magazyn style | listopad 2012

32

Upload: magazyn-style

Post on 21-Mar-2016

224 views

Category:

Documents


1 download

DESCRIPTION

Już jesień. I choć nas na poważnie zimą nastraszyła, to chyba poszła po rozum do głowy i trochę odpuściła. Możemy się więc cieszyć kaloszowo-parasolową modą, zawijać się w koce przed kominkiem i pić hektolitry gorącej herbaty z cytryną.

TRANSCRIPT

ŚLADAMI RZYMIANPO POLSCE

17.10.201215.01.2013

Muzeum Śląskie / al. W. Korfantego 3 40-005 Katowice / tel. 32 779 93 00

fax 32 779 93 67e-mail: [email protected]

Muzeum Śląskie jest instytucją kultury Samorządu Województwa Śląskiego współprowadzoną przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego

www.muzeumslaskie.pl

tekst: Anna Cichowskafoto: Marcin Michalak, Radosław Kaźmierczak,

pracowniabrokat.pl, educoncept.pl

temat główny

www.magazynstyle.pl/32/20126

DW końcu doczekaliśmy normalności, która w wielkim świecie panoszyła się już od dawna. Mamy w końcu prawo wyboru! Już nie musimy brać, co popadnie! Teraz produkty, wnętrza a nawet przestrzeń miejska i usługi mogą być zarówno piękne, jak i funkcjonalne. Mogą być dobrze zaprojektowane. Bo design ma znaczenie.

Śląsk designem stoi!

przez J.J.A. Progress specjalnie dla pracowników narażonych na hałas, wysoką temperaturę i zapy-lenie, funkcjonalne ubiory dla alpinistów stworzo-ne przez pracownię sprzętu alpinistycznego Ma-łachowski czy podbijający światowe rynki dywan przypominający ludową wycinankę, a zaprojekto-wany przez Moho Design, to tylko niektóre z na-grodzonych do tej pory produktów w konkursie „Śląska Rzecz”.- Na międzynarodowy sukces firm z pewnością ma wpływ wiele czynników. Głównymi determinantami powodzenia zdaje się być profesjonalizm, umiejęt-ność obserwacji rynku i otoczenia, ale też odważne pomysły projektantów. Przedsiębiorcy stopniowo poznają możliwości designu i jego rolę w działal-ności gospodarczej – mówi Grzegorz Gawron, so-cjolog z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W tegorocznej, siódmej już edycji konkursu wpro-wadzono nową kategorię, projektowanie usług. Na-grodę otrzymało Muzeum Śląskie w Katowicach za projekt „Sztuka przez dotyk”, czyli udostępnienie zbiorów galerii malarstwa polskiego osobom nie-widomym i niedowidzącym w formie stałej trasy zwiedzania oraz „Piękno dotyku” - wystawę mul-tisensoryczną, wykorzystującą obrazy w formacie 3D, audioprzewodniki oraz przewodniki w alfabe-cie Braille'a.- Wystarczy prześledzić listę laureatów, by przeko-nać się, że wiele firm i instytucji jest świadomych korzyści, jakie przynosi współpraca z profesjonal-nym zespołem projektowym. Jesteśmy regionem nie tylko ze świetną grafiką użytkową czy funkcjo-nalnymi produktami, ale także możemy przedsta-wić dobrze zaprojektowane usługi – dodaje Eweli-na Budzińska-Góra. Funkcjonalność produktu to nie wszystko. Liczy się także jego wykonanie i przede wszystkim ciekawy pomysł.

Kluska nie tylko do jedzeniaTakimi właśnie ciekawymi pomysłami mogą po-chwalić się katowiccy projektanci, tworzący tak zwany Haja Kolektyw. Inspiracji szukają w tradycji regionu. Ich dzieła to bluza Górnik, fotel Kluska

www.magazynstyle.pl/32/2012 7

Ze względu na dostępność róż-nych materiałów oraz technolo-giczny postęp, nie trudno dzisiaj cokolwiek wyprodukować. To do-bry projekt ma wyróżnić produkt na rynku i sprawić, aby spełnił potrzeby nabywców.

- Design to nie jest dobro luksusowe, ale narzę-dzie do zmiany otaczającej nas rzeczywistości. To działanie, które ma sprawić, żebyśmy żyli wygod-niej i mądrzej. Ludzie najlepiej wiedzą, co im jest potrzebne i w czym czują się dobrze, a połączenie tego z umiejętnościami ekspertów może zdziałać prawdziwe cuda - wyjaśnia Ewelina Budzińska-Góra, koordynatorka projektu Design Silesia. To właśnie w ramach Design Silesia na Zamku Cieszyn, pierwszym na Śląsku ośrodku promują-cym wzornictwo, wyłania się najciekawsze pro-dukty i projekty na jedynym w Polsce regionalnym konkursie designu.

Śląska RzeczSeria audioprzewodników po dziedzictwie żydow-skim na Śląsku, wydana przez Fundację Brama Cukermana, kabina akustyczna skonstruowana

Pijalnia czekolady w oPolu

Projekt: bro.kat

Mobilny ogród •Projekt: wzorro

◄ HocHglance •biżuteria z węgla.

Projekt: bro.kat

Mariacka 5 •Projekt: wzorro

Mobilne Kontenery DesignuProjekt: sokka

obróbką węgla. Bardzo nam pomógł w rozpraco-waniu tej technologii – wspomina Roma Skuza.- Kiedyś przecież przy każdej kopalni byli rzeźbia-rze i w swoich wyrobach łączyli węgiel z różnymi innymi materiałami. Cieszy nas to, że kontynuuje-my tradycję wykorzystywania tego surowca – doda-je projektantka.Pracownia bro.Kat do szukania ciekawych po-mysłów i realizowania ich zachęca też innych, organizując cyklicznie imprezę o nazwie PechaKu-chaNight, rodzaj żywej i dynamicznej prezentacji wymyślony przez tokijskich architektów.- PechaKucha (czyt. peczakcza) to rodzaj prezenta-cji multimedialnej składającej się z dwudziestu slaj-dów po dwadzieścia sekund każdy. Trwa więc do-kładnie 6 minut i 40 sekund. Tematem najbliższej edycji będą „Projekty niezrealizowane”. Jesteśmy otwarte na wszystkie propozycje – to może być pre-zentacja z dziedziny sportu, podróży, jakiejkolwiek. Inaczej mówiąc - od kuchni do rycerstwa. Zgłosić może się każdy – wyjaśnia Bogna Polańska.- Wystąpi około dziesięciu wybranych przez nas prelegentów. Najlepiej przyjść i zobaczyć najpierw, jak inni występują, bo zasady są żelazne – tylko dwadzieścia sekund na każdy slajd. Chociaż mamy różne próby naginania zasad i przekupstwa – śmie-je się Roma Skuza.

Tym, z czym Śląsk kojarzy się każdemu najbar-dziej, jest węgiel. I to właśnie śląskim „czarnym złotem” zainspirowały się projektantki z katowic-kiej pracowni architektonicznej bro.Kat.

Lansuj się po śląsku- Pomysł na naszą kolekcję powstał jakieś dwa lata temu. Zastanawiałyśmy się po prostu, co można podarować zagranicznym znajomym. Chciałyśmy, aby było to związane z regionem, a takich pro-duktów wtedy było niewiele – mówi Roma Skuza z pracowni bro.Kat. Dlatego razem z Bogną Polańską i Kają Nosal postanowiły wykorzystać węgiel do stworzenia kolekcji eleganckiej biżuterii. Nazwały ją „Hoch-glance”, czyli na wysoki połysk. Każdy egzemplarz jest unikatowy i ręcznie wykonany. - Węgiel najbardziej kojarzy się ze Śląskiem, a to, co jest uniwersalne zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn, to biżuteria. Udało nam się połączyć surowość jednego i elegancję drugiego – wyjaśnia Bogna Polańska. - Nie ukrywam, że opanowanie obróbki tego ma-teriału było dla nas bardzo czasochłonne. Dotar-łyśmy do człowieka z Kopalni Węgla Kamiennego „Wieczorek”, który od kilkunastu lat zajmuje się

Śląska, poduszki Węgle, komoda Superjednostka, lampa Bryła, czy wreszcie siedzisko Skarbek. Haja Kolektyw stworzyli absolwenci Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, między innymi grupa pro-jektowa Wzorro.- Wielu śląskich projektantów inspiruje się naszym regionem, czerpie z tradycji i kultury Śląska. Przed-mioty projektowane przez Haja Kolektyw pokazują, że my tutaj mamy coś fajnego, coś, czym możemy się chwalić, coś, co inspiruje, jest inne i oryginal-ne – mówi Marcin Krater, który razem z Katarzyną Pełką i Natalią Jakóbiec tworzą Wzorro. Szukają inspiracji wszędzie. Najważniejsza dla nich jest funkcjonalność i użytkowość projektów, pamię-tają też o estetyce, aspektach ekologicznych i eko-nomicznych przestrzeni produktów, które tworzą. Grupa Wzorro na zlecenie Instytucji Kultury Kato-wice – Miasto Ogrodów zaprojektowała Mobilny Ogród – wygodną i przyjazną przestrzeń odpoczyn-ku, z której między innymi korzystali w tym roku miłośnicy letnich festiwali muzycznych.- Powstały proste konstrukcje sześcianów i kwadra-tów zbudowane z drewna, w nasyconych kolorach. Przestrzeń wypełniała roślinność, olbrzymie ban-nerowe poduchy oraz gra w warcaby i tablica do gry w kółko krzyżyk. W projekcie ważny był aspekt mobilności, można to było szybko budować i trans-portować w różne miejsca, zarówno na łąkę, plażę, jak i na wąską ulicę w centrum miasta – wyjaśnia projektant. Z inicjatywy tej samej instytucji oraz właściciela katowickiego bistra, Krzysztofa Krota zaaranżowa-li także brudne i ciemne do tamtej pory podwórko przy Mariackiej 5. - Zaprosiliśmy do projektu holenderskiego artystę mieszkającego w Katowicach, Ronniego Deelena, który tworzy bardzo kolorowe i sympatyczne ilu-stracje. Przeorganizowaliśmy przestrzeń, stworzy-liśmy miejsca do siedzenia, dodaliśmy huśtawki-worki oraz wiszące naścienne pojemniki na rośliny. To całkowicie odmieniło podwórko. W realizacji projektu brali udział mieszkańcy i tak naprawdę to dzięki ich pracy i zaangażowaniu efekt jest tak duży – wyjaśnia projektant.

▲ eDuconcePt ►Warsztaty kursu stylizacji wnętrz

Najbliższa prezentacja PechaKuchaNight odbę-dzie się 17 listopada w ramach Festiwalu Ars Ca-meralis w katowickiej Galerii Rondo Sztuki o go-dzinie 18.00. Do promowania designu przyczyniają się nie tylko instytucje i sami projektanci, ale także organiza-torzy szkoleń i kursów związanych z projektowa-niem, wzornictwem czy stylizacją. Takie kursy są coraz bardziej popularne.

Dobre wnętrze- Myślę, że wzrasta świadomość tego, że design to nie tylko coś ładnego, ale przede wszystkim coś, co jest dobrze zaprojektowane. Rośnie więc tak-że zapotrzebowanie na takie usługi – mówi Alina Lukoszek, prezes warszawskiej firmy Educoncept, Instytutu Edukacji i Kreatywności. - Z naszych kursów korzystają zarówno osoby, któ-re traktują stylizację wnętrz hobbystycznie, chcą

O tym, że rośnie świadomość, iż zaprojektowanie mieszkania czy przedmiotu przez wykształconą w tym kierunku osobę opłaca się coraz bardziej, przekonana jest także Bogna Polańska.- Klienci widzą takie projekty i rozwiązania, któ-rych sami by nie odkryli. Są często bardzo za-skoczeni. Zaczynają rozumieć, że architekt jest potrzebny właśnie po to, aby funkcjonalnie wykre-ować nową przestrzeń. Zauważają, że to ma sens – mówi projektantka. Design to nie tylko coś ładnego i ekskluzywnego, ale też sposób życia i sposób myślenia, który może się opłacać - tak przekonują śląskie instytucje związane z promowaniem designu.

Designerskie konteneryDesign Silesia we współpracy z Instytucją Kultury Ars Cameralis Silesiae Superioris stworzyli pro-jekt Mobilne Kontenery Designu.

coś zmienić w swoim mieszkaniu albo właśnie budują dom, ale także profesjonalni architekci. Bo architektura wnętrz to niekoniecznie to samo, co projektowanie wnętrz. My dajemy naszym kur-santom narzędzia do pracy, ucząc przede wszyst-kim praktycznie – wyjaśnia Alina Lukoszek. Firma Educoncept od niedawna realizuje także szkolenie z tak zwanego home stagingu, czyli przygotowania nieruchomości do sprzedaży lub wynajmu w taki sposób, aby przyspieszyć transak-cję za możliwie najlepszą cenę. Kurs realizowany jest na licencji brytyjskiej sieci home stagerów „Ann Maurice House Doctor”, zaś sama Ann Mau-rice to ikona home stagingu. Swoją popularność zawdzięcza serialowi „House Doctor”, znanemu w Polsce jako „Zaklinacze wnętrz”. - Home staging to w zasadzie nowość na polskim rynku. Uczymy przede wszystkim tego, na co trzeba zwrócić uwagę, aby efekt sprzedażowy nieruchomości był jak największy. Kurs wprowa-dziliśmy niedawno, a już interesują się nim biura nieruchomości oraz styliści i projektanci – dodaje Alina Lukoszek.

Dwa specjalnie zaprojektowane w tym celu kon-tenery można było spotkać w różnych miastach Śląska oraz na letnich festiwalach muzycznych. Autorem pomysłu stworzenia galerii, z którą moż-na wyjść do ludzi, jest Pete Kercher, ambasador organizacji Design for All Europe. W kontenerach można obejrzeć piętnaście doskonale zaprojekto-wanych polskich produktów, między innymi meble dla nastolatków, kasę fiskalną, domowe narzędzia czy zestaw, który osobom ze sztucznymi komorami serca umożliwi wyjście z domu.- Nasze najnowsze statystyki wskazują, że Mobil-ne Kontenery Designu w ciągu sześciu miesięcy zobaczyło ponad dziesięć tysięcy osób. Moim zda-niem to doskonały, choć nietypowy sposób, aby rozpocząć dialog o tym, jakie korzyści nie tylko dla przedsiębiorców, ale i dla użytkowników, może przynieść dobre projektowanie – mówi Ewelina Budzińska-Góra, koordynatorka Design Silesia. Kontenery zaprojektowało biuro Sokka z Gliwic - Katarzyna Sokołowska, absolwentka katowickiej Akademii Sztuk Pięknych i jej brat Wojciech, ab-solwent turyńskiego Instituto Europeo di Design.

Mobilne Kontenery Designu mają sufit wykonany ze specjalnej przepuszczającej światło membrany, nad którą zamontowane są lampy ledowe, dzięki czemu cała przestrzeń jest równomiernie oświe-tlona. Wieczorami można oglądać zawartość gale-rii dzięki temu, że projektanci jedną ścianę kon-tenera zastąpili szybą, a na dachu zainstalowali solarne panele. W środku, oprócz prezentowanych eksponatów, znajdują się monitory, na których po-kazywane są filmy informujące o poszczególnych produktach oraz o idei wystawy.- My właściwie jesteśmy trochę jakby wynalaz-cami. Interesują nas przede wszystkim różnego typu innowacje. Obecnie współpracujemy z takimi ośrodkami badawczymi, jak Centrum Materiałów Polimerowych i Węglowych PAN, Politechniką Ślą-ską i Fundacją Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu – mówi Katarzyna Sokołowska. - Dla mnie design to projektowanie przedmiotów w taki sposób, aby odnosiły sukces komercyjny i finansowy. Bardzo istotne jest piękno, funkcjonalność czy ergonomia i właściwa cena produktów, ale tak naprawdę nie każdy przedmiot, który odnosi sukces rynkowy, posiada te wszystkie cechy. Stąd wniosek, że de-sign to także czynnik, który tworzy biznes – dodaje projektantka.

Dobry design, duży zysk Grzegorz Gawron, socjolog z Uniwersytetu Ślą-skiego oraz Paulina-Rojek Adamek, socjolog z Wyższej Szkoły Zarządzania i Nauk Społecznych w Tychach w ramach projektu Design Silesia przeprowadzili badania na temat tego, jaka wśród śląskich przedsiębiorców jest świadomość możli-wości wynikających z projektowania i wzornictwa przemysłowego. Przeanalizowali opinie reprezen-tantów ponad trzystu śląskich firm. - Z badań wynika, że opinie są podzielone. Z jed-nej strony przedsiębiorcy uważają, że design w niewielkim stopniu determinuje sukces ryn-kowy, a z drugiej strony pojawiały się opinie, że atrakcyjne wzornictwo buduje wizerunek przed-siębiorstwa, a dobra aranżacja wnętrza przyciąga nowych klientów – mówi Grzegorz Gawron. - To bardzo istotne, aby przedsiębiorcy dostrzegli, że design to biznes. Nie luksus i zbytek, tylko in-westycja, która przynosi duży zysk. Dlatego coraz bardziej powszechna staje się perspektywa, która zakłada traktowanie designu w kategoriach mo-stu między nauką, technologią i użytkownikiem, będącym w centrum tego trójkąta. Rolą designu jest bowiem tworzenie innowacyjnych produktów, które zyskają komercyjną akceptację i podniosą poziom konkurencyjności danego przedsiębior-stwa – uzupełnia socjolog. - Nieustannie pracujemy nad tym, by współpraca między przedsiębiorcami a profesjonalnymi pro-jektantami była coraz częstsza. Design to istotna część naszego codziennego życia, kultury, a także bardzo ważny element gospodarki – uzupełnia Ewelina Budzińska-Góra. Design ma sprawić, że produkty będą coraz więk-szym stopniu spełniały oczekiwania klientów. Będą estetyczne, oryginalne, bardziej trwałe i wykonane z ekologicznych materiałów. Czy jednak dostępna dla każdego będzie cena usług projektantów i wy-tworzonego przez nich produktu? Bo jeśli design nie ma być dobrem luksusowym, to musi być na każdą kieszeń.

▲ EduconcEpt ►Warsztaty kursu stylizacji wnętrz

Jacek Rykała

P ierwszy listopada. Dzień Wszystkich Świętych. W mediach wspominanie zmarłych. Bardzo lubię te dni. Również dzień przed i dzień po pierwszym,

ale nigdy nie myślę w to święto w sposób proponowany ogólnie, w tym przez media. Może dlatego, że od po-nad trzydziestu lat maluję obrazy de facto o przemijaniu i o ludziach, którzy odeszli, o których wtedy, pierwsze-go, wszyscy sobie przypominają, a ja chcąc nie chcąc, myślę o nich cały boży rok. Mam bowiem z nimi związki, że tak powiem, robocze, na co dzień, nie tylko od świę-ta. Dzień Wszystkich Świętych lubię, ponieważ kiedyś mieszkałem kilkanaście lat przy ulicy, na końcu której był cmentarz. Największy w Sosnowcu. Było to w czasie mojego dorastania, a więc podczas tej szczególnej pory, gdy kształtuje się wrażliwość i cały świat, bez wyjątków, jest interesujący. Gdy wprowadziłem się na tę ulicę, jeszcze przez parę dobrych lat widziałem kondukty po-grzebowe z balkonu na pierwszym piętrze. Potem dopie-ro zrezygnowano z tego zwyczaju, zapewne w związku z rozwojem motoryzacji, i przeniesiono całą uroczystość na cmentarz. Tak, dla mnie dzień Wszystkich Świętych był przede wszystkim niezwykłym spektaklem.

Dzień pierwszy to mycie i sprzątanie grobów. Dziesiąt-ki, nie, chyba jednak setki ludzi szorujących groby. Pa-miętam, że chciałem móc unieść się w powietrzu, aby zobaczyć ich z góry, to musiało wyglądać niesamowi-cie. Masa drobnych postaci ludzkich szorujących gro-by. Wieczorem, gdy wracałem do domu, mijałem tłum ludzi wychodzący z cmentarza. Błyskały latarki i papie-rosy, słychać było rozmowy i śmiechy, a wszystko spo-wijał dym palących się liści zamiecionych wzdłuż ulicy w małe kupki i ponieważ część osób już paliła znicze, wszędzie unosił się ostry zapach, który pobudzał wy-obraźnię. Dym powodował także, że miejscami nic nie

było widać. Szedłem więc naszą ulicą, jakbym statysto-wał w filmie.

Następnego dnia, pierwszego listopada, budziłem się bardzo wcześnie i czekałem na pierwsze kroki, które usłyszę na kompletnie pustej ulicy. To zawsze była ko-bieta i zawsze w średnim wieku. Szła elegancko ubrana, nieświadoma, że ja ją obserwuję, pewnie na grób męża, który odszedł nagle w „pełni sił”. Potem ulica się za-pełniała, by koło południa stać się rzeką ludzkich głów. Idąc w tym tłumie, słuchałem rozmów. Kiedyś szedłem za dużą grupą ludzi, zapewne rodziną, która spotykała się raczej rzadko. Na końcu tej grupy szło dwóch ma-łych chłopców, kuzynów. Większy zapytał mniejszego – To ile ty masz lat. Na to mniejszy – Niektórzy twierdzą, że mam pięć, ale ja mam sześć.

Wieczorem ludzie ponownie przychodzili na cmentarz, by chodzić między grobami i w tym przedziwnym świe-tle zniczy, niczym aktorzy na scenie z czasów, gdy nie było jeszcze elektryczności, mijali się jak w Amarcor-dzie Felliniego, śmiejąc się i pozdrawiając.

Najbardziej jednak lubiłem trzeci dzień, a właściwie jego ranek. Szedłem szybko na cmentarz, najczęściej jak pamiętam, była mgła i już za bramą wejściową wchodziłem w niezwykły świat, świat scenografii. Było kompletnie pusto, poza mną nikogo. Na grobach milio-ny dopalających się lub już zgasłych zniczy, kwiatów we wszystkich możliwych kolorach, tony tandetnych ozdób, wstążek i śmieci. A wszystko to we mgle wczesnego chłodnego poranka. Widok był tak niezwykły, że zawsze stałem jak wryty, choć wcześniej wiedziałem, co zoba-czę, spodziewałem się tego. Każdego roku obiecywałem sobie też, że coś z tym muszę zrobić. Nie zrobiłem.

SPEKTAKL

Jacek RykałaMalarz. Profesor zwyczajny. Na Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach prowadzi Pracownię Malarstwa. Miał ponad 60 wystaw indywidualnych w Polsce, Niemczech, Holandii, Austrii, Francji, Norwegii, USA, we Włoszech i na Węgrzech. Jego prace znajdują się w kilkudziesięciu muzeach w Polsce i za granicą. Jest pierwszym żyjącym artystą, który miał wystawę retrospektywną w Muzeum Narodowym w Krakowie. Od roku 2005 reżyseruje też swoje teatralne sztuki. Zrealizował Dom przeznaczony do wyburzenia i Mleczarnię w Teatrze Śląskim w Katowicach, a ostatnio Chłodne poranki w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu.

www.jacekrykala.com

www.magazynstyle.pl/32/201210

felieton

b

podróże inwestycyjne ifm

a« Izabela Piecuch-Jawień Wiceprezes Zarządu Investment Fund Managers S.A. www.ifmpl.com

C hiny

cW tym numerze troszkę nietypowo. Tegorocznym wrześniowym numerem zamknęliśmy dwa lata wspólnego inwestycyjnego podróżowania. Myślę, że czas na powiew świeżości. Dlatego proszę pozwolić, że przekażę pałeczkę. A komu?

www.magazynstyle.pl/32/201214

Przedstawiając się, wspomniałam o moich górno-śląskich korzeniach i szczególnej sympatii do re-gionu. Każdy z naszych Oddziałów w Warszawie,

Wrocławiu, Poznaniu i Katowicach ma swoją specyfikę i swój indywidualny urok. Ale to właśnie do Oddziału Katowice z oczywistych względów mam szczególny sen-tyment. W Oddziale tym pracuje m.in. część Zespołu Analitycznego i lider tego Zespołu, Damian Mitrenga. To również Górnoślązak z krwi i kości, mianowicie urodzony i mieszkający do dziś w Rudzie Śląskiej. To dla mnie i wy-różnienie, i satysfakcja móc korzystać z takich lokalnych talentów, jak On i promować je globalnie. Wspierał mnie w dotychczasowej współpracy z Magazynem Style. Czas, bym pokazała Śląskowi jego umiejętności. Od tego nume-ru to właśnie On będzie zabierał Państwa w różne cieka-we inwestycyjnie zakątki świata. Zwłaszcza, że osobiście je odwiedza. Poprzez ukończone z doskonałymi rezulta-tami studia na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowi-cach, ze specjalizacją Finanse i Inwestycje, jest świet-nie merytorycznie przygotowany. Przekłada to na pracę w mojej firmie. Ale jest też głodny wiedzy i skłonny się nią dzielić. Dlatego rozpoczął studia doktoranckie. Z tak silnym przygotowaniem merytorycznym i zdobytym do tej pory doświadczeniem jest świetnym rozmówcą w świato-wych centrach inwestycyjnych (bo obok języka polskiego i naszej śląskiej gwary, biegle posługuje się też językiem angielskim i niemieckim). Taki Przewodnik po świecie in-westycji będzie na pewno doskonałym towarzystwem. Nie przedłużając, oddaję mu zatem głos i życzę Czytelnikom ciekawej przygody z jego udziałem.

więc odkładanie na „czarną godzinę” stało się powszechne. By zobrazować tę sytuację, wystarczy wspomnieć, że co prawda 95% spo-łeczeństwa ma dostęp do ubezpieczenia spo-łecznego, ale zwrot kosztów przebytego lecze-nia oscyluje zaledwie w granicy 50%. Wydatki na leczenie przewlekłych chorób są zwracane w jeszcze mniejszym stopniu.A teraz proszę sobie wyobrazić, co by się sta-ło, gdyby chiński rząd zdecydował się „tylko” na rozszerzenie zakresu tego ubezpieczenia? Przeciętny Chińczyk poczułby się po prostu pewniej, w końcu państwo gwarantowałoby mu pewne świadczenia. W związku z tym nie musiałby już tyle odkładać, a mógłby zacząć wydawać. A teraz proszę sobie pomnożyć dodatkowe wydatki przeciętnego Chińczyka przez 1,3 miliarda (liczebność tego narodu). Wychodzi ogromna kwota napędzająca rynek konsumpcyjny. Tu wspomnę tylko, że z począt-kiem listopada mieliśmy w Chinach zmianę władzy (odbywa się raz na 10 lat), a po nowym rządzie wiele się oczekuje, zwłaszcza w kwe-stii pobudzenia konsumpcji.Oczywiście z tym 1,3 miliarda nieco przesa-dziłem, bo nie wszyscy mają podobną sytuację finansową. Możemy się skupić tylko na klasie średniej, która dysponuje ponad 10 000 USD wolnych środków. Okazuje się, że takich gospo-darstw domowych w Chinach jest ponad 250 milionów. A to tylko jedno potencjalne nowe pa-liwo dla silnika – Chińczyk wydający pieniądze, kupujący dobre towary, z czasem coraz lepsze (nie tzw. tanią chińszczyznę), korzystający z wyższego standardu usług. To już się dzieje w pewnym zakresie. Czekamy na więcej. Co jeszcze możemy wlać do chińskiego baku napędzającego gospodarczy silnik? Opowiem o tym w trakcie naszego kolejnego spotkania, na które już dziś zapraszam.

