gazeta spoleczna 3/2016

6

Upload: gazeta-spoleczna

Post on 25-Jul-2016

221 views

Category:

Documents


1 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Gazeta spoleczna 3/2016

Walentynki, czyli wielkie święto wszystkich zakochanych, już w najbliższą niedzielę.Większość par nie wyobraża sobie tego dnia bez romantycznej kolacji w blaskuświec, z butelką wina i nastrojową muzyką. W menu królują wtedy na ogół daniapowszechnie uznawane za afrodyzjaki. Co ciekawe, kilka tego typu potraw złatwością można przygotować samodzielnie. CZYTAJ NA STR 4

Page 2: Gazeta spoleczna 3/2016

Ceny ropy naftowej oraz większości innych surowców ciągle szukają dna. Dolar nadal

jest mocny, a rynki giełdowe polubiły kolor czerwony. Wszystkiemu towarzyszy wzrost

ceny złota. Czy obecna, napięta sytuacja może być przedsionkiem nowego kryzysu?

Analitycy z Citigroup ostrzegają – nadchodzi oilmageddon.Terminem tym zostało określone połączenie 4 zjawisk: silny

dolar, spadek cen surowców, osłabienie handlu i przepływów

kapitałowych. W powyższym scenariuszu ogniskiem zapalnym

mają być rynki wschodzące, które doprowadzą do efektu

domina i światowego kryzysu. Według analityków Citigroup,

niskie ceny ropy naftowej, spowodują mniejszy przypływ

środków pieniężnych do gospodarek wschodzących, których

wzrost gospodarczy jest silnie uzależniony od eksportu

czarnego złota. Co więcej , mocny dolar jak wskazują dane

historyczne, doprowadzał niejednokrotnie do załamania handlu

światowego, które to często towarzyszyło nowym kryzysom. Na

rynkach już teraz rośnie napięcie, a najważniejsze giełdy zostały

zdominowane przez niedźwiedzie. Wydaje się, że w oczach

inwestorów i analityków widmo kryzysu staje się coraz bardziej

realne. W ich mniemaniu sygnały płynące z globalnej

gospodarki nie są bezpodstawne. Analitycy prognozują również,

że stabilizacja ceny czarnego złota w okolicach 50 dolarów za

baryłkę może uspokoić sytuację na rynkach finansowych.

Niemniej jednak, zgodnie z najnowszymi danymi, w średnim

okresie (niektórzy postulują, że nawet w długim) cenie czarnego

złota nie grozi odbicie.

Powyższy czarny scenariusz można jednak przedstawić

nieco w innych barwach. Otóż, tanie surowce wspierają również

ich importerów. Co więcej , silny dolar poprawia

konkurencyjność eksportu tych państw np. w Polsce po raz

pierwszy od transformacji ustrojowej mamy do czynienia z

nadwyżką bilansu handlowego. Niskie ceny surowców wspierają

także a może przede wszystkim konsumentów oraz niemal

wszystkie przedsiębiorstwa, które nie są związane z ich

produkcją lub ich obróbką. Ponadto, obawy, dotyczące kondycji

gospodarczej drugiej największej gospodarki świata mogą

okazać się przesadzone. Chiny wciąż rozwijają się w tempie

nieosiągalnym dla większości innych krajów, a ich gospodarka

zmienia swą strukturę, w której to coraz większe znaczenie

odgrywa sektor usług. Dodatkowo, należy wspomnieć o

rekordowo niskich stopach procentowych, które pobudzają

wzrost gospodarczy. Dobrym pytaniem wydaje się zatem,

dlaczego rynki finansowe zdają się dostrzegać tylko ten

pierwszy scenariusz.

Odpowiedzią na

to pytanie może być

nadmuchana bańka

spekulacyjna, która w

związku z wieloma

zagrożeniami, zwłaszcza

ze strony rynków

wschodzących może

pęknąć. Od kryzysu

finansowego, banki

centralne kolejno

obniżały stopy procentowe oraz stosowały wręcz ekstremalne

luzowanie ilościowe. W efekcie, kolejne indeksy giełdowe

osiągały historyczne szczyty. Każda bańka jednak pęka. Obecne

okoliczności mogą okazać się dobrymi katalizatorami, dzięki

którym najważniejsze giełdy odreagują ostatnią hossę – recesja

w Chinach oraz możliwy kryzys na tamtejszym rynku

nieruchomości, problemy gospodarcze krajów eksportujących

ropę, w Stanach natomiast przeceny spółek naftowych. Obawy

ogarnęły również cały sektor bankowy. Ponadto, wciąż nakręca

się spirala zadłużeniowa w sektorze publicznym, ale nie tylko.

