raport z badania - axa - ubezpieczenia, emerytury, inwestycje · program społeczny axa...
Post on 28-Feb-2019
216 Views
Preview:
TRANSCRIPT
RapoRt z badania „Z macierzyństwem na co dzień”na potrzeby programu AXA „Wspieramy Mamy”
Raport pod redakcją Małgorzaty Sikorskiej
Zespół: Maria Dmochowska, Aleksandra Gołdys, Łucja Krzyżanowska, Magdalena Stec
Konsultacje merytoryczne: Anna Giza-Poleszczuk
Współpraca:
IQS & QUANT Group
�
Program społeczny AXA „Wspieramy Mamy”Obraz matki jest bardzo silnie zakorzeniony w naszej kulturze i u większości z nas budzi
skojarzenia ciepła, bezpieczeństwa i bliskości. Jest to jednak stereotyp, który nie zawsze
ma odzwierciedlenie w rzeczywistości.
W Polsce marginalizowane są poważne problemy dyskryminacji matek na rynku pracy,
przemocy domowej czy braku miejsc przyjaznych matce i dziecku.
Istnieje jednak wiele inicjatyw podejmowanych przez same matki i ich najbliższe otocze-
nie, mające na celu rozwiązywanie tych problemów. Grupa AXA w Polsce, dostrzegając
ten potencjał, postanowiła czynnie włączyć się w pomoc matkom poprzez wsparcie fi-
nansowe i promocję takich inicjatyw.
W maju 2007 roku AXA rozpoczęła program społeczny „Wspieramy Mamy”, w ramach
którego ogłoszono konkurs na najlepsze projekty oraz inicjatywy dotyczące rozwiązań
problemów matek w Polsce.
Głównym celem programu AXA „Wspieramy Mamy” jest pomoc finansowa i meryto-
ryczna organizacjom działającym na rzecz matek w Polsce. AXA chce być firmą przyja-
zną matkom. Chcemy pomagać w usuwaniu barier utrudniających polskim mamom wy-
chowanie dzieci, tak aby mogły one wspominać macierzyństwo jako chwile wyjątkowe
i szczęśliwe.
Pragniemy, aby polskie kobiety były dumne i szczęśliwe z macierzyństwa oraz z powo-
dzeniem pokonywały przeszkody życiowe.
Spis treści:
Wstęp str. 6
Nota metodologiczna str. 8
Rozdział 1. Obrazy, wzory, ideały – czyli jak się mówi, pisze i pokazuje matki str. 101.1. Seriale i prasa dla kobiet: jednak „matka-Polka” str. 10
1.1.1. Kropla nowego w morzu starego str. 12
1.2. Reklama: matka – konsument niewymagający str. 14
1.3. Prasa dla rodziców: bardziej zróżnicowany wzór matki str. 16
1.3.1. Matka może decydować str. 17
1.3.2. Matka – niepewna w swoim macierzyństwie str. 18
1.3.3. „Matka chora” zamiast „matki złej” str. 20
1.4. Podsumowanie rozdziału str. 21
Rozdział 2. Z macierzyństwem na co dzień – bariery i problemy w codziennym życiu matek str. 232.1. Bariery architektoniczne – „wszędzie schody” str. 30
2.2. Karmienie piersią i przewijanie dziecka poza domem
– „czułam się dość skrępowana” str. 34
2.3. Place zabaw – „brudne, zepsute, niebezpieczne” str. 35
2.4. Kolejki i reakcje kolejkowiczów – „chyba mi prawnie przysługuje,
żeby wchodzić bez kolejki” str. 37
2.5. Organizacja służby zdrowia i pediatrzy – „wypisywacze recept” str. 38
2.6. Komentarze i zachowania obcych ludzi – „ludzie miętolą i dotykają” str. 42
2.7. Poczucie, że jest się ciągle kontrolowanym – „miałam opory, że wszyscy
będą na mnie patrzeć” str. 43
2.8. Zależność od życzliwości/pomocy innych – „żerowanie na innych” str. 44
2.9. „Odcięcie od ludzi i świata” str. 45
2.10. Choroby dzieci str. 46
Rozdział 3. Być matką naprawdę, czyli autoportret z dzieckiem str. 473.1. „Co zmieniło się po narodzinach dziecka?” „Wszystko” str. 47
3.2. Czego brakuje młodej matce? „Energii”, „chwili dla siebie” i „wyjść” str. 49
3.3. Skąd wiadomo jaką być mamą? – „nie wiem skąd to wiem, mam takie poczucie” str. 53
3.4. Być matką dzisiaj a kiedyś str. 55
3.5. Podsumowanie rozdziału str. 58
Rozdział 4. Matka i ludzie wokół niej str. 594.1. Ojciec dziecka – „zrobi wszystko przy dziecku” str. 60
4.2. Babcie i dziadkowie – „babcia dobra, ale zła” str. 64
4.3. Koleżanki – „koleżankę trzeba mieć zawsze” str. 69
4.4. Fora internetowe – „bratnie dusze” str. 71
4.5. Sąsiadki str. 72
4.6. Opiekunki, przedszkole, żłobek – zło konieczne/niekonieczne str. 72
4.7. Służba zdrowia str. 74
4.8. Sprzedawcy – „czuję się jak intruz” str. 74
4.9. Urzędnicy str. 75
4.10. Pracodawcy str. 76
Rozdział 5. Jak sprawić, żeby świat stał się bardziej przyjazny matkom na co dzień? Rekomendacje dla kampanii wspierającej mamy str. 81
Załączniki Specyficzne problemy matek wcześniaków str. 86
Scenariusz do badania jakościowego str. 88
Kwestionariusz do badania ilościowego str. 94
Szczegółowe zestawienie informacji na temat respondentek biorących udział
w badaniu jakościowym str. 98
6
WstępWe współczesnej Polsce sytuacja kobiet, w tym także matek, podlega dynamicznym
zmianom. Zmieniają się postawy a także zachowania matek, zmieniają się relacje w ro-
dzinie oraz społeczne postrzeganie roli matki. Wraz z tym transformacji ulegają również
presje społeczne, z którymi „mierzą się” młode matki (na użytek projektu określamy tak
matki mające dzieci do 3 roku życia). Niewątpliwie, mamy do czynienia z momentem
transformacji kulturowej, dotyczącej tego obszaru życia społecznego.
Wiele opracowań odnoszących się do tego tematu nie zajmuje się drobnymi, ale całkiem
realnymi problemami, jakie mają młode matki w codziennym życiu. Nasz raport stawia so-
bie natomiast za główny cel właśnie zidentyfikowanie barier i problemów, jakie napotyka-
ją kobiety. Chodzi nam zarówno o bariery „przestrzenne” (np. brak miejsc parkingowych,
schody, wysokie krawężniki itp.), „społeczne” (związane z reakcjami otoczenia na matki
z małymi dziećmi) a także bariery „psychologiczne” (stresy związane z macierzyństwem,
poczucie „odcięcia” od świata itp.). O tym wszystkim piszemy w rozdziale drugim, zatytuło-
wanym „Z macierzyństwem na co dzień – bariery i problemy w codziennym życiu matek”.
W kolejnym rozdziale, zatytułowany „Być matką naprawdę, czyli autoportret z dziec-
kiem” zajmujemy się odpowiedzią na pytania: co się zmieniło w życiu kobiet po urodzeniu
przez nie dzieci; jak kobiety myślą o sobie jako o matkach; czego im najbardziej brakuje
w początkowym okresie macierzyństwa, w porównaniu z trybem życia „sprzed dziecka”
oraz co, ich zdaniem, zmieniło się w byciu matką współcześnie w porównaniu z pokole-
niem ich własnych matek.
W rozdziale czwartym: „Matka i świat wokół niej” opisujemy osoby oraz instytucje, z któ-
rymi matki mają kontakt na co dzień i które wspierają je lub wręcz przeciwnie – utrudnia-
ją im codzienne funkcjonowanie.
Na podstawie tych trzech rozdziałów, można stworzyć stosunkowo pełny i wyczerpujący
opis codzienności młodych matek. Można również pokusić się – i jest to również zasadni-
czym celem realizacji tego projektu – o sformułowanie rekomendacji, propozycji zmian,
których wprowadzenie mogłoby ułatwić młodym matkom codzienne funkcjonowanie
z małymi dziećmi. Nasze propozycje przedstawiamy w rozdziale piątym: „Jak sprawić,
żeby świat stał się bardziej przyjazny matkom na co dzień? Rekomendacje dla kampa-
nii wspierającej mamy”. Na podstawie tych rekomendacji, można rozpocząć pracę nad
zaprojektowaniem kampanii społecznej, której celem będzie wsparcie młodych matek
w radzeniu sobie z „macierzyństwem na co dzień”.
7
Mając na celu szerokie i kontekstowe opisanie codzienności młodych matek zdecydowa-
liśmy się nie tylko analizować opinie i zachowania matek, ale także przyjrzeć się temu, jak
przedstawia się matki i macierzyństwo w mediach a tym samym zidentyfikować podsta-
wowe, jawne i ukryte oczekiwania i presje społeczne, jakim poddawane są młode mamy.
Temu zagadnieniu poświęcony jest rozdział pierwszy, zatytułowany „Obrazy, wzory, ideały
– czyli jak się mówi, pisze i pokazuje matki”. Zagadnienie to jest przedstawione na począt-
ku raportu, tak aby dać tło dla prezentowanych dalej analiz wypowiedzi samych matek.
Dodatkowo w pierwszym z załączników przedstawiamy specyficzne problemy matek
wcześniaków, które zostały odtworzone na podstawie rozmowy z mamą, mającą takie
doświadczenia.
8
Nota metodologicznaPragnąc uzyskać możliwie pełny i szczegółowy opis sytuacji młodych matek, zdecydo-
waliśmy się na łączenie różnych technik badawczych.
Realizując badanie:
zastosowaliśmy technikę analizy treści – badaliśmy wizerunek młodych matek po-
pularyzowany przez media: reklamy telewizyjne, najpopularniejsze seriale telewizyj-
ne, prasę dla kobiet i pisma dla rodziców. Analizy prezentowane w rozdziale pierw-
szym powstały na podstawie, poświęconych temu zagadnieniu tekstów, autorstwa:
dr hab. Beaty Łaciak, dr Barbary Frątczak-Rudnickiej, dr Małgorzaty Sikorskiej oraz
mgr Sylwii Urbańskiej z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.
zrealizowaliśmy badanie jakościowe: wywiady z matkami, mającymi dzieci w wie-
ku do 3 lat:
– przeprowadziliśmy 16 wywiadów etnograficznych. Wywiady zrealizowane zo-
stały w jedenastu miastach. Respondentki różniły się nie tylko wielkością miej-
scowości, w których mieszkają, ale także: wiekiem, wykształceniem, sytuacją
materialną oraz liczbą posiadanych dzieci. Odmienna była także sytuacja zawo-
dowa badanych: tylko jedna z respondentek pracuje obecnie na etacie, część
z nich jest na urlopach macierzyńskich lub wychowawczych, inne pracują do-
rywczo. Niektóre nigdy nie pracowały;
– większość respondentek ma mężów lub partnerów z którymi wychowują dzieci.
Ojcowie dzieci w większości pracują (jeden jest bezrobotny, jeden skorzystał
z możliwości wzięcia urlopu wychowawczego) i to zazwyczaj bardzo dużo i in-
tensywnie. Jeden z ojców pracuje obecnie w Irlandii. Nie rozmawialiśmy z żadną
rozwódką, ani samotną matką;
– sytuacja materialna respondentek była bardzo zróżnicowana. Rozmawialiśmy
zarówno z kobietą mieszkającą w duży domu pod miastem, jak i studentką
– mieszkanką akademika;
– dzięki takiemu doborowi respondentek mieliśmy możliwość przyjrzenia się sy-
tuacji młodych matek w szerokim kontekście. Mogliśmy zidentyfikować bariery
i ułatwienia, jakie napotykają codziennie matki zarówno bogate, jak i biedne,
lepiej i gorzej wykształcone, mieszkające na wsi i w metropolii. Umożliwiło to
zestawienie różnych punktów widzenia;
– wywiady przeprowadzone zostały w domach respondentek. Moderatorzy starali
się, w miarę możliwości, towarzyszyć matce w trakcie jej codziennych czynności
i obserwować na jakie utrudnienia i ułatwienia napotyka. Niestety, ze względu
na pogodę – badanie przeprowadzane było w lutym – nie zawsze udawało się
wyjść z matką i dzieckiem na spacer. Młode matki bardzo niechętnie spacerują
9
z małymi dziećmi kiedy jest wilgotno i chłodno. Wiele z nich powoływało się na
zalecenia lekarzy pediatrów, którzy odradzają spacerowanie w taką pogodę;
– uzupełnieniem wywiadów jest dokumentacja fotograficzna. Moderatorzy robili
zdjęcia mieszkania respondentki oraz jej najbliżej okolicy. Część zdjęć została
wykorzystana w raporcie.
dzięki uprzejmości Redaktor Naczelnej miesięcznika Dziecko pani Justyny Dą-
browskiej zapoczątkowaliśmy dyskusję na forum internetowym emama na por-
talu Gazety Wyborczej. Prosiliśmy matki o udzielenie odpowiedzi na pytanie o to,
co najbardziej im przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu z dzieckiem1. Wyniki
analiz prezentujemy wraz z rezultatami badań jakościowych. Uzyskane wyniki były
także wykorzystywane (wraz z wynikami z wywiadów jakościowych) przy układa-
niu kwestionariusza do badań ilościowych;
zrealizowaliśmy badanie ilościowe za pomocą techniki wywiadów telefonicznych
(CATI – Computer Assisted Telephone Interviews). Badanie zostało zrealizowane
na ogólnopolskiej próbie matek, mających co najmniej jedno dziecko w wieku do
3 lat (do 36 miesięcy). Liczebność próby wyniosła 252 osoby. Badanie zostało zre-
alizowane przez firmę IQS & QUANT Group. Wyniki uzyskane za pomocą wywia-
dów ilościowych pozwalają między innymi zweryfikować, na ile częste i istotne są
problemy w codziennym funkcjonowaniu z małym dzieckiem, które wymieniały re-
spondentki w badaniu jakościowym oraz osoby biorące udział w dyskusji na forum
internetowym emama.
1 Nasz post brzmiał następująco: Dla każdej z nas macierzyństwo to wielka radość, ale także i całkiem przyziemne
problemy, z którymi codziennie musimy sobie radzić. chciałabym prosić was o ich opisanie: co podczas normalnego
dnia spędzanego z dzieckiem przysparza wam najwięcej problemów – czy będą to krzywe chodniki, czy nieuprzej-
my pediatra, czy niewygodne drzwi w sklepie, wieczne wtrącająca się matka i teściowa, poczucie bycia odciętym
od ludzi (przynajmniej tych dorosłych) a może coś zupełnie innego? napiszcie proszę, co jest dla was uciążliwe, co
najbardziej chciałybyście zmienić w codziennym życiu?
Dyskusja została zapoczątkowana 7 lutego. Przez dwa tygodnie pojawiło się 68 wpisów.
10
Rozdział 1.Obrazy, wzory, ideały – czyli jak się mówi, pisze i pokazuje matkiBadania jakościowe, ilościowe oraz analiza dyskusji przeprowadzonej na forum interne-
towym pozwalają między innymi określić: jakie problemy napotykają matki w codziennym
funkcjonowaniu z dzieckiem, co macierzyństwo zmieniło w ich życiu, jak odnajdują się
w roli mamy, kto je wspiera a kto najbardziej utrudnia im życie? Wszystkie te zagadnienia
są przedstawione z perspektywy matek, ponieważ w analizach wykorzystujemy to, co ko-
biety same o sobie mówią. Zastanawiając się nad formułą raportu, doszliśmy do wniosku,
że warto tę perspektywę zestawić z analizami dyskursu społecznego dotyczącego ma-
cierzyństwa, roli oraz wzoru matki. Dzięki temu będziemy mogli skonfrontować opinie
kobiet z presjami społecznymi, z popularyzowanymi przez media wzorami matek,
ze sposobem w jaki mamy przedstawiane są w komercyjnym przekazie reklamo-
wym. Owe idee, standardy i obrazy tworzą silny kontekst odniesienia dla matek – swoiste
lustro, w którym młode kobiety przeglądają się jako matki i oceniają same siebie.
W przedstawionej niżej analizie, wykorzystujemy istniejące opracowania, dotyczące in-
teresującego nas problemu, przygotowane przez: dr hab. Beatę Łaciak (książka: Oby-
czajowość polska czasu transformacji); dr hab. Barbarę Frączak-Rudnicką (wystąpienie:
Analiza komunikacji marketingowej skierowanej do młodych matek, prezentacja przed-
stawiona na Konferencji Instytutu Socjologii UW w 2006 roku); dr Małgorzatę Sikorską
(niepublikowana praca doktorska pt. Socjalizacja w kontekście zmian społeczno-kultu-
rowych) oraz mgr Sylwię Urbańską (niepublikowana praca magisterska pt. Kolonizacja
idei macierzyństwa w perspektywie społeczno – historycznej, na podstawie analizy
miesięcznika ‘Twoje Dziecko’).
1.1. Seriale i prasa dla kobiet: jednak „matka-Polka” Na podstawie analiz najpopularniejszych polskich seriali telewizyjnych oraz wysokona-
kładowych pism adresowanych przede wszystkim do kobiet (Przyjaciółka, Twój Styl, Ży-
cie na gorąco, Wysokie Obcasy – dodatek do Gazety Wyborczej), jakie przeprowadziła
Beata Łaciak, można sformułować wniosek, że obraz „matki-Polki” i tradycyjne – dodat-
kowo zakorzenione w religii katolickiej – podejście do roli kobiety oraz macierzyństwa
zdecydowanie dominują w medialnym obrazie rzeczywistości społecznej. Łaciak nazywa
ten model macierzyństwa idealistyczno-heroistycznym a jego dominacja jest szczegól-
nie wyraźna w serialach.
11
Jak dokładnie przedstawiana jest rodzina, małżeństwo, kobieta oraz macierzyństwo
w omawianych przekazach medialnych?
Rodziny ukazywane w serialach są zazwyczaj rodzinami wielopokoleniowymi, klanami
– by odwołać się do tytułu jednej z pierwszych i wciąż popularnej telenoweli. Ich ob-
raz jest prostym odwołaniem się do mitu rodziny, w której wszyscy sobie pomagają,
wspierają się, mało jest pretensji, konfliktów, zazdrości a sama rodzina jest najważniejszą
wartością. Natomiast członkowie rodzin, które z różnych względów się rozpadły – o ile
już takie się pojawią – są zazwyczaj przedstawiani jako osoby nieszczęśliwe, w depresji,
w jakiś sposób „pokaleczone”. W serialach także niezwykle rzadko pokazywane są tak
zwane alternatywne formy życia rodzinnego, np. związki homoseksualne. Jeśli już boha-
terowie homoseksualiści się pojawiają to grają postacie drugoplanowe lub epizodyczne
i zazwyczaj są samotni. Tak więc, wizerunek rodzin prezentowanych w serialach rzadko
odwołuje się do zmieniającej się rzeczywistości społecznej.
Podobnie jest z obrazem małżeństw. Jak zauważa Beata Łaciak: „W przekazach praso-
wych i filmowych dominuje model małżeństwa, w którym praca męża jest ważniejsza,
stanowi podstawę utrzymania rodziny, ale żona niezależnie od tego, czy pracuje, czy nie,
bierze na siebie większość domowych obowiązków, a oprócz tego wspiera męża, nie
stawiając mu wygórowanych wymagań” (Łaciak, B., str. 64). Te wyjątkowe małżeństwa,
w których to kobieta więcej zarabia i robi bardziej spektakularną karierę są przeważnie
pokazywane jako nieszczęśliwe i prędzej czy później rozpadają się. Niezależnie od tego
czy kobiety pracują zawodowo czy nie, to i tak głównie one zajmują się domem. Mężczyź-
ni w serialach zazwyczaj nie są pokazywani podczas wykonywania typowo domowych
czynności. Wyjątkiem są porządki przedświąteczne lub sprzątanie po remoncie. Męż-
czyźni zajmują się także gotowaniem, ale jedynie przy specjalnych okazjach a codzienne
przygotowywanie posiłków to zdecydowanie obowiązek kobiet. Co ciekawe – mężczyźni
w serialach prasują, ale tylko wtedy gdy są w konflikcie z żonami, partnerkami.
Na taki obraz rodziny i małżeństwa oraz podział obowiązków między małżonkami na-
kładany jest tradycyjny wizerunek kobiety, co doskonale widać w zupełnie innym podej-
ściu serialowych bohaterek i bohaterów do zdrady małżeńskiej. Mężczyźni są oburzeni,
zrywają związek, odchodzą, natomiast kobiety najczęściej potrafią wytłumaczyć sobie
przelotne romanse męża i wybaczyć mu albo też godzą się na taką sytuację ze względu
na mityczne „dobro dzieci”.
Dla kobiet bowiem najważniejsze są właśnie dzieci, dla których są one gotowe wiele po-
święcić. Większość matek, nawet tych które zrobiły spektakularne kariery zawodowe,
podkreśla, że najważniejszym doświadczeniem w ich życiu jest macierzyństwo. To jaką
kobieta jest matką – to jak bardzo się „poświęca” – jest zresztą jednym z podstawowych
kryteriów oceniania kobiety. „Matki nie troszczące się o swoje dzieci, nie kochające ich
12
pojawiają się rzadko i wyłącznie jako przedstawicielki marginesu społecznego. Również
rzadko pojawiają się kobiety, które nie potrafią zrealizować się w tej roli, są one ukazywa-
ne jako osoby z poważnymi problemami emocjonalnymi, mające traumatyczne przeżycia
z dzieciństwa. Kobiety, które przedkładają własne dobro, karierę czy miłość do mężczy-
zny nad obowiązki matki, spotykają się z ostrą krytyką” (Łaciak, B., str. 79, 80).
Dodatkowo, macierzyństwo ukazywane jest jako naturalna potrzeba kobiety, która
wcześniej czy później się ujawni. Łaciak zauważa, że analizując prasę znalazła jednak po-
jedyncze artykuły, w których sugerowano, że macierzyństwo nie jest powołaniem każdej
kobiety.
W serialach rzadko pokazywane są problemy, z którymi borykają się matki na co dzień –
szczególnie matki małych dzieci (wyjątkiem są choroby dzieci). Problemy z wychowywa-
niem nastolatków częściej są uwzględniane przez scenarzystów, natomiast pierwsze lata
macierzyństwa ukazywane są zazwyczaj sielankowo. „Rzadko zwraca się uwagę na fakt,
że nawet najbardziej wyczekiwane dziecko to wiele nowych obowiązków, stresów, pro-
blemów, z którymi nie wszystkie matki sobie radzą, a trudności i brak satysfakcji wzmaga
dodatkowe poczucie winy, że nie jest się dobrą matką, skoro opieka nad dzieckiem męczy,
nuży czy złości” (Łaciak, B., str. 78). Przeciwnie – w serialach ciąża i narodziny dziecka to
przede wszystkim wielkie szczęście i radość dla rodziców oraz dla całej rodziny. Nawet
jeśli serialowe bohaterki początkowo nie odnosiły się z wielkim entuzjazmem do faktu, że
są w ciąży2 (niektóre nawet zastanawiały się nad jej usunięciem lub porzuceniem dziecka
zaraz po porodzie), to później zostają one troskliwymi, czułymi matkami.
1.1.1. Kropla nowego w morzu starego
Jednak nawet serialowa rzeczywistość, a w znacznie większym stopniu ta, kreowana
przez prasę dla kobiet, nie jest jednowymiarowa. Nieśmiało wprowadzane są także nowe
wątki i mniej tradycyjny sposób postrzegania rodzin, roli matek i macierzyństwa. Widać
to chociażby w promowaniu przekonania, że łączenie pracy zawodowej i obowiązków
domowych jest możliwe. Aby to się jednak udało konieczne jest zaangażowanie męża
do pomocy w obowiązkach domowych. I rzeczywiście, w prasie – i to zarówno w Życiu
na gorąco, jak i Przyjaciółce czy Twoim Stylu – można znaleźć artykuły promujące mał-
żeństwa partnerskie. Wielu znanych ludzi deklaruje, że żyją w takich związkach3. Jednak
– jak wspominaliśmy – rzeczywistość serialowa przedstawia raczej związki quasi part-
nerskie, w których choć oboje mąż i żona pracują, to i tak ona bierze na siebie zdecydo-
wanie więcej obowiązków domowych.
2 Co ciekawe, w świecie seriali dominującą formą antykoncepcji są metody naturalne, które – biorąc pod uwagę, że
większość serialowych ciąż nie jest planowana – okazują się być niezbyt efektywne.
3 W prasie można znaleźć wiele rad dla małżonków. Jak zauważa Beata Łaciak: „Rady te przypominają teksty amery-
kańskich feministek z początku lat siedemdziesiątych mówiące o konieczności równego dzielenia obowiązków przez
małżonków, zwłaszcza najbardziej męczących, brudnych i rutynowych prac domowych, czy też zachęcające do spo-
rządzania umów małżeńskich dotyczących wspólnego prowadzenia gospodarstwa” (str. 56).
13
W artykułach i dyskusjach prasowych prezentowane są oba modele: matki, która zostaje
w domu i matki, która stara się łączyć macierzyństwo z pracą. Artykuły, w których opi-
sana jest ta druga sytuacja mają następujący przekaz: nigdy się nie poświęcaj, kochaj
dzieci, ale rób swoje, pracująca i usatysfakcjonowana mama jest lepsza niż sfrustrowana,
opiekująca się dzieckiem non stop, nie liczy się ilość czasu spędzanego z dzieckiem, ale
jego jakość. Takie podejście tylko pozornie ułatwia kobiecie podjęcie decyzji o powrocie
do pracy, zamiast „poświęceniu się”. Co bowiem jeśli praca nie daje satysfakcji i dodatko-
wo w codziennym życiu trudno pogodzić macierzyństwo i etat, a jednocześnie w prasie
można przeczytać o kobietach, które doskonale wszystko łączą? „Na szczęście” dla czy-
telniczek usiłujących z sukcesem i radością wychowywać dzieci i robić kariery, pracujące
matki są często przedstawiane jako osoby mające poczucie winy, że za mało czasu spę-
dzają z maluchami i dodatkowo większość z nich przyznaje, że mogą starać się wszystko
pogodzić tylko dzięki pomocy babć i opiekunek.
Współcześni rodzice, tak jak apeluje do nich prasa kobieca, powinni staranie przygoto-
wać się do powiększenia rodziny, powinni wszystko zaplanować. Tymczasem większość,
filmowych ciąż nie jest planowana i dotyczy to zarówno młodych dziewczyn, jak i dojrza-
łych kobiet. Może być to związane z potrzebą udramatyzowania scenariusza (w końcu
ciąża niespodziewana może być dla widzów „ciekawsza” niż planowana) a także z proza-
icznym powodem – zachodzeniem w ciąże aktorek, które następnie zostają „wykorzysta-
ne” w filmie. W tym akurat przypadku, rzeczywistość kreowana przez prasę i seriale jest
odmienna. W serialach mamy do czynienia z kolejnym nawiązaniem do „tradycyjnej” wizji
rodziny, w której – także w związku ze stosowaniem naturalnych metod antykoncepcyj-
nych – ciąże zdarzają się bez planowania.
Kolejnym nowym elementem – jaki można obserwować nie tylko w prasie kobiecej, ale
także w serialach – jest wyraźna zmiana w przedstawianiu roli i obowiązków ojców.
Współcześni ojcowie uczestniczą w porodach, opiekują się niemowlakami: kąpią, karmią,
przewijają; bawią się, odwożą do szkoły, rozmawiają. Są czuli i troskliwi. Jest to olbrzymia
zmiana w porównaniu z obyczajowością dominującą w pokoleniu ich ojców.
Wydaje się, że presja społeczna wywierana na współczesnych ojców jest szczególnie
duża.
Nowy jest także sposób opisywania relacji rodzice–dziecko. Jak zauważa Łaciak: „w te-
lenowelach (…) widzimy rodziców liczących się z opiniami dzieci, rozmawiających z nimi
o różnych sprawach, zorientowanych w ich problemach i starających się pomóc w ich
rozwiązywaniu, rzadko odwołujących się do zakazów, a raczej tłumaczących dzieciom
swoje stanowisko w spornych kwestiach” (str. 102). Dla rodziców niezwykle ważne jest
także wczesne rozpoczynanie edukacji dziecka, co traktują zazwyczaj jako inwestycję
w przyszłość.
14
Opisane wyżej nowe tendencje są ważne, nie modyfikują one jednak stereotypowego
podejścia do matki i macierzyństwa. Jak zauważa Łaciak: „Tradycyjna obyczajowość
dominuje (…) w modelu rodziny i macierzyństwa prezentowanym w mediach. Wpraw-
dzie małżeństwo jest coraz częściej ukazywane jako oparty na dialogu i porozumieniu
związek jednostek, mających prawo do własnej odrębności i autonomii, ale jednocześnie
pielęgnujących stereotypowe role płciowe. Najbardziej trwałe okazują się stereotypy do-
tyczące podziału obowiązków domowych i roli mężczyzny w zapewnianiu rodzinie bytu
materialnego. (…) Medialny obraz macierzyństwa jest wypadkową tradycyjno-religijnych
wyobrażeń o macierzyństwie jako najważniejszym powołaniu kobiety oraz pronata-
listycznych tendencji związanych z niskim przyrostem naturalnym w ostatnich latach”
(Łaciak, B., str. 138). Tak więc wydaje się, że stereotyp „matki-Polki” wciąż wyznacza ob-
raz i ideał matki, przynajmniej wśród widzów seriali i czytelników (czytelniczek) prasy
kobiecej.
1.2. Reklama: matka – konsument niewymagający Jak zauważa Barbara Frątczak-Rudnicka4, traktowanie matek przez autorów przekazów
reklamowych nacechowane jest protekcyjno-autorytarnym stylem. Reklamy dla matek są
ubogie w formach wyrazu, mało zróżnicowane, schematyczne, często nawet „łopatolo-
giczne”. Pojawia się w nich mało wątków, najważniejsze są fakty – przedstawienie sposo-
bów pozwalających kobietom rozwiązywać problemy związane z opieką nad dzieckiem
(czym karmić, czym leczyć, czym wycierać pupę itp.). Przekaz reklamowy kierowany do
matek jest zazwyczaj prosty, pozbawiony finezji i subtelności. Język, jakiego używają re-
klamy jest najczęściej pragmatyczny, jasny, operujący jednoznacznymi obrazami. Cechu-
je go uboga symbolika i brak aluzji. Emocje, do których odwołują się przekazy reklamowe
są silne, jednoznaczne i dość oczywiste – są to: miłość do dziecka, troska o nie, czułość.
Można nawet powiedzieć, że odbiorcy (a w zasadzie odbiorczynie) tego przekazu, czy-
limłode matki są po trosze traktowane jakby same były dziećmi, do których trzeba mówić
językiem prostym i pozbawionym aluzji oraz wyraźnie sugerować, a nawet narzucać,
jednoznaczne rozwiązania problemów, dawać proste instrukcje.
Tymczasem, jak pisze Frączak-Rudnicka, reklamy adresowane do matek powstające w in-
nych krajach traktują kobiety w sposób bardziej partnerski. Pokazują matkę jako kobietę
(odwołując się do jej zmysłowości) a nie jedynie jako mamę, są mniej dosłowne, bardziej
aluzyjne, bardziej bogate w wykorzystywane wątki a także mniej stereotypowo ukazują
role matki i ojca.
W polskich przekazach reklamowych, jak pisze autorka przedstawianego tu opracowa-
nia: „Budując relację z odbiorcą – a jest to niemal zawsze matka5 – nadawca komunika-
tu bardzo często uderza w ton autorytarny, mówi np.: ‘wiemy’, ‘dbamy’, ‘zapewniamy’,
‘zalecamy’, ‘należy’, ‘niezbędne’, ‘najważniejsze’; oraz pouczający, instruujący: ‘pamiętaj’,
‘używaj’, ‘sprawdź’, ‘szukaj’, ‘najlepszym rozwiązaniem dla Ciebie jest’, ‘Twój maluch po-
4 Na podstawie analiz pisma dla rodziców: Mamo to ja, Dziecko, Twoje dziecko, Mam dziecko, „Przedszkolak”. Analizo-
wane numery zostały wybrane losowo z lat 2002-2006.
15
trzebuje’. Nadawca występuje głównie w roli eksperta i uczonego doradcy. Wie dosko-
nale, co jest pożywne, zdrowe, lekkostrawne, bezpieczne, smaczne, wysokowartościowe,
pełnowartościowe, naturalne i ekologiczne. Całkowicie kontroluje procesy produkcyjne
wytwarzanych produktów; umożliwia mu to: ‘specjalna receptura’, ‘rygorystyczne nor-
my’, ‘pozytywna opinia’, ‘ścisła, całkowita, najsurowsza – kontrola’” (Frączak-Rudnicka,
B.). Nawet, w tych przekazach, w których nadawca nawiązuje bardziej bezpośredni dialog
z odbiorcą (używając sformułowań: „proponujemy”, „mamy nadzieję”, „możesz”) wciąż
zakłada, że ma nad matką pewną przewagę i lepiej wie, co kobieta czuje i myśli (widać to
w użyciu zwrotów typu: „chciałabyś”, „wiesz”, „wolisz”, „docenisz”).
Niekiedy nadawca odwołuje się także do leków i obaw matek, formułując np. pytania
typu: „czy na pewno dajesz dziecku tak zdrowy sok?” lub ostrzeżenia: „niedoborów nie
da się zobaczyć gołym okiem, chyba, że jest już za późno”.
Przykładowe reklamy. Źródło: prezentacja Barbary Frączak-Rudnickiej.
Autorzy przekazów reklamowych komunikują matkom, że rozwój ich dziecka wymaga
specjalnej troski, wiedzy i „wsparcia”. Matki mają co prawda instynkt macierzyński, który
każe im bezgranicznie kochać dziecko i „wspierać” jego rozwój, ale brak im wiedzy, w jaki
sposób robić to prawidłowo. I tu pojawia się reklama, pełniąca rolę zewnętrznego auto-
rytetu, który podpowie co dawać dziecku do jedzenia, jak pielęgnować jego pupę, jakimi
zabawkami go stymulować żeby rozwijać je już od urodzenia. Jak zauważa Frączak-Rud-
nicka, wykorzystywany jest tu następujący schemat perswazyjny: Rozwój dziecka po-
trzebuje wsparcia – Produkt X wspiera rozwój dziecka – Jestem dobrą matką – Wspie-
ram swoje dziecko – Daję mu produkt X.
5 „Ojcowie, którzy (z rzadka) pojawiają się w reklamach, występują zazwyczaj w roli osoby bawiącej się z dzieckiem
i niemal zawsze są niejako „pod nadzorem” matki (np. ojciec bawi się z dzieckiem w parku, a matka z ławki przy-
patruje się im). Pojawienie się ojca konotuje co prawda dopełnienie obrazu „szczęśliwej rodziny”, ale równocze-
śnie protekcjonalność relacji matka-ojciec, sugeruje skłonność matki do kontroli wszystkich relacji z dzieckiem”
(Frączak-Rudnicka, B.).
16
Przykładowe reklamy. Źródło: prezentacja Barbary Frączak-Rudnickiej.
Jednak „zaczynają się pojawiać reklamy traktujące matki mniej protekcjonalnie i bardziej
partnersko, nieubezwłasnowolniające ich i nieodmawiające im kompetencji i zdrowego
rozsądku, a także własnych potrzeb, które nie wynikają tylko z roli matki. Na podstawie
tego, iż taki trend już wyraźnie zarysował się na bardziej rozwiniętych rynkach, można
się spodziewać, że także u nas ten nowy sposób komunikowania się z matkami, zacznie
być bardziej widoczny” (Frączak-Rudnicka, B.).
1.3. Prasa dla rodziców: bardziej zróżnicowany wzór matkiW przeciwieństwie do seriali telewizyjnych oraz przekazów reklamowych, które ukazują
matki i macierzyństwo niemalże w sposób jednowymiarowy (seriale odwołując się do
wzoru „matki-Polki”, reklamy traktując matki protekcjonalnie) w pismach dla rodziców
można znaleźć bardziej różnorodne wzorce. Niżej przedstawiamy analizę dwóch mie-
sięczników dla rodziców: Dziecko oraz Twoje dziecko. Ten pierwszy prezentuje znacz-
nie mniej autorytarny styl, stara się bardziej doradzać matce, niż mówić jej wprost co
ma robić, a przede wszystkim próbuje wspierać mamy w ich własnych wyborach. Drugi
z wymienionych miesięczników używa znacznie bardziej paternalistycznego tonu, daje
nie tyle sugestie co niekwestionowane rady a nawet polecenia. Twoje dziecko stwarza
silniejszą presję na matki, określając jak powinny się zachowywać. Dziecko jest bardziej
subtelne, daje matce więcej wolności i swobody. Z czym związane są te różnice? Być może
z odmiennymi celami, odmienną „misją” przyjmowaną przez redakcje obu tytułów. Być
może także – i jest to dla nas istotniejsze – z nieco odmiennie definiowanym targetem:
Dziecko jest pismem przede wszystkim dla rodziców lepiej sytuowanych, trafia do grupy
potencjalnie najszybciej przyjmującej nowe trendy i akceptującej zmiany. Natomiast Two-
je dziecko częściej czyta bardziej tradycyjnie nastawiona grupa odbiorców ( nieco mniej
zarabiających). Różnicę w zakładanych grupach docelowych widać chociażby w samym
wyglądzie pism: Dziecko zawiera dużo długich artykułów, Twoje dziecko specjalizuje się
raczej w krótszych formach, w których wiele informacji jest wypunktowanych.
17
1.3.1. Matka może decydować
Prasa dla rodziców – a szczególnie miesięcznik Dziecko – wydaje się znacznie bardziej
otwarta i akceptująca różne modele macierzyństwa niż na przykład seriale czy prze-
kaz reklamowy. W tym piśmie można znaleźć co prawda wiele artykułów – pochwał dla
modelu życia, w którym matka, przynajmniej przez pierwszy rok życia, głównie zajmuje
się dzieckiem6, jednak, w tym samym artykule, Justyna Dąbrowska (redaktor naczelna
pisma) podpowiada, że w sytuacji, w której mama nie może zająć się dzieckiem, z po-
wodzeniem mogą to robić – w kolejności – tata, babcia, niania oraz pracownicy żłobka7.
Matki – tak jak pokazuje je Dziecko – mogą i oba rozwiązania są akceptowane, wybrać
trzyletni urlop wychowawczy lub wcześniej, po urlopie macierzyńskim, wrócić do pracy.
Ich zachowanie jest oczywiście często wymuszone kondycją ekonomiczną rodziny oraz
sytuacją kobiety w pracy. Nie zmienia to jednak faktu, że na łamach tego pisma to mat-
kom pozostawia się wybór.
Kobiety, opisywane przez Dziecko – mają także coś „do powiedzenia” i w innych spra-
wach, na przykład w kwestii karmienia dzieci, która długo zdominowana była przez dys-
kurs fachowców, opowiadających się bądź za karmieniem naturalnym, bądź karmieniem
mlekiem zastępczym bądź za tzw. karmieniem „na żądanie”, bądź karmieniem z zegar-
kiem w ręku. Jeszcze pięć lat temu bardzo propagowane było w Polsce karmienie piersią.
We wszystkich pismach można było znaleźć pochwały na cześć naturalnego karmienia
i oskarżenia pod adresem „wyrodnych” matek, które się na nie nie decydują. Karmieni
piersią było przedstawiane jako obowiązek matki wobec dziecka i jako jedyny słuszny
wybór. Sytuacja się zmienia. W ostatnich latach, widać, że i w tej dziedzinie – choć nikt
z autorytetów nie kwestionuje wyższości karmienia piersią nad karmieniem sztucznym
mlekiem – przyznaje się kobiecie prawo wyboru. W lipcowym numerze Dziecka opubliko-
wano list podpisany „dobre matki butelkowe” a zatytułowany „Wołanie o szacunek”. Au-
torki listu skarżą się na „ogromną presję społeczną” nakazującą karmienie piersią, która
„… zaczyna się już w szpitalu położniczym, gdzie ktoś, kto karmić nie może, poddawany
jest serii upokarzających prób zmuszania do karmienia. Musi wysłuchiwać komentarzy
personelu medycznego. (…) Lekarz powinien uszanować naszą intymność, odnotować
to, że dziecko jest karmione sztucznie, i pomóc wybrać najlepszą mieszankę, omówić
sposób karmienia nią. Z gabinetu lekarskiego powinnyśmy wyjść zadowolone i spokojne
o dziecko. Niestety – najczęściej wychodzimy czerwone z upokorzenia, zapłakane, po-
gnębione” (Dziecko, lipiec 2005, str. 27, 28). Wprawdzie kobiety skarżą się tu na przymus
karmienia piersią, to jednak sam fakt zwrócenia uwagi na to, że nie każdy może lub chce
6 To stanowisko dobrze oddaje cytat: „Urok niemowlęcia oraz hormony matki sprawiają, że między nimi tymi dwiema
osobami wytwarza się szczególna więź. I choć pogląd ten nie spodoba się feministkom, które macierzyństwo uznają
za twór wyłącznie kulturowy – wygląda na to, że ścisły związek dziecka z matką trudno zastąpić jakimkolwiek innym”
(Dziecko, sierpień 2005, str. 64).
7 I choć autorka artykułu to rozwiązanie traktuje jako „ostateczność”, to po wyliczeniu argumentów przeciw żłobkowi,
czytamy: „Jeżeli nie mamy innego wyjścia, postarajmy się by malec przebywał w żłobku nie dłużej niż pięć godzin
dziennie. Oczywiście, im starsze dziecko, tym łatwiej zaadoptuje się do nowych warunków i tym lepiej będzie znosić
rozłąkę” (Dziecko, sierpień 2005, str. 66).
18
wybrać tę metodę jest znaczący. W końcu jeszcze parę lat temu „szacunek”, o który pro-
szą autorki listu, nie należał się matce nie karmiącej piersią. Trzeba jednak podkreślić,
że w piśmie Twoje dziecko, które swoje zalecenia formułuje w sposób zdecydowanie
bardziej autorytarny, karmienie piersią jest przedstawiane jako zdecydowanie najlepszy
sposób odżywiania dziecka i matki są do niego więcej niż namawiane.
Zresztą Twoje dziecko zazwyczaj pokazuje matki jako przede wszystkim osoby, które
powinny skrupulatnie wypełniać wskazówki ekspertów, w tym także te dotyczące kar-
mienia. Sylwia Urbańska pisze wręcz: „Profesjonalizacja wiedzy implikuje, że kobieta nie
jest naturalnie kompetentna do prawidłowej realizacji macierzyństwa. Jej wiedza, wypra-
cowana poprzez własne doświadczenie i doświadczenie bliskich osób jest nieustannie
podważana i negatywnie wartościowana” (Urbańska, S.).
Podsumowując, macierzyństwo – w opisach z Dziecka – nie jest już współcześnie jed-
noznacznie kojarzone z naturą kobiety, jej misją i „przeznaczeniem” oraz wrodzonym
instynktem macierzyńskim i coraz więcej zachowań kobiet (dotyczących powrotu, lub
nie, do pracy, metody karmienia czy liczby posiadanych dzieci lub decyzji o ich nieposia-
daniu) jest skutkiem rzeczywistych wyborów kobiet (i ich partnerów) spośród różnych,
akceptowanych wzorów macierzyństwa. Nieco inaczej przedstawia tę kwestię Twoje
dziecko, gdzie „Matka jest prezentowana jako swego rodzaju prestiżowa rola zawodowa,
której celem jest wdrażanie nowych procedur i kontrolowanie ich przebiegu i efektyw-
ności. Jest swego rodzaju menedżerem, który korzystając z nowoczesnych metod i do-
stępnych zasobów organizuje swoje stanowisko pracy wokół projektu ‘Super Dziecka’:
‘Zawód: mama’; ‘Teraz musicie zostać domowymi menedżerami i nauczyć się sprawnie
zarządzać młynem, w który zamienił się Wasz dom’. (…). Macierzyństwo jest przedsta-
wione jak niebotycznie trudna rola. Stanowi więc swego rodzaju specjalistyczny zawód,
który staje się alternatywą na rynku pracy i obszarem samorealizacji zawodowej, samo-
potwierdzenia oraz miejscem zdobywania sukcesów” (Urbańska, S.).
1.3.2. Matka – jest niepewna w swoim macierzyństwie
Analizując zarówno Dziecko jaki i Twoje dziecko, można odnieść wrażenie, że jednym
z podstawowych doświadczeń współczesnych rodziców jest niepewność, dotycząca za-
równo decyzji o tym, czy, a jeśli tak to kiedy, mieć dziecko, związana z przebiegiem ciąży
oraz dotycząca wyboru strategii wychowywania potomka. Wzrost niepewności rodziców
jest pośrednim skutkiem „odnaturalnienia” macierzyństwa, „odnaturalnienia” i zmedyka-
lizowania ciąży oraz „unaukowienia” (czego symptomem może być chociażby wysyp naj-
rozmaitszych poradników dla rodziców) procesu wychowywania dzieci. Niepewność ma-
tek jest także konsekwencją mnogości wzorów macierzyństwa, spośród których może
wybierać współczesna kobieta. Doświadczenie niepewności można również traktować
jako skutek zmiany relacji między rodzicami a dzieckiem. Wraz z powstaniem idei pod-
miotowego traktowania dziecka oraz propagowaniem relacji opartych na partnerstwie,
19
a nie na hierarchicznej zależności, zaistniały problemy z interpretowaniem roli rodzica,
roli dziecka i dookreśleniem, na czym powinny opierać się relacje między nimi oraz co tak
naprawdę może robić rodzic, żeby dziecko „się go słuchało”.
W piśmie Dziecko można znaleźć wiele tekstów, w których o niepewności pisze się
wprost. Na przykład, Anna Otffinowska, prezes fundacji „Rodzić po Ludzku”, mówi: „Wi-
dzę, że macierzyństwo staje się czymś trudnym, coraz trudniejszym. 13 lat temu średnia
wieku była 22, 23 lata teraz jest 28. Kobiety miały prostszy stosunek do ciąży i porodu,
były mniej niepewne i zagubione. A teraz jest dokoła tego strasznie dużo zamętu. Ma-
cierzyństwo stało się trudnym zadaniem. Czymś, co się planuje, robi, wpisuje w CV, a nie
czymś co się po prostu dzieje w życiu. (…) I gubi się cała przyjemność i cały luz” (Dziecko,
luty 2005, str. 13). Psychoterapeutka dziecięca Barbara Arska-Karyłowska, na pytanie:
z czym najczęściej zgłaszają się do niej rodzice małych dzieci, odpowiada: „Niektórzy nie
są pewni swoich umiejętności wychowawczych, chcą sprawdzić czy dziecko dobrze się
rozwija. Na ogół to rodzice, którzy całkiem dobrze sobie radzą, a mimo to mają wątpliwo-
ści. Wystarczy udzielić im kilku wskazówek …” (Dziecko, marzec 2005, str. 58).
W Dziecku jest także wiele artykułów, w których doświadczenie niepewności rodziciel-
skiej jest bardziej ukryte, na przykład za stwierdzeniem, że „zdziwienie” jest jedną z naj-
częstszych doświadczeń rodzica8. Do niepewności odsyła też teza, że „chaos w głowie
kobiety ciężarnej” jest czymś jak najbardziej powszechnym. Kobiety, „które zgłaszają się
dla naszej szkoły rodzenia, na ogół chciały zajść w ciążę. Ale mimo że te dzieci są wycze-
kane to i tu pierwszym uczuciem jest zaskoczenie, czasami nawet przerażenie: ‘No i co
ja teraz zrobię?’ – bo klamka zapadła. Dopiero potem pojawia się radość. Ale to wcale
nie wyklucza ogromnych wahań emocji – od totalnego szczęścia do paniki”; (Dziecko,
grudzień 2005, str. 98).
Jaka jest rada na niepewność matek? Co podpowiadają pisma rodzicom? Dziecko nawo-
łuje do wsłuchania się we własną intuicję, powrotu do naturalnego traktowania rodziciel-
stwa (czego przeciwieństwem jest zbytnie planowanie, przewidywanie i sugerowanie
się zdaniem ekspertów) oraz podążania za zdrowym rozsądkiem. Niektórzy z eksper-
tów, na przykład Redaktor Naczelna Dziecka, proponuje wprost odrzucenie rad specja-
listów, zaprzestanie czytania zbyt dużej liczby poradników (choć jednocześnie redakcja
nie stroni od podawania tytułów kilku „godnych zaufania” książek): „Każdy poradnik, każ-
de pismo (nasze też…) w kółko podkreśla wagę tego zadania [wychowywania dzieci]. Ro-
dzice wiedzą na ten temat coraz więcej. Są zewsząd bombardowani informacjami o tym,
co powinni robić, by zapewnić dzieciom dobry rozwój, świetlaną przyszłość, szczęśliwy
związek. Wielu z nas gubi się w gąszczu rad i przestróg, i traci swój własny, bezcenny
zdrowy rozsądek. Zamiast ufać intuicji, ulegamy iluzji bezbłędnych rozwiązań, dosko-
8 „… twój noworodek z pewnością wciąż cię zadziwia. Spodziewałaś się, że będzie sypiał całe dnie, a on tymczasem
nawet w nocy nie zamierza tego robić. (…) Słyszałaś, że niemowlęta uwielbiają kąpiel, a on w wodzie krzyczy wniebo-
głosy. I w ogóle masz wrażenie, że ciągle płacze. Tymczasem to wszystko jest zupełnie normalne. Już wkrótce, gdy
lepiej go poznasz, będziesz wiedziała, co i kiedy jest mu potrzebne” (Dziecko, grudzień 2005, str. 20).
20
nałości i sukcesu w zasięgu ręki” (Dziecko, sierpień 2005, str. 11). W artykule zatytuło-
wanym „Z dziećmi bez stresu” czytamy: „zagubieni w setkach recept na ‘wychowanie
bez porażek’ szukamy prostych odpowiedzi. Tymczasem – czy nam się to podoba, czy
nie – łatwych odpowiedzi nie ma. Każde dziecko jest inne i niepowtarzalne (…) Nie ma
idealnych rozwiązań wychowawczych, sprawdzonych teorii, wybitnych specjalistów od
rozwiązywania problemów z dziećmi. Nie ma jednego idealnego modelu rodzica. Być
matką, być ojcem można na tysiąc sposobów” (Dziecko, kwiecień 2005, str. 72)9.
Redakcja Dziecka przemawia do swoich czytelników w sposób bardzo przyjacielski, ła-
godny, doradzając im, ale jednocześnie podkreślając, że rodzice (a przede wszystkim
matki) mają intuicję, którą powinny się kierować. Nieco inna retoryka jest używana w mie-
sięczniku Twoje Dziecko, w którym już same tytuły formułowane są często w formie jed-
noznacznych nakazów: „Nie opowiadaj dziecku o wypadkach i nieszczęściach!”, „Mów
w imieniu was obojga”, „Nie wolno ci się denerwować”, „Kontroluj jego masę ciała” itp.
(na podstawie analiz Sylwii Urbańskiej). W tym piśmie, matce raczej się mówi co powinna
zrobić a nie podpowiada, co ewentualnie zrobić może.
1.3.3. „Matka chora” zamiast „matki złej”
Matka opisywana przez Dziecko nie musi być doskonała, ma prawo do odczuwania „baby
bluesa”, prawo do depresji w czasie ciąży i depresji poporodowej, prawo do nie radzenia
sobie z łączeniem obowiązków matki, żony i pracownika. Ma nawet prawo do nielubienia
własnego dziecka, co jest traktowane raczej jako przejaw choroby niż wyznacznik bycia
„złą matką”. Znika obraz „złej matki” i zastępuje ją „matka chora”, co jest zazwyczaj jedno-
znaczne z matką w depresji. Tego stanu pismo Dziecko nie potępia, zwracając uwagę na
to, że nie jest on czymś rzadkim i tak naprawdę może dotknąć każdego (każdą). Inaczej
depresja jest przedstawiana w Twoim dziecku, w którym jest ona traktowana jako „swego
rodzaju zakaźny wirus, którego szybkie unicestwienie uchroni niemowlę przed infekcją
i dewastacją jego organizmu” (Urbańska, S.).
Dziecko zdejmuje z matek także, przynajmniej częściowo, poczucie winy za przyszłe nie-
powodzenia jej dziecka. Współodpowiedzialnym coraz bardziej staje się ojciec, a także
choroba dziecka (tym można na przykład tłumaczyć coraz powszechniejsze występo-
wanie syndromu ADHD, czyli syndromu dziecka nadpobudliwego), geny oraz wpływ ró-
wieśników i mediów.
9 Wydaje się, ze zgoła inaczej sytuacja wyglądała jeszcze 30 lat temu. Analizując rocznik 1975 pisma Twoje Dziecko
Urbańska pisze: „Miesięcznik stara się wyrabiać u rodziców i matek zaufanie do lekarzy, namawia do korzystania
z ich poradnictwa. Prowadzi się kampanię na rzecz medycyny: ‘Służba Zdrowia zrobiła już bardzo wiele i robi nadal
w kierunku zapewnienia wszystkim dzieciom zdrowego i pięknego rozwoju, trzeba tylko chcieć i umieć korzystać
z wszystkich dostępnych już możliwości’. Taką postawę wspierają publikowane listy czytelników: ‘Chciałabym za-
apelować do innych matek – zaufajcie lekarzom, przestrzegajcie diety – to jedyna droga do wyleczenia waszych
dzieci’. Przestrzega się również przed ‘stosowaniem do rad domorosłych eskulapów, którzy samowolnie przerywają
kurację’” (Urbańska, 2005, str. 63).
21
Model „supermamy”, czyli osoby z powodzeniem radzącej sobie z łączeniem obowiąz-
ków domowych i zawodowych nie jest promowany – a już na pewno nie na łamach Dziec-
ka. Czytelniczkom mówi się wyraźnie, że wszystkiego nie da się pogodzić i że – co wię-
cej – nie powinny czuć się z tego powodu winne. Macierzyństwo nie powinno być już
jednoznacznie łączone z poświęcaniem się, z misją, z byciem „idealną matką”, bo takich
matek nie ma – stwierdzają jednoznacznie redaktorzy np. Dziecka. Jest to postawa cał-
kowicie przeciwna tej sprzed zaledwie 30 lat – analizując pismo Twoje Dziecko z roku
1975 Sylwia Urbańska stwierdza: „Matka przechodzi ciężką próbę poświęcenia, trudu,
cierpliwości, ale jest to wpisane w jej kobiecy los. (…) Kobieta przyjmuje swoją rolę z jej
blaskami i cieniami i ma prawo do indywidualnej relacji ze swoich doświadczeń” (Urbań-
ska,S.). Natomiast, w roku 2005 w tym piśmie matka przedstawiana jest jako menedżer,
co w pewien sposób ma dowartościować to czym się zajmuje, jest to jednak menedżer
mało samodzielny (pismo mu podpowiada jak się zachowywać), choć powinien być per-
fekcyjny.
1.4. PodsumowanieModel matki oraz ideał macierzyństwa kreowane przez seriale, pisma dla kobiet oraz
reklamy w dużej mierze odwołują się do postrzegania matki, jako osoby która „poświę-
ca” się dla dziecka, dla której „dobro dziecka” jest najważniejsze, która jest skłonna zre-
zygnować z kariery zawodowej, jeśli miałoby to konkurować z macierzyństwem. Matki
przedstawiane w serialach to zazwyczaj osoby cieple, czułe, troskliwe, dla których ma-
cierzyństwo jest wielkim szczęściem, najważniejszą i „najlepszą rzeczą”, jaka im się przy-
trafiła w życiu. Dodatkowo, macierzyństwo rzadko ukazywane jest jako codzienne zma-
ganie się z problemami a raczej jako źródło niewyczerpanej radości. Niewątpliwie może
to stwarzać poważną presję społeczną dla młodych matek – widzów seriali i czytelniczek
pism kobiecych. Dostają one jasny przekaz, że powinny uznawać macierzyństwo za swo-
istą misję do wypełnienia, że – przynajmniej w pewnym okresie życia – muszą zapo-
mnieć o swoich pasjach czy ambicjach zawodowych i skupić się na dziecku, że powinny
„sobie radzić”, bo w końcu serialowe bohaterki nie mają (nie widać ich) poważniejszych
problemów z opieką nad dziećmi.
„Ulgę” dla kobiet zmagających się z macierzyństwem może przynieść to, że presja na
łączenie kariery zawodowej i macierzyństwa, która stworzyła figurę „supermamy” nie
jest powszechnie popularyzowana. Wręcz przeciwnie – oglądając seriale można odnieść
wrażenie, że najlepszym miejscem, w którym kobieta może i powinna się realizować
jest dom, natomiast prasa dla rodziców – a przynajmniej Dziecko – mówi wyraźnie, ze
wszystkiego nie da się połączyć.
Dodatkowo, reklamy oraz niektóre pisma dla rodziców na przykład Twoje dziecko traktu-
ją matki protekcjonalnie, jako osoby niepewne w swojej roli, którym trzeba jasno i autory-
tarnie powiedzieć, co jest najlepsze dla ich dziecka. Za takim przekonaniem stoi założe-
22
nie, że młode matki nie są zbyt samodzielnymi osobami i że potrzebują jasnych instrukcji,
które podpowiedzą im jak postępować.
Wyjątkiem w sposobie przedstawiania modelu matki i macierzyństwa jest pismo Dziec-
ko, które przyznaje kobiecie dużą autonomię (o wielu rzeczach związanych z dzieckiem
może ona decydować, zdając się na swoją intuicję a nie na opinie ekspertów) a także pra-
wo do nie radzenia sobie, do bycia w depresji itp. Takie podejście do matki i macierzyń-
stwa można traktować jako konsekwencję istotnych trendów kulturowych: indywiduali-
zacji, demokratyzacji i liberalizacji, które od kilkudziesięciu lat skutecznie przekształcają
społeczeństwa zachodnie. Czy wizerunek matki i macierzyństwa prezentowany w Dziec-
ku pozostanie jedynie konsekwencją oryginalnego podejścia redakcji do tych kwestii czy
też może trzeba go traktować jako zapowiedz zmian, które w przyszłości zmodyfikują
tę sferę? Osobiście wydaje mi się10, że zmiany w tej sferze będą podążać w kierunku
opisywanym przez Dziecko. Jest to związane ze zmianami na rynku pracy, w systemach
ubezpieczeń czy nawet w metodach antykoncepcyjnych, które wszystkie prowadzą do
dawania kobiecie większej autonomii i zrównywania jej pozycji z pozycją mężczyzn. Nie-
wątpliwie jednak jest to kwestia przyszłości. Obecnie, wizerunek matki prezentowany
w dużej części przekazów medialnych odwołuje się do figury „matki-Polki” (nie do „su-
permamy” z telefonem komórkowym i laptopem w jednym ręku a dzieckiem w drugim)
i to w dodatku „matki-Polki” nieszczególnie samodzielnej, a nawet nieszczególnie „roz-
garniętej”.
10 Ten rozdział nie był konsultowany z resztą zespołu i dlatego w momencie, gdy formułuję wniosek, który może być
kontrowersyjny (a nie gdy przedstawiam jedynie opisy), używam liczby pojedynczej, aby zaznaczyć, że jest to moja
opinia – Małgorzata Sikorska.
23
Rozdział 2.Z macierzyństwem na co dzień – bariery i problemy w codziennym życiu młodej matkiW tej części raportu pokazujemy z jakimi barierami „mierzy się” w codziennym życiu
matka małego dziecka. Źródłem opisywanych problemów są zarówno rzeczy (drzwi,
chodniki, samochody), jak i ludzie (ich zachowanie, komentarze, reakcje), a także emocje
i nastawienie samych matek.
Na podstawie wywiadów jakościowych oraz analizy dyskusji, jaka toczyła się na forum in-
ternetowym, sformułowaliśmy listę najważniejszych i najczęściej powtarzających się pro-
blemów, z jakimi mają do czynienia młode matki. Następnie, za pomocą badania ilościowe-
go określiliśmy, które sytuacje najbardziej utrudniają życie kobietom (patrz Wykres 1).
Podstawowy wniosek płynący z danych przedstawionych na wykresie 1 jest taki, że ko-
bietom bardzo dużo rzeczy utrudnia codzienność z dzieckiem – wszystkie wymieniane
przez nas sytuacje okazały się mocno problematyczne: te, które wymieniane były najczę-
ściej wybierało aż około 80% badanych, natomiast te, które najmniej utrudniały kobietom
życie i tak wskazywane były przez około 40%. Te liczby pokazują skalę problemu.
Młodym matkom najbardziej przeszkadza: dym papierosowy w kawiarniach i restaura-
cjach (matki, z którymi przeprowadzaliśmy wywiady mówiły, że często z tego powodu
nie chodzą z dziećmi do takich miejsc), przeszkody architektoniczne (brak schodów przy
wejściach do sklepów, krzywe chodniki, mało wygodne drzwi do sklepów przez które
trudno jest wejść, prowadząc wózek, blisko poustawiane półki w sklepach między któ-
rymi trudno manewrować wózkiem, wysokie krawężniki), niewłaściwa organizacja prze-
strzeni przeznaczonych dla dzieci i matek (nieogrodzone, zatłoczone i źle wyposażone
place zabaw), a także brak specjalnych miejsc do karmienia i przewijania maluchów. Pro-
blemem jest również poruszanie się autobusami i tramwajami, o ile nie są one specjalnie
dostosowane dla matek mających wózki.
Najmniej problemów miały kobiety z proszeniem obcych ludzi o pomoc przy wsiadaniu do
środków komunikacji miejskiej (co jak twierdziły matki, z którymi prowadziliśmy wywiady
indywidualne, nie jest łatwe, natomiast muszą sobie z tym radzić), z zapisaniem się do przy-
chodni, uzależnieniem od rodziny, którą trzeba prosić o pomoc w opiece nad dzieckiem, gdy
chce się gdzieś wyjść (dla matek, z którymi rozmawialiśmy osobiście było to akurat bardzo
24
istotne), głośną muzyką w centrach handlowych oraz z niemiłą reakcją otoczenia, gdy były
z dziećmi w restauracji lub kawiarni (może być to spowodowane tym, że aż ¼ respondentek
stwierdziła, że ich ten problem nie dotyczy, bo najwyraźniej w takie miejsca nie chodzą. Wy-
daje się, że najwyższa pozycja stwierdzenia: przeszkadza mi dym papierosowy w restaura-
cjach, kawiarniach może być związana z ogólną niechęcią matek do osób palących).
25
Proszenie nieznanych osób o pomoc przy wsiadaniu do autobusów, tramwajów
Wykres 1. Proszę powiedzieć, czy opisane niżej sytuacje przeszkadzają, czy nie przeszkadzają Pani podczas zwykłego dnia.
Dym papierosowy w kawiarni, restauracji
Schody przy wejściu do sklepów
Krzywe chodniki
Nieogrodzony plac zabaw
Stare i niebezpieczne sprzęty na placu zabaw
Brak specjalnego miejsca do karmienia piersią i przewijania w miejscach pbulicznych
Problem z otworzeniem drzwi i wjechaniem do sklepu, gdy ma się wózek
Mało lub brak specjalnych miejsc do parkowania dla rodziców z dziećmi w centrach handlowych
Wysokie krawężniki
Brak specjalnych krzesełek dla dzieci w kawiarni, restauracji
Problem z wejściem do autobusów i tramwajów
Wąskie przejścia między regałami w sklepach
Podczas zakupów, trzymanie koszyka i jednoczesne pchanie wózka
Tłok na placu zabaw, takich placy jest za mało
Długi czas oczekiwania w poczekalni mimo, że było się wcześniej zapisanym
Komentarze obcych ludzi na temat zachownia mojego dziecka, dawanie przez nich „dobrych rad”
Brak placu zabaw w okolicy
Niemiłe reakcje osób na poczcie lub urzędzie, gdy chcę załatwić sprawę bez kolejki
Samochody zaparkowane na chodnikach
W przychodni, brak miejsca do zabawy dla dzieci
Niemiłe zachowanie sprzedawców, gdy jestem z marudzącym dzieckiem w sklepie
W przychodni, jedynie formalne rozdzielenia pomieszczeń dla dzieci zdrowych i chorych
Przekonanie innych, że jestem „kurą domową”
Niemiłe podejście personelu, gdy jestem z dzieckiem w kawiarni, restauracji
Niesympatyczni lekarze, pediatrzy
Głośna muzyka w centrach handlowych
Niemiła rekacja otoczenia, gdy jestem z dzieckiem w kawiarni, restauracji
Problem z zapisaniem dziecka na wizytę w przychodni
Uzależnienie od rodziny, których muszę prosić o pomoc
0 10 20 30 40 50 60 70 80 90 100
zsumowane odpowiedzi: to mi bardzo przeszkadza + to mi trochę przeszkadza
zsumowane odpowiedzi: to w ogóle mi nie przeszkadza + to raczej mi nie przeszkadza
26
Punktem wyjścia wywiadów jakościowych była odtwarzana przez respondentki mapa
miejsc często odwiedzanych przez nie z dzieckiem. Prezentujemy ją w formie tabeli za-
wierającej spis utrudnień związanych z każdym z tych miejsc oraz ułatwień – istnieją-
cych lub możliwych do wprowadzenia.
miejsce co utrudnia? co ułatwia/mogłoby ułatwić?
klatka schodowa
schody
brak windy, podjazdów
ciężkie drzwi
wózkownia – miejsce na parte-
rze, gdzie można bezpiecznie
trzymać wózek
najbliższe
otoczenie domu
(osiedle)
w mieście:
brud (psie kupy)
brak miejsc do zabawy dla dzieci
na peryferiach:
brak chodników, błoto uniemożliwiające
przejazd wózkiem, niebezpieczne pobo-
cza
dobrze wyposażone, bezpiecz-
ne, czyste, ogrodzone place
zabaw
żłobek/przedszkole, przychod-
nia, sklep z artykułami dla dzieci
w niewielkiej odległości
chodniki, przynajmniej szerokie
pobocza przy drogach między
miejscowościami
ulice
samochody zaparkowane na chodniku
uniemożliwiające przejazd wózkiem
chodniki: wąskie, nierówne
wysokie krawężniki
podziemne przejścia dla pieszych
– konieczność noszenia wózka
szeroki i równy chodnik umożli-
wiający poruszanie się
z wózkiem
łagodne zjazdy z krawężników
uporządkowanie sposobu,
w jaki parkują samochody tak
żeby nie zajmowały dużej czę-
ści chodnika
pobliski sklep
schody, brak podjazdów, wąskie wejścia,
ciężkie drzwi
za wąskie i pozastawiane alejki sklepowe
między którymi nie można przejechać
wózkiem
zbyt blisko ustawione bramki przy kasach
sprzedawcy częstujący słodyczami, które
szkodzą dzieciom (alergie)
koszyki, których nie można zawiesić na
wózku dziecięcym
kolejki, brak kas dla matek z dziećmi
niemiłe reakcje ludzi na płaczące/głośne
dziecko
możliwość wprowadzenie wóz-
ka do środka sklepu
miejsce na postawienie wózka
szerokie, rozsuwające się drzwi
przyjazne reakcje sprzedaw-
ców, ich pomoc w pakowaniu
zakupów
koszyki/torby, które można
przymocować do wózka
specjalne kasy dla matek
z dziećmi w supermarketach
– ważne jest żeby z tych kas
nie korzystali inni kupujący,
żeby pracownicy sklepu tego
pilnowali
27
place zabaw
na skwerach
i w parkach
brak miejsc do karmienia piersią i przewi-
jania
ogrodzenie niezabezpieczające przed
wejściem zwierząt (brud, psie kupy)
za mało ławek, sprzętów do zabawy
stare, zepsute, niebezpieczne sprzęty
(huśtawki, karuzele)
młodzież, „nieciekawe towarzystwo”
dobrej jakości, bezpieczne
sprzęty w większej ilości (do-
tyczy szczególnie mniejszych
miast)
wydzielenie obszarów dla ma-
łych i dla starszych dzieci
odpowiednie ogrodzenia zabez-
pieczające przed zwierzętami
miejsce (np. altanka) do karmie-
nia piersią i przewijania
przedszkole
kontakt z chorymi dziećmi
przedszkolanki obojętne na problemy
dziecka
czynne do 16.00
niepewność czy będzie miejsce w przed-
szkolu
małe grupy
kompetentne i zaangażowane
przedszkolanki
dłuższe godziny otwarcia
większa liczba przedszkoli
centrum
handlowe
brak miejsc do karmienia piersią i przewi-
jania dziecka (jeśli są to źle wyposażone
lub zamknięte na klucz)
zbyt blisko ustawione bramki przy kasach
i wyjściach ze sklepów
głośna muzyka
wysoka temperatura – konieczność roze-
brania dziecka
za mało wind/podjazdów (1 na całą galerię)
wózki-samochody, do których
można wsadzić dziecko pod-
czas zakupów
miejsce do zabawy z osobą
nadzorującą, gdzie można
zostawić dziecko (dotyczy star-
szych dzieci)
stoliczek z kredkami do rysowa-
nia wewnątrz sklepu
dobrze wyposażone przewijaki
(z ręcznikami papierowymi,
ligniną)
urzędy, poczty,
banki
utrudnienia przy wejściu i wewnątrz
budynku (schody, brak podjazdów, wąskie
przejścia)
ciasne korytarze, brak miejsca na manew-
rowanie wózkiem
nieprzyjemni, strofujący pracownicy
nieprzychylne reakcje na wchodzenie poza
kolejnością
brak miejsc do karmienia piersią i przewi-
jania dziecka
podjazdy, windy, bezpieczne
miejsce na zostawienie wózka
pracownicy, którzy zapraszają
do okienka bez kolejki
petenci, którzy zachęcają do
wejścia poza kolejnością
miejsce do karmienia piersią
i przewijania dziecka
szerokie przejścia i koryta-
rze umożliwiające wjechanie
wózkiem
28
przychodnia
lekarska
długi czas oczekiwania na wizytę do
specjalisty
kolejki do rejestracji i gabinetu lekarskiego
brak miejsc do karmienia piersią i przewi-
jania dziecka
brak miejsca do zabawy dla dzieci
brak rzeczywistego rozdzielenia pomiesz-
czeń dla zdrowych i chorych dzieci
za mało miejsc parkingowych
niekompetentni, niesympatyczni, obojętni
lekarze
ograniczanie/ brak możliwości skorzysta-
nia z wizyty domowej pediatry
realna możliwość zapisania się
na konkretną godzinę
miejsce do karmienia piersią
i przewijania
miejsca do zabawy dla dzieci
(w korytarzu: stolik, kredki,
układanki)
faktyczne rozdzielenie po-
mieszczeń dla dzieci zdrowych
i chorych
leżanki do położenie małych
dzieci w poczekalni
więcej miejsc parkingowych dla
matek z małymi dziećmi
pomoc personelu gdy mama się
rozbiera/ubiera
dostępność wizyt domowych
basen
mała liczba grup dla dzieci
kolejki
brak miejsca do położenia i pielęgnacji
dziecka w szatni
zimna woda w basenie
miejsca atrakcyjne dla doro-
słych obok miejsc atrakcyjnych
dla dzieci
karnet na liczbę wejść, a nie na
określony czas (nic nie przepa-
da gdy dziecko jest chore)
przewijaki/blaty do położenia
dziecka w szatni
sale zabaw/
kluby dla małych
dzieci
cena: 10 zł za godzinę (dla niektórych za
wysoka)
utrudnienia przy wejściu (schody, brak
podjazdów)
możliwość kupienia pieluch,
zdrowego picia i jedzenia dla
dzieci na miejscu
toalety przystosowane dla dzie-
ci (umywalki i suszarki zamoco-
wane niżej)
komunikacja
miejska
problem z wsiadaniem i wysiadaniem do/z
autobusów i tramwajów starego typu (nie
niskopodłogowych)
konieczność proszenia o pomoc we wno-
szeniu wózka lub konieczność proszenia o
ustąpienie miejsca (kobiety ciężarne)
niemiłe reakcje ludzi na płaczące/głośne
dziecko
brak fotelików dla dzieci w taksówkach
pojazdy niskopodłogowe
pasy do przypięcia wózka
osoby oferujące pomoc bez
proszenia
przycisk informujący kierow-
cę, że matka z wózkiem chce
wysiąść
kawiarnie,
restauracje,
bary
dym z papierosów
brak krzesełek/podkładek dla dzieci (ko-
nieczność trzymania dziecka na kolanach)
ciasno, brak miejsca na wózek
niemiłe reakcje ludzi na płaczące/głośne
dziecko
przystosowanie miejsca dla
dzieci „jak w Ikei”: krzesełka dla
dzieci, możliwość odgrzania
jedzenia dla dziecka przynie-
sionego z domu, miejsce do
zabawy z opiekunką
przestrzeń umożliwiająca wpro-
wadzenie wózka
29
kościół
nieprzychylne reakcje, uciszanie, komenta-
rze innych
specjalna msza dla dzieci – nikt
nie zwraca uwagi na ich głośne
zachowanie
kino
brak biletów ulgowych dla dzieci
nieprzyjazne reakcje na spontaniczne
(nieraz głośne) zachowanie dzieci
specjalne seanse dla rodziców
z dziećmi (obecnie są, ale tylko
w dużych miastach)
teatr dla dzieci
schody wewnątrz budynku uniemożliwia-
jące wprowadzenie wózka
nakładki na siedzenia dla dzieci,
żeby lepiej widziały
darmowe wejście dla dzieci do
3 lat
możliwość zostawienie wózka
w szatni
pomoc obsługi w ubieraniu
i rozbieraniu dziecka
przyjazne reakcje na sponta-
niczne (nieraz głośne) zacho-
wanie dzieci
wyjazdy
wakacyjne,
wczasy
konieczność wykupienia jedzenia dla
dziecka a ono i tak nie je
podróż samochodem: brak miejsc do
karmienia piersią i przewijania na stacjach
benzynowych
brak akcesoriów niezbędnych dla dziecka
(pieluchy, słoiczki) w miejscowościach
wczasowych
miejsca dla matki z dzieckiem
na stacjach benzynowych,
przewijaki w toaletach
lotnisko
ograniczenie dotyczące przewożenia
jedzenia i picia dla dzieci: do 100 ml.
brak miejsc do karmienia piersią i przewi-
jania dziecka
brak miejsca do zabawy dla dzieci podczas
oczekiwania na samolot po odprawie
pierwszeństwo w kolejce do
odprawy
bezpłatne przewożenie wózka
przyjazne reakcje obsługi
samolotu i pasażerów
pociąg
schody na perony (brak podjazdów)
wąskie drzwi i korytarz – konieczność
złożenia wózka przed wniesieniem lub
proszenia o pomoc
fatalny poziom higieny
konieczność nadania dużego wózka na
bagaż
specjalny przedział dla matek
z dziećmi (tylko wybrane
połączenia)
bezpłatny przejazd dla małych
dzieci
PKS
brak fotelików dla dzieci
niechęć kierowców do otwierania luku
bagażowego na wózek
nakładki na siedzenie umoż-
liwiające przypięcie dziecka
pasami
30
Poniżej szczegółowo omawiamy bariery, które szczególnie ograniczają codzienne funk-
cjonowanie młodych matek.
2.1. Bariery architektoniczne – „wszędzie schody”Miasto, niezależnie od jego wielkości nie jest przestrzenią przystosowaną do poruszania
się z wózkiem dziecięcym. Jedną z podstawowych barier stanowią schody – utrudniają
wyjście z domu (wiele czteropiętrowych budynków nie ma windy), robienie zakupów,
wizytę u lekarza, załatwianie spraw w urzędach, bankach, na poczcie. Cokolwiek się nie
chce kupić, to wszędzie schody i w powietrzu trzeba ten wózek trzymać! A dziecko jest
ciężkie. Myślisz, że ktoś ci pomoże? Co ty! [14TarWS].
Jedna z respondentek opowiadała, jak wygląda skomplikowany „proces” wychodzenia
z niemowlęciem z domu, trwający 15-20 minut: Najpierw ubieram siebie, buty i sweter,
tak żeby tylko kurtkę zarzucić, potem ubieram Kasię. Jak była mniejsza to wkładałam
ją w budę od wózka i znosiłam w jednej ręce kółka, w drugiej budę, ale teraz jest już za
ciężko, zresztą trzeba było potem walczyć z bolcami mocującymi budę, walka trwała
nieraz 10 minut, a nie miałam Kasi nawet gdzie wyjąć, bo na ziemi nie położę, więc z nią
musiałam celować w te bolce. Teraz mam inny sposób: znoszę wózek na parter, Kasia
jest ubrana i czeka sobie w domu (otwieram okno żeby się nie zapociła) wchodzę po-
wrotem na górę, biorę ją i znoszę do wózka [4PaSS]. W przypadku schodów wewnątrz
budynków mieszkalnych rozwiązaniem problemu mogłyby być wózkownie – miejsca na
parterze, gdzie można by bezpiecznie zostawić wózek, nie utrudniając przy tym życia
sąsiadom. Takich miejsc jest mało, a jeśli są, to często wykorzystane w innych celach: no
tam jest graciarnia… [4PaSS].
Wejście do przychodni. Siedlce Dworzec kolejowy. Pruszków
31
Schody nie muszą być wysokie – trzy schodki w autobusie, czy tramwaju to wystarcza-
jąco dużo, by utrudnić korzystanie z komunikacji miejskiej: Jak autobusem jeździłam, to
mama szła ze mną, pomagała mi włożyć wózek do autobusu, a mąż czekał na przystan-
ku, żeby mi go wyjąć [14TarWS].
Oprócz schodów, poruszanie się po mieście ograniczają dziury w chodnikach, w których
zbiera się woda i błoto, wystające i popękane płytki chodnikowe, wysokie krawężniki
– zmuszają do manewrowania wózkiem, podnoszenia go, wykonywania gwałtownych
ruchów budzących dziecko. Jedna z respondentek mówi: „błoto, jak jest po deszczu to
się wózkiem nie przejedzie, nie ma chodników – pracuje się tak nad muskulaturą, że
żadna siłownia nie jest potrzebna [9ZgWW].
Częstym problemem są samochody zaparkowane za blisko budynków: W zeszłym tygo-
dniu była taka sytuacja, że nie mogłam przejść, nie mogłam też obejść, bo [samochód]
był bardzo blisko postawiony i musiałam po takim błocie iść z wózkiem [15WrWS]. Cza-
sami musiałam spore obchody robić, żeby się dostać do celu. Kierowcy o tym w ogóle
nie myślą [13TarSS]. Jednak, jak przyznają same respondentki, brak miejsca na przejście
z wózkiem to nie zawsze wina kierowców, bywa, że sama „architektura” parkingów nie
przewiduje wystarczająco szerokich odstępów, by zmieścił się wózek.
Wejście do akademika. Wrocław
32
Błoto na „chodniku”. Warszawa
Mało miejsca na chodniku. Wrocław
Samochody zaparkowane blisko budynków. Wrocław
Wykres 2. Utrudnienia architektoniczne
Krzywe chodniki po których trudno poruszać się z wózkiem
Wysokie krawężniki utrudniające poruszanie się z wózkiem
Samochody zaparkowane na chodnikach i utrudniajace przejście z wózkiem
0 20 40 60 80 100
to mi w ogóle nie przeszkadza
to mi trochę przeszkadza
nie dotyczy
to raczej mi nie przeszkadza
to mi bardzo przeszkadza
��
Z wózkiem trudno jest także poruszać się po sklepie samoobsługowym. Matki narzekają
na wąskie alejki, często zastawione towarami, zbyt blisko siebie ustawione bramki przy
kasach oraz koszyki, których nie da się przymocować do wózka dziecięcego: W sklepie
trudno jest pchać wózek i nosić koszyk jednocześnie. Mogliby jakieś takie torby zrobić,
żeby się na wózek zawieszało [15WrWS]; W hipermarkecie nie przejechałam wózkiem
przez kasę, musiałam iść do wejścia głównego na halę i z trudem przecisnęłam wózek
w bramce wyjściowej. A mam zwykłą spacerówkę, która wcale nie jest taka szeroka [fo-
rum internetowe emama]; Wolałabym wózek ze sobą mieć, ale co zrobić. Więc wózek zo-
stawiam przy wejściu, w sklepie, małego na ręce, biorę w drugą rękę koszyk, podchodzę
do majonezu na przykład, stawiam koszyk na podłodze, wkładam co tam chcę, a potem
podnoszę i idę dalej [12CzSS].
Wykres 3. Problemy w sklepach
Problem z prowadzeniem wózka i jednoczesnym trzymaniem koszyka. Wrocław
to mi w ogóle nie przeszkadza
to mi trochę przeszkadza
nie dotyczy
to raczej mi nie przeszkadza
to mi bardzo przeszkadza
Niemiłe zachowanie sprzedawców, gdy jestem z marudzącym dzieckiem w sklepie
Podczas zakupów, trzymanie koszyka i jednoczesne pchanie wózka
Schody przy wejściu do sklepów
Wąskie przejścia między regałami w sklepach
Problem z otworzeniem drzwi i wjechaniem do sklepu, gdy ma się wózek
0 20 40 60 80 100
„Zły” sklep. Wrocław
34
Najeżenie przestrzeni miejskiej różnego rodzaju przeszkodami zmusza matki do szuka-
nia pomocy u innych ludzi – w ten sposób bariery fizyczne stają się także barierami
emocjonalnymi: Jak się pokaże ludziom, że sobie ze wszystkim radzimy, to potem ci
ludzie nawet nie próbują pomóc. Czasami jestem zła, że trzeba o tą pomoc prosić cią-
gle [13TarSS]; Wszędzie trzeba prosić i liczyć na łaskę [1WaWW]; Jak gdzieś jadę, to
wolę kiedy nie muszę nikogo o nic prosić, tak jak z wózkiem. Po prostu staram się być
samodzielna, nie zdana na kogoś, nie lubię być zdana na pomoc [10CzWS]. Nawet te
respondentki, dla których proszenie o pomoc nie jest niczym stresującym, zazna-
czają, że wolałaby tego nie robić. Szczególnie, że część z nich spotkała się w różnych
sytuacjach z nieżyczliwymi reakcjami: [w sklepie] ostatnio jakaś pani mi powiedziała,
żebym zabrała wózek, bo jest ciasno, a ona chciałaby wyjść [8CeWS]; nie do każdego
sklepu można wjechać wózkiem – zaraz wyskakuje ochrona i wielka awantura [forum
internetowe emama]. Jedyną metodą na poradzenie sobie z wszystkimi tymi problema-
mi jest pójście do innego sklepu, nie zawsze jednak jest to możliwe. Natomiast, jak widać
w wynikach badań kwestionariuszowych proszenie innych o pomoc (choć w pytaniu do-
pracowaliśmy, że chodzi o wsiadanie do autobusu lub tramwaju) było najrzadziej wybie-
ranym stwierdzeniem – niemniej jednak i tak 40% badanych mówiło, że takie poleganie
na innych trochę lub bardzo im przeszkadza.
2.2. Karmienie piersią i przewijanie dziecka poza domem – „czułam się dość skrępowana”W większości przestrzeni publicznych, nawet tych, które są przeznaczone dla matek
z dziećmi (jak przychodnie dziecięce, place i sale zabaw, sklepy z akcesoriami dla dzie-
ci) nie można znaleźć wydzielonych miejsc przeznaczonych na karmienie i pielęgnację
dziecka11. Dla wielu kobiet, które karmią piersią dłużej niż kilka pierwszych miesięcy ży-
cia dziecka12 ten brak stanowi istotne ograniczenie, sprawia, że matki są w pewien spo-
sób przywiązane do domu, dostosowują swój rytm wyjść i spacerów do pór karmienia
i uważają żeby się zmieścić pomiędzy nimi. Aż 75% respondentek stwierdziło, że brak
takich miejsc bardzo lub trochę im przeszkadza.
Część badanych mam oswoiła się z koniecznością karmienia na ławkach w parku, czy ga-
leriach handlowych, choć to „przyzwyczajanie się” zajęło im trochę czasu: Z karmieniem
piersią na początku czułam się dość skrępowana, ale pierś jakby stała się tylko narzę-
dziem karmienia, jakby naturalnie przestała być atrybutem kobiecości. Więc karmiłam
piersią w miejscach publicznych jak musiałam, tylko uważałam, żeby w żaden sposób
tym nie epatować. Ale wiem, że zdarza się, że ktoś to ostro skrytykuje, zwykle to kobiety
[11CzWS]; Karmiłam ją w parku, jest gros matek, która tak czynią. Zawsze znajdywałam
ławkę gdzieś tam w miejscu bardziej ustronnym, nie na środku głównej alejki [5SieSS].
11 W niektórych centrach handlowych znajdują się specjalne pomieszczenia przeznaczone dla matek i dzieci, ale na
przykład są one zamknięte na klucz i – jak opowiada jedna z matek, opisując wizytę w Złotych Tarasach – trzeba
biegać i szukać kogoś, kto może otworzyć taki „pokój rodzinny”.
12 Wśród naszych respondentek były takie, które karmiły piersią ponad półtoraroczne dzieci.
35
Karmieniu piersią towarzyszyć może poczucie skrępowania, wstydu, potrzeba intymno-
ści – gdy karmią, kobiety starają się nie być zbyt widoczne. Są wyczulone na reakcje in-
nych ludzi: Może gdyby młodzież szła, to ja bym się krępowała [5SieSS], (…) wolałabym
w jakimś ustronnym miejscu, bo ludzie różnie na to reagują. Gapią się. (…) Nigdy tego
nie robiłam ostentacyjnie, np. na placu zabaw, tylko zawsze szukałam jakiejś ławeczki –
przycupnęłam sobie, wózek postawiłam przed sobą i naprawdę to można zrobić tak, że
nikt się nie zorientuje. Ale czasami inne matki z innymi dziećmi starszymi gdzieś tam je
ciągnęły, żeby nie patrzyły. Ja też to robiłam tak, że nic nie było widać, tylko podnosiłam
bluzkę, nic nie było widać, ale inne matki, INNE MATKI tak do tego podchodziły dziwnie.
Tak się zdarza. Na pewno nie byłabym taka śmiała, żeby to zrobić w supermarkecie czy
w restauracji [13TarSS].
Matki mają pewne strategie, pozwalające unikać karmienia piersią w miejscach publicz-
nych: ściągają pokarm do butelki, którą zabierają ze sobą, dostosowują czas wyjścia
z domu do pór karmienia dziecka, w miejscach publicznych „oszukują” dziecko dając mu
do picia wodę.
Brak miejsc do przewijania stanowi dla kobiet znaczące utrudnienie w pielęgnacji dziec-
ka, nie jest natomiast związany z emocjami matek – tak jak w przypadku karmienia pier-
sią. Gdy jest ciepło przewijanie nie stanowi dużego problemu. Inaczej sytuacja wygląda,
gdy jest za zimno, by rozebrać dziecko w wózku, na ławce w parku czy w samochodzie.
Wtedy zmiana pieluchy staje się wyzwaniem: latem nie ma problemu, [przewijam] po
prostu na świeżym powietrzu [moderator dopytuje: a zimą?] Właśnie dlatego nigdzie da-
leko nie chodzimy [5SieSS]. W jaki sposób matki radzą sobie w krytycznej sytuacji? Zuzia
zrobiła kupę i nie było gdzie jej przewinąć, tam [Hala Mirowska] jest supermarket, pełno
ludzi nie było gdzie; poprosiłam panie z apteki, żeby mnie wpuściły do łazienki, na zaple-
cze, ale się nie zgodziły… w końcu znalazłam jakiś kącik w piwnicy [1WaWW]; Jak zdarzy
się awaria to mówię „synu musisz zacisnąć zęby i wytrzymać do domu” [9ZgWW].
2.3. Place zabaw – „brudne, zepsute, niebezpieczne”Takimi przymiotnikami mamy często określają place zabaw, miejskie tereny zielone: par-
ki, skwery i podwórka. Dominującym problemem są „wszechobecne psie kupy”: to oczy-
wiście nie tylko w parku, to wszędzie jest problem (…) ale jak zwracam ludziom uwagę,
to patrzą na mnie, jak na wariata i mówią, żebym spadała na drzewo [1WaWW]; Nie po-
trafię zliczyć, ile razy ja już dzieciom buty czyściłam klnąc w żywe kamienie [forum inter-
netowe emama]. Matki narzekają również na zaśmiecenie placów zabaw niedopałkami
i potłuczonym szkłem. Nie jest dla nich problemem estetyka lecz obawiają się o zdrowie
i bezpieczeństwo dzieci.
36
Bezpieczeństwu dzieci zagrażają stare i zepsute sprzęty na placach zabaw: zabawki me-
talowe zamiast drewnianych; sprzęty ustawione na betonie zamiast na trawie czy piasku.
Ważny jest także brak ogrodzenia placów zabaw: chciałabym żeby były ogrodzone, bez
walających się petów, pobitych butelek (niestety mieszkam w takim miejscu gdzie tak
jest, fajnie by było gdyby podłoże było miękkie, bezpieczne przy upadku. [forum interne-
towe emama]; Funkcją ogrodzenia jest to, żeby psy nie wchodziły, a nie spełnia tej funkcji,
no to po co te pieniądze były [wydane]? [2StWW]. Wszystkie te problemy sprawiają, że
większość respondentek pytanych o idealny świat matek wspominało o czystych,
bezpiecznych, dobrze wyposażonych placach zabaw: No chciałabym fajniejsze pla-
ce zabaw, z piaskiem czystym, który można jeść, nie na betonie, ale na trawie, więcej
zieleni [10CzWS]; Jest super plac zabaw, są urządzenia takie, że wiele rzeczy można
robić, jest podzielony, że dla dzieci młodszych i dla starszych, ogrodzony oczywiście, nie
ma jakichś tam psów biegających i sam park jest prześliczny [15WrWS].
Wykres 4. Utrudnienia na placu zabaw
to mi w ogóle nie przeszkadza
to mi trochę przeszkadza
nie dotyczy
to raczej mi nie przeszkadza
to mi bardzo przeszkadza
Brak placu zabaw w okolicy
0 20 40 60 80 100
Nieogrodzony plac zabaw, na który mogą wchodzić zwierzęta
Stare i niebezpieczne sprzęty na placu zabaw
Tłok na placu zabaw, takich placów jest za mało
Zdewastowany plac zabaw. TarnówPlac zabaw „melina”. Wrocław
37
2.4. Kolejki i reakcje kolejkowiczów – „chyba mi prawnie przy-sługuje, żeby wchodzić bez kolejki”Stanie w kolejce męczy wszystkich, jednak dla matki z dzieckiem jest to szczególnie nie-
przyjemne doświadczenie. Większość małych dzieci źle znosi czekanie w obcych i nie-
przyjaznych pomieszczeniach poczty, banku, urzędu czy sklepu: Zuzia się denerwuje,
muszę z nią wyjść, numerek mi przepada, a jak tłumaczę ludziom, że mam numerek,
tylko byłam z dzieckiem, to nie ma opcji, żeby ktoś cię zrozumiał (…) wszystkim trzeba
tłumaczyć, że się jest z dzieckiem i w ogóle, nie ma takiego zrozumienia, że jak dziecko
grymasi, to panią przepuścimy [1WaWW]. 64 procentom matek, badanych metodą ilo-
ściową, przeszkadzają (trochę lub bardzo) niemiłe reakcje innych osób, gdy chcą wejść
z dzieckiem bez kolejki.
Jednym z podstawowych problemów jest poczucie niepewności matki, co do tego
czy ma prawo wejść bez kolejki: Chyba mi prawnie przysługuje, żeby wchodzić bez
kolejki, ale nie robię tego nigdy, bo ludzie źle na to reagują, że trzeba było dziecko zosta-
wić w domu, że specjalnie przyszłam z dzieckiem, żeby się bez kolejki tutaj pchać. Tak
reagują ludzie [16WrSS]. Zaskakujące, że matki spontanicznie tłumaczą się z zarzutu
nieuzasadnionego wykorzystywania przysługującego im prawa: My go nie zabieramy
specjalnie, żeby było łatwiej coś załatwić, tylko że my mieszkamy sami i musimy go cza-
sem zabrać [10CzSS]. Pokazuje to, z jednej strony na istnienie społecznego przekonania
(nie wiemy jak powszechnego) o nieczystych intencjach matek13, które „wpychają się bez
kolejki”, z drugiej zaś na to, iż kobiety często mają poczucie winy, gdy są obsługiwane
poza kolejnością.
„Dobry” plac zabaw. Tarnów Plac zabaw – „cudo”. Wrocław
13 Innym przykładem „nieczystych intencji” przypisywanych matkom jest podejrzewanie ich o kradzież – Denerwuje
mnie jeszcze i drażni, że ochroniarze chodzą i patrzą do wózka, czy się czegoś nie ukradło. To straszne, grzebią
Ci w wózku, czy koło dziecka pod kocykiem nic nie leży, a przecież znają nas, latami się do tych sklepów chodzi
[6SieSS].
38
Ostatecznie to, czy mamy decydują się na wejście bez kolejki zależy od ich osobowości,
nastroju w danym momencie, zachowania dziecka (płacze czy jest grzeczne) oraz reakcji
innych osób: są ludzie, którzy mówią „proszę podejść”, bo widzą dziecko, ale to jest jed-
na z dziesięciu (…) wszystko zależy od tego jak się odezwie osoba, która mnie popiera
– jak ona powie to na głos, to nikt się nie odezwie, ale jak tylko do mnie a nie będzie
reszta słyszała to już różnie… [2StWW]; jak jest za dużo ludzi to rezygnujemy… chyba,
że jest coś pilnego, to jesteśmy na tyle bezczelni, że staramy się pchać do kasy, żeby nie
stać (…) Jak ten starszy jest marudny to stajemy z boku i mówię: trudno niech się dzieje
wola nieba, najwyżej nas zlinczują [9ZgWW]. Jak widać, korzystanie z prawa do wejścia
bez kolejki może być dla wielu matek stresujące, tylko niektóre mają wystarczająco dużo
pewności siebie by to prawo egzekwować i wypracowały sobie nawet pewne strategie
postępowania np: [gdy ktoś mówi] „proszę pani kolejka jest”, ja mówię „to niech pan
stoi”…mówiąc brzydko olewam pana i stoję z boku, mówię „dzieci do lat 3 są poza kolej-
nością” – „ale proszę pani, my tu wszyscy stoimy”, „no to proszę stać, czy ja panu bronię
stać w kolejce?” – „więcej pani tych dzieci nie miała?” mówię: „miałam, ale wzięłam tylko
dwoje” [9ZgWW].
Wydaje się, że prostym rozwiązaniem tego problemu jest jednoznaczne zdefi-
niowanie prawa matek z małymi dziećmi do bycia obsłużonym poza kolejnością.
Tabliczka przy kasie lub okienku jest wyraźnym znakiem dla mamy oraz innych osób,
jak należy postępować, eliminuje możliwość „negocjacji” z innymi kolejkowiczami, osta-
tecznie rozstrzyga ewentualne spory. Innym rozwiązaniem, choć trudniejszym organi-
zacyjnie, jest wydawanie oddzielnych numerków dla osób uprzywilejowanych (niepełno-
sprawnych, kobiet w ciąży i z małymi dziećmi)14.
Podsumowując, z perspektywy matek urząd, poczta, sklep jawią się jako przestrzenie
ludzi dorosłych, w których każde zachowanie odbiegające od normy, jak głośny śmiech
dziecka, jego śpiew czy płacz, są nieakceptowane. Dla niektórych matek wejście z dziec-
kiem do takiej przestrzeni łączy się z pokonaniem bariery niechęci, którą wyczuwają (nie
wiemy czy zasadnie czy na wyrost) u innych ludzi15 i w związku z tym często – o ile jest
to możliwe – tak starają się zorganizować wyjście i załatwianie spraw, żeby nie zabierać
ze sobą dziecka.
2.5. Organizacja służby zdrowia i pediatrzy – „wypisywacze recept”Poza sklepami, urzędami, bankami czy pocztami, kolejki pojawiają się także w przychod-
niach lekarskich. Długi czas oczekiwania na wizytę do lekarza-specjalisty, trudności
z zapisaniem się do pediatry, czy wreszcie wielogodzinne czekanie na przyjęcie przez
lekarza (na co najczęściej narzekały badane matki – 72% stwierdziło, że im to bardzo lub
14 W ten sposób działają niektóre z urzędów w Warszawie.
15 Pamiętajmy, że mówimy tu o subiektywnych odczuciach naszych badanych, gdyż nie mamy podstaw do wyciągania
wniosków na temat ogólnych postaw społecznych wobec matek z dziećmi.
39
trochę przeszkadza) to powszechnie znane problemy służby zdrowia, na które również
narzekają badane przez nas matki: trzeba założyć, że się w przychodni spędzi 3 godzi-
ny, bo tam jest czarno od ludzi [9ZgWW]; Jeszcze jedna uciążliwość – niezapisywanie
w przychodniach na konkretną godzinę, tylko konieczność osobistego stawienia się do
rejestracji, a potem dłuuuugie czekanie na wizytę. Tak się dzieje zarówno w gabinecie
pediatry, jak i specjalistów [forum internetowe emama]. Jak wynika z naszych badań,
nawet wyznaczanie wizyty na konkretną godzinę nie rozwiązuje problemu, bo zapisy-
wanych jest zbyt dużo osób lub kolejkowicze nie przestrzegają kolejności zapisów i trzy-
mają się kolejności przyjścia.
Wykres 5. Utrudnienia w przychodni
to mi w ogóle nie przeszkadza
to mi trochę przeszkadza
nie dotyczy
to raczej mi nie przeszkadza
to mi bardzo przeszkadza
Problem z zapisaniem dziecka na wizytę w przychodni
0 20 40 60 80 100
W przychodni, brak miejsca do zabawy dla dzieci
W przychodni, jedynie formalne rozdzielenia pomieszczeń dla dzieci zdrowych i chorych
Niesympatyczni lekarze, pediatrzy
Długi czas oczekiwania w poczekalni mimo, że było się wcześniej zapisanym
Czekanie na wizytę lekarską jest uciążliwe z wielu powodów: dzieci nie mają się czym
zająć, bo w większości przychodni w poczekalni zamiast kącika dla dzieci, kwiaty stoją
[2StWW]; zabawki są , ale w gabinecie lekarza! (60% respondentek uznało, że im to tro-
chę lub bardzo przeszkadza); dzieci chore zarażają zdrowe, czekające na szczepienie:
niby jest osobne pomieszczenie dla dzieci zdrowych, ale malutkie, a przejście na oby-
dwie strony jest wspólne; lekarz też jest ten sam, przechodzi z gabinetu do gabinetu
[9ZgWW] – o tym mówiło 55% badanych. Uciążliwością dla mam posiadających więcej
niż jedno dziecko jest konieczność wzięcia ze sobą zdrowego malucha, który nie ma
z kim zostawić.
40
Rozwiązanie problemów w publicznej służbie zdrowia jest oczywiście poza naszym za-
sięgiem, jednak nawet drobne zmiany znacząco ułatwiłyby życie matkom: rzeczywiste
odseparowanie dzieci zdrowych od chorych (osobne wejścia, korytarze, toalety), urzą-
dzenie kącika do zabawy w poczekalni czy wreszcie umożliwienie czekającym na wizytę
matkom nakarmienia dziecka piersią w warunkach gwarantujących intymność.
Poza problemami ze złą organizacją przychodni, wiele matek skarżyło się także na niemi-
łych, niekompetentnych lekarzy. Wydaje się, że pediatra to osoba, która powinna dawać
młodej matce szczególne wsparcie. Tymczasem, niekoniecznie tak jest. Wprawdzie „nie-
sympatyczni i niekompetentni lekarze” przeszkadzają kobietom znacznie mniej niż dym
papierosowy czy krzywe chodniki, niemniej jednak mówiło o nich 45% respondentek
– niemalże co druga. Dla badanych matek pediatrzy rzadko byli kimś ważnym, a jeszcze
rzadziej kimś, z kim wiążą się jednoznacznie pozytywne skojarzenia. Choć matki czuły
się zazwyczaj – oprócz drastycznych przypadków lekceważenia przez lekarzy – dobrze
traktowane przez pediatrów, to jednak ich pomoc miała dla kobiet stosunkowo niewielkie
znaczenie. Kiedy dziecko było zdrowe, to ograniczała się do rutynowych zabiegów (mie-
rzenie, ważenie, osłuchanie, zajrzenie do gardła, szczepienie), które były jednak bardzo
powierzchowne, bo wszyscy czują na sobie „oddech kolejki” – nie ma na tyle bliskiego
kontaktu, żeby lekarz mógł coś konkretnego powiedzieć, była jedna wizyta domowa,
sympatyczna wizyta, ale na tyle mnie nie zna, żeby powiedzieć coś (...) za bardzo jeste-
śmy obcy dla siebie, kolejny pacjent [4PaSS].
Niektóre matki traktują lekarzy jako przede wszystkim „dostarczycieli” recept – sama
zaczynam go [syna] leczyć, stawiam diagnozę, daję mu to samo, co oni przepisują. Ja już
go znam na tyle, że wiem, że jak ma katar, to zaraz zacznie kasłać. Więc idę do lekarza
tylko po to, żeby sprawdzić, czy wszystko jest już w porządku i czy czegoś jeszcze nie
wprowadzić [14TarSS]; pediatra raczej mi nie pomaga. Jak zadam pytanie, to mi odpo-
wie, ale zazwyczaj nie są to takie rady wyczerpujące. Raczej sobie czytam jakieś książki,
jakieś czasopisma [15WrWS]; nie mam ochoty jej pytać o takie wątpliwe... wolę się eks-
perta na forum zapytać (...) lekarz jest po to, żeby dał receptę [16WrSS]. Takie podejście
może być związane z dość mocnym przekonaniem matek, że w kwestii opieki nad swoimi
dziećmi są ekspertami – o czym piszemy więcej w rozdziale trzecim.
Niektóre matki jednoznacznie oceniają lekarzy negatywnie – wydają się niekompetent-
ne, ciężko się dostać i panie są niemiłe, nie ma z nimi więzi, kontaktu, nie rozwiewa wąt-
pliwości [8CeWS]; na trzech lekarzy kompetentny jest jeden…do tego kompetentnego
jest dziki tłum ludzi [9ZgWW]; co chwila coś nowego lekarze przepisują. Te lekarstwa,
co oni przepisują, to przepraszam, o dupę potłuc, chyba mają jakąś umowę z tymi far-
maceutykami i żeby to przepisać [14TarWS]. Niektórzy rodzice czują się nawet przez
lekarzy pomiatani, mają wrażenie, że nie mogą z nimi porozmawiać, nie dostają się rad
ani wsparcia, a jedynie „wyroki” – doktórka mówi, że Marcel jest gruby, że ja mu za dużo
41
daję jeść, ale ja sobie nie wyobrażam, że on płacze bo chce jeść, a ja mu mówię: sorry
Marcelku, ale musisz schuść. Jak poszłam z dzieckiem na szczepienie to mnie bardzo źle
w sumie potraktowała, nie przyznała, że szczepionek zabrakło tylko mnie kazała różne
badania niepotrzebne zrobić, odsyłała mnie. Coś, że dziecko moje jest blade, bardzo
krytyczna była, tak to czułam. Dotknęła go takimi zimnymi ręncami i on zaczął płakać
i stwierdziła, że on jest nadpobudliwy, że mam iść z nim do neurologa… no a ja wiedzia-
łam, że to przez te zimne ręce on tak płakał. Ale ja nie mogę jej zwrócić uwagi, bo ona
jako osoba, która ma wykształcenie, ona wie co ma robić, no nie będę się z nią kłócić
[12CzSS]16.
Matki skarżyły się, że z lekarzami często trudno jest się porozumieć, ponieważ nie trak-
tują rodziców jak partnerów, nie słuchają ich i nic im nie tłumaczą. Zdarza się natomiast
lekarzom rodziców pouczać i oceniać – ona ma specyficzny sposób komunikowania się
i ja czasami nie wiem o co jej chodzi – najpierw mówi, że ja coś robię dobrze, a za chwilę
coś z czego wynika, że jednak nie do końca; mówi jedno, a na kartce pisze drugie, jest
mało konkretna momentami [7PruWN].
Ideałem lekarza jest taki swój facet [5SieSS], który jak zaczęłam cudować, to mówił: nie
wkurwiaj mnie! jak cię kopnę, to zobaczysz. On jest świetnym człowiekiem, taki bezpo-
średni, nie owija w bawełnę, no prosto, po ludzku [14TarSS]; z panem doktorem to jest
sztama. Jest konkretny, nie rozprasza się na klepanie po główkach tylko zbada, powie co
jest i już (...) dzieciaki też na niego patrzą jak na kogoś kto ma autorytet [7PruWN].
Dla mam ważne jest to, czy mogą telefonicznie skonsultować się z lekarzem, o coś
zapytać, upewnić się – możemy zawsze do niej zadzwonić, o każdej porze dnia i nocy,
zawsze dostaniemy fachową poradę, co zrobić, czy martwić się czy nie martwić, nie ma
żadnego problemu [3LoWS]; powiedziałaby: niech się Pani nie denerwuje, wszystko jest
w porządku, niech Pani się uspokoi a jakby co to niech Pani do mnie zadzwoni, w każdej
chwili [10CzWS].
Warto dodać, że matki, które miały okazje skorzystać z pomocy pielęgniarki, położnej
przychodzącej do domu po urodzeniu dziecka, bardzo doceniły wiedzę, którą dzięki
temu zdobyły. Taki bezpośredni kontakt ze specjalistą, co ważne w domu matki, dają-
cy możliwość szczegółowego „wypytania” oraz obserwowania np. jak położna przewija
dziecko czy osusza kikut pępka jest bardzo istotny. Wiedza czerpana z gazet i książek
cieszy się średnim zaufaniem matek, może dotyczyć kwestii o małym ryzyku: żywienia,
drobnych dolegliwości. Zawsze obarczona jest błędem złej diagnozy. Lekarz natomiast
często onieśmiela, zajmuje się opanowywaniem sytuacji awaryjnej a nie poradami pielę-
16 Zdarzały się także wyznania naprawdę wstrząsające, świadczące o dyskryminacji osób gorzej wykształconych
i mniej zamożnych przez lekarzy – w szpitalu też było strasznie. Miałam problemy z utrzymaniem ciąży, mówiłam,
po tym krwawieniu robili mi USG i nikt mi przez 3 dni nie powiedział czy ciąża jest żywa. Nikt mi nic nie mówił, nic
nie wiedziałam, poszłam do ordynatora i zrobiłam awanturę i wtedy dopiero mi powiedział. Bo chyba mam prawo
wiedzieć czy donoszę ciążę. A pierwszy lekarz to mi powiedział, żebym się nie interesowała [12CzSS].
42
gnacyjnymi. Szczególnie te badane, które z różnych względów nie mogą liczyć na swoje
matki, wiele wyniosły z kontaktu z pielęgniarkami. Kobietom brakuje innych kobiet, ta-
kich które dysponują praktyczną wiedzą, które dobrze pamiętają własne doświadcze-
nia, wskażą szybkie rozwiązania, pokażą jak co robić. Jedna z mam wspominała: dużo
dowiedziałam się od położnej, która była na początku chyba ze trzy razy. Mogłoby być
tych wizyt więcej, bo czułam, że bardzo mi pomogła, badała małego, czy wszystko w po-
rządku. Dużo niepokojów pojawia się później i wtedy takie wizyty bardzo by się przydały,
tak w drugim miesiącu. Wtedy pojawiają się jakieś alergie, wysypki i człowiek nie wie co
to jest, z byle czym biegnie do przychodni [11CzWS].
Wiele mam, jeśli tylko sytuacja finansowa na to pozwala, wybiera prywatną służbę zdro-
wia, którą zdecydowanie chwali – na szczęście, w pracy męża można było wykupić
Zuzi pakiet VIP i chodzimy prywatnie (...) tylko prywatnie, a jak nie prywatnie, to cierp!
[1WaWW].
2.6. Komentarze i zachowania obcych ludzi – „ludzie miętowlą i dotykają”Funkcjonowanie matki z dzieckiem w przestrzeni publicznej utrudniają nie tylko bariery
fizyczne, czy organizacyjne, kobiety zmagają się także z nieprzychylną reakcją innych
ludzi oraz z własnym zdenerwowaniem, powodowanym zachowaniami innych. 67% re-
spondentek stwierdziło, że komentarze innych, dawanie przez nich „dobrych rad” bar-
dzo lub trochę przeszkadza.
Dla wielu matek reakcje innych ludzi na zachowanie ich dziecka to źródło negatywnych
odczuć: irytacji, złości, onieśmielenia. Wywołują je zbyt bezpośrednie, nieprzemyślane,
czasem negatywne w skutkach zaczepki i zagadywania obcych osób na ulicach, w par-
kach czy sklepach. Ludzie miętowlą i dotykają, „a jaki śliczny dzidziuś” [7PruWN]; Obcy
ludzie w zbyt bezpośredni sposób odnoszą się do mojego dziecka: próbują brać na ręce,
lub ciągną za rękę [forum internetowe emama]. Takie zachowania są szczególnie uciąż-
liwe w momentach „kryzysowych” – gdy dziecko płacze, nie chce czegoś zrobić, ucieka:
czasami trafia się nadopiekuńcza babcia „oj proszę pani, niech pani uważa, bo on się
przewróci” [9ZgWW]; Zaczepki typu „ja cię zabiorę od mamy” albo „nie płacz masz takie
śliczne oczka” są może i miłe ale nie podczas ataku furii u mojego dziecka [forum inter-
netowe emama]; Zawsze do szału doprowadzały mnie odzywki typu „o jaka niegrzeczna
dziewczynka, chodź wezmę cię ze sobą” – i to nie z powodu zwrócenia uwagi, ale dlate-
go, że mała panicznie się potem bała, że ktoś ja zabierze [forum internetowe emama].
Krytyczne komentarze obcych ludzi wobec dziecka i matki pojawiają się nie tylko, gdy
dziecko płacze i marudzi. Bywa, że jego głośny śmiech czy nucenie również skutkuje
zwróceniem uwagi: wchodzimy do urzędu skarbowego i Julka – jak to dziecko – coś
43
gada, śpiewa, a pani do mnie: proszę uciszyć to dziecko! [2StWW]; nie lubię chodzić
do kina, bo ludzie są jacyś tacy…jak Agatka przeżywa film to sykają, odwracają się…
[3LoWS].
Co ważne, dla matek problemem są często nie tylko negatywne komentarze innych, ale
także okazywanie przez obcych zbytniego zainteresowania dzieckiem, próby dotykania,
głaskania dziecka, czy nawet robienia mu zdjęć – matki wspominały o takich sytuacjach.
2.7. Poczucie, że jest się ciągle kontrolowanym – „miałam opo-ry, że wszyscy będą na mnie patrzeć”Kolejny problemem, jaki młode matki mają w związku z reakcjami ludzi z ich otoczenia,
jest poczucie, że są one obserwowane, kontrolowane i oceniane przede wszystkim przez
członków najbliższej rodziny, ale także i przez obcych. Jednak w badaniach kwestiona-
riuszowych „jedynie” co czwarta respondentka stwierdziła, że zgadza się (zdecydowanie
lub raczej) ze stwierdzeniem, że „jest – jako matka – ciągle oceniana przez rodzinę”. Jak
tłumaczyć pewną dysproporcję w tym, że dla matek z którymi rozmawialiśmy podczas
wywiadów indywidualnych, poczucie bycia kontrolowaną stanowiło duży problem, nato-
miast respondentki nie traktowały tego jako poważnej uciążliwości? Po pierwsze – trze-
ba wskazać na odmienną specyfikę badań jakościowych, w których można, w atmosferze
miłej rozmowy, dowiedzieć się więcej o problemach, o których zazwyczaj nie mówi się
na co dzień. Inaczej zachowują się respondenci w sytuacji odpowiadania na zamknięte
pytania ankietowe. Po drugie 25% to w końcu nie jest wcale tak mało.
Młodsze respondentki, które wychowują swoje pierwsze dziecko, dość alergicznie re-
agowały na pytania, jak są w roli matek opisywane przez swoich bliskich. Zachowawczo
stwierdzały, że „na pewno dobrze”. Mama krótko by powiedziała, że na pewno jestem
dobrą mamą [12CzSS]; no myślę, że w samych superlatywach, jestem na każde jej pi-
śnięcie [4PaSS]. Starsze respondentki lub te mające więcej niż jedno dziecko miały do
siebie większy dystans i czuły się swobodniej, odpowiadając na podobne pytania. Wyda-
je się, że z wiekiem, kolejnymi dziećmi i doświadczeniami matki stają się bardziej pewne
siebie a także względem siebie bardziej krytyczne i pozwalają sobie na przykład na więk-
szą swobodę w mówieniu o swoich słabościach: [moja] mama by powiedziała, że jestem
niecierpliwa, tak by na pewno powiedziała, że nie mam czasu, że zbyt jestem pobłażliwa
dla starszego syna pod względem jedzenia, nie powinnam go w ogóle pytać co chce
jeść, tylko zrobić mu i już, bez pytania [11CzWS]; Niegospodarna, niezorganizowana, to
by pewnie o mnie mama powiedziała. Moja mama przyjeżdża w dzień, kiedy się duża
rzeczy nawaliło, obiad jest nie do końca zrobiony, bałagan, tu się coś dzieje, na to ona
wchodzi i mówi <<dziecko jak ty się gospodarujesz! Co się tu dzieje!? Ja miałam dwójkę
dzieci i miałam wszystko zrobione… [2StWW].
44
Doświadczone mamy czują się swobodniej również dlatego, że mają śmiałość wyzwalać
się spod bardzo wyraźnej społecznej kontroli, która niewątpliwie doskwiera początkują-
cym mamom, które choć nie mówią tego wprost, to z ich relacji wynika, że są skrępowane
czujną obserwacją ze strony partnera i bliskich. Normalnie, ja mam tak zawsze. Jak mąż
dziesięć razy dziennie do mnie nie zadzwoni z pracy, to... I tak, no i co powiesz? Za pół
godziny zadzwoni i się będzie pytał, co robię. Jak mama do mnie czasem przyjedzie
i siedzimy od 11 do 3, to ona mówi: no i cóż on od ciebie chce? Mama wpada, jak jest
w mieście, to dosyć często. Albo specjalnie wpada [14TarSS]. Młode matki powinny być
cały czas uchwytne, pod telefonem.
Matki muszą się również zmierzyć z kontrolą społeczną w miejscach publicznych. Wła-
ściwie każde wyjście poza dom jest potencjalnym odsłanianiem swojego macierzyństwa
na widok publiczny. Matki czują oceniające spojrzenia przechodniów, co często ma wy-
raźny wpływ na ich zachowanie. Na początku miałam opory, żeby wejść z Zuzią do su-
permarketu, że wszyscy będą na mnie patrzeć, jak na złą matkę, że w ogóle chodzę
z dzieckiem do supermarketu, ale teraz już inaczej odbieram te spojrzenia. Oni tak pa-
trzą, bo to dziecko im przeszkadza [11WawWW]; Takie panie dziwnie na to patrzą, przy-
najmniej w takich miejscowościach, jak Tarnów. Np. żeby wziąć dziecko na rękę i pójść,
kolega jest fotografem, robi wystawy, i pójść sobie na otwarcie takiej wystawy. Bo to, że
ludzie się będą dziwili, to mogę przeżyć, ale że dziecko zacznie płakać, innym przeszka-
dzać... że też ja tam nie będę za długo... (...) a przecież to nie jest przeszkoda jakaś wielka
[13TarSS]; Z koleżanką się mogę umówić, ale tak w połowie drogi między mną a nią. Do
kawiarni nie mogę iść, bo tam nie ma warunków, a poza tym każdy by się patrzył krzywo,
co to za matka, która z dzieckiem siedzi w kawiarni? No, tak mi się wydaje, że nie bardzo
by to wyglądało. Więc koleżanką mogę co najwyżej w parku, na spacerze [6SieSS]. Płacz
dziecka okazuje się w sytuacji publicznej podwójnie stresujący, jest znakiem, że coś się
dzieje z dzieckiem i sygnałem dla przechodniów, że na pewno mu coś zrobiłam, nie da-
łam jeść, albo coś, więc szybko biegnę do domu [6SieSS]. Dziecko jako podmiot opieki
jest w zadziwiający sposób własnością społeczeństwa.
2.8. Zależność od życzliwości/pomocy innych – „żerowanie na innych”Wspominałyśmy już o tym, że niedostosowanie przestrzeni miejskiej do poruszania się
z wózkiem dziecięcym, zmusza matki by szukały pomocy u innych ludzi. Nie tylko w tej
sytuacji matki są uzależnione od innych – skorzystanie z możliwości wejścia bez kolejki
jest w wielu przypadkach związane z pozytywnym lub negatywnym podejściem innych
stojących w kolejce, ochroniarzy, kasjerek w sklepach czy urzędników. Poza tym, matki są
zmuszone prosić o pomoc, gdy muszą lub chcą wyjść gdzieś bez dziecka: pójść do den-
tysty, do fryzjera, odwiedzić znajomą itp. Takie wyjście wymaga współdziałania z innymi
osobami, które chcą i mogą zaopiekować się przez jakiś czas dzieckiem. Te, wydawałoby
się zwyczajne sytuacje, bywają dla matek trudne: Dla mnie jeszcze bardzo uciążliwe jest
45
to uzależnienie od innych osób (w moim przypadku teściowej lub mamy) jeśli chce się
gdzieś wyjść. (…) Ja zawsze staram się być jak najbardziej niezależna i samodzielna, dla-
tego proszenie kogoś o pomoc było dla mnie baaaardzo uciążliwe. W czasie jak dzieci
były mniejsze i były w domu, wyjścia do sklepów, fryzjera czy nawet lekarza ogranicza-
łam do minimum [forum internetowe emama]. Jedna z matek opowiada, że na szczęście
jej dziecko to było bardzo spokojne dziecko, nie było z nim kłopotów, gdyby był kolkowy
albo płaczliwy, to musiałabym bardziej żerować na rodzicach czy teściowej [7PruWN].
40% respondentek mówiło o tym, że proszenie kogoś z rodziny o pomoc bardzo lub
trochę im przeszkadza.
Widać, że wiele matek nie czuje się swobodnie, gdy muszą prosić o pomoc nawet naj-
bliższą rodzinę. Wiele kobiet mówiło, że chciałoby mieć możliwość zatrudnienia płatnej
opiekunki (szczegółowo piszemy o tym w Rozdziale 3), co pozwoliłoby im na większą
niezależność.
W dodatku, dla wielu matek nawet najkrótsze „odejście” od dziecka i spuszczenie go
z oczu jest poważną logistyczną operacją: Jak jestem cały dzień sama, to (…) nie mam
nawet sekundy, żeby sama sobie coś zrobić. Nawet, żeby pójść do toalety to ja muszę
wszystko zorganizować. Muszę pomyśleć, jakie zabawki mam mu położyć, żeby on się
nimi przez ten czas zajął. Muszę to wszystko tak przemyśleć. Jak wyjście do pralni to
muszę czekać, aż będą chłopcy, żeby go na chwilę z nimi zostawić [15WrWS].
2.9. „Odcięcie od ludzi i świata”Opisane przed chwilą bariery składają się na ogólniejszy problem, który matki nazywają
odcięciem od świata dorosłych: W pierwszym etapie macierzyństwa, przy pierwszym
dziecku szczególnie, najbardziej przeszkadzało mi odcięcie od ludzi i świata. Każde, na-
wet pięciominutowe wyjście bez dziecka do sklepu traktowałam jako piękny dar od losu
[forum internetowe emama]; Wiem, że ludzie sobie radzą świetnie. Widziałam wielokrot-
nie za granicą, że dziecko nie było dla nikogo ograniczeniem. Np. wycieczka objazdowa
i ludzie z takimi maciupeńkimi dziećmi. Nam się to w głowie nie mieściło. Jakieś nosidełka,
sprzęty – dla nas to było zupełną abstrakcją – przewijaki składane, no, cuda! (…) [tam]
nie jest takim problemem wyjście z domu z dzieckiem. Nie trzeba siedzieć w czterech
ścianach [13TarSS]. Jedna z matek nieświadomie definiuje macierzyństwo właśnie jako
odseparowanie od świata, mówiąc: posiadanie dziecka to [jest] że nie wszędzie można
pójść [14TarWS] – piszemy o tym obszernie w rozdziale trzecim.
Problem unieruchomienia szczególnie mocno dotyka kobiet nieposiadających własnego
samochodu – dla nich przemieszczanie się, nie mówiąc już o podróżowaniu – wiąże się
z korzystaniem z miejskich środków transportu, pociągów oraz dworców. Zdaniem na-
szych respondentek kolej nie jest przygotowana dla dzieci [8CeWS] ze względu na fatal-
ny poziom higieny, brak wind czy podjazdów na dworcach itp. Oczywiście, nie wszystkie
46
matki marzą o podróżach, większości wystarczyłoby po prostu większe poczucie swo-
body poruszania się i możliwość częstszego bycia z dzieckiem „wśród ludzi”.
2.10. Choroby dzieciChoroby oraz strach przed chorobami to kolejny problem w codziennym życiu matki.
Była już mowa o przychodniach lekarskich – miejscach zazwyczaj nieprzyjaznych dla
matek i ich dzieci, wizyty w których dodatkowo utrudniają i tak już skomplikowaną sytu-
ację opieki nad chorym dzieckiem.
Drugim miejscem kojarzonym z chorobami są przedszkola. Podczas wywiadów mat-
ki wielokrotnie narzekały na skutki posyłania dzieci do przedszkoli: Odkąd chodzi do
przedszkola, to jest stale chory. Matki przyprowadzają dzieci naprawdę chore do tego
przedszkola. Ja nie mówię, że z katarem, bo tu bym się nie odezwała, ale tak kaszlące
dzieci... jak im tych dzieci nie szkoda! On pochodzi tydzień i znowu ma katar...[14TarSS];
Od września [gdy dziecko zaczęło chodzić do przedszkola] Szymek przeszedł 4 zapa-
lenia płuc, na 3 miesiące był 2 tygodnie w przedszkolu [9ZgWW]. Jednak wyniki bada-
nia kwestionariuszowego pokazują, że matki raczej pozytywnie niż negatywnie oceniają
przedszkola – o tym piszemy w rozdziale czwartym.
Obawa przed kontaktem z chorym ludźmi powstrzymuje też niektóre mamy od zabiera-
nia dziecka, tam gdzie w małej, zamkniętej przestrzeni jest dużo ludzi: do supermarke-
tów czy środków komunikacji miejskiej: To jest wyjątkowa sytuacja kiedy zabieram ją do
marketów, bo nie chcę żeby miała styczność z tymi wszystkimi ludźmi, którzy są chorzy
[3LoWS]; Nie jeżdżę z nią autobusem, bo jeden prycha, drugi kicha, a ja jestem uczulona
na choroby [5SieSS]. Widać więc, że choroby dzieci lub sama obawa, że dziecko może
zachorować dodatkowo izolują matki „od świata”.
47
Rozdział 3.Być matką naprawdę, czyli autoportret z dzieckiemW poprzednim rozdziale przedstawiliśmy bariery i problemy, z jakimi codziennie „mierzą
się” młode matki. W rozdziale poniższym chcemy przyjrzeć się temu, co macierzyństwo
zmieniło w życiu kobiet, czego – w porównaniu z życiem „sprzed dziecka” – najbardziej
im brakuje oraz skąd czerpią wiedzę na temat tego jak „być mamą”. Zajmiemy się także
różnicami w doświadczeniu macierzyństwa współcześnie w porównaniu z pokoleniem
matek naszych respondentek.
3.1. „Co zmieniło się po narodzinach dziecka?” „Wszystko”Większość kobiet na pytanie: co się zmieniło w Pani życiu po narodzinach dziecka?
wzdycha i nabiera powietrza, by następnie odpowiedzieć: WSZYSTKO. Życie zmieniło
się pod każdym względem, urwało się wszystko [14TarSS]; …wszystko się o 180º wy-
wróciło i przekręciło [5SieSS]; Przyjście na świat dziecka zmieniło moje uporządkowane
życie o 180 stopni. Ja, która przyzwyczaiłam się do bycia panią swojego czasu, na-
gle zostałam sterroryzowana przez kobietkę, ważącą niewiele ponad 3 kg! Karmienie,
przewijanie, tulenie, usypianie itd. [forum internetowe emama]. Choć w relacjach ma-
tek, opisujących początki macierzyństwa, dominują pozytywne odczucia, to jednocze-
śnie respondentki spontanicznie określają zmiany jako „trudne”. Można nawet odnieść
wrażenie, że macierzyństwo przerywa życiorys kobiety, nie jest etapem, a jakąś wyrwą
w życiorysie, swoistym stanem hibernacji. Zawieszone zostają te sfery życia, które nie są
bezpośrednio związane z dzieckiem: edukacja, praca zawodowa, kontakty ze znajomymi,
podróże. Tak więc, początek macierzyństwa to specyficzny okres rezygnowania z siebie
i swoich potrzeb.
Wśród badanych matek były i takie, które dość szybko wróciły do aktywności sprzed
ciąży: jedna robi doktorat, jestem z pisaniem strasznie w plecy, ale promotor uważa, że
zdążę [8CeWS], druga wraz z mężem zabiera dzieci w dalekie podróże, wszyscy myślą,
że jesteśmy nienormalni… pediatrze nie mówiłam nawet, że jedziemy z takim małym
dzieckiem do Wietnamu [7PruWN], na kolejną pracodawca czeka, godząc się na wszyst-
kie warunki przez nią postawione: on wie, że jestem po prostu solidnym pracownikiem,
poza tym inwestował we mnie [11CzWS]. Jednak nawet matki, które w jakiejś sferze re-
alizują swoje plany, muszą „ograniczać się” do jednego, „wywalczonego” obszaru, co
w dodatku jest możliwe tylko dzięki bardzo szczegółowemu planowaniu, z kim zostawić
dziecko gdy chce się wyjść, pracować, wyjechać.
48
Matka rezygnuje z wielu rzeczy początkowo bardzo spontanicznie, bo radość z bycia
z dzieckiem jest odurzająca. Ale już inaczej podchodzą do początków macierzyństwa
matki z dwójką dzieci, szczególnie jeśli po pierwszym dziecku nie wróciły do pracy, nie
odbudowały kontaktów, nie odzyskały „swoich obszarów”. Zaczyna się u nich pojawiać
lęk, że z dwójką dzieci to ja jestem bez szans na pracę, szanse zerowe [9ZgWW], zato-
pione w podwójnym macierzyństwie tracą nadzieję, że mogłyby jeszcze po prostu pra-
cować. Poziom tego wewnętrznego poczucia niemożności zależy oczywiście od zakresu
wsparcia ze strony bliskich oraz od dochodów rodziny – jeśli partner dobrze zarabia i nie
ma presji finansowej, to często motywacja matki do podjęcia pracy rozpływa się w mało
efektywnym i mało konkretnym „szukaniu pracy w internecie”, działaniach podejmowa-
nych raczej pro forma i bez większych nadziei na sukces. Gdy kondycja finansowa rodzi-
ny nie jest dobra, matka po prostu musi wrócić do pracy lub znaleźć nową a wcześniej
zapewnić dziecku opiekę, najczęściej babci.
Wydaje się, że kobiety nie czują presji, że powinny pracować i jednocześnie zajmować
się dzieckiem, że powinny być „supermamami” (jak pisaliśmy w rozdziale pierwszym,
w przekazach medialnych nie jest to szczególnie rozpropagowany wizerunek matki).
Kobiety mówią, że chciałyby pracować, żeby mieć jakąś odskocznię od macierzyństwa,
żeby móc jakoś się realizować, żeby „być niezależną”, czy żeby „zmusić się do umalo-
wania i ubrania do pracy”. Natomiast, nie wspominają, że „muszą”, „powinny” pracować
(i robić karierę) oraz równolegle zajmować się dzieckiem.
Ponieważ życie większości matek w pierwszych latach (roku) po urodzeniu dziecka spro-
wadzone jest do tu i teraz, nie robią one planów i minimalizują swoje oczekiwania. Widać
to wyraźnie w tym, co mówią o swoich zainteresowaniach, pasjach, których realizacja
zazwyczaj odkładana jest przez kobiety na bliżej niezdefiniowaną przyszłość. Trzeba tu
jednak podkreślić różnicę między matkami z dużych miast, a tymi z mniejszych miejsco-
wości. Te pierwsze widzą realną możliwość powrotu do siebie „sprzed dziecka”, ponie-
waż miejsca, w którym żyją dają im szanse na podejmowanie choćby kilkugodzinnych ak-
tywności – co zapewnia „łączność” między życiem „przed” a początkowymi miesiącami
(latami) macierzyństwa i czasem przyszłym, gdy dziecko będzie na tyle duże by pójść do
przedszkola, szkoły. Matki z mniejszych miejscowości mają znacznie mniej możliwości
na kontynuowanie, chociażby w małej części, sposobu życia „sprzed dziecka”.
Dla wielu młodych matek codzienność ogranicza się do dziecka i jego potrzeb, wszystko
inne staje się coraz odleglejsze, mniej uchwytne a najprostsze pragnienia kobiet wydają
im się niemożliwe do realizacji. Czasem mnie tylko nachodzi, żeby gdzieś wyjść. Nie tak,
żebym tak intensywnie o tym myślała… potem i tak się okazuje, że nie mogę [15WrWS].
Respondentki potrafią zręcznie zrelatywizować nawet te swoje mini marzenia, tak by
okazało się, że tak naprawdę wcale im na ich realizacji nie zależy – Czasem bym chciała
jakiś aerobik, siłownię, ale myślę, że gdybym tak naprawdę tego chciała, to i w tym życiu
49
bym mogła to robić, więc widocznie tak bardzo to tego nie chcę [15WrWS]17. Matki znaj-
dują mnóstwo zewnętrznych przeszkód i w ten sposób rezygnują „nie z własnej woli”
z wielu aktywności, jednocześnie zostawiając sobie poczucie sprawczości i przekonanie,
że „gdyby tylko naprawdę chciały…”.
Tak więc, przynajmniej w początkowym okresie macierzyństwa potrzeby kobiet zostają
zawieszone, spychane w niepewną przyszłość: Marzę, że kiedyś może jeszcze uda mi
się wrócić do moich pasji, że jeszcze kiedyś pojadę na narty [11CzWS]; Teraz nie mu-
szę mieć kremu, wszystkie pieniądze wydaje na ich potrzeby [3LoWS]; Nie mogę się
teraz przejmować, że utyłam 40 kilo, wiem, że to jakby musiało tak być [12CzSS]. Często
w tonie respondentek nie wyczuwa się zresztą skargi, ponieważ rezygnacja ze swoich
potrzeb wydaje im się niejako wpisana w rolę matki. Mówią o swoim poświęceniu – „to-
talnym poświęceniu” – nawet z pewną dumą. Co ciekawe, jednak samo słowo „poświę-
cenie” pojawia się w wywiadach stosunkowo rzadko a jedna z mam mówi: po prostu
poświęciłam się, chociaż obiecałam sobie, że nie będę tego słowa używać [11WaWW].
Niektóre kobiety mają jednak określony horyzont okresu „poświęcania się” – jedna z ma-
tek stwierdza: Pierwszy rok to na pewno jest tak, że w pełni się trzeba oddać dziecku,
ale później to myślę, że jest tak, że trzeba znaleźć czas też na inne rzeczy, bo nie moż-
na wszystko porzucić i takim się czuć uwięzionym, niezrealizowanym [16WrSS]; jedna
z matek mówi wprost: poświęcanie musi mieć swoje granice (…). Bycie matką to nie jest
cel mojego życia. Nie spełniam się w tym całkowicie [11CzWS]. W takich stwierdzeniach
widać, że niektóre kobiety przełamują presję społeczną i odrzucają kreowany przez
większość przekazów medialnych wizerunek matki jako osoby, która przede wszystkim
„się poświęca”, dla której dziecko jest całym światem (jedna z badanych mówi: matka ma
swój świat, dziecko nie może być całym światem [1WaWW]). Niemniej jednak, dla więk-
szości owo „poświęcanie się” wydaje się zupełnie naturalnie wpisane w rolę matki.
Obok poświęcania się istotnym składnikiem takiego postrzegania matki, jest fakt, że jest
ona silna (muszę być silna [5SieSS] mówi jedna z respondentek), dzielna i zawsze sobie
poradzi (jedna z respondentek cytuje swojego męża: [mówi] że jestem „matka-Polka”,
znajomi przyszli i dopytywali o wszystko, jak sobie radzę, a on: co ma sobie nie radzić,
przecież to matka-polka jest” [4PaSS]).
3.2. Czego brakuje młodej matce? „Energii”, „chwili dla siebie” i „wyjść”Zajmowanie się dzieckiem mimo, że składa się z czynności powtarzalnych i przez to – jak
można zakładać, dobrze wyuczonych – pochłania bardzo dużo energii. To, jak dużo wy-
datkuje jej młoda matka, aby harmonijnie przetrwać dzień zależne jest w dużej mierze
od tego na ile dziecko jest „marudne”. To bardzo popularne słowo, opisujące sytuacje,
17 W powyższym cytacie uderza użycie przez matkę sformułowania „w tym życiu” na opisanie jej sytuacji po urodzeniu
dziecka. Pokazuje to, że kobieta wyraźnie rozgranicza swoje życie na okres „przed dzieckiem” i „po dziecku” i mimo-
wolnie podkreśla, jak bardzo różnią się te dwa „życia”.
50
w których matka nie może „dogadać się” z dzieckiem. Komunikacja w parze dziecko-
-matka przebiega najsprawniej, gdy obie strony mają energię do znalezienie wspólnego
języka. A tak dzieje się zazwyczaj rano – w porze najbardziej lubianej przez matki. Po
nocy, choćby przerywanej płaczem, zazwyczaj i matka i dziecko mają siły oraz chęci do
zabaw – Wiadomo, że rano, jak wstanie, to jest taki wyspany, świeży, fajnie się z nim
rozmawia. U każdego dziecka jest tak, że jak się wyśpi, to jest fajnie [14TarSS]; Poranki,
najlepiej się potrafi sobą zająć. Jak się z nim bawię, to jest taki radosny. Taki jest naj-
bardziej żwawy [15WrWS]; rano, mała jest wyspana, mogę się z nią dogadać, wszystko
jej pasuje [5SieSS]. Wraz z upływem dnia ucieka energia matki, dziecko staje się coraz
bardziej „marudne” i co za tym idzie oboje mają coraz mniej cierpliwości.
Powtarzalny rytm kolejnych dni wywołuje u matek poczucie znudzenia, co niewątpliwie
odbiera im energię. Właśnie monotonia i nuda jest jednym z największych wrogów
i matek i dzieci – [przeszkadza mi] zdecydowanie monotonia. Każdy dzień wyglądał
tak samo. Powtarzalność. Pobudka, karmienie, spacer, zabawa, karmienie, zabawa,
karmienie, zabawa, kąpiel, karmienie, karmienie, karmienie ;-) i tak dzień w dzień [forum
internetowe emama]. Zarówno matka, jak i dziecko potrzebują niespodzianek, niezwy-
czajnych zdarzeń, fajnych zabaw, nowych doznań. W niektórych miastach są miejsca,
które takich wrażeń mogą dostarczyć: baseny dla dzieci; kina dla matek z dziećmi; kluby,
w których specjaliści prowadzą zabawy. Za takie kreatywne przyjemności trzeba jednak
płacić, co często uniemożliwia matkom uczestniczenie w nich. Natomiast, w wielu miej-
scowościach nie ma w ogóle alternatywy dla wyjścia do sklepu, które musi wystarczyć
za „wydarzenie” dnia.
Konsekwencją takiej przewidywalności i rutyny dnia codziennego jest przekonanie więk-
szości matek, że są dla swojego dziecka nudne, zwyczajne. Gdy dodamy do tego co-
dzienne obowiązki związane z prowadzeniem domu, okazuje się, że matkom po prostu
nie starcza cierpliwości na łączenie roli kreatywnej „towarzyszki zabaw”18 i odpowie-
dzialnej gospodyni.
Towarzysząca dziecku dzień w dzień matka postrzega siebie jako nudną w przeciwień-
stwie do tego jak odbiera ona – i jak zapewne odbiera dziecko – ojca, który dużo pracując
siłą rzeczy spędza z maluchem zdecydowanie mniej czasu. Dlatego też samo pojawienie
się taty wieczorem jest wielkim wydarzeń, na które dziecka czeka i które wywołuje u nie-
go duże emocje. Jedna z matek mówi nawet: proszę męża SMSem, żeby poczekał pod
domem, aż mała zaśnie, bo po jego przyjściu ona chce jeszcze z nim ganiać godzinami
[6SieSS]. Mamy czują się od ojców mniej „fajne”, nawet nie starają się im dorównać, bo
dla nich jest rola „tej nudnej”, która sprząta po zabawach dziecka z tatą. Julka woli tatę
– pewnie powiedziałaby – moja mama jest krzykliwa i krzyczy, i krzyczy; i ciągle krzyczy
na moje siostry i wiecznie jest nie tak [5SieSS]; najważniejszy jest tata, bo ja jestem cały
czas [2StWW].
18 Co ciekawe, kreatywność była często wybierana przez respondentki, jako jedna z cechy „idealnej matki”.
51
Niektóre matki wskazywały, jako ulubioną porę dnia, wieczór, ale wtedy gdy dziecko już
śpi (gdy jeszcze nie śpi to najczęściej wieczorem jest szczególnie „marudne”). Można
wtedy naładować akumulatory, wyłączyć tryb czujności i po prostu odpocząć – wieczory
są miłe, kiedy mamy czas tylko dla siebie, mogę z mężem porozmawiać czy ze znajo-
mymi przez komunikatory [13TarSS]. Przyjemne są zresztą także te chwile, gdy dziecko
śpi w ciągu dnia – jak śpią razem w ciągu dnia, ja mam wtedy turbo doładowanie i robie
wszystko co się da, nie mam wyrzutów sumienia, że muszę im bajkę włączyć, żeby coś
zrobić [9ZgWW]. Kobiety doceniają także te momenty, gdy tata po przyjściu z pracy nad-
rabia zaległości w opiece a one mają czas dla siebie lub … zabierają się za sprzątanie19.
Matki, by odzyskać energię bardzo potrzebują takich chwilowych nawet „przerw” od
swojej roli – ja muszę chociaż na chwilę wyjść sama, muszę odpocząć, bo już nie mogę,
chociaż na godzinę odpocząć [5SieSS]; Nie mam takiego sposobu, żeby odzyskać spo-
kój, musiałabym wyjść na chwilę z domu, przespacerować się i wrócić. A nie zostawię
ich. Trzeba się w sobie zebrać i koniec [15WrWS]; Fajnie by było wyjść gdzieś! Do ludzi!
[14TarSS]. Matki nie chcą uciekać od rytmu wyznaczonego przez macierzyństwo, ale te,
które nie mogą nawet na chwilę uciec od tej roli przyznają, że czują się momentami na
krawędzi wytrzymałości. Do regeneracji wystarczyłoby czasem kilka kwadransów bez
dziecka. Dlatego bardzo cenią sobie zaufane osoby, które przychodzą na chwilę i pozwa-
lają na „zejście z posterunku”. Mogę go z młodszą siostrą zostawić, ona potrafi tak się
z nim bawić, że jestem na chwilę po prostu wolna [8CeWS]. Takie chwilę są bardzo waż-
ne i jak się wydaje rzadkie. Największym problemem, na który wskazywały respondentki
w badaniu ilościowym było poczucie, że nie mają w ogóle czasu dla siebie.
Wykres 6. Brak czasu i inne problemy: Czy zdarzyło się Pani mieć wrażenie…
19 Mamy dwójki dzieci mają mniejsze wymagania, wystarczy, że przez jakiś czas mają pod opieką tylko jedną pociechę
(bo na przykład druga jest w przedszkolu lub szkole) i wtedy ulubioną porą dnia może być po prostu tak do południa
jak jest tylko jedno dziecko, a nie dwójka [13TarSS].
zsumowane odpowiedzi: często się tak czuję i czasami się tak czuję
zsumowane odpowiedzi: rzadko się tak czuję i nigdy się tak nie czułam
... że nie radzi sobie Pani z pielęgnacją dziecka
0 20 40 60 80 100
... że nie radzi sobie Pani z wychowywaniem dziecka
... że jest Pani – jako matka – ciągle oceniana przez rodzinę
... że jest Pani „odcięta” od świata, ciągle sama z dzieckiem
... że nie ma Pani żadnej pomocy i cała opieka nad dzieckiem jest na Pani głowie
... że nie ma Pani z kim porozmawia na temat problemw związanych z zajmowaniem się
... że w ogóle nie ma Pani czasu dla siebie
52
Obok braku czasu dla siebie, największym problemem było dla kobiet przekonanie, że
nie mają z kim porozmawiać oraz poczucie, że nie mają żadnej pomocy i opieka nad
dzieckiem jest całkowicie na ich głowie. Jednak odsetki matek nie zgadzających się z tymi
stwierdzeniami były wysokie – odpowiednio: 56; 60 i 65%. Tu również widać dyspropor-
cję w wynikach badań jakościowych i ilościowych. Wydaje się, że po raz kolejny trzeba
ją tłumaczyć odmienną specyfiką tych metod badawczych. Trudno jest odpowiedzieć
w krótkim badaniu ankietowym, w dodatku realizowanym przez telefon przez całkowi-
cie anonimowego ankietera, że na przykład „czuję się odcięta od świata, ciągle sama
z dzieckiem”.
