tygodnik katolicki niedziela - nie zmarnowałam mandatu zaufania

1
KS. IRENEUSZ SKUBIś: – Była Pani w Katyniu, kiedy wydarzyła się kata- strofa smoleńska. Nie możemy dziś pominąć tego tematu, śmierci prezy- denta Kaczyńskiego i tylu znakomitych osób... Jadwiga wiśniewska: – ... ważnych i tak bardzo Polsce potrzebnych. 10 kwietnia 2010 r. jest jednym z najczarniejszych dni w naszej historii. Jesteśmy ponad rok po katastrofie i można zapytać, jak spisało się państwo polskie po tym, co się wydarzyło. Na pewno spisał się naród, który tak licznie przyszedł pożegnać swego ukocha- nego prezydenta. Naród, który nagle uświadomił sobie, jak wybitnym i wielkim człowiekiem był Lech Kaczyński. Naród, który zobaczył piękne zdjęcia Marii i Lecha Kaczyń- skich, wcześniej ośmieszanych i po- niżanych. Ten naród wcześniej jakby nie wiedział, że śp. Prezydent RP był profesorem prawa. Zginęli ludzie wybitni. Powołaliśmy wtedy w Sej- mie, widząc, że państwo nie wyka- zuje się zbytnią aktywnością, zespół ds. ustalenia przyczyn katastrofy, tzw. zespół smoleński; gromadzili- śmy dokumenty, spotykaliśmy się z ekspertami. Czy państwo zdało egzamin? Państwo przyjęło procedu- rę prawną, która jest nieuprawniona do badania przyczyn tego rodzaju katastrof. W mojej ocenie państwo nie zdało egzaminu. Czy ktokol- wiek z nas wyobraża sobie, że ginie przedstawiciel któregoś z państw europejskich i to państwo oddaje śledztwo w sprawie przyczyn kata- strofy w obce ręce? Nie mamy dostę- pu do wraku samolotu, do dzisiaj nie mamy oryginału czarnych skrzynek, zeznania kontrolerów z wieży są zmieniane. Wokół katastrofy dzieją się dziwne rzeczy. Obolałe rodziny do tej pory nie wiedzą naprawdę, co tam się stało i co było przyczyną katastrofy. Przypomnę tu katastrofę nad Lockerby, kiedy rozbił się samo- lot: wydobyto wszystkie szczątki maszyny, przeprowadzono precy- zyjną rekonstrukcję i na podstawie tego ustalono przyczyny wypad- ku. Tutaj dopuszczono do sytua- cji, że przez wiele miesięcy miejsce katastrofy było niezabezpieczone, szczątki samolotu były wynoszo- ne. Wszyscy pamiętamy zdjęcia tuż po katastrofie, kiedy Rosjanie cięli wrak maszyny. A przecież to jest podstawowy dowód w sprawie! My, jako naród, mamy prawo do prawdy. Nie chciałabym, żeby tak jak na prawdę o Katyniu trzeba tu było czekać dziesiątki lat. Ta rana ciągle krwawi i boli. Nie można uwierzyć, że polski rząd dopuścił do tego, żeby lotnisko było niezabezpieczone. Po katastrofie p. Janicki, szef BOR-u, został podniesiony do rangi gene- rała. Kuriozalna sytuacja. Pytałam na posiedzeniu komisji, za jakie zasługi dostaje tytuł generalski, jeśli na lotnisku Siewierny czekał jeden borowiec w funkcji kierowcy. Kiedy miał przylecieć do Polski Barack Obama, to ok. 2 tys. specjalistów przyjechało z USA zabezpieczać jego wizytę. To niewyobrażalny skan- dal, gdy chodzi o wizytę polskiego prezydenta! Na 1. rocznicę katastrofy smoleń- skiej natomiast administracja pub- liczna i rządowa wystawiła ok. 300 borowców – w sumie ok. 2 tys. straż- ników miejskich, policjantów, ponad 100 radiowozów. Przeciwko komu wystawili te kordony służb? Prze- ciwko narodowi, który przyjechał upamiętnić ofiary katastrofy. Gdyby p. Janicki był człowiekiem honoru, to sam podałby się do dymisji. Taką mamy sytuację, że w ustaleniu przy - czyn katastrofy nie posunęliśmy się ani o krok, jesteśmy dalej petentem, nieśmiało pukającym do rosyjskich drzwi i proszącym o dostęp do pod- stawowych dowodów w sprawie. Anodina w swoim raporcie napluła Polakom w twarz. Jej przekaz był taki, że pijany gen. Błasik zmusił do lądowania nieodporną psychicz- nie załogę samolotu. W tym czasie premier rządu jeździ na nartach we Włoszech. Przecież wiedziano, kiedy raport będzie publikowany. Gdy przesyłana była wstępna wersja raportu w grudniu ub.r., premier powiedział, że