Konsumpcja w Chinach jest na bardzo niskim poziomie (obecnie ok. 35% PKB, gdzie w Pol-sce jej poziom wynosi ponad 61% PKB), co jest konsekwencją oparcia strategii rozwoju na in-westycjach i taniej sile roboczej. Jednakże nie jest to jedyny powód niskiego poziomu kon-sumpcji. Kolejnym czynnikiem, może nawet ważniejszym, jest chińska oszczędność. Każdy z nas zdaje sobie doskonale sprawę, ile z mie-siąca na miesiąc może przeciętnie ze swojego dochodu „odłożyć”. Zapewniam, że ile by to nie było, relatywnie daleko nam do przecięt-nego obywatela Chin.

Proszę sobie wyobrazić, że przeciętny Chińczyk odkłada co miesiąc połowę swojego dochodu! Chińczycy wyprzedzili zatem Niemców nie tylko rozmiarami gospodarki, ale również w postrzeganiu znaczenia słowa „sparen” jako oczywistości.

Skąd bierze się tak wielka oszczędność? Okazuje się, że z braku „państwa opiekuń-czego”. System ubezpieczenia społecznego w Chinach jest na bardzo niskim poziomie rozwoju, co skutkuje tym, że przeciętny Chiń-czyk sam musi zatroszczyć się o opiekę zdro-wotną, odłożyć środki na przyszłą emeryturę i zadbać o wykształcenie dzieci. Każdy jest po prostu świadomy tego, że w przyszłości trzeba będzie ponosić dodatkowe wydatki,

Witam serdecznie i dziękuję za wspo-mniane wcześniej przekazanie mi pałeczki. Czeka mnie bardzo trudne

zadanie – muszę sprawdzić się w roli przewod-nika nie po mieście, regionie, ale całym globie inwestycyjnym, co nie będzie zadaniem ła-twym, ale z pewnością przyjemnym. Postaram się więc nie zawieść i w ciekawy sposób przy-bliżać inwestycyjną mapę świata.Wiem, że na koncie Czytelników jest już kilka interesujących podróży. Chociażby ostatnia – do Brazylii, kraju pięknego i atrakcyjnego dla turystów, ale również ważnego miejsca dla globalnych inwestorów. Podtrzymując ten zwy-czaj, zapraszam w kolejną egzotyczną podróż. A gdzie lecimy? Poprzez wyprawę do USA i Bra-zylii zachodnią półkulę mamy „opanowaną”. Uznałem, że tym razem warto wybrać się na wschód. Tym bardziej, że niedawno wróciłem z Hong Kongu, przywożąc ze sobą parę naj-świeższych informacji. Zapraszam więc na wy-prawę do swoistego „okna” na świat dla Chin. Zajrzymy przez nie i sprawdzimy, co słychać w drugiej największej gospodarce świata.Dokładnie tak, proszę Państwa, Chiny to już druga największa gospodarka na świecie. Ich historia wzrostu w ostatnich latach jest wręcz niesamowita. Proszę sobie wyobrazić, że w roku 2000 Chiny „pokonały” Włochy i sta-ły się szóstą gospodarką na świecie. Od tego czasu sukcesywnie pną się ku górze, a ich „wyższość” musiały uznać takie państwa jak Francja, Wielka Brytania, Niemcy czy Japonia. Póki co „oparły” się im tylko USA, ale niektórzy prognozują, że w roku 2025 to Chiny będą naj-większą gospodarką świata. Czy ta prognoza się ziści? Czas pokaże.Obecnie jednak Chiny mają trochę kłopotów. Można czasem usłyszeć i przeczytać, że odno-towują spadek tempa wzrostu gospodarczego, mniejsze obroty handlowe związane głównie z kryzysem w Europie i spadek cen nierucho-mości. W tym natłoku złych informacji widać już pierwszą „jaskółkę” zwiastującą poprawę w postaci wzrostu wartości udzielanych kredy-tów, ale nie o tym chciałem opowiedzieć.

Prawdą jest, że Chiny za dużo inwestują. Co więcej, jeśli chcą utrzymać wysokie tempo rozwoju gospodarczego, muszą poszukać innego paliwa do wzrostu, bowiem w dotychczasowym oktany nie wystarczają. Co może być tym drugim motorem wzrostu? Otóż konsumpcja.

« Damian Mitrenga Analityk Investment Fund Managers S.A. | www.ifmpl.com

Widok na Hong Kong ze Wzgórza Wiktorii

Tłumy ludzi w sklepie Apple’a, podczas premiery iPhona 5 - potwierdzenie rosnącej konsumpcji w Chinach

Jesień: z jednej strony wszystko się złoci, czerwieni, magia ko-lorów, z drugiej dni coraz krótsze, o piątej już ciemno, smutki mają do nas łatwiejszy dostęp. Co robić? Trzeba się ratować!

Szukać własnych, małych sposobów na poprawę nastroju.Dobrze jest oczywiście mieć w zanadrzu jakąś ukochaną płytę z muzyką, która nas podnosi na duchu. Pewnie mamy taką nie-jedną. Ważne, żeby była pod ręką. Drugi znany sposób, pogodna książka, choćby setny raz czytana. Lektura jednak otwiera bardzo wiele możliwości. Skrzyknijmy się z paroma osobami (naprawdę wystarczą dwie) i namówmy je na przeczytanie jakiejś nieznanej nam jeszcze pozycji, co do której mamy jednak uzasadnione na-dzieje, że może być ciekawa. Dajmy sobie na to parę dni, a potem spotkajmy się i zachwyćmy, skrytykujmy, przywołajmy smakowit-sze fragmenty. Co to daje? Oprócz intelektualnej frajdy, a także możliwości wyrzucenia z siebie rożnych emocji, uruchomienie ta-kich działań sprawia, że mamy przed sobą jakiś jasny cel, różny od codziennej orki zawodowej, a także zakupowo-porządkowej. Coś innego zaczyna zaprzątać nasz umysł. Stojąc w korku lub przytu-pując na przystanku, nie roztrząsamy kłopotów, ale zastanawiamy się, co i dlaczego nam się podobało, a co nie, na co chcemy zwrócić uwagę współczytających. (To samo dotyczy wspólnego oglądania filmów z dalszym dyskusyjnym ciągiem).Generalnie rzecz biorąc, dobrze jest też w trudnych jesiennych chwilach rzucić się do przeglądnięcia jakiejś dawno nieodwiedza-nej półki z książkami. Ostatnio tak właśnie zrobiwszy, znalazłam ja-kiś bardzo stary numer miesięcznika „Prezentacje” (kiedyś wycho-dził) i znalazłam tam tekst „Fellini o sobie”. Oto jego fragmenty: Czego nie lubię:Nie lubię „parties”, świąt, flaków, wywiadów, okrągłych stołów, śli-maków, podróżowania, stania w kolejce, włączonego radia, muzyki w restauracji, śmiesznych historyjek, gorgonzoli, nagród, ostryg; nie lubię także słuchać rozmów o Brechcie i w kółko o Brechcie. Nie lubię oficjalnych posiłków, wznoszenia toastów, przemówień, Humphreya Bogata, quizów. prawdziwego mężczyzny, naleśników Suzette, filmów politycznych, psychologicznych, historycznych, za-angażowania i niezaangażowania, okien bez okiennic, ketchupu.

Lubię zaś dworce, lotniska, malarstwo Matisse’a, risotto, dęby, Rossiniego, róże, braci Marx, tygrysy, lubię czekać na spotkanie w nadziei, że oczekiwana osoba – chyba że byłaby bardzo ładną kobietą - nie przyjdzie, lubię to, że gdzieś byłem, lubię wszystko, co piękne w pięknej kobiecie, Homera, lody nugatowe, wiśnie, ładne i pulchne pośladki na rowerze, pociąg i jedzenie wzięte z domu, Ariosta, cocker spaniele i w ogóle wszystkie psy, zapach wilgot-nej ziemi, skoszonej trawy i połamanych liści laurowych, cyprysy, morze zimą, ludzi małomównych, Jamesa Bonda, puste pomiesz-czenie, opustoszałe restauracje, kościoły bez nikogo w środku, ciszę, dźwięk dzwonów, lubię znaleźć się zupełnie sam w Urbino

w niedzielne popołudnie, Bolonię, Wenecję, całe Włochy, Chandle-ra, dozorczynie, Simenona, Kafkę, Londona, metro, lubię jeździć autobusem, Wiedeń (ale nigdy tam nie byłem), budzić się i zasy-piać, ołówki Faber nr 2, gorzką czekoladę, tajemnice, świt, noc, duchy, Turnera.

Zainspirowana tym przykładem rzuciłam się do telefonu i poczty internetowej, żeby poprosić przyjaciół o napisanie czegoś podob-nego. Sama też usiadłam do własnego wypracowania. I okazało się, że w spisie rzeczy, które lubię, jest mnóstwo takich, które mogę sobie zafundować teraz zaraz albo z pewnym przygotowa-niem. Kolejny radosny cel. Ktoś powie, że bez sensu. O nie! To, co ubarwia moje życie, jest ważne, i to jak! (nawiasem mówiąc, jedna z koleżanek napisała coś, co zapamiętałam: „nie lubię zasypiać, gdy inni nie śpią i nie spać, gdy śpią już wszyscy”).

Świetną zabawą, którą polecam (sprawdzoną!), jest pójście na ja-kąkolwiek wystawę z myślą, że zamierzamy tam coś kupić (rzecz jasna na niby). Chodzimy po niej tak długo, aż podejmiemy decyzję o zakupie któregoś eksponatu (tylko jednego, albowiem ustalamy ze sobą, że na więcej nas nie stać). Jak zupełnie inaczej oglądamy wtedy prezentowane obrazy, plakaty, rzeźby. Jeśli idziemy z kimś, może dojść do sporu, gdy chce kupić to samo. Równocześnie jed-nak przyjemnie dowiedzieć się, że mamy podobny gust albo po-spierać się, gdy okazuje się, że zupełnie co innego nas zachwyca. W ten sposób zgromadziłam niezłą wirtualna galerię, (bo zapisuję sobie, co kupiłam i notuję z grubsza jak to wyglądało). Wracam od czasu do czasu do tego notesu i delektuję się posiadanymi dzieła-mi. Staram się odpowiednio budować tę kolekcję. Bardzo wciągające jest ustalanie listy filmów, które wzięłoby się na bezludną wyspę i zafundowanie sobie seansu DVD ze zwycięz-cą . Wymyślanie podróży i grzebanie po atlasach i przewodnikach, wybieranie w gronie przyjaciół, z rodziną lub samemu zdjęcia roku spośród tych zrobionych przez nas właśnie – to też otwiera szerokie możliwości spędzenia przyjemnych chwil. Zróbmy ranking osób, które znamy, bądź kiedyś znaliśmy i przypo-mnijmy sobie, co się nam w nich podobało, jakie radości otrzyma-liśmy od nich. Może czegoś nas nauczyli. Spróbujmy także wymy-ślić pochwalną mowę na naszą cześć, jaką mógłby ktoś wygłosić, gdybyśmy otrzymali „Totalną nagrodę za wszystko”, a także analo-giczną mowę dla kogoś z przyjaciół. Zróbmy listę wad, które lubi-my (tak, tak to możliwe!) u osób z naszego otoczenia. Zaraz zrobi się śmieszniej i bardziej na luzie. Nie kpijmy z tych sposobów odganiania smutków. Takie zabawy nie tylko poprawiają nastrój, ale naprawdę bardzo wzbogacają, poszerzają nasz świat. Bo czy nie szkoda, by ograniczał on się tyl-ko do kwestii, jak zarobić, co kupić i kiedy posprzątać. Bawmy się na różne sposoby, nie tylko jedząc, pijąc i lecząc kaca z opustoszałym balangą portfelem.

Rozświetlanie jesieni, czyli bawmy się!

www.swps.plul. Kossutha 9; 40-844 Katowice

felieton

www.magazynstyle.pl/32/201116

Dr hab. Katarzyna Popiołek, prof. SWPS Dziekan Wydziału Zamiejscowego Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Katowicach

Jej zainteresowania naukowe koncentrują się wokół problematyki relacji międzyludzkich w bliskich związkach, sposobów udzielania pomocy i wsparcia, zachowań w sytuacjach kryzysowych. Prowadzi także badania nad percepcją czasu i jej konsekwencjami. Lubi przekładać wiedzę naukową na język praktyki: prowadzi działalność popularyzatorską i szkoleniową.

Muzeum Śląskie jest instytucją kultury Samorządu Województwa Śląskiego współprowadzoną przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Patroni medialni

Muzeum Śląskie / al. W. Korfantego 3 / 40-005 Katowice / tel. 32 779 93 00 / fax 32 779 93 67 / e-mail: [email protected] / www.muzeumslaskie.pl

Malarstwo Stanisława Żywolewskiego

do 31.03.2013od 26.10.2012

Na

plak

acie

wyk

orzy

stan

o fr

agm

enty

obr

azu

Sta

nisł

awa

Żyw

olew

skie

go K

olęd

nicy

sta

nu w

ojen

nego

, ze

zbio

rów

Muz

eum

Ślą

skie

go w

Kat

owic

ach.

www.magazynstyle.pl/32/201218

Azaczęło się od kariery jej do-broczyńcy – Karola Goduli, na-zywanego śląskim Królem Cyn-

ku, który chociaż dorobił się olbrzymiej fortuny, nie był lubiany przez otoczenie. W niektórych kręgach był wręcz znie-nawidzony. Ludzie bali się go, ponieważ był osobą tajemniczą, a do tego fizycznie oszpeconą. Nie ufał też swojej rodzinie, podejrzewając ją o miłość wyłącznie do jego fortuny. Być może niechęć do Goduli powodowała też zwykła bezinteresowna ludzka zawiść, być może apodyktyczna postawa, o której wspomina Norbert Bonczyk: „Wiedział jak użyć ziemi, bydła, ludzi, świata;Kto się nie bał Goduli, bał się jego bata;Jego rozum i praca były te zagony, Z których na podziw świata żął swe miliony…”

Jedna tylko zapewne osóbka nie bała się ani Goduli, ani jego „bata” – urodzona w 1842 r. w Porębie Joanna Gryzik. Jej matka, Antonina była służącą w domu Karola Goduli. Od momentu śmierci ojca Joanny, wychowaniem dziewczynki zaję-ła się przyjaciółka rodziny, Emilia Lucas, również służąca Goduli.

