Download - Ostatni Dzień Pary
-
1
Ostatni dzien pary Antologia opowiada konkursowych
Krakon 2013
-
2
Tytu oryginau Ostatni dzie pary
Copyright 2014 by Anna Katoch, Krzysztof Piskorski, Grzegorz Pirkowski, Adam Podlewski, Karolina Cisowska, Bartosz Szczygielski, Jacek Wrbel, Marcin Podlewski, Gerard Nibybyowski, Anna
Guszek, Magorzata Wieczorek, Maria Dunkel, Paulina Kuchta, Aleksander Daukszewicz, Ida miejewska, Filip Laskowski, Kornel Mikoajczyk, Dariusz Nogal, Przemysaw Zako
Redaktor odpowiedzialny
Maciej Pitala
Jury konkursu: Anna Katoch, Romuald Pawlak, Krzysztof Piskorski, Micha Stonawski
Koordynacja zbioru: Maciej Pitala, Karolina Cisowska
Korekta: Agnieszka Chojnowska
Ilustracje wewntrzne: A.A.Turkiewicz, Ewa Skuza, Karolina Cisowska, Luiza Poycka, Joanna Szulc
Ilustracja na okadce: Mikoaj Luba
Projekt graficzny okadki: Rotter Kadr
Skad i amanie: Karolina Cisowska
Media relations: Karolina Cisowska
ISBN 978-83-64510-01-4
Wydanie II
Wydawca:
Fundacja Historia Vita Os. Akademickie 6/22
31-866 Krakw e-mail: [email protected]
http://www.historiavita.pl/
Wydawnictwo Solaris
Ul. Warszawska 25a
11-034 Stawiguda
e-mail: [email protected]
http://wydawnictwosolaris.pl/
Klub Krakowskie Smoki
http://krakowskiesmoki.historiavita.pl/
https://www.facebook.com/OstatniDzienPary
-
3
Wstp
Zawsze uwaaem, i konwenty winny midzy innymi zajmowa si promowaniem fantastyki.
Kady konwent jest przecie nie tylko witem dla samych fantastw, ale i okazj do zaprezentowania si
tym, ktrzy z fantastyk (szeroko pojt) czy z fandomem nie mieli dotd wiele wsplnego. A czy wydanie
antologii skadajcej si gwnie z opowiada debiutantw nie spenia takiej roli? Gdy rozpoczynay si
prace nad kolejn edycj Krakonu, powsta pomys, by wyda antologi opowiada pasujcych do niego
konwencj. Wybrane zostay dwa zagadnienia: postapokalipsa i steampunk.
Wszelkie obawy, jakie miaem jako organizator przed rozpoczciem konkursu, nie sprawdziy
si. Ani obawa dotyczca frekwencji, ani ta dotyczca jakoci nadsyanych prac. Nadesano ponad sto
prac, z ktrych wiele byo na dobrym i bardzo dobrym poziomie. Cho udao si wybra cztery najlepsze
(wybr trzech, jak planowano, okaza si niemoliwy), to wszystkie finaowe opowiadania zasugiway na
publikacj. To wanie dlatego powstaa antologia, bdca zbiorem ju ponad dwudziestu opowiada.
Zostaa tez wzbogacona o ilustracje dziki pracy wietnych grafikw, ktrym serdecznie za to dzikuj.
Konkurs przeznaczony by dla debiutantw, cho biorcy w nim udzia mogli mie ju na swoim
literackim koncie wydane opowiadania. Jego celem byo promowanie modych, dopiero rozpoczynajcych
karier pisarzy. Opowiadania nagrodzone, ktre ju ukazay si w mniejszej wersji antologii, spotkay si
z bardzo dobrym odbiorem, a laureaci konkursu z propozycjami publikowania w czasopismach i antolo-
giach.
Konkurs ten nie mg oby si bez jury, na ktre skadali si: Anna Katoch, Romuald Pawlak,
Krzysztof Piskorski i Micha Stonawski. Wykonali oni wiele pracy i czsto mieli przed sob bardzo ciki
wybr, biorc pod uwag poziom opowiada. Bardzo dzikuj im za ich zaangaowanie i powicony
czas. Praca z nimi by czyst przyjemnoci
Szczeglnie podzikowania nale si rwnie laureatce konkursu - Karolinie Nem Cisow-
skiej, ktra woya wiele pracy w to, by wersja rozszerzona zbioru ukazaa si. To dziki jej pracy i jej
motywacji udao si tego dokona. Podzikowania nale si te Agnieszce Chojnowskiej za redakcj
zbioru.
Dzikuj wszystkim, ktrzy pomagali przy tej antologii, a byo ich niemao, bo dziki nim czytel-
nik dostanie naprawd wartociowy zbir opowiada.
Maciek Toudi Pitala
-
4
Spis Treci
Wstp, Maciej Pitala 3
Krlewskie dzieci, Anna Katoch 5
Mapiarnia, Krzysztof Piskorski 10
Kuka, Grzegorz Pirkowski 24
Pierwszy czowiek w eterze, Adam Podlewski 31
Ostatni dzie pary, Karolina Cisowska 37
Dni naszej haby, Bartosz Szczygielski 42
Czowieszyna, Jacek Wrbel 48
Doktor Dietl ratuje wiat, Marcin Podlewski 54
Ktrego nie ma, Gerard Nibybyowski 60
Szkieko i oko, Anna Guszek 67
Zona Krakw, Magorzata Wieczorek 73
Wojna adaptacyjna, Maria Dunkel 79
Radioaktywny blues, Paulina Kuchta 85
Owieczki, Aleksander Daukszewicz, 89
Panna Anna i chopiec z drewna, Karolina Cisowska 95
Kolebka, Filip Laskowski 102
Fin de sicle, Ida miejewska 108
Apokanibalipsa, Kornel Mikoajczyk 114
Golem z Festung Krakau, Daniel Nogal 122
Steampark Jurajski, Przemysaw Zako 128
Patronat medialny
-
5
Krlewskie dzieci
Anna Katoch ilustrowaa Karolina Cisowska
Niebo nad ich gowami ma kolor krwi
od tak dawna, e adne z dzieci nie pamita ju
dokadnie, jak wygldao dawniej.
Dziewczynka przypomina sobie jedynie, e
byo niebieskie, ale jak niebieskie? Modre
niczym oczy jej braciszka czy bkitne jak
korale, ktre z dalekich krain przywozili bro-
daci kupcy, a moe przypominao lazurowy
klejnot w rkojeci ojcowskiego miecza? To
przecie trzy rne kolory, a ona, cho wik-
szo czasu spdza w nikym blasku pochodni,
wci jeszcze potrafi rozrnia barwy.
Dni s teraz bardzo krtkie i nastpuj
nieregularnie po zbyt dugich nocach. W tych
nielicznych chwilach, gdy niebo rozpala si
czerwieni, dziewczynka wychodzi na mury
dumnego niegdy grodu Kraka i spoglda na martwe miasto.
Krga kocielna wiea i rozoysty zamek, pomidzy ktrymi kad si cienie w kolorze zszarzaej
purpury, bielejce od koci ulice i drewniane ciany domw, ktre z wolna poera niesiona przez rzek
mier.
Braciszek dogania siostr i chwyta jej do swoj jedyn ocala doni. Urs przez ostatnie tygo-
dnie a moe to byy miesice? ubranie, ktre jeszcze niedawno idealnie na niego pasowao, teraz pka
w szwach pod naporem rozwijajcego si ciaa. Dziewczynka za to pozornie nie zmienia si wcale, wci
tak samo chuda i drobna jak wtedy, gdy po raz pierwszy usyszaa o smoku. W rzeczywistoci jednak jest
o wiele starsza, ni wskazywaaby na to jej dziecica twarz i paskie piersi. To nie krew miesiczna uczy-
nia j kobiet, ale wiadomo, e teraz braciszek ma tylko j.
-
6
Szepty nianiek w ciemnoci, zotej i mikkiej od pomieni kagankw, tak to si zaczo.
Mwiy, e nadciga ze wschodu.
Mwiy, e nadciga, poerajc po drodze wsie i miasteczka.
Odkd smok przyby, Wisa jest zatruta i niesie ze sob mier t znale mona wszdzie, ale w
wodzie jest jej najwicej. Kady, kto dotknie leniwie pyncego nurtu, prdzej czy pniej rozpuszcza si
jak pozostawiona na letnim socu grudka zwierzcego tuszczu.
Dziewczynka umiecha si do chopca, ktry ma tylko jedn rk i jedno oko, i ktry wci jest jej
ukochanym braciszkiem.
Tamtej zotej i mikkiej nocy tulia go pod puchow pierzyn.
Mylisz, e smok jest wikszy ni ko, na ktrym jedzi tatu? zapyta.
Nie wiem odpara.
Wikszy ni caa stajnia?
Moe.
Kiedy dorosn, wezm miecz i go
zabij!
Oczywicie, a teraz ciii, pij.
Cisza, niespokojny oddech wyrwna
si i dziecko zasno; lina z potwartych
ust powoli spyna na odsonite rami
starszej siostry.
Tak wanie wszystko si zaczo.
Zmrok zapada szybko i gwatownie,
jakby kto narzuci na rdo wiata koc.
Dziewczynka schyla si po pochodni, ktr
zawsze nosi ze sob, a potem pewnymi ru-
chami krzesze ogie. Brat obserwuje j
uwanie, jego oko lni w cuchncej gnij-
cym misem ciemnoci.
Wracaj do zamku, gdzie wita ich
pustka komnat, w ktrych si wychowywali.
S krlewskimi dziemi, lecz to nie-
wiele znaczy i niegdy take niewiele zna-
czyo. Krl ma on i wiele naonic, a one
-
7
obdarzyy go potomstwem licznym jak ziarenka maku. Wszystkie crki maj niaki, ktre czesz ich ja-
sne wosy i wplataj w nie kwiaty, a potem opowiadaj bkarcim krlewnom bajki o zamorskich ksi-
tach, ktrzy kiedy przybd, by poprosi je o rk. Wszyscy synowie ucz si jedzi konno i trzyma
miecz, jeszcze zanim na dobre odrosn od ziemi. Dziewczynka i chopiec nie byli ani najbardziej ani naj-
mniej wani z krlewskich dzieci, czyo ich tylko to, e wyszli z ona jednej matki.
Dziewczynka zastanawia si czasem, dlaczego wanie oni zostali wybrani, ale to tak naprawd
take nie ma znaczenia.
Szepty stajennych w mroku, gorcym i lepkim od zwierzcego potu, tak byo pniej.
Opowiadali, e przybywa ze wschodu, poerajc wioski i miasteczka.
Opowiadali, e nikomu jeszcze nie udao si go pokona, cho wielu prbowao, czy to si ora,
czy te sprytem.
Tamtej gorcej i lepkiej nocy tulia braciszka pord siana, ciepa koskich cia i woni strachu.
Czy smok jest wikszy ni stajnia? zapyta.
Nie wiem odpara.
Wikszy ni kocielna wiea?
Ciii, posuchaj, ogiery r niespokojnie, pewnie ju ciesz si, e jutro ponios na swych
grzbietach rycerzy, ktrzy zabija smoka.
Dzieci rozpalaj na rodku komnaty ognisko; dym ulatuje przez wskie okna w ciemno. Piek
miso owcy, ktr znalazy dogorywajc przy stopie. Gdy wstaje czerwony dzie, ulice zapeniaj si
ywymi i martwymi zwierztami, a czasem take ludmi. Chopiec nie wie, dlaczego tak si dzieje, jednak
ufa siostrze, ktra tumaczy mu, jakie miso mona je, a jakie nie. Dziewczynka potrafi rwnie rozpo-
zna zdatn do picia wod i wie, jak unika czajcej si wszdzie mierci. Jest mdra, mdrzejsza ni do-
roli, ktrych czaszki szczerz na ulicach biel zbw i ni krl, ktry dawno temu uciek wraz ze swoj
on, naonicami i dziemi licznymi niczym ziarna maku.
Tylko ona wie, jak przey w wiecie, gdzie jedynym wadc jest smoczy gd.
Chopiec siga po porzucony pod cian miecz, podnosi go z trudem i markuje kilka ciosw. Potem
siada zdyszany obok siostry, pomie ognia wyawia z mroku przetykane zotymi nimi arrasy, krwawy
blask przelizguje si po okuciach skrzy, w ktrych spoczywaj porzucone skarby. Ciemno wydaje si
oddycha wok nich i wci cuchnie psujcym si misem.
Czy smok jest blisko? pyta chopiec.
O tak.
Bardzo?
Tak. Ciii, posuchaj, to bicie jego wielkiego serca.
Chrzecijaski bg zawid, krl postanowi wic zwrci si do starych, na wp ju zapomnia-
-
8
nych bstw.
Szepty ercw w ciemnoci, pachncej ostro jaowcowym dymem, tak byo pod koniec.
Twierdzili, e nikomu jeszcze nie udao si pokona smoka, cho wielu prbowao, czy to si or-
a, czy te sprytem.
Twierdzili, e jedynie ofiara z krlewskiej krwi moe zagodzi gniew bestii.
Tak wanie byo pod koniec.
Gdy chopiec zasypia, z doni wci zacinit na rkojeci miecza, dziewczynka podnosi si
ostronie i z pochodni podchodzi do wypolerowanego miedzianego zwierciada. Teraz nie jest ju
pikna, ale kiedy bya i by moe to miao znaczenie.
Pikne byy jej zote wosy, w ktre niaki wploty biae kwiaty, pikna aobna suknia, w ktr
odziay j kapanki. Jake janiaa uroda krlewskiej crki, gdy staa wraz z bratem na wzgrzu za mia-
stem, jak gono zawodziy paczki i jak wysoki by ofiarny stos.
Chopiec porusza si we nie, ostrze miecza uderza lekko o posadzk. W komnacie rozlega si
dwik, jak zduszona wp harfiana nuta.
Kiedy dorosn szepce dziecko pokonam smoka.
Dziewczynka umiecha si smutno.
Tamtego poranka, ostro pachncego jaowcowym dymem, tulia braciszka w kwietniowym chodzie
i pord piewu ercw. Jake mikka bya do chopca ta, ktrej ju nie ma - i jak wielki lk w oku,
ktre zabray wilane wody.
Czy smok jest wikszy ni kocielna wiea? zapyta.
Nie wiem odpara, gdy niebo na wschodzie pociemniao.
Wikszy ni zamek?
Ciii, jestemy krlewskimi dziemi, pora godnie przyj mier.
Smok jednak nie by wielki jak ko, stajnia, kocielna wiea ani nawet zamek.
By jeszcze wikszy, tak niewyobraalnie olbrzymi, gdy pokn najpierw zoone mu w ofierze
dzieci, a potem cae miasto.
-
9
Anna Katoch - Urodziam si 28 grudnia 1976, z wyksztacenia jestem arabistk, mieszkam w Katowicach. W 2003 podjam jedn z najwaniejszych i najlepszych decyzji w yciu, czyli zapisaam si do lskiego Klubu Fantastyki od tej pory jestem zwizana z fandomem na dobre i ze. Stan posiadanych kotw: dwa, w porywach do trzech.
-
10
Mapiarnia
Krzysztof Piskorski ilustrowaa Karolina Cisowska
Walijski Smok wspi si
tego dnia wysoko ponad chmury
w lodowate, suche przestrzenie,
gdzie od mrozu sztywniay liny,
trzeszczao poszycie, a szron
inkrustowa bulaje z wpraw
upartego rzemielnika wszystko
po to, by unikn geosztormu,
budujcego si poniej lasem czarnych kolumn.
W starej gondoli, pod rufow czci Smoka, tylko jeden piecyk walczy z zimnem,
ktre wdzierao si do rodka szerokimi na palec szczelinami. Gondola, zwana przez pasaerw
pogardliwie mapiarni, nie rozpadaa si tylko dziki mosinym okuciom i metalowym atom.
Od lat dokrcano je tam, gdzie poddawao si drewno, zmczone cigymi skokami z upalnej
wilgoci w mron sucho.
Jill lubi wyobraa sobie, e kiedy wygita w uk podoga podda si z gonym
trzaskiem, a wszystkie mapy Angusa, wszystkie sieroty i posiniaczeni od uderze chopcy, run
w otcha. Ostatnim wspaniaym lotem pokonaj mrone przestrzenie nieba, wejd w warstw
chmur, lnicych ykami etherowych wyadowa, min energetyczne cyklony, zanurz si w
pyliste tumany geosztormw, a w kocu dotr do Ziemi, ktrej nikt z Walijskiego Smoka od
dawna nie widzia.
Jill nie ba si mierci. Mia ju dziesi lat. Wiedzia, e i tak wszyscy skocz na dole.
Co miesic kto z mapiarni gin, robic miejsce kolejnemu maluchowi. Takielunek okrtu, ten
gigantyczny labirynt starych lin, prdko pochania kolejne ofiary, a wrd szeciuset osb, ktre
miay Prawa Pasaerskie, i wrd dwustu czonkw zaogi, zawsze znalaz si kto, kto musia
sprzeda dziecko Smokowi. Nieliczne doyway dnia, w ktrym robiy si za cikie, by cho-
dzi po poszyciach balonw i zbutwiaych drabinkach. To jednak nie koczyo ich suby. Ku-
-
11
lawy Angus odsya je wtedy do innej gondoli, do koszar. Jill wiedzia, e nawet jeli wyjdzie
kiedy z mapiarni, to zapn go w poatany mundur, wsadz mu na gow czako z czerwonym
smokiem, a do rki wsadz bro. Co bardziej naiwni chopcy cieszyli si na t myl, ale Jill wi-
dzia raz bitw. Wystarczyo mu na cae ycie.
Pamita jeszcze, jak Walijski Smok dopad Le Soleil. Okrty spotkay si gdzie za
dwudziestym poudnikiem, ponad bkitnymi wyadowaniami etherowego Golfsztromu. Smok
mia uszkodzone przez burz generatory, wic nie byo mowy o ucieczce, jeden ze statkw mu-
sia spa.
Jill spdzi bitw na takielunku. Naprawia poszycie, dziurawione strzaami z
automatycznych kusz, obserwujc rze na pokadach. Widzia, jak onierze otwierali sobie
brzuchy szablami, rozbijali gowy kolbami, jak cignc za sob smugi krwi spadali w sine
chmury z krzykami blu i strachu. Wreszcie, trafione zbkan armatni kul, balony wodorowe
Le Soleil zapaliy si, a ludzie na pokadach zaczli topnie pod ich arem jak skwarki.
Nie, Jill nie pragn zosta onierzem. Wiedzia, e oni tak samo czsto gin, tak samo
cierpi i boj si. e te maj swoich Kulawych Angusw i rzadko doywaj dwudziestu lat
suby, po ktrych naley im si Prawo Pasaera.
Dzi Jill mg nie myle o ponurej przyszoci. Skulony w jednym kcie z pozostaymi
osiemnastoma mapami, stara si zasn, ignorujc zimno i gd. Byli za wysoko, a na zewntrz
byo za zimno, by ryzykowa wchodzenie na wlice. Jill by pewny, e w taki dzie Angus nie
wejdzie na dugi, chybotliwy mostek, ktry czy ostatni gondol Smoka z mapiarni. Inni
chopcy te to czuli. Stoczyli si wok piecyka, niemal dotykajc jego rozarzonych, eliwnych
bokw. Wielu spao.
Podskoczyli, kiedy drzwi otworzyy si z hukiem, wpuszczajc do rodka lodowaty
powiew. Wejcie przesonia czarna, ogromna sylwetka. Oczy wszystkich sierot powdroway na
kij, ktry trzymaa w doni. Czuli go na grzbiecie niejeden raz.
Czerwona Jane puszcza warkn Angus, wyranie niezadowolony, e musia tu
przyj w taki zib. Dalej, szczury. Ty, ty i ty. I ty, Howley. Nie chowaj si, bo jak ci zdziel...
Do roboty!
Jill znowu by jednym z tych. Czasem myla, e Angus go nienawidzi. A moe
chodzio o to, e wspina si najlepiej z obecnej zaogi? Moe stary dozorca wyczuwa, e Jill
najmniej dba o ycie i dlatego niestraszna mu adna stara drabina ani kadka?
-
12
Chopiec wyszed na mostek. Przed nim pitrzyy si pokady, gondole i kapsuy, ponad
ktrymi unosiy si poatane oboki balonw, sczepione razem trudn do ogarnicia pltanin
starych lin.
Walijski Smok nie starza si adnie.
Dalej! Angus wzi zamach pak.
Przeszli przez chybotliwy mostek, weszli na drabinki, ostronie pokonali trzeszczc
desk, rozpit nad przepaci midzy dwoma duymi balonami. Sztorm w dole ustpowa.
Etherowe byskawice janiay coraz rzadziej, a chmury zaczy si rozwiewa. Statek powoli
opada.
Prdzej, gwniarze! Angus dyrygowa nimi z dou, z pokadu. Z tej wysokoci wyda-
wa si prawie niegrony.
Wkrtce Jill zobaczy przed sob Czerwon Jane. Jej ogromna, nieforemna bulwa,
opleciona siatk lin, dwigaa najciszy z kadubw oryginalnego Walijskiego Smoka,
dwupokadowy galeon o stu armatach na burt, z wieyczkami etherowych kulomiotw. To od
niego wszystko si zaczo. Caa reszta gondol i kapsu dosza z czasem.
Czerwona Jane wyranie gubia wodr. Kilku inynierw w kouchach, z goglami na
twarzach, podpio do niej od dou przewody, ale cho toczyli z tankw setki metrw sze-
ciennych gazu Jane bya wiotka, sflaczaa. Powoki wisiay bezwadnie na ebrach.
Dalej! Znale mi dziur krzycza Angus.
Jill i reszta byli ju na siatce oplatajcej balon. Zapadali si razem z ni w czerwonym
materiale. Szo si ciko, jak w metrowej warstwie puchu. Jill ruszy na sam szczyt, tam, gdzie
wydawao mu si, e spostrzeg przeciek.
Wtem jeden ze szczebelkw drabiny zerwa si, a Jill przelecia na drug stron, prosto na
powok. Przez chwil wisia na niej, ciskajc kurczowo gruby materia. W kocu wymaca za
sob linki i wrci na drabin. Odruchowo sprawdzi, czy przy podartych portkach wisi dalej
marynarski n z marspiklem. Angus kara szczeglnie surowo za gubienie narzdzi.
Gdy Jill wymaca rkoje, odetchn z ulg i spojrza w d, w otcha, ktrej znowu
zdoa si wymkn. I wanie wtedy spostrzeg co w szczelinie midzy kadubami. Co zotego,
byszczcego wyonio si z chmur, dobre tysic stp pod Smokiem
Okrt! Jill krzykn z caych si. Okrt na horyzoncie!
-
13
***
To bya stara kapsua ratunkowa. Na mosinej, nakrapianej nitami bulwie widnia napis
J.C.M. Franciszek Jzef. Po zwiotczaych balonach i spltanym takielunku wida byo, e
dryfowaa od dawna. Myleli z pocztku, e jest pusta, jednak gdy tylko zbliya si do
Walijskiego Smoka, kto wystawi przez bulaj rk i zacz wymachiwa chorgiewkami
sygnaowymi.
-
14
Przez dwie godziny rada lordw dyskutowaa w gwnej gondoli, podczas gdy kapsu
trzymano na odlego strzau. Smok mia ostatnio kilka niefortunnych spotka z dziwami,
ktre rodziy si na dole, na starej ziemi, wrd geosztormw oraz zdziczaych etherowych bram,
czcych Europ z labiryntem alternatywnych wiatw. Harpie, gigantyczne owady i inne mi-
soerne stworzenia byy najbardziej oczywistym zagroeniem. Poza nimi z dou przychodziy te
niezrozumiae zjawiska, osobliwe choroby
Wielu lordw pragno zestrzeli kapsu. Przeway dopiero gos sdziwego admiraa
Georgea Tyronea, ktry, rozdraniony dug dyskusj (szczeglnie mocno drczya go dzi
podagra), wsta, rbn pici w st i stwierdzi wprost, e jeli nie pozwol mu podj rozbit-
kw, to rezygnuje ze stanowiska.
Tyrone by ostatnim oficerem, ktry pamita jeszcze Royal Navy i pierwsze etherowe
wojny w Europie. P ycia spdzi na dole. Groba poskutkowaa.
Bojc si jakiego podstpu, rada kazaa przycumowa kapsu do ostatniej gondoli, na
rufie, nieopodal mapiarni. Gdy pojazd zbliy si, a marynarze Smoka zapali rzucon im lin,
wszystkie mapy Angusa stay ju w oknie.
Sam Angus, ktry by z oficerami na rufie, rzuca wcieke spojrzenia i wskazywa pak,
by schowali si do rodka. Nie suchali. Dla takiego widoku byli gotowi zarobi po grzbiecie.
Najpierw po trapie zszed mczyzna w pomitym kombinezonie. Za nim mapiarnia
zaszemraa moda kobieta w pastelowej sukni z krynolin, z parasolk na ramieniu. Suknia
moe bya zszarzaa i porwana na rbku. Parasolka moe szczerzya si wygitymi drutami.
Wci jednak ich wacicielka bya najpikniejsz osob, jak chopcy widzieli przez cae
swoje ycie; zupenie jak na dagerotypach, ktre zachoway si ze starego wiata. Rzucia jedno
spojrzenie stoczonym w okienku mapiarni dzieciom i umiechna si.
Dinky, ktry lea Jillowi na plecach, zacz pociga nosem.
Co si maesz? spyta Jill, gdy na karku wyldowaa mu mokra kropla.
Bo mi si mama
Cicho, gupolu reszta uciszya Dinkiego.
Para dugo witaa si z oficerami Smoka. Nastpnie admira poprowadzi goci przez
labirynt pokadw i mostkw do gwnej gondoli. Wicej chopcy nie zobaczyli, bo w tym
momencie otworzyy si z hukiem drzwi mapiarni, a do rodka wpad kulawy Angus, podskaku-
jc na zdrowej nodze.
-
15
Zbili si w rogu w aosn kup achmanw i wychudzonych cia. Nikt nie baga o lito,
nikt nie paka. Wiedzieli, e to tylko rozwcieczy Angusa. Ten kilka razy uderzy pak, ale bez
przekonania. Potem charkn, splun czarn flegm na podog i wyszed.
Zaoga mapiarni odetchna.
