saga o ludziach ze złotej góry cena milczenia

150
Tytuł oryginału: Fortielsens pris EVA J.STENSRUD Saga o Ludziach ze Złotej Góry

Upload: katerina-io

Post on 16-Sep-2015

16 views

Category:

Documents


2 download

DESCRIPTION

saga

TRANSCRIPT

  • Tytu oryginau: Fortielsens pris

    EVA J.STENSRUD

    Saga o Ludziach ze Zotej Gry

  • Tumaczenie z oryginau: Magorzata Jacyna Jednostki monetarne, miary i wagi w XIX w. ort..............................24 szylingi talar............................4 orty - 96 szylingw talar specie......................5 ortw - 120 szylingw okie...........................63 cm kwarta............................niecay litr konew............................ok. 17 litrw beczka............................ok. 140 litrw pmorga........................1080 m2 ut..............ok.15 g kwaterka.........1/4kg lispund..........32 kwaterki - 8 kg funt okrtowy....160 kg Galeria postaci Johanna Guldberg - najstarsza crka Erlinga, dziedziczka gospodarstwa

    Zota Gra Erling Guldberg - (+812) gospodarz i lensman, m Dunki Mille Solveig Guldberg - modsza przyrodnia siostra Johanny Mille Abeltorp - druga ona Erlinga, Dunka, macocha Johanny i matka

    Solveig Christian Abeltorp - siostrzeniec Mille, student medycyny z Danii Genner Brattbakk - ssiad Johanny, byy kandydat na jej ma Mats Brattbakk - ojciec Gcnnera, waciciel gospodarstwa Gjermundstad Peder Einarsen - (+ 812) dzierawca Erlinga Guldberga Annar Pederson -

    syn dzierawcy Pedera Ritva - ona Pedera, matka Annara Gjertrud - zarzdczyni, suca w gospodarstwie Zota Gra Stine -

    suca Oliv - suca Even - stary stajenny w gospodarstwie Zota Gra Mns - nowy stajenny May Hans - parobek Oline i Hans Storsveen - sucy Anne-Marte -

    znachorka Lintrup - miejscowy lekarz Vilhelm Bjercke - sdzia Marie Bjercke - ona sdziego, duska kuzynka Mille Jacob Dohn -

    pastor Jon Tarvald Cornelius Aschenberg - nowy lensman

    1

    RS

  • Rozdzia 1 W kociele byo lodowato. Johanna pomylaa, e przedwiteczny mrz

    by wyjtkowo silny tej zimy. Nie wypuci ju z obj tego starego budynku a do czasu, kiedy kwietniowe soce oplecie swymi agodnymi promieniami cay krajobraz Hedmarku. Przed nimi dugie, bezlitosne zimowe miesice

    Splota donie w grubych, skrzanych rkawiczkach. za spyna powoli w d po jej policzku i zatrzymaa si w kciku ust. Kiedy zowia j jzykiem, poczua sony smak na podniebieniu.

    Pastor wspi si na ambon. Jego oddech wisia w powietrzu niczym biaa chmura. Z go gow, bez rkawiczek, jedynie w czarnym paszczu owinitym wok jego chudego ciaa, rozpocz kazanie. Jego ubir potwierdza tylko to, co Johanna podejrzewaa ju od duszego czasu: w yach tego czowieka nie moga pyn ciepa, yciodajna krew.

    - Ze te on nie zamarznie na mier! - szepna jej do ucha Solveig. - Moe po prostu siarka utrzymuje ciepo tak dugo jak trwa kazanie.

    Johanna nie odpowiedziaa, poruszya tylko lekko gow. Dawniej rozbawiby j pewnie komentarz siostry, ale nie dzisiaj. Solveig ponownie odchylia si w twardej awie i cisna mocno jej rk.

    Johanna nie pamitaa kiedy ostatnio tak bardzo walczya z paczem. Nie tyle ze zami - t walk przegraa ju dawno - ale z gbokim, rozpaczliwym szlochaniem, ktre usilnie prbowaa powstrzyma. Nie wiedziaa, kiedy zdoaaby odzyska nad sob kontrol, gdyby cho raz daa mu upust. Od zaciskania mocno zbw czua bl od mini szyi a po skronie. Ze wszystkich si prbowaa koncentrowa si na sowach pastora, ale nie potrafia zmieni biegu myli. Niezakcone poday swoim torem, blokujc wszystkie dwiki z zewntrz.

    Po raz tysiczny przeywaa ten przeraajcy moment, kiedy w kocu udao si jej zapali wiato i wszdzie bya krew. Gsta i czerwona, kleia jej si do rk, do pocieli, do nieruchomego ciaa lecego przed ni. Nie krzyczaa - szok by zbyt silny. Pniej, gdy sigaa mylami wstecz, przypomniaa sobie, e jkaa si i bekotaa.

    - Christian! Powiedz co! Czy jeszcze oddycha? Nie zauwaya, e wosk spywa na jej umazane krwi donie. Kiedy w

    kocu odstawia wiec i przyoya drc do do jego policzka, jego

    2

    RS

  • powieki poruszyy si. Z gwizdem wcign powietrze i otworzy oczy. Mino troch czasu zanim zrozumiaa co do niej mwi.

    - Czy odesaa mar do domu, Johanno? - Ja... Christian, ty krwawisz! Musz pj po pomoc! - Nie. Kaszla bezsilnie. Z powodu wycieczenia krople potu wystpiy na jego

    czoo. - Ale... - Powiedziaem nie - wyszepta z wysikiem. - Pozwl mi tylko zapa

    oddech. Kropla krwi wypyna mu z kcika ust, spyna po jego szyi

    pozostawiajc po sobie cienki lad rzadkiego, jaskrawo czerwonego pynu. Zamkn oczy. Johanna zagryza wargi i stumia ogarniajc j panik. Kiedy ponownie otworzy oczy, wydawa si mniej wyczerpany. Jego oddech ju nie wiszcza. Przekn lin i skrzywi twarz w grymasie.

    - Mylaa, e ju umr? e mier ju teraz zapuka do moich drzwi, eby zebra swoje niwo?

    Z tego te zamierza sobie drwi? - Tak, Christian, przez chwil rzeczywicie tak pomylaam. - Gniew i

    zwtpienie zaamyway jej gos. Rwnoczenie, ulga bya tak wielka, e z trudem wydobywaa z siebie sowa.

    Jej oczy wypeniy si zami. Lekki umiech przebieg przez jego twarz. Oczy znowu si zamgliy. - Wszystko w swoim czasie, Johanno. Wszystko w swoim czasie.

    Wyglda na to, e jeszcze nie moja kolej. Sprbowa si podnie, ale opad znowu na poduszk. - Ale si przeze mnie nawyrabiao. - Umyj ci i pjd po Lintrupa. Wstaa pospiesznie. Nie patrzc na niego podesza do paleniska, wzia

    najwiksz chochl jaka tam wisiaa i nalaa wod z miedzianej misy do wiaderka. Kiedy pochylia si nad skrzyni w poszukiwaniu czystej cierki, zy rozmyy jej pole widzenia.

    - Nie gniewaj si, Johanno. - Nie gniewam si. - Podejd tu. Nie odpowiedziaa. Czua zbyt wielki bl. - Podejd tu, moja kochana. Gos cakiem mu si zmieni. Obrcia si w stron ka. Jego twarz

    przybraa powany wyraz.

    3

    RS

  • - Wybacz, Johanno, ja nie chciaem... Przez chwil obnay przed ni swoj dusz. Caa jego odwaga znikna.

    W oczach mia lk przed mierci, rwnie bolesny i przejmujcy jak jej wasny. W tym momencie stracia na sob panowanie. W dwch krokach bya znowu u jego boku i wstrzsana falami paczu ciskaa jego do.

    - Dobry Boe... Ukrya twarz w doniach i szlochaa. Pozwoli jej paka. Jego palce

    gadziy j po ramieniu: delikatnie, z mioci, pocieszajco. W kocu udao jej si doj do siebie. Ostronie wzi do rki jedn z

    czystych cierek i osuszy jej mokr, wykrzywion z blu twarz. adne z nich si nie odezwao. Nie byo wiele do powiedzenia.

    - ... uwiziony w szponach niesprawiedliwoci! Pozbawiony ycia w najgorszy sposb, jaki sobie mona wyobrazi!

    Johanna zamrugaa powiekami i podniosa gow w stron mczyzny na ambonie. Czua si jak oszust, bo nie pakaa z powodu Nilsa-Chodaka. Pospiesznie rozejrzaa si. Koci by wypeniony ludmi. To bya gwna msza, a poza tym wszyscy wiedzieli, e pastor bdzie mwi o Nilsie-Chodaku. Nikt nie chcia tego przegapi. Kto nie by na mszy, nie mg pniej uczestniczy w spotkaniu na podwrzu kocielnym, pomylaa ponuro. A wanie tam najwicej si dziao. Szczeglnie tej niedzieli. W ich krgi wdara si mier. Nikomu nie bya dzisiaj potrzebna kocielna dyscyplina.

    Obrcia gow i prbowaa dostrzec, kto wypenia awy dla suby. Byy niemal pene, tylko garstka ludzi pozostaa na gospodarstwie.

    Podja decyzj, e dopki Ritva pozostaje zamknita w wiey, zawsze musi by w pobliu kto, kto moe otworzy drzwi. Nigdy nie wiadomo, co si moe wydarzy. Dlatego Stine zostaa w domu. Poza pilnowaniem winia opiekowaa si te Christianem. Johanna wydaa polecenia bez jego wiedzy. Kilka razy dziennie jedna ze sucych miaa zaglda do starej chaty. Noc Mons mia spa w komrce przylegajcej do izby, w ktrej spa Christian. Nie potrafia znale lepszego rozwizania. Najchtniej sama by si do niego wprowadzia, ale tak nie wypadao. W kadym razie nie przed lubem.

    Tym razem nie pozwolia by Lintrup wymiga si niejasnymi odpowiedziami. Nastpnego ranka po krwiopluciu, kiedy lekarz skoczy bada Christiana, zaczekaa na niego obok gotowych do podry sa. Powiedziaa mu wprost, e chc si pobra. Mdry lekarz przytakn.

    - Przyszo mi do gowy, e to si moe wydarzy wkrtce po tym, jak ostatnio pytalicie mnie o jego chorob. Jego spojrzenie byo pene

    4

    RS

  • wspczucia, kiedy kontynuowa: - Nie musz tumaczy, e pani narzeczony to bardzo chory czowiek.

    Przekna lin ciko, ale nie spucia wzroku. - Czy on umrze? Lekarz westchn. - Kady z nas kiedy umrze. Jeden wczeniej, inny pniej. - Wpatrzy

    si w pokryte niegiem pole. - Christian Abeltorp nie bdzie starym czowiekiem. Jego puca s na to za sabe. Ale jak dugo moe y, trudno mi powiedzie.

    - Tydzie? Miesic? Rok? - Jej gos zaama si. Lintrup pooy jej do na ramieniu. - Jest pani bardzo siln kobiet, Johanno. Prosz pozwoli mu zobaczy

    t si. Wtedy bdzie mu atwiej zachowa odwag. - Zawaha si. - Na kiedy planowalicie lub?

    - Nie wiem. - Nagle zrozumiaa jednak dlaczego pyta i odpowiedziaa: - Jako w marcu. Przed Wielkanoc. A moe ju po.

    Lintrup kiwn lekko gow. - Wiosna to pikny czas, szczeglnie marzec. Dobry czas na lub.

    Johanna nie zdoaa nic odpowiedzie. Lekarz wspi si na sanie i przykry si skrami. Po chwili pojazd ruszy. ledzia sanie wzrokiem do czasu, a ko wbieg na drog. Nastpnie podniosa gow i zdecydowaa, e czas ju skoczy z paczem. Teraz musiaa by silna, tak jak powiedzia lekarz.

    Znowu rozmylaa. Na szczcie moga udawa, e rozpacza z powodu Nilsa-Chodaka, pomylaa, ale za chwil napomniaa sam siebie. zy, ktre wypakaa z powodu pomocnika stajennego, byy szczere.

    Wierni powstali. Pastor skoczy mwi. Przynajmniej tym razem skrci kazanie. Dzisiaj potrzebowa mniej ni dwch godzin, uwiadomia sobie Johanna, kiedy wyowia kieszonkowy zegarek z kieszeni paszcza. Dokadnie wytara oczy. Na szczcie dzisiaj nie miaa niczego dugiego do ogaszania na kocielnym podwrzu.

    Ludzie tupali nogami w miejscu, eby si rozgrza. Otulia si porzdnie paszczem i zaja miejsce na szczycie kocielnych schodw. Znaa ogoszenie na pami.

    - Ogasza si, e poszukiwany jest Johan Oppstuen, zwany rwnie Johanem-Zboczecem za zabicie Nilsa Olsena, zwanego Nilsem-Chodakiem. Zabity zosta odnaleziony w poprzedni poniedziaek, by wtedy martwy co najmniej jeden dzie. Na miejscu zbrodni znaleziono dowody winy. Wszystkie informacje o poszukiwanym mona kierowa do najbliszego lensmana lub innego urzdnika.

    5

    RS

  • Kiwna gow na znak, e skoczya i zesza w d po schodach. Ludzie zaczli rozmawia ze sob po cichu.

    Wszyscy wiedzieli jaki los spotka Nilsa-Chodaka. Gdyby ktokolwiek zna miejsce pobytu mordercy, natychmiast by si o tym dowiedziaa, bya tego pewna.

    Gdy tak mylaa, stan przed ni potny chop. Zaskoczona zobaczya, e to Ola Miliom, pracownik z gospodarstwa pastora. Wyranie byo wida, e nie mia wcale ochoty si do niej zblia. Wspomnienie tego, jak go zwodzia, byo wci zbyt wiee.

    - Czego chciae, Ola? Staraa si by jej gos brzmia przyjanie. Jego mae, wiskie oczka zamrugay gniewnie. Jego wysiki aby

    wydawa si pomocnym nie mogy ukry nienawici, ktra si w nim tlia. - S tacy, ktrzy twierdz, e widzieli Johana w Vang?sa. Pracowa

    niegdy w Plassbakken i na pewno zna kogo z tamtejszych pracownikw. - Na ile ta informacja jest wiarygodna, Ola? - Nie wiem - odpowiedzia prdko. - Powiedziaa, e mamy da zna,

    jeli o czym usyszymy, wic tak zrobiem. Patrzya na jego szerokie plecy, gdy si oddala. Czy moga mu wierzy?

