u--------------------------------——c pismo peświeoone lodowi. · rok 111. u-----——c...

4
Rok 111. u------------------------------- -c Wydawca: Ignacy Rostek, Racibórz > Pismo peświeoone Lodowi. i----- ----- --------- ------------ a Redaktor gjówny i odpowiedzialny Wacław Rzepecki (Ratibor). Wychodzi dwa razy w tydzień, co środę i sobotę. Racibórz (Ratibor). Gwierćrecznie: 1 Mk. Oświata i Praca Naród zbogaca! Za ogłoszenia płaci się od miejsca wiersza drobnego 15 fen. Redakcya i Ekspedycya znąjdiije się w Raciborzu, ul. Długa Nr. 60. BBS Co tam słychać w świacie. Ojciec św. bardzo jest zasmucony kradzieżą, ja- kiej bezbożni rabusie dokonali w kościele katedralnym w Piacenza. Złodzieje wynieśli rozmaitych koszto- wności na 160000 marek. Nie można się jednak dziwić Włochom, że kradną, a to z kilku powodów. Nasamprzód jest to naród wogólc skłonny do rozbojów i skrytych mordów i nigdy nigdzie tylu bandytów nie było, co we Włoszech. Powtóre wychowanie pod teraźniejszym rządem bezreli- gijnym odbiera im wszelkie zasady moralności a wre- szcie okropna nędza uciskająca lud, i tak już wysysany przez rząd, i najuczciwszego czasami popycha do zbrodni. Pomimo tej biedy komisyja wojskowa, złożona. z jenerałów wszystkich korpusów, orzekła przedłużenie obowiązkowej służby wojskowej co najmniej do 41 ro- ku życia, dłuższy pobyt w czynnej .armiji i inne utru- dnienia wojskowe. Zdaje nam się, że tamtejsi ministro- wie tak długo będą gnietli lud, temu się ostatecznie naprzykrzy i wyrzuci ich tam gdzie do Afryki. Ojciec św. przesłał swe życzenia Dr. Windhorsto- wi z powodu jego urodzin. Rosyjski poseł przy Wa- tykanie Izwolskij wyjechał do Petersburga, aby za- sięgnąć zdania rady ministrów, co do obsadzania kilku stolic biskupich w Królestwie Polskim bo Ojciec św. przedstawił mu już kilku kandydatów a on nie wie, czy jego rząd na nich się zgodzi. W Hiszpaniji miano aresztować Padlewskiego. Wszystkie policyjanty francuzkie zostały w ruch wpra- wione, aby go jak najprędzej dostać w swoje pazury tymczasem telegraf przynosi nową wiadomość, że Padle- wski nosił wprawione zęby a ten, którego Hiszpanie pochwycili, ma zdrowe szczęki. Radość więc przed- wczesna. Pomimo więc wielkiego podobieństwa do P., jakim się ten pochwycony miał odznaczać, nie będzie miał on jednak zapewne przyjemności być wydanym Francyji, bo by ta nie wiedziała, co z nim zrobić, Jak to i fałszywe zęby czasem się przydadzą. Swój im porząd- kiem powiadają niektórzy, że sam rząd francuzki dopo- mógł Padlewskiemu do ucieczki radząc mu, aby się dobrze schował. Z jednej strony bowiem, płaszcząc się przed rosyjskim rządem, o którego względy do ckli- wości się umizga, chciałby był wydać schwytanego Rosy- janom z drugiej zaś strony bał się zhańbić wobec całej Europy, gdyby fgo wydał więc wybrał drogę pośrednią, która go ratuje od wstydu z jednej a od wy- rzutów z drugiej strony. Zresztą cesarzowi rosyjskiemu, jak donoszą z Petersburga, przylizywania francuzkie już podobno tak obrzydły że nie może mwet już słuchać, jak kto wy- mawia wyraz „Francja. Z Londynu donoszą, źe zaszło zupełn e poro- rumienie między członkami irlandzkimi parlamentu. Parnell ma się ożenić z p. O'Shea (O Zi), o którą miał proces, i ma zostać na nowo przywódzcą w parlamencie. — Dziwne to, jak na nasze stosunki, źe kraj tak kato- licki, jak Irlandyja, podaje się pod kierownictwo człowie- ka innej zupełnie wiary, aby tylko wywalczyć prawa na- rodowe a co dziwniejsza, źe nawet tamtejsi księża katoliccy, nadzwyczaj nabożni i ludzie bez zarzutu chętnie z ludem się łączą, aby dążyć do wspólnego celu. Rotszyldowie, sławni bankierzy, pragną tak samo opanować skarb cesarstwa Rosyjskiego, jak już owładnęli Francy)ą i Austryją. Dla tego przyprowadzili do upad- ku dom bankierski braci Baring w Londynie, gdyż ci zawsze pośredniczyli w zaciąganiu pożyczek rosyjskich. Tak samo przed 15 laty chcieli oni sprowadzić upa- dek firmy Hoppe w Amsterdamie, od której, skupiwszy tajemnie jej weksle, zażądali jednego dnia wypłaty gotó- wką dwustu milijonów marek. Firma Hoppe zapłaciła jednak wszystko w 24 godzin. Teraz rozchodzą się wieści, źe na sarnę firmę podobna napaść się szykuje. Dla czego? Bo Baring i Hoppe to prawie jedyne chrześcijańskie firmy bankierskie w świecie. Je- żeli się więc uda je zniszczyć, to „lud Bożybędzie je- dynym panującym na giełdach. Oprócz tego obie te firmy były zwykłymi bankierami Rosyji. Twierdzą z drugiej strony, że w ten sposób chcą się Rotszyldy pom- ścić za rzekome prześladowanie żydów w Rosyji. Ma- my jednak żywą nadzieję, źe potężne to państwo znaj- dzie w sobie samym tyle sił żywotnych, źe wszelkim za- kusom Rotszyldów, Bleichrodeiów i t. p. zwyeięzko o- przeć się potrafi. Mniejsze wiadomości polityczne. Z Paryża donoszą, źe sześciu lekarzy ze szpi- tala św. Ludwika składało w towarzystwie lekarskim wy- niki ze swych doświadczeń z limfą Kocha. Nie mogli wykazać ani jednego uleczenia a z ale d w o ■jedno polepszenie. Natomiast mieli wiele wypad- ków nieszczęśliwych, jak zemdlenia, ciągły krwawy mocz, wypadanie włosów itp. Skutki wstrzykiwać nader nierówne i dla tego lekarz nie może być zaostroźnym w zastósowywaniu tego środka. W Peszcie zaś wydał minister bardzo surowe ale słuszne rozporządzenie, na mocy którego lekarze obowiązani pisać protokóły, kogo leczą limfą donieść, kto im pod limfą umarł donieść od kogo kupili i w. jakiej ilości. Na dobitkę nie wolno im zastrzykiwać tego środka tam, gdzie wyraźne suchoty płuc i gardła. Ileż to ludzi już zmarło dla tego jedynie, źe im zastrzykiwano limfę bez kontroli. Czemuż w Prusach nie ma podobnej kontroli ? W Warszawie umarł jeden z najsławniejszych polskich lekarzy na oczy, Dr. Wiktor Feliks Szokalski. Lr. 1811 roku, 15 grudnia, uczył się na niemieckich uniwersytetach, był potym długi czas we Francyji a od r. 1852 przebywał stale w Warszawie. Znakomity le- karz, nadzwyczaj czynny i szlachetny człowiek miłu- jący swój kraj Polski. Niech pamięć jego nie zaginie ! W Lodzi (w Królestwie Polskim) mieszka bardzo dużo Aiernsów i żydów, mających tam ogromne fabryki. Pomiędzy in nenii, jedna z największych fabryk należy do żyda Poznańskiego a dyrektorem jej jest współ- wyznawca jego, Silberberg. Widać, źe coś w tej fa- bryce musiało być nie w porządku, kiedy tamtejszy „Dzień. Łódzki11 zaczepił. Otóż w poniedziałek, dnia 5 bm., do mieszkania adwokata Łaganowskiego, reda- ktora tejże gazety, wszedł ten Silberberg i przystąpiwszy wprost do niego a wskazując na nr. Dziennika zapytał: „Pan ten artykuł pisałeś? Pan Ł. obejrzał gazetę, a widząc, źe nosi datę Czerwca, odparł: „Nie ale odpowiedzialność przyjmuje na siebie.Wówczas S. wymierzył z rewolweru gdy jednakże ten nie wystrzelił, odwrócił go drugą stroną i zadał tak silny a niespodziany cios panu Ł., że ten upadł na ziemię bez przytomności. S. ponowił uderzenia i zro- biwszy trzy, życiu zagrażające rany w głowie, wyszedł szybko, zauważony tylko przez służącą. I jeszcze potym ludzie się dziwią, źe takich panów Rosyja stara się wygonić za dziesiątą granicę!!! W Parlamencie niemieckim były we Wtorek roz- prawy o cłach. Socyjaliści stawili wniosek, żeby znieść wszystkie cła dotyczące artykułów żywności. Wolnomyślni przez usta Richtera wnieśli, żeby zniżyć cła zbożowe do taryfy z roku l887go, a następnie zrewidować całą taryfę. Dalej wniósł, żeby znieść po- datek od materyjału cukrowego, a po trzecie, żeby znieść wszystkie przywileje gorzelanych. Kanclerz Caprivi odpowiedział dyplomatycznie, źe toczą się właśnie układy z Austryją, po których będą układy z innymi krajami; źe rządy związkowe bardzo troszczą się o to, żeby żywność była tanią (tu lewica bije brawo), ale musi o to dbać, żeby rolnictwo nie u- padło (tu prawica bije prawo). Jeżeli będą jakie roz- prawy, to urząd kanclerski nie będzie się w nie wdawał, tylko prostował moźebne pomyłki. W rozprawach, jakie się następnie rozpoczęły, zabrał nasamprzód głos socyjalista Sc nu hm a eher. Nam chodzi o dobro ludu, mówi on, a nie o podburz anie umysłów. *Ci umysły podburzają, którzy za cłami o- chronnymi. Chłopi zwyczajni, nie mają żadnej korzyści z ceł ochronnych, a cło na bydło podwyższyło tylko ceny mięsa i słoniny. Jeżeli cła na to, żeby pieniędzy rządowi przymnoźyć, to niech się państwa rozbroją, a nie będą potrzebowały dochodów celnych. Richter mówi przeciwko tak zwanym przywilejom wielkich dziedziców i wielkich kapitalistów. Następnie mówi o przymierzu z Austryją i z Włochami i czyni wprost zarzut księciu Bismarkowi, źe on by mógł przez gazetę „Hamburger Nachrichten.trójprzymierzu szkodzić. Rosyjanie schwyrcili na ziemi tureckiej niejakiego 1 Łuckiego, który dawniej był oficerem rosyjskim, a - źniej naczelnikiem marynarki bułgarskiej, jako podejrza- nego o nihilizm i za rzekomy udział w zasadzce na ce- sarza rosyjskiego. Wszystkie gazety biorą to bardzo za złe rządowi rosyjskiemu a szczególnie niemieckie pisma okropny krzyk na postępowanie rządu tego pod- niosły. Jest to niewymownie śmieszne bo jeśli kto, to właśnie gazety niemieckie powinny siedzieć cicho i nie odzywać się, aby im nie przypomnieć, źe trochę gorsze zajście miało miejsce nie tak dawno we Wiesba- denie gdzie policja pruska pomagała oderwać jedy- nego syna od łona matki, królowej serbskiej Nataliji. Jest to zdarzenie, którego żadne krzyki nie upiększą więc jeśli Rosyjanie porywając przy pomocy polieyji tu- reckiej Łuckiego, postąpili w taki sposób, to, jak zawsze, zapatrywali się na swych sąsiadów zachodnich i od nich się uczyli. My, którzy pragniemy drogą prawną zdobyć dla sie- bie pewien gatunek wolności, aby nas tak nie uciskano pod względem religijnym i językowym, jesteśmy wy- raźnymi przeciwnikami wszelkich gwałtownych prze- wrotów i dla tego nie możemy mieć szacunku i przy- jaźni dla burzycieli publicznego porządku. Przy tej sposobności jednakże gazety niektóre nie- miecki© uderzają, w przewidywaniu blizkich może zatar- gów z potężnym sąsiadem, w" czułą strunę Polaków i przypominają, źe Rosyjanie nas bardzo prześladują itd. Prawda. Polacy pod rządem rosyjskim nie mają tyle swobody, co np. pod rządem austryjackim ale mają jej nieporównanie więcej, niż pod rządem pruskim. Znając wybornie stosunki rosyjskie, bośmy jedenaście lat tam żyli, z wszelką stanowczością twierdzimy, źe żaden Polak z pod panowania rosyjskiego nie ży- czyłby sobie nigdy przejść pud berło niemieckie. Bo i na co? Weźmy stronę t. z. materyjalną, czyli dobrobytu społecznego. Pod względem podatkowym "żaden tamtej- szy obywatel nie ma nawet pojęcia o takiej śrubie bez końca, jaką my mamy tutaj w sprawach podatkowych. A co się z owocem naszej pracy dzieje? Oto budują się wspaniałe pancerniki mające uszczęśliwić murzynów afry- kańskich cywilizacyją niemiecką, której oni wcale me pragną. Kupują się coraz piękniejsze armaty coraz lepsze karabiny aby bronić ziem zdobytych, których mieszkańcy, jak w Alzacyji i Lotaryngiji, wcale nie z tego dumni, źe należą do Prus. Opłacają się nastę- pnie całe pułki urzędników którzy rozsadnikami tej wielkiej ze sady, źe państwo jest na to, abyśmy pła- cili nań dodatek z krwi i kości a za to nie mogli się nawet uczyć swego języka ojczystego. Prawda, źe i Rosyja ma wielkie i bitne wojska __ ale cesarstwo rosyjskie jest o wiele, wiele większe, niż cała Europa razem wzięta ma więcej ludności niż Austryją i Memcy razem ma przytym nieoceniene, niezgłębione bogactwa kopalne i olbrzymie przestrze- nie urodzajnej gleby tak źe w niektórych stronach, dokąd drogi żelazne jeszcze nie dochodzą, włościanie na- wet się nie kuszą o to, aby młócić wszystko zboże, które im bujna ziemia rodzi. Mając więc takie olbrzymie bogactwa daleko łatwiej i z o wiele mniejszym wy- siłkiem może Rosyja tak wielkie utrzymywać wojska. Pod względem językowym tam te same prawa, co u nas. W iemy jednak z własnego doświadczenia, źe

