relacje-interpretacje nr 2 (38) czerwiec 2015

Upload: oro34

Post on 07-Jul-2018

260 views

Category:

Documents


2 download

TRANSCRIPT

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    1/44

    nterpretacjeKwartalnik Regionalnego Ośrodka Kultury w Bielsku-Białej Nr 2 (38) czerwiec 2015

      Polacy na Zaolziu – zespół Oldrzychowice Tradycja i współczesność beskidzkich gajdoszy

    Prawda na plakacie Bielski Okręg ZPAP – 70-latek Dwa światy  w Galerii Bielskiej BWA

    RelacjeISSN 1895–8834

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    2/44

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    3/44

    Kochajmy naszych artystówGaleria Bielska BWA Krzysztof Morcinek 

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    4/44

    Okładka  Bajka o szczęściu w Banialuce

    D. Dudziak  Wkładka

      Kochajmy naszych artystów Wokó ł fo lkloru1  Poprzez folklor do polskości

    Beata (indi) Tyrna

    Jarosław jot-Drużycki

    5  W krainie gajdoszyLeszek Miłoszewski

     W galer iach9  Co z tą prawdą?

    Maria Trzeciak

    13  Wystawa – wsparcie dla artystów?Teresa Dudek Bujarek

    16  Opowiedzieć swój światMałgorzata Słonka

    Literatura19  Nazwać nienazwane

    Renata Morawska

     20   WierszeLucyna Brzozowska

     22  Serce dzieckaMaria Trzeciak

    Recenzja 24  O szczęściu

    Renata Morawska

    Forum humanistów

     26  Humanistyczne PodbeskidzieMałgorzata SłonkaBielsko-Biała. Ludzie i budowle 28  Familia Josephych

    znana i nieznanaPiotr Kenig

    32  Rozmaitości

    35 Konkurs36 Rekomendacje

    Kwartalnik RegionalnegoOśrodka Kulturyw Bielsku-Białej

    Rok X nr 2 (38) czerwiec 2015

    Adres redakcjiul. 1 Maja 843-300 Bielsko-Białatelefony33-822-05-93 (centrala)33-822-16-96 (redakcja)[email protected]

    RedakcjaMałgorzata Słonkaredaktor naczelna

    Opracowanie graficzne, DTP Mirosław Baca

    Wydawca Regionalny Ośrodek Kulturyw Bielsku-Białejdyrektor Leszek Miłoszewski

    Rada redakcyjna

    Ewa BątkiewiczLucyna KozieńMagdalena LegendźJanusz LegońLeszek MiłoszewskiArtur PałygaJan PichetaMaria SchejbalAgata SmalcerzMaria TrzeciakUrszula Witkowska

    Druk  

    Augustana, Bielsko-BiałaNakład 1000 egz.(dofinansowany przezUrząd Miejski w Bielsku-Białej)

    Czasopismo bezpłatne

    ISSN 1895–8834

    Archiwalne numery RI dostępne nawww.rok.bielsko.pl

    nterpretacjeRelacje

       A  r   t  u  r   S   k  o  w  r  o   ń  s   k   i  :   P  o  s  z  u   k  u   j  ę  p  r  a  w   d  y   (  p   l  a   k  a   t   )

       R  z  e   ź   b  a   J   ó

      z  e   f  a   H  u   l   k   i

        A .

       D  y   l

    Galeria/  WkładkaLucjusz Cykarski – Moje Bielsko-Biała

    Gajdy Jana Kiełbasyz Kamesznicy,

    ok.1789, ob. własnośćCzesława Węglarza z Ciśca

     M. Szymonowicz

    Rzeźba Antoniego Toborowicza

    Archiwum Muzeum Miejskiego w Tychach

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    5/441R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    Jednakże 30-tysięczna mniejszość naszych rodaków– bo tyle mniej więcej osób zadeklarowało podczas spi-su powszechnego w 2011 roku swoją polskość – nie po-wiedziała jeszcze w tej kwestii ostatniego słowa, a raczejnie odtańczyła jeszcze swego ostatniego tańca, czego naj-lepszym przykładem są wspomniane właśnie Oldrzy-chowice, a ściślej rzecz ujmując, zespół taneczny o tejsamej nazwie. Bowiem niezmiernie ważne dla małych

    społeczności, szczególnie tych, które żyją w morzu ob-cego żywiołu i obcej kultury, jest bycie razem. Wspól-ne spotkania, gdzie można zobaczyć znajomych, którzymówią w tym samym języku, mają te same korzenie, tensam system wartości. A jeśli to się przekłada na stworze-nie czegoś więcej, choćby na promocję kultury regional-nej – to tym lepiej.

    Zespół Oldrzychowice to, jak podkreślają jego człon-kowie, przede wszystkim przyjaciele.

    Poprzez folklor doB e a t a ( i n d i ) T y r n a

     J a r o s ł a w j o t - D r u ż y c k i

    Położona u stóp Beskidów, a dokładnie tuż podpasmem Jaworowego, wieś Oldrzychowice toobecnie jedna z wielu dzielnic hutniczego Trzyń-ca. Jak w większości miejscowości Zaolzia, taki tam do połowy ubiegłego stulecia domino waliPolacy, a język polski lub śląskocieszyńska gwara po naszymu słyszalna była nie tylko w mieszkal-

    nych izbach, ale i na ulicy, w szkole, sklepie, go-spodzie czy w kościele. Obecnie od kilkudziesię-ciu lat w całym tym subregionie obserwowane jest zjawisko „aksamitnej bohemizacji” – stopnio- wej asymilacji społeczności polskiej czy wręcz wy-pierania się swoich korzeni, swojej tożsamości narzecz kultury czeskiej.

    Beata (indi) Tyrna – niezależna dziennikarkai fotoreporterka,współpracuje m.in.

    z cieszyńskim portalemox.pl i zaolziańskimmiesięcznikiem „Zwrot”.

    Jarosław jot-Drużycki – z wykształcenia etnograf;bloger i publicysta, autorzbioru reportaży Hospicjum Zaolzie (2014).

    polskościOldrzychowice na GorolskimŚwięcie w Jabłonkowie

     Beata (indi) Tyrna

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    6/44

    – Jesteśmy dziesięć lat razem. Po szkole podstawo-wej rozeszliśmy się do różnych szkół średnich, polskich,czeskich, ale dzięki zespołowi nie straciliśmy ze sobąkontaktu, choć już jesteśmy na studiach – Kuba prze-tańcował w tym gronie połowę swego życia. I taka wy-powiedź pojawia się często wśród członków grupy, któ-rzy chwalą sobie rodzinną atmosferę i niepowtarzalnyklimat, jaki w niej panuje.

    – Nie mówię, że koniecznie muszę tańczyć – jego ko-

    lega wchodzi w żartobliwy ton. – Uczymy się w różnychszkołach i nie widzimy się przez cały tydzień, więc nietyle cieszę się, że będę tańczył, ale że pod koniec tygo-dnia uwidzym wreszcie tych chłopaków i te dziewczyny...

    Rzeczywiście bowiem w piątkowe wieczory niewiel-ka salka gimnastyczna tamtejszej polskiej szkoły podsta-

    wowej zamienia się w miejsce, gdzie odbywają się próby

    taneczne zespołu. Dziewczyny biorą się pod boki, prze-chylają zalotnie głowy i lekko drobią w miejscu. Spoddrabinek w posuwistych podskokach podbiegają sznu-rem chłopcy. Ubrani na sportowo, wyglądają jakby przedchwilą skończyli właśnie mecz siatkówki i teraz na deserposzli w tany. ak powstaje repertuar, jaki Oldrzychowi-ce zaprezentują potem na rozmaitych imprezach kultu-ralnych tak na Zaolziu, jak i w Polsce. W naszym krajuzespół już od kilkunastu lat jest istotnym uczestnikiemwielu festiwali folklorystycznych, jak choćby odbywają-

    cego się w zachodniokarpackim pasie od Wisły po Ma-ków Podhalański ygodnia Kultury Beskidzkiej i Festi-walu Folkloru Górali Polskich w Żywcu.

    Oldrzychowice występują od 1979 roku, a powstały,ot tak, zupełnie przypadkiem z inicjatywy Klubu Mło-dych Miejscowego Koła Polskiego Związku Kulturalno--Oświatowego, największej polskiej organizacji w Repu-blice Czeskiej.

    – Chodziło o to, żeby po prostu sobie potańczyć,

    czymś wypełnić spotkania Klubu – Marek Grycz zwią-zał się z zespołem w wieku siedmiu lat, obecnie stanął na jego czele, a na co dzień zasiada w dyrektorskim fotelupolskiej szkoły podstawowej w Czeskim Cieszynie. – Napoczątku działalności była to „taka zabawa w taniec”.

    Spotykali się tak jak i dzisiaj w oldrzychowickiej pod-stawówce, szkolili swe umiejętności tańca towarzyskiegoi powoli, powoli, jakby zupełnie machinalnie, a le jedno-cześnie wręcz naturalnie przeszli do śląskocieszyńskie-go folkloru, który w początkach lat osiemdziesiątych

    był jeszcze żywy.W Oldrzychowicach krzyżują się wpływy góralskie

    i cieszyńskie – czy jak to się mówi na Zaolziu „dolańskie”– stąd i repertuar zróżnicowany. Ale przede wszystkimtancerzom zależy na autentyzmie. Nie chcą powielaćOlzy, sztandarowego zespołu pieśni i tańca zaolziań-skich Polaków, którego opracowania choreograficznesą aż zbyt artystyczne, wręcz stylizowane. I choć możepodobają się przeciętnemu widzowi, to jednak nie mają

    w sobie tego pazura surowości kultury ludowej. Z kolei– z czego Grycz też świetnie sobie zdaje sprawę – folklorw wersji czystej, acz twardej, bez artystycznych domie-szek nie jest już taki widowiskowy i nie dość, że możenie być przyjęty przez widza, który na co dzień otaczasię inną harmonią dźwięków, to również mógłby się znu-dzić oldrzychowickiej młodzieży.

    – Ci młodzi chcą wykonywać tańce słowackie, botam się skacze, jest to żywiołowe, są inne kroki, to dla

    2   R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    Na próbie Beata (indi) Tyrna

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    7/44

    3R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    nich wyzwanie. Zawsze wybieramy takie tańce, któresą bardziej zabawowe i da się przez nie pokazać na sce-nie nasz charakter.

    Ale podstawowy repertuar jest brany tu stela, czylistąd. Po pierwsze poprzez literaturę – a tu nieoceniony

     jest wprost dorobek Jana aciny, etnografa i muzykologapochodzącego zresztą z Oldrzychowic, który w okresie

    międzywojennym zebrał sporo pieśni ze Śląska Cieszyń-skiego. Zespół współpracuje też z miejscowymi regiona-listami, m.in. z Anną Wacławikową, która od lat prze-nosi na scenę autentyczną obrzędowość ludową, a takżez kierowniczką Muzeum Beskidzkiego w Wiśle Małgo-rzatą Kiereś. Bezcennymi informatorami i doradcamibyli i są również mieszkańcy Oldrzychowic, pamiętają-cy jeszcze żywy folklor, z okresu młodości czy dzieciń-stwa – wesela, zabawy, potańcówki, będące w zasadzie

     jedyną formą rozry wki przed nastaniem wszechpotęż-

    nej epoki mediów.Znakomity temat, który wykorzystywany jest pod-

    czas występów, to wesele. Zawsze widowiskowe, podobasię publiczności (a także festiwalowym jurorom, dwu-krotnie za inscenizację tego „najważniejszego dnia w ży-ciu” zespół otrzymał Złote Żywieckie Serce podczas Fe-stiwalu Folkloru Górali Polskich).

    – Jest to strasznie fajne, że jak odbywa się u nas jakieśprawdziwe wesele, to dziewczęta, które mają po osiemna-

    ście, dziewiętnaście lat, potrafią swojej koleżance wycho-dzącej za mąż zrobić cały obrządek zaczepienia. Myślę,że coś w nich, w tych dzieciach z tego naszego regionuzostanie... – z nieskrywaną radością podkreśla HalkaSzlaur, która na co dzień z szeroko pojmowaną ludowo-ścią nie ma nic wspólnego, ale od lat razem z MarkiemGryczem odpowiedzialna jest za choreografię. o ona wewspomnianej już salce gimnastycznej uczy kolejnych ta-necznych układów.

    – Ja da da, ja da da, ja da da da da da... – intonuje. ak

     jest na próbach, ale na scenie przygrywają Cztery Smy-ki, kapela, która jest nieodłączną częścią zespołu. Nie-kiedy i sam kierownik Grycz chwyci za smyczek, bo byłonie było gra w Oldrzychowicach pierwsze skrzypce...

    Wbrew nazwie zespołu jego członkami nie są samioldrzychowiczanie. ańczą w nim ludzie z bliższych lubdalszych miejscowości, z samego rzyńca, Lesznej czyKońskiej. W zależności od wieku biorą udział w próbach

     jednego z trzech „podzespołów”: w Oldrzychowicach –nazwijmy je „bezprzymiotnikowymi” – są dorośli, nie-

    którzy dobiegają już siedemdziesiątki; Młode Oldrzy-chowice skupiają głównie studentów; a Małe – złożonesą z uczniów szkół podstawowych. W ten sposób już naj-młodsi są wciągani w sztafetę pokoleń.

    Marek Grycz zdecydowanie podkreśla, że podtrzy-manie polskości na Zaolziu to udział właśnie w takichzespołach, różnych organizacjach, których na tym tere-nie jest z kilkadziesiąt. Jego zdaniem ci, którzy nie idądo gimnazjum polskiego ani nie uczestniczą w zorgani-

    zowanych formach życia społecznego, prędzej czy póź-niej „dla polskości się tracą”.

    W programie Stawiani 

    dziedzińskigo moja,FFGP (2012)

    Na stronie sąsiedniej i obok:

    W programie Jarmarkw  Oldrzychowicach,nagrodzonym ZłotymŻywieckim Sercem naFestiwalu Folkloru GóraliPolskich w Żywcu (2010)

     Waldemar Kompała/ www.kocurzonka.pl

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    8/44

    – Widzę i wśród absolwentów szkoły podstawowej,

    gdzie pracuję, i wśród moich kolegów, że ci, którzy niemieli kontaktu z polskim środowiskiem, czyli na przy-kład z zespołami tanecznymi – a trochę ich u nas mamy– dzisiaj są Czechami i posyłają swoje dzieci do czeskichszkół. Oczywiście nie jest to regułą, ale zdarza się bar-dzo często.

    Dlatego zaskoczeniem może być, że wśród tancerzysą osoby mówiące na co dzień po czesku, które nawetmiejscowej gwary muszą się uczyć od kolegów. Czy to po-

    most międzykulturowy?

    Atrakcyjność ludowej kul-tury Śląska Cieszyńskiego?Nie do końca. Dwudzie-stoletnia Verča pochodziz Lesznej Górnej, tańczyław trzynieckiej Rytmice, aleza namową kolegów i ko-leżanek znalazła się w Ol-drzychowicach. Ciekawi ją

    miejscowy folklor. Po na-szymu rozumie, ale mówipo czesku.

    – Jej prababcia pocho-dzi z Polski, bo to jest sio-stra mojej prababci, alepóźniej już jej babcia taknie dbała o tę polskośćchyba i swoich synów po-słała do czeskiej szko-

    ły... – na przykładzie swo- jej dalekiej kuzynki jedenz tancerzy opisuje zaol-ziański model asymilacji.

    Zaolziacy taką posta-wę określają pogardliwie„szkopyrtoctwem”. Do-słownie znaczy to tyle, cowywrócenie się, a metafo-

    rycznie odżegnanie się odswoich korzeni. Ale możewbrew powszechnej natym skrawku Śląska Cie-szyńskiego opinii są onezapuszczone na tyle głę-boko, że w każdej chwilimogą z nich odrosnąć no-we pnącza?

    Niekiedy pojawia się sugestia, że przez folklor, przezregionalizm łatwiejszy może być powrót do korzeni tychosób, które się od nich odcięły czy też odciąć się stara-

     ją. Bowiem zabawy organizowane przez polską mniej-szość, przez zespoły hołdujące kulturze ludowej przycią-gają mieszkańców Zaolzia niezależnie od ich poczucianarodowej tożsamości. Istnieje i druga strona medalumiejscowego folkloru, który w powszechnym odczuciukojarzony jest jednak z góralszczyzną. Można się, ot,

    spotkać z bynajmniej nieodosobnionymi wypowiedzia-mi zaolziańskich Polaków, niekiedy dość ostrymi w for-mie, że kultywowanie, a wręcz gloryfikowanie ludowo-ści, tustelaństwa (od gwarowego wyrażenia tu stela) jestprostą drogą zmierzającą do oderwania się od polskości.

    Marek Grycz jest jednak odmiennego zdania.– Zespoły ludowe, folklor są raczej pomostem do

    polskości. o przykład, że ciągle ta polskość na Zaolziużyje. Mówiło się, że nie będzie szkół polskich, a one na-dal są. Owszem, u nas rozmawia się gwarą, ale przecież

    w różnych częściach Polski też rozmawia się gwarą. Je-steśmy Polakami, a że organizujemy dożynki, a nie dniśpiewu pieśni narodowych? ak to czujemy, ale czujemysię też, powtarzam, Polakami. Bo co powiedzieć o zako-piańczykach? Przecież tam ten kult góralszczyzny jest

     jeszcze bardziej widoczny niż u nas! A my całą swą pra-cę kierujemy na Polskę i dla nas jest bardzo ważne, żew Żywcu i w innych miejscach, gdzie występujemy, bio-rą nas za reprezentantów Polski, a przyznana nam w ze-

    szłym roku Nagroda im. Oskara Kolberga świadczy chy-ba o tym dobitnie.Próba trwa. Na parkiecie salki gimnastycznej pary

    chwytają się za ręce, obracają w kółko. Siedząca na ław-ce dziewczyna przygląda się swoim koleżankom.

    – Żyjemy w tym regionie, to i nasz folklor mamyw sercu.

    – A polskość?– Polskość też.

    4   R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    Inscenizacja fragmentuwesela nagrodzona Złotym

    Żywieckim Sercem naFestiwalu Folkloru Górali

    Polskich, 2014

     Waldemar Kompała/ www.kocurzonka.pl

    Dorota i Marek Gryczowie

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    9/44

    5R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    o cytat z książki Gajdosze, której autorami są bielsz-czanie, małżeństwo Maciej „Kamer” i Katarzyna „Katka”Szymonowiczowie. Oboje są postaciami dobrze znanymimiłośnikom młodej, nieco zakręconej muzyki. Przez kil-ka lat (2004–2011) działali w formacji Psio Crew. Kamerbył współzałożycielem, liderem, wokalistą i kontrabasi-stą kapeli, Katka natomiast wokalistką i autorką tekstów.

    W warstwie muzycznej – pisali członkowie grupy  –Psio Crew objawia się materiałem nieprzyzwoicie zróżni-cowanym stylistycznie. Beskidzkie melodie przenikają sięz elektroniką, beatem oraz perkusyjnym groovem, dającw efekcie zupełnie nową interpretację tradycyjnych nut.W utworach Psio uważny słuchacz usłyszy także sample,dźwięki przemijającego bezlitośnie czasu, które zareje-

    strowaliśmy w przeróżnych zakątkach świata, od naszychBeskidów po zbocza Mont Blanc.

    Psio Crew zawiesiła swoją działalność w 2010 roku,ale rok 2015 przyniósł ważną dla fanów grupy nowinę.Maciej Szymonowicz i Mateusz Górny „Gooral” ogło-sili reaktywację i powrót bielskiej formacji. Czas przer-wy w działalności nie był czasem straconym. Gooralstworzył swój nowy muzyczny projekt, do współpracyzaprosił Kamera. Nie marnują czasu, nagrali nowe pły-ty, dali głośne koncerty w kraju i za granicą. W repertu-arze Goorala ciągle nie brakuje ludowych tematów, aleteż coraz więcej jest syntezatorów i elektroniki. Skąd za-tem wzięli się Gajdosze, książka, a raczej – ze względuna kształt edytorski i ogromne bogactwo zdjęć – album,

     W krainie

    W drugiej z wymienionych wsi, w części nazywa-

    nej Maciejka, mieszkała kobieta o przydomku Gaj-doszka. Niestety, kiedy zapukaliśmy do jej drzwi, nikt

    nam nie otworzył i nie udało się przeprowadzić wy-

     wiadu ze staruszką. Jej sąsiadka powiedziała nam,

     że Gajdoszka rozchorowała się. Dowiedzieliśmy się

     wtedy także, że w tym miejscu kiedyś prawdopo-

    dobnie mieszkał gajdosz, i tak do domostwa przy-

    lgnęła nazwa Do Gajdosza, a do gaździnki – prze-

     zwisko Gajdoszka. Dwa tygodnie później dotarła do

    nas informacja, że stara Gajdoszka zmarła.

    gajdoszy

    L e s z e k M i ł o s z e w s k i

    Leszek Miłoszewski – dziennikarz, publicysta,obecnie dyrektorRegionalnego OśrodkaKultury w Bielsku-Białej.

    Gajdosz Jura Wolny„Kanonierek” z Piosecznej,przypuszczalnie koniec lat40. XX wieku. Z kolekcjiHenryka Wawreczki

     Stanislav Stiskal

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    10/44

    6   R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    którego tematyka z elektroniką nie ma nic wspólnego?

    Jak to się stało, że Kamer z Katką z ambientowych klu-bów przeskoczyli do drewnianych chałup w beskidzkiejrójwsi? Co spowodowało, że zamiast supernowocze-snymi syntezatorami zaczęli interesować się prymityw-nymi gajdami?

    Kto chce szukać odpowiedzi na te i inne pytania,niech zajrzy do książki. Pełno w niej wprawdzie przypi-sów i odsyłaczy, ale całość czyta się z niesłabnącym za-interesowaniem. Na zachętę jeszcze jeden cytat.

    Podczas zabaw tanecznych w karczmie dochodziłodo ekscesów. Alkohol i brawura górali powodowały, żeod czasu do czasu zdarzały się przepychanki, a nawetbijatyki. Niejednokrotnie „dostało się” także gajdoszom,

     pękały skrzypce, łamały się stroiki w gajdach. (...) Znanesą także przypadki przebijania miecha gajd ostrym na-rzędziem. Próbowano wtedy zaklejać skórę, jeżeli jednakdziura była zbyt duża, gajdosz nie mógł kontynuować gra-nia. Do dziś w Istebnej przetrwała opowieść, która mówio burdzie podczas zabawy, w wyniku której jakiś pijany

    weselnik przedziurawił miech w gajdach. By nie dopuścićdo zakończenia zabawy, weselnicy „zaszlachtowali” po-noć kozę i po wykonaniu odpowiednich czynności... gaj-dosz resztę wesela grał na gajdach opatrzonych w świe-żą, tymczasową skórę.

    Maciej i Katarzyna Szymonowiczowie pozyskali dlaswego ponaddwuletniego projektu licznych sojuszni-ków. Całość zdecydowała się firmować żywiecka Funda-cja Klamra, która też zdobyła dofinansowanie MinistraKultury i Dziedzictwa Narodowego. Redakcji albumupodjęła się Małgorzata Kiereś, na co dzień kierowniczkaMuzeum Beskidzkiego w Wiśle, a konsultantem zapisównutowych był prof. Alojzy Kopoczek. Ogromne znacze-nie miało to, do kogo uda się autorom dotrzeć w trakciebadań terenowych. Skrupulatnie sporządzony wykaz za-wiera nazwiska 61 informatorów, a są wśród nich osobytak ważne dla beskidzkiej kultury, jak Zuzanna Kawu-lok, Józef Broda, Zbigniew Wałach, Czesław Węglarz czy

    też zmarły przed paroma tygodniami Jan Sikora. Efek-

    tem tych wszystkich zabiegów i starań jest okazały al-bum z imponującą liczbą zdjęć, głównie archiwalnych,z tekstami ułożonymi w kilka rozdziałów oraz dwie pły-ty CD z dawnymi i współczesnymi nagraniami gajdo-szowskiej muzyki i opowieściami o niej.

    Z całą pewnością rację mają autorzy, kiedy we wstę-pie piszą, że żadna publikacja nie prezentowała dotądtak obszernie zagadnień dotyczących tradycyjnej muzy-ki ludowej gajdoszy  i równocześnie zauważają, że w wie-

    lu przypadkach zebrany materiał jest przyczynkiem dodłuższych i bardziej wyczerpujących badań.

    Jura Wolny „Kanonierek”,

    Jan Matuszny „Jónecziek”,Michał Sikora „Sikorka”

    na Gorolskim Święciew Jabłonkowie, 1948.

    Z kolekcji Otmara Kantora Karol Kaleta

    Jan Kawulok „uodWojtosza” z Istebnej

     Ze zbiorów rodzinnychZuzanny Kawulok 

    Reprodukcje zdjęć pochodząz albumu Gajdosze.

    Gajdosz Jan Wolny„uod Wiyrby”

    z Istebnej, ok. 1953.Z archiwum rodzinnego

    Anny Nawrockiej Stefan Deptuszewski

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    11/44

    7R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    W sposób dość nieoczekiwany książka Szymono-wiczów staje się nie tylko opowieścią o gajdach, instru-mencie tyleż archaicznym i prymitywnym, co tajem-niczym. Przez plastyczne opisy dawnych zajęć i zabaw,a przede wszystkim za sprawą biogramów muzykan-tów (znakomity rozdział Żywobyci – życiorysy gajdoszy )przenosi czytelników w tamten bezwzględnie minionyczas. Autorzy piszą: Priorytetem było dla nas dostrzeże-

    nie i uszanowanie w anonimowym ludowym muzykan-cie czy budowniczym instrumentów człowieka i artysty.ę sympatię i szacunek można wyczuć w książce wielo-krotnie. Na przykład w pysznej charakterystyce Jana Ju-roszka „Przigónioka”, jednego z najwybitniejszych arty-stów rójwsi przełomu XIX i XX wieku. Oto fragment

     jego biogramu. Jan Juroszek reprezentował inteligencję góralską Trój-

    wsi Beskidzkiej. Prowadził od 1884 korespondencję z Ma-rią Wysłouchową, opisywał zwyczaje górali istebniań-

    skich, a pisarka i działaczka ruchu ludowego umieszczała

    te informacje w redagowanych przez siebie wydawnic-

    twach (...). Sława popularnego gajdosza przyniosła nie-stety także negatywne konsekwencje. Przigóniok uzależ-nił się od wszechobecnej na zabawach i uroczystościach

     gorzałki. Kiedy wypił za dużo podczas gry na weselu, za-chowywał się nieobliczalnie. Jeżeli coś nie odpowiadałoPrzigóniokowi, to przestawał grać i wychodził z wesela.

     Jeśli więc Jan Juroszek pojawiał się na jakiejkolwiek uro-czystości, musiało być wszystko dopięte na ostatni guzik.Pod koniec życia przesiadywał w karczmie po kilka dni,

    a nawet tydzień, i pił. Do karczmy donosiła mu jedzenie gosposia Juroszka, by ten nie zaciągał dodatkowego dłu- gu na posiłki; ona także jako jedyna osoba umiała go na-mówić do opuszczenia szynku.

    Gajdoszami, zgodnie z lokalnym zwyczajem, Szymo-nowiczowie nazywają muzyków tworzących tradycyjnągóralską kapelę, czyli nie tylko grających na gajdach, aletakże skrzypków. Gajdosze to po prostu beskidzcy muzy-kanci. Ich świat, barwnie opisywany przez autorów albu-mu, przypomina niezwykłą baśniową krainę. Książko-

    wa wyprawa do tego świata kojarzy się ze wspominanym

    Zuzanna Kawulok

    Tadeusz Kopoczek 

    Józef Szczotka „Hołduś”z Milówki

     Ze zbiorów Ewy Kojroi Gminnego Ośrodka Kulturyw Milówce

    Współcześni gajdosze:Zbigniew Wałach na gajdachi Antoni Michałek nahóślach, sesja nagraniowa,Istebna 2013oraz wspólne muzykowaniegórali z Beskidu Żywieckiegoi Śląskiego: Czesław Węglarzz Ciśca (na gajdach) i AdamSoból z Koniakowa

     Ewa Szymczyk 

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    12/44

    8   R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    przez informatorów Szymonowiczów pierwszym etapem

    gry na gajdach lub skrzypcach. Polegał on na podgląda-niu – na przykład przez okno karczmy – najczęściej ocza-mi dziecka, grających podczas zabawy gajdoszy. Wyda-rzenia tego typu – czytamy – wywoływały zawsze bardzosilne emocje i (...) pozostawały w pamięci przez całe życie.

    Na szczęście Szymonowiczowie nie zapominają teżo czasach współczesnych. Unikają przy tym narzeka-nia i pouczania. Piszą, jak jest, czy się to komu podoba,czy nie. Po dziś dzień – czytamy w rozdziale Charakte-rystyka współczesnych gajdoszy – trwa moda na słowac-

    kie czardasze, morawską, węgierską i cygańską nutę lub po prostu muzykę całego łuku Karpat. Właśnie ten re- pertuar „muzyki Karpat” jest obecnie uniwersalną mu-zyką ludową, łączącą wszystkie muzykujące grupy góralikarpackich. Moda i panujący trend oraz zapotrzebowa-nie współczesnego „rynku” muzycznego wymusiły na tra-dycyjnych muzykantach ludowych – gajdoszach – do-stosowanie się do zaistniałych warunków. Wszyscy więcwspółcześni gajdosze są bardzo wszechstronnymi, uni-

    wersalnymi muzykantami, niektórzy wręcz multiinstru-mentalistami, którzy potrafią – w zależności od potrzeb– „wrócić do korzeni” i zaprezentować archaiczną muzy-kę beskidzkich gajdoszy lub, zamieniając gajdy na skrzyp-ce, altówkę węgierską albo kontrabas, zagrać szeroko po-

     jętą muzykę Karpat.ak jest, a jak będzie? Czy wszechstronni, uniwer-

    salni muzykanci ostatecznie wyprą gajdoszy i po krainiegajdowania nie pozostanie nawet ślad w żywej muzyce?Oddajmy głos raz jeszcze Maciejowi i Katarzynie Szy-

    monowiczom: Bardzo cieszy przede wszystkim fakt, żeudało nam się ocalić choć skrawek dawnego świata i byćmoże dać inspirację młodym gajdoszom, którzy dzięki

    wydawnictwu będą mogliodkryć tradycję na nowo.

    Na pewno nie jest totylko grzecznościowa for-mułka.

    Autorzy albumu zdra-dzili, że rozpoczęli już pra-ce nad kolejnym projektemmuzycznym, do któregoinspiracją i punktem wyj-ścia są właśnie Gajdosze.ym razem jednak twócychcą, by tradycyjna mu-zyka zaaranżowana „nanowo” trafiła do szersze-

    go grona odbiorców i tym samym zyskała sobie nowych

    zwolenników. Obiecali, że pierwsze efekty pracy będziemożna usłyszeć już niebawem.Na koniec puenta: wydawca nie dysponuje już eg-

    zemplarzami albumu, cały nakład (500 sztuk) rozszedłsię w niespełna miesiąc. Czekając na ewentualny do-druk, można jednak ściągnąć sobie wersję elektronicz-ną ze strony: klamra.org/gajdosze.

     W uzupełnieniuAlbum Gajdosze  otrzymał nagrodę specjalną (najwyższą)w prestiżowym konkursie Polskiego Radia „Fonogram Źró-deł” za rok 2014. Wśród laureatów (II nagroda ex aequo)znalazł się także Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku-Białejza płytę Kapela Byrtków z Pewli Wielkiej . To wydawnictwopowstało dzięki dofinansowaniu Ministra Kultury i Dziedzic-twa Narodowego w ramach programu „Kolberg 2014 – Pro-mesa”, realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca. Składająsię na nie archiwalne nagrania ze zbiorów Radia Kraków, Pol-skiego Radia oraz Instytutu Sztuki PAN, a także współczesnenagrania wykonane staraniem ROK. Cennym uzupełnieniemsą teksty prof. Piotra Dahliga i Aliny Kopoczek oraz boga-ty serwis zdjęciowy. Pomysłodawcą i głównym realizatoremprojektu był instruktor ROK Dariusz Kocemba, w sprawachmerytorycznych wspierany przez multiinstrumentalistę Prze-mysława Ficka z Jeleśni.

    Wyniki konkursu „Fonogram Źródeł” zostały uroczyścieogłoszone podczas XVIII Festiwalu Folkowego Polskiego Ra-dia „Nowa Tradycja” w Warszawie (13–17 maja). Akcentówbeskidzkich w czasie tej imprezy było więcej. Inauguracyjnykoncert festiwalu, transmitowany na żywo w radiowej Dwój-ce, został poświęcony Beskidowi Śląskiemu. Wzięła w nimudział grupa najwybitniejszych muzykantów i śpiewakówz Trójwsi oraz Wisły. Z kolei do odbywającego się w ramachfestiwalu Konkursu Muzyki Folkowej, który od lat skupia wy-konawców inspirujących się polską muzyką ludową, w tymroku oprócz jedenastu innych zespołów zakwalifikowani zo-stali Wałasi ze Zbigniewem Wałachem z Istebnej na czele (IIInagroda ex aequo) i nowa młoda formacja – Królestwo Be-skidów, łącząca młodych muzyków ludowych z klasycznymi(Złote Gęśle dla Katarzyny Gacek-Dudy).15 maja gwiazdą festiwalu był zespół Vołosi, tworzony przezgórali z Beskidu Śląskiego i muzyków klasycznych (laureatGrand Prix 2010, wówczas pod nazwą Wałasi i Lasoniowie).

    Katarzyna i Maciej Szymonowiczowie Gajdosze, FundacjaKlamra, Żyw iec 2014.

    Niedawno zmarłyJan Sikora „Janko Gajdosz”

    z Koniakowa

     Ewa Szymczyk 

    Warsztaty Etnograff  zorganizowane przez

    Fundację Klamra w ramachprojektu „Gajdosze” – mural

    wykonany przez młodzież

    z Trójwsi na ścianieGimnazjum im. Jana Pawła II

    w Istebnej (2014)

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    13/44

    9R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    – Jest pewien rys wyróżniający to biennale – mówiłpodczas wernisażu pokonkursowej wystawy w GŚ PiotrCzadankiewicz. – Próbujemy połączyć wodę z ogniem,czyli plakat, kojarzony z szybkością reakcji i marketin-gowym przesłaniem, z pogłębioną refleksją, wymuszo-ną przez wymagający konkursowy temat. Sądząc z licz-by przysłanych plakatów (było ich ponad 300), wciąż jestw nas potrzeba zatrzymania się w tym pędzącym post-modernistycznym świecie i pomyślenia o prawdzie, jak-kolwiek ją traktujemy.

    – Bardzo doceniamy to i inne przedsięwzięcia Pio-tra Czadankiewicza. Zwykle są to rzeczy głębsze niżkomercyjne festiwale i wystawy – zauważa MirosławMikuszewski, prezes bielskiego okręgu Związku Polskich

    Co z tą

    II Międzynarodowe Biennale Plakatu przebiegają-

    ce pod hasłem „Cóż nam po prawdzie?” to kon-kurs o bardzo ambitnym zamyśle. Pomysłodawcy,kierującemu Galerią Środowisk Twórczych i re-alizującemu w niej warte uwagi projekty PiotrowiCzadankiewiczowi, chodziło o to, by skłonić ar- tystów do podejmowania – w plakacie –  zasad-niczych problemów egzystencjalnych i moralnych.  W pierwszym biennale (2013) artyści zmagali sięz Dekalogiem, tematem drugiego, tegoroczne-go, została prawda.

    Artystów Plastyków. Okręg, który obchodzi w tym rokuswoje 70-lecie, był współorganizatorem biennale; Gale-rię Środowisk wórczych w tym przedsięwzięciu wspie-rało także Forum Kultura i Duchowość.

    Prawda jest jednym z elementarnych pojęć obecnychstale w ludzkiej refleksji. Bez tego pojęcia niemożliwe by-łoby funkcjonowanie kultury i cywilizacji; jałowe stałobysię tworzenie pojęć i sądów. Dążenie do prawdy kształtu-

     je metafizyczne myślenie, wiedzę naukową oraz praktykędnia codziennego; nakłania do szukania, definiowania,ale i wątpienia w możliwości poznawcze człowieka. (...)Chcielibyśmy – przekonani o niezbywalności idei praw-dy w świecie ludzkiego myślenia – „wziąć ją w obronę” na

     przekór negowaniu jej przez dominujące trendy myślowe

    prawdą?

    M a r i a T r z e c i a k  

    Maria Trzeciak – dziennikarka, publicystka,redaktorka „Pełnej Kultury!”i „W Bielsku-Białej. MagazynuSamorządowego”, a takżespecjalistka DTP.

    Wystawa w GaleriiŚrodowisk Twórczych,Dom Muzyki BCK 

     Lucjusz Cykarski

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    14/44

    R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e10

    naszej relatywistycznej rzeczywistości – deklarowali or-

    ganizatorzy konkursu, zachęcając twórców do wzięciaw nim udziału. wórcy ulegli inspiracji. Oglądając wy-stawę, trudno przeoczyć prace, z których bije przesyco-ne pasją przekonanie, że

    prawdy trzeba bronić– przed kłamstwem, manipulacją, złymi intencjami.Mniej jest prób odpowiedzi na pytanie o kształt praw-dy – o świecie, Bogu i człowieku – czy zapisów trudno-ści, jakie sprawia jej poszukiwanie.

