gazeta na chmielnej

5
EGZEMPLARZ BEZPŁATNY NUMER (20) WARSZAWA, NAKLAD: STRON 8/2012 SIERPIEŃ 2012 5000 EGZ. 8 www.czymogepomoc.pl STRONA 1 www.cmp.med.pl www.minuta8.pl www.radiokolor.pl www.dtbj.pl Sponsor Projektu Chmielna Sponsor Projektu Chmielna Sponsor Projektu Chmielna Patron Medialny GAZETA CHMIELNEJ I CAŁEGO ŚRÓDMIEŚCIA facebook.com/gazetanachmielnej W TYM NUMERZE: Jarek Zuzga W Londynie kupujemy miniaturowe taksówki lub piętrowe autobusy, i do tego mikroskopijne puszeczki z herbatą. W Toruniu pierniki. W Pradze — kolejny kufel do piwa, a w Wiedniu — pyszne czekoladki z wizerunkiem Mozarta. A w Warszawie? I to jest, niestety, trudne pytanie. Jak z wieloma rzeczami, do pamiątek stolica też szczęścia nie ma. Przy Krakowskim Przedmieściu, czyli tam gdzie turyście być wypada, wybór ogranicza się do kubków z polską flagą, złotych monet, łowickich wycinanek i ewentualnie wizerunków Chopina, który, mocno promowany przez Ratusz, próbuje stać się ostatnio symbolem Warszawy. Trudno powiedzieć, żeby był to jakiś ciekawy wybór, godny stołecznego miasta. Na szczęście w ostatnich latach sytuacja ta trochę się zmienia, głównie za sprawą osób, które niezależnie, oddolnie i bez wsparcia oficjalnych instytucji miejskich, projektują i wytwarzają alternatywne pamiątki z Warszawy. Żeby pamiątka była rzeczywiście pamiątką, musi pokazywać coś, co dla miasta jest typowe i co każdy od razu widzi. Jak wieża Eiffela w Paryżu, czy Big Ben w Londynie. mówi Bożena Przyłuska, założycielka i szefowa Hellowawy — firmy produkującej tekstylia i gadżety z warszawskimi motywami. Najbardziej charakterystycznym elementu krajobrazu Warszawy jest PKiN i to on ma szansę stać się jej niekwestionowanym symbolem. — Najbardziej charakterystycznym elementu krajobrazu Warszawy jest PKiN i to on ma szansę stać się jej niekwestionowanym symbolem Dokończenie na str. 7 Warszawska Turystyka Ekstremalna Całkiem inne spojrzenie na Warszawę. Stare kamienice, dachy, piwnice, forty, kanały — zapraszamy na wyjątkowe wycieczki po stolicy z Włodkiem Dębowskim. Tam Cię jeszcze nie było! więcej na str. 4 Pamiątka z Warszawy — czyli co? fot. A. Grabowska fot. warsawslowdesign.com gwara-warszawska.waw.pl www.facebook.com/gwarawarszawska Klawo jest Słowniczek: Barachło – Blaga – Bujaj się – Cierpiarz – Cymes – Dynks – staroć, rupieć, chłam kłamstewko odczep się taksówkarz synonim doskonałości, perfekcji drobny element, część urządzenia

Upload: gazeta-na-chmielnej

Post on 13-Mar-2016

220 views

Category:

Documents


1 download

DESCRIPTION

Wydanie sierpniowe

TRANSCRIPT

EGZEMPLARZ

BEZPŁATNY

NUMER (20) WARSZAWA, NAKŁAD: STRON8/2012 SIERPIEŃ 2012 5000 EGZ. 8

www.czymogepomoc.pl STRONA 1www.cmp.med.pl www.minuta8.pl www.radiokolor.plwww.dtbj.pl

SponsorProjektu

Chmielna

SponsorProjektu

Chmielna

SponsorProjektu

Chmielna

PatronMedialny

G A Z E TA C H M I E L N E J I C A Ł E G O Ś R Ó D M I E Ś C I A

facebook.com/gazetanachmielnej

W TYM NUMERZE:

Jarek Zuzga

W Londynie kupujemy miniaturowe taksówki lub

piętrowe autobusy, i do tego mikroskopijne

puszeczki z herbatą. W Toruniu — pierniki.

W Pradze — kolejny kufel do piwa, a w Wiedniu —

pyszne czekoladki z wizerunkiem Mozarta.

A w Warszawie?

I to jest, niestety, trudne pytanie. Jak z wieloma

rzeczami, do pamiątek stolica też szczęścia nie ma.

Przy Krakowskim Przedmieściu, czyli tam gdzie

turyście być wypada, wybór ogranicza się do kubków

z polską flagą, złotych monet, łowickich wycinanek

i ewentualnie wizerunków Chopina, który, mocno

promowany przez Ratusz, próbuje stać się ostatnio

symbolem Warszawy. Trudno powiedzieć, żeby był to

jakiś ciekawy wybór, godny stołecznego miasta. Na

szczęście w ostatnich latach sytuacja ta trochę się

zmienia, głównie za sprawą osób, które niezależnie,

oddolnie i bez wsparcia oficjalnych instytucji

miejskich, projektują i wytwarzają alternatywne

pamiątki z Warszawy.

Żeby pamiątka była rzeczywiście pamiątką, musi

pokazywać coś, co dla miasta jest typowe i co każdy od

razu widzi. Jak wieża Eiffela w Paryżu, czy Big Ben w

Londynie.

mówi Bożena

Przyłuska, założycielka i szefowa Hellowawy — firmy

produkującej tekstylia i gadżety z warszawskimi

motywami.

Najbardziej

charakterystycznym

elementu krajobrazu

Warszawy jest PKiN i to

on ma szansę stać się jej

niekwestionowanym

symbolem.

