miesiĘcznik gÓrnoŚlĄskich regionalistÓw 12/2017 issn …€¦ · nakład: 25.000 egz. issn...

12
SCHLESISCHE SCHWALBE SLEZSKÁ VLAŠTOVKA SILESIAN SWALLOW MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN 1232-8383 Nakład: 25.000 egz. ŚLŌNSKŎ SZWALBKA Egzemplarz Bezpłatny Marcin Melon w Jaskółce Jedynostego listopada sześćdziesiōnt tysiyncy ôchyntoli drało- wało naôbkoło Warszawy i fandzoliło, co ône chcōm Ponbōczka i biołyj Europy. Trocha żech je wylynkany, bo te boroki rzykali tyż ô to, coby jejich Ponbōczek, kej już zrobi porzōndek z gejami i Arabami, wziōn sie za nos, Ślōnzokōw. Więcej na str. 4 Szlak Rodów Przemysłowych – W województwie śląskim mamy wspaniały Szlak Zabytków Techniki. Chcemy jednak tworzyć wokół niego nowe projekty. Nie da się opowiadać naszej historii bez ludzi – magnatów prze- mysłowych – mówi Henryk Mercik. Więcej na str. 7 Śląska Partia Regionalna Obecnie odbywają się spotkania zespołów roboczych, które pra- cują nad programem. Do udziału zaproszono specjalistów, takich jak politolog dr hab. Małgorzata Myśliwiec, wybitna specjalistka od ustrojów państw Europy czy dr Tomasz Słupik. Więcej na str. 3 Śląska Partia Regionalna? Program ŚPR można podzielić na dwa filary. Pierwszy to jakość życia mieszkańców. Drugi i niezmienny, to dziedzictwo kulturowe oraz zagadnienia zachowania i propagowania górnośląskiej tożsamości. – Henryk Mercik Coby my mieli cuzamyn spōlne zdanie i możność łōnaczyniŏ projektów uznaniŏ gŏdki za jynzyk i Ślōnzŏkow za myńszość etnicznŏ. – Peter Langer

Upload: others

Post on 13-Aug-2021

1 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN …€¦ · Nakład: 25.000 egz. ISSN 1232-8383 Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń

SCHLESISCHE SCHWALBE SLEZSKÁ VLAŠTOVKA SILESIAN SWALLOW

MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN 1232-8383 Nakład: 25.000 egz.

Ś L Ō N S K Ŏ S Z W A L B K A Egzemplarz Bezpłatny

Marcin Melon w JaskółceJedynostego listopada sześćdziesiōnt tysiyncy ôchyntoli drało-wało naôbkoło Warszawy i fandzoliło, co ône chcōm Ponbōczka i biołyj Europy. Trocha żech je wylynkany, bo te boroki rzykali tyż ô to, coby jejich Ponbōczek, kej już zrobi porzōndek z gejami i Arabami, wziōn sie za nos, Ślōnzokōw. Więcej na str. 4

Szlak Rodów Przemysłowych– W województwie śląskim mamy wspaniały Szlak Zabytków Techniki. Chcemy jednak tworzyć wokół niego nowe projekty. Nie da się opowiadać naszej historii bez ludzi – magnatów prze-mysłowych – mówi Henryk Mercik. Więcej na str. 7

Śląska Partia RegionalnaObecnie odbywają się spotkania zespołów roboczych, które pra-cują nad programem. Do udziału zaproszono specjalistów, takich jak politolog dr hab. Małgorzata Myśliwiec, wybitna specjalistka od ustrojów państw Europy czy dr Tomasz Słupik. Więcej na str. 3

Śląska Partia Regionalna?

Program ŚPR można podzielić na dwa filary. Pierwszy to jakość życia mieszkańców. Drugi i niezmienny, to dziedzictwo kulturowe oraz zagadnienia

zachowania i propagowania górnośląskiej tożsamości. – Henryk Mercik

Coby my mieli cuzamyn spōlne zdanie i możność łōnaczyniŏ projektów uznaniŏ gŏdki za jynzyk i Ślōnzŏkow za myńszość etnicznŏ. – Peter Langer

Page 2: MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN …€¦ · Nakład: 25.000 egz. ISSN 1232-8383 Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń

AKTUALNOŚCI

Wydawca:Ruch Autonomii Śląska

ul. ks. Norberta Bończyka 9/4 40-209 Katowice

Redaktor naczelna: Monika Kassner

Zastępca redaktor naczelnej:

Jacek Tomaszewski

Opracowanie tekstów w ślōnskij gŏdce:

Rafał AdamusKorekta:

Klaudia MehlichKontakt z redakcją:

[email protected]

tel. 516 056 396

Skład: Graphen – Usługi DTPDruk: Polska Press Sp. z o.o.,

Oddział Poligrafia, Drukarnia w SosnowcuNakład: 25.000 egz.

ISSN 1232-8383Redakcja nie ponosi

odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń

Wieści z Katowic

Katowickie bagno obywatelskie

Marek Nowara RAŚ, Radny miasta Katowice, [email protected]

W ostatnich moich tekstach sporo uwagi poświęciłem budżetowi oby-watelskiemu oraz temu, w jaki sposób traktowana jest ta procedura przez ka-towickie władze. Również w lokalnych mediach temat ten przez kilka dni był głośno komentowany.

Dobrze, że w publicznej dyskusji mówi coraz częściej o współdecydowaniu oby-wateli w przeznaczeniu części środków z budżetu miasta, czyli z naszych – oby-wateli pieniędzy. Szkoda tylko, że dysku-

sje są wywoływane najczęściej po bardzo nieprzemyślanych wypowiedziach rad-nych związanych z Prezydentem Krupą. Niestety większa aktywność mieszkań-ców wciąż budzi wśród nich tak wiele niepotrzebnych emocji...

Temat ponownie powraca za sprawą interpelacji radnego Józefa Zawadzkie-go, należącego do ugrupowania Prezy-denta Krupy. Radny, który kilka lat temu zasłynął tym, że złapany w autobusie na jeździe na gapę opowiadał się za bez-płatnymi przejazdami dla miejskich raj-ców, tym razem chciałby wpłynąć na je-den ze zwycięskich projektów. Okazuje się, że prezydenckiemu radnemu nie podoba finansowanie niektórych projek-tów miękkich, takich jak te realizowane w ramach budżetu obywatelskiego. Kon-kretnie chodzi głównie o jeden projekt,

który zakłada organizację cyklu 18 ple-nerowych imprez kulturalnych na kato-wickim osiedlu Witosa. Według niego wydawanie pieniędzy między innymi na takie imprezy kulturalne (mieszkańcy sami zgłosili projekt, a potem zagłoso-wali za jego realizacją) to nieracjonal-ne wydawanie pieniędzy. Ponadto we-dług radnego takie projekty pozwalają na „promowanie się” niektórych miesz-kańców. Dlatego wnioskował o odebra-nie przyznanych już na ten cel środków. Pomijając fakt, że nie ma niczego złego w tym, że mieszkańcy – wnioskodawcy konkretnych projektów stają się lokalny-mi liderami, cała reszta argumentów jest krzywdząca. Oczywiście nie zgadzam się z tymi absurdalnymi zarzutami, które także obnażają niekompetencje prezy-denckiego radnego, który najwyraźniej

nie rozumie w ogóle procedury budżetu obywatelskiego.

Wymieniony radny podczas jednego z posiedzeń komisji w urzędzie miasta, gdy pozytywnie wypowiedziałem się na temat projektu, zarzucił mi, „że także siedzę w tym bagnie”. Nie wyjaśnił do-kładnie co miał na myśli, domyślam się jednak, że prezydencki radny nie lubi, gdy to mieszkańcy biorą sprawy w swoje ręce i aktywnie, wspólnie działają na rzecz lo-kalnej społeczności. Przywołane słowa są skandaliczne, których w zasadzie nie warto komentować. Z drugiej jednak stro-ny uważam, że należy piętnować taką aro-gancję i butę w życiu publicznym. W tej sytuacji zastanawiam się ilu jeszcze rad-nych związanych z Prezydentem Krupą myśli podobnie. Dla ilu z nich świadome społeczeństwo obywatelskie to bagno?

Ktoś zapytać może o co tyle szu-mu? No właśnie, radnego Zawadzkiego zdenerwował zwycięski wspomniany projekt zakładający organizację cyklu 18 plenerowych imprez za kwotę nie-co ponad 350 000 zł. Dla porównania kilka dni temu media pisały, że na te-goroczną imprezę sylwestrową mia-sto Katowice zapłaci przynajmniej 2 miliony złotych z naszej wspólnej kasy! Innych przykładów wydawania ogromnych pieniędzy przez władze Ka-towic znajdzie się sporo. W tym kontek-ście zarzuty kierowane w stronę miesz-kańców, którzy chcą rozwinąć ofertę kulturalną w dzielnicach bulwersują jeszcze bardziej. Czas pokazać czer-woną kartkę tym, którzy myślą, że wie-dzą lepiej od mieszkańców co dla nich jest dobre.

Wieści z Chorzowa

Około 30 interpelacji, spotkania, wnioski i tyty dlo piyrszoka

Krzysztof Szulc, RAŚ, Radny miasta Chorzów [email protected]

Zbliża się koniec roku, więc czas na podsumowanie działalności cho-rzowskiego koła RAŚ, którą można podzielić na dwie sfery: bieżącą dzia-łalność koła oraz aktywność radnych.

Radni zgłosili około trzydzieści interpe-lacji (szczegóły można znaleźć na naszej stronie internetowej) oraz kilkanaście

wniosków. Nasi radni byli zaangażo-wani w pracę w Komisjach: rewizyj-nej, bezpieczeństwa, kultury i sportu oraz edukacji. Oboje angażują się także w działalność w Radzie społecznej cho-rzowskich szpitali.

Z początkiem roku udało nam się prze-prowadzić z sukcesem uchwałę popierają-cą organizację na Górnym Śląsku szczytu klimatycznego pod hasłem „Kaj gŏdać ô klimacie jak niy na Ślōnsku”.

Wnioskowaliśmy także o nadanie na-zwy „Klimzowiec” rondu zlokalizowane-mu w tej dzielnicy. Dzięki zaangażowaniu Izabeli Nowak nowo powstała w Starym Chorzowie ulica nosi nazwę Księdza Bo-

jarskiego – odkrywcy pokładów węgla zlokalizowanych w tej dzielnicy. Zajmo-waliśmy stanowisko w kwestii połącze-nia chorzowskich szpitali, o czym można przeczytać na naszej stronie interneto-wej. Aktywizowaliśmy nasze środowi-sko do udziału w pracach nad budżetem obywatelskim.

Konsultowaliśmy także nasz zeszło-roczny projekt obywatelskiej inicjaty-wy uchwałodawczej cieszącej się coraz większym zainteresowaniem miesz-kańców, którzy chcąmieć realny wpływ na funkcjonowanie miasta. Pracowa-liśmy nad propozycjami do budżetu, o będziemy informować na naszej stro-

nie już po przyjęciu budżetu podczas grudniowej sesji.

Działalność koła skupiała się na kon-tynuowaniu działań z lat ubiegłych, jak i nowych, których trochę się pojawiło.

Poszerzamy zasięg akcji „Pamiętam o Chorzowie”. W tym roku Marcin Kup-czak w zakupionej przez koło koszul-ce dotarł do Wietnamu i innych państw Azji. Kontynuowaliśmy współpracę z klu-bem sportowym UKS oraz staraliśmy się wspierać promocję innych mniejszych klubów sportowych m.in. „Jaskółek”. Cie-szyliśmy się z otwarcia biura RAŚ w Cho-rzowie przy ulicy Wolności. Gościliśmy delegację Basków na stadionie miejskim przy Cichej 6. Tradycyjnie obdarowywali-śmy chorzowskie bajtle „Tytami dlŏ piyr-szŏka” oraz bōmbōnami w Dniu Dziecka. Rozwija się pomysł organizowania spo-tkań z ciekawymi ludźmi związanymi z naszym miastem i regionem. Gości-liśmy między innymi Marcina Melona czy ostatnio przewodniczącego RAŚ Je-rzego Gorzelika (o szczegółach spotkania można przeczytać w innym miejscu).

Na zakończenie roku dla jednego z cho-rzowskich przedszkoli przygotowujemy niespodziankę mikołajkową. Dzieci będą mogły osobiście poznać prawdziwego Świętego Mikołaja i posłuchać czy po-radzi gŏdać po naszymu.

Nie sposób wymienić wszystkich przedsięwzięć i inicjatyw naszych rad-nych i członków chorzowskiego koła. Niejednokrotnie odbywają się one spon-tanicznie, a ich autorzy nie liczą na po-klask czy obecność mediów. My radni sta-ramy się z kolei realizować nasz program wyborczy z 2014 roku i zawarte w nim ustalenia decydują o podejmowanych przez nas decyzjach oraz działaniach.

Korzystając z okazji, jako członkowie chorzowskiego koła RAŚ, chcielibyśmy wszystkim mieszkańcom naszego Cho-rzowa życzyć zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia, rodzinnej atmosfery przy wigilijnym stole, coby ta Wilijŏ niy bōła chudŏ. Zaś na Nowy Rok energii w radzeniu sobie z codzien-nością oraz większej ilości czasu dla ro-dziny.

Marcin Kupczak w zakupionej przez koło koszulce dotarł do Wietnamu i innych państw Azji.

Archiw

um pr

ywatn

e

2 grudzień 2017 www.jaskolkaslaska.eu

Page 3: MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN …€¦ · Nakład: 25.000 egz. ISSN 1232-8383 Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń

AKTUALNOŚCI

Śląskie sprawy

Śląska Partia Regionalna tworzy program. Dla mieszkańców i z mieszkańcami.

Jacek Tomaszewski

Czym różni się Śląska Partia Regional-na od Polskiej Partii Łysych i Zaczesa-nych? Tym, że powstanie – zapewniają jej założyciele. Bez Grzegorza Frankie-go ale z innymi śląskimi organizacjami i z programem współtworzonym przez mieszkańców.

– Wypadło najsłabsze ogniowo. Tak, w świetle tego co się wydarzyło, trzeba określić rolę Grzegorza Frankiego i jego bezpośredniego zaplecza – uważa Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Au-tonomii Śląska. – Ze smutkiem stwier-dzam, że przez pół roku żył w kłamstwie twierdząc, że opuścił szeregi Platformy Obywatelskiej, a jak się okazało cały czas był członkiem tej partii, wbrew temu co deklarował – dodaje Gorzelik.

Jednak Śląska Partia Regionalna po-wstanie zapewniają ci, którzy pozostali. To członkowie Ruchu Autonomii Śląska i innych śląskich stowarzyszeń. – Ôd sa-mego sztartu wierza w ta idyjŏ. Nawet jak szip tōnie to kapitan i ôficery czekajōm do samego kōńca. Grzegorz Franki odlŏz nojgorzij jak szło, ale skuli mie to niyma wŏżne – mówi Peter Langer ze Ślōnskij Ferajny.

Program dla regionuOczekiwania wśród samych członków

założycieli partii są różne, ale jak zgodnie podkreślają najważniejsze to wypracowa-nie wspólnego stanowiska i silnego głosu ze Śląska. – Czekōm na to co nōm durch brakuje, coby my mieli cuzamyn spōlne zdanie i możność łōnaczyniŏ projektów

kere sōm dlŏ nŏs, jako Ślōnskij Feraj-ny wŏżne, czyli uznanie gŏdki za jyn-zyk i Ślōnzŏkow za myńszość etnicznŏ. – mówi Peter Langer.

W proces tworzenia programu człon-kom Śląskiej Partii Regionalnej udało się zaangażować ekspertów z Uniwersytetu Śląskiego. To m.in. politolog dr hab. Mał-gorzata Myśliwiec, wybitna specjalistka od ustrojów państw Europy czy drTo-masz Słupik. – To ogromna przyjem-ność móc rozmawiać o Śląsku z ludźmi, którzy dla tego regionu wiele już zrobili i którym na nim zależy – mówi Małgo-rzata Myśliwiec.

Program ŚPR można podzielić na dwa filary. – Pierwszy to jakość życia miesz-kańców, jako partia polityczna ŚPR do-magać się będzie uwzględnienia potrzeb specyficznych dla regionu, aby decyzje dotyczące np.: gospodarki odpadami, która poprzez obecność przemysłu jest inna niż w reszcie kraju, dostosowane były do śląskich uwarunkowań – zdradza lider ŚPR, Henryk Mercik. – Drugi i nie-zmienny, to dziedzictwo kulturowe oraz zagadnienia zachowania i propagowania górnośląskiej tożsamości i tu obszar dzia-łań pokrywał się będzie z obecną pracą stowarzyszenia RAŚ – dodaje Mercik.

Główne cele Śląskiej Partii Regional-nej? – Jeden i najważniejszy, działanie na rzecz Górnego Śląska oraz dobra współpraca z innymi regionami – mówi Henryk Mercik.

Swoją centralę mamy tu, w regionie

Sceptyczni wobec projektu obserwato-rzy życia politycznego nie dają zbyt du-żych szans ŚPR na zaistnienie na scenie regionalnej. Innego zdania jest dr Tomasz Słupik. – Dwie kwestie są tu kluczowe, a mianowicie: program i ludzie. Program musi zawierać treści zrozumiałe dla prze-

ciętnego wyborcy, być napisany w języku korzyści – uważa Słupik. – W kwestii personaliów oprócz sprawdzonych lide-rów takich jak Jerzy Gorzelik czy Henryk Mercik, warto by postawić na tzw. nowe twarze. Kwestię tę w krótkiej perspekty-wie komplikuje zachowanie Grzegorza Frankiego oraz zaangażowanych w pro-jekt ŚPR działaczy Związku Górnoślą-skiego. Dlatego warto by pomyśleć o in-nych górnośląskich środowiskach, żeby zneutralizować często podnoszony przez krytyków argument, że ŚPR to RAŚ po li-ftingu – dodaje Słupik.

Również Henryk Mercik jest prze-konany, że Śląska Partia Regionalna to pomysł, który znajdzie swoje miejsce na śląskiej scenie politycznej. – Siedem lat obecności RAŚ w Sejmiku województwa Śląskiego oraz uczestnictwa w zarządzie województwa pokazało że mamy prze-wagę nad ogólnopolskimi partiami po-litycznymi – uważa Mercik. – Przewaga

ta wynika z braku centrali w „Warszawie, czyli miejscu odległym”. My swoją centra-lę mamy tu, w regionie. Przedstawiciele partii ogólnopolskich nie są w stanie dzia-łać inaczej niż centrala każe, nie mogą zrobić nic bez zgody z centrali i podej-mować działań związanych z regionem przeciw niej – dodaje.

Śląskie wysłuchanie publicznePrzed Śląską Partią Regionalną trud-

ne zadanie, musi przyciągnąć do siebie wyborców. Jak to zrobić? Nie wystarczy tylko solidny, czytelny program politycz-ny i ekonomiczny dla regionu. – Powin-na również stylem działania odróżniać się od partii ogólnopolskich, co w obec-nej sytuacji politycznej nie powinno być trudne – mówi Tomasz Słupik.

Jego zdaniem w perspektywie wybor-czej liderzy oraz członkowie muszą ciężko pracować nad rozpoznawalnością marki ŚPR. – Czasu do wyborów nie zostało

zbyt wiele, a wyborcy w swych przyzwy-czajeniach wyborczych bywają dość kon-serwatywni – mówi Słupik.

Liderzy i członkowie założyciele już wzięli się do pracy. Do tworzenia progra-mu zapraszają mieszkańców regionu. 19 grudnia o godzinie 18:00 w Katowicach, w klubie Marchołt (ul. Warszawska 37) organizują otwarte spotkanie, na którym każdy z uczestników będzie mógł powie-dzieć czego oczekuje od Śląskiej Partii Regionalnej. Wszystkie wypowiedzi będą rejestrowane i zostaną wykorzystane przy tworzeniu programu ŚPR.

– ŚPR to dla nas kolejne wyzwanie. Pamiętam, kiedy mało kto dawał szanse RAŚ-owi na sukces w wyborach samo-rządowych. Dzięki ciężkiej pracy, deter-minacji i autentyczności udało się. Dziś zapraszamy wszystkie głowy gotowe do przebicia następnego muru. Czuję ekscytację i wierzę, że podołamy zada-niu – mówi Jerzy Gorzelik.

Wiadomo z góry

Milczeć, chamy i fedrować!

Jerzy Gorzelik

Minister Energii Krzysztof Tchórzewski przyjechał na Górny Śląsk z okazji bar-bórki – jak mieli to w zwyczaju czynić swego czasu pierwsi sekretarze – i bły-snął niepoślednią odwagą.

Zbeształ śląskie samorządy, że zamiast w planach zagospodarowania przestrzen-nego pozostawić swobodę wiercenia ko-lejnych dziur w ziemi w poszukiwaniu

„czarnego złota”, pozwalają budować tam „wille”. Minister wie co mówi, sam bo-wiem niedawno postawił sobie okazałą siedzibę gdzieś pod Siedlcami za, bagatela, blisko 200 tysięcy złotych. Na jego dział-ce znaleźć by można ewentualnie trufle, a nie energetyczny surowiec, którego – jak twierdzi Tchórzewski – polska gospodarka łaknie jak kania dżdżu. Rezydencja mini-stra postoi zatem nienękana tąpnięciami. A tymczasem niewdzięcznym hanysom poprzewracało się w d…, pardon, w gło-wach, i zachciewa się – zamiast fedrować – mieszkać blokując bezcenne złoża.

Minister rozgniewał się bardzo, bo, jak twierdzi, w Brukseli zapewnił, że wydo-bycie węgla utrzymane zostanie na obec-

nym poziomie do roku 2050, do czego trzeba mu dwóch nowych kopalń. Tym-czasem przez zachcianki mieszkańców naszej górnośląskiej kolonii, nie ma gdzie drążyć szybów i minister wyjść może przed unijnymi politykami na durnia. Trudno wprawdzie dociec, dlaczego przedstawiciel rządu wstającej z kolan Najjaśniejszej Rzeczypospolitej podejmu-je w Brukseli zobowiązania niczym swe-go czasu PZPR-owski kacyk w Moskwie. Pewnie stoi za tym jakieś głębsze zrozu-mienie racji stanu, dla nas, stworzonych do ciężkiej, fizycznej roboty na chwałę polskiej ojczyzny, nieosiągalne.

Dumni możemy być z pana ministra, który potrafi uczyć się na własnych błę-

dach, choć cudzym kosztem. Krzysz-tof Tchórzewski był sekretarzem stanu w rządzie Jerzego Buzka, który pozamy-kał na siedem spustów znacznie więcej niż dwie kopalnie. Wśród nich KWK „Dębieńsko” w Czerwionce-Leszczy-nach, gdzie koksowego węgla starczyłoby jeszcze na osiemdziesiąt lat fedrowania. W tym zamykaniu rząd był tak dokładny i staranny, że mimo zainteresowania pry-watnych inwestorów ze wznowienia eks-ploatacji nic nie wyszło – całą infrastruk-turę trzeba by bowiem budować od nowa. Po latach pan Tchórzewski przypomniał sobie, że węgiel jest jednak potrzebny, a tu, masz ci los, samorządy zatroszczy-ły się o to, by mieszkańcy górnośląskich

miast mieli gdzie postawić domy, o zgro-zo, jednorodzinne! Mało to stuletnich fa-miloków i bloków z wielkiej płyty?

Tak to jest, kiedy daje się palec w postaci namiastki samorządu, który uchwala plany nie oglądając się na re-putację ministra i dalekosiężne plany światłego rządu w Warszawie. Czy to nie wystarczający powód, by niepomnych swego miejsca w szeregu mieszkańców górnośląskiej prowincji pozbawić tych skromnych i niecnie nadużywanych możliwości decydowania o sobie, któ-re są niczym brzytwa w rękach szaleńca? Władza wyciągnie wnioski i zareaguje stanowczo. Ślązacy znowu położą uszy po sobie?

Jacek

Toma

szews

ki

Członkowie Śląskiej Partii Regionalnej razem z ekspertami rozpoczęli prace nad programem. – To ogromna przyjemność móc rozmawiać o Śląsku z ludźmi, którzy dla tego regionu wiele już zrobili i którym na nim zależy – mówi Małgorzata Myśliwiec.

3 www.jaskolkaslaska.eu grudzień 2017

Page 4: MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN …€¦ · Nakład: 25.000 egz. ISSN 1232-8383 Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń

REGIONALIZM

Śląskie sprawy

Ufoki z hakynkrojcami

Marcin Melon

Kukōm bez ôkno: bioło. Starzik zo-wdy godali, co jak sōm my czymuś richtiś rade i fest ô to rzykomy, to yn-tliś ku tymu przidzie. A jak mocka ludzi rzyko ô jedne i te same, to już na zicher. Ponoć to sie do jakoś na-ukowo wyerklerować: myślokształty i inksze pierōństwa.

Jedynostego listopada sześćdziesiōnt tysiyncy ôchyntoli drałowało naôb-koło Warszawy i fandzoliło, co ône chcōm Ponbōczka i biołyj Europy. No to je bioło. Trocha żech je wylynkany,

bo te boroki rzykali tyż ô to, coby jejich Ponbōczek, kej już zrobi porzōndek z gejami i Arabami, wziōn sie za nos, Ślōnzokōw. Psinco wiym ô jejich Pon-bōczku, nale zdo mi sie, co to tyż by-dzie kyns gizda. A jak widza tyn bioły Ślōnsk naôbkoło mie, to myśla, co tyn pierōn bydzie tyż fest skuteczny.

Niyftorzy durś jeszcze niy poradzōm zmiarkować, co tak naprowdy podzioło sie we Polsce bez ôstatnie pora lot. Ka-tać te bajtle, kere ôd piyrszyj klasy, jak ino skończyły frygać bombony z tyty, suchały ô tym jaki ôszkliwy bōł Hitler, terozki ôroz, kej już sōm majerantne, napoczły hajlować i ryczeć ô tym, kogo by rade spoliły? A możno ta pierōńsko polsko ksenofobio durś tukej cichtowała, kej by ino wyrazić swoja ôszkliwo łepa?

Derech widać, co sytuacjo we Pol-sce je blank podano na ta, kero była

we Rajchu wele roku tysiōnc dziy-wiynćset trzidziystego. Widzi to kożdy, nale niykere majōm ciynżko pedzieć to ofyn. Beztōż słysza godki choby tako:

– Dyć te boroki to niy sōm żod-ne nazisty. To sōm normalne ludzie, tela że wylynkane skuli tego, czego niy znajōm i niy poradzōm spokopić. Dyć ône ani roz bez cōłke żywobycie niy godali z żodnym Arabym ani Ży-dym. Ślōnzokōw tyż niy znajōm, bo dyć we polskij szkole psinco sie ô nos godo. Dyć to wszysko ino skirz tego, co ône sōm wylynkane, co ftoś przidzie i weź-nie im ta jedna jedyno Polska, kero znajōm.

Ja, toć. Mocie recht. To sōm normal-ne ludzie. Nale fto welowoł na Hitlera we Niymcach? Eli richtiś nazisty to była jakoś nacyjo ufokōw, kere przifurgali

sam do nos w epnym statku kosmicz-nym z hakynkrojcym? Katać, to byli tyż normalne ludzie, kere małowiela wiedzieli, małowiela poradzili spoko-pić, byli wylynkane i skuli tego zrichto-wali Holocaust. Toć, tak po prowdzie to trefił im sie jeszcze chytry fuehrer, kery poradził wykorzystać te jejich wy-lynkanie. Nale myśla, co polske nacjo-nalisty już znodli swojich fuehrerōw.

Jeszcze jedna analogio. Wtynczos we Rajchu tyż durś byli take, kere go-dali, co na zicher niy bydzie aże tak źle. Yntliś ône tyż prziszli ku tymu, co je źle. Tak źle, co gorzyj już niy by-dzie. Wtynczos było za niyskoro.

Niy ma żodnych ufokōw z hakyn-krojcami. Je Janusz ze Sochaczewa, kery drałowoł po Warszawie i fuloł ô „biołyj Europie”. Je Stasiu z Bielska, kery chce kożdymu przegodać, co niy

ma Ślōnzokōw i niy śmiymy godać in-kaszyj, bo Polska mo być bioło, kato-licko i JEDNOLITO! Nale je tyż Richat ze Fryncity, kery wciepoł na facebo-oka fake’owo informacjo ô Arabach, kere zgwołcili jakoś frela. Je wasz onkel Erwin z Szopiynic, kery godoł na gyburstagu wice ô hajcowaniu Ży-dami we piecu. Je Frida z Zabrzo, kero pado swojim bajtlōm, co homoseksu-alizm to je ańfachowo niymoc, choby ryma, ino że te buzyranty pierōnske niy chcōm sie lyczyć, bo im to pasu-je. A we 1930 we Niymcach niy było ufokōw z hakynkrojcami, ino bōł Juer-gen, kery sie boł, co Żydy mu weznōm robota i Heinz, kery doł sie przegodać, co jego nacyjo to je herrenvolk. Juergen i Heinz już downo sōm umrziki. Janusz i Stasiu i tak wos niy spokopiōm. Nale co ze Richatem, Erwinym i Fridōm?

Śląskie sprawy

Śląskiej Partii Regionalnej nie grozi paraliż

Jacek Tomaszewski

Na jakim etapie są losy Śląskiej Partii Regionalnej? Co znajdzie się w jej pro-gramie? Kto zostanie przewodniczącym a kto znajdzie się w zarządzie? O to pyta-my Waldemara Murka – Przewodniczą-cego Śląskiej Partii Regionalnej.

Jacek Tomaszewski – Na jakim etapie jest obecnie proces rejestracji ŚPR przez sąd w Warszawie?Waldemar Murek – Aktualnie w Sądzie Okręgowym w Warszawie trwa weryfi-kacja 70 podpisów losowo wybranych z list poparcia ŚPR. Na jej przeprowa-dzenie sąd ma 21 dni. Jeżeli nie będzie miał zastrzeżeń co do podpisów, pro-cedura przebiegnie w miarę sprawnie. W przeciwnym przypadku może weryfi-kować kolejne podpisy, a nawet wszystkie, co oczywiście procedurę zdecydowanie przedłuży. Chcę jednak uspokoić czytel-ników, że rejestracja ŚPR w rejestrze partii politycznych to kwestia istotna i ważna z cywilnoprawnego punktu widzenia, ale

ewentualny brak rejestracji lub odmowa rejestracji nie mają wpływu na istnienie partii w sensie politycznym.

– Trzymamy kciuki. Czy jednak w związku z decyzją niektórych dzia-łaczy ZG możliwy jest paraliż procesu rejestracyjnego?– W mojej ocenie nie. Ustawa o partiach politycznych nie ustala minimalnej ilości członków założycieli.

– Jak wygląda praca nad programem?– Obecnie odbywają się spotkania zespo-łów roboczych, które pracują nad pro-gramem. Do udziału w tych spotkaniach zaprosiliśmy także specjalistów, takich jak politolog dr hab. Małgorzata Myśliwiec, wybitna specjalistka od ustrojów państw Europy czy dr Tomasz Słupik. Program będziemy sukcesywnie publikować i udo-stępniać potencjalnym wyborcom.

Będziemy także organizować otwar-te spotkania w celu omówienia naszych propozycji i wysłuchania opinii miesz-kańców naszego regionu. Zakładamy, że uwagi tych, którzy wiążą z ŚPR na-dzieje, pomogą stworzyć solidny plan dla Górnego Śląska. Kompletny pro-gram ogłosimy na konwencie po reje-stracji partii.

– Czy tworzycie już jakieś partyjne struktury? Jak to wygląda organiza-cyjnie?– Tak i nie. Formalny proces tworzenia struktur zostanie rozpoczęty po wpisaniu ŚPR do rejestru partii politycznych przy Sądzie Okręgowym w Warszawie. Wtedy na naszej stronie internetowej pojawi się możliwość zapisania do partii. Z posiada-nych informacji wiem, że toczą się roz-mowy związane z tworzeniem struktur terenowych, pozyskiwaniem na terenie województwa śląskiego i opolskiego osób zainteresowanych współpracą z ŚPR.

– Kto będzie szefem partii? Jak będzie wyglądał skład zarządu?– Przewodniczący, jak i pozostali człon-kowie zarządu, zostaną wybrani na kon-wencie. W statucie mamy zapis, że Zarząd Główny ŚPR składa się z 3 do 10 człon-ków. Pracami Zarządu kieruje Przewod-niczący Zarządu Głównego ŚPR a pod jego nieobecność Wiceprzewodniczący. O tym kto personalnie będzie Przewod-niczącym zadecyduje Rada Polityczna wybrana przez Konwent.

Aktualnie, na okres od uchwalenia sta-tutu do czasu powołania nowego Prze-wodniczącego na Konwencie, został po-wołany trzyosobowy zarząd w składzie:

moja skromna osoba jako przewodniczą-cy, Dawid Wowra jako wiceprzewodni-czący i Mirella Dąbek jako sekretarz ge-neralny. Oczywiście potocznie można go nazwać zarządem technicznym, bo jego głównym zadaniem jest przeprowadzenie procesu rejestracji i po uzyskaniu wpisu do rejestru partii politycznych zwoła-nie i przeprowadzenie Kongresu, który pozwoli wybrać władze partii zgodnie z wolą członków.

– Czym zarząd będzie się zajmował?– Do kompetencji zarządu należy m.in. zatwierdzanie na podstawie projektu przedstawionego przez Przewodniczą-cego Zarządu Głównego ŚPR list kandy-datów ŚPR w wyborach do organów wła-dzy publicznej na szczeblu centralnym i list do Parlamentu Europejskiego oraz zatwierdzanie list kandydatów w wybo-rach samorządowych przedstawionych przez władze terytorialne ŚPR. Ale także bardziej przyziemne rzeczy jak tworzenie i likwidacja organów opiniodawczych, eksperckich i doradczych czy, ustalanie wysokości składek członkowskich i spo-sobu ich gromadzenia.

– Na koniec: kto może zostać człon-kiem ŚPR?

Każdy, kto posiada obywatelstwo pol-skie, ukończył 18 lat i jest niekarany. Taka osoba musi wypełnić deklarację członkowską, w której zobowiązuje się do przestrzegania statutu ŚPR. I co chyba najważniejsze: nie może być członkiem innej partii.Na koniec chcę wyraźnie zaznaczyć, że w dniu 25 września 2017 na Kon-wencie z udziałem członków założycieli doszło do powstania Śląskiej Partii Po-litycznej i partia ta istnieje.

Archiw

um pr

ywatn

e

Chcę uspokoić czytelników, że rejestracja ŚPR to kwestia istotna i ważna z cywilnoprawnego punktu widzenia, ale ewentualny brak lub odmowa rejestracji nie mają wpływu na istnienie partii w sensie politycznym – mówi mecenas Waldemar Murek.

4 grudzień 2017 www.jaskolkaslaska.eu

Page 5: MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN …€¦ · Nakład: 25.000 egz. ISSN 1232-8383 Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń

INFORMACJE RAŚ

Władze Ruchu Autonomii Śląska

Zarząd: przewodniczący Jerzy Gorzelik, Henryk Mercik (I wiceprzewodniczący), Monika Kassner (II wiceprzewodnicząca), Rafał Adamus (skarbnik), Natalia Pińkowska (sekretarz), Janusz Wita, Waldemar Murek, Roman Kubica, Dariusz Krajan.

Rada Naczelna to członkowie Za-rządu oraz wybrani na Kongresie: Rafał Hornik, Marek Gołosz, Marek Nowara, Janusz Dubiel, Roman Pająk, Tomasz Jarec-ki, Anna Nakonieczna, Marek Zogornik, Ewa Szczodra, Marek Polok, Marek Bromboszcz, Mariusz Wons, Krzysztof Szulc.

Komisja Rewizyjna: Marcin Bartosz, Mateusz Dziuba, Jan Fiałkowski, Szymon Kozioł, Jan Migas, Karol Sikora

Sąd Koleżeński: Dawid Biały, Aleksan-dra Daniel, Adam Goleczko, Adam Lehnort, Maksymilian Michałek, Tomasz Świdergał, Piotr Wybraniec

Koło RAŚ Bieruń – Lędziny

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Marek Bromboszcz, tel. 605 690 365

Koło RAŚ Bytom

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Jacek Laburda tel. 603-201-080, Osoba kontaktowa: Tomasz Jarecki, tel. 730 905 200

Koło RAŚ Chełm Śląski

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Aleksander Kiszka tel. 606 932 834

Koło RAŚ Chorzów

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Michał Kiołbasa tel. 695 391 262

Koło RAŚ Gliwice

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Ingemar Klos tel. 694 742 577

Koło RAŚ Katowice

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Marek Nowara tel. 602 335 420

Koło RAŚ Katowice Południe

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Jacek Tomaszewski tel. 515 131 481

Koło RAŚ Kobiór

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Piotr Kłakus tel. 604 526 733

Koło RAŚ Lyski

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Grzegorz Gryt Zasięg: Lyski, Gaszowice, Jejkowice

Koło RAŚ pow. mikołowski

e-mail: [email protected] Przewodniczący:Marek Gołosz, tel. 535 270 810

Koło RAŚ Mysłowice

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Leon Kubica, tel. 505 339 696

Koło RAŚ Region Opolski

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Marek J. Czaja, tel. 693 567 733

Koło RAŚ Piekary Śląskie

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Dariusz Krajan tel. 791-222-579

Koło RAŚ Pszczyna

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Roman Pająk, tel. 601 886 455 Zasięg: powiat pszczyński

Koło RAŚ Radzionków

e-mail: [email protected] Wiceprzewodniczący: Piotr Flachtel. 607 850 244

Koło RAŚ Ruda Śląska

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Roman Kubica tel. 607 336 844

Koło RAŚ Rybnik

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Marcin Bartosz tel. 508 714 235 Osoba kontaktowa: Marcin Bartosz, tel. 508 714 235

Koło RAŚ Siemianowice Śląskie

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Radosław Marczyński tel. 693 235 879

Koło RAŚ Śląsk Cieszyński

[email protected] Przewodniczący: Grzegorz Szczepański tel. 781 779 882

Koło RAŚ Świerklany

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Krzysztof Swaczyna tel. 502 147 984

Koło RAŚ Świętochłowice

e-mail: [email protected] Przewodnicząca: Monika Kassner tel. 516 056 396

Koło RAŚ Tarnowskie Góry

e-mail: [email protected] Osoba kontaktowa: Roman Boino, tel. 605 062 700

Koło RAŚ Tychy

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Jerzy Szymonek, tel. 508 597 837

Koło RAŚ Wodzisław/Żory

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Ryszard Ucher, tel. 608 426 857

Koło RAŚ Zabrze

e-mail: [email protected] Przewodniczący: Andrzej Garus tel. 502 589 621,

Szczegóły na naszej stronie: http://autonomia.pl

Osoba odpowiedzialna za prenumeratę: Marek Nowara, tel. 602 335 420konto: 19 1750 0012 0000 0000 2843 0752

InformatorZebrania Kół RAŚDyżur pracownika biura RAŚ

ul. Wolności 74 , Chorzów wtorek 16:00 do 18:00 piątek 12:00 do 14:00

Koło RAŚ Chorzów I

ul. Powstańców 70/3, wtorki 17:00 – 18.00

Koło RAŚ pow. mikołowski

Zebranie po wcześniejszej zapowiedzi tel. 535 270 810 w drugi poniedziałek miesiąca w Łaziskach Średnich, ul. Wyszyńskiego 8 (II piętro, p. 24) w godz. 18.00-19.00 Zasięg: powiat mikołowski.

Koło RAŚ Mysłowice

ul. Mikołowska 4a wtorki 18.00-19.00

Koło RAŚ Pszczyna

Plac Targowy 5 pierwsza środa miesiąca 18.00

Koło RAŚ Ruda Śląska

Ruda Śląska, Nowy Bytom ul. Markowej 22/26 I piętro wtorki 17.00-18.00

Koło RAŚ Rybnik

Rybnik-Chwałowice, ul. 1 Maja 104 Restauracja Birreria, godzina 18.00, trzeci czwartek miesiąca, tel. 508 714 235

Koło RAŚ Zabrze

COP, ul. Brodzińskiego 4, każdy II wtorek miesiąca od 18-19

Autoreklama

5 www.jaskolkaslaska.eu grudzień 2017

Page 6: MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN …€¦ · Nakład: 25.000 egz. ISSN 1232-8383 Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń

REGIONALIZM

Ślōnskŏ gŏdka

Godniŏ pieśń, czyli Opowieść wigilijna po naszymudr Artur Czesak, Uniwersytet Jagielloński

Godniŏ pieśń jest przekładem. Nie jest zatem adaptacją, trawestacją, „ze-śląszczeniem”. To przekład opowieści Charlesa Dickensa — mamy więc szan-sę spotkania się z Dickensowskim spoj-rzeniem na Londyn pierwszej połowy XIX wieku. Humor łączy się z grozą, dojmująca nędza częściej budzi pogar-dę niż współczucie. Książkę czytamy przed Bożym Narodzeniem AD 2017, gdy pośpiech i pogoń za pieniądzem wydają się nie do zatrzymania, potę-pieńcze swary nie cichną ani na chwilę, mimo delikatnych wyrzutów czynio-nych nam przez wspomnienia i opo-wieści starszych pokoleń, zdolnych do-strzec i uszanować ducha Świąt.

Czy stwierdzenie, że to przekład i że nadaje się do czytania, to pochwała? Tak, ponieważ gdyby tłumacz na przykład miał pomysł na zastąpienie XIX-wiecz-nego Londynu dymiącą Königshütte, a w ślad za tym pozmieniałby imiona bohaterów na Karlik, Hajnel czy Franz, mielibyśmy do czynienia ze zgoła innym dziełem. Mogłoby to też oznaczać pew-ną słabość śląszczyzny jako docelowego języka przekładu. Słabość, bo dokona-nie takiego zabiegu byłoby kapitulacją i stwierdzeniem, że nie można opowie-dzieć o Londynie po śląsku, z angielskim dystansem i zaangażowaniem wyraża-

jącymi się inaczej niż w naszej części świata, z poczuciem humo-ru, które jakaś niewi-dzialna a przemożna siła chciałaby zamie-nić w klimat lepiej tu znanych wiców. Inni nazwaliby to poten-cjałem śląskości sple-cionej z językiem, dowodem mocy i oddziaływania tej kultury. To krzepiące, lecz z drugiej strony także przytłaczające i krępujące. Mówie-nie własnym, nowym głosem, dokonywanie niestereotypowych wyborów życiowych i światopoglądowych naraża na anatemy strażników status quo — czyli niekie-dy przyzwyczajenia do bycia tolerowaną mniejszością, egzo-tycznym dodatkiem do polskości usytu-owanym na zachód od Krakowa. Grze-gorz Kulik idzie własną drogą jako pu-blicysta i tłumacz, co doceniam i podzi-wiam.

Przekład radosny. Zostawiam ten przy-miotnik, napisany nieco bezwiednie, ale widocznie radość zdominowała podświa-

domie moją lekturę. Tekst mieni się for-mami nieczęsto słyszanymi i czytanymi w śląskiej tekstosferze. Część z nich to ar-

chaizmy, w które tchnięto nową siłę. Pieśń prozą brzmi, dobrze się ją czyta na głos. Realia innego miejsca i czasu, kreacja narratora, różnice dynamiki wypowiedzi poszczególnych postaci, a nawet dające się rozpoznać w języku różnice pozycji społecznej, pochodzenia regionalnego i mentalności, są w jakiś sposób odda-wane lub transponowane. Nie znaczy to, że nie będzie pytań, zastrzeżeń, wskazy-wania usterek, ale moim zdaniem zalety przeważają. Radosny przekład Grzego-rza Kulika jest więc krokiem naprzód w historii literatury, otwarciem nowych możliwości, poszerzeniem horyzontów stylistycznych i poznawczych literatury Górnego Śląska. Nie pierwszym, nie je-dynym, lecz w szeregu, a może lepiej: se-rii interesujących przedsięwzięć wydaw-niczych oficyny Silesia Progress, w tym tłumaczeń Mirosława Syniawy. Przybywa liter i czytelniczych olśnień.

Na temat jakości przekładu będą się spierać koneserzy literatury i przekła-doznawcy. Oby to czynili i oby czynili to oni, a nie internetowi trolle, hejterzy i facebookowi besserwisserzy. O tym, czy książka jest dobra, zdecydują czytelnicy, lecz nie mam na myśli tylko wyników sprzedaży. Sukcesem będzie, gdy Christ-mas Carol po śląsku będzie czytana, bo fascynuje, a nie z przymusu lub chęci zademonstrowania czegoś. I gdy dzieci będą prosić, żeby czytać dalej. Pomarzyć można — przecã mōmy Gody.

Śląskie sprawy

Kim są ludzie na ziemi hulczyńskiej?

Kamil Kotas

Za sprawą wydanych przez SilesiaPro-gress przekładów książek czesko-ślą-skiej pisarki Evy Tvrdej wielu Górno-ślązaków z Polski przypomniało sobie o istnieniu w Republice Czeskiej tzw. Kraiku Hulczyńskiego. Jest to jedy-ny fragment czeskiego Śląska, którzy przed 1920 r. należał do Prus a nie Austrii, co wpłynęło znacząco na jego specyfikę.

Miejscowości Kraiku Hulczyńskiego były niegdyś szczególnie mocno zwią-zane z okolicą Raciborza. Apogeum kontaktów przypadło na lata 1818-1920 oraz 1938-1945, kiedy tereny te znala-zły się w jednym powiecie należącym do Prus (Kreis Ratibor). Rozwijały się wtedy kontakty gospodarcze i towarzy-skie, rodzinne. Wzajemne powiązania zaczęły słabnąć od 1920 r., kiedy to Kra-ik Hulczyński znalazł się w granicach Czechosłowacji, a następnie dalej upa-

dać od 1945 r., kiedy okolicę podzieliła granica Polski i Czechosłowacji.

Państwa te, mimo, iż socjalistycz-ne i bratnie, to skutecznie utrudniały swoim mieszkańcom podtrzymywa-nia wzajemnych kontaktów. Żyjących w obu krajach autochtonów, mających w pamięci niepasującą do powojen-nych granic wspólnotę dziejów starano się nacjonalistyczną polityką historycz-ną i edukacją ogołocić z własnej prze-szłości i dziedzictwa historycznego. Skutkiem tego jest, że dzisiejsza świa-domość wspólnej historii i dziedzictwa wygląda często u wielu „Morawców“ i Ślązaków po obu stronach aktual-nej granicy tak, że bliżej im do dale-kich Pragi czy Warszawy niż do pobli-skich Raciborza czy Hulczyna. Dziś, z nadzieją w przyszłość na odbudowę wzajmnych kontaktów pozwalają nam patrzeć otwarte granice i swoboda na-wiązywania nowych kontaktów, z czego korzysta coraz więcej osób oraz sa-morządów.

Aby poznać lepiej naszych sąsia-dów z Hulczyna wystarczy wybrać się do tamtejszego muzeum (niedaleko, bo 14 km. od granicznych Chałupek). Muzeum Hlučínska jest w prawdzie

małe, ale działa prężnie i może po-chwalić się sukcesami. Za swą flago-wą wystawę Kdo jsou lidé na Hlučín-sku, otwartą w 2014 r. zdobyło nagrodę Gloria Musaealis, natomiast dzięki oce-nom odwiedzających zostało uznane za Muzeum Roku 2016 w Rep. Czeskiej.

Placówka prezentuje też wystawy czasowe, ale trzonem pozostaje eks-pozycja o ludziach ziemi hulczyń-skiej. Wystawa ma swój początek już przed wejściem na salę – na dziedzińcu zamku. Ze starych cegieł ułożono kil-ka ścianek, na których umieszczono daty z opisami najważniejszych, prze-łomowych dla Hlučínska wydarzeń.

Główna część wystawy podzielona jest tematycznie na sześć części: „gra-nice“, „wojny“, „administracja teryto-rialna“, „gospodarka“, „rodzina i życie na wsi“ oraz „tożsamość“. Wymienio-ne tematy przedstawiono wprawdzie na niedużej powierzchni, gdzie nie można wyeksponować wszystkich cie-kawych obiektów, ale za sprawą pomo-cy multimedialnych możemy preglądać na ekranach bogate, zdigitalizowane zbiory oraz filmiki popularyzatorskie.

Wystawę zamyka sala, w której za-prezentowano dzieje dziewięciu osób

z charakterystycznymi dla regionu hi-storiami. Ekspozycję przygotowano w ciekawy, atrakcyjny i estetyczny sposób. Profesjonalnie został przy-gotowany nie tylko „wystrój“ ale rów-nież i same treści wystawy. Znajdzie-my tam bogatą faktografię skłaniającą do własnych refleksji oraz umożliwia-jącą wielostronne spojrzenie na histo-rię ziemi hulczyńskiej. Wystawa nie

zawęża zatem spojrzenia na historię przez pryzmat narodowy, nie zubaża jej przez prezentowanie propagan-dowych wykładni jednej konkret-nej opcji narodowej i nie jest przez to jednowymiarowa. Zobaczymy więc wystawę o prawdziwie regionalnej optyce, zawierającej w sobie bogac-two oddziaływania różnych kultur i wpływów.

���������������

�������������������������������������������������� !���������"��� #

����������

$%&'%(��������������)(���&��*(�����+(���&���(��,���-.��/��0�% (��)(���&���(+�����(���&���(��

������������������������������������������������������������������������������������

���� �������� �������������� �������������������� �� ��������� �������� ��

�������������� ���� ���������������������������������� ����������

W muzeum nie brak śląskich akcentów.

Muz

eum

Hlučín

ska / w

spółp

rac. K

.Kotas

6 grudzień 2017 www.jaskolkaslaska.eu

Page 7: MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN …€¦ · Nakład: 25.000 egz. ISSN 1232-8383 Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń

REGIONALIZM

Gospodarka

Transport Odrą do 2030 rokuBożena Fedryn-Janik

Rok 2018 będzie w naszym wojewódz-twie Rokiem Odry — Rzeki Pozytyw-nej Energii. Taką decyzję podjął Sej-mik Województwa Śląskiego. Rezolucja w tej sprawie została przyjęta na sesji 20 listopada.

Radni podkreślili w niej szczególne zna-czenie jakie Odra odegrała na terenach przez które przepływa, szczególnie tych zlokalizowanych w województwie ślą-skim. Zwrócili uwagę nie tylko na piękno przyrody, ale również na kwestię dzie-dzictwa kulturowego i przyrodniczego rzeki oraz istnienie zabytków techniki infrastruktury wodnej.

Potencjał rzeki może być impulsem rozwoju i współpracy regionów nado-drzańskich, szczególnie w kontekście działań rządu RP w kwestii umocnienia znaczenia i wykorzystania Odry.

Chodzi o ratyfikację przez Polskę „Eu-ropejskiego porozumienia w sprawie głównych śródlądowych dróg wodnych o znaczeniu międzynarodowym” (Poro-zumienie AGN) oraz starania o włączenie Odry do bazowej transeuropejskiej sie-ci transportowej TEN T, w skład której wchodzą szlaki drogowe, kolejowe, lot-nicze, morskie oraz rzeczne, stanowiące najważniejsze połączenia z punktu widze-nia rozwoju Unii Europejskiej. Należą też do niej punktowe elementy infrastruktu-ry: porty lotnicze, morskie, śródlądowe i terminale drogowo-kolejowe.

Z kolei Porozumienie AGN ma na celu rozwój międzynarodowego transportu na śródlądowych drogach wodnych w Eu-

ropie. Przystąpienie Polski ma w założe-niu dać możliwość aplikowania o fundu-sze unijne, służące poprawie żeglowności na rzekach.

W zamierzeniach funkcja transporto-wa Odry ma być przywrócona do 2030 roku.

– Z punktu widzenia województwa śląskiego szczególnie interesujące są am-bitne plany inwestycji związanych z bu-dową polskiego odcinka połączenia Du-naj–Odra–Łaba oraz Kanału Śląskiego. W ten sposób Odrzańska Droga Wod-

na stałaby się dostępna dla kolejnych regionów. Wielu mieszkańców kojarzy Odrę przede wszystkim z zagrożeniem powodzią, ale zwróćmy uwagę, że rzeka ta spełnia istotne funkcje gospodarcze, przyrodnicze i kulturowe. Odpowiednie wykorzystanie nadrzecznego położenia dla wielu miejscowości nadodrzańskich staje się impulsem rozwojowym. Obec-nie można coraz częściej obserwować zjawisko „otwierania się miast na rzekę”, co oznacza zarówno kreowanie przyja-znej przestrzeni publicznej, jak i tworze-

nie sprzyjających warunków dla gospo-darki – podkreśla dr inż. arch. Henryk Mercik, członek Zarządu Województwa Śląskiego, który był jednym z inicjatorów podjęcia rezolucji w sprawie Odry.

Zwraca też uwagę, że równoważenie systemu transportowego poprzez rozwój transportu wodnego stanie się impul-sem rozwoju regionów, również nasze-go regionu.

– Infrastruktura śródlądowych dróg wodnych i urządzeń towarzyszących, poza funkcją transportową, służy również in-

nym celom, takim jak ochrona przed po-wodzią i skutkami suszy poprzez retencjo-nowanie wody. Wielofunkcyjne zbiorniki retencyjne pełnią bardzo ważne funkcje ekologiczne. W niektórych przypadkach możliwe staje się energetyczne wykorzy-stanie zgromadzonych wód. Podstawową jednak korzyścią płynącą z systemu że-glownych rzek i kanałów jest zmniejszenie generowanych przez transport samocho-dowy presji na środowisko. Potrzeba ogra-niczenia tych negatywnych oddziaływań nie powinna podlegać żadnej dyskusji. To bardzo ważne dla województwa śląskie-go, dla którego sprawna i zrównoważona sieć transportowa ma ogromne znaczenie. Budowa kanału Dunaj-Odra-Łaba oraz Kanału Śląskiego w połączeniu z przy-wróceniem wymaganych parametrów żeglownych Odry, przyczynią się do roz-woju i zwiększenia atrakcyjności naszego województwa – dodaje Henryk Mercik.

Wart odnotowania jest fakt, iż ustano-wienie roku 2018 „Rokiem Odry” to nie tylko inicjatywa śląskiego samorządu, ale również innych samorządów woje-wództw położonych w dorzeczu Odry, co może stanowić doskonałą oś współ-pracy. Uchwałę w sprawie podjęcia re-zolucji ustanawiającej rok 2018 Dolno-śląskim Rokiem Rzeki Odry przyjął też Sejmik Województwa Dolnośląskiego (w październiku br.).

Czemu służą takie inicjatywy? – Na tym etapie promocja rzeki ma na celu uświadomienie mieszkańcom szans roz-wojowych związanych z położeniem województwa, jego bardzo zróżnico-wanego potencjału gospodarczego i tu-rystycznego.

Turystyka industrialna

Nowa atrakcja turystyczna: Szlak Rodów Przemysłowych– W województwie śląskim mamy wspaniały Szlak Zabytków Techniki. Chcemy jednak tworzyć wokół niego nowe projekty. Nie da się opowiadać naszej historii bez ludzi – magnatów przemysłowych – mówi Henryk Mer-cik, członek Zarządu Województwa Śląskiego z Ruchu Autonomii Śląska.

Niedawno Regionalny Instytut Kultu-ry przeprowadził szczegółowe badania ankietowe wśród zarządców obiektów, które w przeszłości należały do ro-dów przemysłowych jak m.in. Henckel von Donnersmarck, von Schaffgotsch, Ballestrem, Habsburgowie i Miero-szewscy.

Z nadesłanych 14 odpowiedzi 9 obiek-tów wyraziło zainteresowanie przystą-pieniem do Szlaku. Z ankiet wyni-ka, że obecnie najlepiej przygotowane do tego są Muzeum Zamkowe w Pszczy-nie oraz Zespół Pałacowo-Parkowy w Ko-szęcinie, który jest siedzibą Zespołu Pie-śni i Tańca „Śląsk”.

– Jesteśmy zdeterminowani, by roz-szerzyć szlak Zabytków Techniki o Szlak Rodów Przemysłowych. Będzie to rozsze-rzenie pojęć, wydarzeń i miejsc. To byli wizjonerzy, którzy żyli tutaj i tworzyli nowe rzeczy na skalę światową. Łączy nas przemysłowa historia od Częstochowy do Żywca. Rody budowały nie tylko pa-łace, lecz także kompleksy urbanistyczne,

osiedla patronackie oraz kościoły – tak idee szlaku określił Henryk Mercik.

Prace nad powstaniem nowego szla-ku mogą potrwać dwa-trzy lata, tyle, ile zajęło powstanie Szlaku Zabytków Tech-niki. Wymaga to przygotowania zarówno samych obiektów, jak i infrastruktury dla turystów wokół nich oraz systemu pro-mocji. W pracach nad jego utworzeniem Urząd Marszałkowski chce wykorzystać doświadczenia związane ze Szlakiem Za-bytków Techniki.

W przyszłym roku planowana jest pro-dukcja filmów dokumentalnych i edu-kacyjnych przedstawiających 10 postaci z rodów przemysłowych.

red.– To byli wizjonerzy, którzy żyli tutaj i tworzyli nowe rzeczy na skalę światową – tak idee szlaku określił Henryk Mercik.

Tomasz

Żak

– Z punktu widzenia województwa śląskiego szczególnie interesujące są ambitne plany inwestycji związanych z budową polskiego odcinka połączenia Dunaj-Odra-Łaba oraz Kanału Śląskiego.

Macie

j Kasp

rzyk /

CC BY

-SA 2

.0

Reklama

7 www.jaskolkaslaska.eu grudzień 2017

Page 8: MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN …€¦ · Nakład: 25.000 egz. ISSN 1232-8383 Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń

FELIETONY

Polityka niy dlŏ kŏżdego

Szansa na czysty luft poszła w lutf?

Rafał Adamus

Od paru lat jednym z głównych zimo-wych tematów jest stan zanieczysz-czenia powietrza. Trudno nie za-uważyć, że czasem, szczególnie przy mroźnej, bezwietrznej pogodzie, po-wietrze nie tylko w miastach, ale też w małych miejscowościach, wyglą-da podobnie jak w czasach komuni-stycznych wyglądało tylko w pobliżu wielkich, kopcących zakładów prze-mysłowych.

Dlatego też coraz więcej się mówi o tym problemie, a w specjalnych aplikacjach na mobilniŏki (telefony komórkowe) a nawet w prognozach pogody, przedsta-wia się – obok temperatury czy zachmu-rzenia – też spodziewane stężenia pyłów zawieszonych PM10, PM2,5 czy szkodli-wych związków chemicznych – tlenków azotu, siarki itp. Województwo śląskie wydało wojnę temu zjawisku uchwa-lając specjalną uchwałę antysmogową, zgodnie z którą od 1 września tego roku istnieje zakaz spalania węgla brunat-nego, mułów i flotokoncentratów oraz biomasy stałej o wilgotności powyżej 20 procent. Czy to wystarczające kroki by oczyścić powietrze? Zdecydowanie nie. Dlatego też od wielu lat istnieją finanso-we programy pomocowe, dzięki którym

można dofinansować wymianę pieca lub termomodernizację budynku.

Wojewódzki Fundusz Ochrony Śro-dowiska i Gospodarki Wodnej w Kato-wicach przeznacza rok rocznie na wspo-mniane wyżej cele ok. 200-300 mln zł w postaci pożyczek i dotacji. Choć efekt ekologiczny jest równy temu jakby każ-dego roku 70-tysięczne miasto zostało zasilane całkowicie „zieloną”, bezemisyjną energią, to i tak skala problemu jest na tyle olbrzymia, że trzeba by wielu dzie-sięcioleci zanim całkowicie ten problem by zniknął. Dlatego też powstają nowe programy np. program dotacyjny dla osób indywidualnych, w którym można otrzymać 25% dotacji na wymianę pieca czy gminne Programy Ograniczania Ni-skiej Emisji. Środków wciąż jednak jest

za mało, dlatego też pozyskano środki unijne na walkę ze smogiem. W ubie-głym roku WFOŚiGW w Katowicach ruszył – jako tzw. Instytucja Wdrażająca – z działaniem 1.7 Programu Operacyj-nego Infrastruktura i Środowisko w ra-mach funduszy unijnych. Początkowo działanie 1.7 miało być realizowane tylko w subregionie centralnym wojewódz-twa. Udało się wynegocjować z Komi-sją Europejską jego rozszerzenie na całe województwo. Pomimo to, wydatkowa-nie środków nie idzie tak jak powinno. Choć wstępne zainteresowanie ze stro-ny potencjalnych wnioskodawców było ogromne, to jednak do tej pory udało się udzielić dofinansowania ledwie na 1/3 pierwotnej, stanowiącej 1 miliard zł, alokacji. Największy zawód sprawi-

ły przedsiębiorstwa ciepłownicze, które pierwotnie deklarowały inwestycje na 3 mld zł, później 1 mld, a wniosków złożyły na 300 mln. Trudno jednak im się dziwić. To firmy komercyjne, które w pierwszym rzędzie powinny być nastawione na zysk. Dlatego realizują te inwestycje, które fi-nansowo mogą być dla firmy korzystne. Skoro jednak mieszkańcy śląskich miast nie deklarują chęci przyłączenia do sieci ciepłowniczej, firmy te obniżają swoje dotychczasowe deklaracje inwestycyjne, a ryzyko zwrotu przyznanych nam środ-ków do Brukseli staje się coraz większe. Czy nie jest tak, że narzekamy na to, że mamy mało pieniędzy na różne inwe-stycje, ale gdy w końcu dostaniemy coś z Unii Europejskiej, to nie chce nam się po to sięgnąć?

Koło dziejów Kołodzieja

Reparacje a przyzwoitość Jan Kołodziej

Wystarczy nie kraść, by na wszystko starczyło. Taką mądrość ogłosili mi-łościwie nam panujący. Ale jedno prze-oczyli: realizacja ich wyborczych obiet-nic kosztuje sporo.

Rosną zatem obciążenia społeczeń-stwa, mnożą się pomysły na nowe po-datki, rząd zaciąga kredyt za kredytem. A długi spłacić będzie trzeba, każdy to wie. Każdy wie też, że za bardzo nie ma

skąd pieniążków brać. Dlatego w czyjejś chorej głowie wykiełkowała myśl o tym, że Polsce należą się od Niemiec repara-cje wojenne. Dwa w jednym: obiecać lu-dziom pieniądze i wskazać „odwiecznego wroga” z tymiż pieniędzmi. Tak napraw-dę, to jest wstyd przed całym światem.

Faktem jest, że 72 lata temu Warszawa leżała w gruzach. Podobnie jednak jak Drezno, Hamburg, Berlin, Gelsenkirchen i setki innych miast Niemiec, zniszczo-nych alianckimi nalotami. Jeszcze przed końcem wojny alianci ustalili, że roszcze-nia polskie zostaną zaspokojone z puli reparacyjnej, przysługującej ZSRR.

Cokolwiek by nie mówić – zwykli Niemcy w ramach zbiorowej odpowie-dzialności za wojnę zapłacili słony ra-

chunek. Przez wiele lat odbudowywali swoje miasta, budowali na nowo zakła-dy pracy, płacili podatki na reparacje. W ramach planu Marschalla otrzymali pomoc gospodarczą, dobrze ją wykorzy-stując. Nie wypierając się odpowiedzial-ności za wojenne zbrodnie, potępiając niegdysiejszą ideologię otwarli granice przed przybyszami. Tworząc swój fede-ralny kraj i jego gospodarkę od nowa, osiągnęli ekonomiczne szczyty, co w ich przypadku dziwić nie może.

Teraz po owoce ich pracy wyciągają ręce ci, którzy tradycyjnie zrobić zbyt wiele nie potrafią. Ktoś w Polsce stwier-dził, że powinniśmy się tego stanowczo domagać. Obliczono nawet wartość rosz-czeń na kwotę, której przeciętny poseł

PiS nawet nie potrafi odczytać. Wartość zniszczeń na obszarze od Wisły do Bugu określono tak, że przed wojną przerastał nasyceniem dóbr dzisiejszy Dubaj.

Tymczasem w drewnianych chałupach bez żadnych wygód, zbudowanych jesz-cze przed wojną ludzie wegetują do dziś. Porosyjską skamielinę jedynie konser-wowano przez te 72 lata. Nie przyniosły profitów nawet tysiące wagonów dóbr, przewożonych do Warszawy ze Śląska. Dla pozyskania cegły na odbudowę stoli-cy systematycznie burzono śląskie miasta, jak np. Racibórz. Z wynagrodzeń „mas robotniczo-chłopskich” potrącano dat-ki na odbudowę stolicy. Co jednak nie-zmiernie ważne – ten wielki szaber był kontynuacją działalności, prowadzonej

przez trofiejne oddziały ruskiej armii. Jako wyraz wdzięczności za wyzwolenie Polska eksportowała setkami pociągów do ZSRR śląski węgiel. Ten powojenny, bezprzykładny rabunek nie był jednak na Śląsku dziełem Niemców.

Od północy, przy „gierkówce” posta-wiono niedawno swoiste witacze: ”Je-dziesz na Śląsk? Najpierw jest Zagłębie”. W latach 60-tych marmury i inne ma-teriały z niszczonego po wojnie pałacu w Świerklańcu posłużyły do budowy Pa-łacu Kultury Zagłębia. Jaskrawy przy-kład troski „macierzy” o Śląsk. A teraz pomyślmy: czy nie powinniśmy doma-gać się zwrotu zagrabionych dóbr naszej kultury? Kto i od kogo powinien doma-gać się reparacji?

Autoreklama

8 grudzień 2017 www.jaskolkaslaska.eu

Page 9: MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN …€¦ · Nakład: 25.000 egz. ISSN 1232-8383 Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń

WYDARZENIA

Turystyka

Do starki Any. Doliny a gōrki wele AnaberguJacek Kupka

Piekarske koło RAŚ ruszyło na piōnto rajza po ślōnskich gōrach. Wybralimy sie na Anaberg (niem. St. Annaberg/pol. Góra św. Anny).

Kupa ludzi zno ino gōrka ze kościołym, ftōro widać ze autobany. Niyftōrzi znajōm ino bazylika, kaplicki a amfityjater. Niy-ftōrzi nawet wiedzōm, co ta gōrka boła kejś wulkanym. My chcymy wos poklu-dzić wele Anabergu, kaj zeście możno jesce niy byli.

Idzie pedzieć, co cołki tyn teryn, to take Beskidy we pigōłce. Nojbarzij to widać ȏd Krapkowic a Zdziyszowic. Nojprzōd mogecie ȏbjechać cołki Anaberg: Leśni-ca – Porymba (pol.Poręba) – Kadubiec (pol.Kadłubiec) – Wysoko (pol.Wysoka) – Ligota – Oleszka – Żyrowo (pol.Żyro-wa) – Zdziyszowice (pol.Zdzieszowice) – Anaberg (pol.G.św.Anny). Co znoj-dziecie na tyj trasie: Wysoko (pol.Wy-soka) – stary kościoł, kolumna świyntyj Trōjce za 1748r.; za Spodniōm Ligotōm (po.Ligota Dolna) piec-wŏpiyniok ze Ika-rym (Ikar je na pamiontka pilota, ftōry sie tam ȏszczas we 1938r.); Żyrowo (pol.Żyrowa) ze piyknym zōmkym familie von Gaschin (we remōncie); za Zdziy-szowicami (pol.Zdzieszowice) kaplicka 3 bracikōw – mo swoja powiarka, gōrski podjazd na Anaberg, na wiyrchu pōnkt widokowy na Zdziyszowice, Beskidy, Je-seniki, hołda Szarlota a inksze. Niy jedźcie za gibko, cobyście mogli pokukać na te piykne landszafty. We kwietniu/moju wer-ci sie przejechać, abo przyńś, bes aleja cze-śni Leśnica – Anaberg, Wiyrchnio Ligota (Ligota Górna) – Spodnio Ligota (Ligota Dolna), cołko we kwiotkach na astach.

Ȏstowcie tera auto na parkplacu wele amfityjatru. Mogecie ruszyć sztrekōm

cechuwanōm na corno bes dolina Kro-wioka, sztrekōm cerwonōm wele krziża ȏbiesonych, modrōm nad autobanom, bes rezerwat Biesec fōrt do Ligoty. Bes gōrki, dolinki a lase mogecie sie hań pora go-dzin poszpacyruwać. Bes lato we pōnkcie informacji turystycznyj idzie nafasuwać roztōmajte mapki a foldery, ftōre poklu-dzōm wos bes cołki pukel Anabergu.

To niy wszyjsko. Jak styknie wōm siył a casu, to musicie pojechać jesce we dwie doliny. Piyrszo je Porymba (pol.Poręba) – „7 źrodeł”, kaplicki, podjazd małymi serpyntynami – nojgryfniejszo je bes lato, po połedniu, kej modre niebo, zielone strōmy i słońce ze zachodu. Drugo doli-na je we Czarnocinie. Wjyzdzocie/wyjy-zdzocie do/śnij bes ȏstre ściany choby do badywanny. Dolina je nojpiykniejszo na podzim, kej na strōmach roztōmajte farby. Mo tys miano Ślōnskij Szwajcarie (jak pora inkszych placōw na W.Ślōnsku). Mogecie do nij wjechać bes Zalesie Śl., wele banhowu, za ftorym na gorce widok na Sudety, Beskidy. Do doliny Czarnocina wjechać idzie tys ze strony Olszowyj (wele autobany). We Czarnocinie sōm dwa re-zerwaty Grafik, Boże Ȏko ze bukowymi lasami. Ino szpacyruwać!

Jako dycki, wszyjscy zajś dali eleganc-ko rada.

Wszyjske fotki ze naszyj rajze sōm jus na naszym piekarskym funpage „Ruch Autonomii Śląska koło Piekary Śląskie”.

Zdjęcie: Piekarske koło RAŚ na piōn-tyj rajzie po ślōnskich gōrach odwiedziło Anaberg.

Edukacja regionalne

Śląscy nobliści w chorzowskich szkołachKrzysztof Szulc

Chorzowskie koło Ruchu Autonomii Śląska przygotowało prezent świątecz-ny dla chorzowskich szkół średnich.

Państwo nie wspiera edukacji regio-nalnej, więc to my przypominamy uczniom szkół o noblistach, którzy uro-dzili się na Śląsku. Jeden z nich, Kurt Alder, urodzony w Królewskiej Hu-cie/Chorzowie nie przedarł się niestety do podręczników szkolnych a szkoda.

Urodzony 1902 roku w ówczesnej Królewskiej Hucie, pochodził z rodzi-ny o chłopskich ko-rzeniach. 1908 roku rozpoczął edukację w Królewskiej Hucie, po zdaniu matury roz-począł studia na stu-dia na Uniwersytecie Humboldtów w Ber-linie. Naukę kontynu-ował na Uniwersytecie Chrystiana Albrech-ta, gdzie spotkał Otto Dielsa. Pod jego kie-runkiem ukończył pracę doktorską pod tytułem „O przyczynie i przebiegu reakcji estru kwasu azodikarboksy-lowego”, którą obronił 24 lipca 1926 r.

Kurt Alder na stałe dołączył do zespołu Dielsa i kontynuował swoją pracę naukową. W roku 1950 otrzymał

wraz Ottonem Dielsem nagrodę No-bla za odkrycie syntezy dienowej. Był sygnatariuszem „Manifestu z Lindau”, wzywającego do zakazu używania broni atomowej. 1979 na jego cześć nazwa-no jeden z kraterów na księżycu, nato-miast w roku 2006 krater towarzyszący nazwano Adler E. Człowiek urodzony w Królewskiej Hucie znany na całym świecie a mieszkańcy Chorzowa nie wie-dza o nim nic lub prawie nic.

Liceum im. Stefana Batorego jako pierwsze w Chorzowie otrzymało przygotowany przez Ruch Autonomii Śląska Koło Chorzów plakat ze ślą-

skimi noblistami. Nauczyciele z tej szkoły, regionaliści pasjonaci, wspól-nie z uczniami zorganizowali Dzień Śląski w swojej placówce. – Cieszy nas niezmiernie, że nauczyciele poświę-cają swój czas na to by pracować nad edukacją regionalną. Co więcej mło-dzież sama inicjuje takie i podobne wydarzenia związane z naszym Ślą-skiem. Gratulujemy i fest sie radujy-my – mówi Krzysztof Szulc, chorzwski radny z ramienia RAŚ.

Banery o wymiarach 100/70 zostały sfinansowane przez członków chorzow-skiego koła RAŚ.

Muzeum Górnośląskie zaprasza

Boże Narodzenie bez granicWystawa czasowa „Pod betlejemską gwiazdą – Boże Narodzenie bez gra-nic” będzie prezentowała najciekawsze spośród śląskich betlejek, czyli szopek bożonarodzeniowych a także te pocho-dzące z dalekiej Afryki.

Oprócz ludowych wyobrażeń świętej rodziny zaprezentowane zostaną obra-zy śląskich artystów z nurtu tzw. sztuki naiwnej o tematyce Bożego Narodzenia. W tym wielką atrakcją wystawy będzie premierowy pokaz obrazu Erwina Sówki pt. „Szopka” z 2015 roku, jedynego ta-kiego w twórczości artysty. Osobna sala poświęcona będzie wyłącznie figurkom dzieciątka Jezus, pojawią się również dawne śląskie kartki świąteczne z wi-zerunkiem szopki bożonarodzeniowej.

Wystawa będzie czynna również 26 grudnia, by móc ją zwiedzić z rodziną w prawdziwej świątecznej atmosferze. W tym dniu zwiedzanie będzie bezpłat-ne. Wystawa potrwa od 20.12.2017 – 4.02.2018. red.

Chorzów

Śląski Mikołaj w miejskim przedszkoluMichał Kiołbasa

Przedstawiciele chorzowskiego koła Ruchu Autonomii Śląska w osobach przewodniczącego Michała Kiołbasy, Krzysztofa Szulca oraz Marcelego Waw-rzynka odwiedzili miejskie przedszko-le z czego niyzło uciecha mieli bajtle.

Mikołaj, choć w biało-czerwonym stro-ju, godoł po ślonsku, tak samo jak i baj-tle. Plan był taki aby przy okazji Mikoła-ja najmłodszym mieszkańcom naszego miasta przekazać górnośląskie wartości no i nasza piykno godka. Chcieliśmy też sprawdzić czy przedszkolaki po-radzom godać. – Jest dobrze, reakcja maluchów na hasło maszkety czy bom-

bony była właściwa. Co więcej, mimo że nie wszystkie zrozumiały co to są ha-sie i oszkrabiny to maili spryciarze zo-rientowali się w mig, że lepiej maszke-ty i bombony – mówi Krzysztof Szulc z chorzowskiego koła RAŚ.

Otwartość Pani Dyrektor całego per-sonelu i pełna akceptacja dla śląskości sprawiają, że jesteśmy spokojni o kolejne pokolenia Chorzowian. Godka i nasza tożsamość dzięki takim ludziom nie za-ginie za co serdecznie dziękujemy.

Wielki szacunek dla Pań wychowaw-czyń, dzięki którym mogliśmy się prze-konać, co znaczy pracować z takimi maluchami, a byliśmy tam tylko przez cztery godziny. Było miło, mikołajkowo i po ślōnsku!

Siemianowice Śląskie

Msza Święta w intencji poległych GórnoślązakówRadosław Marczyński

Siemianowickie koło RAŚ uczciło pa-mięć poległych w I wojnie światowej.

11 listopada w kościele Zmartwychwsta-nia Pańskiego, z inicjatywy koła Siemia-nowice Śląskie Ruchu Autonomii Śląska odbyła się uroczysta Msza Święta w in-tencji Górnoślązaków poległych w okre-sie I wojny światowej.

Po mszy nastąpiło złożenie kwiatów i zapalenie zniczy pod odnowionym po-mnikiem poległych żołnierzy. W uroczy-stości wzięli udział przedstawiciele władz miasta oraz regionalnych organizacji.

Członkowie koła złożyli kwiaty pod pomnikiem poległych żołnierzy.

Rado

sław

Marcz

yński

Na wystawie zaprezentowane zostaną m.in. ludowe wyobrażenia świętej rodziny.

Śląski Mikołaj w przedszkolu miejskim

Mat. p

rasow

e

Krzysz

tof Sz

ulc

RAŚ C

horzó

w

Piekarske koło RAŚ na piōntyj rajzie po ślōnskich gōrach odwiedziło Anaberg.

Jacek

Kupk

a

Plakaty ze śląskimi noblistami trafiły do chorzowskich szkół.

9 www.jaskolkaslaska.eu grudzień 2017

Page 10: MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN …€¦ · Nakład: 25.000 egz. ISSN 1232-8383 Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń

OPINIE

Kopyrtki na klopsztandze

Kto ty jesteś? Niemiec mały... Kazimierz Martyn

Gdy w poprzednim numerze JASKÓŁKI ŚLĄSKIEJ pisałem o przedwojennych i powojennych losach Bytomia oraz jego mieszkańców, nie wiedziałem. że samo życie poda mi temat felieto-nu, który właśnie zaczynacie Państwo czytać.

Moi znajomi i przyjaciele podzielili się swoimi opowieściami, a jedną z nich po-staram się Państwu przytoczyć: „O tym, że jestem Niemcem ze strony matki i ojca dowiedziałem się dopiero w liceum. Moja ciotka, wściekła na mnie za kolejne nie-posłuszeństwo, powiedziała: „Ty cholerny Prusaku! ” Gdy odwrzeszczałem, że naj-wyżej mogę być cholernym Polakiem, od-powiedziała: „Tak, zapytaj mamuśkę, jak przed wojna nazywały się nasze rodziny. Dowiesz się ciekawych rzeczy... Pamię-tasz, jak w pierwszej klasie podstawówki recytowałeś wierszyk, że jesteś małym Polakiem? Ze śmiechu to się posikałam. Prusakiem jesteś, jak i my wszyscy, obie nasze familie! ”

Zapytałem moją Mamę. I otrzymałem taką odpowiedź: „Wiesz, synu, czterdzie-

ści kilometrów od nas, jak sam wiesz, był obóz koncentracyjny. Co było przed wojną, to było. Teraz jesteśmy Polakami i ja umrę Polką. Nie Niemką. A z ojcem nie rozmawiaj, nic ci to nie da, a naj-wyżej oberwiesz.” Nie pytałem. Przez wiele lat chciałem się czegoś dowie-dzieć o naszej rodzinie, ale mama nie chciała ze mną na ten temat rozmawiać. Gdy jednak przyjechałem na jej osiem-dziesięcioletnie urodziny, powiedziała mi trochę o naszej prywatnej historii.

