magdalena staniszkis - dobre i piękne miasto? uczestnictwo i prawo w planowaniu przestrzeni

6
Magdalena Staniszkis Fotografie: Agnieszka Rayss Dobre i piękne MIASTO? Uczestnictwo i prawo w planowaniu przestrzeni Stan przeStrzeni Jest miejsce w mieście, gdzie są dobre domy, bo przecież złych nikt nie wybrałby jako swojego miejsca do mieszkania, jednak nie jest to dobre miejsce do życia. Nie ma tam szkół i przedszko- li, domów kultury i kościołów, placów zabaw dla dzieci, miejsc spotkań, czyli placów i skwe- rów, nie ma parków, boisk, często brak sklepów, nawet chodników i nie wszędzie dojeżdża autobus, nie mówiąc już o tramwaju czy metrze. Takie miejsce to na przykład Białołęka w War- szawie, chociaż podobnych jest wiele w innych miastach. W warszawskim Miasteczku Wilanów domy są nie tylko dobre, ale i piękne i w spo- sób uporządkowany stoją wzdłuż ulic z chod- nikami, tworząc wzorcowy ład przestrzenny miejskiego krajobrazu, są też sklepy i ogromny kościół w budowie oraz niepubliczny szpital. Ale podobnie jak w Białołęce niekompletne zagospodarowanie przestrzeni utrudnia życie jego mieszkańcom. Na Ursynowie Północnym, też w Warszawie, domy są dobre, chociaż z wiel-

Upload: malopolski-instytut-kultury

Post on 26-Jun-2015

1.747 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Autoportret 2 [37] 2012, "Partycypacje i partycypacje"

TRANSCRIPT

Page 1: Magdalena Staniszkis - Dobre i piękne miasto? Uczestnictwo i prawo w planowaniu przestrzeni

Magdalena Staniszkis

Fotografie: Agnieszka Rayss

Dobre i piękne

MiASto?Uczestnictwo i prawo w planowaniu przestrzeni

Stan przeStrzeni

Jest miejsce w mieście, gdzie są dobre domy, bo przecież złych nikt nie wybrałby jako swojego miejsca do mieszkania, jednak nie jest to dobre miejsce do życia. Nie ma tam szkół i przedszko-li, domów kultury i kościołów, placów zabaw dla dzieci, miejsc spotkań, czyli placów i skwe-rów, nie ma parków, boisk, często brak sklepów, nawet chodników i nie wszędzie dojeżdża autobus, nie mówiąc już o tramwaju czy metrze. Takie miejsce to na przykład Białołęka w War-szawie, chociaż podobnych jest wiele w innych miastach. W warszawskim Miasteczku Wilanów domy są nie tylko dobre, ale i piękne i w spo-sób uporządkowany stoją wzdłuż ulic z chod-nikami, tworząc wzorcowy ład przestrzenny miejskiego krajobrazu, są też sklepy i ogromny kościół w budowie oraz niepubliczny szpital. Ale podobnie jak w Białołęce niekompletne zagospodarowanie przestrzeni utrudnia życie jego mieszkańcom. Na Ursynowie Północnym, też w Warszawie, domy są dobre, chociaż z wiel-

autoportret 2 [37] 2012 | 75

Page 2: Magdalena Staniszkis - Dobre i piękne miasto? Uczestnictwo i prawo w planowaniu przestrzeni

kiej płyty, są szkoły i przedszkola, kościół, dom kultury, parki i skwery, wielkomiejska ulica ze sklepami i małe uliczki ze sklepikami i knajp-kami, i jest metro, którym można dojechać do innych miejsc w mieście.

