spis tre - magazyn kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi...

35

Upload: others

Post on 23-Jul-2020

0 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata
Page 2: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

KONTYNENTY

5

WWW.FACEBOOK.COM/MAGAZYNKONTYNENTY

DariuszFedor,

redaktornaczelny

ZDJĘ

CIE:

TOM

ASZ

FEDO

R

UCHODŹCY Z SUDANU8 SAMUEL SZYJE

67 TABU MAGRET WYSZYWA10 AGATA KASPROLEWICZ, OBRAZ ŚWIATA

AUSTRALIA12 BAJAME I MAGICZNE ŹRÓDŁO, ABORYGEŃSKI MIT

O STWORZENIU 14 MATEUSZ MARCZEWSKI, TED STREHLOW I WYŚPIEWANA

ŚMIERĆRZECZY, KTÓRE MOŻESZ ROBIĆ, BĘDĄC…

18 …W RZYMIE, JAROSŁAW MIKOŁAJEWSKI38 …NA SZLAKU FRYGIJSKIM W TURCJI, PAWEŁ DROZD

122 …NA WYSEPCE LA GOMERA, KATARZYNA NIZINKIEWICZ138 …W HAWANIE, DARIUSZ FEDOR155 …NA GWADELUPIE, AGNIESZKA FEDOR I IGNACY BOJANOWSKI

EUROPA20 KRZYSZTOF STORY, SZKOCJA. SANDY32 PIOTR OLEKSY, NADDNIESTRZE. SZTUKA SEPAROWANIA

EURAZJA40 KATARZYNA NIZINKIEWICZ, ARMENIA. STOI W OGRODZIE

STALIN BEZ GŁOWYWYCIECZKI OSOBISTE

64 JOANNA WASILEWSKA, TBILISI. POMIĘDZY

Spis treściPODMUCHWiatr uderzył mnie w twarz. Załopo-tały ubrania, rozdzwoniły się meta-lowe siatki, które chroniły przedzdmuchnięciem z kamiennych scho-dów. Musiałem stanąć, przeczekać.Byłem dopiero w połowie drogi do szczytu dawno wygasłego wul-kanu, który Bóg wie jakie siły obrobiływ ogromny żółto-brązowy kloc. Ster-czał teraz na tej rozległej, zielonej wy-żynie niczym kostka do gry rzuconaprosto z nieba. Szedłem na górę, bo

chciałem zobaczyć, co zostało z prastarego zamku złego Kassapy, ojcobójcy i władcy Cejlonu. Ale teraz stałem i czekałem, aż wiatr sięuspokoi. Nie patrzyłem już w dal, bo kolejny podmuch sypnąłpyłem w oczy. Przylgnąłem do ciepłej skały za plecami, odwróciłem głowę od wiatru – przeczekam. I wtedy zobaczyłem JĄ. Miała delikatne rysy, twarz zaokrągloną. Brwi wysoko wyrysowanecienką kreską, oczy przymrużone i jakby zamglone. Zadziwiona?Zasłuchana? „Gioconda” – pomyślałem, patrząc na jej tajemniczyuśmiech. W lewej dłoni trzymała długą łodygę czerwonego lotosu,którego pąk jeszcze się nie rozwinął. W prawej – rozkwitły kwiat lo-tosu żółtego. Palce tej dłoni ułożyła w geście-mudrze, który znaw-com buddyzmu podpowiedziałby, kim jest i jakie ma zamiary. A miprzypomniała o naszych pantokratorach i ich mistycznych przesła-niach. Spokój bił z jej twarzy. Ubrana była tak, jak w owych czasachnakazywały kanony piękna – tylko w biżuterię, jak kamienne tancerkiz czasów dynastii Ćolów. Ale miała w sobie więcej dostojeństwa.Trwała tu, na Sigirii – Lwiej Skale – zadziwiona, zasłuchana, tajemnicza, od V wieku. Wiatr ustał, mogłem iść dalej. Doszedłem na szczyt. Żaden wyczyn, zwykła przechadzka – od pierwszych schodów, na którewchodzi się pomiędzy wykutymi w skale ogromnymi łapami lwa aż do ruin-pomnika zbrodni, żądzy władzy, szaleństwa i absurdu.Zwykła wycieczka. I tylko ten podmuch… Natknąłem się na NIĄ znowu, niedawno, gdy wertowałem stareroczniki „Kontynentów”. Zdobi okładkę pierwszego, historycznegonumeru z lutego 1964 roku. Zwykły przypadek. A może – pod-much…?

Drodzy Czytelnicy! Z okazji 55--lecia ukazania się pierwszegonumeru zapraszam do opisywaniaWaszych przygód z „Kontynen-tami”. Napiszcie, jak i kiedy ze-tknęliście się z nimi, czy tchnęływ Was chęć poznawania i rozu-mienia świata. Wspomnienia wy-syłajcie na adres redakcji lubmailem na [email protected] 15 maja. Najciekawsze opubli-kujemy. A może macie „Konty-nenty” sprzed 1989 roku? Wy-mienimy je na nowe – napiszcie.

W tym numerze zapraszam Was w podróż z wiatrem i pod wiatr – pieszo przez Armenię, Szkocję i Amerykę; do tadżyckiej jurty w Pamirze; na hinduskie święto Kumbh Mela; do otwierającej się na świat Birmy; w rejs barką po Ukajali; w lot nad Namibią, z Argen-tyny aż do gwiazd – i w wiele innych pięknych miejsc.

8640

Page 3: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

Zdjęcie na okładce:JacekKonieczny

CENA

25ZŁ

(W TY

M8%

VAT)

BOJANOWSKI/CICHOŃ/CHODOWNIK/DROZD/DZIADEK/FEDOR/HATŁAS/JACHIMCZUKKASPROLEWICZ/KONIECZNY/KONIK/MARCZEWSKI/MIKOŁAJEWSKI/NIZINKIEWICZOLEJ-KOBUS/OLEKSY/PALAMAR/PERNAL/RUT/STERN/STORY/WASILEWSKA/WOROCH

1WIO

SNA

2019

J a c e k K o n i e c z n yŚWIĘTO DZBANA

Prenumeruj, nie czekaj!