    – Można się zastanowić, czy wystawa daje nam od-powiedź na tytułowe hasło „Cóż nam po prawdzie?”. Napewno nie odpowiada na inne: co to jest prawda – anali-zuje efekty biennale filozof Jarosław Hess. – Większośćartystów przyjmuje za oczywistą dychotomię prawda –kłamstwo, stąd tyle plakatów nawiązuje tematycznie doPinokia z jego długim, kłamliwym nosem. a zdrowo-rozsądkowa opozycja odpowiada potocznemu rozumie-niu, ale ściśle rzecz biorąc, przeciwieństwem prawdy jestfałsz, a przeciwieństwem kłamstwa – prawdomównośćczy szczerość. Łatwo to zresztą wykazać, bo można kła-mać, mówiąc równocześnie prawdę, albo odwrotnie – niekłamać, a jednocześnie mówić coś fałszywego. Najbar-dziej paradoksalnie opisał to Jean Paul Sartre w opowia-daniu Mur . Główny bohater, Pablo, nie chcąc wydać fa-langistom swego znajomego, Ramona, okłamuje ich, żeRamon ukrył się na cmentarzu. Na nieszczęście dla obuokazuje się to prawdą. Oczywiście znamy też przypad-ki, kiedy w podobnych sytuacjach kłamstwo zadziała-

    ło zbawiennie – czyli nie zawsze jest tak, jak przekonujenagrodzony plakat Kłamstwo Szymona Szymankiewicza(Pinokio z nosem-pistoletem), a kłamstwo nie prowadzikażdorazowo do zła i przemocy. Nie zawsze też zła jestsocjotechnika. Mówi się, że socjotechnika to robieniewody z mózgu, ale Wojciech Osuchowski idzie dalej –to robienie ścieku z mózgu. Jest w tej ocenie jakaś praw-da o socjotechnice, ale dosyć jednostronna. Bowiem jeśliwszyscy wszystkimi manipulują, to na przykład eduka-cja też jest manipulacją, ale czy taką złą?

    Pytam Wojciecha Osuchowskiego o sens jego nagro-dzonej pracy Socjotechnika (człowiek z odpływem kana-lizacyjnym w głowie).

    – Czemu on ma w głowie spływ do ścieku? Ktoś nimmanipuluje?

     – Wszyscy. ak jesteśmy traktowani przez wszyst-kich. Wystarczy włączyć telewizor, przejechać się po-ciągiem, posłuchać rozmów w windzie. Pamiętam, jak

    się urodziły moje dzieci, nawet one mi chciały zrobićbudyń z mózgu.

    – Dzieci manipulują??– A nie? Dziecko płacze, bo chce, żeby je wziąć na

    ręce, i szybko się uczy, że płacz to świetny sposób, abyosiągnąć swoje cele.

    – Ale przecież to nie jest świadoma manipulacja!– Może nieświadoma, ale ludzie, nawet dorośli, czę-

    sto manipulują nieświadomie. Socjotechnika nas doty-czy w każdej dziedzinie życia.

     – Pan też manipuluje?– Staram się tego nie robić. Ale nie ma człowieka,

    któremu się nie zdarzyło w życiu skłamać. – Zresztąmanipulacja nie zawsze jest zła – bywa też socjotechni-ka pozytywna.

    – o jak Pan w takim razie rozpoznaje prawdę?– Jest wiele pytań, na które nie znamy odpowiedzi, są

    odpowiedzi, które z czasem okazują się błędne, i są rze-czy, które podlegają interpretacji. Ale są też tak ie, którepo prostu dla mnie SĄ PRAWDĄ.

    Zielone ludziki– Paradoksalnie, cechą większości pokazanych na

    wystawie prac jest skupianie się raczej na negatywnejstronie prawdy, a więc na kłamstwie czy też fałszu, niżna samej prawdzie. Na przykład zielone ludziki Micha-ła Klisia pokazują, jak fatalna w skutkach i wywołującazamieszanie jest nieprawda w polityce. en plakat macharakter raczej publicystyczny niż refleksyjno-filozo-ficzny. Jest takich wiele, a niektóre są wręcz dydaktycz-ne – mówi Jarosław Hess.

    – o jest plakat czysto polityczny – mówi o swojej pra-cy przedstawiającej uformowane w szyk bojowy zielone

    Wojciech Osuchowski:Książka skarg

    Sebastian Kubica: Prawda

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    15/44

    R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e  11

    owce z wilczymi pyskami (albo zielone wilki w owczychskórach) profesor Michał Kliś.

    – Myśli Pan „prawda” i od razu przychodzi Panu namyśl polityka?

    – ak, ale może też przyjść co innego, na przykładstosunki męsko-damskie. en plakat jest polityczny, boporusza mnie sytuacja, do której się odnosi, i to, co na

     jej temat mówią politycy.(Zielone ludziki mówi się o żołnierzach ochotnikach,

    w nieoznakowanych mundurach, prowadzących na te-rytorium innego państwa działania wojenne. Jak Rosja-nie na Ukrainie.)

     Where is the truth?I kolejny paradoks.

    – Wymowa większości prac jest zdecydowanie kon-serwatywna. Ich przekaz brzmi: prawda jest oczywista,obiektywna, jest wartością [zapewne chodzi o utrzyma-nie się w temacie związków sacrum i sztuki – wernisażbiennale odbył się w czasie festiwalu „Sacrum in Musi-ca”]. ymczasem główna nagroda została przyznana pra-cy Where is the truth, która unika tego typu deklaracji,a nawet wprost problematyzuje samo pojęcie prawdy.(Przeważająca część artystów i wybranych prac odnosisię do tradycyjnego rozumienia prawdy, ale też o moż-ność i sens jej poszukiwania pytają organizatorzy kon-kursu. Co nie znaczy, że nie są świadomi nieoczywistościludzkiej egzystencji – dopowiada Piotr Czadankiewicz).

    – en plakat, oparty na dwuznaczności przekazu, toprzedstawienie tzw. figury niemożliwej, wewnętrznieniespójnej, wręcz sprzecznej. Nie możemy przecież iść

     jednocześnie w dwie strony – interpretuje nagrodzonąpracę Hess. – Wywołał on, jak dało się słyszeć podczas

    Prawda i demokracja– Posługiwanie się prawdą jako sztandarem często bywa za-słoną władzy. Kto zna prawdę, ten ma władzę – zauważaJ. Hess. – To jest związane ze swoistą cechą samej prawdy:

     jest ona narzędziem przymusu. Nie można się nie zgodzić, że2+2=4. Tylko że poza matematyką taka oczywistość nigdzienie występuje. W Deklaracji Niepodległości Stanów Zjedno-czonych napisano, że wszyscy ludzie są równi. Dokładnie Jef-ferson sformułował to tak: Uważamy za oczywiste, że wszy-

     scy ludzie są równi . Naturalnie, jeśli wziąć pod uwagę fakty,

    wcale to takie oczywiste nie jest – ta wypowiedź to postulat.W tym przypadku stwierdzenie, że coś jest oczywiste – czyliprawdziwe – oznacza, że wszyscy zgadzamy się co do tego,że takie MA BYĆ. Jednak w nowoczesnych, demokratycznychspołeczeństwach, zakładających różnorodność i wielorakośćopinii, dopuszczających nierówność jako stan faktyczny, niema – z małymi wyjątkami – powszechnej zgody co do tego,czym jest Prawda. Zwłaszcza jeśli dotyczy to sfery moralności,etyki, polityki. Zatem wypowiadanie się z pozycji posiadaczaprawdy jest w takim społeczeństwie pewną uzurpacją i tak na-prawdę żądaniem władzy. Skoro bowiem prawdą jest to i to,wszyscy powinni się zachowywać tak i tak. A to jest podstawawszelkich fundamentalizmów. Demokracja wymaga prawdyprzez małe p, czyli znajomości faktów i działania zgodnegoz obiektywnym opisem rzeczywistości.

    Maryam Khaleghi Yazdi &Ramin Pahlavan Hosseini(Iran): Where is the truth

    Wiesław Łysakowski: Stworzy ł mężczyznęi niewiastę

    Leszek Żebrowski: Prawda 2

    Szymon Szymankiewicz:Kłamstwo

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    16/44

    R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e12

    Galeria Środowisk wórczych, Forum Kultura i Duchowość,Związek Polskich Artystów Plastyków Okręg Bielsko-Biała:II Międzynarodowe Biennale Plakatu Bielsko-Biała 2015.

     

    Nakonkurs prace nadesłało 170 uczestników z 18 krajów (Biało-ruś, Chiny, Czechy, Ekwador, Francja, Iran, Japonia, Litwa,Meksyk, Niemcy, Polska, Serbia, Słowacja, Słowenia, Szwaj-caria, Szwecja, ajwan, USA). Spośród 308 plakatów do wy-stawy zakwalifikowano 53 prace 42 autorów. Laureaci: Mar y-am Khaleghi Yazdi & Ramin Pahlavan Hosseini (Iran)Whereis the truth – I nagroda; Szymon Szymankiewicz Kłamstwo –II nagroda; Wojciech Osuchowski Socjotechnika – III nagro-da; Wiesław Gołuch, bez tytułu (A) ibez tytułu (B), Michał Kliśbez tytułu (zielone ludziki), Sebastian Kubica Prawda, Wie-sław Łysakowski Stworzył mężczyznę i niewiastę, WojciechOsuchowski Książka skarg , Leszek Żebrowski Prawda 2, Mi-rosław Adamczyk 10.04.10 – wyróżnienia.

    wernisażu, jeszcze inne wątpliwości – co do płci poszu-kiwacza prawdy... Co wskazuje, że prawda nie zawsze

     jest oczywista, łatwo uchwytna, że często za leży od in-terpretacji i punktu widzenia. Podobna w wymowie jestdruga praca Irańczyków, zresztą nosząca tytuł It dependson your point of view. Dziwne, ale wygląda na to, że ar-tyści z Iranu myślą nowocześniej od naszych. Z wielupolskich plakatów, z wypowiedzi artystów wynika, żeprawda gdzieś jest, a jedyne, co trzeba zrobić, to ją od-kryć, odsłonić czy też znaleźć. o bardzo klasyczne, ma-

     jące długą tradycję przekonanie filozoficzne. aką Praw-

    dę pisze się przez duże P i traktuje ze czcią.– Jak można było spośród 300 plakatów nagrodzić

    akurat te? Przecież pierwsze miejsce to czysty gender! –irytowała się podczas wernisażu Helena Dobranowicz,zdegustowana obecnością na wystawie także innych pracodnoszących się do prawdy pisanej małą literą.

    – Dla wielu z nas, niezależnie od światopoglądu,sprawa z prawdą nie jest taka prosta, a że najdobitniej terozterki wyrazili akurat artyści z Iranu... Istnieją dzie-siątki chyba definicji prawdy, szukamy wsparcia autory-tetów i ważnych świadectw, ale stając wobec podstawo-wych egzystencjalnych wyborów, decyzje i tak musimypodejmować samodzielnie – dodaje kurator biennale.

    Wiesław Łysakowski, autor wyróżnionego plakatuStworzył mężczyznę i niewiastę (międzynarodowo zro-zumiałe symbole płci – skosem w górę stercząca strza-ła Marsa i skierowany w dół krzyżyk Wenus – oba nawspólnym kółku, którym jest obrączka, złota i niewąt-pliwie ślubna), opowiada się za prawdą przez duże P.

    – Mój plakat ma bardzo prosto brzmiącą i jednoznacz-ną wymowę. Jestem po tejstronie, która wie, że mał-żeństwo to mężczyznai kobieta. o jest Prawda– mówi. Ale dodaje także:– Prawda jest bardzo róż-norodna. Czasem prawdato impuls.

    – Człowiek nie jesttwórcą prawdy, ale jestpowołany do tego, by jejposzukiwać. Poszukiwaćnie tylko dla samej praw-dy, która jest jedna i nie-zmienna, ale żeby pod-

     jąć wysiłek kształtowaniaswojej codzienności wo-

    bec tego, co prawdziwe, rozpoznane jako wartościowe –przypomniał na wernisażu biskup Piotr Greger.

    – Współczesna nauka i filozofia uczą, że takiejPrawdy nie jesteśmy w stanie posiąść. Może zatem le-piej mówić o prawdach przez małe p, które są prostymistwierdzeniami faktów, albo o prawdziwej wiedzy? – za-stanawia się Hess. – Bo słowo prawda odnosi się raczejdo naszych przekonań o świecie niż do samego świata,Prawda nie jest obiektywnym bytem, z którego możnazdjąć zasłonę i zobaczyć go w całej okazałości. Niektórzyfilozofowie sądzą wręcz, że słowa „prawda”, „prawdziwy”

    są zbędne. Ale nawet ci, którzy nie „posuwają” się tak da-leko, są w dziedzinie prawdy bardzo ostrożni, bo nie ma

     jednej definicji prawdy, od tysiącleci trwają o nią spory.O co zatem pytamy, gdy stawiamy pytanie: cóż nam

    po prawdzie?– Jestem człowiekiem szukającym uporządkowania

    świata – tłumaczy Czadankiewicz. – I nie ja jeden. Ko-łakowski pisał, że nie widać, żeby człowiek kiedyś miałprzestać pytać o Prawdę. a wystawa może nie jest ab-solutnym spełnieniem marzeń organizatorów, ale suk-cesem jest to, że zaistniała; że artyści – nadsyłając liczneprace – uznali postawione pytania za ważne; i że powsta-ła cykliczna impreza, która zaprasza do takich właśnierefleksji. Może w następnym konkursie pojawią się teżplakaty nawiązujące tematem do poprzednich, a więci do prawdy.

    Małgorzata Malinowska, dyrektorka Podbeskidz-kiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej: – Cóż nam poprawdzie? Co to za pytanie? Prawda jest ważna, bardzo

    ważna!Mateusz Taranowski

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    17/44

    13R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    Wydarzenie miało miejsce pod koniec lat 40. XX wie-ku, towarzyszyło jednemu z dorocznych salonów orga-nizowanych przez ZPAP Oddział w Bielsku. Czy akcjazakończyła się powodzeniem ? – tego jednoznacznie niewiemy. Możemy przypuszczać, że część prac tak z tej,

     jak i następnych wystaw znajdowała nabywców. Jednymz kupujących było i jest bielskie Muzeum, do lat 80. XX

    wieku, czyli do rozwiązaniu ogólnokrajowych strukturZPAP, tworzące swoją kolekcję prac artystów współcze-snych w ścisłej współpracy ze Związkiem, zrzeszającymwówczas prawie wszystkich twórców. Efekt tych kolek-cjonerskich działań można zobaczyć nie tylko na stałejekspozycji bielskiego Muzeum Historycznego w zamkuksiążąt Sułkowskich, ale przede wszystkim na prezento-wanej od 19 czerwca wystawie okolicznościowej. Okaza-ły gmach w centrum miasta przez piętnaście lat był sie-dzibą tutejszego Oddziału ZPAP. o tu, z końcem lata1945 roku, artyści zorganizowali swoją pierwszą powo-

     jenną ekspozycję, a wiosną następnego roku prestiżowąwystawę ogólnośląską, którą zwiedził sam Leon Krucz-kowski, ówczesny wiceminister kultury i sztuki.

    Na obecnej wystawie pokazywany będzie materiałarchiwalny obrazujący najważniejsze osiągnięcia ZPAPna przestrzeni 70 lat oraz historyczne uwarunkowa-nia działań podejmowanych przez artystów. Członko-

    T e r e s a D u d e k B u j a r e k  

     Wystawa– wsparciedla artystów?

    Na jednej z archiwalnych fotografii otwierającej jubileuszowy katalog, przy-gotowany przez Związek Polskich Artystów Plastyków Okręg Bielsko-Bia-ła z okazji swojej 70-letniej obecności w mieście nad rzeką Białą, możemyzobaczyć transparent z napisem: „Kupujcie obrazy z wystawy związku pla-

    styków, tanie jak barszcz”.

    wie bielskiego Oddziału zainicjowali funkcjonowaniewielu ważnych dla dzisiejszego Bielska-Białej instytu-cji oraz przedsięwzięć oświatowych i kulturalnych (e-atr Lalek Banialuka, Międzynarodowy Festiwal Sztu-ki Lalkarskiej, Studio Filmów Rysunkowych, MuzeumHistoryczne, Galeria Bielska BWA, Biennale Malarstwa

    Akcja ZPAP Oddziałuw Bielsku i SzkołyMalarstwa, Rzeźby i Grafiki,przed lipcem 1947

     Archiwum MHBB

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    18/44

    R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e14

    „Bielska Jesień” i Zespół Szkół Plastycz-nych im. J. Fałata). Wyeksponowany zosta-nie przede wszystkim dorobek nieżyjącychczłonków lokalnych struktur związkowych,kilku pokoleń artystów, którzy na trwalewpisali się w obraz dokonań plastycznychmiasta i okolicy. Są wśród nich malarze (za-wsze stanowiący dominującą grupę), grafi-

    cy, rzeźbiarze, rysownicy i artyści sztuki włókna. Spek-trum podejmowanych przez nich tematów jest rozległe.Możemy zobaczyć tradycyjne pejzaże, ich syntetyczne

    przetworzenia lub melancholijno-romantyczne reflek-sje. Są realistyczne portrety, autoportrety i konterfek-ty symboliczne, sceny rodzajowe, martwe natury orazkompozycje o rozbudowanej, wielowarstwowej treści.Znaczną grupą są grafiki (monotypie, linoryty, drze-woryty) obrazujące życie codzienne, ludowe zwyczaje,góralskie typy z Beskidu Śląskiego oraz tradycyjne bu-downictwo drewniane. Są także graficzne eksperymen-ty, w których połączone zostały różne techniki. Skrom-nie reprezentowana jest rzeźba (ta dziedzina nigdy niemiała tu licznych przedstawicieli), tkanina artystyczna,

     jak również autorskie plakaty i inne projekty.Wracając jednak do postawionego na początku pyta-

    nia o możliwe sukcesy komercyjne plastycznych przed-sięwzięć wystawienniczych, należy zwrócić uwagę nawystawę przygotowaną z racji 70-lecia w Galerii BielskiejBWA (w latach 1960–1975 Pawilon Wystawowy ZPAP).o tam zrzeszeni w ZPAP Okręgu Bielsko-Biała twórcyzaprezentowali swoje dokonania.

    Więcej niż połowa(Okręg skupia 114 twór-ców) to – jak podkreślaMirosław Mikuszewski,prezes – emeryci i arty-ści od lat funkcjonującyna rynku sztuki. Z pra-cami wielu z nich mieli-śmy okazję się zapoznaćna zorganizowanychw ostatnich latach wy-stawach indywidual-nych bądź na ubiegło-rocznym 3. BielskiegoFestiwalu Sztuk Wizu-alnych, będącym kon-tynuacją wystaw śro-dowiskowych. Możemy

    zaobserwować, na ile ich autorzy pozostają wierni swo-im charakterystycznym stylistykom, a na ile poszuku-

     ją czegoś innego. Należy podkreślić, że obecna wystawama charakter szczególny, jubileuszowy. Nie jest to tyl-ko środowiskowy przegląd, bowiem wielu twórców po-traktowało ją jako prezentację najważniejszych swoichosiągnięć. Stąd dzieła powstałe od lat 70. XX wieku powspółczesność, z 2015 rokiem włącznie.

    Stosunkowo łatwo zidentyfikujemy prace malarskieAlfreda Biedrawy, Zdzisława Kudły, Stanisława Mrow-ca, Ewy Wąsikiewicz-Wolnickiej, Czesława Wieczorkaczy eresy Sztwiertni. Ciekawie wypada zmiana narra-cji i rozłożenia akcentów w nowych obrazach BogusławaMarii Boby „Colina”, Agaty omiczek-Wołonciej i Elż-biety Bińczak-Hańderek. Obrazy Michała Klisia – z by-

    kiem w roli głównej – są silnie ekspresyjne dzięki mocnejkolorystyce. Ekspresja symbolicznych kształtów zwie-rzęcych (konia) dominuje w reliefowo-malarskiej pracyAlana Konopczyńskiego. Jacek Leopold Grabowski jakzwykle komentuje ważne wydarzenia historyczne. Nie-wiele mamy na wystawie prac abstrakcyjnych, jest takąstarsza fakturalna kompozycja Piotra Wisły.

    Minimalizm form obrazowych Ernesta Zawady do-tyka tym razem problematyki pejzażowej. Jakże jednak

     jego obraz jest daleki od melancholijno-nostalgicznegokrajobrazu Jolanty Michniowskiej, ekspresyjnych we-dut Jacka Leszczyńskiego czy miejskiej opowieści LeszkaKwaśnego. Na jeszcze innym biegunie pejzażowych in-spiracji sytuują się płótna Józefa Łysakowskiego, a aniel-skie opowieści Piotra Kutryby toczą się w baśniowymplenerze. Fragmenty rzeczywistości przyrodniczej są te-matami pastelowych rysunków Ewy Surowiec-Butrymoraz fotografii Barbary Grucy-Łęgowskiej.

    Krystyna Korycka:Okno, 2014, litografia

    Jacek Grabowski:V Wileńska Brygada AK

    Mjr. Szyndzielorza „Łupaszko” ,2015, olej, płótno

    Aleksandra Wiszniewska,Cień Pantery T015001910,

    2014, węgiel, akryl, karton

    Na poprzedniej stronie:Jolanta Herma-Pasińska:

     Żar , 2015, glina szamotowa,szkliwo

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    19/44

    15R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    Sztuka portretowa wyparta została przez fotografię.Mało kto zamawia dzisiaj swój konterfekt. Delikatnew rysunku portrety zaprezentowała Stanisława Kowal-ska-Mrowiec, Leszek Szczurek posłużył się konwencjąhiperrealistyczną, a Mateusz aranowski przetworzo-ną fotografią.

    Niewiele na wystawie eksperymentów z formą lubtechniką. Niezwykle ciekawe są obrazy Krzysztofa Dada-ka, trudne technologicznie, malowane klasyczną emaliąna stalowych blachach i wypalane. Wacław Bachman za-proponował instalację złożoną z dwóch obrazów i dwóch

    krzeseł oraz zaprosił publiczność do interakcji, organi-zując Casting ZPAP 2015.

    Młode twórczynie – głównie malarki – komentu- ją rzeczywistość przez pryzmat różnych doświadczeń.Anna Kuzawińska-Sikora opowiada o samotności dzie-ci współczesnych rodziców, Renata Szułczyńska odwrot-nie – o radości macierzyństwa. Maria Posłuszna zwracauwagę na codzienność kobiet, natomiast Joanna Żo-chowska prezentuje obraz będący portretem przyjacielazanurzonego w morzu pikseli. Prace tej artystki ekspo-nowane są także w związkowej Galerii PPP przy Ryn-ku 27 (od 1978 roku siedziba ZPAP, z przerwą w latach1983–1990), gdzie autorka prezentuje rzeźby, obiektyi drobne rysunkowe szkice (nagroda 3. BFSW).

    Silny ładunek ekspresji mają wielkoformatowe lino-ryty Ewy Korli-Różewicz. Barwne litografie KrystynyKoryckiej to zapis pustki dnia codziennego. Pokoleniowomłodsza Anna Wajda, posługując się klasycznymi tech-nikami trawionymi, próbuje odnaleźć siebie i swoje miej-

    sce na ziemi. Wśród grafików dominującym medium jestkomputer. Każdy z twórców wykorzystuje to narzędzieinaczej. en typ prac prezentują: Piotr Czadankiewicz,Henryk Jasiński, adeusz Moskała, Kazimierz Łędzki,Jerzy Pietruczuk, Konrad Sowicki i Leszek Zbijowski.

    Digitalne odbitki służą różnym celom. Dla wielu ar-tystów stanowią zapis artystycznych kreacji zrealizowa-nych za pomocą innych środków wypowiedzi. Dotyczyto głównie realizacji projektowych i scenograficznych,koncepcji aranżacyjnych, przygotowywanych i wdraża-

    nych do przemysłu, animacji i opracowań plastycznychdo filmów różnego typu, ilustracji książkowych i innychform użytkowych (Marian Fiszer, Andrzej Siniarski).Dokumentacja fotograficzna jest również zapisem prze-prowadzonych prac konserwatorskich (Katarzyna Mro-wiec, Jarosław Szpakowicz).

    Szkło, piasek, ceramika to materiały używane przezIwonę Pastok, z których tworzy obiekty o egzystencjal-

    Kochajmy naszych artystów. 70 lat obecności ZPAP w Biel-

    sku-Białej:

    Galeria Bielska BWA, 15 maja – 21 czerwcaMuzeum Historyczne w Bielsku-Białej – Zamek książąt Suł-kowskich, 19 czerwca – 31 sierpniaWystawa prac Joanny Żochowskiej, Galeria PPP, 19 czerw-ca – 31 sierpnia.12 sierpnia – w 70. rocznicę pierwszego spotkania organiza-cyjnego bielskich plastyków – Zarząd Okręgu wraz w twórca-mi zaprasza na Rynek na niespodziankową akcję.

    nych tytułach. Ciekawe eksperymenty z formą i światłemproponuje Jolanta Herma-Pasińska. Światło to także je-den z elementów kreujących kobiece kształty w obiek-tach-lampach Mirosława Mikuszewskiego. Nieliczniw tym środowisku rzeźbiarze to Jan Herma, Mieczy-sław Hańderek, Bronisław Krzysztof, Jerzy Skupny i Li-dia Sztwiertnia. Stylistyka wielu z nich od lat pozosta-

     je niezmienna, a rozpoznawalne cechy ich prac są nadalczytelne. Nestorka tkaniny artystycznej Barbara Nachaj-ska-Brożek nostalgiczne wspomnienie podróży do Grecjiprzełożyła na meandryczny język patchworku.

    W wystawie uczestniczy ponad 100 twórców, w tymtrzech, którzy nie są obecnie członkami Okręgu Bielsko--Biała, ale związani byli z tutejszym ZPAP w przeszło-ści (adeusz Bajwoluk, Aleksander Spyra i Jerzy Becela).

    Z okazji jubileuszu wydany został obszerny katalogprzybliżający historię i dokonania twórcze Związku naprzestrzeni tych lat oraz sylwetki wszystkich – żyjącychi nieżyjących – członków Oddziału w Bielsku i Bielsku-

    -Białej oraz Okręgu Bielsko-Biała. Całość liczy 318 stron, jest bogato i lustrowana i podana w atrakcyjnej szaciegraficznej. W imieniu artystów i własnym zapraszam dooglądania wystaw, zachęcam do kontemplowania praci rozmów z twórcami, a także wzywam, szanowna pu-bliczności, „Kupuj prace z wystaw naszych plastyków”!

    Teresa Dudek Bujarek – kuratorka zbiorówbielskiego MuzeumHistorycznego,publicystka i redaktorka,prezes Oddziału Górno-śląskiego StowarzyszeniaHistoryków Sztuki.

    Piotr Kutryba: Anielskiewieści , 2015, olej, akr yl,płótno

    Archiwum ZPAPOkręgu Bielsko-Biała

    ?Do 1950 r. funkcjonował Od-

    dział ZPAP w Bielsku, następ-nie Delegatura (1950–1954),w latach 1955–1977 Oddział

    w Bielsku-Białej, w latach1977–1983 i od 1990 do chwi liobecnej Okręg Bielsko-Biała(wymiennie: Bielsko-Bialski).

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    20/44

    R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e16

    Wystawa Dwa światy   jest wspólnymprzedsięwzięciem Galerii Bielskiej BWA

    i Regionalnego Ośrodka Kultury w Biel-sku-Białej, a towarzyszy odbywającemu siępo raz 52. ygodniowi Kultury Be-skidzkiej.

    – Ideą tego zestawienia jest po-kazanie odmiennych dróg dwóchtwórców, którzy zaczynali podobnie,od sztuki sakralnej o ludowym rodowo-dzie – mówi Zbigniew Micherdziński,kurator wystawy. ak samo zadomo-

    wionych w świecie, żyjących w zgodziez otoczeniem, z tradycją, z przyrodą.Łączy ich także wielkie oddanie temu,co robią, pasja rzadko spotykana na-wet u artystów. I obaj są prawie nie-ograniczeni w swoich możliwościach,otwarci na poszukiwania i odważniw podejmowaniu wyzwań.

    Józef Hulka należy do najwybitniejszych artystów lu-dowych w Polsce. Jest obdarzony rzadką już dziś umie-

     jętnością utrwalania i przekazy wania specyficznegoludowego pojmowania rzeczywistości. rudne życie, ja-kiego doświadczył, ciężka praca i obowiązki nie odebra-ły mu potrzeby i radości tworzenia, opowiadania o świe-cie w zgodzie z własnym jego widzeniem, poszukiwania.

    Zachował pogodę ducha i poczucie sensu, wartości.

    Obecnie 89-letni (rocznik 1926), zaczynał swo- ją przygodę ze sztuką od rzeźby jako ki lkunasto-latek, w czasach wojennego wysiedlenia, o czym

    barwnie opowiada w autobiograficznej książ-ce  Moje życie . Ma charakterystyczny, roz-poznawalny styl. Ulubione tematy to posta-cie świętych i sceny biblijne, ewangeliczne

    zdarzenia, ale też scenki rodzajowe czypostacie historyczne. Różne wariantytego samego tematu potraktowane są

    raz jako rzeźba pełna, raz jako płasko-rzeźba, głównie w drewnie lipowym i ol-

    chowym, a niekiedy brzozowym. Najczę-ściej pozostawione w stanie surowym, alei malowane – tym zajmowała się przede

    wszystkim Anna Hulka (zm. 2009),żona Józefa. Małżonkowie często pra-cowali wspólnie.

    M a ł g o r z a t a S ł o n k a

    Opowiedziećswój świat

     Józef Hulka – autentyczny, samorodny artysta ludowy, jakich dziś już wła-ściwie nie ma, wierny tradycji, z której wyrósł. Uprawia rzeźbę, malarstwona szkle, plastykę obrzędową. Antoni Toborowicz – rzeźbiarz, grafik, ma-larz na szkle, twórca fantazyjnych wizerunków zwierząt i roślin, który za-czynał od inspiracji sztuką ludową, ale poszedł własną drogą. Dwaj arty-ści – dwa ich niezwykłe światy latem zagoszczą w Galerii Bielskiej BWA.

    Małgorzata Słonka –specjalistka ds. wydawniczych

    Regionalnego OśrodkaKultury w Bielsku-Białej,

    redaktor naczelna RI.

    Prace Józefa Hulki Zbigniew Micherdziński

    i archiwum MuzeumMiejskiego w Tychach

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    21/44

    17R e l a c j e

      I n t e r p r e t a c j e

    Drewno to oczywiście podstawowy surowiec rzeź-biarski mistrza z Łękawicy. Ale już jako dojrzały, uznanytwórca po raz kolejny podjął wyzwanie i spróbował po-konać opór kamienia. rzeba przyznać, że wyszedł z tejpróby zwycięsko. By nie było to gołosłowne stwierdzenie,dodajmy, że otrzymał m.in. główne nagrody w konkursierzeźby ludowej w kamieniu, organizowanym od lat 90.ub.w. przez Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu i Regio-

    nalny Ośrodek Kultury w Bielsku-Białej. Po mistrzow-sku opanował ponadto sztukę malarstwa na szkle, któ-rego uczył się u podhalańskich mistrzów, osiągając w tej

    dziedzinie niezaprzeczalnesukcesy. Jeszcze w czasachwspomnianego wysiedlenia

    zaczął wykonywać rekwizyty niezbędne kolędnikowi.Gwiazdy, a z czasem szopki, kukiełki do szopek, ma-ski, kozy. Charakterystyczne dwuwieżyczkowe piętroweszopki Józefa i Anny Hulków utrwaliły sylwetkę spalo-nego w 1992 roku XVI-wiecznego kościoła w Łękawicy.Wykonywali je ze statycznymi albo ruchomymi kukieł-kami, zwracającymi uwagę starannością wykończenia.Hulka nie tylko tworzył szopki, ale i przez kilkadziesiątlat kolędował z nimi (podobnie jak z gwiazdą) po wsi,przedstawiając autorskie widowisko kukiełkowe, któresama miałam okazję oglądać jako dziecko.

    O Józefie Hulce można mówić bardzo długo. Nie tyl-ko o talentach przecież, także o uporze w poszukiwaniunowych dróg i podejmowaniu nowych zadań. O jego cie-kawości świata, filozoficznych poszukiwaniach w zakre-sie refleksji nad sensem życia, o pisaniu, o aktorskich ta-lentach, zapamiętanych starych tekstach kolędniczychczy pieśniach i pastorałkach, które są prawdziwymi skar-bami dla folklorystów, o ocalaniu i przekazywaniu tra-dycji i pasji, z jaką wszystko robi. Poznając jego wszech-stronny dorobek artystyczny, niewątpliwie stwierdzamy,że jest nietuzinkowym twórcą, wychodzącym poza przy-

     jęte standardy i stereotypy, wymykającym się obiegowymklasyfikacjom. Ale jest również człowiekiem niemiesz-czącym się w przyjętych schematach. Człowiekiem jakby

     „z innej bajki”, w której całe życie jest twórczością – napi-sała Barbara Rosiek w posłowiu do wspomnianej Hulko-wej autobiografii. Miejmy nadzieję, że z okazji bielskiejwystawy zechce znów podzielić się swoją niestandardo-wą osobowością, zaiskrzyć dowcipem, pokazać, jakim

     jest zajmującym mówcą i jak wiele ma do powiedzenia.

    Józef Hulka (z lewej) Zbigniew Micherdziński

    Antoni Toborowicz(z prawej)

     Agnieszka Szymula

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    22/44

    R e l a c j e  I n t e r p r e t a c j e18

    Galeria Bielska BWA w Bielsku-Białej: Dwa światy  – wystawa prac Józefa Hulki i Antoniego oboro-wicza, 24 lipca – 30 sierpnia 2015. Organizatorzy:Galeria Bielska BWA i Regionalny Ośrodek Kultu-ry w Bielsku-Białej.

    snych przemyśleń i emocji. Nie fascynują go wzory, nawetnajlepsze, lecz właśnie poszukiwania w kontakcie z przy-rodą, ze śladami przeszłości. Nie ucieka jednak od ludzi,od problemów tego świata. Z daleka lepiej widać – mówi– pisał o nim Aleksander Jackowski („Polska Sztuka Lu-dowa – Konteksty” XLV, 1991, nr 1).

    W Bielsku-Białej pojawił się za sprawą organi-zowanych przez Regionalny Ośrodek Kultury kon-kursów na zabawki, w których zaskakiwał orygi-nalnością i niezwykłością do tego stopnia, że jurystworzyło kiedyś dla niego odrębną kategorię – „ze-spół swobodnych impresji twórczych na temat kon-kursu”. I już z nami został, goszcząc nie tylko na za-bawkarskich prezentacjach w Galerii Sztuki ROK-u.

    Na bielskiej wystawie Józef Hulka pokaże głównie

    prace religijne, usystematyzowane zgodnie z rokiemliturgicznym. Według takiego bowiem porządkuprzebiega najczęściej twórczość artystów ludowych.Antoniego oborowicza poznamy przede wszystkim jako twórcę prac żyjących w przyrodzie, w krajobra-zie. Podczas trwania ekspozycji przewidziane są tak-że warsztaty – można będzie odbić grafikę obo-rowicza, namalować obrazek na szkle, korzystającz gotowych szablonów Hulki albo według własne-go pomysłu. Z pewnością zapowiada się niebanalne

    spotkanie ze sztuką – niekoniecznie tylko ludową.

    Prace Antoniego Toborowicza.

    Obiekty ze zbiorówMuzeum Miejskiego w Tychach

    i autora. Powyżej kaplica

    w Szpitalu Wojewódzkim

    w Tychach

     Agnieszka Szymula

    i archiwum Muzeum

    Drugi bohater wysta-wy, Antoni oborowicz,urodził się w 1941 roku.Rzeźbił od dziecka, potemzaczął malować. Miał biel-ski epizod – próbował do-stać się do liceum plastycz-nego, a gdy to się nie udało,uczył się w tutejszym ogni-sku plastycznym. Podej-

    mował różne prace, był nawet górnikiem, ale porzucił

    wszystko i został artystą. Zaczął rzeźbić w węglu, potemdrewnie, nawiązał kontakt z Cepelią.– Ludowa inspiracja obecna była u podstaw jego

    twórczości, co głównie przejawiało się w tematyce sa-kralnej – podkreśla Zbigniew Micherdziński. Z czasemta inspiracja przyjęła jednak oryginalny, indywidualnykształt. Artysta nabrał większej swobody, kanony ludo-wości przestały go ograniczać i poszedł w baśniowośćpostaci, fantastyczność, monumentalizm, wyczarowy-wanie świata, który istniał w jego bogatej wyobraźni.