— Najbardziej charakterystycznym elementu

krajobrazu Warszawy jest PKiN i to on ma szansę stać się jej

niekwestionowanym symbolem —

Dokończenie na str. 7

WarszawskaTurystyka Ekstremalna

Całkiem inne spojrzenie na Warszawę. Stare

kamienice, dachy, piwnice, forty, kanały —

zapraszamy na wyjątkowe wycieczki po stolicy

z Włodkiem Dębowskim. Tam Cię jeszcze nie było!

więcej na str.4

Pamiątka z Warszawy — czyli co?

fot.

A.G

rabo

wsk

a

fot.

war

saw

slow

desi

gn.c

om

gwara-warszawska.waw.plwww.facebook.com/gwarawarszawska

Klawo jest

Słowniczek:

Barachło –

Blaga –

Bujaj się –

Cierpiarz –

Cymes –

Dynks –

staroć, rupieć, chłam

kłamstewko

odczep się

taksówkarz

synonim doskonałości, perfekcji

drobny element, część urządzenia

Makieta i skład: www.minuta8.pl2 STRONA

Nietykalnyw kinie AtlanticDA

Kino Atlantic wyróżnia się nie tylko ciekawym

repertuarem i pomysłowością w jego doborze, ale

przede wszystkim organizacją niezwykłych spotkań

autorskich. Naprawdę warto śledzić, jacy goście

odwiedzają kino na Chmielnej, bo to często nie-

zwykłe wydarzenia kulturalne! Nie inaczej było tym

razem, kiedy do sali kinowej zawitał sam Abdel

Sellou, autor książki „Odmieniłeś moje życie” oraz

bohater filmu „Nietykalni”, który w Europie pobił

wszelkie rekordy oglądalności.

3 lipca odbyła się promocja książki Abdela —

chyba najsławniejszego opiekuna na świecie… Nic

dziwnego — „Nietykalnych” zobaczyło czterdzieści

milionów (!) widzów, choć film nie zawiera żadnych

efektów specjalnych i jest historią na wskroś praw-

dziwą. Niezwykła, poruszająca przyjaźń sparali-

żowanego arystokraty i młodego chłopaka z nizin

społecznych stała się wspaniałym scenariuszem dla

filmowej opowieści. To komedia, która rozbawia do

łez, choć nie ma niej ani krzty głupoty czy kiczu. I na

tym właśnie polega fenomen tego filmu, którego

autentyczność zapada w pamięć, zapewne na długie

lata…

Jeszcze przed premierą Abdel dał się w końcu

namówić na napisanie książki — bo ta historia tego

potrzebowała. Film pomija wiele aspektów — przede

wszystkim kryminalną przeszłość bohatera, a także

kilka ważnych aspektów z życia jego przyjaciela

Philippe. Jeżeli wydarzenia z filmu wydają się być

nieprawdopodobne, to łatwo pojąć, jak niezwykłe było

życie Abdela i jego podopiecznego, który dotychczas

w swoim upiornie wielkim domu czuł się jak w złotej

klatce. Bezpośredni, nieokrzesany opiekun stał się jego

wybawieniem i antidotum na życie zatrute samot-

nością i cierpieniem.

Podczas spotkania autor opowiadał o książce,

swoim życiu i relacji z Philippe. Padło pytanie o jego

postrzeganie niepełnosprawności. Abdel nie miał

zamiaru owijać w bawełnę. O tym aspekcie mówił

lekko, otwarcie, podkreślając, że to nie jest temat tabu.

Tematem tabu nie było również to, że autor nigdy nie

podchodził do swojego podopiecznego z litością czy

pobłażaniem, wręcz przeciwnie: „Philippe był dla

mnie jak marionetka. Robiłem z nim co chciałem, tak to

wtedy odbierałem”. Takie słowa padły z ust Abdela.

Nie chodzi tu jednak o brak szacunku wobec osoby

niepełnosprawnej. Dla autora Philippe był po prostu

zwyczajnym człowiekiem, którego można rozśmie-

szyć, żartując z gorzkiej rzeczywistości. Okazywanie

litości jest o wiele gorsze od prześmiewczych wyb-

ryków, być może nie dla wszystkich zrozumiałych. Jak

widać metoda Abdela przyniosła rewelacyjne rezul-

taty, bo Philippe jest dzisiaj szczęśliwym i spełnionym

człowiekiem.

Po spotkaniu z Abdelem, autor podpisywał swoją

książkę, a następnie odbyła się bezpłatna projekcja

filmu „Nietykalni”. Polecamy śledzenie innych

spotkań w kinie Atlantic. Naprawdę warto!

Wszelkie informacje i szczegóły znajdą Państwo na

stronie www.kinoatlantic.pl.

NUMER 20 / SIERPIEŃ 2012

Szum fal, blask słońca, ciepło nagrzanego piasku... i

możliwość lenienia się, o które nikt nie ma do nas

pretensji — czy można wyobrazić sobie coś pięk-

niejszego? Spontanicznie rzecz biorąc, raczej trudno.

Można za to domniemywać, że w pełni wakacyjnego

sezonu szczęście, o którym mowa jest dopustem

wielu i z wielości tej, niekiedy robi się nieszczęście.

Jak więc obchodzić się z plażowaniem i z samym

sobą, by nie popaść w jakąś udrękę w tłumie i nie

zmarnować sobie wakacji? Przede wszystkim unikać

dręczyciela plażowego.

Dla ułatwienia podajemy krótki rysopis dręczy-

ciela (bądź dręczycielki) tego typu i rzucające się

w oczy atrybuty jego (jej) osobowości. Dręczyciel

— brunet czy brunetka, blondyn czy blondynka

— przebiera się gdzie popadnie, bo wie, że już w latach

20. XX wieku zanikł zwyczaj przebierania się w miej-

scach specjalnie do tego przeznaczonych. A nie chce

mu się zasłaniać ręcznikami. Jeśli chodzi o czesanie —

również robi to, jak leci i majta przy tym włosami, nie

bacząc na czyją pofruną twarz.

