isaac marion, „ciepłe ciała”, wydawnictwo replika 2011

14
Isaac Marion Warm bodies (Ciepłe ciała) przeł. Martyna Plisenko [fragment]

Upload: wydawnictwo-replika

Post on 06-Jul-2015

2.519 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

R jest zombi. Nie ma pulsu, imienia, wspomnień. Ale mimo wszystko różni od innych żywych trupów, przemierzających przerażający, martwy świat, który objęły we władanie.

TRANSCRIPT

Page 1: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 1/14

 

Isaac Marion

Warm bodies

(Ciepłe ciała)

przeł. Martyna Plisenko

[ragment]

Page 2: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 2/14

Page 3: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 3/14

 

3

Jestem martwy. Nie jest to takie złe. Nauczyłem się z tym żyć.Przepraszam, że nie mogę się właściwie przedstawić, ale już niemam imienia. Mało który z nas je posiada. Gubimy je jak kluczy-ki do samochodów, zapominamy o nich jak o rocznicach. Mojemogło się zaczynać na „R”, ale to wszystko, co wiem. To zabawne,bo gdy byłem żywy, zawsze zapominałem imiona innych ludzi.Mój przyjaciel M mówi, że ironia bycia zombie wynika z tego, że

wszystko jest zabawne, ale nie możesz się uśmiechać, bo zgniły ciwargi.

Nikt z nas nie jest szczególnie atrakcyjny, ale dla mnie śmierćbyła łaskawsza niż dla niektórych. Wciąż jestem w początkowymstadium rozkładu. Tylko poszarzała skóra, nieprzyjemny zapach,ciemne sińce pod oczami. Prawie mógłbym zostać uznany za ży-wego człowieka, który potrzebuje urlopu. Zanim stałem się zom-

Page 4: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 4/14

 

4

bie, musiałem być biznesmenem, bankierem lub brokerem, albo jakimś młodym achowcem, ponieważ mam na sobie całkiem nie-złe ciuchy. Czarne spodnie, popielata koszula, czerwony krawat.M czasem się ze mnie nabija: wskazuje na mój krawat i próbuje sięśmiać. Jego śmiech to duszący, bulgoczący dźwięk gdzieś głębokow trzewiach M. Sam nosi dziurawe jeansy i białą koszulkę z krót-kim rękawem. Koszulka obecnie wygląda dość makabrycznie. Po-winien był wybrać ciemniejszy kolor.

Lubimy sobie żartować i spekulować o naszych ubraniach, po-nieważ te ostateczne wybory odzieżowe są jedyną wskazówką codo tego, kim byliśmy, zanim staliśmy się nikim. Ubiory niektó-rych są mniej oczywiste od moich: szorty i podkoszulek, spódnicai bluzka. Więc zgadujemy.

Byłaś kelnerką. Byłeś studentem. Coś ci to przypomina?Nigdy nic się nie przypomina.Nikt, kogo znam, nie ma żadnych określonych wspomnień.

Co najwyżej zamgloną, szczątkową wiedzę o świecie, który dawno

zniknął. Blade wrażenia dawnego życia, które mrowią jak anto-mowe kończyny. Rozpoznajemy cywilizację – budynki, samocho-dy, ogólny zarys – ale nie mamy w tym osobistego udziału. Żadnejhistorii. Po prostu tu jesteśmy. Robimy, co robimy, czas mija i niktnie zadaje pytań. Ale – tak jak powiedziałem – nie jest źle. Może-my się wydawać bezmyślni, ale tak nie jest. Zardzewiałe kółka zę-bate wciąż się obracają, tyle że zwalniają coraz bardziej, aż ledwie

da się zauważyć zewnętrzny ruch. Burczymy i chrząkamy, wzru-szamy ramionami i kiwamy głowami, a czasami wypowiadamy kilka słów. Nie różni się to specjalnie od tego, co było wcześniej.

Zasmuca mnie jednak to, że zapomnieliśmy naszych imion –to wydaje mi się najbardziej tragiczne. Tęsknię za swoim i opła-kuję te należące do innych, ponieważ chciałbym ich kochać, a niewiem, kim są.

