ziemia radomszczanska - nasz dom

8
Nr 5(18) • Miesięcznik • Maj 2009 r. • ISSN 1896-1193 • Egzemplarz bezpłatny Wizyta Jolanty w Radomsku W czwartek 21 maja 2009 roku Powiat Radomszczański od- wiedziła Jolanta Szymanek - De- resz, kandydatka do Parlamentu Europejskiego z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej - Unii Pracy. Pani Jolanta wizytę na zie- mi radomszczańskiej rozpoczęła od spotkania z mieszkańcami Ra- domska na targowicy miejskiej. Przeprowadziła wiele rozmów, rozdawała autografy, a jej szta- bowcy wręczali ludziom ulotki, zachęcając do głosowania na tę właśnie kandydaturę. Korzystając z okazji pani Jolanta sprawiła so- bie przyjemność i kupiła białą blu- zeczkę (cena 25 zł, rozmiar M). Następnie udała się do Go- munic na spotkanie z samorzą- dowcami z terenu powiatu, w którym wzięli udział niektórzy wójtowie oraz radni różnych szczebli samorządu. Kolejnym punktem wizy- ty było ponownie Radomsko. Tym razem miejscem spotkania z mieszkańcami był Plac 3-go Maja. W późnych godzinach popołudniowych była gościem Gminy Kobiele Wielkie. Kil- kudziesięcioosobowa grupa mieszkańców zgromadzona w tamtejszym Domu Kultury miała możliwość wysłuchania wystą- pienia kandydatki oraz zadawa- nia pytań. Była to kolejna już wizyta Jo- lanty Szymanek - Deresz, naszej „ziomalki” urodzonej w Przed- borzu, podczas kampanii przed wyborami do Parlamentu Euro- pejskiego. Arkadiusz Ciach

Upload: michal-jedrzejewski

Post on 28-Mar-2016

231 views

Category:

Documents


4 download

DESCRIPTION

Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

TRANSCRIPT

Page 1: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

Nr 5 (18) • Mies i ęczn ik • Ma j 2009 r. • ISSN 1896-1193 • Egzemplarz bezp ła tny

W i z y t a J o l a n t y w R a d o m s k uW czwartek 21 maja 2009

roku Powiat Radomszczański od-wiedziła Jolanta Szymanek - De-resz, kandydatka do Parlamentu Europejskiego z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej - Unii Pracy. Pani Jolanta wizytę na zie-mi radomszczańskiej rozpoczęła od spotkania z mieszkańcami Ra-domska na targowicy miejskiej. Przeprowadziła wiele rozmów,

rozdawała autografy, a jej szta-bowcy wręczali ludziom ulotki, zachęcając do głosowania na tę właśnie kandydaturę. Korzystając z okazji pani Jolanta sprawiła so-bie przyjemność i kupiła białą blu-zeczkę (cena 25 zł, rozmiar M).

Następnie udała się do Go-munic na spotkanie z samorzą-dowcami z terenu powiatu, w którym wzięli udział niektórzy

wójtowie oraz radni różnych szczebli samorządu.

Kolejnym punktem wizy-ty było ponownie Radomsko. Tym razem miejscem spotkania z mieszkańcami był Plac 3-go Maja. W późnych godzinach popołudniowych była gościem Gminy Kobiele Wielkie. Kil-kudziesięcioosobowa grupa mieszkańców zgromadzona w

tamtejszym Domu Kultury miała możliwość wysłuchania wystą-pienia kandydatki oraz zadawa-nia pytań.

Była to kolejna już wizyta Jo-lanty Szymanek - Deresz, naszej „ziomalki” urodzonej w Przed-borzu, podczas kampanii przed wyborami do Parlamentu Euro-pejskiego.

Arkadiusz Ciach

Page 2: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

ZIEMIA RADOMSZCZAŃSKA - NASZ DOM . Miesięcznik. Wydawca: BDK ARKO, 97-500 Radomsko, ul. Rataja 7; Redaktor Naczelny: Arkadiusz Ciach. Redaguje zespół. Adres Redakcji: 97-500 Radomsko, ul. Rataja 7, tel.: 044 682 65 74, tel. kom.: 0508 177 711. Skład: MJ. Druk własny. Strona internetowa: www.ziemiaradomszczanska.pl

2

Na łamach miesięczni-ka „Ziemia Radomszczań-ska – Nasz Dom” ukazał się ostatnio w dwóch czę-ściach wykaz poległych i pomordowanych na ziemi radomszczańskiej żołnierzy WP, funkcjonariuszy resor-tu wewnętrznego i innych osób przez tzw. „antykomu-nistyczne zbrojne podzie-mie niepodległościowe” w okresie po wyzwoleniu kra-ju w 1945 r. W nawiązaniu do tego wykazu chciałbym uzupełnić ten materiał o kil-ka faktów historycznych, a także o moje dygresje. Nie wiemy jakimi motywacja-mi kierowali się żołnierze „Warszyca”, którzy nie zło-żyli broni po zakończeniu działań wojennych. Sprze-

ciwili się swojemu naczel-nemu dowódcy generałowi Leopoldowi Okulickiemu, nie złożyli broni i przystą-pili do z góry przegranej walki z potężnym przeciw-nikiem, jakim była legalna polska władza ludowa i sto-jący za jej plecami Związek Radziecki. Na podstawie zachowanych dokumen-tów, relacji, wspomnień itp. przypuszczać należy, że sam dowódca KWP, Stani-sław Sojczyński „Warszyc” czynił to z pobudek czysto patriotycznych. Wiedział, że „bratni sojusz” ze Związ-kiem Radzieckim nie ozna-cza pełnej suwerenności Polski, ba, dla niego było to przejście z rąk jednego okupanta do rąk drugiego.

Jednak jako człowiek wy-kształcony i niewątpliwie bardzo inteligentny musiał też zdawać sobie sprawę z tego, że walka w słusznej może sprawie, prowadziła jednak donikąd. Nie liczył chyba, że rychło rozpocz-nie się III wojna światowa lub do Polski wjedzie przy-słowiowy generał Anders na białym koniu i pogoni „czerwonych” gdzie pieprz rośnie. Bratobójcza walka może miałaby sens, gdyby przynosiła realną nadzieję na zmianę sytuacji geopo-litycznej. A tak była tylko daremnym przelewaniem krwi. Polskiej krwi.

W nawiązaniu do za-mieszczonego wykazu na-zwisk zabitych przedstawi-cieli i zwolenników nowej, ludowej władzy, przedsta-wię dane zamieszczone w znalezionym w moim archiwum artykule z „Ga-zety Radomszczańskiej” z 17 lutego 1966 roku pt: „20 lecie ORMO. Ludzie z biało-czerwoną opaską do-brze służą ojczyźnie”. In-formacje te korespondują bezpośrednio z wykazem, choć dwukrotnie różnią się małymi szczegółami. Przy osobie zabitego przez „reakcyjną bandę” Mieczy-sława Iwanowicza pojawia się inna data śmierci – 29 maja 1945 r. Motywem za-bójstwa tego człowieka był fakt, że ośmielił się pomóc milicji, zostając członkiem grupy ochotniczej. Inna jest także data zdarzenia, w wyniku którego zamor-dowany został Jan Wlaź-lak, komendant drużyny ORMO, który bronił przed atakiem na lokal wyborczy w Dziepółci. Wg wykazu miało to miejsce 13 stycz-nia 1947 r., a wg artykułu

prasowego 13 grudnia tego samego roku, co jednak jest mało prawdopodobne, gdyż to 19 stycznia przeprowa-dzono w Polsce wybory do Sejmu, które de facto ko-muniści sfałszowali. Atak „reakcyjnej bandy” miał zapewne na celu zniszcze-nie lokalu wyborczego. Możliwe też, że w pilnowa-nym przez ORMO budyn-ku znajdowały się już karty do głosowania. W trudnym powojennym okresie nie-możliwe było jednoczesne dostarczenie kart do głoso-wania do wszystkich lokali wyborczych na dzień przed wyborami, jak to ma miej-sce w obecnych czasach.

Drobna różnica w da-cie śmierci pojawia się też przy nazwisku Stefana So-bacińskiego, komendanta ORMO, który wg „Gazety Radomszczańskiej” zginął nie 27, a 30 grudnia 1947 r. Tego samego dnia w trakcie walki z „bandą” miał zginąć ormowiec Jan Włodarczyk. Te rozbieżności w datach uda się zweryfikować po dotarci udo dokumentów źródłowych, znajdujących się zapewne w zasobach In-stytutu Pamięci Narodowej.

Oprócz ofiar śmiertel-nych było też wielu ran-nych. 20 lutego 1947 r. 10 – osobowa grupa partyzan-tów napadła na spółdzielnię w Rząśni i zrabowała towar o wartości 10 tysięcy zł. W pościg za sprawcami napa-du udali się funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej z Pa-jęczna i Sulmierzyc oraz 11 ormowców. Podczas likwi-dacji bandy został ranny or-mowiec Antoni Gala.

W dn. 1 lipca 1948 r. (miejscowość nieznana) ciężko pobito kolejnego or-mowca, Feliksa Staniosa.

Kainowe mordy czy walka w słusznej sprawie?

Page 3: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

3

Z inicjatywy przedstawicieli Zarządu Głównego Związku Żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego powołano Komitet Bu-dowy Pomnika generała Zygmunta Berlinga pod Lenino.

W 2008 roku przypadła 65 rocznica zwycięskiej bitwy pod Le-nino, w której 1 Polską Dywizją Piechoty imieniem Tadeusza Ko-ściuszki dowodził generał Zygmunt Berling, późniejszy dowódca 1 Armii Wojska Polskiego.

Temu wielkiemu Polakowi postanowiono postawić pomnik na białoruskiej ziemi, gdzie 12 i 13 października 1943 roku ro-zegrała się bitwa z hitlerowskim okupantem o wolność dla naro-du polskiego i białoruskiego.

Przewodniczącym Komitetu Budowy Pomnika został Prezes Zarządu Głównego Związku Żołnierzy Ludowego Wojska Pol-skiego pułkownik dyplomowany Roman Orłowski.

Od kilku lat barbarzyńcy z obozu skrajnej prawicy, szkalują generała i jego żołnierzy, usiłując odebrać im godność i szacu-nek oraz miano patriotów!

Czynią to w programach telewizyjnych, w radiu, prasie, w licznych wypowiedziach i opiniach.

Z inicjatywy różnych organizacji i osób, nazwę mostu imienia generała Zygmunta Berlinga w Warszawie, zmieniono na Most Łazienkowski. Z niektórych ulic usunięto Jego nazwisko (np. w Pabianicach)! Dąży się do likwidacji Jego pomnika, a niedawno ja-cyś barbarzyńcy znów oblali jego pomnik w Warszawie czerwoną farbą.

Podsumowaniem tej nagonki jest projekt ustawy z 11 lute-go 2008 roku, przygotowany przez prezydenckie Biuro Bezpie-czeństwa Narodowego, która pozbawia żołnierzy Berlinga (1 i 2 Armii Wojska Polskiego) prawa do ubiegania się o Status Weterana.

Całej tej haniebnej działalności należy się aktywnie przeciw-stawić, ponieważ żołnierze Berlinga nie skąpili ofiary krwi obfi-cie przelanej na szlaku bojowym Lenino - Berlin i w Powstaniu Warszawskim.

Generał Zygmunt Berling oraz jego żołnierze zarówno pole-gli jak i ci, którzy przeżyli zasługują na pamięć, wdzięczność i szacunek! Uhonorowaniem postaci i pamięci generała, będzie postawienie jego pomnika pod Lenino, co popierają również życzliwie przyjaciele i żołnierze, mieszkańcy Białorusi.

Prosimy o życzliwe honorowe wpłaty na konto: PKO S.A. O/Warszawa, ul. Jasna 1 numer rachunku bankowego 23 12 40 6175 1111 0000 4566 4175, Związek Żołnierzy Ludowego Woj-ska Polskiego, ul. 11 Listopada 17/19, 03-446 Warszawa – z do-piskiem „POMNIK”.

Jerzy Jachocki (GKAL)

A P E LZrabowano też jego dobytek z gospodarstwa. Dokonała tego 5 – osobowa grupa z „lasu”. Rebelianci nie bali się atakować uzbrojonych posterunków milicji. Do ta-kiego ataku doszło w lipcu 1945 r. w Masłowicach. Po-sterunku jak niepodległości przed 30-osobową „bandą” bronili jedynie nieznany z nazwiska funkcjonariusz MO i ormowiec Józef Mu-siał. Bronili skutecznie przez dwie godziny i obronili.

To tylko kilka nazwisk i faktów wyjętych z kro-niki tamtych czasów. Na naszym terenie zginęło wówczas siedmiu ormow-ców, kilkunastu otrzymało ciężkie rany, a bardzo wie-lu zostało pobitych – pisała „Gazeta Radomszczańska” w 20. rocznicę powołania Ochotniczej Rezerwy Mili-cji Obywatelskiej.

Czytając wykaz osób, które straciły życie, moją uwagę przykuło nazwisko Jakuba – Jankiela Cukerma-na. Chciałbym rozszerzyć wiedzę o jego osobie, która pozwoli zrozumieć motywy „zlikwidowania” go przez Konspiracyjne Wojsko Pol-skie. O ile to KWP przyczy-niło się do jego śmierci, bo istnieją jeszcze hipotezy o tym, że popełnił samobój-stwo albo zlikwidował go izraelski Mosad za zbrodnie popełniane na ludności ży-dowskiej na Litwie w latach 1941-45. Jak było faktycz-nie, nie wiadomo. Pewne jest, że władzy ludowej było wygodniej przypisać winę KWP – głównie z powodów propagandowych. Należy przypuszczać z dużą dozą pewności, że KWP wydało wyrok śmierci na Cukerma-na. Były ku temu powody. Wspomniane morderstwa na Litwie popełniane na ludno-ści żydowskiej i polskiej, a także bestialstwo w przesłu-chiwaniu aresztowanych już tu na miejscu, w Radomsku.

O tym, że dostawał pogróżki i obawiał się o swoje życie świadczy fakt, że po mie-ście poruszał się z uzbro-joną ochroną. Mimo to nie uniknął śmierci. Jej kulisy są jednak nieznane. Okrut-nego szefa Urzędu Bezpie-czeństwa Publicznego w Radomsku pochowano na radomszczańskim cmenta-rzu żydowskim. Na grobie znajduje się inskrypcja na-stępującej treści: ppor. Jakub Cukerman urodzony 18 X 1912, zginął śmiercią boha-terską 20 IV 1945 w walce o utrwalanie władzy ludowej. Cześć jego pamięci.

Ciężko dzisiaj, po po-nad 60 latach od tych strasznych wydarzeń oce-niać jednoznacznie posta-wy ludzi. Pewne jest, że rebelianci zamiast powró-cić do normalnego życia i do odbudowy ojczyzny, woleli zabijać. Ci których zabijali nie zawsze należeli do krystalicznie czystych postaci, nie zawsze mieli poglądy zbieżne z ludźmi „Warszyca”, ale czy to był dostateczny powód by od-bierać im życie?

Jako uzupełnienie tego artykułu dołączam posia-daną przeze mnie oryginal-ną ulotkę propagandową z czerwca 1946 r. Zreda-gowana została przez do-wództwo jednostki Wojska Polskiego, co świadczy o jednym – milicja, ormow-cy i funkcjonariusze UB nie mogli sobie sami pora-dzić z napadami członków KWP, NSZ i WiN grasują-cych w całym regionie i o pomoc poproszono wojsko. W treści ulotki odnajduje-my nazwisko Marii Ma-lickiej, bojowniczki Armii Ludowej zamordowanej za poglądy polityczne. To nazwisko widnieje też na wykazie zamieszczonym w poprzednim wydaniu „Zie-mi Radomszczańskiej”.

Tomasz Michał Kolmasiak

Generał Z. Berling wśród swoich żołnierzy.

Page 4: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

4

W dniach 10-15 maja 1942 roku rozpoczął działa-nia partyzanckie Oddział Gwardii Ludowej im. Stefa-na Czarnieckiego dowodzony przez Franciszka Zubrzyc-kiego („Małego Franka”). Był to pierwszy oddział partyzancki zorganizowany przez Sztab Główny GL.

”Dziś zgodnie z obowiąz-kiem wiernych synów Polski wyruszacie w Pole […]. Idźcie zgodnie do walki z każdym, kto jej szczerze pragnie. Nie jeste-ście ostatni. Za wami pójdą setki i tysiące. Polskie bory, pola, drogi, wsie zaludnią się oddziałami partyzantów – bo-jowników o Wolność […], by osiągnąć cel ostateczny – Nie-podległość.”

Tym wezwaniem kończył się pierwszy rozkaz Dowódz-twa Głównego Gwardii Ludo-wej – podziemnej, lewicowej organizacji wojskowej – skie-rowany 15 maja 1942 roku do pierwszych oddziałów GL wy-ruszających w pole.

W kwietniu i na początku maja Sztab Główny GL skon-centrował wysiłki nad przygo-towaniem do wymarszu jedne-go oddziału, za którym miały wyruszyć następne. Zadanie to powierzono kierownictwu war-szawskiej organizacji GL […].

Rozpoczęto formowanie oddziału od wyznaczenia do-wódcy. Wybór padł na Fran-ciszka Zubrzyckiego („Małego Franka”), byłego studenta Po-litechniki Warszawskiej i ak-

tywistę studenckiej organizacji lewicowej „Życie”, członka warszawskiego dowództwa GL. Franciszek Zubrzycki oraz przewidziany na jego zastępcę Marceli Rostkowski („Mar-cel”), były działacz robotni-czej organizacji młodzieży z Targówka od razu przystąpi-li do prac organizacyjnych. Przy doborze kandydatów do oddziału zwrócono przede wszystkim uwagę na to, by byli to ochotnicy […]. Rów-nocześnie z naborem kandyda-tów czyniono przygotowania do ich przeszkolenia. Zadanie to powierzono Bolesławo-wi Kowalskiemu i Januszo-wi Zarzyckiemu. Zostali oni skontaktowani ze Stanisławem Grunwaldem w Chylicach, u którego miał odbyć się krótki kurs szkoleniowy.

Na początku maja przyjecha-ło do Chylic ośmiu kandydatów do oddziału „Małego Franka”. Szkolenie obejmowało wykłady wojskowe i polityczne, naukę o broni, pierwszą pomoc sanitarną i zajęcia w terenie […].

Na zakończenie kursu od-była się uroczysta przysięga gwardzistów, którą przyjmo-wał „Mały Franek”. Tekst przysięgi był następujący:

„Ja, syn Ludu Polskiego, antyfaszysta, przysięgam, że mężnie i do ostatnich sił wal-czyć będę o niepodległość Oj-czyzny i wolność Ludu. Przy-sięgam, że z bezwzględnym posłuszeństwem wykonywać będę rozkazy i powierzone mi

zadania bojowe i nie cofnę się przed żadnym niebezpieczeń-stwem. Przysięgam, że docho-wam tajemnicy wojskowej i nie zdradzę jej wobec najokrut-niejszych tortur, że bezlitośnie demaskować będę tych, którzy dopuścili się zdrady w walce o wyzwolenie Ojczyzny i Ludu, i nie spocznę aż do zupełnego naszego zwycięstwa.”

Oddział, który przyjął za patrona Stefana Czarnieckiego, otrzymał następujące zadania: dotrzeć w piotrkowskie, na-wiązać kontakt z piotrkowską organizacją i przy jej pomocy wykonać wiele akcji zbroj-nych przeciwko okupantowi (m.in. na transport kolejowy i posterunki), przeprowadzić ak-cje propagandowo-polityczne wśród miejscowej ludności oraz utworzyć bazę partyzancką.

Wyjazd z Warszawy, z Dworca Wschodniego, nastą-pił w dniach 10-15 maja w dwóch grupach. […] Decyzja o wysłaniu oddziału „Małego Franka” do regionu piotrkow-skiego miała na celu wyka-zanie, że partyzantka może istnieć i rozwijać się nie tylko na terenach o wielkich, trud-no dostępnych kompleksach leśnych, m.in. na wschodzie Polski, ale i w regionach o niewielkim stosunkowo za-lesieniu, tam gdzie po klęsce wrześniowej działał przez kilka miesięcy Oddział Wy-dzielony Wojska Polskiego mjr Henryka Dobrzańskiego („Hubala”). Ponadto chodziło o zademonstrowanie istnienia ognisk walki partyzanckiej w Polsce centralnej, na terenach położonych blisko granicy skupisk klasy robotniczej: Ło-dzi, Zagłębia Dąbrowskiego i Śląska.

Od 10-15 maja do 6 sierpnia 1942 roku trwały, z pewnymi przerwami, działania Oddziału Gwardii Ludowej im. Stefana Czarnieckiego. Gwardziści wy-konali kilka akcji kolejowych (m.in. pod Rozprzą i Teklino-wem), atakowali posterunki policji i niemieckie samochody, przeprowadzali akcje ekspro-

priacyjne (m.in. w Nadleśnic-twie Meszcze), stoczyli kilka walk z przeważającymi siłami wroga, pierwszą pod Polich-nem (10 czerwca), gdzie pole-gło trzech gwardzistów, a ranni zostali „Mały Franek” i Józef Mrozek, w Antoniowie (21 czerwca) i ostatni, dramatyczny bój na ulicach Tomaszowa Ma-zowieckiego (6 sierpnia).

Akcje te i walki dają świa-dectwo niemałej aktywności zbrojnej, realizowanej w nie-zwykle trudnym terenie i w pionierskim okresie. O walce pod Polichnem i akcji w Mesz-czach tak donosił w sprawoz-daniu gen. Willi Moser, szef Nadkomendantury Polowej nr 372 w Kielcach: „wieczorem 9 czerwca 1942 roku nastąpił napad na leśniczówkę na pół-noc od Meszcz, a 10 czerwca po południu miała miejsce walka między SD, żandarmerią i bandytami, w której 3 bandy-tów poniosło śmierć. Z SD je-den został zabity, a dowódca SD lekko ranny. Narodowości nie można było ustalić. Ban-da liczyła 25 ludzi”. Była to pierwsza wiadomość o walce z partyzantami w sprawozda-niach Nadkomendantury w Kielcach, obejmującej wów-czas teren całego dystryktu Radom.

Warto w tym miejscu pod-kreślić, że mimo wielu podob-nych dokumentów, potwier-dzających dokonania bojowe GL, nadal ukazują się publika-cje „historyczne”, całkowicie pomijające lub wręcz negują-ce działania oddziału „Małego Franka”, jak i w ogóle Gwardii Ludowej. Jest to oczywiste fał-szowanie historii tamtych lat.

Przy próbie oceny dzia-łalności oddziału „Małego Franka” na szczególną uwagę musi zasługiwać olbrzymia uporczywość w odtwarzaniu jego szeregów i nieustanna gotowość do kontynuowania walki. Oddział był przecież kil-kakrotnie rozbijany, co jednak, aż do śmierci „Małego Franka” w Tomaszowie Maz. nie wpły-nęło na rezygnację z walki.

POCZĄTEK NA ZIEMI PIOTRKOWSKIEJFragment opracowania Ryszarda Nazarewicza i Waldemara Tuszyńskiego

Pomnik koło Polichna

Page 5: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

5

W bieżącym 2009 roku obchodzić będziemy dwie ważne rocznice. Sie-demdziesiątą wybuchu drugiej wojny światowej i sześćdziesiątą siódmą utworzenia konspiracyj-nej organizacji wojsko-wej - Gwardii Ludowej.

W naturalny sposób ma-leją szeregi tych, którzy pamiętają dni hitlerowskiej napaści, jak i tych, którzy stanęli do walki o odzy-skanie utraconej wolności. Choć przedwrześniowa Pol-ska była dla wielu nie matką lecz macochą, to do Jej obro-ny stanęli wszyscy. Pięknie określił to Władysław Bro-niewski: „są w ojczyźnie rachunki krzywd, obca dłoń ich nie przekreśli, ale krwi nie odmówi nikt, wysączymy ją z piersi i pieśni".

Do walki stanęli wszy-scy - i żołnierze i cywile. Z woli walki utworzona zo-stała w styczniu 1942 roku Gwardia Ludowa, która działała do końca 1943 roku. Szybko rosły jej sze-regi bo zrodziła się ona z potrzeb narodu polskiego. Jednoczyła pod swymi sztandarami wszystkich oddanych sprawie wyzwo-lenia. Realizowała ideę walki o wolną, demokra-tyczną ojczyznę. Pod ko-niec 1942 roku działało już 30 oddziałów partyzanc-kich, a pod koniec roku 1943 - ponad 60 i liczyła 12 tys partyzantów. GL po-siadała dowództwo głów-ne i dowództwa okręgów. Kraj podzieliła na 7 okrę-gów: warszawski, lubelski, radomski, łódzki, krakow-ski, poznański i Zagłębie.

W maju 1942 roku na ziemię piotrkowską przy-był pierwszy oddział par-tyzancki GL im. S. Czar-nieckiego. Dowodził nim Franciszek Zubrzycki ps. „Mały Franek" - student

Politechniki Warszawskiej. Oddział liczył 15 człon-ków, którzy po przeszko-leniu wojskowym złożyli przysięgę, której wierno-ści dochowali. Pytać moż-na dlaczego pierwsi party-zanci skierowani zostali do walki na tak mało zalesio-nym terenie. Była to decy-zja Sztabu Generalnego. Celem jej było wykazanie, że partyzancką walkę pro-wadzić można nie tylko w wielkich masywach le-śnych. Ten pierwszy party-zancki oddział mieszkań-cy piotrkowskiego rejonu przyjęli jako zwiastun wal-ki, jako zbrojnego przeciw-nika okupanta. Partyzanci tego oddziału prowadzili skuteczne akcje dywersyj-ne na wojskowych i ko-lejowych obiektach. Ata-kowali posterunki policji, niszczyli dokumentacje w urzędach. Ich działalność na tym spokojnym dotąd terenie wywołała wście-kłość hitlerowców. Szew piotrkowskiej żandarmerii raportował o pojawieniu się polskich bandytów. 10 czerwca 1942 roku policja, żandarmeria i granatowi

policjanci otoczyli las po-między Polichnem a Ko-łem. Kilka godzin trwała walka partyzantów z prze-ważającymi siłami wro-ga. Poległo w niej trzech partyzantów, a dowódca oddziału „Mały Franek" został ranny. Pozostali przy życiu, wierni złożo-nej przysiędze . prowadzili walkę aż do śmierci swe-go dowódcy. Zginął on 6 sierpnia 1942 roku w To-maszowie Mazowieckim.

W miejscu bohaterskiej śmierci partyzantów od-działu „Małego Franka" w lesie koło Polichna w roku 1948 społeczeństwo piotrkowskie wybudowało pomnik. U jego stóp w każ-dym roku 10 czerwca ludzie lewicy składają kwiaty.

Gwardia Ludowa ode-grała wielkie znaczenie mi-litarne. Wiązała siły oku-panta, dezorganizowała i niszczyła jego zaplecze. W okresie od maja 1942 roku do 15 grudnia 1943 roku stoczyła 237 walk, wyko-leiła 116 pociągów towa-rowych, 11 osobowych i 22 parowozy. Zniszczyła 36 stacji kolejowych, 292

urzędy gminne i ponad 400 strzeżonych obiektów gospodarczych. Uwolniła 1468 osób z więzień i obo-zów. Zlikwidowała 328 niemieckich agentów.

Gwardia Ludowa sta-ła się trzonem Armii Lu-dowej, powołaniej przez Krajową Radę Nadodową do której została włączona 1 stycznia 1944 roku.

Po upływie tych dzie-siątków lat, w roku tych dwóch rocznic nie spo-sób pominąć milczeniem działań podejmowanych obecnie przez fałszerzy najnowszej historii. Usi-łują oni (szczególnie IPN) przekreślić ofiarę krwi partyzantów GL i AL a nawet żołnierzy Ludowe-go Wojska Polskiego gen. Berlinga. Ultraprawicowi działacze domagają się odebrania im uprawnień kombatanckich, likwidacji pomników i pamiątkowych tablic, zmiany nazw ulic.

Naszym świętym obo-wiązkiem jest strzec hi-storycznej prawdy i czynić wszystko aby ocalić ją od zapomnienia.

Cecylia Adamska

M I Ł O Ś Ć O J C Z Y Z N Y - W O L A W A L K I O W O L N O Ś Ć

Page 6: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

W rozmowie dowiedział się, że stobieczanie chcą zmierzyć się z wymysłowiakami w porządnej, jak się wyrazili bitwie. „Generał” na-turalnie zgodził się. Bitwę wyzna-czono na niedzielne popołudnie. Od niedzieli dzieliło nas zaledwie kilka dni, było to być może w po-niedziałek albo we wtorek – nic więc dziwnego, że reszta tygodnia musiała być poświęcona na przy-gotowywania do tej bitwy. W tym czasie to jest do niedzieli należało zgromadzić jak największe zapasy kamieni – pocisków dobrze wyse-lekcjonowanych dla puszczakow-ców. Najlepiej pod tym względem nadające się kamienie znajdowały się na dnie piaszczystego strumie-nia – rzeczki Wymysłowianki, któ-ra jak wiadomo przepływała przez wieś i wiła się wężykowato przez las w kierunku wsi Brodowe. W przygotowaniach tych największy udział przypadł najmniejszym dzie-ciom, które z reguły zajmowały się tymi sprawami – należały do nich: Anielka, Józio Bałut, Zenek Pawli-kowski, Stefan Kędra, Marek Cie-lasiński, Weronika Kędra, Hanka Ulmanówna, i inni. Dzieci te były w wieku od 7 do 10 lat i trzeba przyznać z wielkim uznaniem, że ich rola w operacjach bitewnych była także bardzo istotna, bowiem nie tylko one zbierały i gromadzi-ły zapasy kamieni – pocisków, ale jeszcze często, pod gradem kamie-ni donosiły na pozycje w torebkach płóciennych większe ilości poci-sków zaopatrując naszych chłop-ców w niezbędny zapas kamieni, bez których na dłuższą metę walka na puszczaki byłaby nie do pomy-ślenia. Wreszcie nadeszła długo oczekiwana niedziela, dzień próby stanowczej dla obu stron. W bruz-dach i zakrzewionych bujną roślin-nością zagonach kapusty, grochu, koniczyny, buraków, lnu, konopi

itd. Sekcja zaopatrzeniowa nanosi-ła obfite zapasy małych kamyków do puszczak i większych do ręcz-nego miotania, do użytku starszych chłopców, gdy zaszła potrzeba ich udziału w boju. Niektórzy chłopcy w ciągu tego tygodnia bez przerwy ćwiczyli się w strzelaniu do celu z puszczak. Na skraju lasu skąd mógł nadciągnąć nieprzyjaciel, wybiera-no w różnych odległościach bliżej i dalej poszczególne, odosobnione i grube chojaki, niby miały to być tarcze strzeleckie i w ten sposób strzelano do nich po kilka godzin dziennie. Starsi i lepsi strzelcy uczyli młodszych – „ O widzisz, chybiłeś! Pomyśl tylko dlaczego? Czy źle celowałeś? Czy może źle kierowałeś rozkręconą puszczaką do celu? Strzelaj jeszcze raz, jeszcze dwadzieścia razy…” W niedzielę przed południem zebrał nas w le-sie za łąkami Antoni Jasnos. Miał jakiś dziwny sposób wysławiania się. Niby mruczał, niby warczał – z tego to powodu nie zawsze można go było zrozumieć, o co mu cho-dzi… Nigdy też nie było wiadomo, czy mówi poważnie, czy żartuje? Wszyscy mimo woli i z zaintereso-waniem spojrzeli na jego wybladłą o szerokich kościach policzkowych twarz. Cała wieś – starzy i mło-dzi wiedzieli powszechnie, że Ja-sno ma niepospolite zdolności do wszystkiego – do stolarki, rzeźby, mechaniki i że jest pojętny, bystry i odważny. … Uśmiechnął się a od niebieskich jego oczu pobiegły na nas jakby jakieś kłujące szpileczki i rozpoczął, przekładając na dzi-siejszy język - a wyglądało to tak: „ Na czym polega nasze obecne zadanie?” – cichym, mrukliwym głosem zapytał jak gdyby sam sa-mego siebie. I znów spojrzał prze-ciągle na nas. Polegało ono na tym, ażeby uraczyć Tatarów naszymi ka-mieniami tam, gdzie chcieliby oni

zadać nam główny cios.”Nie wiem, czyście mnie dobrze zrozumieli?” i znów się uśmiechnął. Po chwili mil-czenia zarządził zbiórkę w jednym szeregu. Chłopcy ustawiali się dość długo w szeregu, nieumiejętnie. Po-patrzył dłuższą chwilę a potem po-wiedział „Komu z was jest trudno chodzić, gdy torebka z kamieniami odbija się o jego brzuch?”. Nastała długa, męcząca cisza. Żadne z dzie-ci, na twarzach których malowało się jakby przerażenie, że może ktoś odpaść nie pisnęło ani słówkiem. „No pamiętajcie … każdy musi zawiesić sobie na plecach torbę tak, żebyście mogli z nią luźnie cho-dzić, żeby się wam nie obijała na kałdunie jak biegiem trzeba lecieć i kryć się przed kamieniami. Zrozu-miano?! … Już teraz każdy z was powinien dokładnie nauczyć się jak ją nosić, jak zawiesić na szyi, a jak nie umiecie, to noście ją w zębach jak wam się podoba, byle tylko wszystko grało, rozumiecie…?!”

Dzień był gorący od wiatru. Słońce prażyło nielitościwie. Jasnos podszedł do szeregu i zaczął liczyć: „Raz, dwa, trzy…cztery…Kazik! Ty będziesz w czasie walki dowo-dził! O … tą grupą!” Podszedł do szeregu i każdego dotykał palcem. „Zapamiętajcie, by później, w bitwie wszyscy tu wyznaczeni trzymali się przy sobie, jeden z drugim, w gru-pie – to znaczy nie tyle dosłownie w grupie, co w linii.” Każdy z czterech dotknięty jego palcem, miał być do-datkowo dowodzony przez Kazika (Kazimierz Leszczyński). Następną czwórkę przekazał Jankowi (Jan Klawiter), trzecią Piotrowi Sitkowi i czwartą Wacławowi Saternusowi (synowi Antoniego). Jak widać z tego Jasnos całą grupę podzielił na cztery części, tak aby podczas bitwy była sprawna i bardziej operatywna. „Dlatego was tak podzieliłem – ode-zwał się po chwili – ponieważ każda

musi mieć w trakcie walki odpo-wiednie zadanie do wypełnienia z uwagi na fakt, iż my - Wymysłówek – stanowimy niestety, stronę o wie-le słabszą niż stobieczanie i dlatego jeżeli chcemy ich pokonać albo cho-ciaż obronić się przed nimi, musimy to uczynić umiejętnie. W tym celu powinno się przede wszystkim w bitwie zwracać uwagę najwięcej na tych przeciwników, którzy są dla nas niebezpieczni, którzy się najbardziej wybijają w walce – są najodważ-niejsi, zacięci i dobrze strzelają. Ro-zumiecie!? … Po zaobserwowaniu na swoim przedpolu takiego zucha, wtedy selekcyjny – no … na przy-kład … ty Kaziu! – dajesz swoim chłopcom cynk, polecenie – w pew-nym dla was najodpowiedniejszym momencie, pojmujesz? – strzelania kamieniami w niego, w tego zucha, w tego odważniaka i w tego dobrego i zaciętego strzelca. Zrozumiano? … Mówię do wszystkich. A wiecie jaki z tego jest rezultat? … A więc wy-obraźcie sobie – jeśli was czterech, pięciu jednocześnie celnie obrzuci pociskami jednego chłopaka, to jak myślicie, jest on w stanie obronić się manewrowaniem swojego ciała od uderzenia? Na pewno nie!. Zostaje więc ranny, to znaczy niezdolny do dalszej walki. Ten sam los przy ta-kiej metodzie walki czeka drugiego, trzeciego i następnego zucha ze stro-ny przeciwników itd … A ponieważ ten sposób walki będziemy stosować wszyscy na swoich odcinkach, to wówczas łańcuch tyraliery składają-cy się z najlepszych przeciwników systematycznie zostanie zwężony a nawet całkowicie zlikwidowany, bo raz za razem będą odpadać z jego linii najlepsi bitnicy”…

W kolejnym numerze „Ziemi Radomszczańskiej - Nasz Dom” opublikujemy następny odcinek.

Poniżej publikujemy fragmenty pierwszej części „ZAPISKÓW BIO-GRAFICZNYCH”Bolesława Hanicza – Boruty, więźnia politycznego okresu międzywojennego i czasów PRL, legendarnego partyzanta, bezpośredniego wykonawcy wyroku śmierci na kacie Radomska – szefie żandarmerii Deh-nie, uczestnika największej bitwy partyzanckiej II wojny światowej na Ziemi Radomszczańskiej – Bitwy pod Ewiną, dowódcy III Brygady Armii Ludowej – zgrupowania partyzanckiego operującego na naszym terenie.

BOLESŁAW HANICZ - BORUTA

6

Page 7: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

Pomniki II wojny światowej (9)Chyba najmłodszy po-

mnik w regionie. Jego od-słonięcia dokonano 15 sierp-nia 2008 r. Umiejscowiony jest on przy ul. Mostowej w Przedborzu, przed budyn-kiem Ochotniczej Straży Pożarnej, i prawie vis a vis ratusza. Tablica zamocowa-na na kamiennym obelisku upamiętnia 4 bohaterskich strażaków, którzy polegli w czasie ostatniej wojny. 3 poległo od kul. I co ciekawe nie tylko niemieckich ale i polskich. 29-letni Aleksy Paździerski zginął zaraz na początku okupacji, 2 wrze-śnia 1939 r., kiedy chciał udzielić pomocy ranionemu przez hitlerowców kale-kiemu chłopcu. Ale i jego dosięgły kule. 17 kwietnia 1944 r. przedborska straż została zawezwana do po-żaru we wsi Olendry nie-opodal m. Krery w gminie Masłowice. W czasie do-jazdu wóz strażacki został

ostrzelany przez podobno pijanych partyzantów AK, którzy myśleli, że mają do czynienia z niemiecką żan-darmerią. Już w nocy 18 kwietnia śmierć w wyniku

postrzału ponieśli: 31-letni Marian Osicki i 17-letni Zbigniew Teda. Ten ostatni zmarł w szpitalu w Koń-skich. Na tablicy znajduje się jeszcze jedno nazwi-

sko 45–letniego Zdzisława Widela, naczelnika OSP Przedbórz, zamordowanego 8 lutego 1941 r. w obozie koncentracyjnym.

Tomasz Michał Kolmasiak

7

Mamy jeszcze generałówZ poprzedniej epokiJeden z SyberiiSzedł na „Berlin”Drugi latał nad ZiemiąSzukał bram Nieba Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego Stan „wojenny” wprowadza Giną laicy, narwańcy A sztab powstańczy W twierdzy sobie gadaWejdą nie wejdą, a jeśli wejdąZnamy to z historiiNiemiec z Ruskim wlazł do PolskiPonad wiek przesiedział Wrona za pługiem idzie, za oraczem Powstańczy Orzeł toczy w kulbace Ktoś musiał przerwać powstańcze zapędy Najgorzej w rodzinie, krew wytoczyć z brata.Wejdą nie wejdą, a jeśli wejdąWrona nam dzisiaj potrzebna.Wojskowe czołgi na rogatkiŚmierć nie będzie hulać.

Tysiące pijaków wiezie śmierć po drogachCo tam prawo, Polska władzaLepiej uduśmy staruchaBo to czarna wrona. W czterdziestym czwartym Przepadło powstanie Weszli – Może dziś będzie to samo A jeśli wejdą - Lechu – co będzie jeśli nie wejdą A kiedy wejdą – Liczymy na stół, Wejdą, czy nie A jak wejdą??? Doliczyli do setki Nie weszli. Może z nimi pogadać Bo jak wejdą, to nie wyjdąTrudna sprawa, nie na żartyTrudno ją rozwikłaćLepszy STÓŁ OKRĄGŁY

Mieczysław Tuliński

L e p s z a W r o n a , c z y O r z e ł ?

Page 8: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom