plyn pod prad nr 28

20
>>> Bezpłatny Magazyn Studencki ISSN 1507-210X Nr 28/marzec 2008 www.podprad.pl Komu potrzebna włochata pielęgniarka Czy genetycznie jesteśmy samolubami Co można zrobić bezinteresownie KoNKurS Wygraj książki, płyty z muzyką i filmami Zajrzyj na stronę 15

Upload: katarzyna-michalowska

Post on 31-Mar-2016

224 views

Category:

Documents


5 download

DESCRIPTION

Przyglądamy się tematowi bezinteresowności. Przyglądamy się tematowi bezinteresowności. Zachętę do tego, by pomagać innym znajdziesz w tekstach Włochata pielęgniarka lub Nie tylko wolontariat. Nasz Pokrętek w opowiadaniu Ta beznadziejna wdzięczność usiłuje pomagać i kończy tragicznie. Znajdziesz też kilka tekstów nie powiązanych z tematem głównym. Piękne zdjęcia z wyprawy do kraju obok nas, gdzie Lenin jest wiecznie żywy a Łukaszenko wciąż niestety rządzi. Uważaj, bo może cię zaskoczyć podejrzanie świński blondyn na stronie osiemnastej. A jeśli chcesz przeczytać coś maksymalnie pod prąd to polecam tekst pod koniec numeru Uwolnić się od zła.

TRANSCRIPT

Page 1: Plyn Pod Prad nr 28

>>> Bezpłatny Magazyn Studencki

issn

150

7-21

0xNr

28/m

arze

c 200

8

www.podprad.pl

Komu potrzebna włochata pielęgniarka

Czy genetycznie jesteśmy samolubami

Co można zrobić bezinteresownie

KoNKurSWygraj książki, płyty z muzyką i filmami

Zajrzyj na stronę 15

Page 2: Plyn Pod Prad nr 28

� |www.podprad.pl

– Każdy dobry uczynek spotka zasłużona kara – powiedział ze śmiechem mój znajomy. A mnie wcale nie chciało się śmiać. Nie zgadzałam się z tym. Życie szybko to zweryfikowało.

– Naprawdę super wyglądasz w tej sukience – mówię koleżan-ce. Od razu w zamian dostaję ochrzan, że mówię tak, by nie było jej przykro, że ma pięć kilogramów nadwagi. Mówię koledze, że bar-dzo go lubię i jest fajnym gościem i zaraz dostaję kilka słów repry-mendy oraz podejrzenie o to, że coś od niego potrzebuję. Mówię siostrze, że lubię jej obiady, a ona odpowiada – Ile? Zastanawia mnie to, czy już ludziom nie można po-wiedzieć bezinteresownie kom-plementu? Czy aż tak jesteśmy podejrzliwi? Albo może po prostu mam pecha...

W tym numerze chcemy przyj-rzeć się tematowi bezinteresow-ności. Zachętę do tego, by poma-gać innym znajdziesz w tekstach: Włochata pielęgniarka lub Nie tylko wolontariat. Nasz Pokrętek w opo-wiadaniu Ta beznadziejna wdzięcz-ność usiłuje pomagać i kończy na-wet gorzej niż ja.

Znajdziesz też kilka tekstów nie powiązanych z tematem głów-nym. Piękne zdjęcia z wyprawy do kraju obok, gdzie Lenin jest wiecznie żywy a Łukaszenko rules. Uważaj, bo może Cię zaskoczyć podejrzanie świński blondyn na stronie osiemnastej. A jeśli chcesz przeczytać coś maksymalnie pod prąd to polecam tekst pod koniec numeru Uwolnić się od zła.

Mam jedno pytanie. Co myślisz o kontynuowaniu zamieszczania te-stu w naszym Magazynie? Pomysł był taki, by robić testy dla zabawy, ale czy one bawią Ciebie? Napisz do mnie.

Kasia Michałowska [email protected]

foto: Natalia Balcer

Lepiej, żeby każdy piLnował swojego interesu.

W interesie dentystów leży, aby bolały nas zęby, w interesie dietety-ków – byśmy się źle odżywiali, psy-chologów – abyśmy nie umieli dać sobie ze sobą rady. Nic tak nie cieszy producenta czekolady jak nasze nieule-czalne łakomstwo. Oczkiem w głowie koncernów tytoniowych jest nasz na-łóg. Nasz popsuty samochód to sama radość dla mechanika; gdy szwankuje nam wzrok, cieszy się optyk; gdy ciek-nie nam z nosa – producent chuste-czek higienicznych.

Nasze problemy są dla niektórych racją bytu, nasze nieszczęście jest ich szczęściem. Innym zależy tylko na na-szym powodzeniu. Wszak szczęśliwy człowiek, którego głowy nie zaprzątają kłopoty, może sobie pozwolić na kon-templację sztuki i trwonienie czasu na tym podobne zbytki.

Politycy z jednej opcji mówią nam o interesie narodowym. Ci z drugiej grzmią, że to tylko interes partyku-larny. Każdy z nas chce zrobić złoty interes. Większość do tego interesu

jeszcze dopłaci. Mędrcy dowodzą, że altruizm nie istnieje, a jeśli nawet by istniał, to tylko krewniaczy, wynikający z egoizmu genów. I lepiej, żeby każdy pilnował swojego interesu. Ciemnego, ukrytego, podejrzanego. Wszystko, od pantofelka zaczynając, poprzez konie, słonie i kaszaloty, a na człowieku koń-cząc, realizuje swój interes gatunkowy, któremu na imię przetrwanie.

A teraz, gdy kończysz czytać ten tekst, mój cel zostaje zrealizowany. Tak więc zwijam swój interes. dominik

NIEWYMIErNY Ależ proszę, nie oszukujmy się. Każdy z nas go ma, choćby nie wiem jak temu zaprzeczał. To przecież pewne jak pustka na pustyni, pewniejsze niż śnieg w grudniu. Niech ktoś powie, że jest inaczej. Niech ktoś to powie... Cóż napędzałoby nasze działania, gdyby nie on? Każdy ma jakiś interes. I tylko czasem w naszym własnym interesie leży, by udawać, że nie mamy żadnego interesu.

foto

: 123

RF L

IMIT

ED

Page 3: Plyn Pod Prad nr 28

www.podprad.pl| �

wstę

pnia

k

Co doBrEgo udało CI SIę oStatNIo ZroBIć?

dorota I rok, filologia polska UniwersytetChorej siostrze zrobiłam herbatę.

kuba III rok, skandynawistyka Uniwersytet(Wodą) uratowałem kumpla przed kacem.

piotrekI rok, informatyka UniwersytetJadąc samochodem, prze-puściłem starszą panią na przejściu dla pieszych.

kasia, III rok, filologia polska, Uniwersytet Oddałam krew.

Piotr II rok, administracja UniwersytetNie nakrzyczałem na mamę i mojej kochanej babci wręczy-łem kwiatka w Dniu Babci.

kuba III rok, prawo UniwersytetPorozmawiałem z Domini-kiem, żeby mu nie było smut-no, ale jedyne co udało mi się zrobić to zająć go rozmową.

tomek I rok, zarządzanie i inżynieria produkcji PolitechnikaUmyłem samochód rodziców.

oLa I rok, chemia PolitechnikaPomogłam zjeść kumplowi pączka, zrobiłam rodzicom śniadanie i nie ściągałam na chemii!

aniaII rok, inżynieria środowiska PolitechnikaSprzątnęłam łazienkę.

sebastian III rok, filologia angielska, UniwersytetDałem koledze ściągnąć na teście i zdał!

Sonda: Olga Kupicz Foto: Dominik Pietrzak

>>>

>>>

>>>

>>>

>>>

>>>

>>>

>>>

>>>

>>>

Page 4: Plyn Pod Prad nr 28

� |www.podprad.pl

Wyobraź sobie psa, który wywie-sza język i dziewczynkę, którą to tak zainteresowało, że próbuje go naśla-dować. Po raz pierwszy w życiu.

korZyŚCi Z pomagania innym– CZy mÓj pies jest beZintere-sowny?

Mama zawsze mi mówiła, że najważniejsze w życiu człowieka jest zdrowie. Nie rozumiałam tego, do-póki nie zaczęłam pracować z dzieć-mi niepełnosprawnymi – mówi Mag-da Madajczyk, wiceprezes Fundacji Dogtor w Gdyni. Wolontariat wnosi w jej życie pasję, odkrywa z każdymi

zajęciami kolejne obszary wiedzy, których nie była świadoma. Zawsze lu-biłam pracować z psami – mówi – pies daje radość

innym, tym samym w trakcie zajęć, kiedy wytwarza się serdeczna atmo-sfera, ja także ją odczuwam. Dla mnie to też pozytywna terapia.

Dla Magdy wolontariat jest for-mą spędzenia wolnego czasu, po-znania nowych osób, doskonalenia umiejętności w pracy z dziećmi. Podobnie mówi o zajęciach kolejna wolontariuszka – Ula Kuprel. Życie staje się bardziej radosne, pełniejsze. Człowiek chce pomóc, zmienić coś

w świecie. – potem jednak dodaje – Oczywiście chcę zdobyć również praktykę zawodową. Obraz pełniej-szych barw, gdy wiceprezes Fundacji mówi o ciężkich sytuacjach, z jakimi musi czasem zetknąć się wolonta-riusz. Bycie wolontariuszem to też umiejętność zderzenia się z proble-mem, zajęcie stanowiska, nie jest to sposób na życie dla każdego.

Zajęcia często prowadzone są w domach dziecka, szpitalach psychia-trycznych. Tam mimowolnie wolon-tariusz przez czas zajęć wchodzi w świat dzieci z ogromnymi problema-mi psychicznymi. O tego typu trudno-ściach mówi Patrycja Zielińska, która ze swoim owczarkiem niemieckim – Weną, prowadzi w Fundacji zajęcia dogoterapii połączone z artreterapią (leczeniem przez sztukę). – Niektó-rzy nie potrafią pomóc innym, bo zbyt mocno skupiają się na sobie, na swo-im przeżywaniu cierpienia. Nie chcę pomagać – bo MI będzie ciężko.

Nie raz zetknęła się z sytuacją, kie-dy wolontariusze nie wytrzymywali i zaczynali płakać. Wielokrotnie spoty-kała się z niechęcią nauczycieli wobec tych śmierdzących metod. Ale równie często spotykała się z łzami radości u mam dzieci niepełnosprawnych, kiedy okazywało się, że nieświadoma nicze-go, dokonywała wielkiego postępu w

rehabilitacji. Tak było na przykład z dziewczynką z porażeniem mózgo-wym, która – jak się potem okazało – nie była w stanie iść przed siebie, trzymana za prawą rękę. Dziewczyn-ka tak zapatrzyła się w Wenę, że trzy-mając ją prawą ręką za szelki, przeszła razem z nią całą salę.

Nikt tu nie jest bezinteresownie, bo każdy, kto pomaga komuś, uwa-ża się za kogoś lepszego od innych – usłyszała kiedyś jedna z wolonta-riuszek Dogtora na letnim obozie dla niepełnosprawnych. Nie odmawiam sobie prawa do poczucia satysfakcji – mówi Patrycja, cieszę się z drobnych sukcesów, sprawia mi przyjemność fakt, że dzieci nie mogą doczekać się kolejnych zajęć, że możemy dać im dużo radości. Dobrze, że nie robimy tego zawodowo, dzięki temu inaczej patrzymy na to wszystko – nie po-padamy w rutynę, człowiek nie jest zmuszony do robienia czegoś, cze-go nie chce. To jest przyjemność dla obu stron.

terapie niekonwenCjonaLne– dLaCZego dogoterapia?

Bo jest na wyciągnięcie ręki. Nie trzeba się pakować, przeżywać roz-łąki z rodziną, przyjaciółmi, nie trzeba mieć zdobywanych przez lata wiedzy

jeŚLi prZeZ wieLe miesięCy Ciężkiej praCy żaden Logopeda nie był w stanie skłonić autystyCZnej dZiewCZynki do naŚLadowania mimiki innej osoby, to CZy ktokoLwiek jest w stanie to Zrobić? a może prZyjaCieLski, kudłaty

CZworonÓg?

WłoChata

nie kaLkuLuję Co ja Z tego będę miała.

Page 5: Plyn Pod Prad nr 28

www.podprad.pl| �

wolo

ntar

iatpIElęgNIarKa

i doświadczenia. Oczywiście, przy-datne są kursy, w czasie których moż-na nauczyć się, jak szkolić psa, z jakimi problemami zetkniemy się w czasie pracy z dzieckiem niepełnospraw-nym. Jednak w tym wszystkim dogo-terapia jest dziedziną na tyle świeżą, dopiero tworzącą jakieś teoretyczne, naukowe podstawy, podwaliny wie-dzy o sobie samej, że sami możemy stać się jej współtwórcami. W dogo-terapii nie ma jeszcze specjalistów. Czasem lepsze wyniki osiąga ktoś bez przygotowania pedagogicznego, czy psychologicznego, właśnie ze wzglę-du na otwarty umysł, kreatywne, nie-obciążone szablonami określonych postępowań, rozwiązania. Poza tym jest to terapia wspomagająca lecze-nie. Jedyne, czym tak naprawdę mu-simy się zająć, to naszym psem, jego relacjami z dziećmi, tworzeniem sytu-acji, które wzmagają w naszych pod-opiecznych (i w dzieciach, i w zwie-rzęciu) twórczą aktywność, atmosfe-rę zabawy, która jest pretekstem do nauki, przez co wspomaga się ogólny rozwój psychofizyczny dziecka nie-pełnosprawnego. Pies nie udaje, nie mówi o sobie, że jest lekarzem. Jest wesołą, włochatą pielęgniarką, wspo-magającą leczenie prowadzone przez poważnych doktorów, powodującą u pacjentów wzmożoną chęć działania, powtarzania ćwiczeń, zwiększając tym samym motywację do nauki.

dwa koŃCe tego samego kija

Bezinteresowność to byt abstrak-cyjny, idea, w rzeczywistości ziemskiej nie istnieje. W każde działanie ludzkie wpisane są przecież pewne korzy-ści, nawet te emocjonalne – zwykłe dziękuję jest nagrodą – mówi Doro-ta Tatarewicz – niezwykle twórcza i ciepła osoba, pracująca w Fundacji ze swoim psem – Szecherką. Jednak na pytanie, czy jest tu bezinteresownie, odpowiada bez wahania – Tak, ponie-waż zanim tu przyjdę, nie kalkuluję co ja z tego będę miała.

Dziękuję: Wolontariuszom Fun-dacji Dogtor w Gdyni. Bez nich nie powstałby ten artykuł!

Tekst: [email protected]: [email protected]

Zdjęcia: Krzysztof Dziwny

foto

: Kr

zysz

tof D

ziwn

y

Page 6: Plyn Pod Prad nr 28

� |www.podprad.pl

Czasami ze zdziwieniem przyglądam się Kasi. Chodzi na każdy wykład,

załatwia dla wszystkich kserówki (cza-sem jeździ nawet po nie do PAN-u), ma genialne notatki, wszystko idealnie popodkreślane i pokolorowane mar-

kerami. Rzadko można porozmawiać z nią na korytarzu o czymś innym

niż zadane wiersze, strach przed kolokwium, i o tym, do której godziny w nocy się uczyłeś. Kasia denerwu-je się, gdy zostaje wyrwana

do odpowiedzi i mimo że zawsze jest przygotowana, nigdy z tego nie ko-rzysta, nie zabiera głosu na zajęciach.Chętnie korzystają z jej materiałów

pozostali. Sztucznymi, przymilnymi tekstami zawsze przekonają ja do od-dania wszystkiego. Bo po co ślęczeć w bibliotece nad czymś, co można mieć za kilka groszy na ksero?– To naiwniara. Sztywniak – słyszałam o niej komentarze tych samych za jej plecami. – Z taką wagą... Jak można nie mieć kompleksów?!Zwróciłam im uwagę, ale chciałabym zwrócić uwagę także Kasi. Wiem, dla-

CZY to jESt prZYjaźń, CZY to jESt...

– To jak coś, to do Kasi. Przyda nam się taka dziewczyna w grupie – do rozmowy przy kserze dziewczyny dołączyły dwa porozumiewawcze, ironiczne uśmieszki...

czego to robi i jak ją za jakiś czas otwar-cie potraktują. Może nie teraz, ale za dwa lata, które dzięki niej zaliczą. Kasia wstydzi się nawet podejść do tablicy.W sobotę lizusy organizują wypad na dyskotekę albo karaoke – nie dla całej grupy, tylko dla wybranych. Żeby się zintegrować. Tak, Kasię oczywiście zaproszą. ayako

mimo że ZawsZe jest prZygotowana, nigdy Z tego nie korZysta

śCIągaNIE?

foto: 123RF LIMITED

Page 7: Plyn Pod Prad nr 28

egoi

zm

JaK ogólnie PosTrzegamy siebie w świecie?

To zależy od wielu czynników: wychowania, kultury, w jakiej żyjemy, doświadczeń życiowych… Wszystko to ma wpływ na naszą wizję siebie w świecie. Istnieje jednak koncepcja w psychologii, gdzie człowiek lokuje źród-ło wpływu na swoje życie. W skład tej koncepcji wchodzą dwie kategorie lu-dzi: wewnątrzsterowni, czyli ci, którzy są autorami własnego życia, wychodzą z przekonania, że wszystko zależy od nich i zdobywają świat w sposób dynamiczny, oraz zewnątrzsterowni – uważają, że życie jest zdeterminowane sytu-acjami zewnętrznymi, takimi jak inni ludzie, czy warunki ekonomiczne, w których żyją. Ludzie tego typu są podatni na stres, często narze-kają na swój los.

czym się KieruJemy w swo-im PosTęPowaniu?

Istnieją różne teorie w psychologii, które o tym mówią. Postępowanie człowieka zależy od jego własnych potrzeb, wartości, emocji, przekonań, zainteresowań, celi w życiu… Wszyst-ko jest zależne od temperamentu, czyli tej części osobowości, która jest wrodzona oraz od wychowania.

w JaKi sPosób PodeJmuJemy decyzJe?

Wpływ na to mają wewnętrzne wartości i przekonania człowieka. Niezależność, na przykład, może być

uwarunkowana kulturowo. W kulturze wschodniej dominuje kolektywizm, czyli przekonanie o poświęcaniu się dla innych. Natomiast kultura zachodnia promuje niezależność w opozycji do relacji z innymi, zwłaszcza współpracy, oddanie się drugiemu człowiekowi.

czy PoTrafimy być bezinTe-resowni dla innych?

To zależy od indywidualnych cech człowieka, od posiadanych wartości. Duży wpływ ma na to wyznawana

religia oraz kultura, w jakiej człowiek żyje. Istnieją przykłady osób, które po-trafią się oddać i poświęcić dla innych, taką postacią jest na przykład Matka Te-resa z Kalkuty. Jednak chęć pomagania innym może być powiązana z własną gratyfikacją, ukrytą motywacją. Poma-gając innym, człowiek może na przy-kład karmić własne poczucie wartości – czuć się potrzebnym.

W naszej kulturze ukierunkowanie na siebie i własne potrzeby jest tak silne, że ludzie mogą nie zauważać tego, że żyją tylko dla siebie. Czasami samotnie, czasami zamknięci w kręgu własnej ro-dziny, oddzielają się od innych, nie do-strzegając ich potrzeb…

Prawdziwa bezinteresowność polega na tym, że człowiek pozostaje w cieniu, a inni czerpią z tego korzyści.

CZY gENEtYCZNIE jEStEśMY SaMoluBaMI?

Na zdjęciu: mgr Aleksandra Karasowska, Monika Mikołajczyk

ukierunkowanie na siebie i własne potrZeby jest tak

siLne, że LudZie mogą nie Zauważać tego, że żyją tyLko

dLa siebie.

Życie we współczesnym świecie ma charakter jak płaszcz w biegu dopina-ny. Słowa W. Szymborskiej jakże trafnie określają naszą codzienną rzeczywi-stość – pełną obowiązków, pracy, a co za tym idzie życie w ciągłym pośpiechu i stresie. Nie ma czasu na to, aby się rozejrzeć dookoła, ocenić samych siebie. Trwamy w pogoni za czymś, czego często sami nie potrafimy określić. Czy tak naprawdę myślimy tylko o sobie? Pani Aleksandra Karasowska – psycholog, odpowiada Monice Mikołajczyk na nurtujące nas często pytania.

Na pewno ty też, od czasu do czasu, dostajesz takie apele o pomoc. Tak jak ja chcesz pomóc. Ale czy rozsy-

łając masowo do wszystkich znajo-mych takie wiadomości na pewno pomagamy?

