piechur a czołgi
DESCRIPTION
Piechur a czołgiTRANSCRIPT
BIBLJOTECZKA ŻO ŁN IE R ZA POLSKIEGOTOMIK VI
ANTONI ŚLÓSARCZYK
PIECHUR A C Z O Ł G Iz 14 ILUSTRACJAM I
WARSZAWA 1929
W OJSKOW Y INSTYTUT NAUKOWO-WYDAWNICZY
BIBLJOTECZKA ŻOŁNIERZA POLSKIEGOTOMIK VI__________________
ANTONI ŚLÓSARCZYK
PIECHUR A C ZO ŁG I
Z 14 IL U S T R A C JA M I
WARSZAWA 1929
W OJSKOW Y INSTYTUT NAUKOWO-WYDAWNICZY
Z A K Ł A D Y G RAFICZNE
AN TO N I SZLACHOWICZ i S-ka W arszaw a, N ow olip ie 11
Telefon 321-71
WST ĘP .W pierw szym szeregu podąża na bój
Piechota, piechota, piechota!“(Pieśń żo łn ierska)
Wiecie, chłopcy, że na polu bitwy za
wsze najwięcej znaczy piechota. O tak, to
nie jest bynajmniej puste słowo! Szary pie
chur, chociaż pokryty kurzem, czy unurza-
ny w błocie, w mundurze porozrywanym o
krzak, druty i od pełzania, wogóle tak nie
raz wyglądający, że matka rodzona z trudem-
by go poznała, jest jednak główną osobą
tam, gdzie się waży wynik zbrojnych za
pasów. Oczywiście podstawą tej wartości
i znaczenia piechoty jest jej wyćwiczenie
w służbie polowej, zaprawienie do trudów
marszowych, do chybkich skoków tyraljer-
skich, umiejęiność wyzyskania każdej kępki
trawy, każdej brózdy i zagonu. Wszystko to
są ważne rzeczy, a służą one do tego przede-
wszystkiem, ażeby każdy szeregowiec umiał
zrobić należyty użytek ze swego dobrego
uzbrojenia.
Wiecie dobrze, jaka jest ta wasza broń,
znacie jej działanie, umiecie się z nią obcho
dzić i nią walczyć. Kiedy ruszając do na
tarcia jesteście jeszcze daleko od nieprzyja
ciela, otwierają ogień ciężkie karabiny maszy
nowe waszego bataljonu i pozwalają wam
podsunąć się bliżej wroga. Wtedy już drużyny
bojowe zaczynają sobie radzić własnemi
siłami. Ręczny lub lekki karabin maszynowy
trzaska serjami, a i broń powtarzalna znaj
duje odpowiednie cele. Tak więc skok za
skokiem, uparcie i wytrwale przenosicie swój
niszczący ogień coraz bliżej nieprzyjaciela,
dopóki nie nadjedzie czas wyrzucenia grana
tów ręcznych i uderzenia na bagnety.
Dobra jest wasza broń i często wróg
nie dotrzyma wam pola. Ale nieraz będzie
on zbyt silny, dobrze uzbrojony i okopany,
a przytem broniony szerokiemi, gęstemi
pasmami kolczastych drutów. Stanowisk ta
kich nie przełamie sama piechota, a wspar
cie artyleryjskie nie zawsze może być celne
i silne. Dzielne drużyny muszą w gęstym
ogniu nieprzyjaciela przypaść do ziemi i trwać
bez ruchu. Ale wtenczas właśnie wspiera
piechotę broń nowa a potężna, która tratuje
i zrywa druty kolczaste jak pajęczynę, siecze
ogniem obsadę okopów, przejeżdża rowy,
druzgocze karabiny maszynowe i podrywa
za sobą zatrzymane drużyny.
Broń ta nazywa się czołgiem.
Książeczka ta ma na celu przedstawić
wam krótko, jakie są właściwości czołgów,
jakie i w jaki sposób oddają usługi piechocie,
oraz jak należy się bronić przed czołgami
nieprzyjacielskiemi.
I.
Właściwości czołgów.
Cóż to są te czołgi, na czem polega ich
budowa i do czego służą? Niektórzy z was
widzieli je pewnie na ćwiczeniach w obozie
letnim lub na manewrach, inni znów znają
je tylko z tablic, zawieszonych na ścianach
izb kompanijnych. W tych więc pogawędkach
omówimy, jak te machiny walczą, jakiej się
od nich pomocy możecie w boju spodziewać
i jak sobie z niemi dać radę, kiedy wystę
pują w nieprzyjacielskich szeregach.
Czołg jest narzędziem walki o dwu za
sadniczych właściwościach: ogień i ruch
liwość. Jest to więc wóz bojowy, uzbro
jony w karabiny maszynowe lub działka
półsamoczynne, szczelnie opancerzony ze
wszystkich stron, a mogący poruszać się nie-
5
tylko drogami, lecz również naprzełaj przez
pola. Nazwa „czołg" pochodzi stąd, że nie
jeździ on na kołach, jak np. wóz lub samo
chód, lecz sunie po ziemi, jakgdyby się
czołgał.
Spróbujemy opisać ten sprzęt według
wymienionych cech zasadniczych. Zaczepna
siła czołga polega przedewszystkiem na jego
uzbrojeniu, składającem się z jednego lub
więcej karabinów maszynowych względnie
działek, a czasem nawet dział szybkostrzel
nych. Broń ta mieści się w wieżyczce pan
cernej, obracającej się naokoło, dzięki cze
mu można strzelać na wszystkie strony.
Wielkie czołgi mogą mieć po kilka wieżyczek.
Karabiny maszynowe, względnie działka po
łączone są z lunetami, służącemi do dokład
nego celowania. Strzelanie jest możliwe za
równo stojąc w miejscu, jak i podczas jazdy.
Oczywiście wspinanie się czołga i opada
nie na nierównościach gruntu i na przeszko
dach musi się odbić ujemnie na celności
ognia, ponieważ trudno jest utrzymać cel na
muszce. Dlatego też każdy czołg stara się
podjechać jak najbliżej do przeciwnika, aby
go zniszczyć skutecznym ogniem z małej
odległości.
Bardzo ważną cechą czołga jest jego
opancerzenie. Cała ta maszyna osłonięta
jest dokładnie grubą blachą ze specjalnych
gatunków stali z domieszką niklu lub innych
metali, co jej nadaje szczególną twardość
i odporność na działanie pocisków. Pancerz
nie jest jednolitej grubości. Najsilniejszy bywa
na wieżyczce i zprzodu (np. 20 mm), nieco
cieńszy z boków (np. 15 mm) oraz ztyłu,
a najsłabszy od góry i od dołu (np. 6 mm).
Chroni on załogę czołga od ognia zwykłej
amunicji karabinowej i karabinów maszyno
wych, następnie od szrapneli i odłamków
granatów; przeciwpancerne pociski karabino
we odbijają się od grubszych części pance
rza a mogą je ewentualnie przebić dopiero
z odległości kilkudziesięciu kroków. W powło
ce czołga są drzwiczki, zamykane na rygle od
wewnątrz, oraz wąziutkie szpary, przez któ
re załoga może widzieć, co się wokoło dzieje,
a więc kierować maszyną i obserwować. Na
zewnątrz wystaje również lufa ruchomo za
wieszonego karabina maszynowego lub ar
6
matki. Powstający przez to otwór w pan
cerzu jest starannie zasłonięty tak zwaną
maską, t. j. rodzajem stalowej skrzynki,
chroniącej strzelca od pocisków, któreby
mogły wpaść przez szparę między lufą
a pancerzem.
Siły poruszającej czołg dostarcza silnik,
umieszczony prawie zawsze w tylnej części
maszyny, a więc odwrotnie niż u samocho
dów. Silnik obraca koła zębate, te zaś tak
zwaną gęsienicę, która odgrywa ogromnie
ważną rolę przy jeździe przez pola. Wiecie
przecież, jak łatwo posuwają się małe i du
że wagony po szynach, a jakie trudności
napotyka wóz, jadący błotnistą drogą. Otóż
gąsienice są właśnie takiemi ruchomemi szy
nami, które czołg jakgdyby rozwija pod sobą
podczas ruchu. Gąsienica jest to zamknięty
łańcuch, składający się z płyt czyli łyżew
żelaznych, lub z lin stalowych, albo też cza
sem gumowy, a nawinięty na koła (tylne
zębate, zwane napędowem, i przednie, zwa
ne krążkiem zwrotnym) i na szereg dźwigni
sprężynowych. Kiedy więc ruchem silnika
zaczniemy obracać koła napędowe, gąsieni
8
ca, przywarta do ziemi przez ciężar czoł
ga, nie może się poruszyć. Wtenczas wóz,
pchany przez koła zębate, toczy się po ta
śmie gąsienicy, jakgdyby po szynie bez koń
ca, którą ciągle za sobą zwija, a przed sobą
kładzie.
Gąsienice mają tę wyższość nad kołami,
że dotykają podłoża dużą powierzchnią, dzięki
czemu nie ślizgają się po błocie ani po śnie
gu i mają znaczną siłę ciągnącą. Dzięki temu
czołg może jeździć swobodnie tak samo dro
gą, jak i przez zorane i rozmokłe pola, przez
rowy przydrożne lub okopy i wyrwy od gra
natów. Potrafi również bez trudu wdrapać
się na stromy wal, groblę lub pagórek, wo-
góle wspiąć się wszędzie tam, gdzie wejdzie
koń, lub człowiek bez pomocy rąk. Zwalo
ny wpoprzek pień drzewa np. m średnicy
także nie stanowi przeszkody. Silnik, gąsie
nice i ciężar czołga nadają mu ogromną si
łę walącą, dzięki której łamie i wywraca
drzewa grubości 25 40 cm, zwłaszcza
jeśli one nie są głęboko zakorzenione. Tak
samo druzgocze ściany zwykłych budynków
drewnianych i murowanych i przejeżdża
9
przez nie nawylot, jakgdyby były zbudowa
ne z desek. To też czołgi działają często
niszcząco samym swoim ruchem i cięża
rem, bez użycia broni palnej, np. tratują
i wgniatają w ziemię przeszkody z drutu jak trawę.
Kierowanie czołgiem odbywa się w ten
sposób, że wyłącza się czyli zatrzymuje pra
wą lub lewą gąsienicę. Wtenczas działa tyl
ko drugie koło napędowe i wóz w miejscu
skręca w prawo lub w lewo
Szybkość czołgów jest bardzo rozmaita.