Według legendy powielanej w XIX- -wiecznych niemieckojęzycznych powieściach brukowych i ich polskich odpowiednikach, pewnego razu mała Joanna narwała w ogrodzie kwiatów i przyniosła Goduli. Tak bardzo ujęła go bezinteresowna i szczera miłość dziecka, że Godula bardzo polubił dziewczynkę i od tej pory spędzał z nią wiele czasu.

Zaangażował także dla jej edukacji domo-wego nauczyciela, M. Kulanka. Gdy miała 6 lat, zabrał ją w swoją ostatnią podróż, kiedy to ciężko chory udał się na leczenie do Wrocławia. Dzień przed swoją śmiercią sporządził przed komisją sądową testa-ment, w którym ustanowił ją główną spad-kobierczynią swojego majątku, obejmują-cego m.in. 19 kopalń galmanu, 6 kopalń węgla, 3 huty cynku, 4 majątki ziemskie (Szombierki, Orzegów, Bobrek i Bujaków), które łącznie miały 70 tys. mórg pola i 3,5 tys. mórg lasu. Przez 2 tygodnie prawie 300 osób prowadziło inwentaryzację „masy spadkowej”, którą oszacowano na 2 mln talarów (ok. 6 mln marek w złocie). Majątek Karola Goduli porównywalny był z ówczesnymi majątkami Bellestremów i Donnersmarckow.

Bogactwo na ogół osiągało się drogą pochodzenia (i dziedziczenia), wytrwałą pracą i umiejętnościami biznesowymi. W bajkach dochodzi wątek damsko-męski,

interwencja sił nadprzyrodzonych, pomoc wróżek czy kotów w stosownym do pory roku obuwiu. Zawrotna kariera i bogactwo Joanny Gryzik (Gryczyk) z podzabrzańskiej

Poręby także przypomina znaną bajkę o Kopciuszku, choć bajką nie jest.

(NIE)BAJKA O KOPCIUSZKU

tekst i foto: Edward Wieczorek

1.

odkrywanie śląska

(NIE)BAJKA O KOPCIUSZKU

księżniczki Barbary Agnieszki, poza na-zwiskiem nie miał wiele do zaoferowania”. Praktycznie cały majątek cieplickich Schaf-fgotschów dziedziczył jego stryj Karol III, wolny pan stanowy Cieplic i Chojnika. Po-mimo zawarcia małżeństwa, właścicielką godulowskiej fortuny nadal była Joanna.

Małżonkowie Schaffgotsch byli małżeń-stwem szczęśliwym. Mieli czwórkę dzieci: Hansa Karla, Clarę, Elisabeth i Eleonorę. Rezydowali początkowo w pałacu Godu-li w Szombierkach (spalonym w 1945 r.), potem we Wrocławiu, wreszcie w 1896 r. w budowanym ponad 30 lat pałacu w Ko-picach koło Grodkowa (zaprojektowanym przez znanych architektów Carla Lüdecke i Carla Heidenreicha). Szczęśliwie docze-kali złotych godów. W 1905 r. przekształ-cili część swego majątku przemysłowego w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością „Gräflich Schaffgotsch Werke” z siedzibą w Bytomiu, obejmującą m.in. kopalnie „Pau-lus-Hohenzollern” (Szombierki), „Godulla” (Paweł), „Gotard” (Karol)„Gräfin Johanna” (Bobrek), „Berve” (Barbara) i elektrownię „Oberschlesien” (Szombierki).Joanna zmarła w 1810 r. w Kopicach i tam w rodzinnym mauzoleum została pochowa-na. Jej mąż, choć 11 lat od niej starszy, prze-żył ją o 5 lat.

Choć z ich ukochanej, rodowej rezydencji w Kopicach pozostały obecnie ruiny, w pa-mięci Górnoślązaków Joanna i Hans Ulryk pozostaną także jako sponsorzy kościołów w Bobrku, Szombierkach, Goduli, Orzego-wie, a także założyciele licznych szkół, sie-rocińców i klasztorów. Górnośląski Kopciu-szek okazał się być bardziej hojny od swego bajkowego pierwowzoru.

Otwarcie testamentu Goduli było niewątpliwie największą sensacją roku 1848. Spadek po Karolu Goduli uczynił Joannę Gryzik najbogatszą na Śląsku panną do wzięcia. W jednej chwili z biednej dziewczynki stała się dzie-dziczką jednej z największych fortun ówczesnych Niemiec, nic więc dziwne-go, że w wielu publikacjach o niej poja-wia się określenie „śląski Kopciuszek”.

I jak to z Kopciuszkiem było, zawistni krew-ni ruszyli do ataku. Siostrzeńcy Goduli, któ-rzy otrzymali legaty w wysokości „tylko” 200 tys. talarów, chcieli obalić testament. Ponoć później grożono także otruciem Jo-anny. Jej opiekunowie prawni i wykonawcy testamentu (Maksymilian Scheffler, Jan F. Finckler i Emilia Lucas) umieścili dziew-czynkę w klasztorze sióstr Urszulanek we Wrocławiu, gdzie nabierała ogłady potrzeb-nej w jej nowym życiu. Zadbano także o jej staranne wykształcenie. Za sprawą Mak-symiliana Schefflera, z rąk pruskiego kró-la Fryderyka Wilhelma IV Joanna Gryzik otrzymała w 1858 r. szlachectwo wraz z na-zwiskiem von Schomberg-Godulla (z Goduli i Szombierek – dzisiejszych dzielnic Bytomia i Rudy Śląskiej) oraz herbem przedstawiają-cym górniczy symbol: skrzyżowane żelazko i pyrlik (kuplę) w złotym trójkącie na błękit-nym tle. Jeszcze w tym samym roku Joanna wyszła za mąż za hrabiego Hansa Ulryka von Schaffgotscha, potomka śląskiego rodu korzeniami sięgającego jeszcze średniowie-cza. Ich ślub odbył się w Bytomiu 15 listo-pada 1858 r., a udzielił im go biskup Brna – Hans Anton Schaffgotsch – w asyście ks. Józefa Szafranka (proboszcza parafii Wnie-bowzięcia NMP) i ks. Alojzego Ficka z Pie-kar Śląskich.

Hrabia Hans Ulryk – jak pisze znakomity znawca genealogii górnośląskiej, Arkadiusz Kuzio-Podrucki – „potomek piastowskiej

Pomnik Joanny Gryzikw Opolu (źródło: Wikipedia) •

Joanna zmarła w 1810 r. w Kopicach i tam w rodzinnym mauzoleum została pochowana

1. Fragment witrażu z kościoła w Goduli2. Joanna Gryzik na witrażu P. L. Kowalskiego

3. Ruiny zamku w Kopicach4. Mauzoleum Schaffgotschóww Kopicach

2.

3.

4.

Robert TalarczykAktor. Autor. Adaptator. Czechofil. Marzyciel. Reżyser. Ślązak. Laureat m.in. Nagrody Marszałka Województwa Śląskiego dla Młodych Twórców w dziedzinie kultury, Specjalnej Złotej Maski za kreatywność i wszechstronność umiejętności adaptacyjnych, aktorskich i reżyserskich, Nagrody Głównej Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@port i dwóch Pereł Sąsiadów, nagród Festiwalu Teatrów Europy Środkowej.Od 2005 roku dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej. Stale współpracuje też z chorzowskim Teatrem Rozrywki, katowickim Korezem i warszawskim Capitolem.Zrealizował ponad 20 spektakli teatralnych. Najważniejsze – także dla niego – to: „Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny”, „Krzyk według Jacka Kaczmarskiego”, „Kometa, czyli ten okrutny wiek XX wg Nohavicy”, „Testament Teodora Sixta”, „Żyd”, „Moje drzewko pomarańczowe”.Ostatnie adaptatorsko-autorsko-aktorsko-reżyserskie dokonanie to spektakl „Mistrz & Małgorzata Story” na scenie bielskiego Teatru Polskiego.Wydał debiutancką płytę pt. „Słowa”.

Niestety, zawsze jest tak samo. Piszę felieton na ostatni moment. Kiedy zbliża się koniec mie-siąca, redakcja śle rozpaczliwe maile na moją

skrzynkę, naczelna pogania mnie telefonami i SMS-ami, a ja pluję sobie w brodę, że choć raz nie byłem zapobie-gliwy i nie napisałem tych paru zdań przed czasem. Tak bardzo chciałbym otworzyć folder z napisem „felietony” i wybrać jeden z wielu przygotowanych i napisanych już wiele tygodni naprzód. Niestety... Zawsze jest tak samo.Najgorzej jest z tytułami. Wszystkie najlepsze są już daw-no zarezerwowane. Tak samo było i tym razem. „Zbliża się czas składania kolejnego numeru, bardzo prosimy o tekst” – tak brzmiało pierwsze zdanie, w którym pobrzmiewała nutka irytacji. Dobra, dobra – wysapałem do klawiatury komputera i już miałem wklepać tytuł, kiedy przeczytałem „Wszyscy Święci już zarezerwowani”. No to masz babo placek – pomyślałem i zacząłem się zastanawiać, jak wy-brnąć z tej przykrej dla mnie informacji, bo koncept, który wymyśliłem, idealnie pasował do tego tytułu, a zarazem nadawał nowego sensu listopadowemu świętu. Wszyscy Święci. Piękny tytuł...

Pomysł na felieton przyfrunął do głowy w chwili, kiedy w przeciągu paru dni miałem przyjemność spotkać się trójką wspaniałych ludzi, których wigor, inteligencja, poczucie humoru i chęć życia sytuuje pośród dzisiejszych licealistów czy studentów, przed którymi bramy życią stoją otworem. Barbara Ptak, Bernard Krawczyk i Kazimierz Kutz – to ich spotkałem w słoneczne jeszcze wtedy październikowe dni. Razem mają prawie 250 lat. Metrykalnie. Mentalnie żadne z nich nie przekroczyło trzydziestki.

Basia Ptak – dama polskiego filmu i teatru. To jej kostiu-my zdobiły „Ziemię obiecaną”, „Noce i dnie”, „Faraona”, „Królową Bonę” i jeszcze setkę innych. Kiedy się z nią spotkałem przed paroma dniami, z dumą, ale i filuternym uśmiechem pokazywała mi dwa obrazy, które namalowała na podstawie kopii drzeworytów, a które znalazła w sta-rych książkach. Obrazy te namalowała dla pewnego boga-tego biznesmena, który odrestaurował jakiś XVIII-wieczny pałacyk i postanowił zamówić u Basi owe kopie drzewo-rytów. Feerie barw, które ujrzałem na obrazach, nie po-zostawiały wątpliwości, kto jest ich prawdziwym autorem. Pasja, z jaką opowiadała o tych pracach, wzbudzała we mnie podziw i zazdrość. Kiedy obejrzałem uważnie obrazy, usłyszałem, ile planów ma Barbara Ptak na najbliższe lata. Słuchałem zafascynowany i wpatrywałem się w młodzień-cze iskierki w jej oczach. Po spotkaniu z Basią pojechałem do Kazimierza Kutza wrę-czyć mu adaptację jego powieści „Piąta strona świata”, której wersję sceniczną przygotowuję w Teatrze Śląskim. I znów zobaczyłem ten filuterny błysk w oku, kiedy pan Ka-zimierz pogładził egzemplarz sztuki i mruknął: „Ciekawe, jaką pan tam kość znalazł dla siebie do obgryzienia?” A po-tem z pasją opowiadał o premierze „Danuty W.” z Krystyną Jandą. I był w tym opowiadaniu szczenięcy zachwyt i wzru-szenie, który czasem widziałem w oczach moich dzieci, kie-dy nadchodził czas bożonarodzeniowych prezentów. I w końcu trzeci z gówniarzy w ciele 80-latka. Benio Kraw-czyk. Legenda śląskich scen. Aktor ukochany przez wymie-nionego wcześniej Kazimierza Kutza. Ikona jego śląskich fil-mów. Parę dni temu ze złamaną nogą przyjechał na festiwal do Zabrza, by zagrać w ważnym dla nas wszystkim spek-taklu „Miłość w Königshütte”. Gdy po przedstawieniu wio-złem go do domu, znów zobaczyłem ten młodzieńczy błysk w oczach, kiedy mi opowiadał, ile jeszcze musimy wspólnie zrobić i jak bardzo na mnie liczy. To szczęście spotkać takich ludzi na swojej drodze. Chciałbym mieć tyle młodzieńczej energii i pasji co oni. Oni. Moi Wszyscy Święci...

TYTUŁ ZAJĘTY

www.magazynstyle.pl/32/201220

felieton

Ballada dworcowa

o tym, jak artyści okupują katowicką stację kolejową

Dawniej budynek dworca był pełen podróżujących. Stacja w Ligocie to w końcu stacja węzłowa – ma duże

znaczenie dla ruchu pociągów, zarówno pa-sażerskich, jak i towarowych. Był tam też dworcowy bar. Starsi mieszkańcy pamiętają, że podawano tam pyszne ciemne piwo. Teraz dworcowy budynek na nowo ma szansę stać się ważnym punktem na mapie miasta.

- Jesteśmy zauroczeni potencjałem tego miej-sca. Chcemy stworzyć tutaj multikulturalną przestrzeń, miejsce przyjazne ludziom. Bę-dzie się działo wiele rzeczy na raz, będą spek-takle teatralne, taneczne, koncerty muzyczne i wszelkie inne działania twórcze. Będzie też jadłodajnia, a w niej chleb ze smalcem, tania wódka, ogórki i oczywiście ciemne piwo – mówi Piotr Wiśniewski, aktor i naczelny dys-pozytor oraz pomysłodawca projektu.