Zostali znowu sami, godni, zmarznici. Czas mija.
Gdy po p godzinie usyszeli, e kto znowu idzie mostkiem, zdziwili si. Byo za
wczenie, by Angusowi chciao si wraca. A moe stwierdzi, e nie dostali wystarczajcego
lania?
Ale to nie pokraczna sylwetka ukazaa si w drzwiach, tylko anio w pastelowej sukni.
Wntrze natychmiast pojaniao. Za kobiet spostrzegli pani admiraow, ktra protestowaa,
szarpic dam za rkaw. Kobieta uspokoia j dwoma sowami.
Chopcy cofnli si pod cian. Ben zasoni wstydliwie brudn dziur w rogu
pomieszczenia, ktrej uywali jako toalety.
Nie bjcie si powiedziaa z obcym akcentem dama.
Miaa pogodn twarz i zielone, wesoe oczy cakowite przeciwiestwo zamroczonego
wzroku Angusa i tpego spojrzenia admiraowej.
Dinky drgn, ale wszyscy wci stali w miejscu.
Podejd. Jak masz na imi? spytaa chopca, ktry wydawa jej si najwyszy, najod-
waniejszy.
Jill odpar Jill, robic dwa ostrone kroki naprzd.
A wasi rodzice?
Nie mamy rodzicw. Znaczy Ben ma. I Ray, ale mama i tata musieli ich sprzeda do
mapiarni, bo byli biedni.
Mapiarni?
To tutaj. Dlatego, e nazywaj nas mapami Angusa.
I co tu robicie?
Naprawiamy takielunek.
Takie mae dzieci? To niebezpieczne!
Wikszo spada i ginie kiwn gow Jill.
Nie wiedzia, dlaczego wzruszenie cigno kobiecie twarz. Klkna przy Jillu i
przytulia go, szepczc:
-
16
Moje biedne dziecko
Przestraszy si. Reszta musiaa by tak zazdrosna, e w nocy pewnie stuk go na kwane
jabko. Na szczcie dla Jilla, kobieta przytulia i poczochraa po gowach take pozostaych.
Potem signa do torebki i zacza rozdawa kawaki cukru trzcinowego.
Cukru! Dzieci z mapiarni nigdy wczeniej nie miay go w ustach.
Walijski Smok potrafi wyywi pasaerw. Zbudowano go z myl o tym, by nie mu-
sia ldowa na ziemi, kiedy naukowcom z Royal Society wydawao si jeszcze, e etherow
katastrof mona przeczeka w przestworzach; e planeta kiedy znormalnieje. Okrt mia wiel-
kie, otwarte pokady-szklarnie, ale sadzono na nich gwnie bb, groch, dyni roliny wybrane
dlatego, e najatwiej pozwalay wyywi wielu ludzi. Byy te pieczarkarnie, a nawet kurnik
oraz stado kz i owiec. Jednak do mapiarni trafiaa tylko breja z rozgotowanej dyni oraz ku-
chenne pomyje.
Podobno niektre statki say jeszcze na d misje zaopatrzeniowe. Admira Tyrone zaka-
za tego prawie pi lat temu, gdy Smok straci dwie ekspedycje pod rzd. Teraz z dou brali
tylko wod a i to nieczsto.
Po tym, jak dama rozdaa im sodkoci, chopcy zaczli baga, by zdradzia, skd
pochodzi.
Pani admiraowa zacza krzycze, by zostawili gocia w spokoju, lecz kobieta j
zignorowaa. Siada na stoku porodku mapiarni i zacza opowiada swoj histori spokojnym,
matczynym gosem.
Jej kapsua pochodzia z okrtu o tej samej nazwie, galicyjskiego pancernika o trzystu
dziaach i dwudziestu omiu gondolach. Statek bada doniesienia, wedug ktrych na dole, pod
wiecznie wzburzon warstw chmur, istniay jeszcze miasta. A konkretnie Krakw, ktry do-
strzegli raz zwiadowcy innego okrtu.
Ale J.C.M. Franciszek Jzef nie zdoa odszuka Krakowa. W okolicy 19.9E, 50N
trafi na potny geosztorm. Mijajc go, zaoga zobaczya rac alarmow w zewntrznych war-
stwach burzy. Skierowaa tam okrt, spodziewajc si drugiej jednostki w potrzebie.
Weszli w gste, dziwne chmury, z ktrych po krtkim locie wyskoczyli prosto na brzeg
gigantycznego wiru, w oko cyklonu wielkiego jak ziemskie morza, opadajcego w d pozornie
nieskoczonym lejem. Okrtem szarpno, zerwaa si cz takielunku, wybucha panika. Dama
zemdlaa.
-
17
Nastpne, co pamitaa, to zapach soli trzewicych. Znalaza si z mem sama, w
uszkodzonej kapsule ratunkowej. Bdzili w tych chmurach jeszcze par dni, raz trafiajc
ponownie na krawd wiru. Nie odnaleli jednak ani J.C.M. Franciszka Jzefa, ani innych
kapsu, ktre mogy z niego pochodzi. Tymczasem front burzowy odsun si albo to oni zna-
leli z niego wyjcie. W kadym razie wylecieli na otwart przestrze, a niedugo potem trafili na
Walijskiego Smoka.
Chopcy suchali z otwartymi ustami. Kobieta umiechna si, widzc tak wielkie
zaangaowanie na twarzach suchaczy.
Chciaa opowiedzie im co jeszcze, ale nie zdya. Na mostku pojawi si Angus, ktry
zacz krzycze na pani admiraow za to, e przyprowadzia gocia do najbrudniejszej, najbar-
dziej wstydliwej czci okrtu. Admiraowa niemal si wycigna z mapiarni dam, ktra na
odchodnym posaa jeszcze chopcom causa i obiecaa, e wrci jutro.
Gdy drzwi zamkny si, dugo nie mogli doj do siebie.
Pierwszy raz od lat kto si nad nimi litowa. Wielu przypomniay si ich wasne matki
tajemnicze istoty, skryte za mg dziecicych wspomnie, ktre pachniay wod lawendow i
krochmalem.
Tej nocy nawet Jill paka.
***
Kobieta nie przysza nastpnego dnia.
Nie moga. Jej kapsua rozpyna si w powietrzu, zostawiajc po sobie tylko dyndajce
na wietrze liny. Gdy zaoga odkrya to rano, wszyscy wpadli w konsternacj. Jak to moliwe, e
nikt z wartownikw nie spostrzeg oddalajcego si pojazdu? Jak para, ktra spaa w gwnej
gondoli, moga przelizgn si niepostrzeenie do kapsuy?
Mieszkacy Walijskiego Smoka dyskutowali o tym cay ranek. onierze sprawdzili,
czy nic na statku nie zgino albo nie zostao uszkodzone. W kocu wszyscy wzruszyli
ramionami. Dziwniejsze rzeczy dziay si ju w wiecie pod wadz zdziczaego etheru.
Pnym popoudniem chopcy z mapiarni atali akurat sparciae gumowe przewody,
prowadzce wodr do balonw w sekcji trzeciej, gdy zadwiczaa syrena.
-
18
Kapsua wracaa.
Znw na rufie zebra si komitet, znw przycumowano pojazd pod bacznym okiem stra-
nikw. Gdy para wysza na trap, admira Tyrone by wcieky. da wyjanie, chcia wiedzie,
dlaczego odcumowali bez zezwolenia i gdzie waciwie spdzili ostatnie kilka godzin.
Kobieta i mczyzna z J.C.M. Franciszka Jzefa zareagowali zdziwieniem. Twierdzili,
e nigdy wczeniej nie spotkali Walijskiego Smoka. Fakt, e traktowano ich z tak niekryt
wrogoci, bardzo ich zaskoczy.
Pod stra przeprowadzono par do gwnej gondoli, gdzie przez godzin odpowiadali na
krzyowy ogie pyta. Potem, gdy rada lordw upewnia si, e przybysze rzeczywicie mwi
prawd, sytuacja troch si uspokoia.
Po poudniu lordowie zgodzili si nawet, by zmczon przesuchaniami dam
oprowadzono po Smoku. Znw mimo sprzeciww admiraowej trafia do mapiarni, ktra
przycigna jej wzrok jak magnes.
Chopcy byli z pocztku troch skonsternowani tym, e dama ich nie pamita. Ale jej
do wci bya tak samo mikka, suknia tak samo pachnca, a lniany woreczek znowu by peen
sodkoci.
Na chwil zapomnieli o swoim losie.
Niestety, po poudniu kapsua znikna jeszcze raz. Rozpyna si na oczach stranikw,
trap spad w otcha, liny zafurkotay. Zawy alarm. Wkrtce admira miota si, wcieky, po
rufowej gondoli, a dzieci z mapiarni ledziy go z otwartymi ustami.
Wieczorem kapsua powrcia. Tym razem powitano j strzaami ostrzegawczymi. Ludzie
patrzyli na pojazd z wyranym strachem. Ether potrafi wiele, nikt nie chcia ryzykowa bezpie-
czestwa Walijskiego Smoka i jego omiuset mieszkacw tylko po to, by dowiedzie si, kim
naprawd byli przybysze.
Dzieci z mapiarni pakay, gdy marynarze przegnali J.C.M. Franciszka Jzefa. Na
bagania pilota odpowiedzia grad betw, ktre zadzwoniy na mosinych burtach kapsuy. Gdy
ta zostaa w tyle, admira warkn: Caa naprzd. Smok przyspieszy.
Nie mino kilka godzin, a kapsua powrcia. Znw pojawia si pod Smokiem, nieco z
przodu.
Tego byo ju za wiele. Admira Tyrone rozkaza, by zdmuchn dziwny obiekt z nieba.
Chopcy patrzyli, przeraeni, jak marynarze wytaczaj na pokad etherowy kulomiot. Nigdy nie
-
19
uywano ich w powietrznych walkach, bo jeden niefortunny strza w balony mg doprowadzi
do eksplozji wodoru, ktra potrafia zniszczy oba walczce statki.
Zaiskrzya cewka. Krzykn porucznik w czerwonej kurtce, wisny pociski, zostawiajc
za sob sine smugi. Balon kapsuy zaj si ogniem, a ona spada, wirujc jak ranny wietlik,
prosto w grub warstw chmur.
Marynarze Smoka zaczli krzycze z radoci. Nie wiedzieli, nad czym odnieli
zwycistwo, ani co im grozio, ale sam fakt zwycistwa wystarcza, by poprawi nastroje.
Ale to nie by koniec. Pojazd powraca jeszcze kilka razy, w coraz mniejszych odstpach
czasu i na coraz krcej. W kocu zamajaczy tylko na horyzoncie i znikn na dobre.
W mapiarni zapanowa ogromny smutek. Tajemnicza dama znikna z ycia chopcw.
Zosta tylko kij Angusa, praca do utraty si, zimno i ohydne pomyje z kuchni.
Jeszcze nigdy wasny los nie wydawa im si tak nieznonie smutny.
Podczas kolejnego wyjcia stracili Howleya. Podobno odpad od takielunku, ale Dinky,
ktry by wiadkiem, twierdzi, e Howley puci si sam.
***
Nastpnego dnia Walijski Smok pdzi na poudnie z prdkoci osiemnastu wzw,
pchany wszystkimi migami. Przestworza otwieray si przed nim jak puszysty korytarz. Mija
majestatyczne kolumnady wysokich cumulonimbusw.
Mapy Angusa otrzymay nowe zadanie. Przyszo im czyci od rodka wielkie,
miedziane zbiorniki deszczwki. Woda uzupeniana dziki opadom, a w razie niedoboru pom-
powana z rzek lub jezior miaa dla Walijskiego Smoka podwjne znaczenie. Po pierwsze,
potrzebowali jej pasaerowie. Po drugie, od dwudziestu omiu lat utrzymywaa okrt w powie-
trzu.
Walijski Smok unosi si dziki prostemu cudowi elektrolizy. Huczce w
maszynowniach etherowe cewki, znacznie ulepszone od czasu prototypu Alessandro Volty,
potrafiy dostarczy dowoln ilo elektrycznoci. Oprcz niej potrzebna bya tylko woda. Pod-
dawana przepywowi prdu, rozdzielaa si na tlen i czysty wodr, ktry z kolei toczono do ba-
lonw Smoka systemem kauczukowych przewodw.
By woda nadawaa si do picia, ciany tankw co jaki czas trzeba byo oczyszcza z
-
20
glonw i osadu. Dzi do rodka pitego zbiornika spuszczono Jilla i dwch innych chopcw. W
rodku pachniao stchlizn i metalem.
Nawet przy pracy Jill nie przesta zastanawia si nad tajemnicz spraw goci z
Franciszka Jzefa. Szorowa ciany i myla o kapsule. Myla o kapsule i szorowa.
Jednoczenie nuci sobie melodi, a jego gos odbija si w zbiorniku zwielokrotnionym echem.
Powraca coraz sabszy, odleglejszy.
Nagle Jill zamar. Zanuci jeszcze raz. Echo zagrzmiao w tanku i powoli ucicho.
Szorstka gbka wypada z rk chopca.
Wiedzia ju co, czego nie domyla si nikt inny na Walijskim Smoku.
