e-profit nr 6/2014
DESCRIPTION
e-profit - magazyn o trendach w biznesie, startupach i mediach społecznościowychTRANSCRIPT
e-profitWszystko o e-biznesie | nr 6 rok 2014
Temat numeru:Statystyka dla każdego
2 e-profit
E–PROFIT 6/2014
Redakcja
Agnieszka Meller
Redaktor naczelna
e-mail: [email protected]
Wydawca
Inkubator STARTER
Gdańska Fundacja Przedsiębiorczości
ul. Lęborska 3b
80-386 Gdańsk
NIP: 583-290-74-40
e-mail: [email protected]
tel. 58 731 65 65
www.inkubatorstarter.pl
Facebook.com/inkubatorstarter
Twitter.com/inkubatorstart
Blog.inkubatorstarter.pl
Jak dojechać?
Google Maps
http://goo.gl/maps/PfwPO
Projekt makiety, okładki
oraz skład magazynu
Engram
www.studioengram.pl
R E D A KC J A
3e-profit
W S T ĘP N I A K
W felietonie piszemy o wadze zaufania w biznesie online. Temat
niestety ciągle istotny, mimo że e-commerce to nie żadne novum.
Udało nam się również podpytać Rafała Janika ze Agencji 140
media, co Twitter (którego oficjalnie reprezentuje w Polsce) oferuje
w zakresie reklamy, a nade wszystko, czym chce się wyróżnić od
swojego największego konkurenta w walce o portfele reklamo-
dawców w mediach społecznościowych, czyli Facebooka.
Tematem numeru jest rozmowa z Arturem Kurasińskim z Get
Focused m.in. o tym, dlaczego Google Analytics nie dla wszyst-
kich był dobrym narzędziem i czego w nim brakowało. Pozostając
w temacie analityki, sugerujemy, że warto pamiętać o liczbie
ekranów, na które codziennie patrzymy, w tym myśląc o procesach
zakupowych. W końcu zarówno czekając na samolot, jak i leżąc
nad basenem czy sącząc poranną kawę w jakimkolwiek kurorcie,
właśnie na smartfony i tablety nieustannie zerkamy. Korzystanie
z urządzeń mobilnych potwierdza także raport Mobile Visual
Networking Index firmy Cisco, który wskazuje, że w ciągu najbliż-
szych 5 lat ruch w sieciach mobilnych wzrośnie aż jedenastokrotnie,
a do 2017 r. połowa operacji będzie dokonywana za pomocą
sprzętu przenośnego. W tym e-proficie przypominamy również
o wartości dobrych treści, czyli wartościowych linkach jako klu-
czach do sukcesu w wynikach wyszukiwania.
Numer wakacyjny, ale tematyka poważna, bo o pieniądzach
i inwestorach inaczej trudno pisać. Grzegorz Sperczyński pod lupę
wkłada zarządzanie gotówką w startupach i wskazuje, co warto
w tym temacie robić, by trzymać rękę (a może lupę) na finansach.
Obok pieniędzy w startupie drugi ważny element rozwoju to
budowa marki, dzięki której często ilość pieniędzy istotnie wzrasta.
Przygotowaliśmy więc dla Was ABC budowy marki startupu, dzięki
czemu możecie również wpłynąć na poziom sprzedaży.
W tym numerze dużo piszemy o mobile. Na przykładzie
WellServed pokazujemy, że można swój pomysł na biznes oprzeć
właśnie o aplikację mobilną. Co więcej uświadamiamy (również
sobie), że telefon nie służy już tylko do dzwonienia, a często to
jedna z funkcji, z których najrzadziej korzystamy. Trochę zaprze-
czając sobie, jeśli popatrzeć na poprzednie numery, stawiamy tezę
„mobile nie jest jeszcze przez chwilę must have, ale to kierunek,
w którym należy zmierzać”. W końcu nie wszystko trzeba mieć
teraz i zaraz.
Na koniec w rozmowie z finalistami konkursu Creative Business
Cup i infoShare Startup Zone podpowiadamy, jak uczynić naukę
przedmiotów ścisłych przyjemniejszą. W końcu wielu z nas do dziś
lekcji chemii czy fizyki wcale nie wspomina z rozrzewnieniem…
Miłej lektury i dużo słońca!
Sezon ogórkowy? Nic z tych rzeczy!
Agnieszka Meller
Gdy za oknem żar leje się z nieba, e-maili przychodzi jakby mniej, a i telefon rzadziej
dzwoni, wiadomo, że oto nadszedł tak wyczekiwany okres urlopowy. Wyczekiwany oczy-
wiście przez tych, którzy mogą z niego skorzystać. Dla pozostających w pracy to idealny
czas, by nadrobić zaległości w wiedzy, w tym tej niezbędnej dla biznesowego rozwoju. Ten
numer mamy nadzieję Wam to ułatwi!
4 e-profit
S P I S T R E Ś C I
TEMAT Z OKŁADKI
14–17
Statystyka dla każdego
WYDARZENIA
10–13
Twitter wchodzi do Polski
Google inwestuje w Polsce
FELIETON
6–9
O zaufaniu słów kilka
Spis treści
5e-profit
S P I S T R E Ś C I
WARTO WIEDZIEĆ
18–20
Multiscreening – czyli to skomplikowane
22–23
Zrób dobre pierwsze wrażenie
w internecie
24–25
Zarządzanie gotówką pod lupą
26–29
ABC budowania marki startupu
BEZ KRAWATA
46–48
To co nas podnieca
Z NASZEJ PERSPEKTYWY
40–42
Optymizm ponad wszystko
43–45
Nauka poprzez zabawę
MOBILE
30–32
Menu w smartfonie
33–34
Polska coraz bardziej mobilna
35–36
Portfel to przeżytek
37–39
Mobilny sklep: gadżet czy
konieczność?
DZ I A Ł | A R T Y K U Ł
6 e-profit
O zaufaniu słów kilka
Marek Dornowski
DZ I A Ł | A R T Y K U Ł
7e-profit
Wirtualny biznes w coraz większym stopniu nabiera znamion tego, który znamy ze świata offline (jeśli coś takiego jeszcze w ogóle istnieje, bo zdania na ten temat są podzielone). Najlepszym przykładem jest zaufanie.
9e-profit
F E L I E TO N | O Z A U FA N I U S ŁÓ W K I L K A
Dlaczego w pierwszych latach
rozwoju e-handlu wiele osób
było do niego nieprzekona-
nych i wolało przepłacać,
niż korzystać z wirtual-
nych sklepów? Tak tanio, to
niemożliwe, to jakieś oszu-
stwo! –Zetknęliście się kiedyś
z podobnymi tekstami? No
właśnie. Można było wówczas
tłumaczyć, że e-sklep to inne,
mniejsze koszty, że niższa cena
może wynikać ze skrócenia
łańcucha dostaw. Na próżno.
Ludzie płacili drożej, bo nie
ufali. Bali się, że zamówiony
towar nie dojdzie albo okaże
się felerny, a gdy będą chcieli
złożyć reklamację, to pojawi
się „błąd 404”. Z czasem to
zaufanie wzrosło. Ludzie przy-
zwyczaili się do e-zakupów.
Powstały specjalne serwisy
zawierające opinie o produk-
tach, firmach. Powstały różne
certyfikaty (Rzetelna Firma,
Firma Przyjazna Internautom).
Wszystko po to, by konsument
mógł zaufać i poczuć się bez-
piecznie.
Nawet dziś jednak, gdy wydaje
się rynek trochę już dojrzał,
kwestia zaufania może mieć
większe znaczenie niż cena
produktu. Co zatem zrobić,
by to zaufanie było jak naj-
większe? Wystarczy naprawdę
niewiele.
• Ludzie boją się wykorzy-
stania ich danych oso-
bowych w niewłaściwy
sposób. Czasem sami nie
potrafią określić, czego
tak naprawdę się boją.
Jeśli więc w jakikolwiek
sposób zbierasz te dane,
zapewnij klientów, że są
one bezpieczne i nie będą
nikomu przekazywane.
Klient niekoniecznie musi
znać ustawę o ochronie
danych, a ty nie zamierzasz
jej łamać, prawda? Powiedz
o tym swoim klientom. Poza
tym, zastanów się, czy
naprawdę potrzebujesz
wszystkich danych, które
zbierasz?
• Kolejna obawa związana
z internetem to anoni-
mowość. Firmy, które nie
podają swoich pełnych
danych, budzą niepewność.
Nie bój się podać adresu,
czy pokazać własnej twarzy.
Ludzie ufają ludziom, nie
formularzom.
• Content is king – i nie
chodzi tu teraz o kwe-
stie SEO. W jakiejkolwiek
branży nie działasz, jeśli
na Twojej stronie znaj-
dzie się content związany
z obszarem, w którym funk-
cjonujesz, automatycznie
przełoży się to na wzrost
zaufania do Ciebie.
• No i wreszcie cały proces
obsługi posprzedażnej. To
już jest mocno zróżnico-
wane w zależności od tego,
co sprzedajesz. Ale im
większą transparentność
zachowasz (np. możli-
wość sprawdzenia statusu
zamówienia), tym większe
zaufanie zyskasz.
Miarą zaufania na pewno są
opinie. Zbieraj je, proś o nie.
Pokaż, że Ci na nich zależy. Raz,
że to naprawdę wartościowy
materiał dla Ciebie, a dwa
klienci poczują, że jesteś zaan-
gażowany i można Ci zaufać.
To organiczna droga budo-
wania zaufania. Trudniejsza niż
wynajęcie „specjalisty”, który
będzie robił nam marketin-
gowy szum. Trudniejsza, ale za
to efektywniejsza.
Ludzie przyzwyczaili się do e-zakupów. Powstały specjalne serwisy zawierające opinie o produktach, firmach
DZ I A Ł | A R T Y K U Ł
10 e-profit
Twitter wchodzi na polski rynek reklamowy
Rozmawia Marek Dornowski
DZ I A Ł | A R T Y K U Ł
11e-profit
Przez długi czas mówiło się w Polsce „media spo-łecznościowe”, mając na myśli jedynie portal Marka Zuckerberga. Dziś nikt już nad Wisłą nie kwe-stionuje roli, jaką w mediach społecznościowych odgrywa Twitter. Owszem o mniejszym zasięgu niż Facebook, ale czy mniej skuteczny marketingowo? Niekoniecznie. Zresztą postanowiliśmy zadać to pytanie Rafałowi Janikowi z Agencji 140 media, która właśnie została oficjalnym partnerem Twittera w sprzedaży reklam na Polskę.
12 e-profit
W Y D A R Z E N I A
Rafał, jak to jest być part-
nerem jednego z największych
gigantów internetowych? Co
poczułeś, gdy oficjalnie przeczy-
tałeś: Very happy to introduce
@140media as our ad sales
partner in Poland. Welcome to
the Twitter family!?
Możesz nam w skrócie opowie-
dzieć, jak do tego doszło?
R.J: Cieszę się, że nasze
doświadczenie, wiedza i pasja
zostały zauważone przez Twit-
tera. Jak do tego doszło? Na
pewnym etapie rozpoznawania
przez przedstawicieli Twittera
polskiego rynku zostałem zapro-
szony do udziału w globalnych
procedurach, które obowiązują
wszystkich potencjalnych part-
nerów reklamowych Twittera.
Skupmy się teraz na przyszłości,
co konkretnie chcecie sprze-
dawać, innymi słowy: jakie pro-
dukty reklamowe ma Twitter?
R.J: Twitter oferuje markom
trzy formaty reklamowe:
- Tweety Promowane (Promoted
Tweets) – standardowe tweety,
jednak z dodatkową korzyścią
dotarcia do zarówno obecnych,
jak i potencjalnych śledzących,
którzy mogą być zainteresowani
danym profilem.
- Konta Promowane (Promoted
Accounts) – konta budujące
aktywną społeczność specja-
listów i influencerów, którą
można zaangażować na bieżąco.
- Trendy Promowane (Promoted
Trends) – aktualne, gorące
tematy na Twitterze. Ponieważ
są umieszczane w widocznym
miejscu obok osi czasu użyt-
kownika, docierają do szerokiej
publiczności.
Zapewne dysponujesz danymi
liczbowymi na temat Twittera
w Polsce. Zasięgowo do Face-
booka jeszcze daleko, ale grupa
docelowa bardzo interesująca.
Kogo dziś znajdziemy na Twit-
terze?
R.J: Globalna polityka informa-
cyjna Twittera nie pozwala mi
mówić o liczbach na poszcze-
gólnych rynkach, mogę jednak
zapewnić, że ta platforma
ma w Polsce ogromny poten-
cjał. Kogo dziś znajdziemy na
Twitterze? Wszystkich, którzy
doceniają otwartość i sze-
roką dostępność komunikacji
w czasie rzeczywistym charak-
teryzującą to medium.
Kto w Waszej strategii powinien
być najbardziej zainteresowany,
by w swoich działaniach komuni-
kacyjnych wykorzystać Twittera
również w sposób komercyjny?
R.J: Twitter jest odzwiercie-
dleniem zainteresowań swoich
użytkowników, dlatego jesteśmy
w stanie zaproponować markom
dotarcie do użytkowników
z dopasowanym kontentem.
