berdnyk - pokrywalo izidy.pdf

Upload: haereticus

Post on 14-Jan-2016

61 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

  • OE BERDNYK

    POKRYWAO IZIDY

    WesekaKyjiw 1988

    Powis pro dawniohrekoho mysytela i matematyka Pifagora Samokoho.Pifagor Szczo pro nioho znaju szkolari, okrim znamenytoji teoremy? Due mao.

    A mi tym, yttia dawniohrekoho fiosofa i matematyka bua burchywoju i dramatycz-noju. U moodosti Pifagor wyruszyw podorouwaty po switu w poszukach rozhadky ta-jemnyci buttia. Widwidaw egendarnyj u toj czas Jehypet, pobuwaw u zahadkowij Indiji,Wawyoni.

    Pro yttia Pifagora, jakyj narodywsia, jak prypuskaju, 580 roku do n.e., zbereha-sia meka istorycznych faktiw i bahato egend. Awtor knyhy, wykorystowujuczy jakfakty, tak i egendy, peredaje i realne yttia toho czasu, i fantastyczni prypuszczennia.

    Tomu knyha j nazywajesia powis- egenda.

  • OE BERDNYK

    POKRYWAO IZIDY ://kompas.co.ua ukrajinomowna pryhodnyka literatura

  • Chudonyk Waentyna ZarubaRecenzenty:kandydat fiosofkych nauk W. O. Kurgankyj,kandydat istorycznych nauk W. S. SzyowcewaDrukujesia za wydanniam: O. Berdnyk. Pokrywao Izidy. Kyjiw, Weseka, 1969

    Wydannia druhe

  • Ne poety soki, doky krya zwjazani.Schidnyj aforyzm

    Parfeniso, Parfeniso, trywono kykaw Mnezarch, schyywszy nad likom. Druynawako dychaa j mowczaa. ysze zridka jiji wusta woruszyysia, roniajuczy edwe czutni sowa:

    Synku, de ty? De ty, synoczku mij? Win ywyj. Z nym wse harazd, wtiszaw Mnezarch, pestiaczy palciamy blide obyczczia.

    Otiamsia, druynoko.Parfenisa nareszti rozpluszczya oczi, pobaczya czoowika. Sabo wsmichnuasia. A, to ty! Meni snywsia synok. Ade syn rodywsia, Mnezarchu? Syn, Parfeniso Zdorowyj i harnyj. Hoduwalnycia joho zakoysaa. Teper win spy, sawa

    boham. My za tebe turbuwaysia, bo dowho ne prychodya do tiamy. Meni snywsia tiakyj son. Niby synok staw junakom, i my z nym hulay na berezi moria.

    Tak harno, weseo. Potim de wynyk abirynt. Temnyj wchid do peczery, a za nym putanyna pro-chodiw. I zwidty czujusia kryky widczajduszni kryky

    Parfeniso, ne chwylujsia. Son mara. Koy my buy na Kriti, ty baczya abirynt czuapro carstwo Ajida

    1 ot i prymaryosia.

    Ni, ni, kochanyj. Posuchaj dali Synok kynuwsia wyzwolaty ludej, kotri bahay riatunku.Ja chotia wtrymaty joho, ta ne zmoha. Win pohlanuw na mene preharnyj, jasnookyj podibnyjdo boha Apoona i skazaw: Matusiu, ludy ne znajdu wychodu z abiryntu Jim treba dopo-mohty

    A ty, Parfeniso? Ty widpustya joho? Ja bahaa: Ne jdy! Ty sam zabukajesz u abirynti, ne znajdesz wychodu. A win skazaw:

    Zhadaj Tezeja. Nytka Aridny wywea joho z najstraszniszoho abiryntu. Daj meni taku nytku,matusiu. De meni jiji wziaty, synoczku? pakaa ja. Todi ja jdu tak. Istyna wywede mene.I win piszow Ja stojaa na skeli i pakaa. Win znyk u abirynti, zwidty czuysia kryky, briazkitmecziw, rewysze Minotawra

    Win powernuwsia? poszepky zapytaw Mnezarch. Ja ne doczekaasia, drue, wtomeno skazaa Parfenisa, znowu zapluszczujuczy oczi.

    Ty rozbudyw mene Tiako na serci. Newe take straszne yttia bude u naszoho synoczka? Zabu pro son, kochana, askawo mowyw Mnezarch. Zhadaj proroctwo orakua del-

    fijkoho Tak, tak, z nadijeju ozwaasia druyna. Ty prawdu kaesz. Pifija Wona proroczya

    szczasywu dolu.Parfenisa zweasia na liku. Mnezarch pidtrymaw jiji. Pohlad inky zupynywsia za wiknom,

    na skelastomu berezi moria. Bahrianyj zachid prokadaw yskuczu steynu na temno-synich wo-dach, nad obrijem hromadyysia czorno-fietowi chmary. I zdawaosia Parfenisi, szczo to kubo-czysia dym nad ertownykom delfijkoho orakua i w huchomu szumi pryboju czujesia urywcza-ste burmotinnia pifiji

    2.

    1 Ajid u ellinkomu mitoogicznomu panteoni boh pidzemnoho carstwa mertwych.2 Pifija rycia-proroczycia u Delfijkomu chrami boha swita Apoona.

  • Proroczycia pylno hlanua na Mnezarcha, dowho dywyasia w temno-syni, jak weczirnienebo, oczi Parfenisy. Potim, hyboko wdychnuwszy zapamoroczywoho dymu ertownyka, sia nazootu trynohu. Zawmera w cikowytij neporusznosti. Oczi jiji rozszyryysia, wtupyysia u nezry-myj swit wydi i mare. Sudoroni zitchannia j nezbahnenni sowa pifiji oraku tumaczyw u ko-rotkych reczenniach:

    More podoro Jite do Siriji Jite do Siriji Ty, inko, narodysz syna Sawnyj syndla wsich wikiw i narodiw sawnyj syn Szczasywe, prekrasne yttia

    Szczasywe, prekrasne yttia, powtorya Parfenisa, znemoeno widkydajuczy na po-duszku. Pifija proroczya syna Syn pryjszow do nas, sawa Apoonu. Wona obiciaa jomuszczasywe yttia, Mnezarchu. Tak musy statysia. Ja zabudu pro nedobryj son. Czujesz? Ja za-budu

    Jak nazwemo syna, Parfeniso? Bohy czekaju imja. Imja? Chaj bude Pifagorom Pifagor? zdywuwawsia Mnezarch. Proroczenyj pifijeju? A wtim, chaj bude tak. Po-

    moymosia boham, druynoko. Chaj nasz syn Pifagor ne zwidaje odnoho ycha ni rabstwa, nichworoby, ni pidstupu, ni zrady. Chaj nikoy ne rozuczysia z namy, bakamy. Chaj ne poruszywolu weykoho Zewsa. Chaj bohy nebesnoho Olimpu prostela dla nioho szczasywe, prekrasneyttia

    Za dweryma poczuwsia pronyzywyj, wymohywyj kryk.

  • CZASTYNA PERSZAPOHONIA ZA OBRIJEM

    POSZUKY

    Hostryj rize powoli powze po sribnij patiwci. Czutywi palci neschybno karbuju tonkyj ma-lunok. Pid rukoju majstra wynykaju harmonijni postati bohiw, herojiw, kentawriw. Oywaju pra-dawni mity, nabyraju zrymoji formy, chwyluju, trywoa, budia u duszi nezbahnenni poczuttia.

    Pifagor zitchnuw, odwiw pohlad wid bakowych ruk, zamrijano hlanuw u wikno na burianyjmorkyj wydnoki. Szcze de-dwa i czudowa kazkowa skryka, rozmalowana najkraszczym maj-strom ostrowa Samosu, pide w swit, popywe w newidomi kraji, potrapy do czuych ruk. Chto cebude? Czym stane dla nioho natchnennyj utwir Mnezarcha zootokowacza j chudonyka?

    Mnezarch pokaw rize na sti, wyter szmatkom bioho pootna spitnie czoo, poprawyw srib-nyj obrucz na hoowi, szczo nym prytyskuwaw sywijucze woossia. Pohlanuw na prynyszkohosyna, kotryj stojaw u nioho za spynoju. Wtomeno usmichnuwsia.

    Podobajesia? Due. Moe, sprobujesz? Ni, tatku. Ty znajesz u mene niczoho ne wyjde. Ty majster, a ja budu remisnykom. Tobi pora do dia prywczatysia, synku, skazaw bako. ja stariju, treba peredawaty

    sprawu w nadijni ruky. Te, szczo ty robysz, baku, prekrasno. Ty weykyj chudonyk. I wse-taky Szczo? Meni zdajesia, szczo ce ihraszky. Jak ty skazaw? Ihraszky Tebe i nas hoduju otaki ihraszky, suworo skazaw Mnezarch. Zarady nych wojuju i

    wmyraju ludy. Nema takoho zoczynu, na jakyj by ne jszy ludy, szczob owoodity zootymy abosribnymy reczamy.

    Tym hirsze, tatu, wperto widpowiw Pifagor, stripujuczy bujnymy patamy. Nema zaszczo wojuwaty. Meni osobysto zadarma ne. potribno otakych cinnostej. To nawiszczo ja roby-tymu dla inszych te, szczo meni samomu ni dla czoho? Ce neogiczno!

    Nawczywsia, proburmotiw Mnezarch. Na moju hoowu. Dumaw, szczo z tebe budedobryj chudonyk. Prosawyw by ostriw Samos, wsiu Eadu. Tobi we wisimnadcia lit, a szczo tywmijesz? Hraty na liri, na fejti, haniaty z tijeju boewilnoju Narissoju ponad morem

    Tatu A szczo, ja prawdu kau. Bazikaty dobre wmijesz, rytoryku wywczaw. Ae z baakanyny

    nema najidku. Nad toboju we j ludy smijusia, patatym oburem nazywaju. Durni nazywaju. Mudra ludyna ne wyhaduwatyme prizwyka inszomu. Tak prawda ! Odpustyw dowhi paty, a do remesa nitee! Tatu Mowczy! Nawiszczo robysz z sebe posmichowyko? Wsi normalni ludy stryusia, a ty

  • Hrywa, mow u dykoho konia. Meni nabrydaje wasza obstryena zwyczajnis, hostro mowyw Pifagor. Wsi odnako-

    wisiki, nemow horobci. Ty chudonyk, tatku! Sam tworysz taki rozmajiti formy na wasnychutworach. Newe ne rozumijesz mene? Ja choczu buty takym, jak choczu! Szczo woossia? Drib-nyci! Meni inkoy choczesia swit perewernuty!

    Perewernuty? wraeno perepytaw Mnezarch. Nawiszczo? Bo toskno, zapalno skryknuw Pifagor. Newe ty ne widczuwajesz, jak za spokijnoju

    teczijeju pryrody wyruje duch? Newe nikoy ne prysuchawsia, jak u mozku pulsuje rozum, u hru-diach stukocze serce, baaje rozirwaty hrudy? Tisno yttiewym sokam u derewi, nema prostoruludkij mysli u zwyczajnomu riczyszczi yttia! Newe ne widczuwajesz?

    Ty boewolijesz, pochmuro widkazaw Mnezarch, znowu beruczy do praci. Ce wsezajwe dozwilla. Bohy stworyy cej swit, wony day jomu mudri zakony. Newe ty baajesz peremu-dryty bohiw? Bereysia, Pifagore! Olimpijci

    3 ne proszczaju hordyni!

    Ae ce wony wkay meni rozum i duch, tatku? I jakszczo mij rozum benteysia weykojunespiwmirnistiu buttia, to ce i jichnia probema probema bohiw! Newe jim tam, na Olimpi, wsepodobajesia? Newe wse wyriszeno, wse dosiahnuto?

    Ne bluznirstwuj, synku! Pomowcz. Ja ne baaju bilsze howoryty pro take. Zupynimo!Wse na switi ywe praceju, tworczistiu. Wsia pryroda w tiakomu trudi. A ty pywesz na powerchnijawyszcz mudrahel! Nu czoho tobi treba?

    Rozhadky. Rozhadky czoho? Najhoownisza tajemnycia chto ja? Zwidky j kudy? Durnyci. O ja twij bako. Wyhla u wikno tam poywaje persykowi derewa twoja

    maty Parfenisa. Ty nasze dytia. Czoho szcze baajesz? Ech, tatku, zitchnuw Pifagor. Jaki najiwni reczi ty mowysz! Newe zarady o takoji

    premudrosti Soon jizdyw u daekyj Jehypet? Newe szczo podibne propowiduje Faes? Czomu, za szczo jich nazywaju mudreciamy?

    Moe, ty te wyriszyw staty mudrecem? nasmiszkuwato zapytaw Mnezarch. Cenajehsze. Aby dowhyj jazyk ta szcze czwanstwo.

    Tatu Nu, harazd, harazd. Ja trochy perehnuw. Rozhniwyw ty mene, synku. Ty ne takyj we j

    pohanyj, jak meni inkoy zdajesia. Prosto wtomywsia ja, chotiosia b dobroho pomicznyka. A ty Ne mou ja, tatku Baczu. Szczo , chaj bude. A wse-taky wse-taky ja spodiwajusia, szczo ty pereminyszsia.

    O pojidemo w daeku mandriwku Kudy? zahoriwsia Pifagor, bakytni oczi spaachnuy radistiu. W rizni miscia. Afiny Krit Czudowo. Syn obniaw baka. Nowi ludy, nowi obyczczia. Moe, ja strinu mudreciw,

    znajuczych ludej! Ech, synku! pochytaw hoowoju bako. Skilky jich buo i je wsich tych znaju-

    czych ludej, mudreciw! A szczo wony wdijay, szczo day ludiam? Odyn zawjazuje inszyj roz-wjazuje. Odyn toroczy tak, a druhyj inak!

    Moe, j prawda twoja, tatku, zasmutywsia Pifagor. Moe, j prawda. Ta tilky bez po-szukiw mudrosti ne warto buo b yty na switi. Ja choczu szukaty

    Szczo , szukaj! Moe, same w ciomu ty prosawysz Eadu. Chto skae? Nu, biy hulaj! Jawydu wako tobi zi mnoju. Niczoho, niczoho, ne wyprawdowujsia. Wse rozumiju! Ne dumaj,szczo bako suworyj.

    O tatku! Ja nikoy tak ne dumaw. Ty prekrasnyj u mene, ty sylnyj i dobryj. I jakby ne tyszczo buo b zi mnoju? Jakszczo ja czoho dosiahnu jakszczo znajdu to znaj ce ty dosiah-nesz

    3 Olimp hora u Fessaliji, na jakij, jak wwaay drewni hreky, ywu bohy Zews, Hera, Afrodita, Hermes i t. d.

  • Nu, nu, rozczuywsia Mnezarch. Biy Pifagor ide wuzekymy wuyczkamy, popidkronamy hustych oyw, do moria. Na niomu korotkyj do kolin jasno-buzkowyj chiton, mja-zysti ruky ohoeni do plicz, midno-ruse woossia na hoowi wjesia hustoju hrywoju.

    Diwczata wyhladaju z-za hynianych ta kamjanych chatynok, zmanywo usmichajusia, pro-wodaju zamrijanymy pohladamy wysokoho harnoho junaka. Dity wyskakuju na wuyciu, zdij-majuczy kuriawu, hasaju dowkoa, repetuju:

    Patatyj! Patatyj! Patatyj!Junak ahidno kywaje jim, usmichajesia drunio. Ce ditiam ne podobajesia, i wony nezaba-

    rom widstaju. Pifagora ochopluje tuhyj strumi morkoho witru, pid nohamy spiwaje tuawyj pi-sok, zdaeka stohne prybij. W nebi striamy prolitaju ptachy, pronyzywo skrykuju.

    Pifagor ide berehom dowho, powilno, z nasoodoju karbujuczy na woohomu pisku slidy bo-sych nih. Chwyla szumywo ryne na bereh, zayszaje po sobi rozmajiti czerepaszky, wony iskriasiaproty soncia roewym peramutrom. Junak nachylajesia, kade na dooniu kilka ninych skamja-niych pelustok. Sprawdi, niby kwity morki. Dywowyni utwory pryrody! Jaki czariwni wizerunky,jaka wytonczenis chudonioho smaku! Prosto j nepomitno pramatir Heja rozsypaje dowkoa czy-senni dywowyni skarby. Wony nezriwnianno majsterniszi, prekrasniszi wid ludkych twori.Jaka todi spiwmirnis u naszij praci, nawiszczo wona taka hruba j newmia poriwniano z boe-stwennoju doskonalistiu pryrodnych utworiw?

    Junak syponuw czerepaszky u wodu. Roewi iskry majnuy w powitri, roztanuy w zeenawijchwyli. Pifagor zupynywsia, prysuchajuczy do homonu moria. Bilasti hrebeni kotyysia z neosia-nosti, nesy z soboju woohyj podych daekych, newidomych krajiw, z tajemnyczym szeptanniamrozbywaysia bila nih.

    Chwyla za chwyeju Chwyla za chwyeju Newmoymyj, weycznyj, wtajemnyczenyj rytm.Zwidky taka toczna czerhowis? Niby w muzyci, w pisni. More jak arfa: witer Zefir prolitaje nadprozoroju hybinniu, torkajesia beztiesnymy palciamy krysztaewych, zeenawych strun, tworymyozwucznu pisniu. Jakby rozibraty sowa Jakby rozibraty

    Za spynoju zaopotiy kroky, poczuwsia pryhuszenyj smich. Nini prochoodni palci lahyna oczi junakowi, szczoku zaoskotaw tepyj podych.

    Afina, artoma mowyw Pifagor, odhadujuczy.Mowczannia zzadu, tilky tremtia woohi ruky u diwczyny. Afrodita, obzywajesia junak, prodowujuczy czariwnu hru. Artemida! Ewrydika!Z-za spyny czujesia newdowoenyj hoos: Ty wsich bohy pereliczysz, ysze mene ne zhadajesz!Win rwuczko obertajesia, bere w dooni tonki palci diwczyny, jiji czorni oczi, hyboki, mow

    zoriana nicz, smijusia, peramutrom siaju zuby. Narissa! Aha! Teper Narissa! A czomu odrazu ne whadaw? prymchywo nadua pupjankom

    huby diwczyna. Jak ne whadaw? Whadaw, konoho razu whadaw! Jak to? zbenteyasia wona. A tak! Ty i Afina, j Afrodita, j Artemida Ty bohynia! Szczo chiba neprawdu kau?Narissa zaszariasia. Dywlaczy pid nohy sobi, proszepotia: Ja szukaa tebe. Nawiszczo? Meni snywsia son. Pro mene? Tak. Tilky tebe ja ne baczya. More, bereh pustee no Tilky slidy na pisku. Czyji slidy? Twoji. Zwidky ty znajesz? Ja pomi tysiaczi slidiw piznaju twoji. Tilky u sni wony buy ne taki, jak teper, a weyki-

  • weyki. Ti slidy prostiahysia, skilky wydno, za obrij. Ja chotia baczyty tebe, ta zlakaasia, szczo wtebe taki weyki slidy. I pisza ponad morem samotnia witer, pisok, slidy i nikoho dowkoaPrawda, chymernyj son?

    Due dywnyj, zamyseno skazaw Pifagor. Slidy za obrij Tut szczo je Szczo, Pifagore? Ty ne zbahnesz. Ty jakyj czudnyj staw. Moe, bo bako meni te same kazaw Ot baczysz! Narisso! Szczo, Pifagore? Ty b pisza zi mnoju? Kudy? Za obrij. Czoho? Za czym? zdywuwaasia diwczyna. Szukaty. Szczo? Rozhadku. Jaku rozhadku? Rozhadku tajny Oj Pifagore, jakyj ty nudnyj, koy poczynajesz mudruwaty! Tajna, rozhadka, obrij! Hla,

    jak czudowo dowkoa! Jaku tajnu ty choczesz rozhadaty?Pifagor sumno hlanuw na diwocze yczko, odwernuwsia. Zahybywsia w sebe, mowczaw, pry-

    suchajuczy do szepotu chwyl. Diwczyna torknuasia palciamy tuhoho junakoho pecza. Ne mowczy. Meni straszno, Pifagore! Czoho straszno, Narisso? Tyszi. I twoho pohladu. Koy ty smijeszsia meni weseo. Todi twoji oczi, jak chwyla

    morka w soniacznyj de, prozori, bakytno-zeeni. A koy zamowknesz, jak o teper, wonytemniju, niby jaki motoroszni prirwy. Ne mowczy, Pifagore! Bu weseym! Ja choczu kupatysiarazom z toboju. Mene nastraszyw son, ja szukaa tebe, wyjsza na bereh i pobaczya slidy. Ja nechoczu, szczob u ytti buo tak, jak uwi sni!

    Harazd, otiamywsia wid zadumy Pifagor. Dawaj kupatysia.Win odnym ruchom widstebnuw na peczi zastibku, skynuw chiton. Bronzowe tio junaka

    spowyo zootawe soniaczne prominnia. Biy za mnoju, Narisso!Chope pobih do wysokoji skeli, diwczyna za nym. Wona szczasywo smijaasia, dohaniaju-

    czy Pifagora. Win zupynywsia na skeli, nad hybinniu, szyroko rozproster ruky, wdychnuw na po-wni hrudy powitria.

    Choczesia poetity, Narisso! Jak Ikar? wako dychajuczy, zapytaa Narissa. Tak! Do Soncia! A zwidty wnyz, tycho dodaa wona. I nawiky u wodu. Na dno. Chaj tak! Aby zwidaty polit! Pobaczyty Istynu! Chto skae, czy Ikar baczyw Istynu? Zate win prahnuw do neji. Prahnuty j ne dosiahty jake szczastia w ciomu? Czy ne kraszcze kochaty, Pifagore?

    Nawi bohy schylajusia pered Erosom, bohom kochannia. Moe, w lubowi Istyna? Ne znaju! Ne widaju!Pifagor pidstrybnuw, kynuwsia u wodu, hyboko zanurywsia u morku hybi, niby weyka

    bronzowa rybyna. Narissa metnuasia za nym, zachopeno widczua sebe w obijmach prochood-noji chwyli, popywa u widkryte more. Laha horiy, zawmera, chytajuczy na zapinenych hre-beniach, niby miticzna morka nimfa. Poriad z neju wyrynuw Pifagor, z szumom wydychnuw po-witria.

    Do mene bycze do mene, Pifagore

  • Ja tut, Narisso Ty szukajesz ty wiczno szukajesz, drue. Ty newdowoenyj. Ty wolijesz rozhadky ja-

    koji rozhadky A meni Tobi, Narisso, unoju widhuknuwsia junak. A meni aby ty buw porucz. I ne treba odnoji Istyny. Moe, jiji j nema Koho? zlakawsia junak. Istyny. Moe, to ysze sowo? Koy ty poriad serce moczie szczasywo stukaje, wono

    kae, szczo w kochanni wsia pownota Ne moe cioho buty! stripnuw mokrym woossiam Pifagor. Ne moe buty! skryk-

    nuw win i sylno wdaryw dooneju po chwyli. Koy nema Istyny todi ne warto yty! Czujesz,Narisso? Todi ne warto yty

    Nad morem schody misia. Tysza nad switom. U temnych wodach pochytujusia zirky. Bez-odnia w nebi. Bezodnia wnyzu. W serci trywono j soodko. W taki chwyyny zdajesia, szczo denedaeko rozhadka weykoji, nepowtornoji, adanoji tajemnyci.

    Nepodalik wid junaka sydy w altanci uczytel muzyky Hermadamas. Win zahornuwsia w bi-yj himatij

    4, skaw ruky na hrudiach, prysuchajesia do zwukiw noczi, mowczy. Misiacznyj promi

    wyswitluje posta uczytela choodnym sribnym poumjam, rideke woossia siaje nimbomdowkoa hoowy, temnymy jamamy wydilajusia zapali oczi na suchorlawomu obyczczi.

    Pidijdy siudy, Pifagore. Hla u nebo, mij drue. W zeniti merechty weyka bakytna zoria,jiji widbysky hraju u temnych oczach uczytela.

    Czujesz?Zoriane koeso powoli obertajesia, w neosianosti widuniuju dzwinoczky, motoroszna ra-

    dis lahaje na duszu. Czuju, uczytelu, szepocze junak. Berey ce widczuttia, trywono promowlaje Hermadamas. ysze nebahatiom szuka-

    czam widkrywajesia muzyka neba szczob zachopyty jich Jak zachopyty? Nawiszczo? Krasoju tworennia, Pifagore. Jim widkrywajesia meodijna osnowa switu. Bohy ne-

    besni muzykanty. I ti, komu czujesia meodija, musia nasliduwaty jij. Musia, powtoryw Pifagor. Musia Tebe dywuje ce sowo? Due, uczytelu. Welmy nepokoji. Chiba ptaszenia, wyupywszy iz jajcia, musy etity

    whoru? Chiba wono moe ne etity?Hermadamas pomowczaw, z podywom prydywlajuczy do natchnennoho obyczczia junaka.

    Pochytaw hoowoju. Ty dobre skazaw. Moe, j twoja prawda. W meni mudris tradyciji. W tobi mudris ser-

    cia. Moe, twoja wyszcze. Prote ne stanemo spereczatysia w taku nicz. W tyszi ne powynni unatypusti ludki sowa. Wony jak popi. Chaj kraszcze prounaje muzyka. Zahraj na arfi, Pifagore.

    Ucze sidaje na marmurowe sydinnia, schylajesia do arfy, torkajesia strun. Nykyj alibnyjzwuk yne do moria, w nebo. Za nym pospiszaju sribni wysoki akordy, niby zhrajka barwystychszczebetywych ptaszok, tanu u zorianij wysokosti. I o we kotiasia u weycznomu rytmi pisennichwyli, zywajusia z misterijeju

    5 misiacznoji noczi, staju newiddilnymy wid neji, niby zitchannia

    morkoho ehotu Boreju6, niby rokit chwyli, nacze szeptannia bahrianoho wynohradnoho ystu.

    Uczytel wytyraje z oczej slozu rozczuennia, kade na hoowu Pifagora sucheku ruku. Takoho ucznia, jak ty, szcze ne buo w mene, drue. Czujesz? Czuju, uczytelu.

    4 Himatij werchnia odea u hrekiw, nakydka, paszcz.5 Misterija wtajemnyczena drama, swiaszczenne dijstwo z uczastiu miticznych personaiw.6 Borej boh piwnicznoho witru.

  • Ja nikomu ne kazaw takych sliw. Tobi perszomu. Ty prosawysz Eadu swojimy pi-sniamy. Ty moesz staty nowym. Orfejem

    Uczytelu, tycho mowyw Pifagor. Ja znowu czuju ti sami sowa. Siohodni czujuwdruhe. Perszyj raz jich meni kazaw bako

    Jaki sowa, Pifagore? Prosawyty Eadu Ty baczysz w ciomu szczo nepryjemne? O ni, uczytelu. Tilky ne waby mene ni moja sawa, ni sawa Eady. Jak ty moesz take howoryty? zlakano mowyw Hermadamas. Mou, wperto skazaw junak, wyprostawszy na we rist. Mou, bo sawa ne wede do

    Istyny. Ne rozumiju tebe. Ja j sam sebe ne rozumiju. Ty majesz dywowynyj taant. Ja szcze ne striczaw takoho. Muzyka Wona darunok

    bohiw na cij zemli. Znowu bohy, proszepotiw Pifagor. Szo ty skazaw? Wse podarowano, sumno zitchnuw junak. A szczo wid nas, szczo wid ludej? Niczoho, Pifagore. My dity Zewsa. Newe tobi ne dosy, szczo bako daw nam bezlicz

    preharnych darunkiw? O ni, ne dosy! skryknuw junak. Istynu ne mona podaruwaty! A ja choczu ysze jiji! W tobi pohorda. W tobi bunt. Zhadaj tytaniw wony w Tartari

    7. Zhadaj Prometeja win

    prykutyj do skeli. I ty wwaajesz, Hermadamase Ty wwaajesz, szczo ce sprawedywo prykuty wohnen-

    noho tytana do skeli? Chto ja, szczob miriaty sprawedywis Zewsa? tycho ozwawsia uczytel. Ja znaju ysze

    odne swiatoszczi muzyky. Nema niczoho weyczniszoho wid muzyky. Jakby meni bohy skazay:Hermadamase, wybyraj: wada nad Wseswitom bez muzyky abo ebractwo z szczodennoju pre-krasnoju meodijeju, ja wybraw by ebractwo.

    Znaju, uczytelu, tycho widpowiw Pifagor, dywlaczy u zorianyj obszyr. I rozumijutebe. Bo j sam lublu muzyku. Ne myslu bez neji yttia. Ae j wona ne daje widpowidi.

    Na szczo, Pifagore?

    7 Tartar u hrekij mitoogiji bezodnia u pidzemnomu carstwi, de panuje Veyka Nicz i kudy boh neba Uran poselawswojich potwornych ditej, a Zews zamknuw peremoenych tytaniw. U Tartari znachodiasia koreni zemli j moria, wsikinci j poczatky.

  • Na pekucze pytannia jedyne pytannia, zarady widpowidi na jake ja hotowyj projty bez-konecznu dorohu: w czomu Istyna? Chto je my, ludy, na szlachu do neji?

    Ty baajesz znaty tajemnyciu bohiw, zitchnuw Hermadamas. A moe, j wony ne wi-daju.

    Ae chto powynen znaty? Sama wona, Istyna. Jakszczo wona je Jak? Ty sumniwajeszsia? Ne znaju. Moe, dla mene wsia prawda switu w muzyci. A tobi cioho ne dosy. Ni. Ne moe buty obmeenoju Istyna. W nij wsia pownota znannia. I ja adaju dobytysia

    do neji. Abo wmerty, szukajuczy jiji. Ty strasznyj szlach obyrajesz, Pifagore. al meni Czoho al? Weykoho taantu. Win propade Szczo z twojich poszukiw dla ludej? A twoja muzyka,

    twoja hra stay b nasoodoju dla bahatioch dusz.Pifagor schopyw ruky uczytela w swoji dooni, prytysnuw jich do hrudej. Zbahny, uczytelu, moji dumy! Jakszczo nema Istyny to naszczo meni sawa, i taant, i

    poszana ludka? Kraszcze zhoriu, jak Faeton8 na bakiwkij kolisnyci w nebi

    Tak wono j bude, sumowyto pochytaw hoowoju Hermadamas. Tak wono j bude. Tapereczyty ne stanu. Jak e ty wyriszyw yty jak dijaty?..

    Pojidu z bakom u podoro. Kudy? esbos. Potim Afiny, Delfy. Moe, zustrinu mudrych ludej Rozszukaju nowi steyny Na esbosi ywe Ferekid. Ferekid Sirkyj. Czuw? Druh Faesa? Ato. Sawetnyj mudre. Win mij dawnij towarysz. Mou napysaty ysta do nioho. Zajdesz

    do nioho, pobesidujesz Oj uczytelu, czudowo! Ja tak wdiacznyj tobi!.. Nema za szczo diakuwaty. Szcze newidomo, czy widkryje win tobi szczo nowe. Wse odno. Kona nowa stupi wse bycze do Istyny. Oj ne tak, Pifagore. Haj-haj, powir meni! Bahato abiryntiw, bezlicz steynok petlaju

    dowkoa Istyny, i szcze oden z mudreciw ne stwerduwaw, szczo baczyw jiji yce Jak ty moesz ce znaty? Tobi szcze dowho yty na cim switi. Perekonajeszsia sam, drue. Ta koy ty wtomyszsia

    koy serce twoje znemahatyme w pawutyni rozczaruwa zhadaj pro mene zhadaj pro starohoHermadamasa, Pifagore. I zhadaj pro ciu nicz

    Ja ne zabudu, uczytelu

    Korabel weseo biy morem. Tripoczu witrya. Radiju raby ne treba hrebty, mona pod-rimaty, schyywszy na osoruni wesa.

    Pifagor stoji bila bortu, kutajesia u wownianyj paszcz, ne moe odwesty pohladu widobriju. Wyrynaju z bakytnoji imy i znowu szczezaju skelasti ostriwci, czowny rybaok, czuy-neki trijery-korabli. Wse ce schoe na yttiewyj pyn, w jakomu szukacz zustriczaje j wtraczajebezlicz jawyszcz, ludej i podij. Ta de nespodiwano maje wyrynuty z-za obriju ostriw, do jakohoprahne mandriwnyk. Taka my nastaje neodminno, dumaje Pifagor. Tak bude i w mene.Projdu, propywu, proeczu. I zustrinu swoju tajemnyciu, poczuju, pobaczu

    Na paubi hulaju kupci. Wony weseo peremowlajusia, inkoy sidaju u koo, pryhoszczajuodyn odnoho, spiwaju ehkowanych pise i rehoczusia z diwczatamy, kotri newidomo jak opy-nyysia na korabli.

    8 Faeton u hrekij mitoogiji syn Helisa, boha Soncia. Faeton poprosyw u baka dozwou projichaty u joho koli-snyci, zapriaenij kryatymy wohnedysznymy kimy, ta ne mih jich strymaty, i wony, nabyzywszy do Zemli, e nespopeyy jiji. Zews byskawkoju znyszczyw kolisnyciu, i Faeton zahynuw.

  • Mnezarch pro szczo rozmowlaje z kupciamy. Pro szczo? Chiba pro hroszi? Dzwinki zooti tasribni krualcia. Wony perechodia z ruk do ruk, wykykajuczy zazdris, zlis, rewnoszczi, adobu.Jim bajdue byskuczym idoam, szczo za nych zdobuwaju ludy: siohodni szmat mjasa, za-wtra raba, pislazawtra mysteke tworinnia Mnezarcha. Straszno

    Inkoy korabel prystaje do bereha. Mnezarch iz synom wychody na majdan, proponujeswoju robotu miscewym kupciam, torhujesia.

    Pifagor dywysia w bajdui obyczczia, w adibni oczi, na tremtywi choodni palci, szczo ob-macuju persni, skryky, gemy

    9 z postatiamy bohiw ta herojiw.

    Jak dobre, szczo win ne piszow bakowoju steynoju! Praciuwaty dni j noczi dla nikczemnychkramariw, widdawaty taant i tiaku praciu zarady rozputnych bahatijiw? Ni, ni! Kraszcze prom-czaty ponad zemeju soniacznym promenem, widbytysia w chwyli morkij, w rosi doszczowij, ciu-waty kwitku polowu. Zriaczyj zamyujesia promenem, a slipyj ne pobaczy! O bohy, jak menistaty promenem?

    Potrochu rozpywajusia w rizni ruky bakowi czudo-skarby. We nema skryky z Afroditoju,jaku tak lubyw Pifagor, we prodano wsi gemy, rozijszysia zooti persni z samocwitamy. Mnezarchzadowoenyj mandriwka wdaa.

    Nabyajesia esbos, weykyj bahatyj ostriw. Biliju u bujnij zeeni sadiw paacy, strunki ko-ony chramiw. Hominywa jurba na berezi, tysiaczi korabliw u spokijnij zatoci.

    Trywono. Jak zustrine joho znamenytyj uczytel?Junak z bakom schodia z korabla, sidaju w czowna, pywu do bereha. Mnezarch rozpytuje

    miscewych yteliw pro Ferekida Orkoho. Haasywi chopjata ochocze wedu hostej do sawet-noho uczytela.

    U zatyszku, nad morem, prywitno dywysia na swit weyczeka budiwla z swito-siroho ka-meniu. Dowkoa neji sywi zarosti oywy, strunki oeandry, kuszczi ninych trojand. Mandriwnykypowoli pidijmajusia starowynnymy kamjanymy schodamy. Jich zustriczaje czorna rabynia, ka-niajesia, zaczudowano dywysia weykymy ternowymy oczyma na Pifagora.

    Jak skazaty hospodarewi? zwuczno zapytuje wona. Mnezarch iz Samosu, widpowidaje bako. Iz synom Pifagorom.Rabynia znykaje, obpikszy junaka ahuczym pohladom. Bako usmichajesia, kywaje synowi

    hoowoju. Chwylujeszsia? Ne znaju. Ne mou zbahnuty. Doky w dorozi dywowyni spodiwannia, nadiji. Zijszow

    na bereh, pidijszow do cioho budynku i we Szczo we? Jakyj smutok, baku. Niby widczuttia, szczo ja ne zdobudu tut toho, szczo szukajuMnezarch nachmurywsia, pokaw ruku na synowe pecze: Ja znaju pro ce. I kazaw tobi. Ty jak wychorPowertajesia rabynia, mowczky schylajesia pered hostiamy, zaproszuje do hospody. My-

    nuwszy basejn i merechtywyj wodohraj, mi riadamy bahrianych trojand wony prochodia do pro-choodnoji witalni, zastawenoji szafamy z czerepjanymy tabyczkamy, gemamy, astronomicz-nymy pryadamy. W stini prochid. W otwori wydno nebo, more, wynohradna oza z styhymyhronamy. Pomi kuszczamy zjawlajesia debea posta hospodaria. Win wchody do witalni, pylnoohladaje hostej. W nioho wysoke czoo, ridke kuczeriawe woossia, hordowyta postawa, hostryjpohlad sirych oczej.

    Mnezarch iz Samosu, zootokowacz i chudonyk, witaje tebe, sawetnyj Ferekide, wko-nywszy, skazaw Mnezarch. A ce mij syn Pifagor.

    Ja czuw pro tebe, Mnezarchu, widpowiw mudre. Radyj poznajomytysia. Jaka stekaprywea do mene? Czoho szukajete w mojij hospodi?

    Pifagor wyjniaw ysta, mowczky podaw hospodarewi. Ferekid wziaw joho do ruk, rozhornuwpapirus.

    9 Gema neweykyj ribenyj kami z reljefnym zobraenniam.

  • Aha, usmichnuwsia win. Staryj Hermadamas zhadaw towarysza. Szczo wyrwaojoho z muzykalnoho spohladannia switu? Proczytajemo On jak! Tak ce ty i je joho ulubenyjucze?

    Tak, skupo widpowiw junak. Hm Szukajesz Istynu? Tak. Czomu wyriszyw zwernutysia do mene? Twoja sawa, uczytelu, yne po Eadi. Kau, szczo ty buw u Jehypti, majesz poswiatu u

    wyszcze znannia. I ja choczu znaty te, szczo piznaw ty. Inaksze ne matymu spokoju I ja proszu za syna, Ferekide, mowyw Mnezarch. Dopomoy jomu. Ja budu na es-

    bosi tyde. Chaj win pobude u tebe. Pryjmu, prosto widpowiw Ferekid. Ae ne ruczajusia, szczo widkryju tobi Istynu. Ty

    rozumijesz, Pifagore? Wse odno. Ja choczu suchaty tebe, Ferekide Ne odrazu, ne odrazu, dobroduszno wsmichnuwsia mudre, pohulaj, pomyujsia

    mojimy kwitamy, pokupajsia w mori Uczytelu, zapaeniwszy wid chwyluwannia, mowyw junak, kupatysia ja mih by j na

    Samosi, tam te prozora woda i zootyj pisok. I kwity w nas je Pifagore! skryknuw bako. Baku, koy sprahyj mandriwnyk znachody dereo win ne bawysia bila nioho, a pje

    wodu. Ja choczu pyty Mnezarchu, ne aj joho, tycho skazaw Ferekid. Budemo rozmowlaty odrazu, Pifa-

    gore. Mnezarchu, idy robyty swoji sprawy. Za syna ne turbujsia. Sim dniw win bude u mene.Nastaje weczir. Temnije obrij, naywajesia hranatowymy barwamy. Ferekid daje znak, raby-

    nia prynosy switylnyky, zapaluje. Prymchywe poumja pochytujesia, kydaje sabki widbysky nasuwore obyczczia mudrecia. Win stoji kraj szyrokoji balustrady, skawszy ruky na hrudiach.Mowa joho llesia nekwapno, uroczysto. Pifagor adibno suchaje, namahajuczy odrazu osmy-syty poczute, perewiryty joho wartis wohnem wasnoho serdecznoho switowidczuttia, wiry.

    Takym czynom ty baczysz, Pifagore, rozpowidaje Ferekid, szczo swit sotworeno ztrioch osnow: boestwennoji woli, reczowyny j lubowi. Sprawdi, kudy my ne hlanemo, baczymo tiosnowy: materiju, z jakoji tworiasia formy, syu yttia, danu bohamy, jaka ruchaje reczowynu, ikrasu ludej, rosyn, twaryn ta nebesnych swity. A krasa niczym ne moe buty porodena, okrimlubowi. I nad usim tym Zews, twore i bako, skulptor i hospodar kosmosu. Chto adajeosiahnuty mudris powynen staty czastkoju joho woli. Koy syn baaje bahatstwom i majsterni-stiu baka opanuwaty win zdijsniuje swoje baannia lubowju do baka i posuchom joho woli.Czy zbahnuw, Pifagore?

    Zbahnuw, hucho skazaw junak. Win wyprostawsia, niby prokydajuczy z hybokojizadumy. Oczi joho stay bezdonnymy, w nych widbywaosia poumja switylnyka. Dozwol zapy-taty tebe, uczytelu

    Zapytuj, askawo mowyw Ferekid. Ty kaesz, uczytelu, lubow Ty kaesz boestwenna wola. A jak e todi nenawys? Nenawys? Ne rozumiju Nenawys, uczytelu, szczo paachkoty u hrudiach ludej. Zo, szczo byskaje w oczach ra-

    biw i woodariw. Jak e todi smer, szczo jiji achajesia wse ywe? Wse te wid ludkoho padinnia, zitchnuw Ferekid. Zews sotworyw ludej prekra-

    snymy. Wony ne wtrymaysia na boestwennomu riwni zwidsy wse ycho, jake my baczymona zemli

    A Prometej? Szczo Prometej? Czomu Zews pokaraw joho za te, szczo tytan woliw dopomohty ludiam? Ote, cariu

    Olimpu newyhidno, szczob joho dity yy kraszcze, dostojnisze? Prometej wczynyw zoczyn. Win poruszyw tecziju zakonu. A chiba lubow poza zakonom?

  • W czomu lubow Prometeja? Baannia dopomohty inszym chiba ne lubow? Inkoy naszi porywannia, Pifagore, zdajusia nam prekrasnymy. A wony wedu do ycha.

    O, naprykad, ty pobaczyw pjanoho czoowika, zanedbanoho, nikczemnoho. I zamis toho, szczobprywesty joho do tiamy, prysoromyty, poradyty ty dasy jomu drachmu

    10. Win znowu napjesia

    i, moe, wpade tak nyko, szczo zwidty joho nichto we ne wytiahne. Prometej ne heroj. Win po-wstaw suproty woli Olimpu. Zews znaje, czomu ludy stradaju. Win bako jim. Koy nastaneczas twore onowy swit. Ni, Pifagore, ne slid ehkowano mysyty. Tobi treba hybsze zahladatyw tecziju jawyszcz i podij.

    Harazd, uczytelu. Harazd, chaj ce tak. Ae ludej stworyw Zews? I wse, szczo prytamannejim, poczuttia, serce, rozum?

    Bezumowno. Todi padinnia ludej joho wyna? Koy w korabli weyka tecza moriaky aju majstra,

    kotryj buduwaw korabel. Zews daw swojim ditiam wolu do wyboru. I czomu peremoha hirsza czastka w ludyni. Ote, jiji buo bilsze? Ty daeko choczesz zazyrnuty, Pifagore! Ce nebezpeczno! Ja choczu znaty metu tworennia. De wona? Kudy my jdemo? Ce znaje Zews. A my? Koy my diznajemosia pro ce? Chto skae Koy bako posyaje syna do praci, win nawczaje joho, rozpowidaje pro metu, docilnis.

    Newe nebesnyj bako luby swojich ditej mensze, ni zemni baky?Ferekid promowczaw. Zamyseno dywywsia na wysoke czoo junaka, w joho paajuczi oczi.

    Dowho chodyw pid skepinniam hustoho wynohradu, zitchaw. Potim, nabyzywszy do Pifagora,torknuwsia rukoju joho pecza.

