aleksandra robakowska, jarosław trybuś, "nenufary na dworcu", dworce

4
8 aleksandra robakowska, jaros³aw trybuœ nenufary na dworcu muzeum d’orsay w pary¿u Musée d’Orsay – lub, jak kto woli, Gare d’Orsay – wielka przeszklona hala w samym sercu metropolii, tuż nad nabrzeżem Sekwany – to obrazek dobrze znany wszystkim odwiedzającym Paryż. Podobnie jak niezmiennie tłoczący się przed budynkiem tury- ści, ustawieni w długim rzędzie uporządkowanej barierkami kolejki. Wiosną kolejka z tygodnia na ty- dzień wydłuża się – przybywa zwiedzających. Przy- ciąga ich właśnie owa wyjątkowość miejsca, które zachowując charakter dworca jest przecież równo- cześnie jedną z największych paryskich galerii. Jak udało się sprawić, że architektoniczna prze- strzeń, tak wydawałoby się jednoznaczna w swej funkcji kolejowego terminalu, odnalazła się w nowych szatach instytucji o najwyższej kulturalnej randze? Co czyni ją niezmiennie atrakcyjną, tak dla rzesz turystów, jak dla samych paryżan? Zanim wejdziemy do samego gmachu, prześledźmy pokrótce jego historię. Ciągnąca się wzdłuż nabrzeża Sekwany Rue de Lille, przy której wzno- si się muzeum, stanowiła niegdyś g³ówny trakt ogrodu należącego do królowej Małgorzaty de Valois, żony Henryka IV. Po jej śmierci w 1615 r. tereny posiadło- ści zostały rozparcelowane, by ustąpić miejsca posia- dłościom paryskiej arystokracji. Niebawem pałace te stały się zrębem eleganckiej dzielnicy. W początkach XIX stulecia na terenie, gdzie stanąć miał w przyszło- ści Dworzec wznosił się Palais d’Orsay. Jako siedzi- ba urzędów państwowych stał się on celem ataku tłu- mu w okresie Komuny Paryskiej. Spłonął wtedy wraz z całą dzielnicą, a jego zwęglone ruiny miały, przez następne z górą trzydzieści lat, przypominać miesz- kańcom miasta okropności wojny domowej. W przed- dzień Wielkiej Wystawy Światowej 1900 r. – jednego z najbardziej chyba spektakularnych wydarzeń epoki przemysłowej – rząd scedował obszerny teren na rzecz Orleańskiej Kompanii Kolejowej. Poszuki- wała ona dogodnej centralnej lokalizacji dla dworca kolei Orlean – Paryż. Zbudowano go jako jedną ze wspaniałości, które przybrać miały stolicę w kostium nowoczesnoœci i zbytku. Miał być dworzec, obok Grand Palais i Petit Palais, jedną z trzech zaledwie budowli, którym przeznaczo- ne było pozostać w mieście na stałe, a nie czasowo – jak większości pawilonów wystawowych. Warto w tym miejscu, choć pobieżnie, przyjrzeć się różnej od polskiej – tradycji budowania dworców. fot. daniel krzyształowicz Dworzec czy muzeum? Zadbano o to, aby przeksza³cenia hali nie zmieni³y jej specyficznego charakteru.

Upload: malopolski-instytut-kultury

Post on 02-Dec-2014

1.367 views

Category:

Education


4 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Aleksandra Robakowska, Jarosław Trybuś, "Nenufary na dworcu", Dworce

8

aleksandra robakowska, jaros³aw trybuœ

nenufary na dworcumuzeum d’orsay w pary¿u

Musée d’Orsay – lub, jak kto woli, Gare d’Orsay –

wielka przeszklona hala w samym sercu metropolii,

tuż nad nabrzeżem Sekwany – to obrazek dobrze

znany wszystkim odwiedzającym Paryż. Podobnie

jak niezmiennie tłoczący się przed budynkiem tury-

ści, ustawieni w długim rzędzie uporządkowanej

barierkami kolejki. Wiosną kolejka z tygodnia na ty-

dzień wydłuża się – przybywa zwiedzających. Przy-

ciąga ich właśnie owa wyjątkowość miejsca, które

zachowując charakter dworca jest przecież równo-

cześnie jedną z największych paryskich galerii.