Te różne miejsca o tak różnych warunkach życia w jednym mieście łączy jednak wspólna cecha. Wszystkie powstały od nowa, w szcze-rym polu, dla nowych, nieobecnych w czasie planowania, a zawiązujących się z czasem lokalnych społeczności. W planowaniu i pro-jektowaniu Ursynowa w latach 70. ubiegłego wieku jego obecni mieszkańcy nie brali udzia-łu nie tylko dlatego, że ich jeszcze nie było, ale także dlatego, że władza demokracji ludowej nie przewidywała uczestnictwa w planowaniu. Tamta władza uznała, że wie, jak planować miasto dla dobrego życia, że określone standar-dy zagospodarowania przestrzeni reprezentują „uogólniony cel dążeń i działań, uwzględ-niających zobiektywizowane potrzeby ogółu społeczeństwa lub lokalnych społeczności, związanych z zagospodarowaniem przestrzen-nym” (Ustawa o planowaniu i zagospodaro-waniu przestrzennym z 2003 r., Art. 2, 4). i że właśnie prawo, a nie głos ludu jest gwarantem

dobrego miasta. Ponadto w ramach tych ogól-nych, programowych standardów normatywu urbanistycznego Ursynów został całościowo za-projektowany przez jeden zespół architektów, których wiedza, umiejętności czy nawet talent stworzyły „wartość dodaną” jakości przestrze-ni miasta. Białołęka i Miasteczko Wilanów były już planowane w czasach bezprzymiotni-kowej demokracji, kiedy właśnie ustawodawca uznał, iż zagospodarowanie przestrzeni jest na tyle ważne dla każdego i dla wszystkich, że każdy i wszyscy powinni mieć prawo do zabra-nia głosu na temat tego, jak powinno wyglądać miejsce ich życia. Ustawodawca zrezygnował z ustanawiania prawa dla zagospodarowania przestrzeni, zapewne wierząc, że autentycznie przedstawicielska władza samorządowa, po zasięgnięciu opinii swoich wyborców, będzie najlepiej potrafiła zdefiniować interes publicz-ny w planowaniu i uogólnić oraz zobiektywizo-wać potrzeby lokalnych społeczności. Równo-cześnie ustawodawca, uznając wielką wagę społecznych skutków planowania, ustanowił zawód zaufania publicznego – urbanistę – i tylko urbanistę upoważnił do projektowania w planowaniu przestrzennym (Ustawa o samo-rządach zawodowych architektów, inżynierów budownictwa oraz urbanistów z 2000 roku).

Wyraźna różnica jakości ładu przestrzennego pomiędzy Białołęką a Wilanowem wynika jednak zapewne także z tego, że projektowanie Miasteczka Wilanów, niezależnie od „publicz-nego” planu wykonanego przez uprawnionego urbanistę, było koordynowane przez general-nego projektanta powołanego przez prywatne-go inwestora, właściciela przeważającej części terenów w obszarze planu. Deweloper Mia-steczka Wilanów zadbał w procesie zorganizo-wanej realizacji o ład przestrzenny i wysoką jakość architektury, ale zadaniem dewelopera nie jest dbanie o publiczne szkoły, przedszko-la, domy kultury, parki czy nawet ulice, place i skwery – i takie w Miasteczku Wilanów nie

powstały. Stan zagospodarowania przestrze-ni i jakość życia w Białołęce są wynikiem bardzo ogólnikowych ustaleń planu i swobody działania każdego dewelopera czy indywidu-alnego inwestora na swoim terenie wyłącznie „niesprzecznie” z prawem miejscowym.

Oceniając jakość życia w Miasteczku Wilanów, czy tym bardziej w Białołęce, trzeba przy-znać, że wiara w mądrość władz lokalnych i uczestników planowania oraz w profesjonal-ną wiedzę urbanisty była wyidealizowana. Suwerenność władz lokalnych, powszechne uczestnictwo w planowaniu i uregulowanie zawodu urbanisty nie przybliżyły nas do „do-brego miasta”. Czy zatem zawiodła idea uczest-nictwa, czy władza samorządowa źle rozdziela głosy uczestniczących w procesie planowania? Nasuwa się jeszcze pytanie: w jakim stopniu urbanista, przedstawiciel zawodu zaufania publicznego, którego wiedza i doświadcze-nie powinny gwarantować zaprojektowanie przestrzeni dla dobrego życia, ponosi odpowie-dzialność za „złe miasto”?

