zgrzytmd.vlo.torun.pl/page-a/sites/default/files/gazetav2.pdf · zgrzyt 2 po co ci ten...
TRANSCRIPT
ZGRZYT
1
ZGRZYT
2
PO CO CI TEN WOLONTARIAT?!
TY SERIO PRACUJESZ ZA DARMO?! Tegoroczna piętnasta już edycja
Festiwalu Filmowego Tofifest już za
nami. Informuje Was o tym z wielkim
smutkiem, ponieważ dla mnie był to
tydzień wspaniały, pełny emocji i
pozytywnych wrażeń. Chcę podzielić
się moimi przeżyciami z festiwalu z
perspektywy wolontariuszki, którą w
tym roku byłam po raz pierwszy, ale
na pewno nie ostatni.
Jak w ogóle się tam znalazłam? W
wakacje razem z moją przyjaciółką
Kamilą znalazłyśmy ogłoszenie o
rekrutacji dla wolontariuszy i bez
zastanowienia wypełniłyśmy
formularz. Zajęło nam to dosłownie
pięć minut. Czekanie na odpowiedź
było czasem stresujące, ponieważ
interesuję się filmem i bardzo
zależało mi na tym wolontariacie. E-
mail z zaproszeniem na wstępną
rozmowę był najlepszą wiadomością
dnia. Możecie się nabijać, ale do
dzisiaj nie usunęłam go ze skrzynki
odbiorczej i trzymam na pamiątkę :D
Co dalej? Dalej już tylko same
przyjemności :D Moim pierwszym
zadaniem w ramach wolontariatu
była pomoc przy gali otwarcia. Już od
popołudnia prace przygotowawcze
trwały bardzo intensywnie, ale przy
nowo poznanym towarzystwie każda
praca była zabawą. Gośćmi gali byli
między innymi Konsul Honorowy
Republiki Finlandii (patronat
honorowy pasma filmowego „100 x
Finlandia”), Ambasador Indii
(Patronat honorowy pasma
filmowego „Retrospective of India
Film Festival”) i prezydent Torunia
Michał Zaleski. Cała oprawa
wydarzenia była niesamowita i
wprowadzała w klimat
niepokorności twórczej, której
poświęcony jest cały festiwal i za
który przyznawany są nagrody.
Nagrody, właśnie! Już tamtego
wieczoru zostały przyznane pierwsze
statuetki. Swojego „Złotego anioła”
odebrała piosenkarka Katarzyna
Nosowska i znany polski reżyser
Marek Koterski.
Prawdziwy filmowy świat
otworzył się przede mną już na
pierwszej projekcji Tofifestu. Jako
opiekun sali miałam wiele
możliwości oglądania filmów nawet
podczas zmiany, co starałam się jak
najlepiej wykorzystać, nie
zaniedbując przy tym swoich
obowiązków. Wolontariat oprócz
dwudziestu dwóch seansów i ośmiu
spotkań z ludźmi kina, podczas
których mogłam porozmawiać o
procesie tworzenia ruchomych
obrazów i wyrazić swój podziw dla
wybitnych produkcji (np. po
spotkaniu po filmie „Najlepszy”
nawiązałam taki oto dialog z
producentem filmu: Ja: Dobry
wieczór, czy mogę zająć panu pięć
ZGRZYT
3
sekund? Producent: Ależ oczywiście.
Ja: Muszę to panu powiedzieć.
Niesamowity film pan zrobił!), dał mi
możliwość innego spojrzenia na kino
i na cały otaczający mnie świat.
To jednak luzie są najlepszym, co
mi się przydarzyło! Nie pamiętam,
kiedy ostatnio miałam okazję być z
tyloma ludźmi pełnymi pasji, energii i
chęci do życia. Każdy wolontariusz to
niepowtarzalne marzenia,
nieprzeciętna osobowość,
indywidualne, wspaniałe cele oraz
całe pokłady energii. Codzienne
rozmowy w „bawialni” (naszym
pomieszczeniu, w którym
spędzaliśmy przerwy, piliśmy dobrą
kawę i jedliśmy pizze oraz
urządzaliśmy turnieje tańca i sesje
zdjęciowe, z tego miejsca
pozdrawiam Julię Bohr) budowały
niesamowitą atmosferę. Oprócz ludzi
mniej-więcej w moim wieku w tym
wielu uczniów naszej szkoły, miałam
okazję poznać osoby uczęszczające
na zajęcia Uniwersytetu III wieku.
Nieporównywalnym z niczym
doświadczeniem były rozmowy z
tymi wspaniałymi ludźmi, którzy dają
od siebie światu mnóstwo dobroci.
Na każdym kroku czułam ich
wsparcie i sympatię, a zwykła
konwersacja potrafiła nauczyć mnie
czegoś nowego lub skłonić do
zastanowienia się nad rzeczami, nad
którymi wcześniej się nie
zastanawiałam.
