monitor polonijny 2014/04

32
str. 5 Patrik Pašš o żebrakach w krawatach Słowacy wybrali nowego prezydenta O wielkich dniach i Wielkiej Nocy str. 4 str. 14 ISSN 1336-104X

Upload: monitor-polonijny

Post on 12-Mar-2016

229 views

Category:

Documents


2 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Monitor Polonijny 2014/04

str. 5

Patrik Paššo żebrakachw krawatach

Słowacy wybrali

nowegoprezydenta

O wielkich dniachi Wielkiej Nocystr. 4

str. 14

ISSN

133

6-10

4X

Page 2: Monitor Polonijny 2014/04

MONITOR POLONIJNY 22

W kwietniu w Słowackim TeatrzeNarodowym w Bratysławie wystąpiświatowej sławy polski tenoroperowy Piotr Beczała.

Organizator koncertu przygotował dla czytelników„Monitora Polonijnego“

3 podwójne bilety na jego występoraz płyty z nagraniami artysty.Zostaną one rozlosowane wśródodbiorców „Monitora Polonijnego”,którzy poprawnie odpowiedzą nanastępujące pytania:

❶ Którą polską akademię muzycznąukończył Piotr Beczała? (należy podać miasto)

❷ Który światowej sławy polskiśpiewak operowy wystąpił w czerwcu ubiegłego roku w Bratysławie? Wywiad z nim został opublikowany nałamach „Monitora Polonijnego“ nr 7-8/ 2013. (należy podać imię i nazwisko artysty)

❸ Którą rocznicę powstaniaświętuje w tym roku Klub Polski?

ŚWIATOWE GWIAZDY OPERY

PiotrBeczała

Osoby, biorące udział w konkursie, prosimy też o podanie swojego imienia i nazwiska oraz adresu wraz z numerem telefonu, by móc je powiadomić o ew. wygranej.

Odpowiedzi należy przesłać do 15 kwietnia pod adresem e-mail: [email protected] lub pocztą tradycyjną pod adresem, podanym w stopce redakcyjnej pisma.

Pozostałych czytelników zapraszamy do odwiedzenia naszej stronyinternetowej www.polonia.sk, gdzie czeka niespodzianka! Każdy, kto za pośrednictwem tej strony zechce zakupić bilety na bratysławskikoncert Piotra Beczały, uzyska 20 % zniżki!

pod patronatem honorowym ambasadora RP w RSTomasza Chłonia, które odbędzie się 1 maja(w godzinach popołudniowych i wieczornych) na nabrzeżu Dunaju, koło centrum Eurovea.

Spotkanie, podczas którego wspólnie będziemyobchodzić Święto Polonii, 25. rocznicę pierwszychczęściowo wolnych wyborów w Polsce oraz 20-lecieKlubu Polskiego, ma na celu prezentację polskiejkultury. W jego ramach planowanych jest wieleatrakcyjnych przedsięwzięć, jak np. wystawa,nawiązująca do 25. rocznicy pierwszych częściowowolnych wyborów w Polsce, koncerty wykonawcówpolskich lub związanych z Polską, nauka polonezai wspólny taniec z publicznością, ćwiczenia fitnes/ zumbaw rytm polskiej muzyki, pokaz  strojów kąpielowychpolskich producentów SELF i FEBA, warsztaty artystycznedla dzieci pod okiem artystki polskiego pochodzeniaStefanii Gajdošovej-Sikorskiej.

Podczas imprezy planujemy pokaz popularnych„maluchów“, czyli fiatów 126p. Na koniec wystąpiTeatr Formy z Wrocławia z pantomimą pt. „Sąsiedzi“.

Wszystkich chętnych, którzy chcieliby pomóc w realizacjiprojektu, prosimy o kontakt z organizatorami:Kasia Tulejko: 0903455664,mail: [email protected]

Klub Polski Bratysława we współpracyz Instytutem Polskim w Bratysławie zapraszawszystkich Polaków i ich przyjaciół na spotkanie

Z Polską na TySąsiedzi

Szczegółowe informacje na temat spotkania będą aktualizowane na bieżąco na stronie www.polonia.sk oraz naFacebooku https://www.facebook.com/KlubPolskiBratyslawa

Mile widziane panie,które zechcą wystąpićw charakterze hostess

Page 3: Monitor Polonijny 2014/04

KWIECIEŃ 2014 33

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Agnieszka Drzewiecka, Katarzyna Pieniądz,

Magdalena Zawistowska-Olszewska KOREŠPONDENTI: KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • TRENČÍN – Aleksandra Krcheň

JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik

ZAKLADAJÚCA ŠÉFREDAKTORKA: Danuta Meyza-Marušiaková (1995 - 1999) • VYDAVATEĽ: POĽSKÝ KLUB • ADRESA: Nám. SNP 27,

814 49 Bratislava • IČO: 30 807 620• KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel./Fax: 031/5602891,

[email protected] • BANKOVÉ SPOJENIE: Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100 • EV542/08 •ISSN 1336-104X

Redakcia si vyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov • Realizované s finančnou podporou Úradu vlády Slovenskej Republiky

w w w . p o l o n i a . s k

Od redakcji

„Przed nami był cały długi rząd winorośli, z których

należało zebrać winogrono. Rząd zdawał się nie mieć końca,

ale mój ojciec podzielił zadanie na kilka etapów: tam, gdzie

stał słup, czyli mniej więcej w połowie drogi, mieliśmy zjeść

obiad. Wydawało mi się to strasznie daleko, więc ojciec zdjął czapkę i rzucił ją

przed siebie. Po tym, jak upadła na ziemię, mniej więcej w połowie odcinka

dzielącego nas od słupa, tata powiedział, że w tym miejscu zrobimy sobie

przerwę, by napić się lemoniady“ – tak oto pewna Słowaczka wspominała

swoje pierwsze doświadczenia ze zbioru winogron. Każdy z nas dąży do jakieś

celu i dobrze jest podzielić sobie drogę do niego na mniejsze odcinki, by po

drodze wypić łyk lemoniady, w ten sposób osiągając mniejsze cele… Dla mnie

często takim łykiem lemoniady, chwilą relaksu bywają cotygodniowe rozmowy

z moją siostrą z Polski. Cieszę się na te pogaduchy, podczas których mogę się

na chwilę zatrzymać, odpocząć, naładować akumulatory, by iść dalej.

Kolejnym przystankiem w drodze do celu są święta, które stwarzają okazję

do rodzinnych spotkań. Właśnie zbliża się Wielkanoc, więc nastrajamy

Państwa świątecznie, a przy okazji przywołujemy rocznice ważne dla Polski -

piętnastolecie wstąpienia Polski do NATO oraz dziesięciolecie wejścia do Unii

Europejskiej i Polski, i Słowacji (artykuł pt. „O wielkich dniach i Wielkiej Nocy“

– str. 4) .

Wielu z nas odpoczywa, oglądając filmy, więc i w naszej ofercie nie może ich

zabraknąć. Polecam recenzję filmu „Ambassada“ Juliusza Machulskiego

w rubryce „Kino-oko” (str. 18) oraz relację z festiwalu filmowego Febiofest,

podczas którego zaprezentowano wiele ciekawych polskich filmów (str. 10).

A skoro już o filmach mowa to zachęcam też do przeczytania wywiadu

z Partikiem Paššem – słowackim producentem, który pracował przy realizacji

kilku znanych polskich filmów (wywiad miesiąca – str. 5).

Z pewnością ciekawymi przystankami w wędrówce do celu słowackiej

Polonii będą bratysławski koncert Piotra Beczały (informacje na str. 2)

i ogromne przedsięwzięcie Klubu Polskiego Bratysława pod hasłem „Z Polską

na Ty. Sąsiedzi“, zaplanowane na 1 maja (więcej na ten temat na str. 2).

W imieniu redakcji życzę Państwu spotykania w drodze do celu dobrych

ludzi, którzy potrafią motywować do dalszych działań. Życzę też, by w czasie

zbliżających się Świąt Wielkanocnych znaleźli Państwo czas na odpoczynek

i lekturę „Monitora”. Wesołego Alleluja!

O wielkich dniachi Wielkiej Nocy 4

Z KRAJU 4

WYWIAD MIESIĄCA Patrik Paššo żebrakach w krawatach 5

Z NASZEGO PODWÓRKA 8

Słowacy wybralinowego prezydenta 14

CZUŁYM UCHEM Melodyjnyrock kontra alternatywa 15

Strategia dla Karpat 16

SŁOWACKIE PEREŁKIFolklor przy szosie 17

KINO-OKOCo by było, gdyby…? 18

POLAK POTRAFI Utalentowanesiostry Biedrzyckie (część 1) 19

POLSKA MEDIALNACzy Polska znów da sięzaprosić do tańca? 20

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIBo trzeba mieć marzenia! 20

WAŻKIE WYDARZENIAW DZIEJACH SŁOWACJISłowacy ruszają do Ameryki(część 2) 22

MONITOR GOŚCI MNIEJSZOŚCI„Więc chodź, pomaluj mój świat na żółto i na niebiesko“ 23

SPORT!? Jaka piękna zima! 26

OKIENKO JĘZYKOWE„Na zielonej Ukrainie…” 26

OGŁOSZENIA 28

ROZSIANI PO ŚWIECIEKorea – w kraju porannegospokoju (część 1) 29

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMIWiosennie 31

PIEKARNIK Makowe życzenia 32

Page 4: Monitor Polonijny 2014/04

„Wolność i niepodległość nie sądane na zawsze“ – to słowa

Prezydenta Bronisława Komorow -skie go, który podsumowując jubile-usz wejścia Polski do struktur NATO,odniósł się do tegorocznej niespokoj-nej politycznie wiosny. Los czasamidziwnie plecie ludzkie losy – rok2014 w Polsce obfituje w rocznicezwiązane z wolnością i chwałą nasze-go kraju, a jednocześnie pierwszy razod bardzo długiego czasu każe sięnam poważnie zastanowić nad bez-pieczeństwem ojczyzny, przyszłościąobywateli, stabilnością granic.

Istotnie – piętnaście lat temu Pol -ska ostatecznie rozstała się z komuni-zmem i podpisała pakt wejścia doOrganizacji Traktatu Północno atlan -ty ckiego (NATO). To był szczyt ma-rzeń – przejść z bloku wpływówZwiązku Radzieckiego w strefę pano-wania Zachodu, poczuć się pełno-prawnymi obywatelami świata. Niezapominajmy, że również Słowacja w tym roku świętuje okrągłą roczni-cę tego samego politycznego ruchu– dziesięć lat temu do NATO wpro-wadził Słowaków rząd MikulášaDzurindy.

Przez piętnaście lat nasza demokra-cja okrzepła na tyle, by tematy obron-ności kraju zeszły na plan drugi.

Oczywiście jako członkowie NATOmusieliśmy wysyłać polskie kontyn-genty wojskowe, m.in. do Kosowa i Afganistanu. Od czasu do czasu sły-szeliśmy o tym, że zginął kolejny pol-ski żołnierz, ale i tak świat pełen nie-pokoju i zbrojnej przemocy wydawałsię bardzo odległy. Obecne tygodnieprzynoszą jednak zmiany w zbioro-wym myśleniu, a jubileusz wejścia doNATO zyskuje inne oblicze.

Podobnie jest z inną symbolicznąrocznicą – dziesięć lat temu Polska i Słowacja stały się pełnoprawnymiczłonkami Unii Europejskiej – 77,5%obywateli polskich głosowało naTAK, 22,5% na NIE. Co ciekawe – naSłowacji TAK powiedziało wówczas

aż 92,5% obywateli, zaledwie 6,2% by-ło temu przeciwnych. Czy ówcześniprzeciwnicy Unii zmienili zdanie? A co z jej zwolennikami – czy Uniaspełniła ich oczekiwania? Bezdysku -syjne zalety bycia członkiem UniiEuro pejskiej są odczuwalne z każdymrokiem – zyskaliśmy wolność pracy,nauki, podróżowania, otrzymaliśmydotacje na poprawę warunków życiai rozwój rolnictwa. Wady? Unifikacjakultury i zanik odrębności regional-nej, czasami absurdalne przepisy,wzrost cen… Ale czy ktoś z nas wy-obraża sobie dziś, że moglibyśmy niebyć w Unii?

Pisząc te słowa, nie wiem, jak w cią-gu najbliższego miesiąca rozwinie sięsytuacja polityczna w Europie. Nie -pokoje na Ukrainie są uważnie obser-wowane przez wszystkich, zwłaszczanas – najbliższych sąsiadów. Możnapowiedzieć – tych „lepszych” sąsia-dów, członków NATO, Unii Euro pej -

MONITOR POLONIJNY 4

W ZWIĄZKU Z SYTUACJĄ na Ukrai -nie 3 marca zebrała się RadaBezpieczeństwa Narodowego. Pre -zy dent Bronisław Komorowski oce-nił, że potrzebna jest zdecydowanapostawa Unii Europejskiej w kwe-stii sankcji wobec Rosji zarównopolitycznych, jak i ekonomicznych.

SPECJALNE POSIEDZENIE SEJMU,na którym premier Donald Tuskprzedstawił informację na temataktualnej sytuacji na Ukrainie od-było się 5 marca; premier udzieliłwsparcia rządowi premiera Arseni -

ja Jaceniuka, opowiedział się zarozsądnymi, ale stanowczymi kro-kami wobec konfliktu na Ukrainie.Według Tuska każdy, kto poddajew wątpliwość kwestię suwerenno-ści Ukrainy, akceptuje ingerencje w sprawy Ukrainy i akty agresji, są-dząc, że ratuje pokój, popełnia takisam błąd, jaki kiedyś w historii po-pełnili politycy europejscy wobecinnych aktów agresji. „Ustępstwojest prostą drogą do ostrzejszegokonfliktu, a nie do zachowania po-koju” – powiedział premier.

NOWYM PRZEWODNICZĄCYM Kon -feren cji Episkopatu Polski został12 ma rca metropolita poznańskiabp Stanisław Gądecki. Zastąpiłon abp. Józefa Michalika, któryfunkcję tę sprawował dwie 5-letniekadencje. Arcybiskup Gądecki ma

65 lat. Jest doktorem teologii biblij-nej. Święcenia biskupie otrzymał w 1992 r.

DWUNASTEGO MARCA minęło 15 latod przystąpienia Polski do NATO.Wraz z Polską do paktu przystąpiływówczas Czechy i Węgry. Prezy -dent Bronisław Komorowski w orę-dziu telewizyjnym powiedział, żeczłon kowstwo naszego kraju w naj -większym i najsilniejszym sojuszuna świecie jest sukcesem. Podkre -ślił, że Polska jest dziś bezpieczna.„Przypadł nam w udziale dobry los.Ale doświadczenie historyczne i ob -serwacja tego, co się dzieje dziś po-za naszymi granicami na Wscho -dzie, zmusza do stałej refleksji i czuj-ności. Uświadamia nam bowiem, żeżyjemy w pobliżu obszaru niestabil-ności” – powiedział prezydent.

JEDNODNIOWĄ WIZYTĘ w Warsza wiezłożyła 12 marca kanclerz Nie miecAngela Merkel, która spotkała się z premierem Donaldem Tu skiem.Szefowie rządów Polski i Nie mieczgodzili się m.in. co do jak najszyb-szego podpisania umowy stowarzy-szeniowej Ukrainy z UE. Podpisaniepolitycznej części tej umowy nastąpi-ło 21 marca na szczycie w Brukseli.

JEDNODNIOWĄ WIZYTĄ w Pol sce zło-żył 18 marca wiceprezydent USAJoe Biden, który o sytuacji na Ukrai -nie rozmawiał z prezydentem Broni -sławem Komorowskim, pre mie remDonaldem Tuskiem oraz szefemMSZ Radosławem Sikor skim. Bidenpotępił atak Rosji na integralnośćUkrainy; zapewnił o gwa rancjachbezpieczeństwa dla Polski ze stronyUSA i zapowiedział dodatkowe sank-

O wielkich dniachi Wielkiej Nocy

Page 5: Monitor Polonijny 2014/04

Pracował Pan jakokoproducent polskichfilmów, takich jak „Grywojenne“, „Winotruskawkowe“ czy„Pokłosie“. Jak doszło dowspółpracy z Polakami?Producenci to żebracy

w krawatach, którzy szu-kają pieniędzy, by dziękinim tworzyć warunki innym, aby ci z kolei mogli spełniać swoje marzeniatwórcze. Ten typ ludzi potrzebuje od-powiednich partnerów. Wiemy do-brze, że kiedy dochodzi do jakichśproblemów, to najczęściej za nimikryją się pieniądze, a te potrafią znisz-

czyć relacje międzyludz-kie. Producentowi tru -dno znaleźć odpowied-niego partnera, podobniejak naukowiec łapie nićporozumienia z innymnaukowcem, ale pozostalinie muszą go rozumieć.Dlatego tak ważne jest, byproducenci byli zgodni

co do wartości i kierowali się tą samąmiarą etyki. Takim partnerem jestwłaśnie Darek Jabłoński (polski reży-ser, producent – przyp. od red.). Pod -czas naszej współpracy każdy z nasdoskonale rozumiał swoją rolę. Współ -praca z Darkiem rozpoczęła się od

5 KWIECIEŃ 2014

cje wobec Rosji. Donald Tuskoświadczył, że faktyczna aneksjaKrymu przez Ro sję jest nie do zaak-ceptowania przez wspólnotę między-narodową, w tym i Polskę.

MAREK SAWICKI z PSL 17 marca zo-stał ponownie ministrem rolnictwa.Zastąpił na tym stanowisku Stani -sława Kalembę, odwołanego w zwią -zku z wykryciem u dwóch dzikówafrykańskiego pomoru świń. Sawickibył ministrem rolnictwa w pierw-szym rządzie Donalda Tuska w la-tach 2007-2011; pozostał na stano-wisku po powołaniu nowego rządu w 2011 r. Został odwołany w lipcu2012 r. po ujawnieniu tzw. taśm PSL.

OD 19 MARCA w Sejmie protestujegrupa rodziców dzieci niepełno-sprawnych. Spotkał się z nimi pre -

mier Donald Tusk, który usłyszałwiele gorzkich słów o niespełnio-nych obietnicach, dotyczącychzwię kszenia świadczeń dla rodzi-ców, którzy zrezygnowali z pracy,aby opiekować się dziećmi. Rządzdecydował 25 marca o podwyż-ce świadczeń dla rodziców spra-wujących opiekę nad niepełno-sprawnymi dziećmi. Od maja br.mają one wzrosnąć do tysiąca zł,od 2016 roku ma to być 1,3 tys.zł netto. Protestujących to rozwią-zanie nie usatysfakcjonowało –zamierzają kontynuować protest.Ich żądanie to świadczenia pielę-gnacyjnego równe płacy minimal-nej.