Próby odpowiedzi na te pytania wiążą się z oceną całego systemu legislacji dotyczącej zagospodarowania przestrzennego, z natu-ralnym konfliktem interesów uczestników planowania, z rolą władz samorządowych w kształtowaniu przestrzeni oraz z pozycją zawodu urbanisty w jej projektowaniu.

brak prawa o zagoSpoDarowa-niu przeStrzeni

Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (zarówno Ustawa z 1994 roku, jak i obecnie obowiązująca Ustawa z 2003 roku), wbrew obiecującej nazwie, w żaden sposób nie reguluje sposobów zagospodarowania prze-strzeni. Jest to wyłącznie ustawa proceduralna określająca prawa i obowiązki wszystkich uczestników procesu planowania, w tym prawa

Pierwsze plany dla Białołęki zostały uchwalone w drugiej poło-

wie lat 90., a obecnie sporządzane są dla tego obszaru plany tak

zwanej nowej generacji, w których uzupełnia się przeznaczenie

terenów zgodnie z ustalonymi w Studium Warszawy (2006)

standardami zagospodarowania przestrzennego.

Plan Miasteczka Wilanów, poprzedzony konkursem urbani-

stycznym w 1996 roku, został uchwalony w 2001 roku. Głów-

nym uczestnikiem procesu planowania był jeden właściciel

większości terenów w obszarze planu. Generalnym projektan-

tem obszaru Miasteczka z ramienia głównego właściciela terenu

jest Guy Perry. Pomimo, że w planie nie ustalono lokalizacji dla

szkoły publicznej, w 2010 roku teren pod budowę szkoły został

wykupiony po cenach rynkowych przez władze samorządowe od

prywatnego właściciela.

Ursynów Północny został zaprojektowany, na podstawie

ogólnych ustaleń planu Warszawy, przez zespół pod kierunkiem

głównego projektanta Marka Budzyńskiego i zrealizowany w la-

tach 1974–1978. Od tamtej pory Ursynów rozwija się zgodnie

z ideą sformułowaną w tym projekcie.

autoportret 2 [37] 2012 | 75

Page 3: Magdalena Staniszkis - Dobre i piękne miasto? Uczestnictwo i prawo w planowaniu przestrzeni

do wniosków i uwag do planu dla każdego i wszystkich. Ustawodawca założył, że właśnie przedstawicielska władza samorządowa, przy obowiązkowym wsparciu profesjonalnej wiedzy urbanisty i po zasięgnięciu opinii wszystkich zainteresowanych planem, powinna najlepiej wiedzieć, jak lokalnie planować rozwój i jak budować „dobre miasto”.

O ile jednak ustawodawca ustanowił prawa gwarantujące bezpieczeństwo czy odpowiednie warunki sanitarne, higieniczne i użytkowe w sprawie budynków i ich usytuowania (Roz-

porządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 roku w sprawie warunków tech-nicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie), które niezależnie od indy-widualnych potrzeb, możliwości i wyobrażeń gwarantują minimalny standard poprawnych warunków życia w „dobrym domu”, o tyle w sprawach zagospodarowania przestrzeni miejskiej takich standardów nie ma. Inwestor, niezależnie od swoich upodobań, nie może oczekiwać od architekta zaprojektowania mieszkania bez łazienki czy kuchni, pokoju z za małymi oknami lub zbyt niskiego czy

mniejszego niż określone minimum, dowolnie wąskich drzwi czy schodów, budynku bez win-dy czy wentylacji spełniających określone wa-runki, budynku nadmiernie energochłonnego i odpowiadającego wielu innym standardom określonym w licznych przepisach związanych z budownictwem. Ani urbanista jednak wobec swojego zleceniodawcy, jakim jest władza samorządowa, ani władza samorządowa wobec uczestników planowania nie dysponuje odpowiednimi argumentami, żeby powiedzieć: „Nie można zrobić takiego planu, bo są ogólnie określone minimalne standardy poprawnego

autoportret 2 [37] 2012 | 76 autoportret 2 [37] 2012 | 77

Page 4: Magdalena Staniszkis - Dobre i piękne miasto? Uczestnictwo i prawo w planowaniu przestrzeni

ścieków, spalarnie śmieci, mosty i główne drogi (ogólnie nazywane przestrzenią publiczną czy inwestycjami celu publicznego), uczestnikami mogą być i często są wszyscy mieszkańcy miasta. Przy ich planowaniu mogą występować i najczę-ściej występują konflikty interesów społeczno-ści lokalnej i społeczności ogólnomiejskiej czy szerzej pojętego interesu wspólnego, a rozstrzy-ganie tych konfliktów może istotnie spowalniać planowanie i na długi czas blokować realizację ważnych dla wszystkich inwestycji o ogólnomiej-skim znaczeniu.