Jak udało się sprawić, że architektoniczna prze-

strzeń, tak wydawałoby się jednoznaczna w swej

funkcji kolejowego terminalu, odnalazła się w nowych

szatach instytucji o najwyższej kulturalnej randze?

Co czyni ją niezmiennie atrakcyjną, tak dla rzesz

turystów, jak dla samych paryżan?

Zanim wejdziemy do samego gmachu, prześledźmy

pokrótce jego historię. Ciągnąca się wzdłuż

nabrzeża Sekwany Rue de Lille, przy której wzno-

si się muzeum, stanowiła niegdyś

g³ówny trakt ogrodu

należącego do królowej Małgorzaty de Valois, żony

Henryka IV. Po jej śmierci w 1615 r. tereny posiadło-

ści zostały rozparcelowane, by ustąpić miejsca posia-

dłościom paryskiej arystokracji. Niebawem pałace te

stały się zrębem eleganckiej dzielnicy. W początkach

XIX stulecia na terenie, gdzie stanąć miał w przyszło-

ści Dworzec wznosił się Palais d’Orsay. Jako siedzi-

ba urzędów państwowych stał się on celem ataku tłu-

mu w okresie Komuny Paryskiej. Spłonął wtedy wraz

z całą dzielnicą, a jego zwęglone ruiny miały, przez

następne z górą trzydzieści lat, przypominać miesz-

kańcom miasta okropności wojny domowej. W przed-

dzień Wielkiej Wystawy Światowej 1900 r. – jednego

z najbardziej chyba spektakularnych wydarzeń epoki

przemysłowej – rząd scedował obszerny teren na

rzecz Orleańskiej Kompanii Kolejowej. Poszuki-

wała ona dogodnej centralnej lokalizacji dla dworca

kolei Orlean – Paryż. Zbudowano go jako jedną ze

wspaniałości, które przybrać miały stolicę

w kostium nowoczesnoœci i zbytku.

Miał być dworzec, obok Grand Palais i Petit Palais,

jedną z trzech zaledwie budowli, którym przeznaczo-

ne było pozostać w mieście na stałe, a nie czasowo –

jak większości pawilonów wystawowych.

Warto w tym miejscu, choć pobieżnie, przyjrzeć się

różnej od polskiej – tradycji budowania dworców.

fot.

dani

el k

rzys

ztał

owic

z

Dworzec czy muzeum? Zadbano

o to, aby przeksza³cenia hali

nie zmieni³y jej specyficznego

charakteru.

Page 2: Aleksandra Robakowska, Jarosław Trybuś, "Nenufary na dworcu", Dworce

9

Paryż, podobnie jak Londyn, Berlin czy Budapeszt wy-

kształcił model tzw. dworców czołowych. Były to budyn-

ki, w których znajdowały koniec linie kolejowe biegną-

ce z różnych stron kraju. Rozwiązanie to pozwa-

lało uniknąć przecinania tkanki miejskiej ciągami

torów, rozchodzących się ze stolicy w różnych kierun-

kach. Stosowane na ogromną skalę w budownictwie

publicznym żeliwo pozwalało na rozpinanie sklepień nad

wielkimi, szerokimi przestrzeniami. Są więc dworce tego

czasu obszernymi halami ze szklonymi sklepieniami

wspartymi na stalowej konstrukcji. Są też demonstra-

cją rozwijającej się techniki i bogactwa

zach³yœniêtej ideami postêpu

epoki stali. Przygotowanie projektu dworca, który wi-

tać miał rzesze przyjezdnych zmierzających na

Wielką Wystawę Światową było nie lada wyzwaniem.

