maria kruger - karolcia

56
 MARIA KRUGER Karolcia Siedmioróg Ilustrowała Halina Bieli ńska LEKTURA DLA KLASY II SZKOŁY PODSTAWOWEJ Wydawnictwo Siedmioróg ul. Świątnicka 7,52-018 Wrocław Księgarnia wysyłkowa Wydawnictwa Siedmioróg WWW.SiEDMIOROG.PL Wrocław 2002 Dzień dobry! Zaczyna się opowiadanie o przygodach dziewczynki, która miała na imi ę Karolcia, i o przygodach chłopca, imieniem Piotr. To, co im si ę przydarzyło, mo że się właściwie przydarzy ć każdemu. Każdemu, kto... Sami zreszt ą się o tym przekonacie. Ale najpierw musicie pozna ć Karolcię. ! NOWINA- Kiedy zaczyna si ę to opowiadanie, Karolcia ma osiem lat i osiem miesi ęcy. Jak wygląda Karolcia? Nie jest bardzo du ża, nie. Mama troch ę się tym martwi, bo mamy zawsze chcą, żeby dzieci były wysokie i żeby wszyscy kr ęcili z podziwu głowami, mówiąc: Naprawdę? Osiem lat? A wygl ąda na dziesięć! A Karolcia wygl ąda akurat na tyle, ile ma — ale na pewno jeszcze uro śnie. Urosną też jeszcze na pewno i Karolcine włosy jasne, zwi ązane w kitkę. Taka kitka zwi ązana ładną wstążką zupełnie porz ądnie wygląda, zwłaszcza że grzywka, która spada na Karolcine czoło, jest równiutko przyci ęta. Wiecie wi ęc już, jak Karolcia jest uczesana — teraz jeszcze powiemy, że ma okrągłą buzię i trochę wystającą bródkę. A oczy ma takie kocie •— du że, okrągłe i zielonkawe. Tak wygląda Karolcia. Poza tym nale ży dodać, że Karolcia jest jedynaczk ą, to znaczy, że nie ma ani brata, ani siostry. Ma tylko mamusi ę i tatusia, i ciotk ę Agatę, która jest grubiutka i zawsze si ę tym martwi, że wszyscy w domu za mało jedzą. Można też jeszcze powiedzie ć, że Karolcia za par ę dni otrzyma świadectwo szkolne, w którym b ędzie napisane, że przechodzi do klasy trzeciej. W tej chwili, kiedy spotkali śmy Karolcię biegnącą do domu, ona sama jeszcze nic nie wiedziała o rzeczach niezwykłych, które si ę jej przytrafi ą. Ale to bardzo często tak bywa — nie wiemy, co nas czeka nawet w najbli ższej przyszło ści. Wszystko zacz ęło się od tego, że tatuś przyszedł na obiad z nowin ą o przeprowadzce. Oczywi ście jest to nowina nie byle jaka — /miana mieszkania. Cała rodzina miała si ę przeprowadzi ć do piękne- go mieszkania w nowym domu. Miało to by ć mieszkanie nie tylko ładniejsze, ale i większe, i z balkonem. Wszyscy bardzo ucieszyli si ę tą nowiną i od razu zostało ustalone, że przeprowadzka odb ędzie się za tydzień i że trzeba już zabierać się do pakowania rzeczy. Poza tym mama i tatu ś postanowili, że natychmiast po obiedzie pojad ą obejrze ć to nowe mieszkanie, a Karolcia z nimi nie pojedzie, poniewa ż ma dużo lekcji do odrobienia. Oczywi ście nie było to najprzyjemniejsze — bo Karolcia wolałaby zobaczy ć to mieszkanie z balkonem zamiast uczy ć się tabliczki mnożenia, ale trudno. Karolcia ju ż się nieraz przekonała, że nie zawsze robi si ę same przyjemne rzeczy. To wszystko wydarzyło si ę tego dnia, kiedy spotkali śmy Karolcię. A potem, ju ż w następnych dniach, było tylko pakowanie i pakowanie. Wszyscy byli ogromnie zajęci i przejęci przeprowadzk ą. Karolcia równie ż była zajęta — musiała przecie ż w jednej ze skrzy ń przywiezionych z takiego biura, które załatwia przeprowadzki, ułożyć swoje książki i zabawki. Tatu ś co prawda troch ę się skrzywił, gdy zobaczył, że Karolcia wkłada do skrzyni starannie zawini ętą w chusteczk ę Ewelink ę, tę najbardziej biedn ą z lalek — zupełnie prawie wyłysia ła, ale Karolcia spojrzała na tatusia tak błagalnie, że dał spokój wszelkim wymówkom. Zwłaszcza że mama powiedziała: „Niech zabierze t ę biedną Ewelinkę. Jest do niej bardzo przywi ązana".

Upload: xelvpl

Post on 21-Jul-2015

2.500 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

MARIA KRUGER Karolcia Siedmiorg Ilustrowaa Halina Bieliska LEKTURA DLA KLASY II SZKOY PODSTAWOWEJ Wydawnictwo Siedmiorg ul. witnicka 7,52-018 Wrocaw Ksigarnia wysykowa Wydawnictwa Siedmiorg WWW.SiEDMIOROG.PL Wrocaw 2002 Dzie dobry! Zaczyna si opowiadanie o przygodach dziewczynki, ktra miaa na imi Karolcia, i o przygodach chopca, imieniem Piotr. To, co im si przydarzyo, moe si waciwie przydarzy kademu. Kademu, kto... Sami zreszt si o tym przekonacie. Ale najpierw musicie pozna Karolci. ! NOWINAKiedy zaczyna si to opowiadanie, Karolcia ma osiem lat i osiem miesicy. Jak wyglda Karolcia? Nie jest bardzo dua, nie. Mama troch si tym martwi, bo mamy zawsze chc, eby dzieci byy wysokie i eby wszyscy krcili z podziwu gowami, mwic: Naprawd? Osiem lat? A wyglda na dziesi! A Karolcia wyglda akurat na tyle, ile ma ale na pewno jeszcze uronie. Urosn te jeszcze na pewno i Karolcine wosy jasne, zwizane w kitk. Taka kitka zwizana adn wstk zupenie porzdnie wyglda, zwaszcza e grzywka, ktra spada na Karolcine czoo, jest rwniutko przycita. Wiecie wic ju, jak Karolcia jest uczesana teraz jeszcze powiemy, e ma okrg buzi i troch wystajc brdk. A oczy ma takie kocie due, okrge i zielonkawe. Tak wyglda Karolcia. Poza tym naley doda, e Karolcia jest jedynaczk, to znaczy, e nie ma ani brata, ani siostry. Ma tylko mamusi i tatusia, i ciotk Agat, ktra jest grubiutka i zawsze si tym martwi, e wszyscy w domu za mao jedz. Mona te jeszcze powiedzie, e Karolcia za par dni otrzyma wiadectwo szkolne, w ktrym bdzie napisane, e przechodzi do klasy trzeciej. W tej chwili, kiedy spotkalimy Karolci biegnc do domu, ona sama jeszcze nic nie wiedziaa o rzeczach niezwykych, ktre si jej przytrafi. Ale to bardzo czsto tak bywa nie wiemy, co nas czeka nawet w najbliszej przyszoci. Wszystko zaczo si od tego, e tatu przyszed na obiad z nowin o przeprowadzce. Oczywicie jest to nowina nie byle jaka /miana mieszkania. Caa rodzina miaa si przeprowadzi do piknego mieszkania w nowym domu. Miao to by mieszkanie nie tylko adniejsze, ale i wiksze, i z balkonem. Wszyscy bardzo ucieszyli si t nowin i od razu zostao ustalone, e przeprowadzka odbdzie si za tydzie i e trzeba ju zabiera si do pakowania rzeczy. Poza tym mama i tatu postanowili, e natychmiast po obiedzie pojad obejrze to nowe mieszkanie, a Karolcia z nimi nie pojedzie, poniewa ma duo lekcji do odrobienia. Oczywicie nie byo to najprzyjemniejsze bo Karolcia wolaaby zobaczy to mieszkanie z balkonem zamiast uczy si tabliczki mnoenia, ale trudno. Karolcia ju si nieraz przekonaa, e nie zawsze robi si same przyjemne rzeczy. To wszystko wydarzyo si tego dnia, kiedy spotkalimy Karolci. A potem, ju w nastpnych dniach, byo tylko pakowanie i pakowanie. Wszyscy byli ogromnie zajci i przejci przeprowadzk. Karolcia rwnie bya zajta musiaa przecie w jednej ze skrzy przywiezionych z takiego biura, ktre zaatwia przeprowadzki, uoy swoje ksiki i zabawki. Tatu co prawda troch si skrzywi, gdy zobaczy, e Karolcia wkada do skrzyni starannie zawinit w chusteczk Ewelink, t najbardziej biedn z lalek zupenie prawie wyysiaa, ale Karolcia spojrzaa na tatusia tak bagalnie, e da spokj wszelkim wymwkom. Zwaszcza e mama powiedziaa: Niech zabierze t biedn Ewelink. Jest do niej bardzo przywizana".

I w ten sposb nadszed dzie przeprowadzki na nowe mieszkanie. Teraz trzeba by tylko jeszcze powiedzie co o tym wanie mieszkaniu. Ot miecio si ono w nowych i jak tatu zapewnia niezwykle adnych blokach mieszkalnych przy ulicy Kwiatowej. Dom ma numer dwadziecia. A mieszkanie siedem. I mieszkanie jest na pierwszym pitrze. Z balkonem. Tak, to zapowiadao si zupenie dobrze. Tak dobrze, e Karolcia ju nie moga doczeka si dnia przeprowadzki. I nawet w kalendarzu na tej kartce, ktra oznaczaa ten wany dzie, narysowaa czerwony kwiatek. Jako dzie ten w kocu nadszed. I okaza si dniem nie tylko tak wanym, jak to Karolcia przypuszczaa, ale jeszcze waniejszym. Naprawd zupenie niezwykym. . ..- , -*~ , .,,,, ,,M\ ZACZO SI ZWYCZAJNIE Waciwie wszystko zaczo si zupenie zwyczajnie. Tak jak zawsze w dniu przeprowadzki. To znaczy, e tego dnia wszyscy wstali o wiele wczeniej ni zwykle, niadanie zjado si szybko i nikt nie pilnowa Karolci, eby wypia mleko, a potem zaraz przyszli mczyni w niebieskich kombinezonach i zaczli wynosi skrzynie z ksikami i innymi rzeczami oraz meble. Wtedy najpierw okazao si, e ciana w tym miejscu, gdzie staa szafa z ksikami, jest o wiele janiejsza ni reszta ciany, potem okazao si, e za starym koszem, w ktrym byy rne niepotrzebne cinki materiaw i nie noszone suknie mamy, myszki zrobiy sobie mae, mieszne, szare gniazdko, teraz zreszt zupenie puste, i e wreszcie w szparze podogi, gdzie sta dawniej kredens, niebieszczy si niebieski, poduny jak fasolka koralik. Zupenie nie byo wiadomo, skd si tam wzi, gdy ani Karol-cia, ani mama, ani ciotka Agata nigdy nie miay takich koralikw. Karolcia chciaa koniecznie ten koralik wyduba ze szpary, bo wyda si jej bardzo adny, ale zaraz o tym zapomniaa, bo jak to zawsze przy przeprowadzce na nic nie ma czasu: wszyscy si piesz /upenie nie wiadomo dlaczego, s zdenerwowani i woaj: Karol-ciu, nie przeszkadzaj!" Przypomniaa sobie o tym koraliku dopiero wtedy, kiedy okazao si, e ma pojecha do nowego mieszkania takswk razem z ciotk Agat i e ta takswka ju czeka przed domem. Nie zwaajc wic na pene oburzenia okrzyki ciotki Agaty, zawrcia z podwrka i wpada do zupenie ju pustego pokoju, w ktrym podoga pokryta bya podartymi papierami, som od pakowania szka i kurzem. Rozejrzaa si niespokojnie, ale zaraz odetchna z ulg koralik niebieszczy si w penej kurzu szparze podogi. Po prostu mona by powiedzie, e jania jakim przedziwnie piknym blaskiem. Wyda si teraz Karolci jeszcze adniejszy ni przedtem. Przyklka i szybko, przy pomocy jakiej drzazgi, ktra leaa w pobliu, wydobya koralik ze szpary. Karolciu! rozleg si rozpaczliwy, rozdzierajcy okrzyk ciotki Agaty. Id! Ju id! odpowiedziaa Karolcia i zbiega ze schodw. Koralik mocno ciskaa w doni, bo baa si go zgubi. I mimo e ciotka Agata bardzo gniewaa si o to, jak powiedziaa, bieganie nie wiadomo po co" Karolcia bya ogromnie szczliwa. W zacinitej doni czua poduny, twardy ksztat koralika. Na lito bosk! Prdzej! woaa tymczasem ciotka. Musimy zaraz jecha na Kwiatow. Prosz pana zwrcia si do szofera takswki niech pan nas zawiezie na Kwiatow numer dwadziecia! Tylko moliwie szybko! Szofer takswki odwrci si, mrugn porozumiewawczo do Karolci, sprawdzi, czy drzwiczki s dobrze zamknite, i owiadczy pogodnie: No, to jedziemy! Ba! Dobrze to powiedzie: jedziemy! Ale jecha, jak si okazuje, jest o wiele trudniej. Zupenie jakby wszystkie takswki i autobusy, i samochody ciarowe, i tramwaje, i trolejbusy umwiy si, e akurat spotkaj si na jezdni o tej godzinie! Taki by tok wszelkich pojazdw. C za korek! narzeka kierowca. Ani rusz nie mona si przepchn! Teraz taka pora, e najwicej jed! Ba, eby to tak moja taksoweczka moga pofrun, tobymy dopiero szybko zajechali na Kwiatow, co, creczko? I odwrci si do Karolci. Pewnie e to byoby dobrze grzecznie przytakna Karolcia ja te bym chciaa, eby moga fruwa! ,, W teje chwili Karolcia uczua jakby lekkie szarpnicie i ze

