laif 03 2012

64

Upload: magentownia

Post on 22-Jul-2016

238 views

Category:

Documents


8 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Laif 03 2012

LAIF_03_str_01_OKLADKA.indd 1 7/19/12 10:15 PM

Page 2: Laif 03 2012

LAIF_03_str_04_05_spis_wstep.indd 2-3 7/19/12 10:22 PM

Page 3: Laif 03 2012

LAIF_03_str_04_05_spis_wstep.indd 2-3 7/19/12 10:22 PM

Page 4: Laif 03 2012

06INFORMER10TEMAT Z OKŁADKI IGGY POP12FESTIWALEBEZ OPASKI ANI RUSZ20WYWIADMARCUS FÜREDER Z PAROV STELAR24MASKI W MUZYCE28ALTERNATYWNY PRZEWODNIKWIEDEŃ – TO NIE JEST MIASTO DLA STARYCH LUDZI32FELIETONJAK ZOSTAĆ IDOLEM?34FOTOREALCJA36AUDIORIVERDOKĄD ZMIERZA POLSKI CLUBBING? 38WYWIADŁUKASZ NAPORA– RZECZNIK PRASOWY FESTIWALU AUDIORIVER40FUNDATAKONCERTY, EVENTY42RECENZJE50REALCJASOUNDRIVE FESTIVAL52ZJAWISKOSUPERGRUPY56MODA, TECHNOLOGIE, KUCHNIA58LEGENDARED HOT CHILI PEPERS62FELIETONJAK SIĘ UBRAĆ NA FESTIWAL?

10

20

24

44

58

LAIF_03_str_04_05_spis_wstep.indd 4 7/19/12 10:49 PM

Page 5: Laif 03 2012

06INFORMER10TEMAT Z OKŁADKI IGGY POP12FESTIWALEBEZ OPASKI ANI RUSZ20WYWIADMARCUS FÜREDER Z PAROV STELAR24MASKI W MUZYCE28ALTERNATYWNY PRZEWODNIKWIEDEŃ – TO NIE JEST MIASTO DLA STARYCH LUDZI32FELIETONJAK ZOSTAĆ IDOLEM?34FOTOREALCJA36AUDIORIVERDOKĄD ZMIERZA POLSKI CLUBBING? 38WYWIADŁUKASZ NAPORA– RZECZNIK PRASOWY FESTIWALU AUDIORIVER40FUNDATAKONCERTY, EVENTY42RECENZJE50REALCJASOUNDRIVE FESTIVAL52ZJAWISKOSUPERGRUPY56MODA, TECHNOLOGIE, KUCHNIA58LEGENDARED HOT CHILI PEPERS62FELIETONJAK SIĘ UBRAĆ NA FESTIWAL?

10

20

24

44

58

LAIF_03_str_04_05_spis_wstep.indd 4 7/19/12 10:49 PM

Festiwalowy sezon w pełni i trzeba przyznać, że w tym roku uczestnicze-nie w niektórych koncertach wyma-

gało sporego samozaparcia. Zamiast żaru z nieba (na pewno jest lato?) lał się deszcz. A po deszczu? Na festiwalowych terenach rządziło błoto! Kiedyś było ono nieodłącz-nym elementem jedynie zabawy na Wood-stock. Teraz opanowało wszystko. Nawet sprawiło, że część z Was przechrzciła Open’era na Błotn’era! Ale wcale nie pi-szę tego po to, by ponarzekać. Błoto bywa kreatywne! Zwłaszcza jeśli ktoś na taki fe-stiwal w deszczu nie zabrał ze sobą kalo-szy. Niektórzy zabezpieczali upaprane nogi workami na śmieci lub foliowymi reklamówkami owiniętymi taśmą i sznurka-mi. Inni, już zrezygnowani, chodzili boso i żartowali, że po takim spacerze na pew-no namówią kogoś na zrobienie masażu stóp. A co na to wszystko koncertujący mu-zycy? Ci z Polski niemal zawsze mieli oka-zję do zagajenia na czasie, w stylu: a teraz mamy piosenkę o deszczu. Ci z zagranicy mieliby problem z wymówieniem słowa „deszcz”, ale rozczulali publiczność takimi

słowami jak „dziękuję”. Co sprytniejsi z go-ści z zagranicy znaleźli polskich nauczy-cieli z poczuciem humoru i zanotowali tro-chę dłuższe kwestie. Dwaj Szwajcarzy z Solange La Frange, których można było usłyszeć na Soudrive Festivalu mieli w swo-im zeszycie zdanie: „Pokaż cycki”. Ale większe wrażenie zrobiło na nas to, co usłyszeliśmy na koncercie Yeasayera podczas Open’era. Powiedzieli, że najle-piej gra im się w Polsce. Może dlatego wracają do nas już we wrześniu, na wy-stęp bez błota, bo w klubie. Ale skoro do bło-ta wróciłam – niech ono będzie dla Was inspiracją. Mamy ciekawe wyzwanie – czekamy na najlepsze zdjęcia z festiwa-li. W tym numerze znajdziecie konkurs, jest o co walczyć. Mamy też przewodnik po tych festiwalach, które jeszcze przed nami. Czytajcie, chwytajcie aparaty lub te-lefony i czekamy na Wasze foty, nie tylko takie z błotem w tle.

ŻYCZĘ TĘCZY, A POTEM SŁOŃCA.MARTA

Do zobaczenia w następnym LAIF-ie.

WYDAWCA: Mediabroker Sp. z o.o.Al. Wilanowska 27702-730 Warszawa

ADRES REDAKCJI:Al. Wilanowska 27702-730 Warszawa

DYREKTOR ZARZĄDZAJĄCY MEDIABROKER: Piotr [email protected]. 509 967 766

REKLAMA I PROMOCJA: Aleksandra Trojnar [email protected]. 693 693 800REKLAMA:Żaneta Kozarzewska [email protected] tel. 517 336 527Elżbieta [email protected] tel. 514 812 593Anna [email protected]. 512 863 850WYDANIE ONLINE:[email protected]

PROJEKT GRAFICZNY, PRZYGOTOWANIE I SKŁAD:Studio Graficzne M*FOTO:Krzysztof Plebankiewicz, mat. promocyjneZDJĘCIE NA OKŁADCE:mat. prasoweDRUK: Druk-Serwis

REDAKCJA: PrZemek Bollin, Ewa CiChoCka (korekta), Maciej Kaczyński, Justyna Kowalska, Małgorzata Krantz, Marcin Kusy, Mateusz Nocuń, Marta Sakson (red. prowadząca), Krzysztof Sokalla, Marianna Wodzińska, Damian Wojdyna, Dorota Zadrożna

* Redakcja nie odpowiada za treść reklam, nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania tekstów. Rozpowszechnianie materiałów redakcyjnych bez zgody wydawcy jest zabronione.

5

LAIF_03_str_04_05_spis_wstep.indd 5 7/19/12 10:51 PM

Page 6: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

THE KILLERS

OSTRO WALCZĄ

Album „Battle Born” (czyli urodzeni do walki) – te słowa znajdują się na oficjalnej fladze stanu Nevada

– to najbardziej wyczekiwana płyta gru-py, ukaże się 18 września. Fani są znie-cierpliwieni, bo w 2010 roku członkowie ogłosili krótką przerwę. Nic dziwnego, że kolejna, czwarta płyta zespołu – Battle Born – to wielkie wyzwanie dla jego członków. Już sam tytuł albumu do tego zobowiązuje. – W pewnym sensie wszy-scy Amerykanie są urodzeni do walki. Nasi przodkowie przybyli tu po lepsze ży-cie – tak tłumaczy go Brandon Flowers, zwracając uwagę, że dzieło ma być bar-dziej osobiste niż poprzednie dokonania zespołu. Album promuje kawałek „Runaways”, którego już można posłu-chać w internecie. (MW)

CO ICH ŁĄCZY Z DAWIDEM BOWIEMNowojorska formacja Yeasayer ujawniła szczegółowe informacje na temat

najnowszego krążka, który już pod koniec sierpnia trafi na sklepowe półki. Trzeci album w dyskografii zespołu, zatytułowany „Fragrant World”, zawie-

rać będzie jedenaście nowych kompozycji. Pierwszym singlem prezentującym zawar-tość najnowszego dzieła jest utwór „Henrietta”, który trafił do dwustu losowo wybra-nych fanów, subskrybujących newsletter na oficjalnej stronie Amerykanów. Płyta, której promocją zajmie się wytwórnia Secretly Canadian, zapowiadana jest jako zwarte, ambitne, nowoczesne i skomplikowane dzieło pop. – Słuchałem bardzo dużo R&B w trakcie tworzenia tego krążka – powiedział multiinstrumentalista Chris Keating w wywiadzie dla magazynu „Under The Radar”. – Nowy materiał brzmi tak, jakbyś puścił od tyłu płytę Aaliyah i ją spowolnił. Albo „Lodger” Davida Bowiego. Użyliśmy wielu elementów muzyki z filmów science fiction i połączyliśmy je z soulem. Nie wiem, czy to do siebie będzie pasować, ale wierzę, że tak – dodaje muzyk. (MN)

BAND OF HORSES

KNOCK, KNOCK Z NOWYM ALBUMEM

Grupa Band of Horses wraca z ko-lejnym, już czwartym albumem. „Mirage Rock” pojawi się w skle-

pach 18 września. Na płycie ma się zna-leźć 11 numerów, a zapowiedzią tego, co czeka fanów grupy z Seattle, jest singiel „Knock Knock”. Producentem albumu jest Glyn Johns, który współpracował z takimi sławami jak Bob Dylan, The Rolling Stones, The Who, Led Zeppelin, The Faces czy Eric Clapton. (MW)

YEASAYER

„JEDZ, MÓDL SIĘ, JEDZ” MICHAEL BOOTH

Nie bez przyczyny nieumiarkowa-nie w jedzeniu i piciu to jeden z grzechów głównych. O tym,

jak namiętność do jadła i napojów może zniszczyć życie, opowiada dziennikarz kulinarny Michael Booth w swojej książce „Jedz, módl się, jedz”. Zabiera czytelnika w podróż po Indiach… od kuchni. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN.

6 03/12

LAIF_03_str_06_09_informer.indd 6 7/19/12 11:18 PM

Page 7: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

THE KILLERS

OSTRO WALCZĄ

Album „Battle Born” (czyli urodzeni do walki) – te słowa znajdują się na oficjalnej fladze stanu Nevada

– to najbardziej wyczekiwana płyta gru-py, ukaże się 18 września. Fani są znie-cierpliwieni, bo w 2010 roku członkowie ogłosili krótką przerwę. Nic dziwnego, że kolejna, czwarta płyta zespołu – Battle Born – to wielkie wyzwanie dla jego członków. Już sam tytuł albumu do tego zobowiązuje. – W pewnym sensie wszy-scy Amerykanie są urodzeni do walki. Nasi przodkowie przybyli tu po lepsze ży-cie – tak tłumaczy go Brandon Flowers, zwracając uwagę, że dzieło ma być bar-dziej osobiste niż poprzednie dokonania zespołu. Album promuje kawałek „Runaways”, którego już można posłu-chać w internecie. (MW)

CO ICH ŁĄCZY Z DAWIDEM BOWIEMNowojorska formacja Yeasayer ujawniła szczegółowe informacje na temat

najnowszego krążka, który już pod koniec sierpnia trafi na sklepowe półki. Trzeci album w dyskografii zespołu, zatytułowany „Fragrant World”, zawie-

rać będzie jedenaście nowych kompozycji. Pierwszym singlem prezentującym zawar-tość najnowszego dzieła jest utwór „Henrietta”, który trafił do dwustu losowo wybra-nych fanów, subskrybujących newsletter na oficjalnej stronie Amerykanów. Płyta, której promocją zajmie się wytwórnia Secretly Canadian, zapowiadana jest jako zwarte, ambitne, nowoczesne i skomplikowane dzieło pop. – Słuchałem bardzo dużo R&B w trakcie tworzenia tego krążka – powiedział multiinstrumentalista Chris Keating w wywiadzie dla magazynu „Under The Radar”. – Nowy materiał brzmi tak, jakbyś puścił od tyłu płytę Aaliyah i ją spowolnił. Albo „Lodger” Davida Bowiego. Użyliśmy wielu elementów muzyki z filmów science fiction i połączyliśmy je z soulem. Nie wiem, czy to do siebie będzie pasować, ale wierzę, że tak – dodaje muzyk. (MN)

BAND OF HORSES

KNOCK, KNOCK Z NOWYM ALBUMEM

Grupa Band of Horses wraca z ko-lejnym, już czwartym albumem. „Mirage Rock” pojawi się w skle-

pach 18 września. Na płycie ma się zna-leźć 11 numerów, a zapowiedzią tego, co czeka fanów grupy z Seattle, jest singiel „Knock Knock”. Producentem albumu jest Glyn Johns, który współpracował z takimi sławami jak Bob Dylan, The Rolling Stones, The Who, Led Zeppelin, The Faces czy Eric Clapton. (MW)

YEASAYER

„JEDZ, MÓDL SIĘ, JEDZ” MICHAEL BOOTH

Nie bez przyczyny nieumiarkowa-nie w jedzeniu i piciu to jeden z grzechów głównych. O tym,

jak namiętność do jadła i napojów może zniszczyć życie, opowiada dziennikarz kulinarny Michael Booth w swojej książce „Jedz, módl się, jedz”. Zabiera czytelnika w podróż po Indiach… od kuchni. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN.

6 03/12

LAIF_03_str_06_09_informer.indd 6 7/19/12 11:18 PM

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

Wszystko zaczęło się jakieś półtora roku temu. Pod koniec 2010 roku na YouTube pojawiły się trzy

utwory nikomu nieznanego artysty, ukrywa-jącego się pod pseudonimem The Weeknd. Kilka miesięcy później, w marcu, do sieci trafił 9-utworowy, darmowy album, zatytuło-wany „House of Balloons”. No i zaczęło się; alternatywne serwisy muzyczne nazwa-ły The Weeknd głosem pokolenia, z kolei giganci w postaci MTV czy „Guardiana” doszukiwali się w nim największego talentu od czasów Michaela Jacksona.

PONAD PODZIAŁAMICo takiego jest w tych mrocznych, wręcz nie-wygodnych utworach, że wszyscy się na nie rzucili? Tesfaye’owi (na początku za-chowującemu anonimowość) udało się w sprytny sposób zatrzeć granicę między szukającymi nowości hipsterami a mainstre-amową publicznością słuchającą bardziej konwencjonalnego r’n’b. Jego muzyka za-częła się niejako sama promować równole-gle w tych dwóch kręgach – z jednej strony dzięki blogerom, z drugiej przy pomocy ka-nadyjskiej megagwiazdy – rapera Drake’a, który kiedyś wspomniał o swoim rodaku na Twitterze. To wystarczyło, aby zdobyć po-nad milion fanów w serwisach społeczno-ściowych oraz aby zawiesić stronę interneto-wą przy okazji ukazywania się kolejnych, darmowych płyt.

SEKS, NARKOTYKI I ZDRADAO czym śpiewa Abel Tesfaye? Ano o ni-czym przyjemnym. Lirycznie łączy ze sobą balladowo-soulowe pieśni o nieszczęśli-wej miłości z hiphopową wulgarnością. Każdy utwór ma odpowiednią liczbę „fucków” i „niggazów”, a to wszystko wy-śpiewywane anielsko-zawodzącym gło-sem, który przysporzył mu porównań do Michaela Jacksona. O utworze „Loft

Music” Tom Ewing z Guardiana napisał, że jest tak wulgarny, iż „po jego wysłu-chaniu czuje się trochę, jakby zdradził własną żonę”. Całości dopełnia muzyka – mroczne, narkotyczne beaty oscylujące wokół hip-hopu, psychodelii i r’n’b.

„THE WEEKND POSZUKUJE GITARZYSTY I BASISTY”

Po wydaniu trzech darmowych albumów na-turalnym krokiem była trasa koncertowa. Za pośrednictwem Facebooka wystosowano ogłoszenie o poszukiwaniach muzyków, a pierwszym koncertem w nowym składzie miał być festiwal Coachella, na którego pla-kacie nazwa The Weeknd figurowała tuż obok Davida Guetty czy Florence and the Machine. Koncert okazał się wielkim suk-cesem, choć trochę przyćmionym przez holo-gramowy występ Tupaca, który odbył się tego samego dnia. Kiedy czytacie ten arty-kuł, The Weeknd ma już za sobą pierwsze europejskie występy, m.in. na hiszpańskiej Primaverze.

ZNANY, NIEZNANYMimo że po początkowej anonimowości Abel Tesfaye zdecydował się ujawnić swoją tożsamość, to poza tym że ma 22 lata i mieszka w Toronto, tak naprawdę niewiele o nim wiadomo. Nie udziela wywiadów, a ze światem, jak na artystę XXI wieku przy-stało, komunikuje się wyłącznie za pośrednic-twem Twittera i Facebooka. Wszystkie jego płyty ukazywały się bez wcześniejszych za-powiedzi, więc lada dzień możemy spodzie-wać się kolejnej. Darmówka zapewne znów zawiesi stronę the-weeknd.com, natomiast regularny album ma duże szansę na czołów-kę Hot100 „Billboardu”.PS Wszystkie albumy The Weeknd można za darmo pobrać z jego oficjalnej strony in-ternetowej.

TEKST: KRZYSZTOF SOKALLA

MA 22 LATA, TRZY ALBUMY NA KONCIE, MILION FANÓW NA FACEBOOKU I TWITTERZE, A GDYBY NIE WYSTĘP HOLOGRAMU TUPACA, TO PEWNIE O JEGO KONCERCIE NA FESTIWALU COACHELLA MÓWIŁBY ŚWIAT. PRZED PAŃSTWEM ABEL TESFAYE, CZYLI THE WEEKND.

GWIAZDA Z INTERNETUTHE WEEKND

7

LAIF_03_str_06_09_informer.indd 7 7/19/12 11:13 PM

Page 8: Laif 03 2012

FOT.:

DU

STIN

RA

BIN

PAPA ROACH

WCIĄŻ ZASKAKUJĄ

Grupa Papa Roach również kończy prace nad swoją nową płytą. „The Connection” ukaże się 1 paź-

dziernika. Materiał powstał w należącym do zespołu studiu nagraniowym The Red House, które znajduje się w kalifornijskim Sacramento. Produkcją zajęli się James Mi-chael (współpracował między innymi z Sixx:A.M., Halestorm) i John Feldmann (Panic at the Disco, Escape the Fate). Pierw-szym singlem Amerykanów jest przebojo-wy „Still Swingin”. (MW)

GRIZZLY BEAR

NIE MIELI WAKACJI

Amerykanie z grupy Grizzly Bear mieli pracowite lato. Nie dość, że za-fundowali sobie i fanom w USA,

Europie i w Australii bardzo intensywną tra-sę koncertową, to równocześnie kończyli pracę nad swoją kolejną płytą. We wrze-śniu do sklepów muzycznych trafi ich al-bum „Shields”. Płytę zwiastuje kawałek „Sleeping Ute”. Na swojej oficjalnej stronie www.grizzly-bear.net chłopaki pochwalili się okładką albumu i jego zawartością. Warto posłuchać... (MW)

WSKRZESZENI PO 14 LATACHWraca kultowa formacja Dead Can Dance! W sierpniu ukazał się ich album

„Anastasis”, co w języku greckim oznacza wskrzeszenie. To słowo znako-micie opisuje zawartość płyty, bo Dead Can Dance pokazują, że są

w świetnej formie. Przypomnijmy, grupa zwiesiła działalność w 1998 roku i fani musie-li czekać na jej powrót aż tyle lat. Najnowszy album brzmi zdecydowanie śmielej niż wszystkie (a do tej pory nagrali 10 płyt) wcześniejsze dokonania zespołu. Zresztą ich formę będzie można ocenić na żywo. Dead Can Dance pojawią się w Polsce. Zagra-ją w warszawskiej Sali Kongresowej już 15 października. (MW)

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

DEAD CAN DANCE

BILLY TALENT

Chłopaki z Billy Talent ogłosili, że nowa płyta o mroCZnej nazwie „Dead Silence” będzie miała premierę 7 września. Środowisko krytyków jest zgodne – jeśli ten album ma taki sam oryginalny klimat jak okładka, to oczekujmy świeżej fali alter-

natywnego i skocznego punk rocka. Warto wysłuchać krążka, bo jak wspomina front-man – tworzenie było wyjątkowym doświadczeniem, bez stawiania granic. To nie koniec dobrych wiadomości. Ekipa Kowalewicza udostępniła na swojej stronie www.billytalent.com pełną wersję klipu do utworu „Viking Death March”. (PJ)

MASZERUJĄ Z NOWYM KRĄŻKIEM

8 03/12

LAIF_03_str_06_09_informer.indd 8 7/19/12 11:18 PM

Page 9: Laif 03 2012

FOT.:

DU

STIN

RA

BIN

PAPA ROACH

WCIĄŻ ZASKAKUJĄ

Grupa Papa Roach również kończy prace nad swoją nową płytą. „The Connection” ukaże się 1 paź-

dziernika. Materiał powstał w należącym do zespołu studiu nagraniowym The Red House, które znajduje się w kalifornijskim Sacramento. Produkcją zajęli się James Mi-chael (współpracował między innymi z Sixx:A.M., Halestorm) i John Feldmann (Panic at the Disco, Escape the Fate). Pierw-szym singlem Amerykanów jest przebojo-wy „Still Swingin”. (MW)

GRIZZLY BEAR

NIE MIELI WAKACJI

Amerykanie z grupy Grizzly Bear mieli pracowite lato. Nie dość, że za-fundowali sobie i fanom w USA,

Europie i w Australii bardzo intensywną tra-sę koncertową, to równocześnie kończyli pracę nad swoją kolejną płytą. We wrze-śniu do sklepów muzycznych trafi ich al-bum „Shields”. Płytę zwiastuje kawałek „Sleeping Ute”. Na swojej oficjalnej stronie www.grizzly-bear.net chłopaki pochwalili się okładką albumu i jego zawartością. Warto posłuchać... (MW)

WSKRZESZENI PO 14 LATACHWraca kultowa formacja Dead Can Dance! W sierpniu ukazał się ich album

„Anastasis”, co w języku greckim oznacza wskrzeszenie. To słowo znako-micie opisuje zawartość płyty, bo Dead Can Dance pokazują, że są

w świetnej formie. Przypomnijmy, grupa zwiesiła działalność w 1998 roku i fani musie-li czekać na jej powrót aż tyle lat. Najnowszy album brzmi zdecydowanie śmielej niż wszystkie (a do tej pory nagrali 10 płyt) wcześniejsze dokonania zespołu. Zresztą ich formę będzie można ocenić na żywo. Dead Can Dance pojawią się w Polsce. Zagra-ją w warszawskiej Sali Kongresowej już 15 października. (MW)

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

DEAD CAN DANCE

BILLY TALENT

Chłopaki z Billy Talent ogłosili, że nowa płyta o mroCZnej nazwie „Dead Silence” będzie miała premierę 7 września. Środowisko krytyków jest zgodne – jeśli ten album ma taki sam oryginalny klimat jak okładka, to oczekujmy świeżej fali alter-

natywnego i skocznego punk rocka. Warto wysłuchać krążka, bo jak wspomina front-man – tworzenie było wyjątkowym doświadczeniem, bez stawiania granic. To nie koniec dobrych wiadomości. Ekipa Kowalewicza udostępniła na swojej stronie www.billytalent.com pełną wersję klipu do utworu „Viking Death March”. (PJ)

MASZERUJĄ Z NOWYM KRĄŻKIEM

8 03/12

LAIF_03_str_06_09_informer.indd 8 7/19/12 11:18 PM

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

W ciągu dwóch dni goście targów mogli obejrzeć i kupić prace naj-ciekawszych ilustratorów, grafi-

ków, projektantów mody i twórców sztuki użytkowej. Szczególną cechą imprezy była obecność projektantów i artystów wysta-wiających swoje prace. Goście targów mie-li unikalną okazję do ich poznania, wymia-ny opinii i kupienia prac wprost od twórców. W Ufficio Primo obecni byli m.in.: MVM czyli Magnus voll Mathiassen, którego por-trety gwiazd hip-hopu obiegły cały świat, Yvan Rodic – The Facehunter, Jan Kallwejt, Tomasz Walenta, Agata Endo Nowicka,

Tymek Jezierski, Arobal i wielu innych zna-komitych polskich i zagranicznych artystów, którzy przyjechali z Berlina, Londynu, Pary-ża, Nowego Jorku i Los Angeles. Podczas AYS UF można było kupić fotografie Lidii Popiel, obrazy Swanskiego (Paweł Kozłow-ski) i prace KESH – artystki, DJ-ki, projektant-ki mody – muzy Jeana-Charlesa de Castel-bajaca, współpracującej z Kanyem Westem i Jeremym Scottem. Po raz pierwszy został również zaprezentowany but Reebok Betwix Mid, zaprojektowany przez Olkę Osadzińską w ramach globalnego projektu Reebok Classic Beat Collaboration. (MS)

ZORGANIZOWANE PO RAZ DRUGI TARGI SZTUKI ART YARD SALE UFFICIO PRIMO PRZYCIĄGNĘŁY PONAD 30 POLSKICH I ZAGRANICZNYCH ARTYSTÓW REPREZENTUJĄCYCH RÓŻNE DZIEDZINY SZTUKI WSPÓŁCZESNEJ.

ART YARD SALE UFFICIO PRIMO

BLIŻEJ ARTYSTY

DAMIEN_VIGNAUX_TASCHEN

AROBALOSADZIŃKA_MANIFA

MVM_MAGNUS_VOLL_MATHIASSEN_KANYE_1

MAGDA ŁAPINSKA_MUZEUM

9

LAIF_03_str_06_09_informer.indd 9 7/19/12 11:13 PM

Page 10: Laif 03 2012

Iggy Pop, jeden z prekursorów

punk rocka, jest znany zwłasz-

cza ze swoich nieprzewidywal-

nych zachowań na scenie. Inspi-

racją dla tej specyficznej

ekspresji był dla niego Jim

Morrisson, którego Iggy po raz pierwszy

zobaczył na żywo w 1967 roku. Przez

lata Pop wielokrotnie obnażał się na sce-

nie, wymiotował, tarzał w szkle i jako

pierwszy na świecie skakał w publicz-

ność. Co prawda po wypadku w 2010

roku miał te skoki ograniczyć, ale najwy-

raźniej nie może się powstrzymać. Ilość

energii u tego przeżartego narkotykami

65-latka jest już legendarna, budząc po-

dziw i kompleksy u kolegów po fachu.

W jednym ze swoich skeczy Henry Rollins

opowiada, że kilkakrotnie występował

przed Iggym i raz obiecał sobie, że choć-

by miał dostać zawału, to zrobi lepszy

show. Faktycznie, Rollins wykrzesał z sie-

bie resztki energii i ledwo zszedł ze sceny,

by za chwilę obejrzeć koncert starszego

kolegi. Pop ani przez moment nie przesta-

wał skakać, turlać się i rozwalać sprzę-

tów, po czym wypoczęty i uśmiechnięty

zszedł lekkim krokiem ze sceny. Rollins

do tej pory czuje się głupio. Mamy więc

szczęście, że obaj wystąpią na tegorocz-

nym Offie. Może zobaczymy kolejną run-

dę pojedynku na sceniczną energię.

TEKST: MARIANNA WODZIŃSKA

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

ON KONTRA

OTACZA JĄCĄ NAS

GÓRA GÓWNA

IGGY POP

RAZEM Z WIELOKROTNIE

REAKTYWOWANYM

ZESPOŁEM THE STOOGES

WYSTĄPI W SIERPNIU

NA OFF FESTIVALU

W KATOWICACH.

CHOĆ NOWA, SOLOWA

PŁYTA POPA „APRÈS”

TO MELODYJNE COVERY

FRANCUSKICH PIOSENEK,

KONCERTUJĄCY OD KILKU

LAT THE STOOGES POKAŻĄ

NAM, CZYM PRAWDZIWY

PUNK RÓŻNI SIĘ

OD WSZECHOBECNEJ

NA RYNKU MUZYCZNYM

„GÓRY GÓWNA”.

10 03/12

LAIF_03_str_10_11_IGGY.indd 10 7/19/12 10:09 PM

Page 11: Laif 03 2012

Iggy Pop, jeden z prekursorów

punk rocka, jest znany zwłasz-

cza ze swoich nieprzewidywal-

nych zachowań na scenie. Inspi-

racją dla tej specyficznej

ekspresji był dla niego Jim

Morrisson, którego Iggy po raz pierwszy

zobaczył na żywo w 1967 roku. Przez

lata Pop wielokrotnie obnażał się na sce-

nie, wymiotował, tarzał w szkle i jako

pierwszy na świecie skakał w publicz-

ność. Co prawda po wypadku w 2010

roku miał te skoki ograniczyć, ale najwy-

raźniej nie może się powstrzymać. Ilość

energii u tego przeżartego narkotykami

65-latka jest już legendarna, budząc po-

dziw i kompleksy u kolegów po fachu.

W jednym ze swoich skeczy Henry Rollins

opowiada, że kilkakrotnie występował

przed Iggym i raz obiecał sobie, że choć-

by miał dostać zawału, to zrobi lepszy

show. Faktycznie, Rollins wykrzesał z sie-

bie resztki energii i ledwo zszedł ze sceny,

by za chwilę obejrzeć koncert starszego

kolegi. Pop ani przez moment nie przesta-

wał skakać, turlać się i rozwalać sprzę-

tów, po czym wypoczęty i uśmiechnięty

zszedł lekkim krokiem ze sceny. Rollins

do tej pory czuje się głupio. Mamy więc

szczęście, że obaj wystąpią na tegorocz-

nym Offie. Może zobaczymy kolejną run-

dę pojedynku na sceniczną energię.

TEKST: MARIANNA WODZIŃSKA

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

ON KONTRA

OTACZA JĄCĄ NAS

GÓRA GÓWNA

IGGY POP

RAZEM Z WIELOKROTNIE

REAKTYWOWANYM

ZESPOŁEM THE STOOGES

WYSTĄPI W SIERPNIU

NA OFF FESTIVALU

W KATOWICACH.

CHOĆ NOWA, SOLOWA

PŁYTA POPA „APRÈS”

TO MELODYJNE COVERY

FRANCUSKICH PIOSENEK,

KONCERTUJĄCY OD KILKU

LAT THE STOOGES POKAŻĄ

NAM, CZYM PRAWDZIWY

PUNK RÓŻNI SIĘ

OD WSZECHOBECNEJ

NA RYNKU MUZYCZNYM

„GÓRY GÓWNA”.

10 03/12

LAIF_03_str_10_11_IGGY.indd 10 7/19/12 10:09 PM

Iggy Pop, jeden z prekursorów

punk rocka, jest znany zwłasz-

cza ze swoich nieprzewidywal-

nych zachowań na scenie. Inspi-

racją dla tej specyficznej

ekspresji był dla niego Jim

Morrisson, którego Iggy po raz pierwszy

zobaczył na żywo w 1967 roku. Przez

lata Pop wielokrotnie obnażał się na sce-

nie, wymiotował, tarzał w szkle i jako

pierwszy na świecie skakał w publicz-

ność. Co prawda po wypadku w 2010

roku miał te skoki ograniczyć, ale najwy-

raźniej nie może się powstrzymać. Ilość

energii u tego przeżartego narkotykami

65-latka jest już legendarna, budząc po-

dziw i kompleksy u kolegów po fachu.

W jednym ze swoich skeczy Henry Rollins

opowiada, że kilkakrotnie występował

przed Iggym i raz obiecał sobie, że choć-

by miał dostać zawału, to zrobi lepszy

show. Faktycznie, Rollins wykrzesał z sie-

bie resztki energii i ledwo zszedł ze sceny,

by za chwilę obejrzeć koncert starszego

kolegi. Pop ani przez moment nie przesta-

wał skakać, turlać się i rozwalać sprzę-

tów, po czym wypoczęty i uśmiechnięty

zszedł lekkim krokiem ze sceny. Rollins

do tej pory czuje się głupio. Mamy więc

szczęście, że obaj wystąpią na tegorocz-

nym Offie. Może zobaczymy kolejną run-

dę pojedynku na sceniczną energię.

Najlepszy, według wielu fanów, okres

twórczości Popa przypada na lata 70.

Po nagraniu „The Stooges” i „Fun House”

(które wtedy sprzedały się słabo) nastąpił

pierwszy rozpad zespołu spowodowany

uzależnieniem Iggy’ego od heroiny. Ale

to również wtedy nastąpiło najważniejsze

wydarzenie w jego karierze – w 1971

roku Pop poznał Davida Bowiego, z któ-

rym wyjechał do Wielkiej Brytanii, aby

wspólnie nagrać nowy materiał. Tam oka-

zało się, że nikt nie brzmi tak dobrze, jak

muzycy The Stooges, więc zespół reakty-

wowano i powstał kultowy dziś album

„Raw Power”, zawierający m.in. punkowy

hit „Search and Destroy”. I znowu – uza-

leżnienie Popa rozbiło zespół, a on sam

udał się na odwyk. Tam często odwiedzał

go Bowie, z którym, jak głoszą plotki, łą-

czyło go coś więcej niż tylko muzyka.

Po zakończeniu terapii razem pojechali

do Berlina zachodniego, gdzie powstały

dwie najważniejsze w solowej karierze

Popa płyty – „The Idiot” (przy którym po-

dobno zabił się Ian Curtis) i „Lust for Life”.

Dzięki utworom z tych płyt: „China Girl”,

„Sister Midnight” i „Tonight”, wykonywa-

nych potem z większym sukcesem przez

Bowiego na jego własnych płytach, Pop

otrzymał ogromne tantiemy. W pierwszej

połowie lat 80. mógł za nie żyć, oddając

się kolejnym odwykom od kokainy i nowej

pasji – kursom aktorskim. Iggy Pop wystą-

pił później w kilkunastu filmach, m.in. w „Ka-

wie i papierosach” Jarmuscha, serialu

„Star Trek: Stacja kosmiczna” czy kontro-

wersyjnej operze o rodzinie Mansonów.

Użyczał też głosu, m.in. w serialu „Ameri-

can Dad” i grze „Grand Theft Auto 4”.

Druga połowa lat 80. i lata 90. przyniosły

umiarkowane sukcesy, największe w USA

i w Australii, gdzie Pop cieszy się ogromną

popularnością. Najlepiej sprzedały się za-

inspirowane New Wave albumy „Blah

Blah Blah” i „Brick by Brick”. Z tego okresu

pochodzą przeboje „Real Wild Child”,

„Cry for Love” i „Candy”. Wielki powrót

Iggy’ego do kultury masowej nastąpił w 1996

roku, kiedy jego przebój „Lust for Life” zo-

stał użyty w filmie „Trainspotting”. Na fali

popularności i w związku ze zdrowszym

trybem życia starzejącego się składu reak-

tywowano The Stooges i od 2004 roku

zespół dość regularnie jeździ w trasy. Dwa

lata temu dostał się wreszcie do Rock and

Roll Hall of Fame.

Dziś, poza koncertowaniem z legendą

punk rocka, Pop mieszka w Miami, narze-

ka na współczesną muzykę i nagrywa

francuskie piosenki. Poprzedni album, wy-

dany w 2009 roku „Préliminaires”, zain-

spirowany jazzem z Nowego Orleanu,

powstał, bo Pop miał dość „słuchania

idiotów grających na gitarach gównianą

muzykę”. Kolejny, wydany w maju tego

roku album „Aprés” zawiera 10 coverów

klasycznych, francuskich piosenek,

ale także utworów Beatlesów, Yoko Ono

i Franka Sinatry. Pop tłumaczy, że więk-

szość utworów pochodzi z Francji, „bo

to francuska kultura najbardziej opiera

się atakom anglo-amerykańskiej muzycz-

nej maszyny”.

Pop jest mało lubiany w branży, bo zna-

ny z otwartej krytyki. Potrafi przyczepić

się nawet do surowej twórczości Jacka

White’a (mimo że lubi The White

Stripes), twierdząc, że nie uszłoby mu

na sucho takie brzmienie, gdyby nie su-

pernowoczesny mastering. Narzeka też

często na brak fantazji i scenicznej eks-

presji u współczesnych muzyków rocko-

wych, podsumowując to krótko – „ci

kolesie są kurewsko nudni”. W jednym

z wywiadów Pop opowiada, jak kiedyś

usłyszał jedną ze swoich ulubionych, gi-

tarowych melodii zsamplowaną przez

Black Eyed Peas i zmieszaną z jakimś

„strasznym quasi-rapem”. „To jest jak

napój, który zawiera 10 proc. soku.

Ta muzyka to góra gówna”.

TEMAT Z OKŁADKI /IGGY POPFO

T.: M

AT. P

RASO

WE,

MAT

. WYT

RNI P

ŁYTO

WYC

H

ON KONTRA

OTACZA JĄCĄ NAS

GÓRA GÓWNA PŁYTA „APRÈS” UKAZAŁA SIĘ 9 MAJA TEGO ROKU.

MATERIAŁ ZDECYDOWANIE ODBIEGA OD TEGO,

DO CZEGO PRZYZWYCZAIŁ NAS SWOJĄ

TWÓRCZOŚCIĄ IGGY POP. TUTAJ ŚPIEWA STARE HITY

O MIŁOŚCI, PO FRANCUSKU.

