platon panstwo

340

Upload: mikolajbugzilla

Post on 26-Nov-2015

121 views

Category:

Documents


27 download

DESCRIPTION

Platon Panstwo

TRANSCRIPT

  • PLATON

    PASTWO

    Rzdzcym w Polsce dedykuje Wydawca

  • PLATON

    PASTWO

    Przeoy, wstpem i komentarzami opatrzy:

    WADYSAW WITWICKI

    Kty 2003 Wydawnictwo ANTYK

  • TYTU ORYGINAU

    Wydanie na podstawie: Platon, Pastwo, Prawa, Wydawnictwo ANTYK, Kty 2001

    ISBN 83-88524-80-1

    1 0 5 0 0 5 8 7 0 8

    Wydawnictwo ANTYK - Marek Derewiecki ul. Szkotnia 29a, 32-650 Kty Tel./fax (033) 8454149, 0603931607 E-mail: [email protected] www.antyk.kety.prv.pl Dystrybucja: Firma Dystrybucyjna ANTYK, tel. (033) 8561584, 0502637305

    Przeoy, wstpem i komentarzami opatrzy: Wadysaw Witwicki

    Skad i amanie tekstu: Agnieszka Furtak, Jacek Furtak

    Korekta: Renata Sulawa, Maria Mydlarz

    Redakcja: Marek Derewiecki Druk i oprawa: Cieszyska Drukarnia Wydawnicza

    ul. Pokoju 1 43-400 Cieszyn

  • W S T P O D T U M A C Z A

    Platon nie by systematykiem ani czowiekiem zrwnowaonym i spokojnym. Treci jego pism niepodobna zwiza w ukad wolny od sprzecznoci, porzdny, zamknity. W poszczeglnych dialogach nie zawsze atwo znale temat gwny i pooy pod tytuem dopisek, ktry by mwi, o co waciwie chodzi w danej rozmowie. W toku dialogw, jeli zwaa na styl, na zabarwienie uczuciowe ustpw, na ich si sugestywn - nie zawsze atwo odgadn, po ktrej stronie graj sympatie autora, ktry z dwch przeciwnikw wypowiada to, co autor sam uwaa za suszne, a ktry zajmuje stanowisko autorowi obce i antypatyczne. Akcenty wiary i uczucia padaj czsto po obu stronach, ktre prowadz w dialogu walk. To wyglda na lad walk wewntrznych w duszy samego autora. To tylko wida zawsze, e ten czowiek nie pisa nigdy na zimno, e jego myli maj gorcy, ywy podkad uczuciowy, e go osobicie mocno obchodzio to, co pisa. Uczucie ponosi go, psuje mu dyspozycj, powoduje dygresje i burzy proporcj w rozmiarze ustpw.

    Podobnie jest i w Politei, czyli w Pastwie. To gwne dzieo Platona porusza bardzo wiele bardzo rnych zagadnie i robi to niekoniecznie po porzdku. Myli biegn tu w miar, jak si ktra nasunie - autor ma wolny czas i nie chce si krpowa w mwieniu. Wdruje sobie nie wyznaczonymi z gry ciekami, jak Ariosto, jak Byron, jak Sowacki w Beniowskim. Jakby kto moe i w cigu wielu lat spisywa sobie myli, ktre go niepokoiy, i pisa je nie dopiero wtedy, gdy byy ju gotowe i wyrane, ale notowa je ju w chwili, gdy si dopiero tworzyy i wyaniay z mgy. Myli czasem chwiej si jeszcze i dopiero si precyzuj. Dla czytelnika dua w tym pobudka do wasnego mylenia. Platon nie wykada z katedry i bardzo rzadko podaje gotowy zbir twierdze, przewanie myli gono i prbuje, wprowadza czytelnika do swojego warsztatu pracy mylowej, pokazuje mu roboty dopiero zaczte i pracuje przy nim jawnie. To bardzo pociga, zblia i to moe dziaa lepiej ni systematyczny wykad.

    A o co mu tutaj chodzi przede wszystkim? Chodzi mu przede wszystkim o to, jaki powinien by czowiek lepszy, czowiek pierwszej klasy i jak powinien wyglda porzdny ustrj pastwowy. Chodzi o to, co waciwie byoby suszne, sprawiedliwe, wskazane, czcigodne, dobre w postawie duchowej czowieka i w ustroju pastwa tak samo. I czy warto, czy nie warto by takim, jak si naley, a wic: czy sprawiedliwo opaca si jako, czy nie opaca si w ogle.

  • 6 Platon, Pastwo

    I tu pewna trudno w czytaniu, a wiksza jeszcze w przekadaniu platoskiego Pastwa. Bo wyraz sprawiedliwo" i czowiek sprawiedliwy" w jzykach nowoczesnych albo zanikn, albo co najmniej zwzi swoje znaczenie w porwnaniu do tego, ktrym si posugiwa Platon. Dzi o nikim si nie mwi, e jest czowiekiem sprawiedliwym, nikogo si tymi wyrazami nie chwali ani nie gani, chyba e chodzi o sdziego w sprawach karnych lub cywilnych, o recenzenta, o krytyk, o miar lub wag, o pomiar, o ocen. Kto niczego nie ocenia, ten nie ma adnego pola do tego, eby si okaza sprawiedliwym lub niesprawiedliwym.

    Staroytny czowiek sprawiedliwy" to tyle, co dzisiejszy czowiek por z d n y " , przyzwoity, jak si naley, jak by powinien, dobry charakter , czowiek wzorowy". Sprawiedliwo" wyjdzie na tyle co: stan poprawny", naleyty, porzdek, ad wewntrzny.

    Trzeba o tym pamita, ile razy spotykamy w tekcie sprawiedliwo" i czowieka sprawiedliwego".

    Od czasu mierci Sokratesa zagadnienie sprawiedliwoci i niesprawiedliwoci musiao Platona nurtowa. Przecie w tym byo co rozdzierajcego, e wanie ten czowiek - taki dobry, cichy, czysty, opanowany i rozumny, wolny od wszelkiej chciwoci, dzy wpyww i odznacze, czowiek naprawd sprawiedliwy, wzorowy - musia zgin w wizieniu z wyroku sdu pastwowego, z p i t n e m czowieka niesprawiedliwego na wysokim czole. Sprawiedliwymi czuli si ci, ktrzy go skazali. Tak wyglda akt sprawiedliwoci" w roku 399.

    Std zrozumiay bunt w duszy modego Platona i potrzeba przemylenia do gruntu zagadnienia sprawiedliwoci i niesprawiedliwoci. Skoro dzi najlepsza jednostka pastwa musi gin z wyroku pastwa, to jake to jest? Kto tu waciwie jest niesprawiedliwy? Sokrates czy pastwo? Rzecz jasna i niewtpliwa, e o b e c n e pastwo. Ustrj demokratyczny, ktry na czele stawia jednostki i grupy n i e u r o d z o n e " i nie przygotowane do rzdzenia. Tak si Platonowi wydawao.

    Ci ludzie powinni patrze kady swego kopyta, a nie bawi si w sdziw, wodzw i rzdcw pastwa. Dopiero to byaby sprawiedliwo. To byby stan naleyty. I rwnowaga, i spokj. P o d o b n i e jak poszczeglny czowiek jest sprawiedliwy, jest jak si naley wtedy dopiero, gdy kada z trzech czci jego duszy robi swoje. A wic, gdy rozum rzdzi i decyduje, t e m p e r a m e n t rozumowi pomaga, a podania suchaj rozumu. Pomidzy dusz ludzk a pas twem Platon widzi i s totne podobies two w b u d o w i e i w warunkach zdrowia i szczcia jednego i drugiego z nich obojga.

    Platon ju z arystokratycznego domu wynis pogard dla typu ateskiego demokraty, ktrego znamy choby z komedii Arystofanesa. Tragedia mistrza musiaa zaostrzy skrajnie jego pogard i n i e c h do i s tnie jcego ustroju i do panujcego typu psychicznego. Wanie tu, w tekcie Politei, Platon rozglda si w rnych formach ustrojw i prbuje pokaza, jak to rne typy ustroju pastwa maj swoje odpowiedniki w rnych typach cha-

  • Wstp od tumacza 7

    rakterw ludzkich. Prbuje w myli stworzy pastwo idealne i okreli idealny typ duszy ludzkiej, ktry by takie pastwo potrafi zaoy i utrzyma. Wielka ucieczka od bolesnej, obrzydej rzeczywistoci w wiat marze.

    A jeeliby pastwo miao by jak si naley, to jak i czego by naleao uczy modzie i jak j chowa? Modzie uczya si w Grecji na tradycj przekazanych dzieach poetw. Wic wypadao si rozprawi z poezj i zapyta, czy w poezji ojczystej wszystko jest mdre i pikne, i dobre, czy nie wszystko. Nie tylko z tego powodu. Przecie Platon sam by poet, ale od Sokratesa przej poczucie odpowiedzialnoci za prawd mwionych sw. Aby si na wos nie mija z prawd.

    Platon nadzwyczajnie zawsze skupia uwag na sowdch i wyawia ich najgbiej ukryte barwy i znaczenia. Wcale nie tak, jak to robi kto, kto je tylko piewa, sucha ich powierzchownie albo je odmawia i powtarza, nie sigajc w gb. Mieszkao w nim przynajmniej dwch ludzi. Jeden lubi si upaja sowami i wygldem tego, co mu si w szacie sw zjawiao, a kocha jzyk tak, jak mona kocha instrument muzyczny. Umia pisa tak, jakby gra. A z t nieodpart skonnoci poetyck walczy w nim samym czowiek sumiennie i ostronie poszukujcy prawdy; unikajcy jak ognia piknej zudy, aby tylko wiernie opisa rzeczywisto. Typ badacza. Tych obu ludzi dopuci Platon w Politei do gosu. Jego amanie si tutaj z wpywem poezji na dusze ludzkie - to amanie si z samym sob. Od tego si dialog zaczyna i na tym si koczy.

    Podobnie jak walka trzewych, bezwstydnych pogldw na egoistyczne pobudki rzdzenia w pastwach z pogldami na psychologiczne to rzdw, ktre byyby idealne - to jest te wewntrzna walka samego Platona - rozoona na gosy uczestnikw dialogu. Ale to nie jedyny motyw w tej pracy.

    Platon widzia, jak si zb czasu nie chwyta wielkich dzie duszy ludzkiej, wykonanych w k a m i e n i u lub o d n o t o w a n y c h na pap i rusach i wraonych w ywe dusze ludzkie. Musia mie to poczucie, e i jego myli n ieprdko zgasn, e jako bdzie y i dziaa take i po mierci, a m o e si i cay odrodzi w jakim nowym pniejszym czowieku. Znalaza si wic w treci rozmowy i sprawa ycia zagrobowego. Ona stanowi nawet ram dialogu -jego wstp i jego zakoczenie. Musiaa by dla autora osobliwie wana.

    Platon kocha si w konkretnych widowiskach zmysowych i zna si na rysunku perspektywicznym, udzcym, a wiedzia, e obraz aden nigdy nie oddaje rzeczywistoci samej, tylko odtwarza chwilowy i znikomy wygld jakiej jednej strony rzeczywistego przedmiotu. Rzeczywiste przedmioty to nie s ich widoki zmysowe. Rzeczywiste przedmioty kryj si dopiero poza nazwami oglnymi. I najcilej je ujmujemy w myleniu nieobrazo-wym. I ten pogld musia tu Platon rozwin, mwic o ksztaceniu arystokracji takiej, jaka by, jego zdaniem, by powinna. On sdzi, e to powinna by elita intelektualna o najwyszym wyksztaceniu. Jego teoria poznania wykwita z walki wewntrznej midzy malarzem, ktrym Platon by, i matematykiem, ktrym chcia by.

  • 8 Platon, Pastwo

    A jeeli idzie o sprawy serca, to Platon nie reagowa na uroki dziewczt i nie kocha adnej kobiety. I to si te odbio w jego mylach o tym, jak urzdzi w przyszym spoeczestwie stosunki kobiet i mczyzn. Myli osche i pedantyczne. Homoseksualista w roli organizatora maestw i romansw. Interesowali go zawsze chopcy najzdolniejsi i ludzie najbardziej wybitni a dobrze wychowani. We wszystkch innych widzia tylko ywy materia, z ktrego przy pomocy elaznej rki mona i naley formowa porzdny dom lub porzdne pastwo; nie pytajc ich o to, czy tego chc, czy nie i czy im w tym dobrze, czy le.

    Instytucje - uwaa - nie s dla przyjemnoci wszystkich jednostek. Jedn o s t k i l u d z k i e s dla ins ty tuc j i . C h o d z i o p o r z d n e i n s t y t u c j e , a nie o szczcie kadej jednostki z osobna. Std jego pastwo idealne przypomina jaki wielki klasztor, krymina, obz koncentracyjny albo pastwo to-tal is tyczne. Std projekty surowej, cisej cenzury, stosowania kamstwa w polityce i przymusw bezwzgldnych nawet w yciu najbardziej prywatnym, choby si w tych wizach miay dawi jednostki.

    Pomidzy te sprawy wplt Platon refleksje o formie i treci prozy wzorowej, o egoizmie, o gimnastyce i o szanowaniu zdrowia, o prbowaniu charakterw i o kwalifikacjach sdziw i lekarzy, o ksztaceniu i g imnastyce dziewczt, o przysposobieniu wojskowym kobie t i dzieci, o pensjach za udzia w rzdzie, o prawdzie i o faszu, o przeznaczeniu i o wolnej woli, o wadzach duszy ludzkiej i o rwnowadze wewntrznej , o zaletach ludzkich, o braku rwnowagi i o bardzo wielu innych sprawach. To jest ksika 0 treci niezmiernie bogatej. Mieni si w oczach i treci, i form.

    Bo ma raz posta scenicznego skeczu z jaskraw charakterystyk osb wystpujcych na scenie, raz ma wygld gawdy, raz proroczej wizji. Raz dialog pynie jak pie, a na innym miejscu jest s iekany jak rozmowa na scenie w komedii. Uczestnicy dialogu raz si przeciwstawiaj Sokratesowi powanie i z sensem, a w innych miejscach przytakuj tylko niepotrzebnie, aby jako z pomoc tych atek przerobi dugi monolog Sokratesa na pozorny dialog. I nastrj raz jest w rozmowie pogodny, raz ponury, to znowu podniosy, czsto humorystyczny; jest tam ironia i s kpiny, skargi i marzenia, tsknoty i sny, ataki, walki, dowcipy, maskowanie si i otwieranie serca, 1 mwienie rzeczy z dna duszy dobytych w postaci artw, jakby nigdy nic, i u d a w a n i e Pytii dla artu, i m w i e n i e rzeczy z pozoru opacznych, nad ktrymi tylko pomyle trzeba, a zaczynaj wieci. Platon si przewanie bawi, piszc. Umiecha si. O tym nigdy nie naley zapomina czytajc.