Poszukałem trochę w Internecie w celu wyjaśnienia tej sprawy. Oto cze-go się dowiedziałem. Okazuje się, że w 99% przypadków są to oszustwa. Łańcuszki, bo tak nazywają się tego typu wiadomości, są najczęściej dzie-łem pomysłowych dowcipnisiów. Konstruowane są w ten sposób, by jak najlepiej wykorzystać czułe punkty psychiki czytającego i tak, aby odbior-ca przesyłał je dalej. Treść wiadomo-ści zazwyczaj nie jest prawdą.

Z ciekawości postanowiłem zadzwonić pod numer telefonu podany w apelu o krew. Co usłyszałem? Wybrany numer jest nieprawidłowy. Oznacza to, że albo taki numer nigdy nie istniał, albo jest już nieaktualny. Inną z możliwych weryfikacji autentyczności otrzyma-nej wiadomości jest data. Gdy nie ma daty, to nawet jeśli informacja była autentyczna, istnieje duże prawdopo-dobieństwo, że jest przedawniona. Mogła krążyć latami w Internecie.Jeśli w wiadomości mamy informację, że firma X wypłaci Y gr. za wysłaną

Włączam komputer. Sprawdzam pocztę. Odbieram wiadomości na GG. Co jakiś czas dostaję apele o pomoc: Roześlij gdzie możesz. Potrzebna krew A Rh+ dla umierającego dziecka lub zbieramy pieniądze na operacje dla chorego dziecka na raka. Za każdą rozesłaną wiadomość GG/NFZ/kasa chorych/państwo wypłaci nam 50gr. Roześlij do wszystkich znajomych których masz. Pomóż nam. Nie bądź bez serca. Czy rozsyłając wiadomość dalej pomagam? Czy wyrzucając wiadomość jestem bez serca?

apElwiadomość, to możemy być pewni, że mamy do czynienia z łańcuszkiem. Sprawdzenie ile takich e–maili czy

wiadomości z GG wysłano jest praktycznie niewykonalne. Listy – łańcuszki to śmieci, któ-re zapychają Internet i skrzyn-ki pocztowe internautów. Być

może znajomy, do którego chcesz wysłać łańcuszek wcale sobie nie ży-czy otrzymywać takich atrakcji. Być może już tuzin razy widział taki list. Być może będzie poirytowany, że zasypujesz go śmieciami. Pod tym względem listy – łańcuszki przypomi-nają spam, czyli niezamawiane rekla-my zapychające nasze skrzynki.

Co zatem można zrobić, gdy do-staniesz list – łańcuszek? Nie daj się nabrać. Raczej nie rozsyłaj go dalej. Pamiętaj, że zasypując Internet niepo-twierdzonymi apelami, stępiasz wraż-liwość na rzeczywistą krzywdę. Jeśli decydujesz się rozsyłać dalej apel o pomoc, koniecznie szukaj wcześniej potwierdzenia. Korzystaj z wyszuki-warek (np. Google), by dowiedzieć się czegoś więcej o łańcuszku. Albo na stronie http://atrapa.net/chains/asearch.php wpisz w okienko szukaj kilka słów z otrzymanej wiadomości. Zainteresowanych tematem odsyłam po więcej informacji pod poniższe linki.http://lancuszki.avx.plhttp://pl.wikipedia.org/wiki/łańcuszkihttp://atrapa.net/chains

Łukasz Wysocki, [email protected]

łaŃCusZki, są najCZęŚCiej dZiełem pomysłowyCh dowCipnisiÓw.

OpoMoC

www.podprad.pl| �

Page 8: Plyn Pod Prad nr 28

Środowisko akademickie, własne po-dwórko, dom rodzinny, są to miejsca, gdzie można dokonać wielkich rzeczy.

ŚpiąCa krÓLewna w sZpitaLuAnna, 22 lata, studentka ekonomii na Uniwersytecie Warszawskim. Nie-wysoka brunetka o zielonych oczach. Na jej twarzy cały czas gości delikatny uśmiech. O wolontariacie usłyszała dopiero na uczelni. – Pewnego dnia zwróciłam uwagę na plakat fundacji, która zachęcała studentów do pomo-cy małym dzieciom w szpitalu. Nie

zastanawiałam się długo. Jeszcze tego samego dnia umówiłam się na rozmo-wę – opowiada z radością w oczach. Po tygodniowym szkoleniu rozpoczęła pracę, jako wolontariuszka w szpitalu dziecięcym.

– Na początku byłam pełna obaw. Wciąż nachodziły mnie pytania. Czy mi się uda? Czy jestem odpowiednią

osobą? – wspomina. Wszelkie wątpliwości zniknęły już pierwszego dnia. Ania nie musiała wymyślać zabaw, gier, ani szukać sposobu spędzania wolnego cza-su. Dzieci wykazały się

ogromną inicjatywą. Potrzebowały je-dynie kogoś do towarzystwa. Kogoś, kto poczyta książkę lub zwyczajnie usiądzie na krześle przy łóżku. Na pytanie, dlaczego to robi odpowiada – Bo właśnie tutaj uczę się żyć.

praCa domowa dLa żakaPaweł, wysoki brunet, student Po-litechniki Wrocławskiej. Na nosie okulary w czarnych, grubych opraw-kach o prostokątnym kształcie. Od września prowadzi świetlicę dla uczniów ze szkół podstawowych i

gimnazjum. – Wszystko zaczęło się od pani, u której wynajmuję pokój. Często gościł u niej wnuczek, które-mu pomagałem w lekcjach – wspo-mina. Choć zadania z matematyki nie stanowiły dla niego problemu, to z przedmiotami humanistycznymi nie szło mu już tak dobrze. Już dawno nie miałem kontaktu z lekturami. A skoro przymiotnik mylił mi się z oko-licznikiem, musiałem poszukać po-mocy – opowiada, śmiejąc się.

W kilka tygodni zebrał grupę studen-tów z różnych kierunków chętnych do pomocy. Wieść o darmowej pomocy przy lekcjach obiegła pobliskie szkoły w kilka dni. Chętnych było bardzo wielu. – Klasy są liczne i dlatego nauczycie-le nie mają kontaktu z pojedynczym uczniem. Tutaj jest troszkę inaczej. Wiemy dokładnie, kto, z czym sobie nie radzi i omawiamy to, aż do skutku – mówi z dumą. Dłużej nie mogli spo-tykać się po domach. Dlatego zwrócili się o pomoc do proboszcza pobliskiej parafii, który od razu poparł ich sta-rania. Otrzymali klucze do jednej z salek katechetycznych. Paweł sam nie rozumie, jakim sposobem udało się to wszystko. – Wystarczy odrobina chęci, a reszta potoczy się sama – komentuje po chwili zastanowienia.

myCie okien u sąsiadÓwAneta, 23 lata, studentka z Łodzi. Nie lubi rozmawiać na swój temat, a zwłaszcza o tym, jak spędza swój wol-ny czas. Próbuje udowodnić, że nie robi niczego szczególnego. – Zrobić zakupy i posprzątać w domu u starszej osoby każdy potrafi – ucina krótko. Historia jej prywatnego wolontariatu jak sama to określa, zaczęła się już kilka lat temu. Jej sąsiadami w bloku są prze-ważnie starsi ludzie. Często mijała ich obojętnie. Pewnego razu, gdy wycho-dziła na zajęcia, jedna starsza pani po-prosiła ją o wniesienie zakupów. To był dla niej moment przełomowy.

– Nigdy nie zastanawiałam się, jaki problem stanowi dla starszej osoby zwykłe umycie okna – wspomina. Za-proponowała swoją pomoc. Oczywi-ście jej oferta spotkała się z odmową. W końcu mało kto lubi prosić o po-moc nawet, jeśli jest ona niezbędna. Jednak Aneta była już zdecydowana. Następnego dnia bez zapowiedzi od-wiedziła swoją sąsiadkę. Wybieram się do sklepu, może przy okazji coś pani kupić? – zapytała z uśmiechem. Tym razem się udało. Z czasem Aneta za-częła pomagać sąsiadom w drobnych pracach domowych. – Najtrudniej było przekonać, że nie chcę za to za-płaty. Niektórzy potajemnie wkładali mi pieniądze do kurtki lub torebki. – śmieje się – Pomaganie jest fajne. Tomasz Zdunek

dobroć w LiCZbaChWedług badań CBOS, jedynie co piąty Polak poświęca swój wolny czas na działalność charytatywną. Jednak zdecydowana większość uznaje, że należy być wrażliwym i gotowym do pomocy innym. Mimo tego Polacy pozostają bierni. Dodatkowo ten stan, z każdym nowym rokiem, nie ulega większym zmianom. Wzrost poczucia solidarności międzyludzkiej daje się zauważyć jedynie w świetle widowiskowych fajerwerków przy okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy lub świątecznych zbiórek. Przyczyn tak słabej kondycji jest kilka. Sporo osób, nawet chcących pomóc, nie wierzy w swoje realne możliwości w tej dziedzinie. Innym powodem jest również brak informacji i samych miejsc, które ułatwiałyby podejmowanie pomocy.

najtrudniej było prZekonać, że nie ChCę Za to Zapłaty. niektÓrZy potajemnie wkładaLi mi pieniądZe do kurtki Lub torebki.

ogólna definicja wolontariatu mówi zazwyczaj, że jest to bezpłatne, świadome i dobrowolne działanie na rzecz innych. dodatkowo, aby

uznać pomoc za typowy wolontariat musi ona dotyczyć kogoś, kto jest spoza rodziny, a nawet kręgu koleżeńskiego.

NIE tYlKo WoloNtarIat

Pomoc w nauce miłej i ładnej koleżan-ce jest daleka od prawdziwego wolon-tariatu. Jednak tu nie chodzi o definicję, a wyłącznie o bezinteresowność.

� |www.podprad.pl

foto

: 123

RF L

IMIT

ED

Page 9: Plyn Pod Prad nr 28

Wracam do domu. Naciskam klamkę. Od progu dochodzi mnie zapach obiadu. Wchodzę do kuchni. Moja babcia gotuje przepyszną zupkę. Witam się i siadam do stołu.Zaraz słyszę pytanie, jak co dzień – Co u Ciebie?Opowiadam jej o dniu spędzonym poza domem. Kiedy kończę opowieść, pytam niczym 6-letnie dziecko, które nurtuje poważny problem – Babciu, a czym dla Ciebie jest bezinteresowność?Babcia usiadła przy stole i zaczęliśmy rozmawiać. Nie obeszło się bez wspomnień z wojny, wyciętych faktów z jej pięknego życiorysu. Zaraz słyszę, jak otwierają się drzwi. Wracają rodzice.Babcia mówi do mnie z ciepłym uśmiechem na twarzy – Wiesz, teraz przygotuję obiad a później sobie dokończymy pogaduchy...