Zarówno w USA jak i w Państwie Środka dynamicznie rośnie

również dług w szeroko pojętym sektorze niefinansowym. Tak

długa lista zagrożeń w połączeniu z nadmuchaną bańką

spekulacyjną sprawia, że awersja do ryzyka rośnie, a sentyment

rynkowy pogarsza się. W związku z tym, od początku nowego

roku na rynkach przeważa kolor czerwony. Co więcej , cena

złota zaczęła wzrastać. Najprawdopodobniej inwestorzy szukają

bezpiecznych przystani. Ponadto obecnej sytuacj i towarzyszy

równocześnie relatywnie słaby i powolny wzrost globalnej

gospodarki, który jest skutkiem ostatniego kryzysu

finansowego. W związku z tym wydaje się, że istnieje wiele

przesłanek na podstawie których można wieścić kolejne

załamanie gospodarcze. Należy jednak pamiętać, że większość

często się myli, a kryzysy przychodzą niespodziewanie. Na

rynku istnieje zgoda, że gospodarka jest zagrożona. W latach

poprzedzających minione kryzysy było całkowicie inaczej . Nie

można zatem wykluczyć, że obecne czarne scenariusze okażą

się tylko mrzonką.

Autor: Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI

Page 3: Gazeta spoleczna 3/2016

Nowy projekt dotyczący podatku handlowego ma zostać przedstawiony do końca

miesiąca. Prawdopodobnie zostanie wprowadzona jedna stawka podatku, a kwota

wolna od podatku zostanie zwiększona nawet kilkukrotnie. Dzięki temu podatek mógłby

ominąć małe i średnie sklepy. Jednocześnie mają się zmienić przepisy dotyczące

franczyzy. Pierwotny projekt ustawy mógł spowodować upadek małych przedsiębiorstw

należących do sieci franczyzowych i zwolnienie nawet 23 tys. osób.Po konsultacjach na temat podatku od sprzedaży detalicznej

projekt ustawy ma zostać uzupełniony o nowe ustalenia i

przedstawiony do końca miesiąca. Na zmianach zależało

przedstawicielom polskiego handlu, którzy przekonywali, że

ustawa może zniszczyć handel i spowodować upadek tysięcy

sklepów.

– Podatek od sieci detalicznych spowoduje miażdżący,

negatywny wpływ na wszystkie polskie małe i średnie sklepy,

gdyż będzie liczony od sumy obrotów wszystkich sklepów w

sieci, wyliczony wedle najwyższej stawki, tak jak dla

hipermarketów. Zsumowane zostanie tysiące sklepów, w ten

sposób powstanie kilka hipermarketów i od nich będzie

odprowadzany najwyższy podatek. Tak będą opodatkowane

wszystkie sklepiki, które są pod wspólnym szyldem w sieciach

franczyzowych – mówi Wojciech Kruszewski, prezes polskiej

sieci handlowej Lewiatan.

Sumowanie obrotów wszystkich sklepów franczyzowych, a

następnie obliczanie i pobieranie podatku od właścicieli sklepów

przez franczyzodawców mogłoby spowodować upadek sieci.

Nawet mały sklep o niskich obrotach, który wchodzi w skład

grupy, zapłaciłby taki sam podatek jak hipermarket. Jak wskazuje

prezes Lewiatana, średnie obroty sklepu wchodzącego w skład

sieci są na poziomie 220 tys. zł miesięcznie. Gdyby ustawa

weszła w życie w niezmienionym kształcie oznaczałoby to, że

każdy ze sklepów zapłaciłby podatek 1 ,3 proc., czyli najwyższą

stawkę, podobnie jak wielkie sklepy o obrotach liczonych w

miliardach złotych miesięcznie.

– Temu właśnie się przeciwstawiamy, bo to sprawiłoby, że

musiałoby upaść setki czy nawet tysiące sklepów – podkreśla

Kruszewski. – Małe sklepy kupują od małych i średnich

przedsiębiorstw produkujących żywność, czyli piekarni,

ciastkarni, mleczarni lokalnych, spółdzielni i rolników, którzy

dostarczają nam produkty. Przecież ci mniejsi nie dostarczają do

wielkich hipermarketów, jest to więc ogromny łańcuch –

przekonuje.

