informacje zaproszenia komentarze · pogody i lawinie, która miała zejść w tym rejonie. telefon...
TRANSCRIPT
Strona
BYTOMIK NR 3/2014
Bytom — 6 Listopad 2014 — BYTOMIK NR 3/14 (Numer 33)
NOWINY — INFORMACJE — ZAPROSZENIA — KOMENTARZE
ŻEGNAJ MARTO
strona 3
Helena Balukiewicz
WSPOMNIENIE
strona 4
Pierwszy
Baraniogórski Rajd
strona 6
Jubileusz XX-lecia
BOKTG
strona 8
SZWAJCARIA ?
strona 11
GRAŃ WIDEŁ
strona 12
PODSUMOWANIE strona 15
NA PRZEKÓR
LOSOWI
strona 18
Pierwsza FERRATA
strona 20
Poezja Leona
Odezwa
Św. Mikołaja
strona 22
Wielka Sowa
… a nie Puchacz
strona 23
Nasze NOWINKI
Strona 24
KWARTALNIK
K rajoznawcza część tegorocznego Barana odbywała się
pod hasłem „odkrywamy niedoceniane”. Tym razem
wybraliśmy się na sielską prowincję, do wsi i miasteczek
na ogół omijanych, niesłusznie uważanych za nieciekawe.
Zaczęliśmy naszą wyprawę od wsi Kozy, gdzie zobaczyliśmy
Drzewo Roku 2012 – okazały, dwustuletni platan, pieczołowicie
odnowiony pałac Czeczów i niezwykły kościół parafialny.
(Ciąg dalszy na stronie 16)
Kolejny Baran
Przewodnicki!
Annapurna
ALE WIDOKI
TAKIE ŻE DECH ZAPIERA
W dniu 14 października 2014 r. w Himalajach, w trakcie trekkingu wokół Annapurny, zginęła nasza koleżanka Agnieszka Kloc
Czytaj na stronie 2Czytaj na stronie 2
Strona 2
BYTOMIK NR 3/2014
N ależała do naszego
Koła Przewodników
i Oddziału PTTK w
Bytomiu od 2010 r., kiedy to
ukończyła kurs przewodników
terenowych po Województwie
Śląskim oraz miejskich po Aglo-
meracji GOP. Ale z turystyką
związana była już wcześniej –
po ukończeniu studium obsługi
ruchu turystycznego rozpoczęła
pracę zawodową w biurze po-
dróży oraz pracę w charakterze
pilota wycieczek. Od 2000 r.
pracowała w Biurze Turystycz-
nym „Andretour”. Ukończyła
również studia wyższe na Wy-
dziale Nauk Społecznych Uni-
wersytetu Śląskiego, uzyskując
tytuł magistra historii oraz stu-
dia podyplomowe z zakresu
historii sztuki na Uniwersytecie
Wrocławskim. Nieustannie do-
skonaliła się zawodowo – biegle
znała język angielski i miała
uprawnienia do oprowadzania w
tym języku, uczyła się hiszpań-
skiego, włoskiego i francuskie-
go, brała udział w szkoleniach,
warsztatach i wyjazdach studyj-
nych.
Była znakomitym pilotem i
przewodnikiem. Ale żyła nie
tylko pracą – była niezwykle
towarzyska, miała wielu przyja-
ciół, lubiła i umiała się bawić.
Uprawiała sporty – jeździła na
nartach, chodziła z kijami, bie-
gała, jeździła na rowerze. Bar-
dzo aktywnie działała również
społecznie – od 2013 r. była
członkiem Zarządu Oddziału
PTTK w Bytomiu, organizowała
dla nas bardzo udane imprezy –
do Zgorzelca i Gorlitz, do Dre-
zna, do Ostrawy, przygotowała
też planowaną na grudzień wy-
prawę do Wiednia. W 2013 r.
wybrano ją Przewodnikiem
Roku Koła Przewodników w
Bytomiu. Należała do Bytom-
skiego Turystycznego Klubu
Kolarskiego „Catena” i brała
udział w licznych imprezach
rowerowych. Działała także
w Śląskim Stowarzyszeniu Pilo-
tów i Przewodników, gdzie
pełniła funkcję wiceprezesa.
Miała niespożyte pokłady ener-
gii życiowej, była radosna, pełna
optymizmu.
Pojechała w Himalaje żeby
przeżyć przygodę życia i spełnić
marzenie, do wyjazdu przygoto-
wywała się od kilku miesięcy.
Z krótkich informacji, które
przesyłała, wynikało, że jest
szczęśliwa.
„Pięknie ale ciężko ale daję
radę dzisiaj odpoczywamy
wczoraj i przed wczoraj była
aklimatyzacja na 4000 i 4500 a
przed nami dwa najtrudniej-
sze dni. Czasem nie wierze ze
tu jestem:) Jeszcze pojutrze
przełęcz 5400 trzymaj kciuki
będziemy wychodzić o 1.00
polskiego czasu. Spoko na
razie głowa mnie nie boli ale
od początku idę z niezłym
przeziębieniem to tak żeby za
łatwo nie było. Ale widoki
takie ze dech zapiera.”
Czekaliśmy na jej relację z naj-
wyższego punktu trekkingu –
przełęczy Thorong La, gdzie
miała być we wtorek 14 paź-
dziernika 2014 r. Tymczasem
następnego dnia rano dotarła do
nas wiadomość o załamaniu
pogody i lawinie, która miała
zejść w tym rejonie. Telefon
Agnieszki był poza zasięgiem, a
organizator wyjazdu poinformo-
wał nas jedynie, że Agnieszka
nie dotarła do schroniska i zo-
stała uznana za zaginioną wraz z
pilotem wyprawy. Cała środa to
było oczekiwanie na jakąkol-
wiek informację, przeszukiwa-
nie Internetu, pełne napięcia
kontakty z organizatorem wy-
jazdu i rodziną Agnieszki. W
czwartek rano w Internecie poja-
wiła się informacja, że wśród
kilkudziesięciu ofiar odnalezio-
no ciało turystki z Polski. Włą-
czył się też telefon Agnieszki.
Ale nikt go nie odbierał... To był
bardzo trudny poranek. W do-
datku w tym dniu żegnaliśmy
również naszą Koleżankę Hele-
nę Balukiewicz. Wszyscy pytali
o Agnieszkę, nie wiedziałam, co
mam im powiedzieć. Po połu-
dniu otrzymaliśmy nieoficjalną
informację o tym, że ciało tu-
rystki z Polski zostało zidentyfi-
kowane, i że jest to Agnieszka.
Wieczorem brat Agnieszki po-
twierdził tę smutną informację.
Wciąż trudno uwierzyć, że
Agnieszka już nie wróci. Ma
jeszcze kilka dni urlopu…
Śmierć Agnieszki ogromnie nas
zasmuciła, znaliśmy ją 14 lat,
była nie tylko współpracownicz-
ką, ale też osobą bliską, zaufaną,
sprawdzoną. Odeszła zbyt wcze-
śnie, zbyt nagle, pozostawiła po
sobie tyle niedokończonych
spraw.
Żegnaj Agnieszko, mam nadzie-
ję, że tam gdzie jesteś, jesteś
szczęśliwa.
Małgorzata Janota
Agnieszka
Kloc
Strona 3
BYTOMIK NR 3/2014
Koleżanka Marta Jojko to
legenda śląskiej turystyki. Należała do PTTK od września
1957 r., przewodnikiem była od
1962 r., była też Przodownikiem
GOT, OTP oraz pilotem wycie-
czek. Przez 40 lat opiekowała
się Szkolnym Kołem Krajo-
znawczo-Turystycznym. Pełniła
również funkcję Prezesa Koła
Przewodników w Bytomiu (w
latach 1962-1964). Działała nie
tylko na terenie naszego Oddzia-
łu – aktywna była także na tere-
nie Oddziału PTTK w Gliwi-
cach. Cały czas się rozwijała,
ostatnie uprawnienia zdobywała
w wieku 75 lat!
Drugą pasją Jej życia było na-
uczanie. Kilkadziesiąt lat praco-
wała w różnych szkołach, jak na
matematyczkę przystało była
konkretna i dokładna. Była ro-
dowitą Ślązaczką, pamiętamy
jak na nasze przewodnickie
Wigilie przyjeżdżała w śląskim
stroju – choć miała naprawdę
skomplikowany dojazd do Byto-
mia, a strój śląski – choć piękny
– do wygodnych nie należy…
Ale Marta była dzielną i zdecy-
dowaną kobietą. Przy tym
wszystkim była bardzo skrom-
na, nie zabiegała o zaszczyty i
wyróżnienia, choć zasługiwała
na nie, jak mało kto.
Odznaczona była Złotą Honoro-
wą Odznaką PTTK, wpisana jest
również do Księgi Zasłużonych
Działaczy PTTK Woj. Śląskiego
(w dniu 29.11.2008, pod poz.
232).
Odeszła w 91 roku życia – życia
przeżytego pracowicie i godnie.
Na zawsze zapisała się w histo-
rii śląskiej turystyki.
Małgorzata Janota
ŻEGNAJ
MARTO
Strona 4
BYTOMIK NR 3/2014
W barwach złotej jesieni, dnia 16 paź-
dziernika 2014 roku, pożegnaliśmy na-
szą Koleżankę śp. Helenę Balukiewicz, która
spoczęła na cmentarzu przy ul. Powstańców
Śląskich w Bytomiu.
Trudno pogodzić się z faktem, że zabrakło Jej w
naszym gronie, że nie będziemy korzystać z Jej
bogatego życiowego doświadczenia.
Koleżanka Helenka – bo tak Ją nazywaliśmy –
urodziła się 3 października 1936 r. w Brzesku
koło Bochni, jednak całe swoje dorosłe życie
związała z Bytomiem. Tu Jej rodzice osiedlili się
w 1945r. – początkowo przy ul. Fałata, a następ-
nie przy ul. Krakowskiej, gdzie Helenka przeżyła
68 lat. Tu dorastała, wychowywała dzieci, pielę-
gnowała starzejących się rodziców, aż do ich
śmierci. Tutaj też związała się z kolejami wąsko-
torowymi i z turystyką, która stała się Jej pasją.
Wielokrotnie przemierzyła szlaki turystyczne
Beskidów i Karkonoszy, ulubionych
dolinek podkrakowskich i wiele innych, zdoby-
wając kolejne odznaki turystyki kwalifikowanej:
OTP, GOT, GOP. Była organizatorem turystyki, a
następnie przewodnikiem beskidzkim.
W Kole Przewodników pełniła funkcję skarbnika,
zaś w Oddziale PTTK w Bytomiu – funkcję se-
kretarza Komisji Rewizyjnej. Z wielkim zaanga-
żowaniem prowadziła wycieczki i sama w nich
uczestniczyła. Po roku 1990 wyruszyła poza gra-
nice Polski. Przejechała prawie całą Europę –
przez Francję, Szwajcarię, Hiszpanię do Portuga-
lii. a także przez Czechy, Słowację, Węgry do
Włoch. Do końca swoich dni kochała góry i z
rozrzewnieniem wspominała krople potu na ko-
lejnych podejściach. Często mówiła: „tak mi
zimno w plecy, bo dawno nie nosiłam plecaka”.
Również w pracy zawodowej osiągała sukcesy –
była cenionym pracownikiem wiele razy nagra-
dzanym przez zwierzchników za sumienność i
solidność.
Została wyróżniona złotą odznaką Przodujący
Kolejarz, srebrną odznaką Zasłużony w Rozwoju
Województwa Śląskiego oraz Srebrnym Krzyżem
Zasługi. Po zakończeniu pracy zawodowej w
1991r. z jeszcze większym zaangażowaniem od-
dała się turystyce. Kiedy zaś ze względu na wiek
i stan zdrowia była zmuszona ograniczyć swoją
aktywność, nadal chodziła na spotkania przewod-
nickie, uczestniczyła w tradycyjnym „Baranie”, a
szczególnym sentymentem darzyła Wigilie w tym
gronie. Była studentką Uniwersytetu Trzeciego
Wieku – najpierw w Katowicach, a następnie w
Bytomiu - od pierwszego roku jego działalności.
Niemożność uczestniczenia w turystycznych
wyprawach zastępowała studiowaniem map,
przewodników i opracowań turystyczno-
krajoznawczych. Mimo stale narastających pro-
blemów ze wzrokiem, nie rozstawała się z tą
lekturą do końca swojego życia. Była człowie-
kiem niezwykle prawym i niezwykle skromnym,
druhem i przyjacielem. Nigdy nie myślała o so-
bie, zawsze gotowa nieść innym pomoc, radę i
wsparcie.
Dziękujemy, Helenko, za wspólnie przeżyte
chwile, za przyjaźń i wszelakie dobro, jakie nam
dałaś.
W imieniu braci przewodnickiej śp. Helenkę
pożegnał kol. Ireneusz Twarkowski.
Swoje wystąpienie zakończył bardzo oryginalnie,
wykorzystując słynne „Helokanie” z repertuaru
Zespołu „Śląsk” - w ten sposób nawiązał do imie-
nia Koleżanki.
„Helo, Helo, Helenko, jakos ci sie pasie...”
-
Danuta Frycz
(Ciąg dalszy na stronie 5)
Wspomnienie o Koleżance śp. Helenie Balukiewicz
Strona 5
BYTOMIK NR 3/2014
Koleżankę Helenę Balukiewicz
znałam „od zawsze”. Pracowała
w Zarządzie Kolei Dojazdo-
wych, gdzie pracował również
mój ojciec Ryszard Wrodarczyk,
i od 1972 roku należała do tam-
tejszego Koła PTTK nr 79.
Pamiętam Ją z rajdów, wycie-
czek, imprez towarzyskich,
które współorganizowała.
Później, po kilkunastu latach,
razem uczęszczałyśmy na kurs
przewodników beskidzkich i w
tym samym czasie uzyskałyśmy
uprawnienia przewodnickie.
Dzisiaj, kiedy mam tyle lat, ile
Helenka miała wówczas, rozu-
miem jakim wyczynem było
dotrzymanie kroku ludziom
młodszym od Niej o ćwierć
wieku! A przecież brała udział
w każdej wycieczce i każdej
„wyrypie”, znakomicie opano-
wała teorię i zdała niełatwy
egzamin w pierwszym podej-
ściu! Potem bardzo aktywnie
działała w naszym Kole Prze-
wodników, pełniąc przez kilka-
naście lat odpowiedzialną funk-
cję skarbnika. Taktownie, ale
skutecznie, potrafiła wyegze-
kwować należności na rzecz
naszej wspólnoty. Jestem Jej
wdzięczna, że w czasach kiedy
najbardziej absorbowały mnie
obowiązki rodzinne, dbała żeby-
śmy z Andrzejem nie stracili
kontaktu z Kołem, odwiedzała
nas, zapraszała na Wigilię Prze-
wodnicką, na inne ważne impre-
zy.
W ostatnich latach kłopoty ze
wzrokiem utrudniały Helence
aktywne uczestnictwo w życiu
naszego Koła, ale od czasu do
czasu odwiedzała nas, zawsze
bywała też na naszych Wigi-
liach. Niezmiennie serdeczna,
zainteresowana naszym prze-
wodnickim życiem, naszymi
rodzinami, potrafiła znaleźć
dobre słowo dla każdego. Kiedy
widziałam Ją ostatni raz, nic nie
wskazywało na to, że już się nie
spotkamy. Wiadomość o Jej
śmierci była dla mnie smutnym
zaskoczeniem.
Żegnaj Helenko, teraz wędrujesz
już po niebieskich szlakach…
Małgorzata Janota
(Ciąg dalszy ze strony 4)
ŻEGNAJ ŻEGNAJ ŻEGNAJ
HELENKO!HELENKO!HELENKO!
Strona 6
BYTOMIK NR 3/2014
B eskidy, a zwłaszcza
Beskid Śląski, to góry
bliskie śląskim turystom
– tam większość z nas zaczynała
swoją przygodę z turystyką. Te
piękne góry są przyjazne wę-
drowcom dzięki dobrze rozwi-
niętej sieci szlaków turystycz-
nych, stosunkowo licznym
schroniskom i dogodnym połą-
czeniom komunikacyjnym z
Górnośląskim Okręgiem Prze-
mysłowym. Oddział PTTK im.
Stefana Lachowicza w Bytomiu
chce promować turystykę gór-
ską poprzez organizowanie wy-
praw w Beskidy, dlatego w dniu
28 czerwca 2014, u progu waka-
cji, bytomscy przewodnicy be-
skidzcy wraz z grupą turystów
wybrali się na I Rajd Turystycz-
ny do Źródeł Wisły. Celem Raj-
du było zdobycie Baraniej Góry
(1220 m npm) oraz zwiedzenie
Muzeum Turystyki Beskidu
Śląskiego na Przysłopie, którego
Kustoszem jest nasz Kolega
Eugeniusz Gnacik, a kadrę prze-
wodnicką w dużej części stano-
wią nasze Koleżanki i Koledzy.
Pogoda nam sprzyjała – było
słonecznie, a upał nie doskwie-
rał, więc warunki do pieszej
wędrówki były bardzo dobre.
Około 30 – osobowa grupa
uczestników wyruszyła rankiem
z Bytomia w kierunku Wisły.
Autokar wwiózł turystów na
Przełęcz Kubalonka, skąd pie-
szo, czerwonym szlakiem, ru-
szyliśmy w stronę Stecówki.
Pierwszy odpoczynek wyzna-
czony był w skromnym schroni-
sku PTTK na Stecówce, tam
posililiśmy się gorącą herbatą i
pysznymi jagodziankami, które
zdrożonym turystom smakowały
niebywale. Odwiedziliśmy pola-
nę, na której do dnia 2 grudnia
2014 stał drewniany kościółek
p.w. Matki Boskiej Fatimskiej.
Kościółka nie ma – spłonął, ale
wiemy, że zostanie odbudowa-
ny. Na placu kościelnym groma-
dzone są już materiały budowla-
ne.
(Ciąg dalszy na stronie 7)
Pierwszy Baraniogórski
Rajd
Strona 7
BYTOMIK NR 3/2014
Wizytę na Stecówce zakończyli-
śmy w punkcie widokowym,
skąd podziwialiśmy piękną pa-
noramę okolic Istebnej i Konia-
kowa ze Złotym Groniem i
Ochodzitą.
Ze Stecówki urokliwą doliną
Czarnej Wisełki dotarliśmy do
schroniska PTTK na Przysłopie,
obok którego znajduje się Mu-
zeum Turystyki Górskiej Beski-
du Śląskiego.
Po zwiedzeniu Muzeum, po
którym oprowadzał nas osobi-
ście Kustosz kol. Eugeniusz
Gnacik, posileni żurkiem ze
schroniska, uczestnicy pod wo-
dzą przewodnika kol. Darka
Kapuścińskiego ruszyli na
szczyt Baraniej Góry.
Po powrocie z wierzchołka Ba-
raniej Góry wszyscy zasiedli na
polanie za Muzeum, wokół
ogniska przygotowanego przez
gospodarzy – były pyszne ogór-
ki małosolne, smalczyk z cebul-
ką, kiełbaski i chleb. Po chwili
odpoczynku odbył się konkurs
krajoznawczy, mimo że pytania
nie należały do łatwych, uczest-
nicy konkursu zaimponowali
wiedzą.
Do ostatniego pytania toczyła
się bardzo wyrównana rywaliza-
cja, której zwycięzcy otrzymali
upominki ufundowane przez
Muzeum oraz Oddział.
W miłej atmosferze czas płynął
szybko, jednak w końcu musie-
liśmy opuścić gościnnych go-
spodarzy Muzeum i ruszyć w
drogę powrotną.
Szlakiem prowadzącym wzdłuż
Czarnej Wisełki poszliśmy do
Wisły-Czarne, gdzie czekał na
nas autobus, którym wróciliśmy
do Bytomia.
Żegnając się obiecaliśmy sobie,
że za rok spotkamy się na II
Rajdzie do Źródeł Wisły, zdobę-
dziemy znowu Baranią Górę –
ale innym szlakiem, i znowu
odwiedzimy niezwykłe miejsce,
jakim jest Muzeum, gdzie każdy
turysta jest gościnnie witany.
Kończąc relację z bardzo udane-
go rajdu chcę podziękować
Koleżankom i Kolegom z Mu-
zeum Turystyki Górskiej Beski-
du Śląskiego za gościnne i ser-
deczne przyjęcie, za poświęcony
nam czas i pyszne smakołyki,
jakimi nas poczęstowali. Do
zobaczenia za rok!
Małgorzata Janota Przewodnik Rajdu
(Ciąg dalszy ze strony 6)
Strona 8
BYTOMIK NR 3/2014
W dniach 27/28 wrze-
śnia 2014 Ośrodek
świętował swój
Jubileusz. Na Przysłop zjechali
założyciele, przewodnicy i przy-
jaciele Ośrodka. Była część
oficjalna – wyróżnieniami uho-
norowano osoby zasłużone dla
Ośrodka, przewodników, przyja-
ciół i założycieli. Potem wszy-
scy spotkali się przy watrze, był
doskonały bigos, chleb ze smal-
cem i kiszone ogórki domowej
roboty. Rozmowom i żartom nie
było końca, a wszystkim przy-
grywała góralska kapela. Długo
w noc siedzieliśmy wokół ogni-
ska śpiewając przy wtórze gita-
ry.
Następny dzień rozpoczęło
wspólne śniadanie – jak wielka
rodzina razem zasiedliśmy w
świetlicy leśniczówki wokół
suto zastawionych stołów.
Potem zaczęły się pożegnania –
goście powoli zaczęli się rozjeż-
dżać, a dyżurujący przewodnicy,
jak co weekend rozpoczęli pracę
w Ośrodku. Pogoda była fanta-
styczna, na Baranią Górę zmie-
rzały tłumy turystów, wielu z
nich zaglądało do Muzeum,
więc nasi Koledzy nie mieli
chwili wytchnienia i nawet Ku-
stosz, który w tym dniu nie peł-
nił dyżuru, musiał ich wesprzeć
w oprowadzaniu…
Jubileusz należy uznać za bar-
dzo udane wydarzenie, wielka w
tym zasługa Kustosza – kol.
Gienka Gnacika, ale także grupy
osób najbardziej zaangażowa-
nych w pracę na rzecz Ośrodka,
wśród których należy wymienić:
kol. kol. Gabrysi Gnacik, Wan-
dy Woźnicka i Józka Woźnicka.
Wspomnieć też trzeba niestru-
dzonego kol. Stanisława, który
wspaniale nam akompaniował
na gitarze oraz kol. Bożenkę i
kol. Zbyszka Gidków, którzy co
prawda pracowali „na drugim
planie”, ale bez ich zaangażowa-
nia nie byłoby sprawnej organi-
zacji zaplecza gospodarczo-
gastronomicznego.
Małgorzata Janota
Jubileusz XX-lecia Baraniogórskiego Ośrodka Kultury Górskiej PTTK
Strona 9
BYTOMIK NR 3/2014
N ie tak dawno obcho-
dziliśmy piętnastolecie
Ośrodka, a tu już
stuknęła dwudziestka.
W tym roku wyznaczyliśmy
sobie termin Jubileuszu na 27-
27 września, w którym to dniu
b y ł o b c h o d z o n y t a k ż e
"Światowy Dzień Turystyki".
Jak zwykle nie zabrakło wśród
zaproszonych gości naszych
przyjaciół i wspomożycieli. W
tym wspomnieniu z Jubileuszu
nie chodzi mi o chwalenie się co
zdziałaliśmy, ale ma to być po-
dziękowanie dla wszystkich
zaangażowanych, którzy włożyli
ogromny kawał pracy przez
ostatnie pięć lat.
Wśród zaproszonych i wyróż-
nionych gości, nie mogło za-
braknąć pana Witolda Szozdy,
byłego już, bo emerytowanego
Nadleśniczego Nadleśnictwa
Wisła, który wraz z kol. Leonem
Kopernikiem otrzymali medale
"Za zasługi dla turystyki" nada-
ne przez Ministra Sportu i Tury-
styki.
Odznaczeniami "Za opiekę nad
zabytkami" nadanymi przez
Ministra Kultury i Dziedzictwa
Narodowego zostali wyróżnieni
w stopniu srebrnym Kustosz
Honorowy Karol Lipowczan, a
w stopniu złotym Eugeniusz
Gnacik. "Za współpracę z
PTTK" zostało wyróżnione
dyplomem i medalem Nadle-
śnictwo Wisła. Zarząd Główny
P TTK o d zn ac z ył t a k ż e
"Brązową Honorową Odznaką
PTTK" koleżanki i kolegów:
(Ciąg dalszy na stronie 10)
DWUDZIESTOLECIE
OŚRODKA KULTURY TURYSTYKI GÓRSKIEJ "U ŹRÓDEŁ WISŁY" POD BARANIĄ GÓRĄ - MUZEUM TURYSTYKI BESKIDU ŚLĄSKIEGO
Strona 10
BYTOMIK NR 3/2014
Wandę Woźnicka, Gabrielę
Gnacik, Przemysława Beliniak,
Jacka Urbana i Józefa Woźnicka
oraz "Dyplomem ZG PTTK"
Roberta Barowa. Miłym akcen-
tem było uhonorowanie naszej
koleżanki prezes naszego od-
działu Małgorzatę Janota
"Srebrną Honorową Odznaką
PTTK", która jak można zauwa-
żyć staje się "fanką" naszego
muzeum. Nie szczędziła też
wyróżnień naszej kadrze Rada
Prezesów Oddziałów PTTK
woj. śląskiego, która za pracę na
rzecz Ośrodka wyróżniła Annę
Barów, Henryka Cyl, Darosława
Kapuścińskiego, Radosława
Beliniak "Śląską Honorową
Odznaką PTTK" a Adriana Wy-
skowskiego, Ireneusza Wy-
skowskiego oraz gospodarza
schroniska PTTK na Przysłopie
Bartłomieja Kalinowskiego
"Dyplomem Rady Prezesów".
Wśród miłej atmosfery uroczy-
stości nadszedł czas na wręcze-
nie honorowego wyróżnienia
nadawanego przez kustosza
muzeum "Srebrnych i Złotych
Głuszców". Za bezinteresowne
zaangażowanie w pracy na rzecz
Ośrodka "Srebrnymi Głuszca-
mi" zostali wyróżnieni Henryk
Cyl, Wiesław Malarz oraz pre-
zes naszego Koła Przewodni-
ków, Krzysztof Mikucki.
"Złotym Głuszcem" został wy-
różniony przewodniczący naszej
oddziałowej Komisji Turystyki
Górskiej Józef Woźnicka - gra-
tuluję!
Podczas uroczystości swoją
obecnością zaszczycili nas:
Witold Szozda, Lidia Cieślar,
Robert Guzik - Nadleśnictwo
Wisła, Jerzy Kapłon - dyrektor
COTG ZG PTTK w Krakowie /
skarbnik ZG PTTK, Jacek No-
wicki - koordynator ds. Ośrod-
ków KTG ZG PTTK, Janusz
Konieczniak - sekretarz KTG
ZG PTTK, Jacek Czober - pre-
zes Rady Prezesów Oddziałów
PTTK woj. Śląskiego, Krzysztof
Mikucki - wiceprezes Komisji
Przewodnickiej ZG PTTK, Mał-
gorzata Janota - prezes Oddziału
PTTK w Bytomiu oraz kustosze
bratnich Ośrodków KTG Ry-
szard "Modry" Remiszewski -
ośrodek pieniński, Robert
"Markowy" Wosiek" - ośrodek
babiogórski. Specjalne podzię-
kowanie ślę koledze Tomkowi
Biernatowi z Koła PB w Kato-
wicach za wspaniałą współpra-
cę. Wszystkim których pominą-
łem także składam wielkie po-
dziękowanie.
Eugeniusz Gnacik - kustosz
(Ciąg dalszy ze strony 9)
DWUDZIESTOLECIE
Strona 11
BYTOMIK NR 3/2014
„Niech pani patrzy jaka pięk-na waza na zupę, ciekawe ile kosztuje? Co? 18 000 € ? Co tam waza, proszę spojrzeć tu, zwykły naparstek do cero-wania — 238 €!” - No, drogie panie wchodzimy do muzeum zobaczyć jak te cuda powstają.
Wizyta w manufakturze Mi-śnieńskiej to duże wyzwanie dla portfela ale też ogromna dawka przeżyć estetycznych. Trzy dni w Szwajcarii Saksoń-skiej oraz Czeskiej — takie było główne założenie naszej wycieczki. Zaczęliśmy w Stolpen, pięk-nym, sennym, miasteczku u naszych zachodnich sąsia-dów, nad którym góruje ma-lowniczy, średniowieczny zamek. W Polsce znany za sprawą powieści Harbina Cosel, Ignacego Kraszewskie-
go. Hrabina była metresą Augu-sta II Mocnego, lecz kiedy popadła w niełaskę, komnaty zamkowe stały się dla niej więzieniem na 49 lat.
- Proszę Państwa, jeśli ktoś nie czuje się na siłach może nie wchodzić na te strome skały! Bastei, ozdoba Sächsische Schweiz, robi wrażenie nawet na tych, którzy regularnie się wspinają, a co dopiero na osobach po raz pierwszy
oglądających takie cuda przy-rody na własne oczy. Drugiego dnia jedziemy do największej twierdzy Europy Środkowej, Königstein. Twierdzy tak niedostępnej, że nikomu nie udało się jej zdobyć. Rzeczywiście miejsce robi na nas niesamowite wra-żenie. Pionowe ściany skał, które wyrastają jakby prosto z Łaby, zwieńczone zupełnie płaskim ponad 9-hektarowym terenem, na którym budowni-czowie postawili imponujący zespół budowli obronnych, a
największą atrakcją jest 152-metrowej głębokości studnia, wykuta w litej skale. Czas ruszyć na południe, jedziemy do Szwajcarii Cze-skiej.
Miejscowości Bad Schandau,
po stronie niemieckiej oraz Hřensko po stronie czeskiej ciągną się wzdłuż Łaby, oto-czone z wszystkich stron pia-skowcowymi basztami. My ruszamy do bajkowej krainy Czeskiej Szwajcarii kanionem przejrzyście czystej
rzeki Kamienicy, ograniczonej ścianami skalnymi wysokimi nawet na 150 metrów. Do-stępne dla zwiedzających są trzy wąwozy. Dwa odcinki pokonać można tylko łódką — przez Dziki Przełom, gdzie poznajemy żywych oraz ska-mieniałych mieszkańców ota-czających ścian, a potem Przełomem Edmunda, gdzie nasz flisak uruchomia wodo-spad! Zwany tu żartobliwie „sznurkową Niagarą”. Trzeciego dnia zwiedzamy najpiękniejszy saksoński pa-
łac myśliwski króla Augusta, Moritzburg, malowniczo poło-żonego na wyspie jeziora Waldsee. Wreszcie przyszedł czas na Drezno. Kto był w tym mie-ście kilkanaście lat temu dzi-siaj zupełnie nie pozna stare-go miasta. Drezno zostało zrównane z ziemią w wyniku nalotów bombowych aliantów w cza-sie II wojny światowej. Teraz odbudowane nakładem nie-wyobrażalnych wręcz środ-ków finansowych cieszy na powrót swoim pięknem. Naj-
większe wrażenie wywarł Zwinger - późnobarokowy zespół architektoniczny z unikatową galerią obrazów.
Krzysztof Kukliński
SZWAJCARIA?
Strona 12
BYTOMIK NR 3/2014
Każdy kto choć raz miał oka-zję stanąć na Łomnicy został nagrodzony niesamowitą panoramą jaka roztacza się z tego, wysokiego na 2634 m n.p.m., drugiego co do wysokości szczytu Tatr. Mój wzrok kierował się zazwy-czaj na wschodnią jego stronę, z dwóch powodów. Po pierwsze Kieżmarski Szczyt, a po drugie to, co się dzieje pomiędzy Kież-marskim a Łomnicą, czyli zapie-rający dech w piersiach widok Grani Wideł. Poszarpane fantastyczne baszty, smukłe iglice skalne, głęboko wcięte przełęcze, wszystko związane w dziką linię wstęgi łączącej Kieżmarski Szczyt z Łomnicą. A tak pisał we Wspomnieniach o Widłach Roman Kordys współ-autor nie tyle pierwszego przej-
ścia grani, co współautor przej-ścia wszystkich odcinków grani, „metodą śmiałych ominięć” w dwóch ratach (1 sierpnia 1906 wraz ze Zbigniewem Klemensie-wiczem oraz 15 sierpnia 1906 we trójkę z Jerzym Maślanką). „Mało jest w Tatrach turni równie śmiałych, mało ścian równie szalonych”. Pierwsze wejścia na szczyty Wideł, Zachodni i Wielki miały miejsce w sierpniu 1903 roku. Na Zachodni wszedł samotnie Karol English, a na Wielki Szczyt Wideł – Węgier Miklosh Szontag wraz z przewodnikiem Johanem Hunsdorferem. Wschodni Szczyt Wideł poddał się po raz pierw-szy Romanowi Kordysowi i Zbi-gniewowi Klemensiewiczowi 1 sierpnia 1906 podczas ich pierwszej próby przejścia całej Grani Wideł.
Ostatecznie Grań Wideł po raz pierwszy uległa taternikom 6 września 1906 roku – Jędrzejowi Marusarzowi i Aleksandrowi Znamięckiemu, który w tamtym czasie był studentem słynnej London School of Economics, w czasach późniejszych bankow-cem, a także politykiem działają-cym na rzecz odzyskania nie-podległości Polski. Grań padła w kierunku od Łom-nicy ku Kieżmarskiemu Szczyto-wi w czasie zaledwie 6 godzin. Odwrotny kierunek – „pod włos” – był znacznie trudniejszy i mimo wielu prób (również Znamięckiego i Marusarza) po-konany został w całości dopiero 6 sierpnia 1933 roku za sprawą Tadeusza Pawłowskiego i Jana Staszla.
(Ciąg dalszy na stronie 13)
Grań Wideł
Strona 13
BYTOMIK NR 3/2014
Wcześniej, 27 lipca 1927 roku, Mieczysław Szczuka oraz bracia Alfred i Jan Szczepańscy prze-szli grań od Kieżmarskiego aż do Niżnej Miedzia-nej Przełączki, skąd zeszli do Doliny Łomnickiej. Warto wspomnieć, iż Przełączka ta od szczytu Łomnicy położona jest niecałą godzinę nietrudne-go technicznie terenu.
