miłosz czesław - zdobycie władzy

Upload: maylozz

Post on 11-Jul-2015

250 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Czesaw Miosz

ZDOBYCIE WADZY

Wikszo rzeczywistych

postaci

tej

powieci

jest i

fikcyjna. strzelca

Spord Bertranda

postaci zostay

postacie

kapitana

Osmana

zaczerpnite, podobnie jak i kilka innych szczegw, z kroniki walk na Starym Miecie, Przemarsz przez pieko, spisanej przez Stanisawa Podlewskiego.1

1 Stanisaw Podlewski (1908-1979), eseista, historyk, absolwent polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, oficer Armii Krajowej, uczestnik powstania warszawskiego. Autor m.in. ksiek Rapsodia oliborska, Wierni Bogu i ojczynie, Duchowiestwo katolickie w walce o niepodlego Polski w II wojnie wiatowej oraz Wolno krzyami si mierzy. Dwutomow opowie Przemarsz przez pieko opublikowa w 1945 roku (Wydawnictwo Fuks, wyd. nast. PAX).

Przypis po latachW 1952 roku Les Guildes du Livre w Szwajcarii (rodzaj klubw ksikowych) ogosiy konkurs na powie przedstawion w jednym z jzykw zachodnioeuropejskich. Nagroda - Prix Litteraire Europeen (Literacka Nagroda Europejska) zapewniaa zwycizcy znaczn sum pienidzy i wydanie powieci przez gildy ksikowe. Postanowiem wzi udzia w konkursie, chocia nigdy dotychczas powieci nie pisaem. Mogem powzi tak decyzj, poniewa, zgadzajc si w tym ze Stanisawem Ignacym Witkiewiczem, nie uwaaem powieci za dzieo sztuki, jedynie za worek, eby autor mg tam umieci to, co ma na wtrobie. Miaem na wtrobie lata drugiej wojny wiatowej w Polsce i koniec Polski midzywojennego dwudziestolecia. A czytaem wtedy Tukidydesa w przekadzie francuskim o rewolucji na wyspie Korkyra (dzi Korfu) i jego wstrzemiliwy a bezstronny opis utwierdzi mnie w przekonaniu, e to, co si stao w Polsce w 19448-45 roku, ma w istocie wymiar podobny antycznej tragedii i zasuguje na pokazanie w caej surowoci faktw. Moja powie miaa wic moliwie dokadnie opowiedzie, jak byo, nie dajc si skusi adnym moralizujcym zapdom. Temat mj by wic jasno okrelony i zaleao mi na ujciu zoonoci zjawisk za porednictwem moliwie wielu sytuacji i postaci na ograniczonej liczbie stronic. adnej takiej powieci politycznej w Polsce ani na emigracji nie byo. Wymiar tragiczny przeziera w Popiele i diamencie Jerzego Andrzejewskiego, ale znika, poddany ideologicznej przerbce. Ksika powstaa w cigu dwch miesicy. Rano pisaem rozdzia, po poudniu otrzymywaa go moja tumaczka na francuski, Jeanne Hersch. Ta szybko nie powinna myli badaczy literatury, po prostu dowodzi ona, e to wszystko nosiem w sobie latami i ukadaem w gowie, a nagle trafio to pod moje piro poruszajce si po papierze. Wedug regulaminu nagrody pierwsz selekcj maszynopisw zajmoway si jury narodowe kilku krajw, zalenie od jzyka. Moja powie nazywaa si La prise du pouvoir. Nie miaa polskiego tytuu, ktry nadaem pniej, cho

nie jest tak dobry jak francuski. O paryskich intelektualistach nie byem, i susznie, wysokiego mniemania. Miaem jednak przekona si, jak mylne s wszelkie generalizacje, kiedy jury francuskie przedstawio mj anonimowy maszynopis, zaopatrzony w adnotacj tumaczone z polskiego, jako swj wybr. Prix Litteraire Europeen zostaa przyznana w 1953 roku. Moim rywalem by kandydat niemieckiego jury nazwiskiem Warsinsky. Nagrod otrzymalimy ex aequo. Przydaa si. Byem bez grosza. Czym jest ta ksika? Niektrzy czytelnicy mwili, e to nie powie, ale algebraiczne rwnanie. Inni (chyba i Stefan Kisielewski) oskarali autora o olimpijski chd. Najtrafniej oceni j Witold Gombrowicz - patrz jego Dziennik z 1954 roku. Pniej w naszych rozmowach Gombrowicz cigle mnie namawia do pisania powieci i na moje obiekcje, e nie umiem, odpowiada, e przecie umiem, czyli podobaa mu si moja jak najmniej artystowska, naga, czysto uytkowa proza. Sam przez dugi czas miaem do tej ksiki stosunek niechtny. Nie dlatego, e mgbym jej co politycznie zarzuci. Jest to uczciwy opis zmiany ustroju si i w istocie wojny domowej. Myl, e na podobne powieciowe studium nikt prcz mnie dotychczas si nie zdoby, i teraz, kiedy tamte wypadki bledn w zbiorowej pamici, chyba ju nikt si nie zdobdzie. Nie, moje zastrzeenia std pochodziy, e jest to powie polityczna, a ja chciaem cay ten labirynt zostawi za sob i napisaem w tym celu inn powie, Dolin Issy, w ktrej polityka jest niemal nieobecna. Teraz wziem znw do rki Zdobycie wadzy i wypowiadam werdykt: dobre rzemioso. Jeeli gwn zalet beletrystyki jest czytelno, oto czytado o wartkiej akcji. A zarzuty? Mona ich postawi wiele. Postacie s ledwo naszkicowane. Co prawda kada niemal z nich narzuca naszej wyobrani obrazy swojej wasnej przeszoci, s one jednak ledwo napomknite. Mozaika jest uoona z ludzi-znakw, zalenie od ich politycznych wyborw, cho i w obrbie dwch obozw, antykomunistycznego i komunistycznego, nie ma jednolitoci postaw. Tak na przykad w powstaniu warszawskim spotykaj si zdeklarowany zwolennik faszystowskiej dyktatury, zbliony do niego pogldami kapelan, socjalista, wreszcie racjonalista-niedowiarek. Przy caej nieco

ryzykownej grze ludzkimi typami wida wic dbao o naleyte rozoenie akcentw. Postacie maj niekiedy cechy, po ktrych mona rozpozna ich pierwowzory. Niewtpliwie Baruga to wadca prasy Jerzy Borejsza, Micha to Bolesaw Piasecki, Tadeusz to rozstrzelany przez Niemcw poeta Tadeusz Holender, Bruno, by moe, Adolf Rudnicki. Gwni jednak protagonici stanowi syntez rysw zaobserwowanych u rnych indywiduw, co naley do klasycznych uprawnie powieciopiarzy. Po upywie tak wielu dziesicioleci algebraiczne rwnanie zastanawia nie swoim chodem, ale hamowan pasj. Rzeczowy opis coraz to zaprawiaj lito, gniew, sarkazm, ktre to uczucia autor stara si trzyma na wodzy. Waciwie najciekawsze w tej ksice jest wszystko, co dzieje si pod powierzchni szczegw spokojnych, wczesnej uadzonych zda. S to drobne sceny obserwacje napomknite chaotycznej rzeczywistoci,

mimochodem, spotkania bez dalszych cigw. T drug warstw skonny jestem uzna za jedn z zalet mojej powieci, niemal wymuszonej przez los.

Cz pierwsza

Cz IProfesor Gil jad niadanie zoone z herbaty i chleba. Jak zwykle ludzie samotni, nie pamita nigdy o kupieniu odrobiny masa czy marmelady. Za oknem haasoway tramwaje; ich powyginane, posiekane kulami karoserie wydaway szczk starego elastwa; ludzie wisieli na tylnych buforach, zaczepieni o tych, ktrym udao si uchwyci za brzeg platformy. Wiatr po ulicy nis czerwony py rozbitej cegy. Profesor Gil myla o tym, ile czasu zajmie mu rozdzia, nad ktrym pracowa, i jakie s szanse na to, e jego wysiek ma jaki sens. Wiedzia jednak, e zastanawia si nad tym nie naley: kartki wiszce na cianie, na ktrych wypisa, ile codziennie musi zrobi, byy dyscyplin, ochron, koniecznoci, jeeli nie nadziej. Tukidydes2; nie by dobrze widziany. Rozsdniej byo wybra do tumaczenia innego greckiego autora. Postpujc rozwanie w doborze tekstw, mona byo zapewni sobie miejsce uytecznego pracownika. Pastwo, ktre pozbawio Gila i innych jemu podobnych uniwersyteckiej katedry ze wzgldu na zy wpyw na modzie, nie dyo do tego, aby umarli oni z godu. Modemu pokoleniu uczonych brak byo wielu umiejtnoci. Na przykad nikt z modych, politycznie wiernych, nie zna greki, a Pastwo miao swoje powody, dla ktrych wydawao klasykw, co prawda w maych nakadach, szczycc si, e jest spadkobierc wszystkich cywilizacji, jakie istniay dotychczas. Pastwowe domy wydawnicze podpisyway kontrakty nawet na przekady tych dawnych pisarzy, co do ktrych istniaa uzasadniona ideologiczna wtpliwo; to byo niepokojce: profesor nie chciaby y z dobroczynnoci Pastwa, maskowanej jako zapata za prac. Ale Tukidydes? Zamy, e w nieduej liczbie egzemplarzy; jednak ta gorzka nico ludzkich morderstw, chytroci, podstpw i walk, jaka wyziera ze stronic Wojny peloponeskiej? Niebezpieczny obraz historii. Profesor pamita twarz dyrektora pastwowego domu wydawniczego w chwili zawierania umowy. Jego2 Tukidydes - (albo Tucydydes, ok. 460 - ok. 396 p.n.e.) - ateski polityk i historyk, autor Wojny peloponeskiej, uwaany za najwybitniejszego historyka staroytnoci. W oparciu o racjonalistyczne zaoenia relacjonowa przebieg wspczesnego mu konfliktu, ukazujc przy tym niezmienn, jego zdaniem, natur ludzk, kierujc si przede wszystkim wasn korzyci. Pierwsze polskie wydanie dziea Tukidydesa (w przekadzie Kazimierza Kumanieckiego) ukazao si w roku 1953. Jego posta pojawia si te w Traktacie moralnym.

oczy byy spuszczone, zakryte powiekami; dobrotliwy, niemal serdeczny umiech mia trudno uchwytny odcie pobaania, goryczy i ironii. Pomimo wszystko w tym wyborze wanie Tukidydesa zawarta bya pewna wewntrzna kompensata: co jak wiara, e zachowujc zwizek ze starym Grekiem - a nawet, w pomylnym wypadku, dajc go cho kilku modym do czytania - uzasadnia si siebie, zdejmuje si z siebie pitno przeytku liberalizmu XIX stulecia. Nie tylko ja, rwnie ten, ktrego nazywa si pierwszym historykiem, cho tak rne jest, co on widzia i co ja widz. Mieszkanie o tej porze byo puste. Liczni sublokatorzy gniedcy si w jego piciu pokojach wyszli wczenie do biur pooonych w innej, mniej zniszczonej czci miasta. Profesor zanis szklank od herbaty do kuchni, spojrza przez okno kuchenne w gb ciemnego podwrza, na dnie ktrego, midzy potrzaskanymi pytami, kasztan rozwija mae wiosenne licie. Tak wiele wiosen upyno od tamtej wiosny, ktra przyniosa za sob koniec wojny, przesiedlania ludnoci i epidemi tyfusu. Profesor woy podarty sweter zapinany na guziki. Zastanowi si przez chwil nad koniecznoci przyszycia brakujcego guzika, do czego potrzebne byy nici: powinien pamita i zapyta ssiadk, czy nie zechce wymieni motka nici na zapasow ig, ktr zachowa. Rozoy na stole ksiki; otwieray si one same na miejscu, ktre byo mu potrzebne: papier ich nosi lady jego palcw. Po czym rwnym, drobnym pismem powoli zacz dodawa zdanie po zdaniu. Pragnc usprawiedliwi czyny uwaane dotychczas za niegodne,

zmieniono zwyky sens sw. Nierozumna miao uchodzia za odwane oddanie sprawie publicznej; ostrona wstrzemiliwo za maskujce si piknymi pozorami tchrzostwo. Zdrowy rozsdek sta si ju tylko objawem zniewiecienia, wielka inteligencja wielk gnunoci. Okruciestwo posunite do szau uznano za cech duszy prawdziwie mskiej; parowanie zamiarw przeciwnika za dozwolony wybieg w obliczu niebezpieczestwa. Gwatownikowi zawsze wierzono; tego, ktry opiera si gwatowi, zawsze podejrzewano. Zastawia z powodzeniem puapki byo dowodem inteligencji; zapobiega im, zastawiajc inne, dowodem wikszej zrcznoci. O kimkolwiek, kto stara si nie uywa tych rodkw, mwiono, e zdradza swoj parti i boi si swoich

przeciwnikw. Jednym swkiem uprzedzi tego, ktry przygotowywa cios, przywie do zych czynw tego, ktry o tym nie myla, zyskiwao tysice pochwa. Wizy partyjne byy potniejsze ni wizy rodowe, gdy skuteczniej skaniay, aby odwaa si na wszystko, nie uciekajc si do adnych wymwek. Stowarzyszajc si, nie miano na celu poytku zgodnego z prawami, ale chciano zaspokoi chciwo w walce przeciwko ustalonym prawom. Wierno zobowizaniom nie bya oparta na szacunku dla boskiego prawa przysigi, ale na wsplnictwie w zbrodni. Lato 1944 roku