Rozmowy nie dokończyliśmy tego samego dnia. Kiedy parę dni później usiadłem, by napisać ten artykuł, moja babcia mnie zaskoczyła. Wręczyła mi kartkę z powyżej napisanym tekstem i powiedziała – Może to pomoże ci znaleźć jakąś inspirację...Ale ja odpowiedź znalazłem już wcześniej. Jej tekst tylko mnie w tym utwierdził.

Uświadomiłem sobie, że mam kochaną babcię. Zawsze służyła mi dobrą radą i pomysłem. Zawsze była gotowa oddać mi swój czas i serce. Pomyślałem, że to ona jest właśnie żywym, zwyczajnym przykładem, niezwyczajnej, ludzkiej bezinteresowności. Dlatego też, dziękuję Ci, Buniu, za to wszystko!

A czy Ty, Drogi Czytelniku, też rozmawiasz ze swoją babcią?

Maciej

SpECjałY

Dowiedziawszy się, że mój wnuk zamierza pisać artykuł na temat bezinteresowności pomyślałam, że to piękny i łatwy temat. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i doszłam do wniosku, że istotnie: temat piękny ale wcale niełatwy...Zacznijmy od relacji matka – dziecko. Tu jeszcze najczęściej spotkamy bezinteresowność – ale czy odwrotnie również tak jest?Patriotyzm? Jeszcze przed II wojną światową spotykało się ludzi, którzy wyrzekali się osobistych korzyści. Również w ciężkich czasach okupacji można było dostrzec takie działania.Teraz w epoce społeczeństwa coraz bardziej konsumpcyjnego zatraca się ta cecha. Jeżeli uda się ją spostrzec, można odważnie stwierdzić, że bezinteresowność jest wręcz wybitną wartością.Z perspektywy mojego długiego życia dochodzę do wniosku, że idealna bezinteresowność jest obecna wyłącznie w relacji Boga do człowieka Babcia Halina

BaBCINE

nie obesZło się beZ wspomnieŃ Z wojny, wyCiętyCh faktÓw Z

jej pięknego żyCiorysu.

www.podprad.pl| �

foto: 123RF LIMITED

Page 10: Plyn Pod Prad nr 28

10 |www.podprad.pl

Wracam pamięcią do zeszłych waka-cji, do czasów, gdy zimne powietrze dotykało mojej twarzy. To dla mnie iście magiczne momenty, kiedy oglą-dam swoje stare zdjęcia i zaczynam wspominać każdą chwilę, która zosta-

ła uwieczniona. To jest dla mnie potęga fotografii. Mo-ich białoruskich fotografii.Kiedy byłem małym szkra-bem zawsze w wakacje jeździłem do swojej Babci nad Bug. Granica zawsze ta sama, a jednak wszyst-

ko się zmieniało. W wieku siedmiu lat widziałem po drugiej stronie rze-ki Związek Radziecki, by w wieku czternastu lat widzieć niepodległą Białoruś, z piękną biało-czerwono-białą flagą.

Moja BIałoruśza oknem ciemno, pada śnieg. na biurku stoi kubek z ciepłym czajem, a w tle z głośników lecą sentymentalne nuty białoruskiej rock kapeli n.r.m. To chyba idealny moment, by sięgnąć wzrokiem i myślą do mojego fotograficznego archiwum.

Teraz, gdy znów tam stanę, zobaczę Białoruś, która jest fizycznie i mental-nie oddzielona granicą Unii Europej-skiej i przypomina mi bardziej Kubę lub europejskie wydanie Korei Pół-nocnej z dyktatorem na czele. Chyba nie na darmo można mówić, że ich baćka to ostatni dyktator Europy. Bę-dąc tam wiele razy, i ja przyłożyłem do tego swoją rękę. Parę lat temu obudziłem się rano i stwierdziłem, że w końcu czas przekroczyć granicę.Mówią o tym fotografie, na których widać tę moją Białoruś. Obrazy uka-zujące oficjalną Republikę Białoruską, jak i te, na których widać zwykłych, ciepłych, pogodnych ludzi, mocno zakleszczonych w mentalności so-wieckiej. Tych, którzy patrzą na Eu-ropę i tych, dla których przyszłość

to wschód. To właśnie powoduje, że chciałbym sfotografować ich wszyst-kich. Poświęcić każdemu chwilę, a po powrocie do domu cieszyć się bo-gatym archiwum. Setki kilometrów, setki zdjęć. Chciałbym przez swoje zdjęcia poka-zać, że Białoruś, tak silnie kojarząca nam się z dyktaturą Łukaszenki, tłu-mionymi demonstracjami w centrum Mińska czy wieloma paradoksami, jest krajem pięknym. Miejscem nie tak strasznym, jak o nim mówią i piszą. A dziś, oglądając fotografie, stwierdzam, że gdybym miał trochę wolnego cza-su, wsiadłbym w pociąg i pojechał do moich białoruskich przyjaciół.

tekst i foto: Robert Danieluk [email protected]

kraj, ktÓry prZypomina bardZiej kubę Lub europejskie wydanie korei pÓłnoCnej Z dyktatorem na CZeLe.

Polesie. Siódma rano. Dwadzieścia dwa stopnie poniżej zera.

Page 11: Plyn Pod Prad nr 28

www.podprad.pl| 11

Czaj – herbata. Czaj można kupić zarówno w pociągu z kuszetkami, jak i w barze szybkiej obsługi, gdzie głównym towarem są wódka i tanie papierosy.N.R.M – – Niepodległa Republika Ma-rzeń. Jest dla Białorusinów tym samym, kim stał się dla Polaków Jacek Kacz-marski. Kapela, której piosenki niosą nadzieję na odzyskanie niepodległości. Wielu Białorusinów dzięki nim mówi po białorusku. Często można spotkać ich na koncertach w Polsce m.in. na Basowiszczach (festiwalu muzyki białoruskiej, odbywającym się w każde wakacje w Gródku pod Białymstokiem – przyp. red.)

Niedaleko miejscowości Mir (znanej z Zamku umieszczonego na liście UNESCO) widziałem niecodzienny widok. Koń pod blokiem. Podobną sytuację widziałem we Lwowie. Tam jednak zamiast konia były krowy.

Prawosławna Białoruś kusi cerkwiami. Warte fotografowania.

Plosza Lenina. Największy plac w Mińsku. Opiekę nad nim sprawuje wielki pomnik Lenina. Pustka i cisza. Tylko milicjant patrzy czy ktoś nie robi niczego podejrzanego.

Pod Mińskiem w miejscu industrialu można natknąć się na cmentarzysko dźwigów.

Mieszkańcy białoruskiej wsi na Polesiu. Mając po siedemdziesiąt lat na karku wstają rano i w mrozie pracują. Podziwiam witalność. Niestety Pani ze zdjęcia zmarła kilka miesięcy po mojej wizycie.

Białoruska wieś. W telewizorze przemawia Ojciec Narodu Białoruskiego. Prezy-dent Aleksander Griegoriewicz Łukaszenko jest w każdym domu i w każdym środ-ku masowego przekazu. Telewizja, prasa czy kołchoźnik przyczepiony do ściany.

na w

schó

d

Baćka – tak potocznie mówi się na Ojca narodu – Aleksandra Łukaszenkę. Zafascynowany Rosją (w tym także poprzednią epoką i samym Stalinem), two-rzy na Białorusi wielki teatr. Do ceny biletu należy zawsze doliczyć koszt wizy.Biało-czerwono-Biała flaga – to symbol Wolnej Białorusi. Symbol narodowy z okresu niepodległości. Niestety, po dojściu do władzy, Łukaszenko zmienił ją na tę obowiązującą w czasach, kiedy Białoruś była jedną z radziec-kich republik (czerwono-zielona z folkowym wzorem podobnym do wzoru na skarpetkach Baćki).

Page 12: Plyn Pod Prad nr 28

1� |www.podprad.pl

e: JaK wyglądała wasza droga do wolonTariaTu?Sylwia: Mam niepełnosprawne dziecko, które zostaje pod opieką hospicjum. Przez przypadek zobaczyłam ogłoszenie o organizowanym kursie na wolon-tariusza medycznego. Poszłam tam. To, co było na wykładach bardzo mnie zaciekawiło.Monika: Moje dziecko zapisało się na kurs wolontariatu medycznego. Ja też się tym zainteresowałam...

e: czym JesT dla was Pomaga-nie innym?Monika: Kiedy rozpoczęłam pracę w ho-spicjum poczułam, że jestem wśród ludzi podobnych do mnie (mówię o innych wolontariuszach). Poza tym ta praca to balsam dla mojej duszy. Teraz już wiem, że robię coś, co naprawdę ma sens.Sylwia: Robię po prostu to, czego chcę.

e: JaK bardzo hosPicJum zmieniło wasze życie?Monika: Wcześniej, tak jak każdy, żyłam z dnia na dzień. Teraz mogę spojrzeć na swoje wcześniejsze zmartwienia z dystansem. Mam teraz inny stosunek do życia, do cierpienia.Sylwia: Czuję wielką ulgę. Jestem naprawdę dowartościowana. W moją działal-ność udało mi się zaangażować cała rodzinę.

Wykształcone, zdolne kobiety po trzydziestce. To co robią, daje im sens życia i wielką moc, której pozazdrościłby niejeden z nas. Wolontariuszki jednego z gdańskich hospicjów.