    Choć sacrum jest w niej wciąż obecne.Zajmował się grafiką, malował obrazki na

    szkle, ale jego domeną jest rzeź-ba. Potrafi tworzyć prace wy-wodzące się z ducha ludo-

    wości, a zaraz potem bardzodaleko odbiegające od wiejskiej tradycji pro-fesjonalne dzieła. Często osadza je na łą-kach, polach, w wodzie. Wykorzystuje

    naturalne kształty drewna lub gałęzi, two-rząc sylwetki ptaków czy zwierząt, swo-iste bestiarium. Łączy też drewno z in-nymi surowcami, z kamieniem, metalem,skórą, wikliną. Urzeka kolorystyką. Jest Anto-ni oborowicz także twórcą wystroju kościołów,monumentalnych rzeźb i ołtarzy, dróg krzyżo-wych. Założył Muzeum Krzyży i Kapliczek,które razem z galerią własnych dzieł udostęp-nia zwiedzającym w Woli Libertowskiej, skąd

    pochodzi, a gdzie po latach wędrówek i poszu-kiwań osiadł na stałe. Całe otoczenie wiejskie-go domu, z niezwykłym wystrojem, zapełnio-ne jest jego dziełami. Oglądać można rzeźby,drzeworyty, meble czy kominki wykonywa-ne na zamówienia. Są tam ponadto prace có-rek, malarek, absolwentek ASP. Ważne jestdla niego to, co prawdziwe, co wynika z wła-

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    23/44

    19R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    Lucyna Brzozowska naukowo związana jest z Kate-drą ransportu i Informatyki Akademii echniczno-

    -Humanistycznej w Bielsku-Białej. wórczo realizuje sięw nieformalnych grupach poetyckich oraz w środowiskubielskich fotografów, uczestnicząc w spotkaniach grupydziałającej przy Fundacji Centrum Fotografii. Prowadziblog Słowa rozsypane (milczenie-abigail.blogspot.com).

    W kwietniu 2014 roku Wydział Kultury i SztukiUrzędu Miejskiego w Bielsku-Białej wydał retrospektyw-ny tomik jej wierszy Przypięte do światła. We wrześniudzięki wsparciu wielu osób poprzez portal polakpotra-

    fi.pl zrealizowała projekt PrzenikaNIE WIEM* , będącyautorską wypowiedzią poetycko-graficzną, o tyle szcze-gólną, że można go przeżywać wielokrotnie i wielorako– za każdym razem odkrywając inne znaczenia całościbądź przekaz wybranych „warstw” tej publikacji: bia-łych wierszy, form haiku i krótkich poetyckich refleksji,zdjęć, rysunków, układu graficznego, dyskretnie wpro-wadzonego koloru...

    Ostatnie dwa lata pozwoliły jej zrealizować i zsumo-wać dotychczasowe doświadczenia artystyczne, jak rów-

    nież przeformułować coś, co płynęło ważnym, ale hobby-stycznym nurtem jej życia, w świadomą kreację twórcy,który wypowiada się publicznie.

    Zapytana o poetyckie credo, odpowiada: Nie wiem,czy mam coś takiego... W ogóle się nad tym nie zasta-nawiam; nie myślę o tym, gdy piszę... Jednak w trakcieponadgodzinnej rozmowy o jej twórczości sama wracado tego pytania, wyraźnie się z nim zmaga, szuka słów.

    Wreszcie znajduje. Mówi: Uwielbiam poezję za to, żepozwala nazwać nienazwane. I dodaje: Generalnie pi-szę z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że dzieleniesię poezją uważam za swoją powinność, a drugi powód

     jest taki, że nie mogę nie pisać, to jest coś, co zostało midane i domaga się urzeczywistnienia.

    Idea „dzielenia się twórczością” przyświeca równieżinicjatywie, którą podjęła jesienią minionego roku, bypromować i wspierać innych poetów. Od październi-ka 2014 do kwietnia 2015 roku zorganizowała w gale-rii Franciszka Kukioły osiem spotkań pod hasłem „Po-

    ezja na wzgórzu”, podczas których prowadziła wieczoryautorskie zarówno poetów z dorobkiem, jak i osób w y-chodzących dopiero „z szuflady”. Podkreśla: wórczośćnie jest tylko sprawą twórcy, to nie jest nasze, nie nale-ży do nas; skoro ma się taki dar, to trzeba go rozwijaćdla siebie i innych.

    Kiedy rozmawiamy o filozofii życiowej, przywołujebuddyzm zen, nauki koreańskiego mistrza Seung Sah-na, a także hinduskiego filozofa Jiddu Krishnamurtie-go. e odniesienia są bardzo ważne w odbiorze jej po-

    ezji. Buddyjskie „tu i teraz” pozwala lepiej zrozumiećpoetyckie tropy, którymi podąża, niektóre puenty, a na-wet powściągliwy dystans towarzyszący niezwykle prze-cież emocjonalnym tekstom.

    Dociekam.– Jak w tym „tu i teraz” mieści się konfrontacja ze

    sprawami minionymi, którą w ostatnim okresie wyraź-nie podjęłaś w swojej poezji?

    – Nie wiem jeszcze, jak to się mieści. o dla mnie

    nowe doświadczenie. Prawdopodobnie chodzi o to, żeistnieją światy równoległe, a czas nie jest linearny.– Masz poczucie, że przeszłość zaczęła się domagać

    swojego miejsca, głosu?– Nie. o raczej we mnie pojawiła się na nią zgoda.

    Wcześniej owo „tu i teraz” traktowałam bardzo dosłow-nie. Uważałam, że przeszłość i przyszłość nie istnieją,funkcjonują tylko jako ślady w pamięci i wymysły roz-proszonego umysłu. Ale w trakcie praktyki zen i doj-rzewania wewnętrznego odkryłam, że dawne historie

    to moje korzenie – istotne i znaczące. Poczułam, jak „tui teraz” obejmuje przeszłość i przyszłość...

    Na ile ten krótki wstęp przybliża jej postać? o zale-dwie muśnięcie. Zamieszczone wiersze nieco wyostrząobraz. Pozwolą zajrzeć do jej świata. Przez jedno okno,może dwa czy trzy... Ale tych okien w jej życiu i twór-czości jest wiele. I komnat pełnych skarbów nienazwa-nych. Nazywa je.

    R e n a t a M o r a w s k a

    Nazwaćnienazwane

    ?* omik był projektem dy-plomowym (studia podyplo-mowe) Lucyny Brzozowskiejz projektowania graficznego

    na Wydziale ArchitekturyPolitechniki Śląskiej, doce-nionym przez komisję egza-

    minacyjną, która przyznała

    mu wyróżnienie.

    Z wykształcenia inżynier nauk technicznych, doktor. Z pasji poetka – przede wszystkim, choć ar tystycznie wypowiada się też poprzez fotografię orazróżne formy graficzne i multimedialne.

     Archiwum prywatne

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    24/44

    R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e20

    Odczuwam głód człowieka

    Nie jesteś białym duchem

    przez wyrwę w istnieniuwycieka dziś

    Nie wiem jak zszyćwczoraj jutropodążam za tobą

    Nie jesteś czarnym duchem jeśli czas jest zmienną zależnąmusi się udać wrócić do ciebie

    Co tobie było że takie śmiertelne

    Nie będzie lęku już więcejNie otwieram od razu całej skrzynki wypełnionej skarbamiale i nie wynoszę ze strychu po jednym skrawku papieruby pokazać na której karcie zapisane więcej

    abyś mógł przeczytać księgęNie rozkładam przed tobą całej mapy pełnej szramale i nie odkrywam pojedynczych zadraśnięć sińcówmoże któregoś dnia sam trafisz na właściwe znakii je zabliźnisz sobą we mnie

    Nie pójdę z tobą do zaczarowanego lasu którego imięznane jest tylko wybrańcom ale i nie będę zwodzić cięmiędzy ścieżkami sam wybierz właściwe drzewoktórego korzenie wrosły w skórę

    Nie wypuszczę naraz wszystkich ptaków migotaniemtęczowymi barwami zmąciłyby wzrok ale i niewyrywam po jednym piórze z ich szerokich skrzydełpozwolę je tobie odnaleźć

    Niech motyle w twoich dłoniachtańczą jeszcze przez chwilę

    O świcie

    Spaceruję pomiędzy pniami wśród mgiełzamykam oczy jest tak samolesistość wrosła we mnie otulam się mchem

    Istnieje tylko to

    Przyglądam się w tobie tato

    Ten chłopiec oddany na służbę by miał ciepło i chlebpasący krowy nad stawem z amunicją

    Który z bratem się bił o kromkę chleba

    i wybrał studia gdzie wyższe stypendium

    Ten chłopiec ma twoje r ysy

    Ta dziewczynka w lustrzeteż

    L u c y n a B r z o z o w s k a

    Zaduszki

    W innej ciszy we mgle

    cierpną ręce tak zimno tak zimno

    Zgarniam liście z płyty i szepczę do ciebiemoże poznasz mnie po głosie jeśli

    Dziewczynka w niebieskiej sukiencewciąż tańczy jest strażnikiem sąsiedniej alejki

    Jej odpowiednik to poetarozkładający zeszyty jak płaszcz powiesz

    Że wybrał sobie najwłaściwsze miejsce

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    25/44

    21R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

     

       A  g  a   t  a   T  o  m   i  c  z  e   k  -   W  o

       ł  o  n  c   i  e   j

    Tak jakby bóg

    Mówią że bóg uśmiecham się znam bardzo dobrzete jego rozpuszczone promienie zajączki i rozwiane grzywy

    Trawy falują przeczesujemy je stopami głaskamy źdźbłaklaszczemy w ręce radośnie w podskokach zbiegając

    Mówią że bóg uśmiecham się znam bardzo dobrzerozmokły popiół w popielniczce i równie dżdżyste marzenia

    Papieros przemókł mówisz to wilgoć w powietrzu wilgoćcała zmoknięta od łez umarłam wczoraj na popiół

    Mówią że bóg uśmiecham się znam bardzo dobrzeigra sobie z losem z przeznaczeniem nawet z wolną wolą

    Zwłaszcza wtedy przygryzam zęby na krawędzi łóżkana krawędzi ciała twojego mojego kołyszę się

    Mówią że bógniech mówią

    Odzyskana

    Nazywam się Odzyskana

    i nic poza tym nie pamiętam

    Miałam dom bo patrzę tęskniena zasłony w oknachbyć może miałam też coś więcej

    Dziś zaczynam się od nowaod pierwszego wersuod pierwszego słowa

    Nazywam się

    Nazywam się Odzyskananie wiem do kogo należy to imię

    Miałam kiedyś rodzinęuśmiecham się gdy widzęmatki z dziećmi i ojcówbyć może sama byłam dzieckiemalbo matkąalbo ojcem

    Teraz jednak zaczynam się od nowaod pierwszego wersuod pierwszego słowa

    Nazywam sięsiebie nazywam Odzyskana

    Łąka

    Odejść – to takie prostetylko co zrobić z ciałemgdzie je zostawić spalićpogrzebać niech będzie pokarmem

    Szeptały na ucho źdźbła trawyźrebaki prychały w zabawieumieranie to taki żart

    Maleją gwiazdy milkną pytanianikt jeszcze stamtąd nie wrócił

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    26/44

    R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e22

    Wiersze, zgodnie ze skłonnością poety, krótkie – dohaiku zbliża jeszcze użyte w tytule imię Issy, japońskiegotwórcy piszącego na przełomie XVIII i XIX wieku z wiel-ką (przenikniętą filozofią zen) czułością o ślimakach, ża-bach, świetlikach, muchach, komarach i pchłach. Podob-no Issa był ostatnim mistrzem haiku, o jego uczniach

    cicho i głucho. A jednak są.

     gdy issa je barszcz z uszkamimyśli o uszkach

     jednym nieco większym niż drugietyle razy zagryzanym w poczuciuże tylko to ma sensmiękkie nadzienienierówne uszka

    nie chcesz się napić mój ślimaczkuverdicchiaissanie wychodził ze swej muszliinaczejniż gzygzakiem

    Maria Trzeciak: Jak poznałeś Issę?

    Jan Picheta: Poezję Dalekiego Wschodu pokochałem jużw szkole. Nie było wtedy do niej dostępu, zresztą podob-

    nie jak teraz. Po wojnie wydano w Polsce tylko dwie an-tologie poezji chińskiej. Nieco tylko lepiej jest z poezją

     japońską. A przecież to kultura dużo starsza i bogat-sza niż nasza. Jest taki chiński dwuwiersz sprzed kil-ku tysięcy lat:

    Ty, panie, nie siejesz i nie zbierasz Skąd więc u ciebie ziarno z trzystu pól? 

    Aktualne, prawda?Prawda...