Dzięki temu zdecydowanie
więcej osób wchodzi w inte-
rakcję z przekazem reklamowym
niż w przypadku np. reklamy
bannerowej. Angażowanie
użytkowników w czasie rzeczy-
wistym może wpływać na ich
rozmowy w sposób wspiera-
jący każdy rodzaj biznesu – od
finansów, przez motoryzację,
telekomunikację aż po podróże.
Wybacz, że nasza rozmowa
krąży ciągle wokół serwisu
Zuckerberga, ale porównania,
mimo że Facebook i Twitter to
zupełnie inne narzędzia, cisną się
na usta. Po ostatnich zmianach
zasięg organiczny na Face-
booku, mówiąc delikatnie, się
obniżył. Czy skoro Twitter ma
już swojego oficjalnego partnera
reklamowego w Polsce oznacza,
że wkrótce zasięg organiczny
naszych tweetów również
spadnie? Są takie obawy…
R.J: Nie chcę oceniać działań
Facebooka, każda firma pro-
wadzi własną politykę. Twitter
to otwarta i szeroko dostępna
platforma komunikacyjna.
Tweety publikowane są w kolej-
ności chronologicznej, co daje
pewność, że nasz tweet na
pewno pojawi się u każdego, kto
obserwuje markę lub inne konto,
bez względu na to czy tweet jest
promowany, czy nie.
Czy możesz powiedzieć, jakie
macie cele na ten pierwszy rok
współpracy?
R.J: Naszym celem jest umożli-
wienie polskim markom dostępu
do produktów reklamowych
Twittera i wsparcie ich na
każdym etapie współpracy,
a także edukowanie rynku, tak
aby Twitter pojawiał się w kon-
cepcjach kreatywnych jako stały
element kampanii reklamowych
online w Polsce.
Jak po tym czasie według
Ciebie będzie wyglądał Twitter
w Polsce?
R.J: Już w tej chwili widać
bardzo wiele przykładów
wykorzystania Twittera
w komunikacji. Bardzo dobrym
przykładem prowadzenia komu-
nikacji, z której sam korzystam,
13e-profit
W Y D A R Z E N I A
jest Autostrada Amber One
(@AmberOne_A1), która infor-
muje na Twitterze o wydarze-
niach na drodze – jest to dla
mnie idealne wykorzystanie
szybkości i otwartości komuni-
kacji na Twitterze. Za wieloma
świetnymi przykładami pójdą
kolejne marki, które rozumieją,
że w dzisiejszych czasach liczy
się komunikacja.
Rafał Janik @rafaljanik
właściciel i prezes 140
Media, członek Rady Fundacji
w Gdańskiej Fundacji
Przedsiębiorczości, właściciel
wydawnictwa Thinkmedia.
Rafał jest specjalistą ds.
rozwoju biznesu z wieloletnim
doświadczeniem na polskim
rynku internetowym. Kierował
projektami dla małych
i dużych firm, takich jak stat24,
e-commerce Era (T-Mobile)
czy Nokaut.pl. Stworzył kilka
udanych startupów. Jest
absolwentem Uniwersytetu
Warszawskiego i Wyższej
Szkoły Informatyki Stosowanej
i Zarządzania PAN
Google inwestuje w Polsce
Marek Dornowski
To była wizyta przez duże „W”.
Szef amerykańskiego giganta
Google – Eric Schmidt odwie-
dził Warszawę. Przy wizytach
osób takiego kalibru nie chodzi
zazwyczaj o cele turystyczne.
Nie inaczej było i tym razem.
Schmidt zapowiedział bowiem
otwarcie w przyszłym roku
w Warszawie centrum startu-
powego Google Campus.
O skali tego wydarzenia
świadczy fakt, że to trzeci (po
Londynie i Tel Awiwie) tego
typu ośrodek na świecie. Dziś
jest jeszcze sporo niewiado-
mych dotyczących operacyj-
nych kwestii jego funkcjono-
wania, ale bez wątpienia to
spore wyróżnienie i ważne
wydarzenie dla całej branży
startupowej w Polsce. Jeśli
wszystko pójdzie zgodnie
z planem, to w przyszłym roku
Warszawa stanie się jednym
z kluczowych miejsc na startu-
powej mapie Europy.
#
#
##
14 e-profit
Statystyka dla każdego
Rozmawia Marek Dornowski
15e-profit
Można nie lubić statystyki, ale trudno zaprzeczyć, że analiza danych to dziś jedna z kluczowych funkcji w e-marketingu. O możliwościach Google Analytics napisano już sporo. Postanowiliśmy zatem zapoznać się z narzędziem, które powstało nad Wisłą. W założeniu twórców skierowane jest do osób, które z jednej strony nie należą do miłośników statystyk, a z drugiej chcą mieć wiedzę o tym, co w ich biznesie piszczy. Naszym gościem jest dziś Artur Kurasiński – szef projektu Get Focused.
16 e-profit
T E M AT Z O K Ł A D K I | S TAT Y S T Y K A D L A K A Ż D EG O
Fokus nie jest skie-rowany do każdego, tylko do tych, którzy chcą dowiedzieć się szybko, sprawnie i zrozumiale, co się dzieje z jego biznesem czy stroną
Twój najnowszy projekt to kon-
kurencja do Google Analytics?
A.K: Fokus nie jest konkurencją
dla GA, ponieważ produkt od
Google’a jest świetnym i wspa-
niałym narzędziem w rękach
świadomego użytkownika.
Fokus jest narzędziem do
zebrania, analizy, ale przede
wszystkim do stworzenia wnio-
sków, co zmienić w naszym biz-
nesie, na stronie, na profilu na
Facebooku – tam, gdzie kończy
się GA, pojawia się Fokus.
Przyzwyczailiśmy się, że jeśli
Google się za coś zabiera, robi
to w sposób tak zaawanso-
wany, że bez dużych nakładów
finansowych trudno jest myśleć
o konkurowaniu. Zakładam, że
dość dobrze poruszasz się po
GA. W którym miejscu stwier-
dziłeś, że tu jest jeszcze miejsce
na produkt taki jak Fokus?
A.K: No właśnie, dlatego że
kiepsko się poruszałem (zresztą
jak 95% osób) w GA, odczu-
wałem potrzebę skorzystania
z takiego narzędzia, które
„zassie” część danych z GA, ale
również je dla mnie przeana-
lizuje i ładnie zwizualizuje.
Google robi dobre projekty,
ale jego targetem są wszyscy.
Fokus nie jest skierowany do
każdego, tylko do tych, którzy
chcą dowiedzieć się szybko,
sprawnie i zrozumiale, co się
dzieje z jego biznesem czy
stroną. Fokus nie jest narzę-
dziem dla specjalistów czy pozy-
cjonerów – jest narzędziem
dla tych, którzy w organizacji
mają pod sobą wiele projektów,
muszą szybko mieć dostęp do
raportów i poruszają się na
wielu płaszczyznach (social
media, SEO/SEM, WWW).
Uściślijmy to jak najprościej,
czym jest Fokus i jaką wartość
dodaną wnosi?
A.K: Zamiast korzystać z kilku
narzędzi, możesz błyskawicznie
(serio – konfiguracja zamuje może
60 sekund) wpiąć swoje dane
z Facebooka, Twittera, strony
WWW czy YouTube’a i przeana-
lizować, co się tam dzieje – nie
tylko pod kątem ruchu, lecz
także konkretnych wniosków.
Zrobiłeś fajny wpis na Face-
booku? Powiemy Ci, jak on
konwertuje na Twojego bloga.
Serwer Ci padł? Spokojnie
– Fokus to wykryje i wyśle
notyfikacje. Ktoś mówi o Tobie
i Twojej marce w sieci? Zmo-
nitorujemy to i przekażemy
Ci wnioski, co robić, żeby
zwiększyć liczbę pozytywnych
komentarzy.
Czyli grupę docelową stanowić
będzie ta część rynku, dla której
GA jest zbyt zaawansowany,
i która analizę GA kończy na
wykresie wzrostu lub spadku
UU?
A.K: W dużej mierze tak.
Fokus jest bardzo prostym
narzędziem dla użytkownika
końcowego. Zaprojektowaliśmy
go tak, że nie wygląda jak kokpit
statku kosmicznego, ale to miłe
dla oka i użyteczne narzędzie.
Ku jakiemu modelowi bizneso-
wemu się skłaniacie?
A.K: Abonament miesięczny
oraz custom wdrożenia. Będzie
też dostępny raport na żądanie,
ponieważ mamy już bardzo
dużą ilość informacji i możemy
je analizować.
Prowadziliście już testy wersji
Beta, jakieś wnioski co do
zmian?
A.K: Dziś testuje nas około
4 tys. użytkowników – wnio-
sków jest kilka, ale przede
wszystkim widzimy, że narzę-
dzie podoba się, jest wykorzy-
stywane i spora grupa użytkow-
ników działa już z nim bardzo
dobrze.
Kiedy możemy spodziewać się
rynkowego debiutu Fokusa?
Już wystartowaliśmy – co
prawda po cichu, ale Fokus
oficjalnie zaczął działać w wersji
płatnej 13 czerwca (w piątek!).
Czego dziś można Wam najbar-
dziej życzyć?
A.K: Mądrych decyzji:)
DZ I A Ł | A R T Y K U Ł
18 e-profit
Multiscreening – czyli to trochę skomplikowane
Marek Dornowski, www.firmy.net
DZ I A Ł | A R T Y K U Ł
19e-profit
Przeglądając różne dane na temat korzystania z urządzeń mobilnych, marketer może łatwo wpaść w pułapkę, którą określiłbym jako narrow minded strategy, czyli mówiąc krótko ograniczenie lub skupienie się na konkretnym kanale komunikacji. Wielokrotnie podkreślamy: musisz być mobile, i to prawda. Tym razem jednak chciałbym przestrzec przed zachłyśnięciem się tym kanałem. Mobile nie jest ostateczny i samowystarczalny. Najczęściej to nie stacja docelowa, ale początek podróży. Ale po kolei.
20 e-profit
WA R TO W I E DZ I EĆ | M U LT I S C R E E N I N G – C Z Y L I TO T R O C H Ę S KO M P L I KO WA N E
The New Multi-screen World:
Understanding Cross-Plat-
form Consumer Behavior – to
nazwa raportu opublikowa-
nego już jakiś czas temu przez
Google. Jego lektura rzuca
inne spojrzenie na to, w jaki
sposób powinniśmy myśleć
o mierzeniu konwersji. Oka-
zuje się bowiem, że 90% z nas
korzysta z różnych urządzeń,
by zrealizować jeden cel. Tym
celem może być wyszukanie
informacji, ale równie dobrze
może być to zakup danego
produktu lub usługi.
Pośród liczb
Średnio każdego dnia spę-
dzamy 4,4 h naszego wolnego
czasu, patrząc się w ekran. No
właśnie tylko w ekran czego?
Kiedyś głównym umilaczem
(lub jak kto woli złodziejem)
czasu była telewizja. Dziś jest
to również nasz laptop, tablet
lub smartfon. Według danych
Google’a laptop średnio zago-
spodarowuje nam jedynie 24%
naszego czasu, podczas gdy
smartfon aż 38%. Co ciekawe
każde z urządzeń ma swoje
własne czynniki determi-
nujące nas do skorzystania
z niego. W przypadku laptopa
będzie to poszukiwanie
informacji (40%) oraz chęć
„bycia na bieżąco” (29%). Jeśli
chodzi o smartfony motywy
są zupełnie inne. To przede
wszystkim potrzeba komuni-
kacji (54%) i rozrywka (33%).
Do poszukiwania informacji
używamy zarówno laptopa, jak
i smartfona. W tym pierwszym
przypadku są to z góry zapla-
nowane poszukiwania (48%),
natomiast w drugim dominuje
spontaniczność (80%). Często
też wybór wykorzystywanego
przez nas urządzenia zależy
od tego, które jest w danej
chwili po prostu bliżej. Dzieje
się tak w 34% przypadków.
Czy zdarzyło Ci się korzy-
stać ze smartfona podczas
oglądania telewizji? Tak jakby
kontakt z jednym ekranem nie
był wystarczający? Nie martw
się, według Google’a aż 77%
widzów robi dokładnie to
samo. Najczęściej oczywiście
drugim urządzeniem jest wła-
śnie smartfon. Bardzo często
zdarza się, że jest wykorzy-
stywany do tego, by szukać
szerszych informacji na temat
prezentowanych właśnie w TV
produktów.
Multitasking
Masz do sprzedania produkt,
który klient ma kupić pod
wpływem impulsu? Koniecznie
pomyśl o obecności w mobile.
Aż 81% zakupów robionych za
pośrednictwem smartfonów
to zakupy spontaniczne.
W przypadku towarów, któ-
rych zakup wymaga głębszego
przemyślenia możesz być
pewien, że proces decyzyjny
będzie „multiscreen”. Ale
nie martw się tym. Według
Google’a aż 67% z nas rozpo-
czyna proces zakupowy na
jednym urządzeniu a kończy
na innym. Przykładowo oglą-
damy produkt na smartfonie
pod wpływem impulsu, ale
zakupu dokonujemy, sie-
dząc spokojnie w domu przy
laptopie. To właśnie smartfon
jest najczęściej miejscem
„pierwszego kontaktu zaku-
powego” (65%), wyprzedzając
laptop (25%) i tablet (11%).