    A moe prbowa po prostu z niej zaartowa? Ola nie by jej nic winien. Po sprawie z Mathiasem popad w nieask wszystkich, wczajc pastora, mimo i to wanie jego skr Ola prbowa ratowa swoim kamstwem. Ale pastor zdradzi okrutnie swojego pracownika, wyrzucajc go ze swego gospodarstwa razem z kilkoma innymi, ktrzy wsparli oskarenia Johanny, e pastor przechowywa i sprzedawa zepsute zboe.

    Syszaa, e obecnie Ola podj prac w gospodarstwie na pnocy wsi, ale chodziy suchy, e nie by zadowolony, bo na dobre straci przewag jak mia nad reszt suby gdy pracowa w gospodarstwie pastora. A Ola by czowiekiem, ktry nie potrafi ukry niezadowolenia kiedy nie mia moliwoci rozkazywa innym, Johanna zrozumiaa to od razu gdy tylko go poznaa. Musia mie kogo, kim mgby pomiata. By moe odbija to sobie na swojej biednej onie i dzieciach, pomylaa gorzko. Pamitaa, jak pewnego razu spotkaa jego najstarsz crk, Kristi. To nie mogo by przyjemne mie takiego ojca.

    Podesza do Annara i powtrzya to, co powiedzia jej Ola. Annar zareagowa tak jak ona. Niedowierzanie bio z jego zielonych oczu

    kiedy spoglda za oddalajcym si chopem. - Zapytamy Matsa. Mats sta razem z Andersem z Saug.

    6

    RS

  • - Johan-Zboczeniec by podobno widziany w Vangasa - powiedziaa krtko Johanna. Ola Miliom powiedzia mi o tym przed chwil.

    - Tak powiedzia? No prosz. - Mats zastanowi si. Pozostali wymienili spojrzenia. - Wic pewnie w Plassbakken, tak?

    - Tak przynajmniej powiedzia. Mylisz, e co w tym jest? - To moliwe. Czy chcesz tam pojecha? - Jeli uwaasz, e to nie art. Przecie to moe by kamstwo, ktre

    wymyli Ola. - Wic sam z nim porozmawiam. Mats powolnym krokiem podszed do chopa i pooy swoj cik do

    na jego ramieniu. Johanna widziaa, e rozmawiaj, ale nie syszaa o czym. Kiedy Mats powrci, wida byo, e ju podj decyzj. - Myl, e warto byoby to zbada. Wiele osb zna tam Johana. - Ale czy ukrywaliby go wiedzc, co zrobi? - Tego nie mog sobie wyobrazi - odpowiedzia ponuro Mats. - Nie

    wszyscy, w kadym razie. Wielu pogardza nim i chciaoby go schwyta. - Niedobrze mi si robi na sam myl... - powiedzia Anders z Saug. - Tak, nie chc zna kogo, komu nie robi si od tego niedobrze - odpar

    jeden z chopakw, ktrzy stali nieopodal. - To wszystko jest okropne i tyle. Wpatrywali si gniewnie w kierunku wzgrza i zaciskali pici. - Jeli jad go szuka, pojad z nimi - powiedzia Anders do Johanny. - Z chci si przycz. Hans Storsveen i Matthias Knatten z pewnoci

    te bd chcieli do nas doczy. Johanna poegnaa si prdko. - Spotykamy si po poudniu na kocu alei. Wecie mocne konie,

    moliwe, e nieg bdzie gboki tam na pnocy. I przygotujcie si na nocleg. Nie uda nam si wrci przed zmrokiem.

    Sanie ruszyy naprzd. Solveig i Annar pojechali przodem w najmniejszych saniach a Marie, Mille i Johanna zajy najwiksze sanie. Mns usiad na kole i nacign czapk a po czubek nosa. Reszt twarzy i szyj zasoni wenianym szalem. Rzsy konia byy cae oszronione.

    Kiedy ruszyli, Johanna zauwaya, e Mille si w ni wpatruje. - Masz dzisiaj duo do roboty, Johanno. To wicej ni mona powiedzie o tobie, pomylaa Johanna

    poirytowana i wzruszya tylko lekko ramionami w odpowiedzi. Macocha przykrya nos i usta jedn z rkawiczek i zmruya mocno oczy jak gdyby chciaa przeczyta jej myli.

  • - Czy ta sprawa z Johanem-Zboczecem nie mogaby poczeka do jutra? - kontynuowaa Mille. - Nawet gdyby kto go ostrzeg, na pewno nie udaoby mu si daleko uciec.

    - Jeli on tam jest, chc go zapa - odpowiedziaa Johanna chodno. Jeli poczekam do jutra a on zdoa si wymkn, zostan wymiana. Ludzie powiedz, e nie wykonaam swojej pracy.

    - Bzdury! To nie dlatego tak ci nosi - odpara Mille stumionym gosem. - Istnieje wystarczajco wiele przykadw na to, e wspaniale wykonujesz swoj prac. Nikomu nie musisz niczego udowadnia.

    Marie westchna i opatulia si skrami pod sam szyj. - Mille, przesta mczy Johanne. Ma wystarczajco duo spraw do

    przemylenia. - Przecie jej nie mcz - odpara Mille zrezygnowana. - Po prostu nie

    uwaam, e uciekanie od tego w czymkolwiek jej pomoe. - Nie uciekam od niczego! Na Boga, Mille, czy ty nie pojmujesz, e mam

    po prostu obowizki, ktrych nie mog zostawi? Ku swemu upokorzeniu poczua, e pacz uwiz jej w gardle. Prdko

    zacisna wargi i wpatrzya si twardo przed siebie. Mille nie kontynuowaa rozmowy. Ko, ktrego wybraa Johanna, by pkrwi, szwedzkiego pochodzenia.

    Mia zot sier, ogon i grzyw koloru lnianego, kusowa mikko i pynnie, by wytrzymay i stabilny. Mczyni czekali ju na ni kiedy dotara na miejsce. Szybkim kusem ruszyli w kierunku pnocnym.

    Johanna jechaa pierwsza, jako e nie miaa ochoty z nikim rozmawia. Rwny rytm silnych kopyt i ciepo bijce od wielkiego zwierzcia dziaay niczym balsam na jej niespokojne myli. Jej zesztywniae plecy stopniowo rozluniay si kiedy wpadaa w rytm, zbolae ramiona pozwoliy miniom szyi odpocz. Stumiony szmer rozmowy mczyzn sycha byo w tle.

    Mille bya w bdzie gdy oskarya Johann o ucieczk. Praca nie bya ucieczk od tego co j bolao, bya wytchnieniem. Nikt nie moe zamartwia si bez przerwy. Gdyby tak robia, nie minoby wiele czasu zanim by zwariowaa, pomylaa smutno. Czego Mille od niej oczekiwaa? Ze bdzie siedziaa i pakaa przy ou Christiana lub sprztaa wok niego bez koca i wypatrywaa znakw jego nadchodzcej mierci? Czy nie by dzisiaj wyjtkowo zmczony? Oczy bardziej sabe ni wczoraj? Oddech ciszy?

    Nie, jeli Mille mylaa, e ona moga tak y, to sabo znaa zarwno j jak i swojego siostrzeca. Jak macocha moga sobie wyobraa, e Christian pozwoliby jej si zachowywa w taki sposb?

    8

    RS

  • Zbliali si do wzniesie nad Hjellum. Miny ich sanie wypenione ludmi. Johanna pozdrowia ich ruchem rki. Opatuleni ludzie odpowiedzieli pozdrowieniem. Sanie, ko i skry wskazyway na to, e byli to ludzie ze Zotej Gry, ale Johanna nie rozpoznaa ich. Moe byli na kawie w zakrystii w Vang? Sanie przejechay obok nich podnoszc za sob mron chmur niegu. Johanna dotkna doni czubka swego zmroonego nosa, eby sprawdzi, czy nie stracia w nim jeszcze czucia.

    Na horyzoncie pojawia si dobrze znana im wiea kocioa w Vang. Rzdzi tam wielebny pastor Abraham Pihl. W odrnieniu od ich wasnego pastora, Pihl by zarwno dobry dla ludzi, jak i popularny. Jej ojciec dobrze go zna i wysoko ceni. Sama nigdy nie poznaa Pihla, syszaa tylko niezliczone historie, ktre o nim kryy.

    Westchna cicho. Jake wiele dobrego mg we wsi zdziaa pastor, jeli tylko by dobrym czowiekiem. Gdyby tylko mogli znale jak metod by pozby si Jacoba Dohna! Nie znaa nikogo, kto nie chciaby, eby pastor gdzie przepad. Ale tak dugo jak nie zrobi czego, za co mona by go ukara, byli bezsilni. Ale on by przebiegy i pilnowa si bardzo, eby do tego nie dopuci. Pozwoli nawet, eby jego pracownik wzi na siebie kamstwa w sprawie zboa Mathiasa. Taki ju by.

    Anders z Saug zrwna si z ni. Grub skrzan czapk mia tak gboko nacignit na czoo, e prawie choway si pod ni jego oszronione powieki.

    - A moe przejedziemy koo plebanii i zabierzemy ze sob tego Pihla? A tutejsi wierni dostan w zamian tego naszego czarnoksinika.

    - Wyje mi te sowa z ust, Anders. - Kiedy si umiechna, miaa wraenie, e jej skra jest sztywna jak papier.

    Anders obrci si w siodle i krzykn do Matsa: - Syszae, Brattbakk? Zabieramy ze sob po drodze tutejszego pastora.

    W zamian za naszego, znaczy si. - Teraz to si ju wygupiasz, Anders - zamia si Mats. - Ale myl, e

    tutejsi wierni nie byliby zadowoleni z takiej zamiany, nawet jeli niektrzy sobie na ni zasuyli.

    - Ach, ten Pihl to te nie od zawsze by popularny - odpowiedzia Anders. Pamitam dobrze jak kiedy dosta ogromn grzywn za to, e zabroni Knutowi Olsenowi owi potki w Czarnej Rzece. Knut z Sinnerud owi w tej rzece ryby od kiedy ludzie pamitaj. No i wtedy przyszed Pihl i zada przerwania poowu. Wtedy miarka si przebraa. Pastor musia zapaci szedziesit siedem talarw. I jeszcze pidziesit sze

    9

    RS

  • szylingw. A pniej kolejne osiemdziesit cztery szylingi do kasy sdowej. To dopiero bya droga potka!

    - Czego ty nie pamitasz, Anders! - powiedzia Mats i mrugn w kierunku Johanny spod oszronionej brwi. - Do najmniejszego szylinga wszystko zapamitae, ty cholerniku.

    - Syszaem, e prbowali si go pozby, niektrzy z nich, kilka lat temu - kontynuowa niezraony Anders. Konie przeszy do stpa. Anders przeszed ze swoim koniem lekko w bok, eby zrobi miejsce dla Matsa.

    - Pozby si Pihla? A co si stao? - zapytaa z zainteresowaniem Johanna.

    - Szedziesiciu mieszkacw wsi podpisao si pod skarg, ktra zostaa wysana do duskiej kancelarii. dali, eby Pihl odszed ze swojego stanowiska. Ale nic takiego si nie wydarzyo - doda Anders. - Kiedy ju mieli przedstawi swoje zarzuty, okazao si, e nic z tego nie wyjdzie. Wielu z nich nie pamitao wrcz, e si kiedykolwiek pod skarg podpisywali.

    - Ale dlaczego chcieli go usun? Anders wzruszy ramionami. - Kto wie. Wszyscy myleli, e to do dziwne, bo Pihl by powszechnie

    lubiany. Ale chodzia plotka o tym, e wikary by zamieszany w t spraw. Prawdopodobnie chcia zaj posad Pihla.

    - No tak - odrzeka Johanna w zamyleniu. - Moe powinnimy si znowu zbliy do biskupa i wybaga go o nowego wikarego. Takiego, ktry wytrzyma duej ni dwaj poprzedni.

    - Nikt nie wytrzyma z Dohnem. Wszyscy wiemy, jak to jest. - Ale mielibymy wystarczajco duo argumentw do obrony, gdybymy

    wysali przeciwko Dohnowi takie pismo, jakie wtedy wysali wierni z Vang - zaproponowaa Johanna.

    Mats i Anders wymienili spojrzenia. - Pani lensman chyba si na powanie zabiera za t spraw - zamia si

    Mats. Przytakna. - By moe. Sytuacja staje si dla wielu nie do

    wytrzymania. Przeraa mnie myl o kolejnym razie, kiedy trzeba bdzie wydawa zboe z magazynu. Skonienie Dohna do oddania biednym tego, co zgodnie z prawem do nich naley jest trudniejsze, ni przecinicie wielbda przez ucho igielne, eby uy retoryki ksidza.

    Mczyni zamiali si. - Musimy poczeka, a bdziemy mieli wicej argumentw - powiedzia

    Mats powaniejc. - Mamy tylko jedn szans. Jeli przegramy, zostaniemy z niczym.

    10

    RS

  • - To prawda - wspar go Anders. - To by byo najgorsze co moe si wydarzy.

    Johanna wiedziaa, e mieli racj. Wikszo moga wysun wiele oskare wobec pastora, ale ich obecne argumenty nie byy wystarczajce.

    - Musimy go obserwowa, poczeka a zrobi co zego, a wtedy zabierzemy si za niego - powiedzia Mats zdecydowanie.

    - On musi mie z dusz eby si tak zachowywa wobec innych - powiedziaa zamylona Johanna.

    - Dusza tego czowieka jest cakiem czarna! Tego jestem pewien. Dokadnie tak jak u tego, na ktrego polujemy dzisiaj.

    Oczy Andersa przybray okropny wyraz na myl o mordercy, ktrego poszukiwali. Przyspieszyli znowu.

    Zdyo si zrobi ciemno zanim dotarli do Plassbakken. Zanim wjechali na wiejsk drog, wstrzymali spocone konie i ustalili szybko plan dziaania. Johanna i Anders mieli zbliy si do wejcia, w tym czasie Mats, Hans i Mathias mieli czeka w pogotowiu dla pewnoci, e uciekinier nie wymknie si przez okno albo tylne drzwi.

