textile printed poetry illustrations stysprojects.com

39
WIERSZE ZEBRANE Wojciech Brzoska Lesław Nowara Paweł Barański Mariusz Grzebalski

Upload: maria-stys

Post on 08-Aug-2015

405 views

Category:

Art & Photos


2 download

TRANSCRIPT

Page 1: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

WIERSZE ZEBRANEWojciech BrzoskaLesław NowaraPaweł BarańskiMariusz Grzebalski

Page 2: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com
Page 3: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Wojciech BrzoskaBlisko coraz dalej

po tym

kiedy zmieniając nerwowo kanały telewizora

pytasz czy nie pasowałoby teraz zapalić

zastanawiam się co masz na myśli-

podtrzymanie tego ognia czy puszczenie wszystkiego z dymem

Page 4: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

zbrodnia ikara

zbliżać się zapominając

o rosnącej wciąż

temperaturze

Wojciech BrzoskaBlisko coraz dalej

Page 5: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Lesław NowaraKokon

Do rzeczy

Do rzeczy trzeba się zabierać

rzeczowo, czyli biorąc je dosłownie

do ręki, badając ich ciężar

gatunkowy, gatunek ich ciężaru,

oddzielając istotne od nieistotnych.

W rzeczach istotnych

dociera się do samej rzeczy

oddzielając od niej istotę,

a następnie oddzielając ją

od istnienia.

Przypomina to trochę oczyszczanie ryby,

którą przed podaniem pozbawia się wnętrzności,

oddziela od głowy i ogona,

wyłuskuje z ości, pozostawiając

czyste mięso.

Oto czysta ryba, prosto z wody,

oczyszczona ze zdolności pływania, poruszania skrzelami,

otwierania pyszczka.

Tak właśnie osiąga się czystość.

W taki sposób,

mówiąc do rzeczy,

osiąga się czystość,

oddzielając dosłownie mówienie

od rzeczy, dosłownie

pozbawiając rzeczy języka.

Page 6: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

to tylko

natrętne światła jaskrawych neonów

obmacują wilgotne od deszczu ulice

starsza kobieta pyta o drogę młodego

który sam wciąż jej szuka

zakładam okulary żeby widzieć ostrzej

zęby gryzących się ze sobą reklam

wielkie krople przyklejają się do szkieł

zamazując obraz

moja twarz rozplakatowana na szybach

mijanych pośpiesznie sklepów

przestaje istnieć

Wojciech BrzoskaBlisko coraz dalej

Page 7: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com
Page 8: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Wojciech BrzoskaBlisko coraz dalej

*** (południe...)

południe, w pociągu bezwzględny tłok wyrzuca

przedziałów nowych bezdomnych, przygarniętych

za chwilę przez uczynny korytarz.

kilkunastoletnia o twarzy dziecka bombardowana

feerią obrazów jak w teledysku śledzi

uważnym wzrokiem leżące na wznak, leniwie

dojrzewające ciała pól pokryte rzadkimi

jeszcze włoskami, coraz częściej masowane

przez delikatne opuszki promieni.

niebo jest lustrem odbijającym wstyd i dumę

jednocześnie. okno jest lustrem przeszłości.

teraz schyla się, sięga do podartego plecaka.

wyciągając mały atlas anatomii

zaciekawiona cierpliwie sprawdza dalsze

bliższe podobieństwa.

Page 9: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com
Page 10: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Odwrót

