niepoprawny politycznie

Upload: marek

Post on 05-Jul-2018

215 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    1/206

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    2/206

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    3/206

    M e c e n a s i w y d a n i a :

    G

    Wsparcia finansowego udzielili również:

    B a r t o s z B a r a n o w s k i

    P r z e my s ł a w H a n k u s

    Ł u k a s z Ja s i ń s k i

    P i o t r Jó w k o

    P a w e ł J u r e w ic z

    To m a s z M a l i n o w s k i

    R a f a ł S o b c z y k

    Ad a m Ś l ą z a kTo m a s z T r o c k i

    Marian Kalamala

    Damian Karaszewski

    Tobiasz Pałka

     Joanna Piszczałka

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    4/206

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    5/206

    Seria: Ekonomiczne ABC

    Tytuł oryginału: The Politically Incorrect Guide to Capitalism

    Copyright © 2007 by Robert P. MurphyPublished by arrangement with Regnery Publishing.

    All rights reserved.

    Copyright © 2015 Instytut Edukacji Ekonomicznej im. Ludwiga

    von Misesa, Wrocław

    www.mises.pl

    W porozumieniu z autorem poprawiono drobne błędy, jakie znalazły się

    w wydaniu oryginalnym.

    Tłumaczenie: Marcin Zieliński (MZ)

    Redakcja: Jan Lewiński (JL)

    Korekta: Mateusz Benedyk, Paweł Kot

    Indeks: Anna GruhnProjekt okładki i stron tytułowych: Marta Ozdarska

    Redakcja serii: Marcin Zieliński

    ISBN 978-83-65086-05-1

    Instytut Edukacji Ekonomicznej

    im. Ludwiga von Misesa

    pl. Strzelecki 20

    50-224 Wrocław

    Łamanie: PanDawer

    [email protected]

    Wydanie pierwsze

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    6/206

    S

    P (T T) IX

    C

    R XIV

    R . K, 1

    Czym w ogóle jest kapitalizm? 1

    Leseferyzm a regulacje 2

    Wolni, ale zagłodzeni? 2

    Masowa produkcja dla mas 3

    Centralne planowanie kontra „anarchia” produkcji 3

    Wygraliśmy zimną wojnę! Czy aby na pewno? 5

    R . C ( ) 9

    Cena to sygnał 9

    Wielka awantura o wielkie firmy naftowe 10

     Jazda na oparach… 11

    Kontrola czynszów – sposóbna zniszczenie okolicy 12

    R . T 17

    Baseballiści zarabiają więcej od nauczycieli! Co się stało z nasząhierarchią wartości? 17

    Nawet kiepscy prezesi zasługująna swoją wielką forsę 19

    Ustawy ograniczające pracę dzieci są zbędne 21

    Płaca minimalna,czyli jak zwiększyć bezrobocie 23

    Związki zawodowe krzywdzą ludzi pracy 24Czas na przerwę! 26

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    7/206

    S VI

    R . A 29

    Wolnorynkowa „opłata za rasizm” 29

    Dyskryminacja źle wpływa na interesy 31

    „Dyskryminujący” klient 31Własność prywatna i wolność zrzeszania się 32

    Akcja afirmacyjna nie jest „afirmacyjna” 33

    Czy zatem szafa gra? 35

    R . N: 39

    Rząd chroni niewolnictwo 40

    Niewolnictwo traciło na znaczeniu

    przed państwową ingerencją 41Niewolnictwo było nie tylko niemoralne,

    ale również nieefektywne! 41

    Rosnące ceny niewolników 44

    Skoro niewolnictwo jest tak nieefektywne, to dlaczego w ogóleistniało? 45

    R .  J 47

    Nosorożce i krowy 47

    Dla kogo chronimy przyrodę? 48Nie martwmy się na zapas 49

    Zakład o bombę Ehrlicha 51

    Przetwarzać czy wyrzucać? 52

    Aktywistyczny rząd w roli truciciela 55

    R . B : W B 57

    Za wszystko trzeba płacić 58

    Rynkowa ochrona konsumentów 59

    Postronni gwaranci w roli regulatorów 61

    Czy jest na sali lekarz? 64

    Bezpieczne ulice 66

    Śmiertelne konsekwencje dobrych intencji 68

    R . S 73

    Deficyt nie jest przyczyną inflacji 73

    Deficyt wypycha prywatne inwestycje 74Podnoszenie podatków nie świadczy o odpowiedzialności 74

    Zrzucanie ciężarów na nasze wnuki? 75

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    8/206

    S VII

    Dorobek Reagana 76

    Budżet Clintona 77

    R . P 79

    Barter to barbarzyństwo 80Nikt nie wynalazł pieniądza 81

     Jesteśmy z rządu i jesteśmy tu po to,by wam pomóc 83

    Drukowanie pieniędzy powoduje wzrost cen 84

    Podstawy bankowości 85

    „Dzika” bankowość 87

    R . K 89Cykl koniunkturalny zawdzięczamy państwu 90

    „Postępowy” Herbert Hoover 92

    Nowy Ład nie pomógłw wyjściu z wielkiego kryzysu 96

    Czy druga wojna światowa wyciągnęła nas z wielkiego kryzysu? 98

    Całość to nie suma części 99

    Grosz wydany (przez państwo) jest groszem zarobionym 103

    R . C : 107

    NASA naraża na niepotrzebne niebezpieczeństwa 108

    Przestrzeń kosmiczna, czyli zbyt wielki orzech do zgryzieniadla sektora prywatnego? 110

    Czy kapitalistów interesuje tylko forsa? 111

    Lyndona B. Johnsona wojna z podatnikiem 112

    Święte ubezpieczenia społeczne 117

    R . P 119

    Zarządzanie nastawione na zysk a biurokracja 120

    Amtrak 121

    Zaginione przesyłki i inne problemy 123

    Przedsiębiorstwa użyteczności publicznej 125

    Rząd stoi w korku 126

    R . P 127

    Mit raubritterów 128Haniebna sprawa Standard Oil 130

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    9/206

    S VIII

    Przeciw ustawom antytrustowym 132

    Sprawa Microsoftu 134

    R . W 137

    Cła to podatki nakładane na Amerykanów 138Ochrona miejsc pracy? 138

    Klasyczna mądrość 141

    Pozorny problem deficytu handlowego 143

    Deficyt handlowy: tropem pieniędzy 145

    R . Z 149

    Upadek przemysłu? 149

    Czy outsourcing zagraniczny niszczy miejsca pracy? 151Dzięki outsourcingowi zagranicznemu stajemy się bogatsi 153

    Wydumany kryzys w sektorze zaawansowanych technologii 155

    Eksport kapitału to kapitalny pomysł 157

     Jesteśmy z rządu światowegoi jesteśmy tu po to, by wam pomóc 159

    R . K , 163

    Procent: lepiej wcześniej niż później 163Ważna rola pośredników 165

    Dalekowzroczność spekulantów 167

    Kontrakty futures i inne instrumenty pochodne: każdemuwedług jego zdolności… 168

    Piraci z korporacji: klątwa małej spółki 170

    D 173

    P 175

    Indeks 177

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    10/206

     P

    Pod pewnymi względami Polska ma sporo szczęścia. Zaledwie 25 lattemu wyszliśmy z komunizmu, co oznacza, że recydywa szybko nam niegrozi. W wielu krajach Europy sytuacja przedstawia się jednak inaczej. Zy-skują tam bowiem na znaczeniu albo wręcz szykują się do objęcia władzypartie o odcieniu jawnie marksistowskim. Nie znaczy to jednak, że niepowinniśmy skracać dystansu do Zachodu, wprowadzając więcej kapita-

    lizmu i wolnego rynku, niż mają nasi sąsiedzi. Wolny rynek nie jest przytym tożsamy ze słabym państwem, bo w długim okresie tylko państwodziałające w ograniczonym, ściśle określonym zakresie może być napraw-dę silne.

    Co przemawia za wolnym rynkiem? Zdrowy rozsądek. I właśnie naodwołaniu się do niego bazuje niniejsza książka. W ostatnich tygodniachprzysłuchiwałem się rozmowie dziennikarzy w radio. Jeden z rozmówcówużył argumentu, że absurdalne jest traktowanie budżetu państwa jak bu-

    dżetu domowego, gdyż zarządzanie nim rządzi się zupełnie innymi pra-wami. Nikt w studiu nie zaprotestował…Istnieje kilka powodów, dla których w zarządzaniu finansami państwa

    stosowana jest inna matematyka od tej, którą znają zwykli śmiertelnicy.Po pierwsze, bo tak uczą nas powszechnie używane podręczniki ekono-mii i jest to pogląd szeroko propagowany w mediach, wręcz traktowa-ny jako coś oczywistego. Po drugie, bo można, a to dlatego że od ponad30 lat mamy na świecie spadające stopy procentowe. W ciągu ostatnich200 lat, dla których dysponujemy danymi z niektórych rozwiniętych kra-jów, nigdy nie mieliśmy niższych odsetek, które musiały płacić rządy odzaciągniętego przez siebie długu. Po trzecie, bo banki centralne próbująnie dopuścić do tego, by pojawił się problem bankructw na jakąkolwiekwiększą skalę, i w tym celu sztucznie zaburzają postrzeganie ryzyka przezinwestorów.

    Podstawowy mechanizm gospodarki kapitalistycznej składa sięz dwóch elementów – wynagradzania za sukces i karania za porażkę. Beztwórczej destrukcji gospodarka popada w marazm. Tymczasem skala dzia-

    łań banków centralnych jest bezprecedensowa. Interwencji dokonują jed-nocześnie amerykańska Rezerwa Federalna (Fed), Europejski Bank Cen-tralny (EBC) i Bank Japonii. Inwestorzy i zadłużone rządy uwierzyli, że

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    11/206

    P X

    środowisko niskiego ryzyka będzie trwać dopóty, dopóki bankierzy cen-tralni będą interweniować. Jednak historia pokazuje, że ryzyko nie znika,tylko ujawnia się w odpowiednim dla siebie czasie. Fed został stworzony

    z myślą o zapobieganiu dużym kryzysom. Ponad 100 lat historii tej insty-tucji pokazuje, że owego celu nie udało się osiągnąć. Wręcz przeciwnie,fluktuacje gospodarcze są większe niż przed jej powołaniem. Fed szczy-ci się tym, że zapobiegł całkowitej zapaści systemu finansowego w 2008roku. Pomijając jednak ocenę wydarzeń w tamtym roku, która wcale dlaFedu nie jest jednoznacznie korzystna, prawda jest taka, że amerykańskibank centralny ponosi największą odpowiedzialność za bańkę spekulacyj-ną na aktywach finansowych i nieruchomościach w 2007 roku.

    Niestety z tej lekcji nie wyciągnięto żadnych wniosków i pod koniec2015 roku, kiedy piszę te słowa, można z czystym sumieniem powiedzieć,że historia się powtarza. Realizując programy luzowania ilościowego, Fedzachęcił inwestorów do spekulacji, która doprowadziła do rekordowejemisji długu przez amerykańskie korporacje i do podobnej wyceny akcjina giełdzie w Stanach Zjednoczonych jak podczas szczytu bańki interne-towej w 2000 roku. Z kolei działania EBC w dużym stopniu wpływają nasztuczne obniżenie poziomu stóp procentowych od długu publicznego za-

    dłużonych państw europejskich i brak reform strukturalnych na naszymkontynencie. Ryzyko jednak powróci i to ze zdwojoną siłą. Pocieszeniemniech będzie to, że za spowodowanie kolejnego kryzysu tym razem możebyć trudniej oskarżyć sam kapitalizm, a łatwiej będzie wskazać na winębanków centralnych, dzięki czemu – miejmy nadzieję – w konsekwencjido gospodarek powróci racjonalność i zdrowy rozsądek.