Najczęściej zaś nasza zaku-
powa ścieżka kończy się na
tablecie 61%.
No dobrze, wystarczy tych
liczb, bo można się w nich
już pogubić. Czas wyciągnąć
z tego wnioski.
Po pierwsze, zapomnij
o obecności tylko na jednym
urządzeniu. Przyjmij, że
Twój klient przed podjęciem
decyzji zakupowej skorzysta
z co najmniej dwóch różnych
ekranów, z czego przynajmniej
jeden to ekran urządzenia
mobilnego. Ważne jest nie
tylko to, by Cię tam zobaczył,
ale by Twój przekaz był mak-
symalnie spójny bez względu
na urządzenie.
Po drugie, weź pod uwagę
kontekst, w którym użyt-
kownik korzysta z danego
urządzenia i dostosuj do tego
swój przekaz marketingowy.
Po trzecie, pomimo faktu, że
telewizja nie jest już monopo-
listą w zagospodarowywaniu
naszego wolnego czasu, jej
wpływ jako katalizatora do
dalszych poszukiwań jest
ogromny. Mając na uwadze to,
że większość z nas podczas
oglądania telewizji korzysta
jednocześnie z innych urzą-
dzeń, upewnij się, że impuls
zakupowy stworzony przez
reklamę będzie mógł być
szybko zaspokojony online.
No i wreszcie rzecz, która do
tej pory stosowana jest często
jako kluczowy argument prze-
ciwko zwiększaniu budżetów
reklamowych na kampanie
mobile. „Nasze dane mówią,
że kanał mobile nie sprzedaje,
notujemy znacznie więcej
zamówień za pośrednictwem
tradycyjnej strony WWW”.
Być może tak, a być może
userzy po prostu przechodzą
swoją wydeptaną ścieżkę od
smartfona do laptopa? Jeśli
tak jest (a w wielu przypad-
kach jest), to warto pamiętać,
że ten „nieefektywny” ruch
mobile może stanowić najbar-
dziej niedocenianą podstawę
naszego sukcesu.
Przyjmij, że Twój klient przed pod-jęciem decyzji za-kupowej skorzysta z co najmniej dwóch różnych ekranów, z czego przynajmniej jeden to ekran urzą-dzenia mobilnego
WA R TO W I E DZ I EĆ | J A K S F I N A N S O WA Ć S W ÓJ P O M Y S Ł N A B I Z N E S ?
22 e-profit
WA R TO W I E DZ I EĆ | Z R Ó B D O B R E P I E R W S Z E W R A Ż E N I E W I N T E R N EC I E
Zanim jednak napiszę o tym, jak
dobre treści wpływają na SEO,
warto zdefiniować, czym one
w ogóle są.
W największym skrócie dobre
treści to takie, które niosą jakąś
wartość dla użytkownika. Ich
celem nie jest linkowanie, ale
rozwiązanie problemu czytel-
nika. Nieważne, czy jest to treść
na blogu, stronie firmowej, czy
zamówiony artykuł w portalu
internetowym. Ponadto dobra
treść powinna być:
• unikalna: czyli napisana
treść pojawia się raz w jednym
miejscu;
• naturalna: pisana tak, aby
przeciętny użytkownik zro-
zumiał, co autor miał na myśli.
Dobra treść nie może być
zbitkiem niezrozumiałych fraz,
których celem jest jedynie prze-
kazanie mocy;
• angażująca: im więcej inte-
rakcji, udostępnień, tym lepiej;
Jeśli treść jest dobra, „sama”
się rozniesie w internecie, dając
kolejne linki, ale także budując
dla firmy zasięg i wizerunek;
• posiadająca linki: mimo
wszystko odnośniki w treści
muszą być;
• pochodząca z dobrego źródła:
czyli umieszczona w „dobrym”
miejscu przez autora, który wg
algorytmów Google posiada
sprawdzoną „reputację” i jego
wpisy Google uznaje za warto-
ściowe.
Dlaczego to ważne?
Według ekspertów SEO dobre
treści mają też coraz większe
znaczenie w kontekście wyników
wyszukiwania. Algorytmy
Google zmierzają w kierunku
jakości i poleceń, dlatego „stare
metody” pozycjonowania można
schować do szuflady. Coraz czę-
ściej słyszy się głosy, że obecnie
lepiej jest mieć kilka wartościo-
wych linków niż kilkaset „śmie-
ciowych”.
Dlatego SEO, jakie znamy, nie
tyle umiera, ile się zmienia. Pozy-
cjonowanie coraz bardziej przy-
pomina działania marketingowe,
a pozycjonerzy i agencje SEO
bardziej dbają o profil linków
i ich jakość, niż o ilość i „dopa-
lanie strony” poprzez niskiej
jakości zalpecza. Pochodną
takich działań jest oczywiście
konieczność posiadania dobrego
contentu, którym „karmić”
będziemy internet.
Przynajmniej od roku widać, że
marketing treści zaczyna być
coraz silniej powiązywany z SEO.
Pozycjonowanie mocniej stawia
na elementy jakościowe aniżeli
ilościowe. Warto zauważyć też,
że w ofertach pozycjonerów
na pierwszym miejscu prawie
zawsze pojawia się optymali-
zacja strony. Ten zabieg to nic
innego, jak poprawienie jej do
standardów wyszukiwarek pod
kątem jakości, aby szybciej się
ładowała, obrazki były odpo-
wiednio podpisane, i tak dalej…
Mówienie jednak, że content
marketing to nowe SEO jest
w tej chwili nadużyciem.
Content, to też wideo
Słowo pisane nie ma monopolu
na content marketing. Za wszel-
kiej maści treść uznać można
również zdjęcia, infografiki czy
filmy. O tych ostatnich mówi się,
że w kontekście pozycjonowania
mają szczególne znaczenie.
Dane Gemiusa mówią też, że 8
na 10 internautów w polskim
internecie ogląda materiały
wideo. Firmy i agencje, mając
takie dane, swoimi działaniami
spowodowały, że na filmy wideo
nastała w sieci moda. I choć
w przypadku filmu „precla” (czyli
treści niemającej żadnej war-
tości użytkowej) zrobić się raczej
nie da, to wideo – aby przynieść
firmie rozgłos i sławę w dobrym
tego słowa znaczeniu – powinno
być naprawdę dobre. Smutny
autobus być może w kontekście
Zrób dobre pierwsze wrażenie w internecie
Czasy tradycyjnego SEO opartego na dużej liczbie linków odeszły
bezpowrotnie w przeszłość. To już było, minęło i raczej nie wróci.
Dziś Google stawia na jakość. Dobre treści, polecenia znajomych, tyl-
ko wartościowe linki – to klucz do sukcesu w wynikach wyszukiwania.
Marcin Osiak, www.marcinosiak.pl
23
WA R TO W I E DZ I EĆ | Z R Ó B D O B R E P I E R W S Z E W R A Ż E N I E W I N T E R N EC I E
SEO pomoże, ale wizerunkowo
MSW wyjdzie na nim raczej
słabo… https://www.youtube.
com/watch?v=LP5WB6OXv1g
A co z poleceniami?
Geolokalizacja, sieć znajomych
w mediach społecznościowych,
ich rekomendacje – to wszystko
ma coraz większy wpływ na
wyniki wyszukiwania. Oczywi-
stością dziś jest, że zalogowany
w wyszukiwarce użytkownik,
który posiada już jakąś historię
i znajduje się w danej lokali-
zacji, zobaczy inne wyniki, niż
użytkownik zadający to samo
pytanie w innym mieście, czy
użytkownik niezalogowany lub
wyszukujący czegoś w trybie
incognito.
Społeczności też nie wolno
lekceważyć. Warto dbać
o internautów i umiejętnie z nimi
się komunikować, ponieważ
błąd może być potem bardzo
kosztowny. Za przykład niech
posłuży platforma NC+. Od
„afery” minęło już bardzo dużo
czasu, a dziś, wpisując w Google
frazę „nc+”, wciąż na pierwszej
stronie widzimy link do „anty
nc+”… Dobrego PR-u to firmie na
pewno nie robi…
Podsumowując
Pierwsze wrażenie o firmie
coraz częściej potencjalny klient
wyrabia sobie na podstawie
tego, co znajdzie w sieci, a kon-
kretnie w wyszukiwarce na liście
wyników. I jeśli na kluczowe dla
firmy frazy pojawiają się treści,
których być tam nie powinno,
firma tylko na tym traci.
Zły wizerunek w sieci sprawi też,
że handlowcy, których zadaniem
jest sprzedawać, będą mieli to
zadanie bardzo utrudnione. Albo
klienci nie będą chcieli z nimi
wcale rozmawiać, albo będą
musieli odbijać krytykę, co na
pewno nie zostanie bez wpływu
na realizację ich planów sprzeda-
żowych.
Dlatego warto mieć świa-
domość, że by wywrzeć jak
najlepsze pierwsze wrażenie na
kliencie, trzeba dbać o to równie
mocno w sieci, co w świecie
offline.
{ {
24 e-profit
WA R TO W I E DZ I EĆ | Z A R Z Ą DZ A N I E G OTÓ W K Ą P O D LU PĄ
Dojrzali przedsiębiorcy wiedzą,
co oznacza sprawne zarządzanie
gotówką w firmie, doskonale
wykorzystują wszelkie moż-
liwie odległe terminy płatności,
sprawnie operują przepływem
rozliczeń z kontrahentami, aby
nie wpaść w pułapkę zbyt wyso-
kich zobowiązań.
Sprawne zarządzanie prze-
pływami jest więc kluczowe
dla prawidłowego życia firmy.
Analitycy zarządzanie gotówką
żartobliwie nazywają „przecią-
ganiem kołdry” – gdy zbytnio
zakryjemy głowę, może nam
zabraknąć materiału na nogi. To,
w co zmarzniemy, jest kwestią
kompromisu.
Dobre praktyki
Dobrą praktyką menadżerską
jest stały monitoring przepływu
pieniądza w postaci bieżącej
informacji o zobowiązaniach
i należnościach oraz progno-
zowanie tych przepływów,
przynajmniej w okresie kilku
najbliższych miesięcy. Małej
firmie wystarczy dobrze przy-
gotowany arkusz kalkulacyjny.
Na przykład, by sprawdzić, kiedy
w wyniku określonej faktury
zakupowej powstanie możliwość
przeniesienia lub odzyskania
VAT i w którym momencie spró-
bować ponegocjować szybszą
płatność od kontrahenta, aby
to przeniesienie zniwelować.
W podanym wzorze łatwiej jest
zniwelować wartość VAT do
odzyskania lub przeniesienia
poprzez powstanie określonego
obowiązku płatności, niż fak-
tycznie go odzyskać, a zapłacić
kolejną wartość w późniejszym
okresie. Procedura odzyskania
VAT jest długa i praktycznie
zawsze związana z kontrolą
skarbową. Innym przykładem
może być kwestia płatności
podatku CIT, jeśli zanadto pro-
jektodawca rozpędzi się z ter-
minami płatności w umowach.
Czasem lepiej poczekać kilka dni
i „przeciągnąć kołdrę” płatności
powstałych w ten sposób zobo-
wiązań.
Czego może wymagać inwestor?
Inwestor w większości przy-
padków wymaga bardzo
podobnego podejścia tylko
w relacji do budżetu ustalonego
w ramach umowy inwestycyjnej.
Nie zależy mu na bezpośred-
niej kontroli projektodawcy,
a jedynie na sprawnej infor-
macji na temat wydatków
i przychodów, które dzieją
się w firmie. Regulacji takiej
dostarczają zazwyczaj zwykła
sprawozdawczość projekto-
dawcy w ujęciu budżetowym
(wydane tyle…, zarobione tyle…,
powinno być…, z tego wynika
przesunięcie…, takie zdarzenie
miało wpływ na to… itd.) oraz
okresowo sprawdzane dane
księgowo. Najczęściej od mniej-
szych podmiotów wymagane
jest kwartalne prognozowanie
pod postacią rachunku zysków
i strat, zestawienia bilansu.
W dużych podmiotach stoso-
wane są dodatkowo mecha-
nizmy rachunku przepływów
pieniężnych (popularnie zwane
CashFlowTM).
Zarządzanie gotówkąpod lupą
Grzegorz Sperczyński
Wiele przypadków relacji z inwestorem opiera się na bieżącej
kontroli finansowej, tak bardzo źle postrzeganej przez
projektodawców. Mnóstwo osób odbiera postawę inwestora
negatywnie – jako tego, który podda kontroli najmniejszy zakamarek
konta.
25e-profit
WA R TO W I E DZ I EĆ | Z A R Z Ą DZ A N I E G OTÓ W K Ą P O D LU PĄ
Co jest dla mnie dobre, a czego
się wystrzegać?