W WARSZAWIE 22 marca obrado-wała Rada Krajowa PlatformyObywatelskiej, która zatwierdziła

listy kandydatów ugrupowania doParlamentu Europejskiego. Tegosa mego dnia w stolicy odbyła siętakże konwencja wyborcza Prawa i Sprawiedliwości, które równieżzaprezentowało swoich kandyda-tów do PE. Najważniejszymi punk-tami obu spotkań były wystąpienialiderów partii – szefa PO premieraDonalda Tuska oraz prezesa PiSJarosława Kaczyńskiego.

WEDŁUG TUSKA wybory do Parla -mentu Europejskiego, zaplanowa-ne na 25 maja, będą najważniej-szymi w historii, bowiem od nichbędzie zależeć, czy Europa prze-trwa. Gościem Rady Krajowej byłWitalij Kliczko, szef ukraińskiej par-tii Udar. Premier, zwracając uwagęna możliwe zagrożenia związane z sytuacją na Ukrainie, mówił, że

eurowybory nie dotyczą tego, „czynasze szkoły są dobrze przygoto-wane na 1 września dla naszychsześciolatków. Te wybory europej-skie być może są o tym, czy w Pol -sce dzieci 1 września w ogóle pój-dą do szkoły“.

JAROSŁAW KACZYŃSKI uznał, żePolska bez zmiany władzy nie bę-dzie ani silna, ani bezpieczna.Podkreślił też, iż sprawy ukraińskiesą ściśle związane z Polską i niewolno ich oddzielać. Dodał, że wy-bory do Parlamentu Europejskiegoodbywają się w niezwykle trudnymokresie. Według Kaczyńskiegoagresja Rosji to wyzwanie nie tylkodla Ukrainy, ale także dla Polski,Unii Europejskiej, NATO i całegowolnego świata.

mp

skiej, bezpiecznych i korzystających z wolności słowa i demokracji. To sąwłaśnie zalety bycia w zjednoczonejEuropie, o których do niedawna na-wet nie marzyliśmy…

Jakie będą więc tegoroczne ŚwiętaWielkanocne? Czy wypełni się ichprzesłanie i życie zwycięży nad śmier-cią, nadzieja pokona ciemność i nie-pokoje? Z każdym rokiem coraz trud-niej jest przestrzegać świątecznychtradycji, celebrowanych jeszcze przezstarsze pokolenie. Świat się zmienia,coraz więcej pracujemy, a elementyżycia duchowego stają się jedynie kolejnymi zadaniami do wykonania.Ale gdy od czasu do czasu budzą się w nas uczucia pierwotne – lęk,strach, obawy – wtedy automatycz-nie odnajdujemy w sobie duszę, staje-my się bardziej ludzcy.

Coraz częściej słyszę o spontanicz-nych akcjach pomocy Ukraińcom.Współczujemy im i boimy się o sie-bie. Chociaż chronią nas pakty, umo-wy i uchwały, wiemy, że przyszłośćjest niepewna. Tym bardziej więc do-ceńmy naszą wywalczoną wolność i niepodległość, nieśmy pomoc tym,którzy tuż za naszymi granicami tychoczywistych praw nie mają.

Spokojnych świąt!AGATA BEDNARCZYK

O glądając niektóre polskie filmy, trudno niedostrzec w napisach końcowych słowackiegonazwiska – Patrik Pašš. Ten słowacki

scenarzysta, producent, montażysta filmowy i wykładowca bratysławskiej VŠMU wziął udziałw wielu polsko-słowackich projektach, które stały się pretekstem do naszej rozmowy.

Patrik Pašš o żebrakachw krawatach

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Page 6: Monitor Polonijny 2014/04

„Wina truskawkowego“. Zainte reso wałmnie ten charyzmatyczny artysta, w któ -rym widzę potencjał, zmierzający kumagicznemu realizmowi, podobnie jakto było w przypadku współpracy z Ju -rajem Jakubiską. To naturalne, że odpo-wiada mi współpraca z człowiekiem,który kieruje się takimi samymi priory-tetami twórczymi i który myśli podob-nie, ma takie samo spojrzenie na świat.

Niedawno przeprowadzałam wywiad z Allanem Starskim, który stwierdził,że przyszłość kina europejskiego i światowego widzi właśnie w koprodukcji. Pan też jest tego zdania?Żyjemy w krajach, w których brak

dostatecznej ilości środków finanso-wych na projekty kulturalne. To dużybłąd, bo kultura w każdym społeczeń-stwie jest bardzo ważna. Lekarz leczy,rolnik żywi, a zadaniem ludzi kulturyjest humanizacja społeczeństwa, roz-wijanie jego wartości duchowych, cow efekcie pozwala temu społeczeń-stwu lepiej się rozwijać. Zaniedbaniesfery kultury wpływa negatywnie nakażdą społeczność - widać to potemw tendencjach nacjonalistycznych,spadku zdolności do tworzenia naro-dowego, dostatecznie dużego pro-duktu gospodarczego. Również dlate-go, aby producenci mogli wzmacniaćkulturalne efekty ich dzieł, producen-ci szukają źródeł finansowania w ró -żnych krajach.

Można zatem powiedzieć, że paradoksalnie niewielkie środkifinansowe na kulturę w naszych krajachpomagają w nawiązywaniu kontaktów?Owszem, ponieważ każdy problem

można traktować jak wyzwanie, a dzię-ki wyzwaniom człowiek się rozwija.Pokonywanie przeszkód zawsze prowa-dzi go o krok dalej. Na Słowacji z powo-du braku odpowiednich środków fi-nansowych w latach 2005-2006 nie wy-produkowano żadnego ważnego filmu.To zmobilizowało mnie oraz ministrakultury, panna Madariča, i pewnegomojego kolegę do pracy. Efektem byłostworzenie funduszu audiowizualnego.Dziś na Słowacji powstaje 10 pełnome-trażowych filmów rocznie, ok. 15 doku-mentalnych i 10 filmów animowanych.Zdarzył się cud! Na szczęście i ja mogę

czerpać z tego worka pieniędzy na je-den film rocznie, więc jestem zadowo-lony. Wracając do tematu koprodukcji –ta dała mi możliwość współpracy z nie-samowitymi ludźmi, jak na przykładkompozytor Janusz Stokłosa. To on na-pisał muzykę do kilku zrealizowanychprzeze mnie obrazów, jak „Ro dzinaNicky’ego“ czy „Wszyscy moi bliscy“. W rozmowach z Januszem, dotyczącychnaszych wyobrażeń na temat ścieżkidźwiękowej, czasami sugerowałem, żeten lub inny wątek muzyczny mógłbynawiązywać na przykład do „Bo lera“ M. Ravela czy kompozycji W. A. Mo -zarta. I Janusz łapał to w lot, tworząc do-kładnie to, co sobie wymyśliłem.

Sąsiadom, którzy dzielili i nadal dzieląpodobne losy, chyba łatwiej o porozumienie?Tak, drugi aspekt naszej polsko-sło-

wackiej współpracy dotyczy filmów,które mają wspólny potencjał kulturo-wy, więc to naturalne, że szuka się źródeł finansowania w tych krajach,których zagadnienia poruszane na ekra-nie dotyczą. Na przykład film „Gry wojenne“ miał potencjał kulturowywspólny dla naszych obu krajów, bo-wiem łączy nas wspólna przeszłość,czyli wydarzenia, na które pułkownikKukliński miał wpływ. Trigon Produ -ction to firma, realizująca filmy o lu-dziach i wydarzeniach, które jakimśspo sobem zmieniły świat. Czyn Kukliń -skiego był przełomowy i zmienił życienas wszystkich. Kto wie, jak by się sytu-acja rozwinęła, gdyby Kukliński się niezaangażował i nie zapobiegł wojnie ato-mowej? Pierwszy atak atomowy miałbyć skierowany na Polskę, Czechosło -wację, Węgry. W ten sposób miał po-wstać korytarz, który udaremniłby wej-ście do Związku Radzieckiego wojskNATO.

Najnowszy film WładysławaPasikowskiego „Jack Strong“ wywołał w Polsce spore emocje i dyskusje, czypłk Kukliński był bohaterem, czy też

szpiegiem, który zdradził swoją ojczyznę.Jak Pan myśli, był to człowiek, któryzapobiegł III wojnie światowej?Nie wiem, czy mam dostateczną

ilość informacji, ale dzięki pracy nad„Grami wojennymi“ mogę powie-dzieć, że Kukliński służył ideologii,ale w pewnym momencie stwierdził,że podejmowane przez niego działa-nia zmierzają w kierunku zniszczeniakraju, w którym mieszkał. Zrobił więcto, co powinien zrobić każdy czło-wiek w imieniu wyższej wartości, zasady, czyli humanizmu i dobra ludz-kości. Jestem przekonany, że w każ-dym społeczeństwie zasady wyższepowinny zwyciężyć nad jakąkolwiekideologią. Żadna ideologia nie możezmuszać ludzi, by umierali w jej imie-niu, by szkodzili rozwojowi ludzkości.Owszem, w rozumieniu ideologii,której służył Kukliński, była to zdrada,ale jeśli na jego czyn spojrzeć z punk-tu widzenia społeczeństwa i jego roz-woju, wykonał bohaterski czyn. Ja je-stem po stronie życia i ludzkości.

Kukliński za swój czynzapłacił wysoką cenę…Stracił dwoje dzieci. Wiedział, dla-

czego tak się dzieje. Być może jegowłasna śmierć była dla niego wyku-pieniem.

Myśli Pan, że takie filmy interesują Słowaków?Sądzę, że tak. Moi przyjaciele nama-

wiają mnie, bym wydał „Gry wojen-ne“ na DVD, bo według nich ta pozy-cja powinna znaleźć się w filmotecekażdego Słowaka. Oczywiście 60%populacji chce produktów filmo-wych, bazujących na konsumpcjipodstawowej, czyli oferujących lek-kie historie, podszyte emocjami. Ja jenazywam tanimi, szybkimi produkta-mi mcdonald’sowymi, które oferujątanią i szybką rozrywkę, ale nigdziedalej człowieka nie prowadzą. Ci, któ-rzy coś tworzą, chcą czegoś więcej.Dobrze, czasami, kiedy mają małoczasu, kupią sobie hamburgeraw McDonald’s, ale tych hamburge-rów nie jedzą codziennie. Podobniejest w sferze kultury – tak, można odczasu do czasu się rozerwać, ale każ-dy odpowiedzialny człowiek poszu-

„Żadna ideologia nie może zmuszać ludzi,

by umierali w jej imieniu,by szkodzili rozwojowi

ludzkości”.

6 MONITOR POLONIJNY

Page 7: Monitor Polonijny 2014/04

kuje, chce się rozwijać, kształcić, iśćdalej. To właśnie rozwój gwarantujeczłowiekowi jego konkurencyjność –kiedy przestaje się rozwijać, wyprze-dzają go inni.

Jest Pan więc zdania, że widzomtrzeba oferować coś wartościowszego,z wyższej półki, by motywować ich do rozwoju?Tak, bo w przeciwnym razie,

owszem, zapełnimy kina i zarobimy,ale kultura nie będzie pełnić swojejfunkcji. Chętnie o tym mówię też moim studentom, powołując się nastarożytną Grecję, w której nie było te-lewizji, radia, gazet, ale za to społe-czeństwu oferowano pewien pro-dukt, który nazywa się teatr. Grecymusieli systematycznie chodzić do te-atru i oglądać dramaty. Czym więc sądramaty, które dziś oglądamy w ki-nach czy w teatrach? To instrukcje ob-sługi, jak żyć obok siebie, żyć razem,żeby się nawzajem nie pozabijać.Formułują one wzorce zachowań, bywidzowie mogli je naśladować i przezto stać się użytecznymi, by ich życiebyło wartościowsze. Zadaniem kultu-ry jest podsuwanie takich instrukcjiobsługi, dawanie impulsów, potrzeb-nych do rozwoju społecznego.

Jaką instrukcję obsługi przyniósł film „Pokłosie“?To refleksja nad tym, byśmy

krytycznie spojrzeli na siebie,nie szukali winy w innych.Ludzie są zdolni podnieść rę-kę na kogoś, kto nie umie siębronić. Film ten jest swo-istym spojrzeniem w lustro,uczy, by nie potępiać innych,ale przyjrzeć się sobie i swojemu życiu, w którym byćmoże trzeba cośzmienić.

Temat wydawania Niemcom czy wręczmordowania Żydów podczas II wojnyświatowej przez Polaków rezonuje w polskim społeczeństwie już wiele lati wciąż jest to temat drażliwy. Jak z nim radzą sobie Słowacy?Słowacy jeszcze nie dojrzeli do ta-

kiego etapu jak Polacy, by dokonaćrozliczenia historycznego, przepro-wadzić swoiste katharsis. Bo przecieżSłowacja powstała jako państwo fa-szystowskie i do tej pory z tym feno-menem nie umie się zmierzyć. Swojenarodziny zawdzięcza komuś, kto byłmordercą! Ta trauma drzemie w naro-dzie. Każdy lider swoimi decyzjamiodpowiada za czyny. W naszym krajuznalazł się taki, który postanowiłchronić naród słowacki za cenę życiainnych. Do dziś mamy dylemat, czy tobyło moralne, bo przecież wielu ludzizagazowano, by Słowacy mogli prze-żyć. Brak nam jeszcze odwagi, by o tym mówić, nazywać rzeczy poimieniu.

I to, być może, jest wyzwaniem, na przykład dla artystów?Juraj Kukura (słowacki aktor –

przyp. od red.) w kierowanym przezsiebie Tea trze Arena podjął się tego

wyzwania i wystawił mono-dram „Tiso” w re żyseriiRastislava Balle ka, ześwie tnym Mariá nem La -budą w roli tytułowej,ale… wie pani, naródmusi dojrzeć. Po trzebachyba więcej czasu, byzmierzyć się z tym za-

gadnieniem.

Jest zainteresowanie filmem„Pokłosie“, który trafił niedawno do słowackich kin?Procentowo film obejrzała tu po-

dobna liczba widzów jak w Polsce,ale – wiadomo – Polaków jest 40 mi-lionów, a Słowaków tylko 5, więctru dno mówić o jakimś dużym suk-cesie, jeśli chodzi o oglądalność tego filmu na Słowacji. Poza tym w kinach dominują produkcje ame-rykańskie i zanim widz zdąży się zo-rientować, że na ekrany wszedł jakiśdobry film nieamerykańskiej pro-dukcji, to jego miej sce zajmuje kolej-ny obraz rodem z Hollywood.

W Pańskiej firmie przy podejmowania decyzji o realizacjidanego projektu ważniejsze sąoczekiwane dochody z filmu, czyporuszany w nim problem?Zawsze jest to balansowanie po-

między. Część naszych produktówto publicystyka, programy dla tele-wizji, które tworzą bazę ekono-miczną dla firmy. Z kolei ta dajemożliwość robienia wartościowychfilmów, poświęconych tematomważnym dla społeczeństwa.

Jakie ma Pan plany na przyszłość?Będą wśród nich filmy polsko-słowackie?Ostatnie święta Bożego Naro -

dze nia spędziłem w Warszawie,gdzie spotkałem się z JuliuszemBraunem – szefem Polskiej Tele -wizji, który jest zainteresowanywspólną produkcją serialu. W sie-dzibie naszej firmy, pięcioro drzwidalej, powstaje właśnie scena-riusz. Serial dotyczy nas – Pola -ków, Słowaków, Czechów – a opie -ra się na historii naszych byłychsocjalistycznych ojczyzn.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

„Zadaniem kultury jest podsuwanie takich instrukcji obsługi,dawanie impulsów, potrzebnych do rozwoju społecznego”.

7 KWIECIEŃ 2014

ZDJĘ

CIE:

STAN

O ST

EHLIK

Page 8: Monitor Polonijny 2014/04

MONITOR POLONIJNY 8

Allan Starski w Bratysławie

Na projekcji filmu „Pokłosie“ w reżyserii Władysława Pasi -

kowskiego, która odbyła się 14 marcaw bratysławskim kinie Lumiére, obe -cny był szczególny gość, któregoTomasz Grabiński, dyrektor progra-mowy Instytutu Polskiego, tak zapre-zentował na wstępie: „Pan Allan Star -ski przygotował do tego filmu sceno-grafię, za co w Polsce zyskał prestiżo-wą Polską Nagrodę Filmową Orzeł“.Poproszony o głos polski scenografstwierdził, że prezentowany film wy-wołał ogromne kontrowersje, bo-wiem temat mordowania Żydówpodczas II wojny światowej był przezdługie lata tematem tabu. Potem od-powiadał też na pytania widzów, do-tyczące jego pracy, m.in. kręcenia„Listy Schindlera“ w reż. S. Spielberga.„Pracowałem nad scenografią w wie-lu filmach, które dotyczą różnychokresów historycznych – mówił Star -ski, pytany o zainteresowania II woj-na światową. – Pokłosie jest filmem,w którym co prawda temat wojny jestporuszany, ale jego akcja rozgrywa sięw czasie późniejszym, bowiem ok.dwadzieścia lat temu“.

„Pokłosie“ weszło na ekrany sło-wackich kin pod koniec ubiegłego ro-ku i prezentowane jest w różnychmiastach Słowacji. red

W niedzielę, 9 marca, po odby-wającej się co miesiąc mszy

świętej w języku polskim członko-wie Klubu Polskiego mieli okazjęuczestniczyć w wyjątkowym wyda-rzeniu. Na Starym Mie ście w Bra -tysławie, a więc o krok od kościołaNotre Da me, konkretnie na placuHviezdo slava, odbył się koncertpod hasłem „Słowacja dla Ukrainy”.Wydarzenie to zgromadziło braty-sławian, chcących zamanifestowaćswoje poparcie dla Ukraińców, zma-gających się w tych dniach z inwazjąRosjan na Krym. Koncert relacjono-wały na żywo telewizje państwowe:sło wacka i czeska, które to – opróczrangi samego wydarzenia – przycią-gnęła zapowiadana obecność nascenie znanych słowackich arty-stów oraz osobistości życia publicz-nego. Wśród występujących bylim.in. zespół Collegium Musicum,Korben Dallas i Michael Kocáb z Kar patskými Chrbátmi, a takżeMartin Geišberg i Zuzana Homo lo -

vá. Ze sceny popłynęły też przejmu-jące słowa dyrektora Romana Polá -ka i aktorki Emílii Vášáryovej zeSłowackiego Tea tru Narodowego.Padły porównania do wydarzeń z 1968 roku w Czecho sło wacji, tymrazem jednak z nadzieją, że większeniż przed półwiekiem zaintereso-wanie świata nie pozwoli na po-wtórkę tamtej tragedii. Największewrażenie zrobiło jednak krótkieprzemówienie znanego księdza An -to na Srholeca, wiele lat więzionego i prześladowanego przez komuni-stów. Ten działacz społeczny, wal-czący m.in. o prawa mniejszości, a także autor niezliczonych inicja-tyw charytatywnych wezwał Sło wa -ków do modlitwy za Ukrainę. Po -trze bę zbliżenia między Słowacjąi  Ukrainą wygłosił mie szkający w Użho rodzie Michal Krav čík. Wy -stą pienie zakończył słowami: „Chwa -ła Ukrainie, chwała Słowacji, chwałabohaterom!“.

