kraszewski bruhl

150

Upload: viransero

Post on 06-Sep-2015

19 views

Category:

Documents


4 download

DESCRIPTION

Kraszewski Bruhl

TRANSCRIPT

  • Ta lektura, podobnie jak tysice innych, jest dostpna on-line na stroniewolnelektury.pl.Utwr opracowany zosta w ramach projektu Wolne Lektury przez fun-dacj Nowoczesna Polska.

    JZEF IGNACY KRASZEWSKI

    BrhlBrhl

    Piknym wieczorem jesiennym, o soca zachoie, ostatnie trbki zwoujce myliwychoyway si w lesie z jode i bukw starych zoonym. Szerokim gocicem przerzynaj-cym puszcz odwieczn, cigny wielkiego dworu owieckie odiay, po bokach luiez oszczepami i sieciami; konni w zielonych sukniach ze zotemi galonami i kapeluszachz pirami czarnemi: rodkiem strojne towarzystwo i wozy ze zwierzyn, zielonemi ga-ziami umajon. owy musiay pj baro szczliwie, gdy myliwcy byli w wesomusposobieniu i na wozach sterczay rogi jeleni, zwieszay si by ikw z kami zakrwa-wionemi.

    Przodem wida byo orszak paski, wietne stroje, pikne konie i kilka amazonekz rowemi twarzyczkami. Wszystko to przybrane byo jak na uroczysto i gal, bo o-wy najmilsz stanowiy zabaw panujcego nawczas, mnij wicj, szczliwie Saksoniii Polsce Augusta II.

    Sam krl wid owy, a u boku jego jecha najmilszy syn pierworodny, umiowanynawczas Saksonii nastpca, na ktrym spoczyway naieje narodu. Krl mimo wiekuwyglda jeszcze wspaniale i rzeko, na koniu sieia rycersko, a syn rwnie przystoj-ny, z agodniejsz nieco twarz, niemal modszym bratem si przy nim wydawa. Mnogii wietny baro dwr otacza dwch panw. Zda na noc do niedalekiego Huberts-burga, gie syn ojca mia przyjmowa, bo myliwski zameczek ten do niego nalea.W Hubertsburgu czekaa na nich krlewiczowa Jzefa, synowa krlewska, cesarskiegoHabsburgw domu cra, niedawno modemu Fryderykowi polubiona. Dwr krlewskiby tak liczny, e mu si na zamku trudno byo pomieci. Zawczasu wic rozbito nie-opodal namioty w gaju i tam miaa noc spi znaczniejsza cz paskiego orszaku.Nakryte ju byy stoy do wieczerzy i w chwili gdy krl wjeda na zamek, rozpuszczonemylistwo poczo sobie szuka wyznaczonych stanowisk. Mrok pada zaczyna: pod na-miotami gwarno ju byo i wesoo; odgosy moieczych miechw, ktre przytomnokrla i starszych hamowaa, rozlegay si teraz swobodnij. Po znueniu caoiennmchwytano za stojce flasze, cho marszaek nie da jeszcze zna do stou. Namioty dladworu ocienione drzewami owiecay si zapalonemi latarniami; tu obok przy impro-wizowanych obach ustawiano rce konie, ktrych gosy niekiedy wywoyway gronekltwy masztalerzy. Nieznane sobie rumaki poczynay znajomo od ksania i kwiku,klaskanie z batw pokj przywracao. Dalj jeszcze psiarnie krla daway zna o sobieszczekaniem i warczeniem. Nakadano sfory; i tu t dozorcy mieli do czynienia abywrzaw umierza. Ale pod namiotami nie byo nikogo, coby moiey miechy i pie-wy i ktnie mia powag sw zahamowa. Sprzeczano si jeszcze o najpikniejsz twarz,o najlepszy strza, o najpochlebniejsze Jego Krlewskij Moci sowo. Krlewicz tegodnia by bohatrem: pooy ze sztuca kul w sam eb trafiwszy odyca, ktry wprostszed na niego. Unoszono si nad przytomnoci umysu niezmiern i flegm, z jak ce-

    http://www.wolnelektury.plhttp://wolnelektury.pl/katalog/lektura/kraszewski-bruhlhttp://www.wolnelektury.pl/http://www.wolnelektury.pl/http://nowoczesnapolska.org.plhttp://nowoczesnapolska.org.pl
  • lowa dugo i wypali. Gdy myliwcy przypadli na strza chyo, aeby rozjuszon bestydobi kordelasami, leaa ju broczc krwi ziemi. Krl August pocaowa syna, ktryrk ojca a pana z uszanowaniem ustami dotkn i pozosta po zwyciztwie tak zimnymi spokojnym jak by przedtm. Jedyn dobrego humoru oznak byo, i na uboczu potmfajk sobie poda kaza i dym puszcza daleko wikszemi kbami ni zwykle. Wchoiawwczas w uywanie powszechne rolina zwana , ktr i Stanisaw Leszczyski pa-li lubi, pali j zapamitale August Mocny, a namitnie syn jego Fryderyk. Szczeglnijprzy mzkich ucztach i piwie, nie obeszo si bez fajek. Podawano je na dworze pruskimu krla czy kto chcia czy nie chcia, a jeli komu dym zawai koo serca, miano size do rozpuku.

    Naleao do dobrego hulaszczego tonu fajk ssa od rana do wieczora. Brzyiy sini niewiasty, lecz ich wstrt nie odstrcza wczesnych panw od przyjemnego upojenia,jakie owe tobacco przynosio z sob.

    Baro modym tylko zakazywano wczesnego nawyknienia do tego trunku, ktryz kartami i winem razem, uchoi za niebezpiecznego uwoiciela.

    Pod namiotami t fajek wida nie byo. Znueni jedcy pozsiadawszy z koni, giektry mg popadali na ziemi, na kobiercach, na kodach i awach. W zamku wida byozapalajce si wiata rzsiste i dwik muzyki dochoi do gaju, w ktrym rozoony bydwr, suba i czelad paska. Nazajutrz miano polowa w innym iale lasw i wcze-nie rozporzono, by wszyscy byli gotowi. Nieco opodal od pozbieranych w gromadkistarszych panw, na droe wiodcj do zamku, jakby z chci dostania si do niego,przechaa si pikny dwuiestoletni moieniec.

    Po sukni atwo byo w nim pozna pazia przywizanego do osoby krla JMci.Zrczna baro, piknj budowy, gitka, wyamana, nieco niewieciego wiku po-

    sta, musiaa na najobojtniejsze zwrci oko. Suknie na nim leay, jakby si w nichuroi, peruczka, jakby w nij przyszed na wiat uyzowany, nie potargaa si nawetw czasie oww, a z pod nij wygldaa twarzyczka, niby z mejseskij porcelany, biaa,rowa, niemal iecinnj i iewiczj piknoci, z umieszkiem w pogotowiu na zawo-anie, z oczyma bystremi, ale zostajcemi na pana rozkazach. Mogy one w kadj chwilipogasn i zamilkn, lub rozpomieni i wypowieie nawet to moe, czego w duszynie byo.

    liczny w moieniec pociga jak zagadka. Kochali go niemal wszyscy, niewyjmu-jc krla, a mimo to nie byo grzeczniejszego, usuniejszego, potulniejszego stworzeniana dworze. Nie stara si popisywa z niczm, nigdy, nikogo nie chcia nigdy zami,a mimo to wezwany do jakiejkolwiek roboty, wywizywa si z nij ze zrcznoci, a-twoci, prdkoci i roztropnoci nawyczajn.

    Bya to uboga szlachetka z Turyngii rodem, ostatni i najmodszy z czterech bra-ci Brhlw z Gangloffs-Smmern. Ojciec jego na dworze malutkim w Weissenfels byjakim mniejszym jeszcze rac, pozbywszy pono ojczystego oduonego majtku, niemia co zrobi z tym synem, zawczasu go wic odda, aby si dworskij trzyma klamki,ksinie wdowie Fryderyce Elbiecie, mieszkajcj najczcij w Lipsku. Na wczesnejarmarki do tego miasta zjeday si dwory ksice; lubi je nadewszystko August Moc-ny i mwi, e na jednm z nich, mody pa ze sw miluchn, umiechnit twarzyczkwpad mu w oko. Ksina go chtnie krlowi JMci ustpia.

    Osobliwsza rzecz, e chopak co takiego paskiego, wspaniaego a penego etykie-ty dworu, nigdy w yciu nie wiia a moe i nie ni, od pierwszego dnia wroonyminstynktem wpad na dobry tor i tak sw sub zrozumia, e starszych od siebie kr-lewskich paziw gorliwoci i zrcznoci przecign. Krl mu si wicznie umiecha,bawia go pokora chopaka, ktry w oczy patrza, myli zgadywa, nie skrzywi si nigdy,a przed sonecznym majestatem krla Herkulesa i Apollina, pada na twarz z uwielbie-niem.

    Zazdrocili mu sucy z nim razem, lecz krtko przejedna ich dobroci, agodno-ci, skromnoci i chtnm do usugi sercem. Nie obawiano si wcale aby takie niebo-tko pokorne, mogo zaj wysoko. Ubogie t to byo, a roina Brhlw, cho stara

    r l porcelana produkowane w Mini (niem. Meissen) od r.

    Brhl

  • szlachecka, tak podupada nawczas, e o nij spokrewnieni zapomnieli. Nie mia wicinnego protektora nad t swoj wiczn, mi, umiechnion twarzyczk.

    Ale do malowania by t adny kobity, starsze zwaszcza, patrzay na wicz-cemi si oczyma, on swoje nawczas spuszcza zmieszany. Nigdy swko zoliwe, wdowcip paziowski, ktry za cech moiey dworskij uchoi, nie wyrwao si z ustjego. Brhl by z uwielbieniem dla pana, dla dostojnych dygnitarzw, dla pa, dla sobierwnych i dla caj suby, i dla kamerlokajw krlewskich, ktrym szczeglne poszano-wanie okazywa, jak gdyby ju nawczas zna t wielk tajemnic, e przez najmniejszychdokonyway si najwiksze rzeczy, i e lokaje obalali cichuteko ministrw, a ministromtrudno byo ruszy lokajw; wszystko to szczliwie obdarzonemu moiecowi dykto-wa instynkt, jakim go uposaya szczodrobliwa matka-natura.

    I w tj chwili gdy Henryczek (pieszczotliwie go tak zwykle nazywano) przechaa sisamotny po ciece do zamku od namiotw wiodcj, rzekby e to czyni aeby nikomunie zawaa, a wszystkim na oku bdc, sta do usug w pogotowiu.

    Tego roaju luiom szczcie iwne suy Gdy tak bez celu si przechaa,z zamku wybieg mody, rwnie pikny chopak, prawie rwienik co do lat, ale suk-ni i powierzchownoci cale rny od skromnego Brhla.

    Zna byo po nim e siebie pewny, ju nie wiele mia do yczenia. Susznego wzrostu,mny, zrczny, z oczyma czarnemi, bystro patrzcemi na wiat, z postaw pask, mo-ieniec szed ywo, jedn rk zaoywszy za szerok kamizel wyszywan bogato, drugpod poy sukni myliwskij, galonowanj przepysznie. Peruka jak mia na owach, star-czya mu za kapelusz. Rysy jego twarzy porwnane z miluchn Brhla, jakby malowanprzez woskiego mistrza XVII-go wieku, miay zupenie rny charakter. Pierwszy wicjby stworzony na dworaka, drugi na onierza.

    Kaniali mu si wszyscy po droe, i witali go uprzejmie, by to bowiem od lat ie-cinnych towarzysz i przyjaciel krlewicza, najulubieszy jego oww wsplnik, maych ta-jemnic powiernik, hrabia Aleksander Sukowski (syn nie majtnego t polskiego szlach-cica), ktry paziem by wzity niegdy na dwr Fryderyka, a teraz domem i owami zarz-a. Ju to samo znaczyo wiele, e mu krlewicz powierzy co mia najmilszego w wie-cie, bo polowanie dla stanowio nie zabaw i rozrywk, ale cae zajcie i najwaniejszprac. Sukowskiego szanowano i obawiano si razem, bo cho August II wyglda przyswm zdrowiu i sile na niemiertelnego, prj lub pnij bstwo to musiao skoczyjak najprostszy miertelnik. Z nowm socem wschocm i ta gwiazda na horyzontsaski wn musiaa i przywieca jj swym blaskiem.

    Na widok zbliajcego si Sukowskiego, skromny pa krlewski ustpi z drogi, przy-bra posta baranka, zgi si nieco, umiechn wicznie i zdawa tak okazywa ra-do, jakby mu najpikniejsza z bogi dworu Augusta si ukazaa. Sukowski przyj tenumiech i nieme, pene poszanowania powitanie, z powag ale z askawoci razem. Z dalark wyjt z za kamizeli potrzs i nieco gow uchyli, zwolni kroku, zbliy si i od-wracajc do Brhla, rzek wesoo:

    Jak si masz Henryku! c tak samotnie rozmylasz? Szczliwy, moesz odpo-czywa, a ja tu za wszystko odpowieialny i nie wiem od czego pocz, eby o niczmnie zapomnie.

    Gdyby hrabia kaza mi sobie pom? A! nie, ikuj ci; trzeba obowizki swe speni! Dla takiego gocia jak nasz pan

    miociwy, wszelki trud miy.Westchn zlekka. C? polowanie si udao; ja, jak wisz, nie mogem by na nim,

    owczego wysaem z ekwipaami, w zamku tyle byo przygotowa Tak! polowanie si wybornie udao, N. Pan by w humorze, w jakim go oddawna

    nie wiiano.Sukowski do ucha Brhlowi si pochyli: Kt tam teraz w alkowie panuje? h? Doprawdy, nie wiem: mamy pono bezkrlewie? A! a! to nie moe by! zamia si Sukowski Dieskau? nie A! nie, to s dawno pogrzebione rzeczy ja, nie wiem. Jakeby ty, pa krlewski, nie wieia?Brhl spojrza na z umiechem.

    Brhl

  • Kiedy wszyscy wie, paziowie wiei niepowinni Mymy jak tureccy ,gusi i niemi.

