nowy rok oznacza nowe wyzwa- nr 15, styczeń 2019 nia...
TRANSCRIPT
1
Nr 15, styczeń 2019
Szkoła Podstawowa w Złotokłosie
1. Otchłań - wiersz - str. 2
2. Życie na wagę złota - str. 3
3. Sport a biznes - str. 4
3. Komiks - str. 7
4. Odchudzanie
w XXI wieku - str. 13
5. Granica światów
- reportaż - str. 15
6. Cyfrowy detoks - str. 17
7. Dowcipy - str. 19
Nowy rok oznacza nowe wyzwa-
nia, postanowienia. Nowy - nie stary,
więc lepszy, bo budzi nowe nadzieje,
bo tym razem się uda. Będzie sukces,
no może sukcesik, ale będzie.
Pamiętaj, nigdy nie rezygnuj
z realizacji celu tylko dlatego,
że osiągniecie go wymaga długiego
czasu. Czas i tak upłynie… Więc do
dzieła. Pamiętaj, że dobrze zaczęte
jest jak w połowie zrobione.
Jeśli chcesz mieć coś, czego nie masz,
to zacznij robić to, czego nie robisz,
np.: śmiej się , słuchaj więcej niż
mów, tańcz, nie opowiadaj innym
o swoich talentach, raczej je pokaż,
nie garb się , uprawiaj sport, miej kil-
ka własnych sekretów, jedz śniadanie,
nie osądzaj innych surowiej niż sie-
bie, a w nocy - smacznie śpij.
Redakcja
2
Moje ciało zapada się w lodowatą toń, ogarnia mnie chłód odmętu, przeszywa skórę i mięśnie. Spadam coraz niżej, Z każdą sekundą tracę siły. Ciemna otchłań pochłania mnie, opadam bezwładnie na mroczne dno. Nagle otwieram oczy, budzę się. Zaczynam panicznie szamotać się w wodzie. Chcę popłynąć do góry, znaleźć się na powierzchni. Rzucam się na wszystkie strony, wiję się jak ryba złapana w sieć. Wydobywam z siebie całą siłę. Widzę nade mną światło. Ono przenika wody, ale moje ciało staje się coraz cięższe. Moje kończyny przestają pracować, mróz przeszywa moje mięśnie, Mój puls powoli słabnie. Widzę, jak powierzchnia zaczyna się oddalać, Znowu jeszcze przez chwilę wierzgam nogami, wymachuję rękami. Zaczyna brakować mi powietrza, energia powoli umyka z mojego ciała. Powoli otula mnie gęsta czerń, gdzieś tylko przebije się ostatni błysk światła.
Jaka szkoda, że nie ma nikogo, kto mógłby mi pomóc. Jaka szkoda... Nic nie widzę. Na moich oczach szczelnie związana jest opaska. Po omacku staram się znaleźć wyjście z ciemnego pokoju. Słyszę zza ścian głosy, jakieś krzyki. Rozumiem je. Docierają do mnie też szepty, ich szepty. Nie przebijają się jednak przez barierę. Dochodzą, a jednak ich nie ma. Próbuję coś powiedzieć, ale moje usta nie mogą wydać żadnego dźwięku. Pokój zaczyna się zmniejszać. Jestem w małej klatce. Przestały do mnie dochodzić jakiekolwiek dźwięki. Moje ręce są teraz związane grubym sznurem, usta zaklejone taśmą. Siedzę gdzieś w kącie. Może po policzku spływa mi łza, może staram się krzyczeć, może już oszalałam. Nie mogę już wstać, nie mogę się ruszyć. Ale nie mogłam im uwierzyć, oni nigdy nie mieli racji. Karolina
3
Kiedy więźniowie doszli do obozu
w Pruszkowie, mój pradziadek Antoni i wujek
Dodek obmyślili pewien plan. Pradziadek uro-
dził się na Śląsku, więc bardzo dobrze mówił
po niemiecku, a wujek Dodek przed wojną
pracował w banku. Obaj mężczyźni podjęli
próbę ratowania swoich rodzin, ale i innych
mieszkańców swojej kamienicy. Wujek powie-
dział do dziadka: „Ty, Antek, będziesz gadał,
a ja będę płacił”. Wypruli z płaszcza mojej
babci złote świnki, wypchali sobie nimi kiesze-
nie i poszli do komendanta pruszkowskiego
obozu. Za te pieniądze zostali z obozu uwol-
nieni mieszkańcy całej kamienicy. Pradziadek
zachował wtedy dla siebie trzy świnki, które
przekazał swoim dzieciom, a one swoim.