Cieszymy się, że wśród publicz-ności byliśmy i my, członkowieKlubu Polskiego w Bratysławie,z sympatią przyjmujący kolejną sło-wacką inicjatywę, wspierającą takbliską nam Ukrainę i jej sprawy.

ARKADIUSZ KUGLER

„Słowacjadla Ukrainy”

Koncert

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Page 9: Monitor Polonijny 2014/04

9 KWIECIEŃ 2014

Galeria „U Anioła” w sa - mym sercu Kie żmarku

prezentuje obrazy Xenii Ber -ge rovej, mieszkającej w Braty -sławie autorki polskiego po-chodzenia. Miłośników sztukina wernisaż, który odbył się14 marca, przyciągnęło dwa-dzieścia obrazów, których in-stalację wykonał Marek Hossa.Wystawę otworzyła szefowagalerii Carmen Kováčová. Ob -razy Bergerovej w Kieżmarkumożna podziwiać do 15 maja2014 r. red

„Pomszy zapraszam na herba-tę” – tak brzmiało ostatnie

ogłoszenie po niedzielnej mszy pol-skiej w Mariance pod Bratysławą.Ponieważ troszkę zmarzłam, pomysłwypicia gorącej herbaty brzmiał za-chęcająco. Poza tym była to równieżdoskonała okazja, by spotkać się zeznajomymi z Klubu Polskiego. Po kil-ku minutach razem z księdzem i uczestnikami mszy udałam się doDomu Pielgrzy ma przy tamtejszymkościele, gdzie czekał na nas bogatozastawiony stół. O to bogactwo za-dbały nasze klubowiczki, które przy-wiozły ze sobą pyszne ciasto czekola-dowe i prawdziwy polski sernik.

Msze polskie, tak w Bratysławie,jak i Mariance, celebruje od zeszłe-go roku ojciec Tymoteusz Górecki.Wcze śniej msza św. w języku pol-skim była odprawiana tylko raz w miesiącu – w każdą drugą niedzie-lę w kościółku Notre Dame na placuHvezdoslava w Bratysławie. Od wrze-śnia minionego roku sytuacja sięzmieniła – z inicjatywy ojca Tymo -teusza w każdą ostatnią niedzielęmiesiąca można się modlić po polskutakże w bazylice Narodzenia MariiPanny w Mariance.

Zapytałam kilka osób, dlaczegocho dzą na nabożeństwa w językupolskim. Moja przyjaciółka Basiatwierdzi, że uczestnictwo w polskiej

mszy przypomina jej Polskę, a „Oj -cze nasz”, odmawiane po polsku,brzmi inaczej niż po słowacku. Basiauważa też, iż modląc się w języku ojczystym, potrafi się bardziej sku-pić i tym samym lepiej przeżyć du-chowo eucharystię. Podobnego zda-nia jest Kasia, która powiedziała:Wspól na modlitwa po polsku jestczymś wyjątkowym. Kiedy się mo-dlę, wydaje mi się, że jestem bliżejPolski, bliżej domu.

Natomiast Ania zwierzyła mi się:Uwielbiam to uczucie, kiedy to pol-skie słowa modlitw wychodzą zemnie samoistnie, bez jakiejkolwiekinterwencji zewnętrzenej. Sprawiami to ogromną radość.

Śpiewanie polskich pieśni religij-nych i kolęd oraz kazania po polskubardziej przemawiają do modlącychsię, skłaniają ich do refleksji, czasemwzruszają. Niektóre osoby czują, żedzięki temu ich wiara się umacnia. Napolskich mszach panuje zawsze ka-meralna, rodzinna atmosfera. Przy -cho dzą na nie zarówno osoby młode,jak i starsze, małżeństwa, rodziny z dziećmi. Przyjeżdżają z różnychdzielnic Bratysławy i jej okolic niedlatego, że muszą, ale dlatego, żechcą. Tę potrzebę serca można od-

czuć podczas eucharystii. Jej ucze -stnicy aktywnie biorą w niej udział,razem wybierają i śpiewają psalmy,każdy może zgłosić się do czytaniaPisma Świętego. To wszystko jeszczebardziej integruje i wpływa na dozna-nia duchowe. Wspólne uczestnictwowe mszy świętej jest także okazją dospotkania z rodakami. Po mszy pol-skiej w Bratysławie następują ogło-szenia parafialno-świeckie, dziękiczemu prezes KP Kasia Tulejkoprzedstawia informacje, dotycząceplanowanych wydarzeń polonijnych.Natomiast w Mariance ojciec Tymo -teusz zaprasza do siebie na plebanię,gdzie przy kawie i herbacie w miłejatmosferze można porozmawiać i do-wiedzieć się o planowanych impre-zach Klubu Polskiego.

Ostatnio podczas takiego spotka-nia narodził się pomysł zorganizowa-nia w Domu Pielgrzyma w Mariancetradycyjnego śledzika i zabawy w ka-lambury.

A zatem niech te polskie msze orazspotkania z rodakami trwają i nie tra-cą swego charakteru. Niech nadal da-ją nam tę możliwość, byśmy choćprzez chwilę poczuli się jak w domurodzinnym, w Polsce.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Polska msza na obczyźnie

Wystawa XeniiBergerovej w Kieżmarku

Page 10: Monitor Polonijny 2014/04

MONITOR POLONIJNY 10

Dwudziestą pierwsząedycję Między narodo -

wego Festiwalu Filmowego„Febiofest” otworzył 21 ma -r ca polski film, podobniejak to już bywało w latachubiegłych. Tym razem byłto „Wałęsa. Człowiek z na-dziei”, prezentowany bliżejczytelnikom w marcowymnumerze „Monitora“. An -drzej Wajda, reżyser tegożfilmu, podczas ceremoniiotwarcia festiwalu otrzy-mał nagrodę słowackiegoStowarzyszenia TwórcówFilmowych za wkład w roz-wój kina światowego. War -to przypomnieć, że w ze-szłym roku taką nagrodęodebrał inny polski twórcafilmowy Lech Majewski.

Ponieważ tym razem lau-reat był nieobecny, w jegoimieniu nagrodę odebrałpolski ambasador na Sło -wacji Tomasz Chłoń, któryodczytał podziękowanieWajdy za wyróżnienie, a po -tem krótko wprowadził w klimat filmu. Ku zdziwie-niu publiczności swoje wy-stąpienie zakończył słowa-mi: „Niech żyje Ukraina!”.

Podczas otwarcia Febio -festu film „Wałęsa. Czło -wiek z nadziei” miał swojąsłowacką premierę. Zewzglę du na duże zaintere-sowanie był wyświetlany

jednoczenie w dwóch sa-lach tego samego kina i –jak zauważyłam po projek-cji – spodobał się widzom.

W trakcie tegorocznegofestiwalu udało mi się obej-rzeć aż dziesięć polskichfilmów i muszę powie-dzieć, że było warto. Pierw -szy to „Papusza” w reżyseriiJoanny Kos-Krauze i Krzy -sztofa Krauze, której ocze-kiwałam z zainteresowa-niem. Obraz opowiada o ży -ciu cygańskiej poetki Bro -ni sławy Wajs, znanej jakoPapusza, której wierszeczy tałam jeszcze w liceum,zafascynowana książką Je -rzego Ficowskiego o życiupolskich Cyganów. To wła-śnie dzięki tej książce opublikowano niespełna40 utwo rów Papuszy. Filmrekonstruuje życie Cyga -nów w Polsce od roku 1910,kiedy to jeszcze mogli swo-bodnie koczować, poprzezwojenne prześladowaniaaż po lata 80. XX wieku,kiedy to zostali zmuszenido osiadłego trybu życia.Warto wspomnieć, że filmzagrany jest w języku rom-

skim, który potęguje specy-ficzny klimat.

Kolejne pozycje to „Chcesię żyć” w reżyserii MaciejaPieprzycy i „Dziewczyna z szafy” w reżyserii BodaKoksa. Bohaterami obu fil-mów są ludzie z wyraźnymupośledzeniem. Oba obra-zy podkreślają ich bogateżycie wewnętrzne, niezau-ważalne dla niezaintereso-wanych obserwatorów, i ichpełne czułości relacje z bli-skimi. Gwiazdą tegorocz-nego festiwalu w moimosobistym rankingu stał sięDawid Ogrodnik, który zagrał zarówno w filmie„Chce się żyć”, za co zostałnagrodzony polskim Orłem,jak i w „Idzie” Pawła Pa -wlikowkiego.

Z dużym zainteresowa-niem obejrzałam też film do -kumentalny o wybitnej pol - skiej reżyserce Agnie szce Hol- land „Powrót Agnieszki H.”w reżyserii Jacka Petry ckie -go i Krystyny Krauze, którabyła gościem festiwalu.Dokument ten opowiada o czasach studenckich re-żyserki, spędzonych w Pra -dze, o jej przyjaciołach z tam -tych czasów, o zaangażo-waniu w wydarzenia „pra-skiej wiosny”, krótkim po-bycie w więzieniu, trochęo jej życiu osobistym. Prze -de wszystkim jednak poka-zuje Agnieszkę Holland ta-ką, jaką jest dzisiaj – pełną

mądrości życiowej osobę o niesamowitej osobowo-ści i ogromnym poczuciuhumoru. Wspaniałym uzu-pełnieniem tego filmu jestciekawa wystawa fotogra-ficzna „Twarze AgnieszkiHolland”, którą można obej -rzeć do połowy kwietnia w Instytucie Polskim w Bra -tysławie.

Z filmów konkursowychudało mi się też obejrzećfilm Julii Kolberger „Mazu -rek”. Ten krótki film (trwazaledwie 30 min.) pokazu-je de facto życie kilku osóbpoprzez prezentację ich re-akcji na zaręczyny młodejdziewczyny ze starszym o 30 lat mężczyzną. Szcze -gól ną uwagę zwraca wspa-niała kreacja aktorska Kin -gi Preis.

Jedynym filmem, które-go Państwu za bardzo nie

Różnorodność polskich filmówna festiwalu

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Page 11: Monitor Polonijny 2014/04

11 KWIECIEŃ 2014

Gry planszowe w dobiedominującej kompute-

ryzacji i cyfryzacji wielusfer życia codziennego nietracą na popularności. Mo -żna nawet powiedzieć, żeobecnie przeżywają okresswojego rozkwitu. Dotyczyto też gier polskich. Najle -pszy przykład to Gra Roku2012, czyli „Kolejka”, autor-stwa Karola Madaja, któ-ra została przygotowa-na przez Instytut Pa -mięci Narodowej w kil -ku wariantach języko-wych – poza polskimukazała się równieżpo angielsku, niemie -cku, hiszpańsku, ro-syjsku, a nawet po ja-pońsku. Biuro EdukacjiPublicznej IPN wykorzystu-je gry planszowe do celówedukacyjnych (poza wspo-mnianą „Kolejką” są to rów-nież: „111”, nawiązująca dodziałań 111. eskadry my-śliwskiej, „ZnajZnak”, „303”,„Ogonek”, „Pamięć ’39”,„Awans”). Na swoim porta-lu internetowym pamiec.pltak wprowadza w zasady„Kolejki”: Gra planszowa„Kolej ka“ opowiada o re-aliach życia codziennego

w latach schyłkowe-go PRL. Zadanie

graczy (od 2 do 5)wydaje się proste. Mu -szą wysłać swoją, zło-

żoną z pięciu pion-ków, rodzinę do skle -pów na planszy i ku-

pić wszystkie towaryz wylosowanej listy za-

kupów. Pro blem polegajednak na tym, że półkiw pięciu osiedlowychsklepach są puste...

W ten sposób zaczyna sięnie tylko ciekawa lekcja hi-storii, ale i  dobra zabawa,o czym mieli okazję przeko-nać się studenci Uniwersy -tetu Mateja Bela w BańskiejBystrzycy, uczestniczący w spo tkaniu z zastępcą dy-rektora Biura Edukacji Pu -bli cznej IPN dr. Łukaszem

Mi chalskim, które odbyłosię 5 marca w CentrumJęzyka i Kultury Polskiej naUMB. Podobne warsztatymiały miejsce dzień późniejw In stytucie Polskim w Bra -ty sła wie. Zajęcia w obuprzypadkach były poprze-dzone wykładem na temat„ekonomicznego“ funkcjo-nowania państwa w syste-mie komunistycznym.

W ramach działań BiuraEdukacji Publicznej IPN w Bańskiej Bystrzycy i Bra -ty sła wie (na UniwersytecieKomeńskiego) odbyły sięrównież dwa wykłady dr. Łu -kasza Michalskiego, poświę -cone obrazowi komuni-zmu i PRL w literaturze pol-skiej.

JAKUB PACZEŚNIAKCentrum Języka i Kultury Polskiej

UMB w Bańskiej Bystrzycy

„Kolejka” w Bańskiej Bystrzycy i Bratysławie

ZDJĘCIA: JAKUB PACZEŚNIAK

polecam ze względu nabardzo naturalistyczną nar-rację, jest dramat „Ostatniepiętro” w reżyserii Tadeu -sza Króla, który dzięki go-ścinności Instytutu Pol -skie go miał okazję osobi-ście wyjaśnić swoje zainte-resowanie podjętym tema-tem na spotkaniu z widza-mi. Według jego słów filmporusza problem fanaty-zmu religijnego, który stałsię jedną z przyczyn szaleń-stwa oficera wojska pol-skiego, terroryzującego swo -ją rodzinę.

Na zakończenie dodamjeszcze dwa słowa o filmie„Kongres” w reżyserii Arie -go Folmana. Co prawda niejest to obraz polskiej pro-dukcji, ale zrealizowany namotywach prozy Stanisła -wa Lema. To mieszany ga-tunkowo film (science-fic-tion/animacja), brawuro-wo podejmujący temat„sztu cznego życia”, opisy-wany przez Lema jeszczena początku lat siedem-dziesiątych.

Wprawdzie bratysławskaczęść festiwalu skończyłasię 27 marca, to przegląd fil-mowy kontynuowany jestw większych miastach sło-wackich do 17 kwie tnia.Zatem zapraszam do kin.

ANNA MARIA JARINA

Page 12: Monitor Polonijny 2014/04

MONITOR POLONIJNY 12

„Wrzucimy do wodyniedobrą boginię,

niech prędko do morza złazima odpłynie” – tymi sło-wami członkowie KlubuPolskiego z Bratysławy że-gnali zimę. Pożegnanie tomiało miejsce 23 marca,kiedy to nawet pochmurnaaura nastrajała do ostatecz-nego starcia z zimnem.

W tej szarości wyróżniał siękolorowy orszak, który ześpiewem na ustach prze-maszerował nad Mały Du -naj w Podu najskich Bisku -pi cach, niosąc przed sobąekstrawagancko przybranąmarzannę. Jego uczestnicywzbudzali ogromne zainte-resowanie przechodniów,którzy chętnie dołączali do

zabawy. Kiedy wszyscy do -tarli na miejscem kaźni marzanny, przypomnianow skrócie jej historię i wie-rzenia z nią związane. Otóżtopienie słomianej kukłymiało odpędzać morowepowietrze, które w średnio -wieczu sprowadziło do Eu -ropy zarazę, zaś sama ma-rzanna (po słowacku nazy-

Klub Polskikontra marzana 1:0

Page 13: Monitor Polonijny 2014/04

wana moreną) nawiązujedo wierzeń słowiańskich i symbolizuje słowiańskąboginię zimy i śmierci.

Potem kukła została pod-palona – a trzeba przyznać,że ogień z niej był spory – i wrzucona do wody. Temu

towarzyszyły śpiewy: „Płyńsobie, marzanno, szumią-cym potokiem nad morzaszerokie, nad morza głębo-kie. Zgiń, przepadnij zimo i nie wracaj do nas. Naprzyjęcie wiosny otwórz-my ramiona!”. Wszyscy ze-brani wzrokiem odprowa-dzili odpływającą Dunajemkukłę, ciesząc się jak dzieci.Potem była chwila na pa-miątkowe zdjęcia, po czymnastąpił powrót do lokalu„Pole Pole”, gdzie dzięki go-ścinności właścicieli ka-

wiarni kontynuowano im-prezę przy suto zastawio-nych stołach, o które za dba -ły panie z Klubu Polskiego,

które z tej okazji upiekły i przyniosły ciasteczka. Ba -wi li się zarówno dorośli,jak i dzieci. Te ostatnie zaję-ły się rysowaniem i robie-niem małych kukiełek. Cze -kały na nie za to nagrody,które wręczyła im prezesKlubu Polskiego Bratysła -wa Kasia Tulejko. Wartowspomnieć, że w spotka-niu wzięła udział po razpierwszy najmłodsza klu-

bowiczka – dwuipółmie-sięczna Urszulka Bienkie -wicz.

Rozgrywka Klub Polskikontra marzanna zakończy-ła się wynikiem 1:0. Jestwięc nadzieja, że w tym ro-ku zima już nie wróci.

DOROTA CHMIEL

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Page 14: Monitor Polonijny 2014/04

MONITOR POLONIJNY 14

Jeszcze przed rozpoczęciem kampa-nii prezydenckiej wiele mówiło się

o oficjalnej kandydaturze obecnegopremiera Roberta Ficy. Ten jednakkonsekwentnie zaprzeczał, jakoby in-teresowało go stanowisko prezydentaRepubliki Słowackiej. Siedemnastegogrudnia Fico odkrył jednak karty,ogłaszając swój udział w wyborczychzmaganiach.

Można powiedzieć, że dopiero odtego momentu rozpoczęły się po-ważne analizy, medialne komentarzei wszy stko to, czym żyją media w takszczególnym okresie. Robert Fico z miejsca stał się faworytem i trudnobyło na początku przewidzieć, któryz czternastu (a początkowo nawetpiętnastu!) kontrkandydatów mógłbymu zagrozić. Trochę zaskakującą od-powiedź na to pytanie przyniósłpierwszy wyborczy wieczór 15 mar-ca, kiedy to ogłoszono oficjalne wyni-ki pierwszej tury wyborów.

Chociaż lider partii Smer zdobyłnajwięcej głosów (28 %), to jednak o wyraźnej przewadze nie było mo-wy i stało się jasne, że konieczna jestdruga tura. Zaraz za premierem upla-sował się popularny biznesmen i fi-lantrop Andrej Kiska, który z 24 %zdobytych głosów został głównymbohaterem tegoż wieczoru. Udowo -dnił, że jest w stanie zagrozić niepo-konanemu dotychczas politykowi, a brak doświadczenia politycznego w jego przypadku odbierany jestprzez zmęczonych aferami wybor-ców jako zaleta. Andrej Kiska to za-łożyciel niezwykle popularnej orga-nizacji charytatywnej „Dobrý anjel”(Dobry Anioł), która istnieje możemiędzy innym dzięki jego sukcesomfinansowym. Wielu wyborców mogłaurzec też deklaracja Kiski, iż w wy-padku wygranej zrzeknie się prezy-denckich poborów, przeznaczając jena cele charytatywne.

Cała uwaga mediów mogła skupićsię teraz na dwóch kandydatach,z  których każdy starał się wykorzy-stać wszystkie dostępne środki, byprzekonać do siebie wyborców. Ce -lował w tym zwłaszcza sztab urzędu-jącego premiera, starający się odbrą-zowić postać Andreja Kiski. Opróczwskazywania na brak doświadczeniakontrkandydata Fico uderzył także w jego światopogląd. Najmodniej -szym hasłem kampanii stała się scjen-tologia, do której to wyznawców Ficozaliczył Kiskę. Nawet w logo kierowa-nej przez niego fundacji „Dobrý an-jel” dopatrzono się symboli popular-nej w Hollywood sekty. Co ciekawe,sam Kiska nie zareagował – wedługniektórych – na te zarzuty dostatecz-nie ostro, co stanowić będzie na pew-no jeszcze długo powód do wielu plo-tek i  domysłów. O  tym, jak bardzokażdemu z  kandydatów zależało nagłosach wyborców, świadczą takżeinne wydarzenia. Ulotki, szkalująceAndreja Kiskę, były rozpowszechnia-ne przez tę samą firmę, która zajmo-wała się propagowaniem oficjalnychulotek partii Smer, a oba zlecenia były– jak się okazało – przyjęte na jednymzamówieniu. Co więcej, oficjalneulotki, wrzucane już po wyborach doskrzynek mieszkańców Bratysławy,

zawierały identyczne wyrażenia, jakte, użyte wcześniej w anonimowychdrukach. Co najmniej dziwny był teżupozorowany atak hakerów na stro-nę internetową premiera, co ponoćbyło przyczyną pojawienia się fałszy-wej informacji o  wycofaniu się Ficyz walki o prezydencki fotel.

Po ogłoszeniu rezultatów pierw-szej tury spodziewano się, że wię -kszość kontrkandydatów Kiski prze-każe mu swoje poparcie, jednak niewszyscy byli gotowi to zrobić. Rado -slav Procházka, który zajął trzeciemiejsce, początkowo nie chciał zmu-szać swoich wyborców do głosowa-nia na określonego kandydata. W koń - cu jednak poparł Kiskę. To orazwyraźne sprzyjanie słowackich me-diów przyczyniło się do zwycięstwabiznesmena filantropa w drugiej tu-rze wyborów prezydenckich, któramiała miejsce 29 marca. Kiska zdobyłw nich 59,5 % głosów, podczas gdy je-go przeciwnik, a zarazem urzędującypremier Fico uzyskał 40,6 % głosów.Euforię, która zapanowała na Słowa -cji następnego dnia, wielu porówny-wało do tej z roku 1998, kiedy to maso-wy udział Słowaków w wybo rachprzyczynił się do odsunięcia od wła-dzy Vladimíra Mečiara, co w konse-kwencji przyspieszyło bardzo opóź-

nowego prezydentaSłowacy wybrali

Page 15: Monitor Polonijny 2014/04

15

nione proeuropejskie reformy w tymkraju. Emocje i nadzieje, zwią zane z wyborem Kiski na najwyższy urządw państwie, studzą jednak analitycy,zwracając uwagę na ograniczonąwładzę prezydenta na Słowacji.Ponadto premier Fico nie zamierzasię rozstawać z  urzędem premiera, a w związku z tym raczej trudno ocze-kiwać, że współpraca mię dzy dwomanajważniejszymi urzę dami w krajubędzie przebiegała bez zakłóceń. Ró -wnież ci, którzy oczekują gwałtow-nych zmian, mogą być zawie dzeni.Nowego prezydenta poparło szero-kie spektrum wyborców, często pre-zentujących wzajemnie wykluczającesię poglądy, co w połączeniu z  nie-wielką siłą oddziaływania na rząd mo-że doprowadzić do szybkiego spadkupoparcia dla Kiski.

Zagadkowe również staje się przy-szłe zaangażowanie Kiski w prowa-dzoną do tej pory działalność bizne-sową, do tej pory bowiem nie zająłon wyraźnego stanowiska w tymwzględzie. Na razie prezydent elektchce być prezydentem wszystkichSłowaków. Wiadomo też, iż raczejnie przeprowadzi się do pałacu pre-zydenckiego w Bratysławie. Niezale -żnie od wszy stkiego przed AndrejemKiską stoją wielkie wyzwania, poczy-nając od utrzymania nadziei na zmia-ny po niezbyt medialną i na pewnoz  początku trudną dla niedoświad-czonego na tym polu Kiski codzien-ną współpracę z  rządem. Kiska niezamierza walczyć o  rozszerzenieuprawnień swojego nowego urzędu,do czego dążył jeszcze przed wybo-rami Robert Fico.

Jedną z pierwszych osób, które po-spieszyły z  gratulacjami dla AndrejaKiski, był polski prezydent BronisławKomorowski.

Niezależnie od tego, jak potoczą sięlosy nowego prezydenta Słowacji,można zaryzykować stwierdzenie, żewybory, w których zwyciężył, przy-czyniły się do dużych zmian na sło-wackiej scenie politycznej, czegotrudno było się spodziewać jeszczepod koniec zeszłego roku. I chyba natym polega na razie największy suk-ces prezydenta elekta.

ARKADIUSZ KUGLER

KWIECIEŃ 2014

Pomuzycznych debiutachucze stni ków talent show,

w które obfitowały minionemiesiące, nadszedł czas na no-we albumy weteranów polskiejsceny muzycznej. Ja nusz Pana -se wicz, charyzmatyczny głosLady Pank, zespołu przez wieluuważanego za kultowy, wydajedrugą w swoim dorobku solową pły-tę. Pre mierę Fotografii zaplanowanona 25 marca. Promujący krążek utwórMiędzy nami nie ma już spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem fanów.To może mało odkrywczy i daleki odaktualnych trendów miks popu i roc-ka, niemniej bardzo melodyjny i wsty-du Panasewiczowi nie przynosi. Au -to rem większości kompozycji jestJohn Porter, polskiej publiczności, zwła -szcza młodszej części, znany głó wniejako partner Anity Lipnickiej. – W wię -kszości, w zasadzie w 70 procentach,jest to materiał napisany przez Jo -hna Portera. To trudne piosenki, bar-dzo trudne do pisania polskich tek-stów, ponieważ John jest Brytyjczy -kiem i w związku z tym jego podzia-ły i frazy nie są słowiańskie. To spra-wia trochę problemów, ale mimowszystko jakoś się staram – mówiłPanasewicz jeszcze w trakcie nagry-wania albumu. Jego zdaniem Fotogra -fie to zupełnie inna płyta niż jegopierwszy solowy krążek, wydany w 2008 roku i zatytułowany po pro-stu Panasewicz. – Jest dużo bardziejdynamiczna – zdradza wokalista.

Ci, którzy w muzyce szukają czegoświęcej niż zgrabne melodie i niezłygłos, pewnie chętniej niż po nową

płytę Panasewicza sięgną popierwszy solowy i długo oczeki-wany album Artura Rojka. Skła -dam się z ciągłych powtórzeń dosprzedaży trafi 4 kwie tnia i wre -szcie zaspokoi ciekawość tak fa-nów, jak i krytyków, zastanawia-jących się, czy i jak poradził sobieRojek po rozstaniu z Myslovitz.

Gru pa, z nowym wokalistą MichałemKowalonkiem, wydała w ubiegłymroku dość zachowawczą płytę 1.577(recenzja w MP nr. 2/2014). Na solo-wy materiał Rojka trzeba było pocze-kać dłużej. Czy było warto? Pierwszysingiel, Beksa, zachwycił krytyków i podzielił fanów. Jedni są nim abso-lutnie oczarowani, czego dowodemmoże być debiut Beksy na szczycieListy Przebo jów Trójki. Inni uważają,że jest to bezapelacyjnie najgorszapiosenka, wykonana, a raczej wy-miauczana przez Rojka, i jeśli chodzio całokształt albumu nie wróży nicze-go dobrego. Przyznam, że jako entu-zjastka twórczości Rojka mam mie-szane odczucia. Z jednej strony niemożna odmówić Beksie oryginalno-ści i ucie czki od utartych schematów.Z drugiej zaś trudno oprzeć się wra-żeniu, że tym, co kierowało Rojkiem,była przede wszystkim chęć odejściaod brzmienia Myslovitz – za wszelkącenę i jak najdalej. W zamierzeniuefekt miał być zapewne artystycznyi ambitny, wyszło jednak nieco pre-tensjonalnie i karykaturalnie. Z osta-teczną oceną solowych dokonańRojka poczekam jednak do posłucha-nia całości.

KATARZYNA PIENIĄDZ

Czulymuchem-

Melodyjny rock kontra alternatywa

Page 16: Monitor Polonijny 2014/04

MONITOR POLONIJNY 16

O tym, że Polskę ze Słowacją łącząwspól ne góry, nie trzeba niko-

mu przypominać. Gdy jednak spoj-rzeć na Karpaty szerzej, okazuje się,że chyba jednak więcej nas dzieli, niżłączy. Bo chociaż kontrole granicznejuż dawno zostały zniesione, na graniKarpat wciąż pozostała bariera komu-nikacyjna i mentalna, którą trudnojest tak po prostu przezwyciężyć.

Teoretycznie ze współpracą mię-dzynarodową w ramach Karpat niepowinno być żadnych problemów, a nasze góry powinny być już dawnoobszarem tak zintegrowanym, jakAlpy. Baza instytucjonalna dla takiejintegracji karpackiej już od dawna ist-nieje. Najważniejszym dokumentem,na którym taka współpraca może sięopierać, jest zawarta w 2003 roku, a raty fi ko wana trzy lata później Kon -wencja Karpa cka, której sygnatariu-szami jest siedem krajów: Polska,Słowacja, Czechy, Węgry, Ukrai na,Rumunia i Serbia. Cele kon wencji sąniewątpliwie szczytne. Sygnata riu szezo bowiązali się do podjęcia wspól-nych dzia łań na rzecz ochrony przy-rody i dzie dzictwa kulturowego Kar -pat, a także rozwoju społeczno-gospo-darczego obszarów górskich, któreniestety borykają się z wieloma pro-blemami, w tym z biedą i bez ro bo -ciem. Tylko co z tego, skoro konwen-cja pozostaje jedynie na papierze, a poszczególne państwa tak napraw-dę jedynie udają, że traktują ten doku-ment poważnie.

O nieskuteczności Konwencji Kar -pa ckiej świadczy chociażby fakt, żemimo upłynięcia ponad dziesięciu latod jej zawarcia, kraje karpackie wciążnie potrafiły się porozumieć co do lo-kalizacji siedziby jej sekretariatu. Kan -dydatami są między innymi Kraków,Koszyce, Lwów i Buka reszt. Niestety,

każdy ciągnie w swoją stronę i niechce odpuścić, w efekcie czego wciążtrwa klincz. I tak jest również z inny-mi działaniami państw karpackich– nie za bardzo widać woli dowspółdziałania, a z ładnie brzmią-cych deklaracji o współ pracy nie-wiele wynika.

Nie inaczej jest w przypadku funk-cjonujących w naszych górach euro-regionów, których działalność w wie-lu przypadków ogranicza się do me-chanicznego rozdziału środków natransgraniczne projekty, które nietworzą większej całości. Ró wnież tu-taj brakuje autentycznego zaangażo-wania, a gdyby nie możliwość podzia-łu unijnych środków, to te instytucjeumarłyby śmiercią naturalną. Obser -wując, na co wydawane są te pienią-dze, można mieć poważne wątpliwo-ści, czy nie jest to zwykłe marnotraw-stwo, dokonywane na zasadzie: Uniadaje, to trzeba brać i wydawać, a naco – to już nie istotne. Przykła dem ta-kiego podejścia niech będzie fakt, żew ramach Euroregionu „Karpaty”

swego czasu opracowano polsko-ukraiński szlak rowerowy, przebiega-jący przez przej ście graniczne Kro -ścienko-Smilnycia, którego… nie wol-no przekraczać pieszo ani rowerem.Nikomu to jednak nie przeszkadzałow wydaniu kolorowych mapek i fol-derów i wygłoszenia przy tej okazjipropagandowych mów o tym, jakbardzo ten projekt pomógł w zinte-growaniu obu części bieszczadzkiegopogranicza.

Przyczyną słabości współpracy kar-packiej jest przede wszystkim fakt, żesama Konwencja Karpacka jest wła-ściwie tylko takim dokumentem de-klaratywnym, życzeniowym, bez mo -żliwości egzekwowania przyjętychzapisów. Również sama formuła eu-roregionów wymaga modyfikacji,tak, aby nie przekształcały się one w bezmyślną maszynkę do rozdziela-nia grantów. Dlatego też polscy i sło-

waccy posłowie w europarlamencieod kilku lat zabiegają o to, by Uniauruchomiła Strategię Regionalną dlaKarpat, na wzór już działających stra-tegii Bałtyckiej i Dunajskiej, któreokazały się sprawnymi narzędziamiwspół pracy. Strategia Karpacka bazo-wałaby na postanowieniach Kon wen -cji, ale w odróżnieniu od niej miałaby„kij i marchewkę” – a więc z jednejstrony dość spore środki na realizacjęprzyjętych celów, a z drugiej – san -kcje za ich niewykonanie.

Moim zdaniem przyjęcie StrategiiKar packiej w o wiele większym stop-niu przyczyniłoby się do ożywieniawspółpracy polsko-słowackiej, niżwspólne igrzyska zimowe. Czy sięuda – to już zależy od polskich i sło-wackich europosłów, co warto miećna uwadze w kontekście zbliżającychsię eurowyborów.

JAKUB ŁOGINOW

Strategiadla Karpat

Page 17: Monitor Polonijny 2014/04

17 KWIECIEŃ 2014

Był już wieczór, kiedy ja-dąc do Polski, mijałam

małą mieścinę ze starymi,drewnianymi domkami. W półmroku słabo świecą-cych lamp wyglądała jakwioska widmo. Zaintry go -wana tym miejscem posta-nowiłam bliżej mu się przy -j rzeć w drodze powrotnej.

Niewielką położoną naOrawie miejscowość Pod -biel zamieszkuje niespełna1300 osób. Spośród innychwiosek i miasteczek Pod -biel wyróżniają 64 zacho-wane w bardzo dobrymstanie tradycyjne chaty, po-chodzące z XIX i początkuXX wieku, które zostały za-liczone do zabytków archi-tektury ludowej. Stare, tra-dycyjne domy stoją wzdłużdawnej drogi handlowej,zwanej Bursztynowym Szla -kiem lub Solną Drogą, pro-wadzącą od Bałtyku doEuropy Zachodniej i na Bał -kany. W Podbielu znajdo-wał się punkt kontroli cel-nej, w którym karawanykupieckie uiszczały opła-ty. Dzisiaj przez środekskansenu biegnie między-narodowa droga E77, pro -wadzą ca z Dolnego Kubi -na do przejścia graniczne-go w Chy żnem.

Sama miejscowość jestniewielką, dwurzędowąwsią ulicową z trójkątnym

placem wokół kościoła.Pierwsza pisemna wzmian-ka o niej pochodzi z 1556roku. Swoją nazwę za -wdzię cza znajdującej sięwe wsi Białej Skale. W źró-dłach pisanych nazwa wio-ski pojawiała się w różnychformach, zarówno jakoPodbyly, Podbieli, Podbilo,Podbiel czy Podbiał. Osta -teczna nazwa miejscowo-ści ustalona została w XVIIIwieku.

Przechadzając się po wsi,przyglądałam się urokli-wym drewnianym chatomzrębowym, stojącym wzdłużgłównej drogi równo, jed-na obok drugiej. Umie -szczone prawie w iden-tycznych odległościach odsiebie, otwarte od stronyulicy drewniane domy zespadzistymi dachami, kry-te są gontem, z rzeźbiony-mi gankami, i mają wspól-

ne podwórza z zabudowąw głębi. Mnie szczególniezainteresowały oryginalneotwory w kształcie kieli-cha, które umożliwiały wie -trzenie w szczycie domów.Na niektórych belkachstro powych zachowały siędaty i nazwiska budowni-czych. W jednej chałupiemieszkały zazwyczaj dwierodziny, które miały osob-ne izby i wspólną kuchnię.Przyglądając się tym wspa-niałym zabytkom architek-tonicznym, zastanawiałamsię, jak żyli dawni ich mie -szkańcy, czym się zajmowa-li, jak spędzali czas. Źródłahistoryczne wspominają,że trudnili się oni głównierolnictwem uprawiającprze de wszystkim pszeni-cę, żyto, jęczmień i groch.Niektórzy zajmowali się fli-sactwem, wyrobem gontui płótna, transportem soli

z Liptovskiego Hrádku  doTvrdošína oraz górnictwemi hutnictwem, których tra-dycje sięgały XVII wieku.We wsi znajdowała się teżniewielka drewniana szko-ła, młyn, dwa tartaki orazbrowar. W 1885 roku wy-buchł tu pożar, który po-chłonął 38 domów. W XIXwieku ze względu na nie-urodzajną ziemię i ogólnąbiedę, związaną m.in. zezwiększającą się liczbą lud-ności, mieszkańcy zaczęliopuszczać Podbiel, przeno-sząc się w inne rejony bądźemigrując do Ameryki. Domasowych wyjazdów przy-czynił się także wybudowa-ny w 1899 roku odcinek to-rów kolejowych, łączącyPodbiel z innymi miastamiSłowacji.

Wiele zabytkowych obie -któw zostało odnowionych– dziś stanowią one naj-większe bogactwo kulturo-we wsi i odgrywają ważnąrolę w rozwoju turystyki,tym bardziej że Podbiel le-ży w niedalekiej odległościod kilku innych atrakcji tu-rystycznych, np. orawskie-go zamku. We wsi odbywa-ją się także festiwale muzy-ki ludowej i country.

Warto się tutaj zatrzy-mać, by przyjrzeć się z bli-ska temu wyjątkowemu po-mnikowi orawskiego folk-loru.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Słowackieperełki

Folklor przy szosie

ZDJĘCIA: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Page 18: Monitor Polonijny 2014/04

MONITOR POLONIJNY 18

Kto rozpętał drugą woj-nę światową? Czy wszy -

stkiemu winien był sobo-wtór Hitlera? Czy Warsza -wa wyglądałaby jak NowyJork, gdyby nie została zró -wnana z ziemią? Na te i in-ne pytania próbuje odpo-wiedzieć w swoim filmieJuliusz Machulski. Reżyserprzyzwyczaił nas już dotego, że lubi przenosićswych bohaterów w czasiei przestrzeni – tak było min.w „Seksmisji”, „Kingsajzie”,„Ile waży koń trojański” i tak jest też w „Ambassa -dzie”.

Młode małżeństwo, Melai Przemek, przeprowadzasię do mieszkania wuja,które znajduje się w kamie-nicy, skrywającej pewną ta-jemnicę. Przed wojną wła-śnie w tym budynku znaj-dowała się niemiecka am-basada, a młodzi małżonko-wie odkrywają przejście,umożliwiające podróże w czasie. Nie jest to jednakklasyczny, znany z filmów

SF portal, który umożliwiapodróż do dowolnie wy-branej epoki. Bohaterowiemogą przenieść się tylkodo sierpnia 1939, czyli doczasów tuż przed wybu-chem drugiej wojny świa-towej. Tyle o fabule. A film?Cóż, Machulskiego uwiel-biam, ale zdaję sobie spra-wę, że mimo całego geniu-szu jest tylko człowiekiem i miewa zarówno lepsze,jak i gorsze momenty. Jeśliidzie o „Ambassadę”, to ra-czej przypadek drugi. Sce -nariusz jest rewelacyjny,ale gorzej jest z realizacją.Machulski jest twórcą bły-skotliwym, nieprzeciętnieinteligentnym, o ogromnympoczuciu humoru. Nie dzi-wi więc fakt, że sama fabu-ła jest smakowita. Nare -szcie mamy film o drugiejwojnie światowej, który

nie uderza w patetycznyton, nie moralizuje, a za-miast martyrologii i holo-kaustu mamy zabawną ko-medię z głupkowatym Goe -bbelsem i durnowatymHitlerem. Wszystko byłobycacy, gdyby nie główni bo-haterowie filmu, Mela i Prze -mek, którzy są nie do znie-sienia. Ona egzaltowanai in fantylna artystka, on szty -wny jak kij od miotły, ego-centryczny naukowiec. Mo -że takie charaktery głó -wnych bohaterów byłybyw porządku, gdyby role tezostały dobrze zagrane.Machulski postawił na no-we twarze i zaangażowałaktorów bez „ogranej gę-by“, co w założeniu byłodobrym pomysłem. Kto z nas nie chciałby odpo-cząć od Szyca, Adamczykaczy Żmudy-Trzebiatow skiej?Tak się cieszyłam, że wresz-cie będzie komedia z obsa-dowym powiewem świe-żości. Niestety, MagdalenaGrąziowska i Bartosz Por -czyk, wcielający się w de-nerwującą parkę małżon-ków, nie podołali zadaniu i są irytujący do granicmożliwości. Relacja mię-dzy nimi jest mocno prze-rysowana, ale takie są pra-wa komedii, więc się nieczepiam, jednak zagrane tojest tak, że nóż się w kiesze-ni otwiera. Wyszło sztucz-nie jak na przedstawieniuteatrzyku osiedlowego.Trudno zdobyć sympatie

widza, jeżeli gra się niewia-rygodnie i na pół gwizdka.Trudno też uwierzyć, żetak doświadczony reżysertego nie zauważył. A możetaki był jego zamysł? A mo-że Machulski nie był obec-ny na castingu, a w czasiekręcenia filmu miał zapale-nie spojówek? Musiał tobyć jakiś dziwny atak po-mroczności jasnej, bo roledrugoplanowe są o niebolepsze, czyli reżyserowiwzrok jednak czasami po-wracał. W Goebbelsa wcie-lił się debiutujący jako ak-tor Adam Nergal Darski i trzeba przyznać, że jest todebiut udany. Więckiewiczw roli Hitlera trochę bła-znuje, ale jest najzwyczaj-niej w świecie śmieszny, a o to przecież chodzi w ko -medii. Film jest bardzo nie-

równy, ze świetnym scena-riuszem, wieloma przeza-bawnymi momentami i kil-koma inteligentnymi dow-cipami, przeplatanymi dłu-żyznami, nudą i denerwują-ca parą głównych bohate-rów. Jest to z pewnościąko media lepsza od „Lastminute” czy „Podejrzanychzakochanych”, bo możnasię pośmiać, szkoda tylko,że mniej niż na innych fil-mach Machulskiego. Jakwidać, nawet najlepszymmoże się powinąć noga.

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

Co by było, gdyby…?

Page 19: Monitor Polonijny 2014/04

KWIECIEŃ 2014 19

Oceniając film, przeciętny widzskupia się najczęściej na tym, czy

mu się podobał, czy nie. Jako całość.Bardziej wrażliwi i wyczuleni na roz-maite niuanse są profesjonalni kryty-kami, z większymi kompetencjami i zawodowym przygotowaniem. Pozasubiektywną oceną i prostym kryte-

rium podobania się bądź nie, zwraca-ją uwagę na grę aktorów i ich warsz-tat, pracę scenarzysty i reżysera, mon-taż. Rzadziej na kostiumy, choć prze-cież - mimo że to nieoczywiste - takżeone niezwykle często mają do odegra-nia niebagatelną rolę i nie bez powo-du ich twórcy również mająszansę na zdobycie Oscara.Trudno zapomnieć o kostiu-mach, noszonych przezMarylin Mon roe na pla-nie „Słomia nego wdow-ca“, czy kreacjach, któreAudrey Hepburn miałana sobie w „Śnia daniu u Tiffany’e go“. Kul towa bia-ła sukienka ze wspomniane-go „Sło mia ne go wdowca“, na-leżąca do najbardziej znanychkostiumów w historii kina, zo-stała niedaw-no sprzedana naaukcji za blisko 5 mi -lionów dolarów.

Wkład w tworzenie kostiu-mów „grających“ w hollywoo -dzkich filmach mają równieżPolacy. Do wąskiego grona ce-nionych przez światowe śro-dowisko filmowe kostiumolo-gów należy Anna Biedrzycka-Sheppard, dwukrotnie nomi-nowana do Oscara. Pierwsząnominację otrzymała za kostiu-my do „Listy Schindlera“ Ste -vena Spielberga (1993). Potym wyróżnieniu jej kariera nabrałarozpędu i posypało się wiele interesu-jących propozycji. Kolejna szansa naOscara pojawiła się w 2002 roku –Biedrzycka-Sheppard została wów-czas nominowana za kostiumy, którestworzyła na potrzeby „Pianisty“ Ro -mana Polań skie go. Niestety i tym ra-zem Oscar trafił w inne ręce, ale w ża-den sposób nie podkopało to zawo-dowej pozycji polskiej kostiumolog.

W 2009 roku zaprojektowała ko-stiumy do głośnych „Bękartów woj-ny“ Quentina Tarantino. Mimo że ak-cja filmu toczy się w latach czterdzie-stych ubiegłego stulecia, a ona po„Liście Schindlera“ i „Pianiście“ zapo-wiadała, że nie będzie więcej praco-wać przy filmach wojennych, zgodzi-ła się na współpracę. Słowa Taran -tino, który zapewnił ją, że jego filmzłamie obowiązującą konwencję, wy-starczyły do złamania powziętego

wcześniej postanowienia. - Rozma wiamy dwie godziny,

rzucam spontaniczne po-mysły, klarujemy wstę -pną koncepcję. Nagle wi-dzę, że w ramach utar-tej wizji wojennej będę

mogła zabawić się wizją.Że to letnie futro! - wspo-

mina rozmowę z Ta rantinoBiedrzycka (cytat z książkiAgnieszki Niezgo dy i JackaLaskusa „Holly wood PL“). Naj -

now szymf i l m e m ,

do któregoPol ka zaprojek-towała kostiu-

my, jest „Cza rownica“ RobertaStromberga z Ange li ną Jolie w roli głównej. Pracę przytym wysokobudżetowym (bli-sko 200 milionów dolarów)widowisku Biedrzycka-Shep -pard wspo mina nie najlepiej,głównie ze względu na huś-tawkę nastrojów Jolie. - Na pię -cie tłumaczyłam sobie jej sta-tusem gwiazdy, która jedno-cześnie jako producent chcia-

ła udowodnić, że nie jest zabawkąhollywoodzką, lecz kobietą o wyso-kim IQ - opowiadała Bie drzycka.

Praca z najgorętszymi nazwiskamiHollywood to z jednej strony wspo-mniane huśtawki nastrojów i niestan-dardowe wymagania reżyserów, z dru -giej komfort finansowy i pełny profe-sjonalizm. Szczególnie w porówna-niu z pracą kostiumologa w polskichrealiach. - To przepaść między dzier-ganiem na drutach a armią zawo-

dowców (...) Na początku drogi za-wodowej pracowałam w Warszawieprzy „Życiu rodzinnym“ KrzysztofaZanussiego jako asystentka ZofiiWierchowicz. Maja Komorowskagrała artystkę. Dostałam rysunek jejstroju: wiśniowe spodnie, poncho w gamie ziemi. Poncho nie istnieje.Podróżuję tramwajami po mieście,zamawiam wełnę w kilkunastu róż-nych sklepach (...) Proces jego two-rzenia zajął mi trzy tygodnie pracyod rana do nocy. W 2011 roku w LosAngeles robiłam film „KapitanAmeryka: Pierwsze starcie“. W kul-minacyjnym momencie pracowałodla mnie 80 osób.

(Ciąg dalszy w kolejnym numerze)KATARZYNA PIENIĄDZ

Utalentowane siostry BiedrzyckiePOLAKPOTRAFI

Page 20: Monitor Polonijny 2014/04

20

Blisko 10 lat temu TVN zapropono-wał Polakom Taniec z gwiazda-

mi. Program, będący rodzimą adapta-cją brytyjskiego formatu, szybko stałsię flagową pozycją w ramówce stacji.Rywalizację gwiazd, wirujących naparkiecie w parach z profesjonalnymitancerzami, śledziły miliony telewi-dzów. Już pierwsza edycja cieszyła sięśrednią oglądalnością na poziomie

3,3 miliona widzów. Druga umocniłazainteresowanie programem, a w mo-mencie szczytowej popularności (przy -padającym na edycje trzecią i czwar-tą) każdy odcinek przyciągał przed te-lewizory blisko 6 milionów widzów.W ciągu 13 edycji, zrealizowanych z niespotykanym dotąd w polskiej te-lewizji rozmachem, w show wzięłyudział gwiazdy z każdej niemal dzie-dziny show biznesu. Te szanowane i z imponującymi dokonaniami, jakHelena Vondračková, Edyta Górniak i Artur Barciś; te znane głównie z ról

w serialach, jak Katarzyna Cichopekczy Kaja Paschalska, wreszcie typowicelebryci, często skoligaceni z kimśznanym, ale bez większych własnychdokonań, za to z aspiracjami, jak Kata -rzyna Tusk, Paweł Staliński czy MariaWałęsa. Plotkarskie media z zapałemśledziły każdy odcinek i z lubościąrozpisywały się o rzeczywistych lubdomniemanych romansach międzygwiazdami i ich tanecznymi partnera-mi; o tym, której z pań w tańcu zsunę-ła się sukienka, w efekcie czego moż-na było zobaczyć trochę więcej, a tak-że o tarciach wewnątrz składu juro-rów. Tańczące gwiazdy chętnie udzie-lały wywiadów kolorowym magazy-nom, opowiadając z przejęciem, jakprogram zmienił ich życie, wyzwoliłukryte w nich namiętności i zadziałałlepiej niż jakakolwiek z wcześniej sto-sowanych diet. O tym, że pozwolił teżcałkiem nieźle zarobić, mówiły mniej;jednak stawki, sięgające kilkudziesię-ciu tysięcy złotych za odcinek, nie by-ły niczym nadzwyczajnym. TVN zaro-bił krocie na emisji reklam podczasprogramu, więc hojną ręką wypłacał

Choć nie jest to najnow-sza pozycja, to i tak w Pol -sce cieszy się ogromną po-pularnością, co odzwier-ciedlają listy bestsellerów.Książka nie znika tak szyb-ko z księgarskich półek, jaknp. filmy z ekranów kino-wych, dlatego warto cza-sem sięgnąć po pozycję,która umknęła nam wcze-śniej, a którą można ciąglejeszcze kupić.

„Moja Afryka” jest książ-ką tak wyjątkową, jak jej au-torka i historia jej życia. W roku 1998 Kinga i jejprzyjaciel Radek „Chopin”Siuda wyruszyli autosto-pem w podróż dookołaświata. Zajęła im ona ażpięć lat, ale przyniosłaogromny sukces i prestiżo-wą nagrodę podróżniczą

„Kolos”. W kolejną, wypra-wę, tym razem do Afryki,Kinga wyruszyła w poje-dynkę, zdana tylko na sie-bie i tubylców. Siedząc w wygodnym i bezpiecz-nym fotelu z książką w rę-ku, zastanawiałam się, kimbyła biała kobieta, która sa-

motnie wybrała się z pleca-kiem do Afryki? Niezdającąsobie sprawy z czyhającychna nią niebezpieczeństwwariatką? Liczącą na łaskę i niełaskę obcych jej osóbnaiwną marzycielką? Kingazdawała sobie sprawę z nie bezpieczeństw, ale za-

wsze wierzyła w ludzi, po-trafiła zdobyć ich zaufanie,a ponadto miała niezwykłąłatwość w nawiązywaniukontaktów. Jej podróż nieskończyła się happy endem– Kinga zmarła na malarięmózgową. W jej podróżyautostopem przez CzarnyLąd to nie ludzie okazali sięniebezpieczni, ale natura.

Za oknem wiosna, światbudzi się do życia, apromienie słoneczne

zachęcają do planowaniawyjazdów urlopowych. Bardzo lubię literaturępodróżniczą i cenię sobie wydawnictwo „PoznajŚwiat”, dlatego sięgnęłam po wydaną przez nieksiążkę Kingi Choszcz „Moja Afryka”.

C Z Y P O L S K A Z N Ó W D A S I Ę

Bo trzeba mieć marzenia!

MONITOR POLONIJNY

Page 21: Monitor Polonijny 2014/04

gwiazdom wysokie honoraria. Byletylko przyciągnąć do programu naj-większe i najgorętsze nazwiska.

Polskę ogarnęła wówczas tanecznamania. Każdy chciał tańczyć, i to tań-czyć dobrze. Szkoły i szkółki tańcawyrastały jak grzyby po deszczu, a je-śli któraś z nich miała cokolwiekwspólnego z tancerzami znanymi z anteny TVN, skazana była na sukces.Z czasem boom zaczął słabnąć. Zni -knął urok nowości, większość krajo-wych gwiazd już w programie zatań-czyła, więc trudności z obsadzaniemkolejnych edycji były coraz poważ-niejsze. Mimo że średnia oglądalność

wciąż utrzymywała się na poziomiebliskim 3 milionów, TVN nie był za-dowolony z tego wyniku. Wreszcie, w 2012 roku, po wyemitowaniu 13 edy cji, zarząd stacji podjął decyzjęo zdjęciu Tańca z gwiazdami z ra-mówki i nie przedłużaniu licencji. –Ten program wszedł już w cykl spa-dającej oglądalności – wyjaśniałPiotr Walter, wiceprezes TVN.

Niespodziewanie po dwóch latachod jego uśmiercenia w TVN Taniec z gwiazdami odradza się na anteniekonkurencyjnej stacji, czyli na Polsa -cie. Pierwszy odcinek wyemitowano7 marca. Zgromadził on przed telewi-zorami niespełna 4 miliony widzów.Polsat zdecydował się na taką samąformę show. Na parkiecie tańcząwięc tancerze znani z TVN, a w jurypojawiły się doskonale znane z po-przednich edycji programu BeataTyszkiewicz i Ivona Pavlovic, nazywa-ną Czarną Mambą. – Obie są ponadpodziałami, stacjami, granicami.Beata była prawdziwą ikoną tegoprogramu i to na nią czekali widzo-wie, a Czarna Mamba to Czarna

Mamba – mówiła niedawno w wy-wiadzie dla Gali nazywana Carycą dy-rektor programowa Polsatu NinaTerentiew. Caryca mediów jest prze-konana, że show będzie cieszył się ol-brzymim powodzeniem. – InżynierMamoń powiedział w filmie „Rejs“:„Najbardziej lubimy słuchać tychpiosenek, które znamy”. Zaintereso -wanie „Tańcem z gwiazdami“ poka-zuje, że program jest nadal lubiany i pamiętany, a widzowie wciąż naniego czekają. My staramy się speł-nić ich oczekiwania – stwierdziła.Czas, a przede wszystkim słupki oglą-dalności, pokażą, czy miała rację.

KATARZYNA PIENIĄDZ

21

Książka powstała już po śmierci podróżniczki, w oparciu o jej pamiętniki,zapiski, notatki. Stanowi re-lację z podróży, napisaną w sposób prosty i rzeczo-wy. Brak w niej polotu lite-rackiego i dowcipu, takcharakterystycznych dlaCej rowskiego, czy filozofo-wania w stylu Pawlikow -skiej. Ale Choszcz nie byłapisarką, tylko podróżnicz-ką z pasją odkrywaniaświata i ludzi. Należy teżpamiętać, że autorka niemiała możliwości, by swojenotatki opracować literac-ko, przygotować do drukui mieć wgląd w ostatecznykształt książki. Ci którzyzrobili to za nią nie mieli ła-twego zadania. Trudno jestbowiem przygotować cu-

dzą relację z podróży, w której nie brało się udzia-łu i nie widziało tegowszystkiego, co opisywałautor… Ale oszczędny i prosty język książki zupeł-nie nie przeszkadza, wręczprzeciwnie, zionie z niegoprawdą – nie miałam wra-żenia, że ktoś te wspomnie-nia podkolorował. Kinga,podróżując autostopem,często działała spontanicz-nie i kierowała się tam, do-kąd akurat jechaliludzie, którzy za-bierali ją ze sobą.Czasem tę podróżodbywała autemterenowym czystarym autobu-sem, a czasem nagrzbiecie koniaczy wielbłąda. Du -

żo w książce zmieniającychsię jak w kalejdoskopiemiejsc, kolorowych baza-rów i piasku pustyni. Jak tow pamiętnikach bywa, peł-no też zapisków z tego, coautorka widziała, co jadła,kogo poznała i kto jej po-mógł. Czytelnik może śle-dzić kolejne etapy podróżyKingi, tego, jak zaprzyjaźni-ła się z pieskiem, jak kupiłabiałego wielbłąda, jak wy-kupiła z niewoli małą

dziewczynkę i od-wiozła ją do ro-dzinnej wioski,oraz tego, jak za-mieszkała w gli-nianej chatce z afrykańską ro-dziną.

„Moja Afryka”jest książką po-

święconą przede wszyst-kim ludziom, których poznawanie było chybanajwiększą pasją KingiChoszcz. Otwartość, odwa-ga i charyzma w sposób na-turalny zjednywały autorceżyczliwość zupełnie ob-cych, przypadkowo pozna-nych osób, które otaczały jąopieką i okazywały gościn-ność. Choć od początkulektury wiadomo, że po-dróż autorki zakończyła siętragicznie, to i tak książkapromieniuje optymizmem,wiarą w ludzi i odwagą, bywalczyć o swoje marzenia.A zatem nie bójmy się żyć,nie bójmy się marzyć i za-wsze wierzmy w ludzi.