    A! rozumiem odpar Sukowski ale, miy nami.Brhl zbliy si do ucha hrabiego i rzuci w nie swko dyskretne, ciche, jak szelest

    listka spadajcego z drzewa jesieni. r rzek Sukowski.Zdaje si e teraz po tylu wielkich dramatach, z ktrych kady tyle naszego drogiego

    pana kosztowa boleci, pieniy i troski, ju na r h poprzestaniemy.Sukowskiemu pod namioty do ktrych zdawa si kierowa, wida ju nie byo pilno,

    ani na zamek z powrotem. Wziwszy Brhla pod rk, co pazia uszczliwio widocznie,zamylony, pocz z nim przechak.

    Mam chwil wytchnienia odezwa si mio mi jj uy w waszm towarzy-stwie, chocia my oba jestemy pomczeni tak, e i rozmowa by moe trudem.

    O! ja nic a nic! odpar Brhl a wierz mi hrabio, dla was choibym nocca i nie czubym si znuonym. Od pierwszj chwili gdym mia szczcie zbliy si dowas, uczuem razem najwyszy szacunek, i jeli mi si goi to powiei, najywsz,najgbsz przyja. Przyzna si mam? ale prawiwie em si po tj drynie wybraprzechaa z jakim przeczuciem, z naiej, e was cho z dala zobacz i pozdrowi,a tu mi spotyka szczcie takie.

    Sukowski spojrza na uradowan, rozjanion twarz i cisn podan rk. Wierzcie mi odezwa si i nie trafilicie na niewicznika: na dworze

    przyja taka bezinteresowna jest rzadka, a wziwszy si za rce we dwch, daleko zajmona.

    Oczy ich si spotkay, Brhl skin gow. Wy jestecie przy krlu i w askach. O! o! odpar Brhl nie pochlebiam sobie. Ja wam zarczam! syszaem to z ust wasnych Najjaniejszego Pana, chwali wasz

    usuno i rozum. Wy jestecie w askach lub na droe do nich to od was zaley.Brhl nader skromnie zoy rce. Nie pochlebiam sobie. Ja wam mwi powtrzy Sukowski ja mam serce Fryderyka, mog si

    pochwali tm, e mnie przyjacielem nazywa. S e nie obszedby si bezemnie. Wy, to co innego przerwa Brhl ywo mielicie to szczcie towarzyszy

    od najmodszych lat krlewiczowi, mielicie czas pozyska jego serce, a ktby si nieprzywiza do was, zbliywszy Co do mnie, obcy tu niemal jestem.

    Winienem asce ksinj e mnie przy boku J. K. Moci umiecia; staram si wicz-no moj okaza, ale na lizkij posace dworu jake to utrzyma si trudno. Im wicjgorliwoci dla pana oka, ktrego czcz i kocham, tm na wiksz zazdro zarabiam.Kady umiech paski opaca si wejrzeniem jadu penm. Gdy czowiek mgby bynajszczliwszym, musi dr.

    Sukowski sucha roztargniony. Tak! to prawda rzek cicho lecz wy macie wiele za sob i obawia si nie macie

    powodu. Uwaaem na was, metod przyjlicie przeiwn: jestecie skromni i maciecierpliwo. Na dworze dosy jest usta w miejscu, to si posunie mimowoli, a kto sinazbyt rzuca, ten najatwij pada.

    A! czerpi najdrosze rady z ust waszych! wykrzykn Brhl co za szczciemi takiego przewodnika.

    Sukowski zdawa si za dobr monet bra ten wykrzyknik przyjaciela i z niedo-strzeon dum umiechn si: pochlebiao mu uznanie tego, o czm by w gbi duszynajmocnij przekonanym.

    Nie lkaj si Brhl doda id miao, a rachuj na mnie.Wyrazy te zda si w najywsze zachwycenie wprawia modego Henryka, zoy rce

    jak do modlitwy, twarz jego byskaa radoci, spojrza na Sukowskiego i zdawa si tylkowaha, czy mu si do ng nie ma rzuci.

    (.) niemowy. r (w.), krtka wstawka o pogodnym lub komicznym charakterze wykonywana miy aktami

    opery (np. opery seria); z czasem zroia si opera buffa.

    Brhl

  • Wspaniaomylny hrabia z protekcyonaln dobroci ucisn go.W tj chwili na zamku zabrzmiay trby: by to jaki znak zrozumiay zna dla mo-

    dego faworyta, ktry tylko rk dawszy znak towarzyszowi e popiesza musi, rzuci sikrokiem ywym ku zamkowi.

    Brhl pozosta sam, waha si troch co pocz z sob. Krl go od suby wieczor-nj uwolni, i pozwoli mu spocz tego wieczoru, mia wic swobod zupen. Pod na-miotami rozpoczynaa si wieczerza dla dworu. Chcia zrazu pj i razem z innemi sizabawi, potm z dala popatrzywszy, w bok si skierowa zadumany cieyn w gb lasuidc, poszed wolnym krokiem. Chcia by moe sam na sam z mylami, cho wiek jegoi twarzyczka o gbokie rozmylania posi go nie dozwalay. Prjby na wczesnymdworze, penym miostek i intryg kobiecych, o jak serdeczn chorob podejrzywa sigoio. Ale na spokojnj wielce twarzy niewida byo troski sercowj, ktra si malu-je na nij, atwemi do poznania symptomatami. Brhl nie wzdycha, patrza chodno,brew mia namarszczon, usta zacite, prj rachowa co i kombinowa ni z uczuciemwalczy.

    Zadumany tak gboko, pomin namioty, konie, psiarnie, rozoone ogniska luisponych dla oww, ktrzy si z toreb dobytym chlebem z sob posilali, gdy obokpieky si dla panw jelenie i warzyy korzenne polwki. Okoo dwchset do obawy sp-onych Wendw gwarzyo cicho, w jzyku niezrozumiaym, niemiejc nawet gonijsi rozmia. Z namiotw dolatyway ich wesoe okrzyki, spogldali i im tam szumianogonij, tm oni starali si ciszj sprawowa. owczych kilku czuwao nad t gawiei,ktra sobie chlb swj z domw przynie musiaa, bo o nij jednj na zamku nie pa-mitano. Dla psw gotowano w kotle straw, o nich nikt si nie kopota. Prdko tskoczyli wieczerz o chlebie i woie. Wiksza cz ju si pod drzewami na trawiekada, aby do rana snem si pokrzepi. Brhl ledwie na nich okiem rzuciwszy, poszeddalj. Wieczr by pikny, spokojny, ciepy, jasny i gdyby nie opadajce licie te sta-rych bukw, wiosnby przypomina. W powietrzu wo lasw zdrowa, zapach uwidjzieleni, wyziewy jedlin, unosiy si lekkim wietrzykiem, ktry ledwie gazki porusza.

    Za gajem w ktrym obozowano, panowaa ju cisza, samotno, pustynia, gwar tuzaledwie dolatywa, drzewa zasaniay zamek, mona si byo si daleko od lui.

    Brhl podnis gow i wolnij odetchn, twarz, ktrj ukada nie potrzebowa dlalui, jakby na wolno puszczona, przybraa wyraz nowy; lekki, sardoniczny umiechprzebieg po nij i iecicy w dobroduszny, agodny wik stracia. Jedn rk podparsi w bok, drug do ust przyoy, zaduma. Si si tu zupenie sam, lecz jakie byojego zdumienie i niemal przestrach, gdy o kilka krokw, pod ogromnym bukiem starym,spostrzeg dwie postacie jakie, nieznane, iwne, podejrzane. Mimowoli si cofn kroki pocz pilnij przypatrywa. W istocie o kilkaiesit tylko krokw od krlewskiegoobozu, wygldao iwnie, podejrzanie nawet tych dwch lui siecych pod drzewem.Obok nich wida byo lece ke podrne i dwie torebki z ramion tylko co zdjte.

    Mrok wieczorny nie dawa dobrze rozezna twarzy, ani ubiorw; lecz Brhl domylisi raczj ni zobaczy, skromnie po podrnemu przybranych, dwch modych jak onsam ichmociw.

    Wpatrzywszy si pilnij dostrzeg twarzy nieco, ktre zday mu si szlachetniejszychrysw, ni wdrownj rzemielniczj czelai, za ktr zrazu ich wzi mia ochot. Pocichu toczya si rozmowa, ale dosysz jj nie mg.

    Lecz c tu, pod bokiem krla, ci podrni na ustroniu robi mogli? Ciekawo,obawa, nieufno, nie dozwoliy mu odej. Zamyli si czyby nie naleao da zna donamiotw.

    Wicj potm instynktem ni rachub wieiony, przyspieszy kroku i stan tak, ego siecy na ziemi zobaczy mogli. Ukazanie si jego musiao nieco ziwi spoczy-wajcych, gdy jeden z nich wsta spiesznie i przypatrujc si przybyemu, chcia jakbyspyta, co tu robi i czego od nich chci moe?

    Brhl nie czeka tego pytania, podszed kilka krokw i odezwa si tonem dosy su-rowym:

    Co tu waszmo robicie? Odpoczywamy odezwa si siecy na ziemi. Czy zakazanym jest tu spoczynek

    podrnym?

    Brhl

  • Gos brzmia agodnie, a jzyk zapowiada wyksztaconego czowieka. O kilkaiesit krokw dwr N. Pana i sam krl. Czybymy mieli zawaa? doda znowu siecy, wcale nie zdajc si strwo-

    onym. Ale waszmo sami sobie najszkodliwsi by moecie odpar Brhl ywo. Lada

    kto z owczych moe was tu odkry i posi o jakie ze zamiary.miechem agodnym odpowieia na to spoczywajcy na ziemi i wsta, a wyszedszy

    z cienia drzew, ukaza si Brhlowi jako piknj i szlachetnj postawy moian z dugie-mi wosami na ramiona spadajcemi. Po jego stroju pozna w nim byo atwo studentajednego z niemieckich uniwersytetw. Nie mia on adnych oznak na sobie, ale prostasuknia, dugie buty, z kieszeni wygldajca ksika, czapeczka jak nosili , dosta-tecznie go cechowaa.

    Co waszmo tu robicie? powtrzy Brhl. Wyszlimy na wdrwk, aby Bogu odda cze w naturze, aby odetchn powie-

    trzem lasw, cisz ich ukoysa dusz do modlitwy pocz powoli moieniec. Noczaskoczya nas tutaj: o krlu, o dworze nie wieielibymy nawet, gdyby nas tu nie doszawrzawa owiecka.

    I wyrazy i sposb w jaki je wymawia stojcy przed nim, uderzyy Brhla. Czowiekto by z innego jakiego wiata.

    Pozwolisz pan doda spokojnie student i jako zapewne wa tu jak ma-jcemu, zamelduj osobisto moj. Jestem Mikoaj Ludwik hrabia i pan na Zinzendorfiei Pottendorfie, a w tj chwili , szukajcy rda mdroci i wiata, zbkany namanowcach wiata wdrowiec.

    Skoni si.Usyszawszy nazwisko, Brhl popatrzy uwanij. wiato wieczora i lekki blask ksi-

    yca wschocego opromieniy pikn twarz mwicego.Stali przez chwil niemi, jak gdyby oba nie wieieli jakim do siebie mwi jzykiem. Ja jestem Henryk Brhl, pa do osoby J. K. Moci przywizany.Skoni si lekko.Zinzendorf zmierzy go oczyma. A! baro mi was al! westchn. Jakto al? dlaczego? zapyta zdumiony pa. Dlatego e dworactwo to niewola, e paziostwo to suba i chocia szanuj pana

    naszego, milj mi sercem i dusz powica si czci i subie Pana na niebiosach, Pana nadpany, a mioci zatapia w Jezusie Chrystusie Zbawicielu. Wanie pan znalaz tu nas nacichj modlitwie, gdymy mylami usiowali zjednoczy si z Panem naszym, ktry naskrwi sw odkupi.

    Brhl tak by ziwiony, e krok odstpi jakby si obkanego ulk w moiecu,ktry z wielk sodycz, ale baro patetycznie wymwi te wyrazy.

    Wiem doda Zinzendorf spokojnie i si to wyda wam musi, wam co maciew uszach jeszcze szczebiotanie i miechy dworskie, iwnm i nieprzyzwoitm moe; aleilekro myl pobon uda si zakoata do serca chrzecianina upionego, jake tego niedopeni?

    Brhl sta niemy.Zinzendorf zbliy si do. To goina modlitwy suchaj pan, lasy szumi chr wieczorny: chwaa Panu

    na wysokociach! strumie szemrze pacierze, ksiyc wszed przywieca naboestwunatury, a serca nasze nie miayby si poczy ze Zbawicielem w tj uroczystj chwili.

    Osupiay pa sucha i nie zdawa si rozumi. Wiisz pan przed sob iwaka doda Zinzendorf lecz czy wiatowych

    iwakw mao spotykasz i przebaczasz im, a niemiaby pobay z gorcego ducha py-ncemu zachwyceniu?

    Prawiwie szepn Brhl ja sam jestem pobony, lecz

    (ac.), lm. ucze.

    Brhl

  • Lecz zapewne chowacie pobono wasz na dnie serca, lkajc si by j rka, sowoprofanw nie tkno? Ja j wywieszam jako chorgiew, bom gotw broni jj yciemi krwi moj.

    Bracie w Chrystusie rzek zbliajc si do Zinzendorf jeli ci zaciyo yciew ukropie i wirze tego dworu, bo inaczj sobie nie tumacz wieczornj waszj przechakisamotnj, sid tu spocz z nami, razem si pomdlmy. Ja czuj w sobie pragnieniemodlitwy, a we dwch, we trzech spotgowana bratersko, moe doleci do tronu Tego,ktry dla nas robakw da krew swoj.

    Bracie!Brhl jakby si zlk, aeby go nie zatrzymano, cofn si nieco. Zwykem si modli sam rzek a tam powouj mnie obowizki, wic da-

    rujecie mi.Wskaza rk w stron, od ktrj gwar ich dochoi.Zinzendorf sta. al mi was zawoa gdybymy tu pod tm drzewem zanucili pie wieczorn:

    Bg nasza twiera, Bg naieja nasza Nawczas dorzuci pa posyszaby to w. owczy, lub ktry z podkomorzych

    krla i nie zamknliby nas do kordegardy, bo tu jj nima, aleby odprowaili do Dreznapod Frauenkirche i osaili na odwachu.

    To mwic ruszy ramionami, skoni si lekko i chcia i, ale Zinzendorf zastpi mudrog.

    Czy istotnie wzbroniono si tu znajdowa? zapyta. Moe to was poda w podejrzenie i na nieprzyjemnoci narazi. ycz si oddali.