    Robert Murphy zadedykował swoją książkę ojcu, który zainteresowałgo poglądami wolnorynkowymi. Ja po raz pierwszy zetknąłem się z au-striacką szkołą ekonomii w połowie lat osiemdziesiątych, kiedy byłemjeszcze nastolatkiem. Starszy brat przyniósł do domu wydaną w drugimobiegu książkę Friedricha Augusta von Hayeka, twórcy Konstytucji wol-ności. Myślę, że warto przytoczyć tutaj jedną z tez wygłoszonych przeztego ekonomistę. Podczas przemówienia na bankiecie z okazji otrzyma-nia Nagrody Nobla podkreślił on znaczenie pokory. Powiedział wówczas:„Muszę przyznać, że gdyby mnie zapytano, czy powinno się ustanowićNagrodę Nobla z ekonomii, to byłbym zdecydowanym oponentem. […]Problem z nią jest taki, że przyznaje indywidualnej jednostce autorytet,

    którego w ekonomii nikt nie powinien posiadać”. To właśnie brak pokorycechuje socjalistów – polityków, liderów opinii i bankierów centralnych

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    12/206

    P XI

    – twierdzących, że wiedzą lepiej, co mamy robić z naszymi pieniędzmii życiem.

    Zachęcam do lektury Niepoprawnego politycznie przewodnika po kapi-

    talizmie. Poprzez proste przykłady autor przedstawia skuteczną odtrutkęna porady cieszących się „autorytetem” ekonomistów, których słyszymyna co dzień w mediach.

    1Tomasz Tarczyński*Warszawa, listopad 2015 roku

    * Tomasz Tarczyński – Prezes Zarządu Opoka TFI S.A., od 2007 roku pełni nadzór

    nad strategią zarządzanych funduszy, doradca inwestycyjny z blisko dwudziestolet-nim doświadczeniem na rynku kapitałowym, wcześniej związany z Domem Makler-skim Penetrator (obecnie Trigon Dom Maklerski), AIG Asset Management (Polska),DWS Polska TFI.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    13/206

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    14/206

    Książkę tę dedykuję mojemu ojcu, który prenumerował „Conservative

    Chronicle” i był słuchaczem audycji Rusha Limbaugha, dzięki czemu

    zainteresowałem się wolnorynkowym kapitalizmem

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    15/206

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    16/206

    C ą ą  R ą ę

      1. Ile powinno się płacić pracownikowi?a) Według ruchomej skali, w zależności od tego, jak istotna dla spo-

    łeczeństwa jest jego praca.b) Tyle, by mógł utrzymać swoją rodzinę.c) Tyle, by nie odszedł z pracy, i nie więcej.

      2.  Jakie ceny przedsiębiorstwo powinno ustalać za swoje wyroby?

    a) Takie, by akurat pokryły wydatki.b) Takie, by zatrudnienie w branży było wysokie.c) Tak wysokie, jak się da.

      3. Ile ofiar śmiertelnych w wypadkach – z perspektywy producenta –powinny rocznie powodować wytwarzane przez niego samochody?

    a) Oczywiście zero!b) Jak najmniej – celem powinno być uczynienie samochodu najbez-

    pieczniejszą formą transportu.

    c) Tyle, ile przyniesie firmie najwięcej pieniędzy.  4. Masz zatrudnić recepcjonistkę. Jedna kandydatka jest wydajna,a druga – atrakcyjna. Którą powinieneś wybrać?

    a) Wydajną.b) Atrakcyjną.c) Atrakcyjną, ale pod warunkiem, że przyciągnie na tyle dużo klien-

    tów, by skompensowało to jej brak wydajności, w przeciwnym ra-zie należy zatrudnić wydajną.

      5. Co sądzisz o reklamach?a) Stanowią podstępną formę prania mózgów przez korporacje, od-

    wołującą się do naszych najniższych instynktów i uprzedzeń.b) Sporadycznie zdarzają się ciekawe reklamy, zwłaszcza podczas Su-

    per Bowl, ale najczęściej są one banalne i nudne.c) Mogą stanowić wspaniały sposób zwiększenia sprzedaży, o ile tyl-

    ko właściwie zidentyfikuje się swoją docelową widownię.

     Jeśli udzieliłeś odpowiedzi c) na co najmniej trzy z powyższych pytań,

    to możliwe, że jesteś kapitalistyczną świnią. A jeśli tak, to chrumknij z ra-dości, ponieważ – jak zobaczysz – jest lepiej dla wszystkich, gdy mamywięcej kapitalistycznych świń niż biurokratycznych wieprzów.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    17/206

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    18/206

    R o z d z i a ł 1 .

     K , ę  

    Czy wiesz, że...• termin kapitalizm stanowił początkowo marksistowską obelgę?• żaden inny system gospodarczy nie przyniósł w podobnym stopniu

    co kapitalizm stałej poprawy standardu życia?• zyski stanowią dowód na to, że zasoby są wykorzystywane

    efektywnie?

    * * * * *

    Obecnie każdy ma jakieś postulaty. Feministki domagają się „równejpłacy za równą pracę”. Ekolodzy chcą uchronić ziemię przed niszczyciel-skim wpływem przemysłu. Badacze społeczni chcą przebudować społe-czeństwo w oparciu o „racjonalne” podstawy. Przyrodnicy chcą wspierać

    bioróżnorodność i rozwijać alternatywne źródła energii. Organizacje kon-sumenckie chcą poprawy bezpieczeństwa produktów. Moraliści potępiająkomercjalizację. Luddyści tęsknią za prostym społeczeństwem rolniczymprzeszłości. Mimo różnic wszystkie te grupy łączy to, że z całego serca

     pogardzają kapitalizmem.

    C

    Kapitalizm to system, w którym ludzie mają swobodę korzystania zeswojej własności prywatnej bez ingerencji z zewnątrz. Dlatego określa sięgo również mianem systemu wolnej przedsiębiorczości (albo wolnego ryn-ku). W jego ramach ludzie mają wolność wyboru: wolność wyboru zatrud-nienia, wolność sprzedawania swoich wyrobów po cenach, jakie wybiorą,i wolność wyboru najbardziej wartościowych produktów.

    Dla wielu mieszkańców Stanów Zjednoczonych kapitalizm to norma,jednak w przypadku rządów socjalistycznych albo plemiennych pracajest przydzielana przez władzę. W gospodarce „sterowanej” mogą istnieć

    kontrole cen oraz kwoty importowe i eksportowe. W wielu krajach socja-listycznych nie ma wcale prawa do własności prywatnej: wszystko jestwłasnością państwa – albo może zostać skonfiskowane – dla dobra „ludu”.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    19/206

    K, 2

    L

    Oczywiście system „kapitalistyczny” w Stanach Zjednoczonych róż-

    ni się od systemu „kapitalistycznego” przykładowo w Norwegii. Rów-nież system kapitalistyczny we współczesnej Ameryce jest inny od tegoz 1900 roku. Dany kraj może dopuszczać własność prywatną i pewienpoziom wolności gospodarczej, ale może też ograniczać je uciążliwymiregulacjami rządowymi.

    Większość współczesnych krytyków kapitalizmu obawia się wolności– obawia się konsekwencji funkcjonowania nieregulowanego rynku i po-zwolenia ludziom, by decydowali o swoich sprawach ekonomicznych.

    Krytycy ci uważają, że twórcy regulacji i biurokraci wszystko wiedząlepiej od zwykłych obywateli, wchodzących w dobrowolne relacje. Abypokazać, że te obawy są bezpodstawne, przyjrzymy się w tej książcedziałaniu „czystego” kapitalizmu, chociaż kapitalizm w takiej formieobecnie nie istnieje.

    W , ł

    Krytycy kapitalizmu przyznają, że w gospodarce rynkowej pracownicymają „wolność wyboru” zatrudnienia. Dodają jednak: „i co z tego, skorosą zdani na łaskę pracodawców?”.

    Lepiej jednak być zdanym na łaskę pracodawcy na wolnym rynku –gdzie ma się wybór, a pracodawca ma konkurentów i w najgorszym razieprzestanie oddawać pracownikowi swoje pieniądze – niż na łaskę pań-stwowego biurokraty, który dokonuje wyboru za ludzi i za którym stoirządowy przymus. Implikacje nie tylko ekonomiczne, ale również poli-tyczne wolnego rynku, gdy go porównać z gospodarką socjalistyczną, sąoczywiste – tak oczywiste, że samo wspominanie o nich jest kłopotliwedla przeciwników wolnego rynku.

    Możliwe, że samotna matka nieposiadająca żadnych oszczędności bę-dzie musiała ze względu na dzieci znieść wiele upokorzeń ze strony szefa.Ale kiedy uzna, że ma dość, to zawsze może rzucić pracę. Z kolei w sys-temie socjalistycznym niezadowolony obywatel może tylko opuścić kraj(o ile jest to dozwolone) albo wywołać rewolucję. Zatem kto jest bardziejnarażony na wyzysk: pracownik w kapitalizmie czy towarzysz w socja-

    lizmie? Czy mamy po prostu z góry zakładać, że ci, którzy mają władzęw kapitalizmie, są źli, a ci, którzy mają władzę w innych systemach, sąwspaniałomyślni?

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    20/206

    Centralne planowanie kontra „anarchia” produkcji 3

    M

    Często zarzuca się, że kapitalizm wyzyskuje ubogich i służy interesom

    bogatych. Historycznie sytuacja przedstawia się jednak odwrotnie. Towłaśnie w rzekomo wspaniałych czasach średniowiecznej Europy (ide-alizowanej przez takim myślicieli jak John Ruskin i Hilaire Belloc) przy-tłaczająca większość ludzi albo harowała w polu, do którego była przy-wiązana, albo pracowała w rzemiośle, silnie regulowanym przez cechy.

     Jednocześnie arystokratyczna elita cieszyła się faktycznym monopolemna dobra luksusowe.

    Sytuacja zmieniła się wraz

    z nastaniem nowoczesne-go kapitalizmu. Rodzące sięwielkie przedsiębiorstwa, za-miast wabić grupkę bogatychklientów, zaczęły troszczyćsię o rosnącą w siłę klasę ro-botniczą. Głupotą jest prze-cież budowanie fabryki, jeśli

    nie planuje się sprzedawaćswoich produktów setkomalbo tysiącom klientów. Dzię-ki ogromnemu wzrostowiprodukcji coraz więcej rodzinmogło sobie pozwolić na luk-sus niewysyłania dzieci dopracy. Podczas tego „strasz-nego” okresu przechodzeniado ery kapitalizmu zmniejszył się współczynnik umieralności niemowląti wzrosła oczekiwana długość życia. Przeciętny pracownik fizyczny w ka-pitalizmie był (i jest) zamożniejszy od królów w epoce feudalnej (podkażdym względem z wyjątkiem liczby posiadanych zamków).

    C „ ”

    Krytycy kapitalizmu oprócz „faktu”, że krzywdzi ubogich, zarzucająrównież, iż system ten jest rzekomo chaotyczny. W końcu w gospodarcerynkowej nikt nie „odpowiada” za produkcję samochodów i na nikim nie

    Co na to kap ita l i śc i?

    Nawet gdyby w ogóle nie było kapita-

    lizmu, każdy uczciwy humanista po-

    winien starać się go wymyślić. Kiedy

     jednak widzicie ludzi, którzy za wszel-

    ką cenę usiłują nie dostrzegać jego

    istnienia, kłamać na temat jego natu-

    ry, niszczyć jego pozostałości – jedne-

    go możecie być pewni: jakiekolwiek

    mają motywy, nie znajdziecie wśród

    nich miłości do człowieka.

    Ayn Randa1

    a Ayn Rand, Kapitalizm. Nieznany ideał , tłum.Jerzy Łoziński, Poznań 2013, s. 219.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    21/206

    K, 4

    spoczywa obowiązek, by upewnić się, że produkowanych jest wystarczają-co dużo pieluch w rozmiarze odpowiednim dla noworodków. Pozorny cha-os i chwiejność leseferystycznego kapitalizmu zdają się wychodzić na jaw

    zwłaszcza podczas recesji, kiedy bezrobotni pracownicy szukają zatrud-nienia, konsumenci pragną kupować, a system kapitalistyczny wszystkichich zawodzi. Czy nie byłoby rozsądniej powołać grupę ekspertów, któraukładałaby plany (przykładowo w pięcioletnich odstępach) i racjonalnieokreślała, jakie jest najlepsze rozmieszczenie zasobów i pracowników?