Drugą grupą uczestników planowania są wła-ściciele nieruchomości i deweloperzy, którzy w zrozumiały sposób oczekują od planu zreali-zowania swojego indywidualnego, prywatnego interesu finansowego4. Ta silna aktywność uczestników biznesowych jest często wspierana przez doświadczonych lobbystów z zaangażowa-niem dużych środków finansowych, na które in-dywidualny lub grupowy uczestnik reprezentu-jący interes publiczny ma dużo mniejsze szanse. Biznesowi uczestnicy planowania są obecni w każdej sytuacji planistycznej, a w przypad-kach sporządzania planów dla nowych terenów rozwojowych, jak na przykład dla wcześniej wspomnianej Białołęki czy Miasteczka Wila-nów, gdzie nie ma jeszcze lokalnej społeczności, są praktycznie jedynymi zgłaszającymi wnioski do planu. W takich sytuacjach trudno zidenty-fikować nawet potencjalny konflikt interesów pomiędzy lobbystą a beneficjentem planowania w skali ogólnomiejskiej czy lokalnej.

Tak różne sytuacje planistyczne i różne interesy publiczne beneficjentów i biznesowe interesy lobbystów w planowaniu przestrzen-nym skłaniają do refleksji na temat słuszności

4 Ustawodawca, określając konieczność uwzględniania w planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym wielu wymagań, walorów, praw i potrzeb, wyspecyfikował także prawo własności, zob. Ustawa o planowaniu i zagospodaro-waniu przestrzennym z 2003 roku, Art. 1. ust. 2. pkt 8.

obecni i nieobecni uczeStnicy planowania

Nowy ustrój polityczny zagwarantował uczest-nictwo w planowaniu przestrzeni wszystkim obywatelom. Uczestnicy planowania, niezależ-nie od naturalnie zróżnicowanych indywidu-alnych oczekiwań co do ukształtowania prze-strzeni, dzielą się jednak na dwie podstawowe grupy, których aktywność, obecność i interesy przy sporządzaniu planów są skrajnie różne.

Pierwszą grupą jest lokalna społeczność, czyli zbiorowy podmiot planowania, użytkownik koń-cowy przestrzeni, którego dotyczą długotermino-we skutki planowania. Ale ten wyidealizowany zbiorowy beneficjent planowania istnieje tylko w przestrzeni już ukształtowanej, w przestrzeni, którą użytkuje i którą poznał. Tylko w takiej sytuacji mieszkańcy mają możliwość zidentyfi-kowania braków i oczekiwań poprawy lub woli ochrony stanu istniejącego, które plan może lub powinien uwzględnić. Istniejąca lokalna społeczność ma także szanse na oddolne inicja-tywy wspólnego określenia swoich wniosków do planu, a z takim zbiorowym głosem opinii pu-blicznej liczy się każda władza2. Można założyć, że taka sytuacja planistyczna w pełni uzasadnia uczestnictwo lokalnej społeczności i rodzi mini-malne konflikty, nawet biorąc pod uwagę różne opinie mieszkańców, także tych kierujących się powszechnie występującą postawą NIMBY3, czy oczekiwania mało realne w porównaniu z budże-tem na inwestycje publiczne, jakim dysponuje władza. W wypadku obszarów, które mają zna-czenie ponadlokalne, jak na przykład śródmie-ście czy centrum, parki miejskie, oczyszczalnie

2 Przykładem takiego uczestnictwa może być głos miesz-kańców Ursynowa Północnego, który ochronił zieleń osiedlową w planie uchwalonym w 2011 roku przed zamie-rzoną zabudową tego terenu przez inwestorów.3 Skrót angielskiego terminu „Not In My Backyard”, czyli w wolnym tłumaczeniu przyzwolenie na różne zagospoda-rowania, ale „nie blisko mojego domu”.