    Starzec, ktry im otworzy, wybauszy oczy ze zdziwienia kiedy usysza, w jakim celu przyszli.

    - Johan? Nie, nie widziaem mojego siostrzeca ju od wielu lat. Jego oczy byy zamglone. Johanna poja, e mczyzna by niewidomy.

    Za jego plecami pojawia si zgarbiona kobieta. - O co chodzi? Johanna powtrzya to, co powiedziaa wczeniej jej mowi. Kobieta

    pokrcia gow. - Nie byo go tutaj, mog to przysic. Zacisna bezzbne dzisa, kiedy usyszaa z jakiego powodu go

    poszukuj. - Moecie by pewni, e damy wam zna, kiedy co bdziemy wiedzie.

    Nie jestemy Johanowi nic winni. - Czy jest moliwe, e ukrywa si tutaj u kogo innego? - Na pewno bymy wtedy o tym co wiedzieli. Myl, e szukacie w

    zym miejscu. Spojrzaa na ich parujce konie. - Moe chcielibycie zanocowa? Raczej nie ma sensu wraca std

    dzisiaj do domu. Johanna poczua przykre ukucie rozczarowania kiedy staa w wskiej

    stajni i wycieraa konia do sucha. - Na choler nam bya ta podr - stwierdzi Mathias.

    11

    RS

  • - Na to wyglda. Ko Johanny parska i szarpa za wodze, chcia podej bliej wody,

    ktr wanie wnis Hans. Johanna pooya do na biaej acie i podrapaa czoo konia.

    - Musisz si uzbroi w cierpliwo, woda musi si najpierw troch ociepli. Inaczej w nocy nacignie ci si skra na brzuchu. A z tego nie byoby adnego poytku.

    Ko pochyli szyj i zabra si za jedzenie siana. O poranku prdko poegnali si z par staruszkw. Wszyscy czterej

    mczyni byli zesztywniali i przemarznici, Johanna widziaa to po ich poszarzaych twarzach, kiedy spotkali si przy porannym posiku. Pokj z wskimi i twardymi awami do spania by zimny i cigle by w nim przecig. Sama nie moga w nocy zmruy oka. Tumaczya sobie, e to z powodu cikiego chrapania mczyzn. Ale w gbi serca wiedziaa, e to jej myli, a nie chrapanie, nie pozwalay jej spa. Bolesne, okropne myli, ktre bezlitonie wdzieray si w jej sny. Kiedy w kocu udao jej si zasn, nia tak, e a pot wystpi jej na czoo.

    Zarwno starzec jak i jego ona odyli przy okazji wizyty niespodziewanych goci i bogato zastawili st zarwno jadem jak i napojami. Nie powodzio im si wcale tak le, pomylaa Johanna, kiedy ciskaa ich donie dzikujc za gocinno. Mimo to dopilnowaa, by zostawi im w podzice gar szylingw. Jeli co byo pewne, to e na wiosn nadejd cikie czasy dla wikszoci ludzi.

    - Myl, e uda wam si go zapa - powiedziaa kobieta, gdy Johanna uciskaa jej such do. - Nie powinno si pozwoli uciec takim jak on. Wstydz si, e jestem z nim spokrewniona.

    - Schwytamy go - powiedziaa spokojnie Johanna. - Jeli wci yje, znajdziemy go gdziekolwiek jest.

    Kiedy o poranku odjedali z gospodarstwa, adne z nich nie byo rozmowne. Johanna zrozumiaa z wyrazu twarzy Matsa, e Ola nie zdoa si im lekko wywin. Albo chop im nakama, albo kto oszuka go, eby zwie ich z tropu. Mats zbada dokadnie t spraw, nawet gdyby musia wydusi kade sowo z tego oszusta, Johanna bya tego pewna.

    12

    RS

  • Rozdzia 2 Wci byo bardzo zimno, kiedy zaprowadzia zmczonego konia do

    stajni. Mons wysun si z boksu kiedy usysza dudnienie kopyt na kamiennej drodze.

    - Znalelicie go? - spyta niespokojnie spogldajc na mczyzn wchodzcych jeden za drugim do stajni.

    - Nie. Johanna pozwolia, eby Hans i Mathias wytumaczyli, jak si sprawy

    maj. Zesztywniaymi palcami polunia poprg i zdja z konia siodo, ktre zabra Mons i poszed je powiesi.

    - A tu wszystko byo w porzdku? - krzykna za nim, zakadajc na konia ogowie.

    - Wszystko byo tak jak zwykle - odpowiedzia. Syszaa jak krci si po skadziku.

    Pochylia si i zapaa nog konia w pcinie. Ko podnis swoje wielkie kopyto, z ktrego Johanna wyskrobaa grub warstw niegu i lodu. Pozostaymi trzema kopytami zaja si w ten sam sposb.

    - Zabra twj paszcz? Hans przewiesi swj paszcz przez rami, a teraz sta i czeka, eby

    zabra te jej. Skina gow i zdja z siebie palto. Poczua, e zaczo jej si robi gorco. Ciepo bijce od wielkich zwierzt sprawiao, e w stajni zrobio si duszno.

    Hans zabra jej paszcz, ale zamiast odej i powiesi ich okrycia na wieszaku, wci sta w miejscu. Spojrzaa na niego wyczekujco. Odchrzkn.

    - Nie wiem waciwie, jak to powiedzie, ale od dawna ju chciaem prosi o wybaczenie za to, co powiedziaem tego dnia przy stole. O Annarze, znaczy si.

    Johanna uniosa brwi. - Ta sprawa ju od dawna naley do przeszoci, Hans.

    - Nie dla mnie. Oline i ja... zawdziczamy ci tak wiele. Wstyd mi, kiedy pomyl, e wtpiem w twoje intencje.

    Jego wzrok by rozbiegany. Jego piegowata twarz pona. - Pomyliem si. Annar wykonuje dobr robot. Nie ma nikogo, kto by

    myla inaczej. I ty Johanno te cholernie dobrze sobie radzisz. Wszyscy mwi o tym, jaka jeste moda i e idziesz w lady swojego ojca, a moe nawet go przerastasz.

    13

    RS

  • Jego pochwaa zawstydzia j. Westchna gboko. Ze te tak trudno byo przyjmowa dobre sowa. O wiele atwiej byo udziela reprymendy ni dzikowa, uwiadomia sobie to gdy prbowaa znale sowa, ktre wyraziyby jej wdziczno. Czua si niezrcznie. Ale szczerze mwic, dobrze byo usysze takie sowa, niezalenie od tego, czy bya to prawda czy nie. Umiechna si, a on jeszcze bardziej poczerwienia.

    Dzikuj ci, Hans. To byo... adnie powiedziane. Ale teraz musisz ju i. Gjertrud czeka z jedzeniem, wiesz. No id ju - dodaa, kiedy wygldao na to, e ma jeszcze co do powiedzenia.

    - Tak. Dzikuj. - Przycisn paszcze do piersi i odwrci si. - e te Oline nie wie, jak wiele ci zawdzicza, Johanno.

    Wpatrywaa si w oddalajcego si rudego sucego. Wanie takie momenty nadaway sens caemu jej wysikowi. Zamrugaa prdko i odgarna pasmo wosw z czoa.

    - Mons, czy mgby wytrze Gullfaksa? Zazwyczaj lubia si tym zajmowa, ale dzisiaj zabrako jej nagle do tego

    cierpliwoci. Poklepaa konia po szyi i wysza pospiesznie ze stajni. Zobaczya, e Hans znikn wanie w przedsionku. Zacz zapada zmrok i w starej chacie zapalono ju wiato. Zdecydowanym krokiem skierowaa si w stron werandy.

    - Johanno! - Stine wysza przed drzwi, w ktrych przed chwil znikn Hans. - Gjertrud ci szuka.

    Johanna zawahaa si, stana z jedn rk na ozdobnym supie. - Powiedz, e zaraz przyjd. Musz tylko szybko zajrze do Christiana.

    - Poczekaj! - Stine zbiega ze schodkw i przelizgna si po zamarznitej kauy. Kiedy ju bya blisko Johanny, ciszya gos i skina gow w kierunku starej chaty. - On zasn. Przed chwil tam byam eby zabra tac, ale ju spa. Nie sysza nawet jak pukaam.

    Poczua rozczarowanie niczym wze w brzuchu. - No skoro tak... - Johanna otoczya ramieniem suc i poprowadzia j

    ze sob do gwnego budynku. - Najlepiej, jeli mu nie bdziemy przeszkadza.

    Nie chciaa okaza Stine, jak bardzo jest przygnbiona, wic zmusia si, eby jej sowa brzmiay pogodnie. - Czy nakarmia go i opiekowaa si nim dobrze kiedy mnie nie byo, Stine?

    Suca wpatrzya si w ni swymi okrgymi oczami i odpowiedziaa z powag: - Podaam mu wszystko co pani nakazaa, ale on je jak wrbelek. Kasza to jedyne co mu pasuje. Misa nawet nie ruszy. Pani nie byaby z niego zadowolona.

    14

    RS

  • Otrzepay si ze niegu zanim weszy. Stine od razu udaa si do kuchni. Johanna zostaa w przedsionku, eby zdj z siebie okrycie. Rkawiczki, skrzana czapka, dwie warstwy wenianych swetrw - wszystko powiesia w korytarzu. Nie zdja za to kozakw i ciepych rajstop. Nawet w ciepej kuchni mogo bi zimno od podogi kiedy mrz by tak silny jak dzisiaj.

    Musiaa si dzisiaj wieczorem jeszcze wymkn. Przecie on nie mg si ju pooy spa, pocieszaa si. Moe si za chwil obudzi i bdzie czeka na ni, eby przysza i opowiedziaa o poszukiwaniach. Przecie nie moga go rozczarowa. Musiaa si umiechn, kiedy o tym pomylaa. Kto tak naprawd byby bardziej rozczarowany, gdyby dzisiaj go nie zobaczya - Christian czy ona sama?

    Tsknota przyspieszya jej oddech, jak zawsze w takiej sytuacji. Ale tym razem sodkiemu podekscytowaniu towarzyszy gorzki, czajcy si strach, zimne i cikie przeczucie, ktre nie opuszczao jej serca. Jakby wszystkie jej marzenia byy bezuyteczne. achna si. Nie, nie moga si podda. Nie zostaa stworzona do rozmylania. Bya osob, ktra dziaaa, ktra znajdowaa rozwizanie, radzia sobie z problemami po kolei, kiedy si tylko pojawiay. Z tym te sobie poradzi. Razem przezwyci t chorob, bya o tym przekonana.

    Drzwi do kuchni otworzyy si, wyszli z niej ludzie. Even zatrzyma si koo niej, podtrzymujc si jedn rk Maego Hansa, a drug kostura. Choroba staww postpowaa u niego znacznie, byo to wyranie wida.

    - Syszaem, e wasza podr bya na nic. Johanna westchna. - Tak, okazuje si, e Johana nie byo tam od

    dawna. Jeli wierzy temu, co nam powiedziano. - Nie zawsze powinno si wierzy wszystkiemu, co si syszy -

    powiedzia Even krcc posiwia gow. - I tylko poowie tego, co si widzi - doda szybko chopak stajenny. Johanna umiechna si. - Tak, to dobra zasada, May Hansie. -

    Zwrcia si do Evena. - Ale oni byli wiarygodni, tych dwoje staruszkw, ktrzy zapewnili nam nocleg. Powiedzieliby prawd, gdyby tam by, jestem skonna si zaoy.

    Reszta ludzi przeciskaa si koo nich. - Ju sobie idziesz, Mathias? - spytaa Johanna. - Zdoae tak prdko co

    przeksi? - Nie, Hans i ja zabieramy ze sob troch jedzenia do domu. Trzyma w rku paczk z jedzeniem. Poja, e tskni do domu, do Kari

    i dzieci. - Pamitaj, eby zabra ze sob mleko, oszczdzisz Kari chodzenia.

    15

    RS

  • - Pewnie i tak si wybiera. Zazwyczaj zaatwia kilka spraw rwnoczenie.

    - Popro j w takim razie, eby wpada najszybciej jak moe. Jest kilka rzeczy, o ktrych chtnie z ni porozmawiam.

    - Przeka jej to. - Mathias zatrzyma si w drzwiach. - Kiedy znowu wyruszamy? On nie mg przecie daleko uciec.

    - Dam wam zna. Musz si najpierw troch rozpyta. Na razie dzikuj ci, Mathias. W kocu go zapiemy - dodaa, eby uspokoi i siebie i jego.

    Nagle pojawia si Gjertrud. - To tutaj jeste? Mylaam ju, e sobie pojechaa.

    Kuchnia powoli si oprniaa. - Gdzie s wszyscy? - Modzi wanie wyszli. A Mille i Marie wyszy na wieczorn wizyt do

    ony prokuratora. Poszy zaraz po obiedzie. - Wic na pewno jeszcze troch tam zabawi. Czy Mille zdya

    przygotowa przdz dla Solveig zanim posza? Gjertrud westchna z niezadowoleniem. - Ale skd! To przecie byo

    zbyt trudne zadanie. Jak wikszo zreszt! Johanna zmarszczya czoo. Gjertrud kontynuowaa niezraona. - Marie cigle chodzi na wizyty.

    Wszdzie zabiera ze sob Mille. - Mae oczy gospodyni przybray przebiegy wyraz. - I nawet wiem dlaczego. Z powodu jedzenia.

    - Jedzenia? - Johanna zamylia si. Nagle dotaro do niej. - Czyby nie bya zadowolona z tutejszej gociny, Gjertrud? Czy wanie to masz na myli?

    - Myl, e przywyka po prostu do innych warunkw. Z tego co widziaam to nie ruszya obiadu. Ale ona si musi opanowa, jeli chce je razem z innymi. Co za wstyd. Jeli chce si by dam, to nie wypada pochania jedzenia jak jaki obartuch. To po prostu nie wypada.

    - Masz racj, to nie wypada - westchna Johanna i usiada na stoku. - Cakiem zapomniaam, e jeste godna! Gjertrud energicznym krokiem podesza do paleniska i naoya du

    porcj kaszy. Postawia misk przed Johanna, ukroia spory kawaek smalcu i wrzucia go do parujcej kaszy. Nastpnie posypaa cao obficie cukrem.

