piechur a czołgi

45
BIBLJOTECZKA ŻOŁNIERZA POLSKIEGO TOMIK VI ANTONI ŚLÓSARCZYK PIECHUR A CZOŁGI z 14 ILUSTRACJAMI WARSZAWA 1929 WOJSKOWY INSTYTUT NAUKOWO-WYDAWNICZY

Upload: eugen-pinak

Post on 08-Aug-2015

33 views

Category:

Documents


2 download

DESCRIPTION

Piechur a czołgi

TRANSCRIPT

Page 1: Piechur a czołgi

BIBLJOTECZKA ŻO ŁN IE R ZA POLSKIEGOTOMIK VI

ANTONI ŚLÓSARCZYK

PIECHUR A C Z O Ł G Iz 14 ILUSTRACJAM I

WARSZAWA 1929

W OJSKOW Y INSTYTUT NAUKOWO-WYDAWNICZY

Page 2: Piechur a czołgi

BIBLJOTECZKA ŻOŁNIERZA POLSKIEGOTOMIK VI__________________

ANTONI ŚLÓSARCZYK

PIECHUR A C ZO ŁG I

Z 14 IL U S T R A C JA M I

WARSZAWA 1929

W OJSKOW Y INSTYTUT NAUKOWO-WYDAWNICZY

Page 3: Piechur a czołgi

Z A K Ł A D Y G RAFICZNE

AN TO N I SZLACHOWICZ i S-ka W arszaw a, N ow olip ie 11

Telefon 321-71

WST ĘP .W pierw szym szeregu podąża na bój

Piechota, piechota, piechota!“(Pieśń żo łn ierska)

Wiecie, chłopcy, że na polu bitwy za­

wsze najwięcej znaczy piechota. O tak, to

nie jest bynajmniej puste słowo! Szary pie­

chur, chociaż pokryty kurzem, czy unurza-

ny w błocie, w mundurze porozrywanym o

krzak, druty i od pełzania, wogóle tak nie­

raz wyglądający, że matka rodzona z trudem-

by go poznała, jest jednak główną osobą

tam, gdzie się waży wynik zbrojnych za­

pasów. Oczywiście podstawą tej wartości

i znaczenia piechoty jest jej wyćwiczenie

w służbie polowej, zaprawienie do trudów

marszowych, do chybkich skoków tyraljer-

skich, umiejęiność wyzyskania każdej kępki

trawy, każdej brózdy i zagonu. Wszystko to

Page 4: Piechur a czołgi

są ważne rzeczy, a służą one do tego przede-

wszystkiem, ażeby każdy szeregowiec umiał

zrobić należyty użytek ze swego dobrego

uzbrojenia.

Wiecie dobrze, jaka jest ta wasza broń,

znacie jej działanie, umiecie się z nią obcho­

dzić i nią walczyć. Kiedy ruszając do na­

tarcia jesteście jeszcze daleko od nieprzyja­

ciela, otwierają ogień ciężkie karabiny maszy­

nowe waszego bataljonu i pozwalają wam

podsunąć się bliżej wroga. Wtedy już drużyny

bojowe zaczynają sobie radzić własnemi

siłami. Ręczny lub lekki karabin maszynowy

trzaska serjami, a i broń powtarzalna znaj­

duje odpowiednie cele. Tak więc skok za

skokiem, uparcie i wytrwale przenosicie swój

niszczący ogień coraz bliżej nieprzyjaciela,

dopóki nie nadjedzie czas wyrzucenia grana­

tów ręcznych i uderzenia na bagnety.

Dobra jest wasza broń i często wróg

nie dotrzyma wam pola. Ale nieraz będzie

on zbyt silny, dobrze uzbrojony i okopany,

a przytem broniony szerokiemi, gęstemi

pasmami kolczastych drutów. Stanowisk ta­

kich nie przełamie sama piechota, a wspar­

cie artyleryjskie nie zawsze może być celne

i silne. Dzielne drużyny muszą w gęstym

ogniu nieprzyjaciela przypaść do ziemi i trwać

bez ruchu. Ale wtenczas właśnie wspiera

piechotę broń nowa a potężna, która tratuje

i zrywa druty kolczaste jak pajęczynę, siecze

ogniem obsadę okopów, przejeżdża rowy,

druzgocze karabiny maszynowe i podrywa

za sobą zatrzymane drużyny.

Broń ta nazywa się czołgiem.

Książeczka ta ma na celu przedstawić

wam krótko, jakie są właściwości czołgów,

jakie i w jaki sposób oddają usługi piechocie,

oraz jak należy się bronić przed czołgami

nieprzyjacielskiemi.

Page 5: Piechur a czołgi

I.

Właściwości czołgów.

Cóż to są te czołgi, na czem polega ich

budowa i do czego służą? Niektórzy z was

widzieli je pewnie na ćwiczeniach w obozie

letnim lub na manewrach, inni znów znają

je tylko z tablic, zawieszonych na ścianach

izb kompanijnych. W tych więc pogawędkach

omówimy, jak te machiny walczą, jakiej się

od nich pomocy możecie w boju spodziewać

i jak sobie z niemi dać radę, kiedy wystę­

pują w nieprzyjacielskich szeregach.

Czołg jest narzędziem walki o dwu za­

sadniczych właściwościach: ogień i ruch­

liwość. Jest to więc wóz bojowy, uzbro­

jony w karabiny maszynowe lub działka

półsamoczynne, szczelnie opancerzony ze

wszystkich stron, a mogący poruszać się nie-

5

tylko drogami, lecz również naprzełaj przez

pola. Nazwa „czołg" pochodzi stąd, że nie

jeździ on na kołach, jak np. wóz lub samo­

chód, lecz sunie po ziemi, jakgdyby się

czołgał.

Spróbujemy opisać ten sprzęt według

wymienionych cech zasadniczych. Zaczepna

siła czołga polega przedewszystkiem na jego

uzbrojeniu, składającem się z jednego lub

więcej karabinów maszynowych względnie

działek, a czasem nawet dział szybkostrzel­

nych. Broń ta mieści się w wieżyczce pan­

cernej, obracającej się naokoło, dzięki cze­

mu można strzelać na wszystkie strony.

Wielkie czołgi mogą mieć po kilka wieżyczek.

Karabiny maszynowe, względnie działka po­

łączone są z lunetami, służącemi do dokład­

nego celowania. Strzelanie jest możliwe za­

równo stojąc w miejscu, jak i podczas jazdy.

Oczywiście wspinanie się czołga i opada­

nie na nierównościach gruntu i na przeszko­

dach musi się odbić ujemnie na celności

ognia, ponieważ trudno jest utrzymać cel na

muszce. Dlatego też każdy czołg stara się

podjechać jak najbliżej do przeciwnika, aby

Page 6: Piechur a czołgi

go zniszczyć skutecznym ogniem z małej

odległości.

Bardzo ważną cechą czołga jest jego

opancerzenie. Cała ta maszyna osłonięta

jest dokładnie grubą blachą ze specjalnych

gatunków stali z domieszką niklu lub innych

metali, co jej nadaje szczególną twardość

i odporność na działanie pocisków. Pancerz

nie jest jednolitej grubości. Najsilniejszy bywa

na wieżyczce i zprzodu (np. 20 mm), nieco

cieńszy z boków (np. 15 mm) oraz ztyłu,

a najsłabszy od góry i od dołu (np. 6 mm).

Chroni on załogę czołga od ognia zwykłej

amunicji karabinowej i karabinów maszyno­

wych, następnie od szrapneli i odłamków

granatów; przeciwpancerne pociski karabino­

we odbijają się od grubszych części pance­

rza a mogą je ewentualnie przebić dopiero

z odległości kilkudziesięciu kroków. W powło­

ce czołga są drzwiczki, zamykane na rygle od

wewnątrz, oraz wąziutkie szpary, przez któ­

re załoga może widzieć, co się wokoło dzieje,

a więc kierować maszyną i obserwować. Na

zewnątrz wystaje również lufa ruchomo za­

wieszonego karabina maszynowego lub ar­

6

matki. Powstający przez to otwór w pan­

cerzu jest starannie zasłonięty tak zwaną

maską, t. j. rodzajem stalowej skrzynki,

chroniącej strzelca od pocisków, któreby

mogły wpaść przez szparę między lufą

a pancerzem.

Siły poruszającej czołg dostarcza silnik,

umieszczony prawie zawsze w tylnej części

maszyny, a więc odwrotnie niż u samocho­

dów. Silnik obraca koła zębate, te zaś tak

zwaną gęsienicę, która odgrywa ogromnie

ważną rolę przy jeździe przez pola. Wiecie

przecież, jak łatwo posuwają się małe i du­

że wagony po szynach, a jakie trudności

napotyka wóz, jadący błotnistą drogą. Otóż

gąsienice są właśnie takiemi ruchomemi szy­

nami, które czołg jakgdyby rozwija pod sobą

podczas ruchu. Gąsienica jest to zamknięty

łańcuch, składający się z płyt czyli łyżew

żelaznych, lub z lin stalowych, albo też cza­

sem gumowy, a nawinięty na koła (tylne

zębate, zwane napędowem, i przednie, zwa­

ne krążkiem zwrotnym) i na szereg dźwigni

sprężynowych. Kiedy więc ruchem silnika

zaczniemy obracać koła napędowe, gąsieni­

Page 7: Piechur a czołgi

8

ca, przywarta do ziemi przez ciężar czoł­

ga, nie może się poruszyć. Wtenczas wóz,

pchany przez koła zębate, toczy się po ta­

śmie gąsienicy, jakgdyby po szynie bez koń­

ca, którą ciągle za sobą zwija, a przed sobą

kładzie.

Gąsienice mają tę wyższość nad kołami,

że dotykają podłoża dużą powierzchnią, dzięki

czemu nie ślizgają się po błocie ani po śnie­

gu i mają znaczną siłę ciągnącą. Dzięki temu

czołg może jeździć swobodnie tak samo dro­

gą, jak i przez zorane i rozmokłe pola, przez

rowy przydrożne lub okopy i wyrwy od gra­

natów. Potrafi również bez trudu wdrapać

się na stromy wal, groblę lub pagórek, wo-

góle wspiąć się wszędzie tam, gdzie wejdzie

koń, lub człowiek bez pomocy rąk. Zwalo­

ny wpoprzek pień drzewa np. m średnicy

także nie stanowi przeszkody. Silnik, gąsie­

nice i ciężar czołga nadają mu ogromną si­

łę walącą, dzięki której łamie i wywraca

drzewa grubości 25 40 cm, zwłaszcza

jeśli one nie są głęboko zakorzenione. Tak

samo druzgocze ściany zwykłych budynków

drewnianych i murowanych i przejeżdża

9

przez nie nawylot, jakgdyby były zbudowa­

ne z desek. To też czołgi działają często

niszcząco samym swoim ruchem i cięża­

rem, bez użycia broni palnej, np. tratują

i wgniatają w ziemię przeszkody z drutu jak trawę.