O ile czołgi z czasów wojny światowej robiły
zaledwie 8 km na godzinę, to najnowsze, zbu
dowane w ostatnich czasach miewają szyb
kość 30- 50 km. Zwiększenie szybkości osią
gnięto z jednej strony przez udoskonalenie
gąsienicy, robiąc ją np. z gumy, robiąc węż
sze płytki gąsienicy albo dając czołgowi bar
dziej sprężyste zawieszenie — z drugiej stro
ny przez t. zw. czołgi kombinowane. Ostat
nie mają gąsienice i koła. Drogą posuwają
się na kołach, a przed walką podnoszą koła
w górę i opuszczają się na gąsienice, które
im pozwalają poruszać się naprzełaj. Oczy
10
wiście jazda na kołach jest znacznie szybsza
i stosuje się ją wszędzie tam, gdz ie nie
z a g r a ż a celny, o b se r w o w a n y ogi eń
n i ep r zy j a c i e l s k i , a gdzie są znośne
drogi.
W każdym czołgu, czy zwykłym czy też
kołowo-gąsienicowym, trzeba zawsze rozróż
niać jedną szybkość, którą rozwija na do
brych drogach, i drugą, z jaką zdolny jest
poruszać się w terenie nierównym, porosłym
krzakami i poprzecinanym rowami.
Ta właśnie druga szybkość, naturalnie
trochę lub nawet znacznie mniejsza od jazdy
drogowej, ma bardzo duże znaczenie pod
czas walki. Wiecie przecież, że w tyraljerze
ten strzelec, który jest dobrze wyćwiczony
w biegu i w skokach od osłony do osłony,
znaczenie trudniej może być trafiony niż
inny, ociężały i powolny. Tak samo bardzo
trudno jest czołg szybkobieżny, np. robiący
w terenie więcej niż 12 km na godzinę,
wziąć na cel i zniszczyć.
Jak każdy ludzki wynalazek, tak też
i czołg nie jest pozbawiony pewnych wad,
wynikających z jego budowy. Najujemniejszą
jego cechą jest to, że jest on krótkowidzący
i głuchy. Pierwsza niedogodność pochodzi
stąd, że załoga musi być szczelnie osłonięta
od pocisków nieprzyjacielskich, a obserwo
wać może tylko przez wąziutkie 2 milime
trowe szparki. Nic więc dziwnego, że zarów
no kierowca, prowadzący maszynę, jak też
strzelec obsługujący broń, mają bardzo ma
łe pole widzenia i niewiele mogą przez te
szczeliny zobaczyć. Załoga czołgów jest rów
nież głucha, ponieważ zamknięta jest w cias
nej przestrzeni wśród głośnego stuku silni
ka, pracującego pełną mocą, do czego się
przyłącza jeszcze odgłos strzałów z własnych
karabinów maszynowych lub a rma tek , cho
ciaż wewnątrz czołga brzmi on dosyć ła
godnie.Wszystko to razem, a więc ciasnota
miejsca, półmrok, straszny zgiełk, swąd sma
rów i benzyny, gorąco, czad prochu, wspina
nie się i opadanie maszyny na przeszkodach
i nierównościach — sprawia, że służba w czoł
gach jest bardzo ciężka i wymaga doboro
wych, doskonale zaprawionych żołnierzy.
Tak tedy w ogólnych zarysach przedsta
1 1
12
wia się machina bojowa, zwana czołgiem
Dzięki swoim właściwościom, a więc sile
ogniowej, opancerzeniu i zdolności ruchu
naprzełaj prawie w każdym terenie, machi
na ta jest ze swej istoty bronią natarcia,
przeznaczoną do wspierania piechoty prze-
dewszystkiem w zdobywaniu ufortyfikowa
nych stanowisk obronnych. Głównem zada
niem tej pancernej broni przy zdobywaniu
punktów oporu jest zrywanie drutów kol
czastych, oraz niszczenie karabinów maszy
nowych, działek i moździerzy piechoty i t. p.
Oprócz tych naocznych skutków, wkro
czenie czołgów do walki wywiera również
wielkie wrażenie moralne i załamuje bitność przeciwnika.
II.
Rozwój czołgów do r. 1928.
W rozdziale tym zapoznamy się z po
chodzeniem czołgów, a potem ze sprzętem,
posiadanym przez nasze wojsko i przez państwa bliżej nas obchodzące
1. P o c z ą t k i czo ł gów.
Podczas niedawnej wojny światowej
1914 — 18, najkrwawsze i najzaciętsze zapasy
odgrywały się na t. zw. froncie zachodnim
pomiędzy Niemcami z jednej, a Francuzami,
Belgami, Anglikami i Amerykanami z dru
giej strony. Oba wojska walczące zakopały
się w ziemi, budując olbrzymie, nieprzerwane
pasy okopów, szerokie na wiele kilometrów,
a oplecione gęstemi i szerokiemi pasmami
przeszkód z drutu kolczastego.
Dostępu do tych drutów i okopów bronił
straszny ogień karabinów maszynowych i
artylerji. Nic też dziwnego, że ani Niemcy,
ani ich przeciwnicy nie mogli przełamać tak
ufortyfikowanych i bronionych stanowisk i
obie strony krwawiły się w bezskutecznych
natarciach na odrutowane gniazda karabinów
maszynowych. Próbowano zaradzić temu dłu
giem, nieraz kilkudniowem bombardowaniem
artylerji ciężkiej i polowej, ale zawsze pozo
stawała część drutów nie zburzona oraz nie
zniszczone gniazda oporu, które nieraz same
wystarczały do załamania natarcia. Trzeba
więc było koniecznie wynaleźć taką machinę,
któraby, nic sobie nie robiąc z ognia piechoty,
była zdolna stratować kolczaste przeszkody
i przejść okopy, a potem zniszczyć najgroź
niejsze karabiny maszynowe — i w ten spo
sób otworzyć drogę własnej piechocie.
Wtenczas to Francuzi i Anglicy zaczęli
robić próby w swych ogromnych fabrykach
maszyn. Ażeby doświadczenia swe i przygo
towania ukryć w tajemnicy i nie zdradzić
Niemcom przedwcześnie, Anglicy budowane
wozy bojowe nazwali dla niepoznaki ,,tan
14 15
kami,“ co oznacza cysterny, czyli wielkie
beczki żelazne. Ostatecznie, po wielu pró
bach i nieudanych występach, w r. 1917
pojawiły się na polach walki frontu zachod
niego czołgi, odpowiadające postawionym
im wymaganiom.
Zbudowano kilka typów cięższych i lżej
szych, ale najwięcej było w linji bojowej lek
kich czołgów zwanych Renault (czytaj ,,reno“)
od nazwska inżyniera i fabrykanta, który je
zbudował. Te właśnie czołgi oddały Fran
cuzom wielką przysługę w r. 1918, i dopo
mogły im znacznie do ostatecznego pokonania
Niemców i zakończenia wojny światowej.
2. Lekk i c zo ł g R e n a u l t ' a.
Wojsko polskie wy po s a ż on e jest
dotychczas w wyżej wspomniany sprzęt Re
naulfa, więc też opisy rozpoczniemy od
niego. (Rys. 1 i 2).
Lekki czołg Renault waży około 7 tonn,
czyli 70 centnarów metrycznych (po 100 kg).
Załoga jego składa się z dwóch ludzi: me
chanik siedzi nisko zprzodu i prowadzi czołg,
dowódca czołga stoi, obserwuje z wieżyczki
i strzela. Uzbrojenie stanowi karabin maszy
nowy „Hotchkiss," wz. 1914, lub toż 37 mm
działko półsamoczynne. Broń ta umiesztzo-
16
Rys. 1.
Lekki czołg Renault w przekroju. (U góry przekrój pionowy, u dołu poziomy). Wóz uzbrojony w k. m.
na jest w wieżyczce obracalnej na wszystkie
strony, dzięki czemu można strzelać wokoło
niezależnie od kierunku marszu. Nieduże
17
wyniesienie broni ponad ziemię nie po zwa
la na o g i e ń nad g ł o w a m i w ł a s n y c h
od dz i a ł ów , więc też czołg, aby móc strze
lać, musi znajdować się przed pierwszym rzu
tem piechoty.
Rys. 2.
Lekki czołg Renault, uzbrojony w działko. (Wóz dowódcy
plutonu z chorągiewką sygnałową).
Zaopatrzenie w amunicję wynosi około
5000 naboi do karabinów maszynowych
w taśmach, lub około 250 naboi do działka
(granaty i kartacze). Zapas 100 litrów ben
zyny pozwala na 8 godzin marszu lub walki,
a przewożona amunicja zupełnie wystarcza
na całodzienną walkę C e l o w a n i e od
bywa się przy p om oc y o p a n c e r z o
nej l une t y ce l own i c ze j , która umożli
wia ogień bezpośredni do odległości 600 m.
Luneta ta jest sprzężona z działkiem względ
nie karabinem maszynowym. Wskutek swej
budowy i niemożności walki na dalszą od
ległość czołg ten jest wyłącznie bronią
piechoty, w tym samym rodzaju, co ciężkie
karabiny maszynowe, moździerze piechoty
i działka. Wyciąga on jednak specjalną silę
ze swej ruchliwości w terenie i odporności
na ogień nieprzyjacielski.
W przeciętnym terenie bez przeszkód,
może rozwinąć szybkość maszerującej pie
choty, t j. około 6 km na godzinę, najwy
żej jednak 8 km. W terenie trudnym, z gro
blami, rowami i t. d., szybkość ta obniży
się do około 2 km. Czołg ten przechodzi
dość strome stoki wzgórz i wałów, przebija
mury koło 40 cm grubości, wywraca pale
i drzewa o średnicy 25 cm, przechodzi przez
wodę (brody i płytkie zalewy) głębokości
70 cm. Na pozycji ufortyfikowanej przecho
18
dzi on bez trudu rowy blisko dwumetrowej
szerokości i średnie wyrwy od granatów, tar
ga i tratuje wszelkie przeszkody z drutu kol
czastego (kozły hiszpańskie i t. d.), wyrywa
jąc w nich przejścia dla piechoty, tak szero
kie jak jego tor. Zrywanie drutów kolczastych
odbywa się w ten sposób, że kilka czołgów
najeżdża jednocześnie na paliki rozpinające
przeszkodę i przechodzi ją w głąb.
Co się tyczy opancerzenia, wynosi ono
zprzodu i na wieży 22 mm stali, z boków
16 mm, a z innych stron 6 — 8 mm, Dzięki
temu czołg Renault zprzodu i z boków
opiera się wszystkim pociskom, choćby
specjalnym przebijającym, z karabinów po
wtarzalnych i maszynowych. Można więc
powiedzieć, że obawia się on jedynie ognia
artylerji oraz specjalnej broni przeciwczoł-
gowej, o której dalej pomówimy.