miasta”. Teoretycznie można sporządzić plan miasta, w którym nie będzie miejsca na szkoły, przedszkola, parki, place zabaw dla dzieci, tereny sportu i rekreacji dla wszystkich, w którym rozproszenie zabudowy uniemożliwi ekonomicznie uzasadniony transport publicz-ny i infrastrukturę techniczną lub w którym nadmierna intensywność zabudowy będzie tworzyć złą atmosferę, w którym ulewny deszcz lub roztopy będą skutkować zalaniami i podtopieniami, w którym nie będzie miejsca dla mniej zamożnych, w którym będzie się źle żyło. I praktycznie takie plany powstają.

Próby zmiany legislacji proceduralnej na nor-matywną, określającą obowiązkowe standardy zagospodarowania przestrzeni wynikające z wiedzy o potrzebach zbiorowości, o „ekologii wspólnoty lokalnej”, a także z konstytucyjne-go obowiązku zrównoważonego rozwoju1, do tej pory się nie powiodły. Gospodarka prze-strzenna słusznie jest traktowana jako istotny element wpływający na rozwój gospodarczy w ogóle, ale wszelkie ograniczenia w swobo-dzie zagospodarowania przestrzeni niesłusz-nie są traktowane jako zagrożenia dla tego rozwoju i dla prawa dysponowania własnością prywatną czy także jako ograniczenie suwe-renności władzy samorządowej, czyli istot-nej cechy nowego ustroju demokratycznego państwa. Liberalna doktryna wolnego rynku – „mniej państwa w gospodarce” – została bezrefleksyjnie zastosowana do gospodarowa-nia dobrem wspólnym i skończonym, jakim jest przestrzeń. Brak normatywnego prawa zagospodarowania przestrzeni stworzył sytuację, w której zarówno ustawodawca, jak i władza rządowa nie uczestniczą w planowa-niu i w zagospodarowaniu przestrzennym. Ta forma nieuczestnictwa nie zwalnia ich jednak z odpowiedzialności za stan przestrzeni, z od-powiedzialności wynikającej z zaniechania.

1 Patrz Art. 5 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 roku.

Na zdjęciach: Ursynów Północny oraz Miasteczko Wilanów. Na ostatniej fotografii widok na Miasteczko od strony alei Rzeczypospolitej

autoportret 2 [37] 2012 | 76 autoportret 2 [37] 2012 | 77

Page 5: Magdalena Staniszkis - Dobre i piękne miasto? Uczestnictwo i prawo w planowaniu przestrzeni

powszechnego i równouprawnionego uczest-nictwa przy sporządzaniu wszystkich planów, a także na temat formy tego uczestnictwa5.

rola właDzy SamorząDowej w planowaniu

Władza samorządowa sporządzająca plan, pomimo że ma obowiązek zebrania opinii wszystkich uczestników planowania, posiada wyłączne prawo do podejmowania ostatecznych decyzji o sposobie zagospodarowania przestrze-ni i do uwzględniania lub nieuwzględniania zgłoszonych wniosków i uwag do planów. Każda władza dąży do popularności przekładającej się na poparcie w następnych wyborach, a więc głosy wszystkich uczestników planowania są potencjalnie głosami wyborców. Skutki decyzji podejmowanych w planowaniu dla jakości środo-wiska życia lokalnych społeczności czy dla całego miasta są jednak często bardzo odległe w czasie. Zadowolenie lub niezadowolenie z zagospoda-rowania przestrzeni będącej wynikiem plano-wania może się ujawniać wiele lat później, już w czasie kadencji innych rządzących miastem. Skutki biznesowe planu, wzrost wartości terenu, który można bezpośrednio sprzedać lub zabudo-wać i sprzedać czy wykorzystać jako podstawę w innych operacjach finansowych, są natomiast praktycznie natychmiastowe. Sytuacja taka rodzi naturalną pokusę dawania większego posłuchu głosom zidentyfikowanych i obecnych lobbystów niż jeszcze nieobecnych użytkowników końco-wych. Można zapewne założyć, że obywatele miasta pragnęliby planowania idealnych miast, niezależnie od tego, jakie są grupowe czy jednost-kowe, często przeciwstawne, wyobrażenia na