W /clumieniem zauwaya, e takswka powoli zacza unosi si ponad ulic, ponad stoczonymi autami i suncymi po szynach tramwajami, przeskoczya nawet lekko nad dachami domw. Karolcia spojrzaa na ciotk Agat co te ciotka Agata o tym myli? Ale ciotka drzemaa i kiwaa si mikko i rozkosznie w takt lekkich podskokw fruwajcej takswki. Wobec tego Karolcia zwrcia si do kierowcy: Prosz pana! Ale kierowca tylko obejrza si, umiechn porozumiewawczo i mrukn: Dobra jest! Wanie zgrabnie omin wie ratuszow i skrci ponad dachem jakiego wysokiego domu. Ale to jest ten wielki dom towarowy zdziwia si Karolcia. Kierowca zgodnie skin gow i zapyta uprzejmie: Czy masz ochot tu wstpi? Jeli chcesz, moemy zatrzyma si na chwil. Och! Ooooooczywicie... wyjkaa Karolcia ale czy to bdzie moliwe? QL 11 Naturalnie, zupenie moliwe zapewni kierowca. Karolcia spojrzaa niespokojnie na ciotk, ktra wanie obudzia si. Zdaje si, e macie ochot zawadzi o dom towarowy? zauwaya pogodnie. Po czym dodaa ochoczo: Ja te chtnie tu zajrz! Chciaabym kupi sobie kapelusz! Wobec tego zatrzymamy si na wysokoci trzeciego pitra. To bdzie najwygodniej zdecydowa kierowca. Bd panu niezmiernie wdziczna odpowiedziaa grzecznie ciotka Agata wanie marz o kapeluszu z fiokami! Ledwie to powiedziaa, takswka zawisa na wysokoci trzeciego pitra i zgrabnie wjechaa do wntrza przez otwarte, wielkie okno. Nikogo to jako nie zdziwio. Podjechaem tak, aby byo wygodniej kierowca by bardzo z siebie zadowolony. Poczekam tu. Chciaabym tylko zobaczy pokoik dla lalki wyjania Karolcia, gdy tymczasem ciotka Agata wyldowaa ju przy ladzie z kapeluszami i przymierzaa wszystkie po kolei. Pokoiki dla lalek w dziale zabawek byy niezwykle pikne. Zwaszcza jeden z rowymi mebelkami by po prostu przeliczny! Czy chcesz co kupi? spytaa jedna ze sprzedajcych. Kup ten rowy pokoik dla lalek. Widzisz? Ma elektryczne owietlenie. A przy pokoiku jest azienka. Kup ten pokoik. Albo moe wolisz t lalk? Patrz, jakie ma wspaniae wosy. Mona je nie tylko czesa, ale i my. Przyjemnie byoby mie lalk, ktrej mona umy gow, prawda? Prawda szepna zachwycona Karolcia. A* No, wic kup sobie co z tych zabawek. Kiedy nie mam pienidzy wyznaa z zawstydzeniem Karolcia. Och sprzedajca machna rk i umiechna si dziwnie pienidze wcale nie s potrzebne. Wystarczy, jeli mi po prostu dasz ten niebieski koralik, ktry dzi znalaza... y, 12 Karolcia dopiero teraz przypomniaa sobie o koraliku. Skd ta pani wie o nim?... Pena zdumienia signa do kieszeni, gdzie go wsuna, gdy w tej chwili podbieg do niej kierowca takswki. Ku wielkiemu zdziwieniu Karolci krzykn srogo do sprzedajcej: Co, chciaaby zdoby koralik, prawda? Ale to ci si nie uda! O nie! Ja ci znam! A potem chwyci mocno Karolci za rk i pocign za sob. Musimy zaraz std odjecha! Oj, Karolciu pokiwa gow jak mona by tak lekkomyln! Miaem wraenie, e gotowa jeste odda swj niebieski koralik Filomenie. Filomenie? zdumiaa si Karolcia. Kto to jest? Jak to, nie wiesz? kierowca zdenerwowa si ogromnie.

Nie wiesz, e to jest najbardziej chytra z czarownic? Znam j, moja droga! Ja te, kiedy byem maym chopaczkiem, miaem... niebieski koralik. I te taka sama Filomena, kropka w kropk podobna, chciaa mi go zabra... Uciekajmy! krzykn naraz. Bieg leraz szybko, cignc Karolci za sob. Po drodze zawadzili o dzia kapeluszy damskich, przy ktrym ciotka Agata z rozmarzonym wyrazem twarzy przymierzaa wanie troch mieszny kapelusik z fiokami. Nie mamy ani chwili do stracenia! powiedzia do ciotki kierowca i nie czekajc, co na to odpowie, chwyci j za rk. Motor takswki warcza niecierpliwie, gdy wszyscy troje znaleli si ju w jej wntrzu. Ruszamy do domu! zawoa kierowca. Uciekajmy! Hilomena nas goni! To jest czarownica, ciociu! wyjania spiesznie Karolcia. Rzeczywicie! Od strony lady z zabawkami biega z rozwianym wosem Filomena. Dopiero teraz Karolcia zauwaya, e ma bardzo dugi, spiczasty nos, troch podobny do bocianiego dzioba. Wycigaa w stron Karolci szponiaste rce i co woaa. Ale nie wiadomo co, gdy w domu towarowym jak zawsze panowa ogromny haas i nie mona byo dosysze niczyjego gosu. Na szczcie Filomena biega na prno, gdy takswka ju szybowaa znw ponad ulicami. Karol13 cia koniecznie chciaa dowiedzie si od kierowcy czego wicej o tej Filomenie i o koraliku, ale niestety przeszkodzia jej w tym ciotka Agata. Zachwycona swoim kapelusikiem z fiokami przegldaa si cigle w lusterku i daa, aby Karolcia i kierowca podziwiali jej elegancj, zwaszcza przypite do kapelusika kwiatki. Ale one s wiee i pachn! zauwaya ze zdumieniem Karolcia. Ciotka Agata nie traktowaa jednak tego faktu jako czego nadzwyczajnego, tylko po prostu umiechaa si i nucia jak piosenk. Naraz takswka silnie szarpna. Co si stao? zdziwia si Karolcia. Przyjechalimy ju na miejsce powiedzia kierowca oto ulica Kwiatowa numer dwadziecia, tak jak panie sobie yczyy. Naley si dziewi zotych i dwadziecia groszy. ,. WlM ( t., 14 Ciotka Agata zaraz zacza szpera w swojej duej torbie i szuka diobnych, a kiedy ju zapacia, szybko wygramolia si z takswki. Prdzej, prdzej, Karolciu! Mama i tatu ju na pewno czekaj na nas! Karolcia chciaa jeszcze koniecznie porozmawia z kierowc, ale gdzie tam! Ciotka Agata schwycia co prdzej Karolci za rk i pocigna j w stron nowego domu. Karolcia zdya tylko jeszcze odwrci gow w stron takswkarza. Umiechn si do niej i kiwn gow na poegnanie, po czym odjecha. Musimy poszuka teraz tego naszego mieszkania mruczaa tymczasem ciotka zaraz, zaraz, mieszkania siedem, to chyba bdzie tu! O, jest nawet dzwonek. I ciotka Agata energicznie nacisna guziczek. Po krtkiej chwili w otwartych drzwiach ukazaa si mama. O, jestecie nareszcie! Cecie tak dugo jechay? Karolcia ju miaa zamiar opowiedzie co nieco o niezwykej jedzie i wytumaczy jako t wizyt w domu towarowym, gdy ciotka Agata jak gdyby nigdy nic powiedziaa: Jak to: dugo? Takswka jechaa jak szalona. Ale c to, Agatko? Masz jaki nowy kapelusz? zdziwia si mama. A te kwiatki przy nim? Przecie to ywe fioki, tylko /e ju zwidy. Nie mam pojcia, skd ten kapelusz wzi si na mojej gowie wyznaa z ogromnym zdumieniem ciotka. \ .. -V , ! TROCH O SSIADACH I O DESZCZOWYM DNIU y/U Na nowym mieszkaniu jest zupenie przyjemnie. Mona by nawet powiedzie, e bardzo przyjemnie. Przede wszystkim jest wiksze od dawnego i ma, jak ju byo powiedziane, due okno i balkon, ktre wychodz na ulic, i dwa okna, ktre wychodz na podwrze to znaczy na adne, rozlege trawniki, na ktrych s

klomby z kwiatkami i przy ktrych stoj aweczki. A przez to okno i przez balkon, ktry wychodzi na ulic, mona widzie wszystko, co si na niej dzieje. Nie jest to taka najbardziej ruchliwa ulica, ale w kadym razie jest zawsze na niej sporo przechodniw, a poza tym przejeda autobus, przystanek za znajduje si prawie pod samym balkonem. Wic jak z tego wida mieszkanie to posiada sporo zalet, zwaszcza jeli si doda, e ma rwnie pikn azienk, w ktrej Karolcia starannie i czsto myje rce. Gdy nie ma nic przyjemniejszego nad robienie piany z myda i spukiwanie jej. Mwic o zaletach mieszkania, nie wolno te pomin tak wanej rzeczy jak ssiedztwo. Ot zarwno w domu, w ktrym mieszka Karolcia, jak i w ssiednich, przylegajcych blokach nie brak jest dzieci. Naturalnie e nie o wszystkich bdziemy tu mwi, ale tylko o tych, z ktrymi Karolcia zawara znajomo. Chyba wic zaczniemy od najbliszych ssiadw. Takich najbliszych to jest troje. Z tej trjki przede wszystkim naley wymieni Piotra. Piotr mieszka na drugim pitrze, tu nad Karolcia. Mimo e jest chopcem, i to o p roku starszym od Karolci, i przeszed ju nawet do czwartej klasy bardzo si z Karolcia zaprzyjani. Aby co jeszcze wicej byo o nim wiadomo powiemy, e jest od Karolci wyszy, ma 16 jasne wosy, interesuje si geografi oraz bardzo lubi czyta. Drugim takim ssiadem, z kt-lyin Karolcia zawara przyja, )csl Leszek. Leszek mieszka na drugim pitrze, po przeciwnej stronie klatki schodowej, i ma bardzo mi siostrzyczk. Sio-Ktr/yczka nazywa si Jania i jeszcze nawet nie chodzi do /koy; dopiero po wakacjach i)i,-dzie chodzia do pierwszej l l.isy. Tak wic si skada, e \\ najbliszym ssiedztwie mie-/kaj chopcy. Dziewczynki, ktrymi Karolcia te troch si pi/yjani i bawi mieszkaj w ssiednich blokach; tam rwnie/ mieszkaj chopcy, ale tacy niezbyt sympatyczni. A jeli chodzi o dziewczynki, to jedna L nich nazywa si Dorota, ma czarne warkocze i jest troch Blarsza od Karolci, a druga nazywa si Agasia, ma wosy zwi-.nic na czubku gowy w koski >"n i ma akurat tyle lat, ile ma i.arolcia. Obydwie bardzo lubi i.iwa przed wystaw wielkiego l lepu z zabawkami po przeciw-iii1) stronie ulicy i opowiada, co k lora chciaaby mie. Zdaje si, e naleaoby te wspomnie i o pewnych ssiaKmolcia 17 dach, takich dalszych. S to dwaj chopcy. Karolcia nie lubi ich, poniewa j przezywaj. Ale najgorsze jest to, e naprawd, ale to naprawd napadaj na inne dzieci. Ci chopcy to s dwaj bracia jeden nazywa si Waldek, a drugi Robert. To byoby wszystko o ssiadach. Teraz naleaoby jeszcze doda, e od kilku dni kto jeszcze przyby do rodziny Karolci jest to nieduy kotek, szary z bia mordk i rowym nosem, bardzo wsaty i zawsze chtny do zabawy. Kotek nazywa si Gracja. Tak go nazwaa ciotka Agata, zaznaczajc przy tym, e jest to waciwie kotka, ktra na pewno cigle bdzie miaa kocita. Ale na razie przepowiednie ciotki Agaty nie sprawdzaj si. Gracja jest jeszcze przecie sama kocim dzieckiem. Gracja lubi o zmroku przebiega w dzikich susach przez wszystkie pokoje, a w dzie chtnie siedzi na oknie lub balkonie i stamtd obserwuje biegajcego po podwrzu, nieco krzykliwego, psa pani dozorczyni. Pies jest nieduy, bardzo gruby, ma wesoo zakrcony ogonek i nazywa si Nero. Jeli Nero jest ju zbyt haaliwy, Gracja podnosi si, wygina grzbiet i otwierajc szeroko rowy pyszczek prycha i mwi co w rodzaju: Hiii", co zreszt rwnie przypomina syk wa. W tej chwili to jednak nie jest najwaniejsze. Najwaniejszy by pewien deszczowy dzie jeden z takich dni, kiedy na wiecie jest bardzo nieprzyjemnie. Niebo byo szare i tak byo ciemno, e rano, mimo e to lato, zapalono wiato. Deszcz pada drobniutki, ale na ulicy robiy si ju spore kaue. Nie ma buek zauwaya zaraz z samego rana krztajca si w kuchni ciotka Agata. Ale nie wiem, czy mona posa Karolci, bo deszcz pada. eby znw bardzo nie zmoka. Mama i tatu szykowali si do wyjcia i jak zawsze pieszyli si. Oczywicie, e Karolcia moe pj po buki! zawoaa z azienki mama.

Tylko niech woy ten stary paszczyk. Karolcia troch niechtnie sucha tego polecenia. Poniewa jest brzydko na wiecie i wszyscy w domu piesz si do pracy, wic nie bdzie mona zatrzyma si po drodze z piekarni przed wystaw tego sklepu, gdzie s najadniejsze zabawki w caym miecie. Ale trudno. 18 ('lotka Agata narzeka cigle na reumatyzm, wic nie moe pj, lutu. i mama nie maj czasu, wic przynoszenie buek jest obowizkiem Karolci. Dzi, jak ju byo powiedziane, Karolcia rezygnuje L ogldzin wystaw, szybko wraca do domu i wrcza ciotce Agacie llulk z pieczywem. Doskonale, adne bueczki przyniosa chwali ciotka Agata a reszt masz? Nie zgubia? Oczywicie, e nie zgubiam! oburza si Karolcia. Drobne monety pobrzkuj w kieszeni paszczyka. Karolcia wyjmuje je. Zaraz, c to jest jeszcze na dnie kieszeni? Jest to co maego, co, co trudno jest wydoby, gdy wsuno si za pod-N/cwk. Zaraz, zaraz! O! Ju jest! Przecie to bkitny koralik!!! Karolciu! woa tymczasem mama myj rce i siadaj to niadania! Ju id odpowiada Karolcia i wpada do azienki. Na dlwartej doni trzyma teraz janiejcy bkitem koralik. Jak to si si;ilo, e zapomniaa o nim? Zaraz, zaraz, jak to byo... Umyj go postanawia naraz Karolcia. I mocno mydli r-i c a na rodku prawej doni trzyma koralik. Coraz wicej robi si mydlanej piany, a baki rosn a rosn. Ach, jak to przyjemnie odzywa si naraz jaki cienki, ale nuty gosik jak przyjemnie! Od wiekw chyba nie kpaem si!... Karolcia obejrzaa si niespokojnie, ale w azience nie byo niko> Mona mnie jeszcze raz namydli tym pachncym mydem odezwa si gosik. By teraz rozmarzony i poufay. Czy do mnie to mwisz? spytaa Karolcia i zaraz dodaa: l w ogle nie wiem, kto jeste i dlaczego ci nie widz! Oczywicie, e do ciebie mwi w gosie czuo si teraz l.ikby lekkie oburzenie czy doprawdy nie poznajesz mnie? Sama pi/ecie wycigna mnie z tej wstrtnej szpary... Ach, to ty!... Niebieski koraliczku! szepna ze zdumieniem Karolcia, szeroko otwierajc oczy. No, nareszcie zdecydowaa si mnie pozna gdera go19 Itf sik, wyranie jednak ju udobruchany. Jestem ci bardzo wdziczny, e mnie wydobya z tej szpary w pododze pod ciemn szaf, gdzie zreszt przeleaem chyba kilka lat. A moe nawet kilkadziesit. Schowaem si tam wtedy przed Filomen, ktra mnie gonia. Przed Filomen? zdziwia si Karolcia. I zaraz sobie przypomniaa: Aha! Czekaj! Filomen, Filomen... Skd znam to imi?.. Ojej gosik by teraz zniecierpliwiony. Lepiej suchaj uwanie, bo musz z tob pomwi... Tak zacza Karolcia niepewnie ale jako trudno rozmawia z tob i tak dziwnie. Jeste taki maleki... Ach, to ci przeszkadza gosik mia si cichutko i srebrzycie na to znajdzie si zaraz rada. Patrz uwanie! ^ 4? 20 Teraz zaczy si dzia rzeczy dziwne. Koralik zacz rosn l powiksza si, przy czym jednoczenie stawa si coraz mniej bkitny, a za to coraz bardziej przezroczysty. W kocu wyglda j Juk spora baka mydlana. Wtedy zacz podskakiwa na doni Kiirolci. - Och, jak to dobrze troch tak si rozcign i porusza. Tyle |li! byem nieruchomy. Pozwl, e podskocz jeszcze ze dwa razy. - Prosz zgodzia si zdumiona Karolcia.