    U C Z E S T N I C Y ROZMOWY

    Najwicej mwi z Sokratesem dwaj modzi ludzie: Glaukon i Adejmantos, synowie Aristona. To rodzeni bracia Platona. Odznaczyl i si w bitwie pod Megar . Obaj w y k s z t a c e n i i przyjani si z S o k r a t e s e m . I n t e l i g e n t n i e

  • Wstp od tumacza 9

    pobudzaj go, eby gono myla, i dostaj od niego w y m o w n e pochway. ywszy t e m p e r a m e n t objawia moe G l a u k o n . C z y t a m y w dialogu, e jes t muzykalny i kochliwy, jestemy wiadkami jego wymowy. Towarzyszy Sokratesowi w przechadzce do Pireusu i razem z nim odwiedza dom Polemarcha.

    O Polemarchu czytalimy ju w Fajdrosie. Wiemy, e to rodzony brat mwcy Lizjasza, a syn staruszka Kefalosa. Ale twarzy jego i postaci nie widzimy w adnym sposobie. Kefalos jeszcze za czasw Peryklesa, okoo r. 440, przenis si by z Syrakuz do Pireusu, powodzio mu si dobrze, synw wyprowadzi na udzi, do pienidzy si nie przywizywa, dobre towarzystwo ceni, bywa u najwybitniejszych ludzi wspczesnych i zapewne oni u niego. Czowiek inteligentny, lepszy, cho nie filozof. Wida i na nim wpyw owiecenia i krytycyzmu wspczesnego, chocia i on si nawyku tkwi w dawnych wierzeniach i obyczajach religijnych. N i e chce lub nie umie bawi si w mylenie samodzielne, dysputy zostawia modszym, ale im nie przeszkadza i nie narzuca modym swojego stanowiska.

    Wydaje si Platonowi bliski i sympatyczny, cho nieco prostoduszny. Staruszek przeczuwa jako, e szczcie doczesne i p o m i e r t n e musi i w parze z dobrym charakterem czowieka. Zna wartoci wysze ni gromadzenie majtku. Platon w tekcie dialogu usiuje rozwin i uzasadni to wanie, co poczciwy Kefalos, zgodnie z tradycj, przeczuwa - w postaci mitycznej. Staruszek troch si wstydzi, e mity o yciu zagrobowym bierze serio w obecnoci wolnomylnej modziey. Platon sam skoczy dialog wasnym mitem o yciu zagrobowym, kiedy si ostro i wolnomylnie rozprawi z tradycyjnymi mitami w ksidze drugiej i trzeciej. Rozmowa z Kefalosem jest uwertur dialogu i zawiera motyw przewodni caego dziea.

    Ostro atakuje Sokratesa sofista Trazymachos z Chalkedonu. Czytalimy i o nim w Fajdrosie. Jego podrcznik sztuki retorycznej zagin. W naszym dialogu da mu Platon rysy zabawne, jaskrawe, ale kaza mu mwi rzeczy zgoa nie tak opaczne i n iemdre, jak si czytajcemu moe wydawa na pierwszy rzut oka. Trazymach, podobnie jak Kalikles w Gorgiaszu, wypowiada si zbyt przekonywajco jak na to, eby wszystko, co z jego ust usyszymy, chcia Platon podawa na miech.

    CZAS ROZMOWY

    Niepodobna wskaza daty ani roku, w ktrym ma si odbywa nasza rozmowa. Komentarze odsyaj nas pomidzy rok 451 a 408 przed Chr. Komentarz Apelta z r. 1916 uwaa ostatni dat za najblisz prawdy. Jowett i Cambel l podaj 411 przed Chr. Apelt susznie zwraca uwag na to, e nasz dialog nie ma by protokoem z rozmowy rzeczywistej i nie ma powodu trudzi si nad wyznaczeniem czasu rozmowy zmylonej.

    Tym bardziej, e rozmowa tej dugoci jest w ogle nieprawdopodobna. I to rozmowa z jednej nocy. To miaa by noc po wicie trackiej bogini

  • 10 Platon, Pastwo

    Bendis. W ktrym roku wprowadzono do Pireusu kult tej bogini, nie wiadomo. Jej wito, Bendideje, obchodzono szstego lub sidmego czerwca. Wic jaka pogodna noc letnia.

    Wiemy z Charmidesa, z jakim u m i e c h e m mwi tam Platon o t rack ich" modli tewkach i zaklciach. Tracki" znaczy w jego jzyku: dziwaczny, niezwyczajny, niezrozumiay, dziwny, mieszny, a kryjcy w sobie si n i e p o spolit. Co witego, ale nie w e d u g obyczaju ojcw. Skarga M e l e t o s a i towarzyszw zarzucaa Sokratesowi, e wprowadza inne bstwa - n o w e " . M g o nie j p a m i t a P l a t o n , k i e d y swoje myli o i d e a l n y m c z o w i e k u i o pastwie idealnym kaza swojemu Sokratesowi rozwija w t wanie noc, k i e d y to Ateczycy sami wprowadzi l i do Pi reusu i n n e bstwo - n o w e " -track Bendis.

    Ale posuchajmy, jak zaczyna swoje opowiadanie o niedawnych odwiedzinach w Pireusie ten, co to mia nie uznawa bogw, ktrych pastwo uznaje.

    # # # # #

    Opracowujc niniejszy przekad opieraem si na tekcie greckim w wydaniu B. Jowetta 1.

    Do porwnania suy mi tekst grecki i komentarz J. Adama 2. Niektre dane rzeczowe, potrzebne do objanie, zaczerpnem z komen

    tarza Apelta 3. Wasne objanienia natury psychologicznej , filozoficznej i e s te tyczne j

    oparte s przede wszystkim na treci i formie tekstu greckiego, oddanej tu, ile monoci, w przekadzie polskim.

    1 Platos Republic, Edi ted with notes and essays by the late B. Jowett . M. A. ... and C a m p b e l l

    M. A. L L . D. in three volumes. Oxford. At the Clarendon Press. 1894. 2 The Republic of Plato, ed i ted with critical notes, c o m m e n t a r y and a p p e n d i c e s by James Adam. M. A. Volume I, Books I-V, Volume II, Books VI-X and Indexes . C a m b r i d g e : At the University Press. 1902. 3 Platons Staat . In vicrter Auflage, neu ubersetzt und erlautert sowie mit gr iechisch-deutschem und deut sch-gr iech i schem W6rterverze ichnis v e r s e h e n von O t t o Apelt. D e r P h i l o s o p h i s c h e n Bibliothek Band 80, Felix Meiner, Leipzig 1916.

  • PASTWO

  • Osoby dialogu:

    SOKRATES GLAUKON POLEMARCH TRAZYMACH

    ADEJMANTOS KEFALOS KLEJTOFON

  • KSIGA PIERWSZA

    Sokrates. Chodziem wczoraj na d, do Pireusu, z Glaukonem, synem 327 Aristona, eby si pomodli do bogini, a rwnoczenie chciaem zobaczy uroczysto - jak j bd urzdzali, bo j teraz po raz pierwszy obchodz.

    Wic wydaa mi si adna i procesja miejscowa, ale niemniej przyzwoicie wygldaa i ta, ktr Trakowie przysali. Ot pomodlilimy si i napatrzyli, i wracali do miasta. A tu nas zobaczy z daleka Polemarch, syn Kefalosa, B e si ku domowi mamy, wic kaza c h o p a k o w i , eby pobieg i popros i nas, a b y m y na n i e g o p o c z e k a l i . O t m n i e z tyu c h o p a k c h w y t a za paszcz i powiada: Polemarch prosi was, ebycie zaczekali". Ja si obrciem i zapytaem, gdzie by on by. O t o on - powiada - z tyu nadchodz i , wic poczekajcie".

    - No, wic poczekajmy - mwi Glaukon. I niedugo potem nadszed Polemarch i Adejmantos, brat Glaukona, i Ni- C

    keratos, syn Nikiasza, i innych kilku - widocznie od procesji. Ot Polemarch powiada: - Sokratesie, zdaje mi si, e si macie ku mia

    stu; niby chcecie wraca. - Niele si domylasz - powiedziaem. - A ty widzisz - powiada - ilu nas jest? - Jakeby nie? - No, to musicie - powiada - albo tych tutaj pokona, albo zostaniecie na

    miejscu. - Noo - mwi - jeszcze jedna moliwo zostaje; moe my was przeko

    namy, e trzeba nas puci do domu. - A czybycie potrafili przekona takich, co nie suchaj? - adn miar - mwi Glaukon. - Wic, e my nie bdziemy suchali, tego bdcie pewni. I Adejmant mwi: - To wy naprawd nie wiecie, e pochodnie bd wie- 328

    czorem, i to z koni, na cze bogini? - Z koni? - powiadam. - To jednak nowa rzecz! Pochodnie bd mieli

    W rku i bd je sobie z rk do rk podawali, cigajc si na koniach? Czy jak mwisz?

    - Tak jest - mwi Polemarch. - A do tego jeszcze urzdz nocne naboestwo, ktre warto zobaczy. Wstaniemy po kolacji i bdziemy ogldali

  • 14 Platon, Pastwo 328 A

    t uroczys to ; s p o t k a m y tam wielu m o d y c h ludzi i bd rozmowy. B Zostacie koniecznie; nie moecie zrobi inaczej!

    Wic Glaukon powiada: - Zdaje si, e trzeba zosta. Ja mwi: - Jeeli si tak zdaje, to i trzeba tak zrobi.

    II Wic poszl imy do d o m u , do P o l e m a r c h a , i Liz jaszamy tam zastali, i Eutydema - to bracia Polemarcha; no i Trazymacha z Chalkedonu, i Char-mantidesa z Pajanii, i Klejtofonta, syna Aristonima. A by w domu i ojciec

    C Polemarcha, Kefalos. Wyda mi si bardzo stary. Bo ja go te i dugi czas nie widziaem. Siedzia z wiecem na gowie w fotelu, z jak poduszk pod gow. Wanie by zoy ofiar w podwrzu. Wic usiedlimy sobie koo niego. Bo tam jakie krzesa stay naokoo 2.

    Kefalos, jak tylko mnie zobaczy, zaraz mnie serdecznie pozdrowi, ale powiada: - Sokratesie, nieczsto si i u nas pokazujesz, tutaj na dole, w Pi-reusie. A trzeba byo przecie. Bo gdybym ja jeszcze mia dosy si, aby bez trudnoci chodzi do miasta, to by nie byo trzeba, eby ty tutaj przy-

    D chodzi; my bymy bywali u ciebie. A tak, to trzeba, eby ty czciej tutaj zachodzi. Musisz wiedzie, e u mnie, im bardziej widn inne przyjemnoci, cielesne, tym bardziej rosn podania i rozkosze zwizane z inteligentn rozmow. Wic koniecznie to zrb i z tymi, modymi bd blisko, i tu do nas zachod jak do przyjaci, jak do bardzo bliskich.

    - No tak - powiadam - Kefalosie, ja bardzo lubi rozmawia z ludmi E mocno starszymi. Mam wraenie, e u nich si trzeba dowiadywa tak, jak

    by oni przed nami pewn drog przeszli, ktr moe i nam przechodzi

    1 Zaczyna dialog uroczy szkic z natury. Sokrates gawdzi w sposb bardzo naturalny i prosty,

    a pamita znakomicie szczegy. Przytacza figlarne, pene serdecznoci zaproszenie Polemarcha. Zapowiedzianych wycigw z pochodniami nie zobaczymy wcale, za to uczestnicy rozmowy bd sobie myli o czowieku sprawiedliwym i o sprawiedliwoci podawali z ust do ust w pierwszej czci dialogu; w drugiej Sokrates urzdzi nocne naboestwo. I zgodnie z treci os tatniego z d a n i a tego rozdziau P l a t o n b d z i e c z y t e l n i k w zachca , eby p o s t p o w a n i e dos tosowal i do tego, co im si wyda suszne w rozwaaniach, choby zrazu byli chcieli inaczej. 2 Charmant ides i Klejtofon to nieznani bliej uczniowie Trazymacha. N i e bior prawie udziau w

    dialogu. Na gadatliwe serdeczne przywitanie Kefalosa Sokrates reaguje przyjanie. Jego prostota wydaje si wedle dzisiejszych poczu troch twarda. N i e przypominamy ludziom starym bliskiej mierci, raczej podtrzymujemy w nich zudzenie, e mier wcale si do nich nie zblia. Sok r a t e s o t w a r c i e w s p o m i n a w o b e c Kefa losa o p r o g u s t a r o c i " z a 4 8 6 w i e r s z e m XXIV ksigi Iliady:

    Wspomnij ojca wasnego, do bogw podobny Achillu. On ju tak, jak i ja, dochodzi progu staroci.

    Oczywicie nie jest to prg, od ktrego si staro zaczyna, tylko prg, na ktrym si staro koczy. Syn Kefalosa, Lizjasz, moe mie w chwili naszej rozmowy okoo pidziesitki, bo urodzi si

    w 458 r. prz. Chr. Dla Kefalosa jego synowie s zawsze modzi. Wtpliwe jest spostrzeenie staruszka, dotyczce wzmoenia si jego dyspozycji intelektualnych w zwizku z zanik iem poda i przyjemnoci c ie lesnych" . N i e ma powodu przypuszcza, e Kefalos udaje zgrzybiaego fizycznie , jego wycofanie si z dyskusji pod p r e t e k s t e m obowizkw rytualnych mwi o tym, e rozkosze zwizane z in te l igentn rozmow straciy w jego oczach rwnie wie le uroku jak i wszystkie inne. Z u d z e n i e sprawnoci inte lektualne j mona zachowa znacznie duej ni zud z e n i e sprawnoci fizycznej, kryteria s nie tak u c h w y t n e , a modzi ludzie bywaj cierpliwi i uprzejmi, wic pozwalaj starym tkwi w zudzeniach.