magazynkontynenty.pl

DOBRA KSIĄŻKA66 KSIĄŻKI PODRÓŻNE68 MICHAŁ WOROCH, W DŻUNGLĘ Z NURTEM UKAJALI74 GRZEGORZ STERN, WITAMY W BIRMIE

AZJA86 JACEK KONIECZNY, INDIE. KUMBH MELA ZNACZY

ŚWIĘTO DZBANA102 IGA CICHOŃ, PAWEŁ RUT, PAMIR. ŻYCIE

CODZIENNE NA DACHU ŚWIATAAFRYKA

124 MARIUSZ JACHIMCZUK, AKA, CHÓRZYŚCI Z DŻUNGLI128 ANNA OLEJ-KOBUS, ODLOTOWA NAMIBIA

AMERYKA140 MAREK PERNAL, ARGENTYNA. NOC Z WIDOKIEM

NA WOREK WĘGLA148 AGNIESZKA DZIADEK, DZIEWIĘĆ I PÓŁ MILIONA

KROKÓW OD MEKSYKU DO KANADY „KONTYNENTY” POLECAJĄ

154 SAKWOJAŻ156 AGATA KASPROLEWICZ, CZYJA PLANETA

6 Spis treści

KONTYNENTY

148140 124

14

74

102

68

Page 4: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

68 Dobra książka

KONTYNENTY

Michał WorochPodróżnik,

fotograf, prele-gent. Laureatwielu nagród,

między innyminagrody Trave-

lery 2018 w kategorii

Podróż Rokuoraz nagrodyim. Andrzeja

Zawady przy-znawanej przezKapitułę Kolo-

sów. Absolwentgrafiki projekto-wej na Uniwer-

sytecieArtystycznym

w Poznaniu. Organizator

projektów po-dróżniczo-foto-

graficznych, w ramach któ-

rych dotarł mię-dzy innymi

do Mongolii,Indii, Spitsber-

genu i większo-ści państw obu

Ameryk

W dżunglę z nur tem

Ukajal iTekst i zdjęcia:Michał Woroch

Postój w jednym z portów w dżungli,drzewa połamałaburza

Page 5: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

69

KONTYNENTY

NNasz Land Rover Defender, któ-rego wyremontowaliśmy jeszcze w Polsce, sprawuje się dobrze. Do-piero w Stanach Zjednoczonychzepsuje się, przerywając naszą po-

dróż na pół roku. Teraz jednak ma moc. Dwa tygodnie temu podjęliśmy decyzję: ruszamy

do serca dżungli amazońskiej. Zamiast jechać na północ,odbijemy z trasy i dotrzemy do Iquitos. Pomysł jest sza-lony – do Iquitos nie prowadzi żadna droga, pozostaje je-dynie spłynąć barką. Z naszym Defem, bo tak nazywamyauto, na pokładzie.

Tragarze i rdzaPucallpa okazuje się dużym miastem. Pięknym,

przynajmniej dla mnie. Przy szerokich, zalanych słońcemulicach ciągną się rzędy niskich, zaniedbanych domów,rynsztoki zawalone są śmieciami. Po drogach suną spa-linowe riksze na obsmarowanych błotem kołach. Międzynimi w tumanach spalin zygzakiem posuwają się rowery.Jest trochę jak w Indiach.

Kluczymy po ulicach, próbując zrozumieć topo-grafię miasta, ale już po chwili mam wrażenie, że jego naj-ważniejszym punktem jest port na rzece. Nie jest trudnotrafić. Droga biegnie w dół, w stronę nadbrzeża i tam, nawielkim, błotnym placu, po którym – przeskakującogromne kałuże – poruszają się ludzie w brudnej odsmaru i błota odzieży, zatrzymujemy samochód. Koparkizanurzone w pomarańczowej wodzie wyglądają jakprzedpotopowe zwierzęta, tragarze idą sznurem, ugina-jąc się pod workami zboża. Cały ten świat zbudowanyjest z rdzy, desek szalunkowych chlupoczących w błocie,jakichś fragmentów statków stojących na nadbrzeżu. Sły-chać nawoływania ludzi i wysoki dźwięk szlifierki.

I ta mętna, ponura rzeka z leniwym nurtem, w któ-rym płyną śmieci.

Od razu wiadomo, że w tym miejscu zasady sąniejasne. Wygląd portu mówi niemal wszystko o sposobiedostania się na barkę. Jestem pewien, że będzie ciężko.Przez moment próbujemy dowiedzieć się, gdzie jest ka-pitanat, ale pracownicy odpowiadają zdawkowo. Zdezo-rientowani brniemy w błocie, trudno nam nawet ustalić, zkim powinniśmy rozmawiać. Nie wiemy, czy ludzie, któ-rych prosimy o pomoc, pracują w porcie, czy raczej na-leżą to personelu jednej z zacumowanych barek. Mocnifaceci z papierosami w ustach obrzucają nas krótkimispojrzeniami, milczą albo podają sprzeczne informacje.Wiele razy słyszałem, że marynarze są odrębnym gatun-kiem ludzi. Tutaj, w Pucallpie, to się potwierdza. Potem tozrozumiem – oni wciąż walczyli o przetrwanie i chcieli piąćsię w górę. Im jesteś silniejszy, im większy ładunek po-trafisz przyjąć na barki, tym dalej zajdziesz. Jesteś traga-

rzem pracującym w porcie, za marne pieniądze rozłado-wujesz barki, które dobijają do brzegu. Jeśli masz szczę-ście, po jakimś czasie możesz dostać się do załogi.Wtedy twoja praca będzie lżejsza. Załoga to szczęścia-rze. Nie chodzi tylko o pracę – pływanie wcale nie jest łat-wym zajęciem – ale też o możliwość zarabiania na boku.

Szukamy więc kapitana, ale kiedy o niego pytamy,niemal natychmiast pojawiają się naganiacze. Opadająnas i jak zawsze mówią nachalnie: „Płyń z nami, płyń z nami!”. Odmawiamy jednak, chcemy rozmawiać z kimś,kto odpowiada za załadunek. W końcu ktoś po niegoidzie. Pojawia się kapitan, podaje nam rękę, zaczynamynegocjować cenę, ustalamy warunki. Aby ochłonąć, wy-jeżdżamy na chwilę z portu i jedziemy na lotnisko sko-rzystać z łazienki. Tam poznajemy pewnego człowieka.Podchodzi, pyta nas o cel podróży, a my mówimy, że chcemy płynąć do Iquitos. Ożywia się, opowiada, żejego przyjaciel ma barkę, i oferuje nam pomoc. Ufamymu na tyle, że dajemy mu nawet nasze paszporty – do-piero po czasie dociera do mnie głupota tego, co zrobi-liśmy – i ruszamy do portu. Wszystko wydaje się iść w dobrą stronę; mam wrażenie, że za godzinę będziemymieli wykupione miejsce, ale kiedy tylko docieramy namiejsce, okazuje się, że przyjaciel naszego nowego zna-jomego chce od nas o wiele więcej pieniędzy aniżeliosoby, z którymi negocjowaliśmy na własną rękę. Na do-miar złego ludzie, z którymi rozmawialiśmy wcześniej, po-jawiają się całą grupą właśnie w tym momencie, w którymdyskutujemy nad ceną. Kiedy widzą, że rozmawiamy z obsługą innej barki, nagle rozpętuje się kłótnia, mary-narze zaczynają się popychać i krzyczeć. Siedzimy nawózkach z rysunkiem naszego Defa na pokładzie barki i nie wiemy, jak się zachować. Próbuję coś tłumaczyć, alenikt mnie nie słucha, z portu schodzi się coraz więcejludzi, kłótnia przechodzi w szarpaninę, teraz marynarzekrzyczą coś do siebie, właściwie nic nie rozumiemy. Naj-gorsze jest to, że nie możemy nawet odejść, bo nie mamypaszportów. W końcu Maciej wyciąga obrazki z JanemPawłem II i wręcza rozgorączkowanym marynarzom.