    Ty adajesz Istyny, uczniu. Ty bezdonnyj, jak nebo. Ja baczu na twojemu czoli widbyskweykoji puti. Szczo ja dam tobi? Zayszsia, ja nawczu tebe geometrycznij premudrosti, widdamwsi znannia obczysennia ta astronomiji. Tilky ne pytaj mene pro Istynu. Ja ne widkrywaw jiji dwe-rej

    A Jehypet? z nadijeju zapytaw Pifagor. Ja ne maju poswiaty. erci w Fiwach neruszno bereu drewniu tajemnyciu. Wony hrekam

    peredaju ysze krychty. Ja zazdriu tobi. W meni te wyruwaa adoba znannia. Ja progawyw swijczas. Zachopywsia zemnym, iluzornym. Ae ce te neobchidno. Ludiam potribni znannia, szczobbuduwaty j dijaty na zemli. A poperedu chaj idu szukaczi, widwani odynaky. Moe, jim poszcza-sty. Ty jichnioji porody, Pifagore. Szczyro baaju, szczob tobi potaanyo. Tilky odne skau

    Szczo, uczytelu? Bijsia prohniwyty olimpijciw. Ty baczyw jich, uczytelu? Ja widczuw syu jichnich udariw. A moe Szczo? Moe, tobi zdaosia? Moe, to ysze twoja ujawa? Buwaje, jdesz wnoczi berehom moria

    I raptom skela W sutinkach wona wwyajesia czudykom Rozumiju, sumno usmichnuwsia Ferekid. Ty szcze dytyna, ja maju weykyj doswid i

    mou widriznyty skelu wid ywoho. Boestwenni udary straszni jich ne sputajesz z ludkymy.Ty zbahnuw?

    Zbahnuw. Prote ja woliju jty ysze wpered

    10 Drachma hroszowa odynycia u Eadi.

  • BEZWYCHI

    Mynaju dowhi dni mandriw i poszukiw. Staryj Mnezarch wyhidno prodaw swoji wyroby, na-kupyw riznoho skarbu. A syn newdowoenyj. Nasuchawsia besid z mudreciamy, nabaczywsiamist-polisiw, chramiw, erciw, moriakiw riznych krajiw. Nespokij ne obyszyw joho

    Korabel priamuje do Samosu, porynaje w hory-chwyli. Hrizno rewe more. Kupci ea u triu-mach, bahaju u Posejdona morkoho woodaria myoserdia j riatunku. Poweytel wod nesuchaje, pewno, dobriacze nahriszyy ti ludci. Pifagora morka chworoba ne dijmaje, win zaku-tawsia w ponoszenyj tepyj himatij, prytuywsia do szczohy, suchajuczy pohrozy moria, hybokowdychaje soone powitria.

    Kudy teper? De szukaty bereha prawdy? Pered oczyma petywo obycz, u swidomostiurywky rozmow. Koen pro swoje. Szczo ne mudre to insza ideja. Ae Istyna maje butyodna-jedyna. O bohy, nawiszczo wy tak nasmichajete nad szukaczamy?

    Nezabutnia zustricz z Faesom, druhom Ferekida. Rozumne, spokijne obyczczia. W niohodywni oczi blido-bakytni, z hostrymy hooczkamy ziny. Win we staryj, de za simdesiat, aerozum maje hostryj, jasnyj, twerezyj, ne pozbawenyj humoru. Prosto, po-domaszniomu zustriw ju-naka, obniawszy, posadyw bila sebe. Ohlanuwszy prysutnich w joho witalni mudreciw, promowyw:

    Radijmo, druzi. W naszij awi nowyj wojakMudreci szczyro witay chopcia, baay uspichiw, a Pifagor nijakowiw i mowczaw. A koy

    hosti Faesa rozijszysia, staryj hospodar, krekczuczy j kachykajuczy, pidijszow do Pifagora, pylnohlanuw jomu w oczi.

    Ne zadowolnyw tebe mij druh Ferekid? chytro zapytaw win. Czy ne tak? Prawda, uczytelu. Ni win, ni delfijki erci, ni Zoji Newe hadajesz, szczo ja widkryju tobi szczo nowe? Pro tebe yne weyka sawa Pusti sowa, wtomeno skazaw Faes. Sawa chmarynka. Prawdywa Istyna bez-

    sawna, chopcze. Ja b ne chotiw sawy, bo wona oznaka neistynnosti. Zemla ne luby prawdy-woho wczennia

    Ae wono je? rado wyhuknuw Pifagor. Wono je, raz ty tak mowysz?.. Napewne, je, zhodywsia mudre. Ae de? Ty ne widajesz? Ni, pryznawsia Faes. Ja znaju ysze czastky Istyny. Daj meni te, szczo majesz Tobi wid toho moe buty hirko. Meni nudno wid soodoszcziw falszywych idej. Ludy torocza pro bohiw, pro stychiji, pro

    Olimp, pro kosmogoniju, ne zamyslujuczy pro osnowne metu. Kudy jde swit, de win wynyk,szczo z nym stanesia?

    Houbczyku, popeskawszy junaka po peczu, ahidno ozwawsia Faes, a moe, myne tak zapytujemo sami sebe? Moe, twoje zapytannia absurdne?

    Czomu? Skaimo, bohiw nema. Skaimo, jich wyhaday. Ote, swit ne stworeno. Ote, win ne maje

    odnoji mety, nikudy ne jde Wy ne wiryte w bohiw? wrazywsia Pifagor. Je bohy czy nema jich chto moe skazaty pro ce pewno? Chto z ludej moe pochway-

    tysia, szczo baczyw jich? A koy tak, to jaka potreba howoryty pro nych? Sadiwnyk sady derewa,poywaje jich, propoluje burjany, beree parosti wid prymorozkiw. Newe jomu szcze treba wy-haduwaty sobi newydymoho pomicznyka?

    Todi w pryrodi nema mety? schwylowano mowyw Pifagor. Moe, j nema, znyzaw peczyma Faes. Meta peredbaczaje zawerszennia, konecz-

    nis. A pryroda hybyna newymirna A jak e krasa? Krasa? Szczo ty choczesz skazaty?

  • Krasa kwitky, krasa inky, krasa mysli? Newe pryroda moe tworyty bez mety tak pre-krasno?

    A czomu b i ni? Ty buwaw u horach? Moe, zwertaw uwahu na poticzok, szczo skacze poskelach? Tam u nioho wyr, tam wodospad, tam weseka na sonci hraje, tam dzweny chwylka, nibyhraje arfa. Prawda?

    Ne wtiamlu Jakszczo prosta woda, padajuczy zi skeli, moe daty wzire krasy, harmoniji, to szczo ka-

    zaty pro yttia ludej, rosyn, twaryn? Pro zorianyj neboschy? Pro Helisa j Seenu, woodarku no-czi?

    Ja zrozumiw, uczytelu. Ty choczesz skazaty, szczo bezmir, hrajuczy iz stychijamy ta swi-tyamy, moe sam soboju tworyty meodijnis i krasu?

    Ty czudowo wysowyw moju dumku Ae czyja wola w tomu kosmicznomu potoci? Zwidky win wynyk? Odwiku je ma-muszcza atomiw. Praosnowa jich woda. Wona maty wsioho susz-

    czoho, tajemnycza, nenarodena. Splitajuczy u neosianosti, atomy poroduju buttia wid ba-dyyny do bohiw jakszczo wony je

    Todi wypadkowis, sumno proszepotiw Pifagor. Todi nema Istyny Istyna ce prawda, jakoju b hirkoju wona ne wyjawya, widpowiw staryj mudre.

    A ty baajesz pidihnaty jiji pid wyhadanu metu. A chto dowede, szczo twoji sowa, uczytelu, prawda? Nichto. Szukaj, perewiriaj, dokopujsia, prosto skazaw Faes. Ja poperedyw

    Istyny tobi ne widkryju. Moe, ysze jaki iskry, czastky. Idy dali, skadaj z tych czastok mozajikuTane w moroci ahidne obyczczia, hrymy more. Szczo teper? Kudy? Tilky w Jehypet. Ade

    nedarma tudy prahnuy wsi mudreci j szukaczi. Bako obiciaw wykopotaty w tyrana Polikrata do-zwi

    Bako z synom zbyrajusia w hosti. Jich myostywo zaproszeno do tyrana Polikrata. Prawytelaskawo pryjniaw dorohi darunky Mnezarcha, pryznaczyw de dla pryjomu.

    Bako proponuwaw synowi odiahnuty pysznyj czerwenyj himatij, szcze didiwkyj. Pifagorwidmowywsia, poprosyw prostyj, pootnianyj, jakyj nosia wsi mudreci.

    Rozhniwajesia tyran, skruszno pochytuwaw hoowoju Mnezarch. Skae: hordynia!Ty ne znajesz joho siohodni win medowyj, a zawtra zwey rozipnuty.

    Meni wse odno, wperto widkazaw Pifagor. Ja ne baaju, szob mene powaay zawbrannia. Ja pidu tak, baku

    Maty Parfenisa chody dowkoa syna, pryhaduje llanyj himatij, tychcem wytyraje oczi kra-jeczkom rukawa.

    Czoho ty, mamo? Trywono na duszi, synku. Ne jszow by ty kraszcze do tyrana. Serce moje nespokijne Ty zawdy hniwysz bohiw, ParfenIso, newdowoeno burmocze Mnezarch. Ne trywo

    stychij, inko. Son pohanyj meni snywsia. Jakyj? Nacze ja szukaju Pifagora Hory, skeli, pustelno dowkoa. Ja znemohasia, a joho wse

    nema Zresztoju baczu joho posta, ae jaku dywnu i neznajomu. Joho tio proswiczujesia. Jabaczu kri nioho obrij, chmaryny, hory. Ja zlakaasia, zapytuju: Ty staw beztiesnym duchom,synku? Win mowczy. Ja prostiahnua ruky, szczob obijniaty joho, i ne moha widczuty ywohotia. Potim poumja ochopyo joho, ja sachnuasia he. I Pifagor na mojich oczach znyk yszezwidty, de win stojaw, poetiw u nebo weykyj barwystyj meteyk. Ja kynuasia zi snu, dowho pa-kaa, a u hrudiach meni bolio wid paczu

    Chymery, proburmotiw bako. Czoho tilky ne prywerzesia wnoczi A meni podobajesia son, matusiu, usmichnuwsia Pifagor, ciujuczy matir w pecze.

    Ja b chotiw staty takym, jak ty mene baczya. Jakym? zlakaasia maty.

  • Newidczutnym, beztiesnym meteykom, psychejeju. Jak Protej11

    . A potim poetity wnebo. I szczeznuty w azuri, w bakyti

    Chaj bohy bereu tebe wid takoho, spesnua rukamy Parfenisa. Podumaj pro mene,synku!

    Zaspokojsia, inko, rizko obirwaw jiji Mnezarch, zaczisujuczy pered bronzowym swi-czadom. Mara maroju, a yttia wymahaje swoho. Ne wooczytysia Pifagorowi za diwczatamy,ne haniaty czajok ponad morem! Ne chocze win perejmaty moho remesa chaj jide do Jehyptu.Faes zapewniaw, szczo hoowa w nioho jasna, mudra. Moe, sprawdi z nioho wyjde szczo putnie?Chodimo, synku, pora.

    Powahom wony wyjszy z budynku, popriamuway do paacu Polikrata. Storoa propustyajich. Wony stupyy do szyrokoho podwirja, otoczenoho towsteznymy stinamy z czornoho kameniu,zakwitczanoho bujnym pluszczem. Na stinach powoeky chodyy wojaky, ozbrojeni spysamy takorotkymy meczamy. Pifagor usmichnuwsia sam sobi: ne welmy wiria, mabu, prawyteli w bouochoronu, koy taku storou wystawlaju. Ludki ruky nadijniszi

    Wwijszy do szyrokoji zay. W hybyni jiji sydiw na rozkisznomu troni tyran Polikrat. Obabiczdwoma szerengamy stojay hosti, muzykanty, poety. Mnezarch zdaeka pokonywsia prawytelu.Toj nedbao kywnuw. Pifagor staw za spynamy hostej, pid koonoju, zacikaweno rozhladaw pre-harni skulptury bohiw, herojiw, mudreciw. O car bohiw Zews z hniwno nachmurenymy browamy,z burianoju borodoju. W joho ruci mut byskawy. Na koho win zbyrajesia jich kynuty? Nanepokirnych tytaniw czy na wilnodumnoho mudrecia? Wadne obyczczia hordowyte, w niomunema j tini zanepokojennia, sumniwu. Koen joho krok Istyna! Kone welinnia newidwo-rotne. Due, due majsterno widtworyw skulptor woodaria Olimpu. Cikawo, chto same tworyw ciczudowi obrazy?

    A o Afrodita. Takoji postati Pifagor szcze ne baczyw. Wona ne myujesia swojim prekra-snym tiom, w dooniach u neji derelna woda, szczo kraplamy wytikaje pomi palciamy, i bohyniadarma namahajesia wtrymaty prochoodnu woohu. Niby czas newowymyj strumi pradaw-nioho Kronosa

    12, wytikaje ridyna, zabyrajuczy moodis, syu, krasu. Smutok na czoli bohyni,

    zaduma w preharnych weykych oczach. Bako bolacze nastupaje na synowu nohu. Ty zduriw? Pryjszow do prawytela, a rozdywlajeszsia dowkoa, nacze nikoy ne baczyw

    skulptur. Dywysia na tyrana.Dzwenia struny arfy. Czutywe wucho Pifagora wowluje neszczyru badioris u meodiji pi-

    sni, ae Polikrat wdowoeno pokywuje hoowoju, hosti uwano suchaju, wdajuczy, niby muzykajim welmy podobajesia. Dwa paacowi poety, pidstupywszy do tronu, dekamuju w takt meodijiuroczysti poezy na czes prawytela. Pifagor znaje jich ce Iwik i Anakreon. Wony te koy naw-czaysia u Hermadamasa. Muzykanty z nych wyjszy pohaneki, a poezij jichnich Pifagorowi nedowodyosia czuty.

    Polikrat obpersia na ruku, pylno rozhladajuczy skadky rozzooczenoho chitona, druhoju ru-koju inkoy prykrywaje pozichy, szczo rozdyraju jomu rota, ae tyranowi pryjemni pochway mo-odych poetiw, do wpodoby sawa oswiczenoho prawytela.

    Iwik zawywaw:

    O muzo, daj meni boestwenne natchnennia,Szczob ospiwa tyrana Polikrata,Wine jomu dostojno poetycznyjSpesty z chway, i sawy i lubowi

    O muzo, daj e szczyrymy sowamy

    11 Protej u hrekij mitoogiji morkyj boh, bezsmertna i mudra istota, jaka moha wiszczuwaty majbutnie. Mihnabyraty riznoho wyhladu, tomu buw newowymyj.

    12 Kronos (Chronos) tytan, najmoodszyj syn boha neba Urana j bohyni zemli Heji, bako boha Zewsa. Joho imjapostupowo zyosia z nazwoju czasu chronosom.

  • Dary serdeczni prynesty do tronu,Do nih tyrana naszoji nadiji,Twerdyni naszoji, swiatoho napiwboha

    Anakreon, niby perechopywszy estafetu wid Iwika, radisno zawoaw, zwiwszy ruku whoru:

    Na nebi Zews, a na zemli tyran,Nasz Polikrat heroj i poweytel,Dusza moja spiwaje ci poezyWid szczyrosti, wid czystoji lubowi

    Pid skepinniam zay hrymiy opesky, witalni wyhuky. Polikrat pobaywo posmichawsia.Pifagor skrywywsia, niby wid zubnoho bolu. Jomu stao nezruczno za poetiw. Newe wony ne ro-zumiju, szczo neprystojno o tak prynyuwatysia? I pered kym?