Page 5: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 5/14

 

5

***

Setki z nas żyją w budynkach opuszczonego lotniska gdzieśna obrzeżach wielkiego miasta. Najwyraźniej nie potrzebujemy schronienia ani ciepła, ale lubimy mieć wokół siebie ściany i da-chy nad głowami. Inaczej po prostu pałętalibyśmy się po otwartejprzestrzeni, w kłębach kurzu, a to byłoby dziwaczne i straszne.Wokół nas nie ma zupełnie nic, niczego, czego można by dotknąćalbo na co popatrzeć. Nie ma też żadnych określonych granic, tyl-ko my i otwarta otchłań nieba. Wyobrażam sobie, że tak właśnie

 jest, gdy jest się w pełni umarłym. Pustka, wszechogarniająca i ab-solutna.

Wydaje mi się, że jesteśmy tutaj od dawna. Nadal mam całeswoje ciało, ale są tu starsi, z których zostało niewiele: tylko szkie-lety z zaciskającymi się resztkami mięśni, wysuszonymi na wiór.Jakimś sposobem wciąż się poruszają i reagują. Nigdy nie widzia-łem, żeby ktoś z nas „umarł” ze starości. Może żyjemy wiecznie,

nie wiem. Przyszłość jest dla mnie równie mglista, co przeszłość.Nie przejmuję się jedną ani drugą, a i teraźniejszość nie jest szcze-gólnie ważna. Można powiedzieć, że dzięki śmierci stałem się bar-dziej zrelaksowany.

***

Znów jeżdżę ruchomymi schodami, gdy znajduje mnie M.Jeżdżę ruchomymi schodami przynajmniej raz dziennie, w góręi w dół, najczęściej całymi godzinami. To stało się rytuałem. Lot-nisko jest opuszczone, ale czasami włącza się zasilanie – może to

 jakieś przepływy energii z generatorów głęboko pod ziemią. Roz-błyskują światła i mrugają monitory, maszyny zaczynają praco-wać. Uwielbiam te chwile, to uczucie, gdy rzeczy wracają do życia.

Page 6: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 6/14

 

6

Stoję na stopniach i wznoszę się jak dusza ku niebiosom. Słodkiemarzenie dzieciństwa, które teraz przypomina nijaki żart.

Po jakichś trzydziestu rundach na górze zastaję czekającego namnie M – setki untów mięśni i tłuszczu zwisające z sześciosto-powego rusztowania. Brodaty, łysy, posiniaczony i nadgniły. Tenmakabryczny widok pojawia się w polu widzenia w miarę wzno-szenia się schodów. Czy to anioł witający mnie u bram? Jego po-szarpane usta to zaśliniona, czarna dziura.

Wskazuje w nieokreślonym kierunku.– Miasto – bełkocze.Kiwam głową i idę za nim.Wychodzimy, żeby zdobyć coś do jedzenia. Gdy człapiemy 

w stronę miasta, wokół nas tworzy się drużyna myśliwska. Nie jesttrudno znaleźć ochotników na te ekspedycje, nawet jeśli nikt nie

 jest głodny. Skupienie myśli to tutaj rzadka sprawa i kiedy już sięobjawia, wszyscy za nim podążamy. Inaczej całymi dniami tylkobyśmy stali i zawodzili. Dużo stoimy i zawodzimy. W ten sposób

mijają całe lata. Ciało odpada nam od kości, a my stoimy, czekającna to. Często się zastanawiam, ile mam lat.

***

Miasto, w którym są Żywi, jest wygodnie blisko. Docieramy tam koło południa następnego dnia i zaczynamy szukać mięsa.

Nowy głód to dziwne uczucie. Nie czujemy go w żołądkach – nie-którzy z nas nawet ich nie mają. Czujemy go wszędzie równo-miernie jako dręczące, osłabiające wrażenie, jakby nasze komórkisię rozpadały. Poprzedniej zimy, gdy tak wielu Żywych dołączyłodo Martwych i polowania stały się mało skuteczne, patrzyłem, jak niektórzy z moich przyjaciół stają się w pełni martwi. Przemia-na nie była dramatyczna. Po prostu zwalniali i zatrzymywali się,

Page 7: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 7/14

 

7

a po chwili uświadamiałem sobie, że są tylko ciałami. Początko-wo mnie to niepokoiło, ale zauważanie, że ktoś z nas umiera, jestwbrew etykiecie. Zająłem się jęczeniem.

