w pary¿u stawili siê · w poniedzia³ek w pary¿u szefów 195 pañstw wiata jÊdrzej bielecki...

2
W Paryżu stawili się COP 21 Na szczycie klimatycznym przywódcy świata rzucają wyzwanie zarówno trucicielom Ziemi, jak i terrorystom. W obu przypadkach mogą odnieść sukces. Prezydent Francji Francois Hollande przywitał w poniedziałek w Paryżu szefów 195 państw świata JĘDRZEJ BIELECKI Choć dwutygodniowa konfe- rencja ONZ w sprawie po- wstrzymania ocieplenia at- mosfery (COP 21) dopiero się zaczyna, jej gospodarz Franco- is Hollande już osiągnął sporo. Po raz pierwszy w historii w jednym miejscu zebrali się szefowie 195 państw świata. I 190 z nich przedstawiło plany redukcji emisji gazów powo- dujących efekt cieplarniany. To duże osiągnięcie, bo jeszcze w 2009 r. w Kopenha- dze podobne spotkanie za- kończyło się absolutną poraż- ką, gdy kraje rozwijające się, na czele z Chinami, odmówiły redukcji CO2, uznając, że to „bogaci" przez lata zatruwali Ziemię i oni sami teraz powin- ni płacić za jej ratowanie. Wówczas wobec takiej posta- wy swojego głównego rywala Ameryka także odmówiła podjęcia zobowiązań w walce ze zmianą klimatu. Dwa tygodnie temu zama- chy w ogóle postawiły pod znakiem zapytania organiza- cję w Paryżu tak ogromnego spotkania. Ale to zagrożenie Hollande zamienił w atut. Nie tylko pokazał, że francuska policja panuje nad sytuacją, ale też stworzył atmosferę, w której każdemu przywódcy po prostu wypadało zjawić się nad Sekwaną. Inaczej mógłby zostać posądzony o tchórzo- stwo. Co prawda, jak to ma już w zwyczaju, aby podkreślić znaczenie Rosji, na otwarcie szczytu spóźnił się jako jedyny Władimir Putin. Ale wystąpił już zgodnie z planem. - Cały świat patrzy na nas z nadzieją. Stawka tego spotka- nia jest ogromna. Tu chodzi o przyszłość naszej planety, o życie - mówił Hollande, które- mu sukces COP 21 może zna- cząco zwiększyć szanse na re- elekcję w 2017 r. Pekin pogrążony w smogu Francuski prezydent chciał, by inaczej niż w przypadku poprzednich szczytów klima- tycznych przywódcy pojawili się na początku spotkania, a nie jego końcu. Liczył, że da- dzą impuls do ambitnych działań swoim negocjatorom. Ta strategia była trafna. - Odczuwamy na terenie Ameryki złe skutki zmian kli- matycznych i wiemy, że sami je spowodowaliśmy. Dlatego weźmy udział w staraniach o powstrzymanie ocieplenia Ziemi - mówił Barack Obama. To zbieg okoliczności, ale bardzo znaczący: właśnie w poniedziałek władze Pekinu wprowadziły po raz pierwszy drugi najwyższy stopień zanie- czyszczenia atmosfery. Przez trzy dni ludzie mają pozostać w domu, prace budowlane zostały wstrzymane. - Będziemy liderem rozwo- ju nowych, przyjaznych dla środowiska technologii. To stanie się priorytetem nowej pięciolatki - zapowiedział w Paryżu Xi Jinping, przywódca największego truciciela Ziemi. - Walka z ociepleniem klima- tu nie musi hamować wzrostu gospodarki. Dzięki Rosji tempo zanieczyszczenia atmosfery w skali