Czy chudy on, czy nie tak bardzo, wysportowany

czy niekoniecznie, dręczyciel plażowy wybiegając

z wody pędzi jak oszalały między powciskanami w

piasek ludźmi, skacze im między uszami i pępkami.

Biegnąc dudni, a przy okazji jeszcze się otrząsa,

bryzgając na lewo i prawo. Często też zabiera ze sobą

psa, by robił to samo, tylko rzetelniej.

Czy chudy on, czy nie tak

bardzo, wysportowany

czy niekoniecznie,

dręczyciel plażowy

wybiegając z wody pędzi

jak oszalały między

powciskanami w piasek

ludźmi, skacze im między

uszami i pępkami.

Dwie osoby, które jako pierwsze odpowiedzą na pytanie konkursowe otrzymają

na dowolny wybrany seans w Kinie Atlantic.

Pytanie konkursowe brzmi:

Odpowiedzi przesyłajcie na adres e-mail: [email protected]ójne bilety

Jakie rajskie wydarzenie mia o miejsce 20 lipca w kinie Atlantic?ł

UWAGA! KONKURS

Plażowanie bez udręki

Rita Hayworth w bikini

Abdel Sellou w kinie Atlantic

3STRONAwww.czymogepomoc.pl

ZDROWIE:

Słońce jest niezbędne dla prawidłowego funkcjo-

nowania zarówno naszego ciała, jak i psychiki.

Jednak istnieją sytuacje, w których dawka promieni

słonecznych może niekorzystnie wpływać na orga-

nizm, w szczególności osób przewlekle chorych.

Dlatego powinniśmy w specjalny sposób zadbać

o swoje serce. Sprawdź, jak należy to robić.

Osoby cierpiące na choroby serca powinny

szczególnie uważać - unikać słońca, używać kremów

ochronnych, nosić nakrycia głowy i lekkie bawełniane

ubrania. Wysoka temperatura powoduje, że nasz orga-

nizm zużywa całą energię na walkę z upałem.

W związku z tym w gorące dni powinniśmy unikać

spożywania tłustych, ciężkostrawnych, smażonych

potraw. Nie obciążajmy nadprogramowo naszego

organizmu, sięgajmy po lekkie pożywne dania. Ponad

to nie zapominajmy o nawadnianiu organizmu. W celu

prawidłowego funkcjonowania organizmu należy

wypijać minimum dwa litry wody źródlanej dziennie.

W przeciwnym razie może grozić nam odwodnienie.

Jeśli nachodzą cię dolegliwości z układem krążenia,

podczas upałów zrezygnuj też z picia kawy oraz

alkoholu.

Wysoka temperatura może spowodować wystą-

pienie zarówno duszności jak i bólu w klatce

piersiowej. Latem zwiększa się ryzyko powstania

niebezpiecznych zakrzepów. Jeżeli chorujesz na

nadciśnienie, a zaobserwowałeś u siebie wzmożone

oddawanie moczu, nadmierną potliwość, drżenie rąk,

uporczywe zawroty głowy czy męczący, suchy kaszel,

nie zwlekaj z odbyciem konsultacji lekarskiej.

W szczególności zadbaj o właściwe traktowanie nóg

z predyspozycją do pajączków i żylaków. To ważne,

ponieważ żyły nie lubią zbyt wysokiej temperatury.

Czeka cię długi lot samolotem? W takim razie załóż na

nogi luźne spodnie i swobodne skarpety, które nie

będą uciskać nóg. Ponadto jak najwięcej ruszaj stopami

i łydkami. Co jakiś czas wykonuj nimi koliste ruchy —

w ten sposób pobudzisz osłabione krążenie.

Każdego lata jesteśmy wystawieni na fale upałów.

Bez względu na to, w jakich warunkach czujemy się

najlepiej, w wysokich czy niskich temperaturach,

powinniśmy zatroszczyć się o potrzeby naszego serca.

Zadbajmy zatem o prawidłową dietę, nawadniajmy

odpowiednio organizm i unikajmy zbyt długiego

przebywania na słońcu. Pamiętajmy także o zachowa-

niu odpowiednich proporcji między pracą a odpo-

czynkiem. Stosowanie się do wyżej wymienionych

poleceń pozwoli łatwiej przetrwać nam słoneczne dni.

Centrum Medyczne CMP Chmielna serdecznie

zaprasza do skorzystania z konsultacji z naszym

która czeka na Państwa

w naszej placówce przy Chmielnej 14.

kardiologiem dr Izabelą Załęską–Zydlewską,

Jeśli dręczyciel jest w wodzie, wywrzaskuje do

znajomych na końcu plaży pilne pytanie w stylu:

A kiedy

jest na piasku, krzyczy w stronę wody niecierpiącą

zwłoki kwestię:

Dręczyciel plażowy najczęściej kocha muzykę.

Jest to miłość „na zabój i do oporu“, dlatego nie rozstaje

się z radiem bądź latopem i zestawem głośników

rozdzierających. Z góry zakłada, że inni kochają

muzykę tak jak on, dlatego jako osoba stadna, puszcza

ją tak, by starczyło dla całej plaży i okolic.

Typowy dręczyciel uwielbia jeść i pić na plaży,

a po konsumpcji zostawiać jej oznaki dla tych, którzy

zjawią się później. Nieobce są mu również sporty

w drużynach lub duetach. Podejmuje je niezależnie od

stopnia zaludnienia piasku. Biega wtedy po lotki i pił-

ki, najszybciej jak potrafi, nie bacząc na przeszkody.

Jeśli chodzi o strój, dręczyciele miewają różne

gusty, nie możemy więc generalizować. Jednak istnieje

pewna cecha wspólna, jest to strój, ich zdaniem na tyle

gustowny i wygodny, że chodzą w nim również po

lokalach w przylegającym do plaży kurorcie.