Życzę miłej lektury!MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

Z A P R O S I Ć D O T A Ń C A ?

KWIECIEŃ 2014

Page 22: Monitor Polonijny 2014/04

MONITOR POLONIJNY 22

Dokończenie artykułu z poprzedniego numeru „Monitora“

Zwiększająca się liczba Słowakówprzyjeżdżających do Stanów Zje -

dno czonych spowodowała, że podkoniec XIX wieku na ich terenie wy-dawano już kilka słowackich gazet. W 1889 Anton Ambrosi założył pismoSlovak v Amerike, które wychodzi dodzisiaj. W tym samym roku przy para-fii św. Stefana w Streator została zało-żona pierwsza w Ameryce słowackaszkoła, a rok później proboszcz tej pa-rafii założył w Cleveland pierwszą sło-wacką organizacje społeczną. Była toPrvá slovenská katolícka jednota.Miała ona prowadzić działalnośćoświa tową oraz walczyć o sprawySłowaków. W tym samym roku innyznany już działacz słowacki PeterRovnianek (pochodzący z okolic Ży -liny, wyrzucony z seminarium ducho -wnego w Budapeszcie za „idee sło-wiańskie”; pierwszy Słowak w USA,który uzyskał uprawnienia notariuszai został członkiem Zarządu Banku) za-łożył The National Slovak Society,które miało być ogólnoamerykańskąorganizacją, zrzeszającą wszystkiemałe, lokalne stowarzyszenia słowac-kie, przede wszystkim samopomo-cowe, kasy oszczędnościowe i pa-rafialne.

Koniec XIX wieku upłynął w Sta -nach jako czas napięć społecznych,walki o godne warunki pracy. Feno -menem epoki stały się związki zawo-dowe. Udział w nich Słowaków rósłod czasu wielkiego strajku z 1891 ro-ku, w którym udział wzięło 18 tysięcysłowackich górników z Connellsville

w Pensylwanii, walcząc przeciwkoplanowanym obniżkom zarobków.Wspominany już Peter Rovnianekwystąpił wówczas z ideą przesiedle-nia się grupy słowackich robotników,którzy stracili pracę w kopalniach, naŚrodkowy Zachód. Około 300 osóbzdecydowało się na wspólny wyjazd i osiedliło w stanie Arkansas, gdzie za-łożyło osadę Slovaktown. Kilka latpóźniej, w 1901 roku, Rovnianek za-łożył Slovenský dennik, pierwszą co-dzienną gazetę w języku słowac-kim w Ameryce.

W 1896 roku założony zo-stał w Chicago – na wzórczeskiej organizacji w kra-ju – Słowacki Związek Gi -mnastyczny „Sokol” (Slo-ven ská telovýchovná jed-nota „Sokol”), który odegrałdużą rolę w życiu słowackiejmłodzieży w Ameryce.

W tym czasie ze słowackimi emi-grantami przybył do Ameryki ks. Jo -zef Murgaš, absolwent teologii w Bań -skiej Bystrzycy. W kolejnych latach za-łożył on wiele organizacji, chórów, bibliotek słowackich w wielu północ-no-wschodnich stanach. Ksiądz Mur -gaš był jednocześnie jednym z pionie-rów radia i krótkofalarstwa. Z tego zakresu opatentował w USA 17 wyna-lazków, w tym istotny telegraf bez-przewodowy. Był też twórcą jednej z największych kolekcji motyli z całe-go świata. W drugiej połowie I wojnyświatowej zebrał kwotę 1 mln dola-rów (wart był o wiele więcej niż dzi-siejszy milion) na rzecz powstania

Czechosłowacji. W 1918 roku był sy-gnatariuszem umowy z Pittsburgha.

W 1907 roku powstała Liga Słowa -ków w Ameryce, organizacja któramiała walczyć o prawa Słowaków naterenie USA i pomagać adaptować sięnowo przybyłym słowackim emi-grantom. Pierwszym wielkim zwycię-stwem Ligi było uznanie istnienia na-rodu słowackiego przez władze USAw roku 1910. Słowacy mieli z tym pro-blem w Europie, a nawet na tereniesamej Słowacji, gdzie władze Węgierprowadziły intensywną politykę ma-dziaryzacji. Oficjalne uznanie istnie-nia Słowaków było dowodem siły,wpływów i liczebności słowackiejgrupy narodowej w Ameryce.

Politycznym uznaniem znaczeniaSłowaków amerykańskich było pod-pisanie w 1915 roku czesko-słowac-kiej umowy z Cleveland o współpra-cy na rzecz powstania wspólnegopaństwa i ponowienie jej w 1918 w Pittsburghu. Inicjatywa umowy

z 1918 roku wyszła ze stronyTomáša Masaryka. W Europie

to Czesi i ich organizacjebyły silniejszym partne-rem. Ale w Ameryce wię -ksze znaczenie mieli Sło -wacy i dla poparcia akcji

czechosłowackiej przezrząd USA umowa z Pittsbur -

gha miała istotne znaczenie.Masaryk zdecydował się na taką spek-takularną akcję mimo oporówEdvarda Beneša, który już wówczasplanował, że przyszła Czechosło wa -cja będzie jednak skoncentrowana naCzechach.

Historia amerykańskich Słowakównie byłaby pełna bez wymienieniajeszcze dwu z nich. Pierwszy toŠtefan Banič, który skonstruował spa-dochron i po raz pierwszy użył go w 1914 roku, skacząc z 41. piętra wie-żowca. Dzięki jego wynalazkowi pod-czas I wojny światowej amerykańskielotnictwo wojskowe jako pierwsze naświecie wyposażyło swoich lotnikóww spadochrony, zwiększając znacznieich bezpieczeństwo.

WAŻKIEWYDARZENIAW DZIEJACH

SŁOWACJISłowacy ruszają do Ameryki❷

Peter Rovnianek Jozef Murgaš

Page 23: Monitor Polonijny 2014/04

23 KWIECIEŃ 2014

Drugi to do wybuchu I wojnyświatowej najbogatszy Słowak w USAMichal Bosák. Bosák przybył doUSA bez niczego, mając 16 lat. Po -czątkowo pracował jako zwykłygó rnik. Potem zrealizował swójamerican dream. Dorobił się wła-snego banku, towarzystwa ubez-pieczeniowego, agencji turystycz-nej i hoteli. Ot, został milionerem.Był jednocześnie słowackim pa-triotą, wydawał pismo Slovenskáobrana, podpisał umowę z Pitts -burgha. Jego majątek przepadł w czasie Wielkiego Kryzysu z roku1929.

Muzeum Emigracji na Ellis Islandw Nowym Jorku oblicza, że do wy-buchu I wojny światowej do USAprzybyło pół miliona Słowaków.Oznacza to, że znaczna część naro-du słowackiego, ok. 10%, żyła wó -wczas w Ameryce. Najwięcej Sło -waków przybyło do USA w roku1905 – ponad 53 tysiące osób. Li -czba Słowaków amerykańskich by-ła na tyle duża, że nie można ichpominąć w żadnej poważnej histo-rii Słowacji. Tytułem ilustracjiniech będzie fakt, że jeden z naj-bardziej znanych Słowaków Ale -xander Dubček , którego – wyda-wałoby się – nic nie wiąże z Ame -ryką, został w USA… poczęty. Gdyjego rodzice wracali z emigracjido Czechosłowacji, jego matka by-ła w ciąży. Rodzice Dubčeka, lewi-cowi idealiści, szybko wyemigro-wali z Czechosłowacji do ZSRR budować tam komunizm. Władzesowieckie skierowały ich do pracyw kołchozie w Azji Środkowej,gdzie Dubček się wychował. NaSłowację wrócił dopiero w roku1939. ANDRZEJ KRAWCZYK

W Domu Kultury Ružinov w Bratysławie Ukraińcyprzygotowują się do zaplanowanego na 23 marcaprzedstawienia, realizowanego przez zespół muzyczno-

dramatyczny im. Tarasa Szewczenki z okazji dwusetnychurodzin tego poety i malarza. Dwa dni przed premierą odbywasię ostatnia próba, a ja mam się spotkać z panem MichalemKaliňakiem - wiceszefem zespołu, by porozmawiać o ukraińskiejmniejszości narodowej na Słowacji. Ku mojemu zdziwieniu w holu pojawiasię pani Mária Schlosserová-Kaliňaková, z którą znamy się długie lata,bowiem spotykałyśmy się wielokrotnie z okazji różnych przedsięwzięćInstytutu Polskiego w Bratysławie. „Brat za chwilę tu dotrze, utknął w korku“ – informuje mnie. I tak oto dowiaduję się, że moja znajoma maukraińskie pochodzenie i jest siostrą jednego z głównych działaczystowarzyszenia Ukraińców w Bratysławie.

GOŚCI

mniejszości

MONITOR

„Więc chodź, pomaluj mój światna żółto i na niebiesko“

„Na językach“Rodzeństwo Mária i Michal wyrasta-

ło na wschodzie Słowacji, w wiosceHavaj i miasteczku Svidník. Nauki po-bierali w szkołach z ukraińskim języ-kiem nauczania. Takich na Słowacji do1968 roku było w sumie 268, a wśródnich 9-letnie szkoły podstawowe orazszkoły średnie: pedagogiczna, ekono-miczna, elektrotechniczna, budowla-na, zdrowotna. „Mło dzi ludzie z na-

szych wsi i miasteczek mogli zyskaćfachowe wykształcenie w swoim języ-ku, dzięki czemu mieli większe możli-wości“ – ocenia pani Mária i dodaje,że oprócz szkół funkcjonowały teżróżne koła zainteresowań, m.in. mu-zyczne, taneczne i sportowe. W ze-szłym roku na Słowacji działało już tyl-ko 9 szkół z ukraińskim językiem wy-kładowym, obecnie są tylko 4 albo 5,co moi rozmówcy wyjaśniają proce-sem asymilacji ich mniejszości.

Page 24: Monitor Polonijny 2014/04

MONITOR POLONIJNY 24

Co ciekawe, w domu Kaliňaków ję-zykiem ojczystym był rusiński, uży-wany przez niektórych Ukraińców,do 1991 roku niepodlegający kodyfi-kacji, więc nieobecny w szkołach.Obecnie na Słowacji są trzy szkoły z rusińskim językiem nauczania.

Oboje moi rozmówcy do szkółśrednich uczęszczali w Preszowie,gdzie zdali maturę z ukraińskiego.

Zespółz ponadczterdziestoletniątradycją

„Ród Kaliňaków przybył na obecnetereny Słowacji w X wieku“ – twier-dzi pan Michal. Świadomość narodo-wa, tradycje, przywiązanie do ukraiń-skiej tożsamości przetrwały wieki.„Czuję się Ukraińcem“ – mówi zdecy-dowanie. Mniejszość ukraińska we-dług ostatniego spisu ludności liczy7430 osób i zamieszkuje główniewschód Słowacji. W Preszowie znaj-duje się siedziba Związku Rusinów i Ukraińców a ich organizacja działaw kilku miastach Słowacji. Z nią wła-śnie związany jest też zespół muzycz-no-dramatyczny im. Tarasa Szew -czenki, który cztery lata temu został

zarejestrowany w Bratysławie jakostowarzyszenie. „Wcześniej byliśmyzespołem działającym przy DomuKultury Ružinov, ale status samodziel-nej organizacji umożliwia nam ubie-ganie się o dotacje na naszą działal-ność“ – opisuje Michal Kaliňak. Po -czątki zespołu sięgają 1971 roku, kie-dy mój rozmówca studiował ekono-mię w Bratysławie. Potem, ponieważBratysława była miastem partnerskimKijowa, zespół zyskał nazwę KlubPrzyjaciół Partnerskiego Miasta Ki -jów. Obecnie w zespole, liczącym po-nad trzydziestu członków, występujedwadzieścia osób, pamiętających jego początki. Pan Michal śpiewa odponad 40 lat, jego siostra pomaga reżyserowi i jest odpowiedzialna zawystępy recytatorskie. „Mój syn, kie-dy był mały, też występował w tym ze-spole; dziś jest studentem i jego zaan-gażowanie jest mniejsze, ale czasamipomaga nam w sprawach techni -cznych“ – wyjaśnia pani Mária. Trójkadzieci pana Michala nie bierze udzia-łu w działalności zespołu. Co cieka-we, w zespole występują też Słowacy,którzy nauczyli się języka ukraińskie-go. „Aby pozyskać słowacką publi -czność, przygotowujemy też przed-stawienia w języku słowackim “ – mó-wi Kaliňak. Działalność zespołu jestmożliwa dzięki gościnności DomuKultury Ružinov. Ukraińcy korzystająz jego pomieszczeń, w których prze-chowują kostiumy, a z KancelariiRady Ministrów RS otrzymują dota-cje. „Nie jest to zadowalająca kwota,ale jesteśmy wdzięczni za to, co ma-my“ - twierdzi Kaliňak.

„Od Preszowa“Ukraińska mniejszość w ubie-

głym roku zyskała 100 tysięcy eu-ro, w tym roku ma otrzymać dota-cję w wysokości 108 142 euro.Ukraińcy w Preszowie wydajączasopismo, kiedyś to był tygo-dnik, obecnie – z uwagi na nie-dostateczną ilość środków finan-

sowych – dwutygodnik. Powstajeteż czasopismo dla dzieci „Veselka“,a Związek Pisarzy Ukraińskich

„Dukla” wydaje swój almanach.Wśród Ukraińców jest ponad

dwudziestu cenionych pisarzy,dwóch profesorów akademickich,wielu artystów. Większość z nichmieszka w Preszowie.

KijówMária Kaliňaková jako 16-letnia

dziewczyna występowała w zespoletaneczno-muzycznym „Vesna” w Pre -szowie. Opiekun grupy odkrył w niejtalent i namawiał na studia aktorskie.A ponieważ nie było łatwo przekonaćjej rodziców, by pozwolili córce zo-stać aktorką, sam pojechał do nich, bywstawić się za swoją podopieczną. W ten sposób Mária wybrała drogęaktorską – podjęła studia w Kijowie.„Moi koledzy ze studiów są dziś ce-nionymi artystami na Ukrainie, wieluz nich występowało na Majdanie pod-czas niedawnych protestów “ – mó-wi, nie kryjąc wzruszenia, bowiembardzo przeżywa obecną sytuację u wschodniego sąsiada. Dlatego teżbratysławscy Ukraińcy przygotowy-wali paczki z żywnością i ubraniami,by w ten sposób wesprzeć protestują-cych na Majdanie. „Codziennie surfu-ję dwie, trzy godziny po Internecie,by dowiedzieć się, co tam się dzieje i bardzo mnie to boli“ – zdradza panMichal, który docenia jednoznacz-ność wypowiedzi polskich politykóww tej kwestii, w odróżnieniu od wy-

Page 25: Monitor Polonijny 2014/04

25

powiedzi polityków słowackich. „Tonie jest zbyt solidne podejście, boprzecież i my na Słowacji możemykiedyś znaleźć się w gorszej sytuacji“– dodaje.

BratysławaLosy mojej rozmówczyni rzuciły ją

po studiach do Bratysławy. Tu podjęłapracę w Słowackim Radio, gdzie pra-cuje do dziś.

Z kolei jej brat po studiach ekono-micznych w Bratysławie podjął pracęna uczelni, a potem wyjechał na trzy-letnie studia aspiranckie do Moskwy.Po powrocie pracował w minister-stwie handlu, później w spółdzielnispożywczej, został nawet dyrektorembiura podróży „Tatratour”. Po zmia-nie ustroju politycznego próbowałswoich sił w biznesie, a obecnie wrazz żoną prowadzi działalność gospo-darczą, handlując z Polakami firanka-mi, zasłonami, karniszami.

ŚwiętowanieOboje moi rozmówcy mają małżon-

ków Słowaków. Ci rozumieją po ukra-ińsku, ale nie mówią tym językiem.„Ostatnio czytałam mężowi ukraińskiwiersz. Bardzo się cieszył, żewszystko rozumie“ – informujepani Mária. Dzieci rodzeństwaKaliňaków nauczyły się ukra-ińskiego głównie podczas po-bytów u dziadków na wscho-dzie Słowacji. Syn pani Máriimówi i pisze po ukraińsku,chodził też do szkoły z wykła-dowym językiem rosyjskim,zyskując w ten sposób zna -jomość kolejnego języka. „Da wniej, kiedy dzieci byłymałe, spotykaliśmy się w gro-nie Ukraiń ców mieszkającychw Bra tysławie częściej, by pielę-gnować nasze zwyczaje, by na-sze dzieci miały kontakt z języ-kiem, słuchały starszych“ – wspomi-na pani Mária. Dziś tych spotkań jestmniej, ale – jak sama mówi – chcą tozmienić, bo coraz częściej odczuwająich brak. „Wspólnie świętowaliśmypaschę, po Wielkanocy każda z nasprzynosiła ciasto, spędzaliśmy więcej

czasu razem“ – z nostalgią wymieniaMária i ubolewa nad anonimowościądużego miasta. Dla Ukraińców naj-ważniejszym świętem jest właśnieWielkanoc. Wtedy przygotowują tra-dycyjne potrawy, takie jak hrudka z jajek gotowanych na mleku z odro-biną soli i cukru, która po odcedze-niu ma żółty kolor, symbolizujący no-we życie. Oprócz tego na świątecznystół podają kiełbasę, chrzan, paschę.„Moja żona nauczyła się od mojej ma-my naszych tradycyjnych potraw“ –mówi pan Michal. Świę ta BożegoNarodzenia obie rodziny obchodzą w grudniu, ale spotykają się też 6 sty -cznia, by świętować je według zwy-czaju grekokatolickiego. „Partnerzynas w tym wspierają, a poza tym todoskonała okazja, by się spotkać. Dziśto nietrudne, bowiem tego dnia naSłowacji jest święto Trzech Króli, a więc dzień wolny, zatem nie trzebazwalniać się z pracy“ – dodaje pan

Michal. Wtedy na stołach nie może za-braknąć pierogów z twarogiem,ziemniakami i cebulą, kwaśnej grzy-bowej zupy, kutii czy maczanki.

Innym ważnym dniem dla Ukraiń -ców jest rocznica powstania samo-dzielnego państwa ukraińskiego czyświęto Kupały, obchodzone z 6. na 7. lipca, kiedy pali się ogień. „Co rokuw lipcu w Svidníku z tej okazji orga-nizowane są imprezy kulturalne, alepamiętam, że jako dzieci uczestni-czyliśmy w spontanicznych, trady-cyjnych obchodach tego święta“ –do daje pan Michal.