    Za Hubertzburgiem jest wie i gospoda, ktra da wygodniejszy nocleg, ni pie bukowy. Ktrdy i mamy, aby nie wn w drog N. Panu? zapyta Zinzendorf.Brhl wskaza rk i ju odchoi. Wymin gociniec bie dosy trudno, panie hrabio; lecz jeli wam suy mog

    wyprowaajc pod moj opiek na drog: su.Zinzendorf i milczcy jego towarzysz pobrali prdko wzeki swe i ke i popie-

    szyli za Brhlem, ktry wcale si nie zdawa rad temu spotkaniu. Zinzendorf mia czasnieco ochon z ekstazy, w jakij go Brhl niespoiewanie si zjawiajc zasta. Wi-da w nim byo czowieka wyszego towarzystwa i przyzwoitego w obejciu. Ostygszyzupenie, przeprosi nawet za to e si tak iwacznie odezwa.

    Nie iwuj si pan rzek zimno nazywamy si wszyscy chrzecianami i sy-nami Boemi, a w istocie poganami jestemy mimo obietnic na chrzcie uczynionych.Obowizkiem wic kadego nawraca i apostoowa, ja sobie z tego czyni ycia zadanie.C po nauce w sowach, gdy jj nima w czynach? Katolicy, protestanci, reformowani,wszyscy, wszyscy ywotem poganami jestemy. Bogw nie czcimy, bo otarzw ich nima, ale im skadamy ofiary.

    Kilku ksiy sprzecza si i plwa na si o dogmata, a Zbawiciel na krzyu krwi opywa,ktra w ziemi wsika nadaremnie, bo ni luie zbawionemi by nie chc.

    Westchn.W tj chwili gdy koczy uroczyste wyrazy, ukaza si obz i buchna ze wrzawa od

    kufli, ktre speniano z haasem. Zinzendorf z przeraeniem spojrza. Nie s to bachanalia, tylko co nie sysz Evoe! zawoa idmy prj,

    przybity si czuj do ziemi i upokorzony.Brhl przodem idcy nie odpowieia nic. Tak wyminli obz, idc bokiem wskaza

    im blizki gociniec, a sam jakby coprj si chcia uwolni od towarzystwa tego, skoczyywo ku owieconemu namiotowi.

    Jeszcze w uszach brzmiay mu iwaczne wyrazy Zinzendorfa, gdy widok osobliwszyoczom si jego w namiocie przedstawi. Wprawie w owych czasach i na tym dworzenie by on tak bezprzykadnym, aby mia zdumiewa, wszake mao kto okazywa sipublicznie w takim stanie, w jakim Brhl zasta pana rac wojennego Pauli.

    Raca lea w rodku namiotu na ziemi, ogromny gsior prny, rozbity obok niego,obie rce rozkrzyowane, twarz karmazynowa, suknie porozpinane, podarte, a wielki piesgoczy, zna faworyt paski, siec nad nim liza mu oblicze i skowycza

    Stojcy wkoo mieli si do rozpuku.

    Brhl

  • Raca wojenny Pauli, ktry obowizany by zawsze znajdowa si pod rk krladla mnogich korrespondencyj, ktre po trzewemu i po panemu nawet z kancelaryjnwpraw baro zrcznie redagowa: nie poraz pirwszy tak nieszczliwie zwycionymzosta od gsiorka. Trafiao mu si czsto w mikkim ou i pod aw i przy cianiespoczywa po libacyach, ale tak skandalicznie jak i na pomiewisko by wydanymprzechoio miar.

    Brhl zaledwie to spostrzeg, rzuci si ku nieszczliwemu i zaj si dwigniciemgo z ziemi. Druy opamitawszy si dopomogli i z niemaym wysikiem udao si panarac usun z przed oczw, skadajc go na posanie z siana, ktre byo przygotowanew kcie. W chwili gdy go we trzech ruszono z ziemi, obui si Pauli, powlk oczymapo bliszych twarzach i wybekota:

    ikuj ci, Brhl ja wszystko wiem, rozumiem, pany nie jestem tak, mdo-ci. Ty jeste wcale dobry chopiec: ikuj ci Brhl.

    To mwic powieki przymkn, westchn ciko, mrukn: Ot to suba i usn.

    Na zamku krlewskim paziowie przyboczni Augusta II-go mieli wyznaczone pokoje,w ktrych, oczekujc rozkazw, na subie czuwali. Konie dla nich, na przypadek, gdybyktry mia by wysany, zawsze stay w pogotowiu. Mieniali si u drzwi i w przedpoko-jach, towarzyszyli N. Panu, a czsto, gdy si inni starsi pod rk nie znaleli, z rozmaitemipismami i rozkazami wyprawiani bywali. Gorliwie baro utrapion t sub peni mo-dy Brhl, sprawia j z kolei za siebie, a nawet chtnie za drugich, tak, e krl czsto gomajc na oczach, przyzwyczaja si do twarzy i usugi.

    A ty tu znowu, Brhl? zapytywa z umichem. Na rozkazy W. K. Moci. Nie przykrzy ci si? Najszczliwszy jestem, bdc dopuszczonym do ogldania oblicza paskiego.I kania si mody chopak, a K. J. Mo po ramieniu go klepa.Nigdy odpowiei nie by dunym, nigdy nic dla trudnm ani niepodobnm nie

    byo; w skok bieg i sprawia co kazano, niezwocznie. Dnia tego przychoiy kresy i od-prawia miano odpowiei; oczekiwano na nie od rana. Czsto si nawczas poczty op-niay, bo lub ko pad, albo rzeka wylaa, lub pocztylion zachorza, nie byo wic czasuoznaczonego cile. Od rana radca wojenny Pauli, ktry krlowi depesze redagowa, cze-ka na kresy i rozkazy.

    Z razu baro cierpliwie.Radca, ktrego nieszczliwy wypadek w Huberstburgu wiielimy, przespa si po-

    tm, obmy i wsta, nie czujc nic wicj, nad doskwierajce pragnienie.Wieia on, e matka natura podstpem go zaywaa, aby do napicia si wody na-

    koni, ale woie poprzysig by od dawna wstrt i pogard i mawia zwyk, e Pan Bgstworzy j dla gsi nie dla lui. Nie da si wic zui pragnieniem i zala robaka wi-nem: zaraz mu si lepij i ranij zrobio, a wkrtce potm przesza choroba owa i zostaopo nij tylko mtne wspomnienie.

    Zapamita wszake raca, e Brhl go ratowa w owj dobie nieszczliwj i zoyna posaniu, a zawizaa si od tego czasu przyja czua pomiy starym Pauli a modympaziem.

    Brhl, ktry nie gari niczyj ask, przywiza si do racy. Czowiek to by nie-mody ju, okrutnie sub cik okoo bana zmczony, przytm niepomiernie otyy,co mu ruchy utrudniao; nogi nie baro ju suy chciay, a po obieie, gdy tylko mg,natychmiast, bodaj stojc, drzema by gotw. Twarz Paulego bya rumiana, wpadajcaw fioletow, rysy rozlane, podbrdek zawiesisty. Rce, nogi i on wszystek wydawa sijak nabrzky.

    Wszake gdy si wystroi do dworu, pozapina, wyprostowa i przybra urzdow po-sta, mona go byo wzi za powanego baro czowieka. Do krla tak by nawyk, a krldo niego, e z jednego sowa, bo z wejrzenia Augusta, wysnuwa cay list, myl odgad,form trafi i nigdy sprostowywa jj nie potrzebowywa krl J. M. Dlatego Paulego lubi

    Brhl

  • baro i potrzebowa go zawsze, a chcia mi pod rk; dlatego racy wspaniaomylnieprzebacza, jeli si nawet zapi, zala i w chwili wanj nie mg dwign.

    Nawczas trzech pokojowcw bui go musiao, a raca nie otwierajc oczw, prze-wracany po ku, odpowiada: zaraz! natychmiast! Oto jestem! w ten moment! Ale niewsta a mu wyszumiao, co przebra.

    Gdy otrzewia, my si wod zimn, podawano mu dla rozjanienia myli kieliszekczego mocnego i szed do krla.

    Podobne rzeczy trafiay si wwczas nie jemu jednemu, upa si przyjaciel krlewskiFlemming, ba i innych wielu. miano si z tego, cho sab mi gow za srom wielkiuchoio.

    Tego dnia, gdy wanie na kresy, jakmy mwili, czekano, raca Pauli sieiaw marszakowskij sali i ziewa. Dobra sobie wygodne krzeso szerokie, nogi wycign,rce na odku spi, gow nieco spuci, wygodnie j na fundamentach rozoystychpodbrdkw umieciwszy i duma. O nie mowy by nie mogo, bo kt moe zasnna czczo i nieprzygotowany wiatykiem stosownym na podr z Morfeuszem po krajachmarze?

    Obrazy pozawieszane w salce, dawno mu byy znane, nie mg si wic im przypatry-wa. Ziewa niekiedy, a ziewa tak okropnie, e mu w szczkach trzaskao.

    By to widok serca rozierajcy. Raca taki powany, zasuony, zmuszony ziewana czczo.

    Zegar ukazywa z razu iesit, potm jedenast, a raca sieia, poziewa i strzsasi, bo po nim dreszcze czczoci przebiegay. By w tj chwili najnieszczliwszym z lui.

    W tj samj sali krcili si paziowie, podkomorzowie, szambelanowie, osoby na po-suchanie oczekujce, lub powracajce od krla. Nikt nie mia spoczynku przerywapanu racy.

    O jedenastj wszed mody Brhl, ktry na sw goin suby czeka. Piknym by,jak cherubin w swoim stroju paziowskim z wielk elegancy woonym. Twarz mu sijak zwykle miaa dobrodusznoci i grzecznoci nadskakujc; nikt nad niego nie miaksztatniejszj stopy, pikniejszj nogi, wieszych koronek przy mankietach, lepij le-cego aka i wytwornij uyzowanj peruczki. Oczy mu si miay, biegajc po twarzachi po cianach. Czaroij prawiwy ujmowa umichem, sowem i ruchem, ca posta-w. Zoczywszy go, raca, nie wstajc wycign do rk.

    Brhl podbieg chyo. Jakem szczliwy! zawoa.I skoni si z pokor. Chyba ty mnie uratujesz! Brhl! Wystaw sobie jestem na czczo!Kiedy przyjd kresy?Pa spojrza na zgar i ramionami ruszy. h l odpar tym jzykiem, ktry obok ancuzkiego, by niemal dworu

    mow, bo si ju wwczas powoli woska kolonia zwikszaa w Dreznie. Jedenasta! a ja na czczo! natura dopomina si praw swoich! Przyjie z godu

    umiera!To mwic, raca ziewn, wstrzsn si cay Brr! i strzepn.Brhl sta niby zamylony, pochyli si wygity cay do ucha Paulemu: Raco, r dlaczego zasiedlicie, jakby na publicznj droe? Obok

    jest pokj, z ktrego drzwi wycho na kurytarz wiodcy do kuchen i kredensw, tambywymienicie, nim co bie, mona co kaza poda z kuchni, i co z piwnicy.

    Oczy si rozmiay poczciwemu racy, ruszy si zaraz, ale nieatwo mu byo powsta.Obu rkami musia si zeprz na porczach, okcie podnie do gry i stkajc, ca swcik figur dwign nareszcie.

    Zbawco mj! zawoa ratuje mnie nieszczliwego!Brhl skin i wsunli si we drzwi poboczne do gabinetu o jednm oknie. Tu! o cudo!

    jakby si spoiewano Paulego, czaroiejska jaka sia, st ju wczenie przygotowaa.

    h l (w.) Kto wie?

    Brhl

  • Stao przed nim krzeso szerokie, wygodne, jakby do tuszy Paulego zrobione; na bia-ym, jak nig obrusie, zastawione porcelanowe, biae z sinm nakrycie, maleka wazka,maleki pmisek z pokryw i spory gsiorek zoccego si wina.

    Raca zobaczywszy to, rk zrobi ruch w powietrzu, i jakby si obawiajc, aby gokto nie uprzei, nie pytajc, co rychlj zaj miejsce, serwet pod brod zaoy, rksign do wazki i dopiero, przypomniawszy sobie Brhla, odwrci si.

    A wy?Pa gow potrzs. To dla was, kochany panie raco! Niech ci pac bogowie! zawoa w uniesieniu Pauli, niech ci Wenus da

    najpikniejsz z iewczt drezdeskich, niech ci Higea da odek, trawicy kamienie;niech ci Bachus da wiekuiste pragnienie i rodki zaspokajania go wgrzynem: niech ci

    Ale jeenie nie dao mu dokoczy, pogry si w nim cay. Brhl sta, jedn rko stolik oparty, w postawie wicznj, przypatrujc si racy z umichem. Pauli na-la sobie pierwsz wina szklank. Spoiewa si on lekkiego, powszedniego wgrzynka,jakim dwr raczono; lecz gdy do ust wzi i pocign, twarz mu si rozjania, rozpromie-nia, oczy zabysy, a wypiwszy i opadszy na porcze, w bogim uspokojeniu pogaisi po piersiach tylko. Anielski umich usta mu przelecia.

    Bozki napj! Cudotwrco mj, zkde go wzi? Ja go znam, to wino krlewskie,to tokaj; powchaj, posmakuj: ambrozya, nektar!

    Nieche raca zaszczyci go sw ask i gsiorkowi nie daje wysycha lub pj nausta profanw, ktrzy go nie smakujc, przez garda przelej.

    A byoby to istn profanacy! zawoa raca, nalewajc drugi kielich, rwna-jcy si dobrj szklanicy. Za zdrowie wasze, za powoenie wasze. Brhl bd ciwiczen do mierci: ocalie mi ycie. Jeszcze p goiny, a trupaby ztd wynieli naFrydrychstadt. Czuem, jak ycie uchoio ze mnie.

    Baro si ciesz rzek Brhl e mogem tak maym kosztem pamici troch,przysuy si panu racy, ale prosz pi!

    Pauli wychyli drugi kielich, jzykiem o podniebienie plasn, rk pocz w powietrzu,jakby lot ptaka naladowa i rzek:

    O! co za wino, co za wino! to jest tego roaju napj, e kady nastpny kieliszek,coraz lepij smakuje. Jest ono, jak dobry przyjaciel, ktrego im blij poznajemy, imw cilejszy z nim wchoimy zwizek, tm si wicj przywizujemy do niego.