Handlowcy postulują, aby podatek był naliczany indywidualnie,

wedle numeru NIP przedsiębiorstwa. Ponadto zapłacony

podatek dochodowy mógłby być odliczany od podatku

handlowego. Pierwotne założenia projektu ustawy o podatku od

sprzedaży detalicznej zakładały, że podatek obowiązywałby po

przekroczeniu przez przedsiębiorstwo 1 ,5 mln zł przychodu

miesięcznie. Przy przychodach do wysokości 300 mln zł

podstawowa stawka miałaby wynieść 0,7 proc., powyżej tego

pułapu już 1 ,3 proc. Przy handlu w weekendy, stawka wyniosłaby

odpowiednio 1 ,3 oraz 1 ,9 proc.

– Konsekwencje takiego podatku byłyby katastrofalne.

Cofnęlibyśmy się do systemu sprzed 20 lat, kiedy każdy sklepik

działał w pojedynkę. Po to zawieszaliśmy na nich szyldy,

prowadziliśmy wspólne akcje promocyjne i pomagaliśmy tym

sklepikom, żeby miały one ustandaryzowane działania i mogły

się bronić przed wielkimi sieciami zewnętrznymi. A teraz

otworzylibyśmy wrota dla wielkich sieci, bo te małe zniknęłyby z

rynku – wskazuje prezes Lewiatana.

Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli rządu po konsultacjach

zmienione mają jednak zostać przepisy dotyczące franczyzy.

Definicją miałby być znak towarowy w powiązaniu bądź z

przepływem towarów, bądź kapitałowym – resort finansów ma

wybrać jedną z tych opcji. Tym samym małe i średnie sklepy w

stowarzyszeniach franczyzowych nie byłyby objęte podatkiem.

Jak podkreśla prezes sieci Lewiatan, gdyby zgodnie z

pierwotnymi założeniami obowiązywał podatek progresywny,

większych zmian nie odczuliby klienci. Według wstępnych

informacji może jednak obowiązywać jedna stawka podatkowa

od marketów.

– Jeśli byłaby niższa skala podatkowa dla małych i średnich

przedsiębiorstw, wyższa dla wielkich i olbrzymich, wówczas ci

mniejsi nie dokonaliby podwyżek cen, a tym samym więksi

również nie mieliby odwagi tego zrobić. Nie mogliby, bo

działałaby konkurencja. Gdyby jednak podatek od sklepów

franczyzowych był tak gigantyczny, jak zaproponowano, to

franczyzy by upadły, a giganci podwyższyliby ceny – przestrzega

Wojciech Kruszewski.

Źródło: Newseria

Page 4: Gazeta spoleczna 3/2016

Walentynki już chyba na stałe wpisały się w kalendarzpolskich świąt. Tego dnia chętnie wręczamy ukochanymozdobne karteczki z miłosnym wyznaniem lubobdarowujemy ich drobnymi upominkami w postacikwiatów, maskotek czy słodyczy. Tego typu prezentem„od serca” coraz częściej jest także własnoręcznieprzygotowana, romantyczna kolacja. Z całą pewnościąwarto przy tym postawić na dania mające dodatkowopodgrzać atmosferę, czyli posiłki przygotowywane z tzw.naturalnych afrodyzjaków. Czym zatem w tym rokumożemy zaskoczyć swoją drugą połówkę?

Krewetki duszone w winie

- Ciekawym w smaku i jednocześnie łatwym doprzygotowania afrodyzjakiem są chociażby krewetkiduszone w winie – podpowiada Mariusz Topczewski,manager białostockiej restauracj i Winchester. I dodaje: Doich przygotowania będziemy potrzebowali 300 g krewetek,1 marchwi, 2 ząbków czosnku, 2 cm świeżego imbiru, 4łyżek oliwy, 1 50 ml wina białego, natki pietruszki oraz solii pieprzu.Przepis jest prosty. W pierwszej kolejności kroimymarchew w słupki (co najłatwiej będzie zrobić przypomocy specjalnej obieraczki) , a czosnek oraz imbirobieramy i siekamy w drobne plastry.W międzyczasie na patelni rozgrzewamy oliwę i dodajemydo niej marchew, imbir i czosnek. Gdy ten ostatni zaczniewydzielać charakterystyczny aromat, wrzucamy krewetki ismażymy je przez ok. 1 minutę. Po upływie tego czasuwlewamy na patelnię wino i całość przykrywamy. W tymmomencie redukujemy ogień i dusimy potrawę przez 4minuty.Gotowe krewetki z sosem wykładamy na głębokie talerze,posypujemy posiekaną natką pietruszki, solą orazpieprzem i podajemy ze świeżym pieczywem.

Sałatka z awokado

Innym daniem, które z pewnością doskonale sprawdzi sięna walentynkowym stole, jest sałatka z awokado. Wśródskładników znajdą się tu: połówka awokado, 1 garśćrukoli, szczypta soli morskiej , czarny pieprz, 2

brzoskwinie z puszki, 2 łyżki sosu winegret, 3 łyżkiwłoskich orzechów i 10 dag mozzarelli.- Awokado obieramy i kroimy w ćwiartki, a brzoskwinie –w paski. Tarkujemy ser i w tym samym czasie na patelnirumienimy włoskie orzechy. Później rukolę posypujemysolą morską, dodajemy do niej awokado, mozzarellę,pokrojone brzoskwinie i orzechy. Całość polewamy sosemwinegret i posypujemy czarnym pieprzem – opisujemanager Winchestera.

Amerykańskie brownies

Mało kto wie, że świetnym, podgrzewającym atmosferędaniem – a dokładnie – deserem, mogą też byćamerykańskie brownies. Do ich przygotowania będziemypotrzebować 250 g masła, 200 g gorzkiej czekolady, 75 grodzynek, 50 g orzechów laskowych, 80 g kakao, 70 gmąki, łyżeczki proszku do pieczenia, 300 g cukru oraz 4jajek.W tym wypadku zaczynamy od roztopienia masła iczekolady w kąpieli wodnej – na parze. Do tak stworzonejmasy dodajemy rodzynki i orzechy. W oddzielnej miscełączymy ze sobą kakao, mąkę, proszek do pieczenia icukier, a następnie wszystko to mieszamy z roztopionąwcześniej masą czekoladową, roztrzepujemy jajka idodajemy je do ciasta.- Później wszystko to przekładamy do wyłożonejpergaminem, prostokątnej blachy. Brownies pieczemyprzez ok. 25 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopniCelsjusza. Gdy ciasto będzie już gotowe, kroimy je wromby i dekorujemy lukrem oraz posypujemyposiekanymi pistacjami – mówi Mariusz Topczewski.

MATERIAŁ ZE STRONY 1

Page 5: Gazeta spoleczna 3/2016

Liga NFL jest stawiana za wzór efektywnego marketingu sportowego. Generuje

rocznie 1 3 mld dolarów przychodu. Prawa do transmisji są jednymi z korzystniejszych

kontraktów w amerykańskich dyscyplinach sportowych. Tylko na tegorocznym finale

Super Bowl stacja CBS zarobiła z reklam ok. 500 mln dolarów. W Polsce dyscyplina ta

dopiero raczkuje, ale szybko rośnie w siłę. W Polskiej Lidze Futbolu Amerykańskiego

działa już blisko 1 00 klubów, a finały rozgrywek przyciągnęły łącznie 40 tys. widzów.– NFL jest bardzo drogim produktem dla sponsorów.Tylko największe korporacje są w stanie znaleźć się wgronie partnerów ligi, ale możliwości jest dużo. Jest teżfutbol akademicki, potężna dyscyplina w USA, którageneruje około 50 mld dolarów przychodów rocznie zbiletów na mecze czy ubrań – podkreśla JędrzejStęszewski, prezes Polskiej Ligi FutboluAmerykańskiego i komentator Eleven Sports Network.Branża NFL jest najbardziej dochodowa w StanachZjednoczonych. Szacuje się, że generuje 13 mld dolarówprzychodu. To dwukrotnie więcej niż druga najbogatszana świecie liga baseballowa MLB. Futbol amerykańskijest też jednym zkorzystniejszychwydarzeń podwzględem transmisj itelewizyjnych.Obecnie prawa dotransmisj i mają trzystacje naziemne:NBC, CBS i Fox. Zaprzyznanie praw dlatych kanałów NFLzapewniła sobie 28mld dolarów.– Każda ze stacj i,która pokazuje NFL, dopłaca do tego. To produktprestiżowy, na innych rzeczach zarabiają stacje –wskazuje Stęszewski.Co roku w czołówce wydarzeń telewizyjnych plasują sięrozgrywki Super Bowl. Ogląda je ok. 1 15 mln osób. Wtym roku 50. finał rozgrywek NFL, w którym drużynaDenver Broncos pokonała 24:10 Carolina Panthers,przyniósł też ogromne zyski stacj i CBS, która pokazałaspotkanie. Z samych reklam stacja mogła zarobić blisko0,5 mld dolarów.Również zarobki zawodników należą do jednych znajwyższych w sporcie. Kontrakty najlepszych opiewają

