterminowe. Testowanie długoterminowych skutków upraw
roślin GM i spożywania produktów GM na zwierzętach doświadczalnych;
- NC (effect of non coding nucleic acid) - efekt kumulacji/transferu oligonukleotydów,
czyli potencjalne efekty regulatorowe małych RNA lub DNA.
Prace nad wymienionymi zagadnieniami powinny być prowadzone również i w Polsce,
w naszych, lokalnych warunkach geoklimatycznych. Po to aby można je było prowadzić, konieczne
jest wprowadzenie legislacji umożliwiającej stosowanie GMO w otwartym środowisku.
Wnioski
Prowadzenie jakiejkolwiek działalności społecznej, gospodarczej, a także naukowej związane
jest zawsze z pewnym ryzykiem i zagrożeniem w różnych sferach społecznych, zawodowych czy też
gospodarczych. Jednakże, zwłaszcza w odniesieniu do prac naukowych
oraz społecznych istnieje również zagrożenie spowodowane brakiem podjęcia realizacji określonych
działań czy też niedokonanie ich we właściwym czasie. Sytuacja taka może mieć miejsce w
odniesieniu do każdego obszaru działalności człowieka. Jednakże przedmiotem szczególnie
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
165
narażonym na tego typu zagrożenie w kontekście gospodarki naszego kraju i rozwoju całej Unii
Europejskiej jest zagrożenie koncepcji biogospodarki w efekcie groźby zaniechania
(na naszym kontynencie, a zwłaszcza w naszym kraju) badań i wdrożeń w zakresie biotechnologii,
a zwłaszcza agrobiotechnologii, będącej podstawą wytwarzania surowców odnawialnych,
niezbędnych do wytwarzania nie tylko żywności i pasz, ale przede wszystkim biomateriałów
i bioenergii. Nie możemy być społeczeństwem wyłącznie nastawionym na szeroko pojętą konsumpcję
produktów bioinnowacyjnych, produkowanych na innych kontynentach.
Obecność produktów GM na rynku jest faktem [90% pasz; 70% produktów
w supermarkecie zawiera dodatki produktów GM, z GMO wytwarzanych jest prawie 100%
hormonów, wiele leków i szczepionek, przeciwciała monoklonalne w diagnostyce]. Łączna wartość
tego rynku jest ogromna. Sądzimy, że Polski nie stać na to, by rezygnować z udziału
w tym wielkim przedsięwzięciu gospodarczym, zasadniczo wpływającym na poprawę jakości życia.
Polską biotechnologię charakteryzuje duży potencjał intelektualny pracowników naukowych
i wiele ciekawych rozwiązań naukowych. Obserwujemy bardzo niewiele zgłoszeń patentowych,
krajowych, a zwłaszcza zagranicznych. Krajowe koncepcje naukowe (nawet te opatentowane)
i publikowane w najlepszych czasopismach, są niezmiernie rzadko wdrażane do produkcji. Jedynym
chlubnym wyjątkiem jest krajowa produkcja gensuliny przez firmę Bioton. Z pewnością duży
potencjał gospodarczy wiążę się z takimi projektami i pracami naukowymi jak:
– otrzymywanie szczepionek jadalnych w roślinach (publikacje zespołu prof. A. B. Legockiego);
– środki opatrunkowe pochodzenia roślinnego lub bakteryjnego (prace zespołów
prof. S. Bieleckiego i J. Szopy – prace prof. J. Szopy zostały wyróżnione nagrodą premiera w 2010 r.);
– produkcja szczepionek przeciwko nowotworom (badania prof. A. Mackiewicza);
– diagnostyka molekularna (prace zespołów prof. prof. R. Słomskiego i J. Lubińskiego);
– otrzymane rośliny transgeniczne (ogórek, pomidor, pszenżyto, sałata, łubiny, topole)
nie zostały wdrożone do produkcji rolniczej (badania prof. prof. S. Malepszego, K. Niemirowicz-
Szczytt, A. Kononowicza, J. Zimnego, A. B. Legockiego, S. Karpińskiego).
W tym kontekście należy podkreślić i zwrócić uwagę na świetny rozwój komercyjnej
diagnostyki molekularnej oraz przemysłowy rozwój kultur in vitro w ogrodnictwie i kwiaciarstwie.
Zgodnie z raportem „Polska 2050” (Warszawa, 2011, Komitet Prognoz PAN) Polska, s. 14 „(…) wartość
wskaźnika kapitału ludzkiego wzrosła dla Polski w okresie 1995 – 2008 prawie o połowę (….) Jednakże
lokujemy się dopiero na 26 miejscu wśród 40 rozwiniętych państw, a dystans dzielący nas od krajów
najbardziej zaawansowanych nie uległ zmianie. W Polsce kształci się rokrocznie ponad 1000
magistrów i inżynierów biotechnologii. Na 4 wydziałach wyższych uczelni nadawane są stopnie
naukowe doktorów biotechnologii. Stwierdzenie, że potencjał naukowy winien być wykorzystany
w gospodarce narodowej jest wręcz truizmem. Nakłady na naukę stanowią ok. 0,4% PKB,
a wynagrodzenia profesorskie ok. 130% średniej krajowej. Zgodnie z wieloma opiniami nakłady na
naukę winny być równe środkom na obronność (obecnie w Polsce ok. 1,95% PKB), a uposażenia
profesorskie winny stanowić 300-1000% średniej krajowej. System tworzący podstawy cywilizacji
wiedzy [por. s. 45 „Raportu” „Polska 2050”] to wzajemne przenikanie się sektora nauki, badań
i rozwoju połączona z podażą pracowników z wysokimi kwalifikacjami oraz komunikacją społeczną.
Dążąc do „(…) nowej polityki przemysłowo-infrastrukturalnej (….)” [s. 69 „Raportu” „Polska 2050”]
i nie chcąc pozostać krajem drugiej kategorii uzależnionym od ponadnarodowych koncernów musimy
dążyć do stworzenia nowych kierunków rozwojowych, opartych na innowacyjnych technologiach,
będących narodowymi specjalizacjami. Istotnym czynnikiem jest także brak finansowania krajowej
nauki przez polski przemysł. Uniknięcie procesów globalizacyjnych jest, jak się wydaje, niemożliwe,
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
166
a zatem trzeba się do nich dostosować i je twórczo wykorzystać. Nowoczesna biotechnologia i polskie
rezerwy kadrowe w tej dziedzinie stwarzają właśnie takie możliwości. W tym kontekście błąd
zaniechania to próba stworzenia w Polsce „świata bez GMO”, bowiem nie ma możliwości „ucieczki”
od innowacyjnej nauki i gospodarki, a w tym biotechnologii.
Istotną przesłanką w interpretacji stanu polskiej biotechnologii jest aspekt społeczny
i legislacyjny w kontekście finansowania inicjatyw gospodarczych. Większość polskiego
społeczeństwa (3/4) jest przeciwna inżynierii genetycznej i produktom takim jak GMO.
W konsekwencji i na podstawie opinii społecznej (a nie ocen eksperckich) formułowana jest polityka
rządu, wyrażona w „Ramowym Stanowisku Rządu w sprawie GMO” (opracowania z lat 2006 i 2009).
Specyficznym „produktem” obu tych faktów jest legislacja, która stwarza szereg barier w rozwoju
innowacyjnych koncepcji. Bez naukowych uzasadnień można intuicyjnie uznać za pewnik, że inwestor
nie zaryzykuje finansowania w przemysł oparty na rozwiązaniach inżynierii genetycznej jeżeli:
1) legislacja jest niesprzyjająca dla takich inwestycji,
2) stanowisko administracji państwowej jest oficjalnie negatywne,
3) opinia społeczna deklaratywnie odrzuca (w swej większości) produkty genetycznie zmodyfikowane.
Podkreślić należy oczywistą kwestię: w ramach Wspólnoty Europejskiej mamy system
swobodnego ruchu gospodarczego, bez granic. W konsekwencji produkty „przemieszczają się”
w ramach krajów Unii bez kontroli i nadzoru, a zatem nie ma możliwości stworzenia z Polski
lub z innego obszaru strefy „wolnej od czegoś”, np. „strefy wolnej od GMO”. A zatem doprowadzimy
do sytuacji, która zasadniczo już ma miejsce: będziemy importerami i konsumentami, ale nie
producentami GMO i pochodnych, a tym bardziej nie będziemy jako kraj, czy też nawet jako Unia
Europejska, współuczestniczyć w rozwoju technologii (czego miernikiem
i wyznacznikiem jest liczba patentów). Co więcej, jeżeli niejednorodność przepisów spowoduje
zasadnicze różnice w gospodarce poszczególnych krajów Wspólnoty, co ma miejsce przykładowo
dzisiaj w zakresie uprawy roślin GM i handlu materiałem siewnym GM – to można oczekiwać
istotnego bałaganu gospodarczego. Natomiast oczekiwanie, że jeden (albo kilka) krajów UE będzie
„wyspą wolną od GMO” oraz od produktów pochodnych GMO - to czysty nonsens zarówno w sensie
ekonomicznym jak i politycznym oraz społecznym. Przecież, tak jak Polska jest członkiem rodziny
europejskiej, tak zarówno Polska jak i pozostałe kraje Unii, są fragmentem wspólnoty światowej
powiązanej wieloma konwencjami, umowami, członkostwem w organizacjach międzynarodowych. W
tym kontekście warto przypomnieć, że przykładowo członkostwo w Światowej Organizacji Handlu
(WTO, ang. World Trade Organisation) zobowiązuje nas do handlu wolnego od nieuzasadnionych
barier. Ustawy sprzeczne z prawem unijnym prowadzą do konfliktu z Komisją Europejską, a dalej do
wysokich kar finansowych. Niewątpliwie europejski system legislacyjny oraz zasady subsydiów dla
rolnictwa nie są doskonałe. Jednakże przed sformułowaniem zakazów należy zaproponować
konstruktywne rozwiązania. Jeżeli nie możemy takowych zaproponować – to najlepszym
rozwiązaniem jest przyjęcie systemowych rozwiązań Unii Europejskiej.
W wielu obszarach życia gospodarczego, Unia Europejska zostaje w tyle za Stanami
Zjednoczonymi, a także Chinami i Brazylią, nowymi tygrysami gospodarki światowej. Komisja
Europejska chętnie przyjmuje sugestie rozwiązań, które mogłyby wzmocnić pozycję Unii
w świecie. Sądzimy, że wiele krajów Unii z uznaniem i radością przyjęłoby sugestie ze strony Polski
dotyczące unowocześniania gospodarki, zwłaszcza w zakresie źródeł energii, produkcji leków
i nowoczesnej biotechnologii w rolnictwie. Negatywny stosunek do wykorzystywania nowoczesnych
technologii cechuje nie tylko polskie społeczeństwo. Kanclerz Niemiec, Angela Merkel, pod naciskiem
partii Zielonych, ogłosiła moratorium na budowę elektrowni jądrowych. Byłoby ogromnie ważnym,
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
167
aby polski rząd rzucił wyzwanie unijnym tradycjonalistom i politykom, którzy ulegają naciskom
nieodpowiedzialnych i antynaukowych środowisk. Sądzimy, że Polska odniosłaby bardzo poważny
sukces, a pozycja naszego kraju w Europie uległaby dalszemu wzmocnieniu.
Nie ma możliwości zignorowania osiągnięć nauki. Należy świadomie i aktywnie uczestniczyć
w nowoczesnych rozwiązaniach, aby je rozumieć i wykorzystać oraz mieć możliwość prawa wyboruix.
Peter Stratenwerth, rolnik ekologiczny z Mazowsza Posumowanie debaty
W kwietniu 1989 roku przeprowadziłem się ze Szwajcarii do Polski i prowadzę na Mazowszu
gospodarstwo ekologiczne, a także produkuję ekologiczny chleb i ser. Przez te 23 lata byłem
świadkiem gwałtownych przemian na polskiej wsi. Staram się je zrozumieć, śledzić ich przebieg,
przewidzieć czy ocenić straty, które będą ich konsekwencją. Jednym z problemów, który budzi mój
niepokój od ponad dziesięciu lat są uprawy GMO i coraz silniejsza presja wielkich koncernów
produkujących GMO na rynek nasion. W tym kontekście jestem bardzo wdzięczny Panu Prezydentowi
Bronisławowi Komorowskiemu za zorganizowanie debaty „GMO - Konieczność czy wybór? Szansa czy
zagrożenie?” i za możliwość udziału w niej. Szkoda, że głosów pro GMO było aż tak mało, bo
przeciwnicy nie mieli się z kim zmierzyć, chociaż liderów i promotorów inżynierii genetycznej na sali
nie brakowało.
W mediach nadal przeciwnicy GMO są przedstawiani w społeczeństwie jako grupa ludzi mało
wykształconych, kierujących się emocjami i nieracjonalnymi lękami. Pan Prezydent udowodnił, że nie
daje się manipulować przez stereotypy i zamierza przyjrzeć się tematowi dokładniej. Nie była to
pierwsza konferencja w gmachach polskich władz, która pokazała, że znaczne kręgi polskiej
inteligencji i nauki są wobec GMO bardzo krytyczne. Około 130 osób zostało zaproszonych do Debaty
z udziałem Pana Prezydenta: trzydzieści osób brało udział jako uczestnicy Forum, a ok. sto osób jako
obserwatorzy.
Zanim rozpoczęło się dyskusja, Prezydent Bronisław Komorowski miał krótkie wystąpienie, w
którym powiedział, że GMO jest trudnym tematem i sprawą szczególnie wrażliwą dla społeczności. W
tak trudnych kwestiach nie może decydować ideologia. Nie można z góry wykluczyć szans, które leżą
w nowej technologii. Wnioski specjalnej komisji UE, która badała sprawy od strony etycznej nie
zawierają zakazu GMO. Polska jest częścią UE i nie może zbagatelizować ogólnoeuropejskich ustaleń.
