curier 11/2010
Post on 26-Mar-2016
240 Views
Preview:
DESCRIPTION
TRANSCRIPT
2
Co pierwszoklasista
sądzi o II LO ?
,,Jeśli za parę lat będę wspominał ten czas jako
najpiękniejsze lata mojego Ŝycia,
przypomnijcie mi, Ŝebym się zabił’’.
KaŜde pokolenie przechodzi to samo, choć
moŜe kaŜde w innych okolicznościach
i w innej postaci. MoŜna pokusić się nawet o
stwierdzenie, Ŝe słowo ‘’szkoła’’ spędza sen z
powiek niejednemu uczniowi, a przede
wszystkim pierwszakowi. Postaram się opisać
pierwsze wraŜenia oczyma właśnie takiej osoby.
Lekcje polskiego z dźwiękiem młotu pneumatycznego w tle, straszna godzina fizyki.
I jeszcze ten strych wraz ze skrzypiącą podłogą. W-f jako chwila odpoczynku dla zszarganych
nerwów. Toalety, publiczne łaźnie i salon
razem wzięte. Na korytarzach kolejki jak po
ciepłe bułeczki, a miniony kiermasz szkolny to
rywalizacja, kto da więcej. To tylko
prowizoryczny obraz nowej szkoły i obrazy, które na długo pozostaną w naszej pamięci.
A nauczyciele? Czy faktycznie są tacy straszni?
Chyba nie. (Z małymi wyjątkami) MoŜe na początku sprawiali wraŜenie bezwzględnych
i zatwardziałych, ale teraz dają nam odczuć, Ŝe są po to, by nas czegoś nauczyć. Oni tez są
ludźmi i rozumieją wiele rzeczy.
Nowe miejsce, otoczenie, znajomi- to przerasta wielu z nas. Tym bardziej, Ŝe trzeba zetknąć się
z tym w momencie najtrudniejszym- w czasie
dojrzewania. A to przecieŜ proces niełatwy.
Głównie dlatego, Ŝe boli. Nagle świat
przewraca się do góry nogami, bawiąc się z
nami w ciuciubabkę. Pozbawia nas gruntu pod nogami, nie dając moŜliwości powrotu do
beztroski. Tak, nie moŜemy się juŜ schować za
spódnicę mamy. To nie ten moment Ŝycia.
Liceum to czas udowodnienia sobie i otoczeniu,
Ŝe jest się kimś. To w dzisiejszych czasach
skok na głęboką wodę bez widocznej granicy
między: nastolatek- dorosły. Lech Kurpiowski
pisał: ,, śyjemy w czasach, kiedy młodych ludzi dręczą dorosłe strachy. Płacimy cenę za
niecierpliwość współczesnego świata,
nastawionego przede wszystkim na szybkie i
łatwe przyjemności’’. I tu tkwi sedno problemu.
Kończąc gimnazjum myśleliśmy, Ŝe w liceum
będzie tylko trochę więcej nauki, a poza tym nic się nie zmieni. Dziś moŜemy powiedzieć:
zmieniło się niemalŜe wszystko. Problemem nie
są tylko trudne sprawdziany, przeraŜający na
pierwszy rzut oka historycy czy zupełnie inny
system nauczania, ale przede wszystkim
Ŝyciowa lekcja, w której jesteśmy wiecznymi uczniami. Nikt przecieŜ nie wie, z jakimi
problemami stykamy się na codzień. Wtedy to
my musimy zacisnąć zęby i udawać, Ŝe
wszystko jest OK. Okazujemy się mistrzami
kamuflaŜu. Trudno na nowo nauczyć się
wartościować, odpowiadać na pytania: co jest dla mnie tak naprawdę waŜne?
Kolejną umiejętnością, jaką powoli nabywamy jest gospodarowanie czasem.
Wszyscy zgodnie stwierdzimy- mamy go
zdecydowanie za mało. Są jeszcze przecieŜ Ci,
którzy codziennie dojeŜdŜają do szkoły.
Niezaprzeczalnym faktem jest to, Ŝe jesteśmy w
szkole traktowani jak szare myszki. Niby dzieci, a prawie juŜ dorośli. Wielokrotnie
odniosłam wraŜenie, Ŝe nauczyciele czasami
nie wiedzą, jak nas traktować. Ale myślę, Ŝe z
czasem się to zmieni. Przez ostatnie dwa
tygodnie zauwaŜyłam jeszcze jedną waŜną
zaleŜność. Im wyŜsze progi sobie stawiamy,
tym trudniej będzie je osiągnąć. A wtedy za poraŜkę zaczniemy uznawać nawet ocenę
dobrą, która będzie nas ciągle wprawiać w zły
nastrój. Natomiast kiedy powiemy sobie, Ŝe
dobrze byłoby zaliczyć dany sprawdzian
- otrzymanie trójki czy czwórki okaŜe się
źródłem naszej radości. Ale najwaŜniejsze jest
to, by dać z siebie wszystko, nawet jeśli nie
3
będzie to ,,naj’’. Ludzi idealnych po prostu nie
ma.
Podsumowując, okres pierwszej klasy
jest zdecydowanie najgorszy i najtrudniejszy.
Bowiem trzeba uczyć się na przedmioty,
których nie lubimy. Ale pocieszając nas, i
jednocześnie siebie, mogę powiedzieć, ze juŜ
niedługo czeka nas nauka tylko tych
ulubionych. Dokładnie za 194 dni.
Był sobie napis
Jesteśmy w fazie schyłkowej remontu
naszej Szkoły – przynajmniej taką posiadamy nadzieję. Obok rewitalizacji substancji
materialnej czeka nas niebawem kolejna
reforma edukacji w naszym kraju. Co łączy te
dwie informacje – ich zewnętrzny charakter i
zupełny brak naszego wpływu na ich formalny
wymiar, który ma jednak zasadniczy udział w codzienności, której część stanowimy (równieŜ,
przede wszystkim, siłą rzeczy ?).
Zatem mury lśnią, farba schnie, czego zatem
dusza pedagoga pragnie?
OtóŜ na ścianie dawnej, nieistniejącej juŜ
siedziby Samorządu (obecnie drugie wyjście koło biblioteki) wisiała tablica. Nad nią, z
wyciętych styropianowych liter, znajdował się
napis: „Radioaktywność to stan świadomości”.
Z czasem pojawiły się pojedyncze ubytki – czy
to znak – w wyrazie „świadomość”. Obecnie
wielki otwór chłodnym powiewem wymiata ostatnie wspomnienia o aranŜacji tego miejsca
nie mówiąc juŜ o radioaktywności, której
nieliczne ślady moŜemy spotkać na niektórych
drukach, a najczęściej, teczkach dzierŜonych w
dłoniach liderów naszej uczniowskiej
społeczności. Czym była „radioaktywność” w naszym
Curie wymiarze? Przede wszystkim duchowym
klimatem twórczej konfrontacji pragnień
nastoletniej młodości i „tej dojrzalszej”;
poszukiwań uczniów i poszukujących,
weryfikujących wspólną eksplorację
nauczycieli.
Nigdy nie zapomnę jak w 2001, 2002
roku rozpoczynając zajęcia wos-u lub historii
widzia łem bla ty s tołów prz ykryt e
egzemplarzami „Poli tyki”, „Forum”, „Rzeczpospolitej”, „Gazety Wyborczej” lub
„NajwyŜszego czasu”. I nie tylko leŜały.
Przeczytane tam artykuły stawały się obszarem
dociekań i refleksji nad przeszłością,
teraźniejszością i przyszłością. Polemiki
wciągały kilka, kilkanaście osób – oczywiście byli i tacy, dla których nie były zajmujące, ale
Ci, bardzo często na następnym spotkaniu,
mieli własny arsenał inspiracji, dając do
zrozumienia, Ŝe czytali, widzieli, rozmawiali,
sądzą…
Sens – w 2002 w okręgowym finale Olimpiady Historycznej w pierwszej dziesiątce znalazło się
pięciu spośród nas, dwóch w centrali, wszyscy
to absolwenci nie tylko polskich uczelni. I
bynajmniej nie były to „kujońskie dusze”.
Miłość, oburzenie, zmęczenie, ale i zabawa,
były równie im bliskie co nam. MoŜe tylko dopa nie była w takiej modzie i rzadziej
u s p r a w i e d l i w i e n i a p o d n o s i ł y „ z ł e
samopoczucie” jako powód absencji. Ba, byli
tacy, którzy rezygnowali z wycieczki Ŝeby nie
mieć zaległości …
8-9 lat temu bawiliśmy się na Licealiach, które były manifestacją powabu na miarę
dzisiejszych nagich pępków i mini w tendencji
do mikro. Była zaŜyłość nie granicząca z
poufałością, rozmowa bez rąk w kieszeni i
okrzyki, których warto było posłuchać.
Idealizacja- z pewnością- jednak nie
wypacza ona rzeczywistego obrazu. Byli
4
równieŜ kontestatorzy, ale i Ci gardzili mantrą
„nie mam”, „nie wiem”- było po prostu głupio
być tak konsekwentnym. MoŜna było róŜne
przedmioty negować, ale w czymś byłem dobry, coś mnie fascynowało, czemuś poświęcałem
czas i uwagę.
Kiedy zatem przychodzi mi napisać tych
kilka słów pragnie się zawołać: gdzie się
podziała tamta tablica i „promieniowanie”,
którego energia przeniknie „Curiera”, Licealia, Polmun i „blaty stołów”- jakŜe często
niepokojąco „czyste”.
Jak zgładzić Pana
Ksero, czyli o
sprawie skryptów
Tego, Ŝe II LO jest szkołą specyficzną,
nikomu tłumaczyć nie trzeba, zwłaszcza samym
zainteresowanym. Pomijając juŜ świadczący o
tym (h)amerykański system kursowy, samych ludzi czy hermetyczność środowiska
uczniowsko-belfrowskiego (pasjonujące
rozmowy o jakichś kursach albo – och nie! –
najbardziej tajemniczej z tajemniczych i
przeraŜającej z przeraŜających – rejestracji –
„PLAN MI NIE WSZEDŁ!”, raczej nie spotykają się z aprobatą społeczności
występujących w miejscach publicznych); to
właśnie takie szczegóły czynią tę szkołę
wyjątkową.
Strona internetowa szkoły faktycznie
zachęca do wyboru akurat tej placówki. Kusi moŜliwością wyboru nauczycieli („Zdarza się
równieŜ, Ŝe (uczeń) moŜe wybrać nauczyciela.
Wybór ten nie jest jednak częścią programu” –
trzeba jednakŜe potrafić czytać ze
zrozumieniem, Ŝeby pojąć, Ŝe to NIE JEST
zagwarantowane, zrzędy!), układania planu, projektowania własnej specjalizacji et cetera, et
cetera. Uogólniając – nęci, cytuję,
„alternatywnym systemem edukacyjnym”. Oczywiście, w rzeczywistości nie wygląda to
tak kolorowo – nie zawsze wszystko pasuje,
bywa się odgórnie zapisanym na inny kurs z
powodu nagłego „zamknięcia” – zwyczajnego
braku miejsc. Szczytem niesprawiedliwości jest
zmiana planu, o której sam zainteresowany
dowiaduje się po fakcie. I wtedy robi, co moŜe – biega, błaga i bardzo, ale to bardzo się
denerwuje. Lecz, cóŜ, zdarza się – czasami w
takiej sytuacji pozostaje tylko zacisnąć zęby i
zająć miejsce na wcale niewymarzonym kursie.
Istnieje u nas równieŜ coś takiego jak
„autorskie wewnątrzszkolne programy nauczania”. Oto przykład. Kursy z języka
polskiego poukładane są w bloki tematyczne
(101 – Ja a język, 102 – Ja a literatura, 103 – Ja
a bliźni, itd.) i jednym to pasuje, innym nie;
malkontenci twierdzą, Ŝe to nie jest dobry
sposób na przygotowanie się do matury – no na pewno nie jest to sposób typowo szkolny.
Jeszcze dziwniejsze jest to, Ŝe na kursach –
zwłaszcza podstawowych – nie uŜywa się
zwykłych podręczników. Uczniowie mają
p o s ł u g i w a ć s i ę s k r y p t a m i
(wewnątrzszkolnymi), opracowywanymi głównie przez pp. W. Szymczaka.
Dlatego domagam się wytłumaczenia
jednej rzeczy. Nie, nie specyfiki tej szkoły – po
co tłumaczyć coś takiego, skoro to się czuje i
nawet intuicyjnie pojmuje. Skoro juŜ
wprowadzamy takie innowacje, czemu szkoła sobie zaprzecza i uniemoŜliwia ich
zrealizowanie? Mianowicie: drukowanie
skryptów okazało się nieopłacalne. Tylko gdzie
indziej znajdziemy podręczniki, które
szczęśliwym trafem będą odpowiadały
tematyce kursów?
5
Przypuśćmy nawet, Ŝe połowa
zainteresowanych kupnem skryptów je jakoś
skombinuje – od starszych roczników,
zdobędzie na czarnym rynku, cokolwiek – zostaje połowa, której się to nie udało. Będą
biegać i kserować?
Chyba Ŝe nieopłacalność drukowania
skryptów to po prostu zakamuflowany i wielce
wysublimowany sposób na zgładzenie Pana
Ksero. Zaiste, ciekawe to będzie zejście i chyba jedyne w swoim rodzaju – przez
przekserowanie. Alternatywna szkoła,
Z Joanną Brodzik o
szkole i Ŝyciu
Nasz reporter specjalny Nikola Klepacz
przeprowadziła wywiad z Joanną Brodzik-
znaną polską aktorką.
Nikola Klepacz: Czy lubiła Pani chodzić do
szkoły?
Joanna Brodzik: Nie jest to popularna
odpowiedź, bo raczej fajnie byłoby powiedzieć,
Ŝe nie, Ŝe się buntowałam. Niestety lubiłam
chodzić do szkoły.
N.K. Jakie przedmioty lubiła Pani, a jakich
nie?
J.B. Od samego początku bardziej wolałam
przedmioty humanistyczne. Z matematyki było
źle, z resztą dziś tabliczka mnoŜenia, to dla
mnie czarna magia.
N.K. Jak Pani w dzieciństwie spędzała
wakacje?
J.B. Jako dziecko wyjeŜdŜałam z mamą pod
namioty i bardzo Ŝałuję, Ŝe dzisiaj nie jest
popularna ta forma spędzania naszego
wolnego czasu, dlatego, ze nam, dzieciom
sprawiało to wielką frajdę.
N.K. Jak to się stało, Ŝe jest Pani sławna?
J.B. Daję słowo honoru, Ŝe do dzisiaj nie wiem,
jak to się stało. To jest jedna z konsekwencji
wykonywania tego zawodu, bo jednak nie jest
tak kolorowo. Z jednej strony patrzę na świat
przez róŜowe okulary, mam duŜo więcej nowych
znajomych, wielu ludzi kłania mi się na ulicy. Z
drugiej strony niektórzy zaczynają podglądać i
wykorzystywać moje Ŝycie dlatego, Ŝeby zarobić
na tym pieniądze, więc w moim zawodzie, z
resztą jak w kaŜdym są zarówno dobre jak i złe
strony. Jednak to jest konsekwencja mojego
zawodu, a nie sam jego sens.
N.K. Czy jest coś, czego Pani najbardziej nie
lubi w swoim zawodzie?
J.B. Chyba to wstawanie na plan filmowy
bardzo wcześnie jest najgorsze.
N.K. Co najbardziej podoba się Pani w nim?
J.B. Zawieranie nowych znajomości, ale teŜ
nowe, niecodzienne przygody, które mają
miejsce podczas nagrywania filmów. Lubię w
nim prawie wszystko.
Nikola Klepacz
6
Kącik Poezji
Moi drodzy czytelnicy!
Ubolewam nad faktem, Ŝe w ostatnim wydaniu Curiera (przedwakacyjnym) nie mieliśmy
przyjemności. Nie mam zamiaru nikogo
obwiniać o ten stan rzeczy, aczkolwiek prof.
Czaja nie jest tu bez winy. ;)
Spotykamy się po raz pierwszy w tym roku
szkolnym. PrzedłuŜony weekend, rozpoczęty fenomenalnym spektaklem „Czajka” w Teatrze
im. J. Osterwy, wprawił nas w relaksacyjny
nastrój. Gorsze wyniki sprawdzianów pierwszej
połówki trymestru śmiało moŜemy tłumaczyć
chłodną atmosferą, jaką wytworzył brak
ogrzewania, a te lepsze traktujmy jako przejaw geniuszu.
W tym numerze mam dla Was w zanadrzu
wiersz „Wędrówka”, którego autorem jest
osoba ukrywająca się pod pseudonimem
Chochlik. Przywitajmy ją gromkimi brawami!
Mam nadzieję, Ŝe koleŜanka/kolega (niepotrzebne skreślić) da Wam przykład
aktywności artystycznej i wkrótce na mojej
poczcie zaczną pojawiać się maile nie tylko
zachęcające mnie do kupna kolejnego
innowacyjnego kremu odmładzającego o sto
lat.
Wędrówka
Idę...
Pytasz: dokąd?
Nie wiem,
Odnaleźć siebie.
MoŜe to się stanie za rogiem,
MoŜe na końcu świata.
DąŜę do szczęścia.
Kto przy mnie będzie?
Nie wiem, na jak długo starczy mi sił.
Boję się dojść do celu...
Długa, kamienista droga.
Co mnie czeka?
MoŜe prawdziwe szczęście nie istnieje.
Zwątpiłem?
Idę...
Pytasz: dokąd?
Do Niego.
Czy odnajdę to czego szukam?
śegnaj.
JuŜ mnie tu nie ma...
Tym optymistycznym akcentem wiersza-drogi
kończę kolejne wydanie Kącika Poezji. Jak
zwykle czekam niecierpliwie na wszelkie
przejawy Waszej inicjatywy. Gwoli
przypomnienia, mój mail: liliana12@o2.pl, aczkolwiek moŜecie mnie znaleźć równieŜ na
szkolnych korytarzach i przekazać mi swoje
notatki. Uwaga: nie gryzę. Zazwyczaj.
Tymczasem do następnego wydania!
Liliana Radkiewicz
7
Remontu czas piękny
Do naszych wyczulonych uczniowskich uszu,
docierały informacje o planowanym zakończeniu remontu przed pierwszym
września. Od razu dodam, Ŝe to nasze
wyczulenie odnosiło się do ciekawostek,
anegdotek i Ŝarcików, jednak z tą wiedzą
przekazywaną w formie werbalnej, bywało
róŜnie…Mimo, Ŝe się na to nie zapowiadało, nie śmieliśmy wątpić. Nie zraŜało nas nawet,
trwające w najlepsze zrównywanie sklepiku na
poziom poniŜej poziomu, ani przechodzenie do
gabinetów fizycznych przez aulę. Myśleliśmy,
bądź co bądź, aula miejsce miłe i
reprezentatywne. Jeszcze tak niedawno tłoczyliśmy się w niej na Dniu otwartym,
myśląc (nie bez lęku) o czekającej nas nauce. A
teraz jako prawomocni uczniowie się nią
przechadzamy, zerkając na podobiznę Curie.
Tak na dobrą sprawę, powinniśmy sobie
zazdrościć.
Co było potem….
Przyszło zakończenie roku szkolnego i nasze
myśli opływały w błogości. Nie dość, Ŝe 2
miesiące bez historii(tutaj moŜna wpisać
dowolny przedmiot), to jeszcze wizja
odnowionej szkoły stanęła przed naszymi oczami. Nie Ŝeby „stara” nie była przyjazna
wręcz przeciwnie, ale lepsze wrogiem dobrego
(Ŝycie jest brutalne, kolejny tego przejaw).
2 miesiące (czy jak kto woli 9 tygodni czy 66
dni) minęły raz dwa ( ewentualnie raz dwa trzy
u tych bardziej tęskniących) i przyszedł dzień
powrotu. A tutaj jak było, tak jest. No moŜe nie przesadzajmy, COŚ na pewno się zmieniło.
Liczne udogodnienia…
I mam dowody. Lewe schody zostały
zagrodzone kratą. Nie ma szans tamtędy się
prześl izgnąć . Ale n ie ukrywamy,
niejednokrotnie próbowaliśmy je forsować (tak
jak pp. Baj, przyznajemy, Ŝe ryzykowaliśmy
zawaleniem się sufitu;)). Koniec z tym! Nie jest
aŜ tak źle. W zamian otrzymaliśmy juŜ nie aulę,
a strych! Miejsce tajemnicze, nastrojowe i zdecydowanie oryginalne. PodąŜając w
kierunku przeznaczenia zwanego fizyką,
czujemy się jak bohaterowie filmu
kostiumowego, lub jak kto woli, dość słabego,
ale jednak horroru.
Idźmy dalej w tym, co na plus. JakiŜ to malowniczy widok- pootwierane na ościeŜ
okna na łączniku. Co tam widoki zresztą, nie
jesteśmy przecieŜ powierzchowni. Spójrzmy na
pragmatyczną stronę tego remontu. Takiej
wentylacji, nie mamy nigdzie. I to w dodatku
bez przesuszonych od klimatyzacji włosów i gardła. Jeśli powyŜej wymienione zjawiska,
wystąpią na skutek wyziębienia organizmu,
delikatnie przypomnę prawdę o brutalności
Ŝycia.
Nasza zaszczytna dola…
Jesteśmy trochę, jak bohaterzy tragiczni. Jeśli zamkniemy świeŜo pomalowane okno, będzie
to jego ostatnie zamknięcie (Ŝe o otwarciu nie
wspomnę). Pozostawimy sprawę samej sobie, i
będziemy przypominać skulone pisklaki.
Wiem, Ŝe to słabe porównanie. Pisklaki mogą
przynajmniej nastroszyć sobie piórka.
Bohaterzy tragiczni czyli od razu skojarzenie z
dramatem antycznym, co pokazuje, Ŝe jednak
coś umiemy (nawet jeśli kogoś to dziwi). I
znowu plus!
Sklepik…
Miejsce niekończących się procesów
myślowych. To nieprawda, Ŝe tylko tam przepisujemy zadania! KaŜdy wie, Ŝe głównie
kupujemy rogale z czekoladą i kawy 3 w 1. A
czasem nawet sami coś wymyślamy! A
pomyśleć, Ŝe przez pierwsze dni nowego roku
szkolnego, istniała obawa, Ŝe będziemy musieli
się z nim poŜegnać. Był sklepik, jest dziura w
8
ziemi (a przynajmniej była, bo teraz juŜ tam
nikt nie zagląda)… Nic bardziej mylnego.
Sklepik jest i ma się dobrze. A nawet lepiej!
Był w podziemiach, a jest na trybunach! Kariera od pucybuta do fryzjera, to przy tym
nic.
Tak na zakończenie…
Jest tyle pozytywów przeciągającego się
remontu, Ŝe trudno wszystkie wymienić.
Wspomnę tylko jeszcze o braku ciepłej wody.. A słyszeliście coś o spartańskich warunkach?
9
RPG - z czym to się
je?
Role Playing Games (gry fabularne), w
skrócie RPG, to jedna z najlepszych form
rozrywki, jakie kiedykolwiek wymyślono.
Zabawę moŜna porównać częściowo do
dziecięcych gier w odgrywanie ról, chociaŜ w
przypadku większości RPG będziemy mieli do czynienia ze specjalną osobą nadzorującą jej
przebieg, czyli mistrzem gry (MG).
Z załoŜenia gracze wcielają się w
wymyślone przez siebie postacie i stawiają
czoła wyzwaniom przygotowanym przez MG.
Ten zaś zwykle ma przygotowany scenariusz przygody, który ułatwia mu prowadzenie.
Gracze decydują o tym, co robią ich postacie, a
prowadzący określa skutki tych działań.
Zwykle MG ustala pewną trudność tego
działania, gracz wykonuje odpowiednio
zmodyfikowany test (np. rzucając kostką). W tym momencie mamy do czynienia z
mechaniką systemu – próbą oddania
rzeczywistości za pomocą rzutów kostkami,
tabel czy kart. Niektóre systemy całkiem z tego
rezygnują, inne dysponują całkiem
skomplikowaną na pierwszy rzut oka mechaniką.
Co jest w tym fajnego? OtóŜ postacie
graczy mogą sobie pozwolić na dosłownie
wszystko, co oczywiście mieści się w
przyjętych prawach fizyki czy konwencji
systemu. A tych mamy całkiem sporo –
właściwie kaŜdy człowiek znalazłby takie RPG,
w którym czułby się idealnie. Istnieją systemy
fantasy, science fiction, horror, rozgrywające się w świecie rzeczywistym, a takŜe takie,
których klasyfikacja jest cięŜka bądź nawet
uciąŜliwa.
DruŜyna (gracze i mistrz gry) spotykają
się na sesji, aby rozegrać przygodę
przygotowaną przez mistrza. Sesja zwykle trwa ok. 4-6 godzin, chociaŜ ekstrema mogę pójść w
dowolną stronę. Zdarzają się sesje, w których
uczestniczą tylko dwie osoby, niektóre systemy
natomiast eliminują potrzebę występowania
MG. Do wyboru, do koloru.
Czy nigdy nie chciałeś/aś wcielić się w ulubioną postać z filmu? Albo ksiąŜkowego
bohatera? Ba, czy twoja wyobraźnia nie pęka w
szwach od ciekawych pomysłów? RPG daje
szansę, aby przyjemnie spędzić czas z kolegami
przy przekąskach i dać upust swojej wyobraźni.
Na zakończenie chciałbym wspomnieć, Ŝe kaŜdy gra tak, jak lubi. RPG zwykle
wymyka się wszelkim definicjom, nie da się
przecieŜ usystematyzować czystej frajdy.
NajwaŜniejsza w grach fabularnych jest właśnie
dobra zabawa! Bez względu na to, czy będzie
to eksploracja lochów najbardziej klasycznych systemach (jak D&D), czy teŜ dworskie intrygi
i obrona Częstochowy w Rzeczypospolitej
Obojga Narodów (Dzikie Pola). Rynek gier
fabularnych jest ogromny, moŜliwości są duŜe.
Kto wie, moŜe Tobie takŜe się spodoba?
Rosz Ha-Szana od
kuchni
Ósmego września śydzi rozpoczęli obchody
dwudniowego święta Nowego Roku, zwanego
Rosz Ha-Szana, które ma upamiętnić akt s t w o r z e n i a ś w i a t a p r z e z B o g a .
Jest to uroczystość, która, jak inne święta
judaistyczne, nie nawiązuje do historii śydów i Izraela, ale przypomina, Ŝe kaŜdy z nas jest
dziełem Boga.
10
W tym dniu nie je się potraw gorzkich,
kwaśnych, czarnych ani orzechów, gdyŜ liczba
liter w słowie orzech (hebr. ogez) odpowiada
liczbie liter w słowie grzech (hebr. chet).
Charakterystycznymi daniami są:
- głowa ryby: przed jej zjedzeniem naleŜy wypowiedzieć słowa: „Niech
będzie Twoją wolą, abyśmy szli na
czele, a nie z tyłu.”
