Sklepienie niebieskie
Pod gwiazdami jest nasze mieszkanie, Nasze łoże z poświaty, z powietrza. Księżyc czasem nad nami przystanie, Wiatr przedmucha do kości - na przestrzał. Mleczną Drogą chodzimy powoli, By przypatrzeć się chmurom i wschodom, Wszystko mija - i spada, i boli Soplem w cieniu podniebnych ogrodów. Sny przychodzą jak czułe zwierzęta: Mamy cały niebieski zwierzyniec - I musimy je głaskać, pamiętać Jakie Stwórca przeznaczył im imię. Zimy tutaj bezkreśnie srebrzyste. Lata - świetlne, palące, czerwone. Niekończący się sen: żywy listek Z drzewa, które soczyście zielone… Anna Piliszewska
Podróż w przestworza Mija dzień, Słońce do snu się układa, Noc rozwiesza granatowy płaszcz. Teraz trzeba zamknąć oczy, szybko zasnąć, By zobaczyć, co się będzie dziać… Wielki Wóz już gotowy do podróży, Zaprzęgnięte już rumaki z gwiazd. Błyszczą grzywy w warkocz zaplecione, W wielką przestrzeń zabierają nas. Kłusem biegną srebrne konie pośród planet, Mleczna Droga do podróży daje znak. Szybciej gońcie gwiezdne konie, galopujcie! Niech spod kopyt się unosi biały piach. Jak cudowna jest ta podróż po wszechświecie, Jak wspaniale jest zobaczyć lasy z gwiazd. Góry pyłu i doliny planet, Ale żeby to zobaczyć trzeba spać… Na Saturnie jest zupełnie niebywale, Pierścień kręci jak na dużej karuzeli. Więc podróżni szybko z wozu się przesiedli, Widać wszyscy, tu w przestworzach, oszaleli. Jak nie cieszyć się podróżą po przestworzach, Nie podziwiać łąk bogatych w komet pył. Jeszcze byśmy w tej podróży pozostali, Żeby sen nasz trochę dłuższy był
Beata Walczak
Księżyc buszuje za … księżyc buszuje za oknem zagląda do łóżka i do mojej głowy przez kraty przez pejzaże przez twoje zdziwione oczy
Agnieszka Kazała
Rozważna czy romantyczna? (Gwiazda czy przyjaciółka Księżyca?) Późno. Światła w firmie jak Gwiazdy bledną. A może by dopisać dalszych zadań terminy? Albo zaplanować jaką strategię chwalebną? (A tymczasem w domu już mi stygną bliny) Mój Księżyc mi świeci - dzięki Ci, przyjacielu (i powiedz jak jest teraz, latem, w Portofino?) Ach kusi mnie by jeszcze poszperać w Excelu Ale myślę wnet sobie: ogarnij się dziewczyno! Chwila oddechu? Ach wybacz mi, Outlooku! Ale tymże akcentem kończę mój monodram. Mą myślą już spaceruję po paryskim bruku: zaczeka na mnie wiernie on… harmonogram.
Agnieszka Zalewska
Po co one są Patrzeć w górę wysoko, spoglądać oczyma dziecka niezmiennie ten sam podziw, z Chicago, z Łodzi, z Królewca… Marzenia, sny, imperatywy… wy gwiazdy im służycie, będąc ozdobą nieba, a często sensem życia. To przez was nie śpią po nocach filozofowie, poeci astronomowie złodzieje i niepokorne dzieci.
Izabella Tryc
Nasza gwiazda Gdy mrok
zakradał się w moje myśli,
a głucha cisza
ogarnęła mą duszę,
zacząłem krążyć
w przestrzeni
niedoścignionych wyobraźni.
Tam gdzieś
w odległej galaktyce,
zobaczyłem gwiazdę,
która nie świeciła najjaśniej,
ale poczułem jej bliskość,
tak jakby dotykała
moich myśli,
moich pragnień.
Chciałem ją mieć
tylko dla siebie.
Teraz razem
patrzymy w niebo,
a nasza gwiazda,
świeci najjaśniej.
Kazimierz Nowacki
Poeta nie widzi … Poeta nie widzi prawdziej gwiazdy. Dla niego
ona
jest zawsze symbolem.
Oznacza: dom, szczęście, miłość albo samotność.
