niebianski exodus(34)

Upload: redds19882362

Post on 09-Apr-2018

216 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    1/109

    Niebiaski Exodus

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    2/109

    Iwona Litewczuk

    Niebiaski Exodus

    Wrocaw, listopad 2008

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    3/109

    Redakcja:Agnieszka Sidorska

    Projekt okadki:Agnieszka Sidorska

    Skad i amanie:Wiesaw Dziedzic

    Copyright 2008 by Iwona LitewczukAll rights reserved

    Wydanie I

    ISBN 978-83-927895-0-5

    WydawcaFirma Ryszard Litewczukul. Adamieckiego 7, 52-435 Wrocaw

    Dystrybucja:[email protected]. +48 667 404 565

    Druk i oprawa:Drukarnia JAKSul. Bogedaina 8, 50-514 Wrocaw

    Ksik t dedykuj

    Ryszardowi,Lali,Kimowi,Danielowioraz kademu,kto zechce wzi j

    w swoje donie.

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    4/109

    PODZIKOWANIA

    Pragn podzikowa jedynej osobie Agnieszce Sidorskiej, ktra niczym DuchOpiekuczy, nie tylko czuwaa, ale aktywnieuczestniczya w ostatecznym procesieksztatowania tej ksiki. Dzikuj za osobistezaangaowanie w twrcz redakcj oraz za

    projekt okadki. Dlatego z wielk radoci piszte sowa:

    Moja wdzicznowci dojrzewaumyka werbalizacjitam poza sowem

    ju nie do wyraenia

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    5/109

    9

    SPIS TRECI

    Wdziczno niewysowiona ....................... 11Rozdzia 1. Premiera ............................... 13

    Rozdzia 2. Kantyna ................................ 29Rozdzia 3. Milasola ................................ 35Rozdzia 4. Proroctwo .............................. 45Rozdzia 5. Kiedy patrz w twoje oczy ...... 61Rozdzia 6. Niebieska niespodzianka ....... 67Rozdzia 7. Soneczny sukces,

    czyli troch trudna droga ....... 81Rozdzia 8. Dziwna planeta Ziemia .......... 89Rozdzia 9. Cisza taka jak ta .................... 97Rozdzia 10. Posuchaj, mj przyjacielu ..... 107Rozdzia 11. Zaskocz siebie, jeli moesz ... 109Rozdzia 12. Vera ...................................... 117Rozdzia 13. Zagubieni .............................. 125

    Rozdzia 14. Transformacja ....................... 135Rozdzia 15. Zerodkowanie ...................... 153Rozdzia 16. Odwiedziny ........................... 163Rozdzia 17. Intymne rozmowy,

    czyli uwicona erotyka ......... 173Rozdzia 18. Obserwacja Ziemi .................. 183Rozdzia 19. Otwarty portal ....................... 195Rozdzia 20. Niebiaski Exodus,

    czyli eksplozja ....................... 203

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    6/109

    11

    WDZICZNO NIEWYSOWIONA

    Bo jak mam Ci dzikowaza myli czystemyli twrczemyli wietlisterado tworzenia

    za inspiracjza powoanie mnie do yciaza Ducha Obtocia nawet za powstaniez zagubienia

    doprawdy brak mi swza te wszystkiekwiaty drzewagwiazdy ptaki

    muzyk braciza kady objaw

    przejawienia

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    7/109

    13

    Rozdzia 1

    PREMIERA

    Siedzieli od duszego czasu w milczeniu. Ob-radowali ju tak dugo. Byli zmczeni. Zatopieni w swoich mylach, odpoczywali po burzliwejdyskusji prowadzcej donikd. Dopiero terazzdali sobie spraw, w jakiej niedwuznacznejsytuacji si znaleli i e z tych wszystkich jao-wych dyskusji nic nie wynika. Nie mogli znalekonstruktywnej odpowiedzi na nurtujce ichpytania. Nawet nie wiedzieli, czy kierunek po-szukiwa jest waciwy. Nasta ten moment, w ktrym nic ju nie wiedzieli, skoczyy imsi opcje, a sprawa bya nadal otwarta i bardzopowana. Znowu byli w punkcie zerowym, taksamo jak na pocztku obrad. Wszyscy to czuli,

    dotknli jakiego martwego punktu i nie mo-gli si posun, choby o krok. I std ta cisza:dziwna, napita, tak niepokojca. Grozia im za-gada. Rada Dwunastu Starszych obradowaaprawie do witu. Nikt nie mia do nich dostpu.

    Pod koniec nocy, ale jeszcze przed pierwszymbrzaskiem, jest taki moment chwilowego zawie-szenia, zaamania, przeamania, oczekiwania.Wanie wtedy Rade, jako jeden z ostatnich,zabra gos. Nie nalega, rzeczowo przedstawijedynie swj punkt widzenia. Wiedzia, e jest to

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    8/109

    14 15

    by moe szalony pomys, ktry nie gwarantujeprzeycie wszystkim, ale daje nadziej, chobytylko niektrym. Mia przeczucie, e si uda.

    Suchajcie! Naprawd warto zaryzykowa powiedzia pewnym gosem. Ale nie chcieli gosucha.

    Za due ryzyko powiedzia stary Eli. Trze-ba znale lepszy sposb, bardziej bezpiecznydla kobiet, a przede wszystkim dla dzieci. Rade,ktra z kobiet, nie mwic ju o dzieciach, od-way si to zrobi?! Jeste szalony! Nawet jelisi uda, to bez kobiet nie damy rady.

    Eli, nie mw tak, wiesz tak samo jak ja, echociaby Vera to zrobi. Za ni pjd inne. Zro-zum, to jest jedyna szansa! Nie wydostaniemy siz tego akwarium nigdy. Warunki atmosferycznezmieniaj si w byskawicznym tempie, s co-raz gorsze. Ju prawie nie moemy wychodzina zewntrz. To, co mamy, wystarczy tylko najaki czas. Naprawd nie widz lepszego rozwi-zania ni to Rade ekscytowa si, mwi corazszybciej. Jestemy skazani na te gigantyczneprzeszklone budowle. Wci je ulepszamy, by na-

    sze ycie byo znoniejsze, lecz to nie jest ycie,to wegetacja! Nie dam si zamkn w wizieniuwasnego wytworu. Nie jestem parodi czy ka-rykatur istnienia uzalenion od wszystkiegowok. Zastanwcie si: czy jest jaki sposb, bydostosowa si do zmieniajcych si warunkwklimatycznych, tak jak robi to sama planeta?Oregon przetrwa i nie potrzebuje nas w swoimprocesie transformacji, wietnie sobie radzi beznas. To my jestemy uzalenieni od niego, yje-my w urojonej symbiozie. W dodatku obawiamy

    si poszuka innej planety podobnej do naszej.Obawiamy si przenie, choby na jaki czas.

    Wreszcie Rade zauway nieznaczne oy- wienie i poruszenie na sali, wic zapyta siwprost:

    Zastanwcie si: moe istnieje inny kieru-nek naszych poszukiwa i de?!

    Przerwa na chwil, powoli rozejrza si posali.

    Tak doda mam na myli Ukad Sonecz-ny i dobrowoln ewakuacj.

    Cisza, adnej reakcji. Rade zamilk, poczusi bezradny. Nikt go nie popar. Posmutnia.Nie mg ich przekona. Wiedzia, e stary Eliraczej tu zostanie, nie da rady, ale modzi zrobito, odwa si. Jedyne co mg zrobi Eli, jakostarszyzna, to wspiera innych. Jego gos bydecydujcy w Radzie, mia autorytet. Wiedziao tym, ale nie chcia zaryzykowa. By raczej zaszukaniem innowacji technologicznych i pozo-staniem na Oregonie. Liczy najprawdopodobniejna cud przetrwania albo, jak zawsze, na swojegenialne pomysy. By pewny swojego stanowi-

    ska i argumentowa za pozostaniem. Lecz terazwida byo napicie na jego dowiadczonej twa-rzy, przez chwil pojawio si nawet wewntrznewahanie.

    I wtedy Rade spojrza na sylwetk Stare-go inaczej, bardziej ciepo. Nagle diametralniezmienio si jego postrzeganie. Zobaczy go w in-nym wietle. Kontury postaci zatary si i staysi mao wyrane. Zawsze stanowczy i mocnyEli sta si mikki, opywowy i gsty zarazem.Jego aura zmieniaa si z sekundy na sekun-

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    9/109

    16 17

    d. Rade rozumia go teraz lepiej, czu jego lkprzed nieznanym. Ale pod tym lkiem kryy siznacznie wiksze pokady. Zatrzyma si wielcezaintrygowany. Zobaczy w jego umyle to jednosowo unicestwienie. Rade doskonale wiedzia,i Stary dopuszcza rwnie t ewentualnoi e by absolutnie wiadomy zarwno ryzykazwizanego z tym lotem, jak i pozostaniem naOregonie. Pierwszy raz znaleli si w tak kry-zysowej sytuacji, dotd nie dowiadczyli czegotakiego i std ten niepokj, ta niepewno najego szlachetnej twarzy.

    Lecz Rade nie dawa za wygran. Mwidalej:

    Tak czy inaczej grozi nam klska. To tylkokwestia czasu. Nie mog ju duej czeka, bo tow aden sposb nie rozwizuje problemu. Nikti nic nie jest w stanie mnie powstrzyma. Zde-cydowaem. Wyruszam pierwszy w nieznane. Zatrzy dni bd gotowy.

    Rade, nie rb tego, rozwali ci, nie pokonasztych cholernych si i pola wok Ziemi. Nikomuz naszych to si nie udao. Nie wolno nam tego

    robi! ostrzeg go jaki gos z sali. Kto to powiedzia? Rade rozejrza si posali. Dlaczego?! Czy nikt z was nie zada sobietego pytania?! Nie mamy wyboru. Przemylaemto. Tam musz by jakie szczeliny. Nie monazaoy na ca planet osony. Nawet jeli taknas uczono, byo to dawno temu. Duo si odtego czasu zmienio, bo wszystko wok ulegacigej, nieustajcej przemianie. Przelizn si.Mwi wam, uda mi si!

    Na koniec doda:

    Dzisiaj po posiku przedstawi wszyst-kim swj plan. Kady indywidualnie zdecydujeo tym, co jest dla niego waciwe.

    Nastpia dusza przerwa. Wszyscy czeka-li na dalszy cig wystpienia, ale on raptownieskoczy, podzikowa i wrci na miejsce. Zdasobie spraw, e cho Eli go nie popar, to rw-nie go nie powstrzymywa.

    Wiedzia ju teraz, e poleci Vera. Tego by pe-wien. Zamyli si. Na sam myl o niej umiechnsi, towarzyszka z jego dziecicych wizji i fanta-zji. Byo co, co ich czyo. Czasem wystarczyojedno spojrzenie, czasem gest, aby zrozumieli siw peni. Czu si tak dobrze w jej towarzystwie.Bya mu bardzo bliska. Ostatnio, przez to caezamieszanie, widywali si tak rzadko.

    Na tyach jej domu byo przepikne miej-sce na spotkania i rozmowy. Rade zobaczy tojak na doni taka oaza ciszy, zieleni i spokoju.Niewtpliwie uroku dodawa wiekowy i potnyrany krzak, zawsze obcie kwitncy w to-nacji bladorowej. Jedna ga krzewu rosatroch nietypowo, form zupenie nie pasowaa

    do pozostaych. Rosa skonie i bya w dodatkuukowato zakrzywiona, jakby specjalnie i wia-domie otaczaa Ver swoim ywym cieniem.Dziwio go to troch, wygldao to bowiem jaknaturalny baldachim ze sodkawo-ranym po-wonieniem.

    Stay tu zawsze dwa urocze wiklinowe fote-le. Vera siadywaa tam czsto, przegldaa rnemateriay, robia jakie notatki, szkice, czasamipisaa, a czasami patrzya w dal przed siebie, jakgdyby w nieskoczono. Mia wtedy wraenie,

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    10/109

    18 19

    e kogo wypatruje, moe wanie jego? Nigdysi nie odway zada jej tego pytania, i waci-wie, sam nie wiedzia dlaczego.

    Lubia to miejsce, byo bardzo zaciszne, w pewnym sensie nawet enigmatyczne, a za-razem takie romantyczne. Bliskie ssiedztwosmukych jode dodawao caej scenerii elegan-cji, zadumy, a moe nawet dziwnej nostalgii czynawet wrcz nieopisanej, niewysowionej me-

    lancholii. A po rodku Vera z alabastrow,posgow twarz, estetycznie wyprolowanymnosem, wysokim marsowym czoem i bkitnymspojrzeniem intrygujcych, skoncentrowanychkrystalicznie czystych oczu. Lniy jak prawdzi-we diamentowe gwiazdy na lazurowym niebie.Lekko falujce zociste wosy delikatnie zebraneprzy twarzy naturalnie opaday na dug i smu-k szyj. Cudowny widok. Brakowao mu jejumiechu, spojrzenia, zamylenia lub chocia-by intonacji jej gosu.

    MYL O TOBIE

    Moje wszystkie myli

    kr nieustanniewok ciebies jak wietliste orbityna spokojnym Niebie

    zataczaj corazpeniejsze krgiwci bliej i bliejbardziej i bardziejmoje wszystkie mylikouj do ciebie

    yczy sobie, aby do koca bya przy nim.A waciwie, do jakiego koca?! Poprawi si:eby zawsze bya w zasigu wewntrznego okai myli.

    J i Biaego darzy szczegln sympati, niemwic ju o Niebieskim. Biay te poleci. Co dotego nie mia adnych wtpliwoci. By mu bar-dzo drogi. Kiedy, podczas wsplnego lotu, mieli wypadek, nie wygldao to najlepiej. Nie byo

    czasu ani innej moliwoci. Trzeba byo dzia-a, i to natychmiast. Rade zaryzykowa i zrobimu transfuzj wiata. Biay przey, ledwie wy-trzyma to cinienie, o mao co go nie rozwalio.Wtedy nie mieli jeszcze w peni przystosowanychsystemw nerwowych do tak duych dawekwietlnych. Biay by pierwszy i po zabiegu juzawsze wieci. Zostaa mu taka jasna otoczkawok ciaa i dlatego mwili na niego Biay. Z t jasn powiat wyglda jak prawdziwy anio.Nie zasymilowa wszystkiego od rodka. Dobrze,e tak si skoczyo. Rade by szczliwy, e siudao.

    Tak bardzo lubi towarzystwo Biaego. Duo

    wsplnych chwil razem przeyli. I nie tylko to. -czyo ich prawdziwe braterstwo. Rade ma zawszeprzed oczami ywy obraz Biaego: jego sposb po-ruszania si tak niezwykle lekki i peen gracji. Toprawdziwa rozkosz dla oczu widzie biegncegoBiaego z yw aur rozpostart jak okap.

    Ty przemierzasz ten krajobrazlekkim biegiem prawie lotemmoje oczy zdziwionedotykaj twego wiata

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    11/109

    20 21

    ty nadal tam biegnieszprzez ten sam krajobraz

    jeste zawsze taki piknygdy tak sobie tylko biegniesz

    a Eter zdumionyprzestworza ci otwieraa wiatr muska twe stopy

    Przypomnia sobie, jak dowiadcza waniez nim stanu wysokiego poczenia, stopieniaw Jedno. To bya zapewne ta Kleumania, o ktrejuczya go Rebe: jeden umys, jedno serce, jednoduchowe ciao. Zanikaj wszelkie granice i po-dziay, pozostaje jedna doskonale funkcjonujcawiadomo. Pamita, e mwia mu, i wystar-czy tylko raz tego dowiadczy, aby dokonatransferu, przeniesienia na wszystko i wszyst-kich wok. To doznanie wci jest w nim ywe,wibrujce, a jednoczenie cakowicie naturalne,pikne, drogocenne i subtelne zarazem. Ten re-zonans poczenia czy zespolenia, utrzymywasi i rozchodzi po caej wewntrznej strukturze

    jeszcze przez duszy czas.

    Nie zauway, kiedy obrady dobiegy koca.Okazao si bowiem, e wszyscy ju wyszli. Ro-zejrza si zdziwiony, ale nie byo nikogo. Stazamylony, z twarz przy szybie, ze wzrokiemutkwionym w przepikny krajobraz. Sta i pa-trzy z utsknieniem przez te gigantyczne okna,najprawdopodobniej po raz ostatni.

    Za oknem witao. Najpierw, jakby we mgle,zobaczy niewyrane kontury najwyszych onie-

    onych szczytw grskich. Byo ich bez liku.Wyaniajce si powoli gry sprawiay wraeniepogronych w majestacie odwiecznych stra-nikw Oregonu. Czasem stay jakby w zwartymszyku, a czasem w lunym taka naturalna for-macja bezpieczestwa i pokoju. Promieniowaywrcz dostojestwem, niesamowit moc i po-wag. Rade przyglda si im zachwycony.

    nienobiae wierzchoki gr dosownielniy, skpane w pierwszych delikatnych pro-mieniach soca. I nagle te mleczne, mikkielaserowe smugi promienicie rozchodzcego sicudownego wiata poraziy mu oczy. uny b-kitu, lawendy i delikatnej fosforyzujcej zieleniodbijay si od gr i wodospadw, tworzc nie-powtarzalny, zaczarowany koloryt i atmosfer.Prawie sysza t melodi i rozbrzmiewajcy wo-k przestrzenny, radosny dwik wschodzcegosoca. Najwikszy i najpikniejszy wodospadTanga pomidzy kbicymi si chmurami wy-dawa si jakby zawieszony w przestrzeni.Pierzaste, w nieustajcym ruchu formujce simleczne i zociste chmury z gry i z dou wydo-

    byway, czy raczej podkrelay, gboki turkusi szmaragd spadajcej, huczcej i grzmicejwody. U stp wodospadu opary mgy mieszaysi z rozpryskujc i kotujc si yw srebrzy-st wod. Wszystko otulone byo tajemnicz, wrcz wit dynamik i harmoni. Dodat-kowo sycha byo niski, rozbrzmiewajcy muw umyle, wszechobecny wszdzie dwik jegoboskiego Oregonu.

    Teraz dopiero zauway snop wielkiegowiata, centralnie rozpostarty nad samym wo-

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    12/109

    22 23

    dospadem, poczony z przylegym jeziorem.Przyglda si zaintrygowany. Dua wizkamikkiego, biaego wiata wygldaa jak gigan-tyczny tunel, sigajcy prawie samego nieba.Nawet podnis gow w tym w kierunku skono-pionowym. Poczu po chwili delikatny, oywczypodmuch wiatru nad swoj gow i pewien ro-dzaj dziwnego ssania. Mia wraenie, e znalazsi w polu magnetycznym o bardzo silnym od-dziaywaniu. Co, jak niewidoczny magnes,pocigao, przycigao, a nawet wznosio goku grze, coraz wyej i wyej. Pozwala na to,nie stawia adnego oporu. By otwarty na do-wiadczenie, wrcz napawa si nim i chon gocaym sob. Pikno otaczajcej go natury i wie-lowymiarowe ycie na zewntrz niespodziewaniezespolio si w nim w Jedno. Zamkn oczy, takbardzo pragn jak najduej w tym dowiadcze-niu by i pozosta w nim na zawsze. Kocha turzekajc natur i ona go serdecznie umiowa-a. Czu to. Sprbowa uj to w sowa i to, cosi w nim dziao jako wyrazi, po prostu wyar-tykuowa:

    ZESPOLENIE Z OREGONEM

    Ja znikamrozpuszczam si w tobie

    faluj dojrzewami si rozprzestrzeniamcoraz dalej i dalejbardziej i bardziej

    pyn do ciebieprzez ciebiejestem wszdzie

    w tobiew sobiei w Niebie

    Ockn si w uamku sekundy. To byo twar-de ldowanie w znanej mu formie. Troch nimwstrzsno i przez moment nie mg si zlokali-zowa. Wci cakowicie samoistnie utrzymywaosi w nim doznanie poszerzenia oraz otwarcieumysu.

    Wielka i yciodajna energia bya na wyci-gnicie rki, a przecie wydawao si, e niemog ju z niej korzysta. Moe mogli, tylko niewiedzieli jak. Wygldao to, jakby zostali odciciod rda. Czu si jak w klatce. Brakowao mupowietrza i przestrzeni. Znowu poczu znajo-my ucisk w okolicy serca. To bolao. Tak bardzobolao. Kocha t planet, a musia j opuci.Zobaczy jak bardzo emocjonalnie jest zwizanyz tym miejscem. Mimo proby Starego wymykasi po kryjomu, zwaszcza o zmierzchu i wi-cie. Wci potrzebowa zycznie i energetycznieOregonu. Musia si od tego uwolni musia

    uwolni swj umys. Najwyszy czas, aby puciten najsilniejszy acuch i wasnorcznie prze-ci t ppowin. Dobrowolnie skaza siebie nabanicj. zy cieky mu ciurkiem po twarzy. Toby pacz wydobywajcy si gdzie z gbin jeste-stwa. To pakaa, a raczej szlochaa, jego dusza,nie ciao. Toczy ze sob walk. W kocowymefekcie lojalno wobec siebie okazaa si sil-niejsza od mioci do planety. Wygra. Dobrzewiedzia, e wanie teraz nadarza si wietnaokazja, aby to zrobi. Wielki Duch trzepota mu

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    13/109

    24 25

    w piersiach i czeka na uwolnienie. Rade potrze-bowa przygody i wieego podmuchu wiatrumuskajcego go radonie po twarzy. Chwilowoby zdezorientowany i mia mieszane odczucia.Czu smutek, e musi to miejsce opuci, a jed-noczenie by bardzo zadowolony ze swej decyzji,ktra, tak naprawd, zapada gdzie tam, nabardzo gbokim poziomie, cakiem sama. Bywrcz wcieky, e nie moe ju w kadej chwiliwychodzi na zewntrz. Tylko te szyby, marmu-ry, kolumny, podesty i portale!

    Nie lubi tego miejscatu nie ma yciatu usychaniegodzina za godzinczekanietu tylko cianyniemym wiadkiemtu tylko nico za plecaminie mog istniesam ze sobw tym akwarium pozacanym

    Za trzy dni ju go tu nie bdzie. Mia pra- wo do decydowania o sobie i o swoim yciu. Jego los by w jego rkach. Musia to zrobi.Szalestwem byoby tu zosta i czeka. Zresz-t, nie wiadomo na co? Nawet jeli im si udazabudowa ca planet tymi gigantycznymiszklarniami czy akwariami, to nie jest to dla nie-go! Przyczyna jest prosta: ycie w akwarium niejest prawdziwym yciem. Wszystko w nich byosztucznie spreparowane, estetycznie misternieutkane, takie pozorne wygodne plastikowe y-

    cie. Te olbrzymie, przestronne, lnice i piknepomieszczenia przytaczay go swoim ogromemi na dodatek wiay chodem. Byy ndzn kopitego, co jest na zewntrz. Nie mg tu istnie,poniewa si z tym nie identykowa.

    Chcia prawdziwego ycia, jego peni, a nietylko przetrwania. Wyamywa si. I co z tego?Zawsze tak robi. Mwili o nim Buntownik.Biay, Vera i inni te tacy s, z t tylko rnic,e on by prowodyrem.

    Szed w kierunku mesy, ale mylami by judaleko. Szuka szczeliny. Wiedzia, e one istnie-j i e jest ich duo. Szuka ich w swoim umyle,a nie gdzie we wszechwiecie. Nagle zobaczysito przed oczami. Zatkao go. Tego si nie spo-dziewa. Umiechn si. Nie wiedzia jeszcze,w jaki sposb je przejdzie, ale by pewny, e musi uda.

    Na razie by godny i chcia si odwiey.Nasta nowy dzie, ktry zaprasza go do siebiemikko i serdecznie. Czu wszechogarniaj-ce wsparcie, wprost niewytumaczalne oddaniei prawie namacalne ciepo, tak mio rozchodz-

    ce si po ciele.Tak, mia nadziej nadziej na lepsze jutro,ktre ju teraz sam ksztatowa. By w dosko-naym nastroju. Za nic nie mg sobie pozwoli,aby odebrano mu nadziej. Zawsze bdzie jchroni.

    MOJA NADZIEJA

    I mocno wierz,e przyjdziesz po mniei usysz twj agodny miech

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    14/109

    26 27

    i bd gotowyuwolni sizabierzesz mniena drugi brzeg

    Nagle pojawi si jaki cie. Wspomnienia,omamy przemkny mu niewyranie w oddali.Pozwoli im zaistnie i zacz si coraz bardziejtemu przyglda. Tym razem by czujny, zapat myl. Powiodo mu si. Coraz wiksze mrocz-

    ne pokady wydobyy si na wiato dzienne.Ju nie mia wtpliwoci, rozpozna to uczucie uczucie straconej nadziei. Na sam myl zro-bio mu si sabo. Wiedzia, jak to jest, gdy jejnie ma. Przypomnia sobie ten stan.

    Jest taka chwilagdy czarnagle pryskamagiczny wymiarznikarozczarowaniesmutkiem twarzotula

    to tak jakbymarzenieywcem spali

    W tym momencie mocna fala o niskiej cz-stotliwoci traa go mocno w plecy. Zatrzsonim silnie wok wewntrznej osi, gdzie na gra-nicy splotu sonecznego i serca... I jeszcze nadodatek co niewidzialnego podcio mu nogi,dosownie zasab. Osun si i przysiad na ka-skadowych, marmurowych schodach na sali

    obrad. Cakowicie straci poczucie czasu i prze-strzeni. Czu jakby jego ciao zostao wgniecionew posadzk, a on mia wraenie szybowania czyraczej wystrzelenia w inny wymiar. Eksplodo-wa i znalaz si po drugiej stronie. Wszystkoraptownie ucicho i uspokoio si, a on nieusta- jco dowiadcza dj vu. Dostpi pewnegowewntrznego wgldu.

    To wraenie drcej go rozpaczy, odrtwie-nia lub zamroenia, uzewntrznio si wielkimniemym woaniem, by w nim krzyk tysicle-ci. Pamita te wszystkie momenty, od dawnaje rejestrowa. Odczuwa i dowiadcza tego juwiele, wiele razy, a mimo to wci ten akt po-wtarza. Powtarza a do teraz.

    Otrzsn si, nie chcia ju tego nigdy wicejpowiela. Odkry, e czasem kreowa negatyw-nie zupenie niewiadomie, a potem si dziwi,e pojawiaa si destrukcja. Postanowi, e musico z tym zrobi, i to raz na zawsze. Reorgani-zacja wymagaa jedynie wikszej uwagi wasnejwiadomoci, wikszej koncentracji i rozlunie-nia, szybszej obserwacji swoich myli, zmiany

    spojrzenia i oczywicie wyciszenia wasnego we-wntrznego chaosu. To by bardzo aktywny, dynamiczny pro-

    ces. Mia wraenie, e bierze udzia w biegusztafetowym i e jako ostatni, ze zwycisk pa-eczk w rku, zblia si do mety i albo bdziemusia jeszcze raz przygotowa si do nastp-nego decydujcego biegu, albo da z siebie terazprzysowiowego maxa i zwyciy pokona, prze-skoczy sam siebie.

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    15/109

    29

    Tak spry si w sobieotworzy na nowewspi si na wyynytego co niewiadomei jak za dotkniciemczarodziejskiej rdki

    pojawia si sfera dziewiczadawno zapomnianaa jednak tak bliskabezpieczna i kochanamona tak atwowznie si ponad chaosa wszystko jest tu moliweotwartekrystalicznie czyste

    jawne i bez granic

    Rozdzia 2

    KANTYNA

    Rade by tak zaabsorbowany swoimi my-lami, e sam nie wiedzia, kiedy znalaz si naprogu kantyny. Przystan na chwil. Lubi tomiejsce: przestronne, koliste, zawsze cudow-nie owietlone. Tu mona byo oglda wschodyi zachody soca jak na doni.

    Z kadego stolika wida byo bajeczn pa-noram. Ogarn wzrokiem przeszklon kopui ujrza znowu sczce si bladorowe wia-to. Przypominao to kapilary. Na jego oczachtworzy si cay ukad subtelnych, ywych, mi-sternie utkanych wietlistych sieci w tej samejgamie kolorystycznej. To nasycenie wieegopastelowego ru rozchodzio si przyjemnie po

    caej sali, i w dodatku pachniao ywymi kwia-tami. Zdumiony zrobi par krokw. Ciekawe, czy inni wiedz, e s wiecznie za-

    silani t bosk energi... zastanawia si.Gdy tylko ukaza si w drzwiach, wszyscy

    ucichli. wiato rnokolorowych oczu skierowa-o si raptownie na niego. Zapanowaa chwilowacisza i nasta moment radosnego oczekiwania.Odnis wraenie, e czekali tylko na niego. Na-gle rozentuzjazmowany tum zacz bi brawoi gono skandowa jego imi:

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    16/109

    30 31

    Rade! Rade! Rade z Oregonu!Fala niespodziewanej radoci uniosa go na

    skrzydach. Umiechn si i wycigniciemrki pozdrowi wszystkich obecnych. Wygldaona to, i wie o jego wystpieniu rozniosa siz prdkoci wiata, a jego pomys spotka siz aprobat wielu podobnie mylcych Orego-czykw. Wyczuwao si spontaniczny entuzjazm.Czuo si pasj i rado tworzenia wszystkichzgromadzonych istot. A wiadome rowe wia-to, ktre niczym niewidzialna tcza, zawieraoich i czyo w Jedno.

    Zobaczy znajome twarze. Erick, Noar, Lisa,Niebieski i Vera machali do niego z rnychmiejsc sali.

    Szuka wzrokiem Rebe, ale bezskutecznie.Nigdzie nie mg jej znale. Spojrza na jej ulu-biony centralny stolik. Zauway tam Biaego,ktry jako pierwszy przecisn si przez tum,dosownie w locie, i w byskawicznym tempieznalaz si przy nim.

    Tak dobrze, e jeste z nami, Rade po- wiedzia na wstpie z rozbrajajcym wprost

    umiechem i niebywa lekkoci. Czeka-limy na ciebie, wszystko ju wiemy, o nic sinie martw. Nie jeste sam, lecimy z tob. Wiesz,przed twoim przyjciem dyskutowalimy o two-im projekcie i realnych szansach powodzenia.I wiesz, co? Zgosio si a jedenastu ochotni-kw do lotu, a nastpna dwunastka w staniegotowoci bdzie czeka w bazie odlotw na two-je polecenia i rozkazy. W razie potrzeby su cipomoc. Co ty na to!?

    To wietnie, ciesz si bardzo! wykrzykn

    radonie Rade i wskoczy na st, aby ogarnwzrokiem wszystkich.

    Przemwi swoim piknym, agodnymi dwicznym gosem:

    Kochani, bardzo si ciesz z waszego wspar-cia, oddania i zrozumienia. Wierz, tak samojak i wy, w powodzenie naszej misji. Nie mamynic do stracenia. Najwyszy czas odwiedzi inneprzestrzenie i galaktyki. Oregon jest pikny, alenieprzewidywalny. Moemy tu zosta i zmagasi, moemy liczy na cud przetrwania, ale mo-emy te wybra inaczej. I wybralimy. Lecimyrazem w nieznane z bardzo prostej przyczyny bo nie ma w nas lku.

    Znowu posypay si gromkie brawa, okrzykii wiwaty na jego cze. A on po chwili przerwykontynuowa:

    Mam nadziej i zamiar znale w Kosmosiemiejsce godne naszej uwagi. Moe wanie pla-neta Ziemia okae si gocinna dla nas i pomoenam przetrwa ten trudny okres, moe... A jelinie jest tym mistycznym miejscem, to nie spo-czn i bd szuka dalej.

    Zrobi krtk przerw i skoczy swoje wy-stpienie jednym zdaniem: Ochotnicy! Uporzdkujcie swoje sprawy.

    Spotykamy si dokadnie za trzy dni o wiciew bazie odlotw i denitywnie wyruszamy.

    Zeskoczy mikko ze stou. Zatrzyma si namoment, spojrza ciepo na wszystkich i w unie-sieniu powiedzia:

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    17/109

    32

    Tak dobrze e jesteprzyszede i dajesz miswoj uwagspotykamy si tuna tej cudownej sali

    pachncej dziwnym remwiatrem a moe nawet rajemtak dobrze e jeste

    przyszede

    i te twoje oczy...jak prawdziwe gwiazdy

    mog mwi do ciebie sowaktre zawsze chciay si wydostaz mojej spragnionej krtanimam jedn probdrogi przyjacielubd bratemdla mniedla niegodla kadegow tej cudowneji bogosawionej przestrzeni

    NO DOBRZE

    No dobrze mwiszale to tylko sowatak

    to s moje mylina ten moment zwerbalizowanebo jak mam ci przekazamoj wdzicznow akcie dzielenia si sob

    tak

    mona inaczejchociaby ciszzamyleniemtob

    jest jeszcze jeden sposbcakiem radosny

    syszysz ten akordodwieczny

    miosny

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    18/109

    35

    Rozdzia 3

    MILASOLA

    Rade mia wiele pyta. Nie umia sobie dzisiajz nimi poradzi. Byy tak natarczywe, aktywnei wci powracay. Nie daway mu spokoju. Tylewtpliwoci i dylematw kbio mu si gowie,i w dodatku czu caym sob wewntrzne rozpa-lenie, ktre trawio go jak ogie. Instynktownieposzed do Rebe. By pewny, e ona mu pomoealbo przynajmniej wskae drog.

    Gdy przekroczy prg jej natchnionej oran-erii, natychmiast si zatrzyma. Teraz dopierouwiadomi sobie, e przekraczajc ten prg,wchodzi jakby w inny wymiar, micelarn prze-strze, milasol. Nie widzia tego oczami, leczwidzeniem wewntrznym, duchowym. Czu, e

    przechodzi przez jakie niewidzialne wrota lubraczej wietlist bram. By to niewidoczny,energetyczny, ywym wiatem utkany milanezo-wy, leptonowy Portal. Tak, nawet powietrze byotu inne, specyczne, bardziej rozrzedzone, takie jakie czuje si w wysokich partiach grskich.Pulsujcy, rozedrgany eter prawie namacal-nie taczy w powietrzu. Rade oddycha tutajatwiej, jako samo to si regulowao. Oddechz rytmem serca czy si w jedno. Czu oyw-czy strumie wiatru, taki nieznaczny podmuch,

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    19/109

    36 37

    ktry odwiea go wewntrz. Bdc z oddechemw jednoci, oddycha lekko i bez wysiku, jak-by sam oddech rytmicznie i powoli przez niegowchodzi i wychodzi w rytm wschodzcego i za-chodzcego magicznego soca Oregonu.

    Jednak dzisiaj wyczu u Rebe jeszcze co in-nego, ulotnego, co, co trudno nawet wyrazisowami. Wyczuwa obco cakowicie nie-znan mu przestrze oraz nieznany mu dotdu niej akord smutku, a moe bya to rzewna me-lodia. Nawet przeleciaa mu taka myl, e moeto nie jest dobry moment na rozmow.

    Dopiero teraz zauway Rebe. Staa zamy-lona z twarz przy szybie, jak zwykle skpanaw zocistych promieniach. Bya naprawd licz-na. Miaa oliwkow, wrcz zotaw barw skry,nasycon odcieniem czekolady. Lubi ten kolor,wiedzia nawet, jak on pachnie. Najpikniejszyodcie, jaki kiedykolwiek widzia. Ciemnobrzo-we wosy i skra dosownie lniy, a delikatnapowoka bladego ru otulaa j wok. Na do-datek wyczuwao si wok niej intensywny bogizapach wonnych kwiatw lilii, ktry unosi si

    i agodnie szybowa, niczym sok.Wypatrywaa czego. A moe co obserwo- waa? I to co dogbnie j pochaniao. Byaskupiona, powana, jakby przestrzenna, a za-razem nieobecna. Nastrj miaa melancholijny,a przynajmniej tak to odczuwa. Sprawiaa wra-enie cakowicie biernej, niereagujcej na to, cosi wok niej dzieje. Byo to dziwne, bo ta ra-do, tak charakterystyczna dla niej, gdzie sizapodziaa, niespodziewanie znika. Nie zauwa-ya nawet tego, e przyszed.

    Rade serdecznie j pozdrowi i mimo tegoniewytumaczalnego dystansu, a nawet chodu,odway si zada nurtujce go pytania:

    Rebe, odpowiedz mi, prosz: czy jest jakafunkcja do wypenienia tu, na Oregonie? Czyjest jaki cel pozostania tutaj?

    Spojrzaa na niego inaczej, lekko zdziwionai zaskoczona, wybita z jej tylko znanego rytmui nastroju. Lecz nagle caa jej postawa i nastrjdiametralnie si zmieniy. Lekko podekscytowa-nym gosem zacza go strofowa:

    Rade, nie zadawaj mi ju wicej takich py-ta. Znajd w kocu swoje odpowiedzi na swojepytania. Najwyszy czas dojrze.

    Nie podoba mu si taki pocztek. Nawetintonacja jej gosu wydaa mu si inna, obca,bardziej niska, ale za to mocniejsza ni zazwy-czaj. Kontynuowaa ju troch spokojniej:

    Naucz si sucha siebie i wypowiada swo-j wasn prawd. Bo to ty, od zarania dziejw,nosisz w sobie Prawd. A w rzeczywistoci je-ste Prawd i jednoczenie rozwizaniem. Maszfunkcj i cel. Znajd swoj wasn drog, odkryj

    j dla siebie na nowo, bo nikt za ciebie tego niezrobi! Twoja wewntrzna iskra, Ja, gwiazdaczy przewodnik suy ci pomoc. Na co jeszczeczekasz?! Dlaczego wci zwlekasz, mj drogi?!

    Nagle przerwaa, wzia gboki oddech,zmruya oczy i ju agodniej dodaa:

    Pamitasz, Rade, co ci zawsze powtarza-am, nawet wtedy gdy bye cakiem may?Moesz uzdrowi sam siebie, twoim obowiz-kiem jest dy do Jednoci, zespolenia, doPeni. Ze wszystkich si musisz zczy wszyst-

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    20/109

    38 39

    kie aspekty w sobie w jedno, a w szczeglnocite niechciane, odrzucone, niekochane, tak g-boko skrywane. Do tego jednak potrzebna jestodwaga, by zechcie spojrze swojemu demo-nowi prosto w twarz i wej w swj pierwotnylk. I wtedy musisz poprosi o pomoc, korek-t i przemian, bez tego nie dasz rady. Wolnoczeka jedynie na twj wybr i akceptacj. Kluczjest naprawd w twoim rku, Rade.

    Urwaa nagle, spojrzaa na niego wnikliwie i,o dziwo, to ona zadaa mu te pytania, ktre onwanie chcia jej zada:

    Rade, przecie chcesz poczu swoje wasneCentrum, odnale swoj wito. Ale jak du-go chcesz to robi wedug wasnych pomysw?Wiem, e chcesz odkry swoj niezaleno, su-werenno, ale czy nie widzisz, e twoje sposobynie dziaaj? Jak dugo jeszcze zamierzasz pro-wadzi sam siebie? Czy naprawd jeste gotowyna co wicej?

    Zatrzymaa si na moment, po czym dodaa: Pomyl o tym, prosz. A najlepiej nieustan-

    nie o tym medytuj.

    Dalej mwia jakby do siebie, bo nawet niespojrzaa ju w jego stron: Wydawao mi si, e nie masz wtpliwo-

    ci. Ju dawno wzniose si ponad dualizm.Potrasz zobaczy rzeczy takimi, jakimi sw istocie. Znasz ich prawdziw natur. Wiesz,e wszelka podstawa istnienia opiera si na har-monii, piknie i mioci. Przecie dowiadczaszi przekraczasz granice samego siebie, potraszposzybowa w nieznan ci przestrze wolnoci.Naprawd nie rozumiem twoich wtpliwoci.

    Przez moment poczu si dziwnie, trochby zaskoczony obrotem tego spotkania. Nietego si spodziewa. Czu si zakopotany. Kon-sternacja otulia go niespodziewanym ukiem,a moe wrcz koem. Musia przyzna, e te py-tania byy niezwykle precyzyjne. Poruszyy go,dotkny na gbokim poziomie. Czu si tak, jakby balansowa, a raczej znajdowa si nakrawdzi przepaci i na dodatek nie wiedzia,w ktr stron si uda. Przebywa w jakim za- wieszeniu pomidzy dwoma wiatami. I naglezawitaa mu w gowie idea poddania.

    Gdy chcia ju wyj, od niechcenia dodaajeszcze:

    Obserwuj gry Oregonu, patrz na nie i uczsi od nich, prosz. A wiesz, czego?!

    Nie bardzo wiedzia, o co jej chodzi, lecz onanie czekaa na jego odpowied:

    Przede wszystkim i ponad wszystko uczsi milczenia, wyciszenia i dostrojenia. Pocze-kaj jeszcze chwil powiedziaa, gdy odwracasi ju ku wyjciu. Wydaje ci si, e to ty tsk-nisz tak bardzo za rdem. Ale prawda jest

    taka, e r d o t s kni za to b je sz cz eb a rd z i e j .Caym sob chon t ostatni, tak blisk

    mu fraz. Zaskoczya go. Zburzya mu bowiemwszystkie jego koncepcje. Mia dosy, bo za duobyo tego wszystkiego na raz. Chcia zosta sam.Chcia wchon w siebie te wszystkie sowa, bystay si janiejsze, zasymilowa je w ciszy, po-medytowa nad nimi, chcia dowiadczy tegowszystkiego, o czym mwia. Wybieg. By poru-szony, a nawet wzburzony, i to bardzo.

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    21/109

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    22/109

    42 43

    wzruszony, a zarazem uwolniony. Wezbraneemocje popyny w nim same. W wielkiej ciszykonstatowa:

    Siedz przy okniegigantycznym okniesiedz i pacztylko czas

    przepywa obokcakiem inaczej

    nie moe dotknmyli kochajcych

    takie jasne niewinnekwitnce ogrody

    doprawdy nie wiemskd te ciepe zymoe czasami i tysiedzisz przy okniei nawet nie wieszskd te dziwne zy

    takie otwarterozmodlone

    szybujce Anioy

    Dozna nagego olnienia. W jego sercu poja-wia si wdziczno, ogarno go wzruszenie teuczucia rozkwity w jego zadziwionych oczach jakprawdziwe re. Poczu nawet delikatny ranyzapach, unoszcy si w przyjemnym pmroku.

    Wiedzia, e Rebe obcuje z nim na wielupoziomach rwnoczenie i e, na tej wyszej,duchowej paszczynie, go syszy. Wyzna jej tesowa, ale najpierw wyszepta je w mylach do

    siebie, a potem radonie do niej zawoa. Choserce troch mu jeszcze drao, wiedzia, e jew kocu odpiecztowa.

    Tak bardzo dzikuj ciza te wszystkie dninaprawd dzikuj ciza to

    e ty to Ty

    moja wdzicznoza ciebieramiona otwierataka wolna i czystarozwietlona roztaczonado samego Nieba

    Sam dokona tej przemiany, smutek po-zostawi za sob. Dy przecie do radoci.Coraz bardziej, ze wszystkich si, pragn jedy-nie radoci. Mia jasny cel. Sowa, obrazy samepowstaway w jego umyle w tak wielkiej ob-toci. Nagle, cakowicie niespodziewanie poczu,e co go energetycznie wspiera. Usysza deli-

    katny trzepot skrzyde. Co sfruno ukosem kuniemu i stano u jego lewego boku. To niezwy-kle urodziwy Anio Opatrznoci wanie zniylot i objawi mu si w caym swym blasku.Opuci zwiewnie swe kolorowe, mozaikoweskrzyda, lecz nie do koca. Zatrzyma je w ge-cie otwarcia i powitania, a nastpnie wysa musnop biao-zocistego radosnego wiata. Lekkosi poruszy i wykona skrzydami nieznacznyruch. I to spowodowao, e na wysokoci go- wy popyn z niego energetyczny strumie,

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    23/109

    44 45

    taki ywy i kolorowy, rubinowy, miejscami czer- wono-pomaraczowy; to byo dziwne i niecozaskakujce. Rade wsta, by bardzo wzruszony.Poczu, jak wezbrana fala miosnego przepywujeszcze bardziej otwiera mu serce.

    Anio Opatrznoci umiechn si czulezawar go delikatnie w sobiestali tak nieporuszenizapatrzeni

    jak odwieczni kochankowie

    Anio jeszcze musn go w lociekoniuszkami skrzydew gecie poegnania jego imi przywoawizk turkusu i szmaragdugo obdarowa

    Rade zakoysa si nieco i z wdzicznocizapiewa:

    Tak bardzo dzikuj za ciebieza twoj Miooddanie i wdzikza serce krystalicznie czyste

    za ten srebrzysty miech

    moja wdziczno za ciebiegranic nie znawci ronie i dojrzewaramiona rozprzestrzenia

    patrzytroch zdumionaronie i dojrzewarozprzestrzeniacigle si rozprzestrzenia

    Rozdzia 4

    PROROCTWO

    W salonie u niego bya Vera. Przekomarzasi z ni. Oboje byli w radosnym, miym na-stroju. Cieszyli si, e ju wkrtce razem lecw nieznane. On by t wypraw bardzo podeks-cytowany. Zaproponowa jej miejsce u siebie napokadzie.

    Fantastycznie, Rade. Ale nie ma mowy, e-bym leciaa bez Lisy. Lec z tob, ale chc lecierwnie razem z ni powiedziaa Vera.

    Patrzy na ni, by zdziwiony, nie spodziewasi takiej odpowiedzi. Po chwili ciszy odezwa sipowanie:

    Nie jest to moliwe, lecimy przecie trjka-mi. Leci ze mn Niebieski. To jest ju ustalone,

    nie mog tego zmieni.Spojrzaa mu gboko w oczy, po czym z nut-k przekory powiedziaa:

    Lubi ci, Rade, a moe nawet wicej. Je-ste mi naprawd bliski, i to bardzo. Ale nic sinie stanie, jeli polecimy osobno. Wiesz, co?Docz do nas Biaego, to bdzie najlepsze roz-wizanie.

    Wszystko jakby idealnie pasowao, wic pochwili milczenia si odezwa:

    Dobrze, w takim razie mam gotow pierwsz

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    24/109

    46 47

    trjk. Nad pozostaym ukadem energetycznymmusz si jeszcze zastanowi.

    Naraz spojrza na ni bardzo przestrzennie.Zamylony, podszed do okna. Vera przypa-trywaa mu si z zainteresowaniem. Sta, coprawda, do niej tyem, ale widziaa, jak gadzisi po wosach i czole. Znaa go bardzo dobrze, wic wiedziaa, e nad czym si intensywniezastanawia. Nagle si odwrci, podszed dopulpitu. Wci zamylony zacz szybko wpro-wadza jakie dane. Na wielkim ekranie pojawiysi wzory, diagramy, wykresy i przestrzenne ob-razy. Umiechn si do siebie, spojrza na nii niebywale zadowolony powiedzia:

    Wiesz, przed chwil chciaem wzi czterymniejsze pojazdy, bo s bardziej zwrotne. Zwasz-cza przy duej asocjacji gwiazd pilotowanie nimi jest atwiejsze. Ale zmieniem zdanie, polecimydwoma innymi statkami: Exodusem 1 i 2. Sone lepsze przy przeskokach i bezpieczniejszepodczas dugich lotw. Tak wic moja propozycjajest nadal aktualna, teraz jest ju duo miejscana pokadzie. Co ty na to?! Czy to ci odpowiada?

    Oczywicie umiechna si ciepo. W tejsytuacji lec razem z tob, Rade. W takim razie wszystko jest uzgodnione.Nagle umilk i zasucha si w siebie. Kto

    zapuka, ale on to wyczu chwil wczeniej. Wie-dzia, e to Rebe i e nie przysza bez wanegopowodu. Otworzy czym prdzej drzwi wielcezaintrygowany. Vera wanie wychodzia, wicminy si w przejciu.

    Rebe wesza do salonu i spojrzaa na niegobardzo wymownie. Nie odezwaa si ani so-

    wem, po prostu zwyczajnie przysiada na jegoulubionej soe i pooya na stole jakie kolo-rowe materiay. Spojrzaa, a waciwie zatopiaspojrzenie w malowniczym widoku za oknem.Trwao to do dugo, wic i on pody za ni wzrokiem. Zobaczy tanecznie falujce gaziedrzew i srebrzycie migocce purpurowe licie.

    Rade usiad naprzeciwko niej i czeka cier-pliwie, a zwrci na niego uwag. Z lekkimzagadkowym umiechem skierowaa goww jego stron i powiedziaa:

    Rade, musz ci o czym powiedzie przedodlotem. Mam tu kilka artykuw, niektre po-chodz z Ziemi, a niektre napisane s przezciebie, jak chociaby ten o Mioci. Wydostaamje specjalnie dla ciebie. Przestudiuj je w kosmo-sie, bardzo ci o to prosz.

    Wskazaa na nie i dodaa: Posuchaj mnie uwanie: te artykuy, kt-

    re sam napisae, pochodz z twojej przyszoci,dopiero je napiszesz.

    Rebe, co ty mwisz? Jakie artykuy z mojejprzyszoci?! Jak to jest moliwe, skoro ty masz

    je ju teraz, i to namacalnie, zycznie? Rade, przecie wiesz, e czas nie jest stay, ejest pojciem wzgldnym. Przeszo, teraniej-szo, przyszo nie s ani liniowe, ani cige.Mona si dowolnie przemieszcza w rnychkierunkach. I ty to wkrtce pojmiesz. Powiemci wicej, bdziesz pisa ksiki. Opiszesz naszhistori i opiszesz j cudownie, mam na mylinasze istnienie na Oregonie. Wspomnisz w niejrwnie o mnie. Nawet t rozmow przytoczyszdosownie.

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    25/109

    48 49

    Patrzy na ni z niedowierzaniem. To byozadziwiajce. Nagle poczu silny bl, ktry poja-wi si cakiem niespodziewanie. Co dziao siz jego gow. Czu wewntrz niej mocne rozpie-ranie, a jednoczenie straszliwy ucisk. Jakby jakie metaliczne, cho niewidzialne kleszczez ogromn si dociskay mu skronie.

    Rebe spojrzaa na niego badawczo i rzeka: Rade, wanie przypieszam twoje my-

    lenie, to chwilowa akceleracja, skracam czastych zjawisk. Wiem, e troch trudno ci to terazwszystko zrozumie, ale posuchaj mnie uwa-nie. W niedalekiej przyszoci pojawisz si naZiemi ponownie, ale ju w innej postaci, teraz le-cisz tylko na zwiady. Bdziesz tam pracowa napromieniu wiata, mioci i poszerzonej wia-domoci. Przedtem wrcisz jeszcze na chwil naOregon, lecz wrcisz cakiem odmieniony. I jesz-cze jedno, znajdziesz Rozwizanie. Najpierwdasz je wszystkim swoim braciom Oregoczy-kom, a potem zaoferujesz je Ziemianom.

    Co go tkno, to by wewntrzny impuls.Przesta jej sucha. Mia przeczucie, musia za-

    da jej to pytanie. Rebe, czy to nie jest przypadkiem nasze po-egnanie?!

    Spojrzaa na niego uwanie i z wielk kon-centracj w oczach powiedziaa:

    Tylko w pewnym sensie, Rade. Nasze umy-sy s wiecznie poczone. Nie mog si zgubiczy straci cokolwiek. W tym poczeniu istniejetylko rado, spokj, braterstwo i wieczne mi-owanie. Tylko w tej przestrzeni poruszasz sibezpiecznie, pewnie i cakowicie naturalnie.

    Mieszka w niej wieczna mio, taka wietlista,wolna i czysta. To wanie znaczy By i Tworzy,y peni ycia i z pasj rozprzestrzenia siw nieskoczono.

    Wiedzia to, dowiadcza tego wiele razy,mimo to zy popyny mu same. Nie mgwydoby z siebie gosu, nie by na tak ewentu-alno przygotowany. By zaskoczony, osaczonyi w niewytumaczalny sposb zapany w puapkswoich emocji. Poczu napierajcy ucisk i roz-pierajcy bl w okolicy serca. Nie wiedzia, coma zrobi. Spuci wzrok, by bezradny, skulisi w sobie. Przezwyciy ostatkiem si skurczgarda i odezwa si zmienionym gosem:

    To nie moe by prawda, to mi si ni! Odsun si od niej gwatownie.

    Rade, nie wycofuj si teraz, nie uciekaj w inny sen zniya gos do szeptu. Maszw sobie tak tendencj, ale przyjrzyj si temu,zobacz, co naprawd si dzieje, zachowaj tylkoczujno.

    Obja go i przytrzymaa mu gow. Poczu wiksz stabilizacj. Powiedziaa ju znacznie

    spokojniej: Tak, to prawda, to jest sen, ale z niego mo-esz si przebudzi do Realu.

    Jej sowa otrzewiy go, momentalnie ocho-n, odzyska przytomno i jasno umysuoraz ostro widzenia. Rozpacz osamotnieniai strach znikn. Poczu si bardziej zerodkowa-ny, zintegrowany, a jednoczenie rozluniony, poprostu wolny. Zda sobie spraw z jej wsparciai pomocy na tym duchowym poziomie, poczu jejobecno w sobie.

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    26/109

    50 51

    Spjrz na mnie poprosia go niezmiernieagodnie.

    Podnis wzrok. Rebe patrzya na niego w tenszczeglny, znany mu sposb. Wytara mu zy natwarzy. Ich spojrzenia si spotkay, przez chwiltrwali w milczeniu, zapatrzeni w siebie. Rozlu-ni umys, a waciwie to sam mu si rozlunii rozprzestrzeni zupenie naturalnie. Poczuwielk ulg, gboko westchn, umiechn siniemiao. Caa energia nagle si zmienia, po-jawi si inny, taki odwieajcy i oczyszczajcyoddech, jak gdyby zstpujcy z samego nieba.Dowiadcza swojej prawdziwej duchowej natu-ry. Nie byo tu miejsca na smutek, tylko spokj,zrozumienie i wzajemne miowanie.

    Rebe nie spuszczajc z niego wzroku, powie-dziaa:

    Widzisz? Moemy poczy si i poczuw kadej chwili, tak jak teraz, bez wzgldu naczas, przestrze lub form. Jestem w tobie, a tyjeste we mnie bez adnych barier czy granic.Rade, tak ju pozostanie na zawsze.

    Naraz z ni co si zaczo dzia. Przyglda

    si jej z wielkim zdziwieniem. To, co zobaczy,przeszo jego najmielsze oczekiwania. Wprostosupia. Jej twarz zmieniaa si dosownie najego oczach. Z sekundy na sekund znana muforma przeobraaa si w zupenie inn. Tazmiana nastpowaa bardzo agodnie i pynnie.Tak po prostu jej twarz wysza ze swoich ram.Wszystkie wosy, jak gdyby nagle cofny sido tyu i zniky gdzie w tle, a sama twarz wy-cigna si i wysuna do przodu. Najbardziejwyraziste stao si wyduone czoo i policzki.

    Pojawia si tak niesamowita, kosmiczna, fan-tastyczna, oba, a zarazem harmonijna i piknaforma, e wprost oniemia z zachwytu. Nie dajednak pozna po sobie, e to widzi. Zwaszczaporazi go niesamowity blask bijcy od niej, jejwiato byo brylantowe. A ona jakby niewiado-ma tego, co ujrza a moe wiadoma, tylko niezwrcia na jego reakcj uwagi kontynuowaa:

    Posuchaj, to jest rwnie o tobie.Sucha i z zapartym tchem patrzy na ni jak

    urzeczony. By zafascynowany tym widokiem.

    TAK WIELE

    Daam ci wicejni mogam dakochaam ci wczeniejni nasta czaspiewaam ci zawszebez zbdnych swbyam wszdzie tamgdzie bye tybyam twoj muznatchnieniem

    Anioemwspomnieniembyam...nie mw nic

    ja to wiem

    Nie smu si, mj drogi. To tylko momenti zobaczysz mnie znowu.

    Przy wypowiadaniu tych sw jej twarz wr-cia do poprzedniej postaci. Nachylia si w jegokierunku i ciszonym gosem dodaa:

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    27/109

    52 53

    Mam jedn prob, Rade. Zaopiekuj siswoim Ogrodem. Zrb to dla siebie, nie dlamnie. Twoje kochajce myli s jak przepik-ne, kwitnce kwiaty. Dbaj o nie, dostarczaj imduo czuoci i agodnoci, a przede wszyst-kim wody. Dopiero wtedy zakwitn cudowniew tobie, i to w wielkiej obtoci, obdarzajc ciswoim blaskiem, zapachem i niespotykanym wrcz urokiem. Pamitaj, Rade: twj Ogrdjest nieskoczenie obf i ty.

    Zrobia krtk przerw. Wstaa, wiedzia, eszykowaa si do wyjcia. Wyczu jednak jej wa-hanie. Tym razem spojrzaa na niego bardzoprzenikliwie i rzeka:

    Sprbuj powiedzie to jeszcze inaczej.Wiem, e bardzo lubisz lata. Moesz odby wiele podry, chociaby w obrbie Oregonu.Moesz odwiedza inne planety, cae ukady so-neczne, galaktyki czy systemy gwiezdne. Moeci nawet pochon eksploracja przestrzeni ko-smicznej cakowicie, bez reszty. Ale jest jednapodr, ktr musisz koniecznie odby teraz.Jest to podr najwaniejsza i ostateczna. Jed-

    noczenie jest ona najpikniejsza i najbardziejfascynujca, jaka moe ci si kiedykolwiek przy-darzy. Jeli tylko w ni wyruszysz, Rade, miezaskoczenie i zadziwienie bdzie ci towarzyszynieustannie. Jest to podr w gb siebie. Aledopiero gdy staniesz na samym jej kocu, daci to nieopisan rado, tak upragniony pokji niewypowiedziane wprost szczcie.

    Zacza si ekscytowa: To jest wrcz twj obowizek: dowiedzie

    si Kim naprawd jeste. Na nic ci ta twoja

    caa wiedza, inteligencja, technologia, zdolno-ci, jeli nie odpowiesz sobie na to podstawoweczy wrcz fundamentalne pytanie i nie dopro- wadzisz siebie do rozwizania, zintegrowania,zerodkowania inaczej mwic do samopo-znania. Teoretycznie ty wiesz to wszystko, mjdrogi, ale teraz musisz w to wej, wskoczy, i tona bardzo gbokie poziomy. Ta podr wymagatwojej energii, chci i zaangaowania.

    Chodzia szybko po pokoju, taka jaka naa-dowana, energia j wprost rozpieraa.

    Posuchaj, faktor wiata musi zosta podwy-szony i wzmocniony, i to na szerok skal. Rade, jest wielkie przypieszenie we Wszechwiecie,a ty jeste jak najbardziej na to gotowy. Zostaepowoany, legiony czekaj na ciebie. Bierz si doroboty i pamitaj, e nie jeste sam. Nigdy, prze-nigdy nie bdziesz pozostawiony sam sobie.

    Spojrzaa na niego bardzo ciepo i ju znacz-nie wolniej dodaa:

    Moja rola powoli dobiega koca, przygoto-wania zostay zakoczone. Moe to dziwne, alemam wiadomo dobrze wykonanego zadania.

    Umiechna si mikko i po krtkiej chwi-li dodaa: Teraz nastpi cz gwna tego Ko-

    smicznego Wydarzenia. Twj udzia jest wrczniezbdny. Kurtyna zostaa podniesiona albo, jak wolisz, zasona opada. A ty id na caow stron wiata, mioci, boskiego przeznacze-nia i wasnego przeobraenia.

    Na sam koniec powiedziaa: Pamitaj Rade, e to wiara zalewa form

    d o wi ad c z en i em. Kocham ci, wspomagam

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    28/109

    54 55

    i czekam na ciebie, stokrotko moja kochana.Nagle spostrzeg, e ju jej nie ma. Tak po

    prostu znikna na jego oczach, jak gdyby roz-pucia si w byszczcej przestrzeni. Poczutylko na twarzy dziwny podmuch wiatru. Bykompletnie osupiay i zaskoczony. Dugo pa-trzy na to miejsce, w ktrym przed chwil staa.Wci dwiczay mu w gowie wszystkie jej so-wa, ktre przed chwil wypowiedziaa.

    Po duszej chwili jego wzrok zatrzyma sina stoliku. Zaciekawiony wzi pierwszy arkusz w swoje donie, przelecia po nim wzrokiem.Zastanawia si: jakim cudem udao jej si wy-dosta te artykuy z przyszoci? To byo dziwneuczucie: czyta co, co dopiero sam napisze i tonie teraz, ale potem. By bardzo zaintrygowany.W skupieniu zacz czyta:

    MIO JEST NASZYMNATURALNYM DZIEDZICTWEM

    yjemy w twrczych, niesamowitych

    czasach, nastpuj niezwyke, wprost re-wolucyjne zmiany i transformacje nas

    samych. Naszym przodkom nawet si nienio, e to, co byo ich odlegym marze-niem, urzeczywistnia si wanie teraz.

    Tak wiele si mwi, czyta i syszyo mioci. Dla kadego ma ona inny wy-dwik i znaczenie, a przecie Mio jest jedna. Moe nadszed najwyszy czas, byprzyjrze si temu, co nazywamy miocii prawdziwym yciem, bo moe si oka-

    za, e to, co uwaamy za mio i ycie,nim po prostu nie jest.

    Nie ma rnych rodzajw mioci, tak jak nie ma rnych rodzajw wolnoci.Bo mio i wolno s ze sob spokrew-nione i nierozerwalnie poczone. Nie mawolnoci bez mioci i na odwrt. A prze-cie Mio jest wolnoci umysu, ktrakorzysta z caego wiata Wszechwiatai w akcie dawania rozprzestrzenia j wsz-dzie wok.

    Kady przejaw mioci jest maksymal-ny. Nie mona kocha tylko troch, bomio jest totalna, cakowita, wszechogar-niajca albo si kocha, albo nie, adenkompromis nie jest tu moliwy. Najwy-szy czas, by to sobie uwiadomi.

    Mio nie jest uwikana w kompromis jakiejkolwiek ograniczonej natury, jest ponad wszelk klasykacj, podziaem,analiz, rozczonkowaniem, fragmentary-zacj. To my sami uwizilimy j w klatce poprzez ch posiadania jej na wasno.

    A przecie mio to stan umysu, bycia,ktry jest niczym innym jak otwarciem,zaproszeniem serdecznych ramion dowsplnej zabawy, dzieleniem si radoci,dawaniem i rozprzestrzenianiem siebiew nieskoczonoci.

    Mio nie posiada barier, granic, jestzawsze pogodna, jasna i czysta bysz-czca w wietle soca. Jest najwaniejszai naturalna. Mio jest jak oddech, bezktrego nie mona y lub istnie, dowiad-

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    29/109

    56 57

    cza radoci, pokoju, pikna i harmonii.To istota i esencja naszej rzeczywistoci.Mio jest jedyn prawd i darem Boym cudem ycia. Uwiadomienie sobie tegofaktu w nas samych jest naszym Boskimdziedzictwem.

    Nie jest to uczucie ograniczone czyzawone do kogo lub czego. To stanumysu, wolny, nie oceniajcy czy r-nicujcy. Jest to stan wszechogarniajcejczuoci i radoci do wszystkiego i wszyst

    -

    kich wok. Mio uskrzydla i uwalnia,a nie wizi i rani. Naprawd nie ma si cze-go ba, bo dowiadczenie Mioci uwalniaod lku i blu, alu i poczucia winy, kon-iktu, ktry czujemy, gdy trzymamy sikurczowo naszej zycznej tosamoci.Wprost wyzwala nas od powoki cielesneji pozwala dowiadczy naszej duchowejekspansji. To wanie Mio uzdrawiai leczy na wszystkich poziomach.

    Jako ludzka tosamo, czowiek ogra-niczy j adekwatnie do swojego poziomu

    lub puapu koncepcyjnego sposobu my-lenia. To samo zreszt uczyni z Bogiem.A przecie Mioci nie da si zamknani zaszuadkowa, pojawia si cakiemnaturalnie, spontanicznie, bez adnegoprzymusu w momencie puszczenia blokwemocjonalnych i mechanizmw obron-nych. Mio jest jak wiatr, przychodzinie wiadomo kiedy i zawsze nas zaskakujeswoim nieodpartym piknem, wdzikiemi urokiem.

    rdem Mioci jest Bg, ktry stwo-rzy nas z Mioci, w akcie Mioci i dlaMioci.

    Ograniczona ludzka tosamo kocha- jc i nienawidzc jednoczenie, yjcaw cigym konikcie i chaosie, wznosi siteraz o oktaw wyej i nareszcie otwierasi na Mio absolutn, bezwarunkow,uniwersaln, Bosk. Transcendentalne do-wiadczenie rozszerzenia umysu i otwarciaserca moe sta si udziaem kadego czo

    -

    wieka, bo w Prawdzie i w Mioci nie maadnych tajemnic. Wszystko jest odsoni-te, jawne i odkryte. Nie jest zarezerwowanewycznie dla wybracw. Bg woa dowszystkich swoich dzieci.

    Rade przerwa na chwil, zamyli si, wszyst-kie te idee byy mu bardzo bliskie. Zachanniezacz czyta dalej:

    Paradoks wybraca polega na tym, inie wszyscy odpowiadaj na wezwanie.Ale ci nieliczni, ktrzy suchaj go-

    su Boga i wspdziaaj z nim, staj siwybracami, staj si wrcz narzdziemw Jego cudownych Rkach, s Jegowiecznym, miujcym przedueniem.Niektrzy odwracaj si od Praw Boskichi aktywnie im zaprzeczaj. Ale ta igno-rancja nie wiadczy o tym, e ich nie ma.Prawa Boga istniay, istniej i bd ist-nie. Szalestwo ludzkie i arogancja niemaj na szczcie wpywu na Boski Kos-miczny Porzdek Istnienia.

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    30/109

    58 59

    Punktem zwrotnym dla czowiekaokazuje si zmiana postrzegania same-go siebie. Wystarczy tylko zmieni zdanieo sobie samym, a zmieni si wiat.

    Zauwaenie i zaakceptowanie w sobie pikna, niewinnoci, boskoci, witocito nie egoizm, pycha czy samolubstwo, aleprzejaw prawidowej perspektywy i dotar-cie w kocu do rdzenia swojego Jestestwa.Kim jestem? to fundamentalne pytanie,na ktre szukamy odpowiedzi. T odpo

    -

    wied znajdujemy wKursie Cudw:

    Jestem Synem Boym, cakowitym,

    uzdrowionym i penym, promieniujcym

    w odzwierciedleniu Jego Mioci. We

    mnie uwicone jest Jego stworzenie i za-

    gwarantowane ycie wieczne. We mnie

    mio jest uczyniona doskona, lk jest

    niemoliwy, a rado ustanowiona bez

    przeciwiestwa. Jestem witym domem

    Samego Boga. Jestem Niebem, w ktrym

    zamieszkuje Jego Mio. Jestem Jego

    wit Bezgrzesznoci, bowiem w mojej

    czystoci spoczywa Jego wasna.

    Sam Bg jest gwarancj naszej nie-winnoci. Tak wanie czowiek w swoimsercu i umyle powinien myle o so- bie. Nasze niebiaskie pochodzenie niepodlega adnej kwestii lub dyskusji. Jeste-my cakowicie godni mioci, stworzenido prawdziwego miosierdzia i empatii.Mio naley si nam z racji naszego boskiego przyrodzenia. Jestemy prawo-

    witym dziedzictwem naszego Ojca, JegoSynem jednorodnym, wit Myl, JegoMioci, ktra nigdy nie opucia swoje-go rda. Przepikna modlitwa w KursieCudw mwi o tym tak:

    Ojcze, Twoja wito jest moj witoci.

    Twoja Mio stworzya mnie i uczyni-

    a moj bezgrzeszno na zawsze czci

    Ciebie. Nie ma we mnie winy ani grzechu,

    albowiem nie ma ich w Tobie.

    To nie zalknione ego, zamieszkujceciao, jest naszym prawdziwym domem. Tosamozwaniec, ktry roci i uzurpuje sobieprawa, ktrych notabene nie posiada. Jestto iluzoryczna zyczna tosamo, z kt-r si identykujemy. Program ego jestprzeraajcy i okrutny, a jego gwny celto cierpienie, mier i pooga. Natomiastnauka Ducha witego prowadzi do szcz-cia, radoci i ycia wiecznego. Nie da sipogodzi ze sob tych dwch sprzecznych,przeciwstawnych programw nauczania.

    Dowiadczenie wiata i bezwarun-kowej mioci Boskiej jest moliwe

    i osigalne wanie teraz, i to przez ka-dego. Czakramy serca i korony byy i sprzygotowane do otwarcia dla odwanych,ktrzy maj wielk odwag przebaczy,obnay si, cign stare uwierajce ma-ski, odsoni si, odoy na bok wszelkiemechanizmy obronne. S dla tych, ktrzy pragn dowiadczenia uzdrowienia siebiesamych.

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    31/109

    61

    I wtedy w cakowitej bezbronnociwiato Mioci zstpuje na nas prosto z sa-mego Nieba. Cay iluzoryczny wiat znikai pojawia si... wszechogarniajca rado,stan uniesienia i niewysowionej wprostwdzicznoci. Kada komrka ciaa, na-peniona cudownym, oywczym wiatemMioci, wibruje z podwyszon czstotli-woci, wrcz promieniuje, wykonujcniepowtarzalny taniec miosny.

    Skoczy czyta i zamyli si na moment.Jedyne, co chciaby jeszcze doda to, e zawszetrzeba pamita o tym, i dowiadczenie MiociBoej nie jest sowem. Sowa to jedynie symbole,wskazujce drog. Uwiadomi sobie rwnie, eto zadanie nie jest dla tchrzy, ktrzy ceni so-bie wygod, monotoni, lk i toleruj stchlizni zepsucie wasnych umysw. Trzeba mie na-prawd pragnienie i odwag w sercu na Nowei nie tylko prosi, ale wrcz upomnie si o swo-je Krlestwo.

    Rozdzia 5

    KIEDY PATRZ W TWOJE OCZY

    Trzeciego dnia wszyscy ochotnicy zebra-li si wczenie rano w bazie. Byli cakowiciegotowi do lotu. Nawet nie zaczynao jeszcze wi-ta. Stalowy odcie nieba poyskiwa zimno nahoryzoncie. Lecz gdzieniegdzie zaczy ju sipojawia dziwne uny gbokiego oletu przecho-dzce w indygo, niektre miay odcie lawendy.W miejscu ich przecicia tworzyy si pulsuj-ce piercienie. Rozchodziy si promienicie,a ich natenie coraz bardziej wzrastao. Samo-istne wyadowania rozpryskujcej si fontannywiata zapieray dech w piersiach. Wygldaoto jak pokaz sztucznych ogni. Wiedzieli, e toOregon wiadomie ich wspiera i radonie chce

    poegna, zasilajc pasmem oletu. Wszyscyprzygldali si temu z zachwytem, byli rozlu-nieni, w pogodnym i lekkim nastroju.

    Leciao dwanacie osb: sze kobiet i szemczyzn. Sami si wybrali. Rade spodziewasi, e Lisa i Liane polec. I tak te si stao.Zgosiy si od razu, na samym pocztku z Ver trzy przyjaciki zawsze trzymajce si razem.I teraz, w tak trudnej sytuacji, dokonay wyboru,zdecydoway si lecie razem z nim w niezna-ne. Pozostae kobiety to Margo, Rita i Denis.

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    32/109

    62 63

    By bardzo zadowolony. Lecieli te Biay, Ga-briel, Erick, Noar oraz jego Niebieski. Chopiecby bardzo szczliwy, e w kocu dosta zgodna ten lot midzygalaktyczny. Pomg mu w tymRade, ktry obieca starszynie, e wemie gopod swoje skrzyda.

    Razem z nim lecieli: Niebieski, Biay, Vera,Lisa i Liane, a pozostaa szstka leciaa pod do-wdztwem Ericka. Wszyscy stali ju obok swoichpojazdw.

    Caa wsplnota, z Elim na czele, przyszaich poegna. Otoczyli ich koem. Widzia duoznajomych twarzy. Eli by smutny, mia wil-gotne oczy. Rade spojrza wymownie na niego,podszed bliej, pooy mu rk na ramieniui powiedzia agodnym, a jednoczenie dono-nym gosem:

    Twoje spojrzenie niebieskiedodaje mi siyobjaw bezradnocirozczulatwoja obecno

    fal spokojumnie otulabd mi morzemi oceanemojcze

    Powiedzia to tak piknie i czule, z niesa-mowit mioci i powag. Wszyscy suchalioczarowani. Po raz kolejny pokaza im, jak mo-na mwi o uczuciach, ktre tylko czekaj namanifestacj i ekspresj. Nie zawsze to potra,nauczy si tego. Eli rozczuli si jeszcze bar-

    dziej, ale wida byo, e jest z niego naprawddumny. Wielka rado rozpieraa mu pier. Nieukrywa tego faktu, nareszcie promienia. Ostat-ni raz padli sobie w objcia. Oto ojciec i syn nazawsze razem, zczeni tajemn moc. Atmosfe-ra nagle si oczycia. Wszyscy bili im brawo.

    Rade tym razem zwrci si do wszystkich: Wrcimy niebawem. Jestem pewny, e z do-

    br nowin. Nie potrwa to dugo. Czekajcie!Nadesza pora na ostatnie uciski, sowa

    i znaki. Rade przekazywa ostatnie instrukcje: Od strefy zerowej przechodzimy w nad-

    dwik, lecimy w szyku lunym do zera. Od zerautrzymujemy formacj zwart. W stanie po-gotowia tworzymy lini prost w paszczyniewertykalnej, ustawiamy si idealnie jeden naddrugim i uaktywniamy maksymaln moc. Naszpojazd pierwszy bdzie szuka wejcia w kory-tarz, czyli szczelin czasu. Drugi pojazd wejdzietroch pniej. W razie jakiejkolwiek awa-rii jeden pojazd bierze w swoje pole drugi. Towszystko, skoczyem. Jeeli nie ma pyta, toprzeznaczam te ostatnie 15 minut na stymula-

    cj, ale zrbmy to w ciszy.Co mu kazao spojrze w lew stron. Za-uway Rebe, stojc z boku. Nie spodziewasi, e j jeszcze zobaczy. Nie podesza do nie-go. Nie mia do niej o to alu. Wiedzia, e nielubia poegna, wolaa powitania. Staa sama,z dala od tumu. Wygldaa jak przepikneszlachetne drzewo na skraju lasu. Patrzya naniego tymi brzowym oczami, otulaa go ciepymspojrzeniem. Czu to. Dobrze wiedzia, co muprzekazywaa oczami. Miay tyle wyrazu i agod-

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    33/109

    64 65

    noci. Mia wraenie, e niewidzialny ochronnykokon otacza go mikko. Otulaa go swoj mio-ci jak paszczem. Wydawao mu si nawet, emusna go lekko po wosach. Umiechn si.Zna j od dziecka. Mwi na ni sodka Rebe,i taka bya w istocie. Promieniaa czym jasnymi pogodnym. Prawie zawsze, gdy wchodzia, miawraenie, e gra muzyka i wieci soce. Czasa-mi to nawet a iskrzyo.

    Bya mu opiekunk, przyjacik, przewod-nikiem, a moe czym wicej ni zdawa sobiespraw.

    Jeszcze dwiczymi w uszachgos znajomy

    jeszcze odprowadzaszmnie wzrokiem czuymlawin sw poruszaszsmuk donigest wymownykontur umiechuw oddalidlaczego tak wieletak wiele Rebe

    Ogromna wdziczno wypenia mu serce,a sodka Rebe zamieszkaa w nim na zawsze.Nie zapomni jej nigdy. Przecie nawet nie wie-dzia, kiedy zobaczy j znowu. Ju nie mg siopanowa. Krzykn, a zahuczao:

    Zawsze ci kochaem, Rebe!Pomachaa mu rk i po chwili usysza te

    sowa: Wiem o tym.

    Tak, wiedziaa wiele i to na rne tematy. Byataka mdra. Zaskakiwaa go czsto, zwaszczatrafn ocen sytuacji. To wiedza intuicyjna takmu mwia. Na sam myl o niej czu okowyzapach, unoszcy si w powietrzu. Pamita tedokadnie aksamitny dotyk jej doni. Bdzie mujej brakowao. Ju za ni tskni.

    Bdc przy samym wejciu do wazu, na-gle zatrzyma si w p kroku. Chcia na nispojrze ostatni raz. Ale to, co zobaczy zasko-czyo go kompletnie. Jej posta zacza nagleznika i pojawia si co kilka sekund. Myla,e ma halucynacje. Trwao to przez chwil. Ob-raz stawa si coraz mniej wyrany, zaczynadrga. Sprawiao to wraenie, jakby jakie za-kcenia pojawiy si na tej czstotliwoci fali.Chyba nikt, prcz niego, tego nie zauway. Jejpikna, czysta, wietlista i ywa energia najwy-raniej nie miecia si ju w formie. Wiedzia,e kiedy to nastpi. Cay czas sukcesywnie godo tego przygotowywaa. Widzia jak ostatkiemsi, jeszcze przez moment, prbuje utrzymaswoj posta specjalnie dla niego. Do koca

    bya skoncentrowana na nim. Umiechajc si,pomachaa do niego otwart doni. I tak jzapamita.

    Rozejrza si wok, wygldao, jakby niktnie zauway jej zniknicia. A moe w ogle nikt,oprcz niego, jej nie widzia? Ju sam nie bypewny, czy to bya jego prawdziwa Rebe, czy temoe jej hologram, ktry wysaa specjalnie dlaniego. Czu w sobie jej obecno, mio i spokj.Byli przecie poczeni w cudowny i niewytu-maczalny sposb.

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    34/109

    67

    I nagle przypomnia sobie co z dziecistwa:stan miego zaskoczenia, ktry dowiadczydawno temu. Teraz potra uj to w formi sowa. Cakiem naturalnie pojawio mu si tow gowie.

    Wzia mnie sobiecakiem zwyczajnietak po prostuod niechcenia

    daa mi siebienaprawd caoarowaa mi swojewielkie uczuciezapiewaa przy tymbeztroskomorze obtoci

    popynowezbran fal

    ja nie byem przygotowanyeby to tak wszystkotak po prostutak cakiem zwyczajnie

    przyj

    Rozdzia 6

    NIEBIESKA NIESPODZIANKA

    Pamita dobrze ten dzie. Bya okropnamga, takie wrcz mleko. Widoczno bya bar-dzo maa, a miejscami nawet zerowa. I waniewtedy nad ranem dostali wiadomo z patrolu,e znaleli jakie dziecko w Grach Skalistych.Leao sobie pono na najwyszej pce skalnejw wielkim owalnym gniedzie ora. Chopiec bynagi i w dodatku jasnobkitny. Myleli, e takskostnia z zimna. Chcieli go nawet reanimowa,ale okazao si, e chopak by ciepy, mia nor-maln temperatur, a kolor skry by osobliwy,ale naturalny. Niechtnie da si zabra. Pa-ka, by bardzo osowiay i smutny. Tylko Verzeda si dotkn. Nawizaa z nim bliski kontakt

    ju od pierwszego spojrzenia. Nie potrzebowaasw, by nawiza z nim czno.Rade aowa, e z nimi nie polecia. Nie mg

    si ich doczeka. Mia wraenie, e czas sta-n w miejscu. By niezwykle podekscytowany.Polecia nawet na koa startowe. Dugo ich wypa-trywa. Instynkt mu podpowiada, e czeka naten wanie moment. Dziwne uczucie. Raptem za-chmurzyo si i niewiadomo skd pojawi si silny,porywisty wiatr. Rade zmaga si z nim przez mo-ment, ale nie mia adnych szans, sta bowiem na

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    35/109

    68 69

    otwartej przestrzeni. Wiatr szarpa nim to w jed-n, to w drug stron. Przewraca si kilkakrotnie.Wygldao to tak, jakby huragan przelecia przezniego, koa startowe i okolic. Udao mu si do-strzec niezwyk dynamik chmur. Kbiy si,kotoway i pierzchay w byskawicznym tempiepo caym nieboskonie. Temu wszystkiemu to-warzyszy niesamowity wist, szum, wycie orazgrone pomrukiwania zawodzcej melodii, prze-szywajcej go na wylot. Nagle mga zacza sirozprasza i znienacka nastaa klarowna, wie-a i przejrzysta atmosfera, a nawet gdzieniegdziepojawiy si przesmyki sonecznych, radosnychpromieni. Warunki atmosferyczne zmieniay siw zadziwiajcym tempie.

    Niespodziewanie na horyzoncie pojawia siniezwyka jasno. Spojrza w t stron. Nigdynie zapomni tego widoku, gdy z daleka zobaczyVer niosc maego na rkach. Za nimi kro-czyli Biay, Lisa i Noar. A nad nimi pojawia sibajkowa, podwjna tcza. Na tle tego tczowe-go mostu wszyscy wygldali niezwykle kolorowow radosnej aureoli ywych kolorw.

    Rade podbieg do nich jak na skrzydach.Chcia chopca jak najszybciej zobaczy. A cho-piec umiecha si tak enigmatycznie, e Radenie mg si powstrzyma i bezwiednie wzi gona rce. I stao si. Niebieski spojrza mu prostow oczy niezwykle intensywnie, uwanie. Wpa-trywa si w niego wrcz natarczywie. Trwao todugo, wok panowaa mistyczna cisza, wype-ni ich bogi spokj.

    I wtedy Rade poczu chopca wewntrz siebie,i to na bardzo gbokim poziomie. Poruszy ca

    jego istot, co w nim pko. On Rade z Ore-gonu, najwikszy buntownik, nieposkromiony,majcy za nic swoje ycie sta i tuli to stwo-rzenie do siebie. I tak ju zostao do dzi. Wcinie mg si nadziwi, e to wanie jemu co ta-kiego si przydarzyo.

    Rade wiedzia, e may ma ogromny adunekmioci w sobie, i to o niespotykanym potencjaleczuoci. Ju na samym wstpie porazi go tymuczuciem. By bardzo sensytywny, nie miecisi w powszechnie przyjtych normach. By poprostu inny.

    MJ MAY

    Pokazae mi subtelnow stanie czystymnieskaonymchodz sobie jak w narkoziei te twojeno ja nie wiemrozbroio mnie kompletnieobronie si przed demnieczystoci

    i tak chodzisz sobie po tym wiecieniewiadomy swej wielkoci

    Nikt go tak dobrze nie rozumia jak Rade. Byz nim zwrotnie sprzony na wysokoci klatkipiersiowej, i nie tylko w tym miejscu. Zawsze wie-dzia, kiedy maemu dzieje si krzywda. Czu to.Doskonale zdawa sobie spraw, e na pewnympoziomie tworz jeden organizm, funkcjonujcyw doskonaej harmonii i symbiozie jeden orga-nizm w dwch ciaach. Zamyli si. A moe tych

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    36/109

    70 71

    cia byo wicej, a nawet duo wicej? A moetych cia bya nieskoczona ilo?

    Rade od tego czasu zacz patrze na ycieinaczej. Nauczy si wikszej odpowiedzialno-ci, wraliwoci oraz przypomina sobie corazszybciej o swojej subtelnej, duchowej naturze.Nieraz, gdy nie widzia maego par dni, bardzoza nim tskni. Nie zna wczeniej tego uczucia,chyba e w jakim stopniu do Rebe. Pragnwspiera maego w jego misji, cho jeszcze niedo koca jasnej. Zastanawia si: moe wanietak rol mia do spenienia?

    Chopiec opowiada mu kiedy, i zupenie niepamita, w jaki sposb znalaz si w gniedzie ora.Mwi, e tam najprawdopodobniej si urodzii e mia oswaja ptaki. Interesoway go jedynieory-giganty, ktre byy rwnie jego rodkiem lo-komocji, po prostu na nich lata. Przywoywa jedo siebie skoncentrowan myl. Zawsze przy-latyway. W milczeniu przenikali si wzrokiem.Wpatrywa si w te zociste orle oczy do chwili,a poczu cakowit synchronizacj z ptakiem,powietrzem i otaczajc go przyrod. Gdy caym

    swym jestestwem czu wszechogarniajc jed-no, wtedy zakada specjalnie skonstruowane,misternie wykonane skrzane siodo. Pokazywaim to siodo. Wspomina te o Arielu, ulubionymorle, ktry dostarcza mu najwicej niespodzia-nek i wrae. Chopiec a piszcza z radoci, gdywsplnie latali z zawrotn prdkoci i popisy-wali si powietrznymi akrobacjami. Oboje bawilisi wietnie, uwielbiali swoje towarzystwo.

    Oni dostarczali maego do gniazda tak cz-sto, jak tylko tego zapragn. Pniej, gdy troch

    podrs, czsto im si wymyka. Lata do tejswojej samotni. Rade nie interweniowa, nawetprosi Starego, eby go zostawi w spokoju.

    Eli, nie martw si, jemu nic si nie stanie.On jest bezpieczny zawsze i wszdzie. Zaufaj mi,ja to wiem.

    May czsto wieczorami przychodzi do nie-go. Siada mu na kolanach, kad swoj gowna jego piersi i prosi:

    Rade, opowiedz mi o Eleniach. A on wy-powiada dosownie kilka strof:

    ELENIE

    Na pograniczu snugonitwa wielkasi zaczynagalopuj razem z wami Elenieszalonewolneboskiez grzywami wiatruumykamy kontroli czasu...

    Nigdy nie udao mu si skoczy tej opowie-ci, bo chopiec natychmiast zasypia. Rozbrajaogo to zupenie.

    Rade pamita, e gdy kiedy May przyszeddo niego, zy leciay mu ciurkiem po twarzy. Wy-glda na straszliwie rozbitego, nieszczliwego.Mwi przez zy:

    Wiesz, Rade, mj ukochany orze Ariel opu-ci mnie wczoraj na zawsze. Byem w gniedzie,orlica mi powiedziaa, e stoczy straszn walk.

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    37/109

    72 73

    Ledwie dolecia do gniazda, by cay poszarpany.Nie mogem ju nic zrobi. Siedziaem z nim du-go i trzymaem go w objciach, a spy zaczykry nad naszymi gowami. Dosownie skonaw moich ramionach. Zoyem go w Dolinie Ma-rze. Musiaem to zrobi, nie miaem wyjcia.

    Chopiec ka i dra na caym ciele, brako-wao mu powietrza. Rade przytuli go mocno dosiebie. Chopiec troch si uspokoi, zacz od-dycha bardziej miarowo i kontynuowa:

    Ja i on to Jedno, tak bardzo go kocham zamyli si, spuci gow i chwil nic nie mwi.Nie mg wydoby z siebie gosu. Szlocha z alu,jak po stracie najlepszego przyjaciela. Rade ko-ysa go leciutko i mwi szeptem:

    Schronienia szukaszjak ptak traonyzanurzasz si w ciszi sens bliskocimoesz poczuoddajesz si z zaufaniem dziecka

    powieki ci cifal snu munitezostae cakowicie przygarnityskrzydem wiatru okryty

    Chopiec uspokoi si i zasn, lecz nagle siockn i powiedzia:

    Zostawi trzy pisklta, osieroci rodzin,bd musia im pomc. Sama orlica nie da rady.Wiesz, on mnie wszystkiego nauczy. Ca wie-dz o wiatrach, nawigacji mam od niego.

    Rade zamyli si. May by silnie zwiza-ny emocjonalnie z ptakami. Czu je, odbiera

    je telepatycznie. Nikt inny tego nie potra. Aleprzekaza im ca swoj wiedz na ten temat.Ostatnio nawet skonstruowa co na ksztatsurngu powietrznego. Wszyscy korzystali z tejwiedzy. Kochali Niebieskiego, by taki niewinnyi kreatywny zarazem. W jego obecnoci od-czuwao si niesychan lekko, bo Niebieskiemanowa zotym wiatem, wrcz boskoci.

    Nagle chopiec umiechn si przez zyi doda:

    Byem przez cay dzie u pisklakw. Dzio-bay mnie jeden przez drugiego. Na pocztkumylaem, e chc si ze mn bawi, ale one poprostu byy godne. Niemiosiernie dary dzioby.To nie do wiary, e tak mae piskltka mog miew sobie a tyle wigoru. Zamyli si, jaki lekkicie melancholii przemkn mu po twarzy.

    Rade powiedzia mu wtedy: Wiesz, one ciebie potrzebuj, musisz im

    zastpi ojca. Oswoisz je i kiedy dosidziesz.Zobaczysz, e jak troch podrosn, jeden z nichbdzie bardzo podobny do twojego przyjaciela.To s geny. Zauwaysz to i poczujesz. I zupe-

    nie naturalnie nawiesz z nim wi. Wic niemartw si, mj May. Czeka ci teraz duo pra-cy. Wiem, e zaopiekujesz si nimi najlepiej, jakpotrasz.

    Ale chopiec tego ostatniego zdania chyba ju nie usysza. Zasn gboko cay w niegowtulony. Rade czu, e may wchodzi w jego nie- widzialny przestrzenny wymiar, wrcz stapiasi z nim. Znikny gdzie wszelkie ogranicze-nia, podziay, bariery tak po prostu tworzyliJedno. To byo niesamowite, e tak maa istot-

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    38/109

    74 75

    ka potraa otworzy mu serce, i to cakowicie,na ocie. I tak duo go nauczya: czucia, ko-chania, i to jakby od niechcenia, naturalnie,z lekkoci. Rade kocha maego caym swoimsercem. I nagle zda sobie spraw, e skoro sJednym, to z tej mioci nie moe wykluczy sie-bie, e ta mio jest totalna, cakowita, pena,wszechogarniajca i z czuoci obejmuje rw-nie jego. Tak, po raz pierwszy poczu, e moekocha samego siebie.

    Rade ockn si ze wspomnie. Spojrzaobok. Niebieski lecia razem z nim, sta zakonsolet centralnego komputera. Jego Maywchodzi w wiek dojrzewania. Z chopca prze-istacza si w rasowego modzieca. Nawet nosmu si zmienia. Ksztatowa mu si doskonayorli nos, taki zakrzywiony i hakowaty. Dodawamu charakteru i wcale go nie szpeci. Oni mie-li proste, agodne nosy, ale Niebieski by zawszeinny, a teraz stawa si z dnia na dzie corazbardziej wyrazisty. Niewinne chopice rysyustpoway. Przeobraa si w co na pograni-

    czu czekoptaka. Rade zna si na genetyce. Tobya jego specjalno. May mg by krzywk,e te nie pozna si na tym wczeniej! Teraz do-strzeg w jego oczach nawet pewn drapieno.A moe by to wszystkowiedzcy przenikliwywzrok ora?

    Wrci do wspomnie. Pamita, e kiedyMay opowiedzia mu swj sen, a moe to byo jego bardzo stare wspomnienie? Pamita, ekto zwraca si do niego, uywajc imion: Matisi Mateo. Rade mia wraenie, e i on gdzie ju

    sysza te imiona, nie byy mu obce. Dziwne tobyo. Postanowi to sprawdzi. Pyta nawet o toStarego, ale Eli te nie mg sobie przypomnie.Szpera w bibliotece. To bya jaka dziwna nie-wyjaniona historia. Okazao si, e dane zostayskasowane, dosownie tabula rasa. Da spokj,zostawi to. Wiedzia, e nie znaleli chopcaprzypadkowo. Kto go im podrzuci. May by wyjtkowy, najprawdopodobniej przeznaczonydo zada specjalnych. Uczy ich wszystkich, alei oni go szkolili. By bardzo zdolny, cho czasemnie potra sobie przyswoi bardzo prostychrzeczy. Natomiast wszystko to, co byo skompli-kowane, apa w lot. Mia umys abstrakcyjny,przestrzenny, co rusz go zaskakiwa.

    Ostatnio, przed samym lotem, odezwa siprzy wszystkich tak beztrosko, jakby chodzioo jak now gr komputerow:

    Rade, pozwl mi poprowadzi statek. Jaznam drog na planet Ziemia. Wiem, e znajdujesi ona na skraju Drogi Mlecznej, na peryferiachWszechwiata. Doskonale znam ten Ukad So-neczny. Znam wszystkie szczeliny, korytarze,

    przejcia, osony, zawirowania pl elektroma-gnetycznych.Wszystkich zamurowao. Nie wiedzieli, co

    maj z tym zrobi. Ale Rade przemyla to i zgo-dzi si na jego lot, lecz pod warunkiem, e Maypoleci razem z nim, bo w ten sposb bdzie miago w zasigu wzroku.

    Przypomnia sobie jeszcze o czym. Kiedy,byo to ju dawno temu, leciutko zadrwi so-bie z Maego. A on zwrci mu uwag, ale w takisposb, e poczu si naprawd nieswojo. Pa-

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    39/109

    76 77

    trzy tylko na Rade tymi swoimi oczami penymizadziwienia i dopiero po duszej chwili wyarty-kuowa:

    Nie artuj sobiew ten sposb ze mnieten dziwny artnie bawi wcalenie dowiadczaj mniew ten niepojtydla mnie sposb

    prosznigdy wicej

    May wypowiedzia to tak delikatnie i czule,e jemu zrobio si gupio. Byo mu bardzo przy-kro. Zreektowa si i przeprosi, ale May sinie odezwa, nawet nie przyszed do niego wie-czorem. Potrzebowa by moe czasu, a moeuzna, e to on go potrzebuje, by mg zastano-wi si nad swoim zachowaniem.

    Rade zabiera czsto Maego na waneobrady. Chopiec mia przysuchiwa si i ob-serwowa. W ten sposb przygotowywa goi uczy. Bodaje tematem ostatnich obrad byamoc sprawcza sowa. Jakie byo ich zdziwienie,gdy Niebieski niespodziewanie po raz pierwszyzabra gos. Ta niepozorna istota wysza na-gle na sam rodek krgu. Powiedziaa ten tekstagodnie, ale jednoczenie z tak pewnocii si, e energia raptownie wszdzie si pod-niosa, eksplodowaa.

    NARODZINY WIATA

    Nosz w sobie niespodzianknosz w sobie dzieo mioci i wolnocinosz w sobie co miego i upragnionegonosz w sobie pocztek wiatanosz w sobie zbawiciela ludzkocinosz w sobie inteligencj nieprzecitnnosz w sobie pocztek nowej generacjinosz w sobie tchnienie Pana

    Wszyscy zamarli. Zaskoczy ich totalnie. Na-staa taka cisza, i sycha byo drenie wibracji.A Niebieski po prostu sobie sta cakowicie bez-bronny. Trwa nieruchomo z ramionami szerokorozchylonymi na zewntrz, by to akt otwarcia.Pozornie nic nie robi, nie wykona adnego ru-chu, gdy nagle nastpio dziwne wyadowanieatmosferyczne. Niektrzy ujrzeli nad jego gowogromny biay strumie wiata. Rade zauwayco wicej, zobaczy, e w tym momencie Niebie-ski staje si wrcz przeroczysty, mao wyrany,nawet nie by pewny, czy wci jest tu obecny.Popyna z niego subtelna, drca i sodka ener-

    gia, sam puszek prawie. Poczu, i jest wczonyw ten rozprzestrzeniajcy si krg miosny. Czu,e przechodz przez niego piercienie miosne-go wiata, a nastpnie si rozprzestrzeniaj. TaEnergia rozchodzia si promienicie, jak ciglepowtarzajca si miosna melodia, ktra obej-mowaa i czya wszystkich w Jedno.

    W tym momencie May dostroi si do kosmicz-nej, boskiej energii, ale by tylko przekanikiemtej czystej i piknej, a zarazem potnej mocy.Wszelka materia bya mu cakowicie posuszna.

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    40/109

    78 79

    Zademonstrowa im swoje umiejtnoci, zoba-czyli to na wasne oczy i dla wszystkich stao sijasne, e Niebieski musi wzi udzia w tym lo-cie w nieznane. Nikt ju nie mia wtpliwoci.

    May intrygowa go pod wieloma wzgldami.

    Byo co takiego w jego spojrzeniu, co trudnobyo wyrazi sowami. Potra z tak intensyw-noci wpatrywa si w niego, i Rade traciorientacj, nie wiedzia, co si z nim dzieje. Gdydowiadczy tego po raz pierwszy, przey praw-dziwy szok, dugo nie mg doj do siebie. Podspojrzeniem tych krystalicznych i agodnychoczu czu, e wewntrz pkaj mu wszelkie tamy,zapory puszczaj, uaktywniaj si kratery wulka-nw, a on sam jakby eksploduje, i e to wszystkodzieje si na granicy jego wytrzymaoci.

    Pewnego razu poczu bogi spokj, taki bez-ruch. Nagle wszystko ucicho, zamaro, a onzobaczy wok siebie wirujce planety. Co ta-kiego przydarzao mu si ju wczeniej, lecz zakadym razem wygldao to inaczej: czasamitylko obserwowa, a czasami czu, e sam wiru-

    je po orbitach tych planet. Dowiadcza wtedyprawdziwej rozkoszy. Tu przed odlotem May zabra go zno-

    wu w podr. By jego przewodnikiem. Tymrazem zabra go w cakowicie nieznane mu re-jony kosmicznej przestrzeni, w cakowicie nowekonstelacje. Zobaczy nieznane mu formy geo-metryczne, zawieszone w prni, a wrd nichporuszay si agodne, smuke, eskie istoty.Byy bardzo pikne, harmonijnie zbudowane,nagie i w dodatku miay skrzyda! Bawiy si

    energi. Robiy to z takim wdzikiem i gracj, inie mg oderwa od nich oczu. Sta jak zahipno-tyzowany. Te istoty tworzyy z prni przernekolorowe ksztaty, ktre nastpnie wypuszczayz rk, a one lekko unosiy si w przestrzeni. Bytym tak zafascynowany, e chcia obejrze z bli-ska to zjawisko. Zatrzyma si przy jednej z nichi zacz j ze skupieniem obserwowa. Wydawaomu si, e nie zwrcia na niego uwagi. Pomylanawet, e moe jest dla niej niewidoczny. Sie-dziaa nieruchomo z podwinitymi nogami najakiej surowej bryle i wpatrywaa si w jedenpunkt w przestrzeni. Spojrza w tym kierunkui dostrzeg, e najprawdopodobniej si koncen-tracji istota ta stworzya na jego oczach obrczkoa, ktr nastpnie pooya na swojej delikat-nej doni. I wtedy spojrzaa na niego. Wzbia tokoo w jego stron, zapraszajc go w ten sposbdo wsplnej zabawy. Patrzya na niego niezmier-nie przyjanie i z wielk yczliwoci w gosiepowiedziaa:

    Jam jest Milena. Bd pozdrowiony, Radez Oregonu. Wiedz, e i ty to potrasz. Napraw-

    d, mj drogi.Ockn si nagle. Pozostao tylko to dziwnewraenie i ten tekst dwiczcy mu w gowie

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    41/109

    81

    Rozdzia 7

    SONECZNY SUKCES,CZYLI TROCH TRUDNA DROGA

    Rade nie zawsze by taki, jak teraz. Miewapowane kryzysy. Czu si wtedy zagubiony,osabiony i w dodatku mentalnie zanieczyszczo-ny. Nie wiedzia, co si dzieje. Z jakiego powodutraci swoje wewntrzne wiato. Pojawiao sicoraz wicej cienia. Potrzebowa pomocy, chcia,i to bardzo, wyj z tego zagubienia.

    ZAGUBIONY

    Straciemrado dnia codziennegotylko nieraznieraz nawrt dziki

    przypyw emocjiniespokojnychtylko nieraznieraz ukojenie

    Otrzymywa najprzerniejsze wskazwkii rady. Szuka przyczyny. Poznawa mnstwoteorii, idei, przechodzi terapie, zasiga opiniiu specjalistw i bra udzia w przernych spo-tkaniach. Zabrao mu to sporo czasu. W kocuzrozumia, e te wszystkie czary mary nie s

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    42/109

    82 83

    dla niego. Wreszcie zrozumia, e one mu waci-wie nic nie daway, i e wci znajduje si w tymsamym punkcie, co na pocztku. Nie posunsi nawet o krok. By sfrustrowany i rozczaro-wany. Czu, e krci si w kko. Wiedzia, emusi by co jeszcze, co, czego nadal nie mgznale. Nie dawao mu to spokoju. Intuicyjnieczu, e jest ju blisko, e jest to w zasigu rki,ley w jego moliwociach, zdolnociach. Miawraenie, jakby nieustannie si o to ociera. Niewiedzia tylko, czym to jest i gdzie tego szuka.Rebe mwia mu tak:

    Najlepszym przewodnikiem duchowym jesttwoje serce, Rade. Nie rozpraszaj si. Wierz mi,zrobisz to sam. Odzyskasz potrzebn ci si i takwan wiar.

    A on nadal czu si, jakby milczcy wrgdokonywa strasznego spustoszenia w jego psy-chicznej strukturze.

    Kto chce mniedopa i zdetronizowanie mog si rozezna

    pozna prawdziwego wrogakto usuwa moje egoto jest koszmarzamach, wojna

    prawdziwa wojna

    Wtedy podj decyzj. Postanowi za wszelkcen zmierzy si z wasnym cieniem. Wkrtceosign apogeum. Zrozumia, i konsekwencjbdnego mylenia jest straszny bl i dyskomfortpsychiczny. Pomimo odczuwanego lku przednieznanym, przed samym sob wci posuwa

    si do przodu. Nie wycofywa si, przywiecaamu jedna myl: naprawd mam tego dosy! Jachc do Domu! Tylko do Domu!

    Moja dusza niespokojnaposzarpana na wszystkiestrony wiataopocze jak sztandarna wietrze

    w strumieniu ezdomu szukaszlochajc

    jak mocnoskrzywdzone dziecko

    Mia wraenie, e patrzy na niego Anio Smut-ny. Okropny bl ciska mu serce. Nie zapomniwyrazu jego twarzy. By tym zdruzgotany, wie-dzia, e zasmuci go wielce.

    A kiedy Aniona mnie patrzy

    potulnie daj doniei znowu dzisiaj

    mi wybaczyi znowu obnaony

    pon

    Zrozumia, e dosta kolejn szans i niechcia jej zmarnowa. Pamita dobrze, co wtedyzrobi. Podzikowa serdecznie i wyrazi skruch,a nastpnie rozpocz dug drog samoobser-wacji i samopoznania.

    Pierwszy etap by niezwykle gwatowny.Nada mu nawet nazw: Eksplozja.

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    43/109

    84 85

    Nadejdzie dziew ktrym wyrzuciszz siebie wszystkoaorta ci pknie

    pod cinieniem dzikimposypi si kawakistrzpy

    pasma wspomnietarcze szkolne z orzekiem

    guziki grosiki onierzykii szary mi pluszowyten bez okabez ucha...a krew tryska daleji wyrzucacigle wyrzucaukryte rany

    Nie za bardzo wiedzia, skd taka osza-amiajca sia tych dozna. By kompletniezaskoczony intensywnoci tych dowiadcze.To tak, jakby ogromna kulminacyjna fala wez-

    braa w nim i w kocu znalaza upragnioneujcie. Czu, e cae pokady rozpaczy, stra-ty i gbokiego alu s nagle uwalniane, a onstaje si kanaem i zarazem wiadkiem bole-snego, niesamowitego dowiadczenia. Krzycza,straszliwie krzycza. Nie mg znie tego blu.Myla, e jeszcze troch, a zwariuje. Raptem po-czucie czasu i przestrzeni gdzie znikno, a on jakby si zawiesi. Na krtko uwolni si z ramciaa swojej ograniczonej zycznej struktury.Dowiadczy po raz pierwszy rozprzestrzenie-

    nia si, oderwania od ciaa, otwarcia umysu,takiej cakowitej ekspansji. Ale pamita jeszczeo czym: kto mu pomaga, wspiera go w tymprzeyciu, w tym wiadomym akcie uwolnienia.Sysza wyrane gosy, ktre daway mu instruk-cje. Czu ciepo i mio, a na kocu wielk ulg.Paka, szlocha, trwao to do dugo. Nie mgsi uspokoi, bo mia nawroty. Czu si dziwnie.By wstrznity, ale przynajmniej wiadomy, eto okropne poczucie osamotnienia, alu i stratybyo gboko schowane w jego umyle, i to przezcae wieki. Skrywa to skrztnie nawet przed sa-mym sob!

    Wypowiadam konfrontacjniepokojom i smutkom moim

    pozwalam na samowolnespywanie zom moimzagldam w najdalszeobszary wiadomocirozterki moeciezaistnie do woli

    pozwala si na wszelkieprzeczuciamylinawet akty samowoli

    Drugi etap przebiega ju znacznie spokojnieji wolniej. Wewntrzny wrg zosta zdemaskowa-ny. Nastpi przeom. Czu si znacznie lepiej,by bardziej spokojny. Napicie wewntrzne jak-by poluzowao. Poczu kolejn przepywajci oczyszczajc fal. Pojawia si nowa wewntrz-na przestrze. Mechanizmy obronne corazbardziej topniay, a on przesta ze wszystkim

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    44/109

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    45/109

    89

    Bo my i wy to dwa wiaty,nasz taki inny, a wasz taki dziwny.Cho macie innewartoci, pragnienia, cele,to dziwi nas, dlaczego nie chcecie

    powcha innych kwiatw.Bo kruche, wietliste i za pikne?

    Rozdzia 8

    DZIWNA PLANETA ZIEMIA

    Lecieli, wreszcie lecieli. Wszystko przebiega-o bez zakce, wic spotykali si w kambuziei rozmawiali. Wci byli podekscytowani, cie-szyli si bardzo, e bior udzia w odkrywaniunowego wiata.

    Najwicej mwi Erick, smuky, harmonijniezbudowany albinos o miej aparycji i dugichblond wosach. Posiada na temat Ziemi nie-samowit wiedz. Mg godzinami rozprawiao niespotykanym piknie Ziemi, ktre prze- jawiao si w najrniejszych, niezliczonychformach ycia. Niespotykane bogactwo o-ry i fauny wprost urzekao swoim majestatemi wdzikiem. Ale mwi te o problemach, z jaki-mi mieszkajce tam istoty ludzkie si borykaj.Wiedzia tak duo od jednego ze swoich pra-

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    46/109

    90 91

    dawnych przodkw, intrygowaa ich bowiem taplaneta od dawna, kryy o niej legendy.

    Nie wiedzieli jednak, czy te opowieci sprawdziwe. Przecie te legendy mogy nie odda-wa stanu aktualnego! Byy bardzo stare, wrczarchaiczne.

    Pono gwnym problemem ludzi byy ich wzajemne stosunki. Mieszkacy nie potra-li by wobec siebie tolerancyjni. Nie szanowalisi wzajemnie. Nie dostrzegali, e nienawi tra-wi i wyjaawia ich umysy. Nienawi czsto byanierozpoznana i przybieraa najrniejsze formy,takie jak: zo, niepokj, lk, niech, czy irytacja.Nie zdawali sobie sprawy, e te uczucia, w niewi-dzialny dla nich sposb, infekuj ich umysy. A toprowadzio do bardzo wysokiego poziomu agresjiwobec siebie samych i caego otoczenia.

    Takie wanie kryy opowieci. Czy mo-go by to prawd, nawet w przeszoci? Trudnobyo w to uwierzy. Pono ludzie porobili jakiemieszne sztuczne granice, ktre podzieliy ludzii planet. I na dodatek toczyli o te granice bez-ustanne wojny. Walczyli midzy sob o wpywy

    i wadz, zabijajc si bez sensu.Podobno ludzie przywizuj ogromn wagdo kariery i sawy. Staraj si by kim innym,ni s w rzeczywistoci. Zajci s budowaniemnowej sztucznej, egoistycznej tosamoci. Wal-cz o to, by sta si w ocenie spoecznej kimwanym i popularnym. Rywalizuj midzy sobnieustannie. dza sukcesu trawi ich powoli,ale skutecznie.

    S cigle niezaspokojeni i nienasyceni. Opa-nowaa ich niezwykle silna dza zdobywania

    i posiadania pewnych krkw i papierkw, kt-re nazywaj pienidzmi. Pienidze, wedug nich,daj poczucie wadzy, bezpieczestwo i ochro-n przed nieznan przyszoci oraz istotamimieszkajcymi tu obok. Najpierw zdobywa-j pienidze w pocie czoa, a nastpnie chroniswj materialny dobytek i presti za wszelkcen.

    Dlatego cigle si boj, e strac te rzekome,iluzoryczne bogactwa, i e w ten sposb stracautorytet. Strach jest ich towarzyszem chodz-cym z nimi wszdzie. I jest tak wszechobecny, eju zapomnieli, i mona czu si inaczej. Nawetnie wiedz, e yj, opierajc si na ustawicz-nym lku.

    Zreszt, nie maj nawet czasu nad tym sizastanowi, bo yj i funkcjonuj w cigympopiechu. Zapomnieli, e mona si zatrzy-ma i skorzysta z caego bogactwa i hojnociWszechwiata! A przecie wystarczy pozwolisobie na niezakcony wolny przepyw boskiejenergii. Chodzi o to, by nie blokowa tego prze-pywu oraz nie prbowa kontrolowa wasnymi

    pomysami i rozwizaniami boskiego strumieniaobtoci. Nie mona jej jednak wykorzystywado popisywania si i demonstrowania swojejrzekomej siy i mocy. To jeszcze nie wszystko.Lk, czsto nieuwiadomiony, ktry sta si co-dziennoci, nawykiem, dokonuje spustoszeniana wszystkich moliwych poziomach, rwniena poziomie zycznym. Ten bd przenosi si naich ciaa, ktre zostay opanowane przez lkli-we, skaone bdne mylenie. Dlatego ich ciaachoruj, cierpi bl i w konsekwencji umieraj.

  • 8/8/2019 Niebianski Exodus(34)

    47/109

    92 93

    Ludzie dobrowolnie sabotuj energi czysti zdrow, nie korzystaj z jej pomocy. Nie pa-mitaj o jej istnieniu i nie wykorzystuj jej dofunkcjonowania. Odcili si od boskiej energiii zapomnieli skd pochodz. Nie potra, tak jak my, napenia si wiatem, mioci, po-kojem i czystym, odywczym, wszechobecnymoddechem Ducha witego.

    Pono najbardziej popularnym poywieniemna Ziemi jest pokarm pochodzenia zwierzcego.Ludzie maj tak nisk wiadomo, e nie potra- spojrze na zwierzta jak na modszych braci,ktre podlegaj temu samemu procesowi ewolu-cji, co oni, i maj takie samo prawo do yciajak wszystko, co istnieje na planecie. Wydaje imsi, e zwierz, ktre zabijaj, aby je skonsumo-wa, nie czuje strachu przed blem i mierci.A prawda jest taka, e ta energia mierci po-zostaje w ich ciaach, ktre ludzie pniej z takwielkim apetytem jedz. Wyglda na to, i niemaj oni na tyle wyobrani, eby przyjrze sitemu, i dobrowolnie karmi si energi mierci.A wystarczy zmieni perspektyw i spojrze na

    zwierzta jak na przyjaci. A przecie przyjacio-om nie zadaje si blu, a co dopiero mwi o ichpoeraniu, i to tak namitnym. A dziw bierze, eludzie jeszcze nie zjadaj si wzajemnie.

    Duo ludzi na tej planecie optanych jestseksualnie. Maj skojarzenia tylko erotycznei czym prdzej cz si w pary. Jedni poprzezakt seksualny szukaj rozadowania napi-cia emocjonalnego, drugim wydaje si, e w tensposb zaagodz rozdzierajcy bl oddzieleniai braku, ktry jest niczym innym jak nieuwia-

    domionym blem oddzielenia od Boga. Staje sion nie do zniesienia i adne substytuty nie sw stanie go zlikwidowa, mog jedynie na chwi-l zagodzi bl osamotnienia. Jednak nie znajinnego sposobu umie