Próbujemy zacząć od początku.– Ustaliłem z kapitanem, że popłyniemy jego stat-

kiem – mówię i wskazuję faceta, z którym negocjowaliśmyna samym początku, zaraz po wjeździe do portu.

– Ale to przecież nie jest kapitan – odpowiada innymarynarz. – To ja jestem kapitanem!

Dobijamy z nim targu.– Dobrze – mówi wyraźnie zadowolony. – Bądźcie

za cztery dni.Wypłyniemy po siedmiu.Potem okaże się, że kapitanem był ktoś zupełnie

inny, ale poznamy go dopiero w trakcie rejsu.

Patrzę na mętny nurt Ukajali, którą rozbija dziób barki, i myślę o naszej podróży. W drodze, z samego południa Ameryki Południowej

do Prudhoe Bay na Alasce, jesteśmy już 142 dni

Prenumeruj, płać mniej!

magazynkontynenty.pl

Page 6: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

74 Dobra książka

KONTYNENTY

Grzegorz SternReporter, podróżnik

Page 7: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

75

KONTYNENTY

W B

IRM

IE!

WIT

AM

YZZ Pagan wyjechaliśmy

późnym popołudniemnowiutkim japoń-skim autokarem z kierownicą po prawej stronie. Dłuż-szą chwilę trwało, zanim Birmańczycy odprawili cały tenrytuał, bez którego nie wyobrażają sobie podróży. Na-wołując się i przekrzykując, upychali do luków bagażo-wych kosze, tobołki, torby, walizki i co tam jeszcze, bezkońca targując się, czyje pierwsze, co pod spodem, a co na wierzchu. W końcu wsiedli do środka i zaczęli sięmościć, jakby chcieli tu zamieszkać. Pomocnik kierowcy roz-dał nam po ciastku, wodę i woreczki do spluwania resztek be-telu. Mijaliśmy przyprószone upałem wioski, wyschnięte korytarzek, gaje palmowe, laterytowe nieużytki. Co jakiś czas zatrzy-mywano nas na blokadzie z kilku pniaków i sznurka rozciąg-niętego w poprzek drogi. Kierowca otwierał drzwi, wręczałkomuś w mundurze zwitek banknotów, podkręcał klimatyza-cję, do kolejnego szlabanu jechaliśmy nie niepokojeni. Kra-jobraz za szybą roztopił się w mroku i tylko gdzieniegdziewidzieliśmy ogniki świec. Na wiejskich mostach przesiadywalichłopcy z gitarami. Patrzyłem na pogrążone we śnie kobiety i czułem się samotny.

Nie protestowaliśmy, kiedy w środku nocy kazano namwyjść na późną kolację. W przydrożnej karczmie było jasno,głośno, wystrojeni w białe koszule kelnerzy lawirowali międzystołami ze zwinnością linoskoczków. Z pięciu czy sześciu tele-wizorów puszczano teledyski na zmianę z badziewnymi rekla-mami.

W Pagan, stolicy historycznego królestwa, turyści odrana chłodzili się zimnym piwem Myanmar. Jeszcze kilka lattemu w porze gorącej, poza pasterzami owiec, którzy wędro-wali za swoimi stadami od drzewa do drzewa w poszukiwaniuspłachetka cienia, nie było tutaj żywego ducha. Całymi dniamimożna było wałęsać się po suchej, spękanej równinie, usianejdwoma tysiącami świątyń, które w niczym nie ustępowały słyn-nym na cały świat świątyniom Angkoru. Szczególnie piękniewyglądały krótko przed wschodem słońca, kiedy jedna po dru-giej, przetkane zawiesiną niebieskiej mgły, niespiesznie wyła-niały się z mroku, dumne, nieporuszone, jakby na świadectwopotęgi wyobraźni człowieka. Nie ma tylu świątyń w Jerozoli-mie, Rzymie, Benares. Do setek mniejszych trzeba było prze-dzierać się przez drapiące łydki zarośla. Te lubiłem najbardziej,przesiąknięte stęchlizną i słodkawą wonią bobków nietoperzy,

– Wrócisz tutaj. Wrócisz i weźmiesz birmańską kobietę za żonę – szeptał pan Aung

Tekst: Grzegorz SternZdjęcia: Tomasz Fedor

Prenumeruj, płać mniej!

magazynkontynenty.pl

Page 8: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

76 Grzegorz Stern

KONTYNENTY

które zrywały się gdzieś nad głową, zakłócając ciszę kilkomaruchami skrzydeł. Dzieci uzbrojone w latarki i znajomość an-gielskich liczebników strzegły dusznych, tonących w ciemno-ściach komnat, kryjących resztki zeschniętych badyli i okaleczone posągi Buddy. Cegły parzyły jak świeżo wyjęte z pieca. Wydawało się, że wystarczy je lekko pchnąć, a rozsy-pią się niczym domki z kart. W martwym, nieporuszonym po-wietrzu bzyczały muchy.

Teraz turystów widziało się na każdym kroku. Przyje-chali z Chin, Japonii, Europy, kto wie, może i nawet z AmerykiPołudniowej. Wcierali krem w zaróżowioną skórę, wymienialirytualne pogawędki o upale i przepełnieni uznaniem dla włas-nej odwagi, przecierali dziewicze szlaki. Otwierały się noweknajpki, hoteliki, apteki. Swoje usługi proponowali przewod-nicy, którzy znali najsekretniejsze tajemnice dworu, furmani za-przęgniętych w chude konie dwukółek, właściciele dwóch czytrzech balonów z koszami zawieszonymi nad ziemią. Obiecy-wali niezapomniane wrażenia, i rzeczywiście, ci, którzy wracaliz podniebnej eskapady, opowiadali o zapierających dech w piersiach widokach. Niewiele zostało z tamtej atmosfery, nietak w końcu odległej, kiedy podróżowało się tutaj jak na ko-niec świata, spotkać marzycieli śmiertelnie znudzonych tym,co oferowały przewodniki turystyczne, i dlatego zawsze goto-wych dotrzeć tam, gdzie innych jeszcze nie było.

W końcu Pagan odkryli sami Birmańczycy. Dziesiątkiautokarów z pielgrzymami parkowało gdzie popadnie. W za-tłoczonych świątyniach słyszało się śmiechy i nawoływania dozdjęć. Po pochylonych w modlitwie wiernych deptali sprze-dawcy kadzidełek i zimnej wody. Na dziedzińcach pojawiły sięstragany z pamiątkami.

Page 9: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

77

KONTYNENTY

Page 10: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

78 Dobra książka

KONTYNENTY

Page 11: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

79

KONTYNENTY

W najlepszych latach Pagan liczyło dwieście tysięcymieszkańców. Miasto zawdzięczało dobrobyt potężnemu i bogobojnemu Anawrahtcie, który zdobył tron w jedenastymwieku i w ciągu kilkudziesięciu lat surowych, sprawiedliwychrządów wyniósł prowincjonalne księstwo do rangi regional-nego mocarstwa. Z rozmachem budował tamy i systemy na-wadniające, płaskie, żyzne gleby w korytach Czinduin i Irawadi zamieniając na pola ryżowe. Podporządkował sobieziemie Monów, Szanów i Arakanów, lokalnych władców za-stępując posłusznymi sobie gubernatorami, a potem przyjąłbuddyzm w tradycji therawady. Z chińskiego Junanu przy-wiózł święte teksty i relikwie Buddy, od Monów tysiące cieśli,

artystów i mnichów, najczęściej nie pytając ich o zgodę. Do miasta pielgrzymowali studenci i duchowni z Azji Połu-dniowo-Wschodniej, Indii i Cejlonu. Studiowali buddyzm,język pali, astrologię, alchemię, medycynę i nauki prawne.Pokojowemu rozwojowi królestwa sprzyjało położenie geo-graficzne, z górami otaczającymi równinę od północy,wschodu i zachodu. Korzystając z dwustu lat bez wojen – co jest wyjątkiem w historii Birmy – następcy Anawrahtyzawiązali sojusze handlowe i religijne, a potem umocnili i po-szerzyli granice królestwa. Rebelie wewnętrzne tłumili że-lazną ręką. Do kłótni, spisków i bratobójczych mordówdochodziło tylko w rodzinie królewskiej, co akurat na orien-talnych dworach, gdzie praktykowano poligamię, nie byłorzadkością.

Prenumeruj, nie czekaj!

magazynkontynenty.pl

Page 12: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

80 Grzegorz Stern

KONTYNENTY

W wolnym czasie na wyścigi, w religijnym amoku, zbu-dowali tysiące monasterów, pagód i stup. Największe – Ananda, Shwe Zigon, Dammayangyi – wznieśli królowie, alebudowali też bogaci kupcy, królewscy namiestnicy. Kogo byłostać na wypalaną cegłę i niewolników, którzy za miskę ryżuopiekowali się obejściem, w dwa, trzy lata kończył budowęświątyni. Bardzo możliwe, że zwariowane tempo robót narzu-cał sam buddyzm. Donator chciał mieć pewność, że praceskończą się za jego życia, i to jemu przypadnie merit, zasługaprzybliżająca do nirwany.

Nie ma zgody wśród historyków, dlaczego miastoupadło. Sir James George Scott w znakomitej książce „TheBurman. His Life and Notions” pisze, że mieszkańcy porzuciliPagan pod koniec trzynastego wieku, kiedy szykując się doodparcia uderzenia mongolskich hord Kubilaj-chana, roze-brali setki świątyń, a cegły przeznaczyli na umocnienie murówobronnych. Niewykluczone, że Mongołowie nie dotarli do sa-mego miasta i dopiero wymęczone groźbą kolejnych ataków,a w końcu walkami o kontrolę nad Górną Birmą pomiędzy Bir-mańczykami, Szanami i Monami, Pagan musiało uznać wy-ższość nowej stolicy w Pinya. Można się spierać, ile jestprawdy w przekazach, że ostatni z pagańskich królów porzu-cił miasto przerażony proroctwem astrologów, którzy mieliprzepowiedzieć, że jeśli zostanie – zginie.

Zatrzymałem się na uboczu, w domowym pensjona-cie pana Aunga, cieszącego się sławą niezrównanego artysty.Znałem go jeszcze z poprzednich podróży. Wiecznie przygar-biony, bez reszty pochłonięty swoimi sprawami, o nic mnie

Page 13: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

81

KONTYNENTY

Page 14: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

82 Dobra książka

KONTYNENTY

Page 15: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

83

KONTYNENTY

nigdy nie pytał i nawet jeśli domyślał się, po co tutaj przyjeż-dżam, nigdy nie odmówił mi gościny. Jak dawniej, wieczoremusiedliśmy na ławeczce przed domem, pan Aung podkasałlongyi, miękkim ruchem przeczesał sięgające ramion włosy i niczemu się nie dziwiąc, powiedział, że jeszcze dwa, trzy latai w tej nowej, otwartej na świat Birmie zostanie bogaczem.

Każdego dnia, uczciwie dzieląc się prowizją, prze-wodnicy naganiali do jego pracowni dziesiątki turystów. Suchyklimat równiny doskonale nadawał się do produkcji laki. Był tożmudny, pracochłonny proces, o którym pan Aung opowiadałniechętnie, jak każdy mistrz podpytywany o tajemnice warsz-tatu. Niewielkie elementy – puzderka, skarbonki, szkatułki,

tace, półmiski, wachlarze – formowano z cienkich jak pazno-kieć włókien bambusa, większe – naczynia ofiarne, skrzynie,parawany – z drzewa tekowego. Przedmioty pokrywano ży-wicą z drzewa thitsi, z dodatkiem proszku ze spopielonychskorupek orzeszków ziemnych i kości zwierząt, a potem od-stawiano do wyschnięcia. Po kilku tygodniach nakładano ko-lejną warstwę żywicy, nierzadko barwionej, i jeszcze kolejną,aż do uzyskania twardej, żywicznej masy. Dopiero wtedy panAung zamykał się w swojej pracowni. Rozkładał przed sobąszpikulce, szkło powiększające, szkice ze świątyń i stare foto-grafie i przenosząc na lakę sceny z życia dworu, pewnym ru-chem ręki wskrzeszał umarły świat. Powielone setki i tysiącerazy najprostsze wzory układały się w gęstą, odurzającą paję-czynę. Pan Aung brał mnie do siebie, stawiał pod ścianą, kazał

Prenumeruj, nie szukaj!

magazynkontynenty.pl

Page 16: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

84 Grzegorz Stern

KONTYNENTY

zamykać oczy. Widziałem wojowników na białych słoniach, zie-loną linię horyzontu, złote kopuły świątyń. Widziałem Buddę z długimi uszami, Buddę w otoczeniu zwierząt, Buddę kuszo-nego przez złe duchy. Widziałem wozy wieśniaków zaprzęg-nięte w garbate woły, widziałem kobiety o pięknych, szerokichstopach, widziałem dziedzińce, mury obronne, zbrojownie i pa-wilony dla wojska; widziałem lochy skazańców, pokoje mini-strów, królewskie komnaty i pałace. Widziałem przepych,baśniowy przepych i potęgę panów życia i śmierci.

– Wrócisz tutaj. Wrócisz i weźmiesz birmańską kobietęza żonę – szeptał pan Aung.

Wjeżdżaliśmy nad ranem do Rangunu, kiedy pękła roz-palona płyta nieba. Czekaliśmy, aż kierowca otworzy luki ba-gażowe, a potem rozbiegliśmy się, szukając schronienia.

Ciężka, letnia burza rozpętała się nad miastem. Kropledeszczu biły po głowach z siłą kamieni. Była to jedna z tych tro-pikalnych ulew, które zaczynają się w jednej chwili, jakby ktośodkręcił niewidzialny kurek, a potem godzinami ciągną się z nużącą monotonią. Wskoczyłem do taksówki i kazałem za-wieźć się do śródmiejskiego hoteliku. Po przedniej szybie auta,z niesłyszalnym westchnieniem skargi, przetaczały się wycie-raczki. Minęliśmy Shwe Gone Daing Street, przez dobrych kilkaminut pokonując bezładnie zatłoczone skrzyżowanie, z każdejstrony ponaglani klaksonami, i z coraz większym trudem prze-bijaliśmy się przez potop, przez miasto nawiedzone biblijnąpowodzią. Zatrzymaliśmy się przy pagodzie Sule, ostatnie kil-kaset metrów pokonując w przemoczonych portkach, z wodąprzelewającą się przez kanapy auta. Podwinąłem nogawki i brodząc po kolana w mętnej, pełnej odpadków deszczówce,szedłem pod prąd rozlanej rzeki, wyżłobionej między zwartymipierzejami kamienic. Gdzieś w górze z okien wystawały głowy.Pochyliłem się i wykonałem kilka ruchów rękami, jakbym szy-kował się do pływania kraulem, czym zasłużyłem na brawa i okrzyki zachęty.

Wejścia do Okinawa Guest House broniły dwa wysokiestopnie i tuzin worków z piaskiem. Jednym susem przesko-czyłem barykadę, skłoniłem się w pas roześmianym gapiom i pokonując ostatnią przeszkodę, pchnąłem wahadłowe drzwi.Dziewczyna w recepcji miała w lewym oczodole przezroczystąkulkę, nieporadnie pociągniętą czernią tam, gdzie znajduje sięźrenica. Ona też uśmiechnęła się, kiedy dygocąc z przemo-czenia, supłałem owinięty w folię portfel, przeprosiła za brakprądu i ciepłej wody i z przesadną dbałością wachlując siękartką papieru, pierwszy raz tego długiego, nieznośnie upal-nego lata powiedziała:

– Nareszcie jest czym oddychać. ❏

„KON TY NEN TY” PO LE CA JĄKsiążka „Borderline. Dwanaściepodróży do Birmy” GrzegorzaSterna, z której pochodzi powyższy fragment, ukazała się w marcu nakładem wydawnictwa Czarne

Page 17: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

85

KONTYNENTY

Page 18: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

86 Indie

KONTYNENTY

Świę to Dzbana

Jacek Konieczny

Fotograf, podróżnik, politolog,

italianista. Miłośnik żony, sztuk pięknych

i wina

Tekst i zdjęcia: Jacek Konieczny

Co dwanaście lat, naprzemiennie w jednym z czterech świętych miejsc u zbiegu świętych rzek, kiedy Jowisz, Słońce i Księżyc znajdą się w idealnej pozycji w znaku Koziorożca,odbywają się Siahi Snan – Królewskie Kąpiele. Dziesiątki milionów wyznawców Śiwy i Wisznu przybywają z całego subkontynentu, by obmyć się z grzechów i tym sposobem dać sobie szansę na nieśmiertelność. Kumbh Mela, czyli Święto Dzbana,to bodaj najważniejsze ze świąt hinduskich. I największe zgromadzenie ludzi na Ziemi

Page 19: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

87

KONTYNENTY

Prenumeruj, płać mniej!

magazynkontynenty.pl

Page 20: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

88 Jacek Konieczny

KONTYNENTY

Ląduję razem ze słońcem kończącym swój rejs po przestworzach. Miasto Pra-yagraj (ta nazwa w roku 2018 zastąpiła politycznie niepoprawną – Allahabad)właśnie zaczyna udawać się na spoczynek. Cherlawe reflektory dogorywającej ta-ksówki bez przekonania wyłuskują z gęstniejącego mroku podążających w tę samą stronępielgrzymów. Za niespełna półtorej doby, 4 lutego, napłynie ich kulminacyjna fala.

Kolejne kilometry to coraz bardziej zażarta walka o kawałki niezaludnionegoasfaltu na drodze do Tent City. Większe rondo, pierwsza bariera, pluton policjantów in-formuje, że dalej już tylko na piechotę. Wieszam na szyi aparaty, wysiadam: – Panie oficerze,Polska, fotograf, tyle sprzętu ciężkiego, I love India, pan taki wyrozumiały… Jedziemy do kolejnej bariery: – Panie oficerze, Polska, fotograf… Przy szóstej z kolei bramce Pan Oficer nie dajesię oczarować nawet wspólnym selfikiem – nie wolno i basta! Zamieniam przeszklony pojazd na tuk--tuka panindyjskiej marki Bajaj i zaczynam chłonąć świąteczną atmosferę spanikowanymi nozdrzamii podkulonymi uszami. W asyście kakofonii klaksonów wjeżdżam na Siastri Bridge wczepiony beto-nowymi pazurami w łożysko Gangesu. Kilkadziesiąt metrów poniżej, na prawo i lewo, aż po ginącyw kurzowej woalce horyzont, rozpościera się regularna kratka latarni wyznaczających przebieg ar-terii i przecznic tego najdziwniejszego „miasta” świata.