Aby więc pławić się w wakacyjnych rozkoszach,

czy przybywamy na plażę, jak przelotne ptaki, by

usiąść na chwilę i odfrunąć, czy też by uwić sobie

gniazdo na cały turnus, strońmy od dręczycieli.

A ponad wszystko weźmy pod uwagę fakt, że drę-

czyciel plażowy czai się w każdym z nas. Uważajmy

więc, by nie stać się nim dla innych.

Andżela, czy mi się ten kraul polepszył od wczoraj?

Sebciu, czy z daleka widać, że ja jestem ciut

bardziej shebaniona na karku niż dziesięć minut temu?

www.szarmanckiessaki.pl

Elegancja życiowa, polot towarzyski i kwestie

uczuciowe, czyli o bon tonie w lekkim tonie.

Codziennie nowe porady, ciekawostki obyczajowe

i rekomendacje kulturalne.

Upał wrogiem serca. Z sercem nie ma żartów! Idź do kardiologa!

Prawdziwe frytkiMarcin Wojtasik trzyposilkidziennie.blogspot.com

W klasycznym dialogu z filmu „Pulp fiction” jeden

z gangsterów opisując swoją służbową wizytę

w Amsterdamie zwraca uwagę na drobne różnice

między Europą a Ameryką. Jednym z takich szcze-

gółów są frytki podawane z majonezem, co rozma-

wiającym wydaje się jakąś straszliwą profanacją.

W czasie, gdy film ten pojawił się na naszych

ekranach i jeszcze długo potem większość polskich

widzów zapewne podzielała opinie o niestosowności

tego połączenia.

Frytki: geneza

Nareszcie w Warszawie

Pierwsza liga frytkowa

Frytki znaliśmy bowiem głównie w wersji zamery-

kanizowanej- cienkie, szybko smażone i polane co

najwyżej keczupem. Takie bowiem były dostępne

w wielkich sieciach barowych i próbujących je naśla-

dować rodzimych przybytkach. Dla statystycznego

polskiego konsumenta frytki były produktem

amerykańskim. Nie jest to prawdą, co zdradza nawet

amerykańska nazwa french fries, ale i ona wprowadza

w błąd, gdyż jak powszechnie wiadomo frytki wyna-

leziono w Belgii i w tym kraju mają status dania

narodowego. Poza faktem, że są tam podawane

zawsze z majonezem albo bazującymi na majonezie

sosami, różnią się od fastfoodowych także tym że są

grube, chrupiące tylko z wierzchu, w środku natomiast

soczyste i kremowe. Taką jakość zawdzięczają spec-

jalnej technice smażenia dwukrotnie w różnych tem-

peraturach. W Belgii, Holandii i północnej Francji

można ten specjał nabyć wszędzie, najczęściej kupuje

się je w charakterystycznych przyczepach gastrono-

micznych, gdzie poza frytkami oferowane są różnego

rodzaju smażone kiełbaski i pulpeciki.

W Polsce jest to zupełna nowość. Pierwszy raz na takie

fryty trafiłem wiosną tego roku w Łodzi, gdzie przy

samej Piotrkowskiej wypatrzyłem ową klasyczną

przyczepę gastronomiczną oferującą belgijskie frytki

wraz z szerokim wyborem sosów i przekąsek takich jak

belgijskie kiełbaski, hot dogi z kiszoną kapustą i różne

głęboko smażone specjały. Później okazało się, że

i w Warszawie od roku w pawilonach przy Jana Pawła

działa Chez Fred, gdzie można spróbować całkiem

porządnych belgijskich frytek, mięsnych przekąsek,

albo wszystkiego na raz w postaci dania zwanego

kalaschnikow, czyli długiej bułki wypełnionej frytkami

oraz wybranym sosem i kiełbaskami lub pulpecikami.

Niedługo potem dwa podobne lokale wypatrzyłem

niedaleko Chmielnej, jeden na Złotej, drugi tuż obok

w pawilonach na Widok. Poza tradycyjnymi belgij-

skimi prostymi frytkami są także do spróbowania

różne łódeczki, świderki i inne kształty. Z sosów

polecam szczególnie andaluzyjski. Niestety oferta

dodatków jest tu bardziej amerykańska (głownie

smażone kurczaki), ale frytki są tak samo dobre. Fakt,

że są tak samo dobre wynika prawdopodobnie z tego,

że w we wszystkich wymienionych tu punktach uży-

wane są produkty tej samej dużej firmy McCain

robiącej mrożonki, co jednak trochę psuje ogólne

wrażenie.

Okazuje się jednak, że także w tym roku pojawiły się

w Warszawie także miejsca oferujące belgijskie frytki

najwyższej jakości od oryginalnych belgijskich

producentów. Pierwszym było Okienko na Polnej 22.

Jest to naprawdę tylko okienko, a danie je się na ulicy,

co przy pięknej ostatnio pogodzie jest idealną opcją

(tym bardziej, że dość istotna wadą wszystkich lokali

z daniami smażonymi w głębokim tłuszczu jest fakt, że

choćby nie wiem jak dobrą wentylację zainstalowano

to zawsze zapach oleju wynosi się stamtąd na ubraniu).

Tutaj tego problemu nie ma, można więc delektować

się wspaniałymi frytami renomowanej firmy Lutosa

wraz z najbogatszą wśród opisanych tu lokali ofertą

sosów, bardzo dobrymi kanapkami i pączkami.

Miejsce otwarte jest do bardzo późna, co przyciąga doń

zgłodniałych warszawskich imprezowiczów. Drugi

punkt mieści się po drugiej stronie Wisły na Saskiej

Kępie. Jest to również tylko okienko z wystawionymi

na chodniku wysokimi stolikami. Wybór sosów do

frytek (tej samej firmy, co w Okienku) jest tu mniejszy,

ale rekompensuje to główna atrakcja tego miejsca czyli

prawdziwe niemieckie kiełbaski, sprowadzane

specjalnie z Berlina. Warto spróbować jak smakuje

oryginalny currywurst z porcją rewelacyjnych frytek.