świata zostało opóźnione o rok - wtórował Putin. Zdaniem Hollande'a celem COP 21 musi być ograniczenie do końca XXI wieku wzrostu średnich temperatur o nie więcej niż 2 stopnie Celsjusza w stosunku do epoki przedin- dustrialnej (już wzrosły śred- nio o 0,85 stopnia, a w 2015 r. •OPINIE Armelle Le Comte ekspertka ds. zmian klimatu Oxfam France Sześć lat temu w Kopenhadze Chiny i Stany Zjednoczone nie chciały podejmować żadnych poważnych zobowiązań w sprawie powstrzymania zmian klimatycznych. Ale od roku to się zmieniło radykalnie. Oba kraje pracują ściśle ze sobą, aby opracować wspólną strategię ograniczenia emisji C02. Tak się stało, bo Chińczycy i Amerykanie zorientowali się, jak katastrofalne skutki przynosi ocieplenie. Pekin, Szanghaj i inne chińskie miasta mają tak zatrute powietrze, że nie da się nim oddychać. A Amerykę regularnie nawiedzają teraz huragany, katastrofalne burze. Zmiana postawy Pekinu i Waszyngtonu uruchomiła dynamikę, która najpewniej doprowadzi w Paryżu do porozumienia w sprawie ograniczenia zmian klimatu do 2 stopni Celsjusza w stosunku do końca XIX wieku. Nie wiadomo jednak, jakie będą warunki finansowe takiej umowy. To najbiedniejsze kraje świata cierpią najbardziej z powodu zmiany klimatu, choć nie one doprowadziły do jego zaburzenia. Dlatego słusznie domagają się poważnych rekompensat za koszt zmiany modelu produkcji energii. Unia Europejska, która w ostatnim roku była w wyraźnej defensywie, gdy idzie o przygotowania do COP 21, może odegrać rolę pośrednika między USA i Chinami, a tymi najbiedniej- szymi krajami. —j.bie. Bram Claeys ekspert ds. zmian klimatu Greenpeace Europe Plan dyskutowany w Paryżu nie jest wystarczający. Jeśli zostanie wprowadzony w życie, do końca wieku klimat Ziemi ociepli się o 3 stopnie Celsjusza w stosunku do epoki przedindustrialnej. A to będzie oznaczało ogrom katastrof naturalnych. Aby do tego nie dopuścić, inicjatywę w czasie negocjacji musi podjąć Unia Europejska, która ma o wiele większe doświadczenie w promowaniu ekologii niż USA i Chiny. Do tego potrzebny jest jednak zwarty front krajów członkow- skich UE za Komisją Europejską, która reprezentuje Wspólnotę na COP 21. Niestety, nowy polski rząd sygnalizował, że może nie wypełnić już podjętych w ramach Unii zobowiązań. Gdyby tak się stało, Bruksela straciłaby wszelką wiarygodność. Trzeba przyznać, że ze wszystkich krajów Wspólnoty Polska jest w sytuacji najtrudniej- szej. Tak się dzieje z powodu ogromnej roli węgla w bilansie energetycznym kraju. Jednak dzięki nowym technologiom odnawialne źródła energii, w szczególności energia wiatrowa, już cenowo konkurencyjna. W przyszłości nawet w polskim klimacie podobnie może być z energią słoneczną. Niemcy już blisko 1/3 zapotrzebowania na energię czerpią ze źródeł odnawialnych. Polska może pójść tym śladem, tym bardziej, że w tym procesie będzie korzystać z pomocy finansowej Brukseli. —j.bie. RZECZPOSPOLITA 2015-12-01