Zaczynało się od sapania śmieciarki za oknem

tupotu zbiegającego po schodach

windy tłukącej pięściami w stalowe drzwi

Już od samego rana

pośpiech gnieździł się we mnie i wypychał

na uliczny chodnik złożony

z płyt grających rytmy moich kroków

a moje buty waliły jak w bęben

napiętą skórę asfaltu

jakby się zwoływały przeciwko mnie

Jeszcze było ciemno

jeszcze się wychylały zza drzew

duchy nienarodzonych drwali

a drzewa rosły coraz szybciej

żeby rzucać ciężkie jak kłody cienie

Próbowałem je przeskakiwać

tracąc wypadające z kieszeni monety

poranną gazetę i drugie śniadanie

Lesław NowaraRosyjska ruletka

Po co było tak biec

skoro wyprzedzały mnie nawet

kobiety ciągnące siatki z zakupami

i dzieci brodzące po kostki w kałużach

Zatrzymałem się

i od razu wszystko spowolniało

nawet liście na drzewach poruszały się wolniej

Zmrużyłem oczy

jakbym wypatrywał znajomych

nadchodzących z wylotu ulicy

czułem jak światło przeciska się z trudem

przez wąską szczelinę między powiekami

i rysuje we mnie odwrócony obraz

Pod stopami miałem teraz oblodzone chmury

wróble z drzew zwisały tak jak nietoperze

a domy się wspierały na opuszkach anten

Przechodnie byli smutni więc się uśmiechali

omijali mnie przyjaźnie machając nogami

Nastawało święto dla świętych

budzenie się do życia wiecznego

Na amen

Page 11: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com
Page 12: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Stop

Przestałem się spieszyć

Nie próbuję biec

Coraz częściej pozostaję w tyle

Dopiero teraz

czuję

że nadążam

Lesław NowaraRosyjska ruletka

Page 13: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Smętni biesiadnicy

Droga do miasta zaczyna się rano, na przystanku przy kościele świętej barbary. Po drodze

są trzy kioski „ruchu”, dwa sklepy spożywcze i w każdym z nich sprzedają

Świnie. Czasem jestem spóźniony i wtedy właśnie idę wolniej niż kiedykolwiek. Prawie

w ogóle nie biegnę. Paląc łapczywie pierwszego papierosa. Dopalam na przystanku-

zapalam drugiego- w połowie wchodzę w rozbudzony tłum.

Tylko mnie sterczą włosy i pot spływa pod brodą. Bilet mam miesięczny, więc nie kasuję.

Nigdy nie siadam. Jeżdżę na stojąco- nawet w upały- lubię mieć wszystko pod kontrolą.

Ludzie jakby trochę śmierdzą patrząc na mnie jakbym to ja – jakiś narkoman uśmiecha się

do mnie, grzeje od rana i wszyscy myślą że jesteśmy razem-więc spojrzeniem odpowiadam:

ja nie grzeję-tylko tak wyglądam- jak cień— snuję się.

Jestem trochę spóźniony więc włączam walkmana- to podobno przyśpiesza.

Ludzie już nie patrzą na mnie- mam walkmana więc nie ćpam. Czuję wtedy

jak zaczynam pachnieć i tworzyć z nimi jedność. Patrzę z pogardą

w oczy narkomana i ciężko oddycham jego smrodem.

Pan w garniturze- wygląda poważnie- uśmiecha się, smukła brunetka porozumiewawczo

wydyma usta, więc zmieniam kasetę z „aliansów” na czajkowskiego.

Paweł BarańskiSmętni biesiadnicy

Page 14: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Lesław NowaraRosyjska ruletka

Oczyszczenie

Cały brud

spływa po mnie

od środka

Tak jakbym stał wewnątrz siebie

kiedy deszcz

podobny do szarego pyłu

pada na rdzawe liście akacji

na wróble o kształcie kul

i szubienicę huśtawki

Mimo że deszcz wcale nie pada

liście akcji są całkiem zielone

wróble w powietrzu zmieniają kształt

a dzieci wieszają się na huśtawce

i kołyszą w przód i w tył

Wsztstko to spływa

we mnie

od środka

Oczyszcza mnie

z niewinności

Page 15: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Lesław NowaraRosyjska ruletka

Trzecia część

Skąd pewność, ze krew na piżamie

jest moja własna. Banalne zacięcie

przy goleniu, zwyczajne skaleczenie w kuchni?

Przecież tyle razy zabijałem we snie

przekonany, że robię to naprawdę.

Tyle razy potem zasypiałem we śnie

i budziłem się we śnie

przekonany, że sen z którego się budzę

nie jest snem we śnie.