Drogą konkursu wyłoniono projekt Victora Laloux,

który najlepiej sprostał estetycznym wymogom

narzuconym przez prestiżowe otoczenie i bliskie

sąsiedztwo Luwru znajdującego się po drugiej stro-

nie rzeki. Środowisko architektoniczne domagało się

wyczucia i poszanowania tego kontekstu, w projek-

cie więc częściowo zrezygnowano z tak modnych

i chętnie wówczas eksploatowanych rozwiązań

odkrywających w całości żeliwne szkielety gmachów.

Od strony rzeki gmach otwierał się siedmioma wielki-

mi przeszklonymi łukami. Ponad nimi rozciągała się

wybujała attyka zakrywająca częściowo mansardo-

wy szklany dach hali dworca. Od strony zachodniej

na przeszklonym tle usytuowano niezwykle dekora-

cyjnie opracowany zegar.

Dworzec funkcjonował przez 40 lat. Później, ze wzglę-

du na rozwój technologii, stał się niewystarczający.

Perony okazały się zbyt krótkie dla znacznie dłuższych

nowoczesnych pociągów. Stacja sukcesywnie

przyjmowała więc coraz to nowe funkcje.

W koñcu zaproponowano wyburzenie

opustoszałego gmachu. Szczęśliwie obiekt wpisany

w rejestr zabytków w 1978 r. uniknął losu rozebranej

w tym czasie hali miejskiego targowiska, której miejsce

zajęło słynne Centrum Pompidou – galeria sztuki współ-

czesnej – utrzymane w szokującym stylu high-tech.

Rząd Valerego Giscarda d’Estainga podjął decyzję

o przekazaniu gmachu na potrzeby muzealnictwa.

W przebudowanym dworcu znaleźć miały dla siebie

miejsce dzieła sztuki 2. połowy XIX i początku XX w.

Już niedługo miało się ziścić proroctwo wypowiedzia-

ne w 1900 r. przez malarza Edwarda Detaille:

„Stacja jest znakomita!

Wygląda jak pałac sztuk pięknych!”

Transformacja stacji kolejowej w muzeum dokona-

ła się za sprawą zespołu architektów: Bardon, Col-

boc i Philippon. Ich projekt został wybrany w 1979 r.

spośród sześciu propozycji, jako najbardziej respek-

tujący architekturę Laloux. Architektoniczna interwen-

cja w zewnętrzną bryłę budynku przyniosła jedynie

kosmetyczne zmiany. Co innego wnętrze! Tu, zafas-

cynowana XIX-wieczną demonstracją możliwości

technicznych, włoska architekt Gea Aulenti

stworzyła unikalną rozświetloną przestrzeń, w której

wydaje się współistnieć

dworzec i muzeum.

Fascynacja, jaką darzono nowoczesność w wieku sta-

li, została uszanowana – teraz, ta nowoczesność –

już nie awangardowa, a oswojona przez 100 lat histo-

rii, budzi w nas miłe skojarzenia z Belle Epoque –

Piękną Epoką przełomu stuleci, jej radosną, beztros-

ką wybujałością, burżuazyjnym luksusem i wiarą w ni-

czym niepohamowany postęp techniki.

