jutro 2. w pułapce nocy (frag.1)

8
WEJDŹ NA WWW.SERIAJUTRO.PL WYGRAJ WYCIECZKĘ I INNE NAGRODY W PUŁAPCE NOCY JUTRO2

Upload: siw-znak

Post on 23-Mar-2016

238 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

John Marsden: Jutro 2. W pułapce nocy (frag.1)

TRANSCRIPT

Page 1: Jutro 2. W pułapce nocy (frag.1)

WEJDŹ NA

WWW.SERIAJUTRO.PL

WYGRAJ WYCIECZKĘ I INNE NAGRODY

W PUŁAPCE NOCY

JUTRO2

Page 2: Jutro 2. W pułapce nocy (frag.1)
Page 3: Jutro 2. W pułapce nocy (frag.1)

JOHN MAR SDEN

JUTRO 2W pułapce nocy

tłumaczenie Anna Gralak

Kraków 2011

Page 4: Jutro 2. W pułapce nocy (frag.1)
Page 5: Jutro 2. W pułapce nocy (frag.1)

14

Nie było lekko. Kilka miesięcy temu, kiedy wyruszaliśmy na biwak, nie mieliśmy pojęcia, że rozpoczyna się największa i naj-smutniejsza przygoda naszego życia. Nie wiedzieliśmy, że będzie-my razem nie przez tydzień, lecz znacznie dłużej. Wylegiwaliśmy się w lesie, objadaliśmy się, spaliśmy i rozmawialiśmy, a pod naszą nieobecność wroga armia zajęła kraj. Inwazja była tak dobrze zor-ganizowana, że zakończyła się, zanim ktokolwiek zdążył się po-łapać. Kiedy zaskoczenie jest duże, kiedy kraj jest tak bardzo nie-przygotowany jak nasz, taka inwazja to chyba łatwizna.

Dlatego z łatwością nas pokonali. Wyszliśmy z lasu i zastaliśmy wielką pustkę. Nasi rodzice zniknęli, podobnie jak bracia i siostry. Psy i koty umarły albo zaginęły, bydło skonało w zagrodach. Ca-łymi dniami, całymi tygodniami nie mogliśmy się otrząsnąć. Pró-bowaliśmy zrozumieć, co się stało, i jakoś na to zareagować. Jak już wspomniałam, udało nam się to i owo zrobić: przede wszyst-kim wysadziliśmy w powietrze most Wirrawee.

Zapłaciliśmy za to. Zapłaciliśmy wysoką cenę. Właśnie dlatego byliśmy tak bardzo przybici, kiedy Homer zwołał naradę.

W zasadzie nie wiem, dlaczego nazywaliśmy te spotkania na-radami. Nie były aż tak ofi cjalne. Przeważnie prowadził je Ho-mer, ale wszyscy byliśmy sobie równi i każde z nas mówiło to, co chciało.

Narada rozkręcała się bardzo powoli. Od razu było widać, że tylko Homer ma coś do powiedzenia. Był zdenerwowany. Dopie-ro po jakimś czasie zdołał cokolwiek z siebie wydusić. Raczej mu nie pomagaliśmy: kiedy mówił, gapiliśmy się na strumień, Lee na-dal odłamywał kawałki patyka, a Chris pisał w notesie. Ja drapa-łam kamień kawałkiem kości, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi.

– Słuchajcie, najwyższy czas, żebyśmy wrócili do gry. Mo-żemy dalej siedzieć i czekać, aż coś się stanie, albo wreszcie stąd wyjść i coś zrobić. Możemy być tacy jak patyk Lee: dać się zła-mać, wyrzucić i utopić w strumieniu, albo możemy wejść do wody

Page 6: Jutro 2. W pułapce nocy (frag.1)

15

i zmienić jej bieg, wyrzucić kamienie, zlikwidować wiry. Im dłu-żej czekamy, tym trudniej będzie potem i tym większe stanie się niebezpieczeństwo. Wiem, że chwilami działaliśmy chaotycznie. To nie nasza liga. Ale i tak spisaliśmy się całkiem nieźle. Załatwi-liśmy paru żołnierzy, wydostaliśmy rannego Lee z miasta, a po-tem wysadziliśmy w powietrze cały cholerny most. Jak na zgraję amatorów poradziliśmy sobie nie najgorzej. Nie wiem jak wy, ale ja ostatnio bez przerwy się dołuję. Tyle tylko, że nic mi to nie daje. Myślę, że wszystkiemu jest winien szok po stracie Corrie i Kevi-na dokładnie w chwili, kiedy nasza czwórka wracała uradowana, dumna i szczęśliwa po udanej akcji. Wysadzenie mostu było przy-jemne, a tragedia, która nastąpiła bezpośrednio po nim, mocno nami wstrząsnęła. Nic dziwnego, że wszyscy jesteśmy zrezygno-wani, nieszczęśliwi i źli. Nic dziwnego, że skaczemy sobie do oczu, chociaż nie ma ku temu żadnego konkretnego powodu. Tak na-prawdę nikt z nas nie popełnił poważnego błędu. Zdarzały nam się pomyłki, ale nie aż tak wielkie, żebyśmy musieli rwać włosy z głowy. Nikt nie był w stanie zapobiec temu, co spotkało Cor-rie. Nigdy nie zdołamy uniknąć wszystkich zagrożeń. Z tego, co mówił Kevin, ci frajerzy pojawili się znikąd. Nie jesteśmy w sta-nie się obronić przed wszystkimi ewentualnymi atakami przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Mniejsza o to. – Homer po-kręcił głową, wydawał się zmęczony i smutny. – Nie o tym chcia-łem mówić. Już i tak wystarczająco często roztrząsamy te sprawy. Wolę porozmawiać o przyszłości. Nie chcę powiedzieć, że powin-niśmy zapomnieć o przeszłości. O nie. Jedna ze spraw, które chcę poruszyć, będzie najlepszym dowodem na to, jak ważna jest dla mnie przeszłość, ale o tym później. Najpierw chciałbym wam po-wiedzieć, o czym myślę najczęściej. O odwadze. Właśnie o niej.