Myślę, że świat się w zasadzie kończy, bo miasta, przez któ-re przechodzimy, są tak samo wyniszczone jak my. Budyn-ki się rozpadają. Na ulicach pełno jest zardzewiałych samo-chodów. Większość szyb jest powybijana, a wiatr wyje między pustymi wieżowcami jak zwierzę porzucone na śmierć. Niewiem, co się stało. Epidemia? Wojna? Zapaść społeczno-ekonomiczna? A może to po prostu my? Martwi zastępujący Ży-wych? To chyba nie jest takie ważne. Gdy już dotrzesz do końcaświata, nie ma wielkiego znaczenia, którą drogę wybierzesz.

Gdy zbliżamy się do zrujnowanego apartamentowca, zaczyna-my węszyć za Żywymi. Ich zapach to nie woń potu i skóry, ale mu-sujący żar energii życiowej, jak zjonizowany posmak błyskawicy i lawendy. Nie czujemy tego nosami. Uderza nas gdzieś głębiej,w mózgi. Zbieramy się przy budynku i przebijamy do środka.

Znajdujemy ich skulonych w małym pomieszczeniu z zabity-mi oknami. Wyglądają gorzej od nas: mają na sobie brudne szmaty i wszystkim bardzo by się przydało golenie. M będzie miał krótką,

 jasną brodę przed resztę swojej cielesnej egzystencji, ale wszyscy inni w naszej grupie są gładko ogoleni. To jedna z zalet bycia mar-twym, kolejna rzecz, którą już nie musimy się przejmować. Bro-dy, włosy, paznokcie… Koniec walki z biologią. Nasze dzikie ciała

wreszcie zostały poskromione.Powoli i niezgrabnie, za to z bezlitosnym zaangażowaniem ru-

szamy na Żywych. Pełne kurzu powietrze wypełnia się odgłosamistrzałów z broni palnej, zapachem prochu i ogniem. Czarna krewochlapuje ściany. Utrata ramienia, nogi czy części klatki piersio-wej to zupełny drobiazg. Pomniejsza kwestia kosmetyczna. Aleniektórzy z nas dostają kulkę w mózg i padają. Najwyraźniej w tej

Page 8: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 8/14

 

8

wysuszonej, szarej gąbce nadal jest coś wartościowego – po jejutracie jesteśmy już tylko ciałami. Zombie po mojej lewej i prawejstronie z mokrym łupnięciem padają na ziemię. Ale jest nas wielu.Mamy przytłaczającą przewagę. Siadamy nad Żywymi i jemy.

Jedzenie nie jest przyjemną czynnością. Przeżuwam ludzkąrękę i nienawidzę tego. Nienawidzę słuchać krzyków, bo nie lu-bię bólu, nie lubię krzywdzić ludzi – ale teraz tak wygląda świat.Tak właśnie robimy. Oczywiście, jeżeli nie zjem całego ciała, jeślizostawię mózg, TO się podniesie i pójdzie za mną na lotnisko,a to może sprawić, że poczuję się lepiej. Przedstawię go wszyst-kim i może przez chwilę postoimy i pozawodzimy. Trudno terazpowiedzieć, czym są „przyjaciele”, ale to mogłoby być coś zbli-żonego do przyjaźni. Jeśli się powstrzymam, jeśli zostawię dośćdużo…

Ale nie zostawiam. Nie mogę. Jak zawsze, zabieram się od razuza najlepszą część, tę, która sprawia, że moja głowa rozjaśnia się

 jak projektor lmowy. Jem mózg i przez jakieś trzydzieści sekund

mam wspomnienia. Przebłyski parad, perum, muzyki… życia.Potem one bledną. Podnoszę się i wszyscy zabieramy się z miasta,nadal szarzy i zimni, ale czując się nieco lepiej. Niezupełnie „do-brze”, nie „szczęśliwi”, na pewno nie „żywi”, ale… odrobinę mniejmartwi. To najlepsze, co możemy zrobić.

Człapię za grupą, aż miasto za naszymi plecami znika. Mojekroki są nieco cięższe niż kroki pozostałych. M coa się i kładzie

mi rękę na ramieniu. Wie, że nie lubię pewnych niezbędnych namrzeczy. Wie, że jestem trochę wrażliwszy, niż inni. Czasem się zemną drażni, skręca moje potargane, czarne włosy w loczki i mówi„Baba. Taka… baba”. Ale wie, kiedy traktować moje przygnębieniepoważnie. Klepie mnie po ramieniu i tylko na mnie patrzy. Jegotwarz nie jest już w stanie wyrazić emocjonalnych niuansów, alewiem, co chce powiedzieć. Kiwam głową i idziemy dalej.