11

LAIF_03_str_10_11_IGGY.indd 11 7/19/12 10:10 PM

Page 12: Laif 03 2012

NIE MA OPASKI, NIE MA ZABAWY – CZYLI FESTIWALOWE LOVE

12 03/12

LAIF_03_str_12_19_festiwale.indd 12 7/19/12 11:52 PM

Page 13: Laif 03 2012

NIE MA OPASKI, NIE MA ZABAWY – CZYLI FESTIWALOWE LOVE

12 03/12

LAIF_03_str_12_19_festiwale.indd 12 7/19/12 11:52 PM

FESTIWALE FESTIWALE

NIE MA OPASKI, NIE MA ZABAWY – CZYLI FESTIWALOWE LOVE

TEKST: DAMIAN WOJDYNA

PRZYSPIESZONE BICIE SERCA PRZED ROZPOCZĘCIEM KONCERTU, NIEKONTROLOWANE NAPADY SZAŁU W TRAKCIE, ZDARTE GARDŁO I WSPOMNIENIE OBCOWANIA NIEMAL TWARZĄ W TWARZ Z ULUBIONYMI ARTYSTAMI – TO LUDZIOM DAJĄ FESTIWALE. CZY JEST JESZCZE KTOŚ, KOGO TRZEBA DO NICH ZACHĘCAĆ? NIE? TO PORA DOKONAĆ WYBORU, NA KTÓRY POJECHAĆ.

13

LAIF_03_str_12_19_festiwale.indd 13 7/19/12 11:52 PM

Page 14: Laif 03 2012

Każdego roku na pol-skiej mapie festiwalo-wej pojawiają się ko-lejne imprezy, z coraz to lepszymi lineupami.

Ale nie tylko muzyka się tu liczy. Waż-ny jest klimat, bo w czasie festiwali budują się minispołeczności. Ludzie zapominają o podziałach i cieszą się z tego, że stojący obok pan z dziec-kiem kołysze się do tych samych ryt-mów co grupka studentów. Nawet gdy kogoś niechcący poturbujesz, to ten nie odpłaci ci chlapnięciem z liścia, a jedynie z uśmiechem na twarzy rzuci pytanie: „No i jak się bawisz? Bo ja świetnie!”.

WOODSTOCK– przystanek z misjąCo ma ze sobą wspólnego organiza-cja charytatywna i festiwal muzyki roc-kowej, na który zjeżdża się blisko 300 tysięcy uczestników z całej Europy? Jurka Owsiaka! Chyba nie ma nikogo, kto nie znałby tego pana. To dzięki nie-mu od 1995 roku organizowany jest w Polsce Przystanek Woodstock, który doskonale wypełnił lukę po zawieszo-nym wówczas festiwalu w Jarocinie. Rockandrollowe szaleństwo w Kostrzy-nie nad Odrą odbywa się pod hasłem „Miłość! Przyjaźń! Muzyka! Stop przemocy! Stop narkotykom!” – coś, czego na próżno szukać na komercyj-nych imprezach takiego rozmiaru. Do tego jest tam Akademia Sztuk Prze-pięknych, czyli miejsce, gdzie można porozmawiać ze znanymi osobami ze świata kultury, mediów czy polityki, oraz gwiazdy, takie jak: The Prodigy, Gentleman & The Evolution, The Stran-glers, Clawfinger (to w przeszłości) i Damian Marley, Sabaton czy Antiflag (to w tym roku). Festiwal poszerza swo-ją formułę, co cieszy, a przykładem tego jest booking chociażby The Qemi-sts produkujących ostatnio bardziej drum’n’base niż rock, czy producenta Goorala łączącego w swojej twórczo-ści electro, dubstep i góralski folk. Tak więc nie pozostaje nic innego, jak pakować namioty i szykować się na spotkanie z przygodą!

KIEDY? 2-5 sierpnia GDZIE? Kostrzyn nad OdrąZA ILE? Wejście na ładne oczy,

czyli za zupełne freeDLACZEGO? Damian Marley/ Machine Head/ The Darkness/ Ministry/ Asian Dub Foundation/ Sabaton/ Anti-Flag/ Hardcore Superstar/ The Qemists/ Dubioza Kolektiv/ ThePetebox/ My Riot/ Elektryczne Gitary/ Gooral/ Happysad/ Shantel & Bukovina Club Orchester.

LET IT ROLL. Inwazja z południa.Czesi mają łeb do organizacji do-brych imprez. W naszym rejonie geo-graficznym są niemal pionierami, cze-go dowodem jest legendarny Hip Hop Kemp czy kandydujący na legendę, młody lecz już bardzo popularny w skali europejskiej, festiwal Let It Roll. Po sukcesach w poprzednich latach organizatorzy postanowili wyekspor-tować markę tego stricte drum’n’base-owego open air festiwalu do Polski. W tym roku szykuje się nie lada konku-rencja dla gdańskiego iFestival i płoc-kiego Audioriver, a to głównie za spra-wą London Elektricity, Danny’ego Byrt’a, Ed Rush&Optical czy The Pana-cea i Limewax dla fanów mocniejsze-go grania. Czesi liczą na duży sukces imprezy w Polsce. Nie szczędzili na jej promocji, w ramach której urządzili urodziny jednej z największych wy-twórni drum’n’base na świecie – Hospital Records – w scenerii Gale-rii Szybu Wilsona w Katowicach, gdzie wystąpili m.in. High Contrast, Netsky, John B i Youngsta.

KIEDY? 10-12 sierpniaGDZIE? Zalew Chechło-Nakło – Tarnowskie GóryZA ILE? od 100 PLN karnet DLACZEGO? London Elektricity/ Danny Byrd/ Ed Rush & Optical/ Aphrodite/ Matrix & Futurebound/ Metrik/ Audio/ B-Complex/ The Panacea/ Limewax/ The Sect/ Robyn Chaos/ Counterstrike/ Forbidden Society/ Switch Technique

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E

14 03/12

LAIF_03_str_12_19_festiwale.indd 14 7/19/12 11:52 PM

Page 15: Laif 03 2012

Każdego roku na pol-skiej mapie festiwalo-wej pojawiają się ko-lejne imprezy, z coraz to lepszymi lineupami.

Ale nie tylko muzyka się tu liczy. Waż-ny jest klimat, bo w czasie festiwali budują się minispołeczności. Ludzie zapominają o podziałach i cieszą się z tego, że stojący obok pan z dziec-kiem kołysze się do tych samych ryt-mów co grupka studentów. Nawet gdy kogoś niechcący poturbujesz, to ten nie odpłaci ci chlapnięciem z liścia, a jedynie z uśmiechem na twarzy rzuci pytanie: „No i jak się bawisz? Bo ja świetnie!”.

WOODSTOCK– przystanek z misjąCo ma ze sobą wspólnego organiza-cja charytatywna i festiwal muzyki roc-kowej, na który zjeżdża się blisko 300 tysięcy uczestników z całej Europy? Jurka Owsiaka! Chyba nie ma nikogo, kto nie znałby tego pana. To dzięki nie-mu od 1995 roku organizowany jest w Polsce Przystanek Woodstock, który doskonale wypełnił lukę po zawieszo-nym wówczas festiwalu w Jarocinie. Rockandrollowe szaleństwo w Kostrzy-nie nad Odrą odbywa się pod hasłem „Miłość! Przyjaźń! Muzyka! Stop przemocy! Stop narkotykom!” – coś, czego na próżno szukać na komercyj-nych imprezach takiego rozmiaru. Do tego jest tam Akademia Sztuk Prze-pięknych, czyli miejsce, gdzie można porozmawiać ze znanymi osobami ze świata kultury, mediów czy polityki, oraz gwiazdy, takie jak: The Prodigy, Gentleman & The Evolution, The Stran-glers, Clawfinger (to w przeszłości) i Damian Marley, Sabaton czy Antiflag (to w tym roku). Festiwal poszerza swo-ją formułę, co cieszy, a przykładem tego jest booking chociażby The Qemi-sts produkujących ostatnio bardziej drum’n’base niż rock, czy producenta Goorala łączącego w swojej twórczo-ści electro, dubstep i góralski folk. Tak więc nie pozostaje nic innego, jak pakować namioty i szykować się na spotkanie z przygodą!

KIEDY? 2-5 sierpnia GDZIE? Kostrzyn nad OdrąZA ILE? Wejście na ładne oczy,

czyli za zupełne freeDLACZEGO? Damian Marley/ Machine Head/ The Darkness/ Ministry/ Asian Dub Foundation/ Sabaton/ Anti-Flag/ Hardcore Superstar/ The Qemists/ Dubioza Kolektiv/ ThePetebox/ My Riot/ Elektryczne Gitary/ Gooral/ Happysad/ Shantel & Bukovina Club Orchester.

LET IT ROLL. Inwazja z południa.Czesi mają łeb do organizacji do-brych imprez. W naszym rejonie geo-graficznym są niemal pionierami, cze-go dowodem jest legendarny Hip Hop Kemp czy kandydujący na legendę, młody lecz już bardzo popularny w skali europejskiej, festiwal Let It Roll. Po sukcesach w poprzednich latach organizatorzy postanowili wyekspor-tować markę tego stricte drum’n’base-owego open air festiwalu do Polski. W tym roku szykuje się nie lada konku-rencja dla gdańskiego iFestival i płoc-kiego Audioriver, a to głównie za spra-wą London Elektricity, Danny’ego Byrt’a, Ed Rush&Optical czy The Pana-cea i Limewax dla fanów mocniejsze-go grania. Czesi liczą na duży sukces imprezy w Polsce. Nie szczędzili na jej promocji, w ramach której urządzili urodziny jednej z największych wy-twórni drum’n’base na świecie – Hospital Records – w scenerii Gale-rii Szybu Wilsona w Katowicach, gdzie wystąpili m.in. High Contrast, Netsky, John B i Youngsta.

KIEDY? 10-12 sierpniaGDZIE? Zalew Chechło-Nakło – Tarnowskie GóryZA ILE? od 100 PLN karnet DLACZEGO? London Elektricity/ Danny Byrd/ Ed Rush & Optical/ Aphrodite/ Matrix & Futurebound/ Metrik/ Audio/ B-Complex/ The Panacea/ Limewax/ The Sect/ Robyn Chaos/ Counterstrike/ Forbidden Society/ Switch Technique

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E

14 03/12

LAIF_03_str_12_19_festiwale.indd 14 7/19/12 11:52 PM

FESTIWALE FESTIWALE

COKE LIVE MUSIC FESTIVAL.Mało, czyli dużoNie trzeba sprowadzać kilkunastu czy kilkudziesięciu zagranicznych gwiazd, by impreza odniosła komercyjny suk-ces. Czasem wystarczy kilka, dobra lokalizacja, szeroka akcja promocyjna w mediach masowych i nie trzeba mar-twić się o frekwencję. Agencja Alter Art (ta od Open’era i Selectora) dosko-nale rozumie potrzeby krakowskiej pu-bliczności i od 7 lat organizuje event, który z jednodniowego rozrósł się swe-go czasu do trzech dni rozpustnej za-bawy na terenie Muzeum Lotnictwa. Jay-Z, Rihanna, Akon, Kanye West, Muse, The Chemical Brothers, Timba-land, Lily Allien, The Killers – to niektó-re z wielu gwiazd poprzednich edycji Coke Live Music Festivalu. Do tego za-wsze dochodzi czołówka polskiej sce-ny muzyki popularnej. Coke to także pierwszy festiwal komercyjny, który kładzie nacisk na prezentowanie mu-zyki hiphopowej. Tegoroczny line up jeszcze wygląda dość biednie na tle poprzednich lat. Czekamy na kolejne gwiazdy!

KIEDY? 11-12 sierpnia 2012 GDZIE? Muzeum Lotnictwa

KrakówZA ILE? 125 PLN – bilet jednodnio-

wy / 200 PLN – karnet DLACZEGO? The Killers/ The Roots/ Placebo/ Snoop Dogg(i może colę do tego?)

W kopalni nowych dźwiękówTAURON NOWA MUZYKAKatowice to mocno zaznaczony punkt na polskiej mapie imprez maso-wych. To stolica regionu górniczego i właśnie elementy górniczego indu-strialu posłużyły jako tło do wydarzeń spod znaku festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Amon Tobin, Prefuse 73, Bo-nobo, Jamie Lindell, Moderat, Roots Manuva czy Patti Young to tylko niektó-re z gwiazd, które do tej pory gościły tereny Szybu Wilsona. Prasa od lat pa-trzy uważnie na poczynania Taurona i docenia rolę, jaką pełni w promocji al-ternatywnych brzmień elektronicznych. Tegoroczna VII edycja tymczasowo przeniesie się w inną lokalizację, ale do-stajemy w zamian naprawdę solidny line up, na który składają się m.in. hipho-powy ilustrator Ghostpoet, mistrz mikro-melodii i eksperymentów Four Tet, szalo-ne chłopaki z Hot Chip czy przedstawiciel solidnej elektroniki – The Field. Miano najlepszego małego festiwalu w Europie w 2010 roku potwierdza słuszność po-wiedzenia, że… małe jest piękne.

KIEDY? 23-26 sierpnia 2012GDZIE? Dolina Trzech Stawów

– KatowiceZA ILE? 60 PLN – dzień otwarcia

140 PLN – karnet 2-dniowy 170 – karnet 3-dniowy

DLACZEGO? Gang Gang Dance/ Caribou/ Four Tet/ Rustie/ Chris Clark/ Scuba/ L-Vis 1990/ Sepalcure/ Eskmo/ Lucy/ Kwes./ Saschienne/ Speech Debelle/ The Field/ Michael Mayer/ Gnucci Banana/ Brandt Brauer Frick Ensemble/ Jimmy Edgar/ Mouse On Mars/ The Black Dog/ Hot Chip/ John Talabot/ Morphosis/ Chilly Gonzales/ Ghostpoet/ Beach House/ Dj Rashad & Dj Spinn

AUDIORIVER– niezależność muzycznej rzekiRównież w 2006 roku swój debiut na polskim rynku imprez masowych zaliczył poznański Festiwal Świata Niezależnego Audioriver. Jak się oka-zuje po latach – niekwestionowany li-der wśród eventów dedykowanych ambitnej muzyce elektronicznej, po-czynając od gatunków house i electro, poprzez siarczyste techno i minimal-ne, aż do jungle, dubstepu i ambientu. Niepowtarzalny klimat płockiej plaży nad Wisłą, doskonały line up oraz po-święcenie organizatorów są spoiwem wykształconej przez lata społeczno-ści audioriverowskiej. Audioriver to nie tylko trzy dni muzycznych uniesień z ta-kimi artystami w poprzednich latach jak Richie Hawtin – także jako Plastik-man, Jamie Jones, Moderat, DJ Hell, Joris Voorn, Dub FX, Sub Focus, Lau-rent Garnier, Four Tet, Hadouken!, Simian Mobile Disco, Caspa & Rusko, Roni Size, UNKLE. Ten festiwal to rów-nież ważne imprezy pretowarzyszą-ce: II Konferencja Muzyczna Audiori-ver czy targi muzyczne. Festiwal ma świetnie wyważoną formułę i ściąga najbardziej pożądanych artystów ostatnich miesięcy. A kto był tam raz – na pewno powróci. Zwłaszcza jeśli widział zeszłoroczny występ Paula Kalkbrennera przy siąpiącym letnim deszczu…

KIEDY? 27-29 lipca 2012GDZIE? Plaża nad Wisłą – PłockZA ILE? 100 PLN – bilet jednodniowy 120-180 PLN – karnet DLACZEGO? Röyksopp/ Luciano/ Nicolas Jaar Live In Concert/ Maceo Plex/ Marco Carola/ Enter Shikari/ Modeselektor live/ NZ Shapeshif ter live/ Black Sun Empire/ ATOL (Modeselektor-Marcel Dettmann-Shed)/ S.P.Y feat. MC LowQui/ Cutline/ SebastiAn/ Kavinsky/ Plaid live/ dOP presents Les Fils Du Calvaire/ Byetone/ Tommy Four Seven/ Wilkinson/ Martyn live/ Ripperton/ Guillaume Coutu Dumonts & The Side Effects live/ Dub Phizix feat. MC DRS/ Coma live feat. Okinawa 69/ Catz’n Dogz/ Floex live/ Alex Picone/ Etheric Double live/ Gathaspar live/ + plaża

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E

15

LAIF_03_str_12_19_festiwale.indd 15 7/19/12 11:52 PM

Page 16: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E

SACRUM PROFANUM– solidna markaFestiwal Sacrum Profanum odznacza się na tyle ciekawą formułą, że jest już rozpoznawaną marką w niemal całej Europie. Głównymi kierunkami festiwa-lu jest szeroko rozumiana muzyka współczesna reprezentowana m.in. przez Ensemble Modern, Ensemble In-tercontemporain, Klangforum Wien, Theatre of Voices, Asko | Schönberg, London Sinfonietta, musikFabrik, która chętnie miesza się z nurtami muzyki poważnej, jazzu czy także elektroniki reprezentowanej przez takie sławy jak Kraftwerk czy Apex Twin. Cechą cha-rakterystyczną kolejnych edycji Sa-crum Profanum jest ukierunkowanie na twórczość artystów z konkretnego kraju/regionu. W tym roku na festiwalu wystąpią m.in. Sigur Rós, Kronos Quar-tet oraz reaktywowany legendarny polski duet Skalpel. Warto się tam po-jawić choćby dla samych niepowta-rzalnych miejsc, w których odbywa się ten nietuzinkowy festiwal.

KIEDY? 9-15 wrzesień 2012 GDZIE? Filharmonia Krakowska/

Fabryka Oskara Schindle-ra/ Muzeum Inżynierii Miejskiej/ ocynownia ArcelorMittal Poland – Kraków

ZA ILE? 149 – 199 PLNDLACZEGO? Sigur Rós/ Kronos Quartet/ Skalpel/ King Cannibal/ Jan Pilch/ Agata Zubel/ Ensemble Modern/ Alarm Will Sound/ Bang on a Can All-Stars/ Envee/ Ensemble musikFabrik/ Igor Boxx/ Klangforum Wien/ Cikada Ensemble

OFF FESTIVALOFF mode ONWracamy do Katowic, gdzie Artur Rojek szykuje kolejną edycję OFF Festivalu (złośliwi twierdzą, że to był prawdziwy powód odejścia muzyka z grupy Myslo-vitz). Tak silnie rozwijającego się festi-walu nasz kraj dawno nie widział. Na kilku scenach prezentują się zespo-ły, które w środowiskach fanów muzyki alternatywnej uchodzą za prawdziwe gwiazdy. Rock, hip-hop, indie, pop, dub-step to główne kierunki gatunkowe festi-walu, a The Flaming Lips, Neon Indian, Mathew Dear, The Lollipops, The Field, Kode9, Final Fantasy, Blonde Redhead – to tylko garstka ze wszystkich gwiazd zagranicznych, które do tej pory dały swój występ na OFFie (że o polskiej ogromnej grupie wykonawców nie wspomnę). W tym roku szykuje się jesz-cze bardziej smakowicie, bo mają poja-wić się m.in. Atari Teenage Riot, Death In Vegas, głośne ostatnio Metronomy oraz mistrz muzyki konceptualnej z Wielkiej Brytanii – Mathew Herbert (niekwestio-nowany nr 1 tegorocznego line upu – zdaniem autora). Ponoć w czasie trwania festiwalu zagęszczenie hipste-rów na m kw. jest największe w Europie. Jeśli wam to nie przeszkadza, to ruszaj-cie śmiało na Śląsk!

KIEDY? 2-5 sierpnia 2012 GDZIE? Dolina Trzech Stawów – KatowiceZA ILE? 80-140 PLN – bilet jednodniowy 120-220 PLN – karnet DLACZEGO? Africa HiTech/AfroKolektyw/ Alva Noto/ Andy Stott/ Apteka/ Atari Teenage Riot/ Bardo Pond/ Baroness/ Battles/ Baxter Dury/ Beneficjenci Splendoru/ Colin Stetson/ Connan Mockasin/ Container/ Converge/ Das Racist/ Death In Vegas/ Dominique Young Unique/ Fanfarlo/ Fennesz & Lillevan/ Forest Swords/ Henry Rollins/ High Places/ Iceage/ Iggy And The Stooges/ Jacaszek/ Kuedo/ Matthew Herbert/ Megafaun/ Metronomy/ Nosowska/ Other Lives/ Papa M/ Piętnastka/ Pissed Jeans/ Profesjonalizm/ Purity Ring/ Retro Stefson/ Shabazz Palaces/ Shangaan Electro/ Sleep Party People/ Spectrum/ Suicide/ The Antlers/ Thurston Moore/ Ty Segall/ i wielu innych/ sporo tego, co?

IMPACT FESTIVAL:

będzie odlot.

Impreza powinna nazywać się Impet,

a nie Impact Festival. A to ze względu

na siłę z jaką pojawia się na warszaw-

skim Lotnisku Bemowo. Siłę tę stanowi

główny headliner, dzięki któremu o tym

wydarzeniu mówią niemal wszystkie

media związane choć troszkę z kulturą

muzyczną. Wszak kto przegapi fakt,

że do Polski po pięciu latach powraca-

ją Red Hot Chili Peppers? Do tego

Kasbian i The Vaccines. Swoje trzy riffy

dołożą także uznane polskie kapele.

Fani mocnego grania już zacierają

ręce. No to co? Lecimy?

KIEDY? 27 lipca

GDZIE? Lotnisko Bemowo

– Warszawa

ZA ILE? 209 PLN

DLACZEGO? Red Hot Chili

Peppers/ Kasabian/ The Vaccines/

I Blame Coco/ Power of Trinity/

The Charlatans/ Public Image Ltd/

Marlon Roudette/ Chemia

16 03/12

LAIF_03_str_12_19_festiwale.indd 16 7/19/12 11:52 PM

Page 17: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E

SACRUM PROFANUM– solidna markaFestiwal Sacrum Profanum odznacza się na tyle ciekawą formułą, że jest już rozpoznawaną marką w niemal całej Europie. Głównymi kierunkami festiwa-lu jest szeroko rozumiana muzyka współczesna reprezentowana m.in. przez Ensemble Modern, Ensemble In-tercontemporain, Klangforum Wien, Theatre of Voices, Asko | Schönberg, London Sinfonietta, musikFabrik, która chętnie miesza się z nurtami muzyki poważnej, jazzu czy także elektroniki reprezentowanej przez takie sławy jak Kraftwerk czy Apex Twin. Cechą cha-rakterystyczną kolejnych edycji Sa-crum Profanum jest ukierunkowanie na twórczość artystów z konkretnego kraju/regionu. W tym roku na festiwalu wystąpią m.in. Sigur Rós, Kronos Quar-tet oraz reaktywowany legendarny polski duet Skalpel. Warto się tam po-jawić choćby dla samych niepowta-rzalnych miejsc, w których odbywa się ten nietuzinkowy festiwal.

KIEDY? 9-15 wrzesień 2012 GDZIE? Filharmonia Krakowska/

Fabryka Oskara Schindle-ra/ Muzeum Inżynierii Miejskiej/ ocynownia ArcelorMittal Poland – Kraków

ZA ILE? 149 – 199 PLNDLACZEGO? Sigur Rós/ Kronos Quartet/ Skalpel/ King Cannibal/ Jan Pilch/ Agata Zubel/ Ensemble Modern/ Alarm Will Sound/ Bang on a Can All-Stars/ Envee/ Ensemble musikFabrik/ Igor Boxx/ Klangforum Wien/ Cikada Ensemble

OFF FESTIVALOFF mode ONWracamy do Katowic, gdzie Artur Rojek szykuje kolejną edycję OFF Festivalu (złośliwi twierdzą, że to był prawdziwy powód odejścia muzyka z grupy Myslo-vitz). Tak silnie rozwijającego się festi-walu nasz kraj dawno nie widział. Na kilku scenach prezentują się zespo-ły, które w środowiskach fanów muzyki alternatywnej uchodzą za prawdziwe gwiazdy. Rock, hip-hop, indie, pop, dub-step to główne kierunki gatunkowe festi-walu, a The Flaming Lips, Neon Indian, Mathew Dear, The Lollipops, The Field, Kode9, Final Fantasy, Blonde Redhead – to tylko garstka ze wszystkich gwiazd zagranicznych, które do tej pory dały swój występ na OFFie (że o polskiej ogromnej grupie wykonawców nie wspomnę). W tym roku szykuje się jesz-cze bardziej smakowicie, bo mają poja-wić się m.in. Atari Teenage Riot, Death In Vegas, głośne ostatnio Metronomy oraz mistrz muzyki konceptualnej z Wielkiej Brytanii – Mathew Herbert (niekwestio-nowany nr 1 tegorocznego line upu – zdaniem autora). Ponoć w czasie trwania festiwalu zagęszczenie hipste-rów na m kw. jest największe w Europie. Jeśli wam to nie przeszkadza, to ruszaj-cie śmiało na Śląsk!

KIEDY? 2-5 sierpnia 2012 GDZIE? Dolina Trzech Stawów – KatowiceZA ILE? 80-140 PLN – bilet jednodniowy 120-220 PLN – karnet DLACZEGO? Africa HiTech/AfroKolektyw/ Alva Noto/ Andy Stott/ Apteka/ Atari Teenage Riot/ Bardo Pond/ Baroness/ Battles/ Baxter Dury/ Beneficjenci Splendoru/ Colin Stetson/ Connan Mockasin/ Container/ Converge/ Das Racist/ Death In Vegas/ Dominique Young Unique/ Fanfarlo/ Fennesz & Lillevan/ Forest Swords/ Henry Rollins/ High Places/ Iceage/ Iggy And The Stooges/ Jacaszek/ Kuedo/ Matthew Herbert/ Megafaun/ Metronomy/ Nosowska/ Other Lives/ Papa M/ Piętnastka/ Pissed Jeans/ Profesjonalizm/ Purity Ring/ Retro Stefson/ Shabazz Palaces/ Shangaan Electro/ Sleep Party People/ Spectrum/ Suicide/ The Antlers/ Thurston Moore/ Ty Segall/ i wielu innych/ sporo tego, co?

IMPACT FESTIVAL:

będzie odlot.

Impreza powinna nazywać się Impet,

a nie Impact Festival. A to ze względu

na siłę z jaką pojawia się na warszaw-

skim Lotnisku Bemowo. Siłę tę stanowi

główny headliner, dzięki któremu o tym

wydarzeniu mówią niemal wszystkie

media związane choć troszkę z kulturą

muzyczną. Wszak kto przegapi fakt,

że do Polski po pięciu latach powraca-

ją Red Hot Chili Peppers? Do tego

Kasbian i The Vaccines. Swoje trzy riffy

dołożą także uznane polskie kapele.

Fani mocnego grania już zacierają

ręce. No to co? Lecimy?

KIEDY? 27 lipca

GDZIE? Lotnisko Bemowo

– Warszawa

ZA ILE? 209 PLN

DLACZEGO? Red Hot Chili

Peppers/ Kasabian/ The Vaccines/

I Blame Coco/ Power of Trinity/

The Charlatans/ Public Image Ltd/

Marlon Roudette/ Chemia

16 03/12

LAIF_03_str_12_19_festiwale.indd 16 7/19/12 11:52 PM

FESTIWALE FESTIWALE

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E

Ostróda Reggae Festiwal– czerwony, zielony, żółtyOstróda Reggae Festiwal pierwotnie był eventem typowo lokalnym o silnie rockowo-alternatywnej formule. Do-piero w 2001 roku nabrał rozmachu, by trzy lata później przekształcić się festiwal o ściśle ukierunkowanym stylu. W przeciągu niemal kilkunastu lat ostródzka impreza stała się polską mekką brzmień reggae, dub, ska i wszystkiego co pokrewne. Na sce-nach, nazwanych z angielska kolorami wymienionymi w podtytule, wystąpiła wielu rodzimych artystów – od Vava-muffin, przez Maleo Reggae Rockers, East West Rockers, Paprika Korps, aż na KaCeZet & Dreadsquad koń-cząc. Jakby komuś było mało, to na przy-kład w tym roku w Koszarach zagrać mają: nowatorski Dreadzone, wirtu-ozerski zespół Fat Freddy’s Drop czy przedstawiciel korzennych brzmień Rod Taylor. Tylko bez ciśnień proszę:)

KIEDY? 9-12 sierpnia 2012GDZIE? Białe Koszary (lub Czerwo-

ne Koszary jako potencjal-na nowa lokalizacja) – Ostróda

ZA ILE? 70 PLN – bilet jednodniowy 140-170 – karnet

DLACZEGO? Raggafaya/ Tabu/ Channel One Sound System/ Busy Signal/ Laid Blak/ The Bartenders Meet Dr. Ring Ding/ Dub Syndicate/ Prince Fatty Sound System Feat. Hollie Cook & Horseman/ Morgan Heritage/ 1-Stop-Experience/ Aba Shanti-I/ Rod Taylor/ Fat Freddy’s Drop/ Danakil/ Dreadzone

GDAŃSK DŹWIGA MUZĘ – żurawie i hip-hop Czwarta edycja tego charakterystycz-nego wydarzenia muzyki i tańca kultury hip-hop zyskała w tym roku na rozgło-sie, i to nie dzięki odwołaniu tegorocz-nego Warsaw Challenge, lecz za spra-wą ogłoszonych bookingów. W ciągu dwóch dni festiwalu Gdańsk Dźwiga Muzę usłyszymy m.in. Nnekę, Dilated Peoples, Sistars, Dioxa i Jamala, oraz będziemy mogli wziąć udział w warsz-tatach tanecznych z Eva Schou, Twe-etie, Aya, P Lock, Popin Pete i wieloma innymi. Zakres stylów od poppingu, przez dancehall, house, krump po street jazz, a jeśli ktoś czuje się mocny, to może wziąć udział w jednej z trzech bitew tanecznych. KIEDY? 10-11 sierpniaGDZIE? Plac Zebrań Ludowych

– GdańskZA ILE? 20 PLN – bilet jednodnio-

wy/ 35 PLN – karnet/ 15 PLN – 60 min warszta-tów tanecznych

DLACZEGO? Nneka/ Dilated Peoples/ Sistars/ Diox &The Returners/ Jamal

iFestival

na horyzoncie

Koncepcja tworzenia imprezy ukierunko-

wanej na konkretne style muzyczne jest

dobrym pomysłem, gdy chce się zbudo-

wać markę znaną ze ściągania najlep-

szych artystów, a nie z bicia rekordów

frekwencyjnych. Na tej koncepcji po-

wstał iFestival w Gdańsku, który podczas

swojej pierwszej edycji gościł m.in. The

Qemists, State Of Mind, Logistics, Bro-

okers Brothers, Chasing Shadows, Bar9.

Tak więc było basowo, dubstepowo i dru-

m’n’base’owo. W tym roku nie będzie

inaczej, bo wśród potwierdzonych wyko-

nawców pojawił się choćby Netsky – ob-

jawienie ostatnich lat liquidowej sceny

d’n’b, czy znany i ceniony duet Sigma

– swego czasu współpracujący z takimi

ikonami jak Goldie, czy Andy C i DJ Fresh.

Jesteście gotowi na basowy atak

na Gdańsk?

KIEDY? 18 sierpnia 2012

GDZIE? Centrum Stocznia Gdańsk

(zgadnijcie, w jakim

mieście?)

ZA ILE? 45 PLN

DLACZEGO? Netsky/ Sigma/

Aphrodite/ i ktoś jeszcze

FREE FORM FESTIVAL

Trzy razy ef.

Free Form Festival to nie tylko najważniejsza pozycja wśród warszawskich even-

tów traktujących o muzyce alternatywnej i sztukach audiowizualnych oraz per-

formatywnych. To również nie tylko najważniejsze wydarzenie samej jesieni

w Polsce – to jedno z najważniejszych wydarzeń całego roku w Polsce! Co o tym

świadczy? A chociażby występy The Streets, Goldfrapp, The Orb, Mr. Oizo,

Birdy Nam Nam, Vitalica i Parov Stelara w przeszłości, na czym FFF zbudował

sobie nie lada solidną opinię wśród świadomych degustatorów dobrej muzyki.

Czym nas zaskoczy w tym roku? Digitalism, The Bloody Beetroots, Iamaiwho-

ami, Jazzanova i Brodinsky to część zapowiedzianych artystów. W październi-

ku widzimy się w SOHO FFFactory :)

KIEDY? 12 - 13 października

GDZIE? Soho Facotory – Warszawa

ZA ILE? 1 10 - 150 PLN – bilet jednodniowy/ 160 - 220 PLN – karnet

DLACZEGO? Digitalism live/ The Bloody Betroots/ Iamamiwhoami live/

Jazzanova live/ Little Boots live/ Brodinsky/ Gesaffelstein/ + wielu innych

17

LAIF_03_str_12_19_festiwale.indd 17 7/19/12 11:53 PM

Page 18: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E

CIESZANÓW ROCK FESTIWALGdzieś na RoztoczuOczy fanów muzyki gitarowej od lat skierowane są na Jarocin i Przystanek Woodstock. Jednak nie wolno zapomi-nać o innych, mniej znanych choć rów-nie ciekawych, inicjatywach, które mają miejsce w naszym kraju. Ciesza-nów Rock Festiwal skrupulatnie buduje swoją pozycje na rynku. Ma na to wła-sne patenty, takie jak „Strefa Aktywno-ści” w ramach, której prowadzone są warsztaty muzyczne oraz zajęcia sportowe, czy akcja „Uwolnij Książkę”, gdzie możemy nabyć ciekawą pozycję z dziedziny literatury drogą wymiany. 15 tysięcy uczestników w ubiegłym roku nie mogło się mylić. Jak będzie w tym, przekonamy się pod koniec sierpnia. KIEDY? 24 - 26 sierpniaGDZIE? Cieszanów k/ ZamościaZA ILE? 20 - 25 PLN

– bilet jednodniowy/ 50 - 60 PLN – karnet 3-dniowy

DLACZEGO? T.Love/ Luxtorpeda/ Habakuk/ Pipes and Pints/ Hell:On/ Shame Yourself/ Pigs LikePigeons/ The Exploited/ Kukiz&Piersi/ Decapitated/ Fuera Fondo/ Apteka/ Ludzie Mili/ Mortuum/ Coma/ Lao Cze/ Indos Bravos/ Farben Lehre/ Kabanos/ Kuki Pau

MĘSKIE GRANIEMęska Muzyka selected by Kobieta.Mowa o Katarzynie Nosowskiej, któ-ra została dyrektorem artystycznym Męskiego Grania – kultowej serii nie-powtarzalnych koncertów z udziałem czołówki polskich artystów muzyki eksperymentalnej i alternatywnej. Niebanalna formuła MG, która łączy w sobie zarówno kulturę muzyki po-ważnej, jazzu, rockowej alternatywy jak i hip-hopu czy elektroniki. Od Wa-glewskiego, przez Stańkę, Jazzpospo-litą po Kamp!, Łonę i O.S.T.R. Tabasko. W tym roku Męskie Granie odwiedzi największe miasta w Polsce, by spo-tkać się w finale w Żywcu 1 września. Uwaga: Tylko dla prawdziwych kone-serów!

KIEDY? 27 lipca – Gdańsk/ 4 sierpnia – Poznań/ 11 sierpnia –Wrocław/ 1 września – ŻywiecGDZIE? Odpowiednio: Ołowianka/ Stara Gazownia/ Browar Mieszczański/ AmfiteatrZA ILE? 20 PLN – koncert w Żywcu/ 70 PLN – pozostałe miastaDLACZEGO? Hey/KURY /Dezerter/ Grabek/ Hanimal/ Łąki Łan/ Muzykoterapia/ Łona i Webber & The Pimps/ Raz Dwa Trzy i Spitfire/ UL/KR/ Nosowska/ Acid Drinkers/ Aleksandra Kurzak/ Julia Marcell/ Kamp!/ KNŻ/ Mitch&Mitch/ Orkiestra Feel Harmony/ O.S.T.R. Tabasko/ Sorry Boys/ Pogodno/ Drekoty/ Natu Kozmic Blues/Paula & Karol/ Tides From Nebula/ Marek Dyjak/ Brodka/ Czesław Śpiewa/ Jazzpospolita

UP TO DATE

Nie tylko sucharami

Białystok żyje!

Zaangażowanie i pasja muszą dawać

odpowiednie efekty. Jedno z niewielu

wydarzeń, które łamie bariery między-

gatunkowe i zbliża ku sobie miłośników

zarówno czarnej muzyki jak i elektro-

nicznych brzmień. To zaledwie trzecia

edycja Up To Date, ale tegoroczny line

up może zrobić wrażenie, choćby

ze względu na takie hasła jak: Coki (Di-

gital Mystikz), Luke Slater, Evidence, DJ

Assault, Onra, Dopplereffekt, Baq Baq

To Jest Skład oraz Fisz Emade/ Tworzy-

wo. UTD rozwija się w szaleńczym tem-

pie i zyskuje sobie coraz więcej po-

chlebnych opinii. Oby trend się

utrzymywał, bo w wschodniej Polsce

ze świecą szukać tego typu eventów.