Zbyt nadgorliwe użycie narzędzi
w małej spółce może zamor-
dować biznes lub księgową
firmy. Jeśli liczba transakcji jest
niewielka (nie mylić z kwotami),
sprawdzają się małe narzędzia,
również zwykły arkusz kalku-
lacyjny skorelowany z posia-
danymi umowami, działaniami
handlowca, czy nawet samego
prezesa danej spółki lub wła-
ściciela biznesu. Nie ma złotej
zasady, jakich narzędzi używać
w danej chwili, ale istotne jest,
aby narzędzia te nie zajmowały
więcej niż 5–10% czasu poświę-
canego na właściwy biznes.
Przy dużych wolumenach
transakcji, przy spółkach, które
muszą konsolidować wyniki na
poziomie spółki giełdowej (bo
np. tego wymaga inwestor),
liczba narzędzi dramatycznie
wzrasta. Ale z drugiej strony,
życzę czytelnikom takiego suk-
cesu i takiego wolumenu działań,
który taki problem wygeneruje.
Na ratunek przychodzą wtedy
wyspecjalizowane podmioty
księgowe oferujące w pakie-
tach standardowy monitoring
finansów (zwany też controllin-
giem) oraz niezbędne dane ana-
lityczne, czasem nawet w czasie
rzeczywistym.
Zbierając myśli, czyli…
W ramach podsumowania,
porównam finanse w firmie do
budżetu domowego. Istotne
jest, kiedy ma nastąpić wypłata
(analogia rozliczenia z kontra-
hentem), jak uregulować bieżące
rachunki (analogia podatków),
jak zapewnić jedzenie (czyli jak
pokryć koszty operacyjne), jak
odłożyć na wakacje lub miesz-
kanie (analogia kosztów inwe-
stycyjnych). Jeśli te elementy nie
będą liczone na bieżąco, może
się okazać, że na któryś z tych
składników po prostu, zabraknie
pieniędzy.
Brak przyzwyczajenia do
oglądania każdej złotówki jest
gwoździem do trumny startupu.
Nie dajmy się jednak złapać
w pułapkę wykorzystania
wszystkich możliwych narzędzi.
Używając analogii rolniczej: nie
warto używać kombajnu do
źdźbła pszenicy.
Grzegorz Sperczyński
autor książki „Przygotowanie
do wyceny”. Startup okiem
praktyka traktującej o ukrytym
majątku w firmie. Twórca
inicjatywy rcpartners.org, która
służy tworzeniu relacji startupu
z funduszami. Członek rady
nadzorczej eFund SA, a także
współwłaściciel eFund SA
i pośrednio grupy kapitałowej,
w której jest m.in. fundusz
zalążkowy TechnoBoard.
W TechnoBoard do września
2013 był zaangażowany
w procesy preinkubacji.
Obecnie w TechnoBoard
sprawuje funkcję nadzorczą
z poziomu eFund SA. W trakcie
kariery zawodowej pomógł
operacyjnie przetworzyć
ponad 1500 pomysłów typu
startup.
Dobrą praktyką menadżerską jest stały monitoring przepływu pieniądza w postaci bieżącejinformacji o zobo-wiązaniachi należnościach oraz prognozowanietych przepływów,przynajmniej w okre-sie kilku najbliższych miesięcy
26 e-profit
WA R TO W I E DZ I EĆ | A B C B U D O WA N I A M A R K I S TA R T U P U
Cieszy nas, że jest, co obser-
wować i analizować. Startupowe
marki pojawiają się jak grzyby
po deszczu. Raz po raz polskie
startupy wytwarzają ze swoich
świeżych pomysłów wiele solid-
nych produktów i usług, którymi
starają się podbić świat.
Dobry produkt czy usługa to
jednak trochę za mało. Dziś nie
mniej ważne jest „opakowanie”.
W przypadku startupów dzia-
łających głównie w internecie
nie chodzi o kartonowe pudełko
– choć i one się pojawiają – ale
o wizerunek organizacji lub
marki. Ten natomiast tworzony
jest przy pomocy wielu narzędzi
i elementów. Sama marka to
szeroki koncept obejmujący
znacznie więcej aniżeli sferę
wizualną. Na początku skupmy
się jednak na niej, bo ma bardzo
duży wpływ na odbiór Twojej
marki. Przy okazji odpowiemy
na pytanie, co zrobić, aby
wizerunek marki był czytelny,
funkcjonalny, a przy tym atrak-
cyjny. Podpowiemy także, w jaki
sposób znaleźć projektanta
lub agencję, którzy sprostają
naszym wymaganiom i port-
felom.
Wyrazisty znak to podstawa
Dla wielu Kowalskich logo „duże
i na środek” jest synonimem
dobrego wizerunku marki. Duży
rozmiar logo natomiast utożsa-
miany jest z łatwością zapa-
miętania znaku. Otóż nic z tych
rzeczy. Logo przede wszystkim
powinno być proste i łatwe
do rekonstrukcji w umysłach
odbiorców. Prostota powinna
dotyczyć przede wszystkim
czytelności. Dlatego należy
unikać bogatych form i nadmiaru
rozwiązań graficznych. Jest to
o tyle ważne, że wiele startupów
posiada swoje strony w wersji
responsywnej, czyli skalowalnej.
Co za tym idzie – najlepiej, aby
logo było czytelne nawet na
najmniejszym ekranie smart-
fona. Dobrze także, by logo
mówiło o idei stojącej za marką,
produkcie lub było bogate
w symbolikę. Powinno ono także
pasować do charakteru orga-
nizacji, oddawać jej docelową
osobowość.
Jak w praktyce może wyglądać
takie logo? Spójrzmy na dobre
praktyki z własnego podwórka,
aby to zrozumieć. Logo Moiseum
jest trafnym przykładem, które
wpisuje się we wcześniejsze
reguły.
Moiseum to startup zajmujący
się unowocześnianiem i uatrak-
cyjnianiem ofert muzeów
i instytucji kultury. Charakter
marki idealnie został oddany
w logo, które łączy powagę
z nowoczesnością, pozostaje
przy tym czytelne i atrakcyjne.
Twórcy postawili na typogra-
ficzne rozwiązanie, skupiając się
w logotypie wyłącznie na liter-
nictwie. Dodatkowo zostało one
uatrakcyjnione poprzez płynne
połączenie ze sobą dwóch par
liter. Minimalistyczny i pozba-
wiony efektownych zdobień font
świetnie wpisuje się w obecne
trendy.
Wiele marek jest niechętna
znakom firmowym opartym
na liternictwie z obawy o brak
unikalności lub atrakcyjności.
Światowi giganci jak Google,
Ebay czy Yahoo są jednak przy-
kładami bardzo rozpoznawal-
nych marek, pomimo stosowania
logo zbudowanego wyłącznie
z liter. Są to namacalne, dobrze
znane przykłady, które powinny
rozwiewać wszelkie wątpliwości.
Cieszy więc, że wiele polskich
ABC budowania marki startupu
Od dłuższego czasu z zawodową ciekawością przyglądamy się star-
tupom. Na co dzień zajmujemy się brandingiem i projektowaniem,
zerkamy więc na branżę startupową pod kątem podejmowanych
działań w zakresie budowania marek.
Izabela Jackowska, Bartosz Kotowicz | www.studioengram.pl
27e-profit
WA R TO W I E DZ I EĆ | A B C B U D O WA N I A M A R K I S TA R T U P U
startupów kładzie szczególny
nacisk na tego typu znaki fir-
mowe. Marki takie jak Fanpoint
czy Ecologic.io są modelo-
wymi przykładami budowania
wizerunku w oparciu o proste
typograficzne logo. Powyższe
przykłady pokazują również, że
stosowanie wielkich lub małych
liter ma także duże znaczenie.
Stosowanie tzw. minuskuł, czyli
małych liter w nazwach jest
celowym rozwiązaniem, nada-
jącym marce bardziej innowacyj-
nego charakteru.
Zdecydowanie inne rozwiązanie
zostało zastosowane przez Esti-
mote. Ten startup z kolei oprócz
typografii użył w logo elementu
graficznego (tzw. sygnetu) przy-
pominającego produkt firmy.
Łączenie typografii z grafiką
jest jak najbardziej dobrym
i powszechnie stosowanym
rozwiązaniem. Jest jednak
jeden warunek: całość powinna
tworzyć spójną kompozycję
i odzwierciedlać tożsamość
firmy.
Gdy chcemy się rozczytać
Dobrze jest także zastanowić
się, w jaki sposób układamy tekst
na stronie naszego startupu. Dla
oka odbiorcy długie lub krótkie
linie mogą być rozpraszające
i męczące. Długie czytanie
zakłóca rytm, bo odbiorca
ma trudność ze znalezieniem
następnego wiersza. Wąska
długość linii tekstu jest akcepto-
walna tylko w przypadku krót-
kiego tekstu. Właściwe byłoby
podzielenie tekstu na partie
w taki sposób, aby prowadzić
naszego czytelnika po stronie
WWW bez męczenia jego
wzroku. Warto uzupełniać tekst
fotografiami, animacjami lub rysun-
kami. Odpowiednim przykładem
jest strona Confr.com, na której
nie znajdziemy długich bloków
tekstu ciągnących się w nieskoń-
czoność. Dzielenie informacji
i tekstów na mniejsze elementy,
dodatkowo uzupełnione przez
elementy infograficzne oraz
ikony, urozmaicają stronę. W dzi-
siejszych czasach koniecznością
są także webfonty, czyli fonty
odczytywane przez systemy
operacyjne. Jeden krój wykorzy-
stywany zarówno w materiałach
do druku, jak i na stronie inter-
netowej buduje spójny wize-
runek marki. Bez względu na
sposób interakcji z Twoją marką,
odbiorca będzie miał zawsze te
same odczucia. Sporą listę takich
darmowych krojów można
znaleźć na stronie Google Fonts.
Polecaną, zawierającą obszerny
wybór fontów, jest Typekit.com
lub Myfonts.com. Przy czym ten
drugi, oprócz krojów webowych,
zawiera duży wybór liternictwa
do standardowego użytku.
Warto pamiętać, że wiele
fontów kosztuje. Można jednak
poszukać darmowych roz-
wiązać, tanich fontów albo
poczekać na przeceny. Dzięki
temu możemy zainwestować
w dobry krój za małe pieniądze.
Siła koloru
Wybór palety kolorystycznej
ma gigantyczne znaczenie na
to, w jaki sposób odbiorcy będą
interpretować naszą markę.
Każda barwa ma swoje unikalne
znaczenie i bogatą symbolikę.
Ciepłe i jasne barwy wpływają
na nas pozytywnie, chłodne
zaś, kojarzą nam się z czymś
poważnym. Nie oznacza to, że
nie możemy stosować błękitów,
granatów czy wygaszonych
zieleni. Wszystko jest kwestią
dopasowania do usług i kon-
cepcji, jaką masz na markę. Przy-
kładem dobrego zastosowania
kolorów jest strona Estimote.
Wykorzystano w niej wiele barw
i ich odcieni, unikając jednocze-
śnie wrażenia chaosu. Użyte
kolory pomimo swojej różnorod-
ności wzajemnie się uzupełniają
i uatrakcyjniają projekt.
Należy także pamiętać o kolorze
białym, który może znaleźć
zastosowanie w różnego rodzaju
materiałach – od strony inter-
netowej po foldery produktowe.
Przykładowo naprzemienne
stosowanie kolorowych i białych
pasów uatrakcyjnia strony inter-
netowe oraz co ważne zwiększa
czytelność zawartości.
Istnieją darmowe strony oraz
aplikacje, które ułatwią współ-
pracę z grafikiem lub agencją
nad kolorystyką identyfikacji
wizualnej firmy. Warto im zaufać
i pozostawić decyzyjność w tej
sprawie. Nie zaszkodzi jednak
podrzucić swoje inspiracje. Na
przykład można to zrobić za
pomocą zdjęć, które oddają
oczekiwaną atmosferę i cha-
rakter Twojej marki. Colour
Thief (http://lokeshdhakar.com/
projects/color-thief/) generuje
paletę kolorów z fotografii,
którą wystarczy, że przecią-
gniesz na ekran. Paletę barwną
do samodzielnego stworzenia
proponuje aplikacja ColorRotate
(http://mobile.colorotate.org/),
Paletton.com lub powszechnie
znane Colourlovers. Możliwości
jest wiele, warto przetestować
kilka kompilacji barw, zanim
wybierzemy tę ostateczną.
Pamiętajmy jednak, aby przy
wyborze nie sugerować się
własnymi upodobaniami firmy.
Istotne jest dobranie palety
kolorów tak, aby odzwiercie-
dlało to, co robisz i do kogo
kierujesz swoją ofertę.
Dla wielu Kowalskich logo „duże i na śro-dek” jest synonimem dobrego wizerunku marki. Duży roz-miar logo natomiast utożsamiany jest z łatwością zapamię-tania znaku. Otóż nic z tych rzeczy. Logo przede wszystkim powinno być proste i łatwe do rekon-strukcji w umysłach odbiorców
28 e-profit
WA R TO W I E DZ I EĆ | A B C B U D O WA N I A M A R K I S TA R T U P U
Wiedzieć oczami
O swojej działalności, firmie czy
też produkcie i sposobach jego
działania opowiedzieć możesz nie
tylko tekstem – wykorzystaj ilu-
stracje bądź zdjęcia. Za przykład
może posłużyć ponownie strona
Confr, na której wykorzystane są
kolorowe ilustracje oraz czytelne
ikony. Za pomocą rysunków,
małych infografik i piktogramów
można szybko opowiedzieć
o skomplikowanych zagadnie-
niach. Dobrze jest zlecić zapro-
jektowanie takich ikon. Gdy nie
posiadamy funduszy, pozostaje
nam skorzystanie z darmowych
projektów, które można znaleźć
na wielu stronach udostępniają-
cych darmowe materiały. Warto
pamiętać, że nie zawsze jednak
jest to dobry wybór, ponieważ
wiele projektów jest zapisana
w nieedytowalnej formie, co
utrudnia powielanie ikon na róż-
nych nośnikach, np. do druku.