Zosia
Kiedy powstanie się skończyło Niemcy wy-
sadzali po kolei każdą kamienicę. Więc moi
pradziadkowie mieli dwa wyjścia: albo zostać
w kamienicy i spłonąć, albo pójść do obozu
odosobnienia (potem koncentracyjnego).
Druga opcja dawała szansę przeżycia, więc ją
wybrali. Całą kamienicę skierowano do obozu
w Pruszkowie. Moja babcia, która miała wte-
dy 4 lata, drogę do tego miasteczka przeszła
na bosaka. Prababcia Lucynka jeszcze przed
powstaniem zaszyła w płaszczach swoich
dzieci złote pięciorublówki, zwane świnkami.
Moja rodzina pochodzi z Warszawy. Mieszkała w niej w czasie II wojny
światowej. Latem 1944 r. zaczęło się w stolicy powstanie...
Przed atakami Niemców, ulicznymi wal-
kami moi pradziadkowie wraz z małymi
dziećmi schowali się w piwnicy. Tak też uczy-
nili ich sąsiedzi. Prababcia Lucynka (bardzo
zaradna kobieta) opiekowała się wszystkimi
dziećmi zgromadzonymi w piwnicy jej kamie-
nicy, pradziadek zdobywał dla nich jedzenie,
lekarstwa, rzeczy potrzebne do przeżycia.
Robili tak i inni. W tym niewyobrażalnie cięż-
kim czasie warszawiacy potrafili sobie poma-
gać. Przetrwali gehennę, naloty, ataki artyle-
rii, podpalenia, burzenie domów, głód, pra-
gnienie, koszmar upału potęgowany wciąż
płonącym miastem.
4
Odpowiedzi na to pytanie jest wiele. Odniosę się do tego zagadnienia, sięgając po przykłady z piłki nożnej. Jest bardzo wie-lu piłkarzy , którzy zarabiają bardzo dobrze w porównaniu z zawodnikami innych dyscy-plin. Ta tendencja rośnie i będzie rosła. Co-raz więcej inwestorów wchodzi do świata pił-ki nożnej. Jest to środowisko, w którym od-powiedni kapitał, doświadczenie oraz niewyi-maginowane, realne cele sprawiają, że można wiele osiągnąć (zarówno na tle spor-towym jak i finansowym). A to dlatego, że bez wahania trzeba stwierdzić, że piłka noż-na to najpopularniejszy sport na „naszej pla-necie”. Aby zobrazować skalę finansową, w jakiej się obracamy, podam na przykładzie FC Barcelony średnie dochody i wydatki tego klubu. W sezonie 2017/2018 zatwierdził bu-dżet 897 mln euro, z czego aż 187 mln po-szło na zarobki piłkarzy! Są to naprawdę ogromne pieniądze. Duma Katalonii wygene-rowała przychody ok. 200 mln za prawa transmisyjne oraz 200 mln za sprzedaż bile-tów i gadżetów na całym świecie. Pozostałe 400 mln zarobiła z tytułu sponsoringu, wy-granych rozgrywek i transferów. Podaję te dane, aby uświadomić, jak sport rozwinął się w stronę biznesową.
Najlepiej zarabiający sportowcy
na świecie
W rankingu najlepiej zarabiających
sportowców w 2018 r. podium znalazło się
dwóch piłkarzy i bokser. Pierwszą setkę cał-
kowicie zdominowali jednak gracze NBA,
ponieważ znalazło się ich tu aż 40. Jest to
znaczący progres w stosunku do poprzed-
nich lat (w 2016 r. było ich tu 16).
