spotkania z zabytkami 3-4 2013

76
INDEKS 377325 ISSN 0137-222X 3-4 | marzec-kwiecień 2013 cena 17 zł (w tym 5% vat) ........................................................... ............................................................................. popiersie staszica Rozważania o autorstwie rzeźby Stanisława Staszica z warszawskich Łazienek (s. 34-35) pałac w swobnicy Prace remontowe w zniszczonym pałacu na Pomorzu Zachodnim (s. 40-43) koszary w gdańsku- -wrzeszczu Rewitalizacja dawnych koszar szansą dla zabytku (s. 50-53) Powstanie z 1863 r. na dawnych rycinach w prasie zagranicznej (s. 20-27) obrazy powstania styczniowego

Upload: fundacja-hereditas

Post on 12-Mar-2016

231 views

Category:

Documents


1 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

INDEKS 377325 • ISSN 0137-222X 3-4 | marzec-kwiecień 2013cena 17 zł (w tym 5% vat)

........................................................... .............................................................................

popiersiestaszica

Rozważania o autorstwie rzeźby Stanisława Staszica z warszawskich Łazienek (s. 34-35)

pałac w swobnicy

Prace remontowew zniszczonym pałacu na Pomorzu Zachodnim(s. 40-43)

koszaryw gdańsku--wrzeszczu

Rewitalizacja dawnych koszarszansą dla zabytku(s. 50-53)

Powstanie z 1863 r.na dawnych rycinach w prasie zagranicznej(s. 20-27)

obrazypowstaniastyczniowego

Page 2: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

......................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................

■ 20 Obrazy powstania styczniowego w prasie zagranicznej Anna Myślińska

■ 28 Niezrealizowany skansen wsi śląskiej w Katowicach Piotr Rygus

Spis treści..................................................................................................................................................

| Spotkania z Zabytkami | 3-4 2013

■ 54 Paradyska wieżyczka AGniEsZka Skowron

zbiory i zbieracze

■ 54 Spotkanie z książką: Szkice o portrecie

■ 55 Szczęśliwych powrotów ciąg dalszy

■ 56 Kolekcja porcelany Ireneusza Szarka Anna SZkUrłaT

■ 57 Spotkanie z książką: Vasa Sacra

z wizytą w muzeum

■ 58 Żyrardów – miasto tkaczy i wizjonerów BarBara RZEcZYcka

■ 59 Spotkanie z książką: Opowieść o niezwykłej fabryce

■ 60 Poszli nasi w bój bez broni KrZYsZToF REcZEk

■ 61 Między nadzieją a zwątpieniem ŁUkasZ WoJTcZak

z zagranicy

■ 63 Wiedeńskie miejsce spoczynku królowej Eleonory Marii Habsburg

PioTr HaPanowicZ

rozmaitości

■ 66 Grób generała Giełguda Jarosław Komorowski

■ 66 Z kryminalnej kroniki: Księżna Radziwiłłowa i szlachcic Czeszejko

Hanna Widacka

■ 68 Wiedzieć więcej

■ 70 Listy

■ 70 Spotkanie z książką: Oczekiwane wznowienia

■ 72 Cyfrowe spotkania z zabytkami AGniEsZka SEidEL-GrZEsiŃska, PawEł KLak

■ 2 Przeglądy, poglądy

■ 4 Krajowa inwentaryzacja niematerialnego dziedzictwa kulturowego

JULia WłodarcZYk

■ 6 Pan Tadeusz w polskiej kulturze Ewa A. KamiŃska

■ 10 Wokół Mickiewiczowskiego rękopisu MałGorZaTa OrZEł

■ 13 Pan Tadeusz w kąpieli – konserwacja rękopisu MałGorZaTa GrocHoLska

■ 16 Przywrócony do użycia MicHał PiEŃkowski

■ 19 Kino „Iluzjon”, dawniej „Stolica”

■ 34 Wokół jednego zabytku: Popiersie Staszica Maria IrEna KwiaTkowska

spotkania na wschodzie

■ 36 Najpiękniejsza rezydencja ziemi grodzieńskiej KaTarZYna i JErZY SamUsikowiE

zabytki w krajobrazie

■ 40 Pałac w Swobnicy – zapomniana perła Pomorza Zachodniego

PawEł Kosicki

■ 43 Spotkanie z książką: Ku nowej fi lozofi i dziedzictwa

■ 44 Kapliczki dzwonniczki na Śląsku Opolskim ELŻBiETa WiJas-GrocHoLska

■ 46 Wstydliwe pamiątki TadEUsZ LosTEr

■ 47 Spotkanie z książką: Piękno polskiego modernizmu

■ 48 Gdańska kula czasu TadEUsZ T. GłUsZko

■ 50 Nowe życie w murach starych koszar KaTarZYna Komar-MicHaLcZYk

Page 3: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Od Redakcji

Redaktor Ewa A. Kamińska w artykule „Pan Tadeusz” w polskiej kulturze, bę-dącym wprowadzeniem do bloku tematycznego poświęconego naszej narodo-wej epopei (s. 6-19), stawia pytanie: „czy dzisiaj utwór ten istnieje jeszcze

w świadomości Polaków”. Odpowiedź, być może, znajdziemy konfrontując własną opinię o miejscu poematu Mickiewicza we współczesnym świecie z informacjami na ten temat zebranymi w pozostałych tekstach w bloku. Nie uzurpując więc sobie pra-wa do jakiejkolwiek podpowiedzi w tym względzie, odnotujmy tylko, że na ostatniej aukcji krakowskiego antykwariatu „RARA AVIS” (16 lutego 2013 r.) można było

kupić… wykonany współcześnie rękopi-śmienny tekst Pana Tadeusza, kaligrafo-wany na 448 stronach (plus jedna niepagi-nowana) formatu 32,2 x 25 cm przez Woj-ciecha Patro z Lublina.

Jak czytamy w nadesłanym do redakcji katalogu aukcji (pozycja katalogu 358), prace nad manuskryptem zajęły autorowi około dwóch lat (!). Dzieło oprawione zo-stało w brązową skórę ze złoceniami (na pierwszej okładce: imię i nazwisko autora oraz tytuł utworu), a na dwubarwnej czar-

no-czerwonej karcie tytułowej znajduje się napis: „Pan Tadeusz czyli Ostatni Zajazd na Litwie. Historia szlachecka z roku 1811 i 1812 we dwunastu księgach wierszem” i na odwrocie informacja czerwonym atramentem: „Rękopis z odręcznymi zdobie-niami wykonany przez Wojciecha Patro w latach 2010-2012”. Każdą księgę autor zaopatrzył w osobną kartę tytułową zamkniętą ozdobną ramką, z odręcznym rysun-kiem czarnym tuszem, kolorowanym akwarelą, a umieszczone tam ilustracje przed-stawiają m.in. dwór w Soplicowie, budynki gospodarcze, krajobrazy, maszerujące wojsko, ucztę. Paginacja tego unikatowego manuskryptu sporządzona została czer-wonym atramentem, tekst kaligrafowany stalówką Hunt Imperial 101 w obsadce oblique penholder dla pisma copperplate, ciemnobrązowym atramentem Waterman na papierze Tintoretto crema 90 g. Szycie składkowe, grzbiet 5-polowy ze zwięza-mi. Tylko ta cena! Wywoławcze 18 000 zł – to zdecydowanie zbyt wiele, by na uni-katowy rękopis skusił się któryś z bibliofi lów uczestniczących w lutowej aukcji.

W tym numerze polecamy ponadto kolejne trzy „rocznicowe” artykuły związane z tematem powstania styczniowego (s. 20-27, 60-62), a także lekturę listu skie-rowanego do działu Wiedzieć więcej i naszą odpowiedź na zawarte w nim pytania (s. 68-70), bowiem okazały się one niezwykle interesującym pokłosiem ubiegło-rocznego bloku tematycznego poświęconego Zygmuntowi Krasińskiemu, zamiesz-czonego w świątecznym wydaniu „Spotkań z Zabytkami”.

Karty rękopiśmiennego tekstu Pana Tadeusza z oferty antykwariatu „RARA AVIS” w Krakowie

...........................................................................................................................................................................................................miEs iĘcZnik PoPULarnonaUkowY

3-4 (313-314) XXXVIIWarszawa 2013

ADRES REDAKCJI00-590 Warszawa, ul. Marszałkowska 4 lok. 4tel./fax 22 622-46-63e-mail: [email protected]:// www.spotkania-z-zabytkami.plhttp:// www.facebook.com/spotkaniazzabytkami

REDAKCJAWojciech Przybyszewskiredaktor naczelny

Lidia Bruszewskazastępca redaktora naczelnego

Ewa A. Kamińskasekretarz redakcji

Jarosław KomorowskiKatarzyna Komar-MichalczykPiotr Berezowskiprojekt graFiczny

Magdalena Barańskałamanie i opracowanie komputerowe

RA DA RE DAK CYJ NAprof. dr hab. Dorota Folga-Januszewskadr Dominik Jagiełłoprof. dr hab. Stanisław Januszewskiprof. dr hab. inż. arch. Robert M. Kunkelprof. dr hab. Małgorzata Omilanowskaprof. dr hab. Maria Poprzęckaprof. dr hab. Jacek Purchlaprof. dr hab. Andrzej Rottermundprof. dr hab. Bogumiła Roubamgr Bartosz Skaldawskimgr Andrzej Sołtandr Marian Sołtysiakprof. dr hab. inż. Bogusław Szmygin

WYDAWCA

00-590 Warszawa, ul. Marszałkowska 4 lok. 4tel. 22 891-01-62e-mail: [email protected]:// www.fundacja-hereditas.pl

WSPÓŁWYDAWCA

Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzania zmian i skrótów w materiałach przeznaczonych do publikacji oraz publikowania wybranych artykułów w wersji elektronicznej. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Za treść reklam i ogłoszeń redakcja nie odpowiada.

Nakład: 6000 egz.

NA OKŁADCE: Fragment Minterowskiej statuet-ki autorstwa Wojciecha Święckie-go, przedstawiającej Adama Mic-kiewicza, 1859 r., brąz, odlew, własność Muzeum Narodowego w Krakowie (zob. s. 68-70).

(fot. Pracownia Fotografi czna Muzeum Narodowego w Krakowie)

Page 4: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZABYTKOWY DWORZEC KOLEJOWY SIEDZIBĄ TEATRU W zabytkowym dworcu kolejowym w  Chebziu, dzielnicy Rudy Śląskiej, otwarte zostało centrum kulturalne. Kil-ka pomieszczeń zajęli m.in. artyści z Te-atru Bezpańskiego. Budynek dworca po-chodzi z końca XIX w. Jego projekt wzo-rowano na ówczesnym budownictwie przemysłowym − ma charakterystycz-ną ceglaną elewację z odsłoniętą stalową konstrukcją i elementami dekoracyjnymi z różnokolorowej cegły, na froncie znajdu-je się duże półokrągłe okno, doświetlające główny hol. W 2002 r. zabytek został od-nowiony, a w 2006 r. umieszczony na Szla-ku Zabytków Techniki Województwa Ślą-skiego; dwa lata temu, wobec postępują-cej dewastacji obiektu, wojewódzki samo-rząd wykreślił go ze Szlaku. W ratowanie dworca zaangażowała się gmina, która w ubiegłym roku wydzierżawiła budynek od PKP na pięć lat. W tym czasie samo-rząd będzie mógł wykonać prace remon-towe, a kolej ureguluje stan prawny nieru-chomości, co umożliwi przygotowanie jej do sprzedaży samorządowi.

PRZEGLĄDY, POGLĄDY

Przeglądy, poglądy.........................................................................................................................

OBCHODY MIĘDZYNARODOWEGO DNIA OCHRONY ZABYTKÓWW dniach 18-19 kwietnia 2013 r. w Łowi-czu odbędą się obchody Międzynarodo-wego Dnia Ochrony Zabytków, których współorganizatorem jest Narodowy Insty-tut Dziedzictwa. Obchody zainauguruje uroczysta gala w kaplicy św. Karola Boro-meusza w Muzeum w Łowiczu, na którą zaproszeni zostali przedstawiciele Mini-sterstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowe-go, środowiska konserwatorskie oraz wła-dze Łodzi i Łowicza. W trakcie gali nastą-pi m.in. ogłoszenie wyników i wręczenie

nagród dla zwycięzców w konkursie Ge-neralnego Konserwatora Zabytków „Za-bytek Zadbany”. Następnego dnia w ba-zylice katedralnej Wniebowzięcia Naj-świętszej Marii Panny w Łowiczu odpra-wiona zostanie msza święta w  intencji Konserwatorów Polskich oraz śp. Toma-sza Merty w 3. rocznicę śmierci. Na za-kończenie obchodów odbędzie się objazd studialny dla konserwatorów po okolicz-nych zabytkach; trasę objazdu przygoto-wał Urząd Miasta w Łowiczu. Więcej in-formacji na temat programu obchodów na naszej stronie internetowej.

KONFERENCJA W SEJMIE RP W Sali Kolumnowej Sejmu RP 25 lutego br. odbyła się konferencja pt. „Dlaczego i jak w nowoczesny sposób chronić dziedzic-two kulturowe”; organizatorem spotka-nia był Polski Komitet do spraw UNESCO we współpracy z Ministerstwem Kultu-ry i Dziedzictwa Narodowego. Obrady podzielone zostały na dwie sesje tema-tyczne: sesja I – „Obecna sytuacja praw-na w zakresie ochrony i  zarządzania

dziedzictwem kulturowym”, sesja II – „Panel Ministrów”, na zakończenie od-była się dyskusja. Tekst jednego z głównych wystąpień w czasie konferencji pt. Problemy ochro-ny zabytków – obecny stan oraz Reko-mendacja UNESCO w sprawie historycz-nego krajobrazu miejskiego, autorstwa prof. Bogusława Szmygina, opublikowa-ny zostanie w następnym numerze „Spo-tkań z Zabytkami”.

KOLEJNY OBRAZ AUGUSTA L. MOSTA W MUZEUM NARODOWYM W SZCZECINIEKolekcję dzieł Augusta Ludwiga Mo-sta (1807-1883), gromadzoną przez Mu-zeum Narodowe w Szczecinie, wzboga-ciło studium olejne „Oczekująca”. Ob-raz został zakupiony od rodziny artysty dzięki mieszkańcom Szczecina i gościom

Europejskiej Nocy Muzeów, a także dzię-ki hojności Urzędu Marszałkowskiego Województwa Zachodniopomorskiego.Dzieło jest bardzo ważne dla kolekcji Mu-zeum Narodowego w Szczecinie. Jest to najwcześniejszy obraz artysty w zbiorach tego muzeum, podejmujący temat mat-ki i dziecka, nad którym Most rozpoczął pracę już na studiach, w 1826 r. Studium namalowane zostało w 1832 r. w Dreźnie, gdzie artysta pracował przez kilka lat po ukończeniu Akademii Sztuki w Berlinie. Jest ono jednym z dwóch dzieł ukazu-jących żonę malarza Karolinę z najstar-szym synem Hermanem. Drugie posia-da Muzeum Krajowe w Greifswaldzie. Obraz poddany został konserwacji, któ-ra przywróciła mu blask i pozwoliła od-słonić pewne tajemnice. Podczas badań obrazu w promieniach ultrafioletu odkry-te zostały przemalówki wykonane krótko po powstaniu dzieła. Autor zatem popra-wiał już gotowe studium. Plamy widocz-ne przy prawej krawędzi obrazu okazały się męską czapką z daszkiem, zawieszo-ną na framudze drzwi, są znakiem wirtu-alnej obecności samego Mosta.

XV MAŁOPOLSKIE DNI DZIEDZICTWA KULTUROWEGOTematem XV edycji Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego (18-19 maja 2013) będą szlaki kulturowe – tematycz-ne trasy zwiedzania prezentujące zasoby kulturowo-turystyczne regionu. Będzie to 15 zabytków, zlokalizowanych na 5 trasach zwiedzania, które zostaną zapre-zentowane podczas dwóch majowych weekendów. Uczestnicy będą mieli oka-zję zwiedzić krakowskie obiekty związa-ne z okresem Młodej Polski oraz zabyt-ki techniki.

W pierwszy weekend (18-19 maja 2013) zostaną pokazane obiekty na szlakach: „Młodopolska Małopolska” i „Małopol-ska Romańska”, a podczas drugiego weekendu (25-26 maja 2013): „Krakow-ski Szlak Techniki”, „Dwory Małopolski” i „Małopolska Trasa UNESCO”.

August Ludwig Most, „Oczekująca”, 1832 r., studium olejne

Dom Towarzystwa Lekarskiego w Krakowie, obiekt na szlaku Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 2

Page 5: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

OCIEPLANIE BUDYNKÓW ZABYTKOWYCHXella Polska Sp. z o.o. była organizatorem cyklu spotkań szkoleniowych poświęco-nych zagadnieniu ocieplania budynków od wewnątrz. W lutym i w marcu br. od-było się 18 spotkań na terenie całej Polski. Konferencje przeznaczone były dla archi-tektów, konserwatorów zabytków, zarząd-ców nieruchomości, audytorów energe-tycznych oraz wszystkich zainteresowa-nych tematem ocieplania od wewnątrz. Ocieplanie od wewnątrz jest w wie-lu przypadkach jedyną dopuszczal-ną metodą poprawy parametrów ciepl-nych obiektu. Pozwala zachować fasadę w oryginalnym kształcie, stąd też ma za-stosowanie przy budynkach podlegają-cych opiece konserwatora zabytków.

PRZEGLĄDY, POGLĄDY

KONSERWACJA PRAC MANUFAKTURY TKACKIEJ ŁAD

Pod koniec 2012 r. zakończono konserwa-cję pierwszej części spuścizny po Manu-fakturze Tkackiej ŁAD, będącej w posia-daniu Muzeum Historycznego m.st. War-szawy. Dzięki dotacji Ministerstwa Kul-tury i Dziedzictwa Narodowego podda-no konserwacji wybrane projekty i ry-sunki techniczne tkanin oraz łańcuchy kart żakardowych. Były one w złym sta-nie zachowania z powodu wieloletniej eksploatacji oraz niewłaściwych warun-ków przechowywania. Prace konserwa-torskie wykonała Aleksandra Szymiczek. Działalność Spółdzielni Artystów ŁAD,

założonej w 1926 r. z inicjatywy profeso-rów i studentów warszawskiej ASP, na-leży do najciekawszych zjawisk w pol-skiej sztuce okresu dwudziestolecia mię-dzywojennego w dziedzinie rzemiosła artystycznego. Wielkie uznanie zyska-ły wykonane w spółdzielni ŁAD tkaniny, w tym tkaniny żakardowe. Prace Manufaktury, które wróciły po kon-serwacji, są bardzo atrakcyjne wizualnie, w różnych formatach, wykonane różny-mi technikami, na różnych podłożach. Spuścizna po Warsztatach Tkackich Spółdzielni Artystów ŁAD to unikatowy zespół pamiątek, dokumentujących dzia-łalność jednego z kilku zachowanych na świecie warsztatów tkanin żakardowych.

OCHRONA SPUŚCIZNY WARSZAWSKICH RZEŹBIARZYW Warszawie zawiązała się nieformalna grupa skupiająca historyków sztuki oraz osoby dysponujące ocalałymi zbiorami po tworzących w tym mieście rzeźbiarzach. Jej inicjatorką jest Anna Rudzka, histo-ryk sztuki z warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, córka Józefa Gosławskiego. Go-towość współpracy zadeklarowały m.in. osoby dysponujące zbiorami i archiwa-liami po Jerzym Chojnackim, Wojciechu Czerwoszy, Krystynie Dąbrowskiej, Jerzym Jarnuszkiewiczu, Stefanie Momocie i Ka-rolu Tchorku. Jednym z celów grupy jest ochrona dokumentacji i ocalałego dorobku (w tym kilku pracowni rzeźbiarskich), po-szukiwanie zaginionych dzieł i budowanie świadomości znaczenia obecności rzeźby w przestrzeni publicznej.Osoby dysponujące spuścizną warszaw-skich rzeźbiarzy oraz zainteresowane pro-blemem ochrony tej spuścizny proszone są o kontakt: jozefgoslawski@gmail

PRACE W ZAMKU W BIELSKU-BIAŁEJ W ramach renowacji zamku Sułkowskich w Bielsku-Białej montowany jest nad zamkowym dziedzińcem szklany dach. Dzięki temu zamek uzyska dużą zada-szoną przestrzeń, która będzie wykorzy-stywana na imprezy i wystawy. W ogło-szonym przed podjęciem prac konkur-sie wygrała koncepcja warszawskiej pra-cowni „Projekt Praga”, według której na dziedzińcu ustawiony zostanie na czte-rech słupach stalowy ruszt, podtrzymu-jący szklaną taflę. Wszystko ma wyglą-dać jak wielki baldachim.W zamku trwa też naprawa starych mu-rów, na których pojawią się estetycz-ne pastelowe tynki. Na dziedzińcu po-wstaje również przeszklona winda dla

niepełnosprawnych. Zakończenie inwe-stycji jest planowane na wiosnę 2014 r., ale większość prac będzie zrealizowana w tym roku.

CENTRUM INTERPRETACJI ZABYTKUZainteresowani historią i architektu-rą Warszawy mogą odwiedzić Centrum Interpretacji Zabytku – nową placówkę Muzeum Historycznego m.st. Warszawy. Powstało ono jako część projektu reno-wacji i adaptacji na cele kulturalne sta-romiejskich piwnic Warszawy. Projekt obejmował 5 lokalizacji na Starym Mie-ście: ul. Jezuicką 4, ul. Boleść 2, Rynek Starego Miasta 2, Rynek Starego Miasta 28-42 i właśnie ul. Brzozową 11/13, przy której znajduje się Centrum. Stanowi ono początek szlaku kulturalnego piwnic sta-romiejskich. Inwestycja była możliwa dzięki współ-pracy z norweskim miastem Bergen i do-finansowaniu ze środków Norweskie-go Mechanizmu Finansowego. W reali-zacji projektu brało udział kilka jedno-stek miejskich − Biuro Stołecznego Kon-serwatora Zabytków jako inicjator, be-neficjent i  zarządzający projektem, Sto-łeczny Zarząd Rozbudowy Miasta jako

inwestor zastępczy. Wsparcia udzieliły Biuro Funduszy Europejskich i Biuro Roz-woju Miasta.Obecnie czynna w Centrum ekspozycja „Zniszczenie  i  odbudowa Starego Mia-sta” przedstawia Stare Miasto jako ze-spół zabytkowy wpisany na Listę Świato-wego Dziedzictwa UNESCO. Zwiedzają-cy mogą zobaczyć fragment czternasto-wiecznego muru staromiejskiego, dowie-dzieć się o losach wybranych miejsc Sta-rówki i jej mieszkańców w okresie dru-giej wojny światowej. Znacząca część wystawy została poświęcona czasom po-wojennej odbudowy. Wśród wielu foto-grafii znajduje się zaaranżowana z au-tentycznych obiektów pracownia archi-tektoniczna z  lat pięćdziesiątych-sześć-dziesiątych XX w. W ofercie Centrum znajdują się także wykłady i zajęcia edukacyjne dla dzieci i młodzieży o  zniszczeniach wojennych, odbudowie oraz architektach odbudowu-jących Stare Miasto.

Helena Bukowska-Szlekys, projekt tkaniny „Biegacz”, Warsztaty Tkalnicze Spółdzielni Architektury Wnętrz ŁAD, Warszawa 1948 r.

Zamek Sułkowskich w Bielsku-Białej, siedziba Muzeum w Bielsku-Białej

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 3

Page 6: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Od chwili ratyfikowania przez Polskę w 2011 r. Konwencji UNESCO w sprawie ochro-ny niematerialnego dziedzic-

twa kulturowego (zob. „Spotkania z Za-bytkami”, nr 5-6, 2012, s. 21-23) kwestia opieki i zarządzania tym specyficznym ro-dzajem dobra kulturowego stała się coraz częściej poruszanym tematem.

W myśl definicji opracowanej przez Zespół ds. Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego przy MKiDN, dziedzictwo niematerialne może przejawiać się w ta-kich zjawiskach, jak:

– tradycje i przekazy ustne – np. baj-ki, przysłowia, pieśni, oracje, opowieści wspomnieniowe i wierzeniowe, historie, przemowy, lamenty pogrzebowe, zawo-łania pasterskie i handlowe, w tym język jako nośnik niematerialnego dziedzictwa kulturowego;

– sztuki widowiskowe i tradycje mu-zyczne – np. tradycje wokalne, instru-mentalne i taneczne; widowiska religijne, karnawałowe i doroczne;

– praktyki społeczno-kulturowe – np. zwyczaje, rytuały i obrzędy doroczne, sy-tuacyjne i rodzinne: chrzciny, wesela, po-grzeby; ceremoniały lokalne i środowi-skowe; zwyczaje odpustowe i pielgrzym-ki; gry i zabawy; folklor dziecięcy; sposo-by świętowania; praktyki służące nawią-zywaniu kontaktów międzyludzkich, np. sposoby składania życzeń;

– wiedza i praktyki dotyczące przy-rody i wszechświata – np. tradycyjne wy-obrażenia o wszechświecie; meteorolo-gia ludowa; tradycyjne sposoby gospoda-rowania; tradycyjne sposoby leczenia; za-mawiania: miłosne, medyczne;

– wiedza i umiejętności związane z rzemiosłem tradycyjnym.

Są to zatem zjawiska należące do sfe-ry kultury duchowej i kultury społecz-nej, chociaż często nierozerwalnie związa-ne także z wytworami materialnymi. Two-ry te stanowią tradycyjny przedmiot zain-teresowania takich nauk, jak antropologia kultury i etnologia, etnografia, socjologia, kulturoznawstwo czy folklorystyka. Z tego względu uczelnie, muzea, organizacje i ba-dacze indywidualni prowadzili i prowadzą nadal intensywne badania w tym zakre-sie, tworząc niezwykle cenne zbiory wie-dzy na temat kultury i zachodzących w niej zmian. Reprezentacyjnymi pracami w tym zakresie są monumentalne dziewiętna-stowieczne dzieło Oskara Kolberga Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce oraz monografia Kultura ludowa Słowian Kazimierza Moszyńskiego z początku XX w. Pomimo tak intensyw-nie prowadzonych badań nigdy jednak nie powstał całościowy, oficjalny wykaz zaso-bów niematerialnego dziedzictwa kulturo-wego na kształt istniejącej od dziesięcioleci krajowej ewidencji zabytków, której doku-mentację gromadzi obecnie Narodowy In-stytut Dziedzictwa.

Ratyfikacja przez Polskę Konwencji UNESCO z 2003 r. stała się impulsem do podjęcia skoordynowanych działań na rzecz identyfikacji i inwentaryzacji za-sobów niematerialnego dziedzictwa kul-turowego znajdującego się na terenie na-szego kraju. Konwencja w sprawie ochro-ny tego dziedzictwa nakłada bowiem na swoich sygnatariuszy dwa podstawowe obowiązki:

– prowadzenie działań mających na celu identyfikację przejawów niematerial-nego dziedzictwa kulturowego obecne-go na terytorium każdego państwa oraz

inwentaryzację tego dziedzictwa w for-mie jednego lub wielu spisów;

– możliwie jak najpełniejsze zaanga-żowanie w działania identyfikacyjne, in-wentaryzacyjne i ochronne grup, wspól-not i osób związanych z danym dziedzic-twem, za ich uprzednią, świadomą i do-browolną zgodą oraz we współpracy z or-ganizacjami pozarządowymi.

Na prośbę ministra kultury i dzie-dzictwa narodowego Narodowy Instytut Dziedzictwa, któremu powierzona zosta-ła realizacja znacznej części zadań wynika-jących z przystąpienia przez nasz kraj do Konwencji UNESCO, opracował stra-tegię krajowej inwentaryzacji niemate-rialnego dziedzictwa kulturowego. Przy-bierze ona formę prowadzonej przez mi-nistra kultury i dziedzictwa narodowe-go listy, która stanie się krajowym inwen-tarzem zjawisk z tego zakresu obecnych na terenie Polski. Lista pozwoli na doko-nanie rozeznania w zasobach tego dzie-dzictwa w naszym kraju i stanowić będzie podstawę do zgłaszania polskich wnio-sków o wpis na listy dziedzictwa niema-terialnego UNESCO prowadzone w ra-mach Konwencji z 2003 r.

Czy inwentaryzować?

Można zadać pytanie: czy tworzenie oficjalnego spisu zjawisk tak efemerycz-nych i silnie związanych z emocjami kul-tywujących je społeczności, jakimi są ele-menty dziedzictwa niematerialnego, jest zadaniem wykonalnym lub nawet sto-sownym? Niematerialne dziedzictwo kulturowe jest w swojej naturze zmien-ne; ewoluuje w odpowiedzi na zmienia-jące się warunki społeczne, historycz-ne, środowiskowe, gospodarcze i inne.

Krajowa inwentaryzacja niematerialnego dziedzictwa kulturowego

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 4

Page 7: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

naturalny proces przekształcania się dzie-dzictwa, a raczej oznaka deterioracji kul-turowej, która prowadzić może do dez-integracji społeczności, kryzysu wartości i tożsamości, a w konsekwencji marginali-zacji grup i jednostek oraz spadku dobro-stanu społecznego.

Krajowa Lista zawierająca dane doty-czące zasobów kulturowych z terenu na-szego kraju stanie się bezcennym źródłem informacji gromadzącym wiedzę o zjawi-skach niematerialnego dziedzictwa kultu-rowego z całego kraju. Jej stworzenie po-może podnieść świadomość społeczności na temat własnego dziedzictwa i zapewni podstawę do opracowywania działań na rzecz jego ochrony. Zdiagnozowanie za-sobów dziedzictwa może także w znacz-nym stopniu przyczynić się do rozwoju przemysłów kreatywnych i przemysłów kultury oraz turystyki kulturalnej.

Krajowa Lista niematerialnego dziedzictwa kulturowego

Głównym założeniem Listy jest ak-tywny udział grup, wspólnot i osób kulty-wujących niematerialne dziedzictwo kul-turowe – jego tzw. depozytariuszy w iden-tyfikacji, inwentaryzacji i ochronie wła-snego dziedzictwa. Strategii inwentaryza-cyjnej przyświeca idea, że to właśnie spo-łeczności są najbardziej kompetentne, aby zadecydować czy dane zjawisko stanowi część ich dziedzictwa, czy identyfikują się z nim i czy wyrażają wolę, aby je kultywo-wać i chronić.

Zjawiska z zakresu dziedzictwa nie-materialnego umieszczane są na Liście

Niekiedy – gdy przestaje odpowiadać aktualnym potrzebom społecznym, sta-jąc się anachroniczne – odchodzi w za-pomnienie lub przybiera inną, lepiej do-stosowaną do nowej sytuacji i oczekiwań formę. Tak więc, skoro zjawiska z zakre-su dziedzictwa niematerialnego podąża-ją własnym cyklem życiowym, czy zasad-ne jest ujmowanie ich w oficjalne inwen-tarze, które mogą doprowadzić do ich „zamrożenia” w pewnej określonej for-mie, ograniczając lub wręcz uniemożli-wiając ich twórcze przekształcanie? Czy w obliczu tego zagrożenia należy podjąć państwową dokumentację dziedzictwa niematerialnego?

Pokusa spoglądania wstecz i nadmier-nego przywiązywania wagi do wzorców z przeszłości pojawiać się będzie bez wzglę-du na to, czy niematerialne dziedzictwo kulturowe ujęte będzie spisem krajowym, czy opracowane wyłącznie w  ramach na-ukowych programów badawczych. Zgod-nie z zaleceniami UNESCO wszystkie in-wentarze dziedzictwa prowadzone przez sygnatariuszy Konwencji powinny być sta-le aktualizowane, czyli ujęte w inwentarzu zjawiska mają nadal być postrzegane jako dynamiczne i zmienne. W praktyce ozna-cza to także potrzebę ustawicznego prowa-dzenia badań i rejestrowania przekształceń kulturowych. Jest to ważne zadanie, które może zostać zrealizowane jedynie poprzez trwałą współpracę ze środowiskiem nauko-wym i instytucjami kulturalnymi: uczel-niami, muzeami, stowarzyszeniami, indy-widualnymi badaczami, których wiedza i  praktyki badawcze są kluczem do osią-gnięcia sukcesu.

W ostatnich dekadach pojawiło się nowe zagrożenie, o wiele poważniejsze od ryzyka zamorzenia dziedzictwa niemate-rialnego, niosące groźbę jego znacznego zubożenia lub w skrajnych przypadkach całkowitej utraty wielu jego przejawów. Zagrożeniem tym są postępujące procesy globalizacyjne i modernizacja, którym to-warzyszy zanik granic, upłynnienie tożsa-mości i wysoka mobilność społeczna. Pod wpływem nagłych, postępujących trans-formacji społecznych, tradycyjne warto-ści, umiejętności i sposoby życia zaczyna-ją tracić na znaczeniu i zanikać. Nie jest to

na wniosek grup społecznych, wspólnot lub organizacji pozarządowych. Zgło-szenie powinno zostać poprzedzone ro-zeznaniem w opinii społeczności, której wpis będzie dotyczył ze względów etycz-nych i w celu rozbudzenia zaangażowania społecznego w kwestię ochrony jej nie-materialnego dziedzictwa. W przypad-kach, gdy pozostali już ostatni depozyta-riusze danego elementu dziedzictwa, wpis może zostać dokonany na wniosek poje-dynczych osób. Co istotne, Lista ma jedy-nie charakter informacyjny, a zatem wpis na nią nie pociąga za sobą żadnych skut-ków ani zobowiązań prawnych czy finan-sowych.

Formularze wniosku o uwzględnienie zjawiska na Liście, wytyczne i inne nie-zbędne informacje dostępne są na admi-nistrowanym przez NID, nowo powsta-łym portalu poświęconym niematerial-nemu dziedzictwu kulturowemu http://niematerialne.nid.pl (zob. IV s. okł.). For-mularz opracowany został w taki sposób, aby umożliwić zapisanie szczegółowych informacji na temat zjawisk, umożliwiając ich dokładne udokumentowanie. Nabór wniosków jest ciągły, przyjmuje je Naro-dowy Instytut Dziedzictwa, a opiniuje cy-klicznie obradująca Rada ds. Niematerial-nego Dziedzictwa Kulturowego działają-ca przy MKiDN. Lista publikowana bę-dzie na stronie niematerialne.nid.pl oraz na stronie Ministerstwa Kultury i Dzie-dzictwa Narodowego. Narodowy Instytut Dziedzictwa czuwał będzie nad aktualno-ścią informacji publikowanych na Liście.

Julia Włodarczyk

| Tradycyjne umiejętności kowalskie jako przykład dziedzictwa niematerialnego

(fot. Dariusz Bogacz)

................................................................................

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 5

Page 8: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Wybitne dzieło Adama Mickiewicza Pan Ta-deusz, czyli Ostatni Zajazd na Litwie, na-

pisane prawie 200 lat temu, wzbudzi-ło żywe reakcje współczesnych poecie odbiorców, przez lata należało do ka-nonu literatury polskiej i zajmowało pierwsze miejsce na liście lektur obo-wiązkowych. Do dobrego tonu nale-żało cytowanie z pamięci całych wer-sów poematu. Czy dzisiaj utwór ten istnieje jeszcze w świadomości Pola-ków? O narodowym arcydziele jest ostatnio głośno. Projekt muzeum, re-premiera filmu, narodowe czytanie

epopei. Czy znaczy to, że Pan Tade-usz nadal jest ważny dla współczesne-go odbiorcy, zwłaszcza młodego?

Adam Mickiewicz zaczął pisać Pana Tadeusza w 1832 r., a poemat opublikowany został w 1834 r. w Pa-ryżu przez Aleksandra Jełowickie-go. Charakterystyczną cechą wyda-nia było ozdobienie go wizerunkiem popiersia wieszcza. Po raz pierw-szy w Polsce ukazał się Pan Tade-usz dopiero w 1858 r. w Toruniu, w drukarni Ernsta Lambecka. Edy-cja była jednak niepełna – okaleczo-na przez cenzurę, wykreślono z po-ematu prawie 400 wersów. Pełną,

nieocenzurowaną edycję dzieła opu-blikowano w 1859 r.

Wersji okoliczności, w których narodził się pomysł na epopeję naro-dową, złożoną trzynastozgłoskow-cem, jest kilka. Być może do napisania dzieła zainspirował wieszcza pobyt w  jednym z dworków szlacheckich należących do któregoś z jego przy-jaciół. Najbardziej prawdopodobna

Pan Tadeusz w polskiej kulturze

................................................................................

1 | 2 | 3 | Dworek w Czombrowie (1), pałac w Radziejowicach (2) i koncert Jankiela – scena z XII księgi poematu (3) − na fotosach z filmu Pan Tadeusz w reżyserii Ryszarda Ordyńskiego z 1928 r.

1 2

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 6

Page 9: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

coraz liczniejszym odbiorcom. Nie-bagatelną rolę odegrały tu popularne w owym czasie tzw. żywe obrazy, for-my kompozycji plastycznej, w której centrum jest żywy, upozowany w nie-ruchomej scenie człowiek. W latach siedemdziesiątych XIX w. jako pro-jekty do żywych obrazów z Pana Tade-usza służyły w Krakowie akwarele Ju-liusza Kossaka. Żywe obrazy pokazy-wano w krakowskich i warszawskich teatrach (m.in. w krakowskim teatrze Koźmiana w 1873 i 1881 r. czy w war-szawskim Teatrze Wielkim w 1883 r.). Za pomocą żywych obrazów uka-zywano zarówno pojedyncze sceny, jak i całe ich serie. Inscenizacje te sta-ły się inspiracją dla adaptacji teatral-nych poematu (Małgorzata Komza, Żywe obrazy. Między sceną, obrazem i książką, Wrocław 1995). Każde po-kolenie może wymienić ważne dla sie-bie przedstawienia Pana Tadeusza, po które teatr sięgał coraz chętniej.

Kolejna dziedzina sztuki – malar-stwo – również nie pozostało obojęt-ne na wpływ epopei. W 1854 r. Satur-nin Świerzyński namalował dwa ob-razy olejne, będące ilustracjami scen poematu – „Powitanie pana Tade-usza” (do I księgi Gospodarstwo) oraz „Ksiądz Robak ratuje życie hrabiemu” (do IV księgi Dyplomatyka i łowy); oba obrazy znajdują się obecnie w zbiorach

wydaje się jednak hipoteza, że przeby-wający na emigracji w Paryżu Mickie-wicz, tęskniący za ojczyzną, sięgnął do wspomnień dzieciństwa, spędzone-go w dworku w Czombrowie w daw-nym pow. nowogródzkim. Od koń-ca XVIII w. zarządzał tu majątkiem dziad Adama, Mateusz Majewski, tu też wychowywała się jego matka, Bar-bara z Majewskich. W 1812 r. wła-śnie w okolicach Czombrowa stacjo-nowały wojska polskie (korpus księ-cia Józefa Poniatowskiego) i francu-skie (korpus generała Victora Latour- -Maubourga). W pobliskim Nowo-gródku prawdopodobnie bywał Hie-ronim Bonaparte. Czombrów był miejscem jednego z  ostatnich zajaz-dów szlacheckich na Litwie, który za-inspirował Mickiewicza do pełnego ekspresji opisu w poemacie. Wszyst-ko wskazuje więc na to, że Czom-brów – to Soplicowo, centrum wy-darzeń w Panu Tadeuszu ( Jolanta B. Kucharska, Czombrów Soplicowem?, „Spotkania z Zabytkami”, nr 6, 1997, s.  13-16). Niestety, dworek czom-browski nie dotrwał do naszych cza-sów, spłonął w 1942 r. wskutek dzia-łań radzieckiej partyzantki na tych te-renach. Znamy go przede wszystkim z  fotografii Jana Bułhaka; rzeczywi-ście przypomina soplicowską posia-dłość, opisaną na kartach dzieła.