Na ogłoszenie „Urządzamy stację Ligota”, reakcja była natychmiastowa. Ludzie oferowali stare piękne meble, ktoś zaproponował trzydzieści

drewnianych krzeseł, ktoś inny stojaki na ubrania, szafę, a nawet kołowrotek tkacki. Dzięki temu niegdyś brudny i zdewastowany

budynek dworca zmienia swoje oblicze. Powstaje tam Przestrzeń Twórcza Stacja Ligota – autorski projekt trójki śląskich artystów.

tekst: Anna Cichowskafoto: Tomasz Olesiński

Piotr Wiśniewski szkołę teatralną kończył w stolicy Szkocji, Edynburgu. Do Polski przy-jechał, aby rozpocząć pracę w teatrze. Jednak już po jednym sezonie wiedział, że chce robić coś innego. - Nie odpowiadało mi podejście teatrów in-stytucjonalnych do różnych działań artystycz-nych. Miałem już w głowie swój projekt. Do jego realizacji udało mi się pozyskać jeden z budynków po dawnej Hucie Baildon. A po-nieważ było to na ulicy Żelaznej, w miejscu związanym z żelazem, powstał więc Teatr Że-lazny – wyjaśnia Piotr Wiśniewski.

Ponieważ koszty remontu i adaptacji budynku okazały się zbyt wysokie, aktor zaczął szukać innego miejsca. Rozpoczął starania o pozy-skanie zabytkowego budynku dawnego kina „Millenium” przy ulicy ks. Leopolda Mar-kiefki w Bogucicach. Starania o kino trwały prawie rok, a sprawa ciągle grzęzła w stosie papierkowej biurokracji. Alternatywą stał się więc budynek dworcowy w Ligocie. W tym

czasie do Piotra Wiśniewskiego dołączył Da-wid Komuda – muzyk, reżyser, menedżer kul-tury, który na Śląsk przyjechał z Bydgoszczy, gdzie kilka lat współpracował z tamtejszym Teatrem Polskim. Artyści wynajęli budynek dworca od Polskich Kolei Państwowych.

- Zaczęliśmy robić z Piotrem różne analizy – od demograficznej, logistycznej, aż po analizy ekonomiczne. Uznaliśmy, że to jest świetne miejsce. Ligota to przecież druga dzielnica Katowic pod względem liczebności mieszkań-ców, poza tym mieszka tutaj około trzech ty-sięcy studentów, potencjał jest więc ogromny – wyjaśnia Dawid Komuda, dyspozytor arty-styczny Przestrzeni Twórczej Stacja Ligota.

Równolegle do poszukiwań siedziby teatru artyści realizowali swoje pierwsze projekty - autorski spektakl Teatru Żelaznego „Bal-lada o bezpańskiej suce i gołębiu” Dominiki Borkowskiej w reżyserii Dawida Komudy oraz „Berek, czyli upiór w moherze” Marcina

www.magazynstyle.pl/32/201222

strony na sztukę

tekst: Anna Cichowskafoto: Tomasz Olesiński Szczygielskiego. Właśnie wtedy dołączyła do

nich aktorka Joanna Wawrzyńska.

- Zgłosiłam się do chłopaków na casting. Naj-pierw poznałam Dawida, potem odbyły się pierwsze próby z Piotrem. Wtedy wiedziałam już na sto procent, że chcę z nimi pracować – wspomina aktorka. - „Ballada o bezpańskiej suce i gołębiu” to hi-storia dziewczyny wywodzącej się ze środo-wiska patologicznego. Dominika Borkowska, pisząc tekst, rozmawiała z bezdomnymi, my szukaliśmy inspiracji w Zakładzie Popraw-czym i Schronisku dla Nieletnich w Zawier-ciu. Tam pokazaliśmy fragment spektaklu. Tam też poznaliśmy dziewczyny, które napisa-ły tomik wierszy, szczególnie szokujące były opisy przed wierszami. Zaprezentowaliśmy te wiersze na otwarciu naszej stacji – dodaje Joanna Wawrzyńska.

Przestrzeń Twórcza Stacja Ligota funkcjono-wać będzie na kilku płaszczyznach. Pojawią się programy, takie jak Stacja Muzyka, Ta-niec, Teatr, Stacja Sztuk Wizualnych, Stacja Edukacja i Stacja Scena Otwarta.- Zaprosiliśmy do współpracy różnych ar-tystów. Zgłosiła się ich do nas ponad setka. Ludzie chcą coś robić, a nie mają gdzie i nie mają jak – mówi Dawid Komuda.

- Przyjęliśmy założenie, że przy budowaniu jakiegoś wydarzenia musi pojawić się pew-na synteza działań. Nasz pierwszy projekt nazywa się „Katowice bezdomne” i nie tylko spektakl, ale i pozostałe imprezy towarzyszą-ce - panel dyskusyjny oraz wystawa fotografii Tomka Olesińskiego - ocierają się o ten temat – dodaje artysta.

- Jest wiele świetnych inicjatyw, które w zde-rzeniu z instytucjami kulturalnymi kończą się fiaskiem. Dlatego stworzyliśmy miejsce otwarte na każdą działalność. Ktoś ma cie-kawy projekt, potrzebuje miejsca na próby, my wtedy jesteśmy gotowi, aby to miejsce udostępnić. A jeśli okaże się to dobre, mogą u nas grać – mówi Joanna Wawrzyńska. - Chcemy, by jednocześnie działo się tu wiele rzeczy – ktoś może uczyć się grać na gitarze,

- Tu chodzi o aktywny udział w budowaniu pewnej społeczności. Ktoś daje szafę z 1938 roku, ktoś przywozi zabytkowe radio albo stare gazety i widokówki, abyśmy mogli wy-tapetować nimi ściany. Ci wszyscy ludzie czu-ją się związani z tym miejscem, czują się jak u siebie – wyjaśnia Dawid Komuda.

Przestrzeń Twórcza Stacja Ligota rozpoczęła swoją działalność w ostatni weekend paź-dziernika. Artyści postawili na różnorodność i otwartość. Próby do spektakli odbywają się w holu, dworzec cały czas otwarty jest na ruch pasażerów. Czy taka forma współudzia-łu przyciągnie publiczność?- Ten proces twórczy już trwa. A z czasem ludzie będą tutaj wydawać swoje pieniądze, ale jednocześnie będą czuli się za to miejsce odpowiedzialni. Jakby przychodzili do siebie albo do dobrych znajomych – podsumowuje Piotr Wiśniewski. Na październikowej konferencji społeczni-ków, artystów i naukowców TEDxRawaRiver pomysł stworzenia przestrzeni twórczej na dworcu w Ligocie otrzymał najwięcej, bo aż czterdzieści procent wsparcia publicznośc

ktoś przyjdzie na piwo, ktoś będzie czytał albo malował i tak dalej – dodaje aktorka.

- Pokazać i zafascynować – to idea tego miej-sca. Nie chcemy tu żadnych barier. Jeśli masz ochotę malować sobie w holu, rób to. Może ktoś to zobaczy i zainspiruje się tym. To ma być miejsce dla tworzących i dla oglądają-cych – wyjaśnia Piotr Wiśniewski. - Zresztą Teatr Żelazny od samego początku nie miał być tylko teatrem, ale przestrzenią multikul-turalną. Miejscem nieograniczonym i przyja-znym - uzupełnia aktor.

- Niedawno zgłosiła się artystka z Państwo-wej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie z Wydziału Teatru Tańca w Bytomiu i po-wiedziała wprost, że ona nie chce tworzyć w instytucjach. Klimat jest dla niej nieod-powiedni, szuka innych miejsc, przestrzeni pozateatralnych. A tutaj mamy niesamowite otoczenie, choćby te grafiki wspaniałego ar-tysty śląskiego Stefana Suberlaka. Nikt nie pamiętał, że coś takiego jest na tym dworcu. Druga grafika niszczeje na dworcu w Piotro-wicach. Takie miejsca trzeba wykorzystywać – mówi Dawid Komuda.

Artyści cały remont zrealizowali sami, za wła-sne pieniądze. Kiedy ogłosili w internecie, że urządzają stację Ligota i szukają starych me-bli, odpowiedziało mnóstwo ludzi.- Jeden z mieszkańców Ligoty podarował nam piękny stół po dziadkach. Mówił, że nie miał zamiaru się go pozbywać, jednak do takiej inicjatywy chętnie dołączy. Inny starszy pan dostarczył fotele. Kiedy zobaczył, jak urzą-dzamy stację, dowiózł jeszcze parę innych rzeczy. I na tym nam zależy, żeby wspólnie to miejsce urządzać – opowiada Joanna Waw-rzyńska.

na zdrowie

Bezpłatne, bez kolejki i co dla wielu pacjentów najważniejsze - bezbolesne. Często pozwalają na szybkie wykrycie ciężkich schorzeń i skuteczne leczenie. Badania profilaktyczne, bo to o nich mowa, dostępne są dziś dla wszystkich, niezależnie od wieku, płci i stanu konta. Współczesna medycyna stale

wychodzi nam naprzeciw. Zbadać możemy się już w przerwie między zakupami a kawą w galerii handlowej.

Zbadaj się i ocal życie!

Służba zdrowia niestety już dawno przestała być bez-płatna. Coraz więcej pienię-

dzy wydajemy w prywatnych ga-binetach lekarskich. Coraz dłużej czekamy w ogromnych kolejkach do publicznych zakładów zdrowot-nych. Dla Anny Woźniak, student-ki z Katowic bezpłatne badania to szansa na sprawdzenie stanu swo-jego zdrowia. - Ostatnio miałam małe problemy ze słuchem. Nie stać mnie jed-nak, żeby pójść do prywatnego laryngologa, a w publicznych przy-chodniach czeka się niemiłosiernie długo. Miałam dużo szczęścia, bo w ramach Narodowego Testu Słu-chu mogłam bezpłatnie i szybko

sprawdzić, czy nic złego nie dzie-je się z moim zdrowiem. Badanie trwało zaledwie minutę, ale dzięki niemu uspokoiłam się – wspomina Anna Woźniak. Statystki dotyczące naszego zdro-wia są coraz bardziej alarmujące. Wystarczy wspomnieć o raku pier-si, który każdego roku zabija około 5 tys. Polek. Jak wynika z danych Mi-nisterstwa Zdrowia, ten nowotwór jest najczęstszą przyczyną śmierci wśród pań w przedziale wiekowym 40-55 lat. W Polsce notuje się rocz-nie aż 12 tys. zachorowań. Jak więc możemy walczyć z rakiem piersi? Lekarze są zgodni - regularne bada-nia to pierwszy krok, aby zapobiec chorobie. Badania profilaktyczne

nie cieszą się jednak w Polsce du-żym zainteresowaniem. Dlaczego?Krzysztof Domagała z Gliwic nie ma wątpliwości, że decydując się na wykonanie mammografii wiele kobiet w ten sposób może wygrać życie. - Moja ciocia borykała się z tą straszną chorobą. Przegrała, bo zbyt późno zgłosiła się do lekarza. Medycyna nie była już w stanie jej pomóc. Dlatego sądzę, że badania profilaktyczne są wręcz konieczne – podkreśla Krzysztof Domagała.Podobne stanowisko przyjmuje Tomasz Lizurek, stomatolog z By-tomia.- Wielu pacjentów nie korzysta z ba-dań profilaktycznych zwyczajnie

tekst: Justyna Krzyśków

ilust

racj

a: L

ogo

Ope

n St

ock

ww

w.lo

goop

enst

ock.

com

www.magazynstyle.pl/32/201224

W  województwie  śląskim  działa  rów-nież Populacyjny Program Profilaktyki i Wczesnego Wykrywania Raka Szyjki Macicy.  Skierowany  jest  głównie  do kobiet  w  wieku  25-59  lat.  Jedynym warunkiem,  aby  móc  bezpłatnie  się przebadać,  jest  posiadanie  aktualne-go ubezpieczenia zdrowotnego NFZ-u. Wówczas  panie  uczestniczące  w  pro-gramie  raz  na  trzy  lata  otrzymują imienne zaproszenie do gabinetu gine-kologicznego w celu wykonania cytolo-gii. Kilka minut, które nie bolą, nic nie kosztują, a jednak często ratują życie. 

Bezpłatne  badania  profilaktyczne  to jednak nie  tylko domena Narodowego Funduszu  Zdrowia  oraz  Ministerstwa Zdrowia.  Coraz  częściej  angażują  się w  to  również  prywatne  przychodnie, czego przykład daje Centrum Medycz-ne  Synexus.  Jedna  z  placówek  sieci przychodni  mieści  się  w  Katowicach. Od wielu lat w swojej ofercie posiadają właśnie darmowe badania profilaktycz-ne, nazywane również przesiewowymi. 

ze strachu. Jako lekarz spotkałem się nawet z opiniami, że lepiej nie iść na badania, bo może się okazać, że fak-tycznie jestem ciężko chory. To duży błąd. Niektóre schorzenia początko-wo nie wiążą się w ogóle z bólem lub nieprzyjemnymi dolegliwościami, co staje się pułapką. Im wcześniej wy-kryta choroba, tym większa szansa na całkowite wyleczenie  –  tłumaczy Tomasz Lizurek.W  ramach  Narodowego  Programu Zwalczania  Chorób  Nowotworowych bezpłatne  badania  zorganizowało również  Gliwickie  Centrum  Onkolo-gii. Na pacjentki, które przebadały się pod  kątem  raka  piersi  i  nowotworu szyjki macicy, czekały nie tylko mate-riały edukacyjne, ale również upomin-ki na zachętę. Niestety, często nawet i takie sposoby zawodzą. Pomocną dłoń podał kobietom Naro-dowy Fundusz  Zdrowia,  który w  ra-mach programu bezpłatnie organizu-je  mammografie.  Czas  oczekiwania na  wyniki  wynosi  15  dni  roboczych od dnia wykonania. W przypadku wy-krycia niepokojących zmian pacjent-ka zostaje skierowana do specjalisty. W walkę z rakiem piersi w paździer-niku włączył się m.in. Sosnowiec po-przez  kampanię  „Piersi  w  mieście”. W  ramach  akcji  w  centrum  miasta stanął mammobus oferujący wykona-nie bezpłatnego badania mammogra-ficznego. Dodatkowo na sosnowiczan-ki  czekały  stoiska  Stowarzyszenia Aktywne Kobiety  i  Śląskiego Stowa-rzyszenia  Amazonek  prezentujące działalność,  udzielające  informacji oraz  rozdające  bezpłatne  broszury dotyczące walki z rakiem piersi. 