    Zaraził mnie Dalekim Wschodem mój szkolny przyja-ciel, Andrzej Królicki – człowiek, który znał gramatykęchyba wszystkich języków świata. Był początek lat 70.Czytaliśmy wszystko, co było w naszym zasięgu, a byłagłównie antologia literatury chińskiej profesora Wiesła-wa Kotańskiego. Uczyliśmy się na pamięć wierszy, alebyło nam mało. Wymyśliliśmy, że w dotarciu do źró-deł dalekowschodniej literatury pomoże nam ambasa-da chińska. Wysłaliśmy list, który kończył się słowami:W tym kraju tylko wy, panowie, możecie nam pomóc.

    Zamiast odpowiedzi dostaliśmy wezwanie na SB.Nie zniechęciło Cię to do chińskiej poezji?

    Jak mogło? Posłuchaj Li aibo:Pośród drzew kwitnących z dzbanem pełnym winaSamotnie pić muszę pozbawion współczucia,W górę wznosząc czarę, jasny miesiąc wzywam,

     A cień mój przede mną jest trzecim kompanem.(tłum. Witold Jabłoński)

    M a r i a T r z e c i a k  

    Serce dziecka

    Towarzystwo Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia wydało w 2014 rokukwadratowy tom wierszy Jana Pichety pt. Góra Issy, z grafikami Marka

    Kamieńskiego i angielskimi t łumaczeniami Julii Dziubek.

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    27/44

    23R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    Bardzo to rzeczywiście harmonizuje z Twoją postacią.

    Możliwe, w końcu Li aibo umarł z przepicia. Dowie-działem się tego z jakiegoś amerykańskiego wierszao nim. Bowiem ciągłość tego nurtu nadal trwa, zwłasz-cza w Ameryce. Dalekim Wschodem, jego poezją inspi-rowali się imagiści.

    Chodzi o formę?

    O umiejętność skrótu poetyckiego. W najwyższym stop-niu posiedli ją Chińczycy, a potem Japończycy. a umie-

     jętność łączy się ze zdumieniem, że świat jest taki nie-

    oczekiwany, że wszystko dzieje się samo przez się. Żebynapisać haiku, trzeba mieć serce dziecka – uczył BashoMatsuo, XVII-wieczny japoński poeta. Serce dziecka,czyli świeżość spojrzenia i dyspozycja do zdumiewa-nia się światem.omasz Jastrun, kiedy był dzieckiem, zapytał swojegoojca poetę: Tato, dlaczego jabłko ma tylko głowę? 

     A mój Maciuś zdefiniował kałużę – że składa się z wody

    i z dołka.

    Poezja! Nie zabijaj w nim dziecka!

    Issa tak właśnie pisał?Był mistrzem. Doznałem objawienia, czytając wiersz Ry-szarda Krynickiego, w którym Issa jako ślimak wspinasię na wieżowiec... Skoro tak może pisać Krynicki, po-myślałem, to mogę i ja. Zacząłem latem 2013 roku weLwowie. Szybko poszło. Z około setki do tomiku we-szło 37 haiku.

    Można bezpiecznie powiedzieć, że Jan Picheta jest

    twórcą haiku?

    Niezupełnie. Haiku jest dla mnie pewnego rodzaju in-spiracją, jednak jako człowiek zanurzony w kulturze eu-ropejskiej nie trzymam się ściśle jego reguł. Muszę byćwierny sobie, a nie strukturom, które mnie tylko pobu-dzają do twórczości. wórca haiku obserwuje rzeczywi-stość, ale nic nie może i nie chce w niej zdziałać. U mnie

     jest dużo niezgody na świat, buntu, dążenia do lepszegożycia, które jako Europejczyk mam w genach. Ale czu-

     ję się jakoś związany z tą linią rozwojową poezji, któ-rą zapoczątkowano cztery tysiące lat temu daleko na

    Wschodzie. W chwilach szczególnej radości jestem na-wet wyznawcą zen.

    Nawet wyglądasz.

    Moja żona na studiach usłyszała od znajomego, że jestna polonistyce w Sosnowcu kolega, który wygląda jakChińczyk. ak mnie poznała.Może chodzi o pradziadka, który jako adiutant oficeraBiałej Gwardii podczas wojny rosyjsko-japońskiej wal-

    czył na Sachalinie? Może przywiózł stamtąd coś, co siępotem w moich genach – albo memach – znalazło.

     A co Cię pobudziło do przetłumaczenia haiku na an-

    gielski?Myśl, że może zaistnieję w szerokim świecie?... Na Festi-walu Poezji Słowiańskiej w Londynie w ubiegłym rokumiałem zaprezentować swoje wiersze o Issie. Poprosi-łem o ilustracje malarza Marka Kamieńskiego, a o tłu-maczenie Julię Dziubek, bardzo zdolną poetkę lipo-wiczkę. Książkę udało się wydać w 500 egzemplarzach.Większość rozdałem. rochę wyślę do osób, które zaj-mują się haiku i Issą.

    Dużo jest takich ludzi?Obserwuję teraz wielki rozwój haiku, zwłaszcza w Inter-necie. Czytam je z satysfakcją. Haiku zawiera to, co możenajbardziej zdumiewające w życiu – paradoks, niespo-dziankę, poczucie cudownej metafizyczności istnienia.

    ?WikipediaJak donosi brytyjski „NewScientist”, dr Naoko Tosaz uniwersytetu w Kioto opra-cowała program komputero-wy, który na podstawie trzechsłów zaproponowanych przezużytkownika tworzy haiku.

    Może ono być dopracowane.Program uczy się na tej pod-stawie preferencji użytkowni-ka, co wykorzystuje przy two-rzeniu kolejnych utworów.

     

    IlustracjeMarka Kamieńskiego

    Jan Picheta Góra Issy , owarzystwo Przyjaciół Bielska-Białeji Podbeskidzia, Bielsko-Biała 2014

    Jan Picheta – dziennikarz, członek władz katowickiego od-

    działu SDP, redaktor naczelny „Kalendarza Beskidzkiego”,felietonista miesięcznika „Śląsk”, trener piłki nożnej BS Re-kord, wierszopisarz, miłośnik oskanii.

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    28/44

    24   R e l a c j e   I n t e r p r e t a c j e

    Co zatem widać i słychać w niespełna godzinnymspektaklu, przewidzianym dla dzieci od 7 lat? Najpierw

    widać prostą, symboliczną scenografię (wielofunkcyj-na konstrukcja ze sklejki, oklejona piórkami), budzącąskojarzenia ze skromnym, spokojnym życiem z da la odzgiełku cywilizacji. Widać głównego bohatera (w pier-wowzorze to Chudy Staruszek, w wykonaniu Włodzi-mierza Pohla postać uniwersalna – ubogi mężczyznaw niedookreślonym wieku), pełnego ciepła i naturalnejpogody ducha, który żyje w świetnej komitywie ze swo-imi przyjaciółmi – Kogutem (Włodzimierz Aniszew-

    ski), Świnką (Małgorzata Król) i Myszką (Maria Byrska).Nieduże, wyraziste, a le zarazem delikatnie skrojone ku-kiełki zwierzątek cieszą oko i od pierwszych chwil bu-dzą entuzjazm dziecięcej publiczności, a i dorosłym wi-dzom przynoszą wiele radości. Zwłaszcza że interakcjemiędzy nimi pełne są zabawnych sytuacji i dowcipnychdialogów, jak na przykład ten poniżej.Myszka:  Popatrzcie na mnie. Przez cały ranek rozmy-ślałam i wiecie co? W ogonku musi być schowany rozum.

     Mam ogonek? Mam. Umiem się schować tak, że nikt mnie

    nie znajdzie? Umiem.Bohater: Myszko...Myszka: Ani ty, chociaż jesteś bardzo mądry, ani żadnez was nie umie się tak chować. Umiem, bo mam taki scho-wany rozum. To taki rozum do chowania! Kogucik: Co ona opowiada! Jesteś malutka, dlatego niemożemy cię znaleźć. Co ma do tego ogonek? Myszka: A świnka? Kogucik: Co, świnka? 

    Myszka: Najlepiej ze wszystkich umie szukać korzon-ków. To przez zakręcony ogonek. Gdyby miała prosty, toumiałaby się chować, tak jak ja. Ponieważ ma zakręco-ny, to umie szukać.Bohater: Oj, głuptasie, ty jak coś wymyślisz, to boki moż-na zrywać. I za to cię lubię! 

    Piękna tego sielskiego świata dopełnia jabłonkaw ogrodzie. Przypomina ją drewniany wieszak – na po-czątku z zielonym wdziankiem obszytym białymi kwia-tami, później w ubranku z owocami, wreszcie ogołoco-

    ny z okrycia, z pojedynczymi liśćmi dyndającymi nasznurku. W ten prosty, ale jakże teatralnie wymownysposób twórcy przedstawienia pokazują upływ czasu odwiosny do jesieni, który można też symbolicznie odczy-tać jako zmiany w wewnętrznym życiu głównego boha-tera – od przejrzystej radości życia po zagubienie, no-stalgię, smutek, a nawet śmierć. O śmierć bowiem ocierasię nasz bohater. W bielskim spektaklu przywołuje ją

    R e n a t a M o r a w s k a

    O szczęściu

    Od czasu, kiedy w 2001 roku Izabela Degórska zgłosiła swoją Bajkę o szczę- ściu do Konkursu na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży, organizowa-nego przez Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu, minęło 14 lat. Sztukazdobyła najpierw wyróżnienie w konkursie, a następnie serca wielu tysię-cy widzów – teatralny debiut Degórskiej doczekał się kilkunastu realizacji

     w Polsce i nie tylko. W rocznicę prapremiery (marzec 2002, Teatr LalekPleciuga ze Szczecina) opowiadają Bajkę... ze sceny artyści Banialuki. Zo-baczmy ich i posłuchajmy.

  • 8/19/2019 Relacje-Interpretacje Nr 2 (38) Czerwiec 2015

    29/44

    R e l a c j e   25I n t e r p r e t a c j e

     Dariusz Dudziak 

     figura drewnianego świątka, która pojawia się na sce-nie, gdy mężczyzna straci wspólnotę przeżyć z najbliż-

    szymi. Więź bohatera z Kogucikiem, Świnką i Mysz-ką w scenicznej przypowieści Izabeli Degórskiej możnauznać za odpowiednik najbliższych więzi, jakie człowiekbuduje w swoim życiu – relacji przyjacielskich i rodzin-nych. Zastąpienie ich pozornymi wartościami (tu: wy-marzona fajka, „superostry i samoostrzący” nóż, „su-perdokładny zegarek na japońskich podzespołach”)odbiera życiu sens.

    wórcy spektaklu pokazują, jak łatwo może dojść do

    takiej zamiany – wystarczy zapatrzeć się na atrakcyjnetowary, zasłuchać w krzykliwe reklamy, dać się zmani-pulować operatywnym handlowcom (kapitalni RyszardSypniewski i Ziemowit Ptaszkowski). Widowisko, wy-reżyserowane przez Lecha Chojnackiego, rysuje ich po-staci grubą kreską: handlowcy występują w krzykliwychkostiumach, są nadaktywni i do bólu wygadani, a nadewszystko bezwzględni – pozornie nastawieni na potrze-by „klienta” wykorzystują jego prostoduszność i naiw-ność. Przesłanie łatwo odczytać: proponowane przez

    nich szczęście jest wynaturzone i złudne, co dodatko-wo podkreśla przemiana, jaka dokonuje się w postaciachsympatycznych wcześniej zwierząt.

    Kogucik, Świnka i Myszka, zaprzedani przez boha-tera na użytek handlowców, trafiają do rzeczywistościrodem z hipermarketu. Aktorzy, którzy wcześniej ani-mowali w planie lalkowym proste kukiełki, zaczyna-

     ją działać w żyw ym planie – odziani w barwne kostiu-my, zwieńczone przerośniętymi głowami. Siedząc wśród

    dziecięcej publiczności jednej z bielskich szkół, usłysza-łam za sobą komentarze na temat przebierańców: „Cooni tak urośli?”; „Chyba są zmutowani”. Zmutowaneszczęście... O tak – ani głównemu bohaterowi, ani jegoprzyjaciołom zamiana nie wyszła na dobre. Przerosłaich – dosłownie i w przenośni. Zwierzęta chodzą po hi-permarkecie smutne, beznamiętnie powtarzając hasławtłoczone im przez handlowców. W tle, na mulitme-dialnym ekranie wykorzystanym w tej scenie, wyświe-tlają się zdjęcia kolejnych towarów. Sam bohater, gdy

    wreszcie rozpoznaje swój błąd i postanawia zawalczyćo szczęście, którego się wyrzekł, chodzi po sklep