W wywiadach jakościowych okazało się, że poczucie znudzenia i znużenia macierzyń-
stwem, jakie mają młode matki, jest często dodatkowo pogłębiane przez brak pochwał
ze strony bliskich, przez poczucie bycia niedocenionym. Matczyna opieka nad dzieckiem
jest czymś „oczywistym”, niedyskutowalnym, więc większość matek musi się cieszyć, gdy
nie są krytykowane. Mój mąż w ogóle nie mówi, nie chwali. Ja wiem, że w jego oczach
jestem dobrą mamą, dobrą żoną, dobrą gospodynią. On jest taki, że jak by jemu coś
nie pasowało, to on by to powiedział. A jak mu coś pasuje, to nie mówi [14TarSS]; Mam
nadzieję, że on [ojciec dziecka] docenia to co ja robię, że widzi, choć nie mówi mi, że ja
pracuję tak samo ciężko jak on [6SieSS]. Czy mąż by mnie skrytykował? Nie wiem, mam
nadzieję, że nie [9ZgWW].
Pisaliśmy o odczuciach młodych matek: braku energii, znudzeniu, znużeniu. Co mogłoby
pomóc w przezwyciężeniu tej sytuacji? Odpowiedź wydaje się jednoznaczna: wyjście do
świata i ludzi, do miejsc z odwiedzania których matki zrezygnowały ze względu na posia-
danie potomstwa lub do których chodzą tylko wtedy, gdy mają z kim zostawić dziecko.
Okazało się, że najczęściej tymi miejscami są restauracje i kawiarnie. Jedną z prze-
szkód, żeby pójść do nich z maluchem jest dym z papierosów: Jestem teraz na takim
etapie, że chciałabym już gdzieś wyjść. Chciałabym. Może gdzieś się z mamą umówię
w kawiarence na jakieś ciacho. Ale tam nawet nie ma gdzie tego dziecka postawić, już
nie mówiąc o wjechaniu wózkiem takim wielkim. Może by mi się udało wjechać, ale pew-
nie bym zastawiła całe przejście. A poza tym tam ludzie palą, więc nie chciałabym z dru-
giej strony [13TarSS]; zjedzenie posiłku w ogródku restauracji jest niemożliwe, zawsze
otaczają nas dmuchający na dziecko palacze [forum internetowe emama]. Również
istotnym powodem do rezygnowania z wizyt w restauracjach i kawiarniach są problemy
z miejscem do przewinięcia i nakarmienia dziecka: Ja karmię naturalnie i nie znam takiej
restauracji, gdzie byłaby nawet toaleta przystosowana z takim kącikiem, gdzie można
by było usiąść albo dziecko przewinąć [13TarSS]. W mniejszych miastach, w których nie
działają multi-baby-kina, z podobnych powodów mamy rezygnują z wyjścia do kina: ja
w kinie byłam po dwóch latach po urodzeniu dziecka, jak dziecko jest na butelce to nie
ma problemu, ale ja karmiłam piersią, wtedy trudno się rozstać, a wziąć ze sobą tej
starszej nie mogłam, bo była płaczliwa [2StWW]. Oczywiście, bardzo ważna jest także
53
bariera psychologiczna – obawa kobiet, że w miejscach publicznych będą nieustannie
oceniane jako matki i że ewentualnie ich dziecko będzie komuś przeszkadzać.
Chociaż kobiety nie traktują tych ograniczeń w kategoriach dużego problemu, raczej
mówią o nich jako o zwykłej kolei rzeczy (Restauracje to są miejsca, w których się pali
i z dzieckiem wiadomo nie mam jak tam iść. I brakuje mi wyjść na zakupy (…) ubranio-
we… To samo z fryzjerem, dentystą (…)Takie miejsca są jakby na ten czas nie dla mnie
[11CzWS]), to jednak „idealny świat matki” składa się z wielu miejsc, gdzie może ona
spędzać czas zarówno z dzieckiem jak i z innymi ludźmi. Takie Multi-baby-kino to super
sprawa, ale tutaj nie ma nic takiego. To by była jakaś rozrywka dla tych mam. Bo tak jak
ja, mąż idzie do pracy, on idzie do przedszkola, a ja robię te wszystkie rzeczy, które robię,
potem idę po niego i każdy dzień jest taki sam [14TarSS]; Bardzo brakuje mi zajęć, takich
dla mnie, ale i dla mojego dziecka, czuje się skazana na przesiadywanie w domu. Gdy-
by były takie centra to nikt nie musiały się poświęcać, wszyscy moglibyśmy po prostu
fajnie spędzać czas [11CzWS]. Inna matka charakteryzując „idealny świat matki” mówiła
przede wszystkim o łatwym dostępie „do wszystkiego” i możliwości „łatwego porusza-
nia się”. Widać, że tego właśnie młodym matkom brakuje.
3.3. Skąd wiadomo jaką być mamą? – „nie wiem skąd to wiem, mam takie poczucie”W relacjach badanych przez nas matek najważniejsza wydaje się tendencja uniezależ-
nienia od terroru specjalistów i „trendów”, zdanie się na siebie, swoje przeczucia i wie-
dzę o własnym dziecku. Zapytane bezpośrednio o źródła swojej wiedzy, kobiety odpo-
wiadały najczęściej, że ufają przede wszystkim sobie. Respondentki często mówiły: „ja
tak uważam”, „wiem, że to jest słuszne”, „i tak zrobimy swoje”, Nie wiem skąd to wiem,
mam takie poczucie [9ZgWW]; Nauczyłam się puszczać niektóre zalecenia mimo uszu
[16Wrss]; Z reguły pediatra się śmieje, że sama zaczynam go leczyć, stawiam diagnozę,
daję mu to samo, co oni przepisują [14TarSS]. To usamodzielnienie może być odpowie-
dzią na przeciążenie specjalistycznymi zaleceniami, sprzecznościami, które się z tego
rodzą i zmiennością wzoru „idealnej matki”. Być może więc pisma dla matek oraz prze-
kazy reklamowe, które wychodzą z założenia, że kobietom trzeba dać przede wszystkim
jasne instrukcje, jak postępować z dzieckiem – o czym pisaliśmy w rozdziale pierwszym
– nie do końca dobrze rozpoznają potrzeby mam. Matki w życiu codziennym muszę być
przede wszystkim skuteczne, dlatego eklektycznie łączą te zalecenia, które są im przy-
datne i zwracają się wybiórczo do różnych źródeł.
Badanie kwestionariuszowe potwierdza, że matki w większości czują, że dobrze sobie
radzą w opiece nad dzieckiem, są w tej dziedzinie ekspertkami (trochę mniej pewnie
czują się w kwestiach związanych z wychowaniem, choć i tutaj dobre samopoczucie ich
nie opuszcza – patrz Wykres 7).
54
Matki przyznawały, że czasami szukały informacji dotyczących opieki nad dziećmi w pi-
smach dla mam, na forach internetowych (to istotne źródło wiedzy – piszemy na ten temat
obszernie w rozdziale czwartym), pytały koleżanki, niektóre czytały książki (choć najczę-
ściej robiły to będąc w ciąży i co ciekawe – często razem z partnerem). Ja skupiam swoją
uwagę [w gazetach] na takich raczej praktycznych radach. Jak robić to, jak to, co zrobić,
jak dziecko ma katar, jak odżywiać, coś o dolegliwościach dziecięcych. Takich książek
wychowawczych nie czytałam [15WrWS]. Jednak kobiety najczęściej stwierdzały, że
to one decydują. Słucham porad innych osób, ale wybiórczo je stosuję. Te, które mi się
podobają, to tak, ale te, które mi się nie podobają, to odrzucam. Np. żeby w 3 miesiącu
dawać dziecku kaszkę. Ja karmiłam go piersią i stwierdziłam, że nie będę mu dawać
kaszki, bo on i tak jest tłuściutki. Wolałam zostawić swoje mleko, jak gdzieś wychodziłam.
Czasami słucham i nic nie mówię, ale jak moja mama już do niego podchodzi z łyżką, to
mówię, że nie. Generalnie mam poczucie, że dobrze robię. Tomka mama mówi: żebym
mu dała ziemniaczków z sosem, to mówię: nie (…) [pielęgnacja pępka] Wszyscy mi radzili
smarować maścią, a ja przemywałam spirytusem i mam poczucie, że dobrze robiłam,
bo jak to się tak zaczęło paprać, to przez jeden dzień intensywnie przemywałam spiry-
tusem i wieczorem to odpadło [16WrWS]; jak nie wiem jak coś zrobić to radzę się mamy,
a potem myślę co bym sama zrobiła i staram się wypośrodkować [9ZgWW].
Tak więc, matki w swoich relacjach, przedstawiały się jako ekspertki od pielęgnacji
swoich dzieci, które dobrze wiedzą, co dla ich dziecka jest najlepsze. To spostrzeżenie
kontrastuje z wynikami innych badań (por. Sikorska, M., 2007, Socjalizacja w kontekście
Wykres 7. Opieka nad dzieckiem, wychowanie dziecka – na ile sobie radzę
Czy zdarzyło się Pani mieć wrażenie, że
nie radzi sobie Pani z wychowywaniem
dziecka
0% 20% 40% 60% 80% 100%
Czy zdarzyło się Pani mieć wrażenie, że
nie radzi sobie Pani z pielęgnacją dziecka
tak, często się tak czuję
rzadko się tak czuję
tak, czasami się tak czuję
nigdy się tak nie czułam
55
zmian społeczno-kulturowych, niepublikowana rozprawa doktorska), z których wynikało,
że kobiety czują się dość niepewnie w roli matek, nie są do końca przekonane jak powin-
ny postępować. Jednakże we wspomnianym badaniu brały udział matki starszych dzieci
(w wieku od 2 do 4 lat), a jednym z zasadniczych tematów badania były kwestie dotyczą-
ce wychowywania, a nie opieki i pielęgnacji. Być może jest tak, że w opiece nad dziećmi
kobiety czują się zdecydowanie pewniej niż w wychowywaniu ich – co potwierdzają dane
przedstawione na wykresie 7. Być może więc, przyjmowane na przykład przez autorów
przekazów reklamowych czy redakcję Twojego dziecka założenie, że młode matki trzeba
przede wszystkim pouczać nie do końca jest trafne.
3.4. Być matką dzisiaj a kiedyśBadane matki dostrzegały wiele zmian w byciu matką współcześnie w porównaniu z „kiedyś,
gdy one były małe”, zarówno tych dotyczących wychowywania i traktowania dzieci jak i do-
stępności rozmaitych akcesoriów ułatwiających opiekę nad dzieckiem. Obecnie wiele rze-
czy się mówi przy dzieciach i dziecko do pewnego stopnia uczestniczy też w podejmowaniu
decyzji. Słyszy, jak rodzice o czymś rozmawiają i mogą to komentować. (...) Kiedyś ja często
słyszałam: dzieci i ryby głosu nie mają, albo: co wolno wojewodzie... Teraz jest inaczej.
Zauważam to, jak jeżdżę do mojej babci. (...) Jako dziecko to pamiętam, że przy stole nie
mogłam się odezwać. A jakieś opinie, swoje zdanie? Nie... […] Teraz wszystko jest dzieciom
podporządkowane, bardziej, np. trzeba im zapewniać zabawki itp., żeby nie czuł się gorszy
niż rówieśnicy. Kiedyś się tak nie myślało, że ona się będzie czuła odrzucona, bo czegoś
tam nie ma. Albo że nie będzie mogła chodzić na języki obce [13TarSS].
Jedna z respondentek mówiąc o przeszłości, stwierdza nawet, że kiedyś dzieci były trak-
towane jak „upośledzone lekko”20, tymczasem współczesne dziecko szybko w rodzinie
nabiera praw niemal równych prawom dorosłych, jeśli chodzi o uczestnictwo w rodzin-
nych problemach, niezależność intelektualną, partnerskie traktowanie przez rodziców.
Badane mamy były niezwykłe dumne z samodzielności intelektualnej swoich dzieci,
przejawów nonkonformizmu w szkole (warunkiem znalezienia się w próbie było posia-
danie dziecka w wieku do trzech lat. Wszystkie respondentki spełniały ten warunek, nie-
które miały jednak również starsze dzieci i stąd nie były im obce doświadczenia szkolne).
Z drugiej jednak strony, matki dostrzegały, że choć dzieci mają prawo decydować o wielu
sprawach ich dotyczących i w tym sensie mają autonomię, to jednocześnie w codziennym
życiu (chodzeniu do szkoły, odrabianiu lekcji itp.) nie są samodzielne. Jedna z responden-
tek mówi: Ja byłam dużo bardziej samodzielna. Dzieci mają dużo więcej obowiązków
w szkole, coraz więcej się uczą, jest coraz więcej nowinek technicznych, które bardzo
łatwo chłoną, ale mają mniej takiej normalnej zabawy, na podwórku. I w tym wszyst-
kim dzieci są bardzo mało samodzielne. Ja sama wstawałam, sama szłam do szkoły,
wstydziłabym się, gdyby, mnie ktoś prowadził. Czułam się dorosła. Dzieciom brakuje
normalnej zabawy, takiego poczucia, że muszą o siebie same zadbać. Teraz nie mogę
20 Moja babcia to powtarza ciągle. Ze przede wszystkim dziecku się kiedyś tyle czasu nie poświęcało. Kiedyś dzieci
były jak upośledzone lekko, dzieci same się sobą zajmowały. Teraz dzieci są takie mądre, babcia się śmieje, że Filip
jest od niej mądrzejszy [10CzWS].
56
puścić syna samego. Nie można. Teraz za dziecko wszystko się robi. Odpowiedzialność
jest przesunięta na rodziców, to ja jestem odpowiedzialna za to czy on robi lekcje, czy się
uczy. Staram się wyrobić w nim przekonanie, że to jest jego sprawa [11CzwWS].
Współcześnie matki czują dużą presję (która rzeczywiście w przekazach medialnych
jest bardzo wyraźnie przekazywana), aby od pierwszych miesięcy umożliwiać dzieciom
„optymalny” rozwój: bawić się z nimi i uczyć jednocześnie (nawet jeśli ta „nauka” ma
dotyczyć zupełnych maluchów), zapisywać na różne zajęcia i kursy, dawać możliwość
„wszechstronnego rozwijania się”. Badane matki zdają sobie sprawę, że nie może być
mowy o zaniedbaniach w sferze rozwoju intelektualnego nawet na najwcześniejszych
etapach życia dziecka.
Poza różnicami w wychowaniu dzieci młode mamy widzą także zmiany „techniczne”, jakie
dokonały się w ciągu ostatnich kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu lat. Od czasu kiedy
one były małe pojawiło się bardzo wiele udogodnień, ale także zagrożeń. Dlatego wiele
z nich nie chce porównywać swojej sytuacji, do sytuacji ich matek. Nie można tego porów-
nywać, bo teraz czasy są inne. Było i łatwiej, i trudniej [13TarSS]. Pewne są tylko tego, że
jest inaczej [15WrWS] i różnic jest dużo [14TarSS]. Nie można generalizować, że teraz ła-
twiej, kiedyś trudniej. Po prostu są inne plusy, inne minusy [2StWW]. Łatwiej przychodzi im
jednak wymienienie zmian na lepsze, niż tych na gorsze. Do udogodnień, które pojawiały
się w ostatnich latach należy zaliczyć: pampersy; wilgotne chusteczki do wycierania rąk
i pupy; gotowe dania, mleko w proszku; brak kolejek i większy wybór towarów w sklepie;
„akcesoria” dla dzieci: elektroniczne nianie, podgrzewacze do butelek itp. mydełka i kremy
dla dzieci. Natomiast zmiany na gorsze, to przede wszystkim: zagrożenia (narkotyki, mole-
stowanie); więcej problemów ze zdrowiem dzieci; brak pomocy ze strony państwa.
Pampersy i wilgotne chusteczki są według młodych mam genialnymi wynalazkami,
wręcz rewolucyjnym. Nobla za pampersy i wilgotne chusteczki [7PruWN]. Dzięki nim
mają więcej czasu, bo nie muszą prać, to bardzo duże udogodnienie [5SieSS]. Pieluszki
jednorazowe to pierwsza myśl jaka przychodzi matkom do głowy, gdy pytane są o udo-
godnienia dla mam21.
Więcej wolnego czasu, który można poświęcić sobie lub dziecku, dają też mamom zup-
ki w słoiczkach, gotowe dania, jogurty danonki. Teraz jest łatwiej: wszystko w słoikach,
wszystko można kupić, nie trzeba (…) gotować [2StWW]; mogę to kupić, a nie muszę
tego robić sama, a nie jest to działalność specjalnie twórcza [7PruWN]; jest szybko i już
[14TarSS]. Niektóre mamy uważają nawet, że gotowe dania są zdrowsze od tradycyjnych
potraw: będę korzystała z gotowych obiadków, bo mam większe zaufanie do obiadków
w słoiczku niż do ziemniaczków, które mogą być wykopane przy autostradzie [7PruWN].
21 Pojawiła się jednak opinia świadcząca o negatywnym wpływie pampersów na dzieci: czasach kiedy dzieci chodziły
w tetrowych pieluszkach i się moczyły, to miały bodźce. Dwa lata to jest norma teraz w pampersach, co kiedyś było
nie do pomyślenia [16WrSS].
57
W przeciwieństwie do swoich matek współczesne młode mamy nie muszą tracić czasu
na stanie w kolejkach do sklepów, w których dodatkowo niczego nie było. Jest łatwiej, bo
wszystko jest dostępne, nie stoi się w kolejkach, nie ma kartek [3LoWS]; wtedy trzeba
było stać godzinami w kolejkach i brało się to, co było, a nie to, co się chciał [7PruWN];
już nie mówię o sytuacji, w jakiej była wtedy Polska – kolejki, kartki na mleko [13TarSS].
Widać wyraźnie, że niedogodności PRL’u i gospodarka niedoboru bardzo mocno zapa-
dły mamom w pamięć. Pojawiło się nawet wspomnienie pełne przerażenia, czy wręcz
obrzydzenia. Jeszcze pamiętam mojego brata w takich obrzydliwych śpioszkach (…)
wszystko śmierdziało płatkami do prania, a ja nie cierpię tego zapachu [7PruWN]. Te-
raz w sklepach „jest wszystko”. Jednak niektóre mamy widzą w tym dobrobycie pewne
zagrożenia. Obfitość sprawia, że dzieci mają za dużo rzeczy, więcej jest też rzeczy, na
które nie można sobie pozwolić [w11].
Mamy cenią też „akcesoria” dziecięce takie jak: podgrzewacze do butelek, karuzele, no-
sidełka, chusty do noszenia dzieci, wózki trójkołowe, specjalne foteliki, maty edukacyjne,
karuzele itd. Są to przedmioty, które z jednej strony nawet przy małym nakładzie finan-
sowym ułatwiają życie [13TarSS], a z drugiej mają bardzo dobry wpływ na dzieci – ona
chyba przez to się tak szybko rozwija [6SieSS].
Plusem jest także zmiana stosunku do macierzyństwa i samych dzieci. Pojawiły się
opinie, że obecnie jest więcej miejsc, do których można pójść z dzieckiem – chociażby
multi-baby-kina. Dawniej nie było takiego podejścia, że można gdzieś z dzieckiem pójść
[7PruWN]; mamy obecne mają lepiej niż kiedyś, więcej możliwości, można iść do kina,
teatru z dzieckiem [2StWW].
Do zmian negatywnych młode mamy zaliczają bardzo szeroko rozumiane zagrożenia
i niebezpieczeństwa. Jest więcej zagrożeń dla dzieci; jakieś narkotyki, molestowania,
wymuszanie pieniędzy. Ja się z tym nie zetknęłam, ale to jakby jest świadomości. Dziec-
ko samo nie może wracać do domu ze szkoły, takie są zalecenia [w11]; już nie można tak
zostawić dziecka pod domem, żeby się samo bawiło. Kiedyś tak można było i nikt się nie
bał [15WrWS]. Warto w tym miejscu wspomnieć także o filmach i grach komputerowych
z przemocą [3LoWS].
Pojawiają się również opinie, że obecnie jest więcej problemów ze zdrowiem dzieci niż
dawniej. Z jednej strony jest większy wybór leków, preparatów, mydełek, kremów (na
ciemieniuchy na przykład, się smaruje i już [5SieSS]). Z drugiej – jest więcej chorób.
Teraz jest więcej problemów ze zdrowiem, zmutowane wirusy [3LoWS]. Trudno ocenić,
czy wynika to ze złych skutków postępu cywilizacyjnego [3LoWS], czy z faktu, że dawniej
nie mówiło się tyle o zdrowiu i chorobach. Kiedyś nie było alergii, tych chorób cywiliza-
cyjnych [16WrSS].
58
Niektóre młode mamy uważają, że dawniej państwo bardziej wspierało rodzinę. Kiedyś
były inne rozwiązania, np. dzieci mogły jeść obiad na stołówce w szkole [13TarSS]. Były
kolonie z zakładu pracy, czyli darmowe [15WrWS]. A obecnie rodzinne (…) to jest śmie-
chu warte i my nie dostajemy zresztą, trzeba mieć 500 ileś złotych na osobę w rodzinie,
to 40 złotych, to pampersy można w promocji jakiejś kupić [15WrWS].
3.5. Podsumowanie rozdziałuPodsumowując, matki czują się przede wszystkim zmęczone powagą roli, która jest ich
udziałem, a z wypełniania której wiele osób może je „rozliczać”. Po drugie, czują się w po-
równaniu z ojcami swoich dzieci nudne, zwyczajne. Po trzecie, są chronicznie spragnio-
ne chwili odpoczynku, który jest trudno osiągalny w warunkach „macierzyństwa wielkiej
bliskości”. Wydaje się, że musi być jakiś sposób na radzenie sobie z tym przeciążeniem
– jest to cierpliwość, luz, dystans. Matki albo przyznają, że wzrost cierpliwości jest
największą zmianą związaną z posiadaniem dzieci, albo ćwiczą się w tej cesze, mając
nadzieję, że osiągną w niej biegłość. Cierpliwość to zdecydowanie klucz do sukcesu, po-
jemne pojęcie pod którym kryje się, spokój, mniejsza wrażliwość na bodźce, dystans,
brak niepotrzebnych nerwów. Mądrość matek to wiedza, że mimo powagi ich roli, ich
kapitalnego znaczenia, tak naprawdę nadgorliwość i przesada we wszystkich aspektach
opieki jest zawsze szkodliwa. Uwagi nauczyłam się puszczać mimo uszu [9ZgWW]; Na-
uczyłam się mieć luz [14TarSS]; Muszę czasem sobie odpuszczać, nie dać się zwariować
(…) żebym się mogła cieszyć tym wszystkim [13TarSS].
Mimo zmęczenia, znużenia, poczucie bycia odciętym od świata wiele kobiet mówi-
ło o dumie z bycia matką, która oznacza dla nich nie tyle dumę z siebie, co dumę ze
swoich dzieci. Większość badanych na pytanie o „sytuacje, zdarzenia, kiedy kobieta
była szczególnie dumna z siebie jako matki” spontanicznie mówiła o swoich dzieciach
i ich sukcesach – Jestem dumna, że Ela jest dobrą uczennicą, że nie ma problemów
w szkole [16WrSS]; Cały czas jestem z niego dumna, chyba najbardziej jak zaczął mó-
wić [9ZgWW]; Cieszę się, że potrafią się bawić wspólnie i dzielić [2StWW]. Tylko dwie
respondentki, odpowiadając na to pytanie, mówiły o własnych osiągnięciach, o swoich
decyzjach: jedna była dumna z tego, że mimo urodzenia dziecka skończyła studia, a inna
wspominała o tym, że była dumna z tego, że urodziła w domu mimo że zorganizowanie
tego nie było proste22. Pokazuje to, że badane kobiety postrzegają siebie przede wszyst-
kim jako matki swoich dzieci a w mniejszym stopniu jako kobiety.
22 Przy pierwszym porodzie przeżyłam taką szpitalną traumę, tak naruszone poczucie intymności, ludzie, którzy mają
ci pomóc, a jeszcze utrudniają. W momencie porodu dobrze być w miejscu, które jest dla nas bezpieczne. (…) Nor-
malnie prowadził mnie lekarz, w Częstochowie nie znalazłam żadnego, który byłby pro porody w domu, moja pani
doktor raczej bardzo ufa medycynie konwencjonalnej. Więc nawet jej nie powiedziałam, że mam zamiar rodzic
w domu. Pojechałam do Wrocławia do lekarki, która zajmuje się prowadzeniem do porodów w domu. Chciałam
sprawdzić czy nie ma żadnych przeciwwskazań, że nie ma żadnego ryzyka. Tamta lekarka poradziła mi położną
z Czwy, która się takimi porodami zajmuje. Więc przy tym porodzie była ta położna i mąż, a syn siedział w tym
pokoju [11CzWS].
59
Rozdział 4.Matka i świat wokół niejPróbując zrekonstruować i opisać codzienność współczesnych młodych matek, pytali-
śmy także o osoby z ich najbliższego otoczenia: prosiliśmy kobiety o podzielenie tych
osób na kategorie od najbardziej do najmniej pomocnych, wspierających.
Wśród osób najbardziej wspierających respondentki wymieniały przede wszystkim oj-
ców dzieci oraz własne matki. Nieco rzadziej mówiono o teściowych, następnie – dziad-
kach: ojcach i teściach oraz innych członkach rodziny: braciach i siostrach. Osoby te zo-
stały zakwalifikowane raczej do kategorii osób delikatnie wspierających, których pomoc
miała najczęściej postać wsparcia emocjonalnego (można z nimi porozmawiać, oderwać
się na chwilę od dzieci) lub organizacyjnego (brat podrzuci dziecko do szkoły, odbierze
z przedszkola, siostra załatwi zakupy). W podobnej roli występowały też sąsiadki czy ko-
leżanki (zazwyczaj te posiadające dzieci). Ważne dla niektórych matek są także znajome
z forów internetowych.
Do kategorii neutralnej zaliczano przedszkola, żłobki.
Respondentki miały problem z jednoznacznym zdefiniowaniem kategorii osób, które im
najbardziej przeszkadzają: często nie wymieniały tu nikogo. Z ich relacji można jednak
wnioskować, że najbardziej utrudniają im życie pracownicy sklepów i urzędów oraz pu-
bliczna służba zdrowia – chodzi zarówno o organizację pracy przychodni, jak i o podej-
ście do dzieci oraz kompetencje (a zasadzie ich brak) lekarzy pediatrów. W większości
kobiety nie mają także pozytywnego zdania o pracodawcach, czasami opierając swoją
opinię na własnych doświadczeniach, ale najczęściej na tym, „co słyszały”.
Co ciekawe, matki wspominają o tym w wywiadach przy różnych okazjach, że utrudniają
im życie inne kobiety, występujące w różnych rolach: bądź jako szefowa (przełożona,
o której opowiadała respondentka także była matką, lecz twierdziła, że wychowała swoje
dzieci „bez taryfy ulgowej” i tego wymagała od swoich pracownic), bądź jako pracowni-
ce dziekanatu (opowieść matki studentki, której w końcu pomógł profesor mężczyzna),
bądź jako inne matki23 – na przykład kiedy krytykują karmienie piersią w miejscu publicz-
nym lub gdy komentują i „źle spoglądają”, jak córka zaczyna szaleć i rzucać się na pod-
łogę gdy czegoś tam nie dostanie [forum internetowe emama]). Z żalem o podejściu in-
nych kobiet pisze także inna forumowiczka: Denerwują mnie docinki mam pracujących,
że nie każdego stać na siedzenie z dziećmi w domu (zamień się, koleżanko), denerwują
mnie mamy wszystkowiedzące [forum internetowe emama]. Trudno powiedzieć, że jest
23 Jedna z forumowiczek stwierdza, że bardziej niż niedogodności techniczne mierzi mnie pewne osamotnienie mam
małych dzieci. Mijamy się na osiedlowych uliczkach buda w budę, a udajemy, że się nie widzimy, bądź nie mamy
odwagi do siebie zagadnąć.
60
to jakaś tendencja, uniwersalna zależność, zgodnie z którą to kobiety, a często matki
bardziej utrudniają życie innym matkom niż mężczyźni, niemniej jednak te przypadki
zwróciły naszą uwagę.
Przyjrzyjmy się dokładnie osobom i działaniom osób wspierającym oraz utrudniającym
życie matek.
4.1. Ojciec dziecka – „zrobi wszystko przy dziecku”W zdecydowanej większości przypadków ojcowie są najważniejszymi osobami zarówno
w życiu matek, jak i dzieci. Ich „pomoc” polega przede wszystkim na zarabianiu pienię-
dzy i zapewnianiu bytu rodzinie – ktoś musi zarabiać skoro mama siedzi z potworami
[9ZgWW]. Często wynika, to z przemyślanego podziału obowiązków – ja zajmuję się do-
mem, a mąż zajmuje się biznesem i pieniędzmi [8CeWS]. W badanych przez nas rodzi-
nach ojcowie bardzo dużo pracują i w związku z tym stosunkowo mało czasu spędzają
w domu: bywa, że rano wychodzi jak oni [synowie] śpią, jak wraca to też już śpią [9ZgWW];
wcześnie wstaje, w soboty pracuje też, rzadko ma szanse z Olą dzień spędzić, zmęczony
jest, to jest męcząca praca [6SieSS]; Dużo podróżuje(...) dużo pracuje, od 8 do 16 nie ma
go w domu, a potem jeszcze ma biuro w domu i trzeba do tego komputera usiąść więc
jest druga praca 20-22 albo o 6 rano [2StWW]. W przeciwieństwie do mężów, respon-
dentki większość czasu „są w domu”: mają urlopy wychowawcze, bądź macierzyńskie
lub pracują dorywczo (tylko jedna respondentka pracowała na etacie). W związku z tym,
mężowie są w bardzo wielu rodzinach jedynymi żywicielami [1WaWW].
Taka „pomoc”, albo po prostu wywiązywanie się z obowiązków męża i ojca, jednak mat-
kom nie wystarcza. Oczekują od swoich partnerów czegoś więcej. Zgadzają się, że zara-
bianie pieniędzy jest bardzo ważne, ale trzeba czegoś jeszcze, żeby być dobrym ojcem
i mężem – ja wychodzę z założenia, że mój mąż też ma ręce, a [nie jak] mój tata, jak
przychodził do domu, to o nic się nie martwił [2StWW]. Dlatego mężowie poza pracą
zawodową wykonują również wiele czynności stereotypowo przypisywanych kobietom.
Pomoc mężczyzn w domu można podzielić na dwa typy: pomagają opiekować się i pie-
lęgnować dzieci oraz pomagają w pracach domowych niezwiązanych z dziećmi. Widać
tu, że kobiety przejmują nowy sposób przedstawiania zadań i wzoru ojca silnie propago-
wany przez media. Z pewnością, współcześni tatusiowie nie powinni jedynie przyglądać
się swoim partnerkom, gdy te opiekują się i wychowują dzieci. Przeciwnie – powinni jak
najwcześniej się angażować. Matki wydają się całkowicie zgadzać z takim podejściem.
Jedna z respondentek mówi: tata chętnie uczestniczy we wszystkim a potem dodaje:
choć nie ma dużego wyboru [9ZgWW].
Większość ojców, choć nie tak dobrze jak matka, potrafi zrobić przy dziecku „praktycznie
wszystko” – jak idę na studia, to wszystko robi, karmi, przewija, wychodzi na spacer,
bawi się, kąpie ją, usypia [1WaWW]; gdy mama w sobotę „ma wychodne”, zajmuje się
61
dziećmi: ubiera, robi śniadanie, przy wspólnych posiłkach pracuje nad jednym synem
żeby jadł [9ZgWW]. Kobiety wiedzą, że mają w swoich mężach oparcie – mogę na niego
liczyć w każdej chwili, to nie jest niedzielny tatuś, jak wraca z pracy to przewija dziecko
[4PaSS]. Pomoc mężów jest dla kobiet bardzo istotna, ponieważ dzięki niej mają chwilę
do siebie. Mogą się zrelaksować, zająć choć na chwilę swoimi sprawami, zrobić coś dla
siebie i odpocząć – ja wtedy oddycham, albo sprzątam [16WrSS]; [mąż] przewija dziec-
ko, także mam chwilę dla siebie [4PaSS].
Jednak nie wszystkie matki do końca ufają swoim partnerom, gdy ci zajmują się dziećmi.
Niektóre kobiety wolą mieć ich pod kontrolą, choć przez to nie mogą cieszyć się wolnym
czasem. Dobre chęci ojców są wtedy dla nich nie pomocą, ale wręcz dodatkowym kłopo-
tem – mąż to bardziej mi przeszkadza, mam nadzieje, że on kiedyś będzie czuł się pew-
niej logistycznie, że to rzeczywiście ogarnie. Teraz to ja muszę go kontrolować, wszystko
mu podawać przynosić, potem po nim posprzątać. A dla mnie faktyczna pomoc to gdy
ja nie muszę niczego koordynować, mogę sobie robić coś innego sama [11CzWS]. Takie
przypadki są jednak rzadkie.
Ojcowie mają swoje „specjalne zadania” związane z opieką na dziećmi. Szczególnie
popularne są wieczorne kąpiele – Maciek ją kąpie, nie mamy wanny, więc kąpią się
w brodziku, wszystko jest zachlapane, nawet przedpokój [6SieSS]; mąż kąpie starsze
dzieci, ja młodsze [7PruWN]; tata kąpie, chyba że wraca bardzo późno [9ZgWW]. Rodzi-
ce dzielą się także obowiązkiem wstawania do dziecka w nocy. Dotyczy to zarówno
nocnego karmienia – on je do czterech razy w nocy, woła o flachę, to on [mąż] wstaję,
a ja nie wstaję [14TarSS], jak i usypiania dziecka, kiedy się przebudzi – mamy dyżury
w nocy, zmieniamy się kto śpi z brzegu, to wstaje do Julki, bo jedna osoba, to nie da rady
tak noc w noc [5SieSS]; w usypianiu się wyspecjalizował [16WrSS]. Jest to pomoc bardzo
istotna, ponieważ problemy z usypianiem dziecka lub/i z jego wybudzaniem pojawiały
się praktycznie w każdym wywiadzie.
Jednak głównym zadaniem ojców jest zabawa z dziećmi. Ponieważ ojcowie dużo pra-
cują, bawiąc się z dziećmi, starają się rekompensować im swoją nieobecność. Moment
powrotu taty z pracy i czas na wspólne harce jest ulubioną częścią dni dla wielu dzieci
– jak tata wraca z pracy, to jest wielkie święto [1WaWW]. Maluchy nie mogą się doczekać
powrotu taty – jak przyjdzie następnego dnia o 16 to dzieci dostają małpiego rozumu,
żeby nadrobić to że go nie było [9ZgWW]. A gdy drzwi się otwierają i staje w nich tata,
wtedy mamy idą w zapomnienie, stają się niepotrzebne. Tata staje się całym światem
dziecka – ma taki okres [godzina] 5-6ta, że się robi marudny, znudzony tym całym dniem
ze mną. Czeka pod drzwiami na tatę i jak mąż przychodzi to jest szaleństwo (…) I to póź-
ne popołudnie jest takie, że mogłoby mnie nie być i mogłabym gdzieś wyjść [10CzWS].
On czeka aż tata przyjdzie i się bawią. A ja większość czasu spędzam w kuchni albo
sprzątam po nich [14TarSS].