Na pierwszym miejscu rankingu jest
bokser Floyd Mayweather, którego całkowi-
te zarobki wyniosły 285 mln dolarów (275
mln liczyły pensje, natomiast 10 mln spor-
towiec uzyskał z tytułu sponsoringu). Kolej-
ne miejsce tego zestawienia zajęli Lionel
Messi oraz Cristiano Ronaldo, których łącz-
ny dochód przekroczył 220 mln. Czwarte
miejsce przypadło ponownie w udziale bok-
serowi. Tym razem mowa jest o Conorze
McGregorze, który zarobił 99 mln. Piąty wy-
nik (uwzględniając całkowite zarobki: pen-
sja, kontrakty reklamowe) uzyskał Neymar
– 90 mln. Szóste miejsce zajął LeBron Ja-
mes, reprezentujący grono koszykarzy. On
zarobił 85,5 mln.
Zarobki sportowców to temat wzbudzający wiele kontrowersji. Z różnych źródeł wynika jednak, że na szczególnie wysokie dochody mogą liczyć jedynie przedstawiciele kilku dyscyplin o największej popularności. Zalicza się do nich m.in. piłka nożna, koszy-kówka, hokej, boks, tenis, futbol amerykański, golf oraz formuła jeden.
Dla kogo i dlaczego tak dużo?
5
Najlepiej zarabiający polski
sportowiec
Obecnie największe dochody spo-śród polskich zawodników uzyskuje Robert Lewandowski. W zeszłym sezonie (2017/2018) zyskał blisko 100 mln zł. Ogromną cześć tych dochodów stanowiła pensja z Bayernu Monachium, wynosiła 84 mln zł. Wynagrodzenie to jest największe w historii Bundesligi! Pozostałe 15 mln Po-lak zainkasował dzięki kontraktom rekla-mowym.
Dysproporcja finansowa po-
między różnymi dyscyplinami
Ostatnio zakończyły się Mistrzo-stwa Świata w Siatkówce . Nasza repre-zentacja wygrała ten bardzo prestiżowy turniej, od światowej federacji siatkar-skiej otrzymała 200 tys. euro do po-działu. Są to niewielkie pieniądze, biorąc pod uwagę rangę imprezy. W czerwcu tego roku 2018r. odbyły się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej. Nasza kadra, mi-mo że nawet nie wyszła z grupy, dostała od FIF-y 20 mln euro do podziału! Z cze-go wynika aż tak duża dysproporcja? Przecież siatkówka to popularny i wido-wiskowy sport. Różnica polega na tym, że w siatkówce jest o wiele mniej dużych sponsorów – gwarantujących stałe i wy-sokie dotacje. Problem leży także w piłce klubowej. Siatkarskie drużyny klubowe są mało popularne w porównaniu z siat-karską piłką reprezentacyjną. Pieniądze idą proporcjonalnie obydwoma katego-riami.
Problem jest globalny. Mecha-nizm jest powtarzalny także w przypad-ku innych dyscyplin. Nasi lekkoatleci, zdobywając w 2017 r. złoty medal na Mistrzostwach Świata w sztafecie 4x400 m, bijąc przy tym rekord świata, otrzy-mali zaledwie 80 tys. euro do podziału. Według niektórych jest to po prostu nie-sprawiedliwe.
Warto zaznaczyć, że zwycięzca tego
zestawienia – Floyd Mayweather zarobił nie-
mal wszystko w jeden wieczór, dzięki sierp-
niowej walce z Conorem McGregorem . Tym-
czasem Cristiano Ronaldo za jeden opubliko-
wany post na Instagramie otrzymuje 569 tys.
funtów, czyli jakieś 2 731 200 zł !!! Można to
porównać ze średnią krajową w Polsce, która
obecnie wynosi ok. 4000 zł netto. Osoba o
takich zarobkach musiałaby pracować 56 lat,
żeby mieć pieniądze, które Cristiano inkasu-
je za jedno zdjęcie.
