mikołajek. kalendarz książkowy 2013
DESCRIPTION
Mikołajek. Kalendarz książkowy 2013 Cała paczka Mikołajka w jednym miejscu i to jeszcze w kolorze! Wyjątkowy kalendarz z opowiadaniami na każdą porę roku, pełen rysunków Sempégo i prześmiesznych tekstów Goscinny'ego. Znajdziecie tu także mnóstwo praktycznych informacji, miejsce na notatki i zupełnie wyjątkową listę imienin. Mikołajkowy kalendarz to kolorowa, pięknie wydana i wysmakowana książka dla wszystkich fanów Mikołajka, a także dla poszukiwaczy oryginalnych kalendarzy.TRANSCRIPT
JEŚLI ZNALAZŁEŚ TEN KALENDARZ ,PROSZĘ , ODDAJ GO :
IMIĘ
NAZWISKO
ADRES
TELEFON
2013
PnTydz. Wt Śr Cz Pt So N
1
2
3
4
5
PnTydz. Wt Śr Cz Pt So N
5
6
7
8
PnTydz. Wt Śr Cz Pt So N
9
10
11
12
13
STYCZEŃ LUTY MARZEC
7
14
21
28
1
8
15
22
29
2
9
16
23
30
3
10
17
24
4
11
18
25
5
12
19
26
6
13
20
27
31
4
11
18
25
5
12
19
26
6
13
20
27
7
14
21
28
1
8
15
22
2
9
16
23
3
10
17
24
9
4
11
18
25
5
12
19
26
6
13
20
27
7
14
21
28
1
8
15
22
29 30
2
9
16
23
3
10
17
24
31
PnTydz. Wt Śr Cz Pt So N14
15
16
17
18
PnTydz. Wt Śr Cz Pt So N18
19
20
21
22
PnTydz. Wt Śr Cz Pt So N22
23
24
25
26
KWIECIEŃ MAJ CZERWIEC
1
8
15
22
29
2
9
16
23
30
3
10
17
24
4
11
18
25
5
12
19
26
6
13
20
27
7
14
21
28
30
6
13
20
27
7
14
21
28
1
8
15
22
29
2
9
16
23
3
10
17
24
4
11
18
25
5
12
19
26
31
3
10
17
24
4
11
18
25
5
12
19
26
6
13
20
27
7
14
21
28 29
1
8
15
22
2
9
16
23
30
PnTydz. Wt Śr Cz Pt So N27
28
29
30
31
PnTydz. Wt Śr Cz Pt So N31
32
33
34
35
PnTydz. Wt Śr Cz Pt So N35
36
37
38
39
LIPIEC SIERPIEŃ WRZESIEŃ
1
8
15
22
29
2
9
16
23
30
3
10
17
24
31
4
11
18
25
5
12
19
26
6
13
20
27
7
14
21
28
5
12
19
26
6
13
20
27
7
14
21
28
1
8
15
22
29
2
9
16
23
30
3
10
17
24
4
11
18
25
31
2
9
16
23
30
3
10
17
24
4
11
18
25
5
12
19
26
6
13
20
27
7
14
21
28
1
8
15
22
29
40
PnTydz. Wt Śr Cz Pt So N40
41
42
43
44
PnTydz. Wt Śr Cz Pt So N44
45
46
47
48
PnTydz. Wt Śr Cz Pt So N48
49
50
51
52
PAŹDZIERNIK LISTOPAD GRUDZIEŃ
7
14
21
28
1
8
15
22
29
2
9
16
23
30
3
10
17
24
4
11
18
25
5
12
19
26
6
13
20
27
31
4
11
18
25
5
12
19
26
6
13
20
27
7
14
21
28
1
8
15
22
29 30
2
9
16
23
3
10
17
24
2
9
16
23
30
3
10
17
24
4
11
18
25
5
12
19
26
6
13
20
27
7
14
21
28
1
8
15
22
29
1 31
Europa
Ananiasz„Jest najlepszym uczniem
w klasie i pupilkiem naszej pani, my go
nie za bardzo lubimy”.
Alcest„To mój najlepszy kumpel,
jest gruby i bez przerwy je”.
Maksencjusz„Strasznie szybko biega
i ma brudne wystające kolana”.
Mikołaj„To okropnie niesprawiedliwe,
no bo co w końcu, kurczę blade!”
Jadwinia„Jadwinia jest bardzo fajna,
chyba kiedyś się z nią ożenię”.
O N I W S Z Y S
Rufus„Ma gwizdek z kulką,
a jego tata jest policjantem”.
Gotfryd„Ma strasznie bogatego tatę, który kupuje mu wszystko,
co zechce”.
Kleofas„Jest najgorszym uczniem z całej klasy.
Kiedy pani wywołuje go do tablicy, to potem nie wolno mu wychodzić
na przerwę”.
Euzebiusz„Jest bardzo silny i lubidawać kolegom w nos”.
Rosół„To nasz opiekun, nazywamy go tak,
bo wciąż mówi: »Spójrzcie mi w oczy«,a na rosole są oka. Starsze chłopaki
na to wpadły”.