Upload: others

Post on 22-May-2020

4 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Rok 111.

u--------------------------------——cWydawca: Ignacy Rostek,

Racibórz

>

Pismo peświeoone Lodowi. i-----------—■—-------- ------------ aRedaktor gjówny i odpowiedzialny

Wacław Rzepecki(Ratibor). Wychodzi dwa razy w tydzień, co środę i sobotę. Racibórz

(Ratibor).

Gwierćrecznie: 1 Mk. Oświata i Praca — Naród zbogaca! Za ogłoszenia płaci się od miejsca wiersza drobnego 15 fen.

Redakcya i Ekspedycya znąjdiije się w Raciborzu, ul. Długa Nr. 60.BBS

Co tam słychać w świacie.— Ojciec św. bardzo jest zasmucony kradzieżą, ja­

kiej bezbożni rabusie dokonali w kościele katedralnym w Piacenza. Złodzieje wynieśli rozmaitych koszto­wności na 160000 marek.

Nie można się jednak dziwić Włochom, że kradną,— a to z kilku powodów. Nasamprzód jest to naród wogólc skłonny do rozbojów i skrytych mordów — i nigdy nigdzie tylu bandytów nie było, co we Włoszech. Powtóre wychowanie pod teraźniejszym rządem bezreli- gijnym odbiera im wszelkie zasady moralności — a wre­szcie okropna nędza uciskająca lud, i tak już wysysany przez rząd, i najuczciwszego czasami popycha do zbrodni.

Pomimo tej biedy komisyja wojskowa, złożona. z jenerałów wszystkich korpusów, orzekła przedłużenie obowiązkowej służby wojskowej co najmniej do 41 ro­ku życia, dłuższy pobyt w czynnej .armiji i inne utru­dnienia wojskowe. Zdaje nam się, że tamtejsi ministro­wie tak długo będą gnietli lud, aż temu się ostatecznie naprzykrzy — i wyrzuci ich tam gdzie do Afryki.

Ojciec św. przesłał swe życzenia Dr. Windhorsto- wi z powodu jego urodzin. — Rosyjski poseł przy Wa­tykanie Izwolskij wyjechał do Petersburga, aby za­sięgnąć zdania rady ministrów, co do obsadzania kilku stolic biskupich w Królestwie Polskim — bo Ojciec św. przedstawił mu już kilku kandydatów — a on nie wie, czy jego rząd na nich się zgodzi.

— W Hiszpaniji miano aresztować Padlewskiego. Wszystkie policyjanty francuzkie zostały w ruch wpra­wione, aby go jak najprędzej dostać w swoje pazury — tymczasem telegraf przynosi nową wiadomość, że Padle- wski nosił wprawione zęby — a ten, którego Hiszpanie pochwycili, ma zdrowe szczęki. — Radość więc przed­wczesna. — Pomimo więc wielkiego podobieństwa do P., jakim się ten pochwycony miał odznaczać, nie będzie miał on jednak zapewne przyjemności być wydanym Francyji, bo by ta nie wiedziała, co z nim zrobić, — Jak to i fałszywe zęby czasem się przydadzą. — Swój im porząd­kiem powiadają niektórzy, że sam rząd francuzki dopo­mógł Padlewskiemu do ucieczki — radząc mu, aby się dobrze schował. Z jednej strony bowiem, płaszcząc się przed rosyjskim rządem, o którego względy aż do ckli- wości się umizga, chciałby był wydać schwytanego Rosy- janom — z drugiej zaś strony bał się zhańbić wobec całej Europy, gdyby fgo wydał — więc wybrał drogę pośrednią, która go ratuje od wstydu z jednej a od wy­rzutów z drugiej strony.

— Zresztą cesarzowi rosyjskiemu, jak donoszą z Petersburga, przylizywania francuzkie już podobno tak obrzydły — że nie może mwet już słuchać, jak kto wy­mawia wyraz „Francja“.

— Z Londynu donoszą, źe zaszło zupełn e poro- rumienie między członkami irlandzkimi parlamentu. Parnell ma się ożenić z p. O'Shea (O Zi), o którą miał proces, i ma zostać na nowo przywódzcą w parlamencie.— Dziwne to, jak na nasze stosunki, źe kraj tak kato­licki, jak Irlandyja, podaje się pod kierownictwo człowie­ka innej zupełnie wiary, aby tylko wywalczyć prawa na­rodowe — a co dziwniejsza, źe nawet tamtejsi księża katoliccy, nadzwyczaj nabożni i ludzie bez zarzutu chętnie z ludem się łączą, aby dążyć do wspólnego celu.