Wśród wielu najcenniejszych, dzie-więtnastowiecznych edycji Pana Tade-usza wyróżnia się wydanie luksusowe, z 1882 r., z 60 ilustracjami wykonany-mi przez Michała Elwiro Andriollego, opublikowane we Lwowie nakładem Księgarni F.H. Richtera przez Herma-na Altenberga. Wydawca powierzył zadanie zilustrowania poematu wła-śnie Andriollemu, gdyż urodził się on w Wilnie i na Litwie spędził większość życia, czuł więc atmosferę dzieła. An-driolli ustalił niejako kanon ilustrowa-nia tekstu Mickiewicza, choć jego pra-ca była krytykowana za zbyt dosłowne odtworzenie postaci kosztem towarzy-szącego opisom lekkiego, pełnego hu-moru nastroju.

Barwne sceny arcydzieła Mickie-wicza inspirowały rysowników, a dzie-więtnastowieczna grafika reproduk-cyjna ułatwiała poznanie poematu

Muzeum Narodowego w  Krako-wie. Około 1870 r. spod pędzla Ada-ma Chmielowskiego wyszła olejna „Uczta na zamku” (ilustracja do sce-ny z V księgi Kłótnia; obraz jest te-raz w zbiorach Muzeum Sztuki w Ło-dzi), a około 1860 i w 1886 r. Franci-szek Kostrzewski namalował dwa ob-razy, będące ilustracją do III i IV księgi poematu – „Grzybobranie” i „Polowa-nie” (w zbiorach Muzeum Narodowe-go w Warszawie). Również w zbiorach Muzeum Sztuki w Łodzi znajdują się obrazy olejne namalowane w 1905  r. przez Stanisława Masłowskiego: „Zo-sia w  ogródku” (ilustracja do III księ-gi Umizgi), „Koncert Wojskiego” (sce-na z IV księgi Dyplomatyka i  łowy), „Śmierć księdza Robaka” (ilustracja do X księgi Emigracja. Jacek).

Akwarele Juliusza Kossaka (zbiór 24 akwarel jednego formatu − 17 x 12 cm), malowane do żywych ob-razów z Pana Tadeusza, powstały w 1872 r. Zaginione później, znala-zły się w 1985 r. w prywatnych zbio-rach dr. Adama Czartoryskiego w Za-kopanem. W latach 1867-1868 Kos-sak dostał również propozycję wyko-nania ilustracji do luksusowego wyda-nia Pana Tadeusza; edycję tę zamie-rzał przygotować księgarz poznański Jan Konstanty Żupański. Artysta z za-pałem zabrał się do pracy i wykonał

3

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 7

Page 10: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

większość rysunków, gdy nie-spodziewanie Żupański, nie mogąc udźwignąć ogromnych kosztów ekskluzywnego wy-dania, wycofał się z kontraktu. Rysunki Kossaka – już na kloc-kach drzeworytniczych – zagi-nęły (Kazimierz Olszański, Ju-liusz Kossak, Kraków 2000).

Na wystawach sztuki wie-lokrotnie pokazywano obra-zy inspirowane treścią poema-tu. Na przykład w krakowskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych w 1859 r. Leon Ka-pliński wystawił „Maćka Do-brzyńskiego, vulgo Maćka nad Maćkami z »Pana Tadeusza«” i „Pana Protazego, woźnego z »Pana Tadeusza«”, w 1862 r. Ludwik Leonard Straszyński – pracę zatytułowaną „Zosia” (albo „Zjawisko w papilotach z »Pana Tadeusza« A.  Mic-kiewicza”), w 1868 r. Mak-symilian Gierymski – „Przy-jazd Pana Tadeusza (z poema-tu Mickiewicza)”, dziesięć lat później Antoni Gramaty-ka – „Maćka Dobrzyńskie-go”, a Tomasz Łosik – „Panią Telime-nę w świątyni dumania”, w 1879 r. Ka-zimierz Mirecki – „Śmierć Horeszki (z »Pana Tadeusza«)”, w 1898 r. Ka-zimierz Alchimowicz – aż „12 obra-zów z  »Pana Tadeusza«”, a dwa lata później ten sam artysta – „Nad gro-bem Soplicy”. Podobnie było w war-szawskiej Zachęcie. I tak, dla przy-kładu, w 1861  r. Józef Brandt debiu-tował tam m.in. czterema akwarelami z postaciami z Pana Tadeusza: „Ma-ciek”, „Protazy”, „Klucznik” i „Wojski”, w 1867 r. Walery Eljasz-Radzikowski wystawił „Klucznika z »Pana Tade-usza«”, a  w  1875 r. Faustyn Cengler pokazał marmurowe popiersie wy-obrażające „Zosię z Mickiewicza”.

Obrazy i rzeźby z wystaw trafia-ły do salonów i muzeów. Na począt-ku XX w. w Muzeum Narodowym Polskim w Rapperswilu odnotowa-no m.in. 228 (!) ilustracji do Pana Tadeusza, wykonanych tuszem przez Wincentego Smokowskiego i opra-wionych w dwutomowym albumie,

a wśród medalionów – „dwa odlewy warszawskie, z których jeden »Gerwa-zego i Protazego« przedstawia, drugi »Zosię«” (Muzeum Narodowe Polskie w Rapperswilu, Kraków 1906, s. 91).

W XX w. dużą popularnością cie-szyły się też słuchowiska radiowe oparte na treści Pana Tadeusza, a wraz z  rozwojem polskiej kinematogra-fii i filmowcy sięgnęli po utwór Ada-ma Mickiewicza. Za ekranizację epo-pei zabrano się na przełomie lat 1919 i 1920. Wtedy to biuro wynajmu „Pe-tef ” zleciło realizację filmu Zygfry-dowi Mayflauerowi, cenionemu ope-ratorowi. Udało się nakręcić około 30  minut filmu (ponad 1000 m ta-śmy) i projekt zarzucono. Po kilku la-tach do pomysłu wrócił producent fil-mowy Alfred Niemirski, a do współ-pracy zaprosił reżysera Ryszarda Or-dyńskiego.

Uroczysta premiera Pana Tade-usza w reżyserii Ryszarda Ordyńskie-go, filmu niemego, odbyła się 9 listo-pada 1928 r. w Warszawie. Do 1939 r.

film wielokrotnie wyświetlano, w  czasie wojny, niestety, zagi-nął. W latach pięćdziesiątych XX w. od prywatnej osoby zo-stała kupiona przedwojenna barwiona kopia na taśmie ni-tro (4 minuty filmu), w zbio-rach Szkoły Filmowej w Łodzi odnalazł się 40-minutowy frag-ment filmu, a w 2006 r. w pry-watnym mieszkaniu we Wro-cławiu – kolejny brakujący ele-ment kopii.

Specjaliści z Filmoteki Na-rodowej podjęli się w 2011  r. konserwacji taśmy i cyfrowej rekonstrukcji obrazu w ra-mach projektu NITROFILM – „Konserwacja i digitalizacja przedwojennych filmów fabu-larnych w Filmotece Narodo-wej w Warszawie”, współfinan-sowanego ze środków Europej-skiego Funduszu Rozwoju Re-gionalnego w ramach XI Prio-rytetu „Kultura i dziedzictwo kulturowe” Programu Opera-cyjnego Infrastruktura i Śro-dowisko. Pokaz prasowy filmu z 1928 r. odbył się 5 listopa-

da 2012 r. w odremontowanym war-szawskim kinie „Iluzjon – Muzeum Sztuki Filmowej”.

Najbardziej znaną powojenną adaptacją Pana Tadeusza jest film z  1999  r. w reżyserii Andrzeja Waj-dy. Starsi czytelnicy na pewno pamię-tają też telewizyjne widowisko z lat 1970-1971, przygotowane przez Ada-ma Hanuszkiewicza w dwunastu od-cinkach, z oszczędną dekoracją, bra-wurowo zagrane przez plejadę wybit-nych aktorów, w tym reżysera w roli narratora. Wraz z rozwojem nowych technologii przekazu ukazały się pły-ty CD i audiobooki z nagraniem tek-stu poematu. W 1998 r. Polskie Ra-dio zorganizowało „Maraton z Panem Tadeuszem”: w czasie 14 godzin znani aktorzy przeczytali cały utwór.

W ubiegłym roku, w dwusetną rocznicę opisanego przez wieszcza „ostatniego zajazdu na Litwie” od-było się w Polsce kilka ważnych zwią-zanych z poematem wydarzeń. Pre-zydent RP Bronisław Komorowski

4 | Jeden z rysunków Michała Elwiro Andriollego do I księgi Pana Tadeusza (scena z rejentem Bolestą), 1861 r.

..........................................................................................................

4

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 8

Page 11: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

„Ateneum”. Warto wspomnieć, że już wcześniej, w 2009 r. Andrzej Sewe-ryn czytał poemat w ciągu 6 kolej-nych wieczorów w pałacu w Radzie-jowicach (notabene w tym pałacu Ryszard Ordyński kręcił sceny z zam-ku Horeszków).

Rękopis poematu, znajdujący się w zbiorach Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu, tra-fił tam zakupiony z kolekcji rodziny Tarnowskich w 1999 r. Przechowywa-ny jest w hebanowej szkatule, ozdo-bionej płaskorzeźbami i rytowanymi płytkami z kości słoniowej, przedsta-wiającymi sceny z epopei (na podsta-wie rysunków autorstwa Juliusza Kos-saka). W ubiegłym roku w Zakładzie

wraz z małżonką zainaugurował w  Warszawie „Narodowe czytanie Pana Tadeusza”; akcja ta równocze-śnie rozpoczęła głośne czytanie po-ematu w 60 polskich miejscowo-ściach. Od września do listopada w warszawskich Łazienkach Królew-skich gościły „Salony Poezji” organi-zowane przez Ośrodek Edukacji Mu-zeum Łazienki Królewskie i  Stowa-rzyszenie K40, cotygodniowy cykl spotkań, podczas których czytali strofy Pana Tadeusza aktorzy Teatru

Narodowym im. Ossolińskich we Wrocławiu czynna była pierwsza od-słona wystawy „Historia rękopisu Pana Tadeusza – teksty, konteksty, re-alia”. Punkt wyjścia do przygotowa-nia ekspozycji stanowił tekst pierw-szych sześciu ksiąg poematu: Gospo-darstwo, Zamek, Umizgi, Dyplomaty-ka i łowy, Kłótnia oraz Zaścianek. We Wrocławiu, w  barokowej kamienicy na Starym Rynku, zostanie też otwar-te Muzeum Pana Tadeusza, od kilku lat trwają przygotowania do zorgani-zowania tu stałej ekspozycji.

Poemat Adama Mickiewicza do-czekał się ponad 50 przekładów, w tym na język koreański i wietnam-ski. Niedawno gdańskie Wydaw-nictwo Maszoperia Literacka wraz z Muzeum Piśmiennictwa i Muzy-ki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejhe-rowie opublikowało dokonany przez Stanisława Jankego przekład w języ-ku kaszubskim. Tłumaczenie ukaza-ło się w trzech wersjach: standardo-wej, ekskluzywnej (oprawa płócienna i futerał) oraz bibliofilskiej (oprawio-ne ręcznie w sprowadzoną z Włoch skórę cielęcą).

Czy poemat nadal jest ważny dla współczesnego, zwłaszcza młodego odbiorcy? Trudno jednoznacznie od-powiedzieć na to pytanie. Od pewne-go czasu widać wzrost zainteresowa-nia na świecie dawnym, niemym ki-nem (co odzwierciedla sukces czar-no-białego, nakręconego bez dźwię-ku filmu Artysta podczas rozdania Oscarów w 2012 r.), a procesy digi-talizacji już od dawna interesują mło-dzież. Poza tym wiadomo, że w okre-sach kryzysów społecznych szuka-my punktu odniesienia w przeszło-ści, wzrasta potrzeba przeżywania uczuć patriotycznych. Chcemy osła-bić obecne niepokoje, sięgając do tra-dycji, do pewnych, stałych wzorców zachowania i funkcjonowania w spo-łeczeństwie.

Również w procesie wychowa-nia powrót do pozycji z kanonu lite-ratury może odegrać pozytywną rolę. A Pan Tadeusz znakomicie się do tego nadaje.

Ewa A. Kamińska

................................................................................

5 | Wojciech Kossak, „Polonez”, olej na płótnie, 1928 r., obraz eksponowany w ambasadzie polskiej w Sztokholmie

5

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 9

Page 12: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Pod koniec czerwca 1834 r. w Paryżu ukazał się po raz pierwszy drukiem Mickiewi-czowski arcypolski poemat

− dwa tomiki, w kieszonkowym for-macie. Wydawcą dzieła był Aleksan-der Jełowicki, uczestnik powstania li-stopadowego, późniejszy współzało-życiel zakonu zmartwychwstańców. Rękopis złożono w należącej do A. Pi-nard paryskiej drukarni, posiadającej czcionkę polską i ozdobiono litogra-fowanym portretem według Davida D’Angers, który w 1829 r. w Weima-rze sportretował autora manuskryp-tu. Część nakładu przemycono na zie-mie polskie. Tak rozpoczęła się blisko 180-letnia historia recepcji epopei.

Poeta był szczególnie przywiąza-ny do tego rękopisu, nad którym pra-cę ukończył z 13 na 14 lutego 1834 r. Zeszycik w marmurkowej okładce, za-wierający czystopis oraz luźne kar-ty przechowywał w swoim gabine-cie, w  szafie bibliotecznej, skąd – jak wspomina Władysław Mickiewicz czy Maria z Mickiewiczów Gorecka, dzie-ci poety – często go wydobywał, nie-rzadko odczytując głośno fragmen-ty. Dzieło doczekało za życia Mic-kiewicza kilku wydań. Autor jeszcze w 1844 r. wprowadzał w nim rozma-ite poprawki. Autograf pozostawał w szafie, ale czasem luźne karty ręko-pisu stanowiły dar dla najbliższych przyjaciół, czasem też dzięki rękopi-sowi podreperowywane były nieszcze-gólne finanse rodziny Mickiewiczów. Blisko z Mickiewiczami zaprzyjaźnio-na Maria Falkenhagen-Zaleska kupiła

od poety czystopis, a następnie poda-rowała go wieszczowi. Wiele jednak kart rękopisu uległo rozproszeniu.

Po śmierci Adama Mickiewicza 26 listopada 1855 r. opiekę nad jego spuścizną przejęli Władysław Mickie-wicz, najstarszy z synów, oraz sekre-tarz poety, Armand Lévy. Władysła-wowi Mickiewiczowi udało się scalić wiele z autografowych kart poematu i tak do 6 października 1871 r. rękopis pozostawał w spuściźnie po wieszczu, w mieszkaniu syna w Paryżu.

W liście Władysława Mickiewi-cza do kuratora Zakładu Narodowe-go im. Ossolińskich, księcia Jerzego Lubomirskiego, wysłanym z Paryża 22 sierpnia 1871 r. czytamy: „Jaśnie Oświecony Książę, Wypadki przerwa-ły stosunki moje z Zakładem. Podczas rokoszu paryżanów uciekłem na wieś. Za powrotem zastałem księgarnie moją zburzoną, pomocnika mojego niewin-nie rozstrzelanego.[…] Odnoszę się do

propozycji moich zawartych w poprzed-nich listach.[…] Jeżeli książę może do-pełnić myśl, którą mu natchnęły pierw-sze kłopoty moje, to bym i popiersie ojca mojego i rękopism […] mu nadesłał” (cyt. za: Krystyna Korzon, Zaniecha-na oferta nabycia rękopisu „Pana Ta-deusza” przez Ossolineum, „Pamiętnik Literacki”, z. 3, 1992, s. 176). Kłopoty finansowe Władysława Mickiewicza trwały od końca lat sześćdziesiątych XIX w. Wówczas to po raz pierwszy zdecydował się na spieniężenie wybra-nych pamiątek po ojcu, w tym ręko-pisu. Ofertę zakupu, połączoną z pro-pozycją nabycia również „za kilka ty-sięcy franków” serii Biblioteki Ludo-wej, złożył listownie Janowi Działyń-skiemu (tamże, s. 171-172), ale Dzia-łyński autografu nie kupił. Tymcza-sem Władysławowi z pomocą przy-szedł Ksawery Branicki, ofiarowu-jąc mu bezinteresownie kwotę 5000 franków, która podreperowała budżet

Wokół Mickiewiczowskiego rękopisu

................................................................................

1 | Manuskrypt Pana Tadeusza prezentowany na pierwszej odsłonie wystawy „Historia rękopisu Pana Tadeusza − teksty, konteksty, realia” 1

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 10

Page 13: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

meduzy”, dłuta Canovy. Za oferowany rękopis Pana Tadeusza zapłacił 5 tys. franków. Był 6 października 1871 r.

Nowy właściciel dla nabytego klejnotu polskiej literatury zamó-wił, prawdopodobnie jeszcze jesie-nią 1871 lub na początku 1873 r., hebanową szkatułę. Wykonał ją Jó-zef Korwin Brzostowski, ceniony w  Krakowie snycerz, autor płasko-rzeźb i rzeźb o tematyce religijnej, popiersi, niewielkich mebli, ołtarzy, ram do obrazów (m.in. Jana Matej-ki), a także renowator i konserwator średniowiecznych retabulów w  ko-ściele św. Floriana i katedrze wawel-skiej. Szkatuła miała stać się arką, chroniącą niezwykle cenny literac-ki autograf – „Arkę przymierza mię-dzy starymi i  nowymi laty”. Ozdo-bił ją snycerz obrazami rytowanymi

w kości słoniowej. Po bokach umie-ścił cztery sceny ilustrujące autograf, w rogach niewielkie figurki rzeźbio-ne w  kości słoniowej, przedstawiają-ce ukazanych w nim bohaterów, a na wieku, pośrodku płaskorzeźbę z por-tretem autora oraz w osobnych płyt-kach wyrytował nazwisko autora, ty-tuł oraz dwie daty: z lewej „1832” (datę rozpoczęcia pracy nad utwo-rem), z prawej „1834” (datę jego ukończenia). Na brzegu wieka, po-środku, bezpośrednio nad zamkiem, skromnie wstawił niewielką, po-dłużną płytkę ze swoim nazwiskiem oraz datę jej wykonania „1873”. Ry-towane w kości sceny powstały we-dług rysunków Juliusza Kossaka.

Księgarni Luksemburskiej, a tym sa-mym i rodziny Władysława Mickie-wicza. Pomysł sprzedaży jednak nie upadł. Wrócił do niego syn poety na początku 1870 r., kiedy to kilkakrot-nie spotkał się z przebywającym wów-czas w Paryżu księciem Jerzym Lubo-mirskim. Lubomirski zaproponował Władysławowi Mickiewiczowi peł-nienie funkcji korespondenta i agen-ta Ossolineum, wypłacił mu również a conto przyszłych obowiązków kwo-tę 1000 franków. W czasie tego poby-tu prawdopodobnie Jerzy Lubomirski i Władysław Mickiewicz doszli do po-rozumienia w sprawie ewentualnego nabycia przez Zakład Narodowy ręko-pisu oraz innych pamiątek po Adamie Mickiewiczu. Władysław pisał o  tym w 4 listach do księcia Lubomirskie-go (listy z Archiwum Lubomirskich, przechowywane obecnie w Bibliotece im. V. Stefanyka we Lwowie). Pertur-bacje finansowe Ossolineum nie po-zwoliły jednak na szybkie zrealizowa-nie wspomnianej ugody, jak się wyda-je Zakład zaniechał czynności związa-nych z nabyciem manuskryptu.

Tymczasem kłopoty Władysława spotęgowały się dodatkowo w latach 1870-1871 podczas wojny prusko- -francuskiej. Założona przez nie-go w  1866 r. drukarnia Księgarnia Luksemburska, która specjalizowa-ła się w wydawaniu taniej książki pol-skiej (seria Biblioteki Ludowej) zo-stała zniszczona i znalazła się na skra-ju bankructwa. By ją ratować, Wła-dysław Mickiewicz zdecydował się na krok, skutkiem którego był wysłany do lwowskiego Ossolineum cytowa-ny wyżej list.

Niestety, Zakład Narodowy nie znalazł pieniędzy na proponowany w piśmie zakup. Lubomirski nabył na-tomiast za własne środki marmurowe popiersie dłuta Davida D’Angers z por-tretem Adama Mickiewicza. Sprawą kupna manuskryptu zainteresował się wówczas Stanisław hrabia Tarnowski, świeżo wyhabilitowany na Uniwersy-tecie Jagiellońskim historyk literatury polskiej. Hrabia Tarnowski otrzymał wcześniej, jako jeden ze spadkobier-ców, swoją część pieniędzy uzyskaną ze sprzedaży rzeźby „Perseusz z głową

Portret był wykonaną w kości minia-turową kopią medalionu dłuta Davi-da D’Angers.

Po śmierci prof. Stanisława Tar-nowskiego manuskrypt Pana Tadeusza został odziedziczony przez syna Hiero-nima. Ten rękopis wraz ze szkatułą od-sprzedał w 1929 r. swemu kuzynowi Zdzisławowi Tarnowskiemu za kwo-tę 60 tys. zł polskich. Cenne dzieło zo-stało przewiezione do Dzikowa, rodo-wej posiadłości Tarnowskich, i stało się jednym z najcenniejszych eksponatów powstałego muzeum.

Nadszedł wrzesień 1939 r. W oba-wie przed działaniami wojenny-mi wiele eksponatów z kolekcji pry-watnych napłynęło do lwowskiej sie-dziby Ossolineum. Zakład Narodo-wy im. Ossolińskich, który wówczas mógł się poszczycić ponad 120-letnią

historią w dziele ochrony zabytków polskiej historii i literatury, wydawał się miejscem nietykalnym, całkowi-cie bezpiecznym, którego status zo-stanie przez wroga uszanowany. Osso-lineum w rozumieniu wszystkich Po-laków stanowiło arkę, w której ocale-ją istotne obiekty polskiej kultury. Nic więc dziwnego, że rodzina Tarnow-skich, chcąc chronić najcenniejszy dla literatury polskiej rękopis, posta-nowiła przechować go na czas wojny w murach Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. We wrześniu 1939 r.

2 | Hebanowa szkatuła wykonana przez Józefa Korwin Brzostowskiego

................................................................................

2

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 11

Page 14: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

manuskrypt Adama Mickiewicza. W  marcu i kwietniu 1944 r. spako-wane zbiory w dwóch transportach przewieziono do Krakowa, gdzie mia-ły przetrwać do końca działań wojen-nych. Ostatecznie Niemcy zdecydo-wali, że transport ma ruszyć w dal-szą drogę na Zachód. Wiozący ręko-pis pociąg pojechał w nieznanym kie-runku...

Nadszedł rok 1945. 8 maja te-goż roku Niemcy podpisali bezwa-runkową kapitulację. Tuż po zakoń-czeniu działań wojennych w miejsco-wości Adelsdorf (obecnie Zagrod-no na Dolnym Śląsku) Polacy zna-leźli transport kolejowy z rozbitymi

skrzyniami, z których wydobyli m.in. rękopis.

Decyzją Józefa Cyrankiewicza, ów-czesnego premiera rządu polskiego, od-naleziona literacka arka trafiła w 1947 r. do Wrocławia. Tu od grudnia 1946  r. rozpoczęło działalność Ossolineum, którego część zbiorów została przywie-ziona ze Lwowa. We wrocławskich mu-rach Zakładu złożono manuskrypt. De-cyzję tę podjęto wbrew oczekiwaniom innych znaczących dla kultury polskiej instytucji, prawdopodobnie ze wzglę-du na silny nacisk środowisk lwowskich, które znalazły się we Wrocławiu. Z Bi-blioteki Jagiellońskiej nadeszła również w 1947 r. szkatuła.

manuskrypt przewieziony został i zło-żony w depozycie w gmachu Zakładu przy ul. Ossolińskich 3 we Lwowie.

Druga wojna światowa pokaza-ła, że nie ma bezpiecznych miejsc ani dla ludzi, ani dla cennych wytworów kultury. W 1939 r., z mocy porozu-mienia pomiędzy Sowietami i Niem-cami, Lwów znalazł się w strefie so-wieckiej, stając się częścią utworzonej Ukraińskiej Republiki Radzieckiej. Ossolineum i jego zbiory zostały zna-cjonalizowane; biblioteczne pozosta-ły w gmachu Zakładu, muzealne roz-dzielono pomiędzy lwowskie muzea ukraińskie. Rękopis Mickiewicza zo-stał również znacjonalizowany i wpi-sany pod numerem 6932/II do inwen-tarza dawnego Ossolineum. Pokazano go na wystawie w 1940 r., wcześniej poddając konserwacji. Otrzymał tak-że piękną oprawę introligatorską, wy-konaną przez Aleksandra Semkowi-cza, pracownika Ossolineum, wielkie-go mistrza introligatorskiego i znawcę twórczości Adama Mickiewicza.

W czerwcu 1941 r., w wyniku roz-poczęcia wojny sowiecko-niemieckiej, Lwów a z nim dawne Ossolineum, do-stał się pod okupację hitlerowską. Na początku 1944 r. Niemcy, w obawie przed zbliżającym się frontem, zarzą-dzili ewakuację zbiorów ossolińskich, które stanowiły, ich zdaniem, wartość dla kultury europejskiej. Przy przygo-towaniu kolekcji do transportu na Za-chód pracowali Polacy, którymi kie-rował prof. Mieczysław Gębarowicz, potajemnie zaprzysiężony przez ostat-niego kuratora literackiego Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, księ-cia Andrzeja Lubomirskiego, na sta-nowisko dyrektora Ossolineum. Gę-barowicz, wbrew wyraźnym instruk-cjom niemieckim, umieścił w  zapeł-nianych skrzyniach najcenniejsze dla kultury polskiej eksponaty, w  tym

3 | 4 | Fragmenty pierwszej odsłony wystawy „Historia rękopisu Pana Tadeusza − teksty, konteksty realia”: „Europa Adama Mickiewicza − mapa multimedialna” (3) oraz „Najważniejsze wydarzenia polityczne przełomu XVIII i XIX w. Upadek Polski” (4)

(zdjęcia: 1, 4 – Maja Wolińska, 3 – Andrzej Solnica)

................................................................................

3

4

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 12

Page 15: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

W 1989 r. w Ossolineum pojawił się Jan Tarnowski, syn Artura i Róży, pełnomocnik matki, i przypomniał Zakładowi o złożonym w 1939 r. de-pozycie. Dyrektor Zakładu Narodo-wego im. Ossolińskich dr Adolf Ju-zwenko w 1991 r. podjął w tej spra-wie negocjacje z rodziną Tarnow-skich, które doprowadziły do odno-wienia w 1992 r. umowy depozyto-wej. Rozmowy z Tarnowskimi były jednak nadal prowadzone. Chodziło bowiem o to, by rękopis stał się praw-ną własnością Zakładu. Wieloletnie zabiegi dyrektora A. Juzwenki zo-stały uwieńczone sukcesem. Rodzina Tarnowskich zgodziła się na sprzedaż manuskryptu. Środki pozwalające na nabycie autografu zostały wyasygno-wane przez Radę Miejską Wrocła-wia. Z zapisu w akcie notarialnym z dnia 5 listopada 1999 r. wynika, że Miasto Wrocław, przekazując Tar-nowskim ustaloną wcześniej kwotę, stało się właścicielem 1/3 wartości manuskryptu; 2/3 pozostało w rę-kach rodziny. Całość została w tym samym momencie ofi arowana Osso-lineum. Wspólnej darowizny doko-nali: w imieniu Wrocławia – prezy-dent Bogdan Zdrojewski; w imieniu rodziny Tarnowskich – Jan Tarnow-ski. Darowiznę przyjął dr Adolf Ju-zwenko, dyrektor Zakładu Narodo-wego im. Ossolińskich. Uroczystość ta odbyła się w dniu podpisania aktu notarialnego – 5 listopada 1999  r. − we wrocławskim Ratuszu. Od tej daty Ossolineum jest prawnym wła-ścicielem tzw. rękopisu dzikowskiego Pana Tadeusza Adama Mickiewicza.

Małgorzata Orzeł

W 2006 r. Ossolineum otrzymało w darze od Miasta Wrocław barokową Kamienicę pod Złotym Słońcem, położoną na wrocławskim rynku. Obiekt został gruntownie odrestau-rowany i przeznaczony na Muzeum Pana Ta-deusza, jako integralną część Zakładu Naro-dowego im. Ossolińskich. W dniach od 1 do 15 czerwca 2012 r. w Kamienicy pod Złotym Słońcem prezentowana była pierwsza odsłona wystawy: „Historia rękopisu Pana Tadeusza – teksty, konteksty, realia”, na odsłonę drugą Ossolineum zaprasza w kwietniu 2013 r.

Przechowywany w Zakładzie Narodowym im. Ossoliń-skich autograf Pana Tadeusza jest najcenniejszym rękopi-

sem w zbiorach tej biblioteki, klejno-tem polskiej kultury narodowej.

Adam Mickiewicz wiersze z po-czątku poematu – księgi I-III oraz fragment IV – umieścił w osobnym brulionie, pozostałe zaś przepisywał na luźnych kartkach. Za życia poety rękopis został dwukrotnie sprzedany, co ratowało twórcę z trudności fi nan-sowych; wracał do niego później jako

dar nabywców. Po śmierci Mickiewi-cza autograf traktowany był jak reli-kwia, pamiątka narodowa, a  mimo że dzielono go na cząstki, przetrwał prawie kompletny. Początkowo wraz z całą spuścizną pozostawał w rę-kach syna poety – Władysława, któ-ry sprzedał go w 1871 r. profesorowi Stanisławowi Tarnowskiemu. W zbio-rach rodziny Tarnowskich rękopis

Pan Tadeusz w kąpieli – konserwacja rękopisu

................................................................................

1 | Autograf Pana Tadeusza, pierwsza karta brulionu

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 13

Page 16: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

zwraca szczególną uwagę na proble-my techniczne związane z wspólną oprawą grubego brulionu i pojedyn-czych kart z pozostałymi częściami Pana Tadeusza. Wykonał nawet mo-del z makulatury dla „przekonania się, czy rozwiązane zadanie przeze mnie obmyślane odpowie warunkom dobrej konserwacji”. Semkowicz zaplanował umieszczenie zeszytu w specjalnej kie-szeni, a luźnych kart, pogrupowanych

w księgi poematu, na kartonowych podkładkach stanowiących karty po-szytu. Powstały w ten sposób wolu-min Semkowicz oprawił w czerwoną kozią skórę i ozdobił zaprojektowa-nym przez siebie tytułem tłoczonym złotem i czarną farbą oraz złoconymi tłoczeniami na grzbiecie i wewnętrz-nych krawędziach okładek.

W tej postaci autograf przecho-wywany był w Ossolineum przez cały okres wojenny, skąd ewakuowany do Krakowa, złożony w punkcie kon-centracyjnym w Zagrodnie na Dol-nym Śląsku – przez Warszawę – trafił w 1947 r. do przeniesionego do Wro-cławia Zakładu Narodowego im. Osso-lińskich. W 1999 r. podpisano mię-dzy spadkobiercami rodziny Tarnow-skich, Gminą Wrocław i  Zakładem

znajdował się do początku drugiej wojny światowej, przechowywany w siedzibie rodu na zamku w Dziko-wie. Wypadki militarne w roku 1939 skłoniły Artura Tarnowskiego do zde-ponowania Pana Tadeusza w lwow-skim Ossolineum, gdzie zabytek miał szansę bezpieczniej przeczekać woj-nę. Tam w styczniu 1940 r. komisja pod przewodnictwem Stefana Inglo-ta podjęła decyzję o poddaniu rękopi-

su konserwacji oraz scaleniu brulionu i jego pojedynczych kart w całość.

Zadanie powierzono wybitnemu introligatorowi, założycielowi Pra-cowni Introligatorskiej Zakładu Na-rodowego im. Ossolińskich we Lwo-wie, Aleksandrowi Semkowiczo-wi. Zachowało się jego sprawozdanie z  przeprowadzonych prac, w którym

2 | Brulion z autografem Pana Tadeusza po konserwacji, obok przygotowana do oprawy kopia

3 | Pan Tadeusz w kąpieli

4 | Karty rękopisu przygotowane do usuwania uszkodzeń mechanicznych

5 | Podklejanie wżerów atramentowych

2 3

4 5

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 14

Page 17: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

autodestrukcji celulozy, przez co pa-pier staje się kruchy, łamliwy, pożółkły i w efekcie końcowym może ulec cał-kowitemu rozkładowi.

Innym powodem podjęcia decy-zji o pilnej konserwacji rękopisu były atramenty żelazo-galusowe, których używał Mickiewicz. Ich cechą cha-rakterystyczną jest silna kwasowość, co prowadzi do stopniowego prze-barwienia papieru wokół liter, jego

osłabienia, kruchości spowodowa-nej przyspieszoną destrukcją celulo-zy, a w efekcie do powstawania tzw. wżerów atramentowych, wypadania liter, które to uszkodzenia widoczne były na wielu kartach rękopisu. Celem konserwacji było więc przede wszyst-kim powstrzymanie autodestrukcji obiektu, inne zaś prace miały na celu

Narodowym im. Ossolińskich akt no-tarialny, na mocy którego właścicielem rękopisu stało się Ossolineum.

We Wrocławiu Pan Tadeusz trak-towany był z pietyzmem, ekspono-wany tylko wyjątkowo, na szczegól-nie ważnych wystawach. Mimo tych środków ostrożności, z czasem na rę-kopisie powstały różnego rodzaju uszkodzenia; karty nosiły ślady pier-wotnego składania, miały zagniece-

nia, załamania i drobne rozdarcia kra-wędzi, były również lekko zabrudzo-ne. Głównym problemem opiekunów zabytku było zagrożenie destrukcji rę-kopisu, spowodowane użyciem przez Mickiewicza powszechnego w XIX w. papieru produkowanego maszyno-wo, według „kwaśnych” technologii. Jak wiemy dzisiaj, są one przyczyną

poprawienie jego estetyki. Z uszano-waniem potraktowane zostały wszyst-kie elementy historycznej Semkowi-czowej oprawy – zarówno w poszycie, jak i brulionie.

Prace konserwatorskie wyko-nał zespół konserwatorów i introli-gatorów w Pracowni Konserwator-skiej Zakładu Narodowego im. Osso-lińskich: mgr Małgorzata Grochol-ska, mgr Katarzyna Kroczak, Anna

6 | Oprawa rękopisu, oryginał (z lewej strony) oraz kopia

7 | Sposób wykonania kieszeni do przechowywania brulionu

8 | Szycie kopii poszytu, w którym umieszczone są karty autografu Pana Tadeusza

9 | Tłoczenia złotem na kopii oprawy rękopisu

(zdjęcia: Katarzyna Kroczak)

76

8 9

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 15

Page 18: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Kupczak. Ważnym krokiem było wy-konanie badania pH wszystkich pa-pierów zarówno przed, jak i po kon-serwacji. Pozwoliło to określić stopień zakwaszenia oraz właściwy poziom wprowadzonej w trakcie zabiegów konserwatorskich rezerwy alkalicznej.

Konserwację rękopisu, przeprowa-dzoną w 2009 r., rozpoczęto od wy-montowania z oprawy kartonowych kart poszytu (z wyjątkiem kieszeni do przechowywania brulionu), a także wymontowania kart zeszytu z okładek. Następnie rękopis i wszystkie elemen-ty budowy woluminu zostały oczysz-czone mechanicznie różnego rodza-ju gumkami. Pracochłonną, ale nie-zbędną czynnością było zabezpieczenie licznych wżerów atramentowych bi-bułką japońską w celu ochronienia li-ter przed uszkodzeniem w trakcie prac mokrych. Istotny zabieg stanowiła ką-piel kart kartonowych i rękopisu w go-rącej wodzie, co spowodowało znaczą-cą poprawę pH papieru; usunięto roz-puszczalne w  wodzie, szkodliwe sub-stancje zawarte w papierze, a także uzy-skano jego rozjaśnienie. Punktowo wy-bielono pojedyncze plamy na rękopi-sie. Następnie przeprowadzono od-kwaszanie i wzmacnianie struktural-ne papieru. Po poprawieniu właści-wości fizykochemicznych przystąpio-no do uzupełniania ręcznie ubytków masą papierową, sklejania rozdarć oraz wzmacniania bibułką osłabionych par-tii papieru. Po tym zabiegu karty były długo stabilizowane między tektura-mi bezkwasowymi pod lekkim przy-ciskiem.

W tym czasie przystąpiono do ko-smetyki oprawy skórzanej. Ponieważ znajdowała się ona zasadniczo w do-brym stanie, zabiegi konserwatorskie ograniczone były do usunięcia drob-nych pozostałości kleju kostnego, oczyszczenia skóry półsuchymi tam-ponami bardzo delikatnie nasączony-mi balsamem do skór zabytkowych, podklejenia drobnych rys i przetarć lica. Jednocześnie przeprowadzono oczyszczanie oprawy brulionu. Punk-towo wybielono plamę na przedniej okładce. Wypunktowano przetarcia papieru marmoryzowanego na okład-kach brulionu.

Ostatnim etapem prac był po-nowny montaż rękopisu. Najpierw doklejono karty poszytu do pozo-stałych w oprawie oryginalnych płó-ciennych pasków. Do złożonych ko-lejnych ksiąg rękopisu doklejono pa-ski montażowe, a po wklejeniu ich do woluminu wysokość składek wyrów-nano na kartach kartonowych paska-mi z papieru bezkwasowego. Brulion złożono, uszyto na nowo i wklejono w oryginalne okładki.

Wykonanie w 2011 r. kopii opra-wy, albumu i brulionu zawierających rękopis Pana Tadeusza podyktowa-ne było koniecznością ochrony orygi-nału przed procesami niszczenia, za-chodzącymi zwłaszcza pod wpływem światła i czynników atmosferycz-nych podczas eksponowania zabytku. W roku 2010 dr hab. Elżbieta Jabłoń-ska wykonała na zlecenie Ossolineum rękopiśmienną kopię 3 kart autografu Pana Tadeusza, które zamontowane zostały później w albumie i brulionie.

Największą trudność sprawiały: do-bór właściwych materiałów, maksy-malnie zbliżonych kolorystycznie, gru-bością i fakturą do oryginału, rekon-strukcja tłoczeń i złoceń oraz odtwo-rzenie technicznych rozwiązań zasto-sowanych przez Aleksandra Semko-wicza. Na specjalne zamówienie firma Perskór z Radomia przygotowała czer-woną skórę koźlęcą, w zakładzie ADL Dariusza Leguta we Wrocławiu wy-konano matryce tłoków oraz złocenia złotem płatkowym. Kartony i papie-ry barwiono ręcznie, z przedwojenne-go płótna przez jego impregnację i bar-wienie uzyskano materiał do wyko-nania pasków montażowych poszytu. W tworzeniu kopii użyto wydruków barwnych zeskanowanych papierów marmoryzowanych i wyklejkowych za-stosowanych w oryginale.