To, że głównie dzięki obrazom
poznajemy świat, wiemy nie
od dziś. Stosowanie fotografii
na stronach nadaje im auten-
tyczności. Wiemy, że mówimy
o czymś, co istnieje, o ludziach,
zdarzeniach, produktach. To
wszystko jest istotne, gdy
chcemy wizualnie zachwycić
naszych odbiorców. Zdjęcia
możemy pozyskiwać na wiele
sposobów. Popularne są banki
zdjęć tzw. stocki. Jest ich pełno,
najpopularniejsze, czyli Istock-
photo czy Fotolia mają bardzo
rozbudowaną ofertę. Nie pole-
camy ich ze względu na trudność
w znalezieniu zdjęć. Dobrze jest
korzystać z darmowych banków
zdjęć lub tych bardziej niszo-
wych. Darmowe zdjęcia w dobrej
jakości znajdziemy na stronach
Littlevisuals.co,
Gratisography.com albo
Splitshire.
Ile za to wszystko zapłacę?
Skoro wiemy już, jakie elementy
są istotne w projektowaniu dla
startupów, zapewne chcieli-
byśmy dowiedzieć się, czy nie
zbankrutujemy przy współ-
pracy ze studiami projektowymi.
Pomimo dostępności stron
oferujących darmowe elementy
graficzne, nie jesteśmy w stanie
sami zbudować spójnej identy-
fikacji wizualnej, jeśli nie mamy
w tym doświadczenia.
Istnieją różne generatory logo-
typów, choćby Logotypemaker.
com. Za pomocą kilku kliknięć
29e-profit
WA R TO W I E DZ I EĆ | A B C B U D O WA N I A M A R K I S TA R T U P U
samemu można stworzyć
swoje logo… za darmo. Ale już
na pierwszy rzut oka widać,
jak bardzo niedokładne są te
projekty. Sygnety i typografia
jest dobierana automatycznie,
więc nie mamy możliwości
zadbania o szczegóły. Drugim
tanim sposobem na stworzenie
elementów swojej identyfikacji
jest skorzystanie z platform kon-
kursowych. Corton.pl to strona,
na której firmy umieszczają
briefy do wglądu dla grafików
i czekają na ich propozycje np.
plakatu, strony czy reklamy. Gra-
ficy wysyłają na platformę swoje
propozycje, a firma wybiera
jeden zwycięski projekt. Budżet
zazwyczaj jest niski, a graficy
często idą na łatwiznę, kopiując
siebie nawzajem albo po prostu
plagiatują istniejące już pro-
jekty. Pamiętajmy, że idąc po linii
najmniejszego oporu, nigdy nie
otrzymamy idealnego projektu
dla naszej firmy. Dlatego zde-
cydowanie radzimy skorzystać
z usług doświadczonych projek-
tantów. Tylko jakich i gdzie ich
znaleźć?
Wybór: zatrudnić projektanta
lub zespół projektantów powi-
nien wyznaczać obecny status
naszej firmy. Jeżeli jesteśmy
startupem w początkowej fazie
rozwoju i mamy ograniczone
środki, warto skorzystać z usług
freelancerów. Pamiętajmy, że
nie oznacza to pracy za darmo.
Często zdarza się, że osoba
zlecająca projekt freelance-
rowi oczekuje niskiej stawki za
usługę albo w ogóle nie chce
zapłacić. Tak zwane „projekty
do portfolio” nie są dobrym roz-
wiązaniem, gdyż nikt nie zwykł
pracować za darmo, nawet
projektant. Zdarzają się jednak
na rynku oferty typu „logo za
10 zł”. Pamiętaj jednak, że logo
jest najważniejszym elementem
wizualnym firmy. Warto w niego
zainwestować, aby nie skoń-
czyć z niepoprawnym i mało
oryginalnym projektem, który
nieprzypadkowo już gdzieś
widzieliśmy. Takie masowe pro-
dukowanie nie jest projektowa-
niem z głową.
Przed wyborem projektanta
warto dokładnie sprawdzić jego
portfolio, aby zobaczyć, czy
projekty trafiają w założenia
naszej firmy. Style i umiejęt-
ności każdego z projektantów
mocno się różnią. Zatem, jeśli
chcemy mieć ładne odręczne
rysunki, wybierzmy osobę, która
ma zdolności manualne. Ci,
którzy mają dobre oko do two-
rzenia layoutów, pomogą nam
w zaaranżowaniu elementów
na naszej stronie. Najlepiej
byłoby jednak zdecydować się
na jednego wykonawcę w celu
uniknięcia bałaganu w naszej
identyfikacji.
Sporą bazą kreatywnych jest
Behance.com. Tu ludzie zaj-
mujący się kreacją wizualną
umieszczają swoje portfolio. Jest
to źródło warte polecania, z któ-
rego można pozyskać do współ-
pracy świetnych fachowców.
Wyższy level
Startupy posiadające większy
budżet mogą zwrócić się
o pomoc do agencji reklamo-
wych lub studia projektowego.
Często status doświadczonej
agencji może lepiej wpłynąć na
wizerunek naszej firmy. Agencja
mająca wieloletnie doświad-
czenie we współpracy z setkami
klientów będzie wiarygodnym
wykonawcą naszego projektu.
Nie umniejszając freelancerom,
studia oraz agencje oferują inny
model współpracy, bardziej
pogłębiony oraz gwarantują
duże bezpieczeństwo realizacji
projektu. Agencje zazwyczaj
poświęcają więcej czasu na
przeanalizowanie problemu,
ponieważ często pracują gru-
powo. Zawsze możemy też
liczyć na dodatkowe wskazówki
z zakresu szeroko pojętego
brandingu. Naturalnie jednak
wiąże się to z większymi kosz-
tami. Jeśli nie wiesz, gdzie szukać
dobrych studiów graficznych,
to godnym źródłem polecenia
jest strona Stowarzyszenia
Twórców Grafiki Użytkowej
(www.stgu.pl). Jest to organizacja
branżowa, skupiająca najlepsze
polskie studia projektowe
i freelancerów. Gwarantuje to
odpowiedni poziom realizacji
usług. Ze względu na prace nad
nowym serwisem, baza firm
członków jest na etapie uzupeł-
niania. Zawsze można jednak
pozyskać listę firm, kontaktując
się z biurem organizacji.
Wystarczy chcieć
Jak widzimy, narzędzi i ewen-
tualnych rozwiązań mamy pod
dostatkiem. To od nas zależy,
które z nich wybierzemy do
stworzenia języka wizualnego
naszej początkującej firmy.
Twórcy startupów powinni
z większą uwagą przyglądać się
designowi. Projektowanie gra-
ficzne to bowiem nie tylko ładne
obrazki, lecz także użyteczne
narzędzie w procesie sprzedaży.
Zdarzają się na rynku oferty typu „logo za 10 zł”. Pamiętaj jednak, że logo jest najważniejszym elementem wizualnym firmy. Warto w niego zainwestować, aby nie skończyć z niepoprawnym i mało oryginalnym projektem
30 e-profit
Menu w smartfonie
Rozmawia Marek Dornowski
31e-profit
W sieci powstało już wiele serwisów opisujących apli-kacje mobilne. Niektóre z nich czytane i pisane są dla pasjonatów i skupiają się wyłącznie na technicznych aspektach poszczególnych appek. Inne swoimi recen-zjami starają się wytyczać trendy, pokazując, które roz-wiązania mają szanse na sukces, a które skazane są na porażkę. Wychodzi to zresztą z różnym skutkiem.
32 e-profit
M O B I L E | M E N U W S M A R T F O N I E
My nie stawiamy tutaj sobie aż
tak ambitnych celów. Chcemy
po prostu podzielić się z Wami
wiedzą na temat tych aplikacji,
które zwróciły naszą uwagę nie
tyle designem czy super–
rozwiązaniami technicznymi (co
nie znaczy, że pokazywane apli-
kacje tego nie mają), ile przede
wszystkim swoją przydatnością
w codziennym życiu. Chcemy
też pokazać konkretnych ludzi
stojącymi za każdym projektem
i historię powstania wybra-
nych appek. Na pierwszy ogień
wzięliśmy aplikację WellServed.
Przetestowaliśmy ją podczas
tegorocznej edycji infoShare.
Kilka pytań zadaliśmy Maksymi-
lianowi Kuśmierkowi – jednemu
z jej twórców.
Dlaczego zdecydowaliście się
oprzeć swój pomysł na biznes
o aplikację mobilną?
M.K: W ostatnich latach
rekordy popularności biją
rozwiązania dedykowane
urządzeniom mobilnym: smart-
fonom i tabletom. Wynika to
z dostępności tych urządzeń
i powszechnego dostępu do
szybkiego, mobilnego inter-
netu. Technologia wywiera
coraz większy wpływ również
na branżę gastronomiczną,
w której chcieliśmy działać.
Dzięki rozwiązaniom chmu-
rowym, obniżającym próg wej-
ścia, wdrożenie innowacyjnych
rozwiązań technologicznych
jest proste i tanie, jak nigdy
dotąd. Można więc powiedzieć,
że kierowała nami obserwacja
rynku i zmiany na nim zacho-
dzące.
Czym jest aplikacja WellServed?
M.K: To nasz pierwszy, główny
produkt. Swoją premierę
miał na konferencji infoShare
w Gdańsku. Jest to rozwiązanie
do kontekstowego przetwa-
rzania zamówień. Wiemy, gdzie
znajduje się zamawiający i co
jest oferowane w tej lokalizacji.
Niezależnie czy jest to stolik
restauracyjny, pokój hotelowy,
miejsce w pociągu, czy leżak
przy basenie.
Skoro mówisz, że WellServed
jest pierwszy, to znaczy, że już
szykujecie coś nowego?
M.K: Zgadza się, drugi pro-
dukt, który zostanie udostęp-
niony w okresie wakacyjnym,
to WellServedToday
(www.WellServed.Today).
Jest to bezpłatne narzędzie
marketingowe dla restau-
racji. Użytkownicy będą mogli
odkryć dania dnia i sezonowe
promocje w swojej aktualnej
okolicy.
Dlaczego akurat gastronomia?
M.K: Branża gastronomiczna,
w ujęciu globalnym, to materia
dosyć oporna na nowinki
technologiczne. Widać jednak,
że w tej kwestii następują
przemiany. Obserwujemy coraz
więcej wdrożeń mobilnych
systemów płatności, nowocze-
snych programów lojalnościo-
wych czy systemów zamawiania
na dowóz. Duża liczba smart-
fonów i dostęp do internetu
sprawiły, że ten trend jest nie-
odwracalny.
Opowiedz, proszę, jaka jest war-
tość dodana dla mnie jako dla
użytkownika Waszej aplikacji?
Dla użytkownika to przede
wszystkim swoboda skła-
dania zamówień w dowolnym
momencie, bez konieczności
oczekiwania na obsługę. Roz-
szerzony opis i zdjęcia pozwa-
lają na lepsze zapoznanie się
z ofertą. Aplikacja ma wbudo-
wany pager do przywoływania
obsługi jednym przyciskiem.
Stały podgląd wysokości
rachunku gwarantuje komfort.
W wybranych lokalizacjach
umożliwiamy modyfikowanie
dań, zmianę dodatków czy
składników. Z kolei dla naszych
klientów (restauracji, hoteli)
to szansa na większą elastycz-
ność menu, czy też możliwość
przetestowania nowych dań
w ofercie, bez konieczności
przedruku karty. Liczymy też
na to, że nasz pomysł pozwoli
na zwiększenie rotacji stolików,
co przełoży się na zwiększone
przychody.
Jaki jest zatem model biznesowy?
M.K: Pobieramy miesięczną
opłatę w wysokości dwóch
średnich zamówień, które
zostały dokonane przez naszą
aplikację. Jeżeli tych zamó-
wień jest mniej niż 10 – usługa
jest bezpłatna. Przy marżach
gastronomicznych usługa
bilansuje się po około czte-
rech zamówieniach. Dzięki
temu modelowi jesteśmy
zorientowani na zwiększanie
wartości średniego rachunku.
Próg wejścia jest bardzo niski
– wystarczy tablet do odbioru
zamówień i dostęp do internetu.
Nie ma opłat aktywacyjnych.
Jak wygląda Wasz projekt od
strony technicznej?
M.K: Aplikacje do zamawiania
dedykowane gościom są przy-
gotowane na systemy Android
i iOS. Do końca roku powstanie
wersja na Windows Phone.
Panel do odbierania zamó-
wień dla obsługi dostępny jest
w przeglądarce, więc może być
obsługiwany przez komputer,
tablet czy telefon. Wkrótce
zaprezentujemy pierwsze inte-
gracje z systemami POS.