Upload: others

Post on 16-Oct-2020

1 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: W Pary¿u stawili siê · w poniedzia³ek w Pary¿u szefów 195 pañstw wiata JÊDRZEJ BIELECKI Choæ dwutygodniowa konfe rencja ONZ w sprawie po wstrzymania ocieplenia at mosfery

W Paryżu stawili się COP 21 Na szczycie klimatycznym przywódcy świata rzucają wyzwanie zarówno trucicielom Ziemi, jak i terrorystom. W obu przypadkach mogą odnieść sukces.

Prezydent Francji Francois Hollande przywitał w poniedziałek w Paryżu szefów 195 państw świata

JĘDRZEJ BIELECKI

Choć dwutygodniowa konfe­rencja ONZ w sprawie po­wstrzymania ocieplenia at­mosfery (COP 21) dopiero się zaczyna, jej gospodarz Franco­is Hollande już osiągnął sporo.

Po raz pierwszy w historii w jednym miejscu zebrali się szefowie 195 państw świata. I 190 z nich przedstawiło plany redukcji emisji gazów powo­dujących efekt cieplarniany.

To duże osiągnięcie, bo jeszcze w 2009 r. w Kopenha­dze podobne spotkanie za­kończyło się absolutną poraż­ką, gdy kraje rozwijające się, na czele z Chinami, odmówiły redukcji CO2, uznając, że to „bogaci" przez lata zatruwali Ziemię i oni sami teraz powin­ni płacić za jej ratowanie. Wówczas wobec takiej posta­wy swojego głównego rywala

Ameryka także odmówiła podjęcia zobowiązań w walce ze zmianą klimatu.

Dwa tygodnie temu zama­chy w ogóle postawiły pod znakiem zapytania organiza­cję w Paryżu tak ogromnego spotkania. Ale to zagrożenie Hollande zamienił w atut. Nie tylko pokazał, że francuska policja panuje nad sytuacją, ale też stworzył atmosferę, w której każdemu przywódcy po prostu wypadało zjawić się nad Sekwaną. Inaczej mógłby zostać posądzony o tchórzo­stwo. Co prawda, jak to ma już w zwyczaju, aby podkreślić znaczenie Rosji, na otwarcie szczytu spóźnił się jako jedyny Władimir Putin. Ale wystąpił już zgodnie z planem.

- Cały świat patrzy na nas z nadzieją. Stawka tego spotka­nia jest ogromna. Tu chodzi o przyszłość naszej planety, o życie - mówił Hollande, które­

mu sukces COP 21 może zna­cząco zwiększyć szanse na re-elekcję w 2017 r.

Pekin pogrążony w smogu

Francuski prezydent chciał, by inaczej niż w przypadku poprzednich szczytów klima­tycznych przywódcy pojawili się na początku spotkania, a nie jego końcu. Liczył, że da­dzą impuls do ambitnych działań swoim negocjatorom. Ta strategia była trafna.

- Odczuwamy na terenie Ameryki złe skutki zmian kli­matycznych i wiemy, że sami je spowodowaliśmy. Dlatego weźmy udział w staraniach o powstrzymanie ocieplenia Ziemi - mówił Barack Obama.

To zbieg okoliczności, ale bardzo znaczący: właśnie w poniedziałek władze Pekinu

wprowadziły po raz pierwszy drugi najwyższy stopień zanie­czyszczenia atmosfery. Przez trzy dni ludzie mają pozostać w domu, prace budowlane zostały wstrzymane.

- Będziemy liderem rozwo­ju nowych, przyjaznych dla środowiska technologii. To stanie się priorytetem nowej pięciolatki - zapowiedział w Paryżu Xi Jinping, przywódca największego truciciela Ziemi.

- Walka z ociepleniem klima­tu nie musi hamować wzrostu gospodarki. Dzięki Rosji tempo zanieczyszczenia atmosfery w skali świata zostało opóźnione o rok - wtórował Putin.

Zdaniem Hollande'a celem COP 21 musi być ograniczenie do końca XXI wieku wzrostu średnich temperatur o nie więcej niż 2 stopnie Celsjusza w stosunku do epoki przedin-dustrialnej (już wzrosły śred­nio o 0,85 stopnia, a w 2015 r.