Kopia rękopisu, wykonana przez Annę Kupczak w Pracowni Konser-watorskiej Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, służy jako materiał do ekspozycji na wystawach stałych oraz do celów edukacyjnych, przyczyniając się pośrednio do ochrony bezcennego zabytku.

Małgorzata Grocholska

Dopiero od niedawna stare filmy traktuje się jak za-bytki i zniszczone celu-loidowe taśmy poddaje

się zabiegom konserwatorskim. Pod koniec ubiegłego roku po 84 latach na ekrany powróciła przedwojenna ekranizacja Pana Tadeusza w reżyse-rii Ryszarda Ordyńskiego. Film ten został nakręcony z niemałym rozma-chem i przy ogromnych nakładach fi-nansowych. W dzisiejszych czasach spokojnie można by go nazwać su-perprodukcją. Powstał w 1928 r., aby

uczcić 10-lecie niepodległości Polski. Realizację filmu zlecono Ryszardowi Ordyńskiemu, cenionemu w Polsce i na świecie reżyserowi teatralnemu i filmowemu, który m.in. przez kilka lat był głównym reżyserem Metropo-litan Opera. Scenariusz filmu napi-sali dwaj wybitni literaci: Ferdynand Goetel i Andrzej Strug. Także obsa-da była doborowa, nawet do ról epi-zodycznych zaangażowano najwybit-niejszych aktorów.

Zadbano także, aby film powsta-wał w historycznych realiach. Zabyt-kowych mebli do wystroju wnętrz użyczyła jedna z rodzin magnackich. Większość scen kręcona była na Wi-leńszczyźnie, w filmie możemy zoba-czyć m.in. Ostrą Bramę, dom Mickie-wicza w Nowogródku, ruiny zamku w Nowogródku czy zamek w Mirze.

1

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 16

Page 19: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Filmowym Soplicowem był dworek w  Czombrowie, a zamkiem Horesz-ków – pałac w Radziejowicach.

Bodaj najciekawszą sekwen-cją filmu jest koncert Jankiela, pod-czas którego przywoływane są waż-ne wydarzenia z historii Polski. Wi-dzimy m.in. konfederację targowicką ze słynnym protestem Tadeusza Rej-tana czy koronację Stanisława Au-gusta Poniatowskiego. Sceny te zo-stały sfilmowane jako ożywione wi-zje znanych obrazów Jana Matejki i  mimo że bardzo krótkie, odgrywa-ne są przez wielu wybitnych artystów polskich scen: króla Stanisława Au-gusta gra Jerzy Leszczyński, w Napo-leona wcielił się Stefan Jaracz, w Rej-tana – Gustaw Buszyński, w scenach

retrospektywnych widzimy tak-że śpiewaków operowych: Ignacego Dygasa, Stanisława Gruszczyńskie-go i Mariana Palewicza. W epizo-dycznej roli jednego z dobrzyńskich szlachciców wystąpił Władysław Py-tlasiński – mistrz świata w zapasach i popularyzator zapaśnictwa w Eu-ropie, prekursor podnoszenia cięża-rów jako dziedziny sportu. Co cieka-we, w roli jednego z oficerów na za-ręczynach Tadeusza i Zosi możemy dostrzec samego reżysera filmu – Ry-szarda Ordyńskiego.

Po wojnie film właściwie nie był pokazywany publiczności. Zna-nych było jedynie kilka fragmentów. W  2006 r. odnalazły się kolejne. Po zestawieniu wszystkich materiałów udało się odzyskać ponad dwie godzi-ny filmu. Ponowna premiera Pana Ta-deusza odbyła się 10 listopada 2012 r. w warszawskim kinie „Iluzjon” i była transmitowana na żywo w kilkudzie-sięciu innych kinach w Polsce.

Końcowy efekt prac rekonstruk-cyjnych robi na widzach duże wra-żenie, ale jak to się właściwie stało, że strzępy zniszczonej przedwojennej ta-śmy ponownie trafiły na ekrany? Re-konstrukcja przedwojennego filmu to nie tylko przegranie go na nowoczesny nośnik. Trzeba pamiętać o tym, że jest to zabytek, a więc wymaga specjalnego traktowania i odpowiedniego podej-ścia. Przywrócenie Pana Tadeusza pu-bliczności wymagało roku pracy kilku-nastoosobowego zespołu specjalistów. Przede wszystkim zniszczoną i zabru-dzoną taśmę filmową trzeba było pod-dać konserwacji: oczyszczeniu, napra-wie i wielu zabiegom mającym na celu polepszenie jej stanu i umożliwienie skopiowania zapisanego obrazu.

Prezentowana obecnie wersja Pana Tadeusza powstała z kompila-cji wszystkich zachowanych kopii fil-mu. Pierwsza trafiła do Filmoteki Na-rodowej w połowie lat pięćdziesiątych XX w. To właśnie ten materiał znany

Przywrócony do użycia

................................................................................

1 | Okładka programu filmu Pan Tadeusz z 1928 r.

2 | Porównanie tego samego fragmentu filmu Pan Tadeusz z 1928 r. w kilku zachowanych kopiach

2

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 17

Page 20: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

był powojennej publiczności. No-śnik ten zachował się w średnim sta-nie, dodatkowo podczas jednej z kon-serwacji przy najbardziej zniszczo-nych sklejkach usunięto kilkuklatko-we fragmenty, prawdopodobnie na-derwane lub zalane klejem. Na szczę-ście istnieje kopia tego nośnika, tzw. kontrnegatyw, wykonany w latach pięćdziesiątych jeszcze przed tymi za-biegami – w materiale tym zachowa-ły się brakujące klatki, niestety, jakość obrazu jest dużo gorsza niż w orygi-nale, dodatkowo materiał jest czarno- -biały, pozbawiony koloru. Druga ko-pia odnalazła się pod koniec lat pięć-dziesiątych ubiegłego wieku u pry-watnej osoby. Zawierała dużo frag-mentów, których brakowało w pierw-szej. Sama taśma zachowała się w cał-kiem niezłym stanie: stosunkowo mało było rozerwań i ubytków, nieste-ty, była mocno pokurczona. Skurcze-nie się taśmy od początku było zmo-rą dla archiwistów filmowych: pokur-czona taśma nie pasowała do zębatek projektorów i jej skopiowanie było po prostu niemożliwe. To właśnie dlate-go przez ostatnie kilkadziesiąt lat ma-teriał ten nie był publikowany. Taśma musiała przeczekać ponad pół wie-ku, aż nowe technologie umożliwią jej skopiowanie. Trzecia kopia odnala-zła się w 2006 r. u osoby prywatnej we Wrocławiu. Tu także było wiele scen z filmu, które nie zachowały się w po-zostałych nośnikach. Niestety, ta ta-śma była mocno przetarta, miała licz-ne odbarwienia lub bardzo duże wy-blaknięcie obrazu. Obraz filmowy za-pisany jest na emulsji światłoczułej na

filmu dotrwały do naszych czasów w dwóch, a nawet trzech kopiach. W ta-kich wypadkach trzeba było wybrać naj-lepszy egzemplarz, a w razie jakichś bra-ków uzupełnić je odpowiednimi frag-mentami lub nawet pojedynczymi klat-kami z pozostałych kopii.

Dopiero teraz, kiedy film moż-na już uznać za kompletny, a przynaj-mniej najbardziej kompletny, jak to możliwe – wybrane materiały trafi-ły do cyfrowej obróbki. Każda klatka była „czyszczona” w programach gra-ficznych, usunięto wszystkie skazy, zniekształcenia, rysy, plamy i wszel-kie inne wady obrazu. Po zakończeniu tego najbardziej czasochłonnego eta-pu film w postaci cyfrowej mógł tra-fić na ekrany.

Michał Pieńkowski

Artykuł o konserwacji i rekonstrukcji starych filmów zamieszczony zostanie w następnym numerze „Spotkań z Zabytkami”.

bazie żelatyny. Jest to substancja bar-dzo podatna na ataki bakterii i mikro-organizmów, które mówiąc potocznie „zjadają” emulsję. Fragmenty z całko-witym zanikiem obrazu, niestety, też były w tej kopii częste. Dodatkowo ta-śma była bardzo mocno porwana. Po-rozrywane fragmenty filmu, trwają-ce nieraz nawet poniżej sekundy, trze-ba było ułożyć w odpowiedniej kolej-ności. Nie było to łatwe: nie zachowa-ła się ani jedna kompletna kopia filmu i nie wiemy, jak pierwotnie on wyglą-dał. Czasem fragmenty dało się połą-czyć, dopasowując kształt rozerwania taśmy – przypominało to puzzle. Cza-sem jednak trzeba było pod lupą roz-poznawać bohaterów i domyślać się, jaka to scena. Praca nad identyfikacją i  ułożeniem wszystkich fragmentów po kolei trwała prawie miesiąc.

Przygotowana taśma została pod-dana cyfryzacji: każdą klatkę filmu ostrożnie zeskanowano w bardzo wyso-kiej rozdzielczości. Niektóre fragmenty

3 | Stefan Jaracz w roli Napoleona

4 | Filmowa wizja konfederacji targowickiej według obrazu „Rejtan” Jana Matejki

5 | Degradacja emulsji z zapisanym obrazem spowodowana atakiem mikroorganizmów

(ilustracje: 1 – Antykwariat „RARA AVIS” w Krakowie, 2-5 – Filmoteka Narodowa w Warszawie)

....................................

3 4

5

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 18

Page 21: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Pokaz prasowy zrekonstru-owanego filmu Pan Tadeusz z 1928 r. odbył się 5 listopa-da 2012 r. w kinie „Iluzjon”

w Warszawie, które mieści się w daw-nym budynku kina „Stolica”, stojącym pośrodku skweru Słonimskiego przy ul. Narbutta. Budynek kina, zaprojek-towany w 1948 r. przez Mieczysława Pipreka, wzniesiony w latach 1949- -1950, od 2006 r. wpisany do rejestru zabytków, stanowi przykład architek-tury użyteczności publicznej okre-su socrealizmu. Bryła wolno stojące-

go, jednokondygnacyjnego budynku składa się z niskiego podium, rotun-dy wejściowej i korpusu sali kinowej (w ten sam sposób Mieczysław Piprek zaprojektował inne stołeczne kina: „Ochota”, „1 Maj” i „WZ”). Obiekt od dawna był w złym stanie, w  koń-cu jego użytkowanie stało się nie-bezpieczne. W 2008 r. budynek kina kupiła Filmoteka Narodowa przy wsparciu finansowym Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

W maju 2011 r. rozpoczął się re-mont budynku przy ul. Narbutta. Prace miały się zakończyć pod koniec 2011 r., ostatecznie kino otwarto 9 li-stopada 2012  r. Koszt przebudowy wyniósł 17 mln zł.

Projekt przebudowy kina opra-cowała pracownia architektoniczna „Żera2Architekci”, rozwiązania pro-jektowe pozytywnie zaopiniował sto-łeczny konserwator zabytków. Wy-mieniono m.in. pokrycie dachowe, okładziny kamienne elewacji, stolar-kę okienną i drzwiową, posadzki ka-

mienne, boazeryjne obudowy grzejni-ków, fotele kinowe.

W  ramach modernizacji prze-kształcono kino jednosalowe w obiekt dwusalowy. Większa sala zachowa-ła charakter pierwotnego wystroju, a oryginalne elementy wyposażenia wnętrza (tapicerka ścian, gipsowe kar-tusze) zostały poddane pracom kon-serwatorskim i odtworzone. W  sali wybudowano też scenę przed ekra-nem. Mniejsza sala – nazwana „małą

czarną” – nowocześnie zaaranżowa-na i wyposażona, przeznaczona jest do kameralnych pokazów. W budyn-ku zorganizowano też pracownię dy-daktyczną, w której prowadzone będą profesjonalne szkolenia w zakresie re-konstrukcji i produkcji filmowej.

Zabytkowy charakter kina pod-kreśla neon, inspirowany warszawski-mi reklamami świetlnymi, popularny-mi w latach pięćdziesiątych XX w.

...............................................................................

1 | 2 | Budynek dawnego kina „Stolica” w latach pięćdziesiątych-sześćdziesiątych XX w. (1) i obecna siedziba kina „Iluzjon” (2)

(zdjęcia: 1 – Zbyszko Siemaszko, Narodowe Archiwum Cyfrowe, 2 – Danuta Matloch)

Kino „Iluzjon”, dawniej „Stolica”

1 2

Redakcja dziękuje dyrekcjom: Domu Pracy Twórczej MKiDN w Radziejowicach, Zakła-du Narodowego im. Ossolińskich we Wro-cławiu i  Filmoteki Narodowej w Warszawie za pomoc w zilustrowaniu artykułów w tej części numeru.

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 19

Page 22: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

W pierwszej połowie XIX w. ilustrowane tygodniki stały się atrakcyjną nowością na rynku prasowym. Zamieszczały informacje na temat wydarzeń politycznych na świecie, wiadomości kulturalne, ryciny oraz satyrę. W opracowaniu materiału ilustracyjnego najczęściej wykorzystywano drzeworyt sztorcowy, który pozwalał na druk obrazu i tekstu z jednego składu. Połączenie obrazu i objaśniającego go tekstu znane było już od czasu wynalezienia druku, ale ilustrowane czasopisma tworzyły nowe, masowe i cykliczne kanały, informujące społeczeństwa Europy o różnego typu wydarzeniach, wpływając na kształtowanie opinii na ich temat. Prasa odgrywała istotną rolę również w propagowaniu i obronie polskich interesów, w tym także artykuły i rytowane obrazy na temat powstania styczniowego.

anna myślińska

Obrazy powstania styczniowego w prasie zagranicznej

„Bitwa pod Kowlem na Wołyniu” („Le Monde Illustré”, nr 313, 183)

Page 23: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Powstanie styczniowe było najwięk-szym polskim powstaniem narodo-wym. Spotkało się z poparciem mię-dzynarodowej opinii publicznej, ale

ostatecznie żadne z mocarstw nie było skłon-ne do przyjścia walczącym z pomocą i nie dą-żyło do otwartej konfrontacji z imperium ro-syjskim. Najdłużej za sprawą niepodległo-ści Polski opowiadała się Francja, lecz osa-motniona przez Anglię i Austrię odstąpiła od rozpoczęcia działań wojennych przeciw Rosji.

Z apelem do społeczeństw Europy, aby nie opuszczały Polski, wystąpił Giusep-pe Garibaldi – włoski rewolucjonista i bo-jownik o zjednoczenie Włoch (15 lutego 1863 r.). Na jego wezwanie do Galicji ruszy-ła grupa ochotników pod wodzą płk. France-sca Nullo. W szeregach insurgentów znaleź-li się przedstawiciele wielu krajów Europy: Francuzi, Niemcy, Szwedzi, Włosi, Chor-waci, Szwajcarzy i Rosjanie, walcząc w  imię romantycznej idei wolności dla wszystkich narodów i każdego człowieka. Do najsław-niejszych francuskich bojowników na fron-cie polskim należał François de Rochebru-ne i  stworzony przez niego oddział nazwa-ny Żuawami Śmierci, wprowadzony do walki w  bitwie pod Miechowem (17 lute-go 1863 r.). Z poparciem dla powstania wy-stępowali angielscy demokraci, organizując m.in. na wynajętym parowcu Ward Jackson transport 185 ochotników różnej narodo-wości do Królestwa, internowany pod naci-skiem Rosji przez rząd szwedzki w Malmö.

We Francji powstanie styczniowe zyska-ło poparcie środowisk katolickich, liberal-no-masońskich i socjalistycznych. Przeby-wało tam wielu polskich emigrantów poli-tycznych, działał Hôtel Lambert, kierowany przez księcia Władysława Czartoryskiego, nominowanego przez Rząd Narodowy 15 maja 1863 r. głównym pełnomocnikiem dy-plomatycznym we Francji. W 1863 r. Fran-cuzi powołali do życia Komitet Centralny do popierania sprawy polskiej, w skład któ-rego weszli prominentni politycy, dyplo-maci, historycy i pisarze sympatyzujący ze sprawą polską, a także redaktorzy naczelni

i dyrektorzy takich pism, jak: „L’Opinion Nationale”, „La Patrie”, „Siècle”, „Temps”, „Dèbats”, „Revue des Deux Mondes”.

W 1861 r. rozpoczęło w Paryżu działal-ność Biuro, stawiające sobie za cel pomoc Po-lakom w odzyskaniu niepodległości. Posie-dzenia Biura odbywały się w Bibliotece Pol-skiej, a następnie w Hôtel Lambert. Nawią-zano łączność z prasą francuską, co wpłynęło na obecność na łamach kilku czasopism ar-tykułów i korespondencji z Polski, w zamian za określoną subwencję roczną, prenume-ratę określonej liczby egzemplarzy oraz za-kup większej liczby pism zawierających wia-domości o Polsce (Władysław Czartoryski,

1 | „Wojsko polskie” („Le Monde Illustré”, nr 311, 1863)

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 21

Page 24: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Pamiętnik 1860-1864. Protokoły posiedzeń Biura Hotelu Lambert, oprac. H. Wereszyc-ki, Warszawa 1960, s. 31).

Kierownikiem utworzonego w 1863 r. Oddziału Dziennikarskiego Hôtel Lambert został Leon Kapliński (1826-1873) – ma-larz, publicysta i dziennikarz, który dostar-czał do agencji Havasa i prasy francuskiej ar-tykuły, informacje i noty na temat wypad-ków na ziemiach polskich. Obraz powstania styczniowego w prasie zagranicznej kształto-wali w dużej części sami Polacy.

Na łamach ilustrowanych tygodników francuskich, a później niemieckich, angiel-skich, szwedzkich, duńskich i włoskich pu-blikowano informacje o przebiegu „polskie-go powstania”: artykuły, notatki oraz efek-towne rytowane obrazy. Dominowały przed-stawienia bitew i potyczek, przemarszy, scen obozowych, konwojów i egzekucji, pojawia-ły się również pojedyncze portrety przywód-ców powstania, dowódców wojsk i samych powstańców.

W styczniu 1863 r. francuskie dzienniki prorządowe, takie jak „Constitutionel”, „La France” i „Le Peys”, potępiły zryw Polaków, uznając go za przejaw międzynarodowego spi-sku. Życzliwie do sprawy polskiej odniosły się natomiast dzienniki niezależne, np. „L’O-pinion Nationale”, gdzie już 28 stycznia na-zwano wydarzenia w Polsce powstaniem. Kil-ka dni później A. Boneau napisał: „Niezależ-nie od tego, czy powstanie zakończy się zwycię-stwem, czy znów zostanie stłumione, sprawa polska pozostaje sprawą najsłuszniejszą i za-sługującą na najwyższe uczucia sympatii z na-szej strony. Jeśli o nas chodzi, wierzymy głębo-ko w zmartwychwstanie narodu polskiego i przy każdej nadarzającej się okazji wołać będziemy: Niech żyje Polska! ponieważ niepodległość tego kraju jest warunkiem koniecznym, niezbędną gwarancją powszechnego ładu na obszarze Eu-ropy; ponieważ niewola Polski oznaczać będzie ustawiczną tyranię na połowie naszego konty-nentu, podczas gdy jej niepodległość doprowa-dzi nieuchronnie do zwycięstwa narodów uci-skanych od Bałtyku po Bosfor i do zapanowa-nia wolności w dziedzictwie carów” (Irena Ko-berowa, Powstanie styczniowe w opinii społe-czeństw zachodnioeuropejskich, [w:] Dziedzic-two literackie powstania styczniowego, War-szawa 1964, s. 471-472). Obok wypowiedzi na temat „polskiego powstania” publikowa-no satyryczne komentarze polityki mocarstw

w sprawie polskiej, np. litografie Julesa Pel-zoga, wydane przez Zakład Litograficzny Destou ches na łamach francuskiego „Le Cha-rivari”, inne na łamach niemieckiego „Kladde-radatsch”. W maju 1863 r. w „L’Universel” za-mieszczono drzeworyt ilustrujący misję księ-cia Władysława Czartoryskiego do Uppsa-li, gdzie z poparciem szwedzkiego weterana i bohatera powstania listopadowego Augusta Maxymiliana Myhrberga zabiegał o pozyska-nie pomocy materialnej dla walczących. Spo-tkanie ze studentami Uniwersytetu w Uppsa-li miało wpłynąć na pozytywny odzew opinii publicznej Szwecji w sprawie polskiej („L’U-niversel. Illustrations Contemporaines”, nr 59, 1863).

Najwięcej kompozycji o tematyce po-wstańczej ukazało się w prasie zagranicznej w pierwszej połowie 1863 r. Drukowane były przede wszystkim we wnętrzu dzienników, choć relacje obrazowe z Polski występowa-ły również na pierwszych stronach prasy, np. w „L’Illustration. Journal Universel”: „Atak Polaków na zamek w Ojcowie” (nr 1046, 1863), „Nowe uniformy polskie” (nr 1073, 1863), czy w „Le Monde Illustré”: „Szpi-tal polowy powstańców na Litwie” (nr 318, 1863) i „Wykolejenie przez powstańców po-ciągu wojskowego pod Czyżewem” (nr 311, 1863).

We Francji obrazowe relacje z powsta-nia publikowały np. „L’Illustration. Journal Universel”, „L’Univers Illustré”, „Le Mon-de Illustré”, „Le Charivari”, „L’Universel. Illustrations Contemporaines”, w Niem-czech: „Illustrirte Zeitung”, „Die Illustrir-te Welt” i  „Über Land und Meer. Allgeme-ine Illustrirte Zeitung”, w Anglii: „The Illu-strated London News”, „Illustrated Times” i „Punch”, w  Szwecji: „Illustrerad Tidning”, w Danii: „Illustreret Folkeblad” i „Illustre-ret Tidende” oraz we Włoszech: „Museo di Famiglia. Rivista Illustrata”. Do tematyki wy-padków w Polsce nawiązywała powieść Ale-xandre de Lamothe, Les Faucheurs de la Mort (1863), w której znalazło się aż dziewięćdzie-siąt drzeworytów, a także seria sztychów Ga-lerie des Hommes Illustres Galerie des hommes illustres de l’insurrection de Pologne: année 1863 (1864 r.). W Wenecji ukazał się cykl transpozycji drzeworytów powstańczych z prasy francuskiej FATTI della Polonia dal 1863 in poi. Descritti fedelmente ed imparzial mente, Venezia 1863.

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 22

Page 25: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Na front w Królestwie udawali się wysy-łani przez wydawców rysownicy, nazywani wysłannikami. Jak donosił we wspomnianym już pamiętniku książę Władysław Czartory-ski, 12 marca 1863 r. do obozu Mariana Lan-giewicza w Sosnówce przybyli koresponden-ci pism zagranicznych, dla których kosynie-rzy ogniskami ze słomy iluminowali obóz. Korzystano również ze szkiców mieszkają-cych w Królestwie tzw. tajnych koresponden-tów, wykonujących rysunki sytuacyjne opra-cowywane później przez ksylografów dla po-trzeb druku. W szeregach tajnych korespon-dentów na pewno znajdowali się Polacy, któ-rzy ze względu na zagrożenie represjami ro-syjskimi pozostawali anonimowi lub podpi-sywali się tylko inicjałami, np. W.S. czy M.K. Do znanych z nazwiska polskich współpra-cowników zagranicznych czasopism należe-li: Leon Kapliński, Michał Andriolli, Juliusz Kossak i Henryk Dziarkowski.

Nowym źródłem informacji dla ksylo-grafów (drzeworytników) była fotografia, wykorzystywana przy tworzeniu widoków miast i wizerunków portretowych, np. Ka-rola Adolfa Beyera, Walerego Rzewuskie-go, Jana Mieczkowskiego, Aleksandra Kena, Nadara (Gasparda Félixa Tournachona), nie-znanych z imienia: M. Korsuna, M. Bevera i  innych. Znaną z łam „L’Illustration” ryci-ną wykonaną na podstawie fotografii Korsu-na jest „Obóz żołnierzy rosyjskich na Placu [Zamkowym] w Warszawie” (L’Illustration. Journal Universel”, nr 1073, 1863).

Najwięcej obrazów powstania stycznio-wego ukazało się na łamach francuskich ty-godników „L’Illustration. Journal Univer-sel” i „Le Monde Illustré”. Cykl twórczy ry-towanego obrazu rozłożony był na ogół na dwie, a nawet trzy osoby. Poza rysownikiem i rytownikiem występował również pośred-nik, wprowadzający poprawki i uproszczenia w dostarczonym rysunku.

Do najbardziej znanych ksylografów francuskich tematyki powstania styczniowe-go należeli: Godefroy Durand, Janet Lange, Janet Gustave, Jules Gaildrau, Jules Worms, Joseph Burn-Smeeton (działający w tym cza-sie w  spółce ksylograficznej z  Jeanem Be-stem i  Joachimem Jeanem Cossonem), Lo-uis Dumont, Adrien Lavieille i Margaret Marie Chenu. Niektórzy z  nich byli też ry-sownikami, a ich prace wykorzystywały osią-gnięcia znanych z historii malarstwa i grafiki

kompozycji batalistycznych i pejzażowych, przedstawianych w bliskich i  dalekich pla-nach. Starannie opracowane stawały się wzo-rem rycin powstających dla innych czaso-pism ilustrowanych, były też powtórnie od-bijane na łamach tego samego czasopisma, np. „Konwój polskich jeńców przez Austria-ków do Tarnowa” i „Generał [Władysław] Bentkowski ze swoim sztabem”, odbite na jednej karcie w „L’Illustration. Journal Uni-versel” (nr 1051, 1863; nr 1129, 1864).

Współpraca redakcji tygodników polegała np. na odbijaniu tych samych klocków drze-worytniczych, jak w „L’Illustration. Journal Universel” i „L’Universel. Illustrationes Con-temporaines”. W 1863 r. drzeworyt „Bitwa pod Olszanką w guberni Augustowo” odbito najpierw w „L’Illustration” (nr 1052, 1863), a następnie w „Universél”, z podpisem „Walka w lesie Prańsk w Polsce”. Klocki „wędrowały”

2 | Strona tytułowa „L’Illustration. Journal Universel” (nr 1048, 1863), w centrum – Marian Langiewicz

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 23

Page 26: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

po Europie, dlatego temu samemu obrazowi mógł towarzyszyć komentarz w różnych języ-kach. Przykładem może być rycina „Odpoczy-nek powstańców w lesie na Litwie”, opubliko-wana w 1863 r. najpierw w  „L’Illustration. Journal Universel” we Francji, a  następnie w „Über Land und Meer. Allgemeine Illustrir-te Zeitung” w Niemczech.

Potrzeba dostarczania aktualnych infor-macji obrazowych powodowała, że twórcy

uciekali się do różnego typu wybiegów, pró-bując sprostać potrzebie chwili. Jako pod-kłady sytuacyjne wykorzystywali fotografie i wydane wcześniej ryciny z widokami miast i charakterystycznymi obiektami architektu-ry w pejzażu, na których zmieniali elemen-ty sztafażu. Na miejsce sylwetek wędrowców lub sceny rodzajowej wprowadzali oddział powstańczy czy scenę potyczki. Po aktualiza-cji przedstawienia rycina była gotowa do dru-ku. Przykładem takiego postępowania jest drzeworyt „Zdobycie Kazimierza przez po-wstańców prowincji Kaliskiej” w „Le Monde Illustré” (nr 316, 1863). Jego autorzy Augu-ste Victor Deroy i E. Roevens wykorzystali wcześniejszą litografię Władysława Walkie-wicza, wykonaną na podstawie rysunku Ada-ma Lerue (1825-1863) „Rynek w Kazimie-rzu Dolnym”, ze studnią w narożu oraz wido-kiem wschodniej pierzei rynku, zamkniętej kościołem reformatów. Na francuskim drze-worycie rozproszone grupy mieszkańców za-stąpiono oddziałem powstańczym atakują-cym miasto. Jeszcze tylko dymy wystrzałów i obraz był gotowy. Tego typu adaptacji było

znacznie więcej, bo jeśli dany motyw wzbu-dzał zainteresowanie odbiorców, wykorzy-stywany był przez różnych wydawców.

Powszechnie wprowadzano zmiany w  atrybucji miejsc wydarzeń, raz była to np. „Bitwa pod Węgrowem” („L’Illustration. Jo-urnal Universel”, nr 1048, 1863), opublikowa-na również jako „Bitwa pod Teplą” („L’Uni-versel. Illustrationes Contemporaines”, nr 59, 1863), innym razem „Małogoszcz po przej-ściu Rosjan” („L’Illustration. Journal Univer-sel”, nr 1050, 1863), umieszczony również z podpisem „Wieś po przejściu Rosjan” („L’U-niversel. Illustrationes Contemporaines”, nr 60, 1863).

Powstanie styczniowe było wojną party-zancką, ale wobec braku szerokiego poparcia warstwy chłopskiej, stale podkreślano udział włościan w walce, co miało charakter czysto propagandowy. Chłopi przedstawiani byli na pierwszym planie rytowanych obrazów: wal-czący – „Bitwa pod Krasnobrodem” („L’Illu-stration. Journal Universel”, nr 1058, 1863), w czasie odpoczynku – „Obóz powstańczy” („The Illustrated London News”, nr 1200, 1863), jako formacja chłopskich kosynierów („Le Monde Illustré”, nr 308 i 313, 1863), jako ranni („L’Illustration. Journal Univer-sel”, nr 1048, 1863), a w ostatniej fazie po-wstania prowadzeni na zesłanie – „Trans-port jeńców polskich z Warszawy do Mo-skwy, przez Słońsk” („Le Monde Illustré”, nr 356, 1864). Na rycinach zapisane zosta-ły również represje wojsk rosyjskich wobec warstwy chłopskiej, jak zmuszanie do przy-sięgi na wierność rządowi rosyjskiemu („Le Monde Illustré”, nr 341, 1863), kontrolowa-nie szkół wiejskich („Le Monde Illustré”, nr 347, 1863) i publiczne ogłaszanie carskiego ukazu uwłaszczenia chłopów („Le Monde Il-lustré”, nr 338, 1863).

Manifest uwłaszczenia chłopów w Kró-lestwie ogłosił Tymczasowy Rząd Narodo-wy w dniu wybuchu powstania 22 stycznia 1863  r., uznając rozwiązanie sprawy chłop-skiej za jeden z podstawowych problemów wszczęcia powszechnego zrywu. Rząd carski dążył do odciągnięcia chłopów od udziału w powstaniu, dlatego 18 marca 1863 r. ogło-sił w Królestwie własny ukaz o uwłaszcze-niu, na warunkach zbliżonych do manifestu Tymczasowego Rządu Narodowego.

Portretom przywódców powstania, do-wódców wojsk, sztabów przyglądano się

3 | „Zniszczenie fortepianu Chopina. Pożar pałacu hrabiego Zamoyskiego w Warszawie” („L’Illustration. Journal Universel”, nr 1076, 1863)

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 24

Page 27: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

w dalekim świecie z ciekawością i respektem. Pokrewieństwo ujęć wynikało z wykorzysta-nia fotografii oraz wzorów już opublikowa-nych wizerunków. Najwięcej z nich dotyczy-ło Mariana Langiewicza, charyzmatyczne-go generała i przywódcy powstania w Gó-rach Świętokrzyskich, dyktatora (10-18 III 1863  r.), bohatera spod Wąchocka, Święte-go Krzyża i Staszowa, aresztowanego i uwię-zionego przez Austriaków po krwawej bi-twie pod Grochowiskami. Najwspanial-szy wizerunek Langiewicza wykonał Jules Worms –  „Pieczęć i podpis dyktatora Lan-giewicza”, na stronę tytułową „L’Illustration. Journal Universel” (nr 1048, 1863). W to-warzyszącym postaci tekście poddano ana-lizie przyczyny upadku dyktatury, określono szanse walki powstańczej oraz informowano o poparciu walk przez europejską opinię pu-bliczną. Inne wizerunki Langiewicza ukaza-ły się m.in. na łamach: „Le Monde Illustré” (nr 310, 1863), „Die Illustrirte Welt” (nr 41, 1863) i „The Illustrated London News” (nr 1197, 1863).

Często portretowaną postacią był słyn-ny dowódca Żuawów Śmierci François de Rochebrune: „Le Monde Illustré” (nr 310, 1863), „L’Illustration. Journal Universel” (nr  1047, 1863) oraz „The Illustrated Lon-don News” (nr 1199, 1863). Prezentowano również sześcioosobowy sztab Faustyna Gre-lińskiego, komendanta Palatynatu sando-mierskiego („L’Illustration. Journal Univer-sel”, nr 1071, 1863), adiutanta płk. Dionize-go Czachowskiego i towarzysza walk dykta-tora Mariana Langiewicza, córkę rosyjskiego generała, Henrykę Pustowójtow („L’Illustra-tion. Journal Universel”, nr 1048, 1863), a tak-że inne postacie. Wyobraźnię odbiorców roz-grzewało bohaterstwo jednostki, np. „Déodat Lejars w bitwie o Kazimierz” („Le Monde Il-lustré”, nr 313, 1863), portret pułkownika Le-ona Yunka de Blankenheim poległego w Pol-sce 29 kwietnia 1863 r. („L’Illustration. Jour-nal Universel”, nr 1056, 1863) albo zbiorowy portret powstańców „Błogosławienie obozu kosynierów dyktatora Langiewicza”, według rysunku Julesa Wormsa, rytowali Best, Cos-son i Burn-Smeeton („L’Illustration. Journal Universel”, nr 1047, 1863).

Rytownicy często „kadrowali” scenę z bi-twy powstańczej, tworząc przejmujące obra-zowe cytaty, np. na wspomnianym wcześniej drzeworycie „Wykolejenie przez powstańców

pociągu wojskowego pod Czyżewem” („Le Monde Illustré”, nr 311, 1863) czy „Bitwa pod Żyrzynem w Palatynacie Lublin”, według M.  Jaxy, rys. Janet Lange, ryt. Best, Cosson, Burn-Smeeton („L’Illustration. Journal Uni-versel”, nr 1080, 1863). Bitwa pod Żyrzynem 8 sierpnia 1863 r. odbiła się szerokim echem w Europie. W zasadzce na liczący 500 żołnie-rzy i dwa działa konwój rosyjski siły powstań-

cze (znacznie liczniejsze, choć słabo uzbrojo-ne) zdobyły 400 karabinów i 140  000 rubli (z przewożonych 201 000). Na wieść o zwy-cięstwie zareagowała zachodnia opinia pu-bliczna, domagając się od swych rządów po-parcia sprawy polskiej. Zasadzkę przedsta-wiono w ostępach leśnych, na pierwszym pla-nie ze zdobytym powozem, w tle z nielicz-nymi siłami walczących. W przedstawieniu

4 | „Zdobycie Kazimierza przez powstańców prowincji Kaliskiej” („Le Monde Illustré”, nr 316, 1863)

5 | „Przybycie oddziału dowodzonego przez Palewskiego pod Pieskową Skałę” („Le Monde Illustré”, nr 314, 1863)

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 25

Page 28: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

wygrał przekaz propagandowy przed praw-dą historyczną. Pojawiały się również kompo-zycje podkreślające honorowy aspekt prowa-dzonych przez powstańców zmagań, np. „Po-wstańcy uwalniają przebywającego w niewo-li generała rosyjskiego” („Le Monde Illustré”, nr 343, 1863).

Do najbardziej widowiskowych kompo-zycji z czasów powstania styczniowego nale-żą dwa drzeworyty związane z walkami w re-jonie zamku Pieskowa Skała, dowodzonymi przez generałów Mariana Langiewicza i An-toniego Jeziorańskiego. Oddziały Langiewi-cza zajęły zamek 3 marca 1863 r., skąd ostrza-łem armat rosyjskich zostały wyparte 4 mar-ca. Powstańców schwytanych w zamku Ro-sjanie zabili. Na pierwszej z rycin przed-

stawione zostały walki oddziałów polskich z  Rosjanami o zamek, osadzony w rozległej panoramie wapiennych wzgórz i ostańców Jury i ukazany od strony Ojcowa. Kulisowa perspektywa obrazu oraz jego malowniczość przypominają sztych Zygmunta Vogla z po-czątku XIX w., kilkakrotnie transponowa-ny później przez rytowników. W rejon dzia-łań zmierza oddział powstańczy dowodzony przez nieznanego z imienia Palewskiego („Le Monde Illustré”, nr 314, 1863).

W pobliskiej Skale 5 marca 1863 r. woj-sko dowodzone przez Langiewicza odnio-sło zwycięstwo nad Rosjanami. Druga z ry-cin (według rysunku Janeta Lange, rytowa-li Best, Cosson, Burn-Smeeton), relacjonu-je przemarsz oddziału insurgentów pod do-wództwem nieznanego z imienia Brzeziń-skiego w rejonie Pieskowej Skały. Kolumna pieszych i jazdy wkracza do wąwozu u stóp zamku, potęgując dynamizm form przy-rody („L’Illustration. Journal Universel”, nr 1075, 1863).

Zapis obrazowy nie zawsze pokrywał się z przebiegiem walk, ponieważ to rysownik wybierał motyw, który stawał się obrazem bi-twy. Realizm sytuacyjny podtrzymywany był przez charakterystyczne motywy krajobrazu

i architektury, pozwalając przyporządkować przedstawienie konkretnemu wydarzeniu.

Wojna partyzancka miała ostoję w la-sach i na obrzeżach wsi, które łatwo było opa-trywać zamiennymi nazwami. W przedsta-wieniach walk dominował impet i drama-tyzm, charakteryzowany zresztą w różny spo-sób. Mogła być to skłębiona, skomponowa-na w kształt piramidy grupa walczących, np. „Bitwa pod Kowlem na Wołyniu” („Le Mon-de Illustré”, nr 313, 1863), pierwszoplanowe

6 | „Odpoczynek powstańców w lesie” („Über Land und Meer. Allgemeine Illustrirte Zeitung”, nr 41, 1863)

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 26

Page 29: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

starcie walczących – „Bitwa pod Kozło-wą Rudą na Litwie” („L’Illustration. Journal Universel”, nr 1052, 1863) lub ujęcie panora-miczne, najczęściej z perspektywy kawaleryj-skiej, np. „Bitwa o Miechów” (L’Illustration. Journal Universel”, nr 1047, 1863). W obra-zie bitwy o Miechów ponad walczącymi gó-ruje charakterystyczna wieża kościoła bożo-grobców, ale nie zawsze budowle czy pano-rama miasta odpowiadały ściśle podpisowi pod ryciną. Zestawiano obok siebie charak-terystyczne budynki, innym razem tworzo-no widoki panoram w pejzażu. Na drzewory-cie „Obóz Rosjan pod Kielcami” („L’Illustra-tion. Journal Universel”, nr 1074, 1863), wy-konanym przez Janeta Lange według rysunku M. Wiesnera, widnieją tylko pojedyncze bu-dowle miasta: kościół ewangelicki, kompleks zabudowy okalający kolegiatę oraz przenie-siona na inne miejsce baszta prochowa. Usy-tuowany na pierwszym planie obóz rosyjski prawdopodobnie uniemożliwił rysownikowi odwiedzenie serca miasta, dlatego w panora-mie nie ma bryły pałacu biskupiego. Niewiel-ką sygnaturkę na kościele św. Wojciecha Wie-sner mocno podwyższył − może chciał w ten sposób dodać kompozycji równowagi, a może został spłoszony przez Rosjan i nie mógł do-kończyć rysunku? Rytowane obrazy zazwy-czaj ujmowały wydarzenia od strony szeregów powstańczych, opowiadając się tym samym za sprawą walczących o wolność.