— Rotszyldowie, sławni bankierzy, pragną tak samo opanować skarb cesarstwa Rosyjskiego, jak już owładnęli Francy)ą i Austryją. Dla tego przyprowadzili do upad­ku dom bankierski braci Baring w Londynie, gdyż ci zawsze pośredniczyli w zaciąganiu pożyczek rosyjskich.— Tak samo przed 15 laty chcieli oni sprowadzić upa­dek firmy Hoppe w Amsterdamie, od której, skupiwszy tajemnie jej weksle, zażądali jednego dnia wypłaty gotó­wką dwustu milijonów marek. — Firma Hoppe zapłaciła jednak wszystko w 24 godzin. — Teraz rozchodzą się wieści, źe na tę sarnę firmę podobna napaść się szykuje. Dla czego? — Bo Baring i Hoppe to prawie jedyne chrześcijańskie firmy bankierskie w świecie. Je­żeli się więc uda je zniszczyć, to „lud Boży“ będzie je­dynym panującym na giełdach. — Oprócz tego obie te

firmy były zwykłymi bankierami Rosyji. Twierdzą z drugiej strony, że w ten sposób chcą się Rotszyldy pom­ścić za rzekome prześladowanie żydów w Rosyji. — Ma- my jednak żywą nadzieję, źe potężne to państwo znaj­dzie w sobie samym tyle sił żywotnych, źe wszelkim za­kusom Rotszyldów, Bleichrodeiów i t. p. zwyeięzko o- przeć się potrafi.

Mniejsze wiadomości polityczne.— Z Paryża donoszą, źe sześciu lekarzy ze szpi­

tala św. Ludwika składało w towarzystwie lekarskim wy­niki ze swych doświadczeń z limfą Kocha. Nie mogli wykazać ani jednego uleczenia — a z ale d w o

■jedno polepszenie. Natomiast mieli wiele wypad­ków nieszczęśliwych, jak zemdlenia, ciągły krwawy mocz, wypadanie włosów itp. Skutki wstrzykiwać są nader nierówne — i dla tego lekarz nie może być zaostroźnym w zastósowywaniu tego środka.

W Peszcie zaś wydał minister bardzo surowe ale słuszne rozporządzenie, na mocy którego

lekarze są obowiązani pisać protokóły, kogo leczą limfą — donieść, kto im pod limfą umarł — donieść od kogo ją kupili i w. jakiej ilości.

Na dobitkę nie wolno im zastrzykiwać tego środka tam, gdzie są wyraźne suchoty płuc i gardła.

Ileż to ludzi już zmarło dla tego jedynie, źe im zastrzykiwano limfę bez kontroli.

Czemuż w Prusach nie ma podobnej kontroli ?W Warszawie umarł jeden z najsławniejszych

polskich lekarzy na oczy, Dr. Wiktor Feliks Szokalski. Lr. 1811 roku, 15 grudnia, uczył się na niemieckich uniwersytetach, był potym długi czas we Francyji a od r. 1852 przebywał stale w Warszawie. Znakomity le­karz, nadzwyczaj czynny i szlachetny człowiek — miłu­jący swój kraj Polski.

Niech pamięć jego nie zaginie !— W Lodzi (w Królestwie Polskim) mieszka bardzo

dużo Aiernsów i żydów, mających tam ogromne fabryki. Pomiędzy in nenii, jedna z największych fabryk należy do żyda Poznańskiego — a dyrektorem jej jest współ- wyznawca jego, Silberberg. — Widać, źe coś w tej fa- bryce musiało być nie w porządku, kiedy tamtejszy „Dzień. Łódzki11 ją zaczepił. Otóż w poniedziałek, dnia 5 bm., do mieszkania adwokata Łaganowskiego, reda­ktora tejże gazety, wszedł ten Silberberg i przystąpiwszy wprost do niego a wskazując na nr. Dziennika zapytał: „Pan ten artykuł pisałeś? Pan Ł. obejrzał gazetę, a widząc, źe nosi datę Czerwca, odparł: „Nie — aleodpowiedzialność przyjmuje na siebie.“ — Wówczas S. wymierzył z rewolweru — gdy jednakże ten nie wystrzelił, odwrócił go drugą stroną — i zadał tak silny a niespodziany cios panu Ł., że ten upadł na ziemię bez przytomności. — S. ponowił uderzenia i zro­biwszy trzy, życiu zagrażające rany w głowie, wyszedł szybko, zauważony tylko przez służącą.

I jeszcze potym ludzie się dziwią, źe takich panów Rosyja stara się wygonić za dziesiątą granicę!!!

— W Parlamencie niemieckim były we Wtorek roz­prawy o cłach.

Socyjaliści stawili wniosek, żeby znieść wszystkie cła dotyczące artykułów żywności.

Wolnomyślni przez usta Richtera wnieśli, żeby zniżyć cła zbożowe do taryfy z roku l887go, a następnie zrewidować całą taryfę. Dalej wniósł, żeby znieść po­datek od materyjału cukrowego, a po trzecie, żeby znieść wszystkie przywileje gorzelanych.

Kanclerz Caprivi odpowiedział dyplomatycznie, źe toczą się właśnie układy z Austryją, po których będą układy z innymi krajami; źe rządy związkowe bardzo troszczą się o to, żeby żywność była tanią (tu lewica bije brawo), ale musi o to dbać, żeby rolnictwo nie u- padło (tu prawica bije prawo). Jeżeli będą jakie roz­prawy, to urząd kanclerski nie będzie się w nie wdawał, tylko prostował moźebne pomyłki.

W rozprawach, jakie się następnie rozpoczęły, zabrał nasamprzód głos socyjalista Sc nu hm a eher. Nam

chodzi o dobro ludu, mówi on, a nie o podburz anie umysłów. *Ci umysły podburzają, którzy są za cłami o- chronnymi. Chłopi zwyczajni, nie mają żadnej korzyści z ceł ochronnych, a cło na bydło podwyższyło tylko ceny mięsa i słoniny. Jeżeli cła są na to, żeby pieniędzy rządowi przymnoźyć, to niech się państwa rozbroją, a nie będą potrzebowały dochodów celnych.

Richter mówi przeciwko tak zwanym przywilejom wielkich dziedziców i wielkich kapitalistów. Następnie mówi o przymierzu z Austryją i z Włochami i czyni wprost zarzut księciu Bismarkowi, źe on by mógł przez gazetę „Hamburger Nachrichten.“ trójprzymierzu szkodzić.

— Rosyjanie schwyrcili na ziemi tureckiej niejakiego 1 Łuckiego, który dawniej był oficerem rosyjskim, a pó­źniej naczelnikiem marynarki bułgarskiej, jako podejrza­nego o nihilizm i za rzekomy udział w zasadzce na ce­sarza rosyjskiego. — Wszystkie gazety biorą to bardzo za złe rządowi rosyjskiemu — a szczególnie niemieckie pisma okropny krzyk na postępowanie rządu tego pod­niosły. — Jest to niewymownie śmieszne — bo jeśli kto, to właśnie gazety niemieckie powinny siedzieć cicho — i nie odzywać się, aby im nie przypomnieć, źe trochę gorsze zajście miało miejsce nie tak dawno we Wiesba- denie — gdzie policja pruska pomagała oderwać jedy­nego syna od łona matki, królowej serbskiej Nataliji.Jest to zdarzenie, którego żadne krzyki nie upiększą — więc jeśli Rosyjanie porywając przy pomocy polieyji tu­reckiej Łuckiego, postąpili w taki sposób, to, jak zawsze, zapatrywali się na swych sąsiadów zachodnich i od nich się uczyli. —

My, którzy pragniemy drogą prawną zdobyć dla sie­bie pewien gatunek wolności, aby nas tak nie uciskano pod względem religijnym i językowym, jesteśmy wy­raźnymi przeciwnikami wszelkich gwałtownych prze­wrotów — i dla tego nie możemy mieć szacunku i przy­jaźni dla burzycieli publicznego porządku.

Przy tej sposobności jednakże gazety niektóre nie­miecki© uderzają, w przewidywaniu blizkich może zatar­gów z potężnym sąsiadem, w" czułą strunę Polaków — i przypominają, źe Rosyjanie nas bardzo prześladują itd. Prawda. Polacy pod rządem rosyjskim nie mają tyle swobody, co np. pod rządem austryjackim — ale mają jej nieporównanie więcej, niż pod rządem pruskim.

Znając wybornie stosunki rosyjskie, bośmy jedenaście lat tam żyli, z wszelką stanowczością twierdzimy, źe żaden Polak z pod panowania rosyjskiego nie ży­czyłby sobie nigdy przejść pud berło niemieckie. Bo i na co? —

Weźmy stronę t. z. materyjalną, czyli dobrobytu społecznego. Pod względem podatkowym "żaden tamtej- szy obywatel nie ma nawet pojęcia o takiej śrubie bez końca, jaką my mamy tutaj w sprawach podatkowych.A co się z owocem naszej pracy dzieje? Oto budują się wspaniałe pancerniki mające uszczęśliwić murzynów afry­kańskich cywilizacyją niemiecką, której oni wcale me pragną. — Kupują się coraz piękniejsze armaty — coraz lepsze karabiny — aby bronić ziem zdobytych, których mieszkańcy, jak w Alzacyji i Lotaryngiji, wcale nie są z tego dumni, źe należą do Prus. — Opłacają się nastę­pnie całe pułki urzędników — którzy są rozsadnikami tej wielkiej ze sady, źe państwo jest na to, abyśmy pła­cili nań dodatek z krwi i kości — a za to nie mogli się nawet uczyć swego języka ojczystego.

Prawda, źe i Rosyja ma wielkie i bitne wojska __ale cesarstwo rosyjskie jest o wiele, wiele większe, niż cała Europa razem wzięta — ma więcej ludności niż Austryją i Memcy razem — ma przytym nieoceniene, niezgłębione bogactwa kopalne — i olbrzymie przestrze­nie urodzajnej gleby — tak źe w niektórych stronach, dokąd drogi żelazne jeszcze nie dochodzą, włościanie na­wet się nie kuszą o to, aby młócić wszystko zboże, które im bujna ziemia rodzi. Mając więc takie olbrzymie bogactwa daleko łatwiej — i z o wiele mniejszym wy­siłkiem może Rosyja tak wielkie utrzymywać wojska. —

Pod względem językowym są tam te same prawa, co u nas. W iemy jednak z własnego doświadczenia, źe

pomimo to wszędzie, w całym obrębie królestwa polskiego, od Warszawy począwszy — a na najmniejszej gminie wiejskiej skończywszy, wszędzie każdy urzędnik, rodowity nawet Rosyjanin wszelkich objaśnień chętnie w polskim udzieli języku.