    Ale Brhl, kochany Brhl, jeli nadejd depesze, jeli N. Pan zawoa, jeli bietrzeba koncypowa list do Berlina lub do Warszawy, albo do Wiednia

    Odwrci gow z pytaniem, ale trzeci kieliszek nalewa. Panie raco, taki jeden gsiorek dla pana? C to jest? To tylko h l r nie-

    winna, to l , to nic. Masz suszno, Brhl; nie takie si ju rzeczy o nasze gowy obay. Zamia

    si raca. Najgorsza rzecz miesza trunki. Kt moe wiei, w jakich one s z sobstosunkach? Trafi si nieprzejednany wrg, naprzykad austryackie wino z ancuzkim:zaczynaj i na udry w odku i gowie, a czowiek pokutuje. Ale gdy si pe jednouczciwe, rozumne, dojrzae wino, nie ma niebezpieczestwa: gospodaruje sobie w czo-wieku spokojnie i nic zego nie uczyni.

    To mwic raca jad miso przypieczone i oblane sosem zawiesistym, a coraz toka-jem popa i umiecha si. Brhl sta, patrza, a gdy kielich si wyprnia, wzi na sipodczaszostwo i dolewa pilno.

    Naostatek z talerzy byo jak zmieciono, chlb znik, zostao tylko p gsiorka wina.Pauli wzdycha patrzc i mrucza: A depesze? Lecz czy pan si moe lka? Masz suszno, gdybym si lka bybym tchrzem, a nie ma nic nikczemniejszego

    w wiecie nad to stworzenie. Nalewaj: za twe zdrowie! Dojiesz wysoko!W gowie mi si janij robi! Zdaje si e soce wyszo z za chmur, bo teraz mi

    dopiro weselszm si wszystko wydaje. Czuj si w werwie do stylizowania i utn coporzdnego. E! gdyby mi i co solonego krl pisa da e! e! to bym dopiro przyprawi!

    l (ac.) pobuanie, stymulowanie.

    Brhl

  • Brhl cigle nalwa.Raca patrza na gsiorek ktry u dou by szerszy i jeszcze na czas jaki starczy

    obiecywa. Nie mam si czego lka przemwi Pauli jakby dla uspokojenia samego siebie

    nie wiem, czy wy to pamitacie: raz pomn ie by upalny, N. Pan posa mniedo tj nieszczliwj bogini, ktra si zwaa Cosel; tam mnie utraktowano zdraieckimsektem szumicym. Smaczny by jak oto ten tokaj, ale peen zdrady. Wyszedszy w ulic,poczuem wirowanie dokoa. O! le, a trzeba byo i pisa depesze. Dwch dworzanpodao mi rce, zdao mi si e lec, e mam skrzyda; posaili mnie u stou, musielimi piro umoczone da w rk, papier pooy przedemn: krl powieia sw kilkai depesza uroia si, jak mi mwiono, cudowna! Ale nazajutrz i po i ie, zab, niewiem com pisa. Dosy e byo dobrze i krl miejc si, na pamitk tego aktu, da mipiercie z szafirem.

    Z gsiorka lao si a lao do kielicha, z kielicha przelewao do garda. Raca gaisi po piersiach i umiecha.

    Psia suba odezwa si cicho ale wino jakiegoby czowiek nie powchagieinij.

    Gsiorek przy opowiadaniach i westchnieniach doszed do koca. Ostatni kieliszekby nieco mtny, Brhl chcia go usun.

    Tyranie! krzykn raca co czynisz! Natura wyielia te czci nie dla tegoaby je wylano, lecz by ukry na dnie prawd winn: eliksir, sama tre i czci poywne.

    Gdy Pauli sign po kielich, Brhl z pod stou doby drugiego gsiorka. Na widokjego radca chcia wsta, lecz rado go przykua do krzesa.

    Co to jest? krzykn. Co ja wi? Nic, nic rzek pa pocichu jest to drugi tom iea, zawierajcy konklu-

    zy jego i kwintessency. Nieszczciem, mwi pa wesoo starajc si o ieokompletne dla pana racy, ktry lubisz literatur

    Pauli obie rce skrzyowa na piersiach i gow skoni. Ktby takij literatury nie lubi! westchn. Starajc si o ieo kompletne koczy chopak nie mogem dosta obu

    tomw jednego wydania. Ten tom drugi rzek, podnoszc zwolna flaszk omszon jest starszj pierwotnj edycyi: r .

    Ach! podsuwajc kielich, zawoa Pauli tego gotyku szacownego nalj mijedn stronnic: naduywa szanownj staroytnoci nie trzeba.

    Ale co po nim gdy zwietrzeje, i duch wiekw z niego uleci! Prawda! stokro prawda; ale depesze! depesze! zawoa Pauli, ruszajc ramio-

    nami. Depesze i nie przyjd, drogi popsute. A! gdyby si tam mosty poamay! westchn Pauli.Nalano kieliszek, Pauli pi. To wino tylko sam krl pe, gdy si czuje nie zdrw szepn Brhl. r l adne usta kobiety sodsze by nie mog. O! o! przerwa moieniec. Dla waci mwi raca to co innego, dla mnie one straciy ju sodycz

    wszelk; ale wino! wino, to nektar, ktry do zgonu nie moe postrada uroku swego.Gdyby nie te depesze! A c? depesze! czy jeszcze Prawda! kat je bierz!Raca dopa, ale tak jako szybko po sobie nastpujce libacye, widocznie go roz-

    marza poczynay. Ocia, w fotelu siad, umiecha si, oczy mruy. Teraz maleka drzmka i Ale butelk dokoczy potrzeba! nalega pa. Zapewne, to obowizek uczciwego czowieka, nie porywa si lub dokona iea;

    prawda? rzek raca co rzecz sumienia jest, winno sumiennie by dopenione. r (ac.) dotyczy ksiek: pierwsze wydanie, w szczeglnoci cennego tekstu; tu przenonie:

    cenny, wiekowy trunek. r l (ac.) uniwersalne panaceum; uniwersalny lek, skuteczny na wszystkie dolegliwoci.

    Brhl

  • Dolawszy kieliszek ostatni, Brhl wysun z za okna fajk i worek z tytuniem. Raco, a fajka? Aniele mj! zawoa Pauli otwierajc oczy i o tm pamitae. Ale nu mnie

    to ziele upoi gorzj jeszcze. Co mwisz? Otrzewi! przerwa pa podajc fajk. Jak si tu oprz pokusie! daj! daj! Co si ma sta niech si stanie.Moe pocztylion kark skrci i depesze nie nadejd. Nie ycz mu zego, lecz gdyby go

    nadwichn?Poczli si mia.Raca chciwie dym cign. Dyable mocne . Krlewskie rzek pa. Ale bo i krl mocniejszy odemnie, h?Widocznie tytuniem upojony, ju mrucza tylko stary; pocign jeszcze par razy:

    fajka mu z rk wysuna si na ziemi, gow na piersi spuci i pocz w lewo j pochy-liwszy, chrapa okrutnie. Przez potwarte usta dobywa si dwik iwny i niemiy.

    Brhl popatrza, umiechn si, cicho na palcach podszed ku drzwiom i wysunw korytarz; tu chwil postawszy, pobieg do przedpokoju krla.

    Mody, strojny, wielkiego tonu chopak, w paziowskim take ubraniu, z pask min-k, zatrzyma go wchocego.

    By to Antoni hr. Moszyski. Twarzyczka jego biaa, wosy czarne, rysy nie pikne,ale wyraziste, oczy byszczce ogniem wielkim, a nadewszystko postawa arystokratycz-na i wymuszone nieco maniery, onaczay go miy innemi paziami do osoby krlaprzywizanymi. Razem z Sukowskim by dugo przy krlewiczu, czasowo teraz dostasi do Augusta II, ktry, jak mwiono, lubi jego zrczno, ywo i bystre pojcie.Prorokowano mu nawczas wietn przyszo.

    Brhl? zapyta gie ty by?Pa si nieco zawaha z odpowiei. W marszakowskij sali. Na ciebie suba przypada. Wiem, alem si nie opni.Spojrza na zegar stojcy w kcie. Ju mylaem doda miejc si i z nogi na nog przechylajc Moszyski e

    mi ciebie zastpowa przyjie.Przez twarz Brhla przelecia jakby cie, ale natychmiast si wyjania. Panie hrabio rzek agodnie wam faworytom pana wolno chybi goin

    i da si zastpi; mnie wysugujcemu si i biednemu, byoby to niedarowanm.Skoni si baro nizko. Zastpowaem nieraz drugich, ale mnie nikt. Chcesz powieie e ci nikt zastpi nie jest w stanie: podchwyci Moszyski. O! panie hrabio, goi si tak ze mnie bidnego prostaczka artowa? ja si tego

    ucz, w czm panowie jestecie mistrzami!Skoni si znowu.Moszyski poda mu rk. Z wami rzek wojowa na swka niebezpiecznie, wolabym na szpady.Brhl skromn przywia postaw. W niczem sobie adnj nie przyznaj wyszoci doda cicho. No, szczliwj suby! zawoa Moszyski. ot wasza goina: do wienia.To mwic wyszed z przedpokoju.Brhl odetchn. Zwolna skierowa si ku oknu. Stan w nim i zdawa si obojtnie

    spoglda w podwrca wyoone kamiennemi posakami i wygldajce jak sale olbrzy-mie Tu pod nim krci si mnogi, zajty i czynny dwr paski. Wojskowi w pysznychzbrojach i mundurach, szambelanowie w sukniach szytych od zota, kamerdynerowiei suba, nie zliczona czelad paska zwaa si z popiechem; kilka lektyk stao u wscho-dw, a to postrojeni tragarze czekali na swych panw; dalj powozy galowe i konie

    (hiszp.) tyto.

    Brhl

  • wierzchowe, niemieckie i polskie zaprzgi, hajduki w ponsach, kozacy: wszystko to cichodosy sprawujc si mieszao w jedn pstr i malownicz cao.

    Szambelan wyszed od krla. Niema kresw? spyta Brhla. Dotd nie przyszy. Jak skoro je przynios, przychod wapan z niemi. Raca Pauli? Jest w sali marszakowskij. Dobrze, niech czeka.Brhl si z lekka skoni.Pusto zaczynao si robi w pokoju i goina blizka obiadu, rozpaa lui.Brhl, wygldajc oknem z jak niecierpliwoci, dojrza nareszcie wpadajcego w po-

    dwrce na zziajanym koniu pocztyliona z trbk na plecach, w butach ogromnych i torbskrzan na piersi.

    W tje chwili ruszy biegiem po wschodach i nim suba zdya odebra opieczto-wane pliki, ju on je pochwyci. Srebrny blat sta przygotowany w antykamerze, Brhlzoy na nim papiery i wszed do krla.

    August przechaa si po pokoju z Hoymem. Zobaczywszy pazia, blat i papiry,wycign rk, ywo rozerwa pieczcie. On i Hoym zbliyli si do stou i przegldaliprzywiezione listy.

    Brhl sta czekajc. A! zawoa August ywo niech Pauli przychoi!Brhl nie rusza si. Id po rac Pauli powtrzy krl niecierpliwie.Pa skoni si i wybieg, zajrza do gabinetu. Pauli spa jak kamie. Powrci co ywo

    do krla. Pauli! zawoa August wic go wchocego. N. Panie! wyjkn Brhl Raca Pauli raca Pauli Jest tu? Jest N. Panie. Czemu nie przychoi? Raca Pauli spuszczajc oczy doda pa jest nieco niedysponowany. Gdyby by konajcym to mi go tu przyprowad krzykn krl niech obo-

    wizek spenia, potm skona kiedy chce.Brhl wybieg, znowu wpad do gabinetu, popatrza na picego, umiechn si

    i wrci do krla. Augusta oczy paay rosncym gniewem, zaczyna bledn, co byonajgorszym znakiem; gdy si stawa biay, wwczas luie na widok jego dreli.

    Brhl niemy, wyprostowany u drzwi si zatrzyma. Pauli! zawoa krl tupic nog. Raca Pauli jest w tym stanie Pany? podchwyci August A, stary wieprz obrzydy! Gdyby si cho na

    tych kilka goin umia powstrzyma od picia.Zlejcie go wod! zaprowai go pod fontann, da mu octu; niech doktor da mu

    lekarstwo, niech mi go na goin ocuci, a potm niech bydl zdycha.Mwic krl nog tupa.Brhl wybieg posuszny raz jeszcze. Sprbowa bui rac, ale ten sta si nie-

    ruchom kod: aden lekarz oprcz czasu nie mg go do przytomnoci przyprowai.Wolnym krokiem wraca mylc do pokoju paskiego, zdawa si walczy ze sob, waha,obawia i way co w duszy. Stanwszy u drzwi nie potrci klamki, a westchnwszyjakby pobonie ku niebiosom.

    Krl w porodku gabinetu z papirami w rku czeka, usta mia zacinite i brwinamarszczone.

    Pauli! Niepodobiestwo go ocuci. Bodaj go parali naruszy!Depesze. Kto mi depesze syszysz.

    l dawniej: taca, paski pmisek.

    Brhl

  • N. Panie schylajc si wp z rkami zoonemi na piersiach, odezwa si Brhl N. Panie, wielkie jest zuchwalstwo moje, niemal zbrodnicze. Raczy mi je askawokrlewska przebaczy: wiem e porywam si bezrozumnie, ale mio moja i cze dla W.K. Moci. Jedno sowo N. Panie skazwka ja sprobuj uoy depesz.

    Ty mokosie?Brhl si zaczerwieni N. Panie, ukarzesz mnie.August popatrza na dugo. Chod rzek idc ku oknu oto list: przeczytaj go, daj odpowied odmwn;

    lecz niech za odmow czu bie, e nie jest stanowcz. Daj naiej odgadn a nieodso jj wyranie. Rozumiesz? Brhl skoni si i chcia z listem wybi.

    Srebrny st sta przed kanapk. Gie? dokd? zawoa krl tu wskaza rk: tu siadaj i pisz zaraz.Pa jeszcze raz uchyli gow i przysiad na brzeku jedwabn materi w kwiaty wybitj

    kanapki, ruchem rki odrzuci mankietki, pochyli si nad papierem i piro poczo biecpo nim z szybkoci, ktra krla zastanowia.

    August II jak na ciekawe widowisko spoglda z uwag na adnego chopca, ktryprzybra powan min kanclersk i tak redagowa depesz jakby bilet do kochanki.