Page 21: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

89

KONTYNENTY

Pora sucha zepchnęła wody Gangesu do defensywy, do wąskiej nitki pośrodku rozległejdoliny, odsłaniając równe, piaszczyste dno. Przygotowując się na przybycie pielgrzymów, rządstanu Uttar Pradeś wybudował tu, na obszarze ponad trzech tysięcy hektarów, kompletną in-frastrukturę – cały teren podzieliła szachownica ponad trzystu kilometrów dróg, ułożonych z wiel-kich arkuszy grubej blachy (dystans porównywalny z trasą Łódź–Gdańsk), do tego po osiemsetpięćdziesiąt kilometrów sieci kanalizacyjnej i wodociągowej (to tak, jakby połączyć rurkami Prze-myśl ze Szczecinem). No i wisienka na torcie: sto dwadzieścia dwa tysiące toalet. A wszystko poto, żeby obsłużyć spodziewanych przybyszów. STO PIĘĆDZIESIĄT MILIONÓW PRZYBYSZÓW!Bo Kumbh Mela to największe na Ziemi zgromadzenie osobników rodzaju ludzkiego. W tym rokutrwało od 14 stycznia do 4 marca.

Tuk-tuk zjeżdża z asfaltu, chybotliwie pokonuje skarpę wysokiego brzegu i zanurza się w ten świat tymczasowy, rzęsiście oświetlany diodowymi reflektoramiz wysokich słupów. Administracyjnie miasto to dwadzieścia sektorów o boku około jednegokilometra, dzielonych na kilka kwartałów. Najważniejszymi elementami krajobrazu są okazałe sie-dziby akhar, czyli bractw religijnych. Każda góruje nad otaczającymi ją setkami namiotów zalud-nionych wyznawcami, niby średniowieczny klasztor warowny nad lennymi wioskami. Konstrukcje

Page 22: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

90 Indie

KONTYNENTY

Page 23: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

91

KONTYNENTY

Prenumeruj, nie szukaj!

magazynkontynenty.pl

Page 24: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

z drewna, tektury, blachy falistej i fantazyjnie malowanych tkanin przywodzą na myśl filmowe de-koracje. Są wysokie, często z wieżyczkami, flankami, ozdobnymi bramami, podświetlone kolo-rowo. Głównymi aktorami w nich są mędrcy, którzy zasiadając na stosownych podwyższeniach,wygłaszają do słuchaczy wielogodzinne przemówienia na tematy religijne i filozoficzne. Przerwywypełnia muzyka, wykonywana zazwyczaj na harmonium, tabli i dzwonkach kaimani, z towarzy-szeniem śpiewu z przesterowanym pogłosem. A wszystko to transmitują na zewnątrz potężnewzmacniacze i ochrypłe z przepracowania głośniki, w ramach misji dotarcia do jak największejliczby słuchaczy, najchętniej zagłuszając przy tym konkurencyjną akharę. Wielogodzinne wy-chrypywanie mantr ma tę unikatową, jak się później okazało, cechę, że nie jest przerywane żadnądziwaczną ciszą nocną…

Turkocząc wytrwale, posuwam się w strumieniu pojazdów i ludzi na północ, w górę Gan-gesu, do obozowiska zaprzyjaźnionej szkoły jogi z Waranasi Nithayaswara Yoga. Na szerokich po-boczach drogi tymczasem usadawiają się kramy najróżniejsze, w których jak w jaskini Alibabyznaleźć można wszystko, co pielgrzymowi potrzebne być może. Kolorowe koce poliestrowe, ciu-chy prawdziwie indyjskie, kufry pełne pachnideł i kadzideł, księgi z brodatymi jegomościami naokładkach, orzeszki, kalafiory, pomidory... Na każdym rogu zalotnie dymią przewoźne garkuch-nie, wodząc na pokuszenie i bezceremonialnie rajfurząc rozkoszami podniebienia. Co kilka kro-

KONTYNENTY

92 Jacek Konieczny

Page 25: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

ków zaś na zaimprowizowanym palenisku mości się imbryk okopcony, a w nim warzy się naj-przedniejszą masala ćaj.

Po nocy spędzonej pod brezentem namiotu w śpiworze podściełanym wiązką słomy ru-szam w to efemeryczne miasto. Przysiadam przy jednym z główniejszych skrzyżowań namioto-wej metropolii. Na rogach, jak to w mieście, cyrulik fechtujący brzytwą, sokowyciskacz trzcinycukrowej, poławiacz skwierczącej pakory, sprzedawca butów o burzliwej historii. Wszystko niecospatynowane, zaszumione, wyblakłe od kurzu permanentnie wzbijanego i już osiadłego. Sącząckolejną porcję czaju z glinianego naparstka, dostrajam się do częstotliwości nadawania otocze-nia, przełączam receptory na tryb wszystko akceptujący, spolegliwie poddający się nurtowi rzeki.Tej świętej, przedwiecznej, oddalonej ledwie o kilkaset metrów, i tej ludzkiej, o toni wielobarwnej,momentami wzburzonej, zadziwiającej, szemrzącej tysiącem dialektów, porywającej w nieznane.

Natężenie zbliżających się od wschodu śpiewograń zaczyna narastać, tłum gęstnieje i coraz bardziej zdecydowanie obiera określony kierunek. Zza rogu powoli wyłania się czoło pro-cesji. Wibrując w posuwistym tańcu, wznosząc okrzyki uwielbienia, powiewając uniesionymi ra-mionami, tysiące wyznawców afirmuje chwałę i mądrość swojego guru. A postać jego wielebna,dostojnie pulchna, kreśląca ponad głowami błogosławieństwa, majaczy w oddali szpaleru, zasia-dając na tronie pod baldachimem przeozdobnym, ciągniętym przez kwietnie ugirlandzony traktor.