Na zakończenie szybkie podsumowanie Tygodnia Tofifestu
Dwadzieścia dwa seanse
Osiem spotkań z ludźmi kina
Dwie fotki z Agnieszką, Dawidem i Michałem z YouTube’a „Sfilmowani”
Dziewięć dni ciągłej euforii i miłości do całego świata
Niezliczona ilość nowych, wspaniałych znajomości na dłużej niż tylko dziewięć dni.
ZUZA RYGIELSKA
ZGRZYT
4
DIABEŁ NA WAKACJACH
Wszystkim nam należy się
chwila odpoczynku i beztroskich
wakacji… nawet istocie
pozaziemskiej, którą jest główny
bohater serialu o nieprzypadkowym
tytule - “LUCYFER”. Motyw banalny,
ale jakże efektowny!
Władca piekieł za miejsce
swojego wymarzonego urlopu
wybiera
Los
Angeles,
czyli
paradoksal
nie “Miasto
Aniołów”.
Postanawia
porzucić
swoją
pracę,
która polegała głównie na karaniu
grzeszników oraz pilnowaniu, aby nie
wydostali się oni z królestwa
ciemności. Można się zmęczyć taką
robotą, prawda? Tak było w
przypadku Morningstara, więc
spakował manatki i zabrał ze sobą
swoją demoniczną przyjaciółkę -
Mazikeen, będącą największym
postrachem piekieł.
Lucyfer to typowy macho, a także
właściciel najbardziej luksusowego
klubu nocnego w mieście. Woń
perfum, którą po sobie pozostawia i
jego niecodzienna aura oraz urok
osobisty przyciągają nie jedną
kobietę. Mężczyzna wyróżnia się też
magnetycznym wzrokiem, idealnie
skrojonymi garniturami, a przede
wszystkich pociągającym głosem z
brytyjskim akcentem. Czego chcieć
więcej? Z wierzchu twardziel, stawia
na swoim, a w środku? Jego wnętrze
pomoże
nam
odkryć
detektyw
Chloe
Decker,
która
wbrew
woli
naszego
bohatera
namieszała mu w głowie i bez dwóch
zdań możemy powiedzieć, że ma on
do niej ogromną słabość… Ich
historia zaczyna się w mało
romantycznych okolicznościach, a
mianowicie poznają się w momencie,
gdy Pani detektyw zaczyna
prowadzić śledztwo, którego główną
przyczyną jest przyjaciółka upadłego
anioła. Od tamtej sytuacji ich
znajomość nabiera tempa.
Rozpoczynają wspólną pracę, której
nieoderwalnym elementem są
ZGRZYT
5
docinki, cięte riposty, dziwne aluzje i
oczywiście sarkazm.
Oglądając wspólnie ten serial
stwierdzamy, że warto go zobaczyć,
nie tylko ze względu na przystojnego
Toma Ellisa, ale również na ostry
język oraz komiczne sytuacje. Idealny
na piątkowe wieczory przy
nachosach!
Gwarantujemy wam - nie znudzicie
się, bo jest on pełen różnych wątków
i historii, które dopełnia świetnie
dobrana ścieżka dźwiękowa.
Z kolei kreacje bohaterów są jak
najbardziej przemyślane i
przebojowe! W serialu spotykamy się
z zabawną i charyzmatyczną Panią
psycholog, zazdrosnym mężem
policjantki Decker czy rodziną
Władcy Piekieł. Aby nie być
gołosłownym - Filmweb przyznaje
mu 8 na 10 gwiazdek! :)
A tak na poważnie nic nie może być
idealne i tak jest, i w wypadku tego
serialu. My, jako odbiorcy niczym
jasnowidzowie wyprzedzamy akcję i
przewidujemy, co stanie się w życiu
bohaterów, lecz nie zawsze, bo serial
potrafi też zaskoczyć jakimś zwrotem
akcji.
Jeśli szukaliście serialu, który połączy
wątek kryminalny, romantyczny,
ironiczny oraz fantastyczny to
idealnie trafiliście! “Lucyfer” jest
zlepkiem tych elementów, które
razem tworzą super mix! Co
najważniejsze - po prostu przyjemnie
się go ogląda, szczególnie dzieląc
wrażenia z drugą osobą (lub wersja
dla preferujących samotność - z
pizzą)!
WIKTORIA KARWASZEWSKA & WIKTORIA TOBOLEWSKA
ZGRZYT
6
Bieganie - po co to komu? Bieganie to na pewno czynność, którą każdy z nas wykonał już wiele razy w
życiu. Do Polski moda na bieganie dotarła z pewnym opóźnieniem – na
Zachodzie popularna już w latach 70. XX w., w naszym kraju pojawiła się
dopiero na początku wieku XXI. Badania CBOS pokazują, że aż 18 proc.
Polaków uprawia ten sport i jest to już trzecia pod względem popularności
– po jeździe na rowerze i pływaniu – dyscyplina rekreacji ruchowej. W
Narodowym Spisie Biegaczy z 2014 r. wzięło udział ponad 60 tys. osób, a co
roku w Polsce organizowanych jest ponad 3 tys. imprez biegowych na
różnych dystansach, dostępnych dla amatorów, w tym również w Toruniu.