REKLAMA

W  myśl  zasady  „Bo  zdrowie  jest  naj-ważniejsze”  organizują  szereg  testów zdrowotnych wraz z profesjonalną kon-sultacją  lekarską.  Dodatkowo  istnieje możliwość  przeprowadzenia  bardziej dokładnych  badań  indywidualnych. Zgłosić się do Synexusu mogą pacjen-ci chorujący na cukrzycę, gdzie oprócz rozmowy  z  lekarzem mogą  sprawdzić poziom  cukru  we  krwi.  Cierpiących na  Zesztywniające  Zapalenie  Stawów Kręgosłupa czekają bezpłatne badania laboratoryjne. Schorzenie to jest o tyle poważne, że może doprowadzić wręcz do  niewydolności  ruchowej.  Podobnie sytuacja wygląda w przypadku Reuma-toidalnego Zapalenia Stawów. Przy roz-poznaniu RZS bardzo  istotne są  regu-larne badania krwi pozwalające dobrać odpowiednie leki. Synexus pochyla się również  nad  chorymi  na  osteoporozę zwaną czasem „cichym złodziejem ko-ści”. Badaniem, pozwalającym na okre-ślenie stadium zaawansowania dolegli-wości,  jest  tak  zwana  densytometria, czyli pomiar gęstości kości. Sprawdze-nie  przykładowo  jedynie  kręgosłupa kosztuje już 60 zł. Przy każdej kolejnej kości cena rośnie i może sięgnąć nawet 190  zł.  Większości  pacjentów  jednak na  to  nie  stać.  Zazwyczaj  więc  swoją chorobę  starają  się  ignorować  lub  le-czyć na własną rękę, co najczęściej jest opłakane w skutkach.

Powtarzając  więc  za  mistrzem  słowa Janem  Kochanowskim  „Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako sma-kujesz, aż się zepsujesz”  pamiętajmy, że  nasze  zdrowie  i  życie  jest  bezcen-ne.  Bezpłatna  profilaktyka  to  szansa przede wszystkim dla nas, pacjentów. 

Bezpłatne badania profilaktyczne to jednak nie tylko domena Narodowego Funduszu Zdrowia oraz Ministerstwa Zdrowia. Coraz częściej angażują się w to również prywatne przychodnie czego przykład daje Centrum Medyczne Synexus.

ilust

racj

a: L

ogo

Ope

n St

ock

ww

w.lo

goop

enst

ock.

com

Stykałam się z przeróżnymi pokusami od kiedy pamiętam i nawet dość często (jako dziecko) wychodziłam zwycięsko z tej walki. Dzięki niezłomnemu charakterowi ćwiczonemu

na opowieściach o Winnetou i wierze w nagrodę niebieską za dążenie do świętości (dzięki mamo!). Bywało ciężko, ale jakoś da-wałam radę. „Ty zawsze byłaś trochę nienormalna” - usłyszałam niedawno od rodziny, która wspominała, jak w wieku 10 lat sama chodziłam do dentysty. Reglamentowane nam przez babcię lan-drynki stanowiły raczej element szantażu (jak będziesz grzeczna), a wyroby czekoladopodobne to kpina była, nie pokusa! Z tego okresu pozostały mi zdrowe zęby, brak kokieterii (święci jej nie potrzebują), z czym walczę zawzięcie, bo w pracy mi się bardzo przydaje (jako środek artystyczny) i mówienie prawdy (nawet jak nikt jej nie chce).

Na szczęście wyrosłam z wielu skrajności w pojmowaniu świata i rozróżniam nawet parę odcieni szarości. Prawdę mówię, ale wy-bieram łagodniejsze formy (z czasem doceniłam formę w ogóle, wcześniej ważna była tylko goła treść!) No i też z czasem zro-zumiałam, że bez pokus i im ulegania (no, niektórym), nie ma szans na dorosłość. Są jak szczepionka (mała dawka, małe kon-sekwencje). I porównanie musi być, co jest dobre a co złe, nie zawsze wystarczają obserwacje błędów innych (nawet rzadko). Małe pokusy ćwiczą nas w poczucie winy, a mały grzech jest jak eksperyment naukowy – zobacz, co się wydarzy i kiedy wybuchnie! Ważne jest tylko, by nie ulec takiej, co nam zmieni całe życie (na gorsze)!

To jest trochę tak, że okazja czyni złodzieja a pokusa grzeszni-ka!Wielu ludzi w różnych religiach stosuje rozmaite systemy za-bezpieczeń, żeby unikać pokus i nie narażać swojego charakteru, którego siły przecież i tak do końca nie znamy. A konsekwencje takiego ulegnięcia mogą być straszne. Dany nam został Dekalog. W Księgach Bożych wyraźnie stoi, czego należy unikać. I jak dro-gą takiego postu dążyć zawzięcie do świętości. I wydać dżihad swoim słabościom! Czytamy, przestrzegamy i gotowe! Wierzą w to głęboko na przykład muzułmanie, zamotując swoje kobiety po czubek nosa w całe metry ciemnej tkaniny, żeby uroda ich nie mąciła im umysłu i same kobiety nie miały okazji zgrzeszyć.

Kobiety żydowskie ortodoksyjne muszą po ślubie ogolić głowę, bo naturalne włosy są zbyt podniecające. Wierzą w Somalii, wy-cinając jeszcze ciągle kobietom łechtaczki, żeby nie kusiła ich przyjemność z seksu. Malala w Afganistanie(?) uległa pokusie nauki w szkole i już ledwo żyje, uciekając ciągle przed wyrokiem rozwścieczonych taką zuchwałością Talibów. (Ciekawe, że więk-szość z tych ograniczeń plus olbrzymie kary za ewentualne nie-posłuszeństwo jest głównie udziałem kobiet…).

Wielu ludzi dochodzi do mądrości życiowej na drodze doświadczeń swoich i obserwacji innych, ale zajmuje to zazwyczaj większość życia. Jak pisałam już wcześniej „człowiek mądrzeje z wiekiem i najczęściej jest to wieko od trumny”.

A pokusy zawsze będą nam mącić w głowach wizją niesamowi-tych przyjemności, intensywnych przeżyć i różnego rodzaju ko-rzyści. I gdybyśmy im czasem nie ulegali, mielibyśmy pewnie po-czucie niepełności czy wręcz nudy. Diabeł tkwi w szczegółach i od małych pokus się wszystko zaczyna. Wydają się takie małe i nieszkodliwe, że nie przychodzi nam do głowy, żeby się z nich spowiadać. No, może przyjaciółce czy kumplowi przy piwie. Dodatkowa czekoladka, zdradzona dieta, ściągnięty z netu film czy piosenka i dobre winko, które tak mąci wzrok, że trzeba dotykać kogoś z kim się właśnie rozmawia. (Ostatnio słyszałam, że seks oralny to nie seks, więc nie zdrada!) Raz się żyje w końcu! I nie wiecznie. Przez jedno małe jabłko, na które się ktoś skusił w raju (bo że to była Ewa, to relacja mężczyzny!) teraz wszyscy jesteśmy skazani na grzech! Są jednakże materiały źródłowe potwierdzające, że Pan Bóg najbardziej lubi nawróco-nych grzeszników. Byle zdążyć na czas się nawrócić!

Miałam w podstawówce kolegę, który miał tak na nazwisko. A na imię Marian. I był drobnym cherubinkiem z kręcony-mi włosami. Fajnym był kolegą. Moje stykanie się z Pokusą było miłe. Nie uległam wtedy, ale nie miało to nic wspólnego z siłą charakteru. Nie miałam świadomości, że Pokusa to poku-sa. On też nie miał. Ale i tak święta nie byłam. No… i nie jestem.

Pokusatekst: Renata Przemyk foto: Elżbieta Schonfeld

Renata PrzemykArtystka niezwykle ceniona ze względu na nieprzeciętny talent muzyczny, niepowtarzalny głos i indywidualność artystyczną. Większość jej płyt uzyskała status złotych. Z wykształcenia jest bohemistką. Urodziła się w Bielsku-Białej, studiowała w Katowicach.Na scenie oficjalnie od 1989 r., kiedy to zdobyła Grand Prix Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Pierwszą swoją płytę wydała w 1990 r., wraz z zespołem Ya Hozna.W 1991 r. rozpoczęła solową karierę.Lubi Virginię Woolf, Marqueza i Yourcenar, ale też Björk i Richarda Galliano. Fascynatka teatru, kompozytorka, czasem aktorka.Marzy o podróży dookoła świata.

www.magazynstyle.pl/32/201226

felieton

Dobrą rozrywkę zapewni Joanna Miszczuk swoim tomem Zalot-nice i wiedźmy. Połączyła w tej obyczajowej powieści elementy sagi oraz motyw cieszący się sporą popularnością wśród pań – czyli kwestię wiedzy tajemnej i niby-czarów – ze zwyczajnymi i nie tylko sercowymi perypetiami współczesnej bohaterki. Podróż przez wieki zostaje tu zaktuali-zowana za sprawą rezygnacji ze stylizacji językowych: wszystkie kobiety, począwszy od tych z XVI wieku, myślą i mówią podobnie, mają za to zróżnicowane i wyra-ziste charaktery. Całość dopełnia ładna narracja i pomysłowa, to jest uwalniana od męczących schematów fabuła, dzięki któ-rej chce się śledzić losy postaci. Miszczuk nie proponuje poppo-wieści, a literaturę rozrywkową na wysokim poziomie.

Z kolei Anna Birger w Skrywa-nej przeszłości wykorzystuje dość prosty narracyjny schemat – jej bohaterka w spadku otrzymuje tylko pamiętniki babci. Stopniowo poznaje dramatyczną historię, któ-ra niebezpiecznie łączy się z teraź-niejszością. Początkowo opisy do-tyczące drugiej wojny światowej wydają się być dość ogólnikowe i powtarzalne, ale kiedy opowieść się rozkręci, przeszłość intryguje bardziej. Birger praktycznie prze-rzuca całą akcję do pamiętników – i w nich jest ciekawsza i lepsza niż w „zwykłej” ramowej opowieści. Tym razem naiwny raczej zabieg konstrukcyjny zostaje uratowany ciekawą fabułą.

Izabela MIkrut - doktor nauk humanistycznych, humorolog, recenzentka. Publikowała m.in. w „Śląsku”, „Toposie”, „Art Papierze” i „Guliwerze”. Od 2009 roku prowadzi własną, codziennie aktualizowaną stronę poświęconą głównie nowościom wydawniczym: tu-czytam.blogspot.com

Ucieszą się zapewne miłośnicy „piosenek z tekstem” z Jej por-tretu Jonasza Kofty. Ekskluzyw-nie wydany tom zawiera – zgodnie z podtytułem – „najpiękniejsze wiersze i piosenki” poety i saty-ryka, który potrafił jak nikt inny nadawać normalności poetycki kształt. U Kofty żart przeplata się z lirycznym smutkiem, egzysten-cjalne pytania przybierają czasem humorystyczną formę. Ten twórca pisał z pozoru zwyczajnie, bez lin-gwistycznych popisów – a jednak Jej portret ujawnia całe serie głę-bokich skojarzeń, celnych metafor i życiowych obserwacji, umiejęt-nie przekuwanych na piosenkowe przeboje. Trudno będzie czasem czytać ten tomik i nie nucić ever-greenów, trudno będzie czytać bez wzruszenia i chwili refleksji. To wspaniały prezent – i lektura na długie wieczory.

Kolekcjonerów ciekawostek nie trzeba będzie przekonywać do lektury apetycznego tomu Krótka historia geniuszy, firmowanego nazwiskiem redaktora, Billa Bry-sona. W 21 esejach różni autorzy (między innymi Margaret Atwood czy Richard Dawkins) prezentują momenty przełomowe dla nauki, ważne odkrycia i badaczy, których warto upamiętnić. Język wywo-dów przeważnie dostosowują do zwykłych czytelników, wyszukują mnóstwo anegdotycznych i in-teresujących z punktu widzenia przeciętnego odbiorcy opowieści. Fakty opatrują lekkim komenta-rzem, ale najważniejsze, że przy-bliżają czytelnikom sylwetki i wy-

darzenia, o których przeważnie ci sami by się nie dowiedzieli. To tom zwłaszcza dla spragnionych wiedzy na różne tematy, przegląd ludzkiej pomysłowości.

Kto natomiast miałby ochotę na książkę z diametralnie innej dzie-dziny, może zajrzeć do zbioru au-tobiograficznych felietonów Lidii Stanisławskiej Jak nie zrobić kariery, czyli potyczki z show-biznesem. Dużo tu lekkich aneg-dot przytaczanych w konwencji plotki, sporo zwierzeń autorki, wiele jej prywatnych wspomnień, ale i emocjonalnych ocen tego, co zapewnia obecność w świecie gwiazd. Specyficzna i nieprzezro-czysta narracja sprawia, że jesz-cze bardziej osobiste wydadzą się kolejne teksty. Stanisławska porusza kwestie istotne z per-spektywy artystów, zagląda za kulisy wydarzeń i interesuje się sprawami warsztatowymi, jednak jej tomu nie można czytać jak poradnika – raczej jak kolorowy magazyn.