Jeśli tam młodzież wojskową przesadzają do Tur­kiestanu — albo na Kaukaz — zatym tak okropnie da­leko — to u nas tego się nie czyni, dla bardzo prostej przyczyny: źe całe Niemcy nie mają tego obszaru conp. takie dwie guberni je Archangielska i Wołogodzka. Ale teraz pewnie nie długo będziemy czekali, jak raz po raz jaki młody i silny Górnoszlązak pojedzie do Kame­runu albo Zanzibaru, cywilizować murzynów, aby ztamtąd nigdy nie wrócić.

Na całym obszarze królestwa Polskiego nie znanym jednakże jest wypadek, aby nauczyciela elementarnego, Polaka, dla tego, źe się urodził Polakiem, przenoszono za Wołgę, aby uczył dzieci Meszczerjaków, z którymi się nie może porozumieć — i żeby potym jego żona umierała z tęsknoty za krajem pjczystym. — Tymczasem za czasów Bismarka i Falka iluż to nauczycieli gimna- zyjalnych ze Szląska, Księztwa, z Prus zachodnich, po­gnano za Ren, nad granicę Holandyji, gdzie nieomal każda wioska osobnym, a nie zrozumiałym nawet dla Niemca mówi językiem — jedynie dla tego, aby tu na ich miejsce nasłać Niemców protestantów — by ci nasze dzieci niemczyli. Czy zaś ci nauczyciele będą umieli poprowadzić nasze dzieci na drogę cnoty i moralności, to wielkie pytanie, bo nieraz jej sami nie mają, jak to zaświadczyło już kilka procesów wytoczonych .ze strony rządu nauczycielom za niemoralność — i to w najnowszych czasach.

Jeśli zaś niemieckie gazety przypominają Polakom, że są uciskani pod rządem rosyjskim, to niech sobie przy-

I pomną, co robiono z Polakami swego czasu we Fischau*) w Starych Prusach — czy to przynosi zaszczyt ich na­rodowi. Niech pamiętają, źe Polacy dwa razy podnosili broń przeciw Rosyji — i źe ta zwyciężywszy słabszego, używa praw zwycięzcy — tak jak Prusacy we Francyji.— Niech sobie przypomną, jak Bärensprung**), chcąc gwałtem zupełnie niewinnych prześladować Polaków, wy­myślił spisek polski, aż mu publicznie w sejmie pruskim poseł Niegolewski w Berlinie zdarł maskę fałszu i obłudy. Coby zaś było, gdyby Polacy kiedykolwiek rze­czywiście zawinili w oczach rządu — tego nawet

/przewidywać nie chcemy — i nie potrzebujemy. Wiemy tylko na pewno, źe większej względności byśmy nie do­znali, niż od Rosyjan — bo tam Polacy jako zwyciężeni spowodowali sobie przykre czasami położenie — a tu bez powodu zupełnie w tych samych znajdujemy się wa­runkach.

Niech więc niemieckie gazety nie potępiają Rosyjan— bo tam z pewnością system się zmieni — i Polacy tamtejsi, jako bracia Słowianie, zostaną równo­uprawnieni — czego my tutaj chyba nie tak prędko do­czekamy.

— Prusy mają z loteryji 27 milionów zysku. Długów mają 5 miliardów 835 milionów, tj. 200 marek na głowę.

— Nie tylko kościelne pieniądze mają wydać Prusy, ale i pieniądze króla Hanoweru, tak zwany fun­

*) w r. 1831. Opiszemy może kiedy to ciekawe zdarzenie.

**) Dyrektor policyji poznańskiej przed 30 laty.

Bilecik miłosny.Pewnego poranku pan Jabłoński wszedł do swojego

gabinetu, z zachmurzonym czołem.Goląc się. w oknie widział pana Stanisława prze­

chadzającego się koło domu. Pytanie, po co pan Stani­sław tutaj się kręci?

Z pewnością nie dla zobaczenia pana Jabłońskiego Kazimierza, ani starej Wi który i, ani małego Jasia; a więc dla zobaczenia pięknej Zosi, siostrzenicy pana Jabłońskiego.

Do dyabła!Ale bardziej jeszcze zachmurzył czoło pau Jabłoński,

gdy otworzywszy drzwi do gabinetu, zobaczył tam siostrzenicę Zosi, przy otwartym oknie - - a z okna tego można było widzieć to samo, co widział pan Jabłoński goląc się.

A jeszcze straszniej zachmurzył czoło pan Jabłoński, gdy dostrzegł, źe siostrzenica jest jakby czegoś zmięszana, i że wygląda, jakby chciała przed nim coś ukryć.

Pan Jabłoński nie w ciemię bity, udał, źe nic nie dostrzegł, i całując w czoło swoją siostrzenicę, rzekł:

— Dzień dobry, moja duszko !Zosia odpowiedziała z pomięszaniem i zakłopotaniem.— Dzień dobry!Wtedy podstępny pan Jabłoński wziął ją za rękę

i drugą ręką klepał ją pieszczotliwie, patrząc w oczy;■— No, moje dziecko, jakże się spało ?I za każdym slowym robił przestanek, żeby dłużej

mógł pieścić się z ręką.Wiedział dobrze pan Jabłoński, źe gdy się weźmie

kogo za rękę, i rękę tę przykryje się drugą swoją ręką — to ten ktoś w zwyczajnych razach, kładzie także drugą rękę, jako odpowiedź na wyzwanie.

Na tym dośwhadzeniu wsparty, oparł podstępny pan Jabłoński swoje badanie.

dusz welficki. Mieli w tej mierze układy Caprm z Windthorstem.

• Siła zbrojna mocarstw europejskich.Mamy przed sobą statystykę siły zbrojnej europej­

skich mocarstw lądowych. Pobieżny rzut oka na cyfry w niej zgromadzone daje pewne wyobrażenie o ogromnych masach ludzi, stojących w Europie pod bronią, a zarazem nasuwa myśl o tym, jak wielka odpowiedzial­ność spadła by na tego, ktoby miał rzucić zarzewie wojny.

Przedewszystkim należy wspomnieć o obowiązku służby wojskowej, W czterach głównych mocarstwach lądowych, a to: w Niemczech, w Austryji, we Włoszech i we Francyji, trwa czynna służba wojskowa trzy lata, zaś w Rosyji lat pięć. Służba w rezerwie trwa w Niemczech 4 lata, w Austryji i we Francyji 7 lat, we Włoszech 5, zaś w Rosyji 13 lat. Z kolej i przychodzi obrona krajowa, w której służba trwa: w Niemczech 5 a względnie 7 lat, w Austryji 2 lata (względnie zaś 12 lat dla tych, którzy bezpośrednio do obrony krajowej wstąpili), we Włoszech (milicyja ruchoma) 4 lata, we Francyji (tak zwana armija terytoryjalna) 6 lat. Rosyjska obrona krajowa, ze służbą 5 letnią, odpowiada prawie naszemu pospolitemu ruszeniu, które obejmuje u nas wszystkich zdolnych do broni pomiędzy 17 a 45 rokiem życia. Włoskie pospolite ruszenie składa się z wysłu­żonych w milicyji ruchomej i obowięzuje ich przez lat 7, we Francyji zaś składa się ono z rezerwy armiji te­ry toryjaln ej i obowięzuje ich przez 9 lat. W ogóle za- tym służba wojskowa trwa: w Austryji lat 12 (zaśłącznie z pospolitym ruszeniem 23), w Niemczech 19 (względnie 28), we Włoszech 16 (19), we Francyji 16 (25), w Rosyji 18 (23).

Stan służby czynnej we wszystkich mocarstwach, odpowiednio do obowiązku powszechnej służby wojskowej, jest naturalnie bardzo silny i tak posiadają w służbie czynnej.

W stanie 3 | 5a wpokojowym. S ^ ? •f ś.

SB

a.SO

Piechoty (batal.) 538 450 346 556 1030Jazdy (szwadron.) 465 258 144 423 612Artyleryji (bater) Artyleryji wałowej

434 223 207 480 398

(kompan iji) 124 63 68 100 212Pionierów 100 81 64 92 116Parku (kompaniji) Liczba ludzi w

62 97 73 76 101

(tysiącach) 520 355 262 547 800Dział 2364 780 828 2880 3818

Tym sposobem więc, w obec 1,137,000 ludzi i 3972 dział, jakiem rozporządza trójprzymierze, stóji1.347.000 ludzi i 5798 dział, którymi rozporządza Fran- cyja i Bosyja.

Na wypadek wojny wzrosłyby cyfry te ogromne w sposób rzeczywiście niesłychany. A mianowicie, bez wliczania pospolitego ruszenia, postawićby mogły w przybliżeniu:

Austro-Węgry: 838,000 wojska linijowego i rezerwy.437.000 obrony krajowej, razem = 1,375,000 ludzi. Niemcy: 1,080,000 liniji i rezerwy, 620,000 obrony kra­jowej, pierwszego powołania i 700,000 drugiego powoła­nia, razem = 2,400,000 ludzi. Włochy: 848,000 liniji

Widząc, że druga ręka Zosi nie spieszy się połączyć z pierwszą, zatrzymał się nagle, i zmienił postępowanie. Na­chyliwszy się ku upartej ręce, zapytał:

— Cóż to masz w ręku?— Ja? — rzekła Zosia zarumieniona jak wiśnia.— Mógłby ktoś pomyśleć, źe chcesz coś ukryć.Zosia nie odpowiedziała.Utkwiony wzrok wujaszka zaczął ją niepokojić, spu­

ściła więc oczy.Wtedy nielitościwy wujaszek przyciągnął powoli tak

uporczywie ukrywaną lewą rękę Zosi, dotknął zamknię­tych paluszków i — bez oporu już — wyjął złożony papier, czułego koloru.