raport w tej wersji jest nie do przyjęcia. Praktycznie nie zmieniono istotnych rzeczy, opubli- kowano go w tym samym zakresie i tak go przyjęliśmy. Komisja Millera po jakimś czasie pokazuje kolejny dokument, który ogłasza, że jest raportem. Dla mnie to nie jest raport. Jeśli nie mamy dostępu do podsta- wowych dowodów w sprawie, jak możemy ustalić przyczyny katastro- fy? Obrazkowo możemy tę sytuację porównać do lekarza, któremu każe się badać pacjenta przez ścianę. Lekarz badający przez ścianę jest w takiej samej sytuacji, jak komi- sja Millera, która ustala przyczyny katastrofy, nie mając dostępu do podstawowych dowodów. To jest upadek państwa. Wielu mówi, że taki jest stan państwa, jak wraku samolotu TU-154. Nie oskarżam, ale mam prawo jako Polka żądać więcej, żeby prawda o katastrofie została ujawniona. Bo to, że popełniono grzechy ciężkie, zaniedbania, że nie dopełniono wymogów bezpieczeń- stwa, zabezpieczenia lotu – jest ewi- dentne i nikt z tym nie dyskutuje. To był samolot rządowy i rząd odpo- wiadał za zabezpieczenie tej wizyty. Jak zabezpieczył – widzimy. Jaką ma determinację w dochodzeniu do prawdy – też widzimy. I tak jak ostatnio premier skwitował lekko: Przepraszam rodziców dzieci, które w przedszkolu muszą teraz drogo płacić za dodatkowe godziny, tak za tę katastrofę nie wystarczy słowo przepraszam. Ks. I. S.: – To jest także jeden z powodów, dla którego PiS powinien wygrać wybo- ry, m.in. żeby wyjaśnić narodowi tę ogromnie ważną sprawę. Jest Pani posłanką ziemi częstochow- skiej. To piękna ziemia, ale wymagająca dużej czujności ze strony parlamenta- rzystów. Jak czuje się Pani jako spełnia- jąca obowiązki posła tego terenu? – Przede wszystkim czuję duży zaszczyt, że mogłam ziemię często- chowską reprezentować przez dwie kadencje w Sejmie. Dobrze poznałam specyfikę naszego regionu i staram się w sposób godny reprezentować interesy okręgu częstochowskiego na forum Sejmu oraz efektywnie reagować na potrzeby społeczności lokalnej. Mam nadzieję, że w od- czuciu Czytelników „Niedzieli” nie zmarnowałam mandatu zaufania, jakim zostałam obdarzona. Rea- gowałam na potrzeby zgłaszane przez samorządy regionu często- chowskiego, ale też interweniowa- łam w sprawach ogólnych, waż- nych. Statystyki sejmowe podają, że byłam najaktywniejszym posłem ziemi częstochowskiej, jeśli chodzi o liczbę składanych interpelacji, wystąpień sejmowych. A z innych rzeczy – to interweniowałam w sprawie rozbudowy Akademii Jana Długosza, modernizacji Poli- techniki Częstochowskiej, wielo- krotnie zgłaszałam poprawki do budżetu związane z przebudową DK-1 i wiaduktu w okolicach skrzy- żowania DK-1 i Jana Pawła II, upo- minałam się o utrzymanie Okręgo- wej Izby Lekarskiej w Częstochowie oraz Wydziału Gospodarczego Sądu Okręgowego w Częstochowie. Od wielu lat zauważamy, że Często- chowa i ziemia częstochowska w województwie śląskim jest mar - ginalizowana. Dlatego też angażo- wałam się po stronie utrzymania tych instytucji w mieście, które już są, ale też przyczyniłam się do tego wspólnie z kolegami z PiS, żeby w Częstochowie powstał Oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Nigdy nie byłam obojętna na sprawy zgła- szane przez samorządowców, którzy zwracali się z prośbą o wsparcie dla ich wniosków. Zawsze w tych sprawach bardzo aktywnie inter- weniowałam. Z ostatnich spraw związanych z ludźmi z radością muszę powie- dzieć, że udało się pomóc firmie Best Work – chodzi o przywrócenie wypłat PFRON dla pracowników tej firmy, która była zagrożona – udała się interwencja w Warszawie i, co niedziela częstochowska Nie zmarnowałam mandatu zauf Z poseł Jadwigą Wisniewską, kandydatką PiS do Sejmu z ziemi częstochowskiej, rozmawia ks. inf. Ireneusz Skubiś Poseł Jadwiga Wiśniewska JADWIGAWISNIEWSKA.PL NIEDZIELA NR 40 (958) • 2 PAźDZIERNIKA 2011 IV