62
Ojcowie bawią się z dziećmi inaczej niż mamy. Zarówno dlatego, że preferują bardziej
„męskie zabawy” – on najbardziej lubi się bawić z mężem, klockami albo samochodami
[4PaSS], jak i dlatego, że mają zupełnie inny styl zabawy niż mamy. Mamy są bardziej
spokojniejsze, stonowane, a ojcowie są bardziej szaleni, spontaniczni co dzieciom bardzo
się to podoba – Tata się z nią bawi, on się inaczej bawi, wyścigi z nią sobie urządza, pisz-
czy, krzyczy z radości, ja z nią inaczej się bawi, ale wiadomo, że każdy ma inne metody
[6SieSS]. Czasami jednak mamom nie podobają się takie zabawy. Z niepokojem patrzą
na to, co ich mężowie wyprawiają z dziećmi. Uważają, że mężczyźni są za mało ostrożni,
a czasem wręcz nieodpowiedzialni – Tomek [ojciec] też się z nim bawi, czasem myślę, że
nieostrożnie [15WrWS].
Do obowiązków niektórych ojców należy również zawożenie/odprowadzanie star-
szych dzieci do szkoły lub przedszkola. Ojcowie, jeśli tylko mają czas, chodzą z dziećmi
na spacery – jak jest ładnie to bierze ich na spacer (…)w soboty i niedziele to chodzimy
całą czwórką [16WrSS].
Poza tym, mężowie: wyrzucają śmieci, robią zakupy, sprzątają. Mówiąc ogólnie pomaga-
ją w prowadzeniu domu. Przez pierwsze dwa tygodnie obiady gotował, żebym mogła
sobie wypocząć. O wielu rzeczach nie musiałam mówić, zrób to czy tamto, on to po
prostu widział, robił wszystko, sprzątał, gotował [4PaSS]. Pomoc i wsparcie ze strony
partnerów są szczególnie ważne w czasie ciąży i bezpośrednio po porodzie. Respon-
dentki wspominały, że był to dla nich ciężki okres i że są bardzo wdzięczne za to, jak
w tych momentach zachowywali się ich mężowie – Mąż najbardziej mi pomógł w ciąży
i na samym początku. Był bardzo troskliwy, książki mi czytał, masował stopy, kremy na
rozstępy wcierał [10CzWS]; bardzo mi pomagał po porodzie, sprawdził się [1WaWW].
Mimo zaangażowania ojców w zajmowanie się dzieckiem, a także w wykonywanie prac
domowych i mimo doceniania tego przez kobiety, w rodzinach powstaje jednak wiele
konfliktów związanych z podziałem obowiązków. Główne pola konfliktów to: praca za-
wodowa męża (która zdaniem kobiet zajmuje mu za dużo czasu), niedocenianie przez
mężczyznę pracy żony w domu a także „nadopiekuńcze – w ocenie ojców – zachowania
matek.
Podsumowując, młode matki są w pewnym sensie rozdarte. Z jednej strony świetnie zda-
ją sobie sprawę z tego, że ich mężowie muszą dużo pracować, bo wychowywanie dziec-
ka jest kosztowne a ona nie zarabiają. Rozumieją również, że po ośmiu czy dziewięciu
godzinach w pracy mężowie są zmęczeni i chcieliby odpocząć. Pojawia się jednak pewne
„ale”. Matki po spędzeniu większości dnia z dziećmi, również chciałyby mieć chwilę dla
siebie i oczekują, że wieczorami to mężowie zajmą się dziećmi. Można tu mówić wręcz
o niezgodności interesów – jak wraca z pracy, to zjada kolację, i kładzie się, i jest zmę-
czony, i ja go rozumiem. Czasami mówi, że wraca z jednego etatu na drugi, a to nie jest
63
do końca prawda. On wraca zmęczony do domu i chce odpocząć, a ja bym chciała, żeby
on mnie odciążył [1WaWW]. Można powiedzieć, że młode matki chciałyby „i mieć ciastko,
i zjeść ciastko” – potrzebują pieniędzy na utrzymanie siebie, dziecka i domu, a jednocze-
śnie chciałyby, żeby ich mężowie pracowali mniej i wyręczali je w niektórych zadaniach
– chciałabym, żeby mniej pracował, ale wiem, że to niesprawiedliwe, bo on jest jedynym
żywicielem rodziny i wiem, że musi sobie żyły wypruwać, żeby jako taki byt nam zapew-
nić, żebyśmy mieli na lekarza [1WaWW].
Jednocześnie matki uważają, że mężowie nie doceniają tego, co one robią w domu. Nie
traktują opieki nad dzieckiem, sprzątania, gotowania, jako poważnego zajęcia, które wy-
maga uwagi, czasu, jest męczące i stresujące. Niektórzy mężowie uważają, że ich żony
całymi dniami nic nie robią i mają wieczne wakacje. Czasem się jakby taki podtekst u nie-
go pojawia, że on pracuje, jest zmęczony, a ja mam w sumie przyjemne życie, że bawię
się cały dzień [10CzWS]. Natomiast według matek siedzenie w domu z dzieckiem, to
ciężka praca – niech mi nikt nie mówi, że siedzenie w domu to nie jest praca, to jest po-
dwójna praca [2StWW]. Według matek nie dość, że mężczyznom jest łatwiej, to jeszcze
nie potrafią docenić pracy i obowiązków kobiet – mężczyźni mają łatwiej, pójdą do pracy,
a jak wrócą, to wszystko mają gotowe, a bycie matką, to duży obowiązek [5SieSS]. Ko-
biety chciałyby by ich czas oraz wysiłek, jaki wkładają w zajmowanie się domem i opiekę
nad dziećmi był bardziej zauważany i szanowany przez mężów – chciałabym, że Maciek
szanował co ja tutaj robię, że ma wszystko podane (...) powinni płacić kobiecie za to, że
siedzi w domu i wychowuje dziecko [6SieSS]24.
Matki boli także to, że niektórzy mężowie uważają je za nadopiekuńcze i przewrażliwio-
ne – bo ty byś ją pod klosz wzięła [5SieSS]. Z ich wypowiedzi przebija z jednej strony
smutek i żal a z drugiej przekonanie o nieodpowiedzialności partnerów – ja myślę co to
będzie w przyszłości, a on aby dzisiaj [5SieSS]. Ojcowie uważają, że ich żony dramaty-
zują i histeryzują – że tylko chorób szukam u dzieci, że trzymam dzieci pod kloszem, że
ja chodzę i choroby wymyślam, że jestem nadopiekuńcza, ja jestem przewrażliwiona
i się boję wszystkiego [5SieSS]. Niektórzy ojcowie uważają, że matki zbyt rygorystycznie
podchodzą do zaleceń lekarzy. Jeden z mężów mówi, że czasami powinnam pozwolić
Agatce na więcej, że jak nie zje to się świat nie zawali [3LoWS].
Podsumowując, sytuacja mężczyzn nie jest łatwa. Ich żony mają w wobec nich duże
oczekiwania (wsparte nowym wizerunkiem ojca popularyzowanym przez media). Po-
winni być jednocześnie biznesmanami i pomagać w domu. Co gorsza, nawet jeśli uda im
24 Bardzo rzadko pojawiały się głosy matek, które wiedzą i czują, że mężowie doceniają ich pracę, a nawet je podziwiają
– [mąż powiedziałby], że mam do nich [dzieci] anielską cierpliwość i że podziwia mnie. On by wolał na 8 godzin iść
do pracy niż tu siedzieć przez tyle czasu, on mówi, że dostałby wariacji [9ZgWW]. Z drugiej strony, są też mężowie
„czepiający się” i krytykujący swoje żony, którzy nie dość, że kobiet nie wspierają, to jeszcze często mają pretensje.
Takie opinie pojawiały się w naszych rozmowach rzadko, nie mniej jednak warto o nich wspomnieć. Mężowie mają
zarówno pretensje o to, że żona za mało dba o dom i o dziecko – mąż przychodził z pracy i się pytał, czemu tego nie
zrobiłaś, czemu tego nie dopilnowałaś, a oczy mu przemyłaś i jakby z tego wnioskuje, że może mógłby powiedzieć,
że nie dbam [11CzWS], jak i oto, że za dużo czasu poświęca domowi – [mąż uważa], że za dużo sprzątam, przesa-
dzam ze sterylizacją wszystkiego w domu [3LoWS].
64
się pogodzić rolę ojca z „żywicielem rodziny”, to dla niektórych kobiet i tak będzie to za
mało, ponieważ nie do końca ufają mężczyznom. Nie są w pełni przekonane, że ojcowie
dobrze wykonają powierzone im czynności. Takie matki uważając się za ekspertki od
dzieci i będąc przekonane, że tylko one wiedzą co jest dla dziecka dobre, mają potrzebę
kontrolowania swoich mężów.
Nasze rozmówczynie zwracały także uwagę na fakt, że często to same kobiety tworzą
i replikują stereotyp mężczyzny, który nic nie potrafi zrobić w domu i przy dzieciach.
Jak byłam w szpitalu, leżałam na sali z kobieta, która miała trójkę dzieci, do której mąż
codziennie przychodził, a ona wychodziła na miasto, żeby jakieś rzeczy załatwić (...). On
przychodził na te 2-3 godziny i siedział. I jak lekarki przychodziły, żeby cokolwiek przeka-
zać, jakieś wskazówki dotyczące pielęgnacji tego dziecka, to one mu nie przekazywały
– a to poczekamy, aż mama wróci. Tak, jakby jemu nie mogły powiedzieć, jakby on nie
mógł zaaplikować leków dziecku, bo to na ogół matki takie czynności wykonywały same.
(...) Przecież ta matka te rzeczy też by robiła po raz pierwszy! Zmiana opatrunków itp.
Tak samo jemu mogły wytłumaczyć, jak i matce, ale jemu nie chciały, bo nie, bo to jest
facet, bo on nie potrafi, bo – nie wiem. My same, kobiety, popadamy w takie stereoty-
py, które utrudniają potem życie [13TarSS]. W części zapewne przez takie podejście do
mężczyzn młody ojciec, zajmujący się dzieckiem – mimo przykładów takich ojców na
przykład w serialach telewizyjnych – jest wciąż kimś wyjątkowym. W tym kontekście,
jedna z respondentek mówi z ironią o widzianym w przychodni ojcu, którego obecność
budziła powszechne zdziwienie: Co za wzorowy tatuś? A co on takiego zrobił niż inna
normalna matka? (...) A cóż on zrobił więcej niż każda przeciętna matka? No, nic więcej.
To nadal budzi takie zainteresowanie, takie zdziwienie ludzi, że tatuś sobie tak dobrze
radzi [13TarSS].
4.2. Babcie i dziadkowie – „babcia dobra, ale zła” ale przede wszystkim potrzebnaNa drugim miejscu w hierarchii osób najbardziej pomagających, wspierających znalazły
się babcie, przede wszystkim matki respondentek. Ocenę babć można by podsumować
stwierdzeniem: „babcia dobra, ale zła”. Jak stwierdziła jedna z badanych: babcia jest je-
dyną osobą na którą w 100% mogę liczyć, więc cokolwiek by mi nie powiedziała i tak się
na nią nie obrażę [2StWW].
Za co młode mamy są wdzięczne swoim matkom i teściowym? Nieocenioną pomocą dla
kobiet jest to, że do babci zawsze mogą zadzwonić, zawsze mogą poprosić o pomoc
– wiem, że jakbym zadzwoniła i powiedziała, że mam kaprys iść do kosmetyczki, to by
powiedziała, dobrze, kiedy masz tę wizytę (...) wiem, ze cokolwiek by się stało, sięgam
po telefon i słyszę tak oczywiście [4PaSS]. W większości przypadków przynajmniej jedna
babcia mieszka w pobliżu i można do niej wpaść albo babcia może przyjść do wnuków
i wtedy wyręcza mamę w codziennych obowiązkach domowych, często wykonując
65
nie tylko prace bezpośrednio związane z opieką nad dzieckiem, ale także z szeroko ro-
zumianym prowadzeniem domu. Babcia coś upichci, coś przyniesie, to są drobiazgi, ale
z tych drobiazgów składa się nasze codzienne życie [4PaSS]; prasowanie, gotowanie
raz na dwa dni czy jakieś takie bardziej pracochłonne, jakieś gołąbki, bo ja to wszystko
robię, jak on śpi (...) ona po prostu wpada [16WrSS]. Bardziej pracochłonne potrawy
zdarza się też przesyłać babciom z daleka – gotuje mi obiady na zapas i posyła mi przez
wujka – to duża pomoc [7PruWN].
Pomoc babci pozwala młodym rodzicom – chociaż w jakimś stopniu – nie rezygnować
z trybu życia, jaki prowadzili do czasu pojawienia się dziecka. Jeżeli lubili spędzać week-
endy w górach czy nad morzem, to mogą liczyć na to, że babcia umożliwi im wyjazd, za-
bierając wnuki do siebie na kilka dni lub ewentualnie pojedzie z całą rodziną na wakacje
i tam będzie pomagać przy dzieciach – czasem jest tak, że babcia się pyta, ile ma czasu
na spakowanie, a my mówimy, że np. godzinę. Jest na szczęście elastyczną osobą, nie
sprawia to jej problemu, kręci ją jeżdżenie z nami (...) Mojej mamie nie przeszkadza spa-
nie w namiocie, nawet w samochodzie możemy spać. Moja mama włoży głowę pod kran
i jest gotowa do wszystkiego (...) rodzice pływają na deskach, babcia jedzie jako opieka
do dzieci [2StWW]. Dziadkowie często organizują wnukom wypoczynek w czasie wakacji
i ferii. Kiedy rodzice nie mogą dostać urlopu, to dzieci są z dziadkami – nad morzem czy
na działce – babcia zabierze ją na wczasy (...) nawet na działce bywa tak, że babcia jest
sama z Agatką, a my tylko dojeżdżamy w weekendy [3LoWS].
Babcia pomaga nie tylko w sposób praktyczny, ale także daje wsparcie emocjonalne
na co dzień ([wpada] pogadać, napijemy się jakiejś herbatki, coś przegryziemy. (...) Nie
możemy się nagadać [13TarSS]), ale i w ciężkich chwilach – przede wszystkim w czasie
choroby dziecka (zwłaszcza kiedy jest bardzo małe i świeżo upieczona matka nie ma
jeszcze takiego poczucia pewności w obchodzeniu się z nim) – wspiera mnie również
duchowo, emocjonalnie, jak mieliśmy duże problemy zdrowotne z naszym dzieckiem to
nas podtrzymywała na duchu [3LoWS].
Fakt, że babcie mają bogatsze doświadczenia związane z wychowaniem dzieci stanowi
dla nich pokusę, żeby pouczać, doradzać młodym matkom. Na tym polu dochodzi do
konfliktów. Babcie porównują, jak one sobie radziły z rolą matki z tym, jak spisują się
ich córki. W tych porównaniach gorzej wypadają zazwyczaj te ostatnie, co jest dla nich
nieprzyjemne, a nawet frustrujące. Babcie mówią np. dziecko jak ty się gospodarujesz!
Co się tu dzieje!? Ja miałam dwójkę dzieci i miałam wszystko zrobione (…) Ona teraz ma
wszystko dopieszczone i przyjeżdża i ją kole w oczy no i na tym tle mamy często zwar-
cia [2StWW]; ona nie dopuszcza do siebie myśli, że dziecko płacze, bo to niby z bratem
nigdy nie płakaliśmy. Ona zostaje z nim i mówi: Karol to nawet nie zapłakał, a przecież
wiem, na co go stać, ale babcia się nie przyzna, albo go nosi przez godzinę. A dlaczego
on płacze, a dlaczego ja go w łóżeczku zostawiam, bo on przepukliny dostanie, a ja go
66
czasem zostawiam, bo on krzyczy cały czas (...) dlaczego ja mu zupki nie gotuję codzien-
nie (...) że on malutki, że nic nie rozumie, to po co ja mu mówię, że niewolno, no takie... (...)
narzeka, że nigdy nie posprzątam do końca, że jak to nie mam czasu poprasować, albo
że skończy się pranie, a ja na drugi dzień dopiero wieszam, że po prostu nie nadążam
z wieloma rzeczami, że dlaczego obiad nie jest z dwóch dań codziennie? No ona patrzy
przez siebie po prostu, ona też miała nas dwoje, a jakoś inaczej było [16WrSS]. Jedna
z respondentek puentuję wypowiedź o dziadkach: dziadkowie się nagadali a myśmy
i tak zrobili po swojemu [9ZgWW].
Najczęściej konflikty pojawiają się między młodymi matkami, a ich teściowymi. Jednak
młode matki zazwyczaj starają się zachowywać dyplomatycznie, gdyż często są uzależ-
nione od pomocy teściowych – teściowa jest bardzo trudną osobą, bardzo narzucającą,
ale bez niej bym sobie nie poradziła, taka jest prawda [11CzWS]. W relacjach respon-
dentek, większość teściowych zdaje się cierpieć na obsesję czystości i porządku, które
nie są tak istotne dla młodych kobiet – dla niej ważne jest to co powiedzą ludzie, dla mnie
nie…dla niej dom musi być wychuchany, dla mnie nie [4PaSS]; dla teściowej jest najważ-
niejsze, żeby dziecko miało czysto, ciepło, żeby było nakarmione – takie czynności jakby
‘hodowla ludzi’. A wydaje mi się, że nie to jest najważniejsze, żeby w domu zawsze był
porządek – inne rzeczy są ważniejsze [13TarSS].
Zdarza się, że teściowe są negatywnie nastawione w stosunku do młodych matek, a swo-
je oceny formułują nie wprost – na przykład krytycznie oceniając wnuczka za to, że cze-
goś jeszcze nie umie, albo nie robi czegoś dość dobrze. W takich komentarzach zawar-
ta jest oczywiście krytyka matki, która coś zaniedbała, czegoś niedopilnowała – mogła
mnie winić za to, że dziecko coś tam robi źle (...) że jest niejadkiem albo, że coś robi wolno
wszystko, że się wolno ubiera, że rzeczy związane z samoobsługą wykonuje wolno, że ja
jej tego nie nauczyłam... [13TarSS]. Teściowie zachowują się niekiedy jak strażnicy dobra
dziecka, którzy sprawdzają rodziców czy dobrze wypełniają swoją rolę. Ponieważ więk-
szość obowiązków związanych z opieką nad dzieckiem nadal spoczywa na matce, to wła-
śnie ona jest osoba najczęściej „przesłuchiwaną” i ocenianą – [teść] zadaje pytania, a ja
mu ciągle odpowiadam, on mnie jakby przesłuchuje: jak tam Ewie jest na zimowisku?
Kiedy do okulisty? A kiedy to, a kiedy to? Ja to wszystko pamiętam i czasami te uwagi
mnie bardzo irytują. Bardzo. Czuję się tak, jakbym była ciągle sprawdzana (...). A nie: co
słychać? Jak się czujesz? Tak mnie właśnie punktuje [13TarSS].
Zasady dotyczące wychowywania dzieci są kolejnym tematem wywołującym konflikty
między młodymi matkami, a starszym pokoleniem. Badane kobiety dostrzegały różnice
w sposobie wychowania dzieci kiedyś i dzisiaj. Kiedyś dzieciom poświęcało się mniej
czasu, więcej było kar, zabraniania. Teraz mamy stawiają na wczesną edukację dzieci:
czytanie bajek, sport. Na tym polu dochodzi do spięć w wielu rodzinach. Respondentki
opowiadają: my kupujmy dzieciom gry i książki, a dziadkowie nie chcą się podporząd-
67
kować nakazowi kupowania książek. Próbowaliśmy im mówić, ale machnęliśmy ręką,
bo nie dociera (...) nie lubię jak dzieci dostają zabawki bez atestu, a dziadkowie są na to
głusi i idą na ilość, a nie na jakość (...) najtańsza chińszczyzna, która nie jest ładna ani
miła [7PruWN]; dziadkowie mają swoje wizje na wychowanie dzieci, a już kwestia przed-
szkola to…byli przeciwni od samego początku…basenowi też byli przeciwni…ja mówię
‘jasne włączmy im telewizję 24 godziny na dobę, z mózgu się dżem zrobi’, spory dotyczą
temperatury jaka powinna być w mieszkaniu (...) [9ZgWW].
Inne jest także podejście do pielęgnacji dzieci: tego jak ciepło należy je ubierać, czy co
należy robić, gdy zachorują. Stosunkowo nowym problemem, z którym borykają się
współcześni młodzi rodzice, a który był raczej nieznany dla pokolenia ich rodziców, są
alergie. Tu również matki i babcie mają często odrębne zdanie. Chodzi głównie o sposób
leczenia – babcie gotowe są stosować medycynę domową w przypadku dolegliwości
alergicznych przypominających zaziębienie czy grypę, na co krytycznie patrzą mamy.
Młodym mamom przeszkadza również to, że babcie mają tendencję do rozpieszczania
wnuków – babcie noszą je na rękach, są na każde ich żądanie. Mamy tego nie lubią,
ponieważ takie zachowania utrudniają im potem opiekę nad dziećmi, które stają się bar-
dziej wymagające i marudne. Interesy babci, które chce wnukom nieba przychylić idą
tutaj w poprzek tego, co jest najważniejsze dla matki – samodzielność dziecka i niekło-
potliwość – bo on co chce, to ma, a ja mam potem problem. Choć on przy mnie jest
zupełnie inny. Ale np. moja teściowa jest taka, że jak on śpi, to ona siedzi przy nim. Ja
mówię: nie siedź przy nim, bo po co? Ja go kładę i wychodzę i ma spać [14TarSS]. Ta róż-
nica perspektyw może być źródłem wielu różnic zdań – babcia jest od rozpieszczania
po prostu. Babcie nadrabiają za swoje dzieci, dwa razy tyle by chciały dać. Ona wie, że
to jest na chwilę. Dobrze, że babcia nie jest za często, bo takie małe dziecko, ono pozor-
nie nic nie rozumie, ale się uczy, że babcia go usypia na rączkach i potem jest problem,
żeby położyć do łóżeczka. On mały, ale wie, co mu się podoba [16WrSS]; no ja i tak do
niego od razu idę, ale ona, żeby jeszcze szybciej. Takie podejście bardziej jak to babcia
(...). Babcie chyba tak mają, że są takie nadopiekuńcze. Ja np. nie pamiętam, żeby ona
taka była wobec mojego brata. Teraz tak chucha nad nim. A ja mam tak, że nie mam
problemu, żeby go na chwilę zostawić samego, bo jak nie płacze, czymś się zainteresuje
i bawi, to myślę, że jest szczęśliwy i nie muszę go cały czas zabawiać. Ona też takie
pewnie miała podejście, ale teraz się zmieniło. Mojego brata też z nami zostawiała, jako
ze starszym rodzeństwem. No po prostu mama i babcia mają inne podejście [15WrWS];
babcie, to wychowują w ten sposób, że Ty zabraniasz, a babcie za plecami i tak zrobią
swoje [1WaWW]; babcie to są takie mamy idealne. Mój mąż mówi, że nie pamięta, żeby
jego mama tak się wygłupiała z nim jak z Filipkiem. Mąż mówi, że była inną mamą, nie
to, że lepszą czy gorszą, ale inną [10CzWS].
68
Część mam przyznaje, że są „terroryzowane” przez dziadków tabelkami dotyczącymi
standartowej wagi dzieci, czy „normalnego” wieku, w którym dziecko powinno zacząć
raczkować, chodzić, mówić itp. Dziadkowie wprowadzają nerwową atmosferę, gdy tylko
pojawią się najdrobniejsze odstępstwa od normy. Dlatego matki – o czym pisaliśmy już
w poprzednim rozdziale – żeby jakoś poradzić sobie z presją otoczenia i nadmiarem
(często sprzecznych) porad nauczyły się puszczać je mimo uszu, przyjmować je, ale tyl-
ko pozornie bądź przeciwstawiać słowu matki zdanie autorytetu, czasami wymyślone
– teraz już wiem, co odpowiadać, nawet teściowej, że na pewno mi dobrze radzi, ale ja
uważam, że tak będzie lepiej albo że lekarz mi tak powiedział – bo to jest niby taki auto-
rytet, ona lekarzem nie jest. Na ogół akurat ta teściowa – nie wiem, dlaczego tak, dają
rady, szastają nimi na prawo i lewo [13TarSS].
Na czym innym polega i inaczej przez matki jest oceniana pomoc ze strony dziadków – ich
własnych ojców i teściów. Respondentki nie widziały zazwyczaj szczególnych różnic mię-
dzy dziadkami-ojcami, a dziadkami-teściami. Mówiły po prostu o dziadku – który występu-
je w roli opiekuna oraz sponsora, wspierającego młodych rodziców finansowo lub pomaga
w logistyce – wozi wnuki, odprowadza je do przedszkola czy szkoły. Teść przychodzi rano,
żeby starszego syna zaprowadzić do szkoły, żebym już nie musiała wychodzić (...) teść,
który jest na wcześniejszej emeryturze opiekował się od 6 miesiąca życia starszym sy-
nem, bardzo mi pomógł, dzięki niemu mogłam iść do pracy, teraz odprowadza starszego
syna do szkoły, jeździ ze mną, nosi gondolę, otwiera mi drzwi, nosi torby. I teraz jak pójdę
do pracy to znów teściu będzie się zajmował Kubą [11CzWS]. Zdarzają się jednak i tacy
dziadkowie, bez których mamy nie wyobrażają sobie życia – bez [taty] sobie w ogóle nie
wyobrażam, nie mogłabym pracować (...) robi przy dzieciach wszystko, ma siostrę 17 lat
młodszą i bardzo się nią opiekował, a potem nami się opiekował, więc nie było problemu,
że trzeba go uczyć [8CeWS]; pomagał nam teść. 7.10 pukanie do drzwi: czemu to dziecko
jeszcze nie ubrane? On na spacer idzie, naszykuj mi mleko, wziął ją w wózku i wrócił o 14
[16WrSS]. Wydaje się jednak, że dziadkowie wchodzą w rolę pełnoetatowych opiekunów
w tych sytuacjach, kiedy nie mogą tego zrobić babcie, ponieważ jeszcze pracują.
W większości przypadków babcie i dziadkowie chętnie pomagają w opiece nad wnukami.
Niektórzy tylko czekają, żeby ich poprosić – babcia jest na telefon, sama wręcz prosi, żeby
mogła zostać z dzieckiem (...) czuje się potrzebna. Teraz jest na emeryturze, brakuje jej
dzieci, to jest zachwycona, jak może a Agatą zostać [3LoWS]. Zdarzają się jednak także
przypadki „strajku” babć i dziadków – dwie poprzednie córki do przedszkola nie chodziły,
bo babcie się zajmowały (...) jedna powiedziała, ze dwie już wychowała, to niech teraz dru-
ga siedzi; a druga będzie siedzieć tylko rok [5SieSS]. Czasem przeszkodą we wspieraniu
mam w opiece nad dziećmi jest podeszły wiek dziadków (są starsi i zdrowie im za bardzo
nie pozwala na pełnoetatowe zajmowanie się dziećmi [7PruWN]) lub zobowiązania zawo-
dowe. Nawet jednak w tych przypadkach zazwyczaj udaje się wszystko tak zorganizować,
że w sytuacjach podbramkowych mamy mogą liczyć nawet na pracujące babcie.
69
4.3. Koleżanki – „koleżankę trzeba mieć zawsze”Ponieważ mężowie całymi dniami pracują, życie towarzyskie młodych mam koncentruje
się wokół koleżanek. Zazwyczaj dzieję się tak jednak w dni powszednie, ponieważ week-
endy zarezerwowane są dla rodziny, dla mężów. Jak mówi jedna z matek: Świat matek
to wygląda tak, że koleżanki są, ale od poniedziałku do piątku, a w weekendy jest mąż
[1WaWW].
Mówiąc ogólnie koleżanki są od wszystkiego: od pogadania (o dzieciach i nie o dzie-
ciach), od pomagania, od wysłuchania, od poradzenia, od pocieszenia od … można by
tak wymieniać w nieskończoność. Koleżankę trzeba mieć zawsze, żeby mieć się do kogo
odezwać [16WrSS]; koleżanki są ważne i wspierają, ponieważ, można do nich przyjść
i pogadać [7PruWN].
Po urodzeniu dziecka młoda kobieta zaczyna dzielić swoje koleżanki na dwie główne
kategorie: dzieciate25 i niedzieciate. Każda z tych dwóch typów koleżanek pełni w życiu
młodej matki różne funkcje i na różne sposoby ją wspiera.
Koleżanki, które nie mają dzieci, to bardzo często znajome z pracy, ze studiów. Są dla
matek, których świat koncentruje się obecnie na dziecku, odskocznią, oderwaniem się
od codziennych spraw, powrotem do dawnego życia. Dzięki nim młode matki „nie wy-
padają” z obiegu i są nadal na bieżąco w sprawach związanych ze studiami czy pracą
– wpadają też koleżanki, razem robimy projekty, one są lepiej zorientowane [15WrWS].
Koleżanki bardzo pomagają młodym mamom studentkom w skończeniu studiów. Przy-
noszą materiały, notatki, załatwiają wpisy, zajmują się dzieckiem w trakcie egzaminów.
Są „pod ręką”: one zawsze mają wszystkie materiały, noszą mój indeks i to wszystko
tak same z siebie [15WrWS]; jak zdawałam egzaminy ustne, to koleżanki pod drzwiami
pilnowały Piotrusia [7PruWN].
Bardzo dużym plusem koleżanek nie mających dzieci, jest właśnie to, że nie mają dzieci.
Dzięki temu młode matki mają poczucie, że mogą się im wyżalić, wypłakać, poskarżyć
nie narażając się jednocześnie na pouczacie, moralizowanie. Czasem matki po prostu
chcą się wygadać, a nie chcą, żeby udzielać im rad, pouczać je. Dlatego chętnie zwra-
cają się do koleżanek (czy też sióstr lub innych krewnych), które nie mają dzieci – jej
mogę wszystko powiedzieć i ona nie będzie mnie osądzać, pouczać, bo nie ma dzieci
(…) [7PruWN].
Niedzieciate znajome mogą również raz na jakiś czas zająć się dziećmi. Często mają
więcej wolnego czasu. Można im wtedy podrzucić malucha – ona jest taka elastyczna,
przyszła do nas, my tu musieliśmy coś załatwić, ona nie to że dajcie mi herbatę, tylko
wzięła dziewczynki na górę i się nimi zajęła [2StWW]. Paradoksalnie zdarza się, że zna-
25 Takich określeń używały respondentki.
70
jome nie mające dzieci bardzo motywują i wspierają młode matki – jak byłam w ciąży
i mówiłam „co to będzie, jak to będzie?”, to właśnie ona, ta która dzieci nie ma mnie
mobilizowała [5SieSS].
Siłą rzeczy, to jednak znajome z dziećmi stanowią większość koleżanek młodej mamy. Jak
pisze Kinga Dunin matka „z czasem stowarzysza się z podobnymi jej kobietami. Dzieci
bawią się w piaskownicy, a one prowadzą wciąż te same rozmowy o zupach i kupach”26.
Dzieciate koleżanki przede wszystkim stanowią źródło informacji, wiedzy – wymienia-
my między sobą doświadczenia: co twoje dziecko robi, jak sobie radzisz itp. [3LoWS].
Rozmawiając o dzieciach, kobiety wymieniają się swoimi pomysłami, sposobami na ra-
dzenie sobie w różnych sytuacjach. Rozmowy z koleżanki są źródłem bardzo cennych in-
formacji – pomysły na to jak zająć „stonkę”….problemy zdrowotne, kwestie wątpliwe jeśli
chodzi o żywienie [9ZgWW]. Inne matki pełnią więc funkcję ekspertów. Nie trzeba szukać
rozwiązań w książkach, u lekarza czy w Internecie, często wystarczy spytać znajomej.
Jeżeli koleżanki mają dzieci w różnym wieku, wtedy bardzo często przekazują sobie
ubranka, zabawki. Nieraz przekazują sobie wózki, łóżeczka i inne sprzęty. Jest to bar-
dzo duża oszczędność pieniędzy – ciuszki mi pooddawały [4PaSS]; przynosi zabawki po
swoim synie; ubranka też – kombinezon tak mi dała [5SieSS].
Do koleżanki, która ma dziecko można także spokojnie przyjść ze swoim maluchem.
Wiadomo wtedy, że nie będzie miała pretensji, że dziecko nie będzie jej przeszkadzać,
że ma mieszkanie przystosowane do obecności dzieci – można się do niej udać z dziec-
kiem, dzieci się bawią, a my sobie plotkujemy [16WrSS]. Z taką koleżanką można rów-
nież zostawić swoje dziecko. Ma się pewność, że wie jak zajmować się dziećmi, że
ma doświadczenie. Zazwyczaj zna dziecko, więc maluch nie przeżywa szoku, że zostaje
z zupełnie obcą osobą.
Matki przyznają, że z innymi matkami rozmawiają głównie o dzieciach [16WrSS], ale nie
tylko. Jedna z respondentek opowiadała o młodej matce, z którą bardzo się zaprzyjaźniła
i rozmawiała o wszystkim: o zupach i o kupach, o Gadamerze, o filozofii, o autyzmie…
[7PruWN]. Nie wszystkim młodym matkom odpowiada ciągłe rozmawianie o dzieciach.
Świadomie unikają wtedy kontaktów z innymi mamami, nie szukają wśród nich koleża-
nek – po urodzeniu pierwszego dziecka raczej nie nawiązywałam kontaktów z innymi
matkami – ja nie jestem taką osobą, że nie nawiązuję kontaktów – może miałam nos
za bardzo wlepiony w książkę? (...) Może ja niekoniecznie tez miałabym ochotę rozma-
wiać o tym, że moje dziecko to śpi, a moje waży tyle... Wolałabym się oderwać niż...
[13TarSS]. Ten wątek wydaje się ważny, matki koncentrując się głownie na dziecku, wcale
nie koniecznie jednak chciałyby tylko o nim rozmawiać. Jedna z kobiet z pewnym roz-
czarowaniem mówi: Ja tam się mogę spotkać z innymi mamami i rozmawiamy, niestety
najczęściej o dzieciach [15WrWS].
26 Kinga Dunin, „Macierzyństwo? Naturalnie!” (w:) Wysokie Obcasy, 2000-10-28. Określenia: „o zupach i kupach” użyła
jedna z respondentek powołując się na Kingę Dunin (7PruWN).
71
4.4. Fora internetowe – „bratnie dusze”Jeśli młoda matka nie ma możliwości utrzymywania częstych kontaktów z innymi mat-
kami (w okolicy żadna nie mieszka; nie poznała nikogo miłego itd.), wtedy funkcję „real-
nych” koleżanek zaczynają pełnić znajome z forów internetowych – [internet] to mi bar-
dzo ułatwia życie, bo w Pruszkowie nie mam bratniej duszy, z którą mogłabym chodzić
na sperki, plotkować i forum trochę mi to zastępuje (…) brakuje mi babskiego pogadania
[7PruWN].
Młode matki często są użytkowniczkami for internetowych takich jak: październik 2007
czy listopad 2003. Są to fora, których uczestniczkami są mamy, których dzieci przyszły
na świat w danym miesiącu. Bardzo często są to fora zamknięte (prywatne). Sądząc po
dużej liczbie postów pojawiających się na takich forach np. na www.gazeta.pl jest to
obecnie bardzo popularna forma nawiązywani i utrzymywania kontaktów.