Wymiary wyżej opisanego czołga są na
stępujące: długość 4.1 m, szerokość 1.7 m,
wysokość 2.1 m. Silnik 18-konny umieszczony
jest w tylnej części maszyny.
Oprócz wozów bojowych istnieją jeszcze
czołgi radjotelegraficznie. Czołg taki nie po
19
siada uzbrojenia, natomiast jest wyposażo-
ny w radjowy aparat nadawczy i odbiorczy,
dzięki czemu może porozumiewać się z prze-
łożonem dowództwem i z sąsiadami. Załogę
jego stanowi dowódca czołga, radjotelegrafi-
sta i mechanik.
3. C zo ł g i n a s zy c h s ą s i a d ów .
Lekki czołg Renault'a został przyjęty
również przez Rosją sowiecką. Bolszewicy
na podstawie rysunków francuskich wybudo
wali u siebie w r. 1923 czołg zupełnie po
dobny, nadając mu nazwę „Renault Russkij".
Od swego pierwowzoru francuskiego różni
się on tylko wysokością (2.25 m) i pancerzem
nieco grubszym ztyłu (13 mm, u francu
skiego 8 mm), wobec czego waży w przy
bliżeniu o pół tonny więcej. Obecnie budują
sowiety ciężki czołg, mający ważyć 80 tonn,
o szybkości około 10 km na godzinę,
i z pancerzem grubości 15 — 41 mm. Posiada
on dwa działa 76 mm i 4 karabiny maszy
nowe. Oprócz tego będą sowiety budować
czołg czechosłowacki, o którym powiemy
niżej.
2021
Czechosłowacja zbudowała niedawno
dosyć oryginalny czołg kołowo-gąsienicowy
„K. H. 50“. Co do wymiarów jest on nieco
większy od Renault'a, uzbrojenie posiada
takie same, załoga 2— 3 ludzi. Opancerze
nie zprzodu, z boków i ztyłu wynosi 13 mm;
dzięki dobroci stali jest on zupełnie odporny
na przeciwpancerną amunicję karabinową.
Silnik 50-konny, ciężar około 7 tonn. Prze
kracza on rowy około 2 m szerokości, bro
dzić może w wodzie 80 cm głębokiej, wy
wraca pojedyncze drzewa około 35 cm
średnicy. (Rys. 3 i 4.)
Najciekawszą jego własnością jest sposób
ruchu. Posiadając koła i gąsienice, na drogach
posługuje się kołami i rozwija szybkość do
35 km, czyli jedzie niewiele wolniej od
samochodów osobowych. Zbliżając się do
pola walki, przechodzi na gąsienice. W tym
celu załoga wysiada, podkłada pod wóz
kloce drewniane i przy wyszkolonej obsłudze
za 3 minuty czołg może posuwać się dalej
na gąsienicach. Szybkość jego wynosi wtedy
9 — 12 km na godzinę. Dzięki jeździe na
kołach czołg mniej się zużywa i załoga
22
mniej się męczy przed walką, w boju nato
miast czołg ten ma naogół podobne zalety
i wady jak lekki Renault.
Rys. 3.Czołg czechosłowacki K. H. 50, widok z tylu. Jazda na
gąsienicach.
„K. H. 50“ tem bardziej zasługuje na
naszą uwagę, że niedawno Rosja sowiecka
zakupiła patenty na jego budowę, możemy
więc ewentualnie mieć z nim do czynienia na
placu boju.
Sprzymierzona z nami Rumunja posiada
w obecnej chwili te same czołgi, co nasze
wojsko. To samo dotyczy również Litwy,
oraz częściowo Łotwy, która ma też kilka
średnich czołgów angielskich starszego typu.
23
Rys. 4.
Czołg K. H. 50, widok z przodu. Postawa na kołach.
Niemcy dotychczas nie mają żadnych
czołgów, ponieważ zabroniono im tego
24
w traktacie wersalskim, który zakończył
wojnę światową. Jednakże trzeba liczyć się
z tem, że w razie potrzeby, lub po zniesie
niu zakazu, potrafią je w krótkim czasie wy
budować.
Tak się przedstawia sprawa u naszych
sąsiadów. Ponieważ jednak najwięcej pracują
na tem polu państwa zachodnie, mianowicie
Francja, a przedewszystkiem Anglja, musimy
się zapoznać również z ich sprzętem. Możli
we jest bowiem, że na dorobku tych państw
będziemy się wzorować w naszem uzbroje
niu, lub też, że uczynią to nasi sąsiedzi.
4. N a j n o w s z e czo ł g i f r a n c u s k i e i a ng i e l sk i e .
Według doszłych wieści Francja zbudo
wała nowy bardzo lekki czołg (2 1/2 tonny), ma
jący gąsienice, oraz przednie koła, a uzbrojony
w działo polowe 75 mm. Szybkość ma po
dobno wynosić 60 km na g. Inne znów dwa
typy, zdaje się próbne, podobne być miały bar
dzo pod względem wymiarów cech do Renaul
t 'a, lecz jeden z nich uzbrojony w działo 75
mm, drugi zaś zaopatrzony w gąsienice gumo
25
we, dzięki czemu osiągał przeciętną szybkość
marszową w kolumnie 8 km na g. (a więc
tyle, ile wynosi najwyższa szybkość pojedyń-
czego Renault'a starego typu).
Jednakże najciekawszym i najudatniej-
szym jest gotowy już nowy czo ł g R e n a u l t
wzór 1927. Zewnętrznie jest bardzo podobny
do starego wzoru z przed 10 lat, brak mu
jednak ogona. Silnik posiada 60-konny, co
wraz z ulepszonem sprężystem zawieszeniem
kadłuba daje szybkość 18 — 20 km na go
dzinę. Jest on wprawdzie cięższy o 1 tonnę
od dawnego, ale wieżyczka jego i przednia
część posiada aż 30 mm pancerz, co znacz
nie zwiększa jego odporność na pociski.
Anglicy wprowadzają u siebie zasadniczo
tylko czołgi szybkobieżne, czyli robiące w te
renie więcej niż 12 km na g. Robią oni licz
ne doświadczenia z różnemi wynalazkami,
ale tutaj opiszemy przedewszystkiem model
już oficjalnie przyjęty dla wojska brytyj
skiego, mianowicie l ekk i c z o ł g V i cke rs ’a
(czytaj „wikersa") wzór I i II. Waży on 12 tonn
i jest znacznie większy od czołga Renault:
ma bowiem długość 5 3 m, szerokość 2.75
26
m, wysokość 2,7 m. Posiada też potężne
uzbrojenie, mianowicie 1 dziełko 47 mm i 4
karabiny maszynowe.
Załoga wynosi 5-u ludzi, z których
1 kierowca, 2 kanonierów i 2 strzelców ka-
rabinów maszynowych. Opancerzenie wie
życzki i przodu około 15 mm, boki 10 mm
najlerszej stali, specjalnie składanej war-
Rys. 5
Lekki czołg Vickers’a.
27
stwami. Dzięki udoskonalonej budowie i sil
nikowi 90-konnemu szybkość tego czołga wy
nosi naprzełaj w przeciętnych warunkach
terenowych 14 km na g., na drodze zaś
około 20 km na g. Przekracza on rowy
więcej niż dwumetrowe, przechodzi w bród
1.2 m wody, wali drzewa grubości koło
40 cm. (Rys. 5.)
Z opisu tego widzimy, że czołg ten po
siada bardzo dużą siłę ogniową, a ponieważ
Rys. 6.Angielski czołg jednoosobowy, typu Carden—Lloyd; ma kola
i gąsienice.
posuwa się tak szybko, jak kawalerja do
brym kłusem, jest trudny do zwalczenia
ogniem, mimo niezbyt grubego pancerza.
Oprócz lekkich Vickers'ów Anglicy wy-
próbowują jeszcze t. zw. c z o łg i n a jl że js ze ,
jedno- i dwuosobowe. Są to maszyny małe
i bardzo lekkie, ważące ledwie 2 1/2 tonny,
a wysokość niektórych równa się zaledwie
28
Rys. 7.
Angielski niski czołg dwuosobowy (kotowo-gąsienicowy), typu Carden— Lloyd.
połowie wzrostu człowieka. Od góry i od
tyłu są otwarte; uzbrojenie ich stanowi 1 ka
rabin maszynowy w ruchomej wieżyczce, a
szybkość w terenie wynosi do 20 km na g.
Są to więc jakby opancerzeni tyraljerzy,
mogący wykonywać szybkie skoki i ukryć
się w bylejakiej dolince, a stamtąd strzelać,
nie wystawiając się na ogień przeciwnika.
W dalszym rozwoju techniki przyjmą się za
pewne niskie wozy dwuosobowe, zaopatrzo
ne w koła i gąsienice. (Rys. 6 i 7.)
Oprócz omawianych czołgów lekkich
istnieją również t. zw. c z o ł g i c i ężk i e , potęż
nie uzbrojone, a mogące wytrzymać nawet
pociski artylerji polowej. Dotychczas tylko
Anglicy i Francuzi posiadają takie czołgi,
a do wiadomości publicznej przedostały się
wieści o nich dopiero niedawno. Cechy an
gielskiego c i ę ż k i e g o V i c ke r s ’a są nastę
pujące: ciężar koło 45 tonn, długość 10.8 m,
szerokość 3.8 m, wysokość 3.6 m. Uzbroje
nie: 1 działko 47 mm w górnej wieżyczce i 4
karabiny maszynowe w osobnych wieżycz
kach bocznych, załoga przypuszczalnie 10
ludzi. Szybkość jego wynosi podobno 30 km
na godzinę, (Rys. 8).
30
Jest to więc rączy a potężnie uzbrojony
olbrzym, ziejący ogniem na wszystkie strony,
jednakże słabą jego stroną jest stosunkowo
cienkie opancerzenie, wynoszące zaledwie 16
do 20 mm.
Rys. 8
Ciężki czołg Vickers’a
Ciężki czołg francuski, t. zw. „Char 2 C“
jest najcięższym z obecnie gdziekolwiek sto
sowanych. Ciężar jego wynosi 63—74 tonn,
szybkość około 10 km na g., a uzbro
jony jest w 1 działo 75 mm lub 155 mm
31
i 4 karabiny maszynowe. Grubość pancerza
dochodzi do 5 cm, a więc ażeby go rozbić,
trzeba będzie zapewne specjalnych pocisków
artyleryjskich (o stalowej głowicy) i to wy
strzelonych z bardzo bliskiej odległości.
Tego rodzaju ciężkie czołgi, zwane też
przebojowemi, mają służyć do przełamywa
nia szczególnie silnych ośrodków oporu i za
puszczania się daleko w głąb stanowisk prze
ciwnika. Będą one torować drogę czołgom
lekkim przez zniszczenie broni przeciwczoł-
gowej.
III.
Broń przeciwczołgowa.
W wojnach wszystkich czasów stale ro
zwijała się walka broni zaczepnej z odpor
ną, a więc najpierw między pancerzem a mie
czem, później zaś między pancerzem a po
ciskiem. To samo zjawisko zachodzi rów
nież w technice czołgowej. Gdy jedna stro
na zaczęła nacierać przy pomocy opance
rzonych czołgów, strona przeciwna musiała
wynaleźć odpowiednie narzędzie walki, słu
żące do unieszkodliwienia czołgów, względ
nie do ich zniszczenia.
Największym wrogiem czołgów jest arty-
lerja. Jednakowoż, jak wiecie, baterje zaj
mują zwykle stanowiska za wzgórzem, lasem
i t.p., wogóle tam, gdzie ich nie widzi nie
przyjaciel, ale skąd one widzieć go nie mogą.
33
Strzelanie odbywa się przy pomocy rozka
zów, podawanych baterji telefonicznie przez
jej obserwatora, wysuniętego odpowiednio
wprzód. Czołg jednak jest celem bardzo m a
łym i ruchliwym, więc też trafienie go z te
go rodzaju dalekich i ukrytych stanowisk
jest bardzo trudne. Dlatego też przeciwko
czołgom używa się pojedynczych dział, roz
rzuconych w terenie, a strzelających ogniem
bezpośrednim, t. zn. nie tak jak z garłacza
V. B., lecz celując wprost „przez muszkę",
jak z karabina. Jeden celny granat wy
starczy, ażeby czołg rozbić, względnie po
ważnie nadwerężyć.
Jednakowoż artylerja ma tyle innych
ważnych zadań, w których nikt jej nie zdoła
wyręczyć, że nie można wszystkich dział
użyć do obrony przeciwczołgowej. Dlatego
też poszczególne wojska starają się wypo
sażyć swą piechotę w odpowiednio skutecz
ną broń, któraby jej samej umożliwiła sta
wienie czoła opancerzonym przeciwnikom.
Najdawniejszymi najprostszym sposobem
jest amunicja przeciwpancerna do zwykłych
karabinów powtarzalnych i samoczynnych.
34
Pociski tej amunicji mają zwierzchu powło
kę z miedzi lub miękkiej stali, w środku zaś
zamiast ołowiu znajduje się trzpień czyli ko
lec z bardzo twardej stali, podobnej do tej,
z której robi się płyty pancerne. Powłoka
pocisku uderzając o pancerz, uszkodzi go
nieco i rozpłaszcza się, trzpień zaś siłą roz
pędu przebija swą powłokę i dziurawi pan
cerz. Pociski trzpieniowe karabina Mausera
mają następującą siłę przebijającą: na 1000 m
5.5 mm stali, na 200 m —10 mm, na 100 m—
11 mm. Pociski zwyczajne z rdzeniem oło
wianym przebijają na 1C00 m tylko 2 mm
stali, na 200 m — 5,2 mm, a na 100 m —
5.5 mm. Dane te są zresztą dosyć względ
ne wobec wyrabiania coraz lepszych gatun
ków stali niklowo - chromowej i spajania
płyt pancernych z kilku blach o odpowied
nich a różnych rodzajach wytrzymałości
(twardość skombinowana z ciągliwością).
Wskutek tego właściwą, a skuteczną
bronią przeciwczołgową są narzędzia specjal
ne, mianowicie karabiny maszynowe o ka
librze co najmniej 13 mm, a przedewszyst-
kiem działka samoczynne i półsamoczynne.
35
Jeszcze podczas wojny światowej Niemcy po
sługiwali się ciężkim wielkokalibrowym ka
rabinem powtarzalnym, obecnie zaś istnieje
już wiele typów bardzo udoskonalonej broni
przeciwczołgowej. Wymienimy tylko najważ
niejsze i najnowsze dla orjentacji w ich
działaniu i wartości bojowej
1. Karabin maszynowy Beardmore —
Farquhar (angielski), kaliber 12,7 mm, wa
ży tylko 17 kg, a wyglądem przypomina zu
pełnie ręczny karabin maszynowy. Lekka
ta, a podobno bardzo skuteczna broń może
dać piechocie wielką siłę do zwalczania na
wet szybkobieżnych czołgów.
2. Karabin maszynowy Oerlikon (szwaj
carski), kaliber 20 mm, ciężar 125 kg —
jest właściwie działkiem samoczynnem, da-
jącem 100 — 130 strzałów na minutę. Zdol
ność przebijania pancerza: 15 mm na 600 m,
25 mm na 200 m.
3. Włoski karabin maszynowy Breda,
kaliber 14 mm, ciężar 35 kg (bez podstawy),
długość 2 m, nie został jeszcze wprowadzo
ny do użytku, ale ma on z odległości 1000 m
przebijać 20 mm stali niklowej. Byłaby to
broń znakomita.
4. Działko Beardmore, kaliber 40 mm,
ciężar 189 kg, oddaje do 40 strzałów na mi
nutę i przebija 30 mm pancerz z odległości
300 m. Podobne działko o kal. 47 mm zo
stało także zbudowane przez naszą fabrykę
„Pocisk" w Warszawie.
Z pobieżnego tego zestawienia widać,
że piechota na podstawie dotychczasowych
wyników techniki może być uzbrojona odpo
wiednio do podjęcia skutecznej walki z czoł
gami, nawet bez poparcia artylerji. Jednak
że z drugiej strony również rozwój czołgów
idzie szybko naprzód.
Do zatrzymania nowego lekkiego czołga
Renault o 30 mm pancerzu nie wystarczy na
wet żaden z wielkokalibrowych karabinów
maszynowych; trzeba będzie do walki z nim
użyć broni o kalibrze najmniej 37 mm,
a więc działka. Zauważmy jeszcze, że sku
teczność broni przeciwczołgowej zmniejsza
się znacznie, jeśli pocisk nie uderza w pan
cerz prostopadle lecz ukośnie i jeśli cel
3637
szybko się porusza.
Wogóle wyniki strzeleckie na placu boju
są zawsze znacznie słabsze od doświadczal
nych prób, robionych na strzelnicach. Prze-
dewszystkiem pochodzi to stąd, że w gęstym
ogniu nieprzyjacielskim trudno jest strzelać
tak spokojnie, a więc i tak celnie, jak na
ćwiczeniach.
IV.
Organizacja i łączność.Lekkie czołgi zorganizowane są wszędzie
według podobnej zasady i grupują się w plu
tony, kompanje i bataljony, oraz w pułki.
Pluton czołgów jest podstawową jednost
ką bojową ( c z e m ś w rodzaju drużyny bojowej
piechoty) i nigdy nie może być rozdzielony.
P l u t o n s k ł a d a się z 5 c zo ł gów, t. j.
z c zo ł ga d owódcy p l u t o n u i z dwu
sekcyj po dwa wozy, które podczas
walki stale się wzajemnie wspierają. W plu
tonie czołgów Renault‘a 3 wozy uzbrojone
są w działka (dowódcy plutonu i dowódców
sekcyj), a dwa pozostałe w karabiny maszy
nowe „Hotchkiss“. Odosobnione, pojedyncze
czołgi nigdy nie występują do walki.
Kompanja czołgów składa się z 3 plu
tonów bojowych i z plutonu reparacyjno-
przewozowego. Bataljon składa się z 3 kom-
panij, a dwa lub 3 bataljony wraz z war
sztatami naprawy i taborem samochodowym
tworzą pułk.
Jak już wspominaliśmy, istnieją czołgi ra-
djotelegraficzne, mające różne zastosowanie.
We Francji nie służą one wyłącznie jednost
kom czołgów, lecz pełnią rolę pancernych
radjostacyj, np. przy dowództwie dywizji. Na
tomiast w Anglji wozy te przydzielane są
do rozprządzenia oddziałów czołgów, którym
służą do utrzymywania łączności na postoju,
w marszu i w boju. W najnowszych rodza
jach czołgów angielskich dokonano bardzo
dodatnich prób z radjotelefonem, dzięki któ
remu poszczególne oddziały a nawet wozy
mogą z sobą wygodnie rozmawiać nawet na
znaczną odległość.
Narazie jednak do porozumiewania się
podczas walki w obrębie kompanji, a zwła
szcza plutonu, służą m a ł e jedno- i dwu-
b a rwne chorąg i ewk i , które dowódca
czołga wysuwa przez otwór w wieżyczce na-
zewnątrz (wgórę). W ten sposób może do
wódca plutonu dowodzić swoim oddziałem,
39
40
zmieniać szyk, kierunek i t. p., a poszczegól
ne czołgi mogą dawać znaki swemu dowód
cy a nawet (czołgi w Anglji) piechocie. Do
porozumienia się z piechotą stosują czołgi
ang ie l sk ie następujące umówione sygnały:
1 (chorągiewka umówionej barwy, np. bia-
ło-zielona) „Nawprost opór pokonany, moż
na podejść," — 2 (inna chorągiewka np.
czerwono-żółta) „Czołg uszkodzony, nie cze
kać na niego".
Jeszcze inne znaki można ułożyć, zależ
nie od potrzeby.
Piechota, ze względu na głuchotę czoł
gów, z wielką trudnością może się z niemi po
rozumiewać. W każdym razie nic nie da się
zrobić głosem; łatwiej można zwrócić ich
uwagę znakami wzrokowemi np. m a c h a j ą c
h e ł m e m lub chustką i tym sposobem
wskazując im kierunek, skąd dochodzi silny
ogień nieprzyjacielski, któryby należało przy
tłumić. Często jednak i to nie jest skutecz
ne. Wtedy trzeba, żeby piechur podszedł do
czołga i zwrócił uwagę jego załogi umówio-
nem stuknięciem kolbą w pancerz; wtenczas
można albo powiedzieć dowódcy czołga
41
(strzelcowi), o co chodzi, albo też wsunąć
kartkę przez szczeliny wzrokowe.
Dobrym sposobem wskazywania czołgom
celów, które mają zniszczyć, albo kierunków,
w których mają się posunąć — są pociski
smugowe, które znaczą swój tor smugą dy
mu. Piechota oddaje serję strzałów do wy
krytego lub domniemanego stanowiska wro
giej broni: czołg widzi powstałą w powietrzu
smugę i poznaje w ten sposób żądanie
oddziału piechoty, który ma wspierać.