Nasze rodziny ze strony ojca i matki pochodzą z Konigsbergu, z Królewca. Do Polski przyjechaliśmy przy końcu XIX wieku. Już w dwudziestoleciu mię-dzywojennym większość mieszkańców niemieckiej kolonii uważała się za Po-laków. Gdy wybuchła wojna i przyszli Niemcy, wszystkim kolonistom nadali niemieckie papiery. Nie minęło wiele czasu, a mężczyźni dostali wezwanie do armii.

Mój ojciec miał sześciu braci. Z wojny wróciło do swoich dwóch – żaden nie został w rodzinnych stronach. Żyli dłu-go w powojennej Polsce-jeden we Wro-cławiu, drugi w Sopocie. Tuż po wojnie ojciec, jego teść i kilku mężczyzn z ko-lonii trafiło do więzienia. Nie siedzieli długo – parę tygodni. Gdy wrócili zastali całkowicie okradzione gospodarstwa. Sąsiedzi z okolicznych miejscowości za-brali cały dobytek. Zniknęły zwierzę-

ta, zapasy zboża, pasze, zabrano nawet przetwory z piwnic. W domu rodziców ojca został jeden mebel – ryczka, na któ-rej siedziała moja babci, gdy wynoszono wszystkie meble i cały dobytek z jej do-mostwa. Po paru miesiącach, w ramach rozkułaczania, zabrano także im ziemię. Potem, gdy jako samotna wdowa schro-niła się u polskich krewnych, rozebrano jej dom...

Gdy wiele lat po wojnie, wiedząc już z jakiej rodziny pochodzę, zapytałem moja mamę, kto nas okradał, odpo-wiedziała mi tak: „Wiesz, synu, kilka-dziesiąt kilometrów od nas był obóz. Myśmy wiedzieli, co tam się działo. Nie wszystko, ale dosyć. Większość Niem-ców wiedziała. Czy ty myślisz, że jak w czasie wojny przychodziły paczki z bielizną, perfumami, a potem z futrami i kożuchami, to ludzie mieli złudzenia, że to wszystko kupione? Nie – wszy-scy wiedzieli, że to zrabowane. Wiesz, najpierw my rabowaliśmy, a potem nas obrabowano. I tak, wiem, kto się na nas wzbogacił. To nie był jeden człowiek. To było wielu ludzi. Ale my nie mamy prawa starać się o zwrot. Było, minęło. Wiem, że nadal mają nasze meble, ob-razy, ale one są już ich...”.

Od tej rozmowy minęło już ponad dziesięć lat. Mamy już nie ma – jej grób jest na bytomskim cmentarzu „Mater Dolorosa”. Ja mieszkam nadal w Byto-

miu. O wojennych i powojennych lo-sach mojej rodziny wiem niewiele. Nie ma też śladu po tych członkach mojej rodziny, którzy mieszkali w Kenigsber-gu, w mieście którego mieszkańcy naj-liczniej poparli Hitlera w czasie wybo-rów w1933 roku.

Wiosną 1945 roku Rosjanie otoczyli miasto, zniszczyli całkowicie jego za-budowę, a ponad sto tysięcy mieszkań-ców poniosło śmierć. Ocalało 65 tysięcy, szczególnie tych, którzy mieli szczęście znaleźć się na obrzeżach. Ze śródmieścia w zasadzie nie ocalał nikt, a tam po-dobno mieszkała moja rodzina. Dzisiaj w Polsce mieszkam sam. Nie, nikt z mo-jej rodziny nie mieszka w Niemczech. Są obywatelami Szwecji i świetnie tam sobie radzą. Podobno nie myślą o Polsce. Jednak ich telewizory ciągle włączone są na polskie stacje, a stroną startową w ich komputerach jest Onet czy Interia. Myślę, że można było zabrać ich z Polski, ale ten kraj mają nadal w swoich sercach. Dziwne, prawda? ”

To koniec opowieści polskiego Niem-ca. Powinniście Państwo wiedzieć, że nie tylko w niemieckich, ale i w wielu pol-skich rodzinach są historie wyparcia się swojego pochodzenia, a nawet wyzna-nia. Przed wojną Polska była krajem wie-lu narodów. Po 1945 roku ogłoszono, że wszyscy mieszkający w naszym kraju są Polakami. To samo powiedziano tutaj.

Oznajmiono, że Ślązak to zawsze Polak. Ale przecież i w Polsce, i na Śląsku każdy miał jakieś korzenie: także żydowskie, niemieckie, ukraińskie, litewskie, czeskie albo słowackie.

Na naszej ziemi jest to szczególnie widoczne. Tutaj niewielu tak do końca wie, kim byli jego przodkowie, co ukry-wali jego bliscy i jakie fakty zawarte są w nieoficjalnych kronikach rodzin-nych. Ostatnio rozmawiałem z kilkoma zasadniczymi Ślązakami o powstającej Śląskiej Partii Regionalnej. Tym „pnio-kom” nie podobało się, że podobno ma być to partia otwarta na wszystkich tych, którzy mieszkają w naszym regio-nie. Kpili z problemów powstałych już na początku, bo niektóre śląskie organi-zacje zachowują dystans do tej politycz-nej inicjatywy. Myślę, że nie mają racji. Śląsk to nasz heimat, to mała ojczyzna, na której żyjemy. Jak już wielokrotnie pisałem – oddychamy tym samym zatru-tym powietrzem, żyjemy w zniszczonym środowisku, a wszystko to, co dzieje się złego na Śląsku, dotyka każdego – nieza-leżnie od tego, czy jego rodzina mieszka tu od wieków, czy też przybyła dopiero po wojnie.

Dzisiaj ci, którzy pokochali tę ziemię, są Ślązakami. Jeśli działają dla wspólne-go dobra, jeśli tu dla wszystkich pracują – to są nasi. I będziemy mieć swoją par-tię: ŚLASKĄ PARTIĘ REGIONALNĄ.

Wieści z Europy

Staż dla śląskich studentów w Parlamencie Europejskim

Marek Plura, poseł do Parlamentu Europejskiego

Śląski europoseł Marek Plura ogłosił trzecią edycję konkursu „Grasz o staż”. Główną nagrodą jest miesięczny, płatny staż w brukselskim biurze poselskim w Parlamencie Europejskim.

W konkursie mogą brać udział stu-denci z województwa śląskiego.

Trójka zwycięzców zostanie wyłonio-na podczas finałowego etapu w maju, który odbędzie się w Katowicach. Na-grodzeni otrzymają stypendium w wy-sokości 1000 euro na zakwaterowanie i podróż. Podczas stażu laureaci będą mieli okazję zapoznać się z tym jak działa Parlament Europejski, biuro poselskie, uczestniczyć w spotkaniach grup parlamentarnych i politycznych, licznych konferencjach i seminariach.

– Zapewniam, że to nie staż z pa-rzenia kawy i układania pism w se-gregatorach. Bardzo chciałbym, aby młodzi, aktywni śląscy studenci zdo-byli ciekawe i cenne doświadczenia, które przydadzą się im w przyszłej karierze zawodowej – mówi europo-seł Marek Plura.

Eurodeputowany serdecznie za-chęca do zgłaszania się do konkursu studentów z niepełnosprawnościami. Poselskie biuro w Brukseli jest w peł-ni dostępne.

Zgłoszenie należy wysłać na adres [email protected] do 16 lu-tego 2018 roku. Więcej informacji na stronie plura.pl. Tam też można zna-leźć formularz zgłoszeniowy.

Mate

riały

prasow

e

Materiał sfinansowany przez:

Spotkanie z Henrykiem Mercikiem Wicemarszałkiem Województwa Śląskiego

Liderem Śląskiej Partii Regionalnej 30 stycznia 2018, godz.: 18:30

Siedziba Ruchu Autonomii Śląska

ul. Wolności 74, Chorzów

Spotkanie prowadzone po naszymu o chorzowskich zbytkach, Starej Rzeźni i tworzącej się Śląskiej Partii Regionalnej. Prowadzący: Krzysztof Szulc, RAŚ, radny miasta Chorzów Organizator:

Patronat medialny:

Zaproszenie

– Staż w Parlamencie Europejskim to niesamowita przygoda i doświadczenie – mówi Magdalena Chmiel, jedna z laureatek konkursu.

10 grudzień 2017 www.jaskolkaslaska.eu

Page 11: MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN …€¦ · Nakład: 25.000 egz. ISSN 1232-8383 Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń

KULTURA

Piekary Śląskie

O ślōnskij godce, kulturze i trocha o polityce. Na 105. geburstag Ślōnskigo Chōru Gōrniczego

Dariusz Krajan

29 października 2017 roku Ślōnski Chōr Gōrniczy „Polonia Harmonia” mjoł fa-jer na 105-ty geburstag. Tyn pjykny ju-bileusz zainspirowoł mje do napisaniŏ tego artikla. Wywiadu udzielyli – dy-rygent – Iwona Melson i prezes – Euge-niusz Dembiński.

105-ty geburstag to szacowny wiek. Je-żech fest rŏd, iże mogłech go z Wami śwjyntować. Wasz chōr mŏ wielki wkład we ślōnkŏ kultura i nŏleży sie Wōm za to podziynkowanie! Pani dyry-gent, Sōmżeście zawodowo zwiōnzano ze Akadymiōm Muzycznōm we Katowi-cach. Jako profesor dohtor habilitowa-ny dŏwocie wykłady na tyj uczelni. Do-datkowo kupa lŏt dyrygujecie chōrym. Fest musicie lubić ta robota?Oczywiście, że lubię moją pracę! Można powiedzieć, że stoję jakby na dwóch fila-rach. Jeden to praca zawodowa, a drugi to ruch amatorski. Cieszę się, bo czuję w tym swoistą równowagę i czuję się za-wodowo spełniona.

To fajniście – ino pozazdrościć!Tak, jestem szczęśliwa!

Pamiyntŏcie pjyrszy dziyń dyrygowa-niŏ we Piekarach?Pamiętam, że był to marzec 1989 roku, wtedy jeszcze patronem chóru była ko-palnia Andaluzja, z którą podpisałam pierwsza umowę i to było 1 kwietnia, więc zaczęłam pracę w Prima Aprilis! Wydawałoby się, że to żart, a to poważ-na sprawa. Pracę rozpoczęłam w za-stępstwie, bo poprzedni dyrygent nagle wyjechał za granicę. Chór miał zakon-traktowany wyjazd do Włoch i został bez dyrygenta. W takich okolicznościach roz-poczęłam moją przygodę i tak już zostało.

Możecie nōm połosprawiać ô tym jed-nym wydarzyniu, kere nŏjbarzij wlazło Wōm we pamjyńć za te dwadzieścia pora lŏt dyrygowaniŏ?Właściwie nie jestem w stanie podać jed-nego, ale chciałabym przytoczyć nasz 105-ty jubileusz, bo choć mieliśmy ich sporo, to właśnie ten dzięki atmosferze uroczystości, liturgii i kazaniu, które oczarowało chórzystów, okazał się prze-piękny! Potem spotkaliśmy się w Ośrod-ku Kultury Andaluzja i byliśmy wśród tych swoich – przedstawicieli władz Mia-sta i przyjaciół, także tych z innych pie-karskich chórów. Atmosfera była wspa-niała, i tak właśnie wygląda dyrygenckie szczęście. Nawet nasz prezes podkreślił, że był to najlepszy jubileusz, a jest w na-szym chórze już 60 lat.

Prŏwda! Byłech z Wami. To bōło pjyk-ne. Kej byda mioł 105 lŏt, to ôbsztaluja sie taki fajer jek Wy! Czy dŏ sie pora-chować Wasze wystympy?Policzyłam, że od 100-lecia zaśpiewali-śmy 96 razy, przeciętnie w roku dajemy 20 koncertów.

Zdrŏdźcie nōm, prosza, kery Wasz wy-stymp uważŏcie za nŏjlepszy?Co to znaczy najlepszy? Czasami nie wie-my, dlaczego dobrze się śpiewa. Może tym razem sprawiło to zaprzyjaźnione towarzystwo. Przecież jeśli człowiek śpie-wa, to już jest w świątecznym wydaniu! Zawsze jesteśmy wyjątkowo ubrani, przy-gotowujemy się do każdego koncertu inaczej i to już jest wyjątkowe.

Byda jednak uparty i spytōm zaś, kery kōncert wspominŏcie nŏjbarzij?Bardzo trudne pytanie. Ostatnio przy-pomniałam swoim chórzystom koncerty z minionych 5 lat. Wszyscy byli zasko-czeni, ile z naszego życia zapominamy. Proszę sobie wyobrazić, że w tym roku w czerwcu śpiewaliśmy w ramach Ślą-skiego Trojaka w Katowicach, w desz-czu. Było mokro, zimno, okropnie, nie wiedzieliśmy nawet czy ktoś przyjdzie. Chóry zaśpiewały, a potem zagrała or-kiestra dęta. Wszyscy zaczęliśmy śpie-wać i tańczyć w deszczu. To wszystko działo się bardzo spontanicznie. Cza-sami jednak ta wyjątkowość kojarzy się zupełnie z czymś innym, np. wielkim zaszczytem i darem było dla nas zaśpie-wać dla Jana Pawła II, najpierw na au-diencji Generalnej w Watykanie, a po-tem jeszcze w Castel Gandolfo, w czasie Mszy św. celebrowanej przez samego Papieża. A na koniec – z tej radości – pojechaliśmy się wykąpać w Adriatyku. I to jest życie chóru! W sumie wyjazdów zagranicznych było przeszło 40. Byliśmy na przykład zaproszeni na Cypr, gdzie przyjęto nas z wielkimi honorami. Pa-miętam, że wtedy nasz prezes mówił, że jeśli ten wyjazd dojdzie do skutku, to mu kaktus na ręce wyrośnie. I pro-szę sobie wyobrazić w ostatni wieczór na Cyprze pani prezes tamtejszego chóru przyniosła kaktus i przyłożyła go do ręki Eugeniusza mówiąc: „To jest ten kaktus, który miał ci wyrosnąć”. Przezabawna sytuacja.