    - No, to zabieraj si do jedzenia. Johanna natychmiast zabraa si do jedzenia, delektujc si smakiem

    kaszy ze sonym smalcem. Ale nie potrafia ani na chwil opanowa irytacji. A zatem, damy wybray si z wizyt. Ju wiele dni mino od czasu

    kiedy Mille obiecaa, e przygotuje krosno, nici i ca reszt. Najwyraniej ju zdya o tym zapomnie. A moe zrobia to celowo? Johanna zamylia

    16

    RS

  • si nad tym. Czyby w ten sposb Mille prbowaa zademonstrowa, e nie zamierza przyjmowa polece - czy to wanie o to chodzio? W ostatnich czasach czsto dochodzio do spi midzy ni a macoch. Zazwyczaj powstrzymyway si obie, zanim ktra z nich powiedziaa zbyt wiele, ale Johanna miaa wraenie, e to tylko kwestia czasu kiedy nieporozumienia midzy nimi stan si bardziej powane. W taki lub inny sposb musiaa sobie poradzi z t sytuacj. Nie moga tego duej unika. Ale w jaki sposb miaa temu zaradzi?

    - Z Christianem nie jest najlepiej. - Gjertrud postawia przed ni kufel piwa i ciko usiada na awie. Pooya donie na szerokim brzuchu.

    Johanna odsuna od siebie pust misk i wychylia si do przodu na stoku. Znowu bolaa j szyja i ramiona. - Tak, syszaam o tym. Stine wspomniaa.

    - Jak bardzo waciwie jest on chory? - Nie wiem, Gjertrud. - Nerwowo podrapaa si w czoo. Gjertrud

    westchna. - Chcesz wicej kaszy? - Nie, dzikuj. Ju si najadam. - Oprnia kufel z piwem. Gjertrud spogldaa na swoje spracowane donie, splota palce. - Nie jeste sob od czasu nocy witej ucji, moja droga. Wyranie to

    widz. Twoje oczy przykrywa mga, ktrej nigdy wczeniej tam nie byo. Johanna nie odpowiedziaa, zamkna tylko powieki. - To musiao wyglda okropnie. Tyle krwi. To zrozumiae, e si

    przestraszya. agodny gos gospodyni sprawi, e zy napyny jej do oczu. Gjertrud

    zawsze miaa na ni taki wpyw. Gdyby teraz otworzya oczy, popynyby z nich strumienie ez, wiedziaa o tym. Dlatego mocno zacisna powieki.

    - Tobie na nim zaley. Ju dawno temu to zrozumiaam. Nie wtrcaam si ani nie mwiam nic, gdy ludzie dociekali i zadawali pytania o ktre z was. - Gjertrud odchrzkna. - Oni wszyscy mwi o was, Johanno. O tobie i Christianie.

    To co mwia Gjertrud nie byo nowoci. Mimo to poczua jak policzki czerwieniej jej ze wstydu, przypomniaa sobie, co zasugerowa May Hans, e kto podglda j i Christiana noc. Ze widziano ich razem nagich. Otworzya oczy i pochylia gow.

    - Nie powinna si tak zachowywa Johanno, nie ty. - Wiem o tym - odpara w kocu stanowczym gosem. Wpatrzya si w

    Gjertrud swymi bladoszarymi oczami. - Wyjd za niego za m, Gjertrud. Powiedziaam tak".

    17

    RS

  • Gospodyni zaniemwia. - Ale... nie mog w to... czy to prawda? - Umiechna si radonie od ucha do ucha. - Kiedy o tym postanowilicie?

    - Tu przed... krwawieniem. Gjertrud cisna mocno jej obie donie. - ycz ci wszystkiego

    najlepszego, wiesz o tym. - Nagle przerwaa i wpatrzya si wyczekujco w Johann. - Pewnie jeste w ciy, co?

    Johanna zdecydowanie pokrcia gow i umiechna si sabo. - Nie, Gjertrud. To nie tak. To nie z tego powodu bierzemy lub.

    Ale mogoby tak by, szepn gos z tyu gowy. To co ci odrnia od innych panien modych to zwyky przypadek i nic innego. Przypadek i kilka ykw soku z wierzbowej kory.

    - Czy mwia ju o tym Mille? - Jeste pierwsz osob, ktra si o tym dowiaduje. Gjertrud promieniaa

    - Och, jestem taka szczliwa! Podniosa si i klasna w donie. - No to kiedy to ogosisz? Jej dobry humor zarazi Johann. Patrzya na gospodyni z

    wdzicznoci. Nawet sowem nie wspominaa o tym, e wieniacy wezm zapewne Christiana na jzyki.

    - Tak szybko, jak bdzie ku temu dobra okazja. Nagle usyszay ciche pukanie do drzwi, pojawia si

    w nich Kari. Johanna zaprosia j do rodka. Gjertrud przyjanie pozdrowia gocia i wysza z kuchni.

    - Przysza po mleko, Kari? - Tak. - Zona chopa umiechna si ostronie i poszukaa wzrokiem

    Gjertrud. - Wydaje mi si, e Gjertrud jest dzisiaj w wyjtkowo dobrym humorze.

    - Tak, to prawda. Ale teraz wejd i zjedz co, Kari. Podsuna jej mis z sucharami. Kari usiada na brzegu awy, gdzie jeszcze przed chwil siedziaa Gjertrud. Ostronie uamaa malutki kawaek suchara swoimi drobnymi palcami.

    - Tutaj masz smalec i ser. Kari pokrcia gow. - Nie, dzikuj. Jadam przed wyjciem -

    powiedziaa zawstydzona. Johanna poczstowaa j jeszcze raz, a w kocu Kari zjada troch

    smalcu i sera. - Mathias powiedzia mi, e chciaa ze mn porozmawia - zacza

    ostronie Kari. Johanna przytakna. Miaa duo zalegego przdzenia i moe Kari

    zechciaaby j troch odciy?

    18

    RS

  • Kari rozpromienia si. - Z tym zawsze mog pomc. - Oczywicie za dobr cen - powiedziaa Johanna. - Pac sze

    szylingw za konopie, cztery za grub przdz, dwanacie za len i osiemnacie za wen.

    Kari bardzo dobrze i szybko przda, a dziki tej pracy zarobi sporo pienidzy.

    - To nawet wicej ni dostaam za przdzenie u ksidza - powiedziaa uradowana Kari. - Wezm tyle ile proponujesz.

    - W takim razie mamy umow, Kari. Kari podniosa si i wytara donie w koszul. - Dzikuj. Za prac,

    jedzenie, za wszystko. - Nie moesz jeszcze troch zosta? Jest jeszcze co, o czym chciaam z

    tob porozmawia. - Johanna nie bya pewna jak to powiedzie, szukaa waciwych sw.

    Kari przysiada ponownie na taborecie i czekaa. Johanna zdecydowaa w kocu, e najlepiej bdzie przej od razu do

    rzeczy. - Mathias wspomnia, e oczekujecie kolejnego dziecka. - Tak, to prawda. Tym razem do szybko si to potoczyo. - Kari

    spucia wzrok zawstydzona. Bawia si nerwowo rbkiem koszuli. - Ale czy chciaa mie wicej dzieci, Kari? - Czy chciaam? - spojrzaa ze zdziwieniem na Johann. - O tym

    decyduje Pan Bg a nie ja. - Ale s metody, ktre pozwalaj tego unikn, Kari, z pomoc bosk czy

    bez. - Jej policzki pony, ale sowa zostay powiedziane. Kobieta po drugiej stronie stou poczerwieniaa na twarzy. Johanna nagle

    przestraszya si, e zbyt mocno wmieszaa si w jej ycie osobiste. Ale Kari podniosa wzrok i umiechna si. - Syszaam o tym co, ale nigdy nie prbowaam sama z tego korzysta -

    powiedziaa cicho. - A ty? - dodaa i natychmiast zasonia usta doni, jakby chciaa pokn z powrotem pytanie, ktre wanie wypowiedziaa.

    - Wybacz, Johanno. Nie chciaam si miesza w nie swoje sprawy. Johanna poja, e Kari musiaa sysze co ludzie mwili. Ponownie

    przeszyo j uczucie wstydu. - Nie ma za co przeprasza. Spojrzaa prosto w szarobkitne oczy kobiety. Kari take wpatrzya si

    w ni, a w jej spojrzeniu nie byo ani ladu pogardy. Przyjemne uczucie harmonii ogarno Johann.

    - Pij sok z kory wierzbowej.

    19

    RS

  • Kari zdziwia si. - Z wierzby? - Jej oczy zaokrgliy si. - Ale udaje ci si go zdoby zim?

    - Tak, wystarczajco duo. Kobieta zamiaa si nerwowo. - Ale jak duo musisz tego pi? Johanna powiedziaa jej dokadnie, jak to robia. - I to pomaga? - Jak do tej pory. Ale teraz trudno ju powiedzie na pewno, dlatego nie

    wiem. Teraz musiaa powiedzie Kari o swoich planach maeskich. Kobieta

    krzykna z radoci i serdecznie jej pogratulowaa. - Czy Christian si troch lepiej czuje? Johanna przytakna. Do kuchni wesza Oliv robic duo haasu, niosa ze sob kilka wielkich

    kotw, ktre przed chwil wyszorowaa na zewntrz. Johanna musiaa poczeka, a si uciszy, zanim moga kontynuowa: - Wyglda na to, e lepiej mu si oddycha od czasu krwawienia. Lintrup twierdzi, e to si czasem zdarza, e oddech jest lejszy po takim wydarzeniu.

    - Ach tak - powiedziaa Kari. Johanna czekaa na dalszy cig, ale ona chopa umiechna si tylko i

    wstaa. - Teraz ju naprawd musz i, Johanno, albo Mathias pomyli, e si

    zgubiam. - Mathias doskonale wie, gdzie jeste. Ale nie prbowaa duej zatrzymywa kobiety, to nie wypadao. Oliv znikna w przedsionku. Johanna syszaa jej lekkie kroki kiedy sza

    na gr po schodach. Kari obrcia si. - Nie zapomn tego. - Pooya do na brzuchu. - Tak

    szybko jak to tutaj wyjdzie na zewntrz, wybior si do lasu z garnuszkiem. - Nie moesz i do lasu, Kari. Tam jest bardzo mao wierzb. Lepiej

    zakradnij si tutaj po zmroku. Albo do Senstad. Z tego co widziaam, maj tam znaczniej wicej takich drzew.

    - Tak zrobi. Znowu wygldao na to, e chce jeszcze co doda. Kari zawahaa si

    jeszcze przez chwil, w kocu umiechna si. - Mamy szczcie, my dwie, e jestemy z mczyznami, ktrych same

    wybraymy. Dla mnie nigdy nie istnia aden inny, tylko Mathias. Johanna wiedziaa o rym. Dawniej, razem z innymi dziemi zakradaa

    si, eby podglda Kari i Mathiasa, kiedy ten prowadzi j do domu w Knatten sobotnimi wieczorami, ale nigdy nie udawao im si dojrze nic wicej ni kilka skradzionych potajemnie pocaunkw.

    20

    RS

  • - Zawsze syszelimy, e za nami idziecie, dzieci nie potrafi nigdy siedzie cicho wystarczajco dugo - powiedziaa Kari, jakby czytajc jej myli. - Ale niewiele udao si wam zobaczy.

    Obie kobiety rozemiay si. Johanna zesza z on chopa po schodach. Umwiy si, kiedy Kari ma

    przyj i zabra si do pracy. Nastpnie wymieniy kilka miych sw poegnania, a Kari podzikowaa za gocin. Johanna staa i patrzya za wskimi plecami kobiety, kiedy ta odchodzia w kierunku stajni. Czy te zmczone plecy bd miay si udwign ciar dziecka? Westchna i wesza do domu.

    Oliv zesza ponownie do kuchni. Wanie uprztaa wszystko na noc. Pooya szczotk na stole.

    - Czy Stine posza do matki Annara z jedzeniem? - Tak. Oliv zawsze przybieraa specyficzny wyraz twarzy kiedy mwiono o

    Ritvie. Tak stao si i tym razem, Johanna poirytowaa si, kiedy to zauwaya. Oliv czasami dziaaa jej na nerwy. Nie byo sensu prosi jej, eby posza do wiey z jedzeniem dla winia. Johanna zawsze musiaa zleca Stine dopilnowanie, eby Ritva dostaa to, co jej si naley. Przynajmniej Stine nie wymigiwaa si od swoich obowizkw.

    Johanna chwycia dzbanek z piwem. Przyszed jej pomys, eby przej si do starej chaty. On musia si ju obudzi.

    - Matka i brat Kari oboje umarli na grulic - powiedziaa nagle Oliv. Johanna bya ju przy drzwiach. Teraz zatrzymaa si i obrcia z

    dzbankiem w doniach. - Czy to prawda? Uwiadomia sobie nagle, e kto jej ju kiedy o tym mwi. Czy to

    ojciec jej o tym opowiedzia? W tamtym czasie pewnie nie przywizywaa wielkiej wagi do takich informacji. Kiedy bya maa, wielu ubogich ludzi zapadao na miertelne choroby, ale syszaa, e to gwnie dyzenteria pozbawiaa wikszo z nich ycia. Nie mwiono wtedy tak wiele o grulicy.

    - Jej brat by bardzo mody. Nawet nie doy bierzmowania. - Oliv przestpia z jednej nogi na drug. - Moja matka powiedziaa, e to wanie Kari si nim opiekowaa. Bya jedyn osob, ktra nie poddaa si chorobie.

    Czy to dlatego Kari tak zareagowaa, kiedy Johanna wspomniaa o krwiopluciu?

    - Umiera noc, bo dusi si swoj wasn krwi. Kari zasna przy jego boku, a ten cholernik umar nad ranem.

    21

    RS

  • Johann przeszy dreszcz. Biedna Kari. Pokrcia gow. - To okropne, Oliv.

    - Myleli sobie, e przecie dopiero pierwszy raz pluje krwi. Dokadnie tak, jak Christian. Ale szybko dotaro do nich, jak daleko postpia choroba.

    Johanna nie moga tego duej sucha. Spojrzaa surowo na suc. - Czy skoczya ju na dzisiaj prac?