  • 328 E Ksiga I 15

    wypadnie, jaka te to ta droga jest: przykra i uciliwa, czy atwa i dobrze si ni idzie. Wic tak i od ciebie chtn ie bym si dowiadywa, jak ci si co przedstawia, skoro ju jeste na tym punkcie ycia, jak to poeci mwi: na staroci p r o g u " , czy to jes t c iki okres, czy jak ty si wypowiesz 0 tym, co u ciebie za scen.

    - O, na Zeusa - mwi - ja ci, Sokratesie, powiem, jak si to mnie przynaj- III mniej przedstawia. Bo mymy si tu nieraz schodzili, kilku takich mniej 329 wicej rwienikw, aby si stao zado staremu przysowiu. Wic jak si zejdziemy, to najwicej nas jest takich, co to narzekaj, tskni za uciechami modoci i przypominaj sobie, jak to tam byo z dziewcztami i przy kieliszku, i przy stole, i inne takie rzeczy koo tego, i dopiero teraz li; jakby wielkie rzeczy potracili i jakby wtedy yli dobrze, a teraz to w ogle B nie byo ycie. Inni si jeszcze i na to skar, jak to w domu nieraz starymi pomiataj - wic potem chrem zaczynaj lamentowa na swoj staro, ile to im ona nieszcz przynosi. A mnie si wydaje, Sokratesie, e oni winu-j nie to, co winne. Bo gdyby tu leaa wina, to i ja bym tego samego doznawa s k u t k i e m staroci, i wszyscy inni, k trzy do tego wieku doszli . A tymczasem, ja przynajmniej, ju spotykaem innych te takich, ktrzy nie tak si mieli na staro. Przecie i u Sofoklesa raz byem, u tego poety, jak go kto zapyta: A jak tam u ciebie, Sofoklesie, ze sub u Afrodyty? Po- C trafisz jeszcze obcowa z kobiet?" A ten powiada: N i e mwe gupstw, czowiecze: ja z najwiksz przyjemnoci od tych rzeczy u c i e k e m , jak bym si wyrwa spod wadzy jakiego pana - wciekego i dzikiego" 3.

    Ja ju i wtedy miaem wraenie, e on to dobrze powiedzia, a dzi te nie jestem innego zdania. Zawsze przecie w staroci zaczyna si mie spokj z tymi rzeczami i robi si czowiek wolny; kiedy dze przestaj szarpa i opadaj, to robi si cakiem tak, jak to u Sofoklesa: mona si pozby panw bardzo wielu i to nieprzytomnych. Wic w tych rzeczach i jeli chodzi D o stusunki w domu te - to jedna jest rzecz decydujca, ale to nie jest staro, Sokratesie, tylko charakter czowieka. Jak si czowiek trafi porzdny 1 agodny, to i staro mu tylko w miar dokucza. A jak nie, to i staro, Sokratesie, takiemu nieznona, i modo.

    Ja b y e m zachwycony tym, co on powiedzia, i chciaem, eby jeszcze IV mwi, wic go zaczem pobudza i powiedziaem: 3 Stare przysowie greckie, ktre Kefalos przypomina, mwi, e Rwienicy najlepiej si bawi;

    s taruszek lubi s taruszka" . Ci starsi panowie, z ktrymi si Kefalos widuje, reprezentu j powszechne pogldy na szczcie i wartoci ycia. Oni uwaaj, e szczcie to przede wszystkim jado, napj, kobieta, spokj w domu i szacunek ze strony otoczenia. To szczcie koczy si z reguy, kiedy nadejdzie staro. Inaczej sdzi Kefalos. G o n i e n i e za tamtymi dobrami niszczy spokj czowieka i oddaje go w niewol lepych namitnoci. Dopiero staro przynosi wyzwolenie i dopuszcza in te lekt do gosu. O szczciu czowieka decyduje nie wiek, tylko charakter. Czowiek porzdny, opanowany jest szczliwy, czowiek rozbity wewntrznie, oddany w niewol niskich dz jest nieszczliwy bez wzgldu na to czy jest mody, czy stary. Te myli rozwinie Platon w dialogu; w tej chwili podaje to Kefalos jako owoc swego wasnego dowiadczenia yciowego. Cytowane zdanie Sofoklesa kae si domyla, e poeta wiele kiedy cierpia pod tyrani Erosa, dlatego niemoc pciowa wydaje mu si tak urocza.

  • 16 Platon, Pastwo 329 E

    E - Kefalosie, mam wraenie, e wielu by si z tob nie zgodzio, kiedy tak mwisz, tylko by uwaali, e ty staro atwo znosisz nie dziki swojemu charakterowi, ale dlatego, e masz duy majtek. Powiadaj, e bogatemu zawsze lej pod niejednym wzgldem.

    - Masz racj - powiada. - Nie zgadzaj si. I mwi co tam, cho nie to, co myl, tylko tyle, e Temistokles dobrze raz powiedzia, kiedy mu jaki

    330 kto z Seryfu z przeksem mwi, e saw zawdzicza nie sobie samemu, tylko miastu, ten powiada, e ani on sam by sawy nie by zyska, gdyby by Seryfijczykiem, ani t a m t e n , gdyby pochodzi z Aten. Wic kiedy mowa 0 ludziach niebogatych, ktrzy ciko znosz staro, to wychodzi na to samo, co w tym powiedzeniu, e ani czowiek przyzwoity w ndzy zbyt atwo nie bdzie mg staroci znosi, ani te nieprzyzwoity, jeeli si tylko wzbogaci, nie bdzie jej mia zaraz lekkiej 4.

    A ja powiadam: - Kefalosie, w porwnaniu do tego, co masz, to odziedziczy co wicej, czy si dopiero dorobi?

    B - A czegom si dorobi? - powiada - Sokratesie! Ja mam majtek taki poredni pomidzy majtkiem dziadka i ojca. Bo mj dziadek - on si tak nazywa jak i ja - odziedziczy mniej wicej taki sam majtek, jak ja mam, 1 pomnoy go wiele razy, a moj ojciec, Lizaniasz, zrobi go jeszcze mniejszym, ni on dzi jest. Ja j e s tem k o n t e n t , jeeli tym chopcom zostawi majtek nie mniejszy, tylko o jak tam odrobin wikszy, ni dostaem.

    - A wiesz, dlaczegom si o to pyta? - powiadam. - To dlatego, e mi nie C wyglda na bardzo przywizanego do pienidzy. Po wikszej czci jest

    tak u ludzi, ktrzy si ich sami nie dorabiali. A ci, co si ich dorobili, kochaj p i e n i d z e dwa razy tak mocno jak inni . Jak poeci kochaj swoje utwory, jak ojcowie dzieci, tak i ci, co si dorobili, wielk wag przywizuj do pienidzy, bo to ich wasna robota, a jeeli chodzi o korzystanie z nich, to tak samo jak inni. Przykro z nimi obcowa, bo niczego nie chc chwali, tylko pienidze.

    - Prawd mwisz - powiada.

    V - Tak jest - mwi. - A ty lko mi jeszcze ten drobiazg powiedz. Jak

    4 C z e m u Kefalos ma takie p i k n e pogldy? Bo to nie jest dorobkiewicz" - powiada Platon.

    Wida, z jak pogard patrzy na ludzi oddanych robieniu pienidzy i za jak przeszkod na drodze rozwoju duchowego uwaa chciwo. Cho sam nie gardzi majtkiem i pewien dostatek uwaa za potrzebny do szczcia. Wic najlepiej: dostatek odziedziczony. Wida, jak niewiele j e d n o s t e k umia otacza szczerym szacunkiem i sympati, a szerokie koa chciwych obywateli, pomnaajcych tylko majtek wasny i przez to publiczny, byy mu nieznone. Arystokrata, intelektual is ta . I osobliwy reformator spoeczny. Osobliwy, bo nie ceni dbr mater ia lnych tak, jak je ceni ci, ktrym prbowa ycie spoeczne urzdza. Reformatorzy na og dbaj o to, eby jak najwicej ich zwolennikw byo nakarmionych i napojonych, i pocieszonych, i eby posiedli z iemi. Bo tego najwicej ludzi pragnie i przed reform. Platon gardzi tymi pragnieniami. Zobaczymy, co z tego wyniknie dla reform. .

  • 330 D Ksiga I 17

    mvlisz, j ak ie na jwiksze d o b r o w y n i o s e std, e pos iadasz wie lk i D majtek? 5

    - Takie - powiada - e moe mao kto mi uwierzy, k iedy b d o nim mwi. Bo musisz wiedzie, Sokrates ie, e jak czowieka zaczynaj nachodzi myli o mierci, wtedy si w serce zaczyna wkrada obawa i troska o rzeczy, o ktre si czowiek przedtem nie troszczy i nie obawia. Z jednej strony te bajki - jak si to mwi - o tym, co si dzieje w H a d e s i e ,

    5 Majtek, powiada Kefalos, najwicej si przydaje w staroci do tego, eby mc naprawi wyrzdzone krzywdy i regulowa zobowizanie niedotrzymane, aby unikn kary wiecznej w Hades ie . A wic pienidze maj tylko warto poredni. Stanowi rodek do zachowania sprawiedliwoci. Sprawiedliwo zdaje si mie te dla Kefalosa tylko warto poredni. Ona suy do uniknicia mitycznych mk pomiertnych.

    Ale wiara w mity nie jest niezachwiana. N a w e t sam Kefalos mia si dotd z opowiada o Iksjonie, o Tantalu, o Danaidach albo o Syzyfie. Dopiero bliska mier przydaje nieco wiarygodnoci tym gadkom. Kefalos nie wie, czy jego niepokoje o ywot zagrobowy s u niego objawem zniedonienia - tak zapewne myl modzi intelektualici obok, czy objawem p e w n e g o jasnowidzenia - tej myli wydaje si bliszy sam. W kadym razie to poczucie, e nie ma krzywdy ludzkiej na sumieniu, daje mu spokj wewntrzny i roznieca w nim niejak nadziej na szczcie po mierci.

    W tym miejscu pada pierwszy przytyk pod adresem poetw. Kefalos chwali i cytuje Pindara, a rwnoczenie dziwi si, e zdanie wyjte z poety ma a taki dobry sens. Widocznie nawyk do tego, e poeci pisz piknie, ale raczej od rzeczy. T myl Platon te rozwinie szeroko.

    S p o t y k a m y tutaj u Kefalosa pojcie nam raczej o b c e . On mwi o winie n i e w i a d o m e j , o wyrzdzaniu krzywd mimo woli, ktre te ma czyni ujm sprawiedliwoci czowieka. My dzi wiemy, e do zbrodni potrzeba zego zamiaru i nie jest kamc ten, kto kogo m i m o woli w bd wprowadzi, ani krzywdzicielem ten, kto czyje prawo zama mimo woli. Dla nas i E d y p nie jest winien zbrodni ojcobjstwa ani kazirodztwa, bo nie chcia ani j ednego, ani drugiego, i mg by sobie miao z tego powodu oczu nie wybiera. Grecy byli nawykli do pojcia grzechu niezamierzonego, a nawet grzechu, ktry mona dziedziczy po rodzicach, jak nasz grzech pierworodny. Tak i Kefalos tutaj mwi o mimowolnym oszukiwaniu, zamiast o mimowolnym naraaniu kogo na straty, za co si w Hades ie nie powinno ponosi kary, gdyby tam panowaa sprawiedliwo bardziej nowoczesna. C h wynagrodzenia szkd wyrzdzonych, take mimo woli, dobrze wiadczy o postawie moralnej Kefalosa.

    Kiedy sprawiedliwo okazuje si tak donios wartoci w yciu, e bez niej po prostu strach y mylcemu, d o b r e m u czowiekowi, Sokrates musi koniecznie wiedzie, co to fest sprawiedliwo, jak j okreli, na czym ona waciwie polega, a czym ona nie jest. Po co mu to? Aby jasno myle i przy okazji nie m i e wtpliwoci, czy p e w i e n czyn jest, czy nie jes t sprawiedliwy. Sokrates bierze naprzd pod uwag okrelenie sprawiedliwoci, ktrym si posugiwa Kefalos, nie wiedzc nawet o tym, e to robi, i to o k r e l e n i e okazuje si za o b s z e r n e . O n o by tak brzmiao: Sprawiedliwy jest ten i tylko ten czowiek, ktry zawsze mwi prawd i zawsze oddaje cudz rzecz jej wacicielowi". Sokrates zupenie susznie domaga si w tym okreleniu usunicia sowa zawsze" w obu miejscach, ze wzgldu na ludzi obkanych i n ieodpowiedzia lnych. Nie wszyscy, uwaa, maj prawo do prawdy z naszych ust i nie wszyscy maj prawo do odebrania powrotem tego, comy od nich otrzymali, tylko niektrzy. Na prawd z naszych ust i na zwrot wasnoci trzeba dopiero w pewien sposb zasugiwa.

    P o l e m a r c h nie sucha wcale tych susznych uwag, a powouje si na powag S i m o n i d e s a z Keos (559 - 469 przed Chrys tusem), poety sawnego ze swych epigramw penych popularnej Mdroci yciowej. Kefalos przyzna racj Sokratesowi, a nie chciaby jej odmwi i Polemarcho-wi, a e rozstrzygnicie wymagaoby wysiku umysowego, wycofuje si uprzejmie z dyskusji, eby wicej do niej nie wrci. Speni swoje zadanie . Pokazao si dziki n iemu, e zagadnienie sprawiedliwoci jest doniose i warto si nim zajmowa. Ustalenie granic tego pojcia jest Ju rzecz modych.

  • 18 Platon, Pastwo 330 D

    e ten, co tu ludziom krzywd robi, musi tam pokutowa; czowiek si do-E td z tych rzeczy mia, a teraz one mu dusz zawracaj, czy to aby nie

    prawda. I czowiek sam, czy to dlatego, e stary i zniedonia, czy te dlatego, e jest ju bliszy tych rzeczy i jako lepiej je widzi - do e go zaczynaj podejrzenia napenia i obawy, wic robi z sob porachunki i patrzy, czy kogo w czym nie ukrzywdzi. Wic kto w swoim yciu znajduje duo ludzkiej krzywdy, ten si jak dziecko przeraony ze snu zrywa i strach

    331 go zbiera, i taki ycie pdzi w zych przeczuciach. A komu sumienie adnej krzywdy nie wyrzuca, przy tym zawsze boga nadzieja stoi i karmi jego staro. Jak to i P indar powiada. On to adnie powiedzia, Sokrates ie , e kto sprawiedliwie i zbonie ycie przeszed:

    z tym zawsze sodka nadzieja mieszka i jego stare serce karmi. Ta, co rozchwianym mylom zawsze daje ster.