We wjelu jynzykach śpjywŏcie?Mamy taką zasadę, że gdy jedziemy do jakiegoś kraju, uczymy się piosenki w języku gospodarzy, a gdy wracamy, przywozimy od nich nuty. Ale śpiewamy również w językach państw, w których nie byliśmy np. po hiszpańsku. Natomiast tak na co dzień śpiewamy po włosku, cze-sku, kiedyś śpiewaliśmy po francusku, ale to strasznie trudny język. Po słowacku, niemiecku, no i po śląsku – po naszymu. Nie śpiewamy po angielsku, bo moim zdaniem angielski w ustach Ślązaków źle

brzmi. Ślązacy mają ciemne samogłoski i ciemną melodię głosu, dlatego angiel-ski zwłaszcza wypowiadany przez osoby starsze jest nienaturalny.

Możecie nōm pedzieć, co nowego usły-szymy na bezrok?Zawsze uczymy się nowych utworów np. śląskich, ludowych, religijnych, żeby nasi słuchacze, którzy regularnie przy-chodzą na koncerty, mogli zawsze usły-szeć coś nowego. Zdarzyła się ostatnio ciekawa sytuacja, gdyż mój absolwent opracował trzy kolędy i mi je przyniósł, więc to miłe, że będziemy śpiewać kolędy w opracowaniu mojego byłego studenta. A jeśli chodzi o nasze próby, to od wielu lat odbywają się one w OK Andaluzja, gdzie mamy swoją siedzibę i możemy pracować dzięki gościnności dyrektora p.Piotra Zalewskiego.

Nic tak niy raduje mistrza kej sukce-sy ucznia.Oczywiście. Jako nauczyciel akademic-ki mam takie doświadczenia. To bardzo miłe zobaczyć na koncercie swego wy-chowanka, pamiętając jak kiedyś pierw-szy raz przyszedł na zajęcia i wszystkiego musiał się nauczyć, a teraz jest dyrygen-tem i dobrze mu się powodzi. Czysta ra-dość!

A co robicie we wolnym czasie, kej go mŏcie?Lubię podróżować, czytać, lubię pracę w ogrodzie, lubię być gospodynią domo-wą, przyjmować gości i cieszyć się, gdy im smakuje to, co przygotowałam. Cieszy mnie bardzo zwyczajne życie.

Zwyczajne życie z wykrzyknikiem. Mŏcie w siebie fest dużo optymizmu.Tak, bo zwykłe życie jest najpiękniejsze. Na Ślōnsku sie gŏdŏ „Jaki szoł, taki go trefioł”, więc cieszę się też moim chórem. Może to tak jest, że skoro jestem z moimi śpiewakami tyle lat i lubimy się nawza-jem, to wzajemnie dajemy sobie dużo radości i życiowej energii.

Wjym, co urodziliście sie we Gliwicach. Jak u Wŏs jest ze ślōnskiym jynzykym?Część rodziny gŏdała, a część mówiła. Kiedyś dla dzieci gŏdanie po ślōnsku wiązało się z kłopotami. Gdy dzieci ro-sły i chciały iść do szkół, to kłopoty były coraz większe. Dziś jest inaczej – każdy mówi, jak chce, a na dodatek w niektó-rych szkołach śląskiego można się uczyć. Wiele na Śląsku się zmieniło, i cieszy, że świadomość regionalnej oraz tożsa-mości jest coraz większa, trzeba ją pie-lęgnować i przekazywać kolejnym po-koleniom.

Możecie nōm pedzieć, jake mŏcie ulu-bione śpjywki po ślōnsku?Nie ma za dużo piosenek po śląsku. Są o Śląsku, ale w śpiewnikach zapisane

są po polsku. Dodajmy, że ten sam tekst trochę inaczej przeczyta osoba z Cieszy-na, a inaczej z Raciborza. Jednak chętnie śpiewamy „Ô pyrliku”, „W Brzozowicach u Topola”, „Nie ma to jak górnikowi”. Są to pieśni po polsku, a tylko z śląskimi zwrotami i słowami, dlatego, by zrozu-mieli je również słuchacze, którzy nie „godajom”. Występujemy w śląskich stro-jach, a nasza nazwa to Śląski Chór Gór-niczy, więc już to jest wizytówką miejsca, z którego jesteśmy i poświadcza kulturę, jaką reprezentujemy.

Niy uważŏcie, co jak dugo bydymy na-ginać ślōnski jynzyk, tak dugo niy by-dŏm traktować nŏs poważnie?Nie uważam, że śląski język się nagina. Ślązacy byli zawsze dwujęzyczni i żyli w kulturowym tyglu. Tu żyli Ślązacy, Czesi, Niemcy i nie było tak, że któ-ryś język był lepszy. Wszyscy się rozu-mieli. Nie uważa pan, że porozumienie wcale nie zależy od tego, jakim języ-kiem mówimy, tylko od tego, o czym i w jaki sposób rozmawiamy? Chcę, żeby Ślązacy mieli swoją tożsamość, wiedzę o swojej historii, korzeniach, tradycjach, żeby to wszystko było pie-lęgnowane, ale chcę też, aby autonomia nie była tożsama z izolacją. Mnie się wydaje, że najlepszą receptą na Śląsk jest powrót do wzajemnego szacunku. Niezależnie od tego, do jakiego kościo-ła chodzimy, jakim językiem mówimy i co jemy na Wigilię.

Pytōm terŏzki Prezesa Chōru – Euge-niusza Dembińskiego – kery jest człon-kiym i prezesym chōru ōd 1956 roku. Festelny staż! Gŏdejcie, kej bōł dlŏ Wŏs nŏjlepszy czas?Bōło to w czasie, kej naszym mecynasym bōła gruba Andaluzja. To bōły te lata, kej nŏjbardzij my sie rozwijali i niczego nōm niy brakowało.

A kere wydarzynie za Waszych czasōw nŏjbardzij wryło sie Wōm w pamiyńć?Myśla, co szło by pedzieć ô naszym piyrszym wyjeździe za granica na kōn-cert do Niymiec. Bōło to tak: właściwie wszystko bōło poukłodane, a na tydzień przed kōncertym dowiedzieli my sie, że niy dostalimy wizōw. Wszyscy byli załōmani i musielimy przekŏzać naszym gospodarzōm ta zło nowina. I jak już sie wydŏwało, co z wyjazdu nic niy bydzie, ôrganizator we Niemcach zwrōciył sie ô pōmoc do ministerstwa. Wyobrażocie sie, że Minister Sprŏw Zagranicznych Niymiec Dietrich Genscher sōm sie za-angażowoł w ta sprawa i te wizy my do-stali? A żeby bōło ciekawij, to paszporty ze wizami dostalimy dopjyro w drodze na kōncert, coś niesamowitego!

No naprŏwdy fest gyszpan! Na koniec naszyj ôsprŏwki prosza Wŏs cobyście podzielili sie z czytelnikami swojōm ôpiniōm ô Ślōnskij Partie Regjonal-nyj, kero sie terŏzki tworzy i mŏ zebrać do kupy ślōnske środowiska.Prezes: Podług mje to, czego trza tyj par-tyji, to perzōna ôbdarzonŏ autorytetym i zaufaniym mjyszkańcōw Ślōnska. Jest potrzebny lider, kery połōnczy to wszyst-ko we zgodzie.Dyrygentka: Odpowiedzią może być hi-storia naszego chóru, który powstał z po-łączenia „Polonii” z Brzozowic i „Har-monii” z Kamienia. I tak istniejemy już w zgodzie 105 lat. W tym czasie pracowa-ło w chórze wielu dyrygentów, śpiewacy pochodzili – i nadal tak jest – nie tylko ze Śląska, a mimo to jesteśmy zjedno-czeni we wspólnym działaniu. Uczcie się od nas!

Dziunkuja Wōm pjyknie za ta fest cie-kawŏ ôsprowka, dziynkuja tyż za cynne rady i winszuja Wōm samych sukcesōw na dalsze 105 lot!

Na co dzień śpiewamy po włosku, czesku, kiedyś śpiewaliśmy po francusku, ale to strasznie trudny język. Po słowacku, niemiecku, no i po śląsku – po naszymu – mówi Eugeniusz Dembiński.

Mater

iały p

rasow

e

11 www.jaskolkaslaska.eu grudzień 2017

Page 12: MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 12/2017 ISSN …€¦ · Nakład: 25.000 egz. ISSN 1232-8383 Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń

REKLAMA

Co kożdy ŚLŌNZŎK przeczytać musi?

Pełna oferta sklepu obejmuje ponad 250 produktów związanych ze śląską tematyką (flagi, naklejki, koszulki, książki, pocztówki, stare mapy). Znajdziesz je wszystkie na naszej stronie internetowej:

www.silesiaprogress.com

Zamówienia wysyłkowe na powyższej stronie lub telefonicznie: +48 693 953 661 Znajdziesz nas też w Opolu na ul. Reymonta 30/II piętro/5

Rafał Szyma „LEANDERKA” Zbiór opowiadań "Leanderka. 5 ôsprowek po naszymu" to śląskojęzycz-ny debiut Rafała Szymy. Zawarte w nim teksty to współczesna, nowoczesna proza pozbawiona folklorystycznego charakteru. Język śląski nie jest w niej celem samym w sobie - w każdym razie nie bardziej niż jako regularne, autonomiczne tworzywo literackie. Ten tom to tyleż przygoda autora z pisanym ślą-

skim, co poligon testujący możliwości pro-zy po śląsku: bez taryfy ulgowej, z przekro-czeniem oswojonych konwencji pisania godkōm.

Jest to rzecz pionierska i te opowiadania otwierają następny etap pisania po śląsku literatury. Są nowym początkiem – wy-obraźniowo, warsztatowo – śląskiej twór-czości literackiej.

- prof. Zbigniew Kadłubek

Rafał poradzi ôsprawiać jak nojlepszy ze ślōnskich starzikōw. Tak, co żodyn niy pora-dzi sie pokapować, kaj je prowda, a kaj już jij niy ma.

- Marcin Melon

Charles Dickens „Godniŏ Pieśń” Śląska wersja najpopularniejszego opowiadania bożonarodzeniowego, czyli „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa. Grzegorz Kulik, tłumacz i populary-zator języka śląskiego (m.in. prowadzi na Youtube kanał CHWILA Z GŎD-KŌM), dokonał przekładu na śląski angielskiego oryginału „A Christmas Ca-rol". Książka ilustrowana jest obrazkami Johna Leecha z pierwszego angiel-skiego wydania z 1843 roku, co dodaje jej dodatkowego klimatu.

Tłumaczenie doczekało się już pozytywnej opi-nii dra Artura Czeska z Uniwersytetu Jagielloń-skiego.

Ksiōnżka połnŏ godnij magije! Fragment: Co to sōm do ciebie Gody, jak niy ino czas płacy-niŏ rachōnkōw, jak żeś je bez piniyndzy? Czas, jak widzisz, żeś je ô rok starszy, ale ani trochã bogatszy! Czas, jak po kludzyniu ksiōng bez dwanŏście miesiyncy, widzisz, iże niy mŏsz ani ceskigo profitu! Keby moje pragniynia sie spo-łniyły – pedzioł Scrooge zgorszōny – kożdy cym-boł, co gŏdŏ „Radosnych Godōw”, winiyn być uwarzōny we makōwkach i wrażōny do ziymie ze patykym jymioły we sercu. Tak by było!

Śląska Oficyna DrukarskaDrukarnia offsetowa, druk cyfrowy, wydawnictwo

realizacja: 48 godzinwysyłka gratis

www.oficyna-online.plZapraszamy do naszego sklepu internetowego

[email protected].: 32 210 22 13 www.oficynadrukarska.pl

Istniejemy od 1989 roku. Indywidualnie podchodzimy do każdego zamówienia.

Dla stałych klientów i agencji reklamowych proponujemy atrakcyjne rabaty.

oraz: gazety, książki, wizytówki, naklejki/etykiety, banery,

kalendarze, teczki ofertowe, koperty, druki samokopiujące, akcydensy.

Oferujemy również druk tradycyjną techniką typograficzną na papierze czerpanym.

Drukujemy: ulotki, plakaty, wizytówki, katalogi, broszury, gazety,

książki, naklejki/etykiety, banery, kalendarze, teczki ofertowe,

koperty, druki samokopiujące, akcydensy.

Ulotki Plakaty Katalogi

12 grudzień 2017 www.jaskolkaslaska.eu