S C Y T U S Ą !
– MAMO, MOGĘ ZAPROSIĆ KOLEGÓW ze szkoły, żeby przyszli do nas pobawić się jutro po południu? – spytałem.
– Nie – odpowiedziała mama. – Po tym, jak ostatnim razem byli u nas twoi koledzy, trzeba było wstawić dwie nowe szyby w oknie salonu i odmalować twój pokój.
Byłem zły. No bo co w końcu, kurczę blade, tak fajnie się bawimy z chłopakami, kiedy do mnie przychodzą, a mnie nigdy nie wolno ich zapraszać. Zawsze jest to samo: jak chcę się trochę pośmiać, to mi się zabrania. Więc powiedziałem:
– Jak nie mogę zaprosić chłopaków, to przestanę oddychać.To sposób, jakiego czasem używam, kiedy czegoś chcę, ale teraz nie
działa już tak dobrze jak wtedy, kiedy byłem mały. A potem przyszedł tata i powiedział:
– Mikołaj! Co to znów za komedie?Więc z powrotem zacząłem oddychać i powiedziałem, że jak mi nie pozwolą
zaprosić chłopaków, to ucieknę z domu i będą mnie żałowali.– Doskonale – powiedział tata. – Możesz zaprosić kolegów, Mikołaj. Ale
uprzedzam: jeśli cokolwiek w domu popsują, zostaniesz ukarany. Natomiast jeśli wszystko będzie dobrze, zabiorę cię na lody. Zgoda?
– Czekoladowo-truskawkowe? – spytałem.– Tak – odpowiedział tata.– No to zgoda! – krzyknąłem.Mama nie była zbyt zadowolona, ale tata zapewnił ją, że jestem dużym
chłopcem i potrafię brać na siebie odpowiedzialność, więc mama powiedziała, że dobrze, trudno, że ona tatę uprzedzała, a ja pocałowałem tatę i mamę, bo są naprawdę strasznie fajni.
Wszyscy koledzy stawili się w komplecie. Zawsze przyjmują zaproszenia, chyba że rodzice im zabronią, ale to zdarza się rzadko, bo ich rodzice są zadowoleni, kiedy koledzy są zaproszeni gdzie indziej. Przyszedł Alcest,
Czekoladowo-truskawkowe
Gotfryd, Rufus, Euzebiusz, Maksencjusz, Kleofas i Joachim, wszyscy kumple ze szkoły – będzie kupa zabawy.
– Pobawimy się w ogrodzie – powiedziałem im. – Lepiej nie wchodzić do domu, bo jak wejdziecie do domu, na pewno coś popsujecie.
I wyjaśniłem im numer z lodami czekoladowo-truskawkowymi.– Dobrze – powiedział Gotfryd. – Pobawimy się w chowanego, bo w twoim
ogrodzie jest drzewo.– Nie – powiedziałem. – Koło drzewa jest trawa i tata będzie się złościł, że
mu depczemy trawę. Musimy bawić się w alejkach.– Ale – powiedział Rufus – jest tylko jedna alejka, w dodatku niezbyt
szeroka. I w co można bawić się w alejce?– W piłkę, jak się ścieśnimy – powiedział Maksencjusz.– O, nie! – krzyknąłem. – Wiem, jak to jest: gramy w piłkę, wygłupiamy się,
i bum! tłuczemy szybę, a potem ja mam karę i lody czekoladowo-truskawkowe przechodzą mi koło nosa!
Staliśmy i nie bardzo wiedzieliśmy, co robić, a potem powiedziałem:– No to może pobawimy się w pociąg? Staniemy jeden za drugim, pierwszy
będzie udawał lokomotywę, tutuuut, a reszta to będą wagony.– A jak będziemy zakręcać? – spytał Joachim. – Alejka jest za wąska.– Nie będziemy zakręcać – powiedziałem. – Dochodzimy do końca alejki,
a wtedy ostatni zostaje lokomotywą i ruszamy w drugą stronę.Chłopakom chyba niezbyt się podobała moja zabawa, ale w końcu są
u mnie, a jak im się nie podoba, to mogą wrócić do domu, no nie? Ustawiłem się jako lokomotywa od strony domu z powodu kwiatów, których nie można deptać. Zaczęliśmy wołać „czuch, czuch, czuch, czuch”, ale po trzech kursach chłopakom się odechciało. Trzeba przyznać, że to nie było za ciekawe. Jak się było lokomotywą, to jeszcze dało się wytrzymać, ale wagony trochę się nudziły.
– Może zagramy w kulki? – powiedział Euzebiusz. – Kulkami nie można niczego stłuc.
To był naprawdę dobry pomysł i od razu zaczęliśmy grać, bo każdy z nas miał w kieszeni kulki, z tym że kulki Alcesta były umazane masłem od kanapek. Wszystko szło bardzo dobrze, chociaż o mało nie pobiłem się z Gotfrydem, który usiadł na trawie, kiedy chłopaki powiedziały, że chcą wejść do domu.