Bar Chez Fred

Frytki Belgijskie

Okienko z Frytkami

Wurst Kiosk

al. Jana Pawła II 43a lok. 27,

ul. Przeskok 2

ul. Polna 22

ul. Zwycięzców 17

Aneta Grabowska

„Najważniejszy jest spontan, to wielki plus, jak

w życiu. Trzeba być gotowym na wszystko. Nie liczy

się cel, lecz droga…” — tymi słowami kieruje się

Włodek Dembowski, najbardziej barwny i nie-

typowy przewodnik po zapomnianych miejscach

Stolicy.

skąd pomysł na taką ekstremalną

turystykę?

Podobno na niektóre wyprawy przychodziło nawet

osiemdziesiąt osób?

ętnym na

wycieczkach?

To mało ekstremalne?

ły się nieszczęśliwe wypadki?

Czy możliwe jest, by w centrum Warszawy przenieść

się nagle w dzikie niedostępne tereny, rodem

w Dzikiego Zachodu bądź krainy Władcy Pierścieni?

Możliwe, a to za sprawą Włodka Dembowskiego,

największego oryginała wśród przewodników, który

prowadzi śmiałków w najbardziej odległe i nieznane

zakątki miasta.

Na pierwszy rzut oka Włodek może wydawać się

dziwny, inny. Długie włosy, długa broda, kolorowy

strój, mocno szalony i teatralny. Na wyprawę przy-

jeżdża na unikatowym rowerze, ustrojonym w dwa

pluszaki i plastikowy liść paproci. Rower jest tak samo

nietypowy jak jego właściciel, towarzyszy nam

podczas trudnej i niezwykłej , jak się później okazuje,

wyprawy.

Opuszczone budynki, przepiękne pejzaże,

niedostępne tunele, forty, dziwni ludzie, tajemnicze

budowle i wiele innych niespodzianek czeka na

każdego, kto odważy się wybrać na wyprawę

z Warszawską Turystyką Ekstremalną. —

mówi założyciel WTE. A dobra zabawa jest gwaran-

towana, bo może się zdarzyć, że Włodek podczas

wyprawy wpadnie nagle na pomysł, by uruchomić

koparkę w hali Ursusa czy przepłynąć Kanał Żerański

na styropianowych blokach znalezionych po drodze.

Warszawska Turystyka Ekstremalna powstała kilka lat

temu. Proponuje ochotnikom niekonwencjonalny

sposób zwiedzania miasta i spędzania wolnego czasu.

mówi Włodek —

Stali uczestnicy WTE twierdzą, że z Włodkiem to nigdy

nic nie wiadomo, nic nie jest pewne.

wyznają. Zbiórka jest

zawsze w dziwnym, odludnym miejscu, a to przy

Kanale Żerańskim, a to w opuszczonej fabryce czy na

cmentarzu.

mówi Włodek. Pewne

jest jedno, na końcu zawsze jest ognisko integracyjne.

Stare kamienice, budynki przy zakładach prze-

mysłowych, kanały, tunele czy dach szpitala — to tylko

niektóre miejsca, gdzie dociera Włodek i jego ekipa.

Włażą wszędzie i czerpią z tego przyjemność. Spoty-

kają policję, psy, są wyprowadzani przez ochronę, bo

zdarza się, że łamią zakazy.

Pytam Włodka

— łóczenie się mam wpojone przez rodziców.

Odkąd pamiętam często zabierali mnie na takie wy-

cieczki. Sami też dużo chodzili ze znajomymi. Podob-

no wędrówki ludów mamy we krwi. Zawsze lubiłem

chodzić i miałem dar do odkrywania takich ścieżek.

Doszedłem do wniosku, że fajnie będzie się tym z kimś

podzielić. I tak to się zaczęło. Tak powstało WTE.

— Zdarzały się takie sytuacje, szczególnie na początku.

Pierwszą wyprawę zorganizowałem do Podolskiego

Parku Krajobrazowego i wtedy przyszło osiemdziesiąt

osób. Takich licznych wycieczek było kilka, nawet

jedna zimą przy temperaturze -12 stopni .

— Nie uważam, żeby moje przemarsze były ekstre-

malne. Teraz ludzie są tak dopieszczeni przez złudny

dobrobyt, ze wydaje im się, iż jak przeskoczą przez

barierkę, czy przejdą przez most to już to jest

ekstremalne. Prawdziwie ekstremalne rzeczy robią

nasi przyjaciele z centrum Sportów Ekstremalnych

2 Wieże. Nam czasem zdarzy się zrobić coś nie-

typowego, czy nawet niebezpiecznego, jak wejście na

komin elektrociepłowni pod Pruszkowem na wyso-

kość 200 metrów bez zabezpieczenia.

— No przyznam, że nie. Ostatnio też wybraliśmy się na

szaloną wyprawę, która jak się później okazało trochę

nas kosztowała. Przed Euro przeszliśmy Most Śred-

nicowy między torami. Dostaliśmy za to mandat

największy w historii WTE, po trzysta złotych na

głowę, ale było warto.

— Kiedyś jak wchodziliśmy na górę śmieciową na

Radiowie, kolega znalazł protezę nogi. A jak schodził

to skręcił stopę. Więcej wypadków nie odnotowaliśmy.