Kierowanie czołgiem odbywa się w ten

sposób, że wyłącza się czyli zatrzymuje pra­

wą lub lewą gąsienicę. Wtenczas działa tyl­

ko drugie koło napędowe i wóz w miejscu

skręca w prawo lub w lewo

Szybkość czołgów jest bardzo rozmaita.

O ile czołgi z czasów wojny światowej robiły

zaledwie 8 km na godzinę, to najnowsze, zbu­

dowane w ostatnich czasach miewają szyb­

kość 30- 50 km. Zwiększenie szybkości osią­

gnięto z jednej strony przez udoskonalenie

gąsienicy, robiąc ją np. z gumy, robiąc węż­

sze płytki gąsienicy albo dając czołgowi bar­

dziej sprężyste zawieszenie — z drugiej stro­

ny przez t. zw. czołgi kombinowane. Ostat­

nie mają gąsienice i koła. Drogą posuwają

się na kołach, a przed walką podnoszą koła

w górę i opuszczają się na gąsienice, które

im pozwalają poruszać się naprzełaj. Oczy­

Page 8: Piechur a czołgi

10

wiście jazda na kołach jest znacznie szybsza

i stosuje się ją wszędzie tam, gdz ie nie

z a g r a ż a celny, o b se r w o w a n y ogi eń

n i ep r zy j a c i e l s k i , a gdzie są znośne

drogi.

W każdym czołgu, czy zwykłym czy też

kołowo-gąsienicowym, trzeba zawsze rozróż­

niać jedną szybkość, którą rozwija na do­

brych drogach, i drugą, z jaką zdolny jest

poruszać się w terenie nierównym, porosłym

krzakami i poprzecinanym rowami.

Ta właśnie druga szybkość, naturalnie

trochę lub nawet znacznie mniejsza od jazdy

drogowej, ma bardzo duże znaczenie pod­

czas walki. Wiecie przecież, że w tyraljerze

ten strzelec, który jest dobrze wyćwiczony

w biegu i w skokach od osłony do osłony,

znaczenie trudniej może być trafiony niż

inny, ociężały i powolny. Tak samo bardzo

trudno jest czołg szybkobieżny, np. robiący

w terenie więcej niż 12 km na godzinę,

wziąć na cel i zniszczyć.

Jak każdy ludzki wynalazek, tak też

i czołg nie jest pozbawiony pewnych wad,

wynikających z jego budowy. Najujemniejszą

jego cechą jest to, że jest on krótkowidzący

i głuchy. Pierwsza niedogodność pochodzi

stąd, że załoga musi być szczelnie osłonięta

od pocisków nieprzyjacielskich, a obserwo­

wać może tylko przez wąziutkie 2 milime­

trowe szparki. Nic więc dziwnego, że zarów­

no kierowca, prowadzący maszynę, jak też

strzelec obsługujący broń, mają bardzo ma­

łe pole widzenia i niewiele mogą przez te

szczeliny zobaczyć. Załoga czołgów jest rów­

nież głucha, ponieważ zamknięta jest w cias­

nej przestrzeni wśród głośnego stuku silni­

ka, pracującego pełną mocą, do czego się

przyłącza jeszcze odgłos strzałów z własnych

karabinów maszynowych lub a rma tek , cho­

ciaż wewnątrz czołga brzmi on dosyć ła­

godnie.Wszystko to razem, a więc ciasnota

miejsca, półmrok, straszny zgiełk, swąd sma­

rów i benzyny, gorąco, czad prochu, wspina­

nie się i opadanie maszyny na przeszkodach

i nierównościach — sprawia, że służba w czoł­

gach jest bardzo ciężka i wymaga doboro­

wych, doskonale zaprawionych żołnierzy.

Tak tedy w ogólnych zarysach przedsta­

1 1

Page 9: Piechur a czołgi

12

wia się machina bojowa, zwana czołgiem

Dzięki swoim właściwościom, a więc sile

ogniowej, opancerzeniu i zdolności ruchu

naprzełaj prawie w każdym terenie, machi­

na ta jest ze swej istoty bronią natarcia,

przeznaczoną do wspierania piechoty prze-

dewszystkiem w zdobywaniu ufortyfikowa­

nych stanowisk obronnych. Głównem zada­

niem tej pancernej broni przy zdobywaniu

punktów oporu jest zrywanie drutów kol­

czastych, oraz niszczenie karabinów maszy­

nowych, działek i moździerzy piechoty i t. p.

Oprócz tych naocznych skutków, wkro­

czenie czołgów do walki wywiera również

wielkie wrażenie moralne i załamuje bitność przeciwnika.

II.

Rozwój czołgów do r. 1928.

W rozdziale tym zapoznamy się z po­

chodzeniem czołgów, a potem ze sprzętem,

posiadanym przez nasze wojsko i przez pań­stwa bliżej nas obchodzące

1. P o c z ą t k i czo ł gów.

Podczas niedawnej wojny światowej

1914 — 18, najkrwawsze i najzaciętsze zapasy

odgrywały się na t. zw. froncie zachodnim

pomiędzy Niemcami z jednej, a Francuzami,

Belgami, Anglikami i Amerykanami z dru­

giej strony. Oba wojska walczące zakopały

się w ziemi, budując olbrzymie, nieprzerwane

pasy okopów, szerokie na wiele kilometrów,

a oplecione gęstemi i szerokiemi pasmami

przeszkód z drutu kolczastego.

Page 10: Piechur a czołgi

Dostępu do tych drutów i okopów bronił

straszny ogień karabinów maszynowych i

artylerji. Nic też dziwnego, że ani Niemcy,

ani ich przeciwnicy nie mogli przełamać tak

ufortyfikowanych i bronionych stanowisk i

obie strony krwawiły się w bezskutecznych

natarciach na odrutowane gniazda karabinów

maszynowych. Próbowano zaradzić temu dłu­

giem, nieraz kilkudniowem bombardowaniem

artylerji ciężkiej i polowej, ale zawsze pozo­

stawała część drutów nie zburzona oraz nie

zniszczone gniazda oporu, które nieraz same

wystarczały do załamania natarcia. Trzeba

więc było koniecznie wynaleźć taką machinę,

któraby, nic sobie nie robiąc z ognia piechoty,

była zdolna stratować kolczaste przeszkody

i przejść okopy, a potem zniszczyć najgroź­

niejsze karabiny maszynowe — i w ten spo­

sób otworzyć drogę własnej piechocie.

Wtenczas to Francuzi i Anglicy zaczęli

robić próby w swych ogromnych fabrykach

maszyn. Ażeby doświadczenia swe i przygo­

towania ukryć w tajemnicy i nie zdradzić

Niemcom przedwcześnie, Anglicy budowane

wozy bojowe nazwali dla niepoznaki ,,tan­

14 15

kami,“ co oznacza cysterny, czyli wielkie

beczki żelazne. Ostatecznie, po wielu pró­

bach i nieudanych występach, w r. 1917

pojawiły się na polach walki frontu zachod­

niego czołgi, odpowiadające postawionym

im wymaganiom.

Zbudowano kilka typów cięższych i lżej­

szych, ale najwięcej było w linji bojowej lek­

kich czołgów zwanych Renault (czytaj ,,reno“)

od nazwska inżyniera i fabrykanta, który je

zbudował. Te właśnie czołgi oddały Fran­

cuzom wielką przysługę w r. 1918, i dopo­

mogły im znacznie do ostatecznego pokonania

Niemców i zakończenia wojny światowej.

2. Lekk i c zo ł g R e n a u l t ' a.

Wojsko polskie wy po s a ż on e jest

dotychczas w wyżej wspomniany sprzęt Re­

naulfa, więc też opisy rozpoczniemy od

niego. (Rys. 1 i 2).

Lekki czołg Renault waży około 7 tonn,

czyli 70 centnarów metrycznych (po 100 kg).

Załoga jego składa się z dwóch ludzi: me­

chanik siedzi nisko zprzodu i prowadzi czołg,

dowódca czołga stoi, obserwuje z wieżyczki

Page 11: Piechur a czołgi

i strzela. Uzbrojenie stanowi karabin maszy­

nowy „Hotchkiss," wz. 1914, lub toż 37 mm

działko półsamoczynne. Broń ta umiesztzo-

16

Rys. 1.

Lekki czołg Renault w przekroju. (U góry przekrój pionowy, u dołu poziomy). Wóz uzbrojony w k. m.

na jest w wieżyczce obracalnej na wszystkie

strony, dzięki czemu można strzelać wokoło

niezależnie od kierunku marszu. Nieduże

17

wyniesienie broni ponad ziemię nie po zwa ­

la na o g i e ń nad g ł o w a m i w ł a s n y c h

od dz i a ł ów , więc też czołg, aby móc strze­

lać, musi znajdować się przed pierwszym rzu­

tem piechoty.

Rys. 2.

Lekki czołg Renault, uzbrojony w działko. (Wóz dowódcy

plutonu z chorągiewką sygnałową).

Zaopatrzenie w amunicję wynosi około

5000 naboi do karabinów maszynowych

w taśmach, lub około 250 naboi do działka

(granaty i kartacze). Zapas 100 litrów ben­

zyny pozwala na 8 godzin marszu lub walki,

Page 12: Piechur a czołgi

a przewożona amunicja zupełnie wystarcza

na całodzienną walkę C e l o w a n i e od ­

bywa się przy p om oc y o p a n c e r z o ­

nej l une t y ce l own i c ze j , która umożli­

wia ogień bezpośredni do odległości 600 m.

Luneta ta jest sprzężona z działkiem względ­

nie karabinem maszynowym. Wskutek swej

budowy i niemożności walki na dalszą od­

ległość czołg ten jest wyłącznie bronią

piechoty, w tym samym rodzaju, co ciężkie

karabiny maszynowe, moździerze piechoty

i działka. Wyciąga on jednak specjalną silę

ze swej ruchliwości w terenie i odporności

na ogień nieprzyjacielski.

W przeciętnym terenie bez przeszkód,

może rozwinąć szybkość maszerującej pie­

choty, t j. około 6 km na godzinę, najwy­

żej jednak 8 km. W terenie trudnym, z gro­

blami, rowami i t. d., szybkość ta obniży

się do około 2 km. Czołg ten przechodzi

dość strome stoki wzgórz i wałów, przebija

mury koło 40 cm grubości, wywraca pale

i drzewa o średnicy 25 cm, przechodzi przez

wodę (brody i płytkie zalewy) głębokości

70 cm. Na pozycji ufortyfikowanej przecho­

18

dzi on bez trudu rowy blisko dwumetrowej

szerokości i średnie wyrwy od granatów, tar­

ga i tratuje wszelkie przeszkody z drutu kol­

czastego (kozły hiszpańskie i t. d.), wyrywa­

jąc w nich przejścia dla piechoty, tak szero­

kie jak jego tor. Zrywanie drutów kolczastych

odbywa się w ten sposób, że kilka czołgów

najeżdża jednocześnie na paliki rozpinające

przeszkodę i przechodzi ją w głąb.