    Tyran sposterih tu hrymasu na obyczczi junaka, zrobyw znak. Hosti zamowky, zdywowanoperezyraysia. Mnezarch poblid, widczuwszy na sobi pohlad prawytela.

    To i je twij syn, Mnezarchu? huczno zapytaw Polikrat. Tak, o sawetnyj Polikrate, wkonywsia chudonyk, mij syn Pifagor. Ja prosyw za

    nioho, aby ty daw dozwi jomu pojichaty do Jehyptu. Tak Do Jehyptu, powtoryw tyran, nasuplujuczy. A ty ne widajesz, szczo ja zabo-

    ronyw mojim piddanym poyszaty ostriw, chiba szczo tilky zarady torhowelnych mandriwok?! Ja znaju pro te, Polikrate, i powaaju twij nakaz. Ae syn ne znajszow toho, szczo szukaw,

    u Eadi. Czoho win szukaje? nasmiszkuwato pocikawywsia Polikrat. Znannia, ozwawsia junak, smiywo hlanuwszy w oczi tyrana. Chiba mudreciw Hreciji ne dosy dla tebe? Ni. Ja ne czuw wid nych toho, szczo kycze mene do poszuku. Ty samowpewnenyj. Ja baczyw twoje obyczczia, koy ci prekrasni poety dekamuway

    swoji reczytatywy. W serci twojemu hordynia. Kym e ty choczesz staty? Fiosofom. Fiosofom? zdywuwawsia tyran. A szczo ce take? Jak? Ty ne znajesz, szczo take fiosof? prostoduszno zapytaw Pifagor. Ne znaju, zowtiszno zhodywsia Polikrat, bahatoznaczno j chytro pohladajuczy na ho-

    stej. Poety chychotiy, peresziptuwaysia, kyway na rozhubenoho junaka. Mnezarch poczorniwwid trywohy. Ne znaju, mij mudryj drue. Proswity nas, pojasny, bu askaw!

    Ja pojasniu, pako skazaw Pifagor. Na uroczysti Olimpijki ihryszcza zbyrajesia wsiaHrecija. Szczob pomyuwatysia igramy, pospiszaju zwidusiud rizni ludy. Dejaki jdu tudy z-zaczestolubstwa, szczob pokazaty swoju syu, sprytnis, dejaki, szczob wyhraty nahorodu. Chto cho-cze znajty pomi towpyszczem druynu czy kochanku, kupci pospiszaju tudy, szczob wyhidnisze

  • prodaty swoji towary. Je j taki, komu prosto cikawo sposterihaty ludej, jichni prystrasti j porywan-nia, supernyctwo j zmahannia. I wsi ti ludy wyjszy z riznych mist, z riznych posee. Zemla menizdajesia o takym ihryszczem. Inkoy meni wwyajesia, szczo wsi my wyjszy z inszoho yttia, zinszoho isnuwannia i prybuy siudy na dywne dowhowiczne zmahannia. Chto tut szuka sobisawu, wadu, chto bahatstwo, chto podwyhy, a dejaki ludy jich nebahato nama-hajusia piznaty Istynu, wywczyty tajemnyci natury-pryrody. Taki ludy i je fiosofy, Polikrate, tobtopolublajuczi mudris. Mudre due pretenzijno, bo chto moe pochwaytysia zawerszenoju mu-dristiu. A szukacz mudrosti, wicznyj ptach znannia ce prekrasno! Ja te choczu staty takym.Mene ne prywabluje wada, sawa, poczesti. Mene kycze do sebe ysze Istyna

    Sawno, sawno! nepryrodno badioro wyhuknuw tyran, i prysutni rozhubeno perezy-raysia, ne rozumijuczy chwayty jim junaka czy nasmichatysia nad nym. Diakuju tobi, do-tepnyj Pifagore, szczo ty proswityw nas. Teper my widajemo, szczo take fiosofija. Pryjdeszni wikyznatymu, szczo ce ty wpersze promowyw ce sowo, podaruwaw joho nam, newihasam. Cikawo,welmy cikawo, szczo ty skaesz pro mene?

    Szczo same ty wolijesz znaty pro sebe? Jak ty hadajesz chto ja? Tyran. Ce wsi znaju. Ja pytaju ne pro te. Ty daj widpowi czoho prahnu ja w cij zemnij olim-

    pidi? Tobi kraszcze pro te znaty, Polikrate, prosto widpowiw junak, znyzujuczy peczyma. A ty, szczo dumajesz ty? Ty szukajesz Istynu ote, ne moesz brechaty. Widpowidaj,

    czoho wartyj ja, tyran? Chto wyszczyj u wseenkomu ihryszczi tyran czy fiosof? Fiosof, twerdo mowyw Pifagor. Za joho spynoju zastohnaw Mnezarch, u zali zapanu-

    waa zowisna tysza. A czoho wartyj ty, Polikrate, pro te skae yttia. A piznisze twoja smer He! posyniwszy wid luti, kryknuw Polikrat. He z moho paacu, szczob twojeji nohy

    tut ne buo! Diakuj bakowi swojemu Mnezarchu, sawnomu samosciu, diakuj meni, szczo ja dob-ryj! Ne baczyty tobi Jehyptu, ne stupaty za mei Samosu! Taka moja wola! Mnezarchu, ty czujesz?Chaj nawczajesia twoho remesa, i hodi poturaty joho pustoszczam. A teper wsi rozijdisia. Ja cho-czu pobuty na samoti, ne baczyty waszych merzotnych pyk

    Dodomu Mnezarcha z synom suprowoduway Iwik i Anakreon. Iwik, estykulujuczy chu-dymy rukamy, smykaw Pifagora za himatij, dorikaw, bymajuczy bezbarwnymy wijamy:

    Dure, nu j dure! Nawiszczo zajiwsia z tyranom? Newe tobi al buo kilkoch askawychsliw? I wse obijszosia b. Maw by dozwi, pochwau ta szcze j torbu zoota na dorohu. Ech ty, piw-nyku nedorizanyj!

    Ja szukaju prawdy, Istyny, pako widpowiw Pifagor. Jak mou poczynaty swoji po-szuky z brechni?

    A szczo znajszow? z boem ozwawsia Mnezarch. Czoho dobywsia? Teper kroku nezrobysz iz Samosu. Tyran zopamjatnyj, win dowiku ne zabude obrazy

    Nu j chaj! wperto skazaw junak. Ja wse odno dobjusia swoho. A wam wsim dywuju-sia. Newe wy wiryte w te, szczo dekamuway pered tronom? Z czym poriwniujete bezdarnoho,pidekoho prawytela? I sonce win, i nadija, i lubow Wy szczo z huzdu zjichay?

    Chiba neodminno pysaty tak, jak dumajesz? zdywuwawsia Anakreon. Mysli toswoje, nedotorkanne, potajemne. A sowo, poezija to za hroszi. Ade yty treba? Tyran patynam zootom, czomu b i ne pospiwaty jomu chwau? Ade twij bako Mnezarch maluje, kuje, two-ry rizni wyroby i prodaje tomu taky tyranowi.

    To mertwi reczi. Wony ne sawla, ne obmaniuju. I Mnezarch ne zhyduje swojeji duszibrechneju. A wy dobrowilno kaliczyte swoju sowis dysharmonijeju mi dumkoju j sowom. Ce pido

    Czomu obraajesz nas? Czy ne zanadto wysoko zanosyszsia? Ja prawdu mowlu. I wy ce sami dobre znajete! Proszczajte, ja ne choczu dali jty poriad z

    wamy. Meni soromno, szczo elliny tak nyko cinuju swij boestwennyj taant. Szczo , proszczaj, durnyku. I berey! Ty zabahato beresz na sebe! Niczoho! Wytrymaju

  • WTECZA

    Ech, Pifagore, Pifagore, zitchaw uweczeri Hermadamas, bihajuczy po altanci. Ne-mudryj ty. Pospiszyw ludej nasmiszyw. A korys jaka?

    Ja szukaju ne korysti. Znaju, znaju. Znowu zhadajesz pro Istynu. Ne promowlaj bez potreby toho swiatoho sowa.

    Koy jdesz bootom, bereysia! Treba po kupynach, po kupynach! Newe ne rozumijesz? Rozumiju, Hermadamase, a w ytti ne mou! Tiahne mene do priamych steok. Promi

    ne krulaje. Win priamyj, jak stria! Mudrujesz, mij drue, newdowoeno pokrutyw hoowoju uczytel. Bijsia anaogij,

    wony tebe mou pidwesty. Kraszcze podumajemo, jak dali dijaty? Szczo kae bako? Dorikaje. A maty stohne, pacze. Kau, szczo slid poczekaty. Abo tyran pomre, abo zmja-

    kszysia Abo sonce zijde na zachodi, ironiczno dodaw Hermadamas, prymruujuczy oczi. A

    ty szczo? Ne znaju. Jakby meni hroszi najniaw by korabel, nyszkom pokynuw by Samos. Durniu, za toboju oko, newe ne rozumijesz? Odrazu pomitia. Tobi ne mona domowla-

    tysia z kupciamy, z korabelnykamy. Ce zroblu ja. Czujesz? Ty, Hermadamase? zachopyo duch u junaka. A chto iszcze? A hroszi? Bako ne das. Win pobojisia odpustyty mene w nebezpecznu mandriwku. U mene je deszczycia, zaspokojiw joho uczytel. Zin poter suchorlawymy dooniamy,

    zachychykaw. Ot rozlutujesia tyran! Ta ba nikoho karaty. Propaw, nema Pifagora! De? Achto joho znaje. Ja bakam szepnu opisla, szczob ne turbuwaysia.

    Hermadamase, ja wik za tebe moytysia budu boham! rozczueno obniaw uczytela ju-nak. Ce czudowo! Nikoho ne treba prosyty. Tak, jak meni j baajesia. Istynu nemoywo wy-prosyty u tyrana

    More poczornio. Wodiani chrebty skaeno piniasia, hupaju u prybereni skeli, stohnuczywid bolu, plujusia zeenymy bryzkamy na pisok. Nyko nad morem prolitaju siri poszmatowanichmary. U prohayny mi nymy inkoy prohladaje sonce, i todi rozhniwani wody zdajusia szczehrizniszymy, zowisniszymy. Hrebi za hrebenem, wperto, nestiamno chwyli dowbu, hryzu bereh,a skeli opyrajusia tomu nastupowi, i zdajesia, szczo to dwa drakony zijszysia w pojedynku smertelnomu, neprymyrennomu, i nichto z nych ne moe peremohty.

    Perszyj, druhyj, tretij, czetwertyj, rachuje pro sebe Pifagor, i oczi joho spaachuju ci-kawistiu. Pohla, Narisso, chwyli ne wsi riwni! jichnia wysota narostaje. A potim spadaje.Czomu tak?

    W oczach diwczyny muka. Pifagore, szczo ty nadumaw? Ja? Niczoho Ne prychowuj wid mene. Ja baczu, widczuwaju. Narisso, nino promowlaje junak, pryhortajuczy jiji hoowu do swojich hrudej,

    zwidky twoje chwyluwannia? Kraszcze prysuchajsia do pokyku moria. Ty czujesz pokyk? Czu-jesz pisniu?

    Pifagor wyprostowujesia, witer rozwiwaje joho midianu hrywu. Ja ne czuju pokyku! zitchaje diwczyna. Ja czuju prybij, baczu bryzky wody A meni more wwyajesia kazkowoju istotoju, pownoju syy j mohutnosti. Wono, niby ki

    nad prirwoju, zdybyosia, napruyosia, hotujesia do strybka! Pifagore, szczo ty nadumaw? Czomu obmaniujesz mene? Ade ty zawdy kazaw prawdu. Ja czuju hoos wicznosti, niby wwi sni promowlaje junak. U mojich hrudiach buria.

    Jak prekrasno! Zdajesia, mona zetity w taku chwyynu. Rozprawyty krya i w nebo! Ty ne widpowiw

  • Ja skau, zwaujesia Pifagor, obnimajuczy diwczynu. Tobi odnij skau. Ja wteczu zostrowa

    Kudy? achnuasia Narissa. W Jehypet. Ae tyran zaboronyw tobi Cha-cha! Smiszna. Ja tomu j tikaju Ae tebe mou spijmaty! To j szczo? Pokaraty Znaju, Narisso. Ta szczo ja mou wdijaty? Sya, szczo nese mene, perewerszuje strach. Ne

    choczu nydity, ne baaju czuty nikczemnych rozmow, ne choczu torhuwaty. adaju szukaty, ho-rity!

    More spiwao swoju hriznu pisniu, wdyraosia soonoju terpkistiu do rota, siko hostrymykraplamy tio, wydzwoniuwao, szumio, rewo hniwno j askawo. Narissa zawmera, prytuywszydo junaka, z soodkym szczemom w duszi suchaa stukit joho sercia, i chocz bua rozbyta, wraena,zniczena, pya krapla za krapeju szczastia tych ostannich chwyyn.

    Ty powerneszsia, Pifagore? Ne widaju De ty budesz? Koy czekaty tebe? Ne znaju, Narisso Ja czekatymu tebe. Ne treba, Narisso. Ne treba, diwczynko luba, sumno widpowiw Pifagor. Steyna moja

    w tumani. Chto skae, koy ja zijdu z neji. Ta j czy zijdu? Znajdy sobi inszoho druha. Ty prekrasna Ja czekatymu, wperto powtorya Narissa, zapluszczywszy oczi. Wse yttia czeka-

    tymu. Wicznis. Czujesz, Pifagore? Wicznis!Umowenoji noczi Pifagor ne spaw. Sydiw bila wikoncia, czekaw, doky posnu baky. Zby-

    rawsia nedowho wziaw kilka czystych soroczok, tepyj himatij, wjazanu wownianu szapoczku. Zrukopysiw niczoho. Wse pereczytano, treba prahnuty inszoho. Wse wywczene w hoowi, zpamjati ne wkrade nichto.

    W hrudiach woruszywsia tupyj bil. Junak tamuwaw joho. To sum za mynuym, trywoha peredpryjdesznim. al bakiw, wony tiako stradatymu.

    Pifagor nawszpyky probrawsia do materynoji kimnaty, zupynywsia bila jiji uzholiwja. Par-fenisa wako dychaa, misiacznyj promi padaw na biu poduszku, wyswitlujuczy tonkyj profil.