KONTYNENTY

93

Page 26: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

KONTYNENTY

94 Indie

Page 27: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

KONTYNENTY

95Prenumeruj, nie czekaj!

magazynkontynenty.pl

Page 28: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

KONTYNENTY

96 Jacek Konieczny

Dzień cały nasiąkam atmosferą tego szafranowego mrowiska. Ćwiczę silną wolę, po-wstrzymując się od podnoszenia co chwila aparatu do oka, wyłuskuję z przeładowanego bodź-cami otoczenia małe fragmenty niechaosu. Uczę się rozpoznawać różnice pomiędzy sposobemwiązania turbanów, rodzajami koralików, wariantami zaplatania brody. Przygotowuję się do tego,co ma się wydarzyć o świcie dnia następnego…

U zarania historii, co spisano w puranach, bogowie stoczyli z demonamiwalkę o Dzban z Nektarem Nieśmiertelności – Amritem. Wisznu, wyrywając naczynie z uścisku chciwego wroga i unosząc je ku niebiosom, uronił cztery krople drogocennego płynu,które spadły na miejsca znane nam dzisiaj jako Nasik, Udźdźain, Haridwar i Prayagraj (Allahabad)właśnie. A spadły one u zbiegu rzek, które w momentach kosmicznej perfekcji zmieniają się w Amrit, dając pielgrzymom możliwość zanurzenia się w tej esencji czystości, pomyślności i nie-śmiertelności.

Ułudę ciepła w namiocie opuszczam kilka chwil po pierwszej w nocy. W tor-bie oprócz zwyczajowego zestawu fotograficznych niezbędników znalazło sięmiejsce dla paru części garderoby, w przewidywaniu możliwego biegu wypadków.

Page 29: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

KONTYNENTY

97

Do pokonania mam raptem sześć, może siedem kilometrów, ale wiem, że punkt, do którego po-winienem dotrzeć w ciągu trzech najbliższych godzin, będzie coraz szczelniej oblegany – dziś kul-minacja uroczystości i władze spodziewają się przybycia kolejnych dziesięciu, może dwunastumilionów osób. W miarę pokonywania kolejnych sektorów namiotowego miasta krople wędrują-cych zbijają się w strużki, przeradzają w strumienie, by po chwili łączyć się w rzeki postaci spły-wających w tym samym kierunku.

Granica pomiędzy rzeczywistością i sennym majakiem zaciera się skutecznie w atmo-sferze szkockich wrzosowisk. Lekką mgiełkę przedświtu wzbogaca kurz spod stóp szurającejciżby i dogęszczają dymy tysięcy ognisk pomagających przetrwać tę doprawdy chłodną noc.Pielgrzymi, którzy przybyli tylko na dzisiejszą uroczystość, nie mają namiotów. Okutani w prze-dziwne zawoje, płachty i plandeki orbitują wokół palenisk, dorzucając do nich wszystko, co tylkoma szansę się zająć. Masowe kaszlenie, odkrztuszanie i spluwanie stanowi przedziwne uzupeł-nienie mantr niestrudzenie charczanych przez zawieszone na słupach głośniki. Idę o zakład, żetej doby jakość powietrza w Prayagraj jest najgorsza na świecie…

Zbliżam się do rzeki. W smogoświetlistych aureolach latarni majaczą pierwsze z dwu-dziestu dwóch pontonowych mostów wiodących do międzyrzecza. Przechodząc przez jeden z nich, mam odczucia towarzyszące opuszczaniu katedry po wielkanocnej sumie – noga za nogą,

Page 30: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

KONTYNENTY

98 Indie

Page 31: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

KONTYNENTY

99

czyjś kok pod nosem, czyjś oddech na karku. Podziwiam epickie przedstawienie na prawo i lewo– ludzkie mrówki sunące po brzuchatych gąsienicach przepraw, zwielokrotnione przez rozedrganewody Gangesu, wsysane przez czarną dziurę drugiego brzegu.

Łączy nas wspólny cel – Triweni Sangam. Miejsce spotkania trzech rzek: przejrzystegoGangesu i mętnej Jamuny oraz mitycznej Saraswati, którą dostrzec mogą jedynie głęboko wie-rzący. Niesiony falą ludzkiego mrowia zbliżam się do cypla naniesionego przez pracowite wody.Czerń nad głowami ledwo dostrzegam przez beżową łunę wzburzoną nabożnym szuraniem. Do-chodziła czwarta trzydzieści, a ja mam do pokonania jeszcze dobre pięćset metrów. Posuwamsię blisko Jamuny, pokonując grupki wiernych, którzy w czasie, niejako, przedpremierowym od-dają się rytualnym ablucjom – masowe rozbieranie, ociekanie, wycieranie, szczękanie, naciera-nie, okadzanie, ubieranie. I ta powszechna, wzruszająca gęsiość skórki…

Kieruję się na wyżkę dźwigającą operatorów przyklejonych do telewizyjnych teleobiekty-wów – to gdzieś u ich stóp powinny rozegrać się najważniejsze sceny dzisiejszego dnia. Tłumgęstnieje, nieruchomieje. I wreszcie całkowicie zamiera, i przykleja się do płotu broniącego do-stępu do pasa ziemi przeznaczonego na przemarsz sadhu. Solidne, wysokie na dwa metry drew-niane bale, testowane zapewne w zagrodach Teksasu, z naciągniętą stalową siatką o drobnychoczkach. I tysiące wplecionych w nią palców, nosów, warg zdumionych… Dwa metry dalej kolejnydrewniano-stalowy kordon wyznacza korytarz, w którym poruszają się barczyści mundurowi wy-bijający bambusowymi lagami niestosowne pomysły ze wspinających się po pierwszym płociegłów. Kolejny płot, z samych już żerdzi, wyznacza pas szerokości około ośmiu metrów oddanywe władanie mediom i konnym funkcjonariuszom patrolującym odcinek. A za nim wreszcie sze-roka na trzydzieści metrów, wyściełana słomą arteria dla tych, którzy zgodnie z tradycją jako pier-wsi mieli obmyć swe grzeszne ciała.

Potrójne fortyfikacje i szpalery mundurowych w połączeniu z brakiem akredytacji nie na-pawają zbytnim optymizmem. Obejście „wodą” też jest skutecznie uniemożliwione przez gęstorozstawione policyjne łodzie. Przyczajam się wśród sięgającego mi do ramion tłumu i z nogąwspartą na strzemieniu siatki czekam na stosowny moment. Kiedy po kilku minutach nieopodalwybucha jakaś mała awanturka i ochroniarze odbiegają, machając pałkami, zwinnie niczym Lechprzeskakuję na drugą stronę, po czym kolejnym susem przedostaję się do krainy dziennikarzy.Tutaj biorę w ręce oba aparaty i unosząc je w możliwie najbardziej ostentacyjny sposób, wtapiamsię w gromadkę osobników wyposażonych w dyndające na szyjach identyfikatory. Przyczółekuchwycony!