Co się tyczy opancerzenia, wynosi ono

zprzodu i na wieży 22 mm stali, z boków

16 mm, a z innych stron 6 — 8 mm, Dzięki

temu czołg Renault zprzodu i z boków

opiera się wszystkim pociskom, choćby

specjalnym przebijającym, z karabinów po­

wtarzalnych i maszynowych. Można więc

powiedzieć, że obawia się on jedynie ognia

artylerji oraz specjalnej broni przeciwczoł-

gowej, o której dalej pomówimy.

Wymiary wyżej opisanego czołga są na­

stępujące: długość 4.1 m, szerokość 1.7 m,

wysokość 2.1 m. Silnik 18-konny umieszczony

jest w tylnej części maszyny.

Oprócz wozów bojowych istnieją jeszcze

czołgi radjotelegraficznie. Czołg taki nie po­

19

Page 13: Piechur a czołgi

siada uzbrojenia, natomiast jest wyposażo-

ny w radjowy aparat nadawczy i odbiorczy,

dzięki czemu może porozumiewać się z prze-

łożonem dowództwem i z sąsiadami. Załogę

jego stanowi dowódca czołga, radjotelegrafi-

sta i mechanik.

3. C zo ł g i n a s zy c h s ą s i a d ów .

Lekki czołg Renault'a został przyjęty

również przez Rosją sowiecką. Bolszewicy

na podstawie rysunków francuskich wybudo­

wali u siebie w r. 1923 czołg zupełnie po­

dobny, nadając mu nazwę „Renault Russkij".

Od swego pierwowzoru francuskiego różni

się on tylko wysokością (2.25 m) i pancerzem

nieco grubszym ztyłu (13 mm, u francu­

skiego 8 mm), wobec czego waży w przy­

bliżeniu o pół tonny więcej. Obecnie budują

sowiety ciężki czołg, mający ważyć 80 tonn,

o szybkości około 10 km na godzinę,

i z pancerzem grubości 15 — 41 mm. Posiada

on dwa działa 76 mm i 4 karabiny maszy­

nowe. Oprócz tego będą sowiety budować

czołg czechosłowacki, o którym powiemy

niżej.

2021

Czechosłowacja zbudowała niedawno

dosyć oryginalny czołg kołowo-gąsienicowy

„K. H. 50“. Co do wymiarów jest on nieco

większy od Renault'a, uzbrojenie posiada

takie same, załoga 2— 3 ludzi. Opancerze­

nie zprzodu, z boków i ztyłu wynosi 13 mm;

dzięki dobroci stali jest on zupełnie odporny

na przeciwpancerną amunicję karabinową.

Silnik 50-konny, ciężar około 7 tonn. Prze­

kracza on rowy około 2 m szerokości, bro­

dzić może w wodzie 80 cm głębokiej, wy­

wraca pojedyncze drzewa około 35 cm

średnicy. (Rys. 3 i 4.)

Najciekawszą jego własnością jest sposób

ruchu. Posiadając koła i gąsienice, na drogach

posługuje się kołami i rozwija szybkość do

35 km, czyli jedzie niewiele wolniej od

samochodów osobowych. Zbliżając się do

pola walki, przechodzi na gąsienice. W tym

celu załoga wysiada, podkłada pod wóz

kloce drewniane i przy wyszkolonej obsłudze

za 3 minuty czołg może posuwać się dalej

na gąsienicach. Szybkość jego wynosi wtedy

9 — 12 km na godzinę. Dzięki jeździe na

kołach czołg mniej się zużywa i załoga

Page 14: Piechur a czołgi

22

mniej się męczy przed walką, w boju nato­

miast czołg ten ma naogół podobne zalety

i wady jak lekki Renault.

Rys. 3.Czołg czechosłowacki K. H. 50, widok z tylu. Jazda na

gąsienicach.

„K. H. 50“ tem bardziej zasługuje na

naszą uwagę, że niedawno Rosja sowiecka

zakupiła patenty na jego budowę, możemy

więc ewentualnie mieć z nim do czynienia na

placu boju.

Sprzymierzona z nami Rumunja posiada

w obecnej chwili te same czołgi, co nasze

wojsko. To samo dotyczy również Litwy,

oraz częściowo Łotwy, która ma też kilka

średnich czołgów angielskich starszego typu.

23

Rys. 4.

Czołg K. H. 50, widok z przodu. Postawa na kołach.

Niemcy dotychczas nie mają żadnych

czołgów, ponieważ zabroniono im tego

Page 15: Piechur a czołgi

24

w traktacie wersalskim, który zakończył

wojnę światową. Jednakże trzeba liczyć się

z tem, że w razie potrzeby, lub po zniesie­

niu zakazu, potrafią je w krótkim czasie wy­

budować.

Tak się przedstawia sprawa u naszych

sąsiadów. Ponieważ jednak najwięcej pracują

na tem polu państwa zachodnie, mianowicie

Francja, a przedewszystkiem Anglja, musimy

się zapoznać również z ich sprzętem. Możli­

we jest bowiem, że na dorobku tych państw

będziemy się wzorować w naszem uzbroje­

niu, lub też, że uczynią to nasi sąsiedzi.

4. N a j n o w s z e czo ł g i f r a n c u s k i e i a ng i e l sk i e .

Według doszłych wieści Francja zbudo­

wała nowy bardzo lekki czołg (2 1/2 tonny), ma­

jący gąsienice, oraz przednie koła, a uzbrojony

w działo polowe 75 mm. Szybkość ma po­

dobno wynosić 60 km na g. Inne znów dwa

typy, zdaje się próbne, podobne być miały bar­

dzo pod względem wymiarów cech do Renaul­

t 'a, lecz jeden z nich uzbrojony w działo 75

mm, drugi zaś zaopatrzony w gąsienice gumo­

25

we, dzięki czemu osiągał przeciętną szybkość

marszową w kolumnie 8 km na g. (a więc

tyle, ile wynosi najwyższa szybkość pojedyń-

czego Renault'a starego typu).

Jednakże najciekawszym i najudatniej-

szym jest gotowy już nowy czo ł g R e n a u l t

wzór 1927. Zewnętrznie jest bardzo podobny

do starego wzoru z przed 10 lat, brak mu

jednak ogona. Silnik posiada 60-konny, co

wraz z ulepszonem sprężystem zawieszeniem

kadłuba daje szybkość 18 — 20 km na go­

dzinę. Jest on wprawdzie cięższy o 1 tonnę

od dawnego, ale wieżyczka jego i przednia

część posiada aż 30 mm pancerz, co znacz­

nie zwiększa jego odporność na pociski.

Anglicy wprowadzają u siebie zasadniczo

tylko czołgi szybkobieżne, czyli robiące w te­

renie więcej niż 12 km na g. Robią oni licz­

ne doświadczenia z różnemi wynalazkami,

ale tutaj opiszemy przedewszystkiem model

już oficjalnie przyjęty dla wojska brytyj­

skiego, mianowicie l ekk i c z o ł g V i cke rs ’a

(czytaj „wikersa") wzór I i II. Waży on 12 tonn

i jest znacznie większy od czołga Renault:

ma bowiem długość 5 3 m, szerokość 2.75

Page 16: Piechur a czołgi

26

m, wysokość 2,7 m. Posiada też potężne

uzbrojenie, mianowicie 1 dziełko 47 mm i 4

karabiny maszynowe.

Załoga wynosi 5-u ludzi, z których

1 kierowca, 2 kanonierów i 2 strzelców ka-

rabinów maszynowych. Opancerzenie wie­

życzki i przodu około 15 mm, boki 10 mm

najlerszej stali, specjalnie składanej war-

Rys. 5

Lekki czołg Vickers’a.

27

stwami. Dzięki udoskonalonej budowie i sil­

nikowi 90-konnemu szybkość tego czołga wy­

nosi naprzełaj w przeciętnych warunkach

terenowych 14 km na g., na drodze zaś

około 20 km na g. Przekracza on rowy

więcej niż dwumetrowe, przechodzi w bród

1.2 m wody, wali drzewa grubości koło

40 cm. (Rys. 5.)

Z opisu tego widzimy, że czołg ten po­

siada bardzo dużą siłę ogniową, a ponieważ

Rys. 6.Angielski czołg jednoosobowy, typu Carden—Lloyd; ma kola

i gąsienice.

Page 17: Piechur a czołgi

posuwa się tak szybko, jak kawalerja do­

brym kłusem, jest trudny do zwalczenia

ogniem, mimo niezbyt grubego pancerza.

Oprócz lekkich Vickers'ów Anglicy wy-

próbowują jeszcze t. zw. c z o łg i n a jl że js ze ,

jedno- i dwuosobowe. Są to maszyny małe

i bardzo lekkie, ważące ledwie 2 1/2 tonny,

a wysokość niektórych równa się zaledwie

28

Rys. 7.

Angielski niski czołg dwuosobowy (kotowo-gąsienicowy), typu Carden— Lloyd.

połowie wzrostu człowieka. Od góry i od

tyłu są otwarte; uzbrojenie ich stanowi 1 ka­

rabin maszynowy w ruchomej wieżyczce, a

szybkość w terenie wynosi do 20 km na g.

Są to więc jakby opancerzeni tyraljerzy,

mogący wykonywać szybkie skoki i ukryć

się w bylejakiej dolince, a stamtąd strzelać,

nie wystawiając się na ogień przeciwnika.

W dalszym rozwoju techniki przyjmą się za­

pewne niskie wozy dwuosobowe, zaopatrzo­

ne w koła i gąsienice. (Rys. 6 i 7.)

Oprócz omawianych czołgów lekkich

istnieją również t. zw. c z o ł g i c i ężk i e , potęż­

nie uzbrojone, a mogące wytrzymać nawet

pociski artylerji polowej. Dotychczas tylko

Anglicy i Francuzi posiadają takie czołgi,

a do wiadomości publicznej przedostały się

wieści o nich dopiero niedawno. Cechy an­

gielskiego c i ę ż k i e g o V i c ke r s ’a są nastę­

pujące: ciężar koło 45 tonn, długość 10.8 m,

szerokość 3.8 m, wysokość 3.6 m. Uzbroje­

nie: 1 działko 47 mm w górnej wieżyczce i 4

karabiny maszynowe w osobnych wieżycz­

kach bocznych, załoga przypuszczalnie 10

ludzi. Szybkość jego wynosi podobno 30 km

na godzinę, (Rys. 8).

Page 18: Piechur a czołgi

30

Jest to więc rączy a potężnie uzbrojony

olbrzym, ziejący ogniem na wszystkie strony,

jednakże słabą jego stroną jest stosunkowo

cienkie opancerzenie, wynoszące zaledwie 16

do 20 mm.