Na forach matki rozmawiają praktycznie o wszystkim: o chorobach, jedzeniu, lekarzach,
zabawkach itd. O problemach z mężami, teściowymi, matkami – piszemy o dzieciach,
o zupach i kupach, o mężach, o teściowych, wspieramy się (...) czasami zwierzamy się
z rzeczy, których wprost bym nie powiedziała [7PruWN]; Mam takie ulubione, nazywa
się ‘październik 2006’, bo wtedy się urodził młody i tam są dzieci, znamy się jeszcze od
ciąży i tak to trwa do dzisiaj. Tam się można o wszystko zapytać, że kupę zrobił do nocni-
ka pierwszy raz czy tam, że tego nie chce jeść, problemy, ale nie tylko o dzieciach. Ja cza-
sem też tam radzę. Najczęściej się tam pojawiają pytania o zdrowie dzieci, o odżywianie,
rozrabianie w domu, jak sobie z tym radzić, bo bunt 2-latka się zaczyna i taka wymiana
zdań. Jakieś fajne pomysły? Są, bo tam są matki, które pracowały w przedszkolach, le-
karki, różne kobiety są. Dowiedziałam się, że trzeba ignorować złość jego, olać go po
prostu, przepisy na takie rzeczy, co wszystkie dzieci lubią. Są takie, jak się okazało, np.
zupka pomidorowa, ale koniecznie ze śmietaną, takie kluseczki z serka Danio, robi się
rzucane na wodę, wszystkie dzieci się tym zajadają. Też szczepionki. [16WrSS].
Zdarza się, że forumowiczki spotykają się w „realu”. Zazwyczaj jest jedno spotkanie, kie-
dy jeszcze są w ciąży, a potem kolejne już razem z dziećmi. Zjeżdżają się wtedy kobiety
z całej Polski albo matki organizują spotkanie z osobami mieszkającymi w tym samym
mieście – z Warszawiankami się spotkałyśmy (w ciąży i raz z dziećmi) [16WrSS]. Je-
śli uczestniczki mieszkają niedaleko od siebie, to przenoszą znajomość z Internetu do
rzeczywistości – Spotykają się dziewczyny nawet, ale tak się składa, że z Wrocławia
jest tylko jedna oprócz mnie i to w ogóle z drugiego końca, ale w Warszawie się czę-
sto spotykają, w Krakowie. Chciałabym się z nimi spotkać, bo w sumie to się znamy jak
łyse konie, bo codziennie wchodzę na to forum, nałogowo [16WrSS]; dziewczyny też się
w mniejszym gronie spotykają (na Bródnie jest taka enklawa, na spacery nawet chodzą
razem) [7PruWN].
72
4.5. Sąsiadki Sąsiadki są szczególną kategorią znajomych, których ich specyficzną cechą jest to, że
mieszkają blisko i w związku z tym mogą pomagać matkom w załatwianiu codziennych
spraw: mogą zrobić zakupy, pożyczyć przysłowiową szklankę cukru. Jeśli sąsiadki mają
starsze dzieci, to często oddają po nich ubranka albo zabawki. Ale zdarza się, że sąsiadki
wyświadczają również większe przysługi. Czasem popilnują dziecka, odbiorą je ze
szkoły/przedszkola, kiedy mama ma do załatwienia jakieś sprawy – zawsze przyjdzie
pomóc, kupi jak mi czegoś brakuje, posiedzi z Julką chwilę) [5SieSS]; zdarzało się, że
odbierała starszą córkę z przedszkola [13TarSS].
Matki starają się jednak nie nadużywać życzliwości sąsiadek i zwracają się do nich po
pomoc w naprawdę trudnych sytuacjach – mogę liczyć ewentualnie, czasami, w razie
czego [podkreślone], w sytuacji podbramkowej mogę liczyć na sąsiadów z bloku, z tej
samej klatki, którzy też mają małe dziecko, pracują, w naszym wieku, ale on jest nauczy-
cielem – ma okienka, jest też ich mama – w razie czego mogę jej podrzucić dziecko, ale
to musiałaby być naprawdę awaryjna sytuacja – nie nadużywałabym tego [13TarSS].
4.6. Opiekunka, przedszkole, żłobek – zło konieczne/nieko-nieczneDo tej pory opisywaliśmy osoby, które dają młodym matkom wsparcie, są dla nich po-
mocne. Podobnie mogłoby być z opiekunkami (z tym, że żadna z respondentek nie ko-
rzystała z ich usług) oraz ze żłobkami i przedszkolami (z tym, że kobiety z którymi reali-
zowaliśmy wywiady indywidualne nie oceniały ich szczególnie pozytywnie).
Powodem dla którego matki nie zatrudniały płatnych opiekunek były przede wszystkim
duże koszty finansowe, jakie się z tym wiążą – nie idę do pracy , bo mi się to nie opłaca.
Bo pójdę do pracy i wszystko co zarobię, to oddam opiekunce [7PruWN]; nie chcę takiej
sytuacji, że cała moja pensja będzie przeznaczana dla innej pani, która pilnuje mojego
dziecka, we Wrocławiu taka niania kosztuje 1.000 zł [16WrSS]. Problemem jest też samo
znalezienie odpowiedniej opiekunki. Wiele matek rozważałoby pomoc niani w wymiarze
kilku godzin dziennie, a takim rozwiązaniem trudno zainteresować potencjalne opiekunki,
zwłaszcza, gdy chodzi o zajęcie się więcej niż jednym dzieckiem – chciałabym mieć taką
dochodzącą opiekunkę na kilka godzin, ale z tym jest problem, bo ludzie szukają pracy na
pełen etat [7PruWN]; jak słyszą, że dwoje dzieci, to nie są zainteresowane [8CeWS].
Drugą barierą w przypadku zatrudnienia opiekunki jest bariera psychologiczna. Wie-
le matek ma opory przed tym, żeby zostawić własne dziecko pod opieką obcej osoby
– oddawać 2/3 wypłaty komuś, żeby mi wychowywał dziecko? To też jest bez sensu
[13TarSS]; łatwiej mi zostawić dziecko z teściową niż z kimś obcym, bo ona jest wpa-
trzona w dzidziusia jak w święty obrazek, krzywdy jej nie zrobi, swoje dzieci wychowała,
73
więc doświadczenie ma, a to jest bardzo ważne [4PaSS]. Poza matkami, które nie mogą
sobie wyobrazić żeby zostawić dziecko komuś „obcemu”, większość matek deklaruje, że
chciałaby mieć możliwość skorzystania z pomocy opiekunki.
Obawy przed tym, że ktoś „obcy” będzie się zajmował dzieckiem nieco słabną w przypad-
ku przedszkoli czy żłobków. Ale nie dotyczy to babć i dziadków, którzy zazwyczaj nadal
uważają, że dziecko najlepiej wychowuje się pod okiem mamy – mama sobie w ogóle nie
wyobraża, że ktoś inny mógłby się zajmować małą [4PaSS]; mówi, żebym nie wracała
do pracy, żebym posiedziała z dziećmi jeszcze trochę. Żebym się cieszyła tym wszystkim
[13TarSS]. Okazuje się, że często młode matki muszą stoczyć batalię z własnymi rodzi-
nami, żeby posłać dziecko do przedszkola – do żłobka nie chodził, oj nie! Moi rodzice by
się na to nie zgodzili! Ja też bym nie chciała! Oni się złościli, że ja go do przedszkola daję.
Ja chodziłam do przedszkola, ale wtedy były inne czasy i się pracowało na 4-ch etatach
[14TarSS]. Część z nich zresztą zgadza się z negatywną opinią dziadków o przedszko-
lach – do przedszkola jej nie oddam, bo tam mi ją zniszczą. No jakoś tyle dzieci na jedną
przedszkolankę, nie wydaje mi się, żeby mogli to jakoś dobrze zorganizować [6SieSS].
Niektóre matki traktują wręcz żłobek i przedszkole jako „karę” dla dziecka – nie plano-
wałam nigdy go oddać do żłobka, nigdy, ludzie się tak o nich negatywnie wypowiadają
[10CzWS]; nie chciałabym, żeby był w żłobku. Dopóki jest taki malutki, to wolałabym,
żeby miał moją opiekę (...) przedszkole to już może, chociaż nie, dlaczego mu zabierać
takie chwile, kiedy nie musi jeszcze nigdzie chodzić [15WrWS].
Przeciwko przedszkolu i żłobkowi (wydaje się, że w tym drugim przypadku znacznie sil-
niej) przemawia także to, że są one – o czym wspominaliśmy w pierwszym rozdziale
– często traktowane przez matki jako „wylęgarnia chorób”.
Obok takich negatywnych i emocjonalnych opinii na temat żłobków i przedszkoli, mat-
ki wskazywały na problemy „techniczne” związane z tymi instytucjami. Przede wszyst-
kim – kłopot z dostaniem się. W tym zakresie widać jednak, że problem ten ma charak-
ter regionalny – występuje głównie w dużych miastach. Drugim elementem, na który
zwracano uwagę, były godziny pracy przedszkoli i żłobków – są bardzo krótko czynne
– do czwartej, ale ja też pracuję do czwartej, a przecież trzeba jeszcze dojechać, żeby
odebrać dziecko. Tym bardziej, jak ma się dwoje dzieci w różnych miejscach [13TarSS].
Godziny w jakich zazwyczaj pracują przedszkola (przynajmniej te państwowe) nie są do-
stosowane do czasu pracy rodziców, co powoduje że nie spełniają one swej funkcji – nie
pozwalają kobietom na pracę zawodową na podobnych warunkach na jakich pracują
mężczyznami.
Dla porządku trzeba dodać, że oprócz opinii negatywnych na temat przedszkoli poja-
wiały się także głosy pozytywne. Niektóre matki podkreślały na przykład, że przedszkole
jest miejscem spotkań dla dzieci, miejscem, w którym nawiązują pierwsze przyjaźnie
74
i uczą się – a to jest dla matek ważne. Stosunkowo pozytywnie zostały także ocenione
przedszkola przez kobiety, odpowiadające na pytania kwestionariuszowe. Zdecydowa-
na większość – podobnie jak matki, z którymi rozmawialiśmy osobiście – doceniają, że
przedszkola zapewniają kontakt z innymi dziećmi; wiele osób jest także przekonanych,
że dzieci, które chodziły do przedszkola lepiej uczą się w szkole podstawowej; mało kto
był skłonny twierdzić, że przedszkole to „przechowalnia”. Co ciekawe, opinie osób, które
mają doświadczenia z przedszkolem od opinii matek, których dzieci jeszcze do przed-
szkola nie chodziły nie różnią się znacznie. Jedynie w dwóch kwestiach obie grupy mają
odmienne zdanie: osoby mające doświadczenia przedszkolne częściej nie zgadzają się,
że dla dziecka w wieku przedszkolnym jest lepiej, gdy zajmuje się jedna osoba np. babcia
(co jest zresztą oczywiste – w końcu matki te posłały dzieci do przedszkoli i muszą zna-
leźć dla tego faktu przekonujące wytłumaczenie) oraz są one również bardziej skłonne
twierdzić, że przedszkole dobrze przygotowuje do szkoły podstawowej.
Wykres 8. Ocena przedszkoli
zdecydowanie się zgadzam
w ogóle się nie zgadzam
raczej się zgadzam
nie wiem, trudno powiedzieć
raczej się nie zgadzam
Przedszkole to głównie „wylegarnia chorób”
0% 10% 20% 30% 40% 50% 60% 70% 80% 90% 100%
Trzylatek nie jest jeszcze gotowy, żeby iść do przedszkola
Dla dzieci w wieku przedszkolnym ważny jest kontakt z rówieśnikami a przedszkole to zapewnia
Przedszkole to tylko „przechowalnia”, dziecko niczego się tam nie uczy
Dla dziecka w tym wieku jest lepiej, gdy zajmuje się nim np. babcia niż gdy idzie do
Dzieci, które chodziły do przedszkola lepiej się uczą w szkole podstawowej
4.7. Służba zdrowiaOpinie matek na temat służby zdrowia i pediatrów opisaliśmy w rozdziale pierwszym.
4.8. Sprzedawcy – „czuję się jak intruz”Personel sklepów utrudnia życie matek na dwa sposoby: wtedy gdy niemiło komentuje
zachowanie marudzącego dziecka w sklepie oraz wtedy, gdy – chcąc być sympatycznym
75
lub po prostu wykonując swoją pracę podczas promocji – proponuje dzieciom słody-
cze i inne produkty – co bardzo mi przeszkadza, to częstowanie dzieci czym popadnie
w sklepach na promocjach. Dziecko czasami po prostu np. za względu na alergię nie
może pewnych rzeczy jeść. Nie bacząc na to, Panie z promocji, bez pytania rodzica,
wciskają dziecku kawałek batonika czy kubeczek z jogurtem. Ileż to razy musiałam ‘wy-
rywać’ taki podarek niestety [forum internetowe emama]; Mówiąc o sklepach – każdora-
zowe zamieszanie jakie wprowadzają stosy kolorowych słodyczo-zabawek przy kasach
[forum internetowe emama].
Utrudnieniem jest także nieprzestrzeganie przez innych klientów oraz pracowników
sklepu zasad dotyczących kas „pierwszeństwa” dla kobiet w ciąży i matek z dziećmi.
Jedna z forumowiczek żali się na oburzenie osób stojących w hipermarkecie w kolejce do
kasy dla osób uprzywilejowanych, w tym kobiet w ciąży i osób z małymi dziećmi, kiedy
takowa chciałaby z przywileju skorzystać [forum internetowe emama].
W sklepach problemem jest także ich urządzenie: blisko poustawiane półki między któ-
rymi trudno przejechać wózkiem (i może z tego powodu jedna z matek skarży się na to,
że jest traktowana „jak intruz” gdy wiedza wózkiem do sklepu, natomiast, inna matka
dodaje: Denerwują mnie karteczki na sklepach, np. z artykułami dla dzieci „proszę nie
wjeżdżać wózkami” [forum internetowe emama], wąskie drzwi, wąskie przejścia między
kasami itp. – o tym pisaliśmy obszernie w rozdziale pierwszym.
4.9. UrzędnicyUrzędy rzadko były przez matki spontanicznie wymieniane jako element otoczenia ich
i dziecka. Jeżeli się pojawiały, to wyłącznie w kontekście negatywnym – kolejek, urzędni-
ków nie oferujących pomocy.
O urzędach, bankach czy poczcie mówiono najczęściej, że nie są architektonicznie przy-
gotowane dla matki z wózkiem – urzędy kończą się tym, że są schody, więc trzeba wy-
jąć dziecko z wózka, gdy jest zima, wieje, wyciągnąć dziecko na wierzch, wiatr w buzię
no to jest za małe dziecko [4PaSS]; nie ma gdzie dziecka odłożyć, ubierałam Basię na
ręku, a pani mówi: może pani przyjdzie innego dnia bez dziecka, a nie może ja pani
pomogę [8CeWS]. Wiele zależy więc od dobrej woli urzędnika – jedni sprzyjają, jak coś
trzeba załatwić w kilku okienkach to sami chodzą [9ZgWW]; zależy dużo od urzędnika,
ale częściej utrudniają [2StWW]. Okazuje się, że osobami, która najbardziej wspierają
kobiety w takich sytuacjach są ochroniarze, którzy zarządzają kolejką, tzn. „biorą kobietę
z dzieckiem za rękę” i prowadzą bez kolejki, oferując dodatkowo popilnowanie wózka
– spytałam pana gdzie mam coś załatwić, powiedział mi gdzie i powiedział też: proszę
wejść bez kolejki, a jeśli będą problemy, to proszę przyjść po mnie [8CeWS].
76
4.10. PracodawcySytuacja zawodowa matek, z którymi realizowaliśmy wywiady była bardzo zróżnicowa-
na. Tylko jedna z nich pracuje obecnie na etacie, większość przebywa na urlopach ma-
cierzyńskich lub wychowawczych. Część w ogóle nie pracuje, a niektóre pracowały do-
rywczo. Respondentki miały także różne doświadczenia z przeszłości związane z pracą.
Były wśród nich zarówno takie, które przed urodzeniem dziecka pracowały, ale były i ta-
kie, które nigdy nie były zatrudnione. Natomiast, tym, co je łączyło było przekonanie, że
w Polce pracodawcy nie są przychylnie nastawieni do macierzyństwa. Miały taką
opinię wyrobioną albo na podstawie własnych doświadczeń, albo „ze słyszenia” – taka
polityka mało prorodzinna jest w Polsce dla matek, sama się nie spotkałam, ale tak się
mówi, że się zwalnia kobiety ciężarne, idą na urlop, a jak wracają, to są zwalniane, po-
dobno są chronione prawem, ale w praktyce to różnie to bywa [16WrSS].
Tymczasem, w badaniu kwestionariuszowym zadaliśmy pytanie matkom obecnie pracu-
jącym na etacie, w którym oceniały one swych pracodawców oraz swoją sytuację w pra-
cy. Okazało się, że ani opinie o szefach nie są szczególnie negatywne, ani kobiety nie
czują się specjalnie dyskryminowane w pracy.
Wykres 9. Ocena pracodawcy oraz sytuacji w pracy
tak nie
Przedszkole to głównie „wylegarnia chorób”
0% 20% 40% 60% 80% 100%
Przedszkole to głównie „wylegarnia chorób”
Przedszkole to głównie „wylegarnia chorób”
Przedszkole to głównie „wylegarnia chorób”
Przedszkole to głównie „wylegarnia chorób”
Przedszkole to głównie „wylegarnia chorób”
nie dotyczy
77
Ciekawym wynikiem jest także – i można to wykorzystać w planowanej kampanii spo-
łecznej – że stosunkowo mało kobiet wie o przysługującym im prawie do pracowania
o godzinę krócej, gdy karmią piersią. Uderzające jest także jak niewielu pracodawców
– w relacjach pracujących respondentek – robiło im jakieś trudności po powrocie z urlo-
pu macierzyńskiego; przyczyniało się do tego, że nie awansowały tak szybko jak inni
ze względu na posiadanie dziecka; czy robiło jakieś trudności z braniem wolnych dni
na opiekę nad dzieckiem. Może jest tak, że powszechne przekonanie o nieprzychylnym
nastawieniu pracodawców do macierzyństwa – które tak widoczne było w wywiadach
jakościowych – jest właśnie przede wszystkim „przekonaniem”, wiedzą podzielaną spo-
łecznie i przyjmowaną bez dyskusyjnie, wiedzą „ze słyszenia” a nie opisem rzeczywistej
sytuacji? Jest to oczywiści wniosek śmiały i wymaga potwierdzenia lub obalenia w dal-
szych badaniach.
Można wyróżnić trzy główne powody dla których kobiety chcą pracować:
finansowy – matki zdają sobie sprawę, z tego, że mężowi samemu trudno jest
utrzymać dom i rodzinę. Pojawiają się też informacje o zaciągniętych kredytach.
W takiej sytuacji kobieta czuje się w obowiązku pójść do pracy – wolałabym zo-
stać [na wychowawczym], ale nie mogę ze względów finansowych. Wzięliśmy kre-
dyt, na wychowawczym nie będę miała takich pieniędzy jak na macierzyńskim
[4PaSS]; bardzo mi przeszkadza, że nie jestem niezależna finansowo [1WaWW].
zmiana – praca jest traktowana jako odskocznia od codziennego zajmowania się
domem. Może być miłym urozmaiceniem – jak Karol podrośnie, to na pewno się
rozejrzę, bo zwariować można, jasne, że jest miło w domu, ale… Trzeba się gdzieś
wyrwać czasem [16WrSS]; super, że te dwa dni pracuję, bo wtedy w ogóle o nich
nie myślę; nie dzwonię wtedy do domu, mam wakacje w środku tygodnia od dzieci,
to jest taka regeneracja [8CeWS];
samorealizacja – praca może dawać kobiecie satysfakcję, umożliwiać zrealizowa-
nie się w innym niż domowy obszarze – jestem bardzo energicznym człowiekiem
i mam ochotę wrócić to pracy, bo wielką satysfakcję mi to sprawia, mimo że finan-
se nie są takie jakie mogły by być, ale mąż mi powiedział „rób co lubisz, ja zajmę
się finansami [2StWW].
Jednocześnie można wyróżnić szereg powodów, dla których młode matki nie pracują:
nie mają z kim zostawić dziecka – główną przeszkodą pójścia do pracy jest brak
osoby, która mogłaby zająć się dzieckiem. Jest to szczególnie duży problem, kiedy
maluchem nie mogą zająć się dziadkowie, a dziecko jest za małe, żeby oddać je do
przedszkola – mając dzieci w takim wieku [za małe na przedszkole] szanse na znale-
zienie pracy mam zerowe (...) czekam aż obydwaj pójdą do przedszkola [9ZgWW];
częste choroby dzieci – ten powód ściśle wiąże się z poprzednim. Jeśli dziecko
zachoruje i nie ma dziadków w pobliżu, to matka musi brać zwolnienie, a to nie
jest mile widziane przez pracodawców. Jednocześnie dzieci najczęściej łapią cho-
78
roby w żłobkach i przedszkolach. Dlatego posłanie tam dziecka – zdaniem matek
– nie jest dobrym rozwiązaniem – żłobek odpada, bo to choroby, dziecko jest cały
czas chore i matka więcej siedzi na zwolnieniu z dzieckiem niż w pracy i dlatego
też nie lubią mam pracodawcy [16WrSS]; jak powiedziałam na rozmowie o pracę,
że mam dziecko i chcę je oddać do przedszkola, to pani odpowiedziała, że takie
dzieci zaraz zaczynają chorować i będę brała zwolnienia i co my wtedy zrobimy
[1WaWW];
nastawienie pracodawców – respondentki zgodnie stwierdzały, że pracodawcy
są bardzo nieprzychylnie nastawieni do zatrudniania młodych matek – raz byłam
na rozmowie kwalifikacyjnej i pierwsze pytanie było o męża i dzieci. Od razu mi
podziękowano. Za sam fakt, że mam dziecko po prostu (…) Pracodawcy zawsze
pytali o sytuację rodzinną i jak się dowiadywali, że jest małe dziecko, to raczej nie
byli zachwyceni [13TarSS]. Ta niechęć wynika ze stereotypu i przekonaniu, że ko-
bieta, która szuka pracy robi to tylko po to, żeby zaraz przestać pracować i pójść na
zwolnienie – mówienie o dzieciach, to nie jest dobry pomysł (...) kobiety są dyskry-
minowane, bo albo ma dziecko i chce się zaczepić na etat, żeby mieć drugie, albo
chce się zaczepić i od razu urodzić [1WaWW];
konieczność brania nadgodzin – matki narzekają na to, że pracodawcy oczeku-
ją pracy w nadgodzinach a one nie mogą tego zrobić, ponieważ muszą zająć się
dzieckiem – bardzo trudno jest znaleźć matce pracę, jeśli się nie chce pracować
do 18.00-19.00. Wiadomo, że trzeba dziecko odebrać ze żłobka o określonej go-
dzinie itd. Praca do późna wtedy nie wchodzi w grę [13TarSS]; Ciężko jest pogodzić
rolę matki z pracą, naprawdę ciężko, która miałaby cieszyć matkę, rozwijać ją.
Pracodawcy nie rozumieją tego, że ktoś nie może zostać po godzinach z powodu
dzieci, a przynajmniej nie bez uprzedzenia [13TarSS];
brak elastyczności i wyrozumiałości u szefów – matki przytaczały różne histo-
rie o szefach (co ciekawe, jak wspominaliśmy, często były to kobiety), którzy nie
chcieli w żaden sposób ułatwić matce życia – była [szefowa] bardzo niezadowo-
lona, jak się okazało, że jestem w ciąży. To jest męczące psychicznie (...) szefowa
często podkreśla, że wychowała swoje dzieci bez taryfy ulgowej (...) Bardzo często
słyszałam taki argument z ust szefowej, że ona ani jednego dnia nie miała zwol-
nienia z pracy, a jakoś dziecko wychowała. Ale widocznie ktoś się tym jej dziec-
kiem opiekowało, to dziecko przecież nie wisiało w próżni i samo się nie karmiło,
więc... (…) Nigdy sobie nie pozwoliłam w pracy, żeby powiedzieć do szefowej: zwol-
nij mnie, bo mam występ w przedszkolu, chciałabym być, bo jest dzień matki, bo
muszę odebrać wcześniej dziecko, żeby z nim gdzieś iść. Nigdy. Nigdy. Na ogół
kłamałam, że – nie wiem, że mam hydraulika albo, że ktoś przyjeżdża – wolałam
się nigdy nie powoływać na dziecko. Nigdy. (...) Zawsze jest taki komentarz: no tak,
co to za pracownik! Bo z uwagi na dziecko ja jestem już gorszym pracownikiem
niż dlatego, że przychodzi hydraulik albo inny fachowiec albo, że mam remont
w domu [13TarSS].
79
zwolnienie z pracy po powrocie z urlopu – zdarzają się też sytuacje, w których
kobiety wracając po urlopie macierzyńskim lub wychowawczym do pracy są zwal-
niane. Jako młodym matkom szczególnie trudno jest im znaleźć nową pracę. Ko-
biety bardzo boją się takiej sytuacji. Bywa, że jest to główny powód nie posiadania
kolejnego dziecka – przy pierwszym dziecku byłam na wychowawczym i rozwią-
zano ze mną umowę zaraz po powrocie do pracy [13TarSS]; dlatego odkładałam
posiadanie drugiego dziecka, bo tak się dobrze czuje w tej firmie. A to jest fir-
ma prywatna, szef łatwo podejmuje decyzje o zwolnieniu. Ja weszłam na miejsce
dziewczyny, która w ciąży odeszła na macierzyński. Ja też się spodziewałam, że
mnie nie będzie trzymał. Jestem dobrym pracownikiem, ale nie ma ludzi niezastą-
pionych [11CzWS];
naciski ze strony męża – zdarzają się też rodziny, w których mężowie nie chcą,
żeby ich żony pracowały. Wolą, żeby zajmowały się dziećmi, domem i gorąco je do
tego namawiają – wróciłam do pracy po 4-ch miesiącach macierzyńskiego. Ale
potem nie chciałam już przedłużać z nimi umowy, bo była taka nieciekawa atmos-
fera i marne pieniądze. Wracałam znerwicowana do domu i na mężu się wyży-
wałam, w końcu on mi powiedział, żeby zrezygnowała i odeszłam (...) [mąż] to by
chciał, żebym ja w ogóle siedziała w domu i robiła obiadki [14TarSS];
problemy z karmieniem piersią – młode matki zwracały uwagę na to, że czte-
romiesięczny urlop macierzyński jest za krótki, ponieważ dziecko karmi się pier-
sią zazwyczaj dłużej, a w zakładach pracy praktycznie nie ma miejsca, w którym
można by dziecko nakarmić albo chociaż ściągać i przechowywać pokarm – nie
ma gdzie ściągnąć pokarmu: to trwa 20-30 minut i nie ma takiego miejsca, bo
w łazience ktoś stoi pod drzwiami [8CeWS]; karmienie piersią jest praktycznie wy-
kluczone [3LoWS]; nie mogę sobie pozwolić na urlop wychowawczy, za miesiąc
czeka mnie powrót do pracy, no nie będzie to łatwe, szczególnie, że dziecko jest
tylko karmione piersią [4PaSS].
W relacjach matek, z którymi rozmawialiśmy osobiście, choć zdarzają się także „dobrzy”
szefowie, tacy, którzy nie utrudniają pracy kobietom w ciąży, ani młodym matkom ( ja
mam cudownego szefa, bo dowiedziawszy się, ze jestem w ciąży w ogóle nie robił żad-
nego problemu, powiedział, że to jest normalne, że jak się zatrudnia kobietę to trzeba
liczyć się z tym, że prędzej czy później zajdzie w ciąże [4PaSS]), to jednak większość
jest przekonana, że pracodawca, który działa zgodnie z prawem (zmniejszenie wymia-
ru godzin pracy dla matki karmiącej, nie zwolnienie kobiety w ciąży itd.) „idzie na rękę”
młodej matce. W związku z tym, dobry pracodawca w odczuciu matek, to nie ktoś,
który coś ułatwia, ale ktoś, który po prostu nie utrudnia. Ponieważ kobiety wciąż
słyszą o zwolnieniach czy złym traktowaniu matek i żyją w przekonaniu, że normą jest
negatywne nastawienie pracodawców, są skłonne chwalić i doceniać szefów tylko za to,
że nie łamią prawa.
80
Trudno jednoznacznie ocenić czy młode matki znają prawa, jakie im przysługują czy nie.
Zazwyczaj „słyszały”, że na rozmowach kwalifikacyjnych nikt nie ma prawa pytać je o plany
rodzinne, ale wiedzą z doświadczenia, że przepis jest martwy. Przyznają nawet, że nie wca-
le się temu nie dziwią – przy rozmowach kwalifikacyjnych wiedzą, że nie mogą o to [plany
prokreacyjne, sytuacje rodzinną] pytać, a jednak pytają. Chociaż jakbym była pracodaw-
cą, to też bym chciała wiedzieć, np. żeby nie zostać nagle bez pracownika [13TarSS].
Zdarzają się jednak i pracodawcy, którzy robią coś więcej niż wymaga od nich prawo, aby
ułatwić młodej matce pogodzenie pracy zawodowej z wychowywaniem dziecka. Matki
wymieniły kilka dobrych praktyk:
skrócenie czasu pracy – umówiłam się z szefową, że wracam do pracy na 6
godzin, etat będzie skrócony o jedną godzinę, druga godzina to będzie ta, która
przysługuje na karmienie; jeśli w 6 godzin się pani wyrobi to ok. [4PaSS];
zmiana obowiązków – część obowiązków przejmie biegła księgowa, która nie
jest na stałe w firmie [4PaSS];
odbieranie urlopu w godzinach – pozwolił mi również odebrać urlop w godzi-
nach, czego ustawa nie przewiduje, nie ma takiej formalnie możliwości, a ja będę
mogła np. pracować 4 godziny, a nie 8. To naprawdę dobre rozwiązanie jak będę
karmić dziecko [11CzWS];
elastyczność – pracodawca daje możliwość powrotu do pracy, dostosowuje plan
do tych osób, które mają dzieci. Jeśli wiadomo, że wizyty i lekarza są we wtorki, to
tak ułożą plan żeby te wtorki były wolne [3LoWS];
planowanie i zmianowy system pracy – niektóre przepisy są nieelastyczne
i utrudniają młodej matce powrót do pracy (wymóg pracy od do), ale są pracodaw-
cy, którzy potrafią sobie z tym problemem poradzić – to można rozwiązać zamia-
nami z koleżankami [3LoWS].
81
Rozdział 5.Jak sprawić, żeby świat stał się bardziej przyjazny matkom na co dzień? Rekomendacje dla kampanii wspierającej mamyZasadniczym problemem młodych matek i tym, co im najbardziej przeszkadza w co-
dziennym funkcjonowaniu jest poczucie bycia izolowaną od innych dorosłych ludzi
i od „świata”. Owa izolacja istniej na różnych wymiarach:
ze względu na bariery architektoniczne (brak wind, problemy z wsiadaniem do
autobusów i tramwajów jeśli nie są pojazdami niskopodłogowymi, problem z poru-
szaniem się z wózkiem po dziurawych ulicach, na których więcej miejsca zajmują
samochody niż piesi itp.) kobiety czują się odizolowane od części przestrzeni pu-
blicznej. Choć z większością barier architektonicznych matki sobie radzą, niemniej
jednak wysiłek wkładany w pokonywanie trudności znacznie utrudnia im codzien-
ne funkcjonowanie z małym dzieckiem. To, że nie są mobilne – lub przynajmniej ich
mobilność jest ograniczona – i nie mogą pójść, pojechać z dzieckiem tam, gdzie by
chciały jest dla kobiet poważnym problemem. W opisywanym przez badane „ide-
alnym świecie matek” różne miejsca są blisko i są dostępne;
bardzo istotna jest izolacja w wymiarze psychologicznym – kobiety czują się odsu-
nięte od świata ludzi dorosłych, jedna z nich mówi nawet: Jako matka czuję się
na marginesie społeczeństwa [1WaWW]; jedna z forumowiczek stwierdza: [prze-
szkadza mi] uwiązanie w domu i brak kontaktu z dorosłymi, wizyta listonosza to ho
ho hooo. Codzienność młodych matek sprowadza się do zajmowania się dzieckiem
i rytuałów z tym związanych, często czują się znudzone i znużone jednostajnością
codziennego życia. Gdy moderatorka dopytywała jedną z matek o to, co mogło by
pomóc w przełamaniu monotonii, ta bez wahania odpowiedziała: Wyjść gdzieś do
ludzi ! [14TarWS];
młode matki czują się także izolowane, odsunięte od swojego dotychczaso-
wego trybu życia, który na czas zajmowania się dzieckiem zostaje zawieszony.
Nawet jeśli kobietom udaje się kontynuować część swojej aktywności z okresu
„sprzed dziecka” (na przykład studiują, pracują, wyjeżdżają), to jest to okupione
kombinowaniem z kim zostawić dziecko i krępującym dla matek poczuciem, że jest
się uzależnionym od pomocy innych osób. Gdy już uda się „wyrwać” to wyjście do
sklepu bez dzieci, [jest] jak tydzień w SPA [9ZgWW];
82
jako matki zajmujące się głównie dziećmi i domem, kobiety czują się także izolo-
wane i lekceważone przez inne osoby, najczęściej kobiety, które pracują. Na
forum internetowym można przeczytać: denerwuje mnie też to, ze inne pracujące
mamy traktują mnie z góry – bo jak można siedzieć w domu z półtorarocznym
dzieckiem zamiast się dalej rozwijać?; Tez mnie to wkurza, jak ludzie się dziwuję,
ze sama wolę wychowywać dziecko niż oddawać go jakimś obcym babom pod
opiekę. Dla mnie to był wybór naturalny, a dla otoczenia to spadnięcie na samo
dno. Matki często czują się niedoceniane zarówno przez swoich bliskich (często
przez partnerów, mężów), jak i przez bardziej szeroko definiowane otoczenie spo-
łeczne – jedna z forumowiczek pisze o społecznym deprecjonowaniu matki wy-
chowującej dziecko jako „tej co nic nie robi” – zero praw i zero przywilejów;
od „świata” izoluje młode matki także problem ze znalezieniem pracy, która
pozwalałaby im łączyć macierzyństwo z wykonywaniem zawodu (chodzi o pracę
na pół etatu; w elastycznych godzinach; pracę, którą w części można wykonywać
w domu itp.). Często kobiety z góry zakładają, że takiej pracy nie znajdą i nie szcze-
gólnie angażują się w jej szukanie. Na ile ten problem istnieje realnie, a na ile jest
właśnie wynikiem powszechnie podzielanej opinii – o czym pisaliśmy przy okazji
omawiania wyników badań dotyczących ocen pracodawców i sytuacji matek w pra-
cy – można będzie ewentualnie odpowiedzieć po dalszych badaniach.
W podsumowaniu, warto także podkreślić, że kobiety zazwyczaj dobrze sobie radzą
z przezwyciężaniem, widocznego w niektórych pismach dla rodziców, a także w przeka-
zie reklamowym, przekonania, że matki są zagubione, czasami nawet niekompetentne
i że trzeba je pouczać. Kobiety dość zgodnie twierdziły, że dobrze radzą sobie z opieką
na dziećmi, że czują się w tym nawet ekspertkami. Matki – szczególnie te bardziej do-
świadczone – dość swobodnie i bez żalu odrzucały te informacje i rady (zawarte zarów-
no w prasie, jak i dawane przez bliskie im osoby a także przez „autorytety” – lekarzy
pediatrów), które im nie pasowały, nie zgadzały się z ich intuicją.
Natomiast, wydaje się, że wiele kobiet nie może się wyzwolić z propagowanego, na
przykład w popularnych serialach telewizyjnych, wizerunku „matki-Polki”, osoby która
„poświęca się” dla dzieci, dla której „dzieci są całym światem”, która jest gotowa z wie-
lu rzeczy rezygnować dla mitycznego „dobra dziecka”. Rozmawialiśmy jednak również
z kobietami, które zdecydowanie tę ideologię odrzucały. Można zakładać, że nieprzy-
padkowo były to osoby z wyższym wykształceniem, choć oczywiście na podstawie ba-
dań jakościowych formułowanie tego typu wniosku jest nieuprawnione. Zagadnienie to
wymaga dalszych badań.