Wielką pasją Włodka jest muzyka. Na co dzień jest

wokalistą w kilku zespołach: Łąki Łan, CzessBand,

Dziady Kazimierskie.Dwa razy w tygodniu udziela się

jako wolontariusz w Ośrodku na Jelonkach. Pracuje

tam z osobami dotkniętymi autyzmem, z którymi

Włodek

WTE

Gdzie nogi poniosą

Człowiek orkiestra

WTE to

odpowiedź na czasy, w których większość przyjemności jest

droga, bądź nielegalna. Podstawowym naszym hasłem jest

TANI FILM DROGI. Wycieczki są darmowe, wszyscy bez

względu na wiek i zawód są równi. Najważniejsza jest dobra

zabawa, która gwarantuje niezapomniane wspomnienia

Bo Warszawa to nie tylko Starówka , Łazienki i galerie. To

miasto pełne ciekawych, opuszczonych, zapomnianych

i nieodkrytych miejsc. I w takie miejsca dociera WTE

Podstawą jest wolność jednostki

i pokojowo-twórcze nastawienie. Jesteśmy taką imprezowo-

cygańsko- poetycką turystyką, co może wydać się trochę

ekstremalne. Ruszamy w miasto narzucając reguły

odmienne od ogólnie przyjętego porządku.

— Nie ma planu

wycieczki. Po prostu idziemy, gdzie nogi poniosą w miejsca

jeszcze nieodkryte, a warte uwagi —

— Te imprezy są czysto spontaniczne. Na ogół

planuję je, ale nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć.

Miejsca się zmieniają. Zdarza się, że jak już idziemy, to nagle

okazuje się, że nie ma przejścia —

Takie w

Co ekstremalnego proponujesz ch

Zdarza

Makieta i skład: www.minuta8.pl4 5STRONA STRONAwww.czymogepomoc.pl

W poszukiwaniusmaku

RECENZJA KULINARNA

R E

K

L

A

M

A

R E

K

L

A

M

A

Jadłodajnia

pierogi ruskienale niki z serem

kluski leniweknedle z owocami

placek po w gierskuschabowy

klopsy

go bkimielone

bitki wo owesztuka mi sa

Wszystkie wyrobyW ASNEJ produkcji!

ś

ę

łą

łę

Ł

zupy domowechłodnik

Obiady Domowe smaczne, zdrowe i niedrogiena miejscu i na wynos

Zapraszamy:pon-pt 12:3 17:00, sob. 12 16

ul. Szpitalna 8 z bramy na lewo

0— :30— :00( )

Firma działa od ponad 20 lat!

telefon: 0 505 023 027

NUMER 20 / SIERPIEŃ 2012

Turystycznie i ekstremalnie, czyli Warszawa inaczej

tworzy zespół muzyczny November Projekt. Wystąpili

razem w trzeciej edycji programu Must Be The Music,

gdzie dotarli aż do półfinału. Pracy za biurkiem sobie

nie wyobraża. Ciągle coś organizuje — przemarsze,

prowokujące wystawy albo ostatnio blokadę przy

Rondzie de Gaulle'a podczas Godziny W. Wkrótce

zobaczymy go też w filmie Piotra Kilara, gdzie gra

jedną z głównych ról. Myśli też o powrocie do pisania

wierszy, od których zaczęła się jego przygoda

z zespołem Łąki Łan

zachęca Włodek. WTE jest dla niego

pomysłem za życie, trochę filozofią, trochę inspiracją

i odskocznią od codzienności. A pytany o filozofię

życiową odpowiada wierszem Juliana Tuwima:

— W Łąki Łanie jest dużo tekstów

inspirowanych WTE, takimi poszukiwaniami, prze-

marszami. Polecam numer „Patyczaki”, jest dokładnie

o WTE —

Nieciekaw jestem świata

Ogromnych pięknych miast.

Nie więcej one powiedzą,

Jak ten przydrożny chwast.

Nieciekaw jestem ludzi,

Co nauk zgłębili sto:

Wystarczy mi pierwszy lepszy,

Wystarczy mi byle kto.

I ksiąg nie jestem ciekaw,

Możecie ze mnie drwić

Wiem ja bez ksiąg niemało

I wiem co znaczy żyć…”

Kadr z jednej z wypraw WTE

fot.

cycl

oneb

ill

fot.

A.G

rabo

wsk

a

fot.

A.G

rabo

wsk

a

Makieta i skład: www.minuta8.pl6 STRONA

NUMER 20 / SIERPIEŃ 2012

7STRONAwww.czymogepomoc.pl

Słupki w górę, słupki w dół. Wstrzymany oddech.

Mięśnie napięte, szczęka mocno zaciśnięta. Serce

wali jak oszalałe, pot spływa strużką po plecach,

kostium lepi się do ciała. Wszystkie potrzeby zani-

kają. Nie trzeba jeść, pić, chodzić do toalety. Są tylko

liczby. Jest giełda, na której fala pieniędzy unosi się

gniewem, bądź, jak łagodny przypływ, dając

bogactwo i smak zwycięstwa. Giełda — kapryśna

i nieprzewidywalna, nie zna litości, bije na oślep. To

ona rzuciła świat na kolana.

Świadkiem tego wszystkiego jest Suzana S,

bohaterka książki „City Girl. Kobieta, która pobiła

londyńską giełdę”. Bohaterka silna, jaką mało która

z kobiet, odważa się być. Odwaga to jej pierwsze imię.

Sukces — drugie. I na dodatek istnieje naprawdę.

Mieszka w Londynie i wciąż walczy o swoje miejsce

w brutalnym świecie zdominowanym przez męż-

czyzn. Nie. Trzeba powiedzieć: zdominowanym przez

samców, którzy prychają testosteronem i podważają

nasze pojęcie moralności.

Suzana S. urodziła się po to, aby odnieść zwycięs-

two. Jej Olimpem jest City — londyńska giełda, w któ-

rej kobieta może być sekretarką, sprzątaczką bądź

asystentką. Wrota giełdy, od której bije odór stresu

i bogactwa, pozostają zamknięte dla młodziutkiej

dziewczyny po studiach. Jednak City jeszcze nie wie,

że Suzanę można wyrzucić za drzwi, a ona wejdzie

oknem. Aż trudno uwierzyć, że ta zadziorna, pewna

siebie osoba to postać zupełnie autentyczna. Staje

przed nami wojowniczka, która nie cofnie się przed

żadnym wyzwaniem. Nie ma dla niej giełdowego tabu.