I Byo to w lipcu 1944 roku. Piotr Kwinto, oficer polityczno-wychowawczy pierwszej polskiej dywizji szed alej, ktrej wir by pokryty t warstw opadych lipowych kwiatw. Zatrzyma si w miejscu, gdzie urywa si rzd drzew i bujna trawa byszczaa w socu. Czerwone owady z czarnym rysunkiem totemu, sczepione w miosnym obrzdzie, roiy si w zagbieniu midzy korzeniami. Pochyli si i obserwowa je przez chwil. Potem wyprostowa si i spojrza w dolin. Przestrze a po horyzont pena bya wrzcego ruchu. Nieprzerwana kolumna ludzi i pojazdw drgaa, rozwijaa si, napeniajc sob wszystkie drogi na fadzistych pagrkach, po jednej i po drugiej stronie rzeki. Cikie czogi przybrane zieleni gazi suny stadami, podnoszc i opuszczajc lufy swoich dzia na nierwnociach terenu. Ciarowe samochody, na ktrych stali, siedzieli i leeli szarzy onierze, prdkie biegania jeepw w rnych kierunkach po polnych ciekach, masy sowieckiej piechoty wylewajce si z drg w pola, idce rzdami midzy powym kolorem ciernisk i zb; krzyki, dwiki klaksonw, mruczenie motorw i dugie oboki pyu, wzbijajce krajobrazem. Ruszy dalej alej w cie starych drzew. Na trawniku przed domem onierze w koszulach z zawinitymi rkawami wiartowali winie. Inni zajci byli czyszczeniem broni albo oparci na okciach, ujc dba trawy, leeli gromadkami wok tumaczcych im co instruktorw. Megafon, widocznie naprawiony, trzeszcza i zgrzyta, wydajc urywki melodii. Piotr Kwinto min biae kolumny dworu, obszed kuchnie pene zgieku, dymu i krztaniny kucharzy wyadowujcych z samochodw bochny chleba, dwigajcych pocie misa. Wszed w drzwi bocznego skrzyda. Zamiecona posadzka korytarza skrzypiaa pod stopami. Zastuka do drzwi, machinalnie gadzc drug rk rzeb w ciemnym dbowym drzewie. Dwr w czasie okupacji niemieckiej by administrowany przez Liegenschaft,3: waciciele zostali wygnani, ale krewnej waciciela pozwolono zosta. Piotr nie widzia jej jeszcze, nie ukazywaa si nigdzie. Za drzwiami bya cisza. Zapuka jeszcze raz. Za drzwiami rozlego si3 Liegenschaft (niem.) - nieruchomo, posiado; tu zapewne: organizacja zarzdzajca nieruchomociami zarekwirowanymi polskim wacicielom.

si,

trwajce,

lece

dugimi

warstwami

nad

niespokojnym

czapanie, znw cisza. Dopiero kiedy zastuka po raz trzeci, klucz przekrci si w zamku i drzwi si uchyliy. Patrzyli na siebie przez chwil. Jej palce zaciskay si kurczowo na rbku wzorzystego szlafroka w wielkie rowe kwiaty, ktry podcigaa pod szyj. Usta jej wykrzywione byy w grymas lku i paczu, ale trwao to tylko sekund, uoyy si w umiech, ktry jednak kontrastowa z czerwonymi wypiekami na jej starej twarzy i wyrazem latajcych niespokojnie oczu. Bolszewik! Jest tu, czego zada? Zanim otworzy usta, zda sobie spraw z nowego, nie znanego mu dotychczas ciaru minionych piciu lat. To, co czu, byo mieszanin litoci i wstrtu, czym przykrym, wzbudzajcym gniew - i nie wiedzia, czy by to gniew na siebie, dlatego e odnajdowa w sobie wstrt, czy dlatego e odnajdowa lito. Przyszo mu na myl, e odtd tutaj, znw w swoim rodzinnym kraju, bdzie musia cigle popada w ten stan wewntrznego rozdranienia, e to spotkanie jest na pewno pierwszym z dugiej serii spotka, nagym odtworzeniem wizw z przeszoci, ktr uwaa za umar. - Przepraszam pani, mwiono mi, e tutaj jest biblioteka. Czy nie byaby pani askawa pokaza mi, gdzie to jest? To tylko dla mnie. Chciabym poyczy ksik - doda popiesznie. Dama zdobywcom. - Ach tak, naturalnie, prosz bardzo, naturalnie. Tylko niestety - twarz jej (sia naogu - pomyla Piotr) przybraa odcie pobaliwej wyszoci - to jest biblioteka francuska, nie ma prawie adnych polskich - zawahaa si - ani rosyjskich ksiek. - To nic, chciabym j jednak zobaczy, jeeli mona. Wszed za ni do pokoju, w zapach starych mebli i jakby kadzida. Na cianach byy poczerniae portrety w starowieckich mundurach i zbrojach. Otworzya drugie drzwi i pokazaa mu wielkie szafy w pmroku. Pajczyny i kurz leay na ich szklanych szybach. Piotr prbowa otworzy pierwsz z brzegu. Poprosi o klucz. Klucza nie byo, ale druga szafa rozwara si na ocie z piszczeniem, kiedy pocign za listw; wysunite zamki obnayy si bezbronnie, wyrwane ze swoich siedzisk. Dotkn rk oprawnych grzbietw z upodobaniem. Czerwona skra ze zoconymi wytoczeniami: dziecistwo, te umiechna si sztucznym umiechem, jaki naleny jest

ksiki w domu dziadkw, nad ktrymi, na ceratowej kanapie rozgrzanej jego ciepem, spdza dugie godziny. Lubia szczeglnie opisy podry po Afryce, ich rysunki, na ktrych nadzy Murzyni wiosowali na maych tratwach z sitowia albo wsparci o wcznie stali dokoa trzcinowych chat podobnych do domkw bobrowych. Stara dama przygldaa mu si, kiedy stojc na krzele, bra do rki tom za tomem. wiadomo tego wzroku za plecami psua Piotrowi chwil powrotu ku dawnym dniom, ku rzece, nad ktr budowa chaty imitujce chaty murzyskie, ku cznu wydronemu z pnia, o ktrym wyobraa sobie, e jest pirog. Pewnie sdzi, e jestem przysany, eby bibliotek zarekwirowa pomyla. Rzuci okiem na tom, ktry trzyma, i zeskoczy z nim z krzesa. - Pozwoli pani, e wezm to - powiedzia. - Odnios, zanim pjdziemy dalej. Widzia na jej twarzy fal ulgi, odpywajce napicie trwogi, kiedy odprowadzaa go do drzwi, jeszcze niepewna, czy nie odwrci si i nie zada zegarka albo pienidzy. Siedzia na trawie na skraju parku oparty o pie drzewa. Rude soce przesonite byo chmurami, ktre dwigay si z ziemi, wzbijane ruchem k i marszem tysicy stp. Biay popi osiada na liciach. W powietrzu trwaa gorczka pochodu. Samoloty warczay gdzie w grze, idc nad obokami. Ktem oka ledzi przez chwil czog, ktry zatrzyma si na zboczu koo chat wsi, przechylony i niezgrabny. Uwijay si koo niego figurki ludzkie. Psucie si czogw byo ulubion rozrywk onierzy. Nigdy nie mg sprawdzi, w jakim stopniu pomagali w tym motorom, eby odbi si od swojej jednostki i przez jaki czas oddawa si rozkoszom maruderstwa. Rozpi mundur. Pary, ktry ukazywa si na stronach ksiki, wydawa mu si zastygy na wieki w tym ksztacie, w jakim utrwalia go rka tych rysownikw: malarze w dugich bluzach, midinetki stukajce do pokoju studenta, ktry w obcisych spodniach i dugim akiecie przeciga si nad ksikami, sodkie anioy w krynolinach oddane mylom, jak przyprawi rogi koszmarnym kupcom-maonkom. Ten Pary, w ktrym mieszka przed 1939 rokiem, zdawa si Piotrowi nie istniejcy, zlewa si w jedno z Paryem konnych omnibusw, ktry mia mocniejszy byt, umieszczony, zamknity w czasie. Dlatego zapewne Piotr nigdy nie umia jak naley opowiedzie o Paryu Iwanowi. Dziao si to na Uralu, gdzie pracowali

obaj jako drwale. Iwan by chopem z gr karpackich i analfabet. Nigdy nie zna adnego wikszego miasta i wieczorem, kiedy kadli si na pryczach, zadawa pytania, domagajc si dokadnych odpowiedzi. Ale Piotr chcia prawdopodobnie odsun cay okres tamtego ycia, nie mg zaakceptowa go jako czci swoich dziejw, na ktr patrzy si spokojnie; spostrzega, e z Parya nie zostaje mu nic; to byo ycie nierzeczywiste, ktre naleao zniszczy - jeli nowa faza miaa mie jak warto. Wielkie sosny Uralu walce si z trzaskiem; donie starte do krwi od siekiery, ciao pokute przez straszliw plag pnocnej puszczy: mikroskopijn muszk, ktrej czarne roje wciskaj si w oczy, w nos, w usta; groza zimy, gromadzenie szmat, ktrymi okrca si nogi, aby uchroni od odmroenia; i pewno mierci: jeszcze rok, jeszcze rok i wszystko bdzie dokonane. Nie trzeba byo niszczy dawnego ycia: samo rozsypywao si, jeeli myla o nim, wzrusza ramionami. Piotr przyjmowa to, co mu si zdarzyo, jako kar losu. Kar za to, e by obywatelem Herkulanum i Pompei. Wok niego ludzie dogorywali od niedoywienia i szkorbutu, wspominajc, modlc si i zorzeczc. On zaciska usta i uczy si milcze. Ostatecznie nie byo nic do powiedzenia. Byo jak byo. Mciwa sprawiedliwo. I teraz, pochd Czerwonej Armii - jak lawa, jak sia przyrody. On w tym pochodzie. Rozumiejc co z tej surowej siy, ktrej tylko zewntrzn powok albo raczej koniecznym objawem - by i terror, i niepokj mrwek. Rozumiejc. Czy wystarcza rozumie? I ta kobieta. I miliony ich wszystkich miotajcych si bezradnie w strachu i nadziei, e Anglicy, e Amerykanie, e zakopa zoto, e uciec, e schowa za tapet dolary, e umiecha si, ukry nienawi. I ziemia - zniewaona, pogrodzona drutami koncentracyjnych obozw, przyjmujca krew, ostatni krzyk ludzki i popioy. Europa midinetek i opasych kupcw w szlafmycach, ktra spokojnie przygotowywaa jad, co mia j zabi. Szczcie bycia wrd ywych, soca na twarzy. Urywane serie z automatw purkay niej, w opotkach wioski. Z daleka, zza linii horyzontu, odzyway si oddechy artyleryjskich strzaw. Podnis do i poruszy palcami w zdumieniu nad rokiem, miesicem, dniem i godzin.

II W cigu ostatnich miesicy, kiedy dywizja Piotra - zalek nowej administracji w pierwszym ze zdobywanych krajw - posuwaa si na zachd, Piotr przyglda si gowie Wintera; zna na pami kade jej wklnicie, kad zmarszczk. Dua czaszka, gadko ostrzyona i wskutek wtoci porostu wosw niemal ysa, szczka kwadratowa, wysunita naprzd, wskie wargi, nieduy, z lekka przygarbiony nos i czarne punkciki oczu - z wyrazem nieco mapim, patrzce bystro spomidzy fadw skry. I teraz, w ten niedzielny ranek mia j przed sob. uchwy Wintera pracoway, gniotc wielkie glony chleba, ktre zapija kaw, siorbic. Muchy spaceroway po dzielcym ich stole, gromadzc si wok maych sadzawek rozlanego pynu i zapuszczajc we swoje wibrujce pyszczki. Myl o tym, e oto wkrtce ju zniknie konieczno patrzenia co dzie na Wintera, bya dla Piotra tosama z myl o kocu wojny. Cho ta obecno nie bya rna od obecnoci wielu innych rzeczy przyjmowanych przez niego, jak si przyjmuje uciliwe cechy przyrody - to jednak Winter niepotrzebnie zamca pami, przywoujc pocztek wydarze. Gdy on to by wtedy, w tej odlegej ju epoce, bezporednim powodem aresztowania Piotra i jego podry na Ural. Jako jeden z dobrze widzianych, przygotowywa raporty, a oczywicie zna dobrze Piotra, przesiadywali razem kiedy w literackich kawiarniach Warszawy. Znalazszy si w strefie wschodniej w 1939 roku, Piotr nie bardzo wiedzia, co robi. Zastanawia si nad ucieczk przez rumusk granic, ale zwaywszy po prostu na obserwacj socjologiczn, nie miao to wielkiego sensu: limuzyny, futra, klejnoty i pekiczyki, ktre towarzyszyy ucieczce dawnego rzdu, kiedy armia niemiecka zmiadya polsk armi, byy symbolem; powrt do wadzy tej warstwy by niemoliwy; nie zdarza si to nigdy w historii. Tydzie wdrwki po drogach ostrzeliwanych przez messerschmitty by dla Piotra tygodniem obrachunku, z ktrego tylko mglisto zdawa sobie spraw. Na zewntrz byo to tylko rozgoryczenie i wcieko - ale w istocie by w tym wstyd wsplnictwa. Wstyd: kim by, piszc swoj doktorsk tez o poezji francuskiej, obserwujc ironicznie wiat dcy ku klsce i ostatecznie zawsze urywajc dostateczne stypendia na wzgldnie wygodne ycie w Warszawie czy przy ulicy Monsieur-le-Prince?

Ucieka? Z nimi? Jednak le znosi atmosfer sowieckiej okupacji. Zdecydowa si wreszcie przekroczy granic dwch stref i powrci pod rzdy nazich; nie przyznawa si przed sob wtedy, co go do tego skaniao; bya to ch oczyszczenia, okupienia win, dzielenia losu ponionego i nieszczliwego ludu. Rwnie nadzieja, cakowicie irracjonalna, e z chaosu wyoni si kiedy co nowego, o ksztatach lepszych, jeszcze nie zarysowanych. Te motywy byy przesonite przez wielkie, jak mu si zdawao, egoistyczne, pragnienie: uporzdkowa siebie, mie czas, czas, znale si tam, gdzie jest si poza yciem publicznym i gdzie mona wszystko zacz od nowa, gdzie myl jest wolna, bo pracujca cakowicie w podziemiu, bo cakowicie zabroniona. W chwili kiedy powzi decyzj, przyszo aresztowanie; o wicie, wedug wszelkich regu. Po kilku tygodniach dosta wyrok: pi lat; za dziaalno kontrrewolucyjn. Winter, ktry zoy denuncjacj, mia ostatecznie suszno. To te bya sfera, ktr naleao zby wzruszeniem ramion. Winter spdzi przed wojn par lat w wizieniu jako komunista. By fanatyczny i zajady w poczuciu krzywdy; poza tym sam ba si Rosjan. Piotr rzeczywicie by autorem artykuu, ktry sta si podstaw oskarenia. W artykule tym zoliwie mwi o komunistycznych poetach, zarzucajc im nieuczciwo intelektualn. Czy gdyby nie amnestia, Winter byby winien jego mierci? Zapewne. Kiedy Piotr pno przyby z Azji do dywizji, zasta tam Wintera. Wszystko musiao by zapomniane. Ucisnli sobie rce, mae oczy Wintera byy twarde, spokojne i uwane. Obok nich, za stoami, ludzie w niezgrabnych mundurach koczyli niadanie, gadali, powietrze pene byo papierosowego dymu. Za oknem stao wiato pogodnego ranka, niosy si krzyki jaskek, gwizdanie i miechy onierzy. Winter otar usta, spojrza na zegarek, wsta i obcign kurtk. - Idziemy? - zapyta Piotra. - Ksidz bez nas nie zacznie. Wie. - To nic. Trzeba, ebymy pokazali, e jestemy punktualni. Batalion wychodzi z bramy parku, ktrej wrota z gitego elaza, wyrwane, leay w pokrzywach. Droga wioda w d, sypka, pylca buty. Piotr patrzy na mae chaty kryte som, na wysokie soneczniki przed nimi i malwy.