ŚpiewającoKiedy pytam moich rozmówców,

jacy są Ukraińcy żyjący na Słowacji,pani Mária mówi, że o to samo pytałakiedyś swoich kolegów z radia, a cistwierdzili, że to bardzo serdeczni,szczerzy, trzymający się razem ludzie.„Powiedzieli mi wtedy, że zazdrosz-czą nam takich relacji, choć ja twier-dziłam, że podobnie zachowują sięprzecież Słowacy“ – mówi moja roz-mówczyni. Jej brat dodaje, że Ukraiń -cy nie są zbytnio przebojowi, nie po-trafią się sprzedać, choć mają sięczym pochwalić. „To prawda, nawetmój syn mi to wytyka, twierdząc, żejesteśmy zbyt skromni, nie potrafimy

być dumni“ – dodaje pani Mária.Jednak z całą pewnością Ukraiń -cy potrafią się bawić, czegowyrazem jest m.in. ich co-roczny bal, organizowany w Bratysławie. Ten ostatnizgromadził 160 osób. Pozatym są narodem kochającymśpiew. „Nawet nasz język jest

bardzo śpiewny, według nie-których, najbardziej śpiewny, za-raz po języku włoskim“ – oce-nia pani Mária.Moi rozmówcy, choć nie ma-

ją rodziny na Ukrainie, ponie-waż ich przodkowie od wie-

ków mieszkają poza tym krajem,czują przynależność do naroduukraińskiego, a ich świat, jak

śpiewał kiedyś polski zespół DwaPlus Jeden, jest pomalowany nażółto i na niebiesko.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

KWIECIEŃ 2014

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Page 26: Monitor Polonijny 2014/04

MONITOR POLONIJNY 26

Nie klimat będziemywspo minać. Pogoda

wprawdzie jest tematemważnym, ale ważniejszy jestsezon sportów zimowych.Dla przypomnienia – pol-ska reprezentacja sportowana XXII Zimowych Igrzy -skach Olimpijskich w So -czi w 11 dyscyplinach (spo-śród wszystkich 15), w któ-rych startowała, zdobyła

6 medali olimpijskich. StartPolaków w Soczi można

uznać za najlepszy w całej historii ich wy-stępów na olimpia-

dach zimowych. Takżepod względem liczby zło-tych medali był to najlepszyich występ na igrzyskachod czasu Sydney w 2000 ro-ku. Pierwszy raz polskispor towiec zdobył dwa zło-te medale na tej samej olim-piadzie – skoczek narciarskiKamil Stoch zdobył złotozarówno na normalnej, jak i dużej skoczni. Poza tymJustyna Kowalczyk, zdo-bywając złoty medal w bie-gu na 10 km techniką kla-syczną, została pierwszympolskim sportowcem, któryna dwóch zimowych igrzy-skach olimpijskich zdobyłzłote medale. Po raz pierw-szy złoto zdobył też Zbi -

gniew Bródka w łyżwiar-stwie szybkim. Mało tego, w biegach drużynowych w tej dyscyplinie zdobyli-śmy ponadto jeszcze dwamedale –panie wywalczyłysrebrny, a panowie brązo-wy medal. Na podium sta-nęły: Katarzyna Bachle -da-Curuś, Natalia Czer -won ka i Luiza Złotkow -ska oraz Katarzyna Wo -źniak, która w finale zastą-piła Czerwonkę. Ich medalbył naszym piątym krąż-kiem w Soczi. W finale Polkiprzegrały z Holenderkami o ponad 7,5 sek. Rywalki na-szych panczenistek już napoczątku uzyskały zdecydo-waną przewagę i bieg za-kończyły z czasem 2.58,05,co oznaczało rekord olim-pijski. Polki przejechały sześćokrążeń w czasie 3.05,55.Luiza Złotkowska przy-

znała, że przyśnił się jej finałolimpijski z Holandią. Pol -skie panczenistki w Soczinie miały raczej szans nanajwyższe podium, ale sre -brny medal to dla nich tak-że kolejny wielki sukces.

Brązowy medal wywal-czyła z kolei nasza męskadrużyna w składzie: Zbi -gniew Bródka, Jan Szy -mański i Konrad Nie -dźwiedzki. Zaczęli spokoj-nie, ale od połowy dystansu

W ostatnim czasie nazwa nasze-go wschodniego sąsiada, czyli

Ukrainy, jest odmieniana przez wszy -stkie przypadku. Niestety, przyczynątego stanu rzeczy jest trwający w tymkraju kryzys polityczny i oczekiwa-nie, jak daleko jeszcze posunie sięRosja w swoich działaniach na rzecz„obrony” obywateli ukraińskich naro-dowości rosyjskiej. My jednak polity-kę zostawimy choć na chwilę na bo-ku i przyjrzymy się przyimkom, łączą-cym się z nazwą tego państwa w miej-scowniku. Czy powinno się mówić„na” czy „w” Ukrainie? 

Większość użytkowników językapolskiego używa tradycyjnego i zgodnego z obowiązującą polskąnormą połączenia „na Ukrainie”,które niektórzy uważają za… „sche-dę po imperialistycznych epokachdominacji jednych krajów nad in-nymi” (to cytat zaczerpnięty z in-ternetowej dyskusji na ten temat:http://eastbook.eu/2012/10/coun

try/debata-w-czy-na-ukrainie/)i optują za używaniem połączenia „w Ukrainie”, które przez polską nor-mę akceptowane nie jest.

Dystrybucja przyimków „w” lub„na” w odniesieniu do nazw krajówma w języku polskim wydźwięk potrosze geopolityczny. Chodzi bowiemo to, że – jak kiedyś napisał prof.Mirosław Bańko – przyimek „na” łączysię częściej z nazwami regionów, np.na Mazowszu, na Spiszu (ale: w Wiel -kopolsce!) z nazwami kilku państwlub regionów, z którymi łączyły się hi-storyczne zainteresowania Polaków,np. na Słowacji, na Wę grzech, naLitwie, na Białorusi, na Ukrainie, a poza tym z nazwami niektórychpaństw wyspiarskich, np. na Kubie(ale: w Irlandii!). Dlatego też lobbyściwyrażenia „w Ukrainie”, wywodzący

się najczęściej z kręgówosób w jakiś sposób po-wiązanych z naszymwscho dnim sąsiadem, bę -dący zwolennikami jego su-werenności i zbliżenia z Unią Euro pej -ską, uważają połączenie z „na” za tro-chę dyskryminujące Ukrainę i chcieli-by, by polska norma uznała równieżpołączenie z „w” za poprawne.

Coś w tym jest, bowiem oboczneformy z „na” i „w” polskie wydawnic-twa poprawnościowe (chodzi tu prze -de wszystkim o „Słownik poprawnejpolszczyzny” pod red. Andrzeja Mar -kowskiego) akceptują w stosunku doŁotwy i Litwy, czyli możemy mówić„na Łotwie” i „na Litwie”, a także (choćto połączenie rzadsze) „w Łotwie”oraz „w Litwie”. Możemy też wymien-nie używać połączeń „na” i „w” Sło wa -

„Na zielonej Ukrainie…”

Jaka piękna zima!

Page 27: Monitor Polonijny 2014/04

27 KWIECIEŃ 2014

zaczęli się rozkręcać. Napięć okrążeń przed koń-cem Kanadyjczycy mieli naj -większą przewagę (2,23).Potem jednak nasi ich do-gonili i wygrali z czasem3,41,94. Czas rywali to3.44,27. I to właśnie był szó-sty polski krążek na tego-rocznych igrzyskach, któredla łyżwiarzy szybkich oka-zały się najlepsze. Najwa -żniejsze jednak dla polskichłyżew było złoto Zbignie -wa Bródki na 1500 m. W biegu finałowym tenstrażak z Łowicza dostar-czył nam niezwykłych emo-cji i wygrał! Zaczyna się mó-wić, że powoli wyrastamyna drugą po Holandii potę-gę w łyżwiarstwie szybkim!

Kończący się sezon spor-tów zimowych dał nam teżinne historyczne zwycię-stwo. Kamil Stoch godniezastąpił Adama Małyszana narciarskich skoczniach,w wyniku czego zajął I miej-sce w klasyfikacji general-

nej Pucharu Świata! Wygrałpraktycznie wszystko, cobyło do wygrania. W Soczizostał podwójnym mistrzemolimpijskim, a w słoweń-skiej Planicy, będąc aktual-nym mistrza świata, ode-brał Kryształową Kulędla najlepszego skoczka se-zonu w Pucharze Świata.Świetnie spisali się także je-go koledzy z kadry – wartoprzypomnieć, że konkursyPŚ w tym sezonie wygrywa-ło aż trzech naszych skocz-ków. W sumie nasi skoczko-wie zgromadzili aż 2840punkty, co jest rekordowymwynikiem (poprzedni naj-lepszy to 2197 punkty w se-zonie 2012/2013). Tytuł mi-strza świata zdobyli też nasijuniorzy, a kadra narodowazajęła drugie miejsce na za-kończenie sezonu w Planicy.

W Soczi rozegrano rów-nież XI Zimowe IgrzyskaParaolimpijskie. Wśród575 zawodników z 45 kra-jów znalazła się ośmiooso-

bowa grupka polskich spor-towców. Rozegrano 72 kon-kurencje w 5 dyscyplinach.Przed startami panowałaopinia, że mamy szanse namedale. Wskazywano m.in.na bardzo dobre wynikisportowe, które uzyskał wostatnim czasie niedowi-dzący narciarz alpejski Ma -ciej Krężel. Na olimpia-dzie był ostatecznie 9. Nie -spo dziankę sprawiła sztafe-ta biegaczy w kategoriiopen – Kamil Rosiek

i Witold Skupień – którazajęła 6. miejsce. Nasi star-towali też w narciarstwieklasycznym i biathlonie. Z poprzednich igrzysk w Vancouver Polacy po-wrócili z jednym medalem.

Niebawem piłkarskie mi-strzostwa świata w Brazylii!I mimo że bez naszych, togwarantują emocje!

ANDRZEJ KALINOWSKIZgodnie z życzeniem autora jegohonorarium zostanie przekazane

na nagrody dla dzieci, biorących udział w konkursach „Monitora”.

cji, choć to drugie szerzy się, mimo iżSłowacy jakoś go szczególnie niewspierają. Być może dlatego, że w ichjęzyku naturalne jest wyrażenie „naSlovensku”, którego nikt nie mieszado polityki. Prawdą jest natomiast, żetylko „w Ukrainie” i „w Białorusi”uważane są za niepoprawne, choć niewiadomo, dlaczego. Może zatem wła-śnie nadarza się okazja, by sprawę„na” i „w” uporządkować systemowo i przyjąć za równoprawne ich połą-czenia ze wszystkimi nazwami, któ-rych problem dotyczy? Choć przy-znam, że „w Węgrzech” wyglądałobydziwnie, ale… do wszystkiego możnasię przyzwyczaić.

Przekonana jestem też, że ukraińskiproblem z polskim wyrażeniem przy-imkowym – „na Ukrainie” – wynikateż z sytuacji językowej Ukrainy. Niejest tajemnicą, iż we wschodniej czę-ści tego państwa dominuje język ro-syjski, choć nie ma on statusu językapaństwowego.

Dlatego używa się tam rosyjskiegopołączenia „na Ukrainie”. Zaś zacho -dnia Ukraina, postrzegana jako pro-europejska, posługuje się ukraińskimwyrażeniem „w Ukrainie”. Stąd zape -wne ansa Ukraińców pod adresempolskiego normatywnego połączeniaz przyimkiem „na”, które odbieranejest jako… wpływ rosyjskiego.

Faktem jest, że jeszcze nie tak daw-no konstrukcje z przyimkiem „na”szerzyły się w języku polskim, np. nastołówce, na zakładzie, na ogrodzie,ale nie zyskały one aprobaty normyjęzykowej; postrzegano je bowiem ja-ko niepotrzebne kalki rosyjskie.

Może zatem, jak już wcześniej pisa-łam, dobrze by było zliberalizowaćpolską normę – choćby dla dobra są-siedzkiej współpracy – i wyrażenia„na Ukrainie” i „w Ukrainie” przyjąć zarównoprawne? No bo przecież po-twierdzenia obu użyć znajdują się w wielu tekstach literackich czy pio-senkach, jak choćby „Hej, sokoły”. Tę

tradycyjną polsko-ukraińską balladę,której autorstwo przypisuje się polsko-ukraińskiemu poecie i kompozytoro-wi  Tymkowi (Tomaszowi) Padurze(1801-1871) znają i śpiewają dziś chy-ba wszyscy Polacy. I właśnie w niej po-jawiają się wymiennie obie konstruk-cje; druga zwrotka brzmi bowiem tak:

Wiele dziewcząt jest na świecie,Lecz najwięcej w Ukrainie.Tam me serce pozostało,Przy kochanej mej dziewczynie.

Ostatnia zaś tak:Wina, wina, wina dajcie,

A jak umrę pochowajcieNa zielonej UkrainiePrzy kochanej mej dziewczynie.

Tę argumentację należy jednaktraktować jedynie jako pomocniczą.Zawsze można znaleźć jakieś wyjątki.Kluczowe jest przyzwyczajeniejęzykowe nie zawsze mające racjonal-ne uzasadnienie.

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

Page 28: Monitor Polonijny 2014/04

MONITOR POLONIJNY 28

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U P OHORY A MESTO • 2- 6 kwietnia, Bratysława,Cinema City Aupark, Einsteinova 18Prezentacja polskich filmów w ramachMiędzynarodowego Festiwalu Filmowego HORYA MESTO 2 kwietnia, godz. 19.00 – multimedialnaprezentacja polskiego taternika i alpinistyAdama Pustelnika, pt. Ambicja i innenieszczęścia6 kwietnia, godz. 14.30 – multimedialnaprezentacja polskiej alpinistki Aleksandry Dzikpt. Nanga Parbat 2013 - Niedokończonawyprawa.

ŻYCIE RÓWNOLEGŁE • Bratysława, A4– priestor súčasnej kultúry, Karpatská 2Życie równoległe – XX wiek oczami tajnej policji– wieloletni, międzynarodowy interdyscyplinarnyprojekt, zainicjowany przez MiędzynarodowyFestiwal Teatralny w Nitrze. Więcej informacji:www.parallel-lives.eu, www.a4.sk

DIVADLO SKRAT (SK): VNÚTRO VNÚTRA8 kwietnia, godz. 20.00.Maski dla poszczególnych postaw tegospektaklu przygotowała polska artystkaNatalia Kida. Więcej informacji:www.skrat.info

TEATR NOWY, KRAKÓW (PL): (NA)SLEDUJ MA11 kwietnia, godz. 20.00, Bratysława, A4 –priestor súčasnej kultúry, Karpatská 2Po spektaklu odbędzie się spotkaniez Radkiem Rychcikiem i aktorką Adą Grudzińską. Więcej informacji:www.teatrnowy.com.pl

OD FOLKLORU DO JAZZU: ANNA MARIA JOPEK9 kwietnia, godz. 19.00, Bratysława, duża salakoncertowa Słowackiego Radia, Mýtna 1Połączenie tradycyjnego folkloru z jazzemjest nowym projektem Rada Tariški podnazwą Folklore to Jazz.

JĘZYK W KULTURZE– KULTURA W JĘZYKU II10-11 kwietnia, Bratysława,Filozofická fakulta UK, Gondova 2Konferencja Język w kulturze –kultura w języku II skupi się naproblemach nauki języka polskiegocudzoziemców. W spotkaniu,połączonym z obchodami 90. rocznicy powstania lektoratujęzyka polskiego na UK wBratysławie, udział wezmąprzedstawiciele StowarzyszeniaBristol oraz uniwersytetóweuropejskich.

POSTKOLONIALIZM I LITERATURAEUROPY ŚRODKOWEJ I WSCHODNIEJ10-12 kwietnia, Bratysława, InstytutPolski, Nám. SNP 27Konferencja z udziałem naukowców.

K O N K U R S L I T E R A C K I

JEDEN DZIEŃPOLSKA, JAKĄ PAMIĘTAM

Oficyna Niezależnych Autorów FAVORYTA ogłaszaKonkurs Literacki dla Polonii i Polaków mieszkających pozaPolską „Jeden Dzień. Polska, jaką pamiętam”. Honorowymi

patronami konkursu są Konsul Generalny RP w Sydney,Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, Muzeum Emigracji

w Gdyni. Patronem medialnym jest TVP Polonia.Konkurs będzie trwał od 1 marca do 1 maja 2014 r.

Zgłoszenia prosimy wysyłać naadres: [email protected]. Spośród uczestników

konkursu zostanie wybrany jeden zwycięzca, ponadtoprzyznane zostaną dwa wyróżnienia. Zwycięzca otrzymanagrodę główną, ufundowaną przez Ministerstwo Spraw

Zagranicznych, obejmującą pokrycie kosztówtygodniowego pobytu w Polsce, czyli pobyt w hotelu,podróż po Polsce oraz koszty wstępów do muzeów

(nagroda nie obejmuje kosztów podróży do i z Polski)oraz nagrodę ufundowaną przez organizatora konkursu,

którą jest możliwość nieodpłatnego opublikowania własnejksiążki w Oficynie Niezależnych Autorów Favoryta

(pakiet wydawniczy). Prace wszystkich finalistów zostanąopublikowane w wydaniu książkowym

Redakcja „Monitora Polonijnego” ogłasza konkurs,adresowany do dzieci i młodzieży, pod hasłem

Tematem prac mają być polscyulubieńcy bajek filmowych, którzyniedawno obchodzili swoje 50-lecie.Pierwszy odcinek najsłynniejszejpolskiej kreskówki o Bolku i  Lolkuzrealizowano bowiem jesienią 1963roku. Do chwili obecnej ich przygodyobejrzało około miliarda ludzi w 80 krajach na całym świecie! Bolek i Lolek byli już na Dzikim Zachodzie, a nawet odbyli podróży dookołaświata. Pora, by odwiedzili Słowację! W związku z tym narysujcielub namalujcie (technika dowolna) propozycje kolejnych podróżyBolka i Lolka w ciekawe, Waszym zdaniem, zakątki Słowacji. Pracekonkursowe prosimy przesyłać pod adresem redakcji naszegopisma do 10 czerwca br. pocztą tradycyjną lub elektroniczną.Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w lipcowym numerze„Monitora”. Wyłonieni przez specjalne jury autorzy najlepszychprac otrzymają nagrody, zaś wszyscy uczestnicy upominki.

KONKURS RYSUNKOWYDLA DZIECI I MŁODZIEŻY

Bolek i Lolek na Słowacji

KONDOLENCJERenatce Strakovej z Trenczyna składamy wyrazygłębokiego współczucia z powodu śmierci mamyi łączymy się w bólu z całą jej rodziną.

Przyjaciele z Klubu Polskiego

Z okazji zbliżających się świąt Wielkanocnychwszystkim Czytelnikom „Monitora Polonijnego“,

Członkom Klubu Polskiego, Przyjaciołom składam w imieniu naszejorganizacji najserdeczniejsze życzenia – dużo zdrowia, radości,smacznego jajka, mokrego dyngusa oraz samych sukcesów!