Skąd pewność, że jeszcze się nie obudziłem?

Na wszelki wypadek

całą prawdę o mnie dzielę na dwie

części. Jedną będzie miał spowiednik,

drugą ? tylko ja.

Jest jeszcze część trzecia,

której mi brakuje. To część

zapasowa, zamienna.

Można nią zastąpić obie

pozostałe

Page 16: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Wojciech BrzoskaBlisko coraz dalej

urodziny

piątego kwietnia punktualnie o drugiej w nocy

pojawiają się pierwsze ciemne znaki.

w połowie czterdziestu i czterech

lat rodzę się po raz dwudziesty drugi.

tym razem już bez głośnego krzyku, z lekkim

tylko powczorajszym bólem głowy wychodzę

na zewnątrz z ciemnego brzucha snu.

piątego kwietnia punktualnie o drugiej w nocy

wygniatam w pościeli coraz głębsze ślady.

świt naznaczony piskiem ptaków i moimi bezradnie

otwartymi ustami odbiera poród, kolejny raz

przecina zużytą pępowinę.

Page 17: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com
Page 18: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Paweł BarańskiSmętni biesiadnicy

Dylemat potencjalnego samobójcy

Urodziłem się w siedemdziesiątym ósmym i zapewne nie jest to zbieg okoliczności.

Tak się stało. Była zima więc jestem. Nie utożsamiam się z nikim innym i nie mam

ideologicznego przywódcy, wieszcza.- zbyt wielu planów na przyszłość. Bo zima

taka jest a zima wtedy była więc jestem.

Kiedyś, dawno temu, kiedy bogowie chodzili po ziemi miałem dobre chęci i romans

z Ateną- nic z tego nie wyszło. Zapewne dlatego, że urodziłem się zimą. Późną wiosną

osiemdziesiątego drugiego wyłysiałem i to był koniec polskiego punka. Biały grymas

na gębie i wysportowane ciało plus dobra opinia środowiskowa.— Podobałem się

starszym paniom, które wystawiały swoje wnuczki na pożarcie dobrze zapowiadającym się chłopcom.

Od osiemdziesiątego drugiego zmarło wielu wybitnych poetów i już nie boję się tramwajów.

Ktoś powiedział, że one wcale nie są złe, a poza tym- jeżdżą wytyczoną trasą.

Ja też mam taką trasę, ale jeżdżę najczęściej autobusem. Nie ma znaczenia, że śmierdzi i

ręce ślizgają się na tłustych poręczach. W końcu miałem romans z Ateną i irokeza na głowie.

A ludzie...? Ludzie mówią szeptem: o wódce, dzieciach, samochodach, trzynastce.... --

Czasem jednak nic nie mówią, lecz usilnie wierzą. Takiego milczenia boję się najbardziej

i wtedy najczęściej idę przez miasta. Codziennie inne miasto-nad Przemszą, nad Rawą, Brynicą i Wisłą.--

A w każdym z tych miast są tramwaje. I jeżdżą ludzie. W każdym mieście inaczej patrzą.—

reklamy : papierowa blondynka wypina dupsko. Tak więc myślę o jej dupie tylko przez chwilę.

Kiedyś przecież umrę choć „śmierci nie ma, jest tylko szaleństwo”- tak mówił mój niedoszły wydawca.

„W życiu wybieramy pomiędzy śmiercią i wariactwem”.

Nie lubię poetów: „pseudoartyści z nadmiarem spermy”- tak mówi

Ewa Sonnenberg. Ale i to nie zmienia faktu, że urodziłem się zimą, miałem romans z Ateną

i klapki na oczach. Czasem piszę wiersze. Czasem kogoś pokocham. Czasem zostaję sam. –

ze śliną na pysku. Stroskany i pijany.

Siedemdziesiąty ósmy...

Page 19: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com
Page 20: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

wiersz

wyciskam świat jak ogromną

cytrynę w swojej okowirówce

mam kwaśne łzy soku na ustach,

na końcu języka, na początku

długopisu.

Wojciech BrzoskaBlisko coraz dalej

Page 21: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com
Page 22: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Rytmika

Kiedy tak stała,

plecami oparta

o szafkę drewnianą w kuchni,

z jedną ręką na biodrze,

jak futerał do wiolonczeli,

kilka moich prób

musiało przypominać

naciąganie struny w studenckiej gitarze.

Nie umiałem się dopasować.

Po zawiasach, skrzypiących w sąsiednich pokojach

słychać było, jak inne dopasowują się

do swoich instrumentów.

Wybrałem stół, kilka kostek cukru

i maggi,

tymczasowe zajęcie dla palców.

Paląc papierosa

za papierosem patrzyła

jak układam kostki,

parami obok siebie, kładąc

brązowe na białych.

W rytm moich palców,

stukających miarowo

w drewniany blat,

następowało powolne brązowienie cukru.

Nim doszło do końca,

mogłem już,

nawet bez pukania.

Lesław NowaraKokon

Page 23: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Kalendarzyk

Od blisko dwóch lat

utrzymujemy bliskie stosunki

z głębokiej konieczności

utrzymywane

w głębokiej tajemnicy

Chociaż to tylko jeden

przerywany stosunek

z przerwami

utrzymywanymi po kilka miesięcy

Obnoszony po hotelach

Po rozkładanych siedzeniach w samochodzie

nawet po ławkach w parku

Obnoszony podobnie

jak obtarte pośladki, kolana i łokcie

i inne części ciała

w porę odniesione

na właściwe miejsca

Od pierwszego razu

te właściwe miejsca

pojawiać się zaczęły

w niewłaściwym czasie

Grożąc obnażeniem

błędu w obliczeniach

za każdym razem

grożąc nam obojgu

niechcianym zupełnie

roztrojeniem jaźni

Lesław NowaraKokon

Page 24: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Paweł BarańskiJesień. Wiosna samobójców

Agonia

Tak to już jest, że nie wierzy się słowom,

w których zbyt dużo miłości. Dwa lata wielkiej przyjaźni-

orgiastyczne noce, wspólne zakupy, wypady za miasto. No,

to co zawsze. Reszta to długie milczenie ciążące

niby początek umierania.

Nieuchwytne.

Page 25: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Paweł BarańskiJesień. Wiosna samobójców

Wieczór wrześniowy

Leżymy sobie

na elektrycznym kocu. Cali w promilach.

Delikatny powiew niby to jamajskiej muzyki. Tak

sobie leżymy. Delikatnie

gładząc nasze grzeszne ciała. W drugim pokoju

starsza kobieta zaparza herbatę. Nic o nas nie wie.

Jakby nas nie było wcale. „Żyjesz dla mnie za szybko”-

słyszę

jak starsza kobieta miesza łyżką w herbacie. Kładzie się

i chyba zasypia. Nie mogę doczekać jutra. Ona doczeka

Page 26: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Paweł BarańskiSmętni biesiadnicy

Powroty

Zapaliłem-

papierosa. Mokry dym. Nad ranem- rosa

w parku kościuszki.

Lekki zawrót głowy. Po nocy- resztki spermy. W głowie-

misterny plan dnia. Dzwoni telefon-

komórkowy.—

Nika- żebym już wracał. Dzieci do szkoły.--

Dogaszenie. Powrót.

Page 27: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Dwa pożegnania

Wyjechała-żegnając pijanym wzrokiem

moje pijane ciało. Skinąłem tylko głową

na znak protestu. Teraz siedzę-

Na kolanach mam

niebieską suknię-.

trzyma mnie przy życiu.

Myślami próbuję trafić do domu.

Jest piąta rano. Dociera do mnie

ciepły głos spikerki:

przed chwilą zmarł

zbigniew herbert-

ja też umieram-

teraz myślę tylko o sobie.