•OPINIE

Armelle Le Comte ekspertka ds. zmian klimatu Oxfam France

Sześć lat temu w Kopenhadze Chiny i Stany Zjednoczone nie chciały podejmować żadnych poważnych zobowiązań w sprawie powstrzymania zmian klimatycznych. Ale od roku to się zmieniło radykalnie. Oba kraje pracują ściśle ze sobą, aby opracować wspólną strategię ograniczenia emisji C02. Tak się stało, bo Chińczycy i Amerykanie zorientowali się, jak katastrofalne skutki przynosi ocieplenie. Pekin, Szanghaj i inne chińskie miasta mają tak zatrute powietrze, że nie da się nim oddychać. A Amerykę regularnie nawiedzają teraz huragany, katastrofalne burze. Zmiana postawy Pekinu i Waszyngtonu uruchomiła dynamikę, która najpewniej

doprowadzi w Paryżu do porozumienia w sprawie ograniczenia zmian klimatu do 2 stopni Celsjusza w stosunku do końca XIX wieku. Nie wiadomo jednak, jakie będą warunki finansowe takiej umowy. To najbiedniejsze kraje świata cierpią najbardziej z powodu zmiany klimatu, choć nie one doprowadziły do jego zaburzenia. Dlatego słusznie domagają się poważnych rekompensat za koszt zmiany modelu produkcji energii. Unia Europejska, która w ostatnim roku była w wyraźnej defensywie, gdy idzie o przygotowania do COP 21, może odegrać rolę pośrednika między USA i Chinami, a tymi najbiedniej­szymi krajami.

—j.bie.

Bram Claeys ekspert ds. zmian klimatu Greenpeace Europe

Plan dyskutowany w Paryżu nie jest wystarczający. Jeśli zostanie wprowadzony w życie, do końca wieku klimat Ziemi ociepli się o 3 stopnie Celsjusza w stosunku do epoki przedindustrialnej. A to będzie oznaczało ogrom katastrof naturalnych. Aby do tego nie dopuścić, inicjatywę w czasie negocjacji musi podjąć Unia Europejska, która ma o wiele większe doświadczenie w promowaniu ekologii niż USA i Chiny. Do tego potrzebny jest jednak zwarty front krajów członkow­skich UE za Komisją Europejską, która reprezentuje Wspólnotę na COP 21. Niestety, nowy polski rząd sygnalizował, że może nie wypełnić już podjętych w ramach Unii zobowiązań. Gdyby tak się

stało, Bruksela straciłaby wszelką wiarygodność. Trzeba przyznać, że ze wszystkich krajów Wspólnoty Polska jest w sytuacji najtrudniej­szej. Tak się dzieje z powodu ogromnej roli węgla w bilansie energetycznym kraju. Jednak dzięki nowym technologiom odnawialne źródła energii, w szczególności energia wiatrowa, są już cenowo konkurencyjna. W przyszłości nawet w polskim klimacie podobnie może być z energią słoneczną. Niemcy już blisko 1/3 zapotrzebowania na energię czerpią ze źródeł odnawialnych. Polska może pójść tym śladem, tym bardziej, że w tym procesie będzie korzystać z pomocy finansowej Brukseli.

—j.bie.

RZECZPOSPOLITA2015-12-01

Page 2: W Pary¿u stawili siê · w poniedzia³ek w Pary¿u szefów 195 pañstw wiata JÊDRZEJ BIELECKI Choæ dwutygodniowa konfe rencja ONZ w sprawie po wstrzymania ocieplenia at mosfery

wszyscy

PARIS2015 im cttiiATf c#AMi co**rmcact

C0P21-CMP11

- po raz pierwszy w historii o i stopień). Ale mimo apeli francuskiego prezydenta po­rozumienie, jeśli do niego dojdzie, nie będzie miało for­my prawnie zobowiązującego traktatu. Sprzeciwił się temu już miesiąc temu szef amery­kańskiej dyplomacji John Kerry: jego zdaniem taką umowę z miejsca odrzuci zdominowany przez Republi­kanów Kongres.