    Taki pogląd jest błędny z dwóch ważnych powodów. Po pierwsze, nie-możliwe jest, by centralna władza zaplanowała gospodarkę. Nie da siępo prostu „zarządzać” – w sposób, w jaki chcieliby tego socjalistyczni

    planiści – nowymi technologiami (o ile przedsiębiorcy mają swobodę two-rzenia nowych technologii),gustami konsumentów (o ilekonsumenci mają swobodękierować się swoimi gustami)i niezliczonymi zmiennymi,które mogą wpływać na pro-dukcję, dystrybucję i kon-

    sumpcję wszystkiego, od gazetpo kosiarki, w skali krajoweji międzynarodowej.

    Po drugie, zwolennicy pla-nowania całkowicie błędniepojmują rolę zysków i stratw gospodarce rynkowej. Wy-nik finansowy przedsiębior-stwa nie jest dziełem przy-padku – wręcz przeciwnie,pokazuje, czy działania owe-

    go przedsiębiorstwa mają sens: czy wytwarza produkt, który ludzie chcąkupować, i czy wykorzystuje swoje zasoby w możliwie najlepszy sposób.Koszty ponoszone przez firmę to również ceny, na które wpływ mają ofer-ty złożone przez innych producentów, dostrzegających konkurencyjne za-stosowanie tych samych zasobów.

    Wolny rynek nie funkcjonuje wcale w oderwaniu od rzeczywistości.

    Kiedy ktoś wydaje trzy dolary na pomidory, to tym samym „głosuje” zatym, by część krajowych terenów uprawnych została przeznaczona poduprawę pomidorów. Z kolei palacze „głosują” za tym, by część terenów

    Proroctwo Paula Sa muelsona

    Laureat Nobla Paul Samuelson jeszcze

    w 1989 roku (!) w swoim wyjątkowo

    popularnym podręczniku do podstaw

    ekonomii napisał, iż „gospodarkasowiecka stanowi dowód na to, że

    wbrew opiniom wielu wcześniejszych

    sceptyków socjalistyczna gospodarka

    nakazowa może nie tylko funkcjono-

    wać, ale nawet prosperować”b.

    b Paul Samuelson i William Nordhaus, Econo-mics, New York 1989, s. 837 [powyższy cytatznalazł się tylko w trzynastym wydaniu, które

    nie stanowiło podstawy żadnego z polskichprzekładów podręcznika – przyp. MZ].

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    22/206

    Wygraliśmy zimną wojnę! Czy aby na pewno? 5

    została przeznaczona pod uprawę tytoniu. Kiedy konieczne staje się za-mknięcie jakiegoś przedsięwzięcia z tego powodu, że nie jest rentowne,oznacza to, iż konsumenci wyżej cenią inne produkty, które można wy-

    tworzyć przy użyciu tych samych materiałów. Kiedy jakieś przedsięwzię-cie przynosi duże zyski, oznacza to, że wykorzystuje zasoby bardziej wy-dajnie, niż robią to inne firmy.

    W ś ą ę C

    Pod koniec XIX i na początku XX wieku socjaliści mogli mieć pew-

    ne powody, by uważać, że państwowe planowanie jest bardziej sensow-ne od wolności gospodarczej. Przecież nie mogli odwiedzić żadnego ko-munistycznego kraju, a większość uniwersyteckich ekonomistów miałatakie poglądy, jakie miała – twierdziła, że grupa centralnych planistów,korzystając z abstrakcyjnych modeli matematycznych, „zasadniczo” może

    Obelga, która s ta ła s ię powodem do dumy

    Termin „kapitalizm” nie jest do końca właściwy. O wiele bardziej odpo-

    wiedni byłby termin „propertyzm”*. Terminu „kapitalizm” używał Karol

    Marks, sugerując, że na systemie własności prywatnej korzystają wyłącz-

    nie „kapitaliści” (natomiast socjalizm służy całemu  społeczeństwu). Jak

    wyjaśnia Ludwig von Mises, ekonomista i klasyczny liberał:

    Kapitalistyczny system został nazwany „kapitalizmem” nie przez

    przyjaciela owego systemu, ale przez pewnego człowieka, który

    uważał go za najgorszy ze wszystkich systemów w historii, za naj-większe zło, jakie nawiedziło kiedykolwiek ludzkość. Tym człowie-

    kiem był Karol Marks. Mimo to nie ma powodu, by odrzucić nazwę

    użytą przez Marksa, ponieważ opisuje ona precyzyjnie źródło wiel-

    kich społecznych ulepszeń spowodowanych przez kapitalizm. Te

    ulepszenia są wynikiem gromadzenia kapitału; wynikają z faktu, że

    ludzie z reguły nie konsumują wszystkiego, co wyprodukowali, że

    oszczędzają – i inwestują – część z tego.c1

    * Od ang. słowa property  oznaczającego „własność” (przyp. JL).c Ludwig von Mises, Ekonomia i polityka. Wykład elementarny , tłum. Anna Brzezińska, Warsza-wa 2006, s. 26–27.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    23/206

    K, 6

    zarządzać gospodarką w spo-sób o wiele bardziej racjonalnyi sprawiedliwy od spontanicz-

    nych sił rynkowych. W pierw-szych latach po rewolucjibolszewickiej wielu bystrychprofesorów czołowych uni-wersytetów uważało „sowiec-ki eksperyment” za dowód nato, że silny dyktator – jeśli jestgotów, by zlikwidować lub

    osadzić w więzieniu dysyden-tów, reakcjonistów i innychmalkontentów – może zapew-

    nić swojemu krajowi fantastyczną stopę wzrostu w porównaniu do wiecz-nie skłóconych demokratycznych władz krajów Zachodu. Co więcej, dyk-tator, dokonując redystrybucji dochodu od bogatych do biednych, możesprawić, że gospodarka będzie bardziej „sprawiedliwa” i „równa”.

    W miarę upływu czasu znikały powody do popierania socjalizmu, cze-

    go jednak nie można powiedzieć o samej wierze w ten ustrój. Nie sposóbjednak zaprzeczyć temu, że lepiej żyło się szerokim rzeszom ludzi w ame-rykańskim kapitalizmie niż w sowieckim komunizmie – nie mówiąc jużo tym, że, jak szacuje politolog R.J. Rummel, w latach 1917–1987 sowieckirząd rozmyślnie wymordował ponad 60 milionów obywateli1.

    Po upadku muru berlińskiego defekty socjalizmu stały się tak oczywi-ste, że nie można już było przymykać na nie oczu. Nawet przywódcy ko-munistycznych Chin, zaakceptowawszy nieuchronny fakt, iż kapitalizmjest jedynym systemem zdolnym do funkcjonowania, zaczęli ogłaszać co-raz bardziej prorynkowe reformy.

    W świetle tak jednoznacznych dowodów empirycznych przywódcyopinii na Zachodzie zapewne z entuzjazmem zachwalają gospodarkę ryn-kową. Prawda? Oczywiście, że nie. Chociaż bankructwo socjalizmu jestdla każdego bezsprzeczne, to elita intelektualna wciąż pogardza kapita-lizmem. Według jej członków winę za niemal każdą społeczną bolączkęponosi wolny rynek, a rozwiązaniem zawsze jest wzrost funduszy i wła-dzy państwa.

    1 Zob. R.J. Rummel, Lethal Politics: Soviet Genocide and Mass Murder since 1917 ,New Brunswick, NJ 1990, s. 1–6.

    Co na to kapita l i śc i?

    Kapitalizm z powodu swojego wy-

    zwoleńczego wpływu jest najlepszą

    rzeczą w niekapitalistycznym oto-

    czeniu. W komunistycznym kraju

    prawdziwym rewolucjonistą jest

    kryptoprzedsiębiorca.

    Eric Hoerd

    d Eric Hoer, Reecons on the Human Condi -on, New York 1973, af. 73.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    24/206

    Wygraliśmy zimną wojnę! Czy aby na pewno? 7

    W tej książce przeanalizuję niektóre z bardziej popularnych manipula-cji i ordynarnych kłamstw, stanowiących źródło tej powszechnej wrogo-ści do kapitalizmu. Ujrzymy, że wbrew opiniom krytyków system oparty

    na prywatnej własności i dążeniu do osiągnięcia zysku zachęca ludzi doczynienia tego, co jest najlepsze nie tylko dla nich samych, ale równieżdla społeczeństwa (mechanizm ten Adam Smith określił mianem „niewi-dzialnej ręki”). Kiedy zaś rząd interweniuje na rynku, to nie tylko depczewolność i prawa jednostki, ale często również krzywdzi osoby, którymmiał rzekomo pomagać.

    W biblioteczce kapitalisty

    • Ludwig von Mises, Planowany chaos, tłum. Leszek S. Kołek, Lublin–Chi-

    cago–Warszawa 2005.

    • Nathan Rosenberg, How the West Grew Rich, New York 1986.

    • Capitalism and the Historians, red. Friedrich August von Hayek, Chicago

    1954.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    25/206

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    26/206

    Rozdz ia ł 2 .

    C ( )

    Czy wiesz, że...• zyski wielkich firm naftowych są uczciwe?• kontrola czynszów krzywdzi ubogich?• rząd, regulując ceny, tworzy niedobory?

    * * * * *

     Jeśli uliczny sprzedawca podwaja cenę parasolek w deszczowe dni, todokonuje racjonalnej reakcji na zmieniające się okoliczności. I jak zoba-czymy w tym rozdziale, wszyscy korzystamy na tym, że ustala on najwyż-szą cenę, jaką jego zdaniem przyjmie rynek.

    C ł

    Kluczową cechą, o jakiej należy pamiętać, jest to, że wolnorynko-wy kapitalizm to system oparty na dobrowolnej wymianie: kupującyi sprzedający zgadzają się na nią, ponieważ uważają ją za wzajemniekorzystną.

    Cena rynkowa godzi chęć zakupu dobra przez klienta z oporemproducenta przed jego sprzedażą. Jeśli dane dobro ma wysoką cenę,to wynika to z jego rzadkości. Jeśli jakieś inne dobro ma niską cenę,to dlatego że jest go „bez liku”. Krótko mówiąc, ceny rynkowe nie sąprzypadkowe. Biorąc pod uwagę wysoką cenę mercedesów, konsumentnajpierw zatroszczy się o zaspokojenie innych swoich potrzeb, zanimwyda mnóstwo pieniędzy na luksusowy samochód. Z kolei producentaceny rynkowe informują o tym, na jakie dobra jest zapotrzebowanie.

     Jeśli cena kilograma jabłek wynosi 20 centów, to sadownik wie, że musialbo zwiększyć uprawę, by zaspokoić zapotrzebowanie na niedrogie jabł-ka, albo zacząć sadzić drzewka, których owoce są wyżej cenione przezkonsumentów. Kiedy rząd ingeruje w ceny, to krępuje zdolność podejmo-

    wania mądrych decyzji ekonomicznych przez wolnych ludzi, tak samojak wtedy, gdy zajmuje się liniami telefonicznymi, pocztą elektronicznąi innymi środkami komunikacji.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    27/206

    C ( ) 10

    W

    Ostatnio domagano się wprowadzenia kontroli cen z powodu „horren-

    dalnych” zysków firm naftowych. Wielu Amerykanów, co zrozumiałe,było zszokowanych gwałtownym wzrostem cen paliw w połowie pierw-szej dekady tego stulecia i uznało zyski firmy naftowych za nieuczciwe(szczególnie w czasie zastoju gospodarczego). Chociaż w końcu ceny spa-dły, eksperci i politycy nigdy nie przestali opowiadać się za wprowadze-niem podatku od zysków nadzwyczajnych dla firm naftowych albo wręczza bezpośrednią kontrolą cen. Swoje propozycje uzasadniali tym, że rządfederalny ma chronić korzystających z samochodów obywateli przed

    ogromnymi międzynarodowymi firmami naftowymi.Musimy jednak się zapytać, czy wyjaśnienie odwołujące się do „wyzy-

    sku” faktycznie ma sens. Skoro ostry wzrost cen paliw wynikał wyłączniez chciwości potentatów naf-towych i bezradności konsu-mentów, to dlaczego owi po-tentaci nie byli równie chciwi,a kierowcy równie zależni od

    paliwa, kiedy ceny były niż-sze? Mało prawdopodobne,że firmy naftowe zaczęły byćchciwe, a kierowcy zależni odpaliw dopiero na przełomie2004 i 2005 roku. Zmieniłysię za to wtedy podaż i popyt.

    Popyt na ropę naftową za-czął się zwiększać w miarę,jak coraz więcej krajów wpro-wadzało wolnorynkowe re-formy swoich instytucji i do-świadczało szybkiego wzrostugospodarczego. Z kolei napię-ta sytuacja na Bliskim Wscho-dzie – wraz z huraganami,które nawiedziły stany leżące

    nad Zatoką Meksykańską –przyczyniła się do zaburzeniapodaży i pojawienia się obaw,

    Co na to kapita l i śc i?

    We wszelkich warunkach cena mo-

    nopolowa jest ceną najwyższą, jakąmożna osiągnąć. Natomiast cena na-

    turalna, czyli cena wolnej konkuren-

    cji, jest najniższą ceną, jaką można

    osiągnąć, nie we wszystkich może

    okolicznościach, ale w ciągu jakiegoś

    dłuższego okresu czasu. Pierwsza

    z nich jest we wszelkich warunkach

    ceną najwyższą, jaką można wyci-

    snąć z nabywców, czyli jaką przypusz-

    czalnie zgodzą się zapłacić; druga

    bywa ceną najniższą, jaką sprzedaw-

    cy mogą na ogół przyjąć i przy której

    mogą w dalszym ciągu uprawiać swój

    zawód.

    Adam Smitha

    a Adam Smith, Badania nad naturą i przyczyna-mi bogactwa narodów , t. 1, tłum. Stefan Wol,Oswald Einfeld i Zdzisław Sadowski, Warszawa2007, s. 74.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    28/206

     Jazda na oparach… 11

    że podobne zakłócenia powtórzą się w przyszłości. Czynniki te wspólniedoprowadziły do wzrostu ceny ropy w 2005 i 2006 roku. Cena ropy poprostu odzwierciedlała rzeczywistość gospodarczą. Opodatkowanie „nad-

    zwyczajnych zysków” nie pomogłoby w naprawieniu rurociągu wysadzo-nego w powietrze przez irackich sabotażystów, a przyniosłoby wręcz efektodwrotny. Dlaczego firma naftowa miałaby wydawać miliony dolarów naochronę i naprawę swoich łańcuchów dostaw, skoro rząd zamierza opo-datkować jej zyski?

    Firmy naftowe zwracają uwagę na długi okres. W przeciwieństwie dofryzjerów i sprzedawców hot dogów ludzie w branży naftowej dokonująinwestycji – w wyposażenie, poszukiwania, odwierty i wiele innych rze-

    czy – które zwracają się po dziesięcioleciach. Uzasadniają je prognozamiprzyszłych cen ropy. Kiedy ceny ropy są wysokie, to owszem, firmy nafto-we osiągają wysokie zyski, ale to dlatego, że mają już gotową infrastruk-turę. Te okresy wysokiej rentowności kompensują im „straty”, jakie po-nosiły na początku, kiedy pompowały pieniądze w rozpoczęcie nowychprocesów. Skoro krytycy naprawdę uważają, że potentaci naftowi ustalająza wysokie ceny, to powinni założyć własne firmy, kupić pola naftowe,zrobić odwierty, stworzyć rafinerie i sprzedawać swój produkt za mniej,

    niż wynosi obecna „nieuczciwa” cena.

     J …

    Chociaż kontrole cen mogą przyczynić się do tego, że zaoszczędzimytrochę pieniędzy na stacji paliw, to kosztują nas czas i pieniądze z powoduniedoborów, długich kolejek i ewentualnego racjonowania, ponieważ fir-mom przestaje się opłacać dostarczanie paliwa na lokalne stacje. To wła-śnie dzieje się teraz w Iraku, gdzie zmotoryzowani, by zatankować, musząwyczekiwać w wielogodzinnych kolejkach, dlatego że iracki rząd (konty-nuując tradycję zapoczątkowaną przez Saddama Husajna) utrzymuje dla„dobra” swoich obywateli absurdalnie niskie ceny paliw.

    Być może najlepszą ilustrację związku pomiędzy kontrolami cen i nie-doborami stanowi kryzys naftowy w latach siedemdziesiątych. Krajeskupione w Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC)ograniczyły produkcję, by podnieść ceny. W reakcji na to administracjaNixona wprowadziła kontrolę cen paliw. Skutkiem tego były długie ko-

    lejki do dystrybutorów w całym kraju. Rząd, nie chcąc pozwolić na to,by konsumenci podejmowali na podstawie ceny rynkowej decyzje o tym,ile są skłonni wydać na paliwo albo czy wolą skorzystać z transportu

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    29/206

    C ( ) 12

    publicznego, zmuszony był wprowadzić arbitralny system racjonowaniadostaw, posuwając się nawet do ustanowienia zasady, że w danym dniupaliwo mogą kupić tylko właściciele samochodów o określonych tablicach

    rejestracyjnych. Należy podkreślić, że kolejki do dystrybutorów nie byłyspowodowane przez OPEC, lecz przez administrację Nixona. Kiedy znie-siono kontrolę cen, ludzie znowu mogli kupować tyle paliwa, ile chcieli,i kiedy chcieli.

    Kontrole cen są złe nie tylko w przypadku benzyny i ropy – są złe zakażdym razem. Kiedy stosuje się je w gospodarce mieszkaniowej, oznacza-ją przepędzenie ubogich z tego rynku.

    K –

    Niektórzy politycy wciąż uważają, że rządowe ograniczenie stawekczynszu pomogłoby ubogim lokatorom. Jednak życie gospodarcze poka-zuje, że również w tej kwestii się mylą.

    Najbardziej bezpośrednim efektem ubocznym (niezamierzoną konse-kwencją) kontroli czynszów jest niedobór mieszkań. Kiedy rząd sztucz-

    nie zaniża czynsze, lokatorzy chcą brać w najem więcej mieszkań (niżby chcieli przy wyższej cenie rynkowej) a właściciele chcieliby oddawaćw najem mniej mieszkań (niż by chcieli przy wyższej cenie rynkowej).Voilà! Kontrola czynszów powoduje natychmiastowy niedobór mieszkań.

    Regulacje wysokości czynszów powodują niedobory mieszkaniowe za-równo w krótkim, jak i długim okresie. Łatwo zrozumieć, dlaczego taksię dzieje: kiedy grupa inwestorów rozważa zakup działki na Manhatta-nie i wydanie milionów dolarów na postawienie imponującego osiedlaapartamentowców, to z pewnością ogromne znaczenie ma dla niej to, czymoże ustalać ceny rynkowe za wynajem, czy też rząd sztucznie ograni-cza stawki czynszu, by były „przystępne” dla każdego. Kontrola czynszówkrępuje zdolność miasta do radzenia sobie z długookresowym wzrostem,ponieważ niewielu przedsiębiorców jest gotowych budować mieszkania,które można oddać w najem tylko po cenach niższych od rynkowych.Dlatego też rosnąca populacja skazana jest na istniejący zasób mieszkań.

    Wprowadzenie kontroli czynszów prowadzi nie tylko do opisanychskutków długookresowych, ale również do natychmiastowego zmniejsze-

    nia się liczby dostępnych mieszkań. Pozornie taki wniosek jest sprzecz-ny z intuicją. Skoro wybudowano już blok, w którym jest 100 mieszkań,to czy kontrola czynszów nie da przynajmniej gwarancji, że 100 rodzin

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    30/206

    Kontrola czynszów – sposób na zniszczenie okolicy 13

    zamieszkujących ten budynek będzie miało trochę wytchnienia od chci-wego właściciela?

    Niekoniecznie. Podstawową zasadą ekonomii jest to, iż ludzie podej-

    mują decyzje „na krańcu”. W tym kontekście zasada ta mówi nam, żekiedy czynsz jest sztucznie ograniczony, właściciel budynku może zdecy-dować się na oddanie w najem mniejszej liczby mieszkań. Właściciel, wy-najmując mieszkania, ponosi różne rodzaje wydatków i ryzyka. Kiedy rządogranicza korzyści (wysokość czynszu), właściciele stają się mniej skłonnido podejmowania takiej działalności. Jest to dość oczywiste w przypadkustancji, gdy właściciel odnajmuje część swojego domu lokatorowi. Możeuznać, że to mu się opłaca, kiedy lokatorowi wolno płacić 500 dolarów

    czynszu miesięcznie. Kiedy jednak w świetle regulacji najemca możepłacić tylko 100 dolarów miesięcznie, to według wszelkiego prawdopo-dobieństwa właściciel będzie wolał nie mieć żadnych lokatorów i wolnąsypialnię, by móc przenocować w niej krewnych, którzy go odwiedzili,lub dzieci, które przyjechały do domu z uczelni – albo by wykorzystać tomiejsce do trzymania gratów. Chociaż zatem w takiej sytuacji regulacjewysokości czynszu nie prowadzą do fizycznej likwidacji sypialni, to skut-kują usunięciem powierzchni mieszkalnej z rynku najmu. Innymi słowy,

    kontrola czynszów nie tylko dławi podaż nowych mieszkań, ale równieżprzyczynia się do zmniejszenia podaży starych!Niestety, opowieść nie kończy się w tym miejscu. Poza niedoborami

    mieszkań kontrola czynszów niesie za sobą również inne, bardziej zdradli-we konsekwencje. Zmniejsza się nie tylko liczba dostępnych mieszkań, alerównież ich jakość, ponieważ właściciele, nie mogąc pobierać stawek ryn-kowych, będą skłonni dopójścia na skróty – albosprzedadzą budynek komuś,kto pójdzie.

    Ponieważ kontrole czyn-szów zachęcają właścicielido zmniejszania wydatkówna utrzymanie budynków, tomieszkania na obszarach ob-jętych regulacjami wysoko-ści czynszów nie są malowa-

    ne zbyt często, naprawy niesą dokonywane zbyt prędko,napisy na murach nie są usu-

    Co na to kapita l i śc i?

    Nie od przychylności rzeźnika, pi-

    wowara czy piekarza oczekujemy

    naszego obiadu, lecz od ich dbałości

    o własny interes. […] Jedynie żebrak

    godzi się z tym, aby zależeć głównie

    od łaski współobywateli.

    Adam Smithb

    b Adam Smith, Badania nad naturą i przyczyna-mi bogactwa narodów , t. 1, s. 20.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    31/206

    C ( ) 14

    wane zbyt chętnie, a pralki i suszarki w piwnicach nie są wymieniane,kiedy się rozlecą. Gdy wprowadzona jest kontrola czynszów, rynek niekarze za fatalną jakość, ponieważ istnieje długa kolejka potencjalnych

    lokatorów. Zatem kontrola czynszów nie eliminuje, lecz tworzy „właści-cieli ruder”*, którzy w systemie rynkowym musieliby postarać się, byprzyciągnąć i zatrzymać lokatorów.

     Jak na ironię, inną konsekwencją kontroli czynszów jest dodatkoweutrudnienie życia mniejszościom, imigrantom i pozostałym „pokrzywdzo-nym” grupom. Ponieważ właściciele nie mogą oddawać mieszkań w na-jem tym, którzy oferują najwięcej, to o dopasowaniu podaży do popytudecydują inne kryteria. Właściciele mogą domagać się listów referencyj-

    nych, pasków wynagrodzeniowych czy wyciągów z rachunku bankowego.Wzmocniona zostaje również zachęta do oddawania mieszkań w najemznajomym lub „zaufanym ludziom”, którzy mówią tym samym językiemi chodzą do tego samego kościoła. Nie wystarczy, że imigrant z Wietnamu,który dopiero co przybył do Ameryki i mówi łamanym angielskim, będziesumiennie uiszczał comiesięczne opłaty. Gdy istnieje kontrola czynszów,musi on mieć „znajomości”, by dostać się do pożądanego przez siebie bu-dynku. Nie jest to jednak wynikiem wyłącznie ludzkiej natury. Każdy, kto

    ma dość gotówki, może pójść do Best Buy** i kupić telewizor z ekranemplazmowym. Inaczej jest w przypadku mieszkań objętych kontrolą czyn-szów, których jest mniej niż chętnych na nie ludzi z gotówką.2

    Regulacje wysokości czynszów – oprócz posiadania wymienionychwad – nie służą wcale celom, jakim rzekomo miały służyć, ponieważ lu-dzie i tak w końcu płacą duże pieniądze za najlepsze mieszkania. W dłuż-szym okresie przedsiębiorcy zawsze znajdują sposób na obejście regulacji.Na przykład właściciel może zdecydować się na dokonywanie transakcjitylko przez wielkiego pośrednika. Do takiego pośrednika zostanie naprzykład odesłany ktoś, kto przyjdzie do właściciela i powie mu: „ponie-waż w zeszłym tygodniu zmarła pani Green, to wydaje mi się, że wolnejest mieszkanie numer 10D, za które chętnie zapłacę tyle samo co ona”.Z kolei pośrednik pobiera za swoje usługi, polegające na szukaniu miesz-kań dla swoich klientów, opłatę stanowiącą równowartość czynszu za kil-kanaście miesięcy. Tą opłatą dzieli się z właścicielem, by wynagrodzić go

    *

    Ang. slumlord  – pejoratywne określenie właściciela nieruchomości na wynajemw slumsach, który oszczędza na utrzymaniu budynków, pozwalając na ich niszczenie(przyp. MZ).

    **  Amerykańska sieć sklepów z elektroniką użytkową (przyp. JL).

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    32/206

    Kontrola czynszów – sposób na zniszczenie okolicy 15

    za to, że ma wyłączność na jego mieszkania. Tym samym kontrola czyn-szów sprzyja powstawaniu swoistych karteli, które oprócz dopuszczonegoprzez prawo czynszu pobierają różnego rodzaju opłaty. Innymi słowy, jeśli

    podoba wam się kartel OPEC, to jeszcze bardziej spodobają wam się kar-tele mieszkaniowe.

    W bibl ioteczce kapita l i sty

    Rent Control, Myths and Realies: Internaonal Evidence of the Eects

    of Rent Control in Six Countries, red. Walter Block i Edgar O. Olsen, Van-

    couver 1981.

    Leonardo Maugeri, The Age of Oil: The Mythology, History, and Future

    of the World’s Most Controversial Resource, Westport, CT 2006.

    Timothy Sandefur, Cornerstone of Liberty: Property Rights in 21st-Cen-

    tury America, Washington, DC 2006.

    Henry Hazli, Ekonomia w jednej lekcji , tłum. Grzegorz Łuczkiewicz,

    Warszawa 2012.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    33/206

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    34/206

    Rozdz ia ł 3 .

    T  

    Czy wiesz, że...• zarobki zawodowych sportowców są uczciwe?• „złote spadochrony” dla zwalnianych prezesów mają sens?• związki zawodowe krzywdzą pracowników?• ustawowa płaca minimalna powoduje bezrobocie?

    * * * * *

    Wiemy, że ceny odbiorników radiowych i lodów są określane przez po-daż i popyt. Ale czy wiedzieliście, że przez podaż i popyt określana jestrównież wysokość płac i pensji? Stawka godzinowa to kwota, jaką pra-cownik pobiera za swój „produkt” – swoją pracę – tak jak cena hot dogato kwota, jaką za swój wyrób pobiera sprzedawca hot dogów.

    B ś ą ę C ę ł ą

    ą ś

    Ilekroć któraś ze sportowych primadonn narzeka na swoje zarobki, natra-fiamy zawsze na utyskiwania na straszliwy system wartości w Ameryce. Cosię stało z naszą hierarchią wartości, skoro nauczyciel matematyki w liceumzarabia 40 tysięcy dolarów rocznie za przekazywanie młodemu pokoleniuwiedzy z dziedziny matematyki, a jakiś pyskujący egotyk dostaje 2 milionydolarów za to, że potrafi rzucić małą białą piłką z naprawdę dużą prędkością?

     Jednak wolny rynek nie ustala cen na podstawie wartości moralnej. Za-stanówmy się nad takim zarzutem: „Ten kraj jest wstrętny! Egzemplarz Pi-sma Świętego kosztuje tylko 5 dolarów, a konsola Nintendo GameCube jestna rynku warta 60 razy więcej. Co się stało z naszą hierarchią wartości?”.Wydaje mi się, że każdy uznałby takie podejście za dość absurdalny sposóbpomiaru wartości moralnej obu produktów, i dlatego nikt nie wypowiada

    podobnych zarzutów. A przecież ta sama zasada stosuje się do ceny pracy.Ekonomiści często w tym kontekście mówią o paradoksie wody i dia-

    mentu. Jeśli chodzi o wartość użytkową, to woda jest niezbędna do życia,

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    35/206

    T 18

    a diamenty są zbytkiem. Jednak w wymianie diamenty osiągają ogromnąwartość, a woda jest właściwie bezwartościowa.

    Ekonomiści ten pozorny paradoks wyjaśniają zasadą, że dobra są war-

    tościowane według ich użyteczności krańcowej. Innymi słowy, nie dokonu-jemy nigdy wyboru pomiędzy całym światowym zasobem wody i całym światowym zasobem diamentów (gdybyśmy dokonywali takiego wyboru,to z pewnością wybralibyśmy wodę, a nie diamenty). Jeśli zabiorę komuśbutelkę wody, to ten ktoś z łatwością ją zastąpi. Może wziąć kolejną bu-telkę z lodówki albo napić się wody z kranu. Jeśli jednak zabiorę komuśpierścionek z diamentem, to powinienem od razu zacząć uciekać.

    Ta sama zasada tyczy się cen różnych rodzajów pracy. To prawda, że

    gdybyśmy mieli dokonać wyboru pomiędzy ogółem licealnych nauczycielii ogółem zawodowych baseballistów, to wyższą wartość przypisalibyśmytym pierwszym. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, gdy porównujemywartość pożytków z pracy jednego licealnego nauczyciela z wartością po-żytków z pracy jednego zawodowego sportowca. Względnie łatwo jest za-stąpić nauczyciela matematyki – w społeczeństwie żyje wielu ludzi, którzymają odpowiednie umiejętności, by nauczać w szkołach średnich, gdybynagle pojawił się tam popyt. Jednocześnie niewiele jest osób, które potra-

    fią rzucić precyzyjnie piłką z prędkością 140 kilometrów na godzinę, na-wet po latach treningów.Argumentację przeciw za-

    robkom zawodowych spor-towców cechuje jeszcze jednaniespójność. Czy marksiścinie przypominają nam, żew sprawiedliwym społeczeń-stwie pracownicy otrzymują„cały produkt” swojej pracy?Skoro Chicago Bulls dzięki za-trudnieniu Michaela Jordanazwiększyły swoje roczne przy-chody o 25 milionów dolarów(dzięki większej sprzedaży bi-letów i wzrostowi wpływówz reklam), to dlaczego nie

    miałyby go w związku z tym odpowiednio wynagrodzić? Spełnienie ar-bitralnego postulatu, by płacić mu mniej, oznaczałoby, że większa częśćwartości jego pracy trafiałaby do nadzianych właścicieli Byków.

     Zrozumieć ekonomię

    Użyteczność krańcowa:  Krańcowa

    użyteczność dobra lub usługi to wiel-

    kość zadowolenia – użyteczności –

    z konsumpcji pojedynczej jednostki

    tego dobra lub usługi. Dla osoby, która

     jest spragniona, użyteczność krańco-

    wa pierwszej szklanki wody jest o wie-

    le wyższa od użyteczności krańcowej

    trzeciej albo czwartej szklanki, ponie-

    waż pragnienie jest coraz mniejsze.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    36/206

    Nawet kiepscy prezesi zasługują na swoją wielką forsę 19

    To nie związkom zawodowym zawdzięczamy weekendy

    Olbrzymi wzrost produktywności ludzi (możliwy dzięki kapitalistycznym

    inwestycjom i innowacjom) przyczynił się do skrócenia tygodnia pracy za-

    chodnich robotników, wzrostu bezpieczeństwa w fabrykach i pojawienia

    się pokaźnych dodatkowych świadczeń, które nie były wcześniej znane.

    W czasach przedkapitalistycznych nikt nie zawracał sobie głowy projekto-

    waniem ergonomicznych narzędzi.

     N ł ą ą ą ę

    Bardziej umiarkowani krytycy wolnego rynku nie sprzeciwiają się sa-mym wysokim wynagrodzeniom. Skoro pomysłowy nowy prezes potrafiobciąć koszty i zwiększyć sprzedaż, to jak najbardziej uzasadnione jestto, by akcjonariusze płacili mu miliony dolarów. W końcu powodem wy-sokich pensji prezesów zarządów jest to, że oczekuje się od nich, iż przy-

    niosą wysokie zyski. Co jednak należy sądzić o głośnych przypadkachprezesów, którzy ponieśli porażkę, sprawili, że ich firmy znalazły się podkreską, a mimo to otrzymali miliony dolarów, gdy zostali zwolnieni?

    Zanim przejdziemy do analizy tych pozornie dziwnych przypadków,zastanówmy się nad czymś prostszym. Załóżmy, że Philip Morris posta-nawia stworzyć beztytoniowego papierosa. Oczywiście wprowadzenie ta-kiego nowatorskiego produktu wymaga nagłośnienia i wielkiej kampaniireklamowej. W tym celu Philip Morris zawiera umowę z agencją marke-tingową i płaci jej setki tysięcy dolarów za ułożenie hasła, zorganizowaniesesji strategicznych i stworzenie reklamy. Mimo że każdy dołożył wszel-kich starań, produkt okazuje się klapą i po trzech tygodniach zostaje wy-cofany z rynku. Wyobraźmy sobie, że Philip Morris zwraca się teraz doagencji: „Oddajcie nam nasze pieniądze. Zatrudniliśmy was, byście zwięk-szyli sprzedaż naszego produktu, co najwyraźniej wam się nie udało. Po-nieważ wasze usługi okazały się z perspektywy czasu bezużyteczne, to niepowinniśmy wam zapłacić choćby centa”.

    Oczywiście agencja marketingowa wyśmiałaby takie żądanie i odesłała

    swojego klienta do umowy, która niczego nie gwarantowała i nie przewidy-wała zwrotu pieniędzy na wypadek niepowodzenia. Pójdźmy jednak z na-szą analizą dalej. Dlaczego w ogóle agencja upierała się przy tego rodzaju

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    37/206

    T 20

    umowie? Dlaczego niezgodziła się na zapłatę tyl-ko w przypadku udanej

    kampanii reklamowej?Czy nie wierzy się tam wewłasne umiejętności?

    Po zastanowieniu od-powiedź okazuje się dośćprosta. Działalność mar-ketingowa obarczona jestogromną niepewnością.

    Gdyby jedynym źródłemzarobków agencji był od-setek z zysków netto, któ-rych źródłem byłaby uda-na kampania, to nigdynie zgodziłaby się praco-wać nad ryzykownymiczy niepewnymi produk-

    tami (albo zgodziłaby siępod warunkiem obiet-nicy otrzymania bardzowysokiej prowizji). Bio-rąc pod uwagę, że firmymają inne zachęty i rela-tywnie większą kontrolęnad losem produktu, tozazwyczaj decydują się napłacenie agencjom mar-ketingowym ustalonej

    z góry kwoty (z podobnych powodów płacą stałe stawki pracownikom liniimontażowej) i wzięcie ryzyka na swoje barki. Jeśli produkt okaże się hitem,firma zatrzymuje zysk dla siebie, jeśli produkt okaże się klapą, oznacza to,że firma przejadła pieniądze wydane na reklamy i inne rzeczy.