V.
Czołgi w marszu.
W rozdziałach poprzednich zaznajo
miliśmy się już z budową i innemi cecha
mi czołgów. Wiemy, jaka to jest potężna
broń pomocnicza piechoty i czem się ona
odznacza, możemy więc przejść do rzeczy
najważniejszej, t. j. do użycia czołgów w wal
ce i do sposobów ich wydajnego współdzia
łania z piechotą.
Czołgi— to ogień i ruch zespolone niero
zerwalnie w jedną maszynę. Dlatego też
właściwem dla nich miejscem na polu walki
jest natarcie, bo zadaniem tego działania
jest właśnie nieść naprzód niszczący ogień.
U ż y w a n i e c z o ł g ó w w o b r o n i e by ł o
by i ch m a r n o w a n i e m , bo tam są okopy,
więc nie potrzeba pancerza, a że bronić
musimy się zwykle w miejscu, więc ruch
mniejsze ma wtenczas znaczenie i ruchli
wość czołga nie byłaby wyzyskana.
Przypuśćmy, że pułk nasz od kilku dni
idzie naprzód za cofającym się nieprzyjacie
lem, aż dzisiaj wreszcie napotkał na nad
spodziewanie silny opór. Patrole nasze
(wysłane przez straż przednią, w której idzie
nasz bataljon) doniosły, że nieprzyjaciel
obsadził linję wzgórz, że jest dobrze okopany
a w wielu miejscach widać druty kolczaste.
Lotnicy nasi, którzy latoli w głąb obszaru
przeciwnika, zauważyli to samo i sfotografo
wali najważniejsze fortyfikacje i ośrodki
oporu. Na podstawie meldunków i zdjęć lot
niczych wyższe dowództwo, t. j. dywizja
i armja czynią przygotowania do natarcia.
Ponieważ stanowiska nieprzyjacielskie są
bardzo silne, piechocie należy oszczędzić
strat, jakie musiałaby niechybnie ponieść,
więc też pułk nasz otrzyma kompanję czoł
gów, z któremi jutro ruszy do natarcia.
Kompanja ta została przewieziona koleją
do stacji, odległej o j ak i eś 10 km od
obszaru zajętego przez pułk, wyładowała się
43
44
i na tak zw. s t a n o w i s k u z b i ó r k i czeka na
dalsze rozkazy. Chodzi teraz o to, ażeby nie
przyjaciel przed czasem nie dowiedział się
o nadejściu tych posiłków, ponieważ wten
czas zorganizowałby odpowiednio swoją
obronę przeciwczołgową, porozstawiałby dzia
ła i t. d. Jego lotnictwo, chociaż słabsze,
przeszukuje teren za nami i łatwo mogłoby
wykryć czołgi w marszu. Dlatego też wy
ruszą one dopiero po zachodzie słońca i koło
północy dotrą do niewielkiego lasu, widnie
jącego wpobliżu, gdzie wybrano dla nich
s t a n o w i s k o w y c z e k i w a n i a . Z ukrycia
wyjdą dopiero o świcie, o godzinie nazna
czonej dla natarcia.
Staramy się zawsze jak najbliżej pod
wozić czołgi koleją, ponieważ długi marsz
na gąsienicach niszczy sprzęt i wymaga ro
bienia napraw, a ponadto rujnuje drogi.
Niedogodność ta odpada przy maszynach
kołowo-gąsienicowych. Gąsienice czołgów,
zwłaszcza na mokrej ziemi, pozostawiają sze
rokie i wyraźne ślady, które są bardzo
zdradzieckie wobec nieprzyjacielskich lotni
ków. To też ślady te zaciera się np. kieru
45
jąc tą samą drogą kolumny piechoty, kawa-
lerji lub taborów; może też ostatni czołg
ciągnąć za sobą brony albo ciężkie gałęzie.
Jeśli czołgi podjeżdżają w nocy do sta
nowisk czołowych, skąd mają wyjść do na
tarcia, stuk ich silników rozlega się w ciszy
nocnej daleko. O ile wiatr niesie głos w stro
nę przeciwnika, może on usłyszeć podejrza
ny hałas z odległości do półtora km i cały
sekret zostałby zdradzony przed czasem.
Dlatego też dla zatajenia podchodzących
czołgów wzlatują zwykle płatowce i, unosząc
się nisko nad ziemią, zagłuszają hałas wy
wołany przez tamte maszyny.
W ten sposób czołgi, dotychczas wy
stępujące oddzielnie, zajmują t. zw. sta
n ow i sk o w yp a du , niedaleko za oddzia
łem piechoty, który mają wspierać. Dowód
ca jednostki czołgów wraz z kilkoma
oficerami przybył na miejsce co najmniej
kilka godzin wcześniej, zameldował się
w odpowiedniem dowództwie piechoty i
wszyscy razem omawiają jak najbaerdzij
szczegółowo plan natarcia, które wkrótce
46
mają wspólnie wykonać. Jest to rzecz
o wielkiem znaczeniu, ponieważ od dokładne
go omówienia sprawy i od rozejrzenia się
w terenie będzie zależało zwycięstwo.
IV.
Walka.
Podobnie jak ani sama artylerja, ani
same kompanje karabnów maszynowych
nie mogą uderzyć na nieprzyjaciela, wyrzu
cić go z jego stanowisk obronnych i potem
się w nich utrzymać, tak samo też same
czołgi nie potrafią tego uczynić. Walczą one
wprawdzie w sposób odrębny, sobie tylko
właściwy, ale mimo to muszą zawsze ściśle
współpracować z piechotą, która uzupełnia
ich robotę. Wtenczas dopiero osiąga się
pełny skutek.
Do natarcia wyższe dowództwo przy
dziela zwykle jeden pluton lekkich czołgów
na każdy bataljon piechoty, czyli kompanję
na pułk. Bataljony otrzymują więc w ten
sposób jakgdyby dodatkowy silny pluton
opancerzonej broni towarzyszącej. Natarcie
przy użyciu czołgów musi być szczególnie
dobrze obmyślone. Rozpoczyna się je zwykle
przed świtem, ażeby nieprzyjaciel spostrzegł
czołgi dopiero wtedy, kiedy one podeszły
już do jego okopów i mogą otworzyć celny
ogień na bliską odległość.
Dopóki nie wybije oznaczona godzina,
czołgi pozostają w ukryciu, bądźto korzy
stając z naturalnych zasłon jak lasy, krzaki,
doliny, wsie (jednak do środka wsi nie
wchodzą), bądź też sztucznie zamaskowane,
co jest najskuteczniejszym sposobem ukry
cia. Stanowisko wypadu, z którego czołgi
mają wyruszyć do natarcia, znajduje się
tam, skąd rusza czołowy rzut bataljonu,
który wspierają, albo też poza tym rzutem.
(Rys. 9).Mogą one też zająć stanowisko nieco
z boku, na skrzydle bataljonu, o ile tam jest
dla nich dogodniejszy teren. Jeżeli nieprzy
jacielskie ośrodki oporu są daleko, to pie
chota najpierw stara się podsunąć jak naj
bliżej, czołgi zaś wtenczas szybko podjeż
dżają, wyprzedzają czołową falę piechoty
43
4
50
i prowadzą ją za sobą. Jeśli zaś do pozycji
nieprzyjaciela jest blisko, czołgi ruszają rów
nocześnie z piechotą, a nawet odrazu ją wy
przedzają.
Natarcie rozpoczyna się od silnego og
nia własnej artylerji. Część jej strzela na
nieprzyjacielskie okopy, na stanowisku kara
binów maszynowych i działek, ażeby zadać
straty piechocie i zniszczyć jej środki walki.
Inna zaś część artylerji zasypuje granatami
i szrapnelami nieprzyjacielskie baterje, które
są przecież najpoważniejszym wrogiem czoł
gów. Trzeba je za wszelką cenę jak najbar
dziej obezwładnić, i albo je porozbijać, albo
przynajmniej nie pozwolić im strzelać spokoj
nie i z jednego miejsca. Kiedy jakaś baterja
zostanie odkryta i musi zmienić stanowisko,
to oczywiście ogień ustaje.
Ponieważ jednak nigdy nie uda się zu
pełnie uciszyć lub choćby na dłuższą chwilę
unieszkodliwić wrogiej artylerji, bo na to po
trzeba ogromnie dużo dział i pocisków, na
leży ją przynajmniej oślepić. Do tego celu ogro
mną usługę oddają dymy bojowe, bądź to
wystrzeliwane przez artylerję i moździerze
piechoty w granatach dymnych, bądź też
wytwarzane z t. zw. świec dymowych. Wiecie,
że ogniem artylerji kierują oficerowie, t. zw.
obserwatorzy, umieszczający się na pagór
kach, dachach, wieżach, wogóle na miejscach
wyniosłych, skąd mają rozległy i daleki wi
dok, a skąd telefonicznie podają rozkazy swym
baterjom. Skoro więc takie punkty obserwa
cyjne ostrzela się pociskami dymnemi, obser
wator zostaje otoczony chmurą dymu i albo
nie widzi nic, albo mało i może strzelać
tylko na chybił-trafił.
Czasem znów używamy innego sposobu.
Zamiast oślepiać przeciwnika, poprostu ukry
wamy w dymie same czołgi. Jeżeli wiatr jest
przychylny i wieje w stronę nieprzyjaciela,
wtenczas w pierwszej linji zapala się dużo
świec dymowych, a szeroka chmura dymu
płynie zwolna na wroga, zasłaniając przed
jego wzrokiem pełznące wraz z nią nasze
czołgi i piechotę, która idzie wślad za niemi.
W jakimże więc szyku ruszają czołgi do
natarcia? Zasadą jest, żeby poszczególne
wozy mogły się wzajemnie wspomagać, za
równo sekcje, jak i poszczególne czołgi
51
52
w obrębie sekcji, to zaś zależy od kształtu
i pokrycia terenu oraz od siły nieprzyja
ciela i typu czołgów.
Lekkie czołgi Renault rozwijają się nor
malnie w odstępie po 50 m, natomiast czołgi
szybsze i potężniej uzbrojone mogą się znacz
nie więcej od siebie oddalać, np. lekkie
Vickersy rozsuwają się aż na dwieście kro
ków. Ponieważ bataljon naciera w pasie sze
rokości 1 km, więc czołgi nie będą rozrzuco
ne na całym froncie, lecz otrzymują zadanie
uderzenia w tem miejscu, gdzie może być naj
silniejszy opór, czyli tam, gdzie są najszer
sze przeszkody druciane i gdzie najwięcej
karabinów maszynowych będzie trzeba uprząt
nąć.