    Zymno. Czomu tak choodno? Sse bila sercia, widczuttia take, niby padajesz u prirwu. Pro-bacz, matusiu, prosty mene, baku! Ja ne buw dla was widdanym synom. Mene zakykaje inszadoroha temna, imysta

    Junak wyliz nadwir czerez wikno. Nad Samosom pywa tysza. Z moria nakotywsia tuman,pohynuw misiaczne kruao. Stao zowsim temno. Pifagor pospiszaw znajomymy wuyciamy, pe-reliz czerez miku stinu nedaeko wid moria, spustywsia w uszczeynu. Tuman slipyw oczi, z-pidnih zrywaysia kaminci. De wnyzu poczuwsia pryhuszenyj hoos:

    To ty, Pifagore? Ja, uczytelu Jdy siudy. Ja czekaju. Nichto ne baczyw tebe? Ni. Sidaj o tut. Oberenisze. Hrebtymesz. A ja na kermi. A nazad Chto dopomoe tobi nazad? Sam dohrebu. More spokijne. Ne choczu, szczob chto-nebu znaw. Tak nadijnisze.Neweykyj czownyk zahojdawsia na wodi, Pifagor kynuw u nis czowna zhortok iz wbranniam,

    siw do wese. My wtrapymo? Ne turbujsia. W mori nas czekaju. Czyj korabel?

  • Delfijkoho kupcia. Pywe do Helipolisa. Jakraz dobre. Ja jomu zapatyw jak slid, ne tur-bujsia. I tobi deszczo zayszyw

    Hermadamase, jak meni diakuwaty tobi? Mensze diakuj, hreby sylnisze.W hoosi uczytela czuty notky sumu, wony prorywajusia kri udawanu badioris. Aha. Szcze odne, synku Maju ysta dla tebe Szczo za yst? Wid Ferekida. Do jehypetkoho caria Amazisa. Mudre prosy, szczob car dopomih tobi

    staty ucznem erciw. I ce dopomoe? iz sumniwom zapytaw Pifagor. Szcze j jak! Ferekid byko znajomyj z Amazisom. Faraon welmy kulturna ludyna. Moe, j tak. Ae erci maju swoji zakony j zwyczaji. Spodiwajmosia na kraszcze. Wimesz ysta, win na pergameni, napysanyj nezmywnoju

    ochroju, u wodi ne zipsujesia. Zaszyjesz pergamen u tuniku, szczob ne propaw. Hroszi te. al,szczo ne mona zahraty, chotiosia b szcze meni posuchaty twoju pisniu.

    Jak powernusia, uczytelu, to zaspiwaju. Koy ce bude, Pifagore?Ucze mowczaw, tilky chlupaa pid wesamy woda ta dzwinko paday krapli. Jaki dowhi puti na zemli, tycho mowyw Hermadamas. Mynaje cie yttia, a zdajesia,

    szczo promajnuw odyn de. We weczir, a tam nicz. Nicz smerti. Szczo pisla neji? Nichto neskae. A za de niczoho ne wstyh zdijsnyty.

    Treba tak, jak wojaky, kotri szturmuju forteciu, ozwawsia Pifagor. Pidstawlaty spynutym, szczo jdu za toboju. Szczyt do szczyta, spyna do spyny.

    Prekrasna dumka, pidchopyw Hermadamas. Ae ce wako zrobyty. Maje ne-moywo. Znannia rozsijane w potajemnych braterstwach, mudreci ta erci ochoroniaju joho neysze wid narodu, ae j wid inszych piznajuczych

    Ae czomu? Czomu? Ne widaju. Ty diznawajsia, Pifagore. Moe, tobi poszczasty pronyknuty w ciu tajemnyciu.

    Tychsze!.. Zdajesia, czuty pokyk. O, czujesz? Czajka kryczy. To nasz kupe. Umownyj znak.We byzeko

    Hermadamas prytuyw dooni do rota, te alibno kryknuw. Pifagor usmichnuwsia: nikoy bne podumaw, szczo staryj uczytel tak harno imituje ptaszyni kryky.

    Korabel wyrynuw z imy nespodiwano, jak prywyd. W nepewnomu switli smooskypa maja-czyy temni postati. Z bortu skynuy motuzianu drabynu. Hermadamas schopywsia za neji, zupy-nyw czowna. Ponyszporywszy, distaw neweykyj zhortok.

    O wimy ysta j hroszi. Zachowaj De twij szukacz, Hermadamase? prounaw zwucznyj hoos zhory. Daj hlanuty na

    nioho! Szcze chwyynka. Daj poproszczatysia. Wy skoro ruszajete? Nezabarom. We powiwaje borej. Maje buty sawna pohoda. Tobi slid jaknajszwydsze

    wernutysia. Proszczawaj, synku. Hermadamas obijniaw Pifagora, schypnuw. Czy pobaczu ja

    szcze tebe, mij drue? Czastka moho sercia odrywajesia nyni, mou skazaty ce widwerto, ne so-romlaczy. Nu, jdy, chaj bohy bereu tebe!

    Pifagor zazyrnuw u obyczczia wczytela, oczej staroho ne wydno buo, tilky temni prowalla,a w hybyni jich poysk slozy. Sira ima, newyrazni tini, tysza i prywyd korabla u prymarnomumori. Wse, jak uwi sni. A moe, ce i je son?

    Proszczaj, uczytelu, baku, proszepotiw junak, ciujuczy Hermadamasa w suchu, haria-czu szczoku. Budu ywyj powernusia, znajdu tebe. Ne dla sebe szukaju swito. Tak i znaj

    Win wziaw swij zhortok, poliz po chystkij drabyni whoru. Z bortu pidchopyy popid ruky,dopomohy. Wysokyj czornoborodyj kupe, zakutanyj w szyrokyj paszcz, popeskaw junaka popeczu, drunio usmichnuwsia.

    Tut wsi swoji, bu jak doma.

  • Pifagor perechyywsia czerez bort. Maeka posta wnyzu zamachaa rukamy, znyka w tu-mani. Wse, niczoho ne wydno. Motoroszna bezmownis. Serce choodne, jak kryynka. Zwidky tojchood, czomu poonyw tak znenaka duszu? Moe, to rwusia struny dytynstwa, triskaju naza-wdy? Nezrymi, serdeczni struny

    Kupe obniaw Pifagora za peczi. Chodimo, ja pokau twij kutok. Spoczynesz. Ty, pewno, ne spaw cijeji noczi? Ni, ae j spaty ne choczesia. Treba. Szlach nebyzekyj. Nezabarom switannia. Czujesz, borej micniszaje. Pora na-

    pynaty witrya. Ja pobudu tut, poprosyw Pifagor. Meni trywono. Choczu bila ludej Harazd, ozwawsia kupe. Zayszajsia. Zachoczesz spoczyty skaeszWin odijszow do kormy. Poczuwsia joho pryhuszenyj hoos. W owtawomu switli smoosky-

    piw zametuszyysia postati moriakiw, zabriazkotiw anciuh. Bezszumno popowzy whoru witrya,edwe czutno zatripotiy na witri. Tuman poridszaw. U nebi ewriy blidi zirky.

    Za bortom zaspiwaa woda. Zaskrypiy opaczyny, wpay wnyz iz pluskotom wesa. Proszczaj,Eado! Witre, powij ducze, szwydsze nesy mene do tajemnyczych krajiw!

    Morok tanuw. Zliwa na obriji zaroewio. Nad stinoju tumanu czorniy skeli ta chramy Sa-mosu. Widdalaysia.

    Pidijszow kupe, hyboko wdychnuw prochoodne rankowe powitria. Potiahnuwszy, chru-snuw sugobamy.

    Harno jak! Sawa boham, wse harazd. Jak Posejdon dopomoe, to dniw za desia poba-czymo Jehypet

    Posejdon ne dopomih.Bila ostrowa Kalimnosu znenaka napay na korabel piraty, pidkrawszy byzeko u weczir-

    nich sutinkach. Z krykom rynuysia czerez bort, oskaenio rubajuczy myrnych moriakiw.Pifagor wyskoczyw zi swojeji kajuty, rozhubeno ohlanuwsia. Horiy, rozsypajuczy zooti

    iskry, witrya, szczohy, dzweniy meczi, paday zakrywaweni ludy. Strach chlupnuw u duszu ju-naka. Szczo ce z nym? Marennia? Czy pomsta bohiw za neposuch? Szczo dijaty, de riatunok?

    Win pobaczyw kupcia hospodaria korabla. Joho piraty prytysnuy do szczohy, wymachu-juczy noamy j korotkymy meczamy. Na szczokach kupcia czorniw krywawyj patiok. Delfije mu-nio zachyszczawsia, prykrywajuczy neweykym szczytom. Pobaczywszy Pifagora, straszno zakry-czaw:

    Tikaj, junacze!Pifagor kynuwsia do nioho, pidchopyw po dorozi mecza, newmio wdaryw nym po hoowi

    jakoho pirata. Tikaj! szcze raz widczajduszno zakryczaw kupe, odbywajuczy wid rozluczenych na-

    pasnykiw. Sylnyj udar mecza rozczachnuw jomu czerep, win upaw na paajuczu paubu.Hohotio poumja, z hurkotom paday szczohy. Piraty bihay, niby czorni tini, nesy na swoju

    trijeru pohrabowane majno, hroszi, kosztowni reczi. Pifagora schopyy za kraj chitona, z ajkojupotiahy do bortu. Win pruczawsia, widbywawsia, nacze poonene ewenia. Weykyj, zakiptiuenyjwohnem pirat luto rewnuw, udaryw joho zdorowennoju payceju po hoowi.

    Nebo trisnuo na miridy oskokiw, nesterpno pekuczyj bil pohasyw swidomis. Pifagor zne-prytomniw

    Nebo czorne, win szcze nikoy ne baczyw takoho. I zemla czorna. Na nij nema odnoji trawy-nky czy derewcia. A w nebi ne wydno ni zirok, ni chmar. De czy nicz? Newidomo

    Bil pronyzuje wse jestwo Pifagora. Ne wstaty, ne poworuchnutysia. Choczesia zitchnuty napowni hrudy ne mona.

    Nad nym chmarynkoju prolitaje prozora posta. Ce Narissa, wid neji wije tepyj ehit. Wonatorkajesia Pifagorowoho czoa, alisno szepocze:

    Ty baczysz ja prawdu kazaa. Ty szukaw Istynu, a wtratyw krya. Ty ne zachotiw mohokochannia, lubyj a w niomu wse

    Czoho ty choczesz, Narisso? stohne Pifagor. Nawiszczo muczysz mene?

  • Ja choczu wriatuwaty tebe. Powernysia. Widmowsia wid poszukiw. I todi Zews pomyujetebe, dopomoe tobi

    Hoos diwczyny zworuszywoju askoju pronyzuje duszu. Szczo wona kae? Kudy kycze? Odyn krok zrobeno, rozpaczywo szepocze junak. ysze odyn krok i odrazu

    nazad? Chiba heroji odstupaju? Ty wwaajesz sebe herojem? u hoosi Narissy poczuasia ironija. Herojem staju,

    koy wypadaje szczasywa hodyna! Neprawda! Pu heroja wybyrajesia swidomo Narisso, twij hoos bentey mene. Ty or-

    stoka Moe, ty j ne Narissa Szczezny, maro! Istyna daeko wid mene, ae ja ne zdamsia Nawi zdorowoho huzdu nema u tebe, hirko promowlaje wona, widstupajuczy w su-

    tinky. Zayszajsia w temriawi, w rabstwi, szukaj Chto tebe wyzwoy?Morok. Huchi udary. Odyn za odnym, odyn za odnym. Czitko, rytmiczno. Niby chwyli mor-

    ki. De ce win, szczo z nym?W hoowi trochy projasnyosia. W roti hirczyo wid krowi. Pifagor sprobuwaw wyplunuty

    hydkyj zhustok ne mona roztuyty potriskanych wust. Ruky czomu ne mona woruchnutyrukamy? Wony zwjazani, zakruczeni za spynu. I nohy zwjazani. Pid spynoju widczuwajesia hostryjderewjanyj brus, de poriad, zowsim byzeko, huczno chlupaje chwyla.

    Trium korabla. Win u piratiw. ee! Joho ne wbyy, a zberehy. Nawiszczo? Moe, szczobprodaty? Todi szcze ne wse wtraczeno. Mona bude napysaty bakowi, Hermadamasu wyku-pla Haba? Darma, mona wytrymaty habu. Chiba mao mudreciw pobuwao u rabstwi? Za-rady poszuku tajiny wony jszy na wse.

    Whori nad nym szczo zahurkotio, widkrywsia neweykyj luk, poczuasia neznajoma mowa.Czoowik szczo burkotiw nepryjemnym skrypuczym hoosom. Temna posta poczaa spuskatysiado triumu. Schyyasia nad Pifagorom. Junak widczuw, szczo joho perewernuy horiy, pidwey.Puta na nohach usnuy, win z poehszenniam widczuw, jak poynua krow do poterpych kinci-wok. Czoowik rozrizaw motuzku za spynoju, Pifagor zastohnaw wid pryjemnosti.

    Neznajome szczo skazaw. Junak ne zrozumiw. Joho sztowchnuy do luka. Aha, proponujuwyjty na paubu. Szczo oczikuje joho tam?

    Win schopywsia tremtiaczymy palciamy za szczabli, poliz nahoru. Swiyj morkyj witer wda-ryw u yce, spownyw eheni, projasnywszy zamarenu swidomis. Nad hoowoju opotiy badiorowitrya, pinyosia czorno-sire more dowkoa, w nebi kupczyysia hrozowi chmary. Bila bortiw ryt-miczno pochytuwaysia hrebci po dwoje bila konoho wesa. Korabel weyka trijera szy-rokymy hrumy doaw hniwnu stychiju.

    Pifagora pidwey do hoownoji szczohy. Pid neju sydiw na kruhomu dzygyku dowhoteesyjczoowjaha szyrokokostyj, suchyj, yawyj. Hoomozyj czerep maw owtyj mertwotnyj wyhlad,pergamentna szkira obtiahuwaa szczeepy tak, szczo wydawaysia zuby. Na czoowikowi bua y-sze bahriana wowniana tunika ta sandaliji na towsteeznij pidoszwi. Bila szkirianoho pojasa pochy-tuwawsia szyrokoezyj korotkyj mecz.

    Pifagor mowczky hlanuw na nioho. Pewno, to buw hoownyj pirat, hospodar sudna. Czoo-wjaha okynuw junaka bajduym pohladom, potim joho zinyci hostro wpjaysia u oczi poonenomu.Win szczo zapytaw neznajomoju mowoju. Pifagor pochytaw hoowoju.

    Ellin? promowyw pirat hrekoju mowoju. Pifagor kywnuw. Chto? Pifagor, syn Mnezarcha z Samosu, edwe woruszaczy poranenymy wustamy, widpowiw

    junak. Ja wilnyj ellin Czomu wy mene zachopyy w poon?Pirat zarehotaw. Smijaysia j za spynoju Pifagora. Czomu wony tak rozweseyysia? Chiba

    win skazaw szczo smiszne? Hej ty, durnyj synu durnoho baka, peresmijawszy, chrypko skazaw pirat. Chiba w

    tebe na czoli napysano, szczo ty wilnyj? Ty szczo majesz zapewnennia wid Zewsa pro dowicznuswobodu? Koy tak sprobuj zwilnytysia!