Z wyjazdem na taką drogę jest zawsze problem z logistyką, zwłaszcza wtedy gdy trzeba skoordyno-wać dojazd pięciu osób z różnych miejscowości (Katowice, Tychy, Lublin oraz Warszawa). Spotykamy się późnym wieczorem u wylotu Doli-ny Kieżmarskiej gdzie zaplanowaliśmy nocleg. Rankiem ruszamy pod kolejkę na Łomnicką Prze-łęcz (2190 mnpm). Z przełęczy percią na Łomnicki Szczyt, z którego lekko w dół pod „naszą grań”. Pogoda piękna. Na dole upał, tutaj u góry przy-jemny chłód.
Dzielimy się na dwa zespoły i wiążemy linami. Pierwszy odcinek niezbyt wymagający, aczkol-wiek w eksponowanym terenie i trzeba uważać, bo każdy błąd może być tragiczny w skutkach. Mniej więcej do połowy grani wszystko idzie gładko. Przechodzimy Wyżnią Miedzianą Prze-łączkę, Miedziany Mur, Zachodni Szczyt Wideł i dochodzimy do Przełęczy w Widłach. Tu drugi zespół ma problemy i prosi abyśmy wyciągnęli dla nich linę na Wielki Szczyt Wideł. Później już do samego końca musimy ich „holować” za sobą, co bardzo spowalnia wspinanie. Dodatkowo dla uatrakcyjnienia przejścia wybieram cały czas trudniejsze warianty aby nie pokonywać grani „metodą śmiałych ominięć” . Cały czas towarzy-szą nam tak bajeczne panoramy, że nikt nie pró-buje nawet przyśpieszać naszego przejścia, by zdążyć przed zmrokiem.
Dopiero kiedy podczas zejścia do Kieżmarskiej Przełęczy z południa natarła na nas gęsta mgła zaczęliśmy się jakby szybciej poruszać. Zauważyli-śmy też, że dojście na Kieżmarski Szczyt przed nastaniem nocy jest niemożliwe.
(Ciąg dalszy na stronie 14)
Nasz wyjazd
Strona 14
BYTOMIK NR 3/2014
Ostatni wyciąg liny prowadzę w całkowitych ciemnościach, wspomagany jedynie przez wą-tłe światło mojej „czołówki”. Wreszcie o godzinie 21,30 staję na szczycie i ściągam do siebie pozostałą czwórkę. Z metalowej skrzynki wyciągamy dziennik wpisów oraz długopis i próbuje-my pozostawić po sobie jakiś ślad. Dziennik mokry a długopis jakby zamarzł dlatego dość szybko rezygnujemy ze złożenia w zacnej księdze naszych auto-grafów i zabieramy się do pako-wania sprzętu. Teraz pozostaje do przejścia niezwykle ekspono-wana grań Kieżmarskiego Szczy-tu, która w ciemnościach wy-zwala dodatkowe pokłady adre-naliny. Rodzi się też pytanie, czy w tych warunkach odnajdziemy drogę zejściową?
Próby jej odnalezienia trwały do północy i zakończyły się niepo-wodzeniem. W takich okolicznościach pozo-stało tylko znaleźć jakieś „wygodne” miejsce wśród ka-mieni i przeczekać do świtu, modląc się żeby nie dopadł nas deszcz albo, nie daj Boże, burza. Przymusowy biwak w górach, tzw. „kibel”, to nic nadzwyczaj-nego ale też z reguły nic przy-jemnego. Kilka godzin na twar-dym „posłaniu” w nieustających dreszczach to standard — nie inaczej było tej nocy. Dopiero o godzinie 4,45 zrobiło się na tyle jasno, że mogliśmy zacząć schodzenie, które nie należy w tym miejscu do banal-nych i prostych. Nad Skalnate Pleso docieramy bezpiecznie około godziny 7,30. Teraz siedząc przy stole obok stacji kolei linowej pozostało już
tylko podziwiać ten niezwykły fragment Tatr, z którym zosta-nie tyle wspaniałych wspo-mnień.
Wybitna i niełatwa, a nade wszystko piękna graniówka stała się jedną z wizytówek nie tylko wszystkich trzech Szczy-tów Wideł, ale także Łomnicy i Kieżmarskiego. Według Witolda H. Paryskiego jest to jedna z „najpiękniejszych i najtrudniej-szych graniówek tatrzańskich”. Bardzo szczegółowy opis tej grani opisuje on w 22 tomie swojego przewodnika po Ta-trach. Sama w sobie jest doskonałą namiastką trudnego wspinania graniowego i może stanowić rozgrzewkę przed próbą przej-ścia dłuższych odcinków Grani Tatr Wysokich.
Krzysztof Kukliński
(Ciąg dalszy ze strony 13)
Grań Wideł
Strona 15
BYTOMIK NR 3/2014
W dniu 26 czerwca 2014 r. na spotkaniu
Koła Przewodników podsumowali-
śmy 8-letnią pracę redakcyjną
"BYTOMIKA". W 33 numerach wydawnictwa
do Bytomika pisało 35 członków Koła oraz 5
osób spoza Koła. Była więc okazja wyróżnienia
osób najbardziej aktywnych.
Wyróżnienia dokonał sam Bytomik wręczając
specjalny dyplom o następującej treści:
Właśnie dzięki Tobie ludek, turysta
BYTOMIK
niesie wieści, wiadomości i wydarzenia,
uczy, szkoli i wiedzę rozszerza.
BYTOMIK przewodników integruje i za
Twoje zaangażowanie bardzo dziękuje.
Osobami najbardziej aktywnymi okazali się:
Krzysztof Kukliński
Krzysztof Mikucki
Małgorzata Janota
Dariusz Kapuściński
Janusz Gańczarczyk
Mirosława Jankowiak
Danuta Frycz
Leon Kłos
Eugeniusz Gnacik
Zbigniew Kosin
Podsumowania dokonano w związku z przygoto-
wanym przez kol. Dariusza Kapuścińskiego te-
stem znajomości treści BYTOMIKA.
Darek starannie przygotował pytania, na które
licznie zebrani udzielali odpowiedzi.
Test składał się z 18 pytań.
Po podliczeniu wyników zwycięzcą okazała się
osoba samego Prezesa. A oto lista wyników:
1. Krzysztof Mikucki (17 poprawnych odpowiedzi)
2. Danuta Frycz (16 poprawnych odpowiedzi)
3. Jacek Urban (15 poprawnych odpowiedzi)
4. Teresa Tworek (14 poprawnych odpowiedzi)
5. Agnieszka Kloc (12 poprawnych odpowiedzi)
Kol. Darek przygotował dla najlepszych specjal-
ne dyplomy oraz arcyciekawe nagrody książko-
we. Godnym odnotowania jest również fakt, że
w/w nagrody książkowe ufundował, kol. Darek.
Za nagrody oraz za super przygotowaną zabawę
Darkowi bardzo, bardzo dziękujemy!!!
Krzysztof Mikucki
KTO MNIE CZYTA? JAK MNIE ZNA?
LATA 2009-2013 Kilka przykładowych pytań z tego testu.
Artykuł „Secesja w Małym Wiedniu” koleżanki
Edyty Więckowskiej ( wtedy) dotyczył miasta:
Cieszyn b) Andrychów c) Bielsko Biała d) Wa-
dowice.
Numer specjalny z 16 kwietnia 2009 roku po-
święcony był księdzu Jerzemu Pawlikowi, który
przyszedł na świat w roku:
a) 1914 b) 1919 c) 1929 d) 1916.
Koleżanka Mirka Jankowiak napisała rzecz o
magicznym dla niej paśmie. Artykuł dotyczył:
a) Polic b) Babiej Góry c) Czantorii i Stożka d)
Wielkiej Raczy.
„Tuż przed 17-tą wreszcie go widzę-słynny krzyż
z niebieskim okiem na wysokości
2655 m.n.p.m…” Zdobywcą i autorem tych słów
był:
a) Krzysztof Mikucki b) Krzysztof Kukliński
c) Tomasz Biskup d) Eugeniusz Gnacik.
Baran 2009 odbył się w Górkach Wielkich, laur
„Zbyrkadła” otrzymał(a) wówczas:
a) Janusz Gańczarczyk b)Teresa Tworek
c) Jan Kania d) Sławomir Hanc.
Artykuł „Król Przewodników” o życiu i osiągnię-
ciach taternickich Klimka „popełnił” nasz:
a) najstarszy wiekiem przewodnik w kole b)
skarbnik c) prezes d) przewodnik-poeta.
Relację z wycieczki szkoleniowej po pewnym
zagłębiowskim mieście napisał Marian Jonek.
Chodziło o: a) Dąbrowę Górniczą b) Będzin
c) Czeladź d) Sosnowiec.
Nowinki Kołowe w nr 4 z 2010 roku w całości
poświęcone były programowi Barana, który od-
był się w :
a) Szarem b) Szczawnicy c) Zawoi d) Ujsołach.
Pełen tekst testu udostępniamy na naszej stronie
internetowej: http://przewodnicy.bytom.pttk.pl/
Miłej zabawy!
PODSUMOWANIE PODSUMOWANIE PODSUMOWANIE
Strona 16
BYTOMIK NR 3/2014
Następnie pojechaliśmy do Kęt
– miejsca urodzenia Św. Jana
Kantego, miasteczko niewielkie,
ale urocze – piękny rynek, za-
bytkowe kościoły, sanktuarium
Matki Boskiej Nieustającej Po-
mocy – wszystko to, mimo nie-
ciekawej pogody, przekonało
nas, że warto było tu przyjechać.
Kolejne znane – nieznane miej-
sce, które odwiedziliśmy to
Andrychów, niewielka miejsco-
wość u podnóża Beskidu Andry-
chowskiego. W czasie krótkiego
spaceru zobaczyliśmy nieco
zaniedbany pałac Bobrowskich,
kościół parafialny i uroczy park
ze stawem i wodotryskami.
Kolejnym etapem naszej wy-
cieczki były Wadowice, gdzie
większość z nas po raz pierwszy
w życiu miała okazję zwiedzić
odnowione Muzeum Jana Pawła
II. Siedemdziesiąt minut zwie-
dzania urozmaiconego efektow-
nymi urządzeniami multimedial-
nymi – to prawdziwe przeżycie.
Przez długie i bogate życie Jana
Pawła II „przeprowadził” nas
muzealny przewodnik, barwnie
opowiadając o wydarzeniach
znanych i nieznanych, zwykłych
i metafizycznych, jakich nie
brakowało w życiu Świętego.
Oczywiście w Wadowicach nie
mogło zabraknąć kremówek i
wizyty w Bazylice.
Ostatnim odwiedzonym miej-
scem był dom rodziny Miziów
w Suchej Beskidzkiej. Gościn-
nie przyjęci przez Krzysztofa
Mizię wspominaliśmy Antka
Mizię i niezapomniane imprezy
w góralskiej izbie. Przy kielisz-
ku aromatycznej nalewki domo-
wej roboty niejednemu zakręciła
się łza w oku….
Po zakończeniu części krajo-
znawczej naszego Barana zjedli-
śmy obiad i pojechaliśmy do
pensjonatu, którego nazwę lepiej
pomińmy, gdzie po zakwatero-
waniu odbył się doroczny Ba-
ran, tym razem przybierający
postać kiełbaski pieczonej nad
ogniskiem. Były śpiewy i żarty,
było wręczanie insygniów prze-
wodnikowi roku (Małgorzacie
Janocie), dla niektórych Baran
zakończył się rankiem następne-
go dnia…
(Ciąg dalszy ze strony 1)
(Ciąg dalszy na stronie 17)
Kolejny Baran
Przewodnicki!
Strona 17
BYTOMIK NR 3/2014
Kolejny dzień rozpoczęliśmy
śniadaniem, po którym pojecha-
liśmy do centrum Suchej Be-
skidzkiej, tam był czas wolny na
Mszę Świętą i kawę w Karczmie
„Rzym”. Odwiedziliśmy też
suski zamek, który w jesiennym
słońcu był jeszcze ładniejszy niż
z w y k l e . K o r z y s t a j ą c
z wyjątkowo pięknej pogody
pojechaliśmy na małą wyciecz-
kę przez śląsko-małopolskie
rubieże, gdzie odwiedziliśmy
piękne kościoły drewniane w
Lachowicach i Gilowicach.
Imprezę zakończył obiad w
Okrajniku, skąd doliną Soły,
przez Oświęcim, udaliśmy się
do Bytomia.
Pogoda nam dopisała, złota
polska jesień nie zawiodła, at-
mosfera była doskonała, a hu-
mory wszystkim dopisywały.
Mam nadzieję, że to pozostanie
we wspomnieniach. Nad tym, co
się nie udało spuśćmy zasłonę
milczenia…
Małgorzata Janota
Strona 18
BYTOMIK NR 3/2014
„Niestrudzony pracownik narodowy,
szerzyciel oświaty i obrońca wiary.
Pozbawiony przez pół wieku ócz ciała,
przeniknął wszystko i wszystkich oczy-
ma wielkiej i świetlistej duszy”.
Tekst ten widnieje na płycie pomnika nagrobnego
urodzonego 170 lat temu jednego z najznamienit-
szych obywateli Piekar Śląskich – Wawrzyńca
Hajdy.
Urodził się 8 sierpnia 1844 r. w Bobrownikach
pod Tarnowskimi Górami. Był samorodnym
poetą ludowym, mędrcem zwanym „Śląskim
Wernyhorą”, gawędziarzem, kompozytorem pie-
śni religijnych i świeckich, działaczem polskiego
życia narodowego. Pochodził z licznej ubogiej
rodziny. W wieku 12 lat osierocony, zmuszony
do podjęcia pracy zarobkowej u gospodarza w
pobliskim Szarleju (dzisiaj dzielnica Piekar Ślą-
skich), a kończąc 14 lat rozpoczął pracę w górnic-
twie. Do szkoły nie chodził, był samoukiem, ale
matka nauczyła go pisać i czytać w języku pol-
skim m.in. z Żywotów Świętych Piotra Skargi.
W wolnym od pracy czasie czytał, więc polskie
książki i czasopisma, które przez całe życie gro-
madziłby, aby później mogli je czytać inni. Uczył
się również gry na skrzypcach u miejscowego
organisty. (Ciąg dalszy na stronie 19)
NA
PRZEKÓR
LOSOWI WAWRZYNIEC
HAJDA
Strona 19
BYTOMIK NR 3/2014
W 1871 r. ożenił się z Pauliną Bednorz, z którą
miał siedmioro dzieci. Niestety wszystkie zmarły
w wieku dziecięcym. Zaledwie w sześć miesięcy
po weselu uległ groźnemu wypadkowi kopalnia-
nemu w wyniku, którego bezpowrotnie stracił
wzrok. Po rekonwalescencji i przyuczeniu do
zwodu wikliniarza próbował wyplatając różne
przedmioty z wikliny dorabiać do skromnej gór-
niczej renty. Jego krewni, znajomi i przyjaciele
przekonani byli, że Hajda po tym wszystkim cał-
kowicie się załamie, ale on z wrodzoną sobie
konsekwencją nadal kupował i prenumerował
polskie książki i czasopisma, które czytała mu
żona będąc dla niego wówczas nieodzownym
opiekunem, lektorem i sekretarzem. Gdy brako-
wało mu pieniędzy na ich kupno nie
wstydził się prosić innych, aby takowe
do Piekar przysyłali. Zachował się list
z prośbą o książki skierowaną przez
Hajdę do znanego psiarza J. I. Kra-
szewskiego z 1880 r. Utrata wzroku
była dla niego punktem zwrotnym i
rozpoczęła nowy etap w jego życiu. Z
pracownika kopalnianego stał się na-
uczycielem, myślicielem, gawędzia-
rzem, a zwłaszcza propagatorem pol-
skości w niełatwym politycznie czasie
panowania prusko - niemieckiego na
Śląsku. Mimo ślepoty nie zamknął się
na innych. Zaangażował się przede
wszystkim w pracę z młodzieżą, której
przekazywał wiedzę o historii Polski i
literatury oraz wpajał wartości religij-
ne. Kładł głównie nacisk na ideę odro-
dzenia Polski. Jego uczniów nazywano
później „Hajdowcami”. To oni kulty-
wowali pozostawioną przez mistrza
i nauczyciela pracę. Był członkiem
wielu organizacji życia religijno –
patriotycznego, należał do polskiego
„Kasyna”, „Kółka”, III Zakonu św.
Franciszka, prowadził teatr i kółko
śpiewacze. Był autorem kilkuset wier-
szy okolicznościowych, opowiadań, sztuk sce-
nicznych i pieśni, które publikowane były
w różnych ówczesnych czasopismach m.in. w
Katoliku Karola Miarki. Niestety do naszych
czasów nie zachowało się ich wiele. Jako osoba
wierząca mocno zaangażowany był w życie pie-
karskiej parafii, codziennie brał udział w Mszy
świętej. Zawsze mógł liczyć na pomoc zarówno
pierwszej, jak i później drugiej żony, przyjaciół i
znajomych. Będąc wierny idei odrodzenia Polski
i powrotowi Górnego Śląska do Macierzy docze-
kał się tego i w najszczęśliwszym dniu życia 26-
czerwca 1922 r. witał wkraczające do Piekar
Śląskich pod dowództwem gen. Stanisława Szep-
tyckiego Wojsko Polskie. Był inicjatorem usypa-
nia Kopca Wyzwolenia, który powstał dopiero
kilkanaście lat po jego śmierci. Jego sława, jako
śląskiego myśliciela i wizjonera rozeszła się poza
granice Śląska. Wiele osób chciało go poznać.
Odwiedzili go między innymi: Maria Skłodowska
-Curie wraz z mężem, Wojciech Korfanty, gen.
Józefa Haller, a także niemiecki filozof Fryderyk
Nietsche.