Jeśli tedy nacierają dwie kompanje pie
choty, a pluton czołgów będzie działał więcej
przed jedną, niż przed drugą, nie znaczy to
wcale, że ta druga nie jest przez nie wspie
rana. Trzeba bowiem pamiętać, że najstra
szniejszy dla piechoty jest ogień flankowy,
bijący zboku choćby zdaleka, a właśnie
czołgi załatwiają się przedewszystkiem z ta-
kiemi flankującemi punktami oporu i gniaz
53
dami karabinów maszynowych i tym spo
sobem pomagają również oddziałom idącym
nieco w lewo lub w prawo od nich.
Szyk plutonu czołgów jest rozmaity za
leżnie od położenia i zadania. Zdała od wro
ga posuwają się zwykle w kolumnie sekcyj
nej (rys. 10).
Wkroczywszy bezpośrednio do walki,
jeśli mają uderzyć na jakiś szeroki punkt
oporu, idą w szyku rozwiniętym, w równej
linji (rys. 10). Jeżeli zaś trafiają na nieduże
gniazdo oporu, które da się zajść zboku,
wtenczas oba skrajne wozy wysuwają się
naprzód, tworząc z plutonu jakby półksiężyc,
i oskrzydlają nieprzyjaciela.
54
Zdarza się nieraz, że własnemu natarciu
zagrozi coś ze skrzydła, np. flankujące gnia
zdo karabinów maszynowych albo nagłe bocz
ne przeciwuderzenie. Wtedy jedna sekcja
czołgów zwraca się w niebezpieczną stronę
choćby to odbiegało od właściwego wyzna
czonego im kierunku, załatwia się z groźnym
przeciwnikiem, a potem dopiero dołącza się
55
do swego plutonu. W takich wypadkach roz
ciągłość plutonu czołgów przekracza jego
normalny front, t. j. 200 m, ale dzieje się
to tylko przejściowo.
Szyk piechoty wspieranej czołgami, jako
też jej sposób walki jest w zasadzie taki sam,
jak bez czołgów. Jeśli czołgi nie są silnie
ostrzeliwane przez artylerję, poszczególne
drużyny bojowe posuwać się mogą w od
stępach między jednym a drugim, w prze
ciwnym razie trzymają się nieco wtyle. Od
ległość musi być taka, żeby ani na chwilę nie
stracić czołgów z oczu w jakiej dolinie, za
domami, w zaroślach i t. p., i żeby móc
wspierać je skutecznym ogniem — a więc
będzie to 50—250 kroków w zależności od
terenu, jasności (świt, dzień mgła,) i zady
mienia. Jeżeli położenie nieprzyjaciela nie jest
dostatecznie wyjaśnione i nie zna się zarysu
jego fortyfikacyj i rozstawienia broni, nie moż
na rzucać czołgów naoślep. Dlatego z po
czątku piechota posuwa się naprzód, a za nią
dopiero czołgi.
A teraz zobaczymy, jak wyglądają za-
56
pasy z nieprzyjacielem z bliskiej odległo
ści, po dojściu do jego ufortyfikowanych
stanowisk, bo dopiero wtenczas czołgi wy
stępują w swojej właściwej roli. Chociaż
przeciwnik obwarowany jest jednym lub kil
koma pasami drutów kolczastych, przeszko
dy takie są dla czołgów zabawką. Wdeptują
w ziemię kołki i rozrywają drut, tworząc
dogodne ścieżki, któremi przedziera się pie
chota do szturmu. Drużyny bojowe przebie
gają przez te przerwy w kolumienkach, jed
nakże trzymając się mniej więcej o 30 kro
ków za czołgami, by się nie dać pokaleczyć
przez pękające i odskakujące druty.
Czołgi tymczasem suną wciąż naprzód,
i przechodzą okopy, obsiewając je dobrze
ogniem, ażeby obsada nie mogła się z nich
wychylić. W zasadzie czyszczenie okopów
należy do czołgów uzbrojonych w działka.
Czołgi z karabinami maszynowemi osłaniają
boki plutonu i oskrzydlają przeciwnika.
Wszystkie jednak wypatrują pilnie stano
wisk karabinów maszynowych względnie in
nej broni towarzyszącej i z niemi się przede-
wszystkiem załatwiają, a to albo niszcząc je
same lub ich obsługę celnemi strzałami,
albo też poprostu najeżdżając na nie i miaż
dżąc je swym ciężarem.
Ale przy tem wszystkiem dosyć jeszcze
zostało roboty dla nacierających piechurów.
Trzeba pamiętać, że przeciwnik poniósł wpra
wdzie pewne straty, ponieważ czołgi są zdol
ne dosięgnąć go nawet w głębokich a krę
tych rowach, jednakże nie potrafią one wy
kurzyć go ze schronów. Wróg przyczaił się
tylko na chwilę, ażeby przeczekać, aż plujące ogniem, a opancerzone machiny poja
dą sobie dalej, a wtenczas on rozprawi
się z samą piechotą. Do tego nie można
w żaden sposób dopuścić. Zanim nieprzy
jaciel zdoła się opamiętać, trzeba jednym
skokiem dopaść do jego okopów, zasypać
je ręcznemi granatami i uderzyć na bagnety.
Nie należy przytem zapominać o schro
nach i trzeba wykurzyć stamtąd nieprzyjaciela
granatami.
Wszystko to musi iść błyskawicznie, bo
niema czasu do stracenia. Pozycja obronna
ma jeszcze najmniej paręset metrów głębo
kości. Nigdy nie może się zdarzyć, że czoł
57
gi weszły w pozycję nieprzyjaciela, a piecho
ta pozostała zbyt daleko za niemi. Maszyny
same nie dadzą sobie rady i zostaną zni
szczone, a wtedy również fale piechoty zała
mią się w ogniu i całe natarcie zostanie
odrzucone z dużemi stratami.
Skoro tylko poszczególne drużyny za
uważą, że ogień wrogich karabinów maszy
nowych nieco przycicha i da się od biedy
wytrzymać, powinny szybko rzucić się naprzód
i wedrzeć się w wyłom, dokonany przez
czołgi. Stamtąd zaś otwierają zaraz ogień
w prawo i w lewo, pomagając w ten sposób
drużynom sąsiednim i rozszerzając oraz po
głębiając coraz bardziej teren zdobyty na
przeciwniku.
Również dla czołgów ciężka teraz za
czyna się praca. Zaskoczenie minęło, roz
widniło się już, a sztuczna mgła rozwiała
się w powietrzu, i wróg zabiera się do usu
nięcia głównego swego przeciwnika, t. j.
czołgów. Odzywają się specjalne karabiny
maszynowe i działa przeciwczołgowe, roz
poczyna się pojedynek, w którym piechota
nie może zostawić swych drogocennych to
58
warzyszów bez pomocy. Dlatego też są wy
znaczono osobno baterje dział i plutony
ciężkich karabinów maszynowych, których
zadaniem jest zwalczanie wykrytej broni
przeciwczołgowej oraz ostrzeliwanie miejsc,
w których może być ona ustawiona. Jeśli
się im nawet nie uda wybić obsługi lub
zniszczyć sprzętu, to przynajmniej zmusi się
kanonierów i strzelców przypaść do ziemi
lub kryć się za tarcze dział i karabinów ma
szynowych, a przez to ogień tychże stanie
się powolniejszy i mniej celny.
Jednakże również poszczególne drużyny
bojowe wszelkiemi sposobami starają się oka
zać wsparcie swoim czołgom, wybierając naj
pierw cele bliższe, bezpośrednio im zagraża
jące. Oprócz działek i moździerzy piechoty i
karabinów maszynowych z amunicją przeciw
pancerną, mogą to być również pojedyńczy
żołnierze, starający się rzucić pod czołg ła
dunki z granatów ręcznych lub strzelający na
kilka kroków w szparki wzrokowe czołga. Trze
ba pamiętać, że czołg jest krótkowidzącym i
mało zwrotnym wojownikiem, wskutek czego
można czasem zbliska do niego doskoczyć.
59
Tem bardziej więc należy mu pomagać, jak
gdyby bardzo mocnemu, ale trochę niezgrab
nemu bratu.
W ten więc sposób czołgi robią wy
łomy w pozycji wroga i torują drogę swej
piechocie, która idzie za niemi krok w krok
i wykorzystując bez wahania zamieszanie,
jakie wywołują, uzupełnia to, czego one
nie są w stanie wykonać. Czołgi rozprawia
ją się ze strzelającemi lub podstępnie ukry-
temi karabinami maszynowemi, piechota
zaś, mogąc lepiej patrzeć i więcej widzieć,
unieszkodliwia czyhające z zasadzki narzę
dzia przeciwczołgowe, a równocześnie bierze
w swe posiadanie zdobyty teren i nie po
zwala go sobie odebrać. Czołgi nie posuwają
się oczywiście wciąż prosto naprzód, lecz jeż
dżą zygzakiem, to tu, to tam, zależnie od
tego, gdzie zauważą niezniszczone jeszcze
gniazdo oporu i starają się jak najlepiej
oczyścić pole z nieprzyjaciela. Z doświad
czenia wojennego wynika, że jeden pluton
lekkich czołgów Renault może oczyścić 400
m frontu.
Skoro czołgi dostaną się w ogień broni
60 61
przeciwczołgowej, wtenczas poruszają się
szybko, to znów zwalniają, zmieniając przy-
tem kierunek i w ten sposób utrudniają ce
lowanie, a jednocześnie starają się dosięgnąć
przeciwnika swojemi pociskami, o ile możno
ści zachodząc go zboku wspólnie z piecho
tą. Jednakże gdzie drzewo rąbią, tam trzaski
lecą, więc niejeden wóz wypadnie z walki,
celnie ugodzony albo zepsuty. Jeśli załoga
nie została wybita, opuszcza maszynę, za
bierając swą broń i bierze udział w walce.
Piechocie na widok rozbitego czołga nie
wolno zatrzymać się bezsilnie. Przeciwnie,
natarcie musi iść dalej z tym samym roz
pędem. Wszak pozycja nieprzyjaciela została
już nadwerężona, a zresztą na prawo i na
lewo są jeszcze inne czołgi, które swym og
niem flankującym pokryją powstałą przerwę.
Chodzi zaś o to, ażeby wróg nie zdołał się
w tem miejscu opamiętać i wzmocnić.