W niektórych uczestniczy po kilkanaście tysięcy osób. Spis Biegaczy
pokazał, że kobiety stanowią ok. 40 proc. populacji biegaczy w Polsce,
natomiast wśród startujących w zawodach stanowią one już tylko ok. 1/4, a
maksymalnie 1/3 uczestników.
Czy mając do wyboru tyle różnych dyscyplin sportowych warto wybierać
bieganie, czy ma to sens? Oczywiście, że tak!
1. Jest to chyba najtańszy sport, jaki istnieje. Aby zacząć biegać potrzebne są
tylko wygodne buty, koszulkę, spodenki i można ruszać w drogę.
2. Często mówi się, że nie ma żadnego innego sportu, który tak świetnie
działałby mentalnie. Jeżeli biegniesz długo i wolno, masz czas na
przemyślenia i rozważania.
3. Bieganie jest sportem bezkontaktowym. Tutaj nie ma ryzyka, że ktoś
sfauluje. Jedyne co nam grozi to potknięcie czy ewentualne przetrenowanie,
które będzie wynikało z pewnego braku rozwagi.
4. Dzięki bieganiu możemy mieć lepszy kontakt z naturą i naszym
otoczeniem, zwiedzimy okolice i być może poznamy wiele ciekawostek
dotyczących odwiedzanych terenów.
5. Bieganie czyni nas szczęśliwszymi (podczas biegania nasz organizm
wydziela endorfiny – hormony szczęścia) i zdrowszymi poprawiając naszą
kondycję oraz odporność.
Porady dla początkujących:
ZGRZYT
7
1. Zaczynaj spokojnie, nie ma co się śpieszyć. Nie zależnie od twojej
kondycji fizycznej nie możesz zaczynać ostro, bo twój organizm może nie
być na to gotowy i możesz nabawić się kontuzji, która spowoduje utratę
motywacji.
2. Ułóż sobie cykliczny plan treningów tak, aby nie kolidowały z innymi
zajęciami. Staraj się jak najmniej rezygnować z ćwiczeń.
3. Pamiętaj o rozgrzewce przed treningiem i rozciąganiu po zajęciach. Brak
rozgrzewki może spowodować naciągnięcie mięśni, a odpuszczenie części
rozluźniającej to ryzyko, że następnego dnia obudzisz się z nogami jak z
ołowiu.
4. Odpowiednie nawodnienie organizmu to podstawa. Pij małymi łykami
przez cały dzień, jeśli zamierzasz iść biegać, napij się więcej. Po treningu
zawsze uzupełniaj poziom wody w organizmie.
5. Na początku lepiej wyznaczyć sobie czas treningu, a nie dystans. Kiedy
będziesz już w stanie biec bez przerwy, równym tempem przez 30 minut
wtedy możesz zacząć używać miar odległości zamiast czasu.
6. Bezpieczeństwo to podstawa pamiętaj o tym. Słuchając muzyki, ureguluj
odtwarzacz tak, aby słyszeć otoczenie, szczególnie przebiegając przez ulicę.
Ćwicząc wieczorem, zakładaj odblaski, żeby kierowcy mogli cię dostrzec. Na
wszelki wypadek informuj bliskich, gdzie zamierzasz trenować.
7. Nie bój się odpoczynku, lepiej odpuścić sobie jeden trening niż się
przetrenować.
Jeśli nie masz pomysłu na trasę, możesz znaleźć go na stronie internetowej:
www.traseo.pl
WERONIKA PESZYŃSKA
ZGRZYT
8
PUBLICYSTYCZNA KARTKA Z PAMIĘTNIKA, CZYLI TOFIFEST OD KUCHNI
W tym roku miałam okazję być
członkiem Jury Młodych toruńskiego
Festiwalu Filmowego „Tofifest”, a
tym samym poznać to wydarzenie od
tak zwanej kuchni. Naszym zadaniem
było ocenienie 11. filmów
konkursowych, a następnie
wyłonienie zwycięzcy i nagrodzenie
go podczas gali zamknięcia. O ile z
początku wydawało się to lekkie i
przyjemne, o tyle już po pierwszym
pokazie okazało się, że nie będzie tak
łatwo, ponieważ, jak wiadomo, co
człowiek, to opinia, a nas była
siódemka.
Decyzja pozostawała niepodjęta do
dosłownie ostatniej chwili, ponieważ
zmienialiśmy zdanie co średnio 3
sekundy. Dochodziło do gróźb i
rękoczynów, ale ostatecznie, poprzez
niekończące się kompromisy,
doszliśmy do konsensusu i
wysłaliśmy do organizatorów
lakonicznego, choć treściwego e-
maila o treści „Mobile Homes”.
Odbiorcy zapewne nie mają pojęcia,
iloma hektolitrami krwi okupione
zostały te dwa słowa.
Zwycięzcą Jury Studenckiego została
przecudna wizualnie i fabularnie w
mojej opinii animacja pod tytułem
„Teheran tabu”, o którą toczyłam
zacięte boje, ale pokonał mnie
nieśmiertelny argument brzmiący
„jesteśmy starsi, zaklepujemy”.