na 20 i więcej milionów dolarów rocznie. To dochodytylko z samej gry. Znacznie więcej zyskują nakontraktach reklamowych.– Każdy z zespołów rozgrywa 16 meczów w sezoniezasadniczym, do tego ewentualnie rozgrywki play-off tomaksymalnie cztery mecze. Daje to całkiem przyjemnąstawkę, około miliona dolarów dla najlepszych zazawody. Co charakteryzuje National Football League, tosalary cap, czyli limit wydatków na wynagrodzenia dladrużyny. Jeśli przekroczy się kwotę przeznaczoną nazawodników w danym sezonie, to trzeba płacić bardzowysoki podatek – wskazuje prezes PLFA.

Badania opinii publicznej z2014 roku wskazują, że 35proc. Amerykanów wskazałofutbol amerykański jakoulubiony sport. Na świeciedyscyplina dopiero rośnie wsiłę, rozgrywki są corazchętniej oglądane na innychkontynentach, m.in. w Australiiczy niektórych krajachAmeryki Południowej .Również Europa powoliodkrywa futbol amerykański,choć pod względem

marketingu sportowego do USA sporo jej brakuje.– W Europie to sport zwykle amatorski bądźpółprofesjonalny. Transmisj i telewizyjnych jest jeszczeniewiele i zwykle ci, którzy transmitują, muszą zapłacićza koszty produkcji – przyznaje Stęszewski.Polska stosunkowo późno odkryła futbol amerykański,jednak podobnie jak w pozostałych krajach Europyszybko zyskuje on grono fanów. Jeszcze w 2006 roku,kiedy wystartowały rozgrywki, wzięły w nich udziałcztery drużyny. Obecnie w lidze działa już blisko 100drużyn i 5 tys. zawodników. (Źródło: Newseria)

Page 6: Gazeta spoleczna 3/2016

Ubiegły rok nie był dobrym okresem dla warszawskiej giełdy. Silna bessa skutecznie uprzykrzała życie

inwestorom, uderzając w ich portfele. Niemniej jednak, można wymienić cały szereg spółek, które

pozwoliły zarobić. Do tych z całą pewnością należy zaliczyć deweloperów gier, których ceny akcji

sukcesywnie pięły się do góry tj. CI Games, czy też CD Projekt Red. W ostatnich latach rynek gier w Polsce

stał się naprawdę atrakcyjny, ale to nie oznacza, że potencjał należy tylko i wyłącznie do spółek

notowanych na GPW. W tym segmencie rynku większość stanowią małe i dynamicznie rozwijające się

podmioty, które mogą wydawać się bardzo dobrą okazją inwestycyjną.

Według najnowszych danych, rynek gier w Polsce skupia ponad150 deweloperów. Ponadto, firma doradcza PwC w swoichraportach wskazuje, że polski rynek stanowi około 0,5% rynkuglobalnego i będzie rozwijał się w tempie 6% rocznie, czyli o 1punkt procentowy szybciej niż rynek światowy. Jego wartość w2019 roku prawdopodobnie przekroczy 2 miliardy złotych. Cowięcej , zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przezMinisterstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego sektor tenkażdego roku staje się bardziej stabilny – coraz to więcejnowych firm jest w stanie utrzymać się na rynku, a liczba osóbzatrudnionych w tym sektorze ciągle wzrasta. Ponadto, rynekgier niemalże w całości należy do Polaków. Inaczej sytuacjawygląda na rynku wydawniczym – tutaj znaczny udział mająfirmy zagraniczne. Warto również zaznaczyć, że polski rynekgier jest młody – to za sprawą przemian politycznych z końcaXX wieku oraz luki technologicznej . O rozwoju tego rynku wPolsce można zacząć mówić dopiero od pierwszych lat XXIwieku. Wszystkie te czynniki sprawiają, że segment tennajprawdopodobniej będzie jednym z najbardziej rozwijającychsię, co odzwierciedli się w jego atrakcyjności.