Rysunek 12 przedstawia natarcie kom-
panji piechoty, wspartej bezpośrednio przez
pluton lekkich czołgów Renault. Nieprzy
jaciel zdołał się umocnić okopami i drutem
kolczastym, a ze zdjęć lotniczych i z obser-
62 63
wacji naziemnej zauważono, że odcinek,
przedstawiony na rysunku, jest bardzo silnie
bronionym punktem oporu. Czołgi otrzymują
zadanie otworzyć drogę piechocie.
Pluton czołgów wyprzedza kompanję
piechoty, otwiera ścieżki w drutach, poczem
zabiera się do karabinów maszynowych.
Najpierw zostają zniszczone, najechaniem
wprost, gniazda b) i c). Z lewej strony od
zywa się flankujący ogień gniazda a), unie
możliwiając podejście 2 plutonu piechoty.
Dlatego też czołg lewoskrzydłowy skręca
w lewo i niszczy to gniazdo, poczem najeż
dża na właśnie zauważone gniazdo d). Pierw
sze fale piechoty przeszły przez sieć dru
tów, lecz nagle odzywa się silny ogień z dwóch
gniazd oporu f) g), z których każde zajmuje
drużyna ciężkich karabinów maszynowych
(2 karabiny). Ogień flankuje nietylko cały
pas natarcia kompanji, lecz również pasy
sąsiednich jednostek.
Wtedy czołg prawoskrzydłowy niszczy
gniazdo f), podczas gdy dowódca tej sekcji
wraz z dowódcą plutonu przeszukują i czy
szczą lasek, leżący na ich kierunku działania,
Sekcja druga nie może z odległości 200 —
300 m dosięgnąć skutecznym ogniem do
brze okopanego gniazda g), a więc czołg
skrajny musi uderzyć na nie zbliska i uni
cestwić je docna, dowódca sekcji zaś niszczy
tymczasem gniazdo e).
Dzięki tej wydatnej pracy czołgów, może
piechota z niewielkiemi stratami posunąć
się o jakieś 200 kroków.
Naraz odzywa się działo przeciwczoł-
gowe h), dotychczas ukryte na przeciwnem
zboczu wzgórza i po kilku strzałach trafia
i rozbija czołg dowódcy 2 sekcji, który wła
śnie wjechał na grzbiet pagórka.
Tymczasem 1. sekcja i dowódca pluto
nu nie mogą posunąć się dalej ze względu
na wstrzelane działo przeciwczołgowe, ale
osłonięci zagajnikiem otwierają silny ogień
na tego groźnego przeciwnika.
W ten sposób, krok za krokiem, rozsze
rza się wyłom w pozycji nieprzyjacielskiej,
dopóki opór nie zostanie całkowicie zła
many.*
64
Nieprzyjaciel nigdy prawie nie poprze
stanie na biernej obronie i nie będzie stale
ustępował w głąb swej pozycji. Przeciwnie,
spróbuje on rzucić swe odwody do przeciw-
uderzenia, które, korzystając z rowów i le
jów, może wyminąć czołgi i pobić zasko
czoną naszą piechotę. Każda drużyna musi
być stale na takie wypadki przygotowana.
Należy wtenczas przylgnąć do zdobytego te
renu i otworzywszy silny a celny ogień, nie
ustąpić ani na krok, a wtenczas wysunięte
grupki nieprzyjaciela, odosobnione od reszty,
zostaną wybite lub wpadną do niewoli. Po
tem zaś, skoro przeciwuderzenie zostanie
odparte, tem raźniej trzeba iść dalej na
przód i ścigać wroga, korzystając z zamie
szania, jakie w takich razach powstaje w je
go szeregach—dopóki nie zostanie zniszczone
ostatnie gniazdo oporu.
Czołgów jest niewiele i są kosztowne,
a oprócz tego męczą się łatwiej niż piechota.
Dlatego też nacierają one zwykle tylko tak
długo, dopóki nie zostanie złamany najsil
niejszy opór nieprzyjaciela, a potem ściąga
66
się je do odwodu, gdzie oczekują lepszej
dla siebie sposobności. Jednakowoż dobra
piechota nie będzie się wciąż oglądać na
ich pomoc, tem bardziej, że przeciwnik jest
już zachwiany, poniósł od czołgów duże
straty i musiał ustąpić z najbardziej obwa
rowanych stanowisk. Lwia część pracy zo
stała tedy dokonana wspólnym wysiłkiem,
a wykończenie dzieła będzie prawie zawsze
należeć do samej piechoty i do jej broni
towarzyszącej. Kiedy pobity nieprzyjaciel roz
poczyna odwrót, a my posiadamy czołgi
szybkobieżne, mogą one być użyte do ściga
nia go, a wtenczas są w stanie znacznie
wyprzedzić inne wojska i działać samodziel
nie, albo też wspomagane przez oddziały
podwożone na samochodach.
Szczególnie staranne i ścisłe musi być
współdziałanie między piechotą a czołgami
po wsiach lub lasach, wskutek łatwości,
z jaką nieprzyjacielska obsada może się
ukryć przed czołgami i zwalczać je zbliska.
To też czołgi nie zapuszczają się do środka
miejscowości i lasów, dopóki oddziały pie
67
choty nie usadowią się mocno na ich skraju.
W miastach i wsiach czołgi posuwają się
ulicami, podczas gdy piechota czyści po obu
stronach domy i piwnice i wyzyskuje każdą
choćby przelotną sposobność, aby pod osłoną
ognia czołgów posunąć się naprzód.
Czołgi mają zastosowanie również pod
czas odwrotu, w straży tylnej. Wtenczas nie-
tylko działają ogniem i przeciwuderzeniem i
ułatwiają piechocie odczepienie się od nieprzy
jaciela, lecz również są w stanie wytwarzać
zasłony dymowe, dzięki którym można niewi
docznie i prawie bez strat wycofać się na
następne stanowisko obronne. Widząc swe
czołgi szybko odjeżdżające wtył, nie powinni
piechurzy myśleć sobie, że zostają przez nie
opuszczeni. Jest to tylko chwilowa rozłąka,
wynikająca ze sposobów walki w odwrocie,
t. j. kolejnych skoków z jednego stanowiska
ogniowego na drugie.
A więc, szary piechurze, taką oto pomoc
daje ci w boju czołg, twój pancerny brat.
Ale pamiętaj zawsze, że na nic zdadzą się
wszelkie maszyny wojenne, jeżeli tobie za
braknie serca i odwagi, jeżeli nie ochoczo,
lecz lękliwie i z ociąganiem, kryjąc się za
czołgi, pójdziesz do szturmu. Często bowiem
nieprzyjaciel pomimo ognia artylerji, karabi
nów maszynowych i natarcia czołgów, ustąpi
dopiero przed śmiałem, stanowczem uderze
niem na granaty i bagnety.
Do tego zaś potrzeba jednej ważnej
rzeczy: garści odważnych piechurów.
68
Obrona przeciwczołgowa.
Natarcie, wykonane przez dobrą piechotę,
a poparte czołgami, z któremi ona umie do
brze współdziałać, jest potężnem uderzeniem,
którego przeciwnik prawie nigdy nie wytrzy
ma. Ale na wszystko na świecie znajdzie
się sposób zaradczy, każdy cios można sku
tecznie odbić, trzeba tylko umieć, no i mocno
chcieć. Natarcie jest wprawdzie najskutecz
niejszym sposobem walki, ale jeżeli gdzieś
czasowo skazani jesteśmy na obronę, to
opór nasz musi być twardszy, niż uderzenie
wroga, bez względu na to, jakim on nas
chce pobić orężem. Jeżeli rzuci na nas czołgi,
musimy wiedzieć, jak sobie z niemi dać radę.
Do obrony przed natarciem czołgów
służą dwojakie sposoby: z jednej strony prze
szkody naturalne i sztuczne, (obrona bierna)
z drugiej t. zw. obrona czynna, prowadzona
VII.
70
ogniem artylerji i specjalnych narzędzi przeciw-
czołgowych, któreśmy już opisali.
Wszędzie, w każdej okolicy znajdują się
miejsca, którędy czołgi nie przejdą albo
wskutek swego ciężaru, albo też z powodu
właściwości swej budowy. Są to przede-
wszystkiem bagna i rzeki, choćby nieszero-
kie, ale głębokości powyżej 70 cm (odnosi
się to do czołga Renault, bo czołgi większe
przechodzą wodę do 1,5 m), albo o stromym
brzegu. Ażeby czołg mógł wyjść na taki
brzeg, musiałaby załoga lub też piechota
skopać ziemię i zrobić dla niego dogodne
wyjście z koryta rzeki, co nie tak łatwo wy
konać pod ogniem przeciwnika. Dobrą prze
szkodą są też jary i głębokie wąwozy. Chociaż
czołgi wywracają i łamią pojedyncze drzewa,
nawet dość grube, to jednak nie potrafią
przebyć gęstego, a wysokopiennego lasu. Rów
nież młody las świerkowy lub olszyna czy brze
zina stanowią dużą przeszkodę, ponieważ ma
szyny zaplątują się w gęste gałęzie, a gąsienice
ślizgają się po pniach odartych z kory. Na
tomiast jeśli to jest rzadki zagajnik, czołgi
przejadą się po nim, jak po zwykłych krza
kach lub po zbożu. Gęste podszycie młodych
lasów bardzo utrudnia walkę czołgów, po
nieważ widzą one tylko na kilka kroków,
jechać muszą według kompasu, albo też po
alejach i przesiekach, obstawionych bronią
przeciwczołgową, a strzelać mogą przeważ
nie tylko naoślep. Przytem dzięki gęstwi
nie łatwo można do nich doskoczyć i ata
kować je granatami ręcznemi i wszelką inną
odpowiednią bronią.
To samo, co powiedzieliśmy o lasach,
odnosi się również do miejscowości o gęstem
zabudowaniu i solidnych domach, zwłaszcza
jeżeli ulice są zamknięte mocnemi barykadami
z drzewa, gruzu, sprzętów i t. p. Jeżeli czołg
zapuści się w ulicę, można go skutecznie
ostrzeliwać z okien i z dachów, zwłaszcza
rzucając specjlane granaty ręczne.
W miejscach, gdzie brak przeszkód na
turalnych, a gdzie spodziewane jest natarcie
czołgów nieprzyjacielskich, buduje się przed
pozycją obronną lub też w jej obrębie spec
jalne przeszkody sztuczne. Mogą to być bar
dzo szerokie rowy o stromych ścianach, po
których czołg nie może się zpowrotem
72
wydostać, albo też jamy, nakryte z góry
gałęziami i darnią, tak że człowiek przejdzie
swobodnie, a czołg załamie się i wpadnie.