O NASZYM ZWYCIĘZCY SŁÓW KILKA
Wybrany przez nas „Mobile homes”
to film trudny, głównie ze względu na
swoją problematykę. Wydaje mi się,
że tym, co najbardziej skłoniło nas do
wyboru, był fakt, że bohaterami tej
opowieści są ludzie wiekiem zbliżeni
do nas, członków jury. Z tego powodu
od samego początku dało się odczuć
więź z postaciami i naturalną ludzką
empatię. Kompozycja ta to
przesycona symboliką, aluzjami i
metaforami historia o odrzuceniu i
poszukiwaniu swojego miejsca na
tym wielkim świecie, a także o
usilnym staraniu się za wszelką cenę
wykorzystać wszystkie szanse na
inne (lepsze?) życie, które stają na
drodze młodym ludziom.
Życie pary i ich ośmioletniego syna,
ze względu na brak dachu nad głową,
nazwać można wieczną tułaczką.
Trudna sytuacja ulega zmianie, gdy
dowiadują się o mobilnych domach
przypominających przyczepy
kempingowe. Poprzez wzruszającą,
trzymającą w napięciu historię,
bogactwo zabiegów artystycznych,
niedopowiedzeń i symboli, a także
przepiękną kolorystykę utrzymaną w
pastelowych tonacjach, opowieść ta
ZGRZYT
9
stara się udowodnić, że dom to nie
budynek z określonym metrażem,
dachem i kominkiem, lecz ludzie,
przy których człowiek czuje się „jak u
siebie”.
O ZWYCIĘZCY STUDENTÓW SŁÓW
KILKA
„Teheran tabu” już od pierwszych
sekund wyróżnia się spośród innych
filmów konkursowych, choćby ze
względu na formę, jaką przybiera.
Jest to tak zwana animacja
rotoskopowa, w której sceny grane są
przez prawdziwych aktorów, a
następnie na uzyskany obraz nakłada
się odpowiednie filtry, aby uzyskać
rysunkowy efekt. Całość kompozycji
jest niezwykle barwna, co w sposób
metaforyczny kontrastuje z realiami
Teheranu, stolicy Iranu, w którym to
życie nie wygląda na tyle kolorowo,
aby mógł tam powstać film ukazujący
prawdę. Taki, jak ten.
„Teheran tabu” to poruszająca
historia czwórki mieszkańców stolicy
Iranu, którą charakteryzuje
niezwykle restrykcyjne prawo
religijne oparte głównie na zakazach.
Na pierwszy rzut oka każdy zdaje się
posłusznym obywatelem, jednak z
każdą filmową minutą ujawnione
zostają kolejne fakty z życia
bohaterów i wychodzi na jaw, że nic
nie jest tam takim, jak państwo
nakazuje. Gdy reżyser, Ali Soozandeh,
splata ze sobą losy
postaci, okazuje się, że
łączy ich przede
wszystkim jedno –
pragną wolności, która
została im odgórnie
odebrana. Jak jednak
wiadomo, zakazany
owoc smakuje najlepiej,
dlatego robią oni
wszystko, aby żyć
według własnych zasad, nie
narażając się przy tym na karę
śmierci ze strony Iranu. Babak marzy
o tworzeniu muzyki elektronicznej,
jednak w jego państwie nikt nie
wyraża na to zgody z powodu
niezgodności tego przedsięwzięcia z
Koranem. Sara, z pozoru niezwykle
rodzinna, moralna i ciepła kobieta,
która bez zgody męża nie jest w
stanie podjąć wymarzonej pracy,
zdaje się być w pełni pogodzona ze
swoim losem. Jest tu także Pari,
która, aby zapewnić byt sobie i
swojemu niememu synkowi,
zmuszona zostaje do podjęcia się
prostytucji oraz Donyia, pragnąca
odzyskać dziewictwo utracone przez
zapomnienie na imprezie na tydzień
przed swoim ślubem.
Iran ukazany zostaje jako państwo o
dwóch obliczach– oficjalnym oraz
tym ukrytym, w którym rządzą
sprzeczności. Z zewnątrz wydaje się
być miejscem, w którym obywatele,
ZGRZYT
10
podporządkowani władzy, żyją
zgodnie z religią i wynikającymi z
niej prawami. Reżyser jednak
ukazuje odbiorcom ciche bunty
Irańczyków, kolejne, niewidoczne na
pierwszy rzut oka wewnętrzne
warstwy kraju pokrytego fałszem.
Przedstawia obraz Teheranu, w
którym nielegalne aborcje,
prostytucja, przestępstwa, przekręty
oraz narkotyki przybierają miano
emblematów dnia codziennego
mieszkańców.
Utwór zwraca także uwagę na
sytuację kobiet traktowanych w
krajach islamskich jak własność
mężczyzn. Pisemna zgoda męża
potrzebna jest do czynności nawet
tak prozaicznych, jak wizyta u
lekarza. Z pozoru szczęśliwe,
otoczone bliskimi i pieniędzmi
kobiety, takie jak Sara, pod osłoną
hidżabu skrywają żal i pragnienie
zwykłej wolności. Tej, która
przysługuje innym na świecie.