***
Wieczorem okrt wci trzyma kurs na poudnie. Pcha go w t stron rzeki wiatr, ktry
z kad chwil przybiera na sile, rozpdzajc Walijskiego Smoka bardziej, ni byy to w stanie
zrobi elektryczne miga. Cho takielunek napina si i trzeszcza, nie przeszkadzao to maryna-
rzom. Wszyscy marzyli tylko o momencie, gdy wylec na spokojniejsze, ciepe przestrzenie nie-
bios. Byle dalej od dziwnej kapsuy.
Niedugo przed zmierzchem z masztu obserwacyjnego przyszo ostrzeenie. Przed
jednostk rozcigaa si wysoka ciana chmur. Admira nakaza pasaerom ukry si w
gondolach. Front by zbyt szeroki, by go omin, a walka pod wiatr moga zabra Smokowi
wiele dni.
Wsunli si w chmury przy dwiku syren. Sierant Garwith na wszelki wypadek
wypdzi na pokad piechot. onierze przestpowali z nogi na nog, trzymajc w doniach
wyrzutnie abordaowych hakw. Ledwo widzieli ich koce.
Nie trwao to dugo. Wkrtce Walijski Smok wylecia znowu na otwart przestrze,
lecz zamiast odgosw ulgi na pokadzie rozlegy si okrzyki strachu. Marynarze mieli przed so-
b widok straszniejszy ni wszystko, co widzieli podczas trzydziestu lat tuaczki po niebie.
Trafili na krawd leja o cianach z sinych obokw, ktry schodzi w otcha, gbok na
wiele mil. Lej by tak ogromny, e ledwie widzieli jego drugi kraniec. Zasysa wszystko wok, a
powietrzny prd, ktry od tylu godzin pcha okrt, spada w d po spirali w sam rodek cyklo-
nu.
-
21
Do admiraa Tyronea, ktry ciska kurczowo barierk kapitaskiego mostka, dotara
okropna prawda. Ta dziwna burza, ktra pochona J.C.M. Franciszka Jzefa, przesuwaa si
widocznie cay czas przed Smokiem. Jak ywy drapienik, czekaa na dobr okazj, by zaata-
kowa.
To nie by zwyky cyklon. Chopcy z mapiarni, ktrzy wychylali si przez bulaj, widzieli
jego wntrze lepiej ni ktokolwiek inny. Znajdujce si na samym dnie oko przypominao kalej-
doskop. Mienio si w nim kilkanacie obrazw. Na kadym Walijski Smok zmierza ku ta-
jemniczemu cyklonowi, na ktrego dnie wida byo Walijskie Smoki zmierzajce ku kolejnym
cyklonom
- Caa wstecz! Generatory na sto dwadziecia procent! krzykn admira.
Ryzykowa, e etherowe cewki stopi si albo eksploduj, ale to wydawao si mniejszym
hazardem ni pandemonium pod dziobem Smoka.
Marynarze biegali po pokadach, inynierowie rzucili si do maszyn, generatory say
iskry, pasaerowie krzyczeli ze strachu. Z maszynowni zaczo wia czarnym dymem.
Tylko w mapiarni panowaa cisza.
Chopcy suchali Jilla, ktry sta na rodku ugitej podogi i tumaczy im wszystko cier-
pliwie.
Opowiada, e i tak w kocu zamarzn, umr z godu albo skocz w dole. A nawet jeli
doyj dwunastu lat, zgin z karabinem w rku. A nawet jeli nie, to ktrego dnia balony Wa-
lijskiego Smoka zapon dokadnie tak, jak balony Le Soleil, zmieniajc wszystkich na po-
kadzie w poskrcane skwarki. Mwi, e okrt, ktry potrafi da swoim pasaerom tylko smutek,
bl i cierpienie, nie powinien lata. e od ich decyzji zale losy nie tylko obecnych map, ale i
niezliczonych dzieci, ktre w przyszoci bd sprzedane do mapiarni.
Chopcy kiwali gowami. Czuli to samo. Smak innego ycia, ktry poznali dziki damie z
Franciszka Jzefa, nie dawa im spokoju.
Gdy Jill przedstawi alternatyw, dugo panowaa cisza. Dunk spyta, czy bdzie bole.
Nie odpar Jill. To musia by lekki, agodny koniec. Oboje nawet nie zauwayli,
e nie yj.
Dzieci wci nie byy przekonane, wic wytoczy ostatni argument. Nim jeszcze skoczy
zdanie, widzia, e wszyscy si zgodz.
-
22
***
Ju, ju Smok odrywa si od nieskoczonego spitrzenia horyzontw, ktre gotowe
byo zamkn go w ptli; ju cofa si, dziki wysikowi wszystkich migie; ju marynarze za-
czli krzycze z radoci, gdy nagle etherowa byskawica, ktra rozerwaa si na dnie wiru, pod-
wietlia na chwil okrtowe balony. Jaki
onierz krzykn, wskazujc palcem w
gr. Zaraz po nim krzykn te Kulawy
Angus.
Poszycia roiy si od chudych,
obszarpanych sierot, ktre oblazy czubek
Walijskiego Smoka jak mrwki.
Kolejna byskawica zaskrzya na
noach, ktre chopcy trzymali w zbach.
Otcha wzywaa, otwierajc
szeroko piekieln komnat luster.
***
Nastpnego dnia chopcy z
mapiarni, jak gdyby nigdy nic, wyszli na
Czerwon Jane ata przeciek wodoru.
Angus dyrygowa z dou, by pikny,
soneczny dzie. Gdy na horyzoncie
pojawi si ksztat przypalonej ratunkowej
kapsuy, nie wiedzieli jeszcze, kto zejdzie
z niej na pokad. Nie mogli wiedzie.
Godzin pniej w drzwiach mapiarni pojawia si dama w sukni, a mikka do spocz-
a im na gowach. Przeywali to rwnie mocno, jak za pierwszym razem.
Po dwch dniach przygd z powracajc kapsu dolecieli do wiru. Potem znw atali
Czerwon Jane. Spotkali kapsu...
-
23
I w ten sposb Jill jeszcze kilka razy by. I by. I by. Za kadym razem sabiej, krcej;
niknce echo rzeczywistoci.
Ostatni raz wyda mu si ulotny i mglisty, jak sen w soneczne popoudnie.
Krzysztof Piskorski - urodzony w 1982 roku autor z Wrocawia, ktry od kilkunastu lat uderza w kla-wiatur prbujc uoy 33 litery polskiego alfabetu w ciekawe konfiguracje, co zostawio lad w postaci siedmiu opublikowanych ksiek i kilkunastu opowiada.
eglarz, perkusista, wielbiciel historii oraz literatury. Studiowa archeologi, informatyk, pracowa m.in. jako dziennikarz komputerowy. Debiutem literackim Krzysztofa Piskorskiego byo opowiadanie wydrukowane w 2004 roku na amach wydania specjalnego Nowej Fantastyki - cho ju wczeniej publikowa scenariusze i artykuy zwizane z grami fabularnymi. Pniej stworzy m.in. orientalizujcy cykl "Opowie Piaskw", wyrnian alternatywn histori Za-dra oraz powie "Krawd Czasu", w ktrej poczy kaba z Polsk okresu rewolucji przemysowej. Krzysztof Piskorski by take licznych opowiada publikowanych w antologiach oraz magazynach. Zdaniem niektrych - naczelny polski pisarz nurtu steampunkowego.
-
24
Kuka
Grzegorz Pirkowski ilustrowaa Karolina Cisowska
Powiedzia jej rzemielnik:
Lalka jest gotowa. Taka jak
chciaa, wszystko. Nikt takiej nie ma, i nikt
nie bdzie mia, bo chyba nikt by takiej nie
chcia. I ostronie musisz si z ni obchodzi,
mechanizmy s delikatniejsze ni te
montowane zazwyczaj. Nie tucz go po
gowie, bo zepsujesz, a tylko ja, e daruj
sobie skromno, tylko ja potrafibym go
naprawi. Wyjedam jednak, opuszczam
Krakw i nie wiem, czy tu jeszcze wrc. Ale
we go. Aby wprawi w ruch, musisz na-
krci, i pamitaj, trzy obroty, dokadnie trzy,
rozumiesz? Dobrze, we i id. Zawoam ko-
go, eby ci pomg.
I wracaa Jagna od mistrza lalkarskiego, zamylona. Patrzya w niebo, na Wielk O,
tnc nieboskon na p, patrzya, jak si chmury krc, jak si horyzont obraca.
W domu za lalk posadzia na mikkim fotelu, a sama usiada naprzeciwko.
Kuk oblewao wiato z wysokiego okna. Przygldaa si chwil gadkiemu obliczu z
jasnego, orzechowego drewna, oczom szklanym kulkom i sztucznym wosom. Za tym
wszystkim kryy si mechanizmy, koa zbate i przekadnie, teraz martwe, ale wystarczyo je
nakrci i oyje drewniany chopiec, zamruga lalkowymi powiekami.
Signa doni plecw kuky, wsadzia jej do za koszul (ubraa j wczeniej).
Krrt przekrcia rubk.
I oto jest mj chopiec pomylaa. Mj wasny, wasny, wasny.
Krrt.
-
25
I oyje mi tu zaraz w rkach, nikt takiego nie ma, nikt nie potrafi zrobi takiego, bo
zrobi takiego
Krrt.
To jak zrobi czowieka!
Krrt.
Mj Boe, trzy!
I cofna Jagna do, i potem namacaa jeszcze raz rubk, przeszo jej przez gow
cofn, nie cofn? Nie cofna. Nie chciaa zepsu.
Wycofaa si zaraz, siada na fotelu, opara donie na kolanach - i czekaa. Patrzya w
szklane oczy, obserwujce nico, patrzya na martwe usta a zamrugaa lalka drewnianymi
powiekami, a rozchylia usta i wyprostowaa si, a Jagna wcigna powietrze gono,
przytkna do do piersi.
Rozejrza si, zamruga ponownie, podnis do, przysun sobie pod oczy, zwin pal-
ce, rozwin. A potem zobaczy swoj wacicielk.
Moesz mwi? spytaa po chwili Jagna.
Kiwn gow, na znak, e moe.
Powiedz co.
Rozchyli usta, zamkn, rozchyli znowu.
Nie wiem co.
Gos mia guchy, jakby mody chopak mwi do niej zza drewnianej ciany.
Nie szkodzi. Nic nie szkodzi. Ja ci wszystkiego naucz.
Wszystkiego?
Tego, jak by czowiekiem.
Czowiekiem?
Tak. Takim jak ja. Ja jestem czowiekiem. Ale ty te moesz nim by.
I chopiec drewniany obejrza si cay, dotkn twarzy swojej, szyi, piersi i przyglda
si jasnemu drewnu wasnych rk. Potem spojrza na Jagn, na jej skr ludzk, na wosy praw-
dziwe, zajrza w oczy biae, zupenie nieprzypominajce szklanych kulek.
Nie mog by czowiekiem. Jestem inny.
Niewane jest to, co na zewntrz. Wane jest to, co masz w sobie.
A co mam w sobie?
-
26
Moliwoci, ktrych nie ma nikt podobny tobie.
Jest nas wicej? Takich jak ja?
Takich jak ty? Nie.
I wzia go na spacer, zabraa go na dwr i spojrza prosto w soce, a doni przysoni
oczy dopiero, gdy zobaczy, e Jagna tak robi, i patrzy dugo. Patrzy te na ludzi wszystkich, na
dorokarzy, plujcych wtedy chcia splun, ale nie mg na panw wyfraczonych (zapa si
wtedy za poy zbyt duej, kraciastej koszuli, w ktr go ubraa), na panienki z parasolkami, na
ulicznikw, ganiajcych si wok kauy (do kauy biec ju nie chcia).
Potem spojrza w gr, na Wielk O i na inne obrcze, ktre ju zaczy wchodzi nad
miasto.
Co to? spyta, pokazujc.
To jest Wielka O. Ona wyznacza rytm miasta. Niedugo schowa si za tamtymi
budynkami, a jak zniknie, zrobi si ciemno, a jak si z brzaskiem pojawi z powrotem, z drugiej
strony, to bdzie znaczy, e miasto zrobio peen cykl.
Cykl?
Tak. Miasto si obraca.
Jak?
Jest wielka moc, napdzajca wszystkie maszyny w miecie, wszystkie silniki fabryk,
cay mechanizm obrotowy. Wielkie toki i koa zbate, wprawiane w ruch si maszyn parowych.
A wod do nich grzeje smok.
Smok?
Zamknity w samym sercu miejskich podziemi, swoim ogniem grzeje wod bez tego
adna z tych maszyn by nie dziaaa.
Czy smok te jest czowiekiem?
Och, nie, guptasie. Smok nie moe zosta czowiekiem, bo jest smokiem.
Jak wyglda?
Jest wielki, pokryty usk, ma skrzyda i zieje ogniem.
Czyli nie wyglda jak ludzie.
Zupenie nie.
I dlatego go tam wi? W tych podziemiach? eby pracowa dla nich, bo nie jest
czowiekiem?
-
27
To nie tak.
A ja te nie wygldam jak czowiek. Mwia, e s inni, podobni mnie. Co oni robi?
Do czego s potrzebni?
To nie tak. Zupenie nie tak. Chod, poka ci komu.