Page 9: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 9/14

 

9

Nie wiem, dlaczego musimy zabijać ludzi. Nie wiem, czemuma służyć żucie ludzkiego mięsa. Kradnę to, co ma on, a czegomi brakuje. On znika, ja zostaję. To proste, ale bezsensowne. Ar-bitralne zasady narzucone przez jakiegoś szalonego prawodawcęw niebie. Ale trzymanie się tych praw sprawia, że nadal chodzę,więc trzymam się ich ściśle. Jem, aż przestanę jeść, a potem jemznowu.

Jak to się zaczęło? Jak staliśmy się tym, czym jesteśmy? Czy tobył jakiś tajemniczy wirus? Promieniowanie gamma? Starożytnaklątwa? Czy może coś jeszcze bardziej absurdalnego? Nikt wieleo tym nie mówi. Jesteśmy tutaj, i tak to już jest. Nie narzekamy.Nie zadajmy pytań. Zajmujemy się własnymi sprawami.

Istnieje przepaść pomiędzy mną a światem na zewnątrz mnie.Dziura tak wielka, że moje uczucia nie mogą jej pokonać. Zanimmoje krzyki dotrą na drugą stronę, zamienią się w pochrząki-wania.

***

W hali przylotów wita nas mały tłumek, patrzący na nasgłodnymi oczami lub oczodołami. Zrzucamy nasz umęczony ła-dunek na podłogę: dwóch mocno naruszonych mężczyzn, kilkamięsistych nóg i pozbawioną kończyn i głowy klatkę piersiową,wszystko jeszcze ciepłe. Nazwijcie to resztkami. Nazwijcie to od-

padkami. Nasi Martwi kamraci rzucają się na nie i jedzą wprostz podłogi, jak zwierzęta. Zycie pozostałe w tych komórkach ocaliich przed pełną śmiercią, ale Martwy, który nie poluje, nigdy niebędzie zadowolony. Jak ludzie morza pozbawieni owoców i wa-rzyw, zawsze będą się zmagać z brakami, słabi i puści w środku,ponieważ nowy głód to samotny potwór. Burkliwie przyjmujebrązowe mięso i ciepławą krew, ale pożąda bliskości, ponurego

Page 10: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 10/14

 

10

poczucia spotkania ich oczu i naszych w tych nalnych chwilach, jak jakiegoś mrocznego negatywu miłości.

Macham ręką do M i wyrywam się z tłumu. Dawno już przy-wykłem do przytłaczającego odoru Martwych, ale smród, który dziś się z nich unosi, jest wyjątkowo obrzydliwy. Oddychanie nie

 jest konieczne, ale potrzebuję powietrza.Wychodzę do hali przylotów i jeżdżę na taśmociągach. Stoję

na taśmie i patrzę na widok przesuwający się za oknem. Niewie-le tu do oglądania. Zielenią się pasy startowe, zarastające trawąi krzakami. Samoloty leżą bez ruchu na betonie, jak wieloryby wy-rzucone na brzeg, białe i monumentalne. Moby Dick – wreszciepokonany.

Wcześniej, gdy żyłem, nigdy mi się to nie udawało. Stać spo-kojnie, obserwować świat dookoła i nie myśleć praktycznie o ni-czym. Pamiętam wysiłek. Pamiętam cele i terminy, osiągnięciai ambicje. Pamiętam, że byłem obowiązkowy, zawsze wszędzie naczas. Teraz po prostu stoję na taśmociągu, bawiąc się jazdą. Do-

 jeżdżam do końca, zawracam i jadę w drugą stronę. Świat zostałprzedestylowany. Bycie martwym jest łatwe.Po kilku godzinach na drugim taśmociągu zauważam kobietę.

Nie zatacza się ani nie jęczy jak większość z nas; tylko jej głowakołysze się z boku na bok. Podoba mi się to, że nie zatacza się i nie

  jęczy. Łapię jej spojrzenie i gapię na nią, gdy się zbliżamy. Mija-my się, a potem jedziemy na przeciwne końce hali. Krzywię się,

a ona krzywi się w odpowiedzi. Przy naszym trzecim spotkaniuzasilanie lotniska pada i zatrzymujemy się dokładnie obok siebie.Świszczę przywitanie, a ona odpowiada opuszczając ramię.