Moja ojczyzna. Wszystko drobne, uczepione skrawkw ziemi, poletka, ogrdki, miedze, chop ze swoim koniem, babina ze swoj krow, karczma, sklepik, ssiedzi oparci o poty, mae gsiarki o bosych, czerwonych nogach - poza czasem, ktry przynosi wojenne maszyny i rodzi ksiki politycznych doktryn. Batalion piewa skoczn ludow piosenk. Ludzie w niedzielnych strojach przystawali w ulicy wioski, gapic si w zdumieniu: polskie wojsko, te same, dawne mundury, ta sama piosenka. Sowieccy onierze, wsparci plecami o wielkie czogi, przygldali si maszerujcym w nowych, nie splamionych mundurach ponuro i z odcieniem ironii. Co myleli chopi, oni, ktrych ziemi gnioty czogi zbudowane w Zagbiu Ruhry, ktrzy znali terror, obawy, wydzierane matkom dzieci o niebieskich oczach i powych wosach, aby w Rzeszy wzmacniay nordycki biologiczny potencja, ktrzy wreszcie widz czogi zbudowane za Uralem - i wszystko przychodzce z zewntrz, wyrok, dopust Boy, skrzydo cyklonu, ktry ma swoje centrum zawsze poza, gdzie na nieznanych obszarach czy w umysach nieznanych ludzi. Na trawniku przed kocioem kolorowe chustki kobiet, czarne kaszkiety mczyzn. Koci by drewniany, festony lici i zwidych kwiatw wisiay nad jego otwartymi drzwiami. Pierwsze rzdy onierzy weszy do rodka. Piotr, obejrzawszy si, widzia twarze tych, co zostali u wejcia, mas onierskich, gadko ostrzyonych gw i wsate, pomarszczone twarze chopw. onierze. Tak samo jak on wywiezieni kiedy na obszary Azji, do obozw na brzegach Lodowatego Oceanu, zdychajcy z godu i szkorbutu. Tak wiele wiedzieli. W jakim stopniu istniao w nich poczucie, e uczestnicz w maskaradzie, e ich obecno tutaj, w wiejskim kociele, z woli rosyjskiego dowdztwa, jest zabaw losu? Ale byli szczliwi. Po tamtym wszystkim, po rozpaczy, po nieobjtych przestrzeniach kontynentu, byli znw tutaj, znw, jak w dziecistwie, wdychali zapach starego drzewa, kwiatw i kadzida, uczestniczyli w zbiorowym obrzdzie, ktry istnia poza rozumowaniem, by zmysowym, najsilniejszym potwierdzeniem rodzinnego kraju. Mali chopcy w komach potrzsali dzwoneczkami. Dwik organw, ornat ksidza, stare chopki wodzce palcem po wielkich literach ksiki do naboestwa. Piotr myla o grobach sowieckich onierzy. Tysice tysicy tych grobw na obszarach od Wogi a tu, po Wis. Znaczyy je mae drewniane

piramidki z czerwon gwiazd. Nie wiedzia, czemu naleao przypisa smutek tego znaku; moe to by tylko nag wyobrani; a moe krzy jest najprostsz form dwuwymiarowej przestrzeni, jak spotyka si w naturze: form czowieka, form drzewa; nagrobki sowieckich onierzy naladoway murowane mauzoleum, deski, z ktrych byy zbite, podrabiay nieudolnie kamie. Lee pod tym symbolem nowej religii, ktra dla indywidualnej mierci nie zna innego upamitnienia ni pomniejszona piramida, ktr wznosi si na chwa imperiw i krlw? Czy cinicie serca, jakiego doznawa, patrzc na te groby, nie pochodzio czasem z pretensji do Pastwa, e nie zostawia umarych w spokoju, e nie pozwala im na inny, jakikolwiek znak, byle to nie by znak jego potgi? Mae soce monstrancji. Myl na pewno to, co oni wszyscy powiedzia sobie Piotr. - Za to, e yj. Za to, e doznaem nieszczcia. Za to, e nie jestem, kim byem. Abym nie zapomnia o wsplnym losie ludzi i nie da dla siebie innego losu. Abym odnalaz drog sprawiedliwoci. Abym odrzuci w sobie i w kadym czowieku to co zbdne i zachowa tylko to, co godne jest zachowania. Abym z mojego gniewu zrobi uytek. Abym mia w sobie t si, ktra przychodzi z milczenia. Winter sta obok niego z pochylon gow: syn ydowskiego introligatora z warszawskiego getta, traktujcy swoj obecno tutaj jako co, co jest uyteczne, a wic konieczne, a wic racjonalne, duchowy potomek namitnych ateistw, ktrzy jeszcze nie zrozumieli, e religia moe by rodkiem politycznym jak kady inny. Piotr mia dla Wintera niechtn przyja, bo zna jego zacite, skryte cierpienie; rodzicw Winter nie odnajdzie. Matka Piotra moe te nie yje, ale Winter mia przed sob tylko gruz i popi krematoriw, nic z nadziei. A za sob mier swego dziecka. Z urywanych sw rzucanych w cigu tych miesicy Piotr odgadn, e rok spdzony przez Wintera w Aszchabadzie nie by dla niego o wiele lejszy ni dla Piotra pobyt w wizieniach i obozach. Dziecko umierao mu na glinianym klepisku turkmeskiej chaty, nie mg nic, nawet zorzeczy przeciwko Bogu czy Pastwu; przyj absurd i nie nazwa go nawet absurdem. Jak ci starzy Turkmeni o tych pomitych twarzach, mg tylko patrze w bezlitosne, palce soce i godzi si na malari, na ndz, na przemoc: konieczne. Piotr nauczy si rezygnacji, ale bya to - myla - inna moe rezygnacja ni Wintera.

Raczej ostrono, instynkt. Czu j w sobie jako chwilow fal, jak rozlunienie mini u zwierzcia rzuconego z wysokoci. Jednak, zdawao mu si, by od Wintera szczliwszy. Jeeli to byo tylko zudzenie, to pomagao ono pozby si niechci - do chwili, kiedy Wintera nie bdzie musia ju oglda. Ale teraz gotw by prawie wycign rk i dotkn jego doni na znak braterstwa i wsplnoty. Wychodzili na jaskrawe wiato. Sowieccy onierze siedzcy na murze dokoa kocioa gapili si na nieporwnanie egzotyczne dla nich widowisko. Polscy onierze mieszali si z ludnoci, arty, chichoty dziewczyn. Nagle Piotr usysza krzyk. Zanim zda sobie spraw, skd pochodzi ten wysoki, przenikliwy skowyt, co gorcego, kb ruchu i jku, rzucio mu si pod nogi i sigajc go z dou, objo go wp. Chustka zsuna si w ty z gowy chopki, zmierzwione wosy, wyblake bagajce oczy, usta otwarte w woaniu. O Jezu, o Jezu, zabrali, panie, ratujcie, syna zabrali. Czepiaa si jego munduru. Panie, wy Polak, jak tak moe by, on nie winien, on bi si z Niemcami. Piotr odsun jej rce. Pomcie, ratujcie, bracia Polacy. Enkawude syna zabrali. Za co? Za co? Piotr widzia gromadzcych si dokoa swoich ludzi. Ich oczy byy spuszczone, usta powane. Nic nie mog zrobi, kobieto. To do nas nie naley. Winter zjawi si przy nich. Nie paczcie, kobieto, to wojna, linia frontu, sprawdz i wypuszcz. Zarzdzi zbirk. Diabli nadali te wszystkie historie - powiedzia do Piotra - ale to nieuniknione. Czyszcz teren. Trudna sprawa, jeeli w tej okolicy nie byo innej partyzantki ni londyskich faszystw. Waciwie wszyscy modzi naleeli tu do AK.

III - Powoli, powoli. Co dla nas jest najbardziej niebezpieczne, to sowa. Musimy nauczy si innego jzyka, ktry by bardziej przylega do rzeczy. Nawet opowiedzie co jest trudno, sam wiesz. A zreszt ja nie ukrywam mojej nienawici. Julian. Mie go przed sob byo rwnie niepojte, jak mie przed sob wskrzeszon posta ze stronic podrcznika historii. Dla Piotra jego przyjaciel by czci wielkiego tumu cieni - i oto jest tutaj, jego oczy jak dawniej mru si, jest w nich, pomimo wszystko, ten sam mienicy si odblask, jakby wewntrznych wybuchw zoliwego miechu. - Oczywicie, e mogem wyj wczeniej z getta. Micha chcia mnie u siebie umieci. A, Micha - wiodo mu si dobrze. Handlowa mk. Ale duszyczka jego jest brudna. Humanitarna, brudna duszyczka. Widziaem, jak si boi. A jego ona jeszcze wicej si baa, o niego. Ten obowizek. Jak wtedy, kiedy ten plugawiec, Tomasz, wygryz mnie z asystentury i byy protesty: wstydliwo sumienia, e wyrzuca si za drzwi yda. Wstydliwo - walka midzy jednym tchrzostwem i drugim tchrzostwem. Wolaem zosta w getcie. - Chcesz, eby czowiek nie musia przezwycia tchrzostwa? Aby go w nim nie byo? - Tak. Chc. A zreszt tak byo lepiej. W getcie zarabiaem lekcjami. Wszyscy modzi si uczyli. Nie widziaem nigdy ludzi, ktrzy by tak si uczyli: angielskiego, francuskiego, hiszpaskiego, hebrajskiego - nawet aciny i greki. Duo swek i deklinacji poszo do nieba z dymem. Ale to pomagao tam, w getcie, pozwalao y. Kto uczy si swek, czy moe przyzna si przed sob, e nie ma nadziei? Julian opiera okcie o lepicy si blat stolika. Jego czarna marynarka byszczaa od wytarcia i brudu. Pod ni mia wojskow sowieck bluz. Chud twarz pokrywa mu ciemny zarost. - Jednak chciaem ratowa swoj skr. W 1942 wszystko byo jasne. Byem wtedy w brygadzie, ktr co dzie wywoono do pracy na miasto. To zostao przygotowane. Opaceni, zawieli nas wieczorem po pracy, zamiast z

powrotem do getta, na sam koniec Alei Niepodlegoci, na pola. Cztery ciarowe samochody. To by wrzesie. Nie wiesz, jak wyglda yd-niewolnik: dwie torby, w ktrych niesie wszystko, co ma, jeeli zdoa, przywizuje co w worku na plecach. Uciekajcy zostawiali na mier swoje rodziny. Zostawiem rodzicw. Powiedziaem im, e chc ucieka. Kelnerka postawia przed nimi kaw. Lune bransolety dzwoniy na jej szczupych rkach. Kobiety ze zdeklasowanej przez wojn inteligencji byy dla Piotra nowoci. Zda sobie spraw, e jego spojrzenie musi by nieprzyjemne: przyglda si jej, jakby bya egzotyczn ryb w akwarium. Odchodzia, koyszc z lekka biodrami, elegancka, wyprostowana, balansujc tac. Julian nie spojrza na ni. Uwanie miesza yeczk. - Teraz oczywicie jestem dobrze notowany. Partyzant ludowy. Dobrze, niech to bdzie przypadek. Ale dzi przypadki s nieprzypadkowe. - Julian, ty i ycie w lasach. Ten przypadek jest mieszny. - Naturalnie, e byem le przygotowany do ycia w lasach. Szlimy na poudnie, eby potem zawrci na wschd. To bya jedyna szansa. Tylko tam mona byo znale czerwonych partyzantw. AK nie przyjmowao ydw. - Nie? - Nie. Szlimy nocami. Byo nas pi osb. Trzech mczyzn i dwie dziewczyny. Wpadlimy w obaw Narodowych Si Zbrojnych. Micha w Warszawie by teoretykiem tego szlachetnego ruchu. Nard, tradycja, walka z Niemcami, katolicyzm i tak dalej. Publikowa swoje brednie w ich pismach podziemnych. Ale w praktyce dziaalno ich oddziaw polegaa na czyszczeniu kraju z ydw i komunistw, co dla nich jest, jak wiesz, tym samym. Ich obawa wyganiaa nas z lasu na pola, gdzie czekali niemieccy andarmi. Tamta czwrka posza i zgina. Byo mae jeziorko. Wskoczyem i zanurzony wystawiem tylko usta midzy trzcin, eby oddycha. Wic to w taki sposb dane im byo uczy si rzeczywistoci. Piotr przypomnia sobie dyskusje o fenomenologii, jakie toczyli do pna w nocy w maej kawiarence koo uniwersytetu. Umiechn si i powiedzia: - Nazywano ciebie Julian Apostata.44 Julian Apostata - Flavius Claudius Iulianus (332-363), cesarz rzymski od 361 roku, pod wpywem filozofii neoplatoskiej odstpi od chrzecijastwa, dy do duchowej odnowy imperium poprzez wskrzeszenie pogaskich obyczajw i wierze. Zdolny wdz i administrator, u autorw chrzecijaskich zdoby sobie przydomek apostata (w pnej acinie - odstpca,

- To nie byo bardzo pomocne. Nie wiem, jak to zrobiem. Ale potem byem zupenie sam. Baem si podej do wsi. Szedem nocami, pki miaem siy. Wreszcie pooyem si, eby umrze. Byem tak godny i saby, e to wydawao si najatwiejsze. Spaem po prostu. agodne przejcie. Czy naprawd trzeba byo, aby stao si to wszystko? Czy to, co przeyli, przyniesie jakie oczyszczenie? Czy przeciwnie? Patrzy na Juliana, jakby stara si odgadn siebie samego w tej twarzy. Tamten opowiada dalej. - Wtedy zdarzyo si co jak w starych romansach. Uratowali mnie leni ydzi. Znaleli mnie i przynieli do swego bunkra. Byo tam diabelnie ciasno. Caa rodzina: stary z brod jak u prorokw, syn z on i troje dzieci - wszystko w jamie wygrzebanej w glinie. To byo pokryte dachem z desek, na nim gruba warstwa ziemi, zasadzone krzaki. Nawet kto, kto by natkn si na to miejsce, nie mgby pozna. - A oni, czy si nie bali? C ich akt? - Bali si? To za mao. Tam dla nich ledwo byo miejsca. Musiaem sucha ich ktni, jakbym by rzecz. Kobieta skakaa im do oczu za to gupstwo, ktre zrobili. Stary mwi, e tak trzeba. Syn tumaczy, e lepiej byo mnie zabra, bo znalazby mnie kto w lesie, zaczliby szuka i byoby nieszczcie. Ale oni nie ukrywali swego strachu. Nie wstydzili si strachu. Piotr czu na plecach spojrzenia kobiet i mczyzn szepccych ze sob przy ssiednich stolikach. Wrogo pomidzy nimi i tymi, ktrzy nosili sowieckie czy polskie mundury, bya niemal dotykalna. - Byli z ssiedniej wioski - mwi Julian. - Mieli tam przedtem sklepik. Co kilka dni syn szed o zmierzchu do wioski, do znajomych chopw, i przynosi od nich ywno. Mia z nimi jak ugod. Najgorzej byo w zimie - lady na niegu. Bo kiedy tam si znalazem, mieszkali tak ju rok. Starali si zebra zapasy, eby zim wcale nie wychodzi. Jeden czowiek wicej psu wszystkie rachunki. Zostaem tam przez miesic. Pniej syn dowiedzia si od chopw, e ssiednimi lasami przechodzi oddzia czerwonych partyzantw. Zbiegli jecy sowieccy, ydzi, troch rnych z miast: zbieranina. Na zasadzie przypadku, oczywicie. Nie wiedziaem, czy to, co mwi, byo prawd, czy po prostu chcielirenegat).

si mnie pozby. Ale poszedem. Dali mi ywno i pokazali drog. Znalazem ten oddzia. Bardzo mnie honorowali. Intelektualista. Redagowaem im pismo odbijane na powielaczu. Piotr chcia powiedzie co o dawnym Julianie Halpernie, przeciwniku Hegla, ale nim powiedzia, wydao mu si to nonsensem. Stwierdzi tylko, jak si stwierdza pogod: - Wic jestemy po tej stronie. Wkrtce bdziemy w Warszawie. - Oni tam i oni tu - Julian zakreli krg rk. - Czy wiesz, co myl? Tu, w tym miecie, koo Majdanka, gdzie le setki tysicy okularw, szczotek do zbw i zabawek. Kada zabawka to jedno zabite dziecko. Myl, e pomimo wszystko jest korzy. Nie ma ydw. - Tak. Nie ja ich bd broni. Jednak musisz wiedzie, co si zdarzyo na Ukrainie. Tam, na sowieckiej. Kiedy przyszli Niemcy, nie ocala aden yd. Tam nawet przypadek nie by moliwy. Wydawali wszystkich. To jest zreszt tylko uwaga techniczna. Gdzie nie ma prywatnej wasnoci, czowiek jest na asce kolektywu. Kolektyw pozbywa si ydw. - Czy ty waciwie rozumiesz siy? - Rozumiem, e inaczej nie moe by. Julian zasycza. - Te deklamujce psy. Zostan w Anglii i lata bd szy, i bdzie ich zera ich wasne kamstwo. Bd wydawa dwa pisma zwalczajce si nawzajem: Pszczka Londyska i Osa Szkocka.5? Na tym dokonaj ywota. - Wiesz take co o nowym wspaniaym wiecie. - Naturalnie, e wiem. Nikt nie wybiera czasu, w ktrym si urodzi. Ani obyczajw. Ani, cho le znosi samolot, nie bdzie podrowa karet.

5 Pszczka Londyska... - na temat ycia intelektualnego i duchowego emigracji ironicznie wypowiada si Tadeusz Juliusz Kroski, twierdzc, i polscy exulowie bd wydawa dwa skcone ze sob pisma - Pszczk Szkock i Os Londysk.

IV

Redakcja Nowej Epoki miecia si w biurze, w ktrym jeszcze niedawno Niemcy wydawali swoje propagandowe pismo. Podoga bya zamiecona som; w nocy sypiali na niej wszyscy wsppracownicy. W ktach stay worki z ywnoci, ktre udao si Barudze zaapa dla ich stowki. Redaktor Baruga, w rozchestanej koszuli, w wojskowych spodniach wpuszczonych w cikie rosyjskie buty, na prno walczy z telefonem, ciskajc z wciekoci suchawk i znw ponawiajc wysiki. Jego powieki byy czerwone, twarz spuchnita od niewyspania. Sypa przeklestwami, ktrym jego gruchajcy gos nadawa dziwaczne brzmienie. Durnie - krzycza. - Durnie, mwiem im, e trzeba wysa samochd. Potrzebujemy tych ludzi. Kurwa ich ma, teraz bd si bawi w aresztowania, kiedy ludzi trzeba do roboty. Cisn jeszcze raz suchawk i wyprostowa swoje wielkie cielsko. Gajewicz, musicie i zaraz do tego Pkielskiego. Mi-ni-ster, psia jego godno. Idcie do tego mi-ni-stra, niech to natychmiast zaatwi, eby ich wypucili. - Co z tymi ulotkami, do cholery - zagrzmia na ca sal. - Armia jest ju nad Wis, Warszawa bdzie oswobodzona dzi czy jutro, jak my bdziemy wyglda. Ja im kark skrc, tym drukarzom, jeeli nie naucz si pracowa. Kark skrc, a naucz. Piotr Kwinto, pocc si w upale, popiesznie pisa artyku. Przy ssiednim stole Julian Halpern, ze suchawkami na uszach, notowa komunikaty. Piotr, przydzielony do redakcji, odczuwa to jako wejcie w nowy i by moe wygodniejszy dla niego w tej chwili wiat: gorczka pracy, ryki Barugi, spltane dzie i noc, artykuy, korekty, zapach drukarskiej farby. Poza tym nagle znikn z jego pola widzenia Winter, ktry zosta w armii. Artyku, ktry pisa, by komentarzem do Manifestu ogoszonego przez nowy rzd, dcy na zachd razem z Czerwon Armi. Powtarzaa si sytuacja 1920 roku, kiedy to trzej polscy rewolucjonici: Dzieryski, Marchlewski i Kon przygotowywali si do objcia wadzy w Warszawie, kierujc odezwy do narodu. Ale - myla Piotr - istnieje doskonalenie si rewolucyjnych sytuacji. W cigu tych paru dziesitkw lat armia, ktra niosa nowy ad, przestaa ju by

armi le uzbrojonych, niezdyscyplinowanych rebeliantw. I w cigu tych lat nacjonalizm, ktry mgby si jej przeciwstawi, sprchnia jak prchnieje obumierajca ga. Ten nacjonalizm, ktry y jeszcze tylko odrobin sokw czerpanych z ubiegego stulecia. Nazizm redukowa go do absurdu. A wreszcie istniao tak wielkie udoskonalenie rewolucyjnej techniki. - Miodu, przede wszystkim miodu - mawia Baruga. wiadomo etapu. Na ile lat rozo si etapy? - myla Piotr, piszc o reformie rolnej proklamowanej przez nowy rzd i o poszanowaniu prywatnej chopskiej wasnoci. Tak, naleao mwi o tym, e nikt nie chce krwawych przewrotw, e rewolucja bdzie agodna. Nowe formy spoeczne - nie takie jak w Rosji, nie takie jak w kapitalizmie. Inna, nowo wynaleziona droga do socjalizmu. Aby ci, ktrzy jak onierze Piotra kryli w swoich przezornie milczcych ustach sowa nienawici do tego, co tam, na Wschodzie, widzieli, mogli czu ciepo swojskoci, aby zdolni byli z czystym sumieniem krzycze hurra na widok narodowej flagi. Jednake sos narodowy, ktrym naleao przyprawia kade zdanie, by dla Piotra szczeglnie nieprzyjemny. Przed wojn tromtadracja patriotycznych krzykaczy bya ulubionym przedmiotem kpin wszystkich intelektualistw. Baruga, wtedy jeden z redaktorw kryptopartyjnego pisma, szczeglnie uywa sobie, wyszydzajc te frazesy, i zapewnia sobie przez to uznanie mylcej publicznoci. Teraz emocjonalne slogany zyskiway nowe zastosowanie czy uzasadnienie. Bi Niemca, zarzyna, nie oszczdza kobiet ni dzieci, uyni ziemi wra posok, walczy o wielko i niepodlego narodu - to powtarzao si bez ustanku. I te wezwania radiowe, kierowane na tamt stron Wisy: Powstacie, strzelajcie do Niemcw, odcinajcie im drog odwrotu, chwytajcie za bro, godzina zemsty wybia itd. Piotr zauwaa trudno uywania tego rodzaju stw. Trudno osobist: u innych by moe takie sowa przychodz od razu w gotowych zlepkach, s wygadzone w uyciu jak kolba karabinu. Kwestia wychowania, treningu. Ale on za kadym razem musia je odwaa, ukada na nowo, dziwic si tej pracy i jej wynikowi. Byy poddane refleksji, ukazyway charakter tej konwencji, jak jest obiegowy jzyk sucy ludziom do wzajemnego komunikowania wzrusze. Cae zdania zamiast tych kilku dwikw, jakie wystarczay pierwotnemu czowiekowi do wyraenia

sympatii i wrogoci. Jednak Valery by troch bardziej precyzyjny. Ale nic nie mona byo poradzi. Te elementarne dwiki byy czci rzeczywistoci i by moe, przez sam fakt, e piszc, przekrela sowa zbyt, jak mu si zdawao, wytarte, nadawa swoim zdaniom wiksz ni naleao si. Postawi kropk i przecign si. Baruga haasowa za swoim stoem, tym razem wymylajc komu za niedokadne korekty. Wtedy to si zdarzyo. Julian krzykn, zaguszajc ktnie i stukanie maszyn: Cicho! Patrzyli na niego, przyciskajcego domi suchawki. Podnis oczy; nie byy jak zwykle zmruone, kieroway si prosto ku nim z napiciem i z zainteresowaniem; ogarnia nimi obecnych i zdawa si, zanim powiedzia, czeka odpowiedzi. - W Warszawie wybucho powstanie. Londyczycy graj ostatni kart. Baruga trwa wychylony naprzd, nieruchomy. Jego twarz przybraa ten wyraz, ktry mia zawsze, kiedy milcza i zastanawia si: smutnego psa. Sign po papierosa, krci go w palcach. Z garda wydoby mu si gony pomruk. Zapali, opar si na okciu. No - powiedzia - no. Oczy Juliana zmruyy si i ukaza si w nich znw odblask wewntrznego wybuchu. Dziewczyny przy maszynach gapiy si z otwartymi ustami, jak wida, nie bardzo wiedzc, co naleao manifestowa i jak si zachowa. Kto chucha w okulary, przeciera je i przyglda si im pod wiato. Ulic niosa si pie sowieckich onierzy. Piotr uoy artyku, przycisn go popielniczk i starajc si robi jak najwicej rumoru, odsun krzeso.

V Jest to zupenie paska rwnina, prost lini stykajca si z niebem. Rwnina szara - ryska pl, powo piaszczystej ziemi, saba ziele sosnowych laskw. Niebo u schyku lata blade i przezroczyste. Kb dymu rozwija si leniwie w tym niebie, przesuwa si, rozprasza si wysoko, ponad lini lotu ptakw. Zaczy si ju pierwsze przeloty: z tundr Laponii, z jezior Szwecji szy kluczami na poudnie, warstwy powietrza drgay od pracy ich skrzyde, ich gosy byy czasem tylko dosyszalne na ziemi maemu pastuszkowi, ktry boso, z dugim biczem, zadziera gow; ale nawet niedosyszalne, trway jako obecno, niepokj. W dymie wiroway mae skrawki blasku, lusterka, w ktrych igrao soce: patki papieru, biae albo zetlae, gnane do gry ciepem ognia. Byy to take skrzyda gobi: sposzone ze swoich domostw zataczay koa, zawracay, srebrne na ciemnym tle, spaday w d i znw wzbijay si w gr, wyej, coraz wyej, nie znajdujc miejsca na ldowanie. Nisko dym zbiera swoje dopywy. Jasne punkty palcych si domw miasta owinite byy w czarn wat, ktra sczya si do gry. Powolny ruch tej cigliwej materii by zakcany wrzeniem wybuchw: wytryski pyu wznosiy si nagle tu i wdzie, tracc stopniowo szybko, rozpuszczajc swoje rdzawobiae oboki w ospaej dymnej mazi. Czerwony odblask pojawia si na kbach dymu, nikn, pojawia si gdzie indziej, znw ustpowa miejsca czerni. W dole, u rde ognia, wielka rzeka, nad ktr stao miasto, bya lini rowo zabarwionego metalu. Szcztki mostw leay w niej jak wraki okrtw. Rwno z lini horyzontu, nisko, przesuway si szybkie samoloty w rnych kierunkach. Ich pojawieniu si w okolicy dymw towarzyszyy detonacje. Z bliska tylko mona byo usysze wszystkie dwiki, jakie krya w sobie pozorna cisza widowiska. By to stukot olbrzymiej kuni. Dziaa czogw uderzay pracowicie, zgszczajc swj rytm, pieszc si. Mieszay si z nimi paskie, puste dwiki artylerii przeciwlotniczej, jak odkorkowywanie butelek. Z rzadka, w regularnych odstpach nis si szerokim echem wystrza cikiej artylerii i przenikliwy zgrzyt miotacza min jakby nakrcanego starego,

zardzewiaego zegara; detonacje bomb przychodziy seriami - i znw wraca to to zgieku zoone z czstych, drobnych strzaw, ze zrywajcych si i gasncych terkotw automatycznej broni, ktrych diagram musiaby mie form maych ukw.

VI Z poudniowo-zachodniej strony miasto urywao si nagle. Wielkie nowoczesne bloki graniczyy tutaj z polami owsa i kartofli. Rzadkie mieszkalne domy zaplanowanych, ale jeszcze nie zabudowanych ulic byy poczone wiejskimi drkami. Kobiety tej dzielnicy korzystay z chwili, kiedy sab obstrza, aby wypeza na pola i przynosi dzieciom wykopane popiesznie kartofle i marchew. Tego poudnia oddziay Dywizji SS Hermann Goring zaczy podpala domy. Spokojna, szeroka panorama rwniny. Szy ni popiesznie gromadki ludzi obadowanych tumoczkami i wzekami. Niektrzy pchali przed sob taczki i rczne wzki. Na tykach mieli przywizane biae chustki. wierszcze gray w owsach czerwonych od odblasku uny. Ogldali si za siebie ku dobrze widocznym szecianom budynkw, w ktrych oknach buzoway pomienie. Ciekawi byli, czy poar dosign ju okna, ktre dobrze znali, myleli o tym, ktre w tej chwili trawi sprzty. Blask odbija si w oczach kota, ktrego przyciskaa kurczowo do piersi kobieta we wzorzystej letniej sukni. May chopczyk przemawia do kanarka, ktrego nis w klatce. Szli dalej, bez zamiaru i bez decyzji, z jednym tylko pragnieniem ucieczki. Na prawo od palcej si dzielnicy stay rzdami niewykoczone bloki z czerwonej cegy. Naprzeciwko nich rozwijao si natarcie. Kilka czogw wloko si naprzd, wzbijajc py na kartofliskach. Ta-ku-Ta-ku-Ta-ku, echo odpowiadao ich strzaom. Po kadym strzale ze cian czerwonych blokw wzbija si kb ceglanego pyu, kiedy rozprasza si, wida byo dziury o dziwacznej formie, psujce symetri okien. Na gwizdek dowdcy wynurzay si z paskiej ziemi figurki onierzy w zielonkawych mundurach, pochylone, biegy naprzd. Trwao to chwil, tyraliera nika w zakurzonej zieleni kartoflanych naci. Z blokw odpowiaday pojedyncze karabinowe strzay. Wzbijajce si dymki kurzu na linii tyraliery znaczyy miejsca, gdzie paday kule. Znw zrywali si mali ludzie, znw dymki pykay, byo ich coraz wicej. Rozleg si dugi gwizdek. Figurki onierzy biegy teraz, skaczc, w przeciwnym kierunku. Czogi zawracay. Natarcie byo skoczone. Soce zachodzio i pola byy objte podwjnym wiatem - uny miasta i uny zachodu. Gromady wrbli cigny nad owsami. Jezdnia szosy

prowadzcej do lotniska mienia si tczowo. Saby wiatr powiewa sukni na trupie kobiety lecej jak porzucona lalka na brzegu szosy. Chwiejnie poruszali si tam i z powrotem onierze rosyjskiej pomocniczej brygady, zygzakujc i rozstawiajc szeroko kolana: w pustce, na tle teatralnych pomieni miasta, udzielali sobie, nawoujc si krzykami, lekcji jazdy na rowerach.

VII Wielkie betonowe supy i rozpita na nich sie drutw znaczyy tor podmiejskiego tramwaju, ktry idzie rwnin na zachd. Co kilka minut przebiegay nim pocigi zoone z trzech wagonw. Na ostatniej platformie stali andarmi w hemach; lufy ich automatw uoono poziomo, sterczay zza krawdzi. Ciasno zgnieciony w przestraszonym, ponurym tumie, profesor Gil poczu, e kto go ciska za rami. Patrzyy na niego z szarej twarzy robotnika okrge niebieskie oczy. Profesorze - mwi przez zacinite usta - ja pana znam. Teraz trzeba skaka. Bo zgnoj nas w Owicimiu. Teraz jeszcze pora. Pocig chyli si na zakrtach, supy migay. Potem ju nie bdzie okazji. Teraz nietrudno. Oni maj do ludzi, nie bardzo im chce si strzela. Skaka w przd. Jeeli skoczymy z dwch stron, to wiksze szanse. Profesor obejmowa doni do ony, gadzc j delikatnie. Gdyby nie tum, ktry ich ciska, nie miaaby pewnie siy sta. Widzia jej gow przewizan chustk. Nie podnosia oczu. Stara si ruchem palcw wyrazi wszystko - swoj mio i swoj lito, to e jest, jest z ni, e wszystko, co si zdarzyo od chwili, kiedy otoczyli ich onierze rosyjskiej pomocniczej brygady, nie miao znaczenia. Nie powiedzia - mnie jest wszystko jedno. Jestem z on. Mczyzna odwrci gow. Krzyki i przeklestwa rozlegy si w ludzkiej masie, rzucanej od ciany do ciany pdem pocigu. Przeciska si ku platformie. Upyno kilka minut. Wic jednak nie skoczy - pomyla profesor i w tej chwili usysza wrzaski i trzaskanie strzaw. Pocig pdzi nie zwalniajc, gosy ludzkie bulgotay, przenoszc sprzeczne wiadomoci, widzieli, ywy, nie, trafili, ywy. Mczyzna, spadajc, mia wiadomo, e wszystko ju zaleao od przeszoci - od siy, z jak odepchn si nogami od platformy. Byle nie w szyn - i cay peen bysku szyny, nad ktr lecia, dosta uderzenie ziemi w rce i w twarz. Jego ciao wiedziao, e musi si podnie, ale przez chwil leao bezwadnie w wysiku i walce. Kiedy podnis gow, widzia daleko przed sob znikajcy ty pocigu. Stoczy si z nasypu. Przetar twarz; rce mia pene krwi. Wyciera je o traw. Stan na czworakach i wczoga si na ciernisko. Pochylony, bieg ku zagonom kartofli. Kiedy dystans od toru zdawa si bezpieczny, zapad tam w bruzd.

Maca kolana, porusza kiciami doni; koci byy cae. By wolny. Przewrci si na wznak, starajc si oszczdza blu, ktry odzywa si za kadym poruszeniem. Wieczorne niebo zachodzio chmur i wloky si po nim dymy od miasta. Obudzi si w rodku nocy. Wysoko nad nim huczay motory samolotw. Wsparty na okciu, nasuchiwa ich odgosw. W zabarwionej rudo ciemnoci nad Warszaw sypay si czerwone punkty, ukadajc si w dugie proste sznury. Krzyoway si ze sob, to znw biegy rwnolegle, dyy w gr ukonie, z rnych stron, napeniajc przestrze niepokojem maych wdrownych gwiazd. Reflektory szukay po niebie. Jednake s. Kto? - pyta siebie leniwie. Wciga w nozdrza zapach gleby. Prbowa sobie wyobrazi, kim s ludzie przesuwajcy si tam, wysoko, w niewidocznych maszynach, ktre s celem niemieckiej artylerii. By sam, jeden czowiek na wielkiej, ciemnej ziemi. Wszystko, co si ostatnio zdarzyo, wirowao w nim jak milczca pyta: jeszcze szybko, ale ju adnego dwiku. Nagle oddzielony od ycia tych lat, od miasta, w ktrym mieszka od dziecistwa, oddawa si poczuciu bezpieczestwa. A niech si pali - powiedzia do siebie. Co mnie do tego. Wyzwolenie z obowizku: zrobi, co do niego naleao, teraz ju mg patrze i nie bra udziau. To byo dobre. Ale zaraz przyszed wstyd i ze wstydem nienawi. Niech diabli wezm ich wszystkich. Ich jasno owietlone kawiarnie, ich auta, toalety ich kobiet - i on, i tacy jak on, z dnia na dzie, zarobi, przetrwa, nic wicej. I jak si stao, e da si wcign potem, od pierwszego roku okupacji? Walka z Niemcami, ojczyzna. Ale w ich sowach byo zawsze co faszywego, nic nie byo wyoone jasno. Nie bdzie ju tak jak przed wojn, inny wiat, szczcie dla wszystkich - ale nieokrelone, kady z nich mwi: najpierw pobi Niemcw. Nie mona si byo wycofa, ambicja, i tak szo. I to on robi ca robot, kadej nocy zakrywa arwk papierem, kad pistolet w zasigu doni, nakada fartuch i zasiada nad czcionkami. Ta ulica, tam. Czu si oszukany i zdania, ktre skada, codzienne naraanie si, gestapo, ktre przyszo po niego wtedy wanie, kiedy wyszed na chwil z domu po chleb, zmiana nazwiska, to gince miasto czyy si jako w jedno. Skoczone i bez

sensu. Wicej ju nie. Przypomnia Gila. To byo co innego. Redaktor nie lubi artykuw Gila, ktre zreszt zdarzay si rzadko. Nazywa je pogardliwie intelektualne eciepecie. Wy Martyniak jestecie marzyciel - mawia, wycigajc zza cholewy rkopisy. Filozof z rewolwerem. Ale ten Gil nie ga jak oni. Mona si byo od niego czego nauczy. Ziemia. Daleko szczekay psy. Myla teraz tylko, e jest, e nad nim jest niebo, w ktrym hucz odlege motory. Stara si odrni lecce ognie od gwiazd.

VIII

Samoloty zrzucajce bro i amunicj nad Warszaw musiay odbywa dug drog. Startoway w Bari, na dolnym skraju woskiego pwyspu, przelatyway nad caym poudniem europejskiego kontynentu i wchodziy nad Polsk od strony pasma gr. Poniewa Rosjanie odmwili prawa do ldowania na swoich lotniskach, te, ktrym udao si przedrze przez zapory artylerii i wypeni zadanie, odbyway t sam drog z powrotem. Zaogi skaday si z Polakw albo z obywateli Zjednoczonego Krlestwa. Edmund Lompa, onierz Dywizji SS Hermann Goring, znalaz na polach pod Warszaw koo szcztkw rozbitego samolotu czarny notes. Zachowa go sobie na pamitk. Widzia koniec tego samolotu: trafiony nad miastem, szed nisko, wlokc za sob dugi ogon ognia. Lompa by lzakiem, w domu z rodzicami mwi po polsku. Przymusowo zmobilizowany do SS, by na rnych frontach. Po wojnie nie wiedzia, co ze sob robi. Rodzice jego zostali na lsku, ale ba si tam wrci. Zacign si do legionu francuskiego i zosta wysany do Indochin. Dopiero w roku 1946 czarny notes dotar do pastora Nathana Hawkesa w Hobart-Town, Tasmania. Ostatnia strona zapisana przez Hawkesa juniora brzmiaa: Szczeg. W drodze do Julii. Grube mury, siwy cie. Gste wino, w nim okno. Na stole z wytartego drzewa gliniany dzban, chleb, rodzina przy kolacji. Za nimi otwarte drzwi, stamtd jaskrawe wiato. W pmroku wino w szklankach, od wiata rubinowe. Rce na stole, nagie, dotykalno, okrgo mocnego ludzkiego ciaa. Szyje. Ma dziewczyna moja przezroczyst szyj, wida w niej pod wiato, co je i co pije. Przypomnienie tej piosenki. Za nimi na cianach rondle. Poysk miedzi. Nic nie mona wyrazi inaczej ni poprzez szczeg. Kiedy jest szczeg, trzeba odkry szczeg szczegu. Ta woska rodzina; ale same szklanki i rce, i kada twarz, i miedziane rondle: nieskoczono barwy i ksztatu. Jednak szczeg nic nie znaczy, jeeli jest zmieniony tylko na barw i ksztat, kiedy nie czu, e jest tylko szczegem. Malarstwo jest ze.

Dzi powiedziaem Julii, e po wojnie zostan. Biedna Betsy. An Englishman italianate is a devil incarnate.6 By tam, gdzie jest najmniej abstrakcji, najwicej szczegu. ycie ludzi rozoone nierwno. Dla jednych ta sama przestrze wypeniona tysicami szczegw, odcieni, poyskw, inni mwi: morze, ziemia, kolacja i to wszystko. Moja zatoka abstrakcyjna. Nie wiedziaem, jak trzeba patrze. Mona nauczy si tylko, jeeli ludzie maja drobne sprzty, obyczaje, nagromadzone stulecia, stare mury. Wojna jest dobra. Pomimo wszystko. Z Juli nad miasteczkiem, midzy oliwkami, przy starych beczkach od wina. To, co w ksikach w szkole, nie jest dla nikogo z uczniw zrozumiae. Uwaaj za symbole, za tak-wypada-eby-adniej. Ale nic by nie mogo by, gdyby nie to, e mona dozna szczcia.

6 An Englishman italianate... (ang.) - Anglik zwoszczony to diabe wcielony; wedug informacji uzyskanej od Czesawa Miosza, angielskie przysowie z XVI wieku.

IX Podchory Foka pochyla gow z uwag nad warsztatem. Usta mia przygryzione w wysiku, mruy oczy, piujc metal pilnikiem. Zatuszczony, kiedy niebieski, robotniczy kombinezon by nieco za obszerny, nadawa jego dugiemu, zgarbionemu ciau wygld oby i niechlujny. Na ramieniu mia zmit przepask Armii Krajowej. Foka zawdzicza swj konspiracyjny pseudonim sennym, koyszcym si ruchom i temu, e bdc w szkole, zosta raz mistrzem w pywaniu. Caa piwnica pena bya zgrzytu bor-maszyn, pilnikw i stukania. Naprzeciwko niego, pod wiato idce z wejcia, sta chopak w panterce SS, w hemie. Za pas mia zatknity granat. Foka podnis gow. - Mwi, e pitnacie. Wicej nie moemy. Chopak zakl. - Cho dwadziecia. Do pistoletw nie mamy ju naboi. - Nie jestecie jedni. Nie moemy podoa. Ale uprzedzam. To nie bd takie jak przedtem. Nie ma materiau. - Wic jakie? - Tniemy teraz wodocigowe rury. Mielicie ju takie? O - pokaza mu. Chopak przyglda si z niedowierzaniem. - Cholera. Czy to bdzie dziaa? - Bdzie. Wyprbowane. Piwnica zadygotaa. Sycha byo szerokie echa wybuchw. - Jak stoicie poza tym? Zaapalicie jakie zrzuty? - Tak. Dwa piaty. Ale amunicj maj ci od Roga. Targujemy si teraz. Reszta zdobyczne. - Butelki macie? - Mamy, ale nie te samowybuchowe. Te, co dostalimy, maj zapalniki z tamy filmowej. Trzeba zapala. - Jak tam u was? Gorco? - Dzi byo spokojnie. Dwch rannych. Wczoraj pucili goliata. Spalilimy czog i wybilimy szkopw. Ale piciu chopcw zabitych. - Co z goliatem?

- Eksplodowa. Szkoda. - Szkoda. Tyle dynamitu. - Wic jutro? - Jutro. Foka pracowa. To byo najlepsze, co mona byo robi. Byo le, o le. Ale czu, e spokojny gniew zmienia si w nim w co innego; nie wiedzia, co to byo. W cigu paru tygodni, jakie upyny od pocztku, zdoa przej przez tak rne fazy. Zaczo si to tak. Pita po poudniu, szed ulic, eby odwiedzi starego socjalistycznego leadera, Artyma. Powstanie oczywicie nie mogo wybuchn, wiadomo byo, e jest odwoane. W tej sytuacji byoby nonsensem. Chcia porozmawia z Artymem o tym, co dalej, co robi teraz, kiedy kraj mia dwa konkurencyjne rzdy. Nagle spostrzeg, e przechodnie zaczynaj biec. Ogldn si i zobaczy, e chodnikiem za nim postpuje zbita gromada chopcw i coraz to nowi doczaj si do niej z bram domw. Na czele szed gruby blondyn, uroczycie dwigajc automat. Krzycza: Naprzd!. Naprzd!, odpowiadaa niepewnie reszta - i zdoa zowi spojrzeniem ich trwoliwe ruchy, z jakimi zbijali si w stadko za dowdc, oceni lufy broni, jak nieli: dubeltwki. Tum przechodniw, ktry bieg, zwin si, zawirowa w miejscu, zacz znika w bramach. Od rogu ulicy, od bunkrw przy niemieckich budynkach wznis si terkot karabinw maszynowych. Gromada chopcw rozproszya si, razem z nimi dopad klatki schodowej i zatrzyma si tam, dyszc. Przy nim sta szczupy ucze. Mg mie siedemnacie lat. Ciemne wosy spaday mu na czoo, grzeba nerwowo w kieszeniach. Wyjmowa z nich kolejno: may granat, skrawki zmitego papieru, kawaek sznurka i brudny grzebie z poamanymi zbami. Nie mia prcz tego granatu innej broni. Przez podwrza! Wychodzi! Za mn! krzycza gruby blondyn-dowdca. Chopiec zawaha si. Zrobi kilka krokw i zatrzyma si. Foka widzia, e dry. Zby mu dygotay, przesuwa po spieczonych wargach jzykiem. Nagle pochyli si i pobieg za innymi.

X Nerwowy chopiec si boi. W jego wiadomoci jest jeszcze zadanie z algebry, sen erotyczny, marzenie o rzekach, nieznanych miastach, podrach. W cieple jego ciaa, o wicie, zwinite jak maa spryna wszystko, czym moe si sta. Kade odbicie si stop od ziemi niesie w powietrzu: olbrzymi lot nad wiatem, wolno, przestrze. S w nim setki, tysice przodkw, nieobjte wieki dziedzictwa. Ci, ktrzy polowali na potwory i rysowali ich ksztaty na cianach jaski; ci, ktrzy uprawiali zboe i przychylali do ust gliniany dzban w skwarze niw. Ci, ktrzy rylcem pisali na woskowych tabliczkach. I pokolenia po nim, nieznani ludzie, w ktrych mgby zachowa si lad jego umiechu, przechylenie gowy, jego indywidualne pragnienie i los. Teraz jest pusta, szeroka ulica, pod ogniem karabinw maszynowych, i jego towarzysze. Nie moe by od nich gorszy. Chciaby z paczem przytuli si do matki. Jest saby w tej bezlitosnej chwili, w ktrej trzeba i naprzd i wiedzie, e to on, ktry nosi marynarskie ubranko i puszcza dki na stawie, jest celem pociskw. Ale wie, e inaczej by nie moe, e powinien. Foka patrzcy na niego. Czuje niejasny wstyd. Wie, e oddzia atakujcy od frontu niemieckie bunkry nie ma adnych szans. (Skd oni wywlekli dubeltwki, myli z wciekoci.) Ale w istocie ocena przegranej jest tylko zamaskowaniem jego braku gotowoci, braku akceptacji. Maa, jasna kobieta o rowej twarzy dziecka wypenia go caego, jakby by tylko paszczem okrywajcym rozdzielonym jej z ciao. Nie moe nagle, zrozumie, w rodku nie, to niemoliwe, ktr by Katarzyn rozmowy, przerwa

trzaniciem drzwiami. Pierwsza sprzeczka od czasu ich maestwa, miesic temu. Dlaczego j skrzywdzi? Biec do niej, wytumaczy, caowa jej nogi, prosi o przebaczenie. Upynie wiele dni, z ktrych kady jest jak rok, nim rozluni si w nim napicie woli przedostania si do rdmiecia, gdzie zostaa Katarzyna. Musi, musi j zobaczy, choby na najkrtsz chwil, choby mia zgin: ale zgin nie przed tym. Zdumiony koniecznoci, ktra stanie w poprzek jego woli, nie potrafi uzna przegranej. A wreszcie, ktrego ranka, pojmie, e jego szalestwo byo bezuyteczne, e nie dojdzie dalej ni Stare Miasto i e trzeba godzi si tak jak inni, jakby tamto jego ycie nigdy nie

istniao. Na placach zamienionych w czasie wojny w ogrdki dziakowe. Jest zmierzch, biegnie, kady krok zblia go do Katarzyny. Trzaskanie ekrazytowych kul. Ley w kartoflach, pociski wietlne id ku niemu. Przywiera do ziemi, terror wietlnych kul, widzi si ich szybko, czuje si je jakby suche pkanie powietrza. Dawny sen: nio mu si wtedy, e ciga go wiato, ktre spala wszystko co ywe na ziemi. Ucieka, dosigao go, umiera, obudzi si. Przed nim niski mur przegradzajcy pole. W chwili kiedy bd przeazi, dostan mnie. Na drugim kocu pola, tam gdzie nie ma muru, zrywaj si dwie postacie. Chopak w wysokich butach, w bryczesach i w dugiej modnej marynarce noszonej przez zot modzie. Skacze nieco teatralnie, wysuwajc naprzd rk, w ktrej trzyma rewolwer. Za nim dziewczyna, loki ufryzowanych wosw, akiet, torba na ramieniu. Przebiegli. Musz. Czeka mnie - nakazuje sobie i krzyczy sam na siebie. Naprzd!, wskakuje na mur, czuje plecy wystawione na ogniste miertelne klaskanie wietlnych biczw. Stacza si na drug stron. Wic jednak sny niezupenie si sprawdzaj - pierwsza myl. Siedzi za okrgym stoem, pani domu nalewa kaw. Nowoczesne obrazy, tkaniny, ceramika, filianki ze zotym brzegiem dygocce od kanonady. Kobieta pali papierosa w dugim munsztuku. Jej m, adwokat, odoy ksik Huxleya. Nie, tamtdy pan nie przejdzie. Tam s niemieckie pozycje. Ale to skoczy si lada chwila. Pary zdobyty. Rosjanie przeprawiaj si przez rzek. O - ten niski ton to ich armaty. Krzyki pod oknami, serie dzia czogu. Drzwi otwarte na ocie, w nich toczcy si modzi chopcy w niebieskich kombinezonach i beretach. W rkach butelki i granaty. Kobieta zagradza im drog. Panowie, tylko nic nie rbcie! Panowie, bo spal dom! Nie widz jej, biegn do okna, rzucaj, wybuchy, szko sypie si na tkaniny, filianki zlatuj ze stou na Fok, kobiet i adwokata, ktrzy le na dywanie. Podwaa kilofem pyty chodnikw i z rozpacz myli o tym, e kada godzina tutaj oddala go od Katarzyny, e moe zdoaby przej, e powinien sprbowa z innej strony, przez inne ulice. Buduj barykad. Pniej nie ma

siy, eby myle. Ley na trawniku, granatowa, sierpniowa noc, w podwrku cicho, sycha tylko trzaskanie pomieni palcego si niedaleko domu, czerwone wiato miga na murze. Nagle w ciemnociach niski, basowy gos, jakby chrzknicie. Dziwi go intonacja tego dwiku. Znw. Wstaje i podkrada si pod okno, z ktrego gos zdawa si pochodzi. Widzi w odblasku poaru st, na stole du litrow butelk. Cika, poryta bruzdami twarz grubego mczyzny (kupca? lekarza?) i druga chuda (starego majstra murarskiego? tramwajarza?) z wsami. Podnosz ku sobie rce. Dzy, dzwoni kieliszki. Cyk!, mwi obaj i wychylaj z bulgotem. Nieruchomi, milczcy, trwaj w mroku. mieje si cicho. Ale uwiadamia sobie nagle, e w tym ponurym pijackim rytuale, w twarzach zamknitych, jak wykutych z kamienia, jest wiedza i beznadziejno.

XI Pukownik zgarnia doni z mapy warstw drobnego gruzu. Py, ktry zakry wszystko, kiedy bomba rozbia oficyn domu, opada. Jego oczy w czerwonych obwdkach mrugay, starajc si pozby biaej mki pokrywajcej mu twarz. Dugi nos z fioletowymi, sklerotycznymi ykami wysuwa si z tej mki jak u cyrkowego klowna. Dowdca ugrupowania, krpy, barczysty, trzyma na kolanach swj niemiecki hem. Palcem narysowa automatycznie lini na jego zapylonej powierzchni. Przyzwoito nakazywaa nie wkada tutaj hemu w czasie nalotu. Patrzy na pukownika nieyczliwie. Nie lubi tych wszystkich oficerw kawalerii. - Sytuacja bya ju jasna w dniu, w ktrym Niemcom udao si przebi do rzeki. Wtedy by jeszcze wybr. Teraz maj do zlikwidowania cztery izolowane dzielnice. - Z wyjtkiem poudnia. Wedug tego, co wiemy, tam nasi trzymaj brzeg. - Dzi ju to nie jest pewne. - Musimy wytrwa. Taki jest rozkaz. Przecie nasz rzd... Dowdca ugrupowania wysun doln warg. - Rosjanie nie rusz si. - adne inne rozwizania nie s ju moliwe. - Byem za tym, eby przebi si do Kampinosu. Ocalilibymy ludzi. Nie mog patrze na mier tych dzieci. - Teraz nie przebijemy si. Za pno. Zreszt nie moglimy ucieka. Niemcy wymordowaliby cywiln ludno. - Wypeniem rozkazy. Straciem ju poow mego stanu. Ludno cywilna i tak ginie. Te stare domy sypi si jak prchno. - Jak morale? - Moi bd bi si do koca. Pukownik ociera chustk twarz i sigajc do karku, prbowa wydoby odrobiny gruzu zza konierza koszuli. Zapyta: - Co ci z Armii Ludowej? Nie rozumiem. Co oni myl? Gdzie ich sojusznik? - Stracili prawie cae dowdztwo. Teraz nie wiem, zdaje si, e s tam

tendencje do przejcia kanaami na oliborz. - Wazy do kanaw s przez nas dobrze strzeone. Dowdca ugrupowania patrzy na cian, na ktrej miejsca, gdzie kiedy wisiay obrazy, znaczyy si ciemniejszymi plamami. - Stare Miasto jest najgorsz dzielnic do obrony. Stara architektura. Nic ju prawie z niej nie zostao. Brak wody. To kwestia dni. - Wic? - Naley sprbowa przebi si do rdmiecia. Pukownik rozwaa, kiwajc powoli gow. - Naley to zbada. Pozycje niemieckie od strony Ogrodu s mocne. To ostateczno. - Jeeli moe uda si, to tylko przez zaskoczenie. Ludno cywilna nie powinna nic wiedzie, bo zacznie si popoch. - Trzeba przedstawi ten plan naczelnemu dowdztwu. Pukownik czu ch, eby zapyta, co czowiek siedzcy naprzeciwko sdzi o moliwociach obrony rdmiecia i czy naprawd jest przekonany, e nie przyjdzie adna pomoc. Powiedzia tylko: - Nasz czyn jest manifestacj wobec wiata. wiat nie bdzie patrze na to obojtnie. Warszawa zapisuje kart wiekopomnej chway. Dowdca ugrupowania spuci oczy. - Trzeba szuka za wszelk cen sposobu, eby ocali cho cz naszych ludzi - powiedzia.

XII Nigdy nie zobacz Katarzyny. Rysy jej twarzy zacieraj si, nie umiem ju sobie przedstawi jej umiechu. Czym jest przywizanie, jakie ma si do drugiego czowieka, jeeli niszczy je czas. I czas tak nierwny, nie sam jego bieg, ale natenie, gsto. Mam ju nie dwadziecia cztery lata, a trzydzieci pi chyba. Czy bya Katarzyna? Czy dzi jestem inny, ni byem wtedy, kiedy j poznaem, czy moe nie liczy si to, jak nie liczy si do dystansu, ktry przebiega pocig, boczny tor, na ktrym przez chwil manewrowaa lokomotywa? Tutaj, na tym skrawku ziemi zostanie dla mnie wszystko zakoczone. Ze wszystkich miejsc, miast, kontynentw, krajw ten wanie skrawek. Kamienice z XVI wieku, z ktrych frontw wybuchajce elazo zdaro rzeby i zocenia. Winiarnie w podziemiach, drukarnie, z ktrych okien usypiska gruzw wylewaj si nieruchome jak piargi w grach, zmieszane ze stronicami ksiek z welinu. Piwnice klasztorw i kociow, w ktrych kobiety i mczyni chrem piewaj bagalne religijne pieni i rwnoczenie odpychaj sabszych w gb, dalej od wejcia: pomc Bogu, nie zosta zasypanym ywcem, wydoby si z rumowisk na czworakach, jak ta kobieta niosca martwe zakrwawione dziecko, ryczca, eby ratowali, eby odkopali to, ktre zostao, nie rozumiejca, e dziecko, ktre trzyma, ju nie yje. Otpienie tych, co przeywaj: modlili si, wierzyli, ksidz w piwnicy celebrowa msz i mwi, e ich sprawa jest spraw Boga, e Bg ich nie opuci. Mieli wtedy poczucie bezpieczestwa, magia sw starej pieni czya si w jedno z instynktem ukrytym w gbi ich ciaa, ktry powiada: niemoliwe, eby to, czym jestem, zmienio si w nic. Ci, z ktrymi przed sekund trzymali si za rce, teraz drgajcy w agonii; strzp metalu i tamte dnie, noce, godziny, Janek sied prosto, Janek nie garb si, ile jest sze razy siedem, kupi ci scyzoryk, jak bdziesz grzeczny, mj Janek jest pierwszym uczniem. Ropice si kikuty, wielkie muchy brzczce w podziemiach zmienionych w szpitale, smrd, zwierzce wycia operowanych bez narkozy. I cigle w oczach, jak stay rytm, rytm wiata, wielkie wytryski pyu, ziemi i cegy. wiat jest wytryskiem, tak poczy si planety, w midzyplanetarnej przestrzeni wszystko wybucha, tryska przez miliony milionw lat, to, co byo na ziemi, nie trwao duej ni lot

my midzy ogniem i ogniem, teraz powraca stan trway, wiecznego wrzenia materii. Stare Miasto jest otoczone. Nieprzyjaciel atakuje od poudnia, rwnoczenie atakujc rdmiecie od pnocy, tak aby nie pozwoli na poczenie si powstacw z tych dwch dzielnic. Pcha swoje czogi, goliaty i piechot na pozycje obrocw od zachodu. W wskich uliczkach koo katedry witego Jana, w ktr bij pociski dzia, toczy si bitwa o kady zaom muru, hemy piechoty niemieckiej i hemy powstacw pojawiaj si w biaych kbach wzlatujcego tynku, nage zdumienie, przeraenie spotkania, rzuty granatw, serie z automatycznych pistoletw, piropusze miotaczy ognia, od ktrego czowiek spala si ywcem, wijc si, opuszczony przez swoich towarzyszy, ktrzy patrz na to z daleka, mylc o tym, ile jeszcze maj naboi. W chwilach ciszy sysz siebie nawzajem: z tamtej, niemieckiej strony harmonia i pieni poczte w winnicach nad Renem, z powstaczej strony fortepian, na ktrym gra Chopina chudy ucze konserwatorium, pooywszy swj pistolet pod krzesem na pododze. Na pnoc od Starego Miasta przestrze getta zburzonego w 1943 roku; tamtdy jeszcze dwa tygodnie, jeszcze dziesi dni temu mona si byo przebi na oliborz, ktry jest w rkach powstacw, i stamtd do lasw. Teraz Niemcy podcignli tam swj pocig pancerny i ze stanowisk w ruinach nacieraj na domy bronice wejcia w gb dzielnicy. Samoloty sztukasy lec nisko, tu nad szczytami dachw. Chwila oderwania si bomb od kadubw, twarze pilotw s widoczne dla tych, ktrzy przywierajc do ziemi, podnosz oczy, aby widzie, jak dokonuje si zagada. Sztukasy nie musz przylatywa z daleka. Startuj z lotniska po drugiej stronie miasta. Zrzucaj adunek, zawracaj natychmiast, aby nie wej za lini Wisy. Z okien kamienic na szkarpie wida pozycje niemieckich dzia, za nimi rzek i tamten brzeg, na ktrym, nie wiadomo dokadnie gdzie, s Rosjanie. Foka poprosi, aby go przeniesiono na lini. Kiedy skaka z innymi, zapadajc w leje od bomb, czogajc si, mia poczucie zakoczenia, wszystko, co byo, ukazywao si z jasnoci: czy tak widzi czowiek, ktry tonie? Znw teraz mg na chwil dotkn niemal twarzy Katarzyny, jej jasne rzsy byy

opuszczone, spokj, umiech, jak wtedy, kiedy zasypiaa. Teraz trzeba wykona dobrze, to byo wane, wyobramy sobie, e jestem stary, e przeyem, co miaem do przeycia. By dobrze uzbrojony, rusznikarz zawsze ma stosunki, nis stena. Ale nigdy nie ma definitywnego zakoczenia, nigdy nie zamyka si ycia, to, co miao by post scriptum, rozrasta si, dalej sprawy, ludzie i zmieniajcy czas. By to wysoki budynek na granicy zburzonego getta. Z jego okien wida byo szarorow przestrze gruzw, ktre zdyy ju porosn chwastami. Jeszcze ptora roku temu stay tu domy, z ich okien strzelali z rewolwerw powstacy ydowscy do Niemcw. Pamita tygodnie tamtej wiosny. Bro, ktr naprawia wtedy z rozkazu swojej socjalistycznej grupy, sza do getta. Ale poza tym by tylko widzem. Sta w tumie na placu Krasiskich, dzieci podbiegay/ przygldajc si niemieckim armatom. Widzia chodzenie luf w czasie strzau, okna, z ktrych wychylaa si rka, rwanie si odamkw muru. O, o, trafili! - krzycza tum - tam, o, o, wisi z okna! Wiatr nis dymy z poncego getta ku kocioom, z ktrych niedzielnie ubrani ludzie wychodzili, gwarzc, nad karuzele, na ktrych opotay suknie dziewczyn. Stare kobiety mwiy z trosk: Pal ydw, teraz na nas przyjdzie kolej. Tu, na tej przestrzeni, pami stu tysicy mierci i dwustu tysicy mierci, i piciuset tysicy mierci - kada inna, indywidualna, przerywajca inn mio, inn wol, inn nadziej. Teraz w jesiennym socu chwiay si zielska wczepione korzeniami w tusty popi, w grudki uynione przez krew. Przemykali si wrd nich niemieccy onierze przetaczajcy dziaka. Daleko za tym monotonnym obszarem wida byo bia lini pnocnych dzielnic. Dom by mocny. Artyleryjskie pociski wygryzay jego ciany, ale dotychczas nie zrobiy mu wikszej szkody. Z okien mieli obrocy dobry obstrza i nie podpuszczali Niemcw blisko. Ssiedni dom, o kilkaset metrw, by ju w rkach nieprzyjaciela, ktry urzdzi tam swoje gniazda karabinw maszynowych. W piwnicach dziewczta gotoway im zup (jedyna ywno: worki fasoli). Tam te ci, ktrzy zostali zluzowani, sypiali na posadzce. Wikszo zaogi stanowili siedemnastoletni i osiemnastoletni uczniowie: skauting miertelny, ruchy starych onierzy, hemy olbrzymie przy cienkoci szyi. Byli

rwnie i starsi. Stopniowo Foce zaczy si ukazywa konflikty i starcia, prywatne dzieje i upodobania zebranych tu ludzi. Jak w odzi podwodnej w czasie akcji, nic nie zacierao si, jeeli tak, to tylko na chwil szczeglnie intensywnego boju. Kady przynosi tutaj cae swoje przesze ycie.

XIII Danek, dowdca. Przed wojn zawodowy oficer, podporucznik artylerii. Gowa owinita bandaem. Kty ust cignite ku doowi, jakby skra twarzy bya za ciasna. Mia zapas wdki, pi rozwanie, utrzymywa si w stanie alkoholowego podniecenia, ale nigdy nie bywa pijany. Micha. Znany ju przed wojn jako teoretyk narodowej rewolucji, za okupacji wydawca i redaktor podziemnego pisma, w ktrym zaleca krajowi ustrj oparty na katolicyzmie i dyktaturze, jak w Portugalii Salazara. Mia krtki, prosty nos, jasne, rudawe wosy, ktre zaczynay ysie od czoa. Jego gowa wydawaa si maa przy kwadratowych ramionach. Wysoki, dugie rce z opaciastymi domi. Przyszed tutaj po tym, jak bomba rozbia drukarni, w ktrej przez pierwsze tygodnie powstania wydawa swoje biuletyny, rozdawane ludnoci i onierzom. Jego ona, sanitariuszka, bya na Starym Miecie ze swoim szpitalem. Danek odnosi si do niego z szacunkiem i udziela mu swego poparcia przeciwko Bertrandowi. Bertrand: trudno do niego byo si przyczepi, bo by szczeglnie dobrym strzelcem. Jednake w oczach Danka mia liczne winy na sumieniu. Dwudziestodwuletni student Politechniki, blada, okrga, spokojna twarz, ciemne oczy. Proklamowa swj wstrt do wojska i do wojny. Koledzy z batalionu nazywali go nieco pogardliwie pacyfist. Kilka dni temu wynis spod ognia z naraeniem ycia rannego Niemca. Byo w nim co, co nakazywao mie si na bacznoci. Nie by cakowicie swj chop, myla dziwacznie, zreszt zaznacza dystans nagym milkniciem w poowie zdania i pobaliwym umiechem. Foka wiedzia, e Bertrand przybra pseudonim na cze swego ulubionego autora, Bertranda Russella.7 Po wojnie chcia zaj si wycznie logik matematyczn. Dla Bertranda tragedi bya obecno Michaa. Zmusza si do przyjani, ale kilka wymienionych sw wystarczao, eby odchodzi7 Bertrand Russell (1872-1970), angielski filozof, logik, matematyk, laureat literackiej Nagrody Nobla w 1950 roku. Nauczyciel akademicki w Cambridge, na uniwersytecie w Pekinie i uniwersytetach amerykaskich. W trakcie I wojny wiatowej pacyfista, za dziaalno antywojenn wydalony z Cambridge, w 1918 roku spdzi sze miesicy w wizieniu z powodu artykuu krytykujcego polityk rzdu Stanw Zjednoczonych (przystpienie do wojny) i Wielkiej Brytanii. W czasie II wojny zwolennik bezwzgldnej walki z hitleryzmem, w latach powojennych nawoywa do rozbrojenia i organizowa protesty przeciwko wojnie w Wietnamie. Opublikowa ponad 40 ksiek (m.in. Principia mathematica 1910-1913, wsplnie z A.N. Whiteheadem), z ktrych liczne zostay przetumaczone na jzyk polski.

ponury. Cierpia, bo ta obecno podwaaa sens jego decyzji, odbieraa czysto jego ofierze. To jest faszysta - powiedzia raz do Foki - i ja jestem z takimi jak on. Micha by zaczepny i zoliwie odzywa si o racjonalistach i liberaach. Danek z zadowoleniem przyjmowa te drwiny. Bertrandowi nie mg wybaczy zamiowania do niezrozumiaych teorii i ksiek. Sanitariuszka Wila: gruba, niska, osiemnastoletnia dziewczyna, o biaej skrze i rudawych wosach. Haaliwa, wadcza, narzucajca chopcom posuch sam si swojej wybuchowoci. Przeplataa gone modlitwy seriami przeklestw zbudowanych dokoa sw dupa i gwno. Caa na zewntrz, nie ukrywaa swego strachu, mwia: O Matko Boska, jak ja si boj, i rwnoczenie nie cofaa si nigdy, byo to jakby spostrzeenie nie majce zwizku z jej osob, dotyczce kogo innego. Sanitariuszka Magda: lekko zadarty nos, niebieskie oczy, szczupa, nieco bezbarwna. Mao j byo sycha. Foka zauway j, kiedy raz Bertrand, ktremu nalewaa zup, rzuci jedn ze swoich sentencji. Odrzucia mu inn sentencj jak pik, byo to zabawne. Bertrand patrzy za ni ze zdumieniem, ona bya ju daleko, ta sama co poprzednio, automatyczna. W istocie jednak Magda staa si postaci od historii z kapitanem Osmanem. Kapitan Osman: nikt nie wiedzia nic o jego przeszoci. Ubrany by w ciemny mundur, jakby mundur oficera lotnictwa przefarbowany na czarno. Twarz mia t, zmit, dugie fady koo grymanych, ruchliwych, szerokich ust, spojrzenie ironiczne. Na lewym oku nosi czarn przepask, na gowie czarny beret. Znika nieraz na dwanacie godzin, kiedy ju sdzono, e zgin, zjawia si i zdawa krtk relacj. Zajmowa si polowaniem na Niemcw czy jak mwili chopcy - na wasn mier. Wypeza w ruiny getta i stamtd wybija nieprzyjacielskie obsady. Przesiadywa z karabinem na schodkach wieyczki na szczycie ich domu, czekajc na jaki ruch w oknach domu zajtego przez Niemcw. Nieraz, kiedy do niego strzelali, odsania si i wygraa im pici. Historia z Magd tak si odbya: Magda poprosia go, aby wzi j ze sob na gr. Zapyta j, czy nie bdzie si baa. Nie. Na pewno? Na pewno. Kiedy weszli na najwysze pitro, Osman pokaza Magdzie wielk dziur sigajc od sufitu do podogi, wybit przez artyleryjski pocisk. Sta tam i poka si Niemcom - rozkaza. Patrzya na niego, nie rozumiejc. Mwia, e nie

bdziesz si ba. Ale bd strzelali do mnie. Wanie o to chodzi. Jak bd strzelali, zobacz ich i ich sprztn. Magda oczywicie - baa si, ale byo jej wstyd. Wysunam tylko gow - opowiadaa pniej - i zaraz cofnam, ale Niemcy zaczli strzela jak szaleni. Osman wezwa Magd do swego okna i biorc za rk, poprowadzi jej palec: na tle szarych kocw, ktrymi zaoone byo okno w nieprzyjacielskim domu, zwisay rce i gowa o jasnych wosach. Rce chwiay si, wcigali go z tyu za nogi. W ten sposb linia ycia Magdy przecia si z lini ycia nieznanego jej czowieka - zegarmistrza z Heidelbergu, robotnika z Berlina czy rolnika z Schwarzwaldu, jakkolwiek kim by, nie bdzie nigdy wiadomo.

XIV Konflikt pomidzy Dankiem, Michaem i Bertrandem osign najwiksze napicie w dniu, w ktrym zjawi si ojciec Ignacy. Siedzia w dawnej pralni na awie, pi wod z butelki, jabko Adama poruszao si miarowo w jego przegitej szyi. Spod panterki zwisaa sutanna w strzpach, jak brudna, zszargana spdnica. Na piersi mia przywizan puszk, w niej nosi komunikanty. Po caym domu rozesza si zaraz wiadomo. Kademu znany by ten heroiczny jezuita. To, e przyszed do nich, zmieniao wszystko: zgino napicie samotnej odzi podwodnej, na chwil wiat odzyskiwa swj ad, bya to po prostu wojna, linia frontu, nie zapomniano o nich, mieli wizyt kapelana. Foka pozna ojca Ignacego; wiadome mu byo jego prawdziwe imi i nazwisko. Pamita t chud, ciemn twarz z czarnymi oczami i te wskie usta - co prawda, pamita je ukadajce si w wyraz triumfu, najwyszego zadowolenia z matematycznej doskonaoci, kiedy ojciec Ignacy odwraca si od tablicy, na ktrej wyprowadzi swoje wzory, i ogarnia sal spojrzeniem. Teraz usta ojca Ignacego byy sine, twarz pena znuenia, szara, pena sadzy i tynku na nosie i policzkach. Chopcy podchodzili do niego, zdejmowali hemy, klkali, czekajc na chwil, kiedy zacznie spowiada. Bertrand sta z boku, przyglda mu si z przechylon gow, oczy mia nieruchome, chciwe, jakby chcia na zawsze utrwali jego obraz w pamici. Potem nagle zaofiarowa si, e pjdzie zluzowa tych na grze, eby mogli przystpi do spowiedzi. Foka widzia, jak odchodzi, pieszc si, na schody, niosc swj karabin w opuszczonej bezwadnie rce. Przechylenie gowy. Zrobio mu si al. Nie zastanawia si nad tym, co zrobi. Zachowywa si tutaj inaczej ni wszyscy wydawao si niemoliwe, pozbawione jakiegokolwiek uzasadnienia. Ojciec Ignacy wyjmowa z kieszeni zgniecion fioletow stu. W samotnym odejciu Bertranda byo bolesne wyzwanie. Nie. Nie mg go zostawi samego. Dopdzi go na schodach grnych piter. Gruz zgrzyta pod jego butami. Bertrand obejrza si. Wyraz zacicia ustpi nagle z jego twarzy, niedowierzanie, zdziwienie, zatrzyma si. Umiecha si mikko, agodnie i usta mu dray jakby po paczu. Leeli obok siebie na pododze, obserwujc przez dziury w murze pozycje

w ruinach getta. Nierwne fale zgieku bitwy wibroway w murach domu, wzmagay si, saby. Bertrand pochyli ku niemu gow, opierajc j na doni zacinitej na zamku karabinu. - Czy wiesz, kto to jest? - Wiem. Spotykaem go za okupacji. - Czy wiesz, do czego uywa matematycznej logiki? - Wiem. Ojciec Ignacy by autorem traktatu, w ktrym przy pomocy logiki matematycznej dowodzi istnienia Boga. W czasie okupacji zaprasza wielu z modziey na swoje tajne wykady, ktre miewa w jezuickim klasztorze. Foka by na trzech takich wykadach. Dwa pierwsze byy interesujce, cho Foka, suchajc wykadw popieranych wzorami, mia poczucie wewntrznego protestu, jakie powstaje, kiedy kto jest zmuszony i za cudzym rozumowaniem, nie mogc wyowi bdw, ale wiedzc, e nie wszystko jest tam w porzdku. Trzeci wykad jednak by niemiym wspomnieniem. Ojciec Ignacy przystpi w nim do wyoenia swoich koncepcji politycznych, ktre rzekomo wynikay z jego metafizyki. - Foka, czy ty moe czytae Czarodziejsk gr Tomasza Manna? - Czytaem. - To pamitasz spory jezuity Naphty z Settembrinim. Ja zostan do koca z Settembrinim. Tak. Bertrand mia suszno. Ojciec Ignacy by Napht. Ciekawe, e nie mog sobie przypomnie jego twarzy w czasie trzeciego wykadu. Dlaczego? Foka pamita tylko wyzwiska, jakie ojciec Ignacy rzuca na kapitalistw, socjalistw, masonw, komunistw, demokratw - i wasn przykro, wstyd, e tamten si ponia: w istocie do kolekcji brakowao tylko ydw, ktrzy o dwa kilometry od miejsca, gdzie odbywa si wykad, byli adowani w wagony wiozce ich do komr gazowych. Ojciec Ignacy, roztoczywszy wizj uporzdkowanego, czystego, idealnego spoeczestwa, nawoywa do krucjaty w jego imieniu: Nie cofa si przed radykalnymi rodkami! Nie oszczdza krwi! Od tego wykadu Foka straci odywajce w nim sympatie do katolicyzmu i za to, e nie mia ju chci czyta w. Augustyna, czyni odpowiedzialnym ojca Ignacego. Ale dlaczego by nie mia przystpi do

spowiedzi? C tu mia do czynienia ojciec Ignacy, czy to nie to samo, co mwi swoje winy wobec gr czy nieba, czy morza? A dlaczego by mia koniecznie to robi? Czy tak, czy nie, nie miao to znaczenia, wszystko, czym by i czym by wiat, zawierao si skrcone, rwnoczesne, w sowie by i w sowie nie by, mia chwile oderwania si od siebie - widzia wtedy, jakby na dnie wielkiej przepaci, siebie samego lecego z broni, bitw, miasto, Katarzyn (co robi teraz Katarzyna?), ziemi. Tak, stao si lepiej, e by tu z Bertrandem. Bertrand istnia obok, konkretny, ywy, potrzebujcy pomocy, i Foka wiedzia, e ta chwila bya wana, e to by pocztek przyjani. Zazdroci Bertrandowi koncentracji, uporu decyzji. Ten, tak jak goli si starannie i w tym skazanym domu utrzymywa wygld schludny i normalny, tak samo ani na chwil nie wyrzeka si swoich intelektualnych przywiza, matematyczne wzory i strzelanie byy dla niego na jednym poziomie, kada z dziedzin dobrze dostosowana do okolicznoci. Kiedy rozmyla nad tym, Bertrand powiedzia, ledzc uwanie (zbyt uwanie), pole przed nimi: - To, co jest w literaturze, czasem si spenia. Dzi jest ju tylko jezuita Napht. Albo czarny, albo czerwony. Dlatego ja powinienem zgin. Ojciec Ignacy siedzia w podwrzu na schodkach prowadzcych do piwnicy. Po wysuchaniu spowiedzi czu galopujcy w nim rytm cudzych ywotw, spraw, powice. Te dzieci. By winien, by odpowiedzialny za ich mier. Przez ca na okupacj pewno. zachca Ale czy to ich do tej ofiary. Po ludzku A odpowiedzialny, jest wystarczajca miara?

rwnoczenie strach ubezwadnia mu nogi. Wsta i znw biec w to pieko, midzy wybuchami pociskw, wydawao mu si czym nieprawdopodobnym. Wyj brudn chustk i ociera z czoa pot przeraenia. Szczupy, drobny, czarny przy wielkim Michale, ktry czochra si ramionami o schodki, pochylony w ty na okciach, trwa w wewntrznej walce, przymykajc oczy, aby tamten nie odgad, co si w nim dzieje. Sucha odgosw kanonady, w absurdalnej nadziei, e nagle ucichnie, e wszystko si skoczy, zanim bdzie musia wsta. Zapyta Michaa: - Czy wszyscy przystpili do spowiedzi? - Wszyscy, z wyjtkiem dwch. S na grze. Nie chc.

- Komunici? - Nie, ale z tej samej bandy. Studenci. Jeden racjonalista, nabi sobie gow rnymi sofizmatami neopozytywizmu. Drugiego widywaem w tych latach. Zdaje si, e z socjalistycznej rodziny. Domowe tradycje. Ksidz zmaga si ze swoim strachem, ktry czu w swoim ciele jak obrzydliw chorob, a rwnoczenie jak chorob najcilej indywidualn, jego tylko wasn, nie mogc si zdarzy nikomu innemu. - Micha, z czego czowiek moe czerpa si, jeeli odrzuca jedyne rdo siy? Ci modzi, ktrych spowiadaem. Jakie tam grzechy. Jeden pyta, czy grzech, e strzela, cho widzia, e Niemiec ranny. Ci maj si. Ich wasnej czystoci. Micha pogadzi zaronity szczecin podbrdek. - Dla wielu, jak dla tych chopcw, bi si jest tylko obowizkiem. Wobec Boga i ojczyzny. Ale dla niektrych jest form samobjstwa. Ksidz wystawi twarz na soce, spokojne soce klski, toczce swoj rozarzon kul za dymami. - Tyle mierci. Wszystkie nasze nadzieje, kwiat tego narodu. Kim trzeba by, eby nie widzie, z czego to wszystko. Ich cywilizacja! Renesans, owiecenie, racjonalizm, demokratyczne hasa. I sojusz amerykaskich plutokratw z bolszewikami. Zachd. Zachd. Ten Zachd bdzie musia zrozumie, ale poniewczasie, to, co si tu odbywa. Micha prychn pogardliwie. - Tak dla nich wygodniej. Oszczdzili ycie swoich onierzy. ycie ponad wszystko. Jako ycia nie wchodzi w rachub. - Koci mia racj, kiedy walczy z lichw. Ich racjonalici, ich optani reformatorzy. Po to tylko, eby znale argumenty do napychania kieszeni. Kiedy napchali kieszenie, nie chc gin. Ojciec Ignacy wsta nagle. Grujc nad Michaem, wyrzuci gwatownie swj podbrdek warszawskiego Savonaroli. Dokoczy: - Nie, kurczowo bd trzyma si ycia. Wezw do pomocy barbarzycw ze stepw. Barbarzycy znaj cen swojej krwi. Paci im trzeba miastami, krajami, zagad niewinnych. Ale upadnie rzymskie imperium tchrzw. Po odejciu ojca Ignacego Micha zaprzesta prb dyskusji z Bertrandem.

Wobec niego i Foki zacz by milczco uprzejmy. Danek patrzy na nich spode ba. W zachowaniu si ich obu bya dezaprobata. Zamana zostaa wsplnota duchowa, ktra powinna bya czy zaog okrtu eglujcego po morzach zniszczenia.

XV Nikt nie by wiadkiem mierci kapitana Osmana. W czasie wizyty ojca Ignacego by na jednej ze swoich wypraw. Wrciwszy, przesiadywa jak zwykle na swojej wieyczce. Podwrzem przechodzi wanie oddzia idcy na zmian, kiedy czarny beret kapitana Osmana spad im pod nogi. Rzucili si na gr. Lea na wznak, twarz mia porysowan pasmami krwi jak tatuaem, rozrzucone szeroko rce. Stali nad nim, niektrzy pocigali nosami, hamujc pacz. By przedmiotem cichego uwielbienia tych chopcw, ktrych wyobrani podniecay nieznane motywy jego zachowania. Danek pochyli si i przeszuka kieszenie jego czarnego frencza. Z portfelu wydoby dokumenty. Odczyta gono prawdziwe imi i nazwisko. Wypady fotografie. Moda kobieta, gadko zaczesane wosy, gowa schylona ku maej dziewczynce, ktr trzyma na rku. Danek zamkn portfel i schowa go do kieszeni swojej kurtki, zapi. Wic mia rodzin. Trzeba bdzie odnale i przekaza, co po nim zostao. Znieli go ostronie i pochowali w podwrzu obok innych, sypic ziemi zmieszan z ceg na czarny mundur, na gow, na ktr woyli jego czarny beret, aby zakry czoo rozbite ekrazytow kul. Wieczorem tego dnia Foka trzyma Magd za rk, nie mylc o niczym, powstrzymujc oddech - aby myl i oddech nie sposzyy tej obecnoci. Dom ciemny, przed nimi getto, na ktrym w byskach krzaki piounw pojawiay si gste, zwikszone, jak spokojne ogrody pod letni burz. Zaczo si tak, e w tym zmiennym wietle zobaczyli grup biaych postaci stojcych nieruchomo. Foka sdzi, e ma przywidzenia. To samo myleli inni. Czy duchy ludzi tu pomordowanych? Wlepiali oczy w t zjaw. To, e na nogach mia gsi skr, byo zawstydzajce. Ale rzecz wymykaa si rozumowi. Postacie zaczy porusza si powoli. Niemcy? Nie strzela! - kto powiedzia. I ton gosu czowieka, ktry obserwuje i co wie, przerwa napicie. Po chwili ju spokojnie: To wariaci od Jana Boego. Szpital rozbity. Teraz widzia ich wyranie. W biaych, dugich paszczach, w wiankach z zielska na gowach, powiewajc zielonymi gaziami, odprawiali swj niepojty obrzd, chwiejc si miarowym ruchem, gincy w ciemnoci, to znw ukazujcy si w czerwieni albo w sinych refleksach pulsujcego nieba.

Mijali si, zawracali, powiew wiatru przynosi ich przecige piewy. Z dou przyszy Wila i Magda. Wtedy wanie od strony nieprzyjacielskich pozycji seria wietlnych pociskw posza ku biaym postaciom. Przewracali si, powiewajc szatami, obrzydliwie teatralni. Inni nie zaprzestali swoich pieww. Taczyli teraz, skaczc po stosach gruzw, jak miotajcy si chr bezsensownej tragedii. Magda schwycia Fok za rk. Czu ciepo jej doni i nagle nic, tylko zdumienie. Odkrycie drugiego czowieka. Serce pompujce ciep krew, nogi, rce, maa kpka wosw na czciach rodnych, myl, przeszo, ten sam strach, ta sama samotno. Przestawa by czym osobnym, niko wszystko, co go wyrniao. Lito, czuo - wanie dlatego, e nie wiedzia o Magdzie nic i nie potrzebowa nic wiedzie. I cakowite bezpieczestwo, nic z tego co byo, nic z tego co bdzie, trwanie wiecznej chwili. Postacie zniky, znw pusta przestrze, wspomnienie sadw z odlegych lat w wietle dalekich byskawic. Jej rami dotykao jego ramienia, do zwolnia ucisk strachu i czya si z jego doni, nie rozumiejca. Pewno, e w niej tu obok nie ma ani jednej myli, ani jednego odruchu, ktre by nie byy te same z tym, co istniao w nim. Sekundy, minuty czy godziny. Milczeli, uczestnicy i wiadkowie odkrycia nieprzygotowanego adn zapowiedzi. Kiedy odesza, rozpamitywa dotknicie spokojnej i szerokiej rzeki, muskajce ciao pira jej nurtu. Maa dziewczynka o brzydkiej, chopicej twarzy paczca rozpaczliwie, zadzierajca sukienk w wodzie, prbujca dosign jej oddalajcy si okrcik. On pyncy za okrcikiem, brodzcy ku niej, okrcik midzy nimi, umiech na jej umorusanej zami twarzy i zacicie si jego oddechu, bezbrzena tkliwo, jej chude opatki, na nich mieszny warkoczyk, soce, wikliny. Osman z roz