    To samo tyczy się zatrudnienia przez akcjonariuszy prezesa. Jego za-daniem, inaczej niż w przypadku kierownictwa niższego szczebla, często

    jest dokonywanie śmiałych innowacji. Gdyby zmiany konieczne, by za-rabiać miliony dolarów, były takie „oczywiste”, to firma nie znalazłabysię w tarapatach. Kiedy nowy prezes przedstawia swój ambitny plan, to

     Zarobki zawodowych sportowców

    w sezonie 2005/2006

    Tiger Woods 90 milionów dolarów

    Michael Schumacher 58 milionów dolarów

    Phil Mickelson 45 milionów dolarów

    Michael Jordan 32 miliony dolarów

    Kobe Bryant 31 milionów dolarów

    Shaquille O’Neal* 30 milionów dolarów

    Valenno Rossi 30 milionów dolarów

    Alex Rodriguez 29 milionów dolarówCarson Palmer 28 milionów dolarów

    David Beckham 27 milionów dolarów

    Tom Brady 26 milionów dolarów

    LeBron James 26 milionów dolarów

    Ronaldinho 26 milionów dolarów

    Derek Jeter 25 milionów dolarów

    Maria Szarapowa 19 milionów dolarów

    Michelle Wie 17 milionów dolarówSerena Williams 10 milionów dolarów

    Annika Sörenstam  8 milionów dolarów

    Venus Williams  7 milionów dolarów

    Powyższe kwoty zawierają wpływy z wyko-

    rzystania wizerunku.

    Źródło: Forbes.com

    * O’Neal ma najwyższą pensję w NBA, jednak Bryant za-

    rabia więcej na swoim wizerunku.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    38/206

    Ustawy ograniczające pracę dzieci są zbędne 21

    wie, że bardzo prawdopodobne jest jego niepowodzenie. Gdyby akcjona-riusze stwierdzili, że zapłacą mu 20 milionów dolarów w razie powodze-nia, ale nie zapłacą mu nic w przypadku porażki, to nie byłaby to dla

    niego zbyt atrakcyjna propozycja. A wynika to stąd, że osoba, która zo-staje wybrana, by przewodzić wielkiej korporacji, mogłaby mieć pewnezarobki w wysokości setek tysięcy, jeśli nie milionów dolarów, na przy-kład za świadczenie usług konsultingowych, mniej ambitnych od byciaprezesem zarządu.

    Nikt się nie sprzeciwia, gdy firma motoryzacyjna obiecuje pracowniko-wi swojej linii montażowej, że zarobi w danym roku 50 tysięcy dolarów(pensję podstawową powiększoną o premię wynoszącą 5 tysięcy dolarów),

    jeśli samochody będą się dobrze sprzedawać, albo 45 tysięcy dolarów (bezpremii), jeśli firma straci pieniądze. Kiedy jednak podobną umowę podpi-suje ona z prezesem – oczywiście na o wiele większą kwotę, ponieważ jejzyski mogą znacząco wzrosnąć, jeśli jego działania zakończą się powodze-niem – to uważa się to za skandal.

    U ą ę ą ę

    Błędne myślenie ekonomiczne często ma źródło w niezrozumieniu róż-nic pomiędzy korelacją a związkiem przyczynowo-skutkowym.

    Skoro na przykład standard życia pracowników poprawił się w tym sa-mym czasie, gdy znacząco wzrósł rządowy interwencjonizm, to ludzie sąskłonni zakładać, że źródłem poprawy są związki zawodowe i rządoweregulacje – w dużej mierze dlatego że związki i wielki rząd, a także osoby,które taki stan rzeczy popierają, wciąż nam to powtarzają. W rzeczywisto-ści poprawę standardu życia i warunków pracy zawdzięczamy tryumfo-wi kapitalizmu, jednak kapitaliści są zbyt zajęci pracą i inwestycjami, byzbierać z tego powodu owacje.

    Prawdopodobnie najlepszym przykładem pomieszania korelacji zezwiązkiem przyczynowo-skutkowym jest praca dzieci. W czasach Char-lesa Dickensa dzieci pracowały w fabrykach w warunkach przez niegoopisanych. Jednak obecnie w krajach rozwiniętych taka praktyka jest nie-legalna. Wiele osób wyciąga z tego wniosek, że rząd swoją ingerencją mi-łosiernie oszczędził kolejnym pokoleniom dzieci harówki w brudzie i cier-

    pieniu jako trybikom w kapitalistycznej maszynie.Czy taka analiza faktycznie ma sens? Czy gdyby zalegalizowano ju-

    tro pracę dzieci, to rodzice poczęliby wysyłać ośmiolatków do fabryk,

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    39/206

    T 22

    by wesprzeć miesięczny bu-dżet domowy dodatkowymi200 dolarami (po odliczeniu

    podatków)? Z pewnością nie.Kiedy kraj staje się na tylebogaty, że „oczywiste” sta-je się to, iż nie ma potrzeby,by małe dzieci pracowały, torodzice wcale nie muszą wy-brać polityków, którzy by imto powiedzieli. A kiedy kraj

    nie jest na tyle bogaty – cosię tyczy obecnie wielu miejscna świecie – to rządowe zaka-zy po prostu zmuszają dziecido podejmowania nielegalnejdziałalności (jak prostytucja),by ich rodziny nie umierały

    z głodu. Rządy, wprowadzając w życie ustawy, nie tworzą bogactwa.

     Jeśli jedyny żywiciel rodziny ma być zdolny do jej utrzymania, to po-trzebna jest produktywność, a nie ustawa. Jeśli chodzi o pracę dzieci, to należy zwrócić uwagę na jeszcze dwie

    pomniejsze kwestie. Po pierwsze, historycznie to związki zawodowe do-magały się ograniczenia pracy dzieci, jednak ich motywy, jak zobaczymypóźniej, wcale nie były szlachetne. Za ich agitacją kryła się troska o wła-sne płace, a nie o zarobki biednych dzieci.

    Po drugie, przedstawiony powyżej eksperyment myślowy tak na-prawdę nie miał żadnego sensu, z czego pewnie każdy zdaje sobie spra-wę: nawet gdyby rząd zalegalizował pracę dzieci, to rodzice nie mogli-by wysyłać ośmiolatków do pracy na pełny etat, a to dlatego, że rządposiada obecnie prawo do decydowania o tym, jak dziecko ma spędzaćdzień. Rząd upiera się, by dzieci pracowały, ucząc się czytania, pisaniai liczenia (a w wielu szkołach publicznych również uciekania przed pro-blemami). Zatem w rzeczywistości nie jest prawdą, że rząd oszczędziłdzieciom harówki, by mogły brykać po placu zabaw. Nie! Rząd zamiasttego dowozi je na masowe programy kształcenia zawodowego i oburza

    się, kiedy rodzice chcą wyjść z tego układu i przykładowo nauczać swo-je dzieci w domu.

    Co na to kapita l i śc i?

    Każdy robotnik rozporządza znaczną

    ilością własnych wytworów ponad to,

    czego dla siebie potrzebuje; a ponie-

    waż wszyscy inni robotnicy są w tym

    samym położeniu, jest on w stanie

    wymienić wielką ilość własnych dóbr

    […] na pieniężną wartość wielkiej ilo-

    ści innych dóbr. […] I powszechny do-

    statek staje się udziałem wszystkich

    warstw społeczeństwa.

    Adam Smithb

    b Adam Smith, Badania nad naturą i przyczyna-mi bogactwa narodów , t. 1, s. 16.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    40/206

    Płaca minimalna, czyli jak zwiększyć bezrobocie 23

    P ł , ę ć

    Najbardziej jaskrawym przykładem różnicy pomiędzy retoryką a rze-czywistością w przypadku prawa pracy jest płaca minimalna. Płaca mi-nimalna według jej zwolenników uratowała wiele tysięcy pracownikówprzed nędzą. Gdyby rząd nie wkroczył, wprowadzając „cywilizowane”minimum, jakie każda porządna osoba musi zapłacić innym za ich pracę,to kapryśni pracodawcy prześcigaliby się w obniżaniu pensji. Nieszczęśnipracownicy o niskich kwalifikacjach nie mają żadnej siły przetargowej(muszą przecież jeść) i w związku z tym musieliby się godzić na każdy

    rzucony im ochłap.W tej jakże typowej tezie

    można znaleźć tak wiele błę-dów, że nie wiadomo, od cze-go zacząć. Po pierwsze, dla-czego nie wszyscy pracownicyzarabiają płacę minimalną?Dlaczego na przykład chciwe

    szpitale nie zmawiają się, byutrzymywać pensje chirurgówmózgu na bardzo niskim po-ziomie? Dlaczego podobnie nieczynią partnerzy w kancela-riach prawnych w stosunku doswoich młodszych kolegów?

    Oczywistą odpowiedziąjest to, że konkurencja unie-możliwia zaistnienie takabsurdalnego stanu rzeczy.Gdyby pracownicy w danejbranży rzeczywiście zarabiali o wiele mniej, niż wynikałoby to z ich wkła-du w wynik pracodawców – czyli, jak to określają ekonomiści, z przycho-du z ich produktu krańcowego – to podmioty z zewnątrz, które weszłyby dotego interesu i zatrudniłyby pracowników za niewiele większe pieniądze,mogłyby dzięki temu zgarnąć ogromne zyski. Taki proces trwałby dopóty,

    dopóki pracownicy nie zaczęliby zarabiać tyle, ile są warci.Wykwalifikowani pracownicy nie są tutaj wyjątkiem. Ta sama logika

    stosuje się zarówno do pracowników grilla w barach szybkiej obsługi, jak

    Paradoks pr iorytetów

    Ci sami ludzie, którzy wciąż przypo-

    minają nam, że to, jaki dana osoba

    osiąga dochód, nie świadczy wcale

    o jej faktycznej wartości, najgłośniej

    skarżą się na „priorytety” obrane

    przez społeczeństwo, kiedy mowa

    o pensjach. Skoro jednak zgodziliśmy

    się już, że to, jaką ktoś otrzymuje

    pensję, nie ma związku z tym, jaka

     jest jego wartość moralna, ani z tym,

    czy jego praca jest społecznie istot-

    na, to co ma uzasadniać prawo na-

    uczyciela (pielęgniarki czy strażaka)

    do zarabiania większych pieniędzy od

    zawodowego sportowca?

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    41/206

    T 24

    i do programistów. Oczywiście większość kandydatów do pracy w McDo-nald’s jest o wiele mniej produktywna od programistów i dlatego począt-kowo na wolnym rynku o wiele mniej zarabia.

    Co się stanie, kiedy rząd postanowi wprowadzić płacę minimalną napoziomie 5 dolarów za godzinę i karać każdego, kto będzie próbował za-trudnić pracownika za 3 dolary na godzinę? Czy ktoś zdecyduje się pokryćróżnicę, by tracić 2 dolary za godzinę pracy wspomnianego pracownika?Oczywiście nie. Firmy będą zwalniać pracowników, pozostawiając tylkotych bardziej produktywnych. I jak to właściwie miałoby pomóc niemają-cym żadnych kwalifikacji nastolatkom?

    Z ą ą

    Płaca minimalna i inne ustawy „prorobotnicze” nie mogą sprawić, żepracownicy staną się bardziej produktywni i w ostatecznym rozrachunku sądla nich krzywdzące. Klauzula closed shop* osłabia zachęty do zatrudnianianowych pracowników, przez co osobom o bardzo niskich kwalifikacjachutrudnia znalezienie pracy nawet na najniższych stanowiskach, na którychosoby te mogłyby zwiększać swoje umiejętności. Nawet jeśli związki za-

    wodowe, które ograniczają konkurencję siły roboczej, pomagają niektórympracownikom, to odbywa się to kosztem innych jednostek. Z kolei napływkapitalistycznych inwestycji w wolnorynkowej gospodarce prowadzi dowzrostu zatrudnienia i poprawy warunków pracy wszystkich ludzi.

    Na prawdziwie wolnym rynku byłoby miejsce dla związków zawodo-wych, tak jak jest tam miejsce dla agentów i menedżerów, którzy pomaga-ją swoim klientom w znalezieniu pracy i negocjowaniu umów. Nie zawszesą potrzebni (jak często zdarza się nam potrzebować agenta albo mene-dżera?), ale z pewnością odgrywają ważną rolę w niektórych branżach.