5 Na potrzebę szczegółowych regulacji dla tych różnych form udziału obywateli w procesach planowania zwraca uwagę A. Jędraszko w pracy Zagospodarowanie przestrzenne w Polsce – drogi i bezdroża regulacji ustawowych, Warszawa: PLATAN, Unia Metropolii Polskich, 2005. Współczesne formuły partycy-pacji opisują autorzy publikacji zbiorowej pod redakcją J. Kronenberga, T. Bergiera Wyzwania zrównoważonego rozwoju w Polsce, Kraków: Fundacja Sendzimira, 201o.

ten temat. Jednak to deweloper buduje, a plano-wanie bez uwzględnienia jego interesów może skutkować brakiem rozwoju w ogóle, niezależnie od jak najlepiej zaplanowanej przestrzeni w in-teresie publicznym. Rozsądne wyważenie głosów uczestników biznesowych i uczestników społecz-nych, czyli uwzględnienie walorów ekonomicz-nych przestrzeni i prawa własności, lub uwzględ-nienie interesu tych drugich, nawet jeżeli są w określonej sytuacji planistycznej nieobecni, czyli potrzeb interesu publicznego, jest podsta-wową trudnością dla władzy sporządzającej plan. Ustawodawca pozostawił władzę samorządową przy rozstrzyganiu tych często sprzecznych interesów uczestników planowania bez jakie-gokolwiek wsparcia i bez żadnych ograniczeń. Rozproszenie urbanizacji, czyli jeden z podsta-wowych problemów współczesnego zagospoda-rowania przestrzeni, jest wynikiem politycznej decyzji władz samorządowych podjętych pod wyraźnym, bezpośrednim naciskiem właścicieli terenów rolnych i/lub deweloperów, czyli bizne-sowych uczestników planowania, przy całkowitej nieobecności uczestników społecznych. Za złe warunki życia dla lokalnych społeczności wyni-kające z tych decyzji planistycznych oczywiście nie odpowiadają jednak ani obecni lobbyści, ani nieobecni czy obecni przedstawiciele interesu publicznego. Tylko władza ponosi odpowiedzial-ność za jakość przestrzeni, równocześnie nie mając żadnych prawnych i zobiektywizowanych argumentów, które mogły by być jasną i przejrzy-stą podstawą do odrzucania lub uwzględniania wniosków uczestników planowania. Właśnie brak normatywnego prawa dla zagospodarowa-nia przestrzeni tworzy złą przestrzeń i sytuację trudną czy nawet korupcjogenną w relacjach pomiędzy władzą samorządową i uczestnikami planowania.

rola urbaniSty w planowaniu

Projekt planu musi być wykonany przez urba-nistę, ale plan sporządza wójt, burmistrz lub

prezydent, a ów plan staje się prawem miej-scowym po uchwaleniu przez demokratycznie wybraną polityczną władzę samorządową. W procesie planowania miasta urbanista jest jedynym uczestnikiem, który ma, mieć powinien, profesjonalną wiedzę na temat „dobrego miasta”, bo w majestacie prawa ustawodawca tylko jemu przyzwolił na projektowanie zagospodarowania przestrzeni. Wiedza urbanisty na temat „dobrego miasta”, której ustawodawca od niego wymaga, jest w zasadzie w procesie partycypacji w plano-waniu przestrzennym zmarginalizowana, o ile nie pominięta. Tak jak architekt składa wraz z projektem budynku oświadczenie o zgodności z przepisami i prawem „dobrego domu”, za które ponosi odpowiedzialność zawodową i prawną, tak urbanista nie ma obowiązku złożenia wraz z projektem planu analogicznego oświadczenia, że miasto będzie dobre i zgodne z jakimikolwiek przepisami prawa – bo takich nie ma. W konse-kwencji urbanista nie ponosi więc odpowiedzial-ności za jakość przestrzeni, za skutki wykony-wania zawodu regulowanego. Może projektować na zlecenie władzy przestrzeń, która nie będzie tworzyć warunków dla dobrego życia. Sytuacja, w której władza korzysta z profesjonalnej wiedzy urbanisty i wiedzę tę wykorzystuje w argumenta-cji wobec wszystkich uczestników przy sporządza-niu planów, jest tylko idealistycznym wyobraże-niem, sądząc po stanie współczesnej przestrzeni. Ale także idealistyczne jest założenie, że wszyscy urbaniści są zgodni w kwestii standardów czy urbanistycznego normatywu „dobrego miasta” i że projektanci planów nie ulegają presji bizneso-wych uczestników planowania.