    - Prawie. - Oliv pochylia gow i dalej szorowaa st. Christian nie spa ju, ale nie wsta z ka. Kiedy Johanna wesza,

    podnis si i umiechn. Jego brzowe oczy byszczay. - Ju mylaem, e o mnie zapomniaa. - Ach, skd! Postawia dzbanek na stole, przysiada na brzegu ka, obja go

    ramionami i przycisna swj zmarznity policzek do jego gorcej twarzy. Jego oddech by sodki. Kiedy swoimi ustami prbowaa znale jego usta, odwrci si.

    - Nie w usta, Johanno - wyszepta. Tym razem nie zirytowaa si. - Przecie caowalimy si setki razy,

    Christianie. Nie mam siy duej zwraca uwagi na takie rzeczy. Westchn i pogaska jej policzek. - Ju niedugo, moja kochana. Tylko

    na wszelki wypadek. - Z mioci uj jej twarz w swoje donie. - Jeszcze tego by brakowao, ebym wystawi matk moich dzieci na niebezpieczestwo bezlitosnej choroby.

    Johanna rozemiaa si. - Czy spodziewamy si dzieci, Christianie? Dlaczego nic mi nie powiedziae?

    - Miaa ostatnio tak duo zaj - umiechn si. - Nie byo adnej stosownej okazji.

    Ostronie rozpuci jej warkocz. Dugie, byszczce wosy opady na jej ramiona i niczym wachlarz okryy jego bia lnian koszul.

    - Obiecaj mi, e przestaniesz pi ten wierzbowy sok. - Kiedy tylko wemiemy lub. Jego palce bawiy si pasmem jej' wosw. - Mille bya tu za dnia.

    Mylaem, e powiedziaa jej o naszych zamiarach. - Nie miaam na to na razie czasu. Mylaam, eby to zrobi jutro. - Nie ma ju takiej potrzeby. Sam to zrobiem. Johanna wytrzeszczya na

    niego oczy. Powiedziae jej? - Nie mogem ju duej znie jej gadania. - Ach tak. Unis brwi. - Czy miaem nic nie mwi? - Nie... po prostu mylaam...

    22

    RS

  • - Wolaa sama jej powiedzie? Ich oczy spotkay si. Jego spojrzenie byo agodne i pytajce. Johanna

    pokrcia powoli gow. - To ju nie ma znaczenia. Co powiedziaa? - Umiechna si szeroko i nie wygldaa wcale na zaskoczon. Ju

    najwyszy czas.", takich uya sw. - Jego twarz rozpromienia si. - Ju nie musimy y w tajemnicy, wiesz. Ani tutaj na gospodarstwie, ani we wsi.

    - Och, nie mw tak - jkna Johanna. - Nie lubi myle o tym, e ludzie o nas mwi.

    - Ludzie zapominaj, Johanno. Ukrya twarz w doniach. - Nie, wanie tego nie robi! Tutejsi ludzie

    nigdy nie zapominaj. Te same stare historie wci powracaj, przeszo ciy nad ludmi jak jaka dodatkowa cz ciaa. Jak bd o mnie mwi w przyszoci? Jaka mnie osdz?", tak myl ludzie. I ja te.

    Chwyci zdecydowanym ruchem za jej donie i spojrza w jej twarz. Silnymi placami podtrzymywa jej brod. - O osd przyszych pokole nie musisz si martwi, wiesz o tym tak dobrze jak ja. Miejmy tylko nadziej, e nie bdziesz si wstydzi z mojego powodu - doda. - Bo musisz si przygotowa na to, e bd mwi o tobie i twoim mieszczaskim wieniaku.

    - Mieszczaskim wieniaku? Ponownie udao mu si wywoa umiech na jej twarzy. - Mylisz, e wanie tak bd ci nazywa? - Tak, albo gorzej. Kto wie. Tutejsi niele sobie radz z nadawaniem

    ludziom przydomkw, zdyem to ju zauway. Johanna objta jego do palcami i pocaowaa jej wntrze. - Przeszkadza

    ci to? - Bynajmniej. Mogliby mnie nawet gorzej nazywa. Na przykad

    chopski kleks. Czy to nie brzmi wieo i ciekawie? - Chopski kleks? - Wybucha miechem. - Jak ty wymylasz takie

    sowa? Doni gadzi delikatnie jej szyj. Zamkna oczy. - Mylaam o marcu, Christianie. Na lub. Do tego czasu wszystko

    przygotujemy. Solveig zdy urodzi. Wielkanoc w tym roku wypada pno. Moe wyznaczymy lub na witego Grzegorza, dwunastego marca?

    Nie odpowiedzia natychmiast, otworzya szeroko oczy i spojrzaa na niego. - Co o tym mylisz?

    - Czy musimy czeka tak dugo? - zapyta ostronie.

    23

    RS

  • - Dugo? - Chyba nie mia pojcia ile czasu zajmuj przygotowania. - Dwa miesice to nie jest dugo jeli czowiek chce si przygotowa do lubu! Pamitasz przecie, ile wysiku woylimy w wesele Solveig. A to przecie byo skromne przyjcie!

    Zacza wylicza wszystko, co naleao zrobi, ale przerwaa nagle i spojrzaa na niego. - Dlaczego nie chcesz czeka?

    W pokoju byo ciepo, a mimo to zimno przeszyo jej plecy. Jego gowa bya pochylona. Widziaa, e zaciska zby.

    - Christian? Sama usyszaa, jak surowo zadwicza jej gos. Podnis gow i unis

    brwi patrzc na ni. - Czy to naprawd tak trudno zrozumie? W nastpnej chwili przycign j do siebie i pooy si na niej. -

    Chciabym ci tu mie przez cay czas... obok mnie w ku... w nocy i za dnia... - Zerwa zbami jej konierzyk. - Czy nie widzisz jaki przez ciebie si robi szalony i dziki?

    dza pochona j ca, kiedy pieci delikatnie palcami jej sutek. - Czy dasz rad... - Czy musisz w ogle o to pyta? - wyszepta gorco wtulajc si w jej

    szyj. - Nigdy nie pragnem ci tak bardzo jak w tej chwili. W nastpnej chwili poczua jego do na wewntrznej stronie swego uda.

    Jej oddech sta si szybszy, poczua si bezwolna pod dotykiem jego rk. - Znam setki sposobw na to, jak si z tob kocha. Wszystkie myli

    odeszy na bok kiedy delikatnie wsun palec w jej ciao. - Jeste taka ciepa i gadka. Taka cudowna. Niezwykle ostronie gadzi

    palcami napit fadk skry. Westchna kiedy minie zaczynay si napina.

    - Wejd we mnie! Mia na sobie tylko koszul, poczua to kiedy powioda doni w

    kierunku jego podbrzusza i zapaa go drcymi palcami. Ale kiedy chciaa wsun go do rodka, obrci j na brzuch.

    - Co robisz? - zdziwia si. Nie mwic nic uoy si nad ni. Palcami jednej doni pieci

    stwardniay sutek, a drug unis koszul i halk i rozsun jej uda. Wsun si w ni od tyu i przywar z caej siy. Nastpnie przesun doni w d jej brzucha i porusza palcami delikatnie i rytmicznie. Jczaa gono, poczua, e zblia si moment najwikszej rozkoszy. Kiedy w kocu nadszed, stracia oddech, krzykna gono w bogoci, ktra graniczya z blem. Wyszepta jej imi i doszed w kilku krtkich, mocnych ruchach.

    24

    RS

  • Ju po wszystkim prawie nie moga si ruszy. Nawet kiedy ju si z niej stoczy, pooy si obok i odgarn pasmo mokrych wosw z jej policzka, widziaa wci migajce punkciki przed oczami. Po jakim czasie dosza jednak na tyle do siebie, e przewrcia si na plecy.

    - Sprowadzasz mnie na z drog - wyszeptaa wolno. - To mia na myli pastor mwic o potdze grzechu nad czowiekiem. Po raz pierwszy zrozumiaam, o co mu chodzio.

    Ale jej szare oczy byy wesoe, a wyraz twarzy zdawa si sta w opozycji do powanych sw.

    Umiechn si. - Tak, by moe tak odczuwa si grzech. Moe tak wanie powinno by, ze wzgldu na wysok cen, jak si za niego paci. - Caowa jej palce, jeden po drugim. - Ale niedugo bdziesz moja przed Bogiem i ludmi, Johanno. A od tego dnia nikt nie bdzie nas duej rozlicza. Ani panowie wiata, ani ciemnoci.

    Uniosa si na okciu i przekrzywia gow. Jej biae zby lniy w sabym wietle ognia, ktry tli si w kominku. Oczy miaa due i ciemne.

    - Na witego Grzegorza, Christianie? Przytakn powoli. - Na witego Grzegorza. Pozwolia gowie opa na jego pier, syszaa, jak serce bije mu mocno i

    rwno. Dwik uspokoi j, odsuna od siebie wszystkie niepokoje.

    25

    RS

  • Rozdzia 3 Boe Narodzenie przyszo - i mino. Johanna baa si pustki jaka zostaa po ojcu, baa si, e tsknota za nim

    sprawi, e trudno jej bdzie znie okres witeczny, ale ostatecznie okazao si, e byo lepiej ni si spodziewaa. A wszystko z powodu Annara, Christiana i Marie. Ojca ju nie byo, ale pojawili si nowi ludzie. Te wita byy cakiem inne ni zazwyczaj i wanie te rnice spowodoway, e bl po stracie ojca nie by tak dotkliwy.

    Zaraz po nieudanej wyprawie do Vangasa, Mats wzi na rozmow Ola Miliom z powodu jego kamstw. Ale nawet wtedy byy pracownik pastora zarzeka si, e mwi prawd. Zmartwiony Mats przekaza t informacj Johannie. Musia w kocu zrezygnowa ze zmuszania sucego, eby przyzna si do oszustwa. Na wszelki wypadek Johanna wysaa ma grup zwiadowcz z wjtem na czele na jeszcze jedno poszukiwanie, cz dalej na pnoc, a cz na wschd, ale nikt nic nie sysza ani nie widzia czego, co pomogoby w odnalezieniu mordercy Nilsa-Chodaka.

    Ale sprawa Johana-Zboczeca nie bya jedyn rzecz zaprztajc gow Johanny. Wci nie znalaza czasu, eby odwiedzi gospodarstwo rodzicw Ragnhildy, tak jak jej obiecaa. Sumienie nie dawao jej spokoju. Wci powtarzaa sobie, e musi to w kocu zrobi, ale cigle stawaa jej na drodze jaka niedokoczona praca. Teraz jednak nie byo ju moliwoci tego dalej unika. Wszystko inne musiaa odstawi na boczny tor: odwiedziny u rodzicw Ragnhildy byy priorytetem.

    Mille czua si uraona, e Johanna nie wtajemniczya jej w plany maeskie.

    - W kocu Christian musia mi o tym powiedzie! - W jej gosie dwiczaa uraza. - A ja wci czekaam, a ty mi co powiesz!

    Ale nie zajo jej zbyt wiele czasu zapomnienie o swoim rozaleniu. - To dobrze, e tutejsze ukady wreszcie zostan doprowadzone do normy. Czy Christian napisa ju do swojej matki, eby j poinformowa, kiedy ma tu przyjecha?

    - Nie wydaje mi si, Mille. - To sama to zrobi. Miejmy tylko nadziej, e dostanie list na czas,

    zanim wyruszy. Bya przygotowana, eby przyjecha tutaj na przeomie miesica, wic moliwe, e minie si z listem.

    Siedziay i rozmawiay w gabinecie. Oliv dorzucaa w rym czasie do pieca, a suche brzozowe polana skwierczay w ogniu.

    26

    RS

  • Mille podniosa si i wycigna donie w kierunku ciepa, jak to miaa w zwyczaju. - Miejmy nadziej, e do czasu lubu Christian bdzie mg sta o wasnych siach.

    Johanna nie odpowiedziaa, skina tylko milczco gow. Mille odwrcia si i zmierzya j wzrokiem. - Czy jeste pewna, e

    wanie tego chcesz? Czy wszystkie wtpliwoci miny? Czy naprawd widzisz Christiana jako pana na gospodarstwie? - Nagle zamilka i zacisna powieki. - A moe jeste w ciy?

    - Nie, Mille, nie jestem w ciy - odpowiedziaa spokojnie Johanna. Kobieta wydaa z siebie westchnienie ulgi. - Niech Bogu bd za to

    dziki. Wicej gadania ludzi to ostatnie czego potrzebujemy. - Umiechna si do Johanny. - Ale powinnam bya wiedzie, e nie dopuciaby do tego.

    Ty najlepiej ze wszystkich powinna wiedzie, jak szybko to si moe wydarzy, pomylaa Johanna. Ale nie powiedziaa tego gono. Nie byo potrzeby rani macochy. Zamiast tego odwzajemnia umiech i rozprostowaa nogi pod biurkiem.

    - Na Piotra i Pawa wreszcie si wszystko polepszy. Jeszcze tylko dwa tygodnie - rozmarzya si. - A trudno w to uwierzy, Mille.

    - A tak dobrze to nie bdzie - powiedziaa sucho Mille. - Gospodarstwo bdzie doprowadzone do granicy wydajnoci, eby tylko zdy do witego Grzegorza. Jeszcze nigdy nie ubito tutaj tak wielu zwierzt naraz. Nie za moich czasw, w kadym razie. - Zamilka nagle. Johanna zrozumiaa, e mylaa zapewne o pochwku Erlinga i ogromnej iloci jedzenia, ktr trzeba byo wtedy przygotowa.

    Johanna umiechna si do niej. - Tym razem bdziemy si radowa, Mille. Myl, e wreszcie skocz si ze czasy. Wszyscy na to zasuylimy. Ojciec te by nie chcia, ebymy cigle chodzili i zamartwiali si.

    Ale sama poaowaa natychmiast, gdy to powiedziaa. Mille westchna. - Nie, masz racj. A wito Piotra i Pawa zapowiada

    nadejcie lepszych czasw. Miejmy nadziej, e pogoda bdzie agodna i pikna tego dnia. Erling zawsze mawia, e jeli soce wiecio na Piotra i Pawa tak dugo, e mona byo kilkakrotnie osioda konia, znaczyo to, e lato i cay rok bd udane.

    W tym samym momencie zaskwierczao w piecu, a obie kobiety zadray.

    - W wielu miejscach tak bardzo brakuje zboa, e niezbyt wierz, e ten rok bdzie dobry dla ludzi - powiedziaa cicho Johanna. - Boj si tego, co

    27

    RS

  • si stanie ze wsi, Mille. Wielu ju teraz goduje. A tymczasem my w Zotej Grze szastamy i jedzeniem, i pienidzmi na wielkie wesele.