    Pirat znowu zasmijawsia, schypujuczy wid zadowoennia. Pifagor mowczaw. Kudy priamuwaw? Czomu opynywsia na sudni kupcia? hrizno zapytaw pirat. Pyw do Jehyptu. Chotiw uczytysia w erciw. Widpusty mene ne znaju twoho imja mij

  • bako das wykup Puste! machnuw rukoju pirat. Wykup! Ja za odyn ysze napad dobuwaju sobi sotni

    takych wykupiw! Do czoho meni krychty twoho baka? Meni bilsze potribni ruky ruky rabiw.Budesz hrebcem na mojemu sudni. Moodyj, micnyj, skoro wtiahneszsia. Imja moje Kreon. Roz-czowpaw? I szcze zapamjataj ja ne terplu neposuchu! Tilky szczo akuam na charcz! Za bort.Ae pered tym wybju duszu. Moji ludy wmiju ce robyty! Cha-cha! Win jichaw do Jehyptu szukatyznannia w piramidach, pomi mumij i zapyenych sarkofagiw! Cha-cha-cha! O tut, w mojij ruci,szczo wmije trymaty mecz, bilsze znannia j mudrosti, ni u wsich papirusach Fiw czy Memfisa!More, kryatyj korabel, bezstraszne serce pirata szczo moe buty w switi prekrasnisze? Czy tak,moji sokoy?

    Piraty zachopeno rewy. Choodok motorosznosti popowz za spynoju Pifagora. Szczo jimskaesz? Czym rozczuysz?

    Ty baczyw bohy dopomahaju meni! Ja Kreon jichnij spilnyk! Czomu? Bo dajujim szczodennu dobriaczu ertwu! Bohy lubla swiaczka, hariaczu dymujuczu krow! Ja pryswia-czuju wsich puszczenych na dno Posejdonowi, wsich zarizanych Zewsowi, wsich zdochych bilawesa Ajidowi. Wsi zadowoeni, wsi moji druzi j zachysnyky! Cha-cha!

    Ty bluznirstwujesz, Kreone! tamujuczy bil, skazaw Pifagor. Ne zabuwaj, szczo j olim-pijci strachajusia fatumu

    13.

    Czomu win kynuw tebe meni pid nohy? zowisno zapytaw Kreon, pidwodiaczy izdzygyka. Ja pirat, o cijeju rukoju pustyw na dno desiatky korabliw, posaw do Charona

    14, w

    carstwo tinej, tysiaczi dusz, i ja wilnyj! A ty ja baczu po twojemu wypeszczenomu yczku bezwynne jahnia, i ty mij rab! Zachoczu rozipnu, zachoczu-wypuszczu na wolu O tobi jfatum!

    Wypusty, Kreone! Cha-cha! Ty prosysz ne Zewsa, ne bohiw, a mene! W mojij ruci teper wsia wola Olimpu i

    carstwa Ajida! Ni! pochytaw hoowoju Pifagor, pochniupywszy. Jakby tak buo to swit treba buo

    b spopeyty, znyszczyty Cha-cha-cha! A joho j treba znyszczyty! zachynuwsia smichom pirat. Ja ce j roblu

    po miri wasnych sy. Tak ty ne wyznajesz mene wyszczym wid bohiw i fatumu? Nizaszczo Ja dowedu tobi ce, nepokirnyj elline! Hej, sokoy moji, prykujte joho do wesa! O tam!

    13 Fatum dola.14 Za ujawenniamy pradawnich hrekiw, Charon perewiznyk dusz czerez riku Acheron u pidzemnomu carstwi

    Ajida.

  • Nyni zdoch staryj iudej, na joho misce Moy! Moysia, elline, boham, moysia Zewsu! Poba-czymo, czy pryjdu wony tobi na pomicz! Moja krywawa ertwa pereway. Cha-cha! Nu j potiszywmene cej owtorotyj horobczyk!..

    Pifagora z rehotom pidwey do bortu, kynuy na twerdu wyczowhanu awku, nohy pry-mknuy anciuhom do metaewoho szwornia, ruky prywjazay do deraka wesa. Chwyla znemohyprokotyasia tiom, w hoowi zadzwenio. Sama swidomis, yttia zdaysia Pifagorowi jakym ma-renniam, nezbahnennoju nasmiszkoju bohiw.

    Hreby, ne praciuwaty meni za dwoch! poczuwsia newdowoenyj hoos zliwa.Junak otiamywsia. Zatumanenym pohladom hypnuw liworucz. Porucz z nym sydiw hoyj do

    pojasa czoowik, hrebuczy waennym wesom. Pifagorowi ruky te buy prykuti do toho samohowesa, ae wony bezsyo j bezwilno metlaysia, zawaajuczy hrebcewi. Win schopywsia dooniamyza derak, poczaw dopomahaty susidowi. Toj, skosa pohladajuczy na junaka, luto burczaw:

    Proklattia! Sydity porucz z czuyncem! O Adonaji15

    , za szczo posyajesz taku muku? Czomu ajeszsia? bolisno zapytaw Pifagor. ycho pryweo tebe siudy, chrypiw susid, z natuhoju orudujuczy wesom. Buw u

    mene towarysz, wirnoho zakonu, odnoho kolina. A teper neczystyj ellin!Pifagor z podywom hypnuw na nioho. Horbonosyj, temnookyj susid sprawdi hniwawsia, bila

    joho tonkych wust zalaha zmorszka ohydy. Chiba ne odnakowo, chto porucz tebe? Raby wsi odnakowi, z hirkotoju mowyw Pifagor. W mene odyn hospo, burknuw susid, weykyj Jachwe. Ja rab jomu j bilsze nikomu. Czomu trudyszsia dla Kreona? serdyto zapytaw junak. Poprosy Jachwe, chaj wy-

    zwoy tebe. We narod mij u wawionkomu pooni, zitchnuw susid. Nema szczo prosyty woli

    dla sebe. Zasuyw treba terpity! Ne welmy askawyj wasz Jachwe. We narod zahnaty w rabstwo! Koho lubla toho karaju. My zasuyy Zamowkni, brudni hijeny! rewnuw za spynoju hoos, i wakyj udar upaw na spynu Pi-

    fagora. Potim czorna zmijuka kanczuka zi swystom operezaa iudeja. Junak zakusyw hubu, szczobne zakryczaty. Perechid wid woli, wid czariwnych rozmow pro Istynu do motorosznoji realnostirabstwa buw takyj raziuczyj, szczo win dosi ne wiryw, ne mih powiryty w dijsnis. Rytmiczno, po-nuro pochytuwawsia nad wesom, prysuchawsia do chlupannia chwyl, daw ahucze, naprueno,szczo o-o nastane probudennia, jak ce inodi buwao z nym u strasznomu snowydinni

    Ta mara ne znykaa.De poperedu zakryczaw pirat: Weselisze, weselisze, pidli raby! Spiwajte pisniu, ne kuniajte. Anu, spiwajte, bo kanczuk

    pochody po spynach!Dzwinkyj hoosok moodoho raba prounaw nad pauboju, do nioho pryuczyysia w sum-

    nomu chori inszi nyki, zaureni. Poynua w morkomu prostori u suprowodi witru dywna, try-wona pisnia.

    Koy wona bua skadena, kym? W nij czuwsia zojk rozterzanoji poti, bil duszi, adoba swo-body i bezsylla jiji dosiahnuty.

    Hej, u mori, u bezkrajnim moriPawaju, pawaju na chwyli korabli.A nad nymy zori, hej, stooki zoriDywlasia, dywlasia z neba do zemli

    Argonawty wilni i raby nudenniStaranno, staranno szukaju wik u wik Oj czy je doroha ta j za ojkumenu16,

    15 Adonaji odne z imen boha Jachwe, werchownoho boestwa w iudajizmi.16 Ojkumena koo zemli, widome ellinam, jake wony wwaay wseswitom.

  • Wtratywszy, wtratywszy dniam i noczam lik!

    A bohy smijusia, w nebi benketuju.Dywlasia, dywlasia na bidni korabli,Jak wony po moriu sywomu mandruju.Runo zoote szukajuczy w imli

    Pochoodniszao. Sonce schylaosia do obriju, uroczysto merechtio pomi kupamy chmar.Witrya napjaysia. Poczuasia komanda:

    Suszy wesa!Szczasywyj homin popyw nad riadamy rabiw-hrebciw. Wesa lahy poperek pauby, tilky

    sami opati styrczay z otworiw, roblaczy trijeru schooju na stonohu. Wzdow awok jszy nahla-daczi, rozdaway charcz po szmatku kora ta kusniu wjaenoji telatyny. Pifagor wziaw swojuczastku, pokaw na kolina. Jisty ne chotiosia, pered oczyma pywy zeeni koa. Spaty, spaty Za-butysia i bilsze ne treba niczoho niczoho

    Pid wuchom somiw wid nasoody, czawkaw i plamkaw iudej. Jak win moe radity w takomustani? Newe zwyk do rabstwa, niby pes na pryponi? I moe nasooduwaty jieju? Chiba tak maoludyni treba? W czomu wona todi widminna wid zwira?

    Czomu ne jisy? burknuw susid. Ne smaczno? Ne choczesia, bajdue skazaw Pifagor. Boy wse tio Bolityme ide ducze, poobiciaw iudej. Ne durij, a ji. Za dwa dni wtratysz syu,

    zdochnesz. Chaj zdochnu, zhodywsia junak. Wykynu za bort. Ne muczytymu. Chiba szczo tak, zitchnuw iudej, skosa pohladajuczy na Pifagorowu czastku. A pro

    mene, kraszcze pohaneke yttia, ni czudowa smer. A pro mene, kraszcze smer, ni newola! pryhuszeno skryknuw Pifagor. E, chopcze, osudywo pochytaw hoowoju susid, moodyj ty szcze i hariaczyj. Wsia

    zemla, wsia ojkumena w rabstwi. Ja bahato pomandruwaw, pochodyw, popawaw, perebaczywna swojemu wiku wsioho. Buw u Wawioni, w Jehypti, w Eadi, w Siciliji. Skri te same: raby j wo-odari! Zwyky ludy, hadaju, szczo tak treba. A moe, sprawdi, tak wono j weeno.

    Kym? Bohom. Nawiszczo? Ne nam sudyty pro teje. Win kraszcze znaje. Chto musy praciuwaty, chto wooda-

    riuwaty. Tak ty jistymesz? Ne choczu. Chiba szczo kora piznisze pouju Wimy mjaso sobi, koy ochota. Oho! zradiw iudej. Szcze j jaka ochota! Nu, bu szczasywyj, chopcze. Dobra dusza

    w tebe, chocz i jazycznyk17

    !Iudej zjiw mjaso, obyzaw korycznewi palci, weselisze hlanuw na Pifagora. Zwaty mene Roam. A tebe jak? Pifagor. Ne urysia, szepnuw Roam, schyywszy do pecza junaka. Moe, j nam poszczasty.

    Ne wiczno nehidnyk rozbyszakuwatyme! Zamaje hoowu. Todi j my stanemo wilnymy Ty kudypriamuwaw?

    Do Jehyptu, skazaw Pifagor, odkusujuczy szmatok kora. Czoho tebe poneso tudy? Po znannia. Do erciw u Fiwy. chu! obureno splunuw iudej. Znajszow kudy jichaty!

    17 Jazycznykamy iudeji nazyway inakowirciw.

  • Czomu plujeszsia? zdywuwawsia Pifagor. Tam sawetni mudreci. Wsia Eada znajepro te. Wsia ojkumena!

    Brechuny, hniwno zapereczyw iudej. Obmanszczyky! Sydia u norach, narobyy ido-yszcz, tumania ludej.

    Wony widaju drewniu mudris, zachyszczawsia Pifagor. Tudy jizdyw nasz mudreSoon, Faes, szcze bahato inszych

    Znaju, znaju! zakywaw hoowoju Roam. Ja j ne zapereczuju, wony bahato czohoznaju. Czakunstwo, czary, czudesa wsiaki. Komu, jak ne iudejam, pro teje znaty? My buy w jehy-petkomu rabstwi dowhi roky. Mojsej wywiw nas zwidty

    Rozkay, zacikawywsia Pifagor. Zady. Trochy piznisze. Szcze nahladaczi wesztajusia. Posnu todi rozpowimSzwydko nasuwaasia nicz, temna, bezzoriana. Rabam day po kuchlu prisnoji wody. Wypy-

    wszy swoju czastku, Pifagor skuywsia pid bortom, pidibhawszy anciuh pid hoowu. Nepomitnodla inszych pomacaw napojasnyk: hroszi, podarowani Hermadamasom ta yst wid Ferekida zbere-hysia. Junak poehszeno zitchnuw. Szcze ne wse wtraczeno! Roam kae prawdu: treba wse wyter-pity, didatysia szczasywoho czasu. Moe, inaksze wono j ne moho buty! Na weykij dorozi po-wynni buty j weyki perepony. Moe, tak i treba

    Roam, odijszowszy na dowynu anciuha, zwyczno sprawyw nudu. U Pifagora poza spynojuprokotywsia chood ohydy. Potraplajuczy w o taki umowy, ludy powynni zabuty nawi pro zwy-czajnu prystojnis. Jomu te dowedesia zabuty pro sorom, pro hidnis!..

    Iudej wernuwsia na swoje misce, pozichnuwszy, siw bila Pifagora. Ozyrnuwsia. Raby wewkadaysia spaty, dejaki tycheko ajaysia abo moyysia. W sutinkach stuhoniy witrya, hupaachwyla za bortom.

    Ce buo dawno, poczaw Roam. Koy ne znaju. Moe, tysiaczu lit tomu moe,pjatsot. Naszczadky Awraama potrapyy do Jehyptu i tam rozmnoyysia

    A chto takyj Awraam? Praote iudejiw, pojasnyw Roam. Patrirch. Z nym Jachwe ukaw zapowit, poobi-

    ciaw, szczo narod wid nioho rozmnoysia, stane, jak pisok morkyj, woodityme wsijeju zemeju.Tak ot naszczadky Awraama yy w Jehypti. Spoczatku wse buo harazd, a potim jehyptianystay prytyskuwaty iudejiw, powertaty w rabstwo, wbywaty. I todi zjawywsia Mojsej, weykyj pro-rok

    Szczo oznaczaje weykyj? Czomu weykyj? Jomu jawywsia Jachwe. De? Zwidky? Mojsej pas chudobu na Chorywi

    18. I tut jomu jawywsia sam hospo u paajuczomu kuszczi.

    Mojsej zlakawsia, prote wysuchaw boi hahoy. Jachwe weliw, szczob Mojsej wywiw narodIzrajilu z poonu. Jomu naeao weyke majbutnie, a w rabstwi chto hoden wykonaty boyj zapo-wit?