Poza relacjami z przebiegu powstania, na łamach paryskiej „Le Monde Illustré” poja-wiały się pojedyncze przedstawienia o cha-rakterze symbolicznym, podobne w mistycz-nej dramaturgii do znanych w Europie cy-kli rysunkowych Artura Grottgera „Polonia” i „Lithuania”. Do tej grupy rycin należą np.: według rysunku Henry de Montaut „Wojsko rosyjskie” i „Wojsko polskie” (nr 311, 1863) oraz „Msza w obozie powstańczym” (nr 315, 1863). Ryciny „Wojsko rosyjskie” i „Wojsko polskie” konfrontują możliwości wojenne sił przeciwników, zestawiając zaplecze regular-nej armii rosyjskiej z leśnymi ostojami wojsk powstańczych. Medaliony ukazujące siły obu stron umieszczone zostały na tle godła Rosji i dwudzielnego godła powstańczego, uwol-nionego z kajdan niewoli. Charakterysty-ka wojska rosyjskiego podporządkowana zo-stała pobieżnemu schematowi, podczas gdy siły powstańcze oddano z romantycznym zapałem i dynamizmem: Żuawi Śmierci,

kosynierzy, brać powstańcza skupiona wo-kół ogniska oraz insurgenci niosący sztanda-ry zwycięstwa.

Na drzeworycie „Msza w obozie po-wstańczym”, według rysunku tajnego kore-spondenta M. K., opracowanego przez Bar-banta (ryt. Gustave Janet), odtworzono na-strój modlitewnego skupienia świątyni w  ostoi lasu. Powstańcy trzymają w rękach kosy, szable i karabiny, jak przed wyrusze-niem w bój. Pochyleni ku kapłanowi sprawu-jącemu ofiarę mszy sakralizują walkę o wol-ność Ojczyzny.

W drugiej połowie 1863 r. zmniejszyła się w prasie zagranicznej intensywność kam-panii informacyjnej na temat „polskiego po-wstania”. W roku następnym jedynie tygo-dniki francuskie regularnie przypominały o walkach w Królestwie, by wreszcie doku-mentować represje wojsk rosyjskich wobec powstańców. Dopóki wierzono w interwen-cję militarną mocarstw przeciw Rosji, dopó-ty sprawa powstania styczniowego była dla społeczeństw Europy sprawą aktualną. Sym-patia i osobiste zaangażowanie przedstawi-cieli wielu narodów europejskich w walkę nie mogły niczego zmienić. Prasa europejska zajęła się nowymi wydarzeniami: wybuchła wojna duńska, rozwijały się wypadki wojny secesyjnej w Ameryce. Sprawa krwawo stłu-mionego „polskiego powstania” przeszła tym samym do historii.

Anna Myślińska

7 | „Komendant François de Rochebrune, dowódca Żuawów Śmierci” („The Illustrated London News”, nr 1199, 1863)

(ilustracje: 1, 3, 4, 6, 7 – w zbiorach prywatnych, 2 – w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie)

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 27

Page 30: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Park Kościuszki w Katowicach jest dla mieszkańców ulubionym miejscem spacerów. Oprócz malowniczych alejek i bujnej zieleni na atrakcyjność tego miejsca wpływa także jego bogata historia. W przeszłości w tej okolicy rodziły się m.in. katowickie targi, a do dziejów drugiej wojny światowej przeszła wieża spadochronowa. Tutaj także w okresie międzywojennym planowano powołać do życia jedno z pierwszych w Polsce muzeów na wolnym powietrzu.

Niezrealizowany skansen wsi śląskiej w Katowicach

piotr rygus

Chałupa górnośląska w Tychach

Page 31: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Idea i sama nazwa skansenów pocho-dzi ze Szwecji. Tutaj bowiem w 1891 r., dzięki inicjatywie etnografa Artura Ha-zeliusa, otwarte zostało dla zwiedzają-

cych pierwsze muzeum na wolnym powie-trzu. Nowy typ placówki zlokalizowano pod Sztokholmem na terenie dawnych szańców, nazywanych w języku szwedzkim „skansen”, stąd nazwa tego typu muzeów. W momen-cie zakończenia pierwszej wojny światowej było ich w Europie już ponad 100, ale w Pol-sce zdobywały powoli popularność − istniała tylko ekspozycja w tradycyjnym kaszubskim domu mieszkalnym we Wdzydzach Kiszew-skich. Dopiero po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. idea skansenów za-częła się rozwijać. W Młocinach pod Warsza-wą opracowywano zamysł skansenu groma-dzącego zbiory z terenu całego kraju, lokal-ne placówki organizowano w Krakowie oraz Wilnie, jednak projekty te pozostały w fa-zie koncepcji. Tymczasem sukcesem okaza-ło się organizowane przez Adama Chętnika muzeum w Nowogrodzie nad Narwią, któ-re w 1927 r. zostało otwarte dla publiczności.

Wówczas także narodziła się myśl stwo-rzenia skansenu wsi śląskiej. W 1926 r. woje-wodą śląskim został Michał Grażyński, któ-ry szerokim mecenatem objął instytucje kul-tury. Jedną z najistotniejszych decyzji w tej materii było sprowadzenie w 1927 r. na Gór-ny Śląsk dr. Tadeusza Dobrowolskiego, obie-cującego malarza, historyka sztuki, konser-watora i muzealnika, absolwenta Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie oraz Uniwer-sytetu Jagiellońskiego. Na Górnym Śląsku rozpoczął on pracę w  Urzędzie Wojewódz-kim Śląskim, w roli konserwatora zabytków, a miesiąc później przyjął kierownictwo nad utworzonym wówczas Oddziałem Sztuk. Ponadto podjął się także najważniejszego dla umysłowego życia Górnego Śląska zadania utworzenia Muzeum Śląskiego.

Tadeusz Dobrowolski zwrócił także uwa-gę na bogatą architekturę drewnianą oraz kulturę ludową woj. śląskiego, inicjując w tej dziedzinie liczne badania i prace konserwa-torskie. Zaczęły go bowiem napawać oba-wy „[…] że industrializacja i urbanizacja

Śląska prędzej czy później doprowadzą do li-kwidacji miejscowego budownictwa drewnia-nego, tak ściśle związanego z polskim żywio-łem etnicznym” (T. Dobrowolski, Wspomnie-nia o muzeum, którego nie ma, [w:] Muzeum Śląskie. Szkice z przeszłości, Katowice 1984, s. 34). Inicjatywom chroniącym kulturę re-gionalną sprzyjała też sytuacja polityczna to-warzysząca podziałowi Górnego Śląska na część niemiecką i polską. Wraz z rozpoczę-ciem kampanii plebiscytowej nastąpiła ry-walizacja propagandowa obu państw, której nurt objął także kulturę i sztukę. W wydarze-nia te znakomicie wpisywała się idea skanse-nu, prezentująca dawne formy miejscowego budownictwa. Uwagę na to zwróci Dobro-wolski w 1930 r. podczas odbywającego się w Katowicach XV Zjazdu Rady Konserwa-torów, twierdząc w swoim referacie, że „[…] zbadanie śląskiego budownictwa drewniane-go może mieć znaczenie pierwszorzędne za-równo pod względem naukowym, jak i poli-

tycznym. Nie ulega bowiem kwestii, że polskość Śląska najdosadniej ujawnia się w gwarze ślą-skiej i budownictwie drewnianym (T. Dobro-wolski, Zabytki sztuki województwa śląskie-go i ich znaczenie dla nauki. Referat wygło-szony na XV – tym Zjeździe Rady Konserwa-torów w Katowicach w dniu 10 października 1930 r., Cieszyn 1930, s. 4-5).

Zamiar powołania górnośląskiego skan-senu zapowiedział Tadeusz Dobrowolski już w listopadzie 1928 r. Wówczas to, kilka miesięcy po wprowadzeniu prezydenckiego

1 | Prace przy montażu spichlerza z Gołkowic

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 29

Page 32: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

rozporządzenia o opiece nad zabytkami, w  obronie śląskich proboszczów wystąpił wikariusz generalny ks. Wilhelm Kasperlik. W piśmie adresowanym do Dobrowolskie-go zwrócił on uwagę na zły stan drewnia-nych świątyń oraz wysokie koszty napraw, niejednokrotnie przerastające możliwo-ści drobnych wiejskich parafii. Często także świątynie drewniane nie mogły pełnić swo-jej funkcji ze względu na brak odpowiednie-go miejsca dla wiernych. Wnosił on równo-cześnie o pomoc ze strony władz wojewódz-twa bądź to w formie dotacji na prace kon-serwatorskie, bądź wzięcia bardziej cennych zabytków pod własną opiekę. Dobrowolski wyraził zrozumienie powyższych kłopotów oraz zapowiedział wprowadzenie bezzwrot-nych dotacji na cele remontowe. Zapowie-

dział również planowane utworzenie na tere-nie Parku Kościuszki w Katowicach muzeum na wolnym powietrzu: „[…] celem przeniesie-nia tamże przynajmniej kilku kościółków bar-dziej wartościowych i zagrożonych, a będących dla parafii ciężarem” (Archiwum Archidiece-zjalne w Katowicach, Akta Rzeczowe, sygna-tura 719, k. 35). Jak wynika z odnalezionych źródeł, przedsięwzięcie to w początkowej fa-zie nie opierało się na odgórnym planie me-rytorycznym, a kompletowanie ekspozycji miało charakter kolekcjonerski.

Od wymienionych wydarzeń minęło jed-nak kilka lat, zanim dokonano przenosin do Parku Kościuszki w Katowicach pierw-szego eksponatu − spichlerza dworskiego z Gołkowic. Zabytek ten należał do grona

najstarszych przykładów drewnianego bu-downictwa gospodarczego. Zgodnie z in-skrypcją znajdującą się na belce nad wej-ściem, datowano go na 1688 r. Pokaźny pię-trowy budynek wzniesiony był z okrągla-ków na planie prostokąta, przy wykorzy-staniu skomplikowanej konstrukcji zrębo-wej, wspartej dodatkowymi wzmocnienia-mi. Ozdobę spichlerza stanowił umiejsco-wiony na wysokości piętra, obiegający bu-dynek naokoło przydaszek, zaokrąglony w  miejscu drzwi. Chociaż Skarb Śląski od-kupił z rąk prywatnych spichlerz w maju 1930 r., jego przenosin podjęto się dopiero w połowie 1933 r. Zgodnie z wolą konserwa-tora okręgowego nową lokalizację budynku wybrano na terenie Parku Kościuszki, w re-jonie Wzgórza Beaty, będącego najwyższym wzniesieniem w mieście, gdzie dotychczas znajdowała się Wieża Bismarcka.

Kolejnym eksponatem w planowanym skansenie miał być kościół katolicki. Cho-ciaż rozważano pozyskanie na ten cel świą-tyni z Gierałtowic, szczególnym zaintereso-waniem Dobrowolskiego cieszył się kościół Michała Archanioła z Syryni. Wówczas świą-tynia ta była najstarszym przykładem drew-nianego budownictwa sakralnego w woj. ślą-skim. Według opinii niemieckiego historyka sztuki Hansa Lutscha (koniec XIX w.) budy-nek ten pochodzi z 1510 r. Fakt ten nie jest jednak jednoznaczny, ponieważ nie zacho-wała się belka przy wejściu do świątyni ze wspomnianą datą, a inskrypcja, na podstawie której wydatowano zabytek, mogła dotyczyć roku przeprowadzenia remontu bądź rozbu-dowy istniejącej wcześniej świątyni. Pierw-szy kościół w Syryni wzniesiono bowiem już w 1305 r. W ciągu kolejnych lat budow-la była kilkakrotnie remontowana i rozbu-dowywana. Znany obecnie kształt przybrała w połowie XVII w. W przededniu pierwszej wojny światowej budynek został wyróżniony przez cesarza Niemiec Wilhelma II. Przeby-wający na polowaniu w okolicznych lasach we wrześniu 1913 r. władca osobiście zwie-dził ten kościół. Następnie wydał stosowne rozporządzenie zakazujące jego wyburzenia, nawet w sytuacji budowy nowej świątyni.

W momencie objęcia przez Dobrowol-skiego funkcji wojewódzkiego konserwatora zabytków wygląd kościoła parafialnego w Sy-ryni pozostawiał wiele do życzenia. Podczas komisyjnych oględzin przeprowadzonych

2 | Spichlerz po montażu

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 30

Page 33: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

w październiku 1928 r. stwierdzono dale-ko posunięte zniszczenie gontów dachu oraz dzwonnicy, które w niedalekiej perspekty-wie mogły przyczynić się do gruntownego zniszczenia konstrukcji zabytku. Nie najlepiej o budynku wypowiadali się także kościelni wi-zytatorzy. Według pozostawionych przez nich protokołów całość sprawiała wrażenie wątłej budowli, ponadto wewnątrz były miejsca tyl-ko dla 250 osób, podczas gdy parafia liczyła 1700 wiernych. Mimo konieczności podję-cia prac remontowych, Rada Parafialna z Sy-ryni, mając w planach zamiar wzniesienia no-wej świątyni, zwlekała z pracami przez dwa kolejne sezony. Wówczas, w kwietniu 1929 r., Dobrowolski złożył pierwszy raz propozycję przeniesienia zabytku do Katowic.

W 1933 r. proboszczem parafii w Syry-ni został ksiądz Filip Bednorz. Wraz z kolej-nym rokiem podjął się budowy murowanego kościoła, który udało się ukończyć w 1936 r. Dobrowolski postanowił wykorzystać ten fakt w celu pozyskania starego drewniane-go kościoła dla tworzonej ekspozycji w Par-ku Kościuszki w Katowicach. W piśmie z 9 kwietnia tego roku konserwator przekony-wał katowicki ratusz do podjęcia negocja-cji w sprawie zabytku z jego administrato-rami. Miesiąc później Rada Parafialna w Sy-ryni zwróciła się do władz Katowic z propo-zycją przeniesienia świątyni do tego miasta, w zamian za odpowiednie wynagrodzenie.

Nadzieję na szybkie przeprowadzenie tego zamiaru rozwiały jednak kłopoty finansowe. Podobnie jak w przypadku spichlerza z Goł-kowic, koszty przedsięwzięcia planowano podzielić pomiędzy magistrat Katowic oraz Śląski Urząd Wojewódzki. Mimo intensyw-nych negocjacji środki konieczne na pokry-cie projektu zdobyto dopiero w 1938 r. Rada Parafialna w Syryni zgodziła się oddać zabyt-kową świątynię w zamian za 5 000 zł odszko-dowania oraz wykonanie nowego ogrodze-nia cmentarnego.

W sierpniu 1938 r. przystąpiono do prze-nosin kościoła. Kierownictwo nad pracami

3 | Wejście do spichlerza

4 | Kościół w Syryni przed przenosinami do planowanego skansenu w Katowicach

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 31

Page 34: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

powierzono architektowi A. Koniuszewskie-mu. Według opracowanego przez niego har-monogramu prac, najpierw zdemontowano wyposażenie wnętrza, które przewieziono do Katowic i przechowano w spichlerzu z Goł-kowic. Następnie przystąpiono do rozbiór-ki kamiennej podłogi, ścian i dachów obiek-tów, kończąc na szkielecie konstrukcji więź-by dachowej i ścian. Ostatecznie prace roz-biórkowe zakończono 13 września 1938  r. W momencie przystąpienia do prac monta-żowych zwiezionego budulca okazało się, że wiele elementów znajdowało się w bardzo złym stanie i musiało ulec zrekonstruowaniu. Mimo wystąpienia nieprzewidzianych wcze-śniej kłopotów przy odtworzeniu świątyni, wiosną ukończono wszystkie prace. W  nie-dzielę 11 czerwca 1939 r. odbyło się poświę-cenie kościoła.

Świątynia wykonana została z drewna so-snowego w konstrukcji zrębowej, pozwala-jącej dzięki łączeniu narożników na tzw. za-mek ciesielski wykonanie jej bez użycia gwoź-dzi. Pierwotnie składała się z nawy i mniej-szego prezbiterium. W późniejszym czasie w miejscu załomu powstałego między obie-ma częściami dobudowano zakrystię, a oko-ło XVII  w. od frontu przedsionek. Każdy z  tych fragmentów został nakryty własnym, gontowym dachem. Nad najwyższym dachem nawy góruje strzelista wieżyczka. Dookoła ca-łej świątyni umieszczony jest przydaszek, tzw. sobota. Wygląd kościoła zdradza jego średnio-wieczne pochodzenie. Od strony wschodniej

uwagę zwraca prosta ściana zamykająca prze-strzeń prezbiterium. Zgodnie z ówczesną tra-dycją otwory okienne umiejscowione są wy-łącznie na ścianie południowej. We wnętrzu dominuje rzeźba Matki Boskiej z Dzieciąt-kiem datowana na XVI w. oraz barokowa am-bona i kamienna kropielnica. Do XIX w. wy-strój zdobiła malownicza polichromia przed-stawiająca w prezbiterium Chrystusa na krzy-żu, a na ścianach postacie świętych, m.in. Ma-rii Magdaleny i św. Jana Chrzciciela oraz sceny biblijne. Obok kościoła znajduje się zbudowa-na w XVII w. dzwonnica, nakryta dachem na-miotowym. Całość zespołu otacza drewniane ogrodzenie, wyposażone w dwie furtki oraz bramę wjazdową, zwieńczoną daszkiem oka-powym.

Równocześnie z translokacjami wymie-nionych dwóch eksponatów Oddział Sztuki w Urzędzie Wojewódzkim Śląskim przygo-towywał się do przenosin kolejnych dwóch obiektów. W 1934 r. sporządzony został kosztorys oraz plan remontu i przenosin do Parku Kościuszki drewnianej kapliczki z Bu-kowa, pochodzącej z 1770 r. Zamierzano w ten sposób uchronić zabytek przed powta-rzającymi się podtopieniami. W następnym roku z funduszy samorządu wojewódzkie-go przeprowadzono zakładane prace konser-watorskie. Planowanych przenosin kapliczki jednak nie dokonano. We wrześniu 1938 r. Tadeusz Dobrowolski informował magistrat Katowic o sposobności zakupienia typowej chaty górnośląskiej. Budynek taki znajdował się w Tychach przy ul. Mielęckiego 7 i stano-wił własność stolarza J. Sonntaga. Jak zapew-niał konserwator, za tym pomysłem przema-wiał bardzo dobry stan zachowania zabyt-ku oraz umiarkowana cena zakupu zapro-ponowana przez właściciela. Zgodnie z jego propozycją przenosiny budynku planowano przeprowadzić w 1939 r.

Translokację kolejnych budynków do kompletowanego skansenu wstrzymały działania wojenne rozpoczęte we wrześniu 1939 r. oraz idące za tym zawieszenie funk-cjonowania polskiej administracji. A, jak wy-nika z powojennych wspomnień Tadeusza Dobrowolskiego, w parku planowano jesz-cze umieścić: „[…] typowe chaty wraz z obej-ściem gospodarskim, zwłaszcza z wieloboczną stodołą, wiatrak, szałas, owczarniczkę, folusz, kaplice przydrożne, krzyże itp. (T. Dobrowol-ski, Wspomnienia o muzeum…, s. 34).

5 | Wnętrze kościoła w 1950 r.; barokowa ambona i ołtarz główny (niezachowany)

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 32

Page 35: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Przeniesione do Parku Kościuszki zabytki nie podzieliły wprawdzie losu gmachu Mu-zeum Śląskiego i przetrwały okres drugiej wojny światowej, znalazły się jednak w opła-kanym stanie. Zły stan techniczny oraz brak życia religijnego w kościele przyczyniły się do poszukiwania nowego miejsca dla niszcze-jącego zabytku. W 1955 r. Katolicki Urząd Parafialny w Pszczynie wysunął projekt po-nownego przeniesienia świątyni, tym razem na cmentarz parafii św. Jadwigi w tym mie-ście. Rok później w prasie pojawiła się wia-domość o planowanym przeniesieniu świąty-ni do Chorzowa, na teren tworzonego Par-ku Kultury, ale i ten pomysł nie został zre-alizowany. Ostatecznie w 1958 r. dokona-

no trzeciego poświęcenia kościoła, który od tego czasu pełni już na stałe funkcje sakralne. Z kolei stojący w pobliżu spichlerz z Gołko-wic w 1969 r. uległ spaleniu.

Do planu powołania skansenu wsi ślą-skiej powrócono w 1952 r. na Walnym Zjeź-dzie Polskiego Towarzystwa Ludoznawcze-go w Katowicach. Jedna z rozpatrywanych możliwości zakładała utworzenie nowe-go muzeum w miejscu wyznaczonym przed drugą wojną światową. Koncepcja ta zakła-dała wydzielenie w Parku Kościuszki prze-strzeni około 8 ha, na której chciano zgroma-dzić 27 obiektów kubaturowych w układzie uwzględniającym podział na regiony, z któ-rych pochodziły. Ostatecznie jednak nowe muzeum zorganizowano w zachodniej części

powstającego właśnie na pograniczu Cho-rzowa i Katowic Wojewódzkiego Parku Kul-tury i Wypoczynku.

Nieudane próby utworzenia w Parku Ko-ściuszki w Katowicach muzeum typu skan-senowskiego dotychczas pozostawały mało znanym epizodem. Tymczasem fakt ten świadczy o dużej odpowiedzialności ówcze-snych władz samorządowych woj. śląskie-go i miasta Katowice w dziedzinie ochro-ny dziedzictwa kulturowego. Chociaż mu-zea na wolnym powietrzu miały już wówczas w  Europie bogate tradycje, w Polsce inicja-tywa ta była nadal pionierska. Dotychczaso-we pojedyncze projekty skupiały się wyłącz-nie na działaniach inicjowanych przez miej-

scowych miłośników tradycji i kultury ludo-wej, niemających wsparcia ze strony samo-rządu czy instytucji kultury. Nawet w przy-padku Muzeum Kurpiowskiego w Nowo-grodzie władze miejscowe nałożyły na skan-sen podatek, uznając go za dochodową pla-cówkę handlową. Przy planowaniu skansenu śląskiego zarówno propozycje przenosin ko-lejnych eksponatów, jak i konieczne wsparcie finansowe wychodziły z grona władz samo-rządowych. Największe zasługi w tej mate-rii miał okręgowy konserwator zabytków Ta-deusz Dobrowolski, który zdołał zdobyć po-parcie dla swojej wizji oraz wykorzystał moż-liwości płynące z zajmowanego stanowiska.

Piotr Rygus

6 | Obecny wygląd kościoła z Syryni

7 | Dzwonnica kościoła

(zdjęcia: 1 – Narodowe Archiwum Cyfrowe, 6, 7 – Piotr Rygus)

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 33

Page 36: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Popiersie Staszica..............................................................................................................................................

W Galerii Rzeźby Pol-skiej w Starej Poma-rańczarni w warszaw-s ki c h Ł a z i en k a c h

znajduje się odlane w żeliwie, pobrą-zowane popiersie w typie hermalnym Stanisława Staszica (1755-1826), du-chownego, uczonego, pisarza, współ-twórcy, prezesa i fundatora siedzi-by warszawskiego Towarzystwa Przy-jaciół Nauk, fi lantropa, działacza po-litycznego i oświatowego, pionie-ra spółdzielczości, którego działal-ność i zasługi w wielu dziedzinach ży-cia gospodarczego i naukowego nasze-go kraju powinny być chyba każde-mu Polakowi choć trochę znane. Po-piersie to znalezione zostało w 1945 r. w gruzach domu przy ul. Jagielloń-skiej na Pradze, przy której przed woj-ną wiele posesji było własnością magi-stracką i rządową; być może należa-ło do wyposażenia jednego z biur, ale mogło być także w rękach prywatne-go wielbiciela zasług Staszica. W la-tach 1961-1993 popiersie to ekspo-nowane było w pomieszczeniach Sej-mu RP, a później trafi ło do galerii w Pomarańczarni. Popiersie muzealne jest jedną z trzech znanych żeliwnych replik biustu umieszczonego na na-grobku Staszica, znajdującym się przy kościele kamedułów na Bielanach pod Warszawą, pochowanego tam zgod-nie z jego wolą. Repliki te wykonano w hucie w Białogonie w latach pięć-dziesiątych XIX w.

Za autora tego popiersia uznawa-ni byli rzeźbiarze działający w War-szawie, w pierwszej połowie XIX  w. Jacek Gajewski związał je z Pawłem Malińskim (Th orwaldsen w Polsce, katalog wystawy, Warszawa 1994), rzeźbiarzem pochodzącym z Czech, od roku 1816 działającym w War-szawie, zaś Katarzyna Mikocka-Ra-chubowa (Canova, jego krąg i Pola-cy, Warszawa 2001) określiła je jako

pracę Ludwika Kauff mana, syna ba-warskiego rzeźbiarza, wykształcone-go w Rzymie (m.in. u Canovy), któ-ry w 1823  r. został sprowadzony do Warszawy, gdzie, podobnie jak Ma-liński, pozostał do śmierci. Wpraw-dzie w dorobku obu tych rzeźbiarzy znalazły się także popiersia Stanisława

Staszica, wykonane w marmurze oko-ło 1826  r. – zachowane do dziś, dłu-ta Malińskiego, przeznaczone dla Warszawskiego Towarzystwa Przyja-ciół Nauk (obecnie w  Muzeum Na-rodowym w Warszawie), oraz popier-sie autorstwa Kauff mana (sygnowa-ne), które było własnością dr. Adama

Wokół jednego zabytku

1

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 34

Page 37: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Majewskiego w  Lublinie – śmiem jednak wątpić w prawdziwość zarówno jednej, jak i drugiej atry-bucji, bowiem omawia-ne tu popiersie Staszi-ca nie zdradza zbyt wy-sokiej klasy artystycznej, jaką odznaczają się dzie-ła wyżej wymienionych rzeźbiarzy.

Pierwotny grób Sta-szica pod murem ko-ścioła był skromny, jak życzył sobie tego zmar-ły. Stanowiła go jedynie leżąca, czarna, kamien-na płyta z  nadgłówkiem, zamkniętym trójkątnie. Na płycie umieszczo-no zwięzły napis: „STA-NISŁAW STASZIC / ur. r. 1755 + 20 stycznia 1826”. Wzmiankowane, do dziś istniejące popiersie wielkiego fi-lantropa na jego grobie pojawić się miało dopiero w 1856 r., w trzydzie-stą rocznicę jego śmierci, „umieszczo-ne staraniem nieznanego nam z nazwi-ska wielbiciela zasług Staszica”.

W tym samym czasie w kościele parafialnym św. Antoniego w Hrubie-szowie ustawione zostało gipsowe po-piersie Staszica – twórcy Towarzystwa Rolniczego Hrubieszowskiego, ufun-dowane kosztem ówczesnego preze-sa tegoż Towarzystwa, Edwarda Grot-thusa. Zdjęcie rzeźby zamieszczone w „Ziarnie” z 1905 r. pokazuje, że jest ona identyczna z ustawionym na war-szawskim grobie Staszica popiersiem.

Kto zatem może być autorem tego popiersia? W 1826 r. „Kurier Warszawski” zamieścił informację,

iż sztukator Vincentini (wykonaw-ca sztukaterii i ozdób Sali posiedzeń TPN – pałacu Staszica) „odlał z twa-rzy śp. Stanisława Staszica jego popier-sie naturalnej wielkości”, które moż-na było nabyć w pracowni sztukatora. Niewątpliwie takie „popiersie” musia-ło znaleźć się i w Towarzystwie Rolni-czym Hrubieszowskim. Czy stanowi-ło ono model dla wykonanych póź-niej odlewów? Trudno jednoznacz-nie określić, choć jest to bardzo praw-dopodobne. Głowa i twarz filantropa, odznaczająca się dużym podobień-stwem, jednak bez wyrazu życia, mu-siała być rzeczywiście wykonana z od-lewu maski pośmiertnej, natomiast „dodany” tors potraktowany został schematycznie, wręcz nieudolnie, bez wyczucia, a raczej bez umiejętności oddania budowy anatomicznej, przy-kryty powierzchownie opracowaną

draperią, ozdobiony szar-fą z Orderem Orła Białe-go i Orderem Św. Stanisła-wa z prawej strony (odzna-czenia te występują w re-prezentacyjnych portretach Staszica). W sumie popier-sie to w swej formie stano-wi jakby hermę, choć efekt ten zapewne nie był przez autora zamierzony.

W pięćdziesiątą roczni-cę śmierci Staszica, w 1876 r., Towarzystwo Rolnicze Hru bieszowskie sfinanso-wało renowację jego po-mnika grobowego na war-szawskich Bielanach, którą wykonał zakład kamieniar-ski Aleksandra Sikorskiego. Odczyszczono leżącą płytę, która otrzymała teraz u wez-głowia wysoki kamienny krzyż, ustawiony na pro-stopadłościennej podstawie z niszą i umieszczono w niej popiersie zmarłego, wcze-śniej ustawione na grobie. Można domyślać się, że owo popiersie było także darem członka Towarzystwa Rol-niczego Hrubieszowskiego, bowiem na dole podstawy z niszą umieszczono napis:

„Towarzystwo Rolnicze Hrubieszowskie / swemu założycielowi 1876 r.”

Trzecia żeliwna replika tego po-piersia Staszica umieszczona została w 1906 r. na obelisku-pomniku, po-stawionym w Kielcach. Po kilku la-tach zastąpiono ją nieco większym popiersiem wykonanym z marmu-ru, a żeliwny odlew trafił do Muzeum w Kielcach.

Pomijając kwestię autorstwa i po-ziom artystyczny tego popiersia, któ-re współczesnych ujmować musiało autentycznością oblicza pełnego „wy-razu i pracy” (czyli zmęczenia) tak za-służonego, a jednocześnie niezwykle skromnego człowieka, zaznaczyć jed-nak należy, że stanowi ono ważną pa-miątkę i świadectwo wdzięczności na-szego społeczeństwa.

Maria Irena Kwiatkowska

1 | Popiersie Stanisława Staszica, odlew żeliwny brązowany, ok. poł. XIX w.

2 | Nagrobek Stanisława Staszica przy kościele kamedułów na Bielanach w Warszawie, na fotografii z lat siedemdziesiątych XX w.

(zdjęcia: 1 – Maria Irena Kwiatkowska, 2 – w zbiorach Instytutu Sztuki PAN w Warszawie, fot. Jerzy Langda)

....................................................

2

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 35

Page 38: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Najpiękniejsza rezydencja ziemi grodzieńskiej

..............................................................................................................................................

Leżący w odległości około 20 km na północny zachód od Grodna majątek Świack był na początku XVI w. własno-

ścią starostwa grodzieńskiego, a  wła-ściwie Jerzego Radziwiłła (1480- -1541) herbu Trąby, starosty gro-dzieńskiego od 1514 r., ale już w po-łowie tegoż stulecia jego właścicielem stał się Filon Paweł Wołłowicz herbu Bogoria, ożeniony z Joanną Giełgut. Część tych dóbr należała do niejakie-go Wielomowskiego, natomiast sama wieś do kilku osoczników. Z upływem czasu Wołłowiczowie zostali jedyny-mi właścicielami Świacka.

W połowie XVIII w. marszałek szlachty grodzieńskiej, Józef Wołło-wicz (1720-1779), ożeniony z Mag-daleną z Michniewiczów herbu Lis,

postanowił wybudować w Świac-ku rezydencję godną znamienitego rodu, z  którego się wywodził. Zaan-gażował do tego włoskiego architekta Giuseppe de Sacco, który zaprojekto-wał mu wspaniały pałac. Józef Wołło-wicz nie doczekał się ukończenia bu-dowy. Kontynuował ją jego syn An-toni (1750-1822), ostatni kasztelan merecki, następnie senator-kasztelan Królestwa Kongresowego, z tytułem hrabiowskim od 1798 r., ożeniony po raz pierwszy z Teofilą z Mikoszów herbu Mikuliński, promo voto Matu-szewiczową, a po raz drugi z Józefatą z Piaseckich herbu Janina.

Projekt Giuseppe de Sacco za-kładał budowę neoklasycystyczne-go pałacu, składającego się z trzech głównych części: korpusu głównego

i  połączonych z nim otwartymi gale-riami kolumnowymi dwóch oficyn. Korpus główny był budynkiem dwu-kondygnacyjnym, trzynastoosiowym, nakrytym wysokim, łamanym dachem czterospadowym. Elewacja fronto-wa miała trzy niezbyt wydatne ryzali-ty: środkowy – trzyosiowy, zwieńczo-ny trójkątnym frontonem i dwa skraj-ne – jednoosiowe, zamknięte ćwierć-koliście. Do głównych drzwi wejścio-wych, znajdujących się w ryzalicie środkowym, prowadziły z obszernego podjazdu szerokie schody, obramione z obu stron murkami. Parterowa część frontowej elewacji, zarówno w obrę-bie ryzalitów, jak i przestrzeni między nimi, pokryta została boniami. Pię-tro ryzalitu środkowego ozdobiono czterema pilastrami jońskimi, między

SPOTKANIA NA WSCHODZIE

1

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 36

Page 39: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

którymi widniały trzy wysokie okna zamknięte półkoliście, natomiast ry-zality boczne otrzymały na drugiej kondygnacji dwa zdwojone pilastry jońskie, między którymi znalazło się po jednym, takim samym oknie, jak w pilastrze środkowym. W przestrze-niach międzyryzalitowych znajdowa-ły się – zarówno na parterze, jak i pię-trze – po cztery prostokątne okna. Tylko te na piętrze zostały ozdobio-ne poziomymi gzymsami podparape-towymi i nadokiennymi.

Elewacja ogrodowa miała wydat-ny, trzyścienny ryzalit środkowy, o za-okrąglonych narożach. Był on podob-nie ozdobiony jak ryzalit środkowy elewacji frontowej, pozbawiony tyl-ko zwieńczenia w postaci trójkątne-go frontonu. Cały parter tej elewacji był boniowany. Wszystkie okna, poza drugą kondygnacją ryzalitu, były pro-stokątne. Okna na piętrze udekoro-wane zostały poziomymi podparape-towymi i nadokiennymi gzymsami, z wyjątkiem dwóch par okien krańco-wych, które ozdobiono ćwierćkolisty-mi naczółkami. Elewacje boczne były czteroosiowe i nie różniły się niczym od fragmentów elewacji frontowej, znajdujących się między ryzalitami.

Antoni Wołłowicz dobudował z obu stron korpusu głównego pałacu dwie identyczne oficyny. Były to bu-dynki parterowe, postawione na wy-sokich suterenach na planie prosto-kąta, jedenastoosiowe, pokryte wy-sokimi, czterospadowymi dachami. Ozdobiono je jedynie boniowaniem i skromnymi obramieniami prosto-kątnych okien. Z właściwym pałacem zostały połączone łukowato poprowa-dzonymi, otwartymi galeriami, z dzie-sięcioma parami kolumn w każdej.

Wystrój pałacowych wnętrz był znacznie bogatszy niż dekoracje ze-wnętrzne, zwłaszcza w pomieszcze-niach na górnej kondygnacji, ma-jących charakter reprezentacyjny.

Otrzymały one – podobnie jak i na parterze – układ dwutraktowy z wej-ściowymi drzwiami w amfiladzie. Zdobiły je boazerie, malowidła ścien-ne, sztukaterie, kominki i piece o nie-codziennych kształtach. Na ścia-nach wisiały olbrzymie lustra i obra-zy autorów, których dzisiaj nie zna-my. Umeblowanie tych wnętrz wyko-nali rzemieślnicy z Grodna, a zapro-jektował je Giuseppe de Sacco. On też wybrał malarzy do przyozdobie-nia ścian. Antoniemu Smuglewiczo-wi powierzył wykonanie malowideł

iluzjonistycznych, a Szymonowi Mań-kowskiemu – groteskowych.

Kilka pomieszczeń na piętrze wy-różniało się szczególnie bogatą deko-racją. Za najpiękniejszą uważana była sala znajdująca się w samym środku pałacu, urządzona w stylu Ludwika XVI. Do wysokości okien obiegała ją boazeria, między oknami zawieszono duże, prostokątne lustra, a najwięk-sze z nich wisiało nad kominkiem bogato zdobionym figuralnymi pła-skorzeźbami. W jednym z rogów sali stał na czworobocznym postumencie,

SPOTKANIA NA WSCHODZIE

..............................................................................

1 | Korpus główny pałacu Wołłowiczów

2 | Elewacja ogrodowa pałacu

3 | Arkady łączące korpus główny z jedną z oficyn

2

3

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 37

Page 40: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

zagłębiony w niszy, piec w kształcie głęboko żłobkowanej kolumny, ozdo-bionej liśćmi akantu, festonami, me-dalionami i zwieńczonej misternie rzeźbionym wazonem. Wszystkie ścia-ny tej sali pokrył groteskowymi malo-widłami Szymon Mańkowski.

Równie interesująca była sąsiadu-jąca z nią sala, którą ze względu na ro-dzaj dekoracji można byłoby nazwać „grecką”. Znajdujące się na ścianach malowidła – imitujące płaskorzeźbę – przedstawiały festony, gryfy, wazony, a przede wszystkim sceny z życia an-tycznych Greków. Przedmioty te oraz sylwetki ludzkie były białe, tło zaś błę-kitne.

Na wyróżnienie zasługiwała rów-nież sala, którą nazwalibyśmy „sen-tymentalną”, bowiem na jej ścianach Antoni Smuglewicz namalował ko-lumny jońskie, między którymi wid-niały włoskie krajobrazy.

Na piętrze była jeszcze sala „kolum-nowa”, nazwana tak ze względu na dwie kolumny z korynckimi kapitelami, któ-re wraz z dwoma korynckimi pilastra-mi oddzielały część półkolistą sali od jej reszty. We wnęce, znajdującej się w czę-ści półkolistej, stał piec w kształcie pira-midy, ozdobiony sztukaterią.

Pomieszczenia na parterze nie miały tak reprezentacyjnego charak-teru, służyły przede wszystkim jako

pokoje mieszkalne. Tylko westybul robił na odwiedzających pałac duże wrażenie. Mieścił bowiem paradne, dwuramienne schody prowadzące na piętro, a jego ściany pokryte były ma-lowidłami przedstawiającymi mister-ne sztukaterie, festony, panoplia, an-tyczne rzeźby i wazony stojące w ni-szach. Westybul przechodził w kie-runku ogrodu w duże, owalne po-mieszczenie, któremu naścienne, ilu-zjonistyczne malowidła nadały cha-rakter „ogrodowej altany”.

Idąc z westybulu w kierunku prze-ciwnym, wychodziło się przez głów-ne drzwi na obszerny dziedziniec, sze-roki na ponad 60 m. Ograniczająca go po lewej stronie oficyna mieściła kuchnię, spiżarnię i kilka pokoi miesz-kalnych, prawa oficyna przeznaczona została na maneż. Od południowego wschodu dziedziniec zamykało mu-rowane ogrodzenie z reprezentacyj-ną bramą wjazdową, za którą, nieco w dole, przed ścianą sosnowego lasu, wykopano największy z kilku parko-wych stawów. Nad jego brzegiem wy-budowano niewielką kaplicę grobową z trójłukowym portalem frontowym, nadającym jej neogotyckie cechy.