W ostatnich latach rekordy popularności biją rozwiązania dedykowane urządzeniom mobilnym: smartfonom i tabletom
33e-profit
M O B I L E | P O L S K A CO R A Z B A R DZ I E J M O B I L N A
Mobilny jak Polak
My Polacy nie odstajemy od
Europy jeśli chodzi o korzy-
stanie z internetu radiowego.
Według danych z 2012 r. Orga-
nizacji Współpracy Gospodar-
czej i Rozwoju (OECD) Polska
z nasyceniem 53,5% (na 100
mieszkańców) znajduje się
w pierwszej 15 krajów świata.
Także nasz sektor bankowy
dorównuje pod względem
technologicznym innym krajom
Europy. Wręcz należymy do
czołówki, wyprzedzając np.
Niemców i Norwegów. Polacy
też chętnie korzystają z udo-
stępnianych im przez banki
nowoczesnych rozwiązań.
Do oferty usług mobilnych
podchodzimy tak naturalnie,
jak do korzystania ze skrzynki
e-mailowej. Możliwości techno-
logiczne, wydające się jeszcze
niedawno nowatorskie, szybko
stają się zwykłą codziennością –
popularnym narzędziem wyko-
rzystywanym w pracy i życiu
prywatnym.
Technologie codzienne
Polacy na co dzień używają
urządzeń mobilnych. Przeglą-
dają prasę, wysyłają e-maile
w czasie podróży do pracy auto-
busem czy pociągiem. Poznają
ofertę sklepów i robią zakupy,
czekając w kawiarni na spóźnia-
jącą się przyjaciółkę. Czasem
wydaje się, że jesteśmy podłą-
czeni do sieci przez całą dobę,
nieustannie śledzimy pocztę
i portale społecznościowe
na ekranach smartfonów
i tabletów. Doceniamy też
możliwość łączenia się z każ-
dego miejsca i o każdej porze
ze swoim kontem bankowym.
Polska coraz bardziej mobilna
Ruch w sieciach mobilnych rośnie z roku na rok. Według najnow-
szego raportu Mobile Visual Networking Index firmy Cisco, w ciągu
najbliższych 5 lat wzrośnie aż jedenastokrotnie, a do 2017 r. połowa
operacji w sieci będzie dokonywana za pomocą sprzętu przenośnego.
Nic dziwnego, gdyż już dziś nowoczesna firma, chcąc się dynamicznie
rozwijać, musi mieć wygodny dostęp do swoich zasobów i narzędzi
biurowych, w każdym momencie i z dowolnego miejsca na świecie.
Grupa BMR
Czasem wydaje się, że jesteśmy podłączeni do sieci przez całą dobę, nieustannie śledzimy pocztę i portale społecznościowe na ekranach smartfonów i tabletów
34 e-profit
M O B I L E | P O L S K A CO R A Z B A R DZ I E J M O B I L N A
Każdy medal ma jednak dwie
strony. Wielu pracowników
przestało „wychodzić z pracy” –
są zobligowani przez szefów do
przeglądania poczty firmowej
po godzinach urzędowania.
Francuskie związki zawodowe,
wynegocjowały więc regu-
lację, dzięki której sprawdzanie
służbowej poczty w czasie
wolnym będzie zabronione.
My Polacy, wciąż nie czujemy
przesytu nowymi technologiami
i chętnie je wykorzystujemy
w pracy i w domu. Chcemy,
by oszczędzały nasz czas, pie-
niądze i energię. Liczba nowych
aplikacji do uruchomienia na
tablecie lub smartfonie, rośnie
z miesiąca na miesiąc. Wg badań
TNS Polska, z początku bieżą-
cego roku, 46% spośród nas
korzystało z aplikacji mobilnych,
a 64% wchodziło do internetu,
wykorzystując do tego swój
telefon.
Zamiast papieru – chmura
– Marzę o tym, by cały obieg
faktur i innych dokumentów
księgowych odbywał się w prosty
sposób. Wyobraźmy sobie, że
tankujemy benzynę i zamiast
podawania danych do faktury,
czekania na papierowy wydruk
i przekazywania go księgowej,
przykładamy telefon do czytnika,
a cały proces jest zautomaty-
zowany – faktura od razu trafia
do chmury i wszystkich odpo-
wiednich adresatów, łącznie
z urzędami i naszą księgowością
– mówi Adam Głos. Kierowana
przez niego firma Tax Care
już teraz daje swoim klientom
dostęp do ich dokumentów
z każdego miejsca na świecie.
– Dajemy klientom możliwość
magazynowania i przetwarzania
danych w tzw. „chmurze”. Razem
z Idea Bankiem przeprowadzi-
liśmy badanie opinii. Pytaliśmy
w nim m.in. o cloud computing.
36% ankietowanych uważa,
że przechowywanie danych
w chmurze jest bezpieczniejsze
od trzymania ich na komputerze
przedsiębiorcy, a ¾ sądzi, że takie
rozwiązanie zmniejszyłoby koszty
firmowe. Bardzo duże zaintere-
sowanie wzbudziła perspektywa
skorzystania z „chmury ban-
kowej” – dodaje Adam Głos.
Tymczasem polska księgowość
to nadal półki pełne przepeł-
nionych segregatorów, papier
i drukarka. W czasach, gdy
nawet książki czytamy na ekra-
nach urządzeń elektronicznych,
wydaje się to anachroniczne.
Jest szansa, że niedługo stanie
się prawdziwym przeżytkiem.
##
-%
@
#
-%
@
35e-profit
M O B I L E | P O R T F E L TO P R Z E Ż Y T E K
Jest Pan przedstawicielem
tej grupy osób, które wierzą
w szybki rozwój płatności mobil-
nych. Dlaczego?
D.M: Smartfony posiada już
ponad połowa Polaków i stały
się nieodłącznym elementem
codzienności. Wielu z nas nie
potrafi sobie wyobrazić funk-
cjonowania bez nich. Miłośnicy
fantastyki pamiętają książkę
Limes inferior Janusza A. Zajdla.
Polski autor opisał oryginalną
w skali światowej fantastyki
ideę Klucza, który jest zarazem
portfelem i dowodem tożsa-
mości zawierającym wszystkie
informacje potrzebne czło-
wiekowi do poruszania się
w rzeczywistości. Dzięki
różnorodnym aplikacjom
komórki zbliżają się dziś do tej
wizji. Zagospodarowały wiele
obszarów, których do niedawna
nawet nie braliśmy pod uwagę.
Na pierwszy plan w dalszym
ciągu wysuwają się zastoso-
wania rozrywkowe, ale coraz
częściej przeciętny Kowalski
zaczyna zdawać sobie sprawę,
że telefon może znacznie
więcej, np. stać się skuteczną
alternatywą dla wysłużonego
portfela. Co więcej, by kupić
towar i zapłacić za usługi nie
trzeba już udawać się do sklepu
czy siadać przed komputerem.
Coraz częściej wystarczy
sięgnąć do kieszeni po telefon.
Ten rewolucyjny trend, zmie-
niający zwyczaje zakupowe
konsumentów, nasilił się, kiedy
standardem stało się integro-
wanie aplikacji z kartami płatni-
czymi. Komórki przestały być
przedpłaconymi portmonet-
kami, które zniechęcały część
użytkowników do korzystania
z aplikacji.
Podstawową potrzebą, jaką
zaspokajają tego typu roz-
wiązania, jest spektakularne
uproszczenie codziennych
czynności i zaoszczędzenie
czasu. Przy obecnym tempie
życia staje się to ogromną war-
tością dla użytkowników. Dla-
tego jako najbardziej użyteczne
postrzegane jest obecnie
płacenie za usługi, które kojarzą
się z czymś powtarzalnym
i uciążliwym, co każdego dnia
zabiera cenny czas, np. płat-
ności w komunikacji miejskiej,
a także uciążliwa, szczególnie
przy złej pogodzie, proce-
dura płatności za parkowanie.
Płacąc telefonem, możemy
zrezygnować z poszukiwania
drobnych, stania w kolejkach,
szukania kiosków czy wracania
do samochodu tylko po to, żeby
przedłużyć postój. Wszystkie te
standardowe czynności można
wykonywać mimochodem, bez
Portfel to przeżytek
Gdyby kilka lat temu zadać ludziom pytanie: do czego służy telefon? –
większość odpowiedziałaby ze zdziwieniem: przecież oczywiste jest,
że do dzwonienia. Dziś odpowiedzi byłoby o wiele więcej. Coraz
częściej korzystamy z telefonu jak z mobilnego narzędzia do łączenia
się z siecią. Dla dużej grupy użytkowników jest narzędziem do prze-
glądania aplikacji i bycia w social mediach. No i wreszcie znalazłaby się
już grupa takich, którzy swój smartfon kojarzą głównie z płatnościa-
mi mobilnymi.
Rozmawia Marek Dornowski
Coraz częściej wystarczy sięgnąć do kieszeni po telefon. Ten rewolucyjny trend, zmieniający zwyczaje zakupowe konsumentów nasilił się, kiedy standardem stało się integrowanie aplikacji z kartami płatniczymi
36 e-profit
M O B I L E | P O R T F E L TO P R Z E Ż Y T E K
odrywania się od prawdziwie
ważnych spraw. Nadchodzące
lata przyniosą dalszy rozwój
płatności mobilnych, które
będą się pojawiały w kolejnych
obszarach życia.
Rozwój mobile jest pewny,
niepewne jest tylko jego tempo.
Tutaj sporą barierą może być
niska świadomość społeczna.
Wielu spośród użytkow-
ników płatności mobilnych
to osoby, które nie korzy-
stają aktywnie z bankowości,
zarówno internetowej, jak
i tradycyjnej. Pomimo rosnącej
świadomości i zaufania, jakim
darzone są nowe technologie,
w dalszym ciągu wyzwaniem
pozostaje bardzo niski poziom
ubankowienia społeczeństwa,
plasujący Polskę na ostatnich
miejscach w Europie. Szacuje
się, że konta w banku posiada
ok. 60% Polaków, ale w dużej
mierze są one wykorzysty-
wane jedynie do wypłacania
pieniędzy z kasy lub bankomatu
i płacenia nimi za tradycyjne
zakupy. Tutaj uwydatnia się
istotna, często pomijana, rola
aplikacji płatniczych, które
dzięki swojej dostępności i pro-
stocie działania stanowią dla
wielu osób pierwszy kontakt ze
światem m-commerce.
Czyli w Pana opinii płatności
mobilne mają szansę przebić się
ze względu na uniwersalność
zastosowania?
D.M: Tak. Dynamika rozwoju
usług mobilnych jest ogromna,
a kierunki rozwoju nie do końca
przewidywalne. Ewoluowały
będą także potrzeby użytkow-
ników, którzy nie będą skłonni
do instalowania wielu sys-
temów płatniczych w telefonie.
Finalnie wybiorą jedno lub dwa
rozwiązania, które zaofe-
rują niezawodność i wygodę
transakcji przy zachowaniu
jak najwyższej uniwersalności.
Podobnie wygląda to od strony
partnerów biznesowych, którzy
decydują się na współpracę
z systemem zapewniającym
skuteczny, bezpieczny i ela-
styczny kanał sprzedaży, bez
względu na oferowany produkt
czy usługę. W obu przypadkach
kluczową rolę odgrywa techno-
logia, której końcowym efektem
ma być prosty w obsłudze
interfejs, pozwalający nieza-
wodnie komunikować się za
pomocą telefonu z zaawanso-
wanymi systemami transak-
cyjnymi. Jeżeli klient podejmie
decyzję zakupową, zadaniem
aplikacji ma być jak największe
ułatwienie transakcji. W końcu
to sam zakup jest celem, a nie
płatność, która stanowi jedynie
środek do jego realizacji.
Jak wygląda rozwój usług sek-
tora płatności mobilnych z Pana
perspektywy?
D.M: Podczas gdy większość
z dostępnych rozwiązań wyszła
od płatności za parkingi czy
bilety, nasz system ma zupełnie
inne funkcjonalne DNA. Od
samego początku powstawał
z myślą, że będzie systemem
uniwersalnym, oferującym
platformę do płatności za
różne usługi. Dzięki temu
jest w pełni otwarty na nowe
trendy i potrzeby rynkowe, jak
chociażby realizowanie trans-
akcji w saldo karty płatniczej
czy zakupy w technologii NFC.
Pierwszą usługą dostępną
w aplikacji były przelewy
między użytkownikami, ale
systematycznie pojawiały się
kolejne: parkowanie, bilety do
kina z możliwością samodziel-
nego wyboru miejsc na sali,
wypłacanie gotówki z ban-
komatów czy płatności za
domowe rachunki. Taki model
biznesowy pozwala też na
o wiele bardziej zaawansowaną
współpracę z partnerami, two-
rzenie zupełnie nowych usług
i wkraczanie na kolejne obszary.