Tomasz Bienkiewicz – prezes Klubu Polskiego na Słowacji

ŻYCZENIA

Page 29: Monitor Polonijny 2014/04

29 KWIECIEŃ 2014

Rozmowa kwalifikacyjnaSiedzę u szczytu ogromnego dre -

wnianego stołu. Po obu bokach zasia-da kilkunastu Koreańczyków w nie-malże identycznych garniturach.Wpa trują się we mnie intensywnie,bez słowa i bez jakiejkolwiek emocjina twarzy. Biorę głęboki oddech i otwieram przygotowaną na tę oka-zję prezentację. To ostatni etap kon-kursu o Globalne Stypendium Sam -sun ga. Do finału dostało się dziesięćosób. Dwie z nich polecą do Korei naco najmniej cztery lata. Nie żywięzbyt wielkiej nadziei, że jedną z nichbędę akurat ja, ale i tak mam zamiarwypaść jak najlepiej. Z uśmiechem natwarzy opowiadam o swoim planiemarketingowym dla koreańskiego ri-ce-cooker, czyli elektrycznego garnkado gotowania ryżu. Mój uśmiech od-bija się jednak bez echa o skamieniałetwarze siedzących przede mną Azja -tów. Absurdalność sytuacji zaczynamnie niepokojąco bawić. Kiedy je-den z Koreańczyków poważnym gło-sem pyta mnie, czym zajmuje się mójtato, muszę się kontrolować, by zu-pełnie nie wpaść w stan bezmyślnejwesołości. Odpowiadam, że jest na-uczycielem, na co Koreańczycy poraz pierwszy obdarzają mnie zadowo-

W wieku 24 lat poleciałamdo Korei Południowej.Decyzja o wyjeździe nie

była dla mnie trudna, choć wtedynie zdawałam sobiejeszcze sprawy, jakpoważnie wpłynie ona nacałą moją przyszłość.Skąd mogłam wiedzieć,że kraj, o którym posiadałamjedynie książkową wiedzę, staniesię moim nowym domem?

w kraju porannego spokoju

L S K I E G O N A K W I E C I E ŃLITERATURA W OKRESIEPOSTDIGITALNYM: MOŻLIWOŚCI,WYZWANIA I OGRANICZENIA14 kwietnia,  godz. 15.00-19.00, oraz 15 kwietnia, godz. 14.00-18.30,Bratysława, Instytut Polski, Nám. SNP 27Konferencję organizuje Ústav svetovejliteratúry SAV w ramach grantuHypermediálny artefakt v postdigitálnejdobe.

SŁAWOMIR MROŻEK: MIŁOŚĆ NA KRYME15 kwietnia, godz. 19.00, Bratysława,Divadlo Astorka • Premiera sztukiSławomira Mrożka. Kolejneprzedstawienia: 16 i 23 kwietniao godz. 19.00.

WIECZÓR DYSKUSYJNY IPN24 kwietnia, godz. 17.00, Bratysława, InstytutPolski, Nám. SNP 27 • Spotkanie historykówz Polski i Słowacji w ramach wieczorudyskusyjnego, dotyczącego postaci JanaKarskiego, polskiego działacza ruchu oporu w czasie II wojny światowej.

AKADEMIA RUCHU: PODPIS30 kwietnia, Koszyce, Urbanova veža, Hlavnáulica • Przedstawienie teatru AkademiaRuchu jest integracją ludzi z różnychśrodowisk społecznych, którzy wykonująsynchronicznie tę samą czynność - w rytmmuzyki zamiatają plac. Z tym projektemAkademia Ruchu występuje w całej Europiejuż od 1979 roku.

W MAJU POLECAMY: W związku z ukazaniem się II tomu Leksykonu Polaków w RepubliceCzeskiej i Republice Słowackiej (Opole 2013) przygotowujemy 14 maja o godz. 18.00 w Instytucie Polskim w Bratysławie promocję i prezentację wydawnictwa wśród Polaków miesz-kających na Słowacji. W programie przekazanie tomów I i II Leksykonu do zbiorów Instytutu,ambasady RP, oddziałów Klubu Polskiego i osób zainteresowanych.

K U R S P R Z Y G O T O W U J Ą C Y D O P A Ń S T W O W E G O E G Z A M I N UC E R T Y F I K A T O W E G O Z J Ę Z Y K A P O L S K I E G O J A K O O B C E G OKrakowski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” organizuje w dniach 14–20 lipca kurs,przygotowujący do egzaminu państwowego z języka polskiego jako obcego, zakończonyegzaminem (19 i 20 VII). Od kilku lat istnieje możliwość uzyskiwania przez cudzoziemców orazobywateli polskich na stale mieszkających za granicą urzędowego poświadczania znajomościjęzyka polskiego po zdaniu egzaminu przed Państwową Komisją Poświadczania ZnajomośćJęzyka Polskiego jako Obcego (www.certyfikatpolski.pl). Opłata za egzamin wynosi 60-100 euro(w zależności od poziomu). Koszt wydania certyfikatu poświadczającego znajomość językapolskiego, uznawanego w Europie, to 20 euro.

Wykłady i ćwiczenia (w wymiarze 5-6 godz. dziennie):• omówienie zasad zdawania egzaminu pisemnego i ustnego,• przypomnienie i usystematyzowanie najważniejszych zasad polskiej ortografii,• praktyczne zajęcia ze sprawności językowych: rozumienie ze słuchu, długie formy pisemne,

wypowiedź ustna na zadany temat, rozumienie tekstu pisanego,• omówienie najczęściej popełnianych błędów gramatyczno-językowych.

Program kulturalno – krajoznawczy:• zwiedzanie z przewodnikiem Krakowa (Droga Królewska, Wawel, muzea),• wycieczka do Wieliczki, Wadowic i Muzeum Auschwitz,

Opłata za udział w kursie wynosi 650 zł (20-15 osób), 750 zł (10-15 osób).

Możliwość wykupienia obiadów za 78 zł (6 dni x 13 zł)

Świadczenia zawarte w cenie: noclegi, zajęcia i wykłady, prowadzone przez pracownikównaukowych UJ, udział w programie kulturalno-krajoznawczym, bilety wstępu do zwiedzanychobiektów, przewodnik. Ilość miejsc ograniczona (maksymalnie 20 osób)!

Zgłoszenia: • przesłanie wypełnionego formularza zgłoszeniowego mailem do 01.06.2014 r.• wpłata zaliczki w wysokości 100 PLN do 15.06.2014 r.• dopłatę za udział w kursie należy uiścić w PLN po przyjeździe lub wpłacić na konto.

Organizator: Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” Oddział w Krakowie,Rynek Główny 14, 31-008 Kraków, tel./fax 48 12 422 43 55, 422 61 58,e-mail: [email protected] (koordynator Piotr Zborowski).

Page 30: Monitor Polonijny 2014/04

MONITOR POLONIJNY 30

lonym potakiwaniem głowy. Pokilku dniach odbieram telefon.Mam w ciągu kilku tygodni sięspakować i po raz pierwszy w ży-ciu wsiąść do samolotu, którywywiezie mnie na drugi koniecświata.

Pierwsze wspomnienieJest sierpień 2002 roku. Drzwi

lotniska otwierają się przedemną bezszelestnie. Próbuję wziąćgłębszy oddech, ale gardło zatykami fala wilgoci, która gwałtownieuderza w moje wysuszone klima-tyzacją ciało. W jednej chwili mo-ja skóra pokrywa się mgiełką ro-sy, a ubranie staje się jakby cięż-sze. Zaintrygowana rozglądamsię wokoło. Niebo nabrzmiałeprzy ciężką szarością chmur odro -binę odstręcza, podobnie jakmonstrualne betony słupów, pod -trzymujących lotniskową kon -strukcję. Na szczęście humor popra-wia mi niezwykle życzliwy pracow-nik lotniska, który sprawnie pakujemój bagaż do luku autobusowego i „szybko, szybko” popędza mnie dośrodka autokaru. Siedząc w niezwy-kle wygodnym fotelu, przyglądam sięnowemu światu za oknem. Nie wiem,czy to z powodu zmęczenia, alewszystko wydaje mi się jakieś takiebezbarwne. Tak, jakby ktoś nałożył naobraz filtr, odbierający kolorom ży-wotność. Autobus spowalnia. Z auto-strady zjeżdżamy do centrum Seulu.Przyglądam się znaczkom koreańskie-go alfabetu, których natarczywawszechobecność przyprawia mnie o zawrót głowy. Mijam ponure straga-ny, pozabijane metalowymi płachta-mi, i myślę sobie, że ten drugi koniecświata to może po prostu... koniecświata. W tym samym miejscu dwana-ście lat później, w roku 2014, otwartyzostanie Dongdaemun Design Plaza& Park – nowoczesny kompleks, któ-ry ma się stać zagłębiem mo-dy dla całej Azji i Pacyfiku.W roku 2002, jadąc z lotni-ska w kierunku KoreaUniversity, nawet na myślmi nie przyszło, że wtedyciągle jeszcze będę w Korei.

Alma MaterJeszcze przed wyjazdem do Korei

prezes Samsunga w Polsce bierzemnie na dywanik i pyta, czy jestem w stanie spać po trzy, cztery godzi -ny dziennie. Zanim otworzę usta,próbuję odpowiedzieć sobie w gło-wie, dlaczego niby miałabym spać takkrótko. Rozpościerzony na skórza-nym fotelu Koreańczyk wyjaśnia mi,że w takim właśnie trybie żyją ko -reańscy studenci. To jedyny sposób,żeby w zadowalającym stopniu opa-nować ogrom materiału. Presja mabyć podobno ogromna. Zaczynają na-chodzić mnie wątpliwości, czy aby napewno dam sobie radę. Odganiam jejednak szybko niczym natrętną mu-chę. Okazuje się, że słusznie. Już namiejscu sumienność koreańskich stu-dentów mnie przeraża, ale z trochęinnych niż sugerowane przez prezesapowodów. Zamiast niezbędnych frag-

mentów książek Koreańczy -cy studiują każdą ich linij-kę, wliczając w to spis tre-ści, przedmowę, podzięko-wania i przypisy. Uczą się

pamięciowo, mają problem z łą-czeniem ze sobą poszczególnychkropek. Obawiają się nieskrępo-wanej dyskusji do tego stopnia,że nawet ja – osoba, która rzadkokiedy zabierała głos na zajęciachw Polsce – podejmuję dyskusjętylko po to, żeby pchać wykłada-ne tematy do przodu. Ostate -cznie dwa lata studiów kończę w trzy semestry. Przed rozpoczę-ciem pracy w Głównej SiedzibieSamsunga zapożyczam się i wy-ruszam w trzymiesięczną podróżz plecakiem po Azji.

Po godzinachZ nieśmiałością wypróbowuję

swój własny głos. Zimny metalmikrofonu uświadamia mi, żenigdy przedtem nie miałam tegourządzenia w dłoni. Nie mamwprawy w śpiewaniu, a już w szczególności nie przed grupą

mało znanych mi ludzi. Ukradkiemprzypatruję się zgromadzonym w przyciemnionym pokoiku oso-bom. Nikt nie zwraca na mnie więk-szej uwagi, kiedy nucę pod nosemwybraną przeze siebie „Like a virgin”i wystukuję kod następnej piosenkido kolejki. Na stole stoi kilka butelekpiwa, pod które podjadamy wysuszo-ne na wiór kałamarnice. Na miastowychodzimy kilka razy w tygodniu.Koreańscy studenci są pod tymwzględem nie do zdarcia, choć na-stępnego dnia muszą odespać w uni-wersyteckich bibliotekach, zmaltreto-wani libacjami poprzedniej nocy.Muszę przyznać, że zabawa jest jed-nak przednia. Pod wpływem czarunocy Seul przeobraża się z zalatanej,obciążonej codziennymi obowiązka-mi dziewuchy w mizdrzącą się kurty-zanę, która wabi karminową czerwie-nią neonów, kalejdoskopem pubów i restauracyjek oraz innymi przybyt-kami młodzieńczego grzechu. Jużwiem, że z łatwością można się w tymmiejscu zatracić.

ANNA SAWIŃSKA, KOREA POŁUDNIOWADokończenie w następnym

numerze „Monitora“

Polecamy też blog autorki pod tytułem „W Korei i nie tylko“: www.wkorei.blogspot.com

Page 31: Monitor Polonijny 2014/04

31

Wiosna to obok latamoja ulubiona pora

roku. Lubię ją za to, żeświat na powrót nabierakolorów. Kiedy wreszciestopnieje śnieg i przeminąnajchłodniejsze dni, zaczy-na się zielenić trawa, kwit-ną fioletowe krokusy, białeprzebiśniegi, białoróżowestokrotki, żółte żonkile i cze rwone tulipany. I robisię jakby głośniej – słychaćradosne trele ptaków, któ-re powracają z ciepłychkrajów i budują gniazda, byzłożyć w nich jaja, z któ-rych później wylęgną siępisklęta. Cały świat przyro-dy po zimowym śnie budzisię do życia.

Razem z siostrą codzien-nie sprawdzamy, co nowe-go wydarzyło się w naszymogrodzie – czy zakwitły ja-kieś kwiaty, czy drzewa wy-puściły już pierwsze pąki.Ostatnio zauważyłyśmy, żenasza suczka Figa z tęskno-tą spogląda za siatkę, gdzie

po sąsiedzku mieszka pe-wien pies. Prawdopo do -bnie zakochała się i chyba z wzajemnością. Nasz tatouważa, że to wszystko zasprawą Pani Wiosny.

Wiosna kojarzy mi sięrównież ze świętami wiel-kanocnymi i podróżą dorodziny. W tym roku te naj-ważniejsze święta w naszejreligii wypadają dość póź-no, bo dopiero pod konieckwietnia. Mam nadzieję, żebędą słoneczne.

W czasie przygotowańdo Wielkanocy, w WielkąSobotę razem z Helenką lu-bimy szykować koszyczkize święconką. Jeśli w tymczasie możemy być z naszy-mi kuzynami, to dzieńwcze śniej wspólnie koloru-jemy pisanki, pomagamy w pieczeniu bab wielka-

nocnych i mazurków. W do -mu babci jest też taki zwy-czaj, że zaraz po święce-niu, jeszcze z koszyczkiemw ręku, najmłodsi z rodzi-ny obiegają trzy razy dom,a potem wstępują do każ-dego pomieszczenia. Ba -bcia mówi, że taki rytuałma sprowadzić pomyśl-ność dla domu i jego mie -szkańców oraz urodzaj w polu.

W okresie wielkanoc-nym bardzo też lubię lanyponiedziałek, czyli śmigus-dyngus. Tego dnia próbujęwstać najwcześniej ze wszy -stkich i sprawić rodziniemokrą pobudkę. Jest wte-dy wiele pisku i krzyku, alei dużo śmiechu. Kiedy Wiel -kanoc spędzamy w Krako -wie i nie pada deszcz, wy-bieramy się całą rodziną na

odpust, który organizowa-ny jest tradycyjnie w pobli-żu klasztoru na Salwatorze.To właśnie tam drugiegodnia świąt odbywa sięemaus. Nasza mama mówi,że ten zwyczaj swoją na-zwę wziął od biblijnej miej-scowości Emaus, do którejpodążał zmartwychwstałyJezus. Odpustowi na Sal -wato rze towarzyszy kier-masz zabawek – możnatam kupić pierścionki z podrabianymi brylanta-mi, kolorowe balony, sąteż karuzele i stragany zesłodyczami. Udział w tymwydarzeniu to dla nasprawdziwa frajda.

No i jeszcze jedna ważnarzecz – wiosną zaczynamregularnie jeździć na rowe-rze! W tym roku będzie tojuż taki na większych ko-łach, ponieważ urosłam. A stary oddam siostrze,niech i ona sobie pojeździ!

SONIA PACZEŚNIAKi BEATA OŚWIĘCIMSKA

KWIECIEŃ 2014

1

2

3

4

5

6

7

8

9

OBRAZKOWA KRZYŻÓWKA ZE ŚWIĘCONKĄWpisz hasła w odpowiednie okienka,

a w oznaczonej żółtym kolorem kolumnie odczytasz hasło

ILUSTRACJE: SONIA PACZEŚNIAK I BEATA OŚWIĘCIMSKA

Wiosennie

Page 32: Monitor Polonijny 2014/04

AGATA BEDNARCZYK

Ostatnio w „Piekarniku” królują ciasta.Nic dziwnego, bowiem gdy zapraszamygości, to główną oprawę takich spotkaństanowią właśnie słodkie wypieki i to z nich jesteśmy najbardziej dumni.

Zbliżająca się Wielkanoc to doskonałyokres do słodkich popisów, a zatemwarto wykorzystać przepis pani VioliFilipkovej z Bratysławy na bogate w smaczki ciasto makowe.

Najpierw przygotujemy ciasto –cukier z żółtkami ucieramy napuszystą masę, do której dodajemypołączone składniki: mąkę, kakao i sodę. Osobno mieszamy mak, mlekoi pianę z ubitych białek – i teskładniki również łączymy z masą.Rozgrzewamy piekarnik do 160-170stopni i wkładamy do niego ciasto,wylane na wyłożoną papierem formę.Pieczemy około 25-30 minut.Upieczony spód nakłuwamywykałaczką.Syrop przyrządzamy, wrzucając dogarnka cukier, wodę i sokcytrynowy. Gotujemy to wszystko,mieszając, aż do rozpuszczeniacukru, na koniec dodajemy rumu.Delikatnie polewamy syropemponakłuwany wierzch ciasta.Teraz kolej na krem – w garnuszkukarmelizujemy cukier, stopniowo

dolewając wodę. Następnie dodajemymleko, jajka, „Złoty Kłos” i gotujemyna małym ogniu, dopóki całość niezgęstnieje. Gdy ostygnie, dodajemyubitą „Herę” i wykładamy naciasto.

Na kremwylewamyrozpuszczonączekoladę, wymieszaną z tłuszczem.

Wielkanoc to zwycięstwo życia nad śmiercią – mak jestsymbolem zarówno ochrony przed złem, jak i dostatku,pracowitości, nowej szansy. I tego właśnie wszystkimna te święta życzę. Słodkiego Alleluja!

Ciasto makoweSkładniki ciasta:• 25 dag cukru pudru• 4 jajka – osobno białka i żółtka• 20 dag mąki• 5 dag kakao• 1 łyżka sody oczyszczonej• 1/2 l mleka• 25 dag zmielonego maku

Składniki syropu:• 20 dag kryształowego cukru• 1 dl wody• sok z 1,5 cytryny• 1 dl rumu

Składniki kremu:• 20 dag kryształowego

cukru• 2 dl wody• 2 dl mleka• 2 jajka• 1,5 opakowania

„Złotego Kłosu”• 1 ubita „Hera”

Składniki polewy:• 1 czekolada do

rozpuszczenia na parze i 5 dag tłuszczu „Cera”

ZDJĘCIA: KAZIMIERZ FILIPEK

Sposób przyrządzania