KIEDY? 21-22 września

GDZIE? Magazyn Rezerw

Wojskowych – Białystok

ZA ILE? 29 PLN – piątek/

39 PLN – sobota/

59 PLN – karnet

DLACZEGO? Dopplereffekt live/

Deepchord live/ Ifan Dafydd/ Kettel

live/ Evol Intent/ Coki/ Onra live/

Pixelord live/ Baq Baq To Jest Skład/

Fisz Emade/ Dex:Sfx live/ DJ Scotch

Egg live/ Flako live/ Luke Slater/

DJ Assault/ I-F/ Shifted/ DVS1/

Vakula/ Hadamarad live/ Evidence/

Eklips Crazy Show/ Ten Typ Mes/

Tom Encore/ The Returners/ i inni

18 03/12

LAIF_03_str_12_19_festiwale.indd 18 7/19/12 11:53 PM

Page 19: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E

CIESZANÓW ROCK FESTIWALGdzieś na RoztoczuOczy fanów muzyki gitarowej od lat skierowane są na Jarocin i Przystanek Woodstock. Jednak nie wolno zapomi-nać o innych, mniej znanych choć rów-nie ciekawych, inicjatywach, które mają miejsce w naszym kraju. Ciesza-nów Rock Festiwal skrupulatnie buduje swoją pozycje na rynku. Ma na to wła-sne patenty, takie jak „Strefa Aktywno-ści” w ramach, której prowadzone są warsztaty muzyczne oraz zajęcia sportowe, czy akcja „Uwolnij Książkę”, gdzie możemy nabyć ciekawą pozycję z dziedziny literatury drogą wymiany. 15 tysięcy uczestników w ubiegłym roku nie mogło się mylić. Jak będzie w tym, przekonamy się pod koniec sierpnia. KIEDY? 24 - 26 sierpniaGDZIE? Cieszanów k/ ZamościaZA ILE? 20 - 25 PLN

– bilet jednodniowy/ 50 - 60 PLN – karnet 3-dniowy

DLACZEGO? T.Love/ Luxtorpeda/ Habakuk/ Pipes and Pints/ Hell:On/ Shame Yourself/ Pigs LikePigeons/ The Exploited/ Kukiz&Piersi/ Decapitated/ Fuera Fondo/ Apteka/ Ludzie Mili/ Mortuum/ Coma/ Lao Cze/ Indos Bravos/ Farben Lehre/ Kabanos/ Kuki Pau

MĘSKIE GRANIEMęska Muzyka selected by Kobieta.Mowa o Katarzynie Nosowskiej, któ-ra została dyrektorem artystycznym Męskiego Grania – kultowej serii nie-powtarzalnych koncertów z udziałem czołówki polskich artystów muzyki eksperymentalnej i alternatywnej. Niebanalna formuła MG, która łączy w sobie zarówno kulturę muzyki po-ważnej, jazzu, rockowej alternatywy jak i hip-hopu czy elektroniki. Od Wa-glewskiego, przez Stańkę, Jazzpospo-litą po Kamp!, Łonę i O.S.T.R. Tabasko. W tym roku Męskie Granie odwiedzi największe miasta w Polsce, by spo-tkać się w finale w Żywcu 1 września. Uwaga: Tylko dla prawdziwych kone-serów!

KIEDY? 27 lipca – Gdańsk/ 4 sierpnia – Poznań/ 11 sierpnia –Wrocław/ 1 września – ŻywiecGDZIE? Odpowiednio: Ołowianka/ Stara Gazownia/ Browar Mieszczański/ AmfiteatrZA ILE? 20 PLN – koncert w Żywcu/ 70 PLN – pozostałe miastaDLACZEGO? Hey/KURY /Dezerter/ Grabek/ Hanimal/ Łąki Łan/ Muzykoterapia/ Łona i Webber & The Pimps/ Raz Dwa Trzy i Spitfire/ UL/KR/ Nosowska/ Acid Drinkers/ Aleksandra Kurzak/ Julia Marcell/ Kamp!/ KNŻ/ Mitch&Mitch/ Orkiestra Feel Harmony/ O.S.T.R. Tabasko/ Sorry Boys/ Pogodno/ Drekoty/ Natu Kozmic Blues/Paula & Karol/ Tides From Nebula/ Marek Dyjak/ Brodka/ Czesław Śpiewa/ Jazzpospolita

UP TO DATE

Nie tylko sucharami

Białystok żyje!

Zaangażowanie i pasja muszą dawać

odpowiednie efekty. Jedno z niewielu

wydarzeń, które łamie bariery między-

gatunkowe i zbliża ku sobie miłośników

zarówno czarnej muzyki jak i elektro-

nicznych brzmień. To zaledwie trzecia

edycja Up To Date, ale tegoroczny line

up może zrobić wrażenie, choćby

ze względu na takie hasła jak: Coki (Di-

gital Mystikz), Luke Slater, Evidence, DJ

Assault, Onra, Dopplereffekt, Baq Baq

To Jest Skład oraz Fisz Emade/ Tworzy-

wo. UTD rozwija się w szaleńczym tem-

pie i zyskuje sobie coraz więcej po-

chlebnych opinii. Oby trend się

utrzymywał, bo w wschodniej Polsce

ze świecą szukać tego typu eventów.

KIEDY? 21-22 września

GDZIE? Magazyn Rezerw

Wojskowych – Białystok

ZA ILE? 29 PLN – piątek/

39 PLN – sobota/

59 PLN – karnet

DLACZEGO? Dopplereffekt live/

Deepchord live/ Ifan Dafydd/ Kettel

live/ Evol Intent/ Coki/ Onra live/

Pixelord live/ Baq Baq To Jest Skład/

Fisz Emade/ Dex:Sfx live/ DJ Scotch

Egg live/ Flako live/ Luke Slater/

DJ Assault/ I-F/ Shifted/ DVS1/

Vakula/ Hadamarad live/ Evidence/

Eklips Crazy Show/ Ten Typ Mes/

Tom Encore/ The Returners/ i inni

18 03/12

LAIF_03_str_12_19_festiwale.indd 18 7/19/12 11:53 PM

FESTIWALE FESTIWALE

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E EPILOGTo nie wszystkie eventy, na które warto zwrócić uwagę. Oczywiście jest jeszcze cała masa mniejszych festiwali i festiwalików, które się zapewne nawet fizjologom nie śniły, więc jest w czym przebierać. Nie pozostaje więc nic innego, jak życzyć połama-nia nóg przy festiwalowych szaleństwach! Może się spotkamy na którymś z nich, kto wie?

CASTLE PARTY Po raz dziewiętnasty……odbędzie się jeden z największych festiwali w Europie traktujących o mu-zyce z gatunku gotyckiego rocka i po-krewnych. Tak długa działalność Castle Party – Dark Independent Festi-val, który odbywa się na terenach Zamku z Bolkowie, świadczy o cią-głym zapotrzebowaniu na zespoły ta-kie jak Closterkeller, Alien Sex Fiend, Hocico, Spiritual Front czy Blutengel – wszyscy oni i wiele więcej wy-stąpią w tym roku na scenie Ca-stle Party w ostatni weekend lipca.

KIEDY? 27- 29 lipcaGDZIE? Zamek Bolków

– Bolkowo ZA ILE? 250 PLN – karnet DLACZEGO? Alien Sex Fiend/ Hocico/Combichrist/ Closterkeller/ Blutengel/ Ordo Rosarius Equilibrio/ Artrosis/ Pink Turns Blue/ Leaether Strip/ Spiritual Front/ Merciful Nuns/ Bloody Dead And Sexy/ The Cuts/ Deathcamp Project/ Job Karma/ Desdemona/ Digital Factor/ Wieloryb/ At The Lake/ Devilish Impressions/ Ambassador21/ Vigilante/ Depressive Disorder/ Śmiałek/ H.Exe/ Synchropath/ Cold In May/ Digital Angel/ Black Tower/ Guilt/ Trip/ Defacement/ T44/ Bielas i Marynarze

ROCK IN SUMMER FESTIVALFestiwal w ratach 50/50. Rock In Summer Festival 2012 rozpo-czął swoją działalność już 20 czerwca tego roku koncertem Rise Against w Am-fiteatrze Parku Sowińskiego w Warsza-wie. Jego druga część odbędzie się 15 sierpnia, gdzie w tym samym miej-scu wystąpi ikona nu-metalu – grupa Korn! Zespół promuje właśnie swoją ostatnią płytę „The Path Of Totality”, któ-ra opatrzona była wieloma kontrower-syjnymi, lecz z punktu artystycznego ciekawymi, kolaboracjami z takimi arty-stami jak Skrillex, Feed Me, Noisia, Excision i Downlink. Fani zapewne usły-szą ich największe i najsłynniejsze pro-dukcje. Tej nocy Warszawa nie zaśnie…

KIEDY? 15 sierpniaGDZIE? Park Sowińskiego

– WarszawaZA ILE? 125 – 140 PLNDLACZEGO? Korn w sosie dubstep music i szczyptą klasycznych przy-praw

ETHNO PORT POZNAŃ

Folk is trendy.

Kilka lat temu dało się zauważyć pew-

ną modę na łączenie muzyki popular-

nej z motywami folkowymi i etniczny-

mi. Wydawałoby się, że trend zelżał,

lecz od chęci wysnucia takiego wnio-

sku odpędza pewien fakt, który dzieje

się między 3 a 5 sierpnia w Płocku.

Mowa mianowicie o Ethno Port

Poznań – największym w Polsce festi-

walu poświęconym muzyce objętej

nośnie brzmiącym terminem „world

music”. Niespotykani, bądź bardzo

rzadko odwiedzający nasz kraj arty-

ści z całego świata oraz zawsze czo-

łowi polscy przedstawiciele sceny mu-

zycznej awangardy i eksperymentów

w dziedzinie brzmień regionalnych,

pokazy filmowe i warsztaty – to tylko

część argumentów przekonujących

co do konieczności stawienia się

na Ethno Port.

KIEDY? 3 – 5 sierpnia

GDZIE? Stare Koryto Warty

– Poznań

ZA ILE? 40-50 PLN – jednodniowy/

70-80 PLN – karnet

DLACZEGO? Dikanda/ Thierry Titi

Robin/ Celso Piña/ Ye She/ Maallem

Mokhtar Gania, Michael Zerang,

Wacław Zimpel/Noreum Machi/

Amit Carmeli/ Vidlunnia/

Klezmafour/ Na Visoko/ Arifa/

Balkan Beat Box

19

LAIF_03_str_12_19_festiwale.indd 19 7/19/12 11:53 PM

Page 20: Laif 03 2012

MUZYKA CODZIENNOŚCI

20 03/12

LAIF_03_str_20_23_Parov.indd 20 7/19/12 11:57 PM

Page 21: Laif 03 2012

MUZYKA CODZIENNOŚCI

20 03/12

LAIF_03_str_20_23_Parov.indd 20 7/19/12 11:57 PM

MUZYKA CODZIENNOŚCI

WYWIAD / MARCUS FÜREDER 21

LAIF_03_str_20_23_Parov.indd 21 7/19/12 11:57 PM

Page 22: Laif 03 2012

SPOTKALIŚMY SIĘ Z PAROV STELAR TUŻ PO PREMIERZE „THE PRINCESS”, CZERPIĄCYM ZE ZNAKOMICIE PRZYJĘTEJ „COCO”,

ALE ZASKAKUJĄCEJ JAZZEM, GITARAMI I ŚWIETNYMI WOKALAMI. O POWSTAWANIU TEJ INTERESUJĄCEJ PŁYTY, CODZIENNOŚCI,

TRZYLETNIEJ TRASIE I KOMIKSOWYCH FASCYNACJACH ROZMAWIAMY Z MARCUSEM FÜREDEREM.

TEKST: PRZEMYSŁAW BOLLIN

: Na wstępie dziękuję za wszyst-kie udane prywatki z udziałem Twojej muzyki z „Shine” i „Coco”. Działo się!MARCUS: [śmiech] Cała przyjemność po mojej stronie.

: Zwłaszcza „Shine” dobrze wspominam, do twarzy Ci było z gitaro-wą elektroniką, ale najwięcej rozgłosu przyniosło Ci „Coco”. Tym lepiej, że „The Princess” wyznacza jeszcze inny kierunek.MARCUS: Nie chciałem nagrywać „Coco 2”. To nie miałoby sensu.

: W wideozapowiedzi nowego albumu zdradziłeś, że nagrywaliście

w trasie, a materiał powstawał przez trzy lata. Jaki to był czas dla Ciebie, dla zespołu?MARCUS: Kwestia czasu była tu o tyle istotna, że nie mieliśmy deadline’u i nic nas nie ograniczało. Spokój w tym wy-padku bardzo nam się przydał.

: Przyjąłeś jakąś zasadę w czasie trzyletniej pracy?MARCUS: Chciałem pokazać, że moje życie przez ten czas miało wiele twarzy, zarówno emocjonalnie, jak i muzycznie. Wciąż inspiruje mnie electro z Londynu, ale muzyka pop również, fascynuje mnie łączenie różnych dźwięków w nową ja-

kość. To bardzo zmienna płyta, słychać, że nagrywaliśmy przez trzy lata.

: Ten album to niezły scenariusz na kino drogi.MARCUS: Tak myślisz?

: Sporo tu wątków, każdy utów to inna historia.MARCUS: Połączenia z pozoru sprzecznych dźwięków i treści to dla mnie bardzo ważna część pracy. Spój-ne brzmienie na dłuższą metę jest nud-ne. Chęć zaskakiwania bierze się z gra-nia klubowego, które tego wymaga. Wierzę, że moja muzyka też może za-skakiwać.

22 03/12

LAIF_03_str_20_23_Parov.indd 22 7/19/12 11:58 PM

Page 23: Laif 03 2012

SPOTKALIŚMY SIĘ Z PAROV STELAR TUŻ PO PREMIERZE „THE PRINCESS”, CZERPIĄCYM ZE ZNAKOMICIE PRZYJĘTEJ „COCO”,

ALE ZASKAKUJĄCEJ JAZZEM, GITARAMI I ŚWIETNYMI WOKALAMI. O POWSTAWANIU TEJ INTERESUJĄCEJ PŁYTY, CODZIENNOŚCI,

TRZYLETNIEJ TRASIE I KOMIKSOWYCH FASCYNACJACH ROZMAWIAMY Z MARCUSEM FÜREDEREM.

TEKST: PRZEMYSŁAW BOLLIN

: Na wstępie dziękuję za wszyst-kie udane prywatki z udziałem Twojej muzyki z „Shine” i „Coco”. Działo się!MARCUS: [śmiech] Cała przyjemność po mojej stronie.

: Zwłaszcza „Shine” dobrze wspominam, do twarzy Ci było z gitaro-wą elektroniką, ale najwięcej rozgłosu przyniosło Ci „Coco”. Tym lepiej, że „The Princess” wyznacza jeszcze inny kierunek.MARCUS: Nie chciałem nagrywać „Coco 2”. To nie miałoby sensu.

: W wideozapowiedzi nowego albumu zdradziłeś, że nagrywaliście

w trasie, a materiał powstawał przez trzy lata. Jaki to był czas dla Ciebie, dla zespołu?MARCUS: Kwestia czasu była tu o tyle istotna, że nie mieliśmy deadline’u i nic nas nie ograniczało. Spokój w tym wy-padku bardzo nam się przydał.

: Przyjąłeś jakąś zasadę w czasie trzyletniej pracy?MARCUS: Chciałem pokazać, że moje życie przez ten czas miało wiele twarzy, zarówno emocjonalnie, jak i muzycznie. Wciąż inspiruje mnie electro z Londynu, ale muzyka pop również, fascynuje mnie łączenie różnych dźwięków w nową ja-

kość. To bardzo zmienna płyta, słychać, że nagrywaliśmy przez trzy lata.

: Ten album to niezły scenariusz na kino drogi.MARCUS: Tak myślisz?

: Sporo tu wątków, każdy utów to inna historia.MARCUS: Połączenia z pozoru sprzecznych dźwięków i treści to dla mnie bardzo ważna część pracy. Spój-ne brzmienie na dłuższą metę jest nud-ne. Chęć zaskakiwania bierze się z gra-nia klubowego, które tego wymaga. Wierzę, że moja muzyka też może za-skakiwać.

22 03/12

LAIF_03_str_20_23_Parov.indd 22 7/19/12 11:58 PM

WYWIAD / MARCUS FÜREDER Z PAROV STELAR

języku nie można przekazać wszystkie-go. Kocham z nią pracować!

: Twoja muzyka zmienia się z każ-dą płytą, nie tracąc własnego stylu. Z tym albumem jest podobnie...MARCUS: Myślę, że fani oczekują, żeby muzyka szła dalej i dalej, żeby zaskakiwała i nie przynosiła po prostu kolejnych piosenek o miłości i ciężkim życiu. Trzeba wciąż szukać na nowo!

: Nie masz problemu z układaniem setlisty przed koncertem? Co album to inne instrumentarium.MARCUS: Nie, to nie problem, każdy koncert jest dla nas szansą zagrania muzyki na nowo. Wolimy grać, niż od-twarzać.

: Słyszałem o Twoich komikso-wych fascynacjach. Niebawem w kinach

pojawi się „The Dark Knight Rises”, ostatnia część trylogii Nolana. Czego się spodziewasz po tym filmie? MARCUS: Czekam z niecierpliwością, chociaż najbardziej podobała mi się pierwsza część.

: „Batman: Początek”.MARCUS: Tak! To mój ulubiony, bo „Mroczny Rycerz” już mniej mi się po-dobał.

: Zgodzisz się, że Nolan najbar-dziej trafił z ekranizacją postaci Marvela? MARCUS: Oczywiście! Wersje Bur-tona były zbyt teatralne, kabaretowe, a przecież nie o to chodzi w ekraniza-cji komiksu, żeby pokazać go jeszcze bardziej kolorowym, niż jest. Nolan trafił w sedno.

„THE PRINCESS” TO OSTATNI , ÓSMY ALBUM OJCA ELECTROSWINGU, BO TAK CZĘSTO JEST NAZYWANY PAROV STELAR. UKAZAŁ SIĘ W KWIETNIU TEGO ROKU I SKŁADAJĄ SIĘ NA NIEGO DWIE PŁYTY. PROMOWANY BYŁ DŁUGĄ TRASĄ KONCERTOWĄ PO EUROPIE. ARTYSTĘ MOŻNA BYŁO USŁYSZEĆ NA ŻYWO PODCZAS KILKU MAJOWYCH WYSTĘPÓW W POLSCE.

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

: Skąd brałeś te historie? Tyle cza-su w jednym miejscu to świetne miejsce do intymnych zwierzeń, wzajemnych inspiracji – wymieniać można długo. Jak było w Waszym przypadku?MARCUS: Nie chodziło o pokazanie wielkich historii, sednem tej płyty jest po-kazanie zwykłego życia, codzienności podczas trzyletniej pracy. Nie o opowia-danie historii tu idzie, a o uczucia i emo-cje. To jest serce tej płyty.

: „The Princess” jest muzyką codzienności?MARCUS: Nie personalizuję tej płyty, tytuł jest uczuciem, energią, która była z nami przez ten czas. W zasadzie każ-dy muzyk mówi o swojej codzienności, kiedy naszą spędzaliśmy w trasie, kto inny mógł przeżywać coś bardziej nie-zwykłego. Uchwycenie codzienności jednak jest dużo bardziej interesujące, niż nam się wydaje. Zwłaszcza gdy za-czniemy ją doceniać.

: Po raz kolejny na Twoim albu-mie pojawiła się twoja żona. Jak ukła-da się Wam w studio? Nie każdy potra-fi łączyć pracę z życiem osobistym.MARCUS: W naszym wypadku nie ma żadnego problemu. Mamy bardzo mało czasu dla siebie i niesamowitym komfor-tem dla mnie jest praca z kimś, kto rozu-mie mnie bez słów. Dodatkowo pomaga nam wspólny język, bo niestety w obcym

23

LAIF_03_str_20_23_Parov.indd 23 7/19/12 11:58 PM

Page 24: Laif 03 2012

TO, CO NIEDOSTĘPNE, JEST BARDZIEJ ATRAKCYJNE. TO, CO ZAKRYTE – CIEKAWI. CZASEM TEŻ BUDZI KONTROWERSJE, A TE Z KOLEI TO DOBRE PALIWO DO SUKCESU ZESPOŁÓW. PRZEKONAŁO SIĘ O TYM KILKA KAPEL, KTÓRE POSTANOWIŁY ZAKRYWAĆ SWOJE TWARZE I ODKRYĆ PRZED LUDŹMI SWOJĄ MUZYKĘ. A CO KRYJĄ POD MASKAMI?

FOT.

: MA

T. P

RASO

WE,

MA

T. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

u Masek chłopaków z zespołu SLIPKNOT można się wystraszyć. Ale kiedy 9 osób zaczyna szaleć na sce-nie w psychodelicznych strojach, dzieje się coś niezwykłego. Nie ma strachu, jest klimat. Co ciekawe, maski nie odwracają uwagi od muzyki. Wygląd tych muzyków potrafi hipnotyzować i zabrać widownię na ostrą jazdę po krainie metalicznego grania. Wokalista Corey Taylor przyznał, że w tej całej sprawie maskowania cho-dzi o to, żeby wyzwolić się na scenie. Kiedy zakładają maski, przestają być tyl-ko ludźmi, stają się muzyką.

ZDEMASKOWANI

u Ciekawe, co chcieli pokazać i gdzie

zabrać widownię SLEEP PARTY

PEOPLE. Ten przypadek jest ciężki

– duńskie zajączki grające muzykę eks-

perymentalną. Zespół tworzy 5 osób,

występują na scenie w czarnych blu-

zach z kapturem, w słodkich zajęczych

maskach. Inspiracja do takiego stroju

nie wypłynęła z muzyki. Brian Batz – li-

der zespołu – znalazł obrazek w inter-

necie, na którym był chłopiec w zaję-

czej masce. Formację będzie można

zobaczyć na tegorocznym OFF Festiva-

lu w Katowicach (3–5 sierpnia).

SLIPKNOT

DAFT PUNK

SLEEP PARTY PEOPLE

u Zupełnie inne wrażenie na scenie

robi dwóch facetów w skafandrach i ko-

smicznych hełmach na głowie. Mowa

tu o francuskim duecie DAFT PUNK

– tworzą go Guy Manuel de Homem-

Christo wraz z Thomasem Bangalterem.

Ich koncerty to przedstawienia, w któ-

rych również muzyka brzmi jak rodem

z innej galaktyki. Zespół zagościł w Pol-

sce 9 września na Summer Of Music

w 2006 roku.

TEKST: PIOTR JARZYNA

24 03/12

LAIF_03_str_24_27_Zdemaskowani.indd 24 7/20/12 12:12 AM

Page 25: Laif 03 2012

TO, CO NIEDOSTĘPNE, JEST BARDZIEJ ATRAKCYJNE. TO, CO ZAKRYTE – CIEKAWI. CZASEM TEŻ BUDZI KONTROWERSJE, A TE Z KOLEI TO DOBRE PALIWO DO SUKCESU ZESPOŁÓW. PRZEKONAŁO SIĘ O TYM KILKA KAPEL, KTÓRE POSTANOWIŁY ZAKRYWAĆ SWOJE TWARZE I ODKRYĆ PRZED LUDŹMI SWOJĄ MUZYKĘ. A CO KRYJĄ POD MASKAMI?

FOT.

: MA

T. P

RASO

WE,

MA

T. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

u Masek chłopaków z zespołu SLIPKNOT można się wystraszyć. Ale kiedy 9 osób zaczyna szaleć na sce-nie w psychodelicznych strojach, dzieje się coś niezwykłego. Nie ma strachu, jest klimat. Co ciekawe, maski nie odwracają uwagi od muzyki. Wygląd tych muzyków potrafi hipnotyzować i zabrać widownię na ostrą jazdę po krainie metalicznego grania. Wokalista Corey Taylor przyznał, że w tej całej sprawie maskowania cho-dzi o to, żeby wyzwolić się na scenie. Kiedy zakładają maski, przestają być tyl-ko ludźmi, stają się muzyką.

ZDEMASKOWANI

u Ciekawe, co chcieli pokazać i gdzie

zabrać widownię SLEEP PARTY

PEOPLE. Ten przypadek jest ciężki

– duńskie zajączki grające muzykę eks-

perymentalną. Zespół tworzy 5 osób,

występują na scenie w czarnych blu-

zach z kapturem, w słodkich zajęczych

maskach. Inspiracja do takiego stroju

nie wypłynęła z muzyki. Brian Batz – li-

der zespołu – znalazł obrazek w inter-

necie, na którym był chłopiec w zaję-

czej masce. Formację będzie można

zobaczyć na tegorocznym OFF Festiva-

lu w Katowicach (3–5 sierpnia).

SLIPKNOT

DAFT PUNK

SLEEP PARTY PEOPLE

u Zupełnie inne wrażenie na scenie

robi dwóch facetów w skafandrach i ko-

smicznych hełmach na głowie. Mowa

tu o francuskim duecie DAFT PUNK

– tworzą go Guy Manuel de Homem-

Christo wraz z Thomasem Bangalterem.

Ich koncerty to przedstawienia, w któ-

rych również muzyka brzmi jak rodem

z innej galaktyki. Zespół zagościł w Pol-

sce 9 września na Summer Of Music

w 2006 roku.

TEKST: PIOTR JARZYNA

24 03/12

LAIF_03_str_24_27_Zdemaskowani.indd 24 7/20/12 12:12 AM

MUZYCZNE MASKI

FOT.

: MA

T. P

RASO

WE,

MA

T. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

u SBTRKT doskonale wie, czym jest oldschool. Aaron Jerome – bo o nim mowa – swoją twarz ukrywa pod trady-cyjnymi, afrykańskimi maskami. To praw-dziwa oldschoolowa szkoła ukrywania tożsamości. Ten londyńczyk jest sensa-cją w świecie muzyki bassowej. Jego praca, oprócz remiksów utworów Goril-laz czy Franza Ferdinanda, inspirowana jest klimatami berlińskich i londyńskich klubów. Wzbogacił surową postać elek-troniki o wokale damsko-męskie i wy-szedł grubo ponad tradycyjne pojęcie dubstepu, łącząc go z muzyką soul. Wy-krzywia standardy współczesnej elektro-niki, rozbudowując jej brzmienie i dopra-wiając ostrymi w odsłuchu dźwiękami. SIDO

SBTRKT

MF DOOM

THE NETWORK

u Świat hip-hopu także ma swoją zama-skowaną postać. MF DOOM nawet w wywiadach występuje w metalowej masce, która kojarzy się z postacią komik-su o Fantastycznej Czwórce – Dr Doo-mem. Bardzo dobrze, że tak się kojarzy, bo taki zamiar miał sam raper, którego zainspirowała postać komiksowego zło-czyńcy. Widok dorosłego człowieka, ra-pującego w metalowej masce jest nieco śmieszny. Tak właśnie ma być, ponieważ Daniel „MF Doom” Dumile wprowadził do podziemnego hip-hopu odrobinę hu-moru i ekscentrycznych tekstów.

u MF nie jest jedynym raperem noszą-

cym maskę. Za naszą zachodnią grani-

cą nagrywa SIDO (Super Intelligentes

Drogen Opfer). Pod metalową maską

przypominającą czaszkę kryje się Paul

Würdig. Ten niemiecki talent nagrywa

od 2004 roku. Jego pierwsza płyta

„Maske” zdobyła status złotej, jednak

ze względu na zbyt wulgarne zwroty

została zakazana. Rok później nagrał

reedycję tej płyty – „MaskeX”, gdzie

wulgarne kawałek – „Endlich Woche-

nende” został zastąpiony remiksem

„AF-song”. Ogromnym sukcesem jest

druga płyta „Ich” z 2006 roku. W dwa

dni sprzedała się w nakładzie ponad

100 000 egzemplarzy.

u W przypadku THE NETWORK mu-

zycy występują w maskach przypominają-

cych wyglądem maski meksykańskich za-

wodników wrestlingu. Liczne źródła

głoszą, że zespół składa się z członków

Greenday, ale ci temu zaprzeczają. Aura

tajemniczości mimo wszystko jest zacho-

wana. Networkowcy grają punk rocka

ocierającego się o new wave. Zespół za-

debiutował w 2003 roku albumem

„Money Money 2020”. Bawią się starym,

dobrym amerykańskim punk rockiem.

Co najlepsze, wychodzi im to świetnie

i niejedną scenę ich energia zburzy.

25

LAIF_03_str_24_27_Zdemaskowani.indd 25 7/20/12 12:12 AM

Page 26: Laif 03 2012

MUZYCZNE MASKI

u Ocierając się o elektronikę, warto

wspomnieć nazwisko Joela Zimmermana.

Na płytach przedstawia się jako

DEADMAU5 i występuje w dużej, czer-

wonej masce, przypominającej głowę ko-

miksowej myszy. Jest uważany przez kry-

tyków za jednego z najlepszych DJ-ów

świata, a przez sympatyków za najlepsze-

go. Ten Kanadyjczyk swoją muzyką wpro-

wadził elektronikę w renesans, grając pro-

gresywne rytmy house’a, dubstepu czy

stylu minimal w zupełnie nowych bar-

wach. Młode pokolenie, którego jest

przedstawicielem, uważa go za zbawi-

ciela od komercyjnej strony muzyki elek-

tro. Pierwsze kroki stawiał jako współpro-

ducent audycji radiowej o nazwie „The

Party Revolution”. Jego talent był już wte-

dy bardzo widoczny. Jednak dopiero

współpraca z człowiekiem o nazwisku

Steve Duda dała narzędzia do postępu

muzycznego. Wtedy właśnie singiel

„Reduction” wyniósł go na sam szczyt.

Wydał 5 albumów. Zaczął w roku 2006

– „Get Scraped”. Ostatnia płyta wydana

została 2 lata temu, przedstawiając się

odkrywczym tytułem „4 x 4 = 12”.

DEADMAUSE5

THE KNIFE

u Białe twarze grające inteligentny

pop porwały tłumy tegorocznego

Selectora na krakowskich Błoniach.

Mowa o zespole MIIKE SNOW,

w skład którego wchodzą członkowie

szwedzkiego duetu Bloodshy & Avant

wraz z Amerykaninem Andrew Wyat-

tem. Jest to jeden z najważniejszych

europejskich zespołów elektronicznych.

Wyróżnia ich specyficzne brzmienie,

które zyskało uznanie nie tylko w Euro-

pie, lecz także na całym świecie. Cieka-

wostką jest, że panowie poznali się

przy pracy nad albumem „In The Zone”

Britney Spears. Kika lat później zrodzili

pierwszy album „Miike Snow” (2009).

Trzy lata po nim, płytę „Happy to You”.

MIIKE SNOW

u Zakrywanie twarzy maską to czasami za mało, żeby schować się przed świa-tem. Zdecydowanie dalej poszedł szwedzki duet THE KNIFE. O chemię i zrozumienie w ich wypadku nie było trudno, ponieważ zespół tworzy rodzeń-stwo Karin Dreijer Andersson i Olof Dre-ijer. Ich muzyka nacechowana jest elektro-niką z akcentem inteligentnego popu, a największym atutem jest tu nieprzewidy-walność dźwięków. Ten rodzaj muzyki można porównać do opowiadania fanta-sy – wchodzi się w nią bez reszty. Karin i Olof zaczęli współpracę w 1999 roku, jednak album „The Knife” wydano w roku 2001. Twarze mają zakryte nie tylko pod-czas koncertów, ale i w trakcie wystąpień medialnych, których starają się unikać. Wyglądem wtedy przypominają mroczne ptaki rodem z krainy dreszczu. Rodzeń-stwo nie szuka rozgłosu – udowodnili to na gali rozdania szwedzkich nagród muzycznych Grammis. Zbojkotowali galę, zamiast nich na scenie pojawił się inny ze-spół, którego członkowie przebrani byli za goryle. Duet wydał 5 albumów.

WIZERUNEK NA SCENIE ZAWSZE BĘDZIE CZĘŚCIĄ

MUZYKI. TO SĄ PRZYKŁADY ARTYSTÓW, KTÓRZY POTRAFIĄ

ZAMIENIĆ SŁUCHOWISKO W PEWNEGO RODZAJU

PERFORMANCE. INTRYGUJĄ, KUSZĄ, STRASZĄ.

ŁĄCZY ICH JESZCZE JEDNA RZECZ – PRZESŁANIE DLA SŁUCHACZY

– „PRZESTAŃCIE INTERESOWAĆ SIĘ NAMI! WSŁUCHAJCIE SIĘ

W NASZĄ MUZYKĘ!”

26 03/12

LAIF_03_str_24_27_Zdemaskowani.indd 26 7/20/12 12:11 AM

Page 27: Laif 03 2012

MUZYCZNE MASKI

u Ocierając się o elektronikę, warto

wspomnieć nazwisko Joela Zimmermana.

Na płytach przedstawia się jako

DEADMAU5 i występuje w dużej, czer-

wonej masce, przypominającej głowę ko-

miksowej myszy. Jest uważany przez kry-

tyków za jednego z najlepszych DJ-ów

świata, a przez sympatyków za najlepsze-

go. Ten Kanadyjczyk swoją muzyką wpro-

wadził elektronikę w renesans, grając pro-

gresywne rytmy house’a, dubstepu czy

stylu minimal w zupełnie nowych bar-

wach. Młode pokolenie, którego jest

przedstawicielem, uważa go za zbawi-

ciela od komercyjnej strony muzyki elek-

tro. Pierwsze kroki stawiał jako współpro-

ducent audycji radiowej o nazwie „The

Party Revolution”. Jego talent był już wte-

dy bardzo widoczny. Jednak dopiero

współpraca z człowiekiem o nazwisku

Steve Duda dała narzędzia do postępu

muzycznego. Wtedy właśnie singiel

„Reduction” wyniósł go na sam szczyt.

Wydał 5 albumów. Zaczął w roku 2006

– „Get Scraped”. Ostatnia płyta wydana

została 2 lata temu, przedstawiając się

odkrywczym tytułem „4 x 4 = 12”.

DEADMAUSE5

THE KNIFE

u Białe twarze grające inteligentny

pop porwały tłumy tegorocznego

Selectora na krakowskich Błoniach.

Mowa o zespole MIIKE SNOW,

w skład którego wchodzą członkowie

szwedzkiego duetu Bloodshy & Avant

wraz z Amerykaninem Andrew Wyat-

tem. Jest to jeden z najważniejszych

europejskich zespołów elektronicznych.

Wyróżnia ich specyficzne brzmienie,

które zyskało uznanie nie tylko w Euro-

pie, lecz także na całym świecie. Cieka-

wostką jest, że panowie poznali się

przy pracy nad albumem „In The Zone”

Britney Spears. Kika lat później zrodzili

pierwszy album „Miike Snow” (2009).

Trzy lata po nim, płytę „Happy to You”.

MIIKE SNOW

u Zakrywanie twarzy maską to czasami za mało, żeby schować się przed świa-tem. Zdecydowanie dalej poszedł szwedzki duet THE KNIFE. O chemię i zrozumienie w ich wypadku nie było trudno, ponieważ zespół tworzy rodzeń-stwo Karin Dreijer Andersson i Olof Dre-ijer. Ich muzyka nacechowana jest elektro-niką z akcentem inteligentnego popu, a największym atutem jest tu nieprzewidy-walność dźwięków. Ten rodzaj muzyki można porównać do opowiadania fanta-sy – wchodzi się w nią bez reszty. Karin i Olof zaczęli współpracę w 1999 roku, jednak album „The Knife” wydano w roku 2001. Twarze mają zakryte nie tylko pod-czas koncertów, ale i w trakcie wystąpień medialnych, których starają się unikać. Wyglądem wtedy przypominają mroczne ptaki rodem z krainy dreszczu. Rodzeń-stwo nie szuka rozgłosu – udowodnili to na gali rozdania szwedzkich nagród muzycznych Grammis. Zbojkotowali galę, zamiast nich na scenie pojawił się inny ze-spół, którego członkowie przebrani byli za goryle. Duet wydał 5 albumów.

WIZERUNEK NA SCENIE ZAWSZE BĘDZIE CZĘŚCIĄ

MUZYKI. TO SĄ PRZYKŁADY ARTYSTÓW, KTÓRZY POTRAFIĄ

ZAMIENIĆ SŁUCHOWISKO W PEWNEGO RODZAJU

PERFORMANCE. INTRYGUJĄ, KUSZĄ, STRASZĄ.

ŁĄCZY ICH JESZCZE JEDNA RZECZ – PRZESŁANIE DLA SŁUCHACZY

– „PRZESTAŃCIE INTERESOWAĆ SIĘ NAMI! WSŁUCHAJCIE SIĘ

W NASZĄ MUZYKĘ!”

26 03/12

LAIF_03_str_24_27_Zdemaskowani.indd 26 7/20/12 12:11 AM

27

LAIF_03_str_24_27_Zdemaskowani.indd 27 7/20/12 12:11 AM

Page 28: Laif 03 2012

WIEDEŃTO NIE JEST MIASTODLA STARYCH LUDZI

28 03/12

LAIF_03_str_28_31_WIEDEN.indd 28 7/20/12 12:20 AM

Page 29: Laif 03 2012

WIEDEŃTO NIE JEST MIASTODLA STARYCH LUDZI

28 03/12

LAIF_03_str_28_31_WIEDEN.indd 28 7/20/12 12:20 AM

ALTERNATYWNY PRZEWODNIK LAIF-A

WIEDEŃ TYLKO POZORNIE WYGLĄDA NA MIASTO DLA EMERYTÓW SPRAGNIONYCH CHODZENIA PO MUZEACH I KONTEMPLOWANIA SZTUKI. TAK NAPRAWDĘ, GDY ZAPADA ZMROK, WIEDEŃCZYCY ZACZYNAJĄ NOCNE ŻYCIE W KLUBACH.ALE NIE ZAWSZE TAK BYŁO!