Prezydent uważa siebie za osobę neutralną w sporze o GMO. Uważa, że konieczna jest debata, aby
dojść do jasnej konkluzji i – być może - kompromisu. Obecna sytuacja, kiedy różne stron sporu
korzystają z luk w prawie albo korzystają z praw cząstkowych, nie może trwać dłużej. Skutkiem tego
są tzw. szare strefy. Prezydent nie podpisał Ustawy o nasiennictwie, ponieważ zawierała różne
sprzeczności i nie dawała klarownych reguł.
Po słowach Prezydenta, występował Pan Andrzej Hałasiewicz z Kancelarii Prezydenta RP oraz
czterech ekspertów, którzy mieli za zadanie wprowadzić w temat przed dyskusją. Pan dr Andrzej
Hałasiewicz powiedział, że do dziś nie spełniły się obietnice biotechnologów o tym, że rośliny GMO
przyniosą znacznie wyższe plony albo iż mogą rosnąć w bardzo suchym terenie. Polskie rolnictwa
cieszy się opinią naturalnego i zdrowego i warto dbać, aby tak pozostało. Z drugiej stronie, już jeden
procent upraw na naszej planecie pokrywają rośliny z inżynierii genetycznej (ok. 150mln ha).
Uzależnienie od produkcji GMO postępowało już tak daleko, że całkowite zakazy są mało realne. W
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
168
przypadku upraw soi, już blisko 90% produkcji na rynku pochodzi z upraw genetycznie
modyfikowanych.
Pani prof. dr hab. Katarzyna Niemirowicz-Szczytt, genetyk z SGGW, przedstawiła trzy tezy
związane z prowadzeniem upraw GMO do Polski. Przy tym zwróciła uwagę, że „geny nie są szkodliwe,
ale mogą być niewłaściwie używane”. Podkreśliła także, że wokół koegzystencji upraw roślin GMO i
roślin bez GMO musi być prowadzony odpowiedni monitoring i kontrole.
Pan prof. dr hab. Zbigniew Mirek, z Instytutu Botaniki PAN w Krakowie, wyjaśnił, że kluczowa
pozostaje kwestia bioróżnorodności, która stanowi podstawowy miernik przyrodniczy. Stanowisko
naukowców skupionych wokół Instytutu Botaniki PAN jest takie, że uprawy GMO będą miały bardzo
poważne konsekwencje dla środowisko w ciągu następnych 30 lat . Będą nieprzewidywalne,
niemożliwe do skontrolowania, nie do zatrzymania. Jako jeden z przykładów braku możliwości
kontroli podał fakt, że np. pyłki zbóż są przenoszone przez wiatr na odległość co najmniej 20-30 km,
a ustawa przewiduje zaledwie 500m strefy ochronnej od upraw GMO.
Pan prof. dr hab. Wojciech Józwiak z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki
Żywnościowej przedstawił opracowanie, w którym oszacowane są straty polskiej gospodarki rolnej w
przeszłości i przyszłości w przypadku zakazu importu pasz (soja GMO) i upraw GMO. Kolejnym
argumentem był wzrost zapotrzebowania na żywności oraz biopaliwa w skali świata, w tym
perspektywy eksportu dla Polski. Zakaz importu soi GMO (ok. 2mln ton rocznie) obecnie zmniejszyłby
dochody polskiego rolnictwa ogółem o 5%. Odbiłoby się to szczególnie na gospodarstwach
specjalizujących się w chowie drobiu i trzody chlewnej i prowadziłoby do spadku dochodowości o
20%. Natomiast wzrost dochodów dzięki dopuszczeniu upraw GMO ograniczyłby się na skromne
0,5%, gdyż dozwolona byłoby jedynie uprawa na ziarno kukurydzy GMO. Pan Profesor uważa jednak,
że wszystko wskazuje na to że w przyszłości rynek światowy wchłonie coraz więcej żywności. Pobyt
na zboże może do 2050 roku wzrosnąć o 36%, a na mięso aż 86%. W tym widzi perspektywę dla
rozwoju polskiego rolnictwa, dzięki specjalizacji, intensyfikacji i to przede wszystkim przez
stosowanie nowych odmian roślin (także GMO).
Pani Agnieszka Kraińska, Zastępca Dyrektora Departamentu Prawa Unii Europejskiej
Ministerstwa Spraw Zagranicznych przedstawiła sytuację Polski pod kątem prawodawstwa UE w
kwestii GMO. Polska ma obowiązek podporządkowania się dyrektywie Parlamentu Europejskiego i
Rady (2001/18/WE z dnia 12 marca 2001), która dotyczy uwolnienia organizmów GMO do
środowiska. Poza tym Polskę obowiązuje rozporządzenie w sprawie żywności i paszy GMO. Polska do
tej pory ignorowała to prawo i może niebawem odpowiadać przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii
Europejskiej, co wiąże się z dotkliwymi karami finansowymi oraz płaceniem odszkodowań
przedsiębiorcom, którzy ponieśli straty na skutek przepisów niezgodnych z prawem unijnym. Nie jest
tak, że Polska może czuć się bezpiecznie w gronie innych krajów UE, które wprowadziły moratorium
na uprawy roślin GMO. Polska posiadałaby dobre możliwości występowania formalnie o zwolnienie
od upraw GMO, ponieważ unijna Dyrektywa w klauzuli ochronnej przewiduje taką możliwość (z
unijnego prawa wynikają trzy drogi umożliwiające zakaz upraw GMO). Tymczasem w Polsce do tej
pory wprowadzane były jedynie proste zakazy, bez konsultacji z prawem UE. Niestety ani
Ministerstwo Rolnictwa, ani Ministerstwo Środowiska nie skorzystały do tej pory z żadnej z tych
trzech dróg.
Prof. Tomasz Twardowski, biotechnolog, uważa, że do dziś - po ponad 16 latach upraw GMO
na świecie – brakuje jakichkolwiek dowodów na ich szkodliwość. Profesor widzi wyraźne korzyści
ekonomiczne i uważa, że w tej kwestii rolnikom należy zapewnić prawo wyboru. W późniejszym
wystąpieniu przypominał, że GMO uprawia się w 99 krajach na świecie na 160 mln hektarów - 15mln
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
169
rolników „cieszy się z osiąganych korzyści”. Na zarzuty, że świat nauki nie jest obiektywny i
skorumpowany poprzez wsparcie koncernów biotechnologii, odparł, że niestety polska nauka nie
korzysta z pomocy gigantów. Monsanto wydaje na badanie jednego produktu rocznie tyle pieniędzy
ile jest wydawane w Polsce na wszystkie badania naukowe ogółem.
Ojciec Stanisław Jaromi wyjaśnił, że Papieska Rada nie wspiera żywności GMO, choć
zwolennicy GMO próbowali wykorzystać ich deklaracje. Rada Papieska zwraca uwagę na to, że
koncerny pod hasłem „rozwiązywania problemu głodu”, na całych kontynentach prowadzą inwazję
swojej technologii, niszcząc egzystencje rodzinnych gospodarstw.
Społeczne konsekwencje wprowadzenie upraw GMO wyjaśnił socjolog, dr Piotr Stankiewicz .
Uważa on, że kwestia społecznych konsekwencji wprowadzenia upraw GMO, jest w debacie o GMO
ogólnie omijana. Tymczasem bardzo istotne jest, w jaki sposób uprawy GMO zmienią sferę
stosunków społecznych na wsi, kulturę wiejską i poziom życia mieszkańców wsi. Jak się one mają do
pozarolniczych funkcji wsi? Zwrócił uwagę na możliwość postępującego uzależnienia od tej
technologii i jednocześnie zamykania alternatywnych ścieżek rozwoju obszarów wiejskich. Nie jest
nowością, że polski rynek rolny zamierzają zdominować globalne koncerny. Rolnicy mają coraz
mniejszy dostęp i wybór w kwestiach nasion i upraw. Biotechnologia jest bardzo silnie
zmonopolizowana i w znacznym stopniu sprywatyzowana. Większość badań biotechnologicznych na
świecie jest prowadzona przez prywatne firmy. Często naukowcy z dziedziny biotechnologii znajdują
się w sytuacji konfliktu interesów, ponieważ jest sprzeczność między interesem publicznym a
interesem prywatnych firm. Taki zarzut istnieje też wobec Prezesa Polskiej Akademii Nauk. Te osoby z
kolej są w mediach wykorzystane jako liderzy opinii publicznej.
Pan Krzysztof Ardanowski, były wiceminister rolnictwa i były doradca prezydenta Lecha
Kaczyńskiego ds. wsi i rolnictwa, zwrócił uwagę na fakt, że polskie rolnictwo jest oparte na rolnictwie
chłopskim. Uważa on, że koegzystencja polskiego rolnictwa z uprawami GMO jest niemożliwa.
Wyjaśnił, że istnieje coraz więcej dowodów, że uprawy GMO to: mniejsza wydajność, większy koszt
produkcji i większe zużycie pestycydów.
Pan Stanisław Kowalczyk, Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-
Spożywczych stwierdził, że jego zdaniem nie ma możliwości spełnienia postulatu: „Polska wolna od
GMO” – realnym jest raczej projekt „Unia Europejska wolna od GMO”. Konsumenci nie chcą GMO.
Przy rozwiązaniu problemów żywnościowych trzeba iść w tym kierunku, żeby 1/3 żywności w Polsce i
na świecie nie została zmarnowana.
Jako przedstawiciel obecnego rządu wypowiadał się też wice-Minister Środowiska, Janusz
Zaleski: Stanowisko polskiego rządu jest jednoznaczne; Polska powinna być krajem wolnym od GMO
przy zachowaniu regulaminu UE. Pan Minister uważa, że w podobny sposób, jak walczy się z inwazją
obcych odmian, powinno się walczyć z GMO. Pan Minister podał jako przykład walkę z
niekontrolowanym rozmnażaniem się kanadyjskiego szopa pracza w Europie oraz podkreślił, że ma
wielkie wątpliwości w kwestii koegzystencji rolnictwa ekologicznego z rolnictwem GMO.
Marek Kryda, biolog przypomniał, że w Polsce odbywa się uprawa GMO bez oznakowania i
bez rejestru, za co UE przewiduje kary. Szwedzka firma kupująca dotychczas duże ilości ziarna
kukurydzy z Polski w 2011 roku odkryła, że w tej kukurydzy jest 4% GMO i zrezygnowała ze
współpracy. Opowiadał też, że osobiście zwiedzał w Ameryce Południowej porty, gdzie odprawiana
jest soja. Dowiedział się tam, że zakup i załadunek soi bez GMO jest możliwy i przez inne kraje
praktykowany. Ze strony Polski zabrakło na razie zainteresowania.
Pani prof. Katarzyna Lisowska - Członek Komisji ds. GMO przy Ministerstwie Środowiska,
biolog molekularny - zwróciła uwagę na to, że już w kilkunastu opracowaniach naukowych znajdują
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
170
się obserwacje negatywnych skutków GMO. W ostatnim czasie w Europie powierzchnia upraw GMO
zmalała o 20%. Jeśli będzie taka wola, Polska ma możliwość obejść się bez tej technologii.
Prof. Józef Tyburski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie podał przykład
niemożliwości koegzystencji rolnictwa ekologicznego i upraw GMO, gdyż niedaleko Olsztyna upadła
już pierwsza i jedyna przetwórnia pasz ekologicznych. Przetwórnia wytwarzała mieszanki pasz, jednak
kontrole odkryły zanieczyszczenia przez nasiona GMO powyżej 0,9%, co doprowadziło do
dyskwalifikacji produktu. Właściciel wytwórni nie mogąc ponosić ryzyka kolejnych zanieczyszczeń,
zamknął zakład. Dziś polscy rolnicy ekologiczni muszą sprowadzać z zagranicy o wiele droższą paszę.
Pan Arkadiusz Śliwiński, asystent Ministra Rolnictwa Marka Sawickiego, ogłaszał, że badanie i
ciągły monitoring nad GMO są bardzo kosztowne i trzeba na ten cel znaleźć więcej środków w
funduszach społecznych.
Pan Prezydent RP po trwającej półtorej godziny debacie podsumował, że w tej sprawie trzeba
rozważyć „tysiące różnych stron interesów”. Pracę nad ustawą o nasiennictwie zaczęto od nowa.
Trzeba znaleźć kompromis, który nie będzie raził większości społeczeństwa. Jeżeli są wątpliwości, to
nie można ich zamiatać pod dywan. Pan Prezydent podziękował i zadeklarował konieczność
kontynuacji debaty. W dalszej dyskusji po przerwie, Pan Prezydent już nie uczestniczył.
Pan Senator Jerzy Chróścikowski powiedział, że Polska otworzyła kilka lat temu rynek na
pasze GMO. Dziś na polskim rynku nie ma już pasz z importu, które nie zawierałyby GMO. Nie
przewidziano wtedy, jak ogromny wpływ będą miały globalne koncerny. Następnym etapem może
być ich całkowity monopol na rynku nasienniczym. Kto ma nasiona, ten ma władzę.
Pan Tadeusz Szymańczak, producent kukurydzy, prezentował dwie kolby kukurydzy w tym
ładniejsza podobno z upraw GMO. Zwrócił uwagę, że w Europie nie ma zakazu upraw GMO, a jedynie
jest monitoring. Jeżeli za kilka lat nie udowodni się szkodliwego wpływu upraw modyfikowanych
genetycznie, zostaną one zalegalizowane. Stwierdził, że nie ma skutecznych metod zwalczania
omacnicy prosowianki w uprawie kukurydzy poza stosowaniem kukurydzy GMO.
Pani Aleksandra Sonia Priwieziencew (Fundacja AgriNatura) oburzyła się, że genetycy i
przedsiębiorcy GMO prowadzą eksperyment na konsumentach bez ich zgody. Jako matka nie życzy
sobie sytuacji, kiedy naukowcy stwarzają nowe organizmy i twierdzą, że to dla niej i jej dziecka będzie
lepsze. Na szczęście dzięki internetowi coraz więcej osób ma dostęp do informacji na temat GMO.
Pani Danuta Pilarska, rolniczka ze Stowarzyszenia EKOLAND, zwróciła uwagę, że
koegzystencja GMO i rolnictwa ekologicznego nie istnieje, jej gospodarstwo jest bezpośrednio
zagrożone. Poruszyła też kwestię zanikania pszczół u upadku pszczelarstwa, a coraz więcej wskazuje,
że przyczyną tych zjawisk jest GMO. Rolnictwo GMO to rolnictwo bez rolników.
Prof. dr hab. Piotr Węgleński z Uniwersytetu Warszawskiego powiedział, że od roku 1975
zajmuje się modyfikacjami genetycznymi i uważa się za pioniera biotechnologii w Polsce. Zwrócił
uwagę, że Komisja Etyki UE nie zgłosiła wobec GMO żadnego sprzeciwu. Nie tylko żywność, ale także
inne rośliny GMO, od ponad 10 lat uprawiane są na świecie; 89% światowych upraw bawełny to
GMO. Podsumował, cytując Francisco Goyę: Kiedy rozum śpi, budzą się upiory.
Pani mgr inż. Dorota Metera poruszyła temat, że w Polsce brak metod i środków do kontroli
i monitoringu upraw GMO oraz monitoringu koegzystencji z rolnictwem ekologicznym. W Polsce
przez ostatnich kilka lat uprawy GMO rozszerzyły się - według raportu Monsanto - do 3000ha. Rolnicy
tradycyjni i ekologiczni są pozbawieni możliwości dowiedzenia się, gdzie te uprawy się znajdują.
Dochodzi do coraz silniejszego zanieczyszczenia nasion przez nasiona GMO. Wszyscy są z tego
powodu stratni z wyjątkiem producentów nasion GMO. Koszty kontroli i monitoringu będą ogromne i
te koszty powinien zostać pokryte przez przedsiębiorców GMO a nie przez podatnika.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
171
Na końcu debaty głos zabrało dwóch młodych studentów Biotechnologii. Wyjaśnili, że w tej
chwili rocznie w Polsce ok. 1000 inżynierów biotechnologii kończy studia, a koszt wykształcenia
jednej osoby to ok. 100 000zł. Wkrótce liczba ta wzrośnie do 4000 inżynierów rocznie. Polska nie
powinna się zamykać przed perspektywami inżynierii genetycznej. W dyskusji powinno się używać
argumentów, a nie haseł demagogicznych.
Marek Szczygielski , Członek Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej
Większość dyskusji na temat genetycznych modyfikacji organizmów kończy się
utwierdzaniem stron w swoich poglądach. Przypomina mi to przypowieść o rabinie, który mając
rozstrzygnąć spór między dwoma pobożnymi Żydami najpierw przyznał rację pierwszemu z nich,
uznając jego argumenty za słuszne, a następnie, po wysłuchaniu wywodów drugiego, także uznał je
za przekonujące. Na zarzut i pierwszego, i drugiego, że nie może być tak, że obaj mają rację,
bo przecież wywodzą coś całkowicie sprzecznego ze sobą, rabin też przyznał im rację.
Warto na początku podkreślić, że w zasadzie jedynym sektorem, w którym wykorzystanie
GMO wzbudza ostre kontrowersje, jest rolnictwo i przemysł spożywczy. Nie budzi ich wykorzystanie
GMO w sektorze farmaceutycznym i medycznym, ani w sektorze chemicznym i zbrojeniowym. Nie
można więc przyjmować argumentacji, że skoro GMO daje tak spektakularne korzyści w tych
ostatnich sektorach, da je również w sektorze rolno-spożywczym, bo to jest manipulacja.
Tu konieczna jest pewna uwaga. Inżynieria genetyczna może być wykorzystywana - to nie budzi
w zasadzie żadnych emocji - w procesie hodowli do przenoszenia genów w obrębie tego samego
gatunku (ewentualnie pomiędzy gatunkami spokrewnionymi) dla przyspieszenia postępu
genetycznego uzyskiwanego dotychczas drogą długotrwałej selekcji czy krzyżowania.
Moje uwagi na temat GMO odnoszę więc jedynie do stosowania tej technologii w celu
przenoszenia genów między odległymi gatunkami (co nigdy w przyrodzie nie miałoby miejsca)
i zastosowania tego w rolnictwie i produkcji żywności oraz tylko w odniesieniu do obecnego stanu tej
technologii i wiedzy na jej temat. Jednak nie można zaprzeczać, że inżynieria genetyczna to
całkowicie nowa i potencjalnie ryzykowna technologia, o ciągle jeszcze nieprzewidywalnych skutkach
i, co bardzo ważne, nieodwracalnym wpływie na biosferę. Nie znamy dzisiaj jej długoterminowych
konsekwencji, więc reguła ostrożności każe sceptycznie patrzeć na podnoszone przez zwolenników
GMO korzyści. Nie jesteśmy w stanie, przynajmniej na obecnym etapie rozwoju tej technologii,
przewidzieć całościowe skutki niepewnego i niestabilnego procesu wprowadzania genów jednego
gatunku do genomu innego, zwłaszcza nie możemy być pewni, jaka będzie interakcja GMO
ze środowiskiem naturalnym.
Główne światowe zagrożenia to z pewnością głód, ubóstwo, zmiany klimatu i problemy
ekologiczne. Obecna generacja GMO nie służy ich rozwiązaniu, ani nie została opracowana z myślą
o tym celu. Główny, a może nawet jedyny, cel tworzenia GMO to komercyjne zyski firm
biotechnologicznych, reszta to cyniczny marketing. Firmy te, czy korporacje, tworzą dziś niepokojący
monopol – 10 firm ma już 80% światowego rynku nasion (3 spośród nich mają 50% rynku). Te same
korporacje kontrolują też 75% światowego rynku agrochemicznego. Bardzo powiązana jest już
produkcja GMO, chemii (w tym środków ochrony roślin), żywności, środków farmakologicznych,
energii itp. Uzależnienie się od tych korporacji to istotny aspekt polityczny bezpieczeństwa państwa.
Dzisiaj jedno jest pewne – obecna generacja GMO nie rozwiąże problemu głodu i ubóstwa na świecie.
Faktem jest przecież, że nie skomercjalizowano na razie żadnych odmian odpornych na suszę,
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
172
nadmierne zasolenie, mróz czy inne czynniki stresowe. Dominują za to dwie modyfikacje –
modyfikacja(HR) – Herbicide Resistance, tj. odporność na herbicydy, głównie na Roundup
(modyfikacja(RR) – Roundup Ready) oraz modyfikacja(Bt), polegająca na wprowadzeniu do genomu
roślin genów z bakterii Bacillus Thurigiensis odpowiedzialnych za syntezę toksycznych dla owadów
białek.
Wszystkie odmiany zawierające genetyczne modyfikacje chronione są patentami (dokładnie
to właśnie te modyfikacje są w ten sposób chronione). Patenty są całkowicie czymś innym niż
„wyłączne prawo hodowcy do odmiany”. Prawo hodowcy do odmiany nie zabrania innemu hodowcy
wykorzystania tej odmiany do stworzenia (wyhodowania) innej odmiany, czyli jej udoskonalania.
Patent natomiast zabrania wykorzystania modyfikacji genetycznej bez zgody właściciela patentu
i wniesienia stosownej opłaty, a nawet pozwala na surowe karanie za niezamierzone, czy wręcz
niechciane jej posiadanie (np. jako efekt niekontrolowanego przekrzyżowania, przeniesienia pyłku
itp.). Patenty nie służą zatem rozpowszechnianiu innowacji, nie prowadzą do otwartej wymiany
osiągnięć hodowlanych i nie łączą zachęt do innowacji z ochroną interesów publicznych. Warto o tym
pamiętać, zwłaszcza w świetle ostatnich dyskusji o ACTA.
Genetyczne modyfikacje roślin uprawnych istnieją relatywnie od niedawna, a już pojawiły się
(prawdopodobnie jako skutek powszechnego stosowania glifosatu) chwasty odporne na Roundup.
Z roku na rok jest ich coraz więcej, stają się swoistymi „superchwastami”. Znajomość biologii każe
także sądzić, że przy masowej uprawie roślin z modyfikacją(Bt) pojawią się (o ile już ich nie ma) owady
odporne na wytwarzane przez te rośliny toksyczne białko.
Z pewnością warto już dziś rozważać, jak można będzie zaspokoić potrzeby żywnościowe
świata w roku 2050, gdy będzie nas około 9 miliardów. Politykom musi przyświecać w rozwiązywaniu
tego problemu zasada odpowiedzialności – odpowiedzialności za obecne decyzje i za przyszłość.
Odpowiedzialność oznaczająca nie winę za konkretne czyny, ale odpowiedzialność pozytywną,
oznaczająca zadanie, nakazująca także należytą ostrożność. Imperatyw etyki odpowiedzialności
odzwierciedla definicja: „Postępuj tylko w taki sposób, aby skutki twego działania nie były
destrukcyjne względem możliwości życia ludzkiego w przyszłości” (Hans Jonas, Zasada
odpowiedzialności). Jak więc zachować się wobec szans i zagrożeń związanych z organizmami
genetycznie zmodyfikowanymi? Nauka, jak twierdzi David Hume, „dowiaduje się tylko o tym co jest,
ale ze stwierdzenia, co jest nie wynika to, co ma być”. Nie wystarcza więc czysto naukowa wiedza, czy
„zdrowy rozsądek” lub opinia większości. Metodą rozwiązywania kluczowych dla całej biosfery
problemów i oceny dalekosiężnych skutków naszych działań, w sytuacji, gdy nie istnieje żaden
sprawdzony algorytm prowadzący do tego celu, powinna być heurystyka, a dokładniej „heurystyka
strachu”. Przewidywanie (czy prorokowanie) „czarnych scenariuszy” to najlepsza metoda na
niedopuszczenie do ich spełnienia się. Proroctwo „szczęśliwości”, obietnice spełnienia oczekiwań
i rozwiązania nękających ludzkość problemów – uspokaja sumienia, nie pozwala na działania
zapobiegawcze. Heurystyka strachu każe zakładać, że szansa na zdarzenia się zła jest większa niż na
to, że ono się nie wydarzy.
Ponieważ GMO to nie tylko bezpieczeństwo państwa, bezpieczeństwo ludzi i środowiska,
ale równie istotne aspekty czy wartości społeczno-ekonomiczne, kulturowe i etyczne, nie mogą o nim
decydować tylko naukowcy-przyrodnicy, ale głos powinni zabrać też etycy, socjologowie i filozofowie,
prawnicy oraz przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego. Zapytajmy także o zdanie na ten temat
nasze dzieci.
Argumenty zwolenników GMO mówiące o tym, że wprowadzenie do Polski GMO wymusza
na nas prawo Unii Europejskiej, warto zweryfikować badając przykład Austrii, Francji, Niemiec czy
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
173
Włoch. Oczywiście nie wolno łamać prawa UE, ale można je interpretować w podobny sposób jak te
kraje. Ponadto mamy przecież w Unii prawo głosu i możemy oraz powinniśmy proponować takie
zmiany prawodawstwa, aby odpowiadało ono etyce odpowiedzialności. Jak napisał
w „Społeczeństwie ryzyka” Ulrich Beck: „W obliczu globalnych zagrożeń ekologicznych diabeł
ekonomii musi pokropić się wodą święconą moralności i nałożyć sobie aureolę troski o naturę
i społeczeństwo”.
em. prof. zw. dr hab. Ludwik Tomiałojć , Wykładowca Rozwoju Zrównoważonego i Ochrony Przyrody na Uniwersytecie Wrocławskim, z dyplomem kursu dot. GMO
W Polsce głównym problemem społeczno-gospodarczym jest obecnie brak pracy i źródeł utrzymania dla paru milionów obywateli, a nie jest nim niedostatek żywności czy zła jakość produktów rolnych, co wymagałoby pospiesznie technologii GMO.
Rozstrzyganie o tym problemie społecznym oraz o stanie środowiska wymaga decyzji natury moralno-filozoficznej, czyli odpowiedzi na pytanie: Jaka hierarchia wartości jest tu podstawą? Patriotyczna, czy sprzedajno-merkantylna?
Czy maksymalizacja zysku dla krajowych koterii i dla obcych koncernów, uzyskiwana kosztem
nawet bankructwa drobnych rolników i wzrostu bezrobocia?
Czy zapisana w Konstytucji i w Traktacie Lizbońskim sprawiedliwa zasada rozwoju
zrównoważonego, mająca na celu obronę dobra wspólnego, niezależności i bezpieczeństwa
żywnościowego Polaków ?
W tworzeniu przyszłej Ustawy o GMO dla Ustawodawcy wartością nadrzędną winno być:
dalekowzroczne dobro polskich rolników, naszego społeczeństwa i naszego środowiska
przyrodniczego, w którym mamy żyć przez kolejne stulecia
nie zaś
zysk zagranicznych właścicieli opatentowanego ziarna oraz naszych sprzedajnych klientów
owych koncernów.
Henry Kissinger wypowiedział się następująco: „Kto kontroluje produkcję żywności, ten rządzi światem”. W tym świetle polskie władze muszą wybierać pomiędzy niewolą rolniczego neokolonializmu amerykańskiego, a kontynuacją własnej i zróżnicowanej produkcji rolnej oraz własnego jej eksportu!
Dr hab. Józef Tyburski, Uniwersytet Warmińsko -Mazurski w Olsztynie
Przede wszystkim chciałbym stwierdzić, że spotkanie Forum Debaty Publicznej było ważnym
forum wymiany poglądów w sprawie GMO. Szkoda, że część dyskutantów traciła czas na przekonanie
zebranych, iż GMO jest wokół nas, że ich produktem/pochodną są leki czy odzież bawełniana. Zebrani
mieli się zająć GMO w kontekście nowelizacji ustawy o nasiennictwie i produkcji żywności
oraz ochrony różnorodności biologicznej.
Polscy rolnicy ekologiczni i konsumenci żywności ekologicznej już płacą cenę
za „koegzystencję”. Rodzimy producent pełnoporcjowych certyfikowanych pasz ekologicznych dla
drobiu, trzody i bydła zarzucił produkcję w związku z pozostałościami GMO i wynikającymi stąd
niekończącymi się inspekcjami. Wobec tego nasi producenci ekologicznych jaj, mięsa i mleka
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
174
zmuszenie są sprowadzać bynajmniej nie lepsze pełnoporcjowe pasze ekologiczne z Niemiec
lub Holandii - po dwukrotnie wyższej cenie.
Rośliny transgeniczne w praktyce nie niosą za sobą większych plonów ani wyższej ich jakości.
Wręcz przeciwnie – w powszechnej praktyce plony są mniejsze, okoliczne nietransgeniczne uprawy
skażone materiałem GMO, a jedynym wygranym koncerny biotechnologiczne mające patent zarówno
na odmiany GMO, jak i stosowany w ich uprawie herbicyd.
Odmiany GMO nie oferują Polakom lepszej żywności, a fundują ryzyko uczestniczenia
w masowym eksperymencie – chociażby z uwagi na lawinowy rozwój alergii. Większość naszego
społeczeństwa nie chce żywności GMO, więc po cóż konsumentów do niej zmuszać, tym bardziej,
że żyjemy w demokracji, w której decyduje większość.
Poza utrzymaniem zakazu odmian GMO pozostaje ważna kwestia pasz, a właściwie
podstawowego komponentu białkowego – transgenicznej soi. Naturalnie nie można zapominać
o ekonomii. Rezygnacja z importu soi GMO nie powinna mieć miejsca z dnia na dzień, bez narażania
przemysłu paszowego i mięsnego na dotkliwe straty, dlatego bardzo ważnym jest by wyjść
z pozytywną propozycją rozwiązania tego problemu. Ewentualny zakaz importu soi GMO należy
wprowadzać stopniowo, np. zmniejszając rokrocznie jego wielkość o 20%, co da czas na rozwój
krajowej uprawy soi nietransgenicznej i uniezależnienie się od importu. W tym kontekście należy też
wzmocnić jakże słuszne działania Ministra Rolnictwa nakierowane na stymulowanie produkcji nasion
roślin strączkowych w Polsce (w tym nietransgenicznej soi), odpowiednio zwiększając dopłatę do ich
uprawy. Gdyby jednak okazało się to nie do przyjęcia, wówczas obywatelom należy się przynajmniej
prawo do informacji. Na każdym produkcie spożywczym zawierającym w swoim składzie surowce
GMO lub ich pochodne należy umieścić stosowne oznakowanie - np. „Minister Rolnictwa informuje –
produkt GMO”.
prof. Tomasz Twardowski , Kierownik Zespołu Biosyntezy Białka w Centrum Badań Biokrystalograficznych w Instytucie Chemii Bioorganicznej w Polskiej Akademii Nauk
Komitet Biotechnologii PAN stanowczo popiera wykorzystanie w gospodarce organizmów
zmodyfikowanych genetycznie (GMO). Rozwój gospodarczy kraju w coraz większym stopniu zależy
od umiejętności wykorzystania innowacyjnych technologii i odnawialnych zasobów biologicznych.
Techniki inżynierii genetycznej posłużyły do konstruowania wydajnych odmian roślin, takich jak soja
i kukurydza GM, wykorzystywanych głównie do produkcji tańszych pasz. Rośliny GM stanowią także
surowiec dla przemysłu tekstylnego (bawełna Bt) i energetycznego (bioetanol, biomasa). Genetycznie
zmodyfikowaną żywność od 15 lat spożywają miliony ludzi, przede wszystkim w krajach Ameryki
Północnej i Południowej. Paszami z roślin GM karmione są miliardy sztuk bydła i drobiu. Z leków,
szczepionek i diagnostyków pozyskiwanych z genetycznie modyfikowanych mikroorganizmów
korzystają miliony ludzi na całym świecie, również i w Polsce. Nigdy i nigdzie nie doprowadziło to do
jakiegokolwiek przypadku zagrożenia ludzkiego zdrowia, czy też zdrowia zwierząt.
Nie ma żadnych naukowych dowodów świadczących o tym, że GMO jest szkodliwe
dla zdrowia człowieka, zdrowia zwierząt czy dla środowiska.
Rachunek ekonomiczny pokazuje, że nie można zrezygnować ze stosowania GMO.
Należy zapewnić konsumentowi prawo wyboru pomiędzy produktami pochodzącymi
z różnych technologii.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
175
Jacek Węsierski, Prezes Stowarzyszenia Naukowo – Technicznego Inżynierów i Techników Rolnictwa SITR
Nie jestem zwolennikiem lub przeciwnikiem GMO. Przyjmuję do wiadomości, że postęp
naukowy przyniósł ludzkości niespotykane możliwości, które są, jak zwykle, obarczone ryzykiem.
Wdrożenie tych nowoczesnych rozwiązań wymaga specjalnych regulacji i kontroli państwa. Jednak
jedno jest pewne – postępu nauki i wykorzystywania wyników się nie zatrzyma. Zawsze znajdzie się
ktoś, kto je wykorzysta bez względu na to, jak będziemy protestować. Dlatego lepiej, żeby
wykorzystanie nowych rozwiązań inżynierskich o nie w pełni oszacowanym poziomie ryzyka
odbywało się pod nadzorem instytucji państwa. Ryzyko było, jest i będzie choćby nie wiadomo jakie
jarzma kontroli i nadzoru nałożyć na naukowców, producentów, dystrybutorów, użytkowników.
Konflikt tzw. Przeciwników GMO z tzw. Zwolennikami GMO jest obarczony wadą , którą jest
wzajemne niezrozumienie lub niekiedy „religijne” podejście do sprawy inżynierii genetycznej głównie
ze strony tzw. Przeciwników. Najczęściej są to ludzie, którzy tych mechanizmów - np. dziedziczenia
i innych zjawisk przyrodniczych regulujących istnienie życia i jego przemiany - zwyczajnie nie
rozumieją. Ludzkość wkroczyła na ścieżkę przemian przez siebie generowanych ok. 10.000 lat temu,
a dotyczących otaczającej przyrody i nie wygląda na to, żeby chciała z niej zawrócić. Dzisiaj dla
inżynierów rolnictwa modyfikacja genetyczna jest procesem oczywistym od kilkuset lat.
Wykorzystywanie w hodowli różnych technik i metod stosowanych przez inżynierię genetyczną „in
vitro”, czyli poza klasycznymi „terenowymi” zabiegami hodowlanymi, jest więc akceptowalne .
Głos „przeciw” oznacza całkowity brak realizmu i jest nietrafny. GMO już jest, nie powstrzyma
się badań, problem w kontroli tego co już istnieje i w zakresie odpowiedzialności etycznej. W sytuacji
kiedy w Polsce nie łoży się odpowiednich nakładów na prowadzenie badań w zakresie inżynierii
należy bezwzględnie prowadzić badania w zakresie oddziaływania GMO i ewentualnych skutków jakie
mogą one spowodować w przyrodzie. Należy przy tym brać pod uwagę nie tylko organizmy roślinne,
ale może nawet z jeszcze większa pilnością obserwować skutki zachodzące w organizmach żywych
poddanych zabiegom inżynieryjnym oraz ich oddziaływaniu na środowisko, żywność.
Narzekamy na biurokrację, ale wnioski wskazujące na konieczność zwiększenia kontroli
i nadzoru jednocześnie oznaczają konieczność zwiększenia roli państwa (administracji),
a w konsekwencji zwiększenie marginesu tzw. biurokracji zaangażowanej w nadzory, kontrole,
obserwacje, sprawozdawanie itd. Tzw. Zwolennicy musza mieć świadomość, że kiedy powiemy TAK
dla całkowitego ograniczenia GMO to mówimy TAK dla zwiększenia aparatu państwowego ze
wszystkimi tego skutkami, w tym zwiększeniem wydatków na tę sferę działalności publicznej.
Kluczowy problem, które musi rozwiązać w imieniu obywateli państwo oraz instytucje para-
państwowe (np. UE) lub w ramach porozumień handlowych np. WTO, to zdefiniowanie na nowo
pojęcia swobody gospodarczej i gospodarki rynkowej oraz monopolu, a w konsekwencji praw
autorskich i patentowych - wobec prawa do swobód obywatelskich a szerzej mówiąc ludzkich.
Nie jest to głos w sprawie ACTA, ale podobieństwa problemów są uderzające. W przypadku
GMO widać wyraźnie jak te pierwsze swobody są wykorzystywane i nadużywane dla ograniczenia
swobód ludzkich i ograniczanie praw przez organizacje (business) nie mające mandatu publicznego.
To spostrzeżenie już dawne, ale dzisiaj nabiera nowej ostrości. Wniosek: potrzeba wizji
i współdziałania polityków na skalę globalną m.in. w sprawie GMO.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
176
Dr hab. inż. Stanisław Zięba , Profesor Almamer WSE Warszawa
Zielona biotechnologia to innowacyjna gospodarka
Polski parlament w sierpniu 2008 roku wprowadził kolejne moratorium dla uchwalonego
(w 2006 roku) zakazu stosowania genetycznie zmodyfikowanych surowców w produkcji pasz do
końca 2012 roku. Odsunięty w czasie, ale uchwalony ustawowy zakaz jest niezgodny z prawem
unijnym, i godzi wprost w interesy Polski; szczególnie producentów rolnych i niemal wszystkich
rodzajów żywności, szkodzi konsumentom i budżetowi państwa. Żaden kraj Unii Europejskiej poza
Polską nie odważył się wydać wyroku skazującego na fizyczną likwidację przeważającej części
krajowego sektora rolnego i rolno-żywnościowego przez odcięcie dostępu do kukurydzy GMO i nie
zastępowalnego surowca białkowego, jakim jest soja GMO. Unijne prawo stanowi że; „państwa
członkowskie nie mogą zakazywać, ograniczać ani utrudniać wprowadzenia do obrotu GMO, jeśli jest
to zgodne z przepisami Wspólnoty”. Prawo unijne oparło się na wiarygodnych dowodach
naukowych, potwierdzonych przez Europejski Urząd Bezpieczeństwa żywności, że GMO nie stanowi
ryzyka dla zdrowia ludzi i środowiska. Oponenci GMO w Polsce świadomie ignorują prawdę
o powszechnej obecności organizmów GMO od wielu lat w polskiej gospodarce, w przemysłowych
bioreaktorach mikrobiologicznych, w podstawowych wielu dziedzinach, w tym przede wszystkim;
w medycynie i farmakologii, w chemii, leśnictwie i przetwórstwie drzewnym, bioenergetyce,
gospodarce komunalnej, czy ochronie środowiska. Przeciwnicy biotechnologii zielonej (w rolnictwie
i produkcji żywności) używają wszelkich dostępnych środków do propagowania hasła „Polska wolna
od GMO”. Prowadzą aktywne kampanie dezinformacji, wywołują presję na opinię społeczną,
a w konsekwencji wpływają negatywnie na decyzje organów państwa. Środowiska biznesu
żywnościowego i nauki mają nikłe szanse przebić inercję mediów publicznych na otwartą debatę
o istocie zielonej biotechnologii. Wciąż nieobecna jest edukacyjna funkcja publicznego radia i TV
w podstawowych kwestiach bezpieczeństwa żywnościowego, roli biotechnologii rolnej
i żywnościowej w świetle europejskich i światowych wiarygodnych wyników badań naukowych,
unijnego prawa i racji ekonomiczno - społecznych oraz środowiskowych.
Obawy nieświadomych istoty rzeczy konsumentów rodzą się dlatego, że brak jest chociażby
elementarnej, bezstronnej informacji o ryzyku, czym są organizmy genetycznie zmodyfikowane
oraz jakie skutki niesie za sobą błąd zaniechania ich w rolnictwie, produkcji pasz i konsumpcji
żywności. Szum medialny, w którym mieszają się fakty z fikcją, utrwala w świadomości społecznej
błędne przekonanie o polskiej żywności wolnej od GMO, podczas gdy od szeregu lat jest to żywność
powszechnie zawierająca składniki GMO, która nikomu nie zaszkodziła.
Tylko naukowe fakty
Od kilkunastu lat dzięki osiągnięciom biotechnologii rozwija się uprawa roślin genetycznie
zmodyfikowanych (mi, soji, kukurydzy, buraków, bawełny), których obszar szybko wzrasta i obecnie
przekracza 150 mln ha. Powszechna jest produkcja i konsumpcja genetycznie ulepszonych produktów
żywnościowych – w Europie i na świecie, a w tym i w Polsce, objętej regułami jednolitego rynku
europejskiego.
Logika tego rozwoju rynku produktów GMO wynika z niższych kosztów, walorów
dietetycznych i ekonomicznej dostępności zwłaszcza dla biedniejszych grup społecznych.