Rys. 8

Ciężki czołg Vickers’a

Ciężki czołg francuski, t. zw. „Char 2 C“

jest najcięższym z obecnie gdziekolwiek sto­

sowanych. Ciężar jego wynosi 63—74 tonn,

szybkość około 10 km na g., a uzbro­

jony jest w 1 działo 75 mm lub 155 mm

31

i 4 karabiny maszynowe. Grubość pancerza

dochodzi do 5 cm, a więc ażeby go rozbić,

trzeba będzie zapewne specjalnych pocisków

artyleryjskich (o stalowej głowicy) i to wy­

strzelonych z bardzo bliskiej odległości.

Tego rodzaju ciężkie czołgi, zwane też

przebojowemi, mają służyć do przełamywa­

nia szczególnie silnych ośrodków oporu i za­

puszczania się daleko w głąb stanowisk prze­

ciwnika. Będą one torować drogę czołgom

lekkim przez zniszczenie broni przeciwczoł-

gowej.

Page 19: Piechur a czołgi

III.

Broń przeciwczołgowa.

W wojnach wszystkich czasów stale ro­

zwijała się walka broni zaczepnej z odpor­

ną, a więc najpierw między pancerzem a mie­

czem, później zaś między pancerzem a po­

ciskiem. To samo zjawisko zachodzi rów­

nież w technice czołgowej. Gdy jedna stro­

na zaczęła nacierać przy pomocy opance­

rzonych czołgów, strona przeciwna musiała

wynaleźć odpowiednie narzędzie walki, słu­

żące do unieszkodliwienia czołgów, względ­

nie do ich zniszczenia.

Największym wrogiem czołgów jest arty-

lerja. Jednakowoż, jak wiecie, baterje zaj­

mują zwykle stanowiska za wzgórzem, lasem

i t.p., wogóle tam, gdzie ich nie widzi nie­

przyjaciel, ale skąd one widzieć go nie mogą.

33

Strzelanie odbywa się przy pomocy rozka­

zów, podawanych baterji telefonicznie przez

jej obserwatora, wysuniętego odpowiednio

wprzód. Czołg jednak jest celem bardzo m a­

łym i ruchliwym, więc też trafienie go z te­

go rodzaju dalekich i ukrytych stanowisk

jest bardzo trudne. Dlatego też przeciwko

czołgom używa się pojedynczych dział, roz­

rzuconych w terenie, a strzelających ogniem

bezpośrednim, t. zn. nie tak jak z garłacza

V. B., lecz celując wprost „przez muszkę",

jak z karabina. Jeden celny granat wy­

starczy, ażeby czołg rozbić, względnie po­

ważnie nadwerężyć.

Jednakowoż artylerja ma tyle innych

ważnych zadań, w których nikt jej nie zdoła

wyręczyć, że nie można wszystkich dział

użyć do obrony przeciwczołgowej. Dlatego

też poszczególne wojska starają się wypo­

sażyć swą piechotę w odpowiednio skutecz­

ną broń, któraby jej samej umożliwiła sta­

wienie czoła opancerzonym przeciwnikom.

Najdawniejszymi najprostszym sposobem

jest amunicja przeciwpancerna do zwykłych

karabinów powtarzalnych i samoczynnych.

Page 20: Piechur a czołgi

34

Pociski tej amunicji mają zwierzchu powło­

kę z miedzi lub miękkiej stali, w środku zaś

zamiast ołowiu znajduje się trzpień czyli ko­

lec z bardzo twardej stali, podobnej do tej,

z której robi się płyty pancerne. Powłoka

pocisku uderzając o pancerz, uszkodzi go

nieco i rozpłaszcza się, trzpień zaś siłą roz­

pędu przebija swą powłokę i dziurawi pan­

cerz. Pociski trzpieniowe karabina Mausera

mają następującą siłę przebijającą: na 1000 m

5.5 mm stali, na 200 m —10 mm, na 100 m—

11 mm. Pociski zwyczajne z rdzeniem oło­

wianym przebijają na 1C00 m tylko 2 mm

stali, na 200 m — 5,2 mm, a na 100 m —

5.5 mm. Dane te są zresztą dosyć względ­

ne wobec wyrabiania coraz lepszych gatun­

ków stali niklowo - chromowej i spajania

płyt pancernych z kilku blach o odpowied­

nich a różnych rodzajach wytrzymałości

(twardość skombinowana z ciągliwością).

Wskutek tego właściwą, a skuteczną

bronią przeciwczołgową są narzędzia specjal­

ne, mianowicie karabiny maszynowe o ka­

librze co najmniej 13 mm, a przedewszyst-

kiem działka samoczynne i półsamoczynne.

35

Jeszcze podczas wojny światowej Niemcy po­

sługiwali się ciężkim wielkokalibrowym ka­

rabinem powtarzalnym, obecnie zaś istnieje

już wiele typów bardzo udoskonalonej broni

przeciwczołgowej. Wymienimy tylko najważ­

niejsze i najnowsze dla orjentacji w ich

działaniu i wartości bojowej

1. Karabin maszynowy Beardmore —

Farquhar (angielski), kaliber 12,7 mm, wa­

ży tylko 17 kg, a wyglądem przypomina zu­

pełnie ręczny karabin maszynowy. Lekka

ta, a podobno bardzo skuteczna broń może

dać piechocie wielką siłę do zwalczania na­

wet szybkobieżnych czołgów.

2. Karabin maszynowy Oerlikon (szwaj­

carski), kaliber 20 mm, ciężar 125 kg —

jest właściwie działkiem samoczynnem, da-

jącem 100 — 130 strzałów na minutę. Zdol­

ność przebijania pancerza: 15 mm na 600 m,

25 mm na 200 m.

3. Włoski karabin maszynowy Breda,

kaliber 14 mm, ciężar 35 kg (bez podstawy),

długość 2 m, nie został jeszcze wprowadzo­

ny do użytku, ale ma on z odległości 1000 m

Page 21: Piechur a czołgi

przebijać 20 mm stali niklowej. Byłaby to

broń znakomita.

4. Działko Beardmore, kaliber 40 mm,

ciężar 189 kg, oddaje do 40 strzałów na mi­

nutę i przebija 30 mm pancerz z odległości

300 m. Podobne działko o kal. 47 mm zo­

stało także zbudowane przez naszą fabrykę

„Pocisk" w Warszawie.

Z pobieżnego tego zestawienia widać,

że piechota na podstawie dotychczasowych

wyników techniki może być uzbrojona odpo­

wiednio do podjęcia skutecznej walki z czoł­

gami, nawet bez poparcia artylerji. Jednak­

że z drugiej strony również rozwój czołgów

idzie szybko naprzód.

Do zatrzymania nowego lekkiego czołga

Renault o 30 mm pancerzu nie wystarczy na­

wet żaden z wielkokalibrowych karabinów

maszynowych; trzeba będzie do walki z nim

użyć broni o kalibrze najmniej 37 mm,

a więc działka. Zauważmy jeszcze, że sku­

teczność broni przeciwczołgowej zmniejsza

się znacznie, jeśli pocisk nie uderza w pan­

cerz prostopadle lecz ukośnie i jeśli cel

3637

szybko się porusza.

Wogóle wyniki strzeleckie na placu boju

są zawsze znacznie słabsze od doświadczal­

nych prób, robionych na strzelnicach. Prze-

dewszystkiem pochodzi to stąd, że w gęstym

ogniu nieprzyjacielskim trudno jest strzelać

tak spokojnie, a więc i tak celnie, jak na

ćwiczeniach.

Page 22: Piechur a czołgi

IV.

Organizacja i łączność.Lekkie czołgi zorganizowane są wszędzie

według podobnej zasady i grupują się w plu­

tony, kompanje i bataljony, oraz w pułki.

Pluton czołgów jest podstawową jednost­

ką bojową ( c z e m ś w rodzaju drużyny bojowej

piechoty) i nigdy nie może być rozdzielony.

P l u t o n s k ł a d a się z 5 c zo ł gów, t. j.

z c zo ł ga d owódcy p l u t o n u i z dwu

sekcyj po dwa wozy, które podczas

walki stale się wzajemnie wspierają. W plu­

tonie czołgów Renault‘a 3 wozy uzbrojone

są w działka (dowódcy plutonu i dowódców

sekcyj), a dwa pozostałe w karabiny maszy­

nowe „Hotchkiss“. Odosobnione, pojedyncze

czołgi nigdy nie występują do walki.

Kompanja czołgów składa się z 3 plu­

tonów bojowych i z plutonu reparacyjno-

przewozowego. Bataljon składa się z 3 kom-

panij, a dwa lub 3 bataljony wraz z war­

sztatami naprawy i taborem samochodowym

tworzą pułk.

Jak już wspominaliśmy, istnieją czołgi ra-

djotelegraficzne, mające różne zastosowanie.

We Francji nie służą one wyłącznie jednost­

kom czołgów, lecz pełnią rolę pancernych

radjostacyj, np. przy dowództwie dywizji. Na­

tomiast w Anglji wozy te przydzielane są

do rozprządzenia oddziałów czołgów, którym

służą do utrzymywania łączności na postoju,

w marszu i w boju. W najnowszych rodza­

jach czołgów angielskich dokonano bardzo

dodatnich prób z radjotelefonem, dzięki któ­

remu poszczególne oddziały a nawet wozy

mogą z sobą wygodnie rozmawiać nawet na

znaczną odległość.

Narazie jednak do porozumiewania się

podczas walki w obrębie kompanji, a zwła­

szcza plutonu, służą m a ł e jedno- i dwu-

b a rwne chorąg i ewk i , które dowódca

czołga wysuwa przez otwór w wieżyczce na-

zewnątrz (wgórę). W ten sposób może do­

wódca plutonu dowodzić swoim oddziałem,

39

Page 23: Piechur a czołgi

40

zmieniać szyk, kierunek i t. p., a poszczegól­

ne czołgi mogą dawać znaki swemu dowód­

cy a nawet (czołgi w Anglji) piechocie. Do

porozumienia się z piechotą stosują czołgi

ang ie l sk ie następujące umówione sygnały:

1 (chorągiewka umówionej barwy, np. bia-

ło-zielona) „Nawprost opór pokonany, moż­

na podejść," — 2 (inna chorągiewka np.

czerwono-żółta) „Czołg uszkodzony, nie cze­

kać na niego".

Jeszcze inne znaki można ułożyć, zależ­

nie od potrzeby.

Piechota, ze względu na głuchotę czoł­

gów, z wielką trudnością może się z niemi po­

rozumiewać. W każdym razie nic nie da się

zrobić głosem; łatwiej można zwrócić ich

uwagę znakami wzrokowemi np. m a c h a j ą c

h e ł m e m lub chustką i tym sposobem

wskazując im kierunek, skąd dochodzi silny

ogień nieprzyjacielski, któryby należało przy­

tłumić. Często jednak i to nie jest skutecz­

ne. Wtedy trzeba, żeby piechur podszedł do

czołga i zwrócił uwagę jego załogi umówio-

nem stuknięciem kolbą w pancerz; wtenczas

można albo powiedzieć dowódcy czołga

41

(strzelcowi), o co chodzi, albo też wsunąć

kartkę przez szczeliny wzrokowe.

Dobrym sposobem wskazywania czołgom

celów, które mają zniszczyć, albo kierunków,

w których mają się posunąć — są pociski

smugowe, które znaczą swój tor smugą dy­

mu. Piechota oddaje serję strzałów do wy­

krytego lub domniemanego stanowiska wro­

giej broni: czołg widzi powstałą w powietrzu

smugę i poznaje w ten sposób żądanie

oddziału piechoty, który ma wspierać.

Page 24: Piechur a czołgi

V.

Czołgi w marszu.

W rozdziałach poprzednich zaznajo­

miliśmy się już z budową i innemi cecha­

mi czołgów. Wiemy, jaka to jest potężna

broń pomocnicza piechoty i czem się ona

odznacza, możemy więc przejść do rzeczy

najważniejszej, t. j. do użycia czołgów w wal­

ce i do sposobów ich wydajnego współdzia­

łania z piechotą.

Czołgi— to ogień i ruch zespolone niero­

zerwalnie w jedną maszynę. Dlatego też

właściwem dla nich miejscem na polu walki

jest natarcie, bo zadaniem tego działania

jest właśnie nieść naprzód niszczący ogień.

U ż y w a n i e c z o ł g ó w w o b r o n i e by ł o ­

by i ch m a r n o w a n i e m , bo tam są okopy,

więc nie potrzeba pancerza, a że bronić

musimy się zwykle w miejscu, więc ruch

mniejsze ma wtenczas znaczenie i ruchli­

wość czołga nie byłaby wyzyskana.

Przypuśćmy, że pułk nasz od kilku dni

idzie naprzód za cofającym się nieprzyjacie­

lem, aż dzisiaj wreszcie napotkał na nad­

spodziewanie silny opór. Patrole nasze

(wysłane przez straż przednią, w której idzie

nasz bataljon) doniosły, że nieprzyjaciel

obsadził linję wzgórz, że jest dobrze okopany

a w wielu miejscach widać druty kolczaste.

Lotnicy nasi, którzy latoli w głąb obszaru

przeciwnika, zauważyli to samo i sfotografo­

wali najważniejsze fortyfikacje i ośrodki

oporu. Na podstawie meldunków i zdjęć lot­

niczych wyższe dowództwo, t. j. dywizja

i armja czynią przygotowania do natarcia.

Ponieważ stanowiska nieprzyjacielskie są

bardzo silne, piechocie należy oszczędzić

strat, jakie musiałaby niechybnie ponieść,

więc też pułk nasz otrzyma kompanję czoł­

gów, z któremi jutro ruszy do natarcia.

Kompanja ta została przewieziona koleją

do stacji, odległej o j ak i eś 10 km od

obszaru zajętego przez pułk, wyładowała się

43

Page 25: Piechur a czołgi

44

i na tak zw. s t a n o w i s k u z b i ó r k i czeka na

dalsze rozkazy. Chodzi teraz o to, ażeby nie­

przyjaciel przed czasem nie dowiedział się

o nadejściu tych posiłków, ponieważ wten­

czas zorganizowałby odpowiednio swoją

obronę przeciwczołgową, porozstawiałby dzia­

ła i t. d. Jego lotnictwo, chociaż słabsze,

przeszukuje teren za nami i łatwo mogłoby

wykryć czołgi w marszu. Dlatego też wy­

ruszą one dopiero po zachodzie słońca i koło

północy dotrą do niewielkiego lasu, widnie­

jącego wpobliżu, gdzie wybrano dla nich

s t a n o w i s k o w y c z e k i w a n i a . Z ukrycia

wyjdą dopiero o świcie, o godzinie nazna­

czonej dla natarcia.

Staramy się zawsze jak najbliżej pod­

wozić czołgi koleją, ponieważ długi marsz

na gąsienicach niszczy sprzęt i wymaga ro­

bienia napraw, a ponadto rujnuje drogi.

Niedogodność ta odpada przy maszynach

kołowo-gąsienicowych. Gąsienice czołgów,

zwłaszcza na mokrej ziemi, pozostawiają sze­

rokie i wyraźne ślady, które są bardzo

zdradzieckie wobec nieprzyjacielskich lotni­

ków. To też ślady te zaciera się np. kieru­

45

jąc tą samą drogą kolumny piechoty, kawa-

lerji lub taborów; może też ostatni czołg

ciągnąć za sobą brony albo ciężkie gałęzie.

Jeśli czołgi podjeżdżają w nocy do sta­

nowisk czołowych, skąd mają wyjść do na­

tarcia, stuk ich silników rozlega się w ciszy

nocnej daleko. O ile wiatr niesie głos w stro­

nę przeciwnika, może on usłyszeć podejrza­

ny hałas z odległości do półtora km i cały

sekret zostałby zdradzony przed czasem.

Dlatego też dla zatajenia podchodzących

czołgów wzlatują zwykle płatowce i, unosząc

się nisko nad ziemią, zagłuszają hałas wy­

wołany przez tamte maszyny.

W ten sposób czołgi, dotychczas wy­

stępujące oddzielnie, zajmują t. zw. sta­

n ow i sk o w yp a du , niedaleko za oddzia­

łem piechoty, który mają wspierać. Dowód­

ca jednostki czołgów wraz z kilkoma

oficerami przybył na miejsce co najmniej

kilka godzin wcześniej, zameldował się

w odpowiedniem dowództwie piechoty i

wszyscy razem omawiają jak najbaerdzij

szczegółowo plan natarcia, które wkrótce

Page 26: Piechur a czołgi

46

mają wspólnie wykonać. Jest to rzecz

o wielkiem znaczeniu, ponieważ od dokładne­

go omówienia sprawy i od rozejrzenia się

w terenie będzie zależało zwycięstwo.

IV.

Walka.

Podobnie jak ani sama artylerja, ani

same kompanje karabnów maszynowych

nie mogą uderzyć na nieprzyjaciela, wyrzu­

cić go z jego stanowisk obronnych i potem

się w nich utrzymać, tak samo też same

czołgi nie potrafią tego uczynić. Walczą one

wprawdzie w sposób odrębny, sobie tylko

właściwy, ale mimo to muszą zawsze ściśle

współpracować z piechotą, która uzupełnia

ich robotę. Wtenczas dopiero osiąga się

pełny skutek.

Do natarcia wyższe dowództwo przy­

dziela zwykle jeden pluton lekkich czołgów

na każdy bataljon piechoty, czyli kompanję

na pułk. Bataljony otrzymują więc w ten

sposób jakgdyby dodatkowy silny pluton

Page 27: Piechur a czołgi

opancerzonej broni towarzyszącej. Natarcie

przy użyciu czołgów musi być szczególnie

dobrze obmyślone. Rozpoczyna się je zwykle

przed świtem, ażeby nieprzyjaciel spostrzegł

czołgi dopiero wtedy, kiedy one podeszły

już do jego okopów i mogą otworzyć celny

ogień na bliską odległość.

Dopóki nie wybije oznaczona godzina,

czołgi pozostają w ukryciu, bądźto korzy­

stając z naturalnych zasłon jak lasy, krzaki,

doliny, wsie (jednak do środka wsi nie

wchodzą), bądź też sztucznie zamaskowane,

co jest najskuteczniejszym sposobem ukry­

cia. Stanowisko wypadu, z którego czołgi

mają wyruszyć do natarcia, znajduje się

tam, skąd rusza czołowy rzut bataljonu,

który wspierają, albo też poza tym rzutem.

(Rys. 9).Mogą one też zająć stanowisko nieco

z boku, na skrzydle bataljonu, o ile tam jest

dla nich dogodniejszy teren. Jeżeli nieprzy­

jacielskie ośrodki oporu są daleko, to pie­

chota najpierw stara się podsunąć jak naj­

bliżej, czołgi zaś wtenczas szybko podjeż­

dżają, wyprzedzają czołową falę piechoty

43

4

Page 28: Piechur a czołgi

50

i prowadzą ją za sobą. Jeśli zaś do pozycji

nieprzyjaciela jest blisko, czołgi ruszają rów­

nocześnie z piechotą, a nawet odrazu ją wy­

przedzają.

Natarcie rozpoczyna się od silnego og­

nia własnej artylerji. Część jej strzela na

nieprzyjacielskie okopy, na stanowisku kara­

binów maszynowych i działek, ażeby zadać

straty piechocie i zniszczyć jej środki walki.

Inna zaś część artylerji zasypuje granatami

i szrapnelami nieprzyjacielskie baterje, które

są przecież najpoważniejszym wrogiem czoł­

gów. Trzeba je za wszelką cenę jak najbar­

dziej obezwładnić, i albo je porozbijać, albo

przynajmniej nie pozwolić im strzelać spokoj­

nie i z jednego miejsca. Kiedy jakaś baterja

zostanie odkryta i musi zmienić stanowisko,

to oczywiście ogień ustaje.

Ponieważ jednak nigdy nie uda się zu­

pełnie uciszyć lub choćby na dłuższą chwilę

unieszkodliwić wrogiej artylerji, bo na to po­

trzeba ogromnie dużo dział i pocisków, na­

leży ją przynajmniej oślepić. Do tego celu ogro­

mną usługę oddają dymy bojowe, bądź to

wystrzeliwane przez artylerję i moździerze

piechoty w granatach dymnych, bądź też

wytwarzane z t. zw. świec dymowych. Wiecie,

że ogniem artylerji kierują oficerowie, t. zw.

obserwatorzy, umieszczający się na pagór­

kach, dachach, wieżach, wogóle na miejscach

wyniosłych, skąd mają rozległy i daleki wi­

dok, a skąd telefonicznie podają rozkazy swym

baterjom. Skoro więc takie punkty obserwa­

cyjne ostrzela się pociskami dymnemi, obser­

wator zostaje otoczony chmurą dymu i albo

nie widzi nic, albo mało i może strzelać

tylko na chybił-trafił.

Czasem znów używamy innego sposobu.

Zamiast oślepiać przeciwnika, poprostu ukry­

wamy w dymie same czołgi. Jeżeli wiatr jest

przychylny i wieje w stronę nieprzyjaciela,

wtenczas w pierwszej linji zapala się dużo

świec dymowych, a szeroka chmura dymu

płynie zwolna na wroga, zasłaniając przed

jego wzrokiem pełznące wraz z nią nasze

czołgi i piechotę, która idzie wślad za niemi.

W jakimże więc szyku ruszają czołgi do

natarcia? Zasadą jest, żeby poszczególne

wozy mogły się wzajemnie wspomagać, za­

równo sekcje, jak i poszczególne czołgi

51

Page 29: Piechur a czołgi

52

w obrębie sekcji, to zaś zależy od kształtu

i pokrycia terenu oraz od siły nieprzyja­

ciela i typu czołgów.

Lekkie czołgi Renault rozwijają się nor­

malnie w odstępie po 50 m, natomiast czołgi

szybsze i potężniej uzbrojone mogą się znacz­

nie więcej od siebie oddalać, np. lekkie

Vickersy rozsuwają się aż na dwieście kro­

ków. Ponieważ bataljon naciera w pasie sze­

rokości 1 km, więc czołgi nie będą rozrzuco­

ne na całym froncie, lecz otrzymują zadanie

uderzenia w tem miejscu, gdzie może być naj­

silniejszy opór, czyli tam, gdzie są najszer­

sze przeszkody druciane i gdzie najwięcej

karabinów maszynowych będzie trzeba uprząt­

nąć.

Jeśli tedy nacierają dwie kompanje pie­

choty, a pluton czołgów będzie działał więcej

przed jedną, niż przed drugą, nie znaczy to

wcale, że ta druga nie jest przez nie wspie­

rana. Trzeba bowiem pamiętać, że najstra­

szniejszy dla piechoty jest ogień flankowy,

bijący zboku choćby zdaleka, a właśnie

czołgi załatwiają się przedewszystkiem z ta-

kiemi flankującemi punktami oporu i gniaz­

53

dami karabinów maszynowych i tym spo­

sobem pomagają również oddziałom idącym

nieco w lewo lub w prawo od nich.

Szyk plutonu czołgów jest rozmaity za­

leżnie od położenia i zadania. Zdała od wro­

ga posuwają się zwykle w kolumnie sekcyj­

nej (rys. 10).

Wkroczywszy bezpośrednio do walki,

jeśli mają uderzyć na jakiś szeroki punkt

oporu, idą w szyku rozwiniętym, w równej

linji (rys. 10). Jeżeli zaś trafiają na nieduże

gniazdo oporu, które da się zajść zboku,

wtenczas oba skrajne wozy wysuwają się

naprzód, tworząc z plutonu jakby półksiężyc,

i oskrzydlają nieprzyjaciela.

Page 30: Piechur a czołgi

54

Zdarza się nieraz, że własnemu natarciu

zagrozi coś ze skrzydła, np. flankujące gnia­

zdo karabinów maszynowych albo nagłe bocz­

ne przeciwuderzenie. Wtedy jedna sekcja

czołgów zwraca się w niebezpieczną stronę

choćby to odbiegało od właściwego wyzna­

czonego im kierunku, załatwia się z groźnym

przeciwnikiem, a potem dopiero dołącza się

55

do swego plutonu. W takich wypadkach roz­

ciągłość plutonu czołgów przekracza jego

normalny front, t. j. 200 m, ale dzieje się

to tylko przejściowo.

Szyk piechoty wspieranej czołgami, jako

też jej sposób walki jest w zasadzie taki sam,

jak bez czołgów. Jeśli czołgi nie są silnie

ostrzeliwane przez artylerję, poszczególne

drużyny bojowe posuwać się mogą w od­

stępach między jednym a drugim, w prze­

ciwnym razie trzymają się nieco wtyle. Od­

ległość musi być taka, żeby ani na chwilę nie

stracić czołgów z oczu w jakiej dolinie, za

domami, w zaroślach i t. p., i żeby móc

wspierać je skutecznym ogniem — a więc

będzie to 50—250 kroków w zależności od

terenu, jasności (świt, dzień mgła,) i zady­

mienia. Jeżeli położenie nieprzyjaciela nie jest

dostatecznie wyjaśnione i nie zna się zarysu

jego fortyfikacyj i rozstawienia broni, nie moż­

na rzucać czołgów naoślep. Dlatego z po­

czątku piechota posuwa się naprzód, a za nią

dopiero czołgi.

A teraz zobaczymy, jak wyglądają za-

Page 31: Piechur a czołgi

56

pasy z nieprzyjacielem z bliskiej odległo­

ści, po dojściu do jego ufortyfikowanych

stanowisk, bo dopiero wtenczas czołgi wy­

stępują w swojej właściwej roli. Chociaż

przeciwnik obwarowany jest jednym lub kil­

koma pasami drutów kolczastych, przeszko­

dy takie są dla czołgów zabawką. Wdeptują

w ziemię kołki i rozrywają drut, tworząc

dogodne ścieżki, któremi przedziera się pie­

chota do szturmu. Drużyny bojowe przebie­

gają przez te przerwy w kolumienkach, jed­

nakże trzymając się mniej więcej o 30 kro­

ków za czołgami, by się nie dać pokaleczyć

przez pękające i odskakujące druty.

Czołgi tymczasem suną wciąż naprzód,

i przechodzą okopy, obsiewając je dobrze

ogniem, ażeby obsada nie mogła się z nich

wychylić. W zasadzie czyszczenie okopów

należy do czołgów uzbrojonych w działka.

Czołgi z karabinami maszynowemi osłaniają

boki plutonu i oskrzydlają przeciwnika.

Wszystkie jednak wypatrują pilnie stano­

wisk karabinów maszynowych względnie in­

nej broni towarzyszącej i z niemi się przede-

wszystkiem załatwiają, a to albo niszcząc je

same lub ich obsługę celnemi strzałami,

albo też poprostu najeżdżając na nie i miaż­

dżąc je swym ciężarem.

Ale przy tem wszystkiem dosyć jeszcze

zostało roboty dla nacierających piechurów.

Trzeba pamiętać, że przeciwnik poniósł wpra­

wdzie pewne straty, ponieważ czołgi są zdol­

ne dosięgnąć go nawet w głębokich a krę­

tych rowach, jednakże nie potrafią one wy­

kurzyć go ze schronów. Wróg przyczaił się

tylko na chwilę, ażeby przeczekać, aż plują­ce ogniem, a opancerzone machiny poja­

dą sobie dalej, a wtenczas on rozprawi

się z samą piechotą. Do tego nie można

w żaden sposób dopuścić. Zanim nieprzy­

jaciel zdoła się opamiętać, trzeba jednym

skokiem dopaść do jego okopów, zasypać

je ręcznemi granatami i uderzyć na bagnety.

Nie należy przytem zapominać o schro­

nach i trzeba wykurzyć stamtąd nieprzyjaciela

granatami.

Wszystko to musi iść błyskawicznie, bo

niema czasu do stracenia. Pozycja obronna

ma jeszcze najmniej paręset metrów głębo­

kości. Nigdy nie może się zdarzyć, że czoł­

57

Page 32: Piechur a czołgi

gi weszły w pozycję nieprzyjaciela, a piecho­

ta pozostała zbyt daleko za niemi. Maszyny

same nie dadzą sobie rady i zostaną zni­

szczone, a wtedy również fale piechoty zała­

mią się w ogniu i całe natarcie zostanie

odrzucone z dużemi stratami.

Skoro tylko poszczególne drużyny za­

uważą, że ogień wrogich karabinów maszy­

nowych nieco przycicha i da się od biedy

wytrzymać, powinny szybko rzucić się naprzód

i wedrzeć się w wyłom, dokonany przez

czołgi. Stamtąd zaś otwierają zaraz ogień

w prawo i w lewo, pomagając w ten sposób

drużynom sąsiednim i rozszerzając oraz po­

głębiając coraz bardziej teren zdobyty na

przeciwniku.

Również dla czołgów ciężka teraz za­

czyna się praca. Zaskoczenie minęło, roz­

widniło się już, a sztuczna mgła rozwiała

się w powietrzu, i wróg zabiera się do usu­

nięcia głównego swego przeciwnika, t. j.

czołgów. Odzywają się specjalne karabiny

maszynowe i działa przeciwczołgowe, roz­

poczyna się pojedynek, w którym piechota

nie może zostawić swych drogocennych to­

58

warzyszów bez pomocy. Dlatego też są wy­

znaczono osobno baterje dział i plutony

ciężkich karabinów maszynowych, których

zadaniem jest zwalczanie wykrytej broni

przeciwczołgowej oraz ostrzeliwanie miejsc,

w których może być ona ustawiona. Jeśli

się im nawet nie uda wybić obsługi lub

zniszczyć sprzętu, to przynajmniej zmusi się

kanonierów i strzelców przypaść do ziemi

lub kryć się za tarcze dział i karabinów ma­

szynowych, a przez to ogień tychże stanie

się powolniejszy i mniej celny.

Jednakże również poszczególne drużyny

bojowe wszelkiemi sposobami starają się oka­

zać wsparcie swoim czołgom, wybierając naj­

pierw cele bliższe, bezpośrednio im zagraża­

jące. Oprócz działek i moździerzy piechoty i

karabinów maszynowych z amunicją przeciw­

pancerną, mogą to być również pojedyńczy

żołnierze, starający się rzucić pod czołg ła­

dunki z granatów ręcznych lub strzelający na

kilka kroków w szparki wzrokowe czołga. Trze­

ba pamiętać, że czołg jest krótkowidzącym i

mało zwrotnym wojownikiem, wskutek czego

można czasem zbliska do niego doskoczyć.

59

Page 33: Piechur a czołgi

Tem bardziej więc należy mu pomagać, jak

gdyby bardzo mocnemu, ale trochę niezgrab­

nemu bratu.

W ten więc sposób czołgi robią wy­

łomy w pozycji wroga i torują drogę swej

piechocie, która idzie za niemi krok w krok

i wykorzystując bez wahania zamieszanie,

jakie wywołują, uzupełnia to, czego one

nie są w stanie wykonać. Czołgi rozprawia­

ją się ze strzelającemi lub podstępnie ukry-

temi karabinami maszynowemi, piechota

zaś, mogąc lepiej patrzeć i więcej widzieć,

unieszkodliwia czyhające z zasadzki narzę­

dzia przeciwczołgowe, a równocześnie bierze

w swe posiadanie zdobyty teren i nie po­

zwala go sobie odebrać. Czołgi nie posuwają

się oczywiście wciąż prosto naprzód, lecz jeż­

dżą zygzakiem, to tu, to tam, zależnie od

tego, gdzie zauważą niezniszczone jeszcze

gniazdo oporu i starają się jak najlepiej

oczyścić pole z nieprzyjaciela. Z doświad­

czenia wojennego wynika, że jeden pluton

lekkich czołgów Renault może oczyścić 400

m frontu.

Skoro czołgi dostaną się w ogień broni

60 61

przeciwczołgowej, wtenczas poruszają się

szybko, to znów zwalniają, zmieniając przy-

tem kierunek i w ten sposób utrudniają ce­

lowanie, a jednocześnie starają się dosięgnąć

przeciwnika swojemi pociskami, o ile możno­

ści zachodząc go zboku wspólnie z piecho­

tą. Jednakże gdzie drzewo rąbią, tam trzaski

lecą, więc niejeden wóz wypadnie z walki,

celnie ugodzony albo zepsuty. Jeśli załoga

nie została wybita, opuszcza maszynę, za­

bierając swą broń i bierze udział w walce.

Piechocie na widok rozbitego czołga nie

wolno zatrzymać się bezsilnie. Przeciwnie,

natarcie musi iść dalej z tym samym roz­

pędem. Wszak pozycja nieprzyjaciela została

już nadwerężona, a zresztą na prawo i na

lewo są jeszcze inne czołgi, które swym og­

niem flankującym pokryją powstałą przerwę.

Chodzi zaś o to, ażeby wróg nie zdołał się

w tem miejscu opamiętać i wzmocnić.

Rysunek 12 przedstawia natarcie kom-

panji piechoty, wspartej bezpośrednio przez

pluton lekkich czołgów Renault. Nieprzy­

jaciel zdołał się umocnić okopami i drutem

kolczastym, a ze zdjęć lotniczych i z obser-

Page 34: Piechur a czołgi

62 63

wacji naziemnej zauważono, że odcinek,

przedstawiony na rysunku, jest bardzo silnie

bronionym punktem oporu. Czołgi otrzymują

zadanie otworzyć drogę piechocie.

Pluton czołgów wyprzedza kompanję

piechoty, otwiera ścieżki w drutach, poczem

zabiera się do karabinów maszynowych.

Najpierw zostają zniszczone, najechaniem

wprost, gniazda b) i c). Z lewej strony od­

zywa się flankujący ogień gniazda a), unie­

możliwiając podejście 2 plutonu piechoty.

Dlatego też czołg lewoskrzydłowy skręca

w lewo i niszczy to gniazdo, poczem najeż­

dża na właśnie zauważone gniazdo d). Pierw­

sze fale piechoty przeszły przez sieć dru­

tów, lecz nagle odzywa się silny ogień z dwóch

gniazd oporu f) g), z których każde zajmuje

drużyna ciężkich karabinów maszynowych

(2 karabiny). Ogień flankuje nietylko cały

pas natarcia kompanji, lecz również pasy

sąsiednich jednostek.

Wtedy czołg prawoskrzydłowy niszczy

gniazdo f), podczas gdy dowódca tej sekcji

wraz z dowódcą plutonu przeszukują i czy­

szczą lasek, leżący na ich kierunku działania,

Page 35: Piechur a czołgi

Sekcja druga nie może z odległości 200 —

300 m dosięgnąć skutecznym ogniem do­

brze okopanego gniazda g), a więc czołg

skrajny musi uderzyć na nie zbliska i uni­

cestwić je docna, dowódca sekcji zaś niszczy

tymczasem gniazdo e).

Dzięki tej wydatnej pracy czołgów, może

piechota z niewielkiemi stratami posunąć

się o jakieś 200 kroków.

Naraz odzywa się działo przeciwczoł-

gowe h), dotychczas ukryte na przeciwnem

zboczu wzgórza i po kilku strzałach trafia

i rozbija czołg dowódcy 2 sekcji, który wła­

śnie wjechał na grzbiet pagórka.

Tymczasem 1. sekcja i dowódca pluto­

nu nie mogą posunąć się dalej ze względu

na wstrzelane działo przeciwczołgowe, ale

osłonięci zagajnikiem otwierają silny ogień

na tego groźnego przeciwnika.

W ten sposób, krok za krokiem, rozsze­

rza się wyłom w pozycji nieprzyjacielskiej,

dopóki opór nie zostanie całkowicie zła­

many.*

64

Nieprzyjaciel nigdy prawie nie poprze­

stanie na biernej obronie i nie będzie stale

ustępował w głąb swej pozycji. Przeciwnie,

spróbuje on rzucić swe odwody do przeciw-

uderzenia, które, korzystając z rowów i le­

jów, może wyminąć czołgi i pobić zasko­

czoną naszą piechotę. Każda drużyna musi

być stale na takie wypadki przygotowana.

Należy wtenczas przylgnąć do zdobytego te­

renu i otworzywszy silny a celny ogień, nie

ustąpić ani na krok, a wtenczas wysunięte

grupki nieprzyjaciela, odosobnione od reszty,

zostaną wybite lub wpadną do niewoli. Po­

tem zaś, skoro przeciwuderzenie zostanie

odparte, tem raźniej trzeba iść dalej na­

przód i ścigać wroga, korzystając z zamie­

szania, jakie w takich razach powstaje w je­

go szeregach—dopóki nie zostanie zniszczone

ostatnie gniazdo oporu.

Czołgów jest niewiele i są kosztowne,

a oprócz tego męczą się łatwiej niż piechota.

Dlatego też nacierają one zwykle tylko tak

długo, dopóki nie zostanie złamany najsil­

niejszy opór nieprzyjaciela, a potem ściąga

Page 36: Piechur a czołgi

66

się je do odwodu, gdzie oczekują lepszej

dla siebie sposobności. Jednakowoż dobra

piechota nie będzie się wciąż oglądać na

ich pomoc, tem bardziej, że przeciwnik jest

już zachwiany, poniósł od czołgów duże

straty i musiał ustąpić z najbardziej obwa­

rowanych stanowisk. Lwia część pracy zo­

stała tedy dokonana wspólnym wysiłkiem,

a wykończenie dzieła będzie prawie zawsze

należeć do samej piechoty i do jej broni

towarzyszącej. Kiedy pobity nieprzyjaciel roz­

poczyna odwrót, a my posiadamy czołgi

szybkobieżne, mogą one być użyte do ściga­

nia go, a wtenczas są w stanie znacznie

wyprzedzić inne wojska i działać samodziel­

nie, albo też wspomagane przez oddziały

podwożone na samochodach.

Szczególnie staranne i ścisłe musi być

współdziałanie między piechotą a czołgami

po wsiach lub lasach, wskutek łatwości,

z jaką nieprzyjacielska obsada może się

ukryć przed czołgami i zwalczać je zbliska.

To też czołgi nie zapuszczają się do środka

miejscowości i lasów, dopóki oddziały pie­

67

choty nie usadowią się mocno na ich skraju.

W miastach i wsiach czołgi posuwają się

ulicami, podczas gdy piechota czyści po obu

stronach domy i piwnice i wyzyskuje każdą

choćby przelotną sposobność, aby pod osłoną

ognia czołgów posunąć się naprzód.

Czołgi mają zastosowanie również pod­

czas odwrotu, w straży tylnej. Wtenczas nie-

tylko działają ogniem i przeciwuderzeniem i

ułatwiają piechocie odczepienie się od nieprzy­

jaciela, lecz również są w stanie wytwarzać

zasłony dymowe, dzięki którym można niewi­

docznie i prawie bez strat wycofać się na

następne stanowisko obronne. Widząc swe

czołgi szybko odjeżdżające wtył, nie powinni

piechurzy myśleć sobie, że zostają przez nie

opuszczeni. Jest to tylko chwilowa rozłąka,

wynikająca ze sposobów walki w odwrocie,

t. j. kolejnych skoków z jednego stanowiska

ogniowego na drugie.

A więc, szary piechurze, taką oto pomoc

daje ci w boju czołg, twój pancerny brat.

Ale pamiętaj zawsze, że na nic zdadzą się

Page 37: Piechur a czołgi

wszelkie maszyny wojenne, jeżeli tobie za­

braknie serca i odwagi, jeżeli nie ochoczo,

lecz lękliwie i z ociąganiem, kryjąc się za

czołgi, pójdziesz do szturmu. Często bowiem

nieprzyjaciel pomimo ognia artylerji, karabi­

nów maszynowych i natarcia czołgów, ustąpi

dopiero przed śmiałem, stanowczem uderze­

niem na granaty i bagnety.

Do tego zaś potrzeba jednej ważnej

rzeczy: garści odważnych piechurów.

68

Obrona przeciwczołgowa.

Natarcie, wykonane przez dobrą piechotę,

a poparte czołgami, z któremi ona umie do­

brze współdziałać, jest potężnem uderzeniem,

którego przeciwnik prawie nigdy nie wytrzy­

ma. Ale na wszystko na świecie znajdzie

się sposób zaradczy, każdy cios można sku­

tecznie odbić, trzeba tylko umieć, no i mocno

chcieć. Natarcie jest wprawdzie najskutecz­

niejszym sposobem walki, ale jeżeli gdzieś

czasowo skazani jesteśmy na obronę, to

opór nasz musi być twardszy, niż uderzenie

wroga, bez względu na to, jakim on nas

chce pobić orężem. Jeżeli rzuci na nas czołgi,

musimy wiedzieć, jak sobie z niemi dać radę.

Do obrony przed natarciem czołgów

służą dwojakie sposoby: z jednej strony prze­

szkody naturalne i sztuczne, (obrona bierna)

z drugiej t. zw. obrona czynna, prowadzona

VII.

Page 38: Piechur a czołgi

70

ogniem artylerji i specjalnych narzędzi przeciw-

czołgowych, któreśmy już opisali.

Wszędzie, w każdej okolicy znajdują się

miejsca, którędy czołgi nie przejdą albo

wskutek swego ciężaru, albo też z powodu

właściwości swej budowy. Są to przede-

wszystkiem bagna i rzeki, choćby nieszero-

kie, ale głębokości powyżej 70 cm (odnosi

się to do czołga Renault, bo czołgi większe

przechodzą wodę do 1,5 m), albo o stromym

brzegu. Ażeby czołg mógł wyjść na taki

brzeg, musiałaby załoga lub też piechota

skopać ziemię i zrobić dla niego dogodne

wyjście z koryta rzeki, co nie tak łatwo wy­

konać pod ogniem przeciwnika. Dobrą prze­

szkodą są też jary i głębokie wąwozy. Chociaż

czołgi wywracają i łamią pojedyncze drzewa,

nawet dość grube, to jednak nie potrafią

przebyć gęstego, a wysokopiennego lasu. Rów­

nież młody las świerkowy lub olszyna czy brze­

zina stanowią dużą przeszkodę, ponieważ ma­

szyny zaplątują się w gęste gałęzie, a gąsienice

ślizgają się po pniach odartych z kory. Na­

tomiast jeśli to jest rzadki zagajnik, czołgi

przejadą się po nim, jak po zwykłych krza­

kach lub po zbożu. Gęste podszycie młodych

lasów bardzo utrudnia walkę czołgów, po­

nieważ widzą one tylko na kilka kroków,

jechać muszą według kompasu, albo też po

alejach i przesiekach, obstawionych bronią

przeciwczołgową, a strzelać mogą przeważ­

nie tylko naoślep. Przytem dzięki gęstwi­

nie łatwo można do nich doskoczyć i ata­

kować je granatami ręcznemi i wszelką inną

odpowiednią bronią.

To samo, co powiedzieliśmy o lasach,

odnosi się również do miejscowości o gęstem

zabudowaniu i solidnych domach, zwłaszcza

jeżeli ulice są zamknięte mocnemi barykadami

z drzewa, gruzu, sprzętów i t. p. Jeżeli czołg

zapuści się w ulicę, można go skutecznie

ostrzeliwać z okien i z dachów, zwłaszcza

rzucając specjlane granaty ręczne.

W miejscach, gdzie brak przeszkód na­

turalnych, a gdzie spodziewane jest natarcie

czołgów nieprzyjacielskich, buduje się przed

pozycją obronną lub też w jej obrębie spec­

jalne przeszkody sztuczne. Mogą to być bar­

dzo szerokie rowy o stromych ścianach, po

których czołg nie może się zpowrotem

Page 39: Piechur a czołgi

72

wydostać, albo też jamy, nakryte z góry

gałęziami i darnią, tak że człowiek przejdzie

swobodnie, a czołg załamie się i wpadnie.

Kiedy indziej znów buduje się jakby płoty

z grubych pni lub szyn, wkopanych w zie­

mię pochyło w stronę nieprzyjaciela. Naj­

skuteczniejszą może przeszkodą są miny

podziemne, ponieważ niszczą one na miej­

scu czołg, który na nie najedzie. Miny te

bywają składane długiemi pasmami, dla pew­

ności — w kilka linij.

Wszystkie te przeszkody sztuczne kom­

binuje się z naturalnemi i tworzy z nich

pasy różnej długości i głębokości. Jeśli

w obrębie naszej pozycji znajduje się np.

miasteczko o solidnych budynkach, obok jest

wolne pole, a dalej ciągnie się bagno, jezio­

ro lub płynie rzeka, to wtedy między mia­

steczkiem a bagnem czy rzeką zakładamy

pasmo przeszkód sztucznych. Mają one wszyst­

kie tę wadę, że wymagają dużo czasu i ma-

terjału, i że można je w mniejszym lub

większym stopniu zniszczyć ogniem arty-

lerji.

Dlatego też najskuteczniejszym sposo­

bem obrony przeciwko czołgom jest zawsze

celny ogień wszelkiej broni przeciwczołgo-

wej. Jak już wspomnieliśmy, najgroźniej­

szym przeciwnikiem wozów bojowych jest arty-

lerja. Ze względu na małe rozmiary i ruch­

liwość czołgów, rozstawia się w terenie po-

jedyńcze działa polowe względnie odpowie­

dnie działa piechoty, które nie biorą udziału

w walce, dopóki czołgi nie podejdą najmniej

na 1000 metrów. Wtedy otwierają one szybki

ogień bezpośredni, celując na muszkę, a jeden

celny pocisk wystarcza do rozbicia lub unie­

szkodliwienia czołga. Każde takie działo, je­

żeli ma odpowiednio wybrane i zamaskowa­

ne stanowisko, a przytem śmiałą i wyćwi­

czoną obsługę, może nieraz samo dać sobie

radę z kilkoma czołgami, czego były przy­

kłady na wojnie.

Lotnicy mogą czasem brać udział w

walce z tym groźnym przeciwnikiem: albo

obrzucają go bombami, albo też ostrzeliwu-

ją z przeciwczołgowych karabinów maszyno­

wych.

A teraz zobaczmy, jak wobec natarcia

73

Page 40: Piechur a czołgi

74

czołgów zachowuje się piechota i jakim spo­

sobem może im stawić skuteczny opór.

Głównym jej orężem będą wtenczas wielko-

kalibrowe karabiny maszynowe oraz armatki

o pociskach pancernych, jak również moź­

dzierze piechoty. Broni tego rodzaju, sądząc

z dotychczasowych wynalazków, można bę­

dzie używać z powodzeniem dopiero z odle­

głości około 500 m; to też zwalczanie dal­

szych celów, chwilowo mniej groźnych, po­

zostawi się działom, a ogień mniejszych na­

rzędzi przeciwczołgowych skupi się na tych

czołgach, które podjechały najbliżej.

Dopóki czołgi nie zbliżą się na

100 m, albo i mniej, nie należy ostrze­

liwać ich ze zwyczajnych karabinów

maszynowych, ani z broni ręcznej, choć­

by nawet pociskami przeciwpancerne-

mi, ponieważ nie wyrządzą one żadnej

szkody, a tylko zdenerwują obrońców. Ogień

zwykłej broni maszynowej i ręcznej trzeba

wtedy skierować na nieprzyjacielską piechotę,

chwilowo nie martwiąc się o czołgi. Skutek

będzie znacznie lepszy, gdy się trochę

75

przetrzebi fale i kolumienki nacierających

kompanij strzeleckich.

Dopiero z najbliższej odległości, poniżej

100 kroków, można zrobić użytek z amuni­

cji przeciwpancernej. Celuje się wtedy w te

części pancerza, które osłaniają załogę oraz

silnik i zbiornik benzyny. Załoga jest zwy­

kle w przodzie maszyny, a silnik i benzyna

ztyłu. Strzela się tylko ogniem punktowym,

to zn. dając w jeden punkt serję 15 — 30

strzałów. Jeśli się używa amunicji przeciw-

pancerno-zapalającej, to trafiając w zbiornik

benzyny powoduje się jej wybuch a w skut-

ku-pożar całego czołga. Czułą częścią jego

Page 41: Piechur a czołgi

konstrukcji są również rolki gąsienicy i krą­

żek zwrotny oraz obsada jego broni i lu­

nety celowniczej (maska), więc na te miejsca

należy również kierować ogień punktowy.

(Rys. 13).

Walkę z czołgami prowadzić trzeba z za­

ciętością do ostatka, bo ucieczka przed nie­

mi—to zguba, to pewna śmierć. Innego wyj­

ścia niema. Kiedy te opancerzone machiny

dojdą na rzut granatem, dobrzy strzelcy strze­

lają z karabinów ręcznych i lekkich karabi­

nów maszynowych w szpary wzrokowe czoł­

gów, nawet zwykłą amunicją. Trafiając w ta­

ką szczelinę, pocisk rozpryskuje się i rani za­

łogę odłamkami, a w każdym razie nie daje

jej spokojnie obserwować i walczyć bez

obawy.

Również miotacze płomieni są zbliska

straszne dla załogi czołga, bo płomień ich,

wytryskający silnym strumieniem na odle­

głość 25 m albo i dalej, wnika do środka

przez wspomniane szpary.

Ostateczną bronią na najbliższą odle­

głość są jeszcze specjalne ręczne granaty

przeciwczołgowe, odznaczające się wielką

76

kruszącą siłą wybuchu. Francuski typ takie­

go granata zawiera 900 gramów silnego ma-

terjału wybuchowego, t. zw. melinitu, i potrafi

przebić blachę stalową grubości 25 mm. Je­

go zapalnik działa podobnie jak w naszych

granatach ręcznych—Z.23 i 0.23. (Rys. 14).

77

Granaty, rzucone na grzbiet czołga, zwykle

staczają się z dygocącej i ruchliwej maszyny,

Page 42: Piechur a czołgi

nie wyrządzając jej żadnej szkody, więc naj­

lepiej jest miotać je pod gąsienice. Wybu­

chając w odpowiedniej chwili, granat rozry­

wa wiązadła gąsienicy i czołg musi stanąć

bezsilny.

Niemcy używali podczas wojny t. zw. ła­

dunków z granatów ręcznych, wiążąc razem

lub wkładając do worka najmniej po 3 gra­

naty.

Jednakże trzeba się liczyć z tem, że

ogień obrońców zada czołgom większe lub

mniejsze straty, ale pomimo tego nie zdoła

ich powstrzymać od wdarcia się w pozycję

obronną. Nawet wtenczas nie wszystko je­

szcze stracone. Karna i wyszkolona piechota

nie opuści swych stanowisk, lecz na chwilę

przyczai się w swych okopach lub za inną

osłoną. Skoro zaś tylko czołgi posuną się

dalej, otworzy znienacka gwałtowny ogień

na piechotę nieprzyjacielską, która zwykle

nie spodziewa się poważnego oporu. Z jej

czołgami, pozbawionemi pomocy piechurów,

rozprawią się tymczasem działa i karabiny

maszynowe, ustawione dalej wtyle, a w ten

78 79

sposób całe natarcie poniesie klęskę wsku­

tek oddzielenia maszyn od ludzi.

Jeżeli posiadamy w danem miejscu czoł­

gi równej siły i sprawności, jak nieprzyja­

cielskie, możemy ich użyć do odrzucenia

natarcia. Czołgi walczące przeciw czołgom

mają tę wyższość nad innym sprzętem, że

mogą zaatakować nieprzyjaciela zbliska, wy­

kurzyć go z poza osłony, jeśli się ukrył,

i ścigać, jeżeli się cofa. Powstają wtedy

prawdziwe pojedynki, jakby turniej między

zakutymi w żelazo rycerzami z dawnych

czasów.

Skoro więc czołgi nieprzyjacielskie wdar­

ły się do naszych punktów oporu, nasze czołgi

podjeżdżają w ukryciu i czatują za grzbie­

tem wzgórz, za domami, płotami i t. p., tak

że wystają z ponad zasłony tylko ich wie­

życzki. Gdy przeciwnik podejdzie na odpo­

wiednią odległość, pada serja dobrze wyce­

lowanych strzałów amunicją przeciwpancer­

ną, poczem własne czołgi ruszają do sztur­

mu, a rozprawiwszy się z niedobitkami ma­

szyn bojowych, uderzają na nieprzyjacielską

Page 43: Piechur a czołgi

piechotę. Oczywiście, własna piechota rów­

nież bierze udział w takiem przeciwnatarciu,

wałcząc według zwykłych, poprzednio opisa­

nych zasad natarcia.

Dodatek.

Czołgi w wojsku polskiem.

Początek naszych czołgów datuje się od

r. 1919, z czasów formowania „armji polskiej"

we Francji. W maju 1919 stworzono w Mar-

tigny-les-Bains pułk czołgów, który w czerwcu

tegoż roku przybył do Polski—kadra i war­

sztaty do Łodzi, a oddziały bojowe do

Wilna.Czołgi bardzo się nam przydały w woj­

nie polsko-bolszewickiej. Wzięły one udział

w wielu bitwach, np. w walkach o Mińsk

Litewski, Dyneburg i Kijów, na froncie wi­

leńskim, w odparciu armji konnej Budienne-

go z pod Lwowa i wreszcie w decydującej

rozprawie pod Radzyminem, u samych wrót

Warszawy.

80

W obecnej organizacji posiada wojsko

polskie 1 pułk czołgów w Żurawicy pod

Przemyślem. Składa się on z 3 bataljonówi warsztatów pułkowych.

Jako specjalny organ wyszkolenia ist­

nieje Szkoła Czołgów i Samochodów w War­

szawie, gdzie prowadzone są kursy dla ofi­

cerów oraz dla podoficerów zawodowychi majstrów.

81

6

Page 44: Piechur a czołgi

SP I S RZECZY.

Str.

WSTĘP .....................................................................1

I. W łaściwości c z o ł g ó w ....................................... ......... 4

II. Rozwój czołgów do r. 1928 . . . . 13

1. Początk i czołgów . . . . . 13

2. Lekki czołg Renau lt ’a . . . . 15

3. Czo łg i naszych sąsiadów . . . 20

4. Najnowsze c zołgi francuskie i angielskie 24

III. Broń p r z e c iw c z o łg o w a ....................................... . 3 2

IV. Organizacja i łączność . . . . 38

V. Czołgi w m a r s z u ....................................... . 42

VI. W a l k a .......................................................... 47

VII Obrona przeciwczołgowa . . . . . 69

Dodatek: Czołgi w wojsku polskiem . . . 80

Page 45: Piechur a czołgi