TEXT: SARO POSA Z WIEDNIA

29

LAIF_03_str_28_31_WIEDEN.indd 29 7/20/12 12:21 AM

Page 30: Laif 03 2012

Kiedyś stolica Austrii była cichszym miejscem. Wszystko zmieniło się za sprawą gwałtow-nego napływu studentów z Niemiec, którzy przywieźli ze sobą berliński czy hamburski

styl życia, clubbing i radość. Nic dziwnego, że w Wied-niu natychmiast wzrosło zapotrzebowanie na kluby z to-powymi DJ-ami i artystami występującymi na żywo. Dla-tego nowe miejsca do zabawy wyrastają w tym mieście jak grzyby po deszczu. My pokażemy tylko najzacniej-sze, dlatego że lista wiedeńskich imprezowni jest na-prawdę długa.Chcesz pokołysać się w rytm muzyki elektronicznej? Postaw na kluby typu Pratersauna czy Grelle Forelle. Chociaż słyną z nowoczesnych brzmień, czasami łą-czą je z nowoczesnym hip-hopem lub dubstepem. Jeśli szukasz muzycznej różnorodności, wskocz do Chaya Fuera. Ten klub specjalizuje się w muzyce instrumental-nej z każdego gatunku.Najbardziej znana w Wiedniu jest PRATERSAUNA, chociaż to miejsce nie należy do typowych, mainstreamo-wych imprezowni. Line up jest równie oryginalny jak wy-strój wnętrza. Już sama nazwa wskazuje na to, że w klubie można skorzystać z sauny! Wydarzenia, które się odby-wają w tym klubie, są naprawdę wyjątkowe. Oprócz im-prez organizowane są tam wystawy, bale, spotkania przy grillu i oczywiście festiwale. Miejsce to zostało uznane przez niemieckie magazyny muzyczne za drugi najlepszy klub na europejskiej scenie klubowej, tuż za znanym ber-lińskim Berghain.Na uwagę zasługuje także klub GRELLE FORELLE, któ-ry został otwarty pół roku temu i mieści się niedaleko kanału Dunaju w bardzo ukrytym miejscu. Muza podobna do tej, która rozbrzmiewa w PRATERSAUNIE. GRELLE FORELLE otwarty jest głównie w weekendy i noce przed wakacjami. Podziw wzbudza wysokiej jakości nagłośnie-nie. Właściciele klubu umieją zaskakiwać swoich gości. Klub CHAYA FUERA jest jeszcze młodszy od GRELLE FORELLE. Otworzono go zaledwie dwa miesiące temu w artystycznej dzielnicy. Co ciekawe, pa-trząc z zewnątrz, możesz się nawet nie domyślić, że w środ-ku jest klub. Miejsce urządzono bardzo nowocześnie. Styl

klubu może wywoływać skojarzenia z wyższą klasą. Po-dobnie jak opłata za wejście, która również u niektórych powoduje nieco mocniejsze bicie serca. Ale w zamian dostajesz superoryginalny repertuar muzyczny – prze-ważnie występy na żywo. Ale uwaga! CHAYA FUERA nie jest typowym klubem do całonocnego imprezowa-nia. Jeśli marzy Ci się szaleństwo do białego rana, wy-bierz kluby omówione wyżej. Wiedeński clubbing ma jeszcze jedną cechę odróżniającą go od innych eu-ropejskich miejsc do zabawy. To prawo do swobodnego palenia w zamkniętych miejscach. Tylko niektóre wiedeń-skie kluby i bary zapewniają oddzielne pomieszczenia dla palących i niepalących. Generalnie pali się wszę-dzie i dużo. Tak więc ci, którzy nienawidzą papierosów, powinni przygotować się na towarzyszący im zapach popielniczki nie tylko podczas zabawy, ale również po przebudzeniu następnego dnia. Bo w Wiedniu impre-za nie kończy się wraz z pierwszym blaskiem wschodzą-cego słońca. Tak zwana afterowa scena klubowa też jest niezwykle popularna. O co chodzi? W niedzielę rano, po południu, a nawet wieczorem też można usłyszeć mu-zykę elektroniczną zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz klubów. Zwykle jest nieco bardziej spokojna niż nocą i dlatego tak urzekająca. Na przykład klub SASS jest znany z niedzielnych poranków w uspokajającym ryt-mie. To mały undergroundowy lokal, który oferuje go-ściom wszystkie muzyczne specjały od house po techno. Aftery w Sassie są specyficzne z racji gości odwiedzają-cych to miejsce. Ludzie, którzy się tam wybierają, mają już zazwyczaj za sobą ciężką noc i często wyglądem przypominają zombie. ;-) Dlatego nie zdziw się, jeżeli okaże się, że jesteś tam jedyną trzeźwą osobą.Za to w PRATERSAUNIE jest dużo spokojniej. Jeśli tyl-ko dopisze pogoda, to w każdą niedzielę można skorzy-stać z basenu! No i muzyka! Pełen chillout! Inne fajne miej-sce do wyczilowania się to HOTEL 25 HOUR, który znajduje się nieopodal Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Na najwyższym piętrze znajdziesz bar z tarasem i pięk-nym widokiem. Możesz tam zamówić coś pysznego albo skorzystać z własnego jedzenia i słuchając DJ-a, miło spę-dzić czas.

PRATERSAUNAWALDSTEINGARTENSTRA-

SSE 135, VIENNA

WWW.PRATERSAUNA.TV

GRELLE FORELLESPITTELAUER LANDE 12,

VIENNA

WWW.GRELLEFORELLE.COM

CHAYA FUERAKANDLGASSE 19-21,

VIENNA

WWW.CHAYAFUERA.COM

SASSKARLSPLATZ 1,

VIENNA

WWW.SASSVIENNA.COM

30 03/12

LAIF_03_str_28_31_WIEDEN.indd 30 7/20/12 12:22 AM

Page 31: Laif 03 2012

Kiedyś stolica Austrii była cichszym miejscem. Wszystko zmieniło się za sprawą gwałtow-nego napływu studentów z Niemiec, którzy przywieźli ze sobą berliński czy hamburski

styl życia, clubbing i radość. Nic dziwnego, że w Wied-niu natychmiast wzrosło zapotrzebowanie na kluby z to-powymi DJ-ami i artystami występującymi na żywo. Dla-tego nowe miejsca do zabawy wyrastają w tym mieście jak grzyby po deszczu. My pokażemy tylko najzacniej-sze, dlatego że lista wiedeńskich imprezowni jest na-prawdę długa.Chcesz pokołysać się w rytm muzyki elektronicznej? Postaw na kluby typu Pratersauna czy Grelle Forelle. Chociaż słyną z nowoczesnych brzmień, czasami łą-czą je z nowoczesnym hip-hopem lub dubstepem. Jeśli szukasz muzycznej różnorodności, wskocz do Chaya Fuera. Ten klub specjalizuje się w muzyce instrumental-nej z każdego gatunku.Najbardziej znana w Wiedniu jest PRATERSAUNA, chociaż to miejsce nie należy do typowych, mainstreamo-wych imprezowni. Line up jest równie oryginalny jak wy-strój wnętrza. Już sama nazwa wskazuje na to, że w klubie można skorzystać z sauny! Wydarzenia, które się odby-wają w tym klubie, są naprawdę wyjątkowe. Oprócz im-prez organizowane są tam wystawy, bale, spotkania przy grillu i oczywiście festiwale. Miejsce to zostało uznane przez niemieckie magazyny muzyczne za drugi najlepszy klub na europejskiej scenie klubowej, tuż za znanym ber-lińskim Berghain.Na uwagę zasługuje także klub GRELLE FORELLE, któ-ry został otwarty pół roku temu i mieści się niedaleko kanału Dunaju w bardzo ukrytym miejscu. Muza podobna do tej, która rozbrzmiewa w PRATERSAUNIE. GRELLE FORELLE otwarty jest głównie w weekendy i noce przed wakacjami. Podziw wzbudza wysokiej jakości nagłośnie-nie. Właściciele klubu umieją zaskakiwać swoich gości. Klub CHAYA FUERA jest jeszcze młodszy od GRELLE FORELLE. Otworzono go zaledwie dwa miesiące temu w artystycznej dzielnicy. Co ciekawe, pa-trząc z zewnątrz, możesz się nawet nie domyślić, że w środ-ku jest klub. Miejsce urządzono bardzo nowocześnie. Styl

klubu może wywoływać skojarzenia z wyższą klasą. Po-dobnie jak opłata za wejście, która również u niektórych powoduje nieco mocniejsze bicie serca. Ale w zamian dostajesz superoryginalny repertuar muzyczny – prze-ważnie występy na żywo. Ale uwaga! CHAYA FUERA nie jest typowym klubem do całonocnego imprezowa-nia. Jeśli marzy Ci się szaleństwo do białego rana, wy-bierz kluby omówione wyżej. Wiedeński clubbing ma jeszcze jedną cechę odróżniającą go od innych eu-ropejskich miejsc do zabawy. To prawo do swobodnego palenia w zamkniętych miejscach. Tylko niektóre wiedeń-skie kluby i bary zapewniają oddzielne pomieszczenia dla palących i niepalących. Generalnie pali się wszę-dzie i dużo. Tak więc ci, którzy nienawidzą papierosów, powinni przygotować się na towarzyszący im zapach popielniczki nie tylko podczas zabawy, ale również po przebudzeniu następnego dnia. Bo w Wiedniu impre-za nie kończy się wraz z pierwszym blaskiem wschodzą-cego słońca. Tak zwana afterowa scena klubowa też jest niezwykle popularna. O co chodzi? W niedzielę rano, po południu, a nawet wieczorem też można usłyszeć mu-zykę elektroniczną zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz klubów. Zwykle jest nieco bardziej spokojna niż nocą i dlatego tak urzekająca. Na przykład klub SASS jest znany z niedzielnych poranków w uspokajającym ryt-mie. To mały undergroundowy lokal, który oferuje go-ściom wszystkie muzyczne specjały od house po techno. Aftery w Sassie są specyficzne z racji gości odwiedzają-cych to miejsce. Ludzie, którzy się tam wybierają, mają już zazwyczaj za sobą ciężką noc i często wyglądem przypominają zombie. ;-) Dlatego nie zdziw się, jeżeli okaże się, że jesteś tam jedyną trzeźwą osobą.Za to w PRATERSAUNIE jest dużo spokojniej. Jeśli tyl-ko dopisze pogoda, to w każdą niedzielę można skorzy-stać z basenu! No i muzyka! Pełen chillout! Inne fajne miej-sce do wyczilowania się to HOTEL 25 HOUR, który znajduje się nieopodal Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Na najwyższym piętrze znajdziesz bar z tarasem i pięk-nym widokiem. Możesz tam zamówić coś pysznego albo skorzystać z własnego jedzenia i słuchając DJ-a, miło spę-dzić czas.

PRATERSAUNAWALDSTEINGARTENSTRA-

SSE 135, VIENNA

WWW.PRATERSAUNA.TV

GRELLE FORELLESPITTELAUER LANDE 12,

VIENNA

WWW.GRELLEFORELLE.COM

CHAYA FUERAKANDLGASSE 19-21,

VIENNA

WWW.CHAYAFUERA.COM

SASSKARLSPLATZ 1,

VIENNA

WWW.SASSVIENNA.COM

30 03/12

LAIF_03_str_28_31_WIEDEN.indd 30 7/20/12 12:22 AM

ORANGE WARSAW FESTIVAL

ORANGE WARSAW FESTIVALKONCERTY: FISZ EMADE

TWORZYWO, DE LA SOUL, GARBAGE,

LINKIN PARK, POWER OF TRINITY,

KAMP!, MS. LAURYN HILL, THE

PRODIGY, GROOVE ARMADA (DJ SET)

ORANGE WARSAW FESTIVAL

TO JEDNO Z NAJWAŻNIEJSZYCH

MUZYCZNYCH WYDARZEŃ W STOLICY.

ORGANIZOWANY JEST OD 2008 ROKU.

TO IMPREZA PEŁNA NOWYCH BRZMIEŃ,

MUZYCZNYCH ODKRYĆ I ARTYSTÓW

NA ŚWIATOWYM POZIOMIE.

31

LAIF_03_str_28_31_WIEDEN.indd 31 7/20/12 12:23 AM

Page 32: Laif 03 2012

ZESPÓŁ WERONIKA ROSATTI TWORZĄ MUZYCY WARSZAWSKICH BANDÓW MAMA SELITA I PRZEPRASZAM.

Herbert z Mamą Selitą zagrał ponad sto kon-certów w całej Polsce, wystąpił także na We-mbley. Maciek z Przepraszam wygrywał ogólnopol-skie festiwale FAMA i Akustyczeń.Weronikę Rosatti stwo-rzyli, aby wygrać pro-gram Must Be The Mu-sic.

32 03/12

LAIF_03_str_32_33_MBtM.indd 32 7/20/12 12:29 AM

Page 33: Laif 03 2012

ZESPÓŁ WERONIKA ROSATTI TWORZĄ MUZYCY WARSZAWSKICH BANDÓW MAMA SELITA I PRZEPRASZAM.

Herbert z Mamą Selitą zagrał ponad sto kon-certów w całej Polsce, wystąpił także na We-mbley. Maciek z Przepraszam wygrywał ogólnopol-skie festiwale FAMA i Akustyczeń.Weronikę Rosatti stwo-rzyli, aby wygrać pro-gram Must Be The Mu-sic.

32 03/12

LAIF_03_str_32_33_MBtM.indd 32 7/20/12 12:29 AM

MUST BE THE MUSIC? OR NOT?

Dopiero co skończyła się trzecia edycja „Must Be The Music”, a już przez Polskę przelała się fala precastingów do czwar-

tej; tuż za nami również finały kolejnych x-factorów, bitew na głosy i szoł tanecz-nych. Najwyższy czas, by podsumować wrażenia, zebrać refleksje i podsunąć kandydatom na celebrytów kilka bez-cennych tipów, dzięki którym zapyziałe sale prób szybko zamienią na kanapę u Wojewódzkiego, a przeterminowane sześciopaki z promocji w supermarkecie – na drinki z palemką w open-barze.

MOTYWACJA

Każdy uczestnik talent show musi zacząć od dobrej odpowiedzi na podstawowe pytanie: po co tu jesteś? Oczywiście nie ma żadnego sensu mówić prawdy. Nikt cię nie pokocha, kiedy powiesz, że ma-rzysz o tysiącach lajków na fejsie i tym, żeby na ulicy zaczepiały cię z ogniem w oczach dziewczęta tyleż intensywne, co zupełnie dla ciebie nieosiągalne. „Pa-sję do muzyki” albo „chęć sprawdzenia się w programie” też sobie daruj – wszy-scy wokół ziewaniem nawet nie dadzą ci skończyć takiego gaworzenia. Co inne-go, kiedy zobaczą w tobie ból, cierpienie i głębokie rany. Im większy dramat, tym większa kasa – więc spokojnie dociskaj pedał, dawaj się obejmować i zagryzaj wargi, udając, że z największym trudem powstrzymujesz się od łez. Jesteś w pro-gramie, bo robisz to dla chorej mamy, któ-rą chcesz pocieszyć – niezłe; robisz to dla chorej mamy, a w dodatku masz małe dziecko, które też jest bardzo chore – jeszcze lepsze; nie dość, że chorują twoja mama i dziecko, ty sam ledwo do-tarłeś ze szpitala na występ, cudem przy-prowadzony przez ciężko chorego brata

i ledwo żywą siostrę – naprawdę dobre, przechodzisz do kolejnego etapu.

KORZENIE

Uważaj, żeby to, skąd jesteś, nie stało się dla ciebie kulą u nogi. Przede wszystkim pamiętaj: nie jesteś z Warszawy. A nawet jak jesteś, to jej nie lubisz i marzysz o tym, żeby się z niej wyrwać. Zrób sobie zdję-cia na łące, w lesie albo nad jeziorem i po-każ je w krytycznym momencie. A kiedy jesteś już tak zabezpieczony, spróbuj ugrać na tym temacie coś więcej. Znajdź w sobie ciekawe etniczne korzenie. Po-wiedz coś gwarą. Zaśpiewaj dialektem. Pozdrów swoich braci – Łemków, Mazu-rów, Kaszubów bądź Kujawiaków (do wy-boru). Harmonijnie połącz tradycję z no-woczesnością, grając na rozlatujących się skrzypkach z irokezem na głowie. A je-śli ten bajer nie przejdzie ci przez usta, nic straconego – zawsze możesz znaleźć jakiegoś oryginała i namówić go na wy-stęp w twoim zespole. Co prowadzi nas do kolejnego tematu.

ZESPÓŁ

Zespół jest twoją wielką szansą w sytuacji, kiedy nie masz żadnej ciekawej historii, nie wyglądasz ani nie grasz na niczym za dobrze i ogólnie – bez zespołu nigdy nie wpuściliby cię do żadnej telewizji. Czego ci wtedy potrzeba? Oczywiście – zjawiskowej, nastoletniej wokalistki. Przeszukuj szkoły muzyczne i konkursy młodych talentów, a może będziesz miał szczęście. Musisz jednak pamiętać, że nie potrwa ono za długo: po występie w telewizji wokalistkę natychmiast porwie świat kariery i prawdziwych muzyków, a ty zostaniesz z pięknymi wspomnienia-mi, zdjęciem Pauliny Sykut, na którym wi-dać cię trochę w rogu, i paroma filmikami

na YouTube, którymi będziesz potem za-męczał kumpli podczas domówek. Oczy-wiście jest szansa, że sama jesteś zjawi-skową, nastoletnią wokalistką (lub smukłym wokalistą z kruczoczarną, kę-dzierzawą czupryną i melancholijnym spojrzeniem modrych oczu) – wtedy nie potrzebujesz naszych porad. Choć na fi-nał może to być trochę za mało. Tam bo-wiem nieodzowny okazuje się przekaz.

PRZEKAZ

Generalnie zarezerwowany jest tylko dla wykonawców hiphopowych. Wszy-scy inni nie mają przekazu – tylko brzdą-kają i wyją, a przecież wiadomo, że każ-dy tak potrafi. Przekaz to co innego. Polega na rapowaniu o tym, że masz coś do powiedzenia i że zaraz, już za chwilę, to powiesz. Oczywiście niczego w końcu nie mówisz, bo nie ma takiej potrzeby. Ludzie i tak załapali już, że masz prze-kaz, i ochoczo sięgają po telefony, śląc tysiące SMS-ów. Przyciśnięty do muru py-taniami o szczegóły twojego przekazu mów, że przynajmniej o coś ci chodzi. O co? Tego do końca nie wiadomo, ale na pewno nie chodzi ci o muzykę.

MUZYKA

Stawianie na muzykę dobre jest zasadni-czo dla looserów i pięknoduchów, którzy nie wiedzą, czego chcą, i nie umieją się-gnąć po sukces. Nie możesz na nią li-czyć, bo w końcu wiadomo, że nie muzy-ka jest ważna w programach muzycznych. Jeśli chcesz zawojować świat w ten spo-sób, oszczędź sobie frustracji i zamiast na casting do talent show idź na salę prób albo do studia nagrań. A na pocie-szenie pomyśl sobie, że za parę lat i tak trafisz do jednego z tych programów. Jako juror.

DAWNO TEMU ANDY WARHOL PRZEPOWIADAŁ KAŻDEMU 15 MINUT SŁAWY. CZAS PĘDZI JEDNAK PRZED SIEBIE JAK OSZALAŁY I DZIŚ TEN KWADRANS SKURCZYŁ SIĘ DO DWÓCH I PÓŁ MINUTY. MNIEJ WIĘCEJ TYLE DOSTANIESZ, ABY RZUCIĆ NA KOLANA JURY TALENT SHOW I SKŁONIĆ JEGO WIDZÓW DO WYSYŁANIA SMS-ÓW. PODPOWIADAMY, JAK Z TYCH PARU CHWIL WYCISNĄĆ MIŁOŚĆ MILIONÓW POLAKÓW.

TEKST: MACIEJ KACZYŃSKI

33

LAIF_03_str_32_33_MBtM.indd 33 7/20/12 12:29 AM

Page 34: Laif 03 2012

BURN SELECTOR FESTIVAL

BURN SELECTOR FESTIVAL

NA KRAKOWSKICH BŁONIACH

KONCERTY M.IN.: MIIKE SNOW,

CHASE & STATUS, NIKI & THE DOVE,

BURAKA SOM SISTEMA, HADOUKEN,

MAGNETIC MAN, TOTALLY ENORMOUS

EXTINCT DINOSAURS.

KRAKOWSKIMI BŁONIAMI NAJBARDZIEJ ZATRZĄSŁ WYSTĘP ANGLIKÓW Z CHASE & STATUS.

ALE TO BYŁO DO PRZEWIDZENIA. NAJWIĘKSZĄ POZYTYWNĄ NIESPODZIANKĄ

FESTIWALU, PRZYNAJMNIEJ DLA NAS – BYŁ WYSTĘP TOTALLY ENORMOUS

EXTINCT DINOSAURS. SELECTOR ORGANIZOWANY JEST OD 2009 R.

FOT.:

KRZY

SZTO

F PL

EBA

NKI

ECZ

34 03/12

LAIF_03_str_34_35_Selector_HOF.indd 34 7/20/12 12:35 AM

Page 35: Laif 03 2012

BURN SELECTOR FESTIVAL

BURN SELECTOR FESTIVAL

NA KRAKOWSKICH BŁONIACH

KONCERTY M.IN.: MIIKE SNOW,

CHASE & STATUS, NIKI & THE DOVE,

BURAKA SOM SISTEMA, HADOUKEN,

MAGNETIC MAN, TOTALLY ENORMOUS

EXTINCT DINOSAURS.

KRAKOWSKIMI BŁONIAMI NAJBARDZIEJ ZATRZĄSŁ WYSTĘP ANGLIKÓW Z CHASE & STATUS.

ALE TO BYŁO DO PRZEWIDZENIA. NAJWIĘKSZĄ POZYTYWNĄ NIESPODZIANKĄ

FESTIWALU, PRZYNAJMNIEJ DLA NAS – BYŁ WYSTĘP TOTALLY ENORMOUS

EXTINCT DINOSAURS. SELECTOR ORGANIZOWANY JEST OD 2009 R.

FOT.:

KRZY

SZTO

F PL

EBA

NKI

ECZ

34 03/12

LAIF_03_str_34_35_Selector_HOF.indd 34 7/20/12 12:35 AM

HEINEKEN OPEN’ER FESTIVAL

HEINEKENOPEN’ER FESTIVALKONCERTY: BAT FOR LASHES, BJÖRK,

BLOC PARTY, BON IVER, FRANZ

FERDINAND, FRIENDLY FIRES,

JAMIE WOON, JANELLE MONÁE,

THE MACCABEES, THE MARS VOLTA

I WIELE INNYCH.

STARTOWAŁ W WARSZAWIE, ALE TU MIEJSCE ZAGRZAŁ JEDYNIE PRZEZ ROK. POTEM PRZENIÓSŁ SIĘ DO GDYNI I OD TEGO MOMENTU NIEPODZIELNIE RZĄDZI WE (WCALE NIEMAŁYM) ŚWIECIE POLSKICH FESTIWALI. NA HEINEKEN OPEN’ER FESTIVALU WSZYSTKO JEST NAJ. NAJWIĘKSZE SCENY, NAJBARDZIEJ ZNANI WYKONAWCY, NAJWIĘCEJ UCZESTNIKÓW PRZY WCALE NIE NAJMNIEJSZYCH CENACH WEJŚCIÓWEK. SUKCESEM OPEN’ERA OKAZAŁY SIĘ INWESTYCJE W ZNANE NAZWISKA ORAZ RÓŻNORODNOŚĆ GATUNKOWĄ PREZENTOWANĄ NA SCENACH ROZSTAWIONYCH NA TERENIE LOTNISKA W KOSAKOWIE. FO

T.: T

P. TA

RASE

WIC

Z (Z

DJĘ

CIA

TRS

), T.

KAM

IŃSK

I / A

LTER

ART

FOT.:

KRZY

SZTO

F PL

EBA

NKI

ECZ

35

LAIF_03_str_34_35_Selector_HOF.indd 35 7/20/12 12:36 AM

Page 36: Laif 03 2012

Dobrych imprez serwuje się dzisiaj naprawdę dużo, a i klubowicze z krwi i kości na zabawę mają

chęć. Jednak każdy kij ma dwa końce i choć dzisiejszy clubbing jest dojrzalszy i bardziej do przodu, zmaga się on z wieloma proble-mami, których kiedyś po prostu nie było. Za-gadnienia te zostały poruszone podczas II Konferencji Muzycznej Audioriver, która odbyła się na Uniwersytecie im. Adamia Mic-kiewicza w Poznaniu. Wydarzenie to jest ini-cjatywą organizatorów znanego, płockiego festiwalu podlegającą pod towarzyszący mu projekt o nazwie Rynek Niezależny.W panelu poświęconym kondycji polskiej sceny klubowej wzięli udział jej najaktyw-niejsi polscy działacze: producent i DJ z ra-mienia niemieckiej oficyny Mobilee – Mar-cin Czubala, Mr. Lex – DJ i współtwórca kolektywu Beats Friendly oraz dziennikarz Radia Roxy, Igor Niemczyk – PR manager poznańskiego klubu SQ, Marcin Żyski – redaktor naczelny portalu FTB.pl, Mate-usz Borowicz – DJ i współorganizator koło-brzeskiego festiwalu Sunrise, Rafał Cały – organizator wrocławskich imprez i zało-życiel agencji artystycznej C&C Bookings, Adam Słowiński – kiedyś redaktor muzycz-nych portali Soundrevolt.com i Muno.pl, a obecnie DJ i założyciel poznańskiego kolektywu Hrabioza Soundsystem, a także Leon – DJ i współorganizator festiwalu Au-dioriver. Debata dotyczyła wielu tematów, ale szczególnie ciekawe wydały się dwie kwestie: czy polska publiczność klubowa wybiera imprezy na podstawie tego, kto na nich występuje, czy może ma to kompletnie w nosie? Drugi istotny problem poruszony w Poznaniu to profilowanie się klubów na młodszego odbiorcę. Czy to dla-

tego, że chęć chodzenia na imprezy klubo-we zamiera u nas tuż po ukończeniu stu-diów?

SZTAMPOWEJ PROMOCJI NIKT JUŻ NIE KUPI– Ludzie coraz częściej wychodzą na miasto po to, aby się wyluzować przy czymkolwiek – stwierdził Marcin Żyski, zapytany o podsta-wowe problemy dzisiejszego clubbingu. W wielu przypadkach jest to niewątpliwe prawda, co można bardzo łatwo sprawdzić, przechadzając się po klubie i zadając pyta-nie: „kto w tej chwili gra?”. Spora część nie będzie miała pojęcia, bo przyszła dlate-go, że szli znajomi albo lubią ten klub, albo gdzieś słyszeli, że będzie fajnie. Jak to możli-we? Przecież niemal każda impreza pro-mowana jest obszerną biografią artysty i wielkim, obco brzmiącym nazwiskiem na plakacie. Każdy event na Facebooku wypełniany jest linkami do YouTube, któ-rych celem jest zapoznanie odbiorców z twórczością artysty. Co więc idzie nie tak? Dlaczego ogromna część odbiorców nie jest zainteresowana gwiazdą wieczoru, a o ich przyjściu decydują często czynniki zupełnie pozamuzyczne? Problemem jest właśnie to, że zdecydowana większość organizato-rów robi w temacie promocji d-o-k-ł-a-d-n-i-e to samo co ich konkurenci! Potencjalni klienci klubów od kilkunastu lat bombardo-wani są tą samą papką: plakat w jpg, promo u patronów medialnych oraz oczywiście bio-grafie artystów i notki prasowe, których nikt nie czyta. Nic dziwnego, że klient jest obojęt-ny na te starania. Przed weekendem dostaje on na Facebooku stertę zaproszeń i jeśli nie siedzi mocno w muzyce, one wszystkie wyglądają dla niego niemal identycznie.

TEKST: EWELINA PŁOSKONKA

W CZASACH, W KTÓRYCH NA PIEDESTAŁY WYSTAWIA SIĘ

INDIE ROCK, DZIECIAKI Z PLACU ZBAWICIELA WOLĄ

ZGARNIAĆ MANDATY ZA JAZDĘ PO PIJAKU, ZAMIAST PORZĄDNIE

ZABAWIĆ SIĘ W KLUBIE, A GŁOŚNIKI PĘKAJĄ

OD DUBSTEPOWEJ MADONNY, JAKĄ SERWUJĄ NAM

MAINSTREAMOWE ROZGŁOŚNIE RADIOWE,

WYDAWAŁOBY SIĘ, ŻE DOBRA MUZYKA KLUBOWA TO TEMAT

Z POPRZEDNIEJ EPOKI. PODCZAS II KONFERENCJI MUZYCZNEJ AUDIORIVER

W POZNANIU KILKU PANÓW UDOWODNIŁO, ŻE JEST

ZUPEŁNIE INACZEJ, PORUSZAJĄC PRZY TYM

PODSTAWOWE PROBLEMY, Z JAKIMI ZMAGA SIĘ

DZISIEJSZY, POCZCIWY I NIEŚMIERTELNY CLUBBING.

36 03/12

LAIF_03_str_36_39_audioriver.indd 36 7/20/12 1:02 AM

Page 37: Laif 03 2012

Dobrych imprez serwuje się dzisiaj naprawdę dużo, a i klubowicze z krwi i kości na zabawę mają

chęć. Jednak każdy kij ma dwa końce i choć dzisiejszy clubbing jest dojrzalszy i bardziej do przodu, zmaga się on z wieloma proble-mami, których kiedyś po prostu nie było. Za-gadnienia te zostały poruszone podczas II Konferencji Muzycznej Audioriver, która odbyła się na Uniwersytecie im. Adamia Mic-kiewicza w Poznaniu. Wydarzenie to jest ini-cjatywą organizatorów znanego, płockiego festiwalu podlegającą pod towarzyszący mu projekt o nazwie Rynek Niezależny.W panelu poświęconym kondycji polskiej sceny klubowej wzięli udział jej najaktyw-niejsi polscy działacze: producent i DJ z ra-mienia niemieckiej oficyny Mobilee – Mar-cin Czubala, Mr. Lex – DJ i współtwórca kolektywu Beats Friendly oraz dziennikarz Radia Roxy, Igor Niemczyk – PR manager poznańskiego klubu SQ, Marcin Żyski – redaktor naczelny portalu FTB.pl, Mate-usz Borowicz – DJ i współorganizator koło-brzeskiego festiwalu Sunrise, Rafał Cały – organizator wrocławskich imprez i zało-życiel agencji artystycznej C&C Bookings, Adam Słowiński – kiedyś redaktor muzycz-nych portali Soundrevolt.com i Muno.pl, a obecnie DJ i założyciel poznańskiego kolektywu Hrabioza Soundsystem, a także Leon – DJ i współorganizator festiwalu Au-dioriver. Debata dotyczyła wielu tematów, ale szczególnie ciekawe wydały się dwie kwestie: czy polska publiczność klubowa wybiera imprezy na podstawie tego, kto na nich występuje, czy może ma to kompletnie w nosie? Drugi istotny problem poruszony w Poznaniu to profilowanie się klubów na młodszego odbiorcę. Czy to dla-

tego, że chęć chodzenia na imprezy klubo-we zamiera u nas tuż po ukończeniu stu-diów?

SZTAMPOWEJ PROMOCJI NIKT JUŻ NIE KUPI– Ludzie coraz częściej wychodzą na miasto po to, aby się wyluzować przy czymkolwiek – stwierdził Marcin Żyski, zapytany o podsta-wowe problemy dzisiejszego clubbingu. W wielu przypadkach jest to niewątpliwe prawda, co można bardzo łatwo sprawdzić, przechadzając się po klubie i zadając pyta-nie: „kto w tej chwili gra?”. Spora część nie będzie miała pojęcia, bo przyszła dlate-go, że szli znajomi albo lubią ten klub, albo gdzieś słyszeli, że będzie fajnie. Jak to możli-we? Przecież niemal każda impreza pro-mowana jest obszerną biografią artysty i wielkim, obco brzmiącym nazwiskiem na plakacie. Każdy event na Facebooku wypełniany jest linkami do YouTube, któ-rych celem jest zapoznanie odbiorców z twórczością artysty. Co więc idzie nie tak? Dlaczego ogromna część odbiorców nie jest zainteresowana gwiazdą wieczoru, a o ich przyjściu decydują często czynniki zupełnie pozamuzyczne? Problemem jest właśnie to, że zdecydowana większość organizato-rów robi w temacie promocji d-o-k-ł-a-d-n-i-e to samo co ich konkurenci! Potencjalni klienci klubów od kilkunastu lat bombardo-wani są tą samą papką: plakat w jpg, promo u patronów medialnych oraz oczywiście bio-grafie artystów i notki prasowe, których nikt nie czyta. Nic dziwnego, że klient jest obojęt-ny na te starania. Przed weekendem dostaje on na Facebooku stertę zaproszeń i jeśli nie siedzi mocno w muzyce, one wszystkie wyglądają dla niego niemal identycznie.

TEKST: EWELINA PŁOSKONKA

W CZASACH, W KTÓRYCH NA PIEDESTAŁY WYSTAWIA SIĘ

INDIE ROCK, DZIECIAKI Z PLACU ZBAWICIELA WOLĄ

ZGARNIAĆ MANDATY ZA JAZDĘ PO PIJAKU, ZAMIAST PORZĄDNIE

ZABAWIĆ SIĘ W KLUBIE, A GŁOŚNIKI PĘKAJĄ

OD DUBSTEPOWEJ MADONNY, JAKĄ SERWUJĄ NAM

MAINSTREAMOWE ROZGŁOŚNIE RADIOWE,

WYDAWAŁOBY SIĘ, ŻE DOBRA MUZYKA KLUBOWA TO TEMAT

Z POPRZEDNIEJ EPOKI. PODCZAS II KONFERENCJI MUZYCZNEJ AUDIORIVER

W POZNANIU KILKU PANÓW UDOWODNIŁO, ŻE JEST

ZUPEŁNIE INACZEJ, PORUSZAJĄC PRZY TYM

PODSTAWOWE PROBLEMY, Z JAKIMI ZMAGA SIĘ

DZISIEJSZY, POCZCIWY I NIEŚMIERTELNY CLUBBING.

36 03/12

LAIF_03_str_36_39_audioriver.indd 36 7/20/12 1:02 AM

Ten tok myślenia wyraził podczas debaty Adam Słowiński, który stwierdził, że ściągnię-cie kolejnego zagranicznego artysty do Pol-ski, to nie jest żaden przepis na udaną impre-zę. Trzeba czegoś więcej – trzeba wyróżnić się z tłumu i zaskoczyć czymś odbiorców. To pewnie dlatego jego Hrabioza Soundsys-tem jest tworem, który na polskiej scenie klu-bowej wybija się odwagą w promocji. Dziw-ne wierszyki, przekleństwa otwartym tekstem, pojechane konkursy – chłopaki działają bez budżetu, a i tak udaje im się przyciągnąć uwagę odbiorcy. Niestety, ale im więcej bę-dzie imprez w Polsce, tym ważniejszy będzie ich marketing, ale jeśli będzie on robiony tak, że klient oprócz zachęty do wyjścia z domu, dostawał będzie – jakby przy okazji – daw-kę wiedzy o muzyce, to będzie to sytuacja idealna. Kluby przecież nie muszą być wy-pełnione muzycznymi fanatykami. Super, jeśli będzie ich 20–30 proc. Kluby żyją jednak z tej drugiej części – ludzi, którzy idą po prostu balować, i jeśli ich nie udaje się ściągać do danego miejsca, pada i fanaty-cy zostają na lodzie.