Zmarł w Piekarach Śląskich 25 III 1923 r. i po-
chowany został na miejscowym cmentarzu para-
fialnym. Pamięć o nim żywa jest do dzisiaj mię-
dzy innymi poprzez nagrodę Jego imienia przy-
znawaną w dziedzinie kultury, jak i stojący przed
Domem Kultury odsłonięty w 2012 r. pomnik.
Adam Lapski
(Ciąg dalszy ze strony 18)
Strona 20
BYTOMIK NR 3/2014
S zlaki określane jako via ferraty lub Kletter-
steig są niezwykle popularne w krajach
alpejskich. Pozwalają na stosunkowo bez-
pieczne pokonanie trudnych odcinków skalnych
przez osoby bez umiejętności wspinaczki kla-
sycznej, przy wykorzystaniu sztucznych ułatwień
w postaci mocowanej do skały liny stalowej i
dodatkowych ułatwień (klamry, pręty wbite w
skałę, mosty linowe, drabinki) oraz odpowiednie-
go sprzętu: lonży, uprzęży i kasku.
W Polsce ani w sąsiednich krajach takich znako-
wanych szlaków do niedawna nie było. Piszę do
niedawna, bo w II połowie 2013 roku pracownicy
słowackiego odpowiednika GOPR-u (TOPR-u)
HZS z Martina rozpoczęli budowę takiej trasy w
Małej Fatrze na Słowacji, a dokładnie w paśmie
Velkej Luki. Trasa została dokończona w 2014
roku i uroczyście otwarto ją 21 czerwca br.
Oznaczono ją w terenie jako turystyczny szlak
czerwony, ale w górnej części ma charakter kla-
sycznej via ferraty o niewysokim stopniu trudno-
ści.
Podejście najlepiej rozpocząć w miejscowości
Martin i jej dzielnicy Strane. Dojazd jest możliwy
samochodem lub autobusem miejskim do ostat-
niego przystanku w tej dolinie. Dogodne miejsce
do zaparkowania znajduje się 150 m powyżej
przystanku po prawej stronie drogi. Znaki czer-
wonego szlaku pojawiają się przy końcowym
przystanku MHD i wiodą w lewo najpierw asfal-
tową, potem leśną drogą w górę Pivovarskiego
potoku pomiędzy pojedynczymi domkami letni-
skowymi. Za ostatnimi zabudowaniami droga
przecina łukiem potok, a szlak odbija w prawo i
dalej podąża wąską ścieżką w górę potoku. Sama
dolinka jest bardzo ciekawa, w wielu miejscach
pojawiają się pojedyncze skałki, potok przewija
się i pokonuje małe prożki skalne. W kilku miej-
scach trasa jest poprowadzona po wysoko
umieszczonych kładkach, ale cały czas ma cha-
rakter zwykłego szlaku turystycznego.
(Ciąg dalszy na stronie 21)
PIR
WS
ZA
F
ER
RA
TA
na Słowacji
Strona 21
BYTOMIK NR 3/2014
Po drodze mijamy ślady po działalności górniczej
prowadzonej tu w dawnych czasach. Środkowa
część trasy jest pozbawiona lasu, co wynika z
prac leśnych będących wynikiem osłabienia la-
sów świerkowych przez kornika drukarza i kata-
strofalnych wiatrołomów jakie dotknęły Słowację
w ostatnich latach.
Dolinka staje się teraz coraz bardziej stroma,
przechodzimy na jej prawą stronę i wspinamy się
do punktu początkowego ferraty. Tu znajduje się
tablica informująca o skali trudności i sprzęcie
jaki należy stosować, ale mamy też ławeczkę, na
której można usiąść i ten sprzęt na siebie ubrać.
Także tu przechodzi trawersująca zbocza ścieżka,
którą można podejść pod początek ferraty inaczej,
bo od żółtego szlaku biegnącego drogą asfaltową
Strane - Martinske Hole.
Sama ferrata należy do dość łatwych i oceniana
jest na „B” wg. austriackiej skali trudności („A” -
łatwa, „E” - bardzo trudna). Może być także trak-
towana jako poligon doświadczalny dla osób,
które chcą się sprawdzić, a nie miały okazji wcze-
śniej tego zrobić w Alpach czy Dolomitach.
Ubezpieczenia zostały założone wg. klasycznej
formuły via ferraty na odcinkach gdzie trasa po-
konuje skalne progi, jakie pojawiają się w kilku
miejscach w głęboko wciętej dolinie Pivovarskie-
go potoku. Ekspozycja jest niewielka, maksymal-
nie rzędu kilku metrów, w wielu miejscach są
dodatkowe ułatwienia w postaci drabinek i wbite-
go w skałę pręta pod but. Ostatni odcinek trasy
jest poprowadzony wariantowo: wariant B
(południowy) i wariant C (północny).
Oba warianty wykorzystują odnogi potoku, a
trasy łączą się w górnej części przy skałce ze
słowackim podwójnym krzyżem. Tu też jest ła-
weczka, na której można odpocząć po trudach
wspinaczki. Dalej trasa wychodzi łagodnymi
zakosami na drogę stokową i niebieski szlak pro-
wadzący do zespołu domków letniskowych i
hoteli określanych jako Martinske Hole.
Powrót do punktu startowego można
zrealizować żółtym szlakiem, choć spo-
sób jego prowadzenia drogą asfaltową z
ruchem samochodowym i pędzącymi
rowerzystami może do tego zniechęcić.
Ja raczej zaleciłbym przejście szlakiem
niebieskim w kierunku doliny Valaskiej i
leśnym drogami do Strany lub wariant
dłuższy, ale jeszcze ciekawszy: najpierw
w górę na główny grzbiet pasma i Velką
Lukę i dalej szlakiem żółtym przez Vidli-
cę, Veterne z trawersem dolnej części
leśnymi drogami do samej Strany.
Na koniec pewna refleksja. Od kilku lat
jest prowadzona w Polsce dyskusja nad
przebudowaniem trudniejszych odcin-
ków szlaków w Tatrach na system via ferrat,
choćby Orlej Perci. Administrator terenu - dyrek-
cja TPN - się na to nie zgadza, twierdząc, że ten
system nie sprawdzi się w Polsce, bo tu nikt nie
będzie stosował odpowiedniego sprzętu. To słaba
argumentacja, jako że liczba Polaków wędrują-
cych po ferratach w krajach alpejskich jest znacz-
na i wcale nie jest tak, że jesteśmy do takich tras
nieprzygotowani sprzętowo i mentalnie. Przykład
słowacki pokazuje, że można ferratę zbudować i
to nawet w terenie, który po analizie mapy nie
pasuje do „żelaznej perci”. Bo gdzie ściany Dolo-
mitów, Brenty czy Ratikonu, a gdzie Mała Fatra?
A jednak trasa wzdłuż Pivovarskiego potoku
byłaby naprawdę trudna do pokonania w bez-
pieczny sposób, gdyby nie ta nowo zbudowana
via ferrata....
Trasa jest czynna w okresie od 1 czerwca do
14 września i od 1 listopada do 14 kwietnia,
wstęp wolny.
Więcej informacji można znaleźć na stronie:
http://hiking.sk
Tomasz Biskup
(Ciąg dalszy ze strony 20)
Strona 22
BYTOMIK NR 3/2014
Święty Mikołaj świadomy doniosłej roli przewodnictwa turystycznego na kuli ziemskiej jest pełen podziwu i sza-cunku dla braci przewodnickiej. Koledzy przewodnicy, jesteście krzewicielami wiedzy – wychowawcami i nauczycielami. Obok zagadnień z historii i ciekawostek z geografii przekazujecie informacje o za-gadnieniach gospodarczych i społecznych, o kłopotach i sukcesach terenów Waszych przewodnickich uprawnień. Działalność przewodnicka jest klamrą spinającą istotę wędrowania - przede wszystkim wędrowania po górach. Jak ubogi byłby wypoczynek bez Waszych wiadomości, bez ukazywania kraju, zwiedzania muzeów, galerii i wy-staw, wędrowania po leśnych ścieżkach i górskich szla-kach. Wasza praca jest jedną z istotnych form popularyzowania wiedzy na wiele tematów, poznawania zdarzeń i obiektów świadczących o rozwoju kultury i sztuki. Wspaniała atmosfera podczas spotkań przewodnickich, wspólny język daje okazję do pielęgnowania Waszej pasji – jaką jest przewodnictwo. Bez sympatii, bez ciągot krajoznawczych, miłości do gór nie wyobraża sobie Święty Mikołaj przewodnictwa. Jako ten który ma duży zasięg doświadczeń życzę Wam sporej wiedzy, tolerancji, umiłowania ludzi, uczciwości i umiejętności rzetelnego przekazu przewodnickiego, a także odpowiedzialności za przyjęte na siebie zadania. Dalsza praca i pogłębianie własnej wiedzy pozwoli wam być coraz lepszym. Bądźcie przykładem i wzorem dla innych turystów. Całkowicie solidaryzując się z Waszymi dotychczasowymi działaniami przewodnickimi Ja jako Święty Mikołaj życzę Wam dalszej owocnej pracy na niwie przewodnickiej w tym Nowym zbliżającym się 2015 r.