W zamian ma być stworzony „przejrzysty" system kontroli co pięć lat zobowiązań podję­tych przez każdy kraj. Tyle że poza kompromitacją, żadne­mu państwu nie grożą kary za złamanie danego słowa: nie istnieje nawet międzynarodo­wa organizacja, która miałaby je wymierzać.

Polska przyłączy się do umowy

Zobowiązania podjęte przez poszczególne kraje są zresztą nieporównywalne. Ale taki był warunek włączenia (prawie) wszystkich krajów do wspólnej inicjatywy COP 21.

Chiny zapowiedziały jedy­nie, że w 2030 r. nastąpi szczy­towy moment emisji CO2. Ameryka zgodziła się na re­dukcję do 2025 r. gazów cie­plarniach o 26-28 proc., ale w stosunku do 2005 r., rekordo­wego roku zanieczyszczeń. W tej sytuacji Unia wyszła przed

Andrzej Kassenberg

fundator Instytutu na rzecz Ekorozwoju

Krytyką celów klimatycznych rząd pokrywa nieumiejętność rozwiązania problemów górnictwa. Tymczasem mądrze skonstruowana polityka w tym zakresie mogłaby stać się kołem napędowym rozwoju Polski, a Śląsk - miejscem pilotażu takich zmian. Węgiel z polskiego miksu nie zniknie z dnia na dzień. Ale opłacalne do wydobycia złoża wyczerpią się bardzo szybko, może nawet w 20 lat. Klarowna i uczciwa strategia dla sektora wydobywczego powinna polegać na wygaszaniu części kopalń i zapewnieniu miejsc pracy dla górników w innowacyjnych i rozwijających się sektorach energetyki i całej gospodarki. To właśnie na Śląsku rozwinął się najbardziej potencjał branży

szereg, obiecując redukcję do 2030 r. emisji CO2 o 40 proc. w stosunku do 1990 r.

Problemem pozostaje też wypełnienie przez bogaty Zachód obietnicy wsparcia do 2020 r. w walce z emisją CO2 biednych krajów kwotą 100 mld dol. rocznie ze środków publicznych i prywatnych. Zdaniem ONZ na razie zgro­madzono tylko nieco ponad 60 proc. tej kwoty.

Projekt porozumienia jest na tyle ogólny, że mimo twar­dych deklaracji w czasie kampanii wyborczej Beata Szydło zapowiedziała w Pary­żu, że nasz kraj jest gotowy się do niego przyłączyć.

- Jesteśmy dzisiaj obecni na szczycie klimatycznym. Są obecni przywódcy wszystkich państw świata. Nie mogło nas tu zabraknąć - powiedziała szefowa polskiego rządu.

Ale ostrzegła, że nasz kraj stawia dwa warunki: nie tylko pod porozumieniem musi się podpisać każdy kraj, lecz tak­że nie może ono ograniczać wzrostu polskiej gospodarki.

Nasi negocjatorzy wcześniej sygnalizować, że Polska bę­dzie chciała renegocjować zobowiązania o redukcji CO2 podjęte w ramach UE.

Problemem Polski jest ener­getyka oparta na węglu. Ale jednocześnie z powodu zała­mania przemysłu ciężkiego po upadku komunizmu emisja dwutlenku węgla przez nasz kraj spadła do 2012 r. o 14,6 proc. w stosunku do 1990 r., podczas gdy np. w Hiszpanii wzrosła o 29,4 proc., a w Ho­landii o 10,7 proc. ©O

Podyskutuj z nami na Facebooku

www.facebook.com/ekonomia. Czy paryski szczyt zakończy się globalnym porozumieniem klimatycznym?