Podoba mi się. Sięgam i dotykam jej włosów. Podobnie jak   ja jest we wczesnym stadium rozkładu. Skórę ma bladą, a oczy zapadnięte, ale nie widać odsłoniętych kości ani organów we-wnętrznych. Jej tęczówki mają ten szczególny, świetlisty odcień

Page 11: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 11/14

 

11

gratu, charakterystyczny dla wszystkich Martwych. Pochowano ja w czarnej spódnicy i obcisłej, białej bluzce zapinanej na guziki.Podejrzewam, że była recepcjonistką.

Na piersi ma przypiętą srebrną plakietkę z imieniem.Ma imię.Gapię się uważnie na plakietkę, pochylam nisko trzymając

głowę o kilka cali od jej piersi, ale to nie pomaga. Litery wirująi rozmywają się, nie jestem w stanie ich poskładać. Jak zawsze miuciekają, zmieniając się w rządek pozbawionych znaczenia kresek i kropek.

Kolejna nieumarła ironia – plakietki z imionami i gazety, od-powiedzi na nasze pytania są wszędzie dookoła, a my nie umiemy czytać.

Wskazuję na plakietkę i spoglądam jej w oczy.– Twoje… imię?Patrzy na mnie pustym wzrokiem.Pokazuję na siebie i wypowiadam zapamiętany ragment wła-

snego imienia.– Rrr.Potem znów wskazuję na nią.Spogląda na podłogę. Potrząsa głową. Nie pamięta. Nie ma na-

wet Pierwszej Zgłoski, jak M i ja. Jest nikim. Ale czy nie mam za du-żych oczekiwań? Biorę ją za rękę. Schodzimy z taśmociągów i z wy-ciągniętymi ramionami idziemy wzdłuż barierki, które je oddziela.

Ta kobieta i ja zakochaliśmy się w sobie. Czy też zapałaliśmy do siebie tym, co zostało z miłości.

Pamiętam, czym wcześniej była miłość. Był to złożony zestawczynników emocjonalnych i biologicznych. Mieliśmy skompliko-wane testy do zaliczenia, więzi do stworzenia, upadki i wzloty, łzy i wybuchy euorii. To była męka i ledwie działała, ale była żywa.Nowa miłość jest łatwiejsza. Prostsza. Ale tylko trochę.

Page 12: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 12/14

 

12

Moja dziewczyna nie mówi zbyt dużo. Spacerujemy po pu-stych korytarzach lotniska, od czasu do czasu mijając kogoś ga-piącego się przez okno albo w ścianę. Próbuję myśleć o rzeczachdo powiedzenia, ale nic mi nie przychodzi do głowy, a gdyby cośprzyszło, pewnie i tak nie byłbym w stanie tego powiedzieć. Towielka rustracja związana z moją egzystencją. W głowie stawiamskomplikowane rusztowania słów, by sięgnąć sutu katedry i na-malować swoje myśli, ale gdy otwieram usta, wszystkie znikają.Jak dotąd udało mi się wypowiedzieć najwięcej cztery sylaby, za-nim mnie zatkało. A niewykluczone, że jestem najbardziej wyga-danym zombie na tym lotnisku.

Nie wiem, dlaczego nie mówimy. Ta chmura przytłaczającejciszy, która zalega nad naszym pośmiertnym światem oddzielanas od siebie jak tafa pleksiglasu rozmówców w więzieniu. Przy-imki są bolesne, rodzajniki trudne, przymiotniki są zdecydowa-nie poza naszymi możliwościami. Czy ta niemota to prawdziwezyczne upośledzenie? Czy jeden z symptomów bycia Martwym?

Czy po prostu nie mamy już nic do powiedzenia?Prowadzę z moją dziewczyną rozmowy, testując tych kilkakulawych zdań i płytkich pytań, próbując wywołać jakąś reakcjęz jej strony, jakikolwiek przebłysk rozumu. Ale ona tylko patrzy na mnie jak na dziwaka.

Chodzimy przez kilka godzin, bez celu, a potem ona ściskamoją dłoń i zaczyna mnie gdzieś prowadzić. Schodzimy w dół po

schodach, bo windy nie działają i wychodzimy na płytę lotniska.Wdycham ze znużeniem.