    D o b r z e mwi - a dziwne, jak bardzo do rzeczy. Do tego, moim zdaniem, posiadanie majtku przydaje si najwicej - nie dla kadego czowie-

    B ka, ale dla przyzwoitego. Bo moe tam czowiek mimo woli kogo kiedy oszuka albo okama, albo winien jest bogu jakie ofiary, albo czowiekowi pienidze i potem si boi std odej. Ot posiadanie majtku w znacznej czci na to pomaga. Na wiele innych rzeczy te. Ale tak jedno z drugim zestawiajc powiedziabym, Sokratesie, e dla czowieka mylcego bogactwo do tego celu najwicej si przydaje.

    C - Bardzo piknie mwisz, Kefalosie - powiedziaem. - A co do tego wanie: jeeli mowa o sprawiedliwoci, to czy powiemy, e sprawiedliwo to jest tyle co: prawdomwno - tak po prostu - i tyle co: oddawanie, jeeli kto co od kogo wemie, czy te i to nawet raz bdzie dziaaniem sprawiedliwym, a innym razem niesprawiedliwym? Ja na przykad co takiego mam na myli: przecie kady przyzna, e gdyby kto wzi od przyjaciela, od czowieka przy zdrowych zmysach, bro, a ten by potem oszala i zada jej z powrotem, to nie trzeba jej oddawa, i nie byby sprawiedliwy ten, ktry by j odda; ani ten, ktry by czowiekowi zostajcemu w takim stanie chcia mwi wszystko zgodnie z prawd.

    - Susznie mwisz - powiada. D - A wic to nie jest okrelenie sprawiedliwoci: mwi prawd i oddawa,

    co si wzio. - Ale owszem, Sokratesie - powiedzia, podchwytujc, Polemarch - jeeli

    wypada wierzy troch Simonidesowi. - Istotnie - rzek Kefalos - ale ja ju wam przekazuj losy i tok tej myli.

    Bo musz si ju zaj sub bo. - Nieprawda - powiedziaem - a po tobie dziedziczy Polemarch? - Owszem, tak - powiedzia umiechnwszy si i w tej chwili poszed

    odprawia naboestwo.

  • Ksiga I 19

    Wic mw ty - powiedziaem - skoro odziedziczy myl po ojcu, ktre VIE zdanie Simonidesa o sprawiedliwoci uwaasz za suszne 6.

    To - powiedzia - e sprawiedliwie jest oddawa kademu to, co mu si winno. Kiedy on to mwi, wydaje mi si, e mwi piknie.

    - No owszem - powiadam - Simonidesowi przecie nie jest atwo nie wierzy. To mdry i boski m. A co on wanie mwi, to moe ty, Polemar-chu, rozumiesz, bo ja nie wiem. Jasna rzecz, e nie to ma na myli, comy przed chwil mwili, e jak kto co u nas zoy, to trzeba zawsze oddawa z powrotem, nawet kiedy tego zadaj nie przy zdrowych zmysach. Ze 332 niby to zawsze pewien dug stanowi to, co u nas zostao zoone. No nie?

    - Tak. - Zatem nie trzeba oddawa ani odrobiny wtedy, kiedy by kto nieprzy

    tomnie da zwrotu? - Prawda - powiedzia. - Wic co i n n e g o czy te co t a k i e g o , zdaje si, mwi S i m o n i d e s ,

    e sprawiedliwie jest: oddawa to, co si winno? - Co innego jednak, na Zeusa - powiada. - On uwaa, e przyjaciele

    przyjacioom powinni wywiadcza co dobrego, a adnego za. - R o z u m i e m - powiedziaem. - Ze niby nie oddaje tego, co powinien - B

    kto, kto by drugiemu oddawa pienidze u niego zoone, gdyby to oddanie ich i wzicie miao by szkodliwe. A byliby przyjacimi - ten, co odbiera, i ten, co oddaje. Czy nie tak mwi Simonides twoim zdaniem?

    - Owszem, tak. - Wic c? To tylko nieprzyjacioom trzeba oddawa, cokolwiek by si

    im byo winno? - W kadym razie - powiada - to, co si im naprawd winno. A winno si

    im, moim zdaniem - wrogowi przecie ze strony wroga - i to mu si te naley: winno si im co zego.

    - W takim razie - powiedziaem - Simonides, wida, w poetyckiej zagad- VII ce ukry to, czym byaby sprawiedliwo. Bo na myli mia, jak wida, to, C e sprawiedliwo polega na oddawaniu k a d e m u tego, co mu si naley, a nazwa to tym, co si komu winno 7.

    6 Dyskusja podana w najbliszych rozdziaach ma wykaza i wykazuje naprawd wielk m t n o

    Pojcia sprawiedliwoci. Chocia kady si tym wyrazem posuguje, nikt dobrze nie wie, kiedy go stosowa, a kiedy nie, jakie s jego granice, co to waciwie jest i na czym polega ta zasadnicza zaleta czowieka. A e modzie uczya si w Hel ladzie, jak i u nas dzisiaj, na poezji ojczystej, wic z natury rzeczy naprzd idzie pod skalpel rozwaa okrelenie Simonidesa: Sprawiedliwo polega na oddawaniu zawsze i k a d e m u tego, co mu si w i n n o " , suum cuigue tribuere. To uPada, z uwagi na ludzi anormalnych. Wobec tego Polemarch zmienia pojcie dugu, zawarte w wyrazie w i n n o " , na pojcie powinnoci, objanione jako obowizek pomagania dobrym, a szkodzenia wrogom. J e d n o i drugie powinien robi czowiek sprawiedliwy.

    7 Rozmawiajcy zaczynaj teraz traktowa sprawiedliwo jako pewn umiejtno, jako sztuk

    Pewn, fach, wiedz praktyczn. Czowiek sprawiedliwy, jeeliby go traktowa jako specjalist, Ktry by co potrafi robi, bo znaby si na pewnej robocie, okazuje si fachowcem bez fachu waciwie. Bo sprawiedliwo nie wytwarza adnych dbr, pomaga tylko zachowywa w caoci oobra powierzone k o m u a na razie nie uywane. Byaby to wic umie j tno mao powana w stosunku do umiejtnoci produktywnych, twrczych, cho miaaby i ona swoje pole do dzia-ania w dziedzinie spek pieninych. Sokratesa widocznie bawi ten czowiek sprawiedliwy, po

    trzebny jako zawodowiec i to potrzebny do rzeczy niepotrzebnych.

    331 E

  • 20 Platon, Pastwo 332 C

    - No, co mylisz? - powiada. - Och, na Zeusa - powiedziaem - a gdyby go tak kto zapyta: Simoni

    desie, komu, czemu i co powinnego i nalenego oddajca sztuka nazywa si sztuk lekarsk?" Co, mylisz, on by nam odpowiedzia?

    - Jasna rzecz - powiada - e ta, co ciaom oddaje lekarstwa i pokarmy, i napoje.

    - A komu i czemu oddajca to, co si winno i co si naley, nazywa si sztuk kucharsk?

    - Ta, co to potrawom przyprawy. D - N o , dobrze. Zatem sprawiedliwoci bdzie si nazywaa sztuka, ktra

    komu i czemu oddaje co? - Jeeli - powiada - mamy jako i za tym, Sokratesie, co si przedtem

    powiedziao, to bdzie ta sztuka, ktra przyjacioom i wrogom oddaje poytki i szkody.

    - Z a t e m ty nazywasz sprawiedliwoci to: przyjacioom czyni dobrze, a wrogom le?

    - Tak mi si zdaje. - A kt najlepiej potrafi chorym przyjacioom czyni dobrze, a wrogom

    le, jeeli chodzi o chorob i o zdrowie? E - Lekarz.

    - A kto pyncym, jeeli chodzi o niebezpieczestwa czyhajce na morzu? - Sternik. - A c czowiek sprawiedliwy? W jakiej robocie i w jakim dziaaniu on

    najlepiej potrafi przyjacioom si przydawa, a wrogom szkodzi? - W walce i spce wojennej. Tak si mnie przynajmniej wydaje. - No, dobrze. A jeeli kto nie choruje, kochany Polemarchu, to mu le

    karz niepotrzebny. - Prawda. - A jak kto nie pynie, to mu nie trzeba sternika. - Tak. - A czy i tym, co nie wojuj, sprawiedliwy si na nic nie przyda? - To mi si nie bardzo wydaje. - Wic i podczas pokoju przydaje si sprawiedliwo?

    333 - Przydaje si. - A rolnictwo te? Czy nie? - Tak. - Aby zdobywa plon? - Tak. - A szewstwo te? - Tak. - Aby zdobywa obuwie - myl, e pewnie tak powiesz. - N o tak. - No c, prosz ci, a sprawiedliwo, gotwe powiedzie, e jest do ja

    kiego uytku albo do osigania czego podczas pokoju?

  • Ksiga I 21

    . Do interesw, Sokratesie. - A interesami nazywasz spki czy co innego? - Spki, oczywicie. - Czy wic czowiek sprawiedliwy bdzie dobrym i poytecznym splni- B

    kiem przy kadzeniu warcab, czy te dobry szachista? - Szachista. - Ale jak chodzi o kadzenie cegie i kamieni, to sprawiedliwy wicej si

    przyda i bdzie lepszym splnikiem ni murarz? - Na aden sposb. - Wic do jakieje spki sprawiedliwy bdzie lepszym splnikiem ni ki-

    tarzysta; tak jak kitarzysta to lepszy splnik ni sprawiedliwy, kiedy chodzi 0 wtr na kitarze?

    - Do spki pieninej; ja przynajmniej tak uwaam. - Wiesz, Polemarchu, e tak; ale moe oprcz tych wypadkw, gdy cho

    dzi o uywanie pienidzy. Kiedy za pienidze trzeba wsplnie kupi konia C albo sprzeda, wtedy lepszy ten, uwaam, co si zna na koniach. No przecie?

    - Wydaje si. - No tak - a jak okrt, to budowniczy okrtw albo sternik. - Zdaje si. - Wic kiedy do czego trzeba srebra albo zota wsplnie uy, sprawiedli

    wy wicej si przyda ni inni? - Kiedy je trzeba u kogo zoy i by o nie pewnym, Sokratesie. - Wic ty mwisz, e wtedy, kiedy nic nie trzeba z nim robi, tylko eby

    leao? - No tak. - Wic kiedy pienidze nie potrzebne, wtedy do nich jest potrzebna spra- D

    wiedliwo? - Moe i tak. - I sierpu, kiedy trzeba pilnowa, sprawiedliwo si przyda - i splni-

    kom, i k a d e m u na wasny r a c h u n e k - a jak go przyjdzie uywa, to ju umiejtno uprawy winnic?

    - Widocznie. - I tarczy, powiesz, i liry, kiedy trzeba strzec i nie uywa ich do niczego,

    to sprawiedliwo si przyda, a jak uywa, to ju sztuka walczenia w zbroi 1 muzyka?

    - Koniecznie. - I tak w ogle jest ze wszystkimi innymi rzeczami; jak tylko ktrej po

    trzeba, to sprawiedliwo si nie przydaje, a jak tej rzeczy nie potrzeba, to sprawiedliwo potrzebna?

    - Gotowo tak by. - Nieprawda wic, przyjacielu, e sprawiedliwo to moe nie bdzie nic

    takiego powanego, jeeli to jest wanie co pot rzebnego do rzeczy niepotrzebnych.

    333 A

  • 22 Platon, Pastwo 333 D

    VIII Ale rozpatrzmy i tak rzecz. W walce na pici albo w jakie jkolwiek E innej, czy ten, co najlepiej potrafi wymierza ciosy, nie potrafi zarazem naj

    lepiej si osania? - Owszem tak. - A czy i ten, co potrafi si ustrzec choroby, nie potrafi jej zarazem skry

    cie zaszczepia? - Tak mi si wydaje.

    334 - A wic i obozu stranikiem dobrym bdzie ten sam, co potrafi dobrze plany nieprzyjaci wykrada i wyszpiegowa inne ich zabiegi.

    - Tak jest. - Wic od czego kto jest dobry str, od tego i zodziej tgi. - Zdaje si. - Wic jeeli sprawiedliwy pienidzy pilnowa potrafi, to i kra jc potra

    fi najlepiej. - Tak niby - powiada - tok myli wskazuje. - Ot pokazuje si, e sprawiedliwy to jest jakby pewien zodziej. Bo

    daj e ty si tego nauczy z Homera. On przecie kocha dziadka Odyse-B uszowego ze strony matki, Autolykosa, i powiada, e on wszystkich ludzi

    przewysza - tak umia kra i przysiga. Wic zdaje si, e sprawiedliwo i wedug ciebie, i w e d u g Homera, i wedug Simonidesa, to bdzie p e w n a sztuka zodziejska, oczywicie e skierowana na dobro przyjaci, a na szkod wrogw. Czy nie tak mwie?

    - Ale na Zeusa, nie tak; ja ju nie wiem i sam, co mwiem. To jedno tylko jeszcze mi si suszne wydaje, e sprawiedliwo przynosi korzy przyjacioom, a szkodzi wrogom 8.

    C - A przyjaciele, to - mwisz - ci, ktrzy si kademu wydaj porzdnymi ludmi, czy te ci, ktrzy sq porzdnymi, choby si takimi nie wydawali? A z wrogami tak samo?

    - To przecie natura lne - powiada - e kady si przyjanie odnosi do tych, ktrych uwaa za porzdnych ludzi, a ktrych ma za otrw, tych nienawidzi.

    - A czy si ludzie co do tego nie myl i czy nie bior za ludzi porzdnych takich, ktrzy nimi nie s, a nieraz i wprost na odwrt?