Przykładowo, Orlen udo-
stępnił swoim klientom unikalną
możliwość rozliczania opłat za
parkowanie razem z wydat-
kami paliwowymi. Pracownik
dokonuje płatności telefonem,
która jest następnie auto-
matycznie wliczana w koszty
firmy, co stanowi ogromne
ułatwienie dla działów księgo-
wości. Otwartość, która stoi
u podstaw modelu biznesowego
i technologicznego umożliwia
też swobodną integrację z ban-
kowością mobilną. Z takiego
rozwiązania skorzystał BZ
WBK, udostępniając swoim
klientom możliwość kupowania
biletów komunikacji miejskiej.
Nasza współpraca z Orange
Polska i Zarządem Infrastruk-
tury Komunalnej i Transportu
w Krakowie pokazuje natomiast
potencjał integracji SkyCash
ze wspomnianą wcześniej
technologią zbliżeniową, która
pozwala na jeszcze łatwiejszą
i wygodniejszą obsługę trans-
akcji. Pasażer dokonuje zakupu
dosłownie w kilka sekund,
zbliżając telefon do specjalnej,
umieszczonej w każdym pojeź-
dzie naklejki z tagiem NFC.
Czyli obszarów do rozwoju
płatności mobilnych jest jeszcze
sporo?
D.M: Zdecydowanie tak. Poten-
cjalnych obszarów rozwoju
płatności mobilnych jest wiele
i dostawcy aplikacji powinni być
na to gotowi. Budowanie firmy
zajmującej się płatnościami
mobilnymi to proces złożony
i długotrwały, wymagający
ogromnej elastyczności. Ważne
jest dostrzeganie niszy rynko-
wych, umiejętność wchodzenia
we współpracę z nowymi
partnerami i stałe powiększanie
masy użytkowników.
Dziękuję za rozmowę.
Dariusz Mazurkiewicz
dyrektor zarządzający
SkyCash Poland SA. W latach
2002–2006 zawodowo
związany z centralą Michelin
we Francji, gdzie pełnił funkcję
kontrolera zarządzania
Dyrekcji Linii Produktów
Specjalistycznych, a następnie
dyrektora Finansowego spółki
Societe d`Etudes et Applica-
tions Michelin. Po powrocie
do Polski dołączył do zespołu
portalu Interia (Grupa Bauer
Media), w którym objął sta-
nowisko wiceprezesa zarządu.
Sprawował też obowiązki
prezesa zarządu spółki Bauer
Weltbild Media. Od kilku lat
jest prezesem SkyCash, firmy
będącej liderem polskiego
rynku płatności mobilnych.
Posiada doświadczenie
w obszarze finansów przed-
siębiorstw, e-commerce oraz
direct marketingu.
37e-profit
M O B I L E | M O B I L N Y S K L E P : G A DŻ E T C Z Y KO N I EC Z N O Ś Ć ?
Czy warto inwestować w m-com-
merce?
Tylko 3% badanych Polaków
dokonało zakupów przy użyciu
telefonu komórkowego. Opie-
rając się na tych badaniach,
raczej nie powinniśmy budować
sklepów mobilnych. Czy należy
zatem od razu skreślić sklepy
mobilne i uznać za niepotrzebny
gadżet? Przyjrzyjmy się innym
danym, z których wynika, że
budowanie sklepów dla urzą-
dzeń mobilnych to już koniecz-
ność. To, co znalazłem, to show-
rooming przy użyciu telefonów
i coś, co kryje się pod skrótem
RMPO.
Showrooming to „zmora”
sklepów stacjonarnych, która
coraz częściej przenosi się na
mobile. Polega na porówny-
waniu przez klientów cen, opinii
i dostępności towaru, w tym
przypadku przy użyciu tele-
fonu komórkowego. Według
raportu Jestem.mobi około 30%
badanych Polaków przyznaje
się do showroomingu, z tego
coraz więcej właśnie przy użyciu
technologii mobilnych. Drugim
argumentem na tak, który moim
zdaniem przeważa, jest fakt, że
wiele osób podejmuje decyzję
zakupową (wybiera produkty,
przenosi je do koszyka) na
swoim telefonie, ale proces
samego zakupu finalizuje na
komputerze stacjonarnym.
Zjawisko to określa się skrótem
RMPO (Reserch Mobile Prunche
Online). Jest to spowodowane
nie do końca rozwiniętą techno-
logią płatności mobile oraz słabo
zaprojektowaną użytecznością
koszyka. Zasługi za konwersje
oraz przekonanie klienta do
zakupu w tym przypadku należą
się rozwiązaniom mobilnym,
przez to zjawisko trudno nam
zbadać, jaki jest tak naprawdę
odsetek decyzji podejmowanych
dzięki zastosowaniu tych tech-
nologii. Moim zdaniem badanie,
ile osób dokonuje zakupu przez
mobile, nie jest do końca wiary-
godne. Potrzeba danych, które
pokażą, ilu użytkowników korzy-
stających ze sklepów online
podejmuje decyzję zakupową
przez telefon. Nawet jeśli koniec
końców kupi produkt na swoim
laptopie.
Jak z mobile radzą sobie duże
firmy?
Z grupy 100 największych
sklepów internetowych tylko
25 sklepów jest przystosowana
do zakupów mobilnych. Wynik
jest dość niski, ale z dnia na
dzień rośnie. Dodatkowo moim
zdaniem tylko kilka z nich można
nazwać przystosowanymi, pozo-
Mobilny sklep: gadżet czy konieczność?
W kwietniowym numerze e-profit zwróciłem szczególną uwagę na słowa
Jakuba Oleszeka, który stanowczo ogłosił: nie ma Cię mobilnie – to nie
istniejesz!. Czy ze sklepami internetowymi jest tak samo jak z przyto-
czonym przez niego marketingiem i postrzeganiem marki? Przekonaj-
my się.
Jędrzej Przeździęk
38 e-profit
M O B I L E | M O B I L N Y S K L E P : G A DŻ E T C Z Y KO N I EC Z N O Ś Ć ?
stałe to tylko responsywne, źle
skonstruowane sklepy prze-
niesione na małą rozdzielczość.
Pozytywne są liczby pokazujące
duży potencjał:
• Grupa Allegro ostatnio
ogłosiła, że aż 40% ruchu
generowane jest z urzą-
dzeń mobilnych (ponad 2 mln
pobrań aplikacji),
• Nicisklep.pl poprawił swoją
konwersje o 26% po wprowa-
dzeniu aplikacji,
• Ceneo.pl miesięcznie 45 tys.
przejść z aplikacji do sklepów
internetowych,
• Pizzaportal.pl zaplanowało,
że w 2013 roku 10% ogółu
zamówień będzie pochodzić
z urządzeń mobilnych i udało
im się osiągnąć ten wskaźnik,
• Aplikacja Multikino –
65 tys. użytkowników,
którzy już dziś generują 9%
sprzedaży biletów online.
Więcej pozytywnych przy-
kładów można znaleźć
w raporcie Mobile Commerce
w Polsce 2013 przygotowanym
przez Jestem.mobi.
mSklep jak zacząć?
Wielu ludzi zaczynających prze-
nosić swoje sklepy na ekrany
telefonów popełnia podsta-
wowy błąd: przenosi je 1:1,
dopasowując rozdzielczość lub
tworząc aplikacje. Tymczasem
należy pamiętać, że inaczej
używa się komputera i telefonu,
a różnica nie tkwi tylko w roz-
dzielczości.
Korzystając ze smartfona np.
podczas jazdy tramwajem, mamy
zazwyczaj mniej czasu na czy-
tanie długich opisów produktów.
Tekst do sklepów mobilnych
powinien przypominać SMS-a:
idealny jest krótki, zwięzły
i mówiący tylko to, co konieczne.
Mniejszy ekran utrudnia też
nawigację po sklepie, więc
duże drzewa kategorii się nie
sprawdzają. Ułatwienie nawi-
gacji poprzez dodanie przycisku
przejścia z karty produktu do
następnego produktu powinno
pomóc, ale to nie wszystko.
Warto również dodać więcej
produktów na stronę główną
oraz odpowiednio przygotować
wyszukiwarkę (użytkownik
mobile wie, czego chce i tego
szuka, nie przegląda bezmyślnie
treści). Ostatnim elementem
– ale chyba najbardziej zanie-
dbanym – jest koszyk. Przygoto-
wując się do tego artykułu, pró-
bowałem kupić parę produktów
przy pomocy tabletu oraz
telefonu. Powiem wam szczerze:
nie jest to łatwe. Scrollowanie
długich formularzy, checkboxy,
które nie chciały się zaznaczać,
komunikaty o błędzie zasłania-
jące resztę ekranu – po prostu
masakra. Dodatkowo płat-
ności mobilne oferuje niewiele
banków, a systemy szybkiej płat-
ności działają dość topornie.
Co dalej z m-commerce?
W Polsce wartość sektora
m-commerce wycenia się na
około 1 mld zł, co w stosunku do
poprzedniego roku daje dwu-
krotny wzrost. W przyszłym
roku wartość może być jeszcze
wyższa ze względu na upo-
wszechniający się stały dostęp
do internetu. Dodatkowo coraz
więcej banków jest dostosowa-
nych do mPłatności, a systemy
szybkiej płatności dynamicznie
się rozwijają (PayPal pracuje już
na w pełni mobilnej wersji swo-
jego systemu).
Właścicielom sklepów, którzy
walczą o każdy promil swojej
konwersji, obniżają ceny tak, że
ich zysk jest znikomy, a także
tym, którzy uważają swój sklep
za idealny – polecam zainte-
resować się tym niezagospo-
darowanym jeszcze rynkiem
w Polsce.
Odpowiadając na pytanie posta-
wione w tytule artykułu: mobile
to jeszcze nie konieczność, ale
kierunek, w którym powinniśmy
zmierzać.
DODAJ DO KOSZYKA DO KOSZYKA
40 e-profit
Optymizm ponad wszystko
Anna Osińska
41e-profit
Po raz kolejny trójmiejscy przedsiębiorcy uczestniczyli w spotkaniu z cyklu Creative Morning, które łączy ze sobą networking (w bardzo nieformalnej atmosferze) z wiedzą i inspiracją ekspertów. Gościem ostatniego przed wakacjami Creative Morning był Borys Musielak. Startupowiec opowiadał o samotnych, zdesperowanych bankrutach, czyli… między innymi o samym sobie.
42 e-profit
Z N A S Z E J P E R S P E K T Y W Y | O P T Y M I Z M P O N A D W S Z Y S T KO
Wbrew pierwszemu wrażeniu
prezentacja założyciela Filma-
ster nie była pesymistyczna,
raczej zawierała w sobie dużo
praktycznych porad – głównie
jak uniknąć sytuacji z tematu
wystąpienia. A że droga
początkującego przedsię-
biorcy nie zawsze jest usłana
różami, to w końcu sama
prawda! Borys na podstawie
własnych doświadczeń opo-
wiedział o tym, że pomysł nie
jest najważniejszy – ważniejsi
są ludzie, którzy za ideą stoją,
podkreślił też wagę wytrwa-
łości w biznesie.
Czego jeszcze dowiedzieli się
uczestnicy? Tego, jak istotne
są nowe kontakty w roz-
wijaniu firmy. Warto więc
bywać na różnych spotka-
niach, bo networking znacznie
zwiększa szanse na sukces.
Zdanie to podziela kilkuset
przedsiębiorców, którzy co
miesiąc odwiedzają Starter,
żeby w nieformalnej atmos-
ferze, przy kawie, porozma-
wiać ze sobą i wymienić się
doświadczeniami. Statystyki
dla startupów są nieubłagane:
9 na 10 projektów kończy się
fiaskiem. By zwiększyć szanse
powodzenia, warto słuchać
rad bardziej doświadczonych
biznesowo osób i poznawać
kolejne.
Wyjdź więc z domu! Okazji
do networkingu nie brakuje
– w Starterze kolejny już po
wakacjach!
Relację z ostatniego spotkania
można przeczytać na:
http://blog.inkubatorstarter.
pl/samotny-zdesperowan-
y-bankrut-czyli-co-cie-cz-
eka-jak-zalozysz-startupa-
creative-morning-z-borysem-
musielakiem/
Partnerem spotkania był
Zakład Komunikacji Miejskiej
w Gdańsku
43e-profit
Z N A S Z E J P E R S P E K T Y W Y | N A U K A P O P R Z E Z Z A B AW Ę
Nauka poprzez zabawę
Przystępując do realizacji
swojego projektu, postawili-
ście sobie za cel zrewolucjo-
nizowanie podejścia do nauki.
Zazwyczaj przedsiębiorcy
stawiają sobie nieco przyziem-
niejsze cele. Skąd u Was pasja
do tego, by nie tylko zarabiać,
lecz także zmieniać świat?
M.T i M.M: Nad grą zaczę-
liśmy prace wraz z początkiem
firmy, czyli w lutym 2013 roku.
Doszliśmy do wniosku, że edu-
kacja w klasycznym wymiarze
przestaje być efektywna.
Wiele badań dowodzi, że
odpowiedni nastrój i zabawa
zwiększają przyswajalność
informacji, dlatego stosując
elementy grywalizacji, rów-
nież w nauce, otrzymuje się
najlepsze rezultaty. Dzieciaki
i tak spędzają wiele godzin
przed komputerem, a rodzice
i nauczyciele nie mają alter-
natywy, by zastąpić popu-
larne gry typu „bij-zabij”. Tak
wymyśliliśmy Professor Why™.