Zespół pałacowy otaczał 12-hek-tarowy park krajobrazowy. Rosły w  nim w dużych skupieniach rodzi-me drzewa, głównie lipy oraz klony i jesiony. Brak większych naturalnych cieków wodnych skłonił właścicieli do wykopania na terenie parku czterech sztucznych sadzawek. Faliste ukształ-towanie terenu wymusiło ich położe-nie na różnych poziomach, nie prze-szkodziło to jednak ich połączeniu wąskimi kanalikami.

Świack należał do Wołłowiczów jeszcze w drugiej połowie XIX  w. Przed końcem tegoż stulecia zo-stał podzielony na 5 części i sprzeda-ny żydowskim kupcom z Merecza, od których odkupiło go hrabiostwo

SPOTKANIA NA WSCHODZIE

..............................................................................

4 | Oficyna prawa − dawny maneż

5 | Kaplica, odrestaurowana w 2009 r.

6 | 7 | Fragmenty parku: z największym stawem (6) i z głazami narzutowymi (7)

(zdjęcia: Jerzy Samusik)

4

5

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 38

Page 41: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

odpowiednich ku temu środków, do-konali jego parcelacji. W jej wyniku kilkuhektarową część wraz z zespo-łem pałacowym i otaczającym go par-kiem kupił Departament Zdrowia

Humniccy z Humnisk herbu Gozda-wa. Przyszła jednak pierwsza wojna światowa i pałac został zdewastowany, a majątek popadł w ruinę. Humniccy próbowali go ratować, ale, nie mając

rządu Rzeczypospolitej z  zamiarem przeznaczenia go na sanatorium. Pa-łac był jednak nie tylko doszczętnie rozgrabiony, ale także znacznie znisz-czony i wymagał gruntownego re-montu. Dokonano go dopiero w la-tach 1930-1933 pod kierunkiem wy-bitnego architekta, prof. Oskara So-snowskiego. Przywrócono wówczas elewacjom korpusu głównego i ofi-cyn wygląd osiemnastowieczny, na-tomiast łączące je otwarte galerie za-budowano, montując między kolum-nami po dziewięć dużych, prostokąt-nych okien. Starano się też w  mia-rę możliwości przywrócić wnętrzom oryginalny wygląd. Udało się to tylko częściowo. W obu oficynach, również w tej, w której znajdował się poprzed-nio maneż, urządzono pokoje miesz-kalne. Odrestaurowany w ten sposób pałac zajęło sanatorium dla narko-manów, które dotrwało do wybuchu drugiej wojny światowej.

Gdy Świack znalazł się na teryto-rium ZSRR, dawna siedziba Wołło-wiczów nadal pełniła funkcję sanato-rium, tym razem dla chorych na gruź-licę. Rozpad Związku Radzieckiego początkowo nie zmienił statusu pa-łacu, ale w miarę upływu czasu bied-niejąca z roku na rok ochrona zdro-wia na Białorusi nie była w stanie ło-żyć pieniędzy na utrzymanie sanato-rium i pałac w Świacku od 2005 r. stoi pusty i niszczeje. Wprawdzie po pię-ciu latach wystawiono go na sprzedaż i  nawet zgłosił się chętny nabywca, prywatny przedsiębiorca z Grodna, ale odmówiono mu sprzedaży. Gro-dzieńskie władze rejonowe starają się nakłonić do zakupu Białoruski Bank Narodowy. Czy im to się uda, okaże się zapewne już wkrótce.

Katarzyna i Jerzy Samusikowie

SPOTKANIA NA WSCHODZIE

Zainteresowanych tematem dawnych rezydencji na Kresach Wschodnich odsyłamy do książki – albumu autorstwa Katarzyny i Jerzego Samusików, Dwory i pałace na Kresach Wschodnich. Między Niemnem a Bugiem (Fundacja Sąsiedzi, Białystok 2012); z tej właśnie książki pochodzi zamieszczony wyżej artykuł.

6

7

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 39

Page 42: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

Historia nie obeszła się ła-skawie z terenem Księ-stwa Pomorskiego. Kie-dy w 1637 r. umierał

ostatni władca z dynastii Gryfitów, Bogusław XIV, tereny te były plą-drowane przez wojska biorące udział w  wojnie trzydziestoletniej. Pozosta-wiły one po sobie zgliszcza oraz wy-ludnione wsie i miasta. Księstwo Po-morskie podzielone zostało między Szwecję i Brandenburgię i przez na-stępne 200 lat było tylko biedną pro-wincją, położoną gdzieś na uboczu, gdzie historia nie zapisała się wielkimi literami. Dopiero wiek XIX przyniósł ożywienie gospodarcze, co znalazło wyraz w coraz większej liczbie rezy-dencji, dworków i pałaców, wznoszo-nych w modnych wtedy stylach histo-ryzujących. Rok 1945 przyniósł ko-lejną falę zniszczeń i grabieży. W ten sposób Pomorze Zachodnie stało się jednym z najuboższych regionów w  Polsce pod względem zachowania architektury rezydencjonalnej.

Wojnę trzydziestoletnią przetrwa-ły tylko nieliczne zamki i pałace, a po jej zakończeniu działalność budowla-na na terenie Pomorza Zachodniego rozwijała się bardzo powoli. Właści-wie do dzisiaj zachowało się zaledwie kilkanaście obiektów pamiętających czasy wcześniejsze niż wiek XIX i re-prezentujących ciekawą architekturę. Jednym z takich obiektów jest prawie

zupełnie zapomniany pałac w Swob-nicy, w gminie Banie.

Ziemię bańską nadał templariu-szom książę Barnim I w 1234 r. Po sławnej i owianej legendami kasacji zakonu tereny te przeszły we władanie joannitów. Po zniszczeniu ich komtu-rii w pobliskiej Rurce przez niezado-wolonych mieszkańców Chojny, ryce-rze-zakonnicy podjęli decyzję o budo-wie nowego obiektu obronnego wła-śnie w Swobnicy. W 1377 r. otrzyma-li z rąk księcia Świętobora I i Bogusła-wa VII stosowny przywilej, a już pięć lat później mogli się wprowadzić do zamku, położonego na wyspie w miej-scu naprawdę nie do zdobycia.

Pierwotny budynek zamkowy miał tylko jedno skrzydło mieszkalne,

zamykające czworobok murów ob-wodowych od strony północnej. Od wschodu do skrzydła mieszkalne-go przylegała potężna wieża ostatniej obrony, która pierwotnie była nieco wyższa niż obecnie i zwieńczona da-chem o formie ostrego stożka. Same mury miały około 2,5 m szerokości i wzniesione zostały z cegły o formacie klasztornym ułożonej w wątku gotyc-kim. Jakość średniowiecznych murów do dzisiaj wzbudza zachwyt; w szcze-gólności północno-wschodni narożnik zamku zachował się w pierwotnej for-mie i urzeka rytmicznym wątkiem oraz precyzją wykonania (zachowało się na-wet w całości oryginalne spoinowa-nie cegieł z charakterystycznym row-kiem pośrodku). Poza tym dostępu do

Pałac w Swobnicy – zapomniana perła Pomorza Zachodniego

................................................................................................................................................

..............................................................................

1 | Pałac w Swobnicy z nowym dachem 1

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 40

Page 43: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

zamku broniła szeroka na 25 m fosa, rzeczka Tywa oraz jezioro zamkowe. W ciągu XV w. zamek został rozbudo-wany przez dodanie skrzydła wschod-niego i południowego, ale trudno do-kładnie określić zasięg tejże przebu-dowy i wygląd architektoniczny nowo wzniesionych obiektów.

Po wojnie trzydziestoletniej tereny te przypadły Szwecji, zakon został zse-kularyzowany, a jego swobnickie do-bra stały się prywatną własnością za-służonych poddanych korony szwedz-kiej. Już jednak w 1679 r. Branden-burczykom udało się zdobyć ziemię bańską, którą ostatni szwedzki właści-ciel Piotr von Bidal odsprzedał księż-nej elektorowej Dorocie za 120 tys. talarów. Księżna Dorota była drugą żoną Wielkiego Elektora Branden-burskiego, Fryderyka Wilhelma, i nie mając praw do dziedziczenia tronu postanowiła zabezpieczyć przyszłość swoich dzieci, tworząc boczną linię Hohenzollernów. W 1680 r. połączy-ła nowo nabytą Swobnicę z posiadło-ściami w Schwedt w jedno hrabstwo Schwedt-Swobnica. I jeszcze w tym samym roku przystąpiła do przebu-dowy gotyckiego zamku w Swobni-cy, który miał się stać pałacykiem my-śliwskim i drugą rezydencją margra-biów mieszkających na co dzień w pa-łacu w Schwedt nad Odrą.

W latach 1680-1690 na terenie zamku w Swobnicy trwały prace bu-dowlane, których efekt podziwiać możemy do dzisiaj w prawie niezmie-nionej formie. Pierwszym architek-tem nadzorującym prace budowla-ne był Holender Cornelius Ryckwa-ert, który już wcześniej zdobył uzna-nie za przebudowę siedziby joannitów w Słońsku (obecnie w ruinie) oraz pa-łace na terenie Niemiec w pobliskim Schwedt nad Odrą, Oranienbaum i  Zerbst. Z gotyckiego zamku pozo-stawiono wszystkie mury obwodo-we oraz potężny donżon; w ich obręb wbudowano trójskrzydłową, wcze-snobarokową rezydencję. Od strony dziedzińca pałac prezentuje się sto-sunkowo skromnie. Zdobienia fasady skrzydła głównego ograniczają się je-dynie do lekko wysuniętego ryzalitu środkowego, którego narożniki zaak-centowane są imitacją ciosów kamien-nych (a który do około 1875 r. zwień-czony był jeszcze skromnym, trójkąt-nym szczytem, rozebranym prawdo-podobnie z przyczyn finansowych) oraz do szeregu okien barokowych zwieńczonych klińcami wykonanymi

z tynku. Drewniany portal wejściowy ozdobiono pilastrami oraz belkowa-niem, które, niestety, nie zachowało się. Zdecydowanie ciekawiej ukształ-towane zostały skrzydła boczne, co prawdopodobnie wiąże się ze zmia-ną architekta nadzorującego budowę. Galeriowy charakter skrzydeł bocz-nych zawdzięczamy prawdopodobnie Johannowi Neringowi, autorowi pała-cu w Berlinie-Charlottenburgu (dru-gim architektem nadzorującym budo-wę został mieszkający w Berlinie Mi-chael Smids). W Swobnicy spoczy-wają one na masywnych filarach i są zamurowane, ale jednocześnie prze-prute szeregiem okien i drzwi. Górna kondygnacja skrzydeł bocznych uroz-

maicona jest ciągiem prostokątnych okien i cofniętych nieco w głąb pro-stokątnych pól.

O dziwo, od strony ogrodu pa-łac pozostawiono w pierwotnej for-mie i nie wykazano się przy tym ani zbytnimi ambicjami artystycznymi, ani zbytnim dążeniem do uzyskania efektu symetrii. Jedynie nadbudowa-na trzecia kondygnacja skrzydła głów-nego została otynkowana. Pozostałe ściany pozostawiono w niezmienio-nej gotyckiej formie, a wprowadzone nowe otwory okienne odpowiadały potrzebom praktycznym i nie tworzy-ły barokowego symetrycznego ładu. Tym samym obiekt od zewnątrz wciąż sprawiał wrażenie średniowiecznego

2 | Pozostałości skrzydła północnego

3 | Gotycka wieża

..............................................................................

2

3

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 41

Page 44: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

zamczyska. Wrażenie to potęgo-wać musiał fakt, że od strony dzie-dzińca pierwotnie pozostawiono go-tycki mur kurtynowy wraz z domem bramnym, który rozebrano dopiero pod koniec XVIII lub na początku XIX  w., otwierając obecny widok na pałac od strony wschodniej.

Pomimo skromnej szaty zewnętrz-nej pałac zachwyca jedynymi w swoim rodzaju na terenie Pomorza Zachod-niego wnętrzami. Skromny portal wejściowy prowadzi nas do reprezen-tacyjnej drewnianej klatki schodowej, którą wyrzeźbił berliński rzemieśl-nik Nicolas Reichmann. Pomieszcze-nia wszystkich trzech pięter, w więk-szości o charakterze amfiladowym, de-korowane są sztukateriami będący-mi zapewne dziełem wędrownych ar-tystów-rzemieślników z doliny Grau-bünden w Szwajcarii lub z terenu pół-nocnych Włoch. Bodajże najbardziej charakterystycznym elementem tych-że sztukaterii jest przepołowiony ko-minek (w chwili obecnej zdemonto-wany) w Sali Wielkiej na pierwszym piętrze oraz występujące na sklepie-niu tejże sali maszkarony (zabezpie-czone na zlecenie konserwatora za-bytków). Również na tym piętrze po-dziwiać możemy drugi najładniej-szy sufit pałacowy w sali w narożniku północnym, którego pole środkowe

dekorowane jest mięsistym wieńcem laurowym. Pozostałe pomieszczenia mają dekorację geometryczną utwo-rzoną z mniej lub bardziej profilowa-nych listew. W pałacu zachowały się poza tym oryginalne, drewniane sie-demnastowieczne podłogi, barokowa gospodarcza klatka schodowa, dzie-więtnastowieczne posadzki kaflowe, kominki w pokojach gościnnych dru-giego piętra oraz inne ciekawe detale architektoniczne.

Jeszcze w połowie 2011 r. przy-szłość pałacu w Swobnicy rysowała się

w czarnych kolorach. Wnętrza zalewał deszcz dostający się do środka przez nieszczelny i coraz bardziej zmurszały dach. Właścicielem obiektu był w tym czasie Holender van Leendert, który nabywszy pałac w roku 1992 nie prze-prowadził w nim żadnych prac zabez-pieczających, a umowa zakupu była tak skonstruowana, że nie można było mu odebrać pałacu – sytuacja typo-wa dla początku lat dziewięćdziesią-tych ubiegłego wieku. W 2008 r. miło-

śnicy zabytków z Polski i Niemiec, nie mogąc patrzeć bezsilnie na postępują-cą degradację zabytku i jego otoczenia, rozpoczęli działania zmierzające do odebrania właścicielowi nieruchomo-ści. W 2009 r. nowo powstałe polskie stowarzyszenie Zamek Swobnica roz-poczęło akcję składania na właścicie-la donosów do prokuratury oraz na-głośniło temat w lokalnych mediach. W 2010 r. w Berlinie zawiązało się nie-mieckie stowarzyszenie Gesellschaft Schloss Wildenbruch / Swobnica e.V., które włączyło się w pertraktacje

..............................................................................

4 | Barokowa Sala Wielka na pierwszym piętrze pałacu

5 | 6 | Detal kominka (5) i siedemnastowiecznych sztukaterii (6) w Sali Wielkiej

(zdjęcia: 1, 2, 3 – Paweł Kosicki, 4, 5, 6 – Dr. Guido Hinterkeuser)

4

5

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 42

Page 45: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

z  właścicielem obiektu. Od samego początku we wszystkich działaniach aktywnie brała udział wójt gminy Ba-nie, pani Teresa Sadowska, która na-wet w najbardziej krytycznych mo-mentach nie traciła nadziei na pozy-tywne zakończenie całego procesu. Negocjacje z właścicielem nie przynio-słyby chyba spodziewanych efektów, gdyby nie pomoc ze strony wojewódz-kiego konserwatora zabytków, który korzystając z zapisów ustawy o ochro-nie zabytków przeprowadził w pałacu

prace zabezpieczające na koszt pań-stwa, a obciążony miał nimi zostać właściciel. W  obliczu niebezpieczeń-stwa zajęcia nieruchomości przez urząd skarbowy, stałego nękania przez polskich i niemieckich miłośników za-bytków oraz własnych problemów fi-nansowych, pan van Leendert zgo-dził się w końcu w listopadzie 2011 r. na oddanie pałacu gminie Banie, która już jesienią 2010 r. podjęła stosowną uchwałę o gotowości przejęcia obiek-tu. Po 19 latach destrukcji pojawiło się światełko w tunelu.

W ciągu zaledwie dwóch tygo-dni od przejęcia obiektu gminie Ba-nie udało się zorganizować projekt re-montu dachu, złożyć stosowny wnio-sek do Ministerstwa Kultury i Dzie-dzictwa Narodowego i uzyskać do-finansowanie na jego przeprowadze-nie w wysokości 610 tys. zł. Inwesty-cję tę wsparł dodatkowo kwotą 140 tys. zł sejmik woj. zachodniopomor-skiego. W ten sposób pod koniec paź-dziernika 2012 r. główne skrzydło pa-łacu w  Swobnicy zostało już zabez-pieczone i pokryte nowym dachem, gmina Banie zleciła opracowanie do-kumentacji na remont wieży zamko-wej, a niemieckie stowarzyszenie − na

remont będącego w katastrofalnym stanie dachu skrzydła bocznego. Te-ren wokół pałacu został uprzątnię-ty, a sam pałac doglądany jest przez zatrudnionego na etacie mieszkańca wsi. Pojawiły się już też pierwsze zor-ganizowane grupy turystów chcące zwiedzić obiekt, a niektórym miesz-kańcom wsi pałac dał po raz pierw-szy od ponad 20 lat znowu szansę za-robienia pieniędzy. W  2013  r. gmi-na Banie otrzymała kolejną dotację ze środków MKiDN w  wysokości 400 tys. zł na remont wieży zamkowej.

Wzorowa współpraca gminy, kon-serwatora zabytków i miłośników pa-łacu doprowadziła do tego, że udało się to, co w Polsce uchodzi na ogół za niemożliwe do zrobienia. Zniszczony zabytek przeszedł na własność gminy, której początkowo nie było stać nawet na załatanie jednej dziury w dachu. Po 12 miesiącach obiekt jest uratowany, zabezpieczony i już zaczyna przynosić pierwsze korzyści, zarówno w sensie kulturowym, jak i materialnym.

Paweł Kosicki

Więcej informacji na temat zamku zamieszczo-no na stronie internetowej: www.swobnica.pl

W 2012 r. nakładem Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie opu-blikowana została antologia tekstów prof. Andrzeja Tomaszewskiego.

Tom, zatytułowany Andrzej Tomaszewski. Ku nowej filozofii dziedzictwa, przygotowała do druku Ewa Święcka.

Jak słusznie o prof. Andrzeju Tomaszewskim, zmarłym w 2010 r., we wstępie do publikacji pisze dyrektor MCK Jacek Purchla, był on jedną z „naj-bardziej rozpoznawalnych w świecie osobistości polskiej ochrony i konserwa-cji zabytków przełomu XX i XXI wieku”. Z Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie związany był od początku działalności instytu-cji, tj. od 1991 r., jako jeden z jej mentorów, współpracow-ników, autorów realizowanych tu projektów, a od 2001 r., kiedy w ramach działalności MCK powstała Akademia Dzie-dzictwa, jako wykładowca. Jacek Purchla pisze: „Tą książ-ką utrwalamy pamięć o naszym Przyjacielu, a zarazem ini-cjujemy serię wydawniczą poświęconą poszukiwaniom no-wej filozofii dziedzictwa. Credo, które przekazał nam pro-fesor Andrzej Tomaszewski, to znakomity zaczyn kolejnych debat i refleksji nad fascynującym pytaniem o przyszłość naszej przeszłości”.

Teksty wybrane przez Ewę Święcką odzwierciedlają spektrum zainteresowań profesora. Dotyczą głównych ob-szarów jego profesjonalnej działalności: badań archeolo-

giczno-architektonicznych romańskich budowli sakralnych, niemiecko-pol-skiej współpracy w zakresie ochrony zabytków, ochrony i konserwacji zabyt-ków w Polsce oraz praktyki konserwatorskiej w odniesieniu do dawnej archi-tektury i dzieł sztuki.

Przygotowując teksty do publikacji, Ewa Święcka nie dokonywała w nich skrótów, „każdy tekst stanowi autonomiczną całość nawet wówczas, gdy za-wiera myśli wcześniej wyrażone”. Część wypowiedzi nie była dotychczas dru-kowana.

Na końcu książki zamieszczony został spis publikacji pro-fesora. Jak pisze Ewa Święcka we wstępie: „Lista tekstów, pomimo starań, zapewne nie jest kompletna, między innymi z powodu dynamicznej aktywności Andrzeja Tomaszewskiego na polu międzynarodowym”. Zestawienie to pomoże jednak zainteresowanym tą tematyką czytelnikom dotrzeć do wie-lu, zwłaszcza wcześniejszych, prac profesora. W bibliografii odnotowane są również teksty publikowane w „Spotkaniach z Zabytkami”; Andrzej Tomaszewski w latach 2004-2010 był członkiem Rady Redakcyjnej czasopisma.

Tę ważną publikację można nabyć (cena: 49 zł) w księ-garniach naukowych na terenie kraju oraz bezpośrednio u wydawcy (Międzynarodowe Centrum Kultury, 31-008 Kra-ków, Rynek Główny 25, www.mck.krakow.pl).

KU NOWEJ FILOZOFII DZIEDZICTWASpotkanie z książką

6

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 43

Page 46: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

Kapliczki, czyli niewiel-kie budowle o charak-terze kultowym, moż-na znaleźć w  całym kra-

ju i doczekały się wielorakich więk-szych lub mniejszych opracowań.

Występują w różnych typach i wybu-dowane są z różnorodnych materia-łów. Są kapliczki słupowe, domkowe, drewniane, murowane, stojące przed domami, przy ścianach szczytowych domów mieszkalnych, jako część

składowa bram do zagrody, pośrodku wsi, miasteczek i miast, pośrodku wsi na skrzyżowaniu dróg i samotnie przy drogach czy na polach.

Na wsiach Śląska Opolskiego, w  których nie było kościołów, często

Kapliczki dzwonniczki na Śląsku Opolskim

................................................................................................................................................

1 2 3

876

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 44

Page 47: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

pośrodku stały tzw. dzwonki zmarłych, znane jako sygnaturki, z zamontowany-mi dzwonami, których dźwiękiem ob-wieszczano śmierć któregoś z  miesz-kańców, wydzwaniano na Anioł Pań-ski, sygnalizowano pożar czy anomalia pogodowe. Często ich dzwonienie to-warzyszyło też wyprowadzaniu zwłok zmarłego na cmentarz. Dzwonki te miały prostą konstrukcję − był to naj-częściej drewniany słup rozdwajający się ku górze, pokryty daszkiem, często o kształcie stożka. W tym rozdwojeniu pod daszkiem montowany był niewiel-kich rozmiarów odlewany dzwon, uru-chamiany za pomocą wiszącego sznu-ra. Takich dzwonków na Śląsku Opol-skim zachowało się do chwili obecnej

zaledwie kilkanaście. Kilka z nich ma jeszcze konstrukcję drewnianą, inne już najczęściej stalową. Z powodu drew-nianej konstrukcji, która ulegała z cza-sem przegniciu, na ich miejscu w dru-giej połowie XIX w. budowano mu-rowane, wysokie kapliczki z dzwon-nicą w  górnej partii. Z czasem stawa-ły się one niejednokrotnie miejscem kultu, odprawiano przy nich nabożeń-stwa majowe, czasami różańcowe. Nie-kiedy, jak np. w dawnej wsi Gosławice (obecnie Opole) czy w Zakrzowie, ka-pliczki te dodatkowo rozbudowano. Miały różną wysokość oraz zbudowane były z  materiałów dostępnych z miej-scowych zasobów. Występowały więc jako drewniane kapliczki domkowe,

z  wysuniętą ponad dach dzwonnicą (np. kapliczka z Kotlarni, znajdująca się w Muzeum Wsi Opolskiej w  Opolu), albo murowane z cegły polowej, tynko-wanej z zewnątrz, początkowo z drew-nianą wieżyczką. W okolicach, gdzie dostępny był kamień, budowano je z kamienia, ale powszechnie pokrywa-no tynkiem. Kapliczki te miały wyso-kość od 4 do kilkunastu metrów (Łub-niany, Jakubowice, Grodziec Drugi).

Na przełomie XIX i XX w., wraz z  rozwojem cegielni i dobrej jako-ściowo cegły, zaczęto budować ka-pliczki z  cegły, częściowo tynkowane (Mechnice, Złotniki) lub nietynkowa-ne (Dziedzice). Jest ich kilkadziesiąt i prawie każda ma swój indywidualny

kształt. Jak widać na wybranych przy-kładach kapliczek dzwonniczek, mają one zakończenia dachu w postaci dasz-ku dwu-, czterospadowego, szpiczaste-go, stożkowatego, kopulastego czy pła-skiego. Na ogół na ostatniej kondygna-cji umieszczony jest dzwon, dawniej uruchamiany za pomocą sznura, obec-nie coraz częściej obsługiwany za po-mocą elektronicznego pilota.

Choć na przełomie XIX i XX w. wybudowano na wsiach opolskich wiele pięknych kościołów, kaplicz-ki te nadal są obiektami kultu lokal-nej społeczności. Są bardzo zadba-ne, dekorowane wewnątrz kwiata-mi, otaczane krzewami i klombami kwiatowymi, poddawane częstym re-nowacjom i remontom. Tylko w jed-nym przypadku, we wsi Golczowi-ce, stoi wyjątkowa pod względem ar-chitektonicznym, wysoka, wykona-na z czerwonej cegły kapliczka, która nie znalazła uznania wśród napływo-wej ludności i powoli niszczeje.

Elżbieta Wijas-Grocholska

..............................................................................

1-10 | Kapliczki w Niwkach (1), Tarnkowej (2), Poborszowie (3), Malinie (4), Łubnianach (5), Jakubowicach (6), Grodźcu Drugim (7), Mechnicach (8), Złotnikach (9) i Dziedzicach (10)

(zdjęcia: Elżbieta Wijas-Grocholska)

..............................................................................

4 5

109

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 45

Page 48: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

W dawnym mieście kró-lewskim, a obecnie wsi w woj. śląskim – Żarnowcu podczas

powstania styczniowego działały trzy agendy władz obwodowych Rządu Narodowego, a w pobliskich lasach formowały się oddziały powstańcze. Doszło też do potyczki, którą opisał w swoich pamiętnikach generał Anto-ni Jeziorański: „Dnia 20 lutego przy-był do obozu mego w nocy młody czło-wiek Michał Starzyński, z zawiado-mieniem, że w lasach żarnowieckich, odległych o dwie mile od mego obo-zu, znajduje się oddział, złożony bli-sko z 200 ludzi, zostający pod dowódz-twem Nowaka, obsadzony z wszystkich stron przez Moskali i żądał dla niego skutecznej pomocy.

Bezzwłocznie dałem rozkaz od-działowi, złożonemu z 400 ludzi pie-choty, dodawszy mu 20 koni kawalerji, aby dotarł do Żarnowieckich lasów pod dowództwem Śmiechowskiego.

Nad ranem wysłałem kawalerję w sile 60 koni, pod dowództwem Baje-ra, dając jej za przewodnika przybyłego z obozu Starzyńskiego, aby maszerował do obozu Nowaka.

Piechota, wysłana pod dowódz-twem Śmiechowskiego, spotkała pod Żarnowcem pikiety moskiewskie, które bez strzału zrejterowały do wsi [Łany Wielkie]. Śmiechowski posunął się także za nimi, lecz Moskale już byli wieś opuścili. Rekonesanse, złożone z kawalerji, wysyłane z obozu w stro-nę Żarnowca, zdawały mi rapor-ta. Oddział Nowaka miał już otwar-tą drogę. Z posłaną mu przezemnie

kawalerją maszerując przez Żarno-wiec, Słupię, przybył do mego obozu” (Pamiętniki Jenerała Antoniego Jezio-rańskiego od roku 1848 do roku 1863, Lwów 1880).

Za sprzyjanie powstaniu 1 czerw-ca 1869 r. ukazem carskim Żarnowiec utracił prawa miejskie.

Turyście zwiedzającemu Żarno-wiec i jego okolice można polecić kościoły Narodzenia NMP i św. Ja-kuba Starszego z XIV w., zarys sła-bo widocznych murów zamku, śre-dniowieczny układ urbanistyczny (XIV w.), kopiec Kościuszki z 1818 r. z popiersiem Naczelnika czy obelisk poświęcony Joelowi Barlow, a w po-bliskich Łanach Wielkich kościół św. Wojciecha. W tychże Łanach jest jesz-cze jeden ciekawy zabytek, którego opisu turysta nie znajdzie w żadnym przewodniku − dziękczynny pomnik,

Wstydliwe pamiątki

................................................................................................................................................

..............................................................................

1 | Pomnik wdzięczności w Łanach Wielkich1

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 46

Page 49: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

wzniesiony przez tutejszych chłopów carowi Rosji za uwłaszczenie włościan w 1864 r. Jest to drugi taki pomnik na terenie gminy Żarnowiec (patrz „Spo-tkania z Zabytkami”, nr 3, 2004). Stoi on przy końcu wsi, po lewej stronie drogi w kierunku Dąbrownicyna.

Pomnik ten został prawdopodob-nie postawiony w 1866 r. z inspiracji rosyjskiego gen. mjr. Bazylego Feich-tera, który właśnie w 1866 r. otrzymał w darze od rządu carskiego „Majorat Żarnowiecki”. Wykuty jest z kamie-nia wapiennego. Na szczycie osadzo-ny został krzyż o charakterystycznym kształcie. Krzyże te wykonywane były w fabryce w Białogonie pod Kielcami.

Pomnik w Łanach Wielkich charak-teryzuje oryginalny, wykuty w kamie-niu napis o treści:

„Błogosław Boże / Najjaśniejsze-mu / ALEKSANDROWI II / Cesa-rzowi / Wszech Rossyi / Królowi Pol-skiemu / Za nadanie nam Prawa / W dniu 19 Lutego 1864 r. / 2 Marca / Wdzięczni Włościanie”.

Pomnik należy do zabytków zadba-nych. Postawiony jest w miejscu nieza-krzewionym, a zatem jest dobrze wi-doczny, a wykuty napis jest czytelny.

Podobny charakter ma medal przypadkowo nabyty przez autora tego tekstu w pobliskiej Pilicy. Jest on wykonany z niezbyt trwałego metalu

– cynku. Ma średnicę około 37 mm, a na rewersie wytłoczoną głowę – podobiznę cara Aleksandra II oraz w otoku legendę: „POLONIA POPULI BENEFAKTOR ALEXANDER II DE-IGRATIA TOTU’S RUSIA IMPERA-TOR POLONIA REX” (Polskiego ludu dobroczyńca Aleksander II z Bożej ła-ski całej Rosji imperator i król Polski). Na awersie przedstawiona jest klę-cząca rodzina chłopska, modląca się przed obrazem Matki Boskiej z Dzie-ciątkiem Jezus. Nad obrazem napis: „NAJŚWIĘTSZA PANNO CZUWAJ NAD NASZYM CESARZEM”, po le-wej stronie medalu: „NA PAMIĄT-KĘ URZĄDZENIA WŁOŚCIAN”, a po prawej „19 LUTEGO – 2 MARCA 1864 ROKU”. Komu przyznawano takie medale i za co? Niestety, nie udało mi się ustalić. Być może miało to związek z uroczystymi otwarciami dziękczyn-nych pomników.

Tadeusz Loster

Nakładem łódzkiego wydawnictwa Księży Młyn ukazał się pod koniec ubie-głego roku album Beaty i Pawła Pomykalskich pt. Mniej znaczy Więcej.

Perły polskiej architektury modernistycznej.Autorzy przygotowywali materiały do tej publikacji przez pięć lat. Od-

zwierciedla ona ich zainteresowania architekturą modernistyczną, we wstę-pie piszą: „Ówczesna potrzeba piękna, elegancji i luksusu jest dla nas nie-zwykle inspirująca […]”.

W pierwszej części książki omówione zostały główne założenia moderni-zmu, ze szczególnym uwzględnieniem rozwoju tego nurtu w Polsce. W kolej-nych częściach prawie 100 najwybitniejszych obiektów międzywojennej pol-skiej architektury modernistycznej, wybranych przez Beatę i Pawła Pomykalskich, przedstawionych zostało w grupach: architektura użyteczności publicznej, architektura mieszka-niowa, architektura kurortów i uzdrowisk.

W grupie obiektów użyteczności publicznej szczególne miejsce zajmują kościoły. Autorzy piszą: „Znamiennym przy-kładem zerwania z tradycją i poparcia dla architektury nowo-czesnej – i to w jej najbardziej awangardowym, funkcjonali-stycznym kształcie – jest architektura sakralna”. Poza przy-kładami takiej architektury w grupie tej znajdują się budynki poczt, sądów, urzędów miast, szkoły, dworce, biblioteki, mu-zea, fabryki, banki, pawilony targowe.

Modernistyczne osiedla mieszkaniowe budowano w Polsce – w przeciwieństwie do osiedli robotniczych powstających na

zachodzie Europy – dla przedstawicieli inteligencji: urzędników, lekarzy, na-uczycieli. Mieszkania te miały więc wysoki standard. Klatki schodowe wykła-dano marmurem, wyposażone w lustra kabiny wind wyłożone były dobrej ja-kości drewnem, na balkonach zabudowanych szklanymi ścianami urządzano ogrody zimowe. Do najwybitniejszych przykładów modernistycznej architek-tury mieszkaniowej należą: „drapacz chmur” w Chorzowie (róg ul. Wolności i Zjednoczenia), osiedle im. Józefa Montwiłła-Mireckiego na Polesiu Konstan-tynowskim w Łodzi, osiedle Cichy Kącik w Krakowie. Wyjątkowym obiektem w tej grupie jest zamek w Wiśle – Rezydencja Prezydenta RP, jedyny na świe-cie modernistyczny zamek, zbudowany w latach 1929-1930 według projek-

tu Adolfa Szyszko-Bohusza, pełniący funkcje reprezentacyjne i wypoczynkowe głowy państwa.

Kurorty i uzdrowiska zaczęły być modne w Polsce po pierwszej wojnie światowej, kiedy rozwój transportu przy-czynił się do spopularyzowania podróży. Najbardziej znane obiekty budowane w stylu modernistycznym powstały w mod-nych górskich kurortach Zakopanem i Krynicy-Zdroju.

Artystyczne zdjęcia zamieszczone w albumie – czarno- -białe, niezwykle dynamiczne, śmiałe kadry, niesymetrycz-ne ujęcia – bardzo dobrze oddają charakter omawianej ar-chitektury.

Publikację w cenie (47 zł 92 gr) można nabyć bezpośred-nio w wydawnictwie Księży Młyn (90-345 Łódź, ul. Księży Młyn 14, tel. 42 632 78 61, 42 630 71 17, www.km.com.pl).

PIĘKNO POLSKIEGO MODERNIZMUSpotkanie z książką

2 |3 | Rewers (2) i awers (3) medalu wybitego na pamiątkę uwłaszczenia włościan

..............................................................................

2 3

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 47

Page 50: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

Przed kilku laty właściciel wy-gaszonej latarni morskiej z  1894 r. na Wzgórzu Pilo-tów w Gdańsku, Stefan Ja-

cek Michalak, odtworzył na jej kopule kulę czasu, zniszczoną podczas sztor-mu w 1929 r. Służyła ona do wyzna-czania pozycji statków na morzu.

Urządzenie kuli czasu wynalazł angielski kapitan Robert Wauchope (1788-1862). Tworzył ją ustawiony w widocznym miejscu maszt z prze-suwającą się po nim dużą banią (bom-bą). Musiała mieć około półtora me-tra średnicy, by była widoczna ze stat-ków znajdujących się nieraz bardzo daleko. Podnoszono ją korzystając z  ręcznego kołowrotu. Po zwolnie-niu naciągu opadała. Spadek kuli wy-znaczał dokładnie astronomiczne po-łudnie.

Pierwsze stacje kuli czasu powsta-wały w bliskim sąsiedztwie obserwa-toriów astronomicznych, bo to gwa-rantowało dokładność sygnału. Zmia-na nastąpiła około 1851 r., po wpro-wadzeniu łączności telegraficznej. Odtąd aparat Morse’a informował stacje o astronomicznym południu. W państwie pruskim pierwszą sta-cję utworzono w Kilonii w 1875 r., a w Gdańsku rok później. Sygnał cza-sowy docierał tu z królewskiego ob-serwatorium astronomicznego w Ber-linie. Chociaż urządzenie kuli czasu umieszczono na wieży pilotów mor-skich, zawiadywali nim pracowni-cy poczty. Z rysunku projektowego można wywnioskować, że jej maszt miał około sześciu metrów wysokości. Wieńczyła go chorągiewka wiatro-wa, pod którą rozmieszczono wskaź-niki stron świata, a niżej – kulę czasu. Podobne stacje działały w Królewcu i Świnoujściu.

O stacji kuli czasu w Gdańsku dowiadujemy się dużo z treści za-rządzenia cesarskiego naddyrektora

poczty gdańskiej, podpisanego 7 lip-ca 1876 r.: „W Nowym Porcie, na da-chu tamtejszego posterunku pilotów na 54021’ szerokości północnej i 18040’ długości wschodniej od Greenwich, ustawiono kulę czasu, która będzie spa-dała dwa razy dziennie, mianowicie: 1) o 0h 0m 0s w południe średniego cza-su Nowego Portu, 2) o 0h 0m 0s śred-niego czasu Greenwich czyli o 1h 14m 39,2s po południu średniego czasu No-wego Portu. Kula czasu ma 1,5 m śred-nicy, jest koloru czarnego i gdy jest pod-niesiona, znajduje się 28,232 m nad średnim poziomem wody i 20 m nad ziemią. Wysokość spadku kuli wynosi 3 m. Na dziesięć minut przed każdym sygnałem czasu podciąga się kulę na

połowę wysokości, a trzy minuty przed sygnałem na pełną wysokość. Jeżeli kula nie spadnie dokładnie o wyznaczonej porze, to w ciągu trzech minut po nie-udanym sygnale wyciąga się kulę 40 cm średnicy, koloru czerwonego, na jednym z drutów służących do zamocowania konstrukcji, na czas 5 minut. Informa-cję o porze spadku kuli można otrzymać w okienku pocztowym w Nowym Por-cie. Jeżeli kula czasu w ogóle nie spad-nie, to w 3 minuty po wyznaczonej po-rze wyciąga się czerwoną kulę do poło-wy wysokości konstrukcji, gdzie pozo-staje aż do spuszczenia kuli czasu” (An-drzej Januszajtis, Kula czasu – co to ta-kiego?, „Gazeta Wyborcza – Trójmia-sto”, z 27 VI 2008).

W 1894 r. strażnicę pilotów, la-tarnię i stację kuli czasu przeniesiono do wybudowanego rok wcześniej ce-glanego budynku (Przemysłowa 6A). W  Niemczech obowiązywał już czas strefowy i w nowym miejscu kula sy-gnalizowała tylko południe (11.00 czasu Greenwich).

Jak wyglądał zwykły dzień na gdańskiej stacji w nowym miej-scu? Można się o tym dowiedzieć ze wspomnień Alberta Gallitscha, au-tora opracowań dotyczących zagad-nień poczty pruskiej. W 1899 r. Gal-litsch pełnił w Nowym Porcie służbę na stacji telegraficznej, która obsługi-wała też kulę czasu. Z jego relacji wy-nika, że każdego dnia o 11.30 poja-wiał się na wieży niejaki Freitag, od-powiedzialny za urządzenia technicz-ne, i dokonywał ich przeglądu. Za-wsze na pięć minut przed południem windował kulę (zapewne ręcznym na-ciągiem) i „meldował gotowość przez znajdujący się do dyspozycji głośnik”, a to dla stacji telegrafu oznaczało

Gdańska kula czasu................................................................................................................................................

................................................................................