Jednocześnie rygorystyczne standardy kontroli bezpieczeństwa zdrowotnego wszystkich
dopuszczonych surowców roślinnych GMO, jak np. deficytowego w Europie białka sojowego
prowadzone przez urzędowe organa kontroli (w Unii Europejskiej Urząd Bezpieczeństwa Żywności
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
177
EFSA i urzędowe laboratoria referencyjne) gwarantują bezpieczeństwo na poziomie równym całej
dostępnej na rynku żywności.
Fanatyczny upór przed usunięciem z polskiego porządku prawnego szkodliwego społecznie
i gospodarczo zakazu dla GMO w paszach jest unikalny w skali światowej. Żaden kraj poza Polską nie
sięgnął po taki zakaz widząc jego dramatyczne konsekwencje. Na jednolitym europejskim rynku
którego częścią jest krajowy rynek, konsument ma suwerenne prawo wyboru produktów
żywnościowych GMO lub non GMO, a polski producent wbrew regulacjom unijnym tego prawa jest
pozbawiany. Upór władz przy utrzymaniu zakazu dla GMO w paszach przy jednoczesnym deficycie
krajowych protein (ponad milion ton rocznie) doprowadzi wprost do marginalizacji na rynkach
podstawowych polskich gałęzi produkcji strategicznych surowców rolnych i produktów
żywnościowych jakimi są: pasze, drób, trzoda, chlewna, bydło i mleko z wielomiliardowymi stratami
dla Państwa i społeczeństwa.
W konsekwencji zakaz załamie eksport (w 2011 roku wartość eksportu żywności i płodów
rolnych wyniosła ok. 13 mld zł) i pogrąży pozycję polskich producentów żywności na wspólnym
europejskim rynku i rynkach zewnętrznych. Mamy duże szanse stać się unikalnym przypadkiem kraju,
którego elity polityczne szkodzą produkcji żywności i rolnictwa wbrew unijnemu prawu, wiarygodnym
opiniom naukowym, racjom gospodarczym, społecznym i politycznym. Próbujemy przypomnieć raz
jeszcze politykom, że według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), Światowej Organizacji Rolnictwa
i Wyżywienia (FAO) a także (EFSA) - Europejskiego Urzędu Bezpieczeństwa Zdrowotnego Żywności,
produkty spożywcze z GMO mają taki sam poziom ryzyka zdrowotnego jak cała pozostała żywność na
rynku.
Biotechnologia i biogospodarka to dziś obszar najszybszego postępu i wykorzystania
osiągnięć naukowych w praktyce. Postępowy świat wysunął na czoło dźwigni postępu cywilizacyjnego
kolejne już generacje biotechnologii i jej produktów, jako innowacyjnego kierunku nauki i gospodarki
XXI wieku. J.M. Barroso na nieformalnym Szczycie Rady Europy 11 lutego ubiegłego roku. Za
sztandarowy Projekt Strategii Ekonomicznego Rozwoju Unii Europejskiej wskazał innowacyjną
gospodarkę w tym biotechnologię.
W Polsce niekwestionowane także przez oponentów, największe autorytety z zakresu nauk
biologicznych i żywieniowych, wyraziły w sprawie zielonej biotechnologii pozytywne stanowisko.
Wiarygodne znaczenie w tej sprawie dla polityków, winno mieć Stanowisko Komitetu Biotechnologii
przy Prezydium PAN z trzeciego marca 2011 roku, materiały konferencji naukowych Wydziału Nauk
Medycznych PAN oraz Komitetów; Nauki o Żywieniu Człowieka i Nauk o Żywności PAN a także
Instytutu Żywności i Żywienia. Dowody naukowe na nieszkodliwość GMO w łańcuchu żywnościowym
przedłożyły tez Instytuty: Weterynarii, Zootechniki, Hodowli i Aklimatyzacji Roślin, Ekonomiki
Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Zagrożony rynek pasz
Polska podobnie jak cała UE cierpi na strukturalny deficyt białka paszowego, który od
dziesięcioleci jest pokrywany importem śruty sojowej. Ponieważ na światowym rynku soja GM ma
niemal wyłączność (95 proc. wszystkich obrotów), więc i Polska importuje ten surowiec, w ilości
2 mln ton śruty sojowej rocznie (cała UE odpowiednio ponad 30 mln ton śruty sojowej GMO).
Ustawowy zakaz dla GMO w paszach zagraża budżetom milionów rodzin, ponieważ wywoła
silny impuls inflacyjny na rynku żywności (oceniany na produktach zwierzęcych jest oceniany na ok.
15 -20 %) zaszkodzi wiec finansom gospodarstw domowych podmiotom gospodarczym i budżetowi
Państwa. Widać jak szkodliwe gospodarczo i społecznie jest hasło „Polska wolna od GMO”. Cała
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
178
krajowa produkcja drobiu, świń i w dużej części mleka osiągana jest od lat dzięki żywieniu zwierząt
paszami zawierającymi GMO.
Paradoks polega na tym, że zakaz ten w niczym nie powstrzyma napływu do Polski mięsa,
drobiu, nabiału, wyrobów mleczarskich i większości innych wyrobów spożywczych dużo tańszych
(ok. 20-30%) dzięki surowcom GMO tyle że wyprodukowanych w innych krajach UE. Polska jest
jednym z najaktywniejszych przeciwników stosowania roślin zmodyfikowanych genetycznie.
W Ramowym Stanowisku Rządu RP (z 18 listopada 2008 roku) mówi się wprost o dążeniu
do uzyskania przez Polskę statusu kraju wolnego od GMO.
W projekcie nowej ustawy (oczekującej od 4 lat w marszałkowskiej lodówce) badania
z obszaru inżynierii genetycznej potraktowano niemal jak prace z bronią biologiczną. Projekt
rozstrzyga nadzór nad tymi badaniami, oddając go w wyłączną gestię (na wzór komisarza ludowego)
ministrowi środowiska. W Polsce są tysiące jednostek zajmujących się inżynierią genetyczną. Działają
w strukturach PAN, na wszystkich uniwersytetach, politechnikach, instytutach branżowych.
Doświadczenia prowadzą też laboratoria przemysłowe działające pod nadzorem organów
urzędowych. Produkowane są setki rodzajów preparatów bakteryjnych, także genetycznie
zmodyfikowanych.
Projekt ustawy o GMO narusza podstawowe zasady państwa prawa tj. prawa nabyte.
Podmioty produkują preparaty GMO na podstawie urzędowych atestów zdrowia i środowiska.
Odmiany roślin GM nie mogą być niebezpieczne per se – o takich efektach decyduje przede
wszystkim rodzaj modyfikacji, jakiej dokonano, oraz rodzaj organizmu, jaki został zmodyfikowany.
Publikowane przez PAN i instytuty branżowe wyniki badań dokumentują, że zmodyfikowane geny
pasz z udziałem GMO: ulegają kompletnej denaturacji i późniejszej hydrolizie w przewodzie
pokarmowym, nie ulegają pasażowi na bakterie przewodu pokarmowego, nie przenikają do tkanki
mięsnej, jaj i mleka, nie stwierdza się ich obecności w treści końcowego odcinka przewodu
pokarmowego, nie naruszają podstawowego metabolizmu zwierząt.
W świetle przedstawionych argumentów oraz wobec konieczności uzyskania zgodności
polskich regulacji w sprawie GMO z Unijnymi, zasadne jest zabiegać, by Pan Prezydent
Rzeczypospolitej i Rząd wspierani staraniami samorządowych środowisk gospodarczych i dowodami
naukowymi doprowadzili do:
- zmiany ustawy o paszach, w której winien zostać ostatecznie usunięty zakaz produkcji, obrotu
i stosowania materiałów GMO z moratorium upływającym z dniem 01.01.2013 roku Uchwalenie
zmiany tej ustawy powinno nastąpić w trybie szybkiej ścieżki legislacyjnej co umożliwi niezakłócone
działanie mi. rynku pasz, drobiu, wieprzowiny i mleka oraz przygotowywanie kolejnych cykli
produkcyjnych z należytym wyprzedzeniem,
- „odmrożenia” od kilku lat oczekującego w Sejmie rządowego projektu ustawy o GMO
przeprowadzeniu reprezentatywnych dla opinii społecznej konsultacji i wykonania prac eksperckich
niezbędnych dla nadania nowej treści i biegu legislacyjnego projektowi ustawy,
- przywrócenia zgodnie z misją mediów publicznych zwłaszcza TVP i PR edukacyjnych programów
popularno - naukowych uwzględniających współczesną wiedzę o biotechnologii zielonej, zwłaszcza
w żywieniu człowieka, jej roli w rozwoju innowacyjnej i konkurencyjnej gospodarki rolnej
i żywnościowej.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
179
Prof. dr hab. Wojciech Ziętara , Instytut Ekonomiki Rolnictwa Gospodarki Żywnościowej
W pierwszej części mojej wypowiedzi chciałbym ustosunkować się do pytań sformułowanych do
dyskusji.
Jakie będą - w perspektywie najbliższych 20–30 lat – ekonomiczne, społeczne
i środowiskowe konsekwencje wprowadzenia do polskiego rolnictwa upraw roślin
modyfikowanych genetycznie, a jakie konsekwencje wprowadzenia zakazu ich uprawy?
Wprowadzenie zakazu roślin genetycznie modyfikowanych do uprawy ograniczy
konkurencyjność Polski na międzynarodowym rynku produkcji żywności. Rośliny uprawne
genetycznie modyfikowane są lepiej przystosowane do danego środowiska, bardziej odporne na
określone choroby i szkodniki. Dzięki temu ich uprawa jest bardziej opłacalna. Produkty tych roślin
wykorzystywane jako pasze dla zwierząt nie wpływają ujemnie na jakość produktów zwierzęcych,
co potwierdzają wyniki badań.
Techniki inżynierii genetycznej umożliwiają osiągnięcie w krótszym czasie zakładanych
efektów. Dzięki stosowaniu tych technik możliwe byłoby wyhodowanie odmian roślin dostosowanych
do naszych warunków klimatycznych, np. soi, dzięki czemu można byłoby ograniczyć import śruty
sojowej. Wyhodowanie nowych odmian o pożądanych cechach tradycyjnymi metodami jest możliwe,
wymaga jednak długiego okresu czasu. Przykładem jest uprawa kukurydzy na ziarno, która
upowszechniła się w Polsce po ponad 40 latach.
Rodzime odmiany soi w obecnym stanie nie są konkurencyjne, nie zostały zweryfikowane
przez praktykę. Polscy rolnicy posiadają doskonałą znajomość liczenia opłacalności produkcji. Gdyby
ta produkcja była opłacalna rolnicy uprawialiby soję. Rośliny strączkowe (groch, łubiny), na które
wskazują przeciwnicy importu śruty sojowej mają tę słabość, że jakość białka tych roślin jest niższa niż
białka soi. Dzięki stosowaniu inżynierii genetycznej można byłoby podnieść jakość białka w nasionach
tych roślin. Należy postawić także pytanie o zasadność rozwijania biotechnologii i kształcenia na tym
kierunku, gdy wyników badań nie będzie można zastosować w praktyce.
Konkludując stwierdzam, że wprowadzenie zakazu uprawy roślin genetycznie
modyfikowanych skazuje nasz kraj w dłuższej perspektywie na kosztowny import genetycznie
modyfikowanej śruty sojowej.
Czy wprowadzenie do środowiska w Polsce roślin zmodyfikowanych genetycznie zagrozi
bioróżnorodności? Nie jestem biologiem. Jestem ekonomistą – rolnikiem. Według mojej wiedzy
i doświadczenia wiem, że rolnictwo jest tą działalnością człowieka, która prowadzi do ograniczenia
bioróżnorodności na polach uprawnych. Rynek żąda od producentów rolnych dużych jednolitych,
o określonej jakości produktów. Te wymogi rynku zmuszają rolników do uproszczenia i specjalizacji
w gospodarstwach, zwłaszcza o mniejszej skali. Stąd nie jest możliwa uprawa w jednym
gospodarstwie kilkunastu roślin. Czy wprowadzenie do uprawy kukurydzy genetycznie
modyfikowanej zamiast konwencjonalnej ograniczy bioróżnorodność na polach uprawnych. Moim
zdaniem nie. Podobnie będzie z innymi genetycznie modyfikowanymi roślinami uprawnymi. Zastąpią
rośliny konwencjonalne.
Czy możliwa jest i na jakich zasadach koegzystencja wysokotowarowego rolnictwa
z udziałem GMO i rolnictwa tradycyjnego i ekologicznego? Taka koegzystencja jest możliwa. Jednak
powstaje pytanie czy jest potrzebna, jeżeli konsumpcja produktów żywnościowych pochodzących
z surowców modyfikowanych genetycznie nie zagraża zdrowiu człowieka. W obecnym stanie
prawnym, nasiona genetycznie modyfikowanej kukurydzy muszą być oddzielnie składowane.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
180
W mieszankach pasz treściwych z udziałem nasion GMO musi być informacja o składzie tej mieszanki.
Natomiast brak jest informacji o produktach zwierzęcych uzyskanych przy skarmianiu takich
mieszanek. Nie rozumiem braku konsekwencji. Rozumiem rozdzielność dla celów hodowlanych.
Wprowadzenie do uprawy roślin genetycznie modyfikowanych nie powinno stanowić zagrożenia dla
rolnictwa ekologicznego, które jest działalnością niszową.
Konkludując, stwierdzam, ze taka koegzystencja rolnictwa towarowego z udziałem roślin
GMO z rolnictwem tradycyjnym i ekologicznym jest możliwa. Wskazują na to doświadczenia innych
krajów.
Czy, w związku z tym, że już obecnie składnikiem pasz wysokobiałkowych są rośliny
genetycznie modyfikowane, możliwa jest produkcja zwierzęca z zakazem stosowania GMO jako
składnika pasz? Wprowadzenie zakazu stosowania GMO w paszach, spowoduje załamanie produkcji
drobiarskiej i produkcji żywca wieprzowego, która została już znacznie ograniczona przez spadek
pogłowia. Spowoduje to ubytek kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy i utratę dochodów przez
rolników. Zastąpienie modyfikowanej śruty sojowej niemodyfikowaną spowoduje znaczny wzrost
kosztów, co uczyni tę produkcję nieopłacalną. Zastąpienie importowanej śruty sojowej produkcją
nasion roślin strączkowych jest teoretycznie możliwe, ale praktycznie trudno wykonalne i kosztowne.
Białko z roślin strączkowych jest niższej jakości i pogarsza techniczną sprawność produkcji zwierzęcej.
Ponadto koszty produkcji tych nasion są wysokie i ich uprawa bez wsparcia budżetowego jest
nieopłacalna.
Przeciwnicy GMO wskazują na możliwość zastąpienia śruty sojowej poekstrakcyjną śrutą
rzepakową. Obecnie ta śruta jest w całości zużytkowana na paszę w mieszankach dla bydła i trzody.
Jej produkcja nie zwiększy się lub tylko minimalnie. Wprowadzenie zakazu stosowania GMO, jako
składnika pasz ograniczy produkcję zwierzęcą i zmuszeni będziemy do importu produktów
zwierzęcych powstałych przy użyciu pasz genetycznie modyfikowanych. Jesteśmy w UE, w której
obowiązuje zasada swobodnego przepływu produktów, kapitału i usług.
Na zakończenie chciałbym odnieść się do niektórych głosów w dyskusji. Pani prof. Katarzyna
Niemirowicz-Szczyt słusznie stwierdziła, że życie bez GMO jest niemożliwe. Przemysł spożywczy
wykorzystuje enzymy, aminokwasy, kwasy organiczne, kultury starterowe i dodatki do żywności
produkowane z udziałem GMO. Także wiele leków wytwarzanych jest przy udziale GMO. Jeden
z dyskutantów stwierdza, że to nieważne, bo ważny jest zakaz uprawy GMO. Taka dyskusja jest
niepoważna i pozbawiona walorów merytorycznych.
Przedstawiciel Kościoła Katolickiego przytacza stanowisko Papieskiej Akademii Nauk wyrażające
sprzeciw wobec GMO, a pomija najnowsze, odmienne stanowisko Kościoła, na co słusznie zwrócił
uwagę Pan Adam Tański.
Przedstawicielka Koalicji „Polska wolna od GMO” powołując się na badania, z których wynika,
że ponad 80% badanych wyraziło sprzeciw wobec GMO. Jaką wartość naukową mają wyniki takich
badań? Czy badani mieli świadomość, że są konsumentami produktów spożywczych wytworzonych
przy użyciu GMO i stosują leki wytworzone również przy pomocy GMO? Czy może badani byli
wegetarianami? Bez odpowiedzi na te pytania wyniki badań mają jedynie wartość propagandową.
Pan Krzysztof Ardanowski twierdził, że wprowadzenie do uprawy roślin GMO stanowi
zagrożenie dla najmniejszych gospodarstw rodzinnych, a także ekologicznych. Gdyby wprowadzenie
GMO spowodowało poprawę struktury gospodarstw należałoby się cieszyć. Obecnie najwięcej
odłogów znajduje się w gospodarstwach najmniejszych. Znaczna część z nich nie prowadzi produkcji
towarowej. Dla tych gospodarstw wprowadzenie GMO nie stanowi żadnego zagrożenia.
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
181
Wprowadzenie roślin genetycznie modyfikowanych, zapewniających wyższą opłacalność produkcji
może być szansą dla gospodarstw towarowych, a nie zagrożeniem.
Janusz Zimny, Kierownik Zakładu Biotechnologii i Cytogenetyki Roślin w Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin – Państwowym Instytucie Badawczym
1. Zasada „case by case” obowiązuje i nie jest uprawnione wyciąganie wniosków ogólnych na
temat GMO. To tak jak gdybyśmy pytali czy grzyby są jadalne, albo czy węże są jadowite.
Wtedy pytamy: jakie grzyby, albo które węże?
2. „Zasada przezorności” każe stosować środki adekwatne do ewentualnych zagrożeń. Nie
oznacza to ani całkowitego zakazu ani nadmiernego permisywizmu. To co proponuje się
w projektowanej ustawie w praktyce będzie oznaczało uniemożliwienie uprawy polskiemu
rolnikowi i złamanie zasady „case by case”.
3. Charakterystyczne jest dla argumentów przeciw GMO traktowanie mało prawdopodobnych
zdarzeń niepożądanych jako pewnych i uzasadnianie w ten sposób postulatu
w wprowadzania zakazu podczas gdy zagrożeń nie można traktować w oderwaniu od zasady
„case by case”.
4. Wszystkie zakazy wprowadzone dotychczas w UE zostały wprowadzone wbrew opiniom
i danym naukowym, a ich utrzymanie przez Radę ma w każdym przypadku podłoże
polityczne, a nie rzeczowe.
5. Dotychczasowe badania naukowe wykazały, że GMO autoryzowane na rynku europejskim są
bezpieczne.
6. Konsument ma prawo wyboru pomiędzy produktami wytworzonymi w różnych systemach
produkcji rolnej (konwencjonalnej, ekologicznej i GMO)
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
182
Uczestnicy debaty Uczestnicy: Pan Prezydent Bronisław Komorowski
Pan Olgierd Dziekoński, Sekretarz Stanu
Pan Dariusz Młotkiewicz, Sekretarz Stanu
Pan prof. dr hab. Tomasz Borecki, Doradca Prezydenta RP
Pan Henryk Wujec, Doradca Prezydenta RP
Pan dr Andrzej Hałasiewicz, Ekspert w Kancelarii Prezydenta RP
Pan Jan Krzysztof Ardanowski, Zastępca Przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Sejmu RP
Pan Leszek Dereziński, Prezes Federacji Związków Pracodawców, Dzierżawców i Właścicieli Rolnych
Pan Czesław Elzanowski, Członek Zarządu Województwa Pomorskiego
Ojciec dr Stanisław Jaromi, etyk, filozof
Pan prof. dr hab. Wojciech Józwiak, Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej
Pan Tadeusz Kłos, Główny Inspektor Ochrony Roślin i Nasiennictwa
Pan Stanisław Kowalczyk, Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych
Pani Agnieszka Kraińska, Zastępca Dyrektora Departamentu Prawa Unii Europejskiej Ministerstwa
Spraw Zagranicznych
Pan Marek Kryda, Instytut Spraw Obywatelskich
Pani dr hab. Katarzyna Lisowska, Centrum Onkologii w Gliwicach
Pan Arkadiusz Litwiński, Zastępca Przewodniczącego Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych
i Leśnictwa Sejmu RP
Pani Dorota Metera, Członek Zarządu Grupy Europejskiej Międzynarodowej Federacji Rolnictwa
Ekologicznego
Pan prof. dr hab. Zbigniew Mirek, Instytut Botaniki PAN w Krakowie
Pani prof. dr hab. Katarzyna Niemirowicz–Szczytt, Katedra Genetyki Hodowli i Biotechnologii Roślin
Wydziału Ogrodnictwa i Architektury Krajobrazu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego
Pani prof. dr hab. Stanisława Okularczyk, Doradca ministra - Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Pan Marian Rak, Rolnik Roku Regionu Morza Bałtyckiego
Pan dr Sławomir Sowa, Laboratorium Kontroli Genetycznie Modyfikowanych Organizmów (GMO),
Zakład Biotechnologii i Cytogenetyki Roślin, Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin - Państwowy
Instytut Badawczy w Radzikowie
Pan dr Piotr Stankiewicz, Instytut Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu
Pan Marek Szczygielski, rolnik, członek Izby Rolniczej
Pan Adam Tański, Prezes Izby Zbożowo-Paszowej
Pan prof. dr hab. Tomasz Twardowski, Instytut Chemii Bioorganicznej PAN, Poznań
Pan dr hab. Józef Tyburski, Katedra Systemów Rolniczych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego
w Olsztynie
Pan Janusz Zaleski, Podsekretarz Stanu, Główny Konserwator Przyrody - Ministerstwo Środowiska
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
183
Obserwatorzy:
Pan Sławomir Rybicki, Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP
Pan Krzysztof Łaszkiewicz, Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP
Pani Irena Wóycicka, Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP
Pan Jerzy Osiatyński, Doradca Prezydenta RP
Pan Jerzy Regulski, Doradca Prezydenta RP
Pan Maciej Żylicz, Doradca Prezydenta RP
Pan prof. dr hab. Andrzej Anioł, Z-ca Dyrektora ds. Naukowych Instytutu Hodowli
i Aklimatyzacji Roślin w Radzikowie
Pani prof. dr hab. Krystyna Bartnik-Pomorska, Wydział Podstaw Techniki Politechniki Lubelskiej
Pan dr hab. Grzegorz Bartoszewski, Katedra Genetyki Hodowli i Biotechnologii Roślin Szkoły Głównej
Gospodarstwa Wiejskiego
Pan dr Jacek Boruta, Dyrektor Biura Pasz, Farmacji i Utylizacji w Głównym Inspektoracie Weterynarii
Pan Waldemar Broś, Prezes Zarządu Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich Związek Rewizyjny
Pan prof. dr hab. Franciszek Brzózka, Instytut Zootechniki - PIB
Pan Leszek Chmielnicki, Prezes Przedsiębiorstwa Nasiennego Rolnas w Bydgoszczy
Pan Jerzy Chróścikowski, Przewodniczący NSZZ RI "Solidarność"
Pan dr hab. Eugeniusz Chyłek, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Pan prof. dr hab. Jerzy Duszyński, Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN
Pan dr hab. Marcin Filipecki, Katedra Genetyki Hodowli i Biotechnologii Roślin Szkoły Głównej
Gospodarstwa Wiejskiego
Pan Radosław Gawlik, Przewodniczący partii Zieloni 2004
Pan prof. dr hab. Ryszard Józef Górecki, Katedra Fizjologii i Biotechnologii Roślin, Wydział Biologii
Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
Pani Katarzyna Jagiełło, Inicjatywa Obywatelska "GMO to nie to"
Pan Stanisław Kacperczyk, Prezes Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych
Pan Przemysław Kardasz, Zakład Badania Środków Ochrony Roślin Instytut Ochrony Roślin
- Państwowy Instytut Badawczy
Pan Andrzej Kassenberg, Prezes Instytutu na rzecz Ekorozwoju
Pani dr hab. Iwona Kosieradzka, Kierownik Zakładu Biotechnologii i Biochemii Żywienia Szkoły
Głównej Gospodarstwa Wiejskiego
Pan prof. dr hab. Andrzej Kowalski, Dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki
Żywnościowej
Pani Edyta Kwapich-Lenik, rzecznik Forum FREE
Pan Kamil Maciąg, Prezes Akademickiego Stowarzyszenia Studentów Biotechnologii
Pan dr inż. Mariusz Maciejczak, Katedra Ekonomiki i Organizacji Przedsiębiorstw, Wydział Nauk
Ekonomicznych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego
Pan prof. dr hab. Stefan Malepszy, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego
Pan dr Stefan Małecki-Tepicht
Pani Aleksandra Małyska, Doktorantka w Instytucie Biochemii Technicznej na Politechnice Łódzkiej
Pan dr Wojciech Mikulski, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu
Joanna Miś, Greenpeace Polska
Pan Ryszard Mołdrzyk, Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych
Pan Maciej Muskat, Dyrektor Greenpeace Polska
FDP Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie? Luty 2012
184
Pan Wojciech Nalazek, Kierownik Redakcji Audycji Rolnych Telewizji Polskiej S.A.
Pan prof. dr hab. Jan Narkiewicz-Jodko, Instytut Ogrodnictwa
Pan Jacek J. Nowak, Szkoła Wyższa im. B. Jańskiego
Pani Maria Nowak, Członek Zarządu Forum Aktywizacji Obszarów Wiejskich
Pani Monika Okołowska, Instytut Ochrony Roślin - Państwowy Instytut Badawczy
Pani Ewa Pańczak, Departament Komitetu do Spraw Europejskich Ministerstwa Spraw Zagranicznych
Pani Danuta Pilarska, Przewodnicząca Zarządu Głównego Stowarzyszenia Ekoland i prezes Związku
Zawodowego Rolników Ekologicznych
Pani Sonia Priwieziencew, Prezes Fundacji AgriNatura
Pan dr hab. Jerzy Rembeza, Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin, Zakład Doświadczalny Bonin
Pani prof. Ewa Rembiałkowska, Kierownik Zakładu Żywności Ekologicznej Wydziału Nauk
o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji SGGW
Pan dr hab. Tomasz Sakowski, Instytut Genetyki i Hodowli Zwierząt PAN w Jastrzębcu
Pan Józef Sarnowski, Dyrektor Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Gdańsku
Pan Władysław Serafin, Prezes Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych
Pan Krzysztof Smaczyński, Zastępca Dyrektora Departamentu Hodowli i Ochrony Roślin Ministerstwo
Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Pani Dorota Staszewska, Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi
Pan Peter Stratenwerth, Biopiekarnia "W Grzybowskiej Arce"
Pani Katarzyna Szczepaniak, Dyrektor Biura Krajowej Rady Izb Rolniczych
Pan Wiktor Szmulewicz, Prezes Zarządu Krajowej Rady Izb Rolniczych
Pan prof. dr hab. Jan Szopa-Skórkowski, Kierownik Zakładu Biochemii Genetycznej Uniwersytetu
Wrocławskiego
Pan Tadeusz Szymańczak, Rzecznik Prasowy Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych
Pan prof. dr hab. Ludwik Tomiałojć, Muzeum Przyrodnicze Uniwersytetu Wrocławskiego
Pan prof. dr hab. Piotr Węgleński, Instytut Biochemii i Biofizyki PAN Interdyscyplinarne Centrum
Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytet Warszawski
Pan Jacek Węsierski, Prezes Stowarzyszenia Naukowo-Technicznego Inżynierów i Techników
Rolnictwa
Pan Tomasz Włoszczowski, Prezes Społecznego Instytutu Ekologicznego
Pani Klaudia Wojciechowicz, Inicjatywa Obywatelska "GMO to nie to"
Pani Małgorzata Woźniak, Naczelnik Wydziału Zasobów Genowych i Roślin Zmodyfikowanych
Genetycznie Departamentu Hodowli i Ochrony Roślin, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Pani Bożenna Wójcik, Instytut na Rzecz Ekorozwoju
Pan Marek Zieliński, Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej
Pan dr hab. Stanisław Andrzej Zięba, Wykładowca w Wyższej szkole Ekonomicznej „Almamer”
Pan prof. dr hab. Wojciech Ziętara, Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej - PIB
Pan prof. dr hab. Janusz Zimny, Kierownik Zakładu Biotechnologii i Cytogenetyki Roślin Instytutu
Hodowli i Aklimatyzacji Roślin - Państwowy Instytut Badawczy w Radzikowie
Pan Jacek Żakowski, dziennikarz tygodnika „Polityka”, Kierownik Katedry Dziennikarstwa Collegium
Civitas w Warszawie.