    8 Jeeliby sprawiedliwo pojmowa jako umiejtno pewn i polegajc na niej zdolno do

    dziaania, to zgodnie z zaoeniem, ktre Platon czsto powtarza, e j edna i ta sama umie jtno czyni czowieka z d o l n y m do zachowa si wprost sobie p r z e c i w n y c h , wynikaoby s u s z n i e , e czowiek sprawiedliwy umiaby by zdolny take do czynw najgorszych. Kto nie chce przyj tego ustpstwa, nie powinien uwaa, e sprawiedliwo jest pewn umiejtnoci, choby nawet obliczon na dobro przyjaci i na szkod wrogw. N i e naley wic uwaa sprawiedliwoci za adn umiejtno.

    Polemarch obstaje ju tylko przy tym, e sprawiedliwo dobrze czyni przyjacioom, a szkodzi wrogom. Tutaj t rudno sprawia pojcie przyjaciela w zwizku ze znan omylnoci ludzk. W razie pomyki co do wartoci czowieka, a te s n ieuniknione, sprawiedliwym nazywaby si taki, ktry by szkody wyrzdza ludziom dobrym. Przed tym si Polemarch cofa. Jego sprawiedliwy" ma zatem szkodzi zawsze tylko zym i zawsze ma pomaga dobrym.

  • Ksiga I 23

    - Myl si. . A wic dla takich ludzie dobrzy bywaj wrogami, a ludzie li s ich

    przyjacimi. . No tak. - A wic dla nich wtedy czym sprawiedliwym bdzie ludziom zym po- D

    maga, a ludziom dobrym szkodzi?

    - Okazuje si. - Ale dobrzy to s ludzie sprawiedliwi; tacy, co to nikogo nie krzywdz.

    - Prawda.

    - Wic, wedug twojego zdania, takim, ktrzy adnej nikomu nie wyrzdzaj krzywdy, sprawiedliwie bdzie szkodzi.

    - Nigdy w wiecie - powiada - Sokratesie, to wyglda na myl niemoraln.

    - Wic tylko niesprawiedl iwym - powiedziaem - sprawiedliwie mona szkodzi, a sprawiedliwym trzeba pomaga?

    - To ju adniej wyglda ni tamto. - Zatem niejednemu z tych, Polemarchu, ktrzy si na ludziach pomylili,

    wypadnie szkodzi wasnym przyjacioom, bo to otry, a nieprzyjacioom po- E maga, bo to ludzie dobrzy. W ten sposb powiemy co wprost przeciwnego, ni Simonides mwi, wedug nas.

    - No tak - powiada - zupenie na to wychodzi. Wic z m i e m y tu co. Bo moemy niesusznie wzili przyjaciela i nieprzyjaciela.

    - Jakemy wzili, Polemarchu?

    - Ze ten, co si wydaje porzdny - to przyjaciel. - No, a teraz - mwi - jak to zmienimy? - Ze przyjacielem jest ten - powiada - ktry si i wydaje, i jest porzdny. 335

    A ten, ktry si tylko wydaje porzdny, ale nie jest taki, ten si te wydaje przyjacielem, ale nim nie jest. A o nieprzyjacielu to samo zdanie.

    - Wic wedug tej myli zdaje si, e przyjacielem bdzie czowiek dobry, a nieprzyjacielem - zy.

    - Tak.

    - Zatem radzisz, ebymy co dodali do okrelenia tego, co sprawiedliwe, a nie tak, jakemy to zrazu mwili, e sprawiedliwo polega na pomaganiu Przyjacielowi i szkodzeniu wrogowi. Teraz powiemy w d o d a t k u jeszcze tak: e sprawiedliwie jest dobrze czyni przyjacielowi, dlatego e dobry, a nieprzyjacielowi - szkodzi, dlatego e zy?

    - T a k jest - powiada - zdaje mi si, e to chyba bdzie dobrze powiedziane. B - A czy to jest rzecz czowieka sprawiedl iwego - powiedziaem - eby IX

    szkodzi komukolwiek z ludzi?

    334 C

  • 24 Platon, Pastwo 335 B

    - O tak - powiada. - otrom i nieprzyjacioom trzeba szkodzi - A konie, ktrym si szkodzi, robi si lepsze czy robi si gorsze? - Gorsze. - Czy pod wzgldem wartoci, ktr si odznaczaj psy, czy te ze wzgl

    du na warto charakterystyczn dla koni? - Ze wzgldu na t dla koni. - Wic i psy, ktrym kto szkodzi, staj si gorsze ze wzgldu na warto

    charakterystyczn dla psw, a nie na t, ktr si odznaczaj konie? - Z koniecznoci.

    C - A ludziom, przyjacielu, jeeli kto szkodzi, to czy nie tak samo powiemy: e staj si gorsi ze wzgldu na warto charakterystyczn dla ludzi?

    - No tak. - A czy sprawiedliwo - to nie jest wanie warto charakterystyczna dla

    ludzi? - I to oczywiste. - I ci ludzie, ktrym kto szkodzi, przyjacielu, musz si stawa mnie j

    sprawiedliwi. - Zdaje si. - A czy z pomoc muzyki dobrzy muzycy mog ludzi odmuzykalnia?

    9 I to okre lenie nie moe si osta. Sprawiedliwy nie moe by zy dla nikogo, a szkodzi -

    znaczy by ztym. Z a t e m i zym ludziom sprawiedliwy nie moe wyrzdza szkd. Sprawiedliwo jest p e w n y m dobrem, jest czstk dobra, z a t e m nie moe wyrzdza n ikomu za, a wic i szkody, jeeli szkoda jest zem.

    Tu atwo moe kady zapyta, jake to bdzie ze spraw kary. Przecie sprawiedliwo powinna wymierza kary w pewnych wypadkach, a kara wydaje si pewnym zem, pewn szkod dla tego, kto j ponosi. Platon odpowiedziaby tak jak w Gofgiaszu, e sprawiedliwa kara nie jest a d n y m zem naprawd, tylko jest p e w n y m d o b r e m , bo leczy dusz od za. I tutaj to powie w ksidze dziewitej. Ten us tp przypomina ustpy Nowego Tes tamentu, np. Mat. 5, 44, w ktrych jest mowa o mioci do nieprzyjaci. Tylko e Platon nie zaleca a mioci do nich, ograniczy si do niewyrzdzania im szkd. Oczywicie, e i on musiaby odstpi od swojej zasady, gdyby pomyla o nieuniknionej wojnie i o dziaaniach wojennych, albo by si wysila, eby zabicie wroga i spalenie jego d o m u i dobytku nazywa nie szkod ani zem, tylko czym dobrym, jakim rodkiem poprawczym. N i e obeszoby si i u niego bez wykrtw. I one przyjd. Bias z Prieny i Pit takos z Myti leny naleeli do s iedmiu mdrcw; to byy powagi przekazane tradycj. P e r i a n d e r by d y k t a t o r e m w Koryncie, Perd ikas , ojciec Archelaosa, monarch m a c e d o s k i m (umar w 414 r. przed Chrystusem), a Ismenias Tebaczyk - to polityk, ktry si nagle dorobi wielkich pienidzy, ale le skoczy, bo w 382 roku skazali go Spartanie na mier za to, e bra od Persw pienidze, aby Ateny podburzy przeciw Sparcie.

    A zdawao si tylko tym wszystkim bogaczom i mocarzom, e wiele mog, bo z d a n i e m Platona nie ma adnej mocy ten, kto nie moe postpowa dobrze, by dobrym, a wic robi tego, czego w gbi duszy chce - wbrew wasnym zym zachciankom (Gorg. 466).

    Wynik dyskusji a do tego miejsca jest taki: pojcie sprawiedliwoci, tak jak si nim posuguj poeci, nauczyciele Hellady, jest m t n e i prowadzi do twierdze, ktrych przyj nie mona. Zawiera rysy przykre (szkodzenie wrogom) i sprzeczne z cech dobr, istotn dla sprawiedliwoci. Myli poetw nie s adn podstaw moraln dla modziey, bo s m t n e i prowadz do nonsensw, gdy je prbowa przemyle do koca.

    Ale s jeszcze inne pogldy na sprawiedliwo. Ich rdem nie jest tradycja; wychodz z krytycyzmu sofistw. U nich si te uczy modzie. Uczy si drwi z tego, co wyniosa z d o m u . W tej chwili si odezwie reprezentant intelektual izmu wspczesnego.Trazymach.

  • 335 C

    . Niemoliwe. A tylko z pomoc sztuki jazdy na koniu dobrzy jedcy mog oducza

    jedenia? - Nie sposb. . A tylko z pomoc sprawiedliwoci ludzie sprawiedliwi mog drugich ro

    bi niesprawiedliwymi? Albo w ogle: prawoci mog ludzie prawi drugich deprawowa? D

    - To niemoliwe. - Bo przecie to nie jest rzecz ciepa - sdz - chodzi, tylko czego

    wprost przeciwnego. - Tak. - Ani sucho nie zwila niczego, tylko jej przeciwiestwo. - No tak jest. - Ani dobro zatem szkd nie wyrzdza, tylko jego przeciwiestwo. - Widocznie. - A przecie sprawiedliwy - to dobry? - Tak jest. - Zatem, Polemarchu, nie jest rzecz czowieka sprawiedliwego szkodzi

    komukolwiek; ani przyjacielowi, ani n ikomu innemu; to jest sprawa jego przeciwiestwa: czowieka niesprawiedliwego.

    - Zdaje mi si - powiada - e ze wszech miar prawd mwisz, Sokratesie. E - Jeeli wic kto mwi, e sprawiedliwo to jest oddawanie k a d e m u

    tego, co mu si winno, a ma na myli to, e czowiek sprawiedliwy nieprzyjacioom winien wyrzdza szkody, a przyjacioom wywiadcza przysugi, to nie by mdry ten, co to powiedzia. Bo nie powiedzia prawdy. Pokazao si nam, e nigdy sprawiedliwo nikomu szkody nie wyrzdza.

    - Zgadzam si - powiedzia. - Wic bdziemy walczyli wsplnie - dodaem - ja i ty, czy tam kto po

    wie, e to Simonides powiedzia czy Bias, czy Pittakos, czy jaki tam inny mdrzec witej pamici.

    - Ja jestem gotw - powiada - stawa obok ciebie w tej walce. - A wiesz ty - mwi - na czyje mi to powiedzenie wyglda; to, e spra- 336

    wiedliwie jest przyjacioom pomaga, a nieprzyjacioom szkodzi? - Czyje? - powiada. - Ja mam wraenie, e to Periander powiedzia albo Perdikkas, albo Kser-

    kses, albo Ismenias Tebaczyk, albo jaki inny bogaty m, k t r e m u si zdawao, e wiele moe.

    - wita prawda to, co mwisz - powiada. - No dobrze - mwi. - Skoro si pokazao, e i tym nie jest sprawiedli

    wo i to, co sprawiedliwe, to jak inaczej potrafiby to kto okreli? Ot Trazymach czsto ju, kiedymy rozmawiali, chcia nam przerywa X

    i rwa si do gosu, ale mu przeszkadzali siedzcy obok i chccy rzeczy do- B

    Ksiga I 25

  • 26 Platon, Pastwo

    " 1

    sucha do koca. Wic kiedymy zrobili pauz i ja ostatnie sowa powiedziaem, ju nie mg dalej wytrzyma, tylko si skupi w sobie jak zwierz i rzuci si na nas, jakby nas chcia rozszarpa 10.

    C Wic na mnie i na Polemarcha pad strach jak na sposzone ptaki, a on przy wszystkich na cay gos powiada: - Co to za brednie was si tutaj trzymaj ju od dawna, Sokratesie? I czemu to z was j e d e n po drugim udaje g u p i e g o i j e d e n d r u g i e m u us tpu je miejsca? Przec ie jeeli n a p r a w d chcesz wiedzie, co to jest sprawiedliwo, to nie ograniczaj si do samych zapyta i nie popisuj si zbijaniem, kiedy kto zaczyna dawa jakie odpo-

    D wiedzi; ty dobrze wiesz, e atwiej jest pyta, ni odpowiada, ale odpowiadaj i sam, i powiedz, jak okrelasz to, co sprawiedliwe! A tylko eby mi nie mwi, e to jest to, co potrzebne, ani to, co poyteczne, ani to, co korzystne, ani to, co zyskowne, ani to, co ley w czyim interesie. Tylko jasno i dokadnie powiedz, jak to okrelasz. Bo ja tego nie znios, jeeli bdziesz mwi takie bzdury.

    Kiedym to usysza, przeraziem si i patrzyem na niego ze s t rachem. M a m wraenie, e gdybym go nie by zobaczy prdzej ni on mnie, by-

    E bym oniemia. Ale teraz, k iedy go coraz wiksza wcieko zacza ponosi od mwienia, spojrzaem na niego pierwszy, tak em si sta zdolny dawa odpowiedzi, i powiedziaem drc z lekka: - Trazymachu, nie bd na nas taki zy! Jeelimy gdzie pobdzili w rozstrzsaniu myli, ja i ten tutaj, to bd przekonany, e bdzimy mimo woli. Przecie gdybymy zotej monety szukali, to nigdy by aden z nas nie by skonny ustpowa drugiemu z drogi w poszukiwaniu i samemu sobie przeszkadza w znalezieniu; wic kiedy my sprawiedliwoci szukamy, sprawy cenniejszej ni wiele zotych monet , to nie myl, e tak po gupiemu ustpuje j e d e n z nas przed drugim, a nie jak najbardziej dbamy o to, eby si ona sama moliwie najjaniej ukazaa. Bd przekonany, przyjacielu. Tylko mam wraenie, e nie mamy si. Wic moe o wiele bardziej wypada, ebycie si nad nami

    337 litowali, wy, ludzie zdolni, ni ebycie si gniewali. XI On to usysza, rozemia si z gonym sykiem przez zby i powiedzia: -

    O, Heraklesie ! Oto jest ta zwyczajna ironia Sokratesa! Ja to ju przedtem zapowiadaem tym tutaj, e ty z pewnoci odpowiada nie zechcesz, b-

    1 0 Karykaturalnie opisany mistrz sztuki besztania" rzuca si na Sokratesa i Polemarcha, bo gnie

    wa go i niecierpliwi metoda pyta, zamiast wykadu. A jeeli idzie o rzecz sam, to nie chce zas tpowa j e d n e g o wyrazu drugim, tylko jako in/iczej chciaby objani istot sprawiedliwoci. Przy tym odrzuca z gry wszystkie cechy sprawiedliwoci, ktre jej niewtpliwie przysuguj w powszechnym rozumieniu, cho nie wystarczaj do jej cisego okrelenia. Wic to jego danie moe by suszne. adna z tych cech, ktre Trazymach wymienia, nie wystarczy do okrelenia sprawiedliwoci, ale kada z nich bdzie do jej okrelenia niezbdna.