KANAPA I WINO ZE ZMĘCZONĄ KLAUDYNĄ– Klubowe oferty w Polsce skierowane są przede wszystkim do młodej publiczności – Mr. Lex. Nie do końca rzetelnym byłoby stwierdzenie, że wszystkie polskie kluby dzia-łają w ten sposób. Z pewnością niektóre tak, gdyż w większych miastach funkcjonują stworzone specjalnie pod studentów fabryki browarów za 5 zł oraz kluby, które swoją ofertą trafiają do młodzieży z bardziej spek-takularnym portfelem. Dzieciaki generacji to-rebek Luis Vuitton i kolorowych iPadów prze-lewają się czasem przez imprezę z muzyką

stricte klubową, jednak nie zabawiają tam długo. Zanim zdążą powiedzieć „co to za hałas?!” czy „jak tu można wytrzymać?!”, lądują w pobliskiej „platynie” lub stoją przy barze z nowo poznanym partnerem, aby na-stępnie zniknąć w ciszy letniej nocy. A co z miej-scówkami, które regularnie ściągają zagra-nicznych, dobrych DJ-ów? Cóż, tam też jakoś młodo na parkiecie.Czy to jakiś błąd, że kluby w większości pro-filują się na odbiorców w wieku 18 – 25 lat? Przyznać przecież trzeba, że im więcej mamy lat, tym częściej wypowiadamy zda-nie „mi się już nie chce” oraz „ja mam już inne priorytety”. Z roku na rok nasza energia do balowania naturalnie i płynnie przygasa. Na Facebooku możemy spokojnie rywalizo-wać o miano towarzyskiego nudziarza, gdyż liczba wydarzeń, na które się wybiera-my, nie przekracza strategicznej jedynki, a kie-dy przychodzi magiczny piątek, zamiast wrzucenia informacji o tym, z kim i gdzie za-mierzamy się zabawić, wolimy dokładnie opisać stan swojego zmęczenia lub szczep, z jakiego powstało wino, którym upijemy się do upadłości, aby następnie zapaść się w swojej kanapie. A nawet jak już się zdecy-dujemy na wyjście ze swojej pieczary, po ob-serwacji swojego towarzysza, który usiłuje użyć wszystkich możliwych argumentów i wersji zmęczonych min, aby przeforsować pozostanie w domu, jesteśmy zmuszeni do wywieszenia białej flagi. Ponawiam więc pytanie – czy to wina organizatorów imprez, że nie kierują oferty do takich osób? To przecież brzmi jak biznesowe samobój-stwo. Tylko czy czasem nie wpadamy w dru-gą skrajność? Czy nie ma miejsca w dużych miastach na choćby jedną małą miejscówkę, której głównym celem byłoby przyciągnięcie

osób, które złote lata imprezowania mają za sobą? To nie jest tak, że te osoby zniknęły z powierzchni ziemi. Co więcej – one raz na jakiś czas też chcą wyjść z domu, ale odstrę-cza ich to, że na imprezie klubowej czują się jak dinozaury. Świeżym przykładem klubu, który dostrzegł w tych ludziach swoich klien-tów, jest sopockie Stereo. Jako jedną z zalet przypisuje ono sobie dbałość o komfort star-szych klubowiczów, bez któryś dawny trój-miejski clubbing nie miałby racji bytu. Klub ten, za sprawą licznych zażaleń starszaków o brak dedykowanego im miejsca, skierował swoją ofertę do osób powyżej 21. roku ży-cia. Na czym polega jednak fenomen zagra-nicznych artystów i klubowiczów, którzy ba-lują latami, a ich marzeniem jest, aby w przyszłości zostać pochowanym na wzgó-rzach Ibizy? Oni nie widzą problemu w im-prezowaniu z młodszymi. To nie tylko kwestia klimatu klubów, których organizatorzy dwoją się i troją, aby dogodzić całemu spektrum wymagających gustów. To kwestia kultury, wychowania i podejścia do życia, jakiego mieszkańcom innych europejskich krajów możemy trochę zazdrościć. Zarówno polskie kluby, jak i klubowicze mogą się od nich po-uczyć. Nie ma przecież niczego złego w ba-zowaniu na doświadczenia i rozwiązaniach Niemiec, Wielkiej Brytanii czy krajów połu-dniowej Europy.Kiedy na początku II Konferencji Muzycznej Audioriver publiczność została zapytana o to, jaka jest kondycja polskiej sceny klubo-wej, zdecydowana większość odpowiedzia-ła, że średnia. Przebieg spotkania zdaje się potwierdzać tę ocenę, bo choć poznaliśmy wiele problemów, to dostrzegliśmy także spo-soby, by je rozwiązać. Na szczęście, w wielu przypadkach, dość proste.

FESTIWAL 37

LAIF_03_str_36_39_audioriver.indd 37 7/20/12 1:02 AM

Page 38: Laif 03 2012

: Czy Audioriver Festival to projekt ciągle rozwojowy, czy już stabilny event o wyklarowanej formule? Jesteście w stanie czymś nas jeszcze zaskoczyć?ŁUKASZ NAPORA: Wiesz co, on jest rozwojowy. Myślę, że każdy rok jest ja-kimś ruchem do przodu. Zasadą numer jeden przy tworzeniu Audioriver było to, by wszystko się działo organicznie, po-woli, małymi krokami. My jesteśmy ma-łym teamem. Tak naprawdę w ścisłym trzonie zespołu są trzy osoby, gdzie każ-dy ma trochę inne zadanie i nie jesteśmy w stanie zrobić przeskoku z małej rzeczy na ogromne. Gdzieś robimy mały krok, to się udaje, zdobywamy doświadczenie i szybciej robimy to w następnym roku. Tak było z Rynkiem Niezależnym, tak było z Konferencją Muzyczną, kiedy pierwszą zrobiliśmy w Warszawie, na własnym gruncie. Następną już sobie pozwoliliśmy zrobić w Poznaniu oraz wzięliśmy również za to pieniądze od lu-dzi, by przyszli tylko ci, którzy byli na to zdecydowani. Od kina, jakiegoś malut-kiego, gdzie prezentowała się głównie łódzka filmówka, do kina z filmami, które

nigdy nie były w szerokiej dystrybucji w Polsce. W tym roku będziemy mieli eks-kluzywną premierę bardzo ważnego amerykańskiego filmu. Także wszystkie te rzeczy rozwijają się małymi kroczkami. Nie jesteśmy festiwalem, który przyszedł i powiedział: „Whoaa! Będziemy teraz najwięksi!”. Chcieliśmy budować coś we-dług własnych możliwości i to jest fajne. Ludzie powoli się do nas przekonują.

: Dzięki temu zbudowaliście coś w ro-dzaju społeczności audioriverowej…ŁN: Dokładnie. I nawet jeśli byśmy mieli taką sytuację, że komuś line up podoba się mniej lub bardziej w danym roku, to on i tak przyjeżdża, bo Audioriver to jest pewnego rodzaju społeczność, idea, któ-ra jest budowana przez lata, a nie tylko efekt takich czy innych bookingów.

: Jakie są kryteria doboru artystów do line upu? Kto o tym decyduje?ŁN: Line up dobieramy we trójkę, czyli ja, Piotr Orlicz i Leon. Pomagają nam chłopaki z Neverafter – K-Size, CLS&Wax, jeśli cho-dzi o scenę drum’n’base i dubstep. Oni przedstawiają nam propozycje, a my jest potem aprobujemy albo zgłaszamy swoje

typy. A kryteria są proste: to musi być war-tość muzyczna oraz albo efekt świeżości – coś naprawdę na czasie, albo jakaś legendar-ność danego artysty. Ten festiwal musi w ja-kiś sposób trafić do odbiorców. Nie idziemy na totalną alternatywę, gdzie artystę zna dziesięć osób w Polsce, bo mamy namiot na pięć tysięcy uczestników, mamy scenę główną na kilka tysięcy. To już nie jest ten malutki festiwalik, gdzie jest fajnie, jeśli przyj-dzie 3 tysiące osób. Jeśli teraz na Audioriver przyjechałoby tylko 3 tysiące osób, choćby nie wiem jak kumatych, to byłby to gorszy festiwal niż Audioriver na 15–17 tysięcy, gdzie załóżmy 70 proc. uczestników to przy-padkowi ludzie. Chodzi o tłum. To jest mniej więcej coś, co mamy na stadionach, jak przychodzimy na mecz, i choćby mecz był kiepski, to jak słyszymy te ryczące gardła, widzimy ten naród, to to buduje mimo wszystko atmosferę. A my chcemy być du-żym festiwalem, z fajną atmosferą i ze świet-ną muzyką.

: À propos tej świeżości. Nie myśleli-ście nigdy o rozszerzeniu formuły muzycz-nej festiwalu? Wyjścia gatunkowo poza elektronikę?

ŁUKASZ NAPORARZECZNIK PRASOWY FESTIWALU AUDIORIVER, DZIENNIKARZ ZWIĄZANY M.IN. Z REBEL:TV, 4FUN.TV, VIVA, LAIF I SOUND REVOLT, PRODUCENT I DJ. REZYDENT KLUBU STEREO W SOPOCIE, GDZIE PROWADZI AUTORSKI CYKL IMPREZ POD NAZWĄ „NAPORAMA”. PREZENTER RADIOWEJ CZWÓRKI, NA FALACH KTÓREJ PROWADZI CZWARTKOWE DJ PASMO.

Z ŁUKASZEM NAPORĄ, RZECZNIKIEM PRASOWYM FESTIWALU AUDIORIVER, ROZMAWIAŁ DAMIAN WOJDYNA

38 03/12

LAIF_03_str_36_39_audioriver.indd 38 7/20/12 1:03 AM

Page 39: Laif 03 2012

: Czy Audioriver Festival to projekt ciągle rozwojowy, czy już stabilny event o wyklarowanej formule? Jesteście w stanie czymś nas jeszcze zaskoczyć?ŁUKASZ NAPORA: Wiesz co, on jest rozwojowy. Myślę, że każdy rok jest ja-kimś ruchem do przodu. Zasadą numer jeden przy tworzeniu Audioriver było to, by wszystko się działo organicznie, po-woli, małymi krokami. My jesteśmy ma-łym teamem. Tak naprawdę w ścisłym trzonie zespołu są trzy osoby, gdzie każ-dy ma trochę inne zadanie i nie jesteśmy w stanie zrobić przeskoku z małej rzeczy na ogromne. Gdzieś robimy mały krok, to się udaje, zdobywamy doświadczenie i szybciej robimy to w następnym roku. Tak było z Rynkiem Niezależnym, tak było z Konferencją Muzyczną, kiedy pierwszą zrobiliśmy w Warszawie, na własnym gruncie. Następną już sobie pozwoliliśmy zrobić w Poznaniu oraz wzięliśmy również za to pieniądze od lu-dzi, by przyszli tylko ci, którzy byli na to zdecydowani. Od kina, jakiegoś malut-kiego, gdzie prezentowała się głównie łódzka filmówka, do kina z filmami, które

nigdy nie były w szerokiej dystrybucji w Polsce. W tym roku będziemy mieli eks-kluzywną premierę bardzo ważnego amerykańskiego filmu. Także wszystkie te rzeczy rozwijają się małymi kroczkami. Nie jesteśmy festiwalem, który przyszedł i powiedział: „Whoaa! Będziemy teraz najwięksi!”. Chcieliśmy budować coś we-dług własnych możliwości i to jest fajne. Ludzie powoli się do nas przekonują.

: Dzięki temu zbudowaliście coś w ro-dzaju społeczności audioriverowej…ŁN: Dokładnie. I nawet jeśli byśmy mieli taką sytuację, że komuś line up podoba się mniej lub bardziej w danym roku, to on i tak przyjeżdża, bo Audioriver to jest pewnego rodzaju społeczność, idea, któ-ra jest budowana przez lata, a nie tylko efekt takich czy innych bookingów.

: Jakie są kryteria doboru artystów do line upu? Kto o tym decyduje?ŁN: Line up dobieramy we trójkę, czyli ja, Piotr Orlicz i Leon. Pomagają nam chłopaki z Neverafter – K-Size, CLS&Wax, jeśli cho-dzi o scenę drum’n’base i dubstep. Oni przedstawiają nam propozycje, a my jest potem aprobujemy albo zgłaszamy swoje

typy. A kryteria są proste: to musi być war-tość muzyczna oraz albo efekt świeżości – coś naprawdę na czasie, albo jakaś legendar-ność danego artysty. Ten festiwal musi w ja-kiś sposób trafić do odbiorców. Nie idziemy na totalną alternatywę, gdzie artystę zna dziesięć osób w Polsce, bo mamy namiot na pięć tysięcy uczestników, mamy scenę główną na kilka tysięcy. To już nie jest ten malutki festiwalik, gdzie jest fajnie, jeśli przyj-dzie 3 tysiące osób. Jeśli teraz na Audioriver przyjechałoby tylko 3 tysiące osób, choćby nie wiem jak kumatych, to byłby to gorszy festiwal niż Audioriver na 15–17 tysięcy, gdzie załóżmy 70 proc. uczestników to przy-padkowi ludzie. Chodzi o tłum. To jest mniej więcej coś, co mamy na stadionach, jak przychodzimy na mecz, i choćby mecz był kiepski, to jak słyszymy te ryczące gardła, widzimy ten naród, to to buduje mimo wszystko atmosferę. A my chcemy być du-żym festiwalem, z fajną atmosferą i ze świet-ną muzyką.

: À propos tej świeżości. Nie myśleli-ście nigdy o rozszerzeniu formuły muzycz-nej festiwalu? Wyjścia gatunkowo poza elektronikę?

ŁUKASZ NAPORARZECZNIK PRASOWY FESTIWALU AUDIORIVER, DZIENNIKARZ ZWIĄZANY M.IN. Z REBEL:TV, 4FUN.TV, VIVA, LAIF I SOUND REVOLT, PRODUCENT I DJ. REZYDENT KLUBU STEREO W SOPOCIE, GDZIE PROWADZI AUTORSKI CYKL IMPREZ POD NAZWĄ „NAPORAMA”. PREZENTER RADIOWEJ CZWÓRKI, NA FALACH KTÓREJ PROWADZI CZWARTKOWE DJ PASMO.

Z ŁUKASZEM NAPORĄ, RZECZNIKIEM PRASOWYM FESTIWALU AUDIORIVER, ROZMAWIAŁ DAMIAN WOJDYNA

38 03/12

LAIF_03_str_36_39_audioriver.indd 38 7/20/12 1:03 AM

ŁN: Robiliśmy takie rzeczy w przeszłości. Raz na jakiś czas pojawia się rodzynek. Na przykład mieliśmy Hadouken! czy A Mountain of One, czyli typowo kapelę indierockową, ale prawda jest taka, że to nie do końca się sprawdza. Jednak sku-piamy się głównie na elektronice, czasami tylko wrzucamy coś innego. W tym roku jest to na przykład grupa Enter Shikari, która po za kilkoma wstawkami rave’owy-mi i dubstepowymi to czystej krwi kapela posthardcore. Fakt faktem, wielu fanów elektroniki wywodzi się z muzyki gitaro-wej, co dla wielu było to naturalnym przej-ściem. Tak na przykład było w moim przy-padku. W każdym razie dajemy pewne urozmaicenia do line upu, ale przez to, że festiwal się tak rozrósł, to nie możemy dawać już takiej liczby eksperymental-nych, alternatywnych zespołów na głów-nych scenach, bo jak już wspominałem, bardzo ważne dla nas jest to, by nie było pusto na płockiej plaży. Dlatego takie ze-społy zapraszamy na nową, mniejszą scenę, którą uruchamiamy w tym roku. Jeśli tam bę-dzie choćby 500 osób, to już będzie to faj-nie wyglądało. Gdy kilka lat temu w Hybrid Tent, do którego wchodzi jakieś 4 tysiące osób, na koncertach Telefon Tel Aviv czy Ulri-cha Schnaussa było tylko 500 fanów, to nikt tam się zbyt dobrze nie czuł.

: Do jakiego festiwalu jesteście naj-częściej porównywani? Spotkaliście się z czymś takim?ŁN: Dobre pytanie. Właściwie ciężko powie-dzieć. W Polsce nikt nas do niczego nie po-równuje. Trochę jesteśmy zestawiani z Tauro-nem, z tego względu, że jesteśmy elektroniczni. Jednak działamy trochę w róż-nych sferach. Czasem natkniemy się na tych samych artystów, których chcemy ściągnąć. Jeśli jest to przedstawiciel sceny IDM, to oni dadzą każde pieniądze, żeby go ściągnąć, a z kolei jeśli to jest nasz tech-house’owiec czy house’owiec, to wtedy dla nas jest to core tar-get. Co do zagranicy, to porównują nas cza-sem do Love Family Park i Time Warp, bo rze-czywiście te line upy gdzieś się pokrywają. Jednak my jesteśmy dużo szersi od tych festi-wali. Jakby nie patrzeć, LFP i Time Warp to jest to, co my prezentujemy na scenie Circus, a my mamy jeszcze drum’n’base, dubstep, mamy muzykę eksperymentalną.

: Czyli jesteście europejską marką? Można tak już o was powiedzieć?ŁN: Mam nadzieję, że tak. Co prawda trud-no się do nas dostać z Europy, czasem nawet z Polski, jednak myślę, że liczymy się w Euro-pie. Od siedmiu lat jesteśmy w zestawieniach

serwisu Resident Advisor na najlepszy festi-wal. W ubiegłym roku mieliśmy około tysiąca uczestników z zagranicy. Głównie Litwinów. Taka jest prawda, że na Wschodzie nie dzie-je się nic. Może poza Kazantip, ale to też jest daleko, i też nie mają takich gwiazd w line upie co my. Dlatego na pewno jesteśmy naj-ważniejszym festiwalem w tej części Europy.

: Jaki jest feedback ze strony wystę-pujących na Audioriver artystów? Z które-go jesteście najbardziej dumni jako organi-zatorzy?ŁN: Odzew jest świetny. To nie jest tak, że je-steśmy dumni z opinii jakiegoś konkretnego artysty. Kiedyś sobie notowałem te wpisy na Fa-cebooku, teraz raczej tego nie robię, bo jest tego dużo. Najfajniejsze jest to, że na około 90 proc. maili, jakie wysyłamy do agentów, odpowiedzi dostajemy błyskawicznie. To zna-czy, że jesteśmy znanym festiwalem w świecie samych artystów i całego managementu. DJ Hell osobiście powiedział mi, że zanim zdecydował się zagrać u nas, to zadzwonił najpierw do paru znajomych, którzy byli na Audioriver, i powiedzieli mu, że to jest naj-lepszy festiwal w Polsce. Wielu innych arty-stów robi podobnie. Z innych feedbacków: projekt Plastikman, który jest ogromnym multi-medialno-muzycznym projektem. By móc go zrealizować, musieliśmy skierować antenę rozsiewającą darmowy internet w Płocku na plażę, by wszystkie elementy tego show, wraz obsługą aplikacji smartfonowych, dzięki którym uczestnicy tworzą wraz z Hawtinem muzykę na żywo, działały bez zakłóceń. Pa-miętam, jak Hawtin przyjechał załamany z fe-stiwalu Sonne Mond Sterne, gdzie wszystko było źle, połowa rzeczy była nie przygotowa-na, i widząc to, co jest u nas, powiedział, że to jest po prostu bajka. Modeselektor tak samo. Dla nich Audioriver to najlepszy fe-stiwal, na jakim grali w Polsce. Dlatego przy-jeżdżają do nas znowu. W tym roku wracają do nas jako ATOL i Modeselktor live, z tym że my chcieliśmy tylko ATOL, ale oni powiedzieli: OK. Pojedziemy jako ATOL, ale pod warun-kiem że weźmiecie też Modeselektor live. To coś w rodzaju transakcji wiązanej.

: Na AR w tym roku powracają także Ricardo Villalobos i Roni Size. W poprzed-nich edycjach też pojawiło się kilka come backów. Jak takie powroty są odbierane przez uczestników festiwalu? ŁN: Myśmy się najbardziej wszyscy przejmo-wali, żeby nie ponawiać tych samych wystę-pów. Oczywiście to się da robić do pewnego momentu, ale Audioriver ma już przecież 7 lat. Już nie da się nie wziąć artysty z prze-szłej edycji, gdyż co roku mamy przeszło

30 artystów zagranicznych, w tym roku blisko 40 i najzupełniej w świecie przesialiśmy pra-wie całą scenę. Jednak zawsze mieliśmy taką zasadę, że nie bierzemy nikogo kto był rok wcześniej na występie w Polsce. W tym roku jest kilka wyjątków, jak choćby Roni Size, któ-ry występował w tamtym roku w Polsce, ale nie ma aż tylu znanych twarzy w muzyce dru-m’n’base czy dubstep, by nie móc nie powtó-rzyć czyjegoś bookingu. To nie chodzi o to, żeby ciągle widzieć nową twarz, tylko żeby była to dobra impreza, a skoro Ricardo i Roni Size to świetni DJ-e, to czemu ich nie zaprosić ponownie na festiwal?

: Audioriver to także promocja nieza-leżnego świata muzyki. W tym celu powsta-ły projekty Targi Muzyczne oraz Konferen-cja Muzyczna. Na czym to polega?ŁN: Wszystko kryje się pod jednym kapelu-szem, który nazywa się Rynek Niezależny. Celem jest danie możliwości firmom niezależ-nym wypromowania się podczas trwania fe-stiwalu. Jeżeli jesteś małym labelem, medium, portalem czy organizatorem eventów, to jeże-li chcesz dotrzeć namacalnie do osób, które słuchają elektroniki w Polsce, to Audioriver jest chyba najważniejszym miejscem, gdzie możesz to zrobić. Dajemy im to za darmo, pod warunkiem że te firmy zrobią tam na miejscu coś fajnego. Również my uczestni-czymy w Targach. Razem z Red Bull Music Academy stawiamy scenę muzyczną oraz przeprowadzamy warsztaty. Wraz z kinem to jest właśnie dzienna część festiwalu. Za-uważyliśmy, że to fajnie działa, i postanowili-śmy też dać tym firmom nie tylko platformę promocyjną, ale również trochę edukacji. Stąd powstała Konferencja Muzyczna. Tak jak OFF Festival czy Tauron Nowa Muzy-ka jeżdżą po Polsce z imprezami befor, tak my organizujemy konferencję, która także spełnia rolę promocyjną festiwalu.

: Przyjeżdżam do Płocka, wysia-dam na dworcu głównym i co dalej? Ktoś na mnie czeka? Wolontariat, jakieś mapki, informacja?ŁN: [śmiech] To jest rzecz, która u nas za-wsze kuleje. Zostawiamy to zawsze na ostat-nią chwilę, ale pierwsze, co zrobię po tym wywiadzie, to sobie zapiszę, żeby to jakoś ogarnąć. Szczerze mówiąc, nie byłem nigdy na dworcu w Płocku. Prawda jest taka, że Płock jest mały i tak naprawdę nie da się przeoczyć imprezy, która praktycznie przej-muje miasto na cały weekend. Zazwyczaj jest tak, że każdy, kto przyjeżdża na Audioriver, sprawdza wcześniej, jak dotrzeć na plażę. Jeszcze nigdy się nie spotkałem z opiniami, że ktoś nie wiedział jak trafić na AR.

WYWIAD Z ŁUKASZEM NAPORĄ 39

LAIF_03_str_36_39_audioriver.indd 39 7/20/12 1:03 AM

Page 40: Laif 03 2012

KORN

ROCK IN SUMMER 15.08 – WARSZAWA, PARK SOWIŃSKIEGO

RÖYSKOPP

Audioriver 27–29.07 PŁOCK, PLAŻA NAD WISŁĄ

Amerykański zespół grający deathcore, został założony w 2002 roku w Riverside. Z tłumu pododnie brzmiących kapel tego gatunku wyróżnia ich wściekłość i charyzma wokalisty Mitcha Luckera, dzięki któremu są w deathcorowej czołówce światowej. Popularność zdobyli albumem „No Time To Bleed” ze świetnym singlem „Wake Up”, który otworzył ubiegłoroczny koncert w Pol-sce. Kraków zdobyli, teraz ruszają na Poznań.

Debiutowali w 2000 r. albumem „Parachutes”, który zapewnił im na 33 tygodnie miejsce wśród najlepiej sprzedających się płyt. I choć był to album przełomowy, to każda pre-miera Brytyjczyków jest medialnym wyda-rzeniem. Nie inaczej było w przypadku „Mylo Xyloto”. Tym chętniej wybierzemy się na wrześniowy koncert na Stadionie Narodowym. Przed zespołem Chrisa Marti-na zaprezentują się Marina & The Dia-monds oraz Frank Ocean.

Współtwórcy nu-me-talu po raz kolejny wystąpią w na-szym kraju. Do tej pory polska publiczność była bardzo kornikowa, pytanie, jak będzie tym ra-zem, po wydaniu „The Path of Totality”. Amery-kanie od zawsze burzyli ład i porządek, ale żeby aż tak przegiąć równoważnię na stronę elektro-niki? Fani są podzieleni, Korn miażdży bitem Skrillexa, a my się zastanawiamy: ile Korna w Kornie? Odpowiedź poznamy 15 sierpnia.

Debiutowali w 2004 roku albumem „Hot Fuss”, który roz-szedł się w ponad pięciomilionowym nakładzie. Było tak dobrze, że uchodzili za gwiazdy nowo-falowego rocka, mogli więc pozwolić sobie na więcej. Gdy pochodzi się z Las Vegas, można poszaleć. Drugi i trzeci album to mniejsze lub większe niewypały, więc dziś The Killers to obie-cujący zespół z perspektywą. Czwarta płyta we wrześniu, koncert w Krakowie w sierpniu.

Mówią o nich: najlep-szy koncertowy zespół świata. Kto się o tym jeszcze nie przekonał, będzie miał okazję w listopadzie. Wcześniej będzie szansa sprawdzenia nowego materiału, premiera szó-stego krążka Londyńczyków 17 września 2012. Grupa przygotowała krótki film z zapowiedzią – można go obejrzeć na www.muse.mu. Wyda-nie nowego albumu będzie poprzedzone ogromną europejską trasą koncertową rozpo-czynającą się 16 października we Francji. 23 li-stopada zagrać wielki koncert w Łodzi.

Headliner jednego z naj-ważniejszych klubowych festiwali

pochodzi z Norwegii. Duet Svein Berge i Torbjørn Brundtland przebojami „Remind Me”, „What Else Is There?” czy „The Girl and the Robot” już dawno przebili się do czołówki klubowej sceny. Ostatni ich album, „Senior” z 2010 roku, poka-zał ich z refleksyjnej strony, ale świat oniemiał, gdy rok temu wydali remix „Judas” Lady Gagi. Ciekawe, co szykują na Audioriver…

Po udanej pierwszej edycji Free Form powraca!

Wśród elektronicznych gwiazd w tym roku usłyszymy włoski duet Bloody Beetroots, który tworzą Tommy Tea i Bob-by Rifo. Jak zwykle zakamuflowani, podający przyjemny elektro house i po -rywający dance punk. Na scenie poja-wią się w towarzystwie perkusisty – Battle. Gratka dla fanów elektro!

Placebo w 2003 roku na warszawskim Torwarze zagrali

tak, że widownia wykręcała koszulki. Pro-mowali wtedy świetny album „Sleeping with Ghosts”, po którym nie wydali już nic godnego uwagi. Jest nadzieja, bo Brian Molko z zespołem szykują już nowy album i choć premiera planowana jest na 2013 r., to być może poznamy jego fragmenty już w sierpniu.

Czy jest jeszcze ktoś, kto nie zna piosenki „Somebody That I Used To Know”? Historia oszałamiają-cej kariery utworu wydaje się być fenome-nem na skalę światową! Zamieszczony w czerwcu teledysk w zaledwie trzy tygodnie zanotował aż cztery miliony odsłon. Obecnie to już ponad 218 milionów! Sam autor nagra-nia, australijski muzyk belgijskiego pocho-dzenia, niemal z dnia na dzień stał się świa-tową sensacją, podobnie jak towarzysząca mu w utworze i teledysku Kimbra.

Pochodzi z Kanady i śmiało można nazwać go eklektycz-

ną bombą muzyczną. Od małego uczył się gry na fortepianie, następnie pisał musicale, grał w rockowej kapeli, a gdy wylądował w Berlinie, postanowił zostać raperem, odnosząc kolejny sukces. Po drodze wydał świetne albumy – Piano Solo, Soft Power, Ivory Tower, a wreszcie The Unspeakable Chilly Gonzales, czyli według artysty „pierwszy na świecie album rap orkie-strowy”.

MUSE23.11 ATLAS ARENA, ŁÓDŹ

BLOODYBEETROOTS

FREE FORM FESTIWAL 12–13.10 SOHO FACTORY, WARSZAWA

KTO ZAGRA W POLSCE? NA CZYJ KONCERT WARTO PÓJŚĆ? NA JAKIE MUZYCZNE WYDARZENIE JUŻ TERAZ MOŻNA ZACZĄĆ

ODKŁADAĆ PIENIĄDZE? TU WSZYSTKIEGO SIĘ DOWIESZ!

DZIEJE SIĘ!

FUNDATA

GOTYE

5.11 TORWAR, WARSZAWA

CHILLY GONZALES

23.08 KATOWICE, GALERIA SZYB WILSON

SUICIDE SILENCE

25.07 POZNAŃ, KLUB POD MINOGĄ

PLACEBO

Coke Live Music Festival 12.08 – KRAKÓW

THE KILLERS

Coke Live Music Festival 11.08 – KRAKÓW

COLDPLAY

19.09 WARSZAWA, STADION NARODOWY

TEKS

T: P

RZEM

EK B

OLL

IN, F

OT.

: MA

T. P

RASO

WE,

MA

T. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

40 03/12

LAIF_03_str_40_41_fundata.indd 40 7/20/12 1:44 AM

Page 41: Laif 03 2012

KORN

ROCK IN SUMMER 15.08 – WARSZAWA, PARK SOWIŃSKIEGO

RÖYSKOPP

Audioriver 27–29.07 PŁOCK, PLAŻA NAD WISŁĄ

Amerykański zespół grający deathcore, został założony w 2002 roku w Riverside. Z tłumu pododnie brzmiących kapel tego gatunku wyróżnia ich wściekłość i charyzma wokalisty Mitcha Luckera, dzięki któremu są w deathcorowej czołówce światowej. Popularność zdobyli albumem „No Time To Bleed” ze świetnym singlem „Wake Up”, który otworzył ubiegłoroczny koncert w Pol-sce. Kraków zdobyli, teraz ruszają na Poznań.

Debiutowali w 2000 r. albumem „Parachutes”, który zapewnił im na 33 tygodnie miejsce wśród najlepiej sprzedających się płyt. I choć był to album przełomowy, to każda pre-miera Brytyjczyków jest medialnym wyda-rzeniem. Nie inaczej było w przypadku „Mylo Xyloto”. Tym chętniej wybierzemy się na wrześniowy koncert na Stadionie Narodowym. Przed zespołem Chrisa Marti-na zaprezentują się Marina & The Dia-monds oraz Frank Ocean.

Współtwórcy nu-me-talu po raz kolejny wystąpią w na-szym kraju. Do tej pory polska publiczność była bardzo kornikowa, pytanie, jak będzie tym ra-zem, po wydaniu „The Path of Totality”. Amery-kanie od zawsze burzyli ład i porządek, ale żeby aż tak przegiąć równoważnię na stronę elektro-niki? Fani są podzieleni, Korn miażdży bitem Skrillexa, a my się zastanawiamy: ile Korna w Kornie? Odpowiedź poznamy 15 sierpnia.

Debiutowali w 2004 roku albumem „Hot Fuss”, który roz-szedł się w ponad pięciomilionowym nakładzie. Było tak dobrze, że uchodzili za gwiazdy nowo-falowego rocka, mogli więc pozwolić sobie na więcej. Gdy pochodzi się z Las Vegas, można poszaleć. Drugi i trzeci album to mniejsze lub większe niewypały, więc dziś The Killers to obie-cujący zespół z perspektywą. Czwarta płyta we wrześniu, koncert w Krakowie w sierpniu.

Mówią o nich: najlep-szy koncertowy zespół świata. Kto się o tym jeszcze nie przekonał, będzie miał okazję w listopadzie. Wcześniej będzie szansa sprawdzenia nowego materiału, premiera szó-stego krążka Londyńczyków 17 września 2012. Grupa przygotowała krótki film z zapowiedzią – można go obejrzeć na www.muse.mu. Wyda-nie nowego albumu będzie poprzedzone ogromną europejską trasą koncertową rozpo-czynającą się 16 października we Francji. 23 li-stopada zagrać wielki koncert w Łodzi.

Headliner jednego z naj-ważniejszych klubowych festiwali

pochodzi z Norwegii. Duet Svein Berge i Torbjørn Brundtland przebojami „Remind Me”, „What Else Is There?” czy „The Girl and the Robot” już dawno przebili się do czołówki klubowej sceny. Ostatni ich album, „Senior” z 2010 roku, poka-zał ich z refleksyjnej strony, ale świat oniemiał, gdy rok temu wydali remix „Judas” Lady Gagi. Ciekawe, co szykują na Audioriver…

Po udanej pierwszej edycji Free Form powraca!

Wśród elektronicznych gwiazd w tym roku usłyszymy włoski duet Bloody Beetroots, który tworzą Tommy Tea i Bob-by Rifo. Jak zwykle zakamuflowani, podający przyjemny elektro house i po -rywający dance punk. Na scenie poja-wią się w towarzystwie perkusisty – Battle. Gratka dla fanów elektro!

Placebo w 2003 roku na warszawskim Torwarze zagrali

tak, że widownia wykręcała koszulki. Pro-mowali wtedy świetny album „Sleeping with Ghosts”, po którym nie wydali już nic godnego uwagi. Jest nadzieja, bo Brian Molko z zespołem szykują już nowy album i choć premiera planowana jest na 2013 r., to być może poznamy jego fragmenty już w sierpniu.

Czy jest jeszcze ktoś, kto nie zna piosenki „Somebody That I Used To Know”? Historia oszałamiają-cej kariery utworu wydaje się być fenome-nem na skalę światową! Zamieszczony w czerwcu teledysk w zaledwie trzy tygodnie zanotował aż cztery miliony odsłon. Obecnie to już ponad 218 milionów! Sam autor nagra-nia, australijski muzyk belgijskiego pocho-dzenia, niemal z dnia na dzień stał się świa-tową sensacją, podobnie jak towarzysząca mu w utworze i teledysku Kimbra.

Pochodzi z Kanady i śmiało można nazwać go eklektycz-

ną bombą muzyczną. Od małego uczył się gry na fortepianie, następnie pisał musicale, grał w rockowej kapeli, a gdy wylądował w Berlinie, postanowił zostać raperem, odnosząc kolejny sukces. Po drodze wydał świetne albumy – Piano Solo, Soft Power, Ivory Tower, a wreszcie The Unspeakable Chilly Gonzales, czyli według artysty „pierwszy na świecie album rap orkie-strowy”.

MUSE23.11 ATLAS ARENA, ŁÓDŹ

BLOODYBEETROOTS

FREE FORM FESTIWAL 12–13.10 SOHO FACTORY, WARSZAWA

KTO ZAGRA W POLSCE? NA CZYJ KONCERT WARTO PÓJŚĆ? NA JAKIE MUZYCZNE WYDARZENIE JUŻ TERAZ MOŻNA ZACZĄĆ

ODKŁADAĆ PIENIĄDZE? TU WSZYSTKIEGO SIĘ DOWIESZ!

DZIEJE SIĘ!

FUNDATA

GOTYE

5.11 TORWAR, WARSZAWA

CHILLY GONZALES

23.08 KATOWICE, GALERIA SZYB WILSON

SUICIDE SILENCE

25.07 POZNAŃ, KLUB POD MINOGĄ

PLACEBO

Coke Live Music Festival 12.08 – KRAKÓW

THE KILLERS

Coke Live Music Festival 11.08 – KRAKÓW

COLDPLAY

19.09 WARSZAWA, STADION NARODOWY

TEKS

T: P

RZEM

EK B

OLL

IN, F

OT.

: MA

T. P

RASO

WE,

MA

T. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

40 03/12

LAIF_03_str_40_41_fundata.indd 40 7/20/12 1:44 AM

SIGUR RÓS

SACRUM PROFANUM 16.09 – KRAKÓW

SNOOP DOGG

Coke Live Music Festival 12.08 – KRAKÓW

Profesor, wykładow-ca i specjalista od marihuany, fil-mów dla dorosłych, czerwonych dywanów, złotej biżuterii, ale przede wszystkim rapu na najwyższym poziomie. Właśnie przygo-towuje dwunasty album w karierze, który ma się ukazać jeszcze w tym roku. Zapraco-wany, ale i wyluzowany jak zawsze Snoop Dogg. Shake, shake! Obecność i gibkość – niezbędne!

Jedyny tegoroczny wy-stęp Gossip w Polsce, w ramach tra-sy „A Joyful Noise”. Wydany nakładem Sony krążek swoją premierę miał 22 maja. Materiał wyprodukował Brian Higgins, odpowiedzialny za brzmienie takich gwiazd jak Kylie Minogue czy Pet Shop Boys, a przedsmakiem wypraco-wanego z nim brzmienia jest przebojowy sin-giel „Perfect World”. Przy całej różnorodności albumu nie zabrakło przebojowych momen-tów, które warto zobaczyć na żywo 22 listopa-da na warszawskim Torwarze.

Londyńczycy Alexis Tay-lor i Joe Goddard zaczynali w 2000 roku od pomysłu na połączenie gitary akustycznej z muzyką elektroniczną. Pomysł okazał się na tyle dobry, że po wydaniu „Coming On Strong” wy-twórnia EMI zaprosiła ich do siebie, a Hot Chip stał się bardzo pożądaną grupą, zwłaszcza koncerto-wą. Grali na tak dużych festiwalach jak: Glaston-bury, T In the Park, Lollapalooza czy Roskilde. Przy takich utworach jak „Ready for the floor” czy „I Feel Better” nie sposób stać w miejscu.

Zespół powstał w Cin-cinati, a założyli go Greg Dulli,

Rick McCollum i Steve’a Earl, później zaś dołączył do nich John Curley. Początkowo grali pod szyldem wytwórni płytowej Sub Pop, w której wydali dwa albumy. Na-stępnie zaczęli mieszać rocka z nową fascy-nacją soulem, a także jazzem i bluesem (album „Congregation”), tworząc zupełnie nową estetykę, dzięki której szybko zyskali wielu oddanych fanów.

Grają od 1994 roku i od tamtej pory zdążono o nich

powiedzieć jako o grafomanach, których nikt nie rozumie, więc mogą śpiewać o czymkolwiek, a i tak będzie to wyglą-dało na wrażliwe śpiewanie o fiordach. Zdążyli współpracować z Radiohead, użyczyć muzyki produkcjom BBC i zdobyć sławę nie tylko w Europie. Nie ma więc przypadku w tym, że są główną gwiazdą krakowskiego festiwalu.

Sprzedali dziesiątki tysięcy debiutanckiego albumu

„All Hour Cymbals”. Dzięki swojemu uni-kalnemu stylowi Yeasayer uwielbiani są po obu stronach oceanu. W ciągu swojej krótkiej historii zdołali już zagrać na takich festiwalach jak Glastonbury i Roskilde. W tym roku to amerykańskie trio było gwiazdą festiwalu Open’er.