Każdego dnia opiekują się tymi, dla których podobno nie ma już nadziei. Ale najważniejsze jest to, że robią to dla jednego uśmiechu i za zwykłe „dziękuję”. Poznajcie je: Monika 38 lat, pedagog i Sylwia 33 lata, obecnie opiekuje się swoim chorym dzieckiem

e: czy PracuJecie całKowicie bezinTeresownie?Monika: Ja w ten sposób spełniam siebie! Ta praca to zaspokojenie potrzeb mojego ducha. Teraz czuję się wyróżniona. Poza tym w hospicjum panuje nie-samowity optymizm. Cały personel ma w sobie dużo ciepła i radości.Sylwia: Największą zapłatą jest uśmiech i słowo dziękuję. To bardzo dużo...

e: czy były Trudne momenTy?Monika: Tak, kiedy do hospicjum trafiła moja przyjaciółka. Myślałam, że się za-łamię. Nie mogłam nawet wejść na salę chorych. Bardzo pomogła mi siostra przełożona, która zawsze znalazła ciepłe słowo. Sylwia: Zajmowałam się pacjentem i musiałam na chwilę wyjść, gdy wróciłam ta osoba zmarła. To było straszne.

e: JaK zareagowali na waszą Pracę bliscy?Monika: Większość osób myśli stereotypami. Mówią, że jestem dzielna i godna podziwu, że oni by nie dali rady...Sylwia: Niektórzy mówili, że to wspaniały pomysł, że będę miała odskocz-nię, robiąc coś dla innych. Ale byli i tacy, którzy uważali to za kompletną paranoję...

e: czy daleJ będziecie Tu Pracować?Monika: Na pewno. Sylwia: Chcę to kontynuować tak długo, jak się da. Rozmawiała: Ewelina Oszmankiewicz

wCZeŚniej żyłam Z dnia na dZieŃ. teraZ mogę spojrZeć na swoje wCZeŚniejsZe Zmartwienia Z dystansem.

BalSaM dla duSZYww

w.ho

spicj

um.in

fo

foto

: Ewe

lina

Osz

man

kiewi

cz

Page 13: Plyn Pod Prad nr 28

www.podprad.pl| 1�

SpINKa W czasie roku akademickiego mieszkałam w akademiku i nie wyob-rażałam sobie dojeżdżania do Gdańska codziennie 50 kilometrów. A jednak w te wakacje, gdy Łukasz leżał w szpitalu, codziennie rano wsiadałam w autobus PKS i jechałam 70 minut. Po kilku ty-godniach byłam tak wycieńczona, że przysypiałam na szpitalnych ławkach.

Przez kilka pierwszych dni nie wiedziałam, czy mam jeszcze po co jechać - noce były najcięższe. W koń-cu kryzys minął i stan Łukasza stał się stabilny. Po jakimś czasie paraliż częś-ciowo ustąpił. Wkrótce Łukasz poje-chał do centrum rehabilitacyjnego. Ćwiczenia bardzo pomagały, ale i tak już na zawsze pozostał mu częściowy niedowład lewej strony ciała.

Jesienią Łukasz wrócił do domu, a ja na studia. Spotykaliśmy się tylko w weekendy. Każde kolejne spotkanie przekonywało mnie jak bardzo się od siebie oddalamy. Słyszałam opowieści o jego znajomych, których ja nigdy nie spotkałam, o imprezach na które cho-dził beze mnie, o wyjazdach, również beze mnie. Nasze rozmowy były co-raz rzadsze i coraz bardziej chłodne, z czasem wręcz nieprzyjemne. Nie rozumiałam co się dzieje, ale próbo-

wałam walczyć, żeby wszystko było znowu jak dawniej. Gdy spotkaliśmy się po raz ostatni powiedział, że nie ma ochoty ze mną rozmawiać, bo jest zbyt zmęczony po imprezie.

A potem były Walentynki i pa-miętam ten pociąg, który wjeżdżał na stację w Tczewie i tak bardzo kusił zapomnieniem...

Kiedyś podzieliłam się tą historią z kimś mądrym i usłyszałam, że być może Łukasz bał się, że nie chcę już z nim być, tylko mam skrupuły żeby go zostawić i że jestem z nim nadal już tylko z litości. Że jego zachowanie to był taki test, czy też zmuszenie mnie, żebym odeszła, bo sama nie znajdę na to sił. Spotkaliśmy się i zapytałam go, czy miał mnie już dość, czy też był to swoisty test. Powiedział tylko to drugie.

Przez chwilę chciałam mieć wy-rzuty sumienia, że go zawiodłam, że nie zdałam tego testu. Ale potem po-myślałam, że to nie fair. Że nikt mu nie dał prawa do testowania mnie w tak raniący sposób. Ja go naprawdę kochałam i naprawdę chciałam z nim być, ale zadanie, które przede mną postawił, przerosło moje siły.

ryba

coś takiego nie przytrafia się młodym ludziom. a jednak łukasza spotkało to na początku wakacji po ukończeniu ii roku studiów.

SZpItalNa łaWKa

Jego osiedlowa ulica była nudna i szara, a jednak znał na pamięć każdy jej szczegół. Mógłby z zamkniętymi oczy-ma dokładnie wskazać każdą wyplutą i rozdeptaną na chodniku gumę do żu-cia. Wzrok wędrował jednak znacznie częściej w stronę biurka. Leżała tam czarna spinka do włosów, którą Mał-gorzata zostawiła ostatnim razem.

Małgorzata była bardzo zgrabną dziewczyną. Podobała się Markowi jak żadna inna. Lubił w niej to, że bez przerwy zasypywała go swoimi szalo-nymi pomysłami. Razem zawsze mieli masę znajomych i coś ciekawego do roboty. Jeżeli już się kłócili, to były to awantury na śmierć i życie. Poznali już dobrze swoje rodziny, zaplanowali wakacyjny wyjazd i nagle taka histo-ria...

Przez ostatni rok, zawsze gdy się widywali, Małgorzata płakała. Powoli

marek obudził się bardzo wcześnie. zirytowało go to, ale nie był w stanie ponownie zasnąć. dla zabicia czasu, gapił się bezmyślnie w okno.

jednak ich spotkania zaczynały być coraz rzadsze, aż w końcu przestała do niego przychodzić. Mógł prze-widzieć, że tak właśnie się wszystko skończy, bo zaczęła zabierać swoje rzeczy z jego mieszkania. Została po niej tylko ta spinka, której Marek za-bronił komukolwiek ruszać, w razie gdyby chciała po nią jeszcze wrócić. Potem słyszał od innych, że znalazła sobie kogoś nowego, gdzieś w innym mieście i że wyjeżdżają razem z kraju. Plotkom nigdy za bardzo nie wierzył, ale wiedział, że będąc sparaliżowa-nym od szyi w dół nie mógł oczeki-wać od niej wiele. Nie chciał nawet żeby z nim została, żeby go karmiła i ubierała. Gdyby nie ten wypadek może nawet by uwierzył, że istnieje taka miłość, która w zamian niczego nie potrzebuje.

marydem

pośw

ięce

nie

foto: 123RF LIMITED

Page 14: Plyn Pod Prad nr 28

1� |www.podprad.pl

Uwolnić się od złazadzwonił domofon. Jakiś człowiek powołał się na wspólnego znajomego i poprosił o rozmowę. anna zaprosiła go do środka i zaproponowała herbatę. gdy się pochyliła, żeby postawić ją na stoliku zaatakował ją. wbił jej dwukrotnie nóż w plecy. Potem ją związał i zakneblował. następnie zaczął przeszukiwać mieszkanie. dla niego była bogatą Polką z zachodu. w tej części rosji, w której się znajdowali, rzeczy, które wydają nam się zupełnie zwyczajne, były synonimami dobrobytu. zabrał co się dało i wyszedł, ale wcześniej odkręcił gaz.

Najpiękniejszy dar to przebaczenie. Tam, gdzie nie chce się przebaczyć, od razu powstaje mur. Od muru zaś zaczyna się więzienie. Phil BosmansTrudno jest przebaczyć komuś... do momentu, gdy sami potrzebujemy przebaczenia. Ewa GlińskaO wiele lepiej, gdy zapomnisz o urazach i uśmiechniesz się, niż gdy będziesz pamiętać o nich i będziesz smutny. Christina RossettiSłowo „przepraszam” ma wiele wspólnego z melioracją: osusza tereny zalane przez nieuregulowaną rzekę słów. Ewa GlińskaChcesz być szczęśliwy przez chwilę? Zemścij się. Chcesz być szczęśliwy na zawsze? Przebacz. Henri LacordaireKto się zbliża, tego nie odpychajcie, a kto odchodzi, tego nie zatrzymujcie. Kto wraca, tego przyjmijcie, jakby się nigdy nie oddalał. Johan Wolfgang Goethe

foto: 123RF LIMITED

Page 15: Plyn Pod Prad nr 28

www.podprad.pl| 1�

prze

bacz

enie

Może to wszystko brzmi niewia-rygodnie, ale wydarzyło się napraw-dę. Może zabrzmi to jeszcze bardziej niewiarygodnie, ale Anna przeżyła. Gdy zadzwonił domofon rozmawia-ła z inną Polką z tego samego miasta, więc przerwała rozmowę i obiecała, że za chwilę oddzwoni. Kiedy długo nie dzwoniła znajoma zaczęła się niepokoić i poprosiła swojego męża żeby sprawdził, co się dzieje. Ktoś miał klucz do mieszkania Anny, więc mogli wejść i uratować ją. Od tamtej historii minęło kilka lat. Teraz Anna mieszka znowu w Polsce.

Z całą pewnością oprócz ran na ciele, cała ta historia pozostawiła rany na jej duszy. Niektóre zago-iły się szybciej, inne wolniej. Inne może wciąż jeszcze się goją. W obliczu takiej trau-my nikt nie jest wystarczają-co silny, żeby nie miała ona na niego żadnego wpływu. Pewne procesy muszą w człowieku zajść, a potem stopniowo można z nich wychodzić. W dużej mierze nie mamy nad tym kontroli. Jest jednak coś, na co można mieć wpływ – przebaczenie.

Czy ktokolwiek byłby zdziwiony, że Anna ma żal do człowieka, który był gotowy pozbawić ją życia, żeby przywłaszczyć sobie jej mienie? Czy ktokolwiek miałby do niej żal lub potępiał ją za nienawiść do niego? A jednak tak nie jest. Anna nie chowa urazy, nie nienawidzi go, po prostu mu przebaczyła.

Pozostaje tylko zapytać skąd wzięła siłę do tego, żeby przebaczyć. Przecież to nie była sprawa kalibru zniszczenia ulubionego długopisu. Ten ktoś targnął się na jej życie i zadał jej nie tylko wiele bólu fizycznego, ale i psychicznego. Nawet gdyby była intelektualnie przekonana, że chce przebaczyć, to jak to zrobić? Jak uśmierzyć ból duszy? Jak opanować ocean emocji? Kiedy nasze emocje są wzburzone, czujemy się zranieni, to trudno jest podjąć intelektualną decyzję: wybieram przebaczenie. Emocjom nie jest łatwo dostosować się do decyzji intelektu. I właściwie dlaczego w ogóle przebaczyć? Czy

on zasłużył na przebaczenie? Czy nie jest bardziej sprawiedliwe życzyć mu, żeby spotkała go surowa kara za jego czyny?