Święty Mikołaj
POEZJA
LEONA
Nie rezygnuję z marzeń
Swoją drogę znam
Bez bieli
Świat widzę
Bez szkieł
I w mgle
Choć tylko kontury
Widzę cuda natury
W różności doświadczeń
Jasność widzeń
Swoją drogę znam
Leonard Kłos
Wystrzałowa noc
Iskrzy nieboskłon
Drży nasz dom
Nastał kolejny rok
Wystrzały istny szok
Wszystkich chwała
Oby radość dłużej trwała
Już bez huku
Leonard Kłos
ODEZWA
ŚWIĘTEGO
MIKOŁAJA
DO BRACI
PRZEWOD-
NICKIEJ
Strona 23
BYTOMIK NR 3/2014
P uchacz-łacińska nazwa bubo bubo, który o
granicach swego rewiru po nocach infor-
muje głębokim puchu jest największą sową
na świecie. Nie o tego ptaka tu jednak chodzi, ale
o najwyższy, bo liczący 1015 metrów n.p.m.
szczyt Gór Sowich. Dogodną bazę wypadową
stanowi miasteczko o uderzającej nazwie Walim.
Mili mieszkańcy chętnie wskażą drogę na Sowę,
ale jaki kolor szlaku, gdzie prowadzi, tym sobie
już głowy raczej nie zawracają. Można ruszyć z
Jedliny Zdrój czerwonym szlakiem, który stanowi
jednocześnie fragment Głównego Szlaku Sudec-
kiego im. Mieczysława Orłowicza (modyfikatora
przebiegu też Głównego Szlaku Beskidzkiego im.
Kazimierza Sosnowskiego).
Można również zaplanować wycieczkę, jak pe-
wien osobnik z synem, 15 sierpnia w święto na-
sze wielkie, kiedy autobusy mające jechać jadą z
opóźnieniem lub nie jadą wcale i per pedes
wzdłuż ulicy idąc z Jedliny przez miejscowości
Olszyniec, Jugowice, Walim, Rzeczkę dotrzeć do
podnóża Wielkiej Sowy już mając odbyte jakieś
15 kilometrów.
Takie zmęczenie przed wejściem:-) Behemot
stanął na tylnych łapach i wrzasnął: do góry!
Pojawiły się omamy i przywidzenia, bo to jeszcze
słonko mocno grzeje.
Ornitolodzy nie stwierdzili by w Górach Sowich
występowało większe natężenie sów, skąd więc ta
nazwa? Odsyłam do przewodników, np. Tomasza
Śnieżka, przewodnika.
My idziemy dalej, szlak jeśli chodzi o podłoże
jest kamienno-korzenny, można wybrać, która
nawierzchnia jest mniej uciążliwa. Mijamy schro-
nisko o ptasiej skromnej nazwie...Orzeł, podąża-
my w górę by znaleźć się w schronisku tematycz-
nym, czyli o nazwie Sowa. Duży tu wybór piw,
też czeskich, ceny (w porównaniu np. z tymi z
Przysłopu) umiarkowane.
Wchodzimy wreszcie na polanę szczytową, na
której dominuje 25-metrowa kamienno-betonowa
wieża widokowa. Stoi tu sobie od 1906 roku.
W dolnej jej części znajduje się sklepik z sowimi
pamiątkami, nieco wyżej mniej przyjemne miej-
sce, a mianowicie kasa, żeby pooglądać trzeba
uiścić! A widok jest przedni: masyw Ślęży,
Śnieżnika, góry Izerskie, Kamienne, Wałbrzyskie,
a korzystając z lornetki można dojrzeć nawet 212
-metrowy Sky Tower we Wrocławiu będący.
Mocno wypatrywałem muflonów, ale te górskie
owce z Sardynii, jak każde zdrowe, dzikie zwie-
rzęta wolały uniknąć kontaktu z hałaśliwym czło-
wiekiem. A tu pod wieżą całe rodziny siedzą i
jedzą tłuste kiełbasy. Dla lubiących grzebać w
ziemi info iż w okolicach Wielkiej Sowy wystę-
puje kwarc różowy (o i jeszcze rym).
Na naradzie starszych stwierdzono, że duch We-
roniki wkrada się do domostw otworami komino-
wymi. Odważny Jacob- miejscowy parobek po-
stanowił zaradzić temu...
To fragment jednej z legend-Opowieść o Weroni-
ce. My musimy wracać do Jedliny, gdzie na spra-
gnionych czeka Charlotta.
Dariusz Kapuściński
Biuletyn Przewodników
Redaguje kolegium przewodnickie w składzie: Krzysztof Mikucki: Prezes Koła Przewodników Turystycznych w Bytomiu; Tel.: 0 602 556 976 Krzysztof Kukliński: Redakcja oraz skład kompute-rowy. Tel.: +48 793 618 719, E-mail: [email protected] Redakcja zastrzega sobie prawo do adiustacji i skracania tekstów. Materiały prosimy kierować na wyżej wymieniony adres E-mail.
Wielka
Sowa
A nie
Puchacz
Strona 24
BYTOMIK NR 3/2014
W miesiącu czerwcu 2014 r. ukazał się
nowy numer „Gościńca” nr 4 (46)
2013, w którym zawarty jest artykuł autor-
stwa Krzysztofa Mikuckiego pt. „Spotkania
z himalaistami”. Artykuł opisuje organizo-
wane przez Koło Przewodników spotkania z
himalaistami, które odbywały się Biurze
Promocji Bytomia w ramach Roku Prze-
wodników Turystycznych 2013.
W dniu 1 lipca 2014 r. weszły w życie
nowe rozporządzenia Ministra Tury-
styki i Sportu, wydane na podstawie art. 34
ust. 1 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o
usługach turystycznych (Dz. U. z 2014 r.
poz. 196):
Rozporządzenie Ministra Sportu i Tury-
styki z dnia 26 czerwca 2014 r.
w sprawie nabywania uprawnień prze-
wodnika górskiego (Dz. U. poz. 868)
Rozporządzenie Ministra Sportu i Tury-
styki z dnia 25 czerwca 2014 r.
w sprawie egzaminów z języka obcego
dla przewodników turystycznych i pilo-
tów wycieczek (Dz. U. poz. 869)
Rozporządzenie Ministra Sportu i Tury-
styki z dnia 26 czerwca 2014 r.
w sprawie wysokości opłat za spraw-
dzenie kwalifikacji osób ubiegających
się o uprawnienia przewodnika górskie-
go i sprawdzenie znajomości języka ob-
cego oraz wysokości wynagrodzenia
członków komisji egzaminacyjnych dla
przewodników górskich i komisji egza-
minacyjnych języków obcych (Dz. U.
poz. 862).
W dniu 22 sierpnia 2014 r. zmarł Nasz
kolega, były członek Koła Przewod-
ników Jerzy Lewicki – przewodnik beskidz-
ki, terenowy i miejski, działacz PTTT, LOP.
W dniu 27 września 2014 r. odbył się
Jubileusz XX - lecia Ośrodka Kultu-
ry Turystyki Górskiej „U źródeł Wisły” pod
Barania Górą – Muzeum Turystyki Beskidu
Śląskiego. Podczas uroczystego spotkania
w obecności zaproszonych gości wyróżnie-
nie zostali członkowie Naszego Koła Prze-
wodników: Eugeniusz Gnacik - odznacze-
niem "Za opiekę nad zabytkami" w stopniu
złotym nadanym przez Ministra Kultury i
Dziedzictwa Narodowego, Małgorzata Jano-
ta - "Srebrną Honorową Odznaką PTTK",
Dariusz Kapuściński - "Śląską Honorową
Odznaką PTTK", Krzysztof Mikucki - ho-
norowym wyróżnieniem nadawanym przez
kustosza muzeum "Srebrnym Głuszcem".
W dniu 12 października 2014 r. w wie-
ku 78 lat zmarła Nasza koleżanka
Helena Balukiewicz – przewodnik beskidz-
ki, członek komisji rewizyjnej Oddziału
PTTK Bytom w latach 1989 - 2006, skarb-
nik Koła Przewodników w latach 1993 -
2006.
W dniu 14 października 2014 r. w Hi-
malajach, w trakcie trekkingu wokół
Annapurny w wieku 39 lat zginęła Nasza
koleżanka Agnieszka Kloc – przewodnik
terenowy i miejski, członek Zarządu Od-
działu PTTK Bytom.
Internet: http://przewodnicy.bytom.pttk.pl/biuletyn.html
www.czystetatry.pl