GOSSIP22.11 TORWAR, WARSZAWA

HOT CHIP

Tauron Nowa Muzyka 24.08 – Dolina Trzech Stawów,

Katowice

THE AFGHAN WHIGS

14.08 WARSZAWA, PALLADIUM

YEASAYER

16.09 Warszawa, Palladium

GdzieNA KONCERT?WARSZAWA25.07 Days of the Ceremony:

Eyehategod FONOBAR27.07 Red Hot Chili Peppers,

Kasabian, Public Image LTD, Power Of Trinity... i inni IMPACT FESTIVAL, LOTNISKU BEMOWO

29.07 Melody Gardot PKiN07.08 Amon Amarth

PROGRESJA14.08 The Afghan Whigs

PALLADIUM15.08 KoRn

ROCK IN SUMMER, AMFITEATR W PARKU SOWIŃSKIEGO

16.09 Yeasayer PALLADIUM19.09 Coldplay, Frank Ocean,

Marina & The Diamonds STADION NARODOWY

12.10 Digitalism, Little Boots, Jazzanova, Brodinski i Bloody Beetroots... i inni FREE FORM FESTIWAL, SOHO FACTORY

15.10 Dead Can Dance SALA KONGRESOWA

5.11 Gotye TORWAR10.11 Impreza Hospitality

SOHO FACTORY22.11 Gossip TORWAR

KRAKÓW11-12. 08 Snoop Dogg, The Killers,

Placebo, The Roots... i inni COKE LIVE MUSIC FESTIVAL

26.08 Coldplace (The World’s Leading Tribute to Coldplay) KLUB STUDIO

9–17.0 9 Sigur Rós, Kronos Quartet, Skalpel, DJ Food, King Cannibal, Envee... i inni FESTIWAL SACRUM PROFANUM

GDAŃSK24.07 Roxette ERGO ARENA28.07 Raz Dwa Trzy, Hey, Łąki

Łan, Łona i Webber... i inni MĘSKIE GRANIE, OŁOWIANKA

18.08 Netsky, Sigma, Aphrodite, Xilent... i inni iFESTIVAL, CENTRUM STOCZNIA GDAŃSKA

ŁÓDŹ:09.08 V Letnia Akademia Jazzu:

String Connection KLUB WYTWÓRNIA

23.11 Muse ATLAS ARENA

POZNAŃ25.07 Suicide Silence

KLUB POD MINOGĄ26.07 Bryan Adams

MIĘDZYNARODOWE TARGI POZNAŃSKIE

04.08 Nosowska, Acid Drinkers, Kamp!, Julia Marcell, KNŻ, O.S.T.R. Tabasko MĘSKIE GRANIE, STARA GAZOWNIA

WROCŁAW25.07 CocoRosie, Peaches & DJ

Extravaganza, Daniel Bloom... i inni MFF T-MOBILE NOWE HORYZONTY – SENSER, ARSENAŁ

11.08 Hey, Pogodno, Tides From Nebula, Drekoty, UL/KR... i inni MĘSKIE GRANIE, BROWAR MIESZCZAŃSKI

17.08 Netsky before „iFestiwal” BROWAR MIESZCZAŃSKI

31.08 Scorpions WROCKFEST, ZAJEZDNIA MPK

KATOWICE03-05. 08 Iggy And The Stooges,

Swans, Battles, Kurt Vile, Chromatics, Metronomy... i inni OFF FESTIVAL, DOLINA TRZECH STAWÓW

23.08 Chilly Gonzales & Orkiestra Aukso TAURON NOWA MUZYKA, GALERIA SZYB WILSON

23.08 –26.08 Gang Gang Dance, Hot Chip, Four Tet&Caribou, Scuba, Speech Debelle, Eskmo... i inni TAURON NOWA MUZYKA, DOLINA TRZECH STAWÓW

14.10 Overkill MEGA CLUB, KATOWICE

PŁOCK27–29. 07 Roysköpp, Ricardo

Villalobos, Modeselektor, Kavinsky, Goldie, Carl Craig... i inni AUDIORIVER FESTIVAL, PLAŻA NAD WISŁĄ

BIAŁYSTOK21–22. 09 ORIGINAL SOURCE

UP TO DATE FESTIVAL

FUNDATA

TEKS

T: P

RZEM

EK B

OLL

IN, F

OT.

: MA

T. P

RASO

WE,

MA

T. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

41

LAIF_03_str_40_41_fundata.indd 41 7/20/12 1:45 AM

Page 42: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

Jeśli ktoś chciałby dostać wzorcowy przykład sequelu, który przerasta swojego poprzednika, a nie jak to się

zwykle dzieje, jest jedynie jego marnym cieniem, bądź jak kto woli, starym od-grzewanym kotletem, to drugi album po-chodzącego z Belgii Borisa Daenen’a doskonale się do tego nadaje. „2”, bo tak brzmi tytuł ów sequela, który jest konty-nuacją debiutanckiego self-titled albumu „Netsky” z 2010 roku, wydanego nakła-dem Hospital Records, to manifest moc-nej pozycji, jaką sobie wypracował na światowej scenie nie tylko samego liqu-idowego drum’n’base, ale także w sfe-rze popularnej muzyki rozrywkowej. Kompozycja piętnastu utworów, które z powodzeniem zawojują klubowe par-kiety oraz świetnie sprawdzą się na otwartych imprezach masowych, ta-kich jak chociażby iFestival 18 sierpnia w Gdańsku, gdzie Netsky będzie głów-nym headlinerem. „2” nie jest płytą

wprowadzającą przełom w muzyce dru-m’n’base. Jest natomiast swego rodzaju wyznacznikiem jakości, będącej gwa-rantem dobrej opinii ze stron wszelkich opcji krytycznych na temat połamanych brzmień, które mają aspiracje do zawo-jowania list przebojów. Daje możliwość oswojenia z tym gatunkiem osób, które stronią od bardziej wyrazistych rytmów niż produkcje taktowane 4/4 w tempie 120 BPM oraz z ładną panią w klipie bądź na wokalu. Żeby wprowadzić przypadkowego bądź losowego słucha-cza do swojego świata, Netsky zatrudnił do tego procesu Bridgette Amofah w utworze „When Darkness Falls”, Diane Charlemagne w „Wanna Die For You”, MC Dynamite w „The Whistle Song” oraz Selah Sue („Get Way From Here”) i Jimmy Jamsa („Squad Up”). Jednak naj-ciekawsze kąski na dwójce kryją się pod tytułami „911” – hybryda liquid dru-m’n’base i nowofalowego radiowego

dubstepu: „Jetlag Funk” – bujający kawa-łek oparty na gitarowym gee i partiach trąbkowych, które wsparte zostają kla-sycznym połamanym rytmem. Warto też zwrócić uwagę na „Detonate” – trwający niespełna 4 minuty, ale niezwykle inten-sywny utwór przywołujący na myśl trochę twórczość Pendulum. Jednak to, co fani solidnego drum’n’base lubią najbardziej, Netsky pozostawia na sam koniec. Wy-raźna linia basu i ścieżki rytmiczne oraz oszczędne wokale to atuty „No Begin-ning”. Natomiast zamykający „Drawing Straws” dosłownie rozwala mózg – za-chowuje się niczym wirus komputerowy, na nazwie którego Daenen oparł swój pseudonim artystyczny – wchodzi do gło-wy i sieje w niej, paradoksalnie, dobro-czynne spustoszenie. Jeśli końcówka „dwójki” jest zapowiedzią tego, co bę-dzie można usłyszeć na „trójce”, to chce-my jak najbardziej nadal grać w tę grę, panie programisto Netsky. (DW)

NETSKY – „2”

NETSKY

42 03/12

LAIF_03_str_42_49_recenzje.indd 42 7/20/12 1:40 AM

Page 43: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

Jeśli ktoś chciałby dostać wzorcowy przykład sequelu, który przerasta swojego poprzednika, a nie jak to się

zwykle dzieje, jest jedynie jego marnym cieniem, bądź jak kto woli, starym od-grzewanym kotletem, to drugi album po-chodzącego z Belgii Borisa Daenen’a doskonale się do tego nadaje. „2”, bo tak brzmi tytuł ów sequela, który jest konty-nuacją debiutanckiego self-titled albumu „Netsky” z 2010 roku, wydanego nakła-dem Hospital Records, to manifest moc-nej pozycji, jaką sobie wypracował na światowej scenie nie tylko samego liqu-idowego drum’n’base, ale także w sfe-rze popularnej muzyki rozrywkowej. Kompozycja piętnastu utworów, które z powodzeniem zawojują klubowe par-kiety oraz świetnie sprawdzą się na otwartych imprezach masowych, ta-kich jak chociażby iFestival 18 sierpnia w Gdańsku, gdzie Netsky będzie głów-nym headlinerem. „2” nie jest płytą

wprowadzającą przełom w muzyce dru-m’n’base. Jest natomiast swego rodzaju wyznacznikiem jakości, będącej gwa-rantem dobrej opinii ze stron wszelkich opcji krytycznych na temat połamanych brzmień, które mają aspiracje do zawo-jowania list przebojów. Daje możliwość oswojenia z tym gatunkiem osób, które stronią od bardziej wyrazistych rytmów niż produkcje taktowane 4/4 w tempie 120 BPM oraz z ładną panią w klipie bądź na wokalu. Żeby wprowadzić przypadkowego bądź losowego słucha-cza do swojego świata, Netsky zatrudnił do tego procesu Bridgette Amofah w utworze „When Darkness Falls”, Diane Charlemagne w „Wanna Die For You”, MC Dynamite w „The Whistle Song” oraz Selah Sue („Get Way From Here”) i Jimmy Jamsa („Squad Up”). Jednak naj-ciekawsze kąski na dwójce kryją się pod tytułami „911” – hybryda liquid dru-m’n’base i nowofalowego radiowego

dubstepu: „Jetlag Funk” – bujający kawa-łek oparty na gitarowym gee i partiach trąbkowych, które wsparte zostają kla-sycznym połamanym rytmem. Warto też zwrócić uwagę na „Detonate” – trwający niespełna 4 minuty, ale niezwykle inten-sywny utwór przywołujący na myśl trochę twórczość Pendulum. Jednak to, co fani solidnego drum’n’base lubią najbardziej, Netsky pozostawia na sam koniec. Wy-raźna linia basu i ścieżki rytmiczne oraz oszczędne wokale to atuty „No Begin-ning”. Natomiast zamykający „Drawing Straws” dosłownie rozwala mózg – za-chowuje się niczym wirus komputerowy, na nazwie którego Daenen oparł swój pseudonim artystyczny – wchodzi do gło-wy i sieje w niej, paradoksalnie, dobro-czynne spustoszenie. Jeśli końcówka „dwójki” jest zapowiedzią tego, co bę-dzie można usłyszeć na „trójce”, to chce-my jak najbardziej nadal grać w tę grę, panie programisto Netsky. (DW)

NETSKY – „2”

NETSKY

42 03/12

LAIF_03_str_42_49_recenzje.indd 42 7/20/12 1:40 AM

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

GOSSIP „A JOYFUL NOISE”

Charyzmatyczna Beth Ditto po dobrej EP-ce wraca z piątą płytą Gossip. Trio znane z odważnej mieszanki stylów urzą-dziło sobie muzyczne rodeo. Niestety wierzchowiec „A Joyful Noise” mocno ich poturbował. Połączenie popu lat 80., electro i gitar wypada zaskakująco słabo, zdecydowanie brakuje energii znanej z „Music For Men”, która porwała za sobą tłumy. Ojcem sukcesu był wtedy między innymi Rick Rubin, którego teraz zastąpił spec od przebojów – Brian Higgins. Nie-stety różnicę słychać od razu i choć są tu lepsze momenty, to generalnie wieje pop-nudą. Smutne, gdy Beth po świetnej solów-ce z Simian Mobile Disco wpada w sidła miałkiego popu, gdzieniegdzie pokazu-jąc swoje możliwości wokalne. Właśnie takich perełek jak „Casualties Of War” z przyjemnym różem lat 80. czy dancingowego „Get Lost” chciałoby się słuchać w radiu. A z kolei „I Won’t Play” czy „Love In A Foreign Place” – na ich koncertach. Reszta jest milczeniem, prze-ciętną płytą dobrego zespołu. (PB)

SIGUR RÓS

SIGUR RÓS „VALTARI”

Sigur Rós udało się w jakiś przedziw-ny sposób zagiąć czasoprzestrzeń i nagrać album, który powinien uka-

zać się gdzieś w okolicach 1998 roku, po-między debiutanckim „Von” i przełomo-wym „Agaetis Byrjun”. W wywiadach muzycy wprawdzie zapowiadali powrót do korzeni, mówili, że płyta będzie am-bientowa i elektroniczna, ale nikt chyba nie spodziewał się takiego muzycznego kroku wstecz. Słuchając „Valtari”, komplet-nie zapomina się o energetycznym, mocno akustycznym „Með suð í eyrum við spilum endalaust”. Próżno na najnowszym albu-mie szukać także potężnych ścian dźwięku znanych z płyt „Takk” czy „()”. Jónsi zrezy-gnował ze śpiewu w wymyślonym przez siebie języku na rzecz islandzkiego (co dla przeciętnego Europejczyka nie robi akurat większej różnicy), natomiast produkcją za-jął się jego życiowy partner Alex Somers. Pojawia się wprawdzie kilka nowości;

w „Rembihnútur” mamy przypominający Arms and Sleepers beat, a „Dauðalogn” z orkiestracjami, chórami i partiami sopra-nistek brzmi jak jakiś podniosły hymn rodem z „Władcy Pierścieni”. Jednak to ra-czej smaczki zauważalne dopiero po kilku przesłuchaniach niż przykuwające uwagę innowacje. Starzy fani zespołu znajdą coś dla siebie, bo w finale „Varúð” znowu gita-ry traktowane są smyczkami, a perkusja wybija dziką kodę, tworząc charaktery-styczną dla Islandczyków atmosferę pięk-nego końca świata. Brakuje jednak utwo-rów, które na dłużej zapadałyby w pamięć, czy to z powodu melodii, czy płaczliwych wokaliz Jónsiego, czy też potężnych fina-łów, które podczas koncertów doprowa-dzały zgromadzonych fanów do płaczu. Fajnie, że wrócili, jeszcze fajniej, że Jónsi nie próbował przeszczepić tu pomysłów ze swojego solowego albumu, jednak mo-gło być znacznie lepiej. (KS)

43

LAIF_03_str_42_49_recenzje.indd 43 7/20/12 1:40 AM

Page 44: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

Autor największego jak dotąd – po Coba-inie – odrodzenia i jednocześnie przywróce-nia wiary w siłę muzyki rockowej powraca z albumem solowym.Tuzy z branży powinni jegomościa niena-widzić z całych sił, bo prostymi środkami (a o to, zdaje się, w r’n’r chodzi) uzyskuje fenomenalne efekty. Nie sili się specjalnie na udziwnienia i nie wymyśla prochu. Na-parza w starego, akustycznego gibsona, plumka na archaicznym wurlitzerku, a głębi całości dodaje basowy klarnet. White twier-dzi, że tego zestawu nie skomponowałby dla żadnego ze swych zespołów.Powstał po prostu solidny album. Jak zwykle w wielkim poszanowaniu tradycji rocka, bluesa i rhythm and bluesa. I paradoksalnie jest to mój największy zarzut do tego krążka. Mogliśmy, a nawet może powinniśmy, spodziewać się po solówce większej odwagi w poszukiwaniach muzycznych. Nie dostajemy tu tak naprawdę nic, czego byśmy wcześniej od Jacka nie dostali.Proponuję zatem przed przesłuchaniem „Blunderbuss” zrobić CTRL ALT DLT i z wiel-kim apetytem odkrywać kolejne, naprawdę świetne piosenki. Są cudowne, proste i na-tychmiast zapadające w pamięć zagrywki („Sixteen Saltines”), doskonały, przypomina-jący trochę „Love is Strong”, Stonesów – aku-styczny „Love Interruption” czy surowy w for-mie, połamany „I’m Shaikin’”. W tym ostatnim pojawia się rewelacyjny, pozornie niepasu-jący chórek, a Jack wielokrotnie, bez skrępo-wania przenosi nas swymi melodiami wprost do lat 60. („I Guess I Should Go To Sleep”). Niestety, w kilku utworach White nie stawia kropki nad i, toteż uczucie niedosytu mamy choćby w „Hypocritical Kiss”.Bez względu na drobne uszczerbki, po-przeczka, którą ustawia White, to nadal dla wie-lu twórców po prostu Himalaje. W jednej li-dze grają z nim teraz chyba tylko The Black Keys. (MK)

JACK WHITE„BLUNDERBUSS”

SPOTKANIE Z CIEKAWYMCZŁOWIEKIEMSPOTKANIE Z CIEKAWYMCZŁOWIEKIEM

JACK WHITE

Kiedy jednym tchem potrafimy za-chwalać bohaterów lat 60. i 70.: Dylana, Velvet Underground, Led

Zeppelin czy Bowiego, musimy zdawać sobie sprawę, że za 30 lat dołączy do tego grona Jack White. Każda rewolu-cja ma bowiem swoich bohaterów.Wielbiciele artysty, którzy znają jego głos tylko z płyt, dużo tracą. Dopiero obserwując jego wyczyny, można się naprawdę czegoś o nim dowiedzieć. O jego miłości i pasji do muzyki. Nieza-leżnie od tego, czy po prostu, z wielkim pietyzmem wyjmuje gitarę z futerału, śpiewa na jednej scenie z Jaggerem „Loving Cup” czy z wściekłością ataku-je w wybornej solówce „You Don’t Know What Love Is”. Ogień w oczach, gorąca głowa i piekielnie sprytne palce czynią z White’a jednego z najwięk-szych muzyków XXI wieku.– Lubię utrudniać sobie życie. Nie znoszę iść na łatwiznę i zawsze próbuję sprostać kolejnym wyzwaniom. Nie umiem two-rzyć na skróty. Próbowałem sobie od-puszczać, ale zawsze to jakoś rekompen-suję – mówi muzyk. Być może dlatego, żaden z jego zespołów na początku lat

90. nie odniósł sukcesu. Nie umiał grać grunge’u. Poza tym Ameryka miała już swoich bohaterów, takich jak Cornell, Sta-ley, Vedder i przede wszystkim Kurt Cobain. Czekał zatem White na swoją szansę i dostał ją w 2001 r. wraz z albu-mem White Stripes „White Blood Cells”. Prosta rytmika, wybijana przez byłą żonę Meg, nieco histeryczny śpiew i doskonałe piosenki zwróciły uwagę na młodego Jac-ka, który już szykował kolejne uderzenie.Dla pełnego obrazu należy przypomnieć, że rockersi na początku XXI wieku byli zdecydowanie w odwrocie, a popplastik zbierał kolosalne żniwo. Stara gwardia: U2, Deep Purple czy Pearl Jam – nagry-wała kolejne płyty, ale bez prawdziwej rewolty nie ma soczystego rock’n’rolla. White doskonale o tym wiedział.Po ukazaniu się singla „Seven Nation Army” muzyka rockowa, zresztą po raz kolejny, nigdy już nie była taka sama, a sam artysta okrzyknięty został ochoczo przywódcą nowej rockowej rewolucji. Jak udowadnia do dziś, na pewno nie na wyrost. Kolejne płyty, a w konsekwen-cji nowe zespoły Racontours i Dead Weather potwierdzają niesłychany zmysł

44 03/12

LAIF_03_str_42_49_recenzje.indd 44 7/20/12 1:41 AM

Page 45: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

Autor największego jak dotąd – po Coba-inie – odrodzenia i jednocześnie przywróce-nia wiary w siłę muzyki rockowej powraca z albumem solowym.Tuzy z branży powinni jegomościa niena-widzić z całych sił, bo prostymi środkami (a o to, zdaje się, w r’n’r chodzi) uzyskuje fenomenalne efekty. Nie sili się specjalnie na udziwnienia i nie wymyśla prochu. Na-parza w starego, akustycznego gibsona, plumka na archaicznym wurlitzerku, a głębi całości dodaje basowy klarnet. White twier-dzi, że tego zestawu nie skomponowałby dla żadnego ze swych zespołów.Powstał po prostu solidny album. Jak zwykle w wielkim poszanowaniu tradycji rocka, bluesa i rhythm and bluesa. I paradoksalnie jest to mój największy zarzut do tego krążka. Mogliśmy, a nawet może powinniśmy, spodziewać się po solówce większej odwagi w poszukiwaniach muzycznych. Nie dostajemy tu tak naprawdę nic, czego byśmy wcześniej od Jacka nie dostali.Proponuję zatem przed przesłuchaniem „Blunderbuss” zrobić CTRL ALT DLT i z wiel-kim apetytem odkrywać kolejne, naprawdę świetne piosenki. Są cudowne, proste i na-tychmiast zapadające w pamięć zagrywki („Sixteen Saltines”), doskonały, przypomina-jący trochę „Love is Strong”, Stonesów – aku-styczny „Love Interruption” czy surowy w for-mie, połamany „I’m Shaikin’”. W tym ostatnim pojawia się rewelacyjny, pozornie niepasu-jący chórek, a Jack wielokrotnie, bez skrępo-wania przenosi nas swymi melodiami wprost do lat 60. („I Guess I Should Go To Sleep”). Niestety, w kilku utworach White nie stawia kropki nad i, toteż uczucie niedosytu mamy choćby w „Hypocritical Kiss”.Bez względu na drobne uszczerbki, po-przeczka, którą ustawia White, to nadal dla wie-lu twórców po prostu Himalaje. W jednej li-dze grają z nim teraz chyba tylko The Black Keys. (MK)

JACK WHITE„BLUNDERBUSS”

SPOTKANIE Z CIEKAWYMCZŁOWIEKIEMSPOTKANIE Z CIEKAWYMCZŁOWIEKIEM

JACK WHITE

Kiedy jednym tchem potrafimy za-chwalać bohaterów lat 60. i 70.: Dylana, Velvet Underground, Led

Zeppelin czy Bowiego, musimy zdawać sobie sprawę, że za 30 lat dołączy do tego grona Jack White. Każda rewolu-cja ma bowiem swoich bohaterów.Wielbiciele artysty, którzy znają jego głos tylko z płyt, dużo tracą. Dopiero obserwując jego wyczyny, można się naprawdę czegoś o nim dowiedzieć. O jego miłości i pasji do muzyki. Nieza-leżnie od tego, czy po prostu, z wielkim pietyzmem wyjmuje gitarę z futerału, śpiewa na jednej scenie z Jaggerem „Loving Cup” czy z wściekłością ataku-je w wybornej solówce „You Don’t Know What Love Is”. Ogień w oczach, gorąca głowa i piekielnie sprytne palce czynią z White’a jednego z najwięk-szych muzyków XXI wieku.– Lubię utrudniać sobie życie. Nie znoszę iść na łatwiznę i zawsze próbuję sprostać kolejnym wyzwaniom. Nie umiem two-rzyć na skróty. Próbowałem sobie od-puszczać, ale zawsze to jakoś rekompen-suję – mówi muzyk. Być może dlatego, żaden z jego zespołów na początku lat

90. nie odniósł sukcesu. Nie umiał grać grunge’u. Poza tym Ameryka miała już swoich bohaterów, takich jak Cornell, Sta-ley, Vedder i przede wszystkim Kurt Cobain. Czekał zatem White na swoją szansę i dostał ją w 2001 r. wraz z albu-mem White Stripes „White Blood Cells”. Prosta rytmika, wybijana przez byłą żonę Meg, nieco histeryczny śpiew i doskonałe piosenki zwróciły uwagę na młodego Jac-ka, który już szykował kolejne uderzenie.Dla pełnego obrazu należy przypomnieć, że rockersi na początku XXI wieku byli zdecydowanie w odwrocie, a popplastik zbierał kolosalne żniwo. Stara gwardia: U2, Deep Purple czy Pearl Jam – nagry-wała kolejne płyty, ale bez prawdziwej rewolty nie ma soczystego rock’n’rolla. White doskonale o tym wiedział.Po ukazaniu się singla „Seven Nation Army” muzyka rockowa, zresztą po raz kolejny, nigdy już nie była taka sama, a sam artysta okrzyknięty został ochoczo przywódcą nowej rockowej rewolucji. Jak udowadnia do dziś, na pewno nie na wyrost. Kolejne płyty, a w konsekwen-cji nowe zespoły Racontours i Dead Weather potwierdzają niesłychany zmysł

44 03/12

LAIF_03_str_42_49_recenzje.indd 44 7/20/12 1:41 AM

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

Upatrywano w nim w prostej linii spadkobiercę legendarnego John-ny’ego Marra. Niewątpliwie obok

Jonny’ego Greenwooda i Noela Gallaghe-ra to najważniejszy komponujący gitarzysta w Wielkiej Brytanii. Dlaczego zatem nie ze-drzemy kolan (patrz okładka), bo po prostu na nie nie upadniemy?Po ostatniej, spokojnej, folkrockowej „The Spinning Top” przyszedł czas na prawdziwe szaleństwo. Kaskady dźwięków i różnorodność stylistyczna to niewątpliwie zalety nowego krążka. Brudne punkowe tempo, leniwe elektro-niczne dźwięki, kosmiczne, przestrzenne odloty i funkowy puls – to właściwie tyl-ko początek listy obecności, którą może podpisać Coxon.Artysta jawi mi się trochę jak małe dziec-ko, które nabrawszy ochoty na zabawę, rozrzuca zabawki, po czym bawi się za-

ledwie trzema, a reszta ledwie prześli-zgnie się przez jego ręce.Pozytywny „The Truth”, zakręcone, psy-chodeliczne „Knife in the Cast” czy „Running For Your Life” stanowią mocne strony bardzo eklektycznej płyty. Szko-da zatem, że Coxon nie pokusił się o do-pracowanie utworów, które zaczynają się obiecująco, ale następnie zwyczaj-nie nudzą lub niczym szczególnym (jak na Coxona) się nie wyróżniają („What It’ll take”, „Advice”, „Bah Singer”).Nie cierpię słuchać truizmów w stylu: faj-nie, gdyby zeszli się jeszcze raz z Blur. Niemniej słuchając solowych albumów Coxona, czuć, że potrzebny jest czło-wiek, który ten szalony miszmasz ogarnie i ubierze w ładne melodie. Po przejrzeniu wszystkich kandydatur jednak najlepszy będzie Damon Albarn. Podobno są jesz-cze na to jakieś szanse. (MK)

ZBYT DUŻO ZABAWEK

GRAHAM COXON„A+E”

White’a do komponowania wyjątkowych piosenek. W duchu tradycji, poszanowa-niu rockowych dinozaurów, ale z dosko-nałym wyczuciem czasu, w jakim powsta-ją, zwłaszcza „Sea of Cowards” formacji Dead Weather.Niezależnie od konfiguracji, w której wy-stępuje, zawsze słucha się go z zapartym tchem. Z jeszcze większą przyjemnością się go ogląda, bo niewielu artystów z taką pasją podchodzi do własnego gra-nia. Widać to doskonale w filmie „Będzie głośno”, gdzie wielokrotnie ma problem z analitycznym wytłumaczeniem wła-snych emocji, komponowania.Zostają doskonałe dźwięki, którymi artysta po prostu się bawi: – Ludzie patrzą na ukoń-czony projekt i zakładają, że wszystko zo-stało wcześniej zaplanowane na papierze, wszystkie moje zespoły i przedsięwzięcia. Zabawne jest to, że w rzeczywistości było dokładnie odwrotnie. Po prostu tak się zło-żyło – tłumaczy. Stare, lampowe wzmacnia-cze, gitary z lat 40., które brzmią momenta-mi jak radzieckie pudła czy lekko niestrojące pianina. Wszystko to stanowi warsztat pra-cy i tworzy w zakurzonej piwnicy White’a prawdziwy muzyczny poligon, w którym loopy, próbki i pro tools nie mają żadnego znaczenia.On po prostu stawia na piosenki. Cieka-we, niebanalne, ale jednocześnie na tyle wdzięczne, że bez trudu je zaśpiewamy. Konia z rzędem temu, kto po wysłuchaniu najnowszej płyty „Blunderbuss” nie nuci „Love Interruption” czy „Freedom At 21”. Efekt: 1. miejsce na liście „Billboard 200”, a przypomnijmy, że White nie używa tłu-stego bitu i nie przypomina Lady Gagi.Trudno w to uwierzyć, ale za chwilę prze-łomowy album „Elephant” skończy 10 lat. Rockowy impet nie słabnie, a w ciągu de-kady nastąpił prawdziwy rozkwit takiego grania. Od The Strokes po Mars Volta, od Arctic Monkeys do The Black Keys. Do-datkowo Jack White poprzez swoją wy-twórnię daje szansę kolejnym, młodym artystom, którzy kultywują tradycję rocko-wych herosów. Jeśli zaś nastąpi kolejny przewrót, sam zainteresowany będzie się już temu tylko przyglądał.Jack White to dziś opoka, strażnik dobre-go, starego rock ’n’rolla i rzetelny uczest-nik gwiezdnego ruchu muzycznego. Re-wolucję za chwilę zrobi ktoś inny. On po prostu nadal będzie pisał dobre piosenki. TEKST: MARCIN KUSY

45

LAIF_03_str_42_49_recenzje.indd 45 7/20/12 1:41 AM

Page 46: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

Zaledwie kilka miesięcy po premie-rze świetnie sprzedającego się i cie-pło przyjętego przez krytyków al-

bumu „Ceremonials” Florence z zespołem powracają na sklepowe półki z nowym, akustycznym wydawnictwem. Na dwóch krążkach (CD oraz DVD) znalazł się ich występ w ramach legendarnej serii kon-certów MTV bez prądu, który odbył się pod koniec 2011 roku w Nowym Jorku. Oprócz muzyków, na scenie rudowłosej wokalistce towarzyszył także 10-osobo-wy chór gospel. Wykonano 11 utworów – głównie największe przeboje grupy oraz dwa covery („Try a Little Tender-ness” Otisa Reddinga oraz „Jackson” z repertuaru J. Casha, w którym gościn-nie pojawił się Josh Homme z Queens Of The Stone Age).

W tych odartych z mocy, delikatnych, leniwych kompozycjach prym wiedzie potężny głos Florence, przy którym cała (momentami bardzo uboga) opra-wa muzyczna wydaje się w ogóle nie mieć znaczenia. Choć całości słu-cha się nawet przyjemnie, pewne jest to, że nowe wersje utworów nie zdoła-ją porwać tak, jak oryginalne, epickie i pełne przepychu aranżacje, z którymi głos Brytyjki komponuje się jednak o niebo lepiej i które znacznie potęgu-ją przekazywane przez nią emocje. Najlepszym przykładem jest utwór „No Light, No Light”, który w wolniej-szym tempie, okradziony z siły, jaką niesie ze sobą w wersji studyjnej, wy-szedł bardzo mdło i nijako – jest to zdecydowanie najsłabszy punkt całe-

go występu. Znacznie ciekawiej pre-zentują się utwory z płyty „Lungs”. Za-równo „Drumming Song” (zagrane tym razem całkowicie bez perkusji), jak i „Cosmic Love” oraz „Dog Days Are Over” zachowały w sobie pewną świe-żość i przebojowość debiutu.Moda na Florence nie minęła, czego do-wodem jest pokrycie się nowego wydaw-nictwa złotem w naszym kraju w zaled-wie jeden dzień po premierze. Poprzednie dwa albumy Brytyjki uzyska-ły w Polsce status platynowej płyty. Czy „MTV Unplugged” powtórzy ich sukces? Bardzo możliwe, choć ja z pewnością częściej będę powracał do oryginalnych wersji wykonanych utworów, a ten krą-żek potraktuję jedynie jako ciekawostkę. Za serce nie chwyciło. (MN)

BEZ PRĄDU

FLORENCE AND THE MACHINE „MTV UNPLUGGED”

FLORENCE AND THE MACHINE

46 03/12

LAIF_03_str_42_49_recenzje.indd 46 7/20/12 1:41 AM

Page 47: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

Zaledwie kilka miesięcy po premie-rze świetnie sprzedającego się i cie-pło przyjętego przez krytyków al-

bumu „Ceremonials” Florence z zespołem powracają na sklepowe półki z nowym, akustycznym wydawnictwem. Na dwóch krążkach (CD oraz DVD) znalazł się ich występ w ramach legendarnej serii kon-certów MTV bez prądu, który odbył się pod koniec 2011 roku w Nowym Jorku. Oprócz muzyków, na scenie rudowłosej wokalistce towarzyszył także 10-osobo-wy chór gospel. Wykonano 11 utworów – głównie największe przeboje grupy oraz dwa covery („Try a Little Tender-ness” Otisa Reddinga oraz „Jackson” z repertuaru J. Casha, w którym gościn-nie pojawił się Josh Homme z Queens Of The Stone Age).