    I szczo? Mojsej wywiw iudejiw z poonu? Wywiw. I faraon odpustyw waszych predkiw? zdywuwawsia Pifagor. Win ne puskaw. erci osobywo protywyysia. Bo wony wtraczay tysiaczi rabiw. Todi

    Mojsej pokazaw faraonowi czudo Jake czudo? Win napustyw na Jehypet ab, hadiw, saranczu. Nawiszczo? Szczob nalakaty jehyptian mohutnistiu Jachwe. Potim Mojsej peretworyw wody riczok i

    dere na krow. Straszno! zdryhnuwsia wid ohydy Pifagor. achywe czudo Faraon ne posuchaw i na cej raz, zitchnuw Roam, kutajuczy u swoje hanczirja. Todi

    18 Choryw hirke pasmo w Jehypti, de nibyto egendarnyj Mojsej wpersze pobaczyw boha.

  • Jachwe posaw angeliw z meczamy, i wony ponyszczyy w usiomu Jehypti maekych ditej. Todiperelakanyj faraon prybih do Mojseja i poprosyw, szczob win wywiw syniw Izrajilu z krajiny. Iudejitycheko zibraysia, obikray jehyptian, zabrawszy w nych wsilaki kosztownosti, i piszy do Czer-wonoho moria. Jachwe suprowoduwaw utikacziw, win zawdy radyw Mojseju, jak treba dijaty.Narod Izrajilu perejszow more po suchomu dnu, bo Mojsej daw nakaz wodam rozstupytysia. Fa-raon piznisze peredumaw, za poradoju erciw kynuwsia nazdohaniaty iudejiw, ta buo pizno. Jaktilky win z wijkom wyjichaw na seredynu moria, wody zimknuysia, i jehypetki wojaky potonuy.A iudeji sorok lit bukay po pusteli Szczo buo dali rozpowim piznisze, Pifagore

    Roame, zadumywo skazaw Pifagor. U nas w Eadi je bezlicz mitiw. Pro herojiw, probohiw, pro potop i tytaniw Moe, j twij Mojsej ysze mit? Narody lubla prykraszaty swojichherojiw I prynyuwaty czuych

    Ni, ce prawda, wperto promowyw Roam. 3 dida-pradida peredajesia nam cej zapo-wit.

    Czomu Jachwe znowu widdaw was u rabstwo? Ty sam skazaw, szczo twij narod u wawi-onkomu pooni.

    Bo my znewayy zapowit weykoho boha, mohutnioho i jedynoho. Rid ukawyj roz-bestywsia, staw pokoniatysia hydkym jazyczekym boham, wpaw u rozpustu. A nastane czas, iznowu wozdwyhne Jachwe z narodu micnoho suddiu i proroka, utwerdy carstwo Izrajilu. Czujesz,Pifagore? Jak boh wyzwoy nas, pojidemo zi mnoju. Moja stareka maty ywe pobyzu Tira.Ozero, oywy, cytrusy. Chatynka nad wodoju. Ty zustrineszsia z uczenymy iudejamy, posuchajeszjich moe, j sam stanesz iudejem. Ty meni prypaw do sercia, chopcze. Nu jak zhoda?

    Ne stanemo hadaty, Roame, uchylno widpowiw Pifagor. Chaj dola wyriszuje, jakwono bude. Spaty choczesia, ruk ne czuju.

    Nu, spy, spy, proburmotiw Roam, zhortajuczy kuboczkom na awci. Moe, uwi sniwola prysnysia. I to ehsze bude

    A Pifagor, prysuchajuczy do homonu moria, pyw na chwylach wydi. Oczi joho buyzimknuti, ae de z hybyny swidomosti kotyysia luti kryky, dzwin mecziw, merechtiy zahrawypoe. Hriznyj prorok z rozwychrenym woossiam wiw tysiaczi ludej czerez paajuczi pisky, a nadnym, w blido-bakytnomu nebi, paachkotiy pronyzywi oczi Jachwe newbahannoho boha.Ludy jszy pid zoriamy, pid buriamy j doszczamy, pid hrozamy i ysze Jachwe znaw, kudy j dlaczoho wony jszy. Pifagorowi. buo motoroszno. Ni, Roame, ne szukaty meni mudrosti tam, depohrozy j slipa pokora. Wychodyty na wolu pinoju zahybeli inszych ludej, cinoju zrady j rozboju ni, nema w ciomu odnoji mudrosti. Tajemnycia ne powynna buty orstoka!..

    Wtoma zakoysaa junaka. Poczaasia joho persza nicz u rabstwi. Skilky jich szcze poperedu?Skilky?

    Neskinczennym anciuhom prynyennia j muky popowzy dni. Pifagor potrochu zwyk do no-woho otoczennia. A moe, ne zwyk, a zumiw pryterpitysia, zrobyw muku swoju j stradannia neob-chidnymy czastkamy tijeji dorohy, jaku win dobrowilno obraw. W buriani dni, koy ne treba buohrebty, staryj Roam rozpowidaw Pifagorowi pro daeki schidni kraji, pro czariwni paacy Wawi-ona, pro neosiani arawijki pusteli, pro tajemnyczu Indiju krajinu czudes. Chope adibnowbyraw ti rozpowidi. Win zdohaduwawsia, szczo ne wse te prawda, pro szczo rozpowidaw Roam,ae nawi ti egendarni powisti dopomahay jomu skasty weycznu mozajiku yttia bezliczi pe-men, jaki zapowniuway zemnyj kruh a do krajiw ojkumeny.

    Poznajomywsia Pifagor i z kilkoma swojimy bratamy po neszczastiu ellinamy. Postupowow joho swidomosti poczaw wymalowuwatysia pan wteczi. Win rozpowiw pro nioho Roamu. Ta sta-ryj iudej ne radyw zwauwaty na te.

    Ty nedoswidczenyj i dowirywyj, szepotiw iudej. Ty szcze ne wmijesz rozpiznawatyduszi ludki. Za jaku hodynu piraty znatymu pro twij zadum i wykynu tebe za bort. A pered tymbytymu dla ostrachu inszym. Wtiamyw?

    Newe pomi poonenymy je zradnyky? Skilky zawhodno, hirko mowyw Roam. Szczo ce jim daje? Ade piraty wse odno ne wypustia jich na wolu.

  • Je nadija, szczo koy kynu zajwyj szmat chliba. Ta j bytymu mensze. Piratam potribnidowireni pomi rabamy, swoje oko ne wse pomiczaje.

    Jaka haba, proszepotiw Pifagor. Wyky z hoowy taki mysli. Budemo daty naszoho czasu. Ja wiriu serce pidkazuje

    Szczo stanesia, szczo neodminno stanesiaKilka raziw piraty zupyniay korabel bila ostrowiw, kyday jakir, pereprawlay na suchodi

    nahrabowanyj skarb. Nazad prywozyy boczky z wodoju, wynom, charczamy, zbrojeju. Wse ce ro-byosia ysze wnoczi.

    Odnoho razu piratka trijera znowu napaa na kupekyj korabel. Pidkrawszysia z soniacz-noho boku, Kreon weliw strimgoow ity na aborda. Piraty pospuskay witrya, nahladaczi perisz-czyy hrebciw po rebrach nahajamy, szczob ti sylnisze hreby, trijera mczaa, jak witer. Kreon zjurboju rozbijnykiw skupczyysia na liwomu bortu, w jichnich rukach pobyskuway meczi j spysy.Na kupekomu korabliczuysia rozpaczywi zojky, bezadni komandy.

    Smooskypy! rewnuw Kreon.Spaachnuy wohni, zaczadiy smooskypy. Kreon probih powz Pifagora, mow demon pi-

    dzemnoho carstwa, oczi joho pomeniy natchnenniam orstokosti j wadnosti. Win metnuwpohlad na zlakanoho Pifagora, zarehotawsia.

    A, wilnyj elline! kryknuw win, wymachujuczy smooskypom. Dywysia, dywysia namij benket! De twij fatum? O ja stwerduju swoju wolu dla cych ludciw! Ja boh! Ja olimpije! Cha-cha-cha!

    Korabli zijszysia, wdaryysia. Zatriszczay borty. Piraty kynuy na kupeke sudno drabyny zhakamy, rynuysia na szturm, zmitajuczy sabekyj opir moriakiw. Zapaay witrya, szczohy, po-etiy u wodu zakrywaweni tia. Pifagor zatuyw obyczczia dooniamy, zapakaw. O bohy! O we-ykyj Zewse! Newe ty radijesz takij pidlij ertwi? Newe tobi pryjemni stohony, smer i stradan-nia? O, koy ty je, zupyny rozbijnykiw, poszy na nych hromowu striu, pokay swoju syu j wad-nis! Ade sya powynna zachyszczaty bezboronnych!

    Nebo nimuwao. Mowczay j pryhniczeni raby, wony we zwyky do takoho wydowyszcza.Bij zatychaw. Korabel horiw, jak swiczka, dym wid nioho kotywsia za witrom, sawsia nad morem,niby czornyj serpanok.

    Piraty z weseymy krykamy perenosyy na trijeru nahrabowanyj skarb, perewey kilkoch har-nych inok, blidych i naachanych. O doe! Nawiszczo dopustya naruhu nad krasoju? Newe pre-krasni kwity powynni ziwjanuty pid merzennoju rukoju rozbijnyka? Afrodito, czomu ne riatujeszswojich doczok?!

    A wnoczi naetia buria, more zarewo.Czorni smerczi prostiahysia z neba do wody, chwyli-hory wpay na korabel, zakrutyy u wyri.

    Trisnua, niby toneka payczka, hoowna szczoha, zaduszywszy i pokaliczywszy kilkoch hrebciw.Raby kryczay, moyysia boham. Wysoka chwyla perekotyasia czerez paubu, zmea nahladacziwi kermanycza. Trijera bezadno zakrutyasia u wychori stychiji.

    Roam, zachynajuczy wid soonych bryzok, kryczaw, potriasajuczy suchymy rukamy w kaj-danach:

    O weykyj Adonaji! Ja dawno daw cioho czasu! O bahosowenna pomsta! Ja zakynajutebe pryjdy! O mecz wsewadnoho Jachwe! Rusz proklatych jazycznykiw! Rusz!

    Czorni oczi Roama horiy, mow aryny, u siajwi hrozy, sywa kuczeriawa boridka styrczaawhoru, yawa szyja napjaasia u jakij neludkij napruzi.

    Ne kycz napasti! naachano kryknuw Pifagor. My te zahynemo razom z rozbijny-kamy!

    Chaj! Chaj! Aby pomsta!Na paubi zjawywsia Kreon. Trymajuczy za poamani snasti, ohlanuwsia, nesamowyto za-

    kryczaw: Kermo! Proklattia! W nas nema kermanycza! Hej wy nikczemy, dwoje do kerma!Nichto ne zjawywsia z triumu. Kreon znowu spustywsia wnyz buo czutno, jak win kryczy na

    piratiw: Hej wy, sobacze simja! Wstawajte! Wstawajte, proklati wyrodky! Potonemo! Potonemo ,

  • jak szoudywi cuceniata Dwoje merzotnykiw do kerma! Chutczij, bo pidemo na dno.Teper razom z Kreonom wypowzy dwa piraty, stay do kerma. Wono wyrywaosia z ruk, ne

    suchaosia. A potoky wody pereywaysia czerez bort, rynuy w trium.Kreon hydko wyajawsia, zakryczaw: ertwu! ertwu Posejdonowi! Wedi inok!Piraty wytiahy z kajuty trioch poonenych inok. Ti wyrywaysia z rozbijnykych ruk, pa-

    kay, newmio zachyszczaysia. Posejdone! pohrozywo ryknuw Kreon, prostiahajuczy ruky do nesamowytoho moria.

    Daruju tobi ertwu! Chiba ne dosy tobi trioch moodekych ellinok? Hej, Posejdone! Zupynyburiu, obiciaju dla tebe pustyty na dno najbahatszyj korabel! Czujesz? ysze dla tebe! Sobi newimu niczoho! Kydajte, czoho wy stay?

    Pifagor zirwawsia z awky, wpaw na kolina kajdany ne puskay joho. Kreone, stij! Zupynysia, proklatyj rozbijnyku! Stij!Kreon metnuw na nioho nenawysnyj pohlad: Czoho tobi? Te zakortio na dno? Ne kydaj inok, Kreone! Ne kydaj! Maj rozum! Kreone, bahaju!.. Za bort! straszno zawoaw Kreon. Za bort, proklati wyrodky!inky odna za odnoju poetiy u paszczu moria. Hrizni chwyli kowtnuy bezpomiczni tia,

    niby piszczynky, rewyszcze buri zahuszyo widczajduszni kryky.Urahan ne wszczuchaw. Znowu naetiw smercz, wysokyj stowp wody z hurkotom upaw na

    korabel, zmiw u morku prirwu dwoch piratiw, jaki probuway uprawytysia z kermom.Kreon metawsia, mow poranenyj zwir. Byw sebe po hoomu czerepu, wyryhaw nerozbirywi

    proklattia. De bereh? De bereh, Posejdone? Ty choczesz potopyty nas u swojij paskudnij kalui? Hej,

    raby! Chto z was uprawysia z kermom? Dam swobodu! Nu, nikczemy! Chto adaje woli? Czy wypohuchy? Wsich wykynu na zjiu akuam!..

    Ja znajdu bereh, kryknuw Pifagor, zatulajuczy rukawom wid chmary bryzok. Jaznaju, jak ce robyty!

    Kreon, trymajuczy za bort, nabyzywsia do nioho, perehnuwszy czerez powaenu szczohu,hostrym pohladom wpjawsia w obyczczia junaka.

    Bez soncia, bez zirok? Ja tobi skazaw znajdu. Skay ysze prybyzno de my? We nepodalik Sirija. Dobre ja rozkuju tebe! Wyberemo na bereh budesz wilnym!

    A zbreszesz zakatuju pekelnoju mukoju! Rozkuj szcze dwoch hrebciw, skazaw Pifagor, Roama i o cioho, ellina Anina. Po-

    staw jich do kerma. Ja skau, de zemlaKreon rozimknuw kajdany, zwilneni hrebci perebraysia do kormy, nalahy na kermo. Roam

    schyywsia do pecza Pifagora, kryknuw: Na szczo spodiwajeszsia? Czomu zbrechaw? Ja ne brechaw! Maju czariwnu hoku! Jaku hoku? zdywuwawsia Roam. Wona pokazuje na piwnicz. Wistriam Meni jiji podaruwaw Ferekid, mudre z esbosu.

    O hlaWin wytiahnuw z achmittia towstu hoku, prywjazanu do tonesekoji yky, zachowawsia

    pid zachyst kormowoji nadbudowy. Porucz zjawywsia Kreon, schyywsia nad Pifagorom. Nad czym czakujesz? Pokazuj de bereh?! ZadyPifagor opustyw hoku wnyz, trymajuczy za kinczyk yky. Wona zachytaasia wriznobicz,

    ae wse-taky wperto pokazuwaa w odnomu napriamku. Pifagor jaku my rozmirkowuwaw, radi-sno kryknuw:

    Zemla praworucz, na czwer kruha praworucz! Schid tam, Sirija ey na schodi!.. Ce prawda, zhodywsia Kreon, nedowirywo dywlaczy na hoku. Ae chto tobi ska-