Świat ciekawostek

Izabela Mikrut

Małgorzata Gutowska-Adamczyk za to wraca do bo-haterów, którzy przynieśli jej największy rozgłos i zajmuje się prezentowaniem losów dal-szoplanowych postaci z Cukier-ni pod Amorem. Jej Podróż do miasta świateł. Róża z Wol-skich to powieść historyczno-obyczajowa, prowadzona dwu-torowo. Zachowuje ta książka wszystkie smaczki bestsellero-wej serii, ale nie powtarza błę-dów z tej serii – widać tu pisar-kę bardziej dojrzałą, spokojną i zaprzyjaźnioną z przeszłością oraz bohaterami. To ciekawa propozycja i dowód na wielki potencjał twórczy drzemiący w potężnej sadze.

Alice Rosalie Reystone, pol-ska pisarka fantasy, w drugim tomie Dziewiątego Maga od-chodzi całkowicie od fabular-nych schematów właściwych literaturze dla masowego odbiorcy. Wplątuje postacie w wielkie konflikty i wielokrot-nie stawia przed nimi wyzwania ponad siły. Wybiera ogromne emocje i całą serię punktów kulminacyjnych, na których opiera się akcja. Obok wyda-rzeń przedstawia i uczucia bohaterów i silne namiętności. Dobrze radzi sobie z konstruk-cją alternatywnego, starannie wymyślanego świata.

nos w książkę

www.magazynstyle.pl/32/2012 27

Tosca powróciła do opery Śląskiej

20 października w Operze Śląskiej odbyła się premiera opery Giacoma Pucciniego „Tosca”. Spektakl powstał w reżyserii i inscenizacji Tadeusza Bradeckiego (który w Operze Śląskiej reżyserował wcześniej takie tytuły jak: „Requiem” Palestra (1990), „Maksymi-lian Kolbe” Probsta (1990) i „Widma” Moniuszki (1998); pod kierownictwem muzycznym Tadeusza Serafina przy współpracy muzycznej Francesca Bot-tigliero i Krzysztofa Dziewięckiego i ze scenografią Jagny Janickiej.

W premierowym przedstawieniu par-tię tytułową kreowała Ewa Vesin, jako Cavaradossi wystąpił Maciej Koman-dera, Baron Scarpia – Tomasz Woźniak, Cesare Angelotti – Bogdan Kurowski, Zakrystianin – Zbigniew Wunsch, Spo-letta – Janusz Wenz, Sciarone – Witold Dewor, Pastuszek – Leokadia Duży, Do-zorca więzienia – Cezary Biesiadecki oraz chór i orkiestra Opery Śląskiej pod dyrekcją Tadeusza Serafina.

Prapremiera „Tosci” odbyła się 14 stycznia 1900 roku w Teatro Constan-zi w Rzymie, i choć początkowo nie została przyjęta z entuzjazmem przez krytyków i publiczność, dziś uznaje się ją za jedną z najpopularniejszych oper świata, a jej tytułową bohaterkę zalicza do kanonu największych heroin ope-rowych. Opera Pucciniego powstała na kanwie sztuki teatralnej Victoriena Sardou „La Tosca”. Zauroczony kreacją aktorską odtwórczyni tytułowej partii –

wielkiej aktorki Sary Bernhardt – kom-pozytor zaczął myśleć o sztuce Sardou jako o libretcie operowym. Mistrzowskie połączenie melodramatu, sensacji i ero-tyzmu zinterpretował Puccini „językiem” muzyki w ciągu trzech lat. Dzieło ukoń-czył w roku 1899. Dziś operowa historia miłości śpiewaczki Tosci i malarza Ca-varadossiego uznawana jest za jedno ze sztandarowych dzieł werystycznych. Do najbardziej znanych fragmentów dzieła należą: aria Maria z I aktu Recondita ar-monia, aria Tosci z II aktu Vissi d'arte oraz aria Cavaradossiego z III aktu - E lucevan le stelle.

Akcja „Tosci” rozgrywa się w Rzymie 17 czerwca 1800 r. i obejmuje 24 godziny. Pełne napięcia sceny rozwijają akcję ni-czym w tragedii antycznej, aż po tragicz-ny finał. Śpiewaczka Floria Tosca kocha malarza Maria Cavaradossiego, na dro-dze do ich uczucia staje jednak prefekt policji rzymskiej - baron Scarpia... Za udzielenie pomocy zbiegłemu więźnio-wi politycznemu Cavaradossi zostaje schwytany i skazany na śmierć. Ceną za jego życie ma być ukochana malarza, Tosca. Śpiewaczka zabija barona Scar-pię, lecz zemsta szefa policji dosięga ko-chanków nawet po jego śmierci…

Kolejne spektakle: 4. 11, 1.12., godz.18.00 – Opera Śląska; 12.11., godz.18.00 – Teatr Śląski w KatowicachCeny biletów: 30 zł – 50 zł

foto

: Kar

ol F

atyg

a

strony na sztukę

www.magazynstyle.pl/32/2012 29

11.11.STOMP to grupa grająca na niemal wszystkim, bo od zapalniczek aż po kosze na śmieci i być może tym zawładnęła sercami publiczności. Artyści znani są z improwizacji i odważnych eksperymentów muzycznych. Tworzą jedyne w swoim rodzaju wido-wisko, które jest równie zabawne, co inspirujące. STOMP to największy kasowy sukces w historii Broadway’u oraz sensacja teatralna w skali światowej! Widowisko zostało uhonorowane imponującą ilością nagród: Olivier Award za Najlepszą Cho-reografię, nowojorską Obie Award oraz statuetką za Najbardziej Wyjątkowe Przeżycie Teatralne. W listopadzie, po 3 latach przerwy, zespół ponownie zawita do Polski – ich szalone popisy będziemy mogli podziwiać w Zabrzu, Bydgoszczy, Warszawie i Łodzi. Jedno jest pewne, na pewno zespół przez ten czas nie zgubił rytmu.3-4.11 – Bydgoszcz, Opera Nova, 7-8.11 – Warszawa, Sala Kongresowa, 11-12.11 – Zabrze, DMiT, 15-16.11 – Łódź, Teatr Muzyczny

Koncert zespołu STOMPDom Muzyki i Tańca w Zabrzu

Świat oszalał na punkcie młodości - wszystko, co młode, wydaje się lepsze. Z pewnymi wyjątkami: gdy mowa o sztuce lub o winie. Ale i w winnym świecie młodość ma swoje pięć minut, zresztą dość hucznie zaakcentowane... O kim mowa? O Beaujo-lais Nouveau. Sztygarka zaprasza na Wieczór Francuski. W trakcie koncertu zespołu Gentle Lady Note odbędzie się degustacja wina Beaujolais Nouveau 2012. Pełnię aromatu z degustowanego wina pozwoli wydobyć specjalnie na tę okazję przygotowane menu Szefa Kuchni Restauracji Sztygarka. Wstęp wolny!, ale obowiązuje rezerwacja stolików; tel. /32/ 249 59 92. Le Beaujolais Nouveau est arrive. www.sztygarka.pl

15.11.

To pierwsze przedstawienie oparte na poezji Wisławy Szymborskiej, które nie jest zwyczajną recytacją wierszy, tylko spójną dramaturgiczną całością. Pomysłodawczynią spektaklu jest wielka miłośniczka poezji noblistki – Joanna Żółkowska. Pomysł i marzenie aktorki zrealizował Walde-mar Śmigasiewicz, który z matematyczną precyzją i harmonią „ułożył” wiersze w całość, w opo-wieść o życiu. Wiersze, spięte klamrą towarzyszącej im muzyki, tworzą spektakl, który zapiera dech w piersiach. Warto wybrać się na ten spektakl, bo przecież nic dwa razy się nie zdarza!

„…jesteś piękne – mówię życiu” … wg Wisławy SzymborskiejBytomskie Centrum Kultury, godz. 18.00

16-25.11.Jest trzecim w Polsce – obok konkursów pianistycznego im. Fryderyka Chopina i skrzypcowego im. Henryka Wieniawskie-go – członkiem Światowej Federacji Międzynarodowych Konkursów Muzycznych w Genewie, która skupia 129 najbardziej prestiżowych konkursów w Europie, obu Amerykach, Azji i Australii. Zaledwie siedem z nich to konkursy dyrygenckie. Tylko one bowiem wymagają podczas całego ich przebiegu największego zespołu wykonawczego, jakim jest orkiestra. Jego inicjatorem był długoletni dyrektor Filharmonii Śląskiej, prof. Karol Stryja, ostatni z klasy dyrygentury Grzegorza Fi-telberga w katowickiej uczelni muzycznej. Do tegorocznej edycji konkursu napłynęło 164 zgłoszeń z 37 krajów, z których to komisja kwalifikacyjna wybrała pięćdziesiąt. W przesłuchaniach II etapu jako soliści wystąpią znakomici wiolonczeliści Tomasz Strahl i Marcin Zdunik oraz świetne skrzypaczki Agata Szymczewska i Anna Maria Staśkiewicz.

IX Międzynarodowy Konkurs im. Grzegorza Fitelberga

15.11.Wieczór Francuski

Filharmonia Śląska, Katowice

zapowiedzi

Już w 2050 r. połowa Europejczyków będzie w wieku emerytalnym i będzie potrzebowała mądrze zaprojektowa-nej przestrzeni i pewnie dlatego designerzy już teraz intensywnie pracują nad przedmiotami codziennego użytku, które za te raptem 40 lat będą nam niezbędne. Co nam ma ułatwiać życie? Projekty już teraz będzie można oglądać w Zamku Cieszyn, gdzie przez miesiąc będzie trwała wystawa „Dizajn w Przestrzeni Publicznej’, która nosi podtytuł „Lata lecą”. W dniu otwarcia wystawy odbędzie się konferencja, podczas której będzie się nie tylko mówić o projektowaniu z myślą o seniorach, ale m.in. odbędą się warsztaty projektowania dla osób 55+. Kto wybierze się na wystawę, będzie mógł zobaczyć przykłady rozwiązań, które umożliwiają aktywne spędzanie czasu, jak i obiekty architektoniczne zaprojektowane z myślą o tych ludziach.

Dizajn w przestrzeni publicznej. Lata lecą…

TANGO PASIÓN. De Buenos Aires Tango Show8.11.Tango Pasión od 1993 roku jest regularnie wystawiane na deskach Broadway‘u, a nowojorska publiczność, uznawana za najbardziej wymagającą na świecie, zawsze oklaskuje ich na stojąco! W ciągu dekady w samym tylko Théârte des Champs – Elysées w Paryżu show wystawiono 122 razy i obejrzało go ponad 150 tys. widzów! Jesienią spektakl zawita do Polski i co ważne, nie ominie Śląska. Tango Pasión - to zespół składający się z czołowych tancerzy, wywodzących się z najlepszych argentyńskich szkół tańca. To także rewelacyjna choreografia Hectora Zaraspe, który za osiągnięcia w 2004 roku został mianowany Ambasadorem Kultury Buenos Aires. To w końcu genialna muzyka na żywo w wykona-niu orkiestry Sexteto Mayor, która zdobyła Latin Grammy Award. 4.11 – Warszawa, Sala Kongresowa, 5.11 – Gdynia, Teatr Muzyczny, 7.11 – Łódź, Klub Wytwórnia, 8.11 – Zabrze, DmiT

Dom Muzyki i Tańca w Zabrzu, godz. 19:00

7.11.-7.12. Zamek Cieszyn

12.11.godz. 18:00 godz. 17:00 i 20:30

Sztygarka, Chorzów, godz. 19:00

www.magazynstyle.pl/32/2012

zapowiedzi

17.11.Czy każdy z nas może dopisać się do historii? Muzeum Śląskie zaprasza wszystkich mieszkańców Śląska do włączenia się w społeczną akcję tworzenia ekspozycji stałej poświęconej historii Górnego Śląska w nowej siedzibie. Jeśli posiadacie państwo pamiątki, np. dyplomy, dokumenty, zdjęcia, sztambuchy rodzinne, pamiętniki, zabawki oraz ubranka dziecięce, dewocjonalia, a także obrazy, grafiki, rzeźby w węglu, przedmioty codziennego użytku (porcelanę, pamiątki z uzdrowisk, zegary, lampy, patery, figurki odlane w brązie), dawne reklamy sklepów, zakładów rzemieślniczych, opakowania firmowe i chcecie mieć pewność, że zostaną one zachowane dla przyszłych pokoleń, przekażcie je Muzeum Śląskiemu. Nasi ofiarodawcy zostaną nagrodzeni elegancką, złotą przypinką z limitowanej serii przeznaczonej tylko na tę okazję.

Dopiszmy się do historii!Centrum Edukacyjne im. Jana Pawła II w Gliwicach, ul. Jana Pawła II 5A, godz. 11.00-15.00

Mistrzostwa Polski w Biegu po Schodach25.11.Kiedy przychodzi jesienna aura, która często raczy nas deszczem, na górskie szlaki nie ma co wychodzić, a tym bardziej wybie-gać, dlatego Stowarzyszenie Biegów Górskich w listopadzie przenosi się pod dach i organizuje Mistrzostwa Polski w Biegu po Schodach. Wszyscy odważni będą musieli zmierzyć się nie lada budynkiem, bo katowickim Altusem. Metę wyznaczono na 30 piętrze budynku. Zawodników podzielono na grupy wiekowe. Najmłodsi muszą mieć 16 lat, ale górnego pułapu już nie ustalono. Kogo zepsuta winda zmuszała do codziennych treningów, może spróbować swoich sił. Może starczy ich do 30. piętra.

Altus, Katowice, godz. 12.00

Mimo że lato już minęło, to nadchodzi pora na Szorty. Bielsko-Biała, Katowice, Ruda Śląska, Tychy i Zawiercie gościć będą w tym roku najbardziej prestiżowe filmy krótkometrażowe. W programie znajduje się między innymi tegoroczny laureat Oscara – „Bo-żek miłości” w reżyserii: Luke`a Matheny`ego. Seanse filmów odbędą się w ramach trzech pokazów wyświetlanych w każdym z trzydziestu dwóch lokalizacji w całej Polsce. Filmy w ramach akcji zostały wyłonione z ponad 200 propozycji nadesłanych z całego świata. Zostanie pokazanych łącznie 21 filmów w trzech blokach tematycznych: „Aperitif”, „Main course” i „SuperDesery CANAL+”. Uczestnicy pokazów będą mogli wybrać swojego faworyta, który otrzyma tytuł „POLISH AUDIENCE AWARD”.