6
Na świecie powstała specjalna organiza-
cja zajmująca się pomocą zawodnikom, któ-
rzy stracili fortunę życia. Jest to bardzo po-
trzebne, bo coraz częściej zawodowi sportow-
cy nie potrafią żyć po zakończeniu kariery.
Paradoksalnie co 4 zawodnik NFL zarabiający
powyżej 300 tys. dolarów rocznie „na eme-
ryturze” jest bezdomnym lub żyje w bardzo
skromnych warunkach.
Jak dysponować zarobionymi
pieniędzmi?
Racjonalne dysponowanie wielkimi pieniędzmi nie jest łatwe. Często wielcy sportowcy to, delikatnie mówiąc, w prze-szłości osoby niezamożne. Nagły przypływ gotówki może spowodować kłopoty. Dosko-nałym na to przykładem jest przypadek Mi-ke’a Tysona. Legendarny bokser posiadał majątek szacowany na 400 mln dolarów! Obecnie mężczyzna posiada ok. 13 mln dłu-gów wobec amerykańskiej skarbówki oraz 10 mln niespłaconych alimentów. Jak można było do tego dopuścić?! Tyson słynął z roz-rzutnego życia. Wydawał ogromne pieniądze na pałace, luksusowe samochody, a nawet na prywatnego tygrysa. Gdy dysponuje się tak wielkimi środkami, warto się jednak za-bezpieczyć, np. w postaci lokaty, której hi-potetycznie nie można otworzyć przez 10 lat.
Na koniec chciałbym przedstawić tezę
do rozważenia przez czytelników. Co byłoby
bardziej skuteczne? Tworzenie fundacji zaj-
mującej się sportowcami, którzy nie mają
za co żyć, czy prowadzenie wczesnej eduka-
cji ekonomicznej dotyczącej zarządzania pie-
niędzmi w klubach - dla przyszłych wielkich
sportowców?
I jeszcze pół żartem pół serio:
Kasa w sporcie
Mieć pieniądze dobra rzecz,
z oszustwem w sporcie precz.
Ambicja, pasja i walka do końca,
majątek to priorytet tylko dla jakiegoś
dzwońca.
Sportowcem wielkim jest zostać moim celem
przy okazji milionerem.
Jakub Wyrzykowski
7
komiks Janka Kaczmarskiego
8
9
10
11
12
13
Dzisiaj ta liczba jest zapewne dużo
większa. CBOS wskazuje, że co najmniej
36% ankietowanych (tych, którzy są na
diecie) oświadczyło, że robi to, aby
schudnąć, 30% - chce się zdrowo odży-
wiać i poprawić kondycję, a 34% jako
powód wskazuje chorobę.
Liczba tych, którzy kontrolują warto-
ści odżywcze, kalorie posiłków wciąż ro-
śnie. Niestety, choć polskie społeczeń-
stwo z jednej strony mocno się odchu-
dza, to z drugiej - tyje w coraz szybszym
tempie. Nadwagę ma już 60% Polaków,
na otyłość choruje natomiast 27%. Wielu
ludzi szuka więc porad u wujka Googla.
Tam, często na stronach internetowych
rzekomi profesjonaliści prezentują
„niezawodne sposoby na schudnięcie”.
Dlaczego tak jest? Zawód dietetyka
w Polsce nie jest regulowany, z czego
wprost wynika to, że dietetykiem może
tytułować się absolutnie każdy. Dlatego
naprawdę trzeba uważać, nie wierzyć
wszystkiemu, co w Internecie jest napi-
sane.
Nie potrzeba wiele - odrobina zdrowego rozsąd-
ku, żeby skomponować sobie zdrową dietę. Więk-
szość z nas jest w stanie sobie z tym poradzić.
Zalecenia : 4-5 małych posiłków dziennie, co naj-
mniej 2 litry płynów, 5 porcji warzyw i owoców
(w tych posiłkach!), produkty pełnoziarniste itd.
itp. - brzmią jak wyświechtane slogany, ale na-
prawdę stosując się do tych prostych zasad, ma-
my szansę świetnie się odżywiać.
Czy możemy stwierdzić, że na punkcie szczupłej sylwetki polskie społeczeń-
stwo już zwariowało? Jak wynika z sondażu przeprowadzonego w 2014 roku
przez Centrum Badania Opinii Społecznej 26% Polaków stosowało jakąś dietę.
14
Na tę pierwszą choruje - według różnych
statystyk - co setna, a może nawet co
pięćdziesiąta dorosła osoba. U młodzieży
zjawisko to jest kilka razy częstsze. Zdarza
się nawet raz na 20-25 osób. A to oznacza,
że średnio na jedną klasę szkolną przypada
osoba z zaburzeniem odżywiania. Straszne,
prawda? Dlatego najważniejszy zawsze jest
umiar. Rozsądek i umiar. A jeżeli ktoś bar-
dzo chce schudnąć i nie nabawić się jakiś
skutków ubocznych zawsze można znaleźć
wykwalifikowanych dietetyków, którzy mo-
gą pomóc.
Weronika Gurynow
Większość idzie jednak na skróty. Kończy
się to efektem Jo-Jo albo niezrzuceniem wa-
gi. Wśród genialnych pomysłów z błyska-
wicznym efektem królują takie perełki:
Wsmarowywanie sobie w różne miejsc
kremów spalających tkankę tłuszczową.
Oczywiście bez żadnych ćwiczeń. Powo-
dzenia…
Diety polegające na jedzeniu nasączo-
nych wodą lub octem wacików. Tak, tych
do zmywania makijażu. Porażka na całej
linii i poważne konsekwencje dla więk-
szości organów.
Połykanie jajeczka tasiemca – pozosta-
wię to bez komentarza.
Palenie papierosów lub zażywanie narko-
tyków. Naprawdę nie wiem, czy można
coś głupszego wymyślić.
Jedzeniem w ciągu dnia tylko jabłek, jo-
gurtów i gumy do żucia – dieta prosto
z polskich gimnazjów, czyli jak wygrać
klasowe zawody w gubieniu kilogramów.
Chcemy być chudzi, bo to jest lepiej po-
strzegane przez rówieśników, ale też bar-
dziej podobamy się samemu sobie. Gdy
nie udaje się nam dopasować do wymagań,
zaczyna się spadek własnej samooceny,
co w najgorszych wypadkach powoduje
anoreksję czy bulimię.
W szkołach temat odchudzania jest szcze-
gólnie powszechny. No bo jak nie jesteś
szczupły i atrakcyjny, to nie jesteś fajny.
Jest to też spowodowane dojrzewaniem
i większą świadomością własnego ciała.
15
W kierunku Grodna wyruszamy około godziny 14.00, na granicy jesteśmy cztery godziny póź-niej. Tu po raz pierwszy spotykamy się z cywi-lizacją wschodnią. Dostajemy do wypełnienia deklarację celną, zapisaną cyrylicą bez tłuma-czenia na jakikolwiek język posługujący się al-fabetem łacińskim. Na szczęście pani celniczka pomaga nam wypełnić deklarację, ale gdy z ra-dością wręczamy jej papiery, które przy jej po-mocy wypełniliśmy, mówi nam, że za pięć mi-nut kończy swoją zmianę i nie zdąży nas odpra-wić. Musimy czekać na nowych celników. Po piętnastu minutach patrzenia w niebo, zau-ważamy kątem oka, że jest kolejna zmiana. Z radością wręczamy pani celniczce naszą de-klarację. Ze zdziwieniem słyszymy, że jest wy-pełniona źle – przecież uzupełnialiśmy rubryki z poprzednią kompetentną strażniczką punktu odprawy. Z pewną irytacją przepisujemy doku-menty jeszcze raz zgodnie z życzeniem pani urzędniczki, oczywiście w dwóch egzempla-rzach.
Na skutek zawieruchy dziejów, dość luźne-go interpretowania przez towarzysza Stalina postanowień jałtańskich Grodno znajduje się na terenie Białorusi. Stało się tak, mimo że tzw. linia Curzona, która miała wyznaczać na-szą granicę, przebiegała przez środek Grod-na, a wobec tego część miasta leżąca na le-wym brzegu Niemna powinna dziś być w Pol-sce. Cóż, w 1944 ciężko było towarzysza Sta-lina przekonać do czegokolwiek, a ani alianci, ani tym bardziej komuniści teoretycznie -polscy nie włożyli większego wysiłku w wyeg-zekwowanie wstępnych porozumień, mimo masowych apeli mieszkańców Grodna.
Uff, udało się, wjeżdżamy na Białoruś. Musimy tylko kupić urządzenie BellToll* i pakiet kilometrów uprawniający nas do poruszania się po drogach płatnych. Do-stajemy dokument liczący siedem stron za-pisanych drobnym maczkiem, składamy dziesięć podpisów, kupujemy minimalny pa-kiet na sześćset kilometrów, mimo że do Grodna jest niecałe dwadzieścia, a po drogach płatnych pięć, a pozwolenie mamy tylko na Grodno. Poza tym trochę się boimy tego, co podpisaliśmy. Może w tym drobnym maczku zrzekliśmy się polskiego obywatelstwa? Przecież czytanie tego to kil-ka godzin. Wjechaliśmy do Białorusi. Skierowali-śmy się na Grodno, po pięciu kilometrach skończyła się droga. Zaskoczenie ale GPS nie działa. Wróciliśmy i pojechaliśmy na Mińsk. Tym razem droga jest, ale skończyły się światła. Ciemno jak na stepach aker-mańskich… W pewnym momencie w oddali zobaczyliśmy światła, postanowiliśmy tam jechać. Wyszedł off-road, ale wreszcie je-steśmy w Grodnie. Przy pomocy zakupionej mapy docieramy na miejsce noclegu, i kończymy dzień pełen wrażeń. Witamy na Białorusi…
Pierwszy długi weekend listopada postanowiliśmy spędzić w Grodnie,
mieście położonym na styku cywilizacji Europy Zachodniej i Wschodniej.
*BellToll – system opłat za drogi płatne na
Białorusi.
16
Zaczynamy dzień drugi. Po problemach z nawigacją postanawiamy pojechać do centrum taksówkami. Wszystko idzie płynie, jesteśmy w centrum. Z ciekawości porów-nujemy ceny: pierwsza taksówka 4,90 ru-bla, druga 5,40 rubla, trzecia 54 ruble. Dys-proporcja druzgocąca, dzwonimy do korpo-racji taksówkowej z informacją, że zaraz zadzwonimy na milicję. Za chwilę dowiadu-jemy się, że pani taksówkarz do nas przyje-dzie i odda nadpłatę, cóż pewnie się pomyli-ła… Zwiedzamy Grodno - miasto bardzo ład-ne. Na pierwszy rzut oka niczym się nie róż-ni od większości tych naszych. Zresztą mo-że wynika to z faktu, że jeszcze 80 lat temu było to polskie miasto, w którym ponad 60% ludności było Polakami. Nawet dziś spośród 370 tys. mieszkańców 25% to Po-lacy. Oglądamy zamek, w którym mieszkał Stefan Batory, Bona Sforza, w którym od-bywał się co trzeci sejm Rzeczpospolitej Ob-ojga Narodów, wreszcie w którym Stanisław August Poniatowski podpisał akt abdykacji. Odwiedzamy także muzeum Elizy Orzeszko-wej, niewątpliwie utalentowanej pisarki, ko-biety o nieco pogmatwanych losach wła-snych i jej męża Piotra Orzeszki. Tak mija nam dzień. Wieczorem okazuje się, że zor-ganizowanie trzech pojazdów w centrum miasta zajmuje korporacji taksówkarskiej ponad godzinę.
Dzień trzeci, jedziemy do Korobczyc. To miejsce, w którym wojska polskie razem z białoruskimi walczyły w 1920 roku przeciw bolszewikom. Zwiedzamy mini zoo, park rzeźb, pokazy w kuźni, zatrzymujemy się w restauracji – spę-dzamy bardzo miły dzień. Wieczorem zakupy w miejscowym centrum handlo-wym. Ceny bardzo przyjemne, szcze-gólnie towarów akcyzowych. Z drugiej strony, mimo że cena benzyny jest ni-ska, nie decydujemy się na zakup. Licz-ba oktanów (zaledwie 92) jest poniżej minimum zalecanego przez producen-tów samochodów.
Dzień czwarty – wracamy do Polski. Wszystko idzie bezproblemowo aż do gra-nicy. Na granic okazuje się, ze jedno z urządzeń BellToll jest zarysowane. Rysa trudna do zauważenia, szczególnie wie-czorem, kiedy je odbieraliśmy, w związku z tym nie dostaniemy kaucji z powrotem. Protestujemy, ale okazało się, że na jed-nej z siedmiu stron zapisanych drobnym maczkiem było pokwitowanie, że urządze-nie jest w stanie idealnym. W sumie odda-liśmy trzy urządzenia, tym razem nie pod-pisaliśmy żadnego dokumentu, pieniądze otrzymaliśmy za dwa… Pachnie korupcją, ale może się czepiamy…
Jeszcze kilkaset metrów i jesteśmy w Polsce, w Unii Europejskiej, w cywilizacji zachodnioeuropejskiej…
Karol Romaniuk
17
Symptomy
Dla wielu z nas smartfon jest naj-
bardziej osobistym przedmiotem w życiu.
Mamy z nim relację jak z człowiekiem.
W ciągu dnia nie potrafimy spędzić nawet
godziny bez zerkania na ekran. Od ponie-
działku do niedzieli zasypiamy, a komór-
ka jest w zasięgu naszej ręki, półtora
metra od nas, często mniej. Rano, wyłą-
czamy alarm. Następnie odruchowo
sprawdzamy, co słychać na Facebooku.
Jeśli ktoś przysłał w nocy złą wiadomość,
którą już znamy, funkcjonujemy kolejne
godziny w gorszym humorze. Nie oszu-
kujmy się - to uzależnienie.
Cyfrowy detoks
To nic innego jak odłączenie się
na pewien okres od telefonu, laptopa i tego
typu urządzeń, za pośrednictwem których
stale jesteśmy online. Pozwala odetchnąć,
złapać dystans do świata oraz na nowo spre-
cyzować swoje cele. Terapeuta Jerzy Jaku-
bowski proponuje też prosty test, który wy-
każe, czy jesteś uzależniony od Internetu
i gadżetów elektronicznych. Posiedź przez
godzinę w ciszy i zobacz, jak się poczujesz
bez włączonego radia, telewizora, otwartego
laptopa - sugeruje Jakubowski.
Złowroga cisza
Patrzymy na otaczający nas świat.
Wydaje nam się, że wszystko normalnie
funkcjonuje. Dostrzegamy: tu grupę na-
stolatków gdzieś w mieście, tam rodzinny
obiad, przyjaciół w klubie lub w parku,
dzieci w supermarkecie. Niby wszystko
jest OK… a jednak. Jesteśmy jakby niedo-
stępni, skryci, pozbawieni emocji i energii.
Słychać tylko dźwięki powiadomień
i stukot paznokci po ekranach. Przykre,
ale jakże prawdziwe. Tym sposobem, do-
świadczamy phubbingu i go stosujemy.
Zjawisko polega na lekceważeniu innych
przez natarczywe i częste używanie telefo-
Nie ma już tak naprawdę znaczenia gdzie spędzasz wakacje, co robisz
i z kim. Możesz uciec na drugi koniec świata. Pytanie, czy potrafisz wyłączyć
swój telefon na dzień lub dwa… i rzeczywiście odpocząć od medialnego szu-
mu.
Ile razy łapiemy się na kłamstwie: „Jeszcze
sprawdzę e-maila i już kończę”. Deklaruję,
fałszywie, bo wiem, że zaraz odpalę jeszcze
Messengera.
„Gdyby w przeszłości ktoś stwierdził,
że w ciągu pięciu minut poczuł się szczęśli-
wy, smutny, podekscytowany, zaniepokojo-
ny, zaciekawiony, sfrustrowany, ignorowa-
ny, ważny, samotny, radosny i głęboko
przygnębiony, z pewnością usłyszałby sto-
sowną diagnozę”. A dziś te emocje są wy-
woływane błyskawicznie, gdy korzystamy
ze smartfona. Czy jest sens zastanawiać się
w ich potoku nad diagnozą? Catherine Price
- autorka bestsellerowej książki o uzależ-
nieniach od telefonu dowodzi, że to urzą-
dzenie jest jak puszka Pandory z emocjami.
18
Albo przynajmniej wyobraź sobie taką sy-
tuację: następuje dwutygodniowa przerwa
w dostawie prądu, bateria telefonu wystar-
czy tylko na jeden dzień. Jak byś się wte-
dy poczuł? Jak wyglądałby Twój świat?
Co stałoby się niemożliwe, a co możliwe?
Jak przeprowadzić cyfrowy de-
toks?
Zastosuj kilka prostych działań:
1. Ustaw okna czasowe, w których spraw-
dzasz wiadomości, np. raz o godz. 12:00 i
raz o 15:30.
2. Zrezygnuj z otrzymywania wiadomości
e-mail od firm i osób, które dawno straciły
Twoje zainteresowanie. Dodatkowo usuń
z telefonu aplikacje, których nie używasz.
3. Wyłącz wszelkie powiadomienia infor-
mujące o nowych wiadomościach lub aktu-
alizacjach.
4. Postaraj się zwalczyć ochotę sięgnięcia
po telefon zaraz po przebudzeniu, aby
sprawdzić, czy nie wydarzyło się coś inte-
resującego albo czy nie otrzymałeś wiado-
mości. Jak radzi projektant mody Tom
Ford, każdy mężczyzna powinien mieć ra-
no czas na czytanie gazety (lub książki).
To samo dotyczy kobiet :)
5. Spędź przynajmniej jeden dzień całko-
wicie bez dostępu do serwisów społeczno-
ściowych.
6. Spróbuj obejść się bez elektroniki przez
cały weekend.
Człowiek pogrążony w internetowym szu-
mie, to osoba, która łatwo się denerwuje,
często nie potrafi wykonywać podstawowych
czynności bez użycia tabletu, telefonu, kom-
putera. Częściej się stresuje. Jeżeli zastosu-
jesz minimum trzy wyżej podane podpunkty,
szybko zauważysz zmiany w swoim funkcjo-
nowaniu. Po pierwsze, zyskasz drogocenny
czas, który możesz poświęcić na naukę, pra-
cę, zainteresowania lub inne przyjemności.
Dostrzeżesz to, na co nigdy nie zwracałeś
uwagi. Może wyda Ci się to dziwne, ale zo-
baczysz, że obok Ciebie istnieje drugi czło-
wiek. Pojawią się tematy, o których będziesz
chciał rozmawiać, a może odkryjesz wcze-
śniej niezauważone cechy, umiejętności
Twojego przyjaciela? Kolejna rzecz — uru-
chomisz szare komórki. Uwolni się Twoja
kreatywność i energia. Możesz to wykorzy-
stać do ogromu nowych doświadczeń i po-
mysłów. Stworzysz wspomnienia dla SIEBIE
a nie dla Snapchat’a. Najważniejsze jest jed-
nak poczucie wolności! Naładuj SWOJE wła-
sne baterie i sprawdź, czy potrafisz być
po prostu człowiekiem, a nie machiną. Po-
staw sobie wyzwanie i odnajdź równowagę.
Nabierz dystansu do napływających wyda-
rzeń i informacji. UDA CI SIĘ!
Zofia Urbańczyk
Można sobie zadać pytanie, po co te wysiłki.
Dobrze jest tak, jak jest. Więc po co cokol-
wiek zmieniać? Powodów jest wiele.
19
Zespól redakcyjny pod opieką p. Elżbiety Zegadło: Weronika Gurynow, Jan Kaczmar-
ski, Karol Romaniuk, Zofia Urbańczyk, Karolina Wietecha, Jakub Wyrzykowski.