W tych odartych z mocy, delikatnych, leniwych kompozycjach prym wiedzie potężny głos Florence, przy którym cała (momentami bardzo uboga) opra-wa muzyczna wydaje się w ogóle nie mieć znaczenia. Choć całości słu-cha się nawet przyjemnie, pewne jest to, że nowe wersje utworów nie zdoła-ją porwać tak, jak oryginalne, epickie i pełne przepychu aranżacje, z którymi głos Brytyjki komponuje się jednak o niebo lepiej i które znacznie potęgu-ją przekazywane przez nią emocje. Najlepszym przykładem jest utwór „No Light, No Light”, który w wolniej-szym tempie, okradziony z siły, jaką niesie ze sobą w wersji studyjnej, wy-szedł bardzo mdło i nijako – jest to zdecydowanie najsłabszy punkt całe-

go występu. Znacznie ciekawiej pre-zentują się utwory z płyty „Lungs”. Za-równo „Drumming Song” (zagrane tym razem całkowicie bez perkusji), jak i „Cosmic Love” oraz „Dog Days Are Over” zachowały w sobie pewną świe-żość i przebojowość debiutu.Moda na Florence nie minęła, czego do-wodem jest pokrycie się nowego wydaw-nictwa złotem w naszym kraju w zaled-wie jeden dzień po premierze. Poprzednie dwa albumy Brytyjki uzyska-ły w Polsce status platynowej płyty. Czy „MTV Unplugged” powtórzy ich sukces? Bardzo możliwe, choć ja z pewnością częściej będę powracał do oryginalnych wersji wykonanych utworów, a ten krą-żek potraktuję jedynie jako ciekawostkę. Za serce nie chwyciło. (MN)

BEZ PRĄDU

FLORENCE AND THE MACHINE „MTV UNPLUGGED”

FLORENCE AND THE MACHINE

46 03/12

LAIF_03_str_42_49_recenzje.indd 46 7/20/12 1:41 AM

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH Mistrzowie zimnego syntezato-

rowego popu aż pięć lat ka-zali nam czekać na swoje

nowe dzieło. Warto było, bo w cza-sach singli, EP-ek i innych krótki wydaw-nictw Chromatics przygotowali dla nas półtorej godziny świetnego materiału. O tym, czego możemy się spodziewać, można było przekonać się słuchając soundtracku do filmu „Drive”, na który trafił numer „Tick of the Clock”. Następ-ną zajawką był rewelacyjny cover kla-syka Neila Younga „My My Hey Hey (Into the Black)” tu przemianowanego na „Into the Black”. Album wydany zo-stał ponownie w wytwórni Italians Do it Better, jednak wpływy Italo Disco naj-

widoczniej wyparowały na rzecz oni-rycznej, niepokojącej i niezwykle noc-nej muzyki. Johnny Jewel zmieścił na „Kill for Love” zarówno świetne piosen-ki („Into the Black”, „Candy” czy utwór tytułowy), jak i długie, instrumentalne kompozycje, przypominające nieco soundtrack do wspomnianego filmu „Drive”, który zresztą pierwotnie miał skomponować (odrzuconą, dwugo-dzinną kompozycję „Symmetry” można znaleźć na jego soundcloudzie). Na wy-padek gdyby jeszcze wam było mało, to niedawno ukazała się darmowa pły-ta „Drumless” zawierająca większość materiału z „Kill for Love”, tyle że bez perkusji. (KS)

CHROMATICS„KILL FOR LOVE”

OXIA„TIDES OF MIND”

Głęboki minimal i techniczne brzmie-nia wyszły z użycia. Francuski produ-cent Oxia inspiracje do „Tides of Mind” odnalazł w muzyce klasycz-nej i jazzie. Ubrał to wszystko w deep i tech house, gdzie nad wszystkim czu-wa niepowtarzalny oxiowski vibe, któ-ry sprawia, że masz ochotę słuchać tego albumu na okrągło. Po dwóch za-pętleniach snujesz już plany na do-mówkę, na której w kółko będziesz puszczał „Flying Over Time” i „House-wife” z Miss Kittin na wokalu. Ssie cię, gdy od godziny nie słuchałeś „Latitu-de”. Nie uśniesz, gdy nie wysłuchasz do końca „Harmonie”. Materiał uza-leżnia. Czekaliśmy osiem lat na drugi długograj Oxii – trzeba wchłonąć go w całości, bo nie wiadomo kiedy, i czy, trafi się następny. (DW)

CHROMATICS

47

LAIF_03_str_42_49_recenzje.indd 47 7/20/12 1:41 AM

Page 48: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

Słoweński zespół Laibach gra już od ponad 30 lat i zasłynął ze swo-ich industrialnych coverów – od

Beatlesów, przez Boba Dylana, Rolling Stones i Queen, a nawet Morbid Angel, po Bacha i Wagnera. Mówią o sobie „in-żynierowie ludzkich dusz” i straszą nie-zorientowanych faszystowską ikonogra-fią. Dla fanów ciężkiego brzmienia Laibach to mistrzowie reinterpretacji i le-

genda gatunku, która wpłynęła na twór-czość wielu zespołów, w tym przede wszystkim na Rammstein. Najbardziej popularną, choć wcale nie największą, część repertuaru Laibach sta-nowią covery. Zespół tłumaczy, że w zna-nych przebojach szuka ukrytych, sprzecz-nych z pierwszym wrażeniem treści. – Sprawia nam przyjemność ich adapta-cja i recykling – produkowanie nowego

Soundtrack do „Iron Sky” osiągnął poziom naj-lepszych ścieżek dźwiękowych w historii – ta-kich, które jednocześnie stanowią samodziel-ną całość, ale i integralną część filmu. Reżyser, Timo Vuorensola, nie wyobraża sobie po-wstania swojego filmu bez udziału Laibach. Jak mówi, możliwość pracy ze słoweńskim zespołem sprawiła mu wielką radość, bo od dawna inspirował się jego twórczością. – Laibach jest jednym z moich ulubionych ze-społów – opowiada reżyser. – Zawsze inspiro-wało mnie ich kontrowersyjne podejście do te-matów tabu, jak np. nazistowska ikonografia, a także ich mroczne i cyniczne poczucie humo-ru – dodaje. Bezpośrednią inspiracją do po-wstania filmu o kosmicznych hitlerowcach był wydany w 2006 roku album Laibach „Volk” za-wierający wariacje na temat narodowych hym-nów. Vuorensola chciał do nowego projektu stworzyć ścieżkę dźwiękową, która będzie róż-niła się od soundtracków, jakie często słyszy się w filmach akcji i science fiction. Laibach podjął to wyzwanie i stworzył bardzo ciekawy album łączący Wagnerowskie melodie z ich industrial-nym, mrocznym brzmieniem i ostrymi beatami. Album jest spójny, ale wewnętrznie dość zróżni-cowany. Możemy tu usłyszeć wojenne walce, hipnotyzujące propagandowe wiece, wojsko-we marsze, a nawet kosmiczny rap. Dodatkowo użycie fragmentów dialogów pozwala na lep-sze umieszczenie kawałków w kontekście i słu-chając albumu, można odnieść wrażenie, że ogląda się film. Całość trochę przypomina „Gwiezdne wojny” (świetne, Wagnerowskie „Space Battle Suite”), ale i komedię „Marsjanie atakują” („Dr. Richter’s Laboratory”), a nawet „Draculę”. Ten specyficzny klimat tak mocno wciąga, że słuchając utworu „Kameraden, Wir Kehren Heim”, trudno oprzeć się pokusie, żeby wstać i wesoło pomaszerować sobie wkoło sto-łu. Na płycie są też piękne piosenki, jak „Take Me To Heaven”, zaskakująco przenosząca nas z kosmosu w klimat lat 50. na Hawajach. Laibach był inspiracją dla powstania „Iron Sky” i jest integralną częścią projektu. Dzięki temu po-wstał intrygujący, epicki soundtrack i jednocze-śnie doskonały album z industrialną muzyką in-strumentalną. (MW)

RAMMSTEIN DLA DOROSŁYCH

LAIBACH

LAIBACH„WE COME IN PEACE”

48 03/12

LAIF_03_str_42_49_recenzje.indd 48 7/20/12 1:41 AM

Page 49: Laif 03 2012

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

Słoweński zespół Laibach gra już od ponad 30 lat i zasłynął ze swo-ich industrialnych coverów – od

Beatlesów, przez Boba Dylana, Rolling Stones i Queen, a nawet Morbid Angel, po Bacha i Wagnera. Mówią o sobie „in-żynierowie ludzkich dusz” i straszą nie-zorientowanych faszystowską ikonogra-fią. Dla fanów ciężkiego brzmienia Laibach to mistrzowie reinterpretacji i le-

genda gatunku, która wpłynęła na twór-czość wielu zespołów, w tym przede wszystkim na Rammstein. Najbardziej popularną, choć wcale nie największą, część repertuaru Laibach sta-nowią covery. Zespół tłumaczy, że w zna-nych przebojach szuka ukrytych, sprzecz-nych z pierwszym wrażeniem treści. – Sprawia nam przyjemność ich adapta-cja i recykling – produkowanie nowego

Soundtrack do „Iron Sky” osiągnął poziom naj-lepszych ścieżek dźwiękowych w historii – ta-kich, które jednocześnie stanowią samodziel-ną całość, ale i integralną część filmu. Reżyser, Timo Vuorensola, nie wyobraża sobie po-wstania swojego filmu bez udziału Laibach. Jak mówi, możliwość pracy ze słoweńskim zespołem sprawiła mu wielką radość, bo od dawna inspirował się jego twórczością. – Laibach jest jednym z moich ulubionych ze-społów – opowiada reżyser. – Zawsze inspiro-wało mnie ich kontrowersyjne podejście do te-matów tabu, jak np. nazistowska ikonografia, a także ich mroczne i cyniczne poczucie humo-ru – dodaje. Bezpośrednią inspiracją do po-wstania filmu o kosmicznych hitlerowcach był wydany w 2006 roku album Laibach „Volk” za-wierający wariacje na temat narodowych hym-nów. Vuorensola chciał do nowego projektu stworzyć ścieżkę dźwiękową, która będzie róż-niła się od soundtracków, jakie często słyszy się w filmach akcji i science fiction. Laibach podjął to wyzwanie i stworzył bardzo ciekawy album łączący Wagnerowskie melodie z ich industrial-nym, mrocznym brzmieniem i ostrymi beatami. Album jest spójny, ale wewnętrznie dość zróżni-cowany. Możemy tu usłyszeć wojenne walce, hipnotyzujące propagandowe wiece, wojsko-we marsze, a nawet kosmiczny rap. Dodatkowo użycie fragmentów dialogów pozwala na lep-sze umieszczenie kawałków w kontekście i słu-chając albumu, można odnieść wrażenie, że ogląda się film. Całość trochę przypomina „Gwiezdne wojny” (świetne, Wagnerowskie „Space Battle Suite”), ale i komedię „Marsjanie atakują” („Dr. Richter’s Laboratory”), a nawet „Draculę”. Ten specyficzny klimat tak mocno wciąga, że słuchając utworu „Kameraden, Wir Kehren Heim”, trudno oprzeć się pokusie, żeby wstać i wesoło pomaszerować sobie wkoło sto-łu. Na płycie są też piękne piosenki, jak „Take Me To Heaven”, zaskakująco przenosząca nas z kosmosu w klimat lat 50. na Hawajach. Laibach był inspiracją dla powstania „Iron Sky” i jest integralną częścią projektu. Dzięki temu po-wstał intrygujący, epicki soundtrack i jednocze-śnie doskonały album z industrialną muzyką in-strumentalną. (MW)

RAMMSTEIN DLA DOROSŁYCH

LAIBACH

LAIBACH„WE COME IN PEACE”

48 03/12

LAIF_03_str_42_49_recenzje.indd 48 7/20/12 1:41 AM

FOT.:

MAT

. PRA

SOW

E, M

AT. W

YTW

ÓRN

I PŁY

TOW

YCH

„oryginalnego” materiału, stawianie tych piosenek w nowym kontekście, co nadaje im zupełnie nowe znaczenie – tłumaczą muzycy.Alternatywne, industrialne wersje Laibach często podobają się oryginal-nym wykonawcom. Paul McCartney kil-kukrotnie grał ich cover „Let It Be” na swoich koncertach. Mickowi Jagerrowi bardzo się podobało 8 wersji „Sympathy For The Devil”, a zespół Europe pojawił się na koncercie Laibach w Sztokholmie i owacyjnie przyjął epickie „The Final Countdown”. Opus wykonywał w (jak są-dził) laibachowej wersji swój przebój „Life is Life” w austriackiej telewizji. Nie-stety, Freddy Mercury nie zdążył ustosun-kować się do największego przeboju Laibach – „Geburt einer Nation”, czyli coveru piosenki Queen „One Vision”. Ta zresztą piosenka wywołała najwięcej kontrowersji. Ludzie w mundurach masze-rujący, śpiewając „One race, one hope, one real decission”, poruszają się po bar-dzo śliskim gruncie. Na własne życzenie zespół Laibach od początku, czyli od 1980 roku, budzi kontrowersje i jest otoczony aurą dwu-znaczności. Artyści są na zmianę oskar-żani o propagowanie treści skrajnie lewi-cowych lub skrajnie prawicowych. Wynika to z ich specyficznego wizerun-ku, ale i zaangażowania w sztukę alter-natywną. Muzycy Laibach byli jednymi z założycieli ruchu artystycznego NSK (Neue Slowenische Kunst), który powstał na początku lat 80. Sztuka skupiała się tu zwłaszcza wokół ikonografii totalitary-zmów XX wieku. NSK była ruchem dzia-

łającym w sprzeczności z obowiązują-cym wówczas w Jugosławii, jak i w całym bloku wschodnim światopoglądem. Waż-nym przykładem może być MB 84 Me-morandum – wizerunek czarnego krzy-ża, który pojawiał się m.in. na plakatach Laibach, kiedy nazwa zespołu (oznacza-jąca po niemiecku nazwę stolicy Słowe-nii – Lubljanę) była zakazana. Zbiór tam-tych materiałów i dzieł sztuki NSK – „Ausstellung Laibach Kunst. Rekapitula-cja 2009” można było obejrzeć trzy lata temu w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Łodzi. Ze względu na swoją estetykę – zarów-no jeśli chodzi o wizerunek, jak i styl muzyczny – Laibach często spotyka się z oskarżeniami o szerzenie treści nazi-stowskich. Na te zarzuty zespół odpo-wiada krótko i jak zwykle dwuznacz-nie: – Tacy z nas faszyści, jak z Hitlera malarz.TEKST: MARIANNA WODZIŃSKA

TWIN SHADOW„CONFESS”

Synthpop jest ostatnio w modzie. Kilka miesięcy temu Kavinsky przetarł ścież-kę, po której sunie drugim albumem Twin Shadow, czyli George Lewis Jr. Nie jest to zwierzęcy pęd, a muzyka napisana do noweli Lewisa i jego przyjaciela. Rzecz się dzieje w przyszłości, opowia-da o dwójce przyjaciół, którzy działają w gangu motocyklowym. Dzięki temu „Confess” brzmi bardzo filmowo i świet-nie sprawdza się w nocy. Słuchając go, masz wrażenie, że pędzisz – choć tak naprawdę siedzisz w wygodnym fo-telu. Mało tego! Każdy utwór ma w so-bie taką dawkę adrenaliny i wdzięku, że album połyka się w całości. Debiut Twina znajdował miejsce w podsumo-waniach 2010 roku, myślę, że w wypad-ku tej płyty będzie jeszcze lepiej. Cieka-we, jak słucha się takiej muzyki na żywo, bo w głośniku brzmi pysznie. Najlepsze zostawiłem na koniec: George Boy udo-stępnia album w całości na swojej stro-nie. Dobrej zabawy! Jak dla mnie TOP 5 tego roku. (PB)

49

LAIF_03_str_42_49_recenzje.indd 49 7/20/12 1:42 AM

Page 50: Laif 03 2012

Najwięcej energii na scenę wniósł zespół N.O.H.A. To prawdziwe tornado! Jeśli nawet nic nie mówi wam nazwa grupy (jej

rozwinięcie to Noise of Human Art), jest duże prawdopodobieństwo, że znacie ich piosenki. Takie hity jak: „Balkan Hot Step”, „Pijama”, „Dive in Your Life”, „Base From Above”, a przede wszystkim „Tu Cafe” za-prowadziły zespół na największe europej-skie sceny festiwalowe. Na tej w Gdyni sprawdzili się znakomicie. Może to dlate-go, że w ich kawałkach można znaleźć wszystko, od drum & bass przez rytmy bał-kańskie aż po latin punk. – Na pewno nie bez znaczenia był tu fakt, że każde z muzy-ków tworzących N.O.H.A. pochodzi z innej części świata. Ludzie próbują wrzucić nas do jakiegoś worka, ale się nie dajemy – ze śmiechem mówił nam MC Chevy. Wo-kalistka Camila de Oliveira urodziła się w Brazylii, założyciel grupy i saksofonista mieszka w Pradze, a charyzmatyczny MC pochodzi z Nowego Jorku. Tych, którzy do-brze znają twórczość tej kosmopolitycznej grupy, na pewno ucieszy fakt, że w listopa-dzie będzie można szukać na półkach ich nowego albumu. – Tu, w Gdyni, prezentuje-TEKST: MARTA SAKSON FO

TO: M

ARC

IN L

AC

HO

WIC

Z I I

VO L

EDW

OŻY

W

PIERWSZY SOUNDRIVE FESTIVAL JUŻ ZA NAMI.

CZEKAMY NA WIĘCEJ, BO GDYŃSKI KOLIBKI

ADVENTURE PARK 14 LIPCA ZAMIENIŁ SIĘ

W IMPREZOWNIĘ JAKICH MAŁO. ORGANIZATORZY

PRZYGOTOWALI MUZYCZNĄ MIESZANKĘ

WYBUCHOWĄ – BYŁY DRUM & BASS,

KLUBOWA ELEKTRONIKA WYMIESZANA Z DŹWIĘKAMI

ODKURZACZA, LATIN PUNK I ROCK.

WSZYSTKO TO ZUPEŁNIE ZA FREE. NIC DZIWNEGO,

ŻE W SZALEJĄCYM TŁUMIE TRUDNO

BYŁO WYPATRZEĆ LUDZI PODPIERAJĄCYCH

BARIERKI! TITO

N.O.H.A.

50 03/12

LAIF_03_str_50_51_Soundrive.indd 50 7/20/12 1:59 AM

Page 51: Laif 03 2012

Najwięcej energii na scenę wniósł zespół N.O.H.A. To prawdziwe tornado! Jeśli nawet nic nie mówi wam nazwa grupy (jej

rozwinięcie to Noise of Human Art), jest duże prawdopodobieństwo, że znacie ich piosenki. Takie hity jak: „Balkan Hot Step”, „Pijama”, „Dive in Your Life”, „Base From Above”, a przede wszystkim „Tu Cafe” za-prowadziły zespół na największe europej-skie sceny festiwalowe. Na tej w Gdyni sprawdzili się znakomicie. Może to dlate-go, że w ich kawałkach można znaleźć wszystko, od drum & bass przez rytmy bał-kańskie aż po latin punk. – Na pewno nie bez znaczenia był tu fakt, że każde z muzy-ków tworzących N.O.H.A. pochodzi z innej części świata. Ludzie próbują wrzucić nas do jakiegoś worka, ale się nie dajemy – ze śmiechem mówił nam MC Chevy. Wo-kalistka Camila de Oliveira urodziła się w Brazylii, założyciel grupy i saksofonista mieszka w Pradze, a charyzmatyczny MC pochodzi z Nowego Jorku. Tych, którzy do-brze znają twórczość tej kosmopolitycznej grupy, na pewno ucieszy fakt, że w listopa-dzie będzie można szukać na półkach ich nowego albumu. – Tu, w Gdyni, prezentuje-TEKST: MARTA SAKSON FO

TO: M

ARC

IN L

AC

HO

WIC

Z I I

VO L

EDW

OŻY

W

PIERWSZY SOUNDRIVE FESTIVAL JUŻ ZA NAMI.

CZEKAMY NA WIĘCEJ, BO GDYŃSKI KOLIBKI

ADVENTURE PARK 14 LIPCA ZAMIENIŁ SIĘ

W IMPREZOWNIĘ JAKICH MAŁO. ORGANIZATORZY

PRZYGOTOWALI MUZYCZNĄ MIESZANKĘ

WYBUCHOWĄ – BYŁY DRUM & BASS,

KLUBOWA ELEKTRONIKA WYMIESZANA Z DŹWIĘKAMI

ODKURZACZA, LATIN PUNK I ROCK.

WSZYSTKO TO ZUPEŁNIE ZA FREE. NIC DZIWNEGO,

ŻE W SZALEJĄCYM TŁUMIE TRUDNO

BYŁO WYPATRZEĆ LUDZI PODPIERAJĄCYCH

BARIERKI! TITO

N.O.H.A.

50 03/12

LAIF_03_str_50_51_Soundrive.indd 50 7/20/12 1:59 AM

SOUNDRIVE FESTIVAL 2012

FOTO

: MA

RCIN

LA

CH

OW

ICZ

I IVO

LED

WO

ŻYW

my kilka piosnek, które się na nim znajdą. Trudno opisać, jaki będzie, bo jak mamy w zwyczaju, lubimy mieszać różne gatunki. Ciągle szukamy nowych brzmień. Ale płyta wbije was w ziemię! – zapowiadał MC Chevy i na koncercie w Gdyni on i reszta składu udowodnili, że to nie są puste słowa.

WYJĘCI Z FILMU RODRIGUEZAPatrząc na zespół Tito & Tarantula trudno uwierzyć, że od premiery filmu „Od zmierz-chu do świtu” minęło już 16 lat. Oni nic się nie zmienili! W obrazie Roberta Rodri- gueza można było usłyszeć ich elektryzują-cy utwór „After Dark”, tam też w jednej ze scen zamienili się w muzyków wampiry. – Do dziś pijemy krew, w tym tkwi sekret naszej młodości – żartował Tito Larriva, któ-ry podczas gdyńskiego festiwalu porwał tłumy. Dosłownie, bo mimo protestów ochroniarzy (Tito, no! – mówili) zaprosił ze 20 osób na scenę. – Spokojnie, to tylko zabawa – tłumaczył i trzeba mu przyznać, że umie rozkręcić imprezę. – Byłem już kie-dyś w Polsce i mogę powiedzieć, że ten kraj się bardzo zmienił. Ludzie się zmienili, Polacy są teraz pełni entuzjazmu. Wiem, co mówię, bo mój perkusista jest Polakiem – zdradził. Wkrótce Tito będzie można zo-

baczyć w kolejnym filmie – „Machete Kills”. – Niestety, szybko mnie tam zabiją – śmieje się. Pracuje też nad nowym albu-mem „Shout up! (Stop Talking)”. – Lubię to, że jestem jednocześnie muzykiem i akto-rem. Najpierw, jeszcze w podstawówce, grałem w przedstawieniach. Później zosta-łem muzykiem – mówił.

ŚWIEŻA KREWNa scenie Soudrive Festivalu można było zobaczyć wielu muzyków, którzy mają na swoim koncie dobrze przyjęte przez krytyków albumy. Dzięki Francuzom z Ga-blé zgromadzeni usłyszeli, jak brzmią in-strumenty klasyczne (takie jak flet, gitara, perkusja, klawisze) w połączeniu z dźwię-kami wiertarki, drewnianej skrzynki na wa-rzywa, kościelnych dzwonów czy też od-kurzacza. Szwajcarzy z Solange La France rozbujali tłumy swoją mieszanką electro z punkiem. A polscy artyści? Nasza uwa-ga skupiła się na trójce z Bubble Chamber, która łączy dubstep i drum & bass. To au-torski projekt Michała Góreckiego, trój-miejskiego basisty znanego ze współpracy m.in. z Proghma-C, MC Glennskim czy Leszkiem Możdżerem. Podczas festi-wal grupa świętowała swoje pierwsze uro-

dziny, a mają już na koncie sporo koncer-tów. – Ostatnio można było zobaczyć nas na Reegaelandzie w Płocku. Niebawem zagramy na festiwalu Easter Pop w Holan-dii, a na jesieni wypuścimy swój pierwszy album – zapowiadał Górecki.

NA ZŁAPANIE ODDECHUDla tych, którzy potrzebowali chwili chilloutu – tylko po to, by móc później ponownie rzucić się w wir niekończącej się zabawy – Grolsch, partner główny Soundrive Festivalu, przygotował Strefę Grolsch Swing Top Open. A w niej licz-ne atrakcje z bohaterem głównym, czyli Międzynarodowymi Zawodami Swing Top Open 2012. Każdy zna kultowe już otwarcie butelki Grolscha i w Gdyni była okazja do wzięcia udziału w wy-czynowym i na czas otwieraniu Swing Topa. Pomysłów nie brakowało. Ktoś otwierał butelkę czapką, ktoś inny ryzy-kował utratę zębów, a jeden z bardziej kreatywnych uczestników festiwalu, któ-ry chodziło o kuli, właśnie nią próbował dostać się do piwa. Kto nie był na Soun-drive Festival, swoich sił w takich zawo-dach będzie mógł spróbować podczas OFF Festival.

SWING TOP OPEN

JAN POLLAK – FAN FESTIWALU I GROLSCHA

51

LAIF_03_str_50_51_Soundrive.indd 51 7/20/12 1:56 AM

Page 52: Laif 03 2012

TEKST: PIOTR JARZYNA

52 03/12

LAIF_03_str_52_55_Supergrupy.indd 52 7/20/12 2:30 AM

Page 53: Laif 03 2012

TEKST: PIOTR JARZYNA

52 03/12

LAIF_03_str_52_55_Supergrupy.indd 52 7/20/12 2:30 AM

ZJAWISKO

Uformowanie czegoś nie-zwykłego często wiąże się z końcem czegoś rów-nie dobrego. Tak było w przypadku zespołu

Foo Fighters. Po tragicznej śmierci Kurta Cobaina z zespołu Nirvana, każdy z członków rozkładał ręce i nie wiedział, co dalej począć bez duszy tej formacji. Po nagraniu ostatniego albumu „In Ute-ro”, już nie tak kultowego jak „Never-mind” (1991), w zespole nastąpił rozłam. W efekcie powstała solowa płyta perkusi-sty – „Pocketwatch”. David Grohl ukrył się na niej pod pseudonimem Late!. Grał tam na wszystkich instrumentach, które można było usłyszeć, a wyniesione do-świadczenia wkrótce wykorzystał, two-rząc Foo Fighters.

GROHL ZBAWIA ŚWIATNa początku w skład Fightersów wcho-dził sam Grohl. Panował nad każdym in-strumentem poza gitarą w utworze „X-Sta-tic”. Tu panem i kreatorem dźwięku był jego kolega z grupy Afghan Whigs – Greg Dulli. Grohl stworzył ciekawe kompozycje, które jednak potrzebowały wsparcia i charyzmy pochodzącej tylko od niego samego. Zaprosił do projektu kolejnego muzycznego superbohatera, którym był Nate Mendela, basista rozpa-dającej się wtedy grupy o nazwie Sunny Day Real Estate. W pakiecie zabrał ze sobą perkusistę Williama Goldsmitha. Do zamknięcia listy zabrakło tylko drugie-go gitarzysty. Szybko świat poznał jego nazwisko. Został nim Pat Smear – nieofi-cjalny członek Nirvany, mianowany po wydaniu „In Utero”. Misję ratowania świata muzycznego Foo Fighters rozpo-

częli singlem „This Is a Call” 17 lat temu. Wtedy też stworzyli album o prostej, acz-kolwiek tajemniczej wtedy dla słuchaczy nazwie – „Foo Fighters”. Skład z biegiem kolejnych płyt ulegał zmianie. Z czasem perkusją zajął się Tay-lor Hawkins, który na stałe wpisał się w kra-jobraz i styl zespołu. Jego bębnienie jest określane mianem prostego, lecz efektow-nego. Podobnie ma się sytuacja z gitarzy-stą prowadzącym Chrisem Shiflettem, któ-ry w doskonały sposób wodzi uszy fanów, współtworząc kompozycje pełne energii i siły. Bez wątpienia pasuje do stylu zało-gi Grohla, którego największymi atutami i mocą są charyzmatyczny głos i zacho-wanie przypominające pijanego Kiedisa z Red Hot Chili Peppers. Najważniejszą bronią wszystkich panów jest jakaś che-mia między nimi. Nikt nie odstaje od gru-py. W chwili różnic talentów zawsze je-den z członków rozwija się w innym, szerszym kierunku. To chroni przed nudą i standardem.

PRZEJMOWANIE FANÓWNajwiększym zarzutem w kierunku super-grup ze strony krytyków ich formowania się jest fakt rzekomego wykorzystywania znanej już wcześniej osobowości muzycz-nej, za którą pójdą tłumy nawet w chwili, kiedy wspomaga zupełnie inną kapelę. Ciekawy zarzut, mocny argument. Problem w tym, że nagrody, jakie dostają takie gru-py są przyznawane często przez krytyków czystej krwi, ale też i przez oczywistą pu-bliczność, która mimo wszystko w dużej mierze ma w sobie małą część fanów ze-społu, z którego pochodzą członkowie na-gradzanych kapel. Dobrym przykładem jest tu fenomen Davida Grohla i jego zało-gi. Pomimo korzeni jakie ma frontman Foo Fighters, styl i chemia między członkami tworzy zupełnie odmienną muzyką niż ro-dzimy zespół Nirvana. To dostateczny do-wód na to, że znajomości wśród mas fa-nów mają się nijak do rzeczywistości. Bilans prosty – supergrupy prowadzą 1:0 przeciwko krytykom.

53

LAIF_03_str_52_55_Supergrupy.indd 53 7/20/12 2:30 AM

Page 54: Laif 03 2012

W drugiej połowie meczu zobaczymy w roli supergrupy zespół Audioslave, któ-ry zagra przeciwko laickim krytykom, za-rzucającym formacji zbyt słabą energię. W tym momencie pojawia się ciekawy konflikt. Kiedy formują się nowe zespoły składające się z samych gwiazd muzyki, rosną stawka i oczekiwania. Tak jak wcześniej porównani zostali Foo Fighters do superbohaterów, tak samo zestawić można oczekiwania polskich kibiców wo-bec reprezentacji kraju – im lepsza zało-ga grająca na czele z „niemieckim” terce-tem – tym większe nadzieje i wymagania. Audioslave również ma świetny skład, od którego na początku oczekiwało się niesamowitych kawałków i uniesień. Sko-ro mamy grających w jednej drużynie mu-zyków z Rage Against The Machine na wokalu z Chrisem Cornellem, dawniej śpiewającym dla fanów Soundgarden, to nadzieje i wymagania rosną. Jednak niektórzy nie rozumieją jednej podstawo-wej rzeczy – oni nie spotykają się na jed-nej sali prób po to, żeby wygrać mistrzo-stwa świata. Celem jest stworzenie czegoś nowego, świeżego i dającego radość słu-chaczom, taką samą, jaką oni czują, gra-jąc razem. W Audioslave rytm trzymał perkusista Brad Wilk, wspierany przez mocny bas autorstwa Tima Commerforda, do którego doskonale wkomponował się sześciostrunowiec Tom Morello. Ich współ-praca w roku 2002 zaowocowała albu-mem „Audioslave”. Słuchając tej płyty, doskonale czuje się moc i euforię, którą wnieśli panowie z Rage Against na scenę. Ekipa Audioslave na pierwszej płycie od-dała całe swoje serce, zyskując aprobatę na każdym możliwym polu wymagające-go muzycznego zaułka. Nie ma co się dziwić, w końcu ich producentem i mento-

rem był Rick Rubin – scenarzysta zespo-łów takich jak System of a Down czy Me-tallica. Niecodzienna i wszechstronna moc tego magika sprawiła, że połączenie niestabilnego pierwiastka Yin i Jang dało efekt supergrupy. Na dobrą sprawę to właśnie on był pomysłodawcą utworze-nia Audioslave, namawiając te indywidu-alności na wspólne jam session. Sukces na grzbiecie którego płynęli muzycy, za-prowadził ich w 2005 roku do wydania płyty zatytułowanej „Out of Exile”. Ocze-kiwania fanów zostały spełnione, mimo iż panowie nieco spuścili z tonu i odziali swój styl w nową melodyjność, która po-szerzyła horyzonty muzyczne grupy. Sam Tom Morello przyznał, że przed nagra-niem debiutanckiej płyty nie mieli okazji grać koncertów, dlatego nagranie drugie-go krążka było całkowicie nowym ekspe-rymentem – w końcu była to głębsza zna-jomość brzmienia owej formacji. W sytuacji kiedy nawiązuje się przyjaźń między członkami, cały proces tworzenia przychodzi spontanicznie, a to daje wię-cej radości. Bardzo wyraźnie to słychać właśnie na drugiej płycie. Chris Cornell stwierdził, że w pewnym sensie jest jak karaluch, który nie chce się zatrzymać, którego nie można zatrzymać i który może iść tylko w dwie strony – ku szczyto-wi lub na samo dno. Trzeba iść zawsze do przodu, rozwijać się, poznawać nowe koncepcje od członków. Oni właśnie to zrobili, poszli do przodu i w 2006 roku pokazali światu album „Revelations”, któ-ry wciąga od pierwszych sekund. To do-bry przykład połączenia dwóch poprzed-nich stylów grania – ostrego i energicznego z melodyjnym i smacznym w odsłuchu. Niestety, nigdy nie dowiemy się, jak sma-kowałby kolejny rytm w ich wykonaniu

zapisany na następnym albumie, ponie-waż płyta z 2006 roku zakończyła współ-pracę drużyny Audioslave. Niestabilna energia, która bujała tłumy fanów na kon-certach stała się siłą destrukcyjną działa-jącą od wewnątrz. Rozpad ekipy oficjal-nie zapoczątkował wokalista, który miał w planach stworzenie solowego albumu. Nie tylko to zaważyło na schyłku zespołu. Wewnętrznym powodem miała być różni-ca artystów w poglądach muzycznych oraz konflikty osobiste. Supergrupa eks-plodowała niczym gwiazda Supernowa. Przeciwnicy w tym miejscu mieli żal, że przygoda świata z muzyką Audioslave tak szybko się zakończyła. Różnice cha-rakterów i poglądów wielkich gwiazd mu-zyki nie wytrzymały próby czasu. Super-grupa strzeliła gola samobójczego prosto na konto krytyków.

MIAŁO BYĆ NA CHWILĘ Nowoczesne i progresywne brzmienie zespołu Tool, przekazane w wokalu Maynarda Keena, dało solidną podsta-wę do przygotowania największego projektu ostatnich 10 lat, o nazwie A Per-fect Circle. Współpraca Billy’ego Ho-werdela z takimi zespołami jak Nine Inch Nails, The Smashing Pumpkins czy Guns N’Roses to istna przyprawa chili w połączeniu jego gitary z tłem cztero-strunowca McJunkinsa (Ashes Divide) i dźwięku bębnów autorstwa Josha Fre-ese’a doświadczonego przez muzyczną dłoń The Vandals. Najbardziej dźwięczną cechą tego ze-społu jest mrok, który momentami obez-władnia słuchacza. Demoniczne nuty, które obrane w całość tworzą płytę „Mer De Noms”, zabierają Nas do iście ciemnej głębi dusz tych artystów.

54 03/12

LAIF_03_str_52_55_Supergrupy.indd 54 7/20/12 2:50 AM

Page 55: Laif 03 2012

W drugiej połowie meczu zobaczymy w roli supergrupy zespół Audioslave, któ-ry zagra przeciwko laickim krytykom, za-rzucającym formacji zbyt słabą energię. W tym momencie pojawia się ciekawy konflikt. Kiedy formują się nowe zespoły składające się z samych gwiazd muzyki, rosną stawka i oczekiwania. Tak jak wcześniej porównani zostali Foo Fighters do superbohaterów, tak samo zestawić można oczekiwania polskich kibiców wo-bec reprezentacji kraju – im lepsza zało-ga grająca na czele z „niemieckim” terce-tem – tym większe nadzieje i wymagania. Audioslave również ma świetny skład, od którego na początku oczekiwało się niesamowitych kawałków i uniesień. Sko-ro mamy grających w jednej drużynie mu-zyków z Rage Against The Machine na wokalu z Chrisem Cornellem, dawniej śpiewającym dla fanów Soundgarden, to nadzieje i wymagania rosną. Jednak niektórzy nie rozumieją jednej podstawo-wej rzeczy – oni nie spotykają się na jed-nej sali prób po to, żeby wygrać mistrzo-stwa świata. Celem jest stworzenie czegoś nowego, świeżego i dającego radość słu-chaczom, taką samą, jaką oni czują, gra-jąc razem. W Audioslave rytm trzymał perkusista Brad Wilk, wspierany przez mocny bas autorstwa Tima Commerforda, do którego doskonale wkomponował się sześciostrunowiec Tom Morello. Ich współ-praca w roku 2002 zaowocowała albu-mem „Audioslave”. Słuchając tej płyty, doskonale czuje się moc i euforię, którą wnieśli panowie z Rage Against na scenę. Ekipa Audioslave na pierwszej płycie od-dała całe swoje serce, zyskując aprobatę na każdym możliwym polu wymagające-go muzycznego zaułka. Nie ma co się dziwić, w końcu ich producentem i mento-

rem był Rick Rubin – scenarzysta zespo-łów takich jak System of a Down czy Me-tallica. Niecodzienna i wszechstronna moc tego magika sprawiła, że połączenie niestabilnego pierwiastka Yin i Jang dało efekt supergrupy. Na dobrą sprawę to właśnie on był pomysłodawcą utworze-nia Audioslave, namawiając te indywidu-alności na wspólne jam session. Sukces na grzbiecie którego płynęli muzycy, za-prowadził ich w 2005 roku do wydania płyty zatytułowanej „Out of Exile”. Ocze-kiwania fanów zostały spełnione, mimo iż panowie nieco spuścili z tonu i odziali swój styl w nową melodyjność, która po-szerzyła horyzonty muzyczne grupy. Sam Tom Morello przyznał, że przed nagra-niem debiutanckiej płyty nie mieli okazji grać koncertów, dlatego nagranie drugie-go krążka było całkowicie nowym ekspe-rymentem – w końcu była to głębsza zna-jomość brzmienia owej formacji. W sytuacji kiedy nawiązuje się przyjaźń między członkami, cały proces tworzenia przychodzi spontanicznie, a to daje wię-cej radości. Bardzo wyraźnie to słychać właśnie na drugiej płycie. Chris Cornell stwierdził, że w pewnym sensie jest jak karaluch, który nie chce się zatrzymać, którego nie można zatrzymać i który może iść tylko w dwie strony – ku szczyto-wi lub na samo dno. Trzeba iść zawsze do przodu, rozwijać się, poznawać nowe koncepcje od członków. Oni właśnie to zrobili, poszli do przodu i w 2006 roku pokazali światu album „Revelations”, któ-ry wciąga od pierwszych sekund. To do-bry przykład połączenia dwóch poprzed-nich stylów grania – ostrego i energicznego z melodyjnym i smacznym w odsłuchu. Niestety, nigdy nie dowiemy się, jak sma-kowałby kolejny rytm w ich wykonaniu

zapisany na następnym albumie, ponie-waż płyta z 2006 roku zakończyła współ-pracę drużyny Audioslave. Niestabilna energia, która bujała tłumy fanów na kon-certach stała się siłą destrukcyjną działa-jącą od wewnątrz. Rozpad ekipy oficjal-nie zapoczątkował wokalista, który miał w planach stworzenie solowego albumu. Nie tylko to zaważyło na schyłku zespołu. Wewnętrznym powodem miała być różni-ca artystów w poglądach muzycznych oraz konflikty osobiste. Supergrupa eks-plodowała niczym gwiazda Supernowa. Przeciwnicy w tym miejscu mieli żal, że przygoda świata z muzyką Audioslave tak szybko się zakończyła. Różnice cha-rakterów i poglądów wielkich gwiazd mu-zyki nie wytrzymały próby czasu. Super-grupa strzeliła gola samobójczego prosto na konto krytyków.

MIAŁO BYĆ NA CHWILĘ Nowoczesne i progresywne brzmienie zespołu Tool, przekazane w wokalu Maynarda Keena, dało solidną podsta-wę do przygotowania największego projektu ostatnich 10 lat, o nazwie A Per-fect Circle. Współpraca Billy’ego Ho-werdela z takimi zespołami jak Nine Inch Nails, The Smashing Pumpkins czy Guns N’Roses to istna przyprawa chili w połączeniu jego gitary z tłem cztero-strunowca McJunkinsa (Ashes Divide) i dźwięku bębnów autorstwa Josha Fre-ese’a doświadczonego przez muzyczną dłoń The Vandals. Najbardziej dźwięczną cechą tego ze-społu jest mrok, który momentami obez-władnia słuchacza. Demoniczne nuty, które obrane w całość tworzą płytę „Mer De Noms”, zabierają Nas do iście ciemnej głębi dusz tych artystów.

54 03/12

LAIF_03_str_52_55_Supergrupy.indd 54 7/20/12 2:50 AM

FOT.

: MA

T. P

ROM

OC

YJN

E, M

AT.

WYT

RNI P

ŁYTO

WYC

H

Włączając drugą płytę „Thirteenth Step”, której narodziny datuje się na 2003 rok, można dojść do wniosku, że zawsze dru-ga płyta jest tym, czego oczekiwaliśmy. Znowu melodyjność wkradła się do muzy-ki niepostrzeżenie, tworząc klimat zaspo-kajający wybrednych odbiorców. Płyta oblana została platyną i wiecznym płasz-czem uznania wśród fanów. Trzecia cór-ka ojców tego projektu nosi imię „eMOTI-Ve” i jest hołdem w kierunku zespołów takich jak Tapeworm, Black Flag czy De-peche Mode. Zapis tej płyty to covery znanych wykonawców. Nie wiadomo, czy formacja poszła na łatwiznę, która mogła oznaczać brak pomysłów i ele-gancką zapowiedź pożegnania. W tym przypadku raczej ta druga opcja jest po-prawna. Grupa dziesięciolecia ogłosiła zawieszenie broni w roku 2006. Cieka-wostką jest to, że miał to być projekt jed-norazowy. Jedna próba, wymiana do-świadczeń, zabawa. Nie wyszło, panowie dali upust emocjom, wydając w sumie trzy płyty, które są po dziś dzień wzorem dla uzdrawiającego stylu, jaki utworzyli. Projekt krótki, ale jakże owoc-ny. Niewykorzystany potencjał daje tylko efekt nienasycenia uszu.