Rzadko w poezji gwiazda jest zwykłym ciałem niebieskim.
Poeta widzi: kobietę, tęsknotę, ojczyznę.
Gazowe kule są istotne w podręcznikach fizyki i astronomii.
Mogą na nie liczyć
także twórcy katastroficznych filmów
(zagrożenie – wybuch – bum!)
Ja rzadko patrzę w gwiazdy,
nie myślę o nich zbyt często.
Raczej jestem gwiazdom obojętna, choć podobno to tam
jest zapisany nasz los.
Czasami jednak spoglądam w nocne niebo.
Staram się skupić na odległych, jasnych punktach.
Ale nie będę ukrywać, że bliższe jest mi
wtedy światełko dogasającego papierosa.
Strzepałam już popiół,
pora zamknąć balkon. Edyta Pętkowska
MOJA ANDROMEDA Dawno, dawno temu Jak wieść znana niesie Żył człowiek pierwotny W jaskiniach i w lesie. Choć mu było ciężko W epoce kamienia Bez przerwy w swym życiu Coś na lepsze zmieniał. Mijały stulecia Czas pędził do przodu Człowiek wciąż coś wymyślał Mimo wojen i głodu. Najpierw lampa naftowa W domu zagościła Później jednak „prądowi” Miejsca ustąpiła. Błysnęła żarówka Zadźwięczał gramofon Zadzwonił telefon „Zaśpiewał mikrofon”. Radio, telewizja, Samolot, samochód, Komputer, komórka Ku przyszłości pochód. Kiedy człowiek jednak W teleskop popatrzył Zamarło mu serce Gdy wszechświat zobaczył. Wielka żółta gwiazda Ciepłem pieści ludzi Jednych kładzie do snu Drugich ze snu budzi. Małe, duże planety Kręcą się wokoło
Ogniste komety „Śmigają” wesoło. W dali Gwiazda Polarna Swym blaskiem wciąż bije A Strzelec Z Wodnikiem Zdrowie Panny pije. Resztę znaków Zodiaku Wóz Duży pakuje I po Drodze Mlecznej Wycieczkę szykuję. Miliony gwiazdeczek Na nieba bezkresie Mrugają figlarnie Jak świetliki w lesie. Lecz jest konstelacja Piękniejsza od nieba, Która się nazywa Mała Andromeda. Gdy Ją zobaczyłem Serce me zadrżało Równo sześć lat temu Mocno pokochało. Ten rozkoszny wygląd Te prześliczne oczy Uśmiech promienisty Widzę w dzień i w nocy. Gdy Jej nie ma obok Serce za Nią płacze Lecz radość powraca Gdy znów Ją zobaczę. Czemu tak się dzieje, Że tak to mnie wzrusza? Gdyż imię tej gwiazdy Nosi moja WNUSIA.
Jacek Zajączkowski
SPADAJĄCA GWIAZDA Złapać gwiazdę nim zgaśnie może tylko marzyciel, on potrafi ją schować bardzo głęboko w swej duszy i gdy przyjdzie ta chwila, co zakwita bez słów, on w poezję ją zamknie i pozwoli jej trwać trochę dłużej niż zdążysz pomyśleć życzenie. Sandra Czeszejko-Sochacka
Planeta Codzienność Włosy lekko zwilżone odpoczywają na poduszce,
cicho zapalam lampkę nocną,
wstaję, delikatnie palce stawiam jak okruszki.
Za szybą świerszcz gra koncert.
Nagle, przypominam sobie,
tak, to tam, w drugiej szufladzie
ukryłam skrawki marzeń.
A marzę o lepszej osnowie,
bym porzuciła chory ton życia
i znalazła skorupkę piękniejszego bycia.
Gaszę lampkę,
nogi łączą mi się z drewnianą podłogą,
jakby drzewa z nowymi gałęziami.
I tak kilkoma seriami
staję się nieruchoma.
Porzucam skorupkę wyśnioną
i powoli godzę się z rzeczywistością.
Włosy chyba już zasnęły.
Weronika Tryc
Noc Perseidy Wypatrujesz, wyczekujesz nocy.
Już nadchodzi , już się ściemnia.
Łapiesz koc ,
w latarkę uzbrojona .
Biegniesz, patrzysz, liczysz …
Może chociaż jedna,
pomiędzy chmurami
z nieba się potoczy?
Jedne, drugie ,trzecie
w garści trzymasz swe marzenia .
Ile wodzisz wzrokiem ?
Ile w gwiazdach szukasz ?
Jaka silna Twa nadzieja?
Alicja Byszewska
Po księżycu … Po księżycu spaceruje Marsjanin
Mały, zielony, bardzo głodny chyba.
Z naprzeciwka szybko jedzie Ziemianin
Swoim Lunochodem z rozbitą szybą.
Chce zapytać Marsjanina o drogę,
A językiem galaktyki nie włada,
Robi poważną minę, chowa trwogę.
Myśli, że na migi da sobie radę.
Języka kosmosu jak można nie znać?
Na wszystkich gwiazdach się nim posługuje.
A zadufany Ziemianin, psia go mać!
Nie chce się nauczyć, bo leniuchuje.
I kosmicie pokazuje na migi,
Że chce jechać do krateru wulkanu,
Bo dzisiaj tam księżycowe wyścigi.
On musi przecież dostarczyć im tranu.
Temu Ziemianinowi dam nauczkę,
Niech się dowie, że nauka kosztuje.
Jestem psotnikiem i zrobię mu sztuczkę,
Po cichu jego żywności skosztuje.
A główną odżywką kosmity jest tran,
Bez słów pokazuje kosmonaucie,
Kierunek drogi, realizując plan-
Wypić olej przewożony w aucie.
Tak kosmita, jadąc na miejsce zmagań,
Caluteńki tran wyżłopał cichutko.
Potem bez ceregieli, bez zbędnych zdań
Woła spodek i porzuca autko.
Tak ucz się języków obcych bez lenia,
By palcem w czoło ludzie nie pukali!
Inaczej ciągle, oprócz biadolenia,
Będziesz się złościł, że cię oszukali…
Henryk Ditchen
Tacy wielcy, tacy mali Pamięci Wisławy Szymborskiej
Wojownicy nieśmiertelności
Pragniemy poznać bieg rzeczy
I ich zasadę
Skaczemy w dół ze stratosfery
Omijamy czerwone karły i czarne dziury
Uciekinierzy z antymaterii
Szukamy bliźniaczej Ziemi
I marzymy o sztucznej inteligencji
Wyższej niż przeciętne IQ
Chcemy pominąć lata świetlne
W nadziei, że nie jesteśmy sami
Na małym okruchu gwiezdnego pyłu
A równocześnie
Niszczymy amazońskie lasy
Zabijamy się o dzikie futra i słoniową kość
Dzieci w Afryce umierają od AIDS
A w Azji od opium
Nie chcemy wierzyć w ozonową dziurę
Stąpamy po naszej Ziemi
Tak nieczule
Jak gdyby nie matką nam była
Izabela Galicka
KSIĘŻYCOWY SZLAK Są takie miejsca na naszej planecie, Których próżno szukać w calutkim wszechświecie. Są góry, gdzie rzeki się budzą do życia, Z dziesiątkami jaskiń jeszcze do odkrycia. Błyszczące kaskady, tęcze wodospadów, Ogromne połacie okwieconych sadów. Szmaragdowe morza, ciemne oceany, Tropikalny atol sztormami smagany. Są lasy deszczowe, jasne zagajniki, Piaszczyste pustynie, zielone trawniki. Planetę tę skrywa błękitne sklepienie, Z pogodą, co miewa i blaski i cienie. Z wiaterkiem, co niesie ciepły oddech lasu I z deszczem, co pada od czasu do czasu. Z burzami, co gniewnie ciskają gromami, A także z chmurkami, co płyną stadami. Istnieje też miejsce, co wszystkich zachwyca. Jest to szczerozłota droga do księżyca. Zobaczy ją jednak szczęśliwców niewielu. Tylko Księżycowy Szlak wiedzie do celu. Kiedy księżyc w pełni wynurza się z fali, Znaczy morze blaskiem, co widać w oddali.