    Myliby si ktoby si e speniajc tak wane i mogce na ca przyszo jegowpyn zadanie, pa zapomnia o swj postawie.

    Siad niby od niechcenia, jakby nie mylc, a jednak uoy zgrabne nki, nada r-kom wiczne zgicia, gow pochyli umiejtnie. Zimna rozwaga towarzyszya mu w tjsprawie napozr z gorczkowym dokonywanj popiechem. Krl go nie spuszcza z oka,zda si to czu. Nie zastanawiajc si dugo pisa jakby pod dyktowaniem gotowj myli,nie przekrli ni razu, nie stan na chwil. Piro zatrzymao si gdy depeszy dokoczy.Nawczas przebieg j jeszcze oczyma szybko i powsta wyprostowany.

    Z widoczn ciekawoci, gotw by pobaliwym, krl si nieco przysun. Czytaj! rzek.Brhl odkaszln, gos mu si trzs nieco i by cichy. Kt odgadnie czy ten dowd

    trwogi nie by take rachub? Krl omielajc go, doda agodnie: Zwolna, wyranie, gono.Pocz wic czyta depesz mody pa, a gos, zrazu drcy, sta si wkrtce metalicz-

    nie brzmicym i dononym. Na twarzy Augusta odmalowao si stopniowo zdumienie,rado, wesoo, poiw razem, i jakby niedowierzanie.

    Gdy Brhl dokoczy, nie mia podnie oczw. Jeszcze raz, od pocztku odezwa si krl.Tym razem Brhl gonij jeszcze, mielj czyta i dobitnij.Krlewska twarz rozjania si: uderzy w donie. Przewybornie! zawoa Pauliby nie potrafi lepij ani tak nawet. Pisz na

    czysto.Brhl z nizkim ukonem przedstawi swj arkusz, ktry by tak napisany, i odrazu

    mg by uytym.August go po ramieniu uderzy. Jeste od idnia moim sekretarzem do depeszy. Pauli, eby mi si nie mia

    pokazywa na oczy. Niech go kaci porwi, niech si zape i zdechnie.Zawoni krl: wszed subowy szambelan. Hrabio rzek, zwracajc si do niego niech Paulego zawioz do domu; oznaj-

    mi mu prosz, gdy si wytrzewi, moje najwysze nieukontentowanie. Nigdy mi si niepokazywa na oczy Sekretarzem do depeszy, od idnia Brhl. Uwolni go od subypaziowskij, niech tylko mundur zatrzyma. Zobaczymy.

    Szambelan z dala umiechn si stojcemu skromnie na uboczu chopcu. Wybawi mnie z cikiego kopotu mwi August. Znam Paulego, bie do

    jutra lea, jak koda, a depesz trzeba wyprawi zaraz.Poszed krl j podpisa. Kopi spisa doda. Z pamici j do sowa napisz rzek Brhl cicho. Ot to mi sekretarz! zawoa August. Prosz mu trzysta talarw kaza wyliczy.

    Brhl

  • Zbliajcemu si dla poikowania, krl poda rk do pocaowania: by to znak askiniemay.

    W chwil potm nagotowany ju kuryer, zabrawszy opiecztowany list, bieg, tr-bic przez most, galopem. Brhl pokornie wysun si do przedpokoju. Tu ju przezSzambelana Friesena, rozpowieiana historya depeszy i niespoianj aski, jaka spo-tkaa chopaka, po ktrym niktby si by nie spoiewa tak nawyczajnj zdolnoci,powszechn buia zazdro i ciekawo. Gdy Brhl si ukaza, wszystkich oczy biegyza nim. Nie byo zna na tak zaszczyconym ask krlewsk, najmniejszj dumy, okrynawet rado sw pokor tak, jakby si wstyi tego, co dokona.

    Moszyski podbieg ku niemu. Co sysz? zawoa Brhl N. Pana? Kiedy? co? jak? A! dajcie mi ochon ze ziwienia i przestrachu cicho odezwa si Brhl

    jak si to stao? nie wiem. Opatrzno czuwaa nademn, r ll .Mio dla krla sprawia cud ja nie wiem. Olniony jestem, nieprzytomny.

    Popatrzy na Moszyski. Jeli tak pjiesz dalj, wkrtce nas wszystkich wyprzeisz. Zawczasu asce si

    twj trzeba poleci. Hrabio, bde litociwym i nie szyd sobie z bidaka.To mwic Brhl, jakby znuony i opadajcy na siach, otar pot z czoa i siad, gow

    zanurzywszy w doniach, na najbliszm krzele. Ktoby rzek, patrzc na odezwa si Moszyski, e go najwiksze nie-

    szczcie spotkao.Brhl zatopiony w mylach, nie sysza ju tego. Po pokoju szeptali wszyscy, patrzc

    na i nowo wchocym opowiadali history szczliwego moieca. Wieczorem obie-ga po miecie, a gdy Brhl ukaza si skromnie miy paziami na operze, Sukowski,ktry towarzyszy krlewiczowi, przyszed go pozdrowi i powinszowa.

    Brhl zdawa si do najwyszego stopnia rozczulonym, nie umia znale wyrazw napoikowanie.

    Wiisz, Brhl szepn Sukowski, pogldajc na z gry ja ci wryemzawsze, e si na tobie poznaj; nie omyliem si: orle oko naszego pana, umiao ciwyrni.

    Zaczto bi brawa tenorowi, ktry piewa Solimana; Sukowski klasn, ale zwracajcsi do przyjaciela rzek: Ja tobie b brawo

    Z pokor wielk pa si ukoni zarumieniony.Po teatrze pozwolono mu znikn; miano mu to nawet za zasug, e si nie szed

    popisywa i chwali szczciem swojm. Towarzysze, ktrzy go w zamku w mieszkaniujego szukali i tam go nie znaleli; pokj by zamknity, sucy zapewnia ich, e oddawnawyszed na miasto.

    W istocie po operze, osonity paszczem, przekrad si Brhl na zamkow ulic,a z nij na wiodc ku paacowi na Taschenbergu, gie niegdy janiaa Cosel, a terazpanowaa modemu swojemu dworowi crka Cezarw Jozefina.

    Ktoby go tu by spotka po pod murami przesuwajcego si ostronie, posibypewnie, i iie u ng jakiego urowanego bstwa zoy laury zdobyte. Byo do tegowszelkie podobiestwo. Mia lat dwaiecia kilka, twarz cherubinka, a kobiety popsuteprzez Augusta II, tak byy zalotne. Widocznm byo, i pilno si stara, aby go nie po-strzeono i nie poznano. Paszczem mia zasonit twarz, a ile razy usysza kroki, tulisi do murw i przyspiesza pochd. Ju by prawie przed paacem krlewiczowskim, gdydo przytykajcj do kamienicy wszed szybko. Spojrza tylko wprzdy na okna pierw-szego pitra, w ktrych si przez gste zasony wiecio. Pocichu wbieg po znajomychzna wschodach i stanwszy u drzwi zapuka do nich trzy razy.

    Nie byo na to odpowiei. Wyczekawszy jeszcze chwil, pukn leciuchno w ten samsposb.

    Wewntrz day si sysz kroki powolne, drzwi uchylono, pokazaa si w nich gowastarego czowieka z nizko postrzyonym wosem. Brhl wsun si prdko.

    r ll (anc.) biedny modszy syn.

    Brhl

  • Pokj, do ktrego wszed, owiecony jedn w rkach sugi stojcego u drzwi wiec,zastawiony by szafami, ponury i smutny. Stary na zapytanie niezrozumiae, c szepn,rk wskazujc. Brhl zrzuci paszcz i na palcach idc, zbliy si ku drzwiom, do ktrychz lekka zapuka.

    Gos dosy ywy odpowieia mu prdko rPokj, do ktrego wsun si cicho mody pa, owiecony by dwiema pod umbrelk

    na stoliku, palcemi si wiecami. Obszerny by i iwnie jako przystrojony.Szafka z ksikami nap otwarta, kilka stolikw zarzuconych papirami; miy

    oknami duy krucyfiks z figur Zbawiciela: na kanapce, wrd sukni, w nieaie rzuconagitara.

    U stou oparty jedn rk, jakby tylko co wsta na powitanie gocia, czeka na nie-mody czowiek, nieco przygarbiony, z twarz t, przecignit, dug, z brod wy-stajc, z oczyma czarnemi. Pozna w nim byo atwo Wocha po typie i kroju rysw.W ustach wzkich, bladych kryo si co nieodgadnionego, ale twarz w ogle artobliwraczj wygldaa, ni zagadkow. Byo w nij co razem dobrodusznego i ironicznego.Duy nos orli spada mu, kryjc niemal wierzchni warg.

    Na krtko obcitych wosach mia czarn, jedwabn czapeczk; na sobie sukni ciem-n i dug, ktra duchownego zdawaa si oznacza: na nogach czarne poczochy i trze-wiki z wielkiemi klamrami.

    Zobaczywszy Brhla, otworzy rce. A! to ty! moje iecko. Jake si ciesz: niech ci Bg bogosawi!Z wielk pokor przysun si moieniec do niego i schyliwszy si w rk go poca-

    owa.Gospodarz siad prdko, usuwajc ksiki i suknie nagromaone na kanapce, a bliz-

    kie krzeso wskaza Brhlowi, ktry, trzymajc w rku kapelusz, raczj si przysiad, niusiad.

    szepn siecy na kanapie mylisz e mi nowin przyno-sisz? Wiem ja ju! wszystko wiem i ciesz si. Wiisz, Opatrzno nagraa, Bg swoimwiernym pomaga.

    Westchn. Jemu t ja skadam tylko iki odezwa si Brhl cicho. I pozosta wiernym wierze, ku ktrj serce si twe ask owiecone skonio, a zo-

    baczysz.Podnis rk w gr. Pjiesz wysoko! wysoko! Niewiialne rce dwiga ci

    bd; ja ci to mwi: ja. Jam ubouchny i maleki, alem wielkiego Pana suga.Oczyma byszczcemi zmierzy siecego skromnie pazia i umiechn si, i jakby ju

    pobonego dopeniwszy obowizku, doda wesoo: Bye na operze? Jak piewaa Celesta? Patrza na ni krl? by krlewicz?Posypay si gradem pytania.Padre Guarini, tak si zwa ten ktrego Brhl odwiea, spowiednik krlewicza,

    powiernik krlowj, duchowny ojciec modego dworu, zdawa si co najmnij tyle zaj-mowa oper, ile nawracaniem grzesznika, ktrego mia przed sob.

    Pyta o tenora, o kapel, o goci, a wreszcie, czy za kulisy pa nie choi. Ja? z pewnm ziwieniem zawoa Brhl. Nic zego! nic zego nie myl; dla muzyki, dla sztuki, dla tego eby zobaczy jak te

    anioy wydaj si, gdy prostemi ludmi by musz. Celesta piewa jak anio, ale brzydkajak szatan. Nazwali j chyba dla gosu! Nima obawy aby si w nij krl zakocha.

    I mia si pocz Padre Guarini. A kt nad krlem krluje? zapyta. I nie czekajc odpowiei, sam rzek: pono

    jak w Polsce elekcya dopiro ma nastpi.mia si znowu stary. Powiee mi cho co nowego, oprcz tego e sekretarzem zosta. Chyba e adne szczcie serca mojego i uczu nie zmieni.

    (w.) tutaj. r (w.) dos. ojciec; tu: okrelenie ksia.

    Brhl

  • Tak, tak, to ci ra bd dobrym, cho potajemnym katolikiem. Po naszymteraniejszym krlu nie moemy ani wymaga, ani si spoiewa wielkij gorliwoci.Dobrze i takim cho jest jakim si sta, ale mody bie inny; wita nasza pani Jzefanie da mu zn z drogi prawj. Pobony jest, maonek wierny, katolik gorliwy. Za jegopanowania i nasze si pocz powinno. Nie rozpaczamy, zjedliby nas protestanci gdybymogli, ale twari jestemy i paszcza ich za maa hl

    Powtrzywszy kilka razy lontano! lontano! westchn. Na pamitk tego dnia doda chc ci da z bogosawiestwem co, co ci

    szczcie przyniesie. Czekaj.Padre Guarini wysun szuflad i rk w ni zanurzywszy doby may raniec czarny

    z medalem i krzyykiem. Ojciec wity sam wasn rk go pobogosawi, odpust do niego przywizany

    wielki, ale go coie odprawia potrzeba.Brhl niewyranie co powieiawszy na poikowanie, w rk pocaowa i wsta.Guarini pochyli mu si do ucha i co szepta zacz, na co pa tylko potwieraj-

    co schyliwszy gow kilka razy, znowu rk chud ucaowa i wysun si pocichu. Wedrzwiach czeka na stary ze wiec. Temu wsunwszy talara, osoniony znowu pasz-czem spuci si ze schodw. Doszedszy do drzwi wyjrza ostronie w ulic, a nie wicw nij nikogo, wybieg prdko. O kilka krokw dopiro zatrzyma si zdajc namyla.Podbieg i stan i zawrci si i znowu szed i wrci raz jeszcze, jakby niewiec co po-cznie. Raniec, ktry mia obwinity okoo rki schowa spiesznie do bocznj kieszeni,a sam podnisszy gow, szuka znanego domu okoo kocioa w. Zofii.

    Obejrza si raz za siebieDrzwi kamienicy, do ktrj dy stay otworem. Na porczy wschodw maleka

    lampka przytwierona na supku, zaledwie mrok pod sklepieniami nieco rozjaniaa.W obszernj sieni o gotyckich ukach cicho byo i pusto. Na nizkie pirwsze pitrowszedszy Brhl zawoni.

    Suca wysza mu otworzy. Jest ksi pastor w domu? zapyta. Jest i ma goci, z ktremi si rozmow zabawia. Gocie? wahajc si podchwyci Brhl, jakby go to od wncia zniechcio.

    Kt taki? Moie z Lipska akoma sowa Boego i wiata.Brhl jeszcze sta w progu, gdy powana posta rednich lat czowieka ukazaa si ze

    drzwi poblizkich. Nie chc by natrtnym rzek pa kaniajc si. Nigdy nim pan nie bye i nie jeste odpar suchym gosem, zimnym i wyra-

    nym gospodarz. Na to ja teraz naraony nie jestem, by mi si do drzwi luie cisnli.Chod pan, prosz. Wchoi si w protestanckim kraju do duchownego pokryjomu, ja-ko pierwsi chrzecianie do katakumb wchoili. Chwaa tym co maj odwag prg naszprzestpi.