Przykucnął, podniósł starą, suchą gałązkę i zaczął żuć jej ko-niuszek. Wpatrywał się w ziemię i chociaż było widać, że jest spe-szony, mówił dalej. Ciszej, ale z wielkim zaangażowaniem.

Page 7: Jutro 2. W pułapce nocy (frag.1)

16

– Może to dla was oczywiste. Może wiecie o tym od dziecka, a ja zostałem w tyle i próbuję za wami nadążyć. Ale wiecie co? Dopiero jakiś tydzień temu zdałem sobie sprawę, o co chodzi z tą całą odwagą. Ona jest w naszych głowach. Nie rodzimy się z nią, nie uczymy się jej w szkole, nie czerpiemy jej z książek. To spo-sób myślenia, i tyle. To coś, w czym ćwiczymy umysł. Właśnie to do mnie dotarło. Kiedy pojawia się jakieś potencjalne zagrożenie, wasze umysły mogą oszaleć ze strachu. Mogą uciec w las. Widzą węże, krokodyle i facetów z karabinami. Tak działa wyobraźnia. A w tych okolicznościach wyobraźnia nie jest waszym sprzymie-rzeńcem. Trzeba ją powściągnąć, okiełznać. To taka gra umysło-wa. Trzeba być surowym dla własnego umysłu. Odwaga to wy-bór, którego dokonujemy. Musimy sobie powiedzieć: będziemy odważni. Nie zamierzamy się bać ani panikować.

Homer był blady, skupiony na tym, żeby nas przekonać. Mó-wił z powagą, wbił wzrok w ziemię i tylko od czasu do czasu pod-nosił głowę.

– Od tygodni drepczemy w  miejscu. Jesteśmy smutni i  wy-straszeni. Najwyższy czas, żebyśmy odzyskali kontrolę nad na-szymi umysłami, żebyśmy byli odważni i robili to, co należy. Tyl-ko w ten sposób możemy stać z podniesioną głową i być z siebie dumni. Musimy pozbyć się myśli o kulach, krwi i bólu. Co będzie, to będzie. Każdy atak paniki osłabia nas jeszcze bardziej. A kiedy myślimy odważnie, stajemy się silniejsi. Jest kilka spraw, którymi powinniśmy się zająć. Zaczęła się jesień. Dni robią się coraz krót-sze, a noce cholernie zimne. Musimy zgromadzić zapasy na zimę. Wiosną będziemy mogli zasadzić więcej warzyw i tak dalej. Potrze-bujemy więcej zwierząt i musimy się zastanowić, jak to zorganizo-wać, skoro nie mamy tu pastwiska. Zgromadziliśmy wystarczająco dużo ciepłych ubrań i nie zabraknie nam drewna na opał, chociaż czasami trudno je tu przywlec. Ale to tylko podstawowe rzeczy, które pozwolą nam przetrwać. Nie powinniśmy jednak chować

Page 8: Jutro 2. W pułapce nocy (frag.1)

się tutaj jak węże w pniu. Powinniśmy stąd wyjść i wykazać się odwagą. Moim zdaniem należy się skupić na dwóch sprawach. Po pierwsze, poszukać innych ludzi. W okolicy na pewno jest więcej takich grup jak nasza. W radiu ciągle mówią o partyzantach i o ruchu oporu na okupowanych ziemiach. Powinniśmy spróbować do nich dołączyć i działać razem. Na razie tkwimy w całkowitej niewiedzy: nie mamy pojęcia, gdzie co jest, co się dzieje i co ro-bić. Ale zanim się tym wszystkim zajmiemy, chciałbym poszukać kogoś innego. Myślę, że trzeba znaleźć Kevina i Corrie.

Każdemu, kto by nas obserwował (miałam nadzieję, że nikt tego nie robił), skojarzylibyśmy się z lekcją baletu na świeżym po-wietrzu. Powoli zaczęliśmy się prostować i odwracać w stronę Ho-mera. Lee wyrzucił patyk. Chris odłożył notes i długopis, a po-tem się przeciągnął. Ja wstałam i weszłam na wyższy głaz. Mamy odnaleźć Kevina i Corrie. No jasne. Ten pomysł napełnił nas na-dzieją, energią i  odwagą. Wcześniej nikt o  tym nie myślał, bo plan wydawał się nierealny. Słowa Homera przemieniły go jed-nak w możliwość, która nagle ukazała nam się jako jedyne wyj-ście. W zasadzie po tych słowach plan był tak realny, jakbyśmy już go wykonali. Słowa mają wielką moc. Homer postawił nas na nogi i sprawił, że znowu zaczęliśmy tańczyć. Znowu z sobą roz-mawialiśmy. Nikt nie miał wątpliwości, że powinniśmy to zrobić. O dziwo nie wybuchła żadna sprzeczka i nie odbyła się żadna de-bata na temat moralnych aspektów takiego przedsięwzięcia. Sku-piliśmy się na tym, jak, a nie czy to zrobić.

Nagle zapomnieliśmy o  jedzeniu, zwierzętach i  drewnie na opał. Potrafi liśmy myśleć wyłącznie o Corrie i Kevinie. Zdaliśmy sobie sprawę, że faktycznie możemy coś dla nich zrobić. Było mi głupio, że nie wpadliśmy na to wcześniej.