O ZWYCIĘZCY GŁÓWNYM SŁÓW
KILKA
Tegoroczny zwycięzca konkursu
głównego na festiwalu, to przypadek
nieprzeciętny. Nieczęsto przecież
zdarza się, aby po pokazie, zamiast
natychmiastowych oklasków ze
strony publiczności, zapadała
zupełna cisza. Tak, jakby każdy
potrzebował chwili na zebranie
myśli, oderwanie się od ekranowej
historii i powrócenie do sali kinowej,
czyli rzeczywistości. Jednak gdy po
tych kilkunastu sekundach oklaski
ostatecznie rozległy się, nie było im
końca. Tuż po seansie odbyło się
spotkanie z francuskim reżyserem,
Xavierem Legrandem, na którego
spłynęła fala podziękowań za tak
wartościowy i otwierający widzom
oczy materiał. Zachwyt publiki
potęgował fakt, że produkcja ta to
debiut reżyserski. Jeden z tych, po
których zostaje się z sercem bijącym
tak głośno, że słychać je na kinowych
siedzeniach dwa rzędy dalej.
Dramat z elementami thrillera pt. „
To jeszcze nie koniec” to historia
ukazująca problem przemocy wobec
kobiet, męskich kompleksów,
nieprawi
dłowych
wartości
przyświe
cających
prawnik
om,
jednowy
miarowe
go
oglądu
spraw sądowych i wreszcie
tragicznych w skutkach rodzinnych
perypetii francuskiej rodziny
mogącej stanowić uniwersalny
ZGRZYT
11
odpowiednik małżeństw na całym
świecie.
Udział w toruńskim Tofifeście to, z
mojego punktu widzenia, przede
wszystkim bardzo wartościowe
doświadczenie, a przy tym jedna z
najciekawszych przygód w moim
dotychczasowym życiu. Jednocześnie
równa się on siedmiu dniom
bieganiny z Cinema do CSW, a
stamtąd prosto na Jordanki. Mimo że
nie było czasu na kawę, o obiedzie już
nie wspominając, to jeden z tych
pełnych wrażeń tygodni, od których
wymaga się, żeby trwały dłużej, niż
ustawa przewiduje.
Jako że mieliśmy wstęp na wszystkie
wydarzenia i festiwalowe projekcje,
żal było z tego nie skorzystać, dlatego
nagle wszelkie obowiązki, myśli
przelatujące przez głowę i
dotychczasowe czynności niezbędne
do funkcjonowania, takie jak
jedzenie, straciły na znaczeniu i
odeszły w niepamięć, tworząc finalny
bilans, czyli 22 filmy
pełnometrażowe w ciągu 6 dni.
Pisząc to, uświadamiam
sobie jedną rzecz, która
idealnie, choć z lekka
ironicznie
podsumowuje całą tę
przygodę. Pierwszym,
co zrobiłam po
powrocie do domu po
tak długiej
nieobecności, nie było
nadrobienie szkolnych
zaległości ani
odsypianie godzinami, lecz włączenie
filmu w domowym zaciszu. Takie oto
piętno pozostawia Tofifest.
Byłam zupełnym laikiem wśród
studentów filmoznawstwa i
recenzentów filmowych w jury, co z
początku przysparzało presji, ale z
czasem straciło na znaczeniu, bo w
końcu w krytyce utworów filmowych
najważniejsze są naturalne odczucia
towarzyszące odbiorowi.
Doświadczenie to z całą pewnością
przysporzyło mi nowych
zainteresowań i pozwoliło zakochać
się w świecie kinematografii. Im
bardziej zagłębiałam się w tę
dziedzinę sztuki, tym bardziej mnie
ona wciągała i nie chciała wypuścić
ze swoich sideł. Kto wie, być może
zostanę tu na dłużej.
JULIA BOHR
ZGRZYT
12 Narodziny
ZGRZYT
13
ZGRZYT
14
Narodziny “S.T.A.L.K.E.R.a” - recenzja książki “Piknik na skraju drogi”
Uniwersum
“S.T.A.L.K.E.R.a” jest bardzo
ciekawym przypadkiem, jak
teksty kultury zataczają koło.
Wszystko zaczęło się w 1972
r. od braci Arkadija i Borysa
Strugackich i ich “Pikniku na
skraju drogi”. Na podstawie
tej powieści w 1979 r. powstał
film “Stalker”, na podstawie
którego powstała seria gier
komputerowych
“S.T.A.L.K.E.R.”, na podstawie
której powstają książki z serii
o tym samym tytule,
utrzymane w duchu tych gier.
Wszystkie te dzieła mają
wspólną rzecz: postać, czy też
profesję stalkera. I tu należy
się zatrzymać na chwilę i
wyjaśnić co to za niepisany
zawód. Stalkerzy są ludźmi,
którzy nielegalnie wkraczają
na tereny zakazane, tzw.
Strefy w poszukiwaniu
cennych znalezisk. Skoro
najistotniejsze jest już
wyjaśnione, czas przejść do
recenzji.