W jaki sposób można ułatwić matkom funkcjonowanie w codziennym życiu? Biorąc pod
uwagę tezę o poczuciu bycia izolowanym (izolacja ta dotyczy, jak pisaliśmy, bardzo róż-
nych wymiarów), które wydaje nam się jednym z najważniejszych problemów, z jakim
83
„mierzą się” młode matki, odpowiedź na to pytanie wydaje się prosta: trzeba działać
w ten sposób, aby poczucie to minimalizować, trzeba przywrócić młode matki światu.
Jednak aplikacja tego zalecenia prosta już nie jest. Niżej przedstawiamy zbiór pomysłów,
które wydają się możliwe do zrealizowania (dlatego nie piszemy na przykład o krzywych
chodnikach czy małej liczbie niskopodłogowych autobusów i tramwajów – co oczywiście
mocno przeszkadza matkom, a czego zmiana nie leży w naszej mocy). Skupiamy się na
pomysłach, których wprowadzenie nie wymaga aż tak znacznych nakładów finansowych
lub też zmiany w społecznym postrzeganiu roli i zadań młodych matek.
Usprawnienia związane ze zmianą sposobów zorganizowania instytucji, z których
korzystają matki:
przychodnie
usprawnienie systemu zapisywania się do lekarzy;
wprowadzenie możliwości telefonicznego kontaktu z lekarzem, tak aby skonsulto-
wać się w przypadku niezbyt poważnej choroby dziecka (taka możliwość istnieje
w niektórych przychodniach prywatnych);
popularyzacja (w niektórych miejscowościach to istnieje) wizyt domowych położ-
nej. Nie chodzi jednak o spotkanie, podczas którego pielęgniarka wypełnia druczki
i ocenia matkę lecz raczej o służenie pomocą i radą. Wizyty takie mogłyby odby-
wać się nie tylko w pierwszych dniach życia dziecka, ale regularnie (na przykład co
dwa miesiące) w pierwszym roku;
wprowadzenie przewijaków do położenie małych dzieci w poczekalni;
wyznaczenie większej liczby miejsc parkingowych dla matek z małymi dziećmi
przed przychodniami;
urzędy, poczty, banki:
umieszczanie w widocznym miejscu informacji o prawach osób uprawnionych do
bycia obsłużonym poza kolejką. Zwrócenie uwagi personelowi tych placówek na to,
że kobiety w ciąży i matki z małymi dziećmi mają prawo do załatwiania spraw poza
kolejnością;
sklepy:
egzekwowanie przez personel sklepów by kasy „pierwszeństwa” były rzeczywi-
ście dostępne dla osób uprzywilejowanych, w tym dla kobiet w ciąży i matek z ma-
łymi dziećmi;
wprowadzenie koszyków/toreb, które można przymocować do wózka. (W dużych
galeriach handlowych można wynająć samochodzik, wyposażone w koszyki na za-
kupy. Dzieci siedzą w nich i „kierują” a matki spokojnie robią zakupy);
wyznaczenie większej liczby miejsc parkingowych dla rodziców z dziećmi;
84
restauracje, kawiarnie:
wyraźne odseparowanie sfery dla palących i niepalących;
zorganizowanie kącików zabaw dla dzieci. Nie wymaga to dużych nakładów, wy-
starczą kredki, kartki, książeczki, klocki, kilka układanek;
dostępność specjalnych krzesełek dla dzieci;
przedszkola:
dłuższe godziny otwarcia przedszkoli;
baseny:
wprowadzenie karnetów na liczbę wejść, a nie na określony czas (nic nie przepada,
gdy dziecko jest chore);
zorganizowanie w szatniach miejsc, w których wygodnie można przebrać dziecku
(w przypadku małych dzieci potrzebne są przewijaki);
sale zabaw dla dzieci:
możliwość kupienia pieluch, zdrowego picia i jedzenia dla dzieci na miejscu;
dostosowanie łazienek dla dzieci: umieszczenie niżej umywalek i suszarek do rąk,
montowanie ubikacji dostosowanych do wzrostu dzieci;
PKS:
wprowadzenie nakładek na siedzenie, które umożliwią przypięcie dziecka pasami;
taksówki:
wprowadzenie fotelików dla dzieci (w każdej korporacji powinno być kilka samo-
chodów wyposażonych w foteliki).
teatry dla dzieci:
wprowadzenie nakładek na siedzenia dla dzieci, tak żeby mogły lepiej widzieć;
wprowadzenie darmowych wejść dla dzieci do 3 lat;
zapewnienie możliwości zostawienie wózka w szatni;
zwrócenie uwagi personelowi, żeby był skłonny pomagać w ubieraniu i rozbieraniu
dzieci;
Inne:
podjęcie działań mających na celu propagowanie informacji na temat praw, jakie
przysługują młodym matkom w pracy, na przykład informacji o tym, że karmiąc
dziecko mogą wyjść wcześniej o godzinę z pracy;
ponieważ kobietom zdecydowanie brakuje wyjść do „ludzi i świata”, które mogłyby
przełamać monotonię dnia codziennego, zasadne wydaje się promowanie różno-
85
rodnych miejsc, które pozwalają matkom – razem z dziećmi – spotykać się z innymi
osobami. Doskonałym przykładem takich miejsc są multi-baby-kina, w których ko-
biety oglądają filmy dla dorosłych; baseny prowadzące zajęcia dla dzieci; księgar-
nie, restauracje „przyjazne” dla matek z dziećmi; warsztaty dla matek itp. W dużych
miastach tego typu miejsc jest coraz więcej, natomiast w mniejszych miejscowo-
ściach zdecydowanie ich brakuje. Jak powiedziała jedna z respondentek, gdyby
było więcej takich miejsc to nikt nie musiałby się poświęcać [11CzWS];
wiele matek mówiło, że czują się niezręcznie i jest dla nich problemem prosze-
nie osób ze swojego otoczenia (rodziny, znajomych) o zaopiekowanie się dziec-
kiem gdy muszą – lub po prostu chcą – gdzieś wyjść bez malucha. W związku
z tym, szczególnie cenne wydaje się promowanie idei tak zwanych „banków czasu
matek”, w którym kobiety wzajemnie wyświadczają sobie przysługi w opiece nad
dziećmi a także i w innych sprawach (udzielają korepetycji, pomagają rozliczać Pity
itp.). Takie inicjatywy są tym bardziej cenne, że stwarzają kolejną przestrzeń, w któ-
rej kobiety mogą się spotkać i oderwać od rutyny dnia codziennego.
86
Załącznik: Specyficzne problemy matek wcześniaków W trakcie prowadzenia badań uzyskałyśmy dostęp do informacji na temat barier utrud-
niających życie matek wcześniaków. Ze względu na wagę tych porblemów i brak po-
wszechnej wiedzy na ten temat warto je poznać. Wydaje się, że wyznaczają one kolejne
obszary możliwych działań wspierających matki.
Matki wcześniaków przede wszystkim zmagają się z:
brakiem informacji na temat opieki nad noworodkami, możliwymi problemami,
schorzeniami itp. Matki wcześniaków od pierwszych minut po urodzeniu dziecka
znajdują się w nietypowej sytuacji, co sprawia, że nie wiedzą co się dzieje z dziec-
kiem, co je czeka i co należy robić. Nie mogą liczyć na pomoc bliskich, gdyż ci za-
zwyczaj nie dysponują odpowiednią wiedzą. Są więc skazane na ekspertów – le-
karzy, a ci ostatni nie zawsze chcą, mogą, czy potrafią pomóc: „Oj no Państwo nie
jedni mają wcześniaka” mówili nam, „jest taka książka o wcześniakach” – nic mi
ta książka nie dała, nic się nie dowiedziałam z niej [2LoWS]. Zapewnienie przez
rodziców odpowiedniej opieki dziecku zależy w dużej mierze od przypadku – tego,
czy rodzice trafią na życzliwego im lekarza: My mieliśmy szczęście, trafiliśmy na
pediatrę, która dała nam swój prywatny telefon, odbierała nawet w nocy. Gdy-
by nie dobra wola tej lekarki, to byśmy nic nie wiedzieli, bylibyśmy zupełnie sami
z tym. Gdyby nam lekarz nie powiedział o zagrożeniu zapaleniem mózgowym to
byśmy nic nie zrobili [2LoWS]. Ten problem jest szczególnie istotny w przypadku
rodziców nie mających dostępu do internetu czy gorzej wykształconych. Matkom
wcześniaków nie przysługuje żadna opieka psychologiczna;
długim czasem oczekiwania na pomoc lekarską. W każdej sytuacji konieczność
czekania na wizytę u lekarza jest uciążliwa, jednak w przypadku wcześniaka może
mieć to bardzo poważne konsekwencje. W badanej przez nas rodzinie dziecku gro-
ziło porażenie mózgowe i potrzebna była terapia zapobiegająca (uciskowa metoda
Wojty). W państwowym ośrodku nie było wolnych terminów zabiegów, należałoby
czekać kilka miesięcy a wtedy mogłoby być już za późno na leczenie – dziecko
miałoby trudności z poruszaniem się. Jedynym rozwiązaniem było wzięcie kredytu
na leczenie, które ostatecznie kosztowało ok. 20 tys. Rodzice dziecka nie otrzymali
żadnego dofinansowania ze środków publicznych;
ograniczaniem możliwości opieki nad dzieckiem będącym w szpitalu. Pobyt wcze-
śniaka w szpitalu może trwać nawet kilka miesięcy. W tym czasie matka narażo-
na jest na różnego typu problemy związane przede wszystkim z ograniczeniami
87
opieki nad dzieckiem. Matki mogą korzystać z przyszpitalnych internatów, ale tylko
jeśli nie mieszkają w mieście, w którym znajduje się szpital. W przypadku Instytutu
Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi zakwaterowanie w internacie to koszt 15 zł
na dobę. Dużą uciążliwością dla matek wcześniaków przebywających na oddziale
jest ograniczenie możliwość tzw. kangurowania. Jest to metoda terapii wcześnia-
ków, polegająca na dłuższym, bezpośrednim kontakcie dziecka z matką – matka
rozebrana od pasa w górę kładzie dziecko na piersi i mocno przytula kawałkiem
materiału do tułowia, tak by dziecko czuło się jak w brzuchu. Taki kontakt uspokaja
dzieci, czujące zapach matki i rytm jej serca. Kangurowane korzystnie wpływa na
rozwój dziecka (skraca czas sztucznej wentylacji oraz karmienia sondą, stabilizu-
je akcję serca i oddechu) oraz stan matki: wywołuje zwiększone zainteresowanie
karmieniem piersią i tym samym jest jedną z metod zwiększenia produkcji mleka.
W sytuacji, gdy na jednej sali stoi ponad 10 inkubatorów, nie ma warunków ani
zgody personelu szpitala na to, by matki kangurowały tak często jak by chciały. Nie
pozwalali nam kangurować, nawet było w tej sprawie zebranie rodziców, wysto-
sowaliśmy petycję do dyrekcji z żądaniem informacji i możliwości kangurowania
[2LoWS];
brakiem odpowiedniego wyposażenia dla wcześniaków. W związku z małą wagą
i rozmiarem wcześniaków matki mają trudności z kupieniem odpowiednich ubra-
nek i sprzętów: pieluch, smoczków, butelek: Nic nie było dostosowane (…) butelki
za duże, najmniejsze pampersy miała od pachy do kolan, nie było ubranek na 40
centymetrów… W Matce Polce najmniejsze są na 50 cm, tam na miejscu jest sklep,
no ale my potrzebowaliśmy czterdziestkę. Poza tym te kaftaniki takie brzydkie są…
To kupowaliśmy z lalki Baby Born. (…) Ona miała smoczek od butelki ze szpitala,
zatkaliśmy smoczek szmatką, ten najmniejszy rozmiar zero mogła ssać jak miała
pół roku [2LoWS]. Niewątpliwie dostępność wielu produktów jest coraz większa
(np. dzięki możliwości zakupu zagranicą), jednak barierą nie do pokonania dla wie-
lu osób są ceny tych rzeczy.
88
Załącznik: Scenariusz do badania jakościowegoStruktura wywiadu
1. Wywiad wprowadzający – 1 godz.
2. Teren – 2 godz.
3. Wywiad dopełniający w domu/ mieszkaniu – 2 godz.
[Czas realizacji poszczególnych części wywiadu może się nieco zmieniać np. jeśli pogo-
da będzie mało sprzyjająca trudno oczekiwać żeby respondentka z dzieckiem i mode-
ratorem spędziły dwie godziny na dworze. W takim przypadku trzecia część wywiadu
będzie trwać dłużej].
CZĘŚĆ I – WYWIAD WPROWADZAJĄCY (część nagrywana)
Przychodzimy do matki jak najwcześniej (tak, żeby nie miała zbyt dużo czasu na przygo-
towanie się – „wysprzątanie” mieszkania itd.), ale w momencie, gdy ona czuje się wystar-
czająco bezpiecznie („nie jest w piżmie”). Z każdą matką moderator powinien telefonicz-
nie ustalić godzinę spotkania.
[Towarzysząc matce w porannych przygotowania moderator ma szansę uzyskać kilka
rzeczy:
przedstawić zasady całego spotkania
nawiązać kontakt z matką i zbudować atmosferę zaufania
poznać lepiej matkę, rodzinę, jej sytuację/ kontekst dla wywiadu i badania
stworzyć listę miejsc i osób, które stanowią codzienną mapę aktywności matki/
dziecka; miejsce te są o tyle istotne, że poprzez miejsca i ludzi będziemy analizo-
wać mapę problemów, z jakimi boryka się matka]
Przedstawienie respondentce reguł spotkania
dla kogo jest badanie: UW, firma AXA Polska oraz Akademia Rozwoju Filantropii we
współpracy z firmą badawczą IQS
czas trwania wywiadu: przedstawić ile godzin będzie trwał wywiad
temat spotkania: to, co ułatwia oraz to, co utrudnia życie młodej matce;
info o nagrywaniu części rozmowy oraz robienia notatek
zapewnić respondentkę, że oczywiście gwarantujemy anonimowość i poufność
info o tym, że chcielibyśmy również zrobić kilka zdjęcia. [Na początek pytamy
o możliwość zrobienia zdjęcia mieszkania/ domu, pokoju dziecka, innych pomiesz-
czeń. Oprócz tego w trakcie wywiadu moderator robi zdjęcia miejsc odwiedza-
nych razem z matką. Szczególnie istotne są te elementy rzeczywistości/ miejsca,
89
które wiążą się w jakikolwiek sposób z ‘problemami młodej matki’. Oznacza to
oczywiście konieczność posiadania przez moderatora cyfrowego aparatu foto-
graficznego].
Respondentka i jej rodzina
Moderator pyta o:
imię, wiek kobiety
gdzie kobieta pracowała przed urodzeniem dziecka/dzieci; czy planuje tam wrócić;
jak długo planuje być na urlopie wychowawczym
dziecko/dzieci: wiek, co lubią robić, jakie są
mąż/ partner: gdzie pracuje?
wolny czas kobiety: co szczególnie lubi robić, gdy ma wolny czas
Mapa miejsc
Celem tej części jest stworzenie mapy miejsc, w których kobieta bywa z dzieckiem co-
dziennie.
Moderator pyta o takie miejsca i zapisuje je na kartce. Następnie moderator dopytuje
o miejsca, w których kobieta bywa rzadziej: raz w tygodniu, kilka razy w miesiącu, kilka
razy do roku – wszystko notuje. Ta lista będzie podstawą do odwiedzin w terenie oraz
do dalszej rozmowy.
CZĘŚĆ II – TEREN (moderator robi notatki)
Zaczynamy zgodnie z codziennym rozkładem zajęć matki.
Moderator prosi o pokazanie miejsc, które są często (prawie codziennie) odwiedzane.
Wywiad będzie realizowany w styczniu, kiedy nie odwiedza się wielu „miejsc letnich” (pla-
cu zabaw, miejsc odwiedzanych podczas długiego spaceru itp.) – trzeba o to dopytać.
Każde odwiedzane miejsce jest fotografowane.
W trakcie odwiedzin każdego miejsca moderator dopytuje o to:
co utrudnia życie młodej matce w tym miejscu;
jak można by ten problem rozwiązać – czy respondentka ma jakiś pomysł;
co w tym miejscu jest „przyjazne” dla matki z dzieckiem;
zdarzenia/ historie związane z tym jak inni pojawiający się w tym miejscu reagują
na kobietę jako na matkę; jakie są zachowanie ludzi, komentarze;
trzeba dopytać (jeśli to nie pojawi się wcześniej) o sytuacje szczególne np. kar-
mienie dziecka piersią w miejscu publicznym, przewijanie – jak kobiety sobie z tym
radziły, czy to był dla nich problem, dlaczego?
[W tej części chodzi o odtworzenie codziennych zajęć matki, przyjrzenie się miejscom,
które odwiedza ona z dzieckiem i zobaczenie jakie problemy to stwarza a także o śle-
dzenie reakcji otoczenia na kobietę z dzieckiem. Chcemy tu także poznać emocje kobiet
związane z problemami, które napotykają w kolejnych miejscach].
90
CZĘŚĆ III – WYWIAD DOPEŁNIAJĄCY (nagrywany)
Po powrocie do domu/ mieszkania.
Problemy młodej matki
Celem tej części rozmowy jest pogłębienie i rozwinięcie tematów, które są związane
z byciem młodą matką.
Moderator dopytuje o miejsca nie omawiane na spacerze, ale wcześniej wymienione
w mapie miejsc (w pierwszej części, wywiadu).
Jeśli wcześniej się nie pojawiły dopytuje również o:
odwiedziny u lekarza
załatwianie spraw w urzędach
zakupy w dużym centrum handlowym/supermarkecie
spotkania z rodziną
odwiedziny u znajomych
zajęcia dla dzieci (taniec, basen itp.)
zajęcia dla młodych matek, na które mogą się wybrać razem z dziećmi (gimnasty-
ka, kino z filmami dla dorosłych itp.)
odprowadzanie i przyprowadzanie starszego rodzeństwa z przedszkola, szkoły
(jeśli dotyczy)
wyjazdy/ wakacje
wyjścia do restauracji
inne miejsca (koniecznie dopytać czy takie są)
W każdym z w/w przypadków pytamy, co w tych miejscach utrudnia matce funkcjono-
wanie, co jest dla niej „przyjazne”. Szczególny nacisk kładziemy na zachowanie/reakcje
innych ludzi w danej sytuacji, w kontakcie z młodą matką i emocje kobiet (jak się tam
czują?).
Po omówieniu miejsc, w których kobieta bywa z dzieckiem, moderator pyta, czy są takie
miejsca (jakie?) do których respondentka chciałaby pójść z dzieckiem, a ma wrażenie, że
nie może (dlaczego nie może?).
Moderator pyta ogólnie o to, co zmieniło się w życiu kobiety po urodzeniu dziecka –
z odwiedzania jakich miejsc, wykonywania jakich działań zrezygnowała i dlaczego (bo
np. czułaby się niezręcznie, byłoby to „niewskazane” dla dziecka, nie można tam pójść
z dzieckiem – dlaczego? itp.)
Dalej moderator dopytuje:
Którą część dnia spędzanego z dzieckiem najbardziej Pani lubi? Dlaczego?
A która część dnia jest dla Pani najbardziej uciążliwa? Dlaczego?
91
Matka vs inne osoby z otoczenia
Moderator pyta:
Kto razem z Panią zajmuje się dzieckiem w ciągu zwykłego dnia w tygodniu? (mo-
derator na środku czystej kartce wpisuje „dziecko” a obok zapisuje wszystkie oso-
by, które zajmują się dzieckiem).
Co dokładnie te osoby robią „przy dziecku”?
Czy jest Pani zadowolona z tej pomocy, czy coś się Pani w tym nie podoba – jeśli
tak, to czy mówi to Pani tym osobom, czy raczej przemilcza? – dopytać o oddziel-
nie o każdą z osób zajmującą się dzieckiem.
Moderator dopytuje, czy kobieta ma jakiś kontakt ze swoim pracodawcą, czy ta osoba się
nią interesuje (pyta kiedy wróci z urlopu itd.), czy kobieta ma wrażenie, że pracodawca
czeka na jej powrót, czy może wręcz przeciwnie?
Moderator, na oddzielnych karteczkach, ma zapisane osoby, z którymi „kontaktuje się”
matka. Są to osoby wymienione wcześniej oraz – jeśli nie pojawiły się wcześniej: ojciec
dziecka, matka respondentki, ojciec respondentki, teść, teściowa, siostra respondentki,
brat respondentki, pediatra, przedszkolanka, sąsiadka, znajoma mająca dziecko, znajo-
ma bez dziecka, teściowa, teść, znajome z forum internetowego, pracodawca, koleżanki
z pracy, pracownicy urzędów, sprzedawcy. [Jeśli pojawią się jeszcze inne osoby modera-
tor wpisuje je na oddzielne kartki].
Moderator prosi badaną o podzielenie tych osób (karteczek) na kategorie:
najbardziej ją wspierają
wspierają/ pomagają
utrudniają/ przeszkadzają
najbardziej jej utrudniają/ przeszkadzają
Moderator dopytuje dlaczego te osoby znalazły się w tych kategoriach? W czym te osoby
wspierają, pomagają? W czym przeszkadzają, utrudniają jej zajmowanie się dzieckiem?
Moderator prosi kobietę o ułożenie kolejność w obrębie dwóch skrajnych kategorii (naj-
bardziej wspierają oraz najbardziej utrudniają/ przeszkadzają). Moderator dopytuje dla-
czego taka kolejność?
Poszczególne osoby z otoczenia matki
Pogłębiamy relację matki z interesującymi nas osobami z jej otoczenia.
Moderator dopytuje kolejno o: matkę badanej, ojca jej dziecka, pediatrę.
Jak komentują, co mówią o niej jako o matce, o jej zachowaniu, zwyczajach, podejściu do
dziecka? = moderator prosi, żeby kobieta wyobraziła sobie, że na chwilę staje się swoją
matką. Co wtedy mówi o niej jako o matce, jak ją ocenia jako matkę? [potem to samo z oj-
cem dziecka i pediatrą = chodzi o to, żeby kobieta wczuła się kolejno w role tych trzech
wymienionych osób i spróbowała odtworzyć, co one mówią o niej jako o matce].
92
Ona jako matka
Matka ma sobie wyobrazić, że na chwilę staje się własnym dzieckiem. Co jako dziecko
mówi o matce?
Dopytać także o :
Sytuacje, zdarzenia, kiedy kobieta była szczególnie dumna z siebie jako matki.
Z czego jeszcze jest zadowolona?
Sytuacje, zdarzenia, kiedy była szczególnie załamana sobą jako matką. Z czego
jeszcze jest niezadowolona?
W sumie, jak ocenia te lata bycia matką? Co się udało, co się nie udało?
Idealna matka
Moderator podaje listę określeń. Kobieta wybiera 5 określeń najlepiej opisujących „ide-
alną matkę”
LISTA:
Aktywność Kreatywność Skromność Zabawa
Bezpieczeństwo Optymizm Spokój Zaufanie
Beztroska Pewność siebie Spontaniczność
Bliskość Podziw Sukces/ zwycięstwo
Charyzma Praktyczność Swoboda
Ciepło Przyjaźń Szacunek
Dostępność Przyjemność Szczerość
Inteligencja Radość Towarzyskość
Kontrola Siła Wyjątkowość
Moderator: mówiliśmy o wzorze „idealnej matki” ale skąd Pani wie, że właśnie taka po-
winna być, tak powinna się zachowywać „idealna matka”?
Dalej moderator dopytuje:
Czy respondentka zna osobiście matki pasujące do obrazu „idealnej matki”. Co ro-
bią? Czego nie robią?
Gdyby mogła ‘wziąć’ od takich matek 3 cechy (aby być jeszcze lepszą matką), co to
by było?
Często teraz się mówi, że obecnie matki inaczej wychowują dzieci niż pokolenie ich
matek – co badana o tym myśli? Co jest – jeśli jest – rzeczywiście innego, a co jed-
nak jest takie samo? Jak kobieta myśli, czy teraz jest łatwiej czy trudniej być matką?
Pod jakim względem łatwiej pod jakim trudniej? Dlaczego?
Na koniec moderator prosi kobietę o wyobrażenie sobie „idealnego świata młodej matki”
– jaki jest ten świat, jak wygląda zwykły dzień matki w tym świecie?
93
Zakończenie:
Moderator wręcza respondentce dzienniczek i prosi o wypełnianie go przez 7 ko-
lejnych dni oraz o odesłanie w kopercie (zaadresowanej i ze znaczkiem, którą wrę-
cza moderator)
Podziękowanie
94
Załącznik: Kwestionariusz do badania ilościowego
P1. Chcemy porozmawiać o Pani codziennym dniu spędzanym z dzieckiem i o proble-
mach, które się wtedy pojawiają. Proszę powiedzieć, czy opisane niżej sytuacje prze-
szkadzają, czy nie przeszkadzają Pani podczas zwykłego dnia.
to mi
bardzo
przeszka-
dza
to mi
trochę
przeszka-
dza
to raczej
mi nie
przeszka-
dza
to w ogó-
le mi nie
przeszka-
dza
nie
dotyczy
Samochody zaparkowane na chodnikach
i utrudniające przejście z wózkiem
Wysokie krawężniki utrudniające porusza-
nie się z wózkiem
Krzywe chodniki po których trudno poru-
szać się z wózkiem
Problem z otworzeniem drzwi i wjechaniem
do sklepu, gdy ma się wózek
Wąskie przejścia między regałami w skle-
pach
Schody przy wejściu do sklepów
Podczas zakupów, trzymanie koszyka
i jednoczesne pchanie wózka
Problem z wejściem do autobusów
i tramwajów, jeśli nie są przystosowane
dla wózków
Niemiłe zachowanie sprzedawców, gdy
jestem z marudzącym dzieckiem w sklepie
Proszenie nieznanych osób o pomoc przy
wsiadaniu do autobusów, tramwajów
Niemiłe reakcje osób na poczcie lub w urzę-
dzie, gdy będąc z dzieckiem chcę załatwić
sprawę bez kolejki
Problem z zapisaniem dziecka na wizytę
w przychodni
Długi czas oczekiwania w poczekalni mimo,
że było się wcześniej zapisanym
95
Niesympatyczni lekarze pediatrzy
W przychodni, jedynie formalne rozdziele-
nia pomieszczeń dla dzieci zdrowych
i chorych
W przychodni, brak miejsca do zabawy
dla dzieci
Brak placu zabaw w okolicy
Nieogrodzony plac zabaw, na który mogą
wchodzić zwierzęta
Stare i niebezpieczne sprzęty na placu
zabaw
Tłok na placu zabaw, takich placy jest za
mało
Brak specjalnego miejsca do karmienia pier-
sią i przewijania w miejscach publicznych
Mało lub brak specjalnych miejsc do par-
kowania dla rodziców z dziećmi w centrach
handlowych
Głośna muzyka w centrach handlowych
Niemiłe reakcja otoczenia, gdy jestem
z dzieckiem w kawiarni, restauracji
Niemiłe podejście personelu, gdy jestem
z dzieckiem w kawiarni, restauracji
Dym papierosowy w kawiarni, restauracji
Brak specjalnych krzesełek dla dzieci
w kawiarni, restauracji
Obcy ludzie w sklepie, w parku, którzy chcę
dotykać, pogłaskać moje dziecko
Komentarze obcych ludzi na temat zacho-
wania mojego dziecka, dawanie przez nich
„dobrych rad”
Przekonanie innych, że jestem „kurą domo-
wą”, że o niczym innym nie potrafi rozma-
wiać, tylko o dziecku, że się „nie rozwija”
Uzależnienie od rodziny, których muszę
prosić o pomoc, gdy chcę gdzieś wyjść bez
dziecka
96
P2. Spędzanie czasu z dzieckiem daje dużo radości, ale zdarzają się także i męczące dni,
męczące sytuacje. Czy zdarzyło się Pani:
tak, czę-
sto się tak
czuję
tak, czasa-
mi się tak
czuję
rzadko się
tak czuję
nigdy się
tak nie
czułam
nie
dotyczy
mieć wrażenie, że nie ma Pani z kim poroz-
mawiać na temat problemów związanych
z zajmowaniem się dzieckiem
mieć wrażenie, że nie ma Pani żadnej po-
mocy i cała opieka nad dzieckiem jest
na Pani głowie
mieć wrażenie, że nie radzi sobie Pani
z pielęgnacją dziecka
mieć wrażenie, że nie radzi sobie Pani
z wychowywaniem dziecka
mieć wrażenie, że w ogóle nie ma Pani
czasu dla siebie
mieć wrażenie, że jest Pani „odcięta” od
świata, ciągle sama z dzieckiem
mieć wrażenie, że jest Pani – jako matka
– ciągle oceniana przez swoją rodzinę
P3. Czy Pani dziecko/dzieci chodzi/ło obecnie do przedszkola lub chodziło w przeszłości?
TAK NIE
P4. Czy zgadza się Pani z następującymi stwierdzeniami:
zdecydo-
wanie się
zgadzam
raczej się
zgadzam
raczej się
nie zga-
dzam
w ogóle
się nie
zgadzam
przedszkole to głównie „wylęgarnia chorób”
trzylatek nie jest jeszcze gotowy żeby iść do
przedszkola
dla dzieci w wieku przedszkolnym ważny jest kon-
takt z rówieśnikami a przedszkole to zapewnia
przedszkole to tylko „przechowalnia”, dziecko
niczego się tam nie uczy
dla dziecka w tym wieku jest lepiej, gdy zajmuje się
nim np. babcia niż gdy idzie do przedszkola
dzieci, które chodziły do przedszkola lepiej się
uczą w szkole podstawowej
97
P5. Czy obecnie pracuje Pani zawodowo (na etacie)?
TAK – przejść do P6. NIE – koniec wywiadu
P6. Czy w pracy
tak nie nie dotyczy
pracowała Pani o godzinę krócej, podczas karmienia piersią
pracodawca pozwala Pani pracować w elastycznym wymiarze
godzin ze względu na to, że ma Pani małe dziecko
ma Pani problemy z braniem dni wolnych na opiekę nad
dzieckiem
ma Pani wrażenie, że ze względu posiadanie dziecka nie
awansuje Pani tak szybko jak inni
pracodawca robił Pani jakieś trudności po powrocie do pracy
z urlopu
bała się Pani powiedzieć pracodawcy, że jest w ciąży
98
Załącznik: Szczegółowe zestawienie informacji na temat respondentek w badaniu jakościowym.
Kod
wywiadu
Miejsco-
wość
Informacje
o dzieciach
Wy-
kształ-
cenie
Dochód Wiek Sytuacja zawodowa Sytuacja
zawodowa
męża/part-
nera
1WaWW Warszawa Zuzia 1,5
roku
Wyższe Wyższy 30 Nigdy nie pracowała Jest informa-
tykiem
2StWW Stróża
pod
Łodzią
Julka
– chodzi do
przedszkola
Hania – 1,5
roku
Wyższe Wyższy Uczyła w szkole w
klasach 1-3 w szkole
muzycznej, po pierw-
szym dziecku nie
wróciła do pracy
Jest przed-
stawicielem
firmy na
okręg łódzki
3LoWS Łódź Agata 3 lata
(wcześniak)
Wyższe Średni Nauczycielka naucza-
nia zintegrowanego;
od 3 lat na urlopie
wychowawczym,
od września planuje
wrócić do pracy
(szkoła podstawowa),
Jest urzędni-
kiem samo-
rządowy
4PaSS Pabianice Kasia 4
miesiące
Średnie Średni Na urlopie macie-
rzyńskim, ale za mie-
siąc wraca do pracy:
kadrowa i księgowa
Prowadzi
sprzedaż
i magazyn
w firmie
(hurtownia)
5SieSS Siedlce Olka 15 lat
Karolina
12 lat
Julka 2 lata
Średnie Średni
i niższy
37 Na urlopie wycho-
wawczym; pracuje
jako salowa; od wrze-
śnia robi roczny kurs
zaoczny na opiekuna
medycznego
Pracuje
w FSO jako
ślusarz
6SieSS Siedlce Ola Średnie Średni 26 Pracowała w TP
w biurze obsługi
klienta
Partner;
Pracuje
w małej fir-
mie produku-
jącej meble
99
7PruWN Pruszków Piotrek 6 lat
Agnieszka
4 lata
Alicja 3
miesiące
Wyższe Niższe 29 Na urlopie macie-
rzyńskim; wcześniej
pracowała w szkole
specjalnej, jako na-
uczycielka angielskie-
go; zrobiła ostatnio
studia podyplomowe
(pedagogika przed-
szkolna i kształcenie
zintegrowane)
Z wykształce-
nia geograf;
chwilowo
bezrobotny,
pracował
w banku
8CeWS Celesty-
nów
Grześ 3 lata
Basia 8
miesięcy
Wyższe Średni 27 Dwa razy w tygodniu
prowadzi zajęcia na
UW; robi doktorat
Ma własną
działalność
gospodarczą
– handluje
artykułami
pościelowymi
9ZgWW Zgierz Olek 4 lata
Szymek 16
miesięcy
Wyższe Średni 35 Pracuje dorywczo
– jest kuratorem
społecznym (dla
dorosłych)
Jest informa-
tykiem
10CzWS Często-
chowa
Filip 16
miesięcy
Wyższe Średni 24 Nie pracowała; od
września chce za-
cząć pracować
Pracuje
w serwisie
komórkowym
11CzWS Często-
chowa
7 lat i 2
miesiące
Wyższe Średni 34 Pracowała w
hurtowni w dziale
handlowym; obecnie
na urlopie macie-
rzyńskim
Pracuje
w tej samej
hurtowni, na
stanowisku
produkcyj-
nym
12CzSS Często-
chowa
Marcel 16
miesięcy
Średnie Średni 21 Ma z koleżanką sklep
spożywczy; od razu
po porodzie wróciła
do pracy
Partner;
Obecnie jest
na urlopie
wychowaw-
czym;
Pracuje w fir-
mie produk-
cyjnej, a na
urlopie sobie
dorabia
13TarSS Tarnów Ewa – 9 lat
Tomek – 7
tygodni
Poma-
turalne
Średni 29 Na urlopie macie-
rzyńskim; pracuje w
dziekanacie jednej
z tarnowskich szkół
wyższych w dziale
administracyjnym
jako referent
Od paru mie-
sięcy pracuje
w Dublinie
100
14TarSS Tarnów Igor 3 lata Wyższe Średni 28 Pracowała w handlu,
ale obecnie nie
pracuje
Pracuje
w firmie de-
veloperskiej
15WrWS Wrocław Wojtek 8
miesięcy
Wyższe Średni 22 Nie pracuje, zanim
urodziła dziecko pra-
cowała dorywczo
Ojciec
dziecka nie
mieszka
z nimi, ale
planują
wspólne
mieszkanie;
Pracuje, ale
nie przez 8
godzin
16WrSS Wrocław Ela 7 lat
Karol 15
miesięcy
Średnie Średni 34 Przed urodzeniem
dziecka straciła
pracę w handlu
Pracuje
w hurtowni
materiałów
budowlanych
Koordynacja wydania:
Inwestycje Społeczne sp. z o. o.
ul. Marszałkowska 21/25/55
00-628 Warszawa
tel. 022 825 68 50
www.inwestycjespoleczne.pl
kontakt@inwestycjespoleczne.pl
top related