Po złocistych schodkach lepiej stąpać pewnie, Bo się trzeba spieszyć, zanim światło zblednie. U szczytu zaś będzie do księżyca brama, A za nią świetlista kraina nieznana. Tam gwiazdy się srebrzą tworząc mleczną drogę, gdzie byłoby świetnie wsiąść na hulajnogę. I pognać przed siebie, goniąc wiatr słoneczny, I złapać pył gwiezdny, na prezent świąteczny. Można zebrać gwiazdki, ułożyć z nich klasy, Potem poprzekładać tworząc nowe trasy. Można też komety podrzucać do góry, Tak, by zawsze wpadły wprost do czarnej dziury. Kosmiczną grę w kulki niejeden doceni, Chcąc wybić planetą Saturna z pierścieni. Ci, co się zachwycą świetlistym pokazem, zechcą z meteoroidów ułożyć obrazek. Jeśli jednak męczy bujanie w obłokach, Można wszak poprzestać na ziemskich widokach.
Anna Rucińska
„BLISKI WSZECHŚWIAT”
Przyglądamy się Niby dwie odległe planety Spalam się w twoim oddechu Niczym w kosmicznych sferach Twoje oczy płoną Jak gwiazdy Rozświetlając Ciemności mojego nieba Twój jasny warkocz Niczym kometa Oplata Całą galaktykę Mojego istnienia I chociaż oddaleni jesteśmy Od siebie O setki mroźnych światów Lat świetlnych Jesteś nadal dla mnie Moim WSZECHŚWIATEM.
Artur Frelek
Dobry duszek z Kosmosu (wiersz humorystyczny) Cały wszechświat w wiecznym ruchu I nowi ludzie ciągle się rodzą. A o czym myśli człeczyna, Gdy wkrótce siwieć zaczyna? Słońce wschodzi i zachodzi, Księżyc za nim na oślep gna. A czego pragnie babina, Gdy nóżka sztywnieć zaczyna? Na wiosnę wszystko się budzi, Potem jesienią zamiera. A co chciałby chłopina, Gdy słabnąć zaczyna? Zimą mocno lodem ścięło, Chrząszczyk szybko pod korę wszedł. A pod kołderką człeczyna O czym tak śnić zaczyna? Gwiazdy już zbladły na niebie, Znowu nastał kolejny dzień. A duszek z Kosmosu wzięty Hurtem ożywił jak leci: I nóżkę babiny, I chęci chłopiny, I myśli każdego człeczyny też.
Urszula Dyjasińska
Kosmiczna zaduma Człowiek rzadko patrzy na niebo, Jego myśli kołują nisko I nie sięgają wierzchołków drzew… Stanowczo za daleko im do gwiazd. Ludzie drepczący w prochu ziemi W odwiecznym kołowrotku dnia Wypełniają przydzielone misje Aż do swego końca planu. Codziennie Słońce obchód czyni I sprawdza, czy wszystko dobrze gra. A nocą Księżyc w orszaku gwiazd Czuwa widoczny lub ukryty. I dalej toczy się ta gra Prochu tej ziemi, gwiazd i planet. Tylko – - poeci bujają w obłokach, Przeskakując ustalone reguły. Ach, ci utracjusze materii, Wzbijający się ponad niską Ziemię, Sprzymierzeni z Niebem bez dna. Małgorzata Kozłowska
Pejzaż z gwiazdami w tle
Tutaj byłem latem, gdy pękaty
Księżyc w rozkroku brzegów wylegiwał się
Nad zalewem. W fałdach zeschłego
Słonecznika, w trawie zerwał się wiatr,
Z którym pofrunąłem do drewnianych
Płotów. Pośród stygnących na przestrzał
Gwiaździstego nieba jabłek,
Szeleściło powietrze. Zamyślona dolina
Oddychała, zarzucając mnie sobie
Na plecy jak tobołek z dzieckiem,
Ściskającym w mroku
Mlecze.
O pamięci Ziemi!,
Czuję Ciebie głęboko w noc u podnóża wzgórz
Sercem niemym ty we mnie – skaleń.
Bogdan Nowicki
To ona, moja przeznaczona ...