1 | Kula w górze, za chwilę jej spadek zasygnalizuje godzinę dwunastą w południe

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 48

Page 51: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

chwilowe przestawienie pracy wyłącznie na ob-sługę kuli.

Czy w 1899 r. zaczep utrzymujący kulę w gór-nej pozycji zwalniano sygnałem dochodzącym bezpośrednio z Berlina? W relacji Gallitscha czy-tamy: „Gdy sekundnik chronometru urzędowego przeskakiwał z 59 na 60, musiał zostać naciśnięty przycisk alfabetu Morse’a znajdujący się obok zega-ra. W tej samej chwili na wieży pilotów zwalniano hak wstrzymujący kulę i opadała kilka metrów”.

Z dalszej relacji do-wiadujemy się, że na stat-kach korektą chronome-trów zajmowali się ster-nicy. Pomocą służył ma-rynarz obserwujący z po-kładu kulę: „Gdy tylko opadła, uderzał mocno w dźwięczący przedmiot”. Gal-litsch przyznaje, że obsłudze zdarzało się nacisnąć przycisk sekundę za póź-no, co zaraz meldowano statkom „pod-niesieniem czerwonej kuli i ta sama ma-nipulacja jak przed godziną dwunastą była powtarzana o godzinie trzynastej”.

Urząd pocztowy i kierownic-two portu traktowały przekaz cza-su z wielką powagą. Gallitsch wspo-mina, że przed dwunastą przy zega-rze stacji pojawiał się poczmistrz o na-zwisku Reck w towarzystwie koman-dora pilotów, by – jak się możemy do-myślać – czuwać nad poprawnością komunikatu. Każda niedokładność była wyjaśniana w specjalnym rapor-cie. Gallitsch stwierdza na koniec, że we wspominanym przezeń roku urzę-dowym stacja w Nowym Porcie miała najgorsze wyniki na całym wybrzeżu.

Od 1901 r., kiedy Guglielmo Marconi przesłał sygnał radiowy przez Atlantyk, w żegludze zaszły ogromne zmiany. Sygnały czasu za-częły docierać drogą radiową do stat-ków na wszystkich morzach, a sta-cje kul czasu stawały się anachroni-zmem. Pewnie dlatego po sztormo-wej wichurze, która w 1929 r. znisz-czyła gdańską stację, nie było potrze-by jej odtwarzania.

Na świecie zachowało się zaled-wie kilka stacji kul czasu, m.in. w lon-dyńskim Greenwich, w Nowej Zelan-dii, USA czy nad Bałtykiem w Karls-kronie.

Gdańska kula czasu jest wierną ko-pią poprzedniczki, ale wykonana zo-stała z lepszych jakościowo materia-łów. W pełni został zautomatyzo-wany mechanizm podciągający (ża-den pracownik poczty nie wykonuje

manewru ręcznym ko-łowrotem). No i już nie Berlin przesyła sy-gnał do zwolnienia kuli, ale przychodzi on z Europejskiej Centrali Czasu w Mainflingen koło Frankfurtu.

Zrekonstr uowa -na kula ma średni-cę 1,6 m i waży oko-ło 75 kg. Kiedy pozo-staje w położeniu spo-czynkowym, znajduje się na wysokości 37 m nad poziomem morza (28 m od podstawy la-tarni). W swym cyklu przemierza w dwóch ratach odcinek 3,2  m w górę, a podczas spadku jej mechanizm rozpoczyna hamowa-nie tuż przed końcem toru, aby osłabić ude-rzenie o amortyzatory.

Latarnia nie ma statusu muzeum, ale jej właściciel marzy o  wzniesieniu pawilo-nu wystawienniczego („domek latarnika”, na-wiązujący do dziewięt-nastowiecznej zabudo-

wy lub nowoczesny), gdzie pokazy-wałby bogatą i ciekawą historię latarni morskich. Wspinając się krętym kory-tarzykiem pod samą kopułę jego bli-zy, możemy poznać przedstawioną na planszach historię tego zabytku.

W sezonie letnim można zwiedzać latarnię za niewysoką opłatą. Służy jednak nie tylko turystom. Jej wła-ściciel opowiada, że kapitan promu „Scandinavia”, odpływającego z No-wego Portu o godzinie 18.00, wypa-truje każdego dnia spadku kuli o tej właśnie porze i na ten sygnał przesu-wa manetkę rozkazów do maszynow-ni na „Mała naprzód”.

Urządzenie kuli czasu zostało zre-konstruowane dzięki finansowemu wsparciu spółki Saur Neptun Gdańsk i Zarządu Morskiego Portu Gdańsk.

Tadeusz T. Głuszko

2 | Latarnia morska w Nowym Porcie z kulą czasu na rysunku projektowym z 1893 r. (w zbiorach Stefana Jacka Michalaka)

(fot. 1 – Tadeusz T. Głuszko)

...................................................

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 49

Page 52: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Na stronie internetowej Grupy Inwestycyjnej Hos-sa SA, inwestora wdra-żającego projekt rewi-

talizacji dawnych koszar w  Gdań-sku-Wrzeszczu, czytamy: „W  sercu trójmiejskiej metropolii, na styku po-łączonych rzeką gdańskich dzielnic Wrzeszcz i Strzyża, powstaje miejsce niezwykłe: Garnizon Lofty&Apar-tamenty”. Na blisko 26-hektaro-wym terenie, zamkniętym ulica-mi: Juliusza Słowackiego, Karola

Szymanowskiego, Bernarda Chrza-nowskiego i al. Grunwaldzkiej, reali-zowana jest koncepcja, która w za-mierzeniach stanowić ma nowocze-sny konglomerat funkcji społecznych, kulturowych i komercyjnych. Straszą-ce przez ponad dwadzieścia lat pusty-mi otworami okien, przysłowiowo niszczejące w oczach zabytkowe bu-dynki garnizonu legendarnych Czar-nych Huzarów będą zaadaptowane do nowych funkcji i – jak mówi się teraz modnie – zostaną przywrócone

przestrzeni miejskiej. W 2006 r. Rada Miasta Gdańska uchwaliła dla obsza-ru dawnych koszar Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego. Dało to zielone światło inwesty-cji i już w 2007 r. obecny właściciel

Nowe życie w murach starych koszar

................................................................................................................................................

.........................................................1 | Projekt kasyna oficerskiego, widok od południa i zachodu, [Karl?] Fehlhaber, litografia barwna, Architekturmuseum der Technischen Universität Berlin in der Universitätsbibliothek, nr inw. 30745

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 50

Page 53: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

rozpoczął prace adaptacyjno-renowa-cyjne w wybranych budynkach kom-pleksu.

Budowę pierwszych obiektów za-łożenia koszarowego przeprowadzo-no w latach 1893-1896 – z przezna-czeniem dla 1. Pułku Przybocznego Huzarów (1. Leib-Husaren-Regiment N0 1), który stacjonował w Gdań-sku od 1817 r. Zachowały się projek-ty zabudowań, powielone w technice barwnej litografii, sygnowane nazwi-skami: projektanta – garnizonowego inspektora budowlanego Fehlhabera oraz wykonawcy – piastującego rów-norzędną funkcję – Rathkego. Trud-no rozstrzygnąć, czy chodzi o Karla Fehlhabera, miejskiego radcę budow-lanego Gdańska, projektanta m.in. hali targowej przy kościele dominika-nów i – prawdopodobnie – komplek-su gmachów przy pl. Hanzy: Państwo-wego Archiwum, Biblioteki Miejskiej i gmachu szkolnego, zaangażowanego także w przedsięwzięcie defortyfika-cji Gdańska z przełomu XIX i XX w.

Koszt budowy koszar w pierwszej fa-zie realizacji wyniósł około 1,6 mln marek, a w uroczystościach otwarcia uczestniczył sam cesarz Wilhelm II. Warto podkreślić, że w 1890 r. liczba przebywających w mieście jednostek stanowiła około 10% mieszkańców, a  już w następnym roku – aż 18%.

W latach 1900-1903 postawiono ko-lejne obiekty – dla Przybocznej Bryga-dy Huzarów (Leib-Husaren-Brigade – powstałej z połączenia 1. i 2. Pułku Przybocznego Huzarów), dowodzo-nej od 1901 r. przez marszałka Augu-sta von Mackensena. Również i w tym przypadku do naszych czasów prze-trwały projekty, wykonane na pod-stawie planów budynków z  pierwszej fazy, sygnowane tym razem wyłącz-nie nazwiskiem wykonawcy – wspo-mnianego Rathkego. Koszty rozbudo-wy kompleksu zamknięto w niebaga-telnej kwocie 2,1 mln marek.

Na terenie koszar w Langfuhr (ów-czesna nazwa Wrzeszcza) ulokowa-no na przełomie XIX i XX w. ogółem około 1400 żołnierzy i około 1500 koni. Największą część terenu garni-zonu Totenkopfhuseren, czyli Huza-rów Śmierci (jak potocznie mówiono o kawalerzystach z Langfuhr, noszą-cych charakterystyczne wysokie czap-ki z trupimi czaszkami), zajmowa-ły otwarte przestrzenie – przeznaczo-ne do celów ćwiczebnych. Poszczegól-ne budynki tworzące kompleks były murowane z cegły, nietynkowane, za-projektowane w uproszczonych for-mach historycznych i podporządko-wane przede wszystkim funkcjom mieszkalnym i socjalno-użytkowym wojska. Towarzyszyły im liczne obiek-ty gospodarcze, magazyny, ujeżdżal-nia i stajnie, także murowane z cegły, o prostych formach architektonicz-nych, acz niepozbawione dyskretnej

2 | Sala bankietowa oficerskiego kasyna z płótnami Wojciecha Kossaka (po prawej stronie)

3 | Fotografia huzarów na tle budynków koszarowych

4 | Zabudowania koszarowe w okresie międzywojennym, widok od strony ówczesnej Adolf- -Hitler-Straße (obecnie al. Grunwaldzka)

2

3

4

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 51

Page 54: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

dekoracji, np. z pasów glazurowanej cegły, podkreślających horyzontalne podziały elewacji. Od strony obec-nej ul. Słowackiego (a w czasach, o których mowa, Hochstrieß) wybu-dowano najważniejsze, reprezenta-cyjne obiekty założenia, m.in. sztab i  kasyno oficerskie. Dynamiką roz-wiązań, przede wszystkim efektow-ną bryłą i bogatą dekoracją architek-toniczną elewacji, uwagę przyciąga-ło zwłaszcza kasyno. W jego sali ban-kietowej zawisły malowane na zamó-wienie Wilhelma II trzy wielkofor-matowe batalistyczne płótna pędz-la Wojciecha Kossaka, przedstawia-jące sceny z historii Totenkopfhu-saren: „Czarni huzarzy pruscy pod Düsselward w  1758”, „Szarża huza-rów pruskich na baterię rosyjską pod Gross Jägersdorf w 1757” i „Walka o  sztandar w  bitwie pod Heilsber-giem w  1807  r.” Obrazy te najpraw-dopodobniej nie zachowały się, jedy-nie w Muzeum Okręgowym w Lu-blinie przechowywany jest szkic do płótna z bitwą pod Jägersdorf.

Warto przypomnieć, że w latach 1895-1902, podczas pobytu Kossaka w Berlinie, malarz kilkakrotnie por-tretował cesarza Wilhelma II – tak-że w mundurze Totenkopfhusaren. W roku 1913, już ponad dziesięć lat po zerwaniu kontaktów autora „Berezy-ny” z niemieckim dworem, które z cza-sem stały się powodem nieprzychyl-nych recenzji Kossaka, malarz przy-jął zamówienie na portret Fryderyka Wilhelma von Hohenzollerna, w na-stępstwie osobistej prośby tego ostat-niego. Następca tronu oddelegowany był w latach 1911-1913 do pułku Hu-zarów Śmierci w Langfuhr. Kossak na-malował wówczas jeszcze portret kon-ny Kronprinza, portret jego żony – księżnej Cecylii i obraz z przedstawie-niem szarży pułku Huzarów Śmier-ci z księciem na czele. Fryderyk Wil-helm mieszkał razem z  żoną i dzieć-mi nieopodal zabudowań koszaro-wych, przy Hauptstraße (dziś al. Grun-waldzka), w piętrowej willi, zaprojek-towanej w duchu renesansu francu-skiego. Villa Dippe (nazwana tak od

nazwiska właściciela, Gustava von Dip-pe, od którego książęca para wynajmo-wała nieruchomość) nie przetrwała do naszych czasów. Przetrwał natomiast budynek usytuowany niemal naprze-ciw dawnego garnizonu, pod dzisiej-szym adresem Słowackiego 14, miesz-czący niegdyś hotel, zajazd i restaurację „Prinzess Viktoria”. Choć nadgryzio-ny dość boleśnie zębem czasu, zacho-wał niezmienioną, malowniczą bryłę. Dziś jest siedzibą gdańskiego oddzia-łu PCK.

Powołanie na mocy postanowień traktatu wersalskiego Wolnego Mia-sta Gdańska oraz demobilizacja Nie-miec stały się bezpośrednimi deter-minantami wyprowadzenia z miasta wszystkich niemieckich oddziałów. Wkrótce po opuszczeniu komplek-su przez wojsko wprowadzono doń Granatową Policję Wolnego Miasta Gdańska. Niewykorzystaną przez jed-nostki Schutzpolizei przestrzeń odda-no podmiotom cywilnym – na tere-nie byłego garnizonu funkcjonowa-ły teraz m.in.: fabryka chemiczno-far-maceutyczna, wytwórnia farb drukar-skich, galanterii papierniczej, fabry-ka gazomierzy i odlewnia aluminium. Podczas drugiej wojny światowej kompleks koszarowy zajmował We-hrmacht (276. Brygada Sturmgesch-tüz). Przez krótki czas, tuż po wojnie, na terenie dawnego garnizonu Czar-nych Huzarów stacjonowały wojska II Frontu Białoruskiego, wkrótce po nich (do 1949 r.) 16. Kaszubska Dy-wizja Piechoty, a w ciągu kolejnych lat – różne formacje Ludowego Woj-ska Polskiego. Pod koniec lat dzie-więćdziesiątych XX w. ostatecznie zli-kwidowano jednostkę wojskową we Wrzeszczu, a budynki wystawiono na sprzedaż. Przez kilkanaście kolejnych lat o obiekcie zdawały się pamiętać chyba tylko lokalne organizacje po-zarządowe, co jakiś czas nagłaśniają-ce konieczność podjęcia działań przy niszczejącym zabytku.

Pierwszą jaskółką zmian była re-witalizacja – w latach 2007-2008 – czterech wpisanych do rejestru zabyt-ków budynków pokoszarowych usy-tuowanych wzdłuż al. Grunwaldz-kiej. Powierzchnię ponad 9000 m2

5 | Kasyno oficerskie, widok od frontu

6 | Budynek mieszkalny oficerów po pracach adaptacyjnych – wizualizacja opracowana przez Grupę Inwestycyjną Hossa SA

(ilustracje: 2, 3, 4 – ze zbiorów Wojciecha Gruszczyńskiego, www.danzig-online.pl; fot. 5 – Małgorzata Forc)

........................

5

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 52

Page 55: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

przygotowano pod wprowadzenie funkcji biurowych. Inwestycja Hossy, nowego właściciela, zyskała uznanie i nagrodę Polskiego Związku Inżynie-rów i Techników Budownictwa „Bu-dowa Roku 2009” (kategoria: „Rewi-talizacja budynków zabytkowych”), a  do dawnych obiektów garnizono-wych wprowadziły się instytucje pu-bliczne i firmy prywatne.

W 2012 r. Hossa podpisała umo-wę o przyznanie funduszy na rewi-talizację kolejnych elementów zało-żenia w ramach inicjatywy JESSI-CA. Przypomnijmy, że jest to źró-dło finansowania zwrotnego ze środ-ków Unii Europejskiej – w formie po-życzek lub wkładów kapitałowych. Przyznane fundusze, po upływie okre-ślonego umową okresu, inwestor bę-dzie musiał zwrócić – m.in. dzię-ki przychodom z wdrożonej inwesty-cji. Taka forma finansowania wymaga zatem niezwykle starannego, dopaso-wanego na miarę programu, który za-pewni utrzymanie obiektu, a przede wszystkim – zwrot pożyczki. Projekt „Garnizon Kultury. Nowe Centrum Promocji Kultury i Sztuki w Gdań-sku-Wrzeszczu” zapewne otworzy ko-lejny rozdział w historii dawnych ko-szar, a  także całego Wrzeszcza. Jak wiadomo, rewitalizacja to działanie kompleksowe, wielotorowe, a przede

wszystkim interdyscyplinarne, obej-mujące różne sfery życia i funkcjo-nowania obszaru, który jest nią obję-ty. Jednym z warunków udziału w ini-cjatywie JESSICA, która wspiera pro-jekty mniej atrakcyjne dla inwestorów prywatnych, łączące cele komercyjne i publiczne, które – z założenia – mają się przenikać i uzupełniać, jest wpro-wadzenie do inwestycji tzw. funk-cji społecznie użytecznych, artystycz-nych, edukacyjnych itp.

Pożyczkę w wysokości 19,2 mln zł Hossa zamierza wykorzystać na re-witalizację pokoszarowych budyn-ków, w tym wpisanych do rejestru za-bytków obiektów przy ul. Słowackie-go 19 (budynek mieszkalny oficerów) i Słowackiego 23 (dawna stajnia i ujeż-dżalnia) oraz terenu (wraz z parkiem) o łącznej powierzchni 12 000 tys. m2. Zgodnie z zaleceniami konserwatora, w różnych miejscach Garnizonu poja-wią się elementy pozyskane z rozbiór-ki wybranych powojskowych obiek-tów: żeliwne elementy konstrukcyj-ne, bruk, cegły, fragmenty muru etc. W ciągu najbliższych trzech lat inwe-stor planuje udostępnienie w ramach projektu nowoczesnej powierzch-ni mieszkaniowej, usługowej – pod działalność targowo-wystawienniczą, konferencyjną, hotelową, z lokalami gastronomicznymi, z galerią sztuki,

klubem muzycznym, kameralnym ki-nem, otwartym parkiem itp. Tak roz-pisany program ma w założeniach spowodować wymaganą przez opera-tora przyznanych środków eskalację dostępu lokalnej społeczności do kul-tury i wypoczynku, integrację miesz-kańców oraz powinien wykreować nowe, atrakcyjne miejsce na kultu-ralnej mapie całego Trójmiasta. Ko-mercyjna część inwestycji (lofty, biu-ra prywatnych firm) będzie stanowić wsparcie dla mniej intratnych funkcji rekreacyjno-kulturalnych i – w opi-nii ekspertów – zapewni wymaga-ny przez operatora środków progra-mu JESSICA zwrot pożyczki. W oce-nie inwestora, zaplanowane działania staną się katalizatorem kulturalnego ożywienia dzielnicy.

Na zakończenie przypomnijmy, że rewitalizacja dawnych koszar to nie-jedyna inwestycja w dawnym Lang-fuhr, która łączyć ma historię i ge-nius loci z nowoczesnością. Na terenie Dolnego Wrzeszcza ruszyła adapta-cja zamkniętego w 2001 r. browaru. Do budynków po dawnym Danziger Aktien-Bierbrauerei inwestor – PB Górski – wprowadzić zamierza funk-cje mieszkalne, usługowe, gastrono-miczne i rekreacyjne (pisaliśmy o tym w numerze 3-4, 2010, „Spotkań z Za-bytkami”). Pierwszy budynek miesz-kalny ma być oddany już na począt-ku 2014 r. Po drugiej stronie ul. Ki-lińskiego powstaje centrum handlo-we „Hevelius” (ze sklepami, hostelem, Multikinem i parkingiem na ponad 700 samochodów), które ma być po-łączone z nowym budynkiem dworca Gdańsk-Wrzeszcz. Centrum handlo-we „wchłonie” dawny Aktien-Teich, czyli przeciwpożarowy staw należą-cy do starego browaru. Jednocześnie planuje się rozbudowanie stojącej nie-opodal Galerii Bałtyckiej. Oblicze Wrzeszcza, po którym jeszcze do nie-dawna snuł się duch trójmiejskiej try-logii Grassa, zmieni się. Na usta ciśnie się slogan: „Czy aby na lepsze?”. My trzymamy kciuki. Zwłaszcza za zacho-wanie ducha miejsca.

Katarzyna Komar-Michalczyk

6

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 53

Page 56: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Jesienią 2012 r. zakończono pra-ce konserwatorskie i restaura-torskie przy barokowej wieży na sygnaturkę na dachu kościoła

dawnego opactwa pocysterskiego, obecnie Zielonogórsko-Gorzowskie-go Wyższego Seminarium w Gości-kowie-Paradyżu. Prowadzone przez Konsorcjum firm Monument Servi-ce i Gorek Restauro prace dotowa-ne były przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Mierząca ponad 20 m wysokości wieża zlokalizowana jest na kalenicy da-chu gotyckiego kościoła pocysterskie-go. Technicznym pracom konserwator-skim towarzyszyły szczegółowe badania nad obiektem, w wyniku których udało się ustalić nieznaną dotychczas datę jego powstania. Stało się to możliwe dzięki odkryciu i uczytelnieniu daty „1739”, stanowiącej element złoconej dekoracji miedzianego hełmu wieży. Dodatkowe informacje uzyskano dzięki pochodzą-cym z gałki iglicy monetom (m.in. ort

koronny Jana III Sobieskiego z 1677 r., trojak koronny Jana Kazimierza bity w Krakowie w 1662 r., 15 krajcarów Ka-rola VI Habsburga z 1734 r.). Nieste-ty, umieszczonych tam dokumentów, znajdujących się obecnie w pracow-ni konserwatorskiej papieru i starodru-ków w Warszawie, z uwagi na bardzo zły stan zachowania nie udało się dotąd od-czytać.

Dzięki przeprowadzonym bada-niom potwierdzono, że sygnaturka została wzniesiona z inicjatywy za-służonego dla paradyskiego klaszto-ru opata, Józefa Marii Górczyńskiego, sprawującego urząd w latach 1727- -1742. Najprawdopodobniej jemu za-wdzięczamy pojawienie się w Para-dyżu i sąsiednim Bledzewie oraz Ro-kitnie budowniczego z Legnicy, Kar-la Martina Frantza. Architekci z tego rodu znani byli ze współpracy z więk-szością współczesnych im, wybitnych artystów, m.in. z J. W. Neunhertzem (Żagań, Rydzyna, Rokitno), z rzeź-biarską rodziną Hoennevoglów, czy K. Grünewaldem.

Paradyska wieżyczka na sygnaturkę ma dużą wartość zabytkową ze wzglę-du na zachowany w pierwotnym stanie i unikatowy, skomplikowany system konstrukcyjny. Pochodzące z okresu budowy, barokowe, miedziane pokry-cie hełmu należy do najlepszych pod względem materiałowym i rzemieślni-czym obiektów tego typu w kraju. Jest ono do dziś szczelne, a równomierna powłoka grynszpanowej patyny świad-czy o braku przeróbek i ingerencji, a nawet większych napraw. Niezwykłej dekoracyjności nadają sygnaturce pięk-ne złocenia na hełmach i blaszanych, ażurowych lambrekinach w  przezro-czach latarni, wykonane rzadko spoty-kanym sposobem, poprzez położenie bezpośrednio na blaszanym pokryciu płynnego złota lub amalgamatu.

Agnieszka Skowron

Paradyska wieżyczka................................................................................................................................................

Muzeum Pałac w Wilanowie wydało w koń-cu 2012 r. książkę Jakuba Pokory Nie tylko

podobizna. Szkice o portrecie. Dwanaście za-mieszczonych w niej rozdziałów dotyczy por-tretów powstałych pomiędzy XVI a XIX w., za-zwyczaj związanych w jakiś sposób z Polską. Jak można wywnioskować już z tytułu publikacji, głównym celem autora nie było opisanie dzie-jów sportretowanych postaci czy też środków

ar tys tycznych użytych przez twórców obra-zów i grafik. Ja-kub Pokora spró-bował odszukać dodatkowe treści portretów – czę-sto nieoczywiste dla współcze-snego odbior-cy, czasem po-zostające w sfe-rze hipotez. Co

mogą przekazać poza postaci, jej mimika i ge-sty, co oznaczają poszczególne atrybuty, do ja-kich kodów ikonograficznych odwołał się arty-sta – przeanalizowanie tych elementów pozwala lepiej poznać ideę stojącą za danym portretem, a nawet ujrzeć go w zupełnie nowym świetle.

Wiele uwagi autor poświęcił chirologii, czy-li zagadnieniu znaczenia celowych gestów dło-ni. Niektóre gesty przetrwały w niezmienio-nym kształcie do dziś, inne są bardziej zagad-kowe. Jakub Pokora wziął na warsztat m.in. ta-kie dzieła, jak „Autoportret” Albrechta Dürera z 1500 r., „Henryk Lubomirski jako geniusz sła-wy” Elisabeth Vigée-Lebrun z 1789 r., „Portret Józefiny z Mniszchów Potockiej” Jana Chrzcicie-la Lampiego z 1788-1789 r., „Portret Cypriana Norwida” Pantaleona Szyndlera z 1882 r. Dla zi-lustrowania swoich tez autor przytacza i porów-nuje wiele przykładów przedstawień portreto-wych – tych popularnych i tych mniej znanych, wskazuje także na współczesne popkulturowe odwołania do tradycyjnych gestów używanych w portretach. Rozważania o ikonografii przeple-cione są wyimkami z dzieł literackich. Kolejnym ważnym tematem poruszonym w publikacji są portrety dzieci i dziecięca ikonografia władzy – tu za przykłady posłużyły m.in. portrety dzie-sięcioletniego Władysława Zygmunta Wazy, po-tomstwa Jana III Sobieskiego czy młodego Fry-deryka Augusta II (późniejszego Augusta III).

Dużego formatu, pięknie ilustrowaną książ-kę w ciekawej szacie graficznej autorstwa Ma-cieja Buszewicza można kupić w cenie 35 zł w muzealnym sklepiku oraz na stronie www.sklep.wilanow-palac.pl.

(MMP)

Spotkanie z książką

SZKICE O PORTRECIE

| Wieżyczka w Gościkowie-Paradyżu

........................................................

ZABYTKI W KRAJOBRAZIE

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 54

Page 57: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZBIORY I ZBIERACZE

.........................................................................................................................................

Szczęśliwych powrotów ciąg dalszy

W połowie stycznia bie-żącego roku na stronie internetowej Minister-stwa Kultury i Dzie-

dzictwa Narodowego zamieszczona została informacja, że do Muzeum Na-rodowego w Poznaniu powróciły dwa obrazy autorstwa Marcella Bacciarel-lego (1731-1818) „Poświęcenie Świą-tyni Jerozolimskiej przez Salomona” oraz „Salomon otoczony niewiastami cudzoziemskimi, składa ofiary bogom pogańskim”, utracone w czasie drugiej wojny światowej.

Oba płótna pochodziły z kolekcji Edwarda Rastawiec-kiego. W 1870 r. zostały zaku-pione przez Seweryna Miel-żyńskiego i darowane poznań-skiemu Towarzystwu Przyja-ciół Nauk. W  1924  r. obra-zy zdeponowano w Muzeum Wielkopolskim. W  1939  r. zostały zarekwirowane przez Niemców i włączone do zbio-rów Kaiser Friedrich Museum Posen. Po wojnie obrazy uzna-no za straty wojenne i zareje-strowano w bazie danych dóbr kultury utraconych w czasie drugiej wojny światowej, pro-wadzonej przez Departament Dziedzictwa Kulturowego MKiDN.

W sierpniu 2012 r. do te-goż departamentu dotarła in-formacja, że poszukiwane

obrazy zostały wystawione w 2008 r. na sprzedaż w jednym z domów au-kcyjnych. Na wniosek MKiDN Ze-spół do Walki z Przestępczością Prze-ciwko Dziedzictwu Narodowemu Ko-mendy Głównej Policji oraz Komenda Wojewódzka Policji w Poznaniu pod-jęły działania mające na celu ustalenie miejsca ich przechowywania. W stycz-niu 2013 r. oba dzieła zostały zabezpie-czone w mieszkaniu kolekcjonera.

Co to za obrazy?Jak czytamy w monografii Baccia-

rellego autorstwa Aliny Chyczewskiej

(A. Chyczewska, Marceli Bacciarel-li. Życie – twórczość – dzieła, t. II, Po-znań 1970, s. 100-101), podczas prze-budowy Pałacu Łazienkowskiego w 1788 r. powstało tam kilka nowych komnat od strony północnej, m.in. Sala Salomona – nazwana tak od znaj-dujących się w niej 6 obrazów Baccia-rellego. Były to: w plafonie – „Sen Sa-lomona” (prawdopodobnie namalo-wany w latach 1788-1789), dwa wiel-kie obrazy – na ścianie zachodniej „Poświęcenie Świątyni Jerozolimskiej przez Salomona” i na ścianie wschod-niej „Ofiara Salomona” (1790-1791) oraz trzy panneau na fasecie – „Sąd Salomona”, „Królowa Saba odwiedza Salomona”, „Narada Salomona z kró-lem Hiramem nad budową świątyni” (1792-1793). Obrazy, zaliczane do najwybitniejszych dzieł Bacciarellego, zostały niestety bezpowrotnie utraco-ne, spalone wraz z pałacem przez hi-tlerowców w 1944 r.

Poza oryginalnymi dzie-łami nadwornego malarza Stanisława Poniatowskiego autorka opracowania wymie-nia jednak w katalogu szki-ce do tych obrazów. I to wła-śnie dwa z nich – „Poświęce-nie Świątyni Jerozolimskiej przez Salomona” (olej, płót-no, wym. 40,5 x 46,5 cm) i  „Salomon otoczony nie-wiastami cudzoziemskimi, składa ofiary bogom pogań-skim” (znany też pod krót-szą nazwą „Ofiara Salomo-na”, olej, płótno, wym. 39,5 x 45 cm) – zostały przekazane do poznańskiego Muzeum Narodowego do dalszych ba-dań mających na celu ustale-nie ich autentyczności.

Przy okazji warto dodać, że w styczniu br. w ramach Departamentu Dziedzictwa MKiDN utworzony został Wydział ds. Strat Wojen-nych, którego podstawowy-mi zadaniami są populary-zowanie tematyki strat wo-jennych oraz restytucja dóbr kultury.

............................................1 | 2 | Marcello Bacciarelli, „Poświęcenie Świątyni Jerozolimskiej przez Salomona” (1) i „Salomon otoczony niewiastami cudzoziemskimi, składa ofiary bogom pogańskim” (2), szkice olejne do obrazów spalonych w czasie drugiej wojny światowej, z dawnej kolekcji Seweryna Mielżyńskiego w Poznaniu

1

2

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 55

Page 58: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZBIORY I ZBIERACZE

Kolekcjonerstwo ceramiki w  Polsce zaczęło intensyw-nie rozwijać się w drugiej połowie XIX stulecia, jed-

nak w większości przypadków stano-wiło ono tylko uzupełnienie zbiorów o szerszym profilu. Największe zespoły ceramiki posiadali: Mathias Bersohn, Gustaw Soubise-Bisier, Feliks Jasień-ski, Bolesław Orzechowicz, Antoni Jan Strzałecki, Edward Nepros i Stani-sław Ursyn-Rusiecki. Pierwszą zwartą jednolitą kolekcję porcelany używanej w  Polsce stworzył Ryszard Stanisław Ryszard. Przed 1939 r. rozpoczęli dzia-łalność kolekcjonerską Tadeusz Raabe i Tadeusz Wierzejski, a po drugiej woj-nie światowej dołączyli do nich kolej-ni zbieracze ceramiki. Znaczące ko-lekcje stworzyli: Ireneusz Szarek, Ma-ria i Jerzy Łosiowie – ceramiki polskiej, Wiesław i Grażyna Stachurscy – fajan-su i porcelany z Ćmielowa, a Wojciech Kowalski – fajansu z Delftu i manufak-tur angielskich oraz, w mniejszym za-kresie, porcelany dalekowschodniej.

Na tle tych kolekcji wyróżniają się zbiory porcelany Ireneusza Szarka – obecnie największe w Polsce, przez 60 lat (od jesieni 1952 r.) systematycznie i ze znawstwem wzbogacane nowy-mi nabytkami. Porcelana stała się pa-sją życia I. Szarka od pierwszego za-kupu półmiska z chińskiej porcelany, zamiast – jak przytacza w anegdocie sam kolekcjoner – modnego ówcze-śnie krawata. Wyjątkową pozycję ko-lekcji potwierdziło przyznanie I. Szar-kowi w 2006 r. Honorowej Nagro-dy Hetmana Kolekcjonerów Polskich im. Jerzego Dunin-Borkowskiego.

Ireneusz Szarek – inżynier łącz-ności, który przepracował prawie 40 lat w Centralnym Biurze Projektów

Budownictwa Kolejowego, od kil-kudziesięciu lat związany jest z pol-skim muzealnictwem, współpracując z kustoszami zbiorów ceramiki mu-zeów polskich, zwłaszcza warszaw-skich. W  1981 r. był konsultantem naukowym wystawy w Muzeum Hi-storycznym m.st. Warszawy: „Nicze-go mi proszę Pana nie żal tak jak por-celany...”, prezentującej ceramikę zna-lezioną w  trakcie odbudowy Stare-go Miasta i badań archeologicznych na terenie Zamku Królewskiego. Wy-pożyczył z  własnych zbiorów porce-lanę miśnieńską na dwie ważne wy-stawy: „Pod jedną koroną. Kultu-ra i  sztuka w  czasach unii polsko-sa-skiej” w 1997 r. w Zamku Królewskim w  Warszawie i  odbudowanym zamku w Dreźnie oraz na wystawę poświę-coną serwisowi łabędziemu w 2000 r. w Porzellansammlung im Zwinger w  Dreźnie. Zbiory Ireneusza Szarka zostały opracowane w formie katalogu

i jako jedyna kolekcja prywatna były eksponowane w całości na przełomie lat 2003 i 2004 na wystawie „W świe-cie porcelany... Stara ceramika euro-pejska i orientalna w kolekcji Irene-usza Szarka” w Zamku Królewskim w Warszawie.

Zbiory te liczą około 500 obiektów i obejmują porcelanę dalekowschod-nią oraz wyroby niemal wszystkich najważniejszych manufaktur europej-skich, głównie powstałe w XVIII w. Czołową pozycję zajmuje porcelana miśnieńska, wśród której wyróżnić na-leży wykonany w latach dwudziestych XVIII w. wazon sygnowany monogra-mem wiązanym „AR”, a więc zamó-wiony przez Augusta II Mocnego, oraz

Kolekcja porcelany Ireneusza Szarka

................................................................................................................................................

1 | Porcelanowa herbatnica, Miśnia, ok. 1745 r.

2 | Para porcelanowych figurek, Horodnica, 1848 r.

.........................................................

1 2

3

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 56

Page 59: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ZBIORY I ZBIERACZE

łyżkę stołową ze słynnego serwi-su łabędziego Henryka hr. Brüh-la. Drugim pod względem liczeb-ności zespołem porcelany euro-pejskiej w tej kolekcji są wyroby z manufaktury berlińskiej, m.in. osiem talerzy i koszyczek z tzw. okresu Wegely’ego (1751-1757) oraz kilkudziesięcioobiektowy fragment zastawy stołowej wyko-nanej dla króla Prus Fryderyka II.

W kolekcji znajdują się rów-nież przykłady porcelany z innych znanych niemieckich wytwórni porcelany i fajansu, a także porcelany z cesarskiej manufaktury w Wiedniu, słynnej manufaktury w Sèvres i czoło-wych wytwórni paryskich oraz kilka przykładów porcelany rosyjskiej i poje-dyncze, unikatowe wyroby z manufak-tur włoskich. Cennymi zespołami są polska porcelana z manufaktur w Kor-cu, Baranówce i Ćmielowie oraz fajans

z  wytwórni: w Prószkowie na Śląsku, Horodnicy, Lubartowie, Ćmielowie, Kole, Nieborowie, Pruszkowie koło Warszawy, Pacykowie i Skawinie. Ko-lekcję europejskiej ceramiki dopełnia-ją fajanse holenderskie z Delftu oraz fajanse i kamionki angielskie, m.in. ze słynnej wytwórni Wedgwooda.

Zbiór porcelany japońskiej i  chiń-skiej powiększył się znacznie po 2004 r.

Wśród tej grupy przedmiotów wy-odrębnić można biało-niebieską porcelanę chińską, wyroby o deko-racji tzw. famille vert i famille rose oraz porcelanę w stylu Imari, zarów-no chińską, jak i japońską.

Przedmioty z kolekcji Irene-usza Szarka − jako dary lub zaku-py − wzbogaciły zbiory Muzeum Narodowego w Gdańsku, Mu-zeum Narodowego w Kielcach, Muzeum Narodowego w Warsza-wie, Zamku Królewskiego na Wa-welu, Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce oraz Zamku Kró-lewskiego w Warszawie. Za poda-rowanie, a zarazem zwrot wazo-nu z Delftu z dawnych zbiorów Muzeum Narodowego w Gdań-sku (zidentyfikowanego przez ko-lekcjonera na podstawie katalogu wystawy „Fajanse z Delft w daw-

nym Gdańsku”), Ireneusz Szarek zo-stał w  2008 r. odznaczony medalem Bene Merenti Muzeum Narodowe-go w Gdańsku, a w 2012 r., z okazji 60-lecia swojej kolekcji, otrzymał me-dal Merentibus Zamku Królewskiego w Warszawie.

Anna Szkurłat

W Muzeum Sztuki Złotniczej w Kazimierzu Dolnym od października 2008 do czerwca 2009 r. czynna była wystawa „Vasa Sacra. Typy naczyń litur-

gicznych, ich funkcja i przemiany form na przestrzeni dziejów”. Wystawie to-warzyszył katalog – mimo upływu lat wart przypomnienia – wydany przez Mu-zeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym, którego oddziałem jest Muzeum Sztuki Złotniczej. Autorką koncepcji i scenariusza ekspozycji była Aniela Zin-kiewicz-Ryndziewicz, a konsultantem naukowym – Michał Gradowski.

Dlaczego tematem wystawy stały się sprzęty liturgicz-ne? Michał Gradowski pisze o tym we wstępie do katalo-gu: „Każdy kto dziś chce zapoznać się z polskim złotnic-twem dawnych wieków, musi przede wszystkim zajrzeć do skarbców kościelnych, tam bowiem ocalało najwięcej zna-komitych tworów dawnego rzemiosła”. Obiekty na wystawę wypożyczone były z muzeów: Archidiecezjalnego w Gnieź-nie, Narodowego w Warszawie, Początków Państwa Polskie-go w Gnieźnie, z parafii i kościołów Archidiecezji Lubelskiej oraz z Zamku Królewskiego na Wawelu.

W katalogu przedstawione zostały poszczególne typy na-czyń i sprzętów liturgicznych, począwszy od kielichów mszal-nych, monstrancji i relikwiarzy, przez puszki na komunikanty i ampułki (dzbanuszki do podawania w czasie mszy kapłano-wi wina i wody), po trybularze (kadzielnice), łódki na kadzi-

dło, naczynia na oleje święte i plakietki wotywne. W sposób syntetyczny daje to pogląd na historię, funkcję, formę i ornamentykę danego typu naczynia. Obiekty zgromadzone na wystawie również wyeksponowane zostały w ukła-dzie typologicznym, co pozwoliło uchwycić historyczne przekształcenia po-szczególnych sprzętów.