Po kwadransie udawania Reutersa słyszę narastający tumult. Policyjnegwizdki, jakieś piszczałki, dzwonki, bębny i rosnący kurzowy obłok jednoznacznieuprzedzają, że fala się zbliża. Najpierw pojawia się kilku konnych, za nimi policyjna piechotaz ulubionymi bambusowymi lagami czyszcząca przedpole i wreszcie grupka uprzywilejowanychfotografów truchtająca tyłem przed czołem pochodu nagich szaraków.

To właśnie Naga sadhu, pokryci popiołami skremowanych ciał dredowłosi asceci spę-dzający większość życia w swych himalajskich pieczarach, dysponują przywilejem „tańca w pierwszej parze”. Tak jak pozostałych dwanaście akhar (bractw) przynoszą w palankinach swojenajważniejsze bóstwa, by razem z nimi dokonać oczyszczenia. Jednakże to, co najbardziej przy-kuwa do nich uwagę, to rytuał dźal krida, czyli radosne brykanie w wodzie ku chwale niebiosom.

Przepełzam na drugą stronę trzeciej bariery i z aparatem przy twarzy przezkilkadziesiąt metrów towarzyszę wiwatującym mędrcom. W ich popielatych twarzachmagnetycznie przyciągają przekrwione oczy, pełne ekstazy i haszyszu, na szyjach kołyszą sięmagiczne „różańce” lub girlandy żółto-pomarańczowych kwiatów. W rękach ściskają trójzębySiwy, włócznie, miecze i inne rodzaje broni, jako pamiątkę po czasach, gdy byli obrońcami wiary.

Wracam na medialną stronę ogrodzenia. Zostawiłem znajomemu torbę zesprzętem, paszport i portfel. Kilkanaście metrów dalej, korzystając z nieuwagi służb, zaczynamzanurzać się w czarną toń. Okrążam płot kończący bieg w wodzie kilka metrów od brzegu, przemy-kam za plecami ekipy ratowników w nurkowych piankach i staję naprzeciw pierwszych Naga.

Po chwili modłów, zrazu niepewnie i z uwagą, zaczynają pojedynczo wchodzić do rzek.Kilku wznosi jeszcze jakieś okrzyki, wygłasza orędzia, kiedy inni już prychają, wyskakując

Prenumeruj, płać mniej!

magazynkontynenty.pl

Page 32: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

102 Pamir

KONTYNENTY

Iga CichońEtnolog, pilot-

przewodnik. Prywatnie miłoś-

niczka Azji Centralnej,

stepów, jurt, koni i życia, które toczysię poza utartymi,

turystycznymiszlakami. Współ-autorka projektu

Ethno Adventure:www.ethnoadven-

ture.com

Paweł RutPodróżnik,

fotograf, filmowiec,

pilot-przewodnikwycieczek

po Europie, Azji i Afryce.

Współautor projektu

Ethno Adventure

Życie codzienne

Page 33: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

103

KONTYNENTY

na dachu świataTekst: Iga CichońZdjęcia: Paweł Rut

Młody myśliwy spotkał upiora. Gdy zakradł się do jego jaskini, znalazł w niej uwięzionych ludzi i zrabowane skarby. Zabił śpiącą maszkarę, uwolnił ludzi.

Rozdał im skarby i narzędzia. Dał jedzenie. Pokazał, jak mają żyć, jak hodować stada, jak budować jurtę, jak rozpalać ogień. I tak Kirgizi żyją w Pamirze do dziś

Ostatnie ludzkie osiedle na pograniczu Tadżykistanu,

Chin i Afganistanu. Dalej stacjonuje już tylko wojsko

Prenumeruj, płać mniej!

magazynkontynenty.pl

Page 34: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

Ogień/Duchy

Jaki/Życie

104 Iga Cichoń/Paweł Rut

KONTYNENTY

Ogień/DuchyNoce są tu zimne. Wieje

lodowaty wiatr, który nadranem wychładza otuloną fil-cem jurtę. Cała rodzina śpi naziemi, kuli się w porannym chłodziepod grubą warstwą kołder i koców.Pierwsza wstaje kobieta. W pale-nisku starego blaszanego piecykaszuka żaru. Wkłada po trochu wy-schnięte odchody jaka, drobne,uschnięte roślinki – jedyny opał wtej okolicy. Wreszcie pojawia sięogień. Na tej wysokości, jak pisałMarco Polo, płomień nie jest jasny,nie daje też dużo ciepła – to przezrozrzedzone powietrze. Ale powolirobi się cieplej. Gryzący dym wy-pełnia całą jurtę. Kobieta jeszczeprzez chwilę dmucha w otwartedrzwiczki pieca. W kominie wypro-wadzającym dym na zewnątrz za-czyna grać wiatr. Kiedy ludziewierzyli jeszcze w Duchy, był tojasny znak ich obecności. Dobryznak. Ludzie dbali o to, by Duchytowarzyszyły im zawsze. DziśDuchy odeszły.

Jaki/ŻycieGdy ma już pewność,

że ogień nie zgaśnie, kobietaidzie doić jaki. Jak to dobrezwierzę. Jest wytrzymały – zimąsam znajdzie pokarm w zamarz-niętym śniegu. Wykopie byle co,wystarczy. Ludzi obdarowuje grubąi ciepłą wełną. Nosi ciężary – za-stępuje konie i wielbłądy, które natej wysokości nie dałyby sobierady. I daje mleko. Nie tak pożywnei wartościowe jak mleko dobrze od-żywionych zieloną trawą krów w niższych partiach gór, ale mimowszystko mleko – źródło bezcen-nych w pustynnej i pustej okolicywitamin.

Samice jaków czekają, ażzostaną wpuszczone do zagrody

W Pamirze jak to zwierzę uniwersalne, zapewnia pożywne mięso, tłuste mleko, grubą wełnę. Na wysokości, gdzie niewydolny staje się organizm konia, jak zastępuje wierzchowca

Page 35: Spis tre - Magazyn Kontynenty · 2019-04-07 · 86 jacek konieczny, indie. kumbh mela znaczy # wi "to dzbana 102 iga cicho $ , pawe # rut, pamir. !ycie codzienne na dachu # wiata

105

KONTYNENTY

W domu nie ma nic zbędnego.Najważniejszy jest piec, który ogrzewa i pozwala

przygotować posiłki

Poranek w dolinie