Podnosząc papier wyżej ku oczom, powonienie pana Jabłońskiego połechtane zostało miłym zapa­chem.

— Jakże to się nazywa? — zapytał.— To, mój wuju? To jest list.Pan Jabłoński, nie puszczając listu z ręki, szu­

kał po wszystkich kieszeniach okularów — ale na- próźno!

— I od kogóż to ten list?— Albo ja wiem, mój wuju — weszłam tu, list

leżał na ziemi.Pan Jabłoński szukał dalej — macał — ale okula­

rów nie było 1Bez okularów pan Jabłoński nie mógł odcyfrować

ani jednego słowa, na próżno wytężał oczy. Wreszcie wpadł na szczęśliwy pomysł.

— Cóż tam jest w tym liście? — zapytał.— Nie wiem, mój wuju.— Ee! Nie wiesz? — pytał dalej z szatańskim u-

śmiechem. — Chcesz mię przekonać żeś listu niby nie czytała ?

— Ależ, mój wuju!1 zakłopotane, — ale śliczne w tym zakłopotaniu

— dziewczę, dodało naiwnie:— Nie miałam jeszcze czasu.

i rezerwy, 372,000 miłicyji ruchowej, razem = 1,220,000 ludzi, Francyja: 1,500,000 liniji i rezerwy, 1,700,000 armiji terytoryjalnej, razem = 3,200,000 ludzi. Bosyja:1.180.000 liniji, 832,000 rezerwy, 193,000 załogi,154.000 kozaków i 33,000 straży granicznej tudzież żandarmów razem 2,382,000 ludzi.

Tak więc na wypadek wojny trójprzymierze postawić może około 4,997,000 ludzi naprzeciw 5,590,000 wojsk rosyjskich i francuzkich.

Cyfry te, jakkolwiek olbrzymie, nie dają jeszcze wyobrażenia o całkowitej potędze militarnej mocarstw, bo nie wskazują granic, cło jakich ona w danym razie dojść może. mianowicie w razie powołania pospoli­tego ruszenia.

Co do pospolitego ruszenia wykazy nie podają w tej chwili cyfr dokładnych, również jak nie mamy dat o rosyjskiej t. zw. obronie państwowej. Pospolite ruszenie w Austro-Węgrzech może dostarczyć 445,000 ludzi, włoska milicyja terytoryjalna 1,630,000 ludzi, francuzka rezerwa armiji terytoryjalnej, 900,000 ludzi, W razie powołania pospolitego ruszenia przybyłoby więc do ogólnej liczby 10 milionów ludzi pod bronią jeszcze około 5 milionów.

— Poufną instrukcyją przesłano według „Dz. Pozn.“ nauczycielom w Księstwie na przypadek, gdyby księża rozpoczęli kontrolę nad szkolną nauką religiji. — Oto z rozporządzenia rejencyjnego nakazali inspektorowie kato­lickim nauczycielom żądając od nich zachowania tajem nicy, aby

z duchownym, przybyłym na inspekcyją szkolnej nauki religiji posługiwali się wyłącznie niemieckim językiem;

dalej, aby:przełożonej władzy szkolnej donieśli natychmiast skoroby ów ksiądz do dzieci po polsku przemawiał.

Wcale nie zaszczytną rolę donosicieli powierzano tutaj nauczycielom poznańskim — i pokazano, źe nie tak o naukę religiji — jak o co innego chodzi. — Jak tacy nauczyciele mogą umoralniająco wpływać na powierzone sobie młodsze pokolenie — jeśli sami z góry są demo­ralizowani ! ?

Korespondencye.t Prudnik.

Znaki czasu, czyli niewiara, szerzą się u ludu nie­mieckiego. — Znaną jest sąsiednia wieś Kończyce, gdzie dawniej były sławne kąpiele, dziś bardzo zaniedbane, o których p. Sulerzyski pisze w swójim opisie uźyeoania wód kończyokich, przez które i sam uzyskał utracone zdrowie. Otóż w tych Kończycach, w sam dzień wiliji Bożego Narodzenia miało miejsce następujące zdarzenie:

W karczmie kilku pijanych Niemców naśmiewało się z wiary katolickiej i bluźniło przeciwko niej. Dla większego jej wyszydzenia udawał jeden księdza katoli­ckiego, drugi biskupa, trzeci aż papieża, odprawiali te błazny jakby mszą św., słuchali spowiedzi, a na końcu ksiądz (którego przedstawiał sam gospodarz, szynkarz L.) dawał im komuniją. Na ten cel pokrajał mięsne jelito ną plasterki i dawał każdemu w usta — on sam takie komunikował się nasamprzód. Zaraz po tej komuniji tak bluźnierczej dostał on szynkarz strzykania — a po pół­nocy w bólach wielkich umarł — inni zaś goście są o-

— No, to mi przeczytaj — rzekł Jabłoński podając jej list.

Dziewczę otworzyło list drżącą ręką i odkaszlnąwszy lekko, dla nabrania pewności, zaczęła czytać:

— „Aniele mojego życia?“— Ładnie się zaczyna! rzekł Jabłoński.— „Jak ci opisać te słodkie męczarnie, które po­

noszę od wczorajszego wieczoru?“— Słodkie męczarnie! przerwał Jabłoński, ruszając

ramionami z politowaniem, — czy też w tym jest odro­bina sensu!

Zosia zapytała dalej:„Napróźno bym usiłował odmalować ci —“— No, to po cóż usiłuje niedołęga? — rzekł Ja­

błoński, jakby do siebie.„Odmalować ci szalone un'esienia mojej duszy, w

najżywszym zatopionej zachwycie —“— A to się wysadził, niech go —“ zawołał Ja­

błoński.— Może przestać, mój wuju?— Czytaj dalej, czytaj!„Czy wiesz, na czym spędziłem noc całą? Marzyłem

o tobie!“— To głupi! Nie wolałby spać!„Stała mi ciągle na oczach twoja kibić jak u osy,

nóżki jak u gazeli, szyja jak u łabędzia — “— Widzę, źe wprowadzi cała menaźeryją — rzekł

Jabłoński.„Oczyma duszy widziałem twoje włosy długie i

giętkie jak liany z lasów Ameryki —“— O! teraz przychodzimy do królestwa roślinnego

— zawoła! wuj.„I twoje oczy, ach, oczy jasne i przeźroczyste jak

kryształ strumienia, wijącego się między skałami.— A to bydlę!„A im więcej zatapiałem się w tym widoku, tym

większe zdejmowało mię politowanie względem tych istot zaślepionych, co nas rozdzielić usiłują.6

skarżeni do prokuratora i będą Wkrótce zasiadali na ławie oskarżonych. — Ponieważ naturalnie miejscowy ksiądz proboszcz nie chciał tego księdza bluźnierczego po­chować, więc przyszedł krygerferajn z Prudnika i po­chował go.

W wiliją św. Trzech królów przy święceniu wody palił pewien pan socyjal-demokrata w Prudniku w ko­ściele parafialnym cygaro.

Cóż na to powie lud polski ?

Gamow, 9 Stycznia.Gdy nasz nauczyciel ś. p. Gorki jeszcze żył, miał

wielu nieprzyjaciół, że germanizuje. Nie postępował on jednakże tak, jak jego obecny następca. Jest on tu do­piero od niedawna — ale już dał się poznać — i to dobrze. Rozkazał ministrantom, aby mieli niemieckie książki w kościele — i ukarał ich za to, źe nie mieli takowych — i powiedział im, źe jak me będą mieli nie­mieckich książek do nabożeństwa, to lepiej żadnych nie mieć. Ś. p. Gorki tak nigdy nie czynił. Mamy nadzieje, źe nasz Wielebny ks. Proboszcz na- to nie pozwoli, aby nasze dzieci w tak czysto polskiej parafiji miały się modlić po niemiecku. Spodziewamy się też, źe nowy nauczyciel, który ma do nas nie długo przyjść, nie bę­dzie w kościele śpiewał po niemiecku w parafiji, w któ­rej ani jednego ni® ma człowieka, któryby dobrze nie umiał po polsku.

(W szkole nauczycie], jako urzędnik, musi podług rozkazu uczyć po niemiecku. W kościele jednak jest on zupełnie zależnym od gminy — i nie ma najmniejszego pra­wa się rozporządzać, co mu można powiedzieć. Dzieci w szkole muszą go słuchać — w kościele jednak nie ma on nic im do rozkazania — więc o jego dążności niemieckie nie potrzebujecie wcale dbać. Trzymać się ostro — i śpiewać zawsze po polsku! — Prosimy o częstsze wiadomości. Przyp. Red.)

Racibórz, dnia 16 Stycznia.— Matki polskie, czuwajcie nad tern, by dzieci wasze

nie zapomniały swej mowy ojczystej! Pamiętajcie też o śpiewiepolskim!

— Na sukienkę N. P. Maryi Częstochowskiej na Skałce w Krakowie złożyły w dalszym ciągu: Józefa G. zeStarej wsi 2,50 M. za pośrednictwem Maryj i Swobody z Dellwig p. Borbek (Westfalija), Maryja Swoboda 1,00 mrk., Wilhelmina Swoboda 1,00 mrk., Maryja Jańczyk1,00 mrk., Franciszka Jęczmiorika 1,00 mrk., Anna Hain 0,25 mfk., Katarzyna Bielań 1.00 mrk., Maryjanna Kli­mek 1,20 mrk., Anna Marszalik 0,50 mrk., Magdalena Bizoń 0,50, Maryja Kanty 0,50, Wincenty na Kopczyk 0,10 mrk., Franciszka Wieczorek 1,00 mrk., Wikto ryja Siwczyk 1,00 mrk., Franciszka Kanty 0,50, Franciszka Święta 0,50, Tekla Langer 0,50, Paulina Jańczyk 1,00 mrk., Julianna Deutschmanek 1,00, Magdalena Korb i ca 3,00, Joanna Antonin 1,00, Agnieszka Kuczok 1,50, Ka­rolina Góra 0,25, Yaleska Arndt 0,25, Maryja Zimmer 0,50, Józefa Ślósarek 0,50, Paulina Buroń 1,00, Joanna Michałek 0,50. Razem 22,05 mrk. a z dotychczas ze- branemi 72,50 marek.