I poszed z ni drewniany chopiec do jej znajomych, i ogldali go wszyscy, wzdychali,
suchajc, czego to on si moe nauczy, co potrafi, jakie ma moliwoci drewniany chopiec
oczywicie nic z tego nie rozumia, patrzy tylko na nich wszystkich, patrzy w oczy, tak rne od
jego wasnych.
Jagna zabraa go w kocu z powrotem do domu:
Teraz bdziesz tu mieszka powiedziaa mu, a potem pooya si do ka i zasn-
a.
On spa nie mg. By z drewna.
Wymkn si wic w nocy.
*
Jagna wstaa rano, zacza go woa, przeszukaa mieszkanie, znale oczywicie
nigdzie nie moga.
Wysza wic szuka, szuka wszdzie tam, gdzie byli wczoraj, wypytywa znajomych i
sprzedawcw nikt jej chopca drewnianego nie widzia. Ale to nie szkodzi mwili kupisz
sobie nowego. Ona odpowiadaa, e takiego nie kupi, e ten jest specjalny.
Posza rwnie do mistrza, ktry jej chopca wykona, ale zastaa tylko zawarte na gu-
cho drzwi do pracowni tuka w nie pistkami i krzyczaa, a si na ni ludzie z ulicy ogldali,
w kocu podszed do niej mody chopak.
Nie ma mistrza, panienko. Wyjecha wczoraj, w wielkim popiechu. Mwi ludzie, e
nie wrci ju tutaj. e to ju zmierzch jego ycia, e osign ju wszystko i pojecha umrze
gdzie bardzo daleko.
A Jagnie ju zy cieky po policzkach.
Drewnianego chopca znalaza pniej, gdy wrcia zapakana do domu. Czeka na ni.
W reku mia n rzenicki.
Bo nie byo go ani u jej znajomych ktrzy wydali mu si wyjtkowo mao ludzcy. Nie
-
28
poszed te szuka swego twrcy, mistrza lalkarskiego bo nie wiedzia zupenie, kto go stwo-
rzy. Nie poszed te azi po miecie, by samowolnie oglda jego cuda.
On poszed na d.
Zszed w korytarze ciemne krakowskiego grodu, zszed w mroczne kanay, pene szczu-
rw, w dugie tunele, teraz ju po czci zapomniane. Szed przez mechanizmy obrotowego mia-
sta, szed i podziwia wielkie przekadnie i zbate koa, nie wiedzc, e w gowie ma podobne,
jednak o wiele bardziej skomplikowane i mniejsze. Podziwia wielkie maszyny, plujce w niego
gorc par, patrzy na ubrudzonych sadz robotnikw w grubych okularach, ktrzy go nawet nie
dostrzegli.
I schodzi tak, i schodzi. Po drodze spotka wielkiego szczura, ktry, chcc zosta czo-
wiekiem tak jak chopiec drewniany nauczy si mwi jzykiem ludzi i powiedzia, e teraz
bardzo tego auje.
Spotka te band godnych dzieci, ktrych matk bya bieda i ktre odrzuci wiat na
grze. Ale i one odrzuciy ycie na powierzchni, i tak samo odrzuciy drewnianego chopca, bo w
biedzie swojej by tak bardzo inny. Chciay go wrzuci do ognia, ale uciek im.
Znalaz te chopiec pozytywk brudn, z porcelanow baletnic, i chcia j naprawi,
ale mu si nie udao. Zy, cisn j precz, stuka si.
Znalaz jeszcze wiele rzeczy, wiele dziww ujrza.
A dotar a do smoka.
Dotar do bestii sptanej, z ktrej pyska strzela ogie, podgrzewajc wielkie iloci wody
w ogromnych kotach, majce wprawi w ruch cae miasto, da mu energi nieskoczon.
I potem wrci, wrci do Jagny, gdy ju wszystko zrozumia.
Gdzie ty by? powiedziaa, podchodzc. Martwiam si. Szukaam!
Widziaem smoka. Teraz wiem wszystko.
Ale si ubrudzi! Wszystko? Co?
Ten smok nie jest smokiem.
Nie jest smokiem?
Nie. Jest taki jak ja. Staem, woaem do niego. e moe by, kim zechce. Nie musi
by smokiem zniewolonym. Zajrzaem mu do pyska. A tam, w rodku, maszyna. Tam, w rodku,
wszystko elazne, wszystko samo si rusza, jakie kadzie z t mazi, miechy wielkie - i tak
tym ogniem zieje. I on nie jest smokiem.
-
29
Ale...
Ale wszyscy sdz, e nim jest. Ubrali go w ciao i w skr. Dali mu oczy i pysk
straszny. I teraz jest smokiem. Ju rozumiem wszystko.
Co?
Nie trzeba by smokiem, eby by smokiem. Nie trzeba by czowiekiem, eby by
czowiekiem.
-
30
Nie, nie tak, nie o to mi chodzio
Podchodzi do niej z noem rzenickim, ktry zabra jeszcze w podziemiach polujcemu
na ludzi mordercy morderca kroi ich potem i karmi nimi upiory, yjce midzy trybami mia-
sta. Chopiec zabra mu n, ktry lni teraz i odbija si ten blask w oczach Jagny.
Ty sama tego nie rozumiesz. To tylko ciao. Tak, mwia, e liczy si, co jest w
rodku. Ale wystarczy si przebra. Wystarczy naoy na siebie to wszystko. Miso. Skr.
Mog by czowiekiem.
Od to!
Nie tylko czowiekiem. Mog by, kim zechc. Kadym. Tob. Twoimi przyjacimi.
Mog sta si wszystkim. Nawet smokiem. Wystarczy tylko przebranie.
Zostaw mnie!
I, prawda, pyta si mnie szczur gadajcy e czemu tym czowiekiem? Czemu si tak
uparem na czowieka? I nie mogem mu odpowiedzie. To jest co w gowie, powiedziaem w
kocu. Co, czego wyjani nie potrafi. Takim mnie zrobiono. Ale teraz wiem ju, e nie tylko
czowiekiem. e wszystkim. Mona by wszystkim. Syszysz? Syszysz?
Nie syszaa.
Grzegorz Pirkowski - rocznik 1988. Opowiadanie "Kuka" jest jego debiutem na papierze. Zdobywca drugiego miejsca w jubileuszowym konkursie Nowej Fantastyki za opowiadanie "Cyrograf". Kolejny jego
tekst ukae si w antologii wojennej Fabryki Sw zatytuowanej "I ywy std nie wyjdzie nikt".
Krakowianka jedna miaa chopca z drewna zainspirowaa zakad z Karolin Cisowsk, ktrego efektem jest Kuka.
-
31
Pierwszy czowiek w eterze
Adam Podlewski ilustrowaa Ewa Skuza
Chopcy od Pisudskiego znw
okazali uask fantazj i balon Fiodo-
rowa wybuch ledwo dwadziecia mil
ponad Syberi. Na zanieczyszczenie
paliwa rady nie byo wystarczyo, aby
terroryci dosypali garstk elaznych
opikw do stufuntowego kosza tungu-
stytu, a prdzej czy pniej rosyjskie
piece musiay eksplodowa w kuli nie-
bieskiego ognia. Z przyczyn czysto
praktycznych, nie mona byo spraw-
dza pi razy dziennie meteorytowego
wgla, a przedostanie si przez warty
kosmodromu w Irkucku byo wida nie
a tak trudne. Ale Duvalle wiedzia, e
gdyby nie elazne opiki polskich rewolucjonistw, Carat wysaby pierwszego czowieka do
Sfery Ksiycowej.
Nie byo szansy dla Sodkiej Francji, ju od dawna nie byo.
Rosjanie byli bardzo blisko; ju trzecia powana prba koczya si porak nie z powodu
niedoskonaoci techniki, ale przypadku lub czyjej zej woli. Amerykanie i Anglicy nie mieli
dostpu do tungustytu, za to ich ultralekkie piece i podwodorowe wypenienie balonw wci
daway im nadzieje na wysanie czowieka w eter jeszcze przed kocem dekady. Niemcy nie ba-
wili si w zbdne inwestycje, tylko za pomoc siatki agentw kradli tyle tungustytu i podwodoru,
ile si dao. Byli przeciwnikiem nieprzewidywalnym, ale zawsze gronym. A Republika praco-
waa na starych piecach Granda i gazach niezuboonych ot, technologia na poziomie progra-
mw kosmicznych Woch i Hiszpanii. Ba, by moe na rwni z Japoczykami. Do czego to do-
-
32
szo, e Azjaci umieli wyprzedzi europejskie mocarstwo...
Duvalle czsto przychodzi do hangaru w nocy. Kosmodrom w Lyonie nigdy nie zasypia, a
nawet najsawniejszy pilot Republiki, poowa Stratosferycznego Duetu, z trudem przedziera
si przez kolejne warstwy ochrony. Zwaszcza jeli pod pach nis butelk absyntu. Stranicy,
ktrzy znali go od lat, z przeraeniem patrzyli na zasuonego meteoronaut, nie wiedzc, czy
wczorajszy bohater nie podda si rozpaczy i nie chce spali balonu oraz grandowskich piecw.
W kocu go wpuszczali, ale ju nie tak czsto.
Duvalle wszed pod sfer hangaru. wiata byy wygaszone, ale przecie nie do koca. Balon
Jutrzenka III sta na rodku pomieszczenia, zawieszony na hakach, cho nie do koca sflaczay.
Na wp wypenione zbiorniki meteoroplanu poruszay si aonie w lekkim przecigu hali, a
blade wiato wartowniczego reflektora podkrelao zmarszczon Tricolore na czaszy.
Wtem meteoronauta zamar. Balon nie porusza si na wietrze by pompowany. Nie mylc
wiele, Duvalle skoczy w cie, kryjc si przez wzrokiem tajemniczego intruza. Kradn
Jutrzenk? Ale kto? Po co? pyta w duszy, a jednoczenie przeskakiwa midzy cieniami butli
wodorowych. By pijany, ale nawet p flaszki absyntu nie mogo zabi w meteoronaucie legio-
nisty, zwiadowcy z gr Atlas. Nie mia broni innej ni butelka. Chwyci j na szyjk, ale nie
stuk. Przygotowany zawczasu szklany tulipan przydaby si; byy porucznik August Duvalle nie
skruszy szka nie dlatego, e aowa trunku, ale poniewa ba si zaalarmowa przeciwnika.
Po prostu taczy midzy cieniami, a do ostatniego rzdu butli gazowych. Stamtd spojrza na
sylwetk przy gondoli. Zamar.
- Syszaem ci, Augucie powiedzia Henryk spokojnym gosem. - To znaczy... nie przed
chwil, ale kiedy wchodzie.
- Co ty tu robisz? - zapyta suchym tonem Duvalle. Wci ciska butelk.
- Chyba moesz odoy flaszk odpar meteoronauta. - No, chyba e chcesz mnie
poczstowa. Ale dzikuj, nie mog pi przed lotem.
Oszala! pomyla August. Chce ukra Jutrzenk.... Byy porucznik analizowa
sytuacj. aowa, e wyszed z cienia. By silniejszy od przyjaciela, nauka wietnamskich sztuk
walki czynia z niego morderc. Ale pijanego morderc, a warto pamita, e kapitana Henryka
Colagnea za uomka uznawa nie naleao. Pilot nie walczy wrcz, ale by niewiarygodnie
szybki, trzewy, a na dodatek trzyma w doni ciki klucz ampulowy. Wynik starcia nie by
przesdzony.
-
33
- Co robisz? - zapyta Duvalle, dyskretnie szukajc broni dla siebie. Zauway lecy luzem
metrowy prt usztywniajcy.
- Lec. Nie prbuj mnie powstrzyma.
- Jeste szalony. Nie masz zgody... nie masz mnie. Sam polecisz? - warkn August. Z
milczenia przyjaciela wnosi, e wanie tak si stanie. - Odbio ci! Zginiesz, a niczego nie
osigniesz. Stracimy Jutrzenk.
- Pewnie zgin odpar Henryk. Ale wierz, e dzi nam si uda. Czuj mj zenit. Polec
bez gondoli...
CO!? jkn Duvalle. Zastyg z doni tu przy prcie.
Lec bez gondoli. Minimalna masa. To jedyna szansa, aby pokona Rosjan. Przecie piec
grandowski nie zdziaa ju cudw. Poprzednim razem weszlimy tak wysoko, jak si dao przy
tej technologii.
I co? Przywiesz si do czaszy i sponiesz tu po wyjciu ze stratosfery?
Bd w skafandrze. Sdz, e przetrwam dwie godziny, wszak im wyej, tym szybciej.
Kiedy Jutrzenk trafi szlag, ale to bdzie czterdzieci mil, jak nic. Ju eter. Daleko do sfery
ksiycowej, ale czy to si liczy? Francuz w kosmosie!
August poczu dziwaczne drgnienie w gardle. Wiedzia, e powinien powstrzyma
przyjaciela, ale nie chcia. Henryk mia racj. Podr bez gondoli oznaczaa samobjstwo: mier
od promieniowania eteru, wycie ze studni grawitacyjnej Ziemi, ale najpewniej eksplozj czaszy
Jutrzeniki, projektowanej do wytrzymania jeno lekkiego naporu kosmicznego ywiou. Ale
Francuz... Przed Ruskimi, przed Niemcami... Boe, niechby si udao! Natychmiast skarci si
w duchu za westchnienie tak sprzeczne z ideami Wiecznej Rewolucji i wieckiej Republiki, ale
przecie o to chodzio. Niech kapitan Colagne opuci atmosfer! Niech, jako pierwszy czowiek,
dotknie elementu gwiezdnego. Cena... nie gra roli.