Akcja “Pikniku na skraju
drogi” kręci się wokół Reda
Shoeharta, byłego stalkera
oraz cennych przedmiotów ze
Strefy Lądowania, czyli
terenu, na którym
przeprowadziła inwazję obca
supercywilizacja. Treść
podzielona jest na etapy życia
głównego bohatera, w których
opowiadane są przygody od
przemierzania Strefy w
poszukiwaniu konkretnego
znaleziska, przez załatwianie
ciemnych interesów z
artefaktami z terenu inwazji w
roli towaru aż do pojmania
jego osoby za nielegalną,
stalkerską działalność. Klimat
powieści utrzymany jest w
ciągłej tajemniczości, a siatka
machlojek, która otacza
niemal wszystkie dziedziny
życia społecznego, potrafi
ZGRZYT
15
wywołać uczucie pewnego
niepokoju. Według mnie ten
klimat jest niesamowicie
wciągający i zatrzymał mnie z
lekturą na całe godziny. W
odróżnieniu od gier czy
późniejszych książek, “Piknik
na skraju drogi” zawiera małe
ilości akcji na rzecz
budowania nastroju i
ukazania głównego bohatera,
Reda Shoeharta. Pomimo
swojego młodego wieku, były
stalker nosi ze sobą, rosnący
latami bagaż doświadczeń,
pewności siebie, paczek
papierosów i umiejętności
radzenia sobie w
najróżniejszych sytuacjach. W
swoim dziele bracia Strugaccy
dają upust swojej fantazji,
wrzucając bohatera w
najdziwniejsze i najbardziej
niecodzienne incydenty, dając
mu szansę na wykazanie się i
przeprowadzenie
wewnętrznej przemiany. W
mojej opinii Red jest
zarysowany świetnie i
sprawdza się doskonale jako
uczestnik wydarzeń oraz okno
na świat przedstawiony dla
czytelnika. Niestety w całym
moim zachwycie powieścią
Strugackich, jedna kwestia
spotkała się z moim
niezadowoleniem. Jest to
zdecydowanie za krótka
książka, mająca niecałe 200
stron, a ze sposobu jej pisania
z łatwością można było ją
przedłużyć i na pewno by na
tym nie straciła. Pomimo tego
“Piknik na skraju drogi” jest
na tyle satysfakcjonujący i
intensywny, że długość tekstu
nie jest takim problemem.
Można by rzec, że
“Piknik na skraju drogi” jest
czymś w rodzaju “Biblii dla
fanów S.T.A.L.K.E.R.a”.
Uważam, że takie
stwierdzenie jest trochę na
wyrost, niemniej ma w sobie
dużo prawdy. Przede
wszystkim myślę, że każdy
entuzjasta dzisiejszych
książek i gier z serii
“S.T.A.L.K.E.R.” powinien
przeczytać powieść braci
Strugackich, i samemu
zobaczyć skąd twórcy wyżej
wymienionych dzieł czerpali
całymi wiadrami inspiracje
oraz motywy. Natomiast
ludzie, którzy nie mieli
ZGRZYT
16
wcześniej z tym uniwersum
styczności, powinni się
wstydzić i szybko to nadrobić,
zaczynając właśnie od
“Pikniku na skraju drogi”. No i
ten zapach starych książek...
MICHAŁ JANISZEWSKI
ZGRZYT
17
Parada Wolności W XXI wieku dużo słyszymy o inności. Cały czas przewija się obok nas ta
nieco już wymuszona i „naciągana” oryginalność. W tych czasach każdy pragnie na
swój sposób zostać indywidualistą, każdy chce być niepowtarzalny i wyjątkowy.
Czasem aż da się zauważyć, że wieczne dążenie do odmienności staje się
czymś, co dostrzegamy już na porządku dziennym i przestaje nas interesować.
Myślę, że śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że dzisiejsza oryginalność stała
się nudna.
Jednak chyba każdy z nas może powiedzieć, że zna choć jedną osobę, która
rzeczywiście jest pozornie „inna”. Inność ludzie postrzegają bardzo różnie i w tym
przypadku rzeczywiście punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Najczęściej jako innego czy obcego postrzegamy kogoś o innym kolorze
skóry, innej religii, orientacji czy chociażby o odmiennym wyglądzie czy stylu.
Niestety, w wyżej wymienionych przypadkach często ta inność wiąże się z
byciem gorzej traktowanym.
Osoby o innym kolorze skóry niż biały muszą liczyć się z średnio przyjemnymi
żartami na swój temat, a czasem zdarza się, że nawet z agresją. Podobnie dzieje się
w sytuacji, gdy ktoś jest innej religii (chociaż tu panują już większe luzy i tutaj
ludzie są nieco łaskawsi).
Prawdziwa zabawa zaczyna się wtedy, gdy ktoś w dość średnio
„przystosowanym” do tego środowisku powie, że jest innej orientacji niż hetero.