— Racibórz. Ze wszystkich stron donoszą o zawie­jach śnieżnych — a i my tu się na nic bardzo skarży­my. W poniedziałek pierwszy pociąg idący do Głupczyc

Jabłoński wyprostował się.— Oto jest dowód, jak te błazny szanują związki

rodziny! — zawołał.„Względem tych istot zaślepionych —“— Dosyć, dosyć! — zawołał Jabłoński z żywością

I pod tą głupią bazgraniną podpisał się?Zosia odwróciła kartę.— Podpisał się —Na ustach jej błysnął złośliwy uśmieszek, ale na

chwilkę tylko.— Kazimierz — rzekła, spoglądając na wuja.— Co za Kazimierz? — zawołał Jabłoński. Daj

mi ten list.Porwał list, a źe okulary odkrył także na biurku za

gazetą, włożył je na nos z gorączkowym pospiechem.Osłupiał!Ten ognisty Kazimierz był on sam. Śmieszny list

pisany był własną jego ręką — śmiałą i zamaszystą — jego młodą ręką!

— A tak! — rzekł pomięszany — więc to nie był list od —“

— Mówiłam ci przecież wuju, źe wszedłszy tu zna­lazłam list na ziemi.

Pan Jabłoński poskrobał się za uehem. Przypomniał sobie teraz, źe poprzedniego dnia porządkował stare pa­piery i źe ten nieszczęsny list musiał uronić. Był to oryginał jakiegoś listu, którego odpis odesłał.

Po chwili niemego zdumienia — której użył na bez­owocne odświeżanie pamięci. Pan Jabłoński ruszył lekko ramionami i rzekł:

— Jaki to człowiek głupi kiedy młody!Potym spojrzał na siostrzenicę, ale ta stała już w

oknie i zdawała się szukać kogoś oczami.Odszedł więc kończąc rozpoczęte zdanie:— Szkoda tylko, źe nie wiele jest mędrszy i na

starość.

stanął w pobliżu Wojnowic na liniji — a ponieważ pnrowoz nie mógł go uciągnąó, wiec wolał go pchać na- zau. I tak pociąg ten poszedł dopiero w połączeniu z pociągiem o 10 Yg zamiast o 7 Vg. — Wczoraj rano o godzinie 7 ej tokarz z warsztatów mechanicznych Drogi żelaznej Martin, idąc do roboty, upadł przed bramą warsztatów tknięty apopleksyją — i natychmiast skonał. Nieszczęśliwy miał 56 lat.

,™7 W niedzielę dnia l8go Stycznia odbędzie się o godzinie 4-ej po południu nadzwyczajne zebranie Towarzystwa Polsko-Górnosziązkiego na sali” edekinda. Z powodu, źe się będzie obierało no- wego sekretarza, pożądanym jest jak najliczniej- szy udział członków. Byłoby dobrze, gdyby panowie członkowie swoje wnioski, jeśli jakie mają, złożyli na ręce prezesa przed zagajeniem zebrania, aby można zaraz ustanowić porządek dzienny.

— W niedzielę 13 b. m. odbędzie się o godzinie 4tej po południu zebranie w sali p. Leksa w Bronkach. Na zebraniu tym będzie podpisywana petyeyja iżby na austryackie ogrodowizny nie nakładano cła. O liczny udział w zebraniu uprasza

Maksymilian Wrzodek.

— Panowie Niemcy z kopalni „Gottessegen“ pod Plu­tą Antoniny nie mają robotnika. — Dla tago naczelnik fabryki wyjechał do Galicy i prosić polskich chło­pów, aby byli łaskawi zlitować się nad niemieckim przemysłem, który bez ich pomocy ledwie dyszy i żeby przyjechali pracować w niemieckich tych zakładach. — Jeśli polskie przysłowie „mądry Polak po szkodzie“ jest prawdziwe, to żaden galicyjski chłop nie powienien tu przychodzić. — Mają oni tam dosyć roboty przy olbrzy­mich kopalniach nafty — a tu panowie nie rozumiejący języka naszego przez ten czas możeby trochę skruszeli— a przynajmniej nauczyliby się cenie nasz lud, bez którego, jak szczupak bez wody, żyć nie mogą.

— Otrzymujemy zażalenie na pewnego dozorcy z fa­bryki podkówek w Raciborzu, źe ten sobie trochę za wiele pozwala — za najmniejsze przewinienie bijąc i po­niewierając chłopców bez litości. — Szczególnie dnia 9 b. m. miał ©n z pewnym G. postąpić sobie bardzo niewłaściwie. — Rodzice bitych chłopców są bardzo roz­jątrzeni na niego — mówiąc, źe ich dzieci dosyć się praca, bieda i zima nabije, wiec nie pozwolą nikomu pastwić się nad nimi. — My ze swej strony radzimy tym rodzicom, aby sami przypadkiem nic nie robili, tylko niech się udadzą do właściciela fabryki lub zarządzającego— niech mu przedstawią swe żale — a ten z pewnością potrafi powściągnąć zbytnie zapały wojowniczego dozorcy. Gdyby się zaś rodzice do naszej rady nie zastosowali, mogliby bardzo łatwo narazić się na to, żeby mieli z pra­wem do czynienia. Wszystko trzeba robić spokojnie, prawną drogą i z rozmysłem.

— Znana złodziejka kościelna nazwiskiem Mosler z Raciborza, ukradła w poniedziałek trzy czerwone pokry­cia z ołtarza w kościele na Starej wsi i porobiła sobie z nich zaraz spódnice. Złodziejkę przyaresztowaao.

— Ernest Schubert, pisarz biórowy, zajęty w miejsco­wej drukarni Lindnera, został skazanym za fałszerstwa dokumentów i za przywłaszczanie sobie pieniędzy na 1 i pół roku pobytu w domu karnym (zuchthaus). Schu­bert był już poprzednio karanym za podobnego rodzaju przestępstwa dwoma latami więzienia.

— Bienkowiee. Za gorliwe dążenie do wpojenia dzie­ciom polskim języka niemieckiego otrzymał nauczyciel tutejszy Sobel od rejencyji w Opolu 10Ó marek wynad- grodzenia. — Na to płacimy podatki z naszej polskiej pracy, abyśmy germanizatorów własnych dzieci opłacali. Ale miejmy ufność w Bogu — źe większa moc Jego niż potęga wszystkich nawet germanizatorów w świecie — i że On nam sprawiedliwość wymierzy.

— W Markwatowicach pod Huczynem urodziła się dziewczynka zupełnie rozwinięta — ale nie miała wcale oczu. —■ Brak w naszej okolicy węgla.

— Baborów. Na dworcu tutajszym taka bieda o węgiel, źe nie pojmujemy, co się stanie. Skoro tylko jaki wagon nadjedzie — natychmiast go rozchwytują. A handlarze na tym robią najlepsze interesa. Sprzedają go bowiem już po 75 fen. za centnar, zamiast po 68 — a jest nadzieja, źe jak tak dalej pójdzie, to węgiel jeszcze podrożeje. — Ze Sutkowa wyjechało dwoje sanek, chcąc się udać na targ do Głupczyc. Jeden z woźniców zaraz za wsią nawrócił, bo widział, źe nie przejedzie przez góry śniegu. — Drugi jednakże, odważniejszy wi­dać, przebrnął pierwszy przekop, ale w drugim utkwił, bo konie zmęczone ustały. Po długim kręceniu na wszys­tkie strony, konie złomały dyszel i kawał sani - - a tak odważny człowiek musiał wracać do wsi po drugie sanie, aby na nich pierwsze do domu zawieźć.

— Rudy. Przy ścinaniu drzewa rębacz Jan Waluga z Paproci pod Rudami został uderzony upadającym pniem w głowę — do tego stopnia, źe mu czaszka pękła — a on sam umarł w kilku dni potym. — Na krótki zaś czas przedtym brat jego, Jerzy (po niem. Georg) wypiw­szy trochę za wiele — upadł w śnieg, a gdy go nare­szcie odkryto, to już tak sobie zdążył odmrozić palce, źe je pewnie utraci.

Z Gogolina donoszą nam, źe w nocy Nowego roku na piątek jeden robotnik sobie podchmielił — i położył się na drodze żelaznej. Drugi robotnik z kol ej i spotkał go po niejakim czasie — a nie wiedząc co z nim zrobić, zaniósł go na swoich barkach aż do jego domu. — Za to, źe znajomego wyratował od śmierci,, żona wyratowa­nego jeszcze mu nawymyślała. Ten robotnik, * który z

takim trudem ratował znajomego, nazywał się Sznapka, a pochodził z Odmętu.

— Świętochłowice. Pomimo, źe mróz na dworze silny, to jednakże wewnątrz nowo budującego się kościoła pracuje się gorliwie, aby go jak najprędzej wykończyć, bo podobno 29 Czerwca, tj. w dzień św. Apostołów Piotra i Pawła ma już być poświęconym. X. Proboszcz Łu­kaszczyk, znacznie się przyczynia do upięknienia kościoła środkami własnymi. — Na wiosnę mają zacząć budować nową li ni ją kolej i żelaznej z Chorzowa do Katowic — i dworzec w Chorzowie ma zostać znacznie przebudowa­nym.