Anna znalazła siłę w Bogu. Sama doświadczyła tego, że Jezus jej prze-baczył. Oczywiście, że ona nigdy nie popełniła czynu miary próby mor-derstwa, ale też nie jest święta. Po-trzebowała przebaczenia jak każdy człowiek. I znalazła je w Bogu. On jest gotowy dać przebaczenie każ-demu, kto tego naprawdę pragnie. A jeśli ktoś przyjmie Boże przeba-czenie wszystkich swoich złych czy-nów, to czyż może być potem tak małostkowy, żeby chować urazę

wobec innego człowieka za coś nie-porównywalnie mniejszego? Anna spróbowała popatrzeć na tego, który ją skrzywdził oczyma Boga – jako na biednego, pogubionego człowieka; człowieka, który nie ma nadziei ani w tym życiu, ani w przyszłym. I prze-baczenie stało się możliwe.

Gdyby Anna nie przebaczyła, tak naprawdę nie byłaby to kara dla jej oprawcy, lecz dla niej samej. To ona zostałaby z nienawiścią, żalem, powracającymi przykrymi myślami. Kiedy mamy żal do kogoś, to stale o nim myślimy, przypominamy sobie te wszystkie okropne rzeczy, które nam zrobił. Sprawiamy w ten sposób, że wprowadza się do naszego życia i stale nam towarzyszy. W naszych myślach przeżywamy wszystko na nowo, wymyślamy inne scenariusze przeszłych wydarzeń, albo fantazju-jemy nad scenariuszami karania wi-nowajcy. W myślach prowadzimy z nim niekończące się dialogi. I powoli stajemy się niewolnikami swojego własnego braku przebaczenia. Prze-baczając, uwalniamy się od zła, które nas spotkało i od ciemiężyciela. Da-jąc wolność, sami ją zyskujemy.

[email protected]

Uwolnić się od zła

ktoŚ targnął się na jej żyCie i Zadał jej nie tyLko

wieLe bÓLu fiZyCZnego, aLe i psyChiCZnego.

Wyobraź sobie, że pewni ludzie chcą poświęcić znaczną ilość swoich pie-niędzy komuś innemu. Wcale nie są bogaci i nie chcą podzielić się tym, co im zbywa, ale chcą oddać znacz-ną część tego, co mają. Chcą też poświęcić mu znaczną ilość swojego czasu. Zrezygnować z pewnych rze-czy – które są dla nich ważne – po to, by móc poświęcić czas komuś in-nemu. Rzadziej będą chodzili do kina, czy do restauracji, a nawet będą kró-cej spali. Zrezygnują lub co najmniej odsuną na później rozwijanie swoich pasji, zdobywanie nowych umiejętno-ści, realizację marzeń.

Czy to wszystko brzmi dla ciebie roz-sądnie? Wyobraź sobie siebie w takiej sytuacji. Tak naprawdę chodzi o to, żeby zrezygnować z siebie. Potrzeby, plany i marzenia kogoś innego uznać za ważniejsze od swoich. Czy jesteś na to gotowy? A co doradziłbyś oso-bom, o których tu mowa? Tak, to pięk-ne i szlachetne, zróbcie to! Czy też, pomyślcie raczej o sobie: Bezintere-sowność tak, ale nie takim kosztem!Mam nadzieję, że udzieliłeś im raczej tej pierwszej rady, bo w przeciwnym wypadku nie byłoby cię na świecie. Anita

SZlaChEtNI CZY głupI?

odpowiedZ na pytanie:Jak nazywa się nowa metoda pomocy dzieciom niepełnosprawnym, wykorzy-stująca w terapii zwierzę? (odpowiedź znajdziesz w tym Magazynie)

Wyślij odpowiedź do 30 marca 2008 na adres: [email protected]

do wygrania:3 książki „CoLdpLay – otwÓrZ oCZy”3 książki „radiohead – na krawędZi”1 dVd „troja” Z bradem pittem ( jest to speCjaLne dwupłytowe wydanie)3 płyty Cd – feeL

Nagrody prześlemy do Ciebie pocztą!

Konkurs jest zorganizowany pod patronatem portalu www.przeznaczeni.plSponsorem nagród w konkursie jest portal www.przeznaczeni.pl

KoNKurSfo

to: 1

23RF

LIM

ITED

Page 16: Plyn Pod Prad nr 28

1� |www.podprad.pl

Drogi Czytelniku, wyobraź sobie, że jesteś studentem trzeciego roku. Tutaj nie jest ważna płeć, ani to, na jakim je-steś kierunku. Właśnie mamy marzec, a więc zaczyna się męczarnia. Idąc na zajęcia, twoja głowa przypomina wielki garnek, do którego trzeba coś wrzucić. Najpierw szczypta kół, żeby się nie nudziło, potem trochę mate-riałów do skserowania, żeby nie wy-dawać na wino, następnie dodajmy do tego pracę w weekendy, żeby nie było łatwo w życiu. Ale za to jak przy-jemny jest moment, kiedy kupujesz nową maskarę lub dorabiasz kluczyki od samochodu ojca, żeby mieć na co podrywać dziewczyny. To wszystko oblejmy sosem, na który składa się mieszanina faktów – trzeba znaleźć męża/żonę, trochę poimprezować i wygospodarować trochę czasu na obgadywanie innych. Proste?Z takim mętlikiem w głowie idziesz korytarzem, na którym spotykasz

znajomych z grupy. Pamiętaj! To oni mogą w przyszłości pożyczać ci kasę, kiedy jej zabraknie, zapoznać cię z innymi, załatwić pracę i wiele, wiele innych. Oznacza to, że trzeba być mi-łym. Uśmiechaj się szeroko, nawet, jeżeli rozmawiasz z kolesiem, który pluje na odległość 300 metrów lub z dziewczyną, która jest taką wiedźmą, że czasami wydaje ci się, że przela-tywała obok twojego domu na miot-le. Nie… Spokojnie… Uśmiech na twarz i jedziesz. To chyba proste po-wiedzieć: O, jak ty ładnie dziś wyglą-dasz!, wiedząc, że dana osoba jest, na przykład, członkiem bardzo ważnej organizacji i może ci załatwić wyjazd na Fidżi. Taka perspektywa jest chyba przyjemna, prawda? No to wazelinka, moi drodzy, i zała-twiamy swoje interesy! Chyba znacie takie hasło: Nie patrz na innych, waż-ne, żeby tobie było dobrze. Koleżanka ma chłopaka, który ci się podoba? To

drobiazg – po prostu zaproponuj jej przyjaźń aż po grób, pożyczaj swoje sukienki, skarpetki, czy staniki, przy-chodź jak najczęściej do jej domu i jednocześnie uśmiechaj się do tego kolesia. W końcu zauważy, jaka je-steś uczynna dla swojej przyjaciółki i pomyśli, że dla niego będziesz taka sama. A o to przecież chodzi! W końcu po co jesteś na tych studiach? Żeby zdobywać wiedzę? Nie – żeby znaleźć męża!Pamiętaj! Ludzie są po to, żeby ci służyć. Twój kolega zamierza zorgani-zować super imprezę, na którą idzie dziewczyna twoich marzeń? Nie waż-ne, że kiedyś go obraziłeś, mówiąc, że z takim wyglądem mógłby praco-wać co najwyżej w supermarkecie, a i wtedy musiałby mieć maskę, żeby nie odstraszać klientów. Powiedz po pro-stu, że wtedy nie znałeś całej prawdy. Dopiero niedawno, w wyniku obja-wienia, otworzyły ci się oczy i teraz

wiesz, jakiego wspaniałego kolegę masz w grupie. Przynieś mu flaszkę na urodziny, zawsze pomagaj, poży-czaj kasę i przepraszaj, nawet, jeżeli wpadnie na ciebie na ulicy, niechcący popchnie, a ty wpadniesz do kałuży. To się opłaci i prędzej czy później za-prosi cię na tę imprezę.O tak! Najważniejsze, to umieć ba-jerować innych. Uśmiechajcie się, bądźcie mili, a wyjdzie to wam tylko na dobre. Bo tak naprawdę, nikt nie robi niczego bezinteresownie. Nie ma czegoś takiego, jak altruizm. Nie wierzycie? To sami poobserwujcie siebie i swoich znajomych.Inaczej… jak myślicie? Dlaczego zwróciłam się do was moi drodzy, czy niepowtarzalni. To było chyba miłe, prawda? Przyznajcie się, tak napraw-dę to właśnie zachęciło was do czy-tania… Agnieszka [email protected]

doBrY BajEr NIE jESt ZłYmoi drodzy! niepowtarzalni! na pewno zadawaliście sobie pytanie, czy są takie osoby, które zrobią coś dla nas, nie żądając niczego w zamian? Ten problem nie dawał mi spokoju już od dłuższego czasu. w związku z tym, zaczęłam obserwować moich znajomych. Pewnie jesteście ciekawi, co z tego wyszło? gotowi? no to zaczynamy!

foto

: Bar

tłom

iej S

erko

wski

Page 17: Plyn Pod Prad nr 28

www.podprad.pl| 1�

>>> Swoje rzeczy rzucaj po ką-tach, a nie na środku pokoju. Współlokatorzy docenią uła-twienia komunikacyjne.

>>> Słuchaj na cały regulator tylko takiej muzyki, którą sąsiedzi co najmniej tolerują (zwłasz-cza podczas sesji).

>>> Dzwoniąc do rodziców, za-cznij od zapytania co u nich słychać, a nie kiedy przyślą pieniądze (ważne: między pierwszym pytaniem, a dru-gim zostaw krótką pauzę na ewentualną odpowiedź).

>>> Jeśli rozmawiasz ze znajo-mym i stoicie na środku scho-dów, to przepuszczajcie rota-cyjnie osoby chcące wejść lub zejść.

>>> Przynieś coś do jedzenia lub picia na składkową imprezę.

>>> Jeśli palisz w pomieszcze-niu, w którym znajdują się osoby niepalące, postaraj się nie dmuchać im dymem w twarz.

>>> Podziękuj współlokatorowi, który od początku roku wy-nosi za ciebie śmieci.

>>> Jeśli zniszczysz lub zgubisz własność kolegi, którą poży-czyłeś bez pytania, to poin-formuj o tym, żeby nie tracił czasu na szukanie jej.