DOŁĄCZ DO FANÓW

produkcji i instalatorów dla odnawialnych źródeł. Jeśli pójdziemy w kierunku prezento­wanym w projekcie Polityki energetycznej Polski do 2050, a cena węgla będzie spadać, to w połowie wieku będziemy musieli importować ponad 40 mln ton rocznie tego paliwa, by utrzymać produkcję w nowo postawionych blokach. Dlatego jestem zwolennikiem zmiany myślenia o bezpieczeństwie dostaw energii. Podstawą powinno być zwiększanie efektywności energetycznej, dzięki czemu można zaoszczędzić „za darmo" w Polsce do 30 proc. zużywanej energii, a także zastosowanie zasady subsydiarności w energetyce, którą kieruje się UE.

—awk

Bolesław Jankowski Jet

ekspert Krajowej Izby Gospodarczej

Globalne negocjacje to okazja, by wskazać, że Polska tak jak inne kraje - strony Konwencji Klimatycz­nej - oczekuje uzyskania możliwości elastycznego podejścia do wypełniania własnych zobowiązań. Taką możliwość mają obecnie wszystkie kraje Konwencji poza krajami UE, którym narzucono bardzo kosztowne dla Polski mechanizmy unijne, takie jak system reformy handlu uprawnie­niami do emisji C02. Kolejną rzeczą którą możemy uzyskać, jest zachowanie prawa do utrzymania w zobowiązaniach Polski roku 1988 jako bazowego, do którego odnoszone są nasze zobowiązania (a nie jak chce UE -1990 r.). Chodzi też o to, by w Paryżu nie włączano nas do grupy państw rozwiniętych, które mają

sfinansować redukcje emisji i transfer technologii dla krajów rozwijających się. Zresztą sam podział na kraje rozwinięte i rozwijające się stworzono wiele lat temu na nieaktualnych już przesłankach. Do tych drugich zaliczono bowiem rozwinięte obecnie kraje, takie jak Korea Płd. czy Izrael, bogate kraje Bliskiego Wschodu, jak Arabia Saudyjska czy Katar, a także drugą co do wielkości chińską gospodarkę. Jednocześnie deklaracje największych krajów są zachowaw­cze i uwzględniają już dokonany progres (np. dzięki przestawianiu energetyki na gaz łupkowy, jak w USA) lub działanią które nie stanowią obciążenia dla rozwoju gospodarczego (Chiny).

—awk

Ryszard Pazdan przewodniczący komisji BCC ds. zmian klimatycznych i ryzyk środowiskowych

Nie potrafiliśmy przekuć na pieniądze sukcesu wynikającego z redukcji emisji ponad poziom zadeklarowany w ramach protokołu z Kioto (5,2 proc. -red.). Udało nam się ją zreduko­wać o 32 proc. m.in. dzięki przyznanemu nam przywilejowi wyznaczenia innego roku bazowego (1988 r. zamiast 1990 r.). Uzyskaną nadwyżkę - dzięki ustanowionym w Kioto mechani­zmom - mogliśmy sprzedać na pniu, zyskując łącznie 8 mld dol. na transformację naszej gospodarki, w tym energetyki. Udało się sprzedać trochę Japończykom za 100-150 mln dol. Zignorowaliśmy jednak sygnały płynące z banków światowych, które chciały wykupić resztę.

DLA „Rz"

Polska w ogóle nie wykorzystała natomiast mechanizmu dającego państwom możliwość inwesto­wania w krajach rozwijających się. Takie działania dawały możliwość zwiększania puli redukcji emisji doliczanej na konto kraju inwestującego. Moja firma mogła zainwestować 300 tys. dol. w Chinach. Gdybyśmy mogli to zrobić, to zarobilibyśmy 6 mln dol. Nie udało się jednak wypracować porozumień bilateralnych na poziomie rządowym. Tymczasem Niemcy wykorzystali takie możliwości, inwestując m. in. w Chinach czy na Białorusi. A do ich gospodarki popłynęły pieniądze na transformację energetyczną.

—awk

RZECZPOSPOLITA2015-12-01