Bibliografia
Rozdział I i prof. dr hab. Wojciech Józwiak
Dzwonkowski W., Hryszko K.: Raport o sytuacji na światowym rynku pasz wysokobiałkowych
ze szczególnym uwzględnieniem produkcji roślin GMO, IERiGŻ-PIB, Program Wieloletni 2011-
2014, nr 22, Warszawa 2011.
Józwiak W.: Konkurencyjność oraz postęp w polskim rolnictwie i projekcja średnioterminowa,
tekst referatu wygłoszony na konferencji międzynarodowej nt. „Konkurencyjność gospodarki
żywnościowej w warunkach globalizacji i integracji europejskiej”, IERiGŻ-PIB, Pułtusk, 5-
7.12.2011r.
Józwiak W., Mirkowska Z.: Trendy w rolnictwie polskim (lata 1990-2009) i próba projekcji na 2013
rok, w opracowaniu zbiorowym pt. „Procesy zachodzące w rol-nictwie polskim w latach 1990-
2009, projekcje na 2013 rok i pożądana wizja rolnictwa w 2020 roku – zagadnienia wybrane,
IERiGŻ-PIB, Program Wieloletni 2011-2014, nr 21, Warszawa, 2011.
Polska wieś 2025. Wizja rozwoju, praca zbiorowa pod red. J. Wilkina, Fundusz Współpracy,
Warszawa 2005.
Seremak-Bulge J.: Koszty i efektywność upraw roślin GMO, bilans ekonomiczny związany
z uprawą roślin transgenicznych, IERiGŻ-PIB, maszynopis, Warszawa, 15.07.2008 r.
Seremak-Bulge J., Hryszko K.: Ekonomiczne skutki potencjalnego zakazu stosowania genetycznie
zmodyfikowanych roślinnych surowców paszowych ze szczególnym uwzględnieniem śruty
sojowej, Zakład Badań Rynkowych IERiGŻ-PIB, maszynopis.
Zieliński M.: Ekonomiczne skutki zakazu uprawy roślin genetycznie zmodyfikowanych
w gospodarstwach zbożowych, Zagadnienia Ekonomiki Rolnej, nr 4, 2009.
ii -
Małyska, T. Twardowski. 2011. Social determinants of the implementation of innovative
biotechnology in Poland and other EU countries. BioTechnologia 92 (2) : 141-145
iii prof. em. dr hab. Ludwik Tomiałojć, prof. dr hab. Zbigniew Mirek
Andrzejewski R., Weigle A. (red.) 2003. Różnorodność biologiczna Polski. Narodowa Fundacja
Ochrony Środowiska, Warszawa, s. 284.
Chorąży M. 2007. (mscr.) Zagrożenia roślinami transgenicznymi. Dział Dokumentacji i Kancelarii
Senatu, Warszawa, ss. 1-6.
Lisowska K., Chorąży M. 2010. Genetycznie zmodyfikowane uprawy i żywność – przegląd
zagrożeń. Nauka 4:127-136.
Lisowska K., Chorąży M. 2011. Dlaczego mówimy nie dla GMO w polskim rolnictwie. Nauka
4/2011: 175-180.
Mirek Z. (przewodniczący) 2008. Stanowisko Komitetu Ochrony Przyrody PAN w sprawie
uprawiania w Polsce roślin genetycznie zmodyfikowanych (GM). Kraków, 28.01.2008. Monsanto
Europe, 2011.
Annual monitoring report on the cultivation of MON 810 in 2010: Czech Republic, Poland,
Portugal, Romania, Slovakia and Spain. Brussels. Tomiałojć L. 2003. Różnorodność biologiczna, jej
wartość i stopień zagrożenia. W cyklu: Biologia dla ekonomii. Wrocławski Biul. Gospodarczy 30:
19-36.
Tomiałojć L. 2010. Możliwe negatywne skutki ekologiczne upraw i pasz z niektórych roślin GM.
Chrońmy Przyr. Ojczystą 5: 328-340.
Tomiałojć L. 2011. Uprawy i pasze z kontrowersyjnych odmian GMO w Polsce: możliwe skutki
ekologiczne i gospodarczo-społeczne. Biul. Komitetu Ochrony Przyrody PAN 2 (2011): 87-104.
iv
Rozporządzenie 1829/2003 (WE).
Rozporządzenie 1830/2003 (WE).
Dyrektywa 2001/18 (WE).
Sprawozdanie Komisji dla Rady i Parlamentu Europejskiego z dnia 2.4.2009 w sprawie
współistnienia upraw genetycznie zmodyfikowanych z uprawami tradycyjnymi i ekologicznymi.
Zalecenie Komisji z dnia 13 lipca 2010 r. w sprawie wytycznych w zakresie opracowywania
krajowych środków dotyczących współistnienia upraw i mających na celu zapobieżenie
niezamierzonemu występowaniu GMO w uprawach konwencjonalnych i ekologicznych (2010/C
200/01).
v prof. nadzw. dr hab. Katarzyna Lisowska
Economic Impact of Dominant GM Crops Worldwide: a Review. EUR 22547 EN Manuel
Gómez-Barbero, Emilio Rodríguez-Cerezo. EUROPEAN COMMISSION DG JRC-IPTS,
Sustainability in Agriculture, Food and Health Unit December 2006
National Research Council. 2010. The Impact of Genetically Engineered Crops on Farm
Sustainability in the United States. Washington, DC: The National Academies Press
http://www.nap.edu/catalog.php?record_id=12804
Dorota Stankiewicz, ekspert ds. systemu gospodarczego w Biurze Analiz Sejmowych: Analiza
opinii i stanowisk, które wpłynęły do Komisji Ochrony Środowiska nt. rządowego projektu
ustawy z druku 2547 oraz przygotowanie zestawienia propozycji przepisów w porównaniu do
propozycji rządowych – uwagi szczegółowe (8.03.2010)
Ramowe stanowisko Polski dotyczące organizmów genetycznie zmodyfikowanych (GMO),
dokument przyjęty przez Radę Ministrów w dniu 18 listopada 2008 roku
Dokumenty rządów Niemiec, Francji i Luxemburga wprowadzające zakaz upraw MON810
Federal Office for Consumer Protection and Food Safety (BVL), Berlin To Monsanto Europe
S.A., Brussels 17 April 2009, Dr. Helmut Tschiersky-Schöneburg, President Federal Office for
Consumer Protection and Food Safety Braunschweig, 17 April 2009
Argumentaire ŕ l’appui de la clause de sauvegarde des autorités luxembourgeoises relative ŕ
la mise en culture du maďs génétiquement modifié MON810 au titre de l’article 23 de la
Directive 2001/18/CE modifiée
Comité de préfiguration d’une haute autorité sur les organismes génétiquement modifiés
institué par le décret n°2007-1719 du 5 décembre 2007 Avis sur la dissémination du MON810
sur le territoire français
Tajne amerykańskie depesze dyplomatyczne (Wikileaks) dokumentujące wywieranie nacisków na
rządy europejskie w sprawie akceptacji GMO
http://wikileaks.ch/cable/2009/11/09VATICAN119.html
http://213.251.145.96/cable/2008/02/08MADRID98.html
http://213.251.145.96/cable/2009/05/09MADRID482.html
http://www.naturalnews.com/030828_GMOs_Wikileaks.html
Wadliwe zasady oceny ryzyka GMO, blokowanie możliwości prowadzenia prac badawczych w
zakresie oceny ryzyka
Séralini GE, de Vendômois JS, Cellier D, Sultan C, Buiatti M, Gallagher L, Antoniou M,
Dronamraju KR. How subchronic and chronic health effects can be neglected for GMOs,
pesticides or chemicals. Int J Biol Sci. 2009 Jun 17;5(5):438-43. Review.
Domingo JL. Toxicity studies of genetically modified plants: a review of the published
literature. Crit Rev Food Sci Nutr. 2007;47(8):721-33. Review.
Waltz E. 2009. Under Wraps, Nature Biotechnology 27(10): 880-882.
Do Seed Companies Control GM Crop Research? Scientific American Magazine, 13 August
2009.
Domingo JL, Giné Bordonaba J. A literature review on the safety assessment of genetically
modified plants. Environ Int. 2011 May;37(4):734-42.
Publikacje własne:
K. Lisowska, M. Chorąży (2010) Genetycznie zmodyfikowane uprawy i żywność – przegląd
zagrożeń. Nauka 4/2010: 127-136
K. Lisowska Genetycznie modyfikowane uprawy a zrównoważone rolnictwo i nasze zdrowie.
Journal of Ecology and Health 6(2010): 303-309.
K. Lisowska. Genetically modified crops and food: pros and cons. Chemik 2011, 65, 11, 1193-1203
K. Lisowska, M. Chorąży (2011) Zboża genetycznie modyfikowane (GM) w rolnictwie – aspekty
zdrowotne, środowiskowe i społeczne Biuletyn Komitetu Ochrony Przyrody PAN 2/2011: 5-23
K. Lisowska, M. Chorąży (2011) Dlaczego mówimy nie dla GMO w polskim rolnictwie NAUKA
4/2011: 173-178
vi
Special Eurobarometer 73.1: “Biotechnology”, TNS Opinion & Social on request of European
Commission, October 2010.
Eurobarometr 73.5 “Zagrożenia związane z żywnością”, termin realizacji badania: 12-28
czerwiec 2010.
Bezpieczna żywność a integracja europejska - opinie respondentów z niektórych krajów
Europy Środkowej i Wschodniej, CBOS, listopad 2001
Badanie sondażowe PBS DGA, zrealizowane w dniach 07-09.03.2008 na zlecenie „Gazety
Wyborczej”
Źródła dodatkowe:
Polacy o biotechnologii i inżynierii genetycznej, OBOP, 2005
Badanie sondażowe PBS DGA na temat organizmów modyfikowanych genetycznie,
zrealizowane w dniach 10-11.09.2005 na 1079-osobowej próbie, reprezentatywnej dla
ludności Polski powyżej 15 roku życia. Badanie zrealizowano na zlecenie Greenpeace.
vii Prof. dr hab. Wojciech Józwiak
Dzwonkowski W., Hryszko K.: Raport o sytuacji na światowym rynku pasz wysokobiałkowych
ze szczególnym uwzględnieniem produkcji roślin GMO, IERiGŻ-PIB, Program Wieloletni 2011-
2014, nr 22, Warszawa 2011.
Józwiak W.: Konkurencyjność oraz postęp w polskim rolnictwie i projekcja średnioterminowa,
tekst referatu wygłoszony na konferencji międzynarodowej nt. „Konkurencyjność gospodarki
żywnościowej w warunkach globalizacji i integracji europejskiej”, IERiGŻ-PIB, Pułtusk, 5-
7.12.2011 r.
Józwiak W., Mirkowska Z.: Trendy w rolnictwie polskim (lata 1990-2009) i próba projekcji na
2013 rok, w opracowaniu zbiorowym pt. „ Procesy zachodzące w rolnictwie polskim w latach
1990-2009, projekcje na 2013 rok i pożądana wizja rolnictwa w 2020 roku – zagadnienia
wybrane”, IERiGŻ-PIB, Program Wieloletni 2011-2014, nr 21,Warszawa, 2011.
Michna W.: Wizja pożądanego rozwoju rolnictwa do 2020 roku, w opracowaniu zbiorowym
pt. „Procesy zachodzące w rolnictwie polskim w latach 1990-2009, projekcje na 2013 rok
i pożądana wizja rolnictwa w 2020 roki – zagadnienia wybrane”, IERiGŻ- PIB, Program
Wieloletni 2011-2014, nr 21, Warszawa, 2011.
Seremak-Bulge J.: Koszty i efektywność upraw roślin GMO, bilans ekonomiczny związany
z uprawą roślin transgenicznych, IERiGŻ-PIB, maszynopis, Warszawa, 15.07.2008 r.
Seremak-Bulge J., Hryszko K.: Ekonomiczne skutki potencjalnego zakazu stosowania
genetycznie zmodyfikowanych roślinnych surowców paszowych ze szczególnym
uwzględnieniem śruty sojowej, Zakład Badań Rynkowych IERiGŻ-PIB, maszynopis.