— Mysłowice. Pomimo ogromnego śniegu, jaki wszystkie drogi zasypał, okoliczna ludność polska zapełnia jak najściślej nasz stary parafialny kościół tak od 7—8, jak i podczas summy od 10—12. Dosłownie po kolanabrnęli ludzie w śniegu — ale nie opuszczali nabożeń­stwa porannego — podczas gdy mieszczanom tutajszym, przeważnie niemcom, msza św. o godzinie 8-ej jest jeszcze za wczesna. — To też nasz P. Bóg wejrzy pewnie na naszego ducha pobożnego i wysłucha gorąeyeh modlitw7 naszych.

— Tożek. Pewien tutajszy dozorca w domu obłą­kanych został przez gliwicki sąd skazany na rok więzie­nia, źe przez nieuwagę poparzył na śmierć chorego w kąpieli. Prokurator wnosił o 8 lata więzienia.

— Wanowice. Okazała sie tu na krótki czas banda cyganów, która naturalnie popełniła kilka kradzieży. — Śniegi u nas ogromne — i jeśli tak dalej pójdzie, to chyba świata bożego nie będziemy oglądali. — Kilka osób, które wyjechało ztąd na saniach, musiało powrócić do domu, zostawiwszy sanie w śniegu — i dopiero na drńgi dzień rano je wykopano z pod wielkiej zaspy, która się tymczasem zdołała utworzyć !

— Kietrz. W pobliżu Pilszeza znaleziono człowieka, mającego około 35 lat, który zmarzł w śniegu na śmierć. — Śniegi wielkie, tak źe nawet poczty regularnie nie otrzymujemy. — Petyeyja o powrót Jezujitów do Niemiec ma już blizko 1000 podpisów z naszej parafiji.

— Z Wrocławia otrzymujemy z prośbą o zamieszcze­nie poniższe

Sprawozdaniez czynności Towarzystwa Polsko-Katolickiego we W r o c ł a w i u, od czasu założenia tegoż dnia 1 Czer­

wca 1890 do dnia 1 Stycznia 1891.Towarzystwo odbyło w tym czasie 26 posiedzeń,

które były co do liczby członków dosyć ożywione. Na posiedzeniach tych, oprócz zwykłych spraw dotyczących towarzystwa, zajmowano się czytaniem różnych artykułów z gazet zapisanych przez towarzystwo. Oprócz tego mieli odczyty: Członek p. A. Grzęda „O życiu i pismach śp. Adama Mickiewicza“ i o socyjalistach na temat „Czy Polakowi i Katolikowi wolno być soeyjalistą“ i p. Hoff­mann „O Ubij i Lubelskiej “. Dalej obchodziło towarzy­stwo w dniu 6 Lipca uroczystość przewiezienia zwłok śp. Adama Mickiewicza do Krakowa, i w tym celu wysłało dwóch delegatów na tę uroczystość do tego miasta. W dniu 30 Listopada obchodziło tak samo pamiątkę śmierci Adama Mickiewicza oraz i powstania listopadowego, wspólnie z towarzystwem polsko-handiowym i kołem śpie­wackim „Lutnia“. Odczyt stosowny do tej uroczystości wygłosił p. Kryzan. W końcu, w pierwsze Święto Bo­żego Narodzenia, urządziło towarzystwo wspólną gwiazdkę. Zabaw urządziło towarzystwo jak następuję: Dnia 24Lipca na sali posiedzeń wieczorek z tańcami, następnie w ostatnią niedzielę Sierpnia wspólną wycieczkę za mia­sto, a w końcu dnia 16 Listopada odegrano teatr ama­torski, po którym nastąpiła zabawa z tańcami.

Członków w tym czasie wpisało się do towarzystwa 62, z tych wyjechali*, 4, jeden w wojsku, pozostaje 57.

^tan kasy jest następujący: Wpisowe i miesięczne składki członków wynoszą 88,25 m., z urządzanych za­baw, ofiar pojedyńczych członków i innych nadzwyczaj­nych dochodów, 181,32 m. Razem było dochodu 269 m. 57 fen. Rozchód ogólny wynosi 165,55 m., pozostaje w kasie 104,02 m. Biblioteka składa się z 35ciu ksią­żek. Gazety abonuje towarzystwo następujące: Dzien­nika i Kury era Poznańskiego za pół ceny; zaś Orędo­wnika, Wielkopolanina, Postęp, Nowiny Raciborskie, Światło, Wiarus Polski za całą cenę. Nadto odbiera towarzystwo Gazetę Opolską, Głos Polski, Jedność i Misyonarza Katolickiego. Posiedzenia odbywają się w niedzielę o godzinie 7-mej wieczorem w domu św. Win­centego Seminargase nr. 15. Zarząd składa się z nastę- pujących osob. Antoni Górnatowski, przewodniczący, Feliks Górnatowski, zastępca, Władysław Raczyński, se­kretarz, Stanisław Błaszczyński, zastępca, Wojciech Ohu- dzicki, skarbnik, Michał Chludziński, bibliotekarz, An­toni Grzęda, Franciszek Olszyński ławnicy.

W. Raczyński, sekretarz.~ Wroclaw. W niedzielę, dnia 18 Stycznia, odbę­

dzie się na sali domu św. Wincentego, Seminargase 15, zabawa z tańcami. Początek o godź. 5, koniec o godź.

1 i wieczór. O liczny udział szanownych rodaków upra­sza Zarząd towarzystwa poLko - katolickiego w Wro­cławiu.

P3F Do diisiajszego numeru dołączamy Spis książek nakładowych i komisowych księgarni Edwarda Feitzingera w Cieszynie (wyższa brama).

B o z m a i i t oT c T., ,Przed sądym karnym w Bozen w Tyrolu stanął jako

o o w mion) o umyślne bankructwo hurtowny kupiec win, Rigo. W czasie tej rozprawy wyszła na jaw zajmująca

sprawka. Wykazało się bowiem, źe ten kupiec stał w związku z pewną firmą w Bęrnie Morawskim, dostawiającą „barwniki czerwonego wina“ i „kwiaty ślazowej róży“ do zabarwiania sztucznych win. Agent w mowie będącej firmy, przesłuchiwany jako świadek, zapewniał, źe w południowym Tyrolu i wo Włoszech znajduje doskonałych odbiorców na ten barwnik, źe jednakże nie może zaręczyć, aby części składowe, które „winu“ nadają piękną, czerwoną barwę, były wolne od tru­jących pierwiastków!!!

Z Nowego Yorku donoszą, w pewnym domu przy ulicy West-Chicago-Avenue, mieszkał Karół Holtz, wdowiec w latach, zo 16 letnim synem. Niedawno temu, poszedł syn wcześniej do łóżka, zabrawszy przedtym stary nóż stołowy i ukrywszy go pod poduszką. W pół godziny później ojciec, nie podejrzewając niczego, również poszedł do łóżka i zasnął, poczym Paweł, który czuwał z zam­kniętymi oczami, przerżnął mu żyłę w szyji i kanał od­dechowy. Zbrodniarz natychmiast pobiegł do najbliższej stacyji policyjnej i powiedział, źe ojciec sobie odebrał życie. Gdy policyjanci z lekarzem weszli do pokoju, zastali nieszczęśliwego jeszcze przy życiu, ale niezdolnego do powiedzenia jednego słówka. — Wywlókł się on z łóżka i napisał na kawałku żółtego papieru, całym po-

walanym krwią, po niemiecku: „Paul Holtz kat es ge-than“ (Paweł Holc to zrobił.) To była pierwsza wska­zówka. Lekarz przewiązał ranę — i ku nieograniczo­nemu zdumieniu obecnych zamordowany wskazał palcem na syna i cicho wypowiedział: „Tyś mnie zabił, Pawle, alo nie będziez miał korzyści z tych pieniędzy, bo Bóg cię skarżę.“ W kilka chwil później skonał. W łóżku znaleziono nóż, którym został zamordowanym. Pieniądze, o które chodziło, wynosiły sumę 2000 doi., na jaką się ojciec ubezpieczył w towarzystwie. W ebec tych zajść w młodym zbrodniarzu ruszyło się sumienie — i złożył obszerne zeznanie.

W Marós Vasarhely (Marosz Waszarheli) na Węgrzech umarł wieśniak Andräsz Nagy (Andrzej Wielki), w chwili, gdy zaczął spisywać testament. — Zapisał on już 50000 reńskich kościołowi luterskiemu, dla wykonawcy testa­mentu 20000 złr., tyleż dla swego przyjaciela, dla bie- dnych miasta 5000 złr., i dla 10 bogatych obyweteli miasta po 1000 złr. Resztą majątku nie zdążył już roz­porządzić, bo, jak nadmieniliśmy, umarł nagle. Pozostało jednak jeszcze: dwa wielkie domy w Budapeszcie —-100,000 złr. gotówki w skrzynce — i 860,000 w złotej węgierskiej rencie. — Takich wieśniaków u nas, jak się zdaje, nie ma.

Na Oceanie Spokojnym jest pewna grupa wysp nazw. Sandwich (wym. Senduicz), która stój i pod opieką Stanów Zjednoczonych Półn. Ameryki. Panujący nad niemi król Kalakaua, znajduje się w bardzo opłakanym położeniu pod względem pieniężnym, pomimo to, źe ma pobierać 86,200 dolarów (354,000 marek) tytułem pęsyji. Mo­narcha ten zabrał niedawno temu całą zawartość skarbu królewskiego, wynoszącą 103 doi. 50 centów (424,15 m.) i pojechał na pokładzie okrętu Charleston do San Fran- cisko. Yv drodze jednak zaczęto grać w „pokosa“ — i w ciągu kilku godzin król pozostał bez grosza. Przed przybyciem do portu admirał okrętu pożyczył królowi 3 doi., kapitan 4 doi., porucznik 2 i pół — iw taki fundusz zaopatrzony wylądował monarcha w tym ogro­mnym mieście. (Miał więc 47,50 m.)

Kalendarz kościelny i świecki.Sobota, dnia 17go Stycznia Antoniego pustelnika. Niedziela, dnia 18go Stycznia Katadry św. Piotra. Poniedziałek, dnia 19go Stycznia Henryka b. i m. Wtorek, dnia 20go Stycznia Fabiana i Sebastiane m.

Pierwsza Kwadra księżyca 17go Stycznia o godzinie 7 rano.

Szanownym członkom i gościomprzypominamy, iżw niedziele t. j. dnia 10 Sziycznia, o godz. 4tej po południu,odbędzie eię w lokalu p. Wedekinda przy ulicy Wilhelmo- wskiej, nr. 5y (wchód przez ogród)

walne zebranie.Zarząd

Towarzystwa Polsko-Górnoszląskiego w Raciborzu.

J[ ^2w na

1 »er 1/w R

Jeszcze jest do nabyciaw nakładzie „NOWIN RACIBORSKICH“

KALENDARZAzawierający

bardzo piękne i ciekawe powieści.Kalendarz „NOWIN RACIBORSKICH“

kosztuje tylko

gp4T 25 fenygow.Nabyć go można w Ekspedycyi naszej gazety i

up. agentów i u wszystkich księgarzy w Raciborzu.‘ Kto zamówi 10 kalendarzy, otrzyma 2 bez­

płatnie i przesyłkę franko. HgŃg

gg: Syrop do jedzenia, 58rafinowany, koloru i smak miodu,

Syrop krysztaliczno-biały,do konserw, karmelków, ciast i t. p. w beczkach po ca.

8, 6, 4, 2 i 1 centnar,

Mączkę i mąkę kartoflaną „superior“wszystko w wyborowym gatunku, polecamy

z fabryki naszej we Wronkach.Bank Rolniczo-Przemysłowy

Kwilecki5 Potocki i Sp. w Poznaniu.

Ornaty, kapy, tu walnie, balda­chimy, chorągwie,

jako też inne w zakres kościelny wchodzące arty- ^ kuty poleca bardzo tanio

J. Szpetkowski,m zakład kościelno-artystyczny, @ $ POZNAŃ, Berlińska ulica 15. §#e##eeee##e#e#ö*#ee#eve#m##e###ee@@#*e#

Kantyozki Krakowskie

Wyborna gorzka wódka!Russaka w Kościanie.

Za najlepszy deserowy likier uznany przez panów Dr Bischof i Dr. Brakbusch w Berlinie i francuskim likierom równy.

Twflll f najkpsza ruska gorzka wódka, dobrze smakująca wzma- 1W diii cniająca żołądek.Ra wystawach światowych w Liwerpolu 1886, w Adelaidzie 1887, w Barcelonie 1888, w Brukseli 1888, w Melbourne 1888, w Kolonii 1889 najwyższymi medalami odznaczona, jest do nabycia w y2 i ealvch litrowych flaszkach po 1,25 M. i 2 M. u panów Szmieszek, Wlk. rynek, P. Ackermann, L. Breitbar th, F. Przyszkowski,

11. Benke, J. Kachel, R. A. Krause i na dworcu.

Poszukuję

dziewczynyw wieku 14—15 lat, zręcznej i łagodnej, do półtorarocznego dziecka.!

W. Rzepecki,Redaktor „Now. Rac.“

@

są do nabycia wKsięgarni „Nowin Raciborskiech“

Józef Hackerw Raciborzu, ul. Oppawska 55.

Dobra sposobność!Za 7 marek 50 fen.

dostarczam wytrwałej materyi na całe ubranie męzkie.

Polecam także moj wielki zapas materyi niemieckich i angiel­skich, dalej sprzedawani dla nie­

co spóźnionej pory: Paletoty zimowe już od 10 m- jupki „ „ 5 mubrania „ „ 8 niOprócz tego polecam moj wielki skład ubrań dla mężczyzn i

chłopców.

Józef Hackerw Raciborzu naprzeciwko alei

więziennej.

W księgarni katolickiejsą do nabycia

oprawne ELEMENTARZE(ś lab Ikarze)

polskie z 500 obrazkami,z których się dzieci najle­piej czytać i pisać nauczą po 10 fen., z przesyłką 15 fen. Kto zamówi naraz 10 Ele­mentarzy to przesyłka darmo.

IGNACY KOSTEK.

Polski katolicki katechizm

dla dyecezyi wrocławskiej jest do nabycia w

Ekspedycji„Nowin Raciborskich“.

Ignacy Kostek.

Wielki składi saskiego o wiele le-

zagranicznego łupku (szybru) szablonów, kwadratowego szybru. lupek ten jest pszy i ceny niższe niż towar austryacki.

S A U JL € # Ü M?handel towarów żelaznych w Racibórz u,

ul. Odrzańska Nr. 5.

R SB,Racibórz, «lica im iiNajlepsze towary kolonialne, de­likatesy, owoce południowe, pro­

dukty krajowe, kawy i herbaty.Naj tańczę źrodło zakupna

dla gospodyń.

28 fenigówfunt najlepszej biąłej faryny,

5 funtów 1,35 mrk.

30 fenigówfunt najlepszej brodrafinady, kostkowanej rafinady funt 32 fen., nalepsza maszyną kostkowana rafinada 34 fen.

1 mrk. 60 fen.funt najlepszej palonej jawa. kawy; jeszczę lepsze gatun­

ki po 1 mrk. 80 fen. i 2 mrk.; tańsze znów od

1 mrk. 50 fen. i 1 mrk. 40 fen.

niepalone kawy od 1,10, 1,20, 1,30 mrk.

prawdziwa kawa frankowa cetnar 25 mrk.

Bardzo dobra ruska i chińska herbata w małych paczkach po 30, 40 i 50 fen. w paczkach blaszanych po 50 fen., 1 mrk. do 6 mrk.

Spirytus do palenianajmocniejszy ÓGprocento-

wy, lite"? 40 fen.20 fen.

liter najlepszego salonowego petroleum.

Wszelkie inne towary bardzo tanio w najlepszych gatun­kach.

Porządnym odbiorcom bywa chętnie trzymiesięczny kredyt udzielony, podług ich możności płacenia, bez podwyższenia cen

Jarmarki.17go Nysa, Pszczyna. — 19go Nysa. — 21go Mikołow. —

22go W. Strzelce. — 26go Katowice, Ujazd. — 28go Olesno, Żory.

Ceny targowe w Raciborzu z dnia 15 Stycznia 1891.Pszenica za 100 kilo (2 centnary) ..... 18,50—19,00 Mrk.Żyto (reź) „ „ „ ..... 16,70—16,95 „Jęczmień „ „ „ ..................... 12,00—14,00 „Owies „ „ » ......................12,20-12,50 ,Kartofle za 50 kilo (1 centnar) 2.20— 2,40 „Masło za 1 funt.............................................. ..... 0,90— 1,28 „Jaja za 1 mędeł (15 sztuk)............................... 0,70— 0,75 „Słoma prosta długa za kopę............................... 16,60—17,00 „Siano łączne za 50 kilo (1 centnar) .... 2,20— 2,60 „

Za austryacki reński płacą........................................ . . 1,78 Mrk.Za rosyjski rubel płacą................................................... 2,89 „Za francuski frank płacą................................................... 0,81 „

Za ogłoszenia i reklamy Redakcja nie od­powiada.

Prywatny pisarz

E Pilny w Raciborzuna Nowym (Maślannym) rynku

nr. 10 w domu Fi guli poleca się do wykonania podań sądowych, ugod przy kupnach, testamentów, rekla- macyi, jakoteź wszelkich prac

piśmiennych.

Towarzyszkowaliki!znający dokładnie robotę cugową znajdzie natychmiast stałe zajęcie za dobrą płacą u mistrza kowalskiego

Tomasza Posmyk,Racibórz, Nowe zagrody.

Najtańsze i naj­lepsze źródło

zakupnalikierów, dobrych araków,

rumu, kognaku,sztucznych win, jakoteź wszel­

kich win prawdziwych,jest bez wątpienia u

Otona Kozłowskiegow Raciborzu,

ul. Odrzańska.

Chłopiec,syn porządnych rodziców, może się zaraz zgłosić za

ucznia.J. Schimitzek,

skład towarów kolonialnych w Raciborzu, ul. Odrzańska.

Dziewczynyumjejące guziki (knefle) wy­rabiać, znajdą stałą robotę przy wysokiej płacy.

M. bajda.Ostróg, w dumu Doleźicha.

Parobcy do koni, koniarze i służące do gospodarstwa

znajdą służbę zaraz za wy­sokim wynagrodzeniem przezSofię Ungerathen

stręczarkę,Racibórz, ul. Solna Nr. 5.

Parę tysięcycegjy

wypalonej w polnym piecu poszukuje się. Oferty proszę przysłać do Ekspodycyji

„Nowin Raciborskich.“

Jamaika rum, kognac

w oryginalnych flaszkach, od 1,50 Mk., poleca

fabryka likierówGustawa Glasera

w Raciborzu.Sprzedarz flaszek w kemtorze.

W dniu 25go Stycznia o godzinie 2 po południu zostaną

narzędzia kowalskie i sprzęty domowe

w domu wdowy Owczarek w Witosławicach sprzedane.

W mojm domu jest

sklepwraz z mieszkaniem dla każdego interesu stosowny, zaraz do wydzierżawienia i Igo kwietnia do zajęcia.

J. Sckimitzek,Racibórz, ul. Odrzańska.

Niżej podpisany prosi oprzebaczenie

i odwołuje wszelkie obelgi w restauracyji p. Hofmana na Starej wsi na Wincenta Czogałę i żonę jego rzucone.

Teodor Franiczekna l-ifayaiwei nnd Tłap.iłiorzem.

Czcionkami R, Meyera w Raciborza