– Nie – powiedziałem. – Bawimy się w ogrodzie.– Nie chcemy już bawić się w ogrodzie – powiedział Maksencjusz.
– Chcemy wejść do twojego domu!– Nie ma powodu – odpowiedziałem. – Zostajemy tutaj!A potem mama otworzyła drzwi i krzyknęła:– Czy wyście powariowali, żeby siedzieć na dworze w taki deszcz? Chodźcie
do środka! Szybko!Weszliśmy do domu i mama powiedziała:– Mikołaj, idź z kolegami do swojego pokoju i pamiętaj, co powiedział tata!Więc poszliśmy do mojego pokoju.– A teraz w co się bawimy? – spytał Kleofas.
– Mam książki, poczytamy sobie – odpowiedziałem.– Co ty, chory? – spytał Gotfryd.– Nie, mój drogi – powiedziałem. – Jak będziemy się bawić w co innego, to
na pewno nie dostanę lodów czekoladowo-truskawkowych!– Zaczynasz nas wkurzać tymi swoimi czekoladowo-truskaw kowymi lodami!
– krzyknął Euzebiusz. – Chwileczkę – powiedział Alcest, gryząc kanapkę (wcześ niej zdjął kulkę,
która się do niej przykleiła). – Chwileczkę! Lody czekoladowo-truskawkowe to duża rzecz. Mikołaj ma rację, że uważa.
– A sam – krzyknąłem – nie możesz uważać, co? Właśnie sypiesz mi okruchami na dywan! Mama będzie niezadowolona!
– No wiesz – krzyknął Alcest – tego już za wiele! Skończę tylko kanapkę i zaraz dam ci w zęby!
– Taaak! – powiedział Euzebiusz.– I co się wtrącasz? – spytałem Euzebiusza.– Taaak! – powiedział Gotfryd, a ja od razu wiedziałem,
jak to się skończy: zaczniemy się bić, kanapka Alcesta upadnie na dywan stroną posmarowaną masłem, a potem ktoś coś rzuci i zbije szybę albo pobrudzi ścianę, mama przyleci pędem, no i nie dostanę lodów czekoladowo-truskawkowych.
– Chłopaki – powiedziałem – bądźcie kumplami. Jeżeli teraz nie narozrabiacie, to za każdym razem, jak będę miał pieniądze i kupię po szkole tabliczkę czekolady, będę się z wami dzielił.
A ponieważ wszyscy są dobrymi kolegami, więc się zgodzili. Siedzieliśmy na podłodze i oglądaliśmy obrazki w książkach, kiedy Maksencjusz zawołał:
– Hurra! Przestało padać! Możemy iść!Więc wszyscy wstali, zawołali: „Cześć, Mikołaj!”, a ja odprowadziłem ich
do drzwi i patrzyłem, czy idą alejką do furtki. Wszystko odbyło się dobrze, chłopaki niczego nie podeptały i byłem bardzo zadowolony.
Byłem tak zadowolony, że pobiegłem do kuchni powiedzieć mamie, że koledzy już sobie poszli. Tylko że nie zamknąłem drzwi wejściowych, zrobił się przeciąg i okno w kuchni nagle się zamknęło. Bum!
I wyleciała z niego szyba.
WTOREK ŚRODAPONIEDZIAŁEK
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
ŚRODA
L I S T O PA D 2 0 1 2
27 28Zygfryda Blanki
8 8
26Leonardy
8
9
10
11 11
12
8
9
10
12
8
12
20
CZWARTEK PIĄTEK SOBOTA
T Y D Z I E Ń 4 8
29 30 1Margerity Ondraszka Platona
NIEDZIELA2
Balbiany
L I S T O PA D 2 0 1 2
Układanie nie posuwało się nam za szybko i tata zaczął robić jak ja, próbował dociskać mocniej, żeby kawałki w siebie weszły, ale nic z tego.
8
12
WTOREK ŚRODAPONIEDZIAŁEK
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
G R U D Z I E Ń 2 0 1 2
4 5Bratumiły Geraldyny
8
3Kasjusza
9
11 11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
8
9
10
12
13
14
15
16
17
18
19
20
8
12
20
8
12
20
CZWARTEK PIĄTEK SOBOTA
NIEDZIELA Joachima
ElfrydyPolikarpaMikołaja
T Y D Z I E Ń 4 9
9
876
Wszystkiego najlepszego, Mikołaju!
WTOREK ŚRODAPONIEDZIAŁEK
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
L U T Y 2 0 1 3
26 27Nestora Wasyla
8 8
25Walpurgii
8
9
10
11 11
12
8
9
10
12
8
12
20
CZWARTEK PIĄTEK SOBOTA
T Y D Z I E Ń 9
28 1 2Wiliany Radosławy Halszki
3
Miałem na sobie granatowe ubranko, białą błyszczącą koszulę i wyglądałem jak pajac.
M A R Z E C 2 0 1 3
8
12
20
NIEDZIELA Pakosława
www.pet i tn ico las .comm