    Mwiono w Grecji o wilku, e kto go zobaczy prdzej ni wilk jego, ten potrafi go zabi i uj cao. Kogo wilk pierwszy zobaczy, ten przepad. Trazymach dostaje wic w tym miejscu rysy drap iene domalowane z h u m o r e m . Sokrates dla kontrastu usprawiedliwia si z min baranka, ktry j ednak umie czyni aluzje do chciwoci sofisty, kiedy wspomina o szukaniu zotych monet . T e n baranek jest chytry i umie by zjadliwy.

    J

    336 B

  • Ksiga I 27

    dziesz si bawi ironi i wszystko inne raczej bdziesz robii, niby odpowiada, jeeli ci kto o co zapyta ".

    - Bo ty j e s t e mdry, Trazymachu - powiedz iaem. - Wic ty dobrze wiedzia, e gdyby kogo zapyta, ile to jest dwanacie i zaraz przy pytaniu

    zapowiedzia mu z gry: a tylko mi, czowiecze, nie mw, e dwanacie to B jest dwa razy sze, ani e to trzy razy cztery, ani sze razy dwa, ani cztery razy trzy, bo ja nie bd znosi takich bzdur, jasn, uwaam, byoby dla ciebie rzecz, e nikt by nie potrafi odpowiedzie komu, kto si tak pyta. A gdyby ci ten kto powiedzia: Trazymachu, jak ty to mylisz? e b y m ja nie dawa z tych zakazanych odpowiedzi - adnej? Czy nawet, mu osobliwy, i wtedy, jeli j eden z tych wypadkw zachodzi naprawd? Tylko mam w odpowiedzi poda co innego ni prawd? Czy jak mwisz? Co by mu odpowiedzia na to?

    - Mniejsza o to - powiada. - I niby to ma by podobne - to do tamtego! C - Nic nie przeszkadza - mwi. - Zreszt, jeli to nawet i niepodobne, to

    jednak ono si tak przedstawia zapytanemu. Czy sdzisz, e zapytany moe bdzie odpowiada nie tak, jak mu si rzecz przedstawia - wszystko jedno, czy my mu to zakaemy, czy nie?

    - A to nic innego, tylko ty chcesz tak zrobi. Chcesz da jedn z tych odpowiedzi, ktrych ja zabroniem?

    - Ja bym si nie zdziwi - mwi - gdyby mi si po rozwaeniu rzecz tak wydawaa.

    - A co wtedy - powiada - jeeli ja wska inn odpowied, rn od tych D wszystkich, na temat sprawiedliwoci, i to lepsz od tych? Co bdzie z tob, jak sdzisz?

    - C innego - mwi - jak nie to, co musi by z tym, ktry nie wie. Wypada, eby si nauczy od tego, co wie. Wic ja myl, e wanie to bdzie i ze mn; i dobrze.

    - Bo ty jeste sympatyczny - powiada. - Ale oprcz tego, e si nauczysz, zapacisz jeszcze i gotwk.

    - Nieprawda - jak bd kiedy mia - mwi. - Ale masz ju pienidze - zawoa Glaukon. - Jeeli chodzi o pienidze, E

    Trazymachu, to mw. My wszyscy zoymy si dla Sokratesa. - A tak jest - powiada - to na to, eby Sokrates zrobi to, co zawsze, aby

    sam nie dawa o d p o w i e d z i , a k iedy odpowiada kto inny, on mu sowo odbierze i bdzie zbija.

    - Ale jakime sposobem - powiedziaem - duszo dobra, mgby kto dawa odpowiedzi, jeeli, po pierwsze, sam nie wie ani nie twierdzi, e wie, a potem, chocia i co tam sobie myli o tych rzeczach, byoby mu zakazane Powiedzie cokolwiek z tego, co sobie myli, a broniby mu nie byle kto?

    1 1 Pozna si na ironii Trazymach. Sokrates ironizuje dalej . Bdzie musia uy w okre leniu

    sprawiedliwoci ktrej z cech zakazanych", albo nawet uyje ich wszystkich, bo takie jest jego Przekonanie . Nastpuj przekomarzania si Sokratesa z T r a z y m a c h e m - widocznie przyjazne i nie pomylane zbyt serio.

    337 A

  • 28 Platon, Pastwo 338 A

    338 Doprawdy, e wicej wypada, aby ty mwi. Ty przecie mwisz, e wiesz i potrafisz to powiedzie. Wic nie rb inaczej, tylko zrb mi t ask i daj odpowied; nie auj nauki i temu tu Glaukonowi, i tym innym.

    XII Kiedym to powiedzia, wtedy Glaukon i inni zaczli go prosi, aby nie robi inaczej. Wida byo, e Trazymach ma ochot przemwi, aby sobie zyska poklask; uwaa wida, e ma odpowied bardzo pikn. Udawa

    B tylko, e si upiera przy tym, abym ja dawa odpowiedzi. W kocu zgodzi si i mwi potem: - Oto jest ta mdro Sokratesa, sam nie chce uczy nikogo, a tylko chodzi po ludziach, uczy si od nich i nawet si za to nie odwdzicza.

    - e ja si od drugich ucz - rzekem - to prawd powiedzia, Trazyma-chu, ale jak mwisz, em niewdziczny, to nieprawda. Ja jestem wdziczny, na ile mnie sta. A sta mnie tylko na pochway. Bo ja pienidzy nie mam. Ale jak ja to chtn ie robi, jeeli mi si wydaje, e kto mwi do

    C rzeczy, to zaraz si tutaj przekonasz, na miejscu, jak tylko dasz odpowied. Bo myl, e bdziesz mwi doskonale 1 2.

    - Wic suchaj - powiada. - Ja twierdz, e to, co sprawiedliwe, to nic innego, jak tylko to, co ley w interesie mocniejszego. No, czemu nie chwalisz? Acha! Bo nie chcesz!

    - Dopiero, jak zrozumiem - powiedziaem. - Bo teraz jeszcze nie wiem. A to jak ty waciwie rozumiesz, Trazymachu? Przecie to chyba nie co w tym rodzaju: jeel i P u l i d a m a s jest od nas mocnie j szy - t e n b o k s e r -

    D i w interesie jego ciaa ley to, eby jad woowin, to ta potrawa ley zarazem w interesie nas, sabszych od niego, i jest sprawiedliwa?

    - Bo ty jeste obrzydliwiec, Sokratesie - powiada - i bierzesz myl z tej strony, z ktrej by j najgorzej mg okaleczy.

    - Nigdy w wiecie, mj drogi - mwi - tylko janiej powiedz, co mylisz. - N o , wic ty nie wiesz - powiada - e z pastw j e d n e maj dyktatury,

    w innych panuje demokracja, a w innych arystokracja? - Jakeby nie? - Nieprawda, a kto ma moc w kadym pastwie: rzd? - No, tak.

    E - No, wic kady rzd ustanawia prawa dla wasnego interesu. Demokracja ustanawia prawa demokratyczne, dyktatura - dyktatorskie, a inne rzdy tak samo. A jak je ustanowi, wtedy ogaszaj rzdzonym, e to jest sprawiedl iwe dla rzdzonych, co jest w interesie rzdzcych, o kto si z tych

    1 2 Trazymach podaje swoje wasne ujcie sprawiedliwoci. W pierwszej chwili, oczywicie, zbyt

    obszerne . Na to mu figlarnie Sokrates zwraca uwag. I teraz Trazymach okrela, o jakiego to mocniejszego mu chodzi w okre leniu. Jego myl tak wyglda mniej wicej. Sprawiedliwo jest wyrazem umownym, narzuconym w yciu spoecznym przez tych, ktrzy w pastwie rzdz, bo maj si. Oni nazywaj i ka nazywa sprawiedliwoci suchania praw, ktre sami ustanowili dowolnie, kierujc si wzgldami na wasny interes. Sprawiedliwo to jest gotowo do dziaania w myl interesw mocniejszego, ktry ma rzd w rku i sam wyznacza, co ley w jego interes ie . S p r a w i e d l i w o jes t cech w z g l d n i raz si musi objawia w t a k i m d z i a a n i u , a raz we wprost przeciwnym. Zalenie od formy rzdw. Sprawa czysto umowna.

  • Ksiga I 29

    rzepis-w wyamuje, tego karz za to, e niby prawo amie i jest niesprawiedliwy. Wic to jest, poczciwa duszo, to, co mam na myli; e w kadym 339 pastwie sprawiedliwo polega na jednym i tym samym: na interesie ustalonego rzdu. Rzd przecie ma si. Wic kto dobrze rachuje, temu wychodzi, e sprawiedliwo wszdzie polega na jednym i tym samym: na interesie mocniejszego.

    - Teraz - powiedziaem - rozumiem, co masz na myli. A czy to prawda, czy nie, bd prbowa doj. W twojej odpowiedzi, Trazymachu, jest te mowa o tym, co ley w czyim interesie, e to jest sprawiedliwo, a mnie zabrania, ebym o tym nie wspomina w odpowiedzi. A tymczasem tu do- B dane tylko to, e mocniejszego".

    - No, a to - powiada - to moe may dodatek? - Jeszcze tego nie wida, choby by i wielki. Ale e si trzeba zastano

    wi nad tym, czy ty prawd mwisz, to rzecz jasna. Bo i ja si zgadzam, e to, co sprawiedliwe, to ley w czyim interesie, a ty dodajesz co do tego i mwisz, e to w interesie mocniejszego. Ja nie wiem - wic trzeba to rozpatrzy.

    - Rozpatruj - powiada. - To si stanie - rzekem. - Powiedz mi zatem: czy - oczywicie - take XIII

    suchania rzdzcych nie nazwiesz rzecz sprawiedliw? - Owszem. - A czy rzdzcy s n ieomylni w k a d y m pastwie, czy te mog si C

    w czym czasem myli 13 ? - W kadym razie gdzie - powiada - mog si i myli. - Prawda wic, e kiedy si bior do ustanawiania praw, to j edne ustana

    wiaj susznie, a n i e k t r e niesusznie. M n i e si przynajmniej tak zdaje. A susznie", czy to znaczy ustanawia prawa we wasnym interesie, a niesusznie" - to wbrew wasnemu interesowi? Czy jak mwisz?

    - Tak. - A jak ktre prawo ustanowi, to tego powinni sucha rzdzeni i to jest

    to, co sprawiedliwe? - Jakeby nie? - Zatem wedug twego zdania sprawiedliwie jest nie tylko dziaa w inte- D

    resie mocniejszego, ale i wprost przeciwnie: wbrew jego interesowi. - Co mwisz; ty? - powiada.

    13 Sokrates susznie zwraca uwag na to, e interes mocniejszego musi kto' nieomylnie wyzna

    cza, jeeli postpowanie zgodne z nim ma by jednoznacznie okrelone. Mocniejszy moe si Przecie myli co do wasnego interesu. Tego, co mocniejszemu suy i co mu szkodzi, nie mona wyznacza dowolnie. To jest sprawa rzeczowa, a nie umowna; moliwe s co do tego pomyki. W razie pomyki postpowanie korzystne dla mocniejszych moe by wanie przez nich zakazane. Wic nic naley miesza tych dwch rnych rzeczy, tego, co mocniejszy, rzdzcy nakazuje, i tego, co mocniejszemu, rzdzcemu naprawd suy. Klejtofon interpretuje swego mistrza w tym duchu, e sprawiedliwo wymaga suchania rzdzcych i dziaania w myl tego, jak oni sami svvj interes rozumiej - choby si mieli myli - a nie w myl wasnej interpretacji ich intere-sw, choby i najtrafniejszej.

    338 E

  • 30 Platon, Pastwo 339 D

    - To wanie, co ty mwisz. Tak si mnie przynajmniej wydaje. Ale przypatrzmy si lepiej. Czy nie zgodzilimy si, e kiedy rzdzcy nakazuj rzdzonym co robi, to si niekiedy myl i chybiaj tego, co dla nich najlepsze, ale cokolwiek by nakazywali rzdzcy, to sprawiedliwo nakazuje rzdzonym spenia? Czy na to nie byo zgody?

    E - Zdaje mi si, e tak - powiada. - No wic uwaaj - mwi - ze si zgodzi i na to: sprawiedliwo wyma

    ga, eby nieraz dziaa take wbrew interesom rzdzcych i mocniejszych, a mianowicie wtedy, gdy rzdzcy mimo woli nakazuj co, co jest przeciwne ich interesowi; mwisz przecie, e od rzdzonych sprawiedliwo wymaga, eby zawsze robili to, co tamci rozka. Czy wtedy, Trazymachu najmdrzejszy, nie wynika z koniecznoci to, e sprawiedliwe bdzie dziaanie wprost przeciwne temu, o ktrym ty mwisz? Wynika przecie dla sabszych nakaz dziaania wbrew interesom mocniejszego.

    340 - Ale tak, na Zeusa, Sokratesie - wmiesza si Polemarch - to zupenie jasna rzecz.

    - Jeeli ty mu przywiadczysz - wtrci Klejtofon. - Ale po c tutaj - mwi - potrzeba wiadka? Przecie sam Trazymach

    zgadza si, e rzdzcy niekiedy nakazuj co, co im na ze wychodzi, a rzdzeni po sprawiedliwoci musz to robi.

    - Bo Trazymach zaoy, Polemarchu, e sprawiedliwo wymaga, aby robi to, co rzdzcy rozkazuj.

    B - I zaoy te, Klejtofoncie, i to, e sprawiedliwe jest to, co ley w interesie mocniejszego. I kiedy te dwa zaoenia przyj, zgodzi si znowu na to, e nieraz mocniejsi rozkazuj wbrew wasnym interesom, a sabsi i rzdzeni to robi. Na gruncie tych ustale interes mocniejszego nie bdzie wcale bliszy sprawiedliwoci ni dziaanie wbrew jego interesom.

    - Ale on - odpar Klejtofon - przez interes mocniejszego rozumia to, w czym mocniejszy sam upatruje swj interes. To powinien robi sabszy i on to przyj jako sprawiedliwe.