prawo „Dobrego miaSta”

Dzisiejszy stan legislacji związanej z zagospoda-rowaniem przestrzeni nie zapewnia warunków gwarantujących kształtowanie czy choćby sprzy-jających kształtowaniu dobrego środowiska życia dla głównego beneficjenta planowania, czyli dla lokalnych społeczności i dla ogółu społeczeń-

autoportret 2 [37] 2012 | 78

Page 6: Magdalena Staniszkis - Dobre i piękne miasto? Uczestnictwo i prawo w planowaniu przestrzeni

stwa. Ustawowe regulacje stwarzają zaledwie pozory równego uczestnictwa w planowaniu dla wszystkich, stawiają władze samorządowe w co najmniej niezręcznej sytuacji podejrzenia o nierówne traktowanie obywateli, deprecjonują zawód zaufania publicznego urbanisty i, co gor-sza, podważają zaufanie do planowania w ogóle.

Podstawą gospodarowania przestrzenią musi być prawo, które zagwarantuje uczestnictwo w podejmowaniu decyzji o gospodarowaniu dobrem wspólnym, ale pod warunkiem wspól-nej zgody na brzegowe standardy „dobrego miasta”. Wiedza o zobiektywizowanych po-trzebach jednostki i społeczności w przestrze-ni jest opisana. Trzeba ją tylko wykorzystać do stworzenia prawa o zagospodarowaniu

przestrzennym. Nikt nie podważa konieczno-ści brzegowych warunków „dobrego domu”, które przecież nie unifikują architektury i nie wykluczają możliwości kształtowania przestrzeni dla indywidualnych i skrajnie różnych potrzeb. Odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie ma analogicznie prawnych stan-dardów „dobrego miasta”, powinni udzielić politycy.

wybrana literatura:

• Karta Nowej Urbanistyki (1993), http://teoriaarchitektu-ry.blogspot.com/2010/11/karta-nowej-urbanistyki-1993.html; Nowa Karta Ateńska (2003), http://www.nasza-przestrzen.pl/2011/06/dokumenty-nowa-karta-atenska.html; Karta Przestrzeni Publicznej (2009).

• M. Staniszkis, Prawo do przestrzeni publicznej, Przestrzeń publiczna współczesnego miasta, „Czasopismo Techniczne” 2005, r. 102, z. 9 A.

• M. Staniszkis, Normatyw urbanistyczny – Prawo do Dobrej Przestrzeni, „Urbanista” 2005, nr 7.

• Ł. Pancewicz, Od „Parker Morris Standards” do „Building for Life”. Normatyw urbanistyczny jako narz�dzie warto�ciowa�Normatyw urbanistyczny jako narz�dzie warto�ciowa�nia przestrzeni miasta – do�wiadczenie krajów anglosaskich, [w:] Warto�ciowanie współczesnej przestrzeni miejskiej, red. M. Madurowicz, Warszawa: Wydział Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego, 2010.

Publikacje propagatorów Nowej Urbanistyki:

• P. Calthorpe, The Next American Metropolis: Ecology, Com�munity and the American Dream, New York: Princeton Architectural Press, 1993.

• A. Duany, E. Plater-Zyberk, The Neighborhood, the District and the Corridor, [w:] P. Katz, The New Urbanism, Toward an Architec�ture of Community, Toronto: McGraw-Hill, 1994.

• L. Krier, Architektura Wspólnoty, tłum. P. Choynowski, Gdańsk: Słowo/obraz, terytoria, 2011.

• C. Moughtin, P. Shirley, Urban Design: Green Dimensions, Amsterdam–Boston–Londyn: Elsevier Architectural Press, 2005.

autoportret 2 [37] 2012 | 78