Zabiera mnie do kościoła.Martwi zbudowali świątynię na pasie startowym. Kiedyś, dawno

temu, ktoś zepchnął wszystkie trapy samolotowe w jedno miejscei ustawił je w kręgu, tworząc coś w rodzaju amteatru. Zbieramy siętutaj, stajemy tutaj, unosimy ramiona i zawodzimy. W środku starzy 

Page 13: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 13/14

 

13

Kościści machają swoimi kościstymi kończynami, przez zęby wy-dając z siebie zgrzytliwe, pozbawione słów kazania. Nie rozumiem,o co w tym chodzi. Nie sądzę, żeby ktokolwiek z nas to rozumiał. Aletylko wtedy celowo zbieramy się pod groźnym, otwartym niebem.Te puste, komiczne usta, odległe góry przypominające zęby w sze-roko rozwartych szczękach, czekających, żeby nas pożreć. Żeby naspołknąć i posłać tam, gdzie przypuszczalnie powinniśmy być.

Moja dziewczyna wydaje się znaczenie bardziej pobożna odemnie. Zamyka oczy i macha rękami w sposób, który prawie wyglą-da na żarliwy. Stoję obok niej i w ciszy unoszę ramiona w powie-trze. Na jakiś niewidoczny sygnał, może jej zapał, Kościści przery-wają swoje kazania i gapią się na nas. Jeden z nich rusza w nasząstronę, wspina na schody i chwyta nas oboje za nadgarstki. Pro-wadzi nas w dół, do kręgu i unosi nasze ręce. Wydaje z siebie jakby ryk, nieziemski dźwięk, jakby odgłos powietrza przepływającegoprzez pęknięty róg myśliwski, szokująco głośny, który powoduje,że z drzew zrywają się ptaki.

Wierni mamroczą w odpowiedzi... i jest po wszystkim. Jeste-śmy małżeństwem.Wycoujemy się z powrotem na schody. Nabożeństwo trwa

dalej. Moja nowa żona zamyka oczy i kołysze ramionami.Dzień po naszym ślubie mamy dzieci. Mała grupa Kościstych

zatrzymuje nas w holu i pokazuje je nam. Chłopiec i dziewczyn-ka, oboje około sześciu lat. Chłopiec to blondynek z kędziorami,

o szarej skórze i szarych oczach, niegdyś pewnie należący do rasy kaukaskiej. Dziewczynka jest ciemniejsza, ma czarne włosy, po-pielato–brązową skórę i głębokie cienie wokół stalowych oczu.Może być Arabką. Kościści popychają ich naprzód. Dzieci uśmie-chają się do nas niepewnie i tulą się do naszych nóg. Klepię je pogłówkach i pytam o imiona, ale ich nie mają. Wzdycham i wrazz żoną idziemy dalej, trzymając nasze nowe dzieci za ręce.

Page 14: Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011

5/7/2018 Isaac Marion, „Ciepłe ciała”, Wydawnictwo Replika 2011 - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/isaac-marion-cieple-ciala-wydawnictwo-replika-2011 14/14

 

Właściwie to się tego nie spodziewałem. To wielka odpowie-dzialność. Młody Martwy jest pozbawiony tych naturalnych in-stynktów, które mają dorośli. Te muszą zostać wywołane i pod-trzymywane. A dzieci nigdy nie dorosną. Postawione na naszejdrodze zostaną małe i zgniłe, potem zmienią się w małe szkiele-ty, poruszające się, lecz puste. Mózgi wyschną w ich czaszkach,powtarzając odruchowe działania i rytuały, aż któregoś dnia – comogę tylko przypuszczać – kości się rozpadną i dzieci po prostuznikną.

Popatrzcie tylko na nie. Patrzcie, gdy ja i moja żona puszczamy ich rączki, a one wychodzą na zewnątrz, żeby się pobawić. Draż-nią się nawzajem i uśmiechają. Bawią się rzeczami, które nawetnie są zabawkami: zszywaczami, kubkami i kalkulatorami. Chi-choczą i śmieją się, jednak wyschnięte gardła sprawiają, że brzmito tak, jakby się krztusiły. Mają wyczyszczone mózgi; nie oddy-chają, ale wciąż trzymają się granicy. Zostaną z nami tak długo,

 jak tylko będą mogły.

Patrzę, jak w bladym świetle dnia znikają na końcu holu.Gdzieś głęboko w sobie, w jakiejś mrocznej i zasnutej pajęczyna-mi komnacie czuję, że coś drgnęło.