Bardzo auj, e musz ci powstrzyma szczerze wyzna August.
Nie auj odpar Henryk.
To absynt nie pozwoli na do szybki unik. Kapitan cisn kluczem wprost w przyjaciela.
Narzdzie uderzyo w brzuch Duvalla, nie do silnie, aby uczyni powan szkod, ale dao
napastnikowi te kluczowe dwie sekundy. Colagne doskoczy do zwiadowcy, sprawnym ruchem
wykrci mu rk i przygnit ca mas. Upadli na podog, ale August uderzy ciej. Kolejne
dwa ciosy pozbawiy go oddechu i przytomnoci.
-
34
Kiedy si ockn, by przywizany do butli wodoru. Penej, wacej dobre dwiecie kilogra-
mw. Nawet w lepszej kondycji nie zrobiby wiele. Mg tylko patrze na Henryka, otwierajce-
go rczn korb sufit hangaru. Mrone powietrze lutowej nocy wdaro si do rodka, do reszty
orzewiajc Duvalla. Porucznik chcia paka to on powinien przywiza rce do czaszy Ju-
trzenki i umrze w eterze.
Henry...
Ciii... tak musi by odpar Colagne. Wytumaczysz wszystko Irenie.
Daj mi lecie jkn niespodziewanie dla
siebie August. To byo gupie, nie mg. Nie dla-
tego, e nie chcia gin, ale po prostu nie byby
w stanie, pijany i pobity.
Moesz ju przeciera wizy. Za godzin
bdziesz wolny i podniesiesz alarm. Od razu do
prasy. Niech robi zdjeci. Bior ze sob
Szkrzyni z elementometrem i kameratonem, ale
moe nie przetrwa eksplozji. Poza tym, kto wie,
gdzie spadnie?
I kapitan Henryk Colange po prostu
przywiza si do lin czaszy. Nuci Marsyliank,
ale cicho, aby nie pokaza, e on te si boi.
August powinien by pracowa na wizami, ale
jak zahipnotyzowany patrzy na przyjaciela,
powoli wznoszcego Jutrzenk ku mronemu
niebu. Dopiero gdy balon znikn nad zaomem dachu i na Duvalla patrzyy tylko gwiazdy,
porucznik wrci do szorowania lin o zawr zbiornika. I zacz paka.
Paka nie dlatego, e mia szanse umrze, cho mia. Samowolk Henryka Rada Czujnoci
Rewolucyjnej moga obrci w dobre wytumaczenie dla poraki programu Republiki. Jako
wsplnik sprawcy, August skoczyby na szafocie, a by moe Irena poznaaby uroki republi-
kaskiej sprawiedliwoci w Gujanie. Ale porucznik jeszcze o tym nie myla, zreszt kara mo-
gaby go spotka tylko w przypadku poraki przyjaciela. August paka, gdy to on chcia by
-
35
pierwszym czowiekiem w eterze, bohaterem Sodkiej Francji, zdobywc niebios.
Wizy puciy, a szlochajcy meteronauta ruszy chwiejnym krokiem ku posterunkowi stray.
Wypad w noc, byskawicznie cigajc uwag gwardii. Zreszt oni i tak biegli do hangaru
blasku pracujcego pieca grandowskiego trudno byo nie zauway; zwaszcza gdy
majestatycznie wznosi si nad kosmodromem.
Zdyli. Wojsko rozstawio czujniki, prasa aparaty. Czekali. Tylko teleskopy mogy ledzi
Jutrzenk, ale August czu dusz, w ktrym punkcie nieba znajdowa si jego przyjaciel. Liczy
te razem z innymi, szacujc wysoko. Balon wznosi si ze staym przyspieszeniem i z kad
sekund przyblia Republik Francusk do
sukcesu. Ciekawe, czy jeszcze yje? pomy-
la Duvalle.
aowa, e w szarpaninie stuk butl
absyntu. Gwardzista dal mu pniej piersiwk
gujaskiego rumu, bardziej dla rozgrzania ni
stumienia alu, ale uziemiony meteoronauta
jeszcze nie podnis jej do ust. Zblia si ranek,
zimowy przedwit, ale gasnce wiata Lyonu
czyniy obraz coraz wyraniejszym. Acz praw-
dziwym znakiem bya mier Henryka.
Balon wybuch nagle, zreszt niczego innego
si nie spodziewali. Z tej odlegoci o
syszalnym huku nie mogo by mowy, poza
tym nawet profesor Lamare nie wiedzia, jak dwik przenosi si w eterze. Tak, w eterze. Kula
ognia nie bya niebieska, jak przy katastrofach rosyjskich i eksplozji Jutrzenki II; bya zota, jak
chwaa Boga, w ktrego wiecka Republika wierzy zakazywaa, ale ktrego wspaniaoci od
zawsze szukaa. Jeli Lamare i reszta komitetu si nie mylili, dobrze policzyli dugo fal wietl-
nych, kolor zoty oznacza eksplozj w rodowisku eterycznym. Kapitan Henryk Colange by
pierwszym czowiekiem w eterze. Mimo tragicznej wymowy chwili placem na kosmodromie
wstrzsny triumfalne okrzyki.
To wielki dzie dla Francji, pomyla August, cignc yk z butelki. Ciekawe, czy znajd
-
36
skrzyni.
Kto znalaz. Rejestratory Jutrzenki spady na przedmieciach Krakowa, nie tylko psujc pi
teorii na temat prdw eteru, ale take dajc Komisji Sztokholmskiej powd do zakwestiono-
wania rekordu. O tym jednak Duvalle dowiedzia si dopiero w Gujanie.
Marzec 2013
Adam WTFApoc Podlewski (1983-?) - Apokalipsy wieszcz pomniejszy, historyk, kontrrewolucjonista, daltonista. Mionik stref polarnych, wdrwek pieszych oraz rowerowych. Przygo-towany na atak ywych trupw oraz powszechny sprzeciw obywatelski. Zwolennik secesji Mazowsza i restytucji Ksistwa Mazowieckiego. Razem z reszt Warszawskiego Towarzystwa Fantastycznego "Wy-krot" planuje przejcie wadzy nad wiatem i okolicami.
-
37
Ostatni dzie pary
Karolina Cisowska ilustrowaa Karolina Cisowska
Mj pan by opok starego
porzdku. wiat mojego pana, jak
wszystkie inne wiaty pene uroku i
niesprawiedliwoci, ju wkrtce mia
przesta istnie, ale mj panicz nie mg o
tym wiedzie. Nie staby wtedy na balko-
nie ponad gorycz rzeczywistoci z
godnoci czowieka, ktry mia zamiar
panowa od urodzenia a do mierci, wierny porzdkowi, ktry go uprzywilejowa.
Byo co piknego w tym wiecie, moe wanie ta jego krucho; krucho wszystkiego,
co go charakteryzowao, od falbanek na toaletach piknych pa, poprzez te ich kruche aurowe
technologie i pajcze mechanizmy, a do adu midzy pastwami, ktry mnie si jawi jako ko-
ronka rzucona na mrowisko. I uwodzio mnie to wszystko ju wiele lat, podobnie jak uwioda
mnie wizja suby u panicza, ktrego modo czynia kruchym, bo c zabi atwiej ni jedena-
stoletnie dziecko? A panicz nie wierzy w to, e zostanie zabity, widziaem to w pewnoci, z jak
sta na balkonie. Tak, jak nie wiedzia o wielu innych rzeczach, ktre przed nim ukrywaem.
Spojrzaem na miasto za bram dworku (una soca ciepa bya niczym una poogi).
Nie chciabym doy dnia, w ktrym wszystko si zmieni. Zachwyt, nie przeraenie,
brzmia w gosie panicza, jakby niewiadom by niczego. Ze trzy wiaty temu, gdybym nie by
nakrca mojego zegarka, pewnie widziabym tak samo.
Drzwi skrzypny ledwo syszalnie, pojawi si lokaj z tac, postawi j na stoliku i spojrza
na mnie porozumiewawczo.
-
38
Prosz o wybaczenie, paniczu powiedziaem i wyszedem razem z nim. Co si dzieje?
zapytaem ju daleko za drzwiami.
A c moe si dzia? Rewolucja szaleje w caym miecie, proletariat wychodzi na ulice i
poluje na buruazj. Gwnie ruskie i wszystkie te wygodniae psy ze wschodu, z poudnia, ale
te nasi, polscy robotnicy, a nawet sucy. Potem nie ma kto dochodzi sprawiedliwoci, znaj-
duj cae rodziny martwe w oprnionych dworach.
Pierwsze ruchy i bunty co prawda wskazyway na to, e sprawy mog przybra taki obrt w
tym wiecie, ale nigdy nie spodziewabym si, e tak szybko. Faktem jednak byo, e aktualna
wersja tego miasta, tego kraju nie bya a tak jowialna i serdeczna, jak wszystkie inne. Wawel
sta wyniosy ponad szaroci wiata, kamieniczki dumniej si pryy, woci wicej zajmoway
miejsca. Taki wiat wybraem.
Wylij golemy na wszystkie stanowiska, niech broni do upadego, daj im szable i
muszkiety, wypu psy, powiedz kobietom, e maj przygotowa bro, ktr zrobiem, i czeka
w pogotowiu. Jedna niech si zajmie obiadem dla panicza.
Tak jest.
Golemy, muszkiety i moje wierne kusze, niewymagajce nakrcania. A mogem wybra
wiat, w ktrym dziaaa elektronika, mogem wybra inny wiat.
Wybraem ten.
Paniczu, pora na zajcia powiedziaem, patrzc na chopca, popijajcego kaw zboow
z porcelany ze wiata caym spokojem.
Kiedy przybyem do tej rzeczywistoci kilka lat temu, wybraem to miasto z powodu
ciepego, pastelowego odcienia atmosfery, jaka si w nim utrzymywaa. Pnym popoudniem, a
wiato tu jako zawsze tak byo ciepe, jak podczas pnego popoudnia, bruk i rzeby zdobiy
si cieniami i byy to cienie przyjazne, zupene inne ni w reszcie wiatw. Od razu zrozumia-
em, e w tym wiecie, ktry ju tak dugo trwa w swojej uroczej stagnacji, w ktrym zmiany
nastpuj powoli i niechtnie, jakby czas i nawyki ludzkie byy nieco gstsze, nie zdobd sobie
-
39
uprzywilejowanej pozycji, bo ta musiaaby by poprzedzona zasugami moich przodkw wieki
temu. Ale e nigdy nie goniem za pozycj, przyjem si na sub w przyjemnej rodzinie, w
ktrej dziecko miao w sobie wicej wrodzonej dumy ni cae narody w innych wiatach. ycze-
niem mojego pana byo, by jego syn nie zazna nieszczcia. Rozkaz wykonywaem ju smy
rok, chocia nie byo ju pana, ktry by pilnowa jego wykonania. Pan mj i jego maonka pole-
cieli kilka miesicy temu sterowcem do Londynu i dotd nie wrcili. Wiedziaem, e ju nie
wrc, ale panicz nie, i mia si jeszcze dugo nie dowiedzie. Ojciec jego by hulak i niezbyt
rozgarnitym typem, ktry potrafi si przebi przez wszystko, co stano mu na drodze, wro-
dzonym poczuciem wyszoci, matka tu po lubie zdya przy uyciu taktu i zmylnoci po-
mnoy majtek ojca i narobi sobie wrogw. Syn na ich szczcie mia zosta przedue-
niem ich najlepszych cech i dziedzicem ich woci, po tym, jak sterowiec, ktrym lecieli, uleg
atakowi terrorystycznemu socjalistw.
Pamitam, e we wszystkich wiatach ideologie wydaj si zawsze logiczne i utopijne, gdy
s jeszcze mode, zanim wprowadzi si je w ycie, ale adna rewolucja nie wygldaa tak
odraajco i krwawo, jak ta poerajca najbardziej ospay i ostay ju ukad rzeczy.