- jabłka w miodzie, przed których spoŜyciem mówi się: „Niech będzie
Twoją wolą, aby obdarzyć nas dobrym,
udanym rokiem.”
- marchewkowy cymes- marchew i miód mają symbolizować udany nowy rok.
Plasterki marchwi, wyglądające jak monety, mają zapewnić pomyślność
finansową. Meren po hebrajsku oznacza
nie tylko marchew, ale i wzrost. Ta
potrawa ma więc symbolizować
przewagę dobrego nad złym.
- owoc granatu- przed zjedzeniem naleŜy powiedzieć: „Niech będzie Twoją wolą,
aby nasze zasługi były tak liczne, jak
pestki granatu.”
- challot, czyli chałki symbolizujące równowagę Ŝyciową w nowym roku.
Lekach z sokiem jabłkowym
Składniki:
*175g zwykłej mąki pszennej
*50g drobnego cukru
*1/2 łyŜeczki mielonego imbiru
*2 łyŜeczki mielonego cynamonu
*1 łyŜeczka przyprawy do piernika
*1 łyŜeczka sody *100ml oleju roślinnego
*skórka otarta z 1 pomarańczy
*3 jajka
*100ml soku jabłkowego
*225g płynnego miodu
Wykonanie:
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni Celsjusza Formę wyłoŜyć papierem do
p i e c z e n i a .
Do miski wsypać: mąkę, cukier, przyprawy i
sodę. Wymieszać. W innej misce połączyć ze
sobą olej, miód, skórkę z pomarańczy, jajka i
sok. Wlać wszystko do miski z mąką i szybko ubić. Masa jest dość płynna i łatwo daje się
przelać do foremki. Piec ok. 1 godziny.
Cymes
Składniki:
*4 szklanki utartej marchwi
*kasza jęczmienna - 1 łyŜka *3/4 szklanki startych jabłek
*3 łyŜki masła
*1/2 szklanki wody
*1/4 łyŜeczki startej gałki muszkatołowej
*2 łyŜeczki cukru
*1/2 łyŜeczki soli
Wykonanie:
· Do utartej marchwi dodać łyŜkę kaszy
jęczmiennej i 3/4 szklanki startego jabłka,
dodać 3 łyŜki masła i 1/2 szklanki wody.
Wsypać do tego 1/4 łyŜeczki startej gałki
muszkatołowej, 2 łyŜeczki cukru i 1/2 soli. Wszystko wymieszać, doprowadzić do wrzenia
na średnim ogniu, przykryć i dalej dusić na
małym ogniu ok. 1,5 godz. W razie potrzeby
polewać wodą i mieszać.
Resztę przepisów znajdziecie na stronie:
www.fzp.net.pl/
Monika Dziwota
11
Co z tą matematyką?
W p r o w a d z e n i e o b o w i ą z k o w e j
matematyki na maturze nie uśmiecha się nikomu. Ani uczniom, ani nauczycielom, ani
tym bardziej szkole, która jak widać nie potrafi
poradzić sobie z rozdzieleniem ilości
matematyki i języka obcego. Oczywiście kiedyś
był mniejszy problem- matematykę moŜna było
ukończyć szybko, bezboleśnie i zapomnieć o tym przedmiocie do końca Ŝycia. Ale teraz
kłopotu nie da się tak ominąć, droga na skróty
prowadzi do ślepej uliczki.
Wiadomo, jak w tym roku rozdzielona
jest matematyka z językiem obcym- pół na pół.
To świetne rozwiązanie, ale tylko w przypadku kursów podstawowych, które uczeń z przymusu
i często bez Ŝadnych chęci zalicza. Ot, sławne
ZZZ- zakuć, zdać, zapomnieć. Tyle, Ŝe jak juŜ
wcześniej było wspomniane, z matematyką taka
opcja nie wchodzi w ogóle w grę. Co prawda
moŜemy ją zdać i zapomnieć, ale będziemy płakać w maju, kiedy przyjdzie czas na
powtórki przed maturą, a w głowie zaświeci
nam pustka. Podobnie moŜe się stać przy
obecnym podziale. Półtora miesiąca przerwy
(jeśli nie więcej, w zaleŜności od rozdzielenia
przedmiotów w drugim trymestrze) to zdecydowanie za długi okres czasu dla
przedmiotu, który wymaga od ucznia
dyscypliny, dobrej pamięci, odpowiedniego
opanowania materiału i umiejętności
posługiwania się nim. Trzeba przyznać, Ŝe
codzienne lekcje matematyki sprzyjają nauce,
ale wspomniana wyŜej przerwa juŜ nie.
Wiadomo, jak wyglądają pierwsze lekcje w
nowym roku szkolnym. MoŜe Wy nauczyciele nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale część
uczniów ma w głowie jedno wielkie NIC, bo po
wakacjach część wiadomości uleciała w eter i
minie trochę czasu, zanim się je wszystkie na
nowo przyswoi. Czy my uczniowie, mamy
bawić się w takie coś z kaŜdym początkiem nowego trymestru? Czy taki system nauki
sprzyja dobremu przygotowaniu do matury, o
co przede wszystkim chodzi podczas naszej
trzyletniej nauki w liceum?
śeby nie być gołosłownym, proponuję 2
rozwiązania, które mam nadzieję, zostaną chociaŜ przez krótką chwilę wzięte pod uwagę.
Skoro nauka matematyki powinna być ciągła, a
niemoŜliwe jest utworzenie osobnego kursu tak,
Ŝeby uczyć się jej przez trzy miesiące
codziennie, to moŜna by stworzyć inny jej
podział z językiem obcym- jeden tydzień ścisły, drugi lingwistyczny. W ten sposób zostanie
zachowana jako taka ciągłość, a przerwa nie
będzie aŜ tak długa i cała wiedza nie wyleci z
naszych głów- w końcu tydzień to wcale nie tak
wiele. Druga opcja jest wszystkim znana-
powracamy do zeszłorocznego systemu, który był przez większość (uczniów i myślę, Ŝe
nauczycieli teŜ- jeśli nie, to przepraszam)
uwaŜany za efektywny i po prostu.. dobry. Co
Dyrekcja na to?
12
Opiekun Koła Kultury Hebrajskiej
pan prof. Jaroszewicz wraz z uczestnikami mają zaszczyt zaprosić wszystkie osoby zainteresowane tradycją (i kuchnią :) Ŝydowską na nasze spotkania
w czwartki o godzinie 14:30 w gabinecie nr 16.
Gwarantujemy przyjacielską atmosferę,
dobrą zabawę i liczne wycieczki mające na celu odkrywanie spuścizny i kultury Ŝydowskiej w Polsce i za granicą.
13
Wyślij sms-a a
powiem Ci kim
jesteś czyli głos w sprawie
horoskopów
Ponad połowa z nas wierzy w
sprawdzalność horoskopów, co czwarty
uzaleŜnia całe swoje Ŝycie od wróŜb, co piąty uwaŜa je za stek bzdur, reszta wstrzymuje się
od głosu. (A Ty?)
Najpopularniejszą formą wróŜb są
horoskopy w gazetach, które znajdują się w
praktycznie wszystkich typach prasy: od
dzienników przez tygodniki po kwartalniki. Horoskopów mamy od koloru do wyboru.
Nieprzymuszony uśmiech na mojej twarzy
wywołują te, zamieszczone w „Joy’u”. Dzięki
nim mamy dokładnie rozplanowany horoskop
miesięczny, moŜemy się dowiedzieć m.in.
którego dnia czeka nas rozpalający do granic namiętności sex a kiedy zwyczajny spadek
formy bądź dobry czas na imprezę. (Po jego
przeczytaniu podświadomie zaczynamy
dobierać towarzystwo w zaleŜności od
codziennych prognoz ; ).
W innych gazetach moŜemy sprawdzić chociaŜby którzy celebryci są spod tego samego
znaku, co my, poznać radę, myśl przewodnią
która ma nam przyświecać przez najbliŜszy
miesiąc, czy dowiedzieć się jakie „waŜne dni”
czekają nas w najbliŜszym czasie, np. ja 15.11
usłyszę banalny komplement, 27.11 wygłupię
się przed kimś naprawdę przystojnym. (To nie będzie dla mnie dobry miesiąc, w końcu
„Bravo” nie kłamie).
Inną formą wróŜenia jest mniej lub
bardziej popularna telewizja „Ezo TV”, czyli
tzw. wróŜenie na ekranie w zamian za (nie)
wielką opłatę. Na ich stronie znalazłam oferty m.in. doradztwa duchowego w formie listu
przesłanego przez sms-a (dla chętnych podam
cenę: dziś jedynie 30,50zł+VAT), czy
odpowiedź na konkretne pytanie wyczytana z
linii papilarnych (naleŜy zamieścić w smsie zdjęcie wewnętrznej części dłoni, co pomoŜe
wysokiej klasy wróŜbitom znaleźć odpowiedzi
na trapiące nas pytania w cenie 2,44zł za sms-
a). Wydaje mi się, Ŝe najlepiej połączyć się
jednak bezpośrednio z programem i
telefonicznie nawiązać kontakt duchowy z wróŜką Elwirą czy Amandą by cała Polska
mogła posłuchać o naszych Ŝyciowych
rozterkach i wątpliwości typu „czy to dobry
czas, by zaproponować męŜowi miłosny
trójkącik z innym męŜczyzną?”
Frapującą i niezwykle głęboką (dzięki swojej treści i chwytliwym nazwom )odmianą
wróŜenia są „Vivowskie” przepowiednie
znajdujące się u dołu ekranu wyświetlane
podczas pokazywania teledysku. Są to np.
całuśnik (bo w końcu warto wiedzieć kto z
naszych znajomych ma nieświeŜy oddech a kto się ślini), zrywacz (czyli, który związek
definitywnie nie ma przed sobą przyszłości)
bądź zdradzacz (lepiej wiedzieć wcześniej, Ŝe
Twoja dziewczyna/chłopak ma swoje za
uszami, nawet jeŜeli cała Polska ma się
dowiedzieć, Ŝe Czesław ma plan zdradzenia Balbiny ze swoją najlepszą przyjaciółką, PS.
Balbina, bądź czujna!)
Dla 25% Polek i Polaków mam
druzgocącą informację. JeŜeli naleŜysz do tych,
dla których horoskop jest niczym wyrocznia w
Delfach dla staroŜytnych to dla własnego
dobra, podaruj sobie czytanie tych ostatnich paru zdań.
„Angora” w jednym z ostatnich
n u m e r ó w n a ś w i e t l i ł a s p r a w ę
niezsynchronizowania dat dla poszczególnych
znaków zodiaku (astrologowie wyróŜniają 12
znaków, zaś astronomowie 13). Co oznacza, Ŝe do naszego uporządkowanego świata
horoskopów wdziera się jeszcze jeden znak-
14
WęŜownik (przypadający na 30listopada-
17grudnia), który powoduje przesunięcie
wszystkich znaków. „Tak więc jeŜeli do tej
pory myślałem, Ŝe jestem Wodnikiem, to mam teraz sprawdzać horoskop dla KozioroŜca czy
nadal dla Wodnika, czy tak nagła zmiana
będzie miała wpływ na moje Ŝycie, a moŜe tak
naprawdę nigdy nie byłem sobą, sugerując się
horoskopem niezgodnym z tym, kim naprawdę
jestem?” – zastanawia się na forum jeden z
czytelników gazety.