Przedstawienia eksponatów w katalogu poprzedzone zostały notami, opracowanymi przez Anielę Zinkiewicz-Ryndziewicz. Omówiona w nich zo-

stała szczegółowo rola, jaką dany typ naczynia odgrywał w li-turgii Kościoła i ewolucja form tego naczynia w ciągu wieków. Dla lepszego zobrazowania elementów składowych naczyń przy niektórych opisach zamieszczono schematyczne rysunki. Opu-blikowane zdjęcia – bardzo dobrej jakości – ukazują zarówno całe omawiane przedmioty, jak i ich detale.

Katalog nie jest więc tylko wydawnictwem okolicznościo-wym, związanym z konkretną wystawą. Bogata treść, ency-klopedyczne informacje oraz popularnie ujęte opisy historycz-ne nadają mu ponadczasową wartość. Na pewno również dzi-siaj znajdzie wielu odbiorców, nie tylko wśród miłośników hi-storii.

Publikację można jeszcze kupić (cena: 20 zł) za pośrednic-twem strony internetowej Muzeum Nadwiślańskiego w Kazi-mierzu Dolnym ([email protected]).

VASA SACRASpotkanie z książką

3 | Uroczystość wręczenia medalu Merentibus Zamku Królewskiego w Warszawie Ireneuszowi Szarkowi przez Andrzeja Rottermunda w grudniu 2012 r.

(zdjęcia: 1, 2 – Maciej Smogorzewski, 3 – Andrzej Ring)

..................................................

3

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 57

Page 60: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Na mapie turystycznej Ży-rardowa i zachodniej czę-ści Mazowsza szczegól-ne miejsce zajmuje Resur-

sa Fabryczna wraz z Kręgielnią. Pier-wotnie Kręgielnia mieściła się w bu-dynku drewnianym przy Resursie. Spędzali w niej wolny czas eleganc-cy panowie, głównie dyrektorzy i ka-dra kierownicza fabryki żyrardow-skiej, tzw. oficjaliści. To oni w 1885 r. utworzyli ekskluzywny Klub Kręgla-rzy „Kamm”. Murowana Kręgielnia powstała w 1905 r., kiedy to rozbudo-wano również Resursę.

Po przeprowadzeniu rewitaliza-cji oryginalny i jedyny w swoim ro-dzaju budynek kręgielni przeznaczo-no na wystawę stałą ilustrującą dzie-je Żyrardowa i nierozerwalnie z nim związanej fabryki wyrobów lnianych. 14 września 2012 r. odbyło się uro-czyste otwarcie ekspozycji „Żyrardów − miasto tkaczy i wizjonerów”. Wy-stawa stanowi wspólne przedsięwzię-cie Miasta Żyrardów, Centrum Kultu-ry oraz Muzeum Mazowsza Zachod-niego w Żyrardowie. Bogate i unika-towe zbiory żyrardowskiego muzeum oraz brak stałej ekspozycji poświęco-nej historii miasta zadecydowały o ta-kim przedsięwzięciu.

Układ wnętrza Kręgielni był dla aranżatorki i scenarzystów wysta-wy nie lada wyzwaniem. Chodziło o  stworzenie wrażenia cofnięcia się w czasie, oddanie fabrycznego klima-tu miasta z przełomu XIX i XX w., gdzie idąc ulicą Wiskicką – główną ulicą w mieście, czuło się stukot kro-sien pod stopami. Rytm życia żyrar-dowskiej społeczności wyznaczała fa-bryka. Dzieci robotników uczęszcza-ły do ochronki i szkół fabrycznych,

istniały kościoły, szpital, przytułek dla starców, Resursa, dom ludowy, pral-nia z łaźnią.

Wystawa ma zafascynować, za-intrygować i zachęcić do pozna-nia historii największego ośrodka

przemysłu lniarskiego na terenie Kró-lestwa Polskiego, wielokulturowego „miasta-ogrodu”, miasta, które swą nazwę zawdzięcza Francuzowi – Fi-lipowi de Girard, genialnemu wyna-lazcy i konstruktorowi maszyny do

Żyrardów – miasto tkaczy i wizjonerów

................................................................................................................................................

Z WIZYTĄ W MUZEUM

1

2

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 58

Page 61: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

TO TEŻ SĄ ZABYTKIZ WIZYTĄ W MUZEUM

mechanicznej obróbki lnu. Na ekspozycji zaprezento-wane są eksponaty obra-zujące najważniejsze wy-darzenia, postacie z histo-rii fabryki i miasta, poczy-nając od hr. Henryka Łu-bieńskiego i Filipa de Gi-rard. Szczególne miejsce poświęcone jest rozkwito-wi fabryki i osady w latach 1857-1918, kiedy to poja-wili się niemieccy przemy-słowcy z Moraw – Karol Hielle, Karol August Dit-trich i jego syn.

Imponująco prezen-tują się odwzorowane na podstawie starych foto-grafii kabiny wystawien-nicze fabryki, w których

umieszczono oryginalne wyroby za-kładów lniarskich: obrusy, serwety, bele płótna ze znakami firmowymi. Odtworzony jest również fragment wnętrza mieszkalnego z początku XX  w. Wystawę zamykają lata 1939- -2011, a więc okres okupacji, odbudo-wy i upaństwowienia zakładów, straj-ków w 1981 r. z udziałem Lecha Wa-łęsy.

Ciekawy efekt uzyskano poprzez przekręcane promptery z fotografia-mi z przełomu XIX i XX w., obrazu-jącymi architekturę fabryczną, załogę oraz obiekty użyteczności publicznej, a także planszę przedstawiającą robot-ników, umożliwiającą zrobienie pa-miątkowego zdjęcia. Uzupełnieniem ekspozycji jest nagranie pracujących maszyn tkackich.

Stała wystawa w Kręgielni stano-wi znakomite ukoronowanie, przysło-wiową kropkę nad „i”, wieńczącą pro-jekt rewitalizacji zabytkowych obiek-tów Resursy i Kręgielni w Żyrardowie.

Barbara Rzeczycka

1 | 2 | 3 | Fragmenty wystawy „Żyrardów − miasto tkaczy i wizjonerów”

.......................................................

3

Pod koniec ubiegłego roku ukazał się album pt. Fabryka Norblina. Opo-wieść o niezwykłej fabryce, poświęcony dawnej Fabryce Norblina przy

ul. Żelaznej 51/53 w Warszawie – pierwsza monografia tego zabytku. Współ-wydawcami albumu są Stowarzyszenie Nasz Norblin oraz powołana przez in-westora tego terenu, spółkę Art Norblin, Fundacja Otwartego Muzeum Daw-nej Fabryki Norblina – sponsor wydawnictwa.

Album składa się z trzech części. Pierwsza, napisana przez Małgorzatę i Krzysztofa Wittelsów, przedstawia historię fabryki od wybudowania w dru-giej połowie XVIII w. podmiejskiej willi Franciszka Ryxa, kamerdynera Stani-sława Augusta Poniatowskiego, przez powstanie w tym miejscu pierwszej fa-bryki i jej rozbudowę w firmę Norblin, B-cia Buch i T. Werner, upadek zakła-du w czasie obu wojen światowych, upaństwowienie w 1948 r. i przekształ-cenie w zakład Walcownia Metali „Warszawa”, po rok 1982, kiedy większość zabudowań została wpisana do rejestru zabytków, a teren przekazany Mu-zeum Techniki NOT i Muzeum Historycznemu m.st. Warsza-wy. Powstały tu dwa muzea: Muzeum Przemysłu (oddział Muzeum Techniki NOT) i Muzeum Drukarstwa Warszawskie-go (oddział Muzeum Historycznego). Na początku XXI w. władze NOT odstąpiły teren syndykowi firmy Norblin S.A., a Muzeum Przemysłu przestało istnieć. Ostatecznie zabu-dowania nabyła firma Art Norblin, która wraz z Otwartym Muzeum Dawnej Fabryki Norblina planuje otwarcie tu mul-timedialnego szlaku edukacyjnego, miejsca realizacji wyda-rzeń kulturalnych.

W drugiej części książki Joanna Paprocka-Gajek opisuje wyroby fabryki Norblina. Produkowano tu platery – przed-mioty imitujące wyroby złotnicze, wśród nich elementy za-stawy stołowej (szczypce, tacki, imbryki, czajniki, cukier-

nice, mleczniki) oraz sprzęty służące sprawowaniu kultu religijnego (lampki z haczykami przed obrazy, lampy kościelne, lichtarze, naczynia na wodę świę-coną, puszki na komunikanty, naczynia do olejów świętych, dzwonki, reli-kwiarze, monstrancje). Oprócz produkcji bieżącej zakład realizował zamówie-nia specjalne. I tak np. w 1867 r. wykonany tu został podarek dla cara Alek-sandra II – solniczka i taca z wizerunkiem Warszawy. Od 1930 r., kiedy za-częła się rozwijać produkcja przemysłowa, w zakładzie wykonywano przede wszystkim wyroby z mosiądzu i blachy: taśmy, pręty, rury bez szwu, druty miedziane, druty jezdne – do drugiej wojny światowej produkcja wyrobów platerowanych została nakierowana na potrzeby przemysłu ciężkiego i wy-posażenia wojska.

W trzeciej części albumu zamieszczone zostały fotografie ukazujące fa-brykę Norblina jako jeden z najciekawszych obiektów poprzemysłowych War-szawy. Na zdjęciach przedstawiono oryginalne wyposażenie zakładu, jego za-

chowany pełen ciąg technologiczny, a także walory archi-tektoniczne poszczególnych budynków. Maszyny i urządze-nia, które do dziś tu stoją, są unikatami tworzącymi natu-ralny skansen.

Jak na album przystało, w publikacji zaprezentowany zo-stał bogaty materiał ikonograficzny, który daje wyobrażenie o kunszcie i jakości wyrobów fabryki. Fotografie nie tylko prezentują walory produkowanych tu przedmiotów, pokazu-ją również różne mody i style w sztuce użytkowej od końca XIX w. do lat trzydziestych XX w., a także stanowią świadec-two rozwoju kultury mieszczańskiej w tym czasie.

Tę ciekawą publikację można nabyć (cena: 95 zł) w sie-dzibie Fundacji Hereditas (00-590 Warszawa, ul. Marszał-kowska 4 lok. 4).

OPOWIEŚĆ O NIEZWYKŁEJ FABRYCESpotkanie z książką

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 59

Page 62: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Z WIZYTĄ W MUZEUM

Na zdjęciu z 1858 r. − zwy-kły obrazek nieco sennej Warszawy: pomnik Mi-kołaja Kopernika, przy

ogrodzeniu stoi kilka powozów, w tle widać nieistniejący dziś pałac Karasia. Spokój i bezruch nie pozwalają na-wet przeczuwać nadchodzących wy-darzeń. I oto te same miejsca trzy lata później: spowity kirem Hotel Euro-pejski, w którym złożono ciała pole-głych w lutowej demonstracji 1861 r., zwarte tłumy uczestników procesji Bożego Ciała na Krakowskim Przed-mieściu, na pl. Saskim namioty car-skich wojsk i artyleria polowa.

Sporządzone przez Karola Beyera fotograficzne kalendarium stołecznych

wydarzeń poprzedzających wybuch powstania styczniowego stanowi wprowadzenie do wystawy „Poszli nasi w bój bez broni”, opracowanej przez Archiwum Państwowe w Radomiu i Muzeum Regionalne w Kozienicach, w którym jest prezentowana. Pomi-mo, iż dotyczy ona głównie wydarzeń, które obejmowały swym zasięgiem zie-mię radomską wraz z Puszczą Kozie-nicką i jej miejscowościami, obecność tych warszawskich obrazów wydaje się nieodzowna − rozlega się z nich krzyk o  wolność, w który wsłuchiwał się wówczas cały kraj. Świadectwem odze-wu są archiwalne dokumenty ilustrują-ce patriotyczne nastroje Radomia, tak-że Iłży − zaproszenia na nabożeństwa

w intencji poległych uczestników de-monstracji w Warszawie i na Litwie, informacje o stawianiu upamiętniają-cych ich krzyży. Sąsiadują z nimi od-powiedzi carskich urzędników − pole-cenie aresztowań księży, którzy „wzbu-dzają w narodzie nienawiść i niezaufa-nie dla rządu”, zakazy noszenia żałoby narodowej, publicznego śpiewania pie-śni patriotycznych czy też urządzania „zbiegowisk na ulicy i drodze publicz-nej” w trakcie procesji i pogrzebów.

Dalsza część wystawy, inauguro-wana rozkazem Mariana Langiewicza, naczelnika wojskowego woj. sando-mierskiego, do wychodzących w pole oddziałów, wprowadza nas w okres walk rozpoczętych na tych ziemiach 22 stycznia 1863 r. i trwających z róż-nym natężeniem do kwietnia roku 1864. Ilustruje go głównie „krwa-wy pamiętnik”, jaki tworzą kopie kart ksiąg parafialnych, odnotowujące zgony i pochówki poległych pod Je-dlnią, Rozniszewem, Kowalą, Wirem, Lipą. Inna, bardziej prozaiczna stro-na powstańczej codzienności, to eko-nomiczny aspekt walki o przetrwa-nie insurekcji. Dokumentują ją licz-ne poświadczenia rekwizycji kas miej-skich i  informacje o tych zajściach

Poszli nasi w bój bez broni

................................................................................................................................................

.......................................

1 | Czesław Borys Jankowski, „Ostatni szaniec”, 1915 r., akwarela

2 | Stanisław Mucha, „Weteran powstania styczniowego”, 1917 r., litografia

1 2

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 60

Page 63: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

TO TEŻ SĄ ZABYTKIZ WIZYTĄ W MUZEUM

W 150. rocznicę wybu-chu powstania stycz-niowego pamięć tego wydarzenia jest w spo-

łeczeństwie ciągle żywa. Wielu histo-ryków uważa, że nie miało ono żad-nych szans na zakończenie się suk-cesem. Mimo skazania na niepowo-dzenie w styczniu tego tragicznego roku nie zabrakło siły i wiary. Powsta-nie styczniowe ukształtowało następ-ne pokolenie, pokolenie napiętnowa-ne klęską. Nim jednak przegrana stała się faktem, Polacy dali z siebie wszyst-ko, wierząc, że niepodległość zostanie wywalczona, a ponoszona ofiara jest zasadna i będzie w przyszłości doce-niona.

„Między nadzieją a zwątpieniem” − to słowa, które najdobitniej odda-ją klimat tamtych dni, w których eu-foria i radość mieszały się z rozpaczą. To również motyw przewodni wy-stawy, którą można oglądać w Pała-cyku Henryka Sienkiewicza w Oblę-gorku (Oddział Muzeum Narodowe-go w Kielcach) do 16 czerwca 2013 r.

Ze względu na duży odsetek mło-dzieży i dzieci wśród odwiedzających Oblęgorek turystów założeniem or-ganizatorów było stworzenie wysta-wy edukacyjnej i stricte historycz-nej. Chodziło o pokazanie przyczyn i skutków powstania, jego wpływu na zmianę świadomości Polaków, znacze-nia dla koncepcji odzyskania niepod-ległości. Dramatyczne losy powstań-ców i ich rodzin zilustrowane są uni-katowymi przedmiotami związanymi

z tym okresem: dokumentami, foto-grafiami, mapami oraz bronią.

Prezentowane obiekty (w domi-nującej części pochodzące ze zbiorów Muzeum Narodowego w Kielcach) zgromadzone zostały wokół trzech logicznych części. W pierwszej, po-święconej okresowi poprzedzającemu

Między nadzieją a zwątpieniem

................................................................................................................................................

przesyłane „wyżej” przez srodze za-frasowanych burmistrzów, którzy byli zobligowani przez Rosjan do ochro-ny tychże kas wszelkimi możliwymi środkami. Symboliczny przekaz o wy-gaśnięciu wyzwoleńczych nadziei sta-nowi list biskupa sandomierskiego z 6 maja 1864 r. wzywający do złożenia broni oraz dokumenty mówiące o na-kładaniu na miasta (m.in. Kozienice) ciężkich kontrybucji, które stanowiły jeden z przejawów pasma represji, ja-kie miały spaść na nasz kraj.

Posiwiali, naznaczeni katorgą i ze-słańczym losem − to weterani powsta-nia styczniowego. Im właśnie poświę-cony został ostatni rozdział ekspozy-cji. W niepodległej Polsce doczeka-li się wypełnienia młodzieńczych ma-rzeń i oficjalnego uznania, co ukazu-ją zgromadzone archiwalia: telegram od Ignacego Paderewskiego z podzię-kowaniami kierowanymi do Koła We-teranów w Radomiu, liczne zapro-szenia na obchody uroczystości, usta-wa o przyznaniu stopni i praw oficer-skich oraz wzór munduru weterana 1863 r.

Pomimo, iż ekspozycja w kozie-nickim muzeum przemawia głównie poprzez sugestywne w swym przeka-zie archiwalia, wydaje się konieczne zwrócenie uwagi na liczne obecne na niej przekazy artystyczne i historycz-ne pamiątki − powstańczą broń, bi-żuterię patriotyczną. Skomponowa-ne z treścią dokumentów uwypuklają ją, tworząc spójną, emocjonalnie su-gestywną wizję bohaterskich i tragicz-nych losów powstania.

Krzysztof Reczek

Wystawa „Poszli nasi w bój bez broni” w Muzeum Regionalnym w Kozienicach czynna jest do 12 maja 2013 r. Towa-rzyszy jej obszerny, bogato ilustrowa-ny katalog. Organizatorzy dziękują Mu-zeum Narodowemu i Domowi Spotkań z Historią w Warszawie za udostępnie-nie zdjęć Karola Beyera.

................................................................................

1 | 2 | Urna na prochy i łzy: widok ogólny (1) i dno naczynia (2)

1

2

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 61

Page 64: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

wybuch powstania styczniowego, sy-tuacji międzynarodowej oraz we-wnętrznej w cesarstwie rosyjskim po przegranej wojnie krymskiej i zmia-nie na rosyjskim tronie, odrodzeniu się w społeczeństwie polskim idei wal-ki o niepodległość, podziwiać moż-na m.in. przykłady biżuterii żałobnej, będącej symbolem smutku, ale także buntu, wiary i nadziei na lepszy czas. Ważnym elementem ekspozycji jest urna przeznaczona do zbierania łez i prochów. Na jej dnie widnieje napis: „Nadejdzie chwila… / że polskie łzy i popioły, / odniosą tryumf ... / jak świę-te w niebie Anioły”.

Z wybuchem powstania nie-odłącznie związana jest pamiętna branka i jej pomysłodawca mar-grabia Aleksander Wielopolski, postać niezwykle kontrowersyj-na, dla jednych ignorant i zdraj-ca, dla innych osoba wybitna, za-służona dla Polski, „zbyt wcześnie narodzony” pozytywista. Tłem dla opowieści o margrabim jest jego sugestywny dostojny portret, wy-konany przez nieznanego twórcę, oraz marmurowe popiersie autor-stwa Johanna Pollaka.

W drugiej, zasadniczej części wystawy narracja skupia się wo-kół przebiegu powstania, roz-strzygnięcia głównych bitew,

sylwetek dyktatorów: Ludwika Mie-rosławskiego, Mariana Langiewicza i  Romualda Traugutta. Tutaj zapre-zentowane zostały unikatowe doku-menty, które jednoznacznie wskazu-ją na rolę, jaką w  powstaniu odegrał region świętokrzyski. Warto w  tym miejscu zwrócić uwagę na fakt, że część dokumentów ocalała dzięki ogromnemu zaangażowaniu twórcy Muzeum Świętokrzyskiego, byłemu powstańcowi, Tadeuszowi Szymono-wi Włoszkowi.

Kolejną postacią związaną z regio-nem jest Andrzej Bruzda Jakóbkiewicz,

spoczywający na kieleckim cmentarzu weteran, którego dramatyczną historię wyczytać można z prezentowanych do-kumentów.

Ważną rolę w tej części ekspozy-cji odgrywa uzbrojenie, które miało ogromny wpływ na charakter toczo-nej wojny. W prezentowanym zbio-rze jest obecna broń palna, której tak bardzo powstańcom brakowało, są szable, a także kosy i piki, stanowiące

podstawowe narzędzia walki po stronie polskiej.

Ostatnia część wystawy skupia się na konsekwencjach przegranej walki o niepodległość, mówi o re-presjach i nieuniknionej zmianie świadomości społeczeństwa, któ-remu przyszło zapłacić bardzo wy-soką cenę. Jej symbolem są ciężkie żelazne kajdany prezentowane tuż obok przedmiotów zrobionych przez zesłańców. Jednym z nich jest misternie wykonany z chle-ba razowego igielnik. W tej części ekspozycji są też obrazy przedsta-wiające polskich zesłańców oraz ich mogiły.

Wystawa obudowana zosta-ła programem edukacyjnym, który pozwoli dzieciom i mło-dzieży przybliżyć jedno z naj-ważniejszych wydarzeń historii Polski.

Łukasz Wojtczak

Z WIZYTĄ W MUZEUM

.....................................................................

5 | Johann Pollak, „Popiersie Aleksandra Wielopolskiego”, 1878 r., marmur (w zbiorach Muzeum Narodowego w Kielcach)

3 | 4 | Kajdany (3) i klamra do pasa (4)

.............................................................................

3 4

5

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 62

Page 65: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

TO TEŻ SĄ ZABYTKIZ ZAGRANICY

.........................................................................................................................................

Wiedeńskie miejsce spoczynku królowej Eleonory Marii Habsburg

Podążając słynną wiedeńską Kärtnerstrasse, warto udać się na Neuer Markt (Nowy Plac), który został wytyczo-

ny już w pierwszej połowie XIII w. Przez wieki było to miejsce handlu zbożem i mąką. Przy placu tym znaj-duje się kościół kapucynów (Kapuzi-nerkirche) Najświętszej Marii Pan-ny Anielskiej. Ten niepozorny, z czer-wonej cegły kościół uchodzi za jeden z najważniejszych zabytków Wied-nia. Został wybudowany w latach 1622-1632 dzięki staraniom cesarza Ferdynanda II Habsburga (1578- -1637). Swoją sławę zawdzięcza przede wszystkim krypcie cesar-skiej (Kaisergruft). Od 1633 r. cho-wano tu cesarzy rzymsko-niemiec-kich, później od 1806 cesarzy Au-strii, a od 1867 władców Austro-Wę-gier oraz członków rodziny panującej. Krypta powstała z inspiracji cesarzo-wej Anny Habsburg (1585-1618). Tu złożono zarówno jej doczesne szcząt-ki, jak i ciało jej męża cesarza Macieja (1557-1619). W dziesięciu pomiesz-czeniach krypty Habsburgów spoczy-wa 138 osób. W 2011 r. pochowano tu arcyksięcia Ottona von Habsburga (1912-2011), syna ostatniego cesarza Austro-Węgier Karola I.

Wśród osób pochowanych w kryp-cie jest także królowa Polski Eleono-ra Maria (1653-1697), żona Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Jej sarko-fag znajduje się w pierwszej krypcie, zwanej kryptą Leopolda. Grobow-ce w tym pomieszczeniu pochodzą

z  XVII  w. i  sprawiają wrażenie dość skromnych. Jest tu szesnaście sarkofa-gów, dwie urny z sercami oraz kolum-barium, w którym znalazło miejsce pochówku dwanaścioro dzieci.

Barokowy sarkofag ze szczątkami królowej Eleonory Marii o długości 245 cm, szerokości 100 cm i wysoko-ści 93 cm usytuowany jest jako trze-ci od wejścia. Wykonany został z oło-wiu, jest bogato zdobiony i wyróżnia się na tle sąsiednich. Pokrywę sarko-fagu zdobi duża rzeźba Chrystusa na krzyżu oraz trupia czaszka z piszcze-lami naturalnej wielkości – symbole śmierci. Przednią część upiększa kar-tusz herbowy z umieszczonym po le-wej stronie polskim Orłem i litewską

Pogonią oraz po prawej stronie her-bem księcia Karola Lotaryńskiego. Po obu stronach tej kompozycji he-raldycznej znajdują się orły. Kartusz wieńczy polska korona królewska. Sarkofag jest dekorowany ornamen-tami roślinnymi, wspiera się na czte-rech leżących lwach. Boczne ściany zdobią kompozycje z trzema medalio-nami po każdej stronie z inskrypcjami w języku łacińskim. Po prawej stro-nie bohaterem narracji jest ekspresyj-nie przedstawiony szkielet ludzki, po lewej − m.in. leżące na ziemi drzewo

1 | Kościół kapucynów (Kapuzinerkirche) w Wiedniu

................................................................................

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 63

Page 66: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Z ZAGRANICY

i śmierć kosząca sierpem kwiaty. Tylną część zdo-bi napis, godny przyto-czenia w oryginale: „HIC QUIESCIT / SERENIS-SIMA ELEONORA MA-RIA / NATA * 1653 *DIE 21 *MAIJ / PRIMUM MI-CHAELIS CORIBUT PO-LONIAE REGIS / DEIN CAROLI *V * LOTHARIN-GIAE DUCIS / CRISTIA-NORUM FORTISSIMI CONIUX DULCISSIMA / TANTA VIRTUTE / QU-ANTAM FAEMINA CAPE RE POTEST / ELISABE-THAM AUT BRIGITTAM / SUI SAECULI / SANC-TA MORS ABSTULIT / ANNO * 1697 * DIE * 17* DECEMBER”.

Po prawej stronie sar-kofagu królowej spoczywa jej siostra arcyksiężniczka Maria Anna Józefa (1654- -1689), żona Jana Wilhel-ma Wittelsbacha, elek-tora Palatynatu Reńskie-go, a po lewej − matka królowej, cesarzowa Ele-onora Magdalena Gonza-ga (1630-1686). W kryp-cie pochowany jest tak-że jej mąż, a ojciec kró-lowej Eleonory Marii ce-sarz Ferdynand III Habs-burg (1608-1657) oraz jego dwie pierwsze mał-żonki Maria Anna Habsburg i Ma-ria Leopoldyna Habsburg. W ko-lejnej krypcie, zwanej kryptą Ka-rola, znajdują się ogromne, bardzo bogato zdobione sarkofagi cesa-rzy Leopolda I i Józefa I. Zosta-ły one zaprojektowane przez Johan-na Lucasa von Hildebrandta (1668- -1745), jednego z najwybitniejszych architektów barokowych w Wiedniu.

Warto w tym miejscu przypo-mnieć postać królowej Eleonory Ma-rii. Była ona starszą córką cesarza Fer-dynanda III Habsburga i jego trze-ciej żony, Eleonory Gonzagi mantu-ańskiej, bratanicy królowej polskiej Ludwiki Marii. Otrzymała staranne

wykształcenie, przede wszystkim w  zakresie języków. Znała nie tylko niemiecki, lecz także włoski, hiszpań-ski oraz łacinę. Po abdykacji króla Jana Kazimierza jej przyrodni brat, cesarz Leopold I (1640-1705), poparł jako kandydata na tron polski księcia Ka-rola V Lotaryńskiego (1643-1690). Dwór wiedeński zamierzał wydać za niego arcyksiężniczkę Eleonorę Ma-rię, którą łączyło z nim głębsze uczu-cie. Wybór Wiśniowieckiego na kró-la w 1669 r. przekreślił te plany, cesarz bowiem postanowił przez małżeń-stwo siostry z nowym władcą ugrun-tować wpływy Habsburgów w Polsce. Głównym rzecznikiem małżeństwa

młodziutkiej Habsbur-żanki z Wiśniowieckim był wpływowy i oddany królowi podkanclerzy ko-ronny, biskup chełmiń-ski Andrzej Olszowski. Z uwagi na napiętą sytu-ację polityczną w Polsce przyspieszono ten mariaż. Pośpiech spowodował, że zrezygnowano z peł-nej przepychu uroczysto-ści, a z Wiednia przybyło do Polski niewielu gości. Pannie młodej, przyszłej królowej towarzyszyła je-dynie jej matka, cesarzo-wa Eleonora, siostra Maria Anna Józefa oraz skromny orszak. Ten fakt tak sko-mentował znany pamięt-nikarz Jan Chryzostom Pasek: „Niemcy dosyć bła-zeńsko pokazali się i pannę młodą wyprawiono jak nie-cesarską córkę” ( Jan Chry-zostom Pasek, Pamiętni-ki, Wrocław 1968, s. 433). Wbrew protestom silnej opozycji profrancuskiej w  Polsce, której przedsta-wicielem był m.in. prymas Mikołaj Prażmowski, ślub odbył się 27 lutego 1670 r. w Częstochowie, a koro-nacja Eleonory Marii kil-ka miesięcy później w ko-legiacie św. Jana w War-szawie.

Według współczesnych jej rela-cji młoda królowa była bardzo ładną blondynką, osobą spokojną i łagodną. Jak pokazały najbliższe lata, w trud-nym okresie panowania króla umia-ła także być wierną, miłą i oddaną to-warzyszką męża. Nawet hetman wiel-ki koronny Jan Sobieski, zagorzały oponent króla Michała Korybuta Wi-śniowieckiego, przeciwnik Habsbur-gów, tak ją scharakteryzował: „Królo-wa i piękna, i bardzo dobra [...] męża nie tylko kochająca, ale i srodze obser-wująca [szanująca]” ( Jan Sobieski, Li-sty do Marysieńki, Warszawa 1962, s.  378, 380). Autorka monografii o rodzie Wiśniowieckich, prof. Ilona

2 | Malarz nieokreślony francuski, „Portret królowej Eleonory Marii Habsburg, żony Michała Korybuta Wiśniowieckiego”, 1670-1677, olej, płótno, wym. 166 x 110 cm (w zbiorach Muzeum Pałacu w Wilanowie)

................................................................................................................................

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 64

Page 67: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

TO TEŻ SĄ ZABYTKIZ ZAGRANICY

Czamańska pisze, że wszystko wska-zuje na to, że związek Wiśniowiec-kiego i Habsburżanki był udany, po-lityczny mariaż przerodził się w obu-stronne uczucie i serdeczną przyjaźń (I. Czamańska, Wiśniowieccy. Mo-nografia rodu, Poznań 2007, s. 296). W  zagadnieniach politycznych, któ-rymi wbrew nadziejom austriackiej dyplomacji królowa mało się intere-sowała − jak pisał prof. Adam Przy-boś − reprezentowała umiar i rozsą-dek (A. Przyboś, Michał Korybut Wi-śniowiecki 1640-1673, Kraków-Wro-cław 1984, s. 95). Była osobą dyskret-ną, taktowną, nie interesowały jej in-trygi, starała się pośredniczyć i pro-wadzić do zgody pomiędzy przywód-cami opozycji a dworem królewskim. Szybko nauczyła się podstaw języka polskiego, zyskała powszechną życz-liwość Polaków, z szacunkiem wy-powiadali się o niej nawet najwięksi przeciwnicy króla Michała Korybu-ta. Dwukrotnie była z Wiśniowiec-kim w  ciąży, jednak obie ciąże za-kończyły się niepowodzeniem. Kró-lowa była nie tylko lojalna wobec męża, lecz także wobec Polski, w któ-rej przyszło jej panować. Była zdolną i skuteczną mediatorką w sprawach wewnętrznych. Na początku 1673 r. wraz z nuncjuszem apostolskim przy-czyniła się do wygaszenia ostrych tarć politycznych w Polsce, które mogły doprowadzić do wojny domowej po-między konfederatami gołąbskimi

i  szczebrzeszyńskimi. Po śmierci Mi-chała Korybuta Wiśniowieckiego w 1673 r. na dworze wiedeńskim po-wrócono do dawnego planu maria-żu Eleonory Marii i księcia Karola V Lotaryńskiego, ponownego kandy-data do tronu polskiego. Królowa za-mierzała pozostać w Polsce, wśród jej stronników był kanclerz wielki litew-ski Kazimierz Pac, wspomniany bi-skup Olszowski, kasztelan krakow-ski Dymitr Wiśniowiecki. Ostatecz-nie królem Polski został w  1674  r. Jan Sobieski. Jako wdowa królewska, dwudziestojednoletnia Eleonora Ma-ria otrzymała znaczną sumę pienię-dzy, jednak sejm konwokacyjny na-kazał jej opuszczenie Warszawy i za-mieszkanie w jednym z  większych miast. Osiadła w Toruniu, a następ-nie po dwóch latach wyjechała do Austrii. Pięć lat po śmierci Wiśnio-wieckiego, w 1678 r. w Wiener Neu-stadt poślubiła księcia Karola V Lota-ryńskiego, wybitnego wodza austriac-kiego, wsławionego później w  wal-kach z Turkami m.in. pod Wiedniem w 1683 r., o Budę w 1686 r., i docze-kała się z nim sześciorga dzieci. Do końca życia mieszkała w odziedziczo-nym Innsbrucku. Po przedwczesnej śmierci męża znalazła się w dość trud-nym położeniu. W 1696 r. po śmier-ci króla Jana III Sobieskiego zabiega-ła o tron Polski dla swego najstarsze-go syna, siedemnastoletniego Leopol-da  I Józefa (1679-1729). Nawiązała

wówczas kontakt z ówczesnym pry-masem Michałem Radziejowskim, opublikowała program polityczny. Nie miała jednak wystarczającego po-parcia cesarskiego brata i większości Polaków, więc jej starania zakończy-ły się fiaskiem. Pomimo to nadal ener-gicznie zabiegała o zapewnienie god-nej przyszłości dla swych dzieci, w re-zultacie czego jej syn Leopold I Jó-zef objął w  1697  r. tron Lotaryngii, wcześniej zajętej przez Francję. Ele-onora Maria zmarła w 1697 r. w wie-ku 43 lat. W  jej uroczystym pogrze-bie uczestniczył m.in. cesarz Józef I z czterema arcyksiążętami, a także bi-skup Wiednia. W kondukcie pogrze-bowym trumnę niosło 24 kamerdy-nerów cesarskich. Wnukiem Eleono-ry Marii był cesarz Franciszek I Stefan (1708-1765), mąż słynnej władczyni monarchii habsburskiej, Marii Teresy (1717-1780).

W kościele kapucynów znajdu-je się także kilka innych polskich ak-centów. Są tu dwie tablice poświęcone ułanom z austriackich pułków z na-pisami zawierającymi polskie imiona i nazwiska. Ułani zginęli w walkach pierwszej wojny światowej na tere-nie Galicji. Na pierwszej tablicy, obok płaskorzeźby przedstawiającej ułań-ską szarżę, został umieszczony emble-mat 2. pułku ułanów, a wokół niego napis w języku polskim: „NIE DAJ-MY SIĘ”. Na drugiej tablicy figurują nazwiska 16 poległych oficerów z 13. pułku ułanów, którzy polegli pod Ry-manowem, Litynią, Chreniowem, Burczycami, Krzemieńcem i Korytni-cą. Formacja ta wyróżniała się wśród innych szczegółami umundurowa-nia, nawiązującymi do polskich trady-cji. Pułk wsławił się szarżą poprowa-dzoną przez płk. Maksymiliana Ro-dakowskiego na froncie włoskim pod Custozzą w 1866  r. (zob. „Spotkania z Zabytkami”, nr 1-2, 2013, s. 63-65).

Piotr Hapanowicz

3 | Sarkofag królowej Eleonory Marii Habsburg w krypcie Habsburgów w kościele kapucynów w Wiedniu

(fot. 1 – Piotr Hapanowicz)

................................................................................

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 65

Page 68: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

W nawiązaniu do artykułu Han-ny Widackiej o zabójstwie

Antoniego Giełguda („Spotkania z Zabytkami”, nr 1-2, 2013) war-to opowiedzieć szerzej o zacho-wanym do dziś grobie. Generał zginął w granicznej wsi Szniau-kszty (lit. Šnaukštai), kilka kilo-metrów na południe od żmudz-kiego miasteczka Gorzdów (lit. Gargždai). Zwłoki znalazły się po pruskiej stronie, ale w cha-osie ewakuacji, wobec interno-wania polskich żołnierzy, nie było możliwości wywiezienia ich da-lej. W obecności brata Jana po-

chowano więc nieszczęsnego do-wódcę na małym wiejskim cmen-tarzu w oddalonym o 6 km Kisi-nie (niem. Kissinen, lit. Kisiniai). Wówczas było to terytorium Prus Wschodnich, od 1923 r. wraz z całym rejonem Kłajpedy należy do Litwy. Malowniczy cmentarz, jeden z nielicznych zachowanych na tym terenie, został uznany za zabytek etnograficzny. Wiele na nim charakterystycznych żeliw-nych krzyży o niepowtarzalnych kształtach. Pod takim też mister-nie kutym, ażurowym krzyżem

– zapewne ustawionym nieco później – spoczywa generał.

Na owalnej metalowej tablicy widnieje dramatyczny, choć mało konkretny napis: „Antoni Giełgud / Poświęcił się dla Ojczyzny / Zgi-nął z ręki szaleńca”. Więcej szcze-gółów przynosi napis w archaicz-nym języku litewskim (właściwie żmudzkim) na analogicznej tabli-cy z drugiej strony krzyża. Mówi on, że „Antons Gielguds” z litew-skiego rodu, „Lenku Waisko Wa-dowas” – wódz wojska polskie-go zmarł 13 lipca 1831 r. Otoczo-na łańcuchami na masywnych ka-

miennych słupkach ziemna mogi-ła jest zadbana, latem obrośnięta wypielęgnowaną zielenią i kwia-tami. Najłatwiej tu dojechać z po-bliskiej Kłajpedy drogą na Wewir-żany (lit. Veivirženai).

Nie od rzeczy będzie też do-dać, że prawnukiem Jana Gieł-guda, świadka tragicznej śmier-ci, który wyemigrował do Anglii, był sławny aktor Sir John Giel-gud, wielokrotnie podkreślający swe polskie korzenie.

Jarosław Komorowski

Grób generała Giełguda Księżna Radziwiłłowa i szlachcic Czeszejko

ROZMAITOŚCI

W czasach pierwszego rozbio-ru Rzeczypospolitej (1772)

w Koronie i na Litwie głośna sta-ła się zbrodnia księżnej wojewo-dziny wileńskiej, Teresy Karoli-ny z Rzewuskich Radziwiłłowej (1742-?), drugiej małżonki Ka-rola Stanisława „Panie Kochan-ku”. Zbrodnia ta dokonana zo-stała bez sądu na szlachcicu li-tewskim Ignacym (?) Czeszejko (vel Ciszejko, Czeczejko) w lo-chach zamku księżnej w Białym Kamieniu (Teofilpolu) na Ukra-inie. Przeciwko owemu bezpra-wiu wydała manifest Anna z Ci-szejków Preysowa, być może siostra skazanego. Treść mani-festu nie zachowała się, podob-nie jak akta sądowe, zatem mo-tywy zbrodni pozostają przed-miotem domysłów. Przetrwał jednak ślad w postaci krótkich wzmianek w osiemnastowiecz-nych pamiętnikach lub diariu-szach oraz w opowieści Lucjana Siemieńskiego, zrekonstruowa-nej na podstawie relacji „wie-kowej osoby, która w młodości swojej znała dobrze dwór woje-wodziny i wiedziała najdrobniej-sze szczegóły, odnoszące się do tej brzydkiej awanturnicy”. Na-leży tylko żałować, że dyskrecja Siemieńskiego nie pozwoliła po-tomnym zidentyfikować perso-nalnie źródła tych informacji.

Oto trzy świadectwa z XVIII stulecia. Księżna Teofila Sapieży-na pod datą 9 listopada 1772 r. zanotowała w swoim dzienni-ku: „[…] księżna wojewodzina wileńska, znajoma nadto z gło-śnych swoich rozpust, płochości i ekstrawagancyj, zawziąwszy się na jakiegoś pana Czeszejkę, szlachcica z Grodzieńskiego […] fałszywie udała, iż ma na to or-dynans od Generalności [Konfe-deracji Barskiej] – łeb mu uciąć kazała w lochu pod pałacem bia-łokamienieckim”. Z kolei we-dług Michała Starzeńskiego, Ra-dziwiłłowa „tam [tzn. w Białym

Kamieniu] zemściła się w sposób okrutny na jednym litewskim biedaku, który zwał się Czeszej-ko. Był on koniuszym ks. Karola, a księżna posądzała go o plot-ki, tyczące się jej osoby. Gniew księżny był straszny, a spadł na głowę […] biednego Czeszejki. Znaleziono go w piwnicach pa-łacu z odciętą głową”. Wreszcie nota Franciszka Karpińskiego, może najbardziej treściwa: „Wo-jewodzina wileńska przysłane-go od Generalności z Preszowa, Litwina Czeszejkę, który zbierał składki od obywateli na potrze-by konfederacji – za to, że się ośmielił swawolne jej życie na-ganić, ściąć kazała bez żadne-go sądu, sprowadziwszy kata do Białego Kamienia”.

Cytowane relacje nie wy-stawiają dobrego świadectwa księżnej wojewodzinie, a są nie-stety prawdziwe. Ta „brzydka awanturnica” (wystarczy zerk-nąć na jej portret, anonimowe-go autorstwa z ok. 1770 r., na którym widnieje jejmość o na-der pospolitej twarzy z karto-flowatym nosem; obraz w Mu-zeum Okręgowym w Tarnowie), choć córka zesłanego do Kaługi senatora Wacława, blisko rok po ślubie z Radziwiłłem (1764) no-torycznie zdradzała męża i pro-wadziła się skandalicznie. Hi-storyk Jerzy Mycielski określił ją jako kobietę „i złych obycza-jów, i przy tem dzikiego, jak się zdaje, charakteru”, dodając, że „pożycie ks. Karola z ks. Tere-są było do końca jego życia pa-smem samych trosk dla niego, a często i niemałych upokorzeń” (cyt. za: Dionizy Sidorski, „Pa-nie Kochanku”, Katowice 1987, s. 131-132).

Księżna romansowała z Igna-cym Bohuszem, stronnikiem i fa-worytem swego męża, nieba-wem sekretarzem marszałka ge-neralności barskiej. Ów Bohusz, skazany przez sąd konfederacki

(fot

. Jar

osła

w K

omor

owsk

i)

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 66

Page 69: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Czartoryskich zaocznie na wię-zienie i konfiskatę całego mie-nia, razem ze swoim chlebodaw-cą uciekł na Węgry, ale starał się – za pośrednictwem księżnej Teresy – wyjednać łaskę u króla Stanisława Augusta. Być może tu tkwiła geneza tego romansu.

Toczył się on burzliwie pomiędzy Preszowem a Warszawą, przybie-rając niekiedy formę ménages à trois. Radziwiłłowa, niezmier-nie chciwa na pieniądze, miała jeszcze pieniacką żyłkę (przez lat kilkadziesiąt procesowała się ze swoim mężem) i wreszcie udało się jej „wydębić” dla siebie ma-jętność Biały Kamień, który ob-rała za siedzibę. I tutaj właśnie zjechał w 1772 r. z Preszowa ów nieszczęsny Czeszejko „z ważne-mi poleceniami od swego pana i ważniejszymi od generalności”

(Siemieński). W ramach tych poleceń miał także zażądać od księżnej sznura pereł, który za-brał ze sobą w drogę powrotną. Nie ujechał daleko. Ujęty w oko-licach Oleska przez pachołów małżonki „Panie Kochanku” i od razu wtrącony do lochu, został w trybie natychmiastowym ścię-ty, w dodatku przez nieprofesjo-nalnego kata, podobno miejsco-wego rzeźnika, odpowiednio za-straszonego i upitego dla kurażu.

Sprawa Czeszejki na do-bre skłóciła małżonków i stała

się jednym z ważkich powodów do rozwodu, który nastąpił w 1781 r. Księżna Teresa, która dzięki swoim zabiegom na dwo-rze wiedeńskim uniknęła jakiej-kolwiek odpowiedzialności za tę zbrodnię i inne naganne czy-ny (a groziło jej dożywotnie za-mknięcie w klasztorze), przeży-ła Karola Stanisława (zmarłego w 1790 r.) i wydała się jeszcze za „szlachcica Chobrzyńskiego, na-miestnika kawalerii narodowej, człowieka młodego i przystojne-go – jak informował anonimowy Pamiętnik anegdotyczny z cza-sów Stanisława Augusta (1867) – który ubogim będąc, połako-mił się na jej majątek i nieszczę-śliwem pożyciem to przypłacił”.

Stracony Czeszejko pocho-dził z rodziny pieczętującej się herbem Jastrzębiec i używają-cej jeszcze w XVII w. nazwiska Czesiejko, potem zmienione-go. Wojciech Wielądko wymie-nia w swojej Heraldyce szlach-ty polskiej (1798) jedynie Mar-cina Czeszejkę, uczestnika oby-watelskiego zjazdu pod Olkien-nikami w 1700 r., oraz Rafała Czeszejkę, który w 1764 r. pod-pisał elekcję Stanisława Augu-sta Poniatowskiego. Obaj wspo-mniani Czeszejkowie wywodzi-li się z powiatu grodzieńskiego, lecz żaden konterfekt pechowe-go nieszczęśnika (o wątpliwym zresztą imieniu Ignacy), w prze-ciwieństwie do księżnej Teresy, nie jest znany.

Na wspomnianym uprzednio olejnym portrecie Radziwiłło-wa nosi wytworną, zapewne je-dwabną suknię niebieskiego ko-loru, przybraną białymi koron-kami. Tonację głębokiego błę-kitu podkreślają jeszcze: kolare-ta opasująca szyję, ogromne sza-firowe kolczyki oraz miniaturo-wy kwiatowy bukiecik (z klejno-tów?) przypięty na czubku gło-wy. Tę wysmakowaną kolory-stycznie (i nieźle malowaną) ca-łość wyraźnie psuje oblicze por-tretowanej: zbyt okrągłe, jakby wytrzeszczone oczy oraz zastygły na kształt grymasu uśmiech na-dają twarzy bezmyślny, lalkowa-ty wyraz. Malarz raczej nie schle-biał dostojnej modelce.

Hanna Widacka

Z kryminalnej kroniki

ROZMAITOŚCI

| Nieokreślony malarz polski, „Portret Teresy Karoliny z Rzewuskich Radziwiłłowej”, ok. 1770 r., olej, płótno (w zbiorach Muzeum Okręgowego w Tarnowie)

...........................................................

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 67

Page 70: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ROZMAITOŚCI

figurki przedstawiającej Zyg-munta Krasińskiego – WP] nie udało się odnaleźć ani w zbio-rach muzealnych, ani w prywat-nych”. Obecnie, o ile nam wia-domo, w muzeach w Polsce zna-ny jest tylko jeden taki odlew. Jest to statuetka ze zbiorów Mu-zeum Romantyzmu w Opinogó-rze (nr inw. MR 962), zakupiona do kolekcji od prywatnej osoby z Ciechanowa już w 1977 r., jed-nak – być może ze względu na słabą czytelność umieszczonych na jej podstawie napisów – przez

wiele lat uznawana za dzieło in-nego artysty. Figurkę tę moż-na zobaczyć w stałej ekspozycji w opinogórskim pałacyku wśród zgromadzonych tam pamiątek związanych z poetą i jego rodzi-ną; za informacje na temat tego obiektu dziękujemy Panu Lesz-kowi Nowalińskiemu, kustoszo-wi zbiorów sztuki w Muzeum Ro-mantyzmu w Opinogórze.

O wartości takiej statuetki świadczy jednak nie tylko rzad-kość jej występowania w naszych zbiorach. Jak dotąd za jedynych

„Kolejny już raz zwracam się do Państwa z prośbą o rozstrzy-gnięcie wątpliwości związa-nych z niektórymi przedmiotami z mojej kolekcji. Tym razem py-tanie dotyczy odlewu cynkowe-go (tak sądzę) figury Zygmunta Krasińskiego. Wysokość całości około 34 cm. Wymiary podstawy to około 12 x 12 cm. Napis na jej przodzie: »ZYG: KRASINSKI.«. Napis na odwrotnej stronie: »MODE: W. KASPEROWICZ NAKLAD I ODLEW FABRYKI MINTERA.«. Śla-dy na podstawie świadczą o tym, że rzeźba ta była kiedyś przymo-cowana do kamiennego (tak my-ślę) postumentu. Odlew wykoń-czony jest na »stary brąz«.

Szukając w »sieci« niewiele znalazłem na temat autora tej fi-gury i nic o niej samej. Moje py-tanie do Państwa: czy był to wy-rób Mintera o sporym nakładzie, czy też była to krótka seria odle-wów? I czy w ogóle, pod wzglę-dem wartości artystycznej, hi-storycznej, pamiątkowej lub wy-stawienniczej, jest to wyrób in-teresujący? Jeśli tak – już teraz deklaruję, że przekażę go jako stały depozyt do wskazanego przez Waszą Redakcję muzeum. I zrobię to z prawdziwą przyjem-nością!”

Jan ŁadyszWindsor, Kanada

Dziękujemy za list i złożo-ną w jego zakończeniu deklara-cję, z której – tak się nam wy-daje – warto skorzystać. Sądząc bowiem z nadesłanych do redak-cji zdjęć (il. 2 i 3) oraz krótkiego

opisu, statuetka przedstawiająca Zygmunta Krasińskiego – wyko-nana według modelu Wojciecha Kasperowicza z około 1860 r. w warszawskiej Fabryce Wyro-bów Metalowych i Lakierowa-nych Karola Mintera (odlew cyn-kowy, brązowiony) – rzeczywi-ście jest wspaniałym „znalezi-skiem”. Autorom podstawowego opracowania na temat wyrobów fabryki Karola Mintera (Małgo-rzata Dubrowska, Andrzej Soł-tan, Rzemiosło artystyczne Min-terów. 1828-1881, Warszawa 1987) taka figurka znana była tylko z krótkiej wzmianki w dru-ku ulotnym: „Wiadomość o od-lewach pamiątek krajowych wy-danych staraniem i nakładem fabryki Karola Mintera w War-szawie” z około 1865 r., odna-lezionym przez nich w Krako-wie w zbiorach Muzeum Czarto-ryskich, gdzie została wymienio-na w grupie 13. całopostacio-wych figurek określonych, jako „Posążki czyli Statuetki odla-ne w spiżu białym i galwanicznie powleczone brązem”, przedsta-wiających: Mieczysława I, Bole-sława Chrobrego, Stefana Bato-rego, Jana III, Stefana Czarniec-kiego, Stanisława Żółkiewskie-go, Tadeusza Kościuszkę, księcia Józefa Poniatowskiego, Jana Ko-chanowskiego, Mikołaja Koper-nika, Adama Mickiewicza, Zyg-munta Krasińskiego i Zygmunta III. W katalogu stanowiącym in-tegralną część tego opracowa-nia podobnych im statuetek Du-browska i Sołtan zestawili jesz-cze więcej, bo aż 17, ale napisa-li, że „sześciu obiektów [w tym

WW wiedzieć więcej

Rubryka ta poświęcona jest przedmiotom, o których nie wiemy, do czego w przeszłości służyły oraz kie-

dy i gdzie powstały. Jednocześnie będziemy pomagać Czy-telnikom w dokładniejszym poznaniu różnych dzieł sztu-ki, które mają w swoich zbiorach i nie potrafią określić np. ich twórcy, lat powstania, stylu, przypuszczalnej ceny itp. Redakcja w porozumieniu z ekspertami będzie starała się zdobyć jak najwięcej informacji i przedstawi je w tej rubryce.

1

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 68

Page 71: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ROZMAITOŚCI

rozpoznanych autorów mode-li, z których odlewane były Min-terowskie posążki, uchodzili sto-sunkowo dobrze znani rzeźbia-rze: Wojciech Święcki i Leonard Marconi, natomiast Wojciech Ka-sperowicz, uczeń Święckiego, później także krótko Władysława Oleszczyńskiego, w literaturze przedmiotu funkcjonował jedy-nie jako autor pięciu modeli do medalionów, wykonanych przez niego około 1860 r. dla fabryki Mintera (w katalogu opracowa-nia M. Dubrowskiej i A. Sołtana

są to medaliony z wizerunka-mi: historyka i publicysty Juliana Bartoszewicza, arcybiskupa An-toniego Melchiora Fijałkowskie-go, skrzypka Apolinarego Kąt-skiego, poety i rzeźbiarza Teofi-la Lenartowicza oraz poety Fran-ciszka Wężyka).

Co wiemy o tym urodzonym około 1843 r. mało znanym rzeź-biarzu? Maria Irena Kwiatkowska tak m.in. pisze o nim w książce Rzeźbiarze warszawscy XIX wie-ku (Warszawa 1995, s. 131): „[…] był [to] utalentowany

wiejski chłopak ze wsi Wyszyna, protegowany [hrabiego] Mikoła-ja Gurowskiego [właściciela dóbr Wyszyny i Kleszewo w woj. ma-zowieckim]. W 1861 r. dostar-czał Minterowi modele do meda-lionów (wg większych orygina-łów Oleszczyńskiego) z wizerun-kami J. Bartoszewicza, A. Kąt-skiego, T. Lenartowicza, F. Wę-żyka. Być może samodzielną pracą młodego artysty był mo-del medalionu z portretem bi-skupa Antoniego Fijałkowskiego. W 1862 r. ten zdolny młodzie-niec na wystawie TZSP poka-zał swe prace większego forma-tu – gipsowe rzeźby: »Chrystus Zmartwychwstały«, »Chrystus na krzyżu«, »Judyta«, popier-sie mężczyzny. Wiadomo także, że w tym samym roku wykonał medalion z popiersiem Aleksan-dra Wielopolskiego. W następ-nym zaś roku na wystawie zna-lazła się jego płaskorzeźba z por-tretem »damy« oraz figura Ma-donny, wykuta z piaskowca, za-kupiona do rozlosowania. Po Powstaniu Styczniowym zmu-szony był do opuszczenia kra-ju na zawsze. Resztę życia spę-dził głównie w Paryżu, gdzie wy-stawiał swe prace”. Joanna Bia-łynicka-Birula w Słowniku Arty-stów Polskich (t. III, s. 378) do-daje do tego: „W 1887 w Pary-żu, gdzie wtedy mieszkał, wy-stawił »Portret Marii Sivel«, po-piersie, gips”.

Wydaje się więc, że sam fakt dopisania do tej niezbyt impo-nującej listy prac młodego arty-sty jeszcze jednej rzeźby jest już wartością samą w sobie. Trud-no natomiast rzeczowo odpowie-dzieć na kolejne pytanie czytel-nika: jaki był nakład wykonywa-nych z tego modelu statuetek? Niemniej, posiłkując się wzmian-kowanymi w literaturze informa-cjami, możemy i w tej sprawie snuć pewne przypuszczenia.

Jak pisał bowiem niemal do-kładnie przed stu laty w artyku-le O statuetce i medalionie ks. Józefa, oraz znakomitym a za-pomnianym ich Twórcy [Wojcie-chu Święckim – WP] Wiktor Go-mulicki: „Wszystkie prace Święc-kiego odlewane były w małej ilo-ści z bronzu, w dużej z cynku bronzowanego, miedziowanego,

powlekanego sztuczną paty-ną i t.p.” („Świat”, nr 33 z 16 sierpnia 1913 r., s. 4). Zapewne podobnie też było z pozostałymi figurkami, chociaż tego, co zna-czy „w małej ilości”, a co „w du-żej” – autor już nie objaśnia. Z kolei autorzy monografii fabry-ki Mintera cytują krótką uwagę Aleksandra Lessera zamieszczo-ną w 1874 r. w „Kłosach”, w po-śmiertnym wspomnieniu o arty-ście: „Powstał więc szereg sta-tuetek […], które taką zyskały popularność, że rozeszły się set-kami” (M. Dubrowska, A. Soł-tan, Rzemiosło artystyczne…, s. 119). Są to jednak dane bar-dzo ogólnikowe i trudne do zwe-ryfikowania.

Dla nas ważniejsze od na-kładu wydaje się to, ile z tych wyrobów przetrwało do na-szych czasów, a z całą pewno-ścią nie sprzyjały temu zarówno obie światowe wojny, jak i wcze-śniejsze, niezwykle trudne czasy w dziejach narodu – lata powsta-nia styczniowego i popowstanio-wych restrykcji w Polsce. Wspo-mina o tym cytowany już Wik-tor Gomulicki, opisując statuet-kę przedstawiającą księcia Jó-zefa Poniatowskiego: „Tę figur-kę, bardzo już dziś rzadką, mam przed sobą […]. Parę z Ponia-towskim tworzy Kościuszko, te-goż samego rozmiaru i w tym samym utrzymany charakte-rze. Ta para za rządów Paskiewi-czowskich dozwolona i cenzurze ówczesnej nie przeciwna, była prześladowana później, po roku 1863. Zniknęła wówczas pra-wie doszczętnie z salonów i sa-loników polskich, a także z wy-kwintniejszych sklepów, któ-rych była ulubioną ozdobą. Dziś z trudnością odnaleźć ją można. Trudniej jeszcze zgromadzić całą tych rzeźb kolekcję” (O statuetce i medalionie…, s. 4-5).

Nie ulega wątpliwości, że także figurka Zygmunta Kra-sińskiego, podobnie jak statu-etki Kościuszki i księcia Józe-fa, stanowi dopełnienie do in-nej pary Minterowskich odle-wów, na którą składały się po-sążki dwóch wieszczów: Adama Mickiewicza i Zygmunta Krasiń-skiego. „Pierwsze odlewy sta-tuetki [przedstawiającej Adama

2

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 69

Page 72: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

ROZMAITOŚCI

Mickiewicza] wykonano w stycz-niu 1859 r. – czytamy w opraco-waniu Dubrowskiej i Sołtana – Miała ona pierwowzór w gipso-wej większej statuetce modelu Święckiego. Już w lutym 1858 r. rzeźbiarz eksponował liczne jej odlewy w wielu zakładach arty-stycznych, m.in. u Karola Beye-ra, a później wysłał ją do Krako-wa na wystawę sztuk pięknych. W roku następnym przemode-lował ją na wielkość poprzed-nio robionych posążków dla fa-bryki Mintera. Statuetki te były wzorowane na postaci Mickie-wicza z poznańskiego pomni-ka dłuta W. Oleszczyńskiego” (M. Dubrowska, A. Sołtan, Rze-miosło artystyczne…, s. 126). Teraz możemy do tego dodać, że wkrótce potem – zapewne już w 1860 r., kiedy to Święc-ki przebywał w Paryżu – jego uczeń Wojciech Kasperowicz wy-konał model figurki Zygmun-ta Krasińskiego, stanowiącej

pendant do statuetki Mickie-wicza. Rzeźba ta nie tylko wy-miarami zbliżona jest do posąż-ka wyobrażającego autora Pana Tadeusza, ale także skompo-nowana została w taki sposób, że obie figurki, pod względem przyjętej pozycji ciała, ubio-ru i złożonych na półkolumnie ksiąg oraz innych precjozów, są do siebie podobne.

Minterowską figurkę Adama Mickiewicza (wysokość 32,5 cm, nr inw. MNK IV M 309; il. 1) można bez trudu zobaczyć na stałej wystawie w Galerii Rze-miosła Artystycznego Muzeum Narodowego w Krakowie. Wyda-je się, że odnaleziona w kolekcji naszego czytelnika w Kanadzie, a stanowiąca z nią parę statuet-ka Zygmunta Krasińskiego najle-piej prezentowałaby się ustawio-na obok posążka Mickiewicza, w ekspozycji tego właśnie mu-zeum.

(WP)

LISTY

W 2011 r. Muzeum Pałac w Wilanowie realizowało pilotażowy program Akademia Zarządzania Muzeum (uruchomiony decyzją ministra kultu-

ry i dziedzictwa narodowego). W ramach tego programu Muzeum Pałac w Wilanowie podjęło się wznowienia czterech antologii poświęconych tematyce ochrony i konserwacji zabytków, po raz pierwszy wydanych przed laty przez Oficynę Wydawniczą „Mówią wieki”. Są to pozycje: Alois Riegl, Georg Dehio i kult zabytków, w przekładzie i ze wstępem Ryszarda Kasperowi-cza (szerzej omówiona w „Spotkaniach z Zabytka-mi”, nr 4, 2007 polemika dwóch wybitnych history-ków sztuki na temat problemów ochrony zabytków), Kazimierz odnowiony: jego zabytki i krajobraz kultu-rowy (rozważania na temat konserwacji zabytków Ka-zimierza Dolnego w kontekście możliwości zachowania klimatu miejsca w warunkach turystyki masowej), Wokół Wawelu – antologia tekstów z lat 1901-1909 (zbiór tek-stów dotyczących rekonstrukcji wawelskiej katedry i zam-

ku) oraz Zabytek i historia. Wokół problemów konserwacji i ochrony zabyt-ków w XIX wieku (przegląd ewolucji poglądów na temat ochrony zabytków

w XIX w.). Jak we wstępie do tych nowych wydań pisze dyrektor

Muzeum Pałacu w Wilanowie Paweł Jaskanis: „Inspiracją do podjęcia wysiłku wydania tych książek były też wypowiedzi uczestników […] programu […] Aka-demia Muzeum […]. Utwierdzili nas oni w przeko-naniu, że wiedza o źródłach współczesnej praktyki opieki nad zabytkami jest potrzebna nie tylko mu-zealnikom, ale także studentom architektury, kon-serwacji, historii sztuki i wszystkim tym, którzy do-strzegają związek historii ze współczesnością”.

Książki w cenie 25 zł każda, oprócz antologii Za-bytek i historia…, która kosztuje 30 zł, można na-być w sklepiku muzealnym Muzeum Pałacu w Wilano-wie lub za pośrednictwem strony internetowej (www. sklep.wilanow-palac.pl).

OCZEKIWANE WZNOWIENIASpotkanie z książką

3

Szanowni Państwo!

Przed dwoma laty redakcja „Spotkań z Zabytkami” zamieściła mój list, w którym opowiadałam o naszych działaniach mają-cych na celu odnowienie pamięci o poecie Adolfie Januszkiewiczu w jego rodzinnym kraju. Pisałam o odnalezionych na cmenta-rzu w Dziahilni trzech płytach nagrobnych rodziny Januszkiewiczów.

W ciągu tych dwóch lat niewielkiemu gronu osób udało się postawić tam trzy na-grobki na fundamentach, w które wkompo-nowane zostały odnalezione płyty. Ponad-to, pod koniec ubiegłego roku, na głazie ustawionym w pobliżu miejsca pochówku Januszkiewiczów został przymocowany me-talowy szyld z „Epitafium Adolfowi Janusz-kiewiczowi”, napisanym przez Antoniego Odyńca. Ten piękny, dawny tekst przywrócił w brązie słynny u nas rzeźbiarz Walerian Ja-nuszkiewicz, a uczynił to w taki sposób, że tabliczka sprawia wrażenie autentycznego wyrobu z epoki. Z kolei głaz cudownie opra-cowany został przez prawdziwego mistrza kamiennych dzieł Ihara Zasimowicza. Inspi-ratorką wszystkich tych działań była moja mama, Hanna Matusewicz.

Zbliża się 210. rocznica urodzin Adolfa Januszkiewicza (poeta urodził się 9 czerw-ca 1803 r. w Nieświeżu). Do tego dnia pla-nujemy umieścić na budynku pozostałym w Dziahilni z czasów Januszkiewiczów pa-miątkową tablicę. Zapraszamy odwie-dzić Dziahilnię – miejscowość zamieszkaną przez potomków tego słynnego rodu – oraz ludzi, którzy szanują pamięć o Adolfie Ja-nuszkiewiczu.

Weronika MatusewiczDzierżyńsk, Białoruś

1. Cmentarz w Dziahilni na Białoru-si – uczestnicy prac przy nagrobku Te-kli z Sokołowskich Januszkiewiczowej, matki Adolfa; od lewej: Alojzy Sudnik, Hanna i Weronika Matusewicz, Miko-ła Krywalcewicz (archeolog), Nina Ba-hinskaja (z proporcem), Paweł Bahin-ski, Wital Aszejczyk i Letta Justynowicz; sierpień 2011 r.

2. Ihar Zasimowicz, Hanna Matusewicz i Walerian Januszkiewicz przy głazie pamiątkowym w Dziahilni z Epitafium Adolfowi Januszkiewiczowi; paździer-nik 2012 r.

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 70

Page 73: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

KLUB „SPOTKAŃ Z ZABYTKAMI”Korzyści wynikające z prenumeraty naszego miesięcznika są oczywiste:

• wygoda • pewne i nieprzerwane dostawy ulubionego czasopisma

• dzięki współpracy z zaprzyjaźnionymi z redakcją wydawnictwami i muzeami będziemy przekazywać pięciu losowo wybranym prenumeratorom, którzy zamówią „SPOTKANIA Z ZABYTKAMI” bezpośrednio w wydawnictwie (zob. informację niżej)

książki oraz płyty CD o tematyce związanej z profilem naszego czasopisma.

Nagrody otrzymują:

Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk − Fidiasz, Michał Anioł i inni. Królewska i uniwersytecka ko-lekcja odlewów gipsowych w Warszawie, pod red. Jerzego Miziołka i Huberta Kowalskiego, wyd. Muzeum Ła-zienki Królewskie w Warszawie, Warszawa 2013 Piotr Stanula z Krakowa − Henryk Dąbrowski w Kamienicy Celejowskiej. Sequel po półwieczu, wyd. Mu-zeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym, Kazimierz Dolny 2012Rafał Jabłoński z Łodzi − Polskie nekropolie, Wydawnictwo BOSZ, Olszanica 2012Joanna Nowacka z Łodzi − Fabryka Norblina. Opowieść o niezwykłej fabryce, wyd. Stowarzyszenie Nasz Norblin i Fundacja Otwartego Muzeum Dawnej Fabryki Norblina, Warszawa 2012Monika Deja z Gdyni − Beata i Paweł Pomykalscy, Mniej znaczy Więcej. Perły polskiej architektury moder-nistycznej, wyd. Księży Młyn Dom Wydawniczy, Łódź 2012

P R E N U M E R ATAW 2013 r. ukaże się 6 numerów „Spotkań z Zabytkami” w cenie 17 zł każdy. W wypad-ku zamówienia całorocznej prenumeraty z wysyłką koszt wyniesie 102 zł. Aby zamówić prenumeratę, należy dokonać wpłaty na konto Fundacji Hereditas: Fundacja Hereditas, ul. Marszałkowska 4 lokal 4, 00-590 Warszawa.

Konto: ING Bank Śląski 36 1050 1038 1000 0090 6992 4562Przy wpłacie prosimy o podanie dokładnego adresu, na jaki ma być dostar-czana przesyłka. Dane można też przesłać pocztą elektroniczną na adres: [email protected]. Najprostszą metodą zamówienia prenume-raty jest wypełnienie formularza na stronie spotkania-z-zabytkami.pl. W przypadku chęci otrzymania faktury VAT prosimy o podanie danych do jej wystawienia. Wszelkie pytania w sprawie prenumeraty na 2013 r. prosimy kierować do Fundacji Hereditas, tel. (22) 891-01-62, e-mail: [email protected].

S P R Z E D A Ż

Aktualne numery „Spotkań z Zabytkami” są w sprzedaży w kioskach RUCHU, KOLPORTERA i w punktach sprzedaży GARMOND oraz w warszawskich księgarniach.

Szanowna Redakcjo!

Nawiązując do artykułu wstępnego redakto-ra naczelnego w świątecznym wydaniu „Spotkań z Zabytkami” (i zawartej w nim informacji o pu-blikacji w następnym numerze pisma historii nie-dawnej konserwacji obrazu „Bitwa pod Grunwal-dem” Jana Matejki), chciałbym uzupełnić wiedzę o tym obrazie nieznaną do tej pory ciekawost-ką. Przed kilkoma laty odkryłem, że wymiary tego obrazu, czyli wysokość i szerokość, zsumowane razem dają liczbę odpowiadającą rocznej dacie bitwy pod Grunwaldem: 423 (cm) + 987 (cm) = 1410. W starszych opracowaniach na temat hi-storii obrazu są podawane takie właśnie wymiary. Nowsze podają szerokość 426 cm, co może wyni-kać z faktu, że płótno „rozciągnęło się” ze wzglę-du na siły rozciągające włókna splotu w kierunku ku dołowi. Myślę, że Jan Matejko nieprzypadko-wo wybrał takie właśnie wymiary. Chciał w two-rzone dzieło wprowadzić dodatkowo „akcent nu-merologiczny”.

Jan PłonkaKraków

stały czytelnik pisma od pierwszego numeru

Być może rzeczywiście tak było. Sekretarz Matejki, Marian Gorzkowski (któremu, co praw-da, nie zawsze możemy wierzyć) wspomina np. o swoistej wrażliwości mistrza, przypisywaniu przez niego jakichś tajemniczych znaczeń przy-padkowym wydarzeniom (w tym więc wypadku od niego niezależnym) i daje tego przykład umiesz-czając w swoim pamiętniku, pod datą 1875 r., taki oto zapis: „Na koniec rozpoczęcie w tym roku wielkiego obrazu »Bitwy pod Grunwaldem«. Ar-tysta w tymże czasie był niewymownie wzruszo-ny, bo właśnie w dniu rozpoczęcia tegoż obrazu dziwnym zbiegiem wypadku niespodziewanie za-dzwonił ulubiony dzwon Zygmunta; przy ukończe-niu zaś potem tegoż obrazu również niespodzie-wanie tenże dzwon Zygmuntowski odezwał się. Będąc z natury wrażliwym, Matejko przywiązy-wał do tego wypadku jakieś tajemnicze znacze-nie” (M. Gorzkowski, Jan Matejko. Epoka od r. 1861 do końca życia artysty z dziennika pro-wadzonego w ciągu lat siedemnastu, opracowa-li: Kazimierz Nowacki i Ignacy Trybowski, Kra-ków 1993, s. 73). Natomiast obecne wymiary ob-razu – jak podaje Grzegorz Janczarski w artykule Nowa rama dla »Bitwy pod Grunwaldem«” („Spo-tkania z Zabytkami”, nr 1-2, 2013, s. 11) – to 443 x 993 cm. Jeśli doliczyć do tego po ok. 35 cm z każdej ze stron obrazu na szerokość ramy, to i tak będzie to mniej, niż odnotował w swoich za-piskach z 1877 r. M. Gorzkowski: „Dnia 24 lipca. Wziąłem miarę obrazu »Grunwaldu« wraz z ramą (1100 cm długości oraz 543 cm wysokości) dla odesłania do katalogu [Wystawy Powszechnej w Paryżu w 1878 r., drukowanego] w Wiedniu [na którą to wystawę obraz ostatecznie nie pojechał]” (Jan Matejko. Epoka…, s. 90).

Sprostowanie

W artykule Mirosława Jędrasa Stare żelazka („Spotkania z Zabytkami”, nr 1-2, 2013, s. 48-50) zamienione zostały podpisy do zdjęć 9 i 10. Na zdjęciu nr 9 jest żelazko z Danii, a na zdjęciu nr 10 – ze Szkocji.

Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 | 71

Page 74: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013

Cyfrowe spotkania z zabytkami

Od 2007 r. we Wrocławiu organizowa-ny jest cykl konferencji naukowych pod

nazwą „Cyfrowe spotkania z zabytkami”. Przyczyniają się one w znacznym stopniu do pogłębiania wiedzy i raportowania do-świadczeń we wdrażaniu technologii cyfro-wych w obszarze polskiego dziedzictwa kul-turowego.

W 1996 r. Instytut Historii Sztuki Uni-wersytetu Wrocławskiego przystąpił do pro-jektu „EDV-gestützte Dokumentation in Forschung und Lehre in ausgewählter kun-stgeschichtlicher Universitätsinstitute”. Ce-lem tego przedsięwzięcia – koordynowane-go przez Bildarchiv Foto Marburg, a fi nan-sowanego przez VolkswagenStist ung – było wdrożenie technologii cyfrowych do prac badawczych i dydaktycznych w wybranych instytutach akademickich w różnych kra-jach europejskich. Wrocławski instytut zo-bowiązał się wówczas do przeprowadzenia projektów badawczych z wykorzystaniem marburskiego standardu metadanych MI-DAS (zgromadzone dane udostępniane są w portalu Bildindex für Kunst und Architek-tur) oraz wprowadzenia tematyki cyfrowej dokumentacji zabytków do programów na-uczania. Od tego czasu w instytucie zreali-zowanych zostało wiele związanych z tymi zagadnieniami projektów. Zrodziły one po-trzebę głębszej metodologicznej refl ek-sji nad problematyką wykorzystania narzę-dzi cyfrowych w badaniach z zakresu histo-rii sztuki. W związku z tym w 2007 r. zor-ganizowano konferencję „Cyfrowe spotka-nia z zabytkami − nowoczesne metody gro-madzenia i udostępniania wiedzy o zabyt-kach”, której program objął m.in. standar-dy metadanych obowiązujących w doku-mentacji dziedzictwa kulturowego, zasto-sowanie systemów komputerowych w dzia-łalności muzeów oraz wykorzystanie grafi -ki cyfrowej w dokumentacji zabytków. Pod-jęte zostały także kwestie promocji i popu-laryzacji dziedzictwa kulturowego oraz pro-blemy etyczne i prawne wykorzystania na-rzędzi cyfrowych w dokumentowaniu, ba-daniach i upowszechnianiu wiedzy o zabyt-kach.

Konferencja ujawniła ogromną różno-rodność i złożoność problematyki, inspiru-jąc tematy kolejnych spotkań. Obrady wy-kazały także dużą potrzebę dialogu i współ-pracy pomiędzy różnymi instytucjami i śro-dowiskami sprawującymi opieką nad dzie-dzictwem kulturowym i podejmującymi nad nim naukową refl eksję. Zorganizowane

w następnym roku spotkanie, pt. „Cyfrowe spotkania z zabytkami − stan i perspektywy współczesnych metodologii”, miało na celu podsumowanie dotychczasowych sposobów wykorzystania technologii cyfrowych w ba-daniach dziedzictwa kulturowego w Pol-sce oraz sformułowanie diagnozy potrzeb i możliwości w tej dziedzinie.

Kolejne konferencje, zgodnie z postula-tami zgłoszonymi podczas pierwszych spo-tkań, powstawały w ramach konsorcjum złożonego z Instytutu Historii Sztuki UWr, NASK – Polska.pl, Wrocławskiego Cen-trum Transferu Technologii przy Politechni-ce Wrocławskiej (WCTT) oraz Fundacji Do-

liny Pałaców i Ogrodów Kotliny Jeleniogór-skiej. Przeprowadziło ono w 2009 r. konfe-rencję „Obraz jako przedmiot i metoda ba-dań”, poświęconą przede wszystkim zagad-nieniom dotyczącym ikonografi cznej do-kumentacji zabytków dawniej i współcze-śnie. W 2010 r. obrady, zorganizowane tym razem przez Instytut Historii Sztuki UWr wspólnie z Instytutem Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej UWr, odbyły się pod hasłem „Dobra kultury w Sieci – wymiana

i dostępność informacji”, a problematyka wystąpień koncentrowała się wokół kwestii związanych ze stosowanymi w różnych in-stytucjach formatami danych i możliwościa-mi ich harmonizacji. Wiele uwagi – chyba po raz pierwszy na forum krajowym – po-święcono zastosowaniu w praktyce normy dokumentacyjnej ISO 21127:2006 CIDOC CRM.

Piąta konferencja pt. „Reprodukcja cy-frowa zabytku – metody, wiarygodność, trwałość”, przygotowana w 2012 r. przez Instytuty Historii Sztuki i Historyczny UWr oraz Instytut Informatyki Politechniki Łódz-kiej i WCTT, była odpowiedzią na rosną-cą potrzebę opracowania metod weryfi kacji zawartości merytorycznej i wiarygodności obrazu cyfrowego oraz na pytania dotyczą-ce trwałości tej formy dokumentacji. Obra-dy podzielone zostały na sześć bloków te-matycznych. W obszarze zagadnień wpro-wadzających przedstawiony został problem z defi nicją pojęcia reprodukcja, cyfrowa do-kumentacja wizualna muzealiów w świe-tle istniejących standardów, a także praw-ne problemy cyfrowych reprodukcji muze-aliów. W kolejnym bloku tematycznym moż-na było łatwo przekonać się, jak doniosłą funkcję nośnika informacji pełni cyfrowy obraz zarówno w czystej postaci bogatego zbioru danych, jak i wirtualnej rekonstruk-cji w architekturze, archeologii i konserwa-cji. Podczas dwudniowych obrad sporo cza-su poświęcono cyfrowym technologiom re-produkcji dziedzictwa kulturowego, róż-nym metodom dokumentacji i wizualizacji oraz problemom z tym związanym, a tak-że sposobom udostępniania zbiorów w in-ternecie. Zaprezentowane zostały też pro-jekty digitalizacyjne zrealizowane lub pod-jęte przez Muzeum Narodowe w Warszawie, Muzeum Historii Żydów Polskich i Bibliote-kę Uniwersytecką we Wrocławiu. W trakcie konferencji odbyła się promocja Karty Lon-dyńskiej (London Charter), zredagowanego w 2009 r. dokumentu, formułującego zasa-dy, które „przyczyniłyby się – tak w aspek-cie intelektualnym, jak i technicznym – do podniesienia naukowej rangi cyfrowych wi-zualizacji zabytków, aby były one trakto-wane tak samo, jak tradycyjne metody ba-dań i formy prezentacji ich wyników.”

Konferencjom towarzyszy seria wydaw-nicza pod tym samym tytułem, w której ukazały się dotychczas trzy tomy: Nowo-czesne metody gromadzenia i udostępnia-nia wiedzy o zabytkach (Wrocław 2008), Informatyka w historii sztuki (Wrocław 2009) i Dobra kultury w Sieci (Wrocław 2012).

AGniEsZka SEidEL-GrZEsiŃskaPawEł KLak

Reprodukcja cyfrowa zabytku— metody, wiarygodność, trwałość

Wrocł aW 19– 20 l istopada 2012

Miejsce obrad:

politechnika WrocłaWska Wrocławskie centrum transferu technologii

ul. Mariana smoluchowskiego 48

cyfrowe spotkania z zabytkami

Organizatorzy

Instytut Historii Sztuki Uniwersytetu Wrocławskiego Instytut Historyczny Uniwersytetu Wrocławskiego Instytut Informatyki Politechniki Łódzkiej Wrocławskie Centrum Transferu Technologii, Politechnika Wrocławska

Patronat honorowy Patronat medialny Sponsorzy

| Plakat konferencji pt. „Reprodukcja cyfrowa zabytku – metody, wiarygodność, trwałość”, która odbyła się w 2012 r.

...............................................................................

ROZMAITOŚCI

| Spotkania z Zabytkami 3-4 2013 72

Page 75: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013
Page 76: Spotkania z Zabytkami 3-4 2013