Warto jednak pamiętać, że zgodnie z przysłowiem ,,niewszystko złoto, co się świeci” przed podjęciem decyzjiinwestycyjnej należy przyjrzeć się każdej spółce z osobna, nawetjeżeli dany sektor wydaje się być żyłą złota. W związku zfaktem, że tylko kilka spółek z tej branży jest notowanych nawarszawskiej giełdzie, a tylko nieco więcej na rynkuNewConnect, segment ten może odznaczać się równieżwysokim ryzykiem. Oczywiście, można wyróżnić także spółki,których walory nie są przedmiotem obrotu zorganizowanego, aosiągnęły spore sukcesy np. Techland, czy Astronauts. Niemniejjednak, większość podmiotów to małe firmy, które dopierorozpoczynają swój rozwój . To, co sprawia, że dana firma osiągasukces to jej produkt. W tym przypadku jest to gra. Dlatego teżw czasie podejmowania decyzji inwestycyjnej nasza analizapowinna skupić się przede wszystkim na nowych produktachdanej firmy. Te natomiast muszą spełniać wymaganiakońcowych użytkowników. Warto zatem przyjrzeć siępotencjalnej grze oraz analizom, dotyczącym wizerunkupolskiego gracza. Ponadto, wielu twórców gier próbuje swoichsił na rynku globalnym. W związku z tym, należy dokładnieprzeanalizować strategię danego dewelopera, zwłaszcza jeśli

chodzi o rynek zagraniczny. Do najbardziej atrakcyjnych możnazaliczyć rynek azjatycki oraz amerykański. Nie możnaoczywiście zapomnieć o analizie finansowej danego podmiotu,która jest absolutną podstawą w procesie podejmowania decyzjiinwestycyjnej . Kolejną istotną kwestią jest pytanie, na jakie celedana spółka przeznaczy nasze środki. Preferowana odpowiedźto: na nowy produkt, bądź nowe technologie. Warto równieżdokładnie przyjrzeć się planom spółki, gdyż zazwyczaj ,,wieleobiecują”. Przyglądając się atrakcyjności rynku mają do tegopełne prawo, ale należy zachować zdrowy rozsądek. Dużymatutem dla młodej spółki jest również kompetentna kadra.Nierzadko zdarza się, że firmy te zakładane są przez byłychpracowników największych na polskim rynku studiów gier.Wszystkie te czynniki sprawiają, że analiza danej spółki musibyć nadzwyczaj dokładna i ostrożna, co zresztą charakteryzujekażdą inwestycję, zwłaszcza na tak młodym i dynamicznymrynku.

Gdyby jednak wszystko było tak idealne, inwestorzyustawialiby się w kolejce, aby alokować swoje środki właśnie wtych firmach. Inwestując jednak na rynku gier należy zwrócićszczególną uwagę na dwa istotne aspekty. Pierwszy z nichdotyczy polityki dywidendowej . Deweloperzy gier nie należą dogrona, które lubi dzielić się swoimi zyskami. Często firmy teprzeznaczają zysk na rozwój i kolejne produkcje. Oczywiście,dobrze zainwestowany pieniądz przyniesie wymierne korzyści wdługim terminie. Z drugiej strony jednak, jeżeli inwestor liczy nasutą dywidendę, powinien wybrać inny segment rynku. Podrugie, bardzo istotnym faktem jest, że większość podmiotówdziałających na rynku gier finansuje się źródłamiwewnętrznymi. Według raportu Ministerstwa Kultury iDziedzictwa Narodowego grupa ta stanowi aż 76% wszystkichpodmiotów. Ponadto, z pozostałych 24% zaledwie kilka firmfinansuje się poprzez emisję akcji. Dane te potwierdzają, żeobecnie inwestycja na rynku gier tak naprawdę ogranicza sięzaledwie do niewielu deweloperów, bądź jeśli posiadamyznaczny kapitał, który mógłby zainteresować dany podmiot, todo inwestycj i na rynku prywatnym.Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI

Źródła fotografi i wykorzystanych w numerze: freeimages.com