Paweł BarańskiSmętni biesiadnicy

Page 28: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Dominice. Wiersz ostatni

„Nie ma chyba sensu dalej w to brnąć”. „Sam wiesz, że nie układa nam się

najlepiej”. „Te twoje ciągłe depresje i skrajność w każdym działaniu”. „Nie

jestem pewna czy nie popełniam kolejnego błędu-może kiedyś będę żałowała

dzisiejszego dnia- poniedziałek-powinien skończyć mi się okres”. „Teraz ty

będziesz krwawił, ale wierzę, że się pozbierasz i ułożysz sobie życie.”

„Cały ten nasz punkrock, wegetarianizm- cudownie było, czasem”. „Ale ja

chcę być kobietą z klasą, ładnie się ubierać, wzbudzać pożądanie, mieć wielu

kochanków- ja młodziutka przecież jestem”.

Przedostatni dzień grudnia. Dopiero teraz

spadł prawdziwy śnieg. Jak zwykle rano

kupiłem bułki i czekałem ze śniadaniem na ciebie-

posmarowałem bardzo cienko-

tak jak lubisz.

Paweł BarańskiJesień. Wiosna samobójców

Page 29: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com
Page 30: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com
Page 31: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com
Page 32: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

***

To nie jest wcale takie łatwe: nie przesolić zupy-nie

przekwalifikować na kogoś innego-nie

przepisać na inną listę- całować cię podczas stosunku.

Tak, to prawda, że stworzono nas na podobieństwo,

ale różnic twoich we mnie i na odwrót. Gówno

go teraz obchodzi ten cały galimatias.

Gdyby to ode mnie zależało, bylibyśmy szczęśliwi-

I to nie jest wcale tak, że jesteśmy kowalami –owszem

kujemy ochłapy, które nam podrzucą.

Paweł BarańskiSmętni biesiadnicy

Page 33: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Lesław NowaraRosyjska ruletka

W nocy wszystkie miasta są czarne

W nocy wszystkie miasta są czarne

Tysiące Murzynów świecących białymi

gałkami oczu

Zabrze-Maciejów nocą wygląda

jak Haarlem

Wszystkie miasta w zasięgu wzroku

na jednej linii

koła

na wyciągnięcie ręki

poza moim zasięgiem

Kraków równie odległy jak Ułan Bator

Szczecin na wysokości Kairu

Na głębokości mojej kieszeni

która wyznacza mi granice świata

Czy po to uczyłem się języków

żeby brnąc nocami do domu

mówić shit albo fuck it

- słowa które tak jak zaklęcia

niczego nie zmieniają

Co noc wpatruję się

szukając śladów życia

na trzeciej planecie od Słońca

Ale niczego dotąd nie odkryłem

poza żywymi martwymi miastami

które znajdują się które znajdują się które znajdują się

Ja ich nie zgubiłem

Page 34: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

O!

Zmarznięta ziemia pęka

na przekór cofającej się zimie.

Dzikie gęsi wracają postnym

niebem - patrzymy i...

cieszy! W kieszeniach bilon

łaskocze zziębnięte dłonie.

Wiatr pryska od klaszczących

Mariusz GrzebalskiDrugie dotknięcie

Page 35: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com
Page 36: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Paweł BarańskiJesień. Wiosna samobójców

Może nie wszystko

ale wiele zrobię teraz dla pieniędzy. Tak,

możesz nazwać mnie dziwką, a ja kupię

sobie wszystko- kilka butelek wódki, karton cameli,

tę brunetkę z uczelnianego korytarza i jeszcze

ze dwa lata...

Page 37: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com
Page 38: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Paweł BarańskiJesień. Wiosna samobójców

Kolejny wiersz o samobójstwie

Spójrz jak wygląda moja twarz. Zupełnie inaczej.

To przez te nasze kilka lat wstecz. Nie pamiętasz. Ja pamiętam

twój śmiech i ten ból

pozwala mi się wspiąć jeszcze wyżej.

Page 39: Textile printed poetry illustrations stysprojects.com

Opracowanie Maria Styś

ASP im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi

Tkanina i Ubiór

r.a. 2014/2015 sem. 3