Jest to gra edukacyjna, która
łączy w sobie najważniejsze
aspekty popularnych gier: gra-
fikę 3D, zabawę, rywalizację
oraz możliwość dzielenia się
osiągniętymi umiejętnościami
ze znajomymi (gra połączona
jest z popularnymi portalami
społecznościowymi).
Gdy przypomnę sobie szkolne
lata, to przyznam się Wam bez
bicia, że lekcje chemii były dla
mnie drogą przez mękę. Zbiór
zadań, wzorki, wyliczenia. Nikt
wówczas nawet nie myślał, żeby
tworzyć wirtualne laboratorium.
M.T i M.M: Każdy z nas
pamięta to samo – nauki ścisłe
są trudne i właśnie z tego
powodu nielubiane przez mło-
dzież. Dlatego Professor Why
nie dość, że umożliwia prze-
prowadzenie eksperymentów,
których uczniowie przeważnie
nie mają szansy zobaczyć
w szkole, to zawiera elementy
grywalizacyjne, które w połą-
czeniu z technologią AR powo-
dują, że dzieci są realnie zainte-
resowane przedmiotem. Bawią
się, a przy tym uczą chemii.
Dlaczego akurat chemia? Czy
Wasz projekt ma się docelowo
na tym skupić, czy wyobrażacie
sobie podobną wersję swojej
gry, w którą równie zawzięcie
można by grać na fizyce czy
historii?
M.T i M.M: Oczywiście, już
mamy przygotowany zestaw
zadań i eksperymentów do
części fizycznej. Naszym celem
jest stworzenie społeczności
wokół Professora Why jako
Rozmawia Anna Osińska
Gdy mówimy o e-learningu wielu z nas kojarzy się to jedynie
z wykorzystaniem skrzynki e-mailowej jako elektronicznej formy
przesyłania materiałów szkoleniowych. W najlepszym razie mówimy
o testach, które można rozwiązywać online. Tymczasem e-learning
w praktyce już dawno wyszedł poza te wąskie ramy. Obecnie
dzięki połączeniu elementów augmented reality czy grywalizacji
można skonstruować narzędzia, które zamieniają nudną naukę
z papierowych podręczników w niezwykłą edukacyjną przygodę.
Gościmy dziś na naszych łamach twórców jednego z takich właśnie
rozwiązań – Marka Trojanowicza i Mateusza Marmołowskiego –
założycieli i pomysłodawców http://professor-why.pl/.
44 e-profit
Z N A S Z E J P E R S P E K T Y W Y | N A U K A P O P R Z E Z Z A B AW Ę
przewodnika i pomocnika
w nauce. Technologia AR daje
naprawdę spore możliwości
zobrazowania rzeczywistości.
Myślimy również o biologii
i matematyce. Teraz przede
wszystkim chcemy skupić się
na rozwoju produktu do nauki
chemii i stworzyć wersję na
urządzenia mobilne, także
konsole.
Przejdźmy do szczegółów. Na
czym polega gra http://profes-
sor-why.pl/ w praktyce, do kogo
jest kierowana?
M.T i M.M: Rozszerzona rze-
czywistość, a na niej bazuje gra,
to technologia, która pozwala
łączyć świat rzeczywisty
z cyfrowym. W Professor Why
gracze są w stanie przeprowa-
dzić wiele doświadczeń, w cał-
kowicie bezpieczny sposób
w wirtualnym laboratorium na
swoim biurku. W trakcie gry
posługują się tzw. edu-kar-
tami, zawierającymi znaczniki.
Program przetwarza obraz
z kamery internetowej i dodaje
do niego, na ekranie kompu-
tera, niezbędne do przeprowa-
dzenia doświadczenia odczyn-
niki i sprzęty laboratoryjne
w technologii 3D.
Grę kierujemy do dzieci
w wieku 10 – 15 lat oraz ich
rodziców, stwarzając tym
samym alternatywę dla gier
typu „bij-zabij”. Nauczyciele
i edukatorzy to kolejna grupa
odbiorców naszego produktu,
który pozwala im w innowa-
cyjny sposób uzupełnić lekcje
i zrealizować poszczególne
punkty podstawy progra-
mowej. Najlepsze jest jednak
to, że gra okazuje się rów-
nież interesująca dla dzieci
poniżej 10 lat. Jedyny warunek
pozwalający na samodzielną
grę i naukę to umiejętność czy-
tania ze zrozumieniem. Prze-
prowadzaliśmy testy w szko-
łach. Gimnazjaliści, którzy na
ogół nie rwą się do nauki, byli
w grę bardzo zaangażowani.
Jestem bardzo ciekawa, jak
przebiegała Wasza rozmowa,
gdy omawialiście kwestię
modelu biznesowego. Wbrew
pozorom nie jest taki prosty.
Przecież trudno sobie wyobrazić,
by gimnazjaliści chcieli
wydawać własne pieniądze na
wirtualne laboratoria.
M.T i M.M: Faktycznie, model
nie jest prosty, bo to rodzice
są głównymi decydentami
zakupu, a użytkownikami są
dzieci. Stąd nasz marketing
w dużej mierze skupia się na
eventach, takich jak imprezy
naukowe, w których uczest-
niczą całe rodziny. Rodzice,
widząc fascynację dzieci,
wykazują większą motywację
do zakupu. Dodatkowo sama
rozszerzona rzeczywistość
nie jest popularna i niejed-
nokrotnie, dopóki ktoś nie
wypróbuje naszej gry, nie
rozumie, o co tak naprawdę
w niej chodzi, jak działa.
Zdajemy sobie z tego sprawę
i tak układamy naszą politykę
działań, by pokonywać róż-
nego rodzaju przeszkody.
Jak zamierzacie promować swój
projekt?
M.T i M.M: Na razie mówmy
o rynku polskim. Nasza pro-
mocja głównie skierowana
jest do kanału online – czyli
promocja w Google, na Face-
booku – a także wszelkie
blogi tematyczne, wortale
kierowane do naszej grupy
docelowej. Dodatkowo orga-
nizujemy i czynnie udzielamy
się we wszelkich festynach,
pokazach, w których możemy
zademonstrować możliwości
naszego Profesora;-)
Nie boicie się, że polski system
edukacyjny nie jest jeszcze
gotowy na rozwiązania takie jak
Wasze?
M.T i M.M: Faktycznie,
polskim szkołom brakuje
praktycznego wykorzystania
wiedzy i nowoczesności
w podejściu do nauczania.
W placówkach są tablice mul-
timedialne, które dają szerokie
możliwości, ale brak tak pod-
stawowych rzeczy jak specjali-
styczny sprzęt i odczynniki. To
powoduje, że chemia staje się
bardzo teoretycznym przed-
miotem, a powinna być prak-
tyczno–eksperymentalnym.
Nauczyciele czują jednak ten
dysonans i poszukują alter-
natyw. W nich upatrujemy
odbiorców naszych rozwiązań.
Zwyciężyliście w polskim etapie
międzynarodowego konkursu
Creative Business Cup oraz
konkursie na najlepszy startup
w ramach konferencji infoShare.
Czy to coś zmieniło w Waszym
podejściu do tego, co robicie?
M.T i M.M: Przede wszystkim
jest to dla nas wielki zaszczyt
i radość. Wygrane i pozytywny
feedback, który towarzyszył
konkursom, są dla nas sporym
Nauczyciele i edu-katorzy to kolejna grupa odbiorców naszego produktu, który pozwala im w innowacyjny spo-sób uzupełnić lekcje i zrealizować poszcze-gólne punkty podsta-wy programowej
45e-profit
Z N A S Z E J P E R S P E K T Y W Y | N A U K A P O P R Z E Z Z A B AW Ę
zastrzykiem energii i pomy-
słów. Działamy intensywnie
i niebawem wiele nowych roz-
wiązań wejdzie w życie :)
Można by powiedzieć o Waszej
firmie, że to zdolny i obiecujący
talent. Gdzie widzicie ten Wasz
talent za rok, dwa?
M.T i M.M: Polska nie jest
naszym docelowym rynkiem,
celujemy zwłaszcza w dystry-
butorów i wydawców angiel-
skojęzycznych. Z końcem
roku zamierzamy zaatakować
rynki europejskie, na pierwszy
ogień idzie Wielka Brytania,
w związku z tym już opraco-
wujemy angielską wersję gry.
Znaczące w całym procesie
będzie pozyskanie inwestora,
który pomoże nam w realizacji
powyższych planów. W przy-
szłym roku wydamy również
część do nauki fizyki. Z czasem
planujemy dystrybucję
w Stanach Zjednoczonych,
m.in. zaprezentowanie
naszego pomysłu i zebranie
funduszy na Kickstarterze,
a także wejście na rynek
australijski i azjatycki, gdzie
obecnie prowadzimy rozmowy
i poszukujemy partnerów biz-
nesowych.
Powodzenia i dziękuję za
rozmowę.
CH
CH
CH
CH
CH
To co nas podnieca
Marek Dornowski
Nie samą pracą żyje człowiek, a okres wakacyjny
to najlepszy czas, by sobie o tym przypomnieć.
Przedstawiamy kilka pomysłów, by w te wakacje
zrobić coś bardziej szalonego i podnoszącego poziom
adrenaliny niż zbudowanie zamku na piasku czy
spacer po Gubałówce.
48 e-profit
B E Z K R AWATA | TO CO N A S P O D N I EC A
Zobacz świat z perspektywy
Kto choć raz leciał samolotem
ten wie, co to za uczucie, gdy
z atmosfery zabiegania na
lotnisku i mniej lub bardziej
nieudolnych prób pakowania
bagażu ręcznego do schowków
nagle wzbijamy się ponad
chmury. Świetne, ale jest
jeszcze bardziej emocjonująco,
gdy mamy świadomość, że za
moment drzwi w samolocie
się otworzą i będziemy musieli
z niego wyskoczyć. Skoki
ze spadochronem to hobby
coraz większej liczby Polaków
i (przynajmniej statystycznie)
jest to zdecydowanie bez-
pieczniejsza forma rozrywki
niż… jazda samochodem. Jeśli
jednak nie zamierzacie robić
specjalistycznych kursów, by
skakać samemu, zawsze można
spróbować skoku w tandemie
z profesjonalnym skoczkiem.
Wówczas jedyne co Wam pozo-
staje, to zapanować nad ner-
wami i… podziwiać. Taki skok to
wydatek około 600 zł, a miejsc,
w których możecie skakać jest
naprawdę sporo.
Twój własny Paryż – Dakar
Marzyłeś/łaś, by kiedyś
wystartować w rajdzie samo-
chodowym po pustyniach
Ameryki Południowej? Okej,
nie każdemu jest dane, by móc
startować w tym najbardziej
prestiżowym rajdzie samocho-
dowym świata. Ale dlaczego
nie zrobić sobie przejażdżki
wypożyczonym off – roadem,
po leśnych odstępach naszego
kraju? Przykładowo, w oko-
licach Kazimierza Dolnego
jednodniowa wyprawa wypo-
życzoną terenówką po dzikich
zakątkach Kazimierskiego
Parku Krajobrazowego to koszt
300 zł od osoby.
Morze z innej perspektywy
Siedząc na plaży, można się
zżymać na zapaleńców, którzy
na skuterze wodnym przeci-
nają fale i… trochę hałasują. To
fakt, skutery wodne potrafią
zdenerwować każdego, kto
marzy jedynie o tym, by napić
się na plaży zimnego piwka
(koniecznie bezalkoholo-
wego, żeby uniknąć mandatu)
i popatrzeć na fale. Może więc
raz warto spojrzeć na to z tej
drugiej, morskiej perspektywy.
Wrażenie pędzenia po morzu
z prędkością, jaką zazwyczaj
jeździmy po autostradzie,
z pewnością warte jest tych
kilkudziesięciu złotych, nawet
za parę minut.
Skok życia
Nie, nie zachęcamy do skoku
na bank. Wrażenia co prawda
mogą być niesamowite, ale kon-
sekwencje dość opłakane. Jeśli
skakać, to tylko na bungie. Koszt
130 zł za kilkanaście sekund
maksymalnego poziomu adre-
naliny, to całkiem niezły interes.
Jeśli już się zdecydujecie, to
podpowiadamy: skaczcie OD
RAZU, gdy tylko usłyszycie, że
wszystko od strony technicznej
jest gotowe. Im dłużej będziecie
patrzeć w dół i zastanawiać
się nad logicznością swojego
pomysłu, tym większe prawdo-
podobieństwo, że zjedziecie na
dół tak jak wjechaliście.
Z powyższych propozycji
możecie skorzystać jako
dodatek do „tradycyjnego”
spokojnego urlopu. Koszty
nie są barierą nie do przej-
ścia, a największym zagroże-
niem, jest to, że pokochacie
sporty ekstremalne. A że
niebezpieczne… Tylko z pozoru.
Zresztą z drugiej strony skok
ze spadochronem może być
bezpieczniejszym pomysłem niż
spacer po sopockim molo…
Wrażenie pędzenia po morzu z prędko-ścią jaką zazwyczaj jeździmy po auto-stradzie z pewnością warte jest tych kil-kudziesięciu złotych, nawet za te parę minut