Tylnym wyjciem opuciem rezydencj, widziaem tum, usiujcy si wedrze do
posiadoci i ostrzeliwujc si sub, widziaem golemy mechaniczne, buchajce par, jak
rozrzucaj tych, ktrzy zbliyli si do bramy. Kilka trupw leao ju na trawniku, plamic go
krwi i innymi wydzielinami. Wrzaski mogy dotrze do pokoju panicza, mimo e nakrciem mu
pozytywk i zostawiem suk, by pilnowaa, aby melodia nie ucicha ani na chwil. Spuszczone
psy poszczuem na tych, ktrzy leeli na podwrku, by ich wykoczyy; odczogiwali si nasi,
ranni, od rzucanych przez tamtych tuczonych butelek, od strzaw z muszkietw i ciskanych
kamieni. Owadnity zoci, wyjem swoj najcenniejsz kusz na stalowe bety i wycelowaem
w drobn posta, stojc za tym motochem szczurw, wdzierajcym si do dworu. Kaszkiet na
bakier i wilczy pysk, peen miechu, drobna sylwetka i jasny gos, kobieta najpewniej, po here-
tycku za mczyzn przebrana, prowadzca natarcie, dostaa ode mnie z odlegoci stu metrw
prosto w gardo i upada z krzykiem utkwionym w gardle. Natychmiast zrobio si wok niej
zamieszanie, ale wiedziaem, e nie ma co ratowa. Krzyk i jazgot, jaki si podnis, upewni
mnie, e bya tam najwaniejsza. Zaraz te co mi przypomniaa ta sytuacja, gdy kusz nakrca-
em od nowa. Nie samo bronienie dworu, a wilcze oczy i pysk, szczurze pochodzenie, drobna
-
40
kobieca sylwetka w mskim stroju. Jak dja vu przyszo wspomnienie sytuacji podobnej, w in-
nym wiecie zupenie, cho w tym samym miejscu i czasie tym samym, i dwojga ludzi o wil-
czych umiechach, i sztandarw w ich rkach. Jej jasny gos, wykrzykujcy hasa, urwany nagle
przez strza z broni, bryzgajca krew z klatki piersiowej i ryk, straszliwy, nieludzki, tego obok. I
jego furia, gdy wyrywajc bro najbliszemu policjantowi wysiek wszystkich, ktrzy byli
wokoo, nie baczc, przyjaciele czy wrogowie. I krzyk jego, ktry manifestantw pobudzi: zwy-
kych, zmczonych prac robotnikw zmieni w dne mordu potwory. Nim zaczem stamtd
ucieka, zobaczyem go przez chwil, gdy ju si przedar do gapiw. Wysoki, ale nie olbrzym
przecie, uzbrojony tylko w to, co zdoby, i niesiony sam tylko furi, skrwawiony od kul i cio-
sw, a cigle dyszcy i ywy, przeraajcy. Pierwszy raz od czego uciekaem. Zanim go zabili,
pooy jeszcze kilku gapiw, a jego ludzie spalili p dzielnicy, ich szalestwo nioso si jak
dym i zaraao kolejnych.
Jeli jakim cudem uchoway si w takiej, a nie innej formie te dwie istoty, to byo zupenie
nieprawdopodobne, by si poznali i trwali dalej w stosunkach do zayych, by jego do takiej
furii doprowadzi, ale nie opuszczao mnie niemie przeczucie.
Wystrzeliwujc kolejne bety w nacierajcych, raz za razem chybiaem, wyczekujc tego,
co przecie nie byo moliwe. Wszystko, co najpikniejsze, palili, jako znienawidzony dowd na
urok systemu, ktry ich uczyni poddanymi. A teraz tamte, gotowe do upienia, posiadoci zo-
stawili, by gin przed naszym progiem. I w kocu usyszaem ten znajomy ryk, a po nim pod-
niesion przez wszystkich wrzaw i skrzypienie bramy, ktra tego ju nie miaa prawa wytrzy-
ma. I zobaczyem, jak maleje ilo leccych betw i wystrzaw od dworu, z powodu rosncej
trwogi sucych, i nie mogem ich o to wini. Sam podniosem kusz do oczu, by zabi przyby-
ego, ale rce dray mi tak, e trzy prby skoczyy si spudowaniem, z czego dwa bety raniy
ludzi obok niego. Wtedy mnie dostrzeg i chocia kryem si za ywopotem poczuem jego
spojrzenie na sobie. Przez pierwszy odruch chci nakrcenia zegarka, ktry miaem w kieszeni, i
przeniesienia si gdzie, gdziekolwiek, przebia si troska o mojego panicza. Upuciem kusz i
puciem si biegiem w stron dworu, dbajc tylko o to, by nasi sucy nie zobaczyli, jak ucie-
kam, bo na pewno natychmiast straciliby ducha i zmienili stron. On mnie widzia, tego byem
pewny. Przyszo mi do gowy, e on te by Wdrowcem i po wszystkich wiatach szuka swojej
ukochanej, ktra tam umara, a gdy j ju w kocu znalaz, byem tym, ktry pozbawi go jego
-
41
szczcia tym razem. Jeli tak byo, to
chobym ucieka przez wszystkie
wiaty wiedziaem, e powici ca
swoj wieczno, by mnie znale i
zabi.
Panicz siedzia w fotelu, brwi
mia cignite.
Co si tam dzieje? zapyta. I
kiedy to si skoczy?
Spojrzaem na jego blad,
dziecic twarz odwyk od
spontanicznej mimiki i donie w
biaych rkawiczkach, ktre przestay-
by by biae po minucie prawdziwej
pracy. Na nogi, nienawyke do chodze-
nia w pantoflach na wysokiej pode-
szwie. Nic w nim z czowieka. W takich erach czuj, e yj, tylko ci, ktrzy zabijaj. Dlatego te
ery tak szybko koczyy si w innych wiatach, dlatego nie byo ju ani dnia przyszoci dla mo-
jego panicza. Przyszo mi przekn ca gorycz wiadomoci, e, wyjty z tego wiata, ktry go
tak uprzywilejowa, nie bdzie mia szans przey choby pierwszych krokw w nowej rzeczy-
wistoci.
Jeste opok starego porzdku powiedziaem. A jeli, jak kaza twj ojciec, masz nie
zazna nieszczcia, nie wolno mi pozwoli, by doczeka jego upadku.Gdy skrciem mu kark,
na twarzy mia dalej wyraz niedowierzania. Z drc rk na zegarku zastanawiaem si, czy
starczy mi odwagi, by stawi czoa losowi teraz, czy do koca wiecznoci bd si budzi w
nocy, czekajc, a wilk mnie dopadnie. A ogrd zaczynaa ju trawi pooga.
Karolina Nem Cisowska kilka publikacji opowiada w magazynach internetowych i blog Nemtopia http://karolina-cisowska.blogspot.com.
Opowiadanie Ostatni dzie mojego wiata pary to waciwie druga opcja napisana z nudw na metodyce.
-
42
Dni naszej haby
Bartosz Szczygielski ilustrowaa Ewa Skuza
Zanim otoczy nas resztka so-
necznego blasku, odprysk przeszoci,
maszerujemy pod powierzchni przez
dwie, trzy godziny. Nie wicej. Sie pod-
ziemnych korytarzy tak jest ogromna, e
przez lata nie zdarzyo mi si by wicej
ni dwa razy w tym samym miejscu. Inne
obszary s cigle niedostpne dla nikogo
prcz karaluchw. A to, e czujemy si jak one, nie uprawnia nas do wstpu tam, gdzie nic inne-
go nie oddycha.
Odr rozkadajcych si cia przenika przez skafander. Stranicy wmawiaj nam, e to
tylko wyobrania. Patrzymy na poskrcane, nadgnie i nadpalone szcztki, wic mzg podpo-
wiada, co powinnimy poczu. Tylko e cia nie widzielimy od lat, a smrd towarzyszy nam
przez cay czas. Skra nasika zapachami lepiej ni gbka.
Na zbir wypuszczaj nas we trzech. Nie zapamitaem adnego z imion moich towarzy-
szy. Zbyt szybko si zmieniaj. Ja miaem szczcie do szczelnych skafandrw. Ten wysoki pil-
nuje czasu, a ja i mikrus bdziemy zbiera w plastikowe torby to, co moe si jeszcze przyda
pod ziemi. Proces dezaktywacji dawno dobieg koca, ale o ciepym podmuchu wiatru na po-
liczkach moemy tylko pomarzy.
Dwadziecia metrw przed luz stranicy zostawiaj nas samych. Wskazuj palcami,
gdzie mamy i, i czekaj, a staniemy tak blisko metalowych drzwi, e bdzie nas oddziela od
nich tylko odlego oddechu. Chwil przed otwarciem powtarzam w mylach plan na nastpn
godzin. Plan, ktry od lat jest identyczny. Wyj, zebra wszystko, co znajd, a potem rozpi
skafander i da si skazi. Nie wpuszcz mnie do rodka, a ostatnie dni swojego ycia spdz
wolny. Godny, brudny i szczliwy. Tylko jedno mnie powstrzymuje.
Komora.
-
43
Ciche syknicie i wiat staje przed nami otworem. Pejzae, ogldane przez przybrudzon
szyb skafandra, s identyczne z tym, co ju tak dobrze znamy. Jedna rzecz jest staa. Zielone
enklawy, zduszone wczeniej w maych, betonowych sercach miast, teraz przejy cakowicie
nad nimi kontrol. Mury spowija gruba warstwa mchu, prcego si zowieszczo ku socu. Tak
miaa wyglda nasza katastrofa.
Nasz wiat.
Zosta tylko billboard z plakatem, pokrytym radioaktywnym pyem. Ma przypomina, e
cudem uniknlimy prognozowanego przerostu rolin i katastrofy ekologicznej. O tym, co dosta-
limy w zamian, plakatw ju nikt nie zrobi. Z kryzysem poradzilimy sobie najlepiej, jak potra-
filimy.
Agresj.
Billboard nie przypadkowo stoi przy luzach. Patrzymy w milczeniu na niego , a potem na
resztki otaczajcego nas miasta. Oprcz szaroci i wszechobecnego pyu nie ma czego oglda.
Dryblas odpala stoper.
niwa czas zacz.
Rozdzielamy si, ale wysoki stara si mie nas obu na oku. Szanse, e uciekniemy, s ni-
ke. Tutaj nie ma do czego ucieka, ale liczba ludzi pod ziemi ma rosn, a nie male.
Pprzezroczyste reklamwki powoli wypeniaj si mieciami, ktre przed laty walay
si po zapenionych ludmi ulicach. Mam ju trzy plastikowe butelki, papierowe opakowanie po
hamburgerze i prawie pen paczk papierosw. Nie pozwol mi ich zapali, ale po odpowiednim
odkaeniu trafi w rce grubasw z niszych kondygnacji. Elity, pozostaych inteligentw wrd
resztki idiotw, ktrzy odwayli si przey i dostatecznie wczenie zeszli do schronw. Rce
zaczynaj mi dre. Dzi jest ten dzie, czuj to. Chciabym to czu.
Podnosz Londyn.
Skd wiesz? pytam, by nie myle o samobjstwie, ktre za chwil popeni.
Od poprzedniego zespou. To ostatni kwarta, potem moemy zapomnie o Big Benie.
Nigdy o nim nie mylaem. Zreszt, kto z nas na to uzbiera?
Niebo w odcieniach zdeptanych chabrw umiecha si do mnie zapraszajco. Marz, by
poczu na skrze krtki, zimny powiew wiatru. Dwadziecia lat czekaem na ten moment. Gdy w
kocu podejmuj decyzj, a donie niespiesznie podaj do zapi skafandra, odzywa si pi-
-
44
skliwy alarm tego wysokiego. Melodyjka budzika, ktra chroni nas przed zbyt du dawk na-
promieniowania. Przynajmniej w teorii.
Musimy wraca mwi i zaczyna powoli maszerowa w stron luzy.
Wiem.
Niespiesznie podam za nim, wprost do luzy i korytarza prowadzcego do celi. Nie
zdyem, ponownie. Przestaem liczy, ile razy prbowaem zdj skafander, bdc na po-
wierzchni. Mam jedynie torb pen mieci, ktre zyskaj nowy blask pod powierzchni. Ja nie-
wiele z tego dostan. Tacy jak ja, jak my, maj tylko ochapy, niezbdne do przeycia, oraz Ko-
mor. Bez niej ju dawno roznielibymy podziemia w py.
Gdzie ten may?
Stranik odzywa si po raz pierwszy, odkd wypucili nas z cel. Rozgldam si i w kory-
tarzu oprcz naszej czwrki nie ma nikogo.
Nie wiem, nie jestem niak.
Ruszam przed siebie, nie czekajc na ich reakcj. To sprawa stranikw i dryblasa, co
wpisz w raporcie. Ten maluch zrobi co, na co ja si nie odwayem przez lata.
Dupek.
Teraz ju za pno, nastpne wyjcie dopiero za kilka dni. Popielaty korytarz prowadzi do
poziomu minus dwa, na ktrym spdziem prawie cae ycie. Nie pamitam niemal niczego z
przeszoci. Przebyski z powierzchni z miesica na miesic bledn. Nie mam ich nawet gdzie
zapisa.
Przede mn tylko powierzchowne odkaanie i wracam do monotonii. Skafander zostaje
opryskany i po paru sekundach wpuszczaj mnie do rodka. Nikt nie przejmuje si ju napromie-
niowaniem. Poziom minus dwa to kanarek dla caej reszty. Jestemy ostrzeeniem. Gdy za-
czniemy pada jak muchy, bdzie to znak, e naley ucieka. Bezpieczestwo stao si terminem
pynnym.
Grubas za biurkiem patrzy na mnie obojtnie. Razem ze skafandrem oddaj mu swoj
torb pen skarbw. Podpisuj protok i jestem wolny. Przynajmniej na tyle, by doj samo-
dzielnie do celi. Ten wysoki pewnie jest na przesuchaniu. By odpowiedzialny za dwie osoby, a
wrci tylko ze mn. Weteranem, ktrego nikt i tak ju nie chce. Szare ciany, jarzeniwka na
suficie, ko, szafka i zegar. Dorobek mojego ycia. Moje ycie.
Dziesi godzin.
-
45
Zegar odmierza czas do kolejnej Komory.
Dziesi dugich godzin.
***
Budzi mnie gone szczknicie zamka. Stranik wchodzi do mojego krlestwa i rzuca na
stolik plastikow kart z wywietlaczem.