Jest twardym graczem, który podąża ramie w ramię

z mężczyznami, zdobywając szczyty i obracając pie-

niędzmi, o jakich zwykłym śmiertelnikom się nawet

nie śniło.

Bohaterka i narratorka zarazem napędza ambicja.

To słowo mieści w sobie wielką siłę. Suzana pragnie się

wybić. Pragnie być traderką i konsekwentnie dąży do

swego celu. Miażdży wszelkie przeszkody i ignoruje

fakt, że jako kobieta będzie szykanowana i dyskwalifi-

kowana już na starcie.

Takie właśnie jest City. Zadaje bezustanne ciosy,

wysysa wszelką energię, czasem nawet godność. Nie

zna umiaru. City trzeba kochać miłością bezwarun-

kową. Porażki muszą stać się motywacją, a słabość

musi zostać przekuta w siłę. Ci, którzy nie są na to

gotowi zostaną pożarci i wypluci, odejdą w za-

pomnienie.

To wszystko wydaje się być sennym koszmarem

i jest nim w rzeczywistości. Giełda to kochanka ognista,

ale i niewierna. Wielu przez nią straciło zdrowie,

a nawet życie. Jednak nikt nie był w stanie przewidzieć,

jak bardzo zmieni się świat w obliczu kryzysu. Giełda

stała się tonącym okrętem, który na dno pociągnął

wielu ludzi.

City Girl wygrała walkę o pozycję i stanowisko nie

swoją kobiecością, ale tym, że zachowywała się jak

mężczyzna. Stała się samcem, który zwycięża. Jednak

dobrze być kobietą. Wrodzona intuicja i inteligencja

uchroniły Suzanę S. przed całkowitym załamaniem.

Upadło jej małżeństwo i giełda — ale nie ona sama.

I w tym tkwi cudowność tej książki, która zdumiewa

i fascynuje na przemian. Chce się jedynie powiedzieć:

brawo, City Girl!

Czytelnia

City Girl atakujeDanuta Awolusi www.ksiazkizbojeckie.blox.pl

Pamiątka z Warszawy — czyli co?

Dokończenie ze str. 1:

Żeby nie było to jednak zwykłe odtwórstwo, trzeba

czegoś więcej — Hellowawa stawia na pomysłowe

grafiki. Syrenka, która zdobi ich koszulki i torby jest

zbudowana z kolorowych klocków, inna — z

papierowych wycinków. A czerwony Pałac Kultury,

przebity miłosną strzałą, stał się już rozpoznawalnym

znakiem firmy.

Inną metodą jest stawianie na znanych, zdolnych

projektantów. Tak robi Prima-Sort — grafikami artys-

tów ozdabia kubki, znaczki, lusterka, magnesy

i koszulki. Można na nich znaleźć kawiarnię Powiśle,

słynną palmę z Ronda de'Guella, czy samochód

Warszawa, zaprojektowane przez Agatę Endo

Nowicką. Albo kwiecisty Pałac Kultury — narysowany

przez aktorkę Monikę Mrozowską. Może i Warszawa

nie ma wielu charakterystycznych zabytków, ale

zdolnych twórców tu nie brakuje, i to jest potencjał,

który Prima-Sort z powodzeniem wykorzystuje.

Jest też trzecia droga, opierająca się na prze-

konaniu, że Warszawa to miasto „dla wtajem-

niczonych”, należy zatem pokazywać te mniej

widoczne, a czasem wręcz ukryte fragmenty, w któ-

rych tkwi jego prawdziwe piękno. Robią to, choć na

różne sposoby, takie firmy jak Notoładnie Studio

i Warsaw Slow Design. Ci pierwsi oferują obrazy

przedstawiające w minimalistyczny sposób takie

obiekty jak dworce kolejowe, peerelowskie sklepy

(Supersam) czy blokowiska z wielkiej płyty. Warsaw

Slow Design z kolei wyszukuje zachowane przed-

wojenne ozdoby i detale architektoniczne, żeby

przenieść je na ceramiczne kafelki, poduszki czy

korkowe podstawki.

Osobną sprawą jest dostępność wspomnianych

pamiątek. Gdzie ich szukać?

sugeruje Bożena Przyłuska. To prawda —

producenci alternatywnych pamiątek na ogół sprze-

dają je w sklepach typu „concept-store”, w galeriach

sztuki czy innych, poukrywanych miejscach. A nie

oszukujmy się — przeciętny turysta pamiątki kupuje

w kiosku przy głównym deptaku. Żeby ten alter-

natywny nurt pamiątkowy miał szanse tam dotrzeć,

producenci zrzeszyli się ostatnio w stowarzyszenie

„Warszawa do Rzeczy”.

dodaje Bożena

— Omijać Trakt Królewski,

odwiedzać niekonwencjonalne miejsca, takie jak Stacja

Balon! —

— Chcemy się razem promować,

wspólnie mamy większą siłę przebicia. Jest o nas coraz

głośniej, z czego bardzo się cieszymy —

—W październiku planujemy otwarcie sklepu na Chmielnej

28 B, gdzie pokażemy pamiątki zarówno z Warszawy, jak i

z Mazowsza.