    To mwic wprowai Brhla do obszernj izby skromnie przybranj, ale z kwiatamina oknach. Szpinecik otwarty sta przy cianie. Nie byo tu nikogo oprcz dwch mo-iey, z ktrych suszniejszy wzrostem zda si Brhlowi znajomym. Przypomni sobietylko nie mg gie i kiedy go wiia. Piknj postawy moian patrza t z uwag nagocia, a po chwili przystpi do.

    Jeli si nie myl rzek drugi to raz spotykamy si w yciu. Winienem panuem na drog wyprowaony nie popad w rce krlewskich pachokw jak wczga.

    Hrabia Zinzendorf Brat w Chrystusie odpar moieniec a chociabycie byli katolikiem,

    aryaninem, wiklefist czy kimkolwiekbd, bylecie w Zbawiciela wierzyli i ufali Mu,pozdrowi was zawsze tym wyrazem: brat w Chrystusie.

    Gospodarz, ktry mia twarz surow i brwi cignite iwnie a zrose, co mu wyraznadawao ostry, jkn:

    Brhl

  • Dajcie pokj marzeniom, hrabio, plewy od ziarna odleci powinny, cho na jednjwyrosy odye

    Brhl milcza. C na dworze sycha? spyta gospodarz myl e nic innego jak z rana

    litani a wieczorem oper; ale zmilcz. Sidcie mj gociu.Posiadali wszyscy, Brhlowi widocznie przytomno obcych zamykaa usta. Zinzen-

    dorf dugo i z zajciem mu si przypatrywa, niby w duszy jego czyta pragnco, lecz teokna, ktremi zajrz mg do wntrza, oczy pikne Brhla zamykay si przed nim:zdawa si unika spojrze i lka si ich przenikliwoci.

    Prawda to e koci katolicki budowa myl? zapyta gospodarz. Nie syszaem o tm, tylko jak o projekcie dalekim odpowieia Brhl

    a wtpi baro aeby krl pan nasz, ktry tyle pozaczyna gmachw, mg nam o nowympomyl.

    Zgrozaby bya! wyjkn pastor. Dlaczego? czcigodny panie przerwa mu Zinzendorf. Zarzucamy im nietole-

    rancy, a mielibymy si ni sami posugiwa. Niech si mnoy we wszelkich jzykachi na wszelki sposb chwaa Zbawiciela, czyli j katolicy piewa bd, czy my.

    Brhl ywo skoni gow potakujc, ale w chwili gdy to czyni, spotka surowe wej-rzenie pastora i ruch ten jakby nagle powcigniony, dwuznaczny si zmieni umiechem:rumieniec wystpi mu na twarz.

    Hrabio odezwa si pastor obracajc si ku niemu to s myli moieczebaro pikne w ustach waszych, ale w yciu nie moliwe. Na dwu ramionach paszczanosi nie mona, ani dwm Bogom suy, ani dwu wiar kocha, boby si adnej niemiao, jak jak to si i wielu i najwyj pooonym zdarza.

    Westchn pastor, zrozumieli wszyscy do kogo pi. Brhl uda e niesyszy, aowanawet moe i wszed w towarzystwo tak draliwemi zajmujce si zagadnieniami. Prze-ciwnie Zinzendorf zdawa si uszczliwiony i z poszanowaniem chwyci rk pastora.

    Czcigodny panie zawoa a jakebymy nawracali i prawd krzewi mogli,gdybymy si nie zbliyli i nie zbratali z innowiercami? Chrystus nie stroni od Faryze-uszw i niewiernych, a agodnoci i mioci ich nawraca.

    Mody jeste i marzysz westchn pastor hrabio, a gdy ci przyjie walczyi z poezyi twych przej do czynu

    A! za tm goni, tego pragn odezwa si mody entuzyasta, podnoszc rce dogry gdybym siebie tylko miowa poszedbym Zbawiciela szuka na pustyni i w roz-mylaniu; ale kocham braci, kocham wszystkich i zbkanych nawet, dla tego rzucam sipord tych fal, choby mnie porz miay.

    Pastor, Brhl i mody towarzysz suchali kady z innm usposobieniem mwice-go. Pierwszy sta chmurny i rozdraniony, drugi zaasowany cho si umiecha, trzeciz uwielbieniem chwyta sowa.

    Myl e ta gorco wasza, miy panie odezwa si nieco artobliwie pastor ostygnie na dworze.

    Na dworze? zapyta Brhl cicho na dworze hrabio, biemy mieli szczcieposiada go!

    A! nie, nie, nigdy w wiecie odstpujc krok zawoa Zinzendorf! ja nadworze? adna sia w wiecie nie potrafi mnie tam zapi. Mj dwr to ubogie naduchu i na ciele iatki Boe, moja przyszo to zastosowanie nauki Chrystusa do ycia,i wlanie mioci Zbawiciela w spoeczno nasz strupiesza.

    Chrystus raz umarych wskrzesza, dwa razy umierajcych nikt nie potrafi do yciaprzywrci, a takiemi s ci, co na chrzcie ycie otrzymali i dobrowolnie je zabili w sobie.Ja pjd do tych w ktrych yje duch, aby go rozdmucha i rozpomieni; na dworzebybym wymianym: tam speni do czego powoanym si czuj.

    Roina jednak wasza, panie hrabio doda pastor. Ojciec mj w niebiesiech prdko dokoczy Zinzendorf temum winien

    posuszestwo.Brhl po krtkij chwili przekona si, e tu nie mia co czyni duj. Zinzendorf

    ze sw mow iwn napenia go strachem; odwid na stron pastora ku oknu i szyb-ko rozmow z nim cich poprowaiwszy, poegna go uprzejmie, spieszc z powro-

    Brhl

  • tem. Modemu apostoowi skoni si tylko z daleka, z prawiwie dworsk grzecznoci,i znikn. Czy u ojca Jezuity czy u pastora by szczerszym przyjacielem i gociem, o tmwyrokowa nie umiemy i to pewna e obu odwiea gorliwie i o ask ich si stara,nadskakujc wicj Guariniemu ni Knflowi, cho publicznie ani ojciec Jezuita jego, anion Wocha nie zda si zna wcale.

    W ulicy namyli si Brhl znowu. Tu by paac krlewicza. Przed bram jego dwchgwaristw stra trzymao. Po chwili mody pa wsun si w podwrze i na prawo po-bieg do oficyny. Otwarte jeszcze drzwi i owiecone okna dozwalay sprbowa szczciana modym dworze. Tu mieszkaa wielka ochmistrzyni dworu krlewiczowj, hrabinaKolowrath-Krakowska, osoba wielce powana, lat rednich, ulubiona krlewiczowj J-zefie, a askawm spogldajca okiem na modego pazia, ktry jj wszystkie plotki z zam-ku przynosi, za co wszelkiego roaju akociami by karmiony.

    Mia on tu dozwolone wncie o wszelkij dnia goinie, a korzysta z niego rozum-nie, tak aby luie ani go wiieli zbytnio, ani nadto si mogli stosunkw domyla.

    W przedpokoju w wielkij liberyi dworu, sta w peruce kamerdyner W. ochmistrzyni,ktry kaniajc si i nie mwic nic drzwi mu otworzy: Brhl wszed na palcach. Salon byprawie ciemny, kilka wiec woskowych z dugiemi knotami paliy si same sobie na stolikui w mdm wietle ich wiszce na cianach, poczerniae obrazy, iwaczn mieszaninwiate i cieni jak widma jakie majaczay. Cicho byo i w dalszych pokojach.

    W prawo tylko przez potwarte podwoje struga ywszego wiata przelewaa si dosali i ztamtd da si sysz jakby szmer ycia, gdy na posace skrzypienie trzewikwBrhla sysz si dao, z za drzwi pokazaa si nizko gwka iecica.

    Brhl zblia si ostronie. A! to wy, panie Henryku ozwa si gosik iecicy i wiey a to wy: czekaj

    pan.Znika gwka, ale wkrtce potm podwoje otwary si szeroko i wesza iewczyn-

    ka omioletnia. Mona j byo tak nazwa, albo raczj omioletni hrabin, czy lalk?W atasowj sukience z koronkami, w jedwabnych r poczoszkach, w trzewiczkachna korkach wysokich, z gwk uyzowan i wypudrowan wystpia zachwycajca pa-nienka, ju nie iecko, niestety, ju dama, i umieszkiem witajc Brhla dygna mu takjak na dworze byo we zwyczaju i jak j r ll , sam p. Favier, wyuczy; takjak dygaa rozpoczynajc menueta przed krlem Augustem. A mink miaa tak miesz-nie powan, tak niewysowienie surow, jak owe figurynki porcelanowe aniokw weakach, ktre w Meisen wyrabiano.

    Dygna Brhlowi, Brhl odda jj ukon jakby staruszce. Wielkiemi oczyma czar-nmi spojrzaa na iecina jakby szukajc nalenj czci i hodu za swj cudowny ukonik;ale w tj chwili powaga jj nie wystarczya i parskna miechem. Komedya bya sko-czona.

    A, to wy! panie Henryku? A jj excellencya? Mamina excellencya na pacierzach u krlewiczowj. Padre Guarini czyta litani,

    i rozmylanie a ja, ja si nu! tylko piesek Filidorek, pani Braun zostaa i ja sierotka.Suchaj Brhl, ty mgby si pj ze mn we dwr zabawi: ja bd graa krlow,

    a ty wielkiego ochmistrza, a Filidorek kogo? Panno Franciszko, bawibym si z wami w cobycie kazali, ale ja do krla musz,

    nie bawi si, ale suy. To nie grzeczny dla dam odpowieiaa hrabianka z mink starj jjmoci,

    ktra j niezrwnanie uczynia mieszn ja wapana kocha nie bd, i jeli si kiedywe mnie zakochasz

    A! pewnie! i to baro prdko zawoa Brhl miejc si. Zobaczysz wwczas jakie bd robia miny i jaka bd okrutna dodaa Frania.To mwic zwrcia si do niego prawie plecami, chwycia z krzesa lecy na nim

    wachlarzyk. Gwk pochylia w ty, usta podniosa do gry i spojrzaa na Brhla z nie-wysowion pogard. W oczach omioletnij iewczynki odba si ju niestety caydwr, cay wiat, cae zepsucie i lekkomylno wieku!

    r ll (anc.) baletmistrz.

    Brhl

  • Brhl sta zachwycony, a scena ta byaby moe trwaa dugo, gdyby szelest atasowjsukni nie da si sysz i miech.

    Francesca! Brhl, crk mi baamuciszOsoba ktra to wymwia, bya susznego wzrostu, majestatycznj postawy, pik-

    na jeszcze baro, a nadewszystko arystokratycznie i pasko wygldajca. Bya to matkaFrani, hrabina Kolowrath Krakowska W. ochmistrzyni dworu krlewiczowj. Zoba-czywszy matk niezmieszana Frania odnowia ceremonialne dygnicie wedug p. Favieri dopiero przybiega do jj rki. Brhl nap zgity naprzd, odprostowawszy si, patrzaz zachwytem w czarne oczy hrabinj.

    Pierwsza, moe nawet druga jj modo ju bya odbiega, ale obie zostawiy po so-bie rysy nie tknite, jakby wyrzebione z biaego alabastru, ktre poyczany ywy krasirumieniec. Biao t pci podnosi kruczy wos, tego dnia bez pudru, ale ze staraniemzwizany. Posta zdawaa si mimo penych form ksztatu, zarazem i siln. Zmruoneminieco oczyma popatrzaa na pazia.

    Franiu! rzeka id do pani Braun, ja mam co do mwienia z panem Hen-rykiem.

    Figlarnie spojrzao iewcz na matk, pokiwao gwk i zniko. W. ochmistrzy-ni poruszajc ywo wachlarzem zacza choi po sali i pochyliwszy si ku Brhlowirozmawia z nim poufale.

    Brhl z rkami w ty zaoonemi szed za ni raczj ni obok nij, okazujc wielkieuszanowanie, chocia par razy przybliy si a nadto moe blizko. Tj rozmowy tajemnj,nawet obrazy wiszce na cianach sysz nie mogy. W p goiny po nij pa sieiaw przedpokoju krla na krzele i drzema si zdawa.

    iesi lat upyno od tego prologu ycia Brhla, od tych scen pierwszych dugiegodramatu. Brhl by zawsze jeszcze tym wietnym, miym, grzecznym, czarujcym mo-iecem, ktrego urokowi nawet nieprzyjaciele jego oprz si nie mogli; ale Brhl judaleko zaszed od pazia, sekretarza do depeszy J. K. Moci.

    Na wspaniaym zawsze dworze tego Ludwika XIV Pnocy, ktrego pochlebcy czstorwnali z krlem Socem, tamtemu Apollina cze, temu Herkulesow oddajc; zmie-niay si postaci, luie, ulubiecy, faworyty. W kilka lat po owm pogrzebaniu racyPauli, ktrego miejsce tak szczliwie zaj si udao Brhlowi, ulubieniec krla Augustazosta jego kamerjunkrem.

    Po mierci starego Flemminga, oieiczy tajn kancellary J. K. Moci. Pokornyi niezrwnanie grzeczny, a ustpujcy wszystkim Brhl jakim cudownym sposobem,szeptano sobie na dworze, potrafi obali dwch ministrw nieprzyjaznych sobie: Fleuregoi Manteufla, ale gdy mu to przyznawano, rumieni si, zaklina i wypiera.

    Wkrtce potm dostao mu si szambelastwo i klucz do aka, bo klucz serca, po-kojw i szkatuki J. K. Moci, mia ju dawnij; naostatku rycho jako wielkie podko-morstwo go spotkao i stworzony dla niego urzd i dostojestwo nowe, r rl r r . Do garderoby tj naleay galerye, zbiory sztuki i rne wyiay domowegozarzdu Augusta II, ktry bez tego niezrwnanego Brhla obej si nie mg. Nie mogosi beze t obej wiele innych osb a on, jakby t wszystkich potrzebowa, jakby siobawia kadego, kania si, umiecha, czci i wielbi zawsze, nawet odwiernym u bramyzamkowj.