    - Nie zamartwiajmy si na zapas - odpowiedziaa niezraona Mille. - My tu w gospodarstwie mamy nawet wicej zapasw ni potrzebujemy. Wystarczajco duo nie tylko na jedno, ale nawet na dwa wesela. A ty Johanno nie masz takiej mocy, eby zmieni panujce obyczaje. Jeste dziedziczk jednego z najwikszych majtkw, to niesie z sob okrelone obowizki. - Macocha mrugna do niej. Johanna zrozumiaa, e miao to poprawi jej nastrj.

    - Ale z twojego maonka nie bdzie wielki pan na gospodarstwie. Wielu podziela to zdanie.

    Od kiedy Annar ma wicej obowizkw, praca w gospodarstwie wykonuje si sama - odpowiedziaa nieco uraona Johanna. - Dobrze o tym wiesz. Christian tam nie jest do niczego potrzebny.

    - To twoje gospodarstwo, Johanno. Annar i Solveig nie zostan tu na zawsze. On si ju niedugo zajmie odbudowaniem Strandy.

    - Bd si martwi, jak przyjdzie na to czas. Niezalenie od tego, minie troch czasu zanim bdzie mg opuci gospodarstwo. A do tego czasu zd sobie wszystko poukada. Niedugo te zamierzam pozostawa lensmanem.

    Odsuna od siebie plik dokumentw i opara gow na doniach. - Nie byo od tego ucieczki, Mille. Nie byo powrotu. Czuam, jakby ten wybr zosta dokonany za mnie, rozumiesz?

    Macocha zapatrzya si w pomienie przez uchylone drzwiczki pieca. - Wic musisz si go trzyma - powiedziaa powoli. - Musisz go naprawd mocno kocha.

    Mwia to bardziej do siebie, zauwaya Johanna. Nie pytaa, eby nie usysze odpowiedzi. Jej niebieskie oczy stay si zamglone, mga przeszoci sprawia, e stay si matowe i niewidzce. Czy mylaa o ojcu, czy te o kim innym? Johanna pochylia si nad papierami i pozwolia jej tam siedzie w spokoju.

    Po tym, jak wiadomo o nadchodzcym lubie rozniosa si, Johanna uznaa, e moe sobie pozwoli na spdzenie czci popoudnia przdc u Christiana. Od czasu do czasu przychodziy te Mille i Marie, eby dotrzyma mu towarzystwa. Ale Lintrup ponownie doradzi im, eby Solveig trzymaa si od niego z daleka, bo bya wyjtkowo podatna na zaraenie. Annar natomiast mg odwiedza chat kiedy chcia.

    Kiedy codzienne obowizki zostay wykonane, tak jak zwykle w niskich drzwiach chaty pojawi si Annar. Kilka razy kiedy oddalaa si stamtd,

    28

    RS

  • syszaa miech i oywion rozmow. Ale innym razem postaci dwch mczyzn majaczyy tylko w oknie. Wtedy rozmowa bya cicha, a ona zastanawiaa si, o czym waciwie rozmawiaj.

    - A on znowu jest u Christiana - marudzia zazwyczaj Solveig. Ale tak naprawd siostra cieszya si z tej przyjani, Johanna wiedziaa o tym. Bo, mimo e Hans poprosi o wybaczenie i by teraz dla Annara wielkim wsparciem w pracy w gospodarstwie, zarwno Solveig jak i Johanna wiedziay, e korzystny oenek, gdy si jest synem chopa maorolnego, musi mie swoj cen. Johanna usyszaa pewnego razu, jak dwaj starsi pracownicy szydzili i artowali sobie z Annara, kiedy ich nadzorowa. Annar nie zniy si do ich poziomu, ale byo wida, e usilnie prbowa zdusi w sobie gniew. Jakie inne sytuacje musia znosi, moga sobie tylko wyobraa.

    Ale Annar nie by jedynym, ktry musia stawia czoa nieprzyjemnociom, Johanna bya tego wiadoma. Komentarze krce na temat Solveig byy moe mniej bezporednie, ale niemniej dokuczliwe. Mimo to siostra bya zawsze wyprostowana jak struna kiedy gramolia si z sa przed kocioem. Gow trzymaa wysoko uniesion, jej wyronity brzuch wystawa spod paszcza, dumne oczy miay zimny i nieokrelony wyraz. Johannie ciepo si robio na sercu na widok walecznoci siostry. Nie byo wtpliwoci, e Solveig i Annar znajdowali w sobie nawzajem si.

    Pamitaa artobliwe sowa Christiana o cenie grzechu. Jeli cena za grzech nie bya wysza, ten dug bdzie siostrze atwo spaci, pomylaa. atwiej ni wczeniej podejrzewaa.

    Zima bya wyjtkowo pikna, kiedy Johanna zatrzymaa si przed stajni i spogldaa na wzgrza. Wczesne lutowe soce sprawio, e nieg pokrywajcy brzozy byszcza niczym pozacany welon, grube warstwy niegu zalegay te midzy domami. Pracownicy odnieyli cz podwrza, a nieg usypali pod cianami gwnego budynku i koo starej chaty. Od kilku tygodni na brzegu dachu powstaway dugie sople, a kiedy za dnia soce mocniej przygrzao, odgosy topnienia wprawiay ludzi i zwierzta w wiosenny nastrj.

    Spojrzaa na zamarznity fiord i gboko odetchna mronym powietrzem. Za wczenie byo na marzenia o wionie. Luty i marzec mogy by cikie i dugie. Ale przynajmniej byli ju nieco bliej koca zimy.

    W starej chacie panowaa cisza. Czy on wci spa? Wiedziaa, e czsto budzi si bardzo wczenie, eby tylko znowu zasn i spa a do czasu posiku. Nastpnie malowa przez chwil, czyta albo pisa listy. Dni wydaway mu si czasem bardzo dugie, Johanna wiedziaa o tym, mimo e

    29

    RS

  • nigdy nie narzeka. Nie mg jednak wychodzi na zewntrz, byo na to zbyt zimno.

    By winiem, tak jak Ritva. Tylko, e dla matki Annara ciepe wiosenne powietrze nie nioso ze sob adnej odmiany. Bdzie siedzie tam, gdzie siedziaa, pilnie strzeona w wiey. Przynajmniej do czasu, kiedy sdzia powrci i zadecyduje, co naley z ni zrobi.

    Dla Christiana natomiast, nadejcie wiosny byo niczym drzwi do wolnoci.

    Po raz pierwszy od dawna Johanna pozwolia sobie mie nadziej. Po witach spdza coraz mniej czasu w ku, teraz, kiedy do niego przychodzia, siadywa przewanie na stoku przy kominku. Czy nie nabra troch ciaa poza tym? Przynajmniej Gjertrud si tak wydawao. A Gjertrud zawsze zauwaaa takie rzeczy.

    Ale Lintrup jak zawsze by bardzo ostrony w ocenach, kiedy go pytaa. Mimo e teraz ju Christian by jej narzeczonym, lekarz by niechtny do skadania obietnic.

    - To jest bardzo nieprzewidywalna choroba - mwi tylko. A o tym wiedzieli ju od dawna.

    - Ale czy s oznaki, e jego zdrowie si pogarsza? - spytaa Johanna. Wtedy musia przyzna, e nie, nie widzia adnych dowodw na to, e choroba rozwijaa si w zym kierunku.

    W tym momencie mimo wszystko nabraa nadziei. Bya pewna, e soce doda mu si.

    Drzwi stajni otworzyy si za ni. Mons wyszed na zewntrz prowadzc Ikara. Zadowolona zauwaya, e okry konia derk. Na zim Ikarowi nie urosa sier na tyle, eby chroni go przed dugotrwaym mrozem, dlatego rzadko wychodzi na zewntrz kiedy robio si zimno. Ale dzisiaj nie wybieraa si daleko, wic postanowia zabra ze sob wanie Ikara, eby poczu nieg pod kopytami.

    Ojciec nie byby zadowolony, gdyby jego ko nie wychodzi wcale na zewntrz.

    Wielki ogier zaszarpa szyj i zataczy w niegu. Mons zakl i upad na kolana, a Johanna rozemiaa si z jego rozgniewanego wyrazu twarzy.

    - Pozwolisz si wcign w kau, Mons? - Diabli by wzili te wszystkie cholerne ogiery! Kadego jednego

    wykastrowa, wtedy byby spokj. Johannie przypomniay si nagle owosione plecy poruszajce si

    rytmicznie nad Stine. Ogarny j ze myli. Zapaa za lejce. Ko parska, a para wydobywaa mu si z nozdrzy.

    30

    RS

  • - Moe tak, Mons. A moe powinno si te tak robi z mczyznami, ktrzy nie potrafi trzyma zapitych portek na widok modej kobiety. Wspomn o tym Lintrupowi jak go nastpnym razem zobacz. Moe bdzie dziki temu troch spokoju. Spjrz tylko na konie! Po kastracji jakby odnajdoway spokj wewntrzny. Co w tym jest, Mons.

    Celowo nie spojrzaa na niego kiedy to mwia. Ko wspi si na tylne kopyta, ale ona nie ruszya si, tylko pucia

    wodze. Przednie kopyta ciy powietrze, a w kocu wyldoway z hukiem tu przed jej stopami.

    Rzucia okiem w kierunku stajennego, ktry sta w miejscu i gapi si. Poklepaa Ikara w szyj, wsadzia nog w strzemi, zapaa za siodo i wspia si na grzbiet konia. Ze miechem uchwycia si mocno sioda gdy ko rwa do przodu.

    - Przemyl to sobie! Prbowaa zmusi konia, eby szed stpem w d drogi. Gdyby bieg tak

    jak chcia, mgby uszkodzi sobie koczyny albo minie w tym zimnie. Na szczcie zdoaa okiezna zwierz. Kiedy przed zakrtem na kocu drogi odwrcia si, Mons wci sta w miejscu. Zrobio jej si go niemal al. Chyba nie wzi tego, co powiedziaa, na powanie? Przez chwil zastanawiaa si, czy nie zawrci konia i wytumaczy mu, e to tylko art. Ale w momencie kiedy przysza jej do gowy ta myl, zobaczya, e obrci si i wszed do stajni.

    Bya za sama na siebie. Postpia nieadnie. Pozostawao jej mie nadziej, e kiedy powrci, wci bdzie miaa stajennego. W przeciwnym wypadku moga wini tylko siebie.

    Ale to z powodu innego Cygana jechaa teraz na poudniowy wschd. Nie zapomniaa o obietnicy danej Ragnhildzie, onie Cygana Nikolai, e odwiedzi gospodarstwo jej rodzicw w Graberget i przekae im, e ich crka yje i ma si dobrze. Nareszcie ilo pracy zmniejszya si na tyle, e moga wyjecha z gospodarstwa w pitek.

    Ikar szarpa pod ni, czua wyranie jaki jest niespokojny. Z gbi jego piersi zacz dochodzi jaki dwik. Na pocztku ten dwik by bardzo cichy, niemal niesyszalny, ale po chwili zacz przybiera na sile, a powietrze wok nich drao. W kocu odgos zmieni si w ciche burczenie. Z dou, od fiordu, dobiega odpowied klaczy. W piersi konia ponownie zadwiczao. Ikar zarzuci grzyw i zatupa. Mwia do niego spokojnym gosem.

    - Ju dobrze. Tylko spokojnie.

    31

    RS

  • W trakcie swojej podry przez onieon okolic nie napotkali ani jednego czowieka. Po chwili pojawio si przed nimi dugie, puste zbocze. Stopniowo poluzowaa lejce i pozwolia silnemu zwierzciu zwikszy tempo. nieg sypa si spod kopyt, szyja konia wygia si, a Johanna poczua jak minie jego grzbietu si napinaj. Rozemiana przywara do grzywy konia, uniosa si w strzemionach i zacisna kolana na tuowiu zwierzcia. Jechaa szybciej i szybciej. Ogarno j jakie szalestwo. Krzyczaa tak gono, e ko pooy uszy.

    Kiedy ostatnio zrobia co podobnego? Zapomniaa, e jest chopk, lensmanem i kobiet i bya po prostu Johanna? Nie czua si taka swobodna, wolna i szalona od czasu, gdy umar ojciec. W zasigu wzroku nie byo nikogo. Jedn doni pucia wodze, podniosa si w siodle i zamachaa rk w powietrzu.

    - Heeeeeeeej! Zbliali si do koca drogi, ale Ikar ani myla zwolni tempa. zy cieky

    i olepiay j, ale wytara je brzegiem rkawa i przygotowaa si do kolejnego okrzyku.

    Od tego momentu nie potrafia stwierdzi, co si dziao, wszystko wydarzyo si tak prdko. W jednym momencie galopowaa wzdu wskiej wiejskiej drogi, a w nastpnym poszybowaa w powietrzu niczym wrona.

    Szczliwie nie uderzya si, gdy wyldowaa w gbokiej, mikkiej zaspie nienej obok drogi. Zdezorientowana kopaa w niegu rkami, eby uwolni gow. Co si stao? Czy Ikar potkn si i j zrzuci?

    Nagle poczua jak silne palce zaciskaj si na jej ramieniu. - Co ty do diaba wyprawiasz? Brutalnie wyszarpnito j z zaspy. Na wp niewidzca prbowaa si

    wyrwa i niemal pada na ziemi, kiedy ucisk zela. - Czy tak powinna zachowywa si kobieta? Wysoki, ubrany w skry mczyzna wyrs przed ni niczym sup. Za

    nim stay dwa konie. Jeden z nich dwiga ogromny pakunek. Tu obok sta prychajcy Ikar i grzeba w niegu. Na Boga! Przez chwil przerazia si, e ko mg sobie zrobi krzywd.

    - Czy miaa zamiar pozabija ludzi i przy okazji zwierzta? - zgani j mczyzna. Dwoje zimnych, niebieskozielonych oczu spogldao na ni spod ciemnych, zmarszczonych brwi.

    - Nie sdziam, e kto nadejdzie - odpowiedziaa krtko Johanna i zacza si otrzepywa ze niegu. Zmroone grudki dostay si do rodka jej skrzanej czapki. Zdja j z siebie i energicznie wytrzepaa. eby zrobi co tak zawstydzajcego! Chwaa Bogu, e to nie by kto, kogo znaa.