Hej! krzycz. Siedem? Powinno by przynajmniej dziesi!
Prostuj si na ku i czekam na wyjanienia.
Ja tylko dostarczam to, co dadz mi Obsugujcy mwi i wychodzi, zostawiajc za
sob otwarte drzwi.
Zegar pokazuje, e zo-
stao mi dwanacie minut. Po-
piesznie si ubieram i wycho-
dz, ciskajc w doni prze-
pustk do Komory. Mijam po-
zostae cele, peno w nich lu-
strzanych odbi mnie samego.
Starszych, modszych, grub-
szych i chudszych. Takich sa-
mych. Niektrzy patrz przez
szyb w drzwiach, ale wik-
szo pi. Gdy zamykasz oczy,
wszystko staje si moliwe.
Drog znam na pami. To pierwsze miejsce, do ktrego stranicy prowadz po osadze-
niu. Oprcz zniszczonych miast oraz wntrz cel to jedyne, co ogldamy. To, jedyne co nas trzy-
ma w ryzach. Co trzyma mnie przy yciu.
Przesuwam kart przez czytnik i jestem wewntrz. Pachnie potem i smutkiem, woni,
ktr rozsiewalimy, wychodzc z Komory. Tylko Obserwujcy wydziela inny zapach. Wciera
za uszami resztki myda, ktre zostawiao na skrze tusty lad i resztk zapachu, jaka zostaa
po odkaeniu. To wystarczy, eby odrni si od nas. Od mieci, bez ktrych nie byoby myda,
zbieranego po opuszczonych toaletach.
-
46
Siedem! Cholera jasna, byem na zbiorach co drugi dzie. Powinno by przynajmniej
dziesi!
Zrezygnowaem z przywitania. Oni nigdy nie odpowiadaj. Obserwujcy patrzy na mnie
przez chwil, a potem bez sowa wyciga przed siebie do. Podaj mu kart i czekam. Serce wali
o ebra.
Pitnacie wyj. Trzy godziny na wyjcie. Dziesi sekund za godzin na powierzchni. To daje
trzydzieci sekund na wyjcie, czterysta pidziesit na miesic. Siedem i p minuty. P minuty
za brak efektywnoci. Siedem minut.
Koniec. Wchodz do Komory, zostawiajc za plecami czowieka, a raczej jego pust sko-
rup. Pomieszczenie razi odraajc biel. Mru oczy, czekam. Drzwi zatrzaskuj si za mn.
Komora.
Przeszo, zamknita na powierzchni szeciu metrw kwadratowych.
To, co zwykle.
-
47
ciany oywaj. Tryskaj kolorami, wspomnieniami Roberta Maksa. Wiek trzydzieci
pi lat, zawd budowlaniec, status rozwiedziony.
Ksika wypada z rk i lduje na ziemi. Szukam wzrokiem winowajcy, tego buraka, ktry
mnie potrci i nawet nie przeprosi. Tum ludzi nie pozwala na dostrzeenie kogokolwiek. Tury-
ci strzelaj lampami byskowymi, cho soce pray dzi niemiosiernie. Krakw. Wilna stra-
szy mnie reklamami, uderzaj w oczy z kadego sklepu i restauracji. Postanawiam si wycofa
na rynek. Przepuszczam jak zakochan par w doroce, objadaj si lodami. Brakuje mi bez-
pieczestwa mioci. Nawet tak chwilowego, jak ich. Staj pod wie Ratusza, otrzepuj ksik
z kurzu i otwieram na ostatniej stronie. Zakoczenia sprawiaj mi rado, nawet te kiepskie.
Wtedy j dostrzegam. Po raz kolejny spaceruje samotnie. Za chwil upadnie jej torebka,
schyli si po ni, a wstajc, dostrzee stojcego samotnie pod wie mczyzn. Zobaczy mnie,
nas. Czuj, jak serce Roberta bije szybciej, jak poc mu si donie. Ona patrzy na niego, na nas.
Umiecha si i powoli podchodzi.
Jej czarne wosy odbijaj promienie soneczne. Nie widzimy nic wicej, oczy zasaniaj
jej ogromne, ciemne okulary. Mamy sucho w ustach.
Przepraszam.
Tak? Nasza odwaga signa szczytw.
Wie pan, ktra jest godzina?
Cudownie si umiecha. Patrzymy na ratuszow wie z zegarem i wszystko staje si ja-
sne. Wszystko staje si biae. ciany ponownie s puste.
Siedem minut mino sysz gos Obserwujcego.
Nastpnym razem bdzie duej. Nastpnym razem zbior wicej i bdzie duej. Moe
jutro co si zmieni. Tak by przecie nie moe. Musz co zrobi, musimy co zrobi.
Nastpnym razem.
Jutro.
Bartosz Szczygielski debiutowa opowiadaniem w kwartalniku QFant, by nastpnie publikowa teksty w biuletynie CarpeNoctem, magazynie Tekstualia oraz portalach Aperionmag.pl czy Szortal.pl. Za swj tekst Wysze pitro zosta nagrodzony w 2010 roku wyrnieniem w oglnopolskim konkursie literac-kim Pigmalion fantastyki. Jego teksty zostay wyrnione rwnie w konkursach na opowiadania kry-minalne na Midzynarodowym Festiwalu Kryminau oraz Conrad Festival. Stale wsppracuje z takimi portalami jak Szuflada.net, Stopklatka.pl, Lubimyczytac.pl czy Tugrodzisk.pl. Nigdy nie rozstaje si z ksik i notatnikiem.
-
48
Czowieszyna
Jacek Wrbel ilustrowaa Ewa Skuza
Zdezelowany ty van, za-
przgnity do pary koni, podskaki-
wa na kadym wyboju i wchodzc
w ostrzejsze zakrty, chybota si
niebezpiecznie na boki. Spojrzenie
wonicy, ukryte za szybkami gogli,
z trudem przenikao przez ruchom
zason piasku.
Szalaa burza, ale Lloyd nie
odczuwa strachu. Zna t tras
niemale na pami, zna j lepiej
ni samego siebie. Wielkostrada,
droga czca Warsavi z Cra-
covem, bya stosunkowo bezpieczna, mimo e prowadzia przez opuszczone i zowrogie miejsca.
Ale czy nie taka wanie bya Ziemia: caa opuszczona i zowroga?
Wielkostrad podrowali handlarze oraz posacy, a co za tym idzie, dochowano wszel-
kich rodkw ostronoci, by zminimalizowa ryzyko ich wypraw. Postawiono stalowe fortyfi-
kacje, uzbrojono posterunki i zmobilizowano tyle stray, na ile kade z miast mogo sobie po-
zwoli, nie tracc przy tym potencjau obronnego. Odbywajcych sub na trakcie zwano
Ludmi Drogi. Zdarzao si, e patrole czyy si w wiksze grupy i w jednym oddziale przewi-
jao si kilka emblematw: unoszca miecz pkobieta-pryba, trzy czerwone baszty nad koro-
nowanym orem czy krwawicy krzy Boownikw. Grabiecy, rozsiani po pustkowiach jak zia-
renka piasku, obierali atwiejsze cele.
Dawniej frakcje strzegy wydzielonego terytorium na podobiestwo ogarw uwizanych
do przykrtkiego acucha. Szczerzyy ky i warczay, kiedy tylko w nozdrza uderza zapach ob-
cej sierci. Na wewntrznych utarczkach Ludzi Drogi eroway gangi i watahy dzikusw; do
-
49
miast docierao coraz wicej plotek o obrabowanych handlarzach i uprowadzonych posacach, a
upiecy wznosili prowizoryczne maszty przy Wielkostradzie, triumfalnie wieszajc na nich
strzpki mundurw. Barwy blakn, gdy przykrywa je krew. Ludzie Drogi musieli to w kocu
zrozumie. Poczyli siy. Zarzdcy niechtnie patrzyli na tak niesubordynacj, ale z biegiem lat
zaczli j tolerowa. Pustkowia stay si bezpieczniejsze.
Lloyd zwolni i pomacha wartownikowi, ktry sta na kilkunastometrowej platformie i
przyglda mu si przez lunet. Czowiek Drogi odwzajemni pozdrowienie. te kombi byo
wizytwk pustkowi, co zaoszczdzao Lloydowi udziau w uciliwych procedurach. Znali go
niemal wszyscy, od Warsavii po Cracov. Zapuszcza si na toksyczne ziemie Silesii. Odwiedza
nienazwane osady w gbi pustkowi, gdzie cieszy si nabonym szacunkiem tubylcw. Paktowa
z przywdcami gangw. Obserwowa zwyczaje optanych kultystw, oddajcych hod gigan-
tycznym konstruktom.
Lloyd przemierza ruiny wiata w poszukiwaniu reliktw dawnej cywilizacji. Kolekcjo-
nowa kad namiastk minionych dziejw. Nie wiedzia, czy by w tym lepszy od innych, ale na
pewno wci by ywy.
A tym razem przewozi co naprawd wyjtkowego.
***
Zeskoczy z dachu przerobi pojazd wasnorcznie, by mc podrowa bez konieczno-
ci korzystania z cennego paliwa i przesun gogle na czoo. Szarpn za chust, odsaniajc
ogorza twarz. Wzi gboki oddech; wysokie mury Cracova skutecznie chroniy przed popio-
ami. Podszed do koni i zdj im z pyskw specjalne osony. Dopiero wtedy si rozejrza.
Otacza go krg ludzi. Mczyni w poprzecieranych spodniach, o policzkach pokrytych
pyem. Kobiety, eksponujce fantazyjne gorsety. Dzieci, uczepione matczynych sukien. Do ze-
branych na placu doczali kolejni, napywali falami z ciasnych uliczek.
Panowaa podniosa cisza, zakcana tylko krztanin Lloyda. Kolekcjoner otworzy za-
montowane na tyle wozu szerokie drzwiczki. Wydoby ze rodka pk pokych pocztwek,
znalezione pod gruzami albumy ze zdjciami, podobizny ludzi w krzykliwych strojach, umie-
chajce si z matowych powierzchni plakatw, pluszowych weteranw zapomnianej historii.
-
50
Wybiera co ciekawsze okazy, odrzucajc gbiej jedynie bro i niektre unikaty. Przekazywa je
w tum. Ludzie ujmowali artefakty drcymi domi i po chwili refleksji podawali dalej.
Kto pocign nosem. Kto inny udawa, e drobinka piachu wpada mu do oka.
Przeszo bolaa.
***
Co sycha na szlaku, przyjacielu? O czym szepcze wiatr?
Oskar Braun od omiu lat piastowa funkcj Zarzdcy Cracova. Lloyd zna go jeszcze
duej. Wydawao si, e mczyzna nie poddaje si upywowi czasu. Przeciwnoci losu nie zdo-
ay zama w nim pogody ducha, wyobiy na pocigym obliczu jedynie kilka dodatkowych
zmarszczek.
Warsavia si zbroi. Lloyd apatycznie miesza napj. O czym pewnie ju wiesz.
Oskar przybra wymuszony umiech.
Hess znowu przysa posaca. Nie pamitam, ile razy ju odmawiaem. Centralizacja na
jego warunkach jest nie do przyjcia. Zacisn pi. Przez cienki materia rkawiczki przebi-
jay si nabrzmiae yy. Cracov si nie podporzdkuje.
Widziaem, czym dysponuj zacz kolekcjoner. Pojazdy, uzbrojenie Hess ma
setki przeszkolonych onierzy, dostp do amunicji i zasoby paliwa, ktre
Zarzdca przerwa mu uniesion doni.
Lloyd, zaufaj mi. Hess z pewnoci ma zapdy dyktatorskie, ale nie jest idiot. Nie wy-
kona pierwszego ruchu. Obsesyjnie dba o reputacj. Kreuje si na ma stanu, Zbawc z Popio-
w. Pokrci z niedowierzaniem gow. Otwarta konfrontacja zrazi do niego ludzi. Wiem, na
czym najbardziej mu zaley: pragnie zgarn porozrzucane zlepki cywilizacji, by ulepi z tych
drobin nowy byt, a pniej przej nad nim kontrol. Zjednoczona walka z potwornociami
pustkowi jest suszna, ale Hessa napdza nie ch odbudowy wiata, a egoizm. Przeczucie mwi
mi, e wiat obrs popioem z podobnych pobudek.
Lloyd zmarszczy brwi. Nie rozumia.
To co przyszo z powietrza. Upyno zbyt wiele lat, by mie zupen pewno, ale
uczeni z Warsavii
Co w powietrzu, co w wodzie, co w ziemi. Oskar powoli odgina palec za palcem.
Syszaem wiele teorii. Niewane, skd spady popioy; wane, gdzie si narodziy. Posuchaj
-
51
starego przyjaciela, Lloyd. To co w sercu. Cae zo wiata bierze swj pocztek w czowieku. Po
to mamy rozum i uczucia, eby si go wystrzega. To nas rni od maszyn. Spjrz na Ludzi
Drg, s najlepszym przykadem. Kazano im trzyma dystans, a teraz rami w rami broni
Wielkostrady. Dali nam dobr lekcj czowieczestwa. Plan Hessa moe sprawdziby si na
krtk met, ale jestem przekonany, e szybko zatsknilibymy za czasami, kiedy zagroenie
leao za murami miast, a nie w ich obrbie.
Dusz chwil milczeli.