Mienica si bkitnie baka mydlana, ktra przedtem bya kora-fin, podskoczya wesoo i nawet nie dwa razy, tylko co najmniej i:, a potem znw przysiada na doni Karolci. - Teraz musz ci powiedzie co bardzo wanego gosik bi/mia uroczycie. Suchaj, Karolciu, za chwil znw stan si k i H :i likiem, gdy nie mog by tak dugo bak mydlan, zdarza mi lo bardzo rzadko. Bagam ci, nie upu mnie na podog, bo potocz si do jakiej ciemnej dziury, gdzie przele znowu dziesitki Ul. Ale chc, eby pamitaa o jednej niezmiernie wanej rzeczy. Ol /, jestem gotw speni twoje wszystkie yczenia... - Speni moje wszystkie yczenia? zdziwia si niezmierne Karolcia. Jak to? Nie rozumiem... Oj,JKarolciu! gosik by zniecierpliwiony. Suchaj iiwa/.nie, przecie mwi wyranie: mog speni kade yczenie fflowieka, ktry trzyma mnie w swej doni. Karolciu! Karolciu! rozleg si nagle z pokoju gos Imamy. Co ty tam robisz tyle czasu w azience! Skocz z tym {Chlupaniem si... O Boe! szepna Karolcia. Mama! Mama mnie woMienica si baka mydlana z cichym westchnieniem zmienia si ifiowu w bkitny koralik, ktry zdoa jeszcze szepn: Bagam ci, wytrzyj mnie teraz do sucha i schowaj dobrze. Uiu, i jak ci si podobaa historia z takswk?... Ach, wic to bya twoja sprawka! ucieszya si Karol- ni. 21 Karolciu! gos mamy by coraz bardziej zniecierpliwiony. Id! Id! odkrzykna Karolcia. Wycieraa teraz starannie koralik, ktry jania przedziwnym bkitem. Karolciu, czy ju umya wreszcie rce? Mama do gwatownie otworzya drzwi azienki. Umyam powiedziaa Karolcia. No to prosz ci, zjedz wreszcie niadanie. Ciotka Agata denerwuje si, e wszystko stygnie. Prosz zje owsiank, bez adnego wykrzywiania si. Dobrze, mamo, zaraz zjem zgodzia si Karolcia, ciskajc mocno w doni bkitny koralik. Potem, tak na prb, szybko w myli wypowiedziaa yczenie. Niech owsianka w jednej chwili zniknie z talerza! Ho, ho, zdaje si, e nasza Karolcia nareszcie polubia t pyszn, poywn zup ucieszya si ciotka, widzc pusty talerz. ;'! '*' ,. V < t u"' "; -vf? )," i i, f i 1 f tl J fi % co BYO DALEJ ,,Nie wiem, czy jestem zupenie w porzdku myli wobec ' o Karolcia bo przecie ciotka Agata jest pewna, e zjadam Mak i e bd wskutek tego silna i zdrowa. A ja, po pierwsze, i> ii-rn godna, a po drugie, oszukaam poczciw cioci. Na przy-lo musz jako inaczej urzdza si z tym jedzeniem". A tu ciotka w dodatku jeszcze zaczyna chwali Karolci wobec i n usia i mamy, e niby tak grzecznie wszystko zjada. Jutro ju jednak zjem owsiank postanawia ze skruch Ka-i"li ia ale czy mog uywa pomocy koralika do takich mao i- i/nych rzeczy?..." Tymczasem w przedpokoju trzasny drzwi wejciowe. To tatu wys/ed do biura. Mama krztaa si jeszcze i ubieraa, a ciotka Aga-iii miaa wanie zamiar pj po zakupy. - Nie wiem, czy dzi jeszcze co dobrego dostan biadaa. Chciaam kupi kur, ale gdy pomyl, e trzeba jecha a na i\ nt-k w taki deszcz!... Ciotka Agata naprawd jest bardzo dobra i troszczy si o nas

|n >itiylaa Karolcia. Chciaabym, eby nie musiaa jedzi po t i i i 1 1 1 1," . W tej chwili w kuchni rozlego si donone gdakanie pikna i --Kosz przechadzaa si po stole, dziobic z zadowoleniem okruchy . 1 1 eba na obrusie. - ywa kura! A sio! krzykna z niepomiernym zdumie-..... n ciotka Agata. Skd si tu wzia?! Wida przyfruna przez l no od ssiadw, e te ludzie nie pilnuj swego drobiu! Mama wcale nie bya zachwycona. r *i 23 Co z ni teraz zrobimy? Trzeba bdzie chodzi od mieszkania do mieszkania i pyta, czyja kura. Te kopot. Ojej, niech ju lepiej ta kura zniknie" pomylaa wobec tego Karolcia, ciskajc w rce koralik. yczenie , jej zostao oczywicie natych05 miast spenione. r Jak to, ju nie ma tej kury? dziwia si tymczasem ciotka, ktra znw zajrzaa do kuchni. Wyf leciaa z powrotem czy co? k No, to ja id po sprawunki. Trzeba co kupi na obiad. Drzwi za ciotk Agat zamkny si. Mama rwnie ubieraa si do wyjcia. Spieszya si jak zawsze. Czy prdko wrcisz, mamo? spytaa Karolcia. Ach, nie wiem westchna mama. Musz po wyjciu ze szpitala (mama pracowaa w szpitalu) i jeszcze zaatwi par spraw. Gdyby bya starsza, toby moga mnie wyrczy. Ale jeste jeszcze na to za maa. I mama przytulia Karolci do siebie i pocaowaa Mamusiu, chciaabym jak najprdzej by dorosa, aby ci pomaga we wszystkim! powiedziaa z zapaem Karolcia rwnie 24 t ulujc mam w policzek. Lecz zanim to niebaczne zdanie zostao wypowiedziane do koca, Karolcia poczua, e dzieje si z ni co ri/iwnego. Chtnie ci pomog, mamo powtrzya. I naraz zauway-11 /e jest wysza od mamy. Przepraszam, ale nie wiem, kto pani jest! powiedziaa ze 'liimieniem mama, odpychajc lekko Karolci. Pani pewnie iika naszych ssiadw? Moja creczka zaraz pani zaprowadzi do nich... Karolciu!... Karolcia w tej chwili spojrzaa w wiszce naprzeciwko lustro i |n/,ekonaa si, e jest wysok osob, ubran zupenie dorole, i e iwet rna na gowie kapelusz. Karolciu powtrzya mama gdzie jeste? Przecie tu jestem, mamo powiedziaa Karolcia i chciaa w przytuli si do mamy. Czy nie poznajesz mnie, mamo? 'ylko jestem zaczarowana, i ta kura te bya zaczarowana!... Ale czego pani sobie yczy?! krzykna przestraszona ni.ima. Przepraszam, ale ja pani nie znam! Mamo, kiedy to ja! powtrzya Karolcia. I od razu hciala poprosi koralik, eby znw moga sta si ma Karolcia, i dy naraz z przeraeniem spostrzega, e nie wie, gdzie si podzia. o teraz bdzie? Tymczasem marna denerwowaa si: b\ Ja pani nie znam! powtarzaa. Pani si omylia! Kiedy ja jestem Karolcia, mamo, przyjrzyj mi si! woaa , iiw Karolcia. Poczekaj, niech tylko znajd koralik! O Boe jkna mama ja si bardzo piesz, prosz II.IMI, musz ju wyj do pracy. Pani na pewno przysza do kogo innego. To mwic otworzya drzwi. Ojej, co ja teraz zrobi! Karolcia bya najzupeniej zroz-p.ic/ona. Mama tymczasem uja j lekko pod rk i wyprowadzajc ilu sieni, objania: Na parterze jest dozorca. On pani pomoe nale t osob, ktrej pani szuka. , , '/i js f H,

' .,' Xi y 1 m GDZIE JEST KORALIK? Musz zaraz z powrotem sta si ma dziewczynk mylaa zrozpaczona Karolcia stojc pod drzwiami, ktre zamkna za ni mama. Ale co bdzie, jeli nie znajd koralika? A jeli upad na podog? Mama ju za nic na wiecie nie wpuci mnie do mieszkania! A koralik albo wpadnie znw do jakiej szpary, albo po prostu ciotka Agata wymiecie go, kiedy bdzie robia porzdki! Co pocz? Ale swoj drog to mieszne, e mama mnie nie poznaa!" n Naraz na podwrku kto zawoa: ? l. 1 Karolciu! Karolciu! Chod do nas! Id! odpowiedziaa ochoczo Karolcia zapominajc 0 swoim zmartwieniu i chciaa zbiec szybko ze schodw. Niestety, przeszkadzay jej w tym wysokie obcasy, a spdnica pltaa si naokoo ng. Wobec tego Karolcia zsuna si po porczy. Po drodze wpada na jakiego chopca. By to Leszek. Przystan ogromnie zdumiony i powiedzia grzecznie: Przepraszam pani! Co ty, Leszek! chciaa powiedzie Karolcia, ale zaraz przypomniaa sobie, e jest dorosa, wic po prostu posza ju spokojnie dalej. Na podwrzu peno byo dzieci. Dorota i Agasia bawiy si w klasy. Dzie dobry! ukoniy si grzecznie Karolci. Dzie dobry! odpowiedziaa Karolcia, duszc si ze miechu. Przystana i nie wiedziaa, co robi. A tymczasem Dorota 1 Agasia gray dalej. Dorota jak zawsze oszukiwaa. Nie, tego ju byo za duo! Karolcia nie wytrzymaa. , 26 Nie daj si oszukiwa, Agasiu! krzykna. Dorota Wcale nie trafia do nieba! Sama widziaam! Ja nie trafiam do nieba? Ja, prosz pani? oburzya si I >orota. Naturalnie, e nie trafia powtrzya Karolcia. Ja ci i < i ka, jak skakaa. l w tej chwili Karolcia uniosa dwoma rkami spdnic, aby jej mc przeszkadzaa, i zacza pokazywa, jak skakaa Dorota. I tak i", la przejta tym skakaniem na jednej nodze, e nawet nie zauwayI1 /e gromadzi si wokoo coraz wicej dzieci i dorosych, ktrzy |.i /ygldaj si jej ze zdumieniem. Naraz usyszaa gos mamy: Karolciu! Karolciu! Zaraz id odpowiedziaa Karolcia i przestaa skaka. l lojrzaa do gry i zobaczya mam, wygldajc przez okno. Zama< haa do niej rk. , - ( i/. 27 iii Zaraz wracam, mamo! * " < Ale mama okropnie si tylko zdenerwowaa. ;j Prosz pani! Przecie pani syszy, e woam moj creczk. Dziewczynki teraz mama zwrcia si do Doroty i Agasi czy nie widziaycie Karolci? Nie wiem, co si z ni dzieje! Biedna mama, tak si martwi pomylaa Karolcia. Musz koniecznie jak najszybciej odnale koralik i znw stad si ma dziewczynk. Ale jak go odnale! A jeli si nie znajdzie? Strach pomyle, co to bdzie!" To wszystko wydao si Karolci tak smutne, e rozpakaa si rzewnie. zy spyway jej po policzkach i szlochaa gono. W dodatku bya bardzo godna. Nie zjada przecie owsianki, a potem nie byo czasu na zjedzenie czego innego. Warto by wrci do domu i poprosi o cokolwiek do jedzenia. Tak, ale jak to zrobi? Przecie < ,mama nie wpuci do domu obcej osoby. Ale co to? Mama wychodzi z domu? Lepiej bdzie schowa si teraz do ssiedniej sieni i tak ju nic nie pomoe tumaczenie, e si jest jej creczk, Karolcia. Mama pyta teraz dzieci na podwrku, czy nie widziay gdzie Karolci. Aha, a teraz idzie Leszek i mama te go wypytuje. Jeli j zobaczysz, Leszku, to powiedz, eby zaraz wracaa do domu. Drzwi s

zamknite, ale pewnie zaraz nadejdzie ciotka Agata. Ja ju musz pj do szpitala. Prawda, zaraz przyjdzie ciotka Agata ucieszya si Karolcia moe wtedy uda mi si wej do domu. Ale bd czeka na ni na grze, przy drzwiach. Rzeczywicie, wkrtce nadesza ciotka. Zasapana troch, stana, aby wydoby klucze, gdy Karolcia podesza do niej. Ciociu, ty mnie poznajesz, prawda, ciociu Agato? Przepraszam, ale nie wiem, kto pani jest powiedziaa ciotka ku rozpaczy Karolci. Ach, ciociu, przecie ja jestem Karolcia! Karolcia? zdziwia si ciotka Agata. Zaraz, zaraz, a co za Karolcia? Bo nie mog sobie przypomnie. Na szczcie ciotka w tej chwili znalaza ju klucz i otworzya 28 di/wi. Wtedy Karolcia, nie mwic ju nic wicej, daa potnego susa, o ile na to pozwalay jej wysokie obcasy, i znalaza si w przed-s pokoju. l Prosz pani! Co to ma znaczy! Kto pani jest?! krzyczaa l pr/craona tym wtargniciem ciotka Agata. l Ale Karolcia nie odpowiedziaa ani sowa, tylko rzucia si jak l niosa najszybciej w stron azienki. To tu pod drzwiami staa wtedy, l kiedy dokonaa si ta przemiana. Tu na pewno musia upa bkitny l koralik. Szybko, szybko trzeba go znale. l A pani jest moe crk tej mojej cioteczno-stryjecznej sio- slry, ktra miaa dziesicioro dzieci? zacza si dopytywa l ciotka. Ale naraz spostrzegszy, e nieznajoma klczy i szuka czego f na pododze zupenie zaniemwia. Po chwili jednak odzyskaa l gos: l Czego tu pani szuka, moja pani? Najpierw mwi pani, e l jestem jej ciotk, a potem szuka czego w obcym mieszkaniu. Wcale l mi si to nie podoba!... I Ja zaraz cioci wszystko wytumacz, jkna z rozpacz ,1 Karolcia zaraz, zaraz... || Rozgldaa si nadal po pododze. Naraz krzykna radonie: I1 Jest! Jest! [l Boe wity, a co znw si stao? zdumiaa si teraz ciot-llku- Ale na to pytanie Karolcia nie daa na razie adnej odpowiedzi, tylko szybko chwycia bkitniejcy tu pod cian koralik. r r O, chc znw by ma dziewczynk! szepna. I w teje chwili na pododze w przedpokoju siedziaa Karolcia. Ciotka Agata stana jak wryta. Karolcia? Co ty robisz na pododze? Wsta", dziecko, przecie rj pobrudzisz, a dopiero co woya czysty fartuszek. Ale czemu uczesz? Bo, bo ja jestem bardzo godna! wyjkaa Karolcia. I potem dodaa: I bardzo si ciesz, e jestem maa. Nie chc by dorosa. Dziecinko, co ci przychodzi do tej gwki roztkliwia si? 29 ciotka Agata. Zaraz, zaraz dam ci co do jedzenia. Ale co si stao z t pani, ktra wepchna si do mieszkania? Opowiadaa, e jestem jej ciotk czy co takiego. Jaka dziwna osoba. Czyby sobie posza? Posza ju, ciociu! zapewniaa Karolcia. To dobrze ucieszya si ciotka. Bo to chyba pomylona panienka. Ale wiesz co? Mwia, e si nazywa Karolcia. Karolcia zaczerwienia si i nic nie odpowiedziaa. Ciotka tymczasem ju krztaa si w kuchni. A co by zjada? Moe ugotowa ci jajeczko? O, tak ucieszya si Karolcia. Dwa jajka i duo mleka, i duo chleba z masem. To umyj rce i zaraz siadaj do stou. To bya okazja, aby natychmiast pj do azienki. Karolcia obejrzaa uwanie koralik i poniewa zdawao si jej, e si znw zabrudzi, namydlia go ostronie i obmya wod. Byaby mnie zgubia szepn z wyrzutem koralik. Bardzo ci przepraszam szepna Karolcia to byo naprawd niechccy.