    - Ale nie tak - powiedzia Polemarch - nie tak si mwio. C - To nic nie szkodzi, Polemarchu - wtrciem - jeeli Trazymach teraz tak

    mwi, to my to tak od niego przyjmijmy. XIV - Powiedz mi, Trazymachu, kiedy okrela to, co sprawiedliwe, chciae

    mwi o tym, co ley w interesie mocniejszego wedug jego wasnego zdania; wszystko jedno, czyby to naprawd leao w jego interesie, czy nie? Czy tak mamy rozumie twoje stanowisko 14 ? 1 4

    Trazymach sam idzie dalej w konwencjonal izmie. Rzdzcy nie myli si, zdaniem Trazymacha, nigdy, kiedy, jako rzdzcy, wyznacza to, co ley w jego interesie. Nieomylno co do wasnego interesu naley do istoty rzdzcego tak, jak np. w nowszych czasach nieomylno w rzeczach wiary i obyczajw jest zwizana z u r z d e m papieskim, jak zreszt nieomylny jest w sprawach spornych kady przewodniczcy sdu rozjemczego, k t r e m u ustawa pozwala rozstrzyga p e w n e spory bezapelacyjnie. Stanowisko Trazymacha wisi j ednak tutaj w powietrzu. Mona nieomylnie okrela przedmiot czyjej wiary i k ierunek czyjego postpowania, mona i spory rozstrzyga bezapelacyjnie, ale nie mona, bdc czowiekim, nie myli si nigdy, wyznaczajc swj

  • 340 C Ksiga I 31

    - Wcale nie - powiada. - C ty mylisz, e ja mocniejszym nazywam kogo, kto bdzi - wtedy, kiedy bdzi?

    Ja przynajmniej sdziem - mwi - e to bya twoja myl, kiedy si D zgodzi, e rzdzcy nie s nieomylni, tylko si w czym niekiedy myl.

    - To s twoje finty w dyskusjach, Sokratesie - mwi on na to - bo czy ty nazywasz lekarzem kogo, kto si myli co do chorych, ze wzgldu na to wanie, w czym si pomyli? Albo rachmistrzem tego, ktry by si w rachunkach myli; w t e d y wanie, k iedy by si myli i ze wzgldu na ten bd? Ja mam wraenie, e my tak potocznie mwimy, e lekarz si pomy- E li i rachmistrz si pomyli i gramatyk. A ja uwaam, e kady z nich, o ile jest tym, czym my go nazywamy, nie myli si nigdy. Tak, e biorc rzeczy cile, bo przecie i ty bawisz si w ciso, aden mistrz nie myli si nigdy. Czowiek, ktry si myli, myli si dopiero wtedy, kiedy go wiedza opuszcza, i w tym on ju nie jest mistrzem. Tak, e mistrz albo czowiek mdry, albo czowiek rzdzcy nie myli si aden wtedy, kiedy jest rzdzcym, chocia kady moe tak powiedzie, e lekarz si pomyli i rzdzcy si pomyli. Wic uwaaj, e tak i ja tobie teraz odpowiadaem. A najcilejsze 341 ujcie jest w a n i e to, e rzdzcy, o ile j e s t rzdzcym, nie myli si. A skoro si nie myli, to on stanowi o tym, co jest w jego interesie, i to powinien rzdzony robi; tak, e - jak od pocztku mwiem - sprawiedliwym nazywam: robi to, co ley w interesie mocniejszego.

    - No, dobrze, Trazymachu - powiedziaem - ty masz wraenie, e ja so- XV bie pozwalam na finty w dyskusji?

    - Owszem, tak - powiada. - Bo mylisz, e ja w zym zamiarze i nielojalnie zapytaem ci tak, ja

    kem ci zapyta? - Ja to przecie doskonale wiem - powiada. - I to ci si na nic nie przyda; B

    bo ani nie potrafisz przede mn ukry swych nielojalnoci, ani te dopuszcza si ich jawnie i mnie gwatem pooy w dyskusji 15.

    - Ja bym nawet nie prbowa - powiedziaem. - Pokj z tob! Ale eby tu znowu co takiego midzy nami nie zaszo, to rozgranicz, jak waciwie -tak czy inaczej - uywasz sowa rzdzcy" i mocniejszy". Bierzesz te wyrazy w znaczeniu potocznym czy te w tym znaczeniu cisym, ktre w tej chwili poda, mwic, e sabszy powinien po sprawiedliwoci pilnowa interesw mocniejszego, bo on jest lepszy.

    interes i szkod. Choby si miao rzdy w rku. Ju nie jeden rzd wychowa sobie z pomoc wasnych ustaw rewolucj, ktra go sprztna. Mylnie ocenia wasny interes. A gdy- bymy chcieli z Trazymachem twierdzi, e wtedy, gdy si myli, nie by ju rzdem waciwie, nie wiedzielibymy nigdy dobrze, kto waciwie jeszcze jest u wadzy, a kto ju nie jest.

    W kadym razie Trazymach zacz mwi o istocie rzdzenia i wydawao mu si, e rzdzcy, jako taki, wyznacza swj interes, dba o niego i nakazuje go pilnowa poddanym. Wtedy oni si nazywaj sprawiedliwi.

    Sokrates zwraca susznie uwag, e dbanie o swj interes nie ley w istocie rzdzenia. Kto tzdzi naprawd, ten dba o interesy rzdzonych, a wic sabszych. Zaczem sprawiedliwy, jeli sucha rzdzcych naprawd, dba o interes rzdzonych, sabszych.

  • 32 Platon, Pastwo 341 B

    - Ja - powiada - mwi o tym, ktry jest w najcilejszym tego sowa zna-C czeniu rzdzcym. Teraz bd nielojalny i rb finty, jeeli potrafisz. Nie

    m a m pod twoim a d r e s e m adnych zas t rzee. Tylko e nie potrafisz -w aden sposb.

    - Ty moe mylisz, em oszala i gotwem strzyc lwa i dawa finty Tra-zymachowi?

    - No, teraz przecie prbowae, ale si nie popisa i w tym. - No, do tego - powiedziaem. - Ale powiedz mi tak rzecz: ten lekarz

    w znaczeniu cisym, o ktrym mwie przed chwil, czy to jest kto, kto robi pienidze, czy te kto, co dba o chorych? A mw o takim, ktry jest istotnie lekarzem.

    - Ten, co dba o chorych - powiada. - A c sternik? Taki sternik co si nazywa - jest k o m e n d a n t e m pyn

    cych czy pyncym? - Komendantem pyncych.

    D - Uwaam, e wcale nie trzeba bra pod uwag, e i on pynie w okrcie, i nie trzeba go nazywa pyncym. On si nazywa sternikiem nie ze wzgldu na to, e pynie, tylko ze wzgldu na umiejtno pewn i rzd nad pyncymi.

    - Prawda - mwi. - Nieprawda, istnieje te co, co ley w interesie kadego z nich. - Tak jest. - I umiejtno - powiedziaem - chyba nie na to jest, eby szukaa i wy

    dobywaa to, co ley w interesie kadego z nich? - Na to ona jest - mwi. - A czy i dla kadej umiejtnoci istnieje co, co by leao w jej interesie -

    co innego ni to tylko, eby bya jak najdoskonalsza? E - Co znaczy to pytanie?

    - To tak - powiedziaem - jak gdyby mnie zapyta, czy ciau wystarcza to, e ono jest ciaem, czy te mu czego jeszcze potrzeba, to ja bym powiedzia, e potrzeba - ze wszech miar. I dlatego te istnieje umiejtno lekarska dzi wynaleziona, dlatego e ciao jest biedne, liche i nie wystarcza mu by ciaem. Wic eby dla niego zdobywa to, co ley w jego interesie, do tego zostaa rozbudowana umiejtno. Czy masz wraenie - dodaem -e mwic tak, mwi susznie czy nie?

    - Susznie - odpowiedzia. 342 - Wic c, sama umiejtno lekarska czy jest te licha, albo jaka umie

    j t n o czy moe p o t r z e b o w a jakiej dzielnoci, tak jak oczy widzenia, a uszy syszenia, wobec czego one potrzebuj jeszcze pewnej umiejtnoci, ktra bada i przysparza im tego, co ley w ich interesie. Czy w istocie kadej umiejtnoci te tkwi pewna lichota i kada umiejtno potrzebuje innej umiejtnoci, ktra by dbaa o to, co jest w interesie tamtej, a sama by

    B potrzebowaa znowu innej takiej umiejtnoci i to tak w nieskoczono? Czy te kada sama bdzie dbaa o to, co jest w jej interesie? A moe nie

  • Ksiga I 33

    otrzebuje ani siebie samej, ani innej, eby dba o to, co ley w jej interesie i co ma pomaga na jej ndz? Bo ani ndza adna, ani bd aden vv umiejtnoci nie mieszka, ani wypada nawet, eby umie j tno miaa szuka tego, co ley w interesie kogokolwiek innego, a nie tylko w interesie jej przedmiotu. Ona sama jest nienaruszalna i czysta, niepokalana, bo jest suszna, jak dugo kada jest cile i w caoci tym, czym jest. We to tak cile jak przedtem. Jest tak czy jest inaczej?

    - Tak si wydaje - powiada. - Przecie sztuka lekarska nie szuka tego, co poyteczne dla sztuki lekar

    skiej, tylko tego, co dla ciaa. - Tak - powiada. - Ani umiejtno jazdy konnej nie szuka tego, co korzystne dla umiejt- C

    noci jazdy konnej , tylko tego, co dla koni. Ani adna inna umie j tno tego, co dla niej samej - tego nawet nie potrzebuje - tylko dla tego, co stanowi jej przedmiot.

    - Zdaje si, e tak - powiada. - A przecie, Trazymachu, rzdz umiejtnoci te i maj moc, panuj

    nad tym, czego dotycz. Zgodzi si w tym miejscu, ale z wielk trudnoci. - Zatem adna wiedza nie dba o interes mocniejszego ani go nie zaleca -

    kada dba o interes sabszego, ktry zostaje pod jej panowaniem. D Zgodzi si i na to w kocu, cho prbowa to zwalcza. A kiedy si zgodzi, wtedy ja mwi: - Zatem nic innego, tylko ani lekarz

    aden, o ile jest lekarzem, nie szuka tego, co ley w jego wasnym interesie, i nie to zaleca, tylko to, co jest w interesie chorego. Bo ju jest zgoda na to, e lekarz w cisym znaczeniu to jest kto rzdzcy ciaami, a nie kto, kto robi pienidze. Czy te nie ma zgody?

    Przyzna. - Nieprawda, i na to, e sternik, wzity w cisym znaczeniu, ma w rku

    rzd nad pyncymi, a nie jest pyncym. - Zgoda. - Wic taki sternik i wadca nie bdzie patrza i zaleca interesu sternika, E

    tylko bdzie dba o interes pyncego i poddanego. Zgodzi si z trudnoci. - Z a t e m - p o w i e d z i a e m - Trazymachu, p o d o b n i e i aden inny czowiek

    w adnym rzdzie, o ile jest naprawd rzdzcym, nie patrzy wasnego interesu ani go nie zaleca, tylko dba o interes poddanego i tego, dla ktrego pracuje; zawsze majc na oku to, co ley w interesie poddanych i co im przystoi -z myl o tym on mwi wszystko, co mwi, i robi to wszystko, co robi l 6 .

    1 6 Gdy Platon pisa o tych rzdzcych naprawd", musiao mu przyj na myl s m u t n o umiech

    nite pytanie, gdzie te waciwie s ci rzdzcy naprawd" , ci, co to rzdzc nie patrz interesu wasnego, a dbaj tylko o dobro rzdzonych. N i e widzia ich w Atenach i nie mg ich widzie w Sparcie; byo o nich na pewno rwnie t rudno jak o lekarzy, ktrzy by byli tylko lekarzami na

    prawd, a nie tymi, co si dorabiaj majtku leczeniem. Wic kiedy pomyla o rzdzcych kon-

    342 B

  • 34 Platon, Pastwo 343 A

    343XV1 Kiedymy ju doszli do tego p u n k t u w dyskusji i wszystkim byo jasne, e si okrelenie tego, co sprawiedliwe, odwrcio i stano na gowie. Trazymach, zamiast dawa odpowiedzi, mwi do mnie: - Powiedz, Sokratesie, a niak ty masz!

    - A to co? - mwi. - Czy nie lepiej dawa odpowiedzi , zamiast pyta 0 takie rzeczy?

    - Bo widz - powiada - e si zasmarka, a ona na to nie uwaa i nosa ci nie uciera, cho powinna, kiedy ty jej tu nawet owiec nie rozpoznajesz ani pasterza.

    - Bo niby co waciwie? - powiedziaem. B - Bo tobie si zdaje, e pasterze owiec i krw maj na oku dobro owiec

    1 krw i tucz je, i chodz koo nich majc na oku co innego ni dobro swoich panw i wasne, i tak samo ci, co rzdz w pastwach, ktrzy naprawd rzdz, mylisz, e jako inaczej si odnosz do rzdzonych ni jak do owiec i o czym innym myl noc i dniem, jak nie o tym, skd by wycign jak najwiksz korzy dla siebie. I tak daleki jes te od tego, co

    C sprawiedliwe, i od sprawiedliwoci, i od tego, co niesprawiedliwe, i od niesprawiedliwoci; ty nie wiesz, e sprawiedliwo i to, co sprawiedliwe, to jest w istocie swojej dobro cudze: dla mocniejszego i rzdzcego - interes, a dla rzdzonego i poddanego - szkoda. Niesprawiedliwo: wprost przeciwnie. Ona panuje nad naiwnymi naprawd poczciwcami" i nad sprawiedliwymi. Rzdzeni robi to, co ley w interesie rzdzcego, bo on jest moc-

    D niejszy; suchajc go przyczyniaj si do jego szczcia, a do wasnego ani

    kretnych, przyszo mu na myl: p a s t u c h y " . A gdy o rzdzonych - pomyla sobie: b y d o " . Ju w Teajtecie tak pisa. I wydao mu si, e jego myli o rzdzcym, ktry by ca dusz dba o dobro rzdzonych, a nie o siebie, musiayby si wyda dziec inne czowiekowi stojcemu z boku, ktry by stosunki istniejce zna rwnie dobrze, jak je zna Platon sam. T a k i e m u Trazymachowi na przykad. Wic grube drwiny woy w tej chwili w usta mistrzowi sztuki besztania", drwiny z wasnych marze o wadcy idealnym, ktrego, wiedzia dobrze, nie ma na wiecie, i kaza mu sypn kazanie siarczyste, p e n e ognia i barw realnych, obserwowanych trzewo, p r z y t o m n i e i rzuconych na papier bez ceremonii, bez ogrdek i bez osonek. Oto jak jest dzisiaj, w obecnym ustroju a tesk im. Sprawiedliwo uchodzi niby to za zalet, a kto si ni odznacza, ten traci na kadym kroku - tylko zodzieje i oszuci wychodz na wierzch.

    Po krzywdzie ludzkiej dochodzi si do majtku i po krzywdzie ludzkiej do wadzy dyktatorskiej - niezalenej . I do uznania powszechnego. Zbrodnia jest objawem siy i w yciu prywatnym, i w publ icznym, a sprawiedliwo jest kagacem, ktry silniejsi, zwycizcy zbrodniarze nakadaj ludziom sabszym - z myl o swoim wasnym interesie. Tak jest, cho tak nie powinno by. Tak wyglda dzisiaj sprawa sprawiedliwoci. To przecie nie s myli autentycznego Trazymacha. To s wasne, gorzkie spostrzeenia samego Platona, woone Trazymachowi w usta. Platon wanie dlatego prbuje reformowa spoeczestwo i budowa je na nowo, bo wie i widzi, co si dzieje dzisiaj w rzeczywistoci. Wie, jakim pustym l iczmanem jest dzi sprawiedliwo, kiedy 0 powodzeniu rozstrzyga tylko sia i bezwzgldno. O powodzeniu i o szacunku ludzkim. Trazymach mwi rzeczy zbyt dobrze znane we wszystkich czasach i wielu krajach i zbyt prawdziwe jak na to, eby tylko Platon sam tego nie wiedzia i myla inaczej. Trazymach jest tub Platona. Mwi rzeczy, ktre Platona bol i brzydz, ale s oparte na jego wasnych spostrzeeniach. Wanie dlatego, e tak jest dzi, wypada na nowo od gruntu przemyle zagadnienie sprawiedliwoci 1 poj j inaczej, i od f u n d a m e n t w przebudowa ustrj spoeczny, aby w nim nie decydowaa bezwzgldna walka o byt i nie wynosia na czoo zbrodniarzy.

    1

  • odrobiny. Trzeba przecie zobaczy, arcynaiwny Sokratesie, e czowiek sprawiedliwy wszdzie ma mniej ni niesprawiedliwy. Najpierw w interesach, w spkach. Gdziekolwiek si taki j e d e n z drugim zwie, to przy rozwizaniu spki nigdy nie znajdziesz, eby sprawiedliwy mia z niej wicej ni niesprawiedliwy.

    A nastpnie w stosunku do pastwa, kiedy chodzi o podatki, to z jednakich dochodw sprawiedliwy wpaca wicej, a niesprawiedliwy mniej. A jak mona co dosta, to ten nie dostaje nic, a tamten zyskuje grubo. A znowu jak jaki publiczny urzd spenia j e d e n i drugi, to dla sprawiedliwego jest E kara - jeeli ju nie inna, to ta, e jego wasne gospodarstwo schodzi przy tym na psy, bo on nie ma czasu dba o nie, a z publicznego grosza takiemu nic nie przyjdzie, bo on jest sprawiedliwy, a oprcz tego jeszcze zaczynaj go nienawidzi krewni i znajomi, kiedy im nie chce oddawa adnych przysug wbrew sprawiedliwoci. A u niesprawiedliwego wprost przeciwnie. Ja mwi o tym, o ktrym przed chwil mwiem, o takim, co grubo potrafi pamita o sobie. Ty na takiego patrz, jeeli chcesz oceni, o ile lepiej 344 czowiek wychodzi w swoich prywatnych sprawach na niesprawiedliwoci ni na sprawiedliwoci.

    A najatwiej si o tym przekonasz, jeeli wemiesz pod rozwag niesprawiedliwo najdoskonalsz; ta czyni najszczliwszym czowieka, ktry si dopuci niesprawiedliwoci, a skrzywdzonych i tych, ktrzy si krzywd dopuszcza nie chc, skazuje na ndz ostatni. To jest dyktatura. Ona nie po maym kawaku cudze dobro zagrabia; i po cichu, i gwatem; i wicone, i nie powicone, prywatne czy publiczne - wszystko razem.

    Gdy si kto jawnie dopuszcza kadej z tych zbrodni z osobna, spotyka B go kara i obelgi na niego spadaj - najgorsze. O takich, co si dopuszczaj poszczeglnych zbrodni tego rodzaju, mwi si przecie, e to witokradcy i porywacze ludzi, i wamywacze, i rabusie, i zodzieje. A jeeli kto nie tylko pienidze obywateli wemie, ale jeszcze ich samych podbije i w niewolnikw zamieni, wtedy, zamiast tych habicych przydomkw, spadaj na niego gratulacje i wyrazy uwielbienia. N i e tylko ze strony obywateli, ale C i z innych stron, gdzie tylko si dowiedz, e ten czowiek miary zbrodni dopeni. Bo przecie ci, co obelgi miotaj na niesprawiedliwo, robi to nie z obawy przed wyrzdzeniem krzywd, tylko z obawy przed ich doznawaniem. W ten sposb, Sokratesie, krzywda i niesprawiedliwo robiona, jak si naley, jes t oznak wikszej mocy i jest czym bardziej sz lacheckim i paskim ni sprawiedliwo. I jak od pocztku mwiem, sprawiedliwo to nic innego, jak tylko interes mocniejszego, a sprawiedliwe jest to, co mu suy i ley w jego interesie.

    Trazymach powiedziawszy to zamierza odej, jakby nam ani sprawi XVII i dobrze nas po uszach zla t obfit mow. Ale mu nie pozwalali odej D obecni i zmuszali go, eby wytrwa na miejscu i odpowiada w dyskusji za t mow, ktr wypowiedzia. Ja go sam te bardzo prosiem i powiedzia-em: - Bje si boga, Trazymachu, tak tu mow rzuci p o m i d z y nas

  • 36 Platon, Pastwo 344 D

    i zamierzasz odej, zanim nas nie nauczysz naleycie albo nie nauczysz si sam, czy tak si rzecz ma, czy inaczej. C ty mylisz, e si wzi do okrelania jakiego drobiazgu, a nie do zasady caego ycia, ktrej by si

    E kady mg trzyma i przez to z najwikszym poytkiem ycie spdzi? - Bo ja niby uwaam - powiedzia Trazymach - e to jest inaczej? - Wic wida, e doprawdy nic ci na nas nie zaley i nie troszczysz si

    0 to, czy b d z i e m y yli l ep ie j , czy gorzej, nie znajc t e g o , o czym ty mwisz, e to wiesz. Wic bd dla nas dobry i staraj si nam te to pokaza! To nie bdzie za lokata twoich kapitaw, jeeli nam dobrodziejstwo

    345 wywiadczysz - nas przecie tylu jest. Ja ci mwi od siebie, e nie jestem przekonany i nie sdz, eby czo

    wiek na krzywdzie ludzkiej wychodzi lepiej ni na sprawiedliwoci; nawet gdyby kto niesprawiedliwoci puszcza cugle i nie przeszkadza jej robi, co by chciaa. No, mj drogi, powiedzmy, e jest kto niesprawiedl iwy 1 n iech ma moc wyrzdzania krzywd po cichu albo gwatem. To j e d n a k mnie wcale nie przekonywa, e to bdzie rzecz bardziej korzystna, ni by sprawiedliwym. Moe by, e tak samo czuje te i kto inny spord nas -

    B nie tylko ja jeden. Wic przekonaj nas, panie wity, jak si naley, e nie mamy racji, kiedy sprawiedliwo cenimy wyej ni krzywd ".

    - Ja mam ciebie przekona? - powiada. - Jeeli ci nie przekonywa to, com przed chwil powiedzia, to co ja ci mam jeszcze zrobi? Mam wzi t myl i woy ci j do duszy?

    - Na Zeusa - powiedziaem - tylko to nie! Ale przede wszystkim, cokolwiek by powiedzia, to trwaj przy tym, albo gdyby co zmienia, to zmie-

    C niaj jawnie i nie nabieraj nas! A teraz - widzisz, Trazymachu, wrmy jeszcze do tego, co p r z e d t e m : e gdy prawdziwego lekarza okre la , to pniej nie uwaae za potrzebne rwnie cile bra i pilnowa tego prawdziwego pasterza, tylko uwaasz, e on pasie owce jako pasterz i nie ma przy tym na oku dobra owiec, tylko jakby jaki gospodarz, ktry ma goci przyj-

    D mowa i uczt wyprawia, albo znowu na zysk - jakby zbijacz pienidzy, a nie pasterz. A umiejtnoci pasterskie j przecie na niczym innym nie 1 7

    Sokrates zapewnia, e wierzy w poytek pyncy ze sprawiedliwoci. Ale to nie jest poytek materialny. On sdzi przecie, e ubstwo i mier nie jest waciwie a d n y m nieszczciem dla czowieka dobrego. Mwi w Obronie, pod koniec, e dla czowieka dobrego nie ma w ogle nieszczcia; ani za ycia, ani po mierci. Ktokolwiek unikn krzywdy ludzkiej, ten ju tym samym wygra, skorzysta, wyszed lepiej ni zbrodniarz, ktry unikn kary. Z n a m y to i z Gorgiasza. Na razie Sokrates wraca do myli o rzdzie idealnym, kiedy mwi, e ci naprawd rzdzcy" nie dbaj o nic wicej, jak tylko o dobro poddanych. To ci z innego wiata.

    I tu gra sw i n ieporozumienie midzy Sokratesem a Trazymachem. Kiedy Sokrates mwi o rzdzcych naprawd", ma na myli takich rzdzcych, jacy by powinni, choby ich nie byo w wiecie konkretnym. Trazymach myli wtedy o rzdzcych konkretnych, ywych, spotykanych na miecie. Std na sugestywne pytanie o to, czy rzdzcy n a p r a w d " c h t n i e rzdy sprawuj, Trazymach, majc na oku stosunki konkretne, faktyczne, odpowiada bez wahania, e oni to robi bardzo chtn ie i to jest rzecz doskonale wiadoma.

    e z dobrych rzdw maj i rzdzeni pewien poytek, to rzecz niesporna, ale dowodzi tego na tej podstawie, e urzdy publ iczne s pa tne, to droga bardzo oklna, a dowd nie bardzo oczywisty.

  • 345 D Ksiga I 37

    zaley, jak tylko na tym, co jej podlega, aby mu przysparzaa tego, co najlepsze. To, co dla niej samej potrzebne, eby byo jak najlepsze, ona ju ma, jak dugo nic jej nie brakuje do tego, eby by umiejtnoci pastersk. Wic ja tak sobie mylaem, e teraz musimy si zgodzi na to, e kady rzd, o ile jest rzdem, patrzy za tym, co najlepsze dla nikogo innego, jak tylko dla tego, kto temu rzdowi podlega i jest przedmiotem jego stara. Tak jest w rzdzie publicznym i prywatnym. A jak ty mylisz, czy ludzie E rzdzcy w pastwach, ale ci naprawd rzdzcy, chtnie rzdy sprawuj?

    - Na Zeusa - powiada - ja nie tylko myl, ja to dobrze wiem. - No c? - mwi - Trazymachu, kiedy idzie o rne urzdy, czy nie XVIII

    uwaasz, e nikt nie chce ich sprawowa dobrowolnie, tylko daj pensji? Dlatego e nie oni bd mieli poytek z rzdzenia, tylko rzdzeni. A znowu tyle tylko mi powiedz: czy nie powiemy, e kada umiejtno rni si 346 od innej tym, e inn posiada moc? Tylko, panie wity, nie odpowiadaj wbrew przekonaniu, abymy troch poszli naprzd 18.

    - Wic tym si rni. - Nieprawda, i kada nam przynosi jaki swoisty poytek, a nie wszystkie

    j e d e n i ten sam. Na przykad u m i e j t n o lekarska - zdrowie, s ternicza -bezpieczestwo w podry okrtem, i inne tak samo?

    - Tak jest. - Nieprawda, i umiejtno zarobkowania - zarobek? Bo taka jest jej

    moc. Czy te ty mwisz, e umiejtno lekarska i sternicza to jedna i ta B sama? Czy te, jeliby chcia cile rozgranicza, jak to zacze robi, to ju nie tak - ju nawet gdyby kto, bdc sternikiem, przyszed do zdrowia dlatego, e mu suy podr po morzu - to mimo to nie nazwiesz sternictwa raczej sztuk lekarsk?

    - No nie, przecie - powiada. - Ani myl sobie, nie nazwiesz tak umiejtnoci zarobkowania, jeliby

    kto by zdrw zarobkujc. - No nie, przecie. - No c? A sztuk lekarsk nazwiesz sztuk zarobkowania, gdyby kto

    zarobkowa leczc? - Nie - powiada. C - Nieprawda, zgodzilimy si, e kada umiejtno przynosi swoisty po

    ytek. - Niech bdzie - powiada. - Wic jeeli jakikolwiek poytek wsplnie wszyscy mistrzowie wynosz,

    to, jasna rzecz, std pochodzi, e wszyscy pospou co jedno i to samo stosuj, i std pynie im ten poytek?

    1 8 Sokrates gotw przyzna, e konkretni czonkowie rzdw robi na rzdzeniu interesy, ale po

    wiada, e oni to robi jako spekulanci, a nie jako rzdzcy. cile biorc, mwi, rzdzenie jes t Prac dla dobra rzdzonych, a nie dla wasnej kieszeni. Innymi sowy, gdyby rzdzcy byli tacy, Jak by powinni, gdyby cakowicie odpowiadali swojej nazwie, a wic gdyby byli idealni, to myleliby o dobru rzdzonych, a nie o wasnym poytku. I takich naleaoby opaca, aby nie ginli z godu i z powicenia si cakowitego pracy publicznej.

  • 38 Platon, Pastwo 346 C

    - Zdaje si - powiada. - Wic powiemy, na p r z y k a d , e jeli mis t rzowie zarobkujcy maj

    z tego zarobku poytek, to pochodzi std, e posuguj si w dodatku umiejtnoci zarobkowania.

    Zgodzi si z trudem. D - Zatem ten poytek pynie dla kadego nie z jego wasnej umiejtnoci -

    ten zarobek, ktry on chowa - tylko, jeli to bra cile, umiejtno lekarska wyrabia zdr