Firmy, które produkują alternatywne

warszawskie pamiątki:

Sklepy, w których można kupić produkty

"Warszawy do Rzeczy":

hellowawa.pl

warsawslowdesign.com

prima-sort.pl

notoladnie.pl

tworczywo.com

galeria777.pl

mamsam.pl

RedOnion, Szpitalna 8a

Śródmiejska, Marszałkowska 66

Bęc Zmiana, Mokotowska 65

Reset, Puławska 48

Muzeum Narodowe

CSW Zamek Ujazdowski

Muzeum Neonów, Mińska 25

Miasto Cypel

Okładka powieściCity Girl

Pa

łac

Ku

ltu

ryz

klo

ckó

w/h

ello

waw

a.pl

Makieta i skład: www.minuta8.pl8 STRONA

NUMER 20 / SIERPIEŃ 2012

Wykrywacz złych zamiarówWzrost bezpieczeństwa prowadzi do niebezpieczeństw. Żadne to odkrycie, raczej skserowany fakt. Latem

dotkliwszy niż zimą. I nie mam tu na myśli metafizyki lenistwa. Permanentnej drzemki czy wyrwy mentalnej

jaką może wywołać wakacyjna stagnacja. O nie, bynajmniej! Zmierzam do spraw organicznych...

Siódme poty — niech one staną się logotypem niebezpieczeństwa, przed którym chce Państwa przestrzec. Te same

poty, które zalewają ludzkość w okresie wzmożonego ruchu pasażerskiego na dworcach i lotniskach świata.

Ludzkość niepewną, zalęknioną, w drżeniu wyczekującą, czy oto jej podręczne walizki nie zostaną poddane

kontroli osobistej. Jednak zagrożenie przetrząsaniem bagażu to pestka w porównaniu z kontrolą owych siódmych

potów.

Gdzie pot, gdzie lot? — zapytają może państwo. I co ma pot do startu w obłoki? Otóż to samo, co rytm serca, ruch

gałek ocznych, czy rumieniec na policzkach. Wszystkie te objawy poruszeń wewnętrznych, mniejsza o to czy

wyrażają lęk czy ekscytację, najprawdopodobniej już niebawem będą, dla naszego wspólnego bezpieczeństwa

kontrolowane.

Jedna z amerykańskich firm monitoringowych opatentowawszy swoje wiekopomne odkrycie już wkrótce wyposaży

San Francisco (a potem zapewne kolejne miasta znanej nam planety) w system wysoce inteligentnych kamer.

Urządzenia te, wrażliwsze i bystrzejsze niż ludzie, będą obserwować od ludzi dokładniej i szybciej. Kamery

rozmieszczone w halach lotniska, a wkrótce i wszędzie indziej (gdzie da się zadbać lub choć trochę poddbać

o ludzkie bezpieczeństwo) będą analizować zachowania ludzi. Ideą inteligentnej (albo i nadinteligentnej) kamery

jest, nie tyle dostrzec podły uczynek człowieka, co go zawczasu przewidzieć. Kamera nie tyle ma więc rejestrować

zło tego świata, co je eliminować.

Detektory umieszczone w urządzeniach będą więc mierzyć za pomocą mikrofal rytm serca, śledzić ruchy gałek

ocznych, dzięki podczerwieni odczytywać temperaturę skóry na policzkach, rozpoznawać wzrost tętna i wreszcie

pojawiający się na skórze pot. To te atrybuty zdradzą nasze zamiary. Gdy kamera dostrzeże w nas któryś

z objawów, zostaniemy wstępnie zakwalifikowani jako potencjalnie gotowi do występku. Jeśli więc występek taki

planujemy to niestety, ale nie uda nam się spokojnie go popełnić, bo specjalna ochrona zaalarmowana przez

nadinteligentne kamery otoczy nas z każdej strony i na nic się nie zdobędziemy.

Wtedy mówi się trudno. Można rozważyć, zejście na dobrą drogę. Co jednak zrobić, jeśli pocimy się z natury przed

każdą podróżą, na każdym lotnisku bije nam serce z ekscytacji, a tętno przyspiesza, mimo że wcale nie mamy złych

intencji wobec świata? Wprost przeciwnie, mamy te całkiem dobre. Wtedy jesteśmy w prawdziwym

(i niezasłużonym) niebezpieczeństwie. Nadinteligentny system nie został bowiem wyposażony w moralny

interpretator potów ludzkich i mrugnięć gałek ocznych. Wszelkie poruszenie odczytuje jako strach przed złem,

a nie ekscytację przed pięknem. Mamy więc do wyboru, albo do czasu, aż system zostanie wprowadzony na całym

świecie ogólnie wyzbyć się emocji i nigdy nieczym się nie wzruszać, albo zakpić z systemu i emocje eskalować

w taki sposób, by nadinteligentne kamery doprowadzić do przegrzania.

Tropem podglądacza FELIETON ULI RYCIAK

Ula Ryciak

www.ularyciak.bloog.pl

Pisarka i scenarzystka. Autorka dwóch

powieści (Taniec ptaka, 2006, Clitoris

erectus, 2004) oraz wielu opowiadań

i tekstów podróżniczych,

publikowanych m.in. w Gazecie

Wyborczej, w licznych miesięcznikach

kulturalnych i portalach internetowych.

Realizuje kampanie społeczne, tworzy

akcje interaktywne oraz instalacje

przestrzenne.

Urodziła się w Warszawie, ale

odczuwa przynależność do różnych

miejsc na ziemi.

WARSZAWSKI FOTOBLOG

Te i inne polskie murale

możesz obejrzeć

na wystawie

w

w ramach festiwalu

do końca sierpnia.

Zapraszamy !

Galerii Jabłkowskich,

Chmielna 21,

Street Art Doping,

EKTA Festiwal Monumental Artw Galerii Jabłkowskich

REDAKCJA:

Adres redakcji:

Redaktor naczelny: Sekretarz redakcji:

Promocja/reklama:

Wydawca: ISSN 2083-2524, Nakład: 5000 egz.

00-021 Warszawa, ul. Chmielna 21 lok. 22 B,

Marta Jabłkowska, Piotr Jędrzejczyk, [email protected],

Aneta Grzegrzółka 500 662 391,

Fundacja CMP — Czy mogę pomóc?,