Wyobra sobie, jaka byam zrozpaczona. Musz teraz dobrze ci schowa, kochany mj koraliczku. To rzekszy Karolcia wytara go starannie i zawina w chusteczk do nosa. Szybko dokoczya mycia rk i pobiega do kuchni. Przy obiedzie wszyscy w domu oprcz Karolci rozma- i iii o niezwykych historiach, ktre wydarzyy si tego dnia. To ".iczy, mama i ciotka Agata opowiaday o tej dziwnej nieznajomej. Jaka nienormalna osoba denerwowaa si jeszcze mama baam si, eby nie zrobia krzywdy Karolci! E, na mnie nie zrobia wraenia takiej gronej bronia i n >tka Agata a nawet wiesz, co ci powiem, Aniu (bo mama ma na mn Ania) ot chwilami wydawaa mi si nawet podobna troch MD naszej Karolci. Byam przekonana, e to jaka daleka nasza krew-ii i W kadym razie na przyszo nie naley nie wiadomo kogo wpuszcza do mieszkania zakoczy rozmow tatu. I zaproponowa mamie, e moe pjd do kina. Ja dzi chtnie zostan w domu owiadczya ciotka. Mam mas roboty. A Karolcia pjdzie wczeniej spa zadecydowaa mama. Uwaam, e jest jaka niewyrana. Moe si zazibia?! Czy nie id/Jsz, Agatko, e naleaoby jej zmierzy temperatur? Ciotka Agata bya tego samego zdania. Karolcia wygldaa nie-\\ y ranie. Moe to pocztki odry? Nic wic nie pomogy zapewnienia Karolci, e czuje si zupenie dobrze. Zaledwie zatrzasny si drzwi za mam i tatusiern, ciotka Agata posaa ko i zacza namawia Karolci do pooenia si. W kocu Karolcia zgodzia si bo przypomniaa sobie, e prze- ic musi pomyle o caej masie niezmiernie wanych rzeczy wizanych z bkitnym koralikiem a jak wiadomo, o rzeczach 31 powanych zawsze najlepiej myli si wtedy, kiedy si ley w ku. Powiedziaa wic: Dobrze, ciociu, poo si. Ale mae wiato bdzie si dugo palio. Oczywicie, e mae wiato bdzie si dugo palio skwapliwie przytakna ciotka dopki nie zaniesz. A teraz zmierz temperatur. Ale temperatury adnej nie byo. Tylko czy mona zasn, jeli si ma takie kopoty z koralikiem? Bd ostroniej wypowiadaa swoje yczenia postanawia Karolcia bo nie wiem, co moe z tego wynikn. I chyba trzeba bdzie nawlec go na jak bardzo mocn nitk. Moe najlepiej na jedwabn, row. Jest taka w maminym koszyczku z przyborami do szycia. Tak, ta rowa nitka bdzie doskonaa. Mama kiedy mwia, e trudno j zerwa. I przy tym mona bdzie nosi j na szyi, pod sukienk. Ale to tak, eby nikt nie zauway. Bo dopiero zacznie si dopytywanie: A co to? A po co to? Karolcia wydobya z chusteczki koralik i pooya go na doni, eby mu si dobrze przyjrze jeszcze raz. Nie pisz, Karolciu? zajrzaa naraz przez drzwi ciotka Agata. Nie, ciociu, jeszcze nie jestem pica. A moe by co zjada? Bo ciotka Agata zawsze uwaa, e jedzenie jest najlepszym rodkiem na wszystkie choroby i na zmczenie, i nawet na wszystkie kopoty. Nie, ciociu, nie, dzikuj broni si Karolcia. A moe ci usmay omlecik? i Nie, nie. A poka rk, bo zdaje mi si, e jednak jeste jaka rozpalona. C ty znowu masz tutaj? Aha, to jest, zdaje si, guziczek od twojej bluzeczki, zaraz ci go przyszyj, tylko przynios okulary. Kiedy to nie jest guziczek! krzykna z przeraeniem Karolcia. Niech ciocia go nie przyszywa! ,'>uiw, < ,,,t _ -\ 32 A mnie si zdaje, e to guziczek! upieraa si ciotka Agata, obracajc w

palcach koralik. e te ja nigdy nie pamitam 0 tych moich okularach! I zawsze je gdzie zostawi. ebym je miaa MU nosie, tobym zaraz zobaczya, co to jest... Ledwie ciotka wypowiedziaa te sowa okulary cicho przyfruny z ssiedniego pokoju i usadowiy si na jej nosie. No, patrzcie zdziwia si ciotka Agata a przecie je mam! e te ich nie zauwayam! Niech no ja si teraz przyjrz, co U) jest waciwie... Rzeczywicie! Miaa racj! To wcale nie jest guziczek, tylko jaki koralik. Nawet do adny. Tylko co komu po jednym koraliku? Ale suchaj, Karolciu, powiedz tak naprawd, a moe by co zjada? Nie? E, tylko tak mwisz, a na pewno /jadaby tak na przykad, no co?! No, powiedzmy, ciastko z kremem. Co? Nie, nie zaprzeczya gwatownie Karolcia ale oddaj mi ju, ciociu, ten mj koralik. Zarazi Zaraz ciotka obracaa dalej koralik w palcach 1 mwia teraz z rozmarzeniem bo ja, przyznam ci si, chtnie bym zjada ciastko z kremem. Nawet nie jedno. Przyznam ci si, e nawet wicej. Mogabym zje ca tac ciastek. Ach! Nie mw tego ciociu! chciaa krzykn Karolcia. Ale byo ju za pno. Wokoo na stoliku, na krzele, na pce z ksikami, ba, nawet na oknie stay tace pene ciastek z kremem. Co gorsza, przybywao ich coraz wicej. Karolciu zawoaa ze zdumieniem ciotka Agata czyby kto przysa nam tyle ciastek? A moe to s dzi moje imieniny, tylko ja o tym zapomniaam? Ach! Jakie pyszne ciastka! Sprbuj! Wcale nie sprbuj! wrzasna niezupenie grzecznie Karolcia. Ale zaraz poprawia si: To znaczy, bardzo dzikuj! Zerwaa si szybko z ka i byskawicznie pochwycia porzucony przez ciotk na stoliku koralik. Tace z ciastkami napyway dalej. Kiedy przecie skocz si te ciastka mylaa Karolcia. Waciwie szkoda, e nie ma dzi u nas goci". Karolcia ** "(t Y* j Wtem jak na zamwienie kto zadzwoni. Karolcia zdrtwiaa. No tak, oczywicie nieopatrznie pomylaa o tych gociach, i ju s. Pjd otworzy powiedziaa ciotka, skaczc midzy tacami penymi ciastek. Jak si okazao, dzwoni listonosz. Dobry wieczr powiedzia przechodziem akurat w pobliu i tak sobie pomylaem dlaczego nie miabym pastwa odwiedzi. No i odwiedziem. Prosz bardzo zapraszaa gocinnie ciotka Agata dobrze, e pan przyszed, mamy dzi pyszne ciastka. Listonosz jad ciastka bardzo szybko i co chwila jak kot oblizywa swoje dugie i sumiaste wsy, ale ciastek nie ubywao. Co to bdzie mylaa z trwog Karolcia jeli on sam nie zje tych ciastek". Ale za chwil znw rozleg si dzwonek i weszli jacy pastwo z oficyny z trojgiem dzieci. Przyszlimy z wizyt powiedzieli i od razu zabrali si do jedzenia. Prosz, niech pastwo pozwol zapraszaa gocinnie ciotka. Co prawda ja pastwa jeszcze nie znam, ale to nic nie szkodzi. &vws< : * 34 l Wtem znw kto zadzwoni. Bya to jaka pani w kapeluszu i y, parasolem. Dzie dobry powiedziaa, cho to by ju wieczr c/y nie przeszkadzam? Skde znowu odpowiedziaa ciotka Agata, przy czym 0 mao co-nie udawia si, bo cigle sama te jada te ciastka. Moe pani sprbuje? Zdaje si, e dzi s moje imieniny. Dzikuj kiwna gow pani w kapeluszu i z parasolem. 1 niby to jada ciastka, ale jednoczenie rozgldaa si po pokoju. Czy pani czego szuka? spytaa ciotka Agata. Nie, to znaczy tak zacza plta si nieznajoma. /gubiam drobiazg, ktry waciwie nikomu i na nic nie jest potrzebny. Czy pani czasem go nie widziaa? Taki nieduy niebieski koralik...

Czy to ten? spytaa ciotka oblizujc si i wzia do rki koralik, ktry Karolcia na chwil pooya na swojej kodrze. Tak! To ten! wrzasna radonie nieznajoma. I Karolcia dopiero teraz spostrzega, e jest ona niezmiernie podobna do tej sprzedajcej z dziau zabawek w domu towarowym. Tak, ale tak, ma taki sam dugi, spiczasty nos! Tak! Nie ulega najmniejszej wtpliwoci! To jest Filomena! I Karolcia byskawicznie w ostatniej chwili zdoaa wyrwa koralik z rki ciotki Agaty. To mj koralik zasyczaa Filomena (bowiem ju nie ulegao wtpliwoci, e to ona bya). I wycigajc szponiaste palce powiedziaa gronie: Oddaj mi natychmiast! Ale zanim zdoaa go odebra Karolcia wypowiedziaa w myli yczenie, aby ciastka, gocie i Filomena zniknli jak najszybciej z jej pokoju, a ciotka Agata o wszystkim zapomniaa. Zostao ono zreszt byskawicznie spenione. W pokoju palia si niewielka lampka z abaurem zwana przez Karolci maym wiatem, a w fotelu przy ku drzemaa ciotka Agata, ktra zbudzia si po chwili, mruczc: Ale miaam mieszny sen: niy mi si ciastka z kremem. Byo ich bardzo duo. No, ale ju pij, Karolciu! Ju pora. t,(> 4 , {'{' ii",, ^ A r n * t HURA! NIEWIDZIALNI! HURA! LATAMY! Ciotka Agata nalaa mleko do kubeczkw. Buki z masem i szynk leay na talerzykach, kiedy naraz przypomniaa sobie, e powinna zabra z balkonu suszce si tam cie-icczki. Kiedy wrcia do kuchni, a usiada ze zdumienia, a potem s/ybko zimn wod przemya sobie oczy. Sen mnie zmorzy czy co? Zdawao mi si, e ju zrobiam kanapki mrukna. W przedpokoju rozleg si jakby tupot maych stp i dao si sysze trzaniecie drzwi. No widzisz, jednak, jak si zdaje, obydwoje jestemy na dobre niewidzialni szepn radonie Piotr. Poczekaj, lepiej jeszcze si upewni zabrzmia szept Ka-rolci. Uwaga, kto idzie! - . Rzeczywicie z gry schodzia ssiadka, pani Kowalska. Dzie dobry! powiedzieli Piotr i Karolcia grzecznie. Dzie dobry! odpowiedziaa niepewnie pani Kowalska i mzejrzaa si wokoo. Piotr miaukn wobec tego cichutko. Pani Kowalska znw si obejrzaa, a potem zacza woa: kici, kici". Bo wida mylaa, e jej kot idzie za ni po schodach. A Piotra i Karolci wcale a wcale nie widziaa, chocia stali tu przy niej. Zadowoleni zbiegli co prdzej na podwrze. Deszcz przesta nareszcie pada i tylko gdzieniegdzie pozostay spore kaue. A kaue wiadomo wspaniaa rzecz. Zwasz-c/a modsze dzieci lubi chlapa si w nich i puszcza papierowe deczki. Wic i teraz Agasia i dwoje jeszcze modszych dzieci przykucno nad rriaym jeziorkiem i zabierao si do budowy tamy, kiedy naraz z ssiedniego bloku wypad Waldek. Podbieg do kauy i za43 raz zacz ochlapywa dzieciarni. Piotr i Karolcia spojrzeli na siebie bya to nareszcie prawdziwa okazja, eby da porzdn nauczk temu Waldkowi, ktry kadego bil i nikomu nie da przej spokojnie. I teraz te patrzcie tylko, pchn tak Agasi, e wpada do kauy! Za Agasi wepchn do wody Janie. Pobiegli wic szybko w stron Waldka. Bardzo to miesznie wygldao, kiedy duy Waldek klapn naraz w sam rodek bota jak aba! To Piotr, niewidzialny Piotr popchn go z caej siy. Kto mnie pchn?! rykn rozzoszczony Waldek. I obejrza si ale nikogo za sob nie zobaczy. Ale za chwil znw rymsn w boto to niewidzialna Karolcia chwycia go za nog, tak e straci rwnowag. A wszyscy naokoo stali i a si trzymali za boki ze miechu. I nikt tego Waldka nie aowa, tylko