Życie nie tylko po to jest, by brać. Życie nie po to, by bezczynnie stać, bo aby żyć, siebie samego trzeba dać, śpie-wał Stanisław Sojka. Latem piosenka ta leciała w radiu, a już wiosną do Pokręt-ka dotarła siła jej przekazu. Może to świadczyć tylko o tym, że siła ta była ogromna. Przekaz nie tylko dotarł, ale i wywołał chęć działania.

Pokrętek postanowił, że będzie bezinteresownie pomagał sąsiadom. Od początku jednak napotkał prob-lemy. Żeby pomoc była bezintere-sowna nie mogło być mowy o jakim-kolwiek okazywaniu wdzięczności za jego czyny, a sąsiedzi upierali się, żeby tę wdzięczność okazywać. Gdyby chociaż kończyło się na podziękowa-niu albo uśmiechu, ale nie, posuwali się dużo dalej.

Sąsiadowi popsuł się samochód i

Pokrętek pomógł mu go pchać przez pół miasta. Aż do wieczora odczuwał ogromną satysfakcję z tego powodu, ale potem sąsiad przyszedł z wódecz-ką. Pokrętek próbował odmówić i

BEZNadZIEjNa WdZIęCZNość

wszyscy mówią, że pomaganie innym jest dobre, ale nikt nie zastanawia się nad tym, że ma ono też swoją ciemną stronę. Pokrętek przekonał się o tym w sposób bardzo bolesny.

wytłumaczyć, że on to robi bezintere-sownie, ale sąsiad zdawał się nie rozu-mieć tego słowa. Był tak zdesperowa-ny, żeby okazać swoją wdzięczność, że na siłę wcisnął swój dar, a trzeba przyznać, że siły miał dużo. Więc w końcu Pokrętek został z flaszką w wy-kręconej ręce.

Pomoc sąsiadce w naprawieniu cieknącej pralki też skończyła się dla Pokrętka obrażeniami ciała. Dzień po otrzy-maniu pomocy sąsiadka pojawiła się w mieszkaniu Pokrętków z ciastem jako podziękowa-nie. Zaraz po jej wyjściu Pokrętkowa wyraziła swoje niezadowolenie ze zbyt bliskich kontaktów męża z sąsiadkami i skończyło się połamaniem dwóch że-ber i licznymi siniakami.

Na szczęście Pokrętek przypo-mniał sobie o akcji Niewidzialna ręka, którą harcerze organizowali, gdy jeszcze był dzieckiem. Akcja polegała na tym, że pomagali różnym oso-

bom, ale tak, żeby nie zostać zauwa-żonym. Potem na miejscu zdarzenia zostawiali znak dłoni tzw. niewidzial-nej ręki. Pokrętek zaczął więc robić różne miłe rzeczy dla sąsiadów w tajemnicy. W ten sposób nikt ani mu nie dziękował, ani nie próbował się w żaden sposób odwdzięczać. I jego

działania w końcu były zupełnie bez-interesowne. Pokrętek postanowił, że nigdy się nie ujawni. Nie zrobił tego nawet, gdy policja zaczęła po-szukiwać wandala, który niszczy mie-nie prywatne, malując wszędzie dłoń, niebieską farbą olejną. Ujawnienie się w tej sytuacji byłoby, co prawda, dobrym uczynkiem wobec policji, ale za to znowu musiałby znosić do-wody wdzięczności tych wszystkich, którym do tej pory pomógł.

na sZCZęŚCie pokrętek prZypomniał sobie o akCji

NIEWIDZIALNA RęKA, ktÓrą harCerZe organiZowaLi, gdy

jesZCZe był dZieCkiem.

lista rzeczy, które możesz zrobić bezin-

teresownie

radY

pozo

ry

ta

foto: 123RF LIMITED

Page 18: Plyn Pod Prad nr 28

1� |www.podprad.pl

Na zajęciach z Msg, na które uczęsz-czam wspólnie z Eweliną (moja była) i przysłowiowym Grzegorzem (świński blondyn), wkroczyłem do akcji, os-tentacyjnie mierząc ofiarę wzrokiem.

Po trzech tygodniach zorientował się, co robię. Nasze spojrzenia ze-tknęły się ze sobą po raz pierwszy na kilka sekund. Zanim oderwał swój

komputerów, niebezpieczeństwo zo-stałoby zażegnane. Od gestów, półsłówek i aluzji, prze-szedłem do konkretów.– Słyszałem, że umówiliście się z Eweliną do kina na Atak szalonych psychopatów.– Owszem – odparł przysłowiowy Grzegorz, śmiejąc się przy tym jakby miał się zaraz udławić.– To życzę udanej randki. – Dzięki.– I mam nadzieję, że nie zamierzasz zrobić niczego, czego ja bym nie zro-bił na twoim miejscu – z pietyzmem wypowiedziałem swoją kwestię, kładąc przesadny akcent na, drugiej części zdania.– Jasne – szeroko uśmiechnął się, nie kładąc żadnego akcentu, tylko po chwili krztusząc się, udając śmiech.Musiałem działać szybko i racjonalnie. Przypadkowa wizyta w kinie tylko pogorszyłaby sytuację, a wyrzucenie popcornu na głowę przysłowiowego Grzegorza i wylanie coli na jego ubra-nie, tylko pogrążyłoby mnie w oczach Eweliny, a przysłowiowego Grzegorza wywindowałoby na pozycję bohatera wojennego. Postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę i zaatakować, nawet, jeśli miałoby to oznaczać moją nieodwracalną klęskę. Przed zajęciami z francuskiego, korzystając ze spóźnienia Eweliny i punktualności przysłowiowego Grzegorza, chwyciłem go za koł-nierz i przyparłem do ściany. – Życzy pan sobie gniecenie przy-słowiowych okularów (zapomniałem dodać, że nosi okulary) na przysło-wiowej twarzy czy może na podło-dze? – wycedziłem.– O co ci chodzi stary? Zostaw mnie – zaczął krztusić się przysłowiowy Grzegorz, zupełnie, jakby się śmiał.Spokojnie, z odpowiednim akcen-tem powtórzyłem swoją wypowiedź – słowo po słowie, z identycznym, jak za pierwszym razem, namaszcze-niem. Czoło przysłowiowego Grze-gorza pokryły kropelki potu.– Dobrze. Rozumiem. Dam jej spo-kój… Trzeba było mi powiedzieć, że jest dla ciebie taka ważna – sapnął przysłowiowy Grzegorz. Nie mogłem uwierzyć.

Ewelina i przysłowiowy Grzegorz są razem od trzech miesięcy… To tylko potwierdza tezę, że jeśli za wszelką cenę spróbujesz zapobiec temu, co nieuniknione, tylko to przyśpieszysz.

Marcin Byliński, [email protected]

czy to znasz? Twoja była dziewczyna traktuje cię już tylko jako przyjaciela, a koło niej zaczyna się kręcić podejrzanie świński blondyn. Ja już to przerabiałem... Jako doświadczony weteran wojenny, który nie ma już nic do stracenia, postanowiłem interweniować.

prZYSłoWIoWY grZEgorZmam nadZieję, że nie ZamierZasZ Zrobić niCZego, CZego ja bym nie Zrobił na twoim miejsCu.

wzrok, już bezczelnie wwierciłem się w jego umysł. Wiem, że poczuł strach. Musiał go poczuć, gdyż w innym wypadku tak nerwowo i go-rączkowo nie dłubałby w nosie.

To zdawało się skutkować, gdyż jego relacje z Eweliną zaczęły się rozluź-niać i powracać do swojej pierwotnej, służbowej postaci. Kiedy jednak wy-

czułem ponowny zamiar frontalnego ataku przysłowiowego Grzegorza, postanowiłem go uprzedzić i unie-możliwić mu wszelkie próby kontaktu z Eweliną. Zaprzyjaźniłem się z nim.

Ba! Nawet zacząłem zapraszać na piwo. Dzięki temu, że sta-łem się jego, nieustannie dają-cym znać o sobie, wrzodem na

tyłku, praktycznie nie miał jak skon-taktować się z Eweliną. Gdyby tylko jakiś idiota nie wymyślił telefonów, a w jego ślady nie poszedł imbecyl od

foto

: 123

RF L

IMIT

ED

Page 19: Plyn Pod Prad nr 28

www.podprad.pl| 1�

tEStCZY jEStEś NaIWNIaKIEM?>>>1. na stołówce studenckiej kucharka zapewnia cię, że mięso jest świeże, a zielony kolor za-wdzięcza dodatkowi sałaty:a. Prosisz o dodatkową porcję, a późniejszy rozstrój żołądka zwalasz na stres przed zajęciami.b. Żeby nie urazić uczuć kucharki bierzesz swoją porcję, ale potem dyskretnie wrzucasz ją do doniczki z fikusem.c. Przy kucharce dzwonisz do Sanepidu.

2. współlokator nieustannie wyjada z lodówki twoje zapasy i wcale się z tym nie kryje. właśnie zabrał się za kiełbasę przywiezioną przez ciebie z domu:a. Z uśmiechem życzysz smacznego i proponujesz musztardę do kiełbaski.b. Nic nie mówisz, ale w głębi duszy odczuwasz satysfakcję, bo kiełbasa była przeterminowana.c. Zauważasz, że po tak obfitym posiłku nieprędko będzie głodny, więc niszczysz jego kupony na darmową pizzę, które ostatnio wygrał.

3. Kolega z pokoju nadal nie pamięta twojego imienia, pomimo tego, że mieszkacie razem od dobrych kilku miesięcy:a. Przypinasz sobie do ubrań identyfikator, żeby pomóc mu w trudnym zadaniu zapamiętania twojego imienia.b. Udajesz, że ty też nie pamiętasz jego imienia i za każdym razem zwracasz się do niego inaczej.c. Gdy śpi, wypisujesz mu swoje imię permanentnym markerem na różnych częściach ciała.

4. mieszkasz z grupą prawdziwych imprezowiczów. bawią się codziennie, podczas gdy ty masz dużo nauki i chcesz czasem się wyspać:a. Przy trzeciej imprezie z rzędu już z mniejszym entuzjazmem pomagasz w sprzątaniu po niej.b. Kupujesz stopery i starasz się uczyć, mimo wszystko.c. Dwie godziny po tym, jak zmęczeni imprezowicze poszli spać, odczuwasz nieodpartą potrzebę posłuchania Marsza Radeckiego na cały regulator.