Umieram z miłości do ciebie, o Pani To wprost graniczy z obłędem Marzę o Tobie dniami i nocami Bądź moim marzeniem, bądź moim szczęściem Pewnego dnia przyjdę do ciebie do pracy Wokół ty cała w bieli Padniemy sobie w ramiona Nic nas już więcej nie rozłączy Nic nas już więcej nie rozdzieli Bądź moją żoną, daj mi syna lub córkę Natchniony miłością do ciebie Wszystko się uda Nic nie będzie pod górkę Sam nie wiem czy to choroba, czy jakieś urojenia Lecz stan ten trwa już trzy lata Niech się miłość ta spełni Do końca świata
Tomasz Rusak
Gdzieś tam… Gdzieś tam w bezkresach nieba Gwiazdy i planety Pozawieszane w miejscach dawno wyznaczonych Lat miliony tę samą przebywają drogę Orbitami którymi wszechświat iść im każe Wokół nich świat tak wielki Iż można by mniemać Że nic nigdy nie zdoła lotu ich powstrzymać I nikt im ograniczeń żadnych nie wyznacza Więc niczym myśli wolne mogą mknąć Przez przestrzeń Co nigdzie nie ma końca A wręcz się rozszerza Tymczasem te planety i gwiazdy błyszczące Które w ogromie nieba są jak piasku ziarnka Więc i szczelina mała wystarczy by umknąć W swej wolności więzione Siłami natury Która trzyma je w ryzach niczym w pętli kajdan O świetlistych podróżach mogą tylko marzyć Zaplątane w rutynę ruchów obiegowych I wirujące tańcem dookoła siebie Gdzieś kiedyś zapomniały że można inaczej I marzeniom się dają ponieść tylko we śnie Ale czasem Gdy droga mleczna mrok rozjaśni Albo jakaś kometa przemknie niedaleko Przypominają sobie Echa dawnych baśni I wzrok swój wytężają przenikając niebo I dostrzegają inne niebiańskie obiekty Równie mocno jak one za sobą stęsknione I też nieosiągalne jakby ich nie było Bo nie mogą się zbliżyć Więc przesyłają sobie pełne uczuć słowa Swój ból miłość tęsknotę wplatają w powietrze I nasyca się Kosmos energią odwieczną A od krzyku ich myśli Zakrzywia się przestrzeń
Magdalena Rowicka
Impreza planetarna Dziś do Marsa mówi Ziemia:
Na Merkury jechać trzeba,
tam impreza na całego.
Jowisz,Saturn,Uran,Neptun
tańce, radość i muzyka.
A gdzie Pluton jest z daleka?
Co na samym szczycie czeka.
Już planety wirowały
przez noc całą i dzień cały.
Słońce ciepłe i gorące
rytmy w tan porywające.
Droga mleczna ich prowadzi
nagle bęc! Pluton wchodzi na balety.
Lecą w górę już berety.
Na imprezie czas jest miły
Gdy gwiazdeczki zaświeciły
Przyszło im do głowy wtem
coś zaśpiewać w taki dzień.
I pofruną w głąb ciemności
śpiewy pełne przyjemności.
Planet kończą się obroty
pora wracać do roboty
Na swych torach lądujemy.
Żegnać z Wami się będziemy!
Izabela Szerewicz,lat 11
CO CHCESZ POWIEDZIEĆ
Co chcesz powiedzieć Boże, gdy z gorzkich łez, jak z jasnych gwiazd,
wielki znak zapytania układasz na niebie?
Co chcesz usłyszeć, gdy w lekkim szumie młodych drzew pozwalasz ptakom śpiewać pieśń?
Co pojąć muszę w ciemną noc,
gdy w dziwnym lęku zagubiona odpływam z nurtem zwykłych spraw?
Czego nie umiem dostrzec w snach, kiedy krok stawiam w świat iluzji, po którym tylko Stwórca chodzi?
Sandra Czeszejko-Sochacka
Męsko – damski związek międzyplanetarny
Na mojej Wenus czas pędzi
między:
pracą
pieluszkami
obiadem
zmarszczkami
rozterkami córki
i rozbrykaniem syna
dojrzewaniem
dojrzałością
i wieczorną lampką wina.
Zerkam czasem do Ciebie
a na Marsie spokój
żadnego kłopotu, problemów na widoku.
Każda rafa,
i fala życia wygładzona
Szepczę sobie pod nosem:
już więcej nie będę ciskać piorunami
ale czy mam udawać
czy tłamsić te emocje
nie mogę ich chować
i nie chcę
przyznaję się szczerze,
że tak u mnie na Wenus już zostanie
jak znam kobiety
w to wierzę
**
może tam wpadnę dzisiaj do Ciebie
nauczę się zwolnić i wyciszyć
od jutra...
Sylwia Szerewicz