Wilkin J.: O potrzebie i zasadach tworzenia wizji rozwoju polskiego rolnictwa, w pracy
zbiorowej pod red. J. Wilkina pt. „Polska wieś 2025. Wizja rozwoju”, Fundusz Współpracy,
Warszawa, 2005.
Zieliński M.: Ekonomiczne skutki zakazu uprawy roślin genetycznie zmodyfikowanych
w gospodarstwach zbożowych, Zagadnienia Ekonomiki Rolnej, nr 4, 2009.
viii
Biuletyn Komitetu Ochrony Przyrody PAN, 2011, Vol. 2, GMO (www.botany.pl/kop-pan). FAO
(2003), Weighing the GMO arguments- against
(http://www.fao.org/english/newsroom/focus/2003/gmo8.htm - dostępne 19.02.2012).
Nowak J.J. (1993): Ekologiczne, ekonomiczne i społeczne aspekty rolniczej produkcji żywności
w odniesieniu do jej walorów zdrowotnych (Zarys problematyki), w: "Produkcja żywności
o podwyższonych walorach zdrowotnych. Materiały z konferencji". Instytut Medycyny Wsi,
Lublin, s. 39-45.
Połanecki P. (2011), Organizmy genetycznie modyfikowane: aspekty prawne i doświadczenia
z procesu implementacji prawa o GMO na terytorium Polski, w: Biuletyn Komitetu Ochrony
Przyrody PAN, 2011, Vol. 2, s. 25-86.
Pozew (2011), OSGATA-v-Monsanto-Complaint
(http://www.pubpat.org/assets/files/seed/OSGATA-v-Monsanto-Complaint.pdf - dostęp
28.01.2012)
Ribbe L. (1993): Polnische Bauernopfer, „Die Zeit” 25.06.1993 (tłum. pt.: Schemat rolny EWG
nie pasuje do rolnictwa Polski, w: „Ecoinform. Przegląd Ekonomiczny”, 5 sierpnia 1993, s. 8-
10).
Seralini et al., 2011, Genetically modified crops safety assessments: present limits and
possible improvements, “Environmental Sciences Europe” 2011, 23:10 (1 March 2011)
(http://www.enveurope.com/content/pdf/2190-4715-23-10.pdf - dostęp 5.01.2012).
Wiąckowski S. (2009), Genetycznie modyfikowane organizmy - zagrożenia dla rolnictwa,
zdrowia i środowiska, Kielce.
ix Uzasadnienie – Polska Akademia Nauk
European Commission, Europe 2020; A European strategy for smart, sustainable and
inclusive growth;
http://ec.europa.eu/commission_2010014/president/news/documents/pdf/20100303_1_en
European Union Parliament Website Lisbon European Council 23 and 24 March Presidency
Conclusion, http://ec.europa.eu
The Lisbon Strategy in the turmoil of economic crisis, Europedia
Raport „Polska 2050” (Warszawa, 2011, Komitet Prognoz PAN „Polska 2000 plus”, pod
redakcją M. Kleibera i in.
A. Aguilar, L. Bochereau, L. Matthiessen Biotechnology as the engine for the Knowledge-
Based Bio-Economy, Biotechnol Genet Eng Rev., 2010; 26: 371-88.
P. Aerni Agricultural biotechnology and its contribution to the global knowledge economy,
Adv Biochem Eng Biotechnol., 2007; 107: 69-96.
S. Hogarth, B. Salter Regenerative medicine in Europe: global competition and innovation
governance, Regen Med., 2010; 5: 971-85.
GUS, Nauka I Technika w Polsce w 2008 roku,
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_nts_Nauka_i_technika_2008.pdf
The European Bioeconomy in 2030. Delivering Sustainable Growth by addressing the Grand
Societal Challenges, [dokumeny elektroniczny]
OECD Organisation for Economic Co-operation and Development, The Bioeconomy to 2030:
Designing a Policy Agenda, OECD Publishing
A decade of EU-funded GMO research (2001-2010):
http://ec.europa.eu/research/biosociety/library/brochures_reports_en.htm EC-sponsored
research on Safety of Genetically Modified Organisms (1985-2000) oraz
http://ec.europa.eu/research/quality-of-life/gmo/
Persley J G Siedow JN, Gasson M., Qualset C. O., Application of Biotechnology tocrops:
benefits and risks. CAST Issue Paper 12, 1999, 18 Siedow J.M., Feeding ten billion people.
Three views. Plant Physiology 126, 2001
Polskie prace dotyczące genetycznie zmodyfikowanych roślin:
Z. Zduńczyk, J. Jankowski Kontrowersje w ocenie bezpieczeństwa zdrowotnego produktów
transgenezy roślin, Biotechnologia, 2009; 3: 9-21.
T. Twardowski, A. Potkański, S. Pruszyński, K. Adamczewski A Note on Silage from Genetically
Modified Maize Tested for Biological Activity, Pol. J. Environ. Stud., 2003; 12: 759-764.
T. Twardowski, S. Pruszyński, A. Potkański, K. Adamczewski Rolnicza przydatność genetycznie
zmodyfikowanej (GM) kukurydzy, Prog. Plant Prot./Post. Ochr. Rośl., 2001; 41: 69-76.
Baranowski, S. Rosochacki, R. Parada, K. Jaszczak, J. Zimny, J. Połoszynowicz, The effect
of diet containing genetically modified triticale on growth and transgenic DNA fate in selected
tissue of mice,.Anim. Sci. Pap. Rep., 2006; 24: 129-142.
K. Jaszczak, M. Kruszewski, A. Baranowski, R. Parada, T. Bartłomiejczyk, J. Zimny,
S. Rosochacki, Micronucleus test and comet asay on mice fed over five generations a diet
containing genetically modified triticale., J. Anim. Feed Sci., 2008; 17: 100-109.
S. Świątkiewicz, M. Świątkiewicz Rośliny genetycznie modyfikowane drugiej generacji
w żywieniu zwierząt gospodarskich, Medycyna Wet., 2009; 65: 460-465.
S. Świątkiewicz, J. Koreleski Rośliny genetycznie modyfikowane w żywieniu drobiu, Medycyna
Wet., 2008, 64, 1379-1383.
S. Świątkiewicz, J. Koreleski, A. Arczewska, M. Twardowska, K. Kwiatek, G. Tomczyk,
M. Reichert, M. Mazur, D. Bednarek Krajowe badania nad bezpieczeństwem stosowania pasz
genetycznie zmodyfikowanych w żywieniu drobiu, „Życie Weterynaryjne” 85(2), 161-265.
S. Świątkiewicz, M. Świątkiewicz, J. Koreleski, K. Kwiatek Nutritional efficiency of genetically
modified insect resistant corn (MON 810) and glyphosate tolerant soybean meal (roundup
ready) for broilers, Bull.Vet Inst.Puławy, 2010; 54: 43-48.
S. Świątkiewicz, M. Twardowska, J. Markowski, M. Mazur, Z. Sieradzki, K. Kwiatek “The fate
of transgenic DNA from bt corn and roundup ready soybean meal in broilers fed GMO feed”,
w druku, 2010.
T. Twardowski Societal attitudes regarding GM food In the case of Poland within EU, Environ.
Biosafety Res., 2008;7, 181-184
E. Lubiatowska-Krysiak, T. Twardowski, Agrobiotechnologia i przemysł rolno-spożywczy:
perspektywy i ograniczenia w świetle opinii publicznej, Biotechnologia, Monografie, 2008; 4.
Z. Zduńczyk, J. Jankowski Kontrowersje w ocenie bezpieczeństwa zdrowotnego produktów
transgenezy roślin, Biotechnologia, 2009; 3: 9-21.
T. Twardowski, A. Potkański, S. Pruszyński, K. Adamczewski, A Note on Silage from Genetically
Modified Maize Tested for Biological Activity, Pol. J. Environ. Stud., 2003; 12: 759-764.
T. Twardowski, S. Pruszyński, A. Potkański, K. Adamczewski Rolnicza przydatność genetycznie
zmodyfikowanej (GM) kukurydzy, rog. Plant Prot./Post. Ochr. Rośl., 2001; 41: 69-76.
Baranowski, S. Rosochacki, R. Parada, K. Jaszczak, J. Zimny, J. Połoszynowicz, The effect
of diet containing genetically modified triticale on growth and transgenic DNA fate
in selected tissue of mice, Anim. Sci. Pap. Rep., 2006; 24: 129-142.
K. Jaszczak, M. Kruszewski, A. Baranowski, R. Parada, T. Bartłomiejczyk, J. Zimny,
S. Rosochacki, Micronucleus test and comet asay on mice fed over five generations a diet
containing genetically modified triticale, J. Anim. Feed Sci., 2008; 17: 100-109.
S. Świątkiewicz, M. Świątkiewicz Rośliny genetycznie modyfikowane drugiej generacji
w żywieniu zwierząt gospodarskich, Medycyna Wet., 2009; 65: 460-465.
S. Świątkiewicz, J. Koreleski Rośliny genetycznie modyfikowane w żywieniu drobiu, Medycyna
Wet., 2008; 64: 1379-1383.
S. Świątkiewicz, J. Koreleski, A. Arczewska, M. Twardowska, K. Kwiatek, G. Tomczyk,
M. Reichert, M. Mazur, D. Bednarek, Krajowe badania nad bezpieczeństwem stosowania pasz
genetycznie zmodyfikowanych w żywieniu drobiu, Życie Wet., 2010; 85: 161-265.
S. Świątkiewicz, M. Świątkiewicz, J. Koreleski, K. Kwiatek Nutritional efficiency of genetically
modified insect resistant corn (MON 810) and glyphosate tolerant soybean meal (roundup
ready) for broilers, Bull. Vet. Inst. Puławy, 2010; 54: 43-48.
S. Świątkiewicz, M. Twardowska, J. Markowski, M. Mazur, Z. Sieradzki, K. Kwiatek The fate
of transgenic DNA from bt corn and roundup ready soybean meal in broilers fed GMO feed,
Bull. Vet. Inst. Puławy, 2010; 54: 237-242.
M. Świątkiewicz, E. Hanczakowska, M. Twardowska, M. Mazur, K. Kwiatek, Z. Sieradzki Effect
of genetically modified seeds on fattening results and transfer of transgenic DNA to swine
tissues, Bull Vet Inst Pulawy, 2011; 55: 121-125.
M. Świątkiewicz, E. Hanczakowska, M. Twardowska, M. Mazur, K. Kwiatek, W. Kozaczyński,
S. Świątkiewicz, Z. Sieradzki Detection of transgenic DNA from Bt maize and herbicide
tolerant soybean meal in tissues, eggs and digestive tract content of laying hens fed diets
containing genetically modified plants, Ann. Anim. Sci., 2011; 11: 413–424
S. Świątkiewicz, J. Koreleski, A, Arczewska-Włosek, M. Mazur, K. Kwiatek, Z. Sieradzki ,Bull
Vet Inst Pulawy, Effect of genetically modified, insect resistant corn (MON 810)
and glyphosate tolerant soybean meal (Roundup Ready) on physico-chemical properties
of broilers' breast and thigh muscles. 2011; 55: 541-546.
Kosieradzka, E. Sawosz, A. Winnicka, W. Kluciński, S. Malepszy, M. Szwacka, B. Pastuszewska
The effect of transgenic cucumbers expressing thaumatin on selected immunity parameters
in rats, J. Animal Feed Sci., 2004; 13: 95-98.
N. Tagashira, M. Filipecki, Z. Yin, W. Pląder, O. Fiehn, A. Wiśniewska, M. Szwacka,, Y. Hoshi,
S. Malepszy Metabolic profiles of transgenic cucumber plants considerably changing
according to the transgene chromosomal localization, Cell. Mol. Biol. Lett., 2005; 10; 697-
710.
M. Kiełkiewicz, J. Gajc-Wolska, M. Szwacka, S. Malepszy Changes In biochemistry of cucumber
carrying the thaumatin II gene: relevance to herbivores, GMO’s In Integrated Plant
Production, IOBC wprs Bulletin, 2008; 33: 79-84.
M. Kiełkiewicz, J. Gajc-Wolska, M. Szwacka, S. Malepszy. Impact of transgenic cucumbers
expressing the thaumatin II gene on the occurrence of arthropod fauna. Bullettin IOBC/wprs,
2006, 46(2), 457–466
M. Kiełkiewicz, M. Szwacka, J. Gajc-Wolska, S. Malepszy. Transgeniczne ogórki z ekspresją
genu taumatyny II i ich akceptacja przez szkodniki, Zeszyty Problemowe Postepów Nauk
Rolniczych, 2006; 509: 395-404.
M., Kiełkiewicz, J. Gajc-Wolska, M. Szwacka, S. Malepszy Występowanie szkodników i fauny
pożytecznej na transgenicznych ogórkach z ekspresją taumatyny II, Progress in Plant
Protection/Postępy w Ochronie Roślin, 2006; 46: 457-463.
S. Malepszy, Bezpieczeństwo korzystania z organizmów modyfikowanych genetycznie, 31-36,
W: GMO Poznajmy Swoje Poglądy, Instytut Na Rzecz Ekorozwoju, Białystok 2003.
S. Malepszy Uwagi o wprowadzaniu do rolnictwa w Polsce odmian genetycznie
zmodyfikowanych, Postępy Nauk Rolniczych, 2006; 6: 3-15.
J. Bieniek Modyfikacje genetyczne – stan i perspektywy zastosowań w hodowli zwierząt
gospodarskich, Postępy Nauk Rolniczych, 2009; 3-4: 35–52. World's Poultry Science Journal,
2011; 67: 631-642.
J. Stadnik, M. Karwowska, Z. Dolatowski, M. Świątkiewicz, K. Kwiatek Effect of genetically
modified feeds on physico-chemical properties of pork, Ann. Anim. Sci., 2011; 11: 597–606.
top related