A Ty, wiedząc, Ŝe tak naprawdę masz
inny znak zodiaku, niŜ dotychczas myślałaś/-eś jesteś tak samo zdezorientowany ? Bo w końcu
moŜna Ŝyć i z faktem, Ŝe po 16/17/18 latach nie
jest się juŜ Rakiem tylko Bliźniętami.
Z serii : w zaciszu
tajemniczego pana
Ksero.
Nie zastanawialiście się nigdy nad tym,
kim są ludzie, którzy was uczą? Ha! Ludzie,
dobre sobie, nie? Belfrowie, Nauczyciele, ale
czy ludzie? MoŜe to tylko przykrywka? Jeden to Spiderman, drugi Batman, a trzeci to BUKA!
Hmmm… czy moŜna ich nazwać homo
sapiens ?(Łacina robi swoje). A co jeŜeli to
kosmici, powszechnie znane UFO? Albo małe
karzełki, skrzaty, chowające się po lasach i
ogrodach. (Myśleliście, Ŝe kto kradnie jabłka z waszych cudownych jabłoni?) Latające
wiewiórki, które w nocy przeistaczają się w
krwioŜercze wampiry-przyssawki? Lisy, które
zakradają się do kurników i tylko pozorują
śmierć uprowadzonych zwierząt, bo tak
naprawdę tworzą własną armię! Dodam, Ŝe armię pozbawioną wszelkich skrupułów, z
wyczyszczoną pamięcią i przeprogramowanym
systemem mózgowym. PrzecieŜ nie
przedstawią się z prawdziwego imienia i
nazwiska, jak by to wyglądało, a brzmiało?
„Dzień dobry. Jestem Ufozbirem z planety XY i spalę wasze domy, jeśli nie ulegniecie moim
zamiarom zawładnięcia waszymi umysłami”.
No i jak, podoba się? Oczywiście, wszyscy
sobie cenią szczerość i otwartość, ale nikt by
raczej nie chciał, by taki, phh, nauczyciel
wyciągnął spod pazuchy maczugę czy miotacz
ognia i zaczął niszczyć świeŜo odmalowane,
piękne i błyszczące ściany. Jeszcze jednym
rozwiązaniem owej zagadki jest koncepcja robotów. Co duŜo by wyjaśniało, prawda?
Tylko kto byłby na tyle sprytny, na tyle
przebiegły, by to wszystko ukartować? Ja juŜ
znam odpowiedź, zdradzę ją jedynie w części,
czuję się zobowiązana do poinformowania was
o tym, Ŝe nie kto inny jak pan K. pod osłoną nocy skrada się do swej siedziby i manipuluje
swymi diabolicznymi wynalazkami –
nauczycielami. Pytanie – właściwie czemu
nocą? PoniewaŜ jak na czarny charakter
przystało, za dnia uwaŜa się za niewinnego
obywatela naszej szkolnej społeczności! Dlatego nakłaniam was, śledźcie kaŜdy jego
ruch, bo to on tu nad wszystkim ma władzę.
Skradajcie się, obserwujcie i róbcie notatki. W
razie czego miejcie przy sobie latarki, one
odstraszają wszelkiego rodzaju nietypowe
istoty. Wierzcie mi lub nie, ale ostrzegam. A skąd o tym wiem? Z zacisza pana Ksero. On
wie, Ŝe ja wiem, tylko się nie przyznaje. Nie
powiem, co on tam ukrywa za całym sprzętem,
sami go zapytajcie. I jeśli chcielibyście poznać
jego plany na przyszłość, podsłuchajcie kiedyś,
jakie opowiada Ŝarty, wszystko się wyjaśni. To dlatego panuje w tym malutkim gabineciku
nietypowa aura, subklimacik. Nie dajcie się
złapać, moi drodzy, bo konsekwencją moŜe być
ŚMIERĆ.
15
Szalom! Droczy czytelnicy „Curiera”!
W marcu tego roku powstało Koło Kultury Hebrajskiej prowadzone przez pana profesora
Jaroszewicza. Nasza grupka szybko się powiększa. Rozszerzamy zakres działalności, chociaŜby poszukując współpracy z Gminą śydowską czy planując wyjazd do Izraela. Dlatego teŜ
postanowiłam załoŜyć Kącik Kultury śydowskiej w „Curierze”
Naszą grupę połączyło zamiłowanie do spuścizny Ŝydowskiej. Z tego powodu spotykamy
się w kaŜdy czwartek w gabinecie p. prof. Jaroszewicza po 7 lekcji. Dzięki Kołku Kultury
Hebrajskiej nie tylko poznajemy tradycje judaistyczne, ale takŜe nawiązujemy nowe znajomości
oraz zacieśniamy te stare. Na kaŜde z naszych spotkań 2 uczestników przygotowuje informacje dotyczące omawianych zagadnień i przepyszne potrawy Ŝydowskie. Radość sprawiają nam
wspólne wyjazdy, np. w ramach akcji „Cmentarze Końca Wieków” porządkujemy kirkuty.
Na łamach „Curiera” chcę się podzielić z Wami moją pasją. Być moŜe ktoś z Was równieŜ
zainteresuje się kulturą hebrajską oraz historią Izraela. Zapraszam na spotkania Koła!
Monika Dziwota
top related