Upload: jadwiga-wisniewska

Post on 09-Mar-2016

212 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Tygodnik Katolicki Niedziela - Nie zmarnowałam mandatu zaufania

TRANSCRIPT

Page 1: Tygodnik Katolicki Niedziela - Nie zmarnowałam mandatu zaufania

Ks. Ireneusz sKubIś: – była Pani w Katyniu, kiedy wydarzyła się kata-strofa smoleńska. nie możemy dziś pominąć tego tematu, śmierci prezy-denta Kaczyńskiego i tylu znakomitych osób...

Jadwiga wiśniewska: – ... ważnych i tak bardzo Polsce potrzebnych. 10 kwietnia 2010 r. jest jednym z najczarniejszych dni w naszej historii. Jesteśmy ponad rok po katastrofie i można zapytać, jak spisało się państwo polskie po tym, co się wydarzyło. Na pewno spisał się naród, który tak licznie przyszedł pożegnać swego ukocha-nego prezydenta. Naród, który nagle uświadomił sobie, jak wybitnym i wielkim człowiekiem był Lech Kaczyński. Naród, który zobaczył piękne zdjęcia Marii i Lecha Kaczyń-skich, wcześniej ośmieszanych i po-niżanych. Ten naród wcześniej jakby nie wiedział, że śp. Prezydent RP był profesorem prawa. Zginęli ludzie wybitni. Powołaliśmy wtedy w Sej-mie, widząc, że państwo nie wyka-zuje się zbytnią aktywnością, zespół ds. ustalenia przyczyn katastrofy, tzw. zespół smoleński; gromadzili-śmy dokumenty, spotykaliśmy się z ekspertami. Czy państwo zdało egzamin? Państwo przyjęło procedu-rę prawną, która jest nieuprawniona do badania przyczyn tego rodzaju katastrof. W mojej ocenie państwo nie zdało egzaminu. Czy ktokol-wiek z nas wyobraża sobie, że ginie przedstawiciel któregoś z państw europejskich i to państwo oddaje śledztwo w sprawie przyczyn kata-strofy w obce ręce? Nie mamy dostę-pu do wraku samolotu, do dzisiaj nie mamy oryginału czarnych skrzynek, zeznania kontrolerów z wieży są zmieniane. Wokół katastrofy dzieją się dziwne rzeczy. Obolałe rodziny do tej pory nie wiedzą naprawdę, co tam się stało i co było przyczyną katastrofy. Przypomnę tu katastrofę nad Lockerby, kiedy rozbił się samo-lot: wydobyto wszystkie szczątki maszyny, przeprowadzono precy-zyjną rekonstrukcję i na podstawie tego ustalono przyczyny wypad-ku. Tutaj dopuszczono do sytua-cji, że przez wiele miesięcy miejsce katastrofy było niezabezpieczone, szczątki samolotu były wynoszo-

ne. Wszyscy pamiętamy zdjęcia tuż po katastrofie, kiedy Rosjanie cięli wrak maszyny. A przecież to jest podstawowy dowód w sprawie!

My, jako naród, mamy prawo do prawdy. Nie chciałabym, żeby tak jak na prawdę o Katyniu trzeba tu było czekać dziesiątki lat. Ta rana ciągle krwawi i boli. Nie można uwierzyć, że polski rząd dopuścił do tego, żeby lotnisko było niezabezpieczone. Po katastrofie p. Janicki, szef BOR-u, został podniesiony do rangi gene-rała. Kuriozalna sytuacja. Pytałam na posiedzeniu komisji, za jakie zasługi dostaje tytuł generalski, jeśli na lotnisku Siewierny czekał jeden borowiec w funkcji kierowcy. Kiedy miał przylecieć do Polski Barack Obama, to ok. 2 tys. specjalistów przyjechało z USA zabezpieczać jego wizytę. To niewyobrażalny skan-dal, gdy chodzi o wizytę polskiego prezydenta!

Na 1. rocznicę katastrofy smoleń-skiej natomiast administracja pub-liczna i rządowa wystawiła ok. 300 borowców – w sumie ok. 2 tys. straż-ników miejskich, policjantów, ponad 100 radiowozów. Przeciwko komu wystawili te kordony służb? Prze-ciwko narodowi, który przyjechał upamiętnić ofiary katastrofy. Gdyby p. Janicki był człowiekiem honoru, to sam podałby się do dymisji. Taką mamy sytuację, że w ustaleniu przy-czyn katastrofy nie posunęliśmy się ani o krok, jesteśmy dalej petentem, nieśmiało pukającym do rosyjskich drzwi i proszącym o dostęp do pod-