Kiedy indziej znów buduje się jakby płoty
z grubych pni lub szyn, wkopanych w zie
mię pochyło w stronę nieprzyjaciela. Naj
skuteczniejszą może przeszkodą są miny
podziemne, ponieważ niszczą one na miej
scu czołg, który na nie najedzie. Miny te
bywają składane długiemi pasmami, dla pew
ności — w kilka linij.
Wszystkie te przeszkody sztuczne kom
binuje się z naturalnemi i tworzy z nich
pasy różnej długości i głębokości. Jeśli
w obrębie naszej pozycji znajduje się np.
miasteczko o solidnych budynkach, obok jest
wolne pole, a dalej ciągnie się bagno, jezio
ro lub płynie rzeka, to wtedy między mia
steczkiem a bagnem czy rzeką zakładamy
pasmo przeszkód sztucznych. Mają one wszyst
kie tę wadę, że wymagają dużo czasu i ma-
terjału, i że można je w mniejszym lub
większym stopniu zniszczyć ogniem arty-
lerji.
Dlatego też najskuteczniejszym sposo
bem obrony przeciwko czołgom jest zawsze
celny ogień wszelkiej broni przeciwczołgo-
wej. Jak już wspomnieliśmy, najgroźniej
szym przeciwnikiem wozów bojowych jest arty-
lerja. Ze względu na małe rozmiary i ruch
liwość czołgów, rozstawia się w terenie po-
jedyńcze działa polowe względnie odpowie
dnie działa piechoty, które nie biorą udziału
w walce, dopóki czołgi nie podejdą najmniej
na 1000 metrów. Wtedy otwierają one szybki
ogień bezpośredni, celując na muszkę, a jeden
celny pocisk wystarcza do rozbicia lub unie
szkodliwienia czołga. Każde takie działo, je
żeli ma odpowiednio wybrane i zamaskowa
ne stanowisko, a przytem śmiałą i wyćwi
czoną obsługę, może nieraz samo dać sobie
radę z kilkoma czołgami, czego były przy
kłady na wojnie.
Lotnicy mogą czasem brać udział w
walce z tym groźnym przeciwnikiem: albo
obrzucają go bombami, albo też ostrzeliwu-
ją z przeciwczołgowych karabinów maszyno
wych.
A teraz zobaczmy, jak wobec natarcia
73
74
czołgów zachowuje się piechota i jakim spo
sobem może im stawić skuteczny opór.
Głównym jej orężem będą wtenczas wielko-
kalibrowe karabiny maszynowe oraz armatki
o pociskach pancernych, jak również moź
dzierze piechoty. Broni tego rodzaju, sądząc
z dotychczasowych wynalazków, można bę
dzie używać z powodzeniem dopiero z odle
głości około 500 m; to też zwalczanie dal
szych celów, chwilowo mniej groźnych, po
zostawi się działom, a ogień mniejszych na
rzędzi przeciwczołgowych skupi się na tych
czołgach, które podjechały najbliżej.
Dopóki czołgi nie zbliżą się na
100 m, albo i mniej, nie należy ostrze
liwać ich ze zwyczajnych karabinów
maszynowych, ani z broni ręcznej, choć
by nawet pociskami przeciwpancerne-
mi, ponieważ nie wyrządzą one żadnej
szkody, a tylko zdenerwują obrońców. Ogień
zwykłej broni maszynowej i ręcznej trzeba
wtedy skierować na nieprzyjacielską piechotę,
chwilowo nie martwiąc się o czołgi. Skutek
będzie znacznie lepszy, gdy się trochę
75
przetrzebi fale i kolumienki nacierających
kompanij strzeleckich.
Dopiero z najbliższej odległości, poniżej
100 kroków, można zrobić użytek z amuni
cji przeciwpancernej. Celuje się wtedy w te
części pancerza, które osłaniają załogę oraz
silnik i zbiornik benzyny. Załoga jest zwy
kle w przodzie maszyny, a silnik i benzyna
ztyłu. Strzela się tylko ogniem punktowym,
to zn. dając w jeden punkt serję 15 — 30
strzałów. Jeśli się używa amunicji przeciw-
pancerno-zapalającej, to trafiając w zbiornik
benzyny powoduje się jej wybuch a w skut-
ku-pożar całego czołga. Czułą częścią jego
konstrukcji są również rolki gąsienicy i krą
żek zwrotny oraz obsada jego broni i lu
nety celowniczej (maska), więc na te miejsca
należy również kierować ogień punktowy.
(Rys. 13).
Walkę z czołgami prowadzić trzeba z za
ciętością do ostatka, bo ucieczka przed nie
mi—to zguba, to pewna śmierć. Innego wyj
ścia niema. Kiedy te opancerzone machiny
dojdą na rzut granatem, dobrzy strzelcy strze
lają z karabinów ręcznych i lekkich karabi
nów maszynowych w szpary wzrokowe czoł
gów, nawet zwykłą amunicją. Trafiając w ta
ką szczelinę, pocisk rozpryskuje się i rani za
łogę odłamkami, a w każdym razie nie daje
jej spokojnie obserwować i walczyć bez
obawy.
Również miotacze płomieni są zbliska
straszne dla załogi czołga, bo płomień ich,
wytryskający silnym strumieniem na odle
głość 25 m albo i dalej, wnika do środka
przez wspomniane szpary.
Ostateczną bronią na najbliższą odle
głość są jeszcze specjalne ręczne granaty
przeciwczołgowe, odznaczające się wielką
76
kruszącą siłą wybuchu. Francuski typ takie
go granata zawiera 900 gramów silnego ma-
terjału wybuchowego, t. zw. melinitu, i potrafi
przebić blachę stalową grubości 25 mm. Je
go zapalnik działa podobnie jak w naszych
granatach ręcznych—Z.23 i 0.23. (Rys. 14).
77
Granaty, rzucone na grzbiet czołga, zwykle
staczają się z dygocącej i ruchliwej maszyny,
nie wyrządzając jej żadnej szkody, więc naj
lepiej jest miotać je pod gąsienice. Wybu
chając w odpowiedniej chwili, granat rozry
wa wiązadła gąsienicy i czołg musi stanąć
bezsilny.
Niemcy używali podczas wojny t. zw. ła
dunków z granatów ręcznych, wiążąc razem
lub wkładając do worka najmniej po 3 gra
naty.
Jednakże trzeba się liczyć z tem, że
ogień obrońców zada czołgom większe lub
mniejsze straty, ale pomimo tego nie zdoła
ich powstrzymać od wdarcia się w pozycję
obronną. Nawet wtenczas nie wszystko je
szcze stracone. Karna i wyszkolona piechota
nie opuści swych stanowisk, lecz na chwilę
przyczai się w swych okopach lub za inną
osłoną. Skoro zaś tylko czołgi posuną się
dalej, otworzy znienacka gwałtowny ogień
na piechotę nieprzyjacielską, która zwykle
nie spodziewa się poważnego oporu. Z jej
czołgami, pozbawionemi pomocy piechurów,
rozprawią się tymczasem działa i karabiny
maszynowe, ustawione dalej wtyle, a w ten
78 79
sposób całe natarcie poniesie klęskę wsku
tek oddzielenia maszyn od ludzi.
Jeżeli posiadamy w danem miejscu czoł
gi równej siły i sprawności, jak nieprzyja
cielskie, możemy ich użyć do odrzucenia
natarcia. Czołgi walczące przeciw czołgom
mają tę wyższość nad innym sprzętem, że
mogą zaatakować nieprzyjaciela zbliska, wy
kurzyć go z poza osłony, jeśli się ukrył,
i ścigać, jeżeli się cofa. Powstają wtedy
prawdziwe pojedynki, jakby turniej między
zakutymi w żelazo rycerzami z dawnych
czasów.
Skoro więc czołgi nieprzyjacielskie wdar
ły się do naszych punktów oporu, nasze czołgi
podjeżdżają w ukryciu i czatują za grzbie
tem wzgórz, za domami, płotami i t. p., tak
że wystają z ponad zasłony tylko ich wie
życzki. Gdy przeciwnik podejdzie na odpo
wiednią odległość, pada serja dobrze wyce
lowanych strzałów amunicją przeciwpancer
ną, poczem własne czołgi ruszają do sztur
mu, a rozprawiwszy się z niedobitkami ma
szyn bojowych, uderzają na nieprzyjacielską
piechotę. Oczywiście, własna piechota rów
nież bierze udział w takiem przeciwnatarciu,
wałcząc według zwykłych, poprzednio opisa
nych zasad natarcia.
Dodatek.
Czołgi w wojsku polskiem.
Początek naszych czołgów datuje się od
r. 1919, z czasów formowania „armji polskiej"
we Francji. W maju 1919 stworzono w Mar-
tigny-les-Bains pułk czołgów, który w czerwcu
tegoż roku przybył do Polski—kadra i war
sztaty do Łodzi, a oddziały bojowe do
Wilna.Czołgi bardzo się nam przydały w woj
nie polsko-bolszewickiej. Wzięły one udział
w wielu bitwach, np. w walkach o Mińsk
Litewski, Dyneburg i Kijów, na froncie wi
leńskim, w odparciu armji konnej Budienne-
go z pod Lwowa i wreszcie w decydującej
rozprawie pod Radzyminem, u samych wrót
Warszawy.
80
W obecnej organizacji posiada wojsko
polskie 1 pułk czołgów w Żurawicy pod
Przemyślem. Składa się on z 3 bataljonówi warsztatów pułkowych.
Jako specjalny organ wyszkolenia ist
nieje Szkoła Czołgów i Samochodów w War
szawie, gdzie prowadzone są kursy dla ofi
cerów oraz dla podoficerów zawodowychi majstrów.
81
6
SP I S RZECZY.
Str.
WSTĘP .....................................................................1
I. W łaściwości c z o ł g ó w ....................................... ......... 4
II. Rozwój czołgów do r. 1928 . . . . 13
1. Początk i czołgów . . . . . 13
2. Lekki czołg Renau lt ’a . . . . 15
3. Czo łg i naszych sąsiadów . . . 20
4. Najnowsze c zołgi francuskie i angielskie 24
III. Broń p r z e c iw c z o łg o w a ....................................... . 3 2
IV. Organizacja i łączność . . . . 38
V. Czołgi w m a r s z u ....................................... . 42
VI. W a l k a .......................................................... 47
VII Obrona przeciwczołgowa . . . . . 69
Dodatek: Czołgi w wojsku polskiem . . . 80