    Krl August Mocny od owych czasw gdy tak ielnie dokazywa z kielichem, ko-niem i szabl, znacznie si postarza. Herkulesow, wspania zawsze mia posta, leczju nie jego si: nie bawi si amaniem podkw, ani cinaniem bw koni. Strojny,umiechnity, choi o lasce, a gdy dworujc przy damach duj nieco sta musia,szuka oczyma taburetu i przypominao mu si w noe to miejsce, od ktrego ocalajcycie Panu, Weiss lejb-chirurg krla, odci palec Herkulesowi, stawic w zakad gowza palec. Gowa ocalaa, palca nie byo, a sta dugo na tj noe krl nie mg. Zotychto czasw byo wspomnienie, owego turnieju, gdy zdoby serce ksinej Lubomirskij.Mioci krlewskie wszystkie jedna po drugij, zotemi skrzydekami rozleciay si po

    Brhl

  • wiecie. Nawet ostatnia Orzelska, teraz ksina Holstein-Beck, bya ju powan mat-k roiny i wanie w tym roku () w karnawale daa ycie przyszj gowie roinyksicj.

    Krlby si nui miertelnie, gdyby z Woch sprowaona, dla odpiewania gwnjroli w operze l l r ll , przepikna Faustina Bordoni ze sowiczymgosem, nie rozpraszaa czarnych jego myli. Wydano woszk za synnego mistrza Hasse,ale eby si mg w sztuce ksztaci, a onie dystrakcyi nie uczyni, wyprawiono go doWoch a do dalszych rozkazw. Hasse tworzy z tsknoty arcyiea.

    W tym roku take karnawa obiecywa si by wietnym. Brako cokolwiek pieni-y, czego krl Jego Mo cierpi nie mg; ten Brhl ktry wszystko tak ielnie spra-wia umia, uznanym zosta jako jedyny czowiek, mogcy N. Panu spokojno zapewni.W karnawale wic i to w tusty ponieiaek, krl zaszczyconemu ju mnstwem urz-dw dworskich, skromnemu Brhlowi, odda uroczycie dyrektorstwo gwne akcyzyi podatkw.

    Naprno skromny a obarczony cikiemi nader obowizkami moieniec, wypraszasi od zaszczytu tego, uznawa go niegodnym; krl August II nieznosi przeciwiestwa,nie lubi wymwek i zmusi go do stania na stray u kassy. Brhl odtd mia pilnowaaby Paktol pyn zotem bez przerwy, choby pot i zy razem z nim sczy si miay.

    Nie by to ju w pa cichy, lecz m, z ktrym najsilniejsi rachowa si musieli. Krlnie dawa na sowa powiei, marszczy si grono. W nim jednym znajdowa to, czegodawnij w iesiciu szuka musia. Brhl zna si na obrazach, lubi muzyk, rozumiajak si grosz wyciga ztamtd gie go nie ma, jak si moe by guchym gdy trzeba,lepym gdy z tm lepij, posusznym zawsze.

    Brhl mia ju nawczas z aski paskij kamieniczk niedaleko od zamku i zrobiz nij piecideko.

    Wanie przed wieczorem ostatniego wtorku ktry wietnie mia by obchoonyna zamku, nowy dyrektor akcyzy, bo wczoraj dopiro mianowany we wasnym domu(paacem tego jeszcze nazwa nie byo mona) spoczywa w krzele zadumany i zdawa sina kogo oczekiwa.

    Pokj w ktrym przysiad na chwil, mg by gabinetem najwybredniejszj z kobi-t popsutych zbytkiem dworu. W kwiecistych ramkach zoconych wieciy zwierciada,ciany bladoliliowa okrywaa materya jedwabna, na kominie, gerydonach, stolikach,porcelany byo peno i bronzw, posak okrywa mikki kobierzec. Brhl z nogamiwycignionemi, sparty wygodnie na mikkij porczy krzesa, z rkami zoonemi, kt-re z bogatych mankietw piknemi ksztaty si dobyway i wieciy kilk piercieniami,zdawa si zatopiony w mylach i rachubach. Niekiedy tylko gdy wewntrz domu drzwijakie skrzypny, podnosi si i nasuchiwa, a gdy nikt si nie zblia, wraca do swychduma i zamylenia. Wzrok czasm pad na zegar stojcy na kominie, bo tylu obarczonyobowizkami pan, musia oblicza si z czasem, tak jak si liczy z ludmi i pienimi.

    Od paziowskich lat, mimo pracy i wzrusze, twarz moda nie stracia na wieoci,ani oczy ywego poysku; czu w nim byo zachowanego dla przyszoci czowieka, ktrymia wicj naiei ni wspomnie.

    W gbi domu jedne po drugich pocichu zaczy si drzwi odmyka, Brhl nastawiucha, kroki si ku drzwiom zbliay. Chd dawa pozna czowieka, by ostrony, mikki,subisty, kogo takiego co zwyk by przychoi, ale do ktrego jeszcze nie przychoilidruy.

    To on szepn Brhl i podnis si w krzele to onPuknicie do drzwi byo tak lekkie i poszanowania pene, jakby bawenianemi palcami

    dotkn kt tylko aksamitnj opony. Brhl cicho odezwa si: r , i drzwi uniosy sina zawiasach, tak e skrzypn nie mogy, a zamkny si nie wydajc gosu. U drzwi staczowiek z roaju tych, co si po dworach tylko znajduj, bo tylko do dworw si ro,i cho kolebka ich staa w stajni, trumna pewnie w paacu si znajie. Posta mia suszni zrczn a siln, gitk i wyrobion do wszelkiego ruchu jak ieci kuglarza; lecz niczem

    r i rozproszenie uwagi; daw. rozrywka, przyjemno. l rzeka w Lidii (i Turcja), z ktrej koryta w staroytnoci wydobywano surowiec sucy do

    wybania monet. r (anc. r ) may stolik, zazwyczaj okrgy, przeznaczony do odkadania drobiazgw.

    Brhl

  • ona bya przy twarzy. Na pierwszy rzut oka na tj masce hieroglifami startymi zapisanj,nie wida byo nic. Nieznaczce rysy, zimne oblicze, pospolita cao, co ani piknego, anibrzydkiego, a jednak niezwyczajnego. W zmarszczkach ktre niky gdy milcza, chowaysi wszystkie spryny co twarz waday. Spokojny, wypogoony, z ustami tak citemi,e ich prawie wida nie byo; pokorny, sta u drzwi przybyy i czeka aby z niego sowodobyto.

    Strj nie zdraa stanu. Nie by wytworny ani bcy w oczy: suknia ciemna, guzikistalowe, kamizela skromnie szyta, reszta ubioru czarna; u trzewikw klamry szmelcowa-ne, prawie niewidoczne, u boku szpadka z rkojeci stalow, na gowie peruka ktrastaraa si by wicj urzdow i powan ni zalotn. Pod pach czarny kapelusik bezgalonw, na jednj rce rkawiczka ciemna, mankiety nawet karbowane z batystu, za-pomnia obszy koronk.

    Brhl zobaczywszy wchocego, wsta tak ywo, jakby go spryna rzucia i przeszedsi po pokoju.

    Hans odezwa si mamy p goiny czasu; wezwaem ci dla wanj roz-mowy. Otwrz prosz drzwi, czy w przedpokoju nie ma nikogo.

    Posuszny Hans, ktremu drugie imi byo Chrystyan a nazwisko Hennicke, drzwicicho przemkn, rzuci okiem i da znak rk e s sami.

    O tm wisz rzek Brhl e N. Pan wczoraj mnie mianowa raczy dyrek-torem akcyzy i vice-dyrektorem podatkw.

    Chciaem mu wanie powinszowa rzek Hennicke z ukonem. Nie masz czego odwracajc si nagle z min dobrze odegrywajc zaasowanie

    przerwa Brhl jest to nowy, wielki ciar na sabe moje ramiona. Ktre mu podoaj doda z nowym ukonem stojcy u drzwi. Hans zawoa Brhl w dwch sowach: chcesz mi by pomoc, rk praw,

    chcesz poprzysi mi wierno i posuszestwo bez granic, niezomne; chcesz na zamaniekarku bodaj i ze mn? mw

    Ale my we dwch karku nie moemy skrci z cichym i zimnym umiechemszepn Hennicke i potrzs gow.

    Potniejsi od nas je krcili. Tak, ale od nas dwu, excellencyo, zrczniejszych nie byo. Sia i potga, to jeszcze

    nic, kto ich uy nie umi. Ja wam rcz, potrafimy. Ale waysz si ieli moje losy i i lepo, z zawizanemi oczyma? Bylem rk nie mia zwizanych odpar Hennicke zgoda. Pamitaj tylko chodno rzek Brhl to nie poche sowa, to uroczysta ma

    by przysiga.Z jakim szyderskim wyrazem Hennicke podnis rk z dwoma palcami do gry

    i rzek: Przysigam ale na co? mistrzu i panie! W obliczu Boga odezwa si Brhl schylajc gow pobonie i skadajc rce

    na piersiach Hennicke, ty wisz em szczerze pobony i adnych artw Excellencyo, ja z nikogo i z niczego nie artuj nigdy. arty to droga rzecz, niejeden

    je yciem przypaci. Jeeli pjiesz ze mn doda Brhl ja z mj strony ci przyrzekam, e ci

    wynios i zbogac, dam ci wa, znaczenie, fortun Nadewszystko ostatnie rzek Hennicke bo to w sobie zamyka reszt for-

    tuna Zapomniae o losie tego, co z fortun poszed do Knigsteinu. A wiecie dlaczego? spyta stojcy u drzwi. Nieaska pana, nieaska Boga. E! i lekcewaenie pantofla doda Hennicke. Rozumny czowiek, na otarzu

    powinien postawi pantofel i do niego si modli: kobiety wszystko robi. Przecie same padaj: a Cosel? Cosel w Stolpen.

    l byszczcy, pokryty zotem. l tama pleciona z nitek metali lub nimi wzbogacana, uywana do zdobienia ubiorw.

    Brhl

  • A kto Cosel wywrci? spyta Hennicke przypatrzcie si jasny panie przezszkieko, a zobaczycie tam biae paluszki Denhoffowj i maleki pantofelek, pod ktrymwielki krl sieia.

    Brhl zmilcza i westchn. Wasza excellencya od wczoraj rozpoczynacie nowe ycie, winnicie sobie zapisa

    dla nieustannj pamici: kobieta Pamitam o tm chmurno odpar Brhl ale nieczas o tm mwi, Hen-

    nicke. Jeste wic zemn? Na mier i ycie odpar Hans. Jestem czowiek may, ale mam duo dowiad-

    czenia, i uwierzcie mi e moja mdro czerpana w przedpokojach nie gorsz jest od tj,ktr si na srebrnych blatach w salach podaje.

    Przed wami si tai nie potrzebuj, a dla was to nie tajemnica; Hennicke, ktregowiicie przed sob, wyszed z nnj skorupki, ktra gie roztuczona w Zeitz ley.Dugom drugim jako lokaj drzwi otwiera, nim si one przedemn rozwary. Na akcyziew Ltzen pierwsz moj szermierk odbyem.

    Dlatego w sprawie tj akcyzy i podatkw, Hennicke, ty mi potrzebny, nieoow-nie, koniecznie. Krl potrzebuje pieniy, a kraj jest wyczerpany: stkaj, jcz, skarsi.

    Ktoby ich tam sucha odpar zimno Hennicke oni nigdy nie bd kontenci,oni wiecznie piszcz musz; dusi ich trzeba jak cytryn eby sok wydali.

    Ale czm i jak E! e! znajiemy rodki Skary si bd. Komu? rozmia si Hennicke albo to my drg szlabanami nie moemy

    pozamyka, a tych, co za gono si odezw, nie mamy prawa dla spokoju pana, wsaido Knigsteinu, posa na Sonnenstein i zamurowa w Pleissenburgu?

    Tak, to prawda rzek Brhl zamylony ale to nie da pieniy. Owszem to nam je cignie: trzeba surowoci. Powoli puszczono cugle wszystkie-

    mu. Szlachta si zacza oywa, mieszczanie skowycz, a i chopi sobie w lamenty.Brhl sucha z wielk uwag. Pieniy potrzebujemy ogromnie wiele, oto i teraniejszy karnawa, mylisz e

    darmo przyjie? Tak jest, i wszystko co dwr puci spynie na lud, w ziemi nie wsiknie, maj

    wic czm paci. Pieniy doda spogldajc na Brhla potrzebujemy dla pana,a zdayby si i nam. I waszj excellencyi i jego pokornemu sue.

    Umiechn si zagadnity. To si rozumie, zacbymy pracowali w pocie czoa. I tyle przeklestw brali na dusze. No, gie iie o posuszestwo, tam Bg tych mizernych gosw nie sucha. Krl

    musi mi co mu trzeba. A my, co nam naley dorzuci Hennicke co Bogu, to Bogu, co panu to

    panu, a co poborcy to poborcy.Brhl stan przed nim zamylony i po krtkim milczeniu rzek cicho: Wic oko mij otwarte, ucho pilne, dono mi wszystko, pracuj za mnie i dla siebie

    razem, dono mi co trzeba; ja mam ju tyle na gowie, e bez ciebie nie wydoam. Spucie si na mnie odezwa si Hennicke rozumiem to dobrze e pracujc

    dla was, dla siebie t pracuj. Nie przyrzekam wam mioci platonicznj, bo to podobnotak nazywaj, gdy kto rkawiczki cauje, rki si wyrzekajc: co interesem jest, to trzebaczysto i jasno postawi. Bd o sobie pamita, o was pamita, i o krlu nie zapomina.

    Skoni si. Brhl po ramieniu go poklepa. Hennicke wyprowa ci wysoko. Byle nie zbyt, i nie na nowym rynku szepn Hans. A! o to bd spokojny. A teraz ty rozumny, jak dajesz mi rad? jak to si utrzyma

    na dworze? Wyj na wschody to jeszcze nic, ale z nich na eb nie zlecie to sztuka. Ja mam tylko jedn rad, excellencyo pocz byy lokaj wszystko si robi

    przez kobity, bez kobiet nic si nie ieje. O, o! odpar Brhl s inne drogi. Ale ja wiem e wasza excellencya, macie za sob Padre Guariniego i ojca.

    Brhl

  • Tst! Hennicke. Milcz, a jednak dodam: czas waszj excellencyi o tm pomyl, co kobieca potga

    znaczy: mi zapan strun nie zawai.Brhl westchn. Skorzystam z rady, zostaw to mnie.Milczeli chwil. Jake wasza excellencya jest z hr. Sukowskim po cichu szepn Hennicke

    nie trzeba zapomina e soce zachoi, e luie s miertelni, i e synowie po ojcachnastpuj a Sukowscy po Brhlach.

    O! umiechn si Brhl to mj przyjaciel. Wolabym eby jego ona bya wasz przyjacik wtrci Hans na tobym

    wicj mg rachowa. Sukowski ma serce szlachetne. Kt przeczy, ale najlepsze serce woli t pier w ktrj be, od kadj innj. A hr. Moszyski! wtrci Hennicke.Brhl drgn i zarumieni si, spojrza na mwicego bystro, jakby chcia doj czy to

    nazwisko wspomnia z myl podstpn.Hennicke mia twarz niewinn i spokojn. Hr. Moszyski nic nie znaczy sykn Brhl nie znaczy nic i znaczy nigdy

    nie bie. N. Pan odda mu wasn crk rzek Hennicke powoli.Brhl zamilk. Luie maj ze jzyki pocz odpoczwszy nieco Hennicke na pann Cosel

    mwiono e wolaaby bya kogo innego nad hr. Moszyskiego.Spojrza mu w oczy: Brhl sta dumnie milczcy. Tak wykrzykn z niecierpliwoci tak; wzi mi j, wyebra, wyintrygowa. I zrobi w. Exc. najwiksz ask w wiecie rozmia si Hennicke sta-

    ra mio nie rewieje, powiada nasze przysowie. Zamiast jednj spryny, dwie mimoecie.

    Spojrzeli sobie w oczy, ale zna byo na twarzy Brhla chmur, ktra po nij prze-cigna.

    Dosy o tm doda a wic Hennicke ty mj, rachuj na mnie. Co ieo szstej, tylnemi drzwiami mi biesz biuro tu u mnie: jutro dostaniesz pierwsznominacy.

    Hennicke si skoni I pierwsz pensy do podniesionj pracy stosown. Tak, jeli pomylisz o tm, aby j byo czm zapaci. To moja rzecz. Goina pna i bd zdrw.Hennicke pocaowa go w rami i pooy rk na sercu, a potm powoli, cicho i nie-

    znacznie si wysun.Brhl targa wonek.Wpad kamerdyner przestraszony. Na zamku gospodarstwo (Wirthscha) za p goiny si rozpoczyna: lektyka? Stoi na dole. Domino? maska? Wszystko gotowe to mwic kamerdyner otworzy drzwi i przez obszerny

    przedpokj przeprowai Brhla do garderoby.Ju nawczas pokj ktry j zawiera mg si liczy do osobliwoci stolicy. Doko-

    a otaczay go wielkie sza rzebione, ktre w tj chwili wszystkie stay otworem. Po-miy dwoma oknami na ktre spuszczone byy zasony, sta st okryty, na nogachbronzowych, na nim wielkie zwierciado w porcelanowych ramach z kwiatw i aniow.Dokoa tj szyby srebrzystj kwity zim i latem re, zwieszay si powoje, chyliy kon-walie omdlae, a z zielonych gniazdek wystrzyganych w tysice form listkw wygldaymiejce si niemiertelnm weselem gowy tych istot stworzonych przez luk sztuk,ktre nie wiei jak nazwa: anioami czy amorkami, ptaszkami czy kwiatkami? U g-ry w wizance sieiao ich dwoje, bidnych, nagich, jak ich Pan Bg stworzy i ciskalisi serdecznie, aby o swj ny zapomni. Cho mieli skrzydeka na ramionach, ale

    Brhl

  • si im ju lata nie chciao. Na tym stole u zwierciada sta cay przybr do stroju jakbydla kobity. W szatach wida byo w wielkim porzdku kady strj z caym garniturem,poczwszy od trzewikw i kapelusza, nawet zegarki i szpady. Moda i zwyczaj wymaga-y aby si wszystko zmienio i zchoio z sob, jakby si uroio z jednego tchnieniaczarnoksinika.

    Na isiejszy wieczr nie tyle strj, ile domino byo potrzebnm. W osobnj sza-fie leay maskaradowe przybory, wisiay paszcze, kapelusze, kapiszony i okrycia. Brhlstan i zamyli si nad wyborem. Wanym by krok ten stanowczy. Krl lubi aby sipozna nie dawano. Brhl moe poznanym rycho by nie chcia.

    Kamerdyner chocy za nim z dwma wiecami w rkach, czeka skinienia.Odwrci si szybko pan dyrektor. Gie jest ten strj weneckiego szlachcica, ktregom nie mia czasu uy w grud-

    niu?Sucy rzuci si do sza stojcj w kcie, zasonitj skrzydem otwartm drugij,

    ktra przy nij staa. Brhla oko wnet pado na aksamity czarne.Rozkaz by wydany, zaczo si szybko ubieranie. Suknie leay wybornie i nadaway

    posta szlachetn i zrczn piknemu panu. Wszystko byo czarne, a do pira przy ka-peluszu i szpady szmelcowanj u boku. Na piersi tylko spada ciki, przepyszny acuchzoty, na ktrym Brhl zawiesi medal z wizerunkiem Augusta Mocnego. Tak przybranyprzejrza si w zwierciadle i naoy p maseczki. Dla niepoznaki za, na broie ogolo-nj wieo przylepi zrcznie plasterkiem brdk hiszpask, ktra zdawaa si prawiw,i moga obaamuci znajomych.

    Zmieni na palcach piercienie, okrci si kilka razy i szybko schoi pocz.Port-Chaise, jak nawczas zwano lektyk staa w sieniach domu. Dwaj tragarze prze-

    brani byli wprzdy po wenecku z czerwonemi wenianemi czapkami na gowach i pasz-czykach aksamitnych, oliwkowych, na ramionach; oba t mieli maski na twarzach. Za-ledwie z przodu zamkna si lektyka, ktrj zasonki zielone pospuszczane byy, tragarzeunieli j w gr i pobiegli z ni ku zamkowi.

    W gwnych wrotach stay strojne strae gwardyj, nie wpuszczano nikogo oprczpaskich powozw i lektyki bogatych. Lud cisn si ciekawy tumnie, ale odwierninastawiali zbate halabardy i odpychali go od wncia.

    Jedne po drugich wjeday z pochodniami powozy, lektyka po lektyce; w iei-cach suby ju byo peno. Rzsistm wiatem gorza zamek cay, bo dwa dwory i dwagospodarstwa przyjmowa miay goci dnia tego: sam krl u jednego stou, u innychkrlewicz z on.

    Z sali krlewskij do krlewiczowskij wiody owiecone rzdy pokojw, w ktrychju przez okna wida byo krcce si masek cienie. Lektyka Brhla zatrzymaa si u gan-ku, otwaro wncie i wenecki szlachcic z powag syna Doy wybieg z tj kryjwki.W chwili, gdy mia wstpowa na wschody kamienne, dywanami okryte, niewieizkd zjawia si obok niego posta drugiego Wocha, ale wcale inna. By to mczyznazamaskowany, o gow od niego wyszy, barczysty, silny, po oniersku wyprostowa-ny, z piersi wydatn, ubrany jako zbir i niby zdjty ze starego obrazu Salvatora Rosy.W stroju tym licznie mu byo, jakby si do niego roi. Na gowie mia lekki szyszakelazny bez przybicy, na piersi p zbroiczki, po ktrj biegay yki zote w misternedesenie, krtki paszczyk na ramionach, szpad u boku, pugina u pasa. W rku trzy-ma rkawiczki wonne, a na biaych palcach byskao kilka piercieni. Ca jego twarzokrywaa maska iwna, marsowa, skrzywiona, sroga i straszna, z dugiemi wsami i ko-smykiem na broie. Brwi jj w dwa esy pogite zbiegay si w rodku i dwiema prostemimarszczkami przedua si zdaway po czole. Brhl spojrza tylko na t mask nie mii szed dalj ku grze, lecz zbir widocznie go chcia dogna i zaczepi.

    r woa syczcym gosem Brhl gow tylko mu odpowieia. Ten mu si pod sam bok cisn, nachyli do ucha

    i szepn co, a Brhl widocznie gniewny odskoczy. miech si doby z pod maski: zbirpalcem wytkn go i sta.

    r r r r r

    Brhl

  • I powoli za nim pocign. Sycha ju byo muzyk z sali krlewskij. Zbirowi niebyo wida pilno, szed powoluteku, rka w bok, nogami dugiemi ledwie dwigajcleniwie.

    Gdy ostatnie przestpowa wschody, Brhl ju mu z oczw w tumie zgin. W sa-lach i pokojach byo peno. Od blasku wiate, od krasy strojw bogatych, od lnicychdyamentami kobit oczy lepy. Wszystko to zwao si, kbio, mruczao, piszczao,miao si, podskakiwao i uchoio zaledwie ukazawszy chwil.

    We wspaniaych polskich strojach z szablami saonemi w drogie kamienie, przecha-ao si kilku atwych do poznania senatorw, na ktrych twarzach tylko dla zachowaniarozkazu krla, wzki pasek czarny niby maski przedstawia. Mnstwo Turkw, Maurw,Hiszpanw, kilku mnichw zakapturzonych, kilka nietoperzy eskich, kilka bstw my-tologicznych niewiecich z odsonionemi wikami a zasonionemi twarzami, mnstwoWenecyan podobnych do Brhla wyrniao si w tym tumie, w ktrym i na pulci-nellu i na arlekinie nie zbywao. Nawet wyrostki z koczanami na plecach i skrzydamiprzyprawnemi krciy si, niby groc bezsilnemi strzaami, ale si ich jeszcze nikt nieobawia.

    Krlowa Elbita, Marya Stuart, Henryk IV. kog tam nie byo? Krl o lasce zezot gak powoli przechaa si zaczepiajc kobity i usiujc je poznawa. Nie byo muto trudnm, zna je wszystkie dobrze, te przynajmnij, ktre poznania godne byy.

    Na innych maskaradach byby mg si spotka z nieznan piknoci miejsk, niemajc przystpu do dworu; tego dnia na zamek nie wpuszczano tylko powozy paskie,lektyki bogate i maski, ktrych powierzchowno rczya, e do plebejuszw si nie li-czyy.

    W salach pikne panie byy gospodyniami, przy stoach i bufetach urzone byygospodarstwa: chiskie, japoskie, tureckie i t. p. Kada z pa na ten wieczr musiaaby szynkark i gosposi dla dostojnych goci.

    Poza salami krlewskiemi, takie same stoy trzymay krlewiczwna Jzefa ze swymdworem.

    wietniaa przy jednym z nich hrabianka Franciszka Kolowrath: owa swawolna Frania,ktra omioletnia umiaa ju tak dobrze gra rol dojrzaj panny dworu Teraz bya towiea, zalotna, wesoa, dumnie z gry patrzca ieweczka, caa brylantami okryta, ktrjpasterski strj nie przeszkaa chwali si z macierzystemi klejnoty.

    Inne piknoci dworu kryy si pod mnij wicj przezroczystemi maskami. Zdraaje chd, rczka, plamka na biaj szyi albo nawet zbyt kunsztowne przebranie. Krlewi-czowa Jzefa mao w tj zabawie braa uiau, znajdowaa si tu tylko dla przypodobaniateciowi i mowi. Dumna jj postawa, twarz surowa i nie pikna, obejcie si zimne nieprzycigay lui. Wieieli wszyscy e nie lubia pochych zabaw, e wolaa ycie roin-ne, modlitwy i plotki. Surowa dla siebie i dla drugich, pogldaa bacznie na tych cosi okoo nij obracali. W atmosferze, ktra j otaczaa panowa chd i sztywno. Niemia tu sobie nikt swobodnego pozwoli arciku, bo go karci wzrok pani. Nawet wrdmaskarady ostatniego wtorku, Jzefa nie zapomniaa, e bya crk Cezara.

    Uprzejmy, grzeczny, milczcy sta tu t krlewicz Fryderyk, do pikny i postawyokazaj, ale posgowato chodny i ceremonialny. Bawio go to e si zabawiali druy,sam on nie bra uiau w niczm. Zaprasza tylko po pasku, a czasem do poufaegootoczenia krtkie sowo rzuci. Zna w nim byo, mimo modoci, pewn ociao ciaai ducha, ostatniego wicj jeszcze ni pierwszego.

    Strojny i pasko wygldajcy Sukowski, pirwszy faworyt nastpcy, sta poza nimgotowy cigle na rozkazy. Krlewicz odwraca si ku niemu czsto, porozumiewa z nimwzrokiem, pyta i otrzymawszy odpowied, z zadowoleniem gow potrzsa.

    Wic ich obu razem z sob, dawa si odgadn stosunek, ktry ich czy; pierwszysuga wicj by panem ni sam pan, ktry tylko reprezentowa sw godno, ale jj nieczu. Sukowski przeciwnie, przybiera tony wielkie i z arystokratyczn pych, na wirujcedokoa figury poglda.

    Wikiem t twarzy przechoi krla, ktry mimo modoci, mimo zdrowia i czer-stwoci do pospolitego niemca by podobny.

    Brhl

  • Przy stoach Augusta Mocnego, dokoa jego osoby gromaio si najweselsze to-warzystwo. Wygorsowane maseczki zaczepiay J. K. Mo, z gry pogldajc okiemrozczarowanm na wiki, ktre ju dla uroku adnego nie miay.

    Brhl wszed, jak mu si zdawao nie poznany, unika oywania si, szuka kogooczyma chciwemi, chcia odgadn pod przebraniem. Przesun si niepostrzeony posalach za stoami, aby si przekona czy ci, ktrych szuka nie znajduj si przy gospo-darstwach. Nie uwaa e zbir szed za nim zdala.

    Pikna budowa tj herkulesowj postaci i swoboda z jak si posuwaa, wcale tegoco spotkaa nie zdajc si by ani ciekaw, ani tm oniemielon, cigaa oczy kobit.Par maseczek zabiego drog zbirowi, ktry z gry na nie obojtnie popatrzywszy, szeddalj. Jedna czy dwie chciay go intrygowa, szepn im miejc si ich nazwiska na uchoi pierzchny.

    Krl na przesuwajcego si popatrza i rzek do Friesena: Gdyby tu by ktryz pruskich ksit, odkradliby mi go do grenadyerw. Kto to taki?

    Nikt jako na pewno odpowiei nie umia. Zbir znik za kolumnami.Tymczasem Brhlowi drog zastpia cyganka. Stara, susznego wzrostu kobita,

    o ku, okryta szerok jedwabn zason i caa obwieszona paciorkami, koralami, wieci-dami. P-maseczki przedstawiao ty, okryty