Aulenti wprowadza nas w świetlistą przestrzeń wiel-

kiej dworcowej hali przez portyk ze szklaną marki-

zą. Oczarowani zadzieramy głowy do góry – ku

zachwycającemu rozpiętością szklanemu stropowi

opartemu na żeliwnej konstrukcji i kasetonowych gur-

tach. Później nasz wzrok wędruje ku potężnemu

termalnemu oknu z centralnie wbudowanym weń

dworcowym zegarem. I tu przykuwają wzrok

przemieszczające się za matowymi szybami ludzkie

cienie. Stalowo-szklana konstrukcja okna mieści w so-

bie przejścia. Tu znowu daje o sobie znać skala bu-

dowli. W potężnej hali, jak przed stuleciem, otacza nas

ludzki zgiełk – akustyka przestrzeni pozostała przecież

niezmieniona. Głosy setek zwiedzających, przytłumio-

ne dźwięki urządzeń technicznych, oddalony, ale sta-

le obecny szum miasta – wszystko to

zlewa siê w dworcowy gwar

– tylko pociągów brakuje... Rozglądamy się wo-

kół. Teraz dostrzegamy, iż na miejscu peronów

Aulenti rozpostarła sieć konstrukcji tworzących

rozbudowany system galeryjny. Labiryntalny układ

nie zaburza jednak orientacji w przestrzeni, wielość

dzieł nie jest przytłaczająca, a podzielona przestrzeń

zapewnia minimum intymności.

Muzeum zorganizowane jest na trzech poziomach.

Na parterze galerie wbudowane są w przestrzeń

fot.

dani

el k

rzys

ztał

owic

z

Przestrzeñ u³atwia bezpoœredni

kontakt ze sztuk¹.

fot.

dani

el k

rzys

ztał

owic

z

Page 3: Aleksandra Robakowska, Jarosław Trybuś, "Nenufary na dworcu", Dworce

10

Równie fascynuj¹cym zajêciem,

co kontemplacja dzie³ sztuki, okazuje

siê byæ obserwacja muzealnej hali.

Wielkiej Hali. Pośrodku pozostawiono miejsce na tzw.

Nawę Główną. Jasna przestrzeń o wysokości 32 m

stała się miejscem ekspozycji najwybitniejszych dzieł

rzeźbiarskich, a równocześnie głównym traktem

komunikacyjnym, gdzie spotykamy innych zwiedza-

jących. Spacerują między rzeźbami, odpoczywają na

ustawionych tu ławkach, ktoś szkicuje.

Kontakt z dzie³ami jest bliski,

nie ograniczają go żadne widoczne bariery. Z tego

eklektycznego, pełnego zgiełku „placu” przechodzi-

my do mniejszych pomieszczeń wydzielonych

ściankami działowymi, w których swe stałe miejsce

znalazły dzieła sztuki malarskiej – obrazy akademi-

ków, realistów, artystów szkoły barbizońskiej z dru-

Mo¿na te¿ przysi¹œæ z ksi¹¿k¹

– prawie jak w poczekalni.

giej polowy XIX w. Każda z sal uderza swą prosto-

tą. Nie narzucająca się architektura pozwala na

skupienie uwagi wyłącznie na malarstwie. Labirynt

pomieszczeń prowadzi nas do większych przestrzeni

przeznaczonych na wystawy czasowe. Otwarte cią-

gi galeryjne spójnie łączą się z parterem. Niskie

balustrady umożliwiają nam ogarnięcie wzrokiem

całej hali. Kamienna okładzina pokrywająca zarów-

no podłogi niższej kondygnacji, jak też powierzch-

nie ścian i trakty tarasów, staje się elementem unifi-

kującym potężne wnętrze.

Ciep³y, piaskowy kolor

przydaje mu miłej wizualnej miękkości. Ta przyjem-

na dla oka kolorystyka oswaja rozległą prze-

strzeń. Dalej, przez rzeźbiarskie „ogrody” wkracza-

my w sieć mniejszych pokojów. Potem, wejściami

wyciętymi w bocznych arkadowych oknach, opusz-

czamy Główną Halę. Tu znowu czeka nas spacer

po przeszklonych pomieszczeniach usytuowanych

między ścianami elewacji bocznych i arkadami hali.

Zostawiamy za sobą ludzki gwar.

T³ok rzednie.

Świetliste, niewielkie pomieszczenia sklepione koleb-

kowo mieszczą kolejne arcydzieła. W towa-rzystwie

realistów i symbolistów końca XIX w. przechodzimy

przez długą amfiladę. Rozproszone światło pozwa-

la komfortowo podziwiać płótna. U końca

amfilady znajdują się schody. Są wąskie, żeliwnefo

t. da

niel

krz

yszt

ałow

icz

fot.

dani

el k

rzys

ztał

owic

z

Page 4: Aleksandra Robakowska, Jarosław Trybuś, "Nenufary na dworcu", Dworce

11

i pochodzą z czasów, gdy budynek był jeszcze

dworcem. Prowadzą nas na najwyższą kondygna-

cję. Tam znajdujemy jeszcze jedną atrakcję, prócz

znakomitej kolekcji malarstwa impresjonistów – dłu-

gi otwarty taras widokowy od strony Sekwany,

miejsce dla chwili wytchnienia z widokiem na

rozległą panoramę Paryża. Tu czeka też na nas

kawiarnia muzealna.

Wróćmy jednak do sal ekspozycyjnych. Znajdu-

jące się na poddaszu zabudowań przylegających do

monumentalnej hali małe sale wypełnione głównie

malarstwem, tworzą wspólnie nader skomplikowa-

ną strukturę. Ta ostatnia kondygnacja zdaje się

¿yæ w³asnym ¿yciem

– całkowicie odseparowana od pozostałej części gma-

chu składa się z sieci kilkupoziomowych pomostów.

To właśnie one są widoczne z dołu Nawy Głównej

przez półprzejrzyste szyby termalnych okien. Obok

ogromnych, impresjonistycznych pejzaży, wiszą tu

mniejsze dzieła postimpresjonistów i symbolistów.

Przyciemnione, maleńkie pokoje części zachodniej

(zajmujące najwyższe partie dawnego budynku) kryją

delikatne pastele mistrzów takich jak Manet i Redon,

czy rysunki Degasa.

Przebudowa Muzeum trwa

po dzień dzisiejszy. Elastyczność architektury pozwa-

la na wyjście naprzeciw potrzebom nowych czasów.

Od lutego 2001 do maja 2002 niezmiennie otwarta

Galeria poddana została kolejnym modyfikacjom.

Przebudowano zachodnią część tak, by podnieść

Z zewn¹trz nic siê nie zmieni³o.

Oprócz bannerów reklamuj¹cych

wystawy i kolejek przed wejœciem.

standard oraz rozbudować pomieszczenia recepcyj-

ne, księgarnię oraz powierzchnie przeznaczone pod

wystawy czasowe.

Ta przestrzeń, poprzez wykorzystanie doskonałej gry

światła, wydaje się być stworzona do prezentacji

sztuki. Tym bardziej tej właśnie – sztuki ludzi, którzy

tak intensywnie zmagali się z problemami

światła w malarstwie. Architektura wieku pary i że-

laza, w swoim najbardziej spektakularnym wymia-

rze, staje się jakże stosownym i odpowiednim schro-

nieniem dla dzieł malarstwa swojego okresu! Prze-

łom wieków, koniec Pięknej Epoki, koniec długiego

okresu dziejów malarstwa zwieńczonego impresjo-

nizmem – wszystko to spotyka się w przestrzeni za-

aranżowanej na nowo u końca kolejnego stulecia.

I jeszcze coś sprawia, że tej ogromnej powierzchni

udało się zyskać miano miejsca wyjątkowego. Tym

medium łączącym miasto z miejscem jest, obok

kolekcji,

szerokie spektrum dzia³añ kulturalnych,

poczynając od koncertów, przez wykłady, rozmaite

festiwale filmowe, a kończąc na wycieczkach

z przewodnikiem i interesującym programie eduka-

cyjnym. Musée – Gare – d’Orsay utrwaliło się

w sylwecie metropolii, a jego unikalność długo jesz-

cze podkreślać będzie wyrazisty charakter paryskiej

przestrzeni miejskiej.

fot.

dani

el k

rzys

ztał

owic

z

fot.

dani

el k

rzys

ztał

owic

z