Gdy mówi to dziewczyna to jeszcze pół biedy, w końcu, idąc tokiem myślenia
stereotypowego Polaka (a chyba każdy z nas zna kogoś takiego) „na dziewczyny to
jeszcze można popatrzeć” Natomiast trochę gorzej ma w tym przypadku płeć
przeciwna, bo tutaj nasz stereotypowy kolega nie będzie już tak łaskawy. Mogą
polecieć wyzwiska, obelgi, zmieszanie z błotem do któregoś pokolenia. W
ZGRZYT
18
skrajnych przypadkach delikwent może nawet porządnie oberwać. Niestety, w
naszym kraju „legalizacja miłości” to wciąż dość powolny i żmudny proces.
Miejmy nadzieję, że w końcu dostosujemy do siebie nasz mały, otaczający
nas świat. I w końcu on dostosuje się do nas.
JULIA SZYJAKOWSKA
ZGRZYT
19
Porozmawiajmy o morderstwie
Gdy myślimy- Agatha Christie-
myślimy- kryminały. Dużo
kryminałów, cała masa kryminałów.
Kryminały wydane w, dosłownie,
miliardach egzemplarzy, kryminały
przetłumaczone na 45 języków. I,
chociaż książki o morderstwach
wcale nie były jedynymi pozycjami w
dorobku autorki, to
trudno dziwić się, że
to właśnie to
skojarzenie na
zawsze jest już
zapisane w
zbiorowej
świadomości, w
kulturze. Christie
napisała ponad
sześćdziesiąt
powieści
kryminalnych,
stworzyła dwóch z
trzech najbardziej
chyba
rozpoznawalnych
detektywów
literatury- pannę
Marple i Herkulesa Poirota (na
podium umieściłam jeszcze
Sherlocka Holmesa, któremu
popularności i rozpoznawalności
odmówić zdecydowanie nie można).
Na podstawie jej prac powstawały i
nadal powstają słuchowiska, seriale
oraz, rzecz jasna, filmy.
Filmowa „kariera” kryminałów
Christie jest dość ciekawa, ale
najlepiej chyba skupić się będzie na
jej fragmencie- Morderstwie w Orient
Expressie, nie bez przyczyny z resztą-
nie jest tajemnicą, że na 24 listopada
zaplanowana jest premiera nowej
adaptacji tej książki, a
przedpremierowa projekcja odbyła
się już na gali otwarcia bydgoskiego
festiwalu filmowego Camerimage. W
produkcję zaangażowało się wielu
aktorów zdobywających dopiero
popularność, na przykład znana
głównie z nowej odsłony Gwiezdnych
wojen Daisy Ridley, oraz wiele
ZGRZYT
20
znanych nazwisk. W tym momencie
wspomnieć można o Judi Dench,
Penelope Cruz, Michelle Pfeiffer,
Dereku Jacobim i odtwórcy głównej
roli oraz, równocześnie, reżyserze
produkcji sir Kennethcie Branaghu.
Ten ostatni to postać wybitnie
interesująca nie tylko ze względu na
wybory filmowe ale również na
karierę teatralną, zarówno aktorską
jak i reżyserską, bo w końcu nad
iloma zespołami odgrywającymi
Szekspira patronat obejmuje książę
Karol? Popularyzacja dzieł
dramaturga wszechczasów to jednak
temat na osobny, długi artykuł,
wróćmy więc do Morderstwa…
Morderstwo w Orient Expressie
uważane jest ogólnie za najlepszy
kryminał pióra Agathy Christie i w
przeprowadzonej w 2015 roku
ankiecie zajęło drugie miejsce w
rankingu najbardziej lubianej
powieści pisarki (na pierwszym
miejscu uplasowało się I nie było już
nikogo, które, notabene, doczekało
się w 2015 roku ponownej adaptacji,
tym razem w postaci mini serialu).
Popularność ta nie powinna dziwić,
biorąc pod uwagę jej oryginalną
konstrukcję oraz, nie spoilerując za
dużo, zakończenie oferujące
naprawdę niezwykłe rozwiązanie
zagadki. Mówi się, że historia
przedstawiona w książce została
częściowo zainspirowana
prawdziwym, przerażającym
wydarzeniem- porwaniem niespełna
dwuletniego synka sławnego pilota
Charlesa Lindbergha w 1932 roku.
Mimo że okup został zapłacony,
dziecko nigdy nie zostało
odnalezione. Autorka czerpała
prawdopodobnie inspirację również
z wypadku z 1929 roku, kiedy to
właśnie Orient Express utknął w
zamieci śnieżnej w Çerkezköy na
parę dni. Poza niezwykłymi
rozwiązaniami w tej powieści widać
niesamowite przywiązanie Christie
do szczegółów- to właśnie gra
detalami zapewnia zarówno sprytne
zawiązanie fabuły jak i atmosferę
gęstą jak marmolada.
Ta najnowsza ekranizacja nie jest,
oczywiście, pierwszym podejściem
do przełożenia owego najbardziej
chyba znanego kryminału Agathy
Christie na język filmu. W 1974 roku
do kin weszła produkcja pod tytułem,
a jakże, Morderstwo w Orient Expresie
w reżyserii Sidneya Lumeta. Tak
samo jak w najnowszej wersji, w
obsadzie znaleźć można jedynie
wielkie nazwiska, takie jak Sean
Connery i Ingrid Bergman, która za
swój występ otrzymała Oscara, do
których to nagród cały film był
nominowany w wielu kategoriach.
Odtwórca głównej roli detektywa
Poirota, Albert Finney, podczas
kręcenia występował również na
deskach teatru, przez co często nie
miał czasu na sen. Podobno
Herkulesowe wąsy i resztę
charakteryzacji umieszczano na
twarzy aktora, podczas, gdy ten spał.
Mimo tak trudnych warunków
Finney poradził sobie znakomicie, co
widać zwłaszcza podczas jednej z
ostatnich scen, kiedy to monolog jego
postaci zajmował osiem stron
scenariusza. Ten moment filmu
ogólnie jest bardzo ciekawy, bo
ZGRZYT
21
zapewnienie dynamizmu, kiedy
wszystkie postacie po prostu siedzą
w ciasnym pomieszczeniu, a jedna
osoba mówi i mówi, z pewnością było
trudnym zadaniem, wymagającym
wielokrotnego nagrywania sceny
oraz rozmaitych konfiguracji
ustawienia kamer. Na premierze
filmu pojawiła się sama Agatha
Christie, która podobno pierwszy raz
była usatysfakcjonowana z adaptacji
swojej powieści. Co ciekawe,
zwłaszcza w kontekście narzekań
publiczności na najnowszą wersję,
autorka przyznała, że nie podobały
się jej wąsy Herkulesa Poirota,
ikoniczne przecież i nierozerwalnie
związane z postacią. Pojawienie się
na premierze filmu było niestety
ostatnim publicznym wystąpieniem
Christie, która zmarła rok później.
Dużo mniej znaną adaptacją filmową
Morderstwa w Orient Expressie,
również pod tym samym tytułem,
jest ta z 2001 roku z Alfredem Moliną
jako Poirotem. W tej odsłonie
historia oraz jej otoczenie zostały
uwspółcześnione, co wywołał
podzielone reakcje. Większości
widzów nie przekonała jednak
wersja à la XXI wiek i produkcja
raczej nie była hitem.
Nic dziwnego więc, że Morderstwo... z
2017 roku powraca do ubiegłego
stulecia. Jednak podejrzenia, że
Kenneth Branagh umieścił w swojej
adaptacji nieco tropów
współczesnych, w samej swojej
formie, mogą być uzasadnione.
Sugeruje to neonowy tytuł i piosenka
Imagine Dragons w tle… Mieszanka
może okazać się naprawdę strzałem
w dziesiątkę. Chociaż na razie tkwić
można jedynie w domysłach, to
niecierpliwe czekanie nie potrwa
długo- premiera już 24 listopada.
ANTONINA SZWEDA
ZGRZYT
22
Jesienne inspiracje
Jesień już pełną parą. Za oknami możemy zauważyć opadające,
kolorowe liście, same gałązki na drzewach i odlatujące ptaki.
Pewnie każdy z Was wie, że jesień zaczyna się 23 września i trwa
trzy miesiące. Dla jednych jest to symbol powrotu do szkoły,
zimna, deszczu, wiatru i początku zimy. Dla innych jesień to
piękna pora roku, idealna na popołudniowe spacery, na picie
gorącej herbaty z cytryną i na szukanie życiowych inspiracji. Od
razu nasuwa się pytanie: Co można robić w taką pogodę i o tej
porze roku? Spróbuję Wam na nie odpowiedzieć
1. Jesienne spacery.
Gdy świeci słońce i kreska na termometrze pokazuje 14 stopni, nie ma co siedzieć w domu tylko brać pupila i na spacer. Nic nie wygląda piękniej jak mieniące się w blasku słońca liście. W mieście są piękne parki z alejkami i wyznaczonymi miejscami na jesienny spacer. Poza miastem, na przykład w Kamionkach, są piękne lasy. Dzięki takim spacerom zaczerpniemy świeżego powietrza, uspokoimy i wyciszymy się. Taki spacer to sama przyjemność!
ZGRZYT
23
2. Jesień w domu.
Jak sprawić, żeby w naszym domu zagościł jesienny klimat? To bardzo proste! Wystarczy ze spaceru nazbierać kolorowe liście, wstawić bukiet do wody (jak nie mamy wazonu może być zwykła szklanka przepasana wstążką) i postawić na biurku, półce czy szafce. W naszym pokoju od razu poczujemy jesień w domu.
ZGRZYT
24
ZGRZYT
25
3. Jesienne fotografie
Jesienią wychodzą naprawdę piękne zdjęcia. Liście i drzewa aż się proszą o zrobienie zdjęcia. Jeżeli ktoś się nudzi, niech bierze aparat, uda się w jakieś piękne i ciekawe miejsce, a zdjęcia na pewno wyjdą znakomicie. Jesień to nie czas na smutki i zmęczenie, to czas na spełnianie się i korzystanie z tego, co daje nam przyroda.
OLIWIA SZCZEPAŃSKA
ZGRZYT
26
KĄCIK Z HUMOREM
Rys.Anna Wiecińska