stawowych dowodów w sprawie. Anodina w swoim raporcie napluła Polakom w twarz. Jej przekaz był taki, że pijany gen. Błasik zmusił do lądowania nieodporną psychicz-nie załogę samolotu. W tym czasie premier rządu jeździ na nartach we Włoszech. Przecież wiedziano, kiedy raport będzie publikowany. Gdy przesyłana była wstępna wersja raportu w grudniu ub.r., premier powiedział, że raport w tej wersji jest nie do przyjęcia. Praktycznie nie zmieniono istotnych rzeczy, opubli-kowano go w tym samym zakresie i tak go przyjęliśmy. Komisja Millera po jakimś czasie pokazuje kolejny dokument, który ogłasza, że jest raportem. Dla mnie to nie jest raport. Jeśli nie mamy dostępu do podsta-wowych dowodów w sprawie, jak możemy ustalić przyczyny katastro-fy? Obrazkowo możemy tę sytuację porównać do lekarza, któremu każe się badać pacjenta przez ścianę. Lekarz badający przez ścianę jest w takiej samej sytuacji, jak komi-sja Millera, która ustala przyczyny katastrofy, nie mając dostępu do podstawowych dowodów. To jest upadek państwa. Wielu mówi, że taki jest stan państwa, jak wraku samolotu TU-154. Nie oskarżam, ale mam prawo jako Polka żądać więcej, żeby prawda o katastrofie została ujawniona. Bo to, że popełniono grzechy ciężkie, zaniedbania, że nie dopełniono wymogów bezpieczeń-stwa, zabezpieczenia lotu – jest ewi-dentne i nikt z tym nie dyskutuje. To był samolot rządowy i rząd odpo-wiadał za zabezpieczenie tej wizyty. Jak zabezpieczył – widzimy. Jaką ma determinację w dochodzeniu do prawdy – też widzimy. I tak jak ostatnio premier skwitował lekko: Przepraszam rodziców dzieci, które w przedszkolu muszą teraz drogo płacić za dodatkowe godziny, tak za tę katastrofę nie wystarczy słowo przepraszam.

Ks. I. s.: – To jest także jeden z powodów, dla którego Pis powinien wygrać wybo-ry, m.in. żeby wyjaśnić narodowi tę ogromnie ważną sprawę.Jest Pani posłanką ziemi częstochow-skiej. To piękna ziemia, ale wymagająca dużej czujności ze strony parlamenta-

rzystów. Jak czuje się Pani jako spełnia-jąca obowiązki posła tego terenu?

– Przede wszystkim czuję duży zaszczyt, że mogłam ziemię często-chowską reprezentować przez dwie kadencje w Sejmie. Dobrze poznałam specyfikę naszego regionu i staram się w sposób godny reprezentować interesy okręgu częstochowskiego na forum Sejmu oraz efektywnie reagować na potrzeby społeczności lokalnej. Mam nadzieję, że w od-czuciu Czytelników „Niedzieli” nie zmarnowałam mandatu zaufania, jakim zostałam obdarzona. Rea-gowałam na potrzeby zgłaszane przez samorządy regionu często-chowskiego, ale też interweniowa-łam w sprawach ogólnych, waż-nych. Statystyki sejmowe podają, że byłam najaktywniejszym posłem ziemi częstochowskiej, jeśli chodzi o liczbę składanych interpelacji, wystąpień sejmowych. A z innych rzeczy – to interweniowałam w sprawie rozbudowy Akademii Jana Długosza, modernizacji Poli-techniki Częstochowskiej, wielo-krotnie zgłaszałam poprawki do budżetu związane z przebudową DK-1 i wiaduktu w okolicach skrzy-żowania DK-1 i Jana Pawła II, upo-minałam się o utrzymanie Okręgo-wej Izby Lekarskiej w Częstochowie oraz Wydziału Gospodarczego Sądu Okręgowego w Częstochowie. Od wielu lat zauważamy, że Często-chowa i ziemia częstochowska w województwie śląskim jest mar-ginalizowana. Dlatego też angażo-wałam się po stronie utrzymania tych instytucji w mieście, które już są, ale też przyczyniłam się do tego wspólnie z kolegami z PiS, żeby w Częstochowie powstał Oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Nigdy nie byłam obojętna na sprawy zgła-szane przez samorządowców, którzy zwracali się z prośbą o wsparcie dla ich wniosków. Zawsze w tych sprawach bardzo aktywnie inter-weniowałam.

Z ostatnich spraw związanych z ludźmi z radością muszę powie-dzieć, że udało się pomóc firmie Best Work – chodzi o przywrócenie wypłat PFRON dla pracowników tej firmy, która była zagrożona – udała się interwencja w Warszawie i, co

niedziela częstochowska

Nie zmarnowałam mandatu zauf ania (2)

Z poseł Jadwigą Wisniewską, kandydatką PiS do Sejmu z ziemi częstochowskiej, rozmawia ks. inf. Ireneusz Skubiś

Poseł Jadwiga Wiśniewska

jadw

igaw

isniew

ska.pl

NIEDZIELA NR 40 (958) • 2 PAźDZIERNIkA 2011IV