5. Po raz kolejny to ty zostałeś wylosowany do przełożenia egzaminu: a. Czujesz się zaszczycony zaufaniem, którym darzą cię koleżanki i koledzy z grupy, załatwiasz przesunięcie egzaminu i przepraszasz wszystkich, że udało ci się zyskać tylko dwa tygodnie.b. W drodze do pokoju wykładowcy zastanawiasz się czy losowanie było na pewno uczciwe i postanawiasz, że następnym razem sprawdzisz, czy inne zapałki były rzeczywiście krótsze.c. Przełożenie egzaminu załatwiasz błyskawicznie, zapominasz tylko powiedzieć, że chodziło o całą grupę, a nie tylko o ciebie.

6. Twój sąsiad przypomina sobie o tobie tylko, gdy kończą mu się papierosy. Przy tym nadal nie pamięta, że ty nie palisz:a. Kupujesz jego ulubione papierosy i zapalniczkę, żeby w każdej chwili być gotowym pomóc w potrzebie.b. Na drzwiach swojego pokoju wieszasz duży znak TU NIE PALIMY.c. Kupujesz paczkę papierosów i zanosisz ją sąsiadowi o trzeciej nad ranem, następnie zmuszasz go do wypalenia całej na raz.

7. Twój przyjaciel po raz kolejny chce od ciebie pożyczyć pieniądze:a. Pożyczasz mu i przepraszasz, że śmiałeś upomnieć się o zwrot poprzedniej pożyczki.b. Pożyczasz mu, ale w zastaw bierzesz jego komórkę.c. Po raz kolejny wychodzi od ciebie, pożyczywszy pieniądze tobie.

odPowiedzi do TesTu

większość odpowiedzi a:Jesteś klasycznym naiwniakiem. Wielu twoim znajomym powodzi się, dzięki tobie, bardzo dobrze. Bardzo prosimy skon-

taktuj się z redakcją „płyń Pod Prąd” – mamy kilka ton gazet do przerzucenia.

większość odpowiedzi b:Gdyby ktoś chciał cię wykorzystać, to nie ma co za bardzo liczyć na twoją naiwność. Już raczej może liczyć na twój brak

inteligencji.

większość odpowiedzi c:Nie masz w sobie ani odrobiny naiwności. Już w żłobku znajdywałeś naiwnych, którzy leżakowali za ciebie. Nie robisz niczego, co nie przyniosłoby ci wymiernych korzyści. Ciekawe, jaką korzyść przyniosło ci wypełnienie tego testu.

adres redakCji:ul. Pilotów 19A/480-460 Gdańsk

tel./fax 058 710 82 [email protected]

skład redakCji:redaktor naCZeLna: Katarzyna Michałowska; ZespÓł redakCyjny:

Dominik Pietrzak, Olga Witczak, Anita Niemczyk, Małgorzata

Olędzka, Łukasz Rudziński, Bartłomiej Serkowski, Natalia Balcer, Marcin

Byliński, Sylwia Kotowicz, Agnieszka Dąbrowska, Mateusz Ihnatowicz,

Olga Kupicz, Maciej Badowicz, Alina Jurczyszyn, Kasia Dziadul, Jakub

Kupracz, Tomasz Zdunek; korekta:

Małgorzata Olędzka, Aleksandra Kwiatkowska, Magda

Kłusek, Anita Niemczyk

jeŚLi ChCesZ Zaangażować się w tworZenie gaZety – napisZ:

[email protected]

rekLama: Maciej Michałowski, [email protected]

skład i projekt okładki: Sylwester Gigoń

oddZiały w poLsCe:Kraków: Renata Matuszczak,

[email protected], 663 224 467; Łódź: Marcin Kołton,

[email protected], 663 224 487; Poznań: Joanna Lisiecka,

[email protected], 663 224 462; Warszawa: Anita Niemczyk, a.niem-

[email protected], 663 224 480.

>>> Bezpłatny Magazyn Studencki

issn

150

7-21

0xNr

27/g

rudz

ień 2

007

www.podprad.pl

58 sposobów na zaistnienie

Tożsamość kibicaObraz siebie

www.podprad.pl

Magazyn Studencki, copyright © płyń POD PRĄDWszelkie prawa zastrzeżone

Magazyn jest tworzony m.in. przez studentów z Ruchu Akademickiego Pod Prąd z pięciu głównych miast akademickich Polski. Skupia on ka-tolickich i protestanckich studentów, którzy pragną żyć w przyjaźni z Bo-giem i inspirować do tego innych.

Page 20: Plyn Pod Prad nr 28

Xii kongres Cessa“finanse, informatyka i nowoCZesne

strategie we wspÓłCZesnym ZarZądZaniu”XII Kongres CESSA to skierowana do studentów z całej Polski konferencja na-ukowa. Program w całości poświęcony będzie dziedzinie odgrywającej ważną rolę w prowadzeniu firmy – zarządzaniu. Do przedstawienia prelekcji zaproszono zarówno teoretyków jak i praktyków renomowanych firm, którzy wskażą jak finanse, informatyka i nowoczesne strategie wpływają na kształt współczesne-go zarządzania i jego funkcjonowanie.W programie przewidziany jest także panel poświecony wystąpieniom studentów – spośród nadesłanych prac zostanie wyłonionych pięć najlepszych, których auto-rzy będą poproszeni o prezentację swojego referatu pozostałym uczestnikom kon-ferencji. Problematyka poruszona w pracach powinna mieścić się tematycznie w jednym z trzech podstawowych paneli: zarządzanie finansami, informatyka w zarządzaniu i zarządzanie strategiczne.Udział w konferencji to doskonała okazja do przedstawienia swoich przemy-śleń, opinii, wyników prac badawczych na temat wszechstronnego spojrzenia na zarządzanie oraz ich publikacji w materiałach konferencyjnych.

Termin: 27 – 29 III 2008Miejsce: Wydział Ekonomiczno-Socjologiczny i Wydział Zarządzania na Uni-wersytecie ŁódzkimSzczegółowe informacje oraz wymogi edytorskie na www.cessa.org.plKorporacja Studenckich Kół Naukowych Uczelni Ekonomicznych CESSASKN Progress, SKN IM-Tech, SKN Stratolog oraz SKN Tial

Ruszyła ósma edycja ogólnopolskie-go konkursu Young Project Manage-ment Program! Konkurs organizo-wany przez Koło Naukowe Project Management Politechniki Gdańskiej pomaga młodym ludziom w udanym rozpoczęciu kariery zawodowej, poprzez nagrodzenie najlepszych

prac płatną praktyką na stanowisku Asystenta Project Managera w jednej z re-nomowanych firm.Współinicjatorem YPMP jest Stowarzyszenie Project Management Polska (www.spmp.org.pl).W dotychczasowych siedmiu edycjach, z profitów jakie daje uczestnictwo w Konkursie, skorzystało kilkuset studentów, a kilkudziesięciu odbyło wymarzoną praktykę. W poprzednich edycjach praktyki zaoferowały nam m.in. takie firmy jak: Carlsberg, Alstom, British American Tobacco, Accenture, Ericpol Telecom, IBM Polska, Nestl czy Philips.Chcesz spróbować?Aby wziąć udział w konkursie należy zarejestrować się na stronie www.ypmp.zie.pg.gda.pl, a następnie przesłać swoje CV wraz z esejem na jeden z podanych na stronie tematów do 11 kwietnia 2008 roku.Autorzy najciekawszych esejów zostaną zaproszeni do udziału w drugim eta-pie konkursu, którym będzie rozmowa kwalifikacyjna z kandydatem oraz case study.Za ocenę w każdym etapie odpowiada komisja kwalifikacyjna, w której skła-dzie zasiadają członkowie Stowarzyszenia Project Management Polska, Sponsor Główny oraz niektórzy przedstawiciele fundatorów praktyk.www.ypmp.zie.pg.gda.pl

studenCie!Stań do walki o miano pierwszego wśród równych! Weź udział w kolej-nej edycji konkursu „PRIMUS INTER PARES” 2008! Wypełnij formularz na Naszej stro-nie: www.primusinterpares.plCzekają cenne nagrody: sprzęt elek-troniczny, kursy językowe, nagrody książkowe oraz nagroda główna – samochód osobowy!

Czekamy na Twoje zgłoszenie w dniach 1 – 31 marca 2008!Więcej informacji o konkursie znajdziesz na www.primusinterpares.pl oraz na Twojej uczelni!Konkurs organizowany jest przez Niezależne Zrzeszenie Studentów oraz Sto-warzyszenie Primus Inter Pares i skierowany jest do studentów III, IV i V roku studiów uczelni państwowych i prywatnych.

spotkania Z praCodawCąPółmetek studiów, już za chwilę wyjdziesz z uczelni z uśmiechem na ustach i dyplomem magistra inżyniera w ręku. Ale już teraz pojawiają się wątpliwości: Co dalej? Jak potoczy się moja kariera? Od czego zacząć? Dokształcać się? Jak? W którym kierunku iść?

Na te i na mnóstwo innych pytań możesz znaleźć odpowiedź już na przełomie marca i kwietnia, podczas Spotkań z Pracodawcą organizowanych przez naszą organizację – BEST Gdańsk. W ciągu dwóch tygodni (31 marca – 11 kwietnia 2008) jako student Politechniki Gdańskiej otrzymasz szansę poznania swojego przyszłego pracodawcy poprzez udział w szkoleniach, warsztatach, prezenta-cjach firm. Otrzymasz informacje o zasadach rekrutacji, o atmosferze w pracy, o warunkach zatrudnienia, bezpośrednio od przedstawicieli firm. A na osłodę ciężkiego studenckiego życia, możesz wziąć udział w konkursie. Kto wie, może akurat do Ciebie uśmiechnie się los?! Zapraszamy! Organizacja Studencka BEST Gdańsk

ipgh4 – tam gdZie teChnoLogia prZenika biZnes.

Interesujesz się e-handlem? Chcesz poznać aspekty prawne związane z działal-nością w Internecie? Czy już wiesz jak zarabia się na web 2.0?Wpadnij 8 maja na dwa dni do Poznania, na czwartą już edycję konferencji naukowej „Internet Płaszczyzną Globalizacji Handlu” i zacznij zarabiać w sieci.Poznasz ludzi z branży i dowiesz się jak rozpocząć i wypromować własną dzia-łalność w Internecie.Dla wszystkich studentów wstęp wolny.Więcej informacji oraz zapisy na stronie: http://ipgh.ae.poznan.pl Pospiesz się, liczba miejsc ograniczona.