wszyscy mwili, e dobrze mu tak za to, e taki dla wszystkich jest niedobry! No, to z Waldkiem byoby zaatwione! A co dalej robi?!,.. Piotr i Karolcia spojrzeli na siebie. Hm! Roboty znalazoby si dosy. Oto idzie na przykad mia pani Kozowska z drugiego bloku i dwiga ciki kosz ze sprawunkami. Piotr zawsze jej pomaga zanie kosz na gr. Czy przez to, e jest w tej chwili niewidzialny, pani Kozowska ma sama nie to wszystko na gr? Niemoliwe mwi szeptem Piotr do Karolci i zaraz podbiega do pani Kozowskiej. Ujmuje za pak kosza i niesie. A pani Kozowska strasznie si cieszy, e kosz taki lekki, i nawet tak mwi do jakiej ssiadki: Tak si dobrze dzisiaj czuj, prosz pani, jakbym miaa znw ze dwadziecia lat. Wczoraj to ten kosz taki wydawa mi si ciki, a dzi jakbym pirko niosa. Tak mi siy wrciy! Pewnie po tych zikach, ktre pij". Ssiadka nadziwi si temu nie moe, ale zaraz przestaje rozmawia z pani Kozowska, tylko gapi si na drugi koniec podwrka i napatrzy si nie moe, co si tam dzieje. A oczy przeciera bo patrzcie, ludzie: hulajnoga sama jedzie po chodniku midzy trawnikami! Oczywicie atwo si mona domyli, e to Karolcia pdzi na hulajnodze pozostawionej przy aweczce przez Dorot. Rety! p , a 44 A Dorota te stana, jakby w kamie zamieniona, usta otwor/.ya i nie wie, co powiedzie, bo naraz Leszek, ktry akurat wybieg na podwrze, zacz woa: Patrz, Dorota, nawet hulajnoga od ciebie ucieka! A znw jedna dziewczynka zamiaa si: Jak j grzecznie poprosisz, to moe do ciebie wrci. ; I w tej chwili, jakby na zawoanie, hulajnoga zawrcia i zacza pdzi w stron Doroty! To dopiero byo! Dorota najpierw staa, jakby oczom nie wierzya, a potem zacza ucieka. Naprawd! I wtedy to wygldao tak, jakby j hulajnoga rzeczywicie gonia. Ale w kocu znudzia si ta zabawa Karolci i zaczli si z Piotrem namyla, co by teraz zrobi. Wreszcie Piotr zaproponowa: Wiesz co? Chodmy do tego wielkiego domu towarowego. Tam si troch pobawimy! wietnie zgodzia si Karolcia. Ale co bdzie, jeli ciocia zobaczy przez okno, e mnie nie ma na podwrzu? Ha, wanie, to samo bdzie i z moj mam. Naturalnie e /.ii a bdzie si okropnie martwia, gdzie si podziaem! Zaraz, za-i.i/, co by zrobi wobec tego? Suchaj! Ju wiem! Napiszemy listy ty do ciotki Agaty, a ja do mojej mamy. Bd spokojne, a my te bodziemy w porzdku! Drzwi w mieszkaniu Karolci byy zamknite. Ale list udao im si wsun przez szpar. Kochana ciociu Agato. Id si troszk pobawi z Piotrem. Nie martw si o mnie. Twoja kochajca Karolcia. Do mieszkania Piotra byo atwiej si dosta. Za to zdarzya si i;im zupenie inna historia. Bo oto, gdy ju list by napisany, nagle m/.lego si trzaniecie drzwi i zgrzyt klucza w zamku. To mama wysza, prawdopodobnie do dentystki. Jestemy zamknici! zawoa rozpaczliwie Piotr. Wiem doskonale, e mama bdzie tam co najmniej dwie godziny. Wszystko przepado! ,+^.^ ,,,,. , ,.,. 45 Dlaczego? zdziwia si Karolcia. Przecie moemy wyj i sami zatrzasn drzwi. Kiedy ich nie mona w ogle otworzy, jeli mama zabraa klucz. Chod, sama si przekonasz. Tak, drzwi byy zamknite, a mama zabraa klucz. Piotr by bliski ez. Naraz Karolcia rozemiaa si. Ojej, Piotr! Nie ma si czym przejmowa. i | Jak to: nie ma! wrzasn Piotr. / < Karolcia spojrzaa na niego dumnie. Zapominasz zupenie o... tym! I Karolcia uja w swoje dwa niewidzialne palce wiszcy na jedwabnej, rowej nitce bkitny koralik!

To co zrobimy? zapyta teraz Piotr zachwyconym szeptem. Jak wyjdziemy std? Czy daoby si tu zawaha si czy daoby si wyfrun przez okno? Czemu nie? Naturalnie e moemy. Albo te od razu znale si w sklepie?! Jak wolisz? Lepiej wyfrun przez okno zdecydowa Piotr a potem ebymy od razu byli w sklepie. Bo w ten sposb bdzie okropnie miesznie. Niech tak bdzie kiwna gow Karolcia i znowu uja w palce niebieski koralik, aby wyrazi odpowiednie yczenie. Natychmiast te okno otworzyo si i Karolcia razem z Piotrem wyfrunli. Unosili si teraz lekko nad ulic, ale poniewa bali si, e lada podmuch wiatru moe ich rozdzieli, wic schwycili si za rce. Spojrzeli w d i zobaczyli z ogromnym zdumieniem, e nad ulicami rozpociera si jak gdyby sie z drutw. Istna pajczyna. To przewody elektryczne linii tramwajowych i trolejbusowych objani Piotr z niejakim zadowoleniem, e zna si na takich rzeczach. Musimy uwaa, eby o nie nie zawadzi. Jak cudownie tak pyn w powietrzu! zachwycaa si Karolcia. Patrz! Moemy zaglda do okien wszystkich domw. To byo naprawd strasznie mieszne! Mona byo zapuka w szyb albo niespodziewanie powiedzie co do kogo. Tak wanie 46 zdarzyo si, kiedy mijali pewn wysok kamienic. W mieszkaniu mi irzecim pitrze jaki malec wyglda przez okno i tak si wychyla, /c naprawd mg wypa. Karolcia zdenerwowaa si tym ogromnie. On sobie moe co zego zrobi, on na pewno wyleci! denerwowaa si. Wida zosta sam w domu i taki z niego guptas, e nawet nie wie, na co si naraa. Zaraz mu damy nauczk zdecydowa Piotr. Zatrzymali si wic teraz przy tym oknie i wpynli do mieszkania. Wsplnymi siami cignli malca z okna, a Piotr powiedzia mo/liwie grubym gosem: Nie wolno wazi na okno! Rozumiesz? Ro... rozumiem odpowiedzia malec rozgldajc si niepewnie wokoo. Bo dam ci w skr, jeli nie posuchasz grozi dalej Piotr. Nie strasz dziecka! Nie pozwol ci, aby mia go zbi! izeptem bronia malucha Karolcia. Kiedy ja tylko tak! Na postrach! uspokoi j Piotr. Tciaz moemy go zostawi i pofruniemy dalej. Znw wic lekko pynli nad miastem. Przysiadali dla zabawy na chwil na dachach lub na balkonach i unoszc si znowu w powietrze gonili si naokoo wszystkich kominw fabrycznych. Byo to jednak niebezpieczne, gdy od czasu do czasu wia do silny wiatr, ktry mg ich atwo rozdzieli, tak bowiem stali si zwiewni. W pewnej za chwili, zupenie niespodziewanie, Piotr zorientowa si, e leci samotnie. Obejrza si gdzie jest Karolcia? Co si z ni stao? Dopiero po chwili spostrzeg j, zaczepion brzegiem sukienki o jak anten telewizyjn. Trzeba wic byo koniecznie natychmiast zawrci, aby ratowa przyjacik. Nie byo to wcale atwe! Wiatr znosi Piotra cigle w bok i ani rusz nie mg skierowa si w stron wzywajcej pomocy Karolci. Ju zdawao si, e sprawa jest zupenie beznadziejna, gdy nagle i zupenie nieoczekiwanie zjawia si pomoc ze strony dwch sympatycznych gawronw, ktre widzc ca histori, popieszyy na ratunek. Par uderze mocnymi dziobami i oto sukienka ju si odczepia. Uf Czy wy nas widzicie? zdziwia si Karolcia. , J> Oczywicie owiadczyy zgodnie gawrony. -^ , > i A przecie my jestemy niewidzialni! Ale jestecie niewidzialni tylko dla ludzi! Wiemy poza tym, e masz niebieski koralik, Karolciu, tylko pamitaj, e nie naley uywa go zbyt lekkomylnie. Co chciaycie przez to powiedzie? zawoaa Karolcia, ale gawrony ju odleciay, a j wiatr szczliwie zanis w stron Piotra. Chwycili si znw za rce i teraz ju frunli prosto do domu towarowego, ktry by widoczny z daleka. Wyldowali na tarasie, gdzie bya urzdzona kawiarnia. Ach! Jakie mam pragnienie owiadczya Karolcia na widok osb pijcych przez

somiane rurki wod sodow oraz oranad z wysokich kieliszkw. Su ci powiedzia elegancko Piotr mam wanie jeszcze troch pienidzy z moich oszczdnoci i mog ci zaprosi! Ale wiesz? rozmylia si Karolcia. Waciwie to wolaabym lody! Owocowe i mietankowe. Ja te przyzna si Piotr. Wobec tego moe zajmiemy miejsce przy stoliku? w i < wi w? 48 No dobrze Karolcia przysiada na jednym z kolorowych krzeseek ale jak zamwimy lody, kiedy jestemy niewidzialni? Czy mylisz, e musimy znw sta si widzialni? Trzeba si nad tym zastanowi. To powana sprawa, bo naprawd nie wiem, co byoby lepsze. Ach! A tymczasem zobaczymy, jakie te lody s. Czy s owocowe albo mietankowe? A moe bd pistacjowe? Zbliyli si do duego bufetu, ktry by zarazem lodwk, i przygldali si, jak panienka w biaym fartuszku nakada porcje lodw, czerpic je z duych termosw, umieszczonych w bufecie-lodwce. Ach! Byy i lody pistacjowe! No to co zrobimy? zastanawia si tymczasem Piotr. E, wiesz co? Lepiej ju zostamy niewidzialni, mniej bdzie kopotu zdecydowaa Karolcia. Dobra' zgodzi si Piotr. Wobec tego zrobimy tak: /.apiemy szybko po porcji lodw, ktre szykuje panienka, a zapacimy w ten sposb, e pienidze pooymy na bufecie. Transakcja udaa si jak najlepiej. Lody byy wspaniae i pokrzepiajce. Tote po ich spoyciu mona ju byo miao ruszy na wielk wypraw do wntrza domu towarowego. Idziemy! zakomenderowa Piotr. 4 Karolem t' LEPSZE l GORSZE POMYSY W domu towarowym panowa oczywicie jak zawsze ogromny tok. Ruchome schody zapchane byy ludmi i wcale nie atwo byo na nie si dosta. Nie moemy si wcisn, bo jeli jestemy niewidzialni, to nas mog niechccy zadusi rozsdnie zauway Piotr co wobec tego zrobimy? Moe poprosisz, ebymy od razu znaleli si w dziale zabawek. Co ty, Piotrek? oburzya si Karolcia. Nie mog przecie prosi o takie nie najwaniejsze rzeczy. Jeszcze si pogniewa. Chodmy do zabawek! Ojej, jaka ty jeste dziecinna. Chod, najpierw obejrzymy sobie jeszcze inne dziay. Zatrzymali si wic na chwil na nastpnym pitrze przy stoisku z butami. Tu, mimo e ludzie stali spokojnie, sprzedajca wida bya w niezbyt dobrym humorze, bo niegrzecznie rzucaa na lad pudeka z butami i nikomu nie chciaa poda innej pary, jeli jakie buty byy za ciasne albo za lune. Wanie kiedy Piotr z Karolcia podeszli do stoiska, jaka pani z ma dziewczynk na prno prosia o zamian za ciasnych butw, ktre kupia dla swojej creczki. Nie zamienia si! niegrzecznie odpowiadaa na jej proby sprzedajca. Mnie si zdaje, e ta pani, ktra sprzedaje, nie jest bardzo uprzejma zauwaya Karolcia. Pewnie, e nie jest uprzejma zgodzi si Piotr. Wiesz? Postraszymy j troch, moe si potem poprawi. 50 Ale jak j postraszymy? spytaa Karolcia, ktrej ten pomys wyda si zupenie niezy. Zaraz zobaczysz. Tylko rb to samo co ja! I Piotr szybko schwyci z pki par mskich butw, ktre woy sobie na rce. Karolcia zaraz te chwycia jak par czerwonych sandakw i ku szalonemu zdumieniu i przeraeniu ekspedientki dwie pary butw samodzielnie pomaszeroway wzdu lady. Aaaaach! Aaaaach! zdenerwowaa si sprzedajca. Co to znaczy? Nikt na to nie odpowiedzia, bo wszyscy patrzyli teraz z zaciekawieniem, co bdzie dalej.

To reklama! zawoa kto. A tymczasem mskie buty i czerwone sandaki taczyy teraz przytupujc wesoo. Hop s! s! Hop! s s!" Tak si to wszystkim spodobao, e zaczli do taktu przypiewywa. I tak si wszyscy rozbawili, i tak si wszyscy z tego taca miali, e w kocu nawet /,acza mia si razem ze wszystkimi i ta niegrzeczna sprzedawczyni. Naraz buty przystany. Czerwone sandaki te si zatrzymay i wszyscy ze zdumieniem usyszeli dwa dziecinne gosy, ktre powiedziay gono i wyranie: damy, aby sprzedajca bya grzeczna dla kupujcych! To dopiero byo! Sprzedajca zaczerwienia si jak burak i rzucia si w stron butkw, ale one tymczasem ju zwinnie wrciy na swoje miejsce na pce. Tylko ludzie stojcy przy ladzie powtrzyli: Tak, lak, racja prosimy, eby pani bya grzeczna dla kupujcych". A inni znw mwili, e to dobry pomys reklamy i e to byo mwione przez gonik. Oczywicie, e teraz sprzedajca ju nie moga si zoci i musiaa by bardzo grzeczna. Baa si, eby si nie powtrzya historia /c spacerujcymi butami. Tymczasem za Piotr i Karolcia powdrowali dalej. Stoisko z zabawkami byo na samym kocu, musieli wic przej wzdu wielu jeszcze innych stoisk z rnymi rzeczami. Przy jednym z nich zatrzymali si na chwil byy tam pikne szale, rkawiczki i chusteczki takie do noszenia na gowie i takie do nosa. Poczekaj chwileczk poprosia Karolcia. Tylko obejrz te chusteczki. S przeliczne. Chciaabym, kiedy bd miaa pienidze, kupi chocia sze dla mojej mamusi na imieniny. Wiesz, ktre mi si podobaj? O, te niebieskie z kwiatkowym szlaczkiem. A mnie si podobaj te w krat kupibym takie dla mojego tatusia. Nawet na pewno kupi, kiedy ju dosy uzbieram powiedzia Piotr stanowczo. Ale patrz tylko, patrz na tego chopaka. I wskaza na wysokiego chopca w poplamionym swetrze, ktry wpycha ukradkiem do kieszeni pikny jedwabny szalik. To zodziejaszek! szepn Piotr. Trzeba bdzie te mu zrobi figla i da nauczk. A co zrobimy? Przecie on jest bardzo duy! westchna Karolcia. Ale my jestemy niewidzialni! szepn z zadowoleniem Piotr. Ju wiem, co zrobi! Odechce mu si na przyszo kradziey! I szybko podskoczy w stron zodziejaszka, ktry niczego si nie spodziewa. Jednym szybkim ruchem Piotr wycign z jego kieszeni skradziony szalik. Zodziejaszek schwyci si za kiesze i przytrzyma koniec szalika. Ale to ju nic nie pomogo. Teraz wszyscy patrzyli na chopaka, ktry usiowa wepchn do kieszeni szalik, ktrego drugi koniec jaka niewidzialna rka cigna do gry. Zodziej! Zodziej! zakrzykny na ten widok sprzedajce i rzuciy si w stron chopaka. Ale ten ju nie czeka na dalszy cig swojej dziwnej przygody. Zmyka tylko ile si w nogach, a troch stamszony szalik spocz jakby uoony na ladzie. A to dziwne wydarzenie kiwali gowami ludzie, ktrzy to widzieli. E, to byy zdjcia do filmu mwili inni. Ale zrobimy co jeszcze bardziej dziwnego powiedzia na to po cichu do Karolci Piotr. Teraz jazda do dziau zabawek. ) 52 W dziale zabawek przystanli zagapieni. Byo na co patrze! Ka-rolcia miaa ogromn ochot wzi chocia na chwil do rk ktr ze wspaniaych, ogromnych lalek. Stay rzdem na pce, ubrane licznie zupenie jak mae, ywe dziewczynki. Miay prawdziwe wosy do mycia, zamykane oczy i Karolcia wiedziaa, e jeli si je przechyli do tyu, to powiedz: ma-ma. Waciwie to Karolcia tak naprawd, ale to naprawd, wcale nie chciaa mie takiej lalki na /awsze od razu wiedziaa, e to jest za droga lalka. Ale przecie chodzio tylko o to, eby j tak troch wzi na rce. Tak, tak ale jak to urzdzi, eby zaraz nie zrobio si cae przedstawienie i eby wszyscy nie stanli w podziwie, e lalka sama zesza z pki. Bo przecie jeli niewidzialna Karolcia j stamtd wemie, to bdzie /upenie wygldao, jakby lalka sama chodzia albo unosia si w powietrzu. A tymczasem Piotr zaproponowa:

Chcesz? To wdrapi si na t pk i zdejm ci ktr lalk. Tylko powiedz ktr. No, czemu si namylasz, Karolciu! Przecie lalce nic si nie stanie, bo na pewno jej nie zepsujesz! Poza tym przecie nie chcesz jej zabra, tylko potrzyma wic nie bdzie to nic zego. Zaraz potem postawi j na tym samym miejscu... Kiedy... zacza niepewnie Karolcia. Ojej! Jaka ty jeste! mrukn Piotr. Nie nud, Karol-ciu! I zanim Karolcia zdya odpowiedzie, ju sta na ladzie i siga do pki. No, ktr chcesz? spyta. To ju najlepiej t w spdniczce czerwonej, uczesan w koski ogon. Nie mina chwila, kiedy lalka znalaza si w ramionach Karolci. Bya to zreszt bardzo dua lalka i Karolcia postawia j na ziemi, a potem wzia za rczk jak mae dziecko i zacza ostronie prowadzi. Wrd kupujcych rozleg si okrzyk zachwytu: Lalka, ktra sama chodzi! Pewnie bardzo droga! Prosz mi zaraz da tak lalk, ktra sama chodzi! zadaa natychmiast jaka pani. I mnie, i mnie rozlegy si gosy. I zaraz wszyscy ustawili si w kolejce. Kiedy to nie s chodzce lalki wyjkaa zdumiona sprzedawczyni ja nic o tym nie wiem! O, widzicie, nie chce sprzedawa takich piknych lalek zaczli si irytowa kupujcy. Prosz zaraz sprzeda te lalki! A jedna dziewczynka, ktra wanie przysza razem ze swoj mam, woaa: Ja chc koniecznie mie tak lalk, koniecznie! Zaraz mi j kup, mamo. Sprzedajca mruczc pod nosem nic nie rozumiem" zdja z pki jedn z lalek i sprbowaa postawi j na ladzie. Lalka staa co prawda, ale o chodzeniu nie byo mowy. Wida zepsuta! orzeka ta pani z creczk. Prosz nam da inn. Kiedy nie mam innych, przecie od razu mwiam, e to nie s lalki chodzce tumaczya ekspedientka. 54 Tak? A dlaczego tamta lalka chodzi? To prosz mi j zaraz zapakowa! Mog zapakowa, jeli pani tak koniecznie chce zgodzia si dla witego spokoju sprzedajca. Tymczasem Piotr i Karolcia ujli teraz lalk za obie rczki i szybko pomaszerowali korytarzem. Naturalnie, e wcale nie mieli zamiaru ucieka z lalk, tylko ogromnie si im ta zabawa spodobaa. Ludzie stojcy przy stoiskach stawali w podziwie, zagapieni na maszerujc lalk. Mamo! Ona ucieka! wrzasna naraz ta dziewczynka, ktra przedtem chciaa koniecznie dosta chodzc lalk. A potem wyrwaa si matce i pobiega za niewidzialnymi Piotrem i Karolcia. Widzc t niespodziewan pogo, pucili si pdem. Lalka niesiona przez nich galopowaa teraz poprzez cae pitro domu towarowego. Zaczekaj! wrzeszczaa gonica j dziewczynka. Za dziewczynk znw biega jej mama, te pokrzykujca nie wiadomo dlaczego: Sta! Sta! Za t mam wreszcie biega na kocu sprzedajca. Woaa: Prosz pani! Prosz pani! Niech si pani uspokoi! Ojej! Co tu si dzieje! Ta lalka chyba jest popsuta, e tak biegnie! Trzeba zawo-\a dyrektora! Dyrektora! Ojej szepna teraz Karolcia do Piotra dyrektora chc woa, moe by z tego okropna awantura. E, nic si nie bj uspokoi j Piotr. Tylko wiesz co? Ju mi si znudzio to bieganie z lalk. Oddajmy j. A komu? Jak to komu? ekspedientce. Tylko czekaj, przedtem jeszcze zrobimy jeden kawa. Zatrzymajmy si! Ku zdumieniu wszystkich maszerujca lalka zatrzymaa si nagle. Przystana, obrcia si w stron gonicych i powiedziaa gosem, ktry dziwnie by podobny do gosu Piotra: Znudzio mi si chodzi. Chc wrci na pk. I wrcia. Zupenie to wygldao tak, jakby j tam kto postawi. To znaczy

Piotr i Karolcia postawili j na jej dawnym miejscu. Teraz 55 wszyscy zaczli pyta o cen takich chodzcych lalek, a Piotr i Ka-rolcia wsiedli do maego samochodziku. Od dawna ju mieli ochot nim si przejecha od dawna, to znaczy jeszcze od owego czasu, kiedy przychodzili do domu towarowego jako zwyczajne dzieci, a nie takie, ktre mog, gdy zechc, sta si niewidzialne. Teraz wic speniy si ich marzenia. Piotr zasiad przy kierownicy. Jedziemy naokoo powiedzia i ruszyli. No i naturalnie znw zaczy dzia si straszne awantury, bo teraz wszyscy biegli za pdzcym samochodzikiem. Reklama! Reklama! woali kupujcy i chcieli koniecznie wsadzi tam swoje dzieci. Musimy wysi westchn Piotr nic z tego nie bdzie. Nie dadz nam spokoju. Chodmy wobec tego do domku Baby Jagi zaproponowaa Karolcia tam bdziemy mogli spokojnie si pobawi. wietna myl pochwali Piotr. Domek Baby Jagi by maym domkiem zbudowanym z piernikw ale tak na niby, bo naprawd to by drewniany. Byy tam mae okienka z firaneczkami i zielone drzwi, a na dachu siedziaa drewniana sowa i obok niej uszyty z gagankw czarny kot. )> "f ,4; 64 No musiaa, musiaa, ale, ale... ojej, widzisz, jak pno? Oj, prawda! Okropnie pno! To chyba jedziemy do domu. Pewnie, e jedziemy! Tylko jak? O tej porze wszystkie autobusy s bardzo przepenione! Ludzie wracaj na obiad do domu! Boj si, e ci zgniot w tym toku, bo o siebie to si nie boj doda Piotr rycersko. O mnie si nie bj! Jako damy sobie rad! Tylko jeszcze musimy poegna si z Bab Jag i z czarnym kotem. To byoby niegrzecznie tak wyj bez poegnania. Baba Jaga skoczya tymczasem rozdawanie piernikw w czekoladzie. Zachowaam tylko jeszcze kilka dla was powiedziaa. Wiem, e musicie wraca do domu. Ja te znw stan si drewniana. Ale jeli jeszcze kiedy zajrzycie do mnie, chtnie was /obacz. Aha! Pamitajcie! Serduszka w czekoladzie nie trac swojej mocy nawet i w prawdziwym wiecie. Sami zreszt o tym si przekonacie. Bdcie zdrowi. I strze si Filomeny, Karolciu! To niedobra kobieta. Gdyby dostaa w swoje rce bkitny koralik, mogaby zrobi duo zego na wiecie. Wyobracie sobie, co by to byo, gdyby tak zacza da od koralika speniania rnych zych rzeczy! No, to egnajcie! Mieli teraz pene kieszenie serduszek. Baba Jaga bya znw drewniana, tylko kot jeszcze par razy zamrucza przyjanie, zanim wskoczy na dach domku, eby tam

te znieruchomie i udawa gaganianego. Chodmy! zakomenderowa Piotr. Naprawd najwyszy czas na nas. >.* ** * ( t r i -r* '/A Karola a "n , y, W DOMU DZIEJ SI DZIWNE RZECZY -y Wcale nie jest tak atwo, gdy si jest niewidzialnym, przyjecha do domu w zatoczonym autobusie. Ale cae szczcie, e si to jako udao, i wreszcie Karolcia i Piotr znaleli si w domu. e drzwi byy zamknite, to te jeszcze nie byo najgorsze, bo ostatecznie zawsze mona byo zadzwoni i gdy ciotka Agata, mruczc gniewnie na gupie dowcipy chuliganw, ktrzy dzwoni i uciekaj, otworzya drzwi, udao si szybko wsun do mieszkania. Ale najgorsze byo to, e mama jeszcze nie wrcia do domu! A jeli przypadkiem koralik wypadnie twojej mamie z kieszeni? powtarza Piotr. Oj, nie martw si naprzd uspokajaa go Karolcia. Ale naprawd sama te tym si troch martwia. Bo co by byo, gdyby tak na przykad, wyjmujc z kieszeni chusteczk albo rkawiczki, mama wyrzucia niechccy koralik. Strach pomyle wtedy musieliby ju do koca ycia zosta niewidzialni. Ja tymczasem polec i zobacz, co u mnie w domu sycha przypomnia sobie Piotr. I zaraz wrc. Tylko pamitaj, jak zadzwoni, musisz mi zaraz sama otworzy, bo ciotka Agata moe si rozgniewa i wcale do drzwi nie podej. Dobrze, ale przyjd jak najszybciej! Bo co ja tu sama, i w dodatku niewidzialna bd robi? westchna Karolcia. I taka jestem okropnie godna. Ja te! przyzna si Piotr. Pierniczki byy wietne, ale nie jest to takie prawdziwe jedzenie. Wracaj szybko, to si naradzimy, moe jako uda si co zje. Tylko nie trzaskaj gono drzwiami, kiedy bdziesz wycho66 dzi, bo ciotka znw si zdenerwuje. A potem wszystko bdzie na mnie. A gdyby tak ciotka Agata zjada kawaek serduszka w czekoladzie, to moe by si nie gniewaa na ciebie? wpad na pomys Piotr. Wiesz? To byoby dobre. Gdyby tylko zechciaa zje! Czekaj, sprbuj jako jej podsun. Po chwili na kredensie w kuchni leaa zgrabnie zawinita paczuszka, na ktrej znajdowaa si kartka z nagryzmolonymi w popiechu sowami: Dla kochanej Cioci Agaty od Karolci, eby Ciocia koniecznie sprbowaa, jakie to dobre. Jak na zo ciotka krztaa si przy kuchence gazowej, gdzie akurat zapiekaa makaron z szynk. Bya wida troch zagniewana, bo mruczaa co pod nosem i mocno, z haasem przesuwaa garnki. Wreszcie podesza po co do kredensu i zobaczya paczuszk. Troch jeszcze gniewna, przeczytaa list, ale wida bya ciekawa, co paczuszka zawiera, bo otworzya j szybko. Czekoladowe serduszka wyglday niezmiernie apetycznie, a w dodatku pachniay tak, e nikt nie mg si temu zapachowi oprze i koniecznie musia zaraz ugry chocia may kawaek. Tak te zrobia i ciotka Agata. I w tej chwili ledwie przekna pierwszy ks, ju od razu poweselaa. Pomrukujc teraz z zadowolenia, zjada pierniczek do koca. Przepyszne orzeka ach, ta Karolcia! To zote dziecko! e tez pomylaa o tej swojej starej ciotce. W tej chwili rozleg si dwik dzwonka. Nie ulegao wtpliwoci to dzwoni Piotr. Karolcia rzucia si pdem do przedpokoju, aby mu otworzy, ale ciotka Agata nie daa si wyprzedzi, o nie! Chyo przebiega przedpokj i szeroko otworzya drzwi, za ktrymi sta niewidzialny Piotr. Ale pomimo to, e nikogo nie zobaczya, nie gniewaa si tym razem, tylko zachichotaa. Ach, to jaki urwis dzwoni! Ale to nic nie szkodzi! I nucc wesoo, ciotka Agata wrcia do kuchni. ,/i > K

67 No i co? spytaa Karolcia Piotra. Co si dzieje u ciebie w domu?! Na szczcie mama i tatu jeszcze nie wrcili. Zostawiem kartk, e niedugo przyjd, eby si nie martwili. Chciaem co zje, ale nic w domu nie byo, bo mama miaa kupi wszystko po drodze. E, u nas jest masa jedzenia. A ciotka Agata co pierze w azience. Chodmy wic miao do kuchni! Ciotka Agata oczywicie dziwia si potem bardzo, dlaczego jest tak map mleka w dzbanku i skd si wziy na stole dwie brudne szklanki po mleku, kiedy przecie bya najpewniejsza pod socem, e wszystkie szklanki umya ju rano. Siedziaa na stoku kuchennym rozmylajc nad tym, kiedy znw zadwicza dzwonek przy drzwiach. To bya na pewno mama! Tak, to bya mama z rkami penymi paczek. Zaatwiam mas sprawunkw powiedziaa mama. Karolcia jest w domu? Jeszcze nie ma, ale zaraz powinna przyj uspokoia mam ciotka pewnie bawi si na podwrku. Kochane dziecko! Wolaabym, eby ju bya w domu mama nie bya zbyt zachwycona nieobecnoci Karolci. Kada zakupy na stole i zdejmowaa rkawiczki. Musz poczeka, a mama zdejmie paszcz szepna Karolcia do Piotra. Rozumiesz, e nie chc teraz siga do kieszeni! Wreszcie mama zdja paszcz i powiesia na wieszaku w przedpokoju. Karolcia podskoczya czym prdzej i zanurzya rk w gbokiej kieszeni. Dugo szukaa, wreszcie odwrcia si do Piotra nie ma w tej kieszeni! Pewnie si pomylia! To jest ta druga kiesze! Ale w drugiej kieszeni te nie byo bkitnego koralika! Mama zgubia koralik! jkna Karolcia. Co teraz bdzie?!!! zdenerwowa si Piotr. Czy jeste zupenie pewna, e nie ma?! Szukajmy jeszcze raz. Na szczcie mama bya w drugim pokoju i opowiadaa o czym ciotce. W pewnej chwili wrcia po co do przedpokoju i ku swojemu 68 szalonemu zdziwieniu spostrzega, e paszcz, ktry przed chwil, jak si jej zdawao, powiesia na wieszaku, ley na ku, a w dodatku porusza si dziwacznie, zupenie jakby siedziao w nim jakie zwierztko. Ach! Ach! krzykna mama co siedzi w moim paszczu! Moe to szczur?! Bo mama bardzo si baa szczurw i myszy. Co si tu dzieje? zapyta naraz tatu. Nikt nie sysza, kiedy wszed do mieszkania, bo mama rozmawiaa wtedy z ciotk Agat, a potem krzyczaa ze strachu, a znw Karolcia i Piotr przez ten czas, bliscy paczu, szukali koralika i nigdzie nie mogli go znale. Zdaje si, e ju na zawsze bdziemy niewidzialni westchn Piotr. Ma to swoje dobre strony, ale nie zawsze. Mona na przykad nie odrabia lekcji! I mona bawi si w domu towarowym pocieszajco powiedziaa Karolcia ale strasznie mi al mamy. Bo co powie na to, e ma niewidzialn creczk. Chyba bdzie pakaa. A moja mama te bdzie si ogromnie martwia Piotr zaama rce no, to co zrobimy? Nie wiem szepna z rezygnacj Karolcia i rozpakaa si na dobre. Przeszukajmy te kieszenie jeszcze raz zaproponowa Piotr. Ale zaraz musieli odsun si od palta, bo wanie do pokoju weszli tatu i mamusia. Teraz ju si to palto nie rusza, wida ten szczur uciek powiedziaa mama, a tatu odwanie chwyci palto i podnis je do gry. Potrzsn nim przy tym, eby mamie pokaza, e nic nie ma w rodku. Co ci si przy widziao! powiedzia i pocaowa mamusi na pocieszenie. Ale, ale, bybym zapomnia! Przeczytaj koniecznie dzisiejsze popoudniowe gazety! Pisz o tym, e dzi w domu towarowym dziay si niezwyke rzeczy. I tatu poda mamie gazet, w ktrej na pierwszej stronie, ogromnymi literami byo wydrukowane: ' " . "t* ' / .';{ 69 NIESYCHANE WYDARZENIE W DOMU TOWAROWYM! UDANE POMYSY REKLAMOWE!

LALKA, KTRA SAMA CHODZI! UCIECZKA SAMOCHODZIKA! A wiesz? Rzeczywicie co tam takiego byo. Co prawda nie byam sama przy tym, ale ludzie byli niesychanie podnieceni i opowiadali o jakiej maszerujcej lalce. Po jak kobiet przyjechao pogotowie. Ale zdaje si nic powanego. I jeszcze co: zupenie przypadkiem jadam pyszne pierniczki! Wyobra sobie, e rozdawaa je dziewczynka w dornu Baby Jagi. Ta maa bya tak podobna do naszej Karolci, e w pierwszej chwili pomylaam, e to ona, i nawet zamachaam do niej rk. Oczywicie, e dopiero potem uprzytomniam sobie, e to niemoliwe, e przecie Karolcia zostaa w domu. A jak ju mowa o Karolci powiedzia na to tatu czemu jej jeszcze nie ma? Kochane dziecko odpowiedziaa na to ciotka Agata wysza pobawi si z dziemi. Napisaa do mnie karteczk, abym bya spokojna. Wic jestem spokojna! Ale ja nie jestem spokojny! zdenerwowa si tatu. Najwyszy czas, aby bya ju w domu. Zdaje mi si, e powinnimy siada do obiadu. Ale oczywicie, e zaraz siadamy uspokajaa tatusia ciotka Agata a Karolci natychmiast zawoam. Boe, co teraz bdzie! westchna Karolcia. A Piotr tylko zwiesi gow. Tymczasem mamusia zacza czego gwatownie szuka w torebce. Czekaj, czekaj powiedziaa do tatusia chc ci jeszcze co pokaza! Wyobra sobie, e znalazam co dziwacznego w kieszeni palta... ...W kieszeni palta?!!!!! Karolcia gwatownie chwycia rk Piotra i teraz zamienili si oboje w such. Signam do kieszeni, aby zapaci za bilet w autobusie, i naraz znalazam co licznego. Nie wiem, czy to ma jak warto, 70 ale by moe, e jest to jaki drogocenny kamyczek, a moe zupenie /.wyczajne szkieko. Ale ma taki dziwny blask. I mama signa do torebki, skd wyja portmonetk. Potem z portmonetki wyja zawinity w kawaeczek papieru... bkitny koralik. Zanim jednak tatu zdoa przyjrze si dziwnemu koralikowi, /nikn on nagle z rki mamusi jak zdmuchnity. Musia mi upa na podog... nie mam pojcia, co si z nim stao, ale mwi ci, e by to przedziwny bkitny kamyczek, gdzie on si podzia?... Mniejsza o to, Aniu - powiedzia tatu na pewno nie by to aden klejnot. Siadajmy lepiej do obiadu, jestem strasznie godny! Ale niepokoj si, gdzie jest Karolcia?... Chyba ju czas, /,eby bya w domu! A Karolcia! Domylilicie si chyba, e to Karolcia porwaa byskawicznie z rki mamy bkitny koralik. Nie miaa po prostu innego wyjcia. Potem ciskajc koralik w doni pocigna za sob Piotra do przedpokoju, nastpnie otworzya po cichu drzwi i wreszcie przystana w sieni. Tam natychmiast wyszeptaa yczenie aby ona i Piotr znw stali si widzialni. I zaraz tak oczywicie si stao. No, teraz moemy zadzwoni westchna Karolcia tym razem biedna ciotka Agata nie bdzie si denerwowa, e na prno otwiera drzwi. Ale moe bdzie si gniewaa, e pno wracamy zaniepokoi si Piotr. Wcale nie bdzie si gniewaa! Zapomniae, e zjada zaczarowane serduszko w czekoladzie? Zaraz sam si przekonasz. No i Piotr przekona si. Naprawd! Bo ledwie zadzwonili, otworzya im ciotka Agata promieniejca radoci. Kochane dzieci! woaa. S ju! Pewnie godni! Piotrze, czy zostaniesz u nas na obiedzie? Karolciu, myj rczki, mj skarbie. Dobrze, zaraz umyj rczki zgodzi si skarb, czyli Karolcia. Ale Piotr nie chcia zosta na obiedzie. Nie by wcale pewien, jak go przyjm w domu. Przecie jego mama nie jada piernikowych serc w czekoladzie. ,, j4, ^um*-/ ,* UWAGA, BO CO BDZIE DALEJ?... Nazajutrz, w tej chwili, kiedy Karolcia koczya niadanie, pod balkonem rozlego si umwione gwizdnicie. To Piotr daje zna, e czeka na Karcicie na dole. Ciociu, czy mog zej na podwrze? pyta wobec tego jak najgrzeczniej Karolcia. Co prawda ciotka Agata po zjedzeniu wczoraj piernikowego, zaczarowanego serduszka jest cigle niezmiernie dobra, ale nie jest pewne, czy

to potrwa dugo? A moe czas minie i ciotka znw zacznie zrzdzi? Ale na razie ciotka jest jeszcze pod wpywem czekoladowego serduszka, bo zgadza si, eby Karolcia natychmiast po wypiciu mleka zesza na podwrze, i nawet proponuje Karolci, eby woya now, niebiesk sukienk. Hm, takiej propozycji nie naley lekceway. Woenie nowej, niebieskiej sukienki jest du przyjemnoci. W dodatku tak, to jest niezmiernie wane nowa, niebieska sukienka ma due kieszenie, i takie, z ktrych nic na pewno nie wypadnie. Ciociu, jeste niezmiernie, przeokropnie dobra! woa wobec tego Karolcia. Zaraz si ubior, tylko przedtem powiem Piotrowi, eby na mnie czeka. Ciocia zgadza si, pogodnie kiwajc gow, i wydobywa z szafy sukienk, a Karolcia wybiega na balkon i woa do Piotra: Czekaj na mnie! Ja zaraz przyjd! Powiem ci co bardzo wanego! Dobra! woa Piotr. Jest wesoy i wyglda na czowieka, ktry nie ma adnych zmartwie ani wanych spraw na gowie, gdy tymczasem Karolcia... Ach! Co tu mwi! Sprawa jest powana. 72 Teraz jednak naley woy now sukienk. Ciotka Agata zawizuje Karolcin kitk te now, niebiesk wstk, a Karolcia wsuwa do kieszeni gboko, gboko... niebieski koralik. Bo wanie chodzi o ten koralik. Ale to si zaraz okae. Tylko uwaaj, Karolciu, eby jej nie rozdara upomina agodnie ciotka Agata a moe chciaaby wzi dla siebie i Piotra drugie niadanie? Gdzie si wybieracie? Moe macie ochot pj do ogrodu? Tak, to doskonaa myl! Tak, tak, pjdziemy do ogrodu owiadcza z zapaem Karolcia i prosz, ciociu, naszykuj co do zjedzenia, eby starczyo dla nas dwojga. Oczywicie, rybeko przytakuje ciotka Agata ju biegn. Zawin wszystko w adn, zgrabn paczuszk. Kiedy ciotka Agata mwi rybeko", znaczy to, e jest w najlepszym pod socem humorze. Znaczy to rwnie, e niadanie zawinite zgrabnie w papier bdzie najwietniejsze pod socem. Piotr oczywicie czeka na podwrzu, zniecierpliwiony. , No i co dzi bdziemy robi?! pyta z ciekawoci. - -I a mu oczy byszcz. Daj spokj mwi na to powanie Karolcia staa si rzecz straszna! Mam ogromne zmartwienie! Coooo! Zgubia go? pyta w najwyszym przeraeniu Piotr. Karolcia krci gow nie, nie zgubia. Ale jest... Jak by to powiedzie... Taki jaki janiejszy. Jakby zblad... Karolcia wydobya z gbi kieszeni malekie pudeeczko od proszkw. Kiedy je otworzya, na poduszce z rowej waty, przykryty drugim kawakiem niby koderk, lea bkitny koralik. Co ty mwisz? zmartwi si Piotr. Co to moe by? Suchaj! A moe to nie ten koralik? Moe inny? Moe go zamienia Filomena? Piotr a podskoczy. ,^i )r.'w No nie, przecie nie miaa okazji. 73 itr A moe wtedy, kiedy spaa? Mylisz, e moga wpa przez okno? Ojej! moe masz racj. On taki blady, zupenie inny! Koraliczku, odezwij si! I Karolcia wyja koralik z pudeka. < Ale koralik lea blady i milczcy na rozwartej doni Karolci. Najlepiej bdzie sprawdzi! zdecydowa po msku Piotr. Popro o co! Jak si speni to ten sam. Tak si robi zawsze we wszystkich bajkach. Moe masz racj. Tylko o co go poprosi? Wszystko jedno! No choby o to, eby tu wyroso drzewko, o tu, przed nami! Dobrze zgadza si Karolcia i wymawia yczenie. U W teje chwili wyrasta przed nimi smuke, mode drzewko. No widzisz? Ten sam! woa triumfalnie Piotr. Ale Karolcia nie jest tym uspokojona. Trzyma koralik na otwartej doni i przyglda mu si. Patrz, patrz, jest jeszcze jakby bledszy! Jemu co jest! Ja ci mwi! A moe

on jest chory, biedaczek?! Sama myl o tym tak j przeja i wzruszya, e rozpakaa si. Koraliczku szepna tkliwie i nie spostrzega nawet, e jedna, nie otarta w por za kapna na koraliczek. Nie pacz, Karolciu rozleg si szept. Kto to mwi? Czy to ty, koraliczku? zdumiaa si i ucieszya zarazem Karolcia. Ja, ja. Mog mwi tylko wtedy, kiedy jestem wilgotny... zapomniaem ci o tym powiedzie. I zapomniaem ci jeszcze powiedzie o wanej rzeczy suchaj! Kade yczenie, ktre speniam, osabia mnie tak, e trac kolor. Pamitaj wic, e kiedy stan si bezbarwny, nie bd mg spenia ycze. Koraliczku... chciaa jeszcze spyta o co Karolcia, ale wida promyk soca, ktry pad w tej chwili na jej do, wysuszy do reszty kropl jej zy, gdy koralik nie odzywa si ju wicej, tylko lea nieruchomy, bkitny jak blada niezapominajka lub wiosenne niebo. 74 Syszae, Piotr? odezwaa si wreszcie Karolcia. Syszaem Piotr by te w tej chwili powany i zmartwiony. Musimy koniecznie o tym porozmawia, tylko gdzie moemy lak spokojnie pogada? Najlepiej w ogrodzie decyduje Karolcia zreszt powiedziaam ciotce Agacie, e bdziemy w ogrodzie. wietnie! Tam rzeczywicie moemy porozmawia, a jak bdziemy chcieli, moemy potem pojedzi na karuzeli albo pohuta ,si! Wanie, to samo chciaam powiedzie przytakuje Karolcia a niadanie mam dla nas dwojga. Dobrze, ale wiesz, co ci powiem? e ze zmartwienia nawet nie mam apetytu! Do tego ogrodu, ktry zaproponowaa ciotka Agata, byo bardzo niedaleko. Waciwie znajdowa si prawie po drugiej stronie ulicy Kwiatowej. Nie by to bardzo duy ogrd, ale mia mnstwo zalet. Przede wszystkim najwaniejsze byo to, e dzieci z caej dzielnicy inogy tu w ciepe dni spdza czas na powietrzu i doskonale si bawi. Byy tam krzewy, w ktrych mogli mieszka Indianie, byy wskie cieki, ktrymi chodzili wielcy wodzowie Mohikanw i Siu-ksw, byy place, gdzie mona byo jedzi na rowerze lub hulajnodze, byy wreszcie cztery hutawki, jeden koobieg, jedna karuzela i dwie zjedalnie, nie mwic o dwch wielkich piaskownicach dla maluchw. Jeli tak si zdarzyo, e ktre z dzieci nie mogo wyjecha podczas wakacji na wie, to tu spdzao lato. Matki wzdychay wtedy i mwiy: Nie wiem, co by to byo, eby nie ten nasz ogrd!" Taki to by ogrd. I jeli nie byo o nim mowy od razu na pocztku tej caej historii z koralikiem, to po prostu dlatego, e sprawa koralika bya niezwyka i niespodziewana i ju nie byo czasu na omawianie innych spraw. A teraz ju wanie pora, aby mwi o ogrodzie, bo tam powdrowali Piotr i Karolcia. Piotr i Karolcia tak byli zamyleni i przejci spraw blednicia koralika, e nawet nie zauwayli, e na siatce otaczajcej ogrd wisi 75 jakie ogoszenie i e stoi przy nim gromadka dzieci i dorosych. Po prostu, nie zwaajc na nic, weszli do ogrodu i od razu poszli w stron alejki, gdzie staa kamienna aweczka. Tam zawsze byo najmniej dzieci i tam mona byo najspokojniej pomwi o tak powanej sprawie, jak ta. Gdy usiedli i zobaczyli, e w tej chwili nikt nie przechodzi alejk, Piotr poprosi: Pozwl, niech jeszcze raz zobacz, czy naprawd jest ju taki blady. Popatrz! Zdaje mi si, e rzeczywicie jest duo bledszy powiedzia Piotr po chwili. A widzisz westchna smutnie Karolcia biedactwo! Strasznie mi go al! Nie wiem, czy bdziemy mogli jeszcze o co go poprosi! Piotr by zaamany. Chyba e o co niezmiernie wanego. Ale takiego naj-najwa-niejszego. Oczywicie, e tylko w takim wypadku zgodzi si Piotr. Tylko e tyle jest spraw niezmiernie wanych. No pewnie! Chciaam na przykad mie now lalk!... Wiesz? Takie gupstwa! t,', Wcale nie adne gupstwa! A poza tym koralik jest mj.

No twj, twj westchn Piotr ale przecie ja dla siebie nic nie chc, ja tylko mwi, e nawet jeli idzie o ciebie, to lalka nie jest najwaniejsz rzecz. Bo lalk zawsze mona kupi! No nie? Mona Karolcia z westchnieniem schowaa pudeko z koralikiem do kieszeni pewnie, e mona. Tote ja wcale nie o takich rzeczach tak naprawd myl. O tej lalce to tak powiedziaam, bez namysu. Ale jelibym si namylia, to prosiabym o co o wiele waniejszego. Hm! Z t niewidzialnoci to bya pyszna zabawa! mrukn z uznaniem Piotr i a si umiechn do wspomnie poprzedniego dnia. ii * ku ,*> \ > *.'u > ..,, ,/ , Owszem, bardzo prosz, jeli tylko masz ochot. , * 88 Dzikuj lew kiwn bem, a potem podrapawszy si dokadnie w lewe ucho, przecign si raz jeszcze i zachci Piotra: No, wsiadaj na mnie. Nic si nie bj, nie spadniesz. A ty, maa, wsiadaj na mojego brata. Moecie dla pewnoci trzyma si grzywy. No co, ju gotowi? Gotowi odpowiedzieli zgodnie Piotr i Karolcia. No to hop! I obydwa lwy natychmiast lekko i zgrabnie przeskoczyy przez ogrodzenie. Przysiady potem na strzyonym trawniku i rozejrzay si. W pobliu umieszczona bya biaa tabliczka z napisem:

Nie depta trawnikw". Nie depta, to nie depta mrukny troch niezadowolone miaymy ogromn ochot pobiega, chocia przez chwil, po prawdziwej trawie. Ale trudno! . 44^ ./(H? 89 I pobiegy szerok, wysypan wirem alej do marmurowych schodw, po ktrych wchodzio si do Ratusza. Ale jak dostaniemy si do rodka, kiedy krysztaowe drzwi s zamknite! Sama syszaam, jak je zamykali przypomniaa sobie naraz Karolca. Ale lwy wcale si tym nie przejmoway. Po prostu, najzwyczajniej w wiecie, jeden z nich dotkn tylko drzwi ap i zaraz same otworzyy si szeroko, z lekkim tylko skrzypniciem. A czy wiecie, gdzie teraz trzeba i, eby znale Prezydenta? zaniepokoi si Piotr. Tyle tu jest korytarzy i tyle pokoi. Powiedziaymy wam przecie, e jestemy zaczarowane i e wszystko wiemy zniecierpliwi si pierwszy lew (by to ten, ktry poliza Karolci po rku). Wiemy wszystko. Czy wiecie te o niebieskim koraliku? C za niemdre pytanie parskn z kolei drugi lew, ten, ktremu cierpy apy ju ci to mwiem: przecie gdybycie nie byli posiadaczami bkitnego koralika, nie moglibymy ruszy si sprzed bramy. Ale cicho! Zdaje mi si, e kto idzie! Musimy znw udawa, e jestemy z kamienia. A my? zdenerwowali si Piotr i Karolcia. Przecie jestecie niewidzialni! Prawda! A wy nie umiecie by niewidzialne? Wanie e nie mrukny lwy, ale ju zupenie cicho, gdy wanie nadchodzi jaki wony z tac, na ktrej stao bardzo duo szklanek z herbat. Przysiady wic na czerwonym dywanie, pod jak palm, i znieruchomiay. Tymczasem wony zatrzyma si i popatrzy przez chwil na przycupnite, kamienne zwierzta. Tak si zdziwi ich widokiem, e a postawi tac na okrgym stole, ktry znajdowa si w pobliu, i woln rk podrapa si po ysinie. Potem podpar si pod boki i zacz gono rozwaa: Eje! Czy to mi si zdaje, czy nie zdaje? Ale chyba jako ywo nigdy tu nie byo w hallu kamiennych lww. A moe mi si zwiduje? A moe to mi si ni? Uszczypn si najpierw w rk, a potem, eby si jeszcze bar90 dziej upewni, czy to jest sen, czy nie sen, dotkn jednego z kamiennych lww. Potem chwyci tac i pobieg w drug stron, wida, eby kogo sprowadzi. To bya oczywicie okazja, eby jak najszybciej opuci hali. Tote po chwili, w dugim korytarzu, wyoonym czerwonym chodnikiem, rozlego si ciche stpanie lwich ap. I prawdopodobnie nic by si byo nie stao po drodze nadzwyczajnego, gdyby nie to, e akurat w tej chwili uchyliy si drzwi jednego z pokoi i na korytarz wyjrzaa jaka urzdniczka. Bya to grubiutka pani w okularach. Ratunku! krzykna przeraliwie. Ratunku! Jakie zwierzta biegaj po korytrzu! Jakie zwierzta? zaczli zaraz dopytywa si urzdnicy, ktrzy wybiegli z ssiednich pokoi. Nie jestem pewna. Moe to psy! Albo moe ogromne koty f denerwowaa si urzdniczka. Trzeba sprawdzi! n I rzucia si w pogo, a za ni urzdnicy z innych pokoi. Biegali po wszystkich pitrach i wszystkich korytarzach. Korytarze byy bardzo dugie i wszyscy zadyszeli si porzdnie, jednak nie znaleli adnych zwierzt oprcz dwch kamiennych lww, ktre spoczyway przed jakimi drzwiami. Zdawao si pani miali si teraz wszyscy z grubiutkiej urzdniczki w okularach. Kiedy przysign na nie wiem co, e mi si nie zdawao tumaczya si zdenerwowana urzdniczka. To chyba te kamienne lwy tu biegay powiedzia kto na to i zaraz wszyscy zaczli si mia, bo przecie nikt nie przypuszcza, aby kamienne lwy mogy biega po korytarzach Ratusza.

Wreszcie wszyscy wrcili do swoich pokoi i znw zalega cisza. Teraz ju chyba spokojnie dojdziemy do Prezydenta westchny lwy wstajc i przecigajc si. Tylko czy aby w dobrym kierunku biegniemy? Chyba tak, patrzcie, tu s poprzybijane strzaki, ktre na pewno wskazuj drog do samego Prezydenta Piotr by niezmiernie dumny ze swego odkrycia. 91 Rzeczywicie, s strzaki ucieszyy ssie lwy niewtpliwie tdy naley si uda. / I z godnoci ruszyy przed siebie. Wkrtce te, dziki strzakom, znaleli si przed wielkimi, podwjnymi drzwiami, ktre otworzyy si przy lekkim pchniciu lwiej apy. Za drzwiami ukazaa si ogromna sala pena rnych obrazw i oszklonych szaf. Piotr i Karolcia rozejrzeli si, ale nigdzie nie byo wida kogokolwiek, kto mgby wyglda na Prezydenta Miasta. Wreszcie w rogu sali dostrzegli jak wysok posta w elaznej zbroi. Moe to jest sam pan Prezydent Miasta? szepna Karolcia. Co ty? zdenerwowa si Piotr. Przecie to jest po prostu pusta zbroja rycerska. Tylko e ty jeszcze jeste za maa, eby na tym si zna. Ja si na tym znam doskonale. No, to gdzie jest wobec tego sam Prezydent? Zaraz, niech si rozejrz. O rety! Przecie to wcale nie jest aden gabinet Prezydenta, tylko muzeum. Spjrz! Karolcia odwrcia si w t stron, gdzie wskazywa Piotr, i przeczytaa na tabliczce: Muzeum miejskie otwarte jest co dzie od godziny 10 rano. Czybymy le trafili? dopytywa si tymczasem jeden z lww, drapic si tyln ap za uchem. Wida strzaki pokazyway drog do muzeum. Ale zanim Piotr zdoa mu odpowiedzie, rozleg si jaki gwar za drzwiami. Musimy znw skamienie jkn z rozpacz drugi lew przestae si ju drapa! Ale niestety ju byo za pno. I jeden z lww pozosta z ap podniesion do ucha, gdy tymczasem do sali muzeum miejskiego wesza gromadka dzieci z jak pani. Bya to wycieczka szkolna. Jestemy w sali rycerskiej, spjrzcie, dzieci zacza objania nauczycielka i zaraz przerwaa. Mona by powiedzie, e zaniemwia ze zdumienia. ,, '.&w **** < , y, 92 Oooo, ten lew si drapie, prosz pani, on si drapie! zawoao tymczasem ktre dziecko. A jeszcze inne zapytao: Czy lwy maj pchy, prosz pani? Nie jest zupenie pewne, co odpowiedziaa na to pytanie pani nauczycielka i co si dalej dziao w muzeum. Ani Piotr, ani Karolcia nie syszeli ju tego. Nie syszay ju lwy, ktre unoszc ich na grzbiecie w paru wspaniaych susach przesadziy ca sal i wpady na ten sam korytarz, pokryty czerwonym chodnikiem. Biegy potem dalej, szybko, jak najszybciej przed siebie, nie zwaajc na okrzyki spotykanych po drodze ludzi. Kto woa ratunku". Kto inny krzycza: Gdzie jest telefon? Kto jeszcze proponowa, aby wezwa stra poarn albo moe pogotowie, a jeden pan usiowa nawet z parasolem w rku dogoni uciekajce lwy. Ale oczywicie, e mu si to nie udao. Wreszcie, zmyliwszy pogo, lwy wpady na jeszcze jeden korytarz i zatrzymay si przed drzwiami zasonitymi czerwon portier. Byy to drzwi na samym kocu korytarza i ju dalej nie mona byo ucieka. Wobec tego jeden z lww nacisn klamk i drzwi otworzyy si gocinnie i szeroko. Prosz wej! powiedzia kto siedzcy za duym, byszczcym biurkiem. >d" i > t" '9 'O /f;,'

PANIE PREZYDENCIE MIASTA! Ten kto siedzcy za biurkiem zasonity by zupenie gazet, ktr czyta, i wcale nie byo wida, kto to jest. Czy mylisz, e to moe jest sam Prezydent Miasta? spytaa szeptem Karolcia. Nie wiem. By moe. W tej chwili czytajca osoba za biurkiem poruszya si i odoya gazet. Ratunku! To Filomena! jkn cicho Piotr. Uciekajmy! Ale ju byo za pno. Filomena spostrzega lwy, ktre zaraz zaczy udawa, e s skamieniae, i od razu domylia si, e na pewno Piotr i Karolcia s w pobliu. Bo tylko dziki mocy niebieskiego koralika mogy oy kamienne lwy. A jeli jest w pobliu Karolcia to znaczy, e jest w pobliu i niebieski koralik! I wobec tego Filomena jednym susem przeskoczya przez biurko i rzucia si w stron lww. Spiczasty jej nos wyduy si i zaczerwieni niczym bociani dzib. Ha! wrzasna. Gdzie jest niebieski koralik? Mwcie w tej chwili. Nic nie wiemy o niebieskim koraliku owiadczyy zgodnie lwy. Byo to zreszt kamstwo, ale kamstwo szlachetne, majce na celu ocalenie Karolci i koralika. W rezultacie na nic si nie przydao, gdy Filomena i tak w to nie wierzya i nie wtpia ani przez chwil, e gdzie w pobliu musi si znajdowa niewidzialna Karolcia. Rozgldaa si tylko bacznie, czy nie dostrzee bkitniejcego koralika, 94 tak jak wtedy w domu towarowym, kiedy na jedwabnej nitce zwisa z Karolcinej szyi. Wycigna wic swj dugi, dziobiasty nos i wszya nim po caym pokoju, spogldajc przy tym zezem. Niestety! Koralik, mimo e by schowany w pudeeczku i razem z pudeeczkiem ukryty w kieszeni Karolcinej sukienki, by widoczny! wieci sabiutkim, bkitnym wiatekiem i wskazywa nieomylnie, gdzie znajduje si Karolcia. Ha! wrzasna na ten widok gronie Filomena. Mam ci! Uciekajmy! szepna przeraona Karolcia. Uciekajmy! Dobrze byo powiedzie: uciekajmy! ale dokd? Przecie za drzwiami na pewno byli jeszcze ci ludzie, ktrzy ich przed chwil gonili. O ucieczce nie mogo by mowy. A tymczasem Filomena nie wiadomo skd zdobya parasol i z parasolem w rce nacieraa teraz na biedne lwy. Rykny co prawda najgroniej, jak tylko potrafiy, aby j przestraszy, ale nieatwo byo to zrobi. Atakowaa zaciekle i w pewnej chwili tak mocno trzasna parasolem jednego z nich, e a mu rozkrwawia nos. Ha! krzyczaa przy tym. Nie umkniecie mi! Musz odzyska bkitny koralik! Nie odbierzesz przenigdy w wiecie bkitnego koralika odpowiedziay bohaterskie lwy. Nie boimy si twego parasola! Zobaczymy! odgraaa si Filomena. Kiedy zdobd bkitny koralik, skamieniejecie ju na zawsze! I ju nigdy nie bdziecie mogy biega! Uganiaa si teraz za lwami naokoo biurka. Lwy umykay w szalonym pdzie, Piotr i Karolcia trzymali si ich kosmatych grzyw, a Filomena biegaa za nimi, wpatrzona w migoccy bkitny koralik, zadyszana, z parasolem w rce. Naraz do pokoju wszed jaki starszy, bardzo miy pan. Na szczcie lwy spostrzegy go wczeniej, zanim zauwaya jego wejcie Filomena, i natychmiast skamieniay. Co tu si dzieje? zapyta ze zdziwieniem starszy pan. 95 Co pani si stao, panno Filomeno? Czemu biega pani naokoo mojego biurka? Czy tak powinna si zachowywa sekretarka? Filomena zatrzymaa si w pdzie i od razu staa si grzeczna i potulna. Nos miaa teraz o wiele mniej spiczasty, a w rku zamiast parasola trzymaa owek. Spytaa sodko: Sucham, panie Prezydencie. Chciaam wanie... Dzikuj pani, nie jest mi pani teraz potrzebna przerwa jej pan, ktry, jak si okazao, by samym Prezydentem Miasta! Prosz teraz mi nie przeszkadza, bo musz pomyle o bardzo wanych sprawach. Dobrze, panie Prezydencie odpowiedziaa na to Filomena i ukonia si tak nisko, e nosem prawie e dotkna czerwonego dywanu. Spojrzaa te ze zoci w

t stron, gdzie w pmroku gabinetu migota bkitny, upragniony koralik, i pogrozia pici skamieniaym lwom. A wreszcie, bardzo niechtnie, wysza, trzasnwszy lekko drzwiami. Prezydent Miasta odwrci si teraz w stron swojego biurka, gdy naraz z ogromnym zdziwieniem zauway przycupnite pod cian dwa kamienne lwy. A to co? powi