,,wt czka” - lostrzelin.pl 4 w roku szkolnym 2011-2012.pdf · w kwietniu wraz z kl. ii wzięłam...

4
Nr 4 (4) 2012 Gazetka szkolna 2012-06-18 ,,WT CZKA” Liceum Ogólnokształcące im. Marii Skłodowskiej-Curie w Strzelinie Euro 2012, wielkie przeżycie dla każ- dego Polaka. Wszędzie czuć tą atmos- ferę, wszędzie widać flagi, wszędzie słychać doping. W radiu stałe informa- cje o wydarzeniach, w telewizji mecze i specjalne wydania wiadomości. No i w tym wszystkim jestem ja, niedzielny kibic . "Może ja jestem od nich głębszy-choć milczę?" Znakomicie oddają ducha jednej z nowopowstałych subkultur. Jeszcze parę lat temu ludzie dostosowywali się do ogólnie panujących trendów. Teraz wszystko się zmieniło .Pojawił się hipster. S.4 S. 4 Zagadki Angeli Bober: SZCZĘŚCIE , CZYLI ZNIKOMY ZAKRES TEGO WY- RAZU W „NASZYM ” CYWILIZOWANYM ŚWIECIE Czy zdajecie sobie sprawę, że mamy wszystko, co nam do prawidłowego funkcjonowania po- trzeba? Powiem coś jeszcze: mamy wiele więcej! A jak zdefiniować szczęście? S. 3 W kwietniu wraz z kl. II wzięłam udział w projekcie dla uczniów polsko-niemieckich. Początkowo wahałam się, ale teraz wiem, że na-prawdę było warto. (Niespokojną) podróż odbyliśmy pociągiem, przez calutką noc z Wrocławia do Gdańska musieliśmy męczyć się z 800 kibicami Śląska Wrocław… S. 2 Dużo się o nim mówiło. Wiele oczekiwano. Wy- pełniona po brzegi sala kinowa wstrzymała oddech… A wszystko w nadziei, że „The Avengers”-kolejna ekrani- zacja Marvela, nie zawiedzie nie tylko fanów komiksów. Po obejrzeniu, już wiem dla czego film zyskał so- bie przychylność krytyków i rzeszę wielbicieli. I chociaż po „Iron Manie”,” Hulku”,” Capitanie America” i ”Tho- rze” ciężko było stworzyć coś nowego i nieoczekiwane- go – nowy hit kasowy weekendu, 207 milionów dola- rów wystarczyło by uciszyć sceptyków. S. 2

Upload: lenguyet

Post on 27-Feb-2019

215 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Nr 4 (4) 2012 Gazetka szkolna

2012-06-18

,,WT CZKA” Liceum Ogólnokształcące im. Marii Skłodowskiej-Curie w Strzelinie

Euro 2012, wielkie przeżycie dla każ-

dego Polaka. Wszędzie czuć tą atmos-

ferę, wszędzie widać flagi, wszędzie

słychać doping. W radiu stałe informa-

cje o wydarzeniach, w telewizji mecze

i specjalne wydania wiadomości. No i

w tym wszystkim jestem ja, niedzielny

kibic

.

"Może ja jestem od nich głębszy-choć milczę?"

Znakomicie oddają ducha jednej z nowopowstałych

subkultur. Jeszcze parę lat temu ludzie dostosowywali

się do ogólnie panujących trendów. Teraz wszystko się

zmieniło .Pojawił się hipster.

S.4

S. 4

Zagadki Angeli Bober:

SZCZĘŚCIE , CZYLI ZNIKOMY ZAKRES TEGO WY-

RAZU W „NASZYM ” CYWILIZOWANYM ŚWIECIE

Czy zdajecie sobie sprawę, że mamy wszystko,

co nam do prawidłowego funkcjonowania po-

trzeba?

Powiem coś jeszcze: mamy wiele więcej!

A jak zdefiniować szczęście? S. 3

W kwietniu wraz z kl. II wzięłam udział w projekcie dla uczniów

polsko-niemieckich. Początkowo wahałam się, ale teraz wiem, że

na-prawdę było warto.

(Niespokojną) podróż odbyliśmy pociągiem, przez calutką noc z

Wrocławia do Gdańska musieliśmy męczyć się z 800 kibicami

Śląska Wrocław…

S. 2

Dużo się o nim mówiło. Wiele oczekiwano. Wy-

pełniona po brzegi sala kinowa wstrzymała oddech… A

wszystko w nadziei, że „The Avengers”-kolejna ekrani-

zacja Marvela, nie zawiedzie nie tylko fanów komiksów.

Po obejrzeniu, już wiem dla czego film zyskał so-bie przychylność krytyków i rzeszę wielbicieli. I chociaż po „Iron Manie”,” Hulku”,” Capitanie America” i ”Tho-rze” ciężko było stworzyć coś nowego i nieoczekiwane-go – nowy hit kasowy weekendu, 207 milionów dola-rów wystarczyło by uciszyć sceptyków.

S. 2

W kwietniu wraz z kl. II wzięłam udział w projekcie dla uczniów polsko-niemieckich. Początkowo wahałam się, ale teraz wiem, że naprawdę było war-to.

(Niespokojną) podróż odbyliśmy pociągiem, przez calutką noc z Wro-cławia do Gdańska musieliśmy męczyć się z 800 kibicami Śląska Wrocław, któ-rzy swoim szaleńczym zachowaniem budzili niepokój podróżnych. Mieliśmy szczęście, bo co kilka stacji funkcjona-riusze policji zmieniali się, wsiadając do pociągu, by czuwać nad bezpieczeń-stwem pozostałych pasażerów.

Pierwsza przygoda za nami. Na miejscu rozpakowaliśmy się i

udaliśmy się do naszego tymczasowego domu, który dzieliliśmy z naszymi nie-mieckimi rówieśnikami.

Projekt miał na celu poszerzenie naszej wiedzy historycznej z zakresu II wojny światowej, jej skutków i dziejów solidarności. Najpierw myśleliśmy, ze bardzo szybko się znudzimy, ze straci-my tylko czas. Jednakże pomyliliśmy się. Poza tym obawialiśmy się tego, czy podołamy, aby w jakikolwiek sposób móc dogadać się w obcym języku. Z tym akurat problemu nie było. Bardzo dużo ciekawych, śmiesznych rozgrze-wek dało nam wiele zabawy, zacieśniło między nami więzy, stopniowo ograni-czając bariery w komunikacji. A sam sposób przeprowadzenia tego projektu był olśniewający (swoją droga… to szkoda, ze w szkole coś takiego ni funk-cjonuje - przynajmniej cokolwiek za-pamiętaliśmy, a reguła ZZZ („Zakuć-Zdać-Zapomnieć”) nie miała by prawa bytu). Grupę naszą-polską i ich-niemiecką zmieszano i utworzono w sumie grupy liczące po kilka osób. Każ-da z nich miała do wykonania ściśle określone zadania. M.in. musieliśmy: udać się do miasta po to, by rozmawiać z ludźmi, rozwiązywać zagadki dane nam przez organizatorów, robić zdjęcia, odgrywać mini scenki (tym samym wy-kazując się swoimi zdolnościami aktor-skimi), tworzyć plakaty i w finale przy-gotować prezentację będącą podsu-mowaniem naszych działań i współpra-cy.

Ludzie, których poznaliśmy oka-zali się bardzo uprzejmi, dowcipni i to-warzyscy. Najmilej wspominam próby dogadania się „łamanym” polskim, an-gielskim i niemieckim. Ubaw był po pa-chy!

Niestety! Wszystko co dobre szybko się kończy. Czas spędzony w nadmorskiej miejscowości minął nie-

spostrzeżenie szybko. Dopiero przyje-chaliśmy a tu: trzeba wracać. Z uśmie-chem na twarzy i zarazem łzami w oczach, musieliśmy się pożegnać, co wcale nie było równoznaczne z tym, że już się więcej nie zobaczymy. Zaistniała możliwość zrealizowania podobnego projektu w Niemczech. Mam nadzieję, że w następnym roku szkolnym propo-zycja ta będzie aktualna. A więc… do zobaczenia za rok!

Dużo się o nim mówiło. Wiele oczekiwano. Wypełniona po brzegi sala kinowa wstrzymała oddech… A wszyst-ko w nadziei, że „The Avengers”-kolejna ekranizacja Marvela, nie zawie-dzie nie tylko fanów komiksów.

Po obejrzeniu, już wiem dla cze-go film zyskał sobie przychylność kryty-ków i rzeszę wielbicieli. I chociaż po „Iron Manie”,” Hulku”,” Capitanie America” i ”Thorze” ciężko było stwo-rzyć coś nowego i nieoczekiwanego – nowy hit kasowy weekendu, 207 milio-nów dolarów wystarczyło by uciszyć sceptyków.

Fabuła jest banalnie prosta: Ziemia w niebezpieczeństwie, obca ra-sa chce zawładnąć światem, niewinna ludzkość niechybnie zginie, potrzebny jest ktoś, kto poprowadzi do walki…

I tu już zaczyna być ciekawie, bo, jak wiadomo, naszym jedynym ratun-kiem jest grupa superbohaterów zgro-madzona w projekcie pod nazwą „The Avengers” właśnie. Znamy ich dobrze z innych filmów : Iron Man ( Robert Downey Jr.), Hulk ( Mark Ruffalo), Thor ( Chris Hemsworth), Capitan America ( Chris Evans), Sokole Oko-Hawkeye ( Jeremy Renner) i Czarna Wdowa ( Scarlett Evans ). Wszyscy są tu jedno-cześnie. Czy to nie szaleństwo? Cóż,

budżet szacowany jest na 220 milionów dolarów.. A patrząc ze strony widza- nie można było tego lepiej zrobić! To nie historia jednego bohatera, jego przygody i wewnętrzne rozterki , ale zbiorowy portret i solidny szkic filmu (dla znawców tematu: Akcja dzieje się 2 miesiące po przebudzeniu Capitana America z hibernacji, a wszystkie dialo-gi utrzymują się w kanonie zatwierdzo-nym przez Marvel®), który sprawia, że ból głowy po okularach 3D nie liczy się. Każdy ma tu swoje 5 min, a ich losy się łączą. Szczególnie wyróżniłabym tutaj postać Roberta Downey-a Jr. (może z sentymentu do Sherlocka Holmesa…) i Thoma Hiddlestona (Looki – superłotr, i jednocześnie brak Thora). Niby nie na-leżał do tej szóstki wspaniałych, ale bez niego – to już nie to samo. Inteligętny i przebiegły, a przy tym intrygujący i rea-listyczny. Zawiedli mnie tylko Hawkeye i Czarna Wdowa - wypadli nijak i bez charakteru przy reszcie postaci. To jest prawdziwe kino akcji. Sceny walki, superbohaterowie napa-rzający wrogów… i siebie(Małe sprzecz-ki między Thorem a Iron Manem i póź-niej z Hulkiem), ogromne bestie, walą-ce się budynki (ile jeszcze razy zostanie zniszczony Nowy Jork??), głowica ato-mowa, latające statki - i jak tu nie lubić tego filmu! (Treść o facetach w obci-słych strojach specjalnie pominąłem-korektor).

Efekty specjalne wbijają w fotel. Niezwykle realistyczna jest scena, w której pomiędzy budynkami pojawia się statek kosmiczny (tu bym polemizował, raczej był to coś w rodzaju bestii prze-wożącej trutnie[to było żywe]), wyglą-dający jak prehistoryczna ryba. Widać, że film był robiony z rozmachem…

Akcja ani na chwilę nie zwalnia, trzyma w napięciu, przerywana jest tylko wybuchami śmiechu i to dość czę-stymi. „The Avengers” to nie tylko kino dla koneserów efektów specjalnych ale także wyśmienita komedia (film sci-fi…). Dialogi i gagi bawią do łez. Teksty Iron Mana i jego urocze przechwalanie się są nie do pobicia (a także charakte-rystyczne dla niego szukanie granicy cierpliwości innych). Capitan America to przecież weteran 2 Wojny Świato-wej, „Hulk – ty niszcz” (słowa Capitana America), a Thor nie jest z tego świata, więc trzeba mu wszystko objaśniać.

Podsumowując „the Avengers” to nie tylko bajka dla dzieci o przygo-dach superbohaterów, ale naprawdę dobre kino i świetna zabawa. Polecam nie tylko fanom komiksów .

Strona: 2

Angela Bober

Gdańsk 2012

Katarzyna Harhala

Łomot na całego

SZCZĘŚCIE , CZYLI ZNIKOMY ZAKRES

TEGO WYRAZU W „NASZYM ” CYWILI-

ZOWANYM ŚWIECIE

Czy zdajecie sobie sprawę, że mamy

wszystko, co nam do prawidłowego

funkcjonowania potrzeba?

Powiem coś jeszcze: mamy wiele wię-

cej!

A jak zdefiniować szczęście?

Odkręcamy kran i leci woda. Wg nasze-

go życzenia ciepła albo zimna. Mamy

szansę się wykąpać, kulturalnie skorzy-

stać z toalety.

Wchodzimy do kuchni, a na rozkaz za-

czynają działać: toster, czajnik i mikro-

falówka.

Jeśli mamy na to ochotę – pobudzamy

do życia komputer i telewizor.

Niewielkim wysiłkiem nakazujemy

świecić lampom .

Zimą nie marzniemy, naszym niezastą-

pionym „futrem” są kaloryfery.

Żyjemy w dobrobycie, dostatku, ale

ciągle odczuwamy niedosyt.

A teraz wyobraźmy sobie, że wszystkie

nasze dobra zbuntowały się. Jest awa-

ria. Określamy to jako złośliwość rzeczy

martwych.

Nasza bezradność nie zna granic.

Cóż począć???

Kran nie wypluje wody. Nie spłuczemy

toalety.

Toniemy w stertach brudnych naczyń,

brudnych ubrań.

Komputer i telewizor zdechły. Niedługo

padnie nam komórka.

To tylko część rzeczy, które przestali-

śmy wielbić, bo nie spełniają już swojej

dotychczasowej funkcji.

Dopiero teraz odczuwamy niezbędność

wszystkiego, co przedtem było tylko

niewolnikami naszych żądań.

Stajemy się inwalidami bez wózka.

Alkoholikami bez wódki.

Narkomanami bez narkotyków.

Znany jest pokaz slajdów pt. „Jeśli my-

ślisz, że jesteś nieszczęśliwy, spójrz na

nich”,

zawierający realne zdjęcia i jak najbar-dziej trafne komentarze. Ktoś kupił ci buty Adidasa

zamiast Nike?

Brak wdzięczności za ciepłe łóżko?

Są tacy, co woleliby się w

ogóle nie obudzić!!!

Drażni cię nauka?

Angela Bober

Szczęście

Przestań narzekać!

Zacznij dawać!

Ich

Nie lubisz warzyw? Oni przymierają z głodu...

Jeden świat, a dwa odzwierciedlenia.

Odbicie świata „jasności” i odbicie świata „ciemności’’.

Żywot „Jednych”, żywot „Drugich”?

Komu dziękować za ten pierwszy, kogo obwiniać za ten drugi?

To teraz mogę już określić, co kryje się pod pojęciem SZCZĘŚCIE.

Jestem pewna,

że to MY –banda naukowców, którzy mają zaszczyt być w odpo-

wiednim miejscu na Ziemi.

To MY, którym się udało, mający znacznie więcej, niż potrzebujemy.

To MY - egoiści, którym ciągle mało.

Jesteśmy szczęśliwcami, mamy znacznie więcej niż potrzeba do

szczęścia. Postaraj się zatrzymać błędne koło przesadnej konsumpcji

i brak moralności, w których to nowoczesne i rozwinięte społeczeń-

stwo zapomina o 2/3 swoich braci i sióstr...

Są tacy, którzy znają

tylko jedną markę...

Strona: 3

"Może ja jestem od nich głębszy-

choć milczę?" Znakomicie oddają ducha

jednej z nowopowstałych subkultur. Jesz-

cze parę lat temu ludzie dostosowywali się

do ogólnie panujących trendów. Teraz

wszystko się zmieniło .Pojawił się hipster.

Kreuje się na intelektualistę, nie

mieszczącego się w żadnych ramach i

przedziałach. Mówi, że gardzi mainstree-

mem- kulturą popularną. Prowadzi blogi

bogato ilustrowane "artystycznymi" zdję-

ciami, przedstawiającymi chmury. Jeżeli

jeszcze nie wiesz, jak rozpoznać hipstera

sprawdź czy spotkany przez ciebie koleś w

uszach ma słuchawki, iPhone’a lub MP3, z

którego nieustannie sączy się niezależna

produkcja. Znasz kogoś takiego ze szkoły?

To pewnie zastanawiasz się, czy on w ogó-

le coś je?

Rano wyposażony w termo-kubek z

kawą, dumnie przemierza korytarze. Inte-

resuje go wyłącznie kultura wysoka, słucha

zespołów "na-pewno-nie-znasz". Ubiera

się "vintage"-retro jest dla plebsu. Czyta

książki- tomiszcza psychologiczne, których

bohaterowie cierpią na zaburzenia świa-

domości lub mają problem z akceptacją

rzeczywistości.

Proszony o wyrażenie swojej opinii,

wzruszy ramionami i dalej będzie udawał

wyalienowanego. Jeżeli się udziela, to tyl-

ko na MySpace lub na swoim blogu. Głę-

boka wrażliwość, inna natura nie pozwala-

ją mu na integrację ze zwykłymi śmiertel-

nikami. Lecz o dziwo! Nawet hipster prze-

mówi ludzkim głosem! Opowie swoją hi-

storię w niezwykle skomplikowany sposób

i skwituje słowami: i tak nie zrozumiesz.

Czasami wydaje mi się, że jest to wyrośnię-

te Emo!

Widzę na jego twarzy drwinę- zwłaszcza

gdy rozmawiamy o kolejnym popularnym

filmie- on wie, że to komercja i tego typu

produkcjami ekscytują się neandertalczy-

cy. Mimo iż posiada słuch absolutny (gra

na basie/fortepianie/instrumencie którego

nazwę trudno wymówić) nie słyszy złośli-

wych komentarzy pod swoim adresem.

Zwykle siedzą w kawiarenkach. Lansują

trendy. Nigdy nie mówią o czymś wprost,

tylko wszystko notują na swoim blogu. Ich

"wielkie możliwości" i kreatywność nie są

doceniane. Wypowiadają się niejasno i

używają zapożyczeń, co sprawia, iż zasta-

nawiamy się, czy "góra do dołu- czy może

dół do góry". Ich niezależne podejście do

literatury, odkryte drugie lub dziesiąte dno

nie znajduje uznania w oczach innych. Dla-

tego milczą. Przemyślenia (głębokie, a jak-

że!) umieszczają w sieci, tylko tam spoty-

kają się z wirtualnymi przyjaciółmi.

Kiedy o tym myślą, pojawia się refleksja:

"Może tylko ja jestem od nich głębszy-choć

milczę?" Bez złudzeń, pojawiło się kolejne

pokolenie przekonane o swojej niezwy-

kłości, wierzące w swój geniusz oraz... Pie-

niądze rodziców.

Euro 2012, wielkie przeżycie dla każdego

Polaka. Wszędzie czuć tą atmosferę, wszę-

dzie widać flagi, wszędzie słychać doping.

W radiu stałe informacje o wydarzeniach,

w telewizji mecze i specjalne wydania

wiadomości. No i w tym wszystkim jestem

ja, niedzielny kibic. Jak przeżywam to jakże

ważne wydarzenie? Jak dla mnie normal-

nie, tzn. nie z wielkim zaangażowaniem,

ale i też bez lekceważenia. Oczywiście tak

mi się wydaje. Czy oglądałem mecz repre-

zentacji? Oj oglądałem, powiem więcej,

przeżywałem go jak mało które wydarze-

nie w moim życiu. Można powiedzieć, że

na czas tego spotkania zamieniłem się w

prawdziwego fana piłki nożnej. Co prawda

nie miałem przy sobie szalika, nie trzyma-

łem w ręku flagi, ani nie malowałem się na

biało czerwono, ale przysięgam wam - mo-

je gardło nie było oszczędzane. Czułem się

jakbym siedział na trybunach, jakbym miał

przy sobie wiernych kibiców naszej repre-

zentacji. Muszę przyznać, że to uczucie

bardzo mi się spodobało, zaraziłem się tą

atmosferą. Od tamtego momentu wiedzia-

łem, że z chęcią to powtórzę i tak też zro-

biłem. Oglądam teraz każdy mecz, jednak

nie czuję już tych emocji co przy pierw-

szym meczu naszych zawodników. Na

pewno wzmogą się one w zbliżającym się

spotkaniu Polska-Rosja. Choć jest to począ-

tek Euro to wiem, że nie zaszczepi ono we

mnie wirusa o nazwie "Piłka nożna", ale na

pewno pozostawi w mej pamięci to uczu-

cie, ten dreszczyk emocji, który towarzyszy

wydarzeniom ważnym dla naszego narodu.

Do boju Polsko!

Liść? Czy jabłko?

Redakcja:

Autorzy tekstów: Angela Bober, Małgorzata Strzałka, Katarzyna Harhala, Martyna Matwijów,

Lidia Zawistowska, Aleksander Pieczonka, Klaudia

Szawan, Mateusz Zawada, Rafał Jenczelewski Korektor: Daria Matthaus, Małgorzata Harhala Korektor graficzny: Sebastian Mróz Opiekun: Stanisława Laszczyńska

Jesteśmy MAINSTREEMEM!

Lidia Zawistowska

Aleksander Pieczonka

Euro okiem niedzielnego kibica

Katedry? Czy sosny w górach?

Angela Bober

Nie tylko dla orłów

Odpowiedzi:

1. Dziewczynka czyta książkę

2. Żółw mówił, że się spóźniłeś!

Strona: 4