    Na wolnym rynku krajowy związek zawodowy mógłby przykłado-wo pomagać stolarzowi, który przenosi się z Nowego Jorku do Kalifor-nii, w znalezieniu w nowym miejscu odpowiadającej jego doświadczeniupracy. Dla takich korzyści stolarze (szczególnie wysoko wykwalifikowani)z chęcią płaciliby składki członkowskie, a generalni wykonawcy, właści-ciele budynków i inni pracodawcy gotowi byliby oferować wyższe płacestolarzom zrzeszonym w związku zawodowym, z którym mieli dobre do-świadczenia w przeszłości.

    *  Porozumienie między pracodawcą i związkami zawodowymi o obowiązkowejprzynależności związkowej wszystkich jego pracowników (przyp. MZ).

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    42/206

    Związki zawodowe krzywdzą ludzi pracy 25

    Niestety, amerykańskie doświadczenia związkowe ukazują obraz ra-czej odmienny od podobnych wzajemnie korzystnych relacji. Za przy-zwoleniem i zachętą rządu federalnego amerykańskie związki zawodowe

    realizują „cele” korzystne dla swoich członków w taki sam sposób, w jakidon mafii dba o swoją rodzinę – czyli grożąc użyciem siły.

     Jak zazwyczaj przebiega uzwiązkowienie? Związek zawodowy zaczynaw zatrudniającym potencjalnych członków przedsiębiorstwie (na przy-kład fabryce) prowadzić kampanię dezinformacyjną, wmawiając pracow-nikom, jak bardzo są wyzyskiwani i jak słabo są opłacani. Nieznającymsię na rzeczy pracownikom tłumaczy, że wystarczy, iż zagłosują za tym, bybyli reprezentowani przez związek zawodowy, a zaraz otrzymają podwyż-

    ki, dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne i dłuższe urlopy. Wszystkie te do-brodziejstwa nie przyczynią się wcale do zwolnień ani pogorszenia pozycjikonkurencyjnej przedsiębiorstwa, gdyż będą pochodzić z nadwyżki, którązabierają dla siebie udziałowcy. Jednocześnie zarząd nie może powiedziećpracownikom, że zwiększenie stawek płac o 5 procent wymagać będzieobcięcia nadgodzin – to bo-wiem byłoby uznane za nie-legalną w świetle amerykań-

    skiego prawa pracy groźbę.Załóżmy teraz, że 85 pro-cent pracowników postana-wia przyłączyć się do związku.Co się wtedy dzieje? Skoro 85procent pracowników zostajeczłonkami związku, a pozo-stałe 15 procent zachowujeniezależność, to firma za-pewne może zdecydować, czywoli obchodzić się z tą pierw-szą grupą jak z pojedynczymbytem, czy też lepiej dla niejbędzie zwolnić nowo uzwiąz-kowionych pracowników i za-trudnić w ich miejsce pracow-ników niezależnych. Prawda?

    W końcu wolność zrzeszaniasię z pewnością daje praco-dawcom takie same prawa,

    Co na to kapita l i śc i?

    Kapitalizm jest jedynym ustrojem,

    w którym z samej zasady racjonal-

    ność jest wynagradzana, a wszelkie

    postacie nieracjonalności, łącznie

    z rasizmem, karane. […]

    To właśnie kapitalizm pozwolił ludz-

    kości uczynić pierwsze kroki na dro-

    dze ku wolności i racjonalnemu spo-sobowi życia. To kapitalizm potęgą

    wolnego handlu przełamał bariery

    narodowe i rasowe. To kapitalizm

    zniósł niewolnictwo i poddaństwo

    we wszystkich cywilizowanych kra-

     jach świata.

    Ayn Randd1

    d Ayn Rand, Cnota egoizmu. Nowa koncepcjaegoizmu, tłum. Jerzy Łoziński, Poznań 2015,s. 239–240.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    43/206

    T 26

    jakie daje pracobiorcom, a związek zawodowy nie jest właścicielem fabry-ki ani pieniędzy udziałowców – prawda?

    W rzeczywistości tak to nie działa. Według obowiązującego prawa na-

    sza hipotetyczna firma stałaby się uzwiązkowiona, a pracownicy, którzysię temu sprzeciwiali, musieliby albo wbrew swojej woli przyłączyć się dozwiązku, albo znaleźć inną pracę. Jeśli później związek zawodowy uzna,że zarząd nie jest dość uległy wobec jego żądań, to może zorganizowaćstrajk. A jeśli firma spróbuje podczas strajku zatrudnić pracowników nazastępstwo, związkowcy mogą dosłownie pobić tych żałosnych frajerówłamistrajków w ich drodze do pracy w fabryce.

    C ę

    Słuchając wyjaśnień zwolenników związków zawodowych, można bypomyśleć, że na prawdziwie wolnym rynku pracownicy nie mieliby przerwna lunch i urlopów ani nie mogliby wziąć wolnego z powodu choroby. Cowięcej, nie byłoby nawet łazienek w miejscu pracy. Oczywiście nie jest toprawda. Pracodawcy, by przyciągnąć wykwalifikowanych pracownikówi zatrzymać u siebie produktywną siłą roboczą, muszą oferować nie tylko

    konkurencyjne płace, ale też dodatkowe korzyści. Jeśli jakiś dodatek – jakłazienka – jest „oczywisty” w tym sensie, że pracownicy chętnie poświęcąniewielką część swojego wynagrodzenia, by go sfinansować, to ani zwią-zek zawodowy, ani rząd nie musi nakazywać pracodawcy podjęcia decyzjimaksymalizującej jego zysk. A jeśli jakiś dodatek nie jest   rentowny – cooznacza, że pracownicy woleliby zrezygnować z niego niż z części swojegowynagrodzenia potrzebnej, by go sfinansować – to zmuszanie pracodaw-cy, by go wprowadził, tych pierwszych tylko skrzywdzi!

    Krótko mówiąc, związki mogą rzeczywiście uzyskać korzyści dla swo-ich członków. Korzyści te nie biorą się jednak – inaczej niż to się dzieje naprawdziwie wolnym rynku – z dobrowolnych działań mających na celucięcie kosztów albo poprawę produktywności. Związki zawodowe osią-gają swoje cele, odwołując się do siły – stosowanej bezpośrednio przezzwiązkowych opryszków, wynikającej z wprowadzania faktycznych mo-nopoli i zakazów zatrudniania przez pracodawców określonych pracow-ników (w przypadku przymusowego uzwiązkowienia) albo mającej swo-je źródło we władzy rządu federalnego, który działa na rzecz związków.

    Ponieważ ani groźba, ani przerwanie pracy nie sprawiają, że pracownicystają się bardziej produktywni, to związki zawodowe mogą przynosić ko-rzyści swoim członkom tylko kosztem reszty społeczeństwa.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    44/206

    Czas na przerwę! 27

    W bibl ioteczce kapita l i sty

    William H. Hu, The Strike-Threat System, New York 1973.

    Richard K. Vedder i Lowell E. Gallaway, Out of Work: Unemployment and

    Government in Tweneth-Century America, New York 1997.

    Samuel Cook, Freedom in the Workplace: The Untold Story of Merit

    Shop Construcon’s Crusade against Compulsory Trade Unionism, Wa-

    shington, DC 2005.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    45/206

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    46/206

    Rozdz ia ł 4 .

     A

       

    Czy wiesz, że...• wolny rynek karze za dyskryminację?• „luka płacowa” w wynagrodzeniu kobiet i mężczyzn to w dużej mie-

    rze mit?• prawdziwa dyskryminacja jest dziełem rządu i związków zawodowych?

    * * * * *

    Samozwańczy rzecznicy „uciskanych” grup uwielbiają winić wolny ry-nek za wszelkie przypadki „niesprawiedliwości” we współczesnych społe-czeństwach. Twierdzą oni, że gdyby nie dobroczynna interwencja rządu,czarni wciąż używaliby oddzielnych fontann z wodą pitną, a kobiety mo-

    głyby pracować tylko jako pielęgniarki i nauczycielki. Zobaczymy jednak,że – jak to bywa z antykapitalistycznymi mitami – w rzeczywistości sytu-acja przedstawia się zupełnie inaczej: rynek tworzy potężne zachęty dlapracodawców, by podejmowali obiektywne decyzje w oparciu o zasługi,podczas gdy rządowych agencji podobne ograniczenia nie dotyczą.1

    W „ ł ”

    Musimy wyraźnie zaznaczyć, co rozumiemy przez dyskryminację,gdy mówimy, że jest zła. W najbardziej literalnym znaczeniu dyskrymi-nacja*  jest nieunikniona i dobra. Pracodawca powinien „dyskrymino-wać” w tym sensie, że powinien zatrudniać ludzi pracowitych, solid-nych, utalentowanych i mających odpowiednią wiedzę.

     Jednak według zwyczajnych norm nawet dyskryminacja w opar-ciu o płeć, rasę lub inne „powierzchowne” cechy często jest właściwa.

    W języku angielskim słowo discrimination  oznacza nie tylko niesprawiedliwetraktowanie kogoś, ale też samą umiejętność rozróżniania rzeczy i zdolność do wy-boru pomiędzy pożądanymi klasami przedmiotów o różnych cechach. Także łacińskiźródłosłów, discriminatio, znaczy „rozróżnianie” (przyp. JL).

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    47/206

    A 30

    Weźmy na przykład wielokrotnie nagradzany film Godziny, którego jed-nym z głównym bohaterów jest pisarka Virginia Woolf. Wyobraźmy so-bie teraz, że na przesłuchaniu do tej roli pojawił się Dustin Hoffman

    (ostatecznie rola trafiła do Nicole Kidman). Nawet gdyby Hoffman po-wołał się na swoją rolę kobiety w filmie Tootsie, by dowieść, że mógłbyzagrać również Virginię Woolf, to i tak specjalista od obsady niewąt-pliwie odrzuciłby tę kandydaturę, dlatego że mimo talentu aktorskiegoHoffmana ważniejszym czynnikiem jest jego płeć.

    Nikt się nie skarży z powodu tego rodzaju dyskryminacji. Weź-my inny przykład: w Stanach Zjednoczonych czarni stanowią około12,5 procent całej populacji, a mimo to 77 procent zawodników NBA

    jest czarnych. Czy nie jest to wyraźny dowód na istnienie rażącychuprzedzeń rasowych przy zatrudnianiu zawodowych koszykarzy?Oczywiście nie. Co zatem mamy na myśli, gdy mówimy o dyskrymina-cji na rynku pracy?

    Mogłoby się wydawać, że chodzi o „uprzedzenia” – a dokładniej, o nie-tolerancję – ale niekoniecznie musi to być prawda. Na przykład MargeSchott, kontrowersyjna właścicielka baseballowego klubu CincinnatiReds, była prawdopodobnie – wbrew swym zapewnieniom – autentyczną

    rasistką i wielbicielką Adolfa Hitlera, na co zdają się wskazywać niektórez jej komentarzy. Jednak mimo że wypowiedziała się lekceważąco o swo-ich czarnoskórych pracownikach: Ericu Davisie i Dave’ie Parkerze, to niepozwoliła, by jej uprzedzenia rasowe wpływały na jej decyzje kadrowei płacowe – w końcu to czarni należeli do gwiazd jej drużyny, a Reds wy-grali World Series pięć lat po tym, jak Schott została prezesem i zarządcąklubu. W swojej polityce kadrowej i płacowej powodowana była troskąo sukces w rozgrywkach i w księgach rachunkowych.

    Przeszkadza nam dyskryminacja w miejscu pracy, kiedy pracodawcazatrudnia albo odmawia zatrudnienia, awansuje albo zwalnia nie na pod-stawie wyników albo potencjału kandydata lub pracownika, lecz na pod-stawie rasy, płci lub innej nieistotnej cechy.