Listopad- grudzień 2012

Ogólnopolski Pokaz Szortów 2012

24.11.

Kolejne spotkanie z cyklu Jazz Sessions bez wątpienia będzie niezwykłym wydarzeniem. W jubileuszowym koncercie usłyszymy dwie charyzmatyczne kobiety o silnych i magnetycznych głosach. W trakcie tego wieczoru nastrojowymi, lekkimi i sprężystymi rytmami piosenek czarować będą niekwestionowane Królowe Swingu: Ewa Uryga oraz Ewa Bem. Podczas koncertu będziemy mogli usłyszeć utwory z najsłynniejszego albumu Ewy Urygi – „Ballads for Ella”, poświęconego pamięci Elli Fitzgerald. Artystce towarzyszył będzie ciepły głos jednego z największych polskich wokalistów jazzowych, Janusza Szroma. Tymczasem Ewa Bem dla uczczenia 40-letniej działalności artystycznej wykona swoje najsłynniejsze piosenki.

XX Jubileuszowe Jazz Sessions - Królowe swingu

25.11.„Zasmakuj Muzyki” to cykl spotkań, podczas których widzowie mają szansę posłuchać pięknej muzyki – nie tylko operowej – w wykonaniu znakomitych gości. Podczas listopadowego spotkania zaprezentują się – aktorka Teatru Śląskiego w Katowicach Barbara Lubos-Święs oraz pianista Adam Snopek. Recital pt. „Świat w Obłokach” składa się z kilkunastu piosenek polskich autorów: Agnieszki Osieckiej, Marka Grechuty i Jacka Kaczmarskiego. Głównym łącznikiem, spajającym te utwory, jest spojrzenie w głąb człowieka, opowieścią o jego kondycji we współczesnym świecie. Koncert jest opowieścią o pragnieniu miłości, walce z samotnością i przeciwstawieniu się okrucieństwu świata w imię zachowania głęboko ludzkiej, humanistycznej postawy.

Opera Śląska, Bytom, godz.18.00

Spotkanie z cyklu – ZASMAKUJ MUZYKI

Gliwicki Teatr Muzyczny, godz. 19.00

30.11.No to się trzeba szykować! Podczas tego ponad trzygodzinnego koncertu w największej hali widowiskowej na Śląsku będziemy bawić się przy największych hitach Bajmu i Enej. Bajm to legenda, który gra od 1978 roku, a jego wizytówką jest Beata Kozidrak. Zespół wydał 14 płyt i co ciekawe każda z nich okryła się złotem bądź platyną. Teksty do wszystkich piosenek napisała Beata Kozidrak. I myli się ten, kto myśli, że Bajm odcina już tylko kupony. W marcu tego roku ukazała się 14. płyta tego zespołu, a pozostałe liczby tej grupy mogą przyprawić o zawrót głowy - 3 mln sprzedanych płyt i ponad 5000 koncertów. Drugi zespół, przy którym przyjdzie nam się ba-wić, powstał raptem w 2002 roku. Przy Bajmie to młodzieniaszek, ale też ma sporo sukcesów na koncie – jest zwycięzcą I edycji „Must be the Music - Tylko Muzyka”, wystąpił na jednym z największych festiwali w Polsce - Heineken Opener Festiwal i dał swój pierwszy koncert w Londynie. W tym roku na Festiwalu w Opolu najnowszy singiel „Skrzydlate ręce”, zapowiadający trzecią płytę zespołu, otrzymał główną nagrodę w konkursie Superpremiery.

Spodek, Katowice, godz. 19.00

Gorączka Andrzejkowej Nocy

30

XX Jubileuszowe Jazz Sessions - Królowe swingu

repertuar/listopad

www.magazynstyle.pl/32/2012 31

20-21.11., godz. 11.00 Moje drzewko poMarańczowe20.11., godz. 19.00Bielska scena kaBaretowa23.11., godz. 19.00 Mayday24.11., godz. 18.00 prywatna klinika - gościnny występ Teatru Zagłębia z Sosnowca25, 27.11., godz. 19.00 Miłość w königshütte28.11., godz. 19.00 Flirt - gościnny występ artystów Zespołu Śląsk29-30.11., godz. 19.00 testosteron

7-9.11., godz. 11.00 Żyd13-14.11., godz. 19.00 zBrodnia14.11., godz. 11.00 proces17-18.11., godz. 17.00Bitwa o nangar khel22.11., godz. 19.00 proszę... zróB Mi dziecko24.11., godz. 19.00 singielka25.11., godz. 16.30 singielka28.11., godz. 19.30 FaBryka sensacji - Proszyk i Spółka

22.11., godz. 19.00 postrzępione kalendarze - piosenki Wiery Gran

2-8.11., godz. 19.00headshot. Mroczna karMa5.11., godz. 19.30 caFé de Flore9-15.11., godz. 19.00 BarBara12.11., godz. 19.30koBieta z piątej dzielnicy16-22.11., godz. 19.00na zawsze laurenc19.11., godz. 19.30 jesteś BogieM23-29.11., godz. 19.00Fuck For Forest26.11., godz. 19.30siostra twojej siostry

15.11., godz. 18.00„…jesteś piękne – Mówię Życiu”… wg Wisławy Szymborskiej23.11., godz. 20.00Berlin czwarta rano

17.11., godz. 18.00 koncert Finałowy BytoMskiej jesieni literackiej - Anna Szałapak – artystka krakowskiej „Piwnicy pod Baranami”18.11., godz. 18.00Museum Music RepublicBudyń supersaM & grawer29.11., godz. 19.00 Fantom w budynku Bytomskiego Centrum Kulturytylko nie BytoM! kaseciarz (Kraków), oh no! yoko (Kanada)

25.11., godz. 17.00królewna śnieŻka26.11., godz. 8.15 i 10.15 przygody Baltazara i wawelskiego sMoka27.11., godz. 12.15 teatralne aBc27.11., godz. 8.15 i 10.15Brzechwolandia

mała scena

3-4.11., godz. 18.00 koMedia teatralna 7-8.11., godz. 10.00 zBrodnia i kara 10-11.11., godz. 18.00 wieczór kawalerski 12.11., godz. 18.00 tosca - gościnnie Opera Śląska 14-15.11., godz. 18.00 Mewa 17-18.11., godz. 18.00 poskroMienie złośnicy 21.11., godz. 18.00 europejska witryna teatralna szkoda, Że jest nierządnicą gościnnie Teatr Cheek by Jowl z Barbican Centre, Londyn 22.11., godz. 17.00 i 20.00 europejska witryna teatralna szkoda, Że jest nierządnicą gościnnie Teatr Cheek by Jowl z Barbican Centre, Londyn 23-25.11., godz. 18.00 Mayday 28,30.11., godz. 18.00 haMlet 29.11., godz. 10.00 haMlet

7-9.11., godz. 18.30 jakoBi i leidental 21-22.11., godz. 18.30 Bóg Mordu 23-25., godz. 18.30zagraj to jeszcze raz, saM28-29.11., godz. 10.00 i 12.45oskar i pani róŻa3-4.11., godz. 19.00 Moja aBBa10-11.11., godz. 19.00Moja aBBa13.11., godz. 19.0020-lecie sceny w Malarni14-16,.11., godz. 19.00Moja aBBa19.11., godz. 18.00nokturn - Przedstawienie dedykowane IX Międzynarodowemu Konkursowi Dyrygentów

2-3.11., godz. 19.00 our house 4.11., godz. 17.00 our house 7-8, 10-11.11., godz. 19.00 producenci 14-15.11., godz. 18.30skrzypek na dachu 17.11., godz. 19.00kogut w rosole 18.11., godz. 20.00 tindersticks w ramach Festiwalu ARS CAMERALIS 19,11., godz. 20.00 dŻeM w teatrze 20.11., godz. 19.00 tinariwen - koncert w ramach Festiwalu ARS CAMERALIS 22.11., godz. 19.00 Miranda - spektakl w ramach Festiwalu ARS CAMERALIS 23.11., godz. 19.00 na dnie - spektakl w ramach Festiwalu ARS CAMERALIS

25.11., godz. 17.00 skrzypek na dachu 30.11., godz. 19.00 połoŻnice szpitala św. zoFii

13-17.11., godz. 19.30 3. oBserwatoriuM artystyczne entrée prezentacje konkursowe 18.11., godz. 16.00 intercity 18.11., godz. 18.00 intercity 20, 22.11., godz. 19.30 historia FilozoFii po góralsku 21.11., godz. 18.00 haMlet Koršunovasa - pokaz w ramach Festiwalu ARS CAMERALIS26.11., godz. 19:30 nasze postindustrialne dziedzictwo z cyklu „Górny Śląsk - świat najmniejszy” 28.11., godz. 11.00 adonis Ma gościa 30.11., godz. 19:30 nic nowego pod słońceM monodram Sławomira Hollanda

2.11., godz. 19.00 diaBelski Młyn, Teatr Bez Sceny 3.11., godz. 19.00 scenariusz dla 3 aktorów 4.11., godz. 20.00 kwartet dla 4 aktorów 8.11., godz. 18.00 Centrum Kultury Katowice zaprasza na cykl w staryM kinie: wacuś 10.11., godz. 19.00 sunshine Peadar De Burca (spektakl w jęz. angielskim) 11.11., godz. 12.00 cholonek wg Janoscha 11.11., godz. 18.00 kolega Mela giBsona 12.11., godz. 19.00 klepsydra - Teatr A PART 13.11., godz. 19.00 pieśni serca, pieśni Buntu. Rosyjskie ballady i romanse koncert Alexandra Maceradiego 16.11., godz. 19.00 aBsynt, Teatr BELFEgoR 17.11., godz. 19.00 hoMlet 18.11., godz. 19.00 2 20.11., godz. 18.00 Festiwal Kultury Absurdalnej aBsurdalia 2012 Przegląd Teatralny. 21.11., godz. 18.00 kaBaretowa scena trójki wyst.: Andrzej Poniedzielski (gość) oraz Kabaret Długi (gospodarze) 22.11., godz. 18.00 Centrum Kultury Katowice zaprasza na cykl w staryM kinie: aBc Miłości 23.11., godz. 18.00 sztuka 24.11., godz. 19.00 cholonek wg Janoscha 25.11., godz. 12.00 cholonek wg Janoscha 25.11., godz. 19.00 kolega Mela giBsona 26.11., godz. 18.00 X - Quartettmuzyczny eksperyment z Bazylei 30.11., godz. 17.00 i 20.00 pojedynek

3.11., godz. 18.00 zeMsta nietoperza04.11., godz. 18.00 tosca10.11., godz. 19.00 Koncert – alosza awdiejew i jego gitarzyści18.11., godz. 11.00 salon poezji i Muzyki anny dyMnej22.11., godz. 11.00 królewna śnieŻka24.11., godz. 18.00 carMen25.11., godz. 18.00 Zasmakuj muzyki: „świat w oBłokach” Barbara Lubos-Święs i Adam Snopek25.11., godz. 18.00 carMen

6.11., godz. 10.00 pinokio 7.11., godz. 10.00 pinokio 9-10.11., godz. 18.30the Beatles & Queen 11.11., godz. 12.00 lXXiV krakowski salon poezji w gliwicach. poezja pod skrzydłaMi nike15-17,.11., godz. 18.00 anna karenina 19.11., godz. 19.00 edyta geppert – KONCERT23.11., godz. 18.30 księŻniczka czardasza 24.11., godz. 19.00 Koncert XX juBileuszowe jazz sessions – królowe swingu wyst. EWA BEM i EWA URYGA 25.11., godz. 16.00 kliMakteriuM... i juŻ! 30.11., godz. 18.30 wiedeńska krew

9.11., godz. 18.30Bulwar zdradzonych Marzeń – monodram muzyczny na aktorkę, kapelę i stare kino 10.11., godz. 18.45 the Metro-politan opera: liVe in hd Thomas Adès BURZA – premiera15,.11., godz. 20.00 nederlands dans theater: liVe in hd Wieczór choreografów: KYLIÁN / INGER / WALERSKI

3-4.11., godz. 18.00szalone noŻyczki6.11., godz. 11.00 tak wiele prze-szliśMy, tak wiele przed naMi8.11., godz. 10.00akadeMia pana kleksa10-11.11., godz. 18.00 aMadeus13.11., godz. 11.00 proces16-17.11., godz. 19.00dziewczyny z kalendarza18.11., godz. 18.00 kogut w rosole - gościnny występ Teatru Rozrywki z Chorzowa

Teatr ŚląskiRynek 2, Katowicerezerwacja biletów (32) 259 93 60

duża scena

scena kameralna

Teatr Rozrywkiul. M. Konopnickiej 1, Chorzówrezerwacja biletów (32) 346 49 34

duża scena

Teatr Polskiul. 1 Maja 1, Bielsko-Białarezerwacja biletów (33) 829 31 60

duża scena

BCKino

Teatr

Bytomskie Centrum Kulturyul. Żeromskiego 27, Bytomkasa (32) 389 31 09 w. 101

mała scena

Teatr Korezplac Sejmu Śląskiego 2, Katowicerezerwacja biletów (32) 209 00 88

Opera Śląskaul. Moniuszki 21-23, Bytomrezerwacja biletów (32) 396 68 15

Scena GTM przy Nowym Świecie

Bajka - Kino Amok

10. Festiwal Teatralny dla Dzieci MASKARADA

Gliwicki Teatr Muzycznyul. Nowy Świat 55/57, Gliwicerezerwacja biletów (32) 230 49 68

Scena Pod Sceną

Koncerty