W NOWYM NURCIE Wszystkie poprzednie bandy, mimo że nie grają bliźniaczo podobnej muzyki do rodzimych formacji, z których pocho-dzą, to nie balansują na granicy muzyki, tak jak robi to zespół Get The Blessing. Za-łoga składająca się z trójki muzyków spod szyldu Portishead – basista Jim Barr przy-grywający do perkusji Clive’a Deamerada (członka Radiohead) i gitara improwizują-ca Adriana Utleya tworzą wspólnie dźwię-ki, które otwierają nową drogę do ery

jazzu. Zespoły, z którymi współpracowali, mają daleko do tradycji tego gatunku, więc tym bardziej ku zaskoczeniu znaw-ców zasługują na oklaski. Szykując koktajl składający się z elektroniki, rytmu trip ho-powego posypanego mocną trąbką i sak-sofonem, wprowadzili jazz w zupełnie inny, nowy wymiar. Nagrali w sumie 3 pły-ty, poczynając od zachwycającego debiu-tu w 2008 roku „All is Yes”, przez „Bugs In Amber” (2009), a przystając na tegorocz-nym „OC DC”, który zaprezentowali na polskiej imprezie „Era Jazzu” w maju. To przykład na to, jak supergrupa może napędzać nowe wymiary muzyki, wyko-rzystując swój potencjał skierowany w zu-pełnie nową stronę. Łamanie kanonu istniejących już gatun-ków to nie jedyna zaleta takich formacji. Najdziwniejszym połączeniem w historii jest zespół Chickenfoot, który ma duszę funka, nutkę futurystycznego bluesa i moc kalifornijskiego rocka. Na pierwszy słuch małżeństwa to by z tego nie było – a jed-nak. Twardy dowód na to, jak przyjaźń może rozwijać nieskończone potencjały artystów. Wokalista Sammy Hagar, basi-sta Michael Anthony, obaj słynący z kra-iny Van Halen oraz uznawany za najlep-szego perkusistę świata Chad Smith, który szaleje za sterami Red Hot Chili Peppers razem pokazali jak można łą-czyć różne składniki w jedną układankę. Ich gitarzysta Joe Satriani uznany wirtu-oz, pokolorował dźwiękami każdy utwór, nadając grupie status niepodważalnej gwiazdy w pierwszej lidze supergrup. Przyjaciele, jakimi są od lat, odsłonili przed światem dwie płyty – Chiekenfoot (2008) oraz krążek tak dobry, że prze-skoczył status drugiego albumu, tytułując się „Chieckenfoot III” (2011).

POŁĄCZYŁA ICH MAGIANajmłodszym dowodem na efektywność składu supergrup jest wyjątkowy projekt The Rocket Juice and The Moon. Jeden sa-molot, trójka uzdolnionych ludzi i rok 2008, w którym to się spotkali. Michael Balzary basista wspomnianej już legendy The Red Hot Chili Peppers, przysiadł się do swojego ulubionego perkusisty – Tonny’ego Allena – afrobeatowej formacji Fela Kuti, aby po-rozmawiać o jego muzyce. Całości przysłu-chiwał się były już wokalista Blur – Damon Albarn. To spotkanie było początkiem naj-szczerszej muzyki, jaka ujrzała światło dzienne. Nie było w ich przypadku presji i hasła „nagrajmy coś!”. To raczej prawdzi-wa magia, która szeptała do ucha każdemu z nich: „bawcie się!”. Motoy tej muzyki były: intuicja, ekspresja i zaufanie. Reżyserem tego spektaklu był Albarn, który technikę tworzenia i scalania jednostek zaczerpnął ze swojego pobytu w Afryce. Zaskoczeni wynikiem swobodnego grania muzycy wy-dali w marcu tego roku album. Swój wkład w 18 kompozycji miała ósemka braci z Hypnotic Brass Ensamble, Erykah Badu dająca wokal w drugim utworze oraz Ghanaian MC Manifest. Do całości mie-szanki wlał kolorowe rytmy klawiszowiec Cheick Tidiane’a Sec. Krytycy takich łączeń się gwiazd sceny mu-zycznej w jedną rodzinę, zdecydowanie przegrali w starciu z argumentami dający-mi się usłyszeć z płyt owych superbandów. Praca w takich zespołach daje muzykom nową wszechstronność, świeżość, dzięki temu mają w przyszłych projektach więcej do zaoferowania. Zerowa presja daje efekt dźwięków płynących szczerą krwią z serca. Jest to też rodzaj edukacji, która wiele potrafi dać, i odkryć nieznane pozio-my muzycznej świadomości.

55

LAIF_03_str_52_55_Supergrupy.indd 55 7/20/12 2:30 AM

Page 56: Laif 03 2012

O’PLOTKA BIŻU

DLA DYNAMICZNYCH DZIEWCZYN

Dziewczyny żyjące szybko i aktywnie potrzebują specjalnej biżuterii. Szukają dodatków wygodnych, lekkich i z całą pewnością kolorowych. Zatem jeśli

śmigasz na snowboardzie, kochasz jazdę na rowerze, longboardzie czy rolkach albo taniec nakręca Twoje życie, O’plotka jest właśnie dla Ciebie. Bransoletki

są wykonane z bardzo przyjemnych w dotyku materia-łów jak pianki, sznurki czy gumki, które nie krępują ruchów i idealnie dopasowują się do nadgarstka.

Wszystko po to, by freestylowe dziewczyny mogły swobodnie uprawiać ulubiony sport,

jednocześnie modnie wyglądając. www.facebook.com/

Oplotka

REEBOK BETWIXT MID

BY OLKA OSADZIŃSKA

Tworzy ilustracje dla wielu magazynów w Polsce i na świecie, jest autorką T-shirtów promują-

cych film „Star Trek” oraz plakatów do „Sali samobój-ców”. Teraz Olka Osadzińska przedstawia światu swoją wizję buta Betwixt Mid. Podczas pracy inspirowała się

zdjęciami najbardziej znanego fotografa młodego pokolenia – The Cobrasnake’a – Marka Huntera

i niespożytą energią fotografowanych przez niego młodych ludzi. Buty Betwixt Mid by Olka Osadzin-

ska można byłp po raz pierwszy zobaczyć i kupić podczas ART YARD SALE

Ufficio Primo. {Cena: 429 złotych}

SPRYSKAJ, STYLIZUJ, SZALEJ

Stylizację można łatwo zmienić. Wystarczy na biały T-shirt nałożyć marynarkę, a trampki zamienić na szpilki. Cały proces trwa chwilę.

Dokładnie tyle samo, ile ułożenie włosów przy użyciu OSiS+ Style Shifters. Spray mieści się w dłoni, ale potrafi nadać charakter, każdej stylizacji. OSiS+ Style Shifters to „must have” dla wszystkich, którzy

wyrażają siebie przez stylizację! OSiS+ Style Shifters to lekki spray, który nada włosom teksturę. Pozwala w każdych warunkach

modelować fryzurę. Wystarczy spryskać włosy sprayem

i dowolnie układać.

56 03/12

LAIF_03_str_56_57_PR.indd 56 7/20/12 3:04 AM

Page 57: Laif 03 2012

O’PLOTKA BIŻU

DLA DYNAMICZNYCH DZIEWCZYN

Dziewczyny żyjące szybko i aktywnie potrzebują specjalnej biżuterii. Szukają dodatków wygodnych, lekkich i z całą pewnością kolorowych. Zatem jeśli

śmigasz na snowboardzie, kochasz jazdę na rowerze, longboardzie czy rolkach albo taniec nakręca Twoje życie, O’plotka jest właśnie dla Ciebie. Bransoletki

są wykonane z bardzo przyjemnych w dotyku materia-łów jak pianki, sznurki czy gumki, które nie krępują ruchów i idealnie dopasowują się do nadgarstka.

Wszystko po to, by freestylowe dziewczyny mogły swobodnie uprawiać ulubiony sport,

jednocześnie modnie wyglądając. www.facebook.com/

Oplotka

REEBOK BETWIXT MID

BY OLKA OSADZIŃSKA

Tworzy ilustracje dla wielu magazynów w Polsce i na świecie, jest autorką T-shirtów promują-

cych film „Star Trek” oraz plakatów do „Sali samobój-ców”. Teraz Olka Osadzińska przedstawia światu swoją wizję buta Betwixt Mid. Podczas pracy inspirowała się

zdjęciami najbardziej znanego fotografa młodego pokolenia – The Cobrasnake’a – Marka Huntera

i niespożytą energią fotografowanych przez niego młodych ludzi. Buty Betwixt Mid by Olka Osadzin-

ska można byłp po raz pierwszy zobaczyć i kupić podczas ART YARD SALE

Ufficio Primo. {Cena: 429 złotych}

SPRYSKAJ, STYLIZUJ, SZALEJ

Stylizację można łatwo zmienić. Wystarczy na biały T-shirt nałożyć marynarkę, a trampki zamienić na szpilki. Cały proces trwa chwilę.

Dokładnie tyle samo, ile ułożenie włosów przy użyciu OSiS+ Style Shifters. Spray mieści się w dłoni, ale potrafi nadać charakter, każdej stylizacji. OSiS+ Style Shifters to „must have” dla wszystkich, którzy

wyrażają siebie przez stylizację! OSiS+ Style Shifters to lekki spray, który nada włosom teksturę. Pozwala w każdych warunkach

modelować fryzurę. Wystarczy spryskać włosy sprayem

i dowolnie układać.

56 03/12

LAIF_03_str_56_57_PR.indd 56 7/20/12 3:04 AM

URODA, MODA & KUCHNIA

SPOTKANIE Z CIN&CIN

CZAS ZACZĄĆ!

Kobieta CIN & CIN znów dominuje! Jak zwykle jest pewna swoich racji i ma

więcej do powiedzenia, niż sądzi jej mężczy-zna. Tak też będzie i tego lata. CIN & CIN,

sprzymierzeniec wszystkich niezależnych kobiet, przekazuje im dodatkowy atrybut

władzy, specjalny gadżet – gwizdek sędziowski. Dołączony on jest

do wermutów CIN & CIN, które kupimy w sklepach.

DWIE REEDYCJE PŁYT GRUPY REZERWAT:„REZERWAT” I „SERCE” „Rezerwat” to reedycja pierwszej płyty zespołu, wyda-nej w 1984 r. Album zawiera utwory: „Obserwator i „Histeria”. Oba utwory trafiły na antenę radiową, po czym pierwszy z nich szybko znalazł się na listach przebojów. Na płycie są też dwa bonusy: „Hej Hej Hej – Czerwony Kapturek” oraz „Paryż, miasto wymarzo-ne – live”. Album „Serce” zawiera utwory umieszczo-ne pierwotnie na płycie winylowej, wydanej w 1987 r. Tutaj można usłyszeć m.in.: „Zaopiekuj się mną”. Na-grany w 1985 r. utwór został po raz pierwszy zapre-zentowany podczas koncertu „Przeboje Dwójki” na antenie TVP 2 i szybko stał się wielkim hitem. Do płyty dodano kilka utworów jako bonusy, m.in.: piosenkę pt. „Kocha Ciebie niebo”.

UWAGAChcesz wygrać płytę?

SYRENA SPORT POWRACA!

Pięćdziesiąt lat temu na tor testowy FSO na Żeraniu wjechał samochód, którego dotąd tam nie widziano. Sportowa, opływowa linia

dwumiejscowego roadstera nie mogła pozostać niezauważona – przyciągała wzrok każdego, kto miał

szczęście natknąć się na to niesamowite auto. Teraz powraca dzięki żołądkowej! Replika Syreny Sport

zostanie ukończona w listopadzie. UWAGA

Już teraz możecie cieszyć się gadżetami z tym najpiękniejszym samochodem zza żelaznej

kurtyny. Jak je zdobyć – zajrzyjcie na naszego Facebooka. Do wygrania:

koszulki, breloki, szklanki i parasole.

57

LAIF_03_str_56_57_PR.indd 57 7/20/12 2:48 AM

Page 58: Laif 03 2012

UZALEŻ NIENI58 03/12

LAIF_03_str_58_61_REDHOT.indd 58 7/20/12 2:56 AM

Page 59: Laif 03 2012

UZALEŻ NIENI58 03/12

LAIF_03_str_58_61_REDHOT.indd 58 7/20/12 2:56 AM

LEGENDA / RED HOT CHILLI PEPPERS

TEN ZESPÓŁ NIE MA PRAWA ISTNIEĆ. JEGO CZŁONKOWIE POWINNI JUŻ OD DAWNA LEŻEĆ W GROBACH ALBO ZNAJDOWAĆ SIĘ W ZAKŁADACH DLA OBŁĄKANYCH. A JEDNAK. 27 LIPCA RED HOT CHILLI PEPPERS ZAGRAJĄ W WARSZAWIE KONCERT PROMUJĄCY NOWĄ PŁYTĘ, „I’M WITH YOU”.I JAK ZWYKLE BĘDĄ W ŚWIETNEJ FORMIE.

UZALEŻ NIENI H

istoria RHCP to opo-wieść o trzech uzależnie-niach. Pierwsze z nich, od samego początku, wielokrotnie prowadziło zespół na skraj przepa-

ści, pozostawiając wokół prawdziwe po-bojowisko. Dzięki dwóm kolejnym Red Hoci nigdy w tę przepaść nie spadli. A sztukę balansowania na krawędzi do-prowadzili do prawdziwego mistrzostwa.

NARKOTYKIPierwszy nałóg jest najbardziej oczywisty. Mniej lub bardziej udane przejście przez narkotykowe otchłanie mają na koncie wszyscy, którzy przewinęli się przez skład RHCP. Na zawsze pozostał w nich pierw-szy gitarzysta Red Hotów, Hillel Slovak. Jeden z jego następców, John Frusciante, porzucił zespół, żeby oddać się władaniu heroiny. Dave’a Navarro, który przejął nie-szczęsną gitarę po nim, w końcu przez ćpanie z zespołu wyrzucono. I tak dalej. Narkotykowa historia RHCP jest monoton-na jak sam nałóg. Ta monotonia uderza przy lekturze au-tobiografii wokalisty grupy, Anthony’ego Kiedisa, zatytułowanej „Blizna”. Co było treścią życia gwiazdy rocka i idola milio-nów? Muzyka, kobiety, sława? Może i tak, trochę przy okazji, ale przede wszystkim – kokaina na przemian z heroiną. I to do-słownie od dziecka. Ojciec Tony’ego, nie-bieski ptak i diler narkotyków w środowi-sku gwiazd Hollywood, dmuchnął chmurą marihuany w twarz syna, kiedy ten miał… 4 lata. A kiedy Tony w wieku lat 11 wypro-wadził się od żyjącej w Michigan matki i przeniósł się do Los Angeles na dobre, było już tylko więcej i intensywniej. Balan-ga w domu ojca trwała niemal non stop,

z przerwami na rodzinne wyjścia do noc-nych klubów. Trudno było (się) nie wcią-gnąć, zwłaszcza że Tony szczerze podzi-wiał ojca, a życie, które prowadził, miało 100 razy więcej barw niż zwyczajna eg-zystencja jego szkolnych kolegów. Który z nich wystąpił w filmie u boku Sylwestra Stallone’a albo stracił dziewictwo z jedną z pięknych dziewczyn własnego ojca, któ-rą ten łaskawie odstąpił dziecku na noc? Oczywiście dość szybko zaczęły po-jawiać się skutki uboczne. Zwłaszcza od kiedy w Fairfax High School chodzą-cy do tej pory własnymi drogami młody Kiedis zaprzyjaźnił się na całego z po-dobnym do siebie freakiem, Michaelem Balzary (który później przyjmie pseudo-nim Flea). Szkolne wygłupy przenieśli ra-zem na wyższy poziom. Na przykład skacząc do basenu na totalnym haju, i to z budynku, pod którym ten basen się znaj-dował. Flea trafił, Anthony chybił o kilka metrów, łamiąc sobie kręgosłup. Z dwóch muszkieterów szybko zrobiło się trzech, bo podobnym rockendrollow-cem okazał się gitarzysta lokalnego ze-społu Anthym (potem What Is It), Hillel Slovak. Zaczęło się wspólne granie, wspólne mieszkanie i, naturalnie, wspólne ćpanie. Kiedis stara się w „Bliźnie” opisać narkotykowe piekło, ale co jakiś czas nie może się powstrzymać przed tym, żeby jego przedsionka nie odmalowywać iście niebiańsko. Ta bezgraniczna euforia, kie-dy pierwsza działka kokainy uderza do mózgu, ten obłędny lot bez trzymanki, skończony boskim zobojętnieniem, które niesie heroina… Na początku nie prze-szkadzało to aż tak w graniu. Być może również dzięki temu, że zespołowy ogar-niacz i „kierownik muzyczny” – Flea – źle znosił heroinę (koledzy żartowali,

TEKST: MACIEJ KACZYŃSKI

59

LAIF_03_str_58_61_REDHOT.indd 59 7/20/12 2:57 AM

Page 60: Laif 03 2012

że wymiotuje na sam jej widok). Potem robi się gorzej. Po pierwszych płytach przychodzą pierwsze sukcesy, ale Kiedi-sa interesuje tylko ćpanie. Przysypia na pró-bach, do niczego się nie nadaje; zostaje wyrzucony z zespołu. Otępiały przez dragi ogląda kolegów, którzy odbierając nagrodę L.A Weekly, nie wspominają o nim ani słowem. Potem bierze się w garść i wraca. Zaczyna się niekończą-cy korowód narkotykowych ciągów i po-wrotów na powierzchnię. W międzycza-sie, w 1988 roku, po przedawkowaniu heroiny umiera Hillel Slovak. Jego następ-cy podążają tą samą, grząską ścieżką. Frusciante, po odejściu z RHCP w 1992 roku, w ciągu paru lat zamienia się w ży-wego trupa; zamknięty w mieszkaniu, co-raz chudszy, z pokłutymi, gnijącymi ręko-

ma, wypadającymi zębami, słyszy głosy dochodzące z obrazów, które sam malu-je. Cudem unika śmierci, trafiając na od-wyk w ostatniej chwili. Kiedis też miewa gorsze momenty – raz prowadzony przez niego po pijaku samochód uderza w drzewo z szybkością 130 km/h. Twarz wokalisty zostaje jednak zrekonstruowa-na, a zespół, mimo wszystko, wciąż istnie-je. Za rok od jego powstania minie… 30 lat (!). Jak to w ogóle było możliwe?

ZESPÓŁRed Hot Chilli Peppers to tak naprawdę to, co dzieje się pomiędzy Anthonym Kiedi-sem i Flea. Obsada wszystkich innych po-zycji w zespole zmieniała się po kilka razy, a ta dwójka najbliższych kumpli z li-ceum jakoś nie może się ze sobą rozstać

(nie licząc krótkiego epizodu w latach 80., który tym bardziej im ten fakt uświa-domił). Jeszcze przed zespołem połączy-ła ich wspólna energia, wspólna straceń-cza zajawka, która kazała im wspólnie imprezować, prowokować, ćpać, a w koń-cu znalazła ujście we wspólnie tworzonej i wykonywanej muzyce. Ich głębokie duchowe porozumienie cementowało RHCP w każdej kryzysowej sytuacji – od samego początku. Kiedy ze-spół startował, jego członkowie wysta-wiani byli na rozmaite pokuszenia. Zwłaszcza dotyczyło to Flea, który szyb-ko okazał się wybitnym, oryginalnym ba-sistą. Chciał go w swojej grupie między innymi John Lydon, były lider Sex Pistols. Flea zrobił to, co w tej sytuacji zrobiłoby niewielu – wybrał niepewną przyszłość

FOTO

: ELL

EN V

ON

UN

WER

TH

60 03/12

LAIF_03_str_58_61_REDHOT.indd 60 7/20/12 2:58 AM

Page 61: Laif 03 2012

że wymiotuje na sam jej widok). Potem robi się gorzej. Po pierwszych płytach przychodzą pierwsze sukcesy, ale Kiedi-sa interesuje tylko ćpanie. Przysypia na pró-bach, do niczego się nie nadaje; zostaje wyrzucony z zespołu. Otępiały przez dragi ogląda kolegów, którzy odbierając nagrodę L.A Weekly, nie wspominają o nim ani słowem. Potem bierze się w garść i wraca. Zaczyna się niekończą-cy korowód narkotykowych ciągów i po-wrotów na powierzchnię. W międzycza-sie, w 1988 roku, po przedawkowaniu heroiny umiera Hillel Slovak. Jego następ-cy podążają tą samą, grząską ścieżką. Frusciante, po odejściu z RHCP w 1992 roku, w ciągu paru lat zamienia się w ży-wego trupa; zamknięty w mieszkaniu, co-raz chudszy, z pokłutymi, gnijącymi ręko-

ma, wypadającymi zębami, słyszy głosy dochodzące z obrazów, które sam malu-je. Cudem unika śmierci, trafiając na od-wyk w ostatniej chwili. Kiedis też miewa gorsze momenty – raz prowadzony przez niego po pijaku samochód uderza w drzewo z szybkością 130 km/h. Twarz wokalisty zostaje jednak zrekonstruowa-na, a zespół, mimo wszystko, wciąż istnie-je. Za rok od jego powstania minie… 30 lat (!). Jak to w ogóle było możliwe?

ZESPÓŁRed Hot Chilli Peppers to tak naprawdę to, co dzieje się pomiędzy Anthonym Kiedi-sem i Flea. Obsada wszystkich innych po-zycji w zespole zmieniała się po kilka razy, a ta dwójka najbliższych kumpli z li-ceum jakoś nie może się ze sobą rozstać

(nie licząc krótkiego epizodu w latach 80., który tym bardziej im ten fakt uświa-domił). Jeszcze przed zespołem połączy-ła ich wspólna energia, wspólna straceń-cza zajawka, która kazała im wspólnie imprezować, prowokować, ćpać, a w koń-cu znalazła ujście we wspólnie tworzonej i wykonywanej muzyce. Ich głębokie duchowe porozumienie cementowało RHCP w każdej kryzysowej sytuacji – od samego początku. Kiedy ze-spół startował, jego członkowie wysta-wiani byli na rozmaite pokuszenia. Zwłaszcza dotyczyło to Flea, który szyb-ko okazał się wybitnym, oryginalnym ba-sistą. Chciał go w swojej grupie między innymi John Lydon, były lider Sex Pistols. Flea zrobił to, co w tej sytuacji zrobiłoby niewielu – wybrał niepewną przyszłość

FOTO

: ELL

EN V

ON

UN

WER

TH

60 03/12

LAIF_03_str_58_61_REDHOT.indd 60 7/20/12 2:58 AM

LEGENDA / RED HOT CHILLI PEPPERS

FOTO

: ARC

HIW

UM

z RHCP, czując, że to właśnie z Kiedisem zrealizuje swój pomysł na muzykę. Bez-pieczniejszego wyboru dokonał Slovak, stawiając na What Is It (do RHCP powróci niedługo). Wspólna energia – to było dla Kiedi-sa i Flea kryterium przy wszystkich póź-niejszych próbach skompletowania skła-du. Pierwszą płytę nagrali z gitarzystą Jackiem Shermanem, który wkrótce po-tem wyleciał, bo… był za porządny. Czy-ścił struny, nie szalał na próbach, nie lubił, jak Kiedis, zapamiętały w scenicznym tań-cu, wyłączał mu pedał przesteru. Nie to co Hillel Slovak, który koncert uznawał za udany, kiedy po gryfie gitary ściekała krew z opuszków palców… Kolejny raz mogli przestać, kiedy umarł Slovak, a ówczesny perkusista Jack Irons wpadł w depresję i odszedł. Ale po-stanowili grać dalej, zbudować zespół na nowo. To wtedy powstał skład, który wyniósł RHCP na szczyt, w którym wszyst-kie elementy układanki idealnie się do sie-bie dopasowały, a muzycy pozwolili so-bie nawzajem w pełni rozkwitnąć. W 1988 roku do Kiedisa i Flea dołączają młodziut-ki, genialny gitarzysta John Frusciante i per-kusista Chad Smith – małomówny, wyso-ki, silny, świetny do roli zespołowej ostoi. Wszyscy czują między sobą magię, która pojawia się w końcu w ich muzyce. Powstają płyty „Mother’s Milk” i przede wszystkim „Blood Sugar Sex Ma-gic”, po czym Frusciante odchodzi, aby zaćpać się (prawie) na śmierć. Koniec? Oczywiście nie, bo Kiedis i Flea muszą

grać ze sobą dalej. Po gitarzystach przej-ściowych zatrudniają w końcu Dave’a Navarro z Jane’s Addiction. Są ze sobą 5 lat, nagrywają płytę „One Hot Minute”. Era Navarro się kończy. Co dalej? Flea mówi Kiedisowi, że zespół miałby dla nie-go sens tylko wtedy, kiedy wróciłby do niego Frusciante. Przywracają więc go do świata żywych i nagrywają razem „Cali-fornication” – największy komercyjny suk-ces RHCP, 15 milionów sprzedanych eg-zemplarzy. Ta złota formuła, czyli zespół w swoim optymalnym składzie, trwa przez 10 lat – do 2009 roku, kiedy Frusciante znowu odchodzi – tym razem po to, aby grać już tylko swoją muzykę. Kiedis i Flea ani my-ślą o końcu. Zatrudniają kolejnego gita-rzystę – młodego Josha Klinghoffera, któ-ry towarzyszył im w trasie koncertowej – i nagrywają z nim kolejną płytę… W jednym z ostatnich wywiadów Kie-dis słyszy pytanie: po co? Po tylu latach, tylu płytach, sukcesach, teraz, kiedy w końcu są czyści, mają pieniądze, rodzi-ny, dzieci – po co? Kiedis nie zastanawia się długo: dla muzyki; dlatego, że kocham tworzyć muzykę, a to są ludzie, z którymi mogę to robić. No właśnie – muzyka. Najważniejszy z nałogów Red Hot Chilli Peppers.

MUZYKAZaczęło się od scenicznego żartu. Trzech zaprzyjaźnionych muzyków i człowiek, który nie potrafił na niczym grać ani ni-gdy nie śpiewał (choć nie wiedzieć cze-

mu, wszyscy uważali go za urodzonego frontmana), zawiązali na jeden wieczór zespół – Tony Flow & the Miraculously Majestic Masters of Mayhem – który wy-konał jedną piosenkę dla 30 osób.Potem muzyka ewoluowała wraz z nimi. Do początku lat 90. opierała się na roz-szalałym, punkowo-funkowym pulsie basu Flea i rapowym skandowaniu Kiedisa, któ-ry nawet nie próbował za bardzo śpie-wać. To czas, kiedy RHCP byli zespołem wybitnie koncertowym, rozrabiającym, przebierającym się, występującym nago (oprócz słynnych skarpetek na genita-liach), porywającym publiczność w ener-getyczny, nieokiełznany szał. Ciężko było ten cyrk przenieść na płytę, stąd brak ko-mercyjnych sukcesów i ciągłe walki z ko-lejnymi producentami.Wtedy pojawili się Frusciante oraz Rick Rubin – producent, który zrozumiał, jaką muzykę mogą stworzyć ci ludzie, i umiał im do tego zapewnić odpowiednie wa-runki. Geniusz, zaklęty na „Blood Sugar Sex Magic”, narodził się między muzyka-mi przez 2 miesiące 1991 roku zamknię-tymi w willi, która kiedyś należała do ma-gika Harry’ego Houndiniego. Całkowicie skupieni na muzyce, wzajemnej energii i przekazie, stworzyli płytę, z której nie ze-starzała się ani jedna nuta – jednocze-śnie całkowicie swoją, bezkompromisowo funkową – i komunikatywną, melodyjną, z piękną grą Frusciantego i, wreszcie, śpiewem Kiedisa, który lirycznie wspomi-na narkotykowe upadki w przełomowym „Under the bridge”. Potem już nigdy nie było takiej płyty – choć na przykład sam Frusciante naj-wyżej ceni „Californication”. Nie licząc nagranego z Navarro albumu „One Hot Minute”, który jest jednak z innej bajki, muzyka RHCP łagodniała, stawa-ła się bardziej śpiewna, przebojowa, radiowa. Tyle że nie wynikało to z żad-nego sprzedania się albo pójścia na ła-twiznę – po prostu w tę stronę szła ener-gia tego zespołu. Energia, która ciągle potrafiła eksplodować na koncertach, podczas wielominutowych improwizacji, kiedy Flea, Frusciante i Smith wytwarzali między sobą niemal namacalną więź. Czy potrafią to nadal, po kolejnej zmianie składu? Przekonamy się już nie-bawem na warszawskim Bemowie. Bo przecież my też jesteśmy uzależnieni. Od Red Hot Chilli Peppers.

61

LAIF_03_str_58_61_REDHOT.indd 61 7/20/12 2:58 AM

Page 62: Laif 03 2012

Sezon festiwalowy w pełni, więc jak co roku przekopuję szafę i jak co roku stwier-dzam: nie mam w co się ubrać!!!!!

Ale czy to takie ważne w co? Nie można tak po swojemu, tak normalne, jak człowiek?Na przykład taki Woodstock – jakie budzi skojarzenia? A no że glany, że dżinsy albo bojówki, jakaś arafatka może… No nie, w życiu! Nie zrezygnuję z mego infantylno-słodkiego image’u! Wrzuciłam na włosy pa-piloty, założyłam słodką zwiewną sukienu-się i pojechałam. I co? Można? Można! Tylko na miejscu jeszcze wysmarowałam się błotem, a raczej wysmarowali mnie, wrzuca-jąc do gigantycznej kałuży. Byłam prze-szczęśliwa. Tak było kilka lat temu – mój pierwszy raz. Teraz wiem, że to był dobry strój – wygodny, idealny na słoneczną po-godę. Tylko sukienka nadawała się później do wyrzucenia. Nauczona doświadczeniem wiem, że teraz wezmę jakąś fajną kieckę (bo wyglądać mimo wszystko trzeba ciekawie), ale przeznaczoną na straty, tanie sandały lub trampy za 5 zł – to na dzień. Na koncer-ty zaś przydadzą się stare, niezniszczalne glany. A jak by mi czegoś zabrakło, to wszyst-ko jest na miejscu. W pasażu handlowym kupię i spodnie, i koszulkę z twarzą Jurecz-ka, i arafatkę lub niezbędną maskę przeciw-pylną – przecież podczas pogowania nie chcę najeść się piachu. Aha i jeszcze wy-godny pas torebkę na biodra, by mieć blisko siebie rozładowaną już komórkę, chusteczki, kasę czy co tam jeszcze i móc jednocześnie skakać. Konkluzja: cokolwiek nie będę miała na sobie, będzie okay – najlepiej sam strój kąpielowy i dziewiczy wianek.Ale na Castel Party już nie wypada się po-jawić bez przemyślanej stylizacji. Ten festi -wal to jest jeden wielki pokaz alternatywnej mody. Dziewczyny i chłopcy w demonicz-nych make-upach, fantazyjnie uplecione

dready, czarne suknie, falbany, czerwone lateksy, maski gazowe – byle by wyglądało mrocznie i niecodziennie. Tam czuję się jak na ulicy w Tokyo, mijana przez gotyckie divy i nimfetki. Oczywiście mam ochotę prowoka-cyjnie pojechać w słodkich różowej sukien-czynie w groszki. Wiem, że w odpowiedniej oprawie i ona tam się wpasuję – tylko całość stylistyki musi być konsekwentnie przeryso-wana, jakbym była laleczką z porcelany w słodkich loczkach i z białym kołnierzy-kiem. A z drugiej strony, kiedy jak nie teraz mam założyć upolowany kiedyś gorset à la niemiecki kabaret z lat 20 ubiegłego stule-cia. I jeszcze piękna balowa czarna spódni-ca z koronki, i perły, i woalka, czarne długie rękawice i wysokie skórzane buty na gigan-tycznym koturnie. Już się nie mogę docze-kać. Farbuję włosy na czarno!Z kolei o festiwalu w Jarocinie człowiek ma-rzył jeszcze w czasach prenatalnych, kiedy dziadek milicjant „pacyfikował” biednych punków i zbierał kolekcję pieszczoch dla swo-jego syna. Ojciec, niestety, dorósł i wbił się w gajer. Niestety, nie wpadł na pomysł, by zachować pieszczochy na pamiątkę dla na-stępujących pokoleń. Ostał się za to milicyjny skórzany płaszcz. Po zmianie systemu to już nie ten Jarocin, ale najważniejsze, że jest, że go reaktywowano, więc jedziemy! Czas wreszcie wybrać się na wyprawę marzeń w zaprzeszłe czasy i to właśnie, o ironio, w milicyjnym płaszczu – jakże pięknie będzie się prezentował ze sklejonym już nie cukrem, lecz supermocnym żelem irokezem – walić system!A jak będzie mi mało muzycznych pokazów mody, to jeszcze uderzę na Sensation White, gdzie wszyscy będą ubrani od stóp do głów na biało.

PROSTO Z SZAFY JUSTYNA KOWALSKA

FOT.

: GRA

ŻYN

A S

IED

LEC

KA

62 03/12

LAIF_03_str_62_felieton_fest.indd 62 7/20/12 3:03 AM

Page 63: Laif 03 2012

Sezon festiwalowy w pełni, więc jak co roku przekopuję szafę i jak co roku stwier-dzam: nie mam w co się ubrać!!!!!

Ale czy to takie ważne w co? Nie można tak po swojemu, tak normalne, jak człowiek?Na przykład taki Woodstock – jakie budzi skojarzenia? A no że glany, że dżinsy albo bojówki, jakaś arafatka może… No nie, w życiu! Nie zrezygnuję z mego infantylno-słodkiego image’u! Wrzuciłam na włosy pa-piloty, założyłam słodką zwiewną sukienu-się i pojechałam. I co? Można? Można! Tylko na miejscu jeszcze wysmarowałam się błotem, a raczej wysmarowali mnie, wrzuca-jąc do gigantycznej kałuży. Byłam prze-szczęśliwa. Tak było kilka lat temu – mój pierwszy raz. Teraz wiem, że to był dobry strój – wygodny, idealny na słoneczną po-godę. Tylko sukienka nadawała się później do wyrzucenia. Nauczona doświadczeniem wiem, że teraz wezmę jakąś fajną kieckę (bo wyglądać mimo wszystko trzeba ciekawie), ale przeznaczoną na straty, tanie sandały lub trampy za 5 zł – to na dzień. Na koncer-ty zaś przydadzą się stare, niezniszczalne glany. A jak by mi czegoś zabrakło, to wszyst-ko jest na miejscu. W pasażu handlowym kupię i spodnie, i koszulkę z twarzą Jurecz-ka, i arafatkę lub niezbędną maskę przeciw-pylną – przecież podczas pogowania nie chcę najeść się piachu. Aha i jeszcze wy-godny pas torebkę na biodra, by mieć blisko siebie rozładowaną już komórkę, chusteczki, kasę czy co tam jeszcze i móc jednocześnie skakać. Konkluzja: cokolwiek nie będę miała na sobie, będzie okay – najlepiej sam strój kąpielowy i dziewiczy wianek.Ale na Castel Party już nie wypada się po-jawić bez przemyślanej stylizacji. Ten festi -wal to jest jeden wielki pokaz alternatywnej mody. Dziewczyny i chłopcy w demonicz-nych make-upach, fantazyjnie uplecione

dready, czarne suknie, falbany, czerwone lateksy, maski gazowe – byle by wyglądało mrocznie i niecodziennie. Tam czuję się jak na ulicy w Tokyo, mijana przez gotyckie divy i nimfetki. Oczywiście mam ochotę prowoka-cyjnie pojechać w słodkich różowej sukien-czynie w groszki. Wiem, że w odpowiedniej oprawie i ona tam się wpasuję – tylko całość stylistyki musi być konsekwentnie przeryso-wana, jakbym była laleczką z porcelany w słodkich loczkach i z białym kołnierzy-kiem. A z drugiej strony, kiedy jak nie teraz mam założyć upolowany kiedyś gorset à la niemiecki kabaret z lat 20 ubiegłego stule-cia. I jeszcze piękna balowa czarna spódni-ca z koronki, i perły, i woalka, czarne długie rękawice i wysokie skórzane buty na gigan-tycznym koturnie. Już się nie mogę docze-kać. Farbuję włosy na czarno!Z kolei o festiwalu w Jarocinie człowiek ma-rzył jeszcze w czasach prenatalnych, kiedy dziadek milicjant „pacyfikował” biednych punków i zbierał kolekcję pieszczoch dla swo-jego syna. Ojciec, niestety, dorósł i wbił się w gajer. Niestety, nie wpadł na pomysł, by zachować pieszczochy na pamiątkę dla na-stępujących pokoleń. Ostał się za to milicyjny skórzany płaszcz. Po zmianie systemu to już nie ten Jarocin, ale najważniejsze, że jest, że go reaktywowano, więc jedziemy! Czas wreszcie wybrać się na wyprawę marzeń w zaprzeszłe czasy i to właśnie, o ironio, w milicyjnym płaszczu – jakże pięknie będzie się prezentował ze sklejonym już nie cukrem, lecz supermocnym żelem irokezem – walić system!A jak będzie mi mało muzycznych pokazów mody, to jeszcze uderzę na Sensation White, gdzie wszyscy będą ubrani od stóp do głów na biało.

PROSTO Z SZAFY JUSTYNA KOWALSKA

FOT.

: GRA

ŻYN

A S

IED

LEC

KA

62 03/12

LAIF_03_str_62_felieton_fest.indd 62 7/20/12 3:03 AM LAIF_03_str_62_felieton_fest.indd 63 7/20/12 3:03 AM

Page 64: Laif 03 2012

Dystrybutorem marki Prestigio jest

• •• • • • • •

LAIF_02_str_62_felieton_gotye.indd 64 4/27/12 1:33 AM