    To właśnie tutaj najlepsze rozwiązanie przynosi wolny rynek. Kiedypracodawcy podejmują decyzje kadrowe i płacowe w oparciu o kryteria,które nie mają wpływu na sukces przedsiębiorstwa, to co się dzieje? Wolnyrynek ich za to karze. Przedsiębiorca, który odmawia zatrudnienia albotransakcji kupna lub sprzedaży czarnym, Latynosom, żydom, kobietom,

    katolikom albo członkom jakiejś innej grupy, sam siebie krzywdzi, ograni-czając sobie rynek i dostęp do utalentowanych, a przez to produktywnychpracowników i kierowników.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    48/206

    „Dyskryminujący” klient 31

    D ź ł

    Przejdźmy do szczegółów. Jeśli pracodawca ma wakat na stanowisku,

    na którym płaci 50 tysięcy dolarów pensji, dodatkowy przychód firmyz zatrudnienia chrześcijańskiego kandydata wyniesie 51 tysięcy dolarów,a z zatrudnienia muzułmańskiego kandydata – 55 tysięcy dolarów, to dys-kryminowanie na tle religijnym tego drugiego kosztować będzie praco-dawcę utratę 4 tysięcy dolarów potencjalnych zysków (pracodawca zarobitysiąc dolarów, jeśli zatrudni chrześcijanina, a gdyby zatrudnił muzuł-manina, zarobiłby 5 tysięcy dolarów). Żaden państwowy inspektor aniorganizacja strażnicza nie jest tutaj potrzebna: z definicji dyskryminacja

    jest na wolnym rynku „karana” automatycznie.Co więcej, rynek nie tylko dostrzega dyskryminację, ilekroć do niej doj-

    dzie, ale również „karze” proporcjonalnie do tego, jak bardzo jest dotkliwa.Kiedy przedsiębiorca zatrudnia swojego siostrzeńca do pomalowania skle-pu, chociaż obcy dzieciak wykonałby tę samą pracę za 50 dolarów mniej, tonepotyzm kosztuje tego przedsiębiorcę 50 dolarów. Kiedy jednak przedsię-biorca zatrudnia swojego siostrzeńca do zaprojektowania strony interneto-wej i stworzenia kampanii marketingowej – zamiast zlecić to prawdziwym

    profesjonalistom – to decyzja, by „dać zarobić rodzinie”, będzie go koszto-wać o wiele więcej. Krótko mówiąc, na wolnym rynku pracodawcy mająswobodę dyskryminowania, jednak dyskryminacja nie jest wcale darmowa.

    „ D ą ”

    Pracodawcy płacą cenę za zatrudnianie ludzi w oparciu o kryteria inneniż produktywność. Ale czy przedsiębiorcy nie mogliby osiągać zysków,stosując się do uprzedzeń, jakie żywią ich klienci? Jeśli wielu klientów da-nej restauracji z powodu swoich uprzedzeń wolałoby stołować się gdzieindziej niż mieć do czynienia z czarnymi kelnerkami, to jej właścicielowibardziej opłaca się (o ile nie obawia się pozwu ani rządowej grzywny) za-trudnić mniej wykwalifikowane białe kelnerki.

    Również w takiej sytuacji wolny rynek (nawet jeśli nie ma rządowychgrzywien) karze za dyskryminację – tyle że tym razem „opłatę za rasizm”ponosi klient : klient płaci dodatkowo (w postaci słabszej obsługi) za to, iżpodaje mu do stołu biała kelnerka, która gorzej wykonuje swoją pracę od

    czarnoskórej kobiety o wyższych kwalifikacjach.W opisanym procesie nie ma nic niewytłumaczalnego ani z zasady bu-

    dzącego sprzeciw. Cały czas ludzie płacą za to, czego chcą. Płacą więcej za

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    49/206

    A 32

    przedstawienie na Broadwayu niż za spektakl amatorskiego teatru i płacąwięcej za wyśmienite żeberka podane do stołu przez wyjątkowo grzecznąi schludnie ubraną obsługę niż za burgera rzuconego przez opryskliwego

    nastolatka w zatłuszczonym fartuchu. W takich przypadkach „wybrednygust” jest uważany za coś chwalebnego.

    Organizator, mając do wyboru dwóch komików, zaoferuje więcej pie-niędzy George’owi Carlinowi niż Leo Gallagherowi, który słynie z rozbi-jania arbuzów, a to oczywiście dlatego że publiczność zapłaci więcej zaprzedstawienie tego pierwszego. W tej preferencji nie ma nic „obiektywne-go” i z pewnością wielu fanów Gallaghera uzna ją za niesprawiedliwą. Taksamo źródłem finansowego sukcesu Angeliny Jolie, Jennifer Lopez i Ni-

    cole Kidman jest ich uroda – nie zarabiałyby one tak dużych pieniędzy,gdyby były wyjątkowo szpetne. Czy oznacza to, że brzydkie piosenkarkii aktorki są dyskryminowane?

    Większość ludzi zapewne odpowiedziałaby: „w pewnym sensie tak, jed-nak nie to mamy na myśli, gdy mówimy, że sprzeciwiamy się dyskrymina-cji”. W rzeczywistości niepożądaną formę „dyskryminacji” jej krytycy ro-zumieją jako działanie na podstawie preferencji, którą sami się nie kierują.Krótko mówiąc, większość ludzi nie chce oglądać filmów, w których grają

    brzydcy aktorzy, i dlatego nie oponuje z tego powodu, że w Hollywoodfaworyzuje się pięknych ludzi. Z drugiej strony większość ludzi nie uważa,by znaczenie miało to, czy obsługuje ich chrześcijanin, czy muzułmanin(albo przynajmniej chce uważać, że nie ma to znaczenia), i dlatego głosujena polityków, którzy obiecują zakazać preferencji z pobudek religijnych.

    Włść ść ę

    Rządowe dekrety mające ograniczyć „dyskryminację” uwidaczniająsprzeczności istniejące w amerykańskim krajobrazie politycznym. Z jed-nej strony ludzie rzekomo mają prawo tworzyć takie stowarzyszenia, jakietylko chcą, bez obaw o to, że będą zastraszani przez rząd. Jeśli zatem rasi-sta ma tylko białych przyjaciół i tylko białych zaprasza na swoje przyjęcia,to znakomita większość Amerykanów uzna, że chociaż jego zachowaniejest naganne, to nie powinien być ukarany grzywną (a tym bardziej wię-zieniem) ani też sąd nie powinien mu nakazywać zapraszania do siebieczarnych. Wiele osób stwierdzi: „Przecież jest on właścicielem swojego

    domu i może sam wybierać sobie przyjaciół i decydować, kogo zaprosi dosiebie na przyjęcie, o ile tylko razem nie zakłócają spokoju. Jest kołtunem,ale bycie kołtunem to nie przestępstwo”.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    50/206

    Akcja afirmacyjna nie jest „afirmacyjna” 33

    Rzecz się jednak przedstawia zupełnie inaczej, gdy mowa o jego intere-sach. Tutaj znakomita większość Amerykanów nie uważa, by rasista miałprawo zatrudniać tylko białych pracowników. Większość Amerykanówuważa, że rząd powinien go ukarać, a sąd nakazać mu zatrudnianie czar-noskórych pracowników. Choć naszemu hipotetycznemu rasiście może wy-dawać się, że jest właścicielem nieruchomości i innego mienia potrzebnegodo prowadzenia przedsiębiorstwa, to jest w wielkim błędzie. W istocie jegowłasność jest posiadana przez całą społeczność i oczekuje się od niego, żebędzie podejmował działania zgodne ze społecznym poczuciem sprawiedli-wości rasowej.

    A „ ”

     Jednym z proponowanych rozwiązań problemu dyskryminacji zewzględu na rasę i płeć jest „akcja afirmacyjna”, według której pracodaw-

    cy muszą podejmować starania, by zagwarantować wykwalifikowanymmniejszościom i kobietom możliwości zatrudnienia i awansu. Zwolen-nicy akcji afirmacyjnej bez wahania wskazują na to, co odróżnia ją od

    Mit „ luki płacowej” w wynagrodzeniu kobiet i mężczyzn

    Na wolnym rynku nie występuje „luka płacowa” w wynagrodzeniu kobieti mężczyzn. Różnice w płacach kobiet i mężczyzn biorą się z innych istot-

    nych czynników, jak różnice w doświadczeniu zawodowym, w wykształce-

    niu czy w skali płac w różnych branżach. Im więcej istotnych czynników

    uwzględnimy, tym mniejsze okazują się różnice. Według Thomasa Sowella

    samo uwzględnienie stanu cywilnego może oznaczać całkowity zanik róż-

    nic w niektórych branżach. Sowell zauważa, że wykładowczynie, które „ni-

    gdy nie zawarły związku małżeńskiego” zarabiają więcej od wykładowców

    spełniających to samo kryteriuma

    . Choć tradycyjny podział ról (w myśl któ-rego mąż ma utrzymywać rodzinę, a żona ma być matką i gospodynią do -

    mową) może oznaczać faworyzowanie kariery męża kosztem kariery żony,

    to nie jest to wina kapitalizmu. Zresztą można by tu mówić o „winie” tylko

    pod warunkiem, że uważa się pracę na rynku za bardziej istotną od pracy

    polegającej na zajmowaniu się rodziną i domem.

    a Za: Walter Block i Walter Williams, Male-Female Earnings Dierenals: A Crical Reappraisal ,„Journal of Labor Research”, vol. 2, no. 2, jesień 1981.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    51/206

    A 34

    parytetów – nie wymaga się tutaj od firmy, by zatrudniła gorzej wykwa-lifikowanego czarnego kandydata, lecz by przed zatrudnieniem białegopodjęła wszelkie starania mające na celu upewnienie się, że nie ma równie

    wykwalifikowanego czarnego kandydata. Choć tak brzmi oficjalna wy-kładnia przepisów, doświadczenie pokazuje, że najłatwiejszym dla firmysposobem, by dowieść swego przywiązania do zasad akcji afirmacyjnej(i tym samym uchronić się przed ewentualnymi pozwami), jest zatrud-nianie pracowników w proporcjach odpowiadających strukturze rasowejlokalnej społeczności. A zatem gorliwe starania, by zrekompensować prze-szłe niesprawiedliwości, doprowadziły do instytucjonalizacji autentycznejdyskryminacji ze względu na rasę i płeć.

    Paradoksalnie akcja afirmacyjna jest krzywdząca dla tych grup, któ-rym ma rzekomo pomagać. Przede wszystkim ilekroć czarny albo przed-stawiciel innej chronionej mniejszości dostaje zatrudnienie bądź awans,naburmuszeni biali mężczyźni, którzy zostali pominięci, mogą zrzucaćza to winę na akcję afirmacyjną, nawet jeśli pracodawca w swojej decyzjibrał pod uwagę wyłącznie kwalifikacje. Poważniejszym problemem byćmoże jest to, że przez „zburzenie” barier akcja afirmacyjna skazuje hi-storycznie „pokrzywdzone” grupy na porażkę. Jak wyjaśnia to Thomas

    Sowell:

    W rzeczywistości ogromne

    znaczenie ma to, że 90 pro-

    cent białych studentów

    MIT miało lepszy wynik

    z matematyki od przecięt-

    nego czarnego studenta

    MIT. Istotnie większy od-

    setek czarnych studentów

    nie kończy MIT, a ci, któ-

    rzy kończą, mają istotnie

    niższą średnią ocen.

    Tragedia polega na tym, że

    to marnotrawstwo – polegające na tym, że jedna czwarta czarnych

    studentów nie kończy MIT – jest zupełnie niepotrzebne. Przeciętny

    czarny student MIT na testach z matematyki osiąga wyniki o wiele

    wyższe od średniej krajowej. Nie osiąga on tylko kosmicznego po-ziomu, na jakim znajdują się inni studenci MIT.

     Akcja af i rmacy jna na… folwarku

    Wszystkie zwierzęta są sobie równe,

    ale niektóre zwierzęta są równiejsze

    od innych.George Orwellb

    b George Orwell, Folwark zwierzęcy , tłum. Bar-tłomiej Zborski, Warszawa 2002, s. 117.

  • 8/16/2019 Niepoprawny politycznie

    52/206

    Czy zatem szafa gra? 35

    Ci czarni studenci znaleźliby się na liście najlepszych studentów

    większości college’ów, uniwersytetów i uczelni technicznych.

    Krótko mówiąc, czarni studenci, mający ogromne szanse na odnie-

    sienie sukcesu, zostają sztucznie skazani na porażkę przez niedo-pasowanie do uczelni. Dotyczy to nie tylko MIT. Jest to zjawisko

    cechujące wszystkie elitarne szkoły w całym kraju, które są bardziej

    zainteresowane tym, by mieć u siebie odpowied