    32

    RS

  • Nigdy wczeniej nie spotkaa tego mczyzny. Nie podoba jej si sposb, w jaki si do niej zwraca.

    - Pomyl tylko co by byo, gdyby ko szed z saniami! Albo z dziemi. Jak mylisz, co by si wtedy stao?

    Nie zamierzaa ju duej tego wysuchiwa: - Ale nie szed ko z saniami. Ani adne dzieci. A ty chyba musiae wyskoczy z nory we wzgrzu, e tak szybko si tu pojawie - odpowiedziaa upychajc wosy pod czapk. Nastpnie odwrcia si do niego plecami i ruszya duymi krokami w kierunku Ikara.

    Najgorsze byo, e to wanie on mia racj. Zachowaa si nieodpowiedzialnie, gorzej ni bezmylne dziecko. Wstyd pali jej policzki. Wcieka sama na siebie zacisna wargi.

    Teraz dla odmiany to ko postanowi jej spata figla. Zoliwie szarpa gow i ucieka z zasigu rk za kadym razem, gdy prbowaa zapa za lejce.

    - Ikar! - zasyczaa gniewnie i miaa nadziej, e obcy mczyzna jej nie dosyszy. - Teraz stj w miejscu!

    Ale ogier poczu smak wolnoci i zacz bryka w zaspach tu przed ni. Nie byo sensu za nim gania, wiedziaa o tym. Zamiast tego zacza i. Sztywnymi krokami wspinaa si na szczyt wzgrza. Chtny do zabawy Ikar powoli szed za ni, ale na ryle daleko, e nie moga go zapa. Nagle przestraszya si, e potknie si o lejce i zapacze je sobie wok ng. Mczynie za jej plecami najwyraniej przysza do gowy ta sama myl.

    - Zap go, zanim sobie zrobi krzywd! Johanna podja prb chwycenia za lejce, ale ko by szybszy. - Tylko go straszysz, jak tak robisz. Tak jakby tego nie wiedziaa! Ona, ktra dorastaa w stajni, ktra

    potrafia jedzi na koniu zanim si nauczya chodzi, ona miaa niby nie wiedzie, e to si na nic nie zda? A mimo to ponownie si wygupia. Zakla cicho i zatrzymaa si.

    - Chod tu, Ikarze. Chod ru, mj drogi. Ale sprytny ko domyli si, e w garci trzymaa jedynie grudk

    niegu. Oguszajcy gwizd spowodowa, e zarwno ona jak i ko obrcili si.

    Obcy mczyzna zdj rkawiczk i woy dwa palce do ust. Ponownie zagwizda. Ikar zacz poda w jego kierunku.

    - On jest niebezpieczny - krzykna ostrzegawczo Johanna, kiedy ko stan przed mczyzn i zacz parska. Nie otrzymaa adnej odpowiedzi. Zamiast tego wysoka posta schylia si i zapaa za lejce. Nie patrzc na

  • konia obrci si i podszed do niej zdecydowanym krokiem. Z szyderczym ukonem wrczy jej wodze. Zaledwie niewyrany zarys umiechu pojawi si na jego surowej twarzy.

    - Niebezpieczny? - pokrci gow. - Chyba tylko wtedy, gdy si czowiek nie umie z nim obchodzi.

    - Az ciebie to co, Cygan? - wybucha Johanna. Poza rodzin i starym Evenem tylko Cygan Mons potrafi si zbliy do ogiera bez obawy.

    - Cygan? Nie, bynajmniej. Wci si nie umiecha, ukoni si tylko nieznacznie. - Musz i dalej - powiedzia surowo. - Zegnam. Nastpnym razem

    radz uywa troch gowy, eby nie skoczyo si nieszczciem dla ciebie albo innych.

    Nastpnie obrci si na picie i poszed w kierunku swoich koni, ktre wci stay posusznie i czekay.

    W milczeniu odprowadzia go wzrokiem kiedy dosiad konia i pojecha w d drog tam, skd ona przysza. Staa jak zaklta. Nie pamitaa, czy kiedykolwiek czua si tak gupio. Poirytowana zarzucia lejce na szyj konia.

    - No co podobnego - powiedziaa rozgniewana, zarwno do siebie co i do konia. - Na Boga, obym nigdy wicej nie spotkaa tego czowieka.

    34

    RS

  • Rozdzia 4 Jechaa spokojniejszym tempem, gdy duo pniej w zasigu jej wzroku

    pojawia si Graberget. Musiaa zapyta o drog, bo nie wiedziaa dokadnie gdzie znajduje si gospodarstwo. Teraz mierzya wzrokiem domy, ktre otaczay czworoktny plac.

    Zauwaya, e obejcie byo bardzo zadbane. Szerokie drogi byy dokadnie odnieone, nie byo ani ladu nieporzdku, adne narzdzia ani urzdzenia nie walay si po ziemi.

    Kiedy zsiada z konia, w drzwiach najwikszego domu pojawi si mczyzna. Pozdrowia go, a on odpowiedzia pozdrowieniem. Przerzucia szybkim ruchem lejce nad uprz i podesza do niego. Wydawa si by po trzydziestce, mia jasnobrzowe wosy i zauwaya, e przypomina Ragnhild. Uprzejmie wycigna do niego do i przedstawia si. Z jego wyrazu twarzy wyczytaa, e sysza ju o niej.

    - Szukam rodziny chopa maorolnego na tym gospodarstwie, mam im do przekazania pozdrowienia - powiedziaa.

    - Masz pewnie na myli starego chopa - odpowiedzia spokojnie i z zaciekawieniem. Teraz to ja jestem tu maorolnym. - Skin gow w kierunku maego budynku po drugiej stronie placu. - Ci, ktrych szukasz mieszkaj teraz tam.

    Skina gow. - Czy mog gdzie zostawi konia? Przebylimy dug drog, a on si robi nerwowy jak jest mu zimno.

    - Widz, e to nie jest jaki potulny konik - odpowiedzia i wskaza jej stajni. - Zaprowad go do pierwszego boksu. Powiem stajennemu, eby poszed go osuszy.

    - Bardzo dzikuj, ale jeli cenisz sobie swojego stajennego, to lepiej, ebym zrobia to sama - zamiaa si Johanna. - On nie przepada za obcymi.

    W tym momencie przypomniaa sobie z jak dziecinn atwoci ten nieprzyjemny obcy mczyzna zagwizda i przywoa do siebie Ikara. Nigdy wczeniej nie widziaa czego podobnego.

    - Ach, to taki on jest. No dobrze, zrb to sama, a ja pjd w tym czasie powiedzie matce i ojcu, e mamy gocia z daleka - powiedzia chop i uda si w kierunku maego budynku.

    Johanna poprowadzia za sob Ikara. Zauwaya, e stajnia bya rwnie czysta i schludna jak podwrze.

    Ikar by spocony i spragniony, ale najpierw dokadnie go wytara zanim postawia przed nim wiadra z zimn wod i przykrya go derk.

  • - Ach ty, ale mi si trafie - zamruczaa pod nosem kiedy ko z zadowoleniem zanurzy pysk w worze z owsem. - eby mnie tak zrzuci jak wr ziemniakw prosto w zasp, a pniej jeszcze pata mi figle. Jak si nie zaczniesz porzdnie zachowywa to ci odstawi z powrotem do Romedal i bdziesz mia za swoje.

    Podskoczya a, kiedy usyszaa za sob miech. Brat Ragnhildy, tak jej si przynajmniej wydawao, przyszed do stajni, eby zobaczy jak sobie radzi.

    - Wiesz, s gorsze rzeczy na wiecie ni mieszkanie w Romedal. - Umiechn si do niej radonie, ale nagle spowania. - Przyjechaa w sprawie Ragnhildy?

    Johanna skina gow. - Tak wanie mylaem. Nie kadego dnia si zdarza, e lensman z

    ssiedniej wsi tu przyjeda. - Jego twarz przybraa ponury wyraz. - Sama nigdy tu nie bya od czasu kiedy wyjechaa. - Nagle w jego oczach pojawi si strach. - Ale nic jej si nie stao? yje, prawda?

    - Tak, yje. - Z tym swoim Cyganem? - Tak. - Ma z nim dzieci? - Tak, dwjk, o ile si nie myl. Splun na ziemi. - Do cholery. - Nie bd dla niej taki surowy. Nie wiedzie si jej najlepiej. - Nie najlepiej? Tak wanie powinno by. I niech by rak zostao. Ona

    prawie pozbawia swoj wasn matk ycia. Nie ma jednego dnia, eby matka nie mwia o Ragnhildzie.

    Zabrzmiao to surowo, ale Johanna zauwaya w jego spojrzeniu lad bezsilnoci i smutku. Poja, e nie pozostawa niewzruszony na to, co si wydarzyo.

    - Czy ona jest starsza od ciebie? - Dwa lata. Wyszli powolnym krokiem ze stajni. W drzwiach minli barczystego

    stajennego. - Nie ruszaj jej konia - powiedzia krtko brat Ragnhildy. - Jest

    niespokojny. - Nawet do niego nie podejd - odpowiedzia stajenny i spojrza na nich

    zaniepokojony. Johanna otrzepaa si ze niegu na szczycie schodw. Chop przytrzyma

    dla niej otwarte zewntrzne drzwi, wzi jej okrycie i powiesi je w przedsionku. Nastpnie skin krtko gow i otworzy kolejne drzwi.

    36

    RS

  • - Pjd sobie reraz. Ale dzikuj, e przyjechaa. Zanim zdya cokolwiek powiedzie, odszed. Johanna spojrzaa za nim. Czy nie powinien by z ni wej? Te odwiedziny nie byy dla niej prostym zadaniem.

    Serce jej zamaro, kiedy rodzice Ragnhildy podnieli si z krzese. Ich przepenione alem ruchy powodoway, e ich twarze wydaway si jeszcze starsze ni byy w rzeczywistoci.

    Kobieta podesza do niej z wycignitymi ramionami. Wymieniy grzecznociowe zwroty, Johanna przywitaa si i powiedziaa kilka sw pochway na temat gospodarstwa. Podzikowali. Ale kobieta nie moga ju duej wytrzyma.

    - Arne powiedzia nam, e masz dla nas wiadomoci od Ragnhildy. W jej gosie by niepokj. Mczyzna pooy do na jej ramieniu. - No, no, ono, pozwl jej najpierw przej przez prg. Ale Johanna wiedziaa, e niecierpliwi si tak samo jak ona, eby

    usysze jakie wieci o swojej crce. - Ragnhilda ma si dobrze - powiedziaa od razu. Wyraz ulgi pojawi si

    na obliczu mczyzny. Matka Ragnhildy przymkna oczy. - Dziki Bogu! Kiedy usyszaam, e sama pani lensman przyjechaa... Johanna pokrcia gow. - Nie, takich wiadomoci na szczcie nie

    przynosz. Matka Ragnhildy pozbieraa si na tyle, e wskazaa Johannie stoek.

    Johanna zobaczya, e weszli do kuchni. Wszdzie panowa niezakcony porzdek. Miedziane naczynia lniy, powierzchnia stou bya dokadnie wyszorowana, tak jak i podogi.

    - Co mog ci zaproponowa? Johanna bya tak godna, e a burczao jej w brzuchu. - Nie chciaabym robi kopotu. Jestecie ju po obiedzie, a ja zjadam

    do obfite niadanie... - Ale sysz co innego... Matka Ragnhildy prdko wysza do

    przedsionka i krzykna co. Za chwil pojawia si suca, ktra w mgnieniu oka nakrya dla Johanny.

    - Najpierw troch zjedz, a pniej bdziesz nam opowiada. Niemal zawstydzona swoim apetytem Johanna wrzucia w siebie kilka

    kromek chleba z solonym misem i troch sucharw. Jedzenie smakowao wspaniale, szczeglnie miso. Smalec by sony i gsty. Musieli mie naprawd dobre pastwisko, jeli dawao im takie produkty.

    Sumienie nie pozwalao jej ju duej odkada przekazania im informacji. Popia resztki jedzenia dobrym, smacznym piwem, mlasna i

    37

    RS

  • zacza opowiada, jak poznaa Ragnhild. Kiedy skoczya, rodzice Ragnhildy wymienili spojrzenia.

    - Czy mylisz, e ona chciaaby wrci do domu, lensman Guldberg? Czy to dlatego chciaa z tob rozmawia? - Kobieta wygldaa na bardzo spit.

    - To moliwe. A poza tym nazywam si Johanna - odpara agodnie. - Lensman Guldberg - to brzmi tak oficjalnie. Lepiej ebycie mwili do mnie po imieniu.

    Teraz mczyzna umiechn si lekko. - Tak sobie mylaem, e lensman to nie jest zawd dla kobiety, ale jak na ciebie popatrzyem, to zrozumiaem, e nie miaem racji. - Patrzy na swoje donie. - Powiedziaa, e ona ma dzieci?

    - Tak, wydaje mi si, e dwoje. I o ile si nie myl, trzecie jest w drodze. - To ju jej ten cholerny Cygan nie odpuci. Oni nie pozwalaj odej

    swoim dzieciom, tak syszaem. - Spojrza ktem oka na on, ktrej zy napyny do oczu. - Czy moesz jej pomc, jeli zdecyduje si wrci? Jeli si okae, e on j trzyma przemoc?

    - Mog sprbowa. Ale niedugo moje obowizki przejmie nowy lensman, a ja nie mog obieca nic w jego imieniu. A poza tym nie wiemy tak naprawd, czego chce Ragnhilda. Dlatego musz jej wysa tak propozycj. - Dokadnie przyjrzaa si obojgu. - Jak dawno temu opucia dom?

    - To razem cztery lata - powiedzia krtko mczyzna. Wida byo, e dokadnie policzyli kady dzie i tydzie od czasu, kiedy znikna.

    - I w tym czasie nie prbowalicie nawiza z ni kontaktu? - Wiele razy - odpowiedziaa cicho kobieta. - Po raz pierwszy w wita

    tego roku, kiedy odesza. Kto widzia ich kilka mil std, posalimy wic sucego, ale wrci tylko ze wstydem. Powiedzia, e Ragnhilda pakaa, ale nawet nie wspomniaa o powrocie do domu.

    - Pewnie nie bya przy zdrowych zmysach - doda mczyzna. - Nastpnym razem nikogo nie byo - powiedziaa matka Ragnhildy ze

    zmczeniem. - Jak kogo posalimy, to si okazao, e caa cygaska banda stamtd znikna.

    - Czy to ta banda, ktra nazywa si grup Grisilli? - spytaa Johanna. Nie byli w stanie mi powiedzie nic rozsdnego, kiedy z nimi rozmawiaam.

    - Ach, do diaba - odpar mczyzna. - Starucha, ktra palia fajk nazywaa si Tuft-Anna. Jeli kto miaby wiedzie, czy to jest grupa Grisilli, to wanie ona, tego jestem pewien.

    38

    RS

  • - Ona utrzymywaa, e widzi moj przyszo - oburzya si Johanna. - Mwia, e wie, co si wydarzy.

    Mczyzna i kobieta wpatrywali si w ni. - Na pewno zarobia sobie na tym niejednego szylinga. Pamitam, e

    wywrya Ragnhildzie, e to tutaj zamieszka. Zanim zacza si ta caa historia z Nikolai.

    - Cyganie mieszkali tutaj w gospodarstwie? To tak go poznaa? - Dalimy im tutaj miejsce na wybudowanie zagrody, tak jak to robi

    dawniej mj ojciec - powiedzia gorzko mczyzna. - Zazwyczaj Cyganie byli bardzo przydatni. Mona byo od nich kupi rne sprzty, naczynia. Nikolai podkuwa konie z caej wsi przez wiele lat. Nie mielimy powodw, eby na nich narzeka. A do czasu jak Ragnhild optao jakie przeklestwo i cakiem j zalepio.

    - Jak to si stao? Matka opowiedziaa o tym, jak Ragnhilda si zmienia. Z otwartej,

    skromnej i miej dziewczyny, w cigu kilku letnich tygodni zmienia si w osob zamknit w sobie, niedostpn i nieprzyjemn w rozmowie. Zajo to troch czasu zanim pojli, e to Cygan by przyczyn takiego zachowania. Wtedy zaczli trzyma dziewczyn pod kluczem.

    - Sta pod domem i gapi si w okna. Ragnhilda pakaa i bagaa, ale rodzice nie ustpowali. A w kocu

    Nikolai znalaz drabin, wybi okno od zewntrz. Dzie pniej cygaska banda znikna, a Ragnhilda razem z nimi.

    - Bya jak zaklta - pocigna nosem matka. - Widziaam to szalestwo w jej oczach ju wtedy, jak j zamykalimy. Bya jak zwierz. Wszystko z jego powodu. Nie rozumiaam tego.

    - Gdyby tamtego lata wrcia do domu, przepdzilibymy j - powiedzia cicho ojciec. - To tak bardzo nas zabolao... ale teraz ju wszystko zostao zapomniane.

    Wszyscy troje zamilkli. Johanna zastanawiaa si nad tym, w jaki sposb moe si dowiedzie, czy Ragnhilda rzeczywicie chciaa powrci do domu. Moe powinna posa tam Monsa? Na pewno wiedzia wystarczajco duo o zwyczajach Cyganw, eby jakim sposobem porozmawia sam na sam z Ragnhilda.

    - Ragnhilda nie bdzie chciaa opuci swoich dzieci - powiedziaa cicho Johanna. - Czy jestecie gotowi je take przyj?

    Matka wpatrywaa si w sr. - Moemy y we wstydzie, jeli o to ci chodzi.

    39

    RS

  • - Dzieci Ragnhildy nie bd miay lekkiego ycia - powiedziaa z powag Johanna. - Przez cae ich ycie ludzie bd im wypomina, e ich ojciec jest cygaskiego pochodzenia. A Ragnhilda zostanie wyklta na dobre. Czy pomylelicie co to dla was bdzie znaczy? I dla jej brata?

    - Na pewno nie bdzie gorzej, ni byo do tej pory - odpowiedzia krtko ojciec. - A ludzie mog sobie mwi co chc. Poradzimy sobie sami tutaj w gospodarstwie.

    Jego ona przytakna. - Niech tylko wrci nasza Ragnhilda. .. nasza droga dziewczynka...

    Do oczu napyny jej zy. Mczyzna pooy ponownie do na jej zgarbionym ramieniu.

    Johanna podniosa si, eby wyj. - Zrobi to, co mog. Mwi, e nowy lensman przybdzie na witego

    Mateusza. - To ju niedugo - powiedzia ojciec Ragnhildy. - Zdysz co zrobi do

    tego czasu? - Nie mog nic obieca - odpowiedziaa Johanna. - Mog tylko

    powiedzie, e wyl kogo, eby z ni porozmawia. Wtedy zobaczymy, co ma do powiedzenia.

    - Dzikujemy! - Matka Ragnhildy zapaa jej do i mocno cisna. - Jeste nasza jedyn nadziej. Nie wiem, jak mamy ci dzikowa.

    - Jeszcze za wczenie na podzikowania. Moe nie bdzie chciaa go zostawi. Nie moemy tego wiedzie. Jeli jej naprawd na nim zaley...

    - Do diaba, on j przecie zaczarowa! I to nie moe ju duej trwa. Kobieta uspokoia swojego ma. Johanna zauwaya, e spojrzenia,

    ktre wymienili, byy pene nadziei. Na zewntrz na schodach poegnali si ciepo. Johanna wyprowadzia

    Ikara ze stajni i powoli odjedaa z podwrza. Wtedy zauwaya, e wci stali na schodach i patrzyli za ni. Odwrcia si w siodle i zamachaa do nich. Odpowiedzieli machaniem.

    Nie bya pewna co z tego wszystkiego wyniknie. Wiedziaa tylko, e crka chopa nie bya szczliwa z Cyganem. Ale czy bdzie potrafia by szczliwa bez niego? Biedna Ragnhilda, pomylaa Johanna. Dla niej nie byo ju wyboru midzy dobrem i zem, ale tym co zrani j mniej lub bardziej. Pamitaa ciemne, pikne oblicze Nikolai, kiedy obj Ragnhild ramieniem i nazwa j swoja on. Jakby nigdy z wasnej woli nie zamierza wypuci jej ani dzieci. Czy mona go byo w ogle za to wini?

    Czasami trudno byo odrni sprawiedliwo od niesprawiedliwoci. Jedna sprawa nigdy nie miaa tylko jednej wersji. Tej prawdy nie potrafia

    40

    RS

  • unikn, niezalenie od tego, jak usilnie prbowaa j ignorowa. Jak czowiek wybiera drog najmniejszego oporu, w kocu si to na nim mcio. Tak nauk wyniosa ze swojego dziecistwa. Zacza rozumie, e najwaniejsz cnot lensmana powinna by pokora. Ojciec zawsze by pokorny w swojej pracy. Sama musiaa si jeszcze takiej postawy nauczy. Miaa nadziej, e nowy lensman rwnie bdzie podchodzi do swoich obowizkw z takim nastawieniem.

    Na wszelki wypadek postanowia zaj si t spraw zanim si jeszcze zjawi. Byy jeszcze dwa tygodnie do witego Mateusza, w tym czasie sporo moga zdziaa. Nie wiedziaa, kim on jest, ale polegaa na tyle na wyborze prefekta, e zaoya, i nie mg by zym czowiekiem. Wie miaa ju wystarczajco dosy pastora, nie by do tego potrzebny jeszcze ktliwy lensman, ktry bdzie si z nim konfliktowa!.

    Jutro z samego rana wyle Monsa, tak postanowia. cisna mocniej kolanami boki konia i przesza w spokojny kus.

    41

    RS

  • Rozdzia 5 Pnym wieczorem nastpnego dnia Johanna usyszaa pukanie do drzwi

    gabinetu. Stine wsuna gow do rodka. - Przyszed do ciebie list z Danii. Zauwaya, e list by zapiecztowany przez sdziego. Spojrzaa jeszcze

    raz, kto jest adresatem. Tak, ten list by do niej. - Przyszed te jeden do Marie. - Dzikuj, Stine. Krucha piecz z atwoci daa si zama. Johanna rozprostowaa

    sztywny papier listowy, opada plecami na oparcie krzesa i zacza czyta. Droga Johanno Guldberg, lensmanie. Mj pobyt za granic bdzie niestety trwa troch duej ni

    podejrzewaem. Pki sytuacja polityczna jest niepewna i niestabilna, moja obecno tutaj jest niezbdna, przynajmniej do czasu kiedy rozwiemy najwaniejsze problemy. Wiele palcych spraw wymaga uwagi naszej delegacji. Jak na pewno wiesz, kryzys polityczny pogbi si tu przed witami Boego Narodzenia. Wypisywanie licencji na import produktw zostao tak naprawd przerwane, handel drzewem wstrzymano, braki zboa s coraz bardziej dotkliwe, dlatego praktycznie nie ma tutaj moliwoci uzyskania wsparcia dla naszego okrgu. Tej sprawie powicamy tu najwicej uwagi. Temu, oraz drukowaniu weksli, ktre doprowadzaj do obnienia wartoci naszej waluty. To i coraz bardziej restrykcyjna blokada handlowa powoduj, e musz na czas nieokrelony odoy powrt do domu. Nie jestem w stanie stwierdzi, ile to moe potrwa.

    Dziaanie poczty jest bardzo niepewne, ale mimo to w ostatnich tygodniach udao nam si otrzyma duo korespondencji z domu, mam wic nadziej, e i ten list dotrze na czas.

    Johanna spojrzaa na dat. List zosta wysany wiele tygodni temu. Sdzia kontynuowa:

    Moja ona pisze, e bardzo serdecznie j ugocilicie i e cieszy si wyjtkowo dobrym zdrowiem, jeli wzi pod uwag jej kruch budow. Jest to dla mnie wielka rado i ulga, e mj wyjazd nie przyczyni si do pogorszenia jej trudnego stanu. Mam nadziej, e bdzie moga wci pozostawa w Zotej Grze, z uwagi na to, e mj wyjazd przeduy si jeszcze.

    Z wielkim smutkiem przeczytaem o podpaleniu domu Annara przez Ritv. Ju nie pierwszy raz pojawiaj si pytania co do jej poczytalnoci. Wiele razy wczeniej budzia obawy swoim dziwnym zachowaniem.

    42

    RS

  • Co do twojego pytania o odpowiedzialno karn i ewentualny proces, mog tylko odpowiedzie, e wszelkie takie dziaania musz zosta wstrzymane a do mojego powrotu. Najciszymi przypadkami zajmuje si, jak wiesz, Wennecke, ale w tym przypadku nie zostao zagroone ycie, a poza tym sprawca jest pod kluczem, wic nie ma popiechu z prawnym rozwizaniem tego problemu. Jeli areszt si zapeni - chocia nie zdarzao si to wczeniej, a przynajmniej za moich czasw jedynym rozwizaniem bdzie odesanie podpalaczki do zakadu dla psychicznie chorych w Christianii. Maj tam, jak wiadomo, pojedyncze pokoje dla takich jak ona. Prowadziem w tej sprawie korespondencj z Wenneckem i w tym punkcie jestemy zgodni.

    Sdzia zakoczy list kilkoma zwrotami grzecznociowymi i zacht, eby pisa do niego i informowa o wszystkim, co si dzieje we wsi. Na samym dole kartki zamieci krtki dopisek:

    Aschenberg, twj nastpca, poinformowa Wenneckego, e chce zakupi gospodarstwo w okolicy. Do czasu kiedy to nastpi, bdzie potrzebowa gociny. Niedugo zwrci si do ciebie z prob w tej sprawie. Najstosowniejsze w tej sytuacji byoby, gdyby Aschenberg mg zamieszka w Zotej Grze do czasu a wdroy si w biece sprawy. Wychodz z zaoenia, e nie planujesz przemyle sprawy sprzeday gospodarstwa? To byoby oczywicie najbardziej korzystne dla wszystkich zainteresowanych, ze wzgldu na centralne pooenie gospodarstwa we wsi, a take dobre przystosowanie do speniania roli miejsca obrad i przyjmowania goci.

    Johanna zaniemwia. Jak on w ogle mg co takiego napisa? Odsuna list od siebie i poderwaa si tak gwatownie, e a przewrcia krzeso. Wcieka podesza do okno i wyjrzaa na zewntrz. Sprzeda gospodarstwo? Po jej trupie! Tak dugo jak yje, gospodarstwo zostanie w rkach jej rodziny. I gdyby to zaleao od niej, pozostaoby tak nawet wtedy, kiedy ju jej zabraknie.

    Odwrcia si gwatownie syszc, e otwieraj si drzwi. - Wygldasz na strasznie zdenerwowan! - Solveig patrzya na ni z

    niepokojem. Johanna wskazaa list. - To od sdziego. Sama przeczytaj. Siostra pochylia si z wysikiem do przodu i podniosa przewrcone

    krzeso. Nastpnie zapaa za list i usiada ciko. Poruszaa wargami w trakcie czytania.

    Johanna zapomniaa o zniewadze kiedy przygldaa si siostrze. Spalone wosy zaczy w kocu odrasta, mikkie loki zastpoway krtkie strki.

    43

    RS

  • Rzsy i brwi ju odrosy. Ale Solveig nie otrzsna si jeszcze z tego, co si wydarzyo, pomylaa zmartwiona Johanna. Byo co w jej spojrzeniu, w szybkich i nerwowych ruchach rk, co, czego wczeniej nie byo. Czasami miaa wraenie, e siostra wydawaa si cierpica. Wiedziaa, e Solveig obawia si porodu, a to samo w sobie wystarczyo, eby wywoa niepokj w tak modej osobie. Jednoczenie czua, e chodzi o co wicej.

    Solveig opucia list. - Biedna Marie, ma takiego gupiego ma. - Umiechna si z wysikiem. - Ale nie martw si tym Johanno. On sam przecie pisze, e tak naprawd nie wierzy, e bdziesz chciaa dokona sprzeday.

    - Masz racj, rzeczywicie tak napisa. - Johanna usiada przy biurku, wzia od siostry list i przejrzaa go ponownie. Nastpnie zoya go i odsuna od siebie.

    - Czy malestwo jest dzisiaj spokojne? Solveig pogadzia doni wyronity brzuch. - Teraz ju tak. Ale nie w

    nocy